8 minute read

Poznaj kandydata na prezydenta - rozmowa z MARCINEM BULCZAKIEM

Zacznijmy od korzeni – skąd pochodzi Pana rodzina?

PAN MARCIN BULCZAK: Moja rodzina od pokoleń związana jest z Wejherowem – stąd pochodzą moi dziadkowie oraz rodzice. Tu także urodziłem się ja i moje dzieci. Moją żonę – Edytę pierwszy raz zobaczyłem w kultowej i historycznej już „Baryle”. Mamy dwójkę wspaniałych dzieci – siedemnastoletniego Piotra oraz dwunastoletnią Hanię.

Z rodzicami

Myślał Pan kiedykolwiek o opuszczeniu Wejherowa?

Nie, nigdy. Całe moje życie związane jest z Wejherowem, do dziś utrzymuję bliskie kontakty z przyjaciółmi ze szkoły podstawowej i średniej. Tu wybudowałem swój dom, w sąsiedztwie rodziców. To tu mam bardzo liczną rodzinę, bez której nie wyobrażam sobie życia.

Z ciocią Grażyną

Jak wyglądały początki Pana edukacji?

Początki edukacji to szkoła podstawowa nr 6. Po niej przyszedł czas na średnią – ten okres najmocniej ukształtował moje spojrzenie na ludzi i świat. Nigdy nie zapomnę ulubionego nauczyciela – dziś już świętej pamięci Pana Kanteckiego – to on zaraził mnie duchem walki i pasją do sportu.

Zatrzymajmy się przy pasjach – jeśli wolny czas na to pozwala, co sprawia Panu największą przyjemność?

Moja pasja to rower – przejechaliśmy rodzinnie całą Polskę w poszukiwaniu cichych, nieodkrytych miejsc. To świetny sposób na naładowanie akumulatorów i spędzenie wspólnego czasu. Nic nie uspokaja tak, jak kontakt z naturą, jeśli można robić to razem z rodziną, to naprawdę się odpoczywa. Najchętniej wracamy na podlaskie trasy rowerowe – jest ich tam naprawdę sporo. Zimą natomiast uwielbiam jeździć na nartach. Pasją do sportu staram się zarazić swoje dzieci.

Tylko Polska, czy może czasem zagranica?

Kochamy Włochy – szczególne miejsce w naszych sercach zajęła Toskania. Połączenie górzystego terenu ze śródziemnomorskim klimatem, bliskością morza zapewnia niezapomniane wrażenia. Oczywiście zawsze aktywnie – nie tylko na rowerach, tamtejsze tereny nadają się znakomicie na klasyczny trekking.

Żal wracać do domu z tak pięknych miejsc?

Absolutnie nie! Dom jest dla nas miejscem wyjątkowym, które pozwala na autentyczną ulgę. Nie da się jednak ukryć, że jest czego pozazdrościć niektórym odległym zakątkom. Każda podróż kształci – odwiedzane miejsca często stają się inspiracją, podsuwają pomysły i kierunki rozwoju dla nas samych.

Jak wyglądają pana obowiązki domowe?

Uwielbiam spacery z moim psem – Hulkiem. Lubię też gotować! Ogromną satysfakcję daje mi to, że mogę kogoś zaskoczyć nową potrawą – oczywiście nie bez znaczenia jest wsparcie mojej ukochanej żony – świetnie się tu uzupełniamy!

Ma Pan dużo energii, to na pewno nie jest wszystko, jakie jeszcze prace Pan wykonuje w domu?

Czasami mam wrażenie, że prawie wszystkie (uśmiech na twarzy – przyp. red.). A całkiem poważnie bardzo dużo, i lubię to robić. Gotuję, sprzątam i piorę, zmywam naczynia i myję okna. Ale nie prasuję koszul. Jest jeszcze ogród, w którym uwielbiam spędzać czas, odpoczywać, ale też go pielęgnować. Praca wśród zieleni działa wyjątkowo odprężająco.

Gdzie kończył Pan szkołę średnią oraz jak wyglądała Pana późniejsza edukacja?

Ukończyłem wejherowski „Ogólniak”, czyli I Liceum Ogólnokształcące im. Króla Jana III Sobieskiego w Wejherowie. Następnie, w 2004 roku uzyskałem na Uniwersytecie Gdańskim tytuł magistra na kierunku Transport i logistyka. W 2007 r. ukończyłem Zarządzanie procesami logistycznymi w Wyższej Szkole Logistycznej w Poznaniu, uzyskując dyplom DGSA, a w 2011 r. szkolenie z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi.

Jakie zna Pan języki obce?

Angielski w stopniu biegłym w mowie i piśmie, oraz język niemiecki w stopniu komunikatywnym.

Jak wygląda Pana kariera zawodowa?

Moje doświadczenie zawodowe jest oparte głównie o firmy logistyczne i spedycyjne. Byłem odpowiedzialny za koordynacje łańcuchów dostaw czy wdrażanie systemów ochrony i zabezpieczeń. Kierowałem działem Spedycji, Transportu i Logistyki w firmie Balexmetal. Tworzyłem nowe rozwiązania i procesy pozwalające zminimalizować koszty transportowe. Kilka lat pracowałem w firmie El-Mark Sp. z o.o., gdzie byłem odpowiedzialny za prowadzenie projektów budowlanych na terenie Niemiec. Stworzyłem system do obrotu gospodarką magazynową i wdrożyłem narzędzia umożliwiające sprawne zarządzanie. Byłem odpowiedzialny za utrzymanie relacji ze zleceniodawcami, prowadzenie dokumentacji rozliczeniowej, windykację. Te czynności wykonywałem zarówno na rynku polskim, jak i niemieckim. W latach 2017-2024 zbudowałem od podstaw działy logistyki, w dwóch spółkach z różnych branż (budowlanej i energetycznej), oczywiście zarządzałem też tymi zespołami. Tam wdrożyłem nowoczesne systemy i narzędzia do obsługi procesów logistycznych, transportu i obsługi klienta. Stworzyłem system raportowania umożliwiający szybką kontrolę i optymalizację procesów. Jako członek kadry kierowniczej brałem czynny udział w spotkaniach z zarządem i budżetowaniu różnych obszarów w firmie.

Prowadzi Pan też własną działalność prawda? Proszę przybliżyć jej profil.

Tak, nieprzerwanie od 2005 roku jestem właścicielem Firmy ADR System. Jest to ośrodek doradztwa i szkolenia z zakresu przewozu materiałów niebezpiecznych. W ramach działalności firmy przeprowadzamy m.in. szkolenia na terenie całego kraju, pełnimy ustawowe obowiązki doradcy ds. przewozu ADR. Współpracujemy z największymi operatorami logistycznymi na rynku.

Co uważa Pan za największe osiągnięcie zawodowe?

Poza wyzwaniami w postaci usprawniania procesów w dużych firmach – niewątpliwie uważam, że własna działalność gospodarcza to rzecz, która sprawiła mi najwięcej satysfakcji. Przez niespełna 19 lat funkcjonowania ADR System zadbałem o to, by firma miała stabilną pozycje na rynku. Dobrałem i wyszkoliłem zespół ambitnych, odpowiedzialnych ludzi, którzy chcą i lubią ze mną pracować. Ogromną radość sprawia mi także nawiązywanie i utrzymywanie relacji z klientami oraz partnerami.

Widać, że lubi Pan pracować oraz ma szerokie doświadczenie i wiele sukcesów. Co jest motorem, żeby stale się rozwijać?

Nazywam to pasją do tworzenia. Firma, którą zbudowałem, współpracuje z globalnymi operatorami logistycznymi, koncernami chemicznymi oraz branżą energetyczną. Po blisko 20 latach ciężkiej pracy, budowania marki oraz dostarczania usługi na najwyższym poziomie udało mi się stworzyć firmę – własne dziecko, lidera na rynku. Spektrum działalności mojej firmy jest jednak zdecydowanie szersze. Od zawsze pasjonowałem się szeroko rozumianą logistyką i uzyskałem wyższe wykształcenie w tym kierunku na Uniwersytecie Gdańskim.

Ale kluczem do sukcesu jest rozwój, czyli zdobywanie nowych kompetencji i ich wykorzystywanie w życiu zawodowym. To daje mi satysfakcje, a ona jest motorem do dalszej pracy.

Panie Marcinie, jak postrzega Pan urząd i jego pracowników we współczesnych realiach?

