"Wejherowo Miasto do Życia" NR 9/2024 (grudzień-styczeń)
NIEZALEŻNA PRASA LOKALNA
Szanowne Czytelniczki / Szanowni Czytelnicy
W imieniu całej Redakcji naszej gazety życzę Wam spokojnych i zdrowych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w gronie najbliższych oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku 2025.
Jednocześnie składam serdeczne podziękowania Wam jako odbiorcom, jak również wszystkim, dzięki którym wydawanie naszego społecznego i niezależnego czasopisma jest możliwe. Niedawno obchodziliśmy 2. urodziny i mamy nadzieję w takim gronie, wspólnie dojrzewać.
z wyrazami szacunku, Redaktor naczelny
Bartosz Skwarło
WYBIERZ SWOJĄ TRASĘ
• Nocny Jeleń – 76,70 km (przewyższenie: +/- 2908 m)
• Tropem Rysia – 54,63 km (przewyższenie: +/- 2011 m)
• Pół Dzika – 27,70 km (przewyższenie: +/- 1058 m)
• Szybka Sarna – 10,50 km (przewyższenie: +/- 420 m)
DOŁĄCZ 22 GRUDNIA 12.00-18.00 PLAC JAKUBA WEJHERA (RYNEK)
CZYTELNICZKA VS. WCK TYLKO 4% CZŁOWIEKA?
Na prośbę czytelniczki pośredniczyliśmy w wymianie zdań pomiędzy instytucją kultury WCK, a nią samą. Czytelniczka w ostatnim akapicie korespondencji napisała: Być może zainteresują się Państwo tematem. Załączam również plakaty, na których wskazałam co sugeruje, że jest to wytwór AI oraz zrzut z ekranu programu, który odczytuje czy dana grafika jest zrobiona przez człowieka, czy przez sztuczną inteligencję. Chciałabym poszerzać świadomość mieszkańców i pracowników kultury. Nie powinno się bagatelizować tak ważnego tematu, który stał się naszą codziennością. Temat uznaliśmy za ważny i godny uwagi naszych czytelników.
TREŚĆ LISTU: „Ostatnio, gdy staliśmy z grupą znajomych przy budynku Wejherowskiego Centrum Kultury, ktoś z nas rzucił: „Ej, czy ten plakat nie wygląda, jakby był zrobiony przez AI?”. Pośmialiśmy się, zauważając koślawe dłonie i stopy postaci oraz dziwną, powtarzalną teksturę. I na tym mogłoby się skończyć. Jednak zadałam sobie pytanie: „Czy to nie jest miejsce, które ma promować kulturę?”.
Dlaczego w miejscu kultury wisi plakat, który został wygenerowany przez sztuczną inteligencję?
Aby wyjaśnić kontekst – obrazy generowane przez AI powstają dzięki programom takim jak Midjourney, DALL-E 2 czy DeepAI. Aplikacje te tworzą obrazy na podstawie tekstowych opisów, korzystając z ogromnych zasobów wizualnych pobranych z internetu, aby „uczyć się” i doskonalić.
Co to oznacza? Korzystając z AI do tworzenia grafik, w istocie bazuje się na twórczości prawdziwych artystów, których prace zostały kiedyś wrzucone do internetu, jednocześnie umywając ręce od odpowiedzialności. To, co widzimy po wygenerowaniu takiej grafiki, to nic innego jak sklejka cudzych prac, nad którymi ktoś ciężko pracował. Na ten moment wytwory AI nie są bowiem uznawane za wartość intelektualną kogokolwiek.
Tworzenie grafik za pomocą AI jest szybkie, tanie i wygodne.
W przeciwieństwie do pracy człowieka, który spędza godziny nad swoją sztuką i zasługuje na odpowiednie wynagrodzenie. Istnieje różnica między korzystaniem z AI do prostych zadań, jak np. pisanie maili czy poprawianie tekstu, a wykorzystaniem jej w pracy kreatywnej. Zwłaszcza w sytuacji, gdy wybieramy „prompt” zamiast pracy ludzkich rąk, w miejscu, które powinno tę twórczość promować i pielęgnować. Najpierw prosimy ludzi w kinach, by nie rejestrowali filmów i nie udostępniali ich aby szanować czyjąś pracę, reklamując się programem Legalna Kultura, potem jednak sami sięgamy po AI, nieświadomie (mam nadzieję) używając cudzych prac do tworzenia plakatów. A przecież plakat, nawet prosty, biały tekst na czarnym tle, byłby lepszy, gdyby był autentyczny”.
WCK ODPOWIADA: Wykorzystanie sztucznej inteligencji (AI) w dzisiejszych czasach jest szeroko praktykowane w instytucjach kulturalnych w całym kraju i nie tylko. Nie trzeba szukać daleko. Korzysta z niej m.in.: Opera Bałtycka w Gdańsku (choćby do stworzenia plakatu Rigoletta) czy Teatr Muzyczny w Gdyni przy promocji ostatniej premieryQuo Vadis.
Zespół Wejherowskiego Centrum Kultury na bieżąco śledzi trendy, doskonali swoje kompetencje i umiejętności, uczestnicząc choćby w szkoleniach z wykorzystania AI, organizowanych przez Obszar Metropolitalny Gdańsk-Gdynia-Sopot. Fakt organizowania warsztatów o tej tematyce, skierowanych do instytucji kultury, potwierdza jedynie skalę zapotrzebowania na tego typu rozwiązania.
Mamy XXI wiek i nie sposób odżegnywać się od nowinek technologicznych, które już niebawem stanowić będą naszą codzienność,
jakkolwiek rewolucyjne by się one obecnie nie wydawały. McKinsey Global Institute podaje, że do 2030 roku nawet 70% firm i instytucji będzie korzystać z technologii AI. Sztuczna Inteligencja staje się narzędziem, które pozwala na szybkie dostosowanie się do współczesnych realiów i rosnących oczekiwań odbiorców. Dzięki niej możliwe jest wprowadzenie innowacyjnych rozwiązań, takich jak grafiki przyciągające uwagę młodszych odbiorców, do których trudniej czasami dotrzeć tradycyjnymi metodami. W naszym przypadku AI stanowi jedynie uzupełnienie pracy grafika, który na co dzień wykonuje znakomitą większość materiałów promocyjnych własnoręcznie. Niekiedy, choćby z powodu mnogości realizowanych przez Wejherowskie Centrum Kultury projektów, a także ograniczeń czasowych, korzystamy z rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji. Stanowi ona dla nas wsparcie także w kontekście mniejszego wymiaru godzin pracy grafika, wynikającej z faktu, że jest to osoba z orzeczeniem o niepełnosprawności. W projektach skierowanych do młodzieży, takich jak organizowana we współpracy z Miejską Biblioteką Publiczną im. Aleksandra Majkowskiego, gra miejska Mickiewicz. Ścieżki niepewności, użycie AI stanowi element innowacyjny
Wydawca: Bartosz Skwarło; Adres wydawcy i redakcji: ul. Kopernika 11/1, 84-200 Wejherowo Redaktor naczelny: Bartosz Skwarło, wejherowomiasto@gmail.com, tel. 509 024 314 Numer w Rejestrze Dzienników i Czasopism Sądu Okręgowego w Gdańsku: 2365 ISSN 2956-4077; Skład: Studio Grapfa, www.grafpa.pl; Druk: Polskapresse Sp. z o.o. Oddział Poligrafia
Autorzy materiałów przekazują je bezpłatnie do publikacji Wydanie gazety (łamanie, druk, kolportaż) jest finansowane ze środków własnych wydawcy
zabrało głos w tej sprawie – w pełni rozumiem ich postawę. Interesujące jest również to, że tak duże instytucje, jak np. Teatr Muzyczny w Gdyni, również korzystają z technologii sztucznej inteligencji. Niemniej jednak nie zmienia to mojego zdania, że powinniśmy kwestionować i zastanawiać się nad nowymi technologiami. Jest to proces, który zachodzi w przypadku każdej nowatorskiej technologii. Nie zawsze to, co jest legalne, jest jednoznacznie dobre. Sztuczna inteligencja oficjalnie nie narusza praw autorskich, jednak warto zauważyć, że to, co generuje, powstaje na bazie pracy artystycznej ludzi którzy udostępnili ją w internecie.
i zgodny z duchem czasu. Pozwala też zaintrygować młodych ludzi i wzbudzić ich zainteresowanie – co potwierdza jedynie przesłana przez Pana wiadomość. Zaznaczam jednak, że zawsze kładziemy nacisk na jakość i autentyczność przygotowywanych materiałów. Decyzja o wprowadzeniu elementów AI jest starannie przemyślana. Projekty generowane przez nią nie naruszają obecnie niczyich praw autorskich. Jeśli legislacja związana z AI wprowadzi w tym zakresie jakieś zmiany – z pewnością będziemy się do nich stosowali. Niezbyt adekwatne jest więc, na tę chwilę, porównywanie projektów wygenerowanych przez sztuczną inteligencję do filmów prezentowanych w kinie, poprzedzonych emisją spotów w ramach kampanii Legalna Kultura. W przypadku bowiem nagrywania prezentowanego w kinie filmu – prawa te są jawnie łamane. Dwa akapity nie związane z tematem nie zostały zamieszczone. Redakcja udostępni je zainteresowanym osobom, które się w tym celu z nami skontaktują.
KOMENTARZ CZYTEL -
NICZKI: „Dziękuję za odpowiedź i za zainteresowanie się tematem. Jest mi on szczególnie bliski, ponieważ sama udostępniam swoją pracę artystyczną w internecie. Cieszę się, że Wejherowskie Centrum Kultury
Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych
Redakcja nie realizuje zamówień na płatne ogłoszenia
Oczywiście, nie odżegnuję się całkowicie od AI – sama korzystam, choćby z ChatGPT, głównie do poprawiania pisowni w mailach czy wyszukiwania informacji w internecie. Sztuczna inteligencja otacza nas z każdej strony, i nie przeczę, że 70% instytucji będzie ją wykorzystywać, a liczba ta będzie wciąż rosła. Jednak sztuka jest dziedziną specyficzną, w której poszukujemy ludzkiej cząstki twórczości. Mam nadzieję, że osoby, które przeczytają artykuł, zastanowią się nad tym zagadnieniem. Chodzi mi o to, by zauważyć różnicę: czy książka, którą czytam, została napisana przez człowieka, czy wygenerowana przez AI; czy plakat, na który patrzę, powstał w ciągu pięciu minut, czy wielu godzin. To, oczywiście, nie musi mieć dla wszystkich znaczenia, ale nie chciałabym, abyśmy bezrefleksyjnie konsumowali wszystko, co jest nam podawane.
Zdecydowanie utrzymuję swoje zdanie, że sztukę powinni tworzyć ludzie dla ludzi, a sztuczna inteligencja powinna być jedynie narzędziem. Jeśli mam wyrazić subiektywną opinię, to plakat do gry miejskiej „Mickiewicz. Ścieżki niepewności” wydaje się niedopracowany. Nie dokonano w nim edycji, wymaganej aby uznać jego walory artystyczne. A jak wiemy, plakat jest dziedziną sztuki. Mniejsza liczba godzin poświęconych przez grafika nie powinna być wytłumaczeniem”.
Redakcja zastrzega sobie prawo redagowania i skracania tekstów
Prawa autorskie oraz majątkowe do wszystkich zamieszczonych tekstów należą do Wydawcy
Wskazanie mówi, że tylko w 4% grafikę wykonał człowiek
PODWYŻKI OD WOLĘ WEJHEROWO i SPRAWIEDLIWOŚCI DLA WEJHEROWIAN
Jednym z pierwszych „sukcesów” nowej koalicji w Radzie Miasta jest uchwalenie podwyżek. W 2025 r. podatek od nieruchomości będzie wyższy o 20%, a za gospodarowanie odpadami komunalnymi mieszkańcy zapłacą aż o 25% więcej niż w roku 2024.
PROJEKTY PREZYDENTA
Wzrost cen zaproponował
Prezydent Miasta, Pan Krzysztof Hildebrandt, który nie przedstawił osobiście przyczyn tak drastycznego wzrostu cen. Prezydent nie był nawet obecny na obradach sesji, kiedy debatowano nad jego propozycjami podwyżek.
ZA ŚMIECI +25%
W sprawie cen za gospodarowanie odpadami komunalnymi odbyła się na obradach sesji stosunkowo burzliwa dyskusja. Organ wykonawczy reprezentował zastępca prezydenta, Pan Arkadiusz Kraszkiewicz, który w bardzo ogólny sposób przedstawił przyczynę wzrostu cen. Powołał się na wyższe koszty (bez konkretnych informacji jakie z nich o ile wzrosną): odbioru naszych odpadów przez Ekodolinę, opłaty środowiskowej, oraz na planowane podwyższenie przez rząd minimalnego wynagrodzenia za pracę.
Pan Kraszkiewicz nie podał, jaki jest udział poszczególnych
Członkowie Wolę Wejherowo pozują do zdjęcia bezpośrednio po uchwaleniu podwyżek dla mieszkańców. Fot. Media społecznościowe (FB)
Przewodniczącego Klubu Radnych Wolę Wejherowo, Pana Jacka Gafki
kosztów w całym systemie, a to pomogłoby określić wpływ poszczególnych składowych na jego finansowanie. Nie udzielono odpowiedzi na pytanie, jaki jest poziom zadłużenia spółki Ekofabryka, i jakie to ma przełożenie na ceny dla mieszkańców. Była też mowa o szukaniu oszczędności, poszukiwaniu tańszych operatorów i o rosnących kosztach życia per mieszkaniec z powodu wyludniającego się miasta, te kwestie także porzucono bez głębszej analizy.
Ostatecznie za podwyżką cen za gospodarowanie odpadami zagłosowali wszyscy radni klubu Wolę Wejherowo: Jacek Gafka, Rafał Szlas, Justyna Ostrow-
„Sprawiedliwość dla Wejherowian”, Pani Teresa Skowrońska i Pan Wojciech Wasiakowski zagłosowali za podwyżkami. Fot. Media społecznościowe (FB) stowarzyszenia
ska, Barłomiej Frey, Barłomiej Szreder, Lilianna Breen, Paweł Formela, Mariusz Łupina, Mateusz Makurat, Leszek Szczypior oraz Teresa Skowrońska, Wojciech Wasiakowski i Ryszard Kandzora (KO). Przeciwko podwyżce byli: Honorata Baranowska, Justyna Mazur-Dziadkiewicz, Marcin Bulczak, Radosław Kamiński, Arkadiusz Szczygieł, Borys Szymański, Bartosz Skwarło. Od głosu wstrzymał się radny Czesław Kukowski.
PODATEK +20%
Zastępca prezydenta, uzasadniając podwyżki przypomniał, że podatek od nieruchomości to jedyna opłata, na którą gmina ma wpływ. Poinformował także, że zawsze kiedy, stawki nie są na maksymalnym poziomie, trzeba składać w ministerstwie sprawozdanie o utraconych dochodach. Powołując się na takie przesłanki, w imieniu Prezydenta Miasta przedstawiono projekt uchwały wprowadzający podwyżki podatku od nieruchomości na poziomie 20%. Stawki w Wejherowie będą w 2025 roku na maksymalnym dopuszczalnym poziomie.
Wielu radnych zabrało głos z argumentami przemawiającymi za pozostawienie stawek z 2024 roku. Chociażby po to, żeby atrakcyjność miasta była większa. W ten sposób, z niższymi podatkami lokalnymi można przyciągnąć nowych mieszkańców. A także przedsiębiorców, którzy ciągną za sobą gospo -
KĄCIK POEZJI ŻYCIEM INSPIROWANEJ
DOCINKI
CZUJNEJ INKI
Pamięci Jana Brzechwy
Na Obradach
Na obradach w Wejherowie
Radni starli się w rozmowie.
Bluszczak indaguje Ptaszka: „Przewodzenie to nie fraszka, Może Pan się dziś wyłączy, Panu się tak wszystko plącze” „Dzięki, dzięki mój Bluszczaku, Znajdę igłę w korcu maku”
darcze korzyści. Warto czasami zostawić trochę pieniędzy w portfelach obywateli, a jako władze gminy podjąć trud pozyskania środków zewnętrznych. I w ten sposób zrekompensować te „utracone dochody”, a nie zabierać bezpośrednio z domowych budżetów.
Na pewno zaskoczeniem dla wyborców komitetu „Sprawiedliwość dla Wejherowian” jest ich jednoznaczne opowiedzenie się za podwyżkami. To bez wątpienia jest efekt nowej koalicji, którą zdecydowali się zawrzeć z prezydenckim Wolę Wejherowo. Nowa koalicja – stare porządki, Wolę Wejherowo dyktuje warunki.
A co tak uszczęśliwiło wieloletnich przeciwników politycznego zaplecza prezydenta? Przecież nie podwyżki. A może po prostu stara miłość nie rdzewieje?
Za podwyżkami podatku od nieruchomości głosowali wszyscy radni klubu Wolę Wejherowo: Jacek Gafka, Rafał Szlas, Justyna Ostrowska, Barłomiej Frey, Barłomiej Szreder, Lilianna Breen, Paweł Formela, Mariusz Łupina, Mateusz Makurat, Leszek Szczypior oraz Teresa Skowrońska i Wojciech Wasiakowski.
Przeciwko podwyżce byli: Honorata Baranowska, Justyna Mazur-Dziadkiewicz, Marcin Bulczak, Radosław Kamiński, Arkadiusz Szczygieł, Borys Szymański, Bartosz Skwarło i Ryszard Kandzora. Od głosu wstrzymał się radny Czesław Kukowski.
Michał Kowal
Małpka Kawkę łokciem trąca: „Przestań dąsać się po kątach! Kiedyś zmieni się rozdanie Może stołek gdzieś dostaniesz”
„A to pech” - westchnął Czech
Siłacz nagle pręży klatę Bo zobaczył Honoratę Niejednemu serce wzlata Kiedy wkracza Honorata W eleganckim kostiumiku Siada cicho przy stoliku
Lecz z Mazurką jest inaczej Ta nie bywa cicha raczej W treści uchwał się wczytuje Ciągle o coś dopytuje
„A to pech” - westchnął Czech
Nagle słychać wrzask Skowronka: „Czego Pan się tutaj błąka?” „Po co Pani nerwy pruje?”Borys rychle ripostuje „Widzieliście, jaki tuman?”Obruszyła się Perfuma
„Chodźmy wszyscy do Boksera!”
„Do Boksera? Tego zera?” Bokser czoło swe przeciera:
„Drodzy radni, po co swary? Po co szarpać się za bary?
Wszystkich czeka nas absencja Kiedy skończy się kadencja.”
„A to pech” - westchnął Czech
Inka
DZIECI SYBERYJSKIE (część trzecia)
Polski Komitet Ratunkowy formalnie powstał 16 września 1919 roku we Władywostoku. Początkowo finanse miały opierać się na wpłatach prywatnych. Nie były one jednak wystarczające. Z tego powodu komitet zwracał się o pomoc finansową, na przykład do grup polonijnych w Stanach Zjednoczonych. Wyznawali zasadę, że pomoc humanitarna jest wolna od działań politycznych. Szybko odcięli się od organizacji działających w obrębie wspomnianych tematów, jednocześnie nawiązując jak najszersze kontakty wśród społeczności lokalnych. Polski Komitet Ratunkowy skupił się na działaniach w sferze socjalnej, kulturalnej i opieki wychowawczej, głównie wydawali posiłki, produkty długiego terminu czy odzież. Pomagali w kwestiach mieszkaniowych, znalezieniu pracy czy pomocy medycznej, organizowali ośrodki nauczania oraz grupy harcerskie. Nie było to wystarczające, a sytuacja – szczególnie dzieci – pozostawała dramatyczna. Jeszcze w 1924 roku, mimo doraźnej pomocy komitetu, w gazetach można było znaleźć ogłoszenia o poszukiwaniu czasowego schronienia dla maluchów.
Polski Komitet Ratunkowy zdecydował się na pomoc przede wszystkim dzieciom – sieroty wojenne lub żyjące w skrajnym ubustwie. Zdecydowano o organizacji ucieczki do Polski. Na przełomie 1919 i 1920 roku nie było możliwości przejazdu drogą lądową między Syberią, a Polską. Początkowo zaplanowano wyprawę drogą morską do Stanów Zjednoczonych. Dzieci miały tam uczęszczać do szkoły, wrócić do sprawności fizycznej, a następnie pojechać do ojczyzny. Pomysł ten został poparty przez pełnomocnika Czerwonego Krzyża z USA. Niestety Polski Czerwony Krzyż chciał odsunąć zarządzanie komitetem przez Annę Bielkiewicz, zaczęto nawet kierować oskarżenia o defraudacje pieniędzy w ich stronę. Kontrole nie wykazały żadnych nieprawidłowości, ale Bielkiewicz postanowiła przenieść działalność do Japonii oraz odciąć się od Czerwonego Krzyża już w lipcu 1920 roku. Komitet pozostał samodzielnym bytem.
W latach 1919-1923 komitet doprowadził do trzech udanych akcji ewakuacyjnych z Syberii i Mandżurii do Polski. Każda z nich była przeprowadzona drogą morską, a finał tych podróży był w Wejherowie. Pierwsza z akcji rozpoczęła się podróżą Jakóbkie-
Treść ogłoszenia w „Tygodniku Polskim”, 1924 r. Źródło: mbc.cyfrowemazowsze.pl
wicza z Władywostoku do Irkucka, w związku z wojną trwającą na tamtych terenach dojechał przez Harbin do Czyty. Zebrał grupkę 60 dzieci w ciężkiej sytuacji życiowej i trafił z nimi do wili Edwarda i Bronisława Sienkiewiczów, która znajdowała się w Sedance pod Władywostokiem. Tam dzieci podzielono na grupy wiekowe i objęto opieką szkolno-wychowawczą. Nauczyciele skupiali się głównie na opanowaniu przez podopiecznych umiejętności czytania i pisania w języku polskim. Połowę kosztów działalności ośrodka ostatecznie pokrył ówczesny polski rząd, swój wkład finansowy i organizacyjny miała również francuska misja wojskowa.
Bielkiewicz rozpoczęła poszukiwania finansowania w Chinach oraz Japonii. W drugim z tych krajów uzyskała zapewnienie o kompleksowej pomocy japońskiego Czerwonego Krzyża, a MSZ Japonii wydało w sprawie pomocy specjalny dokument. Jakóbkiewicz z kolei udał się
do Stanów Zjednoczonych, gdzie uzyskał gwarancje przyjęcia oraz późniejszego przetransportowania około 300 dzieci przez polską organizację. Podczas trzech akcji, które trwały przez 4 lata, łącznie ewakuowano około 880 dzieci. Pierwszy oraz drugi transport trafił drogą morską do Japonii. Najpóźniejszy z nich był już w stanie przejechać koleją do Moskwy, a następnie do granicy z Polską.
Najbardziej medialnym i spektakularnym wyjazdem był pierwszy z nich. Japończycy witali przybyszów, obdarowywali ich upominkami czy słodyczami. Po zejściu ze statków odśpiewano hymn Polski oraz Japonii. Dzieci zostały przyjęte w ośrodku Fukudenkai w Tokio. Nie tylko powitanie było tak ciepłe. Dzieci były bardzo często odwiedzane przez Tokijczyków, którzy zalewali ich przeróżnymi prezentami. Każdy chciał przyczynić się jakkolwiek do pomocy. Bogatsze dzieci widząc stan rówieśników potrafiły zdjąć
część ze swoich ubrań i je podarować, a nastoletnie arystokratki chodziły 3 razy w tygodniu pomagać w praniu.
Bezprecedensowym wydarzeniem była wizyta cesarzowej Japonii. Jedno z dzieci syberyjskich w swoich wspomnieniach opisuje, że pamięta jak po ogłoszeniu wizyty, wszyscy w ośrodku zaczęli uczyć się hymnu Japonii. Po upływie kilkudziesięciu lat, dalej go pamięta. Audiencja rozpoczęła się 6 kwietnia 1921 roku. Główna część rozpoczęła się, gdy po wstępnych powitaniach każdy stanął na zaplanowanym dla siebie miejscu. Według japońskiej tradycji między cesarzową, a resztą osób powinien być zachowany dystans około 30-40 metrów. Kolejną z zasad jest to, że nie może wypowiedzieć podczas takich spotkań ani słowa. Jednak gdy zobaczyła dzieci, dała znak, aby podeszły bliżej. Po paru krokach dalej były daleko. Cesarzowa przemówiła, żeby podeszły jeszcze bliżej. Panowała konsternacja wśród wszystkich zebranych. Ostatecznie dzieci podeszły bardzo blisko, zaśpiewały hymn Japonii, później Polski. Cesarzowa wysłuchała i przemówiła ponownie. Pragnęła zobaczyć najmłodsze z dzieci w ośrodku. Zdumieni urzędnicy nie wiedzieli, co mają zrobić. Cesarzowa sama wstała i podeszła do Bielkiewicz, pytając o najmłodsze z dzieci. Bielkiewicz odpowiadała w języku francuskim, co było od razu tłumaczone dla Cesarzowej. Przyprowadzono 3 letnią dziewczynkę. Cesarzowa położyła na głowie dziecka ręce oraz zaczęła je głaskać. Odchodząc od niego, spojrzała jeszcze raz na zebrane dzieci i zwróciła się do Bielkiewicz z życze-
niami pomyślności i nadziei zdrowia dla tych dzieci. Powiedziała, że sama będzie monitorować ową sytuację, a Polka podziękowała za całą pomoc i zapewniła o swoim poświęceniu dla sprawy. Cesarzowa przed tym spotkaniem nigdy nie spotkała się z dziećmi z innego kraju.
Opisując ośrodek, należy wspomnieć o tragicznej historii z tamtych lat. Jedna z grup przybyłych do Japonii padła ofiarą tyfusu. Wśród personelu zajmującego się dziećmi, gdy te potrzebowały hospitalizacji była pielęgniarka Fumi Matsuzawa. Niestety po kontakcie z dziećmi sama zachorowała, a parę dni później zmarła. „Echo Dalekiego Wschodu” wspominało ją jako siostrę miłosierdzia i jedną z bohaterek naszego narodu.
W 1922 roku list z podziękowaniami do Cesarzowej za pomoc w uratowaniu dzieci syberyjskich wysłał Naczelnik Państwa, Józef Piłsudski. W jego treści możemy wyczytać między innymi, cytat: „To dzięki temu, że otrzymały tak wielką pomoc ze strony Waszego rządu i Japońskiego Czerwonego Krzyża, dzieci te mogły powrócić do swojej ojczyzny. W imieniu swoim i całego polskiego narodu chciałbym wyrazić głębokie uznanie i podziękowanie dla Jego Cesarskiej Mości i jej Wysokości Cesarzowej. Szczerze oddany Jego Cesarskiej Mości
J. Piłsudski”1 Losy dzieci po trafieniu do Polski były różne. Część została odebrana przez rodziny, ale zdecydowana większość trafiła do sierocińców w całej Polsce. Niektóre z tych zakładów były w fatalnym stanie. Zdarzały się takie, które nie posiadały toalet. W jednym z nich dzieci były zmuszone spać jedynie pod cienkim kocem, a podstawowym daniem była kasza i suchy chleb. Taki stan rzeczy doprowadził do decyzji Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej o utworzeniu Zakładu Wychowawczego Dzieci Syberyjskich w Wejherowie, prowadzonego przez Bielkiewicz i Jakóbkiewicza.
Borys Szymański
OSTATNIĄ CZĘŚĆ HISTORII ZAPRASZAMY DO KOLEJNEGO WYDANIA GAZETY
1 T. Matsumoto, W. Theiss, Dzieci Syberyjskie, Warszawa 2018 r., s. 66.
Zdjęcie towarzyszące konkursowi Trudne drogi dzieci syberyjskich do Polski (1919–1923). Źródło: manggha.pl
WSPOMNIENIE KS. PRAŁATA BOGUSŁAWA ŻURAWSKIEGO
Dwadzieścia lat temu zmarł ks. prałat Bogusław Żurawski, długoletni proboszcz parafii pw. św. Trójcy w Wejherowie, dziekan Dekanatu Wejherowskiego, był postacią w regionie znaną i szanowaną. Ksiądz prałat, po wcześniejszej posłudze w kilku parafiach (m. in. Starogardzie Gdańskim, Chojnicach, Gdyni) w listopadzie 1977 r. objął probostwo w wejherowskiej farze (po zmarłym ks. Alojzym Kołduńskim). Z dniem 1 stycznia 1982 r. został dziekanem Dekanatu Wejherowskiego oraz administratorem cmentarza w Śmiechowie, przy którym dwa lata później wybudował kościół z domem przedpogrzebowym. Ksiądz prałat administrował także cmentarzem przy ul. 3 maja (stary cmentarz zwany „wejherowskimi Powązkami”). Pod Jego kierunkiem wybudowano nowe
salki katechetyczne oraz przeprowadzono wiele prac remontowo-restauratorskich w parafii św. Trójcy. Wejherowski dziekan był prezesem Społecznego Komitetu Opieki nad Mogiłami Piaśnicy, pełnił funkcję kapelana rzemieślników i kombatantów, oraz redaktora naczelnego pisma „Zwiastun” wydawanego przez wspólnotę parafialną. Dzięki staraniom kapłana szczątki ks. Edmunda Roszczynialskiego (przedwojennego dziekana wejherowskiego) spoczęły w rodzinnym grobowcu na starym cmentarzu w Wejherowie. Parafia administrowana przez ks. prałata ufundowała pomnik, który stanął w Cewicach – miejscu mordu księdza Roszczynialskiego. W Wejherowie przy kościele cmentarnym ksiądz Żurawski umieścił pomnik poświęcony wszystkim zmarłym wejherowianom.
Ksiądz prałat Bogusław Żurawski był oddanym i żarliwym kapłanem. „Piastował wiele godności kościelnych, jak: kanonik honorowy Kapituły Katedralnej w Pelplinie, kanonik honorowy Kapituły Archikatedralnej Gdańskiej, członek Rady Kapłańskiej i Kolegium Konsultorów, członek Komisji ds. Sanktuariów Maryjnych. Za swoją posługę i aktywność poza kapłańską otrzymał wiele odznaczeń i wyróżnień, m. in. Złoty Krzyż Zasługi, Nagrodę Ramusa, medal Miasta Wejherowa, Złotą Odznakę Miejsc Pamięci Narodowej, Statuetkę Jakuba Wejhera oraz Złotą Odznakę Związku Inwalidów Wojennych RP”. Za wybitne zasługi w różnych dziedzinach aktywności ludzkiej otrzymał prestiżową nagrodę „Polcul Foundation”, przyznawaną przez światową Polonię. Wśród zasług
wymieniono opiekę nad Piaśnicą, działalność charytatywną, budowę kościoła oraz krzewienie wysokiej kultury muzycznej (np. letnie koncerty organowe i międzynarodowe spotkania chóralne)1. Ksiądz był współtwórcą i opiekunem wejherowskiego Chóru Mieszanego Cantores Veiherovienses. Na profilu zespołu można przeczytać – Nasz chór swoje powstanie i nazwę zawdzięcza śp. ks. prałatowi Bogusławowi Żurawskiemu. To właśnie przy dzisiejszej Kolegiacie św. Trójcy (wówczas Farze), młody dyrygent Marek Rocławski wraz z grupą zapaleńców znalazł wsparcie do założenia chóru. Dziś (red. tj. 11 grudnia) minęło 20 lat od śmierci naszego mecenasa, wielbiciela poezji i muzy-
1 Źródło oraz cytaty za: Leksykon Wejherowian, Regina Osowicka, wyd. Acten Wejherowo 2008
Ks. prałat Bogusław Żurawski. Fot. Leksykon Wejherowian, str. 258
ki, jakim był śp. ks. prałat Bogusław Żurawski. Chórzyści nie zapomnieli o swoim protoplaście. W 20 rocznicę śmierci, wraz z Panem profesorem Markiem Rocławskim uczcili Jego pamięć składając kwiaty, zapalając znicz i odśpiewując Gaude Mater Polonia przy tablicy pamiątkowej dedykowanej kapłanowi. Ksiądz prałat Bogusław Żurawski umarł nagle 11 grudnia 2004 roku we śnie. Został pochowany w rodzinnym grobowcu w Grudziądzu, zgodnie z Jego wolą. Bartosz Skwarło
CANTORES VEIHEROVIENSES ROZBIŁ BANK
Chór Mieszany Cantores Veiherovienses zdobywając łącznie pięć nagród zdominował podium na III Ogólnopolskim Festiwalu Chóralnym Pieśni Patriotycznej Musica Patriae. Musica Patriae to unikatowe wydarzeniem na skalę kraju, a Poznań jest uznawany za stolicę Polskiej chóralistyki. W listopadowym konkursie wzięło udział prawie 20 zespołów, w tym także Wejherowski Chór Męski Harmonia, który zdobył srebrne pasmo w kategorii chórów senioralnych.
Cantores Veiherovienses otrzymał nagrody:
• Złote pasmo - Puchar wojewody wielkopolskiej Agaty Sobczyk w kategorii chórów mieszanych.
• Nagrodę specjalną za najlepsze wykonanie utworu kompozytora związanego z regionem poznańskim lub Wielkopolską, za utwór Do Ojczyzny, muz. Feliks Nowowiejski, sł. Zygmunt Krasiński, opr. na chór mieszany Stanisław Głowacki.
• Nagrodę za najlepsze wykonanie utworu patriotycznego, za utwór Rozkwitały pąki białych róż, Anna Rocławska-Musiałczyk.
• Nagrodę specjalną dla najlepszej dyrygentki otrzymała Pani Weronika Brakoniecka, która od niedawna kieruje zespołem, a w Poznaniu zadebiutowała z batutą wśród Cantoresów.
Do Chóru Cantores Veiherovienses trafiło także najważniej-
sze wyróżnienie, GRAND PRIX III Ogólnopolskiego Festiwalu Chóralnego Pieśni Patriotycznej MUSICA PATRIAE Poznań 2024. Gratulujemy wejherowskim chórom występów i życzymy kolejnych sukcesów. Szczególne życzenia, nieustającego pasma sukcesów kierujemy do chóru Cantores Veiherovienses z okazji 40-lecia istnienia, które przypada na 6. stycznia 2025 roku.
Fot. Jakub Szkoda Art., źródło: mat. pras.
Cantores Veiherovienses podczas przesłuchania w kościele pw. św. Jerzego w Poznaniu
Do końca grudnia tego roku możemy oglądać pokonkursową wystawę prac osób z niepełnosprawnościami zatytułowaną Jesienne Inspiracje. Konkurs o zasięgu wojewódzkim został zorganizowany przez Środowiskowy Dom Samopomocy w Wejherowie, który w tym roku obchodzi pierwszy rok istnienia.
W piątek 22 listopada o godzinie 12.00 w Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie odbyła się uroczystość pierwszej rocznicy działalności wejherowskiego ŚDS-u. Głównym wydarzeniem obchodów było otwarcie wystawy prac osób z niepełnosprawnościami. Do konkursy zgłosiło się 74 artystów z 26 ośrodków z całego województwa pomorskiego. Jury, w którego składzie miałam przyjemność się znajdować, miało ciężki orzech do zgryzienia. Ogrom prac, ich różnorodność i wysoki poziom nie ułatwiły nam zadania. Jako profesjonalni artyści oczywiście braliśmy pod uwagę takie aspekty jak kompozycja, dobór kolorów czy nawiązanie do tematu konkursu. Ale te kryteria spełniała zdecydowana większość prac.
Dodatkowo prace reprezentowały różne techniki, było malarstwo na płótnie, na papierze i na szkle, rysunek ołówkiem, cienkopisem, kredkami, pastelami, była technika odbijania naturalnych materiałów, ich przyklejania, były wycinanki, wyklejanki, prace wyszywane i półprzestrzenne. Już sama różnorodność technik dla oceny jury była trudna. Inaczej pracuje się, malując obraz, inaczej, gdy się go wyszywa. Czas pracy, dobór materiałów, staranność wykonania – jak to wszystko porównywać i jak ocenić poziom zaangażowania? W dodatku mieliśmy do czynienia z pracami osób z różnymi dysfunkcjami. Nie mając wiedzy, kto jakie ma trudności i z jakimi przeciwnościami się na co dzień mierzy, ocena prac mogła być niewymierna. Dlatego jury wybrało trzy nagrody główne i aż dziesięć prac zostało wyróżnionych. Koniec końców zdecydowaliśmy, że najważniejsze przy ocenie jest pokazanie swojego świata, sposobu by wyrazić swoją osobowość w pracy plastycznej.
Autor który dostał pierwszą nagrodę, zachwycił nas abstrakcyjnością przedstawienia, a zarazem wyszukanym kolorem i oddaniem klimatu jesieni w powietrzu – trafił w sedno tematu konkursu. Jest to przykład pracy nieoczywistej, składającej się z plam, ale tak trafnie skomponowanych, że jesień po prostu na tym obrazie gra.
Uważność to sztuka życia bez pośpiechu, patrzenia na świat sercem i wszystkimi zmysłami. Coraz częściej mówi się o niej w dzisiejszym świecie, ponieważ nasze życie, pełne pośpiechu i obowiązków,
odbiera nam radość z obecności tu i teraz. Przebodźcowani i zmęczeni, często tracimy umiejętność koncentracji i dostrzegania piękna wokół nas. Spróbujmy zatrzymać się na moment i dostrzec to, co na co dzień umyka naszej uwadze. Pokażmy dzieciom, jak fascynujący i pełen uroku jest świat, którego często nie zauważamy.
Dzieci uczęszczające do DomoSzkoły uczą się dostrzegać piękno w najdrobniejszych szczegółach. Podczas spacerów zauważają galasy na liściach, kiełkujące żołędzie, wsłuchują się w śpiew ptaków, delikatnie głaszczą mech na drzewach. Wspólnie odkrywamy „skarby” lasu – przedmioty o różnych kształtach, zapachach i kolorach, których fakturę można
Druga nagroda została przyznana pracy wyszywanej, bardzo starannie wykonanej. Tym razem jest to praca przedstawieniowa, jesienne drzewa otulające budynek. Drobiazgowość, szczegóło-
wość i urokliwość przedstawionej sceny zachwyciły jury. Trzecią nagrodę przyznano za pracę rysunkową, która swoją komiksowością, przedstawieniem świata nierzeczywistego uchyliła nam furtkę do wewnętrznego świata artysty. Jako twórcy zajmujący się sztuką na co dzień wciąż szukamy swojego wyrazu, swojej kreski, czegoś, co by nas odróżniało od innych. Mam wrażenie, że uzdolnionym plastycznie osobom z niepełnosprawnościami przychodzi to dużo łatwiej. To wyrażanie siebie poprzez sztukę, pokazanie swojej osobowości, wrażliwości, własnego spojrzenia na świat. Bezkompromisowość i odwaga liczy się bardzo w świecie sztuki. Najcenniejsze jest to, co mamy
w sobie i jeśli potrafimy to pokazać innym, zachwycić innych swoim światem, to już jest połowa sukcesu. Potrzebny jeszcze tylko rozgłos. Dlatego wszystkie prace zgłoszone do konkursu wzięły udział w wystawie i to też jest nagroda, docenienie każdego z uczestników, który wyraził chęć podzielenia się kawałkiem siebie. Wystawę w Muzeum PiMK-P w Wejherowie można podziwiać do końca roku. Zapraszam!
Laureaci konkursu plastycznego pt. „Jesienne Inspiracje”: I miejsce: Maria Krzempek „Jesień” II miejsce: Krystyna Wróbel „Sternicza otulona mozaicznym jesiennym szalem”
III miejsce: Witold Woźniak „Jesienny Dom” Wyróżnienia: Tomasz Krawczyk „Jesienne osy”, Tadeusz Złoch „Pani Jesień”, Karolina Kwidzińska i Jakub Frankowski „Tajemnica kaszub”, Adrian Kurek „Jesienny spacer”, Kazimierz Wejer „Jesień przed moim domkiem”, Bogusława Reszka „Jesień w górach”, Agata Prud „Złota jesień”, Kamil Potaczek „Wiewiórkowe zapasy”, Dawid Duda „Jesienny człowiek”, Dominik Mardziński „Bitwa lata z jesienią”.
Skład Jury: Artur Wyszecki, Anna Kąkol, Maciej Siemoński, Marta Papierowska.
poczuć pod palcami. Takie zabawy uczą dzieci uważności na to, co je otacza, i pomagają rozwijać wrażliwość na detale.
Dla dzieci uważność to szansa, by rozwijać naturalną ciekawość i wrażliwość. To czas na odkrywanie złożoności przyrody, zauważanie zmian w otoczeniu, poczucie radości z rzeczy, które na co dzień mogą wydawać się niewielkie, ale potrafią wzbudzać zachwyt.
W świecie pełnym ekranów i szybkiego tempa praktykowanie uważności pomaga dzieciom rozwijać zdolność skupienia, odczuwania emocji i radzenia sobie z nimi.
Bardzo ważne w edukacji jest dla mnie przekazywanie dzieciom umiejętności cieszenia się z drobiazgów i doceniania tego,
co mają. Skupienie się na tym, co jest dostępne tu i teraz, pomaga być wdzięcznym i spokojnym. W uważności nie chodzi o dążenie do perfekcji ani o unikanie trudnych emocji – chodzi o to, by pozwolić sobie i innym na bycie autentycznym i wrażliwym. Nawet w chwilach smutku czy złości uważność pozwala zauważyć, co się w nas dzieje, i lepiej zrozumieć, dlaczego reagujemy w określony sposób. Podarujmy dzieciom nasz czas – wolny spacer, podczas którego wspólnie zwrócimy uwagę na to, co widzimy, słyszymy, czujemy pod stopami. Uważność można praktykować wszędzie i na wiele sposobów. Każdy dostrzeże coś innego, co stanowi
o pięknie tej praktyki. Może to być zwykły spacer po parku czy rozmowa przy ciepłej herbacie – proste gesty, które pozwalają nam zatrzymać się, zauważyć drugiego człowieka i jego potrzeby. Te drobne momenty budują relacje i pokazują, że jesteśmy dla siebie ważni.
Zatrzymaj się dziś na krótką chwilę. Zwróć uwagę na to, co Cię otacza. Co czujesz, co widzisz, co słyszysz? Czy to, co zauważasz, ma jakiś zapach, kolor, fakturę? Praktyka uważności to niekończące się odkrywanie piękna codzienności i czerpanie z niej pełnymi garściami. Każda chwila jest cenna, każda może przynieść coś wyjątkowego, jeśli tylko pozwolimy sobie ją dostrzec.
Rada Miasta 17.06.2024 r. przyjęła plan pracy Komisji Rewizyjnej na trwający już od 6 miesięcy rok. Jego brak był wielkim zaniedbaniem radnych poprzedniej kadencji, przede wszystkim Komisji Rewizyjnej, której przewodziła radna Wolę Wejherowo, Pani Justyna Ostrowska.
Komisja Rewizyjna i Rada Miasta kadencji (2018-2024) zdominowana przez radnych Wolę Wejherowo, w bardzo skromnym zakresie korzystała ze swoich ustawowych uprawnień. Można powiedzieć, że uchwalano fasadowy plan kontroli – jednej na cały rok!, robiono to zwykle w marcu. W wielu gminach do sprawy podchodzi się poważnie i komisje przedkładają plan pracy w listopadzie, aby organ zatwierdził go przed rozpoczęciem roku, którego plan dotyczy. Plan jest na cały rok, więc dlaczego już na wstępie ma się wykluczać kilka miesięcy z pracy. Natomiast, żeby zakończyć kadencję 30 kwietnia bez wykonania choćby jednej kontroli i nie pozostawiając jakiegokolwiek planu, trzeba bardzo niepoważnie traktować swoją funkcję. Taki spadek pozostawiła Komisja Rewizyjna i Rada Miasta VIII kadencji.
Dzisiaj, po przewrocie i nastaniu nowej koalicji, przewodniczącą Komisji Rewizyjnej jest ponownie radna Wolę Wejherowo, Pani Ostrowska. Przed chwilą była „koalicja egzotyczna”, jak ją nazywali radni Wolę Wejherowo, a już się mówi o nowej - „ślepej koalicji”. Komisja Rewizyjna w poprzedniej kadencji widzieć za dużo nie chciała i obawy o nowy „porządek”, który nastał są uzasadnione. Pani radna Skowrońska, będąc jeszcze w „koalicji egzotycznej” przy uchwalaniu planu pracy dla komisji powiedziała, cytat: W poprzedniej kadencji Komisja Rewizyjna, do której ja należałam, i z której się bardzo szybko wypisałam, była komisją sprawdzającą tylko to, co jej kazano. Kiedy ktokolwiek z opozycji składał jakiekolwiek wnioski do kontrolowania, to nie tylko, że były torpedowane, ale były wyśmiewane. Tak pracowała Komisja Rewizyjna. (…) Bardzo podoba mi się plan kontroli Komisji Rewizyjnej. Nareszcie kontrolą Komisji Rewi-
zyjnej będzie kontrolowane to, co powinno być kontrolowane. A już w listopadzie 2024 r., także głosem Pani Skowrońskiej powrócono do „nowego-starego porządku”.
UCHWAŁA WAŻNA! Nowa
Rada Miasta (2024-2029), uchwaliła roczny plan pracy na rok 2024, uwzględniając pozostałe pół roku tego okresu. Przewidziano w sumie 7 kontroli, jedną dotyczącą funkcjonowania i finansowania Wodnych Ogrodów, oraz związane z wydatkami na różnego rodzaju (określone w uchwale) płatne publikacje w mediach pod kątem ich celowości, legalności i gospodarności; te planowano przeprowadzić w 6 podmiotach, które wybrano z listy jednostek organizacyjnych miasta wskazanych w biuletynie informacji publicznej. Biuletyn jest prowadzonym przez Urząd Miejski w Wejherowie. Kontrole, po jednej miesięcznie począwszy od lipca, miały odbyć się kolejno w: WCK, MZK, Ekofabryce, WZNK, WTBS oraz Urzędzie Miejskim. Nadzór nad uchwałami gminy ma wojewoda, ma prawo w ciągu 30 dni od otrzymania aktu podjąć decyzję o jego nieważności. To jest „rozstrzygnięcie nadzorcze” powodujące, że dana uchwała nie obowiązuje. Co ważne, takie rozstrzygnięcie może dotyczyć część zapisów. W takiej sytuacji są realizowane zapisy, których nie zakwestionowano. Wojewoda pomorska, Pani Beata Rutkiewicz nie unieważniła „rozstrzygnięciem nadzorczym” żadnego punktu aktu – planu pracy Komisji Rewizyjnej na rok 2024 uchwalonego w czerwcu. A bez wątpienia Ona i jej wydział prawny dokładnie uchwale się przyjrzeli. Po pierwsze: jest to ich obowiązek w stosunku do każdego aktu tego typu. Po drugie: 8 lipca wyszedł do wojewody sygnał w postaci pisma od prezydenta miasta Wejherowa wskazujący jednoznacznie, że ta uchwała się władzy nie podoba, wskazano na wątpliwości prawne – jakoby gminnymi jednostkami organizacyjnymi miasta miały nie być: WCK, MZK, Ekofabryka i WTBS. Te podmioty posiadają osobowość prawną, a trzy z nich (poza WCK) są spółkami prawa handlowego, w tym wypadku spółkami komunalnymi w całości (100% udziałów) należącymi
do miasta Wejherowa. Sam urząd w biuletynie, który prowadzi, podaje te podmioty w sekcji „jednostki organizacyjne”. Jednak w piśmie do wojewody poddaje to pod wątpliwość. Mało tego, zanim ukręcono łeb Komisji Rewizyjnej, ta zgodnie z planem przeprowadziła kontrolę w WCK, gdzie przed jej rozpoczęciem pojawił się prawnik, Pan Jan Jednoralski. Wyraził tam swoją opinię wobec zakresu kontroli, ale ani jednym słowem nie zakwestionował, nawet nie wspomniał, że uważa iż kontrolować WCK nie można.
Wojewoda, Pani Beata Rutkiewcz po okresie przeznaczonym na jednoznaczne określenie poprzez „rozstrzygnięcie nadzorcze”, czy akt lub jego część unieważnia, zdecydowała się uchwałę zaskarżyć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. To zupełnie inny przywilej, ma go każdy, kto uważa, że jego uprawnienie lub interes prawny uchwała narusza. O ważności uchwały zdecyduje sąd, do tego czasu uchwała obowiązuje. Decyzji sądu jeszcze nie ma, ale w między czasie działacze Wolę Wejherowo, w tym radni tego klubu wielokrotnie i głośno powoływali się na decyzję wojewody o zaskarżeniu uchwały, oczywiście nie tłumacząc kulis sprawy. Pan radny Gafka, największy z krzykaczy, ferował wyroki z mównicy. Niestety dla duetu Rutkiewicz-Hildebrandt jest masa faktów, które dyskredytują ich działanie i dowodzą hipokryzji. Można wysnuć tezę, która ma potwierdzenie w faktach, że wojewoda pomorska uległa politycznej potrzebie byłego mocodawcy. Rozstrzygnięcie nadzorcze mogła postrzegać jak zbyt duże ryzyko wystawienia się na późniejszą kompromitację, ponieważ to rozwiązanie stanowczo i jednoznacznie wyraża pogląd. A ten byłby zapewne później weryfikowany przez sąd administracyjny, ponieważ od jej decyzji przysługuje skarga do WSA, co zapewne by nastąpiło. Wojewoda Rutkiewcz odczekała i złożyła skargę na obowiązującą uchwałę. Praca przeszła na sąd, a Wolę Wejherowo miało kilka miesięcy, żeby posługiwać się hasłem „zaskarżona uchwała”, co zresztą skrzętnie wykorzystano.
W WEJHEROWIE W czasie wspólnej pracy duetu Hildebrandt-Rutkiewcz w Wejherowie i niekwestionowanej kontroli Rady Miasta przez Wolę Wejherowo, w mieście podjęto działania, które wprost świadczą o tym, że nie mieli nic przeciwko kontrolowaniu spółki, jak i instytucji kultury przez Komisję Rewizyjną. W 2019 komisja przeprowadziła kontrolę w MZK – spółce prawa handlowego, gdzie jak teraz twierdzą zgodnie Hildebrandt i Rutkiewicz robić tego nie można. Kontrolę zaproponowała komisja pod przewodnictwem radnej Ostrowskiej, zatwierdziła Rada Miasta, i nikt tego nie zakwestionował. Rada przyjęła sprawozdanie z czynności, a każdy punkt tej operacji, od członków komisji i rady do organu wykonawczego - Prezydenta Miasta wraz z zastępcą jest naznaczony logiem Wolę Wejherowo. Analogiczna wyglądała proces kontroli w Miejską Biblioteką Publiczną, która odbyła się 2020 r. Należy zauważyć, że biblioteka jest instytucją kultury mającą osobowość prawną – identycznie jak WCK. Działa w oparciu o te same przepisy. Zespół w składzie: Justyna Ostrowska, Paweł Formela, Tomir Ponka przeprowadził kontrolę, a Rada Miasta przyjęła z niej sprawozdanie. W ŁEBIE W czerwcu 2024 r. (już za czasów urzędowania Rutkiewicz!) uchwalono kontrolę w… uwaga! spółce prawa handlowego (Przedsiębiorstwie Wodociągowego „Łeba - Wicko” Sp. z o.o.). Wojewoda Rutkiewicz nie zakwestionowała tego aktu, ani w formie rozstrzygnięcia, ani skargi. To zostało potwierdzone przez prezydium łebskiej Rady dnia 17 października 2024 r. Wejherowską uchwałę wojewoda zaskarżyła 2 września, czyli 6 tygodni wcześniej. W Łebie można, a w Wejherowie nie?
W GDAŃSKU Rada Miasta Gdańska uchwałą z 15 grudnia 2022 roku zaplanowała kontrolę Instytutu Kultury Miejskiej i ją przeprowadzono w 2023 wg planu. Specjalnie podaję bliski Pani wojewodzie Gdańsk i czas, kiedy urząd wojewody sprawował polityk z innej opcji, Pan Dariusz Drelich (PiS). Kontrola instytucji kultury jest tak oczywista i powszechna, że
przykłady można mnożyć, a prawnikowi wejherowskiego urzędu w lipcu 2024 r. nawet nie przyszło do głowy, żeby to negować. WYROK NSA W kwestii kontrolowania spółek handlowych przez Komisję Rewizyjną, w przeciwieństwie do instytucji kultury, można mówić o różnych poglądach prawników i sądów. Dominujący, ze względu na rangę jest pogląd Naczelnego Sądu Administracyjnego (orzeczenie z dn. 29 sierpnia 2019 r. I OSK 657/19). Sąd wskazał, że spółki, których jedynym właścicielem jest gmina mają szczególny charakter, ponieważ ich celem jest realizacja zadań gminy, a nie przynoszenie zysku i one mieszczą się w pojęciu „gminnych jednostek organizacyjnych”. A ponieważ rada gminy musi posiadać kompetencje kontrolne do takich jednostek, to ma je także w stosunku do spółki komunalnej.
Co najważniejsze, jeszcze niedawno nic przeciwko kontroli Komisji Rewizyjnej w spółce komunalnej nie miały władze Wejherowa, Prezydent Miasta Krzysztof Hildebrandt i zastępca prezydenta, Pani Beata Rutkiewicz, która wejherowskie spółki komunalne nadzorowała z ramienia UM. Ale to było wtedy pod ich kontrolą! Więc to całkiem inna sprawa?
Inną ciekawostką jest fakt, że prezydent przygotował projekt uchwały, w którym Rada Miasta uznaje skargę wojewody za zasadną. Po prostu miała przyznać, że uchwaliła bubel. Najpierw zabiegał o skargę u wojewody, a potem chciałby, żeby Rada Miasta się pod tym podpisała. Nie było jeszcze wtedy politycznego grunty, aby to przeszło, nie było „ślepej koalicji” i projekt nie trafił pod obrady. Jest cała masa okoliczności, które wskazują że wojewoda wsparła swojego byłego przełożonego w walce politycznej. Pamiętamy, że zameldował ją onegdaj w swoim domu. A ta dzięki temu upozorowanemu pobytowi w Wejherowie z zamiarem stałego pobytu wystartowała z jego komitetu w wyborach samorządowych. Jakie znaczenie będzie miał wyrok WSA, który oceni skargę wojewody? Przecież jest pozamiatane i ktoś to zamówił. Michał Kowal
PAWEŁ FORMELA PRZED TRUDNYM WYZWANIEM
Dnia 6 listopada 2024 roku
Pan Arkadiusz Szczygieł złożył rezygnację z funkcji Przewodniczącego Rady Miasta Wejherowa:
„Jako przewodniczący Rady Miasta mogę pełnić swoją funkcję tylko i wyłącznie z poparciem i zaufaniem większości jedenastu Radnych Miasta, którego obecnie nie posiadam. W związku z powyższym absolutnie zasadnym jest złożenie rezygnacji z pełnionej funkcji i wybór nowego przewodniczącego akceptowanego przez nową większość - Radnych Miasta Wejherowa” – wyjaśnił w przedłożonym piśmie.
Dzień później, tj. 7 listopada podczas sesji nadzwyczajnej w głosowaniu tajnym na funkcję Przewodniczącego Rady Miasta wybrano Pana Pawła Formelę. Pan Paweł jest radnym od 1998 roku, od początku działalności w samorządzie związanym jest z urzędującym Prezydentem Miasta i jego ugrupowaniem Wolę Wejherowo. Ma żonę i trójkę dzieci. Pracuje w jednostce miejskiej – Wejherowskim Zarządzie Nieruchomości Komunalnych na stanowisku kierownika Działu Edukacji Przyrodniczej. – Dziękuję za
okazane zaufanie, mam świadomość odpowiedzialności, która na mnie spoczywa i dołożę starań, aby tego zaufania nie zawieść –powiedział po wyborze.
Opozycyjni radni z ostrożnością podeszli do nowo wybranego przewodniczącego ze względu na jego długoletni związek zawodowy z jednostką miejską, i samym prezydentem od lat młodzieńczych; ostatecznie życząc powodzenia i godnego sprawowania tej zaszczytnej funkcji. Do tych życzeń się przyłączamy z całą mocą, zdając sobie sprawę, jak trudne zadanie przed nowym Przewodniczącym.
BURZLIWE OBRADY BUDŻETOWEJ SESJI RADY MIASTA
Dnia 18 grudnia odbyły się długie i burzliwe obrady sesji Rady Miasta. Posiedzenie miało charakter budżetowy. Ale poza strategicznymi aktami, takimi jak uchwała w sprawie uchwalenia budżetu na rok 2025, czy ta dotycząca wieloletniej prognozy finansowej, do dyskusji i przegłosowania był cały pakiet innych uchwał.
Ponieważ w tej chwili zamykamy wydanie, a obrady jeszcze trwają, zakończmy na krótkim materiale. Na szczegóły związane z realizacją konkretnych zaplanowanych w budżecie zadań i szerszą relację z obrad tej sesji, zapraszamy do kolejnego wydania gazety.
DŁUG 121 MILIONÓW
Chyba przez wszystkie przypadki odmieniono na posiedzeniu słowa dług i koszt zadłużenia. Zgodnie z dokumentem, który przedłożył prezydent, Pan Krzysztof Hildebrandt dług Wejherowa na koniec 2025 roku ma wynieść 121 195 713,25 zł. W tej samej uchwale podaje się szacunkowy koszt jego obsługi (odsetki i inne koszty, bez rat kapitałowych!) na kwotę ok. 6 000 000 zł. To rekordowe zadłużenie i znaczący koszt jego posiadania, więc było o czym rozmawiać.
KONTROWERSYJNY
KANDYDAT – KOZŁOWSKI
Wiele kontrowersji wzbudziła procedowana pod koniec obrad, w dziewiątej godzinie pracy Rady, Uchwała w sprawie wyboru przedstawicieli Gminy Miasta Wejhero-
wa w Zgromadzeniu Komunalnego Związku Gmina „Dolina Redy i Chylonki”. Do związku należy osiem gminy, w tym miasta Wejherowa. Prezydent na jednego z dwóch przedstawicieli miasta Wejherowa zaproponował Pana Wojciecha Kozłowskiego. Pomimo utrudniania dyskusji przez radnych Wolę Wejherowo wybrzmiał stanowczy i uzasadniony sprzeciw wobec tej kandydatury.
1. WBREW STATUTOWI
ZWIĄZKU – Radny, Pan Arkadiusz Szczygieł odczytał zapis związku mówiący o tym, komu gmina może powierzyć reprezentację w zgromadzeniu. Mogą to być prezydenci, burmistrzowie oraz wójtowie i ich zastępcy oraz radni. Pan Suwara przedstawił kandydaturę zaproponowaną przez Pana Hildebrandta, czyli Pana Kozłowskiego, a pod uzasadnieniem podpisał się radca prawny urzędu. Nawet nawiązał do statutu w kwestii ilościowej –miasto Wejherowo jest reprezentowane przez dwóch przedstawicieli (drugim jest radny, Pan Wojciech Wasiakowski). Ale zdaje się, że wszyscy dobrze wykształceni Panowie pominęli ważną kwestię zapisaną w statucie związku.
2. MANDAT SPOŁECZNY –
Radny, Pan Bartosz Skwarło oświadczył, że Pan Kozłowski nie ma mandatu społecznego, ponieważ mieszkańcy Wejherowa mu go nie dali. Startował z pierwszej pozycji w wyborach do Rady Miasta z komitetu
Wolę Wejherowo Krzysztofa Hildebrandta i się nie dostał. Widać historia w wejherowskim organie i wiele funkcji jakie sprawował w Wejherowie przy prezydencie nie przekładają się na zaufanie społeczne.
3. MANDAT MORALNY -
Radny, Pan Bartosz Skwarło wyraził jednoznaczny sprzeciw wobec tej kandydatury. Przypomniał, a niektórych być może poinformował, że ktoś kto przyczynił się do głębokich podziałów w naszym samorządzie , nie powinien nas reprezentować. Ktoś, kto stoi za kontrowersyjnymi publikacjami pod pseudonimami w gazetach, nie ma moralnego mandatu do reprezentacji Wejherowa.
Ze strony radnych Koalicji Obywatelskiej z całą mocą wybrzmiało, że Pan Kozłowski nie jest godny reprezentować Wejherowa w jakimkolwiek gremium. Przypomniano jego propagandową, skierowaną przeciw opozycji twórczość związaną z tytułami „Puls Wejherowa” jako dr Puls oraz „Panorama Powiatu Wejherowskiego” jako Wasz Harcownik. Jeden z tytułów ciągle funkcjonuje ze wsparciem finansowym miasta i na potrzeby polityczne ugrupowania Wolę Wejherowo.
Nikt na sali nie odbierał Panu Kozłowskiemu przygotowania merytorycznego do funkcji na jaką się go wysyła. Nikt też nie sugerował, że może to być związane z ewentualnym późniejszym wybra-
niem go do zarządu związku. Ale z oświadczenia majątkowego za rok 2023 (ostatnie dostępne) wiemy, ze miał prawo się przyzwyczaić do wpływów ze związku w kwocie sięgającej prawie 40 000 zł. Był kiedyś w zarządzie, ale wtedy był radnym w Wejherowie. Sugeruję, że delegowanie go mimo wszystko, wbrew przepisom statutu i kontrowersjom, może mieć związek ze stanowiskiem w zarządzie związku i uposażeniem z tego tytułu.
KNEBLOWANIE UST?
Dodatkową „atrakcją” obrad sesji okazały się wnioski radnego, Pana
Bartłomieja Freya o zamknięcie dyskusji, które ochoczo popierali radni „ślepej koalicji”. Radny Wolę Wejherowo złożył takich wniosków w trakcie sesji budżetowej aż sześć. Jest to jakiś sposób na wyciszenie sali, ale czy argument?
Głosami radnych koalicji Wolę Wejherowo – Sprawiedliwość dla Wejherowian przyjęto, między innymi uchwałę budżetową, WPF (wieloletnią prognozę finansową) oraz wyznaczono Pana Wojciecha Kozłowskiego do Zgromadzenia Komunalnego Związku Gmina „Dolina Redy i Chylonki”. M.K.
Przewodniczący Rady Miasta, Pan Paweł Formela. Fot. Wejherowo.pl
KOMPLETNA KOMPROMITACJA SEKRETARZA SUWARY
Sekretarz Miasta Wejherowa, Pan Bogusław Suwara nie popisał się na obradach sesji Rady Miasta, które odbyły się 15 listopada 2024 r. Kompletnie się nie przygotował – nawet nie przyswoił materiału, do którego nawiązywał. Można by zrozumieć, gdyby przypadkowa osoba z ulicy mimochodem powtórzyła zasłyszane czy przeczytane gdzieś w internecie informacje. Ale wieloletni Sekretarz Miasta?
Nie dość tego! Pan Suwara, co najgorsze w tym wszystkim, wykazał się brakiem elementarnej wiedzy związanej z podatkami przedsiębiorców indywidualnych. Na swoje nieszczęście, na chwilę przed blamażem, pochwalił się, że zawodowo zajmuje się wejherowskimi działalnościami gospodarczymi, co spotęgowało efekt równoległego zażenowania i rozbawienia na sali obrad.
SEKRETARZ CHCIAŁ
DOPIEC RADNEMU
Poniżej wypowiedź sekretarza Suwary, który odpowiadając radnemu, Panu Kukowskiemu na uwagę o ubywających przedsiębiorcach w Wejherowie odpowiedział, że nie zauważył takiej tendencji. Ale postanowił też uderzyć w radnego, Pana Marcina Bulczaka. Cytat z doktora Suwary: Pobijmy się troszeczkę w piersi (…). Tutaj siedzi na tej sali Pan, który w kampanii wyborczej mówił, że jest wielkim przedsiębiorstwem petrochemicznym. Dzisiaj tak dla mnie, jak poszedł do pracy w rolnictwie za śmieszne pieniądze 20 tysięcy złotych, bo w petrochemii się nie zarabia takich pieniędzy. A prowadził swoją działalność gospodarczą, jak jeden z portali w czasie kampanii wyborczej ujawnił na terenie Włocławka, a nie na terenie Wejherowa. I to Włocławek czerpał korzyści z tej wielkiej przedsiębiorczości, a nie Wejherowo.
Jak się okazało, mniejszą wadą wypowiedzi sekretarza były wyraźne cechy bełkotu. Większą okazał się stek bzdur, które wygłosił, o czym już za chwilę się przekonał. Pan Bulczak w krótkiej wypowiedzi odniósł się do „zarzutów” sekretarza. Jak się okazało, przedmówca pomylił branżę szkoleniową z petrochemiczną, a Włocławek z Inowrocławiem. A także, co było wysoce niestosowne i nieprofesjonalne, niesłusznie oskarżył radnego, że nie płaci podatków w Wejherowie. Wiedza sekretarza ugrzęzła w przekonaniu, że podatek odprowadza się tam, gdzie jest siedziba działalności, co jest całkowitą nieprawdą. Do tego nie sprawdził, nie zapytał; tylko powtarza plotki.
Radny Bulczak oświadczył, że płacił, płaci i będzie płacić podatki w Wejherowie. W dodatku robi to zgodnie z przepisami, płaci podatki tam, gdzie mieszka.
Sekretarz Suwara pomylił też branżę, w której aktualnie radny pracuje. Na sesjach wielokrotnie powtarzano, że chodzi o spółkę Pomorskie Hurtowe Centrum Rolno-Spożywcze (Rënk), a to umożliwia handel - wynajmuje powierzchnie i administruje infrastrukturą. Można to spraw-
dzić „od ręki” w internecie. Nie pracuje w rolnictwie, jak określił to sekretarz.
PRZEMILCZANE
Nie nam oceniać kompetencje kandydatów oraz proces rekrutacji w spółce Skarbu Państwa, jaką jest Rënk. Ale są kwestie, które może zweryfikować każdy. To wątki, o których nikt z Wolę Wejherowo nie wspomina, a to nie jest uczciwe. Wygląda na to, że zarzut finansowy związany z nową pracą Pana Bulczaka jest nietrafiony.
Każdy, w tym sekretarz Suwara może sprawdzić w oświadczeniu majątkowym radnego, że zarabiał ponad dwa razy więcej w poprzednich latach. I to w warunkach konkurencji rynkowej – prowadząc własną firmę. A nie, na przykład na etacie w urzędzie. Pensja 20 tys. robi wrażenie, ale jak widać można pracować więcej i efektywniej. Ale zgadzam się z poglądem, że nie zawsze i każdemu warto płacić 20 tys. miesięcznie, szczególnie niekompetentnym urzędnikom.
Pan Bogusław Suwara wyciągnął 255 tys. zł z UM Wejherowa za pracę w 2023 r., czyli średniomiesięcznie zarobił ponad 21 tys. zł. Ale to nie wszystko, co zarabia dzięki stanowisku w wejherowskim
Ratuszu. Dodatkowe 45 tys. zł otrzymał za członkostwo w Radzie Nadzorczej OPEC Sp. z o.o. Gdynia, gdzie gmina jest udziałowcem. A dostajemy sygnały, że tam też opowiada ciekawe historie, nie związane ze sprawami przedsiębiorstwa. W Rënku, jak widać na stronie spółki członkiem Rady Nadzorczej jest Pani Agnieszka Szulakowska. Ta informacja znajduje się kilka centymetrów nad tą, która dotyczy pracy Pana Bulczaka w tej firmie. Pani Szulakowska jest przecież zatrudniona w Urzędzie Miejskim w Wejherowie na stanowisku Kierownika Wydziału Zamówień Publicznych i Funduszy Zewnętrznych. Nie trzeba chyba nikomu wyjaśniać, jak ważna jest to funkcja, a także skąd biorą się członkowie rad nadzorczych. Dziwne, że panowie Suwara czy Gafka tyle opowiadają o pracy radnego Bulczaka w Rënku, a pomijają koleżankę z rodzimego magistratu, nieładnie. Hipokryzja?
Może trzeba sprawdzić czy głosowała za jego zatrudnieniem?
I wtedy można zapytać wprost tę Panią czy radny Bulczak ma kompetencje, czy nie.
TAJEMNICZY PORTAL
Rozpędzony sekretarz powoływał się na informacje z jednego z portali (jak to określił), który miał coś ujawnić w kampanii wyborczej. W kampanii rzeczywiście posłużono się,
wielokrotnie przećwiczonym przez lokalnych propagandzistów już wcześniej anonimem, który trafił do odpowiedniego odbiorcy. Nie ma wątpliwości, że stworzono go na potrzeby polityczne, a potem dystrybuowano w celu osiągnięcia określonego efektu wyborczego. Niestety, takie praktyki ciągle przynoszą efekty. Coś takiego – anonimowy list, został opublikowany na profilu Facebooka „NASZE POMORSKIE KURIER POWIATU WEJHEROWSKIEGO” (fb. com/kurier.wejherowski), który jest związany z posłem PiS, Panem Michałem Kowalskim. Tajemniczy wejherowianin – Stefan lat 55 miał być autorem listu - soczystego, pełnego insynuacji i niesprawdzonych informacji elaboratu dyskredytującego kontrkandydata, urzędującego wtedy i teraz prezydenta Krzysztofa Hildebrandta. Najprawdopodobniej do tego nieudolnie nawiązywał sekretarz Suwara - podwładny Pana Hildebrandta.
Sekretarz uparty jak… wychodzi Pan Suwara powtórzył swoje błędne przekonanie, że tam, gdzie prowadzi się działalność gospodarczą, tam opłaca się podatki. A zaraz po sprowadzeniu go na ziemię opuścił salę obrad - to jemu akurat dobrze wyszło. A więc; nie lękajcie się, wejherowscy przedsiębiorcy. Pan doktor Suwara czuwa nad Wami. Michał Kowal
„tajemniczego” portalu z platformy Facebook
POMORSKI ALARM EKOLOGICZNY NAGRODZONY
Podczas XXX Jubileuszowej Gali Nagrody Bursztynowy Mieczyk im. Macieja Płażyńskiego nagrodę w kategorii Ochrona Środowiska i Edukacja Ekologiczna otrzymało wejherowskie Stowarzyszenie „Pomorski Alarm Ekologiczny”.
To nie pierwsze i z pewnością też nie ostatnie wyróżnienie dla tej organizacji za realizację skutecznych
inicjatyw na rzecz poprawy środowiska naturalnego. Organizacja działa od 2019 roku, a swoją misję realizuje między innymi poprzez spotkania edukacyjne, monitorowanie jakości powietrza w regionie czy promocję zdrowego trybu życia. Wyróżnienie w imieniu stowarzyszenia odebrał jej prezes, Pan Arkadiusz Szczygieł. Nagroda Bursztynowego Mieczyka jest przy-
znawana od 1994 roku jako uznanie dla działań organizacji pozarządowych na szczeblu regionalnym i była pierwszym tego typu projektem w skali kraju. Nagroda Bursztynowego Mieczyka od początku zyskała uznanie i wsparcie ówczesnego wojewody gdańskiego, śp. Macieja Płażyńskiego. Obecnie, między innymi dlatego nosi jego imię. Od roku 1999 inicjatywę tę wspiera
również Marszałek województwa pomorskiego, który wspólnie z wojewodą pomorskim promuje i współfinansuje to przedsięwzięcie. Od 2004 roku do grona stałych organizatorów dołączył Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku, fundując nagrodę dla organizacji działającej na rzecz ochrony środowiska i edukacji ekologicznej. Od kilku lat organizacyjnie i finansowo Nagrodę wspiera Europejskie Centrum Solidarności1 Nagroda Bursztynowego Mieczyka jest określona jako pomorski Nobel dla NGO. Pomorski Alarm Ekologiczny był jedyną organizacją z terenu powiatu wejherowskiego wyróżnioną podczas jubileuszowej gali. Gratulujemy i dziękujemy za działania dla wspólnego dobra.
1 Za bursztynowymieczyk.pomorskie.pl
Sekretarz, Pan Bogusław Suwara w trakcie feralnej wypowiedzi. Fot. Klatka z protokołu audio-wiedo obrad sesji
Logo
DOBRZE WYDANE PIENIĄDZE?
URZĄD GMINY PŁACI ZA BYCIE LIDEREM ZAUFANIA!
Wiele kontrowersji wśród mieszkańców wzbudził fakt, że gmina Wejherowo wydała pieniądze na certyfikat „Lider Zaufania Mieszkańców”. Z informacji, jaką otrzymaliśmy wynika, że aż 8 500 zł wyniosła sama opłata dla organizatora.
Nie ma się co dziwić obywatelom, w końcu nie na wszystko są pieniądze, a zaufania do urzędu nikomu nie przybyło od tego wydatku. Wątpliwości związane z jakością i użytecznością podobnych wyróżnień nadawanych przez biznes (prywatne spółki) są uzasadnione i mają wieloletnią tradycję. A jednak są jeszcze samorządowcy, którzy chętnie zapłacą z publicznych pieniędzy za nagrodę i się pochwalą. Pytanie czy jest czym?
Organizatorem konkursu jest prywatna firma działająca pod nazwą Europejskie Centrum Badań nad Jakością Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Firmę zarejestrowano 19 lutego 2024 r., a jej kapitał zakładowy wynosi 5 tys. zł – czyli mniej niż koszt certyfikatu dla UG Wejherowo.
Trzyosobowa delegacja UG Wejherowo pojechała po certyfikat. Fot. mat. pras. UG Wejherowo
DELAGACJA DO STOLICY
Władze gminy tak wysoko oceniły wagę wyróżnienia, że aż trzy osoby pojechały odebrać certyfikat, w tym najcenniejsi urzędnicy: wójt, Pan Przemysław Kiedrowski oraz sekretarz, Pani Małgorzata Niemirska-Thiel.
BEZ LIDERA NIE MA KASY
Regulamin konkursu nie jest skomplikowany, ale jak to w biznesie kluczową kwestią jest opłata za usługę. Regulamin organizatora od certyfikatu „Lider Zaufa-
nia Mieszkańców” mówi, że płaci się za wykonanie usług, tj. przyznanie certyfikatu. Mówiąc krótko: nie przyznając certyfikatów firma nie zarobi, a w konsekwencji zbankrutuje. Stawka zależy od ilości pracowników zatrudnionych w jednostce. Zaczyna się od kwoty 3 900 zł przy kadrze do 20 osób, aż do 8 500 zł dla podmiotów zatrudniających powyżej 90 pracowników i do takich należy gmina wiejska Wejherowo. Wydaje się logiczne, chociaż można było odnieść się wprost do portfela, czyli budżetu jednostki.
W URZĘDZIE GMINY WEJHEROWO SEKRETARZ NIEMIRSKATHIEL PROWADZI ŚLEDZTWO I GROZI ZWOLNIENIEM!
Niestety tak wynika z informacji od czytelnika, którą dostaliśmy z prośbą o publikację. Niezależne źródło, do którego dotarliśmy potwierdziło doniesienia.
PONIŻEJ CYTUJEMY OTRZYMANĄ INFORMACJĘ: „Pani sekretarz prowadzi śledztwo.
DLACZEGO PODATNICY PŁACĄ
ZA URLOP G. LISIUS I J. THIELA?
OLBRZYMIE ODPARWY I JESZCZE EKWIWALENT!
Czy to nadmiar obowiązków, czy zwykły tupet i chęć pobrania ekwiwalentu za niewykorzystany urlop kierowały postępowaniem Pani
Ciężko uwierzyć, aby nie byli w stanie zaplanować i zrealizo-
kadencji
wać urlopu w wymiarze zgodnym z Kodeksem pracy. A może właśnie tak się oszczędzali, że urlop nie był im potrzebny? Tak czy inaczej nie jest dobrze, że podatnicy muszą jeszcze płacić wysokim urzędnikom za niewykorzystany urlop, nie wystarczy, że mają olbrzymie odprawy i nagrody?
Pani Gabriela Lisius otrzymała 247 600 zł tytułem odpraw i nagrody, a dodatkowo wzięła ekwiwalent za niewykorzystany urlop (z 2023! i 2024 r.) w wysokości 22 692,72 zł. Pan Jacek Thiel otrzymał 57 045 zł tytułem odprawy, a dodatkowo wziął kwotę 33 631,52 zł za niewykorzystany urlop z 2 lat.
LIDER KNEBLUJE USTA Świeżo upieczony Lider Zaufania Mieszkańców knebluje usta obywatelom, w tym przecież właśnie mieszkańcom, którzy tak ufają władzy, podobno. Gmina Wejherowo na swoim oficjalnym profil w mediach społecznościowych (fb.com/WejherowoGmina) ograniczyła możliwość komentowania posta z „dobrą nowiną” o przyznaniu certyfikatu. To wszystko nie wzbudza zaufania! Może większe wójt zyska, wydając pieniądze bardziej racjonalnie? Na zdjęciu
Chyba naprawdę byłoby dla wszystkich lepiej, gdyby niektórzy urzędnicy więcej odpoczywali.
Sekretarz Gminy Wejherowo Małgorzata Niemirska-Thiel niedawno zasłynęła obowiązkową zbiórką po 50 zł od pracowników na świąteczny prezent dla wójta Przemysława Kiedrowskiego. Po wycieku tej informacji spotkała się z zasłużonym oburzeniem mieszkańców.
Urażona pani sekretarz teraz prowadzi śledztwo, żeby ustalić źródło ujawnienia informacji i grozi zwolnieniami z pracy.
Czy pieniądze podatników Gminy Wejherowo wydawane na uposażenia pani sekretarz mają służyć ciągłemu ośmieszaniu Urzędu? Czy Pan wójt Kiedrowski może wreszcie zacznie wymagać od swojej podwładnej wykonywania konkretnej pracy?” Śledztwo rozpoczęło się po tym jak światło dzienne ujrzała treść wiadomości wysłanej ze służbo-
Małgorzata Niemirska-Thiel. Fot. Materiału UG Wejherowo, źródło: bip.ugwejherowo.pl
wej skrzynki Pani Sekretarz do podwładnych - pracowników urzędu. Ją także dostaliśmy i prezentujemy w materiale (na zdjęciu). Jak z niej wynika, wójt jest dopieszczany nie po raz pierwszy, więc nasuwa się pytanie czy te zbiórki były zgłaszane i zapłacono podatek od tych podarunków.
Gdyby tak pracownicy posłuchali sugestii Pani Sekretarz, to w puli znalazłoby się ok. 4 000 zł na nagrodę dla wójta. Może jakiś mały certyfikat by dostał? A przepraszam, to już własność wójta by była, więc może lepiej coś praktycznego kupować.
Treść e-maila, którą pracownicy UG Wejherowo otrzymali ze służbowej skrzynki Pani Sekretarz
Z DRUGIEJ STRONY…
Wswoim pierwszym na łamach tej gazety felietonie apelowałem do radnych Rady Miasta Wejherowa wszystkich reprezentowanych w niej opcji politycznych i komitetów wyborczych o podjęcie, tam wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe, konstruktywnej współpracy dla dobra miasta, a więc i dla dobra nas, mieszkańców. To oczywiście nie jest takie łatwe, szczególnie po ostrej kampanii wyborczej i wcześniejszych, niedobrych doświadczeniach. Ale wierzę, że nie jest to niemożliwe. Przecież tu nie chodzi o to, by wyrzec się swoich poglądów i ocen, by zrezygnować z własnych pomysłów i priorytetów, z dociekliwości i rozliczeń, a także z prawa do krytyki. I nie powinno się to wiązać ze zmuszaniem do porzucenia swoich wyborców i wejścia w układy całkowicie dla nich
niezrozumiałe i nieakceptowane. Można się w wielu sprawach różnić i to fundamentalnie, ale to nie znaczy, że w wielu innych nie można ze sobą merytorycznie współpracować. Tylko ktoś musi pierwszy wyciągnąć rękę do takiej współpracy.
Od ostatnich wyborów minęło już siedem miesięcy, od mojego apelu cztery, a niestety sytuacja w wejherowskim samorządzie daleka jest od normalności. Żeby była jasność, staram się zrozumieć motywacje zwaśnionych obozów, nie oceniam rzeczywistości jednostronnie i nie jestem idealistą. Nikt tu nie jest bez winy. Każdy powinien uderzyć się we własną pierś. Wiem jak to jest, gdy druga strona gra nie fair, gdy łamane są dobre obyczaje i reguły przyzwoitości, gdy realizowana jest demoralizująca zasada „po trupach do władzy” i „cel uświęca środki”,
a jednym z tych środków jest „korupcja polityczna”. A poza tym wiem, jak bardzo boli wykluczenie, lekceważenie, marginalizacja, niesprawiedliwe oceny, oszczercze insynuacje, przypisywanie nieczystych intencji, imputowanie działania na szkodę miasta, bo sam tego wielokrotnie doświadczałem. I jak bardzo podcina skrzydła i zniechęca do aktywności pomijanie w zaproszeniach na robocze wizje w poszczególnych okręgach z udziałem lokalnych oficjeli. A gdy dochodzi do tego jeszcze pełen mowy nienawiści zabójczy hejt, naprawdę trudno przejść nad tym do porządku dziennego i zapanować nad emocjami. To wszystko rodzi pokusę odwetu i rewanżu na zasadzie „jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”. Skoro oni tak się zachowywali w stosunku do nas, skoro tak nas traktowali, to my mamy pełne prawo
REQUIEM W LEŚNEJ KATEDRZE (część czwarta)
Był taki czas, że zwyrodnialcy triumfowali i że w Piaśnickich Lasach ziemia zastygła krwią. Jest taki czas, by pamiętać i nasłuchiwać Requiem w Leśnej Katedrze.
Orle, ciepły wieczór czerwcowy 1939 roku
Napisał w języku niemieckim:
Droga Mario!
Mój brat Hans powiadomił mnie, że poczynione są przygotowania do Twoich zaręczyn z narzeczonym z Leśniewa. Nie mam o to żalu, moje serce bije teraz dla Rzeszy i dla naszego wodza Hitlera.
Pozdrawiam z Regensburga Klaus
Maria spaliła bez żalu wszystkie pocztówki od Klausa.
4 grudnia 1939 r. Stefan został przewieziony z oflagu do siedziby gestapo w Gdańsku, gdzie był przesłuchiwany i torturowany przez kilka dni. Był bardzo wychudzony, twarz miał spuchniętą i posiniaczoną od bicia. Któregoś dnia późną wieczorową porą dwaj gestapowcy przywlekli go do sali przesłuchań nr 21 i posadzili na krześle. W mrocznym pomieszczeniu lampa była nakierowana na jego twarz. Rażące światło oślepiało.
– Stefan Hirsch? – zapytała donośnie niewidoczna postać, głos wydawał się znany. Stefan szukał w myślach jego właściciela.
– Stefan Hirsch? – jeszcze głośniej zagrzmiał.
– Tak, tak, zgadza się, to ja.
Przesłuchujący zbliżył się do Stefana i światła. Nachylił się nad nim i cichym głosem zapytał.
– Jesteś mężem Marii od Lehmannów?
– Tak, jestem jej mężem –potwierdził. W tym momencie doznał olśnienia.
– A Pan jest Erikiem Müllerem? – wyszeptał ze zdziwieniem, oglądając rozświetloną postać.
– Oberfeldwebel Erik Müller – sprostował donośnym głosem, z powrotem usiadł za biurkiem. Odwrócił światło lampy w bok i zapalił papierosa. Kilka razy zaciągnął się dymem, przez chwilę milczał, patrząc prosto w oczy Stefanowi.
– Maria opowiadała mi o waszym wspólnym, beztroskim dzieciństwie – ożywił się Stefan.
Zakłopotany Erik przez chwilę udawał, że czegoś szuka w aktach. Przewracał nerwowo kartki.
– Dobrze mówisz po niemiecku – przerwał w końcu ciszę gestapowiec.
– W Leśniewie i okolicach to normalne, w czasie zaboru nasi rodzice chodzili obowiązkowo do
pruskich szkół. Nauczyłem się od nich.
– W jakim języku myślisz i rozmawiasz z najbliższymi?
– W języku kaszubskim.
– A modlisz się?
– Także w kaszubskim.
– Ale znasz język polski?
– Tak znam.
– W takim razie kim ty jesteś?
– Jestem Kaszubą. A dokładniej, obywatelem polskim narodowości kaszubskiej.
Erik Müller zamyślił się.
– My Niemcy jesteśmy jedynym narodem i przedstawicielem idealnej, czystej, białej rasy aryjskiej panów, a wy Słowianie jesteście podludźmi, którzy z czasem staną się niewolnikami narodu niemieckiego – wyrecytował kanon nazistowskiej ideologii, wstał i zaczął krzyczeć – Nie ma Kaszubów, nie ma Polaków! Rozumiesz? – zdenerwowany rzucił akta o biurko, wybiegł z pokoju przesłuchań numer 21.
Za niego wszedł uzbrojony strażnik Sturmmann, stanął przy drzwiach w rozkroku i milczeniu. Stefan nie mógł zrozumieć, jak można wierzyć w tak absurdalną ideologię. Przecież naród oznacza wspólnotę przekonań, wspólny język i oznaczone terytorium –pomyślał – My Kaszubi spełniamy ten warunek. Terytorium też mieliśmy za czasów księcia Świętopełka II Wielkiego, jego syn Mściwoj
zrewanżować się im tym samym. Prowadzi to do eskalacji konfliktu, co niczego dobrego nie zwiastuje. Tak dalej być nie może. Najwyższy czas, by to zatrzymać. Jeszcze gorzej wygląda to w Radzie Powiatu Wejherowskiego, ale o tym napiszę w następnym felietonie.
A ponieważ to już ostatnie wydanie gazety przed końcem tego roku, składam jej redakcji, współpracownikom i czytelnikom, a za ich pośrednictwem wszystkim bez wyjątku mieszkańcom i władzom samorządowym Wejherowa i powiatu wejherowskiego serdeczne życzenia radosnych, spokojnych, spędzonych w rodzinnym, ciepłym gronie Świąt Bożego Narodzenia, hojności św. Mikołaja, udanego Sylwestra i wszelkiej pomyślności w Nowym 2025 Roku. Jerzy Budnik
Elżbiety Ellwart pochodzącej z Orla, jedynego naocznego świadka okrutnej zbrodni w Lasach Piaśnickich.
II, umierając bezpotomnie, przekazał Księstwo Pomorskie księciu Przemysłowi II, a ten z czasem, gdy został królem, włączył je do Polski. Pamiętam, jak mój dziadek Franciszek często śpiewał:
Më Swiãtopełka plemiã twór ù grańców Pòmòrzczi Bë barnic naji zemiã Pòkrzésô nas dozér Bòsczi.
Po chwili wszedł do pokoju uspokojony Erik Müller i powiedział, patrząc w okno:
– Zapoznałem się z aktami sprawy i protokołami przesłuchań. Twoja sytuacja jest beznadziejna, ale nie przesądzona. Ratuje Cię brak nogi, po przesłuchaniach dla nas jesteś bezużyteczny, dla Twoich towarzyszy broni zapewne także. Ponieważ znam i szanuję Twoją żonę Marię, zarekomenduję wniosek moim przełożonym, abyś służył mojemu ojcu Markusowi Müllerowi w Orlu jako woźnica. Jeśli uzyskam taką zgodę, to jutro opuścisz areszt.
MACIEJ TAMKUN
Tak też się stało, następnego dnia Stefan otrzymał stosowne dokumenty i wyszedł na wolność. Nie był na to przygotowany, nie miał pieniędzy ani talonów żywnościowych. Nie miał ciepłego płaszcza, czapki i kul inwalidzkich. Na jednej nodze dokuśtykał się do pierwszego drzewa, zerwał gałąź i trzęsąc się z zimna, zrobił prowizoryczną podpórkę do chodzenia. Kuśtykając, skierował się na zachód.
Na początku grudnia stosunki Kaszubów z mniejszością niemiecką zaczęły się psuć. Hans Müller przystąpił do organizacji paramilitarnej Selbstschutz. Był odpowiedzialny za tropienie Żydów. Brał udział także w zburzeniu synagogi przy ulicy Puckiej w Wejherowie. W nagrodę otrzymał drewnianą bimę i wiele drewnianych ławek z przeznaczeniem na opał. Zaprzyjaźnił się z szefem tej wejherowskiej organizacji mniejszości niemieckiej Hansem Söhnem.
Od tej chwili Hans Müller nie był już tak uczynny i uprzejmy dla sąsiadów Kaszubów. Nosił dumnie mundur organizacji paramilitarnej, kurtkę mundurową M-43 model Wehrmacht z czerwoną opaską na lewym przedramieniu, z hakenkreuzem i napisem Selbstschutz. Z kabury przy pasku wystawał Walther PP. Rozmawiał tylko w języku niemieckim, choć znał kaszubski. Nauczył się od rówieśników. Reagował nerwowo na usłyszany język kaszubski lub polski. Uznawał tylko pozdrowienia typu „Heil Hitler”. Maria i jej brat Roman unikali przypadkowych spotkań z Hansem, bali się jego reakcji na kaszubskie pozdrowienie „Szczęść Boże”. W niedzielę 10 grudnia jak zwykle podążali pieszo na sumę do kościoła w Górze Pomorskiej. Przedpołudnie było słoneczne, ale bardzo mroźne, temperatura ok. -27 stopni. Maria była już w zaawansowanej ciąży. Rodzeństwo liczyło na to, że któryś z sąsiadów ich podwiezie. Nasłuchiwali dzwonków przy saniach. Wreszcie zauważyli zaprzęg, ale w odwrotną stronę. Z naprzeciwka nadjechały sanie zaprzęgnięte w dwa konie, a na nich powożący Hans Müller i dwóch umundurowanych jego towarzyszy. Na widok sąsiadów Hans zwolnił, szybkim ruchem wyrzucił do przodu rękę i pozdrowił „Heil Hitler”, wtórowali mu jego koledzy. Maria i Roman odpowiedzieli po kaszubsku „Szczęść Boże”. W błyskawicznym tempie jeden z pasażerów
zeskoczył z sań i pięścią uderzył w twarz Romana, który upadł na śnieg. Hans nie zareagował, tylko pogonił konie, szybko się oddalili. Przerażona i zapłakana Maria pomogła podnieść się Romanowi, twarz miał zakrwawioną. Wrócili do domu. Matka opatrzyła syna, wszyscy domownicy odmówili różaniec w intencji pokoju w Ojczyźnie. Wieczorem ojciec Romana, Jan Hirsch, poszedł do sąsiada Markusa Müllera poskarżyć się na jego syna Hansa. Zastukał do drzwi domu.
– Kto tam? – usłyszał zapytanie Markusa po niemiecku
– To ja, Jan Hirsch. Uchylił drzwi, pozdrowił gościa gestem nazistowskim bez słów. Jan Lehman w odpowiedzi skinął tylko głową i wszedł do środka obszernej izby. W piecu buchał rozpalony ogień, na stole leżała książeczka Mein Kampf, dalej stała butelka białego wina i napełniona do połowy lampka. Na ścianie wisiał duży portret Adolfa Hitlera i dwie mniejsze fotografie młodszych synów w mundurach, Klausa jako SS-Oberscharführera i Erika jako Oberfeldwebla w Wehrmachcie. Przez drzwi do kuchni widać było, jak żona gospodarza przygotowuje kolację, unosił się zapach wędzonego boczku i smażonej cebuli. Markus nie poprosił gościa o zdjęcie kożucha, ani nie wskazał siedzącego miejsca. – Wiem, z czym przychodzisz, sąsiedzie, o całym przedpołudniowym zdarzeniu opowiedział mi mój syn Hans – powiedział donośnym i pewnym głosem, odwrócony do portretu Hitlera z rękoma splecionymi z tyłu. –Jest wojna, nasze prawo wytycza Rzesza i nasz wielki wódz– kontynuował, odwracając się do gościa – Być obywatelem Rzeszy, nawet jeżeli jest się tylko zamiataczem ulic, musi być uważane za większy honor niż bycie królem w obcym kraju – zacytował swój ulubiony fragment Mein Kampf.
– To Pan Bóg zaludnił Ziemię, dając równe prawa dla wszystkich, jestem Kaszubą i taka jest moja wiara – przerwał Jan
– To wyłącznie siła stanowi prawo do posiadania – Markus ponownie posłużył się cytatem z nazistowskiej książeczki.
– Markus, nie przyszedłem tu filozofować, tylko poskarżyć się na Twojego syna, który był bierny w trakcie bicia bez powodu mojego Romana. To nie po Bożemu.
– Janie, ty nic nie rozumiesz, moją religią jest faszyzm, a nasze
aryjskie pochodzenie daje nam prawo zwierzchnie wobec innych nacji, genetyka triumfuje – tu wyjął z szuflady dokument „Ariernachweis” i zaczął nerwowo wymachiwać przed nosem Jana. – Wyjdź stąd i więcej tu się nie pokazuj – wykrzyczał nerwowo Markus, pokazując drzwi. Jan bez słów szybkim krokiem wyszedł. Udał się do swojej chaty zdenerwowany i zdziwiony. Zdjął ciężki kożuch, ściągnął obuwie, usiadł na ciepłym zapiecku i zażył tabakę. Kichnął trzy razy i pomyślał o sile bezsensownej, niebezpiecznej ideologii nazistowskiej.
W dzień wigilijny od samego rana trwały przygotowania do wieczerzy. Roman poszedł do pobliskiego lasu po choinkę. Musiała być ładna i zgrabna, o taką prosiła Maria. Było mroźnie, pogoda słoneczna i bezwietrzna, śnieg zalegał po kolana. Drzewa pięknie udekorowane puszystym śniegiem, słoneczne światło przedzierając się przez nie, tworzyło srebrne smugi, niczym zstępujące anioły z Nieba. W tym momencie przypomniał mu się fragment wierszyka, którego uczyła go babcia Ana:
Zeszedł z nieba biôłi aniół… W sztôłce bòrénôszkaCëż za wëzdrzatk snôżi Na głowie nimb z winôszka Przëmrużoné òczë Bòżé…
Roman, na skraju lasu nie znalazł ładnego świerku, zapuścił się głębiej, w kierunku Wejherowa. Był czujny, uważał, aby nie natknąć się na Hansa Müllera i jego nazistowską bandę. W pewnym momencie w oddali, na tle światła słonecznego zobaczył zarys dziwnej postaci. Był przekonany że to Smętek, znany mu z opowiadań i legend. Zamarł w bezruchu, silny stres nie pozwalał uciekać. Zastanawiał się tylko, czy to dobry czy zły duch. Zaczął modlić się w myślach:
Swiãti Michale Archaniele! Broni naji w biôtce, a procëm niegòdzëwòcë i sydłóm złégò dëcha bãdzë naji òbarną. Cobë le gò Bóg ùsadzëc racził, kórno ò to prosymë, a Të, Ksyżëcu niebnëch karnów, Szatana i jinszé dëchë mëré, chtërne na zgùbã dëszów lëdzczich pò nym swiece krążą, mòcą Bòżą strącë do piekła. Amen.
Postać dziwnie się poruszała, dopiero po chwili zobaczył, że podpiera się dwiema kulami. Posuwała się wolno, bo śnieg jej
w tym przeszkadzał, widać, że był to ogromny wysiłek. Postać zauważyła Romana, zatrzymała się. Po chwili głośno krzyknęła: – Roman, Romuś, to Ty?
Roman rozpoznał głos Stefana, wzruszony pobiegł do niego i pomógł mu dojść do domu. Stefan stanął w drzwiach kuchni niezauważony. Trwało to chwilę, rozpłakał się na widok Marii w zaawansowanej ciąży, która w tym czasie obierała ziemniaki. W końcu Maria usłyszała Stefana, z wielką niezdarnością zerwała się na nogi i rzuciła się w objęcia męża. Płakali obydwoje, a Roman z nimi. Wzruszona Maria dopiero po jakimś czasie zauważyła, że Stefan nie ma nogi i podpiera się kulami zrobionymi ze zwykłych gałęzi. Słysząc zamieszanie, do kuchni wbiegli wzruszeni rodzice Marii. Roman pomógł szwagrowi usiąść i zdjąć łachmany. Stefan łakomie zjadł rosół przygotowany na jutrzejsze święto. Był schorowany i wycieńczony. Rodzina nie męczyła go pytaniami, tylko pomogła umyć się i położyć do łóżka. Postanowili, że nie zasiądą bez Stefana do stołu wigilijnego. Wspólnie odmówili różaniec i poszli spać. O świcie wszyscy wstali i przygotowali się do uroczystego śniadania. Po podzieleniu się opłatkiem i odśpiewaniu kolęd, w czasie spożywania śniadania Stefan snuł opowieści. Mówił o służbie w 1 Pułku Strzelców, o walkach, zabitych i rannych kolegach, o swojej ranie i kapitulacji. Ku przerażeniu słuchających opowiedział o pobycie w oflagu i w areszcie w Gdańsku.
– Nie wiem, jaką rolę odegrał Erik w uzyskaniu przeze mnie wolności, ale podróż z Gdańska do Orla była dla mnie piekłem i koszmarem, trwała 20 dni w wielkim mrozie – kontynuował opowieść – zaraz po opuszczeniu aresztu dokuśtykałem się do handlarzy mrożonymi rybami, okazało się, że są to Kaszubi z Oksywia. Owinęli mnie kocem i saniami zawieźli do Oksywia. Tam zaopiekował się mną proboszcz ks. Klemens Przewoski. Przez 4 dni leżałem na plebanii, gdyż byłem mocno wycieńczony i przeziębiony. Następnie parafianie zorganizowali mi podróż saniami do Rumi, do proboszcza ks. Władysława Lamparskiego z kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego. Tam za gościnę przez trzy dni służyłem do mszy. Z Rumi przemierzałem trasę pieszo aż do Orla. Po drodze dobrzy Kaszubi użyczali mi noclegów i dzielili
się posiłkami. Z jedną nogą było mi naprawdę ciężko. Opłacało się ryzyko, dzisiaj jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Maria opowiedziała swoją przerażającą historię z podróży przez Lasy Piaśnickie. Informacje mocno poruszyły Stefana.
Na początku stycznia Maria urodziła piękną i zdrową córkę Ewę. Do końca wojny Stefan przepracował jako woźnica u Markusa Müllera, który uciekł z rodziną po wkroczeniu Rosjan na Ziemię Kaszubską.
Maria i Stefan do końca okupacji i przez długie lata powojenne, za pośrednictwem Piaśnickich Męczenników, modlili się także za swoich niemieckich prześladowców. Czy wobec koszmarnych przeżyć przebaczyli? Krwawi prześladowcy nie ponieśli kary. Wtrąconych do więzienia w Wejherowie i Pucku typowali do uśmiercenia: Wilhelm Baske, Franz Koepke, Willy Schmand, Herbert Teuffel z Gdańska, Nay z Norymbergii, Leo Neiss z Lubeki, Karl Rieck z Weimaru, Paul Schramm, Schwartz, Hans Söhn z Eberfeldt-Wuppertal, Eberhardt z Sopotu. Akcję zagłady wspomagali miejscowi Niemcy i członkowie żandarmerii w Wejherowie. Do dnia dzisiejszego nie udało się ustalić nazwisk członków zbrodniczego 16. Oddziału Operacyjnego Policji Bezpieczeństwa i oddziału Wachsturmbann Eimann, za wyjątkiem jego dowódcy Kurta Eimanna i Maxa Paulego –dowódcy 71 pułku SS. Większość tych esesmanów po wykonaniu zadania, aby uniemożliwić ich ewentualne rozpoznanie, została przeniesiona do służby w innych formacjach i miejscach. Ten sprytny manewr pozwolił im uniknąć po wojnie odpowiedzialności karnej.
A czas nadal zaciera ślady, nie tylko w leśnych miejscach zbrodni, ale i ludzkiej pamięci.
18 listopada 1965 polscy biskupi wysłali list do niemieckiego episkopatu ze słowami „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”. Przebaczenie jednak nie zwalnia nikogo z obowiązku stania na straży pamięci o najważniejszych wydarzeniach w naszej historii. Choćby tak koszmarnych, jak mord w Piaśnickim Lesie.
Requiem w Leśnej Katedrze nadal trwa i trwać będzie, ku przestrodze.
KONIEC OPOWIADANIA
MORSKIE FARMY WIATROWE
Ounikalny w skali świata statek – pływający dźwig i „prądzie znad morza” zapytaliśmy Naczelnika Wydziału Rozwoju i Programów Europejskich Starostwa Powiatowego w Wejherowie, Pana Arkadiusza Szczygła.
Niedawno do portu w Gdyni wpłynął statek dźwigowy Svanen. Do czego będzie służył? Arkadiusz Szczygieł: Svanen to jeden z największych na świecie statków dźwigowych do stawiania na morzu fundamentów turbin wiatrowych dla Morskich Farm Wiatrowych (MFW). Zadaniem statku będzie instalacja tzw. monopoli o długości 100 m, średnicy 9 m. Każdy z nich waży po 1700 ton. Na nich będzie wybudowanych 76 turbin wiatrowych o mocy 15 MW i 2 stacje transformatorowe. Ten statek symbolizuje rozpoczęcie nowej ery w krajowej energetyce tj. energii wiatrowej na morzu.
Dlaczego energia wiatrowa na morzu?
Elektrownie wiatrowe na morzu mają wykorzystanie mocy na poziomie 50% a lądowe tylko ok. 36%. Jeszcze kilkanaście lat temu energia z nowych elektrowni węglowych była tańsza niż z wiatru i słońca. Jednak postęp technologiczny i produkcyjny doprowadził do tak dużej poprawy bilansu przy pozyskiwaniu energii ze źródeł odnawialnych, że prąd z nich jest już dużo tańszy od prądu z elektrowni węglowych.
Co dziś wiemy o pierwszej morskiej farmie wiatrowej?
Morska farma wiatrowa Baltic Power, realizowana przez ORLEN i Northland Power, to dziś najbardziej zaawansowany projekt offshore wind w Polsce i jedyny w fazie budowy. Prace postępują zgodnie z harmonogramem i planowana farma w 2026 roku włączy się do krajowego systemu energetycznego. Ta pierwsza Morska Farma Wiatrowa (MWF) wyprodukuje 3% energii potrzebnej w Polsce i będzie miała moc 1,2 GW. Dla porównania moc 3 reaktorów jądrowych w pierwszej planowanej elektrowni jądrowej w Kopalinie - Lubiatowie ma mieć 4 GW i pokryje niecałe 8%- 10% zapotrzebowania na energię w naszym
kraju. Prąd z atomówki popłynie dopiero ok. 2035 roku.
Wszystkie MFW, a ma być ich kilkanaście na Bałtyku mają dać moc 10 GW do 2040 r. Wspo-
Arkadiusz Szczygieł, Naczelnik Wydziału Rozwoju i Programów Europejskich, Przewodniczący Zespołu do spraw transformacji energetycznej i koordynacji inwestycji budowy elektrowni jądrowej na terenie województwa pomorskiego wraz z infrastrukturą towarzyszącą oraz budowy morskich farm wiatrowych Starostwa Powiatowego w Wejherowie, Radny Miasta Wejherowa.
mnę, że od kilkudziesięciu lat nie wybudowano żadnej nowej dużej elektrowni węglowej, a dają one dziś ok. 60% krajowej energii elektrycznej.
Svanen – dźwigowiec o wysokości 125 metrów, służy do stawiania na morzu fundamentów turbin wiatrowych. Fot. zielonagospodarka.pl
OSTATNI Z WEJHEROWSKICH O.O. REFORMATÓW
Co się będzie działo z prądem wyprodukowanym z turbin na morzu?
Polskie Sieci Energetyczne, odpowiedzialne w Polsce za „transport prądu” wysokiego napięcia, są na ukończeniu budowy stacji transformatorowych w gminie Choczewo i wybudowania nowej linii wysokiego napięcia na południu kraju. Na dzień dzisiejszy nie ma tak dużych zakładów produkcyjnych, które zużywałyby prąd w naszym regionie, stąd konieczność „eksportu” tej energii do innych części Polski. Jako te wszystkie inwestycje wpłyną na Wejherowo i okolice?
Szacuje się, że obsługa MFW i sektora OFF SHORE to dodatkowe miejsca pracy, szacunki mówią o dziesiątkach tysięcy. Pracownicy mają przecież rodziny, które gdzieś muszą mieszkać, robić zakupy, odpoczywać czy też korzystać z lokalnego rynku usług. Oczywistym jest, że zwiększona liczba mieszkańców napędza miejscową gospodarkę. Wejherowo jako jedne z najatrakcyjniejszych miast, stosunkowo blisko wielkich inwestycji państwowych z pewnością skorzysta na tym ożywieniu gospodarczym. Niewiele regionów w Polsce ma tak dobre perspektywy rozwojowe jak powiat wejherowski. Nasze szkoły zawodowe będą kształcić kadry na rzecz obsługi OFF SHORE. Za 15 lat nasz region będzie „energetycznym Śląskiem”.
Bardzo dziękuję za rozmowę i cenną dawkę wiedzy. Bartosz Skwarło
SETNA ROCZNICA ŚMIERCI OJCA AMBROŻEGO
Wkrótce przypadnie 100. rocznica śmierci Ojca Ambrożego Wawrzyńca Lewalskiego, ostatniego z konwentu wejherowskiego o.o. reformatów. Schorowany, zmęczony walką i ciężkim życiem zmarł 23. grudnia 1924 r., chorował na raka wątroby. O zgonie bezpośrednio zaważyć miał wypadek, który zdarzył się w czasie jazdy derezyną. Pochowany został 29. grudnia na cmentarzu przykościelnym w Swarzewie, po przeszło 50 latach kapłaństwa. Pogrzeb jego był wielką manifestacją narodową. Grób Ojca Ambro-
żego zachował się do tej pory i nie wygląda na zapomniane palący się znicz świadczą o pamięci. Lewandowski Wawrzyniec urodził się 27. maja 1842 w Białówkach Dużych (powiat Lubawa) w rodzinie urzędnika pocztowego Tomasza i Katarzyny (z d. Klarowska), małżonków Lewandowskich. Kształcił się w progimnazjum w KW w Kurzętniku (1858-1865) oraz w gimnazjum chełmińskim (do wyższej sekundy). Pracował następnie na poczcie w Nowym Mieście Lubawskim. Do zakonu franciszkanów reformatów wstąpił 12 grudnia
1866 roku w Łąkach Bratiańskich i otrzymał imię zakonne Ambroży. Studiował w Miejskiej Górce koło Rawicza i w Łaskach, gdzie biskup J. Jeschke udzielił mu święceń kapłańskich 1. grudnia 1872 roku.
Zaraz po wyświęceniu w grudniu 1872 r. został wysłany do Wejherowa, w którym reformaci prowadzili duszpasterstwo kalwaryjskie. Trwali tu nieprzerwanie od założenia klasztoru.
Nastał kulturkampf. Władze pruskie oprócz nakazu opuszczenia przez reformatorów budynku klasztornego w 1873 roku,
wydały także zakaz odprawiania przez nich nabożeństw w kościele klasztornym i opuszczania miasta Wejherowa (1875). Zakonnicy zgodnie z nakazem opuścili w 1873 roku klasztor nad rzeką Cedron, ale zamieszkali w budynku określonym z tej racji nowym klasztorem, a obecnie konwiktem, od 1903 roku. Pierwsze lata działalności kapłańskiej ojca Ambrożego upłynęły w atmosferze obowiązywania państwowych rozporządzeń wprowadzających „walkę o kulturę”, ściślej walkę z politycznymi wpływami kościoła, a w przy -
padku Pomorza nadwiślańskiego także z polskością. W dniu 1 października 1875 roku zmuszono zakonników do opuszczenia nowego klasztoru, wybudowanego z ofiar okolicznego społeczeństwa. Wspólnotę zakonną tworzyli wtedy ojcowie Justus Waśniewski, gwardian Hipolit Górski, Florian Klonowski, Feliks Krauze, Paulin Lozerec, Ambroży Lewalski, Jakub Raszka, Onufry Strzelka, Wawrzyniec Zawadzki i January Sarnowski. Nadto 10 braci zakonnych po 2 aspirantów. Po kasacie zakonu jego mieszkańcy zostali rozpro -
Arkadiusz Szczygieł, Naczelnik Wydziału Rozwoju i Programów Europejskich Starostwa Powiatowego
JUBILEUSZ 5-LECIA DOBROCZYNNEJ AKCJI
Pomysł, jak to często bywa, zrodził się spontanicznie. W naszym przypadku iskrą były wszechobecne ograniczenia związane z ogłoszonym stanem zagrożenia epidemicznego. Chcieliśmy realnie zadziałać, wysłać wyraźny i jednocześnie pozytywny sygnał, że myślimy o innych. W ten sposób wyszło nam, że zwrócimy uwagę na ludzi, którzy są blisko nas, a z różnych powodów rzadko Ich widujemy i mało wiemy o Ich życiu – codzienności, potrzebach, radościach i wsparciu instytucjonalnym, którym są objęci.
Wierzymy, że dzięki naszym działaniom jesteśmy bardziej świadomymi ludźmi – członkami
wspólnoty, w której funkcjonujemy wszyscy razem i ponad akceptację możemy się rozumieć i współdziałać.
Od 2020 roku udało nam się zorganizować pięć wydarzeń, w czasie których poznajemy bliżej część naszej społeczności i obdarowujemy Ich prezentami świątecznymi.
ROK 2024 Obdarujemy świątecznymi paczkami wspaniałą grupę 45 dzieci z Przedszkola Specjalnego przy ul. Sobieskiego 277A w Wejherowie.
ZAPRASZAMY NA ZBIÓRKĘ!
W NIEDZIELĘ 22 GRUDNIA
NA PLAC JAKUBA WEJHERA
W GODZ. 12.00-18.00
PRZYNOSIMY (nowe): wszelkie przybory plastyczne (kredki grube!), piasek kinetyczny, ciastolinę, puzzle, pluszaki, gry planszowe dla dzieci w wieku 3-6 lat. Nie przynoś słodyczy! – dzie-
ci wymagają specjalistycznego żywienia.
Akcja jest organizowana we współpracy z Przedszkolem Specjalnym przy Powiatowym Zespole Kształcenia Specjalnego w Wejherowie. Już teraz dziękujemy Dyrektor PZKS, Pani Małgorzacie Woźniak oraz Dyrektor Przedszkola, Pani Mirwinie Kotowskiej oraz reszcie zespołu za otwartość i zaangażowanie.
CD. NA STR. 16
szeni. Większość z nich wyemigrowała do Ameryki. Po nieudanych próbach założenia klasztoru w Chicago, największym skupisku polskich emigrantów, rozeszli się do innych polskich ośrodków. Ojciec Jakub Raszka wyjechał do Rumunii. W Wejherowie pozostali ojciec Justus Waśniewski i ojciec Ambroży Lewandowski. Zakazano im jednak wszelkich czynności duchownych w kościele klasztornym, parafialnym i filialnym w pobliskiej wiosce Górze. Po zniesieniu zakonu braci mniejszych ściślejszej karności przez rząd pruski na terenie zaboru, uzyskał ojciec Ambroży (za pośrednictwem księdza biskupa Jana Nepomncena Marwicza, ordynariusza diecezji chełmińskiej) prawo do sekularyzacji, czyli przejścia do
szeregów księży diecezjalnych. Stało się to 19. stycznia 1878 roku. Od 10. kwietnia 1889 r. ojciec Ambroży pełnił funkcję przy kościele farnym w Wejherowie i przy kościele filialnym w Górze, gdzie proboszczem od 1887 roku był ksiądz Walenty Dąbrowski. To z nim zaczęła się zatem współpraca w zakresie duszpasterskim. W 1890 roku zdecydował osiedlić się w Swarzewie, gdzie przy pomocy życzliwych osób wybudował domek. Nabył kilka morgów ziemi z myślą o utrzymaniu. Stąd udawał się do różnych kościołów w diecezji, by służyć pomocą, na ile siły i zdrowie mu pozwalały.
Księdza Ambrożego Wawrzyńca Lewańskiego odnotowuje kilka słowników biograficznych. Nadto jego sylwetkę przybliżają arty-
kuły o charakterze popularnonaukowym. We wszystkich tych publikacjach podkreślana jest rola, jaką w drugiej połowie XIX wieku odegrał, broniąc polskości, budząc ducha patriotyzmu, umacniając przywiązanie ludności kaszubskiej do ziemi ojczystej. Piszący o nim autorzy podkreślają wartość jego wyjątkowych przemówień oraz kazań, w których nawoływał ludność kaszubską do walki o polskość. Określany był kaszubskim Skargą. Wszystkie wspomniane publikacje przywołują książkę Nie rzucim ziemi (Warszawa, 1969) kaszubskiego pisarza marynisty Augustyna Necla (1902-1976). Jest ona głównym źródłem wiedzy na temat życia i działalności kaszubskiego zakonnika. W.K.
o. Ambroży Lewalski. Fot. A. Necel, Nie rzucim ziemi, Warszawa 1969, il. po s. 16
Rok 2023, przekazanie paczek w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie Efekt zbiórki w roku 2023
CD. ZE STR.
15
W poprzednich latach, dzięki darczyńcom udało się zrealizować:
• 2023 we współpracy z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Wejherowie dostarczyliśmy 60 paczek dzieciom przebywającym w pieczy zastępczej.
ZMIANA CZŁONKA
ZARZĄDU
Wzwiązku z powołaniem Pani Alicji Skwarło na członka Zarządu Powiatu Wejherowskiego zapytaliśmy ją o wizję i priorytety w pracy dla wejherowskiej wspólnoty. Czy powołanie Pani do Zarządu Powiatu Wejherowskiego będzie oznaczało nową jakość w funkcjonowaniu samorządu powiatowego, w tym samego Zarządu?
Alicja Skwarło: Oczywiście, że tak. Każdy człowiek jest inny. Zmiana jednej osoby w gronie 5 osobowym siłą rzeczy musi oznaczać zmianę w sposobie funkcjonowania. Na pewno pod wieloma względami różnię się od swojego poprzednika. Różni nas płeć, wiek, doświadczenie zawodowe, zainteresowania, więc na część spraw będę patrzyła inaczej. Wskazała Pani między innymi na płeć. Czy w Pani ocenie zwiększenie udziału kobiet w Zarządzie Powiatu było konieczne?
Nie jestem zwolenniczką narzucanych parytetów. Kobiety swoje miejsce w samorządzie, polityce czy biznesie powinny zdobywać kompetencjami, ale powinny mieć równe szanse. W Radzie Powiatu Wejherowskiego na 29 radnych jest 13 kobiet, to niemal połowa.
POWIATU
Zasadnie zatem w skład 5 osobowego Zarządu wchodzą 2 kobiety. Polityka, w tym samorządowa to cały czas dziedzina zdominowana przez mężczyzn. Czy Pani zdaniem powinien być większy udział kobiet w tej sferze życia?
W Radzie Powiatu Wejherowskiego jest już prawie po połowie.
Daleka jestem od twierdzenia, że w każdej dziedzinie życia udział kobiet i mężczyzn powinien być jednakowy lub prawie jednakowy. Kobiety i mężczyźni różnią się od siebie pod wieloma względami, na szczęście. Tym samym bardzo różne są nasze role biologiczne i społeczne.
To nie są stereotypy i konwenanse, a przynajmniej nie zawsze. Kobiety wnoszą do polityki zupełnie inny sposób patrzenia na wiele spraw.
Chcę aktywnie zabiegać o docenianie roli kobiet w każdym aspekcie życia i bronić naszych praw.
Jakie widzi Pani dla siebie najważniejsze wyzwania w samorządzie Powiatu
Wejherowskiego?
Najważniejsze wyzwania w tej kadencji, i to pewnie nikogo nie zdziwi, to szereg inwestycji związanych z budową elektrowni jądrowej w Gminie Choczewo. Tak wielka inwestycja spowodowuje ogromne zmiany w lokalnych społeczno-
ściach, nie tylko Gminy Choczewo, ale całego Powiatu Wejherowskiego i powiatów ościennych. To zmiany nie tylko w układach komunikacyjnych, ale także w demografii, a co za tym idzie szkolnictwie i wszystkich pozostałych aspektach usług publicznych. Koordynowanie inwestycji towarzyszących budowie elektrowni to główne zadanie władz powiatowych, bo będą to problemy znacznie przekraczające granice i kompetencje poszczególnych gmin.
Czy samorząd powiatowy jest potrzebny?
Chciałabym przybliżyć samorząd powiatowy mieszkańcom, zadbać o poszerzenie wiedzy o zakresie działania powiatu. Dla wielu mieszkańców rola samorządu powiatowego jest nieco tajemnicza. Kojarzy się głównie z pozwoleniami na budowę i rejestracją samochodów. Tymczasem poza tymi i wieloma innymi zadaniami typowo administracyjnymi, powiat to przede wszystkim szkolnictwo ponadpodstawowe, pomoc społeczna, w tym głównie sprawy domów pomocy społecznej i pieczy zastępczej oraz drogi powiatowe. Administracja na poziomie powiatowym jest potrzebna, bo istnieją publiczne zadania ponadgminne, które powinny być realizowa-
• 2022 w porozumieniu z wejherowskim Środowiskowym Domem Samopomocy i Warsztatami Terapii Zajęciowej przekazaliśmy 45 paczek opiekunom osób z niepełnosprawnościami.
• 2021 z udziałem Domów Pomocy Społecznej w Wejherowie wręczyliśmy ich mieszkańcom 189 paczek świątecznych.
• 2020 dzięki współpracy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Wejherowie 67 prezentów trafiło do dzieci w wieku 3-10 lat z najuboższych rodzin. Podsumowanie Akcji Mikołaj Przychodzi Zawsze 2024 w kolejnym wydaniu gazety, a tymczasem nie zapomnijcie nas odwiedzić 22 grudnia:)
Komitet Społeczny Mikołaj Przychodzi Zawsze – Wejherowo Ania, Marta, Piotr, Bartek
ne na poziomie powiatowym, bo z kolei administracja wojewódzka jest zbyt odległa.
Bardzo dziękuję za informacje i życzę powodzenia w realizacji
zamierzeń. Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli czytelnikom szeroko przybliżyć efekty Pani pracy.
Michał Kowal
Alicja Skwarło, urodzona w 1974 r., absolwentka filologii polskiej na UG oraz podyplomowych studiów dziennikarskich, pracowała w biurze poselskim, muzeum oraz prowadziła działalność gospodarczą. Radna Rady Powiatu Wejherowskiego VI i VII kadencji. Prywatnie żona i matka 2 nastoletnich córek. Zainteresowania: książki, głównie biografie i taniec flamenco.
Alicja Skwarło, Członek Zarządu Powiatu Wejherowskiego
Rok 2021, przekazanie paczek w Domu Pomocy Społecznej