




Nowoczesna dystrybucja technologii to dziś nie tylko logistyka i marże.
To przede wszystkim ludzie, ich kompetencje, relacje i gotowość do działania w dynamicznym środowisku. Doskonale pokazuje to rozmowa z Dominikiem Kaczmarkiem, CEO Komsa Poland, w której dystrybucja opisywana jest nie przez pryzmat liczb, lecz wartości i jakości współpracy. To jedna z tych rozmów, które nie tylko wyjaśniają rynkowe zmiany, ale i inspirują do przemyśleń.
W tym numerze przyglądamy się także technologii z wielu perspektyw. Relacjonujemy największe wydarzenia branżowe ostatnich tygodni, w tym konferencję IFS Connect, Akademię Integracji AB, tegoroczną Galę HP Partner Excellence Award czy Kongres Partnerów HPE. Piszemy o najnowszych rozwiązaniach Dell Technologies czy uroczystym otwarciu pierwszego w Polsce, a drugiego w Europie showroomu Lenovo i Motorola, relacjonujemy także naszą wizytę w siedzibie firmy Trumpf, dzielimy się opiniami o nowych rozwiązaniach MSI dla biznesu, oraz opowiadamy o powrocie do sektora B2B jednej z wiodących niegdyś marek w świecie telewizorów.
Nie mogło zabraknąć również tematów, które w ostatnich miesiącach wywołują najwięcej emocji – cyberbezpieczeństwa w epoce SI. Ataki z użyciem deepfake’ów, botów generatywnych i systemów zdolnych do indywidualizacji phishingu stają się codziennością, a równocześnie obserwujemy szybki rozwój narzędzi ochronnych wspieranych przez sztuczną inteligencję. To swoisty „wyścig zbrojeń”, w którym – jak pokazujemy – stawką jest już nie tylko bezpieczeństwo firm, ale i odporność całych państw na dezinformację. Z kolei z perspektywy instytucji publicznych i administracji rozmawiamy o cyfryzacji Polski – o potrzebie przyspieszenia inwestycji w sieci światłowodowe, deregulacji procesów budowlanych, uspójnienia komunikacji między resortami i zwiększenia kompetencji cyfrowych na poziomie lokalnym. Zapraszam do lektury – wnikliwej, uważnej, z refleksją nad tym, dokąd zmierza nasza branża. Jestem pewien, że to wydanie nie tylko dostarczy Wam wiedzy, ale też zachęci do własnych refleksji – o tym, jak technologia zmienia świat i jak, dzięki wspólnemu wysiłkowi, możemy tę zmianę wykorzystać tak, by rzeczywistość stawała się coraz lepsza.
Życzę przyjemnej lektury,
Krzysztof Bogacki
Redaktor Naczelny IT Reseller
ŹRÓDŁO INFORMACJI Z BRANŻY IT, TYTUŁ WYDAWANY
NIEPRZERWANIE OD 2002 ROKU.
NAKŁAD DRUKOWANY 5 000 egzemplarzy
WERSJA ELEKTRONICZNA +15 000 egzemplarzy
PRENUMERATA prenumerata@itreseller.pl
ISSN 1730-010X
WYDAWCA
SMART MEDIA SP. Z O.O. Domaniewska 47/10 02-672 Warszawa, PL biuro@itreseller.pl
REDAKCJA
ADRES BIURA REDAKCJI ul. Domaniewska 47/10 02-672 Warszawa, PL redakcja@itreseller.pl
MARIUSZ LAURISZ CEO/Wydawca m.laurisz@itreseller.pl
KRZYSZTOF BOGACKI Redaktor naczelny k.bogacki@itreseller.pl
RAFAŁ SKRZYPEK Sekretarz redakcji r.skrzypek@itreseller.pl
MIECZYSŁAW T. STARKOWSKI m.starkowski@itreseller.pl
EWELINA STÓJ e.stoj@itreseller.pl
REKLAMA I WSPÓŁPRACA
ADRES BIURA Domaniewska 47/10 02-672 Warszawa, PL reklama@itreseller.pl +48 601 583 698
SERWISY INTERNETOWE www.itreseller.pl
Zdjęcia: archiwum IT Reseller, materiały prasowe, AdobeStock, Piotr Gamdzyk www.itreseller.pl
DOMINIK KACZMAREK CEO KOMSA POLAND HEMANI VENTURES GROUP
6 WYRAŹNA WIZJA, ZDROWY I AKTYWNY ROZWÓJ DOMINIK KACZMAREK CEO KOMSA POLAND
14 POLSKA WPROWADZA SZTUCZNĄ INTELIGENCJĘ DO 12 000 SZKÓŁ AI PC W EDUKACJI
18 TECHNOLOGIA, PARTNERSTWO I WIZJA PRZYSZŁOŚCI
GALA HP PARTNER EXCELLENCE AWARD 2024
22 Ł ĄCZYMY POMYSŁY, BUDUJEMY RELACJE AKADEMIA INTEGRACJI AB 2025
26 KONGRES PARTNERÓW HEWLETT PACKARD ENTERPRISE 2025
32 PIERWSZE TAKIE WYDARZENIE BRANŻY DATA CENTER W POLSCE GATEWAY POLAND 2025
38 PUŁAPKI AI – PRZEWODNIK STRATEGICZNY DLACZEGO WIĘKSZOŚĆ FIRM NIE WYKORZYSTUJE
PEŁNEGO POTENCJAŁU?
38 TECHNOLOGIE, KTÓRE BUDUJĄ PRZYSZŁOŚĆ BIZNESU IFS CONNECT 2025
42 TD SYNNEX W GRONIE PARTNERÓW ŚWIĘTUJE URODZINY PAC-MANA
46 ZNAKOMITA LOKALIZACJA, HUCZNE OTWARCIE
SHOWROOM LENOVO I MOTOROLA
50 MONITORY, MINI PC I NOTEBOOKI W NOWEJ ODSŁONIE
MSI DLA BIZNESU
54 DELL TECHNOLOGIES WYZNACZA KURS
DLA BIZNESU AI-READY
UNLOCKING TOMORROW 2025
62 AI, BEZPIECZEŃSTWO, INFRASTRUKTURA
JAK TD SYNNEX I IBM ZMIENIAJĄ ROLĘ DYSTRYBUTORA
58 NOWY PRZETARG NA PONAD 1,41 MLD ZŁOTYCH LAPTOPY I TABLETY DO SZKÓŁ
62 KIERUNEK: DEREGULACJA
66 LASERY I PÓŁPRZEWODNIKI Z WIZYTĄ W SIEDZIBIE GŁÓWNEJ FIRMY TRUMPF
68 POWRÓT LEGENDY I NOWA ERA MOBILNEJ ROZRYWKI THOMSON W OPERZE WIEDEŃSKIEJ
70 CYBERBEZPIECZEŃSTWO PO DWÓCH STRONACH MOCY
76 E WOLUCJA I GLOBALNE AMBICJE CHIŃSKIEJ BRANŻY MOTORYZACYJNEJ
ŁĄCZYMY
Transformacja, wyraźna wizja i wyjątkowa kultura organizacyjna – tak dziś wygląda Komsa Poland. Firma przeszła radykalną metamorfozę w ciągu ostatnich kilku lat –zarówno w strukturze własnościowej, jak i operacyjnej. Dominik Kaczmarek, CEO Komsa Poland opowiada nie tylko o konsekwencjach zmian strukturalnych, ale także o strategii dystrybucyjnej, roli sztucznej inteligencji w organizacji, kulturze zespołowej i budowaniu relacji. To nie tylko analiza zmian, ale także spojrzenie na dystrybucję jako działalność, która – wbrew pozorom – wciąż opiera się na ludziach
Na początek wyjaśnijmy, na czym polegają zmiany strukturalne, którym podlegała ostatnio KOMSA. Co dokładnie się stało, a także jaki wpływ owe zmiany mają na działalność firmy?
Warto zacząć od tego, że właścicielem Komsa jest grupa Hemani Venture Group. Jej właścicielem jest Joe Hemani, jeden z najbogatszych Brytyjczyków. W marcu br. sprzedaliśmy do ALSO wydzieloną część przedsiębiorstwa, czyli cały West Coast, który był w UK, w Irlandii i we Francji. Z jednej strony, biznes ten został sprzedany m.in. za udziały w holdingu ALSO, a tym samym Joe Hemani stał się największym prywatnym udziałowcem ALSO. Z drugiej strony oczywiście za jakiś cash.
Pozostałe spółki, czyli m.in. Komosa Polska, Komosa AG i jeszcze cztery spółki, pozostały w holdingu. Wśrod nich jest np. Centresoft – spółka, która się zajmuje dystrybucją gier w Wielkiej Brytanii. Jest ona jest w tym momencie największym dystrybutorem gier Sony na Wyspach i mamy zamiar tę spółkę rozbudowywać też o inne kraje. W najbliższej przyszłości będziemy w związku z tym wydawali jakieś komunikaty.
Rozumiem. Czyli dziś mamy do czynienia z sytuacją, w której największym prywatnym inwestorem w ALSO jest jednocześnie właściciel grupy, do której należy Komsa. To oczywiście rodzi naturalne pytanie, czy nie istnieje tu jakiś konflikt interesów?
Myślę, że tutaj konflikt interesów nie istnieje. Inwestowanie finansowe w równoległe czy konkurencyjne wobec siebie byty. Jeżeli chodzi w ogóle o kwestie inwestycyjne, kapitałowe – jest czymś częstym. Chodzi o dywersyfikację portfela. Myślę, że tak. To należy czytać.
Jaki wpływ owe zmiany mają na działalność Komsy?
Wpływ negatywny, o którym tutaj warto powiedzieć, jest związany z tym, że utraciliśmy paneuropejski wymiar. Jako Holding robiliśmy około 5,5 miliarda funtów obrotu rocznie. W tym momencie będziemy robili około półtora miliarda funtów obrotu rocznie, więc skala tej zmiany jest zauważalna. Nie będziemy też występowali na przynajmniej trzech rynkach, na których byliśmy bardzo mocni, czyli na rynku brytyjskim, francuskim i irlandzkim. Dotychczas posiadaliśmy
też umowy paneuropejskie, między innymi na materiały eksploatacyjne czy to HP, Canona, czy Lexmarka, co pozwalało na możliwie sprawne pokrycie całej Europy.
Schodząc z tego szerokiego ujęcia europejskiego na nasz lokalny rynek: jak postrzegasz dzisiaj pozycję Komsa na tym rynku i gdzie upatrujesz głównego kierunku rozwoju tej działalności?
By odpowiedzieć, muszę nadać tej odpowiedzi kontekst. W Komsa jestem już od 5 lat, a od 4 lat organizację tę prowadzę razem Magdaleną Gut. Gdy przejmowaliśmy organizację, firma posiadała koncentrację na poziomie 70 proc. na dwóch brandach: na Nokii, na Huawei. Jak wiemy, te dwa brandy obecnie mają bardzo nieznaczny udział w rynku konsumenckim, jeżeli chodzi o ICT. Więc cała praca, którą wykonaliśmy przez ten czas, była pozyskaniem nowych kontraktów, z przekonaniem rynku do tego, że jest miejsce dla nowego dystrybutora.
Co nam się udało zrobić? Pozyskaliśmy szereg kontraktów. W tym momencie
Budujemy świadomość naszych ludzi – edukujemy ich z zakresu analizy, finansów, zrozumienia procesów. I ta świadomość naturalnie przekłada się na jakość współpracy z partnerami. Na końcu jednak – niezależnie od narzędzi – wszystko sprowadza się do ludzi.
mamy powyżej 20 brandów i będziemy dalej pozyskiwali kolejne, ale wysublimowane kontrakty. Skupiamy się na A-brandach. Wyczyściliśmy historycznie obecne, mocno ryzykowne i rozproszone, mniej znane brandy. Koncentracja organizacji na głównych brandach to część strategii.
Taki jest stan obecny. Odpowiadając na pytanie, postrzegamy siebie jako dystrybutora butikowego. Nie jesteśmy liderem. Nie mam aspiracji do bycia liderem. Chcemy być blisko zarówno naszych partnerów, jak i klientów. Właśnie bazując na tym wysublimowanym, ograniczonym portfolio. Rozwijamy różne wertykały, które dają możliwości rozwoju.
Sama organizacja została radykalnie przebudowana. Wszystko praktycznie jest nowe, począwszy od systemów IT, poprzez bazę vendorów, na znacznej części naszego 70-osobowego zespołu skończywszy. Nasz rozwój organiczny związany z bieżącą działalnością absolutnie nie jest zagrożony. Jest to element, który jest rozwijany, będzie rozwijany i będzie wspierany. Od 2023 roku przechodziliśmy wiele zmian, które sięgały nawet takich elementów, jak używane w firmie systemy IT. Ta zmiana nadal trwa, aktualnie znajdujemy się na etapie tymczasowym w procesie przejścia na nowy system ERP. To jest jedna z płaszczyzn naszej inwestycji.
Mamy nowy sklep internetowy, działający od roku, wykonany przez firmę angielską Red, która budowała wszystkie tego typu inwestycje dla Hemani Group. Wcześniej używana platforma była niefunkcjonalna, dlatego musieliśmy nową wybudować od samego początku. I to się udało.
W tym momencie idziemy w kierunku organicznego rozwoju związanego
z pozyskaniem nowych brandów oraz nowych klientów, szczególnie w kanale komercyjnym oraz budowy skuteczniejszej obsługi tego kanału, m.in automatyzacji. W oczekiwaniu na zgody na inwestycje związane z tymi obszarami IT i z naszym magazynem, będziemy dążyć do tego, żeby powiększyć powierzchnie magazynowe.
Obecnie kluczowym elementem jest oczekiwanie na zgodę ze strony grupy – zgodę, która wyznaczy kierunki dalszego, przyspieszonego rozwoju, możliwego m.in. dzięki nowym inicjatywom biznesowym lub potencjalnym akwizycjom. O szczegółach powiemy za chwilę. Warto podkreślić, że nasz wzrost w tym momencie utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie – rocznie przekracza 30 proc. i taki poziom planujemy utrzymać również w nadchodzących latach. Już w ubiegłym roku zanotowaliśmy wzrost powyżej 30 proc., a od początku bieżącego roku kontynuujemy ten trend w ujęciu rok do roku, przy jednoczesnym zachowaniu stałej bazy zatrudnienia. To pokazuje, jak dużą wagę przykładamy do kontroli kosztów i efektywności operacyjnej.
Dysponujemy przestrzenią do dalszego rozwoju – potwierdziliśmy to naszą elastycznością, skutecznością działania oraz jakością relacji, jakie budujemy z partnerami. Sukces zawdzięczamy naszym ludziom – zaangażowanym, odpowiedzialnym, zdyscyplinowanym i konsekwentnym w działaniu. Oczywiście, mamy też obszary wymagające poprawy, nad którymi pracujemy. Niemniej jednak, osiągane przez nas wyniki są już dziś wymierne i potwierdzone liczbami. W tym roku planujemy zrealizować około 220 milionów euro obrotu.
Czy któryś z wertykałów wyróżnia się szczególnie jako motor napędowy wzrostu?
Wzrost opiera się nadal na szeroko rozumianym rozwoju organicznym. Rozwijamy się z poziomów, które wcześniej –szczególnie u naszych vendorów – były relatywnie niskie. Dziś obserwujemy wzrost we wszystkich kanałach: w retailu, w segmencie konsumenckim oraz – bardzo dynamicznie – w kanale telco. To właśnie w nim czujemy się szczególnie mocni.
To ten obszar, z którym obecnie jesteście najmocniej kojarzeni. Nie pozostaje to niezauważone, bo właśnie w tym
Dominik
Kaczmarek
CEO Komsa Poland,
obszarze zdobyliście nagrodę IT Championa. Jeszcze raz gratuluję. Dokładnie. I bardzo dziękujemy za zauważenie tego.
Rozumiem więc, że wzrost jest równomierny, a nie oparty na jednej „gwieździe”?
Nie powiedziałbym, że mamy jedną „gwiazdę”, ale rzeczywiście są wertykały, które szczególnie się wyróżniają. Na przykład wspomniany kanał telco – zarówno w części konsumenckiej, jak i komercyjnej – cechuje się większą przewidywalnością i dojrzałością biznesową. Duża część sprzedaży w tym segmencie oparta jest o kwartalne kontraktacje, które w 99 proc. są realizowane. Oczywiście, nie jest to kanał tani w obsłudze – mamy tu do czynienia z długimi terminami
płatności – ale oferuje wysoką dyscyplinę operacyjną i bezpieczeństwo prowadzenia biznesu. Z kolei kanał komercyjny – zbudowany wokół integratorów, resellerów oraz szeroko pojętego sektora SMB – jest bardzo zróżnicowany. Mamy w nim zarówno duże firmy, jak i najmniejsze podmioty. Staramy się ten kanał dywersyfikować, bo to on zapewnia nam stabilność i szeroką ekspozycję – zarówno projektową, jak i rynkową. To również ten obszar generuje obecnie wyższą zyskowność niż pozostałe, czyli kanał konsumencki oraz telco, choć w projektach biznesowych zmagamy się często z dużą konkurencją. Obecnie obsługujemy około 200 partnerów z segmentu komercyjnego, a miesięcznie współpracujemy z około 800 unikalnymi NIP-ami. Ten obszar rośnie dynamicznie, m.in. dzięki naszym
inwestycjom w rozwój kapitału ludzkiego – nie przez zwiększanie zatrudnienia, ale poprzez szkolenia i wdrażanie systemów motywacyjnych.
Wspieramy się także zewnętrznymi podmiotami – m.in. agencjami PR, marketingowymi, czy call center – przy działaniach typu hunting. Jednocześnie stale rozwijamy wachlarz usług i narzędzi, które mają poprawiać naszą skuteczność w dotarciu do partnerów.
Cały czas rozbudowujemy wachlarz usług i serwisów, które umożliwiają nam lepsze dotarcie do partnerów. Nie jest to zadanie proste, ale traktujemy je jako istotny element naszej strategii rozwoju. Segment komercyjny, o którym mowa, to obszar, w którym – w porównaniu do dwóch pozostałych kanałów – nie czujemy się jeszcze wystarczająco silni, ale zdecydowanie chcielibyśmy zyskać tu lepszą pozycję.
Jeśli chodzi o wzrost, to oczywiście rozkłada się on na wszystkie kanały. Jednak właśnie w segmencie komercyjnym dostrzegamy największy potencjał. Według danych Context, wartość polskiego rynku ICT w modelu dystrybucyjnym to około 5,5 miliarda euro rocznie – z czego niemal połowa przypada na sektor komercyjny, czyli po prostu na biznes.
Oczywiście należy brać pod uwagę pewne wahania – w tym roku będą one szczególnie zauważalne, m.in. w związku z przetargami edukacyjnymi, które mają istotny wpływ na wolumeny. Mówimy tutaj o bardzo dużych ilościach, które znacząco wpływają na cały rynek.
Chciałbym ten wątek nieco rozwinąć. Temat przetargu w sektorze edukacji pojawia się dziś w niemal każdej rozmowie branżowej. Mowa oczywiście o dużym transferze środków do branży, który planowany jest na ten rok. To nie będzie jednorazowe zdarzenie – środki będą rozkładane w czasie, więc proces potrwa wiele miesięcy. Chciałbym jednak spojrzeć na ten temat z perspektywy dystrybutora. Wasza rola w tym procesie jest nie do przecenienia, bo część tego sprzętu zapewne trafi do odbiorców właśnie za pośrednictwem waszych magazynów. I tu pojawia się pytanie – jak przygotowujecie się do takiego scenariusza?
Mówimy przecież o ogromnych wolumenach sprzętu, które będą musiały zostać dostarczone w ściśle określonym czasie. A terminy, jak wiadomo, nie będą zbyt elastyczne. To wszystko brzmi jak poważne wyzwanie logistyczne – nie tylko dla partnerów, ale także, a może przede wszystkim, dla dystrybutora. Czy zgodzisz się z tą oceną? Oczywiście, w pełni się z Tobą zgadzam – to rzeczywiście duże wyzwanie, i to na wielu płaszczyznach. Mamy tu do czynienia zarówno z wyzwaniami logistycznymi, jak i z kwestiami finansowania całego przedsięwzięcia. Dochodzą do tego również trudności związane z dostępnością produktów – cykle produkcyjne i dostawy po stronie producentów nie zawsze pokrywają się z oczekiwaniami odbiorców końcowych.
Już teraz podejmujemy działania, które – nie ukrywam – wiążą się z pewnym ryzykiem. Przykładowo, zdecydowaliśmy się zablokować określone wolumeny produktów, by jak najszybciej uruchomić procesy produkcyjne i tym samym zdążyć z dostawami w wymaganym przez zamawiających terminie.
Cały proces jest bardzo dynamiczny –to, można powiedzieć, żywy organizm. Jesteśmy w stałym kontakcie zarówno z dostawcami, jak i odbiorcami, wymieniamy się informacjami, reagujemy na bieżąco. Wiadomo, że pojawiają się protesty, nie wszystkie decyzje przetargowe zostały jeszcze ostatecznie rozstrzygnięte. W pewnym sensie wszyscy poruszamy się w warunkach niepewności.
Dlatego staramy się podejmować decyzje w oparciu o możliwie szeroką i rzetelną wiedzę. Świadomie przyjmujemy pewne ryzyko – oczywiście w granicach zdrowego rozsądku – wspólnie z vendorami. Już dziś mamy zalogowanych kilkadziesiąt tysięcy sztuk produktów, co można nazwać działaniem „trochę w ciemno”, ale jest to przemyślany krok. Mamy również przygotowane alternatywne scenariusze –plan B, a nawet plan C – na wypadek, gdyby coś poszło niezgodnie z założeniami. To bardzo ciekawy, ale i potężny temat – mający długofalowy wpływ na rynek, niekoniecznie wyłącznie pozytywny. Tego rodzaju inicjatywy mają charakter destabilizujący, ponieważ zaburzają
naturalne cykle wymiany sprzętu. Ponadto wpływają na średnią cenę sprzedaży – ta w takich projektach jest zwykle niższa niż rynkowa, co w konsekwencji zaniża ogólne wskaźniki. Ostatecznie konsument otrzymuje sprzęt, którego oczekiwał, ale ma to swoje konsekwencje – również w dłuższym horyzoncie czasowym. Wiemy, że ten wpływ będzie wyraźny w kolejnych okresach, choć nie jesteśmy jeszcze w stanie w pełni przewidzieć jego skali i charakteru.
Można się jednak domyślać, że po realizacji zamówień związanych z tym programem przez pewien czas – przynajmniej w obszarze edukacji – nastąpi pewne „przesuszenie” rynku. Przez kolejne kwartały może być po prostu mniej popytu.
Tak, widać to już teraz. Obecnie cały rynek notuje lekki wzrost, ale jeśli spojrzymy na strukturę tego wzrostu, sytuacja robi się ciekawa. Niektóre analizy wskazują, że nawet około 50 proc. sprzedawanych dziś notebooków w kanale konsumenckim pochodzi z programu voucherów dla nauczycieli. To bez wątpienia zmienna, która znacząco wpłynie na przyszłe okresy – choć trudno jeszcze jednoznacznie określić, jak dokładnie. Z drugiej strony, zaobserwowaliśmy też inny ciekawy trend – udział produktów gamingowych w rynku wzrósł ostatnio do około 50 proc., co jest sytuacją bez precedensu w najnowszej historii.
To interesujące zjawisko – nauczyciele kupują… sprzęt gamingowy?
To może świadczyć o kilku rzeczach. Po pierwsze, mamy do czynienia z naturalnym zjawiskiem cenowym – starsze generacje kart graficznych NVIDII staniały, ponieważ są wyprzedawane, a nowe nie zdobyły rynku tak, jak się tego spodziewano. W efekcie sprzęt gamingowy stał się bardziej osiągalny cenowo.
Po drugie – i to ważne – warto zadać pytanie: kto faktycznie podejmuje decyzję zakupową? Voucher trafia do nauczyciela, ale niekoniecznie to on jest użytkownikiem sprzętu. Może to być dziecko, które chce komputer do gier, mąż, inny członek rodziny. Trzeba też pamiętać o roli sprzedawców, którzy naturalnie
dążą do maksymalizacji wartości koszyka i starają się sprzedać droższy sprzęt.
Wspomniałeś wcześniej o inwestycjach w szkolenia kadry, co – jak wiemy –wiąże się zazwyczaj z niemałymi kosztami. To oczywiste, że dobre szkolenie kosztuje. Powiedz proszę, jakie kompetencje uważasz dziś za najważniejsze w zespole?
To bardzo dobre pytanie. W naszej branży – nie ma co ukrywać – niezależnie od tego czy mówimy o pracownikach frontowych, czy zapleczu menedżerskim, większość działań opiera się na pracy z Excelem, więc kompetencje analityczne są absolutnie kluczowe dla zrozumienia i prowadzenia biznesu.
Ale nie tylko one się liczą. Nasza branża jest przede wszystkim relacyjna, więc tzw. miękkie kompetencje również odgrywają ogromną rolę. To coś, co stale rozwijamy i bardzo cenimy. Jesteśmy też do tych kompetencji po prostu przywiązani – one są częścią naszego środowiska. Nasza branża jest w dużej mierze hermetyczna – spotykamy się z tymi samymi ludźmi od lat. Wystarczy popatrzeć na branżowe eventy – te same twarze, choć często z inną wizytówką czy w nowej roli. To osoby, które potrafią budować relacje, nie spalają za sobą mostów, zachowują reputację, a jednocześnie są na tyle kompetentne analitycznie, że odnajdują się w różnych organizacjach. Dlatego nie ma jednej prostej odpowiedzi na pytanie o „idealnego pracownika”. Osobiście jestem zwolennikiem różnorodności charakterów w zespole. Obecnie, jako organizacja, jesteśmy w trakcie wdrażania analizy Gallupa dla całego managementu – poziomu L2 i nie tylko. Chcemy, żeby ludzie lepiej rozumieli siebie nawzajem: swoje talenty, swoje naturalne predyspozycje, ale też ograniczenia. To pomaga we współpracy –trzeba wiedzieć, czego można od kogoś oczekiwać, a co może być dla niego frustrujące.
Z jednej strony rozwijamy kompetencje analityczne – Excel, Power BI – by nasi ludzie lepiej rozumieli dane, umieli je interpretować, podejmować decyzje na podstawie faktów. Z drugiej strony – pracujemy nad świadomością interpersonalną.
Chodzi o to, by pracownicy rozumieli nie tylko siebie, ale i otoczenie, w którym funkcjonują. Wiemy, że po okresie pandemii relacje międzyludzkie nie wróciły do dawnej normy. Pracujemy w trybach hybrydowych, a ludzie coraz częściej wolą napisać e-mail niż zadzwonić. Problem w tym, że komunikaty pisane nie niosą emocji. Bywają źle interpretowane. A to rodzi dystans. Dlatego kładziemy dziś duży nacisk na odbudowę bezpośrednich relacji – na to, by ludzie czuli się pewnie w kontaktach interpersonalnych, żeby chcieli ze sobą rozmawiać. Bo ostatecznie spędzamy w pracy przynajmniej 8 godzin dziennie – i dobrze, żeby to był czas, w którym czujemy się komfortowo jako zespół i jako ludzie.
Wspomniałeś o kompetencjach analitycznych, co od razu kieruje moją uwagę na temat narzędzi, które dziś wspierają analizę danych – zwłaszcza AI. Sztuczna inteligencja potrafi dziś szybko przeanalizować złożone arkusze, wyłapać trendy, które mogłyby umknąć człowiekowi. Czy szkolicie zespół w zakresie korzystania z takich rozwiązań? Czy AI znajduje zastosowanie w Komsa?
Zdecydowanie – szkolimy zespół zarówno z wiedzy produktowej, jak i z narzędzi analitycznych. Ale sama analiza to nie wszystko. Kluczowe jest zrozumienie jej wyników. Uczymy ludzi, dlaczego pewne transakcje są rentowne, a inne –mimo podobnej marży – już nie. Wdrażamy wiedzę o kosztach organizacji, cyklu konwersji gotówki, czy wpływie ryzyk kursowych – to wszystko ma znaczenie przy podejmowaniu decyzji. Korzystamy z Power BI, narzędzi AI i wsparcia asystentów opartych na czacie, ale nacisk kładziemy na umiejętność wyciągania wniosków i działania. Sama analiza nic nie da, jeśli ktoś nie podejmie właściwej decyzji: nie zwróci się do vendora o inne warunki, nie zmieni marży czy nie przyspieszy cyklu płatności. Chodzi o wypracowanie nawyku: widzę problem – wiem, co zrobić. Dlatego największy wysiłek wkładamy w budowanie świadomości i sprawczości – by pracownik wiedział, jakie ma możliwości i co konkretnie musi zrobić, aby poprawić rentowność. Na końcu tego całego procesu zawsze stoi człowiek – to on podejmuje decyzje.
Jesteś w Komsa od pięciu lat, więc doświadczyłeś zarówno pandemii, jak i obecnych kryzysów. Czy przez ten czas zauważyłeś zmiany w sposobie współpracy z partnerami? Mam na myśli nie tyle same produkty, co styl komunikacji, relacyjność, oczekiwania?
Zdecydowanie tak. Po pierwsze – technologia i automatyzacja komunikacji z partnerami cały czas
Bez dobrego, zmotywowanego zespołu nie da się zbudować trwałego biznesu. I właśnie takich ludzi staramy się przyciągać i rozwijać w naszej organizacji.
się rozwija. Rozbudowujemy platformy, ułatwiamy dostęp do informacji – to naturalny kierunek. Ale mimo to najważniejszy pozostaje bezpośredni kontakt, rozmowa, wspólne podejmowanie decyzji. Ludzka relacyjność ma ogromne znaczenie – i to się nie zmieniło.
Doświadczenia z poprzednich lat, w tym pandemia, wojna i wzrost stóp procentowych, mocno zmieniły perspektywę biznesu. Kiedyś pieniądz był tani – teraz koszt kapitału stał się jednym z najważniejszych czynników oddziałujących na decyzje. To wpłynęło na całą branżę, na elastyczność i podejście do współpracy.
Budujemy świadomość naszych ludzi – edukujemy ich z zakresu analizy, finansów, zrozumienia procesów. I ta świadomość naturalnie przekłada się na jakość współpracy z partnerami. Na końcu jednak – niezależnie od narzędzi – wszystko sprowadza się do ludzi. Bez dobrego, zmotywowanego zespołu nie da się zbudować trwałego biznesu. I właśnie takich ludzi staramy się przyciągać i rozwijać w naszej organizacji.
Jako firma możecie też pochwalić się pewną unikalną kulturą organizacyjną, prawda? Owszem. Bardzo mocno promuję wśród zespołu aktywność fizyczną. Sam od lat trenuję – codziennie wstaję o piątej rano, żeby ćwiczyć. Uprawiam crossfit, wspinaczkę, latam samolotem, kiedyś startowałem w triathlonach. To dla mnie sposób na zachowanie równowagi emocjonalnej i fizycznej. W naszej branży stresu i siedzącego trybu życia jest sporo, więc uważam, że ruch to konieczność. W Komsa wspieramy różne formy aktywności –organizujemy zajęcia z jogi, wspieramy sporty zespołowe, startujemy w wydarzeniach takich, jak Runmageddon. Chodzi o to, żeby inspirować ludzi do działania, do wyjścia poza rutynę. Sam często motywuję zespół, pytam czy ćwiczyli, czy się zapisali na trening – to już część naszej kultury. Co ważne – zachęcamy też do inicjatyw oddolnych. Jeśli ktoś chciałby zorganizować coś nowego, wystarczy zebrać grupę chętnych i zgłosić pomysł. Z chęcią wspieramy takie działania, bo one budują nie tylko zdrowie, ale też więzi w zespole.n
www.itreseller.pl
Polska rozpoczęła ogólnokrajową cyfrową transformację systemu edukacji. Podczas konferencji prasowej „AI PC w edukacji”, zorganizowanej przez firmę Intel, ogłoszono rozszerzenie pilotażu pracowni sztucznej inteligencji do 12 000 szkół w całym kraju. Celem jest przygotowanie uczniów i nauczycieli do pracy w świecie, w którym technologie oparte na AI stają się codziennością
Początki inicjatywy sięgają 2019 roku, kiedy Intel zainicjował w Polsce programy „AI for Youth” i „AI for Future Workforce”. Dotychczas przeszkolono ponad 250 nauczycieli i 5000 uczniów szkół średnich i techników. W ramach pilotażu zainstalowano pracownie AI w sześciu placówkach – zarówno miejskich, jak i wiejskich – m.in. w Toruniu, Niepołomicach, Gdyni, Wschowie, Białymstoku i Poniatowej. Projekt ten stał się punktem wyjścia do ogólnopolskiego planu modernizacji edukacji w ramach Krajowego Planu Odbudowy.
Jak zaznaczył Michał Dżoga, Country Manager Intela w Polsce, kluczowe było dotarcie również do mniejszych miejscowości:
Pilotaż pracowni AI wsparty przez Ministerstwo Edukacji Narodowej opiera się na sukcesie programów nauczania AI realizowanych przez Intela w Polsce. Pilotaż nie byłby możliwy bez wsparcia partnerów: firm Dell, HP Inc., Lenovo, oraz Microsoft. Połączenie ich sił pozwoliło na otwarcie sześciu pracowni AI. Cztery z nich to placówki z mniejszych miejscowości, na czym nam szczególnie zależało ze względu na chęć zapewniania uczniom jakościowego dostępu do edukacji cyfrowej, niezależnie od lokalizacji.
AI PC – nowe narzędzie w rękach ucznia i nauczyciela
Integralnym elementem programu są komputery AI PC wyposażone
w procesory Intel Core Ultra z układami NPU, pozwalającymi na lokalne przetwarzanie danych związanych ze sztuczną inteligencją. Takie rozwiązanie eliminuje potrzebę korzystania z chmury, co nie tylko podnosi poziom prywatności, ale też znacząco przyspiesza działanie urządzeń.
Zgodnie z danymi przedstawionymi na konferencji, zastosowanie AI PC pozwala zaoszczędzić do 240 minut tygodniowo na zadaniach takich, jak streszczanie tekstów, tłumaczenia, planowanie nauki czy generowanie zadań. Co więcej, komputery uczą się nawyków użytkownika i dostosowują działanie do jego stylu pracy, oferując spersonalizowane doświadczenie edukacyjne.
Technologie oparte na AI mają coraz większy wpływ na edukację. AI PC umożliwiają użytkownikom rozwój praktycznych umiejętności i pomagają lepiej organizować codzienną naukę, a także umożliwiają skuteczne tworzenie innowacyjnych rozwiązań AI – zaznaczył Andrzej Jankowski, ekspert ds. AI w firmie Intel.
AI LAB – kompleksowe podejście do edukacji technologicznej
Pracownie AI wyposażone zostały w zestawy komputerów, specjalistyczne oprogramowanie typu open source, materiały dydaktyczne i środowisko JupyterHub dla uczniów i nauczycieli. Kluczowym narzędziem jest tzw. Centrum Dystrybucji Usług, pozwalające na zarządzanie kontami, dzielenie się materiałami i organizację nauki w sposób uporządkowany i zintegrowany.
Z perspektywy nauczyciela, program ma szansę realnie zmienić podejście do nauczania. Monika Widulińska ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Niepołomicach, uczestnicząca w pilotażu, mówiła: „Dzięki AI LAB dzieci uczą się kreatywności i krytycznego myślenia. Naszym zadaniem jako nauczycieli jest wskazać im, jak odpowiedzialnie korzystać z nowych narzędzi. Technologia nie zastępuje nauczyciela, ale daje mu nowe możliwości.”
CMA – przykład sukcesu uczniowskiego
Jednym z ważniejszych momentów konferencji była prezentacja zwycięskiego projektu CMA – Comprehensive Medical Assistant – autorstwa trójki uczniów z Iłży: Zofii Remi, Tomasza Kozłowskiego i Wojciecha Czubaka. Ich rozwiązanie wykorzystuje komputerowe rozpoznawanie obrazów do wspierania lekarzy w diagnostyce medycznej. Projekt zdobył główną nagrodę w międzynarodowym konkursie Intel AI Global Impact Festival 2024 w kategorii 13–17 lat.
CMA to odpowiedź na rosnące problemy służby zdrowia – według badań, aż 60 proc. lekarzy doświadcza wypalenia
zawodowego, a 92 proc. pracuje po godzinach. Projekt nie tylko analizuje dane obrazowe, ale też uwzględnia kwestie etyczne i ochrony prywatności danych, co czyni go rozwiązaniem gotowym do integracji z działającymi już systemami opieki zdrowotnej.
Harmonogram i plany na przyszłość
Zgodnie z przedstawionym harmonogramem, do końca 2026 roku aż 12 000 szkół ma zostać wyposażonych w laboratoria AI. Jeszcze w 2025 roku ruszy program „Lekcja:AI”, w ramach którego przeszkolonych zostanie ponad 11 000 nauczycieli szkół podstawowych i ponadpodstawowych w zakresie odpowiedzialnego wykorzystywania sztucznej inteligencji w edukacji.
Programy „AI for Youth” i „AI for Future Workforce” mają zostać zintegrowane z podstawą programową, a uczniowie – zachęcani do tworzenia własnych projektów AI z wykorzystaniem narzędzi takich jak Python, OpenVINO
czy platformy do przetwarzania języka naturalnego i analizy danych.
Edukacja przyszłości – równość, bezpieczeństwo, innowacja
Program laboratoriów AI i wdrażanie AI PC to nie tylko inwestycja w technologię – to zmiana paradygmatu w polskiej szkole. Uczniowie zyskują dostęp do narzędzi, które pozwalają im uczyć się poprzez działanie, tworzyć projekty odpowiadające na realne potrzeby społeczne, a także rozwijać umiejętności, które będą kluczowe na rynku pracy.
Jak podkreślili organizatorzy konferencji, technologia nie zastępuje nauczycieli – wspiera ich, pozwalając tworzyć angażujące i interaktywne lekcje. Programy takie, jak „Lekcja:AI” czy „AI for Youth” kształtują przyszłych inżynierów, naukowców, analityków i twórców rozwiązań, które za kilka lat będą fundamentem gospodarki opartej na danych. n
Skomentuj, polub lub udostępnij! Artykuł dostępny w wersji cyfrowej
www.itreseller.pl
GALA HP PARTNER EXCELLENCE AWARD 2024
Na początku kwietnia eleganckie wnętrza hotelu Sofitel Warszawa Victoria zamieniły się w tętniące życiem centrum innowacji. Ponad 400 gości – od kluczowych dystrybutorów i integratorów po ekspertów technologicznych – spotkało się na HP Partner Excellence Award 2024, aby świętować minione sukcesy i wyznaczyć kierunki rozwoju na kolejne lata
Już od progu sala wypełniona była motywami nawiązującymi do Salvadora Dalí i Alberta Einsteina – artysty i naukowca, symbolizujących idealne połączenie kreatywności z precyzją. Ten zamierzony kontrast stanowił wyraźne przypomnienie, że w erze sztucznej inteligencji granica między wyobraźnią a inżynierią zaciera się, jak nigdy dotąd.
Odważny start w duchu AI Wieczór otworzył sprawdzony duet sceniczny – Marcin Prokop oraz Andrzej Sowiński, prezes HP Inc Polska. Jeszcze zanim wyróżnienia trafiły do najlepszych partnerów, zarządzający firmą skierował do publiczności słowa, które stały się motywem przewodnim gali:
„Dziękuję wam w imieniu własnym i dziękuję w imieniu całego mojego zespołu. Za tę naszą współpracę, za zaufanie. Za to, że idziemy ramię w ramię, wspólną drogą i że już dzisiaj wyznaczamy przyszłość. Budujemy ją z czasem coraz częściej opartą na sztucznej inteligencji, ale nadal piszemy ją razem jako ludzie, współpracując ze sobą, mając
do siebie zaufanie. Życzę Wam, drodzy Państwo, żeby ten wieczór dzisiejszy był przez Was zapamiętany na długo(…) Bardzo serdecznie dziękuję za miniony rok” – Andrzej Sowiński, Dyrektor Zarządzający HP Inc. Polska.
Ta deklaracja nie była pustą obietnicą. Na miejscu czekała strefa prezentacyjna z urządzeniami, które świat po raz pierwszy zobaczył zaledwie kilka tygodni wcześniej na globalnej konferencji w Nashville. Od nowych laptopów gotowych na Copilot + PC po drukarki obsługujące zdalną diagnostykę AI – każdy mógł dotknąć przyszłości.
Ferrari na torze innowacji
Kulminacją pierwszej części było wystąpienie Pawła Miszkiewicza, dyrektora Kanału Partnerskiego HP Inc Polska, ozdobione czerwonym brandingiem zespołu Scuderia Ferrari. Partnerstwo HP z legendą Formuły 1 ma wymiar wizerunkowy, ale – jak podkreślono ze sceny – niesie także realną wymianę know‑how w zakresie aerodynamiki danych i szybkości decyzji: „Istnieje coś, co nazywamy „Umysł Ferrari”. To umysł zwycięzcy. Dla nas każdy z Was na tej sali jest zwycięzcą. Każdy z was codziennie walczy o klientów, walczy o to, żeby nasi klienci byli
jak lepszy serwis, najlepsze wsparcie. Przy tym walczy z konkurencją. Dlatego z tego miejsca chciałbym bardzo serdecznie przede wszystkim podziękować Wam za miniony rok, za Wasze partnerstwo i zaufanie” – Paweł Miszkiewicz, Dyrektor Kanału Partnerskiego HP. Kilka chwil później Miszkiewicz dobitnie pokazał, że kanał partnerski to kościec biznesu HP: „Firma HP jest firmą opartą na kanale partnerskim i 90 proc. biznesu jaki robimy, robimy właśnie przez kanał partnerski. Kanał partnerski jest częścią DNA firmy HP. W momencie, gdy projektujemy produkt, serwis lub inny business model, zawsze myślimy, jak wdrożą go nasi partnerzy. Dlatego podejmujemy odważne kroki, żebyście Wy, nasi partnerzy, mieli jak najlepsze narzędzia, jak lepsze wsparcie w codziennym biznesie.”
Od fizyki kwantowej po koniec wsparcia Windows 10
Znaczną część wieczoru poświęcono megatrendom, które przemodelują rynek w 2025 r. Prof. Andrzej Dragan w zaskakująco przystępny sposób przybliżył zebranym paradoksy fizyki kwantowej, pokazując, że „niemożliwe” bywa często kwestią perspektywy. Zaraz potem na scenie pojawili się
przedstawiciele kluczowych sojuszników HP – Michał Dżoga z Intel Poland i Arkadiusz Kwiatkowski z Microsoftu. Ten ostatni przypomniał zbliżającą się datę 14 października 2025 r.:
„Ta gala to niesamowita okazja. Jedno z nich to premiera nowej kategorii notebooków, czyli Copilot + PC. Drugim jest koniec wsparcia dla Windowsa 10. Drodzy Państwo, w najbliższym czasie skupimy się na wymianie sprzętu w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw. Zostało już niewiele czasu, tak więc zapraszam do współpracy” – Arkadiusz Kwiatkowski, Senior Partner Development Manager w Microsoft.
Gwiazdy HP rozświetlają scenę Najważniejszym punktem programu było wręczenie charakterystycznych, niebieskich gwiazd HP. Laureaci reprezentowali zarówno segment retail, jak i commercial oraz Poly. Po trzy statuetki zgarnęła firma Suntar, a tytuł Dystrybutora Roku ponownie trafił do AB S.A. „Otrzymaliśmy jako partner HP trzy nagrody. Jest nam niezmiernie miło. Pragnę też podziękować naszemu zespołowi. Ale też dziękuję szanownej konkurencji, bo ona codziennie motywuje nas, abyśmy stawali się lepsi”– mówił Michał Cich, Wiceprezes Suntar.
LAUREACI GALI HP PARTNER
EXCELLENCE AWARD 2024
– Jest mi niezmiernie miło, że mogłem odebrać statuetkę Dystrybutora Roku. Dla mnie jest to niezwykła przygoda, ponieważ kontrakt HP wprowadziłem osobiście 23 lata temu do tej firmy – podsumował Jarosław Słowiński, Purchasing Director w AB S.A.
W gronie nagrodzonych znalazły się także Delkom (kategoria One HP), Komputronik (materiały eksploatacyjne i Instant Ink), x-kom (gaming), Terg S.A. (notebooki i HyperX) czy VisionCube (największy projekt Poly).
– Ogromne wydarzenie zrzeszające wszystkich największych partnerów. Dzisiaj odebrałem nagrodę w kategorii One HP – kategoria, która ocenia partnerów działających w całym zakresie produktów HP i Poly. Bardzo dziękuję całemu zespołowi Delkom. To jest przede wszystkim Wasza nagroda – podsumował Paweł Kwidziński, Business Department Director w Delkom.
Święto relacji – głosy partnerów
Część laureatów podkreślała, że nagroda to efekt wieloletniego zaufania i elastyczności we wspólnych projektach. Przedstawiciel Komputronika podsumował rok współpracy wprost: – Praca z HP w 2024 była bardzo dobra i jest to nasz najlepszy rok z tą firmą od ostatnich trzech lat. Jestem przekonany, że ciężką pracą zarówno ze strony HP, jak i Komputronika spotkamy się tutaj w przyszłym roku – Dariusz Oszmiański, Business Unit Manager Zespół Notebookowy Departament Zakupów w Komputronik S.A.
Przemysław Ladra Vice President w x-kom zwrócił uwagę na synergię zespołową:
– Z tego miejsca chciałbym bardzo podziękować całemu zespołowi HP za ten miniony rok współpracy. Dziękuję również i gratuluję całemu zespołowi
x - komu, bo sprzedaż produktów HP w naszej firmie to tak na dobrą sprawę ich zasługa.
Spektakularny finał – drony i networking
Po części oficjalnej główną salę rozświetlił dynamiczny pokaz dronów – idealne połączenie techniki lotniczej i cyfrowej choreografii. Formacje świetlne układały się w logo HP, sylwetkę Ferrari i symbol sztucznej inteligencji, metaforycznie spinając wszystkie główne wątki wieczoru. Goście jeszcze przez wiele minut dyskutowali o prezentacjach sprzętowych
i potencjale AI, wymieniając kontakty w lobby hotelowym, które zamieniło się w networking hub do późnych godzin nocnych.
Co dalej?
HP deklaruje, że w 2025 r. kluczowe będą trzy wektory: wdrożenia AI na poziomie urządzenia, modernizacja w związku z końcem Windows 10 oraz zrównoważony rozwój. Już teraz firma rozbudowuje programy szkoleniowe dla partnerów, aby przyspieszyć migracje infrastruktury SMB i enterprise do platform Copilot + PC. W międzyczasie Microsoft
zapowiedział kampanię edukacyjną o bezpieczeństwie danych po 14 października 2025 r., a Intel przedstawi kolejną generację procesorów zoptymalizowanych pod modele AI lokalnie na urządzeniu.
Gala HP Partner Excellence Award 2024 po raz kolejny dowiodła, że fundamentem sukcesu w IT są relacje i wspólna wizja, a nie tylko parametry urządzeń. Partnerzy docenieni 3 kwietnia w Warszawie to firmy, które łączą kompetencje techniczne z odwagą biznesową – dokładnie w duchu „Umysłu Ferrari”. Dzięki integracji sprzętu, oprogramowania i usług, HP oraz jego ekosystem mogą stawić czoła wyzwaniom transformacji cyfrowej i rozwijać się w tempie porównywalnym do bolidów na torze Monza.
„Spotkaliśmy się tutaj z naszymi partnerami handlowymi, z olbrzymią rzeszą naszych partnerów. Wręczyliśmy nagrody dla tych, którzy w minionym roku finansowym najbardziej przyczynili się do sukcesu naszej firmy” – podsumował Andrzej Sowiński.
Słowa te najlepiej oddają esencję wydarzenia: ludzie i partnerstwo pozostają kluczowym napędem zmian – nawet w epoce, gdy algorytmy potrafią tworzyć surrealistyczne grafiki z dokładnością godną Einsteina. Dla branży IT w Polsce gala HP to nie tylko punkt w kalendarzu – to barometr kierunku, w którym zmierza cały rynek. Jeśli energia i wizjonerski zapał z 3 kwietnia są jakąkolwiek wskazówką, przyszłość zapowiada się szybka, odważna i – co najważniejsze – wspólna. n
Skomentuj, polub lub udostępnij! Artykuł dostępny w wersji cyfrowej
www.itreseller.pl
Ponad czterystu przedstawicieli branży IT, trzydzieści marek technologicznych i blisko trzysta umówionych spotkań biznesowych w ciągu jednego dnia – te liczby najlepiej oddają skalę 21. edycji Akademii Integracji AB 2025, która zgodnie z hasłem „Łączymy pomysły, budujemy relacje” zamieniła hotel DoubleTree by Hilton w Łodzi w najgorętszy punkt polskiego kalendarza dystrybucyjnego
Wydarzenie organizowane przez wrocławskiego dystrybutora AB S.A., po raz kolejny skupiło integratorów, resellerów, producentów i ekspertów technologicznych, tworząc przestrzeń do prezentacji nowości, wymiany wiedzy i nawiązywania partnerstw. Najbardziej widoczną nowością tegorocznej edycji były strefa Focus Space i aplikacja Meeting15, które w kilka sekund pozwalały zaplanować spotkania
z vendorami i partnerami. Efekt? „Ponad 300 zaplanowanych rozmów biznesowych w jeden dzień” – podkreśliła Patrycja Gawarecka, Dyrektor Sprzedaży i Marketingu w Grupie AB, dodając: „Motywem przewodnim tegorocznej konferencji jest hasło „Łączymy pomysły, budujemy relacje”. W tym roku bardzo duży nacisk położyliśmy na networking. Chcemy, by nasi partnerzy rozmawiali, wymieniali się doświadczeniami, łączyli pomysły, dzielili się tym,
co dzieje się na rynku, co możemy zrobić razem zarówno z nami jako dystrybutorem, jak i naszymi vendorami.” Tak skonstruowana logistyka pozwoliła resellerom i integratorom odbyć kilkadziesiąt wartościowych rozmów w zaledwie kilka godzin, znacząco skracając czas potrzebny na ustalenie kolejnych kroków w projektach IT. Z perspektywy osób odpowiedzialnych za rozwój kanału partnerskiego jest to wymierna korzyść: w jednym miejscu, bez
konieczności organizowania oddzielnych wyjazdów, mogą omówić z vendorami strategie sprzedażowe, promocje czy szczegóły techniczne nowych rozwiązań.
Dell Technologies – rebranding oferty
Dell Technologies wykorzystał konferencję do zaprezentowania gruntownie odświeżonego portfolio komputerów klienckich. Dariusz Okrasa, Channel Sales Manager Dell Technologies, zwrócił uwagę na skalę zainteresowania:
„Kolejny rok z rzędu Akademia Integracji AB gości chyba ponad w tej chwili 140–150 partnerów, ponad 400 osób, które zechciały się spotkać w tym wyjątkowym miejscu w Łodzi i wymienić doświadczeniami… posłuchać o tym, jak zmienia się dzisiaj oferta AB, jak blisko AB jest w stanie odpowiedzieć na ich potrzeby.”
Według Okrasy, rebranding to coś więcej niż kosmetyka – to pełna zmiana portfolio i jednoczesne uspójnienie nomenklatury produktów, co ma ułatwić partnerom komunikację z klientami
końcowymi. Nowe laptopy i stacje robocze Dell są konfigurowane pod kątem hybrydowych modeli pracy oraz lokalnego uruchamiania obciążeń AI, które coraz częściej wymagają akceleracji przez dedykowane jednostki NPU.
Samsung – Professional Display, pamięci masowe i mobilność
Samsung Electronics wystąpił w Łodzi w trzech rolach: lidera ekranów profesjonalnych, innowatora w segmencie pamięci masowych i producenta rozwiązań mobilnych. Stoisko firmy przyciągało premierą elektronicznego papieru, nową serią interaktywnych wyświetlaczy WAF oraz flagowym ekranem The Wall.
„W tym roku bardzo dużo ludzi odwiedziło stoiska właściwie wszystkich vendorów. Nam, jako Samsung Display, niezmiernie miło gościć na tegorocznej edycji Akademii Integracji… Zaprezentowaliśmy naszym partnerom pełne portfolio rozwiązań B2B dedykowanych klientowi profesjonalnemu” – mówił Grzegorz Nowicki,
Head of Channel – Professional Display. W części pamięci masowych gwiazdą był dysk SSD 9100 Pro: „Produkt przeznaczony dla użytkowników, którzy potrzebują największej mocy, najszybszego i najbardziej niezawodnego dysku. Doskonale wpisuje się w to, co teraz ważne – czyli AI, AI on board” – powiedział Maciej Kamiński, Director of Memory Business (Poland & CEE) w Samsung Electronics.
Firma podkreślała, że technologiczne innowacje nabierają pełnego znaczenia dopiero w rękach partnerów i integratorów, którzy potrafią przełożyć parametry techniczne na wymierne korzyści dla użytkowników. Dlatego zapraszała resellerów do warszawskiego showroomu przy ul. Postępu 14, gdzie można testować rozwiązania w praktyce.
Lenovo – plany rozwoju i nowy showroom
Lenovo Polska przywiozło do Łodzi pełną gamę rozwiązań biznesowych – od laptopów ThinkPad i stacji roboczych ThinkStation po urządzenia mobilne.
Tomasz Klewinowski, SMB & Channel Director, podsumował:„To doskonała przestrzeń do wymiany doświadczeń, do wspólnych rozmów o biznesie i o przyszłości. Ogromne podziękowania dla firmy AB, która bardzo profesjonalnie przygotowała cały event…” Lenovo, które w ostatnim roku osiągnęło bardzo dobre wyniki finansowe, podkreśliło swoją rosnącą pozycję na polskim rynku. Jak wskazywał Klewinowski, dane IDC potwierdzają, że marka umacnia swoją pozycję w wielu segmentach, a sukcesy w Polsce zostały zauważone również na poziomie globalnym. Do Warszawy przybyli też niedawno przedstawiciele najwyższego kierownictwa Lenovo z regionu EMEA oraz centrali firmy, by rozmawiać o dalszych planach rozwoju.
Firma chwaliła się także otwarciem showroomu Lenovo Motorola – drugiego takiego miejsca w Europie. Przestrzeń, zaprojektowana z myślą o partnerach, ma umożliwiać im prowadzenie szkoleń technicznych, prezentacji dla klientów i spotkań sprzedażowych w otoczeniu działających urządzeń. Takie inicjatywy wzmacniają ekosystem partnerski, ponieważ redukują dystans między producentem a użytkownikiem końcowym.
HPE – Smart Choice i potencjał polskiego
Hewlett Packard Enterprise skoncentrowało się na sektorze małych i średnich przedsiębiorstw, prezentując program sprzedażowy Smart Choice oraz szerokie portfolio serwerów, macierzy i rozwiązań sieciowych.
– Biznes małych i średnich przedsiębiorstw dynamicznie rośnie w Polsce –to aż 97 proc. wszystkich firm – mówił Tomasz Cop, Distribution Business Manager, HPE.
Program Smart Choice kładzie nacisk na prostsze cenniki, krótsze terminy dostaw i dodatkowe pakiety usług, które odciążają wewnętrzne działy IT firm z segmentu SMB.
HP Inc. – komputery gotowe na sztuczną inteligencję
HP Inc Polska prezentowała swoje najnowsze portfolio komputerów biznesowych z funkcjami AI, drukarki biznesowe oraz systemy audio-wideo dla sal konferencyjnych.
„Formuła Akademii Integracji jest zawsze wyjątkowa – poza możliwością zaprezentowania naszej pełnej oferty, mamy też okazję do rozmów typowo
biznesowych z partnerami. To zawsze działa i m.in. dlatego tak chętnie wracamy. W tym roku szczególnie mocno stawiamy na nasze najnowsze portfolio komputerów wspierających AI – największe tego typu portfolio na świecie. To nasz flagowy temat, ale oczywiście prezentujemy również nowe drukarki i rozwiązania AV” – komentował Paweł Miszkiewicz, Dyrektor Kanału Partnerskiego HP Inc Polska.
Producent podkreślał, że jego komputery z procesorami najnowszej generacji i zintegrowanymi jednostkami NPU mogą przyspieszyć lokalne przetwarzanie modeli językowych, co bywa kluczowe w środowiskach o wyśrubowanych wymaganiach bezpieczeństwa.
AMD – EPYC i Ryzen PRO dla świata AI
AMD przypomniało o rosnącym znaczeniu swoich procesorów EPYC w centrach danych oraz Ryzen PRO w laptopach korporacyjnych.
– To produkty, które od lat odpowiadają na wyzwania rynku, oferując nie tylko ogromną wydajność, ale i wysoką efektywność energetyczną – Michał Stochmal, Commercial Business Development Executive, AMD.
Obecność AMD w Łodzi to nie tylko prezentacja sprzętu – to także sygnał, że producent widzi duży potencjał inwestycyjny we współpracy z polskimi integratorami przy projektach AI-ready data center.
Targus: program partnerski Empower
Akcesoria zaprezentował m.in. Targus, pokazując plecaki, torby, stacje dokujące oraz kamerę all-in-one do sal konferencyjnych. Paweł Umiński, Country Manager Poland & Baltic States, zapowiedział też start programu Empower: „Największymi zaletami naszego programu będzie przede wszystkim rejestracja projektów, benefity dodatkowe, akcje marketingowe i dostęp do pełnej dokumentacji naszych produktów.”
Znaczenie dla kanału partnerskiego w Polsce
Akademia Integracji AB jest wydarzeniem, które łączy skalę klasycznych targów z intymnością spotkań „jeden na jeden”. Dla vendorów to okazja do przetestowania nowych narracji sprzedażowych, dla integratorów – szansa na zdobycie przewagi konkurencyjnej dzięki wczesnemu dostępowi do roadmap produktowych. Co istotne, wszystkie podkreślone tu przykłady – czy to rebranding Dell, showroom Lenovo Motorola,
SSD 9100 Pro Samsunga, czy Smart Choice HPE – wpisują się w szerszy trend demokratyzacji technologii AI i elastycznego skalowania infrastruktury.
Dla polskiego rynku, na którym dominują projekty średniej wielkości, bezpośredni kontakt z inżynierami producentów jest nieraz kluczowy przy finalizowaniu specyfikacji i wycen. W praktyce oznacza to krótszy „time to cash”, zarówno dla dystrybutora, jak i dla partnera końcowego. Akademii towarzyszyło profesjonalne studio telewizyjne, zrealizowane wspólnie z naszą redakcją. Liderzy IT udzielali w nim krótkich wywiadów na żywo, komentując trendy i wyzwania – od szybkiego wzrostu zapotrzebowania na lokalne inferencje AI po rosnącą wagę cyberbezpieczeństwa w modelu edge-to-cloud.
Tegoroczna Akademia Integracji AB po raz kolejny udowodniła, że jest czymś więcej niż klasycznymi targami. To forum wymiany wiedzy, łączące prezentacje technologiczne z inżynierią relacji biznesowych. W czasie, gdy inwestycje w sztuczną inteligencję, chmurę i bezpieczeństwo przyspieszają, możliwość bezpośredniej rozmowy producent–integrator staje się realną przewagą konkurencyjną. AB S.A. – jako największy dystrybutor w regionie – ponownie pokazał, że potrafi „łączyć pomysły i budować relacje”, zapewniając branży IT miejsce do efektywnej współpracy i prezentacji najnowszych technologii. n
Rozmowy o technologii, biznesie i nagrody dla najlepszych partnerów. W Renaissance
Warsaw Airport Hotel odbył się Kongres Partnerów Hewlett Packard Enterprise (HPE) pod hasłem „Level up with AI”
Wydarzenie zgromadziło kluczowych partnerów biznesowych HPE, dystrybutorów oraz ekspertów technologicznych, którzy wspólnie omawiali najnowsze osiągnięcia i strategie w obszarze sztucznej inteligencji oraz współpracy partnerskiej.
Technologie oferowane przez Hewlett Packard Enterprise odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu współczesnego
krajobrazu IT. Dzięki innowacyjnym rozwiązaniom w zakresie chmury hybrydowej, analizy danych oraz infrastruktury sieciowej, HPE umożliwia przedsiębiorstwom efektywne zarządzanie zasobami i szybkie reagowanie na zmieniające się warunki rynkowe. W dobie cyfrowej transformacji, technologie HPE wspierają organizacje w osiąganiu lepszej wydajności, bezpieczeństwa oraz skalowalności operacji.
Szczególnie istotne jest zaangażowanie HPE w rozwój sztucznej inteligencji. Firma dostarcza narzędzia i platformy, które pozwalają na przetwarzanie ogromnych ilości danych w czasie rzeczywistym, co jest niezbędne w takich sektorach, jak medycyna, finanse czy przemysł. Dzięki temu przedsiębiorstwa mogą podejmować bardziej świadome decyzje biznesowe i wprowadzać innowacyjne usługi na rynek. HPE tworzy
szereg rozwiązań, które są niezbędne w przedsiębiorstwach o bardzo różnej wielkości i charakterystyce.
Dość powiedzieć, że dziś HPE jest najważniejszym dostawcą superkomputerów, serwerów (zarówno klasycznych racków, jak i edge), ale też sprzętu sieciowego marki Aruba. Dlatego wydarzenie tego producenta ma niemałe znaczenie.
Program Kongresu Partnerów HPE 2025 został starannie zaprojektowany z myślą o aktualnych potrzebach i oczekiwaniach partnerów technologicznych. Już od pierwszych chwil wydarzenia panowała atmosfera profesjonalizmu, otwartości i zaangażowania. Prowadzenie całego kongresu powierzono Urszuli Leciejewskiej (Channel Director HPE Polska), która z charakterystycznym wyczuciem i energią zadbała o płynny przebieg wydarzenia. To właśnie ona towarzyszyła uczestnikom przez cały dzień, wprowadzając kolejne punkty programu, a wieczorem poprowadziła także
uroczystą galę wręczenia nagród dla partnerów HPE.
Agenda obejmowała zarówno sesje plenarne, jak i panele dyskusyjne oraz wystąpienia ekspertów z Polski i zagranicy. Wśród nich na szczególne wyróżnienie zasługuje wystąpienie Kingi Piecuch, Prezes Zarządu HPE Polska. Przyznaję, że jej bardzo naturalny, pozbawiony dystansu styl wypowiedzi, zejście ze sceny, by być bliżej słuchaczy, to coś, co na warstwie narracyjnej w pełni mnie „kupuje”. Mam wrażenie, że jest w tym coś, co wpasowuje się w pewną otwartość HPE jako firmy. Pomimo skupienia na kliencie korporacyjnym, nie miewam nigdy wrażenia stonowanego dystansu, czy to w kontakcie z przedstawicielami HPE w Polsce, czy zagranicą. Styl wystąpień prezentowany przez szefową zespołu HPE w Polsce idealnie wpisuje się w ten obraz.
– Zdecydowaną większość, jeśli nie całość naszego biznesu, robimy z naszymi partnerami, dlatego współpraca
z nimi jest dla nas kluczowym ogniwem do osiągnięcia sukcesu. Przyszło nam żyć w czasach tak zwanej czwartej rewolucji przemysłowej. Ta rewolucja jest napędzana wieloma czynnikami – głównie sztuczną inteligencją, ale też Edge Computingiem, automatyką danych, robotyką oraz transformacją biznesu w kierunku usług as-a-Service. We wszystkich tych dziedzinach Hewlett Packard Enterprise jest liderem, a nasz ekosystem partnerski pomaga wszystkie te technologie i rozwiązania dowozić w najwyższym standardzie – podkreśliła Urszula Leciejewska, Channel Director w HPE Polska W dalszej części programu uwagę przyciągnęła m.in. rozmowa Macieja Kalisiaka, Data Services & Storage Sales Manager w HPE Polska i Christopha Storzuma Vice President of Sales, European Region w Scality, który omówił temat sztucznej inteligencji w branży IT. Wystąpienia uzupełniły dyskusje panelowe z udziałem liderów rynku, którzy dzielili
się swoimi doświadczeniami z wdrażania rozwiązań HPE w różnych sektorach. „Głównym tematem tegorocznej konferencji była sztuczna inteligencja. Rozmawialiśmy o projektach, które się udają, o projektach, które się nie udają, o doświadczeniach naszych partnerów, naszych własnych oraz producentów, którzy byli naszymi sponsorami. Wnioski były różne, ale jeden jest najważniejszy: sztuczna inteligencja to przyszłość. To ogromne wyzwania, ale jednocześnie ogromne możliwości współpracy naszej i naszych partnerów. Projekty, które dotąd wydawały się niemożliwe, teraz są na wyciągnięcie ręki. To też okazja do wyróżnienia najlepszych z najlepszych i do zainspirowania się tym, co możemy razem osiągnąć” – zaznaczył Maciej Kalisiak, Data Services & Storage Sales Manager, Board Member w Hewlett Packard Enterprise.
Całość dopełniła przestrzeń do networkingu – zarówno w trakcie przerw kawowych, jak i wieczornej kolacji, podczas
której można było w mniej formalnej atmosferze nawiązać cenne kontakty biznesowe. To zresztą, bez cienia wątpliwości, najważniejszy aspekt spotkań takich, jak Kongres Partnerów HPE. Możliwość spotkania się i rozmowy na żywo to cenna wartość, jaką – zarówno HPE, jak i partnerzy tej amerykańskiej firmy – wynieśli z kwietniowego wydarzenia.
Współpraca z partnerami biznesowymi stanowi fundament strategii HPE. Firma kładzie duży nacisk na budowanie trwałych relacji, które przynoszą obopólne korzyści i wspierają rozwój innowacyjnych rozwiązań. Dzięki ścisłej współpracy z kanałem partnerskim, HPE jest w stanie lepiej zrozumieć potrzeby rynku i dostosować swoje produkty do oczekiwań klientów. Partnerzy odgrywają kluczową rolę w procesie wdrażania technologii HPE, zapewniając lokalne wsparcie, doradztwo oraz integrację systemów. Taka synergia pozwala na efektywne realizowanie projektów i osiąganie wspólnych sukcesów na rynku.
Ostatecznie jednak kluczem do sukcesu są dobre relacje. Te natomiast po prostu widać. W rozmowach kuluarowych, spotkaniach przy kawie, ale nawet żartach, które padają ze sceny. A także serdeczność podziękowań opiekunów i opiekunek partnerów HPE, którzy wychodzili na scenę po nagrody.
„Firma HPE jest naszym głównym partnerem w zakresie rozwiązań Data Center. Jesteśmy złotym partnerem firmy HPE praktycznie od początku istnienia firmy, która w tym roku obchodzi swoje 30-lecie. Współpracujemy również z Arubą z grupy HPE w zakresie rozwiązań sieciowych. Obsługujemy dużą liczbę kluczowych klientów HPE i naszych, jak również mamy mocną pozycję w segmencie klientów SMB. Sprzedajemy dużo rozwiązań serwerowych, storage’owych, ale również coraz częściej rozwiązania software’owe, jak na przykład Zerto, do obsługi funkcjonalności Disaster Recovery. Dziękuję bardzo firmie HP za wyróżnienie w postaci nagrody
dla najlepszego partnera Marekting Star Partner za ubiegły rok” – powiedział Sławomir Zieliński, CEO Fast IT
„Współpracujemy z HPE od wielu lat. Jako jeden z wiodących partnerów dostarczamy komplementarne, wysoko skalowalne platformy – od najmniejszych po bardzo duże systemy. Technologie HPE, które wykorzystujemy, obejmują szeroki zakres – od storage, przez serwery, po rozwiązania takie jak EDF (red. Ezmeral Data Fabric). Tym, co cenię w tej współpracy, jest możliwość zaprojektowania całej architektury w jednym miejscu i otrzymania wszystkiego od jednego producenta. Klienci mają dzięki temu jeden punkt kontaktu i pełne wsparcie” – powiedział Tomasz Wawrzonek, wicedyrektor IT w All for One
Nagrody dla partnerów
Jak podczas większości wydarzeń partnerskich, tak i podczas Kongresu Partnerów HPE 2025 nie zabrakło ceremonii wręczenia nagród. W tym roku kategorii było łącznie jedenaście i obrazują doskonale charakter współpracy HPE z kanałem
partnerskim. Podczas gali wręczenia nagród wyróżniono partnerów w następujących kategoriach:
q Zwycięzcą w kategorii Projekt Roku została firma: All for One Poland Sp. z o.o.
q W kategorii Partnerski Debiut Roku zwyciężyła firma: AMG VISION Sp. z o.o.
q Laureatem w kategorii SMB Partner Roku została firma: Euvic Solutions S.A.
q W kategorii Service Provider Roku laureatem została firma: Talex S.A.
q Zwycięzcą w kategorii Edu Partner Roku została firma: Apex IT Sp. z o.o.
q W kategorii Partner Roku HPE Aruba Networking zwyciężyła firma: Innergo Systems Sp. z o.o.
q Laureatem w kategorii Marketing Star Partner została firma: Fast IT Solutions Sp. z o.o.
q W kategorii Marketing Star Dystrybutor laureatem została firma: Exclusive Networks Poland S.A.
q Zwycięzcą w kategorii Dystrybutor Roku została firma: AB S.A.
q W kategorii Partner Roku zwyciężyła firma: Apex IT Sp. z o.o.
q Laureatem Nagrody Specjalnej AMD, przyznawana przez producenta procesorów i układów graficznych, firmę AMD, otrzymała firma: Apex IT Sp. z o.o.
– Dziękujemy za wyróżnienie. Dziękujemy za docenienie pracy, kompetencji całego zespołu, za to, że zostaliśmy zauważeni przez producenta jako jeden z istotnych partnerów wnoszących wartość dla jego kanału partnerskiego. ApexIT jest partnerem silnie związanym z Hewlett Packard Enterprise – łączy nas i historia, i teraźniejszość – podkreślił Artur Kamiński, Chief Technologist, Board Member w ApexIT, odbierając nagrody aż w trzech kategoriach.
Wszystkim tegorocznym laureatom jeszcze raz bardzo serdecznie gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów w biznesie z firmą HPE.
Kongres Partnerów Hewlett Packard Enterprise 2025 był nie tylko okazją do zaprezentowania nowoczesnych technologii i strategii, ale przede wszystkim przestrzenią do wzmacniania relacji w ramach ekosystemu HPE. Wspólne rozmowy, wymiana doświadczeń i inspirujące prezentacje utwierdziły uczestników w przekonaniu, że przyszłość IT należy do rozwiązań budowanych we współpracy – zarówno technologicznej, jak i biznesowej.
Wydarzenie pokazało, że siłą HPE są ludzie –eksperci, inżynierowie, partnerzy i liderzy opinii, którzy razem tworzą dynamiczne środowisko dla innowacji. Networking, który towarzyszył zarówno sesjom merytorycznym, jak i wieczornej gali, pozwolił nawiązać nowe kontakty i umocnić już istniejące. To właśnie te relacje stanowią fundament rozwoju i wspólnego sukcesu. Kongres udowodnił, że w erze AI i cyfrowej transformacji, partnerstwo to nie tylko strategia –to konieczność. n
polub lub udostępnij! Artykuł dostępny w wersji cyfrowej www.itreseller.pl
Wideokonferencyjny system z AI już jest!
Immersyjny zestaw dla najbardziej wymagających –
Poly Studio E70 wraz z ekranem LED 138”
Realne spotkania bez wychodzenia z biura!
Obraz 4k - 2 obiektywy z 20-megapikselowymi sensorami
Inteligentne kadrowanie dzięki technologii AI
Technologia LED
Perfekcyjny obraz dla wymagających klientów
Profesjonalne wdrożenie i serwis gwarancyjny nawet do 60 miesięcy
STATIM
ul. Głogowska 3, 01-743 Warszawa
GATEWAY POLAND 2025
Operatorzy centrów danych, firmy zajmujące się budową i przygotowaniem technicznym tego typu obiektów, producenci sprzętu zasilającego, sieciowego, serwerowego, przedstawiciele sektora publicznego i rządu – podczas Gateway Poland – pierwszej, ale jestem pewny, że nie ostatniej, edycji tego wydarzenia, spotkały się zróżnicowane środowiska, które łączy jedno –konieczność współpracy dla rozwoju polskich centrów danych
Wprestiżowych przestrzeniach CIC Warsaw, mieszczących się w warszawskim Varso Tower, odbyła się inauguracyjna edycja konferencji Gateway Poland 2025, zorganizowana przez Polish Data Center Association (PLDCA). Wydarzenie zgromadziło blisko 200 uczestników –przedstawicieli świata biznesu, administracji publicznej, dostawców technologii, a także inwestorów i ekspertów odpowiedzialnych za rozwój cyfrowej infrastruktury. Celem konferencji było stworzenie platformy wymiany wiedzy i doświadczeń dotyczących obecnych wyzwań oraz przyszłości sektora data center w Polsce i regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
Program konferencji koncentrował się wokół trzech głównych osi tematycznych. Pierwszą z nich była strategiczna perspektywa rozwoju cyfryzacji Polski w kontekście polityki UE i globalnych
trendów gospodarczych. Drugim obszarem była rola infrastruktury obliczeniowej w rozwoju technologii sztucznej inteligencji – szczególnie istotna w świetle rosnących potrzeb przetwarzania i przechowywania danych. Trzecim zagadnieniem, niezwykle aktualnym, były kwestie związane z energetyką: dostępność mocy, efektywność energetyczna oraz zrównoważony rozwój centrów danych.
Wydarzenie otworzyła Sylwia Pyśkiewicz, Managing Director Equinix i wiceprezeska PLDCAN, która przywitała uczestników, wyjaśniając ideę stojącą za inicjatywą Gateway Poland. Po niej, na scenie wydarzenia pojawił się wiceminister cyfryzacji, Dariusz Standerski. W swoim wystąpieniu przedstawił najważniejsze informacje na temat Strategii Cyfryzacji Państwa 2035 – dokumentu, który stanowi próbę zbudowania jasno wytyczonej ścieżki rozwoju cyfryzacji w Polsce.
„Rynek centrów danych jest coraz bardziej kluczowy — już nie tylko z mikroekonomicznej perspektywy poszczególnych firm, ale wchodzimy w sferę makroekonomiczną i geopolityczną. Kwestia centrów danych to coraz częściej temat nie tylko produktywności i efektywności, ale także suwerenności technologicznej oraz łańcuchów dostaw. Widzimy pojawiający się trend: chcemy budować bliżej siebie, najlepiej we własnym państwie albo w Unii Europejskiej. A jednocześnie Unia Europejska chce inwestować coraz więcej w tego typu rozwiązania. Jesteśmy w szczególnym momencie i dlatego warto rozmawiać o przyszłości tego rynku, który będzie się stawał coraz ważniejszy – powiedział wiceminister cyfryzacji, Dariusz Standerski.
„Centra danych to nie jest jakiś abstrakcyjny twór, bardzo odległy od naszego codziennego życia. Nasze życie
codziennie się cyfryzuje. Od pierwszych godzin, kiedy otwieramy oczy, sprawdzamy aplikacje pogodowe, kiedy biegamy w parku i sprawdzamy nasze wyniki i pomiary biegowe, po zamawianie taksówki i sprawdzanie map samochodowych. De facto są to wszystko aplikacje, które muszą być gdzieś zbierane, przetwarzane, analizowane i muszą mieć gdzieś swój dom. I one właśnie znajdują się w data center. Data center potrzebują miejsca, potrzebują energii, potrzebują chłodzenia. I my to wszystko zapewniamy” – wyjaśnia Sylwia Pyśkiewicz, Managing Director Equinix
Interesujące dane na temat rynku centrów danych przedstawił Scott Roots, Sales Director EMEA w DC Byte. Wskazał on na wiodącą rolę innych części świata, szczególnie USA i Azji, w rozwoju centrów danych, oraz o nierównomiernym rozmieszczeniu tychże w Europie. Większość centrów danych na naszym kontynencie zlokalizowanych jest w obrębie tzw. FLAP-D, a więc w okolicach
kilku aglomeracji: Frankfurtu, Londynu, Amsterdamu, Paryża oraz Dublinu. Bardziej równomierne rozmieszczenie centrów danych jest jednak w interesie wielu ośrodków decyzyjnych w Europie, a rola Polski, z racji lokalizacji oraz siły gospodarczej, jest tu wyraźna.
Na scenie wystąpili m.in. eksperci technologiczni, przedstawiciele firm inwestujących w data center oraz reprezentanci organizacji branżowych. Igor Grdić z firmy Vertiv, odpowiedzialny za region Europy Środkowej, przedstawił najnowsze trendy w budowie nowoczesnych obiektów data center, dostosowanych do potrzeb epoki AI i edge computingu.
Istotnym elementem programu Gateway Poland 2025 były również panele dyskusyjne, które zgromadziły ekspertów z różnych dziedzin – od technologii, przez energetykę, po kwestie prawno-regulacyjne. Debaty stanowiły przestrzeń do otwartego dialogu na temat największych wyzwań, z jakimi mierzy
się branża centrów danych. Uczestnicy rozmawiali m.in. o barierach administracyjnych utrudniających rozwój nowych inwestycji, rosnącym zapotrzebowaniu na moc energetyczną oraz konieczności tworzenia spójnych strategii lokalnych i krajowych wspierających cyfryzację. Szczególne zainteresowanie wzbudziła dyskusja prowadzona przez Sławomira Koszołko, CEO Atman, w której udział wzięli Agnieszka Borkowska-Grzęda (Technical Lead Geoexpansion EMEA North w Google Cloud), Anna Streżyńska (dyrektor Instytutu Łączności, była minister cyfryzacji), Weronika Bajbak (Government Affairs Lead Poland w Microsoft) oraz Michał Redlich (wiceprezes i współwłaściciel Fast Group). W tej rozmowie starły się dwa spojrzenia: hiperskalerów z jednej, oraz Anny Streżyńskiej z drugiej strony. Z jednej strony, była minister wyraziła dość wyraźną krytykę wobec podejścia władz do współpracy z gigantami technologicznymi, wskazując na korzystanie raczej
z języka marketingu politycznego, zamiast twardych umów i realizacji współpracy. Z drugiej strony, przedstawicielki Microsoftu oraz Google wyraźnie wskazywały na znaczącą skalę inwestycji obu firm w centra danych nad Wisłą. „Amerykański prezydent przyjmuje akt o zwolnieniu z odpowiedzialności karnej za korupcję dokonywaną przez amerykańskie firmy w innych krajach. Uważam, że mamy prawo poczuć się też zaniepokojeni taką nagłą bliskością administracji i big techów. (…) Pewne rzeczy nie biorą się znikąd i nie możemy abstrahować od globalnej polityki i od tego, co się w niej dzieje, od niepewności, którą ta polityka w tej chwili zasiała tutaj, w Europie, również w decyzjach gospodarczych i powiedziałabym, że pewne fakty przyszły w momencie, kiedy nasze rynki są bardzo słabe i walczymy o obecność. Walczymy o to, żeby nasze biznesy rosły, ale bez wsparcia”
– powiedziała Anna Streżyńska, krytycznie odnosząc się do polityki UE w zakresie cyfryzacji. „Co się dzieje w Komisji Europejskiej? No oczywiście powstają właśnie apele o suwerenność technologiczną i tak dalej. No ale w jaki sposób one są realizowane? Jak się czyta te plany komisyjne, to widać, że tam, gdzie komisja się czuje mocniej, czyli regulacje, dbałość o te wszystkie poprawności polityczne, a nawet w miarę jeszcze przepisy uwalniające same procesy inwestycyjne, to może jest trochę więcej konkretów w tych przepisach. Natomiast jeżeli przejdziemy do zagadnień typu, jak spowodować, żeby po stronie europejskich przedsiębiorstw pojawiły się pieniądze, to tutaj mamy mgławicowe obietnice dotyczące pojawienia się jakiegoś kapitału.”
„Myślę, że zarzucanie firmom typu big tech nielojalnego podchodzenia do administracji i panoszenie się na salonach
po to, żeby coś dla siebie ugrać, jest nie do końca fair, ponieważ my nie mamy żadnej umowy z rządem polskim, nie mamy żadnych ulg i nie jest to partnerstwo publiczno-prywatne, nie mamy żadnych udogodnień inwestycyjnych, nie mamy krótszych terminów, mamy absolutnie pełne procedury, tak jak wszyscy inni. I nic nie zrobił rząd, żeby przeciągnąć na naszą stronę inwestycję do Polski. Więc wydaje mi się, że tutaj czystość tej relacji jest dosyć duża. To, że zostało to wykorzystane medialnie przez premiera tego rządu, jak mi sięwydaje, wynika z zupełnie innej kwestii. Myślę, że to wynika z sytuacji geopolitycznej Polski i pokazania, że duże amerykańskie inwestycje w obecnym czasie w tej części Europy, a konkretnie w Polsce są pewnym stanowiskiem geopolitycznym, politycznym, wzmacniając naszą rolę i nasze bezpieczeństwo po prostu. I też tak te rozmowy, które prowadziliśmy z KPRM,
zdecydowanie zdecydowanie sugerowały, że to tylko PR” – odniosła się Weronika Bajbak, Microsoft
Dość krytycznie odniesiono się także do dokumentu Strategii Cyfrowej, która wprawdzie podejmuje szeroko temat sztucznej inteligencji, ale ledwie muska obszar centrów danych, niezbędnych przecież do tego, aby AI mogło realnie funkcjonować.
„Ja nie widzę planu na rozwój infrastruktury Data center i chmury w Polsce. Nawet w tych dokumentach strategicznych to nie jest dostatecznie mocno opisane. I na dokładkę pamiętajmy, że ta strategia nadal nie obowiązuje i do połowy roku jej po prostu jeszcze nie będzie” – dodała Anna Streżyńska Interesującą rozmowę pt. „Sztuczna inteligencja, cyfrowa rewolucja XXI wieku – perspektywa rynku polskiego” mogliśmy śledzić po przerwie kawowej. Chociaż nie wzbudzała aż takich emocji, jak pierwsza debata, podejmowała niezwykle nośny temat AI, ale w lokalnym
kontekście. Rozmowę prowadził Wojciech Stramski (CEO Beyond.pl), a towarzyszyli mu na scenie: Paweł Gołąb (założyciel Bielik Consulting i Million Monkeys Software), Mikołaj Sowiński (Partner w kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak) oraz Andrzej Stella-Sawicki (COO w CloudFerro S.A.).
„Na pewno nie będziemy Doliną Krzemową, nie będziemy nowym OpenAI, Microsoftem i tak dalej. Jesteśmy za mali, zwyczajnie. Natomiast mamy ogromną szansę znaleźć sobie wertykały, w których będziemy dobrzy. Bielik, polski model zbudowany tutaj w Polsce, otwarty, jest dużo mniejszym modelem niż modele od OpenAI czy ChatGPT. Natomiast on jest w stanie konkurować z tymi modelami w języku polskim. On potrafi je przebić w niektórych metrykach w języku polskim. Więc tutaj oczywiście najważniejsze jest to, że mamy skupienie na języku polskim. W dużych modelach polski jest językiem pobocznym np. Llama ma chyba
0,5 proc. danych polskich, więc naturalnie mamy coś mało zbudowanego. Poza tym jesteśmy w stanie powiedzieć, że to nie ogranicza się tylko do Polski. Ostatnio okazało się, że mimo tego, że nie był w tym celu trenowany, Bielik jest lepszy w języku czeskim niż dedykowany do tego model czeski” – powiedział Paweł Gołąb
Wydarzenie miało nie tylko wymiar merytoryczny, lecz także networkingowy – uczestnicy mieli okazję do bezpośrednich rozmów z decydentami i praktykami rynku, wymiany doświadczeń oraz budowania relacji, które mogą zaowocować nowymi projektami w przyszłości. Organizatorzy zapowiedzieli, że Gateway Poland ma stać się wydarzeniem cyklicznym, którego celem będzie wspieranie rozwoju sektora centrów danych w Polsce oraz integracja środowiska związanego z cyfrową infrastrukturą.
Nie ma wątpliwości, że dziś Gateway Poland trafia na podatny grunt, prawdopodobnie moment zwrotny w historii.
Teraźniejszość, jak każdy czas przemian, to szansa, a nie tylko zagrożenie.
Znaczenie segmentu data center dla polskiej gospodarki rośnie w sposób wykładniczy. W dobie transformacji cyfrowej, napędzanej przez rozwój chmury obliczeniowej, AI, IoT oraz usług cyfrowych, centra danych stają się podstawowym elementem infrastruktury krytycznej. To właśnie one umożliwiają funkcjonowanie nowoczesnych usług publicznych, operacje sektora finansowego, e-commerce, a także działania międzynarodowych firm technologicznych. Polska – dzięki strategicznemu położeniu, rozwiniętej sieci energetycznej i rosnącemu zainteresowaniu inwestorów zagranicznych – ma potencjał, by stać się regionalnym hubem data center, konkurując z rynkami Europy Zachodniej i Północnej. Inwestycje w centra danych to nie tylko rozwój technologiczny, ale też wymierne korzyści dla gospodarki: nowe miejsca pracy, wzrost kompetencji cyfrowych, modernizacja sieci energetycznych oraz przyciąganie kolejnych inwestorów w sektorze high-tech.
„Gateway Poland to miejsce, gdzie my jako społeczność data center, ale nie tylko – ekosystemu
całego infrastruktury cyfrowej – tworzymy inicjatywę, w której promujemy się na arenie międzynarodowej, żeby ściągać te inwestycje i pokazać atuty inwestowania w infrastrukturę cyfrową w Polsce” – mówił podczas wydarzenia Wojciech Stramski, Beyond.pl
„Byłem przeogromnym zwolennikiem organizacji tego wydarzenia już rok temu z uwagi na to, że widzimy potencjał rynku polskiego i wzrost rynku polskiego na arenie Data Center. (…) Jestem zadowolony, że udało nam się zorganizować coś, co jest pierwszym lokalnym wydarzeniem data-centrowym o takim zasięgu, jaki udało nam się zorganizować. Blisko 50 partnerów i dookoła jeszcze inne organizacje, które chcą skorzystać na wzroście tej branży i pomóc, aby ta branża była jeszcze bardziej widoczna” – powiedział jeden z organizatorów wydarzenia, Adam Ponichtera, Country Managing Director w Data4 Poland Mogę już teraz przyznać, że kibicujemy tej inicjatywie, mając świadomość znaczenia centrów danych dla polskiej i europejskiej gospodarki. Przestrzeń do spotkań i dialogu, które mogą wspomóc rozwój tej branży, jest potencjalnie korzystna dla znacznie szerszego kontekstu digitalizacji. Nawet jeśli w Strategii Cyfrowej nie zajmuje ów obszar należytego mu miejsca. n
Sztuczna inteligencja to termin, który elektryzuje świat biznesu, obiecując rewolucję w produktywności i innowacyjności. Jednak pomimo powszechnego entuzjazmu, wiele firm wciąż nie potrafi w pełni wykorzystać jej potencjału, wpadając w sidła powtarzalnych mitów i nieefektywnych strategii.
Jako ekspertka od wdrażania AI i strategii innowacji, odkrywam najgroźniejsze pułapki, które blokują prawdziwy rozwój w erze AI i wskazuję, jak świadomie zbudować przewagę konkurencyjną.
AI – między obietnicą a niewykorzystanym potencjałem
Świat biznesu przechodzi transformację napędzaną sztuczną inteligencją, obiecującą bezprecedensowy wzrost wyników, jakości i produktywności. Od dynamicznego rozwoju narzędzi generatywnych, po zaawansowane systemy predykcyjne – AI zmienia zasady gry w każdej branży. Niestety, w parze z rosnącym zainteresowaniem idzie szereg obiekcji, półprawd i mitów, które sprawiają, że dla wielu firm potencjał AI pozostaje wciąż niewykorzystany. Przekonania o tym, że „AI magicznie zrobi wszystko“, że liczy się tylko generatywna AI, czy że to technologia prosta lub wyłącznie dla inżynierów, prowadzą do błędnych decyzji i marnowania zasobów. W tym artykule, bazując na moim doświadczeniu jako założycielki i CEO Booster of Innovation, a także na danych z rynkowych badań, rozprawię się z najczęstszymi pułapkami. Moim celem jest przedstawienie faktów,
które pomogą liderom i managerom zrozumieć rzeczywistą rolę AI i zbudować skuteczną, strategiczną ścieżkę do osiągnięcia lepszych wyników, wyższej jakości i większej produktywności.
Nie oczekuj cudu. Wykorzystaj precyzję wąskiej AI!
Powszechnie panuje przekonanie, że sztuczna inteligencja jest wszechmocnym narzędziem, które potrafi samodzielnie rozwiązać każdy problem w firmie. Nic bardziej mylnego – jesteśmy obecnie na etapie Wąskiej Sztucznej Inteligencji (ANI), która, choć niezwykle skuteczna, skupia się na ściśle zdefiniowanych zadaniach, takich jak filtrowanie spamu, personalizacja ofert marketingowych czy wykrywanie oszustw bankowych. Wyścig technologiczny w kierunku osiągnięcia Ogólnej Sztucznej Inteligencji (AGI), zdolnej do rozumowania i działania na poziomie człowieka, dopiero się rozpoczął i wymaga jeszcze wielu lat rozwoju oraz ogromnych inwestycji. W związku z tym, aby w pełni wykorzystać potencjał wąskiej AI w budowaniu efektywności w pracy biurowej, kluczowe staje się nie tylko zrozumienie jej obecnych możliwości, ale przede wszystkim opracowanie systemów współpracy z różnymi rozwiązaniami AI. To oznacza,
że nawet dla prostych narzędzi generatywnej AI, takich jak czaty AI czy aplikacje do analizy dokumentów, tworzenie prezentacji, grafik, wideo i audio, duże znaczenie ma odpowiednia konfiguracja i integracja w ekosystemie firmy.
Nie tylko generatywna AI. Szersze spojrzenie na możliwości i kontrolę Kolejnym powszechnym, lecz błędnym, założeniem jest to, że AI sprowadza się wyłącznie do generatywnej sztucznej inteligencji, czyli narzędzi zdolnych do tworzenia tekstów, obrazów czy innych treści. W rzeczywistości, generatywna AI to zaledwie fragment znacznie szerszego spektrum zastosowań, które obejmuje między innymi wizję maszynową, autonomiczne pojazdy, przetwarzanie języka naturalnego (NLP), rozpoznawanie głosu, wykrywanie oszustw, podejmowanie decyzji, Internet Rzeczy (IoT), prognozowanie, systemy rekomendacyjne. Nie należy zapomnieć o automatyzacji oraz robotyzacji procesów (RPA). Podczas gdy narzędzia generatywne, takie jak ChatGPT czy Gemini, zyskują ogromną popularność ze względu na swoją intuicyjność, inne technologie AI oferują kluczową przewagę w kontekście kontroli i bezpieczeństwa. W tych
Krystyna Jarek Ekspertka
Innowacji AI, założycielka Booster of Innovation
obszarach, procesy AI są bardziej przewidywalne, co pozwala zapanować nad wynikami i minimalizować ryzyko „halucynacji” – czyli generowania nieprawdziwych lub niezgodnych z faktami informacji. Dzięki temu, firmy mają większy wpływ na to, co zrobić z potencjalnie błędnym wynikiem, co czyni te rozwiązania bezpieczniejszymi zarówno dla użytkowników, jak i dla całej organizacji. Organizacje coraz częściej integrują AI w wielu funkcjach biznesowych, co pokazuje rosnące zrozumienie dla różnorodności i komplementarności technologii AI.
Unikaj Naśladownictwa. Dopasuj AI do potrzeb Twojej firmy
Panuje powszechne przekonanie, że sztuczną inteligencję należy wdrażać do każdego obszaru działalności firmy bez wcześniejszego,
strategicznego planu. To jednak kolejna pułapka. W rzeczywistości, wdrożenie AI bez jasno zdefiniowanej strategii jest nieefektywne. Sztuczna inteligencja jest obecnie wdrażana punktowo (ANI), a cele jej implementacji są bardzo zróżnicowane, od prostych narzędzi AI, przez zaawansowane rozwiązania, aż po wysoką automatyzację czy wręcz autonomiczne obszary. Strategia AI to przede wszystkim świadomy wybór obszarów z największym potencjałem, rozplanowana mapa wdrożenia, rozwój niezbędnych kompetencji, a także przemyślany wybór technologii i dostawców czy też samodzielny rozwój. Co ważne dla polskich firm, strategia powinna uwzględniać świadomy wybór geografii AI, czyli z jednej strony odpowiedź na wymogi regulacji i przechowywanie danych na terenie Unii Europejskiej, z drugiej strony świadomy wybór rozwoju rodzimego rynku rozwiązań AI poprzez poszukiwanie i wspieranie dostawców z Polski i Europy. Taki regionalny nacisk może nie tylko zapewnić lepsze dopasowanie do lokalnych uwarunkowań, ale także budować lokalny ekosystem innowacji, a w perspektywie długoletniej wzmacniać suwerenność technologiczną Europy.
Nowy wymiar kompetencji w XXI wieku: rozumieć AI, aby z nią współpracować
Kolejną pułapką jest przekonanie, że sztuczna inteligencja to prosta technologia, a praca z nią nie wymaga lepszego zrozumienia czym jest technologia AI. Chociaż proste interfejsy generatywnej AI, takie jak te widoczne w popularnych czatach AI, sprawiają wrażenie łatwości użytkowania, to bez głębszego zrozumienia zasad jej działania nie jesteśmy w stanie w pełni wykorzystać jej możliwości. Ta pułapka sprawia, że często niedoceniana jest budowa nowych umiejętności współpracy z AI w całej organizacji. W XXI wieku umiejętność efektywnej interakcji z systemami sztucznej inteligencji staje się tak samo fundamentalna jak pisanie, czytanie czy liczenie. Można wręcz mówić o nowym rodzaju „analfabetyzmu XXI wieku“, którym będzie brak umiejętności współpracy z AI – to deficyt, który znacząco obniży produktywność i konkurencyjność firm.
ROI z AI. Nie zawsze wysokie inwestycje
Ostatnią, lecz nie mniej istotną pułapką, jest przekonanie, że wdrożenie AI zawsze wiąże się z ogromnymi inwestycjami w zaawansowane
technologie czy budowanie rozbudowanych zespołów AI. Choć to prawda, że niektóre rozwiązania czy tworzenie własnego zaplecza z ekspertami w formie „fabryki AI” wymagają znaczących nakładów, dostępne są także narzędzia AI, które nie generują astronomicznych kosztów. Ich właściwy dobór w połączeniu z opracowanym konceptem generowania korzyści biznesowych i finansowych staje się często zachętą dla wielu firm do coraz szerszego wdrażania AI z uwagi na osiągane efekty. Nie bez znaczenia są korzyści z większej produktywności wynikające tylko z przeszkolenia ludzi z efektywnego wykorzystania narzędzi AI do swojej pracy. Wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z MIT i Boston Consulting Group (BCG) jednoznacznie pokazują, jak znacząco wzrasta jakość pracy, szybkość wykonywania zadań oraz ich liczba, gdy pracownicy zostaną przeszkoleni w zakresie efektywnego korzystania z AI. Badanie to wykazało, że dzięki przeszkoleniu pracowników, zadania są wykonywane o 12,2 proc. częściej, o 25,1 proc. szybciej, a ich jakość wzrasta o 40 proc.. To dowodzi, że nie trzeba od razu inwestować w kosztowne, zaawansowane modele AI czy tworzyć od podstaw dedykowane zespoły.
Zmiana myślenia. Klucz do odblokowania potencjału AI w Twojej firmie
Wdrożenie sztucznej inteligencji w firmie to nie jednorazowy projekt, lecz strategiczna podróż, która wymaga ciągłego uczenia się i adaptacji. Odczarowanie wielu powszechnie panujących przekonań pokazuje, że prawdziwa moc AI nie tkwi wyłącznie w zaawansowanych algorytmach czy kosztownych inwestycjach, ale przede wszystkim w zrozumieniu jej natury, strategicznym planowaniu i rozwijaniu kompetencji ludzkich. Kluczowe jest, aby liderzy i managerowie porzucili stare przekonania, które blokują potencjał AI i otworzyli się na nowe możliwości, zmieniając swoje myślenie. Pamiętajmy, że AI to nowy wymiar konkurencji, a brak strategicznego podejścia, ignorowanie konieczności rozwoju kompetencji, czy nie docenianie różnorodności technologii AI, to prosta droga do utraty przewagi rynkowej. Zacznijmy działać już jutro, strategicznie podchodźmy do AI, śledźmy nowe możliwości, pokazujmy możliwości zarządom oraz edukujmy kadrę, bo to jedyna droga do pełnego wykorzystania potencjału, jaki niesie ze sobą sztuczna inteligencja. n
Skomentuj, polub lub udostępnij! Artykuł dostępny w wersji cyfrowej
www.itreseller.pl
IFS CONNECT 2025 EASTERN EUROPE
W dniach 20–21 maja 2025 roku w warszawskim hotelu DoubleTree by Hilton miała miejsce piąta edycja konferencji IFS Connect Eastern Europe. Tegoroczne wydarzenie odbyło się pod hasłem „Industrial AI: Your Catalyst for High Performance”, a jego rozmach, bogata agenda i świetna organizacja po raz kolejny udowodniły, że IFS z roku na rok podnosi sobie poprzeczkę. I robi to z klasą.
Wydarzenie poprowadziła Sylwia Czubkowska – dziennikarka technologiczna, autorka książek i podcasterka. Co warte podkreślenia – IFS Connect odbyło się na dzień przed premierą jej najnowszej książki „Bóg techy”, opowiadającej o wpływie gigantów technologicznych na świat, politykę i nasze życie codzienne. Miałem okazję odebrać swój egzemplarz książki i już teraz wiem, że z przyjemnością podzielę się wrażeniami po
lekturze – zapowiada się naprawdę intrygująca refleksja nad tym, dokąd zmierzamy jako społeczeństwo uzależnione od technologii. Już wybór prowadzącej pokazuje, że IFS do niektórych kwestii podchodzi po prostu inaczej. Trzeba mieć
bowiem sporo odwagi, aby do prowadzenia najważniejszego wydarzenia w roku wybrać nieraz krytyczną wobec świata korporacji profesjonalistkę, zamiast telewizyjnych celebrytów o świetnym obyciu scenicznym.
Agenda, która naprawdę inspiruje
IFS postawił w tym roku na program pełen różnorodnych, intensywnych formatów – od inspirujących sesji, przez prezentacje działania produktu, po panele dyskusyjne. Pierwszy dzień otworzył Marek Głazowski, Dyrektor IFS Polska. „Jest jedna istotna rzecz, którą chciałem się z Wami podzielić. Praktycznie dwie trzecie naszych klientów jest już z nami od ponad dekady. Ponad 10 lat. Spotykamy się tu również po to, żebyśmy zaplanowali kolejne. (…) Przede wszystkim to jest platforma dla Was. To jest Wasze święto i z tego powinniście korzystać, wymieniać między sobą, między klientami, informacje i to, w jaki sposób realizujecie swoje projekty, w jaki sposób supportujecie swój biznes technologią. (…) IFS
Connect to miejsce, gdzie technologia spotyka się z biznesem” – powiedział Marek Głazowski, IFS
To jest Wasze święto i z tego powinniście korzystać, wymieniać między sobą, między klientami, informacje i to, w jaki sposób realizujecie swoje projekty, w jaki sposób supportujecie swój biznes technologią. (…) IFS Connect to miejsce, gdzie technologia spotyka się z biznesem.
Managing Director Poland & Eastern Europe IFS
Mark Moffat, globalny CEO IFS, mówił o wizji „momentu usługowego” (moment of service) i roli AI w osiąganiu przewagi operacyjnej w dynamicznym świecie przemysłu. Technologie rodem z IT, przede wszystkim sztuczna inteligencja, wchodzą coraz głębiej do biznesowej codzienności tradycyjnych branż, takich nawet sektorów, które z nowoczesnymi technologiami zupełnie się nie kojarzą. Efektem jest więc coraz silniejsze zapotrzebowanie na nowoczesne systemy dla firm, pozwalające na skuteczniejsze opanowanie wielu aspektów działania wielkich firm.
Duże wrażenie zrobił również panel „Driving Real Value Through AI & Automation”, w którym przedstawiciele firm wdrażających rozwiązania
IFS – takich jak Grupa Kęty, Atlas Ward czy WUTEH – dzielili się praktycznymi przykładami wykorzystania sztucznej inteligencji w planowaniu produkcji, serwisie predykcyjnym i zarządzaniu majątkiem przedsiębiorstwa.
Drugiego dnia nie zabrakło technicznej głębi. Sesja „The Intelligent Asset Lifecycle” skupiła się na podejściu do zarządzania cyklem życia zasobów w oparciu o dane, automatyzację i AI. Z kolei warsztat „IFS Cloud in Practice” dał uczestnikom wgląd w to, jak działa platforma IFS w rzeczywistym środowisku – od wdrożenia po skalowanie.
Nie ma natomiast cienia wątpliwości, że to sztuczna inteligencja była tematem numer jeden. Nie jednak w rozumieniu generatywnego AI, takiego jak popularne ChatGPT czy Copilot, ale inne, bo, jak określa to IFS – przemysłowe. Koncepcja Industrial AI nie jest tak naprawdę niczym nowym – modele skupione na pracy z danymi firmy, zbudowane tak, by najlepiej wykonywać konkretne zadanie biznesowe, istniały zanim świat zachłysnął się dziełem Sama Altmana i jego zespołu. Jednak dziś, aby rozróżnić obie koncepcje, IFS silnie podkreśla znaczenie tego, co robi na polu owego profesjonalnego AI.
„W zeszłym tygodniu byłam u klienta w Norwegii i to, co powiedzieli, naprawdę ze mną rezonowało. Usłyszałam: „Cathy, tu chodzi o kontekst” – i mieli absolutnie rację. Narzędzia takie jak ChatGPT są świetne. Wszyscy wiemy, ile wysiłku trzeba włożyć w stworzenie dobrego prompta, aby uzyskać sensowną odpowiedź, ale to zupełnie inny świat niż przemysłowa sztuczna inteligencja wbudowana w nasze produkty. Nawet jeśli korzystamy z generatywnej AI, z technologii Copilot, to wszystko opiera się na kontekście – rozumie Twoje dane, Twoją firmę, Twoich klientów, łańcuch dostaw, cele zrównoważonego rozwoju, wyniki finansowe, presję i parametry produkcyjne” – powiedziała Cathy Hall, Chief Customer Officer IFS
Nie zabrakło też konkretnych przykładów ze świata dużego biznesu, który nie tylko korzysta już z przemysłowego AI od IFS, ale osiąga realne, wymierne korzyści z tego tytułu.
„Konica Minolta to dla nas bardzo ceniony klient. Wykorzystują AI do planowania pracy techników serwisowych. Osiągnęli 85 proc. automatyzacji planowania – co skróciło czas harmonogramowania, zwiększyło responsywność, poprawiło wskaźnik naprawy za pierwszym razem i podniosło zgodność z SLA o ponad 20 proc.
Dzięki temu są w stanie obsłużyć o 25 proc. więcej zgłoszeń dziennie” – dodała Cathy Hall, IFS
Nagrody dla najlepszych
Na konferencji IFS Connect 2025 przyznano prestiżowe nagrody Business Transformation Awards. Wyróżnienia trafiły do firm, które zasłynęły w obszarze cyfrowej transformacji, skutecznie wdrażając nowoczesne technologie i podnosząc swoją konkurencyjność.
W kategorii Business Transformation Leader nagrodę otrzymała Grupa Kęty za pierwszą fazę wdrożenia systemu IFS Cloud, która stała się fundamentem ich transformacji cyfrowej. Wuteh doceniono za efektywną adaptację i optymalizację procesów biznesowych, a ZPAS za kompleksowe wdrożenie IFS Cloud obejmujące wszystkie kluczowe obszary działalności firmy.
W kategorii Innovative Business wyróżniono czeską firmę GZ Media, największego producenta płyt winylowych na świecie. Dzięki wdrożeniu IFS Cloud firma poprawiła efektywność operacyjną i elastyczność biznesową.
Nagrodę za Implementation Excellence otrzymała firma Kilargo, która dzięki profesjonalnemu zarządzaniu wdrożeniem IFS Cloud przeszła transformację operacyjną w sektorze spożywczym.
W kategorii Reference Client of the Year nagrodę otrzymała firma Gamet za skuteczne zarządzanie procesami produkcyjnymi i sprzedażowymi oraz aktywne dzielenie się doświadczeniami z innymi firmami. Statuetkę odebrał Sebastian Rowiński.
W kategorii Digital Transformation Architect laureatem została firma KAN, lider w branży nowoczesnych rozwiązań instalacyjnych, wyróżniona za odważną transformację cyfrową z wykorzystaniem IFS Cloud. Nagrodę odebrał Łukasz Urbaniak. W 2025 roku IFS wprowadziło także nową kategorię – IFS Brand Ambassador. Pierwszym laureatem tej nagrody został Arkadiusz Szafrański z firmy Mikomax, wyróżniony za wyjątkowe zaangażowanie i promowanie wartości IFS. Wszystkim nagrodzonym, w imieniu redakcji IT Reseller, serdecznie gratulujemy i życzymy dalszych, imponujących sukcesów.
Przerywnik… humorystyczny?
Każda konferencja potrzebuje punktu, który pozwala odetchnąć od głównej tematyki, sięgnąć myślami gdzieś dalej, poza biznes i technologię. Zwykle w tej roli znajduje się miejsce na inspirującego mówcę, kogoś kto swoimi sukcesami, osiągnięciami, potrafi wskazać na uniwersalne zasady,
Nawet jeśli korzystamy z generatywnej AI, z technologii Copilot, to wszystko opiera się na kontekście – rozumie Twoje dane, Twoją firmę, Twoich klientów, łańcuch dostaw, cele zrównoważonego rozwoju, wyniki finansowe, presję i parametry produkcyjne.
Cathy Hall Chief Customer Officer IFS
o których słyszeliśmy setki, a usłyszymy jeszcze tysiące razy. O tym, że ciężka praca, determinacja, wstawanie rano… każdy chyba zna ten zestaw, który zwykle występuje w jednym pakiecie. Do wygłoszenia tego typu przemowy IFS zaprosił Szymona Marciniaka, znanego sędziego piłkarskiego, powszechnie uważanego za jednego z najlepszych w tym fachu ludzi na świecie. Przez ostatnie dwa lata jest on regularnym gościem wydarzeń branżowych i sam miałem okazję słuchać go już kilka razy. Mam więc pewien dystans do tego wyboru, bo słysząc to wystąpienie po raz kolejny mam wrażenie, że pod wieloma względami nie współgra ono z nowoczesnością, odnosząc się raczej do norm kulturowych znanych nam raczej z blokowisk lat 90.
Nie sposób nie wspomnieć o atmosferze wydarzenia – ciepłej, otwartej i profesjonalnej. Zespół IFS, jak zawsze, zadbał o każdy detal – od przyjaznej rejestracji, przez merytoryczne rozmowy, po logistykę i networking. Ludzie tworzący IFS to nie tylko eksperci, ale też osoby, z którymi po prostu chce się współpracować.
To właśnie ta mieszanka merytoryki, życzliwości i pasji sprawia, że IFS Connect Eastern Europe jest czymś więcej niż konferencją – to przestrzeń wymiany doświadczeń, inspiracji i realnego wpływu na przyszłość biznesu.
Zakończenie
IFS Connect 2025 pokazał, że AI w przemyśle to już nie przyszłość – to teraźniejszość. To wydarzenie, które nie tylko śledzi trendy, ale aktywnie je kształtuje. A wszystko to w znakomitej oprawie, z zaangażowaną publicznością i zespołem, który wierzy w to, co robi. Już teraz czekam na kolejną edycję – i jestem pewien, że poprzeczka znów zostanie podniesiona. n
To nie błąd! Polski oddział globalnego dystrybutora, firmy TD SYNNEX, zaprosił swoich partnerów na wydarzenie „Urodziny Pac-Mana” do Hotelu Mercure Wiązownia Brant
Ta popularna gra 22 maja kończyła właśnie 45 lat. Jednak spotkanie nie było skupione na gamingu, ale na znacznie bardziej poważnej, biznesowej tematyce i przyciągnęło liczne grono partnerów, specjalistów i przedstawicieli czołowych marek technologicznych. Spotkanie było okazją ujawnienia nowego kierunku rozwoju biznesowego dystrybutora – budowy własnych serwerów typu white box.
Wśród firm, które wzięły aktywny udział w wydarzeniu, znalazły się takie marki jak Intel, Seagate, Kingston, Micron, Samsung, Logitech i Neat. Ich eksperci dzielili się wiedzą na temat najnowszych trendów rynkowych i technologicznych, a uczestnicy mogli liczyć na pogłębione rozmowy z przedstawicielami każdego z partnerów w specjalnie przygotowanych strefach konsultacyjnych.
Nośniki danych jako kluczowy element rynku
Nośniki danych odgrywają kluczową rolę w planach TD SYNNEX związanych z budową własnych serwerów white box i wybrzmiało to zauważalnie podczas wydarzenia. Wysoka wydajność, niezawodność i skalowalność pamięci masowych to fundament każdej nowoczesnej infrastruktury IT – niezależnie od tego,
czy mowa o centrach danych, rozwiązaniach dla AI, czy środowiskach chmurowych. Dlatego TD SYNNEX, współpracując z czołowymi producentami, takimi jak Seagate, Micron, Kingston czy Samsung, stawia na integrację sprawdzonych i nowoczesnych rozwiązań storage’owych. Własne serwery dystrybutora będą w dużym stopniu zależne od odpowiednio dobranych nośników – zarówno w formacie SSD NVMe, jak i HDD klasy enterprise – które zapewnią optymalne warunki pracy dla wymagających aplikacji i usług.
To istotne także dlatego, że rynek nośników danych zmienia się pod kątem bezpieczeństwa i wolumenów sprzedaży, co wpływa na ceny, oraz oczywiście pod kątem technologii.
Tomasz Malasek, Senior Sales Manager Samsung Memory zwrócił uwagę na technologiczną i produkcyjną niezależność Samsunga, co daje temu producentowi dość wyjątkową, liderską pozycję na rynku:
„Wszystkie dyski Samsung są projektowane i produkowane w całości przez nas, od pamięci NAND, przez DRAM, firmware i kontrolery, co pozwala optymalizować wydajność i trwałość” – wyjaśnił Tomasz Malasek, Senior Sales Manager Samsung Memory.
Kingston, odrobinę spóźniony w wyścigu technologii PCIe 5.0 przyznaje, że kluczowym staje się dziś bezpieczeństwo, które obok szybkości i pojemności powinno stanowić podstawę do wyboru właściwych nośników:
„Cały czas obserwujemy rosnące zainteresowanie rozwiązaniami szyfrującymi, co jest efektem nowych regulacji prawnych. W naszej ofercie od dłuższego czasu dostępne są produkty z tej kategorii podzielone – podobnie jak większość rozwiązań – na segmenty: podstawowy, średni oraz premium” – wyjaśnia Michał Bocheński Business Development Manager w Kingston Technology. Na kwestie wolumenu sprzedaży w globalnym ujęciu uwagę zwrócił
natomiast Micron, jeden z najważniejszych producentów pamięci na świecie. „Rok do roku zanotowaliśmy 62-proc. wzrost sprzedaży. Rynek jest obecnie w lepszej kondycji i liczymy, że w tym roku przekroczymy ten wynik – trend jest zdecydowanie wzrostowy. (…) Zapotrzebowanie na DRAM i NAND rośnie i rynek jest bardzo pozytywny. W ostatnim czasie ograniczyliśmy produkcję, by ceny nie spadały – oczekujemy raczej ich wzrostu” – przyznaje Paweł Pilarski, Enterprise and Consumer mindset CEE w Micron. „AI to obecnie kluczowy obszar rozwoju – dostarczamy rozwiązania dla firm tworzących aplikacje sztucznej inteligencji i jesteśmy blisko tych tematów” – dodaje
A co z nośnikami talerzowymi? Ich koniec nie tylko nie nastąpił, ale przy wyjątkowo potężnych pojemnościach mają przed sobą nadal przyszłość, w realiach powszechnego tworzenia treści za pomocą modeli generatywnej AI. Niemałe znaczenie ma też zapotrzebowanie płynące z sektora monitoringu wideo.
„Rozwiązania Seagate, takie jak seria SkyHawk, są dedykowane systemom monitoringu wideo i wideonalityki. Jeśli potrzebny jest dysk 8 TB, rekomenduję model SkyHawk AI – różnica cenowa to około 5 dolarów, a zyskujemy dysk klasy enterprise, wyższy MTBF, większy roczny workload oraz wydłużoną, 5-letnią gwarancję.” – podkreślił Karol Narojczyk, VIA Lead EMEA Region w Seagate.
Nowy obszar działalności dla dystrybutora
Największym newsem dnia była jednak zapowiedź nowej inicjatywy TD SYNNEX w obszarze serwerów. Dystrybutor, wspólnie z partnerami sprzętowymi, uruchamia projekt budowy serwerów white-box opartych na platformach Asusa, SuperMicro i Gigabyte. To strategiczny krok, który znacząco poszerza możliwości oferowania elastycznych rozwiązań data center dla klientów końcowych i integratorów.
Jak podkreślił Wojciech Kiałka, Director Specialized Solutions Poland w TD SYNNEX Poland, inicjatywa ta to odpowiedź na rosnące zainteresowanie dedykowanymi, skalowalnymi rozwiązaniami serwerowymi:
„Serwery budować będziemy na platformach Asusa, SuperMicro, Gigabyte. (…) Wcześniej nie komunikowaliśmy oficjalnie tego rozwoju, stąd też między stoiskami naszych vendorów mamy również stoisko TD SYNNEX Enterprise, które pozwoli Państwu zaadresować ewentualne pytania związane z tą ofertą”.
Czym są serwery white-box?
Serwery white-box to rozwiązania budowane z komponentów różnych producentów, bez logo dużych marek. Charakteryzują się dużą elastycznością konfiguracji i nieraz niższym kosztem, co czyni je atrakcyjną opcją dla integratorów, firm z własnym działem IT oraz dostawców usług chmurowych.
W przeciwieństwie do serwerów A-brandów, white-boxy nie są ograniczone konkretną ofertą jednego producenta – można je dowolnie konfigurować, dostosowując do indywidualnych potrzeb, np. w zakresie mocy obliczeniowej, pamięci czy interfejsów. Ich wadą może być brak jednolitego wsparcia technicznego i konieczność posiadania większej wiedzy przy wdrożeniu.
TD SYNNEX, ogłaszając budowę własnych serwerów white-box we współpracy z firmami ASUS, SuperMicro i Gigabyte, wchodzi na rynek z ofertą bardziej elastycznych i konkurencyjnych cenowo rozwiązań serwerowych, które mogą być idealnie dopasowane do potrzeb partnerów i klientów końcowych. Nie rezygnuje jednak ze sprzedaży serwerów A-brandowych, a raczej uzupełni istniejącą ofertę.
Praca zdalna nadal w mocy
W trakcie wydarzenia nie zabrakło również akcentów związanych
z rozwiązaniami do współpracy wideo i digital signage – obszarem, za który w TD SYNNEX odpowiada dywizja Maverick. Firmy Logitech i Neat pokazały, jak dzisiejsze rozwiązania wideokonferencyjne są nie tylko zaawansowane technologicznie, ale również łatwe do wdrożenia – nawet przez zespoły IT bez wcześniejszego doświadczenia AV. Obecni na miejscu specjaliści, jak Jacek Kalczyński z Logitech, Dawid Kolasa z Neat oraz Bartosz Gruza i Grażyna Gontarczyk z zespołu Maverick TD SYNNEX, zachęcali partnerów do rozwijania oferty o nowoczesne systemy wideokomunikacji.
„Według raportu Microsoftu, głównym powodem, dla którego użytkownicy nie korzystają z sal wideokonferencyjnych, jest ich skomplikowana obsługa. Naszą ambicją jest, by system wideokonferencyjny był tak prosty, jak używanie telefonu – wchodzisz do sali i od razu wiesz, jak działać” – powiedział w wystąpieniu Dawid Kolasa, Regional Sales Director – CEETI w Neat „(…) Na świecie jest ponad 80 milionów sal konferencyjnych bez rozwiązań do wideokonferencji. Wszystkie prognozy wskazują, że w najbliższych 5–10 latach ten segment będzie dynamicznie rósł.”
„Obecnie obserwujemy powrót pracowników do biur, a wraz z tym pojawia się trend hot-deskingu. Przestrzenie biurowe się kurczą, liczba tradycyjnych biurek spada, dlatego przygotowaliśmy gotowe rozwiązania odpowiadające na te zmiany” – powiedział Jacek Kalczyński, Logitech B2B Country Lead Poland.
Paliwo dla silnika biznesu – relacje
Po części oficjalnej goście mieli okazję do nieformalnego networkingu podczas ogniska, grilla oraz wieczornej kolacji z niespodziankami… iście rajdowymi. Na sali pojawiły się bowiem symulatory rajdowe, co pozwoliło wczuć się w niełatwą rolę wyczynowych kierowców.
„Zabawki dużych chłopców?” Być może. Niemniej jednak wspólna rywalizacja, stawianie czoła, nawet wirtualnym, wyzwaniom, to coś, co skutecznie buduje relacje. A te, niezmiennie, bez względu na kolejne rewolucje technologiczne, pozostają kluczowym elementem zaufania w biznesie.
TD SYNNEX wyraźnie pokazał, z jakim zaangażowaniem podchodzi do tej nieformalnej, ale niezwykle istotnej części relacji biznesowych. n
W Warszawie Lenovo otworzyło swój pierwszy showroom w Polsce. Byliśmy na miejscu, by uczestniczyć w tym wydarzeniu
Choć sklepy online zawładnęły codziennymi nawykami zakupowymi konsumentów, a większość decyzji zakupowych zapada dziś po przeczytaniu recenzji i obejrzeniu wideo, jedno pozostaje niezmienne – potrzeba doświadczenia. Dotknięcia, sprawdzenia, rozmowy z ekspertem. Zrozumiano to w Lenovo i Motoroli, decydując się na otwarcie swojego pierwszego w Polsce showroomu – miejsca spotkań, prezentacji, ale też przestrzeni dla partnerów i mediów.
To nie jest zwykły punkt sprzedaży. To przemyślana inwestycja w budowanie relacji z klientami i partnerami – w jednym z najbardziej prestiżowych miejsc w stolicy, przy Placu Powstańców Warszawy, w budynku dawnego Prudential House. Codziennie tysiące ludzi mija tę lokalizację, a teraz – mają okazję wejść i zobaczyć technologię przyszłości z bliska.
„Przede wszystkim realizujemy strategię Made in Europe. Jak Państwo wiecie, Lenovo posiada fabrykę na Węgrzech, gdzie produkuje systemy serwerowe, desktopowe, stacje robocze. Do tej pory fabryka zrealizowała już 120 milionów zamówień. To wybitny europejski akcent, co daje nam możliwość i cieszenie się tą chwilą, żeby powiedzieć, że globalnie jesteśmy numerem jeden w Europie. Jesteśmy numerem jeden też w Polsce jako producent komputerów PC. Jesteśmy bardzo, bardzo dumni z tego, że drugi w Europie showroom Lenovo i Motorola został zlokalizowany właśnie w Polsce. (…) Warszawa to jest drugie takie miejsce po Mediolanie. Polska jest szczególnie ważna na mapie inwestycyjnej
Nie tylko prezentujemy urządzenia – tworzymy także centrum inspiracji, edukacji i komunikacji. Dzięki specjalnie przygotowanym warsztatom i praktycznym doświadczeniom chcemy umożliwić naszym klientom uwolnienie pełnego potencjału innowacji „Smarter AI for All”.
Matt Dobrodziej Lenovo SVP & EMEA President
i rozwojowej firmy Lenovo” – powiedział Wojciech Zaskórski, General Manager Lenovo Polska. „Hotel Warszawa jest szczególnym miejscem z kilku powodów. Historycznie był to jeden z najwyższych budynków Europy, a nawet na świecie przed wojną i Polacy byli bardzo dumni z tego faktu, że to buduje taką przewagę technologiczną. (…) To było także pierwsze na świecie miejsce, gdzie był realizowany broadcast telewizyjny. (…) Jest to wspaniałe miejsce na mapie Warszawy. My chcieliśmy, żeby ta piękna architektura połączyła się również z technologią, aby było miejsce takie na mapie Warszawy, do którego będziemy przychodzić, i będziemy uruchamiali wiele różnych programów, aby adresować potrzeby cyfryzacji polskiego społeczeństwa, bezpieczeństwa cyfrowego itd.” – dodał wojciech Zaskórski. 200 metrów kwadratowych nowoczesnej przestrzeni to coś więcej niż sala pokazowa. To miejsce stworzone z myślą o potrzebach
Jesteśmy numerem jeden też w Polsce jako producent komputerów PC. Jesteśmy bardzo, bardzo dumni z tego, że drugi w Europie showroom Lenovo i Motorola został zlokalizowany właśnie w Polsce. (...) Polska jest szczególnie ważna na mapie inwestycyjnej i rozwojowej firmy Lenovo.
Wojciech Zaskórski
General Manager Lenovo Polska
nowoczesnych użytkowników – zarówno indywidualnych, jak i biznesowych. Odwiedzający mogą tu zapoznać się z najnowszymi rozwiązaniami Lenovo i Motoroli – od laptopów biznesowych z serii ThinkPad, przez ultramobilne Yoga, aż po maszyny Legion dla graczy, tablety, monitory i szeroką ofertę smartfonów marki Motorola. To również jedno z niewielu miejsc w Polsce, gdzie można nie tylko obejrzeć, ale rzeczywiście przetestować nowoczesne urządzenia. W epoce cyfrowej taki kontakt jest nieoceniony.
Showroom ma pełnić wielowymiarową rolę –nie tylko jako miejsce ekspozycji, ale również centrum edukacji technologicznej. W planach są liczne warsztaty, spotkania z partnerami, szkolenia, a także nagrania materiałów wideo.
Wnętrze showroomu zostało zaprojektowane z wyczuciem. Dominuje drewno, naturalne materiały i stonowana kolorystyka. To przestrzeń przyjazna i nowoczesna zarazem, zgodna z nową identyfikacją wizualną Lenovo.
„To nasz pierwszy flagowy showroom w Polsce – naprawdę inspirująca przestrzeń, w której klienci mogą zapoznać się z najnowszą technologią i zobaczyć na własne oczy, jak może ona poprawić ich życie. To druga tego typu lokalizacja w Europie, która jest świadectwem naszego zaangażowania w przybliżenie idei „Smarter Technology for All” ludziom, którzy korzystają z technologii na co dzień” – komentuje Matt Dobrodziej, SVP & EMEA President, Lenovo. „Nie tylko prezentujemy urządzenia – tworzymy także centrum inspiracji, edukacji i komunikacji. Dzięki specjalnie przygotowanym warsztatom i praktycznym doświadczeniom chcemy umożliwić naszym klientom uwolnienie pełnego potencjału innowacji „Smarter AI for All”.
Podczas wydarzenia mocno wybrzmiał także głos Motoroli – marki, która jeszcze kilka lat temu była postrzegana jako nieco niszowa, dziś zaś zdobywa coraz większe udziały w rynku. Premiera najnowszego modelu Edge 60 Fusion zbiegła się w czasie z otwarciem showroomu – co nie jest przypadkiem. Firma ta notuje w Polsce i w Europie dobre wyniki, skutecznie umacniając swoją pozycję. Co znamienne, wstęgę do otwarcia showroomu przecinała właśnie Sylwia Machnik-Kochan, General Manager Motorola w Polsce. Otwarcie showroomu Lenovo i Motorola to nie tylko wydarzenie marketingowe. To zapowiedź nowego podejścia do kontaktu z technologią – bardziej osobistego, empatycznego i opartego na doświadczeniu. W czasach, gdy wszystko dzieje się online, fizyczna obecność urządzenia, kontakt z ekspertem i możliwość wypróbowania sprzętu na miejscu stają się wyjątkowym atutem.
Warszawski showroom to druga taka lokalizacja w Europie. To sygnał, że Polska przestaje
być tylko rynkiem sprzedaży, a staje się ważnym ogniwem strategii obecności globalnych graczy technologicznych w naszym regionie. Lenovo i Motorola wchodzą w tę przestrzeń odważnie – i z konkretną wizją: technologia ma być bliżej człowieka, bardziej dostępna, bardziej zrozumiała. I właśnie temu ma służyć nowo otwarta przestrzeń w centrum Warszawy.
Z jednej strony, warto jednak zadać sobie pytanie o opłacalność takiej inwestycji. Koszt uruchomienia showroomu, jego wybudowanie, zatrudnienie obsługi i zorganizowane hucznego otwarcia to niemały koszt. Jednocześnie trudno ocenić, jaki potencjał sprzedażowy leży w tym przedsięwzięciu. Z drugiej jednak strony, Lenovo zdaje sobie sprawę z tego, że showroom niesie przede wszystkim bardzo dużą wartość widoczności marki i edukacji na temat jej urządzeń. Czas pokaże, czy showroom w Warszawie jest jedynie projektem tymczasowym, czy na stałe wpisze się w krajobraz centrum stolicy. n
MSI DLA BIZNESU
MSI zaprezentowało nowości sprzętowe celujące w biznes. Przedstawiono monitory, desktopy Cubi i notebooki, które usprawnią pracę w edukacji, finansach, medycynie oraz branży digital signage
Wczwartek, 3 kwietnia, mieliśmy okazję pojawić się we Wrocławiu na spotkaniu z przedstawicielami MSI Polska, na którym zaprezentowano nowości sprzętowe z segmentu celującego w biznes. MSI zaprezentowało nowości w kategoriach takich, jak monitory, desktopy typu Cubi oraz notebooki. Wspomniano też o nowych rozwiązaniach, które w najbliższym czasie trafią na rynek, i które powinny usprawnić pracę osobom związanym z edukacją, finansami, retailem, branżą digital signane oraz z medycyną. Wśród prelegentów znaleźli się Wojciech Jara (Business Development Manager), Artur Szpruch (Product Manager), Jakub Jarząbek (Sales Specialist) oraz Bartłomiej Śmigielski (Key Account Manager).
MSI PRO MP275QPDG oraz
MSI Modern MD272UPSW –monitory dla biznesu
MSI podkreśliło, że portfolio monitorów producenta celowanych w biznes jest już tak obszerne, jak w przypadku modeli przeznaczonych dla graczy. I faktycznie, w ofercie znajdziemy chociażby niemal 24-calowy model PRO MP2412W, który odznacza się odświeżaniem na poziomie
100 Hz, estetyczną, białą kolorystyką oraz innowacyjną podstawą stopy, w której znajdziemy przestrzeń przeznaczoną do postawienia na przykład smartfona. Mamy też PRO MP242PMG z wbudowaną kamerą. Jest to model idealny do tworzenia stanowisk wielomonitorowych. Warto też wspomnieć o konstrukcji PRO MP161 E2U, która jest 15,6-calowym rozwiązaniem mobilnym, zasilanym przez USB-C. Co ciekawe, w zestawie znajdziemy przewody z kątowymi zakończeniami, co wydłuża ich żywotność. Skupmy się jednak na nowościach. MSI PRO MP275QPDG to monitor 27-calowy, który podobnie jak MP242PMG cechuje się wbudowaną kamerą internetową (z przysłonką), gniazdem USB Typu-C z PD o mocy 98 W, wsparciem dla trybu PiP oraz przełącznikiem KVM. Mamy tu także port RJ45 oraz G-Sensor, co oznacza, że jeśli zapragniemy użytkować monitor w pozycji pionowej (wertykalnej), to urządzenie samodzielnie wykryje to położenie i nie trzeba będzie już niczego szukać w ustawieniach obrazu. Na koniec warto wspomnieć o nowym rodzaju standu, który umożliwia montaż rozwiązań Mini PC producenta, dzięki czemu monitor może zmienić się w swego rodzaju urządzenie All-in-One.
Bardzo ciekawie zapowiada się MSI Modern MD272UPSW, a więc pierwszy monitor producenta typu smart. Może on oczywiście pracować jako zwykły monitor, ale jedną z jego największych zalet jest wbudowany system Google TV. Całość oferuje rozdzielczość 4K, matrycę IPS, zasilanie USB-C 65 W, głośniki z Dolby Audio, bezprzewodowe udostępnianie obrazu z innych urządzeń (np. ze smartfonów) oraz możliwość szerokiego dostosowania standu (w 4 osiach, w tym pivot).
Seria MSI Cubi, w tym kompaktowy model mierzący zaledwie 37,5 mm
MSI Cubi to seria kompaktowych komputerów Mini PC, które łączą niewielkie rozmiary z dużą wydajnością. Przykładowo znany nam już model Cubi 5 12M wyposażony jest w procesory Intel Core 12. generacji, pamięć DDR4 oraz szybki dysk SSD M.2. Obsługuje do trzech monitorów, Wi-Fi 6E i Thunderbolt 4, idealnie sprawdzając się w biznesie oraz pracy multimedialnej. Niebawem do oferty trafią jednak nowe serie: Cubi NUC AI Series oraz Cubi NUC AI+ Series. Urządzenia różnią się głównie tym, że seria z plusem będzie wspierała rozwiązanie Copilot+ PC Microsoftu.
W sprzętach tych możemy spodziewać się układów Intel Core Ultra 7, pamięci DDR5, wsparcia WiFi 7 oraz wspomnianej wcześniej możliwości montażu (np. na standzie monitora) w standardzie VESA. Cubi NUC AI obsłuży do czterch monitorów, wyposażono go także w wygodny przewód, na zakończeniu którego znajdziemy włącznik (przez co nie musimy sięgać do niego po wspomnianym montażu za monitorem). MSI chwali się także, że urządzenie bardzo łatwo zdemontować, dzięki czemu – jeśli tylko zechcemy – w łatwy sposób można je upgrade’ować. Co istotne, mierzy zaledwie 37,5 mm, co nasuwa nam skojarzenia z rozwiązaniami NUC od Intela. Z kolei Cubi NUC AI+, oprócz Copilota+, zaoferuje nam także czytnik linii papilarnych na przycisku zasilania oraz wbudowany głośnik oraz mikrofon.
Notebooki dla biznesu: serie Prestige, Modern oraz Summit
MSI oferuje cztery główne serie notebooków dla biznesu, które różnią się funkcjonalnością i przeznaczeniem. Mowa o seriach Prestige, Modern, Summit oraz Commercial (celowane w administratorów IT). Podczas prezentacji przybliżono specyfikacje nowych modeli z trzech pierwszych serii, a więc celowane w bardziej wymagających użytkowników biznesowych, profesjonalistów i użytkowników kreatywnych, stworzonych z zachowaniem nowoczesnego designu. Mowa o Prestige A16, Modern 14F, Modern 15F oraz Summit A16 AI+.
MSI Prestige A16 AI+ wyposażono w procesor AMD Ryzen AI 9 365 i 16-calowy ekran, dostępny w dwóch wariantach: QHD+ z odświeżaniem 165 Hz lub
UHD + matryca OLED. Laptop wyróżnia się lekką konstrukcją (1,9 kg), aluminiowym wykończeniem i funkcjami takimi, jak MSI AI Engine czy Copilot+. Modern 14F to z kolei kompaktowy laptop o wadze 1,4 kg. Wyposażony został w procesor Intel Core i5-1235U 12. generacji oraz grafikę Intel Iris Xe. Mamy tu 14-calowy ekran Full HD oraz szybki dysk SSD NVMe 512 GB. Ma być on idealnym rozwiązaniem dla mobilnych profesjonalistów. Modern 15F to większy brat modelu Modern 14F, wyposażony w ekran o przekątnej 15,6 cala Full HD oraz procesor Intel Core i7-13620H. Cechuje się też odchyleniem ekranu do 180°. Summit A16 AI+ to już zaawansowany laptop typu 2-w1, wyposażony w procesor AMD Ryzen AI 9 HX oraz ekran dotykowy QHD+ z odświeżaniem 165 Hz. Obsługuje ponadto rysik MSI Pen 2 (dołączony do zestawu).
MSI Venture / Venture Pro – nowa seria dla studentów, twórców i przedsiębiorców
Co ciekawe, zapowiedziano też serię Venture/ Venture Pro, która ma cechować się dużym zróżnicowaniem pod kątem podzespołów, ale także gabarytów (dostępne będą modele 14-, 15-, 16 –i 17-calowe). Są to urządzenia celowane w studentów, twórców oraz przedsiębiorców. Możemy tu liczyć na wydajność zapewnianą przez układy Intel Core Ultra, sparowane z AMD Ryzen AI 300. Seria z dopiskiem Pro będzie ponadto pracować na kartach graficznych NVIDIA GeForce RTX. Specyfikację dopełnia pamięć DDR5 oraz SSD PCI-E Gen 4, a także WiFi w kategorii 6E. Na koniec warto dodać, że kadłubki wykonano z aluminium, co sugeruje wydłużoną żywotność urządzeń.
Rozwiązania sprzętowe i software’owe dla biznesu
Oprócz nowości sprzętowych (nowości, które wcześniej były już co prawda ogłaszane globalnie, ale teraz zmierzają do Polski), MSI wspomniało także o nowych rozwiązaniach sprzętowych oraz o software’owych. Mowa chociażby o Eyes Ergo, technologii, która nie tylko chroni wzrok, redukując migotanie i światło niebieskie, ale także monitoruje naszą pozycję przed ekranem, pomagając utrzymać ergonomiczną postawę podczas pracy. Warto wspomnieć też o MSI Power Link Support, które pozwala na włączanie komputerów Mini PC za pomocą przycisku na monitorze, oferując praktyczne rozwiązanie dla uporządkowanego środowiska pracy. Co ciekawe, MSI wprowadza też do sprzedaży same standy do monitorów, które umożliwią zamontowanie wspomnianych wcześniej urządzeń Mini PC, dzięki czemu zyskamy nie tylko przestrzeń na biurku, ale także sprawimy, iż nasz setup (jeśli zajdzie taka potrzeba) będzie łatwiejszy w transporcie.
MSI Care i MSI Care Plus –kompleksowa ochrona sprzętu
Przypomnijmy, że decydując się na zakup urządzenia od MSI, możemy skorzystać z programu MSI Care, który umożliwia bezpłatne przedłużenie gwarancji o dodatkowe 3 miesiące. Gwarancją tą możemy objąć laptopy, komputery stacjonarne, monitory i urządzenia All-in-One. Po wypełnieniu krótkiego formularza zyskamy dodatkowe zabezpieczenie, które chroni przed kosztami
napraw po wygaśnięciu standardowej gwarancji. A jeśli potrzebowalibyśmy bardziej rozbudowanej ochrony, MSI oferuje program MSI Care Plus. To rozszerzona gwarancja, która wykracza poza podstawowy, dwuletni okres i obejmuje naprawy z użyciem oryginalnych części, bezpłatny transport sprzętu w obie strony (door-to-door), zdalne wsparcie specjalistów oraz gwarancję całkowitej wymiany lub zwrotu pieniędzy, gdy naprawa nie będzie możliwa.
MSI dla biznesu – nowoczesne rozwiązania dla firm
Jak widać, MSI coraz odważniej podbija rynek komputerów przeznaczonych dla firm. W ofercie producenta znajdziemy nie tylko laptopy z linii Prestige, Modern i Summit, ale także Mini PC Cubi oraz monitory biznesowe. Firma stawia ponadto na nowości technologiczne, jak Copilot+ czy Eyes Ergo, które mają ułatwić i usprawnić codzienną pracę. Kompaktowe rozmiary urządzeń, solidne wykonanie i praktyczne rozwiązania, takie jak możliwość mocowania Mini PC bezpośrednio na monitorze, mogą przyciągnąć firmy poszukujące wygodnych i wydajnych narzędzi. Na rynku biznesowym, gdzie od lat króluje chociażby Dell, HP czy Lenovo, MSI nie ma łatwego zadania. Jednak znajomość nowych technologii, nowoczesny design sprzętów (wiele z nich występuje w bieli) i specjalistyczne rozwiązania mogą pomóc im wywalczyć nieco przestrzeni. Atutem MSI jest też na pewno umiejętność łączenia małych rozmiarów z wysoką wydajnością oraz korzystne warunki gwarancyjne (MSI Care i MSI Care Plus), budujące zaufanie do marki. n
W połowie kwietnia stadion Legii Warszawa, zwykle wypełniony piłkarskimi emocjami, zamienił się w technologiczne centrum dowodzenia.
Ponad pięćset osób – klienci, partnerzy i specjaliści IT – spotkało się na wydarzeniu Unlocking Tomorrow 2025, aby zobaczyć, w jakim kierunku Dell Technologies chce poprowadzić rynek sprzętu klienckiego i infrastruktury centrów danych. Na widowni zasiadali uczestnicy zarówno obecni fizycznie, jak i połączeni online,
co idealnie wpisywało się w hybrydowy charakter współczesnego biznesu. Atmosfera stadionu – z trawiastą murawą i trybunami w tle – została świadomie wykorzystana: między sesjami można było rozegrać szybki mecz lub partię szachów, symbolicznie łącząc refleks sportowca z taktyczną precyzją szachisty.
Dialog jako klucz do skutecznych wdrożeń
Otwarcia dokonał Dariusz Piotrowski, VP Sales & General Manager Poland w Dell Technologies, przypominając, że nawet najlepszy sprzęt nie zastąpi rozmowy o potrzebach. – To wydarzenie jest doskonałą okazją do rozmowy
– do dialogu z naszymi klientami i partnerami – podkreślił Dariusz Piotrowski. Już w pierwszych minutach spotkania zaakcentowano konieczność konsultacji przed wyborem rozwiązań - od notebooka, przez edge, aż po rozbudowane data center. Piotrowski zwrócił uwagę, że urządzeń Dell nie da się po prostu zamówić z katalogu; kluczowe są case studies, warsztaty i współtworzenie architektury dopasowanej do scenariusza klienta.
Dwa nurty programowe:
Client Solutions i infrastruktura
Agenda została podzielona na dwa równoległe strumienie:
q Client Solutions – prezentacje dotyczące komputerów osobistych, monitorów i akcesoriów.
q Rozwiązania infrastrukturalne –serwery, storage, sieci oraz ochrona danych.
Takie rozdzielenie pozwoliło uczestnikom dopasować ścieżkę do swoich ról: od CIO czy CTO po inżynierów DevOps.
Na scenie pojawili się przedstawiciele partnerów technologicznych – m.in. Intel, AMD, Qualcomm, Nvidia i Microsoft – podkreślając otwarty ekosystem Dell Technologies.
Najwięcej emocji wzbudziła premiera całkowicie przeprojektowanej linii notebooków Dell Pro i Dell Pro Max. Jak podkreślił Marcin Morawski, Head of Marketing Poland:
Notebooki Dell, Dell Pro i Dell Pro Max to nie ewolucja, to rewolucja. Jest to pierwsza od powstania firmy Dell Technologies tak kluczowa zmiana, jeśli chodzi o nowe notebooki AI PC, które będą w tej chwili miały nowe nazewnictwo, nowy design i nowe funkcjonalności, aby przygotować wszystkich pracowników do pracy w najnowszych wyzwaniach ery digitalu i sztucznej inteligencji.
Nowe modele otrzymały procesory Intel Core Ultra Series 2 oraz AMD Ryzen z wbudowanymi jednostkami NPU, co – zgodnie z informacjami producenta
– zapewnia długą pracę na baterii i przyspiesza zadania AI wykonywane lokalnie. Na globalnym blogu firmy zaznaczono, że notebooki są nawet 36 proc. szybsze od poprzedników. W praktyce oznacza to, że obciążenia takie jak generowanie grafiki w oparciu o modele generatywne czy analiza danych w czasie rzeczywistym mogą być realizowane bezpośrednio na komputerze, bez wysyłania plików do chmury.
Co istotne – i zgodne ze strategią zrównoważonego rozwoju – obudowy wykonano z tworzyw wtórnych, a pudełka produkowane są w 100 proc. z materiałów nadających się do recyklingu.
chłodzone cieczą to odpowiedź na rozbudowane modele AI
Dell Technologies nie poprzestał na laptopach. Drugi nurt konferencji zdominowały serwery chłodzone cieczą, zoptymalizowane pod generatywną AI i GPU Nvidia. W zestawieniu z tradycyjnym powietrznym chłodzeniem
pozwalają one zredukować zużycie energii nawet pięciokrotnie – element, na który zwracał uwagę Piotrowski w swoim podsumowaniu. Inżynierowie pokazali modułowe rozwiązania, które można skalować od małych implementacji edge po klastry HPC. Dell podkreśla, że kluczem do sukcesu jest orchestracja AI odbywająca się zarówno na brzegu sieci, jak i w data center, bez zbędnych przestojów.
Równoległe sesje dotyczyły również takich tematów jak:
q Bezpieczeństwo punktów końcowych (Dell SafeBIOS, SafeID, SafeData).
q Storage i backup – macierze oparte na PowerStore i integracja z usługami cyber-odporności.
q Sieć jako kod – zarządzanie SD-WAN i automatyzacja polityk sieciowych, które ograniczają złożoność przy wdrożeniach rozproszonych aplikacji AI.
Polska fabryka w Łodzi – serce produkcji na region EMEA
W części poświęconej roli Polski na mapie korporacji wystąpił Sebastian Antkiewicz, Senior Manager Products & Solutions. Przywołał on imponujące statystyki:
Wszelkie badania rynku mówią o tym, że już w 2028 roku 95 proc. komputerów, na których będziemy pracować, będą to komputery przystosowane do efektywnej pracy z aplikacjami wykorzystującymi AI. (…) Produkcja naszych komputerów odbywa się w polskiej fabryce Dell Technologies w Łodzi. Fabryka wyprodukowała już ponad 60 milionów urządzeń, które zostały dostarczone na cały rynek EMEA, a także do wielu krajów poza tym rynkiem. Dla nas fabryka jest sercem Dell w Polsce.
Lokalizacja w Łodzi jest strategiczna – zapewnia szybkie logistyki do Europy i rynków Bliskiego Wschodu. Dzięki
temu Dell może skrócić łańcuchy dostaw i jednocześnie spełniać unijne wymogi dotyczące ograniczenia śladu węglowego.
Organizatorzy zadbali o strefę expo z ponad dwudziestoma stanowiskami, gdzie można było dotknąć prototypów, porozmawiać z inżynierami i wykonać szybkie benchmarki. Popularnością cieszyły się pokazy Dell Optimiser – narzędzia AI, które uczy się przyzwyczajeń użytkownika i optymalizuje zużycie energii oraz priorytety ruchu sieciowego. Sesje hands-on na żywo transmitowano do platformy streamingowej, aby zdalni uczestnicy mogli na bieżąco zadawać pytania. Materiały wideo z wystąpieniami – m.in. rozmowa z Marcinem Morawskim i panel z przedstawicielem AMD – są już dostępne na YouTube.
W przerwach zamiast klasycznego coffee breaku można było chwycić piłkę i rozegrać pięciominutowy mecz na mini-boisku lub spróbować swoich sił przy szachownicach. Ten nietypowy miks aktywności podkreślał, że technologia nagradza zarówno refleks, jak i strategiczne myślenie.
na Dell Technologies Forum
Podczas finału Piotrowski ogłosił, że kolejna odsłona Dell Technologies Forum odbędzie się 9 października 2025 na torze wyścigów konnych Służewiec. Organizatorzy obiecują wydarzenie „jeszcze większe” i, co najważniejsze, skoncentrowane na codziennej współpracy z partnerami.
– To wydarzenie jest okazją do rozmowy –do dialogu z naszymi klientami i partnerami. To był dzień, w którym to się działo. – podsumował Dariusz Piotrowski.
Unlocking Tomorrow 2025 nie było kolejną prezentacją katalogu produktów. To manifest strategiczny, w którym Dell Technologies udowodnił,
że sukces w erze AI wymaga czegoś więcej niż samego hardware’u. Kluczowe są:
q Partnerski dialog – wypracowanie scenariuszy wdrożeniowych razem z klientem.
q End-to-end portfolio – spójna oferta od stacji roboczych po data center.
q Zrównoważony rozwój – redukcja zużycia energii i krótkie łańcuchy dostaw dzięki produkcji w Łodzi.
Jeśli prognoza o 95 proc. komputerów przystosowanych dla AI do 2028 r. się sprawdzi, przedsiębiorstwa, które już dziś rozpoczną adopcję tych rozwiązań, zyskają przewagę konkurencyjną. Dell pokazuje, że jest przygotowany, by tę drogę „wybudować” – od notebooka na biurku pracownika po klaster GPU w serwerowni.
Nadchodzące Dell Technologies Forum będzie kolejną okazją, by zobaczyć, jak teoria przekłada się na praktykę. Jeśli Unlocking Tomorrow było rozgrzewką na murawie, październikowa konferencja ma szansę stać się finałem, w którym partnerzy i klienci wspólnie strzelą gola cyfrowej transformacji. n
Podczas tegorocznej gali IT Champions TD SYNNEX Polska odebrał statuetkę IT Champion 2025 w kategorii „Dystrybutor Specjalizowany”. Owa specjalizacja, czy raczej specjalizacje, to efekt nacisku na wyjątkową wiedzę, zawartą w Business Unitach dystrybutora. Jednym z nich jest zespół skupiony na rozwiązaniach IBM. Co zapewnia partnerom TD SYNNEXu? Jakie możliwości oferuje?
Zespół IBM w TD SYNNEX to jeden z kluczowych filarów działalności dystrybucyjnej firmy w obszarze rozwiązań zaawansowanych.
Tworzy go obecnie 14-osobowa grupa specjalistów, której struktura i kompetencje odzwierciedlają rosnącą rolę dystrybutorów z wartością dodaną (VAD)
w środowisku IT. TD SYNNEX nie ogranicza się od dawna wyłącznie do klasycznej roli pośrednika logistycznego – dziś pełni funkcję technologicznego doradcy, edukatora i integratora, wspierającego partnerów w projektach związanych z infrastrukturą, cyberbezpieczeństwem i sztuczną inteligencją.
Hardware i software
Zespół IBM w TD SYNNEX historycznie dzieli się na dwie główne części: hardware’ową i software’ową. W części sprzętowej mamy dwuosobowy zespół specjalistów techniczno-handlowych odpowiedzialnych za serwery UNIX-we (IBM Power) oraz trzy osobowy zespół
odpowiedzialny za pamięci masowe gdie niekwstionowanym królem sprzedaży jest szczególnie popularny w Polsce model IBM FlashSystem 5300. Ten model cieszy się obecnie ogromnym zainteresowaniem Partnerów Handlowych i klientów, głównie dzięki swojej wydajności, stabilności i bardzo atrakcyjnemu stosunkowi ceny do możliwości. Zespół hardware’owy uzupełniają osoby specjalizujące się w usługach wsparcia serwisowego oraz współpracy z Partenrami Handlowymi. Dodatkowo, TD SYNNEX zapewnia Partnerom wsparcie inżynierea wsparcia technicznego, który pełni także rolę architekta systemowego – wspiera partnerów przy testach i wdrożeniach, a także pomaga skonfigurować środowiska demonstracyjne. – Osoba, która pracuje w dystrybucji i zajmuje się takimi serwerami, musi być technicznie wyspecjalizowana. Musi wiedzieć, o co zapytać klienta, jakie dane uzyskać – w sensie: jakie aplikacje będą działać, jakie są wymagania, jaki model działania przewiduje firma. To jest wiedza konsultingowo-techniczna, którą buduje się latami. I to nie są typowi handlowcy – to są konsultanci techniczno-handlowi, ale z mocnym naciskiem na aspekt techniczny. I właśnie dlatego partnerzy chcą z nami pracować – bo wiedzą, że jak my przygotujemy konfigurację, to ona będzie działać i spełni wymagania końcowego klient – wyjaśnia Ireneusz Urbanek, IBM Business Unit Manager w TD SYNNEX Polska.
Część software’owa zespołu IBM kierowana przez Mariusza Olszewskiego liczy sześć osób i koncentruje się na rozwiązaniach związanych z Automation oraz AI. Specjaliści ci nie są przypisani do jednego, wąskiego obszaru – każdy z nich zna dobrze pełne portfolio IBM w zakresie oprogramowania, co pozwala elastycznie odpowiadać na pytania Partnerów i klientów końcowych. Oczywiście, mówiąc o oprogramowaniu i sztucznej inteligencji w portfolio IBM nie sposób pominąć platformy IBM watsonx. – Z AI jest ten problem, że nie da się sprzedać gotowego produktu typu ‚basic‘. To są zawsze indywidualne projekty, dopasowane do konkretnej firmy, jej danych, jej celów. I to sprawia, że wielu partnerów nadal porusza się w tym obszarze bardzo niepewnie – wiedzą, że AI może pomóc w ich biznesie, ale nie do końca czują, co dokładnie mogą z tego wyciągnąć. My właśnie w tym widzimy naszą rolę – edukujemy, pokazujemy, z jakich rozwiązań można korzystać, jakie są wymagania sprzętowe, które modele się do nadają do zadań potrzebnych klientowi. Mamy szerokie portfolio producentów, więc nasi partnerzy nie muszą latać od jednego do drugiego – mogą przyjść do nas,
Edukujemy, pokazujemy, z jakich rozwiązań można korzystać, jakie są wymagania sprzętowe, które modele się do nadają do zadań potrzebnych klientowi. Mamy szerokie portfolio producentów, więc nasi partnerzy nie muszą latać od jednego do drugiego – mogą przyjść do nas, przejść przez nasz kurs, zobaczyć praktyczne testy, a potem wspólnie z nami zaprojektować rozwiązanie dla swojego klienta. To nie jest sprzedaż pudełek –to tworzenie wartości wspólnie – definiuje rolę TD SYNNEX w całym procesie wdrażania biznesowych modeli AI.
Ireneusz Urbanek IBM Business Unit Manager TD SYNNEX Polska
przejść przez nasz kurs, zobaczyć praktyczne testy, a potem wspólnie z nami zaprojektować rozwiązanie dla swojego klienta. To nie jest sprzedaż pudełek – to tworzenie wartości wspólnie – definiuje rolę TD SYNNEX w całym procesie wdrażania biznesowych modeli AI Ireneusz Urbanek Wyraźnie widać, że istnieje wyraźna różnica pomiędzy rozwiązaniami sprzętowymi, a AI w kontekście rozmów z klientem końcowym. To już nie decyzja podejmowana przez dział IT. Z racji swojej specyfiki decyzji o wdrożeniu AI bliżej do kluczowej decyzji biznesowej niż kolejnej rozbudowy, wpływa bowiem na funkcjonowanie przedsiębiorstwa, nieraz w niebagatelny sposób. – W przypadku AI to nie jest już rozmowa o tym, że firma ma 90 proc. wykorzystania infrastruktury i trzeba ją zmodernizować. Tu trzeba zaproponować klientowi coś więcej – nową wizję. Pokazać, że są narzędzia, które pozwolą osiągać lepszy zwrot z inwestycji, działać szybciej, lepiej reagować na potrzeby rynku. I to już nie jest rozmowa z działem IT, ale często z zarządem czy osobami odpowiedzialnymi za strategię biznesową. Partner musi umieć pokazać korzyść, wskazać, co klient może zyskać dzięki wdrożeniu AI. Dlatego potrzebujemy ludzi, którzy będą potrafili połączyć świat infrastruktury ze światem biznesu – wyjaśnia Urbanek.
Hit sprzedażowy
Wspomniany już wcześniej IBM FlashSystem 5300 to swoisty hit sprzedażowy w ocenie zespołu IBM w TD SYNNEX. To rozwiązanie pamięci masowej
W przypadku AI to nie jest już rozmowa o tym, że firma ma 90 proc. wykorzystania infrastruktury i trzeba ją zmodernizować. Tu trzeba zaproponować klientowi coś więcej – nową wizję. Pokazać, że są narzędzia, które pozwolą osiągać lepszy zwrot z inwestycji, działać szybciej, lepiej reagować na potrzeby rynku. I to już nie jest rozmowa z działem IT, ale często z zarządem czy osobami odpowiedzialnymi za strategię biznesową. Partner musi umieć pokazać korzyść, wskazać, co klient może zyskać dzięki wdrożeniu AI.
Ireneusz Urbanek
IBM Business Unit Manager, TD SYNNEX Polska
klasy midrange, idealnie wpisuje się w potrzeby polskiego rynku – zwłaszcza firm średniej wielkości oraz nieco większych przedsiębiorstw oczekujących wysokiej wydajności i niezawodności w rozsądnej cenie. Macierz ta wyróżnia się zrównoważonym podejściem do trzech kluczowych aspektów: wydajności, funkcjonalności i kosztów. Dzięki temu uznawana jest za jeden z najlepiej dopasowanych produktów IBM do realiów lokalnych i europejskich klientów. Sprzęt został zaprojektowany tak, aby sprawdzał się zarówno w środowiskach produkcyjnych, jak i testowych. W kontekście bezpieczeństwa FlashSystem 5300 oferuje zestaw funkcjonalności przydatnych w ochronie przed cyberzagrożeniami, w tym „popularnym” ostatnio ransomware. W połączeniu z dedykowanym oprogramowaniem IBM – np. platformami do monitorowania i reakcji na incydenty – system może automatycznie wykrywać ataki i wspierać procedury przywracania danych. W bardziej zaawansowanych scenariuszach, jak podkreślają eksperci TD SYNNEX, technologia IBM pozwala na wdrożenie rozwiązań zapewniających nie tylko wysoką dostępność i replikację danych, ale także odporność na celowe ataki oraz awarie fizyczne.
Demo jako jeden z pęku kluczy do sukcesu
W ramach swojej działalności zespół IBM TD SYNNEX oferuje znacznie więcej niż tylko doradztwo sprzedażowe. Dysponuje rozbudowanym
środowiskiem testowym (sprzętem demo IBM oraz Demo Labem), złożonym m.in. z serwerów IBM Power10, macierzy IBM FlashSystem 5300 i serwerów intelowych z kartami GPU NVIDII. To nie tylko narzędzie / środowisko edukacyjne dla Partnerów i klientów, ale i praktyczne – umożliwia partnerom przeprowadzanie realnych testów wydajnościowych, przetestowanie funkcjonalności np. związanych z bezpieczeństwem czy współpracą z innymi systemami. TD SYNNEX pozwala również na wypożyczenie macierzy do testów u klienta końcowego w jego środowisku, co najczęściej znacząco przyspiesza proces decyzyjny. Jak przyznają przedstawiciele firmy, możliwość sprawdzenia systemu w praktyce – podobnie jak jazda próbna samochodem – pozwala klientom przekonać się do zakupu szybciej i skuteczniej niż najlepsza prezentacja.
– Testy u klienta bardzo przyspieszają i upraszczają rozmowy. To działa trochę jak jazda próbna samochodem – jeśli ktoś chce kupić auto z wyższej półki, to sam sprzedawca nie przekona go, że ten samochód jest wart swojej ceny. Klient musi wsiąść, poczuć wnętrze, sprawdzić komfort, przyspieszenie – wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa rozmowa. Podobnie jest z naszymi macierzami. Jak klient zobaczy, że sprzęt rzeczywiście działa tak, jak obiecywaliśmy, że spełnia jego wymagania – to jesteśmy już o krok od decyzji zakupowej. Znika etap niepewności, a zostaje tylko negocjacja warunków – wyjaśnia Ireneusz Urbanek. Posiadanie dostępnego sprzętu demo w przypadku tak złożonych rozwiązań, jak te oferowane przez zespół IBM Business Unit w TD SYNNEX niesie wymierne korzyści w szerszym ujęciu niż tylko kwestia sprzedaży i zysku. To czasem też okazja o zadbanie o klienta końcowego, co obrazuje doskonale poniższy przykład. – Rzecz działa się niecałe 2 lata temu. Partner, z którym od dawna współpracujemy, zadzwonił do nas w sobotę – jego klient padł ofiarą ransomware, całe środowisko zaszyfrowane przez złośliwe oprogramowanie. Firma działała na starych serwerach, bez macierzy, bez realnych zabezpieczeń – wszystko na zasadzie ‚póki działa, nie ruszać‘. Wcześniej, przez dwa lata nasz partner próbował przekonać kienta do inwestycji, ale bez skutku. Tym razem zareagowaliśmy natychmiast – pożyczyliśmy macierz demo, on zorganizował serwer, z kopii, na szczęście nie zainfekowanej, odtworzył
system. I nagle okazało się, że to nowe, tymczasowe środowisko działa szybciej, stabilniej niż cokolwiek, co klient miał wcześniej (...) I właśnie w takich sytuacjach widać, jak ważne są środowiska demo, kompetencje techniczne i partnerskie zaufanie – przytacza przykład Ireneusz Urbanek.
TD SYNNEX aktywnie wykorzystuje m.in. wspomniany już IBM FlashSystem 5300 jako element swojego zaplecza demo – macierze tego typu są wypożyczane partnerom, którzy mogą wdrażać je tymczasowo u klientów końcowych w celu przetestowania konfiguracji i oceny wydajności w rzeczywistym środowisku.
Wiedza na wagę złota
Ważnym obszarem działalności firmy jest edukacja w szeroko rozumianym AI. W ramach programu Destination AI TD SYNNEX zapewnia uczestnikom najbardziej aktualną wiedzę. Uczestnicy mogą zapoznać się z rozwiązaniami różnych producentów obecnych w portfolio firmy i w uporządkowany sposób przyswoić wiedzę na temat praktycznych zastosowań sztucznej inteligencji w biznesie. To podejście pozwala oszczędzać czas, a jednocześnie daje możliwość poznania różnych technologii charakterystycznych dla poszczególnych vendorów.
Business Unit IBM w TD SYNNEX nie ogranicza się do aktualnych kompetencji – TD SYNNEX
aktywnie inwestuje w jego dalszy rozwój. Firma planuje zatrudnienie nowych pracowników, którzy będą łączyli wiedzę z zakresu infrastruktury i rozwiązań AI. Poszukiwani są specjaliści potrafiący rozmawiać zarówno z zespołami technicznymi, jak i z zarządami firm, prezentując korzyści płynące z wdrożeń AI w wymiarze biznesowym. Celem jest zbudowanie mostu między światem sprzęt, a oprogramowania – między realnymi potrzebami klienta a konkretnymi rozwiązaniami, które te potrzeby zaspokoją.
TD SYNNEX planuje szkolić także obecnych członków zespołu, tak aby pogłębiali oni swoje kompetencje w zakresie AI i analizy danych. Firma nie liczy jedynie na pozyskanie gotowych ekspertów z rynku – zakłada rozwój wewnętrzny, który już wcześniej przyniósł efekty. Nowi pracownicy, którzy jeszcze niedawno byli początkującymi specjalistami, dziś są ekspertami w swoich dziedzinach.
Dzięki takiej strategii zespół IBM w TD SYNNEX staje się nie tylko dostawcą technologii, lecz przede wszystkim realnym partnerem w transformacji cyfrowej – od infrastruktury i bezpieczeństwa po analizę danych i wdrożenia AI. To dziś kluczowe – rozumieć potrzeby klienta końcowego, być ekspertem, doradcą dla partnera i wreszcie, gdy trzeba, pomocnym wsparciem w technologicznych dylematach. n
Największy przetarg od czasu „Laptopa dla 4-klasisty” w segmencie edukacji wystartował – przyglądamy się specyfikacji, zasadom i ogólnej koncepcji.
Ministerstwo Cyfryzacji ogłosiło 13 maja 2025 imponujący przetarg. Za pośrednictwem Centrum Obsługi Administracji Rządowej (COAR) zakupione zostanie 735 tysięcy urządzeń do szkół. Posługuję się terminem “urządzeń”, bo tym razem, w przeciwieństwie do realizowanego jeszcze przez poprzedni rząd programu “Laptop dla 4 klasisty” w najnowszym przetargu zostaną zakupione także tablety. To jednak, nie jedyna zmiana względem pierwowzoru, bo tak chyba należy traktować
przetarg z 2023 roku. Więcej o nowym, potężnym transferze środków do naszej branży, poniżej.
Chętnych jest wielu, ale tort jest potężny
Tak znacząca kwota ma pokrycia w liczbach. 404 250 laptopów, 110 250 laptopów przeglądarkowych (czyli, mówiąc wprost: chromebooków), 220 500 tabletów. Łącznie 735 tysięcy urządzeń. Zacznijmy od tego, kto w ogóle może startować w tym przetargu.
Zgodnie z warunkami, o zamówienie mogą ubiegać się wykonawcy, którzy w ciągu ostatnich trzech lat zrealizowali (lub realizują) przynajmniej dwie dostawy sprzętu komputerowego, z których każda obejmowała minimum 3000 urządzeń. To, naturalnie, premiuje nie tylko dużych dostawców, ale… firmy, które wzięły udział w programie “Laptop dla 4 klasisty”, który mieści się w ramach czasowych podanych przez Ministerstwo. Nie wyklucza to jednak innych oferentów, chociaż mniejsi raczej nie mają czego szukać.
Nie tylko ze względu na liczbę urządzeń, ale też wymagane fundusze. Wadium wymagane jest w wysokości 400 tys. zł dla części laptopowej, 200 tys. zł dla przeglądarkowej oraz 300 tys. zł dla tabletów. Złożenie oferty możliwe jest wyłącznie w formie elektronicznej za pośrednictwem platformy zakupowej eB2B. Platforma ta umożliwia zarówno rejestrację, składanie ofert, jak i dalszą komunikację z zamawiającym.
Wyzwanie logistyczne
Chociaż potencjalne korzyści są niemałe, firmy, które zechcą wziąć udział w przetargu, muszą liczyć się z poważnym wyzwaniem organizacyjnym i logistycznym. Jak podają zasady przetargu, termin dostawy w ramach zamówienia wykonawczego wynosi maksymalnie 40 dni kalendarzowych. Oznacza to, że nieraz tysiące “nadliczbowych”, bo wynikających jedynie z tego przetargu, komputerów będą musiały przejść każdego tygodnia przez magazyny i centra logistyczne dostawców.
Specyfikacje – lepiej, ale…
Zwróćmy uwagę także na specyfikacje techniczne. Są trzy, bo każda z kategorii, co oczywiste, otrzymała własną.
Przyjrzyjmy się im, bo względem poprzedniego programu, trochę się zmieniło.
Laptopy
W wymaganiach dotyczących laptopów nie ma już dziwnego przywiązania oczekiwanej wydajności do jednego, mało popularnego benchmarku. Tym razem oczekiwana wydajność opiera się na jednym z trzech testów. Laptop spełniający kryteria przetargu musi uzyskiwać w BAPCo CrossMark wynik „overall” nie mniejszy niż 1400 punktów lub w teście Procyon Office Productivity Benchmark wynik nie mniejszy niż 5700 punktów osiągnięty w trybie single-platform lub w teście Geekbench 6 Singlecore –wynik nie mniejszy niż 2300 punktów oraz multi-core – wynik nie mniejszy niż 8700 punktów. Widać wyraźnie, że względem „Laptopa dla 4-klasisty” wymóg wydajności wzrósł. Wówczas opierał się jedynie na wyniku z CrossMark i musiał przekraczać 1200 punktów. Wciąż jednak nie mówimy o maszynach do bicia rekordów.
To wcale nie oznacza niskiej wydajności. Przeciwnie. „Na styk” łapie się tu całkiem niezły Intel Core Ultra 5 125U. Jeśli oprzeć się np. na wynikach z Geekbench, to całkiem sensowną alternatywę stanowić będą także laptopy
z procesorami takimi jak AMD Ryzen 5 8540U, AMD Ryzen 5 7540U, ale też wyraźnie starszy, bo pochodzący z pierwszej połowy 2022 roku, Intel Core i5-1235U. Oparcie się w kwestii wydajności na kilku benchmarkach powoduje, że np. w przypadku układów Intela można oprzeć się na CrossMark, który CPU tego producenta wyraźnie premiuje. Dzięki temu nawet starsze CPU pozwolą na spełnienie wymagań przetargowych pod względem wydajności.
Zwiększeniu uległa nie tylko oczekiwana wydajność laptopów, ale też ich… wielkość. O ile w laptopie dla 4-klasisty w specyfikacji dopuszczono laptopy o przekątnej ekranu 13,3” i większej, o tyle w nowym projekcie mowa jedynie o konstrukcjach 15-calowych. Czy to konieczne? Moim zdaniem 14-calowe maszyny sprawdzają się dobrze pod kątem użytkowym, a jednak są zauważalnie lżejsze. To jednak ma dziś mniejsze znaczenie, ze względu na inną charakterystykę użytkowania, o czym więcej na końcu artykułu. Masa komputera pozostała taka jak w przypadku „Laptopa dla 4-klasisty”, a więc nie może przekraczać 2,5 kg.
Cieszy, że wzrosło wymaganie dotyczące pamięci RAM (16 GB, wcześniej jedynie 8 GB). Interesujący jest jednak sposób, w jaki ów wymóg podano:
“zainstalowane minimum 16 GB pamięci
RAM lub zunifikowanej”. Zunifikowanej? Mówimy więc w praktyce o furtce dla procesorów opartych na architekturze ARM. Na tę chwilę w środowisku Windows oznacza to procesory Qualcommu, ale już wkrótce mają pojawić się także podobne układy od innych producentów.
Co do pamięci masowej, to mamy do czynienia z pewnego rodzaju zaskoczeniem. Czytamy bowiem “zainstalowany dysk twardy w technologii SSD lub eMMC lub UFS o pojemności minimum 256 GB”. Pojemność ta jest wartością ze wszech miar sensowną w maszynie do pracy i nauki. Jednakże dziwi typ nośników. SSD jest oczywistością, ale eMMC i UFS nieco dziwią. eMMC jest mniej wydajnym, mniej żywotnym “kuzynem” nośników SSD, pod względem technicznym przypominającym karty pamięci. UFS natomiast to typ pamięci, który znamy głównie ze smartfonów. I owszem, eMMC bywa stosowany np. w chromebookach, ale w laptopach na Windows to zupełna, budżetowa, nisza.
Czas pracy na baterii wynosić ma minimum 6h w teście MobileMark. To wynik, który wydaje się być sensownym, biorąc pod uwagę, że nikt chyba nie przewiduje iż dostęp do gniazdek zasilania w klasach szkolnych jest wystarczający, by jednocześnie ładować choćby połowę laptopów w klasie.
Kluczowy pozostaje system operacyjny. Akceptowany jest wyłącznie zainstalowany fabrycznie Windows 11 Pro PL. Czytamy też, że “Zamawiający informuje, że użytkownikiem licencji będą instytucje edukacyjne, co za tym idzie dopuszczalne jest zaoferowanie licencji Windows 11 Pro Education, w tym sprzedawanych w ramach programu Microsoft „Shape the Future”. I tu, jak sądzę, wszystko jest jasne. Chociaż… szkoda, że, skoro wszystkie maszyny muszą mieć Windows 11, w wymaganiach dotyczących procesora nie znalazła się jednostka wyposażona w NPU o wydajności powyżej 40 TOPS, co otwierałoby drogę do korzystania z AI Copilot. Tym samym, do edukacji wprowadzony zostałby nowy element – sztuczna inteligencja.
Ten uroczy termin ukuto, aby nie posługiwać się nazwą własną Chromebook. Nie ma jednak wątpliwości, że chodzi właśnie o komputery z systemem od Google. Tych na rynku jest wiele i, w mojej opinii, charakterystyka tego OS idealnie pasuje do zastosowania w środowisku szkolnym, gdzie nie tyle uczeń ma „swojego” laptopa, a ten bardziej przypisany jest np. do danej klasy i w ciągu dnia loguje się na nim wiele osób. Takie komputery nie były jednak objęte poprzednimi zakupami rządowymi, a decyzję o zmianie tego stanu oceniam jako bardzo dobrą.
W kwestii wydajności czytamy, że komputer musi uzyskiwać w “WebXPRT wynik nie mniejszy niż 85 punktów lub w teście CrXPRT 2 wynik nie mniejszy niż 75 punktów”. Zdecydowana większość Chromebooków na rynku spełni te wymagania. Zwłaszcza, że wymogi wykluczają starsze konstrukcje z pamięcią RAM mniejszą niż 8 GB.
Chromebook, przepraszam, laptop przeglądarkowy, ma być, zdaniem autorów wymagań, także konstrukcją bardziej mobilną. Tutaj dopuszczalne są konstrukcje 14-calowe, a maksymalna waga nie może przekraczać 2 kg.
To także nowość w zamówieniach dla sektora edukacyjnego. Tablety wydają się być w znacznym stopniu urządzeniami w sam raz do zastosowań szkolnych. Zwłaszcza, że, zgodnie ze specyfikacją, mają to być urządzenia minimum 10-calowe. Odpadają więc wszystkie, niewiele większe od smartfonów, mini-tablety, które, chociaż urocze, mają ograniczoną funkcjonalność. Wymagania dotyczące wydajności obejmują w “BAPCo® CrossMark® wynik „overall” nie mniejszy niż 700 punktów lub w teście Geekbench CPU wynik nie mniejszy niż 2500 punktów wydajności wielordzeniowej (Multi-Core Score)”. To oznacza, że poprzeczkę zawieszono dość wysoko, odcinając nie tylko najtańsze, chińskie tablety oferowane na serwisach takich jak Temu czy Aliexpress, które zalewają także Allegro i OLX, ale
też najsłabsze konstrukcje bardziej znanych producentów. Do puli nie dołączy np. Samsung Galaxy Tab S6 Lite (2024), wyposażony w układ Exynos 1280, któremu nieco brakuje, by spełnić owe wymagania. Wymagania wydajności spełnia wprawdzie Apple iPad 10 gen. ale w jego przypadku wykluczenie następuje z innego powodu: pamięci operacyjnej. Najtańszy tablet Apple’a ma jedynie 4 GB pamięci RAM, podczas gdy w wymaganiach znajduje się 6 GB. Okazuje się, że najliczniej występujące na polskim rynku tablety, oparte o tani układ MediaTek G99, nie załapią się także do ministerialnego wyścigu. Oczekiwana specyfikacja jest całkiem solidna i… to bardzo dobrze. To nie powinien być sprzęt na 2 sezony.
Te wysokie wymagania spełniać będą modele takie jak Samsung Galaxy Tab S10 FE, Lenovo IdeaTab Pro czy Apple iPad 11 gen, który w przeciwieństwie do poprzednika ma właśnie 6 GB RAM. Ta, nie całkiem typowa wartość pojemności pamięci sugeruje, że pisząc specyfikację brano pod uwagę także tę konstrukcję.
Wszystkie urządzenia, laptopy, chromebooki i tablety, muszą być objęte 24-miesięczną gwarancją.
Komputery, tablety, ale po co?
Jak przy każdej akcji władz publicznych, należy zadać sobie kluczowe pytanie o cel. O ile w 2023 roku wskazywałem na, zapewne przypadkową, zbieżność programu z kampanią wyborczą, o tyle w 2025 roku program Ministerstwa Cyfryzacji w najmniejszym nawet stopniu nie zalatuje kiełbasą wyborczą. Dlaczego? Już tłumaczę.
“Celem działania jest wyrównanie poziomu wyposażenia szkół w przenośne urządzenia multimedialne” – czytamy w oficjalnym komunikacie Ministerstwa – “Uczniowie będą mogli korzystać ze sprzętu na zajęciach w szkołach, co ma pomóc w rozwoju ich kompetencji cyfrowych. Wsparcie obejmie ponad 17 tysięcy szkół. Łączna wartość sprzętu wynosi 1,41 mld zł netto”
Z tej zapowiedzi, ale też z zasad programu i warunków przetargu wynika jasno: sprzęt jest kierowany do szkół, a nie do uczniów. To zasadnicza, największa różnica względem “Laptopa dla 4-klasisty”. Sprzęt będzie więc wyposażeniem placówek, ale, jak czytamy w komunikacie “w wyjątkowych sytuacjach szkoła będzie mogła użyczyć uczniowi sprzęt, zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie regulacjami określonymi przez szkołę.” Mamy więc do czynienia z programem, w którym największe kontrowersje krążące wokół poprzednika zostały zniwelowane.
A co z celem? Ministerstwo podaje, że kluczowym jest rozwój kompetencji cyfrowych, co,
zasadniczo, jest właściwym ruchem. Tego samego dnia Ministerstwo ogłosiło także start konsultacji rynkowych nt. kampanii zachęcającej do rozwoju kompetencji cyfrowych, które mają poprzedzać planowane ogłoszenie przetargu. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ te dwa tematy wydają się być sprzęgnięte terminowo. Rozwój kompetencji cyfrowych to nie tylko przekazanie sprzętu, ale też przemyślane działania dotyczące transferu wiedzy. Jeżeli ów drugi projekt będzie skierowany także np. do nauczycieli, to naprawdę będę pod wrażeniem przemyślanego działania. Zwłaszcza, jeśli poza zachęcaniem, ruszą też szkolenia. Problemem polskiego systemu edukacji nie jest przecież jedynie brak nowoczesnego sprzętu, ale, może przede wszystkim, brak wiedzy, chęci jej zdobywania, potrzeb modernizacyjnych po stronie znacznej części nauczycieli. Szkoła w Polsce zawsze była dość odporna na nowinki technologiczne, nowe trendy czy nawet powolne podążanie z duchem czasu. Poniekąd jest to zrozumiałe – nigdy nie było ku tej realnej modernizacji presji, a szkoły różnie podchodziły do tematu – niektóre z własnej inicjatywy wprowadzały zmiany, inne, według zasady „nie wychylaj się” znanej z całego sektora publicznego, pozostawały w czułych objęciach dobrze znanych sobie zasad funkcjonowania z XX wieku. Być może teraz, w końcu, zobaczymy presję modernizacyjną „z góry”? n
Skomentuj, polub lub udostępnij! Artykuł dostępny w wersji cyfrowej
www.itreseller.pl
Rozwój polskiej gospodarki jest ograniczony wieloma barierami.
Mówi się o tym od lat, ale w zasadzie nic się nie zmienia. Czy tym razem uda się urwać łeb biurokratycznej hydrze?
anuje dziś powszechna zgoda co do konieczności cyfryzacji całej gospodarki. Dlatego konieczna jest rozbudowa sieci światłowodowych, między innymi na terenach do tej pory zaniedbanych. Niezbędna jest też współpraca wszystkich interesariuszy. Czy mamy zatem szanse na przyspieszenie zmian?
Więcej inwestycji
– Minister cyfryzacji powołał zespół, który ma pomóc wypracować wspólne stanowisko administracji rządowej i rynku telekomunikacyjnego w kwestii inwestycji w sieci najnowszej generacji – informuje Marzena Sawicka, dyrektorka Departamentu Telekomunikacji w Ministerstwie Cyfryzacji. – List intencyjny w tej sprawie podpisali 10 marca tego roku przedstawiciele organizacji branżowych oraz wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Formalne utworzenie Zespołu do spraw
Rozwoju Telekomunikacji nastąpiło zarządzeniem z 24 marca 2025 r.
Tematem prac Zespołu jest przyspieszenie inwestycji telekomunikacyjnych.
Ma to duże znaczenie w kontekście korzyści wynikających z rozwoju sieci mobilnych i stacjonarnych o bardzo dużej przepustowości. Prace Zespołu skupiają się przede wszystkim na ułatwieniu procesów inwestycyjnych, co ma przyspieszyć i zwiększyć skalę inwestycji, zapewniając większy wzrost gospodarczy i dobrobyt społeczeństwa.
Pierwsze posiedzenie Zespołu odbyło się 27 marca br. Było podzielone na dwie części: inwestycyjną i konsumencką. Przedstawiciele izb branżowych zaprezentowali swoje postulaty, wskazując na kluczowe w ich opinii problemy, w tym bariery. Wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka przedstawił plany legislacyjne resortu. Zidentyfikowano także kwestie zbieżne z tak zwanym pakietem deregulacyjnym, nad którym pracuje obecnie rząd.
Przedstawiciele sektora telekomunikacyjnego omówili główne bariery, które wpływają na niską efektywność działań związanych z budową sieci telekomunikacyjnych. Wskazali na konieczność:
q uproszczenia regulacji dotyczących dostępu do pasa drogowego;
q zmian w uzgodnieniach projektów organizacji ruchu;
q ochrony inwestycji przed ograniczeniami, które są wpisywane w aktach prawa miejscowego (w uchwałach jednostek samorządu terytorialnego);
q uproszczenia procedury rozbudowy i modernizacji istniejących obiektów, które służą jako infrastruktura techniczna (na przykład słupy i maszty telekomunikacyjne, kanalizacja teletechniczna) dla instalacji telekomunikacyjnych;
q usprawnienia działania organów zaangażowanych w wydawanie decyzji administracyjnych koniecznych podczas prowadzenia inwestycji.
Postulowano między innymi przeniesienie części kompetencji organów architektoniczno budowlanych (starostów) do Prezesa UKE.
Druga część spotkania dotyczyła otoczenia regulacyjnego określającego prawa i obowiązki przedsiębiorców telekomunikacyjnych względem konsumentów. Przedsiębiorcy podkreślali, że nadmierna regulacja znacząco utrudnia prowadzenie działalności gospodarczej oraz wpływa na jej nieatrakcyjność. Zwrócono uwagę na:
q problematykę klauzul modyfikacyjnych i zmiany warunków umów; q odejście od domyślnej formy pisemnej (papierowej) na rzecz dokumentacji przekazywanej nowoczesnymi kanałami komunikacji (forma dokumentowa, elektroniczna); q kwestię uproszczenia egzekwowania zaległości płatniczych abonentów; q potrzebę ograniczenia regulacji, które nie wynikają wprost z dyrektyw unijnych.
Odnieśliśmy się do poszczególnych postulatów, precyzując przy tym, które z nich w obecnej sytuacji można uznać za zasadne i warte uwzględnienia w pracach legislacyjnych, relacjonuje Marzena Sawicka. Wskazano także te, które kierunkowo zasługują na poparcie, lecz wymagają pogłębionej dyskusji bądź dodatkowych analiz i rozmów z innymi resortami.
Podkreślono, że dla skutecznej transformacji cyfrowej niezbędne są nie tylko wiedza i umiejętności przedstawicieli izb branżowych, którzy będą tworzyć i wprowadzać strategie wykorzystujące potencjał nowoczesnej gospodarki, ale także współpraca międzyresortowa.
Jest to istotne, ponieważ duża część zgłoszonych przez izby propozycji dotyczy aktów prawnych pozostających poza zakresem właściwości Ministerstwa Cyfryzacji. Wynika to ze specyfiki procesu inwestycyjnego, w czasie którego dochodzi do zderzenia i przenikania się interesów różnych podmiotów, mających oparcie w przepisach ulokowanych w różnych gałęziach prawa.
Rozmowy w części inwestycyjnej dotyczyły przede wszystkim kwestii związanych z prawem budowlanym, zajęciem
pasa drogowego, infrastrukturą energetyczną, współpracą z kolejami oraz ochroną zabytków. W części konsumenckiej najważniejsze postulaty dotyczyły spraw związanych ze współpracą z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
– Duża część postulatów branży telekomunikacyjnej została zgłoszona do prac w ramach zespołu deregulacyjnego prowadzonego pod przewodnictwem Rafała Brzoski – zwraca uwagę Marzena Sawicka. – Pomysły na deregulację można nadal przekazywać za pośrednictwem strony internetowej sprawdzamy.com. Propozycje zgłoszone do tej pory są przedmiotem analiz we właściwych resortach, w tym także w Ministerstwie Cyfryzacji.
Drugie spotkanie Zespołu odbyło się 29 maja br. W pierwszej części poruszono tematy dotyczące raportowania danych i sprawozdawczości. W drugiej części omówiono obowiązki przedsiębiorców telekomunikacyjnych w ramach budowy bezpiecznej przestrzeni cyfrowej. Branża telekomunikacyjna przedstawiła postulaty:
q wypracowania jednego wspólnego raportu dotyczącego przekazywania danych;
q wymiany danych pomiędzy podmiotami publicznymi, w tym wprowadzenia ujednoliconego systemu komunikacji pomiędzy wszystkimi służbami.
Działania te mają na celu zmniejszenie obciążeń administracyjnych po stronie rynku telekomunikacyjnego oraz zwiększenie bezpieczeństwa przepływu informacji.
Nowy poziom współpracy
– Mam nadzieję, że wchodzimy na nowy poziom współpracy biznesu z administracją – podkreśla Karol Skupień, prezes Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej. – W odróżnieniu od spotkań, w których konsultujemy kierunki zmian, będziemy omawiać szczegóły rozwiązań, co do których Ministerstwo i przedstawiciele branży zgodnie widzą potrzebę wprowadzenia nowych regulacji prawnych.
Intensyfikacja inwestycji w nowoczesną infrastrukturę telekomunikacyjną kraju powinna polegać przede wszystkim na skróceniu czasu potrzebnego na uzyskanie zgód administracyjnych. Wskazano administracji przykłady procedur, które wymagają na przykład trzykrotnej wizyty w urzędzie w tej samej sprawie. Zmiana tej procedury skróciłaby czas uzyskania zezwoleń potrzebnych do budowy sieci. Takie uproszczenie wprost przyspieszy budowę nowoczesnych sieci. Rozmawiano również o zniesieniu niektórych obowiązków, które nie są istotne w procesie budowy, a zabierają czas inwestorom. Przykładem mogą być uzgodnienia projektu organizacji ruchu z kilkoma podmiotami. Zdaniem przedstawicieli izb takich uzgodnień administracja powinna dokonywać sama w sposób zautomatyzowany. Taka zmiana oznaczałaby oszczędność kilku tygodni w każdej inwestycji w pasie drogi.
Dzięki temu w ciągu kilku lat mogłoby zostać położonych wiele tysięcy kilometrów światłowodów. Każde uproszczenie procedur może znacząco wpłynąć na tempo ich budowy. W tej chwili branża dysponuje funduszami z Unii Europejskiej, dlatego inwestycje należy wykonywać szybko. Brak uproszczeń może doprowadzić do konieczności zwrotu niewykorzystanych środków, dlatego jak najszybciej należy dokonać odpowiednich zmian.
Przedstawiciele branży rozmawiają z Ministerstwem o zmianach mających na celu usuwanie barier prawnych i administracyjnych. Niektóre kwestie można poprawić na poziomie rozporządzeń, zaś inne – w trybie decyzji administracyjnych. Jednak część uproszczeń wymaga zmian prawnych na poziomie ustaw. Trudno dziś określić precyzyjnie, ile aktów prawnych powinno zostać zmienionych. Z pewnością wiele. Trwają rozmowy na ten temat w nowo powołanej grupie.
Po osiągnięciu porozumienia zadaniem Ministerstwa będzie przeprowadzenie uzgodnień międzyresortowych. Dopiero wtedy dowiemy się, które rozwiązania da się przeprowadzić szybko, a które będą wymagać dłuższego czasu wdrożenia.
Zdaniem Karola Skupnia w pierwszej kolejności do zmiany są procedury zajęcia pasa drogowego i ujednolicenie sposobu korzystania z zasobów geodezyjnych. Oznaczać to będzie skrócenie czasu prowadzenia inwestycji, obniżenie kosztów administracyjnych inwestycji oraz poprawę jakości dokumentacji. System wsparcia dla firm telekomunikacyjnych powinien polegać głównie na nieprzeszkadzaniu w inwestycjach. Administracja powinna skierować swoją pracę bardziej na administrowanie dokumentacją związaną z inwestycją, a mniej na decydowaniu o inwestycjach prywatnych. Uzgodnienia między urzędami to rola administracji, a nie przedsiębiorcy. – Dotychczas brakowało skutecznej koordynacji politycznej i nadzoru nad procesami legislacyjnymi – uważa Bogdan Łaga, prezes Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej. – W efekcie powstają równolegle ustawy dotyczące powiązanych ze sobą zagadnień, a w każdej z nich planuje się odrębne, niepowiązane z sobą obowiązki dla telekomów. Taki przypadek ma miejsce obecnie, bo trwają prace nad ustawą wdrażającą DSA (unijny akt o usługach cyfrowych), dwiema ustawami antyhejterskimi, dwiema ustawami o blokowaniu pornografii, a do tego jeszcze ustawą o kryptoaktywach. Widzimy w rządzie otwartość na współpracę, ale przez te zdarzenia pojawia się chaos. Jeżeli uda się nad tym zapanować, to będziemy mogli wejść na wyższy poziom współpracy.
– Polska dokonała ogromnego skoku, jeśli chodzi o rozwój sieci telekomunikacyjnych – podkreśla Eugeniusz Gaca, członek zarządu Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji, przewodniczący Zarządu Sekcji Operatorów Telekomunikacyjnych. – Mimo to białe plamy nadal istnieją i same nie znikną. Zgodnie z ostatnimi danymi, mamy ponad 511 tysięcy adresów, które nie posiadają dostępu do internetu stacjonarnego najwyższych przepustowości. Jednocześnie rośnie przekonanie, że przy obecnych uwarunkowaniach regulacyjnych nie da się tego zmienić samym światłowodem. Dlatego powinniśmy po pierwsze wspierać działania legislacyjne
ułatwiające inwestycje w infrastrukturę światłowodową, ale musimy też myśleć o zastosowaniu modelu mieszanego, uwzględniającego między innymi rozwiązania mobilne i satelitarne.
Ile kilometrów światłowodów należy położyć, aby zlikwidować białe plamy? Odpowiedź będzie zależała od tego, jaki model przyjmiemy, wyjaśnia Bogdan Łaga. Gdyby założyć, że na jeden adres przypada średnio 60 metrów sieci, to na wszystkie białe plamy potrzebowalibyśmy ponad 30 tys. km światłowodów. Tempo inwestycji słabnie, a więc wybudowanie takiej ilości jest mało prawdopodobne, choć liczymy na nowy impuls wywołany przez deregulację całej gospodarki, w tym telekomunikacji. Trzeba jednak pamiętać, że nie osiągniemy sukcesu przez półśrodki, bo wyznaczone cele są naprawdę ambitne. Nie uda się ich zrealizować bez głębokiej deregulacji, więc jeśli nie potraktujemy tego poważnie, pozostaje nam tylko ograniczenie tych ambicji.
Według Centrum Projektów Polska Cyfrowa obecnie średni koszt objęcia jednego gospodarstwa zasięgiem sieci na obszarze białych plam to nawet 10 tys. zł, ujawnia Bogdan Łaga. Przy ustalonej liczbie białych plam wychodzi zatem łącznie do 5 mld zł. W polskich warunkach jest to nie do zrobienia. Dodatkowo infrastruktura telekomunikacyjna podlega opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości, a więc każdy zainwestowany milion w ciągu 20 lat będzie oznaczał obciążenie z tego tytułu kwotą około 200 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć opłaty za zajęcie pasa.
Tymczasem polski rynek internetu stacjonarnego generuje niecałe 6 mld zł przychodów rocznie, a przy tym ma niewysoką dochodowość. Żeby usunąć białe plamy, trzeba więc zainwestować równowartość dochodów całego sektora w ciągu dziesiątków lat. Wprawdzie państwo kieruje spore środki na inwestycje, na przykład w ramach Krajowego Planu Odbudowy, ale niskie zainteresowanie dofinansowaniami na istotną część adresów pokazało, że niezbędne są również działania zmierzające do poprawy warunków funkcjonowania konkurencji na polskim rynku.
Mamy solidne podstawy do optymizmu, przekazaliśmy już Ministerstwu Cyfryzacji listę postulatów ze wstępną propozycją kolejności ich rozpatrywania, dodaje Eugeniusz Gaca. Propozycje zmian trafiły też do rządowego zespołu ds. deregulacji. To są same konkrety, wzbogacone o tematy do głębszej dyskusji systemowej. Wśród działań przyspieszających proces inwestycyjny są m. in. uproszczenie procesu uzyskiwania dostępu do nieruchomości i pasów drogowych, zabezpieczenie inwestycji przed niekorzystnymi uchwałami samorządów czy ułatwienie uzyskiwania decyzji lokalizacyjnych. Powinniśmy też porozmawiać o całym procesie stanowienia prawa. Obecnie szczegóły nowych regulacji pojawiają się zazwyczaj dopiero na finalnym etapie, po podjęciu decyzji co do sposobu ich wdrożenia. Wtedy jest już za późno na wyjaśnianie, że dany pomysł jest nietrafiony, nieefektywny czy nadmiarowy. Optymalny model działania powinien zakładać odwrotną kolejność: najpierw określenie celów, a następnie współpracę z rynkiem w celu wypracowania najlepszych rozwiązań. Budowy domu nie zaczyna się przecież od dachu. Realizacja naszych postulatów wymaga zmiany około dwudziestu aktów prawnych – ustaw i rozporządzeń, twierdzi Bogdan Łaga. W pierwszej kolejności trzeba zająć się usuwaniem barier inwestycyjnych, co wymaga głównie zmian w tzw. megaustawie (ustawa z 7 maja 2010 r. o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych), ale również w PKE (Prawie komunikacji elektronicznej), prawie budowlanym, ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz wielu innych aktach prawnych powiązanych z tym zagadnieniem.
Zależy nam również na pozbyciu się z przepisów PKE tzw. gold platingu, czyli nadmiarowych przepisów, które wykroczyły poza zakres niezbędny do wdrożenia dyrektywy o Europejskim Kodeksie Łączności Elektronicznej, dodaje Bogdan Łaga. Jednym z priorytetów jest też likwidacja nadmiarowych obowiązków raportowych, co wymaga dodatkowo zmian w rozporządzeniach
wykonawczych do megaustawy. Dalsza kolejność powinna się skrystalizować w toku prac i w miarę potrzeb.
Nie widzimy przesadnej konieczności usuwania aktów prawnych, uważa natomiast Eugeniusz Gaca. Staramy się minimalizować nasze zmiany, by były proste w realizacji. Jest oczywiście kilka nadmiarowych rozporządzeń wynikających z PKE, nad którymi trzeba będzie się zastanowić. Na przykład projektowane rozporządzenie w sprawie reklamacji usług, gdzie proponowana jest archaiczna procedura, która obciąży przedsiębiorców bez korzyści dla abonentów. Jednak głównym założeniem jest poprawa efektywności istniejących rozwiązań. Zamiast likwidować akty prawne, chcemy usuwać niejasności funkcjonującego systemu.
Prostsze i tańsze prowadzenie działalności ma pomóc w uwolnieniu potencjału branży telekomunikacyjnej, postuluje Bogdan Łaga. Pozwoliłoby to na dostarczenie usług mieszkańcom na terenach, które obecnie są wykluczone cyfrowo. Zwiększanie obecności operatorów w takich miejscach oczywiście napędza konkurencję, a więc ostatecznymi wygranymi będą również abonenci. Widzimy zarazem, że nadmiar regulacji spowalnia rozwój i ogranicza korzyści dla konsumentów. Dziś najlepszym przykładem takiego paradoksu są kompletnie niejasne przepisy dotyczące klauzul modyfikacyjnych w umowach z abonentami. Przez to, że Prezes UOKiK – zamiast wyjaśnić swoje oczekiwania – skupia się na karaniu za rzekome naruszenia, do dziś nie wiemy, jak taka klauzula powinna wyglądać, a to wymusza planowanie podwyżek już w samych umowach. Burzy nas, że przedsiębiorcy nie mogą prowadzić działalności zgodnie z przepisami, bo nikt nie potrafi odczytać intencji organów stosujących prawo. Takie problemy muszą zostać rozwiązane. – Nie wymagamy niczego nadzwyczajnego –deklaruje Eugeniusz Gaca. – Najważniejsza jest przewidywalność i równe stosowanie regulacji. Natomiast tam, gdzie państwo chce zrealizować pewne cele – jak dotarcie do białych plam – oczekujemy pozbycia się prawnych barier, aby te cele stały się w ogóle wykonalne. Obecnie na niektórych trudniejszych obszarach opłacalna dla operatorów inwestycja oznaczałaby miesięczny abonament za internet w wysokości około 300 zł netto. Przy aktualnych stawkach jest to niewyobrażalne, a więc komu to przyłącze byłoby potrzebne? Któraś ze stron tego równania musi się zmienić. To są założenia, z którymi idziemy do Ministerstwa i wierzymy, że z tym nastawieniem zdołamy zrobić dużo dobrych rzeczy.
Wyzwania przyszłości
– Powołanie przez ministra cyfryzacji Grupy ds. Rozwoju Telekomunikacji stanowi istotny krok w kierunku dalszego budowania suwerenności Polski, podnoszenia bezpieczeństwa oraz przyspieszenia cyfryzacji – podkreśla Andrzej Dulka, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. – Inicjatywa ta jest odpowiedzią na wyzwania i kluczowe potrzeby naszego kraju w zakresie rozwoju infrastruktury telekomunikacyjnej – fundamentu dalszego wzrostu gospodarczego, sprawnego funkcjonowania administracji, a przede wszystkim bezpieczeństwa obywateli. Od momentu powołania Grupa stała się ważną platformą współpracy między wszystkimi interesariuszami (przedstawicielami rynku i administracji publicznej), którym zależy na strategicznym przyspieszeniu procesów cyfryzacyjnych. Nowy poziom dialogu i koordynacji międzysektorowej pozwala lepiej identyfikować wyzwania, w tym zbędne obciążenia administracyjne i nierówności ograniczające inwestycje i inne działania sektora, a także wspólnie wypracowywać bardziej efektywne sposoby ich eliminacji. Potrzeba budowania suwerenności, dynamiczna cyfryzacja wszystkich sektorów gospodarki i związane z tym rosnące zapotrzebowanie na szybki internet oraz konieczność likwidacji białych plam w dostępie do sieci wymagają zdecydowanego przyspieszenia inwestycji w mobilne i stacjonarne sieci o bardzo dużej przepustowości. To nie tylko kwestia konkurencyjności naszej gospodarki na arenie międzynarodowej, ale przede wszystkim bezpieczeństwa. Niezawodna łączność stanowi dziś jeden z filarów ochrony infrastruktury krytycznej oraz reagowania na nowe zagrożenia, w tym tak palące dziś kwestie jak cyberataki czy coraz powszechniejsza dezinformacja.
– W ramach prac Grupy przeprowadzona zostanie inwentaryzacja celów oraz zasobów finansowych niezbędnych do realizacji strategicznych inwestycji. Kluczowa będzie ścisła współpraca międzyresortowa, m.in. z Ministerstwem Rozwoju i Technologii oraz Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej w celu zapewnienia spójnej i przewidywalnej polityki regulacyjnej. Transformacja cyfrowa nie może czekać. Jej tempo zdecyduje o miejscu Polski w globalnej gospodarce oraz o bezpieczeństwie i jakości życia jej obywateli. Grupa ds. Rozwoju Telekomunikacji ma szansę odegrać kluczową rolę w tym procesie –podsumowuje Andrzej Dulka. n
Mieczysław T. Starkowski www.itreseller.pl
Chociaż często można usłyszeć narzekania na zacofanie Europy, to bywa to wysoce powierzchowna ocena. Bez europejskich technologii potężne tajwańskie TSMC czy amerykański Intel, nie byłyby w stanie produkować najnowszych chipów na świecie. Jedną z firm, które odpowiadają za ten stan rzeczy jest niemiecki TRUMPF.
Na początku kwietnia zostałem zaproszony do głównej siedziby firmy TRUMPF w Ditzingen pod Stuttgartem na wewnętrzne wydarzenie INTECH 2025 – coroczne spotkanie prezentujące najnowsze technologie, rozwiązania i strategie jednej z najbardziej zaawansowanych firm przemysłowych w Europie. Choć w świecie IT nazwa TRUMPF może nie być powszechnie rozpoznawalna, to w przemyśle ciężkim i wśród specjalistów od laserów oraz obróbki metalu jest synonimem precyzji, niezawodności i innowacji. Firma przez dziesięciolecia koncentrowała się na sektorze produkcyjnym – szczególnie w zakresie cięcia, gięcia i spawania metali – jednak dziś jej kompetencje wykraczają daleko poza tradycyjne rynki przemysłowe.
Krótkie spojrzenie w historię
Historia TRUMPF sięga roku 1923, kiedy to Christian Trumpf wraz ze wspólnikami założył niewielką firmę mechaniki precyzyjnej. W ciągu kolejnych dekad firma stopniowo ewoluowała –od lokalnego warsztatu, przez dostawcę narzędzi, aż po globalnego lidera w dziedzinie laserów przemysłowych i zaawansowanych maszyn do obróbki blach. Z biegiem lat portfolio firmy zaczęło obejmować także technologie, które dotykają bezpośrednio
świata elektroniki – m.in. zaawansowane systemy laserowe wykorzystywane w produkcji akumulatorów dla e-mobility, precyzyjnych elementów optycznych oraz, co szczególnie istotne, komponentów do litografii EUV, stosowanej w produkcji mikroprocesorów.
Półprzewodniki i technologia EUV – fundament współczesnej gospodarki cyfrowej
Największe wrażenie zrobił na mnie obszar związany z technologią EUV – tzw. ekstremalnym ultrafioletem, wykorzystywanym w najbardziej zaawansowanych procesach litograficznych. TRUMPF dostarcza kluczowy komponent tych systemów: potężne lasery o mocy kilkudziesięciu kilowatów, zdolne do generowania mikrowyładowań na kroplach cyny, które następnie przekształcają się w plazmę generującą światło EUV. To właśnie to światło umożliwia produkcję układów scalonych o niespotykanej dotąd gęstości – miliardów tranzystorów na pojedynczym chipie. Mówiąc wprost, to nim “wypala się” elementy na krzemowym waflu.
W rozmowach niejednokrotnie pojawiało się odniesienie do prawa Moore’a, które – choć sformułowane w latach 60. – wciąż wyznacza rytm postępu technologicznego. Jak podkreślił jeden z przedstawicieli TRUMPF: „Możemy
przewidywać, że przez kolejne dziesięć lat prawo Moore’a pozostanie aktualne właśnie dzięki technologii EUV”.
Zielonka – polski wkład w globalny łańcuch technologii przyszłości
W tym wszystkim jest także polski wątek. W Zielonce pod Warszawą działa oddział TRUMPF odpowiedzialny za rozwój elektroniki wysokiego napięcia (high voltage electronics), niezbędnej do zasilania i precyzyjnej kontroli źródeł światła EUV. To nie jest pomocnicza placówka – to wysoko wyspecjalizowane centrum inżynieryjne, które projektuje i testuje rozwiązania kluczowe dla funkcjonowania najbardziej zaawansowanych technologii litograficznych na świecie.
Zespół z Zielonki pracuje bezpośrednio z centralą w Niemczech, a jego wkład w rozwój technologii wykorzystywanej m.in. przez ASML jest nie do przecenienia. To przykład na to, jak polska myśl techniczna wpisuje się w światowy kontekst technologiczny i jak nasi inżynierowie współtworzą przyszłość cyfrowej gospodarki. W czasach, gdy geopolityka coraz częściej zderza się z technologią, obecność polskiego zakładu, chociaż w strukturach niemieckiej firmy, w strategicznych obszarach, takich jak EUV, ma poważne znaczenie.
AI, automatyzacja i Smart View –inteligentna fabryka w praktyce
TRUMPF nie zatrzymuje się na twardych technologiach. Firma intensywnie inwestuje również w rozwój oprogramowania, automatyzacji i systemów opartych na sztucznej inteligencji. Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów tej transformacji jest wprowadzenie usługi Smart View – cyfrowej platformy monitorującej w czasie rzeczywistym stan techniczny maszyn, czas ich pracy, przestoje oraz efektywność.
System ten nie tylko pozwala optymalizować produkcję w oparciu o dane, ale umożliwia też zdalną diagnozę usterek i ich usuwanie, zanim dojdzie do awarii. Co więcej, dzięki funkcji zdalnego sterowania, możliwe jest utrzymywanie produkcji w trybie nocnym bez potrzeby zatrudniania dodatkowego personelu. To odpowiedź na jeden z największych problemów przemysłu – niedobór wykwalifikowanej siły roboczej.
Sztuczna inteligencja znajduje zastosowanie również w bardziej wyspecjalizowanych procesach. Podczas wizyty miałem okazję zobaczyć VisionLine Inspect – system oparty na AI, który w czasie rzeczywistym analizuje spoiny wykonywane przez lasery. Dzięki temu możliwe jest wykrycie wad tuż po ich powstaniu i podjęcie decyzji
o naprawie bez konieczności angażowania zewnętrznych inspekcji.
TRUMPF jako technologiczny integrator przyszłości
Odwiedziny w głównej siedzibie firmy TRUMPF w niemieckim Ditzingen to interesujące doświadczenie. Wchodząc do tego serca firmy, od razu widać, że mamy do czynienia z organizacją, która nie tylko produkuje maszyny – ona współtworzy przyszłość globalnego przemysłu, elektroniki i automatyzacji.
Od producenta maszyn do gięcia stali, do jednego z filarów współczesnego łańcucha dostaw dla najbardziej zaawansowanych technologii elektronicznych. Niemiecka firma przeszła długą drogę. Dziś TRUMPF dostarcza dziś kluczowe elementy systemów EUV, bez których nie byłoby możliwe dalsze miniaturyzowanie układów scalonych. Firma współtworzy fundamenty technologii przyszłości – od sztucznej inteligencji w zakładach produkcyjnych, przez zautomatyzowane systemy weryfikacji jakości, aż po mikroskopijne otwory w szkle, w których montuje się układy scalone nowej generacji. To historia przemysłowej precyzji, która – dzięki technologii i wizji – stała się częścią cyfrowej rewolucji. I co szczególnie cieszy: jej rozdział pisany jest również w Polsce. n
Skomentuj, polub lub udostępnij! Artykuł dostępny w wersji cyfrowej
W Operze Wiedeńskiej odbyła się prezentacja marki Thomson, która podsumowała ostatnie miesiące intensywnego rozwoju i zapowiedziała nową linię przenośnych urządzeń.
Wydarzenie otworzył CEO firmy, Khaled Debs. Wśród prelegentów znaleźli się także Sthepane Cotte, dyrektor ds. innowacji odpowiedzialny za rozwój nowych technologii i produktów, oraz Palina Ivancha, rzeczniczka prasowa i menedżerka ds. komunikacji marki.
Od pioniera do innowatora –krótka historia marki
Thomson to marka z ponad 130-letnią tradycją, która od początku swojego istnienia stawiała na innowacje w świecie elektroniki użytkowej. Już w latach 30. XX wieku firma wprowadziła na rynek pierwsze radioodbiorniki TSF, a niedługo później –telewizory. W 1967 roku pojawił się z kolei kolorowy model AmpliColor, a lata 90. przyniosły europejską premierę odtwarzacza DVD i pierwszego odtwarzacza plików MP3. Thomson był także jednym z pionierów w dziedzinie komputerów osobistych, automatyki domowej i telewizorów 4K. Po latach burzliwych zmian i przejęć marka powróciła na rynek w 2023 roku, prezentując nowoczesne telewizory QLED i OLED. Obecnie firma zapowiada kolejną rewolucję: przezroczyste ekrany Lucid OLED oraz mobilne rozwiązania z serii Thomson Go.
Osiemnaście miesięcy dynamicznego rozwoju
W pierwszej części wydarzenia Khaled Debs zaznaczył, że ostatnie półtora roku przyniosło marce niezwykle dynamiczny rozwój i skuteczny powrót na rynek.
Firma rozpoczęła swoją ekspansję od Francji w 2023 roku, a następnie rozszerzyła działalność na całą Europę. W najbliższej przyszłości Thomson planuje wejście na rynki afrykańskie i bliskowschodnie. W minionym okresie marka przywróciła swoją obecność w ponad 40 krajach, a jej produkty są obecnie dostępne w 150 państwach na świecie. W Europie Thomson szybko zdobył znaczące udziały na rynku telewizorów, osiągając czołowe pozycje sprzedażowe między innymi we Francji, Austrii i Norwegii.
Debs wyraźnie zaznaczył, że sukces firmy to nie tylko kwestia innowacji technologicznych, ale przede wszystkim efekt pracy zespołowej i lokalnego podejścia do klientów. – Osiągnięcia biznesowe to zawsze osiągnięcia zespołowe – podkreślił.
Filozofia sukcesu: zespół, innowacja, bliskość z klientem
W swoich wystąpieniach przedstawiciele marki Thomson podkreślali, że najważniejszą wartością firmy są ludzie. – Naszym największym atutem jest nasz zespół – to 75 osób pracujących razem nad rozwojem wielu projektów.
Prelegenci zwracali uwagę także na znaczenie dialogu z użytkownikami – to właśnie ich opinie i sugestie pozwalają marce rozwijać się i dopasowywać produkty do realnych potrzeb. Misją Thomsona jest tworzenie nowoczesnych, dostępnych cenowo produktów, które są przyjazne społecznie i ekologicznie. Firma regularnie pyta swoich klientów o zdanie, by jeszcze lepiej odpowiadać na ich oczekiwania.
– Naszą misją jest tworzenie produktów, które są użyteczne, które zbliżają ludzi. Chodzi o wspólne przeżywanie, wspólne emocje. Ostatecznie nie chodzi tylko o to, co widzisz, ale o dzielenie się chwilą – powiedział CEO Thomsona.
Nowoczesność, prostota i ekologia
Thomson stawia na prostotę, wysoką jakość i nowoczesny design. Nowe telewizory marki wyposażone są w energooszczędne panele klasy A+, technologie Dolby Vision i Dolby Atmos, a także w intuicyjny system Google TV z opcją sterowania głosowego i personalizacją profili. Co ważne – wszystkie urządzenia powstają w Europie i są objęte 3-letnią gwarancją producenta.
Firma przykłada dużą wagę także do ekologii – korzysta z materiałów pochodzących z recyklingu, stale rozwija opakowania ograniczając użycie plastiku, a fabryki zasilane są energią odnawialną. Telewizory dostępne są w różnych wariantach kolorystycznych (m.in. w bieli), co pozwala dopasować je do każdego wnętrza. Nawet najmniejsze modele cechuje atrakcyjny wygląd i wygoda obsługi, a praktyczne rozwiązania, takie jak regulacja kąta nachylenia ekranu czy podświetlany pilot z dedykowanymi przyciskami do popularnych aplikacji, podnoszą komfort użytkowania.
W ofercie znajdziemy zarówno proste modele 24-calowe, jak i zaawansowane telewizory 4K w wariantach do 100 cali (jak powyższy QLED Pro), odpowiadające na potrzeby różnych grup użytkowników – od
osób starszych, przez rodziny, aż po graczy.
Kluczowe grupy użytkowników i potencjał edukacyjny
Seria GO, w premierze której uczestniczyliśmy, została zaprojektowana z myślą o użytkownikach ceniących mobilność i elastyczność. Skierowana jest do rodzin pragnących przemieszczać sprzęt między pokojami, osób aktywnych szukających rozrywki w przestrzeniach zewnętrznych jak taras czy ogród, oraz podróżujących często zmieniających lokalizację. Urządzenia charakteryzują się niewielką wagą, wbudowaną baterią pozwalającą na pracę do 4 godzin oraz łatwością transportu. Wydaje się, że przenośne wyświetlacze Thomsona znajdą zastosowanie nie tylko w sferze rozrywkowej, ale także w obszarach edukacji i służbie zdrowia – mogą wszak posłużyć jako narzędzia do prezentacji czy wsparcia pacjentów i personelu medycznego.
Smart TV dla każdego –współpraca z TiVo
Podczas wydarzenia prelegenci omówili także pokrótce ewolucję telewizorów Smart TV, które zrewolucjonizowały sposób korzystania z treści dzięki dostępowi do tysięcy filmów, gier i muzyki. Zwrócono uwagę, że choć Smart TV oferują ogromne możliwości, to bywają skomplikowane dla (zwłaszcza starszego) użytkownika. W odpowiedzi na ten problem, w 2024 roku Thomson wprowadził uproszczoną serię telewizorów wyposażonych w minimalistyczny pilot, a obecnie pracuje nad
kolejnymi innowacjami, które mają połączyć łatwość użytkowania z zaawansowaną funkcjonalnością. Wspomniano także o współpracy z marką TiVo, która zapewnić ma jeszcze łatwiejsze odkrywanie treści i bardziej przyjazny interfejs. Jest to mianowicie system, który agreguje treści z różnych źródeł w jednym miejscu, oferuje szybkie wyszukiwanie – również za pomocą cytatów z filmów czy seriali – oraz personalizowane rekomendacje na podstawie preferencji użytkownika. Nowe modele marki Thomson z systemem TiVo pojawią się w drugiej połowie 2025 roku w rozmiarach od 24 do 65 cali i będą dostępne w różnych wersjach – od HD po 4K.
Go Collection – mobilna rewolucja w rozrywce
Największym zainteresowaniem cieszyła się jednak prezentacja wspomnianej już, nowej linii urządzeń mobilnych Thomson Go Collection. To propozycja dla tych, którzy chcą korzystać z rozrywki nie tylko w salonie, ale również w ogrodzie, na tarasie czy podczas spotkań ze znajomymi. Thomson Go TV to 32-calowy mobilny telewizor z wbudowanym akumulatorem, kółkami oraz możliwością regulacji wysokości i kąta nachylenia. Wkrótce oferta zostanie rozszerzona o mniejsze modele oraz zaawansowane wersje z wyświetlaczem 4K UHD i funkcją obrotu ekranu.
W kolekcji znalazły się również dwa mobilne projektory zasilane akumulatorowo, umożliwiające wyświetlanie materiałów wideo zarówno w domu, jak i na świeżym powietrzu. Dzięki technologii Google Cast
użytkownik może przesyłać treści ze smartfona lub laptopa bezpośrednio na ekran telewizora lub projektora.
Thomson Cast 150 to kompaktowa przystawka, która zamienia dowolny ekran z portem HDMI w centrum smart rozrywki – wystarczy ją podłączyć do wspomnianego gniazda, połączyć z Wi-Fi i korzystać z ulubionych aplikacji, także podczas podróży. – Go Collection to nie tylko produkty – to nowy sposób życia, nowa definicja wolności. Go Collection daje swobodę, jest łatwe w obsłudze i mobilne – dodał Thomson.
A co z odbiorcą biznesowym?
Obecnie Thomson skupia się głównie na rynku konsumenckim, oferując rozwiązania dostosowane do potrzeb domowych użytkowników i rodzin. Chociaż nie ma wyraźnych sygnałów o strategii skierowanej bezpośrednio do odbiorców biznesowych, mobilne wyświetlacze i przystawki mogą znaleźć zastosowanie również w środowiskach edukacyjnych, placówkach medycznych czy biurach – wszędzie tam, gdzie liczy się elastyczność, mobilność i szybki dostęp do treści. Jednak główny przekaz marki pozostaje skoncentrowany na użytkowniku indywidualnym i domowym.
Premiera w Operze Wiedeńskiej pokazała, że Thomson nie tylko wrócił do gry, ale w krótkim czasie stał się jednym z liderów rynku. Jeśli marka utrzyma tempo rozwoju i będzie elastycznie reagować na zmieniające się potrzeby rynku, ma szansę nie tylko odzyskać dawną pozycję, ale także stać się jednym z liderów nowoczesnej elektroniki użytkowej w Europie i na świecie. Najnowsza linia urządzeń Thomson Go Collection to dowód, że przyszłość telewizji i multimediów to wolność, prostota i dostępność – zawsze i wszędzie. Mobilność tych rozwiązań otwiera także nowe możliwości dla edukacji i służby zdrowia, pokazując, że technologia może wspierać nie tylko rozrywkę, ale i codzienne życie na wielu płaszczyznach. n
Skomentuj, polub lub udostępnij!
Artykuł dostępny w wersji cyfrowej www.itreseller.pl
Powszechna dostępność technologii sprawia, że te same mechanizmy, które są używane do tworzenia coraz lepszych usług, są też wykorzystywane przez hakerów. Mamy więc do czynienia ze specyficznymi paradoksami współczesnego świata. W przypadku cyberbezpieczeństwa obie strony (atakujący i obrońcy) mają do dyspozycji taką samą broń i cała rzecz jest w tym, kto jest szybszy w tym swoistym wyścigu.
Niestety, nie ma wątpliwości, że jest to regularna wojna. Chodzi o to, że ludzie dysponują określonymi możliwościami technicznymi. Przewagę zdobywa ten, kto potrafi lepiej – i szybciej – je wykorzystać. Do celów dobrych czy złych. Sztuczna inteligencja jest tylko narzędziem.
Chodzi nie tylko o pieniądze
– Bardzo ciekawe są motywacje atakujących – podkreśla Izabella Krzemińska, Technology Leader w firmie Orange,
wiceprzewodnicząca Komitetu Przełomowych Technologii w Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji. – Obecnie nie jest to już tak oczywiste. Kiedyś hakerzy najczęściej nieuczciwie zdobywali pieniądze. Od dłuższego czasu działają również z pobudek politycznych.
W 2024 roku rynek cyberbezpieczeństwa wart był, jak się szacuje, około 20 miliardów dolarów (w tym przypadku mówimy o nakładach ponoszonych na cyberobronę). I według firmy badawczo doradczej Grand View Research rośnie o około 35 40 procent rocznie.
Straty nie są dokładnie znane, ponieważ nie wszyscy poszkodowani – ze względu na groźbę utraty reputacji – przyznają się, że padli ofiarą ataku. Według raportu Cybersecurity Ventures szacuje się je na około 10 bilionów dolarów. Jak wynika z raportu CERT Polska, w naszym kraju po raz pierwszy od dziesięciu lat udało się zatrzymać trend wzrostowy liczby zablokowanych domen i liczby użytkowników, którzy dali się złapać. Co nie oznacza, że ataków jest mniej. Polska jest jednym z najczęściej atakowanych państw w Europie. Według
raportu Check Point Research notuje się ponad 1000 ataków tygodniowo. Niewątpliwie ma to związek z rosyjską wojną hybrydową, wojną tego kraju przeciwko Ukrainie i naszym zaangażowaniem w pomoc tej drugiej.
Generalnie dominują ataki stanowiące oszustwa finansowe. Zaliczamy do nich szantaże, wyłudzenia, kradzież danych. Skierowane są zarówno przeciwko osobom fizycznym, firmom, jak i różnego rodzaju organizacjom społecznym.
Zdarza się też wykorzystywanie ataków hakerskich, w tym również sztucznej inteligencji, do działań destabilizacyjnych i wzbudzania chaosu społecznego. Na przykład w 2023 r. w Niemczech pojawiła się fałszywa informacja (rzekomo ministra zdrowia) o powrocie pandemii. Spowodowała ona duże zaniepokojenie wśród części społeczeństwa. Jak zwykle, odwołanie tej wiadomości nie wszystkich od razu uspokoiło. W takich trudnych sytuacjach spory posłuch znajdują przecież teorie spiskowe.
– Ostatnio coraz częściej pojawiają się manipulacje społeczne mające aktywizować ludzi do różnorodnych działań zgodnie z wolą pomysłodawców – przypomina Izabella Krzemińska. – Zjawisko to określam mianem haktywizmu, czyli hakowaniem z pobudek ideologicznych, społecznych lub moralnych. Chodzi o pobudzanie i wzmacnianie pewnych przekonań w społeczeństwie, a przede wszystkim – sianie chaosu. Są to działania wymierzone w instytucje publiczne: rządowe i samorządowe, ale również biznesowe. Przykładem są ataki grupy Anonymous. Popularyzacja tych działań bezpośrednio wiąże się z rozwojem sztucznej inteligencji. Cyberataki z użyciem SI istotnie różnią się od tradycyjnych. Większa jest ich skala, duży stopień automatyzacji i personalizacji sposobów działania. Dzięki możliwościom analitycznym SI jest w stanie dopasować model oszustwa do danej jednostki. Atakujący nie szukają już 10 procent populacji najbardziej podatnych na oszustwo. Docierają do różnych osób, sprawdzając wcześniej ich wrażliwość. SI analizuje ich cyfrowe zachowania i dostosowuje
(indywidualizuje) rodzaj ataku, co jednocześnie znacząco utrudnia obronę. Przestaje być skuteczna tradycyjna, statyczna obrona.
W darknecie istnieją generatywne modele SI, takie jak Fraud GPT, Worm GPT i Shell GPT, sprzedawane w celu tworzenia złośliwego kodu, oszustw i deepfake’ów. W niedalekiej przyszłości z pewnością staniemy wobec całkowitej adaptywności SI, czyli tworzenia zupełnie nowych (nieznanych wcześniej) rozwiązań. Zwiększa się też pole działania SI. Powstają na przykład fake’i głosowe, a także wideo dostosowane do konkretnych osób. Czy jesteśmy na to przygotowani? Niestety, zdecydowanie nie. Na razie nie ma mechanizmów obronnych na odpowiednim poziomie.
Czy pozostajemy jednak zupełnie bezbronni? Indywidualni użytkownicy muszą pamiętać o podstawowych zasadach: częstych zmianach silnych, koniecznie dwuskładnikowych haseł. Nie można bowiem zapominać, że stale rośnie moc obliczeniowa urządzeń, a więc rosną też możliwości hakerów.
Istnieją też tak zwani asystenci ochrony (czyli wykorzystywanie SI do ochrony) i ich popularność będzie rosła. To boty sprawdzające, czy na urządzeniach nie zostały zainstalowane podejrzane systemy. Ale jest to miecz obosieczny, bo takiemu botowi trzeba udostępnić dane użytkownika. Bot nie zadziała przecież bez analizy tych danych. Sprawdza on, które rodzaje zachowań są charakterystyczne dla użytkownika. Pojawia się jednak pytanie, co się stanie, gdy użytkownik zmieni swoje zachowanie. Czy nie będzie tak, że nie uzyska dostępu do swoich własnych zasobów?
Na przykład reakcje człowieka zmieniają się po spożyciu leków lub alkoholu. Czyli biometria behawioralna na ogół się sprawdza, a jednak ma swoje minusy.
Dostępne są też takie rozwiązania jak
password manager (1Password Competitor Keeper czy Bitwarden), również wykorzystujące sztuczną inteligencję. Aplikacje tego typu sprawdzają i przechowują hasła, testują algorytmy rekomendujące poziom siły hasła oraz wykrywają schematy użycia haseł, proponując zmiany.
Coraz trudniejsza staje się ochrona systemów przedsiębiorstw. Może się bowiem okazać, iż człowiek (który jest przecież nadal najsłabszym ogniwem) nawet się nie zorientuje, że pozwolił komuś na wejście do systemu. Po prostu wszystko, co robimy dla ułatwienia sobie życia, może zostać wykorzystane przeciwko nam. Od dawna wiadomo, że kluczowa jest higiena cyfrowa.
I jej znaczenie stale rośnie.
W przypadku użytkowników indywidualnych ochrona opiera się na narzędziach pasywnych. Są to filtry, aplikacje zabezpieczające, menedżery haseł. Dlatego trzeba również podkreślać, że konieczna jest edukacja. Nawyki poznawcze powinny oznaczać szczególną ostrożność, czyli przede wszystkim nieklikanie w nieznane linki i unikanie działania pod wpływem emocji.
– Jeżeli coś się nie udaje, bo wymaga pewnej wiedzy, użytkownicy często szukają szybkich rozwiązań – twierdzi Izabella Krzemińska. – Trzeba na to szczególnie uważać w przypadku aplikacji bankowych. Bo przecież banki są instytucjami wysokiego zaufania, a więc z założenia nie chcą oszukiwać swoich klientów. I właśnie zaufanie (między innymi do banków) jest przez hakerów sprytnie wykorzystywane do ataków. W jaki sposób uzyskują oni dostęp do danych swoich ofiar? Bardzo często właśnie poprzez instytucje wysokiego zaufania, takie jak banki, firmy kurierskie, szkoły czy przychodnie lekarskie. W tych przypadkach użytkownikom wyłącza się tryb czujności. Dzięki temu hakerzy mają ułatwione zadanie, bo ofiara dowiaduje się o ataku ze sporym opóźnieniem. Trochę inaczej wygląda to w przypadku przedsiębiorstw, szczególnie dużych. Bardzo często wdrażają one systemy bezpieczeństwa oparte na działaniu proaktywnym. Są w stanie przewidywać pewne zdarzenia, między innymi wykorzystując mechanizmy sztucznej inteligencji. Może ona na przykład udawać hakera, czyli pozorować ataki, stale podnosząc odporność systemów ochrony cyfrowej.
Naturalnie trzeba stale przypominać o czynniku ludzkim, który zawsze pozostaje najsłabszym ogniwem. Najlepszą
drogą jest edukacja. Należy pamiętać o unikaniu postępowania automatycznego, a także prób działań na skróty. Nie wolno działać impulsywnie. W firmach tym bardziej powinna być wdrażana kultura odpowiedzialności. Chodzi też o to, by systemy ochrony wykrywały działania, w których ludzie nieświadomie są wykorzystywani jako narzędzia do ataku. – Istotne jest także uświadomienie sobie, że to sami użytkownicy prowokują erupcję fake newsów – mówi Izabella Krzemińska. – Jeżeli szukają treści niosących pierwiastek sensacji, sztuczna inteligencja podsuwa im właśnie takie informacje. A to, również przy wykorzystaniu SI, daje asumpt atakom hakerskim. To internauci są przecież najcenniejszym zasobem dla manipulatorów. Walczą oni o uwagę użytkowników i nie ma wątpliwości, że to zjawisko będzie coraz powszechniejsze. Dlatego Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji aktywnie angażuje się w projekty mające na celu wzmacnianie odporności państwa na zagrożenia informacyjne. Jednym z nich jest powołana z inicjatywy Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz organizacji społecznych Rada Konsultacyjna ds. Odporności na Dezinformację Międzynarodową, do której zaproszony został Andrzej Dulka, prezes PIIT. To platforma współpracy ekspertów, którym przyświeca idea ochrony przestrzeni informacyjnej oraz stabilności instytucji demokratycznych. Nie mniej ważne są działania edukacyjne i informacyjne, których celem jest zwiększanie świadomości użytkowników sieci, aby potrafili oni samodzielnie rozpoznawać fałszywe treści. Dlatego wszyscy eksperci powtarzają: edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. I rosnąca dzięki niej świadomość zagrożeń.
Nie jesteśmy bezbronni
– Polska jest jednym z najczęściej atakowanych cyfrowo krajów na świecie –uważa Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska. – W ubiegłym roku liczba cyberataków w naszym kraju podwoiła się w porównaniu z 2023 r. W ujęciu globalnym mówiło się w tym okresie o 30 procentowym wzroście
liczby ataków na infrastrukturę krytyczną. Według szefów firm w Europie Środkowo Wschodniej zagrożenia cyfrowe są czwartym najważniejszym ryzykiem, ustępując wyłącznie inflacji, zagrożeniom geopolitycznym i kondycji makrogospodarczej. Nie dziwi zatem, że cyberbezpieczeństwo stanowi dziś jeden z priorytetów władz i przedsiębiorstw w regionie i na świecie.
Wyścig zbrojeń pomiędzy cyberprzestępcami a podmiotami zapewniającymi cyberbezpieczeństwo w coraz większym stopniu definiowany jest przez zastosowanie sztucznej inteligencji i możliwości tej technologii. SI w coraz większym stopniu determinuje dynamikę rozwoju technologicznego na całym świecie. Według ekspertów firmy doradczej PwC do 2030 roku może wnieść do globalnej gospodarki nawet 15,7 biliona dolarów, znacząco zwiększając produktywność. Z drugiej strony, rosnąca dostępność narzędzi SI przyczynia się do coraz bardziej wyrafinowanych metod ataku. Cyberprzestępcy wykorzystują SI do automatyzacji, personalizacji i zwiększenia skuteczności ataków. W przypadku użytkowników indywidualnych SI wspomaga tworzenie przekonujących wiadomości phishingowych, generowanych na przykład przez modele językowe. Dzięki analizie danych z mediów społecznościowych ataki są silnie spersonalizowane, co zwiększa szanse na udane oszustwo. Natomiast przedsiębiorstwa są celem coraz bardziej zaawansowanych operacji. SI może analizować sieci firmowe w poszukiwaniu luk, generować kod złośliwego oprogramowania trudniejszy do wykrycia oraz symulować zachowania normalnych użytkowników, by unikać systemów detekcji. Przestępcy stosują też tak zwane deepfake’i głosowe, między innymi do podszywania się pod członków zarządu i wyłudzania przelewów. Sektory najchętniej obierane na cel przez przestępców to finanse, opieka zdrowotna, transport, administracja publiczna oraz energetyka. Wysoka wartość danych, jakimi operują, czynią je wyjątkowo wartościowymi obiektami ataków. Z drugiej strony – zarówno użytkownicy indywidualni, jak i firmy mogą wykorzystywać SI do umacniania swojego
bezpieczeństwa. Dla osób prywatnych pomocne okazują się na przykład inteligentne filtry antyphishingowe w przeglądarkach i poczcie elektronicznej czy aplikacje analizujące zachowanie urządzeń (podejrzane logowania, nietypowe użycie kamery lub mikrofonu). Rozwiązania te coraz częściej stanowią integralny element aplikacji, z których korzystamy i nie wymagają od nas żadnych dodatkowych działań. W przedsiębiorstwach SI stosuje się do wykrywania anomalii, predykcji zagrożeń i reagowania w czasie rzeczywistym. Systemy typu SIEM (Security Information and Event
Management) i SOAR (Security Orchestration, Automation, and Response) wspierane przez SI są w stanie analizować miliony zdarzeń dziennie i celnie wskazywać realne zagrożenia. SI pomaga też automatyzować odpowiedzi na incydenty, zamykać luki oraz testować zabezpieczenia poprzez tzw. red teaming, czyli symulowane ataki na systemy organizacji.
Kluczowym elementem walki z cyberprzestępczością wspieraną przez SI jest oczywiście edukacja. Użytkownicy powinni znać podstawowe techniki inżynierii społecznej i uczyć się
rozpoznawania manipulacji. Firmy powinny regularnie szkolić pracowników – nie tylko z zasad higieny cyfrowej, ale także z rozpoznawania głosowych i wizualnych deepfake’ów. Potrzebna jest też edukacja techniczna w zakresie stosowania narzędzi obronnych, szczególnie w małych i średnich firmach, które są często praktycznie bezbronne. – Jako Związek badamy każdego roku poziom kompetencji cyfrowych (w tym tych z zakresu cyberbezpieczeństwa) wśród młodzieży szkolnej i nauczycieli – ujawnia Michał Kanownik. – Dane z badania IT Fitness Test pozwalają
nie tylko monitorować ten poziom, ale także identyfikować najważniejsze luki w umiejętnościach cyfrowych młodych pokoleń. Działania edukacyjne kierujemy też między innymi do rodziców i nauczycieli, ale także do samorządów, które borykają się nie tylko z rosnącą liczbą ataków, ale również niedoborami specjalistów IT i brakami w kompetencjach kadr. Stale podnosimy świadomość społeczną na temat cyberzagrożeń, działamy na rzecz umacniania krajowego sektora cyberbezpieczeństwa i wspieramy współpracę na tym polu pomiędzy państwami naszego regionu Europy.
Automatyzacja ataków
– Sztuczna inteligencja zrewolucjonizowała wiele dziedzin życia, ale stała się także orężem w bitwach w cyberprzestrzeni – przypomina Piotr Mieczkowski, członek zarządu Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji, wiceprezes European AI Forum. – Z jednej strony hakerzy wykorzystują SI do prowadzenia wyrafinowanych ataków, z drugiej – specjaliści od cyberbezpieczeństwa używają jej do wzmacniania ochrony. Ten swoisty wyścig zbrojeń nabiera tempa, a jego stawką jest bezpieczeństwo danych, finansów, a także infrastruktury krytycznej. Coraz więcej oszustów wykorzystuje SI. W 2024 r. na świecie odnotowano 38 proc. wzrost liczby cyberataków w porównaniu z 2021 r. Również w Polsce liczba incydentów nieustanie rośnie. Według raportu firmy doradczej KPMG, w ubiegłym roku aż 83 proc. polskich przedsiębiorstw doświadczyło przynajmniej jednej próby cyberataku, co oznacza wzrost o 16 punktów procentowych rok do roku. Eksperci prognozują, że w tym roku liczba ataków opartych o rozwiązania SI wzrosną o połowę w porównaniu z 2021 r. Przyczyni się do tego zwiększona dostępność tanich narzędzi generatywnej sztucznej inteligencji, takich jak te do tworzenia deepfake’ów czy złośliwego kodu.
Formy cyberprzestępstw dokonywanych dzięki technologii SI stają się coraz bardziej wysublimowane i skomplikowane. Szczególnym wyzwaniem dla całej branży IT jest powszechna automatyzacja ataków. Pozwala to hakerom działać szybciej i na większą skalę, obniżając próg wejścia dla mniej doświadczonych włamywaczy.
Do najpoważniejszych rodzajów cyberataków wzmocnionych przez SI należą:
q deepfake: technologia SI wykorzystywana jest do tworzenia fałszywych nagrań wideo lub audio;
q phishing AI: zautomatyzowane generowanie sprofilowanych i przekonujących wiadomości e mail czy wiadomości typu WhatsApp, które coraz trudno odróżnić od autentycznych;
q ataki ransomware: tworzone jest złośliwe oprogramowanie szyfrujące dane, gdzie SI optymalizuje procesy wyłudzania okupu;
q zatruwanie danych (data poisoning): manipulacja danymi treningowymi modeli SI, co prowadzi do błędnych decyzji systemów obronnych;
q ataki DDoS: wykorzystanie SI do przeciążania serwerów, powodujące przestoje w działaniu systemów.
Biorąc pod uwagę strukturę ofiar ataki można podzielić na konsumenckie oraz dotyczące organizacji, w tym przedsiębiorców. Różnią się one co do głównych wektorów ataku oraz metod, w których używana jest SI. Z punktu widzenia konsumentów coraz bardziej powszechne są ataki typu spear phishing, w których SI analizuje dane z mediów społecznościowych, tworząc spersonalizowane wiadomości phishingowe podszywające się pod zaufane osoby lub instytucje. Równie popularne są fałszywe lub zmanipulowane nagrania głosowe lub wideo, w których na przykład SI udaje przełożonego proszącego o przelew. Natomiast z punktu widzenia firm SI coraz częściej wykorzystywana jest w atakach ransomware, gdyż dzięki algorytmom coraz bardziej optymalizowany jest proces szyfrowania danych i negocjacje samego okupu, który powinien być wypłacony w kryptowalucie.
Naturalnie ataki z użyciem SI są dziś stosowane w różnej skali w rozmaitych branżach. Według rozmaitych danych za 2024 r. ataki z użyciem SI najczęściej przeprowadzane są w branży finansowej. Szczególnie popularny jest wysoce spersonalizowany phishing dzięki SI oraz deepfake. Na drugim miejscu znajdują się ataki na placówki z sektora ochrony zdrowia, gdyż dane pacjentów są szalenie wartościowe dla atakujących.
Z uwagi na rosnącą skalę konfliktów coraz więcej ataków dotyczy również szeroko rozumianej energetyki, co przekłada się na brak stabilności infrastruktury krytycznej.
– Sztuczna inteligencja pozwala dziś nie tylko optymalizować koszty ataków i je przyspieszać, ale również zwiększać możliwości firm w zakresie obrony lub wykrycia ataków. Coraz więcej firm, również małych i średnich, ma do dyspozycji zaawansowane narzędzia SI, które mogą wzmocnić ich cyberodporność. Do najbardziej popularnych można zaliczyć wykrywanie anomalii, w którym systemy SI analizują ruch sieciowy w czasie rzeczywistym, identyfikując nietypowe zachowania, na przykład nieautoryzowany dostęp. Równie popularną metodą obrony jest lepsza segmentacja sieci dzięki SI, co pomaga ograniczać rozprzestrzenianie się ataku. Sztuczna inteligencja pozwala też znacznie szybciej podejmować reakcje obronne, na przykład natychmiast izolować zainfekowane systemy, minimalizując szkody, jak w przypadku reakcji na atak ransomware –podsumowuje Piotr Mieczkowski. n
Mieczysław T. Starkowski
www.itreseller.pl
3 niezależne obiektywy w jednej kamerze, które inteligentnie łączą się w jeden, spójny obraz
Kilka trybów kadrowania
Perfekcyjny obraz dla wymagających klientów
3 – letnia gwarancja Lenovo Premier Support na cały zestaw
Dostępne dwie wersje:
1. Bring Your Own Device – wideokonferencja sterowana z poziomu laptopa.
Lenovo ThinkSmart Bar 180 to urządzenie stworzone z myślą o doskonałych wideokonferencjach. Wbudowane głośniki, mikrofon oraz innowacyjna kamera o szerokim kącie widzenia zapewniają wyjątkowe doświadczenie komunikacyjne. W połączeniu z ekranem LED 138” powstaje nowoczesna sala konferencyjna, idealna do spotkań biznesowych i współpracy zespołowej. STATIM INTEGRATOR ul. Głogowska 3, 01-743 Warszawa biuro@statim.com.pl, tel +48
100 000 godzin bezawaryjnej pracy
Rozdzielczość Full HD
Ultra cienka konstrukcja
Profesjonalne wdrożenie i serwis gwarancyjny nawet do 60 miesięcy
2. Lenovo ThinkSmart Core – komputer współpracujący m.in. z Microsoft Teams Room. Procesor Intel vPro umożliwia zdalne zarządzanie wieloma urządzeniami z jednego miejsca.
Jeszcze dekadę temu
Chińczycy kojarzyli się w motoryzacji z tanimi kopiami zachodnich modeli; dziś to oni dyktują tempo w elektryfikacji, bateriach i autonomicznej jeździe. Jak Państwo Środka w ciągu niespełna 70 lat przeszło od roli montowni do pozycji technologicznego hegemona, rzucając wyzwanie europejskim gigantom?
Chiny w ciągu ostatnich dwóch dekad stały się nową potęgą motoryzacyjną – zarówno największym producentem i rynkiem samochodowym, jak i rosnącym eksporterem. Już w 2017 roku z taśm chińskich fabryk zjechało 28,9 mln pojazdów (ponad 30 proc. produkcji światowej), a w 2023 roku Chiny wyprodukowały i wysłały za granicę ponad 5,2 miliona pojazdów, po raz pierwszy wyprzedzając pod tym względem Japonię. Co istotne, znaczny udział w tym eksporcie stanowią auta elektryczne (EV); w 2023 z Chin wyjechało około 1,77 miliona „elektryków”, czyli ponad 30 proc. całego chińskiego eksportu samochodów. Chiny są też największym rynkiem sprzedaży nowych aut – już w 2010 roku roczna produkcja przekroczyła 18 milionów sztuk, więcej niż w jakimkolwiek kraju wcześniej. Dziś ponad połowa wszystkich jeżdżących po świecie samochodów elektrycznych znajduje się w Chinach. Te liczby pokazują, jak dynamicznie Państwo Środka przeobraziło się z technologicznego outsidera w lidera globalnej motoryzacji. Poniżej prześledzimy tę drogę – od pierwszych, nieśmiałych prób w pierwszej połowie XX wieku, przez epokę Mao Zedonga i okres współpracy z zagranicą, aż po ambitne plany ery pojazdów elektrycznych i ekspansję chińskich marek na rynkach Europy.
Początki motoryzacji w Chinach
Pierwsze samochody pojawiły się w Chinach już na początku XX wieku jako importowane ciekawostki – np. w 1902 roku sprowadzono luksusowy automobil dla cesarzowej Cixi, ale przez kolejne dekady kraj nie rozwinął własnej produkcji aut. W okresie republikańskim i międzywojennym samochody montowały w Chinach co najwyżej zagraniczne firmy (Ford, General Motors) w swoich zakładach w Szanghaju. Lokalna myśl techniczna dopiero raczkowała – pierwsza próba skonstruowania rodzimego pojazdu, ciężarówki o nazwie Mingsheng z 1931 roku, zakończyła się fiaskiem, gdy prototypowa
fabryka została zbombardowana przez Japończyków. Wybuch wojny chińskojapońskiej, a następnie II wojny światowej oraz wojny domowej, sparaliżował jakikolwiek rozwój motoryzacji. Dopiero po powstaniu Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 roku nowe władze, pozbawione własnego przemysłu samochodowego, sięgnęły po pomoc sojuszniczego Związku Radzieckiego.
Epoka Mao Zedonga (lata 50.–70.)
W latach 50. dzięki radzieckiemu wsparciu powstały w Chinach pierwsze państwowe fabryki samochodów. Kluczowym przedsięwzięciem było założenie w 1953 roku Pierwszej Fabryki Samochodów (FAW) w Changchunie. Już w 1956 r. z linii montażowej zjechały tam pierwsze masowo produkowane pojazdy – ciężarówki Jiefang („Wyzwolenie”) CA 10, będące licencyjną kopią radzieckiego ZiS 150, a w Nankinie uruchomiono w 1958 r. produkcję mniejszej ciężarówki Yuejin (opartej na GAZ 51). W kolejnych latach tworzono kolejne zakłady, m.in. w Nankinie, Szanghaju czy Pekinie, lecz początkowo koncentrowano się niemal wyłącznie na pojazdach użytkowych dla gospodarki i wojska. Samochód osobowy pozostawał luksusem dla nielicznych. Mimo to pod koniec lat 50. podjęto symboliczny wysiłek stworzenia reprezentacyjnej limuzyny dla partyjnej elity. W 1958 r. zatwierdzono projekt Hongqi („Czerwona Flaga”) – dużego sedana inspirowanego stylistyką amerykańskich krążowników szos. Model Hongqi CA72 zaprezentowano na 10 lecie ChRL w 1959 roku; do 1965 r. powstało zaledwie 198 egzemplarzy tej luksusowej limuzyny przeznaczonej wyłącznie dla władz państwowych. Był to jednak bardziej pokaz ambicji, niż możliwości. Inicjatywy motoryzacyjne pojawiały się też oddolnie – podczas kampanii Wielkiego Skoku Naprzód (1958–60) lokalne zakłady w różnych prowincjach budowały prototypy aut osobowych, naśladując zachodnie wzorce w „socjalistycznie twórczy” sposób. Większość z tych konstrukcji nie wyszła jednak poza stadium prototypu. W realiach
centralnie planowanej maoistowskiej gospodarki prywatne samochody praktycznie nie istniały, a całkowita roczna produkcja wszystkich pojazdów w Chinach przez pierwsze trzy dekady ChRL nie przekraczała 100–200 tysięcy sztuk.
Lata 80.–2000 – era joint venture i początki elektromobilności
Po śmierci Mao i rozpoczęciu reform Deng Xiaopinga, Chiny otworzyły się na zagraniczny kapitał i technologie. W 1983 r. podpisano pierwszą umowę joint venture – amerykański koncern AMC (późniejsz y Chrysler) zaczął montować jeepy w Pekinie, a w ślad za nim weszli kolejni producenci. W 1984 r. Volkswagen utworzył spółkę z Shanghai Automotive i ruszył z produkcją modelu Santana, co zapoczątkowało boom na „Volkswageny z Szanghaju”. Do końca lat 90. działało osiem dużych fabryk w formie joint venture, wytwarzających auta marek zachodnich (m.in. Shanghai VW, FAW VW, Beijing Jeep, Guangzhou Peugeot, Dongfeng Citroën). Ten model rozwoju zapewnił Chinom dostęp do nowoczesnych
pojazdów, ale na długo przypisał im rolę montowni. Większość produkcji odbywała się z importowanych zestawów (tzw. knock down kits), a transfer zaawansowanego know how był ograniczony. Były minister przemysłu He Guangyuan porównał uzależnienie od zagranicznych partnerów do „opium”, krytykując chińskie firmy za składanie cudzych aut zamiast opracowywania własnych konstrukcji.
Rzeczywiście, lokalne marki w latach 90. dopiero raczkowały – pojawiły się pierwsze prywatne inicjatywy (np. Geely założone w 1997 r.), a państwowe firmy próbowały tworzyć własne modele, często na bazie starszych licencji. W rezultacie, choć całkowita produkcja pojazdów rosła (przekraczając 1 milion rocznie w 1992 r. i 2 mln w 2000 r.), to przeciętny chiński samochód osobowy wciąż był albo licencyjną kopią, albo prostym modelem ustępującym standardom światowym. Zresztą prywatny samochód pozostawał wówczas luksusem – dopiero pod koniec lat 90., wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa, rynek aut osobowych zaczął się dynamicznie rozwijać.
Zaczęto jednak dostrzegać szansę w nowych technologiach – już pod koniec lat 90. rząd wpisał pojazdy elektryczne na listę priorytetów badawczych. W 2001 r. uruchomiono specjalny program 863 dotyczący EV, a w kolejnych latach rząd wspierał finansowo projekty rozwoju „nowych energii” (EV, hybrydy, ogniwa paliwowe), szykując grunt pod przyszłą elektromobilność.
Made in China 2025 – rozwój EV i technologii baterii
W 2015 roku władze ogłosiły strategiczny plan „Made in China 2025”, w którym branżę pojazdów z napędem alternatywnym wyznaczono jako kluczową dla technologicznego awansu kraju. Cel był jasny: uczynić Chiny liderem elektromobilności. Słowa te szybko przełożono na czyny – w latach 2009–2023 rząd zainwestował w rozwój aut elektrycznych równowartość około 230 mld dolarów, finansując dopłaty do zakupu EV, badania nad bateriami i rozbudowę infrastruktury. Efekty przyszły wcześniej niż zakładano: już w 2020 roku sprzedaż aut elektrycznych w Chinach sięgnęła 1,37 mln sztuk, co stanowiło ponad połowę globalnej sprzedaży EV. Chińscy producenci opanowali cały łańcuch dostaw – od wydobycia litu po produkcję ogniw. Dwie największe firmy świata w tej branży pochodzą z Chin: CATL oraz BYD. Razem kontrolują one ponad 50 proc. globalnego rynku akumulatorów do EV. Szczególnym obszarem przewagi jest technologia baterii litowo żelazowo fosforanowych (LFP). Choć ogniwa LFP mają nieco niższą gęstość energii niż popularne na Zachodzie akumulatory litowo niklowe (NCM), to są tańsze, trwalsze i bezpieczniejsze (nie zapalają się tak łatwo).
Chińskie firmy udoskonaliły tę technologię – koncern BYD opracował w 2020 r. tzw. „Blade Battery” (szczególny płaski układ ogniw LFP zwiększający bezpieczeństwo), a udział baterii LFP w nowych EV wzrósł z 17 proc. w 2020 r. do 36 proc. w 2022 r. i zdominował chiński rynek. Co ważne, niemal cała światowa produkcja katod do baterii LFP odbywa się dziś w Chinach.
Oprócz elektryfikacji napędu, Chiny poczyniły postępy w oprogramowaniu i autonomicznej jeździe. Firmy technologiczne włączyły się w motoryzację –przykładowo Huawei, gigant w branży elektroniki, rozwija zaawansowane systemy wspomagania kierowcy i infotainment. Jego platforma „Huawei Inside” i systemy LiDAR trafiły już do samochodów chińskich marek premium, a nawet zostały wybrane przez Audi do modeli na rynek chiński. Startupy takie jak Momenta dostarczają z kolei algorytmy jazdy autonomicznej (ADAS) – np. BYD w swoich luksusowych autach marki Denza korzysta z oprogramowania Momenta do półautonomicznej jazdy. Te osiągnięcia wskazują, że strategia unowocześniania przemysłu motoryzacyjnego powiodła się – Chiny nie tylko produkują najwięcej aut elektrycznych, ale też wiele z najbardziej zaawansowanych technologicznie rozwiązań (baterie, czujniki, oprogramowanie) pochodzi właśnie z Chin.
Chińskie marki 2020–2025 –ekspansja i konkurencja
Wejście w dekadę lat 20. XXI wieku przyniosło wysyp rodzimych chińskich marek samochodowych o globalnych ambicjach. Firmy takie jak
BYD, Nio, Xpeng czy Geely (oraz jej marka premium Zeekr) stały się rozpoznawalne najpierw na rynku krajowym, a następnie rozpoczęły ekspansję za granicę, zwłaszcza do Europy. BYD – dawniej producent baterii – wyrósł na największego na świecie producenta aut zelektryfikowanych (EV + hybrydy), sprzedając w 2022 roku ponad 1,8 mln takich pojazdów. W 2023 roku BYD wszedł oficjalnie do UE, oferując modele elektryczne takie jak kompaktowy hatchback Dolphin czy SUV Tang. W pierwszym roku obecności sprzedał w Europie blisko 16 tysięcy aut, a buduje już sieć dystrybucji m.in. w Niemczech, Francji oraz w Polsce.
Marka Nio, znana z luksusowych elektryków i unikalnego systemu wymiany baterii (battery swap), otworzyła salony w Norwegii, Holandii, a także stacje zamiany akumulatorów w kilku krajach UE.
Xpeng, określany czasem „chińską Teslą”, eksportuje modele P7 (sportowy sedan) i G9 (SUV) do Skandynawii, kusząc zaawansowanymi funkcjami autonomicznymi i niższą ceną niż konkurenci z Europy.
Koncern Geely, który posiada marki Volvo, Polestar czy Lotus, stworzył także nowoczesną markę elektryczną Zeekr – jej flagowy shooting brake
Zeekr 001 o zasięgu ponad 600 km trafił do sprzedaży w UE.
Sukcesy notuje również MG, historycznie brytyjska marka, dziś należąca do chińskiego koncernu SAIC. MG oferuje popularne i niedrogie modele elektryczne (jak MG4 Electric) oraz spalinowe; w 2023 roku sprzedała w Europie ponad 230 tysięcy aut, wyprzedzając pod względem wolumenu takie marki jak Mazda czy Mini.
Chińskie samochody trafiają też coraz liczniej do Polski – w lutym 2025 zarejestrowano w naszym kraju 2130 nowych aut pochodzących z Chin, podczas
gdy w całym 2023 roku było to tylko 370 sztuk. Dynamika jest ogromna, czego przykładem jest marka MG – w 2024 r. zarejestrowano w Polsce ponad 6700 jej samochodów, więcej niż np. Hondy czy Seata w tym samym czasie. Chińscy producenci osiągnęli już około 5 proc. udziału w polskim rynku nowych aut, choć jeszcze w 2022 r. stanowili jedynie ciekawostkę.
Auta z Chin konkurują ceną (często są tańsze od modeli europejskich o podobnych osiągach) oraz bogatym wyposażeniem. Wiele z nich oferuje nowoczesne systemy infotainment, duże
ekrany i rozbudowane funkcje łączności, dostosowane do pokolenia przyzwyczajonego do smartfonów. W obszarze półautonomicznej jazdy chińskie marki również doganiają rywali – np. Nio chwali się zaawansowanym autopilotem NAD, Xpeng rozwija własny system XPILOT, a większość nowych modeli jest wyposażona w liczne czujniki i kamery dające funkcje co najmniej na poziomie 2–3 autonomii. Warto dodać, że Chiny przodują także w elektryfikacji transportu publicznego – aż 98 proc. wszystkich autobusów elektrycznych na świecie jeździ po
chińskich miastach (ponad 500 tysięcy e busów wprowadzonych na drogi dzięki programom rządowym). Chińskie marki jak BYD i Yutong eksportują elektrobusy m.in. do Europy (np. Warszawa ma już pojazdy Yutong), a firma SAIC Maxus zdobywa popularność w segmencie elektrycznych vanów dostawczych. Mniej uważnych obserwatorów może zaskakiwać, jak szybko poprawiła się jakość chińskich pojazdów. Jeszcze w 2005 roku pierwszy wprowadzony na rynek europejski chiński SUV (Jiangling Landwind) otrzymał 0 gwiazdek w testach zderzeniowych ADAC, wzbudzając
Chińska motoryzacja – od naśladowcy do innowatora – stała się jednym z filarów światowej branży, a jej dalsze losy będą w dużej mierze współkształtować przyszłość globalnego rynku samochodowego
alarmujące opinie. Dziś modele z Chin potrafią zdobywać maksymalne oceny bezpieczeństwa Euro NCAP, co dobitnie podkreśla postęp w projektowaniu i standardach produkcji. Co więcej, opinia konsumentów o autach z Chin szybko się poprawia – jeszcze dekadę temu „Made in China” kojarzyło się z niską jakością, dziś jednak modele takie jak kompaktowy MG4 czy luksusowy sedan Nio ET7 zdobywają uznanie za nowoczesny design, bogate wyposażenie i atrakcyjną cenę w porównaniu z konkurencją. Młodsze pokolenie kierowców, wychowane w świecie smartfonów, chętnie sięga po auta oferujące innowacyjne rozwiązania software’owe i multimedialne, z czym chińskie marki nie mają problemu.
Wyzwania i perspektywy
Mimo imponujących sukcesów, przed chińską motoryzacją stoi szereg wyzwań. Nawet na rodzimym rynku występuje widmo nadprodukcji – poza kilkoma liderami pokroju BYD, większość chińskich producentów EV nie jest w stanie sprzedać wszystkich wyprodukowanych aut. W 2023 r. doszło do ostrej „wojny cenowej” (zapoczątkowanej m.in. przez gwałtowne obniżki cen Tesli), co zmusiło słabsze firmy do cięcia marż; branżę czeka prawdopodobnie konsolidacja i upadłości mniej konkurencyjnych graczy.
Unia Europejska już w 2023 r. wszczęła dochodzenie antysubsydyjne wobec importerów chińskich EV – jak ujęła to przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, „globalne rynki są teraz zalewane tańszymi chińskimi samochodami elektrycznymi, a ich cena jest sztucznie zaniżana dzięki ogromnym subsydiom państwowym”. Zapowiedź możliwych ceł „ochronnych” wywołała sprzeciw
Pekinu, co zwiastuje rosnącą rywalizację handlową. Stany Zjednoczone już wcześniej nałożyły wysokie cła, skutecznie powstrzymując bezpośredni import aut z Chin.
Gdy mówimy o ekologii, wpływ ekspansji aut elektrycznych zależy od miksu energetycznego – obecnie około 70 proc. energii elektrycznej w Chinach wytwarza się z węgla i gazu, co ogranicza efekt redukcji emisji CO2. Dlatego równolegle Chiny inwestują w odnawialne źródła energii, a już teraz elektromobilność przynosi wymierne korzyści dla jakości powietrza w miastach, eliminując lokalnie spaliny. Istotną kwestią jest również zabezpieczenie surowców do produkcji baterii – metale takie jak lit, kobalt czy nikiel są niezbędne, a ich globalne zasoby są ograniczone. Chiny zainwestowały w zagraniczne źródła (kopalnie w Afryce, Ameryce Południowej), co z jednej strony daje im przewagę, a z drugiej rodzi obawy innych mocarstw i może stać się przedmiotem napięć geopolitycznych.
Kolejnym wyzwaniem jest organizacja recyklingu – fala pierwszych zużytych baterii litowych z chińskich EV już niedługo zacznie wylewać się na rynek wtórny. Szacuje się, że masa zużytych akumulatorów z chińskich aut wzrośnie z ok. 300 tys. ton w 2021 r. do 1,2 mln ton w 2025 r. Chiny wdrażają już systemy zwrotu i utylizacji baterii (np. obowiązkową odpowiedzialność producentów za recykling), ale na światową skalę problem zagospodarowania zużytych ogniw dopiero nabiera znaczenia. Wreszcie, istotnym zagadnieniem pozostaje utrzymanie jakości i bezpieczeństwa pojazdów – chińskie auta muszą zdobyć pełne zaufanie klientów co do niezawodności, a ewentualne incydenty (np. pożary baterii czy usterki systemów ADAS) mogą zahamować ten trend.
Dziś to europejskie koncerny szukają wsparcia w Chinach
W ciągu niespełna 70 lat Chiny przeszły drogę od kraju bez własnej produkcji samochodów do roli lidera, który kształtuje trendy w globalnej motoryzacji. Dziś chińskie koncerny nie tylko produkują najwięcej pojazdów i baterii, ale też wyznaczają kierunek rozwoju technologii (od elektryfikacji po autonomię jazdy). Ta nowa konkurencja stanowi poważne wyzwanie dla tradycyjnych producentów z Europy i innych regionów. Europejscy giganci, jeszcze dekadę temu dominujący w segmencie aut spalinowych, muszą teraz konkurować z samochodami elektrycznymi z Chin, które potrafią być nowocześniejsze i tańsze.
Coraz częściej dochodzi też do odwrócenia ról – europejskie koncerny szukają wsparcia technologicznego w Chinach (np. Volkswagen w 2023 r. nawiązał współpracę z Xpeng przy projektowaniu nowych modeli EV, a koncern Stellantis zainwestował w udziały chińskiej firmy Leapmotor). Dla europejskich producentów lekcja płynąca z chińskiego sukcesu to konieczność inwestowania w nowe technologie i efektywność – podobnie jak niegdyś japońskie i koreańskie auta zmusiły Zachód do poprawy jakości i obniżenia kosztów, tak dziś „elektryki” z Chin motywują do przyspieszenia zielonej transformacji i przełamania własnych ograniczeń.
Chińska motoryzacja – od naśladowcy do innowatora – stała się jednym z filarów światowej branży, a jej dalsze losy będą w dużej mierze współkształtować przyszłość globalnego rynku samochodowego. Niezależnie od scenariusza, pewne jest że chińskie koncerny na stałe dołączyły do grona najważniejszych graczy branży, a ich sukcesy lub potknięcia będą odczuwalne na całym świecie – od giełd surowcowych po rynek pracy w fabrykach motoryzacyjnych.
Chińskie plany wybiegają już poza 2025 rok –do 2035 roku zakłada się pełną elektryfikację sprzedaży nowych pojazdów oraz upowszechnienie zaawansowanych samochodów autonomicznych.
Ciekawostka do wyróżnienia w tekście
Xiaomi to nie tylko smartfony i mniejszy sprzęt AGD. Firma z powodzeniem produkuje dziś samochody elektryczne, które osiągami mogą zawstydzić niejeden supersamochód uznanych w branży marek. Na targach MWC 2025 mogliśmy zobaczyć zaawansowaną wersję modelu SU7 Ultra – superszybki wariant, który spotkał się z dużym zainteresowaniem klientów, ale prawdziwy przełom ma nadejść w 2025 roku wraz z premierą SUV-a YU7, który ma być bezpośrednim konkurentem Tesli Model Y. Łączna moc silników tego rodzinnego pojazdu to prawie 700 KM! n