Bear przesypia podróż powrotną pociągiem do Larchmont, obserwowany przez Pincha. Chłopiec leciutko opiera dłoń na ramieniu ojca, które podnosi się i opada w rytmie ciężkich oddechów. Zbudziwszy się, Bear wydaje spokojne westchnienie, przyciąga do siebie syna, jak gdyby przysuwał pod ramię kościstą poduszkę. – Ale była zabawa! – mamrocze Bear. – Mówiłem ci: wywrócimy to miejsce do góry nogami. – Oczy ma wciąż zamknięte, kurze łapki pogłębiają się z rozbawienia. – A jakie t y zrobiłeś wrażenie. Zakochali się w tobie, Charlie, na amen. – W galerii? – upewnia się Pinch, pragnąc znowu to usłyszeć. – Aleśmy tam nawyprawiali! Tylko hej, o tym ani mru-mru, dobra? – Otwiera jedno oko. – Rozumiemy się, chłopcze? – Po wystawie zjedliśmy w hotelu hamburgery na kolację – odpowiada Pinch, jak gdyby zdawał relację Carol. – Z mnóstwem keczupu Heinz – dodaje Bear. Chłopiec śmieje się, przypominając sobie ten idiotyczny collage. – A potem baseball w radiu. – Równy z ciebie gość – stwierdza Bear, dotykając czołem skroni syna, by po chwili znowu ułożyć się do snu.
Pinch jednak cały czas czeka na odpowiedź w sprawie przeniesienia się do Ameryki na stałe. Gdy pociąg zwalnia przed stacją Larchmont, pasażerowie wstają, wygładzają marynarki, ściągają z półek bagażowych kapelusze, poprawiają ronda. Bear zrywa się z miejsca i podnosi Pincha, jakby był paczką zawiniętą w szary papier. – Powrót na przedmieścia, kawalerze – oznajmia. – Pora przywdziać nasze kostiumy, Charlie. Gotów? Carol czeka na peronie i trajkocze bez końca o zapaleniu migdałków Widgeon. Po powrocie do domu Pinch wbiega na górę do swojego pokoju, otwiera walizkę ze zwiniętym obrazem. Wypada na podest i woła do taty, gdy ten przechodzi korytarzem w dole. – Mogę ci teraz pokazać ten obraz, który ze sobą przywiozłem? Zgodzisz się? – Zaraz u ciebie będę, Charlie. Zlany zimnym potem Pinch siedzi na łóżku, poruszając nerwowo nogą. Z dołu dolatuje go szmer rozmowy telefonicznej ojca przerywany jego gromkim śmiechem, a każdy jego wybuch przepełnia Pincha jakże potężną miłością do tego mężczyzny. Rozmowa się kończy. Bear wspina się na górę, tupiąc ciężko.