Bezkres NR 8 - 3/2020

Page 54

BEZ{KRES} — MARZEC 2020 A.D.

pracujesz dla nas. Kim jesteście? Nie bój się, dobrzy ludzie. Tra la la, a kto wysadził WTC? Na pewno nie my. Słuchaj wy‐ brańcu, pamiętasz jak wtedy wyleciałeś z dominikanów i za‐ Wziąłem rzeczy, klucz i komórkę. Pozamykałem wszyst‐ dzwoniłeś na 112? Wieźli cię, a ty sobie myślisz: "E tam, Boga ko. Całe życie stało mi przed oczami wraz z kałużą melancho‐ nie ma, to koniec". No więc to On nas posłał, a my oddamy Mu lii. Jeszcze raz postanowiłem wywinąć się kostusi i oszukać ciebie całego i zdrowego…. Jeszcze raz mówię, najpierw prze‐ przeznaczenie. I urwać łeb hydrze. Droga wiodła nad Wisłą, czytam, nic nie podpiszę in blanco. Czytaj, wiemy, że babcia brzegiem, trotuarem i potem Aleją Pokoju. Pamiętałem miej‐ cię uczyła, tak jej kazaliśmy. Psychiatra podaje mi kawałek sce, gdzie niedawno samochodem KIA dowoziłem posiłki pergaminu: "od dziś żyję inaczej. Czynię dobro, pomagam dzieciom z depresjami, schizofreniami czy autyzmem. Teraz słabszym i nie zaliczam panienek." I co mądralo, takie strasz‐ sam pogrążony w czarnych myślach, które na dokładkę, co ja‐ ne? Nie wygląda to podejrzanie, więc biorę pióro z kałamarza i kiś czas znikały, szedłem, by wywinąć się – jako się rzekło – maluję zygzak. Żeby się odpierniczyli. Teraz dalej: zaraz pój‐ kostusi. Bramka na ulicy Cystersów, kod 1212, złote drzwi, po‐ dziesz schodami na górę, wejdziesz do komnaty, tam podadzą dwórko w nowym budownictwie, gabinet, podświetlone miej‐ ci napój. Wypijesz jednym haustem. Poczujesz się euforycz‐ sce. Wieczór, rześkie powietrze, ostatni pet i wchodzę z nie, to normalne, nie bój się – to nie trucizna. Wybrańcy bo‐ bagażami. Psychiatra otwiera i wita mnie. Ja witam jego, on gów mają najlepsze specyfiki. Jeszcze jedno – wyjdziesz stąd i mnie. Na ścianie dwa skrzyżowane miecze, retorta, gdzie wy‐ nigdy nie wrócisz, ani nie wspomnisz słowem nikomu. Ina‐ tapia się złoto, czarny kot macha ogonem na szafie, na stoliku czej melancholia powróci. Pożegnałem się, poszedłem i dosta‐ pokrytym zielonym suknem przeźroczysta kula. Obok kielnia łem napój (cienisty.)??? Przez chwilę czułem zamęt w głowie, i cyrkiel, a pod oknem kozetka. Zdejmuję kulę ze stolika i sta‐ potem wszystko ucichło. wiam obok. Psychiatra pyta, czy jestem gotowy. Jestem. Albo Wiedziałem, że mówili prawdę. Zostałem uratowany, stąd wyjdę żywy i zdrowy, albo podjedzie karawan. Tak posta‐ oszukałem los, wywinąłem się naszej dobrej znajomej kostusi. nowione. Zdejmuje dwa miecze i jeden podaje mi. Biorę do Szybko opuściłem gabinet. Znalazłem się na jakiejś cichej uli‐ ręki, oglądam, dawno nie ćwiczyłem, jakieś czterysta lat. Lecz cy. Czułem radość. Uratowany. Wreszcie. Po tylu latach bez‐ psychiatra nie daje czasu do namysłu – krzyżujemy miecze. W skuteczności. Widziałem swoje życie i jego przeznaczenie. gabinecie rozlegają się pojedyncze uderzenia metalu o metal, Ktoś bardzo Dobry szedł obok mnie. A wtedy, gdy był na pia‐ stali o stal, żelaza o żelazo. Robię uniki, w bok, w prawo, lewo, sku jeden ślad, to On niósł mnie na rękach…. atakuję do przodu. On mimo, że ma na sobie błękitny płaszcz z gwiazdami, lekko i zwinnie uskakuje, krzesło, stół, kozetka, (napisano w 07.2012) znowu krzesło. Obracamy się, stuknięcia stają się coraz bar‐ dziej pewne, miarowe, tępe. Po chwili podaje mi dłoń i uśmie‐ cha się. – Dobry jesteś. Witaj w naszym świecie. Teraz zaprasza mnie do stolika, kula ląduje z powrotem na miejsce, będzie Pierwsze trzy dni to aklimatyzacja, wiadomo, przejecha‐ jeszcze potrzebna. Wchodzi jakaś dziewczyna i podaje mi tru‐ liśmy kilkaset km, inny klimat, wilgotność powietrza, inne jo‐ nek w kielichu. Uśmiecha się tajemniczo, po czym oddala się i ny, aniony i kationy. Idę w sobotę z miłą Justyną do "Niklasa" znika w głębi. przy ulicy Wczasowej, bo tam jest zabawa. Taka normalna Zdejmuję resztki ubioru, który dostałem przed walką. wiejska zabawa, jak za czasów Modern Talking, tyle, że bez Teraz słucham. Pada pytanie, czy wiem, jaką drogą idę? Nie. Modern Talking. No, sorry, tańczymy jedną piosenkę Modern Czy wiem, że wyższe instancje mnie od dawna bacznie obser‐ Talking z 2000 roku. Jednak znowu w tańcu mi nie wyszło, wują i wiedzą wszystko. Wali mnie to, mówię, walę wszystkie więc znajdują się zaraz jak spod ziemi lepsi tancerze i słusz‐ instancje, ja czuję bezsens i walczę o życie. Dlaczego chcesz nie, bo trzeba było zapisać się – miły kretynie – choćby na je‐ żyć? Chcę. Żeby zaliczać panienki? Psychiatra dociska coraz den jedyny kurs tańca. Koledzy się nareszcie, co za ulga, dalej. Nie. Wystarczą te zaliczone. Jak chcesz żyć? Inaczej. dosiadają, piją, ja stawiam Justynie piwo z sokiem, a oni nie – Słowo? Słowo. Podpisz. Wal się, nic nie podpisuję w tej dziw‐ oni stawiają jej tylko colę. Są mega–porządni, nie kupią prze‐ nej komnacie. Jestem wyznawcą Chrystusa, nie trzech magów nigdy nieletniej alkoholu, wiadomo – naród pijany wymiera. w szopce. To jakaś szopka. Chcesz żyć? A co, nie? Chcę. Nie Można się bawić przecież bez alkoholu. Dżamprezka się na‐ chcę umierać i tyle. Słuchaj. Wielu nam już tak obiecywało, że kręca, by wreszcie mogła paść z ich strony propozycja nie‐ tra la la inaczej żyć, a potem co? Kończyli w bagnie. Dajcie mi oczekiwanej zmiany miejsc. Oto dowiaduję się, że mamy leki, to będę żył. Żadnych leków. Od dzisiaj dostajesz to – i tu teraz, zaraz, już, natychmiast, jechać do nich na prywatkę. Ich psychiatra podaje mi zalakowaną kopertę. Wygląda na starą, autem, ich furą, ich drogą jasną i prostą. Będzie basen, będzie pytam, co to znowu, coś dla wybranych, pamiętaj, wiemy o to‐ spoko i maroko. I w tym właśnie momencie bierze mnie jasna bie więcej niż myślisz. Nie stworzyliśmy cię, żebyś zaliczał pa‐ cholera. Mówię, że nigdzie nie jedziemy i koniec. On nalega, a nienki i cieszył mordę na koncertach Metaliki. Więc od dzisiaj ja jak zwykle jestem nieugięty, Justyna zresztą też. Po chwili nie wiadomo już kto, kogo zaprasza, co gorsza nie wiadomo

PROZA

Okruchy dobrej nadziei…

strona: 54

W “Niklasie”...

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.