Mieliśmy władców Chrobrych i Śmiałych, Sprawiedliwych i Odnowicieli, Prawych i Pobożnych. Ale tylko jeden, w ponad tysiącletniej historii Polski, zasłużył na przydomek Wielkiego. Urodzony w kujawskim Kowalu Kazimierz nie był wielkim wodzem. Ostatni Piast na królewskim tronie to przede wszystkim cierpliwy dyplomata, prawodawca, założyciel uniwersytetu. Budowniczy. Dosłownie (któż nie zna przysłowia o Polsce drewnianej i murowanej) i w przenośni. Twórca fundamentów państwa, na których następcy – Jagiellonowie – oparli europejską potęgę Królestwa Polskiego. A przecież jego ojciec Władysław (paradoks historii – zwany Łokietkiem, czyli małym, ale nie z racji braku zasług, lecz mikrego wzrostu), na początku swej drogi za całe władztwo miał Brześć Kujawski z okolicą. Jednak prawie 40 lat upartych zmagań dały mu koronę królewską, a co ważniejsze pozwoliły, po dwóch wiekach rozbicia dzielnicowego, ponownie zjednoczyć Polskę. Tacy to byli władcy – cierpliwi. Powoli, acz systematycznie, dążący do wytkniętego celu. Tacy jak ta niepozorna ziemia, z której się wywodzili. Kujawskie piachy, dobrzyńskie pagóry, rosochate wierzby. Gdzieś między nimi, przysadzisty kościółek, figura zafrasowanego Chrystusa, nisko zawieszone nad ziemią chmury… Ale to stąd płynęła i płynie moc tej ziemi. Zaklęta w taktach powolnych kujawiaków, które małemu Fryderykowi Chopinowi śpiewała jego matka. Justyna z Krzyżanowskich urodzona w Długiem, koło Izbicy Kujawskiej. Kujawiaki, które jej syn unieśmiertelnił w swoich kompozycjach. Zapraszam na wspólną wyprawę po powiecie włocławskim. Śladami największych Polaków. Piotr Całbecki Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego