Oficjalny program reprezentacji Polski do lat 21 na mistrzostwa Europy 2025
Drodzy Kibice!
Z ogromną dumą i radością oddajemy w Państwa ręce oficjalny program reprezentacji Polski do lat 21 na mistrzostwa Europy. To wyjątkowy moment dla całego polskiego futbolu młodzieżowego, bowiem po raz pierwszy w XXI wieku nasza drużyna awansowała na ten turniej bez konieczności rozgrywania baraży. To dowód na dojrzałość, jakość i charakter tego zespołu.
W drodze na EURO 2025 podopieczni trenera Adama Majewskiego pokazali, że potrafią mierzyć się z najlepszymi. Symbolem tej odwagi i sportowej klasy był pamiętny mecz z Niemcami w Łodzi. Wywalczony w niesamowitych okolicznościach remis 3:3 zdecydował o awansie, ale też dał kolejny jasny sygnał, że polski futbol młodzieżowy ma się bardzo dobrze i nie obawia największych wyzwań. Siłą tej drużyny jest połączenie talentu z doświadczeniem. W kadrze na mistrzostwa nie brakuje zawodników, którzy mają już za sobą debiuty w seniorskiej reprezentacji Polski. Ich
obecność to nie tylko wzmocnienie zespołu, ale także inspiracja dla młodszych kolegów – dowód, że z drużyny U-21 droga do piłkarskiego topu jest realna i dostępna dla tych, którzy ciężko pracują i wierzą w swoje możliwości.
Awans na turniej finałowy to efekt wielu miesięcy pracy – nie tylko zawodników i sztabu szkoleniowego, ale także klubów, trenerów, rodzin oraz wszystkich, którzy wspierają rozwój młodych piłkarzy w naszym kraju. W imieniu Polskiego Związku Piłki Nożnej dziękuję wszystkim zaangażowanym w ten sukces. Przed nami wielkie sportowe emocje, a przed tą reprezentacją – szansa na zapisanie nowego, pięknego rozdziału w historii polskiej piłki. Wierzę, że ten zespół ma potencjał, by z dumą reprezentować Polskę na europejskiej scenie i inspirować kolejne pokolenia piłkarzy. Łączy nas piłka!
CEZARY KULESZA
Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej
Wydawca: Polski Związek Piłki Nożnej, ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. 7, 02-366 Warszawa, tel.: 732 122 222, fax: +48 (22) 55 12 240, e-mail: pzpn@pzpn.pl, wsparcie@pzpn.pl; www.pzpn.pl, www.laczynaspilka.pl. Redaktor naczelny: Paweł Drażba. Redakcja: Szymon Tomasik (redaktor prowadzący), Emil Kopański, Rafał Cepko, Norbert Bandurski, Piotr Kuczkowski, Piotr Wiśniewski, Tadeusz Danisz, Piotr Chołdrych, Hubert Bugaj, Jacek Janczewski. Projekt okładki: Tomasz Odrobina. Skład graficzny: Piotr Przychodzeń. Foto: Archiwum PZPN, Łukasz Grochala, Cyfrasport, East News, pixabay.com. Druk: Copy General.
Kadra reprezentacji Polski U-21
Sławomir ABRAMOWICZ 09.06.2004
189/78
Jagiellonia Białystok Bramkarz
Łukasz BEJGER 11.01.2002
190/74
NK Celje Obrońca
Miłosz MATYSIK 26.04.2004
190/78
Aris Limassol Obrońca
Arkadiusz PYRKA 20.09.2002
177/74
Piast Gliwice Obrońca
Kacper TOBIASZ 04.11.2002
191/83
Legia Warszawa Bramkarz
Michał GURGUL 30.01.2006
183/75
Lech Poznań Obrońca
Ariel MOSÓR 19.02.2003
184/84
Raków Częstochowa Obrońca
Bartłomiej SMOLARCZYK 02.07.2003
191/87
Korona Kielce Obrońca
Kacper TRELOWSKI 19.08.2003
193/88
Raków Częstochowa Bramkarz
Filip LUBERECKI 25.04.2005
172/70
Motor Lublin Obrońca
Patryk PEDA 16.04.2002
192/86
S.S. Juve Stabia Obrońca
Mariusz FORNALCZYK 15.01.2003
172/73
Korona Kielce Pomocnik
Jakub KAŁUZIŃSKI
31.10.2002
184/77
Antalyaspor Pomocnik
Antoni KOZUBAL 18.08.2004
177/72
Lech Poznań Pomocnik
Tomasz PIEŃKO 05.01.2004
185/78
Zagłębie Lubin Pomocnik
Wiktor BOGACZ 14.07.2004
193/83
New York Red Bulls Napastnik
Mateusz KOWALCZYK 16.04.2004
181/78
GKS Katowice Pomocnik
Mateusz ŁĘGOWSKI 29.01.2003
181/81
Yverdon-Sport FC Pomocnik
Michał RAKOCZY 30.03.2002
177/74
MKE Ankaragucu Pomocnik
Filip SZYMCZAK 06.05.2002
187/86
GKS Katowice Napastnik
Kacper KOZŁOWSKI 16.10.2003
182/80
Gaziantep FK Pomocnik
Dominik MARCZUK 01.11.2003
177/74
Real Salt Lake Pomocnik
Kajetan SZMYT 29.05.2002
171/73
Zagłębie Lubin Pomocnik
* Kluby w rundzie wiosennej sezonu 2024/2025
Adam Majewski – selekcjoner
Adam Majewski urodził się 24 grudnia 1973 roku. Jako zawodnik pierwsze piłkarskie kroki stawiał w rodzimym Płocku, w barwach Petrochemii (dzisiaj Wisła Płock). W 1995 roku
przeniósł się do Lecha Poznań, w którym występował do 1999 roku (z półroczną przerwą na wypożyczenie do Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski). Największe sukcesy w piłce klubowej osiągnął z Legią Warszawa, z którą zdobył mistrzostwo Polski i Puchar Ligi Pol-
Występował również w greckim Panioniosie GSS, a po powrocie do kraju ponownie w Wiśle Płock, Lechu Poznań i Zawiszy Bydgoszcz. Karierę zakończył w Płocku w 2010 roku z powodu zerwania więzadeł krzyżowych.
Adam Majewski wystąpił również raz w reprezentacji Polski. Zagrał w towarzyskim spotkaniu z Macedonią, 14 lutego 2003 roku. Biało-czerwoni wygrali wówczas 3:0.
Po zakończeniu kariery piłkarskiej najpierw został asystentem trenera w Wiśle Płock, a następnie samodzielnie prowadził drugi zespół w latach 2018-20. W sezonie 2019/20 i 2020/21 był szkoleniowcem Stomilu Olsztyn. W lipcu 2021 roku zadebiutował jako trener Stali Mielec na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce – w PKO BP Ekstraklasie. Zespół z Mielca poprowadził w 62 spotkaniach (59 meczów na szczeblu ligowym i 3 w rozgrywkach Pucharu Polski).
Ze Stali odszedł w marcu 2023 roku. Selekcjonerem reprezentacji Polski do lat 21 został we wrześniu 2023 roku. Przejął zespół po Michale Probierzu po dwóch spotkaniach kwalifikacji do mistrzostw Europy i z sukcesem je dokończył.
Jest absolwentem Szkoły Trenerów Polskiego Związku Piłki Nożnej z najwyższymi możliwymi uprawnieniami szkoleniowymi – uzyskał
Sztab reprezentacji Polski U-21
Adam MAJEWSKI Selekcjoner
Maciej SERAFIŃSKI Trener – asystent selekcjonera
Jędrzej ŁĄGIEWKA Trener analityk Grzegorz STASZEWSKI Trener analityk
Bartosz ŁASKI
Menedżer reprezentacji
Dariusz DALKE Fizjoterapeuta
Karol JAROMINIAK Zastępca
szefa kuchni
Dominik ŁYSAK Kierownik reprezentacji
Radosław KOKOSZKA Fizjoterapeuta
Przemysław KONOPSKI Kierownik techniczny
Damian SKIBA Trener – asystent selekcjonera
Józef MŁYNARCZYK Trener bramkarzy
dr Krzysztof RĘKAWEK Lekarz
Patryk SOBCZYK Fizjoterapeuta
Denis ROCKI Asystent kierownika technicznego
Dariusz FABIANOWICZ Trener przygotowania fizycznego
dr Tomasz SOBOLEWSKI Lekarz
Paweł RYCKIEWICZ Szef kuchni
Szymon TOMASIK Rzecznik prasowy
Adam Majewski: Mam nadzieję, że
spełnimy swoje marzenia
KIEDY STARTOWAŁY
KWALIFIKACJE
DO MISTRZOSTW
EUROPY U-21, ADAM
MAJEWSKI NIE MÓGŁ
PRZYPUSZCZAĆ, ŻE TO WŁAŚNIE ON POPROWADZI W NICH
REPREZENTACJĘ
POLSKI. – TO PRZYGODA
ŻYCIA. SAM AWANS
DO FINAŁÓW JEST
SUKCESEM, TERAZ
CHCEMY POTWIERDZIĆ
SWÓJ POTENCJAŁ
I CIESZYĆ SIĘ GRĄ. MAM NADZIEJĘ, ŻE
OTOCZKA WIELKIEGO
TURNIEJU NIKOGO NIE
SPARALIŻUJE
– MÓWI 51-LETNI
SZKOLENIOWIEC.
Czy w przededniu mistrzostw Europy udzielają się panu jakieś szczególne emocje? Zobaczymy, jak to będzie w dni meczowe, natomiast na dziś nie spodziewam się u siebie jakiejś dużej zmiany. Poza tym jestem trenerem, a ważniejsi są zawodnicy i chodzi o to, żeby to oni zachowali spokój, utrzymali emocje na wodzy i potwierdzili swoje możliwości na boisku przeciwko dobrym rywalom. Tam nie będzie już żadnego przypadku.
A propos zawodników – poza Michałem Gurgulem postawił pan na absolutnie sprawdzonych ludzi. Selekcja na turniej była prosta, jak mawiał kiedyś Jerzy Engel, czy wręcz odwrotnie? Przywiązanie do nazwisk czasami bywa zgubne. Selekcja jest prosta, tylko na końcu najtrudniej jest podjąć decyzję. My podjęliśmy taką, że w większości przypadków powołaliśmy piłkarzy, po których wiemy, czego się spodziewać. Wiadomo, że różnie bywało w eliminacjach i część zawodników na początku grała, później nie grała, potem ich role się zmieniały. Kluczowe było dla nas marcowe zgrupowanie w Turcji, gdzie graliśmy przeciwko Danii i Ukrainie, czyli drużynom, które będą na mistrzostwach. Mogliśmy się sprawdzić i zobaczyć, w jakim miejscu się znajdujemy. Myślę, że wypadliśmy bardzo dobrze, dlatego większość z tych zawodników znalazła się w kadrze na EURO. Jasne, niektórzy po drodze tracili miejsca w swoich drużynach klubowych, ale jest pewne grono zawodników, którzy lepiej prezentują się w reprezentacji niż w klubie. Tam jest większa konkurencja, są starsi i bardziej doświadczeni rywale do gry. Tutaj mamy grupę, która zna się od wielu lat i przy powołaniach braliśmy to pod uwagę. Ostatecznie jedynym debiutantem jest Michał Gurgul, bo nie chcieliśmy robić zbyt wielu zmian na ostatnią chwilę.
To co przekonało pana do Michała? Czy fakt, że ma on największe doświadczenie w turniejach międzypaństwowych, miał jakiekolwiek znaczenie?
Trzeba oddzielić obserwacje zawodników w meczach ligowych od tych międzypaństwowych rozgrywanych w swoim roczniku. Doświadczenie Michała na arenie międzynarodowej, mimo jego młodego wieku, miało duże
znaczenie. Po drugie, to zawodnik lewonożny, a my mamy deficyt takich piłkarzy na jego pozycji. Po trzecie, jest uniwersalny, bo u nas jest rozpatrywany w tym momencie jako lewy środkowy obrońca w trójce stoperów, podczas gdy w klubie gra na czwórkę, a w razie czego może wystąpić też na lewym wahadle. Po czwarte, Michał regularnie grał w drużynie mistrza Polski i udowodnił, że nie było w tym żadnego przypadku. Wiek nie miał tu żadnego znaczenia, liczą się aktualna forma i postawa. Michał zasłużył na to powołanie już wcześniej, ale w listopadzie przebywał na zgrupowaniu seniorskiej reprezentacji, a w marcu uczestniczył w meczach kwalifikacyjnych kadry U-19.
Nie kusiło pana, żeby w celu zwiększenia rywalizacji na zgrupowanie poprzedzające
EURO powołać większą grupę piłkarzy i dopiero po tych kilku treningach podać wąską kadrę na turniej?
Wiem, że są trenerzy, którzy lubią tak robić, ale ja z perspektywy własnego doświadczenia jako zawodnika myślę, że piłkarze czują się bardziej komfortowo, jeżeli wcześniej wiedzą, czego się spodziewać. Ta rywalizacja oczywiście i tak jest, ale postawiliśmy na mniejszą grupę po to, żeby wszyscy czuli się optymalnie pod względem mentalnym. Uważam, że to będzie najważniejsze na tej imprezie. Na Słowacji pojawią się bardzo mocne drużyny, a kluczem do osiągnięcia dobrych wyników będzie głowa. W Woli Chorzelowskiej poza 23 uczestnikami mistrzostw byli z nami Jakub Mądrzyk i Szymon Włodarczyk. Przykro mi, że nie znaleźli się w wąskiej kadrze, ale jako selekcjoner muszę podejmować trudne decyzje.
Do personaliów jeszcze za moment wrócimy, ale na razie zapytamy o nogi. Trudno jest chyba znaleźć wspólny mianownik w przygotowaniach, kiedy ktoś zagrał ponad 30 meczów w sezonie, a ktoś inny nie wystąpił ani razu przez pół roku.
Nawiązujecie do Arkadiusza Pyrki, który przez całą rundę wiosenną nie zagrał w meczu ligowym w Piaście Gliwice. Sprawdziliśmy go na zgrupowaniu w Turcji, wypadł tam bardzo dobrze, a dodatkowo to jest typ piłkarza, który zawsze był dobrze przygotowany motorycznie i o ten aspekt w ogóle się nie obawiałem.
Mamy różnych zawodników – i pełnych energii, i spokojnych, dlatego wszystko trzeba wypośrodkować. Pompowanie balonika i dodatkowe ciśnienie raczej nikomu nie pomaga, tym bardziej że mówimy o piłkarzach, którzy są już w miarę doświadczeni, ale nadal są jeszcze młodzi i się uczą. Nie potrzeba im dodatkowej presji, nie chcemy, żeby ktoś był napięty i potem w konsekwencji podejmował złe decyzje.
Było też kilku zawodników grających mniej, tak jak Miłosz Matysik, który w klubie rywalizuje z bardzo dobrym piłkarzem i zbiera niewiele minut. Natomiast powtórzę po raz kolejny: przez prawie dwa lata wypracowaliśmy powtarzalność, wiemy, czego spodziewać się po poszczególnych zawodnikach. Nie chcieliśmy powołać pięciu, sześciu czy siedmiu nowych piłkarzy po to, żeby uczyć ich naszego sposobu grania od zera. Naszą rolą jest teraz, by ci zawodnicy, którzy grali mniej, wyglądali dobrze. Poradziliśmy sobie w eliminacjach, podczas których zdarzało się często, że połowa naszych zawodników nie grała, poradzimy sobie i teraz.
Dla tej reprezentacji próbką finałów był kwalifikacyjny mecz z Niemcami, przed którym nie uderzał pan w podniosłe tony, a umiejętnie spuszczał ciśnienie. Przed EURO jest podobnie?
Mamy różnych zawodników – i pełnych energii, i spokojnych, dlatego wszystko trzeba wypośrodkować. Pompowanie balonika i dodatkowe ciśnienie raczej nikomu nie pomaga, tym bardziej że mówimy o piłkarzach, którzy są już w miarę doświadczeni, ale nadal są jeszcze młodzi i się uczą. Nie potrzeba im dodatkowej presji, nie chcemy, żeby ktoś był napięty i potem w konsekwencji podejmował złe decyzje. Mówicie o meczu z Niemcami, a ja uważam, że ta drużyna swój charakter pokazała szczególnie w wyjazdowym spotkaniu z Bułgarią, kiedy margines błędu był już bardzo mały. Odwróciliśmy wynik tamtego starcia, potem wysoko pokonaliśmy Kosowo, a potyczka z Niemcami była kwintesencją. Przegrywaliśmy już 1:3, doprowadziliśmy do remisu, a niewiele zabrakło, abyśmy wygrali. To był punkt zwrotny dla chłopaków, którzy uwierzyli, że mogą się podnieść nawet w takich momentach z tak mocnymi rywalami.
Wspominaliśmy o Michale Gurgulu i jego doświadczeniu z mistrzostw Europy i świata U-17, ale takiego przetarcia na wielkim turnieju, jakie ma Kacper Kozłowski, nie ma tutaj nikt inny. To piłkarz uważany za trudnego w prowadzeniu, a jednak pan znalazł do niego instrukcję obsługi. W Polsce bardzo szybko przypina się łatki, o czym w kontekście Kacpra odpowiadałem
już wielokrotnie. Minęło tyle czasu, że on pewnie już sam zapomniał o swoim udziale w seniorskich mistrzostwach Europy. Ma coś do udowodnienia i to po nim widać, ale wbrew temu, co się o nim mówi, nie mamy z nim absolutnie żadnych problemów. Ja tej instrukcji nawet nie musiałem szukać, bo to nie jest wcale taki zły i straszny chłopak. Dogadaliśmy się w pięć minut. Jest bardzo ambitny, tylko jego kariera potoczyła się niefortunnie. Został sprzedany do Brighton, być może za wcześnie, potem musiał zmieniać kluby, zwykle na takie, które większość meczów przegrywały, a jak się przegrywa, to wszystkich wrzuca się do jednego worka. Ja regularnie oglądałem jego mecze, i w Vitesse, i w Gaziantep, i widziałem, że wyglądał w nich dobrze. Poza tym dojrzał jako człowiek, założył rodzinę i w konsekwencji tego wszystkiego stał się ważnym elementem reprezentacji.
Pan w przeciwieństwie do Kacpra na żadnej imprezie tego typu nie był, dlatego jesteśmy ciekawi pana perspektywy jako trenera, ale też jako człowieka – jak pan w ogóle te mistrzostwa Europy postrzega? To na pewno przygoda życia, w ogóle praca w reprezentacji, obojętnie na jakim szczeblu, jest przygodą życia. W piłkę gra się po to, aby zagrać w reprezentacji juniorskiej, młodzieżowej, w pierwszej – to jest spełnienie marzeń i tak samo jest z trenerami. Co do turnieju, to już sam awans jest sukcesem, bo historia pokazuje, że nasza reprezentacja młodzieżowa bardzo rzadko występuje w finałach. Nie będę tu opowiadał, że zdobędziemy złoty medal. Jedziemy na Słowację po to, żeby się sprawdzić, a jednocześnie wierzymy we własne umiejętności. Kilka meczów pokazało już, że potencjał w tej drużynie jest, chcemy to potwierdzić, dobrze się zaprezentować i cieszyć się grą. Mam nadzieję, że otoczka wielkiego turnieju nikogo nie sparaliżuje.
Ale piłka to jednak gole, punkty i wyniki. Nie wierzymy, że nie postawił pan przed drużyną konkretnego celu.
Cel podstawowy jest taki, żeby wyjść z grupy. Bardzo silnej grupy, w której poza nami znajdują się trzy mocne drużyny, bo Gruzja też to
udowodniła. Na poprzednich mistrzostwach dotarła do ćwierćfinału, pokazując nam, że jest to realne. Czy ten cel uda się zrealizować? Zobaczymy, będziemy do tego dążyć i mam nadzieję, że spełnimy swoje marzenia.
Jakie są trzy największe atuty pańskiej reprezentacji, które mogą pomóc w realizacji tego celu?
Na pewno stabilizacja i powtarzalność, bo większość tych zawodników jest w projektach PZPN-u od wielu lat i w tym nie ma przypadku. Grają w reprezentacjach kolejnych kategorii wiekowych, potwierdzając swój potencjał i umiejętności. Druga rzecz to fakt, że ta kadra jest wyrównana. Na każdej pozycji mamy po dwóch zawodników o zbliżonym potencjale, a to na takim turnieju jak EURO bardzo ważne, bo w tydzień zagramy trzy mecze. Przygotowanie motoryczne, mentalne i piłkarskie będzie miało duże znaczenie, ale dzięki wyrównanemu poziomowi zawodników będzie można rotować składem. Jako trzeci atut wskażę atmosferę i charakter. Ci młodzi ludzie musieli sobie uświadomić, że to nie jest tak, że wszystko im się należy i przyjdzie z łatwością. Przegrany mecz z Bułgarią na Stadionie
Śląskim był punktem zwrotnym na drodze do osiągnięcia czegoś. Później wielokrotnie pokazywaliśmy charakter, bo część meczów przegrywaliśmy i potrafiliśmy je odwrócić.
A gdzie pan widzi największe zagrożenia?
Obserwując niedawny finał Ligi Mistrzów, to pierwsze potencjalne zagrożenie, które strzeliło w nim dwa gole i zanotowało asystę, czyli Desire Doue, już nam odpadło, bo jest powołany do pierwszej reprezentacji Francji. Podobnie jak Rayan Cherki, kluczowy gracz Francuzów w kwalifikacjach. Mówię to oczywiście z przymrużeniem oka, natomiast zagrożenia są takie, że na takim turnieju nie ma marginesu błędu. Zmierzymy się z bardzo mocnymi rywalami, dlatego koncentracja musi być na jeszcze wyższym poziomie. Tu jeden gol może zdecydować o wszystkim, dlatego nie możemy sobie pozwolić na jakieś takie momenty dekoncentracji, które dość często zdarzały nam się w eliminacjach, gdzie traciliśmy dużo goli w bardzo prosty sposób, wynikający wyłącznie z braku koncentracji. Tutaj to nie przejdzie.
ROZMAWIALI
SZYMON TOMASIK I RAFAŁ CEPKO
EURO U-21, czyli turniej (przyszłych) gwiazd
PRZERWA
W ROZGRYWKACH
KLUBOWYCH, BRAK
WIELKICH IMPREZ
SENIORSKICH, FORMAT
UWIELBIANY PRZEZ KIBICÓW
I TO, CO NAJWAŻNIEJSZE, CZYLI UDZIAŁ BIAŁOCZERWONYCH. POWODÓW, BY ZAINTERESOWAĆ
SIĘ TEGOROCZNYMI
MISTRZOSTWAMI EUROPY U-21 NIE BRAKUJE.
NA SŁOWACJI W 18 DNI (11-28 CZERWCA)
ODBĘDZIE SIĘ 31 MECZÓW, W TYM CO NAJMNIEJ
TRZY Z UDZIAŁEM
REPREZENTACJI POLSKI, KTÓRA NA TURNIEJ WRACA PO SZEŚCIOLETNIEJ
PRZERWIE. PORA NA
25. EDYCJĘ MISTRZOSTW EUROPY U-21!
Dla reprezentacji Polski turniej finałowy jest zwieńczeniem blisko trzyletniego okresu. Po tym, jak w czerwcu 2022 roku drużyna prowadzona przez Macieja Stolarczyka (górny rocznik 2000) przegrała swoje kwalifikacje, budowę nowego zespołu, opartego o zawodników urodzonych w 2002 roku i później, powierzono Michałowi Probierzowi. Celem był oczywiście awans na kolejne mistrzostwa, a okoliczności do realizacji tego zadania wydawały się wyjątkowo komfortowe – do pierwszych spotkań o punkty biało-czerwoni mieli przystąpić dopiero po roku, bogatsi o osiem sprawdzianów w meczach towarzyskich. Z pierwszych trzech nie wygrali żadnego, ale już w kolejnych pięciu ani razu nie ponieśli porażki.
Młodzież w natarciu
Rezultaty miały jednak drugorzędne znaczenie. Dużo istotniejsze było skonstruowanie kręgosłupa reprezentacji, co – patrząc przez pryzmat listy powołanych na EURO i porównując znajdujące się na niej nazwiska do tych z jesieni 2022 roku – udało się bardzo szybko. Ponad połowa uczestników tegorocznych finałów była obecna w kadrze już 33 miesiące temu, a przecież dopiero z biegiem czasu do ekipy opartej pierwotnie wyłącznie na graczach urodzonych w latach 2002-03 dołączali przedstawiciele roczników 2004 (Sławomir Abramowicz, Wiktor Bogacz, Miłosz Matysik, Mateusz Kowalczyk, Antoni Kozubal, Tomasz Pieńko), 2005 (Filip Luberecki) oraz 2006 (Michał Gurgul). Choć to najmłodsi, to jednocześnie najbardziej doświadczeni na arenie międzypaństwowej zawodnicy naszej młodzieżówki. W 2023 roku wymieniona (poza Bogaczem) piątka z rocznika 2004 uczestniczyła w mistrzostwach Europy do lat 19 na Malcie, a Gurgul docierał do półfinału ME U-17 na Węgrzech i występował w MŚ U-17 w Indonezji. Turniejowym doświadczeniem poza nimi może pochwalić się wyłącznie Kacper Kozłowski, swego czasu najmłodszy debiutant w historii seniorskich ME.
Hierarchia i otwartość
Licznik „Kozła” w kadrze A zatrzymał się na sześciu występach. Trzy ma na koncie Patryk Peda, a po jednym Jakub Kałuziński, Antoni Kozubal, Mateusz Łęgowski i Dominik Marczuk. Do najważniejszej drużyny narodowej powoływani byli ponadto Kacper Tobiasz (na mundial w Katarze w 2022 roku jako czwarty bramkarz), Kacper Trelowski, Mateusz Kowalczyk oraz Michał Gurgul. Łącznie to niemal połowa składu na słowacki turniej. Każdy z wymienionych ma potencjał, by w przyszłości wrócić do seniorskiej kadry, a udany występ na EURO może ich do tego znacząco przybliżyć. Na razie ich drogi przecięły się w budowanej z pieczołowitością młodzieżówce, w której panuje poszanowanie dla pewnej hierarchii (mimo problemów w klubach selekcjoner nie rezygnował z Arkadiusza Pyrki i Michała Rakoczego, a naciskany przez czołowych golkiperów PKO BP Ekstraklasy Kacper Tobiasz wciąż jest kapitanem drużyny), a jednocześnie jest ona otwarta na świeżą krew. O reprezentację ocierali się przez ostatni rok Karol Borys i Jan Faberski (obaj z rocznika 2006), wczesną wiosną dołączył do niej Luberecki, a na mistrzostwach debiutuje Gurgul.
Zalewski dał popis
Zanim siłą reprezentacji Polski U-21 stała się stabilizacja, drużyna ewoluowała, dość szybko zmienił się w niej system taktyczny (z 1-4-3-3 na 1-3-5-2), a tuż po udanym starcie kwalifikacji – wygranych z Kosowem i Estonią we wrześniu 2023 – także selekcjoner. Obejmującego seniorską kadrę Probierza zastąpił Adam Majewski, który w przeciwieństwie do swojego poprzednika z marszu musiał grać o punkty, ale za to na debiutanckim zgrupowaniu miał do dyspozycji niekwestionowaną dziś gwiazdę pierwszej reprezentacji – Nicolę Zalewskiego. Pomocnik Interu Mediolan, a wówczas jeszcze Romy, wystąpił w drugim starciu z Estończykami, strzelił gola, zanotował asystę, a miesiąc później zaczął prezentować taką formę, że do młodzieżówki nie miał już po co wracać.
Błyszczeć będą inni
Brak największych gwiazd w poszczególnych reprezentacjach z przedrostkiem „U” nie jest ani niczym nowym, ani zaskakującym. Trudno w ogóle wyobrazić sobie obecność na tegorocznym EURO U-21 Pedriego, Lamine’a Yamala czy Jude’a Bellinghama. Absencja takich piłkarzy dla selekcjonerów nie stanowi zwykle najmniejszego kłopotu, ponieważ gracze tego formatu są poza ich zasięgiem na długo przed startem kwalifikacji, o samych finałach nie wspominając. Kiedy więc oczami wyobraźni zobaczymy, jak silna mogłaby być nasza kadra z powołanymi przez Michała Probierza na mecze z Mołdawią i Finlandią Zalewskim, Jakubem Kamińskim i Maxim Oyedele, pomyślmy o tym, że nasi grupowi rywale nie skorzystają na Słowacji m.in. z Bradleya Barcoli, Desire Doue i Warrena Zaire’a-Emery’ego (Francja) czy Nuno Mendesa, Joao Nevesa i Rodrigo Mory (Portugalia). Błyszczeć
będą inni, tak jak przed dwoma laty Cole Palmer, Curtis Jones czy Michael Olise, dziś kolejno czołowy strzelec Premier League, ważny zawodnik mistrza Anglii oraz gwiazda Bayernu Monachium.
Potęgi bez tytułów
Mimo że osłabieni brakiem największych gwiazd, jeszcze niedawno grających w finale Ligi Mistrzów, Francuzi i Portugalczycy pozostają faworytami grupy C. To piłkarskie potęgi, choć akurat w kategorii U-21 obie nacje nie mają wcale zbyt wielu wybitnych osiągnięć. „Les Bleus” wygrali EURO raz – w 1988 roku, gdy w ich barwach brylowali Laurent Blanc i Eric Cantona. Największym osiągnięciem Portugalczyków jest finał, do którego docierali trzykrotnie, po raz ostatni przed czterema laty. Gruzini i Polacy nigdy nie przebrnęli etapu ćwierćfinałów. Pod względem liczby tytułów w mistrzostwach Europy U-21 nasza grupa, z jednym zwycięstwem Francuzów, jest najsłabsza. Grupa A ma
łącznie dziesięć triumfów (po pięć Hiszpanii i Włoch), grupa B siedem (po trzy Anglii i Niemiec oraz jeden Czech), a grupa D dwa (oba Holandii). Z drugiej strony to w naszej grupie jest trójka ćwierćfinalistów poprzedniej edycji mistrzostw. W tym roku co najmniej jednemu z nich nie uda się powtórzyć tego osiągnięcia, a podopieczni Adama Majewskiego postarają się o to, aby nie udało się dwóm.
(R)ewolucja w systemie
Dla reprezentacji Polski oznaczałoby to wyrównanie najlepszego wyniku w historii startów w rozgrywanym od 1978 roku EURO U-21. W latach 1982, 1984, 1986, 1992 i 1994 biało-czerwoni przedzierając się przez eliminacje znajdowali się od razu w czołowej ósemce Starego Kontynentu. W tamtych czasach finały miały zupełnie inną formułę, zgodnie z którą ćwierćfinały rozgrywano w ramach dwumeczów. Smak rywalizacji w turnieju Polska poznała dopiero w XXI wieku.
Fazę grupową w młodzieżowych mistrzostwach Europy wprowadzono bowiem dopiero w 2000 roku, kiedy turniej odbywał się na… Słowacji. Kolejnymi ważnymi zmianami były przejście na organizowanie finałów w latach nieparzystych (od 2007 roku) i rozminięcie się w ten sposób z kalendarzem seniorskich imprez oraz poszerzenie grona uczestników z ośmiu do dwunastu drużyn w edycji 2017. Gospodarzem EURO była wówczas Polska, wracająca w ten sposób do finałów po 23 latach przerwy. Mimo gry u siebie drużyna trenera Marcina Dorny z grupy nie wyszła. Podobnie jak przy kolejnym starcie pod wodzą Czesława Michniewicza dwa lata później. Na siedem podejść do ME U-21 nasza reprezentacja ani razu nie przebrnęła w nich pierwszej fazy, pięciokrotnie odpadając w ćwierćfinale i dwukrotnie po fazie grupowej w czasach, gdy w turnieju brał udział tuzin reprezentacji.
12-zespołowy format EURO U-21, w którym po fazie grupowej rozgrywano półfinały, utrzymał się tylko przez dwie edycje. Od 2021 roku w mistrzostwach bierze udział 16 reprezentacji podzielonych na cztery grupy, a po dwie najlepsze wchodzą do ćwierćfinałów. Taki system zwiększył szanse na samą kwalifikację do finałów,
do których biało-czerwoni po raz pierwszy w tym stuleciu dostali się bezpośrednio (nie jako gospodarz, ani nie przez baraże), a po drugie sprawia, że nieco łatwiej jest też o awans do fazy pucharowej.
I taki właśnie będzie pierwszy cel drużynowy naszego występu na Słowacji. RAFAŁ CEPKO
Bytomski drybler w kadrze U-21.
Fornalczyk dojrzewa do wielkiej piłki
POGOŃ SZCZECIN, BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA
ORAZ KORONA KIELCE – KOLEJNE ETAPY MARIUSZA
FORNALCZYKA NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE
W SENIORSKIEJ PIŁCE SĄ ZAPEWNE KIBICOM ZNANE.
OSTATNIE MIESIĄCE, JUŻ W KORONIE, A TAKŻE
W REPREZENTACJI POLSKI DO LAT 21, WYDAJĄ SIĘ BYĆ
DLA SKRZYDŁOWEGO LUB OFENSYWNEGO POMOCNIKA
PRZEŁOMOWE. – BARDZO DOBRZE WKOMPONOWAŁEM SIĘ W DRUŻYNĘ, W KIELCACH RÓWNIEŻ DOJRZAŁEM
– MÓWI POCHODZĄCY Z BYTOMIA ZAWODNIK.
Dzisiaj mało kto chyba pamięta, że Fornalczyk pierwsze piłkarskie kroki stawiał w swoim rodzinnym mieście, w Polonii Bytom. To tam dokonywał pierwszych wyborów i po raz pierwszy znalazł się w seniorskiej szatni. Na pierwszy trening trafił w wieku ośmiu lat. Na stadion Polonii miał zaledwie kilka kilometrów, więc wybór wydawał się oczywisty. – Rodzina chodziła na mecze
Polonii, gdy klub ten grał jeszcze w Ekstraklasie. Teraz oczywiście bliscy również mnie dopingują. Na pierwszy trening zaprowadziła mnie ciocia. Po lekcjach, w domu trochę się pouczyłem i… postanowiłem coś porobić, więc poszedłem na stadion – Fornalczyk wspomina beztroskie chwile, które zakończyły się pierwszą wizytą na wysłużonym stadionie przy ulicy Olimpijskiej.
Chociaż w pierwszej drużynie Polonii Bytom Fornalczyk debiutował już w 2018 roku, u trenera Jacka Trzeciaka, mając zaledwie 15 lat, to szkoleniowcem, który wywarł największy wpływ na młodego zawodnika, był Kamil Rakoczy. Były już trener pierwszej drużyny Polonii prowadził go w juniorach, a z czasem dał większą szansę na grę w „dorosłej” ekipie. W Polonii Fornalczyk najczęściej występował na lewej stronie pomocy. – Dobrze się tam czuję, to nie jest bynajmniej pozycja z przymusu – odpowiadał wówczas pytany
o miejsce na boisku. – Schodzę do środka, umiem wrzucić. Prawa noga jest silniejsza, ale lewa nie służy tylko do wsiadania do tramwaju – uśmiechał się młody zawodnik.
Drybling z czterema rywalami
Sporym wyzwaniem dla obiecującego piłkarza była wejście do „dorosłej” szatni Polonii, gdzie aż roiło się od zawodników doświadczonych i ogranych na wyższym poziomie oraz silnych charakterów. – Starałem się brać przykład od doświadczonych kolegów
z Polonii. Zarówno czerpać na boisku, jak i w szatni. Był tam przecież Marcin Lachowski, był chociażby Patryk Stefański. Koledzy mnie dobrze przyjęli, chociaż początki nie były wcale łatwe – wspominał swego czasu młody zawodnik, który w pierwszej drużynie zaczynał od roli zmiennika. Z czasem jednak zyskiwał w oczach trenerów. – Widzieliśmy jego skok jakościowy zarówno na treningach, jak i w meczach. Zaangażowaniem pokazywał, że zasługuje na swoje szanse – chwali swojego byłego podopiecznego trener Rakoczy.
Dla Fornalczyka przełomowa była jesień sezonu 2019/20. W seniorskiej drużynie
niebiesko-czerwonych z Bytomia zaczął odgrywać coraz ważniejszą rolę, sam coraz mocniej zaczął pracować nad poszczególnymi elementami piłkarskiego abecadła, jak również nad sobą. – Mariusz jest bardzo szybki i dynamiczny, dobrze gra jeden na jednego i ma dobre uderzenie – wymienia jego zalety były trener Polonii Bytom. – W tamtym okresie ważne było, by swoje walory pokazywał w każdym spotkaniu – dodaje. – Na pewno brakowało mu jeszcze takiego doświadczenia. Podejmowanie decyzji nie było jego mocną stroną, czasem przeceniał swoje możliwości, wdawał się w drybling z czterema rywalami, ale czasem i takie
sytuacje potrafił rozstrzygnąć na własną korzyść. To właśnie jednak wynikało chyba z jego młodego wieku – mówi Daniel Sroka, jeden z pierwszych trenerów Mariusza Fornalczyka.
Psuł zabawę kolegom
Jeszcze w 2019 roku Fornalczyk, grając już w pierwszym zespole, „schodził” do drużyny juniorów młodszych Polonii Bytom, gdzie pomagał swojemu rocznikowi. – Potwierdzał swoje umiejętności, gdy przychodził do naszej drużyny. Robił tam wielką różnicę – wspomina trener Sroka, który prowadził Fornalczyka również w trakcie nauki w gimnazjum. – W całym gimnazjum był wybijającym się zawodnikiem. W drugiej klasie poszedł już do rocznika dwa lata starszego, bo po prostu na tyle umiejętności go predysponowały. Czasem nawet koledzy z jego rocznika tego chcieli, bo niechętnie z nim grali. Psuł im zabawę… Mijał ich bowiem czasem na boisku jak tyczki – wspomina trener z czasów gimnazjum.
Trenerzy Polonii Bytom nie ukrywają, że „zejście” Fornalczyka do juniorów młodszych miało także inny cel. – Nad Mariuszem trzeba było wówczas również popracować mentalnie, sprowadzać go czasami na ziemię. To bardzo dobry zawodnik, ale czasem „odpływał”. W meczach z juniorami chwytał pewności, pomagał nam i wracał do pierwszej drużyny. W pełni ten czas wykorzystywał – mówił trener Rakoczy. – Był świadomy swojego charakteru, swoich możliwości sportowych, na boisku czasem bywał nawet bezczelny – dodaje Sroka.
Na początku 2020 roku zyskał także uznanie w oczach trenera Marcina Dorny i został powołany na zgrupowanie reprezentacji Polski U-17. A przypomnijmy, był to wtedy zupełnie nieznany gracz zaledwie trzecioligowej Polonii Bytom. – Jest to dla mnie zaskoczenie. Ciężko pracowałem na ten moment i cieszę się, że wkrótce będę mógł ubrać strój z białym orzełkiem. Bardzo fajna niespodzianka na nowy rok – mówił wówczas Fornalczyk, dla którego było to pierwsze powołanie do młodzieżowej reprezentacji Polski. Wcześniej grał jedynie w kadrze Śląska. – Słyszałem, że trener Marcin Dorna mnie obserwował, widzieliśmy się kilka razy, ale teraz dopiero się
poznamy. Podobnie z całą drużyną. Niektórych graczy kojarzę, jak chociażby Aleksandra Buksę, ale dopiero na zgrupowaniu będę miał okazję się z chłopakami zapoznać – dodawał wychowanek Polonii Bytom.
Marzył o Serie A i Bundeslidze W kontekście gry w młodzieżowej kadrze, Fornalczyk miał wówczas dodatkowy, niebagatelny atut. Doświadczenie w seniorskiej piłce. Od ponad roku grywał z zawodnikami starszymi od siebie nieraz o kilkanaście lat. Pod tym względem mógł być jednym z liderów reprezentacji trenera Dorny. – Coraz mocniej staram się brać na siebie ciężar gry w Polonii, ale to jeszcze nie jest to, co mogę i co potrafię – mówił już w tamtym okresie o swojej roli w pierwszej drużynie trzecioligowej Polonii ówczesny siedemnastolatek. – Chcę się pokazywać z jak najlepszej strony, powalczyć o miejsce w pierwszej jedenastce – dodawał rezolutny nastolatek z rocznika 2003, który stawiał sobie coraz wyżej poprzeczkę.
W Bytomiu szybko się przekonali, że Fornalczyk to talent czystej wody i zbyt długo miejsca w ekipie trzecioligowca nie zagrzeje.
– To na pewno ostatnie miesiące Mariusza w klubie – mówił na początku 2020 roku trener Rakoczy, a sam zawodnik zawsze podkreślał, że jego wymarzone kierunki piłkarskie to Serie A lub też niemiecka Bundesliga. – Oby tylko z pożytkiem dla Polonii i całego naszego futbolu – mówili zgodnie trenerzy, którzy wprowadzali Mariusza do seniorskiej piłki.
Po kolejnych bardzo dobrych miesiącach w barwach Polonii Bytom latem 2020 roku Fornalczyk trafił do Szczecina, chociaż chętnych na usługi tego młodego piłkarza było zdecydowanie więcej. Zainteresowanie utalentowanym graczem wyrażał między innymi Górnik Zabrze. Ostatecznie najlepszą drogę rozwoju przedstawił klub z Pomorza Zachodniego, w którym Fornalczyk zadebiutował już w pierwszej kolejce sezonu 2020/21, w meczu wyjazdowym z Cracovią. Dalszy ciąg jego historii zapewne każdy kibic już zna... TADEUSZ DANISZ
Jakub Kałuziński: Jedziemy na mistrzostwa z pewnością siebie, ale i pokorą
JAKUB KAŁUZIŃSKI OD POCZĄTKU BUDOWY
OBECNEJ REPREZENTACJI POLSKI DO LAT 21
BYŁ JEDNĄ Z JEJ KLUCZOWYCH POSTACI.
– TRENER ADAM MAJEWSKI I CAŁY JEGO SZTAB
WYKONALI BARDZO DOBRĄ ROBOTĘ.
DZIĘKI TEMU MOŻEMY SIĘ CIESZYĆ,
JECHAĆ NA MISTRZOSTWA EUROPY Z ODWAGĄ, Z PEWNOŚCIĄ SIEBIE, ALE TEŻ Z POKORĄ
I BY ZROBIĆ DOBRY WYNIK
– MÓWI POMOCNIK ANTALYASPORU.
Drużyna, która w czerwcu 2025 roku bierze udział w turnieju finałowym mistrzostw Europy, była budowana od września 2022 roku. Jak przez ten czas zmieniliście się jako zespół oraz indywidualnie, jako ludzie i piłkarze? Jeśli chodzi o reprezentację, to na pewno ta drużyna rosła i rozwijaliśmy się na każdej płaszczyźnie. Najpierw za trenera Michała Probierza, teraz za trenera Adama
Majewskiego. Od samego początku, kiedy zaczęliśmy pierwsze zgrupowanie, postawiliśmy sobie za cel, żeby awansować na mistrzostwa. Dużo osób w nas wierzyło, ale też dużo osób w nas nie wierzyło. Było słychać różne opinie, ale koniec końców cel zrealizowaliśmy i awansowaliśmy bezpośrednio, bez baraży. Dużo się w tej reprezentacji od września 2022 roku zmieniło, ale też sporo zostało. Trzon drużyny
pozostał w zasadzie niezmienny. Kluczowe dziś dla niej osoby cały czas w niej były i mogliśmy na tym budować nasz zespół.
Czy reprezentacja Polski jest gotowa do udziału w mistrzostwach Europy? Mentalnie, fizycznie i pod każdym innym względem.
Już w marcu, podczas zgrupowanie w Turcji i po ostatnich meczach towarzyskich
z Danią i Ukrainą mogłem powiedzieć, że naprawdę idzie to w dobrym kierunku. Te spotkania miały nas przygotować stricte pod grupowych rywali i naprawdę wyglądaliśmy jako drużyna bardzo dobrze. Zremisowaliśmy i wygraliśmy z zespołami, które także wystąpią na słowackich boiskach. Te ostatnie miesiące dla zdecydowanej większości z nas były udane. Wszyscy w naszej drużynie, łącznie ze sztabem i zawodnikami, też są zadowoleni z tego, jak ten proces przebiega i z jakim nastawieniem zagramy w tych mistrzostwach.
Co jest największą siłą tej reprezentacji?
Wydaje mi się, że jej kręgosłup, który mamy bardzo silny i który się stabilizował od prawie trzech lat, od 2022 roku. Oczywiście drugim kluczowym czynnikiem jest atmosfera. Znamy się z chłopakami bardzo długo, dobrze czujemy się w swoim towarzystwie, rozumiemy się na boisku, trochę razem przeżyliśmy. Było mnóstwo pięknych chwil, czy to w kwalifikacjach, czy wcześniej, ale nie brakowało też tych trudnych. Mieliśmy słabsze momenty, które jednak nas scaliły, które nas zbudowały jako drużynę. Piłkarsko każdy z nas też nie powinien mieć kompleksów.
Gdzie macie jeszcze rezerwy?
Na każdym polu. Nikt nie jest doskonały i nie ma drużyny, która jest nie do pokonania i perfekcyjna, więc rezerwy są wszędzie. Tak jak ćwiczymy taktykę, różne zachowania na boisku, tak jeszcze bardziej się scalamy jako drużyna i jako osoby. Podkreślę raz jeszcze, że idzie to w bardzo dobrym kierunku i będziemy w 100 procent przygotowani na Europę.
Zmiana trenera to dla każdej drużyny ważny moment. Doszło do niej także w reprezentacji Polski do lat 21, gdy po dwóch meczach kwalifikacyjnych Michała Probierza zastąpił Adam Majewski. Jak to wpłynęło na wasz zespół?
Najważniejsze w tym wszystkim było, że płynnie przeszliśmy od trenera Probierza do trenera Majewskiego. Zmiana była
szybka, ale też płynna. Zrozumieliśmy, jakie inne nawyki musimy wdrożyć w zespół u trenera Majewskiego. Trener Probierz też nas bardzo dobrze przygotował i scalił tę drużynę. Trzeba mu oddać, że od samego początku mieliśmy zespół, który był budowany na atmosferze, na dobrych treningach i sparingach. Dwa zwycięstwa na początku kwalifikacji dały nam świetną pozycję przed pozostałymi meczami. I jeden, i drugi trener zrobili bardzo dobrą robotę. Od obu czerpaliśmy bardzo dużo.
Czym kupił was selekcjoner Adam Majewski?
Trener ma bardzo duży spokój i próbuje w nas go zaszczepić. Chce, żebyśmy byli spokojni i mieli w sobie pokorę, niezależnie
czy wygrywamy, czy przegrywamy, ale głównie właśnie w tych dobrych momentach. Jeden dobry czy wygrany mecz nie powoduje, że jesteśmy już najlepszym zespołem. Mamy twardo stąpać po ziemi. Ale też z drugiej strony trener dał nam bardzo dużo pewności siebie. Wierzyliśmy razem ze sztabem, z trenerem Majewskim i zawodnikami, że cel, który sobie postawiliśmy, spokojnie osiągniemy i koniec końców się udało. Nie mam wątpliwości, że duża w tym zasługa trenera Adama i całego jego sztabu. Wykonał bardzo dobrą robotę. Dzięki temu możemy się cieszyć i jechać na mistrzostwa Europy z odwagą, z pewnością siebie, ale też z pokorą i by zrobić dobry wynik.
Gruzja – Portugalia (18:00, Trenczyn) Francja – POLSKA (18:00, Żylina)
18 czerwca (środa)
GRUPA B
Słowenia – Czechy (21:00, Dunajska Streda)
Anglia – Niemcy (21:00, Nitra)
GRUPA D
Dania – Finlandia (18:00, Koszyce) Holandia – Ukraina (18:00, Preszów)
GRUPA A
Słowacja
Hiszpania
Włochy
Rumania
GRUPA B
Czechy
Anglia
Niemcy
Słowenia
GRUPA C
Portugalia
Francja
Polska
Gruzja
Ćwierćfinały
21 czerwca (sobota)
C1 – D2 (18:00, Żylina)
A1 – B2 (21:00, Trnawa)
22 czerwca (niedziela)
B1 – A2 (18:00 lub 21:00, Dunajska Streda)
D1 – C2 (18:00 lub 21:00, Preszów)
GRUPA D
Finlandia
Holandia
Ukraina
Dania
25 czerwca (środa)
A1/B2 – C1/D2 (18:00 lub 21:00, Bratysława)
B1/A2 – D1/C2 (18:00 lub 21:00, Koszyce)
Półfinały FINAŁ
28 czerwca (sobota)
21:00, Bratysława
Nasi rywale – Gruzja
Rozochoceni i zawsze groźni
CHOĆ REPREZENTACJA GRUZJI JAKO OSTATNIA AWANSOWAŁA
DO MŁODZIEŻOWYCH MISTRZOSTW EUROPY, MECZ Z NIĄ
BĘDZIE KLUCZOWYM DLA POLAKÓW. – TO NAPRAWDĘ DOBRA
DRUŻYNA – PRZYZNAJE TOMASZ PIEŃKO, REPREZENTANT
POLSKI DO LAT 21 ORAZ ZAWODNIK ZAGŁĘBIA LUBIN.
Gruzini wywalczyli sobie prawo gry w turnieju rozgrywanym na Słowacji po ekscytującym dwumeczu barażowym. W grupie musieli uznać wyższość Holendrów, ale wyprzedzili Szwedów, Macedończyków, Mołdawian oraz Gibraltarczyków. W barażach los skojarzył Gruzję z kadrą Chorwacji. W Tbilisi gospodarze zwyciężyli 1:0, a w rewanżu dwukrotnie odrabiali stratę jednego gola. Remis w 90. minucie dawał im awans do turnieju, jednak w doliczonym czasie gry Marin Šotiček zdobył bramkę na 3:2 dla Chorwatów. W dogrywce gospodarze mieli sporą przewagę, mecz zakończyli z 28 strzałami wobec tylko dziewięciu Gruzinów, ale goście dotrwali do serii rzutów karnych, którą wygrali 7:6 i po raz pierwszy w historii awansowali do mistrzostw Europy U-21. Nie będzie to jednak debiut Gruzji na tej imprezie. Przed dwoma laty zagrała w turnieju, którego była współgospodarzem (razem z Rumunią), dlatego nie musiała przedzierać się przez kwalifikacje. W 2023 roku Gruzini doskonale wykorzystali atut własnego boiska i rozpoczęli młodzieżowe mistrzostwa Europy od sensacyjnego zwycięstwa nad Portugalią. – Podziękowania dla kibiców, bo stworzyli wspaniałą atmosferę i dodali nam mnóstwo sił. Z nimi jesteśmy mocniejsi – stwierdził wówczas Ramaz Swanadze, który do dziś prowadzi kadrę U-21 Gruzji.
Selekcjoner Gruzinów zwracał tym samym uwagę na fakt, że mecz z poziomu trybun obejrzało aż 24 tysiące widzów. Choć wtedy wydawało się, że jest to fenomenalna frekwencja, to okazało się… najsłabszą ze wszystkich meczów Gruzji podczas turnieju. Bilety na kolejne spotkanie fazy grupowej kupiło już 42 tysiące widzów. Gospodarze zremisowali z Belgią 2:2 i do awansu wystarczał im remis w ostatnim spotkaniu z Holandią. Na stadionie w Tbilisi mecz ten obejrzały 43 tysiące osób. Tak ogromne wsparcie pomogło gospodarzom w zremisowaniu z faworytami 1:1, co dało Gruzji pierwsze miejsce w grupie. Jednocześnie był to frekwencyjny rekord w historii mistrzostw Europy U-21. – Po losowaniu nikt w nas nie wierzył, a my wygraliśmy najtrudniejszą grupę i jesteśmy w ćwierćfinale – cieszył się po spotkaniu Zuriko Dawitaszwili. UEFA mniej więcej w tym samym czasie ogłosiła, że kolejne spotkanie Gruzinów zostało przeniesione na inny, większy stadion niż pier-
wotnie zakładano. Okazało się to dobrym ruchem, bo w ćwierćfinale gospodarze znów pobili frekwencyjny rekord. Mecz z Izraelem obejrzało aż 44 338 widzów. Tym razem nie było euforii, a ogromne rozczarowanie, bo gospodarze przez 120 minut nie strzelili gola, a następnie przegrali w serii rzutów karnych. Siłą reprezentacji Gruzji przed dwoma laty było doświadczenie. Trener Swanadze na młodzieżowe mistrzostwa Europy powołał bowiem zawodników występujących już w seniorskiej kadrze. Aż 11 z 23 reprezentantów Gruzji miało już za sobą debiut w seniorskim zespole, a dwóch następnych dostąpiło tego zaszczytu w kolejnych miesiącach. Na dodatek mówimy przecież o złotym pokoleniu gruzińskiej piłki, które po raz pierwszy w historii awansowało do wielkiego turnieju i ze świetnej strony pokazało się na EURO 2024. Do Niemiec pojechało zresztą sześciu zawodników, którzy rok wcześniej zagrali w młodzieżowych mistrzostwach Europy.
Czy tym razem selekcjoner reprezentacji Gruzji do lat 21 będzie mógł liczyć na taki komfort? W bieżącym roku Ramaz Swanadze powoływał tylko trzech graczy mających za sobą doświadczenia w seniorskiej kadrze: Gabriela Siguę, Sabę Chwadagianiego oraz znanego polskim kibicom z krótkiego pobytu w Rakowie Częstochowa Lukę Gagnidze. Teoretycznie uprawnieni do gry, a więc urodzeni po 31 grudnia 2001 roku są także Saba Gogliczidze, Irakli Azarowi, Saba Sazonow oraz Luka Lacabidze i oni również tym razem nie wezmą udziału w meczach seniorskiej kadry, która rozegra dwa mało znaczące sparingi, a pojadą na Słowację, by wesprzeć reprezentację młodzieżową. Szczególnie dużym wzmocnieniem dla zespołu U-21 jest Irakli Azarowi. Lewy obrońca Szachtara Donieck w pierwszej reprezentacji Gruzji rozegrał już 19 spotkań.
Po ostatnich mistrzostwach Europy U-21 i pierwszym w historii przebrnięciu przez kwalifikacje do kolejnego turnieju Gruzini są bardzo rozochoceni i, jak pokazała przeszłość, bardzo niebezpieczni. Choć byli losowani z ostatniego koszyka, to z pewnością nie będą łatwym przeciwnikiem dla Polaków, z którymi zmierzą się w pierwszej kolejce fazy grupowej.
NORBERT BANDURSKI
Nasi rywale – Portugalia
Pod znakiem stabilizacji
i wielkich talentów
MŁODZIEŻOWA REPREZENTACJA PORTUGALII MOŻE SŁUŻYĆ
ZA PRZYKŁAD STABILIZACJI, BO PRZECIEŻ OD 15 LAT
PROWADZI JĄ TEN SAM TRENER – RUI JORGE, KTÓREGO STARSI
KIBICE Z PEWNOŚCIĄ PAMIĘTAJĄ Z BOISKA, GDY GRAŁ M.IN.
W SPORTINGU CP I REPREZENTOWAŁ DRUŻYNĘ NARODOWĄ
W TRZECH WIELKICH IMPREZACH. SWOJE OSIĄGNIĘCIE
PRZEBIŁ W ROLI SELEKCJONERA ZESPOŁU U-21 – NAJBLIŻSZE EURO BĘDZIE JEGO PIĄTYM NA TYM STANOWISKU.
Jorge miał udaną karierę piłkarską. Z FC
Porto pięciokrotnie zdobywał tytuł najlepszej drużyny w kraju. Dwa takie sukcesy osiągnął ze Sportingiem. W jego kolekcji są także trzy Puchary Portugalii oraz liczne Superpuchary. Dobrze wie, jak smakuje finał dużego formatu – w barwach Sportingu dotarł do decydującego spotkania ówczesnego Pucharu UEFA, ale przeciwko Spartakowi Moskwa nie zagrał. Chociaż występował na pozycji lewego obrońcy, to zdarzało mu się strzelać gole. Co prawda niezbyt często, ale zer w tej rubryce przy kolejnych klubach nie ma zbyt wielu (tylko w Belenenses nie trafił ani razu do siatki). Zdobył nawet bramkę w drużynie narodowej (z Andorą). Co więcej, w starciu z tym samym rywalem, zaliczył jedną z kilku asyst w trakcie reprezentacyjnej przygody. Asystował także w spotkaniu z Estonią, przy bramce Rui Costy. W towarzyskim meczu z Boliwią zanotował nawet dwa ostatnie podania przy golach. Barw narodowych bronił od 1994 do 2004 roku, będąc członkiem ekipy, która dotarła do półfinału EURO 2000.
Trener grał przeciwko Polsce
Jorge mógł zapaść w pamięci polskich piłkarzy przy okazji mundialu 2002. Wprawdzie Portugalia odpadła tam już w fazie grupowej, za to obecny selekcjoner kadry do lat 21 dostał szansę we wszystkich meczach. Wtedy z powodzeniem odpierał ataki Jacka Krzynówka, Macieja Żurawskiego i innych polskich uczestników meczu, przegranego przez biało-czerwonych 0:4.
Ponad 50-letni dziś trener grał w finale młodzieżowego EURO w 1994 roku, kiedy to Portugalia okazała się gorsza od Włochów. Dwa lata później z ekipą olimpijską zajął 4. miejsce na igrzyskach w Atlancie. Jorge wszedł na boisko w 56. minucie starcia o brązowy medal z Brazylią. To był popis „Canarinhos”, którzy wygrali 5:0 – wynik otworzył Ronaldo, chwilę przed swoim transferem do Barcelony.
Rui Jorge w zawodzie pracuje od 2006 roku. Zaczynał przygodę z ławką trenerską z CF Os Belenenses (drużyna młodzieżowa). Przez moment prowadził pierwszy zespół, by w 2010 roku wstąpić w struk-
tury portugalskiej federacji
i pracować dla dobra piłki młodzieżowej w swojej ojczyźnie. Dwa razy był blisko wygrania EURO – w 2015 roku Portugalia przegrała finał ze Szwecją (3:4), sześć lat później lepsi okazali się Niemcy (0:1).
Ofensywna siła
W obecnej kadrze Portugalczyków nie brakuje talentów z najwyższej półki. Fabio Silva, wyceniany przez Transfermarkt na 20 milionów euro, bardzo dobrze radził sobie w sezonie 2024/25 w UD Las Palmas. Strzelił 10 goli w La Liga, dołożył do tego trzy asysty. Jednego z goli wbił Barcelonie. Talent strzelecki Silvy najmocniej widać na przykładzie reprezentacji. Dla portugalskiej młodzieżówki zdobył 15 bramek 28 spotkaniach. To on był królem pola karnego w eliminacjach, ośmiokrotnie trafiając do siatki.
Partnerem Silvy w ataku drużyny narodowej jest często występujący na co dzień w VfL Wolfsburg Tiago Tomas (sześć goli w zakończonym sezonie Bundesligi). Na środku ataku trener Jorge korzysta także z Henrique Araujo z FC Arouca. Wysoko w hierarchii wartości (wyceny według Transfermarkt) stoi w portugalskiej kadrze Mateus Fernandes – środkowy pomocnik, klubowy kolega Jana Bednarka z FC Southampton. Ów młodzian dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo Portugalii ze Sportingiem. A w sezonie 2024/25 zdobywał bramki w Premier League przeciwko Liverpoolowi oraz Tottenhamowi. Za jednego z liderów tej drużyny uchodzi Eduoardo Quaresma. To nazwisko najwyraźniej jest skazane na sukces w Portugalii. Od strony matki łączy go bowiem pokrewieństwo z Ricardo Quaresmą. Nie może więc dziwić niezwykła piłkarska inteligencja Eduardo.
Innym przedstawicielem ligi angielskiej w portugalskim zespole jest zawodnik Wolverhampton Wanderers Rodrigo Gomes. W poprzednim sezonie bardzo dobrze spisywał się w GD Estoril Praia (siedem goli, siedem asyst).
PIOTR WIŚNIEWSKI
Nasi rywale –
Francja
Młodzież z dużym doświadczeniem
W GRONIE FINALISTÓW EURO U-21 REPREZENTACJA FRANCJI
POSIADA DRUGI CO DO WYCENY RYNKOWEJ SKŁAD.
ALE W KWALIFIKACJACH WCALE TEJ WARTOŚCI
NIE BYŁO WIDAĆ, GDYŻ MŁODZI „LES BLEUS” ZAJĘLI
2. MIEJSCE, USTĘPUJĄC SŁOWENII. Z DRUGIEJ STRONY
W ICH SZEREGACH WYSTĘPUJE BRAMKOSTRZELNY
ARNAUD KALIMUENDO, TRZECI NAJSKUTECZNIEJSZY ZAWODNIK ZAKOŃCZONEGO SEZONU LIGUE 1.
Kalimuendo w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy strzelił cztery gole, ale swoją prawdziwą wartość pokazał w lidze francuskiej, gdzie był bardzo regularny. Do siatki trafił 17 razy, zaliczając przy tym jeden hat-trick. Dało mu to miejsce na podium wśród najlepszych strzelców. Lepsi od niego byli Mason Greenwood (21) oraz Ousmane Dembele (21). Już samo to świadczy o dużej jakości. Gdy dodamy do tego fakt, że Kalimuendo piłkarsko wychował się w PSG, w którego to strukturach – najpierw młodzieżowych, potem w seniorach – spędził dekadę, z przerwami na wypożyczenie do RC Lens, daje nam to obraz napastnika dużego formatu. W ekipie z Paryża co prawda nie zaistniał na poważnie, za to w Lens uwolnił swój potencjał strzelecki. 21 goli oraz sześć asyst w 65 spotkaniach można uznać za wynik lepiej niż przyzwoity. Przez jeden sezon grał w zespole razem z Przemysławem Frankowskim. Potem przeniósł się do Stade Rennais FC i stał się z czasem czołowym strzelcem Ligue
1. Ze względu na styl gry, we Francji porównuje się go do Kyliana Mbappe, z którym występował w przeszłości. To, że ma talent, w klubie, w którym się wychował, wiedziano od dawna. W 2020 roku odebrał nagrodę „Titi d'Or” dla najlepszego piłkarza z akademii PSG.
Triumfator Ligi Europy
Mimo wszystkich swoich zalet, Kalimuendo nie jest nawet najwyżej ocenianym piłkarzem reprezentacji według Transfermarkt. Trzeba przyznać, że w ataku kadry francuskiej do lat 21 konkurentów ma również z najwyższej półki. Hugo Ekitike (wart 55 milionów euro) robił furorę w Bundeslidze – w barwach Eintrachtu Frankfurt strzelił 15 goli i zaliczył osiem asyst. Z kolei Thierno Barry, który w eliminacjach nie zagrał ani jednego meczu, zdobył 11 bramek w La Liga. Przeciwko CD Leganes strzelił hat-tricka. Barry (14 milionów) w zestawieniu wartości rynkowej co prawda ustępuje Kalimunedo (20), ale dla porównania Mathys Tel – inny z graczy przedniej formacji reprezentacji Francji – znacznie ich przewyższa
(40). To oczywiście należy traktować z przymrużeniem oka, bo prawdziwym wyznacznikiem piłkarza
są liczby w postaci goli i asyst, a tych Tel miał – odpowiednio – dwa i jedną w Tottenhamie. Dzięki wygranej „Kogutów” w finale z Manchesterem Utd, ten 20-latek może pochwalić się triumfem w Lidze Europy. Lecz to nic wobec dwóch tytułów mistrza Niemiec jako piłkarz Bayernu Monachium. Tel ma jeszcze w kolekcji mistrzostwo Europy do lat 17 z reprezentacją Francji.
Dużą siłą trener Francuzów Gerard Baticle dysponuje na skrzydłach. Loum Tchaouna z Lazio Rzym trzy lata temu został królem strzelców EURO U-19. 16 spotkań w Premier League w barwach Tottenhamu rozegrał w sezonie 2024/25 Wilson Odobert, który dobre występy zaliczał także w Lidze Europy. Aż 15 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej zgromadził w sezonie 2024/25 ligi francuskiej Dilane Bakwa.
Kreatywność i swoboda
Mający kongijskie korzenie Bakwa to dziś czołowy zawodnik RC Strasbourg. Już w wieku 17 lat zadebiutował w Ligue 1 w barwach Girondins Bordeaux. Po spadku tej drużyny do niższej ligi stał się wiodącą postacią zespołu. Jego atutem jest lewonożność, co w połączeniu kreatywnością, dryblingiem i niezwykłą swobodą tworzenia sytuacji, przekłada się na bardzo dobre liczby. W ekipie ze Strasburga w 66 meczach na poziomie ligi francuskiej zaliczył 11 trafień i 18 asyst. Nad spójnością szatni i odpowiednim zarządzaniem zawodnikami nieszablonowymi, często wyłamującymi się z ram taktycznych, czuwa we francuskiej młodzieżówce wspomniany wcześniej Baticle. To były napastnik, w którego piłkarskim życiorysie są m.in. AJ Auxerre, RC Strasbourg czy FC Metz. W tym drugim zespole grał u boku Franka Leboeufa. W roli trenera zaczynał w juniorach Auxerre, w późniejszych latach prowadził Angers SCO. Od sierpnia 2024 jest selekcjonerem Francji do lat 21. PIOTR WIŚNIEWSKI
Areny mistrzostw E uropy U-21
Národný futbalový štadión
Bratysława
Pojemność: 22 500
Obiekt ten jest domem Slovana Bratysława i służy jako jeden z głównych stadionów słowackiej reprezentacji piłkarskiej. Został oficjalnie otwarty 3 marca 2019 roku meczem Slovan Bratysława – Spartak Trnawa. Został zbudowany na miejscu starego stadionu Tehelné pole, który został zburzony. Bratysławska arena piłkarska należy do kategorii UEFA 4.
Štadión Antona Malatinského
Trnawa
Pojemność: 18 100
Domowy stadion Spartaka Trnawa, na którym odbywają się również mecze seniorskiej reprezentacji Słowacji. Obiekt przeszedł całkowitą renowację w 2015 roku. Po przebudowie był największym stadionem na Słowacji, obecnie jest drugim co do wielkości. Nazwa pochodzi od nazwiska słynnego byłego zawodnika i trenera Spartaka, Antona Malatinsky'ego. W 2022 roku obiekt gościł słowacką reprezentację U-19 podczas mistrzostw Europy w tej kategorii wiekowej.
DAC Arena
Dunajska Streda
Štadión pod Zoborom
Nitra
Pojemność: 7246
Stadion jest domem dla FC Nitra (4. liga) i AC Nitra (8. liga). Odbywały się na nim mecze międzynarodowe reprezentacji U-21. Po przebudowie obiekt został ponownie otwarty w 2018 roku. Od 2023 roku występuje tu również drużyna futbolu amerykańskiego Nitra Knights.
Pojemność: 12 525
Stadion na Žitným Ostrovie jest domem drużyny Fortuna Liga DAC Dunajská Streda. Stadion przeszedł całkowitą renowację i został oficjalnie otwarty w 2019 roku spotkaniem pomiędzy DAC a Slovanem Bratysława. Pierwszy mecz na usytuowanym tu stadionie rozegrano pomiędzy drużyną gospodarzy Dunajská Streda a Budapesztem w 1954 roku. Obecnie kompleks ten ma kategorię UEFA 4.
Materiały graficzne są własnością UEFA oraz Słowackiej Federacji Piłkarskiej.
Štadión na Sihoti
Trenczyn
Štadión pod Dubňom
Żylina
Pojemność: 11 200
Na co dzień gra tu MŠK Žilina. Pierwotny stadion w Żylinie zaczęto budować w latach 40. XX wieku, a ostatnia renowacja miała miejsce w 2011 roku. Podczas gdy stadiony w Bratysławie i Trnawie przechodziły przebudowę, słowacka reprezentacja piłkarska rozegrała tutaj dziesięć meczów eliminacyjnych, w tym wszystkie pięć meczów kwalifikacji do ME 2016. Polska w fazie grupowej zagra tu z Gruzją 11 czerwca o godzinie 21:00 i z Francją 17 czerwca o godzinie 18:00.
Pojemność: 6366
Swoje mecze domowe na tym stadionie rozgrywa AS Trenčín. Obiekt przeszedł gruntowną renowację w latach 2016-21. Od 2021 roku rozgrywane są tu mecze towarzyskie. Nowy stadion ma obecnie trzy trybuny: główną i jedną za każdą bramką. Polska zagra tu 14 czerwca o godzinie 21:00 z Portugalią.
Košická futbalová arena
Koszyce
Futbal Tatran Aréna
Preszów
Pojemność: 6448
Stadion został ukończony niedługo przed rozpoczęciem mistrzostw Europy i będzie domem 1. FC Tatran Prešov. Powstał na fundamentach najstarszego słowackiego stadionu. W piłkę nożną gra się tutaj od początku XX wieku. Gospodarze, Tatran, grali również w różnych europejskich rozgrywkach, takich jak Puchar Intertoto czy Puchar UEFA.
Pojemność: 12 658
Nowo wybudowany stadion jest domem drużyny FC Košice. Ukończony wiosną 2024 roku, łącznie z trybunami bocznymi, spełnia obecnie standardy kategorii 4 UEFA. Podczas rund kwalifikacyjnych europejskich pucharów sezonu 2024/25 ukraiński Krywbas Krzywy Róg grał tu z Viktorią Pilzno i Realem Betis. We wrześniu 2024 roku pierwsza reprezentacja Słowacji powróciła do Koszyc po 26 latach, pokonując Azerbejdżan 2:0.
Materiały graficzne są własnością UEFA oraz Słowackiej Federacji Piłkarskiej.
Kiedy szansa spotyka przygotowanie.
EURO U-21 okazją dla Damiana Sylwestrzaka
JEDNYM Z JEDENASTU SĘDZIÓW GŁÓWNYCH, KTÓRZY POPROWADZĄ MECZE MŁODZIEŻOWYCH MISTRZOSTW
EUROPY, BĘDZIE DAMIAN SYLWESTRZAK. MIMO ŻE POLAK JEST NAJMŁODSZY W TYM GRONIE, TO W BIEŻĄCYM
SEZONIE ZEBRAŁ CAŁKIEM SPORO MIĘDZYNARODOWEGO DOŚWIADCZENIA, A TURNIEJ NA SŁOWACJI MOŻE BYĆ
DLA NIEGO TRAMPOLINĄ DO PROWADZENIA KOLEJNYCH PRESTIŻOWYCH ZAWODÓW.
Założyłem, że trafię do PKO BP Ekstraklasy mając 32 lata. Jestem dumny, że udało mi się to zrealizować wcześniej.
UEFA na turniej o mistrzostwo Europy do lat 21 zdecydowała się wysłać zespół sędziowski o dość niskiej średniej wieku. Mimo tego 33-letni Polak jeszcze ją zaniża, bo jako jedyny arbiter główny powołany na turniej urodził się w 1992 roku. Damian Sylwestrzak zdążył już chyba jednak przywyknąć do tego, że często jest jednym z najmłodszych i tych, którzy najszybciej wywalczają awanse. Dość powiedzieć, że kurs sędziowski zaliczył w 2011 roku, a już pięć lat później prowadził mecze Betclic 3. Ligi. Jednym ze starszych kolegów, którzy pomagali mu się rozwijać, był Kornel Paszkiewicz, obecnie sędzia VAR na poziomie PKO BP Ekstraklasy i arbiter główny meczów Betclic 1. Ligi oraz Betclic 2. Ligi. – Kiedy poznałem Damiana, był moim asystentem, potem sędzią technicznym. To, co go zawsze wyróżniało, to ambicja i pokora. Wyciągał wnioski z każdego meczu i brał do siebie wszystkie uwagi – podkreśla Kornel Paszkiewicz. – Znamy się, odkąd był naprawdę młodziutkim sędzią, ale od początku sprawiał wrażenie bardzo dojrzałego jak na swój wiek. Przekuł to na jakościową, fajną pracę i krok po kroku stawał się coraz lepszy – dodaje. Damian Sylwestrzak kroki te stawiał na tyle szybko, że już na początku sezonu 2018/19 zadebiutował w Betclic 2. Lidze. Od tego momentu z kolei nie minęło dziesięć kolejnych meczów, a już miał za sobą debiut na drugim poziomie rozgrywkowym. Tam też długo nie zabawił, bo kolejny sezon zakończył już premierowym spotkaniem poprowadzonym w PKO BP Ekstraklasie. Przeskoku z Klasy C dokonał w zaledwie 10 lat. Skąd tak szybkie awanse u sędziego z Wrocławia? – Już na poziomach Klasy B i Klasy A zwracał na siebie uwagę ambicją i zaangażowaniem. Wiadomo, aby być dobrym sędzią, trzeba wiedzieć jak się ustawiać, biegać, gwizdać, dobrze zdawać egzaminy… Gdybym miał wybrać jedną cechę, poza tymi podstawowymi, która wyróżnia Damiana, to jego podejście. On wyciąga wnioski tu i teraz, ale jednocześnie projektuje swoją przyszłość. Od zawsze rozwijał się na poziomie, na którym był, a jednocześnie wiedział, jakie będą oczekiwania wobec niego na następnych etapach i już się do nich przygotowywał. Kiedy dowiedział się, jakie będą wymagania dotyczące tkanki tłuszczowej w kolejnym sezonie, on już pracował nad osiągnięciem tego poziomu. Potrafił przy-
gotowywać się do testów sprawnościowych, które czekały go za dwa-trzy lata – tłumaczy Kornel Paszkiewicz. Jako że jest trenerem języka angielskiego, to zwrócił też uwagę na fakt, że Damian Sylwestrzak już lata temu zainwestował w naukę tego języka, dzięki czemu dziś swobodnie mówi po angielsku, co jest niezbędne u sędziego międzynarodowego. Plakietkę sędziego FIFA Damian Sylwestrzak otrzymał jeszcze przed ukończeniem 30. roku życia, a więc też wyjątkowo szybko, bo po zaledwie kilkunastu miesiącach regularnego prowadzenia meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Znacznie wyprzedził więc plan, który sam przed laty sobie nakreślił, kiedy małżonka zapytała go o sens jeżdżenia po amatorskich ligach i prowadzenia tam meczów. – Siedzieliśmy wtedy w aucie. Chuchnąłem na szybę i wypisałem palcem lata, a obok ligi, w których będę wtedy sędziował. W tym planie założyłem, że trafię do PKO BP Ekstraklasy mając 32 lata. Jestem dumny, że udało mi się to zrealizować wcześniej – wspominał na łamach „Gazety Wrocławskiej”.
Będący z wykształcenia ekonomistą sędzia już wcześniej miał za sobą debiut w europejskich pucharach, ale „tylko” jako arbiter techniczny w zespole Daniela Stefańskiego. Od końcówki 2021 roku może sędziować międzynarodowe mecze samodzielnie i zdołał już zebrać całkiem sporo doświadczenia. Prowadził do tej pory spotkania Ligi Narodów, europejskich pucharów, Młodzieżowej Ligi Mistrzów, ale także ligowe i pucharowe spotkania w Grecji, Japonii i Cyprze. Ma już za sobą także pierwsze doświadczenia z dużego turnieju, bo był jednym z arbitrów mistrzostw Europy U-17, które przed dwoma laty odbyły się na Węgrzech. – To efekt podejścia Damiana i tego, że zawsze rozumiał, iż sukces przychodzi, kiedy szansa spotyka się z przygotowaniem – komplementuje kolegę Kornel Paszkiewicz. Damian Sylwestrzak na Słowacji meczów biało-czerwonych nie może poprowadzić, ale jednocześnie zwiększa szansę na polskiego przedstawiciela w finale mistrzostw Europy U-21. Choć jest najmłodszy w gronie arbitrów głównych turnieju, to zdążył już udowodnić, że w niczym mu to nie przeszkadza. NORBERT BANDURSKI
Słowacja od kuchni i nie tylko
KRAJ, KTÓREGO WIĘKSZĄ CZĘŚĆ STANOWIĄ GÓRY, KOCHA NIE TYLKO FUTBOL. MA
PIĘKNĄ KULTURĘ, WSPANIAŁY
FOLKLOR, ZABYTKI, KULINARNE SPECJAŁY I PRZYRODĘ,
KTÓRA SPRAWIA, ŻE MOŻNA
SIĘ NIM ZAUROCZYĆ. PRZY
OKAZJI ODBYWAJĄCEGO SIĘ NA SŁOWACJI PIŁKARSKIEGO
TURNIEJU ZAPRASZAMY
NA WYCIECZKĘ PO KRAJU, Z KTÓRYM DZIELIMY PONAD
PÓŁ TYSIĄCA KILOMETRÓW WSPÓLNEJ GRANICY.
Z czym kojarzy nam się Słowacja? Zapewne przede wszystkim z górami i termalnymi basenami, bo na szlakach i w licznych aquaparkach niezależnie od pory roku spotkać można sporo polskich turystów. Część z nich odkrywa też niesamowite słowackie zamki czy jaskinie albo ogląda mecze… hokeja na lodzie. Słowacja to także kraj muzycznych festiwali, a jedną z najbardziej znanych imprez są „Janosikowe Dni”. No właśnie, Janosik…
Więcej niż Janosik
Juraj Janosik był Słowakiem, urodził się we wsi Trechnova, zaledwie 23 km od stadionu w Żylinie, gdzie Polacy zagrają z Gruzją i Francją. Wbrew panującej nad Wisłą opinii, którą zbudował znany serial, Janosik nie miał ani polskiego pochodzenia, ani też tak imponującego życiorysu. Dla Słowaków także jest jednak postacią kultową, a festiwal jego imienia cieszy się międzynarodowym uznaniem.
Słowacja to jednak znacznie więcej niż tylko góry, wodne atrakcje czy Janosik na turystycznych gadżetach. To kraj dający możliwość ob-
cowania z pięknem przyrody, która zachwyca na wiele sposobów. Kraj, w którym, można zwiedzać zabytki, uprawiać wszelkie formy aktywnej turystyki albo… po prostu odpoczywać. Do tego Słowacja kusi wspaniałą kuchnią, kulturą czy sporym zapleczem noclegowym. Kto wybierze się na tegoroczne mistrzostwa, z pewnością nie będzie się nudzić.
Miejsce bitwy od podstaw
Teren dzisiejszej Słowacji w prehistorii zamieszkiwały plemiona celtyckie, później germańskie, a pod Trenczyn, gdzie zmierzymy się 14 czerwca z Portugalią, w II wieku dotarły nawet rzymskie legiony. Górująca nad miastem twierdza kusi turystów między innymi „studnią miłości”, według legendy wydrążoną w skale przez kochanka, któremu obiecano ukochaną, jeśli dokopie się do wody przez zamkowe skały. Historia tego zamku ma także polskie wątki, przez krótki czas wchodził on bowiem w skład państwa Bolesława Chrobrego, a córką jednego z późniejszych właścicieli zamku była żona króla Zygmunta Starego – Barbara. FOT. PIXABAY.COM
Także Żylina, czyli pierwszy na Słowacji plac boju Polaków, ma swój zamek, który zdecydowanie warto zobaczyć. Na wysokiej na 103 metry skale, nad przełomem rzeki Wag, wznosi się imponująca twierdza, której bramy stoją dziś otworem przed turystami. Najsłynniejsze słowackie zamki to jednak efektowny Zamek Orawski i Zamek Spiski. Ten drugi jest jednym z największych tego typu kompleksów zamkowych w naszej części Europy i zajmuje obszar blisko 25 ha. Miłośnicy historii pomiędzy meczami będą musieli wybierać, co zobaczyć i nie spóźnić się na pierwszy gwizdek.
Raj (nie tylko) dla aktywnych
Słowacja to wymarzone miejsce dla miłośników przyrody i aktywnej turystyki. Do raju można tu trafić nawet dosłownie, bo „Slovensky Raj” to jedna z najbardziej urokliwych i zarazem najczęściej odwiedzanych atrakcji tego kraju. Pośród gór i lasów wytyczono tu zarówno szlaki piesze jak i rowerowe, o zróżnicowanej skali trudności. Kto chciałby zmierzyć się z wyższymi górami, także znajdzie na terenie Słowacji przepiękne miejsca, choćby w Tatrach. Na tych, którzy
lubią podziwiać góry bez większego wysiłku, czekają tu kolejki linowe, jak kolej na Łomnicę, drugi po Gerlachu, najwyższy tatrzański szczyt. Wrażenia mogą być znakomite, choć ta przyjemność nie należy do najtańszych. Miłośnicy chodzenia, biegania, wspinaczki czy jazdy rowerem po górach znajdą tu znakomicie przygotowane trasy i schroniska. Zimą Słowacja zamienia się w krainę nart i snowboardu, która przyciąga wielu amatorów zimowego szaleństwa także z Polski. Miejsca takie jak Chopok czy Jasna tętnią wtedy życiem, a nasz ojczysty język spotkać można tu na każdym kroku.
Nasi sąsiedzi korzystają z darów natury na różne sposoby, często łącząc przyjemne z pożytecznym. Na terenie Słowacji można wybierać spośród aquaparków, które z termalnych basenów rozrosły się do wodnych parków rozrywki. Prócz zdrowotnych kąpieli, turystów kuszą też liczne zjeżdżalnie, baseny sportowe i szereg wodnych atrakcji nie tylko dla dzieci. Do najpopularniejszych należą aquaparki w Tatrzańskiej Łomnicy, Besenovej czy Liptowskim Mikułaszu, oddalone około godziny jazdy samochodem zarówno od Żyliny, jak i od polskiej granicy.
Czego warto spróbować?
W kraju, który liczy niespełna 5,5 miliona mieszkańców, tylko dwa miasta – Bratysławę i Koszyce zamieszkuje powyżej 100 tys. osób. To słowackie miasteczka i wsie oddają więc w znacznej mierze ducha tego kraju. Życie potrafi płynąć tu jakby spokojniej niż w aglomeracjach, skupia się na lokalnych sprawach, ale też tradycjach, bo choćby liczba amatorskich ludowych zespołów pieśni i tańca jest imponująca.
Podobnie jak kulinarne specjały i smakołyki, na które przepisy przekazywane są tu z pokolenia na pokolenie. Dla polskich kubków smakowych ciekawostką mogą być np. bryndzove haluski, czyli małe kluski podawane z bryndzą (owczym serem) w towarzystwie skwarek lub słoniny. Warte spróbowania mogą być także
najpopularniejsze słowackie zupy: typowa dla górskich regionów, przygotowywana na kiszonej kapuście, wędzonce i leśnych grzybach kwaśnica lub zupa czosnkowa, którą podaje się na terenie całego kraju. Słowacka kuchnia na przestrzeni dziejów ulegała też silnym wpływom węgierskim, stąd jednym z popisowych dań tego kraju jest gulasz segedyński, który swoją nazwę wywodzi od węgierskiego miasta Szeged. W lokalnej wersji to oparte na wołowinie danie nie jest tak paprykowe jak jego madziarski odpowiednik, za to łączy w sobie sporą liczbę innych warzyw, często przyprawionych między innymi kminkiem i majerankiem. Słowacy mają do zaproponowania także pyszne desery, na które podaje się tu najczęściej ciasta wykonane w oparciu o mak, orzechy czy miód.
FOT. PIXABAY.COM
Słowacja nie jest bogatym krajem, a średnia zarobków jest tu niższa niż w Polsce. Wybierając się na wycieczkę warto pamiętać, że nasi sąsiedzi należą do strefy euro i właśnie tą walutą będziemy posługiwać się przy wszystkich płatnościach. Podróżując samochodem trzeba brać pod uwagę także obowiązek zakupu winiety przy poruszaniu się po autostradach i części dróg ekspresowych. Do Żyliny i Trenczyna, gdzie w fazie grupowej zagra nasza reprezentacja, z przejść granicznych w Chochołowie lub Cieszynie, dojedziemy w ciągu dwóch godzin. Jeśli pomysł na słowacką wyprawę łączącą piłkarskie emocje i wsparcie reprezentacji z atrakcjami tego kraju, brzmi kusząco, nie ma co się dłużej zastanawiać. Warto.
PIOTR CHOŁDRYCH
PRZYDATNE ZWROTY PO SŁOWACKU: dzień dobry – dobre rano / dobry deň dziękuję – dakujem
proszę – prosim i tak Polska wygra – a tak vyhrá Polsko
Pamiętny rok 1974. Jak Polacy dotarli do półfinału młodzieżowych
mistrzostw
Europy?
W HISTORII POLSKIEGO FUTBOLU
NASZA KADRA NARODOWA TYLKO RAZ DOTARŁA
DO PÓŁFINAŁU MŁODZIEŻOWYCH MISTRZOSTW EUROPY.
STAŁO SIĘ TO NA PRZESTRZENI… TRZECH LAT,
A OSTATNI AKCENT MIAŁ MIEJSCE W BARDZO PAMIĘTNYM
DLA NASZEGO FUTBOLU CZASIE.
Rok 1974 kibicom nad
Wisłą kojarzy się przede wszystkim z trzecim miejscem zajętym przez pierwszą reprezentację podczas mundialu
w Niemczech. Zanim jednak Kazimierz Górski doprowadził zespół do tego niebagatelnego sukcesu, Grzegorz Lato i kilku innych członków tej
legendarnej drużyny miało już na koncie inne osiągnięcie – 3. miesce młodzieżowych mistrzostw Europy, wywalczone niespełna miesiąc wcześniej.
W tamtych latach nie istniał znany nam dziś format mistrzostw z turniejem finałowym. Przede wszystkim o tytuł walczyli zawodnicy w kategorii
U-23, a droga do medalu trwała dwa lata. Rywalizacja rozpoczęła się w 1972 roku od fazy grupowej. Wydawało się, że biało-czerwoni nie mieli za wiele
szczęścia, trafiając już w pierwszej fazie na Danię i Republikę Federalną Niemiec. Jak się okazało, nie była to dla nich trudna przeszkoda.
Faza grupowa? Żaden problem!
To nie był przypadkowy zespół. W jego szeregach występowali tacy zawodnicy jak Mirosław Bulzacki, Lesław Ćmikiewicz, Zdzisław Kapka, Marek Kusto, Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach, Antoni Szymanowski, Henryk Wieczorek czy Władysław Żmuda, którzy już niebawem mieli zostać częścią trzeciej drużyny globu w mistrzostwach świata. Nic więc dziwnego, że w dużej części mający już za sobą debiuty w pierwszej reprezentacji zawodnicy radzili sobie z przeciwnikami, nawet tej klasy co Dania i RFN. Biało-czerwoni rozbili dwukrotnie Danię (2:0, 4:1), a także wygrali i zremisowali z RFN (3:2, 0:0). Bez porażki na koncie wygrali rywalizację w grupie i zapewnili sobie awans do ćwierćfinału. Tam los skojarzył ich z Bułgarią. Nasza kadra pod wodzą Andrzeja Strejlaua poradziła sobie i z tym zadaniem. W pierwszym meczu padł bezbramkowy remis, natomiast w rewanżu Polacy ograli Bułgarów 2:1 i znaleźli się w gronie czterech najlepszych zespołów Europy do lat 23!
przygoda przed półfinałem Zanim jednak naszym reprezentantom przyszło się mierzyć z Niemiecką Republiką Demokratyczną, czekała ich nietypowa eskapada. Biało-czerwoni udali się, w roli pierwszej reprezentacji, na Haiti, by zagrać dwa towarzyskie spotkania z tamtejszą kadrą. Dzięki temu wielu zawodników miało okazję dopisać do swojego konta pierwszy mecz w zespole A. Wśród nich był między innymi Marek Kusto, który w późniejszych latach trzykrotnie reprezentował Polskę w mistrzostwach świata. Był to też moment, gdy nasi kadrowicze zderzyli się z nieco inną rzeczywistością niż ta panująca wówczas w kraju. Biało-czerwoni przegrali 1:2 oraz wygrali 3:1, po czym mogli podjąć kolejne przygotowania do półfinału mistrzostw. W meczach z NRD nasi piłkarze walczyli o bardzo wysoką stawkę. Po raz trzeci w historii polskich reprezentacji juniorskich i młodzieżowych mieli mierzyć się w walce o awans do wielkiego finału turnieju o mistrzostwo Europy. W pierwszym meczu w roli gościa podopieczni Andrzeja Strejlaua zremisowali bezbramkowo z zachodnimi sąsiadami. W rewanżu padł remis 2:2 i to NRD miało zmierzyć się z Węgrami w wielkim finale. Polakom został tylko niedosyt, którego nie osłodziło trzecie miejsce, zajęte wspólnie z ZSRR.
Jak potoczyły się losy półfinalistów?
Drużyna Andrzeja Strejlaua składała się w większości z zawodników, którzy mieli już na koncie debiut w dorosłej reprezentacji Polski. Wielu z nich nieco ponad miesiąc po
półfinałowym starciu z NRD stanowiło o sile zespołu Kazimierza Górskiego na mundialu w RFN. Najlepiej zaprezentował się Grzegorz Lato. Błyskotliwy napastnik zakończył mistrzostwa świata z tytułem króla strzelców, będąc
REPREZENTACJA POLSKI U-23 NA MŁODZIEŻOWYCH
MISTRZOSTWACH EUROPY 1974
Jan Białas (Szombierki Bytom, 1A)
Edward Bielewicz (Hutnik Kraków)
Mirosław Bulzacki (Łódzki KS, 23A)
Lesław Ćmikiewicz (Legia Warszawa, 57A)
Andrzej Drozdowski (Łódzki KS, 7A)
Piotr Drzewiecki (Ruch Chorzów, 3A)
Andrzej Garlej (Wisła Kraków)
Zygmunt Garłowski (Śląsk Wrocław, 3A)
Zdzisław Kapka (Wisła Kraków, 14A/1)
Witold Karaś (Stal Mielec, 2A)
Jerzy Kasalik (Łódzki KS, 3A/1)
Karol Kot (Odra Opole)
Jerzy Kraska (Gwardia Warszawa, 13A)
Marek Kusto (Wisła Kraków, 19A/3)
Józef Kwiatkowski (Śląsk Wrocław, 7A/1)
Grzegorz Lato (Stal Mielec, 100A/45)
Piotr Mowlik (Legia Warszawa, 21A)
Roman Ogaza (Szombierki Bytom, 21A/6)
Tadeusz Pawłowski (Zagłębie Wałbrzych, 5A)
Stanisław Sobczyński (ROW Rybnik, 6A)
Andrzej Szarmach (Górnik Zabrze, 61A/32)
Antoni Szymanowski (Wisła Kraków, 82A/1)
Henryk Wieczorek (ROW Rybnik, Górnik Zabrze, 17A/2)
Jerzy Wyrobek (Ruch Chorzów, 15A/1)
Władysław Żmuda (Gwardia Warszawa, 91A/2)
Trener: ANDRZEJ STREJLAU. Jeden z najbardziej znanych polskich trenerów piłkarskich. Były selekcjoner reprezentacji Polski oraz szkoleniowiec między innymi Legii Warszawa (zdobywca Pucharu Polski) i AE Larisa. Asystent Kazimierza Górskiego podczas finałów MŚ 1974 oraz IO 1976.
jednym z głównych architektów największego w tamtym czasie sukcesu w polskim futbolu. Napastnikiem światowej klasy stał się również Andrzej Szarmach, który później świetnymi występami w AJ Auxerre budował polską markę we Francji. Wielką karierę reprezentacyjną zrobili także Antoni Szymanowski i Władysław Żmuda. Ten drugi wziął udział w aż czterech turniejach finałowych mistrzostw świata! W kadrze na dłużej zagościli również Mirosław Bulzacki, Lesław Ćmikiewicz, Zdzisław Kapka, Jerzy Kraska, Piotr Mowlik i Jerzy Wyrobek. Sześciu z medalistów nie ma już niestety pośród nas. Los przedwcześnie odebrał życie Janowi Białasowi. Podczas powrotu z meczu reprezentacji olimpijskiej z USA samochód wiozący naszych zawodników wjechał w nieoświetloną furmankę. Białas po tygodniu od feralnego zdarzenia zmarł w szpitalu. W 2006 roku odszedł Roman Ogaza, który przez wiele lat mieszkał we Francji. Rok później opuścił nas Zygmunt Garłowski. Mieszkający w Australii piłkarz doznał wylewu i nie udało się go uratować. W wyniku podobnego zdarzenia zmarł także Jerzy Wyrobek. W 2020 roku zmarł Edward Bielewicz, natomiast w marcu 2022 roku odszedł Piotr Drzewiecki. EMIL KOPAŃSKI
Krok od historii. Dwie minuty do Tokio
POLACY PO RAZ OSTATNI ZAGRALI
W TURNIEJU FINAŁOWYM MISTRZOSTW
EUROPY U-21 W 2019 ROKU. SKAZYWANI
NA POŻARCIE, DO OSTATNICH CHWIL
WALCZYLI O AWANS DO PÓŁFINAŁU.
POKONALI BELGIĘ I WŁOCHY, PISZĄC PIĘKNĄ HISTORIĘ.
I CHOĆ OSTATECZNIE NIE ZNALEŹLI SIĘ W CZWÓRCE
NAJLEPSZYCH ZESPOŁÓW STAREGO KONTYNENTU, ZAPADLI W PAMIĘĆ KIBICOM.
To historia pełna niesamowitych zwrotów akcji. Po mistrzostwach Europy w 2017 roku, rozgrywanych na polskich boiskach, funkcję selekcjonera kadry narodowej do lat 21 z rąk Marcina Dorny przejął Czesław Michniewicz. W kwalifikacjach los skojarzył biało-czerwonych z Danią, Gruzją, Finlandią, Litwą i Wyspami Owczymi. W pierwszym meczu – wyjazdowej potyczce z Gruzją – wszystko poszło po myśli polskiej ekipy. Dwa gole Dawida Kownackiego i jeden Bartosza Kapustki zapewniły Polakom zwycięstwo 3:0. Październikowe spotkania przyniosły remis z Finlandią (3:3) i planowy triumf nad Litwą (2:0). Zupełną niespodzianką był natomiast mecz na Wyspach Owczych.
Zamiast łatwego zwycięstwa, spotkanie zakończyło się… remisem 2:2, uratowanym w doliczonym czasie gry. Takie rozstrzygnięcie nie napawało wielkim optymizmem przed starciem z faworytem grupy, reprezentacją Danii. W Gdyni, zaledwie cztery dni po potknięciu w Torshavn, biało-czerwoni zagrali jednak koncert. Wygrali 3:1, co pozwoliło kibicom znów uwierzyć w to, że awans jest jak najbardziej realny.
W marcu podopieczni trenera Michniewicza wygrali z Litwą 1:0 i do rewanżu z Wyspami Owczymi przystępowali z dużą pewnością.
I znów doszło do wielkiej, przykrej niespodzianki – Polacy długo przegrywali 0:1, by ostatecznie ponownie tylko zremisować. Humory poprawiło zwycięstwo w Finlandii i wyjazdowy remis z Danią. Przed
ostatnią serią zmagań w kwalifikacjach stało się jednak jasne, że o bezpośredni awans będzie bardzo trudno. Dania musiałaby bowiem stracić punkty z Farerami, ale kolejnej niespodzianki nie było. Mimo zwycięstwa nad Gruzją (3:0) Polacy trafili do baraży, gdzie los skojarzył ich z Portugalią.
Powiedzieć, że biało-czerwoni nie byli faworytem tego dwumeczu, to jakby nie powiedzieć nic. Drużyna Rui Jorge’a, mająca w składzie takie wschodzące gwiazdy jak Joao Felix, Diogo Jota czy Rafael Leao jawiła się jako rywal nie do pokonania. Nastroje pogłębiła domowa porażka w Zabrzu, po golu Joty. Rewanż zaplanowano na 20 listopada 2018 roku, a tego samego dnia seniorska kadra rozgrywała mecz Ligi Narodów UEFA w Guimaraes. O tym, że nikt nie wierzył w młodzieżówkę świadczyć może fakt, że do Chaves nie dotarł… żaden z polskich dziennikarzy. Wszyscy udali się obejrzeć mecz seniorskiej kadry. To, co wydarzyło się podczas spotkania rewanżowego, trudno racjonalnie wytłumaczyć. Biało-czerwoni w osiem minut zdobyli dwie bramki, a nieco ponad kwadrans później posłali rywala na deski, strzelając trzeciego gola. I choć na początku drugiej połowy Diogo Jota pokonał Kamila Grabarę, na nic więcej zdruzgotanych Portugalczyków nie było już stać. Polacy wygrali 3:1 i zapewnili sobie udział we włoskich mistrzostwach!
KADRA POLSKI NA MISTRZOSTWA EUROPY U-21 2019
Bramkarze: Kamil Grabara, Mateusz Lis, Tomasz Loska. Obrońcy: Paweł Bochniewicz, Karol Fila, Robert Gumny, Dominik Jończy, Kamil Pestka, Mateusz Wieteska.
Pomocnicy: Krystian Bielik, Patryk Dziczek, Filip Jagiełło, Kamil Jóźwiak, Konrad Michalak, Jakub Piotrowski, Przemysław Płacheta, Mateusz Wdowiak, Sebastian Szymański, Szymon Żurkowski. Napastnicy: Adam Buksa, Dawid Kownacki, Karol Świderski, Paweł Tomczyk. Sztab szkoleniowy: Czesław Michniewicz – trener, Mirosław Kalita – II trener, Kamil Potrykus – asystent trenera, Tomasz Muchiński – trener bramkarzy, Grzegorz Witt – trener przygotowania motorycznego, Karol Bortnik – analityk przygotowania motorycznego, Bartosz Łaski – administrator, Stanisław Baczyński – kierownik drużyny, Maciej Wieczorek – kit manager, Mariusz Pietrzak – lekarz, Marek Gaduła, Maciej Łopatka, Tomasz Majchrzyk – fizjoterapeuci, Emil Kopański – rzecznik prasowy, Robert Musiałek – technical filming, Artur Dzierzbicki – szef kuchni, Krzysztof Paluszek, Miłosz Stępiński, Piotr Urban – współpracownicy.
Podczas losowania grup finałowych, które odbyło się w fabryce Lamborghini pod Bolonią, los skierował biało-czerwonych do grupy śmierci. Trudno bowiem inaczej nazwać rywalizację z Włochami, Hiszpanią oraz Belgią. Jako pierwsi na drodze biało-czerwonych stanęli Belgowie, ze swoim gwiazdorem, Dodim Lukebakio, na czele. – To jest wielki tydzień i wielka szansa, na którą pracowaliśmy. Nie możemy wypuścić jej z ręki. Porwiemy tłumy, porwiemy siebie nawzajem. Stać nas na to. To jest dla nas nagroda za dwa lata ciężkiej harówki – mówił do swoich zawodników Czesław Michniewicz. I choć to nasi rywale wyszli na prowadzenie, za sprawą Aarona Iseki, to trzy kolejne bramki stały się udziałem Polaków. Szymon Żurkowski, Krystian Bielik i Sebastian Szymański znaleźli drogę do siatki, a Belgów było stać jeszcze tylko na trafienie kontaktowe. Polacy świetnie rozpoczęli turniej, a bohaterem okazał się Żurkowski – autor gola i kapitalnej asysty przy golu numer trzy. W szatni popłynęły dźwięki piosenki Andrzeja Cierniewskiego
„Tu jest twoje miejsce”, podkreślającej przywiązanie wszystkich zawodników i członków sztabu do tej reprezentacji. Tego samego dnia Włosi ograli Hiszpanów 3:1 i stało się jasne, że drugie spotkanie może być kluczowe dla dalszych losów biało-czerwonych w turnieju. – To będzie następny finał. Na tym się koncentrujemy – powiedział selekcjoner kadry.
Zadanie stojące przed podopiecznymi trenera Michniewicza było niezmiernie trudne. Ponad 25 tysięcy kibiców na stadionie w Bolonii przyszło oglądać, jak ich ulubieńcy, „Squadra Azzurra”, zapewniają sobie awans do półfinału mistrzostw. – Na tym stadionie rozegra się historia – przewidywał szkoleniowiec biało-czerwonych. Faworytem była oczywiście naszpikowana gwiazdami pokroju Federico Chiesy, Lorenzo Pellegriniego, Nicolo Zaniolo czy Manuela Locatelliego drużyna gospodarzy, ale Polacy niejednokrotnie już pokazywali, jak wielkie mają serce do gry i swego rodzaju boiskową bezczelność. Tak było też tym razem. Biało-
-czerwoni przetrwali sunące ataki Włochów, a kilka minut przed przerwą przesunięty nieco wyżej Krystian Bielik popisał się świetnym strzałem lewą nogą i pokonał Alexa Mereta. Włosi co prawda wyrównali, ale VAR wskazał pozycję spaloną.
– Zachowajmy spokój. Teraz łatwo się podpalić, będą nas prowokować, szczypać. Tak grają. Ale musimy być konsekwentni – mówił w przerwie kapitan zespołu Dawid Kownacki. Polacy nie dali się wyprowadzić z równowagi. Choć Włosi zawzięcie atakowali, byli bardzo nieskuteczni, a co więcej, świetnie w bramce spisywał się Grabara. – Wygraliśmy, bo byliśmy lepsi. Koniec dywagacji – mówił golkiper polskiej kadry. Biało-czerwoni po dwóch meczach mieli na koncie sześć punktów! Byli też o… dwie minuty od zakwalifikowania się do półfinału. Do 89. minuty w meczu Belgów z Hiszpanami utrzymywał się bowiem remis, dający Polakom awans. Niestety, do siatki trafił Pablo Fornals, dając swojej ekipie zwycięstwo 2:1. O wszystkim musiała więc decydować ostatnia seria gier.
A w niej na Polaków czekali już Hiszpanie. Remis dawał Polakom awans niezależnie
od wydarzeń w drugim spotkaniu grupy, mogła go dać także minimalna porażka. – Gramy o awans na igrzyska. Od sukcesu dzieli nas jeden dobry mecz – mówił Michniewicz. – Mogę powiedzieć, że szczerze wam zazdroszczę. Będę was mocno wspierał –dodawał obecny we Włoszech Kapustka, którego z udziału w turnieju wyeliminowała kontuzja. Niestety, w Bolonii Hiszpania była nie do zatrzymania. Polacy przegrali 0:5 i z sześcioma punktami na koncie, wskutek niekorzystnego bilansu bramkowego i wygranej Włochów z Belgią, zajęli dopiero trzecie miejsce w grupie, które oznaczało koniec marzeń o półfinale i igrzyskach olimpijskich w Tokio. – Dzisiaj się smucimy, ale patrząc z perspektywy kilku lat będziemy dumni z tego, w jakim miejscu byliśmy. Jestem dumny, że mogłem z wami pracować – powiedział po końcowym gwizdku Czesław Michniewicz. Życzył swoim podopiecznym awansu do seniorskiej reprezentacji Polski i w wielu przypadkach tak się rzeczywiście stało. EMIL KOPAŃSKI
16 czerwca 2019, Reggio Emilia
Polska – Belgia 3:2 (1:1)
Bramki: Szymon Żurkowski 26, Krystian Bielik 52, Sebastian Szymański 79 – Aaron Leya Isaka 16, Dion Cools 84.
Polska: 1. Kamil Grabara – 21. Karol Fila, 4. Mateusz Wieteska, 6. Krystian Bielik, 3. Kamil Pestka – 23. Konrad Michalak (89, 17. Kamil Jóźwiak), 19. Filip Jagiełło (88, 5. Paweł Bochniewicz), 16. Patryk Dziczek, 7. Szymon Żurkowski, 10. Sebastian Szymański – 9. Dawid Kownacki.
Belgia: 1. Nordin Jackers – 2. Dion Cools, 4. Wout Faes, 22. Elias Cobbaut, 5. Casper De Norre (80, 19. Francis Amuzu) – 7. Isaac Mbenza (90, 17. Alexis Saelemaekers), 23. Orel Mangala, 8. Bryan Heynen, 11. Dodi Lukebakio – 9. Aaron Leya Isaka (63, 16. Yari Verschaeren), 10. Siebe Schrijvers.
ÓSMY W HISTORII I TRZECI W XXI WIEKU WYSTĘP NASZEJ
DRUŻYNY W TURNIEJU, KTÓRY JEST IDEALNĄ OKAZJĄ
DLA MŁODYCH ZAWODNIKÓW DO ZAPREZENTOWANIA
SWOICH UMIEJĘTNOŚCI I ZDOBYCIA DOŚWIADCZENIA,
KTÓRE W PRZYSZŁOŚCI MOŻE ZAOWOCOWAĆ
NIE TYLKO W KLUBACH, ALE PRZEDE WSZYSTKIM
W PIERWSZEJ REPREZENTACJI.
O tym, że „naturalna” droga do seniorskiej rywalizacji na poziomie międzynarodowym wiedzie przez drużyny młodzieżowe, nikogo nie trzeba przekonywać. Oczywiście zdarzają się sytuacje, w których młody zawodnik szybciej „awansuje” do kadry A. Jednak biorąc pod uwagę optymalne warunki do rozwoju i odpowiednie przygotowanie młodych piłkarzy do rywalizacji na najwyższym poziomie, udział w młodzieżowym EURO, jest doświadczeniem nie do przecenienia. Przy okazji udziału ekipy Adama Majewskiego w słowackim czempionacie, postanowiliśmy przypomnieć, jak potoczyły się losy zawodników, którzy reprezentowali nasz kraj na turniejach w 2017 i 2019 roku.
Mistrzostwa Europy do lat 21 – Polska 2017
Mistrzostwa sprzed ośmiu lat dla reprezentacji Polski były wyjątkowe z dwóch powodów. Przede wszystkim dlatego, że to właśnie my byliśmy ich organizatorami. Co za tym idzie, jako gospodarz mieliśmy zapewniony udział w zmaganiach, do których wracaliśmy… po 23 latach! Sam turniej nie zakończył się dla nas sukcesem sportowym, bo w trzech meczach grupowych wywalczyliśmy zaledwie punkt.
W spotkaniach ze Słowacją (1:2), Szwecją (2:2) i Anglią (0:3), selekcjoner Marcin Dorna dał szansę występu w sumie 16 zawodnikom, z których 12 dostało swoje minuty w każdej z trzech potyczek. Piłkarzy, których później mogliśmy obserwować także w pierwszej reprezentacji, możemy wymienić dziesięciu. Symbolicznie w kadrze A dotychczas mogli zaprezentować się: Jarosław Jach (2 mecze/0 goli), Mariusz Stępiński (4/0) i Dawid Kownacki (7/1). Trzeba jednak podkreślić, że ostatni z nich zapisał na swoim koncie dwa występy podczas mistrzostw świata 2018 w reprezentacji prowadzonej przez Adama Nawałkę. Biorąc pod uwagę liczbę występów, bardziej okazale wyglądają jednak statystyki siedmiu innych uczestników EURO U-21 2017.
Jan Bednarek (67/1) – w pierwszej reprezentacji zadebiutował niedługo po młodzieżowym EURO 2017. Adam Nawałka dał pierwszą szansę obrońcy w końcówce wygranego meczu z Kazachstanem (3:0) w eliminacjach MŚ 2018. Do tej pory ma na swoim koncie sześć meczów podczas mistrzostw Europy (2020 i 2024) i cztery podczas mundiali (trzy występy i gol w 2018 oraz symboliczny udział w 2022).
Przemysław Frankowski (49/3) – na debiut w „jedynce” musiał poczekać nieco dłużej – do marca 2018 i towarzyskiego meczu z Nigerią (0:1). Obecnie świeżo upieczony mistrz Turcji w barwach Galatasaray Stambuł jest jednym z kluczowych ogniw kadry Michała Probierza. Zaliczył sześć meczów na EURO (2020 i 2024) i cztery na MŚ (2022).
Karol Linetty (47/5) – jeden z tych piłkarzy, którzy debiut w pierwszej reprezentacji zaliczyli jeszcze w wieku juniorskim. W styczniu 2014 roku, podczas towarzyskiego meczu z Norwegią (3:0), pomocnik miał niespełna 19 lat. W jego dorobku najistotniejsze wydają się dwa występy na EURO 2020 i gol strzelony Słowacji (w meczu przegranym 1:2).
Krzysztof Piątek (35/12) – zdecydowanie najskuteczniejszy, co zrozumiałe z racji pozycji, w tym zestawieniu. Piątek pierwszy mecz w kadrze A rozegrał we wrześniu 2018 roku z Irlandią (1:1) za kadencji Jerzego Brzęczka. Biorąc pod uwagę występy w imprezach
mistrzowskich, to najbardziej udane (mimo porażki 1:3) w jego wykonaniu było spotkanie z Austrią na EURO 2024, w którym strzelił gola. Na mundialu w Katarze w dwóch meczach przebywał na boisku w sumie niespełna pół godziny.
Tomasz Kędziora (32/1) – zadebiutował w listopadzie 2017 roku w towarzyskim meczu z Meksykiem (0:1). Nie wystąpił w żadnej imprezie rangi mistrzowskiej (choć był powołany na EURO 2020), ale uznanie budzi jego dorobek klubowy. Krajowe mistrzostwa świętował w Polsce (Lech – dwa razy), Ukrainie (Dynamo) i Grecji (PAOK).
Paweł Dawidowicz (17/0) – listopad 2015 i towarzyskie starcie z Czechami (3:1) – w tych okolicznościach kilka minut dla defensora znalazł Adam Nawałka. Na kolejny występ Dawidowicz musiał poczekać jednak ponad pięć lat! W dorobku ma krótki występ przeciwko Hiszpanii (EURO 2020) oraz dwa pełne spotkania z Austrią i Francją (EURO 2024).
Bartosz Kapustka (15/3) – przypadek pomocnika Legii jest wyjątkowy. Zadebiutował we wrześniu 2015 roku (w wygranym 8:1 meczu z Gibraltarem strzelił też gola). Jako niespełna 20-latek był polskim objawieniem EURO 2016, na którym zagrał w czterech spotkaniach. Od listopada 2016 nieobecny w kadrze, do której wrócił… po blisko ośmiu latach!
Mistrzostwa Europy do lat 21 – Włochy, San Marino 2019
Późniejszych reprezentantów nie brakuje również pośród piłkarzy, których mogliśmy zobaczyć podczas młodzieżowego EURO przed sześcioma laty na Półwyspie Apenińskim. Po dwóch kolejkach i wygranych z Belgią (3:2) oraz Włochami (1:0), biało-czerwoni byli objawieniem turnieju. Wysoka porażka z Hiszpanią (0:5), ostatecznie pozbawiła nas marzeń o fazie pucharowej. Selekcjoner Czesław Michniewicz w bój posłał w sumie 18 zawodników, z czego połowę mogliśmy zobaczyć w każdym z trzech spotkań. Występy w pierwszej reprezentacji w swoim CV ma dotychczas aż 14 z nich. Poniżej dziesięciu
występów w kadrze A zaliczyli: wspomniany wcześniej Kownacki (7/1), Przemysław Płacheta (7/0, w tym jeden mecz na EURO 2020), Szymon Żurkowski (7/0), Robert Gumny (6/0), Mateusz Wieteska (6/0), Paweł Bochniewicz (3/0), Patryk Dziczek (2/0) i Kamil Grabara (1/0). Bardziej okazały dorobek w pierwszej reprezentacji mają natomiast:
Sebastian Szymański (43/5) – zadebiutował we wrześniu 2019 roku (0:0 z Austrią w el. ME) za kadencji Jerzego Brzęczka i u tego selekcjonera był jednym z kluczowych graczy. Inaczej było, kiedy kadrę przejął Paulo Sousa, który nie zabrał go na EURO 2020. Od 2022 roku niemal etatowy kadrowicz. Zaliczył po dwa spotkania na MŚ 2022 i ME 2024.
Karol Świderski (40/13) – jeden z kluczowych ofensywnych piłkarzy reprezentacji Polski, w kadrze występuje niemal nieprzerwanie od marca 2021 roku. Debiut w meczu z Andorą (3:0, el. MŚ) uczcił golem. Zaczynał u Paulo Sousy, który dał mu możliwość gry we wszystkich trzech spotkaniach EURO 2020.
Trzy spotkania zaliczył także na europejskim czempionacie w Niemczech trzy lata później. Czesław Michniewicz zabrał go na mundial w Katarze, gdzie swoje umiejętności mógł zaprezentować przez 45 minut spotkania z Argentyną.
Kamil Jóźwiak (22/3) – od debiutu w listopadzie 2019 roku (3:2 ze Słowenią w el. ME) przez dwa lata był stałym bywalcem zgrupowań reprezentacji i w tym czasie zaliczył wszystkie dotychczasowe występy. Na EURO 2020 był pierwszym wyborem Paulo Sousy, ale w związku z problemami z regularną grą w klubach, od ponad 3,5 roku nie zobaczyliśmy go w koszulce z orłem na piersi.
Adam Buksa (21/7) – kolejny z piłkarzy, których do kadry „odkrył” portugalski selekcjoner, dając mu szansę debiutu we wrześniu 2021 roku (w wygranym 4:1 spotkaniu z Albanią w el. MŚ strzelił gola). Późniejsze występy skomplikowały nieco problemy zdrowotne, ale i tak napastnik duńskiego FC Midtjylland może pochwalić się średnią 0,33 bramki na mecz oraz dwoma występami na EURO 2024
(w meczu z Holandią wpisał się również na listę strzelców).
Jakub Piotrowski (11/2) – w pierwszej reprezentacji znalazł się znacznie później od kolegów z młodzieżówki, bo dopiero w październiku 2023 roku (2:0 z Wyspami Owczymi w el. ME). Szybko zapracował na zaufanie selekcjonera Michała Probierza, który zabrał pomocnika na EURO 2024. W Niemczech miał okazję zagrać przeciwko Holandii i Austrii.
Krystian Bielik (11/4) – niewidziany w reprezentacji od blisko dwóch lat, swój czas przeżywał za kadencji Czesława Michniewicza, który zabrał defensora na katarski mundial (gdzie zaliczył występ we wszystkich czterech spotkaniach). Do kadry trafił jednak jeszcze w czasach pracy Jerzego Brzęczka, a zadebiutował we wrześniu 2019 roku przeciwko Słowenii (0:2 w el. ME).
I 24-KARATOWYM ZŁOTEM.ORYGINALNE TROFEUM, KTÓRE JEST UŻYWANE
NA OFICJALNEJ CEREMONII WRĘCZENIA
PODCZAS FINAŁU, POZOSTAJE CAŁY CZAS
POD OPIEKĄ UEFA. ZWYCIĘSKA FEDERACJA
DOSTAJE PEŁNOWYMIAROWĄ REPLIKĘ. MISTRZ EUROPY OTRZYMA 35 ZŁOTYCH MEDALI, A WICEMISTRZ 35 SREBRNYCH. DRUŻYNY POKONANE
W PÓŁFINAŁACH OTRZYMAJĄ PO 35 BRĄZOWYCH MEDALI. KAŻDA FEDERACJA, KTÓRA BIERZE UDZIAŁ W TURNIEJU FINAŁOWYM, OTRZYMA PAMIĄTKOWĄ TABLICZKĘ.
Mistrzostwa Europy U-21 w TVP
– transmisje, eksperci, emocje
DO LAT 21 ZNÓW WYSTĄPI W MISTRZOSTWACH
EUROPY. TURNIEJ, KTÓREGO GOSPODARZEM
BĘDZIE
SŁOWACJA, POTRWA OD 11 DO 28 CZERWCA, A TRANSMISJE PRZEPROWADZI TELEWIZJA POLSKA.
Wszystkie 31 meczów Euro 2025 będzie można obejrzeć za pośrednictwem aplikacji mobilnej TVP Sport, aplikacji TVP Sport na Smart TV, a także na stronie internetowej tvpsport.pl. Wybrane spotkania grupowe, dwa ćwierćfinały, a także półfinały i finał pokazaną zostanie również w kanale telewizyjnym TVP Sport. Łącznie w telewizji będzie można obejrzeć 14 spotkań turnieju. Szczególna uwaga poświęcona będzie meczom reprezentacji Polski. Wszystkie spotkania kadry trenera Adama Majewskiego będzie można obejrzeć na kanale TVP Sport, a otwierające dla Polaków turniej starcie z reprezentacją Gruzji transmitowane będzie także na antenie TVP 1. Na Słowację Telewizja Polska wyśle dwa duety komentatorskie: mecze reprezentacji Polski z Gruzją i Portugalią skomentują Maciej Iwański i Łukasz Trałka, z kolei starcie z Francją Mateusz Borek z Michałem Zachodnym. Mecze będą „opakowane” studiem z miejsca akcji. Poprowadzi je Rafał Kędzior, a jego gośćmi będą Łukasz Trałka, Marek Wasiluk oraz Michał Zachodny. Reporterem towarzyszącym kadrze podczas całego turnieju będzie Paweł Pyszkiewicz.