Catwalk #7

Page 1

Catwalk czerwiec 2014

MICHAŁ SZULC

KAS KRYST ZWYRD PAULINA PTASHNIK PJOTR OLIVIA KIJO

#7


C


REDAKCJA

Redaktor Naczelna: ANNA PAJĘCKA Zastępca Redaktor Naczelnej: JUSTYNA PAJĘCKA Skład i oprawa graficzna: ANNA PAJĘCKA Redaktorzy: JUSTYNA PAJĘCKA ŁUKASZ ZASŁONA ADRIAN ZWIERZCHOWSKI MARTYNA MIERZEJEWSKA MICHAŁ STRZELECKI NATALIA MILER ANNA PAJĘCKA Edytoriale: MAŁGORZATA TWARDOWSKA MACIEJ CIOCH MAGDA PIETRUSZKA DAWID H. GROŃSKI Zdjęcie z okładki: Fotograf: MAGDA PIETRUSZKA Modelka: ANNA JAROSZEWSKA KONTAKT: redaktor naczelna: anna.pajecka@catwalkmagazine.pl info: kontakt@catwalkmagazine.pl PR: pr@catwalkmagazine.pl reklama: reklama@catwalkmagazine.pl facebook.com/MagazineCatwalk instagram.com/catwalkmagazine Partner Technologiczny: FUTURE HOST


SPIS TREŚCI

6 26 32 36 44 48 54 72 76 80 88 94 100 102 108 115

Catwalk|4

FashionPhilosophy Fashion Week Poland| Małgorzata Twardowska Michał Szulc| Wywiad Na ściance| Felieton Natalii Miler Sandra| edytorial Małgorzata Twardowska Paulina Ptashnik| Wywiad Hangary, bramki z metra i mężczyźni w opałach| Łukasz Zasłona Does Not Exist In The Light...| edytorial Dawid H. Groński Kas Kryst| Wywiad Polska moda w japońskim wydaniu| Michał Strzelecki Imperfect| edytorial Magda Pietruszka Wyjdź na miasto| Łódź Pjotr| wywiad Media Cię nie zbawią...| felieton Justyny Pajęckiej Olivia Kijo| wywiad Grzegorz Marcisz/ Zwyrd| wywiad |edytorial Maciej Cioch


WSTĘP Nieco późno, ale z wielką ulgą zamykamy temat dziesiątej edycji polskiego tygodnia mody. W tej odsłonie Catwalku, o wrażeniach, oczekiwaniach i dalszych planach rozmawiamy z Michałem Szulcem, Kas Kryst oraz debiutującymi na łódzkiej imprezie Pauliną Ptashnik, Pjotrem i Grzegorzem Marciszem, reprezentującym markę Zwyrd. Także, choć nieco mniej modowo, piszemy o Łodzi i naszych ulubionych miejscach, w które wybierzcie się koniecznie, odwiedzając Miasto Włókniarzy. A jeśli o Łodzi mowa, to właśnie stąd pochodzi Olivia Kijo, czyli twórczyni mojego ulubionego bloga variacje. Rozmowę z nią przeczytacie na kolejnych stronach. Jak zwykle, nie zabraknie też znakomitych edytoriali, które tym razem przygotowali dla nas: Małgorzata Twardowska, Magda Pietruszka, Dawid H. Groński i Maciej Cioch. Przyjemnej lektury. Anna Pajęcka redaktor naczelna


FashionPhilosophy Fashion Week Poland vol.10 fot. Małgorzata Twardowska




Sowik Matyga

Nenukko



Paulina Ptashnik



Kas Kryst



MMC



Pjotr



Nenukko



Magda Floryszczyk



Bola



MMC


fot. Łukasz Szeląg/Moda Forte

Michał Szulc: Nie mogę powiedzieć o sobie „niszowy” rozmawiał: Adrian Zwierzchowski

Catwalk|26


Skąd tyle tej czerni... Warszawska kolekcja, ta z Mysiej 3, była czarna. Z kolei w tej zaprezentowanej w Łodzi, czerń była zminimalizowana. Pierwszy raz w życiu zrobiłem kolekcję, gdzie praktycznie nie było tego koloru. Czerń była absolutnym tłem, a przecież jest ona niesamowicie wygodna, sprzedaje się na rynku. Czarne ubrania skazane są na to, żeby być, powiedzmy... „bardziej eleganckie” od reszty. Nieważne, jaką tkaniną czy dzianiną się posłużymy i czy uszyjemy coś z grubego, czy cienkiego materiału, to i tak to, co czarne, będzie wyglądało znacznie lepiej. Masz już jakieś pomysły na kolejny sezon?

Trudno mi wyjść poza pewne tendencje, rzeczy, które są mi bliskie i które często powtarzam. Masz na swoim koncie wiele pokazów, niedawno było także otwarcie showroomu w Warszawie, wreszcie pokaz na Mysiej 3. Czym jest dynamiczny rozwój marki Michała Szulca, co jest następnym krokiem? Warszawska kolekcja, w porównaniu do łódzkiej, była jasnym przekazem: chcemy wejść w sprzedaż, trzeba się na to przygotować, zdecydować, co dalej. Współpracując od niedawna z agencją PR, nagle pojawiło się mnóstwo pytań, kwestii, o których ja sam nigdy bym nie pomyślał. Muszę znaleźć na nie odpowiedź. Głównym celem jest na pewno regularna sprzedaż, ale zobaczymy, co z tego wyniknie. Nie chcę robić wielkiej rewolucji, chcę trzymać się charakteru, zgodnie z którym projektowałem do tej pory. Nie mogę powiedzieć o sobie „niszowy”, w żadnym razie.

Póki co nie mam żadnych planów. Nie chcę zapeszać. Nie wiem, czy w kolejnej kolekcji pojawi się czerń, chociaż na pewno łatwo się nią operuje, zestawia sylwetki. Pośród czarnych sylwetek nie jest ani nudno, ani jednostajnie. Druga sprawa... nie wyobrażam sobie kolekcji bez czerni. Chciałbyś kiedyś zrobić rewolucję w modzie?

Podczas Tygodnia Mody odeszliśmy od To w ogóle nie jest w moim stylu. Nie umiem industrialnej, klimatycznej Łodzi. Fashion robić rzeczy rewolucyjnych, źle się w tym czuję. Week odbył się w nowoczesnej Hali EXPO. Jak oceniasz ostatnią edycję, nowe miejsce, A coś rewolucyjnego do noszenia? przestrzeń? Wydaje mi się, że wszystko tak na dobrą sprawę Nowe i jednocześnie stare miejsce, 1. edycja zostało już zrobione. Jedyne, czym możemy się FashionPhilosophy Fashion Week Poland odbyła zająć, to zmianą proporcji, możemy używać się przecież w Hali EXPO. Ja byłem pozytywnie tkanin, których do tej pory nikt nie używał. Ja zaskoczony, dobrze się tam czułem. Długi wybieg sam posługuję się materiałami odzieżowymi, nie jednak nie był trafionym pomysłem, pokazy zależy mi na rewolucji. Zresztą sam nie wiem, jak trwały krótko, wszystko działo się bardzo szybko. ona miałaby wyglądać. Nie myślę o tym. Poza tym, mam spore wątpliwości, jeśli chodzi o showroom. Wydaje mi się, że cała ta przestrzeń Dużo czasu potrzebujesz na przygotowanie była pozbawiona wyrazu i charakteru. kolekcji, pokazu? Uważasz się za nowoczesnego projektanta? W ogóle nie myślę w takich kategoriach. Tak naprawdę działam bardzo spontanicznie, wręcz intuicyjnie: projekty powstają bardzo szybko. Po pierwsze, chcę żeby całe to projektowanie było dla mnie przyjemne. Po drugie, trzymam się sezonu, na potrzeby którego tworzę. W kolekcjach na sezon wiosna-lato nie znajdziecie u mnie grubych futer.

Łódź „uszyła się” w trzy dni. Projekty narysowałem, siedząc na szwalni w poniedziałek po długim weekendzie, tydzień przed pokazem. Znacznie dłużej z kolei gromadzę materiały, kupuję je w wielu różnych miejsach, korzystam także ze swojego składu w Łodzi. Konstrukcja pochłania sporo czasu, ale mając wycięte już próbki i wiedząc ile tego materiału potrzeba, zaczyna się tworzyć kolekcja.


Catwalk|28

fot. Ĺ ukasz SzelÄ…g/Moda Forte


Często stawiają Cię na równi z młodymi zamówienie. projektantami, między innymi z dyplomantami łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych, na której Klientka była zadowolona? wykładasz. Chcesz być postrzegany w taki sposób? Tak, ale ja kompletnie tego nie czuję. Kurtki, płaszcze, spodnie, spódnice, ale nie sukienki! Znam bardzo zdolnych studentów z łódzkiej Z drugiej strony, w przemyśle odzieżowym Akademii, widzę w nich potencjał i zaangażowanie. należałoby - ba, trzeba - robić wszystko. Z drugiej strony, obok tych dobrych przymiotów, pojawia się - o ironio! - rewolucja w kupowaniu W październiku obchodzisz 10. jubileusz marki. polskiej mody. Osoby na drugim, trzecim roku Jakie wnioski, wydarzyło się przez te 10 lat coś podejmują się... produkcji T-shirtów. Wchodzą spektakularnego, coś, z czego jesteś szczególnie w regularną produkcję T-shirtów, co ja zrobiłem dumny? chyba dwa razy w życiu po dziesięciu latach pracy. To niebezpieczne zjawisko. Im wcześniej Podsumowanie ostatniego półrocza; pokaz w podejmiesz się standardowej produkcji, tym Warszawie, który zawsze był „daleko”, nigdy nie szybciej zabijesz w sobie to, co świeże i co pozwala był czymś namacalnym. Ci próbować się rozwijać, wyciągać wnioski na przyszłość. Tak naprawdę, jest mnóstwo osób, Z uwagi na brak czasu? które, wcześniej nie mając nic wspólnego ze szkołą artystyczną, są projektantami i, co najważniejsze, Zawsze uważałem, że taki pokaz to coś, na świetnie sobie radzą; zarabiają przyzwoite co trzeba poczekać; i czekać, czekać, czekać... pieniądze. Każdy kreator mody powinien znaleźć dochodzić do tego bardzo powoli tak, żeby w dniu swoją niszę na rynku. prezentacji kolekcji to smakowało jeszcze lepiej. Z osobami, które są młode i świeże, i które „produkują”... nie chcę się utożsamiać; z kolei z Łódź czy Warszawa? takimi, które są młode, świeże i nie „produkują”, mogę się jak najbardziej identyfikować. Zdecydowanie wolę Łódź. Tam się urodziłem i wychowałem, tam też mam mnóstwo znajomych. Co w takim razie potrzebuje młody projektant Sama Warszawa nie przywitała mnie z otwartymi na dobry początek? ramionami, kojarzy mi się przede wszystkim z pracą. Ja sam miałem starą maszynę i resztki tkanin, jakieś ścinki, materiały kupowane za śmieszne Uważasz się za mentora, dużo osób się Tobą pieniądze. Eksperymentalnie konstruowałem inspiruje? ubrania, metodą prób i błędów. Ważne jest, żeby na samym początku mieć kogoś, kto wskaże ci Na Akademii jest bardzo mało praktyków, dlatego drogę, powie, czy idziesz w dobrym kierunku. sporo osób przychodzi do naszej pracowni Im wcześniej odkryjesz automaty, którymi się na konsultacje. Szkolna społeczność, trzeba posługujesz, tym gorzej dla ciebie. Autorski styl przyznać, jest bardzo mała, wszyscy dużo o powinien pojawić się po znacznie dłuższym sobie wiedzą. Na przestrzeni lat rozprzestrzeniła czasie niż tym, przeznaczonym na wykonanie się taka fama, że pracuję w przemyśle, robię też pięćdziesięciu projektów odzieży. swoje autorskie rzeczy. Zachęcam tym swoich studentów do działania. Nie traktuję tego tak, że Jest coś, czego zaprojektowania byś się nie chcę być ich „mentorem”. Staram się panować podjął? nad ilością zaangażowania, jakie wykorzystuję we współpracy ze studentami, nie chcę ich blokować, Sukienki. Sukienki mi nie wychodzą, chociaż... ani tym bardziej mówić, jakimi projektantami raz zdarzyło mi się zaprojektować jedną na mają być.


Uważasz, że polska moda idzie w dobrym kierunku? Studenci muszą liczyć się z tym, że na ich drodze pojawią się sytuacje, kiedy oni sami zderzą się z rzeczywistością. Pierwszym takim momentem, najbardziej bolesnym, jest moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że studia projektowe to zupełnie coś innego, niż to sobie do tej pory wyobrażałeś. Myślisz „rysuję sukienkę, ktoś ją uszyje, sprzedam ją za dwa tysiące”, nic bardziej mylnego... Drugim „zderzeniem” jest moment, kiedy należałoby zbalansować komercję, a projektowanie, to, co jest ukryte głęboko w nas i co warto byłoby wydobyć, by stworzyć dobrą modę. Różni ludzie zatrzymują się na różnych etapach. Osoby, z którymi miałem okazję współpracować i które do tej pory projektowały dojrzałe rzeczy, nagle, okazuje się, nastawione są tylko na komercję i sprzedaż. Ludzie, który tworzą, projektują, są bardzo wrażliwi. Często jeden komentarz czy nieprzychylna recenzja po pokazie jest w stanie podciąć skrzydła artyście. Trudno jest więc przewidzieć, co się stanie z tą polską modą i czy rzeczywiście zmierza ona ku dobremu. Kto pojawia się na polskim Fashion Week? Polski Tydzień Mody to igrzyska. Patrząc na jego gości, nie masz pojęcia, jaki związek mają oni z modą, po co przyszli, jakie wnioski wyciągną z uczestnictwa. Bynajmniej nie wyglądają na osoby, które kupują rzeczy rodzimych marek, projektantów. Im niżej sięgasz wzrokiem, kierując go ku pierwszym rzędom, wszystko robi się bardziej klarowne. Niewątpliwie, mamy zaplecze dziennikarskie, ale co z kupcami? Polski rynek mody dopiero się kształtuje. Na tę chwilę nie możemy liczyć, że wśród obecnych 1500 osób będziemy mieli samych profesjonalistów, dziennikarzy, kupców, sympatyków tej branży. Oczekiwaliśmy rewolucji, a przecież było nudno... Nie wiem, jakiej rewolucji moglibyśmy spodziewać się po Fashion Week. Idealnym rozwiązaniem, według mnie, byłoby zespolenie Łodzi z Warszawą. Dałoby to wiarygodny obraz tego, co w polskiej modzie piszczy...

fot. Łukasz Szeląg/Moda Forte

Catwalk|30



NA

ĹšCIANCE

felieton/zdjęcia: Natalia Miler bemyphotononsense.tumblr.com

Catwalk|32


Ostatnio, całkowicie przypadkiem i z ust pewnej osoby dowiedziałam się, po co idzie się na Fashion Week. Gdyby ktoś się jeszcze nad tym zastanawiał, idzie się po to, aby zrobić sobie zdjęcie „na ściance” i wstawić je na facebook (lub inny portal społecznościowy). W przeciągu kilku pierwszych sekund po usłyszeniu tego zdania pomyślałam – coś w tym jest. Ale potem podświadomość podpowiedziała mi pytanie – czy ta osoba była kiedyś w ogóle na Fashion Weeku? Odpowiedź tutaj w gruncie rzeczy nie jest istotna, ale jak mówi chyba jedno z mądrzejszych przysłów: zawsze są dwie strony medalu. Jak sądzę, z jednej strony sytuują się stereotypy na temat mody, które wciąż tkwią w społeczeństwie. Z drugiej strony

nas stąpa jedną nogą – lub przynajmniej stoi – w modzie. Ale powracając do wątku Fashion Weeku. Jak to w końcu jest? Czym jest i jak wygląda? Nie chciałam przytaczać bezpośredniego tłumaczenia z języka angielskiego, jednakże zamiennie mówi się Fashion Week i Tydzień Mody. Czasem „tydzień” należy traktować z przymrużeniem oka, bo nie musi to oznaczać dokładnie siedmiu dni. Jest to największe wydarzenie w świecie mody, a najbardziej prestiżowe z nich odbywają się w Nowym Jorku, Paryżu, Mediolanie i Londynie. Ale lista miejsc nie zawiera tylko kilku pozycji, popularne są Fashion Weeki w Berlinie, Stockholmie i coraz częściej w krajach takich jak Australia, Brazylia czy Dubai, w którym zresztą

jest sama moda – dziennikarze, projektanci, odbył się ostatni pokaz Chanel Cruise 2014/15. fotograficy i każdy, kto swoją działalnością ma Przez te kilka dni można przeżyć modową wkład w tworzenie tego przemysłu. gorączkę, która pobudza wszystkie zmysły swoich miłośników. W Łodzi możemy nie tylko zobaczyć Moda to nie pierwsze lepsze skojarzenie z pokazy najnowszych polskich trendów, ponieważ łaszkami, ciuszkami i photoshopem. Dobre zdjęcie jest przewidzianych wiele innych „atrakcji” dla nie jest równoznaczne z przerobionym zdjęciem, a gości, między innymi wystawy fotograficzne, pokaz mody to nie są tylko wychudzone modelki, szkolenia w różnym zakresie związane z modą, które ktoś miałby niedbale pomalować. Na swój konferencje prasowe, konkursy, „przyjęcia”, ale sposób mamy tutaj do czynienia ze sztuką i na FashionPhilosophy Fashion Week Poland to w dosłownym znaczeniu, zaznaczywszy, że zapraszane są osoby z całego świata i również powstają nie tylko książki na temat mody, ale obce marki prezentują się na wybiegu. również muzea organizują wystawy poświęcone tej tematyce – stroje, zdjęcia, biżuteria i wiele Nie trzeba mieć szczęścia, aby wpaść na innych. Czasami nawet wystawy poświęcone są kogoś znanego, kto odpowie ci uśmiechem na danym osobom, projektantom i modelkom – tak uśmiech. Co jest najlepsze w tym wszystkim? było między innymi z Kate Moss. Jeśli ktoś mówi, Każdy, kto przyjdzie może tego doświadczyć, że moda go nie interesuje, po części tak jest, ale każdy może spotkać ulubionego projektanta, nigdy w stu procentach. Dlaczego? Bo każdy z każdy może poczuć niepowtarzalną atmosferę nas musi się w coś ubrać, a ubrania kupowane przedsięwzięcia, przechadzając się po showroomie w sklepach są „w tym sezonie” i kupowanie w w poszukiwaniu niepowtarzalnej rzeczy z lumpeksach, second handach, vintage shopach nie polskiego rynku mody. Fashion Week pozostawia czyni różnicy, bo jest równie popularne i czasem po sobie wrażenia na kilka dni po zakończeniu, nawet modniejsze (jeśli można coś określić w inspiruje, być może niektórych motywuje do takiej kategorii), więc chcąc nie chcąc każdy z działania, jeszcze innym pomaga zdecydować się


na podjęcie współpracy w następnym sezonie. A każdy sezon jest inny, każdy Fashion Week klimatyczny i w pewien sposób niezapomniany. Być może, jeśli raz przyjdziesz na Tydzień Mody, nie będziesz mógł nie przyjść następnym razem i zobaczysz, jak wszystko wygląda „od środka”. Zobaczysz ciężką pracę i wysiłek organizatorów i projektantów, zobaczysz radość i zadowolenie z

Catwalk|34

każdego sukcesu i powodzenia, zobaczysz ambicję jego uczestników i może okaże się, że moda i moda mają różne znaczenia i oblicza. Dlatego tak, można zrobić sobie zdjęcie „na ściance” i wstawić je na jakikolwiek portal społecznościowy – gwiazdy też to robią – ale zdjęcie pozostaje zdjęciem, które nie powie wszystkiego.



SANDRA

fotograf: Małgorzata Twardowska modelka: Sandra/ECManagement makijaż: Anna Kantorek stylizacja: Małgorzata Twardowska&Patrycja Robak pomoc: Anna Lenarcik









Paulina Ptashnik: Przed nami podwójne zadanie rozmawiała: Anna Pajęcka

Choć Paulina Ptashnik prezentowała się na wybiegu łódzkiego tygodnia mody po raz pierwszy, oczekiwania wobec jej pokazu były większe niż w przypadku sporej części debiutantów. Rok temu podczas konkursu ‚Złota Nitka’ pokazała bardzo emocjonalne show i równie dobrą kolekcję ‚Blind’. Goście Fashion Weeka też z pewnością nie byli rozczarowani widowiskiem, które mogliśmy zobaczyć kilka tygodni temu. Obecność projektantki na branżowym rynku cieszy tym bardziej, patrząc na to, że temat mody konceptualnej jest w naszym kraju jeszcze dość świeży, a to jest właśnie ten kierunek w którym powinna zmierzać polska moda. Takie kolekcje jak „01:23:58” to duży krok w tę stronę. Mody pełnej emocji, niosącej coś więcej niż dobry design.

Catwalk|44


Ponad rok temu tworzyłam kostiumy do spektaklu „Bieżeńcy” w reżyserii Marcina Brzozowskiego. Sztuka była oparta na reportażu Swietłany Aleksijewicz „Czarnobylska Modlitwa”. Po przeczytaniu książki postanowiłam opowiedzieć tę historię używając medium jakim jest moda. Jak należy pokazywać modę konceptualną w Polsce? Ty stworzyłaś prawie teatralną oprawę ze znakomitą muzyką i ciekawą sekwencją finałową. Zawsze interesował mnie teatr, gra aktorska. Tworząc kostiumy teatralne, stylizacje do spektakli jestem bliżej tej dziedziny sztuki z czego się bardzo cieszę. Przedstawienie historii ludzi, którzy przeżyli straszną tragedię jest bardzo trudne, zwłaszcza kiedy jest to wybieg, modelki i kolekcja ubrań. Nie ma tam aktorów, słów. Myślę, że tej historii, historii miłości i śmierci, nie dało się inaczej opowiedzieć. Ciężko pracujesz nad swoimi kolekcjami. Do kolekcji „BLIND” przygotowywałaś się m.in. przez eksperymenty w ciemności i rozmowy z niewidomymi. Udowadniasz tym samym, że tworzenie mody to jest sztuka i stoi za tym także szereg przeżyć i doświadczeń, które później przekładają się na dojrzałość kolekcji. Jak przygotowywałaś się do stworzenia najnowszej kolekcji? Staram się poznać temat zanim podejmę się przełożenia go na kolekcję. Myślę, że bez dogłębnej analizy tematu i bez zaangażowania emocjonalnego nie powstanie kolekcja konceptualna. Znam też wiele osób, które skupiają się na części estetycznej, a na końcu dopisują jakąś ideologię, ale czuje się, że jest to naciągane. Nawiązując jeszcze do mody konceptualnej. Co sądzisz o pojawiających się recenzjach takich kolekcji? Przyznam Ci się, że ja mam z tym problem, szczególnie, kiedy czytam, że narracja przysłoniła kolekcję, bo uważam, że modę konceptualną powinno się oceniać inaczej niż przez pryzmat

fot. Łukasz Szeląg/Moda Forte

Skąd wziął się koncept kolekcji inspirowanej wydarzeniami w mieście Prypeć?


funkcjonalności, podobnie jak jest ze sztuką konceptualną, nie wolno skupić się jedynie na przedmiocie, narracja jest równie ważna. Sprowadzając to do pytania: oceniać czy interpretować? Zdecydowanie interpretować. Mamy podobne odczucie, co do odbioru kolekcji konceptualnej. Czasem boli, kiedy czyta się takie recenzje, zwłaszcza pisane przez wydawałoby się, wykształconych dziennikarzy modowych, pracujących w branżowych magazynach. Tworzenie mody konceptualnej oznacza wejście w dość zaangażowany dialog z odbiorcą. Czy polski odbiorca mody jest Twoim zdaniem gotowy na taki dialog? Polska moda bardzo szybko się rozwija w ostatnim czasie. Mam więc nadzieję, że przyjdzie czas, kiedy zwiększy się świadomość ludzi na temat szerzej pojętej mody, a ten dialog z odbiorcą będzie łatwiejszy. Mam poczucie, że artyści jeszcze się modą „brzydzą”. Wynika to oczywiście z kojarzenia mody z „hermetycznym, próżnym światkiem”. Przed nami podwójne zadanie: zachęcić artystów do dziedziny sztuki jaką jest moda, a bywalców nauczyć czegoś nowego. W przypadku mody konceptualnej, ubranie staje się nośnikiem idei, które nie zawsze musi być funkcjonalne, ale też nie wyklucza funkcjonalności, mimo to bardzo często myli się ją z modą awangardową. Jak oceniasz odbiór swoich kolekcji pod tym kątem? Po pokazie usłyszałam dużo pozytywnych opinii. Wiele osób powiedziało, że było wzruszonych, inni mówili o skrajnych emocjach, które im towarzyszyły. Nikt jednak nie pominął recenzji kolekcji. Wydaje mi się, że osiągnęłam to, co chciałam osiągnąć. Może ludzie nie są świadomi różnicy między modą konceptualną, awangardową czy komercyjną, ale mam wrażenie, że jednak te emocje, które chciałam wzbudzić przez kolekcję i jej prezentację, zostały wzbudzone.

Catwalk|46


Od czego rozpoczęłaś przygotowanie tej kolekcji? Od przeczytania książki „Czarnobylska modlitwa” i pracy przy spektaklu. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić że już wtedy rozpoczął się proces pracy nad kolekcją, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Temat pochłonął mnie bez reszty. To właśnie wtedy wiem, że dany temat chcę przedstawić w kolekcji. Z moich obserwacji wynika, że niewielu jest w Polsce projektantów-artystów, natomiast więcej rzemieślników. Kogo na polskim rynku mody określiłabyś mianem artysty? Projektantów którzy wnoszą coś ponad ciekawą modę, o czym nie zapominajmy, że też jest bardzo ważne w Polsce, jest niewielu. Duet IMA MAD porusza się w ciekawej tematyce, a kolekcje są wynikiem głębokich analiz. Ich kolekcje ogląda się jak „instalacje w ruchu”. Dominika Cybulska to również osoba, która rozumie na czym polega moda konceptualna. Jednoczesne wypuszczanie kolekcji konceptualnych i basic świadczy o niesamowitym wyczuciu rynku. Kiedy zdecydowałaś się na tworzenie równolegle tych dwóch linii? Linia basic jest kolekcją typowo sprzedażową. Pozwala mi zapewnić stałość finansową, dzięki której mogę tworzyć kolekcje konceptualne. Poza tym każdy kto projektuje chce widzieć na ulicach swoje ubrania. Jako że tematem przewodnim naszego najnowszego numeru jest Łódź, zapytam Cię na koniec, czy Łódź inspiruje Cię jako artystkę? Łódź albo się lubi albo nienawidzi. Ja nie lubiłam Łodzi, działała na mnie wręcz depresyjnie, aż w końcu ją pokochałam (nie wiedząc kiedy). Łódź może być miejscem sprzyjającym twórczości, tylko trzeba wiedzieć jak z tego korzystać.

fot. Łukasz Szeląg/Moda Forte


Hangary, bramki z metra i mężczyźni w opałach tekst: Łukasz Zasłona

Ten, kto urodził się, mieszkał, bądź z różnych przyczyn spędził dłuższy lub krótszy czas w Łodzi, ten wie, że jest to miejsce o dość specyficznej naturze. Im więcej pracy i wysiłku władze miasta angażują w planowanie projektów urbanistycznych, tym chaotyczniej przebiegają następnie ich realizacje... Nie ma znaczenia czy mówimy o przebudowie dworca kolejowego zakrojonej na szeroką skalę, trasie „szybkiego” ruchu komunikacji miejskiej czy też o próbach ratowania zagrożonych festiwali filmowych, w większości przypadków końcowe efekty są zazwyczaj podobne. Łódź jest trudną do zdefiniowania metropolią wielkiej improwizacji, w której to, co organizowane jest spontanicznie i wiedzione najczęściej kreatywnością garstki zapaleńców, a nie dotacjami z urzędu miasta, zazwyczaj wypada najlepiej. Ten zatem, kto liczył na fajerwerki związane z pieczołowicie przygotowywaną, bo jubileuszową wszakże, dziesiątą edycją polskiego tygodnia mody, musiał niestety obejść się smakiem.

Catwalk|48


Chęć poszczycenia się dynamicznym rozwojem miasta umiejscowiła główną część tegorocznych pokazów, tworzących segment Designer Avenue, w nowo wybudowanej hali Expo. Olbrzymi, przeszklony hangar przypominający nowoczesny dworzec kolejowy, tudzież lotnisko, na którego teren wkraczało się mijając obstawione ochroną, stalowe bramki pożyczone zdaje się ze stacji metra, okazał się skrajnie surową przestrzenią pozbawioną jakiejkolwiek tożsamości. Budynek, będący modelowym przykładem nie-miejsca, jakich wiele w każdej rozwijającej się metropolii, szumnie anonsowanym gościom z zagranicy, nie mówił niczego o historii miasta, którego promocja, jak czytamy w statucie, jest jednym z głównych priorytetów imprezy. Zupełnie zapomniano o malowniczych fabrykach, doskonale znanych z wcześniejszych edycji. A szkoda, gdyż ich wypełnione zagadkową maszynerią, industrialne przestrzenie cieszyły się niekiedy większym zainteresowaniem gości, niż prezentowane kolekcje. I choć wprawdzie czasami zdarzało się tak, że przy dudniącej muzyce pokazów, tynk sypał się nam na głowę, toalety nie pachniały fiołkami, a wysokie obcasy grzęzły w okolicznym błocie, to miejsca te posiadały coś, czego nie można kupić za żadne pieniądze - niepowtarzalną atmosferę. Tym razem zrezygnowano zresztą nie tylko z nich, ale też z dobrych kilku pokazów, gdyż jubileuszowa edycja polskiego ‚tygodnia’ mody trwała zaledwie niepełne cztery dni... Pewne aspekty pozostały jednak niezmienne. Nie zawiodła dość precyzyjna organizacja pokazów, które rozpoczynały się zgodnie z harmonogramem, początkujące modelki, odrobinę zbyt często potykające się na wybiegu (od zwyczajowych w takich momentach oklasków zagrzewających do walki o doczłapanie się do końca wybiegu, mogły spuchnąć ręce), wszędobylscy przebierańcy próbujący „siać ferment” oraz -last but not least- kwiat młodzieży polskiej zasilający gwardię wolontariatu, w którego zastępach, jak zwykle znalazły się jednostki, które na lekcjach z kindersztuby, miast słuchaniem, prawdopodobnie zajęte były dodawaniem fot na instagram.

Przejdźmy jednak do meritum całego zamieszania, do samej mody, a dokładnie jej męskiej części, która to, z powodu posiadanej płci oraz zainteresowań piszącego, stanowi podstawę tej mini-relacji. Fashion Week Poland znany dotychczas z dbałości o silną reprezentację projektantów szyjących dla panów, zaserwował nam w tej kwestii... kubeł lodowatej wody. Kolekcji w całości męskich obejrzeliśmy tym razem, aż dwie sztuki, w dodatku wcale nie były najlepsze. W nadchodzącym sezonie polska moda męska oferuje dwie opcje: robinhood’iadę lub niedopracowane efekty specjalne.

Pierwsza z wizji okazała się tworem debiutującej na łódzkim tygodniu mody marki Zwyrd, za którą, niczym za grubym pniem drzewa z lasu Sherwood, skrywa się początkujący projektant Grzegorz Marcisz. Kolekcję zatytułowaną ‚Core’


zbudował z wielowarstwowych sylwetek poskładanych ze sztywnych, grubych, niewdzięcznych materiałów dynamizowanych różnorodnością geometrycznych cięć. Zastosowana paleta kolorystyczna, skupiona wokół czerni, granatu, wypłowiałego fioletu oraz brązu o barwie rdzy, przywodziła na myśl pesymistyczny, melancholij-

ny krajobraz jesiennego lasu oraz rozległych, zamglonych wrzosowisk. Przy pomocy perforacji, pikowań oraz nonszalanckich zagnieceń, ambitny twórca starał się odcisnąć własne, artystyczne piętno na trudnych tkaninach i nadać kolekcji lekkości. Niestety, w wyniku tych zabiegów, paradoksalnie, całość zyskała wygląd nadmiernie skomplikowanej bielizny rycer-

Catwalk|50

skiej z minionej epoki. Prezentowane na wybiegu peleryny i kaptury o archaicznych formach przypominały garderobę członków grup rekonstrukcji historycznej. Choć wprawdzie w Polsce, z niejasnych przyczyn, istnieje ich zaskakująco wiele, to trudno orzec czy to one akurat stanowią wymarzony target projektanta... Mimo całego, godnego szacunku trudu, jaki Marcisz włożył w próby przekształcania tkanin użytych w kolekcji, na wybiegu najlepiej prezentowały się oszczędne zestawy ubrań utrzymane w monochromatycznej czerni oraz te, które ozdobił nadrukami imitującymi poskręcane włosy. Nowoczesny i bezpretensjonalny charakter tej części pokazu, świadczący o potencjale projektanta, grubą kreską odcinał się od kostiumowego kolorytu całości. Dlatego też z wyrokiem wstrzymujemy się do następnej, letniej, a zatem prawdopodobnie bardziej optymistycznej prezentacji. Być może wówczas na tym zachmurzonym niebie wreszcie zaświeci słońce. Druga i ostatnia, w całości męska kolekcja zaprezentowana na łódzkim wybiegu, autorstwa Anny Kołodziejskiej, okazała się doskonałą ilustracją przysłowia mówiącego o tym, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. W tym przypadku porażka nie wynikała bowiem z niefortunnie obranego kierunku, lecz z ograniczonego budżetu i źle rozłożonych akcentów. Innowacyjna próba wykorzystania nowych technologii w projektowaniu odzieży, wyjątkowo niekorzystnie wpłynęła na estetykę powstałych ubrań. Motywem przewodnim kolekcji okazały się trójwymiarowe nadruki przedstawiające skomplikowane wnętrza zegarów, nawiązujące do surrealistycznych płócien Dalego, którymi projektantka pokryła niemal wszystkie prezentowane ubrania. Dodatkowo zdobiły je także wszelkiego rodzaju nity, sprzączki i zaszewki, potęgujące niemiłe wrażenie estetycznej kakofonii. Przed rozpoczęciem prezentacji wyposażono nas w papierowe okulary, przy pomocy których doświadczyć mieliśmy modowego absolutu. Niestety w trakcie pokazu, ów kosmiczny przyrząd optyczny okazał się właściwie bezużyteczny (i to nawet wówczas, gdy modele opuściwszy wybieg, przechadzali się wśród gości). Zgromadzona w sali publiczność, w okularach na nosach, sprawiała dość komicz-


fot. Łukasz Szeląg/Moda Forte

ne wrażenie grupy ludzi wyczekującej na zaćmienie. I faktycznie obcowaliśmy z zaćmieniem, tyle tylko, że zamiast na niebie, miało ono miejsce na wybiegu. Nadszarpniętą reputację męskiej mody, z różnym skutkiem, starali się ratować projektanci tworzący łączone kolekcje. Najjaśniejsze gwiazdy jubileuszowej edycji - teleportowany prosto z Portugalii Miguel Vieira oraz reprezentant rodzimej mody Łukasz Jemioł - w nadchodzącym sezonie zaproponowali, co następuje. Pierwszy, wprawdzie doskonale skrojoną i uszytą z materiałów najwyższej jakości, jednak mocno zachowawczą modę, której bliżej do luksusowej wersji Zary, niż do awangardowej twórczości mogącej na dłużej pozostać w pamięci. Kolekcja Jemioła wywołała podobne wrażenie. Mimo że projektant znalazł udany sposób na rozwinięcie mniej prestiżowej linii swej marki, proponując bardziej zróżnicowaną wersję męskiego casualu, to także i w tym przypadku nie wyszliśmy poza obręb sieciówki. Tym razem jednak, odwróceni plecami do zakątka z garniturami, spozieramy na wieszaki działu basic. Kontrowersyjny duet projektantów, Odio i Jakub Pieczarkowski, po różnie przyjętej poprzedniej kolekcji, której, nie bez podstaw, za-

rzucano zbytnie podobieństwo do mody tworzonej przez Marjana Pejoskiego, tym razem porzucił graficzne, czarno-białe nadruki, by dokonawszy stylistycznej rewolty, przenieść nas do miejsca, które należałoby ochrzcić mianem multikolorowego wysypiska mody. Równie skomplikowane, jak tytuł i opis kolekcji „II +ow3rs”, która, jak czytamy, „jest kontynuacją, a zarazem drugą częścią tryptyku”, okazały się zawarte w niej ubrania. Patchworkowe, ekscentryczne sylwetki, pozszywane ze skrawków przeróżnych materiałów, połączono według estetycznego kodu znanego wyłącznie projektantom. Ten wyskokowy koktajl, którego spożycie może wywołać różne nieprzewidziane skutki, stał się bez wątpienia jednym z najciekawszych punktów tegorocznego programu. A że odrobinę zbyt wiele w tym wszystkim bałaganu? Dzięki doświadczeniu zdobywanemu wraz z każdym kolejnym sezonem i nad chaosem uda się wkrótce zapanować. Poczekajmy pół roku do następnej kolekcji będącej, jak łatwo wydedukować, kontynuacją, a zarazem finalną częścią tryptyku! Ten swego rodzaju postmodernistyczny, palimpsestowy sposób tworzenia mody, zadomowił się także na wybiegu jednego z weteranów Fashion


Week Poland - marki Nenukko. Najnowsza kolekcja „Ctrl+C -- Ctrl+V”, a mówiąc prościej „Kopiuj/ Wklej”, stanowi powrót do estetycznych korzeni brandu, który od debiutu w 2008 roku, słusznie znajduje się w czołówce miejskiej, uniseksualnej mody. Tym razem łódzkim wybiegiem zawładnęły popisowe numery marki, uwspółcześnione i zebrane w spójną całość, w której pobrzmiewają echa ideologii i estetyki projektów Yoshijego Yamamoto tworzonych dla marki Adidas. Zaprezentowana kolekcja przypomniała nam, za co tak bardzo cenimy sobie Nenukko. Bynajmniej nie za wielobarwny eklektyzm i rozbuchane wzornictwo, które, na szczęście jednorazowo, marka próbowała wprowadzić w poprzednim sezonie (jego wspomnieniem okazała się pojedyncza sylwetka wesołego trola, który przemaszerował wybiegiem w finale prezentacji), lecz za monochromatyczny, skupiony na niebanalnej formie, oszczędny minimalizm o sportowym zacięciu.

To on nieodmiennie stanowi najmocniejszą stronę projektów Nenukko. I niech tak zostanie. Piotr Górski, finalista programu „Projektanci na start” tworzący pod pseudonimem Pjotr, zadebiutował kolekcją zbudowaną wokół motywu czarno-białej kraty. Rdzennie grunge’owy charakter wzoru podkreślił masywnymi glanami, a całość osadził w ryzach błyszczącej skóry, rozgwieżdżonej wiekami i zamkami błyskawicznymi, o współczesnej, nieco industrialnej proweniencji. Doskonałą alternatywą dla powłóczystych płaszczy wykończonych obszernymi kapturami, powstałych ewidentnie po ciemnej stronie mocy, okazały się akcenty oliwkowego beżu i wyblakłych pasteli, dzięki którym całość nie wydawała się zbyt jednolita i pretensjonalnie mroczna. Jednak i tutaj znajdzie się miejsce na zarzuty. Jedynie ślepiec nie dostrzegłby bowiem w prezentowanej kolekcji (zarówno w ubraniach, jak i w stylizacji modeli z pokazu noszących na głowach tlenione blond peruki przewiązane bandażami), dość


jednoznacznych wpływów estetyki promowanej przez amerykańską markę Hood by Air. Te, momentami odczytywane zbyt dosłownie, lecz w gruncie rzeczy właściwe i niebanalne inspiracje, miejmy nadzieję, że uda się w przyszłości rozwinąć młodemu twórcy, w bardziej oryginalną, autorską estetykę. Na mniejszej, z założenia awangardowej scenie Fashion Week Poland - OFF OUT OF SCHEDULE, umiejscowionej w niewielkiej, choć całkiem przytulnej salce na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, honoru męskiej mody dzielnie broniły dwie projektantki: Kas Kryst oraz Paulina Ptashnik. Pierwsza z nich, podobnie jak duet Nenukko, po sezonie eksperymentów z kolorem i odważnym wzornictwem zdaje się wraca do źródeł. W nowej kolekcji w udany sposób łączy inspiracje czerpane z niedawnej przeszłości, przełomu lat 80/90 minionego wieku (uwidocznione w charakterystycznie rozdmuchanych proporcjach zarówno damskich, jak i męskich sylwetek), ze światem przyszłości, pobrzmiewającym stalowymi dźwiękami w futurystyczych kurtkach i płaszczach przypominających kosmiczne skafandry. Wspólnym mianownikiem nadchodzącego sezonu okazały się wszystkie odcienie, ukochanej przez projektantkę czerni. W przypadku Kas Kryst ograniczona paleta barw nie oznacza jednak popadania w banał. Bohater nowej kolekcji stał się ucieleśnieniem wizji człowieka z przyszłości, tej wyobrażanej w filmach science fiction z lat 80. To zanurzony w cyberpunkowych, dystopijnych przestrzeniach bezdusznych metropolii łowca znany chociażby z twórczości Ridleya Scotta. Pełne surrealistycznego uroku, postapokaliptyczne wesele w przeciwgazowych maskach u bram skażonego wybuchem elektrowni atomowej Czarnobyla, zorganizowała nam z kolei Paulina Ptashnik, wplatając jeden z najbardziej tragicznych wypadków z historii współczesnej Europy, w strukturę pokazu najnowszej kolekcji autorskiej marki. Męską część prezentacji Ptashnik zbudowały precyzyjnie skrojone, skrajnie minimalistyczne formy, których surowy charakter uwydatniły umiejętnie dobrane barwy i zastosowane faktury materiałów. Ubrania o sztywnej,

architektonicznej konstrukcji wyglądające niczym szlifowane atomowym pyłem, projektantka urozmaiciła odważnym krojem (głęboko rozcięte t-shirty pomysłowo eksponujące męskie plecy) oraz stonowanymi dodatkami w postaci widocznych szwów, sprzączek oraz klamerek utrzymanych w kolorach tworzących kontrast względem monochromatycznej całości utrzymanej w barwie rozbielonego cementu. Mimo nadal obecnych na scenie łódzkiego tygodnia mody przejawów nowatorstwa i kreatywności, trudno nie odnieść wrażenia, że ogólny poziom zaprezentowanych kolekcji, tym razem nie do końca zachwycał. Sytuacji z pewnością nie pomaga coraz wyraźniej rysująca się tendencja polegająca na opuszczania formatu przez projektantów, którzy wspólnymi siłami budowali tożsamość eventu. Ci z kolei, którzy zdecydowali się zostać, kierowani chyba wyłącznie sentymentem, odnotowali spadek formy. Prezentowali, nadal intrygujące co prawda, ale jednak spady z kolekcji, których trzon debiutował gdzieś indziej. Podczas, gdy damska moda, mimo odczuwalnych braków w reprezentacji, może pochwalić się kilkoma obiecującymi nazwiskami (Sowik Matyga, Kubatek, Monika Gromadzińska, Katarzyna Górecka czy Magda Floryszczyk), to stan męskiej, która uchodziła dotychczas za mocny punkt imprezy, drastycznie spada! Co stało się bowiem z krojącą najpiękniejsze męskie płaszcze Moniką Ptaszek, lub niesłychanie precyzyjną, a przy tym wyrafinowaną formalnie Joanną Startek? Gdzie podziewa się utylitarny szyk Wojtka Haratyka, artystycznie zaangażowana twórczość Pauliny Plizgi lub kontrowersyjny Maldoror? Czemu z kolei ci, którzy rozbudzając modowe apetyty, wydawali się wracać na łódzkie wybiegi, po przygotowaniu pojedynczych prezentacji nagle ponownie znikają (Podsiadło, Filip Roth)? A co najważniejsze i być może najbardziej przerażające, czemu na ich miejsce nie pojawiają się nowi?! Czyżby wszyscy postanowili nagle śpiewać, kręcić fikołki lub zakładać restauracje przed kamerami Tvn-u? A może nagle zabrakło talentu w narodzie? Mamy nadzieję, że nie jest to, jak zdawała się sugerować Paulina Ptasznik, efekt Czarnobyla. W tym przypadku łódzkiej scenie mody groziłaby apokalipsa...


Doe Ligh No


es Not Exist In The ht of Something U Can ot See In The Dark

Fotograf: Dawid H. Groński

Projektant/Stylista: Sebastian Łuszczek Kolekcja : Shadows MUA i Fryzury: Marlena Kulpa | Jakub Ziemirski Atelier Modele: Dagmara Pleszyńska | Reklamex Agencja Modelek i Promocji Mody Kacper Kowalewski | IVORY MODELS Produkcja Sesji: Katarzyna Stefanik Miejsce : Galeria Starmach


















Generacja X według KAS KRYST rozmawiał: Michał Strzelecki zdjęcia: Daniel Jaroszek Jeszcze niedawno można było spotkać się z opinią, że młoda polska moda to głównie bluzy i t-shirty. Jak się okazuje, ci którzy tak twierdzili, niekoniecznie mieli rację. Podczas 10. edycji FashionPhilosophy Fashion Week Poland mogliśmy zaobserwować zupełnie inną tendencję. Strefa Off po raz kolejny udowodniła, że świeżego spojrzenia na modę nie brak. Szczególnie tym, którzy doskonale wiedzą, w którym kierunku ma zmierzać ich marka. Znakomitym przykładem jest młoda polska projektantka KAS KRYST. Wyróżniona nagrodami w konkursach dla projektantów, a także przez wiele magazynów modowych. Specjalnie dla Catwalk Magazine opowiada o swojej kolekcji i planach na przyszłość.

Catwalk|72


Ponieważ jesteśmy tuż po kolejnej edycji Fashion Week Poland, zacznijmy od Twojej kolekcji. Jak się do niej przygotowywałaś, gdzie szukałaś inspiracji i skąd pomysł wzięcia na warsztat lat 80. i 90. ? Zawsze mi się wydaje, że inspiracje znajdują mnie, a nie ja je, bo nie potrafię przypomnieć sobie momentu w którym zdecydowałam, co będzie motywem przewodnim kolekcji. Uznaję więc, że to się dzieje samo, a ja przeglądając zdjęcia, albumy, książki, słuchając muzyki, ciągnę tę historię i składam w jedną całość. Skąd wziął się pomysł na taką nazwę - kolekcja „X”? Od terminu Pokolenie X (przyp.red. Według różnych ujęć terminem tym obejmuje się pokolenie urodzone pomiędzy 1961 a 1985 rokiem. Obejmuje on swoim znaczeniem, określoną grupę ludzi dorastających i wchodzących w życie w ukształtowany pod koniec dwudziestego wieku postindustrialny i ponowoczesny układ społeczny. Pokolenie X doświadcza życia w czasach kryzysu tradycyjnych instytucji, głębokich przeobrażeń struktury społecznej, wzrastającej roli konsumpcji i mediów w życiu społeczeństwa i jednostki.) Nie obawiałaś się zrobić kolejnej kolekcji w całości składającej się z czerni? Wbrew pozorom jest to dość trudny kolor. Poza tym mogliśmy zaobserwować mnóstwo kolekcji, w których dominowła ta barwa. Czerń to jedyny kolor, którego się nie obawiam. Zdaję sobie sprawę, że duża część projektantów tworzy w czerni, ale nie umiem stwierdzić czy to kwestia bezpieczeństwa, braku polotu, czy gwarancji sprzedaży. Ja tworzę w czerni zdając sobie sprawę jak wielkie pole do popisu mi daje i jak ogromny posiada potencjał. Przeglądając zdjęcia z wybiegu możesz zauważyć jak wiele barw, dzięki użytym fakturom, wyłania się w mojej kolekcji. W jakim kierunku chcesz rozwijać swoją markę? Co ma być tym, co wyróżnia ją spośród innych? Od samego początku starasz się nadać jej jakąś tożsamoś. Czy są to na ra-

zie próby mające dookreślić własny styl? Chcę iść dalej w kierunku w jakim idę. Myślę, że KAS KRYST z sezonu na sezon staje się coraz bardziej rozpoznawalna i charakterystyczna. Chcę przede wszystkim tworzyć ubrania wyjątkowe, wyróżniające się konstrukcją, ciekawą fakturą, awangardowe. Jednocześnie funkcjonalne i do chodzenia na co dzień. Czy droga do zaprezentowania się na strefie OFF była długa? Jak ją pokonałaś? Jakie miałabyś wskazówki dla tych, którzy chcą się pokazać na polskim tygodniu mody? W moim przypadku była całkiem krótka, czego się zupełnie nie spodziewałam. Zrobiłam kolekcję, poznałam wspaniałego fotografa Daniela Jaroszka, który zrobił mi niesamowite zdjęcia (i z którym współpracuję do dnia dzisiejszego), wysłałam formularz i się dostałam. Co pół roku powtarzam schemat. Radzę postawić na jakość i profesjonalizm. Począwszy od konstrukcji, szycia, materiałów, przez dobrej jakości zdjęcia i czystą, schludną prezentację. Wychodzę z założenia, że każdy detal jest ważny i kiedy rada programowa zobaczy moje zgłoszenie, to ma nie mieć wątpliwości co do tego czy jestem profesjonalna, czy naprawdę wiem po co się zgłaszam i co chcę przekazać. Co sądzisz o pomyśle organizatorów Fashion Week, żeby zorganizować pokazy w segmencie „studio”? Myślę, że Twoja kolekcja z powodzeniem mogłaby znaleźć się na Designer Avenue, co z pewnością uatrakcyjniłoby tę aleję. Ja się na Aleję nie zgłaszałam, więc to nie jest kwestia tego, że się na nią nie dostałam i czekam, aż w końcu mnie docenią. Zawsze powtarzam, że OFF to nie jest poczekalnia, to nie jest coś gorszego i coś mniej ważnego. Często na tej właśnie scenie pokazują się projektanci mający wiele więcej do zaoferowania niż ci na DA. Studio jest dla mnie dziwnym tworem, trochę nie rozumiem po co powstało, bo teraz wszyscy i tak mylą je z OFFem i może w przyszłych edycjach się to wyklaruje. Ja chcę dalej tworzyć modę w duchu OFF, więc ni-


gdzie indziej się nie wybieram. Czy dobre recenzje w prasie przekładają się na sprzedaż kolekcji? Da się to w jakiś sposób dostrzec ? Ciężko powiedzieć. Z pewnością przybywa fanów i zwiększa się ogólne zainteresowanie, ale nie wydaje mi się żeby to recenzje napędzały sprzedaż. Są pewnego rodzaju wskazówką, ale czy negatywna recenzja osobie której rzeczy danej marki się podobają, zmusi ją do rezygnacji z zakupów? Nie sądzę. Jak przebiegała współpraca z organizatorami. Fakt, że pojawiłaś się rok temu miał wpływ na to, że pokazałaś się w tym roku? Nie miał żadnego wpływu. Zgłoszenia w dalszym ciągu były anonimowe i wszystko przebiegało tak samo jak przed rokiem. Organizacja była generalnie sprawna i nie mam większych zarzutów. Uważasz, że od strony promocyjnej FW jest imprezą, która daje duże możliwości ? Na ten moment nie znam imprezy, która dawałaby większe. Dla młodego projektanta jest to pewnego rodzaju trampolina. Bardzo dobre miejsce by się pokazać i wypromować. Czy o działania PR troszczysz się sama, czy ktoś Ci pomaga? Masz jakąś strategię, co do tego typu przedsięwzięć? Od początku działam sama i robię to bardzo intuicyjnie. Nie do końca wiedziałam jak się za to zabrać, ale starałam się robić to jak najlepiej potrafię. Prowadzę markę z myślą o moich odbiorcach. Wrzucam rzeczy, które sama bym chętnie czytała lub oglądała. Radzę się również Tobiasza Kujawy (Freestyle Voguing), który wspiera mnie i daje wiedzę, której nie posiadam.

Catwalk|74

Uważam, że tego typu imprez, a także wszelkich konkursów z nagrodami pieniężnymi powinno być jak najwięcej. W tym roku zabraknie Złotej Nitki, co nie jest optymistyczną wiadomością dla tych, którzy zaczynają. Konkurs ten był, także możliwością startu dla Ciebie. W jaki sposób inni młodzi projektanci mogą zatroszczyć się o swój początek drogi w tym świecie?


Również żałuję Złotej Nitki. Są jeszcze dwa większe konkursy FDA i OFF Kielce na których młodzi projektanci mogą próbować swoich sił. Poza tym, mogą wystawiać się na targach, których jest teraz zatrzęsienie. Wysyłać swoje portfolio do redakcji. Oraz zgłaszać się na FW.

Myślę, że w dobrym, ale ciągle za mało czasu minęło. Jest boom i szał na modę. To taki czas, że dzieje się tak dużo, że nie wiadomo co za tym pójdzie. Ja marzę by wyklarowało się kilkanaście wspaniałych młodych nazwisk i żeby zaczęli podbijać Polskę, a najlepiej świat.

Jesteś pomysłodawczynią showroomu Młodych Polskich Projektantów na Brackiej 23/52, dzięki czemu masz możliwość zaobserwowania tego w jakim kierunku podąża polska moda. No właśnie w jakim? Jak widzisz jej przyszłość?

Myślisz o własnym autorskim butiku, w którym będzie tylko marka Kas Kryst? Chwilowo skupiam się na promocji MPP i Kas Kryst w MPP, dlatego nie myślę o przejściu zupełnie na swoje. Tu gdzie jestem, jest mi na chwilę obecną dobrze.


fot. Łukasz Szeląg/Moda Forte

Polska moda w japońskim wydaniu Tekst: Michał Strzelecki

Wszystko zaczęło się w latach 80. ubiegłego wieku. Mowa o „japonizacji” zachodniej mody, w szeregi której wkroczyli tacy projektanci jak Kenzo Takada, Kansai Yamamoto. Potem dołączyli do nich Yohij Yamamoto, Issey Miyake i Rei Kawakubo. Czemu tutaj o nich wspominam? Ponieważ dziś projektanci czerpią z ich spuścizny całymi garściami. Jak mogliśmy się przekonać, inspiracje ich projektami zauważalne są także na polskim tygodniu mody.

Catwalk|76


Zacznijmy jednak od przypomnienia dorobku wyżej wymienionych twórców. Wywarli oni bowiem ogromny wpływ na wzornictwo i estetykę mody w Europie i Stanach Zjednoczonych. Japońscy projektanci doprowadzili do zrewidowania powszechnie przyjętych norm dotyczących kobiecej sylwetki, projektując ubrania, które narzucały ciału własne zasady. Połączenie wartości i tradycji japońskich z kulturą zachodnią znalazło swoje odbicie w tym co możemy dziś oglądać na wybiegach mody. Nie trudno dostrzec czerpania z tego wypracowanego do perfekcji subtelnego stylu. Objawił się on przez eksperymentowanie z nowymi włóknami i sposobami konstruowania ubrań. Dzięki temu powstały m.in. tuniki i szale z plisowanej przędzy syntetycznej i metalicznej, kapelusze wykonane z pianki poliuretanowej (z której dziś można ubrać się od stóp do głów) i prochowce przypominające bardziej spadochrony niż ubrania. Yamamoto, mistrz kroju, był jednym z ojców minimalizmu. Jego nakładanie na siebie kilka warstw tkanin, które luźno oplatały sylwetkę, wówczas było nieznane zachodniej kulturze. Idąc dalej dostrzec można osobliwy styl zwany „hiroshima chic”, czyli asymetria, czerń, bezkształtność, dwuwymiarowość, które inspirowały wiele przyszłych pokoleń projektantów. Dodatkowo Rei Kawakubo to kopalnia innowacji w branży modowej. Jej „antymoda”, „ antyperfumy” (np. Odeur 53 pachnące mieszanką m.in. tlenu, metalu, węgla, lakieru do paznokci, celulozy, palonej gumy i innymi) „guerilla stores”, a także totalny brak reklam w prasie czy telewizji to jedne z najbardziej znanych koncepcji na markę w historii mody. Jak powiedział kiedyś Miyake: „Na zachodzie ubranie kroi się w oparciu o kształt ciała, natomiast w Japonii krój determinuje tkanina”. Jest, to bardzo ważne zdanie za pomocą którego dziś możemy określić tożsamość niejednego projektanta. Na przełomie lat 80. i 90. wyodrębniają się kolejne style wywodzące się z Harajuku i Shibuya, jak „gothic lolita”, „sweet lolita”, „gyaru”, itp.. Były one wyrazem nie tylko pop-kultury tamtych czasów, ale także przemian społecznych i sposobu postrzegania rzeczywistości przez młodych ludzi. Do projektantów młodej generacji, którzy często ukończyli także uczelnie zagraniczne i już zaznaczyli swoją obecność na zachodnich pokazach należą m.in. Jun Okamoto Naoki Takizawa,

Yasutoshi Ezumi i Yoshio Kubo. Za granicą znani są nie tylko japońscy projektanci, ale także artyści ocierający się o modę jak Takashi Murakami i Yayoi Kusama. Dlatego dziś na całym świecie możemy obserwować jak japoński sposób patrzenia na modę, przenika do kolekcji europejskich projektantów. Także w Polsce odnajdziemy inspiracje ich twórczością. Przykładem tego jest Fashion Philospohy Fashion Week Poland, na którym mogliśmy oglądać tych, którzy nie boją się eksperymentować z tkaniną, ubiorem i brać na warsztat inną kulturę.

Pierwszego dnia moją uwagę zwrócił pokaz MoMi - Ko. To marka założona przez Monikę Misiak – Kołust, która zdecydowała kontynuować swoją wizę w stronę kultury i mody japońskiej. Jej poprzednia kolekcja również nosiła znamię inspiracji tym klimatem. Aktualnie świetnie połączyła motyw lolity i uczennicy. Wpływ na projekty miała technika orgiami, która ukazuje się w kon-


strukcji ubrań i dodatków. Modelki prezentowały na sobie szkolne mundurki, plisowane spódnice, spodnie a’la chłopczyca i leginsy. Tkaniny o odmiennych fakturach jak wełna, organza i jedwab zostały ze sobą połączone. Odważnie też podeszła do kolorów. Jaskrawa zieleń zestawiona z bielą stanowiły dla siebie mocny kontrast, ale w pełni ze sobą współgrały. Można było odnieść wrażenie, że przyglądamy się japońskiej grupie uczennic idących ulicami Tokio. Ponadto od strony praktycznej, każdy element ubioru Moniki oderwany od stylizacyjnego zestawu można wykorzystać w połączeniu z innymi dodatkami stylizacyjnymi. Jej projekty mogą nosić zarówno modowi znawcy, chcących wyznaczać na ulicach trendy, jak i ci, którzy nie mają takich ambicji, a chcą po prostu dobrze wyglądać. Kolejną trafną realizacją urzekła Katarzyna Górecka. Jej kolekcja „Hotaur”, balansowała w swej wymowie na granicy kiczu i wysokiej estetyki. Po wybiegu kroczyły seksowne i prowokujące dziewczyny. Wszystko za sprawą ubrań i dodatków: krótkie spódniczki, asymetryczne odkrywające ciało sweterki, podkolanówki, peruki i buty na platformie. Nabrało, to dwuznacznych skojarzeń, ale cały czas zachowując granicę do-

Catwalk|78

brego smaku. Kolorem dominującym w ubiorze była czerń, dzięki której świetnie kontrastowały kolorowe dodatki w postaci plecaków. Myślę, że spódniczki jak i swetry z powodzeniem znajdą rzeszę wielbicielek. I tutaj nie obyło się bez skojarzeń nawiązujących do Kraju Kwitnącej Wiśni. Wspomniane podkolanówki, plisowane krótkie spódniczki, peruki o prostym geometrycznym cięciu, japońskie znaki na sweterkach – to wszystko sprawiło, że można było poczuć klimat niczym z mangi. Swobodną interpretacje dalekowschodniej tradycji dostrzec można było u Moniki Gromadzińskiej. Proste obszerne bluzy, przypominające kufajki , jakie nosili japońscy chłopi i luźne ubrania o zakładanych połach, podobne do strojów zawodników japońskich sztuk walki. Poza tym minimalistyczne kroje w stylu Yamamoto, tak w mojej ocenie rysuje się jej kolekcja. Oszczędna kolorystyka, która ograniczyła do bieli, czerni, odcieni błękitu i fioletu idealnie podkreśliła lekkość i konceptualny charakter kolekcji. Oczywiście projektantka swój proces twórczy upatruje w początkach etapu tworzenia kolekcji, kiedy ze szkiców i notatek powstaje konkretny obraz projektu. Chociaż historia ta jest spójna z całością kolekcji

fot. Łukasz Szeląg/Moda Forte


to, nie brak w niej odwołań właśnie do nurtu japońskiego. Kolekcja zdecydowanie broniła się bez dodatkowej historii. Była to , z pewnością jedna z najlepszych kolekcji wśród pokazów OFF. Ostatnim przykładem uwzględnienia estetyki japońskiej w swojej prezentacji jest duet projektantek Sowik Matyga. Zanurzone w stylistyce nowoczesnego wzornictwa, ceniące nietypowe rozwiązania konstrukcyjne, zdają się czerpać ze współczesnej japońskiej ulicy. To na niej możemy zaobserwować młodych ludzi, których gust dyktowany jest przez mieszankę tradycji i nowoczesności. Spoglądanie na modę europejską paradoksalnie przyczyniło się do wyodrębniania stylu charakterystycznego dla młodzieży japońskich metropolii. U polskich projektantek w kolekcji wyróżnić można buty na platformach, do tego obowiązkowo skarpetki, plisowane elementy odzieży i cukierkowy róż. Aby w tym wszystkim odnaleźć równowagę, dziewczyny zdecydowały się o proste, nieco zgeometryzowane sylwetki. Nie dosłownie, lecz w niuansach udało im się uchwycić pop kulturowy styl japońskiej ulicy. Jak się można było przekonać kultura Dalekiego Wschodu w różnym stopniu stała się inspiracją dla młodych polskich twórców. W ten sposób na łódzkim Fashion Weeku mogliśmy przyglądać się temu co obecne jest na światowych wybiegach. Motywy japońskie, które pojawiły się w najnowszych kolekcjach, wywodzą się nie tylko z nurtu klasycznego, statycznego minimalizmu, ale także z współczesnej mody ulicznej i mangi. Podsumowując w nadchodzącym sezonie modne będą m.in.: krótkie spódniczki a’la uczennica, plisowania, buty na platformach, skarpety do kostek, podkolanówki i bardziej złożone konstrukcje zbliżone formą do orgiami. Wszystko podane z dozą odpowiedniego dystansu i umiaru, co pokazuje, że na polskim rynku coraz więcej jest osób umiejętnie posługujących się doskonałym wzornictwem i techniką szycia. Opisane przeze mnie kolekcje łączą w sobie orientalną nutę, która organicznie łączy się z europejskim wyczuciem stylu. Oby tak dalej!


IMPERFECT Fotograf: Magda Pietruszka Projektantka: Marta Hankus WĹ‚osy & Make up: Anna Kantorek Modelka: Anna Jaroszewska









Wyjdź na miasto

Łódź

Skład Rzemiosł Pięknych T’ one Umiejscowiony na OFF Piotrkowskiej multibrandowy butik promuje twórczość młodych artystów. W sprzedaży są m.in.: akcesoria, rękodzieło, grafika, biżuteria. W stylowym wnętrzu znajdziemy również ubrania od polskich projektantów i marek: Ani Kuczyńskiej, IKI, Joanny Litwy czy Magdy Hasiak. Założony przez Basię Reinhold, Agatę Stolarską i Sashe Kushnirenko Skład Rzemiosł Pięknych jest nadal świeżym, ale znaczącym punktem na modowej mapie Łodzi. https://www.facebook.com/tonereinhold

Catwalk|88


Pracownia 61 Pracownia 61, umiejscowiona w bramie ulicy Piotrkowskiej, pod numerem 61 mieści się w lokalu po butiku Fashion Freak. Zakupicie tam projekty: Bags by Lenka, Marty Sitodruk, Pu-Si, dzky. i KOMBOKOLOR. Czasami, jak to było przy okazji majowej edycji FashionPhilosophy Fashion Week, przez kilka dni znajdziemy tam gościnnie projekty innych twórców. https://www.facebook.com/Pracownia61

S IVORY Butik S IVORY to jedna z praktyczniejszych propozycji w naszym zestawieniu, ponieważ gromadzi w jednym miejscu – łódzkiej Manufakturze – wielu twórców mody. Można w nim znaleźć kolekcje projektantów biorących udział w polskim tygodniu mody. Obecnie zakupimy tam projekty m.in.:. Natashy Pavluchenko, Mility Nikonorov, Malgrau, Michała Szulca, Grome Design, Kamili Gawrońskiej-Kasperskiej, Kamila Sobczyka, Delikatessen, DUD.ZIN.SKA, Marii Wiatrowskiej, Aleksandry Kmiecik czy Kędziorek. http s ://w w w.fa c eb o ok. c om / p ages / S - I VO RY/220404294771172


Trzypotrzy Trzypotrzy to jednocześnie pracownia i sklep, prowadzony przez trzy dziewczyny: Kamilę Ostrowską, Agatę Rabose i Polę Chrobot. Umiejscowiony na OFF Piotrkowskiej łączy modę i design. Zakupimy tam ubrania, biżuterię i akcesoria m.in.: ROWK, Mokave, colorowo, Flokett. https://www.facebook.com/TRZYPOTRZYstore

+concept To kolejna kreatywna inicjatywa we wnętrzach dawnej Fabryki Ramischa, dzisiejszej OFF Piotrkowskiej. Przestrzeń +concept łączy modę, projektowanie wnętrz i działalność kreatywną. Znajduje się tam Atelier Agaty Wojtkiewicz, Oshi pracownia projektowania wnętrz Oli i Kajetana Hungerów oraz ART CODE, czyli szeroko pojęta działalność eventowa Katarzyny Dubik. https://www.facebook.com/plusconcept

Catwalk|90


Nubee Autorski showroom marki Nubee to bardzo świeże miejsce na łódzkiej mapie mody. Umiejscowiony w Pasażu Schillera działa od 12 kwietnia. Właściciele zapowiadają, że dodatkowo będą odbywały się cykliczne wernisaże, działa także strefa mody, do której gościnnie zapraszani są zdolni, młodzi twórcy. Można także napić się pysznej kawy, a to wszystko w industrialnym wnętrzu. Piotrkowska 112 (Pasaż Schillera). https://www.facebook.com/Nubee.PolishBrand

zmianatematu. Umiejscowiona przy Piotrkowskiej 144 (na rogu Roosvelta) klubokawiarnia zmianatematu. ma świetny design, dobrą nazwę, a latem najlepszą lemoniadę w mieście. Za dnia to znakomite miejsce do spotkań ze znajomymi (częściej kilka godzin niż szybka kawa), a wieczorem na imprezę przy dobrej, wyselekcjonowanej muzyce. Jest to również sprawdzona lokalizacja naszych redakcyjnych spotkań. https://www.facebook.com/zmianatematu


mebloteka YELLOW Działający na OFF Piotrkowskiej concept store to jednocześnie pracownia, sklep, kawiarnia, przestrzeń promująca sztukę. Właściciele obrali za cel stworzenie miejsca na miarę londyńskich i berlińskich, promujących niszowych twórców, limitowane kolekcje i vintage. Sam wystrój to tzw. drugie życie rzeczy, jest naprawdę różnorodnie. Miejsce sprzyja zarówno spotkaniom towarzyskim jak i pracy, co sprawdziła redakcja Catwalk, niejednokrotnie wybierając YELLOW, jako przestrzeń pracy nad materiałem do poprzednich numerów naszego magazynu. https://www.facebook.com/meblotekayellow

W te pędy Łódzcy wegetarianie i weganie mogą narzekać na brak miejsc przyjaznych naszym kulinarnym wyborom. Na szczęście na ulicy Traugutta 14 znajduje się restauracja W te pędy, która wychodzi naprzeciw oczekiwaniom serwując urozmaicone, roślinne menu po bardzo przystępnych cenach. Z pewnością do tamtejszej kuchni przekonają się również ci, którzy na co dzień preferują mięsne dania. https://www.facebook.com/wtepedy

Catwalk|92


Drukarnia Skład Wina & Chleba Restauracja, która znajduje się w przestrzeni OFF Piotrkowskiej to miejsce dobrze znane łodzianom, lubiącym zestawienie dobrej kuchni i designu. Trochę surowe, ale jednocześnie bardzo przyjemne, przestronne wnętrze Drukarni jest wypełnione gośćmi, o każdej porze dnia. Szczególnie w porze lunchowej, trudno o wolny stolik. Świadczy to jedynie o samych zaletach miejsca: wysokiej jakości serwowanych potraw, znakomitej lokalizacji i pysznym pieczywie, które jest wypiekane na oczach gości. https://www.facebook.com/DrukarniaSkladWinaChleba

Breadnia Umiejscowiona pod numerem 86 Breadnia to jeden z bardziej estetycznych lokali przy ulicy Piotrkowskiej. Działając pod hasłem „galeria, wino, chleb” restauracja słynie wśród łodzian przede wszystkim z najlepszych bajgli i wina, które w menu jest podstawowym trunkiem. Do tego design lokalu wpisuje się w trochę skandynawski, minimalistyczny nurt. W Breadni co jakiś czas odbywają się wernisaże i wystawy młodych twórców. https://www.facebook.com/Breadnia


Pjotr: Stawiam na to, co wrażliwe. Moda potrafi być bardzo powierzchowna rozmawiał Adrian Zwierzchowski

Marka Pjotr powstała w 2011 roku. Wtedy to Piotr Górski postanowił swoje autorskie projekty skupić wokół czerni. I mimo że o modzie mówi „przystępna”, jest zdania, że to istotne aby nie każdy się z nią wiązał: „Nie możemy przecież wszystkim kazać ubierać się w zgodzie z trendami. Dlaczego nie?! Bo to dopiero byłaby nuda”. W polskiej blogosferze brakuje mu klasy, FashionPhilosohopy Fashion Week Poland ocenia dość dobrze, mimo powtarzalności kolekcji i podobnego sposobu myślenia wielu projektantów. Jako zwycięzca programu „Projektanci na start”, w czerwcu pojawi się w mediolańskim Istituto Europeo Di Design. Nam mówi o inżynierii środowiska, spadających wieszakach i konsekwencji, dzięki której chciałby dotrzeć na szczyt polskiego świata mody.

Catwalk|94


Inżynieria środowiska. Skąd pomysł na tego poznawaniu świata przez dotyk. Nie myśli pertypu studia? spektywicznie. To był rok czasu poświęcony na szukanie siebie i swojej drogi. Miałem być lekarzem. Rzeczy, których nie zrobiliśmy w swoim życiu są tymi, których najbardziej żałujemy pod jego koniec. Jestem zwolennikiem twierdzenia, żeby robić wszystko co nas uszczęśliwia. Trzeba jednak pamiętać o jednej rzeczy - żeby nikt przez nas nie płakał. Ja żałuję, że nie było to technikum odzieżowe, bo w liceum byłem w klasie o profilu biologiczno-chemicznym. Brałem też udział w konkursach na poziomie wojewódzkim. Liceum jest takim trudnym okresem w życiu każdego z nas. Człowiek chce intensywnie doświadczać. Wchodzi w pierwsze związki. Buduje pierwsze relacje z drugim człowiekiem. Nie skupia się na nauce, ale na

Jak to było z Tobą? Każdy z nas ma inne priorytety, szczególnie będąc nastolatkiem. Jednak później to się bardzo szybko weryfikuje. Rok spędzony na Politechnice Warszawskiej zaprowadził mnie do pytania „co ja tu robię?” A więc wróciłem. Modę kochałem zawsze. To był mój konik. Ale mam dwóch młodszych braci, mieliśmy ważniejsze priorytety. Wszystko zmieniło się, kiedy dostałem własne, zarobione pieniądze. Wtedy zaczęło się kompletowanie szafy, cała moja przygoda z modą. Zrezygnowałem z Politechniki i znalazłem Międzynarodową Szkołę Kostiumografii i Projektowania Ubioru w Warszawie. Tak zacząłem budować nowe doświadczenia związane z modą. Dotarłem dzięki temu do

fot. Łukasz Szeląg/Moda Forte


miejsca, w którym znajduję się teraz, chociaż... jest dla klienta, a nie na odwrót. Zawsze starałem swoją przygodę zacząłem troszeczkę inaczej niż się robić wszystko, żeby potencjalny nabywca czuł wszyscy. Bardzo sobie cenię ten fakt. się absolutnie wyjątkowo, niezależnie od tego, jak na mnie patrzy - bo przecież mamy do czynienia Jako sprzedawca w H&M... zarówno ze wspaniałą klientelą, jak i tą skrajnie Tak, początkowo rzeczywiście był to szwedzki snobistyczną. Zawartość portfela nie wpływa na H&M, który dzisiaj stanowi dziewięćdziesiąt pro- to, jakim człowiekiem jesteś. Należy pamiętać, że cent mojej szafy. Uważam, że osoby, które mówią każdego winniśmy obsługiwać w taki sam spoo nim „tandetny” i „beznadziejny” pokazują wy- sób. Moja przygoda z butikiem MaxMara była dla łącznie swój brak kreatywności. Ja chodzę ubrany mnie ogromną lekcją pokory. cały w H&M i nikt o tym nie wie, bo wszystko zależy tylko od tego, jak zestawimy te rzeczy. Poza tym umówmy się, że rzeczy z H&M mimo jakości w którą wszyscy tak powątpiewają i tak są uszyte lepiej niż niejednego polskiego projektanta, bo jest to przemysł, a nie chałupnictwo. Następnym krokiem była MaxMara - szkoła życia jeśli chodzi o odzież ekskluzywną. Znakomite doświadczenie, na podstawie którego wiem, jak pracuje się z klientem wymagającym, w jaki sposób tworzy się wizerunek marki odzieżowej z poziomu sprzedaży, visual merchandisingu, PR. MaxMara to kontakt z odbiorcą, który ma konkretne oczekiwania, z którym trzeba pracować indywidualnie. Należy doskonale znać standardy ISO w obrębie obsługi. Tutaj mamy styczność w dużej mierze ze sprzedażą, gdzie obok odpowiedniej prezentacji produktu w salonie, ważna jest również stylizacja, pomoc i doradztwo, kompletny anturaż towarzyszący pojawieniu się potencjalnego nabywcy. Cała ta psychologia wokół klienta jest absolutnie niewspółmierna do tego, co spotyka się w tak zwanych „sieciówkach”. Ważne jest także wyczucie momentu, w którym do odwiedzającego sklep można podejść, nie narzucając się. Trzeba pozostać zawsze w cieniu: jeśli rzecz spada z wieszaka, to powinniśmy być pierwszymi, którzy ją przechwycą, zanim wyląduje na podłodze lub zanim sam klient będzie starał się ją podnieść. Nic tu nienaturalnego. Tym bardziej kiedy płaci on za sukienkę czy płaszcz parę tysięcy złotych. Wtedy ma prawo tego wymagać? To nie jest kwestia tego, że on może tego wymagać, to obsługa czuje się zobligowana. Przynajmniej ja czułem, że chcę postępować w taki sposób. Myślę, że klientowi się to po prostu należy i nie zapominajmy, że to obsługa w każdym sklepie

Catwalk|96

Działalność sceniczna. Twoi dziadkowi tworzyli w Stanach. Jak Ty to postrzegasz? Uważasz, że Twoja rola w świecie mody wynika z „powrotu do korzeni”? Moi dziadkowie pokładali we mnie ogromne nadzieje, paradoksalnie chcieli żebym był lekarzem. Dziadkowie ze strony taty reprezentowali branżę krawiecką, mieli swoją pracownię na poziomie Warszawy, szyli też w Stanach Zjednoczonych. Tworzyli „ciężką” modę, bo głównie futra, kożuchy, płaszcze. Ale siedząc na moim pokazie, (mówię o wszystkich dziadkach) widząc moje sukcesy w ciągu ostatniego roku, wydaje mi się że zmienili zdanie i zaakceptowali mój wybór, nawet się z niego ciesząc. Swoją firmę Civilian Forms Group założyłem w dniu 79 urodzin mojego dziadka krawca. Jestem bardzo sentymentalny i przykładam ogromną wagę do takich detali. A rodzina jest dla mnie najważniejsza. Sam nie wiem, czy jest to powrót do korzeni... Być może. Niejednokrotnie obserwowałem, jak dziadkowie tworzą odzież, w jaki sposób pracują. Mam na pamiątkę manekina z ich pracowni. Swoją własną pracownię planuję stworzyć w ciągu roku. Uważam, że teraz jest czas, żeby się tym zająć. Chce dalej tworzyć markę, ale z tą różnicą że chce odszywać swoje wzory do sprzedaży jako brand za którym stoi polski projektant. Praca z klientem indywidualnym - może z czasem. Szycie na miarę jest bardzo kosztowne. Paradoksalnie bardziej opłaca się uszyć kilka sztuk według rozmiarówki niż jedną zupełnie spersonalizowaną. Zawsze mówiłeś o sobie „rzemieślnik”. Kiedy dojrzałeś do bycia „projektantem”? Przy ogromnej ilości samozwańczych projektantów na polskim rynku, status „projektanta” nie


fot. Małgorzata Twardowska


Catwalk|98

fot. Ĺ ukasz SzelÄ…g/Moda Forte


wydawał mi się szlachetny. Projektantem poczu- multifunkcjonalny basic. Natomiast to, co widziełem się po tym, jak wróciłem do domu po nagra- liśmy podczas 10. edycji FashionPhilosophy Faniu programu „Projektanci na start”, jako zwy- shion Week Poland było linią pokazową. cięzca. Skąd pomysł na uniwersalizm? Było konfetti, niespodziewana impreza, transparenty z napisem „Witaj, zwycięzco!”. Sam program Przede wszystkim ze względu na wnikliwą anato były dantejskie dni, kiedy nie spaliśmy nawet po lizę rynku, jest to konsekwencja jego obserwacji, 72 godziny. Miałem jednak ten luksus, że oprócz odpowiedź na to, jak możemy funkcjonować na ogromnego wsparcia mojej cudownej i niezastą- polskiej scenie modowej. Nie płaczmy nad tym, pionej krawcowej Asi, sam wiedziałem, ile mogę z że polskie ulice zalewane są szarością i czernią. siebie wydobyć. Dlaczego nie mogę powiedzieć o Ja to uwielbiam. Może po prostu Polacy nie lubią sobie „projektant”, jeśli sam szyję, projektuję, do- kolorów. Dajmy im do tego prawo! bieram materiały, potrafię pracować na linii pro- Czym był dla Ciebie program, którego jesteś dukcyjnej w oparciu o wiedzę merytoryczną, do- zwycięzcą? datkowo nadzoruję produkcję w szwalniach innej firmy? Tak, to chyba jest czas, żeby powiedzieć Program stanowił wyjście poza moją strefę komsobie „Jestem projektantem”. fortu: praca przed kamerami jest uciążliwa, szczególnie dla osoby, która nie akceptuje swojego wiCo masz na myśli, mówiąc „samozwańczy pro- zerunku, tego, kim jest i jak ludzie go postrzegają jektanci”? Masz na myśli polską branżę mo- na co dzień. dową, z którą mamy styczność na co dzień czy uczestników programu „Projektanci na start”? Cichy, ale konsekwentny... Na poziomie programu były to osoby, które studiowały, kształciły się na kierunkach artystycznych związanych z modą. Nie mogę powiedzieć o nich, że nie byli „projektantami”. Liczba tych „samozwańczych” kreatorów w tej chwili jest ogromna - nie chcę rzucać nazwiskami. To są ludzie, którzy nie mają pojęcia o szyciu, nie wiedzą nic o technologii produkcji, ani jak wygląda produkcja odzieży, jakie są procedury, czym jest rysunek techniczny, a czym żurnalowy. Dziwią się że po uszyciu wymyślonej przez siebie rzeczy nie wygląda ona jak na rysunku. Cóż mogę powiedzieć wychodzi chociażby brak wiedzy z materiałoznawstwa. Oczywiście są osoby takie jak chłopcy z Bohoboco którzy nie mają wykształcenia kierunkowego, ale są bezbłędni, bo oni podobnie jak ja swoją wiedzę zdobywali pracując na początku dla innych. Pamiętajmy jednak i o tym, o czym nigdy nie wolno zapomnieć, że wszystkie te arcydzieła poza pomysłem tworzą ręce znakomitych krawcowych, szwaczek i konstruktorów. Bez nich nic by nie powstało. Unikasz słowa „kolekcja”... Na poziomie linii basic, unikam słowa „kolekcja”, rzeczywiście. W każdym sezonie wypuszczam

Staram się, żeby to, co robię mówiło za mnie i było na tyle czytelne, żeby można było to interpretować jednoznacznie. Jestem też konsekwentny, mam swój pomysł na markę i, mimo że wiele osób podrzuca mi częstokroć szereg „dobrych” rozwiązań, to ja działam raczej instynktownie. Moje przeczucie jeszcze nigdy mnie nie zawiodło, dlatego staram się nieustannie za nim podążać. I znów, cały ten instynkt jest nabyty, oparty na analizie rynku i feedbacku, który otrzymuję ze strony ludzi z branży. Moje decyzje oparte są na wielu wypracowanych dotąd schematach.


Media Cię nie zbawią, a Glamour nie powie jak żyć Felieton Justyny Pajęckiej

fot. Natalia Miler

Catwalk|100


Każda edycja polskiego tygodnia mody przynosi nowe odpowiedzi i jeszcze więcej pytań o stan branży. Dzisiaj nie myślę o kolekcjach, nie zastanawiam się nad jakością tkanin, nie obchodzą mnie smutni ludzie z czerwonego dywanu. W głowie ze zwielokrotnioną prędkością robrzmiewa mi tylko jedno słowo, a raczej dwie litery: PR. Wszyscy przyzwyczailiśmy się już, że żyjemy w czasach w których wszystko możemy kupić. Nawet dobrą opinię. To nie tak, że specjaliści od wizerunku robią coś złego, bo w końcu trzeba jakoś zarobić na czynsz, a jeśli są w czymś dobrzy to już w ogóle pełnia szczęścia.Chcę tylko zwrócić uwagę, że w modzie coraz mniej artyzmu, a coraz więcej kalkulacji. Jeżeli kupię coś tanio, a sprzedam drogo, bo wmówię Ci, że połowa zysku idzie na biedne dzieci to ja mam kasę, a Ty jesteś naiwny. Tak, jesteśmy łatwowierni. I bardziej liczymy się z czyimś zdaniem niż własnym. Później dziwimy się, że zamiast figury Chodakowskiej mamy tysiące kompleksów. Nie jest łatwo się oprzeć, bo wszystko jest takie kolorowe, a liczby mieszają nam w mózgu. Hasła reklamowe przypominają spoty wyborcze. Zaufały nam tysiące Polaków. Wszyscy jesteśmy równi. Liczy się tylko Twoja satysfakcja. Wierzymy, chwalimy, idziemy za tłumem albo wybieramy mniejsze zło, a i tak ostatecznie czujemy się oszukani. Rachunek sumienia wychodzi ujemny, podobnie jak stan konta. Szukamy odpowiedzi w popularnych czasopismach, pytamy o zdanie celebrytów z pierwszych stron gazet, blogerów o wątpliwym guście, kreatorów, którzy już dawno przestali kreować coś poza własnym wizerunkiem. Media Cię nie zbawią, a Glamour nie powie jak życ. Nawet sukienka od Armaniego nie sprawi, że poczujesz sie lepiej we własnym ciele, a bilety na największy event w stolicy nie uczynią Cię wartościowym człowiekiem. Naprawdę wierzysz w te bzdury, które od lat wpajają Ci tabloidy? W tym sezonie promujemy anoreksję, za miesiac modny będzie rozmiar 44, ale w lipcu znowu musisz być fit. Jesli lubisz Felliniego to pamiętaj, że teraz jest passe, bo ‘it’ jest Woody Allen, ale jesienią będziemy się z niego śmiać. Wyrzuć swój nowy telefon, oddaj psa, zerwij z facetem, bo nie

wpisuje się w kanon. Nie chcę generalizować, nie mówię, że prasa jest zła, a telewizja zawsze kłamie. Warto jednak zwrócić uwagę na to jak łatwo pozwalamy sobą manipulować. Powtarzamy znane slogany, ignorujemy źródła, nieświadomie kupujemy coś za co ktoś mógł zapłacić godnością. Nie pamiętamy, że po drugiej stronie mogą stać ci dla których ważniejszy niż nasz komfort jest mimo wszystko zysk. Bo przecież gdzieś przeczytaliśmy coś innego. Szczególnie w kwestii wyglądu, jakoś łatwiej wierzymy innym niż sobie. Z jednej strony mówimy o szukaniu własnego stylu, z drugiej coraz częściej przypominamy sklepowe manekiny. No i co z tą modą, panie Lagerfeld? A może pan, panie Elbaz powie mi coś więcej? Niestety, instrukcji nie udzieli nam nawet Anna Wintour. Tę ostatnią zresztą winię trochę za niedorzeczny kult celebryty, który podsyciła tylko umieszczając znane twarze na swoich okładkach. Nie oceniam Cię jeśli twierdzisz, że ciuchy z popularnych katalogów, listy do czytelników czy ścianki sponsorskie są super, a ja nie mam racji. Ale może spróbuj nowego Vogue’a zamienić na książkę i niech nie będzie to ‘10 sposobów na modę’, idź do kina albo na spacer po parku, porozmawiaj z kimś kto żyje inaczej. Otwórz oczy. Nie twierdzę, że od razu znajdziesz odpowiedź, ale jeśli szukasz czegoś ponadczasowego, polecam samodzielne myślenie. Zapomnijmy na chwilę o banerach, okładkach i rankingach. W modzie warto doszukiwać się czegoś więcej niż stylizacja tygodnia czy must have sezonu. Dobrze na moment zanurzyć się w historii, wejść głębiej. To o wiele bardziej wartościowe niż porady znanego stylisty na ostatnich stronach magazynu. Nie musimy wyglądać idealnie. Kto zresztą ma prawo określać co znaczy idealny wygląd. Jeżeli nie żyjesz w zgodzie ze sobą, nie pomoże kiecka za kilka tysięcy czy błyszczyk z najnowszej linii znanej marki. Może to wszystko brzmi banalnie, ale wcale nie chcesz wyglądać jak znana aktorka ani błyszczeć na przyjęciu jak gwiazda Hollywod. Pomyśl o tym przez chwilę. Kopiowanie idoli jest fajne, kiedy masz szesnaście lat. Kiedy masz trochę więcej fajniejsze jest własne zdanie.


Olivia Kijo: „Modę kocham bardziej niż kiedyś, ale zdecydowanie mniej kupuję” rozmawiała: Martyna Mierzejewska

Catwalk|102


Olivia Kijo, autorka bloga Variacje. Jedna z najbardziej stylowych blogerek, która hipnotyzuje swoim niekonwencjonalnych podejściem do mody. Pojawiła się w lookbooku włoskiej marki MARIOS, a także stała się twarzą ich koszulek. Specjalnie dla nas opowiada o swoich faworytach z 10 edycji FashionPhilosophy Fashion Week Poland, podejściu do mody i zmianach, które pojawiły się po założeniu bloga. Bloga prowadzisz już od 6 lat. Skąd wziął się pomysł na jego założenie? To było tak dawno, że tak naprawdę mało pamiętam. Odkryłam wtedy blogi zagraniczne i z przyjemnością je śledziłam.. W międzyczasie okazało się, że w Polsce również powstały blogi, na których dziewczyny pokazywały swoje perełki z szafy. Ja modą interesowałam się od zawsze, a pięknych ubrań w mojej szafie nie brakowało, więc założenie bloga było kwestią czasu. Co zmieniło się w Twoim życiu przez ten czas? Blog dał mi wiele wspaniałych znajomości nie tylko w świecie wirtualnym. Dzięki temu co robię poznałam świetnych ludzi. Często dzieli nas różnica wieku, ale to w niczym nie przeszkadza, bo pasja jest wspólna. Gdyby nie blog, nie miałabym wielu serdecznych znajomych, z którymi uwielbiam spędzać czas. W jaki sposób zmieniło się od tej pory Twoje podejście do mody i tego co kupujesz? Modę kocham jeszcze bardziej niż kiedyś, ale zdecydowanie mniej ubrań kupuję. Każdy zakup jest bardziej przemyślany, dzięki czemu pod koniec sezonu moja szafa nie jest przepełniona niepotrzebnymi ubraniami. Zwracam też uwagę na materiały. Dzięki blogowi poznałam również polskich projektantów i właśnie u nich coraz częściej zaczęłam kupować. Lubisz proste, ale nieszablonowe połączenia. Skąd czerpiesz inspiracje? To pytanie pada bardzo często, a tak naprawdę nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Inspiruje mnie wszystko od fotografii, przez film, modę uliczną i sesje w magazynach o modzie.


Jak uważasz, co może być Twoim znakiem rozpoznawczym? Długie włosy i buty na obcasach, chociaż ostatnio mam w planach wizytę u fryzjera, a w sportowych butach chodzę coraz częściej. Myślę, że bardziej niż znak jest rozpoznawalny mój styl – ubrania codzienne uwielbiam nosić z eleganckimi. Niedawno dobiegła końca 10. już edycja FashionPhilosophy Fashion Week Poland. Jak ją wspominasz? Jubileuszową edycję FashionPhilosophy Fashion Week Poland mogę zaliczyć do udanych dzięki kilku pozytywnym chwilom. Oczywiście mogłoby być ich więcej, ale cieszę się, że wciąż jakieś są. Inaczej to największe wydarzenie wspierające modę nie mogłoby istnieć. Z kwestii organizacyjnych warto wspomnieć, że ta edycja przywitała nas nowym miejscem, nową halą EXPO w Łodzi. Muszę przyznać, że to bardzo pozytywna zmiana. Wreszcie pokazy miały świetną oprawę, a showroom wabił by spędzić w nim więcej czasu. Na szczęście oprócz odpowiednich wnętrz są jeszcze projektanci, którzy przyciągają. Do Łodzi przyjechało wielu moich znajomych, a czas spędzony z nimi zawsze należy do udanych. Które pokazy zrobiły na Tobie największe wrażenie? Niekwestionowanym królem Polskiego Tygodnia Mody i moim ulubionym polskim projektantem jest Michał Szulc. Co sezon zaskakuje mnie jeszcze bardziej. Z najnowszej kolekcji „Fire” chciałabym mieć dosłownie wszystko. Wszystkie modele kurtek zaprojektowane przez Michała zachwycają konstrukcją i detalem. Klimat i kolorystyka kolekcji hipnotyzują. Oprócz kolekcji Michała Szulca za wyjątkowo udane uważam pokazy MMC i Moniki Kubatek. Ich projekty trafiają 100% w moją estetykę, a oglądanie ich na wybiegu Fashion Weeku to sama przyjemność. W tym roku moje serce skradli również projektanci ze sceny Out Off Schedule. Bezkonkurencyjna Kas Kryst z wariacją na temat czerni, Paulina Ptashnik z kolekcją pełną przepięknych dzianin i Magdalena Floryszczyk z fantastyczną kolekcją

Catwalk|104

„The Game”. W tym roku udało Ci się wyjechać na Fashion Week do Londynu. Często udaje Ci się gościć na zagranicznych pokazach? Co najbardziej zapamiętałaś z wyjazdu? Wyjazd do Londynu to była bardzo spontaniczna decyzja. Był to również mój pierwszy pobyt na zagranicznym Fashion Weeku. Udało mi się zdobyć zaproszenia na kilka pokazów, więc nie mogłam zmarnować takiej szansy. Na miejscu okazało się, że sama impreza nie różni się znacząco od tego co dzieje się w Łodzi. Pokazy w Londynie oprócz kilku wyjątków odbywają się tak jak i w Polsce w jednym miejscu, słynnym Somerset House. Masa dziwnie wyglądających osób to norma, ale ilość fotografów ulicznych była powalająca. Do jakiego miasta chciałabyś najbardziej wyjechać na Fashion Week? Paryż i Nowy Jork, mam nadzieję, że to marzenie wkrótce się spełni. Gdybyś miała nieograniczony budżet to na jakie marki byś postawiła? Moją absolutnie ukochaną marką jest Celine. Pod sterami Phoebe Philo stała się jeszcze bardziej pożądana. Oczywiście oprócz Celine jest wiele projektantów i domów mody polskich i zagranicznych, których ubrania chciałabym mieć w swojej szafie. Są to min. Alexander Wang, Proenza Schouler, Stella McCartney, Acne Studios, Michał Szulc, Ania Kuczyńska, MMC. Czego na pewno nie może zabraknąć w Twojej szafie w tym sezonie? Co sezon lista jest podobna, ale oprócz dżinsów, ciemnych okularów i małej torebki na łańcuszku, będą to skórzane spodnie, t-shirty w czarno-białe paski, mule (czyli klapki na obcasach), topy na cienkich ramiączkach i Adidasy Superstar. Zakupy robisz spontanicznie czy każdy Twój zakup jest dokładnie przemyślany? Jeden i drugi sposób na zakupy przeplata się ze sobą, ale zdecydowanie częściej staram się wcześ-



Catwalk|106


niej planować to co kupuję. Wiele razy byłam w sytuacji, kiedy nie byłam zadowolona z zakupu po tygodniu, miesiącu lub po pierwszym założeniu. Niepotrzebne ubrania piętrzyły się w szafie, a to zawsze rodzi frustracje. Których polskich projektantów cenisz najbardziej? Najbardziej cenię tych których znam i kupuję, czyli Michała Szulca, MMC, Anię Kuczyńską. Jest również wiele innych, których podziwiam i których prace wywierają na mnie duże wrażenie. Co uważasz za swój największy sukces? Pojawienie się w lookbooku włoskiej marki MARIOS w kolekcji jesień-zima 2012 i na koszulce z obecnej, wiosennej kolekcji. Koszulkę

oliwiora.blogspot.com

można kupić w sklepach na całym świecie, a świadomość, że nosi ją wiele ludzi jest niesamowita. Co chciałabyś osiągnąć prowadząc bloga? Spotkało mnie więcej wspaniałych rzeczy niż mogłam sobie wymarzyć, a marzenia pozostawię dla siebie, może kiedyś się spełnią. Trzymamy kciuki za Olivię i wierzymy, że z taką konsekwencją zrealizuje wszystkie swoje marzenia.


Catwalk|108

fot. Ĺ ukasz SzelÄ…g/Moda Forte


ZWYRD:

Warstwy mody rozmawiała: Justyna Pajęcka

Podczas ostatniej edycji Fashionphilosophy Fashion Week Poland bardzo brakowało typowo męskich kolekcji, które do tej pory były mocną częścią imprezy. Wśród nielicznych prezentacji w pełni poświęconych tej części mody pojawia się marka Zwyrd. Za jej sterami stoi Grzegorz Marcisz, student drugiego roku ASP. Młody projektant ubrany w koszulkę Mastodona przykuł moją uwagę, kiedy na spotkaniu z mediami opowiadał o inspiracjach lasem liściastym. Nie śledzi świata celebrytów, modę traktuje jak sztukę. Rozmawiamy zbyt długo, żeby wszystko przekazać na kilku stronach, a ja przekonuję się, że jego twórczość warto śledzić. Niezależnie w którą stronę postanowi pójść. Niedługo ze swoją kolekcją pojawi się na Międzynarodowym Festiwalu Mody Fashionclash Maastricht w Holandii. Może jeszcze nie jest idealnie, ale to dopiero początek, a widać, że stać go na wiele.


Nie zauważyłam, żebyś gdzieś to wyjaśniał, więc zacznę dość tendencyjnie. Skąd wzięła się nazwa ‚Zwyrd’? Właściwie to określenie powstało już parę lat temu. Wymyśliliśmy je z kolegą w liceum. Miało ono określać jakby agresywny rodzaj muzyki. Mówiłem tak na ostry metal albo coś co mi się podobało. Ja byłem pewien, że wykorzystam tę nazwę. Też nie od razu zacząłem zajmować się modą. Patrząc na Twój fanpage, ‚Zwyrd’ na początku to były rysunki i malarstwo Tak. Nie mówię, że jestem człowiekiem renesansu, ale trochę rzeczy związanych ze sztuką robię. Nie tylko malarstwo, ale też rzeźby, instalacje. Nie wszystko pokazuję. Teraz skupiłem się głównie na modzie dzięki temu że dostałem się na Fashion Week. Moje malarstwo było dość undergroundowe, dzisiaj prawie nikt nie kupuje obrazów, a moda to sztuka użytkowa. W ten sposób łatwiej dotrzeć do ludzi. Wybierając studia od początku wiedziałeś, że to będzie ASP w Łodzi? Zastanawiałem się pomiędzy projektowaniem ubioru w Łodzi, a malarstwem w Poznaniu. Mam tam rodzinę. Poza tym mój tata jest rzeźbiarzem i ukończył ASP w Poznaniu na tym kierunku. Jak to było z tą kolekcją? Od początku to miał być OFF? To wyszło jakoś tak intuicyjnie. Pół roku wcześniej miała tutaj pokaz Paulina Matuszelańska. Poszedłem na niego i pomyślałem, że fajnie by było spróbować. Mieliśmy uszyć dwie sylwetki na zaliczenie semestru w Pracowni. Postanowiłem, że uszyję pięć i wyślę zgłoszenie. Stworzyłem kolekcję, która jest poniekąd dzika. Są elementy eksperymentalne i są takie, które można nosić na co dzień. Gdyby nie to, że część materiałów nie jest dostępna mógłbym stworzyć całą serię, która mogłaby się sprzedawać.


Z jednej strony patrzysz pod kątem sztuki, z To prawda. Pochodzę z Poraja, małego miasta pod drugiej też pod kątem rynku. Częstochową, a tolerancja w takich miejscach jest znikoma. Szczególnie jeśli chodzi o mężczyzn. Chcę to połączyć. Modę eksperymentalną z Nie mówię, że spotkałem się z jakimiś przejawami modą użytkową, do noszenia. Są momenty, kiedy agresji, ale wybiegałem ze swoim ubiorem poza widzę, że mogę się wyżyć na konkretnej sylwetce, to, co było ogólnie przyjęte i czułem się w pewien stworzyć ją bardziej wizyjną. Przy projektowaniu sposób niezrozumiany. Kiedy pojechałem do najbardziej zwracam uwagę na to czego brakuję większych miast zobaczyłem, że ludzie się dobrze w obecnej modzie. ubierają, w moich rejonach tego brakowało. To mnie zachęciło do tworzenia swoich rzeczy. Powstała we mnie determinacja. Planujesz pojawiać się tutaj co sezon? Chciałbym tworzyć kolekcję co pół roku. Pierwsze projekty już są, nawet jest ich dosyć dużo, więc mam w czym wybierać. Planuję pokazać także damskie sylwetki. W modzie męskiej brakuje mi w pewnym sensie delikatności. Następna kolekcja na pewno nie będzie tak ciężka jak ta. Chociaż przez ciężkość widać tutaj wszystko co mnie inspirowało. Doom metal, metal core, las liściasty...

A kiedy pierwszy raz pomyślałeś, że chcesz zająć się modą? Nigdy tak naprawdę nie pomyślałem, że fajnie byłoby zostać projektantem czy malarzem. Wiedziałem tylko, że chcę coś tworzyć. Nie umiem usiedzieć w miejscu.

Jeśli chodzi o metal to patrząc stereotypowo, osoby słuchające tej muzyki często nie chcą Powiedz mi, co z tym lasem liściastym? mieć nic wspólnego z modą. W zestawieniu z modą brzmi to dość Właśnie o to chodzi, dziwię się bardzo, że jest tak abstrakcyjnie. niewiele osób, które wykorzystują taką muzykę Wychodzę z założenia, że te rzeczy, które przy swoich pokazach. Ja słuchając tych utworów, pozornie wydają się niezbyt inspirujące są nie mówię, że od razu mam jakąś wizję, ale widzę bardzo potrzebne w tworzeniu, bo pomagają konkretne kolory, obrazy. Najpierw jest muzyka, mi wytworzyć jakąś konkretną wizję. Słuchałem dopiero później tworzę ubrania. utworów zespołu, który można było usłyszeć na moim pokazie - Uncle Acid and The Deadbeats – od razu stworzyła mi się wizja ciemnego lasu, Widzę, że oprawa pokazu jest dla Ciebie wieczorem, w porze jesiennej, tak też powstała równie ważna jak sama kolekcja. kolorystyka. Dla mnie najlepsze jest właśnie to, że mogę Stworzyłem też tkaninę, była ona wykorzystana tworzyć pewnego rodzaju performance, w trzech sylwetkach, na której były naszywane ukazujący konkretny klimat. Największym fragmenty materiałów, które imitowały korę. komplementem było dla mnie to kiedy różne Nazwa kolekcji ‚Core’ wzięła się stąd, że osoby mówiły mi, że animacja, muzyka i ubrania chciałem opowiedzieć o ludzkiej psychice, która były spójne. pod natłokiem problemów zostaje przykryta, zatracona. To jest najgłębsza definicja tej kolekcji. Właśnie miałam pytać o ‚Core’.

Wiem, że muzyka to był Twój wybór. A jeśli chodzi o modeli, choreografię i podobne elementy, też ingerowałeś?

Chodziło o rdzeń i przykrycie tego rdzenia tymi To była wspólna wizja ekipy przygotowującej warstwami problemów. Tutaj za pomocą kory pokaz. Bardzo pomagała mi pani Małgorzata drzewa miałem na celu pokazanie tych warstw. Czudak, która miała świetny kontakt z osobami na backstage’u. Wszystko wyglądało dokładnie tak jak planowałem. Na przykład chłopak, który Czytałam też, że chciałeś odnieść się do otwierał pokaz. Kiedyś szukałem modela do sesji nietolerancji. zdjęciowej, on zgłosił się po czasie, ale chciałem,


żebyśmy byli w kontakcie. Planując całość, będę widzieli, że warto inwestować w ciuchy od widziałem na wybiegu właśnie kogoś takiego. projektantów. Zmieni się to postrzeganie. Długie włosy, broda. Trochę ciężkie klimaty. Wystartowałbyś w takim programie? Muzyka jest dla Ciebie bardzo ważna. Myślałeś Zastanawiałem się nad tym, ale ciężko mi kiedyś, żeby pójść w tę stronę? odpowiedzieć. Już bez brania udziału widzę Gram na gitarze elektrycznej, ale traktuje to kilka negatywnych aspektów, więc nie wiem czy bardziej jako hobby. Mógłbym zaprojektować byłoby to dobre. Ludzie są inaczej przedstawiani ubrania dla jakiegoś zespołu do teledysku albo niż są w rzeczywistości. na trasę koncertową. Podczas tej edycji byłeś jednym z nielicznych projektantów, którzy pokazali w pełni męską kolekcję. Jak w ogóle zapatrujesz się na modę męską w Polsce? Uważasz, że jest dobrze czy coś trzeba poprawić.

Oglądasz pokazy mody? Śledzisz poczynania konkurencji?

Oglądam, może nie jestem może jakoś bardzo zorientowany, ale myślę, że to nie jest problem. Podążam za swoimi ulubionymi projektantami. Rick Owens, Alexander Wang i inni. Jednak Uważam, że jest bardzo źle. Jest tego za mało. unikam inspirowania czyjąś kolekcją. Skupiam Moda uliczna jest ok. Ona podąża swoim się na własnej wizji. utartym torem. To jest modne co jest bardziej Wśród polskich projektantów bardzo duży wpływ promowane przez popularne firmy. miało na mnie Nenukko. Kiedy zobaczyłem ich Nie do końca mi się to podoba, dlatego też ubrania poczułem, że moda w Polsce może być chciałem, żeby moja pierwsza kolekcja była w naprawdę interesująca. całości męska. Bo brakuje tutaj bardzo dużo. Chcę wypełnić tę lukę. Jest już coraz lepiej, ale potrzeba jakiś 30-40 lat, żeby ten poziom był Masz jakiś pomysł na odbiorcę? dobry. Pomysł mam, ale nie myślę, żeby się jakoś tego trzymać, bo wiele osób coś zakładało, a w Twoim zdaniem to dobrze, że pojawiają się praktyce okazywało się coś innego. Myślę, że to takie programy jak ‚Project Runway’ czy osoby pomiędzy 17, a 30 rokiem życia. Chociaż wiem, że niektóre starsze osoby też potrafiłyby ‚Projektanci na start’? założyć takie ubrania. W pewnym sensie tak, bo to uświadamia większej liczbie osób, że istnieją takie osoby jak projektanci i to co tworzymy nie powstaje taśmowo. Nawet te osoby, które nie mają o tym A Ty? Nosisz ciuchy z metką ‚Zwyrd’? zielonego pojęcia mogą zdać sobie sprawę czym Raczej nie i nie chodzi o to, że nie czuję tego, co jest moda. robię. Chcę, żeby inni je nosili. Niekoniecznie na ulicy, ale na jakieś specjalne okazję. To też jest bardzo fajne jeżeli ludzie widząc jakąś kolekcję, A nie uważasz, że mimo wszystko tworzy to będą chcieli to odtworzyć, zainspirować się, bo też nie każdy ma środki, żeby kupić coś od bardziej celebrytów niż artystów? projektanta. Tak, też. To jest taki efekt uboczny. Taki wpływ ma telewizja. To jest zamierzony cel każdego programu, żeby wytworzyć osoby, które będą rozpoznawalne, stworzyć problemy, wokół A jak się ubierasz na co dzień? których wszystko się kręci. Podbić oglądalność. Ja jestem strasznie wybredny, kiedy kupuję Ale myślę, że dzięki takim programom ludzie ciuchy. Jak wchodzę do Zary czy River Island

Catwalk|112


fot. Ĺ ukasz SzelÄ…g/Moda Forte


to bardzo wybrzydzam, ale kupuję właśnie tam ze względu na to, że już nie potrzebuję ubierać się bardzo awangardowo, bo tę potrzebę rozładowuję w moich projektach. Nie podoba mi się to, że w sieciówkach wszystko jest do siebie takie podobne, ale od takich miejsc zaczęło się moje myślenie, że moda może być czymś więcej dla mnie. Pamiętam, że kiedyś wymalowałem sobie napis na koszulce, ale nie spodobało mi się to, bo dla mnie bardzo ważna jest jakość ubrań, żeby były one profesjonalnie wykonane. Mam też dużo koszulek zespołów. Jest to moje oczko w głowie jeśli chodzi o moją garderobę, lubię je kolekcjonować. Poza tym noszę głównie basic.

Zakładałeś że może się nie udać? Zawsze są dwie opcje. Wiedziałem, że chcę to zrobić dokładnie jak jest w mojej głowie. Odtworzyć konkretny klimat. Nie chciałem iść na kompromisy. To było dla mnie najważniejsze. Lubisz w ogóle świat mody?

Trochę lubię, a trochę nie. Trochę jest fałszu w nim. Ale fajne jest to, że tak jak w innych dziedzinach sztuki jak np. malarstwo brakuje tej promocji, a w modzie jest obecnie dość Tworzenie ‚basiców’ twoim zdaniem nadal jest popularna. sztuką? A jeżeli chodzi o Twój wizerunek. Chciałbyś, ludzie kojarzyli Cię jako osobę. Czy Modą na pewno, czy sztuką. Poniekąd tak. To żeby ważniejsza jest promocja marki? zależy od tego co mamy w głowie, czy tworzymy coś więcej, bo jest to jakaś nasza wizja, czy robimy to tylko po to, żeby to sprzedać. Kwestia sumienia. Tylko projektant tak naprawdę wie z Przede wszystkim zależy mi na tym, żeby jaką myślą to było stworzone. ludzie kojarzyli tę nazwę. Kiedy zgłaszałem się na Fashion Week wiedziałem, że nie będę się przedstawiał jako Grzegorz Marcisz, ale właśnie nazwy Zwyrd. Ona brzmi agresywnie, Myślisz, że obecna ‚moda na polską modę’ użyję jest charakterystyczna. Chciałbym, żeby ludzie pomoże Ci w sprzedaży ubrań? wiedzieli, że to co tworzę jest szczere. To co Teraz może być trudno, bo to dopiero początek, jest dla mnie najważniejsze w projektowaniu to ale w przyszłości na pewno. Na Fashion Weeku stworzenie konkretnego klimatu. sprzedałem już jedną rzecz. Osoba, która ją kupiła chciała cały komplet, ale niestety nie zabrałem ze sobą wszystkich rzeczy. Nie Co najbardziej byś chciał osiągnąć jako myślałem o sprzedawaniu. Chciałem, żeby ludzie projektant? się przekonali i dotknęli kolekcji z bliska. Chciałbym pokazywać się regularnie na Fashion Weekach, nie chciałbym stanąć w miejscu, chcę Studiujesz też na specjalizacji związanej z cały czas się rozwijać. projektowaniem obuwia Jest taka skateboardingowa firma - Supra, ma ona model buta (skytop zaprojektowany przez Chada Muskę), bardzo mi się podoba do tej pory. Ale w tamtym czasie to było dla mnie coś co było wręcz święte. Wtedy wydawało mi się, że pójdę właśnie w tym kierunku. Wykładowcy nie odradzali Ci, nie twierdzili, że drugi rok to za wcześnie na debiut? Nie, zupełnie nie. Nikt mi czegoś takiego nie powiedział, na szczęście. Sam czułem, że to odpowiedni czas. Albo się uda albo się nie uda. A doświadczenie zawsze jest bardzo ważne.

Catwalk|114


fot. Ĺ ukasz SzelÄ…g/Moda Forte


FLORAL PRINT Fotograf: Maciej Cioch Model: Tomasz Bieliński MUA & Fryzury: Klaudia Majewska Stylizacje: Monika Zielińska









www.catwalkmagazine.pl facebook.com/MagazineCatwalk


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.