Dwie godziny później żegnam się z ciocią i opuszczam studio. Wieczór jest wyjątkowo chłodny. Rześkie powietrze owiewa moją rozgrzaną skórę, wywołując lekki dreszcz. Zapinam kurtkę, naciągam czapkę na uszy i ciaśniej otulam się szalikiem. Mam ochotę na spacer, ale obiecałam mamie, że wrócę tramwajem. Nie lubi, gdy szwendam się sama po nocy, a ja nie chcę jej niepotrzebnie martwić, więc za każdym razem ulegam. Wsuwam dłonie do kieszeni kurtki i idę na przystanek. W pewnej chwili czuję wibracje telefonu. Spoglądam na wyświetlacz i mimowolnie wstrzymuję oddech. KACPER: Przepraszam, że byłem taki chamski :( Wczoraj Hubert przyszedł pod szkołę, do której chodzi mój brat, i mnie skopał :/ Powiedział, żebym trzymał się od Ciebie z daleka, i zwyczajnie spanikowałem :( :( :( Zatrzymuję się gwałtownie i oszołomiona wpatruję się w wiadomość. Hubert go pobił?! W dodatku na oczach młodszego brata?! Podchodzę do przeszklonej wiaty i opadam bezwładnie na ławkę. Nie zauważyłam na jego twarzy żadnych siniaków ani zadrapań, więc Hubert najprawdopodobniej celował niżej. W miejsca, które zasłania ubranie. Do moich oczu napływają łzy. Świadomość, że ktoś przeze mnie cierpi, rozdziera mi serce. Gdybym wiedziała, że do tego dojdzie, nigdy nie próbowałabym zaprzyjaźnić się z Kacprem. Trzymałabym go z daleka od siebie, żeby żaden z tych idiotów go nie skrzywdził. JA: Tak mi przykro :’( Jak się czujesz? Bardzo Cię boli??? Skubię nerwowo skórkę przy paznokciu i wpatruję się w falujące kropki sugerujące, że Kacper pisze wiadomość. Odpowiedź przychodzi dopiero po kilku minutach. KACPER: Nie jest tak źle. Miałem kurtkę. Trochę mnie osłoniła. Oddałbym mu, ale nie był sam, a ja bałem się o Młodego… :( JA: Twój brat pewnie był przerażony :( :( KACPER: Był:( Musiałem mu powiedzieć, o co poszło. Martwi się o Ciebie. Tak jak ja… Po moich policzkach spływają gorące łzy. Zaciskam powieki i biorę kilka głębszych wdechów, próbując opanować emocje. JA: Powinieneś trzymać się ode mnie z daleka. Tak będzie lepiej. Nie chcę, żebyś przeze mnie obrywał :(