
5 minute read
Impregnacja. Definicja bez definicji
Dominika Grabiarz
Żyjemy w czasach social mediów. Wszędzie widzimy kolorowe zdjęcia, ciekawe relacje na Instagramie, kątem oka czytamy slogany reklamowe. To wszystko bardzo mocno wpływa na naszą świadomość i, co gorsza, podświadomość. W tym świecie dostrzeżenie prawdziwości niektórych spraw staje się trudne lub wręcz niemożliwe. Tak właśnie stało się z tematem impregnacji. W Polsce przez wiele lat pielęgnacja kamienia nie była traktowana poważnie. Nikt nie myślał o zabezpieczeniu lastrikowego nagrobka przed wpływem promieni słonecznych i deszczu.
Advertisement
Dominika Grabiarz, autorka tekstu, jest specjalistką ds. pielęgnacji kamienia współpracującą z wieloma producentami chemii do kamienia. Kontakt do autorki: tel. 501 172 824 biuro@scalpellino.pl www.scalpelino.pl W którymś jednak momencie przybyła do nas moda z innych krajów i w Polsce zaczął się prawdziwy impregnacyjny boom. Zostaliśmy zalani falą międzynarodowych nazw produktów, pojawiły się poobklejane samochody dostawcze przemierzające bezkresne drogi naszego kraju, wszędzie widać kolorowe ulotki z jakże ciekawym składem produktów, które obiecują cudowny wręcz efekt po zastosowaniu danego środka. Dostępne są również strony www z połowicznym lub niestety często błędnym tłumaczeniem na język polski. Tak szeroki dostęp do produktów dał nam możliwość stania się „specami” od impregnacji w ciągu tygodnia. Czy aby na pewno? W którymś momencie został pominięty bardzo ważny etap. Etap nauki. Lecz nie tej przeczytanej w ulotkach, ale tej prawdziwej, praktycznej. Pominęliśmy etap popełniania błędów i nauki na tych błędach. Pominęliśmy etap prób wykonywanych gdzieś na uboczu naszych pracowni. Przecież kamień to natura. Można go porównać do ludzkiej skóry – posiada pory, jest codziennie narażony na przeróżne czynniki atmosferyczne. Różnica polega na tym, że o skórę uczymy się dbać od zawsze, a i tak wiedza ta nadal nie jest doskonała. Wiemy natomiast, że inaczej należy zabezpieczyć skórę udając się na narty w Dolomity, inaczej jadąc do Dubaju na „plażing”, a jeszcze inaczej idąc na spacer z psem do parku, przy pierwszych promieniach letniego słońca. Bardzo ważny jest również rodzaj samej skóry. Schemat można powielić w przypadku kamienia. Należy odpowiedzieć sobie na pytania: • gdzie kamień będzie położony? • czy będzie narażony na czynniki atmosferyczne, takie jak: słońce, wiatr, deszcz, mróz? • na jaki rodzaj plam będzie narażony: woda, kawa, wino, cytryna, coca-cola?
Źle wykonana impregnacja: Blat kuchenny – granit szczotkowany. Został użyty produkt na bazie wody, a montażysta niestety nie wiedział, że kamień został wcześniej napuszczony przez dostawcę innym środkiem.
Źle wykonana impregnacja: Stolik do salonu – marmur satyna. Został użyty impregnat na bazie rozpuszczalnika, który 8 godzin od nałożenia nie może mieć kontaktu z wodą. Kamień został wystawiony na zewnątrz, a zaraz po impregnacji spadł deszcz. Następnie należy przeanalizować sam kamień: • rodzaj kamienia • rodzaj obróbki • rodzaj wykończenia • czy był wcześniej impregnowany? jeśli tak, to czym? • czy był woskowany? • jaki efekt chcemy uzyskać? Po odpowiedzi na powyższe pytania pozostaje nam jedynie wybór odpowiedniego produktu. Nie powinno to dla nas stanowić problemu, ponieważ obecnie na polskim rynku jest około 20 czynnie działających firm z impregnatami, a każda z nich posiada w swojej ofercie kilkadziesiąt produktów. Kiedy już uda nam się wybrać „złoty środek”, wystarczy go jedynie zaaplikować. Pojawia się pytanie: jak? Często instrukcje obsługi podawane są w obcym języku. A zatem, powodzenia, panie Kowalski! Ale nikt z nas nie urodził się Einsteinem. Nigdy nie jest za późno na naukę. Zejdźmy zatem nieco na ziemię i zacznijmy od podstaw. Impregnacja. Gdyby w tym momencie każdy z nas spróbował znaleźć jeden synonim tego słowa, to co by to było? Po przeszukaniu różnych źródeł możemy się dowiedzieć, że impregnacja to: namoczenie, zwilgocenie, nasycenie. Antonimy to natomiast: suchy, osuszony. Według Wikipedii impregnacja to: „nasycenie materiałów (drewna, płótna, papieru, betonu, tynku, skóry itp.) roztworami żywic, rozpuszczonego wosku i innymi substancjami chemicznymi. Proces ma wzmocnić i zabezpieczyć podłoże lub materiał przed szkodliwym działaniem wilgoci, pleśni, owadów, ognia itp.” Widzimy zatem, że większość z nas nieco błędnie interpretowała to słowo oraz jego znaczenie. Mamy zatem przed sobą jeszcze wiele nauki. Myślę, że na początek powinniśmy częściej mówić o „pielęgnacji” kamienia niż o samej impregnacji. Zobaczymy zatem, jak krok po kroku pielęgnować kamień. Istnieje 5 podstawowych procedur: 1. Pre-impregnacja:

Ma ogromne znaczenie, ponieważ chroni przed wnikaniem zanieczyszczeń. Stosujemy ją na spodniej części kamienia, płytek, płyt z materiałów nasiąkliwych. Zabieg ten zapobiega przenikaniu soli, tanin, związków żelaza z warstwy pod materiałem i ich wykwitowi na jego powierzchni, uniemożliwiając powstawanie smug i plam. 2. Czyszczenie po ułożeniu:
Ma zasadnicze znaczenie, gdyż pozwala usunąć resztki cementu, zapraw klejowych i fugowych, co zapewni właściwe przeprowadzenie późniejszej impregnacji i konserwacji.
3. Impregnacja:
Uniemożliwia wnikanie zabrudzeń i powstawanie plam wodnych czy olejowych. 4. Wykańczanie:
Chroni materiał przed zużyciem, pozwalając również uzyskać odmienny efekt estetyczny. Do tego zabiegu służą np. woski ochronne o różnym efekcie wykończenia. 5. Konserwacja:
Codzienna operacja, która wzmacnia zabezpieczenie i usuwa powierzchniowe zabrudzenia. Oczywiście teoria teorią. Musimy jednak pamiętać o jeszcze jednej kwestii. Klimat. Ma on kolosalne znaczenie. Istnieją impregnaty, które możemy lub musimy nakładać dwukrotnie. W ulotce jest napisane, że czas schnięcia wynosi 8 godzin. Substancja została wyprodukowana, testowana, pakowana i opisywana np. we Włoszech. Klimat śródziemnomorski jest nieco inny niż nasz, nasze zimy także nieco różnią się od tych we Włoszech. Pamiętajmy więc o tym, aby nie trzymać się kurczowo schematów ulotkowych. Każdy produkt jest inny. Każdy kamień jest inny. Może zamiast 8 godzin, warto wydłużyć czas oczekiwania do 20 godzin i uniknąć dzięki temu klejenia się powierzchni? Kamień naturalny musi przejść bardzo długą i ciężką drogę, zanim trafi na blat stolika w salonie znanego nam już pana Kowalskiego. Najpierw zostaje wydobyty ciężkim sprzętem gdzieś na wzgórzach Alp Apuańskich. Następnie trafia na wieloliny i zostaje odpowiednio pocięty. Później obróbka, po czym przewozi się go do zakładów kamieniarskich, które szlifują, wycinają, przycinają, dopracowują każdy szczegół. Zostaje już tylko montaż. A to przecież pestka, jeśli klient mieszka na 5 piętrze w bloku bez windy. Widzimy zatem, że praca z kamieniem naturalnym jest niesamowicie trudna, ciężka w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale jednocześnie dająca ogrom satysfakcji. Nic więc dziwnego, że traktujemy pielęgnację kamienia nieco po macoszemu i nie przykładamy do niej zbyt wielkiej uwagi. Bo cóż skomplikowanego może być w posmarowaniu kamienia wodą z płynem? Z tym otwartym i nieco retorycznym pytaniem zostawiam was, Drodzy Czytelnicy, zachęcając jednocześnie do popełniania błędów, do nauki na tych błędach, do robienia prób, do zadawania pytań. Pozwólmy sobie na odrobinę niewiedzy, która w przyszłości przyniesie nam wiedzę.


Źle wykonana impregnacja: Blat kuchenny – granit polerowany. Został użyty impregnat „do wewnątrz” na bazie wody, następnie na bazie rozpuszczalnika. W miejscach, gdzie stały różne przedmioty, pojawiły się jaśniejsze plamy. Źle wykonana impregnacja: Schody wewnętrzne – granit płomieniowany. Został użyty impregnat na bazie wody, a zaraz po nim wosk.

WYPRZEDAŻ MAGAZYNU
