Express-dom.pl grudzień 2013

Page 1

NR 2 / 2 GRUDNIA 2013

Z ADBA J O SWÓJ DOM Z NOWYM LOK ALNYM MIESIĘCZNIKIEM!

BYDGOSKI

JACEK BRYNDAL

Atrakcyjny Kazimierz gotuje śpiewająco > str. 10-11

R

E

K

L

A

M

A

1367513TRBRA


OD REDAKCJI

ŚWIĘTA W PRZEPYCHU 2 GRUDNIA 2013

2

Złoto, srebro, brokat, ognista czerwień - nie wszyscy je lubimy. W obawie przed posądzeniem o zły gust i zamiłowanie do tandety rzadko obwieszamy złotem mieszkanie. A jednocześnie coś jest w tych połyskliwościach i przepychu. Coś, co zwraca uwagę, sprawia, że czuć w powietrzu wyjątkową atmosferę. Czas, kiedy możemy barokowo zaszaleć, jest tylko raz w roku, w Święta Bożego Narodzenia. Wtedy żadne ociekające złotem ozdoby nie odbiją na nas piętna nowobogackich tandeciarzy. Szalejmy więc! Nie bójmy się kolorów, ozdób, przerostu formy nad treścią. Na gwiazdkę tak właśnie może być. My w grudniu myślimy jednak nie tylko o świętach. Przekonujemy Was, że kafle podłogowe możecie położyć samodzielnie (str. 24-25) i że warto zabezpieczyć dom przed mrozem (str. 30). Udowadniamy też, że założenie biura nieruchomości jest dziś o wiele prostsze (str. 21-23). Słodkim przedświątecznym nastrojom nie ulegli również nasi felietoniści, którzy krytykują Was za wybieranie dróg na skróty. Czego jeszcze nie polecamy? Zabijania ducha dawnych czasów obecnego w kamienicach (str. 6-7), a także rozwodu z kredytem na karku, choć i na to nasze specjalistki mają radę (str. 4). Polecamy natomiast z pełnym przekonaniem pierogi Jacka Bryndala (str. 10-11) i... przyprawianie rogów. Wesołych świąt!

EMILIA IWANCIW, redaktorka prowadząca „EXPRESS-DOM.PL” WYDAWCA: EXPRESS MEDIA Sp. z o.o. Bydgoszcz, ul. Warszawska 13, tel. 52 32 60 733 Prezes Zarządu: dr Tomasz Wojciekiewicz, Redaktor Naczelny: Artur Szczepański, Dyrektor sprzedaży: Adrian Basa, Redaktorka prowadząca: Emilia Iwanciw, tel. 52 32 60 863, e.iwanciw@expressmedia.pl, Teksty: Aleksandra Chwastek, Dominika Kucharska, Lucyna Tataruch, Hanna Tarczykowska, Janusz Milanowski, Jan Oleksy, Jakub Elwertowski, Kamil Pik, Projekt i skład: Iwona Cenkier, i.cenkier@expressmedia.pl, Ilona Koszańska-Ignasiak, Zdjęcie na okładce: Jacek Smarz, Sprzedaż: Paweł Jacek, tel. 52 32 60 801, p.jacek@express.bydgoski.pl, Joanna Hynek, tel. 52 32 60 736, j.hynek@express.bydgoski.pl, Magdalena Kostrzewska, tel. 56 61 18 170, m.kostrzewska@nowosci.com.pl, Stanisław Prusik, tel. 56 611 81 32, s.prusik@nowosci.com.pl


1366913TRTHA


F I N A N S E

Kredytobiorcy się rozwodzą Małżeństwo wzięło wspólny wieloletni kredyt na dom lub mieszkanie. Związek jednak się rozpadł. Co dalej ze spłatą? Specjalistki odpowiadają na pytania. TEKST: Hanna Tarczykowska* Jestem dwa miesiące po rozwodzie, ale posiadamy z byłą żoną mieszkanie w kredycie. Ustaliliśmy z żoną warunki podziału majątku, z których wynika, że żona zatrzymuje mieszkanie wraz z kredytem. Ja natomiast chciałbym zakupić nowe mieszkanie dla siebie i okazuje się, że nie mogę uzyskać kredytu, bo mam zbyt wysokie obciążenia z powodu raty kredytu hipotecznego zaciągniętego z byłą żoną, co powinienem zrobić? Krzysztof z Rubinkowa

2 GRUDNIA 2013

4

Rozstający się małżonkowie dobrowolnie dzielą swój majątek albo zdają się na orzeczenie wydawane przez sąd. Jednak taki podział nie jest możliwy w przypadku zaciągniętych zobowiązań. Niezmiernie ważny jest fakt, że po zakończeniu postępowania rozwodowego byli małżonkowie nadal mają status współkredytobiorców i zgodnie z zapisami umowy kredytowej w solidarny sposób odpowiadają za spłatę raty kredytowej. Dlatego muszą się oni liczyć z koniecznością opłacania miesięcznych rat, jeżeli były partner życiowy, który zatrzymał nieruchomość, nie będzie spełniał swoich świadczeń wobec banku. Ryzyko nieoczekiwanej spłaty zadłużenia można wyeliminować dzięki sporządzeniu płatnego aneksu do umowy kredytowej. Wymaga to jednak nie tylko porozumienia byłych małżonków, ale rozpoczęcia w banku procedury przejęcia długu, czyli odłączenia jednego ze współkredytobiorców. Możliwość przejęcia kredytu przez byłego współmałżonka jest uzależniona od dwóch czynników. Pierwszy, to dobra wola obydwu stron. Drugi, to należy wiedzieć, że bank nie zgodzi się na wykluczenie jednego dłużnika, jeżeli druga osoba nie będzie posiadała wystarczającej zdolności kredytowej. Nawet w przypadku, gdy obydwa powyższe warunki zostaną

* HANNA TARCZYKOWSKA Menedżer z kilkunastoletnim stażem pracy w międzynarodowych bankach, obsługujących klientów w zakresie kredytów hipotecznych, gotówkowych, firmowych oraz produktów depozytowych, a także certyfikowana główna księgowa oraz dyplomowany doradca finansowy. Współzałożycielka firmy Planet Finance Broker.

spełnione, bank zwykle domaga się dodatkowych zabezpieczeń. Osoby przejmujące spłatę długu nierzadko muszą przedstawić dodatkowe poręczenie albo znaleźć innego współkredytobiorcę (np. nowego partnera życiowego lub rodziców). Wiele zależy od tego, jaka część kredytu została już spłacona. Na stanowisko banku wpływają również takie czynniki jak poziom dochodu eksmałżonka i wartość rynkowa nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie kredytu. Ponadto trzeba również wiedzieć, że osoby, które zaciągnęły kredyt przed kilkoma laty, obecnie muszą się liczyć z bardziej restrykcyjnymi zasadami szacowania zdolności kredytowej. Jest to konsekwencja wprowadzenia przez Komisję Nadzoru Finansowego w styczniu ubiegłego roku kolejnej restrykcji w zakresie liczenia zdolności kredytowej.

siebie ciężar kredytu hipotecznego. Należy przy tej okazji wspomnieć, że prawo do dopłat odsetkowych w programie Rodzina na Swoim przysługiwało jednorazowo. Projektowana nowa ustawa w zakresie dopłat rządu przy nabywaniu mieszkań - program Mieszkania dla Młodych - może zawierać takie właśnie ograniczenie, że jeśli już osoba skorzystała z dopłat lub była docelowym kredytobiorcą w programie RnS, to nie będzie miała już możliwości skorzystania z dofinansowania w nowym programie.

W 2011 roku kupiliśmy z byłym mężem dom w programie Rodzina na Swoim, niestety jesteśmy w trakcie rozwodu i właśnie porozumieliśmy się w kwestii przyszłego podziału majątku. Chciałabym wiedzieć, czy utracę dopłaty, jeśli odpiszę byłego męża od domu i kredytu? Beata z Podgórza

Kredyt hipoteczny w większości banków jest przyznawany maksymalnie do 70. roku życia, a w niektórych nawet do 80. roku życia. Wiek przyszłego kredytobiorcy ma duże znaczenie, ponieważ im krótszy okres kredytowania tym wyższa rata, ale nie jest to najistotniejszy parametr. Bardzo istotne znaczenie ma posiadana przez klienta zdolność do spłaty kredytu - czyli w jakiej wysokości klient otrzymuje wynagrodzenie, z jakiego tytułu je otrzymuje; czy z umowy o pracę, czy umów cywilnoprawnych, czy działalności prowadzonej osobiście. A jeśli nawet samodzielnie tej zdolności nie ma, to istnieje zawsze jeszcze możliwość połączenia dochodów ze współkredytobiorcą np.: nowym partnerem czy partnerką. Jeśli otrzymywane dochody spełniają wymóg posiadanej zdolności kredytowej w banku, to wiek ma tu drugorzędne znaczenie.

Wiele rozstających się par korzysta z programu preferencyjnych kredytów mieszkaniowych. Perspektywa rozwodu sprawia, że uczestnicy Rodziny na Swoim (RnS) zaczynają się obawiać o utratę przysługujących im dopłat. Ustawodawca określił precyzyjnie kilka sytuacji, które powodują utratę dopłat w ramach programu RnS. Nie dotyczy to jednak rozwodu kredytobiorców. W związku z tym eksmałżonkowie zachowują prawo do pobierania dopłat. Takie samo uprawnienie przysługuje osobie, która za zgodą banku przejęła na

Mam 55 lat, rozwiodłem się z żoną i w ramach porozumienia przy podziale majątku, byłej żonie przypadło mieszkanie. Czy mając 55 lat, mam szansę na uzyskanie kredytu na zakup mieszkania? Zbigniew z Jakubskiego

* ANETA SZCZEŚNIAK Doradca finansowy. Posiada dyplomy i certyfikaty szkoleń z zakresu technik sprzedaży, obsługi klienta, negocjacji handlowych, zarządzania i motywowania, a także w obszarze obsługi kadr i płac oraz rozmów rocznych, prowadzonych przez renomowane instytucje szkoleniowe. Współzałożycielka Planet Finance Broker.

Planet Finance, ul. Grudziądzka 79, Toruń tel. 56 663-53-53 | 605-169-365 | 607-494-820 WWW.PLANETFINANCE.PL


310513T2BBB

1392213TRBRA


T E M AT N U M E R U : X X X

fot.: MARTA PAWŁOWSKA

NIE NISZCZCIE

kamienic!

Wybierając mieszkanie w zabytkowym domu, kupuje się metry kwadratowe, ale w gratisie dostaje się niepowtarzalny czar wnętrza, jakąś historię. Tę ulotną, trudną do zdefiniowania atmosferę.

2 GRUDNIA 2013

6

Aleksandra Chwastek*

C

ieszę się, że mieszkania w śródmiejskich zabytkowych budynkach nie są już zasiedlane wyłącznie niechcianymi lokatorami. Widzę, że na ich zakup świadomie decyduje się coraz więcej mieszkańców. Celują w dawną elegancję, cenią przedwojenny, oryginalny szyk. Bo wybierając mieszkanie w zabytkowym domu kupuje się metry kwadratowe, ale w gratisie dostaje się ten niepowtarzalny czar i klimat wnętrza, jakąś historię, jakiegoś ducha, tę ulotną, trudną do zde-

R

E

K

L

A

M

A

2224713BDBHA


O P I N I A

W „STAREJ BUDZIE”

I tu pojawia się problem. Bo dla wielu nabywców ten prezent, to takie uszczęśliwianie na siłę. Kupują mieszkanie w „starej budzie”, bo tańsze i zaczynają je restaurować. A raczej dewastować. Boli mnie widok pięknego mieszkania w starej kamienicy, którego właściciel: obniżył sufit, żeby zmniejszyć koszty ogrzewania, wymienił drewniane okna na plastikowe, bo bardziej energooszczędne, zdemontował oryginalne drzwi, bo wielkie i ciężkie, a na ich miejsce wstawił typowe wiórowe, takie, jakie mają znajomi w blokach z wielkiej płyty, parkiety zamienił na panele, bo stara podłoga piszczała, stiukowe dekoracje na sufitach, a często też i ścianach po prostu zdjął, bo co to za dziwna ozdoba, a piec kaflowy z przepiękną koroną rozebrał, bo zajmował za dużo miejsca. Kochani! Apeluję z całego serca: jeśli wprowadzacie się do starej kamienicy, nie róbcie z niej mieszkania w bloku. Nie podoba Wam się taki charakter wnętrza? - wybierzcie inne. Na rynku wtórnym nie brakuje lokali w blokach z różnych lat. Nie niszczcie spuścizny dawnych czasów! Zostawcie dla kolejnych pokoleń ślady minionych wieków. Drogie Panie, czy po to kupujecie małą czarną, żeby ją przedłużyć i kolorowo pofarbować? A Wy, Panowie, po to decydujecie się na suva, żeby go następnie przerobić na limuzynę?

Drogie Panie, czy po to kupujecie małą czarną, żeby ją przedłużyć i kolorowo pofarbować? A Wy Panowie, po to decydujecie się na suva, żeby go następnie przerobić na limuzynę? Z mieszkaniami jest tak samo. Aleksandra Chwastek PROJEKTANTKA WNĘTRZ

MODA NA VINTAGE

Z mieszkaniami jest tak samo. Jeśli wybierasz tak specyficzny rodzaj wnętrza,

E

ATUT, NIE WADA

W krajach takich jak Anglia czy Francja (a to od nich nadal czerpiemy na temat dekoracji wnętrz sporo wiedzy), każdy przedmiot o wiekowym rodowodzie jest traktowany jak skarb. I zanim zacznie się jakikolwiek remont czy prace rozbiórkowe, najpierw trzeba głęboko przemyśleć co da się jeszcze uratować. Nie chodzi tu wcale o takie oczywiste sprawy, jak posadzka czy sztukateria, które niemal zawsze można ocalić odpowiednim nakładem pracy, ale np. o wyposażenie łazienki (zarówno ceramikę jak i armaturę), albo różnego rodzaju szafy i zabudowy korytarzy, stare kuchnie i najmniejsze nawet drobiazgi, jak dzwonek do drzwi, okucie okna. Martwi Cię, że noszą ślady użytkowania? To ich atut, nie wada. Nie są zimne i bezosobowe. W starej kamienicy nie wszystko musi być gładkie i lśniące. W tym tkwi jej urok! Wiedzą o tym już wielcy producenci wyposażenia wnętrz, coraz częściej wypuszczający na rynek celowo postarzane wyroby. Czas, żebyście i Wy to docenili. Nastała moda na vintage przeszłość jest w cenie. Ubytki, nierówności, drobne zabrudzenia - wszystko to, co dotąd było uważane za defekt, od teraz może być walorem. Popatrz na reklamy wielkich domów mody, firm meblarskich, jubilerskich: dla wydobycia piękna swoich produktów ustawiają je do sesji zdjęciowych na tle specjalnie podniszczonym, zdewastowanym. Taka sztuczka daje świetne rezultaty!

RETROSMACZEK

R

to nie po to, by uczynić z niego najbardziej typowe i pozbawić tego wyjątkowego charakteru. Przecież docierają do nas popularne czasopisma i telewizyjne programy wnętrzarskie, które uczą tego samego, a nawet lansują retrosmaczek i to także w nowym budownictwie, jak się tylko da.

K

L

A

EKLEKTYZM JEST W CENIE

No, dobrze, ale co, jeśli ktoś nie lubi retro czy vintage? O gustach się nie dyskutuje, a mieszkanie odziedziczone po babci czeka na remont. Wcale nie trzeba historycznego stylu kamienicy kontynuować w wystroju mieszkaniu. Ba! Eklektyczne wnętrza, które łączą stare z nowym, są często bardzo ciekawe i zaskakujące. Zachowaj to, co charakterystyczne: architektoniczne detale i piękne zdobienia, a umeblowaniem, dodatkami i oświetleniem wprowadź zupełnie inny klimat. Dawna elegancja przełamana loftową nowoczesnością albo zimnym minimalizmem da spektakularne efekty. Do ciepłego drewna i pałacowych sztukaterii dodaj metal, szkło, plastik - powstanie świetna kompozycja. Kryształowy żyrandol zwieszony z rozety nad industrialny stół z poliwęglanowymi krzesłami zrobi niesamowite wrażenie. Mieszkanie w kamienicy nie skazuje Cię na staromodne umeblowanie. To, co ustawisz we wnętrzu, zależy tylko od Ciebie. Nie bój się łamać zasad! Postaw na współczesne materiały, miksuj sztukę nowoczesną z dawnym szykiem, łącz stare z nowym, a rezultaty będą fenomenalne. A co, jeśli pewnych elementów nie da się już uratować? Postaraj się je odtworzyć. To nie jest ani proste, ani tanie, ale warte zachodu. Czasem potrzebna będzie pomoc specjalistów, ale dzięki temu mieszkanie w kamienicy nie zatraci swojej wyjątkowości i indywidualizmu. Czytelniku! Restauruj - nie dewastuj!

7 2 GRUDNIA 2013

finiowania atmosferę. Wysokie sufity, przestronne pokoje, szerokie parkiety, misterne sztukaterie, ozdobna stolarka drzwiowa i okienna, dekoracyjne piece kaflowe, amfiladowy układ całości - wyznaczniki starego budownictwa zachwycają od samego wejścia, a przecież są wliczone w cenę nieruchomości. Można powiedzieć, że podarowane.

* Aleksandra Chwastek (na zdjęciu) jest projektantką wnętrz. Prowadzi w Bydgoszczy pracownię „Wzorcownia” przy ul. Cieszkowskiego. Mieszka w kamienicy.

M

A

2223013BDBHB

zewodniku! r P le e T w w 36 kanałó łatne programy zp Wyróżniamy be izji cyfrowej w le te j ne naziem

każdy piątek Tele Przewodnik za darmo w wościami” „No i ” kim gos Byd m z „Expresse


8

2 GRUDNIA 2013

8

Świąteczne nakrycie powinno różnić się od codziennego. W kolorach dominuje tradycyjna biel, czerwień, srebro oraz złoto. W modzie są również filolety i błękity.

K

omponując wigilijny stół w pierwszej kolejności przygotujmy odświętną zastawę. Odszukajmy dodatkowe półmiski, sosjerki, bulionówki. Nieużywane codziennie elementy podkreślą wyjątkowość wigilijnej wieczerzy. Poza tradycyjnym obrusem stół możemy przyozdobić ułożonym pośrodku bieżnikiem. Doskonałym uzupełnieniem będą materiałowe serwetki spięte obrączką lub świąteczną ozdobą, która może stanowić jednocześnie miły, dodatkowy upominek dla każdego z gości.

STOŁOWY SAVOIR VIVRE

Pamiętajmy o tym, aby ozdoby nie zasłaniały osób zebranych przy świątecznym stole. Dekoracje mają podkreślać wyjątkowość chwili, cieszyć barwami, różnorodnością faktur, pomysłem ułożenia, a nie przeszkadzać w radosnych rozmowach i spożywaniu wigilijnej wieczerzy. Stół przyozdobiony dużymi elementami może przywitać

1399913TRTHA

gości. Natomiast przed podaniem potraw można przenieść je w inne miejsce, najlepiej w bliskim sąsiedztwie, aby stanowiły nawiązanie do pozostawionych dekoracji. Na stole obowiązkowo powinny zagościć gałązki igliwia, zimowe kwiaty lub wianki przyozdobione rozmaitymi bombkami i figurkami.

PODKREŚLĄ NASTRÓJ

Nie zapominajmy o świecznikach i zapachowych świecach, które wprowadzają miłą atmosferę i świąteczny nastrój. Można je ustawić nie tylko na stole, ale także w innych miejscach, np. na pobliskiej komodzie. Dobrze, gdy dekoracja stołu koresponduje z pozostałymi elementami świątecznego wystroju naszego mieszkania: choinką, dekoracją okna i balustrady schodów. Ta sama gama kolorystyczna, podobne motywy przewodnie obecne w całym domu wprowadzą przytulną,

rodzinną atmosferę. W wystroju świątecznym dominuje tradycyjna biel, czerwień, srebro i złoto. Dla kontrastu można użyć dekoracji w barwach fioletu i błękitu.

S T Y L I Z A C J A S TO ŁU :

Dom Towarowy PDT, 3 piętro Toruń, Rynek Staromiejski 36-38 tel. 56 6211147 A

C

B

D


2202413BDBRA

1414013TRTHA


K U C H N I A

2 GRUDNIA 2013

10

Pierogi z kapustą i grzybami robię na długo przed świętami. W wigilię wyjmuję je z zamrażalnika, wrzucam do gotującej wody i danie gotowe - mówi Jacek Bryndal. TEKST: Jan Oleksy ZDJĘCIA: Jacek Smarz

Z

aproszenie od Jacka Bryndala przyjęliśmy z dużą radością, głównie dlatego, że wiele dobrego słyszeliśmy o jego kulinarnych zdolnościach. Mówi się w mieście, że muzyk w kuchni czuje się równie dobrze jak na scenie, a potrawy komponuje z taką lekkością jak piosenki. Nie trzeba było długo czekać, by się o tym przekonać. Na naszych oczach przygotowywał pierogi z kapustą i grzybami. Lepi je co roku już na kilka tygodni przed świętami, by w wigilię mieć mniej pracy. Od lat sam przyrządza potrawy na rodzinną wieczerzę wigilijną.

WIGILIA NIE ZDARZA SIĘ CO DNIA - Wieczerza jest w dwóch domach, najpierw u nas, gdzie ja jestem gospodarzem, a potem przenosimy się do

Kompot z suszu jest genialny, pomaga w trawieniu, wzmaga perystaltykę jelit. Na świąteczne obżarstwo nie ma nic lepszego

mojego ojca - opowiada Jacek. - I tam się zaczyna część artystyczna, wspólna zabawa, śpiewanie kolęd i granie. Każdy gra na czym umie. Ojciec Kazimierz na łyżeczkach, bracia Michał z Kubą na jakichś instrumentach perkusyjnych, ja na pianinie, a Rafał (jak jest) na gitarze. Takie rodzinne muzykowanie. Zaczynamy od kolęd, a kończymy na lżejszym repertuarze... - mówi ze śmiechem.

BEZ TEGO NIE MA ŚWIĄT Jacek Bryndal na wigilię robi pierogi z kapustą i grzybami, obowiązkowo karpia, śledzia w śmietanie i z buraczkami, kompot z suszu... Koniecznie musi być barszcz i zupa grzybowa. - Robię ją najczęściej z grzybów zbieranych przez moją rodzinę, a zwłaszcza przez szwagra Adama - zdradza tajemni-

ce kuchenne. - On ma dobrą rękę do zbierania. Ja się na grzybach nie znam i nie zaryzykowałbym podania na stół swoich leśnych zdobyczy. Zupy gotuję niezbyt tradycyjnie, bo na wywarze z indyka. Teraz już nie obowiązuje post, a zdecydowanie lepiej smakują. Natomiast barszcz robię nie na zakwasie tylko na tartych burakach. Nie dopuszczam do zagotowania, by barszcz nie stracił koloru i klarowności. Dodaję trochę czerwonego wina. Przyrządzam też kilka rodzajów sałatek z wykorzystaniem fasoli, rukoli, roszponki. Zawsze są pomidory, bo jesteśmy pomidorowymi maniakami. Przygotowuję niedużo potraw, ale staram się, by były różnorodne - wyjaśnia nasz kucharz. Muzyk powiedział nam w tajemnicy, że nie jest dobry w wypiekach ciast. Piecze jedynie tradycyjny sernik.


K U C H N I A Chcesz przygotować pierogi na podstawie przepisu Jacka Bryndala? Już dziś zajrzyj na naszego Facebooka

Bryndal poleca

express-dom.pl Tam znajdziesz przepis.

Karp w winnym sosie

CIASTO POD KOŁDERKĄ

Po tych krótkich „opowieściach wigilijnych” Jacek zabrał się do pracy. Wyjął stolnicę i zaczęły się prace ręczne. - Biorę mąkę i usypuję z niej górkę w kształcie wulkanu. Nie używam jajek. Mąkę posypuję solą i dolewam wrzątku, a potem wyrabiam, wyrabiam i... odkładam. Urobione ciasto nakrywam na godzinę bawełnianą ścierką. Ono wtedy odpoczywa. I to w zasadzie wszystko, jeżeli chodzi o ciasto.

ODROBINA WINA... DO FARSZU

Oczywiście w pierogach równie ważny jest farsz. Bryndal przygotowuje go zwykle dzień wcześniej. - Kwaśną kapustę mieszam ze słodką, czyli ze świeżą. Trzy części kwaśnej, a jedna - słodkiej. Do tego dodaję suszone grzyby, śliwki, trochę ziół, tymianek, vegetę oraz troszeczkę... białego wina i na małym ogniu kilka godzin musi to „pyrkać”. Najlepiej, jak sobie później przez noc postoi w lodówce. Następnego dnia siekam farsz ostrym nożem na małe kawałeczki. Niektórzy przepuszczają przez maszynkę z grubymi oczkami, ale ja tego nie praktykuję - twierdzi, że tak lepiej smakuje.

LEPI NAJLEPIEJ NA ŚWIECIE

- Następnie rozwałkowuję ciasto i maszynką wycinam kółeczka (urządzenie do wykrawania bardzo ułatwia życie) i nadziewam je przygotowanym wcześniej farszem - ciągnie swą pierogową historię. - I zwykle ulepione już pierogi wkładam do zamrażalnika, bo przeważnie robię je długo, długo

przed świętami. Chociaż jedno zadanie z głowy. W wigilię wrzucam pierogi do garnka z osoloną gotującą się wodą. Jak wypłyną na wierzch, to znak, że są już ugotowane. Wyławiam je durszlakiem, przelewam zimną wodą i wykładam na półmisek. Na końcu polewam jedynie roztopionym masłem. Są wtedy pięknie błyszczące.

11

LEKARSTWO NA OBŻARSTWO

- Wybieram suszone jabłka, gruszki, śliwki, morele jak najlepszej jakości - wylicza Atrakcyjny Kazimierz. - Staram się nie dodawać cukru, najwyżej trochę miodu, więc zwracam uwagę, by owoce same w sobie były słodkie. Poznaję to już po ich wyglądzie, muszą być mięsiste, niezbyt mocno wysuszone. Susz zalewam przegotowaną wodą i moczę przez całą noc. Kompot gotuję dopiero następnego dnia. Ilość wody biorę na wyczucie. Nieraz dodaję kilka fig i trochę rodzynek. Pod koniec gotowania dorzucam parę goździków. I do lodówy, żeby wystygł. Kompot z suszu jest genialny, pomaga w trawieniu, wzmaga perystaltykę jelit. Na świąteczne obżarstwo nie ma nic lepszego - namawia do spróbowania.

* JACEK BRYNDAL Muzyk, lider zespołu Atrakcyjny Kazimierz (1 grudnia nowa płyta), współzałożyciel Kobranocki (28 lat razem), gra koncerty w Europie i na świecie. Ma żonę Joannę i córkę Dominikę.

2 GRUDNIA 2013

- Szkoda, że nie mam umiejętności, ani cierpliwości do makowców - wyznaje z żalem.

1 kg filetów z karpia 20 dkg szalotki 10 dkg masła 25 dkg małych pieczarek pęczek włoszczyzny kilka ząbków czosnku łyżka mąki 0,3 l białego delikatnego wina biały pieprz gałka muszkatołowa cukier sól

Filety muszę najpierw opłukać, osuszyć i pociąć na kawałki. Szalotkę lub małe cebulki obieram i zagotowuję w osolonej wodzie, dodając troszkę cukru. Odsączam na sitku. Następnie dwie łyżki masła roztapiam na patelni i krótko piekę karpia z dwóch stron. Szalotkę, pieczarki, jarzyny i czosnek kroję w kostkę i wrzucam do tłuszczu po rybie. Przypiekam je, lekko posypuję mąką i mieszam. Rybę kładę na jarzyny, dolewam białe wino i na małym ogniu, na przykrytej patelni duszę przez kwadrans. Rybę wyjmuję i trzymam w cieple. Dodaję pozostałe masło i sos, i gotuję przez kilka minut na odkrytej patelni. Na końcu doprawiam solą, pieprzem i startą gałką muszkatołową do smaku. Rybę podaję z sosem. Pycha.


W N Ę T R Z A

Pastelowe święta A może by tak odejść od tradycyjnej czerwieni, nasyconej zieleni, czy głębokiego granatu i przystroić dom na Boże Narodzenie delikatnym błękitem, lekką perłą, lub szczyptą beżu… TEKST I DEKORACJA: Aleksandra Chwastek, Wzorcownia ZDJĘCIA: Yaki Bydgoski PRODUKTY PREZENTOWANE NA ZDJĘCIACH: Home&You, Almi Decor, Duka

2 GRUDNIA 2013

12

S

Stół przykryty bielą, iskrzący się złotem i muśnięty beżem to słodka i przyjemna propozycja. Lekko starodawny, kojarzący się z babcinym ciepłem, idealnie nadaje się na tę wyjątkową grudniową kolację. Przy eleganckiej zastawie, kryształowych kieliszkach i złotych sztućcach będzie wyglądał niezwykle okazale. Nie można jednak zapomnieć, że to stół świąteczny - konieczne są bożonarodzeniowe atrybuty: świerkowe gałązki, albo choineczki, czy bombki i lampki. Nie wszystkie naraz, ale jakieś akcenty się przydadzą. A poza tym: elegancja, dystynkcja, wyrafinowanie. TALERZE Ikea 7,99 zł sztuka

SZTUĆCE Zara Home 23,90 zł sztuka

WIANEK Z PIÓR Almi Decor 89 zł

DZWONECZKI NA TALERZACH Duka 15,90 zł sztuka

LIŚCIE POD SZTUĆCAMI Duka 9,90 zł sztuka

ŚWIECA W WIANKU Home&You 15 zł

OZDOBNE KULECZKI POD DZWONECZKAMI Home&You 19 zł komplet

KIELISZKI WYSOKIE Duka 199 zł komplet (6 sztuk)

LAMPKI NA BATERIE Ikea 7,99 zł

OSZRONIONA GIRLANDA ŚWIERKOWA Almi Decor 149 zł

C


C

Czemu nie ustroić także drzwi? Bożonarodzeniowa atmosfera będzie wyczuwalna już od progu. Wianek przyozdobiony lampkami, bombkami, kokardkami i innymi dekoracjami to świetny pomysł! Jeśli nie chcesz go zawieszać przed wejściem, z powodzeniem sprawdzi się również w środku. Zamontuj go po wewnętrznej stronie skrzydła wejściowego, lub na innych widocznych drzwiach, które są raczej zamknięte. W zależności od materiału, z jakiego został wykonany, stopnia dekoracyjności, zdecydujesz, czy wymaga dodatkowych ozdób. W tym roku stawiamy na pastele. Skoro kolor delikatny, to forma może być spora, a całość i tak nie będzie przytłaczająca.

WIANEK Z BEŻOWYCH I ZŁOTYCH BOMBEK Almi Decor 690 zł

WIANEK Almi Decor 159 zł DUŻA MIĘTOWA BOMBKA Almi Decor 69 zł MNIEJSZE MIĘTOWE BOMBKI Almi Decor 9,90 zł sztuka MIĘTOWA, BROKATOWA GWIAZDKA Almi Decor 25,90 zł

2 GRUDNIA 2013

O

Okno to świetne miejsce na świąteczne dekoracje. Podziwiają je zarówno domownicy jak i sąsiedzi czy przechodnie. Dlatego kupując coś z myślą o postawieniu czy zawieszeniu przy szybie trzeba zwrócić uwagę, by wybrany przedmiot z obu stron prezentował się równie okazale. Bombki, latarenki, świeczki i różnego rodzaju girlandy świetnie się sprawdzą. Tak ustrojone przywodzą na myśl ciepłą, rodzinną atmosferę. Pastelowe kolory wprowadzają nutę delikatności. Nienachalne i nietypowe dla tych świąt budzą zainteresowanie i zachwyt. Aż chce się zajrzeć do środka i dłużej im przyglądać.

13


T W O J A O KO L I C A - TO R U Ń

A L D AN A I L N A H ORU T

2 GRUDNIA 2013

14

Powstająca w Toruniu hala sportowo-widowiskowa ma służyć nie tylko do międzynarodowych lekkoatletycznych rozgrywek. Pomiędzy wielkimi zawodami mają z niej korzystać mieszkańcy. TEKST: Janusz Milanowski

T

oruń pękał z zazdrości, gdy Włocławek wzniósł Halę Mistrzów, a rok później w Bydgoszczy powstała „Łuczniczka”. Tymczasem nasze siatkarki i koszykarze dusili się w szkolnej sali „spożywczaka”. Wtedy zaczęło się głośno mówić o tym, że sportowy potencjal Torunia ginie z braków infrastruktury. Gdy dwa lata temu przy ul. Bema ruszyła budowa hali, społeczny entuzjazm dla tej inwestycji nie był jednoznaczny. Ale tak to już jest w naszym mieście, że gdy ktoś chce otworzyć okno, bo brakuje świeżego powietrza, to inny zastanawia się, czy nie będzie za dużego przewiewu. Po co nam taka hala, skoro jest u sąsiadów? - Bezspornie taka hala jest w Toruniu potrzebna - stwierdza kategorycznie Ryszard Kowalski, prezes toruńskiego TKKF. - W końcu zacznie się rozwijać lekkoatletyka, siatkówka i koszykówka, czyli dyscypliny, które nie miały ku temu możliwości.

DLA KRÓLOWEJ I NIE TYLKO

Na czterohektarowej działce przy ul. Bema powstaje imponujacy budynek w formie masywnego prostopadłościanu, podciętego od dołu. Parter będzie prawie całkowicie przeszklony. Detalem, który wzbogaci kształt kostki,

jest system energooszczędnego oświetlenia punktowego LED na fasadzie obiektu. Będzie to hala wielofunkcyjna (sportowo-widowiskowa), ale przede wszystkim ma służyć lekkoatletom. Z myślą o nich zaprojektowano sześciotorową bieżnię okrężną o długości 200 m, ośmiotorową bieżnię prostą do biegów sprinterskich, rozbieżnie do skoków w dal, trójskoku, skoku o tyczce i skoku wzwyż oraz rzutnię do pchnięcia kulą. Wszystkie parametry techniczne odpowiadają wymogom stawianym przez IAAF, zatem można będzie rozgrywać halowe zawody międzynarodowe. Wielofunkcyjne boiska umożliwią rozgrywanie zawodów 12 dyscyplin sportowych. Będą także sale dla różnorakich sportów walki i gabinety odnowy biologicznej. Widownia zaprojektowana jest na ponad 6 tys. miejsc, oprócz ponad setki stanowisk dla komentatorów sportowych. Obecnie rozpoczęły się prace wykończeniowe wnętrza, tj. instalacyjne, elektryczne i sanitarne. Prowadzony jest montaż sufitów podwieszanych. Trwają roboty płytkarskie, montaż drzwi stalowych i prace malarskie. Robotnicy wykonują także wylewki pod wykładziny.

ZŁOTY ŚRODEK

Szkopuł w tym, by hala nie podzieliła losu Motoareny, do której utrzymania miasto musi dopłacać. Wielkie eventy to tylko wisienka na torcie

Szkopuł w tym, by hala nie podzieliła losu Motoareny, do której utrzymania miasto musi dopłacać. Wielkie eventy to wisienka na torcie. W mieście nie brakuje różnorakich obiektów sportowych, takich jak m.in. rozbudowane lodowisko czy nowoczesne korty tenisowe. - Wydaje mi się, że te obiekty są za słabo uspołecznione. Decydują o nich przede wszystkim urzędnicy, a nie organizacje i stowarzyszenia - uważa prezes Kowalski. Zarządzająca halą spółka musi znaleźć złoty środek między potrzebami sportowymi i rekreacyjnymi, a organizacją dużych imprez. Chodzi również o to, żeby mogli korzystać z niej ludzie w czasie, gdy nic się nie dzieje. - Kiedy byłem w Helsinkach, zaproszono mnie do nieco mniejszej hali w późnych godzinach wieczornych. Ćwiczyło w niej ok. czterystu ludzi w średnim i starszym wieku - opowiada Ryszard Kowalski. - Marzy mi się coś takiego w hali przy ul. Bema. Ten na wskroś nowoczesny obiekt oddany będzie do użytku w lutym przyszłego roku.


T W O J A O KO L I C A - B Y D G O S ZC Z

Młodsza siostra „Łuczniczki” Dzięki nowej hali powstającej przy „Łuczniczce” Bydgoszcz będzie jednym z gospodarzy przyszłorocznych mistrzostw świata w siatkówce mężczyzn. Potem obiekt ma przyczynić się do większego rozwoju sportu szkolnego. TEKST: Janusz Milanowski

PRACA WRE

W „Łuczniczce 2” zawodnicy będą mogli przeprowadzić rozgrzewkę. Prace budowlane rozpoczęły się w kwietniu br. Wykonano już wszystkie konstrukcje żelbetowe. Obecnie budynek hali jest w stanie surowym z zamontowaną konstrukcją dźwigarów dachowych, a wykonawca przystępuje do kładzenia pokrycia dachu. Trwa

też montaż elementów stolarki aluminiowej. Zakończenie inwestycji zaplanowano na koniec lipca przyszłego roku. Na razie prace przebiegają zgodnie z planem.

TUNELEM NA MECZ

Na trybunach w nowej hali zasiądzie 1500 widzów. Na boisku trenować będą mogli nie tylko siatkarze, ale także piłkarze ręczni i koszykarze. Kubatura obiektu to ponad 47,2 tys. m sześciennych, a łączna powierzchnia - 12,9 m kw. Hala będzie połączona przejściem podziemnym z „Łuczniczką”. Dzięki temu rozgrzani zawodnicy przejdą od razu na meczowy parkiet bezpośrednio przed pojedynkiem. Koszt budowy mniejszej „Łuczniczki” wynosi ponad 23 mln zł, z czego 8 mln zł pochodzi z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. Przyszłoroczne mistrzostwa świata w piłce siatkowej mężczyzn, oprócz Bydgoszczy, rozgrywane będą też w Katowicach, Łodzi, Krakowie, Wrocławiu oraz między Gdańskiem a Sopotem. Bydgoski magistrat zapowiada, że po siatkarskim mundialu obiekt będzie służył klubom i młodzieży szkolnej.

15 2 GRUDNIA 2013

I

mprezy takiej rangi jak mistrzostwa świata nie odbywają się raz w miesiącu. Jeżeli później nowa hala będzie służyła do treningów uczniom bydgoskich szkół, to jej budowa jest jak najbardziej zasadna - uważa Waldemar Połtyn, prezes zarządu miejskiego TKKF. Bydgoszcz od lat jest organizatorem międzynarodowych imprez sportowych. W grodzie nad Brdą rozgrywane były mecze Ligi Światowej, World Grand Prix czy Memoriału Huberta Jerzego Wagnera, więc decyzja przyznania Bydgoszczy siatkarskiego mundialu w przyszłym roku nikogo nie zdziwiła. Miasto musiało jednak sprostać nieoczekiwanemu zadaniu: zbudować halę rozgrzewkową przy „Łuczniczce” - taki był wymóg Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej.

Na trybunach w nowej hali zasiądzie 1500 widzów. Na boisku trenować będą mogli nie tylko siatkarze, ale także piłkarze ręczni i koszykarze


T E M AT N U M E R U : X X X

16 2 GRUDNIA 2013

Przypra w iają rogi Kuba Graczykowski i Łukasz Sołtys - młodzi bydgoszczanie, przepełnieni skandynawskim duchem, tworzą wieszaki, które ze ściany powitają Cię kulturalnym „Dzień dobry” lub dumnie zaprezentują poroża. Drżyj Ikeo! TEKST: Dominika Kucharska ZDJĘCIA: Tomasz Czachorowski

W

kraju nad Wisłą zakochanych w skandynawskim dizajnie nie brakuje. To fakt. Ta dwójka jednak ową miłość pielęgnuje w bardzo wymowny sposób. Stworzyli markę Lumikki, żeby móc - jak sami mówią - tworzyć piękne rzeczy. Zaczęli od wieszaków. Minimalizm, czysta estetyka, trwałość - temu są wierni.

MIESZANKA WYBUCHOWA

Twórcy Lumikki to duet trochę wybuchowy, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Łukasz za-

wodowo zajmował się militariami, a teraz przerzucił się na tworzywa sztuczne, które, jak przekonuje, są znacznie ciekawsze niż broń. Kuba organizuje eventy w galeriach handlowych na terenie całego kraju. Spotykamy się w Landschafcie. Wybór miejsca nie jest przypadkowy. Na ceglanej ścianie concept shopu przy ul. Gimnazjalnej wisi wieszak Lumikki w kształcie poroża jelenia. Taka alternatywa dla myśliwskiego trofeum. To ich sztandarowy projekt. Bestsellerem marki jest

wieszak w kształcie wyrazu... „wieszak”. Ostatnio pod względem ilości zamówień dogania go jeszcze ten z napisem „dzień dobry”. - Naprawdę lubimy wnętrza i doceniamy walory estetyczne. Patrząc na rzeczy, które kupujemy, zauważamy, że często te walory wygrywają z walorami praktycznymi. Robiąc wieszaki chcemy wyrównać poziomy. Praktyczny wieszak ma też być ładny - wyjaśniają. Wieszakowa historia zaczyna się przed monitorem komputera. Następnie kształty są


1405213TRBRA

2182113BDDWA


W N Ę T R Z A

2 GRUDNIA 2013

18

NA IKEI ŚWIAT SIĘ NIE KOŃCZY

wycinane laserowo z grubego metalu. Ukoronowaniem jest malowanie. W przypadku wieszaków niezawodna okazuje się metoda proszkowa. No i jeszcze wspominana jakość. Spawy wykorzystywane w wieszakach napisach są wykonywane przez firmę, która zajmuje się produkcją elementów do budowy mostów. Za to wieszak jeleń ma odgięte i zaokrąglone poroża. Dzięki temu kurtka czy wiszący na nich płaszcz nie spadnie ani się nie zahaczy.

KURTKA NA IMIENIU

W ofercie chłopaki mają też wieszaki projektowane na specjalne zamówienie. Jeśli chodzi o format, to jedynym ograniczeniem jest alfabet. Najoryginalniejszy wieszak, jaki zaprojektowali na zamówienie, był zlepkiem trzech imion dzieci. - To był typowy produkt dedykowany. Być może ten projekt trochę odbiegał od naszej stylistyki, ale robiąc go wiedzieliśmy, że sprawimy tym dzieciakom ogromną radość. Każde z nich może teraz wieszać kurtkę na swoim imieniu - mówi Kuba.

Wieszakowa historia zaczyna się przed monitorem komputera. Następnie kształty są wycinane laserowo z grubego metalu. Ukoronowaniem jest malowanie

Kilka razy usłyszeli, że ich dzieła to nic odkrywczego. W końcu wieszaki z literek układających się w wyraz „welcome” czy „hello” można znaleźć w sklepach z dodatkami bez problemu. - Na ten zarzut reagujemy prośbą o pokazanie wieszaka z wykorzystaniem języka polskiego. Właśnie polskie słowa są tym elementem, który nas wyróżnia. Przy zalewie zachodniej komercji, chcemy promować to, co rodzime. Jednocześnie chcemy pokazać, że skandynawski dizajn nie zaczyna się i nie kończy na Ikei - odpowiadają. Zarówno dla Kuby, jak i Łukasza, Lumikki to drugi etat. Gdyby nie regularne zarobki, nie uruchomiliby produkcji. - Na jej start zawsze musimy wyłożyć pieniądze. Mimo to, jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni tym, jak dobrze przyjął nas rynek. W ubiegłym miesiącu sprzedaliśmy przeszło 20 sztuk wieszaków, totalnie nie inwestując w reklamę. Nie funkcjonujemy jak sklep, a raczej jak manufaktura - wyjaśniają. Po sprzedaży klienci wysyłają im zdjęcia wieszaków przymocowanych do ściany.

- To nie jest typowy układ: sprzedawca - klient. Utrzymujemy kontakt z ludzmi, którzy kupują nasze wieszaki. Informacja zwrotna jest dla nas bezcenna - mówią.

POCZULI MIĘTĘ

Oglądając stronę Lumikki nietrudno zgadnąć, że ulubione kolory chłopaków od wieszaków to biel i czerń. Przyznają się, że ostatnio poczuli jeszcze miętę do miętowego. To nie koniec nowości. Do stałego repertuaru słów weszło także „cześć”. - Ten wieszak też jest na powitanie, ale jest węższy niż „dzień dobry”. Na tym nam zależało, bo przy zamówieniach okazywało się, że nie każdy może znaleźć około 88 centymetrów wolnej przestrzeni - mówi Kuba.

ORZECHOWE MARZENIA

Plany? - Chcemy wejść w inne materiały. Po głowie chodzi nam drewno - zdradza Łukasz. W tym przypadku pod nogi rzuconych jest, niestety, kilka kłód. Pierwsza z nich to trudność w znalezieniu wykonawcy. - W przypadku metalu chodzi o wycięcie lase-


W N Ę T R Z A

2 GRUDNIA 2013

19

i widzisz wieszak „dzień dobry”, to mało kto się nie uśmiechnie - mówią.

Ludzie bardziej skupiają się na tym, żeby ich salon, sypialnia czy biuro wyglądały dobrze. Korytarz jest do przejścia i tyle. A przecież pierwsze wrażenie jest niesamowicie ważne. Kuba Graczykowski LUMIKKI

KRÓLEWNA ŚNIEŻKA

Dopytuję się, jak wygląda wspólna praca dwójki indywidualistów? W końcu mają w firmie testosteron do kwadratu. - Kłótnie się zdarzają. Zwykle to ja dostaje opieprz, że z czymś się spóźniam, ale jeszcze się lubimy - przyznaje z przekąsem Kuba. - Kończy się tak, jak kończyć się powinno, czyli ja odpuszczam - kwituje Łukasz. No i jeszcze ta enigmatyczna dla Polaka nazwa. Co oznacza Lumikki? Gdy pada to pytanie, w Landschafcie akurat zjawia się Agata, żona Łukasza i sprawczyni językowego zamieszania. Chłopcy długo nie radzili sobie z wymyśleniem nazwy, a gdzie dwóch facetów sobie nie radzi, tam potrzeba kobiety. W trakcie ich narad Agata czytała książkę Wolframa Eilenbergera „Co Finowie mają w głowie”. Jednym z literackich bohaterów był szpic fiński o imieniu Lumikki. W książce psiak wpadł pod samochód. - Dlatego nasze wieszaki są

takie płaskie - wtrąca żartobliwie Kuba. Nazwa się przyjęła i nie tylko dlatego, że brzmi dobrze. Lumikki znaczy „Królewna Śnieżka”. I jest bajecznie.

