Magazyn Day&Night |#102| Na okładce Aro Kłusowski

Page 14

ZIEMI

Anna tomczyk Dziś po raz pierwszy w życiu miałam szansę wypełnić ankietę EQ Report w sprawie doświadczenia trzęsienia ziemi. Wczoraj 5.06.2018 przeżyłam umiarkowane trzęsienie ziemi na Kaukazie Wschodnim. Około godziny 23.00 w Tbilisi – stolicy Gruzji zadrżały budynki. Akurat byłam sama w kuchni Centrum Kamiliańskiego, gdzie zatrzęsły się ściany, podłoga, szyby, meble, pootwierały się drzwiczki szafek kuchennych, brzęczały setki szklanek i talerzy, zamigotały światła. Usłyszałam jak pojedyncze osoby wybiegają na korytarz. A ponieważ to moje pierwsze takie doświadczenie – nie skojarzyłam w ogóle, że to trzęsie się ziemia. –„Co czułaś”?– Pytają mnie w ankiecie i dodają: „Twoje doświadczenie jest ważne nie tylko dla nauki, ale także dla ludzi w okolicy, jak również naszego globalnego czytelnictwa”. Spojrzałam na to, co inni z Tbilisi napisali w ankiecie i naprawdę się zdumiałam. „- Byłem na nogach, kiedy to się zaczęło i było tak silne, że upadłem. Trwało to około 20-30 sekund. Kiedy się zatrzymało, wybiegłem na zewnątrz. Cała okolica tam była. Spędziliśmy godzinę na ulicy”. Inni pisali też, że potrząsanie wybudziło ich ze snu, że w pokojach trzęsły się ściany. Budynek centrum charytatywnego, w którym ja przebywałam ma coś w rodzaju elastycznych połączeń pomiędzy poszczególnymi segmentami. Murarze celowo zastosowali tu luźniejsze połączenia, tak, by w razie czego to one pękły, a nie cały gmach. Na szczęście nic się nie stało i nawet ta ekstremalna sytuacja nie spowodowała żadnych strat. Ale same fale sejsmiczne bardzo mnie zaintrygowały. Jak czytam „powstają wskutek gwałtownego rozładowania naprężeń w skorupie ziemskiej. W czasie ruchu warstw skalnych uwalnia się energia, która w około 20-30% rozchodzi się właśnie w postaci fal sejsmicznych”. Część tych fal dociera na powierzchnię Ziemi i w wielu wypadkach jest niszczycielską siłą żywiołu. Największe trzęsienia ziemi zanotowano dotąd w Chile (o magnitudzie 9,5), w USA ( 9,2), na Sumatrze, w Japonii, na Kamczatce i Chile (9,0). To, co wstrząsnęło Tbilisi miało w swoim epicentrum siłę 5,1. Do mnie dotarły słabsze już fale, ale i tak dały mi do myślenia, że wobec potężnego żywiołu człowiek jest niczym. A przecież często nam się wydaje, że jesteśmy mocarzami w epicentrum świata.

14

Franciszek Kotula to tytan pracy i zaangażowania w sprawy dokumentowania i zachowywania tym sposobem dziejów Rzeszowszczyzny. Ktoś, kto będzie miał ochotę sięgnąć po publikacje nawiązujące do historii, archeologii, etnografii i folkloru, siłą faktu jest zmuszony sięgnąć po twórczość literacką Franciszka Kotuli. Nie ma zmiłuj się! Franciszek Kotula był i nadal uchodzi za najwybitniejszego znawcę regionu Rzeszowszczyzny i tej części Polski. Urodził się w 1900 r. w Głogowie Małopolskim i już od najmłodszych lat był zaciekawiony tym co wiekowe, zamierzchłe i stare. Interesowały go ludowe opowiastki, historie opowiadane przez starszych, które wzbogacał, czytając ówczesną sławę literacką Henryka Sienkiewicza. Młody Franciszek postanowił, że zdobytą wiedzę będzie przekazywać dalej, zostając nauczycielem w wiejskich szkołach. Rzeczywistość tamtych lat (po I wojnie światowej) spowodowała, że trafiał na różne placówki, a to na południe Rzeszowszczyzny, to znowu w swoje rodzinne strony. Kształcił się w komplecie nauczycielskim w Rzeszowie i właściwie ten Rzeszów wciągnął go na dobre.

9 MAJA BR. W GMACHU WOJEWÓDZKIEGO DOMU KULTURY W RZESZOWIE ODBYŁA SIĘ PREMIERA FILMU PT. „SWÓJ NIEZNANY” W REŻYSERII ROLANDA DUBIELA. DOKUMENT Z ELEMENTAMI FABUŁY OPOWIADA HISTORIĘ FRANCISZKA KOTULI, RZESZOWSKIEGO, ALE NIE TYLKO, REGIONALISTY, KTÓREMU NASZE MIASTO ZAWDZIĘCZA POWSTANIE PRAWDZIWEGO, MIEJSKIEGO MUZEUM.

rzecz o kotuli franciszku

PIERWSZY MUZEALNIK RZESZOWA

Prowadząc zajęcia z dziećmi i młodzieżą, zawsze zwracał im uwagę na historię, tradycję i kulturę, w której byli wychowywani. Powszechną praktyką na zajęciach u Kotuli było zetknięcie się z przedmiotem na zasadzie organoleptyki. Kotula przynosił szereg pozbieranych przez siebie po okolicy przedmiotów, które wtedy uchodziły za przeżytki, jak np. stare kołowroty, narzędzia rolnicze, wiejskie przyrządy używane w gospodarstwach domowych. Młody zapaleniec uprawiał istne muzeum i skansen w jednym na swych lekcjach i to się podobało wśród jego podopiecznych. Zwrócił też uwagę, że musi

kształcić się jeszcze w dziedzinie pedagogiki, dlatego też wybrał dodatkowe kursy nauczycielskie aż w odległym Kaliszu. Po roku wrócił w rodzinne strony i związał się bliżej z Rzeszowem, gdzie uzyskał posadę nauczyciela. Tam też gromadził przedmioty i postanowił założyć szkolne muzeum, które grało rolę właściwie kącika historycznego. Kiedy wybuchła wojna w 1939 r. los pieczołowicie zebranych zabytków był niepewny. Kotula postanowił spotkać się z ówczesnym, niemieckim zarządcą miasta, Heinzem Ehausem. Ponieważ nasz lokalny łowca historii biegle władał niemieckim, powiedział, że zabytki nagromadzone przez lata odnoszą się kulturowo do ziem, o które zabiegają

Fot. Podkarpacka Biblioteka Cyfrowa

FELIETON

TRZĘSIENIE


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.