JELONEK pismo mieszkańców Osiedla Przyjaźń, nr 2 (3)

Page 1

JELONEK PISMO MIESZKAŃCÓW OSIEDLA PRZYJAŹŃ

ISSN: 2450-7113

kwartalnik

Nr 2(3)/2016

Egzemplarz bezpłatny

nakład: 1000 egz.


2 |

JElonek #2(3)/2016

Za nami piknik sąsiedzki z okazji Warszawskiego Dnia Sąsiada. Pod koniec czerwca, w niezobowiązującej atmosferze, w sąsiedzkim gronie zajadaliśmy się smakołykami z poszczególnych domków, śpiewaliśmy, chodziliśmy po linie, graliśmy w badmintona, śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Przed nami kolejne wspólne święto. 23 lipca hucznie będziemy obchodzić 61. urodziny Osiedla Przyjaźń. Wśród atrakcji koncert, potańcówka oraz spacer, na które już teraz serdecznie Państwa zapraszam! Choć minęło już trochę czasu, cała redakcja „Jelonka” wciąż jest niesamowicie dumna z Grupy Odkrywkowej Osiedla Przyjaźń, która otrzymała nagrodę dla najlepszej warszawskiej inicjatywy pozarządowej w kategorii społeczność lokalna. Nagrodzone Archiwum

Społeczne Osiedla Przyjaźń realizowane jest również w tym roku, a o jego szczegółach możecie Państwo przeczytać na następnych stronach „Jelonka”. W tym numerze piszemy także o projekcie sadzenia drzewa oliwnego na osiedlu, Laboratorium Projektów Fortu Bema i innych. Nie zabrakło również stałych rubryk, takich jak „Choroba numeru” profesora Czesława Zamorskiego i „Kuchna”, w której tym razem prezentujemy wegańskie potrawy na grilla. A jeśli jeszcze nie wiecie, gdzie wyjechać na letni urlop, polecam nasz „Nieoczywisty przewodnik wakacyjny”. Życzę Państwu miłej lektury i bezpiecznego, udanego wypoczynku! Oliwia Kujawa

Oliwia Kujawa Redaktor naczelna „Jelonka”

Spis treści | BEMOWO 3 Laboratorium Projektów Fortu Bema 8 Metro na Bemowo, czyli o tym, że głos mieszkańców może zmieniać miasto na lepsze | AKTUALNOŚCI 4 Rusza druga edycja nagrodzonego Archiwum Społecznego Osiedla Przyjaźń | OKIEM MIESZKAŃCA 7 Sąsiedzi | WYWIAD 10 Projekt: Oliwka | ABSOLUTNIE UŻYTECZNE NAUKI SPOŁECZNE 12 Po co nam nauki społeczne 12 Sąsiedzi nie zza ściany, a z Internetu – czy to logiczne? | PRZEWODNIK 14 Nieoczywisty przewodnik wakacyjny

RACICZKA:

| PRZYGODY JEŻA 17 Opowieść o tym, jak jeż Mietek trafił na osiedle | CHOROBA NUMERU 18 Rdza gruszy i jałowca | WASZA TWÓRCZOŚĆ 18 Pochwała | RECENZJE 19 Mirka Szychowiak, Gniazdozbiór 19 Jürgen Thorwald, Stulecie detektywów 20 Józef Grzyb, Całe życie kradłem | OSIEDLOWY ŚPIEWNIK 20 Przyjazne wersety | KUCHNIA 21 Wegański grill dla początkujących | RETROSPEKCJA 23 Od ostatniego numeru wydarzyło się... | ROZRYWKA 24 Alfabet Osiedla Przyjaźń

redaktor naczelna – Oliwia Kujawa; redakcja językowa – Beata Dąbrowska; zespół – Jacek Gdaniec, Ola Krugły, Gosia Leszko, Magda Leszko, Olga Rusinek; współpraca – Aleksandra Gniadzik-Smolińska, Tomasz Smyczyński, Czesław Zamorski, Absolutnie Użyteczne Nauki Społeczne; skład – Katarzyna Brania; zdjęcie z okładki – Katarzyna Kocel; wydawca – Bemowskie Centrum Kultury w Dzielnicy Bemowo m.st. Warszawa Ul. Górczewska 201 01-459 Warszawa www.bemowskie.pl Znajdź nas: facebook.com/jelonekprzyjazn Czytaj w Internecie: issuu.com/jelonekosiedleprzyjazn

Prenumeruj „Jelonka”

Dołącz do nas!

Jeśli jesteście Państwo zainteresowani bezpłatną prenumeratą pisma mieszkańców Osiedla Przyjaźń – „Jelonka”, prosimy o informację mailem (jelonek.osiedleprzyjazn@gmail.com) lub zostawienie wiadomości w wyznaczonym miejscu przy portierni w klubie Karuzela. W informacji prosimy podać numer domku i mieszkania, do którego życzą sobie Państwo, by dostarczono „Jelonka”.

Lubisz pisać? Interesujesz się lokalnymi sprawami? Mieszkasz na Bemowie i tak jak my uwielbiasz Osiedle Przyjaźń? A może jesteś jego mieszkańcem? Dołącz do nas! Napisz na: jelonek.osiedleprzyjazn@gmail. com.


3 bemowo |

LaboratoriuM projektów

fortu bema

Uczestnicy Laboratorium Projektów Fortu Bema opowiedzieli nam o swoich autorskich inicjatywach – przeczytajcie sami, co tego lata będzie się działo w tej części Bemowa!

JOGA W PARKU Aneta Dworska i Maria Dejmek

OTWARTE PODWÓRKA Barbara Kruszka

Joga to piękna i niekończąca się podróż w głąb samego siebie. Jest moja pasją i stylem życia. Pierwszy raz na macie stanęłam ponad 10 lat temu. Jednak jeszcze wiele czasu musiało upłynąć, wiele doświadczeń musiało mieć miejsce w moim życiu, abym dziś mogła w pełni czerpać radość i piękno z jej obecności. Tak jak moja współinicjatorka ukończyłam podyplomowe studia Joga i Relaksacja na Wydziale Rehabilitacji Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Prowadzę praktykę dla kobiet w ciąży oraz zajęcia dla grup początkujących. Na zajęciach korzystam z metody Vinyasa Krama Joga, polegającej na tym, że każdy ruch wykonywany jest powoli, zgodnie z oddechem, a umysł podąża za oddechem. Dla mnie jest to piękny taniec dusz, umysłu i ciała. Zajęcia „Joga w parku” skierowane są do każdego, kto chce odzyskać siły witalne, rozciągnąć oraz uelastycznić swoje ciało. Również dla kobiet w ciąży. Ta łagodna praktyka pozwala na odstresowanie się oraz odświeżenie całego organizmu. Długi relaks jest ostatnim elementem zajęć. Dzięki niemu można się wyciszyć, zmniejszyć ogólne zmęczenie i wprowadzić harmonię pomiędzy ciałem a umysłem.

„Otwarte podwórka” to niedzielna impreza pozwalająca na prezentację hobby, pasji, interesujących zawodów mieszkańców. Celem jest międzypokoleniowa integracja społeczności Fortu Bema, stanowiąca antidotum na zamknięte osiedla i anonimowość w mieście. Mieszkańcy Wspólnoty Mieszkaniowej Powązkowska 59 A, B, C, D, E, prowadząc tę imprezę po raz pierwszy, pragną zainspirować nią inne wspólnoty mieszkaniowe, spółdzielnie mieszkaniowe oraz społeczności z najbliższej okolicy Bemowa do dzielenia się pasjami i do budowania dobrych relacji między mieszkańcami i firmami działającymi na tym terenie. Tym projektem chcę zwrócić uwagę na nikły poziom integracji członków wspólnoty i niewielką liczbę inicjatyw społecznych. Chciałabym też rozpocząć proces integracji i budowania dobrych relacji zarówno między mieszkańcami, jak i między firmami działającymi w najbliższym otoczeniu. Projekt „Otwarte podwórka” pozwala na dzielenie się pasjami przez mieszkańców, poznawanie firm i instytucji działających obok siebie. Ma stanowić początek procesu zmian na lepsze w budowaniu wzajemnych relacji.


4 |

JElonek #2(3)/2016

PLECIEMY W KOŁO Kinga Porucznik i Gosia Kryska-Mosur

CZYTANIE NA TRAWIE Bartek Mielczarek i Joanna Dąbrowa

Znamy się z Gosią z przedszkola. Razem działamy na rzecz przedszkolaków. Prowadzimy czytanki, organizujemy to i owo. Babcia mojego męża ma w swoim domku kilka wyplatanych dywaników i któregoś razu, gdy byłam w ciąży, szczerze z nudów, poprosiłam, aby nauczyła mnie je robić. Od tamtej pory w zależności od weny tnę to i owo i wyplatam, co mi w duszy gra. Od ubiegłej jesieni wzięłam się za wyplatanie jakoś bardziej. Podsyłałam zdjęcia dywaników do znajomych, a Gosię urzekły najbardziej, więc gdy pojawiło się Laboratorium Projektów Fortu Bema, uznałyśmy, że spróbujemy razem dziergać pod chmurką w nadziei, że nasze spotkania będą dobrą okazją do zawiązania sąsiedzkiej grupy rękodzieła.

Zgłosiliśmy się z projektem utworzenia biblioteczki plenerowej, dzięki której chcemy propagować wspólne czytanie i zacieśniać więzy, zmniejszać anonimowość społeczności korzystającej z uroków Fortu Bema i placu zabaw przy nim. Chcielibyśmy też zwrócić uwagę na brak publicznej biblioteki w naszym sąsiedztwie. Dzielnica posiada kilka oddziałów bibliotek, ale żadna nie znajduje się w naszej okolicy. Wcześniej organizowałam zbiórkę książek do przedszkolnej biblioteki wśród wydawnictw dziecięcych. Wybierałam i zamawiałam też książki do wyposażenia przedszkola. Bartek z kolei brał udział w Przedwiosennej i Letniej Bemowskiej Wymianie Książek. Zebrała Oliwia Kujawa

aktualności |

Rusza druga edycja nagrodzonego

Archiwum Społecznego Osiedla Przyjaźń! Zespół projektowy opowiada o swoich planach, pomysłach i motywacjach. GOSIA Ubiegłoroczne działania to był swego rodzaju pilotaż: dopiero szukałyśmy sposobu pracy nad naszą historią i tożsamością lokalną. Teraz czuję, że mamy pewniejszy grunt pod nogami. Dla mnie głównym wyzwaniem na ten rok jest praca nad materiałem archiwum: wywiadami, które już zebrałyśmy, ale jeszcze nie w pełni „obrobiłyśmy”, oraz tymi, które obiecałyśmy przeprowadzić, a na które dotąd (niestety) nie znalazłyśmy czasu. Drugą rzeczą, która mnie inspiruje i cieszy, jest krótki film dokumentalny o historii Osiedla Przyjaźń – planujemy go zmontować pod koniec jesieni. Chciałabym, żeby była to dokumentalna etiuda „z duszą”: forma, w której poza faktami i starymi zdjęciami uda się uchwycić fenomen tego miejsca.


5

ASIA D.-S.

MAGDA Pierwszą edycję projektu kilka dni temu ogłoszono najlepszą warszawską inicjatywą pozarządową w kategorii społeczność lokalna Konkursu S3KTOR 2015. Kapituła konkursowa doceniła m.in. „Wychodzenie naprzeciw potrzebie osadzania swojej tożsamości w historii lokalnej”! Te słowa ucieszyły mnie chyba tak samo jak sama nagroda – bo znaczą, że wartości, które nam przyświecały, są widoczne także dla postronnych obserwatorów. Bardzo mnie to cieszy, tym bardziej, że w czerwcu ruszamy z drugą edycją projektu. Jej hasłem przewodnim jest „Międzypokoleniowa wymiana”: dóbr, usług, wspomnień, wiedzy i pasji mieszkańców. W tym roku będziemy więc nadal prowadzić wywiady z mieszkańcami i spacery, zbierać archiwalia. Najpierw odezwiemy się do tych mieszkańców, którzy zadeklarowali gotowość udzielenia wywiadów w zeszłym roku, ale mamy nadzieję, że pojawią się też nowi chętni. A osoby mniej śmiałe przyjdą na jesienne pogadanki o historii osiedla, które roboczo nazwaliśmy „Wykopaliskiem Przyjaźń”. W projekcie pojawią się też cykl zajęć dla dzieci („Osiedlowi Włóczykije”) i wykłady prowadzone przez mieszkańców („Naukowa Przyjaźń”). W tajemnicy dodam, że planujemy z „Jelonkiem” niespodziankę projektową na jesieni. Już się nie mogę doczekać!

Cześć, nazywam się Aśka. Na Osiedlu Przyjaźń mam przyjaciółkę z dzieciństwa, która też nazywa się Aśka. Oprócz Aśki miałam tu jeszcze dwie przyjaciółki: Natalię i Ankę. Z dziewczynami łaziłyśmy często gęsto godzinami po osiedlu, więc znam je od podszewki :D. Od 7 lat jestem związana z Klubem Mam na Bemowie, który znajduje się w jednym z osiedlowych domków. Tam razem z innymi mamami i „tatami” budujemy społeczność rodzicielską, a nasze dzieci spędzają tu swoje dzieciństwo – bawią się w piratów, księżniczki, chowanego, podchody, bujają na trzepaku, grają w piłkę, włóczą się to tu, to tam. Często znikają i kryją się w osiedlowych chaszczach, a my, rodzice, musimy je znaleźć... „Włóczykije” to pomysł na to, żeby wspólnie z rodziną i przyjaciółmi powałęsać się po osiedlu, poznać „lokalsów”, poznać historie i poznać niezwykłe miejsca.

OLA G.-S.: „Naukowa Przyjaźń” powstała z myślą o wykorzystaniu akademickiego potencjału mieszkańców Osiedla Przyjaźń. Stwarza okazje do podzielenia się swoją wiedzą i pasjami. To projekt, który przez naukę łączy pokolenia i pogłębia więzi między mieszkańcami. Impulsem do dalszych działań była dla nas motywacja ze strony mieszkańców, którzy zachęceni pierwszą edycją projektu zgłaszają kolejne pomysły na spotkania naukowe i pasjonackie. W 2016 roku planujemy 4 wydarzenia: w dniach 18–19 czerwca odbyła się wystawa monet i banknotów, podczas której swoje zbiory wystawili Wojciech Jacek Gdaniec wraz z kolegą – kolekcjonerem Danielem Tyszką. Kolejne 3 wydarzenia planujemy po wakacjach, w okresie wrzesień–listopad. Słuchacze będą mogli także pogłębić swoją wiedzę z zakresu zdrowego odżywiania w czasie spotkania z p. Gabryjelą Zielińską, doradcą żywieniowym, dowiedzieć się, jakie są wybory życiowe młodych Polek na podstawie badań przeprowadzonych przez dr Wandę Czarnotę oraz samodzielnie zrobić kosmetyki na warsztatach farmaceutycznych z dr Bożeną Kwiatkowską. Zapraszamy mieszkańców, którzy chcieliby podzielić się swoją wiedzą, do zgłaszania pomysłów na kolejne spotkania naukowe.


6 |

JElonek #2(3)/2016

NAUKOWA: naukowaprzyjazn@gmail.com naukowaprzyjazn.wordpress.com WYKOPALISKO: spps.projekotwnia@gmail.com przyjaznps.wordpress.com

JURGA W drugiej edycji projektu razem z Asią Zamorską zorganizujemy spotkania sąsiedzkie, podczas których mieszkańcy naszego osiedla przy kawie i herbacie będą mogli podzielić się swoimi wspomnieniami nt. życia na Osiedlu Przyjaźń. Kontynuacja projektu jest dla mnie ważna z kilku powodów. Po pierwsze zbieranie wspomnień wzbogaci nasze archiwum. Po drugie spotkania tego rodzaju pozwalają lepiej się poznać sąsiadom, odnowić znajomości lub lepiej wzajemnie się zrozumieć, co prowadzi do wzmocnienia naszej społeczności. Jednocześnie dla mnie osobiście tego rodzaju spotkania i wydobywanie wspomnień uruchamiają sięganie do własnej przeszłości, autorefleksję i lepsze rozumienie siebie.

ASIA Z. W tym roku będę zajmować się ewaluacją projektu, jak zwykle z mojej ulubionej pozycji zaangażowanej uczestniczki, a nie zewnętrznego obserwatora udającego nieudolnie muchę na ścianie. Znaczy to tyle, że będę brała udział w zbieraniu materiałów do Archiwum Społecznego, pomogę w organizacji wydarzeń integrujących naszą społeczność lokalną, jak poprzednio. Poza tym wezmę udział w rzeczach nowych np. będę wspierać „Naukową Przyjaźń” dużo bardziej niż na początku, pomogę przy „Osiedlowych Włóczykijach”. W część tych działań zaangażowana będzie także osiedlowa Grupa Śpiewacza, do której należę, więc siłą rzeczy w tym roku śpiewać będę jeszcze więcej niż w poprzednim :D. W tej edycji cieszą mnie właśnie te dwie nowe części programu i to, że staramy się nieco ograniczyć nasze ambitne plany, by działania w ramach projektu były dla nas równie satysfakcjonujące, ale trochę mniej wyczerpujące niż rok temu. Zebrała Magda Leszko


7 okiem mieszkańca |

Sąsiedzi Część mieszkańców Osiedla Przyjaźń zapewne pamięta, że w miejscu, które obecnie jest wielkim placem budowy, na działce przylegającej od południa do granicy osiedla było kiedyś pole kapusty, a jeszcze parę lat temu z pobliskiej piekarni rozchodził się zapach świeżo pieczonego chleba. Świat się jednak zmienia, podobnie jak miasto, w którym mieszkamy, a wciąż nienasycony głód mieszkaniowy przyczynia się do zapełniania każdego wolnego skrawka terenu tonami stali, betonu i szkła. Mieszkańcy osiedla czekali zatem w napięciu na moment, kiedy w miejscu pola kapusty wyrośnie osiedle mieszkaniowe. Pierwsze bloki w pobliżu Osiedla Przyjaźń wybudowano już kilkanaście lat temu przy ul. J. Olbrachta. Stanowiły pewne urozmaicenie architektoniczne, ale także zagrożenie wizją ekspansji podobnej zabudowy, która mogłaby powstać w miejscu Osiedla Przyjaźń, wizją szczęśliwie jak dotąd nieurzeczywistnioną. Parę lat później w pobliżu torów kolejowych pojawiły się kolejne budynki wielorodzinne o dość przyjaznej architekturze i gabarytach, niewadzące w żaden sposób mieszkańcom. Niestety rok 2015 nie był już tak łaskawy. W bezpośrednim sąsiedztwie drewnianych budynków Osiedla Przyjaźń, w odległości miejscami wynoszącej około 12 metrów, przystąpiono do budowy trzech budynków wielorodzinnych o wysokości dochodzącej do 19 metrów. Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się stało, postaram się znaleźć na podstawie interpretacji kilku faktów. BRAK PLANU ZAGOSPODAROWANIA, BEZLITOSNE PRZEPISY W 2006 roku przystąpiono do prac nad planem zagospodarowania przestrzennego obszaru Jelonki, który miał za zadanie określić m.in. funkcje istniejącej i potencjalnej zabudowy, jej charakter i przeznaczenie oraz ustalić wysokość, powierzchnię czy intensywność zabudowy na całym obszarze jego obowiązywania. Ów plan do dzisiaj jest na etapie procedowania, a sytuacja ta negatywnie oddziałuje na Osiedle Przyjaźń i jego mieszkańców, którzy w 2014 roku zostali zaskoczeni informacją o planowanej w bezpośrednim sąsiedztwie inwestycji wielorodzinnej, tuż przy południowej granicy osiedla. Niestety, mieszkańcy nie mogli sku-

tecznie ustosunkować się do planów inwestorów ze względu na to, iż jako najemcy bez praw własności nie są brani pod uwagę jako strona w postępowaniach dot. wydawania stosownych pozwoleń (warunki zabudowy, pozwolenie na budowę). Działające w części jednorodzinnej osiedla Stowarzyszenie Mieszkańców Osiedla Profesorskiego, na podstawie uzyskanych z Urzędu Dzielnicy Bemowo informacji dot. Inwestycji, próbowało interweniować, prowadząc korespondencję z urzędem i sugerując odsunięcie linii zabudowy w stronę ul. Olbrachta oraz zabudowę kaskadową od strony Osiedla Przyjaźń. Obowiązujące przepisy okazały się korzystne dla inwestorów. Ze względu na brak planu zagospodarowania przestrzennego na obszarze inwestycji urząd zobowiązany jest bowiem do stosowania Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 26 sierpnia 2003 r. w sprawie sposobu ustalania wymagań dotyczących nowej zabudowy i zagospodarowania terenu w przypadku braku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, które nakazuje dokonanie analizy funkcji oraz cech zabudowy i zagospodarowania terenu obszaru wokół działki, na której planowana jest inwestycja, w odległości nie mniejszej niż 50 metrów. Rozporządzenie to jednak nie określa maksimum analizowanego obszaru, co w tym konkretnym przypadku skutkowało wzięciem pod uwagę w analizie m.in. dwunastokondygnacyjnych budynków wielorodzinnych przy ul. Czumy. W interpretacji urzędników wydających decyzje argumentem przemawiającym za wydaniem pozwolenia okazał się także fakt, że planowana inwestycja byłaby kontynuacją wspomnianej wcześniej zabudowy wielorodzinnej wzdłuż

facebook.com/OsiedlePrzyjazn

ul. Olbrachta. Także Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie nie sprzyjało uwzględnieniu interesu mieszkańców osiedla. Przepis ten zezwala na usytuowanie budynku zwróconego ścianą z otworami okiennymi lub drzwiowymi w odległości 4 m od granicy z sąsiednią działką oraz określa wymagania dot. zapewnienia dziennego oświetlenia dla pokoi mieszkalnych: „co najmniej 3 godziny w dniach równonocy (21 marca i 21 września) w godzinach 7.00–17.00, przy czym w mieszkaniu wielopokojowym dopuszcza się ograniczenie tego wymagania do co najmniej jednego pokoju”. Również przedstawiciele Skarbu Państwa, którym jako działającym w imieniu właściciela terenu i jednocześnie stronie postępowania przysługuje prawo do wnoszenia skarg, w żaden sposób nie odnieśli się do planów inwestora. W roku 2015 rozpoczęła się budowa pierwszego z trzech sześciokondygnacyjnych, wielorodzinnych budynków mieszkalnych. Zgodnie z wydanymi decyzjami każdy z nich osiągnie wysokość do 19 metrów w najwyższym punkcie. Tymczasem będący wciąż na etapie procedowania projekt planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru Jelonki dopuszcza w tym miejscu zabudowę nieprzekraczającą 15 metrów. Obecnie budowa zmierza powoli ku zakończeniu, niedługo wprowadzą się nowi sąsiedzi. Niektórzy z nich, wyglądając przez okna, zobaczą tonące w zieleni drewniane domy malowniczego Osiedla Przyjaźń. Mieszkańcy osiedla będą mieć natomiast widok na kilkunastometrową betonową ścianę... W najbliższym czasie na ostatnim wolnym


8 |

JElonek #2(3)/2016

skrawku terenu obok południowej granicy Osiedla Przyjaźń powstaną zapewne kolejne budynki wielorodzinne. Dzięki temu, że Stowarzyszenie Mieszkańców Osiedla Profesorskiego zostało dopuszczone do postępowania w sprawie wydania warunków zabudowy dla tej inwestycji oraz dzięki chęci współpracy ze strony potencjalnego inwestora, udało się uzyskać porozumienie, które, pod warunkiem respektowania jego zapisów, w pewnym stopniu respektuje interesy mieszkańców Osiedla Przyjaźń, łagodząc negatywne skutki planowanej inwestycji.

MIASTO MA SWOJE PRAWA Jako mieszkańcy zdajemy sobie oczywiście sprawę z tego, iż nie jesteśmy w stanie powstrzymać rozwoju miasta oraz zagęszczania zabudowy. Mieszkając w mieście, musimy zaakceptować związane z tym niedogodności. Jednak szeregu z nich można uniknąć, przyspieszając procedury planistyczne, które powinny kształtować miasto w sposób jak najbardziej przyjazny dla jego mieszkańców, przyczyniając się jednocześnie do zachowania spójności i harmonii zabudowy. Inwesto-

rzy oraz stosowne urzędy odpowiadające za wydawanie wymaganych zezwoleń, poruszając się w ramach obowiązujących przepisów prawa, powinny także brać pod uwagę czynnik ludzki, czyli komfort obecnych, jak i przyszłych mieszkańców terenów, których te inwestycje dotyczą. Aleksandra Gniadzik-Smolińska

bemowo |

Metro na Bemowo, czyli o tym, że

głos mieszkańców może zmieniać miasto na lepsze

Ostatnie miesiące przyniosły wiele przełomowych wydarzeń związanych właśnie z II linią metra, która według planów stołecznego ratusza powinna w 2023 r. dotrzeć do bemowskiego ratusza. W tym artykule chcielibyśmy przybliżyć pokrótce rozwój wypadków z ostatnich miesięcy. Siłą napędową i nośnikiem pozytywnych zmian byli mieszkańcy, czyli przyszli użytkownicy metra. Pod koniec lutego tego roku rozstrzygnięto konkurs na koncepcję architektoniczno-budowlaną dla drugiego etapu zachodniego odcinka II linii metra, który kończy się na pierwszej bemowskiej stacji przy urzędzie dzielnicy. Zwycięski projekt zakłada położenie stacji w południowo-zachodnim narożniku skrzyżowania ulic Górczewskiej i Powstańców Śląskich, czyli jedynie po stronie budynku urzędu dzielnicy oraz Osiedla Przyjaźń. Również tylko tam miałyby znajdować się wyjścia ze stacji: jedno przy pomniku przed frontowym wejściem do urzędu, dru-

gie przy przejściu na dziedziniec urzędu, natomiast dwa ostatnie bliżej placu zabaw. Jeśli udałoby się też poprawić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego Centrum Bolkowska, projektant zaplanował wyjścia po północnej stronie Górczewskiej, przed Lidlem i kościołem parafii św. Łukasza.

posiedzenia warszawskiej Komisji Dialogu Społecznego ds. Transportu. Wspomniany artykuł zainspirował też do działania jednego z mieszkańców dzielnicy, dzięki determinacji którego udało się sprawą zainteresować dzielnicową Komisję Inwestycji i Ładu Przestrzennego.

Gdy zapoznaliśmy się ze wspomnianą, bardzo niekorzystną dla użytkowników stacji koncepcją, zdecydowaliśmy się ją opisać i wyrazić o niej swoje zdanie na portalu bemowiacy.waw.pl. Naszym zdaniem stacja powinna znajdować się pod skrzyżowaniem, tak aby wyjścia z niej znalazły się w każdym jego narożniku. Wpis ten cieszył się bardzo dużą popularnością i poparciem wśród innych mieszkańców. Zapoczątkował szerszą dyskusję na temat sensowności rozwiązań proponowanych w wybranej przez decydentów koncepcji, a szczególnie położenia stacji i lokalizacji wyjść z niej.

Ostatecznie, wspólnie z wieloma innymi podmiotami, wśród których znalazła się m.in. Inicjatywa Osiedle Przyjaźń, wystosowaliśmy list otwarty do władz miasta, postulujący zmianę zaproponowanych rozwiązań, który szybko spotkał się z odpowiedzią Zastępcy Prezydent Warszawy, Jacka Wojciechowicza. Zapowiedział on ponowną analizę projektu omawianej stacji pod kątem możliwości przesunięcia jej pod skrzyżowanie oraz wyprowadzenia wejść do niej na wszystkich czterech narożnikach. Krótko potem stosowne uchwały popierające postulaty wyrażone w liście podjęły dzielnicowa komisja i rada dzielnicy.

Temat momentalnie podjęły warszawska prasa, telewizja i media internetowe, a także dzielnicowa radna. Dzięki wsparciu miejskich organizacji pozarządowych udało się przedstawić wspomnianą opinię podczas

W międzyczasie prezes zarządu Metra Warszawskiego ogłosił wyrażenie przez Komitet Sterujący ds. budowy II linii metra chęci przyspieszenia budowy zachodniego


9 Gdzie szukać oficjalnych informacji o tym, co się dzieje na Bemowie? Oficjalna strona urzędu dzielnicy: www.bemowo.waw.pl Informacje o przetargach: http://www.bemowo.waw.pl/administracja/wydzial_obslugi_mieszkancow/ e_urzad_/zamowienia_publiczne/ Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego: http://bip.warszawa.pl/Menu_przedmiotowe/ogloszenia/ plany_zagospodarowania/default.htm Jeśli nie możecie znaleźć jakiejś informacji, można o nią wystąpić w trybie dostępu do informacji publicznej – szczegóły znajdziecie tu: https://obywatel.gov.pl/zaswiadczenia-i-odpisy/uzyskaj-informacje-publiczna Aplikacja Warszawa 19115, w której od jakiegoś czasu funkcjonują także powiadomienia dla dzielnic, pozwala za pośrednictwem smartfona zgłaszać zauważone przez nas problemy, jak dziura w drodze czy nielegalna reklama na ogrodzeniu.

odcinka, zaliczając jego 3 ostatnie stacje razem z bazą pociągów w Morach do drugiego etapu rozbudowy. Sprowokowało to do wymiany poglądów publicystów specjalizujących się w tematyce transportu na temat słuszności takiego działania w kontekście Chrzanowa. 20 maja odbyło się kolejne posiedzenie wspomnianego komitetu sterującego, na którym podjęto decyzję o przesunięciu stacji na zachód, ale tak, by nie trzeba było rozkopywać skrzyżowania ulic Górczewskiej i Powstańców Śląskich i przekładać kolektora kanalizacyjnego o średnicy 2 metrów. Jednocześnie zdecydowano o wykonaniu wejść do stacji na wszystkich czterech narożnikach skrzyżowania. Cała wyżej opisana historia pokazuje, że aktywne śledzenie tego, co się dzieje w sprawach naszego sąsiedztwa, pozwala mieć wpływ na to, w jakim kierunku będzie się rozwijało. Zachęcamy wszystkich do interesowania się sprawami swoich okolic – warto zaglądać na strony urzędu dzielnicy www.bemowo.waw. pl, warto uczestniczyć w sesjach rady dzielnicy oraz posiedzeniach poszczególnych jej komisji, które są otwarte dla wszystkich zainteresowanych. Warto zgłaszać swoje postulaty także za pośrednictwem radnych, którzy dyżurują w swoich okręgach. Pamiętajmy: aktywni, świadomi swoich praw mieszkańcy mogą skutecznie zabiegać o decyzje, dzięki którym będzie się mieszkało wygodniej, piękniej, bezpieczniej – po prostu lepiej. Tomasz Smyczyński Aleksandra Krugły


10 |

JElonek #2(3)/2016

wywiad |

PROJEKT:

OLIWKA

„Niebawem na osiedlu Przyjaźń wyrośnie drzewo oliwkowe. Razem z mieszkańcami zasadzi je Anna Shimomura. Jaki jest cel tego przedsięwzięcia? Przeczytajcie poniższy wywiad! Co sadzenie oliwki ma wspólnego z Twoimi studiami? – Studiuję m.in. w pracowni Sztuki Domeny Publicznej profesora Krzysztofa Wodiczki. Profesor Wodiczko jest dość znanym nazwiskiem w świecie, wykłada głównie na Harvardzie, wcześniej pracował na MIT, do nas przyjeżdża co jakiś czas na konsultacje. W swoich pracach Krzysztof Wodiczko zajmuje się ludźmi wykluczonymi – głównie migrantami, uchodźcami i bezdomnymi. Interesuje go też sztuka w przestrzeni miasta, gentryfikacja. W tym roku w ramach pracowni skupiamy się na kwestii uchodźców. Zeszłego lata obserwowaliśmy w Polsce ogromną falę nienawiści wobec przybyszów i stwierdziliśmy, że musimy się tym zająć jako pracownia. Na czym polega Twój projekt w ramach pracowni prof. Wodiczki? – W sytuacji uchodźców najtrudniejsze wydało mi się opuszczenie oswojonej przestrzeni, wszystkiego, co się zna, i wkroczenie do czegoś kompletnie nowego, obcego, nieprzyjaznego. Chciałam przenieść do nas coś z ich świata, ich krajobrazu. Drzewo oliwne rośnie w Syrii dosłownie wszędzie, jest bardzo popularną rośliną. Dlatego chciałam zasadzić to drzewo w przestrzeni miejskiej. Osiedle Przyjaźń jest o tyle wyjątkowe, że jest to przestrzeń publiczna, ale to także kameralna, sąsiedzka wspólnota, ludzie są tu mniej anonimowi. Wydaje mi się, że kwestia zaakceptowania uchodźców, poza szczeblem politycznym, musi się odbyć na poziomie wspólnot lokalnych, na poziomie sąsiedzkiej akceptacji. Osiedle Przyjaźń – nie tylko w nazwie – ma wielokulturową, międzynarodową tradycję. Mój projekt nie wiąże się ze sprowadzeniem uchodźców. Jest projektem jedynie symbolicznym. Drzewko jest symbolem, gestem pojednania i wrażliwości.

Dlaczego wybrałaś Osiedle Przyjaźń? – Pierwszy raz o osiedlu powiedziała mi przyjaciółka, która jest znajomą jednej z mieszkanek. Mówiła mi o urokach tego miejsca, o aktualnych próbach zanimowania przestrzeni. Zainteresowałam się osiedlem i zaczęłam o nim czytać. Duży wpływ na ostateczną decyzję o wyborze miejsca miało dla mnie spotkanie z panią Gają z Sirocco-TUR Karawanseraj. Wcześniej nie byłam do końca przekonana, ale po tym spotkaniu byłam już pewna, że jest to świetne miejsce do realizacji. Pani Gaja prowadziła na Osiedlu Centrum Kultury Arabskiej, dziś funkcjonujące głównie jako biuro podróży. Jest wielką miłośniczką tamtego rejonu, kultury. Pomyślałam, że ten projekt mógłby być też formą odrodzenia jej działalności, przypomnienia o tym, co działo się w ramach aktywności Karawanaseraj. Pani Gaja organizowała wykłady, na osiedle przyjeżdżali naukowcy zajmujący się Bliskim Wschodem, te spotkania cieszyły się dużą popularnością. Nadal w biurze są widoczne ślady tamtej działalności – można tam wejść i zatopić się w oglądaniu albumów ze zdjęciami, pamiątek, czytaniu wpisów z księgi gości. Skoro wtedy takie miejsce funkcjonowało i ludzie byli zainteresowani tematyką tych spotkań, to czemu by tego nie odnowić? Zwłaszcza teraz, w tak trudnym momencie, wspomaganym przez medialną nagonkę. Myślisz, że uda się zrealizować projekt właśnie w tym miejscu? – Osiedle Przyjaźń jest ciekawą przestrzenią, choć znane jest jako akademickie, to jednak mieszkają tu ludzie z różnych środowisk. Nie jest to może pełen przekrój społeczeństwa, ale na pewno mieszkańcy mają różne poglądy, różną wrażliwość. Reakcja ludzi jest też

częścią projektu. Jeżeli zaakceptują drzewo i idące za nim idee, to świetnie, a jeśli nie – to też nam o czymś powie, też będzie jakimś rozwiązaniem projektu. Jak na poziomie ideowym i symbolicznym można odczytywać Twój projekt? – Oliwka jest symbolem jedności i naszych wspólnych korzeni. Łączy chrześcijan, żydów i muzułmanów – wyznawców trzech religii wywodzących się z tego samego krajobrazu. W naszym kręgu kulturowym bardzo mocno związana jest z chrześcijaństwem, ale w pewnym sensie nam, Polakom katolikom, jest mniej bliska niż muzułmanom z Syrii. Oliwka jest też symbolem długowieczności, bogactwa, mądrości i pokoju. Jest przy tym symbolem uniwersalnym, ponadreligijnym, niemożliwym do zawłaszczenia przez daną kulturę. Mój projekt ma być wyrazem solidarności i sprzeciwem wobec ksenofobii i stawiania murów. Jak wyglądają inne tegoroczne projekty w ramach pracowni? – Podczas „Nocy Muzeów” w tym roku na Jazdowie współpracowaliśmy z wieloma psychologami z fundacji Międzynarodowa Inicjatywa Humanitarna – organizacji, która zajmuje się uchodźcami i ofiarami tortur. Oni zorganizowali nam spotkanie z kobietami z Gruzji, Tadżykistanu i Czeczenii, które mieszkają w ośrodku na Tarchominie. Przeprowadzaliśmy z nimi rozmowy, bardzo różne, czasem lekkie, czasem dotykające trudnych tematów. Zrobiliśmy projekcje tych rozmów na Jazdowie, w przestrzeni publicznej. Ja na Jazdowie realizowałam także pierwszą edycję akcji sadzenia drzewka oliwnego, która została bardzo dobrze przyjęta.


11 Czy wszystkie projekty w ramach Waszej pracowni wychodzą w przestrzeń publiczną? – Tak, takie jest założenie pracowni. To może nie brzmi dobrze, ale projekty w przestrzeni publicznej mają to do siebie, że jest w nich większy potencjał edukacyjny, są bardziej demokratyczne. Nie jest to sztuka zamknięta w galerii, tylko dla zainteresowanych osób, ale wchodząca w interakcje także z tymi, którzy by do tej galerii prawdopodobnie nie przyszli. Dlaczego Twój projekt jest sztuką? – Wiedziałam, że to pytanie padnie! Wiesz, że to nie jest pytanie ode mnie. Ja jestem tylko „adwokatem diabła”. – Chodzi o gest. Akcje w przestrzeni publicznej są pewnym konceptualnym gestem. Sztuka zmieniła swoją funkcję, jest bardziej nastawiona na interakcje i relacje międzyludzkie niż na estetyczne doznania. To już nie jest piękny przedmiot, który podziwiasz. Sztuka jest dziś bardziej polityczna, społecznie zaangażowana. Moja praca to gra symbolami i próba uświadamiania ludzi w dość nieoczywisty sposób. Oliwka jest tylko środkiem do zaangażowania, do zainteresowania tematem. Drzewko jest tylko symbolem, to nie jest realna pomoc. Gdybym chciała pomóc, pewnie odezwałabym się do jakiejś fundacji, pojechała do Grecji, żeby być wolontariuszką na miejscu. Co ma być efektem Twojej pracy? – Ideałem byłoby uwrażliwienie ludzi, zasygnalizowanie, że jest taki problem, że uchodźcy to nie tylko groźni terroryści, ale przede wszystkim zwykli ludzie, którym często z dnia na dzień wali się życie, którzy nagle tracą cały swój dobytek. Chciałabym, żeby nasze społeczeństwo prezentowało większą wrażliwość społeczną i empatię. Jak długo ma trwać Twoja akcja? – Myślę, że jest to projekt długoterminowy. Jeżeli drzewo przetrwa, to może przeżyć nas wszystkich, mogą się nim zajmować nawet kolejne pokolenia. W początkowej fazie myślenia o tym projekcie wymarzyłam sobie szklarnię, która byłaby dla oliwki całorocznym domem, latem otwartym. Może kiedyś jeszcze zrealizuję ten pomysł, na razie jednak ciężko byłoby zebrać fundusze. W jaki sposób chcesz zainteresować mieszkańców tym drzewem, co chcesz zrobić, żeby chcieli się nim opiekować w okresie jesienno-zimowym? – Planuję zorganizować wykłady we współpracy z panią Gają, która zna ludzi z Bliskiego Wschodu mieszkających w Polsce. Chcę, żeby tego lata odbyło się już jakieś otwarte spo-

tkanie, żeby opowiedzieć o sytuacji w Syrii i zainteresować nią mieszkańców. Ogromnym problemem jest zamykanie oczu i unikanie tematu – ludzie nie chcą i nawet nie próbują wyobrażać sobie, jak wygląda życie podczas wojny. Każdy z nas ma empatię i myślę, że wcale nie jest trudno przekonać ludzi, że inni potrzebują pomocy. Oliwka z kolei nie wymaga wielkiej troski. Jest tak wytrzymałym drzewem, że zimą wystarczy ją podlać raz na trzy tygodnie. Myślę, że znajdą się chętni mieszkańcy, którzy zaopiekują się tą rośliną i potraktują ją jako osiedlowego przyjaciela. Czy masz jakieś obawy związane z projektem? – Tak… Boję się, że nie zbiorę wystarczającej ilości pieniędzy. I co wtedy? – Chyba będę musiała zrealizować ten projekt za rok. Mogę ewentualnie zmienić skalę i kupić mniejsze drzewko. Wolałabym jednak, żeby się udało zebrać pełną kwotę, bo chcia

łabym kupić 15-letnią oliwkę, która jest drzewem ze swoją historią. To też jest dla mnie ważny aspekt w sensie symbolicznym. Zostawisz mieszkańcom instrukcję, jak zajmować się oliwką, i znikniesz? – Przekażę oczywiście instrukcję, jak zajmować się oliwką, ale nie, nie zniknę. Będę chciała regularnie spotykać się z mieszkańcami i śledzić, czy i jak rozwija się opieka nad drzewkiem. Mam nadzieję, że wśród mieszkańców znajdą się osoby znające się na roślinach, które w razie problemów, gdyby drzewo zaczęło więdnąć, będą wiedziały, jak zareagować. Myślę, że ludzie mają szacunek wobec roślin, więc nawet jeżeli się ideologicznie nie zgadzają z tym projektem, to nie sądzę, by świadomie chcieli skazać to drzewo na śmierć. Rozmawiała Ola Rusinek Uwaga: Niedługo podamy na Facebooku termin posadzenia drzewka. fot. Adam Palenta


12 |

JElonek #2(3)/2016

absolutnie użyteczne nauki społeczne |

po co nam nauki społeczne O naukach społecznych w ostatnich latach dużo mówi się w debacie publicznej. Najczęściej ukazywane są na tle bezrobocia. Czy faktycznie jest aż tak źle? Czy warto decydować się na studia społeczne? Czy nauki społeczne otwierają drzwi do dobrej drogi zawodowej? Akademia Pedagogiki Specjalnej już drugi rok organizuje projekt „Absolutnie Użyteczne Nauki Społeczne”. Dostrzegając potrzebę wsparcia młodych ludzi w ich wyborze ścieżki edukacyjnej i zawodowej, stara się odpowiadać na szereg pytań jakie współcześnie postawione zostały przed naukami społecznymi. Pytania te w znacznej mierze dotyczą perspektyw zawodowych, czyli najprościej mówiąc: czy opłaca się kończyć psychologię, socjologię, pedagogikę i inne siostrzane kierunki? Czy absolwenci posiadają wystarczające kompetencje zawodowe do podjęcia dobrze płatnej pracy po studiach? Może rozczarujemy naszych Czytelników, ale odpowiedzi nie dostarczymy Wam my – adepci i przedstawiciele nauk społecznych – musicie zrobić to sami. Ale spokojnie, z chęcią pomożemy Wam w przejściu tą krętą dróżką znaków zapytania. Przydatne mogą okazać się różne artykuły, które na przestrzeni kilku-

nastu tygodni będziemy oddawać w Wasze ręce. Pragniemy zaprosić Was do lektury wywiadów z absolwentami nauk społecznych, wyników ciekawych badań prowadzonych w tym nurcie, artykułów dotyczących rynku pracy i kompetencji społecznych oraz wreszcie miniprzewodników po różnych kierunkach studiów, które przybliżą Wam specyfikę oraz perspektywy zawodowe nauk społecznych. Do kogo kierujemy nasze starania? Do uczniów, studentów i wszystkich tych, którzy pragną w przyszłości pracować wśród ludzi i dla ludzi. Dla osób, które posiadają otwartą głowę, pełną pomysłów i inspiracji. Dla tych, którzy chcieliby mieć wpływ na to, co nas otacza. W najbliższej przyszłości nauki społeczne ujawnią przed Wami swoje niejedno oblicze. Ciekawi jesteśmy Waszych wrażeń.

Projekt realizowany przez Akademię Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, najstarszą publiczną uczelnię pedagogiczną w Polsce, kształcącą na kierunkach: pedagogika, pedagogika specjalna, psychologia, socjologia, edukacja artystyczna oraz praca socjalna. Więcej na stronie: www.aps.edu.pl Partner projektu The New Answer Zapraszamy do obserwowania nas na Facebooku: https://www.facebook.com/absolutnieuzytecznenaukispoleczne oraz subskrybowania naszego kanału na YouTube: https://www.youtube.com/channel/UCVD6heRTN5vpYE7QyjxN74g

Sąsiedzi nie zza ściany, a z internetu

– czy to logiczne?

W przeszłości wiadomym było, że o nawiązywaniu relacji sąsiedzkich możemy mówić wtedy, gdy sąsiedzi współdzielą przestrzeń fizyczną – podwórko, windę czy plac zabaw. Czy w dobie coraz popularniejszych sieci wirtualnych możemy mówić o e-sąsiedztwie? Sąsiedztwo to relacja z trudem wpisująca się w konkretne ramy. Dla jednych sąsiadami są osoby tylko zza ściany, dla innych – to ci znani z piętra czy klatki, dla kolejnych – wszyscy, których spotykamy w okolicy miejsca zamieszkania. Sąsiedztwo zarówno jako współzamieszkiwanie, typ więzi społecznej, zachowanie, jak i „stan umysłu”. A co z osobami, które „spoty-

kamy” w Internecie? Czy pomimo tego, że nie wpadamy na nich w windzie czy na korytarzu, możemy nazywać ich sąsiadami? Badania wskazują, że 18% osób mieszkających w Warszawie używa Internetu do dyskusji w sprawach lokalnych (dane z 2014 roku: Jakość życia w dzielnicach 2014). Bardzo cie-

kawą przestrzenią nawiązywania relacji sąsiedzkich okazują się dzielnicowe czy osiedlowe grupy na Facebooku. Jak popularne jest to zjawisko? Grupa „Ochocian” czy „FORUM MURANÓW” skupia ponad 2500 członków, grupa „Bemowo” blisko 3 tysiące, na grupie „Targówek, Bródno, Zacisze” jest ponad 10 tysięcy zarejestrowanych użytkowników! Czy


13 to dużo w skali wszystkich mieszkańców dzielnicy? Pewnie nie, jednak jest to zjawisko potwierdzające fakt, że ludzie szukają wspólnot, choćby tych internetowych. Czemu służą te grupy? Właściwie wszystkiemu, co udowadnia, że „warto mieć sąsiada”. Na grupach znajdziemy między innymi: porady (polecenie usług czy miejsc), przestrogi (przed korkiem czy niebezpieczeństwami), drobne ogłoszenia (o zgubionych/znalezionych rzeczach i zwierzętach, o organizowanych spacerach nordic walking czy planowanym dniu sąsiada). Członkowie grup nierzadko omawiają bieżące sprawy lokalne (nowe inwestycje, plany zmian w dzielnicy, projekty w budżecie partycypacyjnym), dzielą się ulotnymi momentami, które obserwują w okolicy (zjawiska przyrodnicze czy ciekawe sytuacje), a nawet wspominają przeszłość dzielnicy (zamknięte już sklepy/kawiarnie, ciekawostki historyczne, stare zdjęcia). Niekiedy piętnują niepożądane zachowania, takie jak złe parkowanie, niesprzątanie po psach czy akty wandalizmu. Co ciekawe, w grupach niekiedy udzielają się radni dzielnic, którzy np. zdają relacje z oficjalnych spotkań, wyjaśniają urzędowe decyzje, a czasem prostują plotki. Można przypuszczać, że o ile dla mieszkańców facebookowe grupy są podręczną bazą wiedzy o okolicy, o tyle dla radnych mogą służyć jako „lupa” i barometr nastrojów mieszkańców. Warto dodać, że obserwacja tych wirtualnych społeczności pozwala stwierdzić, że wbrew

Objawy srwebrzystości I.pęd zdrowy, II. pędy chore migdałka

pozorom – nie udzielają się tam jedynie osoby młode. Sporo aktywnościwykazują osoby dojrzałe, a nawet starsze. Socjologowie, którzy badali zjawisko sąsiedztwa w ubiegłym wieku, wyróżniali rozmaite typy kontaktów sąsiedzkich. Od takich ograniczających się do zwykłego „Dzień dobry”, poprzez świadczenie sobie drobnych uprzejmości, aż po sąsiedztwo, które staje się przyjaźnią. Badacze ci nie mieli jednak pojęcia o tym, że za kilkadziesiąt lat powstanie coś takiego jak Internet i że ta specyficzna sieć może mieć również wpływ na kontakty sąsiedzkie. Analizowane aktywności z grup facebookowych wpisują się w klasyczne typologie kontaktów sąsiedzkich. W wirtualnych społecznościach poruszane są kwestie poważne, drobne i te najdrobniejsze, odbywa się stała wymiana informacji, omawiane są bieżące lokalne kwestie – czyli w zasadzie to samo, co robią sąsiedzi „w realu”, spotykając się na klatkach schodowych czy na podwórku. Kontakty w przestrzeni wirtualnej przekłuwają bańkę anonimowości (zwłaszcza, że w mediach społecznościowych z reguły występujemy pod swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem) i stanowią podwalinę do kontaktów sąsiedzkich w przestrzeni fizycznej. Mówiąc prościej – łatwiej nawiązać kontakt na żywo z kimś, kogo wcześniej „spotkaliśmy” już w Internecie. Czy to oznacza, że na naszych oczach rodzi się zjawisko e-sąsiedztwa?

Autorka: Anna Pokrzywa – socjolożka, asystentka w Instytucie Filozofii i Socjologii APS Projekt realizowany przez Akademię Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, najstarszą, publiczną uczelnię pedagogiczną w Polsce, kształcącą na kierunkach: pedagogika, pedagogika specjalna, psychologia, socjologia, edukacja artystyczna oraz praca socjalna. Więcej na stronie: www.aps.edu.pl Partner projektu The New Answer Zapraszamy do obserwowania nas na Facebooku: https://www.facebook.com/absolutnieuzytecznenaukispoleczne oraz subskrybowania naszego kanału na YouTube: https://www.youtube.com/channel/UCVD6heRTN5vpYE7QyjxN74g


14 |

JElonek #2(3)/2016

przewodnik |

Nieoczywisty przewodnik wakacyjny Zakopane, Łeba, Giżycko…? Rutyna i gwarantowane tłumy. Kto nie chce wstawać o szóstej rano, by rozłożyć parawan na plaży, lub stać w kolejce do wejścia na Giewont, może skorzystać z naszego przewodnika po miejscach dzikich, ciekawych i jeszcze nie do końca odkrytych.

