Gdzieś pomiędzy wierszami

Page 1

Miasto zalała fala upałów, więc próbuję na nowo zaprzyjaźnić się z sukienkami. Nie mam ich wiele, trzeba będzie uzupełnić zasoby. Same małe czarne — dobre na co dzień i na wieczorne wyjścia, ale przy trzydziestu dwóch stopniach od czerni trzymam się z daleka. Jest jedna błękitna i zwiewna iskierka nadziei. Wkładam do niej sandały na korkowej podeszwie, by podkreślić łydkę, włosy zbieram w koński ogon, a na uszach zapinam niewielkie metalowe koła w odcieniu żółtego złota. Jeszcze tylko odrobina Sì Fiori, czarne wayfarery i jestem gotowa do wyjścia! Zjawiam się wcześnie, chciałam w spokoju załatwić kilka prywatnych spraw, ale Kulka już jest. Marcin Kulka — chudy i wysoki, jak to zabawnie się czasem składa. — Widzę, że ranny ptaszek się z ciebie zrobił! — Dzieciaki musiałem zawieźć. Ala już nie daje rady. Jak sama je odprowadza, jest awantura. Najpierw nie chcą się ubrać, potem zjeść, zaczynają się negocjacje, że może jednak w domu, z mamusią. — Wcale im się nie dziwię. To jasne, że w domu z mamusią najlepiej! — rzucam, wyciągając z torby futerał na okulary. Odkąd zarysowałam szkła mojej ostatniej pary, tak że już nie dało się ich odratować, zrobiłam się w tej kwestii nieugięta. — Dlatego tatuś musiał wkroczyć do akcji! Kawa? — proponuje Kulka, a ja takiej jego propozycji nigdy nie odrzucam. — Wiesz, jak to jest z kobietami: Ali serce się kraje, jak mała w przedszkolu zaczyna się mazać i mówi, że chce do domu. Przez to, że pracuje zdalnie, zaczyna się łamać i rozważać, czy jednak jej nie zabrać. Ostatecznie jednak ją zabiera, a potem nie może nic zrobić i koło się zamyka. Latte czy czarna? — Mała czarna — odpowiadam. — A prawda jest taka, że jak tylko Ala zniknie z pola widzenia, to Julka od razu zapomina o smutku i bawi się z dziećmi w najlepsze. Chodzi jedynie o ten moment rozstania. Dlatego wożę, by nie było awantur. Podchodzi do mnie z małą filiżanką wypełnioną gęstym espresso. — Uwielbiam ten zapach! — Zaciągam się intensywnym aromatem. — Wiesz, ja chyba nawet nie muszę tej kawy pić. Wystarczy mi, że powącham! — Słuchaj, Lidka, bo ja tak bezmyślnie palnąłem… Może nie powinienem ci takich rzeczy mówić? — Na jego pogodnej twarzy maluje się zakłopotanie. — No coś ty, nie wygłupiaj się. Możesz śmiało opowiadać o czym chcesz — uśmiecham się, by go uspokoić. Mechanizmy obronne mam opanowane do perfekcji, przecież zajmuję się promocją mebli dziecięcych. — A dobrze się czujesz? Rzadko jesteśmy sami i nawet nie miałem ostatnio okazji cię o to zapytać — mówi z nieudawaną troską. Ma w sobie tyle ciepła i życzliwości. To chyba dlatego mu powiedziałam. Czułam, że mogę. Że chcę. — Nie martw się. Jest coraz lepiej. — Wiesz, że nie jestem żadnym specjalistą, ale jeśli szukasz partnera do rozmowy, zawsze możesz na mnie liczyć. — Wiem, Kuleczko, jesteś moim kawowym partner in crime, a to zobowiązuje. Gdy wracam do biurka i otwieram skrzynkę mailową, rzeczywiście czuję się jak partner in crime, tyle tylko że nie Kulki, ale Wojtka, bo właśnie dostałam od niego wiadomość na prywatny adres. Od: Wojciech Kucharski Do: Lidia Mika Wczoraj, 23.54 Temat: Brakujący Składnik Lidka, zrobiłem mały research w sieci i musiałem napisać. Prowadzisz blog kulinarny i nawet się nie przyznałaś!


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.