ARTYKUŁY BACY JENDRZEJA -
CHRONOLOGICZNIE
SPIS TRESCI 1.Magdalena Bujak-Lenczowska -Wspomnienie o ojcu 2.Historyjki z moich Tatr N 3.TATRZAŃSKIE STAWY
Magdalena Bujak-Lenczowska -Wspomnienie o ojcu Po wojnie przyjechaliśmy z mamą i bratem do Zakopanego. Miałam 10 lat. Wyobrażałam sobie, że gdy będę wracała ze szkoły, zaczepi mnie wysoki pan i zapyta: gdzie mieszka pani Bujakowa? I to będzie mój tata. Dworzec Główny w Warszawie, wiosna 1939 roku. Podróżni niecierpliwie czekają na odjazd pociągu do Wiednia. Pożegnania z bliskimi, w niejednym oku kręci się łza. Dziennik Jakuba Bujaka, wpis z 23 kwietnia 1939 r. "Patrzę na uśmiechniętą twarz żony; obiecała uroczyście, że wytrzyma odważnie do końca i słowa dotrzymuje. Niech by wreszcie pociąg ruszył, po co to przedłużać! (...) Ruszył w końcu. Wymieniamy ostatnie okrzyki pożegnalne; szereg znajomych twarzy przesuwa się przed oknem wagonu, a wśród nich jedna - najbardziej znajoma, najbardziej bliska. Przy niej mała czteroletnia figurka macha drobną rączką. Do widzenia, czy zobaczymy się jeszcze i kiedy?" Tego dnia Magdalena Bujak-Lenczowska widziała tatę po raz ostatni. Segregatory pamięci Kościelisko, 77 lat później. Rześkie powietrze dociera do płuc. Z okien niewielkiego drewnianego domu widok na majestatyczną panoramę Tatr. Leniwie siąpi deszcz. Mógłbym tak stać godzinami, zahipnotyzowany wpatrywać się w góry. Dzielę się tą oczywistą uwagą, pewnie jak każdy gość państwa Lenczowskich, a pan Adam - były taternik parzy wyborną kawę i zaczyna opowiadać. - Przeprowadziliśmy się do Kościeliska na emeryturze. Wcześniej mieszkała tu teściowa. Jak zmarła, domek stał pusty. Niszczał, baliśmy się, że ktoś się włamie. Zapraszaliśmy znajomych, w lecie i zimie chętnych nie brakowało, gorzej późną jesienią. Ta tkanina na ścianie to dzieło teściowej. Projektowała i wykonywała wiele tkanin, wystawianych w kraju i za granicą. Odłożyła trochę pieniędzy i kupiła ten domek - gospodarz spełnia się w roli przewodnika. Na piętrze są dwa pokoje. Na dole kuchnia, łazienka i salon przedzielony ścianką z książkami. W salonie na regale segregatory ze starannie poukładanymi rodzinnymi dokumentami - pamiątkami po słynnym dziadku prof. Franciszku Bujaku, twórcy historii gospodarczej. I ojcu - Jakubie. - Moja mama, Maria Bujakowa, z domu Łomnicka była artystką, dyrektorką szkoły tkackiej w Zakopanem i projektantką tkanin. Znali się z tatą ze wspólnych wędrówek w gronie lwowskiej młodzieży po Karpatach Wschodnich. Pobrali się w 1934 roku. Byli dobrym małżeństwem. Mama nie wyszła ponownie za mąż. Powiedziała mi kiedyś, że nie ma mowy, żeby w jej życiu mógł być ktoś inny - podkreśla pani Magda. Mogła być Burdżulą Jakub Bujak miał dwie pasje: naukę i góry. W listopadzie 1931 roku rozpoczął pracę we Lwowie jako asystent na tamtejszej Politechnice. Po roku przeniósł się do Warszawy, do pracy w przemyśle. Pracował w znanej fabryce maszyn Lilpop, Rau i Loewenstein. ARTYKIŁY BACY JENDRZEJA