Zawsze najważniejsi są ludzie i to oni są podstawą dobrze funkcjonującej organizacji, stawiam na współpracę, dialog i dobrą atmosferę, ponieważ w pracy spędzamy większą część dnia. Urząd to przede wszystkim pracujący tam obecnie kompetentni pracownicy, którzy poprzez swoje zachowania, nawyki, zaangażowanie, kreatywność i odpowiedzialność stanowią wartość wejherowskiego magistratu. Będąc w pierwszej linii, to dzięki nim będę mógł zbudować nową jakość obsługi mieszkańców. Zależy mi na urzędzie, pracownikach, którzy będą świadczyć usługi na najwyższym poziomie - szybko i skutecznie reagować na potrzeby obywateli. Wraz z moim zespołem będę się skupiał na usprawnieniu funkcjonowania urzędu, dążąc jednocześnie do zmniejszenia wydatków, co jest osiągalne poprzez optymalizację procesów. Zawsze można zrobić więcej z tym samym zespołem dzięki nowoczesnym narzędziom.

Czy jest coś, na czym zależy Panu szczególnie?

Najbardziej zależy mi na dobrych relacjach pomiędzy pracownikami urzędu, i urzędników z mieszkańcami. Bardzo istotna jest dla mnie przyjazna atmosfera w pracy, zawsze też dbam o atrakcyjne wynagrodzenie dla zespołu za efektywną realizację zadań.

Czy jest coś jeszcze, co mogłoby zaciekawić Pana wyborców, a dotyczy Urzędu?

Zdaję sobie sprawę, że spora część mieszkańców miasta to osoby starsze i lubią załatwiać sprawy drogą tradycyjną „przy okienku”, ale zapewne postawię na nowe technologie w urzędzie, w tym jak najbardziej kompleksową obsługę mieszkańców przez Internet.

Rozumiem, że upatruje Pan szans związanych z funkcjonowaniem e-administracji?

Nie mamy wyboru, ale jak widać z mojego doświadczenia jest to moja silna strona. Dzisiaj Internet jest jednym z ważniejszych narzędzi pracy i stanowi wielkie źródło informacji, tym samym coraz częściej służy i pomaga w załatwianiu spraw administracyjno-urzędowych. Społeczeństwo bez wątpienia jest bardziej wykształcone i ma też większe oczekiwania od instytucji publicznych – przecież wszyscy bywamy klientami. Oczekujemy lepszej, szybszej usługi, a to się wiąże ze zmianą podejścia, odejściem od tradycyjnych sposobów załatwienia spraw. Wprowadzenie w wielu krajach Unii Europejskiej serwisów przeznaczonych wyłącznie dla obsługi obywateli – dotyczących załatwiania spraw z zakresu opłat podatkowych, składania wniosków o dowody tożsamości czy uzyskiwania niezbędnych informacji z zakresu prowadzonej działalności gospodarczej spowodowało pojawienie się znaczących oszczędności w zarządzaniu i funkcjonowaniu organów administracji publicznej. Zadbam również o to, aby wzmacniać świadomość społeczną, związaną z takim trybem załatwiania spraw. Nie wszyscy przecież mają wiedzę i odwagę, aby z takiej formy na co dzień korzystać. Stąd ważną rolę w zakresie edukacji społecznej upatruję w wejherowskim magistracie.

A kogo widzi Pan u swojego boku w Ratuszu?

Już w trakcie kampanii przed I turą wyborów obiecywałem wyborcom profesjonalny zespół. Postawię na osoby o wysokiej kulturze osobistej, wykształcone i będące profesjonalistami w dziedzinach potrzebnych do zarządzania miastem. Chciałbym stworzyć ambitny, energiczny i pomysłowy zespół, który będzie otwarty na mieszkańców, i na zupełnie nową jakość Miasta. Już kilka dni temu przedstawiłem mieszkańcom przyszłą wiceprezydentkę, Panią Justynę Kisielewską – rodowitą wejherowiankę z imponującym doświadczeniem samorządowym, w tym w wejherowskiej jednostce. Mimo dużego doświadczenia – 20 lat pracy w strukturach urzędów, także na kierowniczych stanowiskach, to młoda i energiczna osoba. Pani Justyna jest pełna zapału, świeżości i zadowolona, że będzie mogła swoje kompetencje wykorzystać w Wejherowie. Takich ludzi nasze miasto potrzebuje.

Jest może jakaś misja, którą przypisałby Pan do wejherowskiego magistratu?

Uważam, że misją każdego urzędu jest ciągłe poprawianie warunków życia mieszkańców. Właśnie taką zamierzam przypisać Urzędowi Miejskiemu w Wejherowie i realizować z zespołem.

Dziękujemy za poświęcony czas i cenne informacje.

To ja bardzo dziękuję za zainteresowanie przedstawieniem bliżej mojej osoby.

This article is from: