Głos Węgrowa i Okolic 35/(2)2014

Page 9

TEMAT NUMERU

Głos Węgrowa i okolic

ne atakiem zamieszanie opanowało dowództwo obsadzając strzelcami rogatkę mokobodzką przy głównym wjeździe do Węgrowa od strony Siedlec, a za pobliskimi stodołami miejskimi stanął w gotowości oddział 400 kosynierów. Rosjanie po oddaniu ośmiu salw kontynuowali atak na miasto przesuwając się gościńcem w kierunku rogatek. Ich mobilność ograniczały zorane pola rozmiękłe w dodatku wskutek panującej odwilży. Artyleria zajęła pozycję na skraju lewego skrzydła wojsk carskich w miejscu, skąd można było prowadzić skuteczniejszy ostrzał rogatki mokobodzkiej, gdzie koncentrowała się polska obrona. Armaty osłaniał szwadron ułanów i pluton piechoty. Węgrów, którego część zabudowy już płonęła, stawał się pozycją coraz trudniejszą do utrzymania. Powstańcy ostrzeliwani coraz skuteczniej wskutek skrócenia dystansu kontratakowali wprowadzając do boju kosynierów, którzy z wielką fantazją rzucili się biegiem na rosyjskie baterie. Ten brawurowy atak opisał w swoich pamiętnikach naoczny świadek, uczestnik bitwy, Władysław Krzemieniewski: „Kule armatnie świszczą ponad głowami naszemi. Jedne w powietrzu pękają, drugie przed nami padając na ziemię trzaskają. Stodoły miejskie już się palą. Męczyński naciera na piechotę. Kosami odpiera nieprzyjaciela, ścieląc trupem drogę(...)”. Kosynierzy przebiegli kilkaset metrów w szczerym polu strzelającymi na wprost kartaczami, po błocie, pod morderczym ogniem 2 dział. Atak ten opisał w swoich pamiętnikach równieżWładysław Jabłonowski: „Powstrzymać działanie artylerii należało do pierwszych czynów rozpoczynającego się działania. (...) Należało więc najwprzód rozprawić się z piechotą, a jednocześnie zająć i jazdę. (...) zsiadłem z konia, uchwyciłem podaną mi lekką kosę i wysławszy naprzód strzelców, rzuciłem się na piechotę. Tymczasem rażeni kartaczami kosynierzy rozsypali się w tyralierę i z okrzykiem „Jezus! Maria!” ruszyli do szturmu na armaty. Prażeni karabinowym ogniem, ćwiczyliśmy też i Moskali naszymi nabojami z grankulek, pędząc z wariackim prawdziwie impetem. (...) Cięci i kłuci kosami Moskale, choć się i bronili bagnetami, to jednak nie oparli się naszemu impetowi. Wyparci z pobliża dział, otworzyli nam przestrzeń swobodną ku nim. W mgnieniu też oka rzuciliśmy się na kozaków, z których jedni ściągani hakami z koni padali pod strasznym uderzeniem kos, wtedy gdy inni rażeni przez naszych strzelców pierzchali ku laskowi lub umykali po dolinie, zostawiając bez obrony samych artylerzystów. Rozprawa z tymi ostatnimi by-

ła już łatwiejszą. Chodaczkowi nasi bohaterzy, w siwych podciętych sukmanach, rzuciwszy się ku artylerzystom, cięli każdego, co się opóźniał w ucieczce, rażony w niej znowu przez strzelców, i dzięki ich nie dającej się wyrazić odwadze odnieśli pierwszą palmę zwycięstwa przez zdobycie dwóch harmat. (...) Zagwoździć działa, dociągnąć je do wybrzeża błotnistego Liwu (tak!) i po porąbaniu kół wpakować w bagno, było to czynnością jednej chwili (...) Z ułanami zaś rozprawa była straszną. Lance łamały się pod cięciem kos, kłute konie unosiły swych jeźdźców lub zrzucały ich jako bezwładne masy. (...) Wszystko więc, co stanowiło moskiewską kolumnę, piechota, ułani i kozacy, wszystko, co zdołało się wymknąć z tej prawdziwej rzeźni, dokonanej podlaskimi kosami, to pierzchało ku laskowi (...). Krzemieniewski zrelacjonował wydarzenia, które rozgrywały się na jego oczach w tonie mniej triumfalnym:„wtem nowa kolumna piechoty naciera na nich najprzód strzałami ściele trupem naszych (...). Moskale stawiających się mężnie w obronie swojej kłują bagnetami. (...) Moskale nie gonią uciekających. Stoją w miejscu, posyłając tylko strzały za niemi”. Według innego opisu, z listu namiestnika wielkiego księcia Konstantego Nikołajewicza do cara Aleksandra II„Buntownicy sami poszli do ataku z nieoczekiwaną zuchwałością i podeszli do dział na kroków 30, tak że równocześnie armaty strzelały kartaczami, a oficerowie artylerii z rewolwerów”. Historycy są sprzeczni w swoich ocenach przebiegu bitwy. Część z nich dopuszcza zdobycie dział przez powstańców, inni przychylają się do wersji rosyjskiej. Nie można wykluczyć, że kosynierzy zdobyli 2 działa, a pozostałe 2 artylerzyści zdołali wycofać i zaraz potem użyć ich przeciw powstańcom w kontrataku, w którym wzięły udział niemal wszystkie siły Papaafanasopuło, w tym piechota i jazda ściągnięte z obozu pod pobliskimi Szarutami. Heroiczny atak kosynierów dał bezcenny czas na ewakuację głównej grupy powstańczej. Po przegrupowaniu rozpoczął się ich spokojny wymarsz gościńcem w kierunku Sokołowa Podlaskiego. Papaafanospuło dostrzegłszy ze wzgórza tę rejteradę, rzucił na kolumnę polską 4. szwadron wołyńskiego pułku ułanów, ale zdołał zatrzymać jedynie ariergardę, która schroniła się na cmentarzu i za stodołami na wschodnim skraju miasta. Ostrzeliwując kawalerię rosyjską, powstańcy małymi grupami stopniowo wymykali się kryjąc w domach oraz rozpraszając po okolicznych lasach i zagajnikach. Papaafanasopuło skonfun-

dowany gwałtownością oporu powstańców bojaźliwie nie podejmował energiczniejszej akcji ostrzeliwując tylko Węgrów z dystansu, za co skrytykował go później m.in. rosyjski historyk S. Geskiet pisząc zjadliwie, że ta „ostrożna taktyka”byłaby w pełni usprawiedliwiona, gdyby zamiast małego miasteczka opuszczonego już w dodatku w tym czasie przez powstańców stała na tym miejscu jakaś twierdza obsadzona regularnym wojskiem. W efekcie oddziały powstańcze opuściły Węgrów w zwartym szyku, z taborami, zabierając rannych i zdołały odejść na tyle od miasta aby oderwać się od przeciwnika, który stracił rozeznanie do tego stopnia, że wobec braku informacji co do kierunku marszu Polaków nie mógł podjąć po bitwie skutecznego pościgu. Wróćmy do działań pozostałych dwóch kolumn rosyjskich z grupy gen. Krüdenera. Niepowodzenie planu zadania ostatecznego „straszliwego ciosu”powstańcom wynikło przede wszystkim z braku koordynacji w działaniach wojsk carskich, które nie zdołały zgrać swoich posunięć na tyle, aby równoczesnym atakiem „zgnieść bunt na Podlasiu”. Jako pierwszy, już w nocy 2 lutego, zaatakował Bontemps odparty przez oddział 1000 kosynierów stacjonujących w Ludwinowie. Z kolej drugi oddział dowodzony przez ppłk. Kriwonosowa, wydzielony z grupy. Krüdenera, w składzie: batalion witebskiego pułku piechoty, batalion halickiego pułku piechoty, dwa działa i półtorej sotni kozaków wyruszył ze stacji Małkinia dopiero o ósmej wieczorem 2 lutego. Maszerując przez Lipki i Miednik otrzymał w drodze meldunek o bitwie i odwrocie powstańców i nie dotarłszy nawet do Węgrowa zawrócił po-

dejmując pościg prowadzący przez Miedznę i Kosów do Telak, skąd, błędnie poinformowany o ruchach wroga, skierował się do Ciechanowca. Z kolei Papaafanasopuło dopiero około południa wydał rozkaz zajęcia Węgrowa. W ocenie wielkiego księcia Konstantego zawartej w cytowanym już liście do Aleksandra II, Rosjanie nie mieli powodu do zadowolenia: Sama

przede wszystkim ze względu na szeroki oddźwięk tych wydarzeń w Europie Zachodniej. Samo porównanie Polaków do Spartan Leonidasa wyrażone w wierszu „Atak pod Węgrowem” przez Augusta Henri Barbiera, znanego literata i członka Akademii Francuskiej, opublikowanym w czasopiśmie„Revue de Deux Mondes” już 23 lutego 1863 r. było wyrazem najwyż-

9 jej obraz w świetle relacji spisanych w większości przez naocznych świadków, który pomimo to różni się w zasadniczych szczegółach, zaś niektóre aspekty tego starcia pozostają do dziś niewyjaśnione. Przykładem jest tu kwestia ataku kosynierów na armaty. Tutaj rozbieżności są bardzo duże: szarżą kosynierów dowodzić miał wedle własnej relacji Władysław Jabłonow-

Akt zgonu wypisany przez ks. Ignacego Jemielittego , proboszcza wegrowskiego 5 .02.1863 r.

sprawa (bitwa) poszła bardzo źle (...) ułani rzucili się do ataku i straszne krwawili(...). Ponadto Konstanty wyjawił w liście barbarzyńskie metody walki stosowane przez Rosjan, próbując usprawiedliwić je przy tym na swój sposób: „Wojsko było strasznie rozsierdzone i pardonu nie dawało” (czyli dobijało rannych i jeńców – przyp. Roman Postek) „To zrozumiałe (tak! – przyp. Roman Postek) ci sami żołnierze obejmowali garnizon Warszawy w 1861 roku, gdzie im przychodziło cierpieć tak wiele obelg i poniżeń”. Bitwa pod Węgrowem stała się jednym z ważniejszych epizodów powstania styczniowego nie tylko ze względu na fakt że była jednym z pierwszych starć początkowej fazy powstania oraz na jego skalę - po kilka tysięcy uczestników z obu stron - ale

Miejsca strać podczas bitwy węgrowskiej 3.02.1863 r. ARCHIWUM MUZEUM ZBROJOWNI W LIWIE

ZBIORY ARCHIWUM DIECEZJALNEGO W DROHICZYNIE

szego uznania ze strony człowieka wychowanego w kręgu kultury klasycznej, dla którego Leonidas i jego towarzysze byli uosobieniem heroicznego męstwa. Trudno przecenić znaczenie szturmu „szlachetnej młodzi”na armaty. Mit Węgrowa - Polskich Termopil stał się skutecznym antidotum na propagandę carską przedstawiającą powstańców jako pospolitych bandytów i buntowników przeciwko prawowitej władzy. Sama też strona rosyjska, pomimo całej swojej niechęci i programowego przeinaczania faktów, zmuszona była, szczególnie pod wrażeniem ataku kosynierów, do wystawienia najwyższej oceny męstwu przeciwników: „Ludzie ci byli posłani na rzeź lecz wykonali dokładnie to, co było im nakazane. Polska prasa rewolucyjna zrównał ich bój pod Węgrowem ze spartańskim - pod Termopilami”. O Węgrowie pisali także poeci polscy, w tym Cyprian Kamil Norwid i Maria Konopnicka. Powstało również kilka utworów prozą. Grafiki przedstawiające kulminacyjny, najbardziej efektowny i porywający wyobraźnię moment bitwy - zdobycie armat na Moskalach - publikowano w czasopismach europejskich, powielano je także w szeroko rozpowszechnianych w formie pocztówek sztychach, które upowszechniły i utrwaliły mit„Polskich Termopil”. Suchy tekst wpisany do księgi akt stanu cywilnego przez proboszcza parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Węgrowie ks. Ignacego Jemelittego to akord końcowy bitwy węgrowskiej. Najbardziej uderzające w kontekście odtwarzania obrazu jednej z większych bitew powstania styczniowego jest

ski, natomiast wg Stanisława Krzemieniewskiego - Męczyński. W opisie Stanisława Góry atak poprowadził Rudolf Freytag określany także jako dowódca obrony Węgrowa po wycofaniu się z miasta sił głównych. W końcu Napoleon Wronowski podaje, że dowódcą ataku na armaty był „kapitan Mucha” (Kuczkowski)! Geskiet przedstawił straty powstańców jako 128 kosynierów zabitych jedynie w ataku na armaty, co zostało powielone również w opracowaniach historyków polskich. Dziwić musi łatwa akceptacja rosyjskiej wersji wydarzeń, biorąc pod uwagę jej stronniczość i często spotykaną nierzetelność wynikającą ze swoistej polityki historycznej podporządkowanej celom propagandy mającej na celu zdyskredytowanie powstania pod względem zarówno moralnym, jak i wojskowym, a nie rzetelną analizę naukową. Gdyby powstańcy ponieśli tak druzgocącą klęskę zupełnie niezrozumiałe byłoby dalsze postępowanie Papaafnasopuło, który jeszcze przez ponad godzinę nie odważył się, aby zająć Węgrowa. Dlatego też lapidarny akt zgonu z 5 lutego 1863 r. sporządzony przez naocznego świadka - ks. Ignacego Jemelittego podający dokładną liczbę zwłok powstańców odnalezionych na pobojowisku, określający przyczynę ich śmierci oraz lokalizujący miejsce pochówku posiada wartość kluczowego źródła historycznego. Polegli powstańcy zostali pochowani w miejscu największego skupiska zwłok, obecnie wyznaczonym przez pomnik na ich mogile.

Roman Postek Muzeum Zbrojownia na Zamku w Liwie


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.