Messi. Mały chłopiec, który stał się wielkim piłkarzem

Page 1

MaLy chLopiec, kt贸ry em staL siE wielkim piLkarz




Text © Yvette Żółtowska-Darska © Egmont Polska Sp. z o.o., Warszawa 2014 Projekt graficzny, projekt okładki i stron tytułowych: Dennis Wojda Fotoedycja: Yvette Żółtowska-Darska Ilustracje: Joanna Rusinek Zdjęcia na okładce: Shutterstock Redakcja: Dominika Cieśla-Szymańska Korekta: Agnieszka Sprycha, Rafał Sarna Koordynacja produkcji: Jolanta Powierża Skład i łamanie: Dennis Wojda Wydawca prowadzący: Agnieszka Betlejewska Wydanie pierwsze, Warszawa 2014 Wydawnictwo Egmont Polska Sp. z o.o. ul. Dzielna 60, 01-029 Warszawa tel. +48 22 838 41 00 www.egmont.pl/ksiazki ISBN: 978-83-281-0368-9 Druk: Colonel, Kraków


Dla Mila i wszystkich dzieci Miejcie swoją pasję. Podążajcie za nią. Uwierzcie w siebie i nigdy się nie poddawajcie. Jak uczy nas historia Leo, nie ma rzeczy niemożliwych.


CZĘŚĆ pierwsza / ARGENTYNA. . . . . . . . . . . . . 9

1 2 Rafael i poobiednia sjesta, czyli wszystko zaczyna się układać. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 66

Babcia Celia, futbolówka i czwarte urodziny,

1 3 Maska Puyola, czyli Leo Terminator.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68

wstęp....................................... 7

1

czyli jak to wszystko się zaczęło.. . . . . . . 22 2 Banda Pięciu, czyli w Las Heras gra się ostro. . . . . . . . . . 25 3 Trędowaci i wybita szyba, czyli dlaczego warto grać ze starszymi. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28 4 Wizyta u doktora Diega, czyli dlaczego Leo nie rośnie. . . . . . . . . . . . 32 5 Dziewięćdziesiąt trzy odbicia pomarańczy, czyli jak mały Leo

trafił do Barcelony.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35

CZĘŚĆ druga / barcelona.. . . . . . . . . . . . . . . 39 6 Historia pewnego meczu, czyli początki są zawsze trudne.. . . . . . .

50

7 Restrykcyjne przepisy i nowa kontuzja, czyli jak pech to pech. . . . . 53 8 Wracamy, czyli decyzja zapadła. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55

1 4 Pracowite lato 2003, czyli idzie nowe w Barcelonie. . . . . . . . . . .

71

1 5 FC Porto i Stadion Smoka, czyli debiut z numerem 14. . . . . . . . . . . . . . . 74 1 6 Cztery lata w jeden rok, czyli katalońskie turbodoładowanie. . . 77 1 7 Autobus „zawodowych” i pasta na klamce,

czyli początek wielkiej przyjaźni. . . . . . . . 79

Albacete i doliczona minuta, czyli jest gol!. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81

18

CZĘŚĆ trzecia / reprezentacja. . . . . . 91 Kaseta wideo i zbiórka makulatury, czyli „Leonel Mecci”

19

jedzie do Argentyny. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 92 2 0 Krzyżak i wicesnajper turnieju, czyli jak się gra

w kolumbijskich górach. . . . . . . . . . . . . . . . . . 95

9

Karta zawodnika i Trofeo Maestrelli, czyli witamy w lidze. . . . 57

2 1 Kun i automat z czipsami, czyli nocne życie w Holandii. . . . . . . . . . . . 97

1 0 Tajemnice szatni i PlayStation, czyli jak Leo

2 2 Faza grupowa, czyli ławka rezerwowych i gra w dziesiątkę. . . . . . .

przestał być niemową. . . . . . . . . . . . . . . . . . .

60

1 1 La Masía i szkolne żarty, czyli chłopcy wszędzie są tacy sami. . . 63

2 3 Rzuty wolne i wieczorna bijatyka, czyli co wydarzyło się

przed ćwierćfinałem. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

100

103


Dla Maríi-Brunona-Tomiego-Agusa, czyli radość

24

w Utrechcie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

106

2 5 Rosario nad ranem, czyli witaj w domu, Mistrzu. . . . . . . . . . .

109

2 6 Stadion Ferenca Puskása, czyli życie nie jest sprawiedliwe. . . . . . . 111

3 5 Ptasie Gniazdo w Pekinie, czyli coś się kończy, coś się zaczyna.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 157 3 6 Koszulka z numerem 10, czyli jak poradzić sobie z kontuzjami. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

3 7 Fałszywa dziewiątka, czyli Madrytowi opadają szczęki. . . . . . 163

CZĘŚĆ czwarta / w pierwszej drużynie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123

3 8 Rzym, czyli czego brakowało w hotelowym pokoju. . . . . . . . . . . . . . . . . . .

2 7 Złoty chłopiec 2005, czyli nagroda na koniec roku.. . . . . . . . . . 124

39

Przepychanka na Stamford Bridge, czyli co José Mourinho

28

myśli o Katalończykach. . . . . . . . . . . . . . . . . 126 2 9 Rewanż na Camp Nou, czyli los daje i zabiera. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129 3 0 Paryż, szatnia i łzy, czyli kto odbierze medal za Leo. . . . . . . 132 3 1 Gole i pocałunki, czyli niezapomniane El Clásico. . . . . . . . 135 3 2 Getafe i Puchar Króla, czyli ile razy można powiedzieć słowo „Messi” w ciągu 12 sekund. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 139

CZĘŚĆ piąta / mistrz. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 151 3 3 Míster musi odejść, czyli rada dla Leo. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 152 3 4 Porządki Pepa, czyli La Masía rządzi. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 154

160

166

Barcelona kontra Manchester United,

czyli diabelskie sztuczki Pepa Guardioli. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 168 4 0 Magia rekordów, czyli co było później. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 170 E P I L O G . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 186

Bibliografia,

czyli skąd to wszystko wiem. . . . . . . . . .

Podziękowania,

190

czyli jak dużo zawdzięczam innym. . . . 191



wstęp Argentyna to piękny i wielki kraj w Ameryce Południowej. Są tu góry i lodowce, morze i plaże, tropikalne lasy i szerokie równiny. Rosną ogromne kaktusy i pasą się lamy, z których sierści powstaje miękka wełna. Tutaj urodził się papież Franciszek i najsłynniejszy piłkarz świata – Diego Mara­do­na. Jednak nie Argentynę chcę opisywać. Chcę opowiedzieć wam historię, która tutaj się rozpoczęła. Będzie to historia chłopca, który urodził się w argentyńskim mieście Rosario i który jako zaledwie 13-latek wyruszył stąd w świat. Będzie tu mowa o piłce nożnej, którą pokochał. O jego olbrzymim talencie i niespotykanej skromności. O ponadludzkim wysiłku, jaki włożył w to, by móc grać. Wreszcie o niewyobrażalnym sukcesie chłopca, ale też o łzach, które wypłakał on sam, a wraz z nim jego rodzice. Choć ta opowieść zabrzmi czasem jak bajka, zaręczam wam, że jest prawdziwa. To wszystko zdarzyło się naprawdę. Będzie to opowieść o chłopcu, który nazywa się Lionel Messi.



Część pierwsza

ARGENTYNA


Ojczyzną Leo Messiego jest Argentyna, po hiszpańsku Argentina, ósmy pod względem wielkości kraj świata. Co roku miliony turystów przyjeżdżają tu, aby na własne oczy podziwiać jej naturalne piękno. Sam Leo odwiedza rodzinne Rosario dwa razy w roku, na wakacje po zakończeniu sezonu piłkarskiego oraz na Boże Narodzenie.

10


witaj w argentynie!

11


uwaga na palce!

Czy wiecie, że... kiedy u nas jest lato, w Argentynie wypada środek zimy? To dlatego, że cała Ameryka Południowa leży na półkuli południowej, po drugiej stronie kuli ziemskiej niż Europa.

Znakami rozpoznawczymi Argentyny są wielkie kaktusy, lamy oraz Herbata Mate

14

Elementem tradycji są gauchos (wymawiaj: gauczos), czyli południowoamerykańscy pasterze bydła. Dzięki nim argentyńska wołowina jest słynna na całym świecie. Bardzo lubi ją także Leo Messi. Koło swojego domu w Barcelonie ma ulubioną restaurację o nazwie La Pampa, której specjalnością jest gigantyczny befsztyk z argentyńskiej polędwicy.

gaucho


yerba mate W Argentynie mieszkają zwierzęta typowe dla Ameryki Południowej: lamy, pancerniki, tukany i papugi, a tam, gdzie najzimniej – pingwiny.

Stolicą Argentyny jest Buenos Aires (po hiszpańsku: Dobre Wiatry), największe miasto w kraju. Mieszkają w nim prawie 3 miliony ludzi, więcej niż w Paryżu. Śnieg pada tu średnio raz na 90 lat, a piłkarskie derby stolicy, zwane Superclásico, uważane są przez niektórych za największe derby świata.

Napojem narodowym jest yerba mate, w skrócie mate. Robi się ją z listków ostrokrzewu paragwajskiego. Nazwa napoju wzięła się od słów herba – ziele oraz mati – tykwa, w której się je parzy. Kiedy Leo jest w Argentynie, obowiązkowo spotyka się z przyjaciółmi na wieczorną mate.

15 15


w tym domu wychował się mały leo

W Rosario rodzina Messich mieszkała w dzielnicy Las Heras przy Avenida Izrael 525. To tutaj mały Leo wybiegał radośnie z piłką, by kopać, gdzie tylko się da. Potem mama zdzierała sobie głos, aby przywołać go na odrabianie lekcji i kolację. Dom, choć już niezamieszkany, wciąż należy do rodziny.

20

Chcielibyście wiedzieć, jak uczył się Leo Messi? Uwielbiał WF i przedmioty artystyczne. Zanim wyjechał do Barcelony, w VII klasie miał następujące oceny: WF – 10, plastyka i muzyka – 8, matematyka, języki, nauki społeczne i technologia – 6. Całkiem nieźle, prawda? I w dodatku – wzorowe zachowanie!


Największą przyjaciółką małego Lío była córka sąsiadów Cintia. Na pierwszym wspólnym zdjęciu pozują z lalką w tle.

Zgadnijcie, który bobas to Leo. Ten z lewej. Potem będą mieli jeszcze wiele wspólnych zdjęć, jak choćby to z 1993 roku, kiedy mają po 6 lat.

mama

cintia

Od najmłodszych lat rodzina była dla Leo wielkim wsparciem. Piłkarz do dziś dedykuje wszystkie strzelone przez siebie gole nieżyjącej już babci Celii, która zapisała wnuka do pierwszego klubu piłkarskiego.

Pierwszą Złotą Piłkę w 2009 roku wręczyła Messiemu jego mama.

21


1

Babcia celia, futbolówka i czwarte urodziny, czyli jak to wszystko się zaczęło

22

Pewnego czerwcowego dnia 1987 roku w rodzinie państwa Messich w Argentynie przyszedł na świat śliczny chłopczyk. Rodzice dali mu na imię Lionel, a pieszczotliwie nazywali go Lío. Państwo Celia i Jorge (wymawiaj: Selia i Horhe) Messi mieszkali w mieś­cie Rosario i mieli już dwóch synów: siedmioletniego Rodriga i pięcioletniego Matíasa. Jeden z dziadków pana Jorge urodził się we Włoszech i stamtąd wyemigrował do Argentyny. Stąd włoskie nazwisko Messi, podobnie jak Cuccitini (wymawiaj: Kuczitini), nazwisko mamy Lionela. Celia i Jorge byli bardzo dobrymi i serdecznymi ludźmi. Tata często się głośno śmiał, a mama gotowała najlepsze spaghetti carbonara na świecie. Ale najważniejsze było to, że bardzo, ale to bardzo kochali swoich synków. Przy trzech zawsze poobijanych i rozkrzyczanych chłopakach cała rodzina marzyła o małej dziewczynce. Dlatego chłopcy oniemieli z radości, kiedy któregoś dnia rodzice wezwali ich, a tata z poważną miną powiedział: – No, chłopaki, wy­bierajcie imię, bo niedługo mama urodzi wam śliczną siostrzyczkę.


argentyna

I tak na świecie pojawiła się mała María Sol. Rodzina wiodła skromne, ale szczęśliwe życie. Mieszkali w szóstkę w dzielnicy Las Heras (wymawiaj: Las Eras), w niewielkim piętrowym domu, który pan Jorge zbudował zaraz po ślubie. Po urodzeniu Maríi Sol mama Lío zrezygnowała z pracy w fabryce. Rodzinę utrzymywał tata, który pracował jako kierownik w Acindar, największej hucie Argentyny. Po lekcjach starsi bracia, jak prawie wszyscy chłopcy w kraju, biegli grać w piłkę. Kiedy tylko mógł, kopał z nimi piłkę tata, który przed laty grał na pozycji środkowego pomocnika w lokalnym klubie Grandoli. Małemu Lío, który patrzył z podziwem na ojca i starszych braci, na ten widok aż śmiały się oczy. Kiedy nadeszły czwarte urodziny Lío, rodzice uroczyście wręczyli mu prezent. – Ojej, piłka! Ze skóry! Taka, jaką grają prawdziwi piłkarze! – Chłopiec skakał z radości. – Moja pierwsza prawdziwa piłka! Malec od razu wybiegł na dwór, żeby pokazać ją kolegom. Rodzina nie mogła uwierzyć własnym oczom. Chłopczyk jeszcze od ziemi nie odrósł, a był ze wszystkich najlepszy. Od tego dnia życie małego Leo wypełniała już tylko piłka nożna. Chodził z futbolówką wszędzie, jakby była przylepiona do jego nogi. Mama ciągle wołała: – Lío, obiad na stole! Gdzie znowu biegasz? Ile razy mam ci powtarzać, zostaw piłkę w swoim pokoju. Zobacz, świeży obrus, a ty już go zabrudziłeś. Biegnij myć ręce! Mama utyskiwała, a tata się śmiał. Nic sobie nie robił z zabłoconego obrusa, bo wiedział, że jego synek piłkę traktuje jak członka rodziny. Na tej samej ulicy co rodzina Messich mieszkała ciocia małego Leo, Marcela Biancucchi (wymawiaj: Biankukki) wraz z mężem i dwoma synami. Ciocia Marcela byłą siostrą mamy.

23


argentyna

Panie widywały się codziennie, aby pomagać sobie w opiece nad dziećmi. W weekendy ich rodziny zbierały się na pysznym obiedzie u babci, która włoskim zwyczajem mieszkała na tej samej ulicy co córki. Była to uwielbiana przez swoje wnuki babcia Celia Cuccitini, wspaniały człowiek oraz znakomita gospodyni. Za jej milanesa a la napolitana, panierowane kotlety z zapieczonym serem i z pomidorami, rodziny Messich i Biancucchich dałyby się pokroić. Kiedy mały Leo skończył pięć lat, babcia Celia powiedziała do niego: – No, Lío, wszyscy mówią, że masz talent. Ale sam talent to za mało. Czas porządnie poćwiczyć. Babcia Celia zapisała cię do klubu Grandoli. Tam prawdziwy trener weźmie cię w obroty. Mój mały wnuk będzie wielki. Malec aż podskoczył z radości. Hurra! Spełni się jego marzenie, będzie ćwiczył w prawdziwej szkółce piłkarskiej jak jego bracia. Wyściskał babcię i pobiegł podzielić się z innymi tą wspaniałą nowiną. Kilka dni później babcia zaprowadziła Lío na jego pierwszy w życiu trening piłkarski. Ten dzień chłopiec zapamiętał na zawsze. Na pewno nieraz widzieliście, co robi dorosły Lionel, kiedy strzeli gola. Patrzy w niebo i podnosi do góry oba palce wskazujące. Ten charakterystyczny gest piłkarza zna dziś cały świat. Wiecie, dlaczego tak robi? W taki sposób dedykuje gole swojej nieżyjącej już babci. Robi to na pamiątkę tamtego pierwszego treningu. I wszystkich następnych, na które chodziła z nim Celia Cuccitini.

24


2

banda pięciu, czyli w Las Heras gra się ostro

W Argentynie, podobnie jak w całej Ameryce Południowej, nie ma tylu boisk ze sztuczną murawą ile w Europie. Gra się, gdzie popadnie. Za boisko służy najczęściej asfaltowa ulica przed domem czy kawałek ubitej ziemi i dwa kamienie zamiast bramki. To jest właśnie słynne na całym świecie argentyńskie potrero*, gdzie stłuczenia i zadrapania są chlebem powszednim. Dzięki praktyce w tych dość ekstremalnych warunkach tutejsi piłkarze są zwinni i wytrzymali jak mało kto, a ich drybling nie ma sobie równych. Dzieciom w dzielnicy Las Heras w Rosario do gry w piłkę także służyła przede wszystkim asfaltowa ulica przed domem. Dla Leo i jego braci nie miało to jednak znaczenia. Graliby wszędzie, byleby grać. Szczęśliwie dla nich, na uliczce, gdzie mieszkała rodzina Messich, samochody były rzadkością, co najwyżej od czasu do czasu przejeżdżał rowerzysta. * Z hiszpańskiego: potreros. Tak nazywa się w Argentynie puste place, będące po prostu nierówną, uklepaną ziemią.

25


argentyna

Najlepszym kompanem kilkuletniego Lío był jego brat cioteczny, Emanuel Biancucchi, dla bliskich Manu. Był synem cioci Marceli i rówieśnikiem Lío. Razem ze swoimi starszymi braćmi, Matíasem i Rodrigiem Messimi, oraz Maximilianem Biancucchim, Leo i Emanuel tworzyli paczkę pięciu krewniaków, zwaną Bandą Pięciu. Zaiste diabelska to była drużyna. „Duzi”, jak to duzi, każdą chwilę wykorzystywali na granie w piłkę lub jazdę na rowerze. „Mali”, jak to mali, snuli się za braćmi, błagając, by mog­ li z nimi pograć. Starsi oczywiście niezbyt się do tego garnęli, bo, przypomnijmy, Matías był starszy o pięć lat, a Rodrigo o siedem. Ale nie mieli innego wyjścia. Rodzice kazali im opiekować się młodszymi braćmi, a nic lepszego niż piłka nie dawało się wymyślić. Gra ze starszymi braćmi była dla Lío gigantycznym wyzwaniem. Nienawidził przegrywać i musiał znaleźć sposób na „dużych”. Ale w jaki sposób kilkulatek może pokonać dziesięcio- i dwunastolatka trenujących od lat w klubie piłkarskim? Nie mając przewagi siłowej ani techniki, chłopiec musiał wykorzystać to, co miał: zwinność i szybkość malucha. Ku rozpaczy starszego rodzeństwa wychodziło mu to świetnie. Był jak rozpędzona torpeda, a piłka trzymała się jego lewej nogi, jakby była przyklejona do buta.

26


argentyna

Gra szła na ostro. „Duzi”, którzy też nie lubili przegrywać, nie mogąc odebrać mu piłki normalnymi metodami, decydowali się na starą jak świat taktykę, czyli faul. Kopali brata, ile wlezie. A Leo? Jak to dziecko, zalewał się łzami i biegł po ratunek do rodziców. – Tato, Matías mnie kopnął! – wrzeszczał wniebogłosy. – Przez niego przegrywamy. – Nie kopnąłem cię. Sam się wywróciłeś – odcinał się Matías. – Jesteś beksa. I skarżypyta. – Nie jestem. Nie kłam!!! Kopnąłeś mnie. I jeszcze popchnąłeś – łkał Leo, doskakując do brata z pięściami. Kiedy zaczynała się bójka o to, kto kogo sfaulował i kto przez kogo przegrywa, do „gry” wkraczali tata Messi lub tata Biancucchi. Po chwili negocjacji chłopcy podawali sobie ręce i mniej lub bardziej oburzeni rozchodzili się do domów, a następnego popołudnia spektakl zaczynał się od nowa. Po jakimś czasie Lío połapał się, że im bardziej płacze i się wścieka, tym bardziej bracia go prowokują, a rodzina ukradkiem się podśmiewa. Pewnego dnia uniósł się dumą i zmienił nie do poznania. Raz na zawsze skończyły się dziecięce łzy. Po każdym upadku czy faulu chłopczyk podnosił się bez słowa skargi i grał z jeszcze większą determinacją. Popychany, kopany, obijany... doganiał odebraną mu piłkę i parł na bramkę. Nie było sposobu, by go zatrzymać. Dzisiaj 27-letni piłkarz wspomina grę „duzi kontra mali” jako najlepszą szkołę futbolu. To właśnie tutaj, na asfaltowych uliczkach dzielnicy Las Heras, przed domami rodzin Messich i Biancucchich, narodził się niepodrabialny, pełen determinacji styl Leo Messiego: przejmij piłkę i gnaj do przodu. Bóg trzyma z szybszymi.

27



Część druga

barcelona


kolumb By zrozumieć, czym jest Barça w sercach Katalończyków, trzeba poznać ponadtysiącletnią historię tego regionu Przed wiekami na terenie obecnej Hiszpanii nie było jednego państwa, tylko istniało tu kilka niezależnych królestw. W XII wieku dwa z nich – Katalonia i Aragonia – połączyły się i utworzyły królestwo Aragonii ze stolicą w Barcelonie. Przez trzysta lat Aragonia dominowała w tej części Morza Śródziemnego. Należały do niej Prowansja i wyspy Baleary, a nawet południowe Włochy, Sardynia i Korsyka.

kastylia

aragonia

león

nawarra

katalonia


ameryka południowa

Konkurentką Aragonii była sąsiednia Kastylia. W XV wieku Ferdynand, król Aragonii, ożenił się z Izabelą, zwaną Kastylijską. Jego żona została królową Kastylii, a para królewska zaczęła jednoczyć państwa Półwyspu Iberyjskiego w jeden kraj – Hiszpanię.

Czy wiecie, że… triumfalny powrót Kolumba do kraju na spotkanie z Izabelą i Ferdynandem miał miejsce właśnie w Barcelonie? Na pamiątkę tego wydarzenia w porcie miasta postawiono pomnik wielkiego podróżnika.

O tym, które królestwo, Aragonia czy Kastylia, będzie przewodzić Hiszpanii zdecydowało… odkrycie Ameryki przez Krzysztofa Kolumba w 1492 roku. Przebojowa Izabela sfinansowała wyprawę Kolumba i jej Kastylia, wzbogacona na zamorskich wyprawach, przyćmiła Aragonię. Stolicami Hiszpanii zostały Toledo, potem Madryt. Oficjalnym językiem stał się kastylijski.

41 41


Szczególnie trudne były lata 1939–1975, kiedy rządzący w Madrycie generał Franco zakazał nawet używania flagi Katalonii, zwanej senyera (wymawiaj: seniera). Żółto-czerwone katalońskie pasy można było zobaczyć tylko w herbie miasta oraz na… fladze FC Barcelony. Flagę Barçy wolno było jednak wywieszać WYŁĄCZNIE w dniu meczu!

To wtedy mecze Barçy, zwanej odtąd „Dumą Katalonii”, zaczęły być czymś więcej niż tylko świętem futbolu. Barça przestała być zwykłym klubem. Kibicowanie jej równało się byciu Katalończykiem.

Katalończycy nigdy nie pogodzili się z zależnością od Madrytu. Przez wieki pielęgnowali ojczysty język i wielokrotnie próbowali odzyskać niepodległość. Byli za to surowo karani przez władze Hiszpanii. Po śmierci generała Franco Katalonia wywalczyła sobie dużą autonomię. Ma własny parlament i rząd, a język kataloński jest obowiązkowym przedmiotem w szkołach.

BarÇa Stała się „MÈS QUE UN CLUB” – więcej niż klubem


W Katalonii mieszka dziś osiem milionów ludzi, tyle co w Szwajcarii i dwa razy więcej niż na Litwie. Barcelona ma dwa miliony mieszkańców.

Czy wiecie, że… Hiszpanie nazywają Katalończyków Polakami? Kiedy Katalończycy odbywali służbę wojskową poza własnym krajem, ich kastylijscy koledzy, nie rozumiejący nic a nic z katalońskiego, mieli mówić: „Ci z Barcelony mówią w dziwnym języku. Jak jacyś Polacos”.

mniam Z Katalonii pochodzą uwielbiane przez dzieci na całym świecie okrągłe lizaki Chupa Chups. Stworzył je tutejszy cukiernik Enric Bernat Fontlladosa. Charakterystyczne logo Chupa Chups zaprojektował nie kto inny, jak… sam Salvador Dalí!

Najbardziej ekscentrycznym Katalończykiem był genialny malarz Salvador Dalí. Mieszkał głównie w Paryżu, ale na wakacje lubił przyjeżdżać do Katalonii.

43


6

Historia pewnego meczu,

czyli początki są zawsze trudne

50

Był słoneczny wiosenny poranek w Barcelonie. Trwała 27. kolejka kataloń­ skiej I ligi dziecięcej. „Mała” Barça miała zagrać u siebie mecz przeciwko Ebre Escola Deportiva, szkole sportowej z katalońskiego miasta Tortosa. Nie minął miesiąc, od kiedy Leo przyleciał do Barcelony. Razem z ro­ dzicami i rodzeństwem mieszkał w dzielnicy Les Corts niedaleko Camp Nou w mieszkaniu, które wynajęła dla nich Barça. Pan Messi miał obie­ caną pensję w klubie, a Barça zobowiązała się opłacać pobyt całej rodzi­ ny w Katalonii. Spotkanie z Ebre miało być dla Leo drugim oficjalnym meczem w bar­ wach klubowych. Zaledwie kilka dni wcześniej dostał legitymację Kata­ lońskiej Federacji Piłki Nożnej, która pozwalała mu jako cudzoziemcowi grać w lidze katalońskiej. Gwiazdą „małej” Barçy był wówczas grający na pozycji napastnika sil­ ny i potężny Mendy. Leo dopiero wyrabiał sobie pozycję. Ledwo dołą­ czył do zespołu, był z zagranicy, malutki (148 centymetrów wzrostu!) i w dodatku prawie w ogóle się nie odzywał. Jak się domyślacie, nie były to zbyt przyjemne okoliczności dla naszego bohatera.


barcelona

Młodzi goście z Tortosy bardzo cieszyli się na myśl o meczu i spędzeniu całego dnia w Barcelonie. Niestety, Katalońska Federacja Piłki Nożnej omył­ kowo podała obu drużynom różne godziny rozpoczęcia meczu. Żeby wy­ nagrodzić gościom to nieporozumienie, Barça zaprosiła Ebre na śniadanie. Przed meczem obie drużyny razem pozowały do wspólnego zdjęcia. Niedługo potem zaczął się mecz. Nie minęła nawet minuta gry, kiedy piłka poleciała na lewe skrzydło do piłkarza Barçy. Ponieważ ten jej nie przejął, piłka pofrunęła poza boisko. Piłkę z autu na wysokości pola kar­ nego otrzymał Marc, boczny obrońca drużyny Ebre. Jak przystało na dobrego obrońcę, chciał wybić ją jak najdalej od siebie, wziął potężny zamach i... Zamiast trafić w futbolówkę, Marc poczuł, że trafia w nogę zawodnika Barçy. Obaj usłyszeli cichy trzask, po czym upadli na ziemię. Marc szyb­ ko się podniósł. Drugi chłopiec chciał zrobić to samo, ale nie mógł. Sędzia nie odgwizdał faulu. Marc przeprosił kolegę, który niebawem opuścił boisko. Barça wystawiła nowego zawodnika i gra została wznowio­ na. Obie drużyny szybko zapomniały o niefortunnym początku spotkania. Mecz zakończył się wynikiem 5:1 dla Barçy. Trzy gole dla Barcelony strzelił Mendy. Jedynego gola dla Ebre – w 22. minucie spot­ kania – Marc. Zawodnik Ebre nie wiedział wtedy, że drobny chłopiec, który opuścił boisko w 1. mi­ nucie spotkania, ma złamaną lewą nogę. A konkretnie – złamaną kość strzałkową. Nie dowiedział się o tym nawet po zakończeniu meczu. Razem z kolegami spędził resztę dnia w Barcelonie, by wieczorem spokojnie wró­ cić do swojego domu w Tortosie. Dopiero po wielu latach Marc Baiges (z katalońskiego wymawiaj: Mark Badżes) do­ wie się, że chłopcem, który opuścił wtedy boisko, był Argentyńczyk o nazwisku... Lionel Messi. Kiedy Marc i reszta Ebre zwiedzali Barce­ lonę, Leo z nogą w szynie słuchał zaleceń le­ karzy. A te brzmiały jak wyrok: trzy miesiące bez gry. Po twarzy chłopca popłynęły łzy. Nie myślał jednak o bólu, który właśnie przeżył, ani o żmudnej rehabilitacji, która go czekała. Myślał tylko o jednym:

51



Część trzecia

reprezentacja


19

Kaseta wideo i zbiórka makulatury, czyli „Leonel Mecci” jedzie do Argentyny Zostawmy w tym momencie słoneczną Barcelonę z Leo na plecach Ronniego i udajmy się do Argentyny, bo dawno nas tam nie było. Podobnie jak kiedyś w przypadku Barçy, tak i tu ważną rolę odegra pewna kaseta wideo. Tyle że już bez pomarańczy.

92

Zanim opowiem o kasecie, musicie wiedzieć, że niedługo po słynnym debiucie Leo w meczu z FC Porto w listopadzie 2003 roku hiszpańska federacja piłkarska zaproponowała chłopcu grę w reprezentacji Hiszpanii. Chodziło o drużynę do lat 17. Odpowiedź panów Messich była tak samo grzeczna, jak i stanowcza: – Dziękujemy, ale nie. Jesteśmy Argentyńczykami. Syn chce grać w koszulce swojego kraju. Leo i jego tata wiedzieli, dlaczego odmawiają. Gdyby się zgodzili, chłopiec już nigdy nie mógłby grać dla Argentyny. Według zasad FIFA z tamtego okresu, jeśli zawodnik danego kraju choć raz w życiu wystąpił w reprezentacji – nawet młodzieżowej – innego państwa, nigdy już nie mógł reprezentować kraju, w którym się urodził.


r e p r e z e n tac ja

Odmawiając Hiszpanii, Leo stawiał wszystko na jedną kartę. Nie miał żadnej gwarancji, czy – a przede wszystkim kiedy – ojczyzna się o niego upomni. Argentyna miała reprezentację U-17*, Leo za pół roku kończył 17 lat, a do panów Messich nikt się nie odzywał. Jednak, jak już mówiliśmy: w życiu jak to w życiu. Czasem słońce, czasem deszcz. I bywa, że o wszystkim decyduje przypadek. Tak stało się i tym razem. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności do Barcelony przyjechał selekcjoner dorosłej re­ prezentacji Argentyny Marcelo Bielsa wraz ze swoim asystentem Claudio Vivasem. Pewnego dnia do rąk asystenta trafiła kaseta wideo z 12-minutowym nagraniem argentyńskiego młodzika, który – jak mu przekazano – sieje postrach w Hiszpanii. Traf chciał, że pan Vivas urodził się w Rosario, był jednym z Trędowatych i znał rodzinę Messich. Pamiętał rewelacyjnego malucha, o którym wszelki słuch zaginął. Teraz, zauroczony odnalezionym rodakiem, postanowił zrobić wszystko, by kraj zainteresował się Leo. Poprosił o więcej nagrań i jeszcze z hotelu zadzwonił do Argentyny, do swojego kolegi Hugo Tocallego (wymawiaj: Tokallego), który odpowiadał za drużynę młodzieżową U-17. – Hugo, nie uwierzysz, kogo znalazłem w Barcelonie. – Tu rozemocjonowany pan Vivas opowiedział całą historię. – Messi to geniusz. Musisz natychmiast go powołać. Odmówił Hiszpanom, ale w każdej chwili może zmienić zdanie. – Spokojnie, Claudio, nie tak szybko. – Pan Tocalli nie podzielał entuzjazmu kolegi. – Oczywiście, że zobaczę nagrania, ale jak wrócisz. Gdy dostał kasety, dość długo zwlekał z ich obejrzeniem, ale pan Claudio nie odpuszczał i w końcu się udało. To, co selekcjoner młodzieżowej drużyny Argentyny ujrzał na kasetach, wywarło na nim ogromne wrażenie. Natychmiast zarządził zorganizowanie dwóch międzynarodowych meczówy towarzyskich, z Urugwajem * Literą U i cyfrą – na przykład U-17, U-20 – określa się grupy wiekowe w sporcie. Od angielskiego słowa under (wymawiaj: ander), co znaczy „poniżej”.

93


Mistrzostwa świata juniorów W Holandii, 2005 Rodzina przede wszystkim: DLA MARÍI-BRUNONA-TOMIEGO-AGUSA. Swój pierwszy międzynarodowy złoty medal Leo zadedykował siostrze, kuzynowi i bratankom.

114

Finał z Nigerią (2:1). Faul na Leo. Ku zdumieniu wszystkich do rzutu karnego nie podszedł kapitan, Pablo Zabaleta, ale 17-letni debiutant. Leo strzelił bez najmniejszego mrugnięcia okiem, jakby strzelał na podwórku w Rosario, a nie na mistrzostwach świata. Nigeryjczyk Vanzekin był bezradny. Sytuacja powtórzyła się w drugiej połowie. Kolejny karny Leo dał Argentynie mistrzostwo świata.

koledzy gratulują gola


Walka o piłkę między Leo i Sergiem w rewanżu Barça-Manchester City w marcu 2014 roku. Drużyna Pabla i Sergia ponownie przegrała i odpadła z Ligi Mistrzów.

Piękny gest Pabla po przegranym przez jego zespół spotkaniu Manchester City-Barça w 1/16 Ligi Mistrzów w lutym 2014 roku. Przyjaźń okazuje się silniejsza od sportowej rywalizacji.

Kiedy Leo i Sergio są koło siebie, humor ich nie opuszcza. Jak chociażby na tym zdjęciu z treningu w 2007 roku. Oprócz złotego medalu Leo przywiózł z Holandii Złotą Piłkę dla najlepszego gracza i Złotego Buta dla najlepszego strzelca. Ale także coś jeszcze ważniejszego – wielkie, trwające do dziś przyjaźnie: z Sergiem „Kunem” Agüero i Pablem Zabaletą. O ile młodszy Sergio zawsze był kompanem od psot (i PlayStation), o tyle starszy i stateczniejszy Pablo pilnował piłkarza. Był nie tylko kapitanem drużyny, lecz także ulubieńcem pani Celii Messi. Mama, wiedząc, że Leo jest z Pablem, mogła być spokojna, że nic głupiego nie przyjdzie chłopcu do głowy.

115


r e p r e z e n tac ja

Mundial 2006 w Niemczech a kto to?!

tata leo

116

Razem z Leo przyjechała najbliższa rodzina piłkarza. Na zdjęciu Leo z tatą, panem Jorge, w Norymberdze. Za parę dni Leo skończy 18 lat i będzie najmłodszym piłkarzem reprezentacji Argentyny w historii. Nie wszyscy mogą się z tym pogodzić. Podobnie też nie wszyscy dobrze zniosą międzynarodową sławę piłkarza, którego twarz znajduje się na gigantycznych banerach reklamowych firmy Adidas, sponsora reprezentacji Argentyny.

Czy wiecie, że… ta malutka kropeczka na ogromnej płachcie, to… Leo Messi w skarpetkach? Chodzi z piłką po banerze reklamowym firmy Adidas wielkości 60 x 15 metrów, rozłożonym na stadionie w Herzogenaurach. Chwilę później baner zawiśnie na budynku.


„Me-ssiii! Me-ssiii!” – krzyczał siedzący na trybunach w Niemczech Diego Maradona. mecz z serbią i czarnogórą

Tak zwana grupa śmierci. Argentyna gra kolejno z: Wybrzeżem Kości Słoniowej (wygrana 2:1), Serbią i Czarnogórą (wygrana 6:0) oraz Holandią (1:1). W pierwszym meczu Leo zostaje na ławce rezerwowych. W drugim – wchodzi w 74. minucie i strzela swojego pierwszego, i jak dotąd jedynego, gola na mundialu. W trzecim – jest w podstawowym składzie, ale trener zdejmuje go w 69. minucie.

W 1/8 finału z Meksykiem (2:1) Leo gra od 84. minuty i przyczynia się do strzelenia gola w dogrywce. W ćwierćfinale w Niemcami – ku zdumieniu wszystkich – José Pekerman… nie wystawia go! Argentyna przegrywa 2:4 w karnych i odpada z mundialu. Czemu Leo nie zagrał z Niemcami, pozostaje do dziś jedną z nierozwiązanych zagadek argentyńskiego futbolu. Mistrzem świata 2006 zostały Włochy.

leo

117



Część czwarta

W PIERWSZEJ DRUŻYNIE


27

Złoty Chłopiec 2005, czyli nagroda na koniec roku Czas wracać do Katalonii i uroczego katalońsko-latynoskiego „gangu” z Leo i Ronniem na czele. Rozstaliśmy się z chłopakami na początku maja 2005 roku po tym, jak Leo świętował swoją pierwszą ligową bramkę, niesiony na ramionach brazylijskiego przyjaciela. Miesiąc później Barça została mistrzem Hiszpanii 2004/2005. Po sześciu latach bez żadnego tytułu zespół wracał do grona najlepszych!

124

Po wzięciu szturmem ligi hiszpańskiej cel zespołu Franka Rijkaarda na sezon 2005/2006 był jasny jak słońce – Liga Mistrzów. W fazie grupowej Barcelona trafiła na włoskie Udinese, niemiecki Werder Brema i grecki Panathinaikos. Po trzech miesiącach znajdowała się na pierwszym miejscu w grupie z imponującą liczbą 16 punktów wobec 7 punktów Werderu Brema, który zajął drugie miejsce. Wkład Leo w ten sukces był ogromny. Chłopak od października był pełnoprawnym zawodnikiem pierwszej drużyny i wziął udział w czterech meczach. W meczu z Grekami strzelił zresztą swojego pierwszego gola w Lidze Mistrzów.


w pierwszej drużynie

Nic więc dziwnego, że jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia Leo otrzymał prestiżowy tytuł Golden Boy 2005* dla najlepszego gracza poniżej 21 lat, przyznawany przez włoską gazetę „Tuttosport”. Piłkarzem, który zajął drugie miejsce, był Wayne Rooney (wymawiaj: Łejn Runej), wschodząca gwiazda ligi angielskiej, starszy od Leo o dwa lata. – Gratuluję, bracie. Już niedługo będziesz odbierał Złotą Piłkę. Gwarantuję ci to – powiedział tego dnia Ronnie do kumpla. Brazylijski gwiazdor czuł, że chwila triumfu Leo nadchodzi wielkimi krokami. Na razie Złotą Piłkę 2005, jeszcze w tym samym miesiącu, odebrał on sam. Wkrótce potem obaj nagrodzeni przyjaciele spakują bagaże i wyruszą do swoich domów na święta. Tymczasem w Londynie na spotkanie z nimi zacznie się już szykować „pancerna” Chelsea (wymawiaj: Czelsi), a wraz z nią trener londyńczyków, José Mourinho. Niebiescy, czyli The Blues (wymawiaj: De Bluz), podobnie jak Barça, zdobyli w sezonie 2004/2005 tytuł mistrza kraju i teraz mierzyli równie wysoko jak Katalończycy: w puchar Ligi Mistrzów. Kierujący zespołem od półtora roku José Mourinho sporo się natrudził, aby skompletować drużynę, która mogła mu to zagwarantować: John Terry, Didier Drogba, Arjen Robben, Frank Lampard, Ricardo Carva­ lho, a w bramce Petr Čech... To była zaledwie połowa angielskiej drużyny. Wszyscy zaprawieni w bojach w najbrutalniejszej lidze Europy, czyli Premier League (wymawiaj: Premier Lig). Od półtora roku nie przegrali u siebie żadnego meczu. Albo wygrywali, albo przynajmniej remisowali. Zgodzicie się chyba, że powyższe nazwiska upoważniały José Mourinho do snucia marzeń. Na wprost takiej Chelsea, na jej własnym stadionie, pod okiem 40 tysięcy angielskich kibiców przyjdzie już w lutym 2006 roku stanąć drobniutkiemu Leo Messiemu i jego latynoskim kumplom. Defensywna, zaprawiona w faulach, umięśniona Chelsea kontra finezyjna, niemal intelektualna Barcelona. Trafi swój na swego. Oj, będzie się działo.

* Z angielskiego: Złoty Chłopiec (wymawiaj: Golden Boj).

125


w pierwszej drużynie

Porto, 16 listopada 2003 smok

Widzicie smoka na murze stadionu? To Estadio do Dragão w portugalskim Porto. Tutaj Leo po raz pierwszy zagrał w zawodowej drużynie. Był listopad 2003 roku. Chłopiec miał 16 lat, 4 miesiące i 23 dni. Był najmłodszym graczem w historii Barçy.

DECO

142

Na treningach u Franka Rijkaarda Leo zaczął pojawiać się regularnie jesienią 2004 roku. Siedemnastolatka jako pierwsi przygarnęli Brazylijczyk Ronaldinho oraz Portugalczyk Deco (również urodzony w Brazylii). Zaczęło się od podróży do Azji, żartu Ronniego i od zaproponowania miejsca przy „latynoskim” stole.


Iniesta

xavi

Eto’o

valdéS

Camp Nou, 1 maja 2005

puyol

Leo na stałe do zawodowców dołączył jesienią 2005 roku. Niekwestionowanym liderem i twarzą drużyny był Ronaldinho, uważany wówczas za najlepszego piłkarza na świecie. Drugim „crackiem” był Kameruńczyk Eto’o. W zespole grali także wychowankowie La Masíi: Carles Puyol, Andrés Iniesta, Xavi Hernández i Víctor Valdés.

Pierwszy ligowy gol. Dodatkowa minuta meczu z Albacete. Decydującą piłkę podał – zgodnie z daną wcześniej obietnicą – Ronaldinho. Aby uczcić gol przyjaciela, podbiegł do Leo i wziął go na barana.

Czy wiecie, że… na znakomitego piłkarza, gwiazdę zespołu, mówi się crack?

143


w p i er w s z e j dr u ż y n i e

MECZ Z CHELSEA, 22 lutego 2006 Fantastyczny mecz z Chelsea na Stamford Bridge, 1/8 finału Ligi Mistrzów. Leo walczy o piłkę z Arjenem Robbenem. Przejmuje ją i zaczyna pędzić w kierunku pola karnego.


Zdesperowany obrońca Anglików, Asier del Horno, rzuca się pod nogi Leo. Ten, by uniknąć ciosu, podskakuje. Obaj piłkarze upadają na ziemię.

Do Leo podbiegają lekarze i koledzy. Do del Horna – gotowi go rozszarpać barcelończycy. Na stadionie wywiązuje się piekło, a obie drużyny niemal skaczą sobie do gardeł.

wściekły José Mourinho

Kapitan Barçy, Carles Puyol i będący najbliżej całej akcji Arjen Robben wygrażają sobie w ojczystych językach.

Del Horno otrzyma czerwoną kartkę i zejdzie z boiska. Chelsea zagra w dziesiątkę i przegra 2:1. Wściekły trener Chelsea, José Mourinho, powie później, że Messi „uprawiał teatr”. A Katalończyków nazwie „znakomitymi aktorami”. 147



Część piąta

mistrz


33

Míster musi odejść, czyli rada dla Leo Jak już wielokrotnie mieliśmy okazję się przekonać, w sporcie, tak jak w życiu, dzieją się rzeczy zupełnie niesłychane. Wielcy w okamgnieniu upadają, mali wygrywają, a pewne jest jedynie to, że nie ma... nic pew­ nego. Czy uwierzylibyście, że po meczu z Getafe na Camp Nou to nie Barça wzniosła potem w górę Puchar Króla? Albo że po marcowym El Clásíco i hat-tricku Leo to nie „nasi” zostali mistrzem Hiszpanii? Nikt by nie uwierzył, a jednak tak właśnie się stało.

152

W sezonie 2006/2007 Barça nie wygrała własnej ligi. Mistrzem Hisz­ panii został Real Madryt, który w ostatniej chwili zdobył przewagę w punktacji ligowej. Jakby tego było mało, Katalończycy odpadli w półfinale Pucharu Kró­ la. W półfinale z Getafe! Tym samym Getafe, z którym trzy tygodnie wcześ­ niej wygrali na Camp Nou i któremu Leo strzelił gola wszech czasów. Spytacie pewnie, jak to możliwe? Otóż możliwe.


mistrz

Półfinał Pucharu Króla, tak jak w Lidze Mistrzów, jest dwumeczem. Po zwycięstwie na Camp Nou Barçę czekał rewanż w Madrycie. Frank Rij­ kaard, wystraszony możliwością faulu na swoim najlepszym napastniku, a może po prostu uspokojony wcześniejszym zwycięstwem 5:2, nie wy­ stawił Leo w rewanżu. Efekt? Getafe strzeliło 4 gole, Barça żadnego i było po sprawie. Wynik dwu­ meczu wynosił 6:5 dla Getafe i to panowie z przedmieść Madrytu przeszli do finału Copa del Rey (wymawiaj: Kopa del Rej). Takiego upokorzenia Barça dawno nie przeżyła. Getafe też się zresztą nie poszczęściło. W finale przegrało z Sewillą 0:1 i to Andaluzyjczycy, a nie madrytczycy radowali się Pucharem Króla 2007. Marne to jednak pocieszenie dla Barçy, która w sezonie 2006/2007 mu­ siała zadowolić się mniej znaczącymi: Superpucharem Hiszpanii oraz Pu­ charem Katalonii. Trochę słabo jak na byłych triumfatorów Ligi Mistrzów, prawda? W następnym sezonie nie było nawet i tego. Nie zdziwicie się więc pewnie, kiedy wam powiem, że w maju 2008 roku szefowie Barçy zwolnili trenera Rijkaarda. Chcecie wiedzieć, jaką radę dał na odchodne Míster swojemu naj­ zdolniejszemu uczniowi? – Kończ akcję, Leo. Albo strzelaj, albo podawaj. Nie drybluj w nieskoń­ czoność, bo ryzykujesz utratę piłki i kontuzję – powtórzy po latach włas­ ne słowa Frank Rijkaard, po czym doda z uśmiechem: – Wydaje mi się, że zrozumiał. Poprawił swoją grę. Dojrzał. Podobne słowa Leo usłyszy już niebawem z ust nowego trenera.

153


w 2013 roku leo dostał srebrną piłkę

Na galę Złotych Piłek FIFA do Zurychu Leo jeździ zawsze z rodziną: z Antonellą, z rodzicami, a często nawet i rodzeństwem. Odbierając nagrodę, ZAWSZE dziękuje drużynie i trenerowi, podkreślając, że niczego by bez nich nie osiągnął. Leo wie, że futbol – jak mało który – jest sportem zespołowym.

174

Sześć najważniejszych trofeów – puchar Ligi Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Króla, Superpuchar Hiszpanii, Superpuchar Europy i klubowe mistrzostwo świata – oto bilans Pepa Guardioli i zespołu za 2009 rok. W tym niezapomniane akcje Leo Messiego. Nic dziwnego zatem, że Złota Piłka za 2009 rok trafi do Leo.

Złota Piłka FIFA. Po francusku: Ballon d’Or (wymawiaj: Balą d’Or). Po angielsku: The Golden Ball (wymawiaj: Golden Bol). Przyznawana jest piłkarzowi, który grał najlepiej w danym roku kalendarzowym. Uroczysta gala odbywa się w Zurychu w Szwajcarii. Nagroda powstała z połączenia, w 2010 roku, dwóch plebiscytów: Złota Piłka magazynu „France Football” oraz Piłkarz Roku FIFA. O tym, kto otrzymuje Złotą Piłką FIFA, decydują głosy kapitanów i selekcjonerów reprezentacji narodowych, które są zrzeszone w FIFA, oraz głosy dziennikarzy z całego świata. W ostatnich latach głosowania wypadły tak: za rok 2007: Kaká, Cristiano Ronaldo, Lionel Messi za rok 2008: Cristiano Ronaldo, Lionel Messi, Fernando Torres za rok 2009: Lionel Messi, Cristiano Ronaldo, Xavi Hernández za rok 2010: Lionel Messi, Andrés Iniesta, Xavi Hernández za rok 2011: Lionel Messi, Cristiano Ronaldo, Xavi Hernández za rok 2012: Lionel Messi, Cristiano Ronaldo, Andrés Iniesta za rok 2013: Cristiano Ronaldo, Lionel Messi, Franck Ribéry


2010

Leo jest twarzą reklamową włoskiej marki Dolce&Gabbana. Dlatego strój na finałową galę w Zurychu nie jest przypadkowy. Szyje go właśnie ta firma, a dziennikarze w napięciu czekają na pojawienie się Leo na gali.

2009 Największym do tej pory szokiem były słynne już „groszki”, w których piłkarz odebrał czwartą Złotą Piłkę. Świadczyły o tym, że Leo nabrał dystansu do siebie i nie boi się odrobiny szaleństwa.

2011

2012

175 175


mistrz

antonella i leo

176

„Czy masz dziewczynę?” – spytał kiedyś piłkarza mały chłopiec w programie na żywo. „Mam” – odpowiedział zaskoczony pytaniem Leo. „To kuzynka mojego najlepszego kolegi z dzieciństwa. Znamy się od małego. Nasze rodziny też się znają” – dodał. W ten sposób świat dowiedział się o istnieniu narzeczonej piłkarza. Była nią Antonella Rocuzzo.

para na Ślubie AndrÉsa Iniesty, 2012


W piątek 2 listopada 2012 roku w Barcelonie przyszedł na świat synek pary – Thiago. Piłkarz był obecny przy narodzinach. Niedługo potem sprawił sobie na lewej (!) nodze tatuaż z imieniem synka. Firma Adidas ma przykazane, aby na korkach piłkarza – obok flagi Argentyny – zawsze znajdowało się imię Thiago.

shakira

Zdjęcia Thiaga Messiego obiegły świat 19 maja 2013 roku, kiedy tata wziął malca na świętowanie zdobycia pucharu ligi hiszpańskiej. Podobnie uczynił Cesc Fàbregas, który przyszedł ze swoją nowo narodzoną córeczkę, Lią. Parę miesięcy wcześniej, w styczniu 2013 roku, na świat przyszedł potomek trzeciego wychowanka z Rocznika ’87: Milan, syn Gerarda Piqué i piosenkarki Shakiry. Trzej kumple jakby się umówili, żeby razem chodzić z wózkami na spacery.

177


PIERWSZA BIOGRAFIA LEO MESSIEGO DLA DZIECI Miał dziewięć lat, kiedy wybił szybę w łazience, żeby zdążyć na mecz. Dziesięć – kiedy przestał rosnąć. Trzynaście – gdy opuścił rodzinny dom i zamieszkał na innym kontynencie. Dziś jest podziwiany przez miliony ludzi na całym świecie.

Messi to wzruszająca opowieść o piłce nożnej, ale nie tylko. Także o niespotykanym talencie i wielkiej skromności. O tym, że nic nie przychodzi łatwo. Wreszcie – o tym, że zawsze warto marzyć. Opisaną tu historię Leo ubarwiają anegdoty o wielkim piłkarzu i kultowym klubie FC Barcelona, a ilustrują piękne kolorowe zdjęcia z boiska i nie tylko.

Yvette Żółtowska-Darska – wielbicielka futbolu, fotografii i Toskanii. Przez siedem lat kierowała kanałem TVN Style. Mama 9-letniego syna. Zainspirowana jego pasją do piłki nożnej postanowiła napisać serię książek dla dzieci o ich piłkarskich idolach.

pat r o n at h o n o r ow y

k s i ą ż k ę p o l e c a ją

sz u k a j n a


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.