Więcej artykułów szukaj na >>> zeskanuj kod QR lub wejdź na >>>>>>

rem zaprojektowanego kształtu. Drewno wymaga znacznie większej uwagi co do szczegółów. Trudno o jakościowo dobrą maszynę, która pozwoli uzyskać taki kształt, na jakim nam zależy. Są też wymagający wobec surowca. Nie chce im się bawić w sosnę, świerk czy cokolwiek innego, co bez problemu Kowalski znajdzie w sklepie budowlanym. Marzy im się orzech. - Niestety, plantacje orzecha giną na świecie. To trudny surowiec, ale przepiękny. Jest trwały i lekki - opowiada Łukasz. A jak już znajdą swoje orzechowe eldorado to... Nie tylko wieszaki zagoszczą im w głowach. Myślą o meblach. - Stolik, ławka, szafka na buty. Możliwości jest mnóstwo - zapewniają. Niezagospodarowaną niszę dostrzegają w korytarzach. - To bardzo ciekawa, a jednocześnie niedoceniana przestrzeń. Ludzie bardziej skupiają się na tym, żeby ich salon, sypialnia czy biuro wyglądały dobrze. Korytarz jest do przejścia i tyle. A przecież pierwsze wrażenie jest niesamowicie ważne. Gdy wchodzisz, ściągasz płaszcz


N I E R U C H O M O Ś C I

Z

O

B

A

C

Z A K S

C

J

E

Co się buduje?

I L B

S

T

Y

Chcesz kupić mieszkanie w naszym województwie? Zastanawiasz się, ile to kosztuje i co oferują deweloperzy? Przeczytaj, żeby wiedzieć więcej!

E

P

Z

N

W

ublikujemy wybrane inwestycje deweloperów. To okazja, by porównać ceny, lokalizacje, metraż czy wygląd elewacji. Dodatkowo prezentujemy mapy z dokładną lokalizacją oraz krótki opis najbardziej charakterystycznych cech danej inwestycji.

2

I

bydgoskie

1 ADRES

ul. Darłowska 8 Bydgoszcz METRAŻ

od 45 mkw. do 90 mkw. CENY

od 5 tys. zł brutto za mkw.

Zakontek

Bartodzieje Kameralny budynek mieszkalny z 44 przestronnymi i słonecznymi mieszkaniami w atrakcyjnym punkcie osiedla Bartodzieje, nieopodal bydgoskiego Balatonu. Dogodne położenie komunikacyjne oraz bogata infrastruktura miejska wokół budynku decydują o niepowtarzalności tej inwestycji. Bliskość licznych obiektów sportowo-rekreacyjnych, szkół, sklepów i obiektów użyteczności publicznej. Wysoki standard projektu i wykonawstwa. Budynek zaprojektowany zgodnie z nowoczesnymi trendami. Projekt budynku, wybór materiałów oraz profesjonalne wykonawstwo decydują o najwyższym standardzie oferowanej inwestycji.

1 BARTODZIEJE ul. Darłowska 8

ZAKONTEK ul. Biznesowa 16a Zielonka

3

ADRES

ul. Biznesowa 16a Zielonka METRAŻ

od 71 mkw. do 116 mkw. CENY

4500 zł za mkw. W niewielkiej odległości od Bydgoszczy, w Zielonce, pod lasem, zlokalizowane jest nowe osiedle domów ZAKONTEK. Na terenie 2 hektarów zaprojektowano 14 budynków bliźniaczych. Rzeźbione fasady w połączeniu ze śmiałą, ale harmonijną kolorystyką dały zaskakujący efekt. Kompleks zawiera park z fontanną, nowoczesny plac zabaw, oświetlone drogi, chodniki i miejsca parkingowe. ZAKONTEK TO NOWY STYL ŻYCIA! Można zamieszkać wyjątkowo.

2189113BDBRA, 2172513BDBHA


P O M Y S Ł N A B I Z N E S

Biuro nieruchomości - TO MOŻE SIĘ UDAĆ

TEKST: Lucyna Tataruch

P

rawdą jest, że nowe deregulacje związane z zawodem pośrednika nieruchomości są różnie komentowane. Część specjalistów sceptycznie podchodzi do realizacji pomysłu zniesienia wymogu posiadania licencji zawodowej, o czym pisaliśmy w majowym numerze „Express-dom.pl”. Jedno jest pewne. Ułatwi to drogę tym, którzy od nowego roku chcieliby zająć się obrotem nieruchomościami. A za tym stoją nowe szanse na biznes, na przykład na własne biuro.

CZY TO SIĘ OPŁACA?

Z usług pośrednika nieruchomości korzystają głównie ci klienci, którzy nie mają czasu zająć

się wszystkimi formalnościami na własną rękę. Prowizja od przeprowadzonej transakcji, jaką pobiera specjalista, warta jest swojej ceny. Klient zaoszczędza swój czas, nie wnika w plany, uzgodnienia własności, nie zaprząta sobie głowy wizytami w banku. Kto próbował zorganizować to we własnym zakresie wie, że proces ten nie jest łatwy. Mikołaj Grott z Agencji Nieruchomości Class potwierdza: - Dawniej było tak, że klient do pośrednika zwracał się jedynie po adres. Obecnie dobry pośrednik potrafi załatwić wszystkie formalności, dokumentację, zorganizować kredyt i notariusza. Wielu klientów jest gotowych za to zapłacić konkretne pieniądze.

LICENCJA NA ZAWÓD

Od 2008 roku, aby uzyskać licencję pośrednika nieruchomości, trzeba było spełnić określone przez ustawodawcę warunki. Podstawowym wymaganiem była zdolność do czynności prawnych, zaświadczenie o niekaralności za przestępstwa skarbowe, przeciwko mieniu, gospodarcze, fałszerstwo dokumentów i zeznań. Koniecznością było także wykształcenie wyższe, studia podyplomowe w zakresie pośrednictwa w obrocie nieruchomościami oraz praktyka zawodowa. Ówczesna nowelizacja zniosła obowiązkowy egzamin. Wystarczyło już jedynie dostarczyć odpowiednie dokumenty i wniosek do Ministerstwa Infrastruktury oraz wnieść opłatę >>

21 2 GRUDNIA 2013

Pośrednicy przekonują, że choć rynek zmienia się nieustannie, ludzie zawsze będą obracać nieruchomościami. Sprzedaż, kupno czy wynajem - to źródło się nie wyczerpie. Plan założenia własnego biura zdaje się być łatwiejszy niż kiedykolwiek.


P O M Y S Ł N A B I Z N E S >> kwalifikacyjną w wysokości 250 złotych. Od 2014 roku droga do zawodu pośrednika będzie znacznie łatwiejsza. - W związku z wprowadzaną deregulacją zawodów pośrednika i zarządcy nieruchomości, od stycznia nie będzie już wymogu posiadania licencji. Wystarczy zawarcie umowy cywilnoprawnej z podmiotem, który posiada prawo do nieruchomości - tłumaczy licencjonowany pośrednik Oskar Klimaszewski. - Obowiązywać będzie także zaświadczenie o niekaralności i ubezpieczenie OC. Zmieni się również sam sposób dochodzenia wzajemnych roszczeń. Od nowego roku będzie to możliwe jedynie na drodze sądowej. - Chodzi także o procedurę postępowania dyscyplinarnego, wcześniej pośrednicy podlegali Komisji Odpowiedzialności Zawodowej, od 2014 wszelkie sporne kwestie rozstrzygane będą przed sądami powszechnymi - zaznacza Klimaszewski.

ŁATWIEJ DLA POŚREDNIKA?

2 GRUDNIA 2013

22

Kluczowym rozwiązaniem dla rozpoczęcia pracy w zawodzie pośrednika będzie zawarcie umowy z ubezpieczycielem na wypadek ewentualnej szkody wyrządzonej w wyniku prowadzonej działalności. Koszt OC do tej pory wynosił około 400-500 złotych rocznie, jednak jak podkreśla Oskar Klimaszewski, wobec nowych ustaleń kwoty te mogą wzrosnąć. Jedną z bardziej kontrowersyjnych deregulacji jest zniesienie konieczności posiadania dyplomu studiów. - Od nowego roku pośrednikiem będzie mógł zostać niekarany, zdolny do czynności prawnych obywatel, który ukończył 18. rok życia. Zniknie obowiązek wyższego wykształcenia, tym bardziej wykształcenia kierunkowego. Nie będzie potrzebna także praktyka zawodowa - tłumaczy Oskar Klimaszewski. - To jest dużym ułatwieniem i wyrównaniem szans - zaznacza Mikołaj Grott, komentując decyzję uwolnienia pośredników z konieczności odbywania praktyk. - Prawda jest taka, że jeśli przyszły pośrednik nie należał do stowarzyszenia lub nie miał możliwości zaczepić się u znajomego na darmowych praktykach, zwykle sam musiał za nie płacić. Wysokie koszty były tajemnicą poliszynela. Mało tego, dało się odczuć pewną tendencję zawyżania tych cen, by na rynku nie było zbyt wielu pośredników. To typowy kartel, bardzo dobrze, że ta droga się otwiera. Rynek sam zweryfikuje, kto się nadaje, a kto nie.

JAK ZACZĄĆ?

Do wyboru mamy samodzielną działalność lub biura franczyzowe, umowę agencyjną, co wiązać się będzie między innymi z budowaniem marki ko-

Pierwszym krokiem do skutecznego opanowania lokalnego rynku powinno być nawiązanie trwałych relacji z deweloperami. Wymaga to trochę czasu, ale szybko może się zwrócić. Dzięki temu zapewnimy sobie stały dopływ nowych ofert i obiektów

muś innemu. Mimo to, z perspektywy początkującego pośrednika, może być to dobry sposób, by poznać tak zwane know-how branży. Praca taka polega na samodzielnym działaniu na swoim terenie, za określoną część prowizji. Największym plusem takiego rozwiązania jest określony dla całej sieci model biznesowy, który ułatwia kontakty i procedurę od samego początku. Do dyspozycji pośrednika zostają także wzory dokumentów, pomoc prawna, coś co w tej branży bywa nieocenione. Bardzo często współpraca taka wiąże się ze znaną marką, co ułatwi pozyskiwanie klientów. Jeśli umowa agencyjna tego nie zabrania, nic nie stoi na przeszkodzie, by jednocześnie stawiać pierwsze kroki w samodzielnym biznesie, do czego namawia Mikołaj Grott: - Sam dostawałem propozycję, by pod skrzydła Agencji Nieruchomości Class przyjmować inne biura na zasadzie franczyzy, ale jednak nie byłem tym zainteresowany. Sądzę, że jeśli ktoś decyduje się na działalność gospodarczą, musi mieć głowę na karku. Zewnętrzna marka nie jest do tego aż tak potrzebna, choć oczywiście jest to także jakieś rozwiązanie. Warto pamiętać, że klient zawsze

będzie kierował się przede wszystkim ofertą, a nie nazwą firmy. Specjalista przywołuje taktyki z innych miast polegające na wstępnej specjalizacji pod określony target. Może to być obsługa rodzin lub firm, obrót nieruchomościami konkretnego typu, przykładowo kawalerkami czy powierzchniami magazynów. Jednak choć zapewne sprawdza się to w innych, większych w miastach, Bydgoszcz nie jest łatwym miejscem na mniejsze, specjalistyczne biura. - Pamiętam, że podejmowano takie próby u nas w mieście, jednak to się nie sprawdziło. Rozeznanie w aktualnej sytuacji zawsze pomaga, lecz z doświadczenia wiem, że największe szanse mają agencje wielozadaniowe. Trudno przy tym oczekiwać by jeden pośrednik był alfą i omegą, specjalistą od wszystkiego, dlatego warto rozdzielać kompetencje na poszczególnych pracowników w ramach jednego biura. - podpowiada Grott.

KOSZTY DLA BIURA

W porównaniu z innymi typami działalności gospodarczej, biuro nieruchomości nie wymaga dużych kosztów, przy czym franczyza wiąże się najczęściej ze stałą miesięczną opłatą czy udziałem


P O M Y S Ł N A B I Z N E S w przychodach. Należy pamiętać też, że w zawodzie tym trudno przewidzieć swoje dochody w skali miesiąca. Nie bez znaczenia jest kwestia lokalizacji biura. Niekoniecznie musi być to ścisłe centrum, co wiązałoby się z wysokim czynszem za wynajem. Nic nie stoi na przeszkodzie, by umiejscowić swoją agencję poza centrum miasta, o ile dojazd do tego miejsca nie będzie stanowił przeszkody. Zwykle niezbędne są dwa pomieszczenia, jedno dostępne dla wszystkich i osobne biuro przeznaczone do negocjacji. Koszty dostępu do Internetu, telefonu, faksu, poczta itp. zmieszczą się w granicach 1000 złotych miesięcznie. Służbowy samochód z przeznaczoną na paliwo sumą (ok.1000 złotych) również pomoże. Poza negocjacjami resztę czynności wykonuje się mobilnie.

WSPÓŁPRACUJ

Dobry pośrednik potrafi załatwić wszystkie formalności, dokumentację, zorganizować kredyt i notariusza. Wielu klientów jest gotowych za to zapłacić konkretne pieniądze

R

E

obiektów. Umowy na wyłączność są rzadkością, jednak i bez tego większa ilość ofert ułatwi pracę. Reklama w tradycyjnej, gazetowej formie trafi do osób, które nie korzystają z Internetu. Wbrew pozorom, nie jest ich tak mało, szczególnie, że część zainteresowanych jedynie na papierze zamieszcza ogłoszenia sprzedaży czy wynajmu mieszkania. Na te okazje warto polować. Codzienny telefon po wszystkich ofertach zagwarantuje dodatkowe umowy na wyłączność. Własna strona internetowa jest niezbędna. To na niej warto umieszczać zdobyte oferty. Pozycjonowanie jest bardzo ważne, podobnie jak zamieszczane na niej zdjęcia. Specjaliści za-

K

L

znaczają, że popularnym i skutecznym działaniem jest prowadzenie na stronie internetowej aktualności w formie bloga, na których pośrednik pisze o tym, co dotyczy klientów, z jakimi problemami się borykają, czy to związanych z odrolnieniem działki, podatkiem od nieruchomości, czy kalkulacją spadku. Zwiększy to oglądalność strony i da szansę na zdobycie nowych klientów, także z innego miasta. Ogłoszenia na odpowiednich serwisach dla biur nieruchomości zwykle sprzedawane są w pakietach, warto skorzystać z takich okazji. Nie ma co bagatelizować bezpłatnych portali, takich jak olx.pl czy gumtree.pl. Odpowiedni program może sam publikować oferty.

A

M

A

Oczywistością jest, że podstawowym źródłem dochodu będą transakcje kupna, sprzedaży i wynajmu nieruchomości. W tym ostatnim przypadku najczęściej jest to wysokość jednego czynszu. - Przy sprzedaży pośrednik dostaje kilka procent od transakcji, zwykle od każdej ze stron, od 2 do 3%. - zaznacza Grott. Najkorzystniej jest podpisać z klientem umowę na wyłączność. Wyklucza to sytuacje, w której klient sam znajdzie nabywcę. Bywa to kłopotliwe, jednak jeśli oferta obejmuje dobry pakiet usług, klient może się na takie rozwiązanie zgodzić. To właśnie kompleksowa obsługa może przynieść pośrednikowi dodatkowy zarobek. Kontakt z notariuszami, bankami, architektami, projektantami wnętrz, ogrodów, geodetami czy firmami meblarskimi i budowlanymi niezbędny jest przy większości transakcji związanymi z nieruchomością. Jeśli załatwiamy formalności lub inicjujemy kontakt w każdej z tych dziedzin, możemy liczyć na dodatkową prowizję za pozyskanie klienta dla współpracującej z nami zewnętrznej firmy.

REKLAMUJ SIĘ

2217613BDBHA

Kluczem do sukcesu będzie reklama. Przy współpracy franczyzowej zwykłe do swoich kosztów doliczyć należy opłacenie funduszu marketingowego, pokrycie promocji marki. Dodatkowe akcje marketingowe trzeba zorganizować we własnym zakresie i pokryć ich koszty. Może być to reklama billboardowa czy gadżety z logo firmy. Pierwszym krokiem do skutecznego opanowania lokalnego rynku powinno być nawiązanie trwałych relacji z deweloperami. Wymaga to trochę czasu, ale szybko może się zwrócić. Dzięki temu zapewnimy sobie stały dopływ nowych


TZ ER MÓ AB T T NO !U M E R U : X X X

ETAP

ETAP

1

Do wymieszania kleju potrzebne będzie czyste (to bardzo ważne) wiadro i mieszadło na wiertarkę. Nie rozmieszamy dobrze zaprawy klejącej metodą „kija”.

ETAP

2

Nakładając zaprawę klejową na płytkę lub posadzkę, pamiętajmy, aby ją rozprowadzić pacą z charakterystycznym „grzebykiem”.

3

Aby otrzymać potrzebne kawałki płytek, musimy użyć, np. ręcznej maszynki do ich cięcia.

Płytka po płytce i gotowe Kafelki na podłodze położyć jest łatwiej niż na ścianach. Możesz to zrobić samodzielnie! TEKST: Kamil Pik ZDJĘCIA: Marta Pawłowska

24

N

2 GRUDNIA 2013

a początek powinniśmy zastanowić się, jaką funkcję pełni pomieszczenie, w którym planujemy kłaść kafle. Wówczas łatwiej dobierzemy kafelki pod kątem klasy ścieralności, kolorystyki czy formatu. - Istnieją też klasy antypoślizgowe płytek. Ale im bardziej jest ona antypoślizgowa, tym jest bardziej porowata. W efekcie łatwiej brudząca się i trudniejsza w utrzymaniu. W warunkach mieszkaniowych radziłbym takich nie układać - mówi Dariusz Gluga, właściciel firmy Bud-Land. Bardzo ważne jest, aby już w domu, po zakupie płytek, a przed ich przyklejaniem, obejrzeć każdą z nich, czy nie ma jakiejś skazy. Mogą one bowiem różnić się nieco odcieniem, kalibracją czy mieć jakieś wady. Wadliwe płytki mogą stworzyć nam sporo kłopotów, szczególnie jeśli kupiliśmy ich na styk lub końcówkę linii ze sklepu.

R

E

K

KUPUJEMY NIE TYLKO PŁYTKI

Kolejnym elementem na liście naszych zakupów jest klej do płytek. - Dobór kleju powinien zależeć od dwóch rzeczy: na jakim podłożu oraz jakiego rodzaju i wielkości płytki kładziemy - wyjaśnia Gluga. - Czy będą to płytki gresowe, czy np. terakota kamionkowa? Czy będą one małe, czy duże? Położymy je na posadzce betonowej czy np. na płycie OSB? Jeśli to wszystko wiemy, sprzedawca pomoże nam dobrać właściwy klej. Ostatnim materiałem do kupienia będzie masa fugowa. Nim którąś wybierzemy, musimy wiedzieć, że cechuje ją różna elastyczność. - Możemy ją określić po dopuszczonej przez producenta grubości nakładania fugi. Jeśli np. na opakowaniu napisano, że można ją kłaść od 3 mm do 2 cm, to nie powinniśmy jej kłaść na grubość milimetra czy dwóch. Jeśli z kolei przeczytamy L

A

zalecenie, np. od 2 mm do 10 mm, to nie możemy nałożyć tej fugi na grubość np. 2 cm. Fugi o szerokim zakresie są bardzo elastyczne i idealnie nadają się na zewnątrz, np. na tarasy, oraz do wnętrz z posadzkami z ogrzewaniem podłogowym. W pozostałych mieszkaniach lepiej wybierać te o węższym zakresie dopuszczalnej grubości - radzi nasz rozmówca. - Warto też zainteresować się fugami epoksydowymi (żywicznymi), które są droższe, ale nie wchłaniają tak zabrudzeń. Moim zdaniem warto po nie sięgnąć, jeśli potrzebujemy fugi w jasnych odcieniach. Na ciemnych i tak nie widać zabrudzeń - dodaje.

POTRZEBNE NARZĘDZIA

Zanim zabierzemy się do pracy, musimy zgromadzić narzędzia pomiarowe - poziomicę i miarę. M

A

2223013BDBHA


Z R Ó B TO !

ETAP

5

6

Przygotowując masę fugową, musimy przestrzegać zaleceń producenta. Nie może ona bowiem być zbyt gęsta ani zbyt rzadka.

Ostatni etap kładzenia płytek to nałożenie zaprawy fugowej, a gdy ta zacznie schnąć, wyprofilowanie jej.

Na koniec pozostaje umycie płytek. Jeżeli chcemy na dłużej zachować kolor fugi, dobrze jest ją także zaimpregnować.

Przydać się może też zwykły sznurek do wyznaczenia linii. Potrzebne będzie także czyste (to bardzo ważne) wiadro do mieszania kleju i mieszadło do założenia na wiertarkę. Nie rozmieszamy go dobrze za pomocą kija. Powinniśmy przygotować również pacę do nakładania kleju oraz pacę z tzw. „grzebyczkiem” do jego rozprowadzenia oraz krzyżyki dystansowe. Do fugowania natomiast niezbędna będzie „fugówka”, czyli gumowa paca do nanoszenia masy, przyrząd do profilowania fug, gąbki i szmata potrzebna do wyczyszczenia płytek na koniec. Musimy przygotować sobie również ręczną maszynkę do cięcia płytek (należy ją dobrać do ich rozmiaru) lub maszynkę do cięcia chłodzoną wodą. Są też oczywiście specjalne stoły do ich przycinania, ale to narzędzie dla osób zajmujących się usługowo kafelkowaniem.

- Zanim zaczniemy przyklejać płytki, musimy to ze szczegółami zaplanować, pomierzyć podłogę, ściany. Warto je najpierw rozłożyć na podłodze, żeby uniknąć sytuacji, gdy np. będziemy musieli w widocznym miejscu doklejać docinane małe kawałki płytek, które całkiem zepsują efekt. Ułożenie płytek musimy tak zaplanować, aby nie robić docinek także przy wejściu. Jest to miejsce widziane w pierwszej kolejności i musi wyglądać elegancko. Jeśli kładziemy płytkę np. na wąskim korytarzu, warto ją ułożyć w tzw. „karo”. Wówczas docinane kawałki wzdłuż ściany w ogóle nie będą rzucały się w oczy, a pomieszczenie dodatkowo zostanie nieco optycznie powiększone - zaznacza nasz fachowiec. Na etapie planowania musimy również uwzględnić późniejsze rozstawienie mebli. Jeśli na posadzce pojawią się jakieś elementy dekoracyjne czy wzory, przykrycie ich meblami udaremni cały zamiar.

mi do wypełnienia fugą. Stosując krzyżyki dystansowe i docinając płytki, jeśli to potrzebne powtarzamy tę czynność, aż ułożymy całą posadzkę - tłumaczy Dariusz Gluga. - Na koniec przyklejamy na ścianie wykańczające posadzkę cokoły. Możemy je od góry wykończyć specjalną listwą plastikową. Możemy też, zamiast kupować gotowe cokoły, dociąć je z płytek. Zamiast nich możemy także wykorzystać specjalne listwy dekoracyjne czy to drewniane, czy plastikowe. Po przyklejeniu płytek przechodzimy do fugowania. Zacznijmy tę czynność od przeczytania opisu producenta na opakowaniu. - Musimy zastosować się do jego wskazówek dotyczących ilości wody i grubości fugi. Jeśli chodzi o konsystencję, do jakiej rozrabiamy fugę, to decydujące tu jest jednak doświadczenie. Za pierwszym razem trudno będzie zrobić to optymalnie - przestrzega ekspert. Doświadczenie będzie potrzebne również chwilę później. - Musimy bowiem zauważyć moment, gdy zacznie ona schnąć, ale nie przeschnie jeszcze za bardzo. Trzeba wówczas ją wyprofilować, nadać jej kształt przygotowanym wcześniej przyrządem. Jeśli zrobimy to za wcześnie, fuga będzie się wymywać, jeśli za późno, będzie się wykruszać. Na koniec pozostaje wyczyszczenie płytek i cieszenie się efektem - kończy pan Dariusz.

NA POCZĄTEK

W pierwszej kolejności oglądamy podłoże. Sprawdzamy, czy nie ma ubytków, nierówności, czy czasem nie jest ruchome? Ubytki koniecznie musimy wypełnić. Ruchomości zlikwidować. Niewielkie nierówności możemy zniwelować klejem, przy układaniu płytek większych pozbędziemy się ich wylewając posadzkę samopoziomującą. Jeżeli podłoże mamy już przygotowane, to należy je oczyścić z kurzu i zagruntować emulsją gruntującą. R

E

KLEIMY I FUGUJEMY

Gdy już wszystko zaplanujemy, przechodzimy do klejenia. Masę klejową rozrabiamy zgodnie z zaleceniami producenta. - Możemy ją nakładać na podłogę, na kafel lub na jedno i drugie. Po nałożeniu rozprowadzamy ją „grzebyczkiem” pozostawiając charakterystyczny wzorek i przykładamy płytkę. Im płytki są większe, tym większe powinny być odstępy między niK

L

A

M

PŁYTKI ceramiczne o bracamy płytkami - z pasją!

! Projekt łazienki GRATIS bud-LAND

Bydgoszcz, ul. Gajowa 43 2174813BDBHA

25 2 GRUDNIA 2013

4

ETAP

A

www.bud-land.pl

ETAP


TA K M I E S Z K A J Ą

2 GRUDNIA 2013

26

Trzy pokolenia myśliwych Najpierw zaczął polować ojciec Jan, następnie tą pasją zaraził syna Dariusza, a ten z kolei swego syna Marcina. Często bywa tak, że w trójkę udają się na wspólne łowy. TEKST: Jan Oleksy ZDJĘCIA: Jacej Smarz

P

o przekroczeniu progu domu doktora Dariusza Góreckiego od razu widać, jakiej pasji oddaje się właściciel. Mieszkanie przepełnione jest trofeami z licznych polowań w ponad trzydziestoletniej karierze myśliwego. Doktor twierdzi, że pasji się nie dziedziczy, pasją można się jedynie zarazić. Jego zaraził ojciec, który był prezesem Koła Łowieckiego „Zlot”. Zabierał go na polowania na kaczki od dziewiątego roku życia. Zainteresowania doktora przeszły z kolei na najmłodsze pokolenie. - Syna Marcina zabrałem na polowanie, kiedy miał trzy latka. Siedział na drzewie z moją najstarszą córką. Dziki wycho-

dziły „na pszenicę”. Widział wtedy, jak locha uczy młode zachowań. Już wtedy mu się to spodobało - mówi Dariusz Górecki.

RYCERZ ŚW. HUBERTA

Trofeum w formie spreparowanej głowy z szyją zwierzęcia to medalion. Ta forma jest stara jak świat, znana była już w starożytności. - To ukoronowanie zwierzęcia, które oddało swoje życie, poszło do nieba i św. Hubert je przyjął do siebie. Trzeba wiedzieć, że jeżeli szanuje się tradycję, to po oddaniu życia, zwierzę dostaje od myśliwego ostatni kęs. Dajemy mu to, co znajduje się

w najbliższym zasięgu ręki. Ostatni kęs dostaje również myśliwy od osoby, która go podprowadzała.

KOLEKCJA TROFEÓW

- Trofeum robię tylko z najlepszych sztuk. Oczywiście jest to kosztowne, ale pasja kosztuje - podkreśla myśliwy. W domu jest mnóstwo trofeów. Siedem pochodzi z Afryki. - Teraz rozdaję je kolegom, przekazuję szkołom, bo już nie mam gdzie wieszać. Żona mnie strofuje za tę kolekcję. Myślałem nawet o budowie specjalnego domku myśliwskiego, który pomieściłby wszyst-


A

myśliłem się jednak. Przecież nie będę w nim sam przebywał, jedynie w towarzystwie upolowanych zwierząt - mówi myśliwy.

A

M

KUDU I ORYKS

Doktor Górecki poluje nie tylko w Polsce. Był z ojcem w Afryce. Niskie akacje, potężne przestrzenie, zwierzyna czujna. - Polowaliśmy tam na antylopy kudu, chodzące w stadach, oraz na guźce, czyli dzikie świnie, zupełnie łyse. Medaliony antylopy kudu i oryks wiszą dziś na honorowym miejscu - mówi z dumą dr Górecki. Najcenniejszym trofeum w kolekcji myśliwego Góreckiego jest żubr. Upolował go wraz z ojcem w Puszczy Boreckiej. Polowanie trwało tydzień i było iście królewskie. - Jesteś sam, cała puszcza twoja. Raz w życiu taką przygodę można sobie zafundować - cieszy się. Krótko przed nimi polował tam na żubry król Hiszpanii Juan Carlos. - Strzał był skuteczny, żubr padł, ale stado poczuło krew. Rozjuszone zwierzęta rzuciły się na nas. Ratowaliśmy się ucieczką do samochodu. Pomoc nadeszła od leśników, którzy przywieźli karmę i odciągnęli od nas stado. Przeżyliśmy wtedy chwile grozy. Trofeum żubra jest moją największą dumą - mówi, pokazując olbrzymią głowę króla puszczy.

L

BIZONY I MUFLONY

Na eksponowanym miejscu, tuż obok żubra, wisi trofeum w postaci bizona. Spogląda na nas, jakby chciał opowiedzieć, jak to się stało, że z farmy na granicy czesko-austriackiej znalazł się w Polsce. Bizony sprowadzone zostały do Austrii jeszcze za czasów cesarza Franciszka Józefa. - Co pięć lat prowadzony jest tam odstrzał. Mieliśmy zgodę na olbrzymiego byka. Celny strzał należał do mojego ojca. Tam również musieliśmy uciekać przed rozwścieczonym stadem. Identycznie jak na polowaniu na żubry. Okaz po wypatroszeniu ważył 1460 kg - wspomina doktor.

E

K

CO SŁYSZY W GŁUSZY?

Kolekcja nie kończy się w dwóch pokojach myśliwskich. Medaliony, szable wkroczyły też na na klatkę schodową, znajdując tam doskonałe miejsce ekspozycyjne. Ptasie trofea - głuszec i cietrzew, zawędrowały do salonu. To pamiątka polowań w Rosji. - Zdaję sobie sprawę, że nasza pasja nie zawsze jest akceptowana. W lesie odreagowuję stres, zieleń mnie uspokaja. W głuszy słyszę, jak szumi listek, jak bekas przeleci, jak pszczółka usiądzie na kwiatku. Czuję harmonię z naturą. Człowiek może nauczyć się pokory od przyrody. Zawsze jednak potrzebne są głębsze doznania - podsumowuje myśliwy.

Jest specjalistą medycyny rodzinnej i medycyny pracy, prezesem Rudak-Med, właścicielem Przychodni Przesmyk, prezesem Koła Łowieckiego „Krzyżówka”.

R

* DR N. MED. DARIUSZ GÓRECKI

2049913BDDWB


K R Z Y W Y M O K I E M - B Y D G O S ZC Z

wyobraźni Uwierzcie mi, ja też jestem wielce rad, że miasto nasze powstaje jak Feniks z popiołów. Ale czy wszystko, co nam zaproponują, musimy przyjmować bezkrytycznie? Jakub Elwertowski*

2 GRUDNIA 2013

28

Bydgoszcz fatalnie wypada w kwestii szeroko pojętej oryginalności. Tendencja oscyluje w kierunku powielania pomysłów z zewnątrz. Niestety, daleko nam do emanującej życiową energią warszawskiej metropolii. Gdzież nam do wielkomiejskiej różnorodności Krakowa czy Wrocławia? Nawet tak znienawidzony przez nas Toruń bez tremy brnie do przodu, pretendując do rangi lidera naszego województwa. Miszmasz i totalny chaos, tak zwięźle można określić to, co się tutaj wyprawia. Chcecie przykład pierwszy z brzegu? Oto Wyspa Młyńska. Miejsce, które nie tak dawno stanowiło „czarną dziurę” na mapie centrum miasta, teraz przeżywa oblężenie złaknionej spacerów bydgoskiej gawiedzi. Uwierzcie mi, ja też jestem wielce rad, że miasto nasze powstaje jak Feniks z popiołów. Ale czy wszystko, co nam zaproponują, musimy przyjmować bezkrytycznie? Moim zdaniem, zniszczyliśmy jej wyjątkowo magiczny i tajemniczy klimat. Gdzie Wenecja Bydgoska, ja się pytam? Oaza ciszy i spokoju zamieniła się w odpustowo- jarmarkową miejską imprezownię, opartą głównie na systemie: kopiuj - wklej. Mam na myśli, np. miejską plażę. Takie to nowe i pomysłowe? Bardziej przypomina wielką kuwetę dla naszych czworonożnych pupili niż miejsce odpoczynku. Nie do końca trafiony jest również plac zabaw dla dzieci, bardziej pasujący do podmiejskiego blokowiska, maksymalnie upchany na kilkudziesięciu metrach kwadratowych.

MEBLE Z EUROPALET?

Proponuję pojeździć po naszym pięknym kraju i co lepsze pomysły pościągać jeszcze na nasze podwórko. Sugeruję następny park dinozaurów,

kosmodrom, stok narciarski. Szczególnie ten ostatni, bo karczm, gazdówek, bacówek tudzież innych pseudogóralskich przybytków gastronomicznych nam nie brakuje w okolicy. Jakim jeszcze zapożyczeniem możemy się pochwalić? Swego czasu na jednym ze znanych portali społecznościowych, pojawiły się świetne wzory mebli wykonanych z europalet. I jak można było się spodziewać, chwilę później „europaletowe” stołki, ławki i krzesła niczym grzyby po deszczu zasypały knajpy, puby i inne publiczne przybytki, niezależnie od klimatu i charakteru. Moda na nie oczywiście nie ominęła i naszego miasta. O zgrozo przejęły ją nawet renomowane restauracje zlokalizowane w sercu Bydgoszczy, co zepsuło budowany przez lata ich wnętrzarski wizerunek.

LEŻAKI NA ULICY

To nie koniec narzekania. Jakiś czas temu w Bydgoszczy pojawiło się fenomenalne miejsce prowadzone przez parę świetnych młodych ludzi, nieskażonych manierą i szablonowym podejściem do życia. Ich znane już w całej Bydgoszczy leżaki odmieniły smutną rzeczywistość jednej z bydgoskich uliczek. I mimo że pomysł nie nowy, tchnął świeży oddech w naszą miejską przestrzeń. Kawą, którą serwują na miejscu, i rozkoszami wesołego, mobilnego baru podczas przeróżnych imprez rozkoszuje się wielu miejscowych i przyjezdnych gości. Niestety, jak to bywa w życiu, klony pojawiły się nader szybko. I nie byłoby nic w tym złego, gdyby nie to, że patrząc na te miejsca, nieodparcie widzę pierwowzór. Czy trzeba wszystko kopiować do bólu, bo tak łatwiej i prościej?

Bądźmy twórczy! Owszem, oprzyjmy się na wzorach, ale niech stanowią one dla nas inspirację do wykreowania własnego świata.

JAK NAS WIDZĄ, TAK NAS PISZĄ

Smutno mi także, gdy zerkam na bydgoską „młodą” ulicę, bo mam czasami wrażenie, że na nią składają się wyłącznie trzy sklepy. Jeden ze starymi rowerami, drugi z okularami pewnej znanej marki i trzeci oczywiście z ciuchami. Wszyscy wyglądają tak samo, począwszy od fryzury, po trampki i paradowanie z papierowym kubkiem gorącej kawy jednej z wielu sieciówek. Troska i chęć pomocy ogarnia mnie, gdy deszczową porą młoda osoba w kaloszach (oczywiście znanej firmy), walczy z geriatrią swojego roweru...Tak, bicyklów pamiętających czasy Piłsudskiego całe mnóstwo zalało nasze miasto. Nawet charakterystyczne dresy nie wyróżniają się niczym - wszystkie czarne do białych skarpetek. Nigdy nie osiągniemy statusu miasta europejskiego, dopóki nie zaczniemy kreatywnie tworzyć bydgoskiego sposobu na życie. Nie znaczy to, że w Bydgoszczy nic się nie dzieje, bo byłoby to fałszywe twierdzenie. Znam wielu „wesoło zakręconych” ludzi, którzy swą pasją i inicjatywami zarażają innych. Dzięki nim czasem miejska szarość znika i nabiera tęczowych kolorów. Szkopuł w tym, że nierzadko giną one we wszechogarniającej bezkształtnej i nijakiej masie hurtowych wręcz tworów bydgoskiego konsumpcjonizmu.

* Artysta malarz, nauczyciel specjalny w Zespole Szkół nr 30 w Bydgoszczy.


P R Z Y M R U ŻO N Y M O K I E M - TO R U Ń

Bardzo porządne

MIASTO

Lokalny patriota „po toruńsku” jest często samochwałą bez zdrowego rozsądku, taką panną mizdrząca się do siebie bez refleksji nad powiększającą się tu i ówdzie zmarszczką. Janusz Milanowski*

WARCZĄC PRZEZ ZĘBY

Dumny jestem w takich chwilach z mojego miasta. Rozpiera mnie zadziorność hanzeatyckich kupców, wielokulturowość miasta pogranicza, siła najnowocześniejszych XIX-wiecznych fortyfikacji obronnych, mądrość twórcy pierwszego słownika języka polskiego

Samuela Bogumiła Lindego. I jak współczesny torunianin Bogusław Linda warczę przez zęby - Co ty wiesz o Toruniu? Zapominam o słabo skomunikowanym Podgórzu, o Dębowej Górze (wyrzucie sumienia europejskiego miasta), lewackich podwórkach na starówce za fasadami odnowionych kamienic, zniszczonej perle architektury przemysłowej XIX w. (zakłady „Tormięs”), o zadłużeniu miasta, które w przyszłym roku będzie wyższe od dochodów, słabym rynku pracy.

LEPSZE 19. MIEJSCE

To wszystko nic. Bo mamy najpiękniejszą panoramę, najwyższego prezydenta, najlepsze pierniki, najwybitniejszą parę astronomów (Kopernik - Wolszczan), największą Wyższą Szkołę Kultury Medialnej i Społecznej i jeszcze parę rzeczy „naj” (np. najbardziej zafajdane psim łajnem osiedla). Z Rankingu Polskich Miast, przeprowadzonego niedawno przez Millward Brown dla „Gazety Wyborczej”, wynika, że bardziej zadowoleni ze swych miast są tylko mieszkańcy Gdyni i Wrocławia. Natomiast bydgoszczanie w tymże zajęli 19. miejsce. I tu chylę czoło przed naszym lokalnym patriotyzmem i zdrowym bydgoskim krytycyzmem. Wygnajcie mnie za mury, ale zdecydowanie bardziej podoba mi się druga postawa, jeśli nie wynika z malkontenctwa. Przynajmniej nie filtruje obrazu rzeczywistości i stwarza jakąś przesłankę do rozwoju. Nie jest czymś, co włodarze przypną do piersi podczas wyborów w uzurpacji zasług. Lokalny patriota „po toruńsku” to często samochwała

bez zdrowego rozsądku, taka panna mizdrząca się do siebie bez refleksji nad powiększającą się tu i ówdzie zmarszczką. Nie rozsądzę, jakie zmarszczki tuszuje Toruń swoimi błyskotliwymi inwestycjami. Może te lewackie podwórka albo błotne drogi na Wrzosach, a może smutek Dębowej Góry?

...I NAJCIERPLIWSI!

Na koniec wypada się czymś pochwalić. Otóż od lat w rankingach Pisma Samorządu Terytorialnego „Wspólnota” Urząd Miasta Torunia wygrywa jako najtańszy magistrat w Polsce, czym urzędnicy skwapliwie się chwalą. To dość kuriozalny powód do dumy. Urząd ma być skuteczny, a nie tani, co jak mantrę powtarzają mieszkańcy, którzy zdobyli sprawność pn. „cierpliwość” przy okazji załatwiania sprawy w Wydziale Architektury i Budownictwa naj... Urzędu Miasta w Polsce.

* Dziennikarz, publicysta, fotograf. Miłośnik długodystansowego pływania i jazzu.

29 2 GRUDNIA 2013

Samochwała w kącie stała i liczyła na to, że będzie dostrzeżona. Torunianie mają dziesiątki powodów do dumy. I słusznie, bo „to bardzo porządne miasto” - jak powiedział mi fryzjer z warszawskiej Pragi Północ. I to było powód dla którego nie zacytowałem mu stwierdzenia nieodżałowanego prof. Sławomira Kalembki z UMK, wyrażonego podczas otwarcia Centrum Astronomii PAN przy ul. Rabiańskiej. Obecni na nim naukowcy ze stolicy nieco się puszyli, więc nasz znakomity historyk, niezgorszy bon vivant, tak oto spointował powitalną mowę: - ...a szanownym kolegom ze stolicy przypominam, że Warszawa powstała jako punkt skupu runa leśnego dla miasta Torunia. Zatem, gdy w Warszawie pytano mnie „jak tam rzepak u was w tym roku”, to wyrażałem troskę o stan zbiorów runa leśnego w Białołęce. Potem praski fryzjer wyjaśnił mi, że „takie pierdoły to podsuwają te słoiki, a nie warszawiacy z dziada i pradziada”. - Bo prawdziwi warszawiacy, panie, to szanują gości z porządnych miast - mocno podkreślił „prawdziwi”. W rewanżu poprosiłem, żeby ostrzygł mnie „na warszawiaka”, i tak się polubiliśmy. To był pierwszy w moim życiu człowiek „z Polski”, który słysząc Toruń, nie powiedział: Rydzyk.


R O Z W I Ą Z A N I A

EPOKA przeciwoblodzeniowa 2 GRUDNIA 2013

30

Zimą budzisz się z myślą, że nie wyjedziesz do pracy, zanim nie odśnieżysz podjazdu? Potem spoglądasz na dach domu i już wiesz, że w weekend trzeba będzie rozprawić się z warstwą białego puchu, który na nim zalega? Podejdź do tego na chłodno i skończ z koszmarami na jawie. TEKST: Dominika Kucharska

R

eceptą na to są nowoczesne systemy przeciwoblodzeniowe. Biała zima jest piękna, ale bywa też uciążliwa. Właściciele domów wiedzą o tym doskonale. Całe szczęście technologia nie boi się mroźnej królowej. Do walki ze śniegiem i lodem wkraczają kable grzejne, maty, termostaty i akcesoria instalacyjne. Spróbuj, a zapomnisz, czym jest odśnieżanie.

JAK TO DZIAŁA?

Systemy przeciwoblodzeniowe usuwają śnieg i lód z dachów, rynien, rur spustowych, podjazdów czy schodów. Na tym wachlarz ich możliwości się nie kończy. Ta sama technologia używana jest w takich konstrukcjach jak mosty i rampy. O montażu systemu gruntowego, np. pod podjazdem do naszego domu, najlepiej jest pomyśleć jeszcze w trakcie planowania budowy. Jeśli jednak zamarzymy o tym rozwiązaniu później, to wciąż jest to możliwe. Po prostu instalacja pochłonie więcej czasu i pewnie trochę mocniej uderzy w nasz portfel. W przypadku gruntowych systemów bardzo istotne jest dobre poznanie charakterystyki danego podłoża. - Obecna technologia pozwala na montaż przy różnym typie nawierzchni. Można go wykonać zarówno w piasku, pod płytami betonowymi, jak i pod nawierzchnią asfaltową, w konstrukcjach wyniesionych nad grunt, a także w instalacjach zalewanych betonem - wyja-

śnia Karolina Golba z firmy Danfoss Poland sp. z o.o. - Montaż instalacji opiera się na odpowiednim doborze mat i kabli o parametrach odpowiadających oczekiwanym warunkom i wytrzymałych na obliczone obciążenia - dodaje specjalistka.

ANALIZA I FACH W RĘKU

Kolejnym krokiem jest analiza inwestycji i wybór sprawdzonego montażysty. Dobrze, aby decydujący się na zamontowanie systemu przeciwoblodzeniowego patrzyli wynajętym fachowcom na ręce. Po pierwsze, do zadań instalatora należy odpowiednie przygotowanie podłoża. Po drugie, musi on zadbać o izolacje oraz zabezpieczyć konstrukcje, tak by nie doszło do uszkodzenia systemu, na przykład w trakcie wylewki betonu.

OD ZIEMI PO SAM DACH

Zimową bolączką właścicieli domów nie są jedynie regularne pojedynki ze śnieżnymi zaspami. Trzeba jeszcze stawić czoło oblodzonym dachom. Tu doskonale sprawdzają się konstrukcje dachowe i instalacje rynnowe. Zapobiegają one gromadzeniu się śniegu i powstawaniu oblodzenia. Wiadomo, że lepiej zapobiegać niż leczyć, a prawidłowo dobrane systemy uchronią dach, rynny i fasadę naszego domu przed uszkodzeniami spowodowanymi przez oblodzenie

i niekontrolowany spływ wody. Dodatkowo ogrzewanie rynien i rur spustowych zapewnia skuteczne odprowadzenie wody z dachu. - Kable grzejne powinny być instalowane wzdłuż krawędzi dachu oraz w miejscach, gdzie możliwe jest powstawanie nagromadzeń śniegu i lodu. Nowoczesne termostaty zapewniają dużą skuteczność systemu grzewczego przy minimalnym zużyciu energii elektrycznej. Termostaty współpracują z czujnikami zewnętrznymi, dzięki którym system może dostosować wydajność do aktualnych warunków atmosferycznych. Włączenie i wyłączenie zasilania następuje w odpowiednio dobranych do tego momentach - tłumaczy Karolina Golba. Pozostaje jeszcze cena. Ile to kosztuje? Najmniejsze i najprostsze zestawy przeciwoblodzeniowe to koszt kilkuset złotych. Im bardziej rozbudowany system, tym więcej zer przybywa.

BEZ ŚNIEGU I LODU ! systemy przeciwoblodzeniowe zapobiegają oblodzeniu powierzchni i zaleganiu śniegu ! mogą być instalowane pod takimi nawierzchniami, jak kostka, beton, płyty chodnikowe czy asfalt; stosowane są także na wszystkich rodzajach dachów ! większość systemów posiada automatyczne sterowanie

F

ul te ko ebi w

Si na


2209513BDBHA 2214113BDBHA 2192913BDBHA 2189213BDBRA

Firma BALSA Sławomir Balcer

ul. Podgórna 72, 87-100 Toruń tel. 56 655 99 01 kom. 512 449 394,510 159 116 e-mail: sprzedaz@ogrzewaniebalsa.pl biuro@ogrzewaniebalsa.pl www.ogrzewaniebalsa.pl Sieć przedstawicieli i instalatorów na terenie całej Polski.

Przewody Grzejne ELEKTRA VCDR. Ochrona dachów, rynien i rur spustowych przed śniegiem i lodem. TuffTecÔ - wyjątkowa odporność termiczna i mechaniczna!

Elektra FreezeTec® System ochrony przeciwzamrarzaniowej elementów podatnych na uszkodzenia wywołane niską temperaturą np. rury i siłowniki.

1399813TRTHA

Maty Grzejne ELEKTRA SnowTec® System ochrony przed śniegiem i lodem powierzchni zewnętrznych np. zjazdów do garaży, chodników i ramp. Snow Tec®Tuff - możliwość instalacji bezpośrednio w asfalcie!


W poniedziałek 9 grudnia W poniedziałek 9 grudnia Specjalne Specjalne wydanie wydanie NOWOŚCI, NOWOŚCI, a w nim a w nim

2 GRUDNIA 2013

32

o r g a n i z a t o r :

g

ł

ó

w

n

i

s

p

o

n

s

o

r

z

y

:

p

a

r

t

n

e

r

z

y

:

o r g a n i z a t o r :

g

ł

ó

w

n

i

s

p

o

n

s

o

r

z

y

:

p

a

r

t

n

e

r

z

y

:


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.