Studia Ekonomiczne nr 3/2013

Page 1

3/2013

9

770239

641008

ECONOMIC STUDIES nr 3 (LXXVIII) 2013

ISSN 0239–6416

Cena 30,00 zł (w tym 5% VAT) Nakład 200 egz.

STUDIA EKONOMICZNE

STUDIA EKONOMICZNE • ECONOMIC STUDIES

Instytut Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk Pałac Staszica ul. Nowy S´wiat 72 00-330 Warszawa www.inepan.waw.pl

INSTYTUT NAUK EKONOMICZNYCH POLSKIEJ AKADEMII NAUK

WARSZAWA 2013



STUDIA EKONOMICZNE ECONOMIC STUDIES



INSTYTUT NAUK EKONOMICZNYCH POLSKIEJ AKADEMII NAUK

STUDIA EKONOMICZNE ECONOMIC STUDIES nr 3 (LXXVIII) 2013

WARSZAWA 2013


Czasopismo Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN

Studia Ekonomiczne RADA NAUKOWA Marek Belka, Barbara Despines, Marian Gorynia, Janina Jóźwiak, Tamara E. Kuzniecowa, Adam Lipowski, Krzysztof Starzec, Lew V. Nikiforow Komitet Redakcyjny Krzysztof Bartosik, Urszula Grzelońska (Redaktor Naczelny), Joanna Kotowicz-Jawor, Paweł Kozłowski, Witold Kwaśnicki, Adam Noga, Lesław Pietrewicz, Urszula Skorupska (Sekretarz Redakcji), Andrzej Sławiński, Cezary Wójcik Redakcja Władysława Czech-Matuszewska Lesław Pietrewicz Opracowanie graficzne i projekt okładki Beata Gratys Wydawca Instytut Nauk Ekonomicznych PAN © Copyright by Instytut Nauk Ekonomicznych PAN, 2013 ISSN 0239-6416 Wersja elektroniczna (e-ISSN 2084-4395) jest dostępna na stronie: www.inepan.waw.pl/publikacje---/studia_ekonomiczne/ Forma drukowana stanowi wersję pierwotną.

REALIZACJA WYDAWNICZA Wydawnictwo Key Text sp. z o.o. 01-142 Warszawa, ul. Sokołowska 9/410 tel. 22 632 11 36, faks wew. 212 www.keytext.com.pl wydawnictwo@keytext.com.pl


SPIS TREŚCI ARTYKUŁY Aleksander JAKIMOWICZ, Katastrofy i chaos w wyjaśnianiu złożoności procesów gospodarczych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Bartłomiej KAMIŃSKI, Tomasz MICKIEWICZ, Kazimierz TARCHALSKI, Jan WINIECKI, Europa i świat zachodni: szkodliwe dla gospodarki nie dostrzegane lub lekceważone zjawiska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Małgorzata PODOGRODZKA, Kapitał kreatywny a rozwój gospodarczy regionu w Polsce . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Arkadiusz SIEROŃ, Średniowieczni islamscy uczeni nieznanymi prekursorami współczesnej ekonomii? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Michał ZAJFERT, Kolejowe przewozy pasażerskie o charakterze użytku publicznego – doświadczenia ostatnich 20 lat transformacji kolei w Polsce Dariusz SIUDAK, Analiza jednokierunkowej migracji wartości . . . . . . . . . . .

359 386 417 441 456 482

RECENZJE Marian GORYNIA, Recenzja książki Doroty Niedziółki pt. „Regionalizacja rynków energii” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 502


CONTENTS ARTICLES Aleksander JAKIMOWICZ, Catastrophes and Chaos in Explaining the Complexity of Economic Processes . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Bartłomiej KAMIŃSKI, Tomasz MICKIEWICZ, Kazimierz TARCHALSKI, Jan WINIECKI, Europe and the Western World: Economically Harmful Phenomena Which Are Overlooked or Dismissed . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Małgorzata PODOGRODZKA, Creative Capital and Economic Development in Polish Regions . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Arkadiusz SIEROŃ, Are Medieval Islamic Scholars Unknown Precursors of Modern Economics? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Michał ZAJFERT, Regional Passenger Railway Transport as a Public Service: Twenty Years of Railway Reforms in Poland . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dariusz SIUDAK, The Analysis of One-Way Value Migration . . . . . . . . . . . .

359 386 417 441 456 482

REVIEWS Marian GORYNIA, Review of the Book ”Energy Markets Regionalization” by Dorota Niedziółka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 502


STUDIA EKONOMICZNE 1 ECONOMIC STUDIES NR 3 (LLXXVIII) 2013

ARTYKUŁY

Aleksander Jakimowicz*

KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 1. PODSTAWY TEORII KATASTROF 1.1. TWIERDZENIE KLASYFIKACYJNE Teoria katastrof, zwana także teorią morfogenezy, pojawiła się w nauce w połowie lat 70. ubiegłego wieku (Thom, 1975). Jest to ogólna metoda modelowania systemów kładąca nacisk na sposób, w jaki nieciągłe efekty mogą powstawać z ciągłych przyczyn. Początkowo wykorzystywano ją do opisu rozwoju form biologicznych, jednak z czasem, na skutek dyfuzji interdyscyplinarnej, znalazła zastosowanie w innych naukach (Structural Stability…, 1976; Poston, Stewart, 1996; Rosser, 1992). Teoria katastrof jest oparta na topologii, dlatego nawiązuje do geometrycznej intuicji badacza. Opisuje ona ewolucję systemu dynamicznego jako proces ciągłych zmian, które co pewien czas są przerywane nagłymi zmianami jakościowymi. Stąd wynika użyteczność tej metody do modelowania zmian strukturalnych obiektów. Katastrofa elementarna oznacza tylko nagłe przejście do nowego stanu i nie musi wiązać się z jakimkolwiek pogorszeniem dowolnej charakterystyki obiektu w porównaniu ze stanem poprzednim. Przykładami katastrof mogą być następujące zjawiska: zagotowanie się wody w czajniku, boom na rynku papierów wartościowych, powstanie lub likwidacja przedsiębiorstwa. Niech system dynamiczny będzie reprezentowany przez gładką funkcję: f : Rk # Rn " R, *

Instytut Nauk Ekonomicznych PAN.

(1)


360

Aleksander Jakimowicz

gdzie: Rk to przestrzeń kontrolna reprezentująca zbiór przyczyn, natomiast Rn jest przestrzenią stanów (zachowań) reprezentującą zbiór skutków. Funkcję f nazywa się funkcją potencjalną. Jeśli wewnętrzna dynamika systemu polega na dążeniu do lokalnego maksimum, to funkcja potencjalna może reprezentować prawdopodobieństwo jego znalezienia. W innym przypadku, gdy system poszukuje lokalnego minimum, funkcja potencjalna może reprezentować energię lub koszt. Podstawą teorii katastrof jest twierdzenie klasyfikacyjne. W celu jego sformułowania przyjmijmy, że Mf f Rk+n jest zbiorem punktów spełniających warunki: f

2f 2f , ..., p = grad x f = 0, 2x1 2x n

(2)

gdzie: (x1, …, xk) d Rk oraz (y1, …, yn) d Rn. Ogólnie biorąc, oznacza to, że Mf jest n-rozmaitością, ponieważ zadana jest przez k równań i jest kowymiaru k. Odwzorowanie postaci |f : Mfk " Rk, indukowane przez projekcję Rk+n " Rk , nazywamy odwzorowaniem katastroficznym przekształcenia f. Niech F oznacza przestrzeń funkcji klasy C3 określonych na Rk+n z topologią C3 Whitneya (1943, 1944, 1955). Twierdzenie klasyfikacyjne (Trotman, Zeeman, 1988). Jeśli k G 5, to istnieje taki zbiór generyczny F* f F (otwarty i gęsty w F), że jeśli f d F*, to: 1) Mf jest rozmaitością wymiaru k. 2) Każda osobliwość funkcji |f jest równoważna z jednym typem osobliwości należącym do skończonej rodziny typów, które nazywamy katastrofami elementarnymi. 3) Odwzorowanie |f jest lokalnie stabilne we wszystkich punktach rozmaitości Mf ze względu na małe zakłócenia przekształcenia f. Liczba elementarnych katastrof zależy tylko i wyłącznie od kowymiaru k w sposób przedstawiony w tabeli 1. Tabela 1. Klasyfikacja katastrof elementarnych w zależności od kowymiaru k Wartość kowymiaru (k)

1

2

3

4

5

6

7…

Liczba katastrof elementarnych

1

2

5

7

11

3

3

Ważny jest tutaj sposób rozumienia równoważności. Dwa odwzorowania | : M " N i |l : Ml " Nl są nazywane równoważnymi, jeśli istnieją takie dyfeomorfizmy h i g, że diagram przedstawiony na rysunku 1 jest przemienny. Załóżmy, że następujące odwzorowania | i |l mają osobliwości odpowiednio w punktach x d M i xl d Ml. Osobliwości te są równoważne wtedy, gdy powyższa


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 361

Rysunek 1. Odwzorowania i dyfeomorfizmy M

|

h

Ml

N

g

|l

Nl

Źródło: na podstawie Zeeman (1975).

definicja obowiązuje lokalnie i hx = xl. Stabilność oznacza, że |f jest równoważne |r dla wszystkich r w otoczeniu f w F (Zeeman, 1975). Powyższe twierdzenie klasyfikuje typy osobliwości, jakie może mieć większość odwzorowań |f. Dla k > 5 klasyfikacja jest nieskończona. Z punktu widzenia zastosowań ważny jest przypadek k = 4. Wtedy R4 można interpretować jako fizyczną czasoprzestrzeń, w której zachodzą wszystkie zdarzenia. Odwzorowanie |f posiada wtedy siedem typów osobliwości, które nazywają się następująco: zagięcie, wierzchołek, jaskółczy ogon, motyl, pępek hiperboliczny, pępek eliptyczny i pępek paraboliczny (Jakimowicz, 2005). Wydaje się, że taką interpretację rzeczywistości potwierdza samo życie. Wiele badań zdaje się wskazywać, że twierdzenie klasyfikacyjne ma swój odpowiednik w antropologii kulturowej. Otóż wszystkie ludzkie historie, niezależnie od ogromnej ich liczby i niemal nieskończonego bogactwa szczegółów, można sprowadzić do siedmiu podstawowych archetypów kulturowych (Booker, 2010). Przedmiotem badań archeologii kulturowej były najrozmaitsze opowieści, od starożytnych mitów począwszy na współczesnych historiach biznesowych skończywszy. Siódemka podstawowych wątków opowieści jest następująca: 1) Pokonanie potwora. Główna postać musi stoczyć śmiertelną walkę z przerażającym, potężnym i groźnym monstrum (rzeczywistym lub wyimaginowanym). 2) Od ubóstwa do bogactwa (lub od przeciętności do sławy). Najlepszym przykładem jest tu historia brzydkiego kaczątka. 3) Poszukiwanie. Bohater identyfikuje swój główny cel i rusza w niebezpieczną wyprawę, aby go osiągnąć. 4) Podróż i powrót. Bohater opuszcza znany sobie świat, aby dotrzeć do zupełnie innego. Później, po niebezpiecznych przygodach zakończonych dramatyczną ucieczką, następuje powrót do punktu wyjścia.


362

Aleksander Jakimowicz

5) Komedia. Po całej masie nieporozumień główne postacie nawiązują więź, która pozwala uporządkować zdarzenia i doprowadzić wszystko do szczęśliwego zakończenia. 6) Tragedia. Wada głównego bohatera lub niezrozumienie przez niego własnego ja jest przyczyną szeregu zdarzeń prowadzących do katastrofy. 7) Odrodzenie. Ciemna siła trzyma bohatera w śmiertelnym uścisku. Po pozornym tryumfie tej siły przychodzi zmiana. Dzielny mąż zostaje odkupiony, najczęściej przez życiodajną siłę miłości. Trudno orzec, czy te archetypy są wynikiem psychologicznych struktur ludzkiego rozumienia świata, czy tylko pochodną tradycji. Teoria katastrof sugeruje, że są częścią obiektywnej rzeczywistości. Zastosowanie teorii katastrof w ekonomii możliwe jest jedynie wtedy, gdy prawo rządzące danym zjawiskiem lub procesem zostało dobrze określone. W takim przypadku teoria katastrof ułatwi dobór najprostszej struktury matematycznej, która będzie generowała zachowania zbliżone do rzeczywistych. Równie ważną sprawą jest też właściwe korzystanie z metafor. Z epistemologicznego punktu widzenia budowanie nieliniowego modelu zjawisk ekonomicznych na podstawie dyfuzji interdyscyplinarnej powinno być poprzedzone rozważeniem pewnych idei nauk przyrodniczych jako źródeł analogii, a następnie – jeśli tylko jest to możliwe – poddanie ich matematyzacji (Jakimowicz, 2010a).

1.2. KATASTROFA WIERZCHOŁKOWA (CUSP) Jedną z najczęściej spotykanych w zastosowaniach ekonomicznych katastrof elementarnych jest katastrofa wierzchołkowa. Funkcja potencjalna ma wtedy postać: f : R2 # R1 " R,

(3)

zatem przestrzeń kontrolna jest dwuwymiarowa, natomiast przestrzeń stanu jest jednowymiarowa. Funkcja (1) posiada prostą reprezentację wielomianową: 1 1 f ^ c1, c2, xh = x 4 + c1 x 2 + c2x, (4) 4 2 gdzie x oznacza zmienną stanu, natomiast c1 i c2 to parametry kontrolne (Zeeman, 1977). Rozmaitość katastrofy określająca powierzchnię równowagi systemu jest dana zależnością: df df (5) = 0, = x 3 + c1 x + c2 E. dx dx Zbiór osobliwości, którego przekroczenie powoduje nieciągłą zmianę trajektorii, jest wyznaczony następująco: M3 = ;^ c1, c2, xh:

S3 = >^ c1, c2, xh:

d 2f dx 2

= 0,

d 2f dx 2

= 3x 2 + c1 = 0 H .

(6)


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 363

Rzut zbioru osobliwości w przestrzeń parametrów tworzy zbiór bifurkacyjny: B3 = 9^ c1, c2h: 4c 13 + 27c 22 = 0 C.

(7)

Katastrofa wierzchołkowa była pierwszą formą nieliniowej, topologicznej złożoności, którą zaczęto poważnie studiować w ekonomii. Już pierwsze jej zastosowania wskazywały na możliwości głębszego zrozumienia życia gospodarczego w porównaniu z ekonomią tradycyjną. Umożliwiała ekonomistom urealnienie badań i była pierwszym krokiem wyjścia poza tradycyjną analizę stabilnych stanów równowagi, narzuconą przez modele liniowe. Jednym z najciekawszych przykładów jest morfogenetyczny model rynku kapitałowego (Zeeman, 1974). Występują tam dwa rodzaje graczy, fundamentaliści i czartyści (wykresowcy – osoby stosujące analizę techniczną), którzy z definicji posługują się odmiennymi strategiami inwestycyjnymi. Było to sprzeczne z niepodzielnie panującą w ekonomii lat 70. hipotezą racjonalnych oczekiwań. Model Zeemana stanowił znaczne odejście od obrazu racjonalnych agentów, dlatego stał się przedmiotem surowej krytyki. Dzisiaj heterogeniczność oczekiwań podmiotów gospodarczych nikogo nie dziwi, jest zasadniczą cechą wielu dynamicznych modeli rynków i gospodarek, a katastrofy wraz z chaosem deterministycznym stały się podstawą szybko rozwijającego się nurtu badań zwanego ekonomią złożoności (Beinhocker, 2006).

2. CHAOS DETERMINISTYCZNY 2.1. NIELINIOWOŚĆ JAKO WARUNEK KONIECZNY ZŁOŻONOŚCI Przez niemal cały XX wiek w ekonomii głównego nurtu obowiązywało założenie o liniowości systemów gospodarczych. Modele matematyczne implikowały istnienie stanów równowagi, a rola badacza ograniczała się do wykazania warunków ich stabilności. Pochodną tego sposobu myślenia była hipoteza racjonalnych oczekiwań. Uporczywie pojawiające się w ostatnich latach kryzysy wykazały, że teoria ekonomii pozostała daleko w tyle za rzeczywistością. Spowodowało to zainteresowanie teoretyków ekonomii modelami nieliniowymi jako lepszymi przybliżeniami realnego świata niż modele liniowe. Taka zmiana orientacji wymaga wprowadzenia stosownej metodologii i podjęcia studiów interdyscyplinarnych. Problem z modelami nieliniowymi polega na tym, że bardzo rzadko dają one eleganckie rozwiązania analityczne. Wynika stąd konieczność zastosowania na szerszą skalę dynamicznej nieliniowej teorii systemów oraz badań numerycznych. We wszystkich systemach liniowych obowiązuje zasada superpozycji. Zgodnie z nią, reakcja systemu na dwa lub większą ilość bodźców jest sumą reakcji wywołanych indywidualnie przez każdy z tych bodźców. Jeśli czynnik A wywołuje reak-


364

Aleksander Jakimowicz

cję X, a czynnik B reakcję Y, to czynnik (A + B) da wynik (X + Y). Innymi słowy systemy liniowe są addytywne. Zasada superpozycji implikuje liniowość układu, gdy uzupełnimy ją o warunek homogeniczności. Niech system dynamiczny F będzie zdefiniowany następująco: F(x) = y,

(8)

gdzie x oznacza bodziec, a y reakcję na ten bodziec. Układ F jest liniowy, gdy spełnione są dwa poniższe warunki. 1. Warunek addytywności: F(x1 + x2 + …) = F(x1) + F(x2) + … . (9) 2. Warunek homogeniczności: F(ax) = aF(x), gdzie a jest skalarem. (10) Często warunki addytywności i homogeniczności łączy się w jeden warunek i wtedy zasada superpozycji ma postać: F(a1x1 + a2x2 + …) = a1F(x1) + a2F(x2) + … .

(11)

Wynika stąd, że w systemach liniowych nie są możliwe nieliniowe operacje na zmiennych układu (jako przykłady można wymienić mnożenie lub potęgowanie zmiennych), ponadto parametry strukturalne nie mogą zależeć od zmiennych. Jeśli warunki (9)–(10) nie są spełnione, to F jest systemem nieliniowym. Do głównych przyczyn nieliniowości w ekonomii zaliczamy: 1

Ograniczenia narzucone na zmienne ekonomiczne. Jednym z przykładów są pułapy wahań koniunkturalnych, tzw. nieliniowości typu Hicksa (1951).

1

Techniczno-bilansowe prawa produkcji (Lange, 1975).

1

Czynniki techniczno-organizacyjne (Kalecki, 1984b).

1

Ograniczona racjonalność (Sargent, 1993).

1

Procesy kształtowania się (heterogeniczność) oczekiwań (Hommes, 2006).

1

Adaptacyjne procesy nauki podmiotów gospodarczych (Hommes, 2005).

1

Kształt (wypukłość) krzywych obojętności.

1

Procesy agregacji niektórych zmiennych (Varian, 1995).

1

Ewoluujące reguły konkurencji (Hommes, 2005).

1

Prawa psychologiczne (Keynes, 1985).

Nieliniowość jest warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym wystąpienia chaosu. Testy statystyczne potwierdzają, że nieliniowość jest zjawiskiem powszechnym w ekonomicznych szeregach czasowych, a część z nich dowodzi nawet istnienia chaosu deterministycznego (Jakimowicz, 2010b). Istnieją mocne przesłanki do twierdzenia, że w przyszłości rola nieliniowości w badaniach ekonomicznych będzie rosła.


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 365

2.2. EFEKT MOTYLA Chaos deterministyczny oznacza pozornie przypadkowe zachowanie się układu deterministycznego, a więc takiego, który podlega ściśle określonym prawom. Zjawisko to zostało odkryte już w roku 1890 przez francuskiego uczonego Henri Poincarégo w trakcie badań nad ograniczonym problemem trzech ciał (Poincaré, 1952). Wniosek wypływający z badań był, jak na tamte czasy, szokujący. Okazało się, że Układ Słoneczny nie jest systemem stabilnym. Odkrycie to poszło w zapomnienie na ponad siedemdziesiąt lat. Dopiero w roku 1963 meteorolog Edward N. Lorenz w trakcie badań prostego nieliniowego modelu atmosfery ziemskiej ponownie odkrył złożoność w układzie deterministycznym (Lorenz, 1963). Trzy odkrycia, zjawisko chaosu, twierdzenia Gödla o niezupełności i zasadę nieoznaczoności Heisenberga, zalicza się do największych osiągnięć nauki w XX wieku (Hawking, 2002). Powodem stochastycznego zachowania się niektórych nieliniowych systemów deterministycznych jest ich niezwykła wrażliwość na warunki początkowe, która została nazwana przez Lorenza efektem motyla. Drobne zaburzenie warunków początkowych po określonym czasie powoduje duże zmiany w zachowaniu się układu, trajektorie zaczynają rozbiegać się wykładniczo. Jak barwnie opisuje to odkrywca, przysłowiowe machnięcie skrzydełkami przez motyla w Brazylii może stać się przyczyną tornada w Teksasie (Lorenz, 1995). Odkrycie wrażliwości nieliniowych systemów dynamicznych na warunki początkowe miało – jak większość odkryć naukowych – charakter przypadkowy. Pewnego dnia w styczniu 1961 r. Lorenz postanowił powtórzyć badania numeryczne, ale – z powodu niewielkiej mocy obliczeniowej ówczesnych komputerów – zdecydował się na skrócenie czasu obliczeń. Podstawił wartości pośrednie pewnych zmiennych jako nowe warunki początkowe. Trajektorie wykreślone jako funkcje czasu początkowo pokrywały się, ale później zaczęły się rozchodzić. Powodem okazało się zaokrąglenie wartości zmiennej z sześciu do trzech miejsc po przecinku. Wniosek był taki, że długookresowe prognozy pogody są niemożliwe. Do najczęściej stosowanych ilościowych miar rozbieżności trajektorii należą wykładniki Lapunowa. Pojęcie to zostało wykorzystane przez Oseledeca w znanym multiplikatywnym twierdzeniu ergodycznym (Oseledec, 1968). Ten wynik szybko stał się podstawą dynamiki nieliniowej i zapoczątkował lawinę badań naukowych. W celu zdefiniowania wykładnika Lapunowa rozważmy system dynamiczny opisany jednowymiarowym odwzorowaniem o postaci: xn+1 = f(xn), x d [0, 1].

(12)

Generowanie chaosu przez ten system oznacza, że odległość między dwoma trajektoriami rozpoczynającymi się w nieznacznie różniących się punktach startu x0 i x0 + f powiększy się wykładniczo, osiągając po n iteracjach wartość: f n ^ x0 + fh - f n ^ x0h = f exp ^ nW Lh .

(13)


366

Aleksander Jakimowicz

Rysunek 2. Definicja wykładnika Lapunowa fn(x0 + f)

f2(x0 + f) f1(x0 + f)

f exp(nWL)

x0 + f

f exp(2WL) L)

f exp(W f f1(x0)

x0

f2(x0) fn(x0)

Źródło: opracowanie własne.

Z zależności (13) otrzymujemy: WL =

f n ^ x0 + fh - f n ^ x0h 1 ln . n f

(14)

Wykładnik Lapunowa jest granicą wyrażenia (14) dla f " 0 i n " 3. Oznacza to pojawienie się pochodnej funkcji fn(x) w otoczeniu punktu x0:

f n ^ x0 + fh - f n ^ x0h df n ^ x0h 1 1 ln . (15) = lim ln n"3 f"0 n n " 3n dx0 f Jeśli wykorzystamy regułę łańcuchową różniczkowania funkcji złożonej, to zależność (15) można przedstawić w postaci wzoru zawierającego tylko pochodne pierwszego rzędu: W L = lim lim

W L = lim

n"3

df n ^ x0h 1 1 ln = lim ln n"3 n n dx0

n-1

% f l^ xih

i=0

= lim

n"3

1 n-1 / ln f l^ xih . (16) ni=0

Na rysunku 2 przedstawiono definicję wykładnika Lapunowa dla systemu (12). Symbolami f1, f2, …, fn oznaczono kolejne iteracje. Po każdej z nich dystans między trajektoriami zwiększa się wykładniczo. Definicję tę można także uogól-


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 367

nić na układy wielowymiarowe. Wtedy liczba wykładników musi odpowiadać liczbie wymiarów. Jeśli największy wykładnik układu dynamicznego jest dodatni, to mamy do czynienia z trajektorią chaotyczną, wykładnik równy zeru oznacza punkt bifurkacji, a jego wartość ujemna wiąże się ze zbieżnością trajektorii do przyciągającego punktu stałego lub atraktora periodycznego. Podstawowym pojęciem nieliniowej dynamicznej teorii systemów jest pojęcie atraktora, a w szczególności atraktora chaotycznego. Niech F oznacza odwzorowanie m-wymiarowej przestrzeni w siebie. Zbiór A znajdujący się w przestrzeni m-wymiarowej nazywamy atraktorem odwzorowania F, jeśli spełnione są trzy warunki:

1. Niezmienniczość: F(A) = A. 2. Gęstość: A zawiera punkt początkowy, którego trajektoria przebiega przez

zbiór A (mówimy wtedy, że trajektoria jest gęsta w A).

3. Stabilność i przyciąganie: trajektorie rozpoczynające wędrówkę z punktów

znajdujących się w otoczeniu A wraz z upływem czasu utrzymują się w pobliżu tego zbioru i dążą do niego asymptotycznie. Atraktor nazywamy chaotycznym, jeśli zawiera trajektorię, która ma co najmniej jeden dodatni wykładnik Lapunowa. Często na określenie takiego atraktora używa się też pojęcia „dziwny atraktor”. Dziwność i chaos są traktowane przeważnie jako synonimy, jednak niekiedy zakresy tych pojęć się nie pokrywają (Jakimowicz, 2010b, s. 281).

3. WZORCOWE ZASTOSOWANIA 3.1. TEORIA TRANSFORMACJI SYSTEMOWEJ

3.1.1. OBECNY STAN WIEDZY O MAKROEKONOMICZNYCH KOSZTACH ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW PRZEJŚCIA OD SOCJALIZMU DO KAPITALIZMU Jednym z największych wyzwań stojących obecnie przed ekonomią jest przekształcenie gospodarek centralnie planowanych w gospodarki rynkowe. Procesy transformacji powinny być racjonalne, przez co należy rozumieć redukcję kosztów społecznych przemian do niezbędnego minimum. Reformy zapoczątkowane w roku 1989 wciąż trwają, jednakże już teraz można podjąć próbę sformułowania teorii transformacji systemowej. Zadanie to jest dość trudne z wielu powodów: zróżnicowanego stopnia zaawansowania reform w różnych krajach postsocjalistycznych, wielkości przekształcanych gospodarek i różnic w ich relacjach z zagranicą, a także występowania specyficznych dla danego kraju czynników społecznych, kulturowych, geograficznych i innych. Podstawowym założeniem, jakie należy tu przyjąć, jest istnienie wspólnych, ogólnych zasad obowiązujących w każ-


368

Aleksander Jakimowicz

dym przypadku, niezależnie od stopnia zróżnicowania poszczególnych gospodarek. Tylko wtedy może istnieć ogólna teoria przemian systemowych1. Ekonomia głównego nurtu nie uwzględnia wzrostu złożoności gospodarki spowodowanego rozpoczęciem i kontynuowaniem procesów transformacji, stąd pomija ona ważną pozycję kosztów reform, którą nazwałem makroekonomicznymi kosztami złożoności (Jakimowicz, 2012a). Do oceny stanu początkowego badanego obiektu, którym jest klasyczna gospodarka socjalistyczna, i jego stanów w trakcie kolejnych przekształceń używa się modeli liniowych. Poziom złożoności modeli liniowych opisujących zarówno gospodarkę centralnie planowaną, jak i gospodarkę transformowaną jest podobny, co wyjaśnia przyczyny pominięcia przez teorię ekonomii skutków wzrostu złożoności wywołanego procesami reform. Co prawda intuicyjne rozumienie kategorii kosztów złożoności znane jest w teorii przedsiębiorstwa (Noga, 2009), jednak w makroekonomii zjawisko to jest nadal słabo poznane. Dopiero globalny kryzys finansowy spowodował, że na złożoność procesów gospodarczych i związane z nią problemy spojrzano nieco szerzej (Bogle, 2009). Koszty złożoności to nowa, jakościowa pozycja w bilansie transformacji. Przyszłe badania należy skupić na metodach jej pomiaru. Stanowi ona także olbrzymie wyzwanie dla polityki gospodarczej, która już dziś powinna dążyć do upraszczania życia gospodarczego. W dalszej części artykułu rozważam model przydatny do opisu przyczyn powstawania kosztów złożoności w transformowanych gospodarkach.

3.1.2. NIELINIOWA TEORIA TRANSFORMACJI SYSTEMOWEJ Pierwszy krok w kierunku uchwycenia i opisu zmian złożoności gospodarczej, będących wynikiem procesu transformacji, zrobili badacze amerykańscy, którzy sformułowali model chaotycznej histerezy (Rosser, Rosser, 1998; Rosser i in., 2001). Mamy tu jednoczesne zastosowanie dwóch podstawowych metod nieliniowej dynamicznej teorii systemów: katastrof elementarnych i chaosu deterministycznego. Punktem wyjścia jest gospodarka socjalistyczna. Zgodnie z konwencją marksowską gospodarka została podzielona na dwa sektory: sektor dóbr konsumpcyjnych i sektor dóbr inwestycyjnych. Do opisu kryzysów społeczno-gospodarczych zastosowano pojęcie luki technologicznej i katastrofę wierzchołkową (cusp). Chaotyczna histereza pojawiająca się w reformowanej gospodarce jest wynikiem działania dwufazowego nieliniowego akceleratora. Autorzy korzystają ze znanej w literaturze przedmiotu nieliniowej wersji modelu mnożnika-akceleratora (Puu, 1992). System gospodarczy opisany jest następującymi równaniami: It = I tC + I tK , 1

(17)

Należy rozważyć również możliwość, że sformułowanie jednolitej ogólnej teorii transformacji nie będzie możliwe. Niektóre badania wskazują, że transformacja w Europie Środkowej i Wschodniej oraz w Chinach przebiegała zupełnie inaczej. W pierwszym przypadku polegała ona na odgórnym wprowadzeniu instytucjonalnych ram gospodarki rynkowej, natomiast w drugim postawiono głównie na samoorganizację i wykorzystanie istniejącego już wcześniej potencjału gospodarczego (Chen, 1993).


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 369

I tC = ^1 - vh It - 1,

(18)

I tK = u^ It - 1 - It - 2h - u^ It - 1 - It - 2h3,

(19)

Zt = It – It – 1

(20)

gdzie: I – inwestycje całkowite, ItC – inwestycje w sektorze produkującym dobra konsumpcyjne, ItK – inwestycje w sektorze produkującym dobra kapitałowe, u – współczynnik akceleracji w sektorze dóbr kapitałowych, v – współczynnik akceleracji w sektorze dóbr konsumpcyjnych. Po wprowadzeniu nowej zmiennej oznaczającej przyrost inwestycji całkowitych model (17)–(19) redukuje się do odwzorowania dwuwymiarowego o postaci: It = It – 1 + Zt,

(21)

Zt = u(Zt – 1 – Z3t – 1) – vIt – 1.

(22)

Układu równań (21)–(22) nie można rozwiązać analitycznie, ale może on być przedmiotem badań numerycznych. Następnym elementem teorii jest luka technologiczna, która wynika z wyższego współczynnika kapitałochłonności w socjalizmie w porównaniu z gospodarką kapitalistyczną. Paradoksalnie, zjawisko to jest wynikiem realizacji postulatów stabilności produkcji i pełnego zatrudnienia, które uczynić miały socjalizm systemem znośniejszym dla ludzi niż kapitalizm z jego chronicznym bezrobociem i kryzysami. Luka technologiczna została zdefiniowana w sposób następujący: G^T h = przy warunku:

T

# U 6 D^ t h@dt =

t=0

Ym ^ t h Y ^th , - s Km ^ t h K s ^ t h

2U 6 D^ t h@ 2 0, 2D ^ t h

(23)

(24)

gdzie: D – odsetek całkowitej produkcji będący pod kontrolą centralnego planisty, Y – produkcja, K – zasób kapitału, a indeksy m i s definiują odpowiednio gospodarkę rynkową i gospodarkę socjalistyczną. Kolejnym krokiem jest wprowadzenie katastrofy wierzchołkowej, której powierzchnia równowagi spełnia warunek (5). W rozpatrywanej teorii zmienną stanu jest prawdopodobieństwo wprowadzenia reform rynkowych x = P(m), parametr bifurkacyjny to rozmiary luki technologicznej c1 = G, natomiast parametrem asymetrycznym jest tempo wzrostu inwestycji c2 = Z/I.


370

Aleksander Jakimowicz

Początkowo model zakłada działanie „żelaznego prawa” gospodarki socjalistycznej: centralny planista dąży do szybszego wzrostu produkcji środków produkcji, co odbywa się kosztem niższego wzrostu środków konsumpcji. Przenoszenie konsumpcji w bliżej nieokreśloną przyszłość ma wysoką cenę w teraźniejszości w postaci niedoborów i powodowanych przez nie strajków, rozruchów społecznych i innych form społecznego niezadowolenia. Władze polityczne, w celu zażegnania niebezpieczeństwa, wcześniej czy później muszą zdecydować się na przeprowadzenie reform. Polegają one na obniżeniu wartości akceleratora działającego w sferze konsumpcji, co oznacza zwiększenie inwestycji w sektorze dóbr konsumpcyjnych. Badania numeryczne systemu dynamicznego (21)–(22) przeprowadzono, przyjmując stałą wartość akceleratora w sektorze dóbr kapitałowych u = 2, natomiast wartość parametru v stopniowo obniżano. Dla 0,01 G v G 0,1395 w przestrzeni fazowej układu istnieje cykl inwestycyjny w postaci atraktora chaotycznego. Zmniejszanie wartości akceleratora sektora konsumpcji powoduje jego metamorfozę, aż wreszcie dla wartości v = 0,00005 przyjmuje on kształt chaotycznej histerezy. Oznacza to, że chaos istnieje wewnątrz cyklu. W trakcie tej przemiany w układzie następuje redukcja złożoności, o czym świadczy zmniejszanie się wymiaru pojemnościowego, wymiaru informacyjnego i wymiaru korelacyjnego kolejnych atraktorów (Jakimowicz, 2012a, s. 120–122). Chaos jest stopniowo eliminowany z systemu. Jednocześnie zwiększa się okres oscylacji inwestycji i ich amplituda. Powoduje to, że przed polityką gospodarczą staje trudne zadanie. Redukcja złożoności powoduje wzrost niestabilności przejawiającej się w dużej amplitudzie i długim okresie oscylacji inwestycji, natomiast zmniejszenie niestabilności prowadzi do wzrostu złożoności. Efekt ten nazwałem wymiennością między złożonością a niestabilnością. Wynika z tego, że w ekonomii znaczenia tych dwóch pojęć nie muszą koniecznie się pokrywać (Jakimowicz, 2009a). Na rysunku 3 przedstawiono interpretację graficzną modelu transformacji systemowej, która wizualizuje i łączy jego najważniejsze komponenty: atraktor w postaci chaotycznej histerezy, katastrofę wierzchołkową i lukę technologiczną. Powierzchnia równowagi katastrofy opisuje różne scenariusze kryzysów gospodarczych i będących odpowiedzią na nie reform. Dla G = 0 mamy wzorcową gospodarkę rynkową. Pojawienie się luki technologicznej, co następuje po przejściu systemu przez początek katastrofy, powoduje rozcięcie powierzchni równowagi na dwie warstwy – górną i dolną. Sugerują one występowanie nieciągłych zmian prawdopodobieństwa transformacji, gdy tylko tempo wzrostu inwestycji osiągnie odpowiednią wartość. Nagłe skoki pojawiają się, gdy czynnik asymetryczny przekroczy położony w przestrzeni parametrów zbiór bifurkacyjny katastrofy wyznaczony przez zależność (7). Należy zauważyć, że w pierwszej fazie modelowania system dynamiczny opisany równaniami (21)–(22) ma zastosowanie jedynie do gospodarki socjalistycznej, gdzie opisuje cykl inwestycyjny w postaci dziwnego atraktora. Wśród badaczy gospodarki socjalistycznej dość powszechne jest przekonanie, że w tego typu


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 371

Rysunek 3. Graficzna interpretacja modelu chaotycznej histerezy łączącego idee teorii katastrof i chaosu deterministycznego Stany lokalnie niestabilne 3RF]ÈWHN katastrofy

=ELöU RVREOLZRĂFL 5R]PDLWRĂÊ katastrofy Zmiana QLHFLÈJïD Zmiana QLHFLÈJïD

P(m)

Stany lokalnie stabilne Z/I

Zbiór ELIXUNDF\MQ\

G

Źródło: opracowanie własne.

obiektach nie działa mnożnik inwestycyjny, zatem nie istnieje bezpośredni związek między inwestycjami (niezależnie od tego czy krajowymi, czy zagranicznymi) a wielkościami produkcji globalnej i dochodu narodowego (Osiatyński, 1988, s. 95). Związek ten jest pośredni i decyduje o nim centralny planista (Kalecki, 1984a, s. 128). Efekty mnożnikowe pojawiają się dopiero po wdrożeniu procesu transformacji (spadek parametru v), nie one są jednak przedmiotem badań. Celem modelowania przeprowadzonego w tej części artykułu jest wskazanie na zmiany złożoności systemu gospodarczego w trakcie procesów transformacji i wynikające stąd skutki ekonomiczne.


372

Aleksander Jakimowicz

Początkowo gospodarka centralnie planowana może osiągnąć pewien stan stabilności położony na dolnym płacie rozmaitości katastrofy. Bodźcem do zmian są rozmiary luki technologicznej. Jeśli osiągnie zbyt duże rozmiary, to nie może być przez centralnego planistę tolerowana, gdyż stanowi spore zagrożenie dla systemu. Jej zmniejszenie wymaga najczęściej wprowadzenia nowych technik, a to wymusza zwiększenie inwestycji. Po skoku na górny płat gospodarka może znaleźć się ponownie w stanie krótkookresowej stabilności. Z praktyki socjalizmu wiadomo, że w tych warunkach łatwo może nastąpić przeinwestowanie, co oznaczałoby konieczność powrotu na dolny płat. Ewentualne przejście nie odbywałoby się wzdłuż tej samej drogi, gdyż w modelu obowiązuje zasada doskonałego opóźnienia. Orzeka ona, że gdy trajektoria systemu biegnie po określonej powierzchni równowagi, to osobliwość występuje wtedy, gdy kończy się jedna warstwa tej powierzchni, a zaczyna następna. System dynamiczny utrzymuje się na każdej z warstw tak długo, jak tylko może i opuszcza ją w ostatniej chwili. Oznacza to, że gospodarka może cyklicznie przeskakiwać z jednego płatu na drugi, zakreślając pętlę zgodnie z przedstawionymi strzałkami. Funkcjonowanie modelu polega na tym, że w cykliczny ruch wzdłuż histerezy wpleciona jest dynamika chaotyczna. W trakcie procesu reform, oznaczającego stopniowe obniżanie stopnia centralizacji gospodarki, dziwny atraktor – reprezentujący procesy inwestycyjne – przechodzi metamorfozę, przekształcając się stopniowo w chaotyczną histerezę (Jakimowicz, 2012a). Zmiany w systemie następują zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Na każdym płacie mamy zachowania lokalnie stabilne i zachowania lokalnie niestabilne (lokalny chaos). Zachowania stabilne utrzymują się przez pewien czas, a następnie gwałtownie zanikają. Po każdym skoku pojawia się dynamika chaotyczna, system przechodzi przez część atraktora chaotycznego przypominającego ciąg bifurkacji przepołowienia okresu. Następie ponownie mamy stabilność, ale system zajmuje już inny płat. Mimo że globalna dynamika jest chaotyczna, lokalnie jest możliwa stabilność. Zjawisko histerezy ulega wzmocnieniu wraz z powiększaniem się luki technologicznej. Dużą rolę w tym procesie odgrywają czynniki produkcji, głównie praca, które są nośnikami pamięci systemowej. Wnoszą one elementy starego porządku do transformowanej gospodarki, zmniejszają jej elastyczność, przenoszą i utrwalają zacofanie technologiczne, stając się tym samym źródłem efektu histerezy. Kluczowe znaczenie w zrozumieniu całego procesu przemian ma praca. Jest ona nośnikiem starych nawyków i przyzwyczajeń typu „oni udają, że płacą, a my udajemy, że pracujemy”, a także rozmaicie adresowanych roszczeniowych postaw. Tym samym model zwraca uwagę na ciekawe zjawisko, mianowicie że samo ustanowienie instytucjonalnych podstaw gospodarki rynkowej w krajach postsocjalistycznych nie gwarantuje sukcesu reform. Wynika stąd, że niezbędny okres transformacji może obejmować kilka pokoleń przedsiębiorców i konsumentów. Model zdaje się to przewidywać, gdyż samo podjęcie przekształceń wydłuża jego horyzont czasowy.


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 373

3.1.3. MAKROEKONOMICZNE KOSZTY ZŁOŻONOŚCI REFORM: TRADE-OFF MIĘDZY ZŁOŻONOŚCIĄ A NIESTABILNOŚCIĄ GOSPODARKI Badania numeryczne modelu (21)–(22) rzucają światło na proces powstawania makroekonomicznych kosztów złożoności reform. Podstawowym problemem gospodarki socjalistycznej jest cykl inwestycyjny, który przybiera postać atraktora chaotycznego. Stopniowe obniżanie wartości akceleratora działającego w sektorze dóbr konsumpcyjnych oznacza wdrożenie i kontynuowanie procesu reform. Umożliwia to częściowe wyeliminowanie chaosu z systemu, gdyż złożoność chaotycznej histerezy – docelowego stanu gospodarki – jest mniejsza niż atraktorów występujących w fazach wcześniejszych (przed rozpoczęciem transformacji i po niej). Jednakże chaotyczna histereza jest stanem znacznie bardziej niestabilnym niż wcześniejsze chaotyczne formy. Koszty złożoności rosną zarówno z powodu wzrostu natężenia chaosu, jak i z powodu zwiększenia niestabilności. Zatem powinien istnieć jakiś stan pośredni, w którym koszty te osiągnęłyby minimum. Nie można więc mieć wszystkiego. Reformatorzy stoją przed następującą alternatywą: albo większa intensywność chaosu i mniejsza niestabilność, albo mniejsza intensywność chaosu i większa niestabilność. Do wyznaczenia przedziału dopuszczalnych scenariuszy transformacji może być wykorzystana wprowadzona przez Kornaia (1985, s. 288–295) granica społecznej akceptacji. Na rysunku 4 pokazano trade-off między złożonością a niestabilnością. Na osi odciętych przedstawiono dwa przeciwbieżne zjawiska: katastrofę złożoności Kz i katastrofę niestabilności Kn. Na osi rzędnych zaznaczono koszty złożoności wraz z wielkością graniczną tych kosztów, wyznaczoną przez granicę społecznej akceptacji. Powyżej tego pułapu zdolności adaptacyjne gospodarki załamują się, co oznacza jej upadek. Funkcja kosztów złożoności ma standardowy kształt, a jej minimum znajduje się w punkcie Qnz , gdzie przeciwbieżne zmiany w procesach złożoności i niestabilności się równoważą. Gospodarka może znajdować się tylko w przedziale między wielkościami Kz i Kn. Jeśli przesuwamy się w lewą stronę, to wybieramy scenariusz transformacji o większej złożoności i mniejszej niestabilności, natomiast jeśli przesuwamy się w prawo, to wybieramy wariant o niższej złożoności i większej niestabilności. Granica społecznej akceptacji może być osiągnięta zarówno przez wzrost złożoności do wartości krytycznej Kz, jak i przez wzrost niestabilności do wartości krytycznej Kn. Obie wartości krytyczne nazwano katastrofami, gdyż oznaczają osiągnięcie granicy społecznej akceptacji, której przekroczenie wyklucza dalsze istnienie gospodarki. Tłumienie konsumpcji będzie prędzej czy później rodzić napięcia w postaci strajków i rozruchów społecznych. Proces transformacji powinien być tak zaplanowany i przeprowadzony, aby makroekonomiczne koszty złożoności reform kształtowały się w pobliżu punktu minimum Qnz , o ile da się to pogodzić z innymi celami ekonomicznymi.


374

Aleksander Jakimowicz

Rysunek 4. Trade-off między złożonością a niestabilnością

.DWDVWURID QLHVWDELOQRĂFL

.DWDVWURID ]ïRĝRQRĂFL

*UDQLFD VSRïHF]QHM DNFHSWDFML

Koszty ]ïRĝRQRĂFL

.UDZÚGě FKDRVX

5RVQÈFD DPSOLGXWD ZDKDñ

Kz =ïRĝRQRĂÊ

Q zn

Kn 1LHVWDELOQRĂÊ

Źródło: opracowanie własne.

3.2. PRAWO POSTĘPUJĄCEJ ZŁOŻONOŚCI

3.2.1. PROBLEM STABILNOŚCI RÓWNOWAGI COURNOTA-NASHA W EKONOMII GŁÓWNEGO NURTU Model duopolu Cournota jest jednym z pierwszych modeli matematycznych wykorzystywanych w ekonomii (Cournot, 1995). Rozpatrywany jest tu przypadek dwóch przedsiębiorstw, które podejmują jednocześnie decyzje o wielkościach produkcji. Każde z przedsiębiorstw podejmuje decyzję o wielkości swojej produkcji na podstawie przewidywań, jaka będzie produkcja konkurenta. Kiedy przewidywania zostają ustalone, wytwórcy wybierają wariant produkcji maksymalizujący ich zyski. Poszukiwanym stanem jest równowaga oczekiwań, w którym każde przedsiębiorstwo znajduje potwierdzenie swoich oczekiwań odnośnie do produkcji innego wytwórcy. W ekonomii głównego nurtu formalizuje się problem maksymalizacji zysku, co pozwala na wyznaczenie dwóch krzywych reakcji: _ x = F1(y ), (25) _ y = F2(x ), (26) gdzie x i y to odpowiednio wielkości produkcji pierwszego i drugiego przedsię_ _ biorstwa, natomiast symbole x i y oznaczają ich wartości oczekiwane. Tym samym funkcja reakcji opisuje optymalną decyzję o wielkości produkcji podjętą przez


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 375

dane przedsiębiorstwo jako funkcję jego oczekiwań co do decyzji produkcyjnej podjętej przez inne przedsiębiorstwo. Punkt równowagi Cournota to taki stan rynku, w którym każdy przedsiębiorca maksymalizuje swoje zyski, przy danych oczekiwaniach odnośnie do wyboru wariantu produkcji dokonanego przez drugiego przedsiębiorcę, przy czym w tym stanie oczekiwania te zostają potwierdzone. Potwierdzenie oczekiwań oznacza, że każdy wytwórca wybiera jako optymalny taki poziom produkcji, o którym drugi wytwórca sądzi, że zostanie faktycznie wybrany. W punkcie równowagi Cournota żadne z przedsiębiorstw nie podejmie decyzji o zmianie wielkości produkcji, gdyż taka zmiana nie będzie dla niego korzystna nawet wtedy, gdy zostanie ujawniony wybór poziomu produkcji dokonany przez drugie przedsiębiorstwo. W ekonomii głównego nurtu punkt równowagi Cournota jest wyznaczany tylko dla liniowych funkcji reakcji. Na rysunku 5 została przedstawiona sekwencja zmian na rynku dla takiego właśnie przypadku. Równowaga oczekiwań przedsiębiorców występuje w punkcie X(xe, ye), w którym przecinają się funkcje reakcji F1 i F2. Załóżmy, że w pewnym okresie t przedsiębiorcy wytwarzają wielkości produkcji różne od wartości w stanie równowagi. Niech punktem startu systemu będzie punkt A(xt, yt). Jeśli pierwszy wytwórca oczekuje, że drugi wytwórca utrzyma produkcję na poziomie yt, to w okresie następnym pierwszy przedsiębiorca wybierze produkcję, której wielkość maksymalizowałaby zysk przy tych oczekiwaniach, a więc: xt+1 = F1(yt).

(27)

W ten sposób nastąpi przejście z punktu A(xt, yt) do B(xt+1, yt). Drugi wytwórca będzie rozumował w taki sam sposób, zatem wielkość jego produkcji w następnym okresie wyniesie: yt+1 = F2(xt+1). (28) Oznacza to przejście do punktu C(xt+1, yt+1). Zatem cała sekwencja zmian rynkowych będzie opisana wektorem: V R S A ^ xt, yth W W S S B^ xt + 1, yth W W SC x , y S ^ t + 1 t + 1h W W SD x , y S ^ t + 2 t + 1hW S E^ x , y hW t+2 t+2 . (29) W S S F ^ xt + 3, yt + 2h W W S S G^ xt + 3, yt + 3h W W S h W S W S S X ^ xe, yeh W X T


376

Aleksander Jakimowicz

Rysunek 5. Stabilność równowagi Cournota-Nasha postulowana przez ekonomię głównego nurtu

3URGXNFMD GUXJLHJR SU]HGVLÚELRUVWZD \

Funkcja reakcji F1 Równowaga typu Cournota-Nasha ye

X G F

E D

C

3URFHV GRVWRVRZDñ do równowagi Funkcja reakcji F2

B 0

A

xe 3URGXNFMD SLHUZV]HJR SU]HGVLÚELRUVWZD [

Źródło: opracowanie własne.

Jak pokazują strzałki na rysunku 5, celem procesu dostosowawczego jest osiągnięcie stanu równowagi Cournota. Innymi słowy, ten stan równowagi jest stabilny. Wniosek ten jest podawany w każdym podręczniku mikroekonomii. Jest to prosta konsekwencja założenia o liniowości funkcji reakcji. Niektórzy autorzy wskazują nawet wprost na sprzeczność w procesie rozumowania przedstawionego na rysunku 5. Otóż każdy przedsiębiorca zakłada, że produkcja drugiego będzie z okresu na okres stała, ale ostatecznie obaj zmieniają swoją produkcję. Dlatego ekonomia głównego nurtu unika odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób osiągana jest równowaga, a skupia się jedynie na opisie zachowania producentów w punkcie równowagi (Varian, 1995, s. 476–477). Punkt Cournota jest przykładem równowagi bez współdziałania, gdyż każdy duopolista maksymalizuje zysk tylko na podstawie oczekiwań o reakcjach konkurenta. Taki stan jest przypadkiem szczególnym ogólniejszej koncepcji równowagi, która została opracowana przez Johna Nasha (1951). Zdobyła ona znaczną popularność w teorii gier. Równowaga typu Nasha występuje, jeśli każdy z graczy wybiera optymalną strategię przy danych strategiach innych uczestników gry. Obie definicje równowagi są bardzo podobne, stąd w mikroekonomii często mówi się o równowadze typu Cournota-Nasha.


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 377

W następnej części artykułu wykażę, że uchylenie założenia o liniowości funkcji reakcji powoduje znaczne jakościowe zmiany w dynamice duopolu. W takich przypadkach najczęściej nie ma rozwiązań analitycznych, a więc takich, które można wyrazić za pomocą formuł matematycznych. Oznacza to konieczność prowadzenia badań numerycznych, które do niedawna były w ekonomii praktycznie nieznane. Złożoność w modelach nieliniowych może gwałtownie rosnąć i wtedy w systemach takich pojawia się chaos deterministyczny. Ponadto okazuje się, że w długim okresie stany równowagi Cournota-Nasha są niestabilne (Jakimowicz, 2012b). W dalszym postępowaniu badawczym konsekwentnie utrzymany zostanie poziom ogólności rozważań wynikający z podręcznikowego ujęcia tematu.

3.2.2. PROBLEM STABILNOŚCI RÓWNOWAGI COURNOTA-NASHA W WARUNKACH NIELINIOWYCH FUNKCJI REAKCJI Badania numeryczne standardowych nieliniowych modeli ekonomicznych ujawniają interesującą prawidłowość, którą nazwałem prawem postępującej złożoności (Jakimowicz, 2010b). Okazuje się, że w systemach ekonomicznych działają dwie siły. Pierwsza z nich ma charakter krótkookresowy, a jej źródłem są racjonalne, typowe dążenia podmiotów gospodarczych. Jednym z przejawów jej działania jest maksymalizacja wybranej funkcji celu. Można tu wymienić maksymalizację zysku przez producentów i maksymalizację użyteczności przez konsumentów. W rezultacie układy zmierzają do stanu równowagi. Druga siła działa w długim okresie i mimo że jej źródło jest identyczne jak pierwszej siły, to skutki są zupełnie inne. Destabilizuje ona krótkookresowe stany równowagi i spycha struktury rynkowe w kierunku stanu zwanego krawędzią chaosu. Jest to obszar przejściowy między zachowaniem periodycznym a zachowaniem chaotycznym, gdzie moc obliczeniowa systemów, oznaczająca ich zdolność do gromadzenia i przetwarzania informacji, osiąga maksimum. W obszarze tym rośnie złożoność układu mierzona wartością wykładników Lapunowa. Jak wspomniano, w podręcznikach mikroekonomii dominuje twierdzenie o stabilności równowagi w strukturach rynkowych. W celu jego zweryfikowania rozważmy nieliniowy model duopolu typu Cournota-Puu (Cournot, 1995; Puu, 2000). Zakłada się, że na rynku danego dobra istnieje równowaga, podaż jest sumą produkcji dostarczanej przez dwóch wytwórców, a funkcja popytu jest izoelastyczna: p=

1 , x+y

(30)

gdzie: p – cena, x – wielkość produkcji pierwszego przedsiębiorstwa, y – wielkość produkcji drugiego przedsiębiorstwa. Ponadto przyjmuje się, że koszty krańcowe producentów są stałe (w krótkim okresie). Po oznaczeniu ich symbolami a (pierwszego) i b (drugiego) możemy wyznaczyć funkcje zysku: U^ x, yh =

x - ax , x+y

(31)


378

Aleksander Jakimowicz

V^ x, yh =

y - by . x+y

(32)

Pierwszy przedsiębiorca maksymalizuje zależność U względem zmiennej x, a drugi – zależność V względem zmiennej y. Po przyrównaniu pochodnych cząstkowych funkcji (31) i (32) do zera i wprowadzeniu datowania zmiennych system dynamiczny ma postać: yt xt + 1 = (33) - yt , a xt (34) yt + 1 = - xt . b W wersji statycznej równania te wyznaczają funkcje reakcji. Każda z nich opisuje wybór wielkości produkcji dokonany przez przedsiębiorcę przy założeniu, że wielkość produkcji konkurenta jest dana. Przecięcie się tych dwóch funkcji następuje w punkcie równowagi Cournota-Nasha: xe = ye =

b

^ a + bh2 a

^ a + bh2

,

(35)

.

(36)

Zyski duopolistów w punktach równowagi oblicza się, podstawiając zależności (35)–(36) do (31)–(32): U^ x, yh = V^ x, yh =

b2

^ a + bh2 a2

^ a + bh2

,

(37)

.

(38)

Standardowa analiza stabilności modelu pozwala na wyznaczenie dwóch wartości krytycznych stosunku kosztów marginalnych: a b 0 = 3 ! 2 2. (39) b a Na tym możliwości metod analitycznych się kończą. Nie wiemy ani tego, co dzieje się z modelem, gdy próg stabilności zostanie przekroczony, ani tego, jak zachowuje się on w długim okresie. Badania numeryczne duopolu (33)–(34) najlepiej rozpocząć od sporządzenia wykresu okresu (Nusse, Yorke, 1998). Jest to dwuwymiarowa przestrzeń parametrów, w której określono różne zachowania systemu (z położeniem nacisku na zachowania periodyczne). W tym celu definiuje się przedziały zmienności obu parametrów i warunek początkowy wiązki trajektorii. Tego typu wykres pozwala śledzić dynamikę układu w zależności od jednoczesnej zmiany dwóch parametrów kontrolnych.


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 379

Rysunek 6. Dynamika duopolu typu Cournota-Puu w przestrzeni parametrów

Krótkookresowe stany równowagi stabilnej Cournota-Nasha Maksymalizacja zysku

z Ċd w a Kr

ie

Maksymalizacja zysku

Odbicie

Koszt kraĔcowy b

Trajektorie rozbieĪne

10

NieskoĔczona kaskada bifurkacji podwojenia okresu

NieskoĔczona kaskada bifurkacji podwojenia okresu

u os a ch

Odbicie

Trajektorie rozbieĪne 0

Koszt kraĔcowy a

10

Źródło: opracowanie własne.

Na rysunku 6 przedstawiono dynamikę duopolu w przestrzeni parametrów. Obszar zakreskowany definiuje punkty równowagi stabilnej w krótkim okresie, które są wyznaczone przez punkty przecięcia się krzywych reakcji (Nash, 1951). Obszar stabilności ograniczony jest przez dwie półproste (39). Wyznaczają one w przestrzeni parametrów początek dwóch krawędzi chaosu. Przekroczenie tych półprostych powoduje utratę stabilności przez duopol. Obszary białe są odpowiedzialne za rozbieżne trajektorie. Dla tych wartości kosztów krańcowych model traci spójność. Między obszarami stabilności a rozbieżności położone są dwie krawędzie chaosu, które zaznaczono kolorem czarnym, a w każdej z nich istnieje nieskończony ciąg bifurkacji podwojenia okresu prowadzący do chaosu. Pary parametrów odpowiadające za stany równowagi stanowią 82,77% przestrzeni parametrów, natomiast pary parametrów chaotycznych tylko 0,15% tej przestrzeni. Wydaje się więc, że stabilność dominuje i twierdzenia konwencjonalnej ekonomii zostały potwierdzone. Jest to jednak fałszywy wniosek.


380

Aleksander Jakimowicz

Przedsiębiorcy są zainteresowani maksymalizacją zysku nie tylko w krótkim okresie, lecz także w długim okresie. Maksymalizowanie zysku w długim okresie wymaga wprowadzenia postępu techniczno-organizacyjnego, a jego objawem jest zmniejszanie się kosztu krańcowego. Na wykresie okresu oznacza to przesuwanie się każdego z przedsiębiorców w kierunku jednej z krawędzi chaosu, a więc stanów o rosnącej złożoności. Pierwszy producent będzie dążył do krawędzi

natomiast drugi do krawędzi

b = ^3 + 2 2 h a,

(40)

b = ^3 - 2 2 h a.

(41)

co zaznaczono białymi szerokimi strzałkami. Wypadkowa duopolu będzie na pewno bardziej skomplikowana, jeśli założymy, że układ sił na rynku będzie się zmieniał w taki sposób, że każdy z producentów będzie miał szansę przez pewien czas utrzymać przewagę nad konkurentem. Jednak dynamika wypadkowa będzie zawsze składała się z tych dwóch ruchów podstawowych. Badany system dynamiczny przejawia pewien rodzaj globalnej stabilności (Matsumoto, 2006). Jego zachowanie jest inteligentne w tym sensie, że dąży on do przetrwania w długim okresie. Upodabnia to badany system do żywego organizmu. Niech przedsiębiorstwa różnią się kosztami krańcowymi, co jest równoznaczne z osiąganiem przez nie różnych zysków. Nazwijmy wytwórcą efektywnym producenta mającego większy zysk, a wytwórcą nieefektywnym jego konkurenta. Z chwilą, gdy wytwórca efektywny osiąga krawędź chaosu, jego długookresowy zysk maleje, natomiast rośnie długookresowy zysk nieefektywnego przedsiębiorstwa. W rezultacie następuje zamiana ról, co na wykresie okresu oznacza odbicie się rynku od krawędzi chaosu. System wydaje się przejawiać pewien rodzaj globalnej racjonalności pozwalającej mu na przetrwanie. Interesujące zmiany następują w skutkach stosowania przez oba podmioty gospodarcze tradycyjnego rozumienia racjonalności. Najwyraźniej dążenie do maksymalizacji zysku nie zapewnia powodzenia w każdej sytuacji. Problem ten wymaga dalszych, pogłębionych badań.

PODSUMOWANIE Teoria katastrof i chaos deterministyczny są coraz powszechniej stosowane w badaniach ekonomicznych. Paradoksalnie, wpływ na to miały kryzysy gospodarcze ostatnich lat, których konwencjonalna, liniowa teoria ekonomii nie potrafiła wyjaśnić. W zasadzie wszystkie układy dynamiczne są nieliniowe. Warunek liniowości implikuje bowiem, że żadna ze zmiennych układu nie podlega jakimkolwiek ograniczeniom. W pewnych warunkach możliwa jest linearyzacja niektórych zagadnień, ale nie zawsze ma to sens. W ekonomii dążenie do stworzenia zasobu pewnej i sprawdzonej wiedzy odbywało się kosztem dokonywania znacznych uproszczeń, co doprowadziło do zerwania związków teorii z praktyką. Pominięto kwestię naturalnej złożoności procesów gospodarczych, które należą do


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 381

najbardziej złożonych systemów dynamicznych badanych w nauce. Możliwości metod nieliniowych wskazują na dwa ważne kierunki rozwoju ekonomii. Pierwszy polega na testowaniu odpowiedniości i spójności logicznej już istniejących modeli. Niektóre z nich, po pomyślnym przejściu procedur sprawdzających, mogłyby wejść do tzw. twardego rdzenia. Drugi polega na poszerzaniu zasobu istniejącej wiedzy. W ten sposób oba przyczyniają się do rozwoju nauki. Kryzys ekonomii jako nauki każe też przyjrzeć się bliżej szeroko stosowanym procedurom redukcjonistycznym. Uproszczenie rzeczywistości przez rozkładanie całości na elementy składowe może spowodować zagubienie wartości emergentnych. Zjawisko to, zwane często antychaosem, polega na tym, że złożoność może czasami przechodzić w prostotę (Kauffman, 1991; Shermer, 1995). Zasada zachowania złożoności przy przechodzeniu od przyczyn do skutków obowiązuje tylko w świecie liniowym, natomiast w realnym świecie złożoność może na przemian powstawać i zanikać. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że proste zjawisko jest wynikiem prostych reguł, a złożone zjawisko jest wynikiem złożonych reguł. Nie zawsze tak jednak jest. Przykładem błędnego z punktu widzenia teorii złożoności programu badawczego jest poszukiwanie mikroekonomicznych podstaw makroekonomii, co usiłuje dokonać nowa ekonomia keynesistowska (Wojtyna, 2000). Nurt ten ma niewiele wspólnego z oryginalną myślą Keynesa, który dostrzegał złożoność procesów gospodarczych i postulował makroekonomię jako własność emergentną systemów z poziomu mikroekonomicznego (Jakimowicz, 2009b). Już Arystoteles zauważył, że całość nie musi być sprowadzalna do sumy elementów składowych.

BIBLIOGRAFIA Beinhocker E.D. (2006), Origin of Wealth: Evolution, Complexity, and the Radical Remaking of Economics, Harvard Business School Press, Boston. Bogle J.C. (2009), Dość. Prawdziwe miary bogactwa, biznesu i życia, PTE, Warszawa. Booker C. (2010), The Seven Basic Plots: Why We Tell Stories, Continuum, New York. Chen P. (1993), China’s challenge to economic orthodoxy: Asian reform as an evolutionary, self-organizing process, “China Economic Review”, Vol. 4, No. 2, s. 137–142. Cournot A. (1995), Mathematical Principles of the Theory of Wealth, James & Gordon, San Diego. Hawking S. (2002), Wszechświat w skorupce orzecha, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań. Hicks J.R. (1951), A Contribution to the Theory of the Trade Cycle, Clarendon Press, Oxford. Hommes C.H. (2005), Economic System Dynamics, in: Encyclopedia of Nonlinear Science, A.C. Scott (red.), Routledge, New York, s. 245–248. Hommes C.H. (2006), Heterogeneous agent models in economics and finance, w: Handbook of Computational Economics, Vol. 2: Agent-Based Computational Economics, L. Tesfatsion, K.L. Judd (red.), North-Holland, Amsterdam, s. 1109–1186. Jakimowicz A. (2005), Od Keynesa do teorii chaosu. Ewolucja teorii wahań koniunkturalnych, Seria: „Współczesna Ekonomia”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa.


382

Aleksander Jakimowicz

Jakimowicz A. (2009a), Interdisciplinary matrix in economics: Two applications to the transition from socialism to capitalism, “Nonlinear Dynamics, Psychology, and Life Sciences”, Vol. 13, No. 4, s. 393–421. Jakimowicz A. (2009b), O niektórych implikacjach nieliniowości w keynesizmie, „Ekonomista”, nr 1, s. 15–48. Jakimowicz A. (2010a), Catastrophes and Chaos in Business Cycle Theory, “Acta Physica Polonica A”, Vol. 117, No. 4, s. 640–646. Jakimowicz A. (2010b), Źródła niestabilności struktur rynkowych, Seria: „Współczesna Ekonomia”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Jakimowicz A. (2012a), Podstawy interwencjonizmu państwowego. Historiozofia ekonomii, Seria: „Współczesna Ekonomia”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Jakimowicz A. (2012b), Stability of the Cournot-Nash equilibrium in standard oligopoly, “Acta Physica Polonica A”, Vol. 121, No. 2-B, s. B-50–B-53. Kalecki M. (1984a), Teorie wzrostu w różnych systemach społecznych, w: M. Kalecki, Dzieła, t. 4: Socjalizm. Wzrost gospodarczy i efektywność inwestycji, PWE, Warszawa, s. 125–132. Kalecki M. (1984b), Zarys teorii wzrostu gospodarki socjalistycznej, w: M. Kalecki, Dzieła, t. 4: Socjalizm. Wzrost gospodarczy i efektywność inwestycji, PWE, Warszawa, s. 17–124. Kauffman S.A. (1991), Antichaos and adaptation, “Scientific American”, Vol. 265, No. 2, s. 78–84. Keynes J. M. (1985), Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza, PWN, Warszawa. Kornai J. (1985), Niedobór w gospodarce, PWE, Warszawa. Lange O. (1975), Prawa ekonomiczne, w: O. Lange, Dzieła, t. 3: Ekonomia polityczna, PWE, Warszawa, s. 260–304. Lorenz E.N. (1963), Deterministic nonperiodic flow, “The Journal of the Atmospheric Sciences”, Vol. 20, No. 2, s. 130–141. Lorenz E.N. (1995), The Essence of Chaos, UCL Press, London. Matsumoto A. (2006), Controlling the Cournot-Nash chaos, “Journal of Optimization Theory and Applications”, Vol. 128, No. 2, s. 379–392. Nash J. (1951), Non-cooperative games, “Annals of Mathematics”, Vol. 54, No. 2, s. 286–295. Noga A. (2009), Teorie przedsiębiorstw, PWE, Warszawa. Nusse H.E., Yorke J.A. (1998), Dynamika. Badania numeryczne, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Oseledec V.I. (1968), Multiplikatiwnaja ergodiczeskaja tieorema. Charaktieristiczeskije pokazatieli Lapunowa dinamiczeskich sistiem, „Trudy Moskowskogo Matiematiczeskogo Obszczestwa”, t. 19, s. 179–210. Osiatyński J. (1988), Michał Kalecki o gospodarce socjalistycznej, PWN, Warszawa. Poincaré H. (1952), Sur le problème des trois corps et les équations de la dynamique, w: Oeuvres de Henri Poincaré, t. VII: Masses fluides en rotation. Principes de mécanique analytique. Problème des trois corps, Gauthier-Villars, Paris, s. 262–479. Poston T., Stewart I. (1996), Catastrophe Theory and its Applications, Courier Dover Publications, Mineola, New York. Puu T. (1992), Order and disorder in business cycles, “Annals of Operations Research”, Vol. 37, No. 1–4, s. 169–183.


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 383

Puu T. (2000), Attractors, Bifurcations, and Chaos. Nonlinear Phenomena in Economics, Springer-Verlag, Berlin. Rosser J.B., Jr. (1992), From Catastrophe to Chaos: A General Theory of Economic Discontinuities, Kluwer Academic Publishers, Boston. Rosser J.B., Jr., Rosser M.V. (1998), Discrete dynamics in transitional economies, “Discrete Dynamics in Nature and Society”, Vol. 1, No. 4, s. 269–281. Rosser J.B., Jr., Rosser M.V., Guastello S.J., Bond R.W. (2001), Chaotic hysteresis and systemic economic transformation: Soviet investment patterns, “Nonlinear Dynamics, Psychology, and Life Sciences”, Vol. 5, No. 4, s. 345–368. Sargent T.J. (1993), Bounded Rationality in Macroeconomics, Clarendon Press, Oxford. Shermer M. (1995), Exorcising Laplace’s demon: Chaos and antichaos, History and metahistory, “History and Theory”, Vol. 34, No. 1, s. 59–83. Structural Stability, the Theory of Catastrophes, and Applications in the Sciences, P.J. Hilton (red.), Springer-Verlag, Berlin 1976. Thom R. (1975), Structural Stability and Morphogenesis. An Outline of a General Theory of Models, Benjamin, London. Trotman D., Zeeman E.C. (1988), Klasyfikacja elementarnych katastrof kowymiaru G 5, w: Zbiory rozmyte. Rozpoznawanie obrazów. Teoria katastrof. Wybór tekstów, M. Cieślak, A. Smoluk (red.), PWN, Warszawa, s. 123–194. Varian H.R. (1995), Mikroekonomia. Kurs średni. Ujęcie nowoczesne, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Whitney H. (1943), The general type of singularity of a set of (2n – 1) smooth functions of n variables, „Duke Mathematical Journal”, Vol. 10, No 1, s. 161–172. Whitney H. (1944), The singularities of a smooth n-manifold in (2n – 1) space, „Annals of Mathematics”, Vol. 45, No. 2, s. 247–293. Whitney H. (1955), On singularities of mappings of Euclidean spaces, I. Mappings of the plane into the plane, „Annals of Mathematics”, Vol. 62, No. 3, s. 374–410. Wojtyna A. (2000), Ewolucja keynesizmu a główny nurt ekonomii, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Zeeman E.C. (1974), On the unstable behaviour of stock exchanges, “The Journal of Mathematical Economics”, Vol. 1, No. 1, s. 39–49. Zeeman E.C. (1975), Applications of catastrophe theory, w: Proceedings of the International Conference on Manifolds and Related Topics in Topology, A. Hattori (red.), University of Tokyo Press, Tokyo, s. 11–23. Zeeman E.C. (1977), Catastrophe Theory: Selected Papers, 1972–1977, AddisonWesley, London.

STRESZCZENIE Celem artykułu jest wykazanie, że zastosowanie metod dynamiki nieliniowej w badaniach nieliniowych matematycznych modeli rynków i gospodarek zwiększa zdolności poznawcze ekonomii. Pozwala ono na zidentyfikowanie w systemach ekonomicznych nowych stanów, takich jak chaotyczna histereza czy krawędź chaosu, które mają, jak się wydaje, znacznie większe odniesienia do rzeczywistości niż tradycyjne, stabilne stany równowagi. Ten nowy nurt badań jest nazywany


384

Aleksander Jakimowicz

ekonomią złożoności. Do dwóch najważniejszych metod nieliniowych stosowanych w ekonomii należą teoria katastrof i chaos deterministyczny. Katastrofa oznacza nagłe przejście badanego systemu do nowego stanu. Podkreślenia wymaga szybkość zmian w zachowaniu obiektu w porównaniu do średniej zmiany w przeszłości. Teoria katastrof łączy dwa pozornie sprzeczne i niezwiązane ze sobą sposoby opisu zjawisk w jeden spójny system pojęciowy: ewolucjonizm i rewolucjonizm, ciągłość i nieciągłość. Zastosowania teorii katastrof w ekonomii mają duże znaczenie poznawcze. To one zapoczątkowały ekonomię złożoności. Chaos deterministyczny jest podstawową formą złożoności spotykaną w nauce. Ten rodzaj zachowania, zwany efektem motyla, oznacza wrażliwość systemów dynamicznych na warunki początkowe. W artykule podano dwa wzorcowe przykłady zastosowania dynamiki nieliniowej w ekonomii: model chaotycznej histerezy i model duopolu typu Cournota-Puu. W pierwszym z nich zauważono wymienność między złożonością a niestabilnością, natomiast drugi przyczynił się do sformułowania prawa postępującej złożoności. Teoria chaosu deterministycznego i nauka o złożoności stawiają zagadnienia wyjaśniania i przewidywania w ekonomii w sposób zupełnie odmienny od tego, jaki proponuje ekonomia konwencjonalna. Naturalnym stanem systemów gospodarczych nie jest stan równowagi, ale pewien stan nierównowagowy zwany krawędzią chaosu, który osiągany jest przez rynki i gospodarki w długim okresie. Po osiągnięciu krawędzi chaosu okazuje się, czy dany układ może być uznany za złożony system adaptacyjny. Posiadanie własności emergentnych jest warunkiem jego przetrwania. Słowa kluczowe: krawędź chaosu, model chaotycznej histerezy, wymienność między złożonością a niestabilnością, duopol, prawo postępującej złożoności.

CATASTROPHES AND CHAOS IN EXPLAINING THE COMPLEXITY OF ECONOMIC PROCESSES ABSTRACT The aim of this article is to show that the application of nonlinear dynamics methods in explorations of nonlinear mathematical models of markets and economies increases cognitive capabilities of economics. It enables us to identify new states in economic systems, such as chaotic hysteresis or the edge of chaos, which seem to have much broader implications for reality than traditional, stable equilibrium states. The new trend of explorations is called complexity economics. The two most important nonlinear methods applied in economics include the catastrophe theory and the deterministic chaos. A catastrophe means a sudden transition of an explored system to a new state. What needs to be underlined is the speed of changes in the object’s behavior in


KATASTROFY I CHAOS W WYJAŚNIANIU ZŁOŻONOŚCI PROCESÓW GOSPODARCZYCH 385

comparison with the mean change in the past. The catastrophe theory brings together seemingly incongruent ways of phenomena analysis into one integrated notion system: evolutionism and revolutionism, continuity and discontinuity. Applications of catastrophe theory in economics are of large cognitive significance. It is them that initiated the complexity economics. Deterministic chaos is a fundamental form of complexity present in science. This type of behavior, also known as the butterfly effect, concerns the sensitivity of dynamic systems to initial conditions. The article features two model examples of nonlinear dynamics application in economics: the chaotic hysteresis model and the Cournot-Puu duopoly model. What was noticed in the first one was the trade-off between complexity and instability, whereas the later triggered the formation of the law of progressing complexity. The theory of deterministic chaos and the science of complexity present the questions of explanation and foreseeing in economics in a way that is utterly different from the one proposed by conventional economics. A natural state of economic systems is not an equilibrium, but a certain non-equilibrium state known as the edge of chaos, which is reached by markets and economies in the long run. After reaching the edge of chaos it turns out whether a given system can be deemed a complex adaptive system. One condition for its survival is to have emergent properties. Keywords: edge of chaos, chaotic hysteresis model, trade-off between complexity and instability, duopoly, law of progressing complexity. JEL Classification: A12, B41, C62, D43, E61, L13, P21, Z13.


STUDIA EKONOMICZNE 1 ECONOMIC STUDIES NR 3 (LLXXVIII) 2013

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE LUB LEKCEWAŻONE ZJAWISKA* 1. KLIMAT POLITYCZNY EUROPEJSKIEGO KRYZYSU 1.1. UCIECZKA ELIT OD RZECZYWISTOŚCI: ODŁÓŻMY NA PÓŹNIEJ TRUDNE DYSKUSJE I DECYZJE O OGRANICZENIU ROZDĘTEGO „SOCJALU” Rzadko zwraca się uwagę na fakt, że kryzys strefy euro nigdy nie stałby się problemem w takiej skali, gdyby nie to, że jest on po prostu jednym z elementów długookresowego kryzysu państwa opiekuńczego. Wyjaśnienie tego, co jest pomijane w dyskusjach polityków, należy jednak zacząć od sprostowań terminologicznych. Błędne stosowanie pewnych pojęć utrudnia bowiem zrozumienie realiów. Ekonomiści różnych teoretycznych i filozoficznych orientacji nieprawidłowo używają terminu: „państwo dobrobytu”, mając na myśli państwo opiekuńcze (inaczej: państwo socjalne). Tymczasem ludziom – w tym i politykom – należy przypominać przy każdej okazji, że państwo dobrobytu to kapitalistyczna gospodarka rynkowa, jedyny system gospodarczy, który daje ludziom szanse na rosnącą zamożność. Nazwać by * Artykuł stanowi zaadaptowaną część drugą raportu: EUROPA: PROBLEMY I PERSPEKTYWY przygotowywaną na zlecenie Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Autorzy raportu to profesorowie w tej uczelni. Prof. Bartłomiej Kamiński jest jednocześnie wykładowcą Maryland University w College Park, Md., a prof. Tomasz Mickiewicz – wykładowcą w London University College Uniwersytetu Londyńskiego.


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

387

ją można zdrowym drzewem. Natomiast państwo opiekuńcze można by raczej nazwać jemiołą. Gdy jest jej niewiele, to drzewo z tą jemiołą wygląda nawet ładniej, bardziej kolorowo. Ale gdy jej przybywa, drzewo zaczyna usychać. I należy tłumaczyć, że stąd właśnie bierze się rosnąca niewydolność kapitalistycznej gospodarki rynkowej, obarczonej zbyt wielkim i nadal rosnącym ciężarem „socjalu”, jak w skrócie określa się esencję państwa opiekuńczego. Świat zachodni (nie tylko kraje strefy euro) czeka w najbliższych 5–10 latach bolesna operacja stanięcia twarzą w twarz z twardymi wymaganiami przykrojenia „socjalu” do możliwości kapitalistycznego rynku, coraz bardziej osłabionego przez rozrastającą się jemiołę państwa opiekuńczego (Grecja to tylko pierwszy, bardziej patologiczny od innych, przypadek.) Te nieuniknione cięcia wydatków publicznych, to nie są – jak twierdzą niefrasobliwi majsterkowicze gospodarczy – jakieś akty swoistego masochizmu. Nie ma skuteczniejszej drogi powrotu na ścieżkę szybszego i stabilniejszego wzrostu gospodarczego. Nie są dla cięć wydatków skuteczną alternatywą podwyżki podatków (nawet z ulubionym przez demagogów dodatkiem: „dla milionerów i miliarderów”). Liczne badania wskazują jednoznacznie, że największe szanse na sukces w przywracaniu stabilności gospodarce mają programy ze znaczną przewagą cięć wydatków nad podwyżkami podatków. Najnowsze badania mówią o proporcji 85% do 15% (Alesina, Ardagna, 2010) – szerzej o tym w części drugiej artykulu. Szanse stabilności i szybszego wzrostu nie wzrosną, jeśli będzie się zwiększać podatki. Może da to trochę satysfakcji zawistnym, ale skutki dla wzrostu gospodarczego będą raczej negatywne. Natomiast zwiększenie wydatków, czyli keynesowskie stymulacje, przynieść mogą marginalne jedynie efekty. Źródłem trwałego spowolnienia są bowiem wysokie udziały wydatków publicznych w PKB. Szczegółowo będzie o tym mowa w części drugiej, ale już tutaj należy przypomnieć, że udział tych wydatków w PKB świata zachodniego, nie tylko Europy, rośnie od lat 60. XX wieku. Po każdej dekadzie takich przyrostów następuje dłuższy okres niższego tempa wzrostu gospodarczego. W miarę jak z dekady na dekadę rośnie udział wydatków publicznych w PKB, z pewnym opóźnieniem maleje tempo wzrostu gospodarczego. Pamiętajmy bowiem, że relacja wydatków publicznych do PKB pokazuje nam jednocześnie miarę tego, ile państwo zabiera tym, którzy tworzą owo bogactwo zwane produktem krajowym brutto. A jest to dziś w bogatych krajach europejskich ponad połowa! Jeśli więc przedsiębiorcy i inni słyszą o konieczności zwiększenia podatków, a wiedzą, że popyt rośnie powoli, to na pewno nie będą inwestować, zwiększać produkcji i zatrudnienia. Konkludując, droga do szybszego wzrostu gospodarczego w przyszłości zależy od uprzedniego zmniejszenia skali ssania przez jemiołę, czyli państwo opiekuńcze. Żeby dzielić, trzeba najpierw tworzyć, a żeby mieć co dzielić w dłuższym okresie, trzeba pozwolić temu drzewu rosnąć… Kiedy rozmawia się w Polsce i za granicą na te tematy, często słyszy się pytanie: jak to się stało, że nie było sygnałów ostrzegawczych, że wcześniej jakoś starczało tych pieniędzy? Wyjaśnienia są proste. Sygnały ostrzegawcze były – analitycy nie


388

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

raz ostrzegali przed nadchodzącym kryzysem. Byli oni jednak zakrzykiwani przez chór obrońców państwa opiekuńczego. To samo zresztą słyszymy i widzimy w działaniu także obecnie!. Natomiast powody, dla których udawało się tak długo unikać bankructwa państwa opiekuńczego są bardziej złożone. Po pierwsze, powojenna ekspansja gospodarcza na Zachodzie sprawiła, że politycy byli przekonani o niemal nieograniczonych możliwościach rozwoju. Na rynek pracy w latach 50. i 60. XX w. wchodziły znacznie liczniejsze roczniki, niż odchodziły z niego na emeryturę czy rentę. Pieniędzy ze składek ubezpieczeniowych było więc w bród i politycy mogli dzięki temu okazywać się dobrymi wujkami, podwyższając poziom emerytur znacznie powyżej tego, który wynikałby z wysokości składek, wnoszonych przez okres pracy zawodowej osób przechodzących na emeryturę. Nie oznaczało to wówczas naruszenia równowagi między wpływami ze składek a wydatkami systemu ubezpieczeń. Ale proporcje demograficzne stopniowo ulegały niekorzystnym zmianom. Więc politycy w latach 60., które były także latami ideologicznej ekspansji kolektywistycznych idei, zaczęli rosnąco dorzucać pieniędzy na „socjal” z kolejnego źródła, jakim były coraz wyższe podatki. W krajach OECD relacja wydatków publicznych do PKB (w skrócie: WP/PKB) zaczęła rosnąć: z 29% w latach 60., do 37% w latach 70., 47% w latach 80. i do 50% w latach 90. XX wieku. Podatki, rzecz oczywista, rosły w podobnym tempie (Dodajmy też, że w Europie Zachodniej te relacje były z reguły jeszcze wyższe niż w liczniejszej grupie krajów OECD). Niemiecki ekonomista Bernhard Heitger z Kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej podjął próbę znalezienia zależności między wzrostem relacji WP/PKB a spadkiem dynamiki wzrostu gospodarczego (The Scope of…, 2001). Obliczył on, że wzrost udziału wydatków publicznych o 10 pkt. proc. owocuje w okresie dekady spadkiem tempa wzrostu PKB o 0,5% rocznie. Nowsze studia potwierdzają te negatywne relacje między rosnącym poziomem podatków i wydatków publicznych a słabnącą dynamiką PKB. Wyniki wspomnianych badań potwierdzają – warto przypomnieć – pesymistyczne poglądy Ludwiga Erharda, ojca powojennego niemieckiego „cudu gospodarczego”. Erhard, obserwując szybki wzrost redystrybucji w zachodnich Niemczech, stwierdził już w 1964 r., że system oparty na zasadzie „życia z ręką w kieszeni sąsiada” nie może przynieść dobrych efektów gospodarczych w dłuższym okresie. Prześledźmy, jak narastały problemy finansowania państwa opiekuńczego. Coś zaczęło zmieniać się pod koniec lat 70. XX wieku. Coraz wyraźniejsze było niezadowolenie obywateli ze wzrostu podatków, niestabilności wzrostu gospodarczego i rosnącej inflacji. Jednocześnie następował powrót do klasycznej ekonomii, wzmocnionej nowymi nurtami ekonomii neoinstytucjonalnej (teorii praw własności, teorii ekonomicznej analizy polityki, logiki działań zbiorowych i in.). Efektem zmian politycznych i intelektualnych był wybór takich wolnorynkowych polityków, jak Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii i Ronald Reagan w Stanach Zjednoczonych.


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

389

Ta liberalna kontrrewolucja „odsztywniła” w pewnym stopniu niektóre gospodarki zachodnie, przyspieszyła nieco ich wzrost gospodarczy i przyczyniła się do wzrostu nastrojów niechętnych dalszym podwyżkom podatków. Jednakże znaczne odłamy podatników opierających się dalszym podwyżkom podatków nadal domagały się wzrostu rozmaitych świadczeń społecznych. Jak to określił dowcipnie znany politolog z Kalifornii, prof. A. Wildavsky, dostrzegliśmy nieprzyjaciela – i okazaliśmy się nim my sami. Politycy dostrzegli owe swoiste rozdwojenie jaźni większości elektoratu i zaczęli szukać nowych sposobów umizgiwania się do wyborców. Wcześniej już zresztą dostrzegli jeden jeszcze sposób, nie wymagający podnoszenia podatków i sprawiający wśród wyborców wrażenie otrzymywania czegoś za nic. Były to regulacje zastępujące podatki jako instrument podnoszenia poziomu materialnego komfortu wyborców. Regulacje podnosiły więc, co jakiś czas na wyższy poziom płacę minimalną, zwiększały liczbę dni wolnych od pracy (świąt i urlopów), skracały tydzień pracy itd. Koszty tych regulacji nie musiały być ponoszone przez budżet, z wyjątkiem kosztów dotyczących pracowników sektora publicznego. Ponosili je pracodawcy. Ale, jak to przez lata podkreślał noblista Milton Friedman, nie istnieje obiad za darmo. Ktoś za niego musi zapłacić i tym kimś nie byli tylko pracodawcy. Pracobiorcy aktualni i potencjalni płacili również za tę hojność z cudzych kieszeni utratą pracy lub – częściej jeszcze – dłuższym okresem bezowocnego poszukiwania pracy, gdyż wyższe koszty przerzucone na pracodawców przekładały się na wyższe ceny produktów i usług, a w efekcie ceteris paribus – na niższy popyt i niższe zatrudnienie. Skala umizgiwania się do elektoratu via regulacje jednakże nie wystarczała. Ponadto niepracująca część elektoratu niewiele mogła na tych regulacjach skorzystać. Zaczął się kolejny, brzemienny w skutki okres, mianowicie zwiększania wydatków publicznych bez ekwiwalentnego zwiększania dochodów budżetu. Mówiąc jasno: okres zadłużania kraju. I okres ten zaczął się na długo przed wielkim kryzysem finansowym i trwa do dziś.. Zaciąganie długu u przyszłych pokoleń, które płacić miały za dzisiejszy „socjal” i za dzisiejsze zobowiązania wobec jutrzejszych emerytów, stało się zjawiskiem charakterystycznym dla większości krajów zachodnich. Deficyty budżetowe ostatecznie przestały być zjawiskiem charakterystycznym dla fazy recesji w cyklu koniunkturalnym. Ta era finansowania „socjalu” z deficytu budżetowego trwała niezmieniona do rozpoczęcia w 2007 r. „wielkiego kryzysu finansowego”. W folklorze politycznym świata zachodniego ów kryzys miał być jakimś zdarzeniem szczególnym, jakąś katastrofą spowodowaną przez zachłanne, ciemne siły międzynarodowych finansów. Z punktu widzenia sposobów finansowania „socjalu” w świecie zachodnim czas kryzysu jest tylko kontynuacją. Zmieniła się jedynie skala tych deficytów. Zaczęło się „wielkie zadłużanie”. A oto kilka przykładów tego, jak szybko od 2006 r. (ostatniego roku przed kryzysem) do 2010 r. rosła relacja wydatków publicznych do PKB w wybranych krajach: 1

w USA relacja wzrosła z 36,0% do 42,3%;

1

w Wielkiej Brytanii – z 44,3% do 51,0%;


390

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

1

we Francji – z 52,7% do 56,2%;

1

w Hiszpanii – z 38% do 45%;

1

w Portugalii –z 44,5% do 50,7%;

1

w Grecji – z 45,2% do 52,9% (w 2009 r.).

Uwaga polityków, finansistów i analityków koncentruje się zwykle na skali deficytów budżetowych i na relacji długu publicznego do PKB. Ale, jak podkreślono powyżej, to właśnie rosnąca relacja wydatków publicznych do PKB jest czynnikiem redukującym bodźce do pracy, zarabiania, oszczędzania i inwestowania i to ona powoduje spadek dynamiki wzrostu gospodarczego. Ma to poważne następstwa, gdyż zamyka politykom drogę do „ucieczki z zadłużenia” przez stymulację makroekonomiczną. Wiele wskazuje na to, że politycy nie mają już więcej królików, które – w celu kontynuacji finansowania „socjalu” – mogliby jeszcze wyciągnąć z coraz bardziej wyświechtanego cylindra. Nieprzyjemna fiskalna arytmetyka – by sparafrazować jednego z noblistów z ekonomii, prof. T. Sargenta – zmusi ich niezadługo do zmierzenia się z rzeczywistością.

1.2. UCIECZKA ELIT OD RZECZYWISTOŚCI: NIEMCY WYGRALI NA KRYZYSIE, TO NIECH NIEMCY ZAPŁACĄ ZA KRYZYS… Innym przejawem ucieczki od rzeczywistości jest rosnąca presja na Niemcy jako kraj, który rzekomo zyskał najwięcej na powstaniu strefy euro, a więc powinien wnieść największy wkład w jej ratowanie, mówiąc prościej: niech Niemcy sfinansują rozmaite przedsięwzięcia ratunkowe. Rosnącej presji towarzyszy też rosnąca niechęć do Niemiec, Kanclerz Merkel i Niemców w ogólności, że ci mają czelność domagać się, by inni uporządkowali najpierw swoje finanse1. Koronnym argumentem, że to głównie Niemcy skorzystały na stworzeniu Eurostrefy, są nadwyżki w handlu zagranicznym osiągane przez Niemcy, które w 2009 r., czyli roku najgłębszego kryzysu, przekroczyły 5% niemieckiego PKB. Tylko ci, którzy tak twierdzą, nie zadali sobie pytania, czy owe 5% PKB w 2009 r., to był wyjątek, który nie zdarzył się wcześniej, np. przed wprowadzeniem strefy euro, czy też nadwyżka w handlu zagranicznym jest immanentną cechą niemieckiej gospodarki. Odpowiedź znajdziemy w tabeli 1, w której statystyki bilansu handlowego Niemiec dla lat 1955–1983 pokazują wyraźnie, że przez cały ten okres Niemcy miały – mniejszą lub większą – nadwyżkę eksportu nad importem. Już w 1955 r. 1 Niechęć do Niemców jest widoczna w licznych tytułach i tekstach wypowiedzi. Jedna z niedawnych okładek londyńskiego „The Economist” pokazywała tonący statek „Europa” i pytanie do kanclerz Merkel: „Czy może wreszcie zechciałaby Pani zmienić kurs?”, a wcześniej „Wall Street Journal” opublikował artykuł pod tytułem: „Groźna niemiecka maszyna eksportowa wymaga włączenia biegu wstecznego”. Polska nie wyróżnia się, niestety, na plus, bo i u nas w „Dzienniku-Gazecie Prawnej” można znaleźć tytuł: „Jak Niemcy zarabiają na kryzysie”, z zawistnym tekstem, że jest tylko jeden kraj, który wiedzie dziś prawdziwe dolce vita.


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

391

szybko odbudowujące swą gospodarkę Niemcy Zachodnie też miały ponad 5% PKB nadwyżki eksportu. Czyli znaczenie posiadania wspólnej waluty, o ile istnieje w ogóle, jest raczej niewielkie. O nadwyżce eksportowej decydują najwyraźniej inne czynniki. W handlu, nie tylko międzynarodowym, obok czynnika cenowego ważną rolę odgrywa jakość wykonawstwa, nowoczesność i inne pozacenowe czynniki konkurencji. W dużym stopniu można je określić jako reputacyjne. Otóż Niemcy od dawna mają wysoką reputację jako producenci maszyn i urządzeń, artykułów precyzyjnych i optycznych czy materiałów chemicznych. I dlatego popyt na ich produkty jest nieodmiennie tak wysoki (por. Winiecki, 2012). Tabela 1. Saldo obrotów handlu zagranicznego Niemiec jako % PKB w latach 1955–1983 Rok

Saldo (w % PKB)

1955 1960 1965 1970 1975 1980 1983

+5,4 +3,0 +1,0 +1,2 +2,7 +1,6 +4,3

Źródło: Economic Statistics 1900–1983 (1985).

Tego stanu rzeczy nie zmieniały przez dziesięciolecia kolejne rewaluacje marki. Jak dziś na Chiny, tak przedtem na Niemcy wywierano presję na wzmocnienie marki, w czym widziano lekarstwo przeciw trwałym niemieckim nadwyżkom w bilansie handlowym i płatniczym. W odróżnieniu od Chin komunistycznych, Niemcy podchodzili ze zrozumieniem do problemów swoich zachodnich partnerów i co jakiś czas rewaluowali markę. Nadwyżka na krótko się zmniejszała, a następnie zaczynała ponownie rosnąć. Po prostu trudno było w gospodarce opartej na prywatnej własności i zysku zrezygnować z kupowania najlepszego produktu potrzebnego firmie. Jeśli więc nie z pasożytowania na Eurostrefie, to skąd biorą się tak dobre wyniki Niemiec? Ano, z ciężkiej pracy i licznych wyrzeczeń. Był taki okres, od końca lat 80. XX w., że Niemcy byli przez wysokiej klasy analityków uważani za „chorego człowieka Europy”, który w następstwie ogromnego ciężaru państwa opiekuńczego i przeregulowania gospodarki (zwłaszcza rynku pracy!) nie był w stanie sprostać konkurencji i rósł najwolniej spośród „starych” krajów Unii. W którymś momencie zrozumiano w Niemczech, że tak dalej już się nie da iść. Zaczęto, na niemiecki sposób, to znaczy powoli i po tysiącu konsultacji, zmieniać pewne rzeczy. Rządy chadecji pod przywództwem kanclerza Kohla zaczęły zmniejszać nieco górę „socjalu”. Ta (jak to w rozmowach z niemieckimi kolegami


392

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

nazywał jeden z autorów artykulu) Millimeterpolitik zaczęła przynosić efekty. Udział wydatków publicznych w PKB (który jest dobrą miarą istniejących bodźców do pracy, zarabiania, oszczędzania i inwestowania) osiągnął szczyt w 1995 r. – 54,8%, a potem zaczął się zmniejszać, aby wreszcie ustabilizować się poniżej 50%. Nawet w kryzysowym 2009 r. nie przekroczył on połowy PKB (47,5%), a dzisiaj jest na tym samym poziomie, co w Polsce (45–46%). Dla nas to bardzo dużo, ale biorąc pod uwagę punkt startu Niemiec, to niemałe osiągnięcie. Zmieniać się zaczęły też regulacje. Niemcy jako jedni z pierwszych w Europie wyciągnęli wnioski ze starzenia się społeczeństwa i zagrożenia, jakie ono stanowi dla finansów publicznych w ogóle, a w krajach patologicznie przerośniętego państwa opiekuńczego w szczególności. Dlatego ustawę o (stopniowym) wydłużaniu wieku przechodzenia na emeryturę do 67. roku życia dla mężczyzn i kobiet wprowadzono tam wcześniej niż gdzie indziej. Zwiększono też minimum czasu pracy w uprzywilejowanych zawodach, takich jak np. nauczyciele, z – wyższego niż w Polsce – minimum 21 godzin tygodniowo najpierw do 24, a potem do 28 godzin. Po chadekach przyszli socjaldemokraci, którzy też dołożyli cegiełkę do budowy bardziej efektywnej i konkurencyjnej gospodarki niemieckiej. Za rządów kanclerza Schroedera rozluźniono niesłychanie restrykcyjne reguły zwolnień z pracy, ograniczono też nieco możliwości żerowania na systemie zasiłków dla bezrobotnych, a także wprowadzono szereg innych innowacji. Skoro mówimy tutaj o odwadze niemieckich elit, to warto też podkreślić umiarkowanie i dyscyplinę niemieckiego społeczeństwa. Płace w Niemczech prawie nie rosły w wymiarze realnym przez więcej niż dekadę. Konsumpcja prywatna znajdowała się w stanie stagnacji. Reformy czasów Kohla i Schroedera nie zmieniły, rzecz jasna, gospodarki niemieckiej w wolnorynkową, ale dały nieco więcej swobody niemieckim firmom. I te wykorzystały stworzone możliwości. Gospodarka przyspieszyła, a zatrudnienie rośnie i, co ważniejsze, w sektorze prywatnym, a nie jak np. we Francji poprzez tworzenie na wpół fikcyjnych miejsc pracy w administracji (co obiecał w kampanii wyborczej kandydat, a obecnie Prezydent Hollande). Jest oczywiste, że reformy zarówno w zakresie wydatków, jak i regulacyjne, potrafią dla niektórych być bolesne. Część niemieckiego społeczeństwa była (i jest nadal) niezadowolona z faktu, że manna socjalna spada z nieba (nieco) węższym strumyczkiem. Z kolei nauczyciele są niezadowoleni z podwyższonego minimum czasu zajęć w szkole. A wszyscy pracujący mają za sobą dekadę i więcej bardzo wolnego tempa wzrostu płac. Ale to dzięki temu umiarkowaniu w drugiej połowie poprzedniej dekady nastąpiła poprawa konkurencyjności niemieckich produktów. Nic więc dziwnego, że poniósłszy owe – wcale niemałe – koszty ustabilizowania gospodarki i przyspieszenia wzrostu gospodarczego większość Niemców z niechęcią patrzy na tych, których mieliby wziąć częściowo na swój garnuszek. I to garnuszek, do którego przez długi czas przybywało tak niewiele (a zaczęło przybywać właśnie w wyniku kosztownych reform). Przypominał o tym niedawno redaktor liberalnego pisma „Die Zeit” Joseph Joffe, że niemiecka konkurencyjność wzięła się z przeprowadzonych reform, do których „Club Med” nie pali się, by je przeprowadzić (Joffe, 2012).


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

393

Obok niechęci Niemców do płacenia za rozrzutność innych nie mniej ważny wydaje się argument, który do lata 2012 r. praktycznie prawie nie pojawiał się w dyskusjach politycznych; domagano się w nim od Niemiec finansowania różnych pomysłów na ratowanie strefy euro. Autorom artykułu chodzi o niebezpieczeństwo ekonomiczno-finansowego przeciążenia Niemiec zobowiązaniami z tytułu rozmaitych przedsięwzięć ratunkowych. Bierze się ono z forsowania rozwiązań instytucjonalnych, które mają wysokie prawdopodobieństwo niepowodzenia, tworzą zachęty do kontynuacji „jazdy na gapę” w strefie euro i zmniejszają presję na rządy i społeczeństwa w kierunku realizacji trudnych reform. Ale nie tylko. Niebezpieczne jest także i to, że większość spośród nich opiera się – co tu udawać – na wykorzystywaniu wysokiego standingu finansowego jednego kraju strefy euro, to znaczy Niemiec. Prawie wszyscy amatorzy ratowania strefy euro w jej dotychczasowym kształcie proponują rozwiązania, które opierają się na jednym filarze. Tym filarem jest wspomniany wyżej wysoki standing finansowy Niemiec. Tyle że filar ten nie pozostanie niewzruszony na wieki, gdy nawiesza się na nim zbyt wielki zakres zobowiązań. A co się stanie, gdy rynki finansowe ocenią, iż skala narzuconych Niemcom zobowiązań przekracza granice bezpieczeństwa finansowego tego kraju? I Niemcy utracą swą najwyższą wiarygodność kredytową? Warto zauważyć, że pierwsze sygnały zaniepokojenia agencji ratingowych mamy już za sobą. Należy rozumieć obawy samych Niemców przed kolektywizacją kosztów eurostrefy i jednoczesną prywatyzacją korzyści z „jazdy na gapę” oraz unikania trudnych i kosztownych kroków stabilizacyjnych przez kraje prowadzące rozrzutną politykę fiskalną. Ale krytycyzm wobec Niemiec zaczynają równoważyć – nieliczne na razie – głosy rozsądku. Pojawiają się więc artykuły, w których ostrzega się, że ci Europejczycy, którzy „izolują i przeciążają Niemcy, [czynią to – J.W.] na własne ryzyko” (Rachman, 2012). Tak czy inaczej, z sympatii, czy z rozsądku (oświeconego interesu własnego) warto wspierać Niemców w ich staraniach zachowania równowagi i racjonalnej oceny konsekwencji oczekiwanych od nich poświęceń. Załamanie standingu ekonomiczno-finansowego tej największej i najbardziej sprawnej gospodarki europejskiej byłoby znacznie większym zagrożeniem niż cokolwiek, co mogłoby się wydarzyć ze strefą euro – zagrożeniem nie tylko dla samych Niemiec, ale także dla tych krajów, których gospodarki są ściśle splecione z gospodarką niemiecką. A więc także dla Polski. Zamiast ślepo wspierać różne wielce ryzykowne przedsięwzięcia ratunkowe strefy euro, należy, wspierając Niemcy, nawoływać do zdroworozsądkowej analizy kosztów i efektów oraz określenia poziomu ryzyka tych przedsięwzięć. Z tej perspektywy należy zresztą patrzeć na całą Unię Europejską, nie tylko na wspólną walutę. Klasyczne podejście liberalne wiąże przyczyny i skutki: poziom wolności ekonomicznej i efekty funkcjonowania w warunkach takiej wolności. Taka analiza kosztów/efektów podpowiada, że fundamentem wzrostu zamożności i stabilności (nie tylko ekonomicznej!) w powojennej zachodniej


394

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

Europie są liberalne konstrukcje unii celnej i wspólnego rynku. Po upadku komunizmu stały się one takimi również dla naszej części Europy. „Wartość dodana” (że użyję czysto ekonomicznej terminologii) całej reszty unijnego bagażu jest w najlepszym razie dyskusyjna. Dotyczy to zarówno ponad stu tysięcy stron unijnych regulacji, owego acquis communautaire, środków pomocowych, antyociepleniowej krucjaty czy wreszcie unii walutowej w jej przyjętym – i dotychczas realizowanym – kształcie. Należy dokonać ponownej oceny tychże i albo je w bezpieczny sposób poprawić, albo – jeśli okaże się to niemożliwe – mieć odwagę spisać na straty. Niestety, na razie ogromna większość europejskich elit ciągle ma nadzieję, że nic nie trzeba będzie zmieniać, jeśli tylko uda się zmusić Niemców, by raz jeszcze okazali się „dobrymi Europejczykami” i sypnęli groszem. Nie zastanawiając się nad konsekwencjami sytuacji, w której niemieckie pieniądze czy gwarancje pieniędzy mogłyby okazać się niewystarczające…

1.3. UCIECZKA OD RZECZYWISTOŚCI: RECEPTY POPULISTYCZNYCH ANTYELIT Zanim przyjrzymy się populistycznej opozycji w zachodniej Europie, warto jeszcze dokończyć oceny rządzących elit. Otóż te elity, lewicowe (socjaldemokratyczne) czy prawicowe (konserwatywne bądź konserwatywno-liberalne), cierpią nie tylko na disconnect, czyli rozłączenie preferowanych przez nie rozwiązań i realnego świata, ale także na grzech pychy. Przypadek wad konstrukcyjnych i wad polityki prowadzonej w ramach skonstruowanych instytucji strefy euro jest doskonałym przykładem popełnianego notorycznie grzechu pychy europejskich elit. Ich sposób myślenia można scharakteryzować następująco: „Oto my, rządzący Europą, możni tego europejskiego świata, stworzyliśmy – czerpiąc z zasobów naszej nieskończonej mądrości – Europejską Unię Walutową, która ma trwać po wiek wieków. I nie tyle dla wygody życia gospodarczego i obywateli tu żyjących, ile jako dowód naszej dalekowzroczności i potrzeby postępowych przemian”. Otóż takie podejście do problemu stwarza ogromne bariery dla racjonalnego dyskursu na temat niezbędnych zmian w strefie euro. Wszelkie koncepcje ograniczeń liczby członków strefy do tych, którzy zdolni są stosować się do reguł gry Eurostrefy spotyka się z natychmiastową krytyczną kontrą, że to pogrzebie „wielki projekt europejski”. To samo dotyczy reguł gry Eurostrefy, których stosowanie prowadziłoby do automatycznego wykluczania tych, którzy chcą w niej „jeździć na gapę”. Akceptowalne są tylko te rozwiązania, które nie odnoszą się do faktu, iż członkostwo w klubie nakłada na członków pewne obowiązki, zaś ci, którzy się z tych obowiązków nie wywiązują, powinni zostać z klubu wykluczeni. Jest to sytuacja doskonale opisana w dawno napisanych esejach filozoficznych Leszka Kołakowskiego, zatytułowanych Rozmowy z diabłem. Jedno z opowiadań owego filozofa dotyczyło sytuacji, w której ktoś dostał się do nieba i tam właśnie „zbiesił” się. Problem filozoficzny był następujący: Czy można wydalić z nieba kogoś, kto boskim wyrokiem został uznany za osobę godną niebiańskiej przyszło-


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

395

ści? Przecież taka decyzja oznaczać musi podważenie zasady, że Bóg jest nie tylko wszechmogący, ale także wszechwiedzący – a więc nie może się mylić!... Z czymś podobnym mamy właśnie do czynienia w Europie. Oto możni strefy euro zdecydowali się stworzyć instytucję, która istnieć ma po wiek wieków. I każda propozycja zmiany, która nie podtrzymuje fikcji wiecznotrwałości Eurostrefy, podważa domniemanie nieskończonej mądrości, czyli nieomylności jej twórców. Mamy więc europejskie elity niezdolne do oparcia swoich propozycji ratunkowych na fundamentalnej zasadzie filozoficznej zachodniej cywilizacji, jaką jest racjonalność instrumentalna. To znaczy, że podejmowane działania muszą być adekwatne do realizacji celów, które chce się osiągnąć, stosując owe instrumenty. Niestety antyelity – czyli rozmaite ugrupowania populistyczne – oferują jeszcze mniej kompetencji i rozsądku. Oczywiście, są one popularne i ta popularność rośnie w miarę, jak pogarsza się sytuacja gospodarcza i jak pojawiają się zapowiedzi i próby (na ogół dość nieśmiałe) dokonania korekt ilości manny spadającej z nieba, czyli strumienia beneficjów „państwa socjalnego”. Pomysły populistycznych antyelit, jeśli wychodzą poza protesty, są rozpaczliwie mało kompetentne. Przyjrzyjmy się poglądom i postulatom antyelit we Francji, gdzie i lewackie (skrajna lewica), i „prawackie” (skrajna prawica) ugrupowania zdobyły łącznie około jednej trzeciej głosów w niedawnych wyborach prezydenckich i parlamentarnych. I co one oferują niezadowolonemu społeczeństwu? Skrajna lewica oferuje stare, zużyte komunały: cisnąć bogatych, opodatkować banki, podnieść płace, zakazać zwolnień z pracy itd. Jeśli czymś różnią się te propozycje od tego, co zapowiadają rządzący socjaliści w stylu Prezydenta Hollande’a, to raczej formą niż treścią. Historia dowiodła, że nic dobrego z tego nie może wyniknąć i nie wyniknie. Niezależnie od tego, czy rządzić będzie lewica należąca do elity, czy do antyelity. A co z pomysłami na przyszłość antyelitarnego Frontu Narodowego na prawicy? Ich pomysły są nielepsze. Wprawdzie można zrozumieć postulat wyjścia Francji ze strefy euro, ale gdy dwóch mówi to samo, to wcale nie musi znaczyć „to samo”! Szefowa stronnictwa pani Marie Le Pen mówi bowiem jednym tchem o wyjściu nie tylko ze strefy euro, ale i z unii celnej, czyli faktycznie z Unii Europejskiej, co oznacza, iż nie rozumie ona, że to właśnie unia celna i wspólny rynek są fundamentem, na którym zbudowana została zamożność „starych” krajów Unii, w tym także Francji. Całą resztę można różnie oceniać, ale to jedno jest bezsporne w świetle wiedzy ekonomicznej. Obalenie tego fundamentu zamożności ma się odbywać pod hasłem ochrony miejsc pracy dla Francuzów. Może zwabić wielu, którzy nie mają pojęcia o ekonomii i nie rozumieją, że utrzyma się istniejące, na ogół gorsze, miejsca pracy w niskowydajnych gałęziach produkcji, ale utraci się miejsca w proeksportowych, bardziej wydajnych i opłacalnych gałęziach. Ale to tylko początek problemów! Pojawia się bowiem pytanie, czy Francuzi pójdą znów pracować do zakładów włókienniczych, odzieżowych i innych. Przecież będą tam mieli stawki płac znacznie niższe od tych, które otrzymywali w zakładach pracy, z których zostali zwol-


396

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

nieni. Także nowo wchodzący na rynek pracy mają inne (często mało realistyczne) oczekiwania. I jedni, i drudzy zwrócą się raczej do i tak już przeciążonego systemu opieki społecznej po zasiłki, których we Francji jest – jak mickiewiczowskich much na Litwie – dostatek. Jedyni, którzy być może pojawią się w tych zakładach (o ile takie powstaną!), to będą imigranci. I to też tylko tacy imigranci, którzy przybyli do Europy, by tu pracować, a nie po to by wygodnie (na ich poziomie oczekiwań) żyć sobie z „socjalu”. Ale partia pani Le Pen jest też przeciwko imigracji. I w dodatku, jak większość partii – zarówno „mainstreamowych”, jak i populistycznych – nie rozumie różnicy między tymi dwoma rodzajami imigracji do bogatej Europy.

1.4. UCIECZKA OD RZECZYWISTOŚCI: POŁUDNIE PATRZY NA EUROPĘ Jak do tej pory, opisywaliśmy celowe najczęściej odrzucenie realiów i poszukiwanie tematów oraz rozwiązań zastępczych przez polityczne elity Europy. Włączyliśmy w te rozważania także antyelity – rosnące w siłę partie populistyczne – aby udowodnić, że antyelity również nie mają niczego do zaoferowania borykającej się z poważnymi problemami Europie. Problemy są poważne, natomiast środki, które mogłyby rozwiązać te problemy, poważne najczęściej nie są. Zauważają to nie tylko nieliczni Europejczycy – czy szerzej: część (znacznie mniejsza) zachodnich elit. Zauważają to także w krajach Południa, jak od pewnego czasu określa się kraje Azji, Afryki, Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz Ameryki Łacińskiej. Politycy z tych obszarów naszego globu, zwłaszcza ci, którzy uczestniczą w spotkaniach rozmaitych instytucji gospodarczych i finansowych współczesnego świata, patrzą z pewnym zaskoczeniem i z rosnącą irytacją na zachowania Europejczyków, zwłaszcza tych ze strefy euro. W ich oczach wszystkie pomysły w rodzaju euroobligacji, mutualizacji zobowiązań banków, dodruku pieniądza przez Europejski Bank Centralny i inne propozycje jawią się jako działania zastępcze. Jako chęć uniknięcia tych – dobrze znanych – programów stabilizacyjnych, które pociągają za sobą bolesne cięcia wydatków publicznych i jako takie mających określone koszty społeczne i polityczne. Inaczej mówiąc, Europejczycy po prostu nie chcą zastosować się do recept, które przedtem oferowali popadającym w ekonomiczne tarapaty krajom Południa. Elity krajów Południa podejrzewają jeszcze coś gorszego, mianowicie że Europejczycy w swojej pysze uważają w głębi duszy, iż oni są powyżej takich prostych, bolesnych, ale skutecznych – jak dowodzi historia – działań. I trudno dziwić się Południu, że tak uważa. W końcu polityczne rozgrywki wokół zmian konstrukcyjnych w strefie euro przez najważniejsze politycznie państwa europejskie (patrz punkt 1.1) wskazują, że tak jest w istocie. Zmienia się więc stosunek do Europy. Niegdyś pełen rewerencji i skłonności do akceptacji europejskich rekomendacji w sprawach rozwoju gospodarki, nauki i in., dzisiaj pełen widocznej irytacji, a nawet rosnącego protekcjonalizmu graniczącego z lekceważeniem. Wiele mówi na ten temat rysunek, który jeden z autorów zauważył w hinduskim dzienniku „Economic Times” podczas konferencji


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

397

w New Delhi. Jest to satyryczna wizja XXI w., z Indiami w roli najszybciej rosnącej gospodarki światowej. Europę na owym rysunku reprezentuje, jak widać, staruszek z naszyjnikiem z eurogwiazdek na szyi i napisem: „Unia Zbankrutowanych Emerytów”. Można, oczywiście, potraktować to jako typową Schadenfreude. Oto byłe europejskie kolonie i biedne kraje, pozostawione w tyle przez szybko rosnący w ostatnich kilkuset latach świat zachodni, odreagowują lata frustracji i kompleks niższości. To wszystko prawda. Tyle, że rodzaj złośliwego komentarza trafia w dziesiątkę2. Krajom Południa, a zwłaszcza tej jego części, która szybko przekształca się w uprzemysłowioną średnio rozwiniętą gospodarkę, nie podobają się też inne pomysły Europy – tym razem dotykające ich bezpośrednio. W artykule nie zajmujemy się szczegółowo polityką klimatyczną Unii Europejskiej, głównego proponenta takiej polityki w skali światowej. Niemniej nie sposób nie uwzględnić tej kwestii także w kontekście relacji Europy z Południem. Dotyka ona bowiem szybko słabnącej pozycji Europy w stosunkach międzynarodowych, a zwłaszcza stosowania tego, co politycy europejscy i ich apologeci nazywają soft power. Otóż w miarę jak Europa, oferując swoim obywatelom coraz więcej „socjalu”, wydawała coraz mniej na obronność, stworzyła sobie usprawiedliwienie właśnie w postaci doktryny „miękkiej siły”. Miałaby to być siła moralna działań w dobrej sprawie, takiej jak np. walka z globalnym ociepleniem spowodowanym przez człowieka. Pozostawmy na uboczu dość wątłą – i coraz silniej poddawaną w wątpliwość – wiedzę naukową stojącą za ową „walką”. Pozostawmy na uboczu nawet absurdalną ekonomikę walki z globalnym ociepleniem. Lord Lawson, były minister finansów w rządzie Margaret Thatcher, przedstawił tę ostatnią kwestię w swej niedawnej książce An Appeal to Reason (Lawson, 2010). Potraktował on alarmistyczne projekcje ONZ-owskiej komisji (IPCC) poważnie i ocenił na podstawie ich własnych projekcji różnice kosztów między zlekceważeniem owego postępującego ocieplenia a wydatkowaniem monstrualnych pieniędzy na niedopuszczenie do owego ocieplenia (zresztą, dodajmy, bez większych szans na sukces w postaci obniżenia temperatury!). Otóż gdyby nie robić nic, pisze Lawson, to różnice w sensie uszczerbku dla wzrostu zamożności w wyniku globalnego ocieplenia byłyby minimalne. Bogaty Zachód w XXI stuleciu zwiększyłby swój PKB o 260%, a kraje Południa zwiększyłyby swój łączny PKB ponad ośmiokrotnie. Tymczasem, wydając monstrualne pieniądze (i rujnując po drodze gospodarkę świata zachodniego), PKB Zachodu wzrósłby raptem o 270%, a tenże PKB krajów Południa zwiększyłby się nieco ponad dziewięciokrotnie. Oczywiście, same liczby znaczą mniej niż niewiele; ilościowe projekcje tempa wzrostu w skali stulecia mają wartość niewiele większą 2 Tak samo jak z drugiej strony ideologicznego spektrum nie mniej złośliwy i celny jest komentarz na tym samym rysunku do Kuby i Wenezueli, opatrzonych nazwą: „Socjalistyczny Park Jurajski”.


398

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

niż wróżenie z fusów. Niemniej pokazują one, że wielce kosztowne poświęcenia nie służą niczemu. Szaleństwa Zachodu – mógłby ktoś powiedzieć – obciążają kosztami tylko Zachód; kraje Południa na zasadzie Schadenfreude powinny cieszyć się, że te pierwsze same „strzelają sobie w stopę”, spowalniając własny rozwój gospodarczy. Jednakże i historia gospodarcza ostatniego stulecia, i teoria ekonomii temu przeczą. Osłabienie w krajach bogatych zawsze spowalnia wzrost gospodarczy w krajach mniej zamożnych (dotyczy to nie tylko Europy Środkowej i Wschodniej!). I choćby z tej tylko przyczyny kraje Południa mogą czuć się zaniepokojone. Ale to nie wszystko. Chęć krucjaty antyociepleniowej każe Europie domagać się od innych zobowiązań do zmniejszenia emisji gazów ociepleniowych z CO2 na czele. A to już oznaczałoby bezpośrednie komplikacje i koszty dla słabiej rozwiniętych gospodarek Południa. Ponadto ambicje przywództwa kreują nowe pola konfliktu, jak np. wspomniany już podatek „antyociepleniowy” od samolotów latających po Europie i do niej. Męczące niekiedy moralizatorstwo europejskich elit w tej sprawie – i w innych też! – budzi nie tylko irytację, ale i opór. Oczywiście, europejskie elity nigdy nie przyznają się, że tak reklamowana przez nie same „miękka siła” (używany w stosunkach międzynarodowych termin: soft power) Europy coraz mniej znaczy poza Europą (a w najlepszym razie poza światem zachodnim). Politolog Karl Deutsch używał określenia „siła netto” (net power). Rozumiał przez to różnicę między przekonaniem jakiegoś podmiotu międzynarodowego do określonego działania bez zaangażowania przez przekonujący podmiot siły („twardej” siły w świetle powyższych rozważań), a zaangażowaniem tej „twardej” siły, która zmusiłaby ów podmiot do pożądanych zachowań (Deutsch, 1966). W kategoriach tej teorii siła netto Europy Zachodniej jest coraz mniejsza. Same intencje, a nawet przykład, już nie wystarczają.

2. NIEDOSTRZEGANIE CIĘŻARU SEKTORA PUBLICZNEGO I NISKIEJ SKUTECZNOŚCI STYMULACJI MAKROEKONOMICZNEJ JAKO CZYNNIKÓW OSŁABIAJĄCYCH DYNAMIZM EUROPEJSKIEJ GOSPODARKI 2.1. STARANIA O RATUNEK STREFY EURO, A ROSNĄCA NIERÓWNOWAGA FINANSÓW PUBLICZNYCH Kolejne projekty stworzenia długookresowego mechanizmu instytucjonalnego, który jednocześnie umocniłby strefę euro już teraz, stabilizując przy tym sytuację finansów publicznych krajów borykających się z kłopotami (oraz sytuację europejskich banków), mają jedną cechę wspólną. W żaden sposób nie odnoszą się do związków kosztów „europejskiego modelu socjalnego” z obecnymi (i narastającymi) kłopotami krajów strefy euro. Owszem, zdarza się niekiedy, że w jakichś wypowie-


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

399

dziach pojawia się kwestia kosztów finansowania europejskiego modelu socjalnego (państwa opiekuńczego), natychmiast „wytłumiona” zresztą afirmacją tegoż modelu. Ale te wypowiedzi pojawiają się na ogół wówczas, gdy usprawiedliwia się wysokość długu publicznego. Takie podejście myli jednakże przyczynę ze skutkiem. Przyczyną problemów finansowania państwa opiekuńczego jest jego nieustająca ekspansja, mierzona udziałem wydatków publicznych, a zwłaszcza transferów, w PKB. Rosnący dług publiczny jest zaś skutkiem tego, że politykom nie wystarcza odwagi, by powiedzieć mieszkańcom ich krajów, że państwo opiekuńcze w jego obecnym kształcie wymaga kolejnego wzrostu podatków. Jeszcze mniej odwagi, a często i chęci, mają politycy, by powiedzieć im, że owo państwo opiekuńcze wymaga przykrojenia do możliwości coraz wolniej rosnących gospodarek. Z tych to właśnie przyczyn wolą zadłużać gospodarkę. Dlatego mniej więcej od przełomu lat 80. i 90. XX w. dług publiczny mierzony relacją do PKB rośnie w większości krajów europejskich (i innych krajów zachodnich). Globalny kryzys finansowy nie zmienił bynajmniej wzorca fiskalnych zachowań państw „starej” Europy; przyspieszył jedynie proces zadłużania. Gospodarki zaś rzeczywiście rosną coraz wolniej, czego przyczyny również nie są tematem rozważań polityków Europy (i szerzej: Zachodu), a jeśli są – to na ogół przedmiotem dyskusji wiążących tempo wzrostu gospodarczego z oddziaływaniem polityki makroekonomicznej. Czyli ogromna większość rozważań polityków dotyczy spraw „dojutrkowych”. Szybko, już jutro, a najlepiej jeszcze dzisiaj podstymulujmy gospodarkę i gospodarka przyspieszy. Nie przyspieszy, a w każdym razie w sposób trwały. W pierwszej części artykułu wskazaliśmy na wyniki badań Bernharda Heitgera, który powiązał coraz niższy wzrost PKB z coraz wyższym udziałem wydatków publicznych w relacji do PKB w latach 1960–2000. Część statystyk zawiera tabela 2. Nawiązując do pracy Heitgera (2001), warto też zwrócić uwagę na dokonane przez niego porównawcze szacunki tzw. tradycyjnych funkcji państwa. Otóż według tychże szacunków wydatki na te tradycyjne cele (wymiar sprawiedliwości, bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, infrastruktura techniczna, obowiązkowa edukacja podstawowa) mieszczą się w granicach 12–16% PKB. Szacunki innych autorów przynoszą podobne wyniki; są one nieco wyższe dla USA (ok. 20% PKB), z racji ich roli jako głównego dostarczyciela bezpieczeństwa zewnętrznego dla całego Zachodu. Poszukuje się też optymalnego udziału państwa w wytworzonym bogactwie, czyli relacji WP/PKB. Z badań przekrojowych i badań szeregów czasowych wynika, że gospodarki rosną najszybciej, gdy relacja WP/PKB znajduje się w przedziale 20–30% PKB (patrz liczne prace Tanziego, Schueknechta i in.). Abstrahujemy w tych rozważaniach od efektywności wydatkowanego „socjalu”. Niektóre kraje czynią to bardziej, inne mniej, a nawet znacznie mniej efektywnie. Dwaj autorzy z Harvardu policzyli na podstawie statystyk Eurostatu, że np. w Danii udział osób zagrożonych wpadnięciem w biedę tylko na podstawie uzyskiwanych niskich dochodów przed dokonaniem transferów socjalnych wyniósł w 2003 r. 32%, a po dokonaniu transferów ten odsetek spadł do 12%. Odpowiednie dane dla Szwecji wyniosły 29% i 11%. Z drugiej zaś strony odpowiednie dane np.


400

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

Tabela 2. Przeciętne udziały wydatków publicznych w PKB (WP/PKB) oraz przeciętne tempo wzrostu PKB per capita w krajach OECD w latach 1960–2000 (w %) Kraj/grupa krajów

Lata 60.

Lata 70.

Lata 80.

Lata 90.

Relacje WP/PKB Belgia Francja Niemcy Włochy Luksemburg Holandia Austria Wielka Brytania Hiszpania Szwecja USA OECD (średnia)

37,8 38,3 37,0 32,8 33,7 39,2 38,5 36,4 20,6 37,7 28,9 29,4

50,1 42,1 45,6 41,3 45,6 41,3 45,4 42,9 26,4 52,4 31,9 37,5

58,8 50,6 47,6 50,3 54,0 61,0 50,5 44,6 40,1 62,8 35,7 44,5

53,9 53,7 50,5 54,4 ,,, 57,1 53,3 44,5 46,1 62,8 35,7 46,3

Tempo wzrostu PKB per capita Belgia Francja Niemcy Włochy Luksemburg Holandia Austria Wielka Brytania Hiszpania Szwecja USA OECD (średnia)

4,4 4,7 4,2 5,6 3,0 4,0 5,2 2,3 7,0 2,9 2,2 4,0

2,2 2,2 2,5 3,3 1,1 1,4 2,7 1,4 2,6 0,7 0,4 2,0

1,3 1,2 0,8 1,4 2,9 0,7 1,3 2,3 2,1 1,3 1,5 1,7

1,5 1,0 1,7 1,1 1,8 1,2 0,7 1,4 1,8 2,4 1,2 1,5

Źródło: Heitger (2001).

dla Włoch i Hiszpanii wyniosły odpowiednio: 22% i 19%, 22% i 19%, a dla Grecji nawet 24% i 21% (za: Alesina, Giavazzi, 2006). Z punktu widzenia zdolności gospodarki do wygenerowania wzrostu gospodarczego, pozwalającego utrzymywać i zwiększać strumień „socjalu”, powyższe dane o efektywności wydatków państwa opiekuńczego nie mają znaczenia. Nawet jeśli są wydawane, jak we wzmiankowanych krajach skandynawskich, najbardziej efektywnie, to i tak może się okazać, że w którymś momencie szkatuła pokaże dno. To znaczy, że spowalniająca gospodarka nie jest już w stanie finansować „socjalu”, nawet najefektywniej wydawanego, w dotychczasowej skali. Załamanie gospodarcze Szwecji w pierwszej połowie lat 90. XX w.


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

401

i kolejne cięcia poziomu wydatków publicznych są tego najlepszym dowodem (Winiecki, 2012). Dane przytoczone za Alesiną i Giavazzim (2006) zwracają jednakże uwagę Czytelników na fakt, że gdy piszemy o nieuchronnym w perspektywie 5–10 lat zredukowaniu państwa opiekuńczego, nie oznacza to automatycznego i proporcjonalnego pogorszenia sytuacji najgorzej sytuowanych grup. Dostosowania powinny w pierwszej kolejności usuwać niesłychanie kosztowne i demoralizujące aberracje systemu. Ponadto powinny one zmniejszać negatywny wpływ „socjalu” na wzrost gospodarczy i wzrost zatrudnienia. Zmiany systemowe powiązane z cięciami „socjalu” zatem powinny np. wzmacniać bodźce do podejmowania pracy przez zwiększenie różnicy między dochodami z pracy, nawet tej niżej płatnej, a dochodami z rozmaitych świadczeń socjalnych, co zrobiono np. w Niemczech za rządów kanclerza Schroedera w połowie ubiegłej dekady. Badania wpływu wydatków publicznych ogółem w relacji do PKB na tempo wzrostu gospodarczego, a także poszczególnych składników wydatków publicznych, stały się coraz częstsze w ostatnich kilku-kilkunastu latach. I nastąpiło to ze zrozumiałych powodów. Coraz więcej analityków zaczęło bowiem postrzegać problemy krajów „starej” Europy (i szerzej krajów Zachodu) z punktu widzenia dynamiki wzrostu gospodarczego. Ważnym studium w tym zakresie jest praca dwóch ekonomistów z Europejskiego Banku Centralnego, Antonio Afonso i Davide Furceriego (2008). Poszli oni tropem Heitgera i też skalkulowali efekty wzrostu podatków i wydatków publicznych dla tempa wzrostu gospodarczego. Otóż, na tym samym poziomie ogólności, wzrost wydatków publicznych wywołuje spadek rocznego tempa wzrostu PKB, który według nich jest dwa razy większy niż wynikający z badań Heitgera. Według Afonso i Furceriego wynosi on nie 0,5% rocznie w następnej dekadzie po dekadzie wyższego udziału wydatków publicznych, lecz 1,2–1,3% rocznie. Badania tych dwóch autorów są jednak dla nieco innego okresu: nie dla lat 1960–2000, lecz 1970–2004, co może wpływać na wyniki badań. Na te wyniki wpływać może jednak wyższy stopień szczegółowości analizy. Afonso i Furceri (2008) zdezagregowali bowiem wpływ podatków i wydatków, a w konsekwencji zidentyfikowali te rodzaje podatków czy wydatków, które są szczególnie szkodliwe dla wzrostu gospodarczego. Współczynniki elastyczności wzrostu gospodarczego w stosunku do wzrostu poszczególnych kategorii wydatków i podatków przedstawiono w tabeli 3. Również szwedzcy ekonomiści Andreas Bergh i Magnus Henrekson wskazują w swoich badaniach na negatywny wpływ zarówno podatków, jak i wydatków publicznych, które obniżają tempo wzrostu PKB w granicach 0,9–1,1% rocznie (Bergh, Henrekson, 2010a). W szerszym zakresie podejmują oni tę tematykę w wydanej w tym samym roku książce Government Size and Implications for Economic Growth (Bergh, Henrekson, 2010b). Przedstawiają w niej dalsze źródła empiryczne wspierające omawianą tutaj tezę. Konkludują, że w odniesieniu do krajów bogatych, istnieją dowody empiryczne wspierające tezę o „znaczącej negatywnej korelacji między ogólnym wzrostem wielkości rządu (tzn. wysokością podatków i wydatków publicznych – J.W.) a wzrostem gospodarczym. Przy tym związki przyczynowo-skutkowe biegną


402

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

Tabela 3. Elastyczność wzrostu gospodarczego względem zmian udziału wydatków publicznych w PKB w krajach OECD i Unii Europejskiej w latach 1970–2004 Kategoria wydatków lub podatków Udział podatków pośrednich Udział składek celowych (np. ubezpieczeń społecznych) Udział subsydiów Udział konsumpcji władz publicznych memorandum: Zmienność poziomu wydatków władz publicznych

Kraje OECD łącznie

Kraje UE łącznie

–0,35

–0,40

–0,34 –0,44 –0,31

–0,38 –0,71 –0,31

–0,41

–0,46

Źródło: Afonso, Furceri (2008).

od rosnących i wysokich podatków oraz wydatków publicznych do coraz niższego tempa wzrostu gospodarczego” ((Bergh, Henrekson, 2010b).

2.2. BEZ SZANS NA „UCIECZKĘ Z ZADŁUŻENIA” VIA PRZYSPIESZENIE WZROSTU GOSPODARCZEGO? Zweryfikowane empirycznie zależności, przedstawione punkcie 2.1, mają ważne – choć ciągle słabo (o ile w ogóle) dostrzegane – implikacje. Otóż z dekady na dekadę w Europie i w świecie zachodnim słabnie tempo wzrostu gospodarczego. Tymczasem, z nielicznymi wyjątkami, wydatki publiczne nie maleją, lecz rosną. Jeśli zaś związki przyczynowo-skutkowe biegną od podatków i wydatków publicznych do wzrostu gospodarczego, to trzeba liczyć się z konsekwencjami wzrostu wydatków publicznych, czyli z tym, że należy oczekiwać niskiego – a może coraz niższego – tempa wzrostu PKB także i w przyszłości. Badania empiryczne przytaczane powyżej ustalają tylko pewne statystyczne zależności. Autorzy prezentowanego tekstu postawili już wcześniej hipotezę, że relacja WP/PKB mierzy nie tylko udział wydatków publicznych. Pokazuje ona także coś jeszcze, mianowicie bodźce, jakie mają ci, którzy swoją pracą tworzą PKB, do tego, by chcieć go tworzyć. Bowiem im większy jest udział wydatków publicznych, tym mniejszy jest udział w PKB tych, którzy ten produkt wytworzyli. To im zabiera się 30%, 40%, 50% i więcej ich dochodów (w Szwecji na przełomie lat 80. i 90. XX w. zabierano nawet 70%!), redukując w ten sposób bodźce do pracy, zarabiania, oszczędzania i inwestowania. Wśród ekonomistów toczy się dyskusja na temat skuteczności keynesowskiej stymulacji popytu. Mamy w niej wiele niuansów, ale dwa najbardziej radykalne, przeciwstawne sobie stanowiska prezentują z jednej strony noblista Paul Krugman, z drugiej zaś Robert Barro.


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

403

Prof. Krugman twierdzi, idąc starym Keynesowskim tropem, że skoro gospodarstwa domowe zmniejszają poziom zadłużenia, a to samo robią firmy, to państwo powinno wkroczyć z tworzeniem dodatkowego popytu. Tenże dodatkowy popyt, zgodnie z doktryną Keynesowskiego mnożnika powinien przynieść efekty większe niż ilość pieniędzy wpompowana przez państwo w gospodarkę. Za otrzymane pieniądze gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa dokonają bowiem zakupów, a ci, którzy te pieniądze dostaną, zrealizują kolejne zakupy itd. Tak teoria (bo z empirią jest znacznie słabiej) tłumaczy wielkość mnożnika powyżej jedności. Z każdego wpompowanego w gospodarkę dolara, euro czy franka łączne wydatki będą większe od jedności. Gospodarka się rozkręci i zacznie szybciej rosnąć. Na pytanie dlaczego, skoro w gospodarkę amerykańską wpompowano „stymulus” rzędu 10% PKB, rośnie ona trzy razy wolniej niż po poprzednich recesjach, prof. P. Krugman odpowiada, że… wpompowano za mało pieniędzy. Na drugim biegunie sporu o keynesowską stymulację stoi prof. R. Barro. Sam zbadał empirycznie reakcje gospodarki amerykańskiej w ciągu kilkudziesięciu lat i stwierdził, że w żadnym okresie mnożnik nie był większy od jedności, a w czasach pokoju wskaźnik ten z reguły bywał dramatycznie niski (0,2–0,3). I zwraca uwagę, że gdyby był większy od jedności, to byłoby coś więcej nawet niż słynny lunch za darmo z porzekadła Miltona Friedmana. R. Barro krytykuje politykę „stymulusową” obecnej administracji amerykańskiej i stwierdza, że wielkie nakłady przynoszą wyjątkowo niewielkie efekty w kategoriach tempa wzrostu PKB. W dyskusji bierze udział wielu ekonomistów, prezentując poglądy bliższe jednemu lub drugiemu z adwersarzy. Jednakże z perspektywy przedstawionej powyżej dyskusja Krugman–Barro nie ma – jak się wydaje – większego znaczenia dla prowadzenia polityki makroekonomicznej (bardziej precyzyjnie: stymulacji fiskalnej). Obojętnie czy jest się optymistą co do siły fiskalnego oddziaływania (à la Krugman), czy pesymistą (à la Barro), ograniczenia skuteczności stymulowania wzrostu gospodarczego polityką fiskalną biorą się ze słabnących bodźców do pracy, zarabiania, oszczędzania i inwestowania. Stymulacja fiskalna, niezależnie od jej skali, niewiele zmieni w sensie jej wpływu na przyspieszenie gospodarki. Ponieważ wydatki publiczne rosły w minionych kilku-kilkunastu latach, osłabiając bodźce dla pracodawców i pracobiorców, więc ani jedni, ani drudzy nie zareagują silnie na dodatkowy popyt. Część dodatkowo zarobionych pieniędzy przeznaczą na spłatę długów, aby lepiej przygotować się do nadchodzących – trudnych i niepewnych – lat. Lat, w których dla zamknięcia lub przynajmniej zmniejszenia istniejącego deficytu budżetowego, państwo niewątpliwie nałoży nowe lub wyższe dotychczasowe podatki (założenie tzw. ekwiwalencji ricardiańskiej). W świecie osłabionych bodźców ekonomicznych i wynikającego stąd zwolnionego tempa wzrostu nie ma szans na „ucieczkę z zadłużenia”, czyli na zmniejszenie długu publicznego za pomocą ekspansji makroekonomicznej. W przeszłości różnym krajom udawało się zmniejszyć, czasem bardzo znacznie, dług publiczny


404

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

(absolutnie i w relacji do PKB) właśnie dlatego, że szybki wzrost gospodarczy pozwalał na obniżenie zadłużenia. Obecnie wydaje się to niemożliwe dla większości krajów europejskich. Wzrost gospodarczy będzie jeszcze wolniejszy niż w nieodległej przeszłości, a jakakolwiek stymulacja w większej skali, przy wolniejszym tempie wzrostu PKB, oznaczać będzie wzrost, a nie spadek poziomu zadłużenia – ze wszystkimi dobrze już znanymi problemami z finansowaniem rosnącego deficytu. W tych warunkach istnieje tylko jedna droga przyspieszenia wzrostu gospodarczego, mianowicie przez uprzednie zmniejszenie wydatków publicznych. Zmniejszenie tych wydatków i w efekcie powstanie przestrzeni dla cięcia podatków, a następnie utrzymanie tych niższych podatków powinno przekonać pracodawców i pracobiorców, że warto się starać. Wtedy wzrost wydajności, produkcji, dochodów i – wreszcie – wydatków spowoduje owo przyspieszenie wzrostu. Tak rozumie się tzw. niekeynesowskie efekty zmniejszania wydatków publicznych. Wtedy, to znaczy kiedy? – mogą spytać co niecierpliwsi Czytelnicy. Ile czasu musi upłynąć od obniżki wydatków i potem podatków, aby wzrost gospodarczy wreszcie przyspieszył? Odpowiedź jest dwupoziomowa. Na poziomie ogólnym, filozoficznym, warto niecierpliwym – zwłaszcza politykom – uświadomić, że proces psucia bodźców ekonomicznych (mierzonych relacją WP/PKB) trwał ponad pół wieku i w wielu krajach europejskich trwa nadal. Jakakolwiek zmiana trendu w tym względzie musi więc być: 1

znaczna (w sensie skali cięć wydatków publicznych);

1

zauważalna wyraźnie przez podatników (pracodawców i pracobiorców);

1

uznana za trwałe odwrócenie trendu, a nie za jednorazową operację, wymuszoną okolicznościami.

Dopiero wtedy można oczekiwać rzeczywistej zmiany zachowań – i w efekcie przyspieszenia wzrostu gospodarczego. Na poziomie szczegółowym, par excellence ekonomicznym, odpowiedź musi nawiązywać do znanego ekonomistom artykułu Finna Kydlanda i Edwarda Prescotta z 1977 roku. Obaj autorzy, którzy dostali Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii, piszą w nim m.in., że skuteczność polityki reform zależy w znacznej mierze od wiarygodności tych, którzy tę politykę zapowiadają, czy nawet wprowadzają. Jeśli bowiem zapowiadali czy wprowadzali takie reformy już wcześniej, a następnie – pod wpływem oportunistycznych kalkulacji – od tej polityki odeszli (a co gorsze, uczynili to nie raz!), to ich kolejna zapowiedź wprowadzenia podobnych reform zostanie przyjęta jako niewiarygodna. Uczestnicy gry ekonomicznej, a w każdym razie ich większość, uznają, że politycy ci i tym razem – gdy im się to politycznie opłaci – odstąpią od rozpoczętych reform. W rezultacie z powodów reputacyjnych reformy czy zmiany polityki najprawdopodobniej się nie powiodą. Uczestnicy życia gospodarczego zachowywać się będą bowiem tak, jak gdyby miała nastąpić zmiana zapowiadanych reguł gry (czyli powrót do poprzednich nieefektywnych reguł) lub zmiana zapowiadanej


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

405

polityki (czyli powrót do poprzedniej polityki). I nie będzie to mieć żadnego znaczenia, że akurat tym razem politycy są „pod ścianą” i naprawdę chcą dokonać zapowiadanych zmian. Ze względu na ich niewiarygodność (ciężar przeszłości!) nie są w stanie zakomunikować wiarygodnie uczestnikom życia gospodarczego, że tym razem zachowają się inaczej. Z tego wywodu wynika wyraźnie, że im bardziej wiarygodny jest dany rząd, tym krótszy okres może upłynąć od rozpoczęcia cięć wydatków publicznych do prowzrostowych zachowań pracodawców i pracobiorców, które doprowadzą do przyspieszenia wzrostu gospodarczego. I tym szybciej pojawią się niekeynesowskie efekty cięć wydatków. Tymczasem realia, jeśli idzie o reputację polityków, są mało optymistyczne. Niewiele widać krajów strefy euro, w których – nieuchronna zdaniem autorów raportu – zmiana trendu w odniesieniu do wydatków publicznych zostanie odebrana jako wiarygodna przez uczestników życia gospodarczego. A to oznacza tylko jedno: nawet znaczne i odebrane jako takie (czyli zauważalne) zmiany w większości krajów nieprędko zostaną uznane za trwałe i spowodują odpowiednie zachowania dostosowawcze uczestników życia gospodarczego. Wreszcie należy też mieć świadomość politycznego klimatu w świecie zachodnim – syndromu odrzucenia rzeczywistości i przez elity, i przez społeczeństwa. Droga powrotna z krainy, scharakteryzowanej przez Ludwiga Erharda jako kraina, w której żyje się z ręką w kieszeni sąsiada, nie będzie ani prosta, ani krótka.

2.3: DEMOKRACJA, „TANI KEYNESIZM” I TRUDNOŚCI PROWADZENIA RACJONALNEJ POLITYKI MAKROEKONOMICZNEJ W latach 70. XX w. pojawiła się teoriopolityczna koncepcja makroekonomiczna, której nadano nazwę politycznego cyklu koniunkturalnego. Wywodziła się ona z uogólnionych obserwacji zachowań polityków gospodarczych w odniesieniu do interakcji: cykl wyborczy–cykl koniunkturalny. Niektórzy badacze koniunktury zauważyli bowiem często powtarzające się prawidłowości. Jeśli np. za rok miały się odbyć wybory w jakimś demokratycznym, zachodnim kraju, rząd tego kraju decydował się „podkręcić” koniunkturę przed wyborami. Wiedząc, że efekty wzrostu produkcji pojawiają się wcześniej, mniej więcej 6–9 miesięcy po zwiększeniu wydatków publicznych i/lub wzroście podaży pieniądza, czyli przed wyborami, natomiast inflacja najwcześniej 12–18 miesięcy od stymulacji makroekonomicznej, czyli już po wyborach, decydowali się oni na taką operację. Było to korzystne dla rządzących. Efekty produkcyjne (wyższy wzrost PKB i zatrudnienia, wzrost płac) pojawiały się bowiem przed wyborami, poprawiając nastroje społeczne i zwiększając szanse sukcesu rządzących. Natomiast nieprzyjemne konsekwencje w postaci wzrostu inflacji, a następnie restrykcji makroekonomicznych powstrzymujących wzrost inflacji miał miejsce już po (wygranych przez rządzących) wyborach.


406

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

W ten sposób polityka gospodarcza zaczęła regularnie ingerować w przebieg cyklu koniunkturalnego, przedłużając fazę ekspansji lub powiększając jej skalę w pożądanym przez rządzących okresie. Za te wyborcze korzyści politycznego cyklu koniunkturalnego trzeba było, rzecz jasna, zapłacić proporcjonalnie dłuższym okresem spowolnienia czy recesji, ale dla rządzących było to korzystne. Gospodarczych korzyści netto takich interwencji nie było żadnych. Jeden z autorów artykułu prof. K. Tarchalski poszedł krok dalej w analizie polityki makroekonomicznej w demokratycznych krajach. Używa on w odniesieniu do tejże polityki terminu: „tani keynesizm” (Tarchalski, 2009). Tani keynesizm to, według niego, stosowanie stymulacji fiskalnej nie tylko przed wyborami, jak w koncepcji politycznego cyklu koniunkturalnego, ale przez cały czas, nawet w okresie wysokiej koniunktury, czyli – tym samym – stosowanie koncepcji niemal permanentnych deficytów budżetowych. Tani keynesizm idzie bowiem jeszcze dalej. Polityczni oportuniści rozumują następująco. Nie opłaca się tworzyć przestrzeni fiskalnej dla ewentualnych interwencji w latach recesji, czyli tworzyć nadwyżki budżetowe w latach ekspansji. Równowaga budżetowa, czy wręcz nadwyżka dochodów nad wydatkami, to woda na młyn opozycji. Wskazywać ona będzie (też oportunistycznie), że rządzący mają możliwości poprawy sytuacji w różnych obszarach gospodarki, ale nie czynią tego, tworząc „niepotrzebne” nadwyżki. Dlatego idąc za głosem interesu własnego – ale nie publicznego – politycy są skłonni likwidować owe nadwyżki, włączając do budżetu rozmaite programy wydatków. Rządzącym jest łatwiej wygrywać wybory, chociaż gospodarka będzie się borykać z konsekwencjami niemal permanentnych deficytów budżetowych: mniejszych w dobrych latach ekspansji i większych w złych latach recesji. Świadomość szerokiego otwarcia przez „twórczych interpretatorów” Keynesa bram do fiskalizmu, zadłużenia i przyszłych kłopotów istniała wśród części makroekonomistów już od dawna. Dwaj autorzy podręcznika Economics (Wonnacott, Wonnacott, 1979) tak pisali w 1979 r., obawiając się skutków fiskalnej rozrzutności: Szeroka akceptacja przekazu Keynesa pozostawiła dwa dręczące (ekonomistów) zmartwienia: – jeśli rząd zwiększa deficyt do rozmiarów niezbędnych do przywrócenia pełnego zatrudnienia, to czy w przyszłości nie skończy się to ciężarem długu publicznego nie do udźwignięcia? – jeśli nie czyni się rządu odpowiedzialnym za zrównoważenie budżetu, to jak można oczekiwać, że wykaże się on umiarem w decyzjach dotyczących wydatków publicznych i podatków? 1 Wreszcie, czy nie stworzy to „blankietowego” upoważnienia dla wszelkich działań uzasadnianych „potrzebami gospodarki”? 1

Niestety tak właśnie rozwinęła się sytuacja i dzisiaj przygotowuje się w Komisji Europejskiej dla krajów strefy euro program obniżenia poziomu długu publicznego mniej więcej o połowę, czyli do poziomu 50% PKB. Na zejście do tego (skądinąd raczej wysokiego) poziomu zadłużenia kraje europejskie będą musiały poczekać bardzo długo.


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

407

3. PANORAMA SZKÓD MORALNYCH, PSYCHICZNYCH I PRAWNYCH ORAZ ICH NASTĘPSTW DLA ROZWOJU GOSPODARCZEGO 3.1. DLACZEGO „OBURZENI” SĄ OBURZENI, CZYLI O „SOCJALU” WCZORAJ, DZIŚ I (W OBECNYM WYMIARZE) NIEKONIECZNIE JUTRO… Jeśli spojrzeć, jak jest postrzegany obecny kryzys przez większość omawianych społeczeństw, to najbardziej popularne jest przekonanie, że to współcześni szekspirowscy Shylockowie, chciwi bankierzy, spowodowali kryzys finansowy, którego konsekwencją stała się recesja. Według tej folklorystycznej legendy, to właśnie z powodu ratowania gospodarek (w tym owych chciwych bankierów) przed katastrofą, troskliwe rządy krajów zachodnich musiały tak bardzo się zadłużać. Jest to niewątpliwy sukces polityków, którym udało się „sprzedać” taką wersję swoim społeczeństwom, zrzucając tym samym z siebie odpowiedzialność za lata czy dziesięciolecia błędnej polityki. Tymczasem przyczyny kryzysu i zadłużenia są zupełnie inne. Przyspieszone zadłużanie zaczęło się już na przełomie lat 80. i 90. XX wieku, kryzys zaś przyspieszył jedynie ten proces, którego geneza bierze się z przytłaczającej budżety krajów zachodnioeuropejskich stale rosnącej góry socjalnych zobowiązań. Kryzys strefy euro jest jedynie czynnikiem wzmacniającym perturbacje ekonomiczno-finansowe, które wystąpiłyby tak czy inaczej. Nie ulega wątpliwości, że państwo opiekuńcze będzie musiało zostać przykrojone do rozmiarów odpowiadających możliwościom coraz wolniej rozwijających się gospodarek. Takiej świadomości nie mają jednak w przytłaczającej większości społeczeństwa zachodnioeuropejskie. A przecież odrobina wiedzy historycznej i ekonomicznej powinna zmusić – przynajmniej niektórych – do refleksji. Kapitalizm kupiecki zakorzenił się w Europie Zachodniej już ok. 1000 lat temu, kapitalizm przemysłowy zaś – już ok. 300 lat temu. W kapitalistycznej gospodarce rynkowej podstawowym motywem do działania jest oświecony interes własny (jak ktoś chce tendencyjnie nazywać go chciwością, to trudno). Już w połowie XVIII w. Monteskiusz stwierdził, iż w naukach społecznych ów interes własny jest odpowiednikiem siły grawitacji w naukach matematyczno-przyrodniczych. Czyli interes własny, egoizm, chciwość – niech każdy nazwie tę cechę, jak chce – stanowi constans, element stały. Najwyraźniej więc skoro chciwość istnieje, jak istniała, to inne muszą być determinanty tego, co zdarzyło się w minionych kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu latach. A tym czymś innym jest rosnący ciężar „socjalu”, którego nie są już w stanie unieść w obecnym wymiarze gospodarki krajów będących przedmiotem analizy w artykule. Niestety, ponieważ ten „socjal” płynął coraz szerszym strumieniem przez lat kilkadziesiąt, społeczeństwa są odurzone. Odurzone oczywistością rosnącego od dawna strumienia manny spadającej z nieba i odurzone, zaszokowane tym, że ten strumień ostatnio jakby przestał rosnąć, a nawet –


408

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

o zgrozo! – ilość manny zaczęła się kurczyć. Właściwym terminem dla demonstrujących w różnych miastach Europy w ostatnich latach byłby więc termin „odurzeni”, nie zaś, jak sami siebie nazywają, „oburzeni”. Europejska moda na oburzanie się zaczęła się mniej więcej dwa–trzy lata temu. Zaczęło się od Hiszpanii, gdzie w różnych miastach oburzało się równolegle nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Od nich nauczyli się oburzać Grecy, którzy latami „udawali Greka”, dojąc Unię Europejską (czyli jej podatników z zamożniejszych krajów). Przecież już u progu lat 90. Grecja, zarzucona unijną „darmochą”, którą wydawała na konsumpcję indywidualną i na „socjal”, osiągnęła absolutny rekord deficytu budżetowego w historii UE: prawie 17% PKB! Więcej nawet niż obecnie. Po Grecji moda na oburzanie rozlała się po całej Zachodniej Europie. Przeciwko czemu protestują owi „oburzeni” w różnych krajach Unii? Stwierdziliśmy już, że ni mniej, ni więcej protestują oni przeciwko temu, że kurczy się państwo opiekuńcze. Nikt z tych młodych na ogół ludzi nie pyta się, kto te pieniądze ”wypracował” w przeszłości i dlaczego te pieniądze w majestacie prawa odbierano im w postaci coraz wyższych podatków. U większości obywateli zachodnich społeczeństw ugruntowały się tak silnie postawy, które za prof. Józefem Kozieleckim należałoby nazwać żebraczo-roszczeniowymi, że do niewielu dochodzi przesłanie, iż „manna”, czyli coś za nic (bo taki jest sens państwa opiekuńczego) musi kiedyś przestać spadać z nieba. W ćwierć wieku po upadku despotycznego państwa opiekuńczego komunizmu, najwyraźniej osiągnięte zostały granice możliwości demokratycznego państwa opiekuńczego. Demoralizacja czy postawy żebraczo-roszczeniowe nie są tylko cechą charakterystyczną młodzieży, traktującej ten „socjal” jako oczywistość, z którą stykają się od najmłodszych lat. Obejmuje ona wszystkie kategorie wiekowe3. Klimat społeczny i – dodajmy– także ideologiczny od dawna sprzyja w większości krajów europejskich takiej żebraczo-roszczeniowej mentalności. Ideologiczne wojny przeciwko wielkim korporacjom prowadzone przez nawiedzone lewactwo plenią się od dawna. Kultura europejska (i w znacznej części amerykańska) nasycone są treściami antykapitalistycznymi. Krytyka konkurencji, czyli, jak to określają pogardliwie niewiele myślące pięknoduchy, „wyścigu szczurów”, stwarza wrażenie, że praca to paskudztwo, pracownik jest wykorzystywany i w ogóle człowiek powinien realizować się w życiu kulturalnym i towarzyskim. Praca to nie tylko wyzysk, ale i udręka, bo w dodatku w pracy nabywa się nerwic i depresji – czym ochoczo straszą tych, którzy chcieliby pracę potraktować poważnie, różne lewicujące, politycznie poprawne media (także i w Polsce!). Aż dziw, że jeszcze jest tylu ludzi – mężczyzn i kobiet – którzy z zapałem tworzą bogactwo. I dzielą się nim – z podatkowej konieczności – nie tylko z tymi, których choroby i inne ułomności pozbawiły możliwości tworzenia bogactwa, ale także z tymi, którzy uważają, że „należy się” im owo bogactwo, nawet jeśli nic nie wnieśli do procesu tworzenia wspólnego bochenka. 3 Ktoś w końcu odbierał latami emerytury za greckich stulatków, zmarłych często wiele lat wcześniej. Ale czy był to szwindel wyjątkowy?


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

409

Na zakończenie zagadka. Który kraj ma większe szanse na przełamanie procesu degrengolady moralnej i w efekcie ekonomicznej? Kraj, w którym – jak w Hiszpanii – demonstruje się przeciwko temu, że owa manna z nieba sypie się coraz mniejszym strumieniem? Czy też kraj, w którym demonstrują ludzie oburzeni, że państwo zadłuża się nieodpowiedzialnie, a oni i ich potomkowie będą spłacać w przyszłości zaciągane długi? Ten drugi kraj, to Stany Zjednoczone. Amerykanów słusznie postrzega się jako nację, dla której etyczne podstawy działań mają istotne znaczenie. I słusznie podkreślał to amerykański komentator Michael Barone (w „Financial Times” z 3.06.2011), że ruch Tea Party jest wprawdzie ruchem o podłożu ekonomicznym, lecz opartym na fundamentach etycznych. Jego uczestnicy są oburzeni tym, że finansuje się nieostrożnych, ryzykantów i nierzadko kombinatorów kosztem przezornych, podejmujących racjonalne decyzje i uczciwych. I ta krytyczna ocena dotyczy zarówno drobnych cwaniaczków zaciągających kredyty hipoteczne bez żadnych podstaw materialnych, liczących na to, że ceny nieruchomości dalej będą iść w górę i oni na tym zarobią, jak i bankowców liczących na to, że państwo, prowadząc ryzykancką politykę makroekonomiczną podkręcania koniunktury, w razie czego wybawi ich z konsekwencji wcześniejszych ryzykownych transakcji. Różnice między ruchem Tea Party a manifestacjami w Europie nie mogłyby być większe. Otóż „oburzeni” w Hiszpanii, Grecji, Francji i gdzie indziej są reprezentantami myślenia w kategoriach żebraczo-roszczeniowych. Domagają się oni więcej „socjalu” i nie myślą o tym, że domagając się więcej i więcej świadczeń nie konfrontują swoich roszczeń z własnym wkładem w wytwarzany bochenek zwany PKB. Tymczasem aktywiści i zwykli uczestnicy demonstracji Tea Party są oburzeni tym, że państwo wspiera utracjuszy pieniędzmi oszczędnych i protestują przeciwko zadłużaniu państwa, gdyż rozumieją, że to oni i ich dzieci spłacać będą te długi. I nie są to nieczuli bogacze, bo wśród zwolenników tego ruchu dominują, jak to się tam mówi, przeciętni Amerykanie z Main Street, czyli pracujący w sektorze prywatnym w różnych rolach: od robotników fizycznych do przedsiębiorców, a także niepracujące zawodowo panie domu. Niezależnie od symplicystycznych niekiedy oczekiwań, niecierpliwości i irytacji tych ludzi, którzy są przekonani – i słusznie, naszym zdaniem! – że racja jest bezapelacyjnie po ich stronie, są oni najważniejszym bodaj czynnikiem, który pozwala mieć nadzieję na sukces Ameryki. Sukces ten rozumiemy jako szansę na odnowę instytucjonalną i odwrócenie katastrofalnej polityki4, jaką prowadzono od dawna, a którą przyspieszyła jeszcze administracja prezydenta Obamy. 4 Nie można niestety oczekiwać tego samego w Hiszpanii, gdzie ten poziom świadomości społeczno-ekonomicznej po prostu nie istnieje. Czytając niedawny wywiad z profesorem E.L. de Espinosą, widać wyraźnie, że – jak go przedstawia redakcja – ów profesor, prezes think-tanku, opowiada, że przez ostatnie 35 lat Hiszpania rosła, bogaciła się, państwo było hojne i dobroczynne, opieka zdrowotna, świadczenia społeczne obejmowały coraz więcej ludzi. Hiszpania była coraz zasobniejsza i coraz bardziej bezpieczna. Europa bardzo w tym pomogła. A potem wszystko się zepsuło. Oczywiście, trzeba by może porównać tę rosnącą zasobność Hiszpanii z coraz bardziej hojnym i dobroczynnym państwem opiekuńczym oraz zobaczyć, czy szkatuła nawet rosnącej gospodarki nie jest już prawie pusta. Ponadto Hiszpanię wprowadziła w kryzys „bańka”


410

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

3.2. WYUCZONA BEZRADNOŚĆ CZYLI PAŃSTWO OPIEKUŃCZE NA DOBRE I NA ZŁE Prasa podała niedawno, pod sensacyjnym tytułem: „Europa na skraju załamania nerwowego”, że kryzys wpłynął także na stan psychiczny Europejczyków. Według European College of Neuropsychofarmacology (ENCP), nastąpił wzrost liczby przypadków zaburzeń różnego rodzaju z 27% do 38% u obywateli Unii Europejskiej. Inna informacja na ten temat dotyczyła Niemiec, gdzie co piąty mieszkaniec cierpi na ten czy inny rodzaj depresji. W dyskusji radiowej redaktor zastanawiał się w tym kontekście, dlaczego np. w Hongkongu czy Singapurze ludzie są nastawieni bardziej optymistycznie i nie zapadają tak często na tego rodzaju choroby. Ów redaktor pozostawił to pytanie bez odpowiedzi; warto jednak rozważyć bardziej wnikliwie tę kwestię, gdyż – zdaniem autora tej części artykułu – w odpowiedzi na to pytanie tkwi klucz do zrozumienia przyczyn ewolucji społeczno-politycznej w Europie. A w efekcie do zrozumienia problemów ekonomicznych, które ta ewolucja stworzyła5. W tym punkcie autorzy artykułu chcieliby zwrócić uwagę na całkowicie pomijane w dotychczasowych dyskusjach o kryzysie konsekwencje psychologiczne długotrwałej ekspansji „socjalu”. Czyli o konsekwencjach, przed którymi psychologowie przestrzegali od dawna. Zwróćmy uwagę na artykuł Dawida Magnussona, profesora psychologii Uniwersytetu Sztokholmskiego, pod profetycznym tytułem: Learned Helplessness: Welfare for Good or Bad (Magnusson, 1980, s. 67–74). Uważamy tytuł za profetyczny, gdyż artykuł ów został opublikowany ponad 30 lat temu, kiedy kwestionowanie korzyści rosnącego strumienia beneficjów „socjalu” było rzadkością, a w Szwecji niemalże świeckim odpowiednikiem grzechu śmiertelnego. Przez „wyuczoną bezradność”, traktowaną jako psychologiczny problem, Magnusson rozumiał niezdolność jednostki do powiązania własnych wysiłków z obserwowanymi efektami. Wyjaśniał on w artykule, że człowiekowi potrzebna jest świadomość tego, iż może on wpływać na rzeczywistość swoimi działaniami, wspartymi własną wiedzą, pracowitością, przedsiębiorczością, innowacyjnością itd. I że ich efektem są wyższe zarobki, awanse itp. Stanowią one jeden rodzaj mieszkaniowa. A więc ów prezes think-tanku powinien przyjrzeć się polityce państwa, które systemem bodźców dla budownictwa mieszkaniowego wywołało tę „bańkę”. Rzut oka na statystyki międzynarodowe pozwoliłby zauważyć, że w tejże Hiszpanii udział właścicieli w ogólnej liczbie gospodarstw domowych, gdyby udało się sprzedać wszystko, co wybudowano w okresie „bańki” mieszkaniowej, przekroczyłby 80%. A więc znacznie więcej niż w dużo bogatszych Stanach Zjednoczonych, gdzie właścicielami domów i mieszkań jest niespełna dwie trzecie gospodarstw! Otóż słowa nie ma na ten temat na dwóch stronach gazety, w której opublikowano ów wywiad (Nie pozwólmy umrzeć Europie!, „Gazeta Wyborcza” z 4–5.08.2012). 5 Wróćmy jeszcze na chwilę do wypowiedzi cytowanego powyżej hiszpańskiego profesora i szefa think-tanku. Wcześniej krytykowalismy autora tej wypowiedzi za kompletny brak zrozumienia, że istnieją zależności między poziomem rozwoju i wzrostem zamożności a możliwością państwa opiekuńczego tworzenia i wzrostu strumienia różnego rodzaju beneficjów. Była to krytyka z ekonomicznego punktu widzenia. Przyjęto milczące założenie, że „socjal”, ów niekończący się strumień rozmaitych świadczeń, może być sam w sobie czymś pozytywnym. Tyle, że nie należy przesadzać z jego skalą, bo gospodarka może okazać się niezdolna do uniesienia ciężaru rosnącego „socjalu”.


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

411

korzyści; drugim rodzajem korzyści jest świadomość, iż to, co osiągnął, osiągnął własnymi staraniami. Taki celowy aktywizm pozwala ponadto ludziom wnosić wkład do szerszych społecznych przemian bądź adaptować się do nich, gdy przychodzą z zewnątrz. Widząc związki między staraniami a efektami, ludzie ci postrzegają świat jako przewidywalny i podejmują odpowiednie działania dla osiągnięcia określonych celów. Otóż prof. Magnusson zadał w tymże artykule pytanie, co może się zdarzyć, jeśli ludzie przestaną postrzegać istnienie związków między ich działaniami a osiąganymi efektami. I spróbował na nie odpowiedzieć. Podkreślał on, że wszelkie ludzkie działania są oparte na założeniu, że istnieje określony związek między działaniami a ich wynikami. Oznacza to, że w określonych sytuacjach ludzie postrzegają, że określone działania prowadzą do określonych rezultatów. Natomiast inne działania prowadzą do (niezamierzonych) negatywnych konsekwencji. Ludzie uczą się, które działania prowadzą do jakich wyników, pozytywnych lub negatywnych. Im bardziej jednoznacznie są postrzegane związki działań i wyników tychże działań, tym wyższy jest poziom psychicznego bezpieczeństwa. Ważne jest też, by ludzie mieli poczucie, że ich celowe działania powodują określone zmiany w ich otoczeniu. Wówczas stwierdzają, że świat jest nie tylko przewidywalny, ale także do pewnego stopnia „kształtowalny”; ich działania wpływają w jakimś stopniu na zmiany w otaczającym ich świecie. Następnie D. Magnusson zwrócił uwagę na kompletnie pomijane aspekty państwa opiekuńczego. Pisał on to w latach, w których Szwecja była tzw. rajem socjalnym (ponad 2/3 PKB rozdzielane było przez państwo!). Podkreślał więc w artykule, iż rosnące beneficja płyną z zewnątrz, czyli nie zostały wypracowane przez jednostkę. A zatem były zależne od organizacji otaczających jednostkę: partii politycznych, parlamentu, biurokracji itd. Co zostało całkowicie zlekceważone, to właśnie związki między działaniami a wynikami, a w efekcie postrzeganie przez jednostkę, że przez swoje działania zmienia na korzyść sytuację w sprawach dla niej ważnych. A do takich przecież należy jej dobrostan materialny. Prof. Magnusson opisuje następstwa tego zlekceważenia, powołując się na badania innego psychologa, Martina Seligmana, pierwotnie prowadzone na zwierzętach. Otóż po okresie, w którym związki między działaniami a efektami były zauważalne przez zwierzęta poddane eksperymentowi, wprowadzano do eksperymentu całkowitą przypadkowość tych związków (np. w zamian za określone zachowania zwierzęta oczekiwała kara zamiast nagrody). Efektem takich ponawianych eksperymentów były pasywność, nieskłonność do podejmowania inicjatywy (gdy wynik działań był nieprzewidywalny), a także oznaki emocjonalnych perturbacji (w tym skłonność do agresji i destrukcji). Teoria „wyuczonej bezradności” Seligmana opisywała konsekwencje sytuacji, w których otaczający świat okazywał się dla zwierząt (a także dla poddanych później eksperymentowi ludzi) nieprzewidywalny i nie stwarzający możliwości wpływania na rozwój sytuacji. D. Magnusson, wspierając się teorią wyuczonej bezradności, zwracał uwagę na fakt, iż rosnące beneficja płynące z zewnątrz – czyli nie zapracowane przez jednostkę – podnosiły wprawdzie jej dobrostan mate-


412

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

rialny, ale najwyraźniej musiały obniżać jej dobrostan psychiczny. To właśnie, jego zdaniem, wywoływało coraz liczniejsze sytuacje określane w teorii mianem „wyuczonej bezradności”. Ludzie zwracali się ku światu zewnętrznemu, w wyniku decyzji którego ich sytuacja materialna ulegała poprawie lub – dodajmy – z upływem lat coraz częściej pogorszeniu, nie wiedząc, dlaczego tak akurat się dzieje, niezależnie od kierunku zmian. Świat stawał się dla nich coraz mniej przewidywalny… Szwedzki psycholog D. Magnusson wskazuje na pojawianie się „wyuczonej bezradności” nie tylko w wyniku oddziaływania na jednostkę mechanizmu państwa opiekuńczego, ale także w wyniku zakłóconego nadmiarem opiekuńczości procesu wychowawczego. W procesie wychowawczym w dziecku kształtuje się spójny system myślenia, wartości i zachowań. Pewne działania są nagradzane, innym dorośli zapobiegają swoją interwencją, rezultatem jeszcze innych są kary i w efekcie – zmiany zachowań. Wszystko to dokonuje się w procesie interakcji ze środowiskiem, w którym dziecko dorasta. Martin Seligman wzywa do pozostawienia dziecku zakresu swobody w jego działaniach – po to właśnie, by dać mu szanse przezwyciężania trudności i wyciągania wniosków z niepowodzeń. Inaczej pojawią się trudności z rozwinięciem się cech niezależności i poczucia wartości, niezbędnych w skutecznych kontaktach z rzeczywistością. Martin Seligman przestrzegał: „Poczucie wartości, panowania nad sytuacją (…) nie mogą zostać nadane komukolwiek. Trzeba na nie zapracować. Jeśli są dane z zewnątrz, przestają mieć wartość i przestają kreować szacunek do siebie samego. Jeśli będziemy usuwać przeszkody, trudności, niepokoje i konkurencję z życia naszej młodzieży, możemy nie zobaczyć w przyszłości generacji młodych ludzi, którzy maja poczucie własnej wartości i zdolności zapanowania nad sytuacją …” (Seligmann, 1975 – cyt. za: Magnusson, 1980). David Magnusson w cytowanym artykule zadał także następujące pytanie: czy po przejrzeniu prasy z lat 50. XX w. i przedstawianych tam propozycji i programów poprawy bytu materialnego ludności, widząc dzisiejsze skutki, podjęlibyśmy dzisiaj takie same decyzje jak przed 30 laty? To samo pytanie powinno się zadać, z jeszcze większym naciskiem, w 30 lat po artykule prof. Magnussona. Zresztą on sam zakończył swój artykuł ostrzeżeniem. Nasza – napisał – „oczywista troska o słabszych (ekonomicznie – red.) członków społeczeństwa, nie musi – i nie powinna – przybierać formy pozbawiania ludzi (…) ich poczucia odpowiedzialności za warunki własnego życia i w ten sposób odbierać im poczucie własnej wartości, które opiera się na wolności i zdolności podjęcia takiej odpowiedzialności”. Niemniej jednak decyzje zostały powzięte, programy wszechogarniającego „socjalu” wprowadzone w życie oraz rozdęte poza granice możliwości ekonomicznych – i mamy to, co mamy. Spójrzmy więc raz jeszcze na stan umysłów współczesnych społeczeństw świata zachodniego. I tak, mamy znerwicowane społeczeństwa, co nie powinno nas zaskakiwać. Wszystko to, co widzimy, słyszymy i czytamy w tym względzie to są przypadki „wyuczonej bezradności”. Ludzie cierpią na nerwice i depresje, bo nie rozumieją, skąd biorą się ich problemy materialne.


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

413

Dlaczego wcześniej zasiłki dla bezrobotnych były wyższe i wypłacane dłużej? Dlaczego właściciel firmy, w której pracuję, napomyka o zamknięciu fabryczki, gdyż nie jest w stanie płacić coraz wyższych podatków, składek na ubezpieczenia społeczne i inne, mimo iż pracuje po 60 godzin tygodniowo? Warto podkreślić, że ów znerwicowany pracownik coś jednak był w stanie zauważyć; większość jego koleżanek i kolegów stwierdziłaby zapewne w pierwszej kolejności, że trzeba podnieść podatki milionerom i innym „bogaczom”, to wówczas dobroczynne państwo z tych zabranych pieniędzy dałoby właścicielowi jakąś dotację. Tak jakby z dotacji mogło powstać trwałe bogactwo… A owi nieszczęśni „oburzeni”? Czyż nie są to kliniczne przypadki „wyuczonej bezradności”? Przecież oni najwyraźniej nigdy w swoim życiu nie widzieli żadnych związków między ich własnymi działaniami (znacznie częściej własnymi zaniechaniami!) a wielkością strumienia socjalnych świadczeń, płynących do nich od opiekuńczego Behemota. Demonstracje pokazują model zachowań: „wyuczona bezradność” prowadząca do emocjonalnych zaburzeń, gniewu przeciwko światu, którego funkcjonowanie odzwyczaiło ich od postrzegania związków między własnym działaniem a pojawiającym się efektem. Oczywiście, irytujący jest ekonomiczny analfabetyzm owych znerwicowanych i oburzonych. Dziennikarz londyńskiego „The Economist”, który spędził wiele czasu na rozmowach z hiszpańskimi oburzonymi, stwierdził, że spoiwem nie jest jakakolwiek ekonomiczna wizja lepszego świata, ale zestaw skarg, które syntetycznie przedstawiliśmy powyżej. Pojawiają się jakieś krytyczne oceny tego czy owego zjawiska, ale bez jakiejkolwiek zdolności postrzegania związków między tymi zjawiskami (Europe’s most earnest protesters, „The Economist” z 16.07.2011). Zaskoczyło go np., że „oburzeni” oburzają się na paragraf w Traktacie Lizbońskim, który zakazuje bankom centralnym kupowania obligacji rządowych i innych form udzielania rządom taniego kredytu. Czyli zakazuje drukowania pieniędzy. Warto byłoby zwrócić uwagę takim „oburzonym”, że gdyby to było drogą do zamożności, to najbogatszym krajem byłoby zapewne Zimbabwe, gdzie wydrukowano już banknot stubilionowy (jedynka i czternaście zer!), a na targ po warzywa chodziło się z naręczem banknotów do chwili, w której nikt już nie chciał przyjmować żadnych zimbabweańskich, czyli państwowych, pieniędzy i cały system się załamał. Dziś mieszkańcy tego straszliwie zabiedzonego kraju używają różnych pieniędzy zagranicznych (funtów, dolarów, franków szwajcarskich itd.) Ekonomia jest jednak nauką antyintuicyjną. I zanim zaczniemy oczekiwać od społeczeństw pewnego niezbędnego minimum wiedzy ekonomicznej, oczekujmy wpierw, iż jednostki w społeczeństwie będą w stanie dostrzegać w ogóle związki miedzy działaniami a wynikami tych działań. Ekonomia jest wtórna wobec tak podstawowej wiedzy społecznej, której – w wyniku „wyuczonej bezradności” – w rosnącej mierze brakuje w zachodnich społeczeństwach. Należy też zastanowić się, jakie konsekwencje natury moralnej mają działania państw opiekuńczych, wywołujące tego rodzaju konsekwencje – mamy tu na myśli „wyuczoną bezradność” na masową skalę. Kontynuując temat moralności: czy ludzie którzy uważają, że im się ów „socjal” należy z samego faktu ich istnienia


414

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

w danej społeczności, niezależnie od tego, co wnieśli do wspólnego bogactwa, są ludźmi niemoralnymi, czy raczej amoralnymi? Czy państwo opiekuńcze czyni z nich ludzi niemoralnych, gdyż sięgają po cudze, nie mając ku temu podstawy w postaci własnego wkładu w wytworzony bochenek? Czy też raczej w wyniku „wyuczonej bezradności”, nie widząc związków między swoimi działaniami a wynikami w postaci poprawy ich materialnego bytu, są „tylko” ludźmi amoralnymi? Czyli po prostu nie posiadającymi moralnego kompasu.

BIBLIOGRAFIA Afonso A., Fuceri D. (2008), Government Size, Composition, Volatility and Economic Growth, European Central Bank, Working Paper Series, No. 849, January. Alesina A., Ardagna S. (2010), Large changes in fiscal policy: taxes versus spending, “Tax Policy and the Economy”, Vol. 24, The University of Chicago Press. Alesina A., Giavazzi F. (2006), The Future of Europe. Reform or Decline, The MIT Press, Cambridge, Mass. Barro R. (2002), Nothing Is Sacred, The MIT Press, Cambridge, Mass. Bergh A., Henrekson M. (2010a), Government size and growth: Accounting for economic freedom and globalisation, “Public Choice”, No. 142 (1–2). Bergh A., Henrekson M. (2010b), Government Size and Implications for Economic Growth, American Economic Institute, Washington D.C. Deutsch K. (1966), The Nerves of Government, Free Press, New York. Economic Statistics, 1900–1983 (1985), “The Economist”, London. Heitger B. (2001), The scope of government and its impact on economic growth in OECD countries, “Kiel Institute for World Economics Working Paper”, No. 1034, Institute of World Economics, Kiel. Joffe J. (2012), I come to praise Ms Merkel not to bury her, “Financial Times”, June 19. Kydland F., Prescott E. (1977), Rules rather than discretion: The inconsistency of optimal plans, “Journal of Political Economy”, June. Lawson N. (2010), An Appeal to Reason, Foundation for Climate Education, London. Magnusson D. (1980), Learned helplessness: Welfare for good and bad, “Skandinaviska Banken Quarterly Review”, Vol. 9, s. 67–74. Rachman G. (2012), We isolate and overload Germany at our peril, “Financial Times”, June 11. Seligman M.E.P. (1975), Helplessness, On Depression, Development and Death, Freeman, San Francisco. Tarchalski K. (2009), Fiskalizm w dobrych latach czy ekspansja gospodarcza…, Scholar, Warszawa. The Scope of Government and Its Impact on Economic Growth In OECD Countries (2001), Kiel Institute for World Economics Working Paper, No. 1034. Winiecki J. (2012a), Ewolucja szwedzkiego modelu gospodarki, „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny”, Rok LXXIV, Zeszyt 4. Winiecki J. (2012b), Niemcy, czyli niechętne przywództwo Europy, portal Money.pl, dział: publicystyka, kwiecień. Wonnacot P., Wonnacot R. (1979), Economics, McGraw Hill, New York. Economic Statistics, 1900–1983 (1985), “The Economist”, London.


EUROPA I ŚWIAT ZACHODNI: SZKODLIWE DLA GOSPODARKI NIE DOSTRZEGANE…

415

STRESZCZENIE Artykuł jest skróconą wersją części II raportu przygotowanego przez zespół wykładowców WSIZ w Rzeszowie na temat problemów Europy. W tekście zwrócono uwagę na to, że żywo dyskutowane problemy kryzysu strefy euro i globalnych turbulencji finansowych są w najlepszym razie problemami średniookresowymi, podczas gdy rzeczywiste problemy Europy (i całego świata zachodniego) są konsekwencją polityk prowadzonych przez dziesięciolecia. A ich skutki są również długookresowe – i negatywne. Autorzy stwierdzają, że te długookresowe problemy rosnącego ciężaru państwa opiekuńczego i ich konsekwencje m.in. w postaci coraz wolniejszego wzrostu gospodarczego nie są przedmiotem poważnej dyskusji. Zarówno elity z partii tradycyjnych, jak i antyelity z partii skrajnych odrzucają rzeczywistość jako punkt wyjścia do działań naprawczych. Tymczasem z analizy ekonomicznej w prezentowanym tekście wynika, iż bodźce do tworzenia bogactwa są w starych krajach świata zachodniego długookresowo coraz słabsze. Bez znacznych cięć wydatków i innych reform „socjalu” sytuacja będzie się dalej pogarszać. Perspektywa trwałej stagnacji w ciągu 5–10 lat jest coraz bardziej prawdopodobna. Autorzy zwracają uwagę także na psychologiczne i społeczne konteksty przytłaczającej wzrost gospodarczy dynamiki państwa opiekuńczego. Zjawisko „wyuczonej bezradności” pojawia się wówczas, gdy ludzie przestają postrzegać istnienie systematycznych związków między ich własnymi działaniami a uzyskiwanymi efektami. A takie właśnie są następstwa państwa opiekuńczego, przejmującego coraz większą część zabezpieczenia poziomu życia jednostek. Wynikające stąd postawy komplikują jeszcze bardziej szanse na skuteczne reformy i wyjście Europy z pułapki długookresowej stagnacji. Słowa kluczowe: deficyt budżetowy, państwo dobrobytu, państwo opiekuńcze, wydatki publiczne, stagnacja gospodarcza.

EUROPE AND THE WESTERN WORLD: ECONOMICALLY HARMFUL PHENOMENA WHICH ARE OVERLOOKED OR DISMISSED ABSTRACT The paper presents an abbreviated version of the second part of the report on problems of Europe, prepared by a team of teachers at the University of Information Technology and Management in Rzeszow, Poland. We stress therein that the hotly debated problems of the Eurozone and the global financial crisis and its aftermath are, at best, medium-term ones, while real issues Europe faces are of the long-term nature and result from policies pursued for decades. Their consequences are also long-term – and increasingly harmful.


416

Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz, Kazimierz Tarchalski, Jan Winiecki

Our diagnosis is as follows. Long-term problems related to the increasing burden of the welfare state and its side effects, like the slowing economic growth rate, are not subject to serious policy debates. It applies to both traditional elites from parties belonging to the moderate political spectrum, and to anti-elites on both extremes. Both elites and anti-elites reject the reality as a starting point to developing corrective policy measures. Our economic analysis has revealed that incentives to create wealth in old Western countries have been weakening for a long time. Yet, without deep cuts in public (especially welfare) expenditures and accompanying institutional reforms, economic performance of European (and generally Western) economies is going to worsen over time. The chances of continued stagnation in the next 5–10 years are very high. Finally, we look at the socio-psychological behavioral framework of the ever-expanding welfare state. We point at the phenomenon of the learned helplessness which appears as a result of the people’s lacking perception of linkages between their actions and economic results of these actions. We interpret it as a consequence of the welfare state. It further weakens the prospects for successful reforms and the resultant avoidance of the long-term stagnation. Key words: budget deficit, economic stagnation, public expenditure, welfare state. JEL Classification: I38, P16


STUDIA EKONOMICZNE 1 ECONOMIC STUDIES NR 3 (LLXXVIII) 2013

Małgorzata Podogrodzka*

KAPITAŁ KREATYWNY A ROZWÓJ GOSPODARCZY REGIONU W POLSCE WPROWADZENIE Próby wyjaśnienia różnic w poziomie oraz dynamice zmian rozwoju gospodarczego regionów pozostają w centrum zainteresowania wielu badaczy z różnych dyscyplin naukowych. Przez stulecia dysproporcje te tłumaczono przede wszystkim odmiennym dostępem do bogactw naturalnych, różną gęstością i znaczeniem szlaków komunikacyjnych czy stopniem zaawansowania technologicznego rozwoju przemysłu. W XX wieku następuje znaczący rozwój przemysłu, nowych jego gałęzi oraz form zatrudnienia pracowników. Równocześnie rośnie ruchliwość przestrzenna zasobów pracy oraz zmieniają się relacje międzypokoleniowe w zakresie sprawowania wzajemnej opieki przez członków rodziny. Szczególnego znaczenia nabiera rozwój środków komunikacyjnych, a zwłaszcza Internetu. Dzięki nim miejsce pracy przestaje być związane z miejscem zamieszkania. Sprawia to, że obserwowane wcześniej czynniki wpływające na rozwój gospodarczy regionów tracą nieco na znaczeniu. Na pierwszy plan wysuwają się zaś te, które bezpośrednio odnoszą się do jakości zasobów ludzkich oraz ich zdolności do pracy twórczej, kreatywności. Ich gęsta sieć osadnicza może bowiem sprzyjać rozwojowi nowych gałęzi przemysłu, w tym tych o wysokim zaawansowaniu technologicznym. Aby jednakże osoby twórcze chciały osiedlać się na danym terenie, muszą być spełnione określone warunki. Dotyczą one zarówno sfery zabezpieczenia społecznego i zdrowotnego ludności, bezpieczeństwa publicznego, możliwości korzystania z zasobów kultury oraz kształcenia, dostępu do instytucji sprawujących opiekę nad małymi *

Instytut Statystyki i Demografii, Szkoła Główna Handlowa.


418

Małgorzata Podogrodzka

dziećmi. Nie bez znaczenia są również, jak się wydaje, walory ekologiczne miejsca. W literaturze przedmiotu zagadnienia te są dość często omawiane, ale zwykle analizuje się je jako pojedyncze składowe kapitału kreatywnego, a zwłaszcza zagadnienia związane z oceną stopnia technologicznego zaawansowania przemysłu. Jednocześnie sam pomiar kapitału kreatywnego nie jest jednoznaczny. W literaturze można znaleźć wiele różnych propozycji jego pomiaru, a różnią się one przede wszystkim doborem zmiennych opisujących to zjawisko1. W literaturze polskiej powstało wiele prac poświęconych ocenie wpływu kapitału kreatywnego na rozwój gospodarczy jednostki przestrzennej (kraju, regionu czy miasta), lecz analizy te są osobno prowadzone dla każdego z jego segmentów lub dla poszczególnych jego części składowych komponentów. Na przykład powiązania z oceną jakości zasobów ludzkich są analizowane w: Roszkowski (2005), Kreatywna gospodarka… (2012), rozważania na temat kapitału społecznego – w: Sztaudynger (2003; 2009), zagadnienia związane z innowacyjnością gospodarki – w pracach: Gospodarka oparta na wiedzy (2007), Wiedza a wzrost gospodarczy (2003), Makroekonometryczny model gospodarki opartej na wiedzy (2006), Dworak (2011), Dańska-Borsiak (2009), Bal-Domańska (2009), Malina, Malina (2005), a ocena miejsca poruszana jest w pracach Namyślak (2010), Słaby (2002). Trudno natomiast jest znaleźć opracowanie uwzględniające wszystkie te czynniki łącznie. Celem artykułu jest opis przestrzennego zróżnicowania poziomu gospodarczego Polski w 2010 r. oraz ocena, na ile różnice te wynikają z odmiennego odnotowanego na nich natężenia kapitału kreatywnego. Proponujemy pomiar kapitału kreatywnego w dwóch ujęciach: pierwszy składa się z następujących indeksów: tolerancji, technologii i talentu (3T), w drugim dodatkowo uwzględniono jeszcze indeks teren. Tak prowadzone rozważania pozwolą na weryfikację następujących tez badawczych: 1) województwa odznaczające się podobnym poziomem rozwoju gospodarczego lub kapitału kreatywnego tworzą zwarte przestrzennie obszary; 2) niezależnie od segmentów tworzących kapitał kreatywny ich rozkład wartości według województw jest podobny; 3) regiony charakteryzujące się wyższym kapitałem kreatywnym cechują się również wyższym poziomem rozwoju gospodarczego. W rozważaniach za porównawczy obiekt przyjęto województwo. Jest to region administracyjny kraju, który charakteryzuje się wysokim stopniem instytucjonalizacji, stanowi podstawową jednostkę strukturyzacji i organizacji przestrzennej (np. Chojnicki, 1996; Czyż, 2002). Do wyznaczenia potencjalnego zasobu kapitału 1 Por. np. Barrowclough, Kozul-Wright (2007); Bilton, Leary (2002); Bobirca, Draghici (2011); Bacon-Shone; Hui (2011); Bakhshi, McVittie, Simmie (2008); Chun-Hung, Mok, Ngai, Wan-kan, Yuen (2011); Cooke, Schwartz (2007); Cowan, Caplan (2004); Cunningham (2004); Cunningham (2004); Cunningham, Cutler, Hearn, Ryan, Keane (2004); Filer (1984); Florida, 2010; 2005; 2008; 2002; 2007; Garnham, 2005; Graham, 2002; Handke, 2006; Hesmondhalgh, Prratt, 2005; Higgs, Cunningham, Pagan, 2007; Jeffcutt, 2000; Kern, Runge, 2012; Kretschmer, Klimis, 1999; Lawrence, Phillips, 2002; Oakley, 2004; Pratt, 2005; Scott, 2004; Sternberg, 1998).


KAPITAŁ KREATYWNY A ROZWÓJ GOSPODARCZY REGIONU W POLSCE

419

kreatywnego regionu wykorzystano nieco zmodyfikowaną wersję jego pomiaru zaproponowaną przez R. Floridę (indeks kreatywności). Wynika to z faktu, że niektóre z wyróżnionych charakterystyk go opisujących nie odgrywają tak istotnej roli w warunkach polskich, jak w przypadku USA czy innych krajów. Uwzględniono zaś te, które moim zdaniem są ważniejsze dla społeczno-gospodarczej oceny Polski, a jednocześnie opisują te same pola badawcze. Na przykład wskaźnik tolerancji nie będzie opisywany przez odsetek osób o orientacji homoseksualnej zamieszkującej na danym obszarze, ale przez współczynnik urodzeń pozamałżeńskich czy współczynnik rozwodów. Do opisu poziomu rozwoju gospodarczego regionu Polski przyjęto zmienną wyrażającą wielkość produktu krajowego brutto w przeliczeniu na 1 mieszkańca w cenach bieżących w zł (PKB per capita), która jest istotnie skorelowana z przeciętnym miesięcznym wynagrodzeniem brutto w zł. Jednocześnie miary te mogą nie w pełni określać ten rozwój, na co zwraca uwagę wielu badaczy (Gajda-Kontarowska, 2012). Kapitał kreatywny opisano przez takie syntetyczne charakterystyki, jak: gęstość zaludnienia osób w wieku 25–65; udział ludności zamieszkałej na obszarach miejskich; odsetek ludności w wieku 25–65 lat; zaangażowanie ludności w kształcenie na poziomie wyższym; ruch migracyjny; trwałość małżeństwa; wysokość nakładów na działalność badawczo-rozwojową; odsetek osób pracujących w sektorze badawczo-rozwojowym; wskaźnik mieszkalnictwa; wskaźnik lesistości; wskaźnik zanieczyszczenia powietrza; wskaźnik bezpieczeństwa publicznego; wskaźnik zabezpieczenia wychowania przedszkolnego; wskaźnik dostępności do zasobów kultury oraz wskaźnik dostępności do opieki medycznej. Do wyodrębnienia grup województw podobnych ze względu na poziom rozwoju gospodarczego wykorzystano relację między średnią arytmetyczną a odchyleniem standardowym – obie miary statystyczne wyznaczono z danych dla 16 województw. Jednocześnie zakładamy, że wartość przeciętna stanowi punkt odniesienia do oceny sytuacji w danym województwie w stosunku do pozostałych województw. Im wyższe są jej wartości od średniej, tym sytuacja ta jest lepsza, zaś im niższe, tym gorsza. Do syntetycznego opisu tego przestrzennego zróżnicowania wykorzystano współczynnik zmienności oraz obszar zmienności. W przestrzennym opisie charakterystyk wyznaczających kapitał kreatywny skorzystano z metody rankingowej. Dla każdej ze zmiennych syntetycznych go określających zbudowano listę rankingową według ich wartości tak, aby były one stymulantami dla jego wzrostu. Im wyższa pozycja regionu na tej liście, tym wyższy jego zasób w kapitał kreatywny. Określenia grup województw podobnych ze względu na poziom wartości zmiennych syntetycznych dokonano poprzez ich podział na cztery równe części tak, aby w pierwszej grupie znalazły się te regiony, które zajmowały na odpowiedniej liście rankingowej pozycję 1–4. W grupie drugiej ulokowały się te, które zajmowały miejsca 5–8, w trzeciej – 9–12, a w czwartej – 13–16, W analizie powiązań między stopniem rozwoju gospodarczego regionu a kapitałem kreatywnym (jego segmentami) wykorzystaliśmy współczynnik korelacji


420

Małgorzata Podogrodzka

liniowej. Jednocześnie zakładamy, iż badane województwa stanowią jedynie próbę losową w opisie tych przestrzennych zależności. Wykorzystując procedurę weryfikacji hipotez, dokonamy oceny jej istotności przy poziomie istotności 0,02. Informacje wykorzystane w rozważaniach pochodzą z banku danych EUROSTAT oraz z Rocznika Statystycznego Województw 2012 (GUS).

2. PRZESTRZENNE ZRÓŻNICOWANIE ROZWOJU GOSPODARCZEGO W POLSCE W 2010 ROKU Do oceny różnic w poziomie rozwoju gospodarczego województw wykorzystano informacje o produkcie krajowym brutto w przeliczeniu na 1 mieszkańca w tys. zł oraz o przeciętnym wynagrodzeniu brutto w zł. Wyznaczenie przekrojowego współczynnika korelacji między tymi charakterystykami pozwala zauważyć, że wraz ze wzrostem wartości jednej zmiennej odnotowujemy również wzrost wartości dla tej drugiej (r=0,920). Oznacza to, że w regionach cechujących się relatywnie wysokim poziomem produktu krajowego brutto średnie miesięczne wynagrodzenie jest również wysokie. Jednocześnie statystyczne miary rozproszenia wskazują, że zróżnicowanie średniego miesięcznego wynagrodzenia brutto między województwami jest mniej wyraźne niż dla produktu krajowego brutto2. Dlatego też, w opisie różnic w poziomie gospodarczym regionów zostaną wykorzystane jedynie informacje o produkcie krajowym brutto, gdyż charakterystyka ta odznacza się wyższym stopniem dyskryminacji przestrzennej. Wśród województw odznaczających się najniższym produktem krajowym brutto należy wymienić te, które były położone w południowo-wschodniej części Polski. Nieco już wyższym jego poziomem, ale nadal niższym od średniej wyznaczonej dla kraju, charakteryzowały się te, które były rozlokowane przede wszystkim w jej środkowo-południowej części. Natomiast województwa znajdujące się w części północno-zachodniej oraz południowo-zachodniej miały wartości produktu krajowego brutto już nieco wyższe od ogólnopolskiej średniej. Najwyższym zaś poziomem tej charakterystyki odznaczały się rejony centralnej i środkowo-południowej Polski. Można również zauważyć, że województwa cechujące się podobnym poziomem produktu krajowego brutto tworzyły raczej mało zwarte przestrzennie obszary, tzn. nie posiadały jednej wspólnej granicy, poza jego najniższymi wartościami (tab. 1 i rys. 1). Obserwowany odmienny poziom rozwoju gospodarczego regionów skłania do postawienia pytania, jakie czynniki wpływają na to zróżnicowanie. Wśród wielu możliwych determinant wymienia się m.in. różny ich zasób w kapitał kreatywny. W dalszej części artykułu zostaną omówione wzajemne powiązania między tymi charakterystykami i jednocześnie przedstawiona własna propozycja pomiaru tego kapitału kreatywnego. 2 Współczynnik zmienności dla produktu krajowego brutto wynosił 25,1%, a dla przeciętnego miesięcznego wynagrodzenie brutto 11,0%. Natomiast obszar zmienności przyjmował odpowiednio wartości (w zł) 32 732,0 oraz 1310,0.


KAPITAŁ KREATYWNY A ROZWÓJ GOSPODARCZY REGIONU W POLSCE

421

Tabela 1. Produkt krajowy brutto według województw w 2010 r. (w tys. zł) Grupa

Klasa wartość

Województwa

I

<16,1; 24,1)

lubelskie, podkarpackie, podlaskie

II

<24,1; 32,1)

warmińsko-mazurskie, świętokrzyskie, opolskie, kujawsko-pomorskie, lubuskie, małopolskie

III

<32,1; 40,1)

zachodnioomorskie, pomorskie, dolnośląskie

IV

<40,1 i więcej)

śląskie, wielkopolskie, mazowieckie

Rysunek 1. Produkt krajowy brutto według województw w 2010 r. (w tys. zł) grupa I grupa II grupa III grupa IV

Źródło: opracowanie własne na podstawie danych z Rocznika Statystycznego Województw 2011 oraz EUROSTAT.

3. PROPOZYCJE POMIARU KAPITAŁU KREATYWNEGO PREZENTOWANE W LITERATURZE PRZEDMIOTU Zdaniem R. Floridy „Ludzka kreatywność to podstawowy kapitał ekonomiczny. Umiejętność znajdowania nowych pomysłów i lepszych sposobów robienia nowych rzeczy prowadzi do wzrostu wydajności, a więc do podniesienia stopy życiowej”. Jednocześnie „ludzka kreatywność stanowi kapitał praktycznie nieograniczony. Każda ludzka istota jest w pewien sposób kreatywna. Wszyscy posiadamy kapitał kreatywności, który uwielbiamy wykorzystywać i z którego można stworzyć coś cennego” (Florida, 2010, s. 9–10). Ale jak go zmierzyć? R. Florida proponuje jego pomiar z wykorzystaniem czterech połączonych indeksów, które mają taką samą wagę. Pierwszy z nich to wskaźnik klasy kreatywnej, który jest wyznaczany jako iloraz liczby osób zatrudnionych w zawodach kreatywnych do ogólnej liczby osób pracujących. Drugi to wskaźnik innowacyjności, mierzony liczbą patentów przypadających na jednego mieszkańca lub ich średnim rocznym przyrostem. Kolejna propozycja to wskaźnik wysokich technologii. Określony jest on przez dwie charak-


422

Małgorzata Podogrodzka

terystyki, tzn. procentowy udział produkcji sektora wysokich technologii na danym obszarze w odniesieniu do łącznej produkcji tego sektora dla kraju oraz udział procentowy produkcji generowanej przez sektor wysokich technologii do łącznej produkcji na danym obszarze w stosunku do analogicznie wyznaczonej relacji dla kraju. Ostatnim z wyróżnionych wskaźników jest wskaźnik gejów i lesbijek. Wyraża on odsetek osób o orientacji homoseksualnej zamieszkałej w danym regionie. Inną przedstawioną przez R. Floridę propozycją oceny poziomu kapitału kreatywnego jest wyznaczenie wskaźnika kreatywności, który składa się z trzech równorzędnych komponentów: technologii, talentu i tolerancji (indeks kreatywności 3T). Wskaźnik „talent” został określony przez takie charakterystyki, jak: odsetek osób pracujących w zawodach kreatywnych; procent osób posiadających wykształcenie na poziomie licencjata lub wyższym wśród osób w wieku 15–64 lata; odsetek osób pracujących w zawodach naukowych. Wskaźnik technologii wyrażony został przez: odsetek osób pracujących w branży wysokiej technologii; liczbę złożonych patentów na 1 tys. mieszkańców; procent ludności mającej dostęp do szybkiego Internetu oraz mobilnego telefonu trzeciej generacji. Wskaźnik tolerancji został wyznaczony z następujących (tak samo ważnych) elementów: (a) wskaźnika tygla narodów, który wyznaczono z następujących zmiennych: procent osób zamieszkałych na danym terenie, ale urodzonych poza jego granicami; odsetek studentów niemieszkających na stałe na danym terenie, ale studiujących w danym regionie; procent małżeństw mieszanych w ogólnej liczbie małżeństw; odsetek dzieci w wieku 0–14 lat uczęszczających do szkół publicznych z rodziców imigrantów; (b) wskaźnika gejów i lesbijek, który został wyznaczony jako udział osób homoseksualnych zamieszkałych na danym terenie w ogólnej liczbie mieszkańców kraju; (c) wskaźnika bohemy, który jest liczony jako iloraz łącznej liczby pisarzy i poetów, projektantów, muzyków i kompozytorów, aktorów i reżyserów, malarzy i rzeźbiarzy, grafików i fotografów oraz tancerzy zamieszkałych w danym regionie do ogółu ludności kraju; (d) wskaźnika integracji rasowej, wyznaczonego jako iloraz odsetka osób o różnych rasach zamieszkałych na danym obszarze w odniesieniu do liczby ras zarejestrowanych dla całego kraju (Florida, 2010). Inną wersję liczenia wskaźnika kreatywności znajdujemy w pracy A. Bobirca i A. Draghici (2011) i jest to tzw. Creative Economy Composite Index. Podobnie jak dla wskaźnika kreatywności, wyznaczany jest on z kilku tak samo istotnych składowych. Pierwszy z nich to wskaźnik innowacyjności, ale liczony z takich charakterystyk, jak: udział osób mających dostęp do Internetu w ogólnej liczbie ludności, liczba złożonych patentów w przeliczeniu na jednego mieszkańca oraz odsetek osób pracujących w nauce i przemysłach wysokich technologii. Drugi z tych elementów to wskaźnik przedsiębiorczości. Wyraża on relację między liczbą nowo założonych firm a liczbą tych, które zakończyły swoją działalność w badanym okresie, w połączeniu z wielkością kapitału inwestycyjnego zainwestowanego na danym terenie. Wskaźnik otwartości określa zaś odsetek imigrantów zamieszkałych na danym obszarze oraz odsetek zamiejscowych studentów uczących się na danym terenie. Inną ich propozycją jest też liczenie European-


KAPITAŁ KREATYWNY A ROZWÓJ GOSPODARCZY REGIONU W POLSCE

423

Creativity Index. Podobnie jak w wersji wcześniejszej składa się on z kilku segmentów. Wskaźnik „talent” reprezentowany jest przez: (a) wskaźnik klasy kreatywnej, tj. odsetek osób zatrudnionych w zawodach kreatywnych w ogólnej liczbie osób pracujących; (b) wskaźnik kapitału ludzkiego, tzn. procent osób z poziomem wykształcenia licencjata i wyżej wśród osób w wieku 25–64 lata; wskaźnik nauki, tj. liczba zatrudnionych naukowców w przeliczeniu na jednego pracującego. Wskaźnik technologii wyrażony przez (a) wskaźnik innowacyjności, który jest liczony jako liczba złożonych patentów w przeliczeniu na jednego mieszkańca; (b) wskaźnik innowacyjnych technologii, tj. liczba złożonych patentów w dziedzinie wysokich technologii w przeliczeniu na jednego mieszkańca; (c) wskaźnik BiD, tzn. udział wydatków na badania i rozwój w PKB. Kolejnym z proponowanych elementów kapitału kreatywnego jest wskaźnik tolerancji. Miara ta została wyrażona poprzez (a) wskaźnik turystycznej otwartości, tzn. liczbę zagranicznych turystów w ogólnej liczbie mieszkańców; (b) wskaźnik studentów, tzn. liczbę studentów uczących się poza granicami regionu oraz liczbę zagranicznych studentów uczących się na danym obszarze jako procent ogółu studentów. Indeks kreatywnego handlu określa zaś udział usług i towarów z obszaru kreatywności jako procent ogółu eksportu. Kolejnym z proponowanych pomiarów indeksu kreatywności jest Indeks Hong Kong Creativity Index przedstawiony przez J. Bacon-Shone’a i D. Hui (2011). Tak samo jak w przypadku innych propozycji liczenia tego kapitału składa się on z kilku segmentów. Pierwszy z nich to wskaźnik kreatywności gospodarczej, który został wyrażony przez takie charakterystyki, jak: (a) ocena efektywności, tj. wydatki poniesione na działalność przemysłów kreatywnych jako udział w PKB; udział osób zatrudnionych w przemysłach kreatywnych w ogólnej liczbie pracujących; udział dóbr kultury w eksporcie produktów ogółem oraz udział dóbr kultury w imporcie produktów ogółem; dochód ze sprzedaży produktów kultury w ogólnej sprzedaży produktów, dochód ze sprzedaży usług i informacji w zakresie elektroniki w ogólnej sprzedaży produktów; (b) zastosowanie nowych technologii: ocena zdolności lokalnych przedsiębiorstw do produkcji towarów na rynkach międzynarodowych; ocena możliwości adaptacji nowych technologii w przedsiębiorstwie; liczba złożonych patentów w przeliczeniu na jednego mieszkańca; udział wdrożonych patentów w ogólnej liczbie złożonych patentów; (c) inne formy aktywności: dzienny nakład gazet w przeliczeniu na jednego mieszkańca; liczba nowych tytułów książek i czasopism w przeliczeniu na jednego mieszkańca; liczba nowo powstałych utworów muzycznych w przeliczeniu na jednego mieszkańca; liczba nowo powstałych utworów literackich w przeliczeniu na jednego mieszkańca; liczba nowo wyprodukowanych filmów w przeliczeniu na jednego mieszkańca; liczba filmów przedstawianych przez ministerstwo kultury w przeliczeniu na jednego mieszkańca; liczba przedstawień wyprodukowanych przez ministerstwo sztuki w przeliczeniu na jednego mieszkańca; powierzchnia mieszkaniowa w nowych budynkach mieszkalnych w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Kolejnym z elementów jest wskaźnik kapitału strukturalnego/instytucjonalnego, który opisują: wskaźnik oceny niezależności


424

Małgorzata Podogrodzka

działalności gospodarczej; wskaźnik oceny korupcji, wskaźnik oceny niezależności prasy i audycji radiowych; procent mieszkańców używających komputera, procent mieszkańców mających dostęp do Internetu, procent mieszkańców posiadających stronę Web/Website, procent gospodarstw domowych korzystających z komputera, procent gospodarstw domowych korzystających z Internetu, liczba telefonów komórkowych w przeliczeniu na jednego mieszkańca, wydatki na kulturę w przeliczeniu na jednego mieszkańca, liczba publicznych bibliotek w przeliczeniu na jednego mieszkańca, liczba książek w bibliotekach publicznych w przeliczeniu na jednego mieszkańca, liczba miejsc w ośrodkach kulturalnych w przeliczeniu na jednego mieszkańca, liczba pomników w danym regionie, liczba muzeów w danym regionie, liczba miejsc wspólnotowych w przeliczeniu na jednego mieszkańca, liczba ośrodków miejskich w przeliczeniu na jednego mieszkańca, liczba przedsiębiorstw w przeliczeniu na jednego mieszkańca, kapitał finansowy danego regionu w PKB; kapitał inwestycyjny danego regionu w PKB. Wskaźnik kapitału ludzkiego wyrażony został przez: wydatki na badania i rozwój w sektorze biznesu w PKB, wydatki na badania i rozwój w sektorze edukacji w PKB, wydatki na badania i rozwój w sektorze publicznym w PKB, wydatki na badania i rozwój na szkolnictwo wyższe w PKB, odsetek ludność w wieku 15 lat i więcej posiadających wykształcenie wyższe, udział osób zatrudnionych w sektorze badania i rozwój w ogólnej liczbie osób pracujących; liczba turystów w przeliczeniu na jednego mieszkańca, liczba imigrantów w przeliczeniu na jednego mieszkańca, liczba emigrantów w przeliczeniu na jednego mieszkańca, liczba zagranicznych pracowników w przeliczeniu na liczbę pracujących. Wskaźnik kapitału społecznego określają zaś takie charakterystyki, jak: odsetek najniżej zarabiających, odsetek osób na granicy ubóstwa, udział wydatków na działalność socjalną w ogólnej kwocie wydatków publicznych; wskaźnik zaufania społecznego, wskaźnik zaufania instytucjonalnego, wskaźnik współpracy międzyludzkiej, wskaźnik kontroli społecznej, wskaźnik różnorodności, wskaźnik akceptacji różnorodności, wskaźnik oceny akceptacji imigrantów, wskaźnik akceptacji odmiennych stylów życia, wskaźnik oceny akceptacji nowych i tradycyjnych wartości, uczestnictwo w organizacjach społecznych. Ostatnim z komponentów kapitału kreatywnego jest wskaźnik kapitału kulturowego, który charakteryzują następujące zmienne: wydatki na kulturę i sztukę w ogólnej kwocie wydatków publicznych, wydatki gospodarstw domowych na kulturę w ogólnej kwocie wydatków, ocena wartości miejsca dla kreatywnej działalności oraz liczba kreatywnych miejsc; liczba form kreatywnej aktywności, liczba osób uczestniczących w kreatywnej aktywności, liczba osób wypożyczających książki z bibliotek publicznych w przeliczeniu na jednego mieszkańca, średni tygodniowy czas korzystania przez osobę z Internetu, liczba osób odwiedzających muzea, liczba widzów w teatrach, liczba widzów w kinach. W zaprezentowanych sposobach wyznaczania potencjalnego kapitału kreatywnego niezależnie od liczby i jakości opisujących go zmiennych sposób jego pomiaru jest bardzo podobny. Dla każdej z wyróżnionych zmiennych buduje się listę rankingową według jej wartości tak, aby była ona stymulantą dla wzrostu


KAPITAŁ KREATYWNY A ROZWÓJ GOSPODARCZY REGIONU W POLSCE

425

tego kapitału dla danej jednostki przestrzennej (miasto, powiat, województwo, kraj). Następnie każdej jednostce przypisuje się numer pozycji zajmowanej na każdej z tych list. W kolejnym kroku sumujemy te wartości i ponownie budujemy nową listę rankingową. Im wyższa pozycja jednostki na tej liście rankingowej, tym wyższe wartości „pojedynczych” wskaźników, a zatem i wskaźnika kreatywności. Z przedstawionych propozycji pomiaru kapitału kreatywnego wynika, że dobór charakterystyk go opisujących nie jest tożsamy. Zależy on w dużym stopniu od warunków społeczno-gospodarczych kraju, dla którego jest on konstruowany, jak i od możliwości pozyskania stosownych danych. Dlatego też w dalszej części artykułu zostanie przedstawiona propozycja jego pomiaru dla Polski, trudno bowiem znaleźć w literaturze polskiej takie całościowe ujęcie tego zagadnienia.

4. PROPOZYCJA POMIARU KAPITAŁU KREATYWNEGO DLA POLSKI I JEGO WPŁYW NA POZIOM GOSPODARCZEGO ROZWOJU REGIONU Zaproponowany przez R. Floridę pomiar potencjału kreatywnego 3T regionu składa się z trzech komponentów, tj. wskaźników talentu, technologii i tolerancji. Każdy z nich w nieco odmienny sposób ukazuje zdolności regionu do osiągnięcia wyższego poziomu rozwoju ekonomicznego, ale każdy z nich jest tak samo ważny. Pierwszy mierzy natężenie potencjału twórczego zawartego w jego mieszkańcach, drugi odnosi się do efektywności jego mieszkańców do tworzenia nowych technologii, a trzeci określa relacje międzyludzkie umożliwiające podjęcie decyzji o zamieszkaniu osób „trzecich” na danym obszarze. Jednocześnie zmienne opisujące te segmenty kapitału uwzględniają specyfikę kraju, dla którego miara ta jest wyznaczana, tzn. dla USA. Do wyznaczania indeksu kreatywności dla Polski zaproponowano nieco inne zmienne opisujące te poszczególne komponenty oraz dołączenie jeszcze jednego tzn. wskaźnika „teren”. Odmienność zachowań społeczno-kulturowych populacji Polski i USA oraz różne ich struktury ludności według cech demograficznych uzasadniają takie podejście. Pierwszy z omawianych składników indeksu kreatywności, tj. indeks „talent”, został opisany przez takie zmienne, jak: 1) gęstość zaludnienia, tj. liczba osób w wieku 25–65 przypadająca na 1 km2 (charakterystyka ta wyraża prawdopodobieństwo wystąpienia osoby kreatywnej); 2) odsetek ludności zamieszkałej w miastach (miejsce zamieszkania miasto-wieś determinuje dostępność do infrastruktury sprzyjającej rozwojowi zainteresowń oraz ich realizacji); 3) odsetek ludności w wieku 25–65 lat w ogólnej liczbie ludności. Wiek jest czynnikiem określającym zdolność do podejmowania ryzykownych decyzji, tzn. takich, które są odmienne od ogólnie przyjętych i jednocześnie określa zdolność do ich realizacji. Jednocześnie charakterystyka ta jest istotnie skorelowana z poziomem wykształcenia. Im ten poziom wyższy, tym zbiorowość młodsza.


426

Małgorzata Podogrodzka

Proponowane zmienne nie są ze sobą skorelowane3, ale odznaczają się umiarkowanym przestrzennym zróżnicowaniem, poza gęstością zaludnienia4. Mimo małej ich wartości dyskryminacyjnej uznajemy jednakże, że są one ważne z punktu widzenia określenia natężenia indeksu „talent” dlatego też, wszystkie one uwzględnione zostaną w prowadzonej analizie. Zakładamy również, że każda z tych zmiennych stymuluje wzrost kapitału kreatywnego regionu. Sposób konstrukcji indeksu „talent” oraz wszystkich pozostałych indeksów jest analogiczny jak w prezentowanej literaturze przedmiotu, tzn. oparty na metodzie rankingowej. Dzieląc województwa na cztery równoliczne grupy według wartości indeksu „talent” można zauważyć, że regiony północno-zachodniej i południowo-zachodniej Polski odznaczały się jego najwyższym zasobem. Już nieco niższymi jego wartościami charakteryzowała się część środkowo-zachodnia kraju, a jeszcze niższymi – województwa rozlokowane w części środkowo-wschodniej oraz środkowo-zachodniej. Najmiej zaś kapitału kreatywnego określonego przez indeks „talent” odnajdujemy na obszarze przygranicznym wschodniej Polski (tab. 2 i rys. 2). Drugi ze składników indeksu kreatywności, tj. wskażnik tolerancji wyrażono przez takie charakterystyki, jak: 1) relacja między liczbą osób przybywających i opuszczających dany obszar a liczbą mieszkańców (saldo migracji); 2) relacja między liczbą osób kształcących się w szkołach wyższych (studentów) a liczbą mieszkańców; 3) relacja między liczbą rozwiązanych małżeństw a liczbą zawartch małżeństw. Między miarą określajacą zdolność do przemieszczania się ludności a liczbą osób kształcących się na poziomie wyższym występuje istotna zależność, natomiast jej brak odnotowujemy w połączeniu ze współczynnikiem zawartych/rozwiązanych małżeństw5. Jednocześnie miary przestrzennego zróżnicowania tych charakterystyk wskazują na bardzo duży oraz umiarkowany poziom ich dyskryminacji6. Dlatego też do wyznaczenia indeksu tolerancji zostaną wykorzystane informacje o każdej z nich, przyjmując jednocześnie, że stymulują one wzrost kapitału kreatywnego regionu. Przestrzenny obraz rozkładu województw według wartości kapitału kreatywnego określonego przez indeks tolerancji był znacznie bardziej zróżnicowany niż dla indeksu „talent”. Regiony odznaczające się podobnym jego poziomem były rozlokowane w różnych częściach kraju i nie tworzyły zwartych przestrzennie obszarów (tab. 3 i rys. 3). 3 Współczynnik korelacji między gęstością zaludnienia a odsetkiem ludności zamieszkałej w miastach wynosił 0,371 oraz między gęstością zaludnienia a odsetkiem ludności w wieku 25–64 lata – 0,016. 4 Współczynnik zmienności dla gęstości zaludnienia na 1 km2 wynosił 59,8%, dla odsetka ludności zamieszkałej w miastach 17,0%, dla odsetka ludności w wieku 25–64 lata – 1,4%. Natomiast obszar zmienności przyjmował odpowiednio wartości: 317,0; 36,6 i 2,6. 5 Współczynnik korelacji między saldem migracji a relacją między liczbą studentów a liczbą ludności wynosił 0,681; między saldem migracji a relacją między liczbą rozwodów a liczbą zawartych małżeństw – 0,080. 6 Współczynnik zmienności dla wartości bezwzględnej salda migracji wynosił 2,8%, relacji między liczbą studentów a liczbą ludności 0,2% oraz relacji między liczbą rozwodów a liczbą zawartych małżeństw 0,2%. Natomiast obszar zmienności przyjmował odpowiednio wartości: 4,9; 393,0; 1,0.


KAPITAŁ KREATYWNY A ROZWÓJ GOSPODARCZY REGIONU W POLSCE

427

Tabela 2. Lista rankingowa województw według zasobu kapitału kreatywności określonego przez indeks „talent” w 2010 r. Województwa

Pozycja na liście rankingowej

Dolnośląskie

15

Kujawsko-pomorskie

11

Lubelskie

1

Lubuskie

7

Łódzkie

12

Małopolskie

6

Mazowieckie

8

Opolskie

10

Podkarpackie

4

Podlaskie

3

Pomorskie

14

Śląskie

16

Świętokrzyskie

2

Warmińsko-mazurskie

5

Wielkopolskie

9

Zachodniopomorskie

13

Rysunek 2. Grupy województw według zasobu kapitału kreatywności określonego przez indeks „talent” w 2010 r. grupa I grupa II grupa III grupa IV*

* im kolor ciemniejszy, tym większy zasób kapitału kreatywnego wyznaczonego przez indeks „talent”. Źródło: obliczenia własne na podstawie danych z Rocznika Statystycznego Województw 2011 oraz EUROSTAT.


428

Małgorzata Podogrodzka

Tabela 3. Lista rankingowa województw według zasobu kapitału kreatywności określonego przez indeks „tolerancja” w 2010 r. Województwa

Pozycja na liście rankingowej

Dolnośląskie

8

Kujawsko-pomorskie

4

Lubelskie

5

Lubuskie

2

Łódzkie

13

Małopolskie

10

Mazowieckie

16

Opolskie

9

Podkarpackie

1

Podlaskie

14

Pomorskie

15

Śląskie

6

Świętokrzyskie

11

Warmińsko-mazurskie

12

Wielkopolskie

3

Zachodniopomorskie

7

Rysunek 3. Grupy województw według zasobu kapitału kreatywności określonego przez indeks „tolerancja” w 2010 r. grupa I grupa II grupa III grupa IV

Źródło: obliczenia własne na podstawie danych z Rocznika Statystycznego Województw 2011 oraz EUROSTAT.


KAPITAŁ KREATYWNY A ROZWÓJ GOSPODARCZY REGIONU W POLSCE

429

Kolejnym z komponentów indeksu kreatywności jest technologia. Opisują go takie zmienne jak: 1) wysokość nakładów (w zł) na działalność badawczo-rozwojową w przeliczeniu na 1 mieszkańca; 2) wysokość nakładów na działalność badawczo-rozwojową w relacji do PKB w %; 3) relacja między liczbą pracowników zatrudnionych w sektorze badawczo-rozwojowym a liczbą osób aktywnych zawodowo. Analiza korelacji wskazuje na istotną przestrzenną zależność między tymi wyróżnionymi zmiennymi7, zaś miary zróżnicowania – na ich wysoką wartość dyskryminacyjną8. Dlatego też do określenia zasobu indeksu technologii w poszczególnych województwach wykorzystano informacje o nich wszystkich. Podobnie jak w przypadku indeksu tolerancji, województwa odznaczające się zbliżonym poziomem wartości określonym przez indeks „technologia” były rozlokowane w różnych częściach kraju i tym samym nie tworzyły zwartych przestrzennie obszarów (tab. 4 i rys. 4). Tabela 4. Lista rankingowa województw wedug zasobu kapitału kreatywności określonego przez indeks „technologia” w 2010 r. Województwa Dolnośląskie

Pozycja na liście rankingowej 13

Kujawsko-pomorskie

7

Lubelskie

8

Lubuskie

1

Łódzkie

12

Małopolskie

15

Mazowieckie

16

Opolskie Podkarpackie

2 10

Podlaskie

4

Pomorskie

11

Śląskie

9

Świętokrzyskie

5

Warmińsko-mazurskie

6

Wielkopolskie Zachodniopomorskie 7

14 3

Współczynnik korelacji między nakładami na działalność badawczo-rozwojową w przeliczeniu na 1 mieszkańca a relacją nakładów na działalność badawczo-rozwojową do produktu krajowego brutto wynosił 0,869; zaś między nakładami na działalność badawczorozwojową a relacją między liczbą osób zatrudnionych w sektorze badawczo-rozwojowym a liczbą osób aktywnych zawodowo – 0,883. 8 Współczynnik zmienności dla nakładów na działalność badawczo-rozwojową w przeliczeniu na jednego mieszkańca wynosił 89,2%, dla relacji nakładów na działalność badawczo-rozwojową do produktu krajowego brutto 55,9%, dla relacji między liczbą osób zatrudnionych w sektorze badawczo-rozwojowym a liczbą osób aktywnych zawodowo 66,5%. Natomiast obszar zmienności przyjmował odpowiednio wartości: 774,6; 1,1; 7,6.


430

Małgorzata Podogrodzka

Rysunek 4. Grupy województw według zasobu kapitału kreatywności określonego przez indeks „technologia” w 2010 r. grupa I grupa II grupa III grupa IV

Źródło: obliczenia własne na podstawie danych z Rocznika Statystycznego Województw 2011 oraz EUROSTAT.

Oprócz wyżej wymienionych trzech komponentów indeksu kreatywności proponujemy dołączenie do niego jeszcze jednego, tzn. indeksu „teren”. Wskaźnik ten ukazuje walory przyrodnicze, kulturowe oraz bezpieczeństwa publicznego potencjalnego miejsca zamieszkania. Wydaje się, że w przypadku „oderwania” miejsca wykonywania pracy od miejsca zamieszkania czynniki te będą mieć coraz to większe znaczenie przy wyborze miejsca osiedlenia się na stałe, zwłaszcza dla osób wykonujących zawody twórcze. Proponujemy, aby indeks ten składał się z 13 zmiennych, które można pogrupować w następujący sposób: 1

grupa I zabezpieczenie lokalowe: 1) wskaźnik mieszkalnictwa, tj. relacja między liczbą lokali mieszkalnych oddanych do użytku a liczbą ludności (uznano, że zmienna ta jest stymulantą poziomu kreatywności regionu);

1

grupa II ekologia: 2) wskaźnik lesistości, tj. odsetek obszaru pokryty lasami (stymulanta); 3) wskaźnik pyłowego zanieczyszczenia powietrza, tj. ilość emisji gazów i pyłów w przeliczeniu na 1 km2 danego obszaru (destymulanta);

1

grupa III bezpieczeństwo społeczno-rodzinne: 4) wskaźnik bezpieczeństwa, tj. relacja między liczbą zgłoszonych przestępstw a liczbą ludności zamieszkałej na danym obszarze (destymulanta); 5) relacja między liczbą urodzeń a liczbą miejsc w żłobkach na danym obszarze (destymulanta); 6) relacja między liczbą dzieci w wieku 3–5 lat a liczbą miejsc w przedszkolach na danym obszarze (destymulanta);

1

grupa IV kultura: 7) relacja między liczbą wypożyczonych książek w bibliotekach publicznych a liczbą ludności (stymulatna); 8) relacja między liczbą osób uczestniczących w wydarzenicach teatralnych i muzycznych a liczbą ludności (stymulanta); 9) relacja między liczbą mieszkańców a liczbą domów kultury (destymulanta); 10) relacja między liczbą mieszkańców a liczbą klubów sportowych (destymulanta);


KAPITAŁ KREATYWNY A ROZWÓJ GOSPODARCZY REGIONU W POLSCE

1

431

grupa V ochrona zdrowia: 11) relacja między liczbą mieszkańców a liczbą łóżek szpitalnych (destymulanta); 12) relacja między liczbą mieszkańców a liczbą punktów ambulatoryjnych (destymulatna); 13) relacja między liczbą mieszkańców a liczbą pracujących lekarzy (destymulanta).

Ponieważ wśród wymienionych charakterystyk znalazły się i takie zmienne, które można uznać za destymulanty rozwoju kapitału kreatywnego, zostały one przekształcone na stymulanty w taki sposób, że wraz ze spadkiem ich wartości rośnie zasób kapitału indeksu „teren”. Wśród wymienionych zmiennych w poszczególnych grupach opisujących indeks „teren” tylko niektóre z nich były istotnie skorelowane, ale jednocześnie charakteryzowały się wysoką przestrzenną dyskryminacją. Dlatego też wszystkie zostaną uwzględnione w dalszych rozważaniach (tab. 5 i 6). Tabela 5. Przekrojowe współczynniki korelacji między zmiennymi opisującymi indeks „teren” w 2010 r. Grupa II Zmienne

zanieczyszczenie powietrza

Lesistość

–0,203

Grupa III zmienne

przestępstwa

żłobki

przedszkola

przestępstwa

1,000

–0,355

0,329

1,000

–0,487

żłobki Grupa IV

Zmienne

czytelnictwo książek

wydarzenia teatralne i muzyczne

liczba domów kultury

liczba klubów sportowych

Czytelnictwo książek

1,000

–0,236

0,429

0,691*

Wydarzenia teatralne i muzyczne

-

1,000

–0,016

0,059

Liczba wyjść do kina

-

-

0,105

0,110

Liczba domów kultury

-

-

1,000

0,859*

Grupa V Zmienne Liczba łóżek szpitalnych Liczba punktów ambulatoryjnych

liczba łóżek szpitalnych 1,000

liczba punktów ambulatoryjnych

liczba pracujących lekarzy

0,270

–0,371

1,000

0,538

* przy poziomie istotności 0,02 zależność między zmiennymi jest istotna. Źródło: obliczenia własne na podstawie danych z Rocznika Statystycznego Województw 2011 oraz EUROSTAT.


432

Małgorzata Podogrodzka

Tabela 6. Miary przestrzennego zróżnicowania zmiennych opisujących indeks „teren” w 2010 r. Grupa I Miary statystyczne

Grupa II

mieszkalnictwo

lesistość

Średnia arytmetyczna

3,3

29,9

Odchylenie standardowe

1,1

Grupa III

zanieczyszczenie powietrza

przestępstwa

żłobki

przedszkola

3,9

294,1

13,9

63,5

7,1

2,9

65,3

5,1

7,1

32,6

23,6

74,3

22,2

36,3

11,2

Wartość minimalna

1,8

21,1

1,1

175,0

7,3

53,3

Wartość maksymalna

5,5

49,0

13,4

397,0

25,6

80,1

Obszar zmienności

3,7

27,9

12,3

222,0

18,3

26,8

Współczynnik zmienności

Grupa IV Miary statystyczne

czytelnictwo książek

wydarzenia teatralne i muzyczne

liczba domów kultury

liczba klubów sportowych

Średnia arytmetyczna

3078,1

274,9

251,7

431,3

Odchylenie standardowe

343,7

106,0

104,5

210,7

11,2

38,5

41,5

48,9

Wartość minimalna

2551,0

106,0

90,0

148,0

Wartość maksymalna

3743,0

543,0

480,0

834,0

Obszar zmienności

1192,0

437,0

390,0

686,0

Współczynnik zmienności

Grupa V Miary statystyczne

liczba łóżek szpitalnych

liczba punktów ambulatoryjnych

liczba pracujacych lekarzy

Średnia arytmetyczna

216,2

1600,1

4958,6

Odchylenie standardowe

22,1

281,6

2924,8

Współczynnik zmienności

10,2

17,6

59,0

Wartość minimalna

178,0

1235,0

1782,0

Wartość maksymalna

257,0

2168,0

12239,0

79,0

933,0

10457,0

Obszar zmienności

Źródło: obliczenia własne na podstawie danych z Rocznika Statystycznego Województw 2011 oraz EUROSTAT.


433

KAPITAŁ KREATYWNY A ROZWÓJ GOSPODARCZY REGIONU W POLSCE

Wyznaczając zmienne syntetyczne dla każdej z omawianych grup charakterystyk opisujących zasób kapitału kreatywnego określonego przez indeks „teren”, można zauważyć, że tylko w niewielkim stopniu pozycje zajmowane przez województwa na zbudowanych listach rankingowych według wartości tych miar się pokrywały. Oznacza to, że udział tych zmiennych w zasobie kapitału kreatywnego był wyraźnie odmienny. Fakt ten uzasadnia zatem ich wybór w prowadzonych rozważaniach (tab. 7 i rys. 5). Tabela 7. Lista rankingowa województw według zasobu kapitału kreatywności określonego przez indeks „teren” dla zmiennych z grupy I, II, III, IV, V w 2010 r. Pozycja na liście rankingowej zmienne z grupy I

zmienne z grupy II

zmienne z grupy III

zmienne z grupy IV

zmienne z grupy V

14

5

7

11

6

Kujawsko-pomorskie

7

4

12

12

4

Lubelskie

5

6

13

13

10

Lubuskie

8

16

3

16

8

Łódzkie

6

2

10

6

7

Małopolskie

12

8

6

3

1

Mazowieckie

16

1

8

8

2

Opolskie

2

9

4

7

15

Podkarpackie

4

15

16

1

11

Podlaskie

10

13

15

15

16

Pomorskie

15

11

5

9

3

Śląskie

3

7

1

5

9

Świętokrzyskie

1

10

9

10

12

Warmińsko-mazurskie

9

14

14

14

13

Wielkopolskie

13

3

2

4

5

Zachodniopomorskie

11

12

11

2

14

Województwa

Dolnośląskie

Źródło: obliczenia własne na podstawie danych z Rocznika Statystycznego Województw 2011 oraz EUROSTAT.


434

Małgorzata Podogrodzka

Rysunek 5. Grupy województw według zasobu kapitału kreatywności określonego przez indeks „teren” dla zmiennych z grupy I, II, III, IV, V w 2010 r. grupa I

grupa II

grupa III

grupa IV

grupa V grupa I grupa II grupa III grupa IV*

* im kolor ciemniejszy, tym większy zasób kapitału wyznaczonego przez określoną grupę zmiennych. Źródło: obliczenia własne na podstawie danych z Rocznika Statystycznego Województw 2011 oraz EUROSTAT.

Podobnie jak wyznaczone wcześniej komponenty indeksu kreatywności również indeks „teren” charakteryzuje się relatywnie dużym zróżnicowaniem przestrzennym. Województwa odznaczające się najniższym jego zasobem były bowiem rozlokowane w różnych częściach Polski. Nieco wyższym już jego poziomem cechowały się zaś te, które były położone przede wszystkim w południowo-wschodniej części kraju. Natomiast w północno-zachodniej oraz południowo-zachodniej części Polski jego zasób był już znacznie wyższy w porównaniu do wyżej wymienionych obszarów, a w części wschodniej oraz środkowo-zachodniej Polski najwyższy (tab. 8 i rys. 6). Porównując miejsca zajmowane przez województwa na zbudowananych listach rankingowych według wartości kapitału kreatywności wyznaczonego dla trzech komponentów, tj. składającego się z indeksu tolerancji, technologii oraz talenu (3T) z ideksem zawierającym dodatkowo indeks „teren” (4T), można zauważyć, że nie zawsze były one takie same. Przyjmując, że o istotnej różnicy w zajmowanych pozycjach mówimy wtedy, gdy ich numery różnią się o trzy lub więcej miejsc, to dla 62,5% województw ocena poziomu zasobu kapitału kreatywnego nie uległa zmianie. Natomiast w przypadku województw: podlaskiego, zachodniopomorskiego i warmińsko-mazurskiego był on wyższy, jeżeli był liczony metodą 4T, natomiast dla wielkopolskiego, śląskiego i małopolskiego – niższy (tab. 9). Odmiennie kształtujące się pozycje województw na tych listach rankingowych wpłynęły również na różną ocenę ich regionalnego zasobu. Jednakże w obu przypadkach, tzn. dla indeksu 3T i 4T, województwa charakteryzujące się podobnym jego zasobem nie tworzyły zwartych przestrzennie obszarów. I tak, najniższym jego poziomem odznaczały się przede wszystkim województwa w południowo-wschodniej oraz środkowo-zachodniej części Polski. Województwa o nieco wyższym już jego zasobie rozlokowane były w różnych częściach kraju. Natomiast część północnej i południowo-środkowej Polski charakteryzowała się relatywnie dużym jego udziałem, a część środkowa – najwyższym (tab. 9 i rys. 7).


KAPITAŁ KREATYWNY A ROZWÓJ GOSPODARCZY REGIONU W POLSCE

435

Tabela 8. Lista rankingowa województw wedug zasobu kapitału kreatywności określonego przez indeks „teren” w 2010 r. Województwa Dolnośląskie Kujawsko-pomorskie

Pozycja na lislie rankingowej 11 9

Lubelskie

14

Lubuskie

13

Łódzkie

5

Małopolskie

3

Mazowieckie

4

Opolskie

6

Podkarpackie

7

Podlaskie

16

Pomorskie

10

Śląskie

1

Świętokrzyskie

8

Warmińsko-mazurskie Wielkopolskie Zachodniopomorskie

15 2 12

Rysunek 6. Grupy województw według zasobu kapitału kreatywności określonego przez indeks „teren” w 2010 r. grupa I grupa II grupa III grupa IV*

* im kolor ciemniejszy, tym większy zasób kapitału wyznaczonego przez określoną grupę zmiennych. Źródło: obliczenia własne na podstawie danych z Rocznika Statystycznego Województw 2011 oraz EUROSTAT.


436

Małgorzata Podogrodzka

Tabela 9. Lista rankingowa województw według wartości indeksu kreatywności 3T i 4T w 2010 r. Pozycja na liście rankingowej Województwa

indeks kreatywności 3T

indeks kreatywności 4T

13

15

Kujawsko-pomorskie

8

10

Lubelskie

2

3

Lubuskie

1

1

Łódzkie

14

14

Małopolskie

12

9

Mazowieckie

15

13

Opolskie

6

7

Podkarpackie

3

2

Podlaskie

5

8

Pomorskie

16

16

Śląskie

11

5

Świętokrzyskie

4

6

Warmińsko-mazurskie

9

12

10

4

7

11

Dolnośląskie

Wielkopolskie Zachodniopomorskie

Rysunek 7. Grupy województw według zasobu indeksu kreatywności 3T i 4T w 2010 r. grupa I grupa II grupa III grupa IV*

* im wyższy numer grupy, tym wyższy zasób kapitału kreatywnego w regionie. Źródło: obliczenia własne na podstawie danych z Rocznika Statystycznego Województw 2011 oraz EUROSTAT.


KAPITAŁ KREATYWNY A ROZWÓJ GOSPODARCZY REGIONU W POLSCE

437

Łącząc informacje o przestrzennym zróżnicowaniu kapitału kreatywnego oraz produktu krajowego brutto można zauważyć, że w tych województwach, gdzie poziom kapitału liczony metodą 3T był wysoki, wartość produktu krajowego brutto była również wysoka, a tam gdzie był on niski, również PKB był niewielki. Natomiast nie odnotowujemy takiej zależności w przypadku kapitału kreatywnego wyznaczonego z czterech komponetów, tj. 4T. Obserwacje te pozwalają przypuszczać, że poziom kapitału kreatywnego (ale nie na wszystkie jego elementy) może wpływać na przestrzenne różnice poziomu gospodarczego regionu. Wbrew oczekiwaniom, indeks „teren” nie ma tu bowiem istotnego znaczenia.

ZAKOŃCZENIE Przestrzenne zróżnicowanie poziomu społeczno-gospodarczego Polski i próby wyjaśnienia tych różnic pozostają w centrum zainteresowania wielu badaczy z różnych dyscyplin naukowych. Wśród licznych propozycji wyjaśnienia tego zjawiska szczególne miejsce zajmują analizy poświęcone rozważaniom na temat kapitału kreatywnego. Zdaniem twórcy tego pojęcia R. Floridy, stworzenie na danym obszarze takich warunków dla osób kreatywnych, aby zechciały się na nim osiedlić, może przez ich wiedzę i twórczą działalność w obszarze różnych dyscyplin gospodarczych przyciągać nowych inwestorów, zwłaszcza z branży wysokich technologii, a tym samym oddziaływać na rozwój ekonomiczny regionu. Wyniki przeprowadzonych rozważań na temat zróźnicowania poziomu gospodarczego województw wskazują, że w 2010 r. było ono umiarkowane, a regiony charakteryzujące się podobnym poziomem produktu krajowego brutto tworzyły mało zwarte obszary. Były one rozlokowane po całym obszarze Polski. Równocześnie większość z proponowanych przez nas charakterystyk opisujących kapitał kreatywny odznaczała się dużą wartością dyskryminacyjną oraz – podobnie jak dla PKB – województwa cechujące się podobnym poziomem ich wartości nie posiadały jednej wspólnej granicy. Łącząc zaś informacje o tych zjawiskach stwierdzono, że istotną dodatnią przekrojową zależność odnotowano między poziomem ekonomicznym regionu a kapitałem kreatywnym liczonym według formuły 3T (indeksy: talent, technologia, tolerancja). Jej brak wystąpił natomiast w połączeniu z indeksem kreatywności uwzględniajacym dodatkowo jeszcze indeks terenu. Bezpieczeństwo społeczno-kulturalne oraz walory ekologiczne terenu nie wpływały zatem na poziom rozwoju ekonomicznego terenu. Przeprowadzona analiza nie potwierdziła wszystkich postawionych na wstępie hipotez badawczych, ale wykazała, że w zależności od doboru zmiennych opisujących kapitał kreatywny można uzyskać nieco odmienne wnioski. Wydaje się również, że w Polsce elementy kształtujące atmosferę miejsca, nie mają jeszcze zbyt dużego znaczenia przy wyborze miejsca zamieszkania dla osób kreatywnych, a zatem w małym stopniu wpływają na rozwój ekonomiczny regionu.


438

Małgorzata Podogrodzka

LITERATURA Bacon-Shone J., Hui D. (2011), Design and construction of the Hong Kong Creativity Index, s. 91–102 (http://ec.europa.eu/education/lifelong-learning policy/doc/creativity/report/ hongkong.pdf – dostęp 03.04.2012). Bakhshi H., McVittie E., Simmie J. (2008), Creating Innovation. Do the creative industries support innovation in the wider economy? NESTA Research Report, March 2008, London. Bal-Domańska B. (2009), Wpływ gospodarki opartej na wiedzy na rozwój regionalny, “Wiadomości Statystyczne” nr 6, s. 84–97. Barrowclough D., Z. Kozul-Wright (2007), Creative Industries and Developing Countries: Voice, Choice and Economic Growth, Routledge, London. Bilton C., Leary R. (2002), What can managers do for creativity? Brokering creativity in the creative industries, “International Journal of Cultural Policy”, Vol. 8, s. 49–64. Bobirca A., Draghici A. (2011), Creativity and economic development, “World Academy of Science, Engineering and Technology”, No 59, s. 887–892. Chojnicki Z. (1996), Region w ujęciu geograficzno-systemowym, w: Podstawy regionalizacji geograficznej, T. Czyż (red.), Bogucki Wydawnictwo Naukowe, Poznań, s. 7–43. Chun-Hung N.G., Mok P., Ngai F., Wan-kan C., Yuen C. (2011), A study on creativity index (http://www.uis.unesco.org/culture/Documents/Hui.pdf – dostęp 03.04.2012). Cooke P., D. Schwartz (2007), Creative Regions: Technology, Culture and Knowledge Entrepreneurship, Routledge, London. Cowan T., Caplan B. (2004), Why do people underestimate the benefits of cultural competition?, “American Economic Review”, No. 94, s. 402–407. Cunningham S.D. (2004), The creative industries after cultural policy. A genealogy and some possible preferred futures, “International Journal of Cultural Studies”, Vol. 7, s. 105–115. Cunningham S.D., Cutler T., Hearn G., Ryan M. and Keane M. (2004), An Innovation Agenda for the Creative Industries: Where is the R&D, “Media International Australia Incorporating Culture and Policy”, No 112, s. 174–185. Czyż T. (2002), Zastosowanie modelu potencjału w analizie zróżnicowania regionalnego Polski, „Studia Regionalne i Lokalne”, nr 2–3, s. 5–14. Dańka-Borsiak B. (2009), Analiza wzrostu gospodarczego województw, “Wiadomości Statystyczne” nr 1, s. 50––59. Dworak E. (2011), Wpływ gospodarki opartej na wiedzy na kategorie makroekonomiczne, “Wiadomości Statystyczne” nr 7/8, s. 99–113. Filer R. (1984), A theoretical analysis of the economic impact of artists, resale royalties legislation, “Journal of Cultural Economics”, No. 8, s. 1–28. Florida R. (2002) The Rise of the Creative Class: and How It’s Transforming Work, Leisure, Community and Everyday Life, Basic Books, New York. Florida R. (2005), Cities and the Creative Class, “City & Community”, Vol. 2, s. 3–19. Florida R. (2007), The Flight of the Creative Class –- The New Global Competition for Talent, Harper Collins Publishers, New York. Florida R. (2008), Who’s Your City: How the Creative Economy is Making Where to Live the Most Important Decision of Your Life, Basic Books; Random House Canada. Florida R. (2010), Narodziny klasy kreatywnej, Narodowe Centrum Kultury, Warszawa.


KAPITAŁ KREATYWNY A ROZWÓJ GOSPODARCZY REGIONU W POLSCE

439

Gajda-Kontarowska M. (2012), Kontrowersja wokół metod pomiaru stabilności wzrostu gospodarczego, w: Ekonomia, J. Sokołowski, M. Rękas, G. Węgrzyn (red.), Wydawnictwo Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, Wrocław, s. 55–65. Garnham N. (2005), From cultural to creative industries, “International Journal of Cultural Policy”, No 11, s. 15–29. Gospodarka oparta na wiedzy (2007), W. Welfe (red.), PTE, Warszawa. Graham B. (2002), Heritage as knowledge: Capital or culture?, “Urban Studies”, Vol. 39, s. 1003–1017. Handbook of Creativity (1998), R.J. Sternberg (red.), Cambridge University Press. Handke C. (2006), Plain Destruction or Creative Destruction? Copyright Erosion and the Evolution of the Record Industry, “Review of Economic Research”, No 3, s. 29–51. Hesmondhalgh D., Prratt A. (2005), Cultural Industries and Cultural Policy, “International Journal of Cultural Policy”, No 11, s. 1–13. Higgs P., Cunningham S., Pagan J. (2007), Australia’s creative economy: Definitions of the segments and sectors, Technical Report, Faculty Research Office, CCI. Jeffcutt P. (2000), Management and the creative industries, “Culture and Organization”, Vol. 6, s. 123–127. Kern Ph., Runge J. “KEA briefing: towards a European creativity index” (http:// ec.europa.eu/education/lifelong-learning-policy/doc/creativity/report/kea.pdf, ps. 201–202 – dostęp 04.04.2012). Kreatywna gospodarka w mieście i aglomeracji (2012), A. Klasik (red.), Prace Naukowe UE w Katowicach, UE, Katowice. Kretschmer M., Klimis G.M., Choi J.C. (1999), Increasing Returns and Social Contagion in Cultural Industries, “British Journal of Management”, No. 10, s. 61–72. Lawrence T.B., Phillips N. (2002), Understanding cultural industries, “Journal of Management Inquiry”, Vol. 11, s. 430–441. Makroekonometryczny model gospodarki opartej na wiedzy (2006), W. Welfe (red), „Folia Oeconomica”, nr 229, UŁ, Łódź. Malina A., Malina P. (2005), Determinanty rozwoju regionalnego Polski, “Wiadomości Statystyczne” nr 10, s. 68––78. Namyślak B. (2010), Sektor kreatywny w aglomeracji wrocławskiej, “Wiadomości Statystyczne” nr 7, s. 36––46. Oakley K. (2004), Not so cool Britannia: The role of the creative industries in economic development, “International Journal of Cultural Studies”, Vol. 7, s. 67–77. Pratt A. (2005), Cultural industries and cultural policy: an oxymoron?, “International Journal of Cultural Policy”, No. 11, s. 31–44. Roszkowski S. (2005), Kapitał ludzki a wzrost gospodarczy w ujęciu wojewódzkim, “Wiadomości Statystyczne” nr 4, s. 46–66. Scott A. J. (2004), Cultural-products industries and urban economic development prospects for growth and market contestation in global context, “Urban Affairs Review”, Vol. 39, s. 461–490. Słaby T. (2002), Kultura i jej otoczenie rynkowe, “Wiadomości Statystyczne” nr 11, s. 56–64. Sztaudynger I. (2003), Próba ekonometrycznego określenia wpływu kapitału społecznego na wzrost gospodarczy, “Gospodarka Narodowa”, nr 11–12, s. 1–18. Sztaudynger I. (2009), Rodzinny kapitał społeczny a wzrost gospodarczy w Polsce, „Ekonomista” nr 2, s. 189–210.


440

Małgorzata Podogrodzka

Zienkowski L. (red.) (2003), Wiedza a wzrost gospodarczy (2003), L. Zienkowski (red.), Scholar, Warszawa.

STRESZCZENIE Zróżnicowany przestrzennie poziom ekonomiczny Polski oraz próby określenia kształtujących go determinant pozostają w centrum uwagi wielu badaczy z różnych dyscyplin nauki. Celem artykułu jest ukazanie dysproporcji w tym poziomie według województw oraz wyodrębnienie tych obszarów Polski, gdzie jest on podobny. Podobną analizę przeprowadzono też dla kapitału kreatywnego, który został określony przez cząstkowe indeksy: talent, technologia, tolerancja i teren. Pierwsze trzy składniki wyznaczają indeks kreatywności 3T, a wszystkie razem indeks 4T. Łącząc informacje o przestrzennym zróżnicowaniu omawianych zjawisk, starano się odpowiedzieć na pytanie, czy w województwach odznaczających się wysokim poziomem produktu krajowego brutto odnotowujemy również wysokie wartości kapitału kreatywnego, niezależnie od sposobu jego liczenia. Wyniki przeprowadzonych analiz nie pozwalają na jednoznaczną odpowiedź, zależy ona bowiem od sposobu pomiaru tegoż kapitału. Słowa kluczowe: rozwój gospodarczy, kapitał kreatywny, R. Florida.

CREATIVE CAPITAL AND ECONOMIC DEVELOPMENT IN POLISH REGIONS ABSTRACT Regional differences in economic development in Poland and their determinants have been of interest to researchers spanning many scientific fields. The paper juxtaposes similarities and imparities in economic development with the equivalent distribution of creative capital. For the purpose of the study the variable of creative capital was conceived of as composed of talent, technology, tolerance and territory factors. The former three form 3T index of creative class (as suggested by R. Florida), while all four – 4T index. The paper correlates regional economic development with creative capital indexes. The results are inconclusive and depend on the assumed measures of such capital. Keywords: economic development, creative class, R. Florida. JEL Classification: A11, A12, E61, J08, H00


STUDIA EKONOMICZNE 1 ECONOMIC STUDIES NR 3 (LLXXVIII) 2013

Arkadiusz Sieroń*

ŚREDNIOWIECZNI ISLAMSCY UCZENI NIEZNANYMI PREKURSORAMI WSPÓŁCZESNEJ EKONOMII? WPROWADZENIE Jest zdumiewające, że współczesna historia myśli ekonomicznej niemal zupełnie pomija dorobek cywilizacji Islamu. Przykładowo, Joseph Schumpeter (1954, s. 70) uważa, że św. Tomasz z Akwinu (1225–1274) właściwie jako pierwszy od upadku Rzymu ponownie na poważnie zajął się tematyką ekonomiczną. Cały okres „pomiędzy” uważa za „wielką przerwę” (great gap)1 w historii ekonomii. O cywilizacji Islamu, która właśnie od połowy VIII w. do połowy XIII w. znajdowała się w stanie swojej największej świetności (tzw. złoty wiek Islamu), silnie oddziałując na kulturę i naukę Europy, nie znajdziemy ani słowa w jego książce2. Jest to zaskakujące z dwóch powodów. Po pierwsze, Hiszpania, w której działali uczeni ze szkoły w Salamance – uważani przez niektórych badaczy (oprócz Schumpetera są to m.in. M. Grice-Hutchison (1952), R. Roover (1955), A. Chaufen (1986), M.N. Rothbard (2006) oraz J. Huerta de Soto (2010) za prekursorów nowożytnej, naukowej myśli ekonomicznej – pozostawała pod silnym wpływem kultury Islamu3. * Doktorant w Instytucie Nauk Ekonomicznych, Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. 1 Tym określeniem J. Schumpeter nazywa pierwszy podrozdział drugiego rozdziału, w którym po krótkim przyjrzeniu się Bizancjum i epoce karolińskiej oraz stwierdzeniu, że nie pojawiła się wtedy żadna interesująca myśl ekonomiczna, pisze, że „możemy bezpiecznie teraz przeskoczyć ponad 500 lat do epoki św. Tomasza z Akwinu” (Schumpeter, 1954, s. 70; tłum. A.S.). 2 Podobne pominięcie ekonomicznego dorobku średniowiecznych islamskich uczonych można znaleźć w wielu innych pracach – zarówno zagranicznych, takich jak: Spiegel (1991) czy Landreth, Colander (2012), jak i polskich, np. Stankiewicz (2006) czy Bartkowiak (2008). 3 P. Hitti uważa nawet, że „muzułmańska Hiszpania napisała jeden z najjaśniejszych rozdziałów w intelektualnej historii średniowiecznej Europy” (Hitti, 1943, s. 174; tłum. A.S.).


442

Arkadiusz Sieroń

Po drugie zaś, wpływ intelektualnego dorobku uczonych islamskich (takich np. jak: Ibn Hazm, Awicenna, Awerroes, Al-Farabi, Al-Razi czy Al-Kindi) na filozofię i naukę Zachodu jest od dawna bardzo dobrze rozpoznany (Haskins, 1927). Celem artykułu jest próba rewizji tezy „wielkiej przerwy” (great gap) i wykazanie, że średniowieczni uczeni islamscy4 prezentowali wysoki poziom rozumowania ekonomicznego, co może stanowić podstawę do tego, aby to właśnie ich traktować jako prekursorów współczesnych ekonomistów. Środkiem do tego celu będzie przedstawienie dorobku kilku uczonych islamskich. Na koniec wskażę kilka potencjalnych kanałów, przez które cywilizacja islamu mogła oddziaływać na szkołę z Salamanki. W ten sposób chciałbym przyczynić się do potwierdzenia tezy, według której bardziej prawdopodobnym przebiegiem wydarzeń był stopniowy rozwój myśli ekonomicznej – od Greków, przez uczonych islamskich, do chrześcijańskich scholastyków – niż nagłe odrodzenie myśli ekonomicznej wraz z ukończeniem Sumy teologicznej (Summa theologiae) św. Tomasza z Akwinu w drugiej połowie XIII wieku5. Innymi słowy, chcę pogłębić rewizję historii myśli ekonomicznej o kolejny poziom, tzn. zasugerować, że analizę myśli ekonomicznej warto, być może, poszerzyć nie tylko o hiszpańskich scholastyków z Salamanki, ale także o islamskich uczonych.

AL-GHAZALI Ten pobieżny przegląd6 wypada zacząć od Al-Ghazaliego (ok. 1058–1111) nie tylko z tego powodu, że był jednym z największych filozofów i teologów islamskich, ale przede wszystkim dlatego, że św. Tomasz z Akwinu mógł, jak się wydaje, czerpać z jego dorobku (por. m.in. O’Leary, 1922, s. 208; Rescher, 1966, s. 156– 157; Sheikh, 1982, s. 109–110)7. Największym wkładem Al-Ghazaliego było wyjaśnienie tego, w jaki sposób powstaje rynek oraz dostrzeżenie kluczowej roli pieniądza dla racjonalnej kalkulacji ekonomicznej, a także tego, jakie funkcje pełnią przedsiębiorcy w gospodarce. Zacytujmy kilka fragmentów z jego prac: 4 Posługuję się terminem „islamscy”, gdyż nie wszyscy uczeni byli pochodzenia arabskiego, część była Persami. 5 Tezę tę można zilustrować dobrze znaną metaforą ukutą przez Bernarda z Chatres: „Jesteśmy karłami, którzy wspięli się na ramiona olbrzymów. W ten sposób widzimy więcej i dalej niż oni, ale nie dlatego, ażeby wzrok nasz był bystrzejszy lub wzrost słuszniejszy, ale dlatego, iż to oni dźwigają nas w górę i podnoszą o całą gigantyczną wysokość” (Jan z Salisbury, 1159–1955, s. 167). 6 Ograniczono się zaledwie do kilku uczonych; nie przedstawiono dokładnie ich poglądów, skupiając się jedynie na zademonstrowaniu, iż prezentowali głęboką znajomość podstawowych aspektów ekonomii na długo przed hiszpańskimi scholastykami ze szkoły w Salamance, nie mówiąc o Cantillonie czy Smicie). 7 Szczegółowe porównanie dorobku Al-Ghazaliego i św. Tomasza z Akwinu – por. Ghazanfar (2003c).


ŚREDNIOWIECZNI ISLAMSCY UCZENI NIEZNANYMI PREKURSORAMI WSPÓŁCZESNEJ…

443

„Możliwe, że rolnicy żyją tam, gdzie brakuje narzędzi rolniczych. Zaś kowale i stolarze tam, gdzie nie ma pożywienia. Także rolnicy potrzebują kowali i stolarzy i vice versa. Naturalnie, każdy pragnie zaspokoić swoje potrzeby poprzez wymianę części tego, co sam posiada. Może się jednak tak zdarzyć, że stolarz będzie potrzebował żywności, ale rolnik nie będzie potrzebował narzędzi. Albo rolnik może potrzebować narzędzi, ale stolarz żywności już nie. Taka sytuacja stwarza problemy. Powstaje więc presja na utworzenie miejsc wymiany, gdzie różne narzędzia oraz artykuły żywnościowe mogą być przechowywane z myślą o ich wymianie. Wtedy klienci przychodzą tam, by uzyskać potrzebne im dobra i w ten sposób powstają rynki [markets are established]. Rolnicy produkują na rynek i jeśli nie mogą wymienić swojej własności bezpośrednio, sprzedają ją z pewnym dyskontem kupcom, którzy podejmują się ich magazynowania i odsprzedawania następnie kupującym z zyskiem. Jest to prawdziwe dla wszystkich rodzajów dóbr” (Ghazanfar, Islahi, 2003, s. 28)8.

Widać tutaj, że Al-Ghazali jako jeden z pierwszych wskazuje na kluczową rolę przedsiębiorców w procesie rynkowym, których rola polega na magazynowaniu dóbr, aby udostępniać je klientom w dogodnym dla ich momencie, w zamian za osiąganie zysku. Bez kupców, którzy biorą na siebie ryzyko związane z przechowywaniem dóbr, powstanie rozwiniętych rynków byłoby niemożliwe. Podobnie uważał wiele lat później Cantillon, który pisał, że konsumenci magazynują u siebie w domach jedynie wino, inne produkty wolą zaś kupować po wyższych cenach, ale w mniejszych ilościach, zgodnie z ich bieżącymi potrzebami – w tym sensie przedsiębiorcy, którzy magazynują towary u siebie w sklepach, przejmują niejako na siebie niepewność od konsumentów (Sieroń, 2011, s. 8; por. Cantillon, 1959, s. 52–53). I drugi fragment, będący najpewniej kontynuacją poprzedniego: „I w ten sposób takie praktyki rozprzestrzeniają się na różne miasta i kraje. Ludzie podróżują do różnych miejsc, aby uzyskać narzędzia i jedzenie i przetransportować je. Sprawy gospodarcze jednostek dzieją się w miastach, które mogą nie posiadać wszystkich potrzebnych narzędzi, oraz na wsi, gdzie może brakować części pożywienia. Zaspokojenie ludzkich potrzeb wymaga więc transportu. Wyłania się więc klasa kupców, którzy transportują dobra z jednego miejsca do drugiego. Motywem tej działalności jest bez wątpienia chęć osiągnięcia zysków. Ci kupcy narażają się na wielkie trudy, aby zaspokoić potrzeby innych, by w ten sposób osiągnąć zyski, które następnie są przekazywane innym, w zamian za potrzebne kupcom dobra” (Ghazanfar, Islahi 2003, s. 29).

Al-Ghazali zwraca tu uwagę, że siłą napędową gospodarki, skłaniającą przedsiębiorców do działania, jest chęć osiągnięcia zysku9. Zdaje się również dostrzegać podstawową prawdę, że na wolnym rynku zysk można osiągnąć jedynie przez 8

Wszystkie tłumaczenia dorobku islamskich uczonych w tym artykule pochodzą z angielskich przekładów i są dokonane przez autora artykułu (A.S.). 9 O kluczowej roli przedsiębiorców oraz ryzyku, które oni podejmują, jeszcze dobitniej pisał perski książę Ibn Iskandar (XI w.): „Mądry człowiek mówi, że źródłem handlu jest przedsiębiorczość i świadome działanie kupców [merchants], którzy podążają za zyskiem [in the eagerness for gain], sprowadzając dobra ze Wschodu na Zachód i narażają swoje życie w górach i na morzach, bez względu na złodziei i zbójców i inne niebezpieczeństwa czyhające na drogach. To oznacza ryzykowanie pieniędzy i wymaga przedsiębiorczości [venturesome] i długowzroczności, aby mieć odwagę kupować dobra tam, gdzie jest na nie niski popyt [in little demand], w oczekiwaniu na wzrost ich ceny” – por. Hosseini (2003, s. 100). Widać więc wyraźnie, że teza Huerty de Soto


444

Arkadiusz Sieroń

zaspokojenie potrzeb innych, zaś każda działalność gospodarcza wiąże się z ryzykiem. Tym samym widać wyraźnie – wbrew temu, co zdaje się sugerować Roover (1967, s. 13) – że nie tylko św. Bernardyn ze Sieny (1380–1444) szczegółowo badał ekonomiczne funkcje przedsiębiorcy. Co więcej, Al-Ghazali pisał na ten temat kilkaset lat wcześniej od franciszkanina. „Powstanie dirhemów i dinarów (złotych i srebrnych monet) jest jednym z darów Boga. Wszystkie transakcje gospodarcze opierają się na tych dwóch rodzajach pieniądza. Są to metale, które same w sobie są bezużyteczne. Jednak ludzie ich potrzebują, by wymieniać je na różne rzeczy – żywność, odzienie i inne dobra. Czasem osoba potrzebuje czegoś, czego nie ma oraz posiada coś, czego nie potrzebuje. Przykładowo, jedna osoba może posiadać szafran, potrzebując jednak wielbłąda. Z kolei ktoś inny może posiadać wielbłąda, którego obecnie nie potrzebuje, i pragnąc szafranu. Jednakże, musi istnieć miernik wartości obu rzeczy podlegających wymianie [a measure of the two objects in exchange], ponieważ właściciel wielbłąda nie może dać całego wielbłąda za daną ilość szafranu. Nie istnieje podobieństwo między nimi pod względem wagi i formy. Te dwa dobra nie są bezpośrednio proporcjonalne, więc nikt nie mógłby wiedzieć, ile szafranu będzie odpowiadać wartości wielbłąda. Tego typu transakcje barterowe [barter transactions] byłyby bardzo trudne do przeprowadzenia. Różne dobra, takie jak opisane wyżej, potrzebują środka [a medium], który w sprawiedliwy sposób określałby ich wartość. Dopiero wtedy, kiedy oceny ich wartości są sformułowane, można określić, jaka ilość jednego dobra będzie odpowiadać ilości drugiego. Także będzie można wtedy stwierdzić, że, na przykład, wielbłąd jest warty 100 dinarów oraz że określona ilość szafranu również jest warta 100 dinarów” (Ghazanfar, Islahi, 2003, s. 33–34).

Abstrahując od typowego w tych czasach, również pośród chrześcijańskich scholastyków, poglądu o jałowości pieniądza oraz o tym, że warunkiem wymiany jest równość wymienianych dóbr, Al-Ghazali jest świadomy, jakie problemy stwarza barter (niepodzielność dóbr i brak miernika wartości). Poza tym zdaje się rozumieć, że bogactwo bierze się z większej ilości dóbr, nie zaś z większej ilości pieniądza, który stanowi tylko (i aż) powszechny środek wymiany. Zauważmy, że Al-Ghazali jasno stwierdza, że pieniądz jest niezbędnym warunkiem racjonalnej kalkulacji ekonomicznej, bez którego dokonywanie wymiany byłoby ekstremalnie trudne, gdyż nie byłoby można porównać wartości poszczególnych dóbr. Tym samym antycypuje on do pewnego stopnia stanowisko Misesa (2011, s. 45–46) w tzw. debacie kalkulacyjnej, według którego bez cen pieniężnych jakakolwiek racjonalna kalkulacja ekonomiczna jest niemożliwa. Dostrzeżenie przez Al-Ghazaliego kluczowej roli pieniądza w kalkulacji ekonomicznej doprowadziło go do ostrego potępienia fałszowania waluty: Wpuszczanie fałszywych monet do obiegu stanowi wielką niesprawiedliwość. Cały obrót gospodarczy na tym cierpi (…). Sfałszowanie jednego dirhema jest gorsze niż kradzież tysiąca dirhemów, gdyż akt kradzieży stanowi jeden grzech, który kończy się (2010, s. 410) o tym, że to hiszpańscy scholastycy jako pierwsi dostrzegli dynamiczną naturę rynku, jest nie do utrzymania.


ŚREDNIOWIECZNI ISLAMSCY UCZENI NIEZNANYMI PREKURSORAMI WSPÓŁCZESNEJ…

445

z chwilą popełnienia, podczas gdy sfałszowane monety krzywdzą wielu, którzy używają ich przez długi czas w transakcjach” (Ghazanfar, Islahi, 2003, s. 35).

Zacytuję teraz fragment, w którym jasno widać, iż Al-Ghazali był świadomy czasowego charakteru produkcji oraz tego, że istnieje wiele jej pośrednich etapów, które tworzą niezmiernie skomplikowaną strukturę, na co od zawsze zwracali uwagę ekonomiści austriaccy: „Powinno być oczywiste, że rośliny i zwierzęta nie mogą być jedzone i trawione w takim stanie, w jakim pierwotnie się znajdują. Każde takie dobro wymaga pewnych transformacji, mycia, mieszania oraz gotowania przed konsumpcją. Weźmy dla przykładu chleb. Najpierw rolnik musi przygotować ziemię i dbać o nią, do orania potrzebne są jednak byczek i odpowiednie narzędzia. Następnie ziemia jest nawadniana oraz oczyszczana z chwastów. Dopiero wtedy następują zbiory, zaś plony są myte i oddzielane od siebie. Potem ziarno jest mielone, aby uzyskać z niego mąkę. Tylko sobie wyobraźcie – jak wiele czynności jest potrzebnych, a wymieniliśmy przecież tylko niektóre. I wyobraźcie sobie liczbę ludzi zaangażowanych w wykonywanie tych rozmaitych działań i liczbę narzędzi wykorzystywanych podczas całego procesu, wykonanych z żelaza, drewna i kamienia etc. Jeśli ktoś by się nad tym dłużej zastanowił, doszedłby do wniosku, że prawdopodobnie wyprodukowanie nawet pojedynczej kromki chleba wymaga pomocy więcej niż tysiąca pracowników” (Ghazanfar, Islahi, 2003, s. 32).

Podobieństwo do słynnego tekstu Ja, Ołówek, w którym został opisany skomplikowany proces produkcji zwykłego ołówka, jest uderzające: „Moje drzewo rodowe rozpoczyna się prawdziwym drzewem, cedrem o prostych słojach, który rośnie w północnej Kalifornii i Oregonie. Teraz pomyśl o tych wszystkich piłach, ciężarówkach, linach i niezliczonych innych narzędziach, używanych przy ścinaniu i przewozie kłód cedrowych na bocznicę kolejową. Pomyśl o tych wszystkich ludziach i niezliczonych umiejętnościach, które są potrzebne do ich wyprodukowania: kopalnie rudy i huty stali, z której wykonuje się piły, topory, silniki; pola konopi, z których wykonuje się mocne liny. Pomyśl również o budynkach, stołówkach, kuchniach i uprawie roślin potrzebnych do jedzenia. Wiele tysięcy ludzi przyłożyło rękę do każdej filiżanki kawy wypitej przez drwali” (Read, 2009, s. 1–2).

Ostatni fragment jest z kolei zadziwiająco podobny do znanego opisu podziału pracy w fabryce szpilek autorstwa Smitha: „Nawet niewielka igła staje się użyteczna, dopiero gdy przejdzie przez ręce wytwarzających igły około dwadzieścia pięć razy, za każdym razem przechodząc przez inny proces” (Ghazanfar, Islahi, 2003, s. 32).

I tekst autorstwa Smitha: „Jednak przy obecnym sposobie wykonywania tej pracy jest ona nie tylko odrębnym zawodem, ale dzieli się jeszcze na szereg gałęzi, których większość stanowi również pewnego rodzaju odrębne zajęcia. Jeden robotnik wyciąga drut, drugi go prostuje, trzeci tnie, czwarty zaostrza, piąty szlifuje koniec dla osadzenia główki, by zrobić główkę potrzebne są dwie lub trzy oddzielne czynności. Odrębną pracą jest nałożyć ją, inną jeszcze pobielić szpilki; oddzielnym nawet zajęciem jest wetknąć szpilki w papier; w ten


446

Arkadiusz Sieroń

sposób ważne rzemiosło wyrobu szpilek podzielone jest na blisko 18 odrębnych czynności, które w pewnych manufakturach wykonują różni pracownicy, chociaż w innych ten sam pracownik wykonuje czasem dwie lub trzy czynności” (Smith, 1954, s. 10–11).

NASIR AD-DIN TUSI Równie niedoceniany jest Nasir ad-Din Tusi (1201–1274) – perski filozof, astronom, teolog, lekarz oraz pisarz. Jego główna zasługa polega na dostrzeżeniu, że podział pracy jest – jak ujmie to kilkaset lat później Mises (2007, s. 135) – „podstawowym zjawiskiem społecznym”. Zacytujmy obszerny fragment z jego dzieła, poświęconego etyce, pt. Akhlaq-i-Nasri: „Jeśli każda osoba musiałaby produkować dla siebie żywność, odzienie, narzędzia oraz budować sobie mieszkania, wielu ludzi mogłoby nie przeżyć, gdyż zapewnienie wszystkich tych rzeczy trwałoby bardzo długo. Odkąd ludzie jednak zaczęli ze sobą współpracować oraz specjalizować się w poszczególnych dziedzinach, produkując więcej niż potrzeba na ich własny użytek, i odkąd sprawiedliwość zaczęła rządzić wymianą między ludźmi, dobra zaczęły być dostępne dla wszystkich. Także Bóg stworzył ludzi różnych, tak aby mogli wykonywać różne zawody, by sobie nawzajem pomagać. To właśnie ten podział pracy [division of work] umożliwił powstanie międzynarodowego systemu gospodarczego [international structure and mankind’s economic system]. Odkąd ludzka egzystencja wymaga wzajemnej kooperacji i odkąd ta współpraca nie może odbywać się inaczej niż w ramach społecznych kontaktów, człowiek stał się zależny od społeczeństwa” (Ghazanfar, 2003b, s. 170–171).

Porównajmy powyższy cytat z tekstem Misesa: „Społeczeństwo to podział pracy i zespolone wysiłki różnych osób (…). Doświadczenie uczy, że działanie oparte na współpracy przebiega sprawniej i jest wydajniejsze niż osobne działanie samowystarczalnych jednostek” (Mises, 2007, s. 123, 141).

I kolejny fragment z pracy Nasira Tusi, w którym wyprzedza XX-wiecznego austriackiego ekonomistę: „Tę zależność jednostki od społeczeństwa nazywamy „tamaddun” (albo „mudun”, tj. miastem albo gospodarką). Określenie to wywodzi się od pojęcia „madina” oznaczającego zgromadzenie ludzi, którzy kooperują ze sobą poprzez wykonywanie różnych rzemiosł w celu zapewnienia sobie komfortu życia. Właśnie w ten sposób należy rozumieć zdanie, że człowiek ze swojej własnej natury jest istotą społeczną” (Ghazanfar, 2003b, s. 171).

I tekst autorstwa Misesa: „Społeczeństwo jest wynikiem świadomego i celowego zachowania się (…). Działania, które doprowadziły do społecznej współpracy, wskutek czego jest ona możliwa na co dzień, służą wyłącznie współpracy i zgodnemu współdziałaniu z innymi dla osiągnięcia określonych pojedynczych celów (…). Człowiek – działające zwierzę – staje się w rezultacie zwierzęciem społecznym” (Mises, 2007, s. 123).


ŚREDNIOWIECZNI ISLAMSCY UCZENI NIEZNANYMI PREKURSORAMI WSPÓŁCZESNEJ…

447

Jeszcze raz Nasir Tusi: „Jednakże, jeśli pozwolimy każdemu robić to, co chce, to zamiast współpracy może zaistnieć sytuacja, w której silniejszy może zawojować słabszego, chciwy zagarnąć wszystko dla siebie, zaś kłótnie pomiędzy ludźmi mogą przerodzić się we wzajemną zagładę. Dlatego niezbędne jest podjęcie praktycznych działań, w wyniku których każdy otrzyma to, na co sobie zasłużył, bez naruszania praw innych osób, oraz że realizuje swoje cele w duchu kooperacji [pursues his own interest in a spirit of cooperation]. Podejmowanie takich kroków nazywa się „siyasat”, czyli polityką” (Ghazanfar, 2003b, s. 171).

Widać tutaj wyraźnie, że ów filozof perski dostrzega niebezpieczeństwo istniejące w każdym społeczeństwie, tj. możliwość zastąpienia kooperacji agresją. Nie jest wiadome, czy Nasir Tusi uważał istnienie państwa za niezbędne, jednak na pewno dostrzegał konieczność istnienia sprawiedliwych praw gwarantujących ochronę własności i wolności jednostek. I już ostatni cytat z pracy tego uczonego: „Na podstawie tego wszystkiego jest jasne, że ekonomia polityczna jest nauką, która bada prawidłowości społecznego dobrobytu w celu wspierania wzajemnej współpracy, dzięki której osiągany jest postęp i której przedmiotem jest struktura społeczna [„political economy” is a science which studies uniform laws of public welfare, meant to encourage mutual cooperation for attaining real progress, and that its subject-matter is that structure of society], wyrastając jako rezultat zgromadzenia jednostek i służąc jako źródło ich działań nakierowanych na osiągnięcie perfekcji w swoich zawodach. Także każdy rzemieślnik (albo producent) koncentruje się na swoich fachu nie dlatego, że jest to dobre albo złe, ale dlatego, że to do niego należy, tzn. specjalizuje się w nim zgodnie ze społecznym zapotrzebowaniem [social requirement]” (Ghazanfar 2003b, s. 171 – podkreślenie A.S.).

Na podstawie tego fragmentu trudno byłoby zaprzeczyć, że Nasir Tusi jako pierwszy świadomie zdefiniował ekonomię (polityczną) jako naukę o pewnych prawach zachodzących w życiu społecznym, odchodząc od rozumienia ekonomii jako nauki o gospodarstwie domowym bądź finansach publicznych i wyprzedzając ekonomistów klasycznych. Dostrzegał również fundamentalne znaczenie podziału pracy dla wzrostu gospodarczego oraz fakt, że jednostki mogą realizować swoje własne cele w ramach społeczeństwa wyłącznie przez produkcję dóbr lub usług pożądanych przez innych ludzi.

IBN CHALDUN Trzecim uczonym islamskim, którego myśl zostanie zaprezentowana, będzie Ibn Chaldun (1332–1406), arabski filozof oraz historyk, który część swojego życia spędził w Grenadzie (co może sugerować jakieś związki z hiszpańskimi scholastykami), uważany za prekursora socjologii, choć niektórzy dostrzegają w nim także prekursora współczesnej ekonomii (Spengler, 1964).


448

Arkadiusz Sieroń

Ibn Chaldun, podobnie jak Nasir Tusi, dostrzegał fundamentalną rolę podziału pracy10: „Poszczególne jednostki nie mogą samodzielnie pozyskać wszystkich niezbędnych dóbr do życia. Wszyscy ludzie muszą współpracować do końca cywilizacji. To, co uzyskuje się w wyniku współpracy grupy jednostek, zaspokaja jednak potrzeby dużo większej liczby ludzi. Przykładowo, nikt samodzielnie nie jest w stanie wytworzyć pszenicy w ilości, jakiej potrzebuje. Ale kiedy sześć albo dziesięć osób – wliczając w to kowala i stolarza wytwarzających niezbędne narzędzia, właściciela woła, tych, którzy orzą pole oraz tych, którzy zbierają dojrzałe zboże – podejmuje działania, aby uzyskać potrzebną im żywność i pracują na rzecz tego celu czy to kolektywnie, czy oddzielnie [work toward that purpose either separately or collectively], uzyskują w wyniku swojej pracy ilość pożywienia, która znacznie przewyższy ich potrzeby. Połączona praca wyprodukuje więcej niż wynoszą potrzeby wytwórców” (Ali, 2006, s. 3).

Ibn Chaldun – podobnie jak Mises – uważa, że jednym z warunków zaistnienia podziału pracy, jest zdolność ludzi do myślenia – w domyśle: do zauważenia korzyści płynących z podziału pracy (Ali, 2006, s. 3). Jako drugi warunek przyjmuje zaś istnienie politycznej stabilności, za którą idzie bezpieczeństwo skłaniające ludzi do produkcji. Warto zwrócić uwagę, że ten arabski filozof zdaje się sugerować, na długo przed Smithem (1954, s. 19), że stopień podziału pracy zależy od rozległości rynku: „Zawody wymagane dla pozyskania niezbędnych dóbr do życia – takie jak krawiectwo, kowalstwo, stolarstwo itp. – istnieją w każdym mieście. Ale zawody specjalizujące się w wytwarzaniu dóbr luksusowych – m.in. szklarstwo, złotnictwo czy wytwarzanie perfum – będą istnieć tylko w miastach o wysoko rozwiniętej kulturze” (Ali, 2006, s. 4).

I kolejny fragment, w którym Ibn Chaldun antycypuje Smitha (1954, s. 46–47), tym razem jeśli chodzi o koncept „niewidzialnej ręki”: „Cywilizacja oraz jej kondycja, tak samo zresztą jak i koniunktura gospodarcza, zależą od wydajności ludzi oraz ich wysiłków na rzecz osiągnięcia własnych celów i zrealizowania zysków [civilization and its well-being as well as business propensity depend on productivity and people’s effort in all directions in their own interest and profit]” (Ali, 2006, s. 2).

Ibn Chaldun wykazuje również znajomość istoty prawa popytu i podaży: „Kiedy dóbr jest mało i są rzadkie, ceny rosną [when goods are few and rare, then prices go up]. Z drugiej strony, kiedy drogi są bezpieczne do podróżowania, zaś odle10

Relatywnie szeroko rozpowszechnione uznanie dla podziału pracy wśród uczonych ze świata islamu nie powinno dziwić, gdyż islam w tamtym okresie generalnie przychylniej patrzył na działalność handlową niż chrześcijaństwo (Cook, 1974, s. 226) – ostatecznie sam prorok Mahomet był kupcem. Przytoczmy jeszcze jeden cytat z pracy księcia Ibn Iskandara, poświęcony tym razem międzynarodowemu podziałowi pracy: „Dla swoich korzyści mieszkańcy Zachodu importują bogactwo Wschodu, zaś mieszkańcy Wschodu importują dla swoich korzyści bogactwo Zachodu, co stanowi instrument światowej cywilizacji. Nie mogłoby się to obejść bez handlu” – por. Hosseini (2003, s. 100).


ŚREDNIOWIECZNI ISLAMSCY UCZENI NIEZNANYMI PREKURSORAMI WSPÓŁCZESNEJ…

449

głości niewielkie, będzie istnieć znaczny transport dóbr. Wtedy pojawi się wielka ich ilość, co spowoduje obniżenie się cen” (Ali 2006, s. 6)11.

Tym samym widać, że Ibn Chaldun wyprzedza hiszpańskich scholastyków12. Porównajmy jego wypowiedź z fragmentem szesnastowiecznego dzieła autorstwa Martína de Azpilcuety: „Wszystkie towary drożeją, jeśli istnieje na nie duży popyt, zaś ich podaż jest niewielka” (Azpilcueta, 1556, s. 94, tłum. A.S.).

I kolejny fragment, w którym islamski uczony tłumaczy, dlaczego ceny żywności w bardziej zaludnionych miastach są niższe, mimo większego popytu: „Powodem takiej sytuacji jest to, że różne rodzaje zbóż należą do niezbędnych artykułów żywnościowych. Popyt na nie jest więc bardzo duży. Nikt nie zaniedbuje zaopatrzenia swojego domu na miesiąc lub rok. Każdy, kto produkuje żywność, będzie posiadał wielkie nadwyżki ponad potrzeby swoje i swojej rodziny. Ta nadwyżka będzie w stanie zaspokoić potrzeby wielu mieszkańców miasta. Nie ma więc wątpliwości, że mieszkańcy miast posiadają więcej żywności niż potrzebują. W konsekwencji ceny pożywienia są niskie, z wyjątkiem okresów różnych nieszczęść, zdarzających się zgodnie z niebiańskimi warunkami, które mogą wpłynąć na podaż żywności w określonych latach” (Ali, 2006, s. 6).

Zrozumienie mechanizmu cenowego doprowadziło Ibn Chalduna do stwierdzenia, że pogoń przedsiębiorców za zyskiem stanowi arbitraż, likwidujący m.in. geograficzne rozbieżności cenowe, co prowadzi do efektywnej alokacji rzadkich zasobów: „Powinno być jasne, że handel oznacza próbę osiągnięcia zysku, zwiększając kapitał poprzez kupowanie taniej i sprzedawanie drożej. Różnica nazywana jest „ribh”, czyli zyskiem [profit]. Próba osiągnięcia takiego zysku może być podejmowana poprzez magazynowanie dóbr w oczekiwaniu na wzrost cen. Albo kupiec może transportować dobra z kraju, w którym istnieje na nie niższy popyt, do kraju, w którym popyt na nie jest większy” (Ali, 2006, s. 8).

Widać tutaj także przyzwolenie (choć sformułowane implicite) na działalność spekulacyjną, co w owych czasach nie było takie oczywiste. Ibn Chaldun zastanawiał się również, skąd pochodzi bogactwo narodów. Na wiele lat przed merkantylistami zaprzeczył tezie, jakoby było ono wynikiem posiadania znacznych ilości złota.

11 Na marginesie zauważmy, że rozumienie prawa popytu i podaży wśród uczonych islamskich było dość powszechne. Dla przykładu przytoczmy cytat z pracy Ibn Taimiyaha (1263–1328), islamskiego teologa: „Także, jeśli pragnienie określonych dóbr rośnie, podczas gdy ich dostępność spada, ich cena rośnie [if desire for the goods increases, while its availability decreases, its price rises]. Z drugiej strony, jeśli dostępność dóbr rośnie, a ich pożądanie spada, cena się obniży” – por. Hosseini (2003, s. 103). 12 Należy jednak zauważyć, że już Pierre de Jean Olivi, francuski franciszkanin, który żył w latach 1248–1298 – a więc przed Ibn Chaldunem – pisał, że cena zależy od rzadkości, obiektywnej użyteczności i subiektywnej chęci posiadania – por. Rothbard (2006, s. 60).


450

Arkadiusz Sieroń

„Można zadać następujące pytanie: co stanowi istotę bogactwa narodów? W odpowiedzi należy zaznaczyć, że skarby złota, srebra, kamieni szlachetnych i sztućców niczym nie różnią się od innych minerałów i zgromadzonego kapitału z żelaza, miedzi, ołowiu i jakichkolwiek innych nieruchomości czy zwykłych minerałów. To cywilizacja powoduje jego powstanie dzięki ludzkiej pracy oraz odpowiada za jego wzrost bądź spadek” (Ali, 2006, s. 13). „Zwykli ludzie sądzą, że ich dobrobyt bierze się z majątku posiadanego przez nich albo z istnienia kopalni złota lub srebra w ich kraju w większej liczbie niż za granicą, albo że zgromadzili więcej złota starożytnych narodów. Ale tak nie jest (…). Wysoko rozwinięta cywilizacja przynosi duże zyski z powodu wielkiej ilości dostępnej pracy, która jest ich źródłem” (Ali, 2006, s. 13–14).

Ibn Chaldun zdecydowanie występował przeciwko nadmiernemu fiskalizmowi, traktując zbyt wysokie podatki jako jedną z przyczyn upadków państw: „Na początku dynastii opodatkowanie przynosi duże przychody z niewielkich podatków. Na końcu dynastii, opodatkowanie przynosi niewielkie przychody z dużych podatków” (Barlett, 2003, s. 2). „Na wczesnych etapach państwa stopy podatkowe są niskie, ale uzyskiwane są wysokie przychody. Wraz z upływem czasu i zmianami na tronie, królowie tracą swoje plemienne zwyczaje na rzecz bardziej cywilizowanych zachowań. Ich potrzeby i wymogi wzrastają (…) pod wpływem luksusów, w których byli wychowywani. Stąd nakładają nowe podatki na swoich poddanych (…) i znacznie podwyższają stopę starych podatków, aby zwiększyć przychód. (…) Ale biznes jest wrażliwy na efekty takiej podwyżki. Przedsiębiorcy stają się wkrótce zniechęceni z powodu niższych zysków ze względu na ciężar podatków… [For business men are soon discouraged by the comparison of their profits with the burden of their taxes…]. W konsekwencji produkcja spada, co obniża przychody z opodatkowania” (Cosma, 2009, s. 53).

Na podstawie powyższych fragmentów uważa się, że Ibn Chaldun był prekursorem koncepcji krzywej Laffera (Cosma, 2009, s. 53) i politycznego cyklu koniunkturalnego (Spengler, 1964, s. 289–293).

POTENCJALNE KANAŁY ODDZIAŁYWANIA CYWILIZACJI ISLAMU NA SZKOŁĘ Z SALAMANKI Rola uczonych islamskich w procesie ponownego odkrycia dzieł filozofów greckich i udostępnienia ich Zachodowi jest dobrze rozpoznana w literaturze (por. np. Haskins, 1927; Hitti, 1943; Myers, 1968)13, dlatego zajmiemy się tutaj tylko wskazaniem na szereg możliwości, w jaki sposób dorobek myśli islamskiej mógł wpływać na uczonych chrześcijańskich, w tym przede wszystkim na hiszpańskich scholastyków. Po pierwsze, w XI w. i na początku XII w. europejscy chrześcijanie (np. Adelard z Bath) odbywali liczne podróże do krajów arabskich, a następnie 13

Warto jednak zaznaczyć, że rola islamskich uczonych nie ograniczała się jedynie do tłumaczeń i powtórzeń. Wielu z nich wniosło oryginalny wkład w rozwój nauki. Jeśli chodzi o aspekty ekonomiczne, to Spengler (1964, s. 304) jasno stwierdza, że Ibn Chaldun dysponował znacznie większą wiedzą na tematy ekonomiczne niż starożytni Grecy.


ŚREDNIOWIECZNI ISLAMSCY UCZENI NIEZNANYMI PREKURSORAMI WSPÓŁCZESNEJ…

451

wracali do Europy, gdzie dzielili się zdobytą wiedzą (Poole, 1912, s. 52–53). Szczególnie interesujący może być fakt, iż w tym okresie, wzorując się na muzułmańskich seminariach, tworzono w Europie wiele uniwersytetów, w tym właśnie w Salamance (Shariff, 1966, s. 1367). Po drugie, od XI w. do XIV w. masowo tłumaczono arabskie dzieła na łacinę (Myers, 1964, s. 78) – szczególnie intensywnie we Francji, Włoszech (Uniwersytet w Neapolu14) i zwłaszcza w Hiszpanii (słynna szkoła tłumaczy w Toledo, którzy przetłumaczyli m.in. komentarze Awerroesa do Arystotelesa i dzieła Al-Ghazalego). Po trzecie, istniały silne kontakty handlowe między światem arabskim a Europą. Handel od zawsze cieszył się estymą w Islamie (Cook, 1974, s. 226), dlatego wielu kupców arabskich podróżowało po całej Europie, przenosząc różne zwyczaje i instytucje, takie jak np. weksle (siftajah) czy akredytywy (hawala) (Kramers, 1934). Wreszcie nie można zapominać o silnej ustnej tradycji przekazywania wiedzy – zwłaszcza w Hiszpanii, gdzie w tym okresie wiele osób było dwujęzycznych (Chejne, 1980, s. 112, 120) – wpływie zetknięcia się z kulturą Lewantu w wyniku wypraw krzyżowych (Izzedin, 1953, s. 42) oraz o tym, iż na europejskich dworach królewskich często przebywali islamscy uczeni (Menocal, 1985, s. 74–75).

PODSUMOWANIE Widać wyraźnie, że w obliczu przedstawionych faktów, dotyczących oddziaływania na siebie tych dwóch kultur oraz ekonomicznych przemyśleń wybranych uczonych islamskich, pominięcie wpływu cywilizacji Islamu na kształtowanie się myśli ekonomicznej Zachodu jest nieuprawnione. Postęp w nauce najczęściej ma charakter stopniowy, dopiero „stojąc na ramionach olbrzymów” można stworzyć coś wielkiego. Dlaczego jednak w historii myśli ekonomicznej powszechnie pomija się rolę uczonych islamskich jako pośredników pomiędzy dorobkiem starożytnej Grecji a chrześcijańskich scholastyków? Wydaje się, że może to wynikać z rosnącej wrogości do siebie obydwu cywilizacji od czasów wypraw krzyżowych oraz z upatrywania w filozofii islamskiej zagrożenia dla chrześcijaństwa. Jak uważają niektórzy badacze (por. np. Durant, 1950, s. 954), Akwinata napisał swoją Sumę teologiczną właśnie dla przeciwwagi arabskiej – a dokładniej awerroesowskiej (jako zdecydowanie mniej przychylnej neoplatonizmowi) – interpretacji Arystotelesa15. Miejmy nadzieję, że chęć dotarcia do 14 To właśnie na tym uniwersytecie, na którym były silne wpływy islamskiej kultury, św. Tomasz z Akwinu studiował i — dzięki działalności uczonych toledańskich, takich jak Michał Scottus i Hermann Alemannus — zapoznał się w młodości z filozofią Arystotelesa. 15 Awerroizm został potępiony w latach 1270 i 1277 przez biskupa Etienne Tempiera jako „radykalny arystotelizm”. Według Myersa (1964, s. 16, tłum. A.S.), celem życia Alberta Wielkiego i św. Tomasza z Akwinu było właśnie „pogodzenie arystotelesowskiej i muzułmańskiej filozofii z chrześcijańską teologią”. Nie dziwi teraz, dlaczego Akwinata mógł czerpać z Al-Ghazaliego, który swoje dzieła tworzył jako odpowiedź na zbytni, jego zdaniem, racjonalizm innych uczonych islamskich – konkretnie Awicenny – postrzegany jako zagrożenie zarówno dla islamu, jak


452

Arkadiusz Sieroń

prawdy okaże się obecnie silniejsza i historycy myśli ekonomicznej zwrócą swe oczy w stronę średniowiecznych uczonych islamskich – zwłaszcza, że niniejsza praca nie rości sobie w żadnym razie pretensji do wyczerpującego ujęcia tematu i stanowi zaledwie próbę zwrócenia uwagi na istniejącą lukę oraz zainspirowania do dalszych, bardziej systematycznych analiz16 – zwłaszcza, że potencjał jest ogromny: jak wskazuje Ghazanfar (2003a, s. 13), w latach 700–1400 tematy ekonomiczne poruszało ponad 30 uczonych islamskich. W tym artykule przedstawiono zaledwie najważniejsze osiągnięcia trzech uczonych islamskich, pomijając m.in. takie wybitne postacie, jak Abu Yousuf, który tworzył jeszcze przed arabską recepcją dzieł greckich17, czy wspomniany zaledwie w przypisie Ibn Tamiyah. Nie twierdzę bynajmniej, że uczeni islamscy18 przewyższali czy dorównywali hiszpańskim scholastykom pod względem zrozumienia praw rynku19, niemniej jednak prezentowali wysoki poziom pojmowania ekonomii – zwłaszcza, że tworzyli wcześniej od nich. Wydaje się zatem, że pominięcie ich osiągnięć w niemalże wszystkich książkach na temat historii myśli ekonomicznej jest sporym niedopatrzeniem, jeśli nawet nie błędem.

BIBLIOGRAFIA Ali S.S. (2006), Economic Thought of Ibn Khaldun (1332–1406 A.D.), IRTI, Islamic Development Bank. Azpilcueta M. (1556), Comentario resolutorio de usuras; w: M. Grice-Hutchinson (1952), The School of Salamanca: Readings in Spanish Monetary Theory, Clarendon Press, Oxford. i chrześcijaństwa. W dużym uproszczeniu różnice między awerroizmem a tomizmem dotyczą wzajemnego stosunku wiary i rozumu: według tego pierwszego poglądu światy religijne i filozoficzne są odrębnymi bytami (tzw. koncepcja dwóch prawd, według której to, co prawdziwe w filozofii, może być fałszywe w teologii i vice versa), podczas gdy według tego drugiego one wzajemnie się uzupełniają (tzw. koncepcja jednej prawdy, według której to, co prawdziwe w filozofii, musi być prawdziwe także w teologii i vice versa) — por. Ghazanfar (2003a, s. 17–18). 16 Na przykład do dokładnego zbadania, na ile (jeśli w ogóle) hiszpańscy scholastycy rzeczywiście znali i czerpali z ekonomicznego dorobku uczonych islamskich. Przykładowo, Lowry (1992, s. xi) twierdzi, że dzieła Al-Ghazalego były doskonale znane czołowym europejskim scholastykom. 17 Abu Yousuf pisał głównie na tematy związane z opodatkowaniem i inwestycjami publicznymi, opowiadając się za „sprawiedliwym systemem podatkowym” i antycypując kanony podatkowe Smitha: „Kiedy sprawiedliwość jest ustanowiona, kiedy uczciwie traktuje się ofiary ekscesów, i kiedy unika się opresji i tyranii, wtedy zapewnione jest zarówno ludzkie zbawienie, jak i wzmocnienie dobrobytu narodu — i przychody również rosną. Dobroczynność (barkaat) jest związana z praktyką sprawiedliwości, a nie opresji i tyranii. Wszelkie podatki, które są gromadzone poprzez opresję, prowadzą do destrukcji państwa” — por. Siddiqi, Ghazanfar (2003, s. 219). 18 Pytanie, czy uczeni islamscy tworzyli jakąś osobną, homogeniczną szkołę myślenia również pozostawiamy otwarte. Ograniczymy się tutaj tylko do sugestii, że być może charakterystyczne dla większości z tych myślicieli skupianie się na analizie roli przedsiębiorców, pieniądza, handlu i podziału pracy w gospodarce wynika z bardziej liberalnego traktowania działalności kupieckiej w świecie islamu w porównaniu z chrześcijaństwem. 19 Hiszpańscy scholastycy dysponowali z pewnością bardziej zaawansowaną teorią wartości. Część badaczy (np. Huerta de Soto, 2010) uważa, że to właśnie im należy przypisać opracowanie subiektywnej teorii wartości. Poza tym większe było ich rozumienie kwestii monetarnych czy bankowości.


ŚREDNIOWIECZNI ISLAMSCY UCZENI NIEZNANYMI PREKURSORAMI WSPÓŁCZESNEJ…

453

Barlett B. (2003), Supply-side Economics: „Voodoo-Economics” or Lasting Contribution, “Laffer Associates Supply Side Investment Research”, http://web2.uconn.edu/ cunningham/econ309/lafferpdf.pdf (data dostępu: 27.11.2012). Bartkowiak R. (2008), Historia myśli ekonomicznej, PWE, Warszawa. Cantillon R. (1959), Essai sur la nature du commerce en général, The Royal Economic Society, London. Chafuen A. (1986), Christians for Freedom: Late Scholastics Economics, Ignatius Press, San Francisco. Chejne A. (1980), The role of Al-Andalus in the movement of ideas between Islam and the West; w: Semaan, K.I. (red.), Islam and the West: Aspects of Intercultural Relations, State University of New York Press, Albany. Cook M.A., (1974), Economic developments; w: The Legacy of Islam, J. Schacht, C.E. Bosworth (red.), Clarendon Press, Oxford. Cosma S. (2009), Ibn Khaldun’s economic thinking, „Ovidius University Annals of Economics”, XIV, s. 52–57. Ghazanfar S.M. (2003a), Scholastic economics and Arab Scholars: The „Great Gap” thesis reconsidered, w: Medieval Islamic Economic Thought: Filling the „Great Gap” in European Economics, S.M. Ghazanfar (red.), RoutledgeCurzon, United Kingdom, s. 6−22. Ghazanfar S.M. (2003b), Post-Greek/pre-Renaissance economics, w: Medieval Islamic Economic Thought: Filling the „Great Gap” in European Economics, S.M. Ghazanfar (red.), RoutledgeCurzon, United Kingdom, s. 159–183. Ghazanfar S.M. (2003c), The economic thought of Abu Hamid Al-Ghazali and St Thomas Aquinas, w: Medieval Islamic Economic Thought: Filling the „Great Gap” in European Economics, S.M. Ghazanfar (red.), RoutledgeCurzon, United Kingdom, s. 184–208. Ghazanfar S.M., Islahi A.A. (2003), Economic thought of an Arab scholastic: Abu Hamid al-Ghazali, w: Medieval Islamic Economic Thought: Filling the „Great Gap” in European Economics, S.M. Ghazanfar (red.), RoutledgeCurzon, United Kingdom, s. 23–44. Grice-Hutchinson M. (1952), The School of Salamanca: Readings in Spanish Monetary Theory, Clarendon Press, Oxford. Haskins C.H. (1927), Renaissance of the Twelfth Century, Harvard University Press, Cambridge, Mass. Hitti P. (1943), The Arabs: A Short History, Princeton University Press. Hosseini H. (2003), Understanding the market mechanism before Adam Smith. Economic thought in medieval Islam, w: Medieval Islamic Economic Thought: Filling the „Great Gap” in European Economics, S.M. Ghazanfar (red.), RoutledgeCurzon, United Kingdom, s. 88–107. Huerta de Soto J. (2010), Juan de Mariana i hiszpańscy scholastycy, w: J. Huerta de Soto, Sprawiedliwość a efektywność, tłum. K. Śledziński, Fijorr Publishing, Warszawa, s. 399−412. Izzedin Nejla (1953), The Arab World: Past, Present, Future, Henry Regency, Chicago. Jan z Salisbury (1159–1955), The Metalogicon: a Twelfth-Century Defense of the Verbal and Logical Arts of the Trivium, University of California Press, Berkeley.


454

Arkadiusz Sieroń

Kramers J.H. (1934), Geography and Commerce, w: The Legacy of Islam, T. Arnold, A. Guillaume (red.), Clarendon Press, Oxford. Landreth H., Colander D.C. (2012), Historia myśli ekonomicznej, tłum. A. Szeworski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Lowry S.T. (1992), Perspectives on the Administration Tradition: From Antiquity to the Twentieth Century, Edward Elgar, Brookfield, VT. Menocal M.R. (1985), Pride and prejudice in medieval studies: European and Oriental, „Hispanic Review”, No. 53, s. 61–78. Mises L. (2007), Ludzkie działanie, tłum. W. Falkowski, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa. Mises L. (2011), Kalkulacja ekonomiczna w socjalizmie, tłum. J. Jabłecki, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa. Myers E.A. (1964), Arabic Thought and the Western World in the Golden Age of Islam, Frederick Ungar, New York. Myers E.A. (1968), Legacy of Arab culture to the western world, „The Muslim Digest”, Vol. 18, No. 6. O’Leary De Lacy (1922), Arabic Thought and Its Place in History, Kegan Paul, Tench, Trubner & Co., New York. Poole R.L. (1912), The Exchequer in the Twelfth Century, (http://socserv2.mcmaster. ca/~econ/ugcm/3ll3/poole/exchequer12c.pdf – data dostępu: 28.11.2012). Read L.E. (2009), Ja, Ołówek, tłum. Piotr Toboła-Pertkiewicz, Prohibita, Warszawa. Rescher N. (1966), Studies in Arabic Philosophy, University of Pittsburgh Press, Pittsburgh. Roover R. (1955), Scholastics economics: Survival and lasting influence from the sixteenth century to Adam Smith, “The Quarterly Journal of Economics”, Vol. LXIX, No. 2, s. 161−190. Roover R. (1967), San Bernardino of Siena and Sant’Antonino of Florence: The Two Great Economic Thinkers of the Middle Ages, Kress Library of Business and Economics, Boston. Rothbard M.N. (2006), Economic Thought Before Adam Smith: An Austrian Perspective on the History of Economic Thought, Vol. I, Ludwig von Mises Institute, Auburn, Ala. Schumpeter J. (1954), History of Economic Analysis, Routledge. Sharif M.M. (1966), A History of Muslim Philosophy, Vol. II, Otto Harrassowitz, Weisbaden. Sheikh M.S. (1982), Islamic Philosophy, Octagon Press, London. Siddiqi M.N., Ghazanfar S.M. (2003), Abu Yousuf’s economics of public finance, w: Medieval Islamic Economic Thought: Filling the „Great Gap” in European Economics, Ghazanfar S.M. (red.), RoutledgeCurzon, United Kingdom, s. 209–227. Sieroń A. (2011), Funkcje przedsiębiorcy w gospodarce rynkowej, praca licencjacka SGH (http://mises.pl/blog/2011/11/19/sieron-funkcje-przedsiebiorcy-w-gospodarce-rynkowej/ – data dostępu: 9.05.2012). Smith A. (1954), Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów. t. 1, tłum. S. Wolff, O. Einfeld, Z. Sadowski, PWN, Warszawa. Spengler J. (1964), Economic thought of Islam: Ibn Khaldun, „Comparative Studies in Society and History”, Vol. 6, No. 3, s. 268–306. Spiegel H.W. (1991), The Growth of Economic Thought, Duke University Press. Stankiewicz W. (2006), Historia myśli ekonomicznej, PWE, Warszawa.


ŚREDNIOWIECZNI ISLAMSCY UCZENI NIEZNANYMI PREKURSORAMI WSPÓŁCZESNEJ…

455

STRESZCZENIE Celem pracy jest rewizja standardowej prezentacji historii myśli ekonomicznej, według której między upadkiem starożytnych cywilizacji a rozwojem scholastyki zapoczątkowanym przez św. Tomasza z Akwinu nie analizowano problemów ekonomicznych. Aby udowodnić niedostatki tezy o „wielkiej przerwie”, zbadano dorobek ekonomiczny trzech wybranych uczonych islamskich – Al-Ghazaliego, Nasira ad-Din Tusiego oraz Ibn Chalduna. Na podstawie przeprowadzonej analizy autor dochodzi do wniosku, iż uczeni islamscy reprezentowali wysoki poziom rozumowania ekonomicznego, formułując wiele ciekawych spostrzeżeń, często antycypując dokonania późniejszych ekonomistów. Uważa więc, że badacze islamscy mogli wpłynąć na myślicieli scholastycznych – zwłaszcza na szkołę z Salamanki, gdyż w Hiszpanii wpływy islamu były najsilniejsze – a wobec tego mogą być nieznanymi prekursorami współczesnej ekonomii. Słowa kluczowe: średniowieczni uczeni islamscy, średniowieczna islamska myśl ekonomiczna, prekursorzy współczesnej ekonomii, scholastyczna ekonomia, szkoła z Salamanki.

ARE MEDIEVAL ISLAMIC SCHOLARS UNKNOWN PRECURSORS OF MODERN ECONOMICS? ABSTRACT The aim of this paper is to revise the mainstream view of the history of economic thought, according to which nothing of relevance to economics was conceived and written anywhere in the world between the fall of ancient civilizations and the development of scholasticism initiated by St. Thomas Aquinas. To verify the limits of the “Great Gap” thesis, we examine the economic thought of three selected Islamic scholars: Al-Ghazali, Nasir Tusi and Ibn Khaldun. On the basis of this analysis, we claim that Islamic scholars were sophisticated economic thinkers, who made many insightful remarks, often anticipating later economists. Therefore, we suggest that Islamic scholars could affect scholastic thinkers – most likely those from the Salamanca School, since the influence of Islam in medieval Europe was strongest in Spain – and therefore may be unknown forerunners of modern economics. Keywords: medieval Islamic scholars, medieval Islamic economic thought, precursors of modern economics, scholastic economics, Salamanca School. JEL Classification: B11, B31


STUDIA EKONOMICZNE 1 ECONOMIC STUDIES NR 3 (LLXXVIII) 2013

Michał Zajfert*

KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO – DOŚWIADCZENIA OSTATNICH 20 LAT TRANSFORMACJI KOLEI W POLSCE WSTĘP Trudności z wdrożeniem mechanizmów racjonalnej organizacji i finansowania kolejowych przewozów pasażerskich o charakterze użyteczności publicznej w optymalnym dla społeczeństwa zakresie sprawiają, że już od ponad 20 lat ich realizacja w Polsce daleka jest od doskonałości. Powoduje to negatywne konsekwencje wynikające z ogólnospołecznych kosztów takiego stanu rzeczy – zarówno z punktu widzenia korzystającego z tych przewozów pasażera, jak i finansującego je samorządu. Trudności te nie powinny zwalniać z dążenia do wdrażania rozwiązań optymalnych z ekonomicznego punktu widzenia. Celem artykułu jest próba wskazania takich rozwiązań na podstawie analizy przekształceń wdrażanych w ostatniej dekadzie także w innych gałęziach transportu. W pierwszej części opracowania przedstawiono charakterystykę kolejowych przewozów pasażerskich objaśniającą trwały deficyt przewozów regionalnych. W następnej zostały pokazane ekonomiczne korzyści, jakie przynosi ogółowi społeczeństwa realizacja takich przewozów. Kolejna część koncentruje się na negatywnych zmianach zewnętrznych uwarunkowań, które sprawiły, że przez ostatnie 20 lat popyt na przewozy regionalne znacznie spadł, co zasadniczo utrudnia ich racjonalną organizację. W ostatniej części opracowania przeanalizowano kolejne kroki przekształceń własnościowych i organizacyjnych publicznego sek*

Instytut Nauk Ekonomicznych PAN (e-mail: mzajfert@inepan.www.pl).


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

457

tora kolei w Polsce i starano się pokazać, na czym polegały błędy w tych działaniach, odnosząc się również do doświadczeń innych typów transportu publicznego. W zakończeniu zostały przedstawione postulaty i rekomendacje zmian eliminujących wskazane wcześniej problemy, wady i bariery funkcjonowania kolejowych przewozów regionalnych.

1. CHARAKTERYSTYKA PASAŻERSKICH PRZEWOZÓW KOLEJOWYCH Kolejowe przewozy pasażerskie zaspokajają różnorodne potrzeby ludności i cechują się różną charakterystyką techniczną (częstotliwość kursowania, prędkość jazdy, odległości pomiędzy poszczególnymi stacjami, na których zatrzymuje się dany pociąg, odległości przewozu, liczby podróżnych). Mając to na uwadze, można podzielić je na trzy segmenty. 1

Przewozy aglomeracyjne, które obejmują intensywny transport w dużych aglomeracjach, w tym głównie zapewniają dojazd do ich centrów. Aglomeracje tworzą gęsto zaludnione zespoły miast powiązanych ze sobą przestrzennie i funkcjonalnie, a położone w tych obszarach wsie ze względu na tryb życia mieszkańców faktycznie są podmiejskimi osiedlami. W efekcie w praktyce trudno przedstawić jednoznaczną definicję określającą granice aglomeracji. Przykładem granicy aglomeracji jest obszar działania Szybkiej Kolei Miejskiej w Trójmieście, Szybkiej Kolei Miejskiej w Warszawie, Warszawskiej Kolei Dojazdowej czy Warszawskiego Węzła Kolejowego1. O przewozach aglomeracyjnych można mówić w przypadku większości miast wojewódzkich w promieniu 10–20 km wokół ich granic.

1

Przewozy regionalne, które zapewniają lokalną komunikację między mniejszymi miejscowościami i dojazd ze wsi do lokalnych centrów (miasteczek powiatowych). Obejmują one przejazdy realizowane w obrębie jednego województwa bądź między sąsiednimi województwami. Podobnie jak granice samych aglomeracji, także podział między przewozami aglomeracyjnymi a regionalnymi nie jest w pełni jednoznaczny, tym bardziej że jeden pociąg osobowy na części swej trasy może obsługiwać przewozy aglomeracyjne, a na dalszym fragmencie – regionalne.

1

Przewozy dalekobieżne, które obejmują przejazdy międzywojewódzkie i są obsługiwane przez pociągi TLK, Inter Regio (niegdyś pospieszne), ekspresowe i Intercity.

1 System taryfowy „Kolei Mazowieckich” określa granice Warszawskiego Węzła Kolejowego, tj. obszaru aglomeracji warszawskiej stacjami: Błonie, Celestynów, Zalesie Dolne, Grodzisk Mazowiecki, Nowy Dwór Mazowiecki, Mińsk Mazowiecki, Tłuszcz.


458

Michał Zajfert

Szczegółowe omówienie specyfiki technicznej poszczególnych segmentów przewozów pasażerskich i cech stosowanego do ich obsługi taboru wykracza poza ramy niniejszego artykułu. Natomiast istotne jest – jak się wydaje – szersze przedstawienie różnicy struktury kosztów i wpływów uruchomienia pociągów pasażerskich poszczególnych rodzajów. Decydujący wpływ mają tu dwa czynniki: 1

Liczba podróżnych. Z realizacją przewozów pasażerskich wiąże się osiąganie znacznych korzyści wynikających z malejących kosztów przeciętnych wraz ze wzrostem skali produkcji. Łączne wpływy z biletów zależą wprost od liczby podróżnych, natomiast koszty uruchomienia pociągu wzrastają wraz z ich liczbą w niewielkim stopniu. Pokrycie kosztów uruchomienia pociągu wpływami z biletów jest możliwe dopiero po przekroczeniu określonej liczby pasażerów a wraz z dalszym wzrostem ich liczby możliwe jest osiąganie zysku. Właśnie różna przeciętna liczba podróżnych w pociągach aglomeracyjnych i regionalnych przy jednakowym poziomie cen biletów sprawia, że w przypadku tych drugich znacznie trudniej zapewnić pokrycie kosztów ich uruchamiania wpływami z biletów2.

1

Kategoria pociągu i odległość przewozu. Zależność osiąganych wpływów i kosztów przeciętnych (w przeliczeniu na jednego pasażera) względem długości trasy przejazdu została przedstawiona na rysunku 1 przy założeniu, że zarówno pociąg ekspresowy, jak i regionalny przewożą jednakową liczbę podróżnych. Pociągi dalekobieżne (w Polsce ekspresowe i InterCity) wyróżniają się stosunkowo wysokimi kosztami stałymi utrzymania taboru i jego amortyzacji w porównaniu do pociągów aglomeracyjnych i regionalnych. Wynika to m.in. z bardziej złożonego i nowoczesnego wyposażenia wagonów (np. klimatyzacja, instalacja przeciwpoślizgowa) i wynikających z tego kosztów utrzymania czy bardziej pracochłonnego sprzątania. Jednocześnie koszt zmienny uruchomienia pociągu dalekobieżnego jest niższy w porównaniu z pociągiem aglomeracyjnym czy regionalnym, co wynika z faktu, że te ostatnie podczas swej jazdy zatrzymują się na wszystkich przystankach i za każdym razem zużywają znaczne ilości energii na rozruch. Z tych przyczyn krzywa obrazująca na rysunku 1 przeciętny koszt jazdy pociągu dalekobieżnego (linia pogrubiona ciągła) zaczyna się na wyższym poziomie niż analogiczny przeciętny koszt jazdy pociągu regionalnego i aglomeracyjnego (linia gruba kropkowana), lecz krzywa tego ostatniego ma większe nachylenie. Przebieg krzywych opisujących cenę biletu (linie cienkie) jest odzwierciedleniem taryfy przewozowej – mają one charakter progresywny względem odległości, przy czym ceny biletów na pociągi dalekobieżne ekspresowe są ponad dwukrotnie wyższe niż na regionalne i aglomeracyjne (osobowe). Porównanie przedsta-

2 Potwierdza to relatywnie dobra kondycja finansowa spółek Grupy PKP obsługujących przewozy aglomeracyjne: Szybka Kolej Miejska w Trójmieście i Warszawska Kolej Dojazdowa w porównaniu do spółki PKP Przewozy Regionalne. Porównanie poszczególnych segmentów przewozów pasażerskich stało się możliwe dopiero po restrukturyzacji PKP w 2001 r. i podziale przedsiębiorstwa PKP na odrębne spółki.


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

459

wionych na rysunku 1 krzywych obrazujących przeciętne koszty i wpływy różnych rodzajów pociągów pasażerskich wskazuje, że dla pociągów ekspresowych może istnieć taka odległość przejazdu, dla której krzywa opisująca koszt przeciętny przecina krzywą opisującą cenę biletu. Zatem przy dłuższej drodze przejazdu, niż wyznacza ten punkt przecięcia, wpływy z biletów przewyższają koszty uruchomienia pociągu dalekobieżnego, a rzeczywiste położenie tego punktu zależy od bardzo wielu czynników wynikających z organizacji i charakteru technicznego3. Natomiast w przypadku pociągów aglomeracyjnych i regionalnych choćby zrównanie wpływów z biletów z kosztami niezależnie od odległości przewozu jest trudne do osiągnięcia. Rysunek 1. Wpływy i koszty przeciętne uruchomienia pociągu pasażerskiego zależnie od kategorii i długości trasy koszt

km NRV]W\ SU]HFLÚWQH SRF ([ NRV]W\ SU]HFLÚWQH SRF UHJLRQDOQ\

SU]HFLÚWQD FHQD ELOHWX SRF ([ SU]HFLÚWQD FHQD ELOHWX SRF UHJLRQDOQ\

Źródło: opracowanie własne na podstawie danych operacyjnych przewoźników kolejowych, publikowanych w Raportach Rocznych, oraz taryfy przewozowej przewoźników kolejowych.

Celem ograniczenia osiąganego deficytu przewoźnik kolejowy może dążyć do zwiększenia przychodów przez wzrost cen biletów. Podnoszenie ceny biletu do poziomu pokrywającego koszty przeciętne nie przyniesie jednak poprawy jego sytuacji, gdyż potencjalny pasażer, porównując ją z kosztami alternatywnych form transportu – komunikacją autobusową i własnym samochodem – może zrezygnować z transportu kolejowego.

2. DOBRA SPOŁECZNIE POŻĄDANE W TRANSPORCIE KOLEJOWYM Wykonywanie kolejowych przewozów osób jest dostarczaniem usługi transportowej będącej typowym dobrem prywatnym, podobnie jak ma to miejsce w przy3

Potwierdzeniem, że dla przewozów dalekobieżnych możliwe jest przekroczenie punktu przecięcia się krzywych opisujących łączne wpływy i koszty uruchomienia pociągu są dobre wyniki finansowe spółki PKP Intercity, w latach 2005–2007 przy średniej odległości przewozu podróżnego 343 km.


460

Michał Zajfert

padku międzymiastowego transportu autobusowego czy lotniczego. Jednak przewozy pasażerskie realizowane w celu zaspokojenia lokalnych potrzeb transportowych ludności, tj. wskazane wcześniej przewozy regionalne i aglomeracyjne, wymagają szczególnej uwagi. Znamienną ilustracją tego problemu jest przypadek kolei w USA. Zachowania tamtejszych przedsiębiorstw kolejowych były odmienne w porównaniu z zarządami znacjonalizowanych kolei europejskich, gdyż w tych ostatnich państwowa forma własności i zapewniony monopol poważnie zniekształcały wpływy bodźców rynkowych typowych dla dostawców dóbr prywatnych. W drugiej połowie XIX wieku w USA prywatne kompanie kolejowe budowały własne linie kolejowe na mocy pozwoleń wydawanych przez państwo. Warunkiem uzyskania takich pozwoleń było m.in. zobowiązane się do późniejszego uruchamiania przez te kompanie na swoich liniach pociągów pasażerskich, a więc podjęcia przewozów o charakterze użyteczności publicznej. Koleje w USA nigdy nie zostały znacjonalizowane, a same przewozy pasażerskie, wraz z rozwojem konkurencji innych gałęzi transportu, już w połowie XX wieku stały się trwale deficytowe. Kompanie kolejowe, dążąc do redukcji kosztów, celowo ograniczały do niezbędnego minimum trasy i terminy kursowania pociągów, podobnie zaniechano jakichkolwiek inwestycji w tabor, co wpłynęło na jakość oferowanych usług. Z biegiem czasu pociągi pasażerskie w USA stały się modelowym przykładem zawodności w dostarczaniu usług o charakterze użyteczności publicznej przez podmioty prywatne4. Traktowanie przewozów pasażerskich, realizowanych w celu zaspokojenia potrzeb lokalnych społeczności, jako dobra prywatnego sprawia więc, że przewozy takie są dostarczane przez rynek w niewystarczającej ilości bądź wcale nie są oferowane. Prywatne przedsiębiorstwa kolejowe, dążąc do ograniczenia ponoszonych strat, będą zamykać przewozy na liniach o małym ruchu, co ograniczy dostęp społeczeństwa do tych usług, oraz będą ograniczać zakres świadczonych usług, odwołując kursy np. w porze wieczornej czy w weekendy. W wyniku takich działań, określanych zbieraniem śmietanki, pewne grupy społeczne zostałyby pozbawione możliwości korzystania z danych dóbr – podaż przewozów pasażerskich byłaby niedostateczna wobec potencjalnego popytu. Mechanizmy rynkowe sprawiłyby więc, że z punktu widzenia społeczeństwa dobro to nie byłoby efektywnie dostarczane. Poszukiwanie racjonalnego opisu problemu efektywnego ekonomicznie regionalnego transportu pasażerskiego może skłaniać do postrzegania tej usługi jako dobra publicznego. Dobra takie wyróżniają dwie podstawowe cechy: 4 Dostrzegając bezcelowość dalszego utrzymywania takich przewozów, rząd USA na początku lat 70. XX wieku zniósł obowiązek ich świadczenia przez kompanie kolejowe. Do obsługi pasażerskich połączeń dalekobieżnych rząd powołał w 1971 r. własnego państwowego przewoźnika Amtrak wykorzystującego do realizacji przewozów tory prywatnych kompanii kolejowych. Kwestię przewozów regionalnych uznanych za potrzebne ze względów społecznych pozostawiono w gestii lokalnych samorządów. Niektóre z nich zdecydowały się na zlecanie i dotowanie takich przewozów, realizowanych przez miejscowe kompanie kolejowe.


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

461

1

konsumpcja jest nierywalizacyjna – spożycie dobra przez jedną osobę nie zmniejsza możliwości korzystania z tego dobra przez innych;

1

występuje niemożność wykluczenia kogokolwiek z jego konsumpcji bez ponoszenia wysokich kosztów (Stiglitz, 2004, s. 150).

W przypadku kolejowych przewozów pasażerskich występowanie obu tych cech wydaje się mocno dyskusyjne. Konieczność zakupu biletu na przejazd pociągiem jest prostym mechanizmem wykluczającym z konsumpcji. Natomiast w przypadku wystąpienia przepełnienia, czyli w sytuacji, gdy liczba podróżnych przekracza pojemność danego pociągu, wejście do pociągu kolejnego pasażera ogranicza możliwości korzystania z niego przez pozostałych pasażerów. Powyższe spostrzeżenia skłaniają do wniosku, że regionalne przewozy pasażerskie nie są ani dobrem publicznym, ani prywatnym. Najlepszym ekonomicznym ich opisem wydaje się pojęcie dóbr społecznie pożądanych (merit goods)5. Dobra społecznie pożądane to towar bądź usługa, którego podaż nie powinna być ustalana wyłącznie w zależności od indywidualnych preferencji jednostek z dwóch głównych powodów: 1

W trakcie konsumpcji dobra społecznie pożądanego wytwarzane są pozytywne efekty zewnętrzne dotyczące osób trzecich czyli społeczeństwa. Oznacza to, że istnieje rozbieżność między korzyściami indywidualnymi a korzyściami społecznymi wynikającymi z konsumpcji dobra społecznie pożądanego – korzyści społeczne są większe. Konsumenci, podejmując swoje decyzje, biorą pod uwagę jedynie korzyści osobiste, dlatego ich wypadkowa sprawia, że dobra społecznie pożądane byłyby produkowane i konsumowane poniżej pożądanego poziomu korzyści społecznych.

1

Jednostki są krótkowzroczne, maksymalizują korzyści krótkookresowe i nie biorą pod uwagę korzyści długoterminowych wynikających z konsumpcji dóbr społecznie pożądanych, przez co są one produkowane i konsumowane na zbyt niskim poziomie z punktu widzenia poziomu korzyści społecznych (Musgrave, 1973). Dobra społecznie pożądane można podzielić na dwie grupy:

1. Gdy zbiór indywidualnych decyzji dotyczących konsumpcji dałby inny (negatywny) wynik niż decyzja zbiorowa (społeczna), ta grupa dóbr dostarczana jest konsumentom przez państwo ze względów paternalistycznych. 2. Dobra, których konsumpcja jest przez konsumentów pożądana i od której nie chcą się oni uchylać, a jej brak wywołałby dotkliwe poczucie niesprawiedliwości u potencjalnych konsumentów. Zdaniem wielu autorów, istnieje bowiem zbiór dóbr podstawowych, które powinny być dostępne dla wszystkich, niezależnie od ich stanu posiadania. 5

Sformułowanie merit goods tłumaczy się w polskiej literaturze w różny sposób, m.in. dobra o szczególnym znaczeniu, dobra merytoryczne, dobra społecznie pożądane. To ostatnie sformułowanie najlepiej, jak się wydaje, oddaje charakter tych dóbr, dlatego to określenie będzie używane w artykule.


462

Michał Zajfert

NRV]W\ NRU]\ĂÊ

Rysunek 2. Koszty, korzyści indywidualne i społeczne z pociągu pasażerskiego regionalnego

P2 P4 P3 P1

B N ` P

D VSRïHF]QLH X]DVDGQLRQ\ SR]LRP GRWDFML

A Q2

NRV]W\ SU]HFLÚWQH NRV]W\ NUDñFRZH

Q1

C Q3

O SRGUöĝQ\FK

SRS\W NUDñFRZD NRU]\ĂÊ NRQVXPHQWD

NUDñFRZD NRU]\ĂÊ VSRïHF]QD

Źródło: opracowanie własne na podstawie: Musgrave, Musgrave (1973).

Zapewnienie transportu publicznego do szkoły bądź większej miejscowości gminnej czy powiatowej stanowiącej lokalne centrum administracyjne (a więc np. do przychodni lekarskiej, placówek administracji państwowej) można zaliczyć do tej drugiej grupy. Pojawiającą się w przypadku dóbr społecznie pożądanych różnicę między korzyściami indywidualnymi a społecznymi ilustruje rysunek 2. Z punktu widzenia jednostki (czyli w sytuacji, gdy dane dobro ma charakter prywatny) optymalny poziom konsumpcji wyznacza przecięcie w punkcie A krzywej kosztów krańcowych i krańcowej korzyści konsumenta będącej zarazem krzywą popytu. W tym punkcie optymalna liczba pasażerów wynosi Q1 i są oni skłonni zapłacić za przejazd cenę P1. Jednak w przypadku kolejowych regionalnych przewozów pasażerskich taka cena zazwyczaj nie pokrywa kosztów przeciętnych – krzywa je opisująca leży zdecydowanie powyżej krzywej popytu. Ponadto w przypadku tych przewozów często krzywe opisujące koszty przeciętne i popyt w ogóle się nie przecinają. Oznacza to, że nie ma takiej liczby podróżnych i poziomu cen, dla których osiągane przychody pokryłyby koszty. W takiej sytuacji prywatne przedsiębiorstwo kolejowe będzie dążyć do likwidacji przewozów. Gdy na skutek decyzji administracyjnych przedsiębiorstwo będzie zmuszone do dostarczania takich deficytowych usług, jak miało to miejsce przykładowo w opisanym przypadku kolei amerykańskich, przedsiębiorstwo będzie dążyło do punktu B, czyli ograniczenia podaży przewozów do Q2 i realizowanie ich po cenie P2, gdyż wówczas różnica między kosztami przeciętnymi a ceną będzie najmniejsza. Jednak takie zachowanie przedsiębiorstwa kolejowego trudno uznać za efektywne z punktu widzenia społeczeństwa.


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

463

Kolejowe przewozy regionalne stanowią dobro społecznie pożądane, czego opisem jest krzywa społecznych korzyści krańcowych, położona ponad krzywą indywidualnych korzyści krańcowych. Różnica między tymi krzywymi jest właśnie miarą osiąganych przez społeczeństwo dodatnich efektów zewnętrznych. Wówczas najbardziej efektywny dla społeczeństwa poziom konsumpcji tego dobra wyznacza przecięcie w punkcie C krzywych społecznych korzyści krańcowych i kosztu krańcowego. Zatem z punktu widzenia społeczeństwa dobro to powinno być dostarczane w ilości Q3, co wymaga pokrycia przez państwo bądź samorząd różnicy ceny (P3 – P1) między poziomem ceny P1 akceptowanym przez konsumenta a poziomem ceny P3 uwzględniającym dodatkowe korzyści wynikające z efektów zewnętrznych tego dobra. Często okazuje się jednak, że tak ustalony poziom rekompensat dla przewoźnika kolejowego dostarczającego dobra społecznie pożądane nadal nie pozwala pokryć swoich kosztów przeciętnych wpływami na poziomie P3, gdyż dla przewozów Q3 jego krzywa kosztów przeciętnych jest na poziomie punktu D, co odpowiada wyższym kosztom P4. Dlatego mimo występowania istotnych korzyści społecznych związanych z dostarczaniem tego dobra, zachowujący się rynkowo przewoźnik w ogóle zrezygnuje z jego dostawiania. Takie zachowanie jednak nie jest efektywne z punktu widzenia społeczeństwa. Występowanie cech dobra społecznie pożądanego sankcjonuje wspieranie przez państwo bądź samorząd przewozów regionalnych zapewniające uzyskanie przez przewoźnika kolejowego przychodów na poziomie P4 odpowiadających jego przeciętnemu kosztowi produkcji. Akceptowany przez konsumentów poziom ceny za te przewozy wynosi P1. Różnica między tymi cenami DP = (P4 – P1) określa uzasadniony społecznie poziom dotacji ze strony państwa bądź samorządu. Usankcjonowanie argumentów o społecznym znaczeniu przewozów regionalnych oznacza zgodę na ich dofinansowanie ze środków publicznych, lecz nie na publiczne dostarczanie tych przewozów. Ponadto dotowanie deficytowych przewozów nie może zwalniać przewoźnika kolejowego z dążenia do zrównoważenia kosztów z wpływami. Rolą płatnika dotacji pozostaje stworzenie takiego systemu dotacji i organizacji przewozów, aby przewoźnik był motywowany do ograniczania kosztów, czyli takiego kształtowania swej działalności, aby jego krzywa kosztów przeciętnych była położona możliwie blisko krzywej popytu. Możliwe jest to poprzez poprawę jakości (atrakcyjności) oferowanych usług przynoszącą wzrost liczby podróżnych i jednoczesne obniżanie kosztów realizacji tych przewozów. Skutecznym sposobem motywującym przewoźnika do takich zachowań jest wprowadzenie konkurencji między różnymi dostawcami takich usług opierającej się na kosztach i jakości. Z jednej strony przyczynia się to do obniżenia położenia krzywej opisującej koszty przeciętne, a z drugiej – do wzrostu liczby podróżnych, a więc przesunięcia krzywej popytu w górę. W efekcie ulega obniżeniu konieczny poziom dotacji DP = (P4 – P1) będący różnicą ceny akceptowanej przez konsumenta P1 i przeciętnym faktycznym kosztem produkcji P4. Oczywiście najbardziej pożądane byłoby zrównanie ceny akceptowanej i kosztów przeciętnych, jednak ich rzeczywista skala w kolejowych przewozach regionalnych praktycznie na to nie pozwala. Należy pamiętać, że istotnym czynnikiem jakościowym w tych przewozach jest ich dostępność, tj. częstotliwość kursowania, a jednocześnie maksymalna liczba poten-


464

Michał Zajfert

cjalnych podróżnych w danej relacji (a więc popyt) jest wartością skończoną. Zwiększenie częstotliwości w oczywisty sposób przekłada się na wzrost jakości postrzegany przez podróżnych, lecz zarazem przyczynia się do rozbicia ich potoku na większą liczbę kursów, a więc obniżenia średniej frekwencji w pociągach. Obsługa transportu publicznego, tj. przewozów regionalnych i aglomeracyjnych koleją, przynosi korzyści ogółowi społeczeństwa ze względu na jego znacznie niższe, w porównaniu do transportu drogowego, koszty zewnętrzne. W wielu przypadkach, choćby ze względów technicznych (np. przepustowości systemów drogowych), nie jest możliwe zastąpienie przewozów kolejowych autobusowymi, nie mówiąc już o transporcie indywidualnym. Ponadto przewozy regionalne i aglomeracyjne stanowią tak znaczny udział ruchu kolejowego, że często sankcjonują one istnienie wielu linii kolejowych. Ewentualne znaczne ograniczenie tych przewozów uniemożliwiłoby pokrycie stałych kosztów utrzymania infrastruktury jedynie wpływami z pozostałych przewozów kolejowych. Z racji występowania zawodności rynku, charakterystycznych dla dóbr społecznie pożądanych, wprowadzenie wolnej konkurencji między przewoźnikami działającymi niezależnie od siebie i od lokalnych samorządów nie przyniosłoby optymalnego rozwiązania. Wskazują na to trzy przesłanki: 1. Nastawieni na zysk niezależni przewoźnicy zrezygnują z obsługi peryferyjnych relacji o niskiej frekwencji podróżnych. W efekcie nastąpi więc ograniczenie podaży dobra społecznie pożądanego. 2. Na głównych relacjach, gdzie potoki podróżnych zapewniają zysk, bezpośrednia konkurencja przewoźników doprowadzi do powstania nieracjonalnego rozkładu jazdy pociągów – każdy przewoźnik będzie chciał uruchomić swój pociąg tuż przed konkurencją, aby przejąć możliwie dużą część oczekujących podróżnych. Sytuacja taka jest obecnie często spotykana w obszarze komunikacji autobusowej (tzw. „dzika konkurencja”). Tymczasem z punktu widzenia podróżnych optymalny rozkład jazdy pociągów powinien być możliwie regularny (np. odjazdy w godzinach szczytu co 20 min, poza szczytem co 40 min, wieczorem co 60 min.). Zatem będący wynikiem rywalizacji nieregularny rozkład jazdy oznacza, że dobro społecznie pożądane będzie oferowane w zbyt małym zakresie. 3. Jednym z elementów konkurencji między przewoźnikami może być cena usługi, co oznaczałoby stosowanie odmiennego systemu biletowego przez poszczególnych przewoźników. Tymczasem najbardziej korzystny dla podróżnych (tzn. motywujący do korzystania z transportu publicznego) jest wspólny zintegrowany system taryfowy, tj. przejazdy wszystkimi środkami komunikacji publicznej na podstawie jednego biletu6. Jego tworzenie z założenia eliminuje różnorodność taryfową poszczególnych przewoźników. 6

Dobrym przykładem jest tu elektroniczny bilet okresowy na 30/90 dni, tzw. Warszawska Karta Miejska, obowiązujący na wszystkie środki transportu publicznego na obszarze miasta Warszawy, tj.: komunikację miejską (autobusy, tramwaje, metro) i kolej (Szybka Kolej Miejska, Koleje Mazowieckie, Warszawska Kolej Dojazdowa).


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

465

Przedstawione czynniki sprawiają, że rozwiązanie problemu kolejowych przewozów regionalnych i aglomeracyjnych jest ważne zarówno dla społeczeństwa, jak i dla pozostałych segmentów transportu kolejowego. Przedstawiona powyżej zawodność rynku sankcjonuje fakt, że organizacja kolejowych pasażerskich przewozów regionalnych i aglomeracyjnych wymaga regulacji ze strony państwa. Jego najlepszym reprezentantem w odniesieniu do tego typu zadań wydają się być jednostki samorządu terytorialnego.

3. ZMIANA POPYTU NA PASAŻERSKIE PRZEWOZY KOLEJOWE W ciągu ostatnich 20 lat, które minęły od zmiany ustroju w Polsce, przewozy publicznymi środkami transportu znacznie zmalały, co zostało przedstawione na rysunku 3. Spadek ten w największym stopniu dotyczył przewozów kolejowych (spadek o 72%) i samochodowych, tj. regularnej komunikacji autobusowej (spadek o 78%), natomiast przewozy komunikacją miejską zmalały w mniejszym stopniu, bo o 54%. Struktura popytu na poszczególne rodzaje przewozów pasażerskich w ostatnich 20 latach utrzymuje się na zbliżonym poziomie, co wskazuje, że spadek przewozów koleją nie wynika z silniejszej konkurencji komunikacji autobusowej, lecz ogólnej tendencji zmian tego popytu. Kluczowym czynnikiem wpływającym na spadek zainteresowania transportem publicznym jest dynamiczny rozwój motoryzacji indywidualnej. Na skutek postępu technicznego i innych czynników, w tym wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, maleje cena zakupu i eksploatacji samochodu osobowego. W efekcie poziom motoryzacji rośnie znacznie szybciej niż dochody ludności, w ciągu ostatnich 20 lat liczba zarejestrowanych samochodów osobowych w przeliczeniu na 1 mieszkańca wzrosła ponad trzykrotnie. Głębsza analiza zachodzących zmian popytu na usługi transportu publicznego wskazuje, że wspomniany zewnętrzny czynnik wynikający z postępu motoryzacji indywidualnej ma różny wpływ na poszczególne segmenty tych przewozów, co wynika m.in. z różnej odległości przejazdu, zewnętrznych ograniczeń motoryzacji indywidualnej oraz częstotliwości i przyczyny (motywacji) podróży. Według dostępnych danych statystycznych w latach 1993–2010 wielkość podaży usług przewozów aglomeracyjnych wzrosła. Długość obsługiwanych tras komunikacji miejskiej wzrosła o blisko 12% a jej praca przewozowa o ponad 4%. Ponadto czynnikiem poprawiającym ofertę i wizerunek komunikacji miejskiej jest umykająca statystykom GUS, lecz wyraźnie widoczna na ulicach miast trwająca wymiana taboru na nowoczesny i bardziej przyjazny pasażerom. Na tym tle gorzej wypada wizerunek kolei, choć w ostatnich latach widoczne są efekty stopniowej gruntownej modernizacji elektrycznych zespołów trakcyjnych obsługujących aglomeracyjne przewozy kolejowe. Widoczny w ostatnich 20 latach spadek popytu na przewozy aglomeracyjne nie wynika zatem z ograniczenia podaży, lecz jego źródłem jest rezygnacja z transportu publicznego z przyczyn leżących po stronie mieszkańców – przede wszystkim z racji wzrostu ich zamożności, którego efektem jest:


466

Michał Zajfert

Rysunek 3. Zmiana przewozów transportem publicznym (mln osób/rok) 9 000

3 000

7 500

2 500

6 000

2 000

4 500

1 500

3 000

1 000

1 500

500 0

09 20

07 20

05 20

03 20

01 20

99 19

97 19

95 19

93 19

91 19

19

89

0

komunikacja miejska – lewa skala transport autobusowy – prawa skala transport kolejowy – prawa skala Źródło: GUS: Transport – wyniki działalności w 2010 r., Warszawa 2011, s. 87, 186; Transport – wyniki działalności w 2008 r., Warszawa 2009, s. 87, 173; Transport – wyniki działalności w 2006 r., Warszawa 2007, s. 86, 177; Transport – wyniki działalności w 2004 r., Warszawa 2005, s. 59, 116; Transport – wyniki działalności w 2002 r., Warszawa 2003, s. 55, 115; Transport – wyniki działalności w 2000 r., Warszawa 2001, s. 56, 112; Transport – wyniki działalności w 1998 r., Warszawa 1999, s. 58, 98; Transport – wyniki działalności w 1996 r., Warszawa 1997, s. 52, 97; Transport – wyniki działalności w 1994 r., Warszawa 1995, s. 49, 95; Transport – wyniki działalności w 1992 r., Warszawa 1993, s. 51, 92; Transport – wyniki działalności w 1990 r., Warszawa 1991, s. 48, 89. 1

upowszechnianie się motoryzacji indywidualnej będącej wyznacznikiem statusu materialnego;

1

przenoszenie się mieszkańców miast na peryferia i strefy podmiejskie pozbawione sprawnej komunikacji miejskiej;

1

lokalizacja na peryferiach miast dużych centrów handlowych nastawionych na klientów zmotoryzowanych (parkingi, gabarytowa wielkość dokonywanych zakupów);

Dynamiczny rozwój motoryzacji indywidualnej niesie ze sobą ponoszone przez ogół społeczeństwa znaczne koszty zewnętrzne: koszty wynikające z wypadków drogowych (w tym hospitalizacja, świadczenia rentowe ofiar itd.), zanieczyszczenie środowiska i znaczne w warunkach miejskich koszty terenu, zajęte przez infrastrukturę drogową. Instrumentem obciążającym kosztami zewnętrznymi użytkowników samochodów osobowych są opłaty parkingowe obejmujące całe obszary centrów miast, a czynnikiem ograniczającym powstawanie tych kosztów


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

467

jest administracyjne ograniczanie ruchu pojazdów indywidualnych i uprzywilejowanie transportu publicznego (Koźlak, 2008, s. 122). Ciągły i postępujący wzrost ruchu drogowego w obszarach aglomeracji miejskich będący źródłem jego kongestii sprawia, iż użytkowanie na tych obszarach samochodu osobowego staje się uciążliwe. Przede wszystkim wynika to z dwóch przesłanek. Po pierwsze liczba samochodów (gęstość ruchu) na głównych ulicach i skrzyżowaniach zbliża się do granicy przepustowości tych ulic, a po drugie w centrach miast brak jest miejsc parkingowych. Gdy gęstość ruchu na danym obszarze miejskim zbliża się do granicy przepustowości systemu ulic, raptownie spada średni poziom akceptacji takiego stanu przez użytkowników. Poziom ten jest oczywiście indywidualną cechą poszczególnych jednostek (mieszkańców) wynikającą z wielu czynników. Ludzie doskonale potrafią ocenić, jaki środek lokomocji jest dla nich optymalny z punktu widzenia czasu podróży, ceny i komfortu. W efekcie przy bieżącej gęstości ruchu część mieszkańców rezygnuje z użytkowania samochodu osobowego mimo jego posiadania. Potwierdza to niższy spadek przewozów aglomeracyjnych (o 54%) w stosunku do przewozów regionalnych (o 74%). Rozwój infrastruktury drogowej oczywiście zwiększa przepustowość systemu ulic, jednak jest to natychmiast dyskontowane przez jego mieszkańców. Nowe inwestycje sprawiają, iż wiele osób, które dotychczas rezygnowały z użytkowania samochodu osobowego, decydują się wówczas na jego wykorzystywanie. Jest więc to przejaw ukrytego popytu na korzystanie z infrastruktury drogowej. Dlatego wszelkie zmiany w infrastrukturze drogowej (budowa nowych ulic, poszerzanie istniejących, budowa skrzyżowań bezkolizyjnych itp.) nie powodują zmiany ogólnego zagęszczenia i płynności ruchu w obszarze aglomeracji. Najlepszym dowodem tego, iż zagęszczenie ruchu ulicznego w miastach jest zawsze bliskie granicy przepustowości, są wszystkie nieprzewidziane zakłócenia ruchu na skutek nagłych okoliczności (np. opady śniegu, zablokowanie ulicy z powodu wypadku czy awarii wodociągowej), które powodują nieoczekiwane ograniczenie przepustowości sieci dróg i w efekcie paraliż komunikacyjny miasta. Zatem argumentowanie rozwoju infrastruktury drogowej zmniejszeniem jej zatłoczenia jest jedynie myśleniem życzeniowym. Doświadczenia krajów Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych wskazują, iż zwiększanie przepustowości sieci drogowej poprzez powiększanie obszaru zajmowanego przez ulice nie prowadzi do rozwiązania tego problemu. Należy przyjąć do wiadomości, iż w dającej się przewidzieć perspektywie czasu nie ma technicznej możliwości ograniczenia występującej w aglomeracjach kongestii ruchu drogowego. W obszarze przewozów regionalnych dobrem społecznie pożądanym jest obsługa dojazdów do pracy i szkoły o określonej częstotliwości podróży oraz do lokalnych centrów administracyjno-społecznych. W ciągu ostatnich 20 lat zmalała ona o 74%, przy czym w zbliżonym stopniu dotyczy to korzystających zarówno z transportu kolejowego, jak i z regularnej komunikacji autobusowej. Należy zauważyć, że największe nasilenie trendu spadkowego tych przewozów miało miejsce w latach 1989–1992 i obejmowało głównie przejazdy na podstawie nor-


468

Michał Zajfert

malnych biletów okresowych, a więc podróżnych dorosłych. Wynikało to z trwającej w tamtym okresie restrukturyzacji polskiej gospodarki – zamykania wielkich przedsiębiorstw państwowych, a na obszarach wiejskich – PGR-ów. Bezpośrednią przyczyną spadku popytu na usługi przewozów regionalnych, podobnie jak w przypadku aglomeracji miejskich, jest wzrost liczby samochodów osobowych. Ze względu na znaczne, w porównaniu do aglomeracji, rozproszenie zaludnienia na obszarach wiejskich, zarówno odległość do najbliższego przystanku kolejowego czy autobusowego, jak i liczba odjazdów w ciągu doby, zazwyczaj nie stwarzają na tych obszarach oferty atrakcyjnej wobec dojazdu własnym samochodem. Występujące tu sprzężenie zwrotne przyczynia się do pogarszania oferty transportu publicznego. Stopniowy ogólny spadek popytu (liczby pasażerów) skłania przewoźników do ograniczania podaży przez odwoływanie kursów o najniższej frekwencji, a więc przynoszących największe straty, a nawet do całkowitego wycofywania się z obsługi peryferyjnych połączeń. W efekcie wyraźnie obniża się poziom dostępności transportu publicznego, co w tym większym stopniu motywuje mieszkańców do uniezależnienia się od niego choćby poprzez zakup używanego samochodu.

ORGANIZACJA KOLEJOWYCH PRZEWOZÓW REGIONALNYCH I AGLOMERACYJNYCH W OSTATNICH 20 LATACH PRZEWOZY REGIONALNE OBSŁUGIWANE PRZEZ PAŃSTWOWY MONOPOL Praktycznie do 2001 r. jedynym w Polsce pasażerskim przewoźnikiem kolejowym było Przedsiębiorstwo Państwowe Polskie Koleje Państwowe. Prowadziło ono wspólny rozrachunek ekonomiczny całej działalności przewozowej (pasażerskiej i towarowej), co uniemożliwiało przypisanie zarówno składników przychodów, jak i kosztów prowadzonej działalności do poszczególnych linii kolejowych czy konkretnych pociągów. Powszechną praktyką typową dla monopolu naturalnego, jakim było wówczas przedsiębiorstwo PKP, było dotowanie skrośne przewozów pasażerskich wpływami z przewozów towarowych, jednak wspomniany wspólny rozrachunek nie pozwalał nawet na identyfikację skali występującego wówczas dotowania skrośnego. Większość kluczowych decyzji była podejmowana przez Ministerstwo Transportu i Gospodarki Morskiej reprezentujące właściciela, tj. Skarb Państwa. Dotyczyło to m.in. poziomu cen biletów czy zgody na zamknięcie przewozów pasażerskich na danej linii kolejowej (Grzywacz, 2003, s. 316). Z oczywistych przyczyn silnie rozbudowana hierarchiczna struktura zarządzania PKP i jednocześnie znikoma samodzielność poszczególnych szczebli potęgowały zawodności wynikające zarówno z wielkości i złożoności struktury zarządu, jak i państwowej formy własności przedsiębiorstwa. PKP, mając zapewniony monopol, posiadały zarazem całkowitą samodzielność w obszarze bieżącej eksploatacji – organizacji


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

469

kolejowych przewozów pasażerów i ładunków. W efekcie interesy klientów były uwzględniane w ograniczonym zakresie, a rozkład jazdy pociągów pozostawał wyłącznie w gestii PKP, które, nie mając żadnych bodźców ekonomicznych podczas jego planowania, kierowało się głównie własną wygodą.

OBSŁUGA PRZEZ PKP PRZEWOZY REGIONALNE NA ZLECENIE SAMORZĄDÓW WOJEWÓDZKICH W 2001 r. Przedsiębiorstwo Państwowe PKP zostało przekształcone w spółkę akcyjną Skarbu Państwa, a poszczególne jego piony zostały wydzielone jako odrębne przedsiębiorstwa tworzące strukturę holdingową, przy czym 100% udziałów wszystkich spółek Grupy posiadało PKP S.A., a więc były one nadal własnością państwa. Podział, ustanowiony w efekcie restrukturyzacji PKP, miał zapewnić poszczególnym spółkom Grupy PKP monopol w obszarze ich działalności. Na mocy ustawy o transporcie kolejowym od 2001 r. organizowanie i dotowanie regionalnych przewozów pasażerskich należało do zadań własnych samorządu województwa (Ustawa o transporcie kolejowym, 2003a, art. 40). Organizowanie przewozów obejmowało: 1

ustalenie zapotrzebowania na przewozy;

1

wybór przewoźnika w drodze przetargu, gdzie spośród oferentów wybierany jest ten, który zapewni realizację usług po najniższej cenie (rynek aukcyjny);

1

opracowanie i wprowadzanie, przy współpracy z przewoźnikiem kolejowym, planu połączeń kolejowych (Ustawa o transporcie kolejowym, 2003a, art. 22 ust. 3–11; Rozporządzenie, 2004). Realizacja opisanych j zapisów zdecydowanie rozmijała się z ich ideą, ponieważ:

1

Samorządy wojewódzkie w rzeczywistości nie miały żadnego wyboru przewoźnika, gdyż jedynym dysponującym taborem pasażerskim była spółka PKP Przewozy Regionalne. W takiej sytuacji brak było możliwości obiektywnej oceny kosztów oferowanych przez tego przewoźnika. W efekcie samorządy były zmuszone godzić się na realizację przewozów zgodnie z jego wymaganiami finansowymi.

1

Określenie rzeczywistych potrzeb przewozowych ze strony samorządów wymagało profesjonalnych i kompleksowych, a więc kosztownych badań marketingowych w lokalnych społecznościach oraz znajomości specyfiki organizacji ruchu kolejowego, dlatego samorządy zazwyczaj powierzały to zadanie przewoźnikowi, tj. spółce PKP Przewozy Regionalne.

1

Środki przeznaczone na dofinansowanie przewozów regionalnych z budżetu centralnego były dzielone na poszczególne samorządy wojewódzkie, które następnie przekazywały je jedynemu ogólnopolskiemu przewoźnikowi kolejowemu, tj. spółce PKP Przewozy Regionalne. Stąd wynikało przedmiotowe


470

Michał Zajfert

traktowanie przez tę spółkę samorządów, co przejawiało się to m.in. brakiem jakichkolwiek konsultacji dotyczących kształtu rozkładu jazdy pociągów. 1

Dotacje rokrocznie ograniczano o 60% (Ustawa, 2002), co po podziale na poszczególne województwa stanowiło kwotę zbyt niską, by z ustawowych 10% tej kwoty przeznaczonych na tabor był możliwy zakup chociaż jednego nowego pojazdu.

W efekcie utworzona w wyniku restrukturyzacji spółka PKP Przewozy Regionalne organizowała i realizowała przewozy pasażerskie w ten sam sposób, jak dotychczas Przedsiębiorstwo Państwowe PKP, a zmianie uległ jedynie sposób finansowania tej działalności. Od stycznia 2004 r. zmieniły się zasady finansowania kolejowych przewozów regionalnych. Dotychczasowe dotacje centralne zastąpiono finansowaniem tych przewozów ze środków własnych samorządu, tj. ze zwiększonego udziału wpływów z podatków CIT i PIT. (Ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, 2003b). Jednocześnie od tego czasu były one realizowane na podstawie umowy zawartej pomiędzy organem jednostki samorządu terytorialnego a przewoźnikiem kolejowym. (Ustawa o transporcie kolejowym, 2003a, art. 40). Samorządy wojewódzkie słusznie uznały, że jeśli mają organizować i finansować kolejowe przewozy regionalne, to muszą mieć wpływ na ich funkcjonowanie. Dlatego domagały się od spółki PKP Przewozy Regionalne podejmowania działań mających na celu obniżanie kosztów ich realizowania. Tymczasem spółka ta, żądając coraz wyższego poziomu dotacji, jednocześnie nie była w stanie rozliczyć się z tych udzielonych w roku poprzednim. PKP Przewozy Regionalne oczekiwały, że docelowo władze samorządowe będą bezkrytycznie pokrywać całość strat ponoszonych z tytułu realizacji przewozów, a podstawową metodą racjonalizacji kosztów spółki będzie ograniczanie liczby kursujących pociągów.

ZAKUPY TABORU KOLEJOWEGO PRZEZ SAMORZĄDY WOJEWÓDZKIE Jedną z przyczyn nasilającego się od początku lat 90. XX w. systematycznego spadku regionalnych przewozów pasażerskich i jednoczesnego rosnącego lawinowo deficytu ich realizacji był brak taboru kolejowego, dostosowanego do obsługi takiego ruchu. W większości krajów europejskich już w latach 60. XX w. na masową skalę wprowadzano do ruchu wagony silnikowe – lżejsze wagony osobowe posiadające własny napęd spalinowy, określane także jako autobusy szynowe lub szynobusy. Tymczasem w Polsce na PKP powszechną praktyką była obsługa ciężkimi lokomotywami spalinowymi ciągnącymi jeden bądź dwa wagony osobowe. Mając świadomość, że PKP nie dysponowało taborem dostosowanym do obsługi regionalnego ruchu pasażerskiego, a jako zadłużona spółka nie będzie w stanie finansować jego zakupu w 2000 r. ustawowo zobligowano do takich zakupów samorządy wojewódzkie. Ofertę produkcji lekkich wagonów spalinowych


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

471

przedstawiło trzech krajowych producentów, a w ciągu dekady samorządy wojewódzkie zakupiły ogółem ok. 160 wagonów silnikowych. Wielość producentów i różnorodna oferta każdego z nich oraz jednostkowe zakupy dokonywane przez poszczególne samorządy sprawiły, że zakupione pojazdy były różnych typów, spośród których wiele miało charakter prototypowy. Z oczywistych przyczyn nie ułatwiało to późniejszej ich eksploatacji. Dlatego, po uwzględnieniu podziału na poszczególne województwa i zachowaniu koniecznej rezerwy wynikającej z niepodzielności czynników produkcji (planowe naprawy i przeglądy oraz niemożliwe do zaplanowania awarie), ogólna liczba pozostających w dyspozycji wagonów silnikowych jest nadal zbyt mała. Nie wypracowano żadnej koncepcji ich późniejszej eksploatacji czy udostępniania ich oferentom w trakcie rozstrzygania przetargów na obsługę przewozów regionalnych. Dlatego pojazdy te zostały przekazane w nieodpłatne użytkowanie spółce PKP Przewozy Regionalne (Raport Roczny, 2002), a w przypadku Mazowsza – Kolejom Mazowieckim.

PRZEWOŹNIK SAMORZĄDOWY STWORZONY NA BAZIE MAJĄTKU PKP – PRZYPADEK KOLEJE MAZOWIECKIE Zawierane od 2001 r. umowy na obsługę regionalnych przewozów pasażerskich pomiędzy urzędami marszałkowskimi a spółką PKP Przewozy Regionalne nie zadowalały żadnej ze stron. Brak wyboru innych niż PKP Przewozy Regionalne przewoźników skłaniały samorządy do wykreowania nowej, własnej spółki przewozowej, której marszałek województwa zlecałby prowadzenie regionalnych przewozów pasażerskich na swoim obszarze. W lipcu 2004 r. powołano spółkę Koleje Mazowieckie, której 51% udziałów objął Samorząd Województwa Mazowieckiego, a pozostałe 49% spółka PKP Przewozy Regionalne. Nowa spółka przejęła od PKP Przewozy Regionalne pracowników i zaplecze oraz otrzymała w dzierżawę 184 szt. elektrycznych zespołów trakcyjnych (Koleje Mazowieckie…, 2005). Tabor ten nie wystarczał do prawidłowej realizacji założonego rozkładu jazdy pociągów, nie mówiąc już o poszerzaniu oferty. Dlatego też PKP Przewozy Regionalne odpłatnie udostępniały Kolejom Mazowieckim dodatkowe składy. Jednocześnie mazowiecki samorząd ze środków własnych prowadził systematyczne inwestycje – stopniową modernizację eksploatowanych zespołów elektrycznych i zakup nowych pojazdów. Prowadzona polityka taborowa w zasadniczy sposób zmieniła postrzegany przez pasażerów wizerunek firmy, a od 2008 r. pozwoliła na wyeliminowanie doraźnego wynajmu starych jednostek elektrycznych od spółki PKP Przewozy Regionalne. Poprzez rokroczne pokrywanie deficytu działalności, finansowanie stopniowej modernizacji i zakupu nowego taboru samorząd województwa mazowieckiego systematycznie podwyższał kapitał Kolei Mazowieckich. W efekcie tego w 2007 r. udział spółki PKP Przewozy Regionalne zmalał do 5%, a w 2008 r. samorząd w całości spłacił zobowiązania wobec drugiego udziałowca, przejmując tym samym 100% udziałów (Koleje Mazowieckie…, 2005)


472

Michał Zajfert

Wzorując się na Kolejach Mazowieckich Urząd Marszałkowski w Poznaniu od 2004 r. dążył do powołania wspólnie z PKP Przewozy Regionalne lokalnego przewoźnika. Kluczową przyczyną, dla której wówczas on nie powstał, był spór dotyczący finansowania jego deficytu i kwestii majątku. Samorząd oczekiwał od PKP wniesienia aportem do spółki majątku, tj. taboru kolejowego, i pokrywania deficytu funkcjonowania spółki proporcjonalnie przez obydwu udziałowców. PKP nie akceptowały żadnego z tych warunków, proponując jedynie nieodpłatną dzierżawę taboru kolejowego nowej spółce (Górski, 2004; Kozińska, 2005) Ostatecznie w 2009 r. samorząd samodzielnie powołał spółkę Koleje Wielkopolskie, które w czerwcu 2011 r. rozpoczęły działalność przewozową. Analogicznie w 2010 r. utworzono Koleje Śląskie, które w październiku 2011 r. także rozpoczęły działalność przewozową. Powołanie Kolei Mazowieckich, i później dwóch pozostałych spółek wojewódzkich, pozwoliło na wyeliminowanie problemów wynikających z negocjacji ze spółką PKP Przewozy Regionalne. Przejęcie przewozów regionalnych przez Urząd Marszałkowski przyniosło wiele korzyści – samorząd, będąc właścicielem kolei, miał zdecydowanie większy wpływ na jej funkcjonowanie. Pozwalało to na bieżące dostosowywanie oferty do rzeczywistych potrzeb7, znaczne inwestycje w modernizację własnego majątku i pozyskiwanie środków zewnętrznych na jego wymianę, w tym szczególnie w ramach pomocy UE. Jako uzasadnienie takiej formy angażowania się samorządu w prowadzenie działalności przewozowej uznawany jest fakt, że ustawowo odpowiada on za organizację transportu zbiorowego w swoim regionie. Tymczasem rola samorządu powinna się ograniczać do określenia potrzeb komunikacyjnych mieszkańców i wyboru w drodze przetargu prywatnego przewoźnika zaspokajającego te potrzeby. Powoływanie kolei samorządowych nie jest najkorzystniejszym rozwiązaniem, gdyż faktycznie oznacza: 1

Tworzenie lokalnych monopoli w obszarze pasażerskich przewozów regionalnych – brak przetargów na obsługę przewozów regionalnych eliminuje ekonomiczne bodźce motywujące do obniżki kosztów i poprawy jakości usług.

1

Angażowanie się państwa (na szczeblu samorządu terytorialnego) w działalność gospodarczą, co jest to mniej efektywne niż realizacja tej samej działalności przez przedsiębiorstwa prywatne.

KREACJA NOWEGO PRZEWOŹNIKA AGLOMERACYJNEGO – PRZYPADEK SKM WARSZAWA W lutym 2004 r. Metro i Tramwaje Warszawskie zawiązały spółkę Szybka Kolej Miejska, do której w lipcu 2004 r. przystąpiło miasto Warszawa. Celem spółki 7 Przykładowo, wprowadzenie przez spółkę Koleje Mazowieckie od grudnia 2005 r. nowego rozkładu jazdy zaowocowało licznymi protestami pasażerów, w tym także krytycznymi artykułami w prasie, czego efektem była niemal natychmiastowa korekta rozkładu.


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

473

była organizacja przewozów pasażerów na istniejących w aglomeracji warszawskiej liniach kolejowych8. Zbyt krótki wymagany czas dostawy pierwszych sześciu pociągów w ogłoszonym przetargu sprawił, że jedyna oferta obejmowała stare jednostki elektryczne serii EN57 poddane zewnętrznej modernizacji. Zbyt mała liczba składów sprawiła, że nowa spółka, która z w założeniu miała obsługiwać 6 tras, rozpoczęła działalność tylko na jednej z nich. Przypadek spółki SKM jednoznacznie wskazuje, że podczas tworzenia nowego przewoźnika kolejowego podstawowym problemem jest bariera wejścia na rynek wynikająca z braku dostępu do używanego taboru kolejowego. Mimo że głównym udziałowcem spółki było najbogatsze miasto w Polsce, przez 3 pierwsze lata istnienia spółki waga tej bariery ograniczyła rozwój firmy do zakupu zaledwie ośmiu zespołów elektrycznych będących jedynie starymi pojazdami poddanymi modernizacji, a niedobór taboru był rekompensowany doraźnym wynajmem starych pociągów. Sytuację zasadniczo poprawiły realizowane w ostatnich latach przez SKM zakupy nowoczesnego taboru – w 2012 r. posiadała ona 31 nowoczesnych zespołów elektrycznych. Działalność przewozowa spółki SKM Warszawa z założenia stanowiła element transportu zbiorowego w Warszawie, którego organizatorem jest Zarząd Transportu Miejskiego. Dlatego przejazdy pociągami SKM odbywały się na podstawie biletów komunikacji miejskiej. Na wagę wynikających z tego korzyści dla podróżnych wskazuje nieproporcjonalnie duża frekwencja w pociągach SKM w porównaniu do kursujących na tej samej trasie pociągów Kolei Mazowieckich przed ich włączeniem do zintegrowanego systemu biletowego ZTM. Niepożądanym skutkiem obowiązywania biletów ZTM w pociągach SKM jest brak bezpośredniego związku frekwencji w pociągach i zadowolenia podróżnych z uzyskiwanymi przez spółkę SKM przychodami, co nie stwarza ekonomicznej motywacji przewoźnika do dbałości o klienta. Przy braku bezpośrednich bodźców ekonomicznych wynikających z zainteresowania podróżnych ofertą kolei decydującą rolę w ustalaniu optymalnych relacji pociągów ma organizator komunikacji miejskiej, którym w przypadku stołecznej aglomeracji jest ZTM Warszawa.

PRZETARGI NA OBSŁUGĘ KOLEJOWYCH PRZEWOZÓW REGIONALNYCH Wybór regionalnych przewoźników kolejowych w trybie przetargu jest praktyką powszechnie stosowaną w Europie (m.in. Niemcy (Jaster, 2004), Szwecja (Schöller, 2004, s. 188), Dania (Sengelov, 2004, s. 855)). W Polsce taki tryb wyboru obowiązuje od 2007 r., jednak w większości województw od początku był on traktowany jedynie jako formalność, a nie narzędzie wyboru lepszej oferty. Wskazuje na to stawiany wymóg zapewnienia przez zwycięzcę własnego taboru kolejowego, 8 Obszar wyznaczony następującymi krańcowymi stacjami: Otwock, Grodzisk Mazowiecki, Błonie, Nowy Dwór, Tłuszcz, Mińsk Mazowiecki, Zalesie Górne (por. oficjalna strona SKM Warszawa: http://www.skm.warszawa.pl/index_pliki/Page360.htm).


474

Michał Zajfert

szybkie rozpoczęcie obsługi od chwili rozstrzygnięcia przetargu, krótki, zazwyczaj trzyletni czas obowiązywania kontraktu i brak możliwości użyczenia zwycięzcy taboru kolejowego będącego własnością Urzędu Marszałkowskiego. Faworyzowało to spółkę PKP Przewozy Regionalne i praktycznie uniemożliwiało uczestnictwo innych przewoźników, pomimo ich potencjalnego zainteresowania (Urząd Marszałkowski Woj. Śląskiego, 2007). Jednocześnie w tym samym czasie, w związku z systematycznie malejącymi przewozami, spółka PKP Przewozy Regionalne w latach 2001–2008 skasowała 33% swoich wagonów pasażerskich, a spółka PKP Cargo – 10% lokomotyw spalinowych (Raporty Roczne PKP). Dążąc do utrzymania dotychczasowej pozycji monopolisty, spółki te celowo uniemożliwiały zakup przez innych przewoźników kolejowych wycofywanego taboru mimo ich zainteresowania odkupieniem tych pojazdów. W umowach sprzedaży na złom zbędnego, lecz technicznie sprawnego taboru zastrzegano, że kluczowe elementy konstrukcyjne pojazdu kolejowego (ostoja i wózki) muszą być fizycznie skasowane w obecności sprzedającego. Sprzedaż w cenie złomu zaniżała wpływy z likwidacji zbędnego jej majątku, a jednocześnie sztucznie tworzyła wysokie bariery wejścia na rynek niezależnym przewoźnikom kolejowym. Na tle całej Polski pozytywnie wyróżnił się Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego, który w 2007 r. ogłosił przetarg na obsługę przewozów regionalnych przez okres trzech lat. Krótki, trzyletni czas obowiązywania kontraktu i szybki czas rozpoczęcia przewozów (6 miesięcy od rozstrzygnięcia przetargu) praktycznie wykluczył oferentów nie dysponujących własnym taborem z uczestnictwa w przetargu na obsługę przewozów trakcją elektryczną – jedyną ofertę złożyła spółka PKP Przewozy Regionalne. Natomiast użyczenie oferentowi 13 autobusów szynowych będących własnością Urzędu Marszałkowskiego umożliwiło złożenie konkurencyjnej oferty na przewozy trakcją spalinową. Oferta konsorcjum spółek PCC Rail i Arriva Polska okazała się o ponad 30% niższa od złożonej przez PKP Przewozy Regionalne (Biuletyn Informacji Publicznej, 2007) Przetarg w województwie kujawsko-pomorskim był pierwszym w Polsce, w efekcie którego kolejowe przewozy regionalne zaczęła obsługiwać niezależna, prywatna spółka, przełamując tym samym dotychczasowy monopol spółki PKP Przewozy Regionalne.

PRZEKAZANIE SAMORZĄDOM SPÓŁKI PKP PRZEWOZY REGIONALNE W 2008 r. samorządy wszystkich województw przejęły od PKP SA wszystkie udziały spółki PKP Przewozy Regionalne. (Ministerstwo Infrastruktury, 2008) Wkrótce samorządy zmodyfikowały nazwę spółki, eliminując z niej skrót PKP. Jednocześnie Rada Ministrów zobowiązała się do zagwarantowania w latach 2009–2020 środków finansowych na zakup, modernizację i naprawy taboru kolejowego w ramach pomocy UE z Funduszu Kolejowego (otrzymującego środki z opłat paliwowych) i z rezerwy celowej budżetu pań-


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

475

stwa. Natomiast pokrycie straty z prowadzonej działalności przewozowej oraz wkład własny do projektów inwestycyjnych pozostawały po stronie współwłaścicieli, tj. samorządów wojewódzkich. Miało to być możliwe dzięki zwiększeniu od 2010 r. ich udziału w podatku dochodowym od osób prawnych (Uchwała…, 2008). Wbrew powszechnym oczekiwaniom przekazanie samorządom spółki PKP Przewozy Regionalne nie rozwiązało problemu, lecz przyniosło pogorszenie sytuacji i znaczne zwiększenie obciążenia finansowego samorządów. Podstawowe tego przyczyny zostały podsumowane poniżej: 1

Przed przekazaniem samorządom ze spółki PKP Przewozy Regionalne wyłączono obsługę pociągów dalekobieżnych pospiesznych wraz z przeznaczonym do tego taborem i przekazano ją spółce PKP Inter City.

1

Samorządy zostały zobowiązane do utrzymania dotychczasowego poziomu zatrudnienia (pomimo wspomnianego wyłączenia obsługi pociągów pospiesznych) i zapewnienia pracownikom wszelkich kolejowych gwarancji pracowniczych i pakietów socjalnych, co zasadniczo ograniczyło możliwość redukcji kosztów i dostosowania zatrudnienia do potrzeb.

1

Podczas negocjacji z samorządami posługiwano się prognozami finansowymi nie uwzględniającymi wyłączenia z działalności spółki PKP Przewozy Regionalne obsługi pociągów dalekobieżnych pospiesznych, co podważało wiarygodność spodziewanego poziomu deficytu funkcjonowania spółki i oznaczało wprowadzanie samorządów w błąd w tej kwestii.

1

Wbrew pierwotnym założeniom spółka PKP Przewozy Regionalne w chwili przekazywania samorządom pozostała obciążona częścią starych zobowiązań finansowych, których pokrycie pozostało w gestii nowych udziałowców.

1

Spółka nie otrzymała dostatecznej liczby lokomotyw elektrycznych i spalinowych do obsługi pociągów regionalnych, w efekcie czego po podjęciu działalności musiała zlecać obsługę trakcyjną pociągów spółce PKP Cargo.

Jeszcze przed przekazaniem spółki PKP Przewozy Regionalne w większości przypadków samorządy nie były w stanie ustalić rzeczywistego zapotrzebowania na przewozy regionalne ani rozliczyć przewoźnika z przekazywanej dotacji (NIK, 2008). Dlatego samorządy po przejęciu spółki nadal nie były w stanie realizować tych zadań, co praktycznie oznaczało podejmowanie związanych z nimi decyzji przez dotychczasową kadrę kierowniczą spółki PKP Przewozy Regionalne. Potwierdzały to doniesienia prasowe informujące o odwoływaniu przez spółkę pociągów bez uzgodnienia z kimkolwiek, także samorządami będącymi jej współwłaścicielami (Głogowski, 2009). Zmiana właściciela przy jednoczesnym zachowaniu dotychczasowej struktury jednej, ogólnopolskiej spółki przewozowej sprawiła, że dotychczasowe coroczne negocjacje dotyczące wielkości dotacji zastąpiło oczekiwanie pełnego pokrycia deficytu spółki przez jej współwłaścicieli.


476

Michał Zajfert

Przekazanie samorządom spółki PKP Przewozy Regionalne, oprócz zasadniczych wad analogicznych, jak w przypadku Kolei Mazowieckich utrwaliło jej status monopolisty w tym segmencie i praktycznie uniemożliwiło to wybór przewoźnika w trybie przetargowym. Zgodnie z obowiązującym ustawodawstwem, jednostka samorządowa posiadająca własnego przewoźnika może (choć nie musi) zlecać mu wykonywanie przewozów bez konieczności organizowania przetargu (tj. niezależnie od jego efektywności). Ewentualne próby samorządów obniżania kosztów i podnoszenia jakości usług poprzez przetargowy wybór przewoźnika mogą być traktowane jako działalność na szkodę będącej ich własnością spółki Przewozy Regionalne.

DOBRA SPOŁECZNIE POŻĄDANE W MIEJSKIM TRANSPORCIE ZBIOROWYM Problem efektywnego dostarczania usług o cechach dóbr społecznie pożądanych o charakterze bardzo zbliżonym do kolejowych przewozów regionalnych występuje w miejskim transporcie publicznym. W aglomeracjach miejskich przed 1989 r. transport zbiorowy był obsługiwany przez miejskie zakłady komunalne będące lokalnym monopolistą stanowiącym własność miasta. Wraz ze zmianą ustroju w Polsce władze miejskie, dostrzegając trwałą nieefektywność zakładów komunalnych, wdrażały rozwiązania mające na celu poprawę zarówno ich gospodarowania, jak i jakości oferowanych miastu usług komunikacyjnych. Powszechną praktyką stało się powoływanie przez miasto niezależnego od dotychczasowych zakładów komunalnych Zarządu odpowiedzialnego za organizację komunikacji miejskiej. Jego rolą była dystrybucja biletów, planowanie tras linii komunikacyjnych, wybór na drodze przetargu obsługujących je przewoźników (w tym także miejskich zakładów komunalnych) i rozliczanie ich z wykonanej pracy przewozowej (iloczynu liczby pojazdów i długości obsłużonych przez nie tras). Początkowo przetargi dotyczyły konkretnych wskazanych linii komunikacyjnych i zazwyczaj obejmowały obsługę przez relatywnie krótki czas. Takie warunki wyboru przewoźnika nie zawsze przynosiły korzystne rezultaty, gdyż ograniczały liczbę oferentów do tych, którzy posiadali tabor w chwili ogłoszenia przetargu, zazwyczaj wyeksploatowanego i przestarzałego. W efekcie przetargi przynosiły obniżkę kosztów, jednak zarazem wiązały się z obniżeniem jakości oferowanych usług. Z czasem wypracowano jednak mechanizmy gwarantujące poprawę tej jakości. Na przykład Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie, który jest organizatorem komunikacji miejskiej w stolicy, ogłasza przetargi na świadczenie usług przewozowych wykonywanych autobusami na relatywnie długi okres wynoszący 10 lat (żywotność taboru autobusowego wynosi ok. 15 lat). Warunki przetargu określają wiek i standard taboru, uwzględniają czas konieczny na realizację zakupu nowego taboru i stopniowe wprowadzanie go do ruchu zgodnie z ustalonym harmonogramem. Pozwala to wyłonionemu przewoźnikowi na zakup nowego taboru po wygraniu przetargu, a długoletnia umowa z ZTM stanowi wiarygodną gwarancję spłat kredytów niezbędnych na ich zakup. Przedmiotem przetargu jest


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

477

wykonanie w obowiązującym okresie określonej pracy przewozowej, tj. wykonanie wskazanego przebiegu (km) przez określoną liczbę autobusów o określonym standardzie technicznym. Z punktu widzenia organizatora komunikacji, tj. ZTM, istotny jest tu fakt, że w warunkach przetargu nie jest wskazana konkretna linia czy częstotliwość kursowania. Oznacza to, że rozstrzygnięte już przetargi nie blokują możliwości dostosowywania podaży usług komunikacji miejskiej przez zmianę układu linii komunikacyjnych i częstotliwości ich kursowania zależnie od rozwoju aglomeracji i wynikających z tego zmian jego potrzeb komunikacyjnych9. Ważnym czynnikiem dającym dostęp do rynku różnym mniejszym oferentom, jak i dyscyplinującym zwycięskich przewoźników jest fakt, że organizowane przez ZTM przetargi nie obejmują obsługi całej aglomeracji lecz jedynie jej fragmentów, a wprowadzana w jednym przetargu liczba nowych pojazdów nie przekracza możliwości produkcyjnych ich producentów. Trudno wskazać jakiekolwiek merytoryczne przesłanki, które wskazywałyby, że w przypadku organizacji kolejowych przewozów regionalnych i aglomeracyjnych nie jest możliwe wdrożenie analogicznych rozwiązań. Samorząd zamiast samodzielnie sprawować funkcję przewoźnika może ją zlecić niezależnym operatorom wprowadzając rynek aukcyjny. Wówczas wybór przewoźników może być przeprowadzany na drodze przetargu, gdzie decydującym kryterium jest najniższa żądana kwota dotacji przy jednoczesnym spełnieniu wymogów dotyczących jakości usługi, co umożliwia rzeczywistą konkurencję ofert. Wskazują na to zarówno dotychczasowe praktyczne doświadczenia krajów UE, jak i pierwsze próby przełamania monopolu spółki PKP Przewozy Regionalne w Polsce. Pierwszym skutecznym, choć nie pozbawionym błędnych założeń, przykładem takiego przetargu w Polsce jest przedstawiona wcześniej inicjatywa samorządu województwa kujawsko-pomorskiego z 2007 roku. Kluczowym warunkiem niezbędnym do skutecznego wyłonienia najlepszego przewoźnika są przemyślane szczegóły specyfikacji ofert przetargowych, uwzględniające zarówno okres i zakres wykonywania usług, jak i warunki techniczne. Dotychczas dla przewoźników podstawową barierą był brak własnego taboru kolejowego. Ze względu na znaczne koszty jego zakupu i długi czas eksploatacji (co najmniej 30 lat) zazwyczaj niemożliwy, a z pewnością nieracjonalny, byłby jego samodzielny zakup przez potencjalnego oferenta w przypadku relatywnie krótkiego czasu 9

Podstawowe warunki przykładowego przetargu nieograniczonego ZTM Warszawa (nr 40/2007): „przedmiot zamówienia obejmuje świadczenie w latach 2008–2017 usługi przewozu regularnego wykonywanej w ramach lokalnego transportu zbiorowego (komunikacji miejskiej w Warszawie) na liniach nadzorowanych przez Zarząd Transportu Miejskiego w ilości 4 000 000 ± 10% wozokilometrów rocznie przy wykorzystaniu 50 szt. klimatyzowanych, 12-metrowych autobusów niskopodłogowych fabrycznie nowych (wcześniej nie użytkowanych), w prawobrzeżnej części Warszawy i strefy podmiejskiej. Termin wykonania zamówienia: 01.02.2008 r. – 31.12.2017 r. Termin składania ofert upływa w dniu 21.08.2007 r. Oferta wykonawcy z najniższą ceną 1 (jednego) wozokilometra brutto uznana zostanie za najkorzystniejszą. Orientacyjna, docelowa struktura kursowania autobusów: dzień powszedni – 35 całodziennych i 15 kursujących w godzinach szczytów komunikacyjnych (tzw. dodatków); soboty, niedziele i święta – 35, noce – 5. Autobusy będą wprowadzane do ruchu w 5 etapach trwających łącznie 4 miesiące”.


478

Michał Zajfert

obowiązywania umowy. Dla instytucji finansowych kredytujących taki zakup długoletnia umowa, tj. zawarta na czas adekwatny do żywotności taboru, może stanowić realną gwarancję uzyskiwania przez przewoźnika stałych przychodów niezbędnych na pokrycie kosztów kredytu.

PODSUMOWANIE: BARIERY DOSTARCZANIA DÓBR SPOŁECZNIE POŻĄDANYCH NA KOLEI – PRZYCZYNY I MOŻLIWE ROZWIĄZANIA W obszarze dostarczania dóbr społecznie pożądanych, tj. pasażerskich przewozów regionalnych i aglomeracyjnych, pomimo istnienia w Europie, ale także w Polsce, pozytywnych przykładów, są wdrażane rozwiązania, które utrwalają monopol w dostarczaniu tych usług, eliminują możliwość konkurencji i kreowania najlepszej dla społeczeństwa oferty oraz przerzucają finansowanie kosztów tych wadliwych rozwiązań na samorządy wojewódzkie. Na możliwości organizacji regionalnych przewozów pasażerskich zasadniczy wpływ ma silny wpływ bariery wejścia – brak dostępu do taboru kolejowego. Wynika on z błędnego dla kreacji rzeczywistego rynku sposobu rozdysponowania taboru kolejowego byłych Polskich Kolei Państwowych. Został on przekazany poszczególnym spółkom przewozowym Grupy PKP w sposób wzajemnie uzależniający ich funkcjonowanie od siebie. Jednocześnie uniemożliwiono zakup zbędnego taboru przez niezależnych przewoźników, co utrwaliło monopolistyczną pozycję spółek przewozowych grupy PKP. Stan ten nie uległ zmianie po przekazaniu samorządom wojewódzkim w 2008 r. wszystkich udziałów spółki PKP Przewozy Regionalne, gdyż całość jej taboru pozostała nadal w gestii samej spółki, co utrwaliło barierę braku dostępu do taboru dla niezależnych przewoźników. Rozwiązaniem tego problemu byłby administracyjny zakaz fizycznej kasacji i obowiązek sprzedaży taboru kolejowego zbędnego wciąż państwowym spółkom przewozowym PKP Cargo i PKP Intercity. Prostym kryterium wskazującym zbędny tym spółkom tabor jest stan jego aktualnego utrzymania. Jako zbędny uznać można każdy pojazd kolejowy, dla którego upłynął termin ważności ostatniej naprawy okresowej i nie skierowano go do kolejnej naprawy. Forma przekazania samorządom spółki PKP Przewozy Regionalne utrwaliła jej pozycję monopolisty, gdyż tabor kolejowy pozostał składnikiem majątku tej spółki. Tymczasem najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby wyłączenie z majątku tej spółki całości taboru kolejowego i przekazanie go samorządom terytorialnym. Wówczas otworzyłoby to samorządom możliwość ogłaszania przetargów na obsługę połączeń regionalnych, które byłyby realizowane przy wykorzystaniu taboru stanowiącego własność zamawiającego usługę, tj. samorządu. Racjonalna dla społeczeństwa organizacja pasażerskich przewozów regionalnych będących dobrem społecznie pożądanym, oprócz osłabienia sztucznie wzmacnianej bariery wejścia wynikającej z braku dostępu do taboru kolejowego, wymaga także zachowania pełnej niezależności procesu ustalania potrzeb oraz


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

479

planowania tras i godzin kursowania pociągów. Organizowane przetargi na obsługę przewozów regionalnych nie powinny, jak dotychczas, przez krótki czas obowiązywania umowy faworyzować podmiotów dysponujących już taborem kolejowym, gdyż utrwala to ich pozycję na rynku i prowadzi do obniżania jakości oferowanych usług w wyniku starzenia się tego taboru. Ze względu na wysoką kapitałochłonność nakładów na nowy tabor kolejowy rozstrzygane przetargi powinny obejmować obsługę przewozów na czas adekwatny do jego żywotności, co pozwoliłoby na zapewnienie finansowania jego zakupu. Jednocześnie przetargi te powinny zapewniać elastyczność obsługi, tj. obejmować wykonanie określonej pracy przewozowej (mierzonej iloczynem liczby pociągów i długości pokonywanej przez nie trasy) a nie uruchomienie określonej liczby pociągów na wskazanych trasach. Tak określony zakres wykonywanej przez przewoźnika usługi pozwalałby na zmianę tras i rozkładów jazdy pociągów w trakcie obowiązywania umowy zależnie od zmieniających się potrzeb w danym regionie.

BIBLIOGRAFIA „Biuletyn Informacji Publicznej” (2008), Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Oficjalny komunikat (http://bip.kujawsko-morskie.pl/ index.php?option=com_content&task=view&id=2530&Itemid=125 – dostęp 22.05.). Głogowski T. (2009), Oszczędzanie według PKP, „Gazeta Wyborcza Katowice” z 1.03.2009. Górski P. (2004), Samorząd chce decydować, „Rzeczpospolita” z 23.03.2004. Grzywacz W., Wojewódzka-Król K., Rydzkowski W. (2003), Polityka transportowa, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk. Jaster G. (2004) Konkurencja w przewozach kolejowych – doświadczenia na rynku niemieckim. Konferencja „Konkurencja na torach – szanse i zagrożenia”, Forum Kolejowe Railway Business Forum, Warszawa Koleje Mazowieckie KM (prezentacja operatora) (2005), „Rynek Kolejowy”, nr 3. Kozińska K. (2005), Wielkopolska romansuje z prywatnymi przewoźnikami, „Puls Biznesu” z 28.02.2005. Koźlak A. (2008), Ekonomika transportu, Teoria i praktyka gospodarcza, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk. Ministerstwo Infrastruktury (2008), Samorządy województw udziałowcami spółki PKP Przewozy Regionalne, Komunikat Nr 128 (148) z dnia 22.12.2008 r. Musgrave R.A., Musgrave P.B. (1973), Public Finance in Theory and Practice, McGraw-Hill, Kogakusha. NIK (2008), Informacja o wynikach kontroli organizowania i finansowania regionalnych kolejowych przewozów pasażerskich, Departament Komunikacji i Systemów Transportowych, Warszawa. Raporty Roczne spółek Grupy PKP (2001–2009). Rozporządzenie Rady Ministrów (2004) z dnia 21 kwietnia 2004 r. w sprawie organizowania regionalnych kolejowych przewozów pasażerskich, Dz. U. z 2004 r. Nr 95, poz. 953.


480

Michał Zajfert

Schöller O., Borcherding A. (2004), Elchtest. Die Reform des staatlichen Eisenbahnsystems in Schweden, “Internationales Verkehrswesen“, Nr. 5. Sengelov K. (2004), DSB wants to become Europe`s preferred passenger train operator, „Railway Gazette International“, Nr. 12. Stiglitz Joseph E. (2004), Ekonomia sektora publicznego, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Uchwała nr 256/2008 Rady Ministrów (2008) z dnia 2 grudnia r. w sprawie finansowania regionalnych kolejowych przewozów pasażerskich (bip.kprm.gov.pl/download.php?s=75&id=1048 (data dostępu: 01.08.2013). Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego (2007), Ogłoszenie o zamówieniu usługi: Pasażerski transport kolejowy 2007/S 83-102178, http://ted.europa.eu/ Exec;jsessionid=B6751C4F0E7554989465F53F5CE5376F.instance_2?DataFlow=ShowPage.dfl&Template=TED/N_one_result_detail_curr.htm&docnumber=102178-2007&docId=102178-2007&StatLang=PL (data dostępu − 22.05.2008). Ustawa (2002) z dnia 30 października 2002 r. o zmianie ustawy o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego „Polskie Koleje Państwowe” Art. 1, Dz. U. z 2002 r. Nr 205, poz. 1730. Ustawa (2003a) z dnia 28 marca 2003 r. o transporcie kolejowym, Rozdział 7 Finansowanie transportu kolejowego, Art. 40., Dz. U. z 2003 r. Nr 86, poz. 789. Ustawa (2003b) z dnia 13 listopada 2003 r. o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, Dz. U. z 2003 r. Nr 203, poz. 1966.

STRESZCZENIE Trudności z wdrożeniem mechanizmów racjonalnej organizacji i finansowania kolejowych przewozów pasażerskich o charakterze użyteczności publicznej w optymalnym dla społeczeństwa zakresie sprawiają, że już od ponad 20 lat ich realizacja w Polsce daleka jest od doskonałości. Celem artykułu jest próba wskazania optymalnych rozwiązań na podstawie analizy przekształceń praktycznie wdrażanych w ostatniej dekadzie także w innych gałęziach transportu. Realizacja kolejowych przewozów regionalnych cechuje się trwałym deficytem, jednak ich funkcjonowanie przynosi ogółowi społeczeństwa ekonomiczne korzyści. Pomimo istnienia w Europie, ale także i w Polsce, pozytywnych przykładów, zazwyczaj wdrażane są rozwiązania, które utrwalają monopol w dostarczaniu tych usług, eliminują możliwość konkurencji i kreowania najlepszej dla społeczeństwa oferty oraz przerzucają finansowanie kosztów tych wadliwych rozwiązań na samorządy wojewódzkie. Na możliwości organizacji regionalnych przewozów pasażerskich zasadniczy wpływ ma silny wpływ bariery wejścia – brak dostępu do taboru kolejowego. Rozwiązaniem tego problemu jest wydłużenie czasu obowiązywania umowy w organizowanych przetargach na obsługę tych przewozów, a w odniesieniu do państwowych spółek przewozowych PKP Cargo i PKP Intercity udostępnienie innym przewoźnikom zbędnego im taboru kolejowego. Natomiast tabor kolejowy


KOLEJOWE PRZEWOZY PASAŻERSKIE O CHARAKTERZE UŻYTKU PUBLICZNEGO…

481

stanowiący majątek spółki Przewozy Regionalne powinien być przekazany jej udziałowcom, tj. samorządom terytorialnym. Słowa kluczowe: transport kolejowy, infrastruktura, monopol.

REGIONAL PASSENGER RAILWAY TRANSPORT AS A PUBLIC SERVICE: TWENTY YEARS OF RAILWAY REFORMS IN POLAND ABSTRACT Prolonged difficulties in implementation of rational organization and financing of public-service passenger railway transport in Poland translate into its continued suboptimal operation. Reforms of the passenger railway system have been under way for almost 20 years. The aim of the paper is to propose economically efficient solutions based on analysing actual transitions which took place during the last decade in railway and other sectors of public transport. Short-distance regional passenger services are permanently unprofitable, but they serve well the public purpose providing the society with economic benefits. Despite examples of good practices both in Poland and other European countries facing similar problems, implemented solutions usually consolidate the monopoly in delivery of public services, eliminate competition and prevent the adoption of the best solution for the society, and shift the costs of these faulty solutions to voivodeships. The organization of regional passenger services is vastly influenced by the entry barrier of lacking access to the necessary rolling stock. A solution to this problem would be to extend the time span covered by contracts for realizing such services, and to make state-owned PKP Cargo and PKP Intercity’s surplus rolling stock available to other bidders. Finally, the rolling stock belonging to the voivodeships railway company should be passed to its shareholders, i.e. local governments. Keywords: railway transport, public services, monopoly. JEL Classification: L92, R41, R42


STUDIA EKONOMICZNE 1 ECONOMIC STUDIES NR 3 (LLXXVIII) 2013

Dariusz Siudak*

ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI WPROWADZENIE Migracja wartości polega na odpływie wartości z jednego przedsiębiorstwa lub sektora do innego. Jest ona następstwem intensywnego poszukiwania najbardziej efektywnych możliwości alokacji kapitału w celu uzyskania wysokich stóp zwrotu po jego zainwestowaniu. W konsekwencji następuje przepływ kapitałów pomiędzy krajami, sektorami i przedsiębiorstwami, w efekcie czego następuje przepływ wartości (Siudak 2001, s. 55). Procesy migracji wartości przedsiębiorstw można rozpatrywać w dualistyczny sposób. Pierwszy to podejście od strony mikroekonomicznej – skoncentrowanie się na analizach, ocenach i wskazówkach dotyczących zarządzania strategicznego oraz innych uwarunkowań sprzyjających procesom fluktuacji wartości osobno rozpatrywanego przedsiębiorstwa. Drugie podejście zakłada analizę procesów migracji wartości od strony makroekonomicznej, gdzie podstawową rolę odgrywają mechanizmy alokacji kapitału poprzez rynek kapitałowy. Zaobserwowana w ostatnich kilkunastu latach akceleracja procesów migracji wartości przedsiębiorstw sprawiła, że pojęcie to było analizowane w literaturze dotyczącej zarządzania wartością przedsiębiorstwa1. *

Politechnika Łódzka, Wydział Organizacji i Zarządzania, Zakład Ekonomii. Migracja wartości przedsiębiorstw jest przedmiotem rozważań w następujących publikacjach: E. Almasy, A. Slywotzky (1999); J.P.A Baptista (1999); P. Bartkowiak (2001); J. Billington (1997); T. Brabazon (1999);M.K. Campbell (2001); B. Dobiegała-Korona (2001, 2006); J.P. Donol (1997); E.C. Griffiths (1997); A. Herman (2006); A. Herman, A. Szablewski (1999); K. Klincewicz (2005); A.K. Koźmiński (2004); K. Leśniak-Łebkowska (2001); M. Marcinkowska (2000); R.W. Mills (2005); T. Moster, H. Moukanas (2001); B. Nita (2007); E. Ostrowska (2001, 2007); D. Owen, R. Griffiths (2006); A. Sharma, R. Krishnan, D. Grewal (2001); P. Phillips (2012); M. Siudak (2000, 2001); A. Slywotzky, P. Baumgartner, L. Alberts, H. Moukanas (2006); A. Slywotzky; F. Linthicum (1997); A. Slywotzky, D.J. Morrison, B. Andelman (2000); A. Slywotzky, R. Wise, K. Weber (2006); J. Strikwerda, M. van Amerongen, M. van Wijck (2000); C. Suszyński (2007), A. Szablewski (2005, 1


ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI

483

Jednokierunkowa migracja wartości analizowanego układu przedsiębiorstw polega na jednoczesnym przypływie lub odpływie wartości w danym okresie do(od) wszystkich podmiotów ocenianego układu spółek kapitałowych. W literaturze przedmiotu podkreśla się wielość znaczenia kategorii wartości (Mączyńska, 2005). Szczegółową jej klasyfikację podaje D. Zarzecki (1999, s. 25), wyróżniając: wartość ekonomiczną, wartość rynkową, wartość kapitalizacji rynkowej, wartość księgową, wartość odtworzeniową, wartość sprawiedliwą, wartość likwidacyjną, wartość szacunkową, wartość inwestycji, wartość goodwill, wartość w użyciu, wartość właściciela, wartość zamiany (zastąpienia), wartość nieodłączną, wartość biznesu w działaniu, wartość dla biznesu, wartość podatkową, wartość zabezpieczenia2. Przedmiotem rozważań jest wartość kapitalizacji rynkowej, czyli łączna suma wartości rynkowej wszystkich akcji wyemitowanych przez przedsiębiorstwo. W momencie rozpoczęcia działalności księgowa wartość netto przedsiębiorstwa wynikająca z bilansu otwarcia równa jest wartości rynkowej. Równocześnie jest to także wartość likwidacyjna. W tym specyficznym przypadku powyższe ujęcia wartości kapitału własnego są sobie równe. W toku prowadzenia podstawowej działalności operacyjnej przedsiębiorstwa wartość rynkowa kapitałów własnych zaczyna odbiegać od zapisów księgowych. Wartość rynkową determinuje oczekiwany stopień wykorzystania zgromadzonych aktywów, wyrażony w postaci wartości obecnej prognozowanych wolnych przepływów gotówkowych netto. W wyniku kreacji wartości, wartość rynkowa przewyższa wartość księgową, zaś w odwrotnym przypadku (niszczenie wartości) wartość rynkowa przedsiębiorstwa jest niższa od wartości zapisanej w bilansie. Całkowita wartość przedsiębiorstwa stanowi sumę następujących składników (Nita, 2007, s. 26): 1) wartości obecnej oczekiwanych w przyszłości dochodów z działalności operacyjnej w ściśle określonym okresie prognozy, 2) zdyskontowanej wartości rezydualnej, 3) wartości ubocznych efektów finansowania majątku, 4) wartości posiadanych środków pieniężnych, 5) wartości aktywów niezwiązanych z działalnością operacyjną, 6) wartości opcji realnych związanych z działalnością przedsiębiorstwa. 2008, 2009); P. Szczepankowski (2007); M. Wiatr (2006); J.C. Woodard (2006). Żadna z wymienionych prac nie porusza zagadnienia jednokierunkowej migracji wartości. 2 Szczegółowe aspekty wyceny przedsiębiorstw analizują następujący autorzy: R. Borowiecki, A. Jaki, J. Kaczmarek (1999), P.A. Coady, A. Faseruk (1997), T. Copeland, T. Koller, J. Murrin (1997), B. Cornell (1999), A. Damodaran (1994), T. Dudycz (2005), A. Fierla (2008), A. Jaki (2006), S. Kasiewicz, E. Mączyńska (1999), M.J. Matschke, G. Brosek (2012), E. Mączyńska (2005), R.W. Mills (2005), B. Nita (2007), W. Patena (2010), P. Szczepankowski (2007), D. Zarzecki (1999). – uwaga jak do przypisu 1.


484

Dariusz Siudak

Wartość przedsiębiorstwa można do pewnego stopnia kształtować za pomocą tzw. generatorów wartości (value drivers). Ogólnie wartość przedsiębiorstwa kształtują decyzje: operacyjne, finansowe i inwestycyjne. A. Rappaport (1999, s. 65) wyróżnił 7 podstawowych czynników kreowania wartości: 1

operacyjne: stopa wzrostu sprzedaży, stopa zysku operacyjnego, stopa podatku dochodowego;

1

inwestycyjne: inwestycje w aktywa trwałe, inwestycje w aktywa obrotowe;

1

finansowe: koszt kapitału;

1

ogólne: okres wzrostu wartości.

A. Jaki (2012, s. 70) kategorię finansowych czynników wzrostu wartości uzupełnia o strukturę kapitału oraz o wynikający z niej poziom ryzyka. Natomiast T. Dudycz (2005, s. 29) podkreśla istotę wagi kapitału intelektualnego jako podstawowego (oprócz powyżej wymienionych) czynnika kreowania wartości przedsiębiorstwa. Celem artykułu jest operacjonalizacja jednokierunkowej migracji wartości zarówno w ujęciu zagregowanym na poziomie GPW w Warszawie, jak również na poziomie wyspecyfikowanych sektorów gospodarczych. Tak postawiony cel można realizować za pomocą odpowiednio zaprojektowanych narzędzi analitycznych.

OPERACJONALIZACJA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI Analizę jednokierunkowej migracji wartości można realizować za pomocą stosunkowo prostej implementacji kategorii rynkowej wartości dodanej (Market Value Added – MVA) w odniesieniu do analizowanego układu przedsiębiorstw. Układ ten może obejmować przedsiębiorstwa zakwalifikowane do poszczególnych sektorów gospodarczych lub też całościowo wszystkie spółki kapitałowe notowane na giełdzie papierów wartościowych. Analizowany układ przedsiębiorstw będzie rozpatrywany w zakresie odpływu i przypływu wartości. Rynkowa wartość dodana określona jest następującą formułą: MVA = pN – KE,

(1)

gdzie: p – bieżąca cena akcji przedsiębiorstwa; N – liczba akcji; KE – skorygowana księgowa wartość kapitału własnego. Skorygowana księgowa wartość kapitału własnego zawiera korekty kapitału własnego odczytywanego z bilansu o korekty niezbędnego ujęcia całkowitego kapitału zainwestowanego przez właścicieli. Twórcy miernika MVA, skorygowaną


485

ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI

wartość kapitału własnego (KE) określają mianem ekonomicznej wartości księgowej kapitału własnego. Rynkowa wartość dodana ściśle powiązana jest z kategorią ekonomicznej wartości dodanej (Economic Value Added – EVA). MVA jest sumą oczekiwanych w przyszłości wartości EVA, zdyskontowanych średnim ważonym kosztem kapitału, co wykazał G.B. Steward (1991) MVA =

3

/ PVWACC, t $ EVAt ,

(2)

t=1

gdzie: MVA EVAt (t = 1, 2, ..., n) WACC PVWACC, t

– rynkowa wartość dodana, – strumień zysków ekonomicznych, – średni ważony koszt kapitału, – współczynnik dyskonta przy stopie dyskontowej równej WACC i t okresach.

W celu konceptualizacji pomiaru stopnia jednokierunkowej migracji wartości wprowadzimy następujące oznaczenia: 1) SMW – saldo migracji wartości; 2) USM – udział w saldzie migracji; 3) UOM – udział w obrotach migracji. Mając na uwadze cechę addytywności MVA, saldo migracji wartości (SMW) jest określone w następujący sposób: SMW =

3

/ DMVAk ,

(3)

t=1

gdzie: SMW – saldo migracji wartości, MVAk –rynkowa wartość dodana poszczególnych k-tych przedsiębiorstw analizowanego układu. Udział k-tego przedsiębiorstwa w saldzie migracji wartości analizowanego układu wyraża się ilorazem zmiany MVA przedsiębiorstwa do wartości bezwzględnej salda migracji wartości, tj. UDZIAŁ W SALDZIE MIGRACJI =

DMVAk n

,

(4)

/ DMVAk

k=1

przy warunku ograniczającym n

n

k=1

k=1

/ DMVAk ! 0 " / DMVAk ! ^- 3; 0h j ^0; 3h .

(5)


486

Dariusz Siudak

Mianownik formuły (4) wyrażony jest wartością bezwzględną. W momencie gdy analizowany układ przedsiębiorstw w danym okresie wyraża się ujemnym n

saldem migracji wartości f / DMVAk < 0 p, wówczas zastosowanie wartości bezk=1

względnej umożliwia ujawnienie tych spółek kapitałowych, od których odpłynęła wartość (charakteryzujących się ujemną zmianą MVA – licznik wzoru 4). I odwrotnie – spółki z dodatnią zmianą MVA przy ujemnym saldzie migracji wartości analizowanego układu przedsiębiorstw, przez zastosowanie wartości bezwzględnej, zostaną sklasyfikowane jako te przedsiębiorstwa, do których przypłynęła wartość. Konstrukcję miernika udziału w obrotach migracji można zobrazować jako iloraz zmiany w ściśle określonym czasie rynkowej wartości dodanej (DMVAk) pojedynczego przedsiębiorstwa do sumy modułów zmian MVA w analizowanym układzie przedsiębiorstw. Formalnie możemy to zapisać w postaci UDZIAŁ W OBROTACH MIGRACJI =

DMVAk n

,

(6)

/ DMVAk

k=1

przy warunku ograniczającym n

/

k=1

DMVAk ! 0 "

n

/

k=1

DMVAk ! ^0; 3h.

(7)

Warunek ograniczający (7) jest zapisem formalnym. W praktyce nierówność zazwyczaj jest spełniona. Do jej spełnienia jest wymagana (choćby w stopniu minimalnym) zmiana rynkowej wartości dodanej co najmniej dla jednego podmiotu wchodzącego w skład analizowanego układu przedsiębiorstw. Jeżeli saldo migracji wartości – SMW – jest większe od zera, a więc spełniona jest relacja SMW =

n

/ DMVAk > 0 ,

k=1

(8)

wówczas suma udziałów w saldzie migracji wartości analizowanego układu przedsiębiorstw wynosi 100%, co można zapisać w poniższy sposób: n

/ USMk = 100% ,

(9)

k=1

przy jednoczesnym spełnieniu zajścia relacji sumy udziału w obrotach migracji w przedziale od 0% wyłącznie do 100% włącznie, co formalnie zapisać można w postaci: n

/ UOMk ! ^0%; 100% .

(10)

k=1

W przypadku, gdy saldo migracji wartości analizowanego układu przedsiębiorstw ukształtuje się na poziomie mniejszym od zera, tj. zajdzie relacja (11):


ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI

SMW =

n

/ DMVAk < 0,

487

(11)

k=1

wówczas suma udziałów w saldzie migracji wartości analizowanego układu przedsiębiorstw wyniesie –100%, co można zapisać w poniższy sposób: n

/ USMk =- 100%,

(12)

k=1

gdzie jednocześnie suma udziału w obrotach migracji zawrze się w przedziale od –100% włącznie do 0% wyłącznie, co formalnie zapisać można w postaci: n

- 100%; 0%h.

/ UOMk !

k=1

(13)

Do powyższych rozważań, ze względów formalnych, należy dokonać założenia urzeczywistnienia się w praktyce zerowego salda migracji wartości, ze względu na możliwość wzajemnej kompensacji dodatnich i ujemnych zmian MVA wewnątrz analizowanego układu przedsiębiorstw w precyzyjnie określonym czasie analizy. W momencie, gdy saldo migracji wartości jest równe zeru, tj. SMW =

n

/ DMVAk = 0 ,

(14)

k=1

udziały w saldzie migracji wartości poszczególnych spółek są nieokreślone (mianownik relacji (4) wynosi 0), a w konsekwencji suma udziałów analizowanego układu przedsiębiorstw jest również nieokreślona, co można wyrazić formalnie w postaci: n

/ USMk = b ,

(15)

k=1

zaś suma udziałów w obrotach migracji wartości wyniesie wówczas 0%: n

/ UOMk = 0%.

(16)

k=1

Powyższe zależności zbiorczo przedstawiono w tabeli 1. Mając na uwadze relacje (8)I(16), można skonstruować miarę określającą stopień jednokierunkowej migracji wartości w odniesieniu do analizowanego układu przedsiębiorstw. Wprowadzimy nową kategorię, określając ją jako miernik stopnia jednokierunkowej migracji wartości analizowanego układu przedsiębiorstw i wyrażając w postaci SJMW =

/ UOMk

k=1 n

/ USMk

k=1

przy warunku ograniczającym

,

(17)


488

Dariusz Siudak

Tabela 1. Zależności pomiędzy sumą udziałów w saldzie migracji a sumą udziałów w obrotach migracji ze względu na saldo migracji wartości analizowanego układu przedsiębiorstw Saldo migracji wartości (SMW) SMW =

SMW =

SMW =

n

/ DMVAk > 0

k=1 n

/ DMVAk < 0

k=1 n

/ DMVAk = 0

k=1

Suma udziałów w saldzie migracji n

/ USMk = 100%

k=1 n

/ USMk = - 100%

k=1

Suma udziałów w obrotach migracji n

/ USMk !

k=1 n

/ USMk !

k=1

n

/ USMk = b

k=1

0%, 100%h - 100%, 0%h

n

/ UOMk = 0%

k=1

Źródło: opracowanie własne. n

n

k=1

k=1

/ USMk ! 0 " SMW = / DMVAk = 0 .

(18)

Relacja ilorazu sumy udziałów w obrotach migracji do wartości bezwzględnej sumy udziałów w saldzie migracji wartości analizowanego układu przedsiębiorstw wyznacza kierunek (odpływ lub przypływ) oraz siłę (stopień) jednokierunkowej migracji wartości (w odniesieniu do analizowanej grupy podmiotów). Na mocy formuł (17)I(18) indeks stopnia jednokierunkowej migracji wartości analizowanego układu przedsiębiorstw przybiera wartości od –100% do 100%, z zaznaczeniem, iż nie może osiągnąć poziomu zerowego ze względu na przyjęty warunek opisany nierównością (18), tj. SJMW ! - 100%, 0%h j ^0%, 100% .

(19)

Jeżeli miernik stopnia jednokierunkowej migracji wartości w odniesieniu do analizowanego układu przedsiębiorstw jest równy 100%, wówczas nastąpiła jednokierunkowa migracja wartości do grupy analizowanych podmiotów z zewnątrz układu, tj. innych przedsiębiorstw nieobjętych analizą lub z innych instrumentów finansowych. Inaczej mówiąc, nastąpił przypływ wartości do wewnątrz analizowanego układu przedsiębiorstw, z zaznaczeniem iż wszystkie podmioty zanotowały przypływ wartości (nie nastąpił odpływ wartości w odniesieniu do jakiegokolwiek podmiotu). W przypadku, gdy powyższy indeks osiągnie wartość równą –100%, wówczas oznacza to, iż ze wszystkich analizowanych spółek odpłynęła wartość do innych nie analizowanych przedsiębiorstw lub innych instrumentów finansowych – tj. jednokierunkowy odpływ wartości z danego układu podmiotów. Indeks stopnia jednokierunkowej migracji wartości opisany równaniem (17), wyrażony jako iloraz sumy udziałów w obrotach migracji do wartości bezwzględ-


ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI

489

nej sumy udziałów w saldzie migracji analizowanego układu przedsiębiorstw, w rzeczywistości jest równy sumie udziałów w obrotach migracji wartości tegoż samego układu (grupy rozpatrywanych przedsiębiorstw), czyli

/ UOMk

SJMW =

k=1 n

k

k=1

A

n

=

/ USMk

/ UOMk .

(20)

k=1

Jest tak, ponieważ suma udziałów w saldzie migracji wartości analizowanego układu przedsiębiorstwa przyjmuje wartości (przy założeniu spełnienia warunku opisanego relacją (18)) n

/ USMk ! - 100% 0 100% .

(21)

k=1

Mianownik lewej strony równości (20) wyraża się w postaci modułu sumy udziałów w saldzie migracji analizowanego układu, a zatem przyjmuje wartość wyłącznie +100%. Należy zauważyć jeszcze jedną właściwość stopnia jednokierunkowej migracji wartości (SJMW). W przypadku uzyskania wyniku na poziomie dokładnie 100% lub –100%, wówczas dla poszczególnych spółek, rozpatrywanych jako analizowany układ podmiotów, występuje dokładna zgodność w uzyskiwanych wartościach udziału w saldzie migracji wartości (USM) z udziałem w obrotach migracji (UOM). Innymi słowy, spełnione są następujące relacje: USMk = UOMk , n

n

k=1

k=1

/ USMk = / UOMk .

(22) (23)

Zwracam uwagę na kontekst analizowanego układu przedsiębiorstw. Mogą to być wszystkie przedsiębiorstwa notowane na giełdzie papierów wartościowych lub też spółki wchodzące w skład danego makrosektora lub danej gałęzi gospodarki. Szczególnie w odniesieniu do przedsiębiorstw poszczególnych branż analiza jednokierunkowej migracji wartości może prowadzić do interesujących wniosków.

ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI W UJĘCIU RYNKU GIEŁDOWEGO Badaniem w zakresie jednokierunkowej migracji wartości względem całego rynku giełdowego objęto wszystkie przedsiębiorstwa notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie w latach 2002–2007. Liczbę objętych badaniem przedsiębiorstw w poszczególnych okresach zaprezentowano w tabeli 2. Analizę jednokierunkowej migracji wartości przeprowadzono dla 2007 roku. Podział na poszczególne sektory oparto (choć ostatecznie w sposób zmodyfikowany przez autora) na klasyfikacji sektorowej zaproponowanej przez Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie i udokumentowanej w oficjalnym biuletynie „Ceduła


490

Dariusz Siudak

Tabela 2. Liczba analizowanych spółek notowanych w poszczególnych okresach Rok

Liczba spółek na koniec roku

2002

216

2003

203

2004

230

2005

255

2006

283

2007

270

Źródło: opracowanie własne na podstawie danych zawartych w Roczniku Giełdowym.

Tabela 3. Liczba spółek zakwalifikowanych do poszczególnych sektorów gospodarczych w 2007 roku L.p.

Sektor

Liczba spółek

1

Budownictwo

22

2

Deweloperzy

9

3

Energetyka

5

4

Finanse-inne

19

5

Finansowy

16

6

Handel detaliczny

17

7

Handel hurtowy

21

8

Hotele i restauracje

9

5

Informatyka

25

10

Materiały budowlane

12

11

Media

12

12

Przemysł chemiczny

22

13

Przemysł drzewno-papierniczy

14

Przemysł elektromaszynowy

15

15

Przemysł lekki

10

16

Przemysł metalowy

14

17

Spożywczy

18

18

Telekomunikacja

19

Usługi

Razem: Źródło: opracowanie własne.

7

7 14 270


491

ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI

Giełdy Warszawskiej” (2007). Modyfikacja dotyczyła połączenia niektórych sektorów gospodarczych, do których należało mniej niż 5 przedsiębiorstw. Liczbę spółek przypisanych do odpowiednich sektorów w poszczególnych latach prezentuje tabela 3. Na początku zostanie oceniony stopień jednokierunkowej migracji wartości w odniesieniu do analizowanego układu przedsiębiorstw stanowiącego wszystkie spółki poddane badaniu oddzielnie w poszczególnych okresach. W tak przyjętym układzie przedsiębiorstw do analizy zostaną zastosowane mierniki salda migracji wartości gospodarki (czyli suma zmian rynkowej wartości dodanej wszystkich przedsiębiorstw giełdowych), suma udziałów w saldzie migracji gospodarki oraz suma udziałów w obrotach migracji gospodarki. W tabeli 4 zaprezentowano powyższe charakterystyki zagregowane na poziomie wszystkich spółek stanowiących analizowany układ (spółki notowane na GPW). Tabela 4. Charaktertystyka jednokierunkowej migracji wartości w ujęciu rynku giełdowego Miernik Saldo migracji wartości (suma DMVA) w tys. zł Rok

Suma udziałów w saldzie migracji wartości (gospodarki)

Suma udziałów w obrotach migracji (gospodarki)

/ USMk

/ UOMk

n

k=1

n

k=1

2002

5 853 990,30

100%

23,5%

2003

11 299 812,00

100%

20,5%

2004

44 683 802,40

100%

67,5%

2005

93 487 112,10

100%

83,2%

2006

122 307 465,30

100%

74,3%

2007

131 131 522,91

100%

2,6%

Źródło: opracowanie własne.

Saldo migracji wartości w odniesieniu do wszystkich przedsiębiorstw notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych – stanowiące sumę zmian rynkowej wartości dodanej tych przedsiębiorstw – w każdym okresie badania w latach 2002–2007 jest dodatnie. Do publicznych spółek kapitałowych co roku napływała więc wartość z innych przedsiębiorstw lub innych instrumentów finansowych. Najniższe saldo migracji wartości obserwujemy w roku 2002 – 5,85 mld zł i z każdym kolejnym okresem saldo to ulega zwiększeniu do wartości 131,13 mld zł w 2007 roku. Łącznie w sześcioletnim okresie badawczym do polskich publicznych spółek kapitałowych napłynęło ponad 408,76 mld zł wartości. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na fakt, iż od 2003 r. do 2006 r. na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych panowała nieprzerwanie hossa3. 3 Świadczy o tym choćby stopa zwrotu z podstawowego indeksu giełdowego WIG, gdzie w roku 2002 wyniosła ona zaledwie 3,2%, zaś w kolejnych latach 2003–2006 odpowiednio: 44,9%, 27,9%, 33,6%, 41,6%. Natomiast w roku 2007 nastąpiło osłabienie wzrostu indeksu WIG, który wyniósł 10,39%.


492

Dariusz Siudak

Tabela 5. Zestawienie mierników do analizy jednokierunkowej migracji wartości dla poszczególnych sektorów gospodarczych w 2007 roku Specyfikacja Zmiana MVA Sektor

Udział w saldzie migracji sektora

Udział w obrotach migracji sektora (SJMW – stopień jednokierunkowej migracji wartości)

Budownictwo

3 194 565,1

100,0%

74,1%

Deweloperzy

29 270 788,4

100,0%

89,8%

Energetyka

40 249 808,5

100,0%

99,9%

–392 196,8

–100,0%

–14,6%

30 509 955,2

100,0%

45,1%

Handel detaliczny

5 184 880,6

100,0%

70,5%

Handel hurtowy

2 701 174,2

100,0%

75,4%

90 581,4

100,0%

5,0%

–1 635 653,3

–100,0%

–46,9%

–156 526,0

–100,0%

–8,5%

9 035 243,3

100,0%

92,2%

Przemysł chemiczny

14 495 396,3

100,0%

55,3%

Przemysł drzewno-papierniczy

–2 475 666,8

–100,0%

–97,4%

Przemysł elektromaszynowy

1 601 661,4

100,0%

64,6%

–459 218,5

–100,0%

–33,7%

4 110 973,2

100,0%

50,6%

74 819,5

100,0%

2,2%

–3 334 585,7

–100,0%

–95,7%

–934 477,2

–100,0%

–63,8%

131 131 522,9

500,0%

364,0%

Finanse inne Finansowy

Hotele i restauracje Informatyka Materiały budowlane Media

Przemysł lekki Przemysł metalowy Spożywczy Telekomunikacja Usługi Gospodarka

Źródło: opracowanie własne na podstawie badań empirycznych.

Dodatniemu saldu migracji wartości (dodatniej sumie zmian MVA analizowanych przedsiębiorstw) towarzyszy suma udziałów w saldzie migracji wartości w wysokości 100%, zaś suma udziałów w obrotach migracji gospodarki zawiera się w przedziale (0%; 100%>, zgodnie z modelem teoretycznym – por. tabela 1. Najwyższa wartość sumy udziałów w obrotach migracji (indeks stopnia jednokie-


ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI

493

runkowej migracji wartości) uzyskano w roku 2005, osiągając poziom 83%. Oczywiście nie oznacza to, iż w 2005 r. nastąpiła całkowita jednokierunkowa migracja wartości (nie do wszystkich analizowanych podmiotów napłynęła wartość) oraz nie świadczy to również o największym przypływie wartości do analizowanego układu – za jaki w tym miejscu przyjęto wszystkie spółki kapitałowe notowane na GPW. Powyższy wynik stopnia jednokierunkowej migracji wartości świadczy o największym udziale spółek w odniesieniu do całkowitego analizowanego układu przedsiębiorstw, których źródłem przypływu wartości jest zewnętrzny napływ wartości (czyli spoza układu analizowanych podmiotów). Natomiast najniższy poziom stopnia jednokierunkowej migracji wartości obserwujemy w roku 2007, zaledwie 2,6%, oraz w latach 2002–2003 odpowiednio: 20% i 23%. W okresach tych wartość napływała do przedsiębiorstw bardziej w wyniku przejęcia odpływającej wartości z innych analizowanych podmiotów niż spoza analizowanego układu przedsiębiorstw i/lub z innych możliwości inwestycyjnych. Szczególnie w roku 2007 suma udziałów w obrotach migracji gospodarki jest bliska zeru. Oznacza to, iż dla zdecydowanej większości spółek, do których napłynęła wartość, źródło przypływu wartości stanowił odpływ wartości od pozostałych spółek analizowanego układu przedsiębiorstw. Zaś dla nieznacznej liczby przedsiębiorstw źródłem przypływu wartości było dodatnie saldo migracji wartości, czyli suma zmian MVA / DMVA analizowanego układu przedsiębiorstw. Innymi słowy, nieznaczna część analizowanego układu przedsiębiorstw w 2007 r. stała się beneficjentem wysokiego (najwyższego w latach 2002–2007) salda migracji wartości w odniesieniu do całego rynku kapitałowego, co jest wynikiem dość zaskakującym.

ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI WZGLĘDEM SEKTORÓW GOSPODARCZYCH W dalszej części przeprowadzimy analizę pod kątem jednokierunkowej migracji wartości w odniesieniu do poszczególnych sektorów gospodarczych w 2007 r., rozpatrując je jako odrębne układy analizowanych przedsiębiorstw. Do realizacji tak zaprogramowanego obszaru badawczego zostaną wykorzystane mierniki salda migracji wartości gospodarki (czyli suma zmian rynkowej wartości dodanej przedsiębiorstw wchodzących w skład danego sektora), suma udziałów w saldzie migracji sektora oraz suma udziałów w obrotach migracji sektora4. W tabeli 5 zamieszczono zestawienie trzech powyższych kategorii dla poszczególnych 19 gałęzi gospodarek w 2007 roku. Żaden z 19 analizowanych sektorów gospodarczych nie charakteryzuje się całkowitą jednokierunkową migracją wartości (ani jeden sektor nie zanotował war4

W odróżnieniu do analizy jednokierunkowej migracji wartości względem wszystkich spółek notowanych na rynku giełdowym analiza w odniesieniu do sektorów gospodarczych – stanowiących analizowany układ przedsiębiorstw – jest oparta na miernikach udziału w saldzie i udziale w obrotach sektora, a nie gospodarki.


494

Dariusz Siudak

tości indeksu stopnia jednokierunkowej migracji wartości – SJMW – w wysokości 100% lub –100%). Indeksem stopnia jednokierunkowej migracji wartości zbliżonym do 100% charakteryzuje się sektor ENERGETYKA – SJMW = 99,9%, co oznacza, iż prawie wszystkie spółki wchodzące w skład tej samej branży przyciągały wartość od innych przedsiębiorstw i/lub źródło przypływu wartości stanowiły przepływ kapitałów spoza analizowanego układu przedsiębiorstw bądź z możliwości inwestycyjnych nie związanych z finansowaniem majątku przedsiębiorstwa. Można zaobserwować jeszcze dwa sektory, których indeks stopnia jednokierunkowej migracji wartości jest bliski 100%, a ściślej w zakresie <89%I93%>. Są to sektory: (1) MEDIA (SJMW = 92,2%) i (2) DEWELOPERZY (SJMW = 89,8%). Natomiast wysokim stopniem jednokierunkowego odpływu wartości charakteryzują się dwa sektory, tj. (1) PRZEMYSŁ DRZEWNO-PAPIERNICZY (SJMW = –97,4%) oraz (2) TELEKOMUNIKACJA (SJMW = –95,7%). Ponieważ w 2007 r. łączne saldo migracji wartości – w odniesieniu do całego analizowanego rynku kapitałowego – jest dodatnie (suma zmian MVA wyniosła 131,13 mld zł, a suma udziałów w saldzie migracji gospodarki 100%), zatem zdecydowana większość odpływu wartości z przedsiębiorstw obu powyższych sektorów została przejęta przez spółki kapitałowe z innych branż analizowanego układu przedsiębiorstw. Dość niskim stopniem jednokierunkowej migracji wartości (SJMW w zakresie co do modułu |15%|) charakteryzują się 4 sektory: (1) SPOŻYWCZY (SJMW = 2,2%), (2) HOTELE I RESTAURACJE (SJMW = 5,0%), (3) MATERIAŁY BUDOWLANE (SJMW = –8,5%), (4) FINANSE INNE (SJMW = –14,6%). Spółki wewnątrz każdego z tych sektorów przechwytują od siebie nawzajem wartość. Innymi słowy, odpływająca wartość z jednego przedsiębiorstwa płynie do innych spółek wewnątrz tej samej branży. Dla tych sektorów, których indeks stopnia jednokierunkowej migracji wartości jest w powyższych przypadkach dodatni, pewna nieznaczna część przypływającej wartości jest przechwytywana przez niektóre spółki od przedsiębiorstw spoza sektora, zaś zdecydowanie większość wartości przypływa od innych przedsiębiorstw tego samego sektora. Dla tych sektorów, których indeks stopnia jednokierunkowej migracji wartości jest w powyższych przypadkach ujemny, nieznaczna część odpływającej wartości z niektórych spółek przejęta została przez przedsiębiorstwa innych sektorów gospodarczych. Ścisłe rozgraniczenie między wartościami stopnia jednokierunkowej migracji wartości w ujęciu sektorowym (SJMWSEK) a sumą udziałów w saldzie migracji n

gospodarki f / USMk p zamieszczono w tabeli 6. k=1

Warto zaznaczyć, iż wśród poddanych analizie przedsiębiorstw nie zaobserwowano zerowego udziału w saldzie migracji, co sprawia, że żadna ze spółek nie zanotowała braku zmiany rynkowej wartości dodanej (DMVA ! 0). Oznacza to brak obserwacji w odniesieniu do analizowanych przedsiębiorstw w aspekcie znajdywania się w punkcie rzeczywistej stabilizacji wartości.


495

ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI

Tabela 6. Relacje pomiędzy SJMWSEK a sumą udziałów w saldzie migracji gospodarki SJMWSEK

Suma udziałów w saldzie migracji n

SJMWSEK = 100%

/ USMk = 100%

k=1

n

SJMWSEK = –100%

SJMWSEK = 5%a

SJMWSEK = –5%b

SJMWSEK = 100%

SJMWSEK = –100%

SJMWSEK = 5%

SJMWSEK = –5%

/ USMk = 100%

k=1

n

/ USMk = 100%

k=1

n

/ USMk = 100%

k=1

n

/ USMk = - 100%

k=1

n

/ USMk = - 100%

k=1

n

/ USMk = - 100%

k=1

n

/ USMk = - 100%

k=1

a

Interpretacja Do wszystkich spółek sektora przypływa wartość. Źródło przypływu stanowią spółki z innych sektorów oraz spoza analizowanego układu przedsiębiorstw i/lub innych możliwości alokacji kapitału. Od wszystkich spółek odpływa wartość. Odpływającą wartość przechwytują przedsiębiorstwa w ramach analizowanego układu, lecz spoza sektora gospodarczego. Większość spółek przechwytuje wartość od pozostałych spółek tego sektora. Dla nieznacznej ilości spółek źródłem przypływu wartości stanowią spółki spoza sektora oraz spółki spoza analizowanego układu przedsiębiorstw i/lub innych możliwości alokacji kapitału. Większość spółek przechwytuje wartość od pozostałych spółek tego sektora. Dla nieznacznej ilości spółek następuje odpływ wartości w kierunku spółek spoza sektora. Do wszystkich spółek sektora przypływa wartość. Źródłem przypływu wartości jest odpływająca wartość spółek spoza sektora w ramach analizowanego układu przedsiębiorstw oraz spoza analizowanego układu przedsiębiorstw i/lub innych możliwości alokacji kapitału. Od wszystkich spółek odpływa wartość. Odpływającą wartość przechwytują spółki spoza analizowanego układu przedsiębiorstw i/lub wartość przepływa do innych możliwości alokacji kapitału. Większość spółek przechwytuje wartość od pozostałych spółek tego sektora. Dla nieznacznej ilości spółek źródłem przypływu wartości stanowią spółki spoza sektora. Większość spółek przechwytuje wartość od pozostałych spółek tego sektora. Dla nieznacznej ilości spółek następuje odpływ wartości w kierunku spółek spoza analizowanego układu przedsiębiorstw i/lub innych możliwości alokacji kapitału.

wartość 5% jest arbitralna, chodzi o wartość dodatnią bliską 0%; arbitralna, chodzi o wartość ujemną bliską 0%. Źródło: opracowanie własne.

b

wartość –5% jest


496

Dariusz Siudak

W tabeli 7 zaprezentowano spółki, których zmiana rynkowej wartości dodanej jest mniejsza co do modułu 1000 tys. zł (|DMVA|< 1000 tys. zł) – w kolejności rosnącej modułu |DMVA|. Tabela 7. Spółki bliskie punktu rzeczywistej stabilizacji wartości Zmiana MVA [tys. zł]

Udział w saldzie migracji gospodarki

Udział w saldzie migracji sektora

–239,98

–0,0002%

–0,009%

Muza

828,28

0,0006%

0,009%

Irena

–866,68

–0,0007%

–0,554%

867,52

0,0007%

0,003%

Spółka

Torfarm

NordeaBP Źródło: opracowanie własne.

Moduł udziału powyższych spółek w saldzie migracji gospodarki jest mniejszy od jednej tysięcznej procent, stąd można stwierdzić, że przedsiębiorstwa te znajdują się blisko punktu tzw. rzeczywistej stabilizacji wartości.

PODSUMOWANIE Analizę jednokierunkowej migracji wartości względem sektorów gospodarczych można realizować za pomocą stosunkowo prostego w implementacji narzędzia w postaci stopnia sumy obrotów w migracji wartości spółek wchodzących w skład analizowanego sektora gospodarczego, określonego jako stopień jednokierunkowej migracji wartości (SJMW). Natomiast analizę jednokierunkowej migracji wartości w zakresie całej Giełdy Papierów Wartościowych można prowadzić za pomocą salda migracji wartości (SMW) oraz sumy udziałów poszczególnych spółek w analizowanym układzie przedsiębiorstw, czyli wszystkich przedsiębiorstw notowanych na giełdzie. Dodatnie saldo migracji wartości w odniesieniu do całego analizowanego układu przedsiębiorstw, czyli suma zmian na przestrzeni jednego okresu rocznego rynkowych wartości dodanych spółek świadczy o przypływie wartości do spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych spoza analizowanego układu przedsiębiorstw lub też źródło stanowi odpływ kapitału z innych możliwości alokacji kapitałów, niezwiązanych z finansowaniem majątku przedsiębiorstw. Wysokie dodatnie saldo migracji wartości spółek giełdowych może być wynikiem zewnętrznego przypływu znacznej wartości do zaledwie kilkunastu przedsiębiorstw, jak to miało miejsce w 2007 r. – SMW = 131,1 mld zł; SJMW = 2,6%. W ujęciu analizy sektorowej występują sektory o prawie jednokierunkowym przypływie wartości (ENERGETYKA – SJMW = 99,9%) oraz o bliskim jedno-


ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI

497

kierunkowym odpływie wartości (PRZEMYSŁ DRZEWNO-PAPIERNICZY – SJMW = –97,4%). Sektory gospodarcze z wartością modułu stopnia jednokierunkowej migracji wartości oscylującą wokół zera, charakteryzują się dwukierunkową migracją wartości, gdzie źródłem przypływu jednych spółek jest odpływ wartości innych przedsiębiorstw wewnątrz tego samego sektora. Należy podkreślić, że jednokierunkowy przypływ (odpływ) wartości w ramach danej branży nie oznacza największego przypływu (odpływu) wartości w ujęciu bezwzględnym. O ile w przytaczanym przykładzie branży energetycznej blisko 100% stopień jednokierunkowej migracji wartości (SJMW = 99,9%) przełożył się na najwyższy przypływ wartości względem pozostałych sektorów w ujęciu bezwzględnym (przypływ wartości wyniósł ponad 40,2 mld zł), to już drugi sektor pod względem jednokierunkowego przypływu wartości (SJMW = 92,2%) uzyskał przypływ wartości w kwocie niewiele ponad 9 mld zł, co stanowi piąty wynik. Z kolei drugi wynik pod względem wartościowego przypływu do sektora gospodarczego, jaki zanotował sektor FINANSE (zmiana MVA wyniosła ponad 30,5 mld złotych), na co zapracowała niespełna połowa spółek, stopień jednokierunkowej migracji wartości SJMW = 45,1%. Analiza stopnia jednokierunkowej migracji wartości w ujęciu sektorowym może być użytecznym narzędziem w zakresie identyfikacji ogólnych kierunków przepływów wartości na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Warto podkreślić, że analiza jednokierunkowej migracji wartości może być prowadzona w odniesieniu do przedsiębiorstw na różne sposoby agregowanych do poszczególnych grup, np. przemysł, usługi i finanse.

BIBLIOGRAFIA Almasy E., Slywotzky A. (1999), Pattern thinking: Identifying tomorrow’s profit zones, “Ivey Business Journal”, Vol. 61, No. 1, September/October, s. 14–17. Baptista J.P.A.(1999), The New Profit Zones: Growing Shareholders Value in the Communications Industry. Commentary, Mercer Management Consulting. Bartkowiak P.(2001), Migracja wartości przedsiębiorstwa w metodzie dochodowej, w: Zarządzanie wartością przedsiębiorstwa a struktura akcjonariatu, Materiały Konferencji Naukowej, Gdynia 2001, s. 111–115. Billington J. (1997), Understanding value migration and putting it to work, “Harvard Management Update”, Vol. 2, No. 6, June, s. 4–6. Borowiecki R., Jaki A., Kaczmarek J. (1999), Metody i procedury wyceny przedsiębiorstw i ich majątku, Wydawnictwo Profesjonalnej Szkoły Biznesu, Kraków. Brabazon T. (1999), Value migration. Where is the value in your industry going? “Accountancy Ireland”, Vol. 31, No. 3, June, s. 14–15. Campbell M.K. (2001), The ascent of the customer, “IEEE Potentials”, Vol. 20, No. 2, April/May, s. 3–5. Ceduła Giełdy Warszawskiej. Oficjalny Biuletyn, Nr 249/2007 (3710). Coady P.A., Faseruk A. (1997), Evaluation of valuation methodologies in developed and developing countries, “Journal of Financial Management and Analysis”, No 2.


498

Dariusz Siudak

Copeland T., Koller T., Murrin J. (1997), Wycena: mierzenie i kształtowanie wartości firm, Wig-Press, Warszawa. Cornell B. (1999), Wycena spółek. Metody i narzędzia efektywnej wyceny, Wydawnictwo K.E. Liber, Warszawa. Damadaran A. (1994), Damodaran on Valuation. Security Analysis for Investments and Corporate Finance, John Wiley&Sons, New York. Dobiegała-Korona B. (2001), Wpływ strategii marketingowych na migrację wartości przedsiębiorstwa, w: Zarządzanie wartością przedsiębiorstwa a struktura akcjonariatu, CeDeWu, Warszawa. Dobiegała-Korona B. (2006), Wartość dla klienta generatorem wartości przedsiębiorstwa, w: Współczesne źródła wartości przedsiębiorstwa, B. Dobiegała-Korona, A. Herman (red.), Difin, Warszawa, s. 217–240. Donol J.P. (1997), The great value migration, “Chief Executive”, No. 123, May, s. 64–73. Dudycz T. (2005), Zarządzanie wartością przedsiębiorstwa, PWE, Warszawa. Filera A. (2008), Wycena przedsiębiorstwa metodami dochodowymi, Szkoła Główna Handlowa, Warszawa. Griffiths E.C. (1997), Where Does Your Profitability Reside? “Equipment Leasing Today”, Vol. 9, No. 5, May. Herman A. (2006), Kilka refleksji na temat nowych źródeł wzrostu wartości przedsiębiorstwa, w: Współczesne źródła wartości przedsiębiorstwa, B. Dobiegała-Korona, A. Herman (red.), Difin, Warszawa, s. 17–40. Herman A., Szablewski A. (1999), Orientacja na wzrost wartości współczesnego przedsiębiorstwa, w: Zarządzanie wartością firmy, A. Herman, A. Szablewski (red.), Poltext, Warszawa, s. 13–56. Jaki A. (2006), Wycena przedsiębiorstw: przesłanki, procedury, metody, Oficyna Ekonomiczna, Kraków. Jaki A. (2012), Mechanizmy procesu zarządzania wartością przedsiębiorstwa, Wydawnictwo Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, Kraków. Kasiewicz S., Mączyńska E. (1999), Metody wyceny bieżącej wartości przedsiębiorstwa, w: Zarządzanie wartością firmy, A. Herman, A. Szablewski (red.), Poltext, Warszawa, s. 101−154. Klincewicz K. (2005), Przemiany w branży high-tech i zjawisko migracji wartości, „Studia i Materiały”, nr 2, Wydział Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa. Koźmiński A.K. (2004), Zarządzanie w warunkach niepewności. Podręcznik dla zaawansowanych, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2004. Leśniak-Łebkowska K. (2001), Zasobowa koncepcja budowy strategii a tworzenie i migracja wartości, „Organizacja i Kierowanie”, nr 2 (104), Warszawa 2001, s. 15–30. Mączyńska E. (2005), Wycena przedsiębiorstw: zasady, procedury, metody, Centralny Ośrodek Szkolenia Zawodowego, Warszawa. Marcinkowska M. (2000), Kształtowanie wartości firmy, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000. Matschke M.J., Brosek G. (2011), Wycena przedsiębiorstwa. Funkcje, metody, zasady, Oficyna Wydawnicza Wolters Kluwer, Warszawa.


ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI

499

Mills R.W. (2005), Dynamika wartości przedsiębiorstwa dla udziałowców. Zasady i praktyka analizy wartości strategicznej, Ośrodek Doradztwa i Doskonalenia Kadr, Gdańsk. Moser T., Moukanas H. (2001), Finding the right drivers of value growth. with so many options, which initiatives really matter? The value growth agenda, „Mercer Management Journal”, No. 13. Nita B. (2007), Metody wyceny i kształtowania wartości przedsiębiorstwa, PWE, Warszawa 2007. Ostrowska E. (2001), Migracja dochodowości akcji na rynku kapitałowym, w: Zarządzanie wartością przedsiębiorstwa a struktura akcjonariatu, CeDeWu, Warszawa 2001. Ostrowska E. (2007), Rynek kapitałowy, PWE, Warszawa 2007. Owen D., Griffiths R. (2006), Mapping the Markets. A Guide to Stockmarket Analysis, Bloomberg Press, New York. Patena W. (2012), W poszukiwaniu wartości przedsiębiorstwa. Metody wyceny w praktyce, Oficyna Wydawnicza Wolters Kluwer, Warszawa. Rapapport A. (1999), Wartość dla akcjonariuszy. Poradnik dla menedżera i inwestora, WIG PRESS, Warszawa. Rocznik Giełdowy 2003, 2004, 2005, 2006, 2007, 2008, Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie (www.gpw.pl). Sharma A., Krishnan R., Grewal D. (2001), Value creation in markets. A critical area of focus for business-to-business markets, “Industrial Marketing Management”, No. 20, s. 391−402. Siudak M. (2000), Analiza migracji wartości w Polsce, w: Knosala R. (red.), Komputerowo zintegrowane zarządzanie (Materiały konferencyjne), Tom II, WNT, Warszawa, s. 170–179. Siudak M. (2001), Zarządzanie wartością przedsiębiorstwa, Oficyna Wydawnicza Politechniki Warszawskiej, Warszawa. Slywotzky A.J., Baumgartner P., Alberts L., Moukanas H. (2006), Are you enjoying globalization yet? The surprising implications for business, “Journal of Business Strategy”, Vol. 27, No. 4, s. 23–32. Slywotzky A.J., Linthicum F. (1997), Capturing value in five moves or less: The new game of business, “Strategy & Leadership”, Vol. 25, No. 1, January/Febuary, s. 5–11. Slywotzky A.J., Morrison D.J., Andelman B. (2000), Strefa zysku. Strategiczne modele działalności, PWE, Warszawa 2000. Slywotzky A.J., Wise R., Weber K. (2006), Od zastoju do rozwoju. Strategie trwałego wzrostu, Wydawnictwo Helion, Gliwice 2006. Stewart G.B. (1991), The Quest for Value. The EVA Management Guide, Harper Business, New York. Strikwerda J., van Amerongen M., van Wijck M. (2000), How Do Firms Adapt Their Organization to the New or Informational Economy? Research Memorandum No. 5, Nolan Norton Institute, 2000. Suszyński C. (red.) (2007), Przedsiębiorstwo. Wartość. Zarządzanie, PWE, Warszawa 2007. Szablewski A. (2005), Maksymalizacja wartości a społeczna odpowiedzialność przedsiębiorstwa, w: A. Szablewski, R. Tuzimek (red.), Wycena i zarządzanie wartością firmy, Wydawnictwo Poltext, Warszawa 2005, s. 21–60.


500

Dariusz Siudak

Szablewski A. (2008), Migracje kapitału i wartości w warunkach globalnej niestabilności, „Kwartalnik Nauk o Przedsiębiorstwie”, nr 3 (8), lipiec–wrzesień, Warszawa. Migracja kapitału w globalnej gospodarce (2009), A. Szablewski (red.), Difin, Warszawa 2009. Szczepankowski P. (2007), Wycena i zarządzanie wartością przedsiębiorstwa, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Wiatr M. (2006), Migracja wartości a procesy przedsiębiorczości, w: Strużycki M. (red.), Przedsiębiorczość w teorii i praktyce, Szkoła Główna Handlowa, Warszawa 2006, s. 27–47. Woodard J.C. (2006), Architectural Control and Value Migration in Platform Industries, Academy of Management, 2006 Annual Meeting, Atlanta, August 2006. Zarzecki D. (1999), Metody wyceny przedsiębiorstwa. Fundacja Rozwoju Rachunkowości w Polsce, Warszawa.

STRESZCZENIE W opracowaniu podjęto problematykę analizy jednokierunkowej migracji wartości przedsiębiorstw na poziomie zagregowanym względem sektorów gospodarczych oraz całej Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Celem artykułu jest operacjonalizacja jednokierunkowej migracji wartości. Do realizacji tego celu można wykorzystać odpowiednio zaprojektowane narzędzia analityczne (saldo migracji wartości, udział w saldzie migracji wartości, udział w obrotach migracji oraz stopień jednokierunkowej migracji wartości), których podstawą jest rynkowa wartość dodana. Jednokierunkowa migracja wartości oznacza jednoczesny przepływ wartości do/z analizowanego układu przedsiębiorstw (np. wchodzące w skład jednego sektora gospodarczego). Jednoczesny przepływ oznacza fluktuację w jednym tylko kierunku – przypływ wartości do analizowanego układu przedsiębiorstw lub jej odpływ z określonej grupy spółek. Słowa kluczowe: jednokierunkowa migracja wartości, wartość przedsiębiorstwa, rynkowa wartość przedsiębiorstwa, przypływ wartości, odpływ wartości.

THE ANALYSIS OF ONE-WAY VALUE MIGRATION ABSTRACT The paper analyzes one-way enterprise value migration at the aggregate level with respect to economic sectors and the Warsaw Stock Exchange. The aim of the paper is to operationalize one-way value migration. The author deploys analytical tools, such as the balance of value migration, the share in the balance of value migration, share in value migration turnover as well as the degree of one-way value migration, which are based on the market value added. One-way value migration entails simultaneous flow of value to/from the considered set of


ANALIZA JEDNOKIERUNKOWEJ MIGRACJI WARTOŚCI

501

enterprises (i.e. constituting one economic sector). Simultaneous flow means a fluctuation in one direction only, i.e. inflow of value to the analyzed set of enterprises or outflow of value from the group of companies. Keywords: one-way value migration, corporate value, market corporate value, value inflow, value outflow. JEL Classification: G00, G10, G19


STUDIA EKONOMICZNE 1 ECONOMIC STUDIES NR 3 (LLXXVIII) 2013

RECENZJE

Marian Gorynia*

RECENZJA KSIĄŻKI DOROTY NIEDZIÓŁKI PT. REGIONALIZACJA RYNKÓW ENERGII Dorota Niedziółka, Regionalizacja rynków energii, Oficyna Wydawnicza, Szkoła Główna Handlowa, Warszawa 2011, 319 stron Książka Doroty Niedziółki jest rozbudowaną monografią, liczącą 319 stron, w której podjęto problematykę ekonomicznych aspektów procesów regionalizacji występujących na rynkach energii zarówno w ujęciu międzynarodowym, jak i w układzie wewnątrzkrajowym. Całościowa, ogólna ocena pracy Regionalizacja rynków energii jest pozytywna. Niemniej jednak praca nie jest wolna od słabszych stron. Mocne i słabe strony pracy wzajemnie się przeplatają. Po pierwsze, mocną stroną opracowania jest podjęcie w niej ważnej i aktualnej problematyki badawczej. Regionalizacja rynków energii jest zagadnieniem stosunkowo nowym i nie została jeszcze szczegółowo rozpoznana zarówno z punktu widzenia opisowo-wyjaśniającego, jak i z punktu widzenia normatywnego. Względna nowość i aktualność tej problematyki jest związana między innymi z członkostwem Polski w Unii Europejskiej. Oceniana pozycja wypełnia więc istotną lukę na polskim rynku wydawniczym. Po drugie, silną stroną pracy jest szeroki zakres podjętej problematyki. Zagadnienie regionalizacji zostało podzielone w opracowaniu na dwie części – na regionalizację międzynarodową i regionalizację wewnątrzkrajową. Oba rodzaje regionalizacji są odmianą tego samego procesu, ale jednocześnie są na tyle specyficzne i rozległe przedmiotowo, że ich ujęcie w jednym opracowaniu świadczy o kompleksowości podejścia Autorki. Jednocześnie jednak, być może ze względu na bardzo szeroki zakres podjętej problematyki badawczej, D. Niedziółka nie *

Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu, Wydział Gospodarki Międzynarodowej, Katedra Strategii i Polityki Konkurencyjności Międzynarodowej.


RECENZJA KSIĄŻKI DOROTY NIEDZIÓŁKI PT. REGIONALIZACJA RYNKÓW ENERGII 503

sprecyzowała expressis verbis celu całego opracowania. To uchybienie niewątpliwie utrudnia, a w konsekwencji obniża całościową ocenę pracy, gdyż nie można stwierdzić, czy zamierzone przez Autorkę efekty zostały osiągnięte. D. Niedziółka zaprezentowała natomiast hipotezy przyjęte w opracowaniu. Najpierw zadeklarowała (s. 14), że „Hipotezę pracy można sformułować następująco: regionalizacja rynków energii podnosi ich efektywność i zwiększa potencjał, przyczyniając się do wzrostu bezpieczeństwa energetycznego”, a dalej napisała (s. 14), że „W pracy przyjęto następujące hipotezy badawcze: 1

Regionalizacja rynków energii podnosi konkurencyjność producentów i użytkowników energii. Współpraca na szczeblu ponadnarodowym pozwala na zwiększenie skali wytwarzania energii w krajach posiadających szerszy dostęp do surowców bądź większe możliwości wytwarzania energii w źródłach odnawialnych. Może to skutkować obniżeniem kosztów produkcji energii i wzrostem dostępności poszczególnych jej nośników.

1

Regionalizacja rynków energii przyczynia się do racjonalizacji procesów pozyskiwania zasobów w procesie wytwarzania energii wtórnej.

1

Regionalizacja rynków energii zmniejsza zagrożenie ekologiczne związane z powszechnym zaspokajaniem popytu na energię.

1

Regionalizacja rynków energii stymuluje rozwój krajowy, regionalny i lokalny”.

Powyższy sposób sformułowania hipotez oraz sposób ustosunkowania się do nich w książce skłania do następujących refleksji: 1

Nie wiadomo dokładnie, jaka jest relacja pomiędzy wymienioną na początku hipotezą a czterema hipotezami przedstawionymi później – można przypuszczać, że pierwsza hipoteza pełni rolę hipotezy głównej, a pozostałe cztery to hipotezy pomocnicze, uszczegóławiające hipotezę główną, ale nie zostało to explicite zapisane przez Autorkę.

1

Przywołane we „Wprowadzeniu” hipotezy zostały następnie przez Autorkę „zapomniane” w treści pracy – nie nawiązuje się do nich w wyraźny sposób ani w poszczególnych rozdziałach, ani nie wspomina się o nich wprost w „Podsumowaniu”.

1

D. Niedziółka podejmuje w pracy „proces dowodzenia słuszności postawionych hipotez” (s. 15) – pojawia się tutaj jednak trudność w ocenie, czy proces ten zakończył się powodzeniem, gdyż nie zostały precyzyjnie zdefiniowane takie kategorie, jak efektywność rynku energii, potencjał rynku energii, konkurencyjność producentów i użytkowników energii itd.

1

Można przy okazji zadać pytanie o to, jakie stanowisko w kwestii podejścia do postawionych w pracy hipotez reprezentuje Autorka i dlaczego? Czy bardziej płodny poznawczo jest weryfikacjonizm czy też falsyfikacjonizm?


504

Marian Gorynia

Po trzecie, D. Niedziółka w zasadzie właściwie określiła podstawy teoretyczne, na których opiera się w pracy. Trafnie zauważa (s. 12), że „Koncepcja regionalnych rynków energii osadzona jest w sformułowanej przez M. Portera teorii narodowej i lokalnej konkurencyjności w kontekście globalnej gospodarki”. Ponadto słusznie podkreśla (s. 12), że „Regionalizacja rynków energii wpisuje się także w nurt nowej geografii ekonomicznej”. Na podkreślenie zasługuje również kolejna uwaga Autorki (s. 13): „Tak rozumiana regionalizacja rynków energii ma dwa oblicza, gdyż obok procesów regionalizacji rynku w wymiarze międzynarodowym istnieje także forma regionalizacji rynków energii utożsamiana z klasyczną koncepcją ekonomiki regionalnej”. Zgadzając się z powyższymi spostrzeżeniami, można jednocześnie wyrazić zdziwienie, że prezentując fundamenty teoretyczne opracowania nie powołano się na szerszą koncepcję, jaką stanowi mezoekonomia, a także ekonomia branży (industrial economics, theory of industrial organization). Wydaje się, że potencjalny wkład przywołanych koncepcji w rozpracowanie zagadnień podjętych w książce jest co najmniej podobny, jak w przypadku teorii narodowej przewagi konkurencyjnej, nowej geografii ekonomicznej oraz ekonomiki regionalnej. Po czwarte, należy podkreślić, że praca posiada strukturę, którą można określić jako poprawną, uzasadnioną merytorycznie oraz przekonującą z logicznego punktu widzenia. Książka składa się z wprowadzenia, ośmiu rozdziałów, podsumowania, bibliografii, spisu tabel i spisu rysunków. Wprowadzenie obejmuje wszystkie zwyczajowo niezbędne elementy z wyjątkiem wspomnianego już braku zadeklarowania celu całości opracowania. Zawiera jasno napisane uzasadnienie wyboru problematyki badań oraz przedstawia listę przyjętych hipotez badawczych. We wprowadzeniu zasygnalizowano również zawartość poszczególnych rozdziałów książki. Odnosząc się do układu pracy (nazwy, treści, struktury wewnętrznej oraz sekwencji poszczególnych czterech rozdziałów), należy zaznaczyć, że nie nasuwa on większych wątpliwości i zasługuje na pozytywną ocenę. Przyjęty tok rozumowania, odzwierciedlony w tytułach i zawartości poszczególnych rozdziałów jest zrozumiały i przekonujący. Syntetycznie strukturę książki można ująć jako sekwencję czterech zagadnień: rynek energii, regionalizacja w sensie ogólnym, międzynarodowa regionalizacja rynku energii oraz wewnątrzkrajowa regionalizacja rynku energii. Zarysowany układ pracy klarownie, prosto i przekonująco oddaje najważniejsze aspekty regionalizacji rynków energii, zarówno w ujęciu krajowym, jak i międzynarodowym. W rozdziale pierwszym Autorka zawarła ogólne uwagi na temat rynku energii, który można traktować jako jedną z kategorii stanowiących przedmiot zainteresowania mezoekonomii. W rozdziale drugim zamieszczono prezentację najważniejszych wymiarów współczesnych procesów regionalizacji. Trzy kolejne rozdziały traktują o regionalizacji w ujęciu międzynarodowym, podejmując kolejno kwestie uwarunkowań i konsekwencji międzynarodowej współpracy w ramach regionalnych rynków energii, regionalizacji europejskiego rynku energii oraz regionów o ograniczonych formach współpracy w ramach rynków energii. Cechą tych rozdziałów jest wysoki poziom merytoryczny prowadzonego rozumowania oraz uzasadnione i potrzebne


RECENZJA KSIĄŻKI DOROTY NIEDZIÓŁKI PT. REGIONALIZACJA RYNKÓW ENERGII 505

rozwinięcie wątku porównawczego pomiędzy różnymi regionami. Czwarty, ostatni człon książki został poświęcony problematyce wewnątrzkrajowej regionalizacji rynków energii. Składa się on z rozdziałów siódmego i ósmego. W pierwszym z nich zidentyfikowano, a następnie zanalizowano w przekonujący sposób uwarunkowania procesu wewnątrzkrajowej regionalizacji rynków energii, natomiast rozdział ósmy zawiera omówienie konsekwencji wewnątrzkrajowej regionalizacji rynków energii. Podsumowanie pracy zawiera zebranie wniosków wyciągniętych z rozważań prowadzonych w poszczególnych rozdziałach. Po piąte, pozytywną cechą książki jest jej podbudowa bibliograficzna. Bibliografia pracy jest rozbudowana, zawiera trafnie dobrane najważniejsze pozycje literatury światowej i polskiej, wiążące się z podjętymi rozważaniami. Tym niemniej należy zwrócić uwagę na brak powołań na literaturę z zakresu mezoekonomii oraz ekonomii branży. Brak tych powołań stanowi konsekwencję wspomnianego już wcześniej pominięcia tych koncepcji w ramach przywołanych przez Autorkę teoretycznych podstaw opracowania. Po szóste, w opracowaniu eksponowany jest wątek opisowo-wyjaśniający, starający się udzielić odpowiedzi na pytania o to, jak jest i dlaczego tak jest, jak jest. Pewien niedosyt u czytelnika może wynikać z dość oszczędnego potraktowania wątku normatywnego (jak powinno być?) oraz prognostycznego (jak prawdopodobnie będzie?). Należy sobie jednak zdawać sprawę z tego, że już w obecnej postaci praca jest rozbudowana, a szersze podjęcie w niej zasygnalizowanych wątków oznaczałoby znaczne przekroczenie rozmiarów książki uważanych za normalne. Po siódme, książka jest napisana na ogół zrozumiałym i poprawnym językiem. Zdarzają się drobne błędy pisarskie, a także stwierdzenia i określenia budzące wątpliwości. Na przykład na stronie 67 napisano: „Region stał się kategorią traktowaną niezwykle uniwersalnie, choć wciąż silnie osadzoną w przestrzeni”. Na tle tego stwierdzenia rodzi się pytanie – czy region stałby się kategorią jeszcze bardziej uniwersalną, gdyby został pozbawiony osadzenia w przestrzeni? Czy to jest w ogóle możliwe? Autorka umiejętnie wspomaga prowadzony wywód ilustracjami w postaci tabel, rysunków, map itp. Wykorzystanie tych narzędzi należy uznać za uzasadnione i wyważone. Dzięki temu odbiór treści zawartych w pracy jest łatwiejszy i bardziej przyjazny. Należy wreszcie zaznaczyć, że zgłoszone wyżej uwagi i wątpliwości mają częściowo dyskusyjny charakter i nie wpływają na istotne obniżenie oceny książki. Ogólnie książkę Doroty Niedziółki oceniam pozytywnie, wskazując następujące przesłanki tej oceny: 1

Podjęcie ważnego i aktualnego problemu badawczego, w odniesieniu do którego istniała znacząca luka poznawcza.

1

Podjęcie problemu badawczego, który cechuje się wysokim stopniem złożoności i na gruncie którego panuje duża różnorodność, a nawet rozbieżność poglądów badaczy.


506

Marian Gorynia

1

Zasadny wybór podstaw teoretyczno-metodologicznych prowadzonych rozważań – Autorka słusznie uznała, że podstawy te tworzą teoria narodowej przewagi konkurencyjnej, nowa geografia ekonomiczna oraz ekonomika regionalna. Tym niemniej wątpliwości budzi pominięcie mezoekonomii i ekonomii branży.

1

Właściwe zidentyfikowanie i umiejętne wykorzystanie światowej i polskiej literatury przedmiotu.

1

Adekwatna konstrukcja pracy pod względem tytułów, treści, kolejności i liczby rozdziałów i podrozdziałów.

1

Osiągnięcie ważnych wyników badawczych – wynik ten stanowi odniesienie się do hipotezy głównej i czterech hipotez cząstkowych.



3/2013

9

770239

641008

ECONOMIC STUDIES nr 3 (LXXVIII) 2013

ISSN 0239–6416

Cena 30,00 zł (w tym 5% VAT) Nakład 200 egz.

STUDIA EKONOMICZNE

STUDIA EKONOMICZNE • ECONOMIC STUDIES

Instytut Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk Pałac Staszica ul. Nowy S´wiat 72 00-330 Warszawa www.inepan.waw.pl

INSTYTUT NAUK EKONOMICZNYCH POLSKIEJ AKADEMII NAUK

WARSZAWA 2013


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.