Biegać, skakać, latać, pływać, w tańcu, w ruchu wypoczywać... Biebrzański Park Narodowy – spływ Biebrzą

Szkoła Młodych Wilków – Łazy k. Żuromina

Nie ma chyba lepszego sposobu na zwiedzanie Doliny Biebrzy niż z pokładu… tratwy. Rozmaite ośrodki oferują nam wiele możliwości – spływy krótkie (dwugodzinne), a nawet kilkudniowe. Dodatkowymi atrakcjami są wspólne biesiadowanie przy grillu i nocowanie na tratwie. Ciekawa opcja dla tych, którzy marzą o odpoczynku z dala od zgiełku wielkich kurortów, bez telefonu, zegarka czy komputera. Strona: http://www.dolinabiebrzy.pl/index.php?page=splywy-tratwa

Opcja polecana przez naszą redaktor naczelną. Jeśli chcesz na tydzień zamieszkać w wiosce indiańskiej, nauczyć się m.in. rękodzieła i strzelania z łuku lub wziąć udział w ekscytującej grze terenowej – to z pewnością oferta dla Ciebie. Prawdziwa szkoła przetrwania! Strona: http://www.tatankaart.republika.pl/news.html

Wielka Pętla Wielkopolski

Dla tych, którzy nie mogą obejść się bez dwóch kółek i uwielbiają rowerowe wycieczki, stworzono najdłuższy spójnie oznakowany szlak rowerowy w Polsce. Przebiega on głównie po asfaltowych drogach publicznych o niskim natężeniu ruchu, przez obszar pięciu województw: warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, lubelskiego, podkarpackiego i świętokrzyskiego. Na trasie znajduje się wiele unikatowych zabytków, takich jak: katedra we Fromborku czy malowniczy Sandomierz. Strona: http://greenvelo.pl/portal/pl

Kolejna wodna atrakcja, tym razem dla tych, którzy chcą poznać uroki województwa wielkopolskiego, lubuskiego i kujawsko-pomorskiego. Długość szlaku żeglugi śródlądowej to prawie 690 km. W tym roku sezon hucznie zainaugurowano 14 maja. Wszystkie niezbędne informacje dotyczące czarteru łodzi, barek, wypożyczalni kajaków znajdziemy na stronie: http://www.wielka-petla.pl/wielka-petla-wielkopolski.html

Green Velo, czyli łańcuch atrakcji

fot. Aleksandra Bożek


15 Im dalej w las, tym… więcej do zobaczenia Gryfino – Krzywy Las Niejeden jelonek, widząc takie drzewa, mocno by się zdziwił i zastanowił, czy poprzedniego dnia nie przesadził z korą i młodymi pędami ;). W Nowym Czarnowie obok Gryfina, niedaleko Elektrowni „Dolna Odra”, znajduje się skupisko około 100 zdeformowanych sosen. Tuż nad ziemią ich pień, zamiast rosnąć pionowo, skręca pod kątem 90 stopni i wygina się szerokim łukiem ku górze. Warto zobaczyć to na własne oczy i spróbować rozwikłać zagadkę drzew. Strona: http://www.gryfino.pl/wrotagryfina/chapter_56734.asp Szwajcaria Kaszubska – Węsiory

fot. Beata Dąbrowska

Las na Bemowie i Puszcza Kampinoska Blisko i sympatycznie. Podczas wycieczki po Lesie Bemowskim warto odwiedzić m.in. Rezerwat Łosiowe Błota i znajdujące się tam torfowiska. Puszcza Kampinoska oferuje także atrakcje dla dzieci. W sezonie letnim z Sochaczewa do Tułowic i z powrotem kursuje kolejka wąskotorowa, a na obrzeżach puszczy, w Dziekanowie Nowym, mieści się park rozrywki Monpepelandia, gdzie najmłodsi mogą nauczyć się jazdy konnej, odwiedzić minizoo czy poszaleć na karuzeli. Strona: http://www.kampinoska.waw.pl/

Mało kto wie, że my też mamy swoje „Stonehenge”. Pomiędzy Kartuzami a Bytowem, w gminie Sulęczyno, wśród sosnowego lasu nad Jeziorem Długim znajduje się dawne cmentarzysko Gotów z I–III wieku. Do dzisiaj zachowały się trzy kamienne kręgi (miejsca zebrań plemiennej starszyzny) i część czwartego oraz 20 kurhanów (miejsca pochówku). Panuje tutaj wyjątkowa atmosfera ciszy, tajemniczości i… magii? Jakbyśmy na moment przenieśli się do zupełnie innej rzeczywistości. Strona: http://www.kamienne.org.pl/ fot. Beata Dąbrowska

Puszcza Białowieska trochę inaczej Kilka godzin bez zasięgu w telefonie i dostępu do Internetu. Brzmi przerażająco? Niekoniecznie. Każdemu przyda się czasem wyciszenie i bliski kontakt z dziką przyrodą. Od ponad 20 lat po puszczy kursuje wyjątkowa kolejka. Swój bieg rozpoczyna w Hajnówce. Dłuższa trasa prowadzi nad malownicze jeziorko Topiło, krótsza do Postołowa. Na spragnionych jeszcze większych wrażeń i chcących spalić nieco kalorii czekają drezyny napędzane wyłącznie siłami mięśni turystów. Emocje gwarantowane ;). Strona: http://www.powiat.hajnowka.pl/ctrpb/kolejki; http://www.drezyny.net/

fot. FREEIMAGES


16 |

JElonek #2(3)/2016

Folklor i nie tylko Bory Tucholskie (8–24 lipca) Jeśli ktoś planuje wypoczynek na Pojezierzu Pomorskim w lipcu, nie może przegapić tej imprezy. Celem Dni Borów Tucholskich jest pokazanie wspaniałej kultury regionu i jego tradycji kultywowanych przez różne rzemiosła związane z lasem i jego otoczeniem. Hasło festiwalu to: „Przyjeżdżajcie! Las Was powita, a ludzie ugoszczą!”. Jak więc nie skorzystać z zaproszenia? Strona: http://borytucholskie.pl/dni,borow,tucholskich Festiwal Sztukmistrzów w Lublinie (28–31 lipca) Ludzie chodzący po linach rozwieszonych pomiędzy budynkami, połykacze ognia, barwne korowody artystów… Takie rzeczy tylko w Lublinie, którego ulice co roku na klika dni zamieniają się w jedną wielką scenę. Warto to zobaczyć, dotknąć „czarów” z bliska. Tym bardziej, że to sztuka wychodzi nam naprzeciw. Naprawdę niezły cyrk. Strona: http://sztukmistrze.eu/

fot. Agata Osiekowicz

XIV Święto Ciulimu-Czulentu (19–21 sierpnia) Jeden z najważniejszych i największych festiwali kultury polskiej i żydowskiej w Polsce, organizowany od 2003 roku w Lelowie niedaleko Częstochowy. W jego ramach odbywają się m.in. ciekawe warsztaty, koncerty, pokazy rękodzieła, projekcje filmów oraz degustacje potraw regionalnych i żydowskich – ciulimu, czulentu, raków, gęsich pipek, śliwowicy lelowskiej i wielu, wielu innych. Strona: http://www.goklelow.pl/ fot. FREEIMAGES

fot. Agata Osiekowicz

Winobranie – Zielona Góra (3–11 września) Po zakończeniu prac przy zbiorach w winnicach bóg wina i rozkoszy – Bachus – na kilka dni dostaje klucze do miasta i przejmuje w nim władzę. Od tej chwili – hulaj dusza, piekła nie ma! Imprezom, degustacjom i zabawie nie ma końca. Dla wielbicieli wina (o mocnych głowach) i nie tylko. Wspaniały sposób na zakończenie sezonu wakacyjnego. Strona: http://winobranie.zgora.pl/ Zebrała Beata Dąbrowska fot. Beata Dąbrowska


17 Przygody jeża |

opowieść o tym, jak jeż mietek trafił na osiedle Za siedmioma wieżowcami, za siedmioma wiaduktami, pośród dzikich pól między głównymi arteriami komunikacyjnymi Bemowa żyła sobie rodzina jeży. W rodzinie było trzech synów – nazwano ich: Alf, Bet i Mietek. Gdy mieli zaledwie kilkanaście jeżolat (na czas człowieczy: kilka miesięcy), straszliwe rzeczy jęły się dziać w ich krainie. Targały nią okrutne trzęsienia, wszystko pokrywał pył i osad, którego żaden wiatr zetrzeć nie mógł, a przyroda wokół obumierała. Kilka krzaków dalej zaczęło się burzenie krecich i jeżych domów, przeorywanie ziemi i wyrywanie drzew z korzeniami. Jeże wiedziały, co to znaczy – czas uciekać co sił w maleńkich nogach. Bo choć za kilka lat powstać tu miało nowe spokojne osiedle, to czas koparek i ładowarek nie mógł być dla dorastających jeży bezpieczny. Matka i ojciec nie chcieli opuszczać krainy, w której spędzili całe swoje jeże życie, nie mieli też siły na daleką podróż. Pragnęli jednak, by ich dzieci znalazły dla siebie świat lepszy. Matka dała im więc błogosławieństwo, przygotowała pakunki na drogę i trzech dzielnych młodzieńców wyruszyło w szeroki świat. Tuptali dzień i drugi pomiędzy maszynami, aż doszli do dróg rozstaju. Jedna wiodła do krajobrazu braciom mało znanego – człowieczego, o niezliczonych ogrodzeniach, uładzonych ogródkach i niezbyt wysokich domkach willowych. Druga dróżka wiodła w gęste knieje. Zatrzymali się na postój by to, co jest po obu stronach, poobserwować. Alf pierwszy do wniosków doszedł: „Mili bracia. To jest mój świat. Do domu rodzinnego zaledwie kilka dni drogi. Gdy czas trudny nadejdzie, będę tu mógł przyprowadzić rodziców. Przed przybytkami swymi nam ludzie strawę w miskach wystawiają. Choć czasem trzeba będzie o nią walczyć z kotami, starczy dla wszystkich. Będzie nam tu dobrze”. Z pewnym smutkiem przyjęli te słowa Bet i Mietek – nie chcieli zostawać w tym uładzonym świecie, od linijki odmierzonym. Niewiele tam było liści i krzaków, które mogłyby za nowy dom posłużyć. Rozumieli jednak, że

słusznie o rodziców się martwi. Pożegnali się więc z bratem i ruszyli w przeciwnym kierunku – drogą węższą i ciemniejszą, przez gęstwinę zarośli wiodącą. Tuptali dzień i drugi, przez igły i krzaki, aż zobaczyli, że zaraz knieje się kończą, a przed nimi ogromna przestrzeń trawą porośnięta się rozpościera. Zaś za nią coś na kształt kolorowych budynków się majaczy. Zamyślił się Bet na chwilę i rzekł „Zostanę w tych zaroślach, mój miły bracie. To jest mój świat. Mam chrust, liście, kłody drewna. Bez trudu znajdę tu strawę i ciepłe schronienie. Tam dalej jest już ludzkie miejsce, a gdzie ludzie, tam grodzenia, beton, hałas i próby dotknięcia mych groźnych igieł”. Zasmucił się Mietek, bo choć antycywilizacyjny wybór brata rozumiał, to sam był jeżem środka i równowagi pomiędzy światem ludzkim a naturalnym szukał. fot. Pixabay

Przetuptał więc Mietek szybko niemalże nieskończoną trawę, starając się nie wpaść pod piłkę ani niczyją stopę. Przetuptał przez przeszkody asfaltowane, aż znalazł się w gęstwinie zielonej, pod równie zielonym domkiem. Zatrzymał się i rozejrzał. To był jego świat. Niska zabudowa, choć nieładnie pogrodzona i pomalowana w ciapki, była architekturą w sam raz na jeżą skalę. Zieleń przydomkowa bujna i choć często dość mocno ludzką ręką ujarzmiana – nadal wystarczająco zabałaganiona, by jeż mógł w niej zamieszkać. Znalazł więc bardzo przytulny krzak dzikiej róży, pod którym uwił sobie wygodne gniazdo. I począł śnić o tym, jak przyjdą czasy, gdy całą rodzinę do tego świata sprowadzi. I w ten oto sposób najmłodszy z braci jeżowych – Mietek – trafił na Osiedle Przyjaźń. Magda Leszko


18 |

JElonek #2(3)/2016

Profesor Czesław Zamorski radzi, jak leczyć nasze rośliny

| Choroba numeru |

Rdza gruszy i jałowca (Gymnosporangium sabinae) stępują na przełomie lata i jesieni (wrzesień). Dokonują tego zarodniki - ecjospory (obficie tworzące się na gruszach).

fot. Czesław Zamorski

Choroba obecnie powszechna na działkach i w ogrodach, dla grusz bardzo groźna, dla jałowców – osłabiająca. W rubryce „Choroba miesiąca”przedstawiona jest jej cz. I. tj. jej rozwój na jałowcu, głównie jałowcu sabińskim – żywicielu telialnym. Zakażenia jałowców na-

Pierwsze objawy na jałowcach pojawiają się w następnym roku latem w postaci chlorotycznych przebarwień pojedynczych łusek. Z trwałej grzybni rozwijającej się w pędach po półtora roku i w kolejnych latach (wiosną) tworzą się telia. Dojrzewające telia i teliospory na przełomie kwietnia i w maju, w okresach opadów deszczu, przekształcają się w żółtopomarańczowe, galaretowate wykwity. W nich znajdują się teliospory kiełkujące w podstawki z bazydiosporami. Galaretowate wykwity szybko ulegają dezintegracji, a bazydiospory z prądami powietrza rozprzestrzeniane są w środowisku (stanowią materiał zakaźny dla grusz). Na pędach jałowców, w miejscach teliów, pozostają w korze beżowe wgłębienia.

Same pędy corocznie ulegają wyraźnemu pogrubieniu. Na korze powstają głębokie spękania. Kora łuszczy się, a pędy ulegają zrakowaceniu. Z czasem tkanki pędów w miejscach porażenia obumierają, co pociąga za sobą zasychanie wyżej położonych części. Ochrona jałowców jest trudna. W szkółkach można je chronić chemicznie, opryskując krzewy we wrześniu triazolami lub strobilurynami. W ogrodach i na działkach pozostaje wycinanie porażonych pędów. Najlepiej dokonywać tego w kwietniu, chore pędy z wyraźnymi pogrubieniami i wystającymi teliami najłatwiej zauważyć. Zwalczanie rdzy na gruszy w najbliższym sąsiedztwie nie zabezpieczy jałowców przed infekcjami, materiał zakaźny może być zawiewany ze znacznych odległości. Czesław Zamorski

wasza twórczość |

Pochwała (autor nieznany) XII/2015 Rozkwita nasze Osiedle Przyjaźń znane już całej Warszawie, niezwykli ludzie tutaj mieszkają, dla innych ciągle działają.

Każdy jest inny, każdy cudowny, zalet im nie brakuje, a swoje wady skrzętnie skrywają po kątach w piwnicznej izbie.

Minęło już sześćdziesięciolecie i wszyscy mają się dobrze. To demokracja tak uczyniła, i w nową jakość „czyny” zmieniła.

Projekty mnożą, pomysłów wiele, już im dymi spod czapek, lecz nie ustają, „doły” zwalczają, by się nawzajem nie zawieść.

Inicjatywa naszej młodzieży bardzo się wszystkim podoba i coraz więcej chętnych do pracy zgłosiło swoją osobę.

My dziękujemy, brawa bijemy naszej wspaniałej młodzieży. Działajcie dalej, może zdążymy spotkać się jeszcze przed „kosą”.


19 recenzje |

W tym numerze publikujemy recenzje, które zostały nagrodzone w konkursie na najlepszą recenzję wybranej książki, zorganizowanym z okazji Przedwiosennej Wymiany Książek w Klubie Karuzela. Jeszcze raz gratulujemy!

Mirka Szychowiak,

Gwiazdozbiór

Nie lubię sięgać do książek stojących na półkach bestsellerów w EMPiK-u lub innej sieci (niestety lokowanie produktu jednak nastąpiło). Bywa, że słono płacę za moje literackie rozczarowania. Lubię księgarnie. To magiczne miejsca, ale zdarza mi się też kupić książkę w markecie, świeżutką, prosto z kosza. Niestety, daję się często uwieść okładce. Tym razem wcale nie skusiła mnie: była miękka i czarno-biała. Książkę, o której napiszę, kupiłam, zupełnie nie przeczuwając, że będzie to podróż do czasów komunizmu; że poznam tylu bohaterów, mieszkańców bloku – hotelu robotniczego. Mimo że są ludźmi pochodzącymi z różnych stron Polski, miejsc i kultur, tworzą wspólnotę (nie mylić z mieszkaniową) „gniazda”, przyziemną konstelację. Dzięki nim szarobury blok staje się wielobarwny, a jego mieszkańcy zwyczajni-niezwyczajni, wcale nie czarno-biali, na pewno prawdziwi, nie z papieru, ale z krwi i kości. Zaprzyjaźniłam się z tymi, którzy żyją

tak, jak umieją, nie zawsze najlepiej, ale po swojemu. Ich problemy, na które dziś pewnie wielu psychologów znalazłoby właściwe definicje i zaleciło długoterminową terapię, często zostają definitywnie rozwiązane dzięki intuicji czasem jednostki, czasem kolektywu. I czasem to działa szybciej i skuteczniej niż rady wyuczonych psychoterapeutów. Książka napisana, gdy Historie dojrzały w pamięci autorki. Właśnie, to są Małe Historie. Ta Wielka Historia odłożona na boczne tory, a może raczej na margines. Narratorką pierwszej części opowiadań („Gniazdo”) jest Ewka – mała dziewczynka, która z determinacją ogląda życie bloku-gniazda. Ona podgląda je albo podsłuchuje z różnych perspektyw. Zaczyna wiele rozumieć, ale też wielu spraw nie zrozumie nigdy. A życie to jest wielowymiarowe, bo toczy się nie tylko w czterech ścianach każdego mieszkania z osobna, ale też w oknach, w piwnicy, na korytarzu, schodach, na ławeczce pod blokiem, na trawniku, na trzepaku.

W części drugiej („Zbiór”) poznajemy życie z perspektywy dojrzałej już narratorki. W tych opowieściach brakuje może dziecięcej naiwności. Są za to dojrzalsze puenty. Mirka Szychowiak zaczarowała mnie zwyczajnością, prostotą języka, naturalnością wypowiedzi bohaterów i ascetyzmem narracji. Książka nie smakuje jak biała, chrupiąca kajzerka, a raczej jak kromka razowego chleba. Coś tam jest szorstkie, drapiące, i gdy się już pogryzie i przełknie, to zostają resztki między zębami. Czyta się szybko, bo niedługa (około 120 stron) i podzielona kompozycyjnie na niezależne od siebie opowiadania. Dużo dialogów, mniej opisów. Lecz to trochę może Cię, Czytelniku, zgubić. Czytać tej książki zbyt szybko nie wolno, nie należy. Należy czytać uważnie. Magdalena Sadowska-Maciejewska

recenzje |

Jurgen Thorwald,

Stulecie detektywów

Od razu ją zauważyłam. Czerwony, płócienny, gruby grzbiet wyróżniał się pośród innych pozycji na półce. Za gruba i za ciężka. Odwróciłam od niej wzrok. – To co mi polecasz? – „Stulecie detektywów”, czyta się jak kryminał. Mój wzrok znowu się na niej zatrzymał. – Ale taka gruba – zaprotestowałam – i żadnych obrazków. Kartkowałam ją szybko. – Potrzebuję czegoś lekkiego, bo nie mam teraz siły na myślenie. Poza tym za ciężka do noszenia – odłożyłam ją na półkę. – Jak chcesz – odpowiedziała spokojnie – ale naprawdę wciąga. – No dobra – westchnęłam z rezygnacją, my-

śląc z niepokojem o ciężarze mojej torby każdego ranka – pożyczę ją od Ciebie. – Dobry wybór – uśmiechnęła się do mnie. Jeździ ze mną codziennie do pracy autobusem. Mogłabym przegapić mój przystanek, gdyby nie to, że jego nazwa jest czytana przez lektora, bo wzrok mam wbity w litery składające się w niesamowite historie osób, które przyczyniły się do tego, że w ciągu stu lat kryminalistyka dokonała ogromnego skoku. Dzisiaj wykorzystywanie odcisków palców do identyfikacji przestępców jest dla nas czymś oczywistym i nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile trudu kosztowało kilku zapaleńców w różnych częściach globu opracowanie systemu klasyfikacji i przekonanie do tej metody służb policyjnych. „Bertillonage” – czy ktoś obecnie

słyszał o tym? A mogłoby się wydawać, że antropometria, czyli pomiary kilku części ciała, oprze się daktyloskopii. Teraz zupełnie inaczej patrzę na linie papilarne moich poszczególnych palców. Zakładka wskazuje, że za mną niecała jedna czwarta przyjemności czytania. Co dalej? Nie wiem, bo specjalnie zawczasu nie przeczytałam spisu treści. Przez następne dni będę dawała ponosić się opowieści o ludziach, którzy potrafili spojrzeć na rzeczy oczywiste z innej perspektywy i nie bali się walczyć o swoje przekonania, chociaż czasami płacili za to wysoką cenę, jaką jest zdrowie. Martyna Leciak


20 |

JElonek #2(3)/2016

recenzje |

Józef Grzyb,

Całe życie kradłem

Współautorem „Całe życie kradłem” jest pan Józef Grzyb, którego miałam przyjemność osobiście poznać. Spotkanie wywarło na mnie ogromne wrażenie i nie mogłam się doczekać lektury książki. Skąd ta fascynacja? Funkcjonuje takie oklepane przysłowie, czy to prawda życiowa, że ludzie się nie zmieniają. W sumie nawet neuronauki to potwierdzają, że przez większość swojego życia „jedziemy na automacie”, w pułapce swoich przyzwyczajeń i utartych schematów poznawczych. Do tego dorzućmy uzależnienia: Internet, nikotyna, alkohol, itd., i z samoobserwacji ukułam sobie hipotezę, że ciężko się zmienić, zmotywować, żeby być lepszą wersją samego siebie, i człowiek sobie coś postanawia, a później w chwili słabości ulega własnym demonom i trzeba zaczynać cała procedurę z wyrzeczeniami od nowa;). Co ma do tego pan Józef Grzyb? Złodziej, recydywista, alkoholik – postanowił sobie któregoś dnia, że zmieni swoje życie całkowicie, że nie będzie pił i będzie żył uczci-

PRZYJAZNE

wie. Jak wymyślił, tak zrobił. Oczywiście motywacją był początkowo lęk o utratę zdrowia – diagnoza: rak prostaty. Ale diagnoza okazała się błędna i zdrowie pana Józefa nie było poważnie zagrożone, mimo to wytrwał w swoim postanowieniu. Ba! Można powiedzieć, że ciągle się doskonali – po wyjściu na wolność skończył szkołę, został terapeutą uzależnień i jeździ po więzieniach jako wolontariusz, pomagając innym wyjść z nałogu – czyż to nie jest najbardziej motywująca historia „ever”? „Całe życie kradłem” czyta się jednym tchem. Napisana jest przystępnie i z poczuciem humoru, a pan Józef Grzyb jawi się w niej jako król życia, spełniający się w roli złodzieja cieszącego się urokami otaczającego go świata, za pieniądze tych, którzy nie potrafiliby ich tak „pięknie” wydać. Ale w książce padają też słowa, które pokazują, że nic nie dzieje się bez przyczyny – o trudnym dzieciństwie („ukształtował mnie brak miłości”) czy refleksja podczas terapii („…ale jeszcze udawałem, że cza-

sem było w życiu fajnie, że lubiłem to swoje życie. Trudno tak wszystko w sobie przekreślić”). Książkę można czytać dla przyjemności albo dla wiedzy – obrazuje zmiany w systemie więziennictwa i zmiany zachodzące w podkulturze więziennej, no i oczywiście dla motywacji, że możemy odmienić nasz los, a warunki społeczno-kulturowe, w których się wychowujemy, determinujące nasze życie, nie przekreślają szansy na wybór innego sposobu egzystencji, mimo że wydaje się, że jesteśmy skazani na porażkę. Dlatego gorąco zachęcam do przeczytania książki, a jeszcze bardziej do poznania pana Józefa, który jest czarującym dżentelmenem, ciepłym człowiekiem. Bez zażenowania przyznaje się do popełnionych błędów i straconego czasu. Agata Fajfrowska

Osiedlowy śpiewnik | Ten sad padł potem pod toporamy, Właściciel ucierpiał srodze, Lecz wtedy wadza tak im kazała I nikt nie stanął na drodze. (x 2)

Więc przyjechało tu na „Jelony” Mnóstwo przeróżnej młodzieży. Ci z całej Polski, ci z reszty świata, Bo kampus jest jak należy.

W starej Warszawie, Syrenim Grodzie, Zrujnowanym przez Hyclera, Stalyn wznieść kazał z piaskowca pałac, wielki jak jasna cholera.

Wokół był duży płot betonowy, A także stali strażnicy, Aby nikt obcy nie wlazł tu czasem Z okalającej dzielnicy. (x 2)

Wszyscy tu czują się jakby w raju, Boga za nogi chwycili, Bo każdy czuje się jak u siebie I to już zaraz, po chwili.

Stalyn wznieść kazał z piaskowca pałac, wielki jak jasna cholera. I przyjechali budowniczowie, Z Irkucka, Łucka, Rostowa,

Osiedle „Przyjaźń”; lecz w cudzysłowie, Tak to siedlisko nazwano, Lecz lud miejscowy „ruskim miasteczkiem” Ochrzcił je kiedyś nad ranem. (x 2)

I Polak z Pcimia, i Marokańczyk Japonka, Chińczyk , Wietnamczyk. Bo tutaj każdy sobie pośpiewa, A także czasem potańczy. (x 2)

Ale co zrobić, gdzie tu się podziać, Trza by se coś wybudować. Ale co zrobić, gdzie tu się podziać, Trza by se coś wybudować.

Trzeba już było Ruskim wyjechać, Więc po otarciu łzy z oka Pozostawili osiedle „Przyjaźń”, A także jego wysokość. (x 2)

Jest tutaj mnóstwo pięknej zieleni, Że tylko susa przez okno. A w naszym klubie, tej Karuzeli, Nie grozi Ci tu samotność. (x 2)

Więc pojechali hen na Jelonky, Tam gdzie rósł sad czereśniowy, Gdzie do dzieciaków strzelał ze soly Skąpy właściciel surowy. (x 2)

Z tego miasteczka to powstał kampus, Jakiego nie ma na ziemi. Jest może taki gdzieś w Kalifornii, Za oceanami dwiemi. (x 2)

A w Karuzeli imprez bez liku: Dla dzieci, starszych, młodzieży. Różne spotkania, kino i teatr, A także śpiew jak należy... (x 2)

WERSETY

Emilia Zamorska


21 Kuchnia |

wegański grill

z domku 79

Podczas pikników z grillem często słyszę wyrazy współczucia i troski – bo cóż biedny „trawożerca” może zjeść z grilla? Smutnego ziemniaczka? Kromkę podpieczonego chleba? Albo plasterek cukinii? No dobrze – żeby zjeść naprawdę smacznie, trzeba się choć trochę przygotować. Nie zajmuje to jednak dużo dłużej niż przygotowanie większości mięs z grilla i nie są potrzebne bardzo ekstrawaganckie składniki (przynajmniej w wersji podstawowej). Poza produktem głównym oczywiście. Najszybszym daniem jest z pewnością kukurydza z grilla – wystarczy masło roślinne lub oliwa i sól i można wrzucać na ruszt (piec ok. 20–30 min, obracając). Bardzo smaczne są też owoce, takie jak brzoskwinia, jabłko czy ananas, pieczone w folii aluminiowej na żarze. Po zdjęciu można je jeść łyżeczką. Pozostałe warzywa warto jednak nieco doprawić przed wrzuceniem na ruszt – przydadzą się więc miska, olej, czosnek, cytryna i garść ziół, z których przygotujemy marynatę. W zależności od tego, ile mamy czasu – marynatę możemy przygotować wcześniej i pozwolić warzywom się w niej „moczyć”. Lub wetrzeć w każdą porcję składniki marynaty, otoczyć folią aluminiową i wrzucić na grilla. A za dodatkowy ciepły sos posłużyć może… pieczony w folii aluminiowej pomidor. Oczywiście można też zrobić wegański grill dla zaawansowanych, ale o tym w następnym numerze „Jelonka”. fot. Pixabay

PRZYKŁADOWE MARYNATY (od najprostszej) DO ZIEMNIAKÓW (ok. 1 kg, w mundurkach) • po pół łyżeczki papryki słodkiej, pikantnej, rozmarynu, czosnku i soli • 5 łyżek oleju Uwaga: ziemniaki warto przed pieczeniem podgotować ok. 30 min, a piec w folii na żarze. DO CEBULI (najlepiej pokrojonej w ćwiartki) • 5 łyżek oleju • 2 łyżki cukru pudru (lub syropu z agawy, klonowego, a dla wegan nieortodoksyjnych – miodu) • zioła – tymianek, bazylia, oregano • szczypta soli DO PIECZAREK Marynata Gosi Leszko (grillować można kapelusze małych pieczarek lub plastry pieczarek dużych) • sok z cytryny • 3 łyżki oleju • 2 ząbki czosnku • sól, pieprz, ostra papryka • do posypania warzyw zdjętych z grilla: świeża natka pietruszki DO PAPRYKI, BAKŁAŻANA, CUKINI, TOFU, TEMPEH: Słodka marynata musztardowa • 3 łyżki oleju • 3 łyżki musztardy • 3 łyżki cukru pudru (zamiennie: syropu z agawy, syropu klonowego lub miodu) • 1 łyżka sosu sojowego • 3 ząbki czosnku • gałązka tymianku lub rozmarynu • sól, pieprz Marynata imbirowa • 3 łyżki oleju • 1 łyżeczka świeżo zmielonej kolendry, ew. curry • 1 cm startego imbiru • 1 suszona papryczka chili starta na proszek • 1 łyżka sosu sojowego • 2 ząbki czosnku • świeża kolendra do posypania SMACZNEGO!


22 |

JElonek #2(3)/2016


23 Retrospekcja |

Od ostatniego numeru wydarzyło się... Spotkania Zespołu do spraw Osiedla Przyjaźń przy Burmistrzu Dzielnicy Bemowo. Protokoły do przeczytania na stronie: www.przyjazn.org. Wieczór opowieści z Grupą Śpiewu Tradycyjnego Osiedla Przyjaźń. Festiwal Otwarte Mieszkania na Osiedlu Przyjaźń.

Archiwum Społeczne w tramwaju promocyjnym konkursu S3KTOR.

fot. fb.com/FestiwalOtwarteMieszkania

II część Archiwum Społecznego Osiedla Przyjaźń: „Kolorowo na ludowo” oraz wystawa pieniędzy Jacka Gdańca.

fot. Oliwia Kujawa

Nagroda dla Archiwum Społecznego Osiedla Przyjaźń w konkursie S3KTOR w kategorii społeczność lokalna.

fot. przyjazn.org

fot. fb.com/Konkurs.S3KTOR


24 |

JElonek #2(3)/2016

ROZRYWKA |

ALFABET OSIEdla przyjaźń

G

Górczewska

A za ekranami przy ulicy Górczewskiej – osiedle.

Grupa Śpiewu Tradycyjnego

H

Hala Wola

Pierwsze „centrum handlowe” na Woli, obecnie w dzielnicy Bemowo. Partner w projekcie Archiwum Społeczne Osiedla Przyjaźń.

uświetniająca nasze osiedlowe imprezy.

Grupa Odkrywkowa

J

zbierająca historie mieszkańców osiedla.

I

Instytut Badań nad Betonem Wiecie, że mamy takie miejsce na osiedlu? Zgadnijcie, w którym domku!

Jeże,

które w ilościach masowych można spotkać każdego lata na osiedlu.

Jelonki

– tutaj zawsze dużo się dzieje.

Inicjatywa Osiedle Przyjaźń

K

Karuzela

Centrum osiedlowego wszechświata.

Klub Mam na Bemowie,

gdzie najmłodsi mogą się rozwijać i świetnie bawić.

L

Laboratorium Projektów Osiedla Przyjaźń, w ramach którego powstał „Jelonek” i inne osiedlowe inicjatywy.

Nikt nie jest doskonały, nawet ekipa „Jelonka”. Cóż, służba nie drużba. Przepraszamy naszych Czytelników za błąd w poprzednim numerze i obiecujemy większą czujność :).


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.