Początek. Informacje programu EKDUS

Page 1

Informacje programu EKDUS

listopad 2018

Początki bywają trudne. Tak samo jak pytania: Jak się zestarzeć i nie zgorzknieć? Jak to zrobić, żeby się zatrzymać na chwilę, wyłączyć głowę i słuchać nawzajem? Jak mam zadbać o pokolenia, które przyjdą, kiedy mnie już dawno nie będzie? I to najważniejsze, kluczowe dla EKDUS-a: Jak to zrobić, żeby ludzie mogli poszukać w sobie odpowiedzi, a potem wyrazić je w twórczy sposób?


2

Rys. Anna Obszyńska


Kasia Pojawa

Początki bywają trudne. Tak samo jak pytania Józefa Szkandery: Jak się zestarzeć i nie zgorzknieć? Jak to zrobić, żeby się zatrzymać na chwilę, wyłączyć głowę i słuchać nawzajem? Jak mam zadbać o pokolenia, które przyjdą, kiedy mnie już dawno nie będzie? I to najważniejsze, kluczowe dla EKDUS-a: jak to zrobić, żeby ludzie mogli poszukać w sobie odpowiedzi, a potem wyrazić je w twórczy sposób? W trakcie pierwszych warsztatów, kiedy szukaliśmy odpowiedzi na pytania o cenione przez nas wartości, zadziało się coś pięknego i poruszającego. Nagle grupa ludzi, zaganianych w swoich obowiązkach, pracach, instytucjach, zatrzymała się w tym biegu, aby z dziecięcą radością zdobywcy wędrować po krzesłach niewielkiej sali kinowej; aby tańczyć i w rytmie odnaleźć bliskość i wspólnotę; aby nucić, szeptać, śpiewać, a ciszę wypełniać liryczną myślą i słowem utkanym z delikatnej wrażliwości. Ten moment uwolnienia podczas niedzielnego pokazu twórczej energii był tak mocny w swojej autentyczności i emocjonalny, że wtedy nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że to jest dobry kierunek pracy. Wątpliwości pojawiły się później, wraz z kolejnymi trudnymi pytaniami, tym razem padającymi ze strony uczestników. No dobrze, ale co ja z tego potem będę miał? Czego się konkretnie nauczę? Idea spotkań wydawała się mglista, a warsztaty poświęcone trosce o kolejnych siedem pokoleń nie zapowiadały możliwości dopisania do CV konkretnych narzędzi. Konkretnych, czyli jakich? Umