IMAGINE NR 7

Page 1

imagin Magazyn Empathy - Internet Software House

KONFERENCJA

INTERNETBETA 2012 ANDREW KEEN BOB CAREY MATEUSZ TUŁECKI MARIUSZ WESOŁOWSKI MARCIN JAŚKIEWICZ JACEK SZLAK MICHAŁ KUCIA

3 EDYCJA CYKLU KONFERENCJI AKADEMII EMPATHY

E-COMMERCE W PRAKTYCE PORADNIK KROK PO KROKU

JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO ZMIANY E-SKLEPU

www.empathy.pl

numer 7, wrzesień 2012 egzemplarz bezpłatny



SPIS TREŚCI: WSTĘPNIAK: MINĄŁ JUŻ ROK

Z ŻYCIA EMPATHY

PARTNERZY ROADSHOW

POLAK NA E-ZAKUPACH

M-COMMERCE: MODNY DODATEK...

CZŁOWIEK W RÓŻOWYM TUTU (WYWIAD Z BOBEM CAREYEM) JAK SPRZEDAĆ SIEBIE... (WYWIAD Z MARCINEM JAŚKIEWICZEM) NASZE MEDIA JACEK SZLAK

IT CREW

imagin

04 05 06 07 08 09 10 13 15 18 21 22 24 26 27 30 32 34

EVENTCOOKIE POLECA Z ŻYCIA EMPATHY

E-COMMERCE W PRAKTYCE PO RAZ TRZECI

WROCŁAW STOLICĄ EHANDLU

JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO ZMIANY E-SKLEPU

BRANŻA BEZ PRZYPADKOWOŚCI I CHAOSU (WYWIAD Z MARIUSZEM WESOŁOWSKIM)

LISTA MARZEŃ TUŁECKIEGO

BLUŹNIERCA ERY FACEBOOK’A (WYWIAD Z ANDREW KEENEM) ASPEKTY PRAWA

WHO IS WHO

ZAMÓW BEZPŁATNĄ PRENUMERATĘ DWUMIESIĘCZNIKA IMAGINE Wystarczy wysłać wiadomość e-mail na adres redakcja@empathy.pl

imagin

Magazyn Empathy - Internet Software House

Redakcja: Michał Kraus, Joanna Bucior, Mateusz Karbowski, Tomasz Wesołowski, Sebastian Błaszkiewicz Nakład: 2 000 egzemplarzy. Druk: Drukarnia Know-How. Skład/łamanie: Empathy - Internet Software House. Zdjęcie na okładce: Piotr Kordyś - Blue Cherry Studio | www.bluecherry.pl Dystrybucja: Roadshow Akademii Empathy, konferencja InternetBeta 2012, bezpłatna prenumerata Kontakt: redakcja@empathy.pl

Empathy - Internet Software House Siedziba firmy: ul. Orlich Gniazd 39 31-335 Kraków tel./fax + 48 12 263 70 10

Oddział w Warszawie: Tarasy Business Center ul. Złota 59 (Lumen) tel. + 48 22 499 51 30

www.empathy.pl Informacje ogólne: info@empathy.pl Marketing: marketing@empathy.pl

3|


WSTĘPNIAK |

MINĄŁ ROK... ...od wydania pierwszego numeru Imagine. Pamiętam ten czas, gdy przymierzaliśmy się do wydania pierwszego numeru. Wszystkie plany związane z rozwojem naszego pisma, dyskusje o wielkości nakładu, częstotliwości wydawania, wreszcie - tematyce. Pamiętam wszystkie obawy: czy się uda? I udało się. I wciąż się udaje. Mam wrażenie, że każdy kolejny numer naszego magazynu czerpie z wciąż powiększającego się doświadczenia na wielu frontach: począwszy od tematyki, poprzez zdolności redaktorskie i fotoedytorskie. Dzisiaj wiem też, że mamy grono stałych czytelników, które z każdym wydaniem się powiększa się średnio o 20%. Nie bez znaczenia pozostaje także rozwój Empathy Internet Software House w minionym roku urośliśmy ponad dwukrotnie jeżeli chodzi o przychody, a skład zespołu liczy już ponad 50 osób. Pierwszy numer Imagine, tak jak obecny poświęcony był konferencji InternetBeta, a także

EVENTCOOKIE.PL

roadshow Akademii Empathy. Postanowiliśmy, aby ten numer w dużej części oddać ludziom związanym z branżą e-commerce i występującym jako prelegenci podczas konferencji InternetBeta. Konferencja wydaje się w tym roku niezwykle ciekawa, a nas cieszy, że mamy w niej swój skromny udział - Empathy jest wyłącznym Partnerem Organizacyjnym. To właśnie z naszej inicjatywy po raz pierwszy podczas konferencji pojawi się tematyka e-commerce. Rok temu również zadebiutował cykl konferencji „E-Commerce w Praktyce” organizowanych przez Akademię Empathy, podczas którego zgroma-dziliśmy już blisko tysiąc słuchaczy. Cieszymy się, że również o tym możemy napisać, ponieważ tematyka tych spotkań z każdą kolejną edycją jest coraz ciekawsza. Zapraszam do lektury jubile-uszowego wydania magazynu Imagine. Tomasz Wesołowski Dyrektor Zarządzający Empathy - Internet Software House

Najbardziej aktualna lista konferencji i wydarzeń branżowych

E-nnovation 2012 15-16.X Poznań, www.e-nnovation.pl

E-commerce Standard 2012 27-28.IX Warszawa

III Targi E-Handlu 24.X Wrocław, www.targiehandlu.pl

InternetBeta 2012 26-28.IX: Rzeszów, www.internetbeta.pl

4|


Z ŻYCIA EMPATHY

imagin | Z ŻYCIA EMPATHY

EMPATHY WYŁĄCZNYM PARTNEREM ORGANIZACYJNYM KONFERENCJI INTERNETBETA We wrześniu, na kilka dni Rzeszów staje się internetową stolicą Polski. Idea konferencji InternetBeta narodziła się 5 lat temu. Była ona prosta. Zebrać w jednym miejscu przedstawicieli różnych dziedzin i branż związanych z internetem i nowymi technologiami. Tych, którzy wykorzystują internet w swojej pracy i realizowanych projektach, oraz tych, dla których jest on naturalnym środowiskiem prowadzenia biznesu. W tym roku Empathy Internet Software House pomaga przy organizacji konferencji, a także jest Partnerem odbywającego się po raz pierwszy na konferencji bloku poświęconego tematyce e-commerce.

www.internetbeta.pl

ZOSTAŃ GENERAŁEM E-COMMERCE Wszystkich, którzy wybierają się na III Targi eHandlu już teraz zapraszamy do wzięcia udziału w bitwie o tytuł generalski pod sztandarem Empathy. Na łamach kolejnego numeru naszego pisma znajdą Państwo plan stoisk targowych, które będzie trzeba kolejno odwiedzić, aby otrzymać naklejkę do umieszczenia w odpowiednim miejscu strony magazynu. Pełna kolekcja utworzy Dyplom Generała E-commerce, który pozwoli z kolei odebrać nagrodę gwarantowaną oraz da szansę walki o nagrody główne m.in. o iPady. Zabawa odbędzie się 24.X, podczas III edycji Targów E-Handlu we Wrocławiu.

DZIEŃ DARMOWEJ DOSTAWY Ostatnia edycja Dnia Darmowej Dostawy przerosła wszelkie oczekiwania. W akcji wzorowanej na amerykańskim Free Shipping Day wzięło udział ponad tysiąc osiemset sklepów internetowych, a ze względu na dobre wyniki sprzedażowe, 90 proc. z nich zdeklarowało, że chcieliby uczestniczyć w wydarzeniu w kolejnych latach. Aby pomóc spełnić to życzenie, także w tym roku Empathy będzie jednym z partnerów organizacyjnych akcji. Więcej informacji o akcji i warunkach uczestnictwa podamy w kolejnym wydaniu naszego magazynu. Już teraz wszystkie e-sklepy zachęcamy do udziału w tym zakupowym święcie. Pamiętajmy, że Dzień Darmowej Dostawy to wygrana zarówno dla e-przedsiębiorców jak i klientów!

www.dziendarmowejdostawy.pl 5|


Z ŻYCIA EMPATHY |

Z ŻYCIA EMPATHY EMPATHY Z NOWYMI EKSPERTAMI NA POKŁADZIE Po wakacjach szeregi Empathy - Internet Software House zasiliła Barbara Molga, dołączając do działu sprzedaży jako Specjalista ds. E-commerce. Dotychczas zawodowo związana była z Comarch SA, gdzie odpowiadała za biznesowy rozwój oraz sprzedaż aplikacji sklepu internetowego dostępnej w modelu SaaS.

Więcej aktualności: www.empathy.pl

Maciej Nikiel objął w Empathy stanowisko Project Managera. Będzie odpowiedzialny za koordynację prac zespołu przy realizacji zaawansowanych projektów opartych o technologie internetowe. Wcześniej związany był z Bold Brand Commerce (grupa Trendmaker), gdzie zarządzał projektami e-commerce.

TECHCAMP Po wakacyjnej przerwie powraca cykl spotkań technologicznych pod szyldem Akademii Empathy – Techcamp. W drugim sezonie wydarzenia zaprojektowanego z myślą o wszystkich pasjonatach IT, nie zabraknie top tematów ze świata nowych technologii, które jak zwykle prezentować będą branżowi eksperci. Tym razem jeszcze bardziej postawimy na praktyczny wymiar spotkań. We współpracy z partnerami zostaną przygotowane warsztaty, które pozwolą uczestnikom zgłębiać poruszane kwestie w mniejszych, kameralnych grupach. Tradycyjnie podczas Techcampu królować będzie twórcza dyskusja w luźnej, barowej atmosferze. Zapraszamy już w październiku! Bieżących informacji na temat wydarzenie należy szukać na www.techcamp.pl.

LOGISTYKA W E-COMMERCE

Empathy – Internet Software House został partnerem merytorycznym działu Technologie Ogólnopolskiego Badania Logistyki Rynku E-Commerce. To pierwszy tego rodzaju niezależny projekt badawczy, skupiający się na analizie procesów logistycznych w polskich sklepach internetowych. Wyniki raportu zostaną opublikowane pod koniec września tego roku. Organizatorami badania są czasopisma branżowe: „Logistyka a Jakość” i „Nowy Magazyn”.

6|


E-COMMERCE W PRAKTYCE PO RAZ TRZECI

imagin

Cel roadshow Akademii Empathy był od początku jeden – uzbroić uczestników w e-commercowy elementarz sukcesu. Patrząc na agendę jesiennej edycji wydarzenia, to założenie uda się spełnić i tym razem. Cykl bezpłatnych konferencji rusza 17 września

Wiosenna edycja roadshow w siedmiu miastach przyciągnęła ponad 500 uczestników. Tym razem eksperci Empathy – Internet Software House wraz z Partnerami wybrali cztery miejsca na mapie Polski. Odwiedzą kolejno Kraków, Wrocław, Poznań i Warszawę. – Chociaż jesienna trasa wydarzenia jest krótsza, to postawione cele znacznie bardziej ambitne. Każdy, kto odwiedzi nasze konferencje, dostanie praktyczny zestaw wskazówek dotyczących prowadzenia sklepu internetowego i okazję do skonfrontowania swoich biznesowych planów z ekspertami. Dodatkowo we Wrocławiu będzie można wziąć udział w warsztatach przygotowanych przez ekspertów firmy Contium .

klienta na konto bankowe sklepu. Każdy, bez względu na wielkość prowadzonego biznesu, będzie mógł też skorzystać z rad przedstawicieli agencji Public Dialog, którzy zarysują strategię PR dla branży e-commerce. Redaktor magazynu RAMP – Piotr Frankowski, opierając się na swoim długoletnim doświadczeniu, opowie z kolei o prowadzeniu biznesu i efektywnym kierowaniu zespołem.

Wiedza dla małych i dużych graczy Wśród tematów, które będzie można usłyszeć podczas konferencji nie zabraknie kwestii dla debiutantów na e-rynku. Szczególnie pomocne mogą okazać się wskazówki dotyczące narzędzi promocji dla sklepu internetowego (Empathy – Internet Software House, Ceneo), czy rozwiązań logistycznych, przygotowane przez specjalistkę firmy Sendit. Średnich i większych graczy z pewnością zainteresują kwestie związane z systemami rekomendacyjnymi (Gravity Reco) czy możliwościami, jakie oferuje e-sklepom cloudcomputing (e24cloud). Równie ciekawie zapowiadają się prelekcje o korzyściach płynących z integracji z systemami informatycznymi partnerów (Empathy – Internet Software House) oraz prawnych aspektach prowadzenia sprzedaży poza granicami Polski (radca prawny Marianna Poproch-Wesołowska). Do dyspozycji uczestników na całej trasie będą też specjaliści PayByNet, jedynego w Polsce serwisu umożliwiającego realizację płatności bezpośrednio z konta bankowego

AKADEMIA EMPATHY

To marka bezpłatnych działań edukacyjno-szkoleniowych prowadzona przez Empathy Internet Software House. Powstała z chęci wymiany wiedzy i inspirowania do poszukiwania kreatywnych rozwiązań technologicznych, organizacyjnych i biznesowych. Ten cel realizuje m.in. poprzez organizację spotkań, warsztatów i publikacje przybliżające tematykę tworzenia aplikacji internetowych oraz ich praktycznego wykorzystania. Podejmuje takie tematy jak technologie tworzenia aplikacji internetowych, zarządzanie projektami IT, czy analiza biznesowa. Akademia Empathy działa na trzech płaszczyznach – dla biznesu (m.in. konferencja Krakowski e-Biznes), branży internetowej (m.in. roadshow E-commerce w Praktyce) oraz studentów (barcamp technologiczny TechCamp).

7|


PARTNERZY ROADSHOW |

PARTNERZY ROADSHOW Platforma wysyłkowa Grupy Allegro umożliwiająca zamówienie usługi kurierskiej w atrakcyjnych cenach, wybór konkretnej firmy przewozowej, zapłatę za zamówienie, a także obserwowanie statusu przesyłki oraz historii dotychczasowych zamówień. Platforma jest w pełni zintegrowana z iStore.pl – platformą sklepową grupy Allegro. www.sendit.pl

Chmura obliczeniowa e24cloud dostarcza infrastrukturę informatyczną w oparciu o rozwiązanie IaaS (Infrastructure as a Service). Jej użytkownicy nie muszą kupować sprzętu serwerowego i sieciowego. Dzięki temu nie tylko obniżają koszty, ale także zapewniają sobie dostęp do nowoczesnych, wydajnych technologii serwerowych i oprogramowania do wirtualizacji. Użytkownicy chmury nie muszą także samodzielnie dbać o bezpieczeństwo i dostępność danych. Rozwiązanie doskonale nadaje się m.in. do systemów e-commerce. www.e24cloud.com

Jeden z największych serwisów e-commerce w Polsce. Dostarcza użytkownikom narzędzia, które umożliwiają łatwe i szybkie wyszukiwanie produktów dostępnych w ofercie sklepów internetowych w najatrakcyjniejszych cenach. www.ceneo.pl

Specjalizuje się w opracowaniu i wdrażaniu strategii z obszaru Public Relations i Public Affairs. Eksperci Public Dialog zarządzają procesem komunikacji firm, osób, instytucji publicznych oraz instytucji kultury w oparciu o wieloletnie doświadczenie konsultantów oraz ich szeroką wiedzę w zakresie komunikacji społecznej. www.publicdialog.pl

8|

Najbardziej zaawansowany silnik personalizowanych rekomendacji dla branży e-commerce. Silnik Gravity Reco przewiduje w czasie rzeczywistym preferencje zakupowe potencjalnych klientów i umożliwia prezentowanie zindywidualizowanej oferty produktowej. Efekt jego działania, to zwiększenie prawdopodobieństwa zakupu oraz wzrost średniej wartości koszyka. Wyłącznym partnerem marki w Polsce jest firma Contium.

Firma specjalizuje się w rozwiązaniach IT wspierających zarządzanie i pracę z informacją oraz wielokanałową sprzedaż detaliczną i dystrybucję. W zakresie tych rozwiązań Spółka świadczy usługi doradcze, budowy aplikacji dedykowanych, wdrażania, utrzymywania i dzierżawy systemów oraz konfiguracji infrastruktury serwerowej. www.contium.pl

System gwarantowanych płatności internetowych opracowany przez Krajową Izbę Rozliczeniową S.A. specjalnie na potrzeby handlu elektronicznego. To obecnie najszybszy sposób płatności w Internecie, dzięki któremu zamówienie może zostać zrealizowane od razu po zatwierdzeniu przelewu przez klienta. Jedynym w Polsce serwis umożliwiający realizację płatności bezpośrednio z konta bankowego klienta na konto bankowe sklepu (z wykorzystaniem technologii systemu rozliczeniowego ELIXIR). www.paybynet.pl

Zajmuje się nie tylko obsługą podmiotów gospodarczych i instytucji non-profit, ale również obsługą osób indywidualnych, świadcząc usługi prawne oraz oferując stałą obsługę prawną. Specjalizuje się między innymi w prawie gospodarczym, kontaktowym, papierów wartościowych, nowych technologii czy obsłudze kapitałowej. www.mpw-kancelaria.pl


WROCŁAW JESIENNĄ STOLICĄ E-HANDLU

Nowa lokalizacja, warsztaty edukacyjne i całkiem świeża idea nagród dla branżowych liderów to główne zmiany, jakie przyniesie III edycja Targów eHandlu. Wydarzenie rusza 24 października w stolicy Dolnego Śląska. Magazyn Imagine jest patronem medialnym Targów

- Spotkanie twarzą w twarz raz do roku to trochę za mało. Chcemy dać ludziom możliwość podtrzymania nawiązanych kontaktów i budowania solidnych, długofalowych relacji biznesowych. To one są kluczem do rozwoju biznesu – komentuje Dorota Harasimowicz, Event Manager Targów eHandlu z Fundacji Polak 2.0. Poprzednie dwie odsłony wydarzenia były prawdziwym świętem e-handlu. Tylko w czasie wiosennej edycji zjechało się blisko tysiąc dwustu entuzjastów i specjalistów branży e-commerce, którzy w czasie imprezy mogli zapoznać się z ofertą dziewięćdziesięciu pięciu firm. Tym razem organizatorzy spodziewają się jeszcze większego zainteresowania.

Networking w pełnym wymiarze Tak jak do tej pory, Targi eHandlu będą osadzone w sprzyjającej integracji formule open space. – Namawiamy Wystawców, aby starali się unikać wielkich ścianek wystawienniczych. Zależy nam na otwartej przestrzeni oraz równych szansach każdego z prezentujących się na Targach. Dobrze ujął to Adam Zygadlewicz, Prezes Fundacji Polak 2.0. Targi eHandlu to nie jest festiwal boksów i kreatywnych rozwiązań na zaprezentowanie stoiska. W Targach chodzi o networking i integrację. I tego będziemy się trzymać – tłumaczy Dorota Harasimowicz. Organizatorzy postanowili wzbogacić ofertę wydarzenia o dwa warsztaty z nowego cyklu „W Biznesie”, które mają pomóc edukować uczestników i uzbroić ich w specjalistyczną wiedzę z zakresu m.in. optymalizacji konwersji. Wśród trenerów znaleźli się tacy branżowi eksperci jak Maciej Budzich, Paweł Sala czy Eryk Orłowski. Wstęp na warsztaty jest płatny, a część uzyskanego dochodu zostanie przekazana na rzecz wybranej przez trenerów instytucji charytatywnej. Ale o networking

imagin 24 października 2012 Hala Stulecia we Wrocławiu

w branży dbają też same firmy. – Bardzo cieszy mnie, że Wystawcy coraz kreatywniej podchodzą do tematu Targów. Inicjatywa Empathy – Internet Software House oraz Manubii z poprzedniej edycji Targów „eHandlopoly” pozwoliła na nawiązanie interakcji Wystawców ze Zwiedzającymi w fajnej, luźnej atmosferze. Wygląda na to, że „Zostań Generałem E-commerce” po raz kolejny zaangażuje Uczestników do przyjrzenia się bliżej ofertom specjalnym Wystawców - a o to właśnie chodzi w Targach eHandlu – ocenia Harasimowicz. Orły branży Oprócz prezentacji dotyczących najnowszych usług i produktów na rynku e-commerce w wykonaniu Wystawców, w czasie wydarzenia odbędzie się również wręczenie nagród branży handlu elektronicznego czyli Ekomersy. To nowy projekt Fundacji Polak 2.0, który ma na celu wyróżnić liderów wśród dostawców rozwiązań logistycznych, platform sklepowych, operatorów płatności czy rozwiązań wspomagających komunikację w e-commerce. Wyróżnienia te są tym bardziej cenne, gdyż w wyborze laureatów decydujący głos mają sami konsumenci. Do końca sierpnia internauci zgłaszali swoje typy, spośród których Jury wybrało nominowanych w poszczególnych kategoriach. W czasie gali we wrocławskiej Hali Stulecia zostanie też wręczone wyróżnienie w kategorii osobowość roku e-commerce oraz specjalna nagroda dla najlepszego debiutu roku 2012. – Chcemy ciągle się rozwijać i ulepszać formułę Targów. Wiemy, że Targi muszą być skuteczne biznesowo - bardzo mocno pracujemy nad tym, aby wykorzystując najnowsze technologie, takie jak RFID, umożliwić lepszy kontakt po ich zakończeniu – relacjonuje Dorota Harasimowicz. Efekty tych planów poznamy już w październiku!

9|


POLAK NA E-ZAKUPACH |

POLAK NA E-ZAKUPACH Zwyczaje polskich e- klientów prześwietlają dr Michał Kucia oraz Marta Zembik z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach Konsument XXI wieku w dużym stopniu ukształtowany jest przez rozwój technologii informacyjno-telekomunikacyjnych, w tym samego Internetu. Stał się konsumentem, który aktywnie wykorzystuje nowe technologie w procesie konsumpcji, w szczególności do: identyfikacji potrzeb, poszukiwania informacji na temat oferty rynkowej,  zakupu produktów i usług,  dzielenia się informacją rynkową.  

Nowy typ konsumenta dysponuje łatwym dostępem do niezliczonych źródeł informacji. Internet zdecydowanie zwiększył możliwości wyboru produktów, a obfitość oferowanych dóbr i usług w Internecie pozwoliła na zindywidualizowanie stylu konsumpcji. Wszystko to w znaczący sposób wpływa na zmiany zachowań konsumpcyjnych. Możemy zatem mówić o nowym jakościowo konsumencie – e-konsumencie, który technologie informacyjno-telekomunikacyjne wykorzystuje dla ułatwienia sobie procesu zakupu i konsumpcji. Jak często i gdzie polski e-konsument robi zakupy w sieci? Co sądzi o zakupach grupowych? Odpowiedzi na tak postawione pytania mają dostarczyć badania realizowane przez Autorów na ogólnopolskiej próbie Internautów. Badania realizowane są metodą ankiety on-line, a termin ich realizacji założono na lipiec-wrzesień 2012 roku. Do połowy sierpnia w badaniu wzięło udział 800 respondentów, z czego blisko 2/3 to osoby młode w przedziale wiekowym 16-34 lata. Ponad połowa e-konsumentów realizuje zakupy on-line nie rzadziej niż raz w miesiącu, przy czym co czwarty e-konsument robi zakupy on-line. Niewiele ponad 5% e-konsumentów realizowało zakupy tylko raz bądź realizuje je rzadziej niż raz w roku.

2,1% 3,5% Tylko raz Kilka razy robiłam(em) 2,6% Raz w roku

3,1% w tygodniu przezzakupy Internet

Rzadziej niż raz w roku

Raz w tygodniu Kilka razy w miesiącu

Kilka razy w roku

26,9%

41% 16,4% Raz w miesiącu

Bez wątpienia e-konsumenci uwielbiają aukcje internetowe. Ponad 65% respondentów wskazało właśnie aukcje internetowe jako najczęstsze miejsce dokonywania zakupów online. Z analiz akcjostat.pl wynika, że obecnie dominującą pozycję na r ynku aukcji internetowych w Polsce ma Allegro, gdzie realizowanych jest aż 72% wszystkich aukcji. Bezpośrednio zakupy w sklepach internetowych realizuje najczęściej niespełna 19% e-konsumentów, a blisko 12% korzysta z porównywarek cen. Co ciekawe, korzystanie z serwisów zakupów grupowych, jakże modnych w ostatnim czasie w Polsce, jako najczęstszego miejsca dokonywania zakupów zadeklarowało niewiele ponad 4% e-konsumentów. Wynikać to może z ograniczonej oferty produktowej i usługowej prezentowanej w tego typu serwisach. Na aukcjach internetowych np. Allegro, Aukcjusz, Świstak, Ebay itd.)

Wykres 2: Najczęstsze miejsca dokonywania zakupów on-line

65,5% 18,7%

Bezpośrednio w sklepach internetowych (np. Neo24.pl, Merlin.pl itd.)

11,7% 4,1% Korzystam z serwisów zakupów grupowych (Gruper, Citeam itd.)

10 |

4,1%

Wykres 1: Częstotliwość zakupów on-line polskich e-konsumentów

Korzystam z porównywarek cen, które przekierowują mnie do e-sklepu (np. Ceneo, Skąpiec itd.)


imagin Choć e-konsumenci nie traktują serwisów zakupów grupowych jako podstawowego miejsca dokonywania zakupów on-line, to nieco ponad 40% z nich deklaruje dokonywanie zakupów w ten sposób. Z tego połowa nabywa kupony kilka razy w roku, a 13% robi to co najmniej raz w miesiącu. Blisko co piąty e-konsument tylko raz skorzystał z oferty serwisów zakupów grupowych, a dla wielu zakupy grupowe to wciąż nieznany sposób dokonywania zakupów (59,5% respondentów). Wykres 3: Częstotliwość dokonywania zakupów w serwisach zakupów grupowych

Zdaniem blisko 2/3 e-konsumentów serwisy zakupów grupowych najlepiej charakteryzują niskie ceny produktów. Z drugiej strony respondenci wskazali na wiele mankamentów tych serwisów, które dotyczyły m.in. niskiej jakości usług, długich terminów realizacji usług/dostawy produktów, nieczytelnych opisów ofert oraz ukrytych kosztów.

8,7%

Niska jakość usług

8,4%

Długie terminy realizacji kupionych usług

Wykres 5: Opinia e-konsumentów wobec serwisów zakupów grupowych

6,4%

Nieczytelny opis ofert

4,5%

Ukryte koszty

9,8%

Kilka razy w roku

Raz w miesiącu

3,7%

50%

Kilka razy w miesiącu

3,9%

Przejrzyste opisy ofert

64%

Niskie ceny produktów

2,9%

Odległe terminy dostawy zakupionych produktów

18,4% Tylko raz robiłam /robiłem zakupy w serwisach zakupów grupowych

13,5% 4,6%

Raz w roku

Rzadziej niż raz w roku

Najpopularniejszym serwisem zakupów grupowych jest Groupon, który wybiera ponad 91% respondentów. Co ciekawe, drugim najczęściej wskazywanym serwisem jest Citeam Grupy Allegro, z którego oferty korzysta 1/3 badanych. Na trzecim miejscu znalazł się Gruper wybierany przez niespełna co czwartego respondenta. Wykres 4: Najpopularniejsze serwisy zakupów grupowych

HappyDay Okazik Cuppon

W badaniach zweryfikowano często pojawiające się zarzuty użytkowników serwisów grupowych, iż nie są oni traktowani na równi z klientami kupującymi produkt/usługę w regularnej cenie. Wyniki pokazują, że rzeczywiście jest to dość częsty problem nabywców ofert grupowych. Blisko 1/3 e-konsumentów ocenia, że w procesie realizacji kuponu zakupów grupowych w placówkach usługowych jest traktowana jak niepełnowartościowy klient. Warto odnotować, że ponad 11% respondentów czuje się traktowanych jako zupełnie niepełnowartościowy klient. Z drugiej strony, niespełna połowa badanych ocenia pozytywnie sposób traktowania w placówkach usługowych, a blisko 22% respondentów czuje się traktowanych na równi z klientami, którzy nabyli produkt/usługę w cenie regularnej.

FastDeal MyDeal Gruper Citeam Groupon

11 |


POLAK NA E-ZAKUPACH |

Internet jako źródło informacji na temat produktów jest wykorzystywany przez blisko 94% respondentów. Najczęściej e-konsumenci wyszukują informacje poprzez wyszukiwarkę Google (ponad 78%) oraz na forach internetowych (blisko 46%). Ze stron internetowych firm korzysta blisko co trzecia osoba, a co czwarta z agregatora ofert oraz rekomendacji innych. Co ciekawe, informacji na profilu firmy na Facebooku poszukuje niespełna 6% badanych.

e-konsumenci nie wykazują wobec nich euforii, a popularne w ostatnim czasie serwisy społecznościowe i zakupy grupowe niekoniecznie są w pełni wykorzystywane w decyzjach zakupowych e-konsumentów. Użyteczność źródeł informacji podczas dokonywania zakupów on-line

Wykorzystywane źródła informacji w Internecie przez e-konsumentów

45,9%

Fora internetowe

78,1% Google

Najbardziej pomocnym źródłem informacji zdaniem e-konsumentów są jednak tradycyjne rekomendacje przyjaciół (respondenci również najwyżej ocenili to źródło pod względem wiarygodności). Podsumowując, wyniki badań pokazują, że zwyczaje zakupowe e-konsumentów nie podlegają szybkim i łatwym zmianom. Ponad 84% e-konsumentów wybiera najczęściej tradycyjne miejsca zakupów w Internecie (aukcje internetowe oraz sklepy internetowe). Oznacza to, że pomimo nowych trendów w zakupach on-line

12 |

Najpopularniejszy serwis społecznościowy Facebook nie służy e-konsumentom zdobywaniu informacji na temat oferty produktowej, a z zakupów grupowych nadal nie korzystało blisko 60% respondentów. Takiemu stanowi rzeczy winne są niekiedy same firmy korzystające z tych rozwiązań. Przedsiębiorstwa wykorzystujące serwisy zakupów grupowych do promocji swej oferty nadal zapominają, że niezadowolony klient chętniej dzieli się swą negatywną opinią z innymi, niż klient usatysfakcjonowany. Pełne wyniki badań zaprezentowane zostaną na konferencji InternetBeta 2012.

MICHAŁ KUCIA

KATEDRA RYNKU I KONSUMPCJI, UNIWERSYTET EKONOMICZNY W KATOWICACH Adiunkt w Katedrze Rynku i Konsumpcji Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Prowadzi szereg wykładów i szkoleń w Kolegium Zarządzania Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie z zakresu szeroko pojętego e-biznesu. Jest autorem lub współautorem kilkunastu publikacji z zakresu handlu elektronicznego oraz Internetu w marketingu, w tym m.in.: „Konsument w dobie społeczeństwa informacyjnego i gospodarki opartej na wiedzy” (2010) czy „Produkty i marki w opinii e-konsumentów” (2011).

MARTA ZEMBIK

KATEDRA INFORMATYKI EKONOMICZNEJ, UNIWERSYTET EKONOMICZNY W KATOWICACH Doktorantka Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Zajmuje się tematyką wykorzystania mediów społecznościowych w działalności przedsiębiorstw.


KROK PO KROKU

JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO ZMIANY E-SKLEPU?

imagin | KROK PO KROKU

Dla wielu przedsiębiorców uruchomienie pierwszego sklepu internetowego jest eksperymentem, który w rezultacie da odpowiedź na pytanie, czy na handlu internetowym można zarabiać. Często na start wybierają tańszą platformę w modelu SaaS, ale gdy ich e-biznes rozwija się, zaczynają klarować się funkcjonalności i rozwiązania, których taki rodzaj oprogramowania e-sklepu nie jest w stanie zapewnić Przedsiębiorca, który dojrzał do decyzji o zmianie platformy staje przed wieloma wyzwaniami. Do projektu zmian należy podejść długoterminowo i ująć w nim funkcje, które są niezbędne tu i teraz, ale także za rok czy za dwa. Przykładowo, mało właścicieli e-sklepu dostrzega potrzebę posiadania wielosklepowości, a gdy działalność się rozrasta staje się ona wręcz koniecznością. Asortyment można wtedy podzielić pomiędzy 2-3 sklepy, a zarządzanie nimi odbywać się będzie z poziomu jednego panelu administracyjnego. Zmiana platformy to duża inwestycja, dlatego już na etapie koncepcyjnym należy mieć wizję tego, co chcemy uzyskać w rezultacie. Skąd więc czerpać informacje o obszarach, które trzeba zmienić? Wskazówki na wyciągniecie ręki Najlepszym źródłem pomysłów może okazać się zespół obsługujący sklep internetowy: począwszy od działu handlowego, poprzez biuro obsługi klienta, a kończąc na logistykach. Każdy z nich dysponuje unikalną wiedzą. Wspólnym mianownikiem dla każdego z działów będzie usprawnienie procesu obsługi zamówienia. Co można zrobić w tym zakresie? Dużą korzyścią przy zmianie oprogramowania może być automatyczna integracja sklepu z systemem ERP, w drugiej kolejności - z systemami zewnętrznymi dostawców, hurtowni, firmami kurierskimi. W ten sposób uzyskamy dwukierunkową wymianę informacji, przy okazji zwalniając zasoby potrzebne na obsługę zamówień. Pamiętajmy też, że przed uruchomieniem nowej instancji e-sklepu, należy przeprowadzić szkolenia z zakresu obsługi oprogramowania i nowych funkcjonalności. Dostęp do takich szkoleń powinna zapewnić firma wdrażająca. Klient prawdę Ci powie Projektując nowy sklep internetowy priorytetem powinny być potrzeby Klienta. Jeśli w e-sklepie już teraz prowadzony jest system ocen i komentarzy to dokładna analiza opinii pozostawionych przez klientów, może wnieść wiele

w tworzony projekt zmian. Dobrą praktyką może okazać się także wysłanie ankiety do stałych klientów z prośbą o wskazanie obszarów, których zmiana ułatwiłaby im e-zakupy. Ankietę można przeprowadzić w dwojakiej formie: online oraz offline. Bez względu na wybór formy takie działanie to sygnał dla klienta pokazujący, że jego zdanie się liczy i nowy sklep jest projektowany właśnie dla niego. Pamiętajmy bowiem, że nie zawsze to co nam się wydaje być słuszne jest zgodne z oczekiwaniami klientów – w końcu nie robimy zakupów we własnym e-sklepie. Wdrożenie nowej wersji e-sklepu to duża zmiana, która powinna być planowana jako element budujący przewagę konkurencyjną. Osiągnąć ją można m.in. dzięki większej wydajności, ale również wprowadzaniu nowych funkcjonalności, które mogą stać się wyróżnikiem w branży. Mogą to być łatwe do wdrożenia elementy takie jak indywidualny system rabatowania klienta czy też automatycznie naliczane bonusy z okazji urodzin klienta. Jednak aby zrewolucjonizować e-sklep, potrzebne jest użycie cięższej artylerii – funkcjonalności, które wpłyną znacznie silniej na lojalność klienta. Co może wywołać taki efekt? Choćby wdrożenie mechanizmu segmentacji, który otwiera szeroki wachlarz możliwości dla działań z zakresu promocji i komunikacji oferty. Klient przypisany do danego segmentu (grupy), wchodząc na stronę sklepu zobaczy layout personalizowany, przygotowany specjalnie dla niego, podobnie w przypadku wysyłki promocyjnego newslettera. Dodając do tego system rekomendacji produktów bazujący na historii zakupów użytkownika, tworzymy potężne narzędzie, które jest bezapelacyjnym wyróżnikiem wśród innych sklepów. Realizację zmian czas zacząć Przygotowaną „listę życzeń” przedstawiamy firmie wdrażającej, aby mogła zaprojektować konkretne rozwiązanie. Jej specjaliści powinni podzielić się swoim doświadczeniem, w zakresie

13 |


KROK PO KROKU |

wprowadzanych zmian i pomóc w wyborze najbardziej efektywnych rozwiązań. Nie bez znaczenia pozostaje także lista funkcjonalności, które nowa platforma powinna posiadać „w standardzie”. Na liście powinny znaleźć się integracje z systemami płatności, firmami kurierskimi oraz systemami marketingowymi (np. Allegro, Ceneo, Freshmail). Warto zwrócić uwagę na funkcję kategoryzacji towarów pozwalającą budować zaawanasowane wyszukiwarki. Z pewnością na finalną decyzję zakupową wyszukanego produktu wpłynie sposób jego prezentacji. Platforma musi zatem posiadać zróżnicowane możliwości prezentacji oferty, nie zawężające się jedynie do opisów i zdjęć, ale także prezentujące cechy towaru, pozwalające na dołączanie multimediów i trójwymiarowych wizualizacji produktów. To zaledwie wycinek funkcji, w które wyposażyć można platformę dedykowaną. Analiza przedwdrożeniowa. Czy warto? Dobrą praktyką przed podpisaniem umowy na realizację projektu jest wcześniejsze wykonanie analizy przedwdrożeniowej. Polega ona na serii spotkań, podczas których analizowane są zarówno procesy biznesowe jak i technologiczne. Efektem takiego audytu jest szereg dokumentów, dzięki którym wdrożenie staje się bardziej zrozumiałe i łatwiejsze do prowadzenia. Rozbudowana analiza (o elementy biznesowe) sprawia, że oszacowanie zwrotu z inwestycji może się okazać dużo łatwiejsze. Termin zmiany ma znaczenie Niebagatelna jest kwestia zaplanowania w czasie premiery nowej odsłony e-sklepu. Najlepszy termin wdrożenia nowej platformy w dużej mierze zależy od branży, w jakiej działa przedsiębiorca. Dla większości z nich najgorsza data na dokonywanie zmian przypada na okres świąteczny. Konsumenci zwiększają wtedy swoją aktywność, kupując prezenty dla swoich bliskich i zależy im głównie na szybkim dokonaniu zakupu, a nie na zapoznawania się z nowymi funkcjonalnościami e-sklepu. Jeśli z kolei przedsiębiorca oferuje produkty sezonowe, odsłony

BARBARA MOLGA

nowej witryny najlepiej dokonać jeszcze przed rozpoczęciem okresu aktywnej sprzedaży. Zły termin wdrożenia może skutkować utratą zysków i wprowadzeniem zdezorientowania u klientów. Jak przygotować klienta na zmianę? Z okazji premiery nowego e-sklepu warto przygotować dla klientów akcję promocyjną, aby jak najszybciej się do niego przekonali. Formą skutecznej promocji może być darmowa wysyłka w pierwszych tygodniach działania nowej wersji sklepu. Analogiczny efekt może dać podarowanie rabatu klientom. Promując nową odsłonę sklepu nie należy także zapominać o innych sposobach komunikowania, takich jak chociażby kampania linków sponsorowanych Google Adwords czy social marketing - to także prosty sposób na to, aby dotrzeć z informacją do szerokiego grona potencjalnych klientów. Monitoring Okres wprowadzenia zmian powinien być okresem szczególnego monitoringu ze strony obsługi sklepu. Należy pamiętać bowiem, że nie zawsze klienci od razu zrozumieją nowe funkcjonalności, będą wówczas poszukiwać pomocy. To najlepszy moment by jakością obsługi i kontaktu wygrywać z konkurencją. Komunikacja to także umieszczenie w łatwo dostępnym miejscu w sklepie informacji istotnych dla klienta, takich jak dane firmy, możliwości płatności i dostawy oraz jasne i klarowne informacje o sposobach reklamacji oraz prawach do zwrotu towaru. Wszystkie te elementy budują zaufanie klienta i sprawiają, że mniej potencjalnych nabywców zrezygnuje z finalizacji transakcji. Wagę procesu obsługi klienta i jego opinii najlepiej obrazuje popularny truizm marketingowy mówiący o tym, że zadowolony klient poleca sklep czy produkt przeciętnie 3 innym osobom, natomiast niezadowolony powie o tym średnio 10 osobom. Siła tkwi więc w kupujących, a odpowiednia ich obsługa będzie się przekładała na zwiększenie sprzedaży. Tego z kolei będzie oczekiwał każdy przedsiębiorca od pierwszych dni po wdrożeniu nowej platformy.

Specjalista ds. E-commerce, Empathy Internet Software House Absolwentka kierunku Informatyka i Ekonometria na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. W Empathy do jej zadań należy prezentacja oraz sprzedaż dedykowanej platformy e-commerce oraz pozyskiwanie nowych klientów. Uczestniczy także w edukacji rynku poprzez czynny udział w konferencjach o tematyce e-commerce oraz dzielenie się wiedzą na portalach i w magazynach branżowych. b.molga@empathy.pl

14 |


M-COMMERCE: MODNY DODATEK CZY ABSOLUTNY „MUST HAVE”?

imagin | M-COMMERCE

Czy to właściwy moment by wprowadzić swój e-biznes w świat e-sprzedaży mobilnej - na urządzania przenośne? Jak kształtuje się rynek i jak rozumieć głosy w mediach, mówiące o roku dynamicznego wzrostu technologii m-commerce? Warto przeanalizować wszystkie te dylematy W zeszłym roku można było usłyszeć o mobile commerce – m-commerce, czyli handlu elektronicznym za pomocą urządzeń mobilnych, przede wszystkim telefonów komórkowych. Praktyka w 2012 roku zbieżna jest z definicją stworzoną przez M. Macutkiewicza 3 lata wcześniej - jako „dostęp do komercyjnych usług oferowanych w ramach e-commerce poprzez telefon komórkowy i inne urządzenia przenośne”. Urządzenia przenośne to również tablety, netbooki, palmptopy, ale zdecydowany prym wiodą telefony komórkowe z dostępem do Internetu, a dokładniej smartfony. Jak wynika ze statystyk udostępnionych przez IDC, sprzedaż smartfonów globalnie już w czwartym kwartale 2010 roku wyprzedziła sprzedaż tradycyjnych komputerów osobistych. O rynku rosnącym również lokalnie świadczy fakt, że w Polsce smartfon jest w posiadaniu przeszło 35 proc. społeczeństwa i liczba ta rośnie – GFK Polonia szacuje w 2012 na 41 proc. odsetek smartfonów pośród polskiego społeczeństwa. M-commerce można rozumieć jako dwa filary. Pierwszy to dostęp do informacji. Mobilny dostęp do Internetu oznacza łatwy dostęp do informacji. Klient uzbrojony w smartfon może w dowolnej chwili za pomocą wyszukiwarki Google sprawdzić informacje nie tylko o produkcie, lecz także o sklepie, marce, opinię innych klientów czy poszukać atrakcyjniejszej oferty online. Jak wynika z badań Deloitte, aż 56 proc. użytkowników smartfonów w USA skorzystało z nich, aby uzyskać więcej informacji o produktach i ofercie danego sklepu, a także poznać opinie innych klientów. Drugim filarem są zakupy on-line. Powołując się na badania Deloitte: aż 17 proc. użytkowników w USA użyło w tym celu swoich smartfonów. Co decyduje o popularności m-commerce? Ponad połowa Polaków korzysta z mobilnego Internetu – wg danych Ericsson Consumer Lab z końca 2011 roku w Polsce 55 proc. wszystkich internautów stanowią

użytkownicy mobilnego Internetu. To więcej niż w Wielkiej Brytanii (43 proc.) i USA (31 proc.). Dzięki dostępowi do mobilnego Internetu w telefonie można będąc w drodze do/z pracy, na uczelnię, na spotkanie, stojąc w korku albo jedząc obiad w restauracji zamówić zakupy do domu i oszczędzić czas na dojazdy, stanie w kolejkach i poszukiwanie produktów. Telefon komórkowy nosisz przy sobie, chcąc być w kontakcie z bliskimi, pracownikami, klientami. Rozmiar = mobilność. Telefony są znacznie mniejsze i bardziej poręczne od laptopów czy netbooków, prościej jest je zabrać ze sobą. Nie bez znaczenia pozostaje również dłuższy czas pracy na baterii telefonów komórkowych Zasięg sieci rośnie. Penetracja na poziomie 125 proc. (czyli liczba aktywny numerów w stosunku do populacji wg. danych GUS) wraz z rozbudowaną infrastrukturą zapewnia coraz szerszy zasięg sieci 3G i 4G. W największych miastach Polski rozwija się sieć LTE, która ma zapewniać Internet 10 razy szybszy niż w technologii HSDPA (4G) Lepszy i bardziej lojalny klient – wg. eMarketera analitycy zwracają uwagę na rosnące znaczenie mobilnych aplikacji, umożliwiających dokonywanie zakupów i przestrzegają przed bagatelizowaniem mobilnych konsumentów. Według specjalistów są to osoby, które często ponawiają zamówienia, wydając na nie więcej niż przeciętny konsument w zamian za wygodę, jaką niesie ze sobą m-commerce.

15 |


M-COMMERCE |

Motory napędu m-commerce Rosnące możliwości telefonów multimedialnych. Kiedyś ewenementem w telefonii były dzwonki w formacie mp3, radio lub prosty aparat fotograficzny. Dzisiaj telefony pełnią rolę multimedialnego centrum. Pozwalają sprawdzić e-maile, nagrać i odtwarzać filmy w technologii HD, a nawet edytować dokumenty MS Office. Ponadto mogą służyć jako dyktafon, radio, odtwarzacz muzyki, lista zakupów a nawet mikro-biuro.

Wyświetlacze dotykowe z przekątną od ok.2,5 do 3,8 cala, z klawiatura dotykową QWERTY, a czasami i obiema zapewniają przyzwoity komfort przeglądania stron WWW. Pamiętając o starszych telefonach, w których trudniej o nawigację po serwisie internetowym, znacząca liczba serwisów występuje w wersji lekkiej, dostosowanej do wyświetlaczy telefonów oraz z lżejsza grafiką, która wymaga mniejszego transferu danych i szybciej się wczytuje. Rosnąca popularność serwisów społecznościowych. Portale społecznościowe rosną w siłę angażując użytkowników. Twórcy serwisów takich jak Facebook, Twitter, YouTube czy Flickr, instalują dedykowane widgety (proste aplikacje w smartfonach), by zapewnić ich użytkownikom ciągły kontakt ze znajomymi. Geolokalizacja Dzięki wbudowanym w telefonie nadajnikom GPS możemy korzystać z geolokalizacji i zacząć przygotowywać oferty spersonalizowane dla użytkowników, którzy znajdą się w określonym

16 |

miejscu. Warto w tym kontekście wspomnieć o serwisach bazujących na geolokalizacji, jak Facebook Places (dodatek do Facebooka) czy Foursqare, gdzie użytkownicy mogą „meldować się” się w różnych miejscach i dzielić tą informacją ze znajomymi. Co to oznacza dla e-handlu? Użytkownicy udostępniają informacje, które miejsca odwiedzają, które lubią, a także które usługi czy produktu polecają. Przykładowo Foursquare umożliwia m.in. zdobywanie odznaczeń. Jednym z nich jest Mayor (z ang. Burmistrz) – które zdobywa osoba, która w ciągu ostatnich 60 dni zameldowała się najwięcej razy w danym miejscu. Premiuje je np. sieć kawiarni Starbucks, oferując osobie z tą odznaką kubek frappuchino za 1 dolara. „Mayor” doceniając nasz gest i dzieląc się nim ze znajomymi jednocześnie, wykonuje nam darmowy marketing szeptany i motywuje swoich znajomych, by częściej odwiedzali nasz sklep czy lokal, mogąc liczyć na podobne korzyści. Facebook Places oraz geolokalizację wykorzystała agencja Mediacom do promocji trasy koncertową brytyjskiej wokalistki Cheryl Cole. Osoby, które zalogowały się w serwisie przy billboardzie reklamującym koncerty, miały szansę wygrać podwójną wejściówkę na wybrany koncert, razem z pokryciem kosztów dojazdu i zakwaterowania. Kto pierwszy, ten... już zyskuje Przykłady wdrożenia wersji mobilnej można mnożyć. 7 proc., to zdaniem Grzegorza Wójcika, prezesa grupy Allegro odsetek zakupów online, które dokonywane są za pomocą urządzeń mobilnych. Jak to wygląda jednak od strony praktycznej? Obserwacje można przeprowadzić np. w UK. Z badań wykonanych na zlecenie sieci sklepów DEBENHAMS (w UK e-commerce odpowiada już za 12 proc. obrotów w handlu, a w Polsce 3 proc.) wynieść można kilka interesujących przemyśleń:  ponad 50 proc. zakupów non-food angażuje wiele punktów styku konsumenta z detalistą jednocześnie  30 proc. kupujących wykorzystuje mobilny dostęp do informacji, a 67 proc. z nich robi to w czasie wizyty w sklepie  na eBay'u UK - jeden zakup na sekundę odbywa się przez urządzenie mobile.


imagin | M-COMMERCE

Sieć Debenhams wdrożyła mobilną aplikację do zakupów na iPhone'a. Koszt wdrożenia aplikacji zwrócił się w przeciągu 3 tygodni. W okresie od października 2010 do marca 2011 sieć zanotowała 1 mln funtów obrotów, większość sprzedaży od nowych klientów. W tym czasie aplikacja została pobrana 360 tys. razy i zanotowała 2,4 mln uruchomień. Zanotowano również 90 tys. zeskanowanych kodów kreskowych przez użytkowników telefonów komórkowych. Sukces inwestycji w m-commerce podkreśla fakt, że średnia wartość zamówienia złożonego za pomocą aplikacji mobilnej na iPhone'ie była wyższa, od złożonej tradycyjnie czy poprzez e-sklep. Kolejny przykład pochodzi z sieci sklepów Kiddicare.com, która jest największym sprzedawcą artykułów dziecięcych w UK, mogącą się pochwalić obrotem rocznym on-line w wysokości, bagatela, 50 mln GBP. W przypadku tej sieci inwestycja w obszar mobilny poszła dalej i objęła nie tylko dedykowaną aplikację na smartfony, ale również mobilną wersję serwisu, posiadającą specyficzny interfejs użytkownika, dopasowany do poszczególnych urządzeń, przez które nawiązano połączenie ze stroną. Przełożyło się to dodatkowo na popularność serwisu i wysoki procent sprzedaży przez urządzenia przenośne. Odsetek ten wynosi, w zależności od

CONTIUM S.A.

dnia od 2,5 – 5 proc. Czas zwrotu inwestycji wyniósł 2 miesiące. Firma zdecydowała się również na zastosowanie kodów QR przy produktach, które po zeskanowaniu uruchamiają demo dla danego produktu. Jest to doskonały przykład sprzedaży wielokanałowej – dodatkowo wiąże zakup w tradycyjnym sklepie w wykorzystaniem technologii mobilnej. Mobile commerce to więcej niż dodatek E-commerce w wersji na urządzenia przenośne to przyszłość. Urządzenia mobilne, przebiły ilością sprzedanych sztuk komputery, niedługo przebiją również laptopy i netbooki. Osoby korzystające z technologii mobilnych to early adopters, warto mieć ich po swojej stronie. Rosnący popyt, tańsze pakiety internetowe, lepszy zasięg sieci, nowe możliwości dla marketingu, budowania marki i angażowania klientów, użytkowników i sympatyków marki… To znak, że pora zainwestować w technologię i to czas, by zacząć budować przewagę nad konkurencją, ale i czas zarabiać. W 2015 roku szacowana przez aBi research wartość produktów i usług zakupionych za pomocą telefonów komórkowych i smartfonów wyniesie ponad 119 mld dolarów. Krzysztof Król, Grzegorz Lewsza

Firma specjalizuje się w rozwiązaniach IT wspierających zarządzanie i pracę z informacją oraz wielokanałową sprzedaż detaliczną i dystrybucję. W zakresie tych rozwiązań Spółka świadczy usługi doradcze, budowy aplikacji dedykowanych, wdrażania, utrzymywania i dzierżawy systemów oraz konfiguracji infrastruktury serwerowej. www.contium.pl

17 |


INTERNETBETA 2012 |

BRANŻA BEZ PRZYPADKOWOŚCI I CHAOSU Pomimo tego, co sam o sobie mówi, nie jest kolejną gadającą głową w branży. Marketingowe tanie chwyty i wskazówki z poradników dla kuglarzy są mu obce. Działa tylko na konkretach. Szkoli, wykłada, pisze. Z Mariuszem Wesołowskim rozmawiamy o polskim rynku e-commerce Na początku ustalmy konkrety. Czym według Ciebie jest e-commerce – to branża czy model sprzedaży? E-commerce to taki worek, w którym ląduje wszystko, czego nie umiemy niekiedy prawidłowo dookreślić. I nie wymyśliłem sobie tego, to raczej obserwacja wynikająca z wieloletniego bywania na spotkaniach branżowych. Jeśli pytasz o mój prywatny ogląd, to rozmawiamy oczywiście o wyspecjalizowanym, bo zawężonym do ram internetu, modelu sprzedaży, który – jak każdy model – ma swoje cechy wyróżniające go na tle pozostałych. Tyle tylko, że tutaj znowu rozmawiamy o wszystkim i o niczym, bo kolejne modele sprzedażowe również próbują sobie radzić w internecie. Niekoniecznie miejsce determinuje, czy rozmawiamy już o e-commerce, czy jeszcze nie. MLM też coraz śmielej próbuje sobie radzić w sieci, ale to nie był, nie jest i nie będzie e-commerce – przynajmniej dla mnie. Oczywiście zawsze też można pobawić się w uproszczenia – e-commerce to po prostu e-handel, a tutaj już może znaleźć się dosłownie wszystko. Jaki jest najsilniej zakotwiczony mit o polskiej branży internetowej? Ile jest w nim prawdy? Wiele razy zdarzało mi się wypowiadać na temat mitów samego e-handlu czy też po prostu sprzedaży, ale to zupełnie inne pytanie. Mit o polskiej branży? Niech pomyślę… to nie mit, ale podnoszony w rozmaitych dyskusjach do takiej rangi urasta – że polska branża to głównie „dziesięciotysięczniki”. Oczywiście ktoś może zasiąść do dowolnie wygenerowanego raportu i stwierdzić, że tak jest w istocie. Powstaje jednak pytanie, czy i na ile jest w tym coś bardzo złego? W końcu polska branża wciąż się rozwija. Przybywająca z roku na rok ilość sklepów internetowych istotnie utrzymuje liczbę tych najmniejszych podmiotów na bardzo wysokim poziomie, ale w ciągu ostatniego roku sam miałem okazję zajmować się pięcioma sklepami, które dzisiaj już na pewno nie są małe, choć może to jeszcze nie rekiny e-biznesu... nie od razu Kraków zbudowano, sam rozumiesz. Tymczasem zbyt często mamy tendencję (zwykle na

18 |

podstawie jakiejkolwiek analizy ilościowej) stwierdzania czegoś dotyczącego ogółu. Sam się na tym łapię. Np. zdarza mi się napisać felieton na temat obsługi klienta, bo coś mnie skrajnie zdenerwowało. Zwykle potem dowiaduję się, że wywołałem gdzieś dyskusję, czy to jest obraz polskiego e-commerce? Sam kiedyś prowokacyjnie zatytułowałem tekst „Ecce commerce”, bo nie udało mi się zamówić przez internet pizzy. Czy to jest obiektywny obraz polskiego handlu internetowego? Oczywiście, że nie. I niech mnie dunder świśnie, jeśli wydałem kiedykolwiek złą opinię co do ogółu branży. Nigdy bym się na to nie odważył, bo niby kim ja jestem? Kolejną gadającą głową, która pojawia się na tej czy innej konferencji, prezentując swoje „mądrości”, ot i wszystko. Jak zwykle kurtuazja! (śmiech) Pytam, bo często spotykasz się w czasie warsztatów i konferencji z e-sprzedawcami. Jaki obraz branży wyłania z takich spotkań? Kilka lat temu odpowiedziałbym Ci, choć zdaję sobie sprawę z tego, że zabrzmi to nader cynicznie, iż gro to ludzie, którym właśnie zamknięto szczęki na stadionie dziesięciolecia czy


imagin

fot. Blue Cherry Studio |www.bluecherry.pl

zamknięto szczęki na stadionie dziesięciolecia czy innym targowisku, a którzy chcą sprzedać swój towar, nawet po kosztach, niwelując poniesioną właśnie stratę. Dzisiaj to rynek trzydziestolatków doskonale zorientowanych w niuansach prawa, marketingu i ekonomii, rynek ludzi świadomych, czytających branżową prasę i serwisy. Rynek ludzi, którzy przede wszystkim bardzo ciężko pracują, bo e-commerce jest celem, który wytyczyli sobie w życiu. Nie ma w nich przypadkowości i chaosu, nie mają zegarków z tombaku i nie noszą wąsów, a pieniędzy nie wożą w aktówkach. To młodzi biznesmeni, którzy pracują 24 godziny na dobę, za co ich osobiście bardzo szanuję.

Czyli po pięciu latach edukowania rynku, zauważasz jednak jakieś pozytywne zmiany? Rośnie świadomość czym jest e-commerce, zarówno po stronie konsumentów, jak i osób tworzących branżę - właścicieli sklepów czy firm wspomagających rynek. Dziesięć lat temu ludzie podchodzili do e-handlu jak do jeża. Konsumenci, skuszeni głównie ceną, niekiedy nawet nie do końca rozumieli, dlaczego akurat kupują przez internet, natomiast sprzedawcy, często wywodzący się z tradycyjnych sklepów, też nie zawsze rozumieli, dlaczego chcą (albo „muszą”) umożliwić klientowi taką formę zakupu. Konsumenci są dzisiaj coraz bardziej świadomi swoich praw. Handel internetowy przeszedł w Polsce

długą drogę, zanim przestał być traktowany jako fanaberia kogoś, komu zwyczajnie nie chciało się jechać/iść do sklepu. Także w mentalności samych sprzedawców, którzy dzisiaj doskonale rozumieją, jak istotny to kanał, niekiedy wręcz rezygnując z punktów stacjonarnych na korzyść sklepów online.

| BRANŻA BEZ PRZYPADKOWOŚCI...

Podsumujmy zatem, jakie widzisz symptomy dojrzewania rynku e-commerce? Dojrzewanie to proces, dlatego też dostrzeżenie jego symptomów możliwe jest wtedy, kiedy odnosimy konkretne dzisiejsze sytuacje do tego, co było pięć, dziesięć lat temu. Można by więc zadać sobie pytanie, np. czy siedem lat temu było na rynku polskim miejsce dla takiej firmy jak Manubia. Według mnie nie, bo wtedy nikogo by tak naprawdę te raporty nie obchodziły. To był trochę taki dziki zachód, gdzie każdy chciał spróbować swoich sił. Wielu ludzi „bawiło się” w e-handel. Wielu sprzedawców nie do końca mając pojęcie, czym tak naprawdę się zajmują, prowadziło nawet prężnie prosperujące e-biznesy. Odniosę się znowu do przykładu Allegro. Gdybyś zobaczył listę biskupów (nieoficjalny ranking największych sprzedawców na Allegro) z 2006 roku, to ówczesnej pierwszej dwudziestki w zasadzie nie ma już nie tylko na Allegro, ale w ogóle w branży. Masa tych ludzi zbankrutowała. Dlaczego? Dlatego, że nie mieli pojęcia o tym, czym się w istocie zajmują. Stąd też podstawowym symptomem dojrzewania rynku e-commerce jest dla mnie to, że współtworzący go mają dzisiaj dużo większą świadomość biznesową niż parę lat temu. A świadomość technologiczna? Widać rozwój w tym kierunku? Oczywiście. Pięć lat temu wystarczało, że strona była „ładna”. Dzisiaj sprzedawcy wiedzą już, że ona ma być przede wszystkim intuicyjna, że nie wolno klienta wodzić za nos, że trzeba maksymalnie upraszczać proces zakupowy. To wszystko sprawiło, że wiele platform obecnych na rynku musiało się do tych zmian dostosować. Te zmagania musiały docelowo zaowocować coraz lepszym softem, coraz większą możliwością integracji z wieloma wiodącymi platformami, a także nieustannym rozwojem choćby w obszarze logistyki, która przez wiele lat była piętą achillesową polskiego e-commerce. Oczywiście przy okazji tego pytania można by też rozwodzić się na temat rozwoju technologii mobilnych, ale to chyba musiałaby być inna rozmowa i na pewno nie ze mną… Raczej z Kamilem Brzezińskim.

19 |


INTERNETBETA 2012 |

Pytany o trendy w 2012 roku podkreślałeś, że kierunek w którym branża powinna zmierzać to specjalizacja, a kto nie zdąży się przystosować, ten zostanie wyprzedzony przez pędzący peleton. Widać już branżowych liderów? Podtrzymuję to, co powiedziałem wówczas. Nawet ogromne firmy, z wieloletnim doświadczeniem, zaczynają zauważać, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do…. Nie potrzeba chyba komentarza. Prostym i dość oczywistym przykładem jest ewolucja Allegro, które przez wiele lat kojarzyło się z aukcjami, towarem z drugiego obiegu, a niektórym także z programem „snajper”. Obecne zmiany w sposób znaczący prostują ten wizerunek. Możesz ich wskazać? Kogo warto pochwalić? Nie oglądając się za rekinami, wystarczy spojrzeć w stronę branży, która zawsze dość dobrze poczynała sobie w świecie internetu – mam na myśli komputery – gdzie mamy wyraźnego lidera, którym jest firma X-kom. To zresztą świetny przykład jak zbudować doskonałą firmę wykorzystującą potencjał online. Obserwując ich działania widać, że pokonali konkurencję głównie za sprawą dobrze przygotowanej strategii. Podczas gdy inni, duzi gracze tonęli w decyzyjnym chaosie, nerwowo mieszając w asortymencie lub nie dostrzegając tego, że w ogóle jest jakiś konkurent, oni konsekwentnie krok po kroku realizowali swoje założenia. Dzisiaj to, że X-kom jest największym sprzedawcą na Allegro, jest tylko dodatkiem, jakimś tam fragmentem całego prężnego biznesu. Jakie czynniki decydują o sukcesie w e-commerce? Upór i konsekwencja. Jak w życiu. Prowadzenie jakiegokolwiek biznesu musi być oparte o jakiś z góry ustalony cykl (żeby była jasność, nie mam tutaj na myśli takich bzdur jak cykl koniunkturalny). Nie dlatego, że to cykl determinuje kolejne kroki, ale dlatego, że pozwala dostrzec, czy dobrze idziemy. Czy ścieżka, którą obraliśmy,

jest prawidłowo wytyczona. Bolączką e-komersów sprzed paru lat było to, że wszystko szło na żywioł. Nikt się nie zastanawiał co będzie za rok czy dwa, liczyły się tylko bieżąco sprzedawane stoki magazynowe. A przecież prowadzenie działalności musi wymagać odpowiedzialności i większej czujności. Dla mnie sukces w e-commerce, to moment, w którym można wyłączyć telefon i pojechać na wakacje, nie bojąc się tego, że wrócimy do pustej firmy. To takie proste, sam przyznasz… Zanim zaczniemy korzystać z Twoich rad, ustalmy czy jest jeszcze miejsce na rynku dla nowych graczy? Gdyby przyjrzeć się branżom, które handlują w internecie, to nie przychodzi mi do głowy absolutnie nic. Musiałbym zastanowić się, czy jest „coś”, czego w sieci nie można dzisiaj kupić. Ale za to prężnie rozwija się sektor usług wspierających e-commerce. Takie firmy jak Brand24 czy wspomniana Manubia to bez wątpienia liderzy tego rynku i chwała im za to, że pomagają go wspierać. Na koniec wróćmy do tematu edukacji rynku, którego jesteś ekspertem. Uczestniczyłeś w ostatnim cyklu konferencji Akademii Empathy. Jak oceniasz naszą działalność na tym polu? Bez zbędnego kadzenia, którego nikt przecież nie lubi, mogę śmiało polecić każdą kolejną edycję Akademii Empathy wszystkim zainteresowanym tematyką e-commerce. To co wyróżniało Was na tle innych projektów edukacyjnych, to bardzo konkretne przykłady, które pojawiały się we wszystkich blokach. Sam hołduję zasadzie „jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz”, dlatego też zawsze rozmawiam o konkretach, które przerobiłem na, ujmując w cudzysłów, własnej skórze. Dla mnie Wasz projekt był też dowodem na to, że można zrobić doskonałe szkolenie produktowe i nie zamęczyć ludzi zbędną autopromocją. Mocno Wam kibicuję i trzymam kciuki za kolejne edycje, bo bez wątpienia na polu edukacji rynku jest jeszcze wiele pracy.

Post Scriptum: Sławomirowi Rajchowi, wielkiemu nieobecnemu podczas wywiadu życzymy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Podczas konferencji InternetBeta 2012 Mariusz Wesołowski wystąpi w bloku E-COMMERCE I TECHNOLOGIE z prezentacją: „Fantomowe bóle kręgosłupa moralnego, czyli internet przyjmie wszystko”

MARIUSZ WESOŁOWSKI

20 |

Współautor "Małej encyklopedii obciachu", a także "Tomów kultury" (lata 70. & 80.). Przez pięć lat pracował w Grupie Allegro, między wieloma innymi sprawami (prowadzeniem samochodu, roznoszeniem mleka, przekładaniem kartonów, prostowaniem spinaczy), zajmując się strategią edukacyjną. Powołał do życia projekt Edukacyjnych Spotkań Allegro. Jako wyrodny ojciec porzucił i projekt, i serwis. Zdarza mu się wykładać e-marketing oraz e-biznes w ramach studiów podyplomowych na kilku wyższych uczelniach w Polsce. Dorobił się swojej kolumny w Proseed Magazynie, z czego jest niesłychanie dumny. Bloguje w natemat.pl. Na co dzień prowadzi firmę szkoleniowo-doradczą, aktywnie poszukując nowych rozwiązań biznesowych dla swoich klientów.


CZŁOWIEK W RÓŻOWYM TUTU

imagin | INTERNETBETA 2012

Nieważne, czy scenerią jest pustynia w Afryce, czy ulice Kalifornii. Każde kolejne zdjęcie przynosi ten sam nieoczekiwany efekt. Facet w spódnicy baleriny powoduje uśmiech na twarzy widza. Jeden jest też cel Projektu Tutu fotografa Boba Carey – zebrać fundusze na profilaktykę i leczenie raka piersi Czy pamięta Pan swoje pierwsze zdjęcie w tutu? Fotografię zrobiłem w ramach projektu pro bono dla Arizona Ballet. Poproszono mnie, bym przedstawił własną interpretację idei baletu. Tak powstała kolekcja czarno-białych autoportretów, na których pojawiłem się właśnie w spódnicy baleriny. Zaraz po tym, wraz z żoną przeprowadzaliśmy się z Arizony na wschodnie wybrzeże. Przemierzaliśmy setki kilometrów samochodem z myślą o zrobieniu serii zdjęć z podróży. W bagażniku vana było tutu. Pierwszy kolorowy portret powstał w Santa Fe, a kolejne już w Nowym Yorku, zaraz po zdiagnozowaniu raka u Lindy. To był nasz sposób na radzenie sobie ze stresem związanym z chorobą – Linda patrzyła na zdjęcia i uśmiechała się. Tak przez moment wszystkie troski znikały. Kiedy zdał Pan sobie sprawę, że ta idea ma tak naprawdę globalny potencjał? Ta myśl pojawiła się, gdy żona zaczęła brać moje fotografie ze sobą na chemioterapię. W ten sam sposób reagowały wszystkie kobiety. Śmiech odwracał uwagę od tego, po co w tej sali się znalazły. Kiedy po raz pierwszy opisała mi tę scenę, wiedziałem, że chcę opublikować książkę z moimi fotografiami i wysłać ją do klinik leczenia raka w całych Stanach. To, że idea jest ponadnarodowa zrozumiałam dopiero w tym roku. Przypomnę, że Project Tutu zaczął się już dziewięć lat temu, ale strona internetowa ruszyła dopiero w marcu 2012. W tydzień zadział efekt marketingu wirusowego. Wcześniej nie mogłem wiedzieć, że nasza idea w takim tempie dotrze aż tak szeroko. Czy może Pan wyjaśnić naszym czytelnikom, na czym dokładnie polega projekt Tutu? Naszym głównym celem jest zbiórka pieniędzy ze sprzedaży opublikowanego własnymi środkami albumu Ballerina oraz z dotacji na fundację nonBOB CAREY - THE TUTU PROJECT www.thetutuproject.com

profit The Carey Foundation. Zdjęcia można również kupić za pośrednictwem strony internetowej thetutuproject.com. Środki zebrane w ten sposób pomagają bezpośrednio kobietom z rakiem piersi i ich rodzinom pokryć koszty nie objęte ubezpieczeniem. Chodzi o posiłki, transport czy leczenie terapeutyczne. Państwa cel to zebranie 75,000 dolarów. Czy może Pan zdradzić, na jakim etapie jesteście w tym momencie? Generalnie przedsprzedaż książki wygląda bardzo obiecująco, ale środki wpłyną na konto fundacji dopiero w połowie września. Wówczas będę wiedział na pewno, ile brakuje nam do osiągnięcia postawionego celu. Ale już dziś można śmiało powiedzieć, że Pana projekt to najlepszy dowód na to, że Internet i media społecznościowe mogą służyć dobrej idei. W czym tkwi sekret tej internetowej kampanii? Nie jestem pewien, czy to jest sekret. Razem z Lindą jesteśmy pasjonatami pracy i to jest główny czynnik, który wpływa na sukces projektu Tutu. Ponadto z naszą historią, w której dzielimy się śmiechem i miłością, może utożsamić się wiele osób. Fotografie sprawiają, że ludzie stają się bardziej szczęśliwi i chcą, by to uczucie trwało dłużej. Dużą rolę w propagowaniu projektu odgrywają social media i nasza nieustanna interakcja z ich użytkownikami. Staramy się odpowiadać na niemal każdy email i każdy post. Do tej pory wspinał się Pan na palmę, leżał w nowojorskim autobusie i stał na mrozie w samym tutu. Czy planuje Pan jakieś zdjęcie w Polsce? Przed podróżami zawsze staram się „rozpoznać teren”, ale i tak większość z moich fotografii to owoc spontanicznej decyzji. Słyszałem o Polsce same dobre opinie, dlatego nie mogę doczekać się, by zobaczyć wreszcie ten piękny kraj.

Nowojorski fotograf, który specjalizuje się w portrecie konceptualnym i fotografii natury. Oprócz wystawiania swoich dzieł w galeriach, wziął udział w przygotowaniu publikacji takich jak O, Oprah Magazine, magazyn Essence; ForbesLife; i Men's Health, a także kampanii reklamowych dla marek Lexus i MasterCard. Bob urodził się i wychował w Phoenix. Fotografuje od 17 roku życia. Pasja tworzenia obrazów i autoekspresja to dwa motory napędowe w jego życiu. W 2003 roku rozpoczął Projekt Tutu. To coś więcej niż tylko seria zdjęć w różowym tutu, robionych w niezwykłych zakątkach świata. Dochód z fotografii Carey przeznacza dla organizacji zajmujących się profilaktyką i leczeniem raka piersi.

21 |


INTERNETBETA 2012 |

LISTA MARZEŃ TUŁECKIEGO Od 4 lat branża internetowa ma swoje święto. Ojcem idei i corocznym sprawcą jej realizacji w samym centrum Podkarpacia jest jeden człowiek. Tuż przed tegoroczną edycją wydarzenia udało się nam namówić go na chwilę rozmowy. O kultowej już konferencji InternetBeta, opowiada człowieka alfa – Mateusz Tułecki Jak przez ostatnie cztery lata zmieniła się InternetBeta? W tym czasie na pewno przetasowaniu uległy tematy, które poruszamy na konferencji. Jeszcze dwa lata temu agencje interaktywne szczególnie chętnie mówiły o Augmented Reality, potem o geolokalizacji. Z ewolucją trendów zmienia się też obowiązujące nazewnictwo – kiedyś modnym pojęciem było Web 2.0, dziś lubimy odwoływać się do social media. Poza tym poziom prezentacji ciągle się podnosi, co mnie ogromnie cieszy.

fot. Blue Cherry Studio | www.bluecherry.pl

Jaka tematyka zdominuje tę edycję? Dzisiaj zadzwonił do mnie znajomy, który powiedział, że jak zwykle mam bałagan w programie – „tam jest wszystko” stwierdził. I o to od początku chodziło. Chcemy, aby ludzie inspirowali się wzajemnie, niezależnie od tego, w jakiej branży na co dzień pracują. Stąd na Becie nie ma elementów dominujących, są za to różne sesje tzw. ścieżki. Jest blok marketingowy i startupowo-społeczny. Ponadto, z agendy konferencji po raz pierwszy został wydzielony całodzienny blok e-commerce i technologie. Skąd taka decyzja? To była dotychczas pięta achillesowa Bety. Bardzo brakowało tych tematów w programie konferencji, dlatego cieszy mnie niezwykle, że w tym roku przy współpracy z Empathy, udało się

22 |

nam zebrać mocną stawkę prelegentów reprezentujących to środowisko. Po publikacji programu, pojawiały się głosy, że ludzie nie potrafią się zdecydować, który blok wybrać, kogo słuchać. I to mnie cieszy. Życie jest przecież kwestią wyboru. I Ty dla nas wybierasz (śmiech). Konferencja co roku gości wiele znanych postaci z kraju i zagranicy. Czym kierujesz się w doborze prelegentów współtworzących InternetBeta? Mam, nazwijmy to swoją listę marzeń, ale z góry wiem, że przy skromnych środkach jakimi dysponujemy, nie uda mi się sprowadzić wszystkich osób. W tej edycji występuje na przykład Jarosław Lipszyc, na którym bardzo mi zależało. Podobnie jak na Pawle Sito, który mniej kojarzony jest z siecią, a bardziej z mediami. Część prelegentów sama się do nas zgłasza. Finalnie mamy pełną skrzynkę zgłoszeń rewelacyjnych ekspertów i pojawia się największy dylemat – jak wybrać odpowiednie osoby, bo ze zgłoszeń można by co najmniej dwie Bety zorganizować. Trochę przewrotnie z Twojej strony, że na konferencję, która jest świętem Internetu zapraszasz zagorzałego krytyka sieci – Andrew Keena... Beta ma pokazywać różnorodne spojrzenia na to, co dzieje się w Internecie, dlatego zaproszenie Andrew było naturalnym posunięciem. Takie wbicie kija w mrowisko jest potrzebne. Z częścią jego tez trudno się nie zgodzić, a z pozostałymi można próbować polemizować w czasie naszej konferencji. Jego książkę czytałem z wielkim zainteresowaniem i z przyjemnością wysłucham tego, co powie w Rzeszowie. Jak przekonujesz gwiazdy światowego formatu do przyjazdu do Kielnarowej? Nie wiem (śmiech). InternetBeta to jest idea, którą zdecydowanie łatwo się zainspirować. Dwa lata temu odwiedził nas Alexander Bard, który przekonał do przyjazdu na tegoroczną edycję Andrew Keena. To jest właśnie specyfika tej branży – ludzie lubią dzielić się doświadczeniem, wymieniać poglądy, weryfikować swoje plany biznesowe. W zamian dostają wspaniałe


imagin audytorium. Ponadto, osoby z branży zgadzają się na przyjazd do Kielnarowej, bo chcą zobaczyć świat polskiej sieci i nowych technologii w pigułce, a to jedyna konferencja, która im daje taką okazję. A dzieje się u nas coraz więcej i powinni o tym usłyszeć.

gowie, reprezentanci agencji interaktywnych... Ponadto cały event ubarwi nowa formuła zabawy, która zakłada całodniową walkę o głosy publiczności. Z niecierpliwością czekam na to, jakie pomysły na promocję będą mieć uczestnicy. W tegorocznej edycji Empathy – Internet Software House jest Partnerem Organizacyjnym InternetBety. Jak się układała współpraca? Bez dwóch zdań świetnie. Pracowaliśmy wspólnie od samego początku nad tym, by konferencja w tym roku stała się najważniejszym eventem kalendarza branżowego – najpierw na wykonaniem strony internetowej, za której projekt graficzny odpowiadało Balsamstudio, a potem nad koordynacją działań PR-owych. Wypada tylko czekać do 26 września, by sprawdzić, czy ten cel się powiedzie.

fot. Blue Cherry Studio |www.bluecherry.pl

To, parafrazując klasyka – co tam Panie w polskim Internecie? Dużo dobrych rzeczy. Nad Wisłą korzystamy z innych narzędzi, w inny sposób niż na Zachodzie. Może nie odnosimy jeszcze spektakularnych sukcesów w Dolinie Krzemowej, ale nasze agencje radzą sobie na międzynarodowych rynkach pierwszorzędnie, zdobywając na festiwalach różne nagrody i wyróżnienia, pierwsze polskie startupy podpisują intratne kontrakty za Oceanem. Do branży napływają młodzi ludzie, którzy prócz

| LISTA MARZEŃ TUŁECKIEGO

zysku szukają możliwości rozwoju. Ponadto nie w centrum wszechświata, a właśnie w Rzeszowie, pokazujemy, że można zrobić konferencję z niepowtarzalnym klimatem i długą listą świetnych panelistów. To doskonale o nas świadczy! Wywołałeś startupy, to nie mogę nie zapytać o StartupSito. Po co nam kolejny taki konkurs? To dobrze, że młodzi ludzie mają okazję się pokazać. Akurat konkurs w czasie IntrenetBety będzie o tyle ciekawy, że jego uczestnicy dostaną szansę zaprezentowania się przed różnorodnym gremium. Zazwyczaj w jury konkursów dla startupów są potencjalni inwestorzy i doświadczeni przedsiębiorcy internetowi. U nas wśród oceniających będą także dziennikarze, socjolo-

Czy w związku z tym, że InternetBeta, co roku przyciąga coraz więcej uczestników, pojawia się myśl o tym, aby organizować ją częściej? Mógłbym tego nie przeżyć i nie tylko ja (śmiech). Na razie nie chcę mówić o kolejnej edycji. Ja sam już nie mieszkam w Rzeszowie. Pomaga mi sporo osób tutaj, pracujące na uczelni, koordynując sprawy formalne, ogarniając często zamieszanie. Mam szczęście współpracować z nimi. Najpierw porozmawiam z Marzeną Rębiasz, bez której bym pewnie zginął i Bety by nie było, czy ma jeszcze siłę i ochotę mnie widzieć. No i z innymi osobami na uczelni. Cieszmy się Betą 2012 i zobaczymy jak będzie w przyszłości. Ja na razie nic nie wiem.

MATEUSZ TUŁECKI Socjolog z wykształcenia i zamiłowania. Zafascynowany nowymi technologiami i ich wykorzystaniem w codziennym życiu. Wykładowca, trener, ewangelizator, organizator konferencji i spotkań branżowych, szkoleń i kursów. Pomysłodawca i koordynator konferencji InternetBeta.

2

fot. Aleksandra Anzel (projekt web )

23 |


INTERNETBETA 2012 |

JAK SPRZEDAĆ SIEBIE, ŻEBY KUPIĆ INNYCH Według statystyk, do problemów z przemówieniami przyznaje się co czwarta osoba prowadząca własną firmę. Czy efektywnej i efektownej retoryki można się nauczyć? O sztuce prezentacji w biznesie opowiada Marcin Jaśkiewicz, CEO w ISTV Media i świetny mówca w jednym Wymień grzechy główne polskich przedsiębiorców w czasie prezentacji. Skupię się na startupach, bo ten temat znam od podszewki. Nagminny błąd w trakcie publicznych prelekcji to nadmierne skupianie się na produkcie. Na konferencjach słyszymy o tym, w jakim środowisku stworzyli aplikacje, czy jakie bazy danych zostały przez nich użyte. A przecież podczas prezentacji przed inwestorami liczy się tylko jedno – jak te walory technologiczne jesteśmy w stanie przełożyć na korzyści biznesowe. Jeżeli prezentujemy aplikację wspierającą sprzedaż w firmie, nie mówmy o tym, jakie funkcjonalności posiada, tylko wskazujemy konkretnie, ile system pomoże nam zaoszczędzić bądź zarobić. Do grzechów głównych na pewno zaliczyłbym jeszcze przeładowanie tekstem slajdy i brak nawiązywania kontaktu z publicznością.

Dlaczego według Ciebie nie umiemy prezentować siebie i własnej oferty? Zazwyczaj problem polega na tym, że nikt nas tej sztuki nie nauczył. Publicznych wystąpień nie ćwiczymy w szkole, a zdecydowanie za rzadko mamy szansę trenować je podczas studiów. Stąd utarło się, że wiele osób bardziej od śmierci, boi się publicznych wystąpień. Tymczasem umiejętność sprzedawania siebie i swoich pomysłów potrzebna jest nam na co dzień – czy to podczas

24 |

rozmów kwalifikacyjnych, czy właśnie w biznesie, gdzie właściwe zaprezentowanie oferty to być, albo nie być dla każdej firmy. Czyli z każdego można zrobić dobrego mówcę? Pewnie są wyjątki, ale według mnie praca nad warsztatem to podstawa. Jedni łatwiej i szybciej uczą się opanowywać stres, przyciągać uwagę widowni, inni muszą włożyć w przygotowania więcej wysiłku. To jest tak jak z pływaniem – są ludzie szczególnie dobrze predysponowani, i tacy, którym opanowanie konkretnego stylu zajmuje sporo czasu. Ważne, aby pamiętać, że sztuka prezentacji to nie jest tajemna wiedza, której nie da się posiąść. Problem w tym, że ludzie łatwo zniechęcają się do wystąpień i szybką zarzucają temat. Jakich rad udzieliłbyś nowicjuszom, którzy mają za zadanie przygotować prezentację przed klientem czy potencjalnym inwestorem? Po pierwsze, trzeba wyczuć prezentację, jej kręgosłup i być pewnym tego, co się mówi. Publiczność wyczuwa natychmiast wahanie mówcy. To dlatego w przypadku, gdy dotykamy tematów dla nas nie do końca zrozumiałych, najlepszą polityką jest powiedzenie publiczności prawdy – „to nie jest kwestia, w której czuję się ekspertem”. Tylko naturalność przemawia do ludzi. Istotne też, by traktować slajdy jako dodatek do całego występu, bo dobrą prezentację można zrobić bez wykorzystania ani jednego slajdu. Przydatna jest w tej kwestii też zasada 10/20/30 propagowana przez Guy’a Kawasaki. Według jego wytycznych, prezentacja biznesowa dla inwestorów powinna składać się z dziesięciu slajdów, trwać nie dłużej niż dwadzieścia minut i wykorzystywać czcionki o rozmiarze nie mniejszym niż trzydzieści punktów. A co z multimediami w prezentacji? Jestem wielkim fanem filmu. Zamiast tłumaczyć ludziom na czym polega dana usługa czy produkt, wystarczy puścić im minutowy film oparty na przemyślanym scenariuszu. To wyklucza pomyłki, powtórki czy niedopowiedzenia. Przekaz pozostaje klarowny i spójny.


imagin

fot. Aleksandra Anzel (projekt web2)

Software house'y realizujące zlecenia IT często zapominają o budowie wizerunku wśród klientów i potencjalnych pracowników - tutaj absolutnie nie ma o tym mowy.

Skoro mówimy o„sprzedawaniu”siebie i swojej oferty w biznesie, nie możemy pominąć tematu prezentacji w sieci. Jak robić to skutecznie? Tu wkraczamy w obszar PR-u. Dla mnie osobiście ważnym elementem budowania marki jest utożsamianie go z konkretnymi osobami, twarzami, nazwiskami. Świetnie widać to na przykładzie walki gigantów – Microsoft i Apple. Steve Jobes, charyzmatyczny wizjoner Apple zawsze przyciągał tłumy na konferencje prasowe. Microsoft nie promował żadnej osobowości, przez co tracił na popularności. Taką spójną prezentację firmy warto przepuszczać przez social media, gdzie swój wolny czas spędza co raz więcej osób. Po trzecie, nie należy bać się dzielenia wiedzą. Na promowaniu marki jako eksperta można tylko zyskać w oczach potencjalnych klientów. Jak według Ciebie na tym tle prezentuje się Empathy? Empathy to widoczna marka, którą często można spotkać na scenie podczas prezentacji lub wśród stoisk na różnego rodzaju targach branżowych.

| JAK SPRZEDAĆ SIEBIE, ŻEBY KUPIĆ INNYCH

Byłeś jednym z pierwszych uczestników Akademii Empathy. Jak dziś oceniasz ten projekt? Na początku Akademia Empathy pozwalała studentom poznać realny świat prowadzenia projektów (w przeciwieństwie do teorii wykładanej na studiach). Teraz to cykle otwartych prezentacji, wykładów i spotkań barcampowych, które na stałe wpisały się w krajobraz internetowej Polski. Jak najbardziej popieram działania pozwalające na wymianę wiedzy, poznanie nowych ludzi i prezentowanie swoich doświadczeń. Sam niejednokrotnie uczestniczyłem w inicjatywach Akademii Empathy i szczerze polecam wydarzenia opatrzone jej godłem. Zejdźmy na koniec do poziomu mikro i wieźmy pod lupę możliwości dla e-sprzedawców. Jakie dobrodziejstwa sieci mogą stać się ich orężem w walce z konkurencją? Zdecydowanie warto przemyśleć umieszczenie video obok produktów w e-sklepie. Badania pokazują, że takie filmy mogą podnieść skuteczność sprzedaży nawet o 40 proc. Pytanie, czy takie video robić po kosztach, własnymi środkami, czy zainwestować w profesjonalne usługi innej firmy. Każdy musi to odpowiednio przekalkulować. Dobrym pomysłem na promocję może być też poprowadzenie bloga. Tu jednak warto podkreślić, że należy wówczas mówić nie do branży e-commerce, a sektora w którym działa nasz sklep internetowy. Bardziej niż na zazdrości konkurentów, powinno nam zależeć na przyciągnięciu nowych klientów.

Podczas konferencji InternetBeta 2012 Marcin Jaśkiewicz wystąpi z prezentacją: „Czy potrafimy prezentować? 10 wskazówek dla występów przed klientem lub inwestorem” MARCIN JAŚKIEWICZ Od 2005 roku pracował jako freelance web developer. W latach 2008-2009 pracował w agencjach reklamowych jako szef działów interaktywnych. Twórca Barcampu KrakSpot spotkań zrzeszających blogerów, developerów, designerów, przedsiębiorców i pracowników branży interaktywnej. Jest jednym z założycieli Webshake.tv (2010) - na początku show tematycznego o internecie i technologii, później platformy 8 programów, by w 2012 ewoluować w ISTV - telewizję internetową skupiającą YouTuber'ów oraz specjalistów z takich dziedzin, jak gadżety, moda, gotowanie, fotografia, zdrowie, muzyka itp. CEO w ISTV Media - odpowiada za rozwój biznesowy oraz działania sprzedażowe.

25 |


INTERNETBETA 2012 |

BLUŹNIERCA ERY FACEBOOKA Obok jego tez nie można przejść obojętnie. W epoce kultu portali społecznościowych, na przekór trendom wspiera wolność i kreatywność jednostki. Ostrzega przed muzyką garażowych amatorów, filmami z Youtube'a i celebrytami, wynoszonymi do roli autorytetów. Czy jest jeszcze szansa na ucieczkę ze świata, w którym ignorancja miesza się z egoizmem i złym smakiem? Wywiadu udzielił nam Andrew Keen fot. Julia de Boer @ juliadeboer.com

Jak to się stało, że twórca popularnej i znanej na całym świecie strony Audiocafe.com, został zagorzałym krytykiem wartości i relacji kreowanych w Internecie? Przejrzałem na oczy podczas jednego z kalifornijskich eventów – Friends of O'Reilly. To objawienie opisałem potem dokładnie w swojej książce „Kult Amatora”. Od tego czasu moje przekonania się nie zmieniły. Żyjemy w świecie zdominowanym przez darmowy kontent i nieustannie powielane treści. Wiedzę ekspertów zastąpiła wiedza tłumu, a kreatywność kultura kanibalizmu. Moje słowa uderzyły w środowisko. Tim O'Reilly, organizator spotkania nadal się do mnie nie odzywa, pomimo tego, że jesteśmy sąsiadami. Swoich czytelników upewnia Pan w przekonaniu, że rzeczywistość, w której przyszło nam żyć, to nie jest nowy wspaniały świat. Czy może Pan opisać główne cechy Web 3.0? Zapożyczyłem ten termin od Reida Hoffmana, współzałożyciela LinkedIn i jednocześnie największego wizjonera w dziedzinie internetowych społeczności z Doliny Krzemowej jakiego znam. Według słów Hoffmana, skoro Web 2.0 definiują „prawdziwe tożsamości” i „prawdziwe relacje”, to Web 3.0 jest erą w której „prawdziwe tożsamości generują ogromne ilości danych”. Stąd kwintesencją naszej epoki są takie marki jak Facebook, Twitter, LinkedIn, foursquare, Yammer, Highlight czy Path. W jaki sposób Internet zabija nasza kulturę, nasz gatunek? To złożona sprawa. Książkę Digital Vertigo zacząłem na grobie ojca utylitaryzmu Jeremy'ego Benthama. Na własne życzenie z jego szkieletu skonstruowano "auto-ikonę", która eksponowana jest w Londynie. Obawiam się, że używając Facebooka i podobnych stron robimy to samo, co Bentham ze swoim życiem. Dlaczego transparentność promowana przez orędowników Web 3.0 to pułapka? W modelu biznesowym firm takich jak Facebook ANDREW KEEN

26 |

chodzi o pozyskiwanie danych osobowych. Podobny cel mają rządy niezależnie od tego, czy pochodzą tzw. demokratycznego świata Zachodu, czy Chin, Rosji i Iranu. Julian Assange powiedział ciekawą rzecz. Facebook mógłby być stworzony przez CIA. Paradoks polega na tym, że tak nie było. To dotknijmy sedna. Jak social media zmieniają nas i nasze wartości? Media społecznościowe wystawiają użytkowników na widok publiczny, co samo w sobie jest rzeczą złą. Niszczą naszą tajemniczość, samotność, zdolność do bycia innym. Ekonomia relacji zostaje wyparta przez ekonomię like'ów. Co za tym idzie, media stają się coraz bardziej parafialne i nudne. Wyszukiwanie informacji jest ograniczone przez naszych facebook'owych przyjaciół. Nie widzę w żadnych pozytywnych skutków korzystania z tego typu serwisów… Tymczasem użytkowników przybywa. Według Pana diagnozy dzieje się tak, ponieważ ulegamy cyfrowemu narcyzmowi. Po co nam ten wirtualny ekshibicjonizm? Są dwie przyczyny tego stanu rzeczy. Po pierwsze, nasza miłość własna, która jest częścią natury człowieka. Po drugie, zmiany w ekonomii, jakie przyniósł XXI wiek. Dziś wszyscy stajemy się markami. Jak zatem widzi Pan naszą cyfrową przyszłość? W ciemnych barwach. I to bez zakładania Google Goggles. Czyli wartościowy kontent nie ma szans się obronić? Co z modelem, w którym za dostęp do artykułów trzeba zapłacić? Opcja "pay-to-read" to jedyna szansa, by wartościowe dziennikarstwo przetrwało. Zrozumiały to trzy najważniejsze tytuły świata prasy – Financial Times, Wall Street Journal i The New York Times, które już sukcesywnie wprowadzają ten model w życie. To może i będzie działać.

Przedsiębiorca z Doliny Krzemowej, obecnie gospodarz talk show w Techcrunch – „Keen on”, felietonista CNN oraz komentator wielu gazet, stacji radiowych i telewizyjnych na całym świecie. Keen regularnie prezentuje swoje przemyślenia na temat wpływu technologii cyfrowych na biznes, edukację oraz społeczeństwo XXI wieku. Autor takich światowych bestsellerów jak„Kult Amatora”czy “Digital Vertigo”.


JACEK SZLAK

NASZE MEDIA

imagin | NASZE MEDIA

Elementy konieczne do rozwoju biznesu to wzajemne zaufanie oraz wymiana informacji i wiedzy. Służą im między innymi media branżowe jako jedno z narzędzi content marketingu, które firmy mogą wykorzystywać, budując pozycję własnych marek jako godnych zaufania ekspertów w swoich dziedzinach. Spośród różnorodnych form dzielenia się wiedzą właśnie ta zakładająca udział mediów jest szczególnie interesująca – firmy mogą bowiem zarówno korzystać z już istniejących mediów branżowych, jak i tworzyć własne. Czy można pozycjonować takie medium inaczej niż branded content? Czy może być ono godne zaufania? I jak dbać o jego poziom? Zaufać i podzielić się wiedzą Polska zajmuje niechlubne ostatnie miejsce w Europie, jeśli chodzi o poziom zaufania społecznego. Z przeprowadzonego w 2004 roku badania European Social Survey wynika, że tylko nieco więcej niż co dziesiąty Polak (10,9%) podziela przekonanie, że „większości ludzi można ufać”. Niewiele odbiegają od tego wyniki Diagnozy Społecznej, czyli badania przeprowadzonego trzy lata później: ze stwierdzeniem świadczącym o zaufaniu do innych zgodziło się 11,5% Polaków. Na tym tle interesująco wypadają badania CBOS z marca tego roku, które pokazują systematyczny wzrost zaufania w relacjach biznesowych – od prawie jednej czwartej Polaków w 2002 roku (24%) do ponad jednej trzeciej (38%) w 2012. Coraz więcej przedsiębiorców ocenia, że zaufanie w interesach się opłaca. Dzielenie się know-how to również forma okazywania zaufania. Dobre praktyki, zastosowania narzędzi, inspirujące przykłady – to wszystko przyczynia się do rozwoju branż. Pochwalenie się własną wiedzą jest elementem promocji firmy, pokazania potencjalnym klientom swoich możliwości. Powstaje pytanie o formę: czy robić to jako bloger, czy udzielać się jako ekspert w mediach branżowych, czy może założyć własne takie medium? Wybór rodzaju medium przesądza o wielu kwestiach. Jak twierdzą niektórzy, „serwis” od „bloga” niczym różnić się nie musi, za to brzmi lepiej w obliczu częstej jeszcze opinii na temat blogowania jako czynności mało poważnej. Potwierdzają to w pewnym stopniu badania Millward Brown SMG/KRC, zaprezentowane podczas kwietniowego Kongresu Profesjo-nalistów PR: informacyjne serwisy internetowe cieszyły się zaufaniem 68% badanych, ustępując tylko radiu, natomiast blogi znalazły się na ostatnim miejscu z wynikiem

37%, czyli prawie dwukrotnie gorszym. Ta decyzja nazewnicza powinna jednak pociągać za sobą określone konsekwencje. Przede wszystkim merytoryczne, ale także te związane z odpowiednią dbałością o formę. Kto ma medium, jest kontent? Dzięki Internetowi budowanie marki agencji wydaje się dużo prostsze niż kiedyś. Model POEM (paid, owned, earned media) wyznacza obszary mediów, w których można własnymi siłami budować markę, wskazując jednocześnie ramy dla innego narzędzia, szczególnie przydatnego w procesie pozycjonowania firmy jako eksperta w swojej dziedzinie. Mowa tu o content marketingu, którego celem jest wzmocnienie reputacji firmy i pokazanie jej kompetencji. To cały zestaw narzędzi: od bloga firmowego, przez white papers i szkolenia, po własne e-wydawnictwa – i dużo, dużo więcej. Niektóre agencje lub firmy oferujące rozwiązania marketingowe mają ambicje nie tylko promowania się poprzez edukację rynku, ale i tworzenia własnych mediów. Czasem zaczynają od bloga, jak Interaktywnie.com (Opcom), by stać się platformą dla blogów eksperckich i serwisem branżowym, po czym dołączyć do portfolio dużego podmiotu medialnego. Niektóre od razu nabierają kształtu e-magazynu, jak Socialpress.pl (Imagine PR) czy Strategy Journal (Rubikom), a zdarza się, że przybierają formę pośrednią, bliską Natemat.pl, ale jednak pretendującą do miana medium branżowego, nie bloga, jak NowyMarketing.pl (Autentika). To ostatnie ma swoje uzasadnienie. W dobie płynności granic między rodzajami mediów i formami twórczości internetowej zaciera się granica między merytorycznym artykułem a blogową publicystyką. Nie jest to najlepszy kierunek, skutkuje bowiem zagubieniem perełek artykułów eksperckich w morzu łatwej treści.

27 |


NASZE MEDIA |

Warto zastanowić się, na ile te nowe serwisy są wytworem mody, na ile zaś rzeczywistej potrzeby dzielenia się wiedzą. Ponad dziesięć lat temu wiele pisało się o roli systemów CRM w marketingu; artykułów na ten temat było mnóstwo. Potem przyszedł czas na programy lojalnościowe, Web 2.0, gdzieś w tle targetowanie behawioralne, za chwilę pojawił się Second Life, później przyszła moda na mikroblogi, obecnie powoli weryfikowane są tematy związane z augmented reality czy wykorzystaniem kodów QR. Jeszcze nie rozpoznano wszystkich możliwości mediów społecznościowych (na temat których powstało wyjątkowo wiele blogów i serwisów), a już gdzieś za rogiem czeka kolejna rewolucja godna opisania – komunikacja mobilna. W każdej z tych epok w mediach branżowych następuje wysyp artykułów na dany temat. Popularność mediów społecznościowych pociągnęła za sobą wzrost liczby pracowników agencji wprawiających się w pisaniu na temat marketingu w social media – pojawiła się konieczność stworzenia większej liczby platform wymiany myśli. W sukurs przyszedł content marketing, co skłoniło wiele agencji do autopromowania się metodami zalecanymi w tym nurcie. Zaroiło się od spotkań i blogów branżowych, raportów, infografik, wideoporad, profili firmowych w social media. Dlaczego więc nie własne wydawnictwo? Ta sytuacja jest bezprecedensowa: produkowanych jest mnóstwo treści, czasem nawet wartościowych. Jednocześnie jednak autorzy, często „tubylcy Internetu”, nie zawsze potrafią odróżnić odgrywane przez siebie role: dziennikarza, eksperta czy blogera. W teatrze życia branżowego Dziennikarz, ekspert i bloger inaczej budują swoją wiarygodność. Od dziennikarza oczekujemy bezstronności i rzetelności w prezentowaniu problemu, należytej staranności i wyczerpujących informacji. W idealnej sytuacji musi on nabyć doświadczenie w opisywaniu zjawisk w różnych formach pisarskich, umieć szybko zdobyć wiedzę z dziedzin, o których pisze. Zgromadziwszy wiedzę i doświadczenie, dzieli się swoimi opiniami – nawet bardzo wyrazistymi – jako publicysta. Na straży wiarygodności i standardów stoją organizacje branżowe i kodeks etyczny. Dziennikarz powinien podejmować

28 |

tematy ważne dla społeczeństwa czy branży – ekspert podejmuje temat, bo ma w tym interes. Ekspert reprezentuje swoją firmę. Oczekujemy od niego głębokiej znajomości dziedziny, którą

się zajmuje i branży, w której działa. Jego wiedza nie jest bezstronna, ale profesjonalny ekspert zawsze przedstawia omawianą problematykę w szerszym kontekście, nie prezentuje wyłącznie narzędzi i rozwiązań własnej firmy. Autopromocja firmy odbywa się poprzez jego wiedzę i doświadczenie, a nie explicite przez opis oferowanych rozwiązań. Ma on prawo do wyrażania opinii, a wiarygodność budują jego dokonania zawodowe. Czy można oczekiwać od medium piszącego o agencjach i prowadzonego przez agencję, że podejmując się tej roli, będzie ją wypełniać zgodnie ze standardami dziennikarskimi? Z drugiej strony – czy takie są oczekiwania wobec pism branżowych? Taki serwis może stanowić rodzaj hubu, na którym odbywają się dyskusje branżowe, może zamieszczać artykuły ekspertów zewnętrznych (na blogu zwałoby się to wpisem gościnnym). Powiązanie z agencją może wpływać na dobór treści, ale już na ich jakość – niekoniecznie. Niedopuszczanie konkurencji na łamy nie ma związku z jakością prezentowanych artykułów. Niezadowolona konkurencja może założyć własny serwis.


imagin | NASZE MEDIA

Od blogera z kolei, nawet początkującego, od razu oczekujemy wyrazistych opinii (nie zawsze przemyślanych), czasem kontrowersji, a przede wszystkim osobowości i charyzmy. Bloger od pierwszego słowa nie musi ukrywać swojego zdania, dbać o formę i obiektywizm. W blogosferze liczy się przede wszystkim autor – pracuje on na własną markę, nie na markę macierzystej agencji. Kwestia wiarygodności ma tu inny wymiar, dotyczy relacji ze sponsorami jego działalności i w opiniach blogerów nie stanowi problemu. Z opisanych trzech ról ta jest najmniej uregulowana. Forma ma znaczenie Warto stanąć w obronie pewnych konwencji, bo forma wbrew pozorom jest ważna. Narracja w pierwszej osobie i bezpośrednie zwroty do czytelników, stosowane przez Pawła Tkaczyka, są świetnym sposobem ujęcia treści, gdy celem jest wyjaśnianie początkującym biznesmenom i młodym marketingowcom, czym jest marka, jak ją budować i na co zwracać uwagę przy projektowaniu działań promocyjnych. Taka narracja jest również typowa dla książek z obszaru anglosaskiego i chętnie wzorują się na niej rodzimi autorzy. Nie pasuje ona jednak do medium, które chce przekazywać informacje i wiedzę w sposób zobiektywizowany. Piszący artykuł powinien być „przezroczysty”, a czytelnik powinien samodzielnie wyrobić sobie pogląd na podjęty temat oraz na temat kompetencji autora. W tym objawia się pewne podobieństwo do roli dziennikarza, a jednak kłóci się to z charakterem Internetu, w którym wygrywają treści wyraziste, wyróżniające się, choć niekoniecznie pogłębione. Czy należy opierać się postępującej tabloidyzacji? Owszem, serwisy branżowe powinny być takim szańcem. Szacunek dla czytelnika powinien być ważniejszy od budowania zasięgu pogonią za nowinkami. Uleganie złudzeniu, że trzeba być dziennikarzem, prowadzi do przygotowywania przez działy PR pseudoartykułów, w które jak rodzynki

JACEK SZLAK

powtykane są wypowiedzi przedstawiciela jednej firmy. Jeśli już koniecznie ma on wystąpić jako ekspert – lepiej, aby sam napisał artykuł. Dział PR może potem zredagować otrzymany materiał. Naiwnie też wyglądają artykuły, których autorzy po wygłoszeniu górnolotnego i ogólnego wstępu przystępują do sedna, czyli prezentacji określonego produktu. Bywa to nawet interesujące, bo nie są to przynajmniej cytaty z broszury firmowej, niemniej całość wygląda bardzo nieprofesjonalnie. Co innego, gdy mówimy o studiach przypadków. Od początku jasne jest, że są one prezentacją dokonań jednej firmy, oczekuje się jednak, że będą wyczerpująco i konkretnie przedstawiać dane przedsięwzięcie. Prawdziwych case studies jest niestety jak na lekarstwo, a zdarza się, że materiały ujęte w tę formę służą manipulacji. Jakość treści to osobny temat. Redaktor o kompetencjach zarówno językowych, jak i merytorycznych jest nieodzowny. Pokolenie wychowane na blogach ma pewien problem: różnorodność form lub ich brak, niechlujstwo językowe w blogosferze powoduje, że ci, którzy nie sięgali po inne lektury, nie dostrzegą wartości narzędzia, jakim jest forma pisarska. Kto lekceważy ten problem, za chwilę sam uzna się za wyrocznię w sprawach językowych i ośmieszy. Najlepiej zachować zdrowy konserwatyzm: słowniki i rozstrzygnięcia Rady Języka Polskiego są na odległość kliknięcia, a w wątpliwych wypadkach można odwołać się do analizy frekwencyjnej w wyszukiwarce. Budowanie zaufania do firmy za pomocą wiedzy nie jest łatwe ani tanie. Pozyskiwanie wartościowych treści kosztuje – łatwo ulec pokusie szybkiej produkcji tanich materiałów, które gwarantują zasięg, nie budują jednak reputacji. Warto uzmysłowić sobie, że wprawdzie mnóstwo osób zajada się fast foodem, ale pochwalą się one raczej wizytą w ekskluzywnej restauracji.

REDAKTOR NACZELNY PORTALU MARKETING PRZY KAWIE Od 1997 roku zajmuje się marketingiem zarówno od strony praktycznej, jak i teoretycznej. Publicysta i obserwator nowych zjawisk w kulturze masowej, marketingu i nowych mediach. Wykładowca przedmiotów z zakresu reklamy internetowej na studiach podyplomowych. Filozof z wykształcenia.

29 |


ASPEKTY PRAWA |

O TYM, CO SPĘDZA SEN Z POWIEK E-SPRZEDAWCOM Przeświadczenie o tym, że to, co raz już sprzedaliśmy więcej do nas nie wróci, jest uczuciem niezwykle przyjemnym. Niestety, w rzeczywistości rzadko występuje. Czy da się zatem złagodzić nieprzyjemne skutki reklamacji i zwrotów? Jak zabezpieczyć interesy e-sprzedawcy, nie narażając się na działanie sprzeczne z prawem? Zobaczmy Reklamacje Przy ustalaniu zasad procedury reklamacyjnej trzeba mieć na uwadze przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze, zakres odpowiedzialności e-sprzedawcy uzależniony będzie od tego, kto będzie klientem sklepu przy danej transakcji – konsument czy nie~konsument.  Konsument – kłopotliwy klient? Jeśli kupującym będzie konsument (tj. osoba fizyczna dokonująca zakupu w celach niezwiązanych bezpośrednio ze swoją działalnością gospodarczą lub zawodową), cały proces zgłaszania i rozpatrywania reklamacji będzie podpadał pod surowsze warunki określone w ustawie z dnia 27 lipca 2002 roku o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej i o zmianie kodeksu cywilnego. W takiej sytuacji, maksymalny czas na rozpatrzenie reklamacji przez e-sprzedawcę wynosił będzie 14 dni. Również do konsumenta należeć będzie prawo decydowania o tym, w jaki sposób reklamacja powinna być zrealizowana. Pojawiający się więc w regulaminach e-sklepów zapis, zgodnie z którym, do e-sprzedawcy należy decyzja o tym, czy konsumentowi zgłaszającemu reklamację zostanie zwrócona cena towaru czy też może zostanie on naprawiony albo wymieniony na nowy, jest niedozwoloną praktyką.

Odpowiedzialność także za działanie serwisu e-sklepu Po drugie, należy pamiętać o tym, że odpowiedzialność e-sprzedawcy nie ogranicza się w przypadku sprzedaży prowadzonej przez Internet jedynie do odpowiedzialności za towar, ale także do odpowiedzialności za prawidłowe funkcjonowanie serwisu, w oparciu o który działa sklep internetowy. Ten drugi aspekt odpowiedzialności oczywiście nie ma takich konsekwencji, powiedzmy organizacyjnofinansowych, jak pierwszy model, niemniej jednak powinien on być odpowiednio doprecyzowany w regulaminie e-sklepu. Można tutaj inaczej już regulować zasady dotyczące czasu potrzebnego na rozpatrzenie reklamacji, 

30 |

czy też „zaostrzać” przesłanki konieczne do jej zgłoszenia. Niemniej jednak w dalszym ciągu należy mieć na uwadze, że po drugiej stronie mamy konsumenta, który co do zasady, jeśli już nie zgodnie z prawem, to zgodnie z dobrymi obyczajami (czy słusznie czy nie, pozostawiam do Państwa decyzji!), podlega szczególnej ochronie, dlatego więc nie należy zbyt mocno „śrubować” wymogów koniecznych dla złożenia lub pozytywnego rozpatrzenia reklamacji. Odstąpienie od umowy i zwrot towaru Mimo, że myśl ta przewijała się pewnie w moich poprzednich artykułach, przy omawianiu tematu zwrotu zakupionych towarów raz jeszcze chciałabym zwrócić uwagę na to, że prawo odstąpienia od umowy i zwrotu zakupionego towaru (poza pewnymi nielicznymi wyłączeniami przewidzianymi w ustawie z dnia 2 marca 2000 roku o ochronie niektórych praw konsumentów i o szkodzie wyrządzonej przez produkt niebezpieczny) przysługuje wyłącznie klientowi, który jest jednocześnie konsumentem. W żadnym wypadku e-przedsiębiorca nie ma obowiązku rozszerzyć tego uprawnienia na pozostałych klientów swojego sklepu.  Kiedy można odstąpić od umowy? Odstąpienie od umowy może być zrealizowane przez konsumenta w terminie nie dłuższym niż 10 dni od dnia odebrania towaru z jednym wyjątkiem. Jeśli zamówienie na dany towar nie było złożone przez formularz dostępny na stronie www e-sklepu, przy składaniu którego konsument akceptuje postanowienia regulaminu (w którym obowiązkowo powinna znaleźć się informacja o prawie do odstąpienia!) a na przykład telefonicznie, e-sprzedawca musi najpóźniej w momencie wydania konsumentowi towaru poinformować konsumenta na piśmie o przysługującym mu prawie (poprzez zamieszczenie odpowiedniej informacji np. na FV lub w osobnym dokumencie dołączonym do przesyłki z zamówionym towarem). Gdy tego nie uczyni, prawo konsumenta do odstąpienia od umowy przedłuża się do 3 miesięcy (chyba, że


imagin | ASPEKTY PRAWA

w międzyczasie e-sprzedawca spostrzeże swój błąd i poinformuje pisemnie konsumenta o przysługującym mu prawie, wówczas ponownie prawo to może zostać wykonane w terminie 10 dni od dnia otrzymania przez konsumenta stosownej wiadomości).  Konsekwencje odstąpienia od umowy Jeśli konsument zdecyduje się odstąpić od umowy to musi zawiadomić o tym e-sprzedawcę na piśmie, a następnie w terminie 14 dni zwrócić zakupiony towar w stanie niepogorszonym (co nie oznacza na przykład, że konsument nie mógł uprzednio wyjąć go z oryginalnego opakowania, sprawdzić czy towar działa itp.). E-sprzedawca zaś, w tym samym terminie musi zwrócić konsumentowi całą wpłaconą przez niego kwotę, w tym koszty przesyłki. Dodatkowo, jeśli płatność za towar była w formie przedpłaty konsument powinien także otrzymać odsetki za czas jaki pieniądze z tytułu nabycia towaru pozostawały w rękach e-sprzedawcy.

E-sprzedawca, żeby choć w minimalnym zakresie chronić swój interes, gdy konsument korzysta z prawa odstąpienia od umowy, powinien

ASPEKTY PRAWA

wskazać w regulaminie w jaki sposób zwracany towar powinien być zapakowany i doręczony do siedziby sklepu, aby w transporcie nie uległ uszkodzeniu (oczywiście wybrane środki muszą być współmierne do rodzaju i charakteru zwracanego towaru), a także przypomnieć konsumentowi o konieczności dołączenia do przesyłki dowodu zakupu. Odstąpienie od umowy ma ten skutek, że umowę uważa się po prostu za niezawartą. Po przeczytaniu tego artykułu macie pewnie Państwo nieodparte wrażenie o niewielkiej liczbie kroków jakie e-sprzedawca może podjąć, aby uczynić reklamacje i zwroty mniej uciążliwymi. Samych instytucji na pewno nie można zlekceważyć, ani pominąć. Można natomiast po pierwsze, podzielić klientów na dwie kategorie – tych bardziej „uprzywilejowanych” (konsumentów) i pozostałych, a następnie zadbać o to (poprzez właściwe postanowienia regulaminu e-sklepu), aby reklamacje i zwroty były realizowane w sposób satysfakcjonujący zarówno dla klienta, jak i e-sprzedawcy. Czego Państwu niniejszym życzę.

MARIANNA POPROCH-WESOŁOWSKA Absolwentka kierunku Prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz Szkoły Prawa Amerykańskiego. Doktorantka w Katedrze Publicznego Prawa Gospodarczego UJ. Ukończyła aplikację radcowską przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Krakowie. Specjalizuje się m.in. w prawie nowych technologii, e-commerce oraz prawie gospodarczym. Prowadzi kancelarię prawną w Krakowie. Autorka bloga „Aspekty Prawa” www.mpw-kancelaria.pl www.aspektyprawa.pl

31 |


IT CREW |

TŁUM WIE LEPIEJ... O DOBREJ KOLEJNOŚCI PRODUKTÓW W E-COMMERCE Wyświetlanie produktów na liście w odpowiedniej kolejności to klucz do zwiększenia obrotów i ułatwienia użytkownikowi dokonania właściwego wyboru. Odpowiednia kolejność pozwala na lepszą prezentację i promocję produktów. Warto wówczas wsłuchać się w głos ludu Poza standardowymi modelami układania produktów, takimi jak nazwa (alfabetycznie), cena (rosnąco lub malejąco), kategoria lub dostępność, bardzo przydatnym jest sposób oparty właśnie o popularność. Kolejność wg “ważności” produktu, otwiera nowe możliwości na jeszcze lepsze zarządzanie listą produktów. Postaram się pokazać przykład algorytmu (wzoru), który pozwala ułożyć produkty na liście, biorąc pod uwagę ich “popularność”. Wskaźnik popularności produktu, można różnie zdefiniować w zależności od rodzaju i specyfiki branży w której się poruszamy. Poniżej dwie przykładowe metryki, szacujące przybliżony wymiar popularności produktu. 1. Metryka ilości produktów i ilości zakupów Podstawowy sposób sprawdzenia czy produkt jest popularny, to ocena jego oglądalności przez użytkowników. W najprostszym podejściu, określenie popularności jako wskaźnika ilości odsłon, zapewni ułożenie produktów w odpowiedniej kolejności:

w poprzednim sezonie, blokuje prezentację produktów z sezonu bieżącego. Nowe produkty będą miały z początku niższy wskaźnik popularności. Żeby umożliwić sprawiedliwe nasycenie popularności, można obniżać popularność starszych produktów, dzieląc bieżącą wartość przez wiek produktu (np. podany w dniach od premiery lub dodania do systemu). Dzięki temu, nowsze produkty z mniejszą ilością odsłon i zakupów, będą wcześniej prezentowane, niż starsze o podobnych parametrach. Kolejna wersja wzoru wygląda następująco: popularność=(ilosc_odslon + N * ilosc_zakupow) / wiek_produktu W tabeli poniżej zaprezentowano przykładowe zestawienie popularności produktów, obliczonej w oparciu o ilość odsłon i ilość zakupów wraz z uwzględnieniem upływu czasu.

popularność = ilosc_odsłon Niestety, liniowe przełożenie tych wartości nie bierze pod uwagę produktów, które zostały nie tylko obejrzane przez użytkowników, ale również przez nich kupione. Należy określić, jak bardzo chcemy promować produkty, które zostały kupione minimum raz. W tym celu, należy zdefiniować zmienną N (waga), która będzie zwiększać wartość ilości zakupów w stosunku do ogólnej oglądalności produktu i pomnożyć ją poprzez właściwą ilość zakupów. Zaktualizowany wzór wygląda następująco: popularność=ilosc_odslon + N * ilosc_zakupow Zauważmy, że w tym podejściu nie jest brany pod uwagę upływ czasu. Może przecież okazać się, że bardzo często oglądany i kupowany produkt

32 |

2. Metryka średniej oceny produktu Mając do dyspozycji zaufaną społeczność klientów, możemy wykorzystać jej potencjał do prawidłowej oceny popularności produktów. Załóżmy, że nasz sklep daje użytkownikowi możliwość oceny produktu po zakupie. Oceny wyświetlane są na karcie i liście produktów, co pozwala na układanie ich w porządku malejącym. Oceny można przyznawać w skali od 1 do 5, gdzie 5 oznacza najwyższą wartość. Wzór na określenie popularności, mógłby wyglądać następująco:


imagin | IT CREW

popularność = suma_ocen/ilosc_ocen Jak wiadomo, średnia wartość nie zawsze oddaje sedna sprawy (pan i jego pies, mają średnio trzy nogi...). Żeby jeszcze lepiej zaprezentować wartość oceny użytkowników, warto dodatkowo pokazać nie tylko wartość średniej oceny, ale również ilość użytkowników, którzy oddali głos. Przykład: a) produkt A średnia ocena 5 (1 użytkownik), b) produkt B, średnia ocena 4 (10 użytkowników) Prezentowana ilość ocen pozwala spojrzeć na średnią wartość w szerszym kontekście uwzględniającym wszystkie produkty, a nie tylko oceniany przedmiot. Im częściej produkt jest oceniany, tym bardziej “prawdopodobne” są jego oceny, a więc przykładana jest większa waga do jego średniej oceny. Możliwość sortowania z uwzględnieniem odpowiedniej “wiarygodności” średnich ocen, zapewniona jest przy zastosowaniu średniej Bayes'a (od nazwiska Thomas'a Bayes'a, brytyjskiego matematyka, żyjącego w XVIII wieku). Wartość średniej Bayes'a nie jest wyliczana bezpośrednio na podstawie dostępnego zbioru danych, ale również w oparciu o inne informacje związane ze zbiorem. Mowa tutaj np. o średniej całego zbioru, ilości ocen w danym podzbiorze itd. Informacje te, mogą obniżać wpływ wartości znacznie różniących się od normy. Wzór popularności, można zatem zaprezentować jak poniżej:

gdzie C to pewna stała wagowa, która powinna być proporcjonalna do przetwarzanego zbioru danych (tzw. typowa). W tabeli poniżej zaprezentowano przykładowe produkty i ich oceny. Warto zauważyć, że kolejność (popularność) obliczona wg samej wartości średniej różni się, od popularności uzyskanej przy pomocy średniej Bayes'a. Różnica ta, ma wpływ na sortowanie produktów na liście.

Jak widać, obliczenie który produkt jest najbardziej popularny, nie należy do zadań trywialnych. Zwłaszcza, że na omówionych przykładach nie kończy się możliwość wyszukiwania popularności produktu. Dalsze eksperymenty, powinny łączyć różne techniki oraz oszacowane empirycznie stałe wagowe specyficzne dla danego rodzaju biznesu.

popularność = [ (C * srednia_ocena_wszystkich_produktow +ilosc_ocen_produktu * srednia_ocena_produktu ) / (C + ilosc_ocen_produktu)]

IT CREW DARIUSZ GÓRECKI IT Team Leader w Empathy - Internet Software House, gdzie jest odpowiedzialny za wdrożenia e-commerce. Ukończył studia inżynierskie na kierunku Informatyka na Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie oraz studia magisterskie na Akademii Górniczo-Hutniczej, gdzie obronił pracę magisterską z zakresu predykcji wzorców sprzedażowych w systemach e-commerce.

33 |


WHO IS WHO |

WYTRAWNE ŻYCIE KIEROWNIKA

Na co dzień ekspert od rozwoju aplikacji internetowych i zarządzania projektami. Po godzinach fan Węgier, wina, Top Gear i krakowskiego życia nocnego. W krzyżowym ogniu naszych pytań - Kierownik Projektów w Empathy Internet Software House - Kuba Rozkrut Czym dokładnie zajmujesz się w Empathy? Jako kierownik projektów jestem odpowiedzialny za zarządzanie realizacją części zleceń. Chodzi o te projekty, które są już po fazie wdrożenia, ale na życzenie klienta należy w nich coś jeszcze dopracować, czy dodać nowe funkcjonalności. W pierwszej fazie zazwyczaj ustalamy zakres projektu, przygotowujemy specyfikację oraz harmonogram, a w kolejnych przychodzi czas na weryfikację postępów prac, koordynację wdrożenia, szkolenie oraz przygotowanie dokumentacji. I wszystko na Twojej głowie? W teorii tak, ale wszystkie te zadania wykonuję w ciągłej współpracy z Klientem. Sukces każdego projektu jest zasługą obu stron – Empathy i Klienta. Z każdym Klientem współpraca układa się gładko i przyjemnie? Każdy Klient jest inny. Można powiedzieć, że współpracy z klientem uczę się za każdym razem na nowo. Wraz z rozwojem projektu wspólnie wypracowujemy takie metody kooperacji, aby praca po obu stronach była komfortowa i jak najbardziej efektywna. Jesteś w pewien sposób pomostem pomiędzy klientami i wykonawcami czyli programistami Empathy. Co jest najtrudniejszego w łączeniu tych dwóch stron? Wszelkie zmiany i poprawki w projekcie, które niemal zawszę z punktu widzenia Klienta są bardzo niewielkie i potrzebne „na wczoraj”, a z naszej perspektywy w praktyce wymagają znacznie większych nakładów pracy i wykonanie ich „na wczoraj” jest wyjątkowo trudne. Czy zdarzają się też jakieś zabawne historie? Czasami Klienci telefonują do nas, myśląc że rozmawiają z zupełnie inną osobą. Dopiero po chwili rozmowy orientujemy się, że jej odbiorcą miał być ktoś inny. Takie rozmowy zawsze kończą się dużym śmiechem po obu stronach. Co

KUBA ROZKRUT

34 |

jeszcze? Pewnego razu na spotkaniu Klient zaproponował, abyśmy skupili się na dyskusji zamiast notować. Miał przygotowany dyktafon, a nagranie rozmowy miał przesłać następnego dnia. To były bardzo ważne ustalenia dotyczące szczegółów na temat funkcjonalności naszej platformy. Po 30 minutach, kiedy wszystkie istotne rzeczy zostały omówione, pożegnaliśmy się z Klientem. Potem dowiedzieliśmy się, że dyktafon nie został włączony... I jak otrzymaliście te informacje? Klient wysłał nam je w obszernym mailu, a tę historię przypominamy sobie przy każdym spotkaniu. Ale twoje wykształcenie niewiele ma wspólnego z tym, czym się obecnie zajmujesz… Tak, studiowałem handel zagraniczny. Ale zanim zacząłem pracę w Empathy, byłem wolnym strzelcem, tworzyłem proste systemy cms uppercase, strony internetowe. To wówczas nauczyłem się pracować z Klientami. Dzięki temu, dziś wiem jak spełnić ich oczekiwania z możliwościami naszych programistów. Masz wiele pasji poza pracą, jednak najbardziej interesująca wydaje się ta związana z enologią. Złapałem tego bakcyla, kiedy pojechałem na Węgry. Wtedy niewiele wiedziałem o tradycjach upraw winorośli w tym kraju, jednak gdy okazało się, że trafiłem do jednego z największych winnych regionów nie sposób było uniknąć zgłębienia tego tematu podczas mojego pobytu. Zaczęło się od zwiedzenia zabytkowych piwniczek i degustacji doskonałych win, a następnie odwiedzenia winnic na wzgórzach okalających miejscowość, w której mieszkałem. Za co lubisz pracę w Empathy? Nie ma sztywnych reguł jak w korporacji. Coraz większe wyzwania, projekty, duzi gracze, do tego fajne biuro i zgrana ekipa. Doskonałe połączenie, jak dobrze dobrany bukiet wina.

Kierownik projektów w Empathy Internet Software House. Do jego zadań należy zarządzanie pracami nad rozwojem platform i wdrażanie nowych funkcjonalności. Pracował między innymi nad projektami dla Royal Canin, Ceramiki Tubądzin i Kontri.




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.