Małe i Wielkie Tęsknoty - ks. Maciej J. Pawłowski

Page 1

Maciej Janusz Pawłowski

Małe i Wielkie Tęsknoty

!1


!2


Małe i Wielkie Tęsknoty Maciej Janusz Pawłowski

!3


Masz przed sobą wyjątkowy zbiór myśli, cytatów, wierszy i modlitw. Nie czytaj go, ale przeżyj razem z nami — zapełniaj myślami, odpowiedziami i pytaniami, wracaj do niego, kiedy chcesz, zaczynaj od momentu, który wybierzesz. Daj sobie wolność.

Edycja i oprawa: Adrianna Żak WARSZAWA 2016 !4


Małe i Wielkie Tęsknoty Drogi: I.

Utrapienie

II.

Zrozumienie

III.

Błądzenie

IV.

Przeżycie

V.

Niepewność

VI.

Poszukiwanie

VII.

Wolność

VIII.

Pragnienie

IX.

Odrodzenie

X.

Zaufanie

XI.

Uczucia

XII.

Samotność

!5


!6


I.

Utrapienie

W moich dłoniach Trzymam różę Która pali ogniem… Dręczę ją Torturuję A ona Pokazuje mi kolce… Głęboko W środku tęsknoty — Utrapienie… Zrozumienie i współczucie Poszukiwanie i błądzenie Oczekiwanie i przeżycie Wolność i odpowiedzialność — Ciągła niepewność Usprawiedliwienie…

!7


Przyszłość to jedynie utrapienie zakochanych, jak mówi pewna złota myśl. A jednak to nie prawda. Utrapienie przychodzi nagle, niespodziewanie i zagraża sercu, które wciąż kocha. Na mojej drodze doświadczam coraz więcej kłopotów, paradoksalnie powinno mi być łatwiej się z nimi uporać, ale one za każdym razem wzbierają na sile. Dopada mnie poczucie bezsensu życia — gdy ktoś bliski mnie zdradza, gdy patrzę, jak przyjaciel odchodzi obojętny. Moje serce krwawi, kiedy kolejny raz staję się dla kogoś jak powietrze. Najwięcej mówią oczy, tutaj w najlepszym wypadku puste. Codziennie zatracam siebie, wszystko próbując przekazać innym, chcąc dać im jak najwięcej szczęścia. Gdy coraz częściej zapominają o mnie ludzie, którym przecież poświecić chciałem całe moje życie. Gdy moje nadzieje już legną w gruzach, pojawia się ktoś nieoczekiwany — utrapienie jest ze mną. Litania tych udręk jest o wiele dłuższa, ale istotą nie jest jej odmawianie. Wszystkie troski sprawiają, że idę przez życie przygnębiony i zalękniony. W desperacji wciąż błądzę wzrokiem za wyciągniętą dłonią. Kolejne bezskuteczne poszukiwania. Nie dzisiaj. Nie tutaj. Skąd tak trudno w dzisiejszych czasach o bezinteresowność? Utrapienie przysłania mi prawdę, którą i tak muszę poznać. Prawdę o życiu, o miłości, prawdę o tej drodze, którą idę, niosąc swój krzyż. Czasami modlę się tylko o to, abym potrafił położyć kwiaty pomiędzy smutnymi liśćmi życia. Jak znaleźć radość pośród szarej codzienności? Panie, dzięki Tobie mogę widzieć liście spadające z drzew, dzięki Tobie mogę czuć ciepło dłoni najbliższych, słyszeć śpiew ptaków o wschodzie, a mimo to wypełnia mnie nostalgia. Piękne staje się niedostępne, czyste zachodzi mgłą, a ja tracę oddech. Trzeba abym żył dla innych, jeśli chce żyć z pożytkiem dla siebie. Czy to nie doskonałe ujęcie tematu? Seneka dokładnie wiedział o tym, czego ja nie mogłem wyrazić, bo niewygodne myśli po prostu nie dopuszcza się do głosu. Teraz widzę jeden wielki problem związany z tą prawdą. Ja właśnie tak żyję. Robię to, co uważam za słuszne. Zawsze starałem się żyć dla innych, często zapominając o tym, abym żył dla siebie. Spotkało mnie cierpienie, odrzucenie, !8


pogarda, nienawiść, obojętność, zniesławienie, hańba, zwątpienie... Dzisiaj życie stało się dla mnie snem. Nadal nie jestem pewien, kiedy tak naprawdę się zacznie, ile trwa, o ile trwa. Ale jak napisał Catalan: życie jest znacznie łatwiejsze, niż mi się wydaje. Wystarczy, abym pogodził się z tym, co jest nie do przyjęcia, obywał się bez tego, co jest niezbędne i znosił rzeczy nie do zniesienia. To takie proste. Wręcz banalne w swojej niedorzeczności. Oczywiście nadal są dni, gdy utrapienie przerasta mnie, kolejny raz wypomina mi wszelkie zło, jakie komukolwiek i kiedykolwiek wyrządziłem. Wtedy w oddechu czarnej nocy staję się niewidzialny, przestaję istnieć dla siebie, dla innych, dla Boga. Patrzę w lustro mojej duszy i nie widzę nikogo, nie ma osoby, którą dążę szacunkiem, bo nie ma już miłości, radości, czy pokoju. Spoglądając coraz głębiej, dostrzegam tylko głębię w ciemności. Nie potrafię obudzić się z koszmaru i nie mogę odnaleźć światła życia. Nie przedziera się żadne światło. A przecież wiem, że zbliżenie duszy i ciała rodzi miłość, która staje się odpowiedzialnością za kochanie. Czy wszystko jest w takim razie na swoim miejscu? Czy po drodze nie zgubiliśmy nas? Czy istnieją ciała bez duszy? Ale czy warto tak cierpieć, aby odnaleźć tak boleśnie piękną tajemnicę? I jak w tym poszukiwaniu, poznawaniu, spostrzega mnie mój Bóg? Czy też żyje w utrapieniu, dokładnie takim samym, jak ja?? Czy też łaknie miłości i okruchów chleba ze świątyni namiętności? Czy tęskni tak, jak ja? Czy pożąda tak, jak ja? Czy mnie rozumie? Czy może tylko drwi ze mnie i czeka na mój kolejny upadek? Czy szanuje moją wolną wolę, czy też dyktuje mi którędy mam iść i co robić? Czy może…? Jest taka radość, która łzy zabiera i takie smutki, co u progu stoją. Są takie męki, co przygniotą ciebie i są takie serca, co wesprą w potrzebie. Są ciepłe dłonie, co twoją dłoń uścisną, aż niepokoje wszystkie znów gdzieś prysną. Jest taka dobroć, co serce ogrzeje, przyniesie nadzieje, ciebie…

!9


!10


II.

Zrozumienie

Pytasz mnie Czy rozumiem twój ból Czy potrafię zobaczyć jak cierpisz Czy czuję to samo... Pytasz Czy jeszcze miłość powróci Czy moja radość stanie się twoją radością... W świętości Pytasz — Po co to wszystko? Gdy serce juz dawno straciło rytm Gdy dusza przestała wierzyć Gdy ciało W niewoli Nie stać już na nic... Pytasz W rozpaczy — Czy wybaczę ci twój grzech? Pytasz, czy zaprowadzę do nieba bram Czy może zostawię Aby diabli wzięli... Pytasz A ja wciąż tylko uparcie milczę... !11


Są tacy ludzie na tym świecie, którzy mnie nie rozumieją. Nie chcę? Nie potrafią? Nie, powodem jest często serce — serce wypełnione zawiścią i zazdrością. Einstein często pytał najbliższych: Jak to się dzieje, że nikt mnie nie rozumie, a wszyscy mnie uwielbiają? Otóż to, podobne pytanie mogę zadać dzisiaj moim najbliższym. Jaką odpowiedź mógłbym uzyskać? Myślą, nie myślą? Jednak życia, i choćby nie wiem, ile się przeżyło, i tak nigdy nie poznamy wszystkich tajemnic doczesności. A choćby człowieka? Czy jego można odkryć? Rozczytać, jak talię kart? Uważam, że nikt nie jest w stanie zrozumieć drugiej osoby choćby na tyle, na ile nie pojmie samego siebie. Wielokrotnie słyszałem, że jestem skryty, a obraz, który prezentuję innym, nie jest prawdziwy. Ja nie oszukuję ludzi. Prawda jest o wiele bardziej skomplikowana. Ostatnie lata mojego życia spędziłem próbując znaleźć szczęście, bezowocnie. Goniłem za sławą, ale ominęła mnie. Pragnąłem prawdziwej miłości, ale jej nie zaznałem. Patrząc na to z dystansem, z perspektywy czasu, zaczynam rozumieć, że stopniowo zamykałem się na ludzi. Gdy nikt nie potrafił mnie zrozumieć, gdy nikt nie chciał mnie naprawdę poznać, ja przestawałem zadawać pytania. Tak zacząłem omijać ludzi. Słuchałem w milczeniu i cierpliwie czekałem na ciszę, błogą ciszę, w której mógłbym się pogrążyć. Sam. Podczas moich kontemplacji doszedłem do wniosków prostych, choć zapomnianych. Przecież każdy z nas rozumie miłość po swojemu, jednak wszyscy jesteśmy bardzo daleko pojęcia jej kwintesencji. Nieopisanym pragnieniem pożądam zrozumieć miłość. Łaknę odkrycia każdej jej tajemnicy! Żądny jestem czystości tejże miłości! Całą duszą pragnę żyć dla niej! Nieczyste są jednak moje intencje w stosunku do pięknej tajemniczej miłości. Czy powodem może być brak jej pełnego zrozumienia? Wszystko wskazuje, że będę wędrował, szukając jej wszędzie i całe życie przeminie, a ja, wciąż uwikłany w swojej naiwności, będę błądził — bez niej, ale z nią. Nieustannie myśląc o niej, ale nie myśląc wcale. Widząc ją, ale po omacku błądząc chromy w ciemnościach. Widać nie ma dla mnie nadziei, jeśli wciąż będę tkwił w bolesnych !12


wspomnieniach. Nie ma jasnej przyszłości, dopóki nie odnajdę w sercu daru przebaczenia. Nie będzie zrozumienia, do czasu odsunięcia wszystkich złych chwil w niepamięć, jak i dni o których już dawno powinienem zapomnieć. Słowa nierzadko potrafią wyrządzić wielką krzywdę drugiemu człowiekowi. Wszystko zaczyna wyglądać inaczej, gdy wypowie się to na głos. Jaki sens ma pamięć o tym? Jeśli słowa ranią, a czyny zawstydzają, rodzi się trudne pytanie — p o c o ż y ć? Odpowiedź może zaskakiwać, może zdumiewać, ale dopóki widać drogę, która prowadzi do wieczności, dopóty ma ona sens. A może, jak to powiedział Stanisław Lem: jesteśmy tylko czyimś wspomnieniem? Jeśli tak, to ja będę się starał, aby to wspomnienie było jak najlepsze. Najważniejsze bowiem w życiu jest to, aby gdzieś istniało to, kim się było i co pozostawiło się po sobie światu... Jak zrozumieć niezrozumiałe? Czy wiedząc więcej żyje się prościej? Wiedza porządkuje, czy przytłacza? Mądrym się rodzi, jest, czy bywa?Czego tak naprawdę można oczekiwać? Czy droga na skróty jest najlepszą droga? Do czego? Zapomnienia? Po co robię to wszystko w mojej wędrówce? Kiedy byłem mały myślałem, że źli ludzie to moi wrogowie. Z czasem jednak poznałem nową nazwę, czasami mogę nazwać ich przyjaciółmi, innym uzależnieniem, żądzą, pragnieniem, obłudą, czy szczęściem. Nie odróżni się ich od sobie na pierwszy rzut oka, nierzadko w ogóle nie są odrębni. Więc jak poradzić sobie w życiu? Znajdź siebie. Tylko tyle i a ż tyle.

Moje rozważania:

!13


!14


III. Błądzenie Zabłądziłem Przy zapalonych świecach Straciłem wszystko — Zapłaciłem Najwyższą cenę za miłość, Lecz nikt mnie nie pokochał... Wyrządziłem Wiele krzywd i nieprawości W swoim sercu — Pozostawiłem po sobie Pustkę i nic więcej... Na przekór sobie Zaprzepaściłem każdą nadzieję Wyśniłem początek końca — Zapragnąłem nieba... Skazałem Sam siebie Na samotność i marzenia Na wierność złożoną w pokorze Na smutek Na niezawinioną śmierć...

!15


Błądzenie jest rzeczą ludzką, co oznacza, że nie byłbym prawdziwym człowiekiem, gdybym nigdy się nie zgubił. Mimo to podczas tej nocnych poszukiwań w ciemnym sercu, wydaje mi się, że jestem przeklęty, na zawsze odrzucony i wzgardzony. Wiem przecież, że moje błędy, nawet te, za które musiałem ponieść najwyższą cenę, zaprowadzą mnie do prawdy o sobie samym. Ale czy ja pragnę tę prawdę odnaleźć? Ja się jej boję. Prawda bowiem tkwi w głębi mojej duszy, natomiast błędy każdy może zobaczyć, są zupełnie obnażone. W tym miejscu, słowa poety dodają mi sil i otuchy, bo: lepiej błądzić, idąc za głosem serca, niż trwać w jego głuchej ciszy. Otóż to, lepiej dla mnie gubić się, szukając samemu drogi, niż wciąż o nią pytać. Może tak wyglądało moje życie? Może wolałem, gdy ktoś innych wskazywał mi drogę. Cudem jest bowiem, nie musieć błądzić, gdy się szuka, uniknąć upadku, chcąc spełnić swe pragnienia, otworzyć swoje serce i nie żałować. Niczego. Ale kto nie żałuje? Kto nie błądzi? Nie ma ludzi nieomylnych, nie ma ludzi, którzy nie chcieliby zmienić choć jednej ścieżki w swoim życiu. To nie czyni nikogo gorszym. Błądzenie uszlachetnia, to szkoła życia pozwalająca pokonać swoje osobiste granice. Ono pozwala dorosnąć i rozwinąć się jak piękna róża. Niedojrzały jest nie ten, kto błędy popełnia, ale ten, który nic z nich nie wynosi. Dzisiaj uświadamiam sobie, że muszę zacząć budować swoje życie od podstaw, bo zacząłem błąkać się, dążyć za czymś, co jest dla mnie nieosiagalne. Straciłem radość i sens życia, moi przyjaciele odeszli, zostałem zupełnie sam. Pragnąłem jedynie uwierzyć, mieć wiarę jak to ziarnko gorczycy, Chciałem góry przenosić, ale serce było zbyt zmęczone. Samotność jest potrzebna. Dopiero w długiej refleksji z samym sobą może uda się odkryć, że im bardziej człowiek jest sam, tym mocniej czuwa z nim Bóg. Jednak często woli się o Nim zapomnieć. Zapomnieć o wszystkim — o pracy, rodzinie, znajomych, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że zatracamy nawet siebie. Teraz doszedłem do wniosku, że muszę zacząć budować wszystko powoli i cierpliwie od początku. Czy wystarczy mi na to czasu? Czy wystarczy sił? Czasem tak po prostu jest, że pragnę czegoś, co nie

!16


jest dla mnie przeznaczone. Ile razy byłem zbyt zaślepiony wizją miłości i podążania za nią, że nie byłem w stanie się ocknąć? A jaką ty masz miłość? Czy czujesz się kochany? Czy jesteś w stanie kochać? Wciąż wierzę, że gdzieś tam daleko czeka na mnie serce, które pokocham i które będzie żyło we mnie. Na pewno jeszcze nie raz zatoczę koło, ale to nie oznacza, że zejdę z dobrej drogi. Warto cierpieć, skoro szuka się serca pełnego miłości. Serca, które będzie wspierać mnie w chwili załamania, które będzie cieszyć się ze mną i ze mną płakać, wyznaczać mi drogę, gdy znów się zgubię, pouczać, ale nigdy bez powodu, dźwignąć po upadku. Uparcie rozglądam się za sercem, które mnie wysłucha i zrozumie. Dla takiej miłości warto jest zatracać się w najciemniejszych dolinach, warto jest poświecić wszystko... A ile Ty jesteś w stanie poświęcić dla miłości? Czy jesteś w stanie znaleźć ją mimo wszystko, mimo wszelkich wyrzeczeń, trudności i czasu? Czy jesteś w stanie oddać się jej całym sercem, zatrzymać ją i już nigdy nie wypuścić z rąk? Czy dasz radę być miłością

Moje rozważania:

!17


!18


Dla ***

IV.

Przeżycie

Wyczerpany nadzieją Szukałem współczucia W domu Ludzi bez serca... Odwiedziłem śmierć, Nie jeden już raz — W moich myślach... Nieidealnie Postanowiłem, że ktoś mnie pokocha — Zapragnie... Ukryłem się więc Pod pościelą smutku Zapomniałem — O ostatniej obietnicy szczęścia... I gdy przyszedł czas, Aby raz na zawsze Zamknąć bramę przeszłości, Nie potrafiłem sobie wybaczyć — Nie moglem spać spokojnie...

!19


Sensem ludzkiego istnienia nie powinna być tylko chęć przeżycia, Powinno się, paradoksalnie, nieustannie ryzykować jego stratę. Do spełnienia otrzymaliśmy zadanie, w którym chodzi o nic innego, jak walkę o swoje ideały, za wszelką cenę. Każde przebyte doświadczenie i wspomnienie powinno dać wskazówkę do dalszej drogi, a nie przystanku. Dzisiaj świat biegnie coraz szybciej, a każda przerwa staje się krokiem w tył, a co gorsza straconą perspektywą. Na ogół wszystko skupia się wokół cierpienia, zdaje się ono trwać wiecznie, w przeciwieństwie do radosnych chwil — one ulatują szybko, a przynajmniej tak się zdaje. Ja natomiast wierzę, że one nie mijają, a jedynie oddalają się w czasie. Kiedy już uda mi się pogodzić z bólem i rozczarowaniem, może w końcu zrozumiem, że dostałem na ramiona tyle, ile jestem w stanie unieść. Czy to ciągła próba? Czy doszło do pomyłki? Panie, gdzie jesteś? Może pewnego dnia dojrzeję i zrozumiem, że każde zdarzenie, każdy punk miał sens. Ale czy wtedy będę w stanie zaakceptować i pożegnać te ciężkie godziny, miesiące, lata, gdy tak bardzo było mi źle? One stały się częścią mnie, znienawidzoną blizną, której nie mam jednak ochoty się pozbyć. Ufam, że przyjdzie ten czas, kiedy moje przeżycia, nawet te najbardziej bolesne i gorzkie, dostarczą mi wszystkiego, czego nie mogłem mieć wcześniej. Czy dzięki temu spełnią się moje marzenia? Co z troskami? Czy moje serce odnajdzie pokój i radość, zagubioną w posępnej nocy? Jak długo jeszcze będę wędrował? Na żadne z pytań nie znam wciąż odpowiedzi. Wciąż uczę się życia, miłości. Każdy dzień przeplata dobro ze zło, a ja biegnę niestrudzenie w jedynym znanym kierunku i z całych sił szukam oazy miłości. Nawet jeśli pustynia zgryzoty przytłacza mnie i przerasta moje możliwości, nie ustaję w drodze. W jakim celu? Bo wiem, że tam, po drugiej stronie, czeka na mnie kochające serce. Dlatego będę robił wszystko, co tylko w mojej mocy, aby zapamietać każdy dzień, ponieważ to dzisiaj ż y c i e j e s t p i ę k n e. Jutro może go nie być. Zbyt często zapominam w tym swoim świecie, jak piękne może być trwanie. Wokół tyle radości, zarówno tej prawdziwej, jak i udawanej, koleje losu nie są nikomu znane. !20


Teraz doskonale zdaję sobie sprawę, że ja muszę żyć. Ale żyć w tym, a nie innym świecie, swoim, a nie innym życiem. Muszę otworzyć ponownie swoje rozbite serce dla tych, którzy pragną miłości, dla tych, którym na mnie zależy. Mijając codziennie dziesiątki osób, często zapominam, że każde życie kiedyś się kończy. Trzeba wiedzieć, że doczesność to taki dziwny prezent. Na początku się ją przecenia: sądzi się, że dostało się coś nieprzemijalnego. Potem się jej nie docenia, uważa się, że nie ma sensu, chciałoby się niemal ją odrzucić. W końcu uświadamiamy sobie, że to nie był podarunek, ale tylko pożyczka. Chwilowy dług. Analogicznie próbuje się na nie zasłużyć. Ale jest już za późno, na wszystko. Powtarzam znów cichutko w myślach: A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć. Antoine de Saint-Exupery

Życie jednak zbyt często żąda ode mnie poświęcenia. A ja raz po raz zapominam, że z jak kruchą materią mam do czynienia. Nierzadko zastanawiam się nad spojrzeniem na wszystko z innej strony, obserwatora. Codziennie pracuję nad sobą, ale odnoszę wrażenie, że zbyt skupiam się na sobie, czy swoich potrzebach. Zauważam nieraz, że przez zaniedbanie ranie innych moim egocentryzmem. Pomimo to ja tak bardzo pragnę szczęścia, chociaż wiem, że być może nigdy go nie zdobędę. Dążę do realizacji moich marzeń ze wszystkich sił, uczę się siebie, poprawiam błędy, tworząc nowe. Gdzie inny? Z jednej strony bez ustanku służę potrzebującym, z drugiej czuję, że nie dopuszczam nikogo do mojego serca. Czy można być tak blisko i daleko od siebie równocześnie? Mimo wszystko uważam, że szukanie szczęścia warte jest poświecenia mojego czasu na Ziemi. Dlatego wbrew rozsądkowi, każdego dnia patrzę na świat, jakbym widział go po raz pierwszy. Nigdy nie pozwolę umrzeć dziecięcej ciekawości poznania, będę trzymał blisko serca wszystko to, co jest prawdziwe, co dobre. I najważniejsze będę starał się być wart miłości, bo tylko z nią życie staje się kompletne.

!21


!22


V.

Niepewność

Niepewność Ciche westchnienia Unoszą się Ponad ścianę płaczu Uciekają — W zdradzieckiej ciemności nocy... Przelatują mi przed oczyma Dobiegają do przepaści Złudzenia — Przeszywają duszę Jak spojrzenie nienawiści Jak najskrytsze pragnienie… Jak ty Niepewność — Powiedziała mi tak wiele O życiu, O śmierci, O miłość, Tak wiele, A wciąż za mało O Tobie…

!23


Dzisiaj ogarnia mnie niepewność. Brak wiedzy, brak zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. To takie straszne uczucie, gdy nie wiesz, czy jest ktoś na tym świecie, jakaś druga osoba, która tęskni za Tobą, chce z Tobą być i śnić, wyszukiwać tajemnice życia tylko z Tobą. Niepewność serca jest dla mnie jak most, który oddziela szczęście od rozpaczy. Niepewność jest dla mnie ciepłym wiatrem nocnej namiętności. Ta niepewność zabiera mi wszelka odwagę. Albo pozostaje się włóczyć bez celu, co robię, albo — porozmawiać z Kimś. Trzeba łykać to wszystko samemu, przetrwać samemu. A czasem tak chciałbym do kogoś mówić naprawdę — jak małe dziecko. A przecież kiedy mam mówić zmieniam wszystko w żart i nic nie mówię. Słów mi brakuje — tylko ciągła niepewność, żeby się nie obnażyć zanadto, żeby nie zdradzić co się myśli naprawdę. Duma jakaś idiotyczna, żeby zostawić dla siebie tylko i potem móc się grzebać w myślach czy wspomnieniach i użalać się nad sobą, ach, jak użalać! Rafał Wojaczek Wiersze i proza 1964-1971

Przyjaciel doradził mi kiedyś abym, gdy do drzwi duszy mojej zapukają niepewności i zwątpienia, pozwolił im wejść. Niech się rozgoszczą i nacieszą ciepłem. Potem razem z rozsądkiem i rozumem, należy je wyrzucić za drzwi, aż spadając głęboko, zakopią się w mokrą od łez glebę wiecznego zapomnienia. Ja zrobiłem to pierwsze. Wpuściłem do domu swego serca niepożądanych gości. Jednak teraz nie jestem w stanie się ich pozbyć. Jedynym lekarstwem na nich jest nadzieja i zaufanie. One zaczynają się tylko tam, gdzie kończy się niepewność. Na co czekasz w życiu? Czego oczekujesz? Człowiek na długo zapamięta to, co odznacza się emocjami na jego duszy. Czy pamiętasz jeszcze, kiedy pierwszy raz przyrzekaliście sobie miłość? Pamiętasz motylki w brzuchu, niepewność każdego dnia, strach i poczucie odpowiedzialności za utrzymanie tego uczucia? Krok w nieznane, adrenalina, dopamina, endorfiny. No właśnie. Ja nie potrafię jeszcze oddać całego serca. Wciąż ukrywa się w nim ta zdradliwa i chytra niepewność. Wciąż cierpienie pokazuje, że jeszcze o mnie pamięta. Czasami wydaje mi się, że jestem zwyczajnym tchórzem, że boję się jutra, boję się życia dla samego siebie. Ale czy jeszcze potrafię żyć dla siebie? !24


Dla kogo Ty żyjesz? Dla kogo upadasz? Komu się oddajesz? Komu pozwolisz się podnieść? Wiem, że każdy mój upadek jest częścią mojej przegranej. Ale jest też ułamkiem zwycięstwa. Po każdym upadku się podnoszę, idę dalej. Dlatego żyję nadzieją. Nadzieja, która widzi to, co niewidzialne, czuje to, co niewyczuwalne, i zdobywa to, co nieosiągalne. Kiedy wszyscy wokół mówią mi zrezygnuj, nadzieja szepcze mi spokojnym głosem na ucho: spróbuj jeszcze jeden raz. Thomas Merton pisał dużo o życiu w niepewności, ale także o życiu w nadziei i miłości. Prawdziwa miłość przenika tajemnice i samotność kochanej osoby, pozwalając jej zachować swoje sekrety i pozostawia jej wewnętrzną wolność. Ale aby do tej miłości dotrzeć, trzeba najpierw pokochać samego siebie. Kto prawdziwie kocha, ten nie troszczy się o nagrodę za swoja miłość, lecz tylko o to, by kochać coraz mocniej. I ja też tego pragnę. Mam już dosyć życia w ciemnościach, w strachu przed tym co nieznane. A czego ty boisz się najbardziej? Pragnę żyć wypełniony miłością, która nie jest samolubna, która nie zostawia mnie na krawędzi przepaści, która nie budzi podejrzeń. Która trwa we mnie i którą mogę podarować tym wszystkim, którzy jej pragną.

Moje rozważania:

!25


!26


VI. Poszukiwanie Osierocony Jak pogański żebrak Zagubiłem to co ważne... Otulony wiatrem Błąkałem się — Po świątyni pokory Wiecznego wstydu... Rozdałem Wszystkie tajemniceMojej duszy Otworzyłem oczy... Po raz ostatni Po raz pierwszy Pragnąłem posmakować miłości Wolności i nadziei... Chciałem zatopić żale i grzechy W oceanie litości... Brakło mi sił... Samotny Poszukiwałem serca Które krwawi tak jak moje... Nie znalazłem... !27


Wielką prawdą jest to, co napisał J.R.R. Tolkien w jednej ze swoich książek. Wielki człowiek powiedział: Kto szuka, ten najczęściej coś znajduje, niestety czasem zgoła nie to, czego mu potrzeba. Moje poszukiwania tak właśnie wyglądają. Ale dlatego tylko, że nie znajduje tego czego szukam. Nie powinienem jednak rezygnować z pogoni. Szukać oznacza nosić w sobie pragnienie. Prawdziwym smakiem życia jest szukanie jego sensu, odkrywanie prawdziwego szczęścia, wolności. Niczym strudzony życiem włóczęga, przemierzam najciemniejsze zakamarki swojej duszy w poszukiwaniu małej iskierki utraconych marzeń. Te słowa anonimowego poety do głębi mnie przenikają. Ale to ja muszę wciąż uważać, aby w poszukiwaniu samego siebie nie pogubić tych, których kocham i którzy mnie kochają. Wiem też, że mogę spędzić całe życie jako wędrowiec po drogach i bezdrożach tego świata w poszukiwaniu tej jednej właściwej ścieżki. Być może nigdy jej nie odnajdę. Być może juz do końca będzie to droga w samotności. Jakże często spotykam ludzi, którzy podążają za bezsensem życia w poszukiwaniu jego pozornego sensu. Przez to tracą oni prawdziwe wartości i ideały. Ja byłem już na końcu świata w poszukiwaniu szczęścia, ale miłości tam nie znalazłem. Teraz lubię cieszyć się ciszą i spokojem, w samotności leczyć rany swego serca. Inaczej już nie potrafię. Lubię zagłębiając się w sobie, podążać sam w kierunku nadziei. Przez długi czas nie potrafiłem zrozumieć, że to ona mnie szukała. Kogo Ty szukasz? A kto szuka Ciebie? Wpuścisz kogoś do siebie? Nie potrafiłem zaufać, bo tyle razy się zawiodłem, tyle razy doznałem przykrości. Może nie umiem kochać tak jak inni. Może po prostu zagubiłem się gdzieś w labiryncie bolesnych wspomnień i nie potrafię odnaleźć teraz blasku zakochania, wolności i spełnienia. A gdzie Ty teraz stoisz? Co widzisz? !28


Chłód otacza mnie ze wszystkich stron. Jak od tego uciec? Gdzie szukać wolności serca? Gdyby ktoś zapytał się mnie, jak odnaleźć się w swoim życiu, jak odnaleźć swoją drogę, którą warto by podążać, odpowiedziałbym tak: Najpierw trzeba się zgubić, pozbyć się wszystkiego co zbędne i niepotrzebne, wszelkiej złości i zawiści, wszelkich smutków i trosk. Trzeba zapomnieć i posmakować samotności. Tylko wtedy można rozpocząć prawdziwe poszukiwanie swojej jedynej drogi do szczęścia. Czasami jednak bywa tak, że nie chcemy powrócić ze świata zapomnienia, bo jest nam tam zbyt dobrze. Prawda jest taka, że dopiero wtedy gdy stracisz wszystko, docenisz to, co miałeś. Poźniej już nie będziesz szukał radości na siłę, nie będziesz miał wielkich marzeń nie do spełnienia. Cieszyć się będziesz każdym dniem i tym co on wnosi w twoje życie. Nie warto poświęcać się poszukiwaniu szczęścia, jeśli nie potrafi się go dostrzec we własnym sercu. Hej. A Ty ?

Moje rozważania:

!29


!30


VII. Wolność Podpisałem cyrograf Chyba z diabłem Tak bardzo prosił... Zaufałem namiętności Bo płakała ze wstydu — Nade mną... Współczułem innym, Abym mógł żyć w spokoju Patrzyłem na cudzą nędzę Udawałem — Obojętność... Śpieszyłem się z miłością Bo bałem się Że nie zdążę na cud... Przerażony, Szedłem dokądkolwiek Gdy nieszczęście Zaciemniało moje oczy... Gdy juz straciłem wzrok Potrafiłem zobaczyć Dokąd mnie prowadzisz Poznałem smak wolności...

!31


Jak ziarnka piasku liczę dni, które minęły bezpowrotnie — wciąż szukam swojej wolności. Jestem zniechęcony, jestem zmęczony, a przy tym osamotniony i zraniony przez tych, którzy wciąż nie potrafią mnie pokochać. Wsłuchuję się w ciszę mego serca, w słowa anioła stróża. Jednak wciąż nie potrafię tych tego łkania zrozumieć. Dlaczego czuję się jakbym był zakuty w kajdany zakłamania i szyderstwa? Dlaczego wciąż nie jestem w stanie zapomnieć, chociaż przebaczyć? Dlaczego nie mogę odnaleźć wolności, której tak bardzo pragnę? A teraz zastanów się czym jest wolność. Daj sobie chwilę. W tym momencie zapewne zastanawiasz się, jak wiele masz możliwości, szukasz własnej drogi. Ale pomyśl jeszcze raz. Czy to na pewno jest pytanie otwarte? Tylko tak Ci się wydaje. Poszukaj odpowiedzi jeszcze raz. Jakże wiele mam pytań do mojego Boga. Jak bardzo brakuje mi Jego odpowiedzi i wyjaśnień. Naprawdę chciałbym wiedzieć, po co to wszystko? Po co cierpienie i krzyż? Wiem, Bóg mnie kocha tak bardzo, że chce mi pokazać swoja miłość poprzez utrapienie i boleści. A może to wszystko po to, jak pisał Prorok, abym uwierzył w miłosierdzie mojego Boga i abym Jemu tylko zaufał. Ale czy on wie, że przez tę rządzę pozyskania mojej miłości, zabiera on moją wolność? No właśnie, czy to możliwe, że osoba, która jest wolnością, i jej jedynym źródłem, która hojnie nas obdarza, ale przy tym daje nam wybór, mogłaby sama tę wolność nam odebrać? Czy może my dokonujemy złego wybory, nawet tego nie zauważając. Czy on nie wie, że gdy czuję się opuszczony i zaniedbany, coraz bardziej oddalam się od niego? Były chwile, gdy resztą sił próbowałem z Nim rozmawiać. Gdy w ciemności nocy bez gwiazd, starałem się go zrozumieć. Te chwile przeminęły i odeszły w zapomnienie. Pozostała tylko blizna na mojej duszy, napomnienie, które przypomina, że droga do Boga prowadzi przez ciernie. Ja wiem, że Bóg zamienia rwące rzeki w pustynie i że każdą studnię potrafi wysuszyć tak, abym coraz bardziej pragnął jego miłości. Ja naprawdę jej chcę. Całym sercem pragnę uwierzyć, że tylko tędy prowadzi moja droga do wolności. A ty w co wierzysz? Trwam więc wciąż w tych przykazaniach, a jednak nie ma we mnie pokoju. Byłem dobry i wierny, a jednak doznałem upokorzenia. Zaufałem Bogu i oddalem mu wszystko co miałem, a jednak moje !32


drogi stały się kręte i wąskie. Poniżyłem się przed Nim i bałem się jego sądów, starałem się nie czynić tego, co złe, a jednak moja radość życia umarła, a moją nadzieję pokonał strach. W imię tej jedynej Miłości oddałem się w ramiona niepewności. O Miłości, w Tobie zostawiam nadzieję. Chcę Ci się zawierzyć, zostać pod Twoją opieką. Bądź ze mną, trwaj i nie opuszczaj. Teraz czekam na spełnienie tych obietnic i na zbawienie mego serca. Niecierpliwy czekam w pokorze, bo wciąż wierzę, wciąż ufam i pokładam nadzieję. Wolność serca ukrytego w muzyce mojej duszy woła do Ciebie. Bo wiem, że wolność życia oraz prostotę szczęścia dostrzeże tylko ten, który potrafi zobaczyć w małej rzeczy tyle piękna, ile radości jest w jego sercu. Bo to wolność uczy odpowiedzialności. Prawdziwa wolność wyzwala i przywraca radość. Dlatego trwając w przekonaniu, że miłość i wolność zawsze idą w parze, będę czekał cierpliwie, aż do mego serca zapuka szczęście.

Moje rozważania:

!33


!34


VIII. Pragnienie Nieoczekiwane Pragnienie serca — Rozdziera moja dusze Gdy odpuszczam grzechy świętym Gdy zamykam winnych w niewoli zazdrości Gdy oddaje się miłości... Który to juz raz? Jaką karę tym razem zapłacę? Czy z wierności zapłaczę? Czy umrę w potępieniu? Czy ktoś jeszcze mnie pokocha? A może Gdy tak wielu nienawidzi Stracę wszystko i Obudzę się ze snu Wolny i czysty — Zmartwychwstały...

!35


Wierzę, że istnieje taka cisza, której świat nie jest w stanie zakłócić. Wierzę, że jest taki odwieczny spokój, który może ocalić, jeśli tylko będę nosił go w swoim sercu. Pragnę pozyskać chwile, aby móc marzyć, czas by wspominać i by sięgnąć po wieczność. Potrzebuję czasu, aby być. Na co Ty przeznaczasz swój moment? Czy czujesz, że wykorzystujesz go jak powinieneś? A może nadal szukasz i podążasz za spokojem? Jeśli nie jestem szczęśliwy w swoim życiu i nie ma w moim sercu pokoju, to nie mogę podzielić się tymi darami nawet z tymi, których bardzo kocham. Dlatego mimo wielu słabości i grzechu, staram się zachować wewnętrzny spokój pośród wszelkiego zgiełku. Pragnę mimo zawiści i obłudy, która mnie otacza pozostać otwarty i cichy, niezależnie od tego jak bardzo głośny jest mój świat. Jeden poeta napisał kiedyś, że: zadowolenie z życia przychodzi jako niezawodny rezultat wielkiego poddania i wielkiej pokory kiedy nie próbujemy uczynić z siebie tego czy tamtego, ale całkowicie i bezwzględnie podporządkowujemy siebie samych życiu, kiedy pozwalamy mu, by przez przepływało. Prawda jest taka, że dopiero kiedy zdobędę to czego pragnę, wówczas naprawdę poczuję, że coś posiadam i dopiero wtedy uznam życie za wartościowe. Przechodzę więc spokojnie przez hałas i pośpiech — pamietam jaki spokój mogę znaleźć w ciszy. O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie, staram się wypowiadać swoją prawdę jasno i spokojnie i wysłuchiwać innych. Unikam tych, którzy dręczą moje serce i nie dają spokoju mojej duszy. Nie porównuję się z innymi, bo to sprawia, że staję się próżny i zgorzkniały. Pragnę, aby moje marzenia były dla mnie źródłem radości, bo czasem tylko one mi pozostają. Staram się też być sobą, nie udawać uczuć i nie podchodzić cynicznie do miłości. Rozwijam siłę ducha, aby mogła mnie osłonić w nagłym nieszczęściu. Nie dręczę się już tworami wyobraźni. Wiele obaw rodziło się w moim sercu ze znużenia życiem i z samotności. Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach, wciąż wierzę, że miłość jest możliwa. Wierzę, że dla mnie wciąż jest ona do osiągnięcia. Moje największe pragnienie to, aby osiągnąć pełnie życia. Chce móc niczego nie żałować i pokonać lęk, który tak często powala mnie na kolana. Jedną z głównych lekcji jaką mogę wyciągnąć z

mojego życia to fakt, że wymaga ono poświeceń. !36


Życie wymaga poświęceń . Miłość wymaga poświęceń. Wierność wymaga poświęceń. A ile Ty jesteś w stanie poświęcić. Działania są głośniejsze niż słowa. O dobrych ludzi trzeba się starać. Porażki przeżywa się publicznie, sukcesy w samotności.(…) Świat nie jest sprawiedliwy. Wiedza przynosi odpowiedzialność. Każdy system ma swego Neo. Prawda najpierw jest wyśmiewana, później atakowana, a następnie akceptowana. Ludzie boją się śmierci, a nigdy nie żyli. Nie ma nic poza tu i teraz. To co wypierasz w sobie, kompensujesz gdzie indziej. Mateusz Grzesiak

Sens mojego życia zmienia się z dnia na dzień. Życie ma wartość tylko wtedy, kiedy się je przemienia stopniowo w coś, co jest poza mną. Jakże często pragnę, aby coś miało sens, gdy jest mi to na rękę. Widzę ludzi, którzy postepują źle i którym uchodzi to na sucho. A ja cierpię. Przecież też chciałbym być wynagrodzony za swoja dobroć. Ale po prawdzie — jak często jestem dobry? Jak często zasługuję na dobro, które mnie spotyka?

Moje rozważania:

!37


!38


IX. Odrodzenie

Odrodzony senny uśmiech Łzy umierające w pościeli namiętności Zdradzają swoje tajemnice... Gdy wszystko już zabronione Gdy nikogo nie staż już na miłośćJa wciąż trwam w nadziei... Pragnę dotrzymać obietnice Złożone tak dawno... Pragnę odnaleźć te chwile Gdy byłem szczęśliwy — Z Tobą... Nieśmiały Wciąż niezrozumiany Wypatruje twojego błogosławieństwa — Czekam na wieczność...

!39


Mówią, że największym szczęściem w życiu jest poczucie jego sensu. Najwieksza tragedia zaś jest brak nadziei. Wstyd bierze się z porównywania do innych. Nadzieja to przekonanie, że mimo małego prawdopodobieństwa coś się wydarzy. Wyjątkowość buntuje się przeciw przeciętności. Ludzie bowiem dzielą się na dwie kategorie: tych, którzy szukają sensu życia i nie znajdują go oraz tych, którzy znaleźli go nie szukając. Do której kategorii ja się zaliczam? Dopóki widać drogę w nieskończoność ma ona sens. Ja wiem, że będę szczęśliwy dopiero wtedy, kiedy uświadomię sobie swoją rolę w tym świecie, choćby najskromniejszą. Phil Bosmans napisał tak: Mamy młode serce tak długo, jak długo umiemy kochać życie takim, jakie ono jest. Życie ze swoimi dobrymi, ale i złymi stronami. Mamy młode serce tak długo, jak długo potrafimy kochać ludzi i życzyć im szczerze tego wszystkiego, czego im brakuje, a tak bardzo jest potrzebne. Taki człowiek zna sens życia i sens umierania. Wie, jak krótkie i jak małe jest wszystko na tej ziemi, bo żyje nadzieją na życie wieczne. No właśnie, ja też żyję nadzieją na Niebo i gdy jest mi źle, gdy tak bardzo cierpię dla miłości, muszę pamietać o tym, że to nie ja wybrałem sobie czas, w którym żyję. Bóg wybrał mi ten moment i to dokładnie miejsce. Prawda jest taka, że gdy narodzę się na nowo, jeśli nie uda mi się spojrzeć na życie jeszcze raz — z nadzieją i prostaą wiarą dziecka, na zawsze już zagubię sens życia.

Bo prawdziwy sens życia polega na tym, by cieszyć się z niego i czynić go piękniejszym dla każdej osoby. Natomiast samo pragnienie bycia dobrym, oddanym

i szlachetnym nie wystarczy. Potrzebne są czyny. Ktoś powiedzialł kiedyś, że to Bóg pisze scenariusze naszego życia, czasem poprzez ogromne cierpienie. Gdy jednak odnajduje jego sens, widzę że to wszystko było po coś, że miało swój cel. Bo mimo zwątpienia i słabej wiary, mimo odrzucenia i pogardzenia przez innych, to tylko we mnie tkwi cała siła. Kochaj i pozwalaj siebie kochać, a poznasz sens życia. !40


napisał poeta. Ale jakże często idąc pustynią ciemna, szukam drogi powrotu do swojego cienia? Przystaję i spoglądam na wirujące wśród suchych kamieni wspomnienia. Tylko one czasami budzą meritum egzystencji, choć kroczą ze mną samotnie. Być może kiedyś zatrzymam się i spojrzę z uśmiechem na dzień, który minął bezpowrotnie. Odnajdę w nim spokój, ukojenie i bezkres wspólnej radości. A szczęście którego tak bardzo pragnę i którego bezustannie szukam, będzie moim w momencie, gdy zrozumiem ze sens życia tkwi w tych, którzy są dla mnie całym życiem. Bo abym doszedł do nieba, musze najpierw oderwać się od ziemi. Niechaj więc biegnie moja

dusza nie krokami ciała, ale pragnieniem szczerej miłości. A na radosne wezwania wspomnień, które nadały sens memu życiu, niech zajaśnieją w moim sercu wszystkie ludzkie twarze, które uświęciły sobą moje życie.

Moje rozważania:

!41


!42


X.

Zaufanie

Zaufaj miłości — Powiedział ktoś kto wie Bo tym właśnie jest śmierć Gdy umierasz nie wiedząc że kochasz... Serce miej otwarte — Szepnął ten kto ma serce Bo żyjąc w zapomnieniu Nie pamiętasz jak bardzo nienawidzisz... Dusze zachowaj dla BogaPowiedział Anioł Stróż znienacka Bo wiedział że diabeł czycha i kusi Gdy niewierny czekasz w zakrystii... Zatrzymaj czas — Powiedział nieśmiale przyjaciel Bo gdy tak biegniesz samotnie Nie widzisz piękna w krzyżu który niesiesz...

!43


Victor Hugo napisał, że miłość to jedyna rzecz mogąca zapełnić wieczność. Nieskończoność potrzebuje bowiem bezkresów. Ale czy jest mnie jeszcze na to stać, abym mógł w pełni zaufać miłości? Miłość dla mnie jest pożądaniem czyjegoś serca, czyjejś duszy. Umiem też cierpieć dla uczucia i dlatego cenie wszystko to, co jest z nią związane. Teraz już wiem, że kochać drugą osobę, to znaczy mieć czas dla niej i nie spieszyć się nigdzie, być obecnym w każdym ważnym momencie jej życia. Czy to nie jest przykre? Codziennie mijajmy się z osobą , która wydaje się być najważniejszą. Pomijamy ważne momenty, chcemy dać wolność. Ale jednocześnie mija nas to, co faktycznie istotne. Dzisiaj każdy skupia się na sobie, na swoich marzeniach, spotkaniach, pracy. A gdzie w tym wszystkim miejsce dla drugiej osoby?

La Bruyere powiedział kiedyś, że czas wzmaga przyjaźń, lecz osłabia miłość. Może to i prawda. Ale czy moje zakochanie mogłoby istnieć bez ofiary i zaufania, bez rezygnacji ze szczerego pragnienia posiadania wszystkiego? Juz zrozumiałem bowiem, że nie jestem tylko odpowiedzialny za swoje uczucia, które mam dla innych, ale także za te uczucia i emocje jakie budzę w drugim człowieku. Paradoksalnie czasem jest mi trudniej pojąć moje własne błędy, niż się do nich przyznać. Zwłaszcza gdy przez samolubność zraniłem drugą osobę, na której mi zależało. Zbyt często bowiem pragnąłem być wszystkim dla wszystkich. Czy to nie jest wielka rzecz znaczyć dla kogoś wszystko? Wróć pamięcią do pierwszych prawdziwych miłości. Pamiętasz, jak przysięgaliście sobie być ze razem na zawsze? Pamiętasz, jak buzowały endorfiny, chodziliście na randki, razem wchodziliście na szczyt i boleśnie czasem spadaliście? Wtedy druga osoba była dla Ciebie wszystkim i odwrotnie. A jak jest teraz? Czy razem z wiekiem nie zapomniałeś, co znaczy kochać? Co znaczy oddać siebie najpiękniejszemu uczuciu? Czego w tym momencie się boisz? Sparzyć się? Przecież dobrze wiesz, że to tylko następna lekcja. Pierre Emmanuel napisał w liście do przyjaciółki słowa, które podnoszą mnie na duchu. Gdy wreszcie zaufasz radości, gdy ja ukochasz, przekonasz się, że tańczysz ze wszystkim, co istnieje. !44


Jak bardzo pragnę tak tańczyć! Jedynie miłość rozumie tajemnicę życia: innych obdarować i samemu przy tym stać się bogatym. Ale często bywało tak, że trzymałem miłość zbyt słabo i dlatego uciekła. Bywało tez tak, że za mocno ją ścisnąłem i umierała. Pomyśl przez chwilę znowu o sobie. Popatrz na wszystko na chłodno. Wiesz dlaczego większość relacji się rozpada? Bo ludzi popadają w stagnację. Przestaje im się chcieć, łapią rutynę, są ze sobą, bo tak po prostu jest. Ale nie o to chodzi. Potrzeba codziennie zdobywać siebie na nowo. Bądźcie przyjaciółmi, ale i wrogami. Motywujcie się nawzajem. Dobra relacja to taka , w której czujesz się bezpieczny i masz szansę się rozwinąć.Daj też złapać oddech, staraj się, abyś to Ty był powietrzem. Wciąż uczę się, aby nie trzymać jej zbyt słabo i nie ściskać zbyt mocno. Nadal uczę się, jak ufać tej miłości, do której zostałem powołany. Ostatnio w tęsknocie serca zauważyłem ogromny smutek i żal do życia. Spostrzegłem, że wciąż czegoś się boję. Podobają mi się słowa Oskara Wilde który powiedział, że: Ci którzy kochają w życiu tylko raz to w rzeczywistości istoty puste. To co uchodzi w ich pojęciu za wierność i uczciwość jest albo sila przyzwyczajenia, albo imaginacja. Znam wiele takich osób, które zamykają swoje serca i cierpią samotnie nie wiedząc nawet, że żyją. Dla tych ludzi miłość jest wciąż niepojętą, bo nie potrafią się nią dzielić, nie potrafią jej zaufać. Miłość dla jednych jest jak kamień na drodze, niedoceniony i bez żadnej barwy. Dla innych jest najprzyjemniejszym na świecie zajęciem, staje się grą uczuć. A przecież miłość, która chce się czuć, nie zastąpi nigdy tej, którą się czuje. Miłość bowiem nie istnieje sama, ale w nas, jest ona naszym osobistym dziełem. Ona wtedy jest wielka, kiedy gra nie na jednej, ale na wszystkich strunach serca. Miłość to jest to, co pozostaje gdy już zabrane jest wszystko, nawet nadzieja. Dlatego ufam tej miłości i dla niej będę żył…

Moje rozważania:

!45


!46


XI. Uczucia Zadławiony i zrezygnowany Opuszczam przystanek zniewolenia... Odkrywam to co najważniejsze Zapominam o tym co juz nie ważne... Oddaję Niepewność i ból Tęsknotę i żal Nienawiść i lek Wszystko co mam— I wszystko czego mi brak... Oddaję Nędzę i głód, Litość i zapomnienie Gniew i zazdrość Oddaję niepokój Oddaję grzech Oddaję— To co mogę To na co mnie jeszcze stać... Oddaję siebie...

!47


Wieniawski napisał, że uczucie, to jak kwiat powoju, w ciszy i w ciemni otwiera swój kielich, pijąc nocną rosę. Z brzaskiem słońca zawiera się i skupia, jak gdyby się światła lękało. Różne są uczucia, które często mnie zaskakują. W miłości zawsze pragnąłem, aby mi wierzono, w przyjaźni za: im bardziej się kocha, tym więcej się czyni, gdyż miłość, która nie jest niczym więcej niż uczuciem, nie można nawet nazwać miłością. Kiedyś usłyszałem słowa tak banalne: kocham Cię. Ale od początku nie potrafiłem w nie uwierzyć. Po chwili ta powierzchowna miłość prysła i znów zostałem odrzucony. Teraz wiem ze nie zasługuję na miłość, bo gdybym był jej wart, nie czułbym w sercu tyle żalu i smutku. A Ty jak myślisz? Czy można nie zasługiwać na uczucie? Czy Ty jesteś go godzien? Każdy powinien być kochany, bo to najlepsza lekcja, jak kogoś pokochać. Zobacz jakim jesteś szczęściarzem. Przecież wiesz, że On Cię kocha. A Twoja rodzina, może przyjaciele? Teraz naucz się obdarzać tym uczuciem siebie, a gwarantuję Ci, że wszystko będzie wyglądało inaczej. Opuszczony i pogardzony nie śniłbym o szczęściu w ramionach zakochania. Po latach błądzenia wreszcie zrozumiałem, że wszystko to, co we mnie dobre i szlachetne jest dziełem miłości, nie rozumu. Zrozumialem, że to czego dotknie miłość staje się nieśmiertelne. A jednak to ta nieśmiertelność mnie przeraża. Czy będę godzien, aby dostąpić zbawienia, mimo że wiele razy zgrzeszyłem przeciwko prawdziwej i czystej miłości? Czy moje serce, przecież tak słabe i wrażliwe, wypełnione zostanie tęsknotą Nieba? Tak wiele pytań mam do Boga Miłości, lecz nigdy nie usłyszę odpowiedzi. Jest takie hiszpańskie przysłowie, które mówi: Za wszystko na tym świecie płaci się pieniędzmi. Za miłość zaś, tylko miłością. Pewnie to i prawda, chociaż miłość coraz częściej jest wykorzystywana do zła. Dlaczego tak jest, że wielu oszukuje w miłości? Dlaczego dla wielu nie jest ona prawdziwym i szczerym uczuciem, lecz tylko próbą spełnienia swoich żądzy? Ktoś powiedział mi kiedyś, że: przez łzy niewiele się widzi, a przez serce jeszcze mniej. !48


Nie do końca się z tym zgadzam, jednak gdy rozmyślam o moim życiu, ogarnia mnie to przykre uczucie, że nigdzie naprawdę nie należę. Są uczucia, których nie można oblekać w słowa. Głębokie są tylko uczucia, które się ukrywa. Może zbyt długo ukrywałem swoje uczucia i pragnienia. Milczenie serca, zaprowadziło mnie na bezdroża. Odebrało chęć życia i radość mijających dni. Czy będę mógł podnieść się spod tego krzyża zwątpienia? Czy zaufam miłości jeszcze raz i już do końca? Czy poskromię swoje pożądanie? Czy oddalę od siebie strach i usłyszę wołanie duszy, wołanie wiecznej Miłości?

Moje rozważania:

!49


!50


XII. Samotność Pytasz mnie co dalej? W samotności Błądzisz— Bo nie ufasz juz miłości... Co dalej? Może właśnie miłość Której nie będzie już końca... Może niebo błękitne Przepełnione nadzieją... Bo ta Matką głupich wcale nie jest— Tylko schroniskiem Dla serc spragnionych wiary... Co dalej? Może wreszcie radość serca Które spragnione czeka w zakochaniu... Co dalej? Życie mój drogi przyjacielu Tylko życie — W raju...

!51


Ktoś mądry powiedział kiedyś, że samotność w odpowiedniej ilości leczy, jednak w nadmiernej zabija. Najtrudniej umiera się w samotności, ciemności i ciszy. Często wmawiałem sobie, że bardzo lubię być sam. Że ta droga jest wybrana tylko dla mnie i że ona przyniesie mi spełnienie i miłość. Ale prawda jest taka, że kochałem wiele razy. Za każdym razem ta ziemska miłość skazywała mnie na śmierć. Jest takie słowiańskie przysłowie, które mówi samo za siebie. Kto samotny los wybrał, temu stokroć biada, bo to jest człowiek, który sam siebie okrada. Czy ja wciąż siebie okradam? To prawda, że człowiek mógłby żyć sam przez cale swoje życie. Ale chociaż sam mógłby wykopać swój własny grób, musi mieć kogoś, kto go pochowa. Prawdziwa samotność jednak zaczyna się wtedy, gdy człowiek nie może już dłużej znieść samego siebie. Ale z drugiej strony, to dopiero w samotności, człowiek jest naprawdę sobą. Życie bez ludzi, których się kocha — oto i prawdziwa samotność, powiedział mi pewien przyjaciel. Ale co wtedy gdy my kochamy, a w zamian, nas nie kocha już nikt? Samotność podobno dręczy tych, którzy nie pamiętają o innych. Ale to nie prawda. Samotność wciąż mnie otacza i przenika i chociaż każdego dnia oddaję wszystko, co mam innym, nie zostawiając dla siebie nic, coraz bardziej zanurzam swoje serce w głębię samotności. Jakże często w swoim życiu szedłem do drugiego człowieka, aby odnaleźć samego siebie. Jakże często chciałem zatracić się w tej drugiej bratniej duszy. Ale zła miłość do samego siebie, często sprawiała, ze samotność stawała się dla mnie moim własnym wykreowanym, ale jakże realnym więzieniem. Ta sama samotność była jednak moją jedyną ucieczką, często jedynym ukojeniem. Była...? Ona jest moim przeznaczeniem. Jest moim marzeniem, gdy łzy zatapiają kolejne wyznanie miłości. Może i jestem głupcem, bo wciąż zatracony w miłości szukam jej niewiadomo gdzie i po co. Bo gdybym ją znalazł, cóż mógłbym z nią robić? Wiele razy tak bardzo poraniłem ta miłość i tak bardzo się na niej zawiodłem. Może więc tylko w samotni serca będę mógł jeszcze kochać tak, aby nikogo więcej nie zranić, nawet samego siebie. Może właśnie samotność będzie moją kochanką i ostoją, w drodze do bram nieba... Może... Kto wie? !52


Moje rozważania:

!53


!54


Dziękuję, że przeszedłeś z nami tę drogę. Dziękuję, że dotrwałeś do końca. Mam nadzieję, że pozwoliło Ci to odkryć siebie, a przynajmniej zastanowić się nad swoim życiem. Nie zostawiaj tej publikacji, wracaj do niej , kiedy tylko poczujesz potrzebę. Notuj, zakreślaj, myśl. !55


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.