Catwalk #15

Page 1



Catwalk REDAKCJA

SŁOWEM WSTĘPU:

Anna Pajęcka Redaktor naczelna

Za kilka dni miną trzy lata odkąd w sieci ukazał się pierwszy numer Catwalka. To dla nas szczególne urodziny i cieszymy się, że już tyle czasu piszemy dla was o polskiej modzie, chociaż przy dzisiejszych nastrojach politycznych, może bardziej popularne, chociaż mniej zachęcające, byłoby użycie słów “moda narodowa”? Nie! Zdecydowanie źle się kojarzy, bo jak zawsze stawiamy na kontent najwyższej jakości, więc ani słowa o patriotycznych koszulkach. A co nowego w polskiej modzie? Znakomite kampanie Kas Kryst i ESTby ES, decyzja o odwołaniu Mercedes-Benz Fashion Week - nie można powiedzieć, że sezon ogórkowy, więc nic się nie dzieje. My też dorzucamy do tego nowy numer Catwalka, żebyście mieli lekturę na plażę. I chociaż początkowo planowaliśmy pisać lekko i przyjemnie (naprawdę wakacyjnie!) to sami ocenicie jak się nam to udało. Bo na naszych stronach przeczytacie o nowej lokalności w modzie, nowej estetyce w modelingu, o tym jak migrują stolice mody i co robią blogerzy, kiedy decydują się rozwijać swoją markę. Do tego rozmowy - z Kas Kryst, Ewą Leśniewską z Van Hoyden, Kingą Litwińczuk, którą znacie z bloga Style On, a także Magdaleną Kostyszyn, której bloga Venila Kostis i stronę “Chujowa Pani Domu” uwielbiamy! Przed Wami ponad 120 stron lektury, a w niej, oczywiście, zdjęcia: autorstwa Laury Ociepy, Magdy Pietruszki i Sandry Gałki, które publikowały już na naszych łamach (okładki!), a po raz pierwszy - Adriana Pietrzak i stylizacje Krystiana Sierszyńskiego, (jeśli pamiętacie nasz numer “zerowy”, to wiecie, że to nasza kolejna współpraca - po trzech latach, więc publikujemy z pewną nostalgią). Nie przedłużając - zapraszam do lektury!

Justyna Mysior-Pajęcka Zastępca redaktor naczelnej AUTORZY Marta Tuszyńska Klaudia Litkowska Mateusz Mielczarek Aleksandra Michalik Małgorzata Twardowska ZDJĘCIA Laura Ociepa Sandra Gałka Adriana Pietrzak Magda Pietruszka ZDJĘCIE OKŁADKOWE: Laura Ociepa PROJEKT OKŁADKI: Kamil Bogdański KONTAKT magazinecatwalk@gmail.com www.facebook.com/MagazineCatwalk

Anna Pajęcka redaktor naczelna


W ŚRODKU: 6| Catwalk| W naszym stylu

74| Future Faces Małgorzata Twardowska wybiera najbardziej 10| Lokalność to nowa czerń obiecujące nowe twarze w polskich agencO tym jak zmienia się współczesna estetyka jach modelek pisze Anna Pajęcka 80| Koniec ery ideałów? 16| Rozmowa z Magdaleną Kostyszyn O tym, że agencje modelek zmieniają swoje Z autorką bloga Venila Kostis i strony “Chu- kategorie i wychodzą poza strefy komfortu jowa Pani Domu” rozmawia Justyna Pajęcka pisze Aleksandra Michalik 20| Wyjście z szafy #Blogosfera 84| Edytorial Sandry Gałki O tym jak blogerzy budują swoje marki pisze Justyna Pajęcka 94| Współczesne stolice mody Paryż, Mediolan, Nowy Jork, Londyn? Tak, 24| Edytorial Laury Ociepy ale jednocześnie wytwarza się wiele alternatyw dla światowych stolic mody - pisze o 42| Rozmowa z Kas Kryst tym Marta Tuszyńska Z najzdolniejszą projektantką młodego pokolenia rozmawia Justyna Pajęcka 100| Moda na podróżowanie O związkach mody z podróżowaniem 50| Cult of Now - moda i muzyka w felietonie Klaudii Litkowskiej Co się dzieje, kiedy współczesna moda znajdzie się na jednej scenie z muzyką niezależną? 102| Les Sapeurs Pisze Mateusz Mielczarek Kim jest nowoczesny dandys i dlaczego mieszka w Kongo? Pisze Anna Pajęcka 64| Rozmowa z Van Hoyden Czym jest re-vintage i jak radzi sobie 104| Edytorial Adriany Pietrzak w Polsce? Z Ewą Leśniewską rozmawia Anna Pajęcka 58| Edytorial Magdy Pietruszki 68| Rozmowa z Kingą Litwińczuk O dojrzałości w modzie i podróżach z autorką bloga Style On rozmawia Anna Pajęcka


s.24


Catwalk #15 | 6

W NASZYM STYLU:

POST GENDER/ VAN HOYDEN Sesja wizerunkowa kolekcji Post Gender marki Van Hoyden, autorstwa Tymka Maca, zachwyciła nas swoim industrialnym, mrocznym, miejskim klimatem i subtelnym podejściem do interpretacji nazwy. Sama kolekcja ma znosić różnice pomiędzy płciami, w kontekście ubioru, czyli podąża w kierunku, do którego moda powoli dojrzewa, i robi to w bardzo dojrzały, nieprzerysowany sposób. Do kupienia na asos.com


KAS KRYST I DANIEL JAROSZEK Zrealizowana na wybrzeżach Szkocji kampania nowej kolekcji jednej z najzdolniejszych przedstawicielek polskiej mody to estetyczna perła. Historia, jaka rozgrywa się w kadrach Daniela Jaroszka, ma opowiadać o dwóch młodych dziewczynach, które żyją w osamotnieniu, podróżują i dobrze się bawią spędzając czas na łonie natury. Projektantka zapowiada też kolejną część kampanii, czyli film, który będzie zrealizowany przez Mateusza Dziekonskiego i Daniela Jaroszka. Z pewnością to dobra wróżba na odżycie rodzimego nurtu filmów modowych. Cała kampania do zobaczenie na stronie projektantki: kaskryst.com

WARSAW GALLERY WEEKEND To impreza, na którą nie może doczekać się każdy, kto zajmuje lub interesuje się sztuką. Coroczne WGW to zakończenie sezonu ogórkowego, gdzie najważniejsze galerie w mieście otwierają specjalne wystawy i uruchamiają szereg wydarzeń towarzyszących. W tym roku WGW odbędzie się w dniach 23-25 września. Do wystaw solowych zaproszono m.in. Karola Radziszewskiego, Artura Żmijewskiego, Rafała Dominika, Irenę Kalicką, a zbiorowe ekspozycje obejrzymy w galeriach: Fundacja Archeologii Fotografii, Arton, Asymetria, Dawid Radziszewski, lokal_30 oraz Wschód.


Catwalk #15 | 8

NORMY WIDZIALNOŚCI Książka Magdy Szcześniak, która ukaże się w sierpniu nakładem wydawnictwa Bęc Zmiana traktuje o latach dziewięćdziesiątych i potransformacyjnym podążaniu śladami wizerunków „normalności” – za pomocą której określano wzorce z Europy, Zachodu, czyli porządek, do którego należy dążyć, ale też – jak wskazuje autorka – trzeba się go nauczyć, poprzez naśladowanie wizerunków, które produkowały krążące w sferze publicznej obrazy. Normy widzialności opisują m.in. proces wyłaniania się dominującego wizerunku polskiej klasy średniej i dyskusje o wizerunku nowoczesnego „geja” wewnątrz zmarginalizowanej mniejszości seksualnej.

ZOO MARKET Powstałe w te wakacje miejsce w Warszawie, zrealizowane na wzór berlińskich targów, to alternatywa dla zmęczonych centrami handlowymi, zakupami internetowymi i tęskniących za przeszłością – wymarzony, wyśniony pchli targ. Idea zakłada kolektywne działanie, bo na zoo markecie każdy może postawić swoje stoisko, za naprawdę niewielką opłatą, i sprzedać nadmiar posiadanych przedmiotów – ubrania, książki, zabawki, płyty winylowe. Nie brakuje też stanowisk gastronomicznych. To wszystko w lokalnej, kameralnej atmosferze staje się prawdziwą kopalną dla wielbicieli designu z poprzednich dekad. To niezwykłe miejsce znajdziecie w każdą sobotę i niedzielę, jeśli jest ładna pogoda, przy stacji metra Dworzec Wileński, na działce przy Alei „Solidarności” 55.


OGARNIJ WARSZAWĘ NOCNY MARKET To nowe, i niezwykłe, miejsce z jedzeniem, na mapie Warszawy. Ulokowane na peronach dawnego Dworca Głównego skupia wystawców oferujących potrawy z każdego miejsca na świecie – naje się tu nawet osoba z najbardziej wyrafinowanym gustem kulinarnym. Za koncept Nocnego Marketu odpowiadają organizatorzy Restaurant Weeka i twórcy baru nad Wisłą – Hocki Klocki. Oprócz dobrego jedzenia – dobra muzyka, dobry nastrój i mnóstwo dobrej energii. W każdy piątek i sobotę do 1 w nocy, a w niedziele do 23.

Twórczynie serii „ogarnij miasto” o stolicy piszą tak: „Od kilku lat Warszawa młodnieje, coraz lepiej się bawi i jest w lepszej kondycji. Sprawiają to ludzie, czasem ci żyjący tu od urodzenia, a czasami napływowi. Warszawa szybko ze sobą wiąże i nie lubi, żeby o niej zapominać”. Alternatywny, subiektywny przewodnik po mieście to rzecz, dzięki której nauczycie się odkrywać je na nowo, zaprowadzi was w miejsca, których nie pokaże modna aplikacja, ale ktoś kto poznał i pokochał opisywaną przestrzeń. I chociaż na co dzień wszyscy chodzimy po niej własnymi, dobrze znanymi ścieżkami, to czasem warto dać się poprowadzić. A o ile przyjemniej poprowadzić nie z telefonem w dłoni, tylko papierowym przewodnikiem – i to jeszcze tak pięknie wydanym! MŁODZI ZDOLNI/ DEBUTS 2016 Debuts to pierwszy w Polsce kompleksowy projekt, który zakłada wsparcie najbardziej utalentowanych, debiutujących polskich fotografów. Jako debiut rozumiana jest tutaj pierwsza wystawa, publikacja w magazynie albo ukończenie szkoły/ kierunku fotograficznego. Debuts jest też formą dokumentacji tego, co obecnie dzieje się na rynku artystycznym w dziedzinie fotografii i w jaki sposób patrzą na świat młodzi artyści – jakie sprawy ich interesują, co dostrzegają, jak zapisują otaczające nas obrazy. Tegoroczna edycja albumu do kupienia na stronie docphotomagazine.com. Polecamy szczególnie, ponieważ w środku zdjęcia autorstwa Laury Ociepy, która (nie po raz pierwszy) jest autorką okładki najnowszego Catwalku.


Catwalk #15 | 10

LOKALNOŚĆ TO NOWA CZERŃ Valentino, Dior, Robert Cavalli – te mityczne nazwiska mają dzisiaj mocną konkurencją w postaci alternatywnej sceny mody, z którą muszą silnie konkurować, a więc grać według reguł, które dyktuje zupełnie nowe estetyka. O wiele bardziej dekonstrukcyjna, młodsza, bardziej świeża. Taka, w której typy sylwetek nie mają większego znaczenia, forma nie musi podkreślać linii ciała, stolice mody nie dyktują warunków, a zdolni twórcy objawiają się równie często w Paryżu, co na Ukrainie.

Anna Pajęcka


Gosha Rubchinskiy aw 2015


Catwalk #15 | 12

Bo w modzie przestało chodzić o to, żeby wpisać się w jakieś trendy. Dzisiaj modne jest wszystko. Lata dziewięćdziesiąte idą w parze z karnawałem, który trwa cały rok. Inspiracje rave’owym stylem łączą się z nostalgią za czasem muzyki z Seattle. Dziewczyny od czasu do czasu wzdychają za talią ściągniętą gorsetem, a chłopaki za szerokimi spodniami – prawdopodobnie obydwie te rzeczy zostaną pokazane na zbliżającym się fashion weeku co najmniej kilkanaście razy, a już na pewno wybierając się do sieciówki znajdziemy spełnienie każdego pragnienia. Moda, chociaż już nie tak przełomowa jak wtedy, kiedy konstruował się styl punk, nadal jest konceptualna. Coś musi za nią stać, żeby mogła pełnić większą rolę niż zakrywanie nagości. Jeśli ktoś by mnie zapytał o zdanie, powiedziałabym, że nie ma nic bardziej bezpłciowego niż torebka od Michaela Korsa albo Chanel, a w jej posiadaniu nie chodzi o wiele więcej niż wpisanie się w jakieś wyobrażenie o klasowości, zyskanie namiastki luksusu. To są ładne rzeczy i nie poświęcę temu więcej niż to jedno zdanie. Bo prawdziwa moda rozgrywa się tam, gdzie dzieje się zmiana, pogrywa się z regułami estetyki, wprowadza chwilowe drżenie kanonów i krąży niemożliwa do ogarnięcia energia. Nowa lokalność Tak jak u ukraińskiej projektantki - Yulii Yefimtchuk, która tworzy dla pokolenia nadal poszukującego tożsamości w trudnym politycznie momencie, ale nie robi ze swoich projektów manifestu. Jej ubrania mają opowiadać o społecznych kontekstach życia w mieście – życia tu i teraz, bez martyrologicznych odniesień, ale z uważną nostalgią. Estetyczną inspirację stanowi tu życie, teksty kultury i historia – projektantka użyła cyrylicy, którą wypisywała na ubraniach hasła z sowieckich plakatów propagandowych, inspirowała się filmem Mikhlaila Kaufmana „In Spring”, fotografiami szkolnych mundurków sprzed kilku dekad. Formy, które tworzy są obszerne, nieseksualne, jednocześnie niewspółczesne i bardzo miejskie. W podobnym stylu jak u rosyjskiego projektanta, kochanego przez świat mody globalnie i wspieranego przez Comme des Garcons, Goshy Rubchinskiy’ego, który skupia się nie tylko na tworzeniu komentarza do współczesności, ale jednocześnie dekonstruuje kategorię męskości, co wybrzmiewa dodatkowo przez to, że robi to w tak ortodoksyjnym genderowo kraju jak Rosja.

Modele Rubchinskiy’ego to nie są typowi „chłopcy z agencji”, ale raczej tacy jak ci, których promuje Lumpen – pełni niedoskonałości, ale przez to mniej zunifikowani, bardziej interesujący. Co ciekawe, już nawet przedstawiciele „high fashion” zauważyli, że nisza zaczyna niebezpiecznie wypierać to, w opozycji do czego się wytworzyła. Jednym z przykładów jest obecność Kris Gottschalk na wybiegach światowych tygodni mody – krótkowłosa modelka zaprzeczająca kanonom, do których przywykliśmy podobnie jak niegdyś Agyness Deyn przewartościowuje jak moda postrzega piękno. Obecność projektantów z bloku wschodniego w globalnym dyskursie mody, to w dużej mierze zasługa zmiany, która dokonała się przez upowszechnienie mediów społecznościowych. Przez nie świat mody jest kreowany bardziej oddolnie, jest tam więcej miejsca na to, co wyrywa się spoza dyktatu największych rynków, a punkt kulminacyjny następuje w momencie, kiedy dwa światy się spotykają. Mowa o kolektywie Vetements, pochodzących z państw byłego bloku wschodniego projektantach, wykształconych w Royal Academy of Fine Arts w Antwerpii, którzy sięgają po nietypowe inspiracje – tak zwane nieużytki świata mody. Czyli rzeczy, które są używane na co dzień, ale niezbyt często obecne w high fashion – koszulki z nadrukiem czy bluzy z kapturem, które nosi każdy, natomiast największe wybiegi starają się ten fakt zupełnie pomijać. Vetements wręcz przeciwnie, tworząc modę konceptualną, a nawet, przenosząc pojęcie ze świata sztuki, modę ready-mades - nie tak dawno wypuścili na rynek koszulki firmy kurierskiej DHL – identyczne jakie można kupić na stronie przewoźnika, z tą różnicą, że kolektyw sprzedaje je za ponad trzysta dolarów więcej. Przewoźnikowi to nie przeszkadza – ponoć kupił i dumnie nosi nawet prezes firmy, Ken Allen. Ale największe zderzenie z modą wysoką następuje tu w postaci, stojącego na czele kolektywu, gruzińskiego talentu, Demny Gvasalii, który wiosną debiutował jako dyrektor kreatywny domu mody Balenciaga i już mogliśmy obserwować jak wygląda zderzenie się tych estetyk. Na pewno Gvasalii, jako doświadczony i utalentowany projektant dokona odpowiedniego zrównoważenia, żeby zachować dziedzictwo Cristobala, bo o projektach „Vetements” mówi się często: „One są po prostu brzydkie”. Absolwentka Royal College of Art, Astrid Andersen, projektuje modę męską, która zbiera estetykę z całego świata i nieustannie podróżuje


Yulia Yefimtchuk ss16


Catwalk #15 | 14

MISBHV


między stylami, ale pewnie też często słyszy takie słowa. Wcześniej Szanghaj i Tokio, później Nowy Jork. Sama Astrid jest Dunką. Skandynawska prostota na pewno nie jest jej obca, ponieważ, jak sama mówi, jej projekty są przede wszystkim zakorzenione w rzeczywistości, ale obszerne formy nie będą podobać się każdemu. Z pewnością jednak wpiszą się w kategorię anestetyki – nowego silnego trendu. Powtórka z American Dream O tym jak internet wpływa na modę napisano już tysiące słów. Zwłaszcza, że to w dużej mierze sieć i to co w niej znajdziemy, wpływa na współczesną estetykę, filtruje trendy i tworzy mikrospołeczności, które będą się z nimi utożsamiać. Chyba najważniejsze w tym procesie jest to, że nareszcie można zrobić coś w modzie bez akceptacji ze strony wielkiego przemysłu. Jeśli chcemy poszukać przykładu, to nie trzeba daleko. Sukces polskiej marki Local Heroes, założonej przez Aretę Szpurę i Karolinę Słotę, to mieszanka talentu, szczęścia i dobrej strategii. Historia dziewczyn jest już pewną miejską legendą. Na początku swojej drogi wysłały projekty Justinowi Bieberowi, który założył koszulkę z hasłem „DOING REAL STUFF SUCKS”, został w niej sfotografowany, a zdjęcie trafiło do sieci. Można wyobrazić sobie, jak estetyka marki, która inspiracje czerpała z Tumblra, na dodatek jest promowana przez wokalistę w szczytowym momencie jego kariery, wpłynęła na wyniki sprzedażowe początkującego brandu. Dzisiaj Local Heroes dojrzewają, ich targetem nie są już fani Biebera, ale estetyka nadal przywodzi na myśl inspiracje z teczki z wycinkami z gazet, które zbieraliśmy w dzieciństwie, a raczej obecnie są to tablice zdjęć wrzucane na najpopularniejszą platformę obrazkową. Dziewczyny wyciągają z sieci rzeczy, które kojarzą się z określonym stylem życia – współczesnym American Dream – i przenoszą je w rzeczywistość. Noszą to Cara Delevingne i Rihanna – współczesne ikony mody. Ktoś powiedziałby, i miałby rację, że to, co zbiorczo nazywa się dzisiaj „inspiracjami”, czyli otaczanie się obrazami, wizualnym przedstawieniem pożądanego stylu życia jest szkodliwe i prowadzi do unifikacji. Kolejnym krokiem milowym mody będzie w takim przypadku pozbycie się tego, co można było nazwać jej siłą u podstaw – kreowania indywidualności, wyrażania osobowości, podkreślania przynależności

do pewnej społeczności (niewirtualnej!). Dzisiaj jest to przejmowanie powszechnej estetyki – mimikra. Estetyka z tumblra jest mocno zakorzeniona w latach dziewięćdziesiątych, którym towarzyszy nieustanna nostalgia za dzieciństwem, a raczej wyobrażeniem o dzieciństwie. Pokolenie, które wychowało się na tej platformie rzeczywiście, w większości urodziło się w latach dziewięćdziesiątych, ale ich dorastanie przypada już na nowe tysiąclecie. Nowe tysiąclecie już nie ma tak silnej i atrakcyjnej tożsamości wizualnej, jak miniona dekada, więc można uznać, że produkowanie się tych obrazów jest skutkiem nostalgii i tęsknoty za możliwością takiej identyfikacji. Tym bardziej, gdy w latach dziewięćdziesiątych wyobraźnię o modzie kształtował m.in. serial „Twin Peaks”, który w przyszłym roku powraca na ekrany w kolejnej serii, po 25 latach. Współczesna ikona Nostalgia za stylem nie obejmuje już dawnych modowych ikon, ponieważ social media wytworzyły własne. Jedną z bardziej rozpoznawalnych jest Sita Abellan – czyli „it girl” w wersji bardzo współczesnej. Jest DJ-em, modelką, wielbicielką techno i lat dziewięćdziesiątych. W Polsce kojarzona głównie przez współpracę z MISBHV, marką założoną przez Natalię Maczek. MISBHV to mocny, miejski i buntowniczy styl, świadomy wizerunkowo i wyswobadzający się z genderowych podziałów. Jakiś czas temu w jej ofercie pojawiła się seria koszulek i bluz z napisem „Warszawa”, wcześniej słynne bluzy promowały hasło „Team Paris”. Czyżby to prorocza zapowiedź, że Warszawa ma już na tyle silną narrację, że dumnie reprezentuje miejską odrębność? Być może. A być może to odwołanie do słów projektantki, która w jednym z wywiadów powiedziała, że zamiast tuszować to, że jest z Polski, należy uczynić z tego atut. Bardzo słusznie. Bo lokalność to nowa czerń.


Catwalk #15 | 16

“DO PROFILU ZE Ś OBRAZKAMI NIE CHCIAŁAM D IDEOLOG

Magdalena Kostyszyn jest autorką bloga Ve page’u Chujowa Pani Domu, od kilku lat p też zajęcia z dziennikarstwa internetowego pisze o sobie: “trochę przeklinam, nie nos namieszam ci w głowie”. Rozmawiamy i nagrodzie “Wysokich O

Z Magdaleną Kostyszyn rozmawia J


ŚMIESZNYMI I NIGDY DORABIAĆ GII”

enila Kostis, popularnego fanpracuje w branży PR, prowadzi na Uniwersytecie SWPS. Sama szę piżamy i prawdopodobnie o social mediach, blogach Obcasów”.

Justyna Mysior-Pajęcka


Catwalk #15 | 18

bloger, który zupełnie nie radzi sobie w mediach społecznościowych, a broni się treścią prezentowaną na blogu ma szanse zaistnieć w branży czy raczej zostanie „wygryziony” przez tych, którzy mogą pisać troszkę gorzej, ale świetnie sobie Raczej nie. Mówię to z przykrością, bo zdecydowan- radzą w social media? ie potrzebuję przerwy od wirtualnego świata i pracy. Jednak z drugiej strony prowadząc własny biznes, Myślę, że pomiędzy tymi dwoma kwestiami musi trudno zupełnie się wyłączyć i wyjechać na dwuty- zaistnieć balans. Dobra treść, owszem, obroni godniowy urlop. Przy ogromie e-maili i wiadomości się sama, ale bez odpowiedniego wsparcia dotrze zbyt dużo mam później do nadrobienia. pewnie do garstki osób, a przecież nie o to chodzi. Znam kilka przypadków świetnych, pisanych na Prowadzisz fanpage ChPD, twojego bloga, za- wysokim poziomie blogów, które pewnie nigdy nie jmujesz się kanałami klientów. Zdarza się, że przebiją się do mainstreamu, bo ich autorom brakuprzeglądając profile ulubionych marek w wol- je umiejętności autoprezentacyjnych. Możemy się nym czasie myślisz „nie, to nieodpowiedni za- złościć, że przyszło nam żyć w takich, a nie innych bieg, to powinno inaczej wyglądasz” czy raczej realiach. Ale możemy też po prostu to zaakceptować się odcinasz, skupiając tylko na treści? i spróbować dostosować się do wymogów rynku. Social media i regularne przebywanie na różnych kanałach społecznościowych stanowi dużą część twojego życia, twojej pracy. Odpoczywasz czasem od internetu?

Najbardziej rażą mnie najpopularniejsze błędy: czyli przeprowadzanie konkursów niezgodnie z regulaminem Facebooka, nacisk stawiany na budowanie zasięgu, a nie na zaangażowanie i wszystkie te działania, które spłycają komunikację pomiędzy marką a użytkownikiem. Niestety zauważam je cały czas bez względu na to czy akurat pracuję, czy się relaksuję. Na którym z mediów społecznościowych warto się skupić rozwijając markę? Słyszałam wiele różnych opinii w tej kwestii. Niektórzy twierdzą, że Facebook przy możliwościach Instagrama czy Snapchata nie ma już takiej racji bytu jak kiedyś. Wszystko zależy od charakteru i długofalowych celów marki. Aktualnie faktycznie mówi się, że Facebook przy nowszych narzędziach stał się trochę stetryczałym dziadkiem, ale to wciąż główny kanał komunikacji większości marek. W branży modowej nie zapominałabym jednak o Instagramie - działania w tym medium zdecydowanie bardziej potrafią przełożyć się na sprzedaż, niż te prowadzone w innych kanałach social media. A to, na jakie media ostatecznie zdecydujemy się, planując strategię naszej marki zależy od bardzo wielu czynników. Osobiście marzę o ciekawej i spójnej komunikacji brandów na Twitterze.

Chciałabym też nawiązać do Dolnego Śląska. Publikując zdjęcia czy pisząc o najlepszych noclegach w tym rejonie utwierdzasz odbiorców w przekonaniu, że nie trzeba wyjeżdżać poza kraj czy nawet własne województwo, żeby zachwycić się krajobrazem. Przez całe życie mieszkam na Dolnym Śląsku i jestem dumna z tego regionu. Odkrywanie nowych miejsc sprawia mi taką frajdę, że nie wyobrażam sobie, żeby w wolny weekend siedzieć w domu. Nie zgadzam się również z twierdzeniami, że żeby podróżować trzeba mieć worek pieniędzy i mnóstwo wolnego czasu. Przeważnie wystarczy wychylić się kawałek dalej ze swojego miejsca zamieszkania, żeby tak po ludzku zachwycić się nieznanym. Z jednej strony prezentujesz zdjęcia pięknych rzeczy, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach wnętrza, ładnie skomponowane posiłki, a z drugiej strony mamy fanpage „Chujowej Pani Domu”, gdzie rzeczywistość nie jest już taka kolorowa, mieszkania nie są już tak designerskie, a rozwiązania różnych problemów, choć pragmatyczne nie zachwycają pod kątem estetycznym. Myślałaś o tym jaki jest cel funkcjonowania fanpage’a ChPD, kiedy go zakładałaś czy wyklarował się on dopiero później?

Pisałaś kiedyś o błędach popełnianych przez Tak naprawdę cała filozofia ChPD wyszła od sablogerów. Myślisz, że w dzisiejszych czasach mych użytkowników. Do profilu ze śmiesznymi


obrazkami nigdy nie chciałam dorabiać ideologii. Moi czytelnicy jednak dość szybko w krótkich żartach obrazkowych dostrzegli drugie dno, pretekst do rozmowy na poważniejsze tematy, w końcu zaczęli traktować fanpage jako opiniotwórczą platformę, na której mogą wymieniać się swoimi spostrzeżeniami.

niczki, które dzięki tobie nauczyły się dystansu do pewnych spraw. Tytuł to oczywiście ogromne wyróżnienie dla mnie, ale to nie jest tak, że na co dzień myślę o sobie „O boże, jestem Superbohaterką”. Nie uważam, żebym była w czymkolwiek lepsza od kobiet, które razem ze mną były nominowane do tej nagrody. Jestem jak najbardziej wdzięczna za zaufanie, którym darzą mnie moje czytelniczki i ich głosy w plebiscycie. Ale z drugiej strony zupełnie nie przywiązuję wagi do tego typu tytułów, nagród itp.

Mówisz o tym, żeby odcinać się od stereotypowego myślenia o roli kobiety w różnych sytuacjach. Z drugiej strony zdajesz sobie sprawę z tego, że (zacytuję) „kobiety na własne życzenie wpędzają się w stereotypowe myślenie o sobie samych i bezmyślnie przyjmują z góry narzucone im role”. Jest w tym stwierdzeniu sporo prawdy. Na koniec odniosę się do tego właśnie dystansu. Zastanawia mnie czy myślisz o sobie jako o fem- Myślisz, że pozwalamy sobie dzisiaj na więcej luzu czy jednak cały czas podchodzimy do siebie zbyt inistce? poważnie? Szczególnie kreując swój wizerunek Rebecca West, brytyjska pisarka i dziennikarka w sieci. powiedziała ważne słowa: „Feministką nazywają mnie, gdy robię coś, co odróżnia mnie od ścierki do Od kilku sezonów modne są ruchy, które sprzeciwipodłogi”. Więc w tym rozumieniu, jak najbardziej ają się nadmiernej kreacji w sieci. Co rusz widzimy akcje, w których kobiety pokazują się bez makijażu jestem feministką. lub prezentują, jak naprawdę wygląda macierzyństJak to jest być Superbohaterką „Wysokich Ob- wo. Trudno czasem odróżnić czy to próba manifescasów”? W końcu wybrały Cię twoje czytel- tacji dystansu, czy już jednak desperacja.

Magdalenę możecie znaleźć tutaj: www.venilakostis.com www.facebook.com/ChujowaPaniDomu/


Catwalk #15 | 20

WYJŚCIE Z SZAFY #BLOGOSFERA Kilka miesięcy temu na blogu Magdaleny Kostyszyn przeczytałam zdanie: „My – blogerzy nie musimy się już wstydzić nazwy stanowiska na swoich wizytówkach, ani biernie wysłuchiwać żartów na temat branży”. To tylko fragment wyrwany z kontekstu, ale doskonale oddaje to co stało się oczywiste już jakiś czas temu. Dzisiaj blogi to już nie tylko internetowe dzienniki czy szafiarskie zabawy grupy pasjonatek mody.

Justyna Mysior-Pajęcka


I nie mam na myśli jedynie profesjonalizacji witryn, przekształcania ich w portale, które mają działać na szerszą skalę i być konkurencją dla mediów ani nawet podpisywania coraz większej liczby umów z dużymi markami przez kolejne autorki stron. Możemy się śmiać, że szafiarki są głupie, że bloger to żaden zawód, bo przecież żadna uczelnia nie kształci nikogo w tym kierunku, ale należy zauważyć, że wielu innych stanowisk nie było przed powstaniem nowych mediów i zaakceptować fakt, że ten biznes będzie rósł w siłę. Zresztą ci najbardziej zdeterminowani coraz częściej wychodzą poza sieć, piszą książki, zakładają firmy. Tę determinację trzeba docenić, bo to, że dziewczyny, które zaczynały od umieszczania w internecie swoich mniej czy bardziej profesjonalnych zdjęć, raczej dla zabawy niż dla kariery, dziś mają własne, naprawdę warte uwagi marki odzieżowe to powód do dumy, nie do wstydu. Osób o których twórczości spoza bloga warto dużo mówić jest mnóstwo. Nie chciałabym, więc zamykać listy w konkretnych liczbach, dlatego w najbliższych wydaniach Catwalku będę przybliżać kolejne sylwetki i produkty, które warto poznać. Umówmy się, że będzie to krótki cykl, a żeby nie przytłaczać ilością nazwisk i aby te nie zniknęły w gąszczu innych, na początek cztery dziewczyny, które dały się poznać jako autorki blogów, a do których dzisiaj warto udać się na zakupy. Katarzyna Szymków, autorka bloga „Jestem Kasia” marka: Kolonia 12 Chociaż na bloga Kasi zaglądam raczej regularnie od kilku lat, to kiedy pierwszy raz zobaczyłam zdjęcie kolczyków jej marki, nie miałam pojęcia kto za tym stoi. Pamiętam tylko, że zachwyciłam się tą minimalistyczną biżuterią i chciałam koniecznie dowiedzieć się o niej więcej. Jednak zupełnie nie byłam zaskoczona, kiedy odnalazłam informację na temat autorki. Akcesoria w każdym stopniu odzwierciedlają styl Kasi, a blogerka jest idealną ambasadorką własnego produk-

tu. Delikatne srebrne i pozłacane kolczyki, które kupujemy na sztuki, a nie w komplecie, dzięki czemu możemy mieszać wzory i łączyć w dowolny sposób (na szczęście wszystkie idealnie do siebie pasują) lub dokupić jedną sztukę, kiedy druga nam zaginie to warty uwagi pomysł. Dostępne wzory są tak łagodne, że opcja zakupu dwóch takich samych kolczyków wydaje się zdecydowanie mniej kusząca. Prosta forma sprawia, że niezależnie od tego do jakiego stroju je dopasujemy idealnie się w niego wkomponują. Ceny też nie przyprawiają o zawrót głowy, a działająca od roku marka śmiało może rywalizować z konkurencją, która na rynku istnieje kilka lat dłużej. W ofercie znajdziemy również artykuły dekoracyjne w stylu „shabby chic”. Tą sekcją zajmuje się mama Kasi.


Catwalk #15 | 22

Joanna Glogaza, autorka bloga „Style Digger” marka: Lunaby Asia jest autorką dwóch najlepszych książek, które można umieścić na półce „poradnik”, które przeczytałam w ciągu ostatnich kilku lat. Prowadzi jednego z najważniejszych polskich blogów, które poruszają tematykę slow fashion (właściwie to chyba najważniejszy blog tego typu w naszym kraju). W blogosferze działa od wielu lat, a spójność i selekcja treści na stronie wywierają na czytelniku naprawdę dobre wrażenie. Oprócz blogowej i wydawniczej działalności Joanna wspólnie z mamą prowadzi też markę Lunaby, która zajmuje się produkcją luksusowych piżam i koszulek nocnych. I fakt, że ta firma pojawiła się na rodzimym rynku to bardzo dobra wiadomość. Bo jak wiele jest marek, które tworzą dobrej jakości bieliznę nocną, z wysokiej jakości tkanin i na dodatek produkują ją w Polsce? No właśnie, niewiele, a nawet bardzo niewiele. Zbyt mało uwagi przywiązujemy do tego w czym śpimy czy w jakich butach chodzimy w pomieszczeniu, kupując poliestrowy t-shirt za grosze i niezbyt wygodne kapcie, a to naprawdę ważne elementy naszej garderoby. Tym bardziej, że zakup w Lunaby to niekoniecznie wydatek na jeden sezon. Przy okazji wizyty w sklepie internetowym polecam spojrzeć również na akcesoria. Jedwabne opaski na oczy, kapcie z runa owczego czy naszyjnik z drozdem śpiewakiem to idealne uzupełnienie asortymentu. Monika Kamińska, autorka bloga „Black Dresses” Monikę Kamińską pamiętam jeszcze z czasów, kiedy prowadziła bloga o przewrotnej nazwie „Bez Gustu”. Zachwyciła mnie jej miłość do teatru i czarnych sukienek, a przede wszystkim sposób w jaki potrafiła o tym pisać. Dzisiaj Monika pod swoim nazwiskiem prowadzi firmę tworzącą eleganckie, klasyczne sukienki czy też koszule wykonane z wysokiej jakości tkanin. Marka

FOT. MACIEJ CIOCH


prezentowała jedne z najciekawszych kolekcji, które mogliśmy oglądać na wybiegu łódzkiego FFWP. Jeden z najlepszych debiutów na polskim rynku mody ostatnich kilku lat. Jej projekty zachwycają sposobem łączenia barw, dbałością o detal i niebanalnym charakterem. Klaudia fascynuje się rękodziełem, więc większość dzianin tworzona jest ręcznie. Inspiracje czerpie z obszarów do których wielu projektantów nawet nie zagląda. Zanim zaistniała jako projektantka dała się poznać jako niezwykle barwna blogerka. Jej jasne włosy i kolorowy styl szybko stały się rozpoznawalne. Pamiętam, że tak mnie zaintrygował jej blog, że kiedy cztery lata temu oglądałam pokazy podczas Re-act Fashion Show tylko czekałam aż pojawią się jej kreacje. I do dzisiaj pamiętam, że wykorzystała elementy manekinów czy lalek barbie. Podobnie czekałam na jej pierwszy pokaz podczas Fashion Weeka. Choć wiem, że jej projekty są na tyle dobre, że każdy kto nigdy wcześniej nie widział „Nonszalanckiej” z pewnością doceni Klaudię już przy pierwszym kontakcie z ciuchami. Mimo tego Klaudia Markiewicz, kiedyś autorka bloga cieszę się, że mogłam zobaczyć bloga projektantki zanim powstały pierwsze kolekcje, „Nonszalancka” to świetna sprawa widzieć jak bardzo ewoluProjektantka, która w ostatnich sezonach ował styl autorki ubrań, które zachwycają. powstała, ponieważ jak możemy przeczytać na stronie „po wielu miesiącach bezowocnej tułaczki od sklepu do sklepu, autorka postanowiła stworzyć dokładnie takie ubrania jakich potrzebowała”. Jakość jest tutaj słowem-kluczem. To nie mają być sezonowe zachcianki dla kobiet ślepo podążających za trendami, a rzeczy, które będą stanowić bazę dla reszty garderoby i będą w stanie przetrwać próbę czasu. Co jest równie ważne, produkty są wytwarzane w Polsce. Daje nam to pewność, że właścicielka marki ma większe szanse na kontrolę warunków w jakich są one wykonywane niż gdyby działo się to nawet w najlepiej wyselekcjonowanych szwalniach w Azji. Marka oferuje również szycie na miarę, co jest świetnym rozwiązaniem dla kobiet, które nie mają szablonowych wymiarów, a poszukują czegoś co będzie leżało idealnie. W obecnej chwili modele z których pozostały już ostatnie sztuki można znaleźć w okazyjnych cenach, dlatego warto zajrzeć na stronę.

FOT. UKWIAŁ


zdjęcia: Laura Ociepa styl: Bogna Tęczynopol ubrania: Michał Wójciak make-up: Magda Szczuka modele: Paweł Jakubowski, Mateusz Kalinowski



















Catwalk #15 | 42

O MODZIE I ŻYCIU Z KAS KRYST Kas Kryst to marka dzięki której możemy mówić o światowym poziomie kampanii marketingowych rodzimych projektantów. Ostatnia z nich, zrealizowana przy okazji kolekcji jesień-zima 2016/2017 to kolejny efekt współpracy projektantki i fotografa – Daniela Jaroszka. Przedstawiciele polskiej branży mody już oszaleli na jej punkcie.

Z Kas Kryst rozmawiała Justyna Mysior-Pajęcka


Mam nadzieję, że reakcja będzie podobna, kiedy ubrania będą dostępne w regularnej sprzedaży, bo dawno nie czytałam tak wielu pozytywnych słów na temat podobnego przedsięwzięcia. Zdjęcia powstały na wybrzeżach Szkocji. Bohaterkami historii przedstawionej na fotografiach są dwie dziewczyny, które żyją w osamotnieniu i bawią się przy tym świetnie. W roli modelek widzimy Annę Cholewę i Monikę Rostek z agencji United for Models, które miały już okazję pracować dla popularnych domów mody. Tutaj są naturalne, a ich uroda pięknie uwydatnia się na tle skandynawskich krajobrazów, ale to nie ona ma znaczenie. Ważna jest ideologia i ciuchy. Kas Kryst po raz kolejny stawia na detale, konstrukcję i przewagę naturalnych materiałów (choć zdarzają się połączenia z włóknami syntetycznymi to mogę zagwarantować, że ich jakość jest równie wysoka). Catwalk kibicuje projektantce od wczesnych kolekcji marki, postanawialiśmy, więc po raz kolejny zadać jej kilka pytań. Rozmawiamy m.in.: o kampanii, czerni i slow life. Tworzysz regularnie. Właściwie co sezon mamy nową dawkę ubrań z metką Kas Kryst i nowe piękne zdjęcia kolekcji. Myślisz, że jest to najlepsza metoda, żeby budować rozpoznawalność marki? Czy zauważasz, że ta cykliczność wpływa w jakiś sposób na sprzedaż? Myślę, że jest to jedna z najważniejszych metod na to by utrzymywać się na rynku i móc żyć z mody. Buduję zaufanie, prestiż i wiarygodność. Dzięki temu co sezon grupa moich klientów się powiększa, a ja mogę się dalej rozwijać i dawać z siebie jeszcze więcej z sezonu na sezon. Tworzenie kolekcji i kampanii to najprzyjemniejsza część w pracy projektanta. A ja mam szczęście z sezonu na sezon to realizować, współpracując przy tym z fantastycznymi ludźmi. Jesteś dość mocno aktywna w social mediach. Twoje konto na Instagramie jest jednym z najciekawszych prowadzonych przez polskich projektantów. Użyję może banalnego określenia, ale poprzez zdjęcia, które publikujesz widać, że „marka to Ty”. Myślisz, że projektant, który nie nosi ubrań swojego projektu, który nie daje odczuć, że są one w każdym calu w jego estetyce może być równie wiarygodny dla odbiorcy?

Dziękuję za komplement. Sama prowadzę swoje social media, wciąż uczę się by dawać treści ciekawe i skupiające uwagę moich odbiorców, więc tym bardziej mi miło, gdy ktoś zauważa moje starania. Instagram traktuję trochę luźniej, bo czasem dzielę się moim życiem prywatnym i tym co robię gdy nie pracuję i nie projektuję. Tam można obejrzeć moją twórczość, backstage, ale też faktycznie zobaczyć gdzie spędzam czas, gdzie podróżuję, co lubię jeść czy z kim wychodzić. Myślę, że odrobina prywaty jest dla moich klientów miłym dodatkiem i ciekawostką. Staram się jednak nie przekraczać pewnych granic. Czy marka to ja? Zawsze o sobie mówię, że jestem tłem dla swoich kolekcji. Nie noszę wszystkiego co projektuję, ale oczywiście wszystko mi się podoba i każdą z rzeczy bym założyła. Jednak mój osobisty styl jest dość zachowawczy. Nie lubię skupiać na sobie uwagi, więc spotkasz mnie praktycznie zawsze w czarnych rurkach, czarnym, białym lub czarno-białym t-shircie i czarnej bluzie. W chłodniejsze dni dochodzi do tego jedno z moich okryć wierzchnich, najchętniej bomber, a zimą wełniany płaszcz. Najbardziej wyróżniającym się elementem w mojej garderobie są buty. Czy ważne jest by projektant nosił przez siebie zaprojektowane rzeczy? Myślę, że nie jest to niezbędne, szczególnie gdy tak jak jest w moim przypadku, mało kto wie, kto stoi za KAS KRYST (chyba że obserwuje mnie na instagramie). Istotne jest dla mnie by marka budziła pozytywne emocje. By moje ubrania były definicją jakości, wygodny i oryginalności. Byłaś pomysłodawczynią showroomu MPP. Promowałaś innych projektantów. Chcesz budować nie tylko własną markę, ale i polski rynek mody? Myślisz, że jesteśmy już na dobrej drodze, żeby mówić o polskiej modzie, a nie tylko modzie z Polski? Już nie promuję innych, bo MPP zamknęliśmy, ale oczywiście bardzo miło wspominam tamten czas i wiele wyniosłam z tego projektu. To była niezła szkoła biznesu i cieszę się, że spróbowaliśmy. Działając teraz już tylko na własną rękę staram się robić wszystko na światowym poziomie. Począwszy od projektów, skończywszy na kampaniach. Chciałabym sprzedawać głównie na rynkach zagranicznych i z tym są związane głównie moje cele na kolejne lata. Fajnie byłoby być polską projektantką


Catwalk #15 | 44



Catwalk #15 | 46

świetnie radzącą sobie nie tylko w Polsce, ale i na ubrania są dostępne w kilku butikach w Polsce świecie. Polska moda wciąż się rozwija, na ulicach w i w Berlinie. Szyję również na indywidualne większych miastach ciut zauważalna, ale ciągle jeszc- zamówienia, na miarę. ze zbyt zachowawcza. Przeczytałam ostatnio na twoim fanpage’u, że nie Ubrania jakich polskich projektantów nosisz jesteś zwolenniczką promocji. Skąd się to bierze? poza tymi własnego projektu? Uważam, że promocje zepsuły rynek. Wyceniam Mam dosłownie kilka rzeczy, bo faktycznie zakład- moje ubrania sprawiedliwie i w wyjątkowych am głównie ciuchy z własną metką. Posiadam, lubię przypadkach obniżam ich ceny pod koniec sezonu. i noszę bluzę Dastina Porazińskiego, parkę od Magdy Floryszczyk, biżuterię i torbę od KOPI, worek W poprzedniej rozmowie dla Catwalku powiedziałaś, że to inspiracje znajdują Ciebie, a nie Ty Ani Kuczyńskiej, buty Anki Walickiej. je. Jak to było z pomysłem na stworzenie zdjęć Mam wrażenie, że koncepcja, historia bohaterek akurat w Szkocji? przedstawiona w kampanii wpisuje się idealnie w nurt filozofii życiowej „slow life” o której w os- Szkocja trafiła się przypadkiem. Szukaliśmy z moim tatnim czasie dość dużo się mówi. Jak Ty się do fotografem, Danielem Jaroszkiem naturalnych basenów skalnych w Europie i wyskoczyła nam spotego odnosisz? ra ich ilość na terenie Wielkiej Brytanii. Były mocno Cieszę się, że tak to odbierasz. Faktycznie dziew- porozrzucane, więc musieliśmy się skupić na konkczyny w przedstawionym przez nas świecie, są retnym rejonie. Spędziłam kilka dni na poszukiodizolowane od tego z czym mierzymy się na co dz- waniu odpowiednich lokacji, po czym wsiedliśmy ień. Nie ma tam pośpiechu, niezdrowego jedzenia, w samolot, wypożyczyliśmy samochód i sprawdsieciówek, internetu, lajków, snapów, pędu. Dz- ziliśmy je na żywo. Szkocja była świetnym wyborem. iewczyny zatrzymały się, oderwały, cieszą się swoją Jest różnorodna, zaskakująca i dała nam ogromne obecnością, czerpią energię z otaczającego je świa- pole do pociągnięcia koncepcji. Miesiąc po pierta, a przede wszystkim są ze sobą, rozmawiają. To wszym wyjeździe byliśmy gotowi by powtórzyć poważne. Szczególnie w dzisiejszym świecie. dróż już z pełną ekipą i sprzętem. Ja zlikwidowałam facebooka prywatnego, nie korzystam ze snapa, na instagram wrzucam rzadziej Powiedziałaś wtedy też, że czerń to jedyny kolor, i mocno selekcjonuje treści. Skupiam się na rozwo- którego się nie obawiasz. Coś się zmieniło w tej ju. Trzymam się dalej dwóch kolekcji rocznie. Rza- kwestii? dko robię przeceny. Co tydzień w środy spotykam się z przyjaciółkami. Jak nie mogę się spotkać, to Już tego tak nie traktuję. Indywidualna praca dzwonię, a nie piszę. Staram się raz na jakiś czas wy- z klientem stawia przede mną na co dzień tyle wyzjechać, chociaż na weekend. Nie kupuję w sieciówk- wań, że już chyba żaden kolor mi nie straszny. Dalej ach. Jem zdrowiej. Małe rzeczy utrzymujące równ- czerń jest mi najbliższa, sama głównie ją noszę i naowagę, by nie zwariować w tym szalonym świecie. jbardziej lubię projektować w tym kolorze skupiając całą uwagę na konstrukcji, detalu czy fakturze. A jeśli chodzi o slow fashion? Myślisz, że ubrania Ale nie mam żadnych obaw gdy używam innych Kas Kryst mogą być idealną alternatywą dla szyb- barw. Moje lato pod kampanię było całe czerwone, kiej mody do których przyzwyczajają nas sieciów- a w mojej najnowszej zimie przewijają się granaty, ki? W końcu w twoich kolekcjach nie znajdziemy szarości, srebro, złoto, na czerni kończąc. sezonowych trendów, które za rok mogłyby być nieaktualne. Wszystko, co dzieje się wokół twoich kolekcji jest bardzo spójne. Kampanie, lookbooki, poJak najbardziej. Tworzę sezonowo, ale na lata. Nie kazy (kiedy jeszcze się odbywały), nawet wygląd robię wielkich przecen. Posiadam własną pracownie. strony internetowej. Ubrania też są dopracowane Moje kolekcje odszywają polskie krawcowe. Moje w najdrobniejszych szczegółach. Ciekawi mnie


to czy ta dbałość o detale przejawia się też poza tego zabrakło. Na moim ostatnim pokazie nie było modą? odpowiednich warunków dla mnie jako projektanta, dla modelek i modeli wykonujących swoją pracę Ta spójność bierze się z tego, że poważnie traktu- i dla widowni która przyjechała niekiedy specjalnie je swoją markę i podchodzę do niej jak najbardziej na mój pokaz. Na kolejnych edycjach pojawiłam się profesjonalnie. Chcę by wszystko było na wysokim już tylko jako gość i nie żałowałam, bo na widowni poziomie, bo to wzbudza poszanowanie i zaufanie. pozostała garstka, a wszyscy dla których pokazy poWszystko w co się angażuję, chcę by było wykonane winno się robić w tej branży, przestali przyjeżdżać. porządnie i zgodnie z założeniami. Gdy uważam, że Więc i ja przestałam. się na czymś znam lub robię to dobrze, to zawsze zdaję się na siebie. Na przykład mam tak z planowan- Możemy liczyć na jakiś pokaz w przyszłości czy iem podróży. Zaraz po projektowaniu, to moja dru- zupełnie zamierzasz odejść od tej formy? ga wielka pasja. Można powiedzieć, że odkładam zarobione pieniądze na trzy rzeczy: kolejne kolekcje, Właśnie dostaliśmy informację, że Mercedes Benz kampanie oraz na podróże. się nie odbędzie. A na ich wybiegu miałam mieć swój powrót. Zatem na chwilę obecną nie umiem Jak to się stało, że dziewczyna studiująca psy- odpowiedzieć kiedy to nastąpi. chologię postanowiła zostać projektantką mody? Myślisz, że studia psychologiczne mają jakiś Twoje rzeczy można kupić stacjonarnie też poza wpływ na to jak rozumiesz odbiorcę, jak tworzysz Polską, konkretnie w Berlinie. Jaki jest dalszy plan? modę? Po pięciu latach studiów na Uniwersytecie SWPS po prostu czułam, że to nie to. Poszłam do taty i powiedziałam, że muszę spróbować czegoś innego i czuję, że ten kierunek będzie moją przyszłością. Zapisałam się na Projektowanie Ubioru w warszawskiej MSKPU w wieku 25 lat i uważam, że to była najlepsza decyzja. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy. Lubiłam modę, ale nie spodziewałam się, że mam jakiś szczególny talent. Poczułam to nagle i postanowiłam zaryzykować. Nie wiem czy poprzednie studia wpłynęły na to jaką modę tworzę, pewnie niekoniecznie, ale na pewno wpłynęły na to jakim człowiekiem jestem. Możliwe, że gdybym poszła na projektowanie zaraz po liceum nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem teraz. Jest również możliwe, że byłabym dalej, a z drugiej strony może nie dotrwałabym do drugiego roku? Ciężko to przewidzieć, ale wierzę, że wszystko w życiu ma sens i dzieje się po coś. Studia mnie też ukształtowały, wiele nauczyły i nigdy nie powiem, że zmarnowałam pięć lat. To był fajny okres. Nie wiem czy powinnam pytać, ale jak to się stało, że zniknęłaś z wybiegu łódzkiego Fashion Week? Jak już wiesz, lubię profesjonalistów dobrze wykonujących swoją pracę i angażujących się w 100%. W pewnym momencie na łódzkim Fashion Weeku

Dalszy plan to Azja. Jeszcze dalszy USA. Trzymaj kciuki. Cieszy mnie to, że polscy projektanci poszerzają też kolekcje ubrań o niekoniecznie tekstylne akcesoria, co już od jakiegoś czasu robi się na Zachodzie. U ciebie mamy case’y na iPhone. Projektowanie tego typu gadżetów wydaje się trudniejsze niż to z czym masz do czynienia na co dzień, bo jednak jest to nowa rzecz. Czy możemy spodziewać się większej ilości nietypowych akcesoriów sygnowanych logo Kas Kryst? To niezbyt nietypowe, ale w Polsce dalej rzadkie, więc powiem. Od zawsze chciałam robić buty. Jeszcze nie w tym roku, ale w przyszłości marzy mi się by wypuścić linię z moim nazwiskiem. Inne pomysły? Może jakieś ciekawe kolaboracje. O jednej nawet już wstępnie rozmawiam. Co to takiego, czas pokaże.


Catwalk #15 | 48


Zdjęcia: Daniel Jaroszek / MAKATA Modelki: Anna Cholewa i Monika Rostek / United for models Film: Mateusz Dziekonski / LADS Asystent: Otto Sot / MAKATA Retusz: Magdalena Baran Za stylizację, włosy i make-up odpowiedzialna była KAS KRYST


Catwalk #15 | 50

CULT OF NOW

Gdybyśmy dali się nabrać na to, że życiem wielkich fejmów rządzi jakaś tajna organizacja, która poprzez styl i muzykę próbuje wpływać na świadomość ludzi, to wysłannikiem takiej organizacji musiałaby być zakapturzona nastolatka, w czarnych ciuchach, zawsze zalogowana, mająca na koncie kilka szalonych morderstw, resocjalizująca się programem stworzonym jeszcze w czasach projektu MKUltra. Idealny produkt wyrachowanego trendsetterstwa o imieniu Kikimora.

Mateusz Mielczarek



Catwalk #15 | 52

Kapłanka wszystkiego, co tripowe i weirdo. Wszystkiego, co tak jak MKUltra ma początki w LSD i poszukując prawdy dąży do rozbicia wszelkich struktur edypalnych rządzących człowiekiem. Kapitalizm i schizofrenia. Bo dzisiaj muzyka jest najdziwniejsza, jest nostalgiczną podróżą za tym co było, w celu ustalenia tego, co jest. Muzyka nadal wpływa na styl i generuje ikony, ale ikony są płynne, cieknie im gif z nosa i nigdy już tego nie zatrzymamy. Nie będzie już królestwa, które w trakcie jednej dekady wkoduje w zbiorową świadomość poddanych obowiązujący dress code, bo dzisiaj poddani budzą się i zasypiają, ale zawsze w gotowości, żeby wpisać hasło do logowania. Dlatego w dzień nucą Royals i całują głębokim fioletem, w a nocy zakładają kurtki z najki, hyperdunki i pod bit przejeżdżających tramwajów nawijają wersy z Kyoto. Są ciągle w ruchu. Zygmunt Bauman miałby w tym królestwie najwięcej dowodów na udowodnienie swojej najpopularniejszej tezy o współczesnych czasach. Ale też Baudrillard, Deleuze czy Virilio. Kikimora w wieku piętnastu lat doktoryzowała się z filozofii współczesnej, później była socjologia, przeorała całą popkulturę, a kiedy odkryła, że pustka nie jest różna od formy, zaczęła swoje dzieło. Siunjata. Dziewczyna wytatuowana w trójkąty i kwadraty. Chylę czoła. Lubiła filmy Harmony Korine i czytać o strzelaninach w szkołach. Chciała stworzyć typa, który będzie o tym nawijał i ubierał się w najgorszy śmieciowy syf. W koszulki z logo stacji benzynowych albo miejscowych rzeźni. Potrzebowała kogoś, kto będzie opowiadał o koszmarze bycia dziwakiem i wyrzutkiem. Kogoś, kto marzy o tym, żeby wejść do twojego liceum ze spluwą. I tak powstał Bones. White trash. Chłopak w koszulce Burzum, z ekstremalnie długimi włosami jak na wyznaczone w tym nurcie standardy. To głos wszelkich freaków, tych pogarbionych, brzydkich, źle rozplanowanych przez los, a jednocześnie fascynujących i mających w sobie sporo zwierzęcego magnetyzmu. Ten fluid rozlał się po sieci, a tłumy dzieciaków w czarnych kimonach, to był sukces Kikimory. Chciała chorego stylu, dostała to. Teraz trzeba było podpalić smutkiem Stary Kontynent. Bones mieszka w słonecznym Los Angeles, tam jest zawsze gorąco, bo słońce i strzelaniny, ale jak donieść prometejski ogień do rozpadającej się Europy? Może Szwecja? Zawsze modna, ten skandynawski minimalizm. Potrzebne będą kurtki z North Face, najlepiej w kolorze czarnym lub białym, chusty z Bape, spodnie i buty z najki do biegania. Styl sportowy, ale dopracowany. Trochę jakbyśmy chcieli wspinać się po górach, a trochę jakbyśmy chcieli upalić się Blue Cookies i mieć wygodnie. Sadboys z Yung Leanem na czele robią wożonko na praktyczne, dro-

gie i sportowe ciuchy. Każdy ze Smutnych Chłopców wypowiada się jakby poza paleniem zażywał tramadol i paroksetyne. Są zwolnieni, nigdzie się nie spieszą. Chmura dymu nad głowami. Korzystają na swój sposób z dobrodziejstw Vaporwave, szczególnie w klipach. Nieodłączna woda Fiji, japoński alfabet, rzeźby i Windows 95. Na pustyni kultury, gdzieś w cholernie malowniczej Nowej Zelandii, Kikimora hipnotyzuje się przedziwną urodą Lorde. Jej bladość, gustowne wolkery i bycie fajną arystokratką wśród niespełnionych chłopców, tak kręci naszą trendsetterkę, że w późniejszym czasie da jej szansę nagrać soundtrack do „Igrzysk śmierci”, przerobić swój pociągający fiolet ust na szminkę od MAC, odświeżyć stylówę gotyckich dziewcząt, na tyle, że chce się stawiać przy nich ptaszki jak na zaliczonym egzaminie. Jednak nadal było sporo dziewczyn, które chciały odgrywać rolę seksownych gospodyń domowych. Wiecie, najlepsze kanapki dla dzieciaków, super ogród, dobrze odżywione czworonogi, elokwentny i przystojny facet, lśniące salony, to się zdarza. I trzeba było rozkminić Taylor Swift. I później pokłócić się z nią o związek z Calvinem Harrisem, bo on nie jest na tyle fajny, żeby Taylor mogła tak nie szanować roboty Kikimory. Ze zwykłej dziewczyny z sąsiedztwa, Swift stała się drapieżną celebrytką, na której sekstaśmę poluję niejeden maniak porno. I dla równowagi, dnia szóstego, Kikimora pomyślała o femme fatale, dojrzewającej razem z post hipsterami, będącej mokrym snem mężczyzn wychowanych na Nirvanie i Led Zeppelin. Trzeba było rockowej dziewczyny, ale nie prymitywnej i zaściankowej jak Chylińska. Potrzebna była dziewczyna, której wideoklipy chwalić będzie David Lynch i która przywróci mit romantycznej Ameryki. Że można samochodem z potężnym silnikiem ruszyć przed siebie i w jeansowych szortach, rozkochać w sobie motocyklistów, wpływowych facetów i cały świat. Rzucić wszystko w cholerę i z przepięknym chłopcem uprawiać wyuzdany seks na plaży w San Diego. W ramonesce przelecieć Sida i Nancy. Potrzebujemy ich wszystkich. Potrzebujemy opowiadać sobie historię przez cały czas. Potrzebujemy Kanye’ego Westa, być może w niedalekiej przyszłości projektanta mebli dla Ikei, małego księcia przebranego w swoje paranoje, pragnącego prześcignąć Jezusa. Potrzebujemy Grimes paradującej w barokowych kreacjach, luzaków z Wavves. Mijając się na ulicy, chcemy figlarnie puszczać oko i tym samym zapraszać się do Klubu Kumatych, bo ty jesteś od Michała Wojtka, a Ty od MØ. Chodźmy zjeść coś razem. Kikimora nie będzie zazdrosna, cierpi na anhedonie.



Catwalk #15 | 54

VAN HOYDEN AW16 ZDJ. TYMEK MAC


RE-VINTAGE Marka Van Hoyden została założona przez dwie dziewczyny: Ewę Leśniewską i Monikę Tomaszek. Słowo „Hoyden” oznacza „dziewczyna z buntowniczym charakterem” i doskonale oddaje estetykę marki - która specjalizuje się w re-vintage, czyli nadawaniu rzeczom drugiego życia. Zaczynały od płaszczy wojskowych, dzisiaj mają w ofercie regularne kolekcje, które pokazywały m.in. podczas łódzkiego tygodnia mody.

Z Ewą Leśniewską rozmawiała Anna Pajęcka


Catwalk #15 | 56

Czy kategoria anestetyki jest bliska Waszej marce? Pytam, bo w jednym z wywiadów mówiłyście o rzeczach, które „mogą być tak brzydkie, że aż ładne”, zresztą to chyba powtarzalność, którą obserwujemy na wybiegach – moda to już nie tylko piękne stroje, ale właśnie coś, co je wyrywa z tej kategorii piękna i sprawia, że stają się bardziej zauważalne, choćby poprzez eksperymentowanie z formą lub materiałem. Wasza marka wpisywałaby się w taką kategorię?

Przeglądając, nawet sieciówkowe, kolekcje w tym sezonie mam wrażenie, że miejski styl vintage przeżywa renesans. Wpływa to w jakiś sposób na odbiór Waszej marki? Wyraźnie widzę tendencje do kreowania kolekcji w sieciówkach na a’la vintage. Te ubrania są niestety produkowane masowo i nie ma to nic wspólnego z ekologią, wręcz przeciwnie. Jest to pewnego rodzaju oszustwo modowe.

Myślę, że tak. Najbardziej nam zależy na tym żeby nasze projekty były ‘jakieś’. Staramy się mieszać style pozornie do siebie niepasujące. Glam to odległy kierunek w naszych projektach, nasza marka ma bardziej charakter rebeliancki. Porównanie brzydkie, że aż ładne podkreśla bunt w naszych ubraniach.

Muszę powiedzieć, że dla mnie zupełnie odczarowałyście różowy kolor, który w Waszych projektach zaprzecza wszelkim stereotypowym, „księżniczkowatym” skojarzeniom i sprawia, że widząc modela w Waszej kampanii myślę „łał! Ten facet wygląda w tym super, mój chłopak mógłby ubrać tę kurtkę, bluzę, spodnie, nawet wszystko razem”. W modzie nie ma już miejsca Odchodzicie od standardowego podziału na na stereotypy? linię męską i damską, nowa kolekcja nazywa się Post Gender, jak traktujecie kwestię płciowości Tworząc ten męski look na pokazie chciałam złamać w Waszych projektach? stereotyp, że róż jest tylko dla gejów i dziewczyn. Oczywiście ten komplet to unisex. Jak większość Większość naszych projektów to unisex. Oczywiś- naszych rzeczy. Myślę, że moda teraz idzie w stronę cie, na naszym pokazie pojawiły się looki typowo zacierania granic płciowości, przynajmniej ta streetdziewczęce jak np. sukienka, ale docelowo chce- wear’owa. my uciekać od projektowania z podziałem na linię damską i męską. Identyfikacja wizualna, sposób, w jaki prowadzicie platformy marki w social mediach sprawia, To teraz o tym co najbardziej Was wyróżnia – że jesteście marką niesamowicie wyrazistą, która re-vintage. Co najbardziej pociągającego jest zupełnie oddaje znaczenie słowo „Hoyden”. Stąd w nadawaniu rzeczom drugiego życia? ciekawi mnie, czy nosicie swoje projekty? Najfajniejsze w re-vintage jest kreowanie czegoś zupełnie innego bazując na starej, często niezgodnej z najnowszymi trendami formie. Wbrew pozorom, takie przerabianie jest bardzo trudne, wiąże się z różnymi ograniczeniami co do kroju czy formy.

Oczywiście, że nosimy! Tak zaczęła się ta marka. Na początku robiłam rzeczy tylko dla siebie, a z biegiem czasu dla znajomych i ich znajomych. Widziałam zainteresowanie projektami re-vintage i strasznie mi się podobało nadawanie drugiego życia ubraniom. Wszystkie projekty powstają z myślą o osobach Skąd pozyskujecie materiały, na których pracu- patrzących na modę podobnie do mnie. Projektuje jecie? to, co sama chcę mieć w swojej szafie. To jest oczywiście nasza tajemnica. Mamy dostawców, którzy zaopatrują nas tylko w wysokiej jakości ubrania, których krój jest ponadczasowy, tak jak skórzana ramoneska czy płaszcze wojskowe. Zależy nam na tym, żeby te ubrania były zrobione tylko z wysokiej jakości materiałów.

A gdybyście miały wybrać sobie ambasadora marki – kogoś, kto w pełni oddawałby jej charakter – kogo zaprosiłybyście do takiej współpracy? Każdy, kto czuje się w naszych rzeczach cool, mógłby zostać takim ambasadorem. Oczywiście niezmier-


VAN HOYDEN SS16 ZDJ. ALEKSANDRA ZABOROWSKA

nie nam miło, kiedy np. Kasia Nosowska kupuje od ska ulica coraz bardziej otwiera się na nowe nurty nas za jednym razem dwa płaszcze i jedzie w nich na w modzie, ale brak jej dystansu. swoją trasę koncertową. To na koniec jeszcze zapytam – czego życzyłybyśGdybym szukała jakiegoś skojarzenia dla cie polskiej modzie? Waszej estetyki, to przychodzi mi na myśl Gosha Rubchinskiy, ale też śmiało możecie z nim Odwagi. konkurować. W wywiadach wspominałyście też, że Wasze projekty nie do końca są na polski rynek. Sprzedajecie na międzynarodowej platformie. Wasi klienci w większości mieszkają zagranicą? Bardzo podoba mi się to, co robi Gosha Rubchinskiy, ma świetny zmysł estetyczny i robi kawał dobrej roboty. Same pewnie nie porównałybyśmy się do niego, staramy się być pokorne i cały czas rozwijać skrzydła. Nasze projekty największą sprzedaż mają faktycznie za granicą. Myślę, że ulice Londynu, Nowego Yorku czy Sydney są bardziej otwarte na nasze projekty. Bardzo nas cieszy każda taka sprzedaż, bo to bardzo rozwija świadomość o naszej marce. Nigdy nie myślałyśmy tylko o lokalnym biznesie. Pol-


DISCO FETISH zdjęcia: Magda Pietruszka modelka: Olga Radwan /Neva Models projektanci: Katarzyna Romańska, Anna Chwalińska make-up: Anna Kantorek asystent: Ola Van











Catwalk #15 | 68


SPOJRZENIE NA MODĘ Kingę Litwińczuk znacie jako właścicielkę bloga Style On. Blog to pasja i praca - na dodatek z nadgodzinami. Współpracuje z polskimi projektantami, ale uważnie, wybierając projekty, które są spójne z jej estetyką. Kinga odczarowuje wizerunek blogerki, która przebiera się tylko do zdjęć. Reprezentuje „starą szkołę” jej stylizacje można swobodnie przenieść na codzienne sytuacje. Rozmawiamy z nią o polskiej modzie, podróżach i dojrzałości w zakupowych decyzjach .

Z Kingą Litwińczuk rozmawiała Anna Pajęcka


Catwalk #15 | 70

Z wykształcenia jesteś psychologiem i PR-owcem. Obie te dziedziny można bardzo dobrze wykorzystać w pracy w modzie. Zawód personal shoppera to często wyzwanie zbliżone do tego, z jakim mierzy się psycholog? Nie ukrywam, że już od jakiegoś czasu nie pracuję jako personal shopper. W tym momencie moją pracą stał się blog, który jest etatem, często z nadgodzinami. Mimo wszystko psychologia na pewno pomaga w relacjach międzyludzkich. Staram się zawsze odpisywać moim obserwatorom, szanować ich i mieć z nimi jak najlepszy kontakt. Jeśli proszą o radę to w miarę możliwości próbuję pomóc. Jednak, mimo że skończyłam psychologię, nie czuję się psychologiem. Nie pracuję w tym zawodzie od dawna. Wiedza natomiast pozostała i na pewno jest pomocna w różnych sytuacjach. Cieszę się, że mogłam skończyć studia z psychologii i public relations. Nie wiem co będę robiła za kilka lat. Może wrócę do wyuczonych zawodów, a blog stanie się tylko dodatkową pracą. Zobaczymy.

jest aktualizowana na bieżąco. Uważasz że polski rynek mody radzi sobie dobrze? Uwielbiam młodych, polskich projektantów. Cenie te marki, które pokazują nowe, świeże spojrzenie na modę i stawiają na indywidualizm. Jestem mimo wszystko selektywna w tym co pokazuję na blogu i wybieram tylko te marki, które są spójne z moim stylem. Są marki, które naprawdę dobrze sobie radzą i ciągle chcą się rozwijać. Idą swoim tempem do przodu, są wiarygodni i prawdziwi w tym, co robią. Potrafiłabyś wskazać którą polską markę/ projektanta cenisz najbardziej? Z polskich duet MMC studio – cenię ich za niesamowitą spójność i często oryginalność projektów. A sieciówki? Masz swoje ulubione? Ależ oczywiście. Zaglądam stale do Zary, Mango czy też H&M. Staram się być bardziej dojrzała w zakupach niż kiedyś, jednak kiedy widzę interesujące buty, czy też płaszcz (mimo, że w mojej szafie wisi ich naprawdę wiele) to często nie potrafię sobie odmówić.

W kilku wywiadach wspominałaś o tym jak wygląda twój dzień: dużo pracy, ale też czas na małe przyjemności. Wcześniej pracowałaś w agencjach reklamowych. Założenie własnej działalności i tak zwane „przejście na swoje” zmieniło twój tryb życia? Uważasz, że twój styl zmienił się w ciągu tych czterech lat, odkąd dokumentujesz go na blogu? Zdecydowanie tak. Teraz sama sobie planuję swój dzień. Staram się wstawać o 8.00 gdyż wtedy na- Zmienił się. Na pewno jestem bardziej świadojłatwiej odpisuje mi się na wszystkie wiadomości. ma tego, co zakładam i tego, co kupuję. Wiem Próbuję tak organizować swój dzień, aby był in- w czym dobrze się czuję i mniej więcej od dwóch tensywny (lubię ciągle coś robić), ale pozwalam lat trzymam się swojego spojrzenia na modę. Prsobie właśnie na przyjemności (kawa czy też zyglądam się trendom, ale wybieram tylko te które obiad ze znajomymi). Wieczory zazwyczaj spęd- naprawdę są spójne z moją osobą. zam w domu z narzeczonym. Jest to czas dla nas. Jakie nowe rzeczy pojawiły się ostatnio w twoA gdyby nie moda, to czym byś się zajmowała? jej szafie? Wykorzystałaś kończący się właśnie sezon wyprzedaży czy nic szczególnie cię nie Myślę, że rozwijałabym się w kierunku public re- zainteresowało? lations. Tutaj ważne jest doświadczenie i wiedza, stąd też na pewno robiłabym wszystko, aby być Jeśli chodzi o wyprzedaże, to oczywiście znalatylko lepszą w tym, co robię. Ciągły rozwój jest złam perełki. Jeśli chodzi o nowości z których potrzebny. jestem bardzo zadowolona to buty od J.W. Anderson skradły moje serce. Wiem, że będę w nich Kategoria „Polish Designers” na twoim blogu chodziła całą jesień i liczę, że posłużą mi długo.



Catwalk #15 | 72

Cieszę się także, że w końcu z mojej listy „must have” odhaczyłam czerwone, szerokie spodnie. Marka LeBRAND ma niesamowitą kolekcję ubrań. Wchodząc do butiku zawsze znajdę coś dla siebie.

Skoro wakacje, to muszę wypytać Cię o podróże. Zdradzisz nam, jakie inspiracje, które znalazły przełożenie na to, co znajduje się w twojej szafie i możemy oglądać na twoim blogu, przywiozłaś ze swoich wypraw?

Zapytam Cię jako stylistkę, osobę, która jest związana z modą zawodowo – czy twoim zdaniem, albo według twoich obserwacji, moda na modę, która utrzymuje się już od jakiegoś czasu, zmieniła podejście ludzi do ubioru? Polska ulica wygląda lepiej, bardziej różnorodnie?

Uwielbiam podróżować. Ostatnio byłam na Minorce. Nie było to miejsce typowo nastawione na modę. Pojechałam, żeby odpocząć, zrelaksować się i zwiedzić piękne miejsce. Natomiast jeśli chodzi o inspiracje modowe, to na pewno marzą mi się Indie. Chciałabym także zobaczyć Skandynawię. Myślę, że właśnie te miejsca mogą wzbogacić mnie pod względem modowym. Marzę też o tym, żeby znów móc wrócić do Kopenhagi. Niesamowite miasto, niesamowici ludzie oraz mnóstwo inspiracji prosto z ulicy.

Na pewno przykładamy dużą wagę do tego co zakładamy. Chcemy wyglądać dobrze i zależy nam na tym jak odbierają nas inni. Lubimy podobać się sobie, ale także koleżance, chłopakowi. Mam też wrażenie, że ciągle brakuje nam jednak odwagi. Brak różnorodności powoduje, że często na ulicach pojawiają się tzw. „klony”. Czasem warto zwolnić i zastanowić się nad danym zakupem. Sama wpadam w pułapkę i kupuję rzeczy, które zakładam np. tylko jeden raz. Mimo wszystko mam wrażenie, że stałam się w końcu bardziej świadomą swoich zakupów osobą. Ostatnio dużo mówi się o nurcie slow fashion, świadomych decyzjach co do tego, co wybieramy w sklepach, porządkowania szafy i niedawania się ponieść chwilowym trendom, których nie czujemy, co trochę wypiera krążące po sieci listy typu „must have” albo „co każda kobieta powinna mieć w swojej szafie”. Jak się do tego odnosisz? Bycie świadomym swoich zakupów, ograniczanie się do najpotrzebniejszych rzeczy to jest nie lada sztuka. Często popełniamy błędy, kupujemy pod wpływem impulsów. Warto jednak robić sobie „listy zakupowe”, listy naszych własnych „must have”. Otworzyć szafę, przejrzeć raz jeszcze jej zawartość i zadać sobie pytanie „Czego potrzebuję?”. Kiedy zrobimy taką listę nasze zakupy staną się łatwiejsze, przyjemniejsze i na pewno unikniemy nieprzemyślanych zakupów. Nie dajmy się zwariować, nigdy nie będziemy mieć wszystkiego. Warto wybierać tylko te ubrania, które są spójne z naszym stylem. Moda na „slow fashion” niech ciągle trwa!

A z drugiej strony – niemodowe inspiracje, które przywiozłaś z podróży? Są to zdjęcia i wspomnienia. Mnóstwo zdjęć, które są moją największą pamiątką z wakacji. Na koniec zapytam oczywiście o niezawodowe plany na resztę lata? W tym momencie mam mnóstwo pracy. Wyruszam w podróż po Polsce, ale bardziej służbowo, chociaż oczywiście liczę na to, że również znajdę czas dla siebie. Nie wiem co przyniesie reszta lata. Skupiam się na tym, co jest tu i teraz.


Zdjęcia pochodzą z bloga style-on.pl


Catwalk #15 | 74

FUTURE FACES Wybrała: Małgorzata Twardowska

Aga Dajnowska 177cm / ECManagement


Paulina Mroviec 179cm/ ECManagement

Maja Siwik 177cm / MILK


Catwalk #15 | 76

Aneta Oleksy 177cm New Age Models

Karolina Konarska 175cm/ New Age Models


Kasia Oskard 178cm/ Neva Models


Catwalk #15 | 78

Wiktoria Pszczółkowska 175cm/ United for Models


Paulina Ĺ achnik 180cm / Model Plus

Julia Oberda 179cm / KOYA

Kinga Ĺ ukasiak 174cm / Mango Models


Catwalk #15 | 80

KONIEC ERY IDEAŁÓW? Na wybiegi wkraczają modele z pryszczami, kobiety o większych rozmiarach pozbywają się kompleksów, a Instagrama zalewają zdjęcia z hashtagiem #nomakeup. Czy to początek rewolucji w świecie mody?

Aleksandra Michalik


Od kilku lat nasilają się kontrowersje związane z wymiarami modelek, które według opinii publicznej są zbyt szczupłe i nie powinny być naśladowane przez nastolatki, obsesyjnie dążące do perfekcyjnego wyglądu. Zaburzenia odżywiania i brak akceptacji własnego ciała nie dotyczy jednak tylko młodych dziewczyn, mierzą się z nim także dorosłe kobiety, które zaczynają głośno mówić o swoich problemach szukając winy w ideałach spoglądających z okładek magazynów. Społeczeństwo i same modelki są już także zmęczone postrzeganiem kobiet jedynie przez pryzmat ich wyglądu. Świat mody nie pozostaje obojętny na te głosy i przechodzi swego rodzaju rewolucję. Rewolucję, która może zmienić wiele, albo dać jedynie złudzenie zmian, przy okazji zwiększając zyski marek. Kontrowersje rozmiaru Modelki w rozmiarze XXL na dobre zagościły w kampaniach reklamowych firm bieliźniarskich, odzieżowych, a ostatnio nawet sportowych czego przykładem jest firma Nike współpracująca z Palomą Elesse i Claire Fountian. Można je podziwiać także na okładkach magazynów Maxim, Cosmopolitan, Sports Illustrated, czy nawet Vogue. Pionierką była Kate Upton, przywodząca na myśli kobiety z lat 60., która od kilku lat walczy z dyskryminacją kobiecych kształtów w świecie mody. Idąc z duchem czasu, topowe agencje na świecie otwierają oddziały z modelkami plus size i dużo na tym zyskują, nie tylko z punktu widzenia wizerunkowego. Ciekawym przypadkiem jest jedna najlepszych agencji na świecie – IMG, mająca pod swoimi skrzydłami niesamowitą Ashley Graham oraz jej męski odpowiednik – Zacha Miko, będącego pierwszym modelem plus size w oddziale Brawn Model. Swoje gwiazdy o kobiecych kształtach promuje także agencja Model 1 z Londynu, Wilhelmina i Muse z Nowego Jorku oraz niezależna agencja JAG Models. Na naszym podwórku również zauważalne są zmiany dzięki agencji Nobodys Perfect, założonej przez Agnieszkę Czerwińską. Modelki pracują głównie dla firm odzieżowych oraz bieliźniarskich i są na najlepszej drodze do zdobycia okładek polskich magazynów. Sporną kwestią jest wyznaczanie granicy gdzie

kończy się szczupła sylwetka, a zaczyna plus size, dlatego modelki noszące rozmiar większy niż 36 i określane tym mianem, sprzeciwiają się ciągłym podziałom na grubych i chudych, przekonując, że piękno mieści się w każdym rozmiarze, a idealny nie istnieje. Naturalność w modzie Czy perfekcyjny wygląd jest przereklamowany? Tak uważa założycielka rosyjskiej agencji modelek i modeli Lumpen. Avdotja Alexandrova sprzeciwia się lansowaniu idealnych kobiet i mężczyzn, mających niewiele wspólnego z rzeczywistością, dlatego stawia na „zwyczajnych modeli”. Nie musisz mieć 175 centymetrów wzrostu, idealnych wymiarów czy symetrycznej twarzy, aby stać się jednym z nich. Bardziej pożądane są niskie dziewczyny, z odstającymi uszami, tatuażami i ziemistą cerą. Ważne jest, aby intrygować swoim wyglądem, być indywidualistą i wyróżniać się z tłumu ideałów. Podopieczni agencji Lumpen nie narzekają na brak pracy zarówno na wybiegach jak i w kampaniach reklamowych, można więc stwierdzić, że naturalność jest w cenie. Podobne przekonania podziela Katie Halchishick, niegdyś należąca do grona plus size , która po zrzuceniu kilku kilogramów nie mieściła się w ramach żadnej agencji i postanowiła założyć własną. Natural Model Management zrzesza „normalne” dziewczyny w rozmiarach 36-40 promujące naturalność i zdrowy styl życia. Jest zatem odpowiedzią na popadanie ze skrajności w skrajność, ponieważ z jednej strony ucieka się od zatrudniania bardzo szczupłych modelek, a w zamian proponuje się często przesadnie puszyste kobiety mające problemy ze zdrowiem z powodu ich tuszy. Osobowość – to się liczy Social media mają ogromną siłę, którą z powodzeniem wykorzystują marki modowe, na czele z Calvinem Kleinem oraz Local Heroes. Ich potencjał zauważają także agencje modelek wyszukując nowe twarze na Instagramie. Oceniają je nie tylko na podstawie wygląda, ale także osobowości, zainteresowań, czy nawet liczby obserwatorów. Modelki, które mają ogromną liczbę fanów są bardziej interesujące z punktu widzenia


Catwalk #15 | 82

promocji, ponieważ zwiększają zasięgi marki i są bardziej autentyczne tworząc kreatywne zdjęcia z ich produktami. Na fali tego trendu wybiła się kontrowersyjna Joanna Kuchta z blisko milionem obserwatorów na Instagramie. Joanne reprezentuje londyńska Anti-Agency stworzona dla ludzi zbyt fajnych by być modelami, której ideą jest promowanie ciekawych osobowości, posiadających pasję i będących marka samą w sobie, udowadniając, że nie tylko wygląd się liczy. Bez ograniczeń Kolor skóry, orientacja, wiek, to tematy nadal wzbudzające kontrowersje w świecie mody. Problem dyskryminacji ciemnoskórych modelek wydaje się nie mieć końca, pomimo iż walka z nim rozpoczęła się w czasach królowania Naomi Campbell. Założycielka agencji Lorde Inc. stara się zwrócić uwagę na jego ciągłą obecność obrazując sytuację z tygodnia mody, gdzie osiem na dziesięć modelek ma jasną karnację. Nafisą Kaptownwala

wyszukuje swoich podopiecznych na ulicy oraz w intrenecie, kierując się potrzebą różnorodności na wybiegach, jednocześnie przekonując, ze każdy kolor skóry zasługuje na szacunek. Należy się on także osobom transseksualnym wychodzącym z ukrycia i walczącym o swoje miejsce w branży. Pierwszą agencją zrzeszająca modelki trans jest Apple Model, z dwudziestoma dwoma podopiecznymi, mieszcząca się w Bangkoku. IMG ma w swoich szeregach dwie modelki trans, którym operacja zmiany płci pomogła w karierze. Najbardziej znany przypadek to Andreja Pejic, zaczynająca pracę jako mężczyzna o androgenicznej urodzie, do którego porównywany był Mateusz Maga. Ograniczenia w branży modelingowej dotycza także wieku. Przeciętna modelka kończy swoją karierę około 25 roku życia, najlepsze lata mając za sobą. Kult wieku rośnie w silę, o czym świadczą coraz liczniejsze zabiegi medycyny estetycznej ukrywające problem akceptacji upływającego czasu. Społeczeństwo się starzeje, dlatego


hermetyczna branża mody zaczyna zapraszać do swojego świata kobiety udowadniające, że można starzeć się z klasą. Niekwestionowaną królową dojrzałych modelek jest 94-letnia Iris Apfel, gwiazda kampanii MAC Cosmetics i kolorowa osobowość świata mody. Na brak pracy nie narzeka także 83-letnia Carmen Dell’Orefice związana z modelingiem od 13 roku życia oraz 54-letnia Yasmina Rossi z charakterystycznymi długimi, siwymi włosami. Przykładów modelek 50+ jest wiele, także w naszym kraju, a przoduje im piękna Helena Norowicz. Aktorkę można było podziwiać w kampanii marki Bohobocco oraz Neukko wzbudzającej wiele pozytywnych emocji. Zmiany zachodzące w świecie mody są nieuchronne. Po erze supermodelek z lat 90., a później „heroine chic” (na czele z Kate Moss), przyszedł czas na naturalne kobiety, dumne ze swoich krągłości. Czy to tylko chwilowy trend, czy początek czegoś większego? Lepszego? O tym przekonamy się niebawem.

“Nie musisz mieć 175 centymetrów wzrostu, idealnych wymiarów czy symetrycznej twarzy, aby stać się jednym z nich. Bardziej pożądane są niskie dziewczyny, z odstającymi uszami, tatuażami i ziemistą cerą. Ważne jest, aby intrygować swoim wyglądem, być indywidualistą i wyróżniać się z tłumu ideałów”


LOCAL PRINCESS zdjęcia: Sandra Gałka modelka: Marta Krysińska











Catwalk #15 | 94

WSPÓŁCZESNE STOLICE MODY Jak definiuje się stolicę mody? Jakie miasta mają szansę zasłużyć na to miano? Przede wszystkim takie, które mają największy wpływ na międzynarodowe trendy w modzie. Takie, w których tygodniami mody żyje się miesiące przed i po tym, kiedy się one odbyły oraz takie, w których na modzie da się dobrze zarobić. Stolice mody to miasta nie tylko ściśle związane z branżą odzieżową, ale również miasta-ikony, o bogatej kulturze, historii, mające potencjał rozwoju – miasta z duszą i charakterem. Miasta, w których w najwyższej klasy uczelniach artystycznych, kształtowani się przyszli projektanci, styliści, wizjonerzy mody, a zaplecze wpływowych projektantów i magazynów modowych zapiera dech.

Marta Tuszyńska


BIG FOUR, CZYLI WIELKA CZWÓRKA

każdym razem około 100 projektantów mody

„Wielka Czwórka” XX wieku, czyli: Paryż, Mediolan, Londyn i Nowy Jork to stolice mody mające ugruntowaną pozycję w biznesie, które zasłynęły jako organizatorzy najgłośniejszych i najlepszych Tygodni Mody w historii. W XXI wieku wyselekcjonowanie takiej top czwórki nie jest już tak łatwe ze względu na coraz większą konkurencję. „Wielkiej Czwórce” depczą bowiem po piętach m.in.: Berlin, Barcelona, Tokyo, Seul, czy Los Angeles.

PARYŻ Paryski tydzień mody zainaugurowany w 1973 roku, do tej pory uważany jest za najlepszy wśród tygodni mody „Wielkiej Czwórki”. Zazwyczaj w Paryżu odbywa się 90 pokazów, akredytowanych jest około 1500 dziennikarzy z całego świata, a przychody (bez sprzedaży w showroomach i butikach) wynoszą ponad 400 milionów euro.

LONDYN

NIEŚMIERTELNA HISTORIA

Fashion Week w Londynie został okrzyknięty niezbędnym elementem w układance „Wielkiej Czwórki” w 1984 roku. Organizowany dwa razy do roku (w lutym i wrześniu) przez British Fashion Council event przyciąga zazwyczaj ok. 5 tysięcy osób – kupców, projektantów, dziennikarzy. Szacuje się, że zamówienia w trakcie trwania wydarzenia generują w okolicach 100 milionów funtów przychodu.

W modzie w czasach renesansu dominowała Italia, w wieku XVI wzrosło znaczenie dworu angielskiego. Prawdziwa historia mody zaczęła się jednak na dworze francuskim. Rose Bertin (1747-1813) projektującą suknie dla Marii Antoniny można uznać za pierwszą istotną i znaną z nazwiska krawcową, aspirującą do bycia projektantką mody. Jednak to Anglik (żyjący jednakże przez większość swojego życia w Paryżu) - Charles Frederick Worth (1825-1905) został ogłoszony ojcem nowoczesnej branży mody. Zatrudniał wielu krawców i jako pierwszy zaczął narzucać klientom, co moją nosić. Stworzył pierwszy w historii dom mody i projektował pierwsze kolekcje w stylu haute couture. Paryż pozostawał światową stolicą mody aż do czasów wojny – wtedy większość projektantów przeprowadziła się do Stanów Zjednoczonych i zaczęła tworzyć dla gwiazd Hollywood. To gwiazdy kina, zarówno na ekranie, jak i w życiu prywatnym stały się ikonami stylu i zaczęły mieć coraz większy wpływ na to, co kobiety i mężczyźni chcieli nosić.

MEDIOLAN Fashion Week w Mediolanie został zainaugurowany w 1958 roku i odbywa się w lutym/marcu oraz wrześniu/październiku każdego roku. Organizowany jest przez Camera Nazionale della Moda Italiana (Narodową Izbę Mody Włoskiej), jednak w ostatnich latach czołowi projektanci z kraju, jak Gucci i Dolce&Gabbana organizują swoje pokazy niezależnie od Izby. NOWY JORK ​ ydzień mody w Nowym Jorku został zainauT gurowany dopiero w 1993 roku, jednak to właśnie „Big Apple” było organizatorem światowego tygodnia mody w trakcie II wojny światowej (1943). Wydarzenie to znane jest w historii jako “Weekend Prasy w Nowym Jorku”, ponieważ jego celem była promocja amerykańskich projektantów wśród dziennikarzy mody, którzy do tej pory interesowali się praktycznie wyłącznie francuskimi kreatorami. Aktualnie nowojorski tydzień mody przynosi zysk w granicach 900 milionów dolarów i gości za

CREME DE LA CREME Według badania The Global Language Monitor to Paryż w 2015 roku był światową stolicą mody. Z „Wielkiej Czwórki” wypadł Mediolan, którego miejsce przywłaszczyło sobie Los Angeles. Obecność Miasta Aniołów na pozycji 4. tłumaczy się poprzez tzw. „fenomen czerwonego dywanu”. O pierwszą pozycję w ostatnich latach bił się Paryż z Nowym Jorkiem, nieznacznie w tyle pozostawał niezmiennie Londyn. Barcelona, Berlin i Madryt


Catwalk #15 | 96

Mediolan

Londyn

ParyĹź

Nowy NowyJork Jork


widnieją w czołówce wraz z azjatyckimi stolicami mody: Tokyo, Singapurem, Szanghajem i Hong Kongiem. Co ciekawe, w rankingu pojawiają się dwa polskie miasta: Warszawa (42. pozycja) oraz Kraków (44. pozycja). W spisie nie widać natomiast Łodzi, która zdawała się, przynajmniej do niedawna, miejscem, w którym polska moda się narodziła. W końcu to łódzka Akademia Sztuk Pięknych wykształciła takich polskich projektantów jak Michał Szulc, duet Paprocki&Brzozowski, Łukasz Jemioł, czy Mariusz Przybylski. Także w Łodzi odbywał się najważniejszy w kraju Fahion Week, tam również znajduje się najwięcej szwalni i hurtowni tkanin w Polsce. To jednak nie wystarczy. W rzeczywistości o Łodzi mało kto pisał i mało kto tam jeździł. W Warszawie natomiast fizycznie jest cała prasa modowa z Polski, większość celebrytów, gwiazd, agencji modelek i potencjalnych klientów mody. Kilka wyjaśnień dla miast spoza “Wielkiej Czwórki”: 4. Los Angeles jako stolica kina 5. Rzym jako miasto haute couture i ulubione miejsce dla zakupoholików 7. Barcelona jako najbardziej rozwojowe miasto branży mody z ogromnym rynkiem produkcji odzieży (m.in. firma Inditex, czyli Zara, Pull&Bear, Stradivarius, Massimo Dutti itd.) 8. Berlin przez Karla Lagerfelda i Hugo Bossa oraz najgorętsze nazwiska wśród młodych projektantów odkrywane na berlińskich Tygodniach Mody 9. Madryt z podobnych powodów, co Barcelona, prestiżowego Tygodnia Mody i zaplecza edukacyjnego 10. Tokyo jako rozwinięta metropolia, ze szkołą Bunka Fashion College (z absolwentami takimi jak Kenzo Takada i Yohji Yamamoto) oraz z niepowtarzalnym stylem. NAUKA NIE POSZŁA W LAS Serwis fashionista.com od 2010 roku tworzy ranking najlepszych szkół mody na świecie. Edukacja modowa nie jest chlebem powszednim, dlatego istotną cegiełką przy tworzeniu rankin-


Catwalk #15 | 98

gu stolic mody jest ocena możliwości kształcenia specjalistów w dziedzinie mody w danym mieście. Jakie kryteria w wyborze najlepszych szkół przyjęli twórcy rankingu? Wymieniają przede wszystkim: wysokość czesnego, znanych i odnoszących sukcesy absolwenci, opinie absolwentów, kadrę nauczycielską, zajęcia praktyczne i biznesowe, życie towarzyskie, konsultacje odnośnie możliwych ścieżek kariery, pomoc finansową zapewnianą przez uczelnie. Poniżej przedstawiona została pierwsza dziesiątka najlepszych uczelni. Nie ma przypadku w tym, że aż 4 uczelnie znajdują się w Londynie, 2 w Nowym Jorku, a 1 w Mediolanie. W całym rankingu (25 pozycji) znajdowały się również 3 szkoły z Paryża.

Derek Lam, Alexander Wang, Jason Wu, Zac Posen, Marc Jacobs

Central Saint Martins (Londyn, Wielka Brytania); Absolwenci: Marc Jacobs, Alexander McQueen, Zac Posen, John Galliano, Matthiew Williamson, Gareth Pugh, Stella McCartney London College of Fashion (Londyn, Wielka Brytania); Absolwenci: Jimmy Choo, Dawid Tomaszewski Parsons, the New School for Design (Nowy Jork, USA); Absolwenci: Donna Karan, Anna Sui, Tom Ford,

Znów powrót do historii, bowiem od lat nie byliśmy w stanie wymyślić czegoś ciekawego. Subkultury i moda ulicy od połowy XX wieku miały wpływ nie tylko na to co nosili (głównie) młodzi ludzie na co dzień, ale również na to, co szyli projektanci. Wysyp subkultur obserwowaliśmy w latach 60. i 70. ubiegłego stulecia, wtedy pojawili się hippisi, punkowie, skini… Każda subkultura, o ile jest silnie zakorzeniona, wybiera swój unikalny styl ubierania się. W dzisiejszych czasach nie obserwujemy tak wielu subkultur (szczególnie

Kopenhaga

Istituto Marangoni (Mediolan, Włochy) Kingston University (Londyn, Wielka Brytania) Antwerp Royal Academy of Fine Arts (Antwerpia, Belgia) Fashion Institute of Technology (Nowy Jork, USA) Bunka Fashion College (Tokyo, Japonia) Shenkar College of Engineering and Design (Ramat Gan, Izrael) Royal College of Art (Londyn, Wielka Brytania) SUBkultury MODY


w Europie) - ludzie stali się nudni. A im mniej nudne modowo miasto – tym większą ma szansę na stanie się stolicą mody. Co prawda, w XXI wieku mamy do czynienia z pojawieniem się kilku nowych subkultur (Emo, hipsterzy). Hipsterzy to modowy paradoks, bo w swoim założeniu mieli wyciągać łachy ze sklepów z używana odzieżą i być jak najdalej od tzw. mainstreamu, a w rzeczywistości czego by nie założyli staje się hitem właśnie w mainstreamie. Jedyne silne nurty to cosplay (inspiracja mangą i anime) oraz gothic lolita, których mocny oddźwięk cały czas można obserwować przede wszystkim w Japonii (modowa dzielnica Tokyo – Harajuku). Dlatego to Azja wychodzi przed szereg i proponuje najbardziej radykalne projekty. Ludzie w Europie i Stanach są zazwyczaj niestety nudni modowo. Najbardziej odważni są chyba Brytyjczycy (może to dlatego, że potrafią wyjść po bułki w piżamie). W Polsce jesteśmy bardzo hermetyczni i wciąż patrzymy z wybałuszonymi oczami i opuszczoną szczęką na zielone włosy i dorosłą kobietę w różowych rajstopach w parasolki. AND THE WINNER IS... Nie jest kusząca możliwość wyboru stolicy mody

Sztokholm

w sposób subiektywny, bowiem każdy ma swoją własną stolicę w zależności od tego, co jest bliższe jego sercu – wielkie nazwiska z Paryża i Londynu, awangardowe Tokyo, śródziemnomorska Barcelona, czy patriotycznie - Warszawa. Jeśli miałabym wybierać, jak może wyglądać przyszłość mody, strzelałabym w rozwój minimalizu i awangardy w skandynawskim stylu (Sztokholm, Kopenhaga). Światem mody rządzą jednak wielkie pieniądze i media, więc zmiana lidera na rynku zdominowanym przez kilka najważniejszych miast jest praktycznie niemożliwa. Chociaż kilkanaście lat temu nie wpisalibyśmy na listę Berlina, Tokyo, czy Barcelony, nadal nie są one w stanie podkopać fundamentów jakie posiada Londyn, czy Paryż. Dopóki projektanci „Wielkiej Czwórki” nie zaczną popełniać kolosalnych błędów i nie popadną w rutynę, noszenie ich projektów będzie niezmiennie większym prestiżem niż wybór awangardowych projektantów z młodszego pokolenia.


Catwalk #15 | 100

MODA NA PODRÓŻOWANIE Klaudia Litkowska


Podróżowanie, czy się chce czy nie chce, zawsze będzie miało związek z modą. Nie tylko jednak z modą dotyczącą tego jak wyglądamy w ubraniach, ale tego jak postrzegają nas inni z szerszej perspektywy. Od XX wieku przemieszanie się jest czymś pożądanym. Właśnie w tym czasie zmienił się profil podróży – z tych koniecznych, grożących utratą zdrowia lub życia, trwających „wieczność”, na te, dla których 80 dni do okrążenia globu z powieści Juliusza Verne to groteska. Przede wszystkim, podróże dodają naszemu życiu prestiżu. Służbowe czy wyjazdy wakacyjne, nie ma znaczenia, im dalej i bardziej orientalnie, tym lepiej. Stwierdzenie „jesteś tym co jesz” można przeinaczyć na „jesteś tym gdzie jeździsz”, Pewnie jest tak samo „słuszne”. Gdzie podróże to tam też pochylenie się nad modą w kontekście wizerunku. Zastanawianie się nad tym czy będzie się wyglądać dobrze, czy będzie wygodnie, czy strój będzie odpowiedni do pogody – te kwestie nie dotyczą tylko tych osób, które są pakowane przez innych. Ograniczone miejsce w bagażu daje nieograniczone możliwości do tego by wykazać się zmysłem pseudoartystycznym i zaprezentować się podczas wyjazdu z jak najlepszej strony. I to nie przelewki. Dam sobie rękę uciąć, że większość wyjeżdżający nie cierpi pakowania. Wracając do tematu. Moda oraz jej co sezonowa powtarzalność. Od kwietnia witryny sklepowe wypełniają się marynarskimi wzorami, kapeluszami, etno frędzlami, bluzkami z widokiem zachodu słońca znad Pacyfiku. Ludzie podczas okresu letniego, chcą przez cały czas czuć się jak na wakacjach. Promienie słońca przygrzewają zmęczone ciała, których tryb zmienia się na wypoczynek. Nawet wtedy kiedy wypoczynku nie ma. Więcej animuszu nie dostarczy nam nic tak jak opalone ciało, okulary przeciwsłoneczne, biała koszula i nonszalanckie dżinsy. W takim stroju nawet w biurze możemy poczuć się jak na plaży. Od razu lepiej rozmawia się z człowiekiem, który jest wypoczęty i wygląda jakby dopiero co wrócił z greckich wakacji – co z tego, że urlopu nie miał od trzech lat, a opaleniznę zdobył nad podmiejskim jeziorem. Życie projektantów wysokiej mody to wielka podróż (podobno jak każdego człowieka). Z dolin niedoli życia przedostają się przez wyżyny aż na sam szczyt! A tak bez żartów. Singapur, Dubaj, Emiraty Arabskie, Kuba to miejsca, w których odbyły się pokazy Chanel. Karl Lagerfeld nie jest jedynym,

któremu nie widzi się monotematyczne przedstawianie najnowszych kolekcji, czym zmusza swoich wielbicieli do podążania za nim i jego ubraniami choćby na koniec świata. Jeżeli on coś kocha, a ludzie kochają go – chyba nic nie zaszkodzi żeby się odrobinę poświęcić…? Dlaczego uwielbiamy podróżować? To co jest dla nas obce i to czego nigdy nie będziemy w stanie poznać w 100% jest tym czego pragniemy. Ryzyko jakie podejmuje się aby odkryć tajemnice innych ludzi i miejsc jest dla niektórych jak uzależnienie. Do tego dochodzi potrzeba odpoczynku. Czasami dwutygodniowa zmiana miejsca zamieszkania ratuje nas z opresji monotonnego życia i dodaje energii na jakiś dłuższy okres czasu. To sprawia, że tak bardzo tego potrzebujemy. Inspiracja podróżami w branży modowej jest zatem jasna. Każdy z nasz chciałby się cały rok czuć jak w tropikach, a jeżeli można to zrobić poprzez małą zmianę w garderobie, czemu nie? Czasami jednak ubrania są tak samo nieosiągalne jak podróże. Aż ciężko sobie wyobrazić ile mają ze sobą aż tyle wspólnego.


Catwalk #15 | 102

LES SAPEURS Anna Pajęcka


W poszukiwaniu miejsca, gdzie migruje kapitał światowej mody, intuicyjnie kierujemy się w stronę europejskich miast. Ta wyłączność na rynek dóbr luksusowych bierze się prawdopodobnie z braku świadomości tego, w jaki sposób moda funkcjonuje na kontynentach niezachodnich. Pojęcie „trzeciego świata”, które tak silnie upowszechniło się w dyskursie o Afryce, staje się zbytnim uproszczeniem i przeczy dychotomii, w jakiej znajduje się ten obszar. Gdzie bieda miesza się z kapitałem, estetyka z brzydotą, a zachodnie wzorce, które pozostawił po sobie kolonializm są nie odtwarzane, ale dekonstruowane, a kiedy je odkrywamy – zaskakują i przez to zaskoczenie zawstydzają. Niepodporządkowani modele Dwie afrykańskie stolice mody – Kinszasa i Brazzaville, miasta stołeczne Kongo i Demokratycznej Republiki Kongo, niegdyś kolonizowane przez Belgię i Francję wykształciły figurę Les Sapeurs, która ma nie tyle być sposobem interpretacji znanego z nowoczesności dandysa, ale wpisywać tę postać w lokalny kontekst, przy okazji tworząc serię paradoksów. Paradoksy te mają naturę nie tylko estetyczną, ale ekonomiczną i polityczną. Styl Les Sapeurs wywodzi się jeszcze z czasów kolonializmu, kiedy Francuzi przywozili na podporządkowane tereny używaną odzież, która stopniowo dewaluowała znaczenie modowej etniczności. Aż do dzisiaj, kiedy moda, jaką ustanowili, wyemancypowała się z jakichkolwiek zewnętrznych zależności. Podporządkowani nosili europejskie ubrania, co można traktować jako jeden z elementów procesu mimikry, którą Homi Bhabha określa jako przejmowanie przez kolonizowanych zwyczajów i tendencji kolonizatorów. Taka forma opresji stała się w pewnej chwili rodzajem pacyfistycznej broni, którą Les Sapeurs posługują się do dzisiaj w wewnętrznych politycznych sporach. Hasło „make fashion not political conflict” oddawałoby zasady, jakimi kieruje się Stowarzyszenie Osób Eleganckich i Wprowadzających Dobry Nastrój (Sape). Członkowie tego stowarzyszenia prześcigają się w kreowaniu swojego wyglądu, bardzo często kosztem bieżących potrzeb – jedzenia i wody, ale zawsze zgodnie z zasadami i panującą wewnętrzną etykietą, która surowo zakazuje m.in. noszenia podróbek. Stąd paradoks ekonomiczny – te dwie afrykańskie stolice mody, to wcale nie opły-

wające w kapitał społeczności. To biedne wioski, w których uległa odwróceniu piramida podstawowych potrzeb – ważniejsze od pełnego żołądka jest to, aby zaspokoić głód estetyczny. Potrzeby estetyczne W tym wszystkim znika współcześnie idea naśladownictwa. Kolorowe garnitury od największych domów mody, markowe buty, podkolanówki, kapelusze i cygara – strój jak wyjęty z ryciny przedstawiającej przechadzającego się po ulicach Paryża flaneura, nie ma świadczyć o, jak mogłoby się wydawać, tęsknocie za przywilejem białego człowieka, tylko stawiać znak równości pomiędzy kulturami, umożliwić używanie symboli na tych samych zasadach, a być może nawet konkurencyjnych. Ale już na pewno nie podporządkowanych. Bo przejaskrawiony, przerysowany, bardzo indywidualny styl kongijskich dandysów aż krzyczy o uwagę i podkreślenie bycia podmiotem całkowicie wyabstrahowanym z jakichkolwiek zależności z przeszłości. Moda w społeczności kraju o najniższym PKB na świecie staje się czymś więcej niż kaprysem – jest sposobem na życie, tworzącym nie dla wszystkich oczywistą i zrozumiałą, hierarchię wartości. Zachodnie środowiska, które za najważniejszy kapitał uznają dom lub samochód, myślą o zakupie luksusowego garnituru kosztem tych dwóch pierwszych za lekkomyślność i szaleństwo. Dla Les Sapeurs to taka sama inwestycja jak nieruchomość, która zostanie w rodzinie, przejdzie na kolejne pokolenie, wyznające prawdopodobnie to samo uwielbienie dla widzialności i bycia widzianym. Bo kto powiedział, że moda to tylko zakrywanie nagości?



zdjęcia: Adriana Pietrzak modelka: Angelika Konarska / Yako Models stylista: Krystian Sierszyński






















facebook.com/MagazineCatwalk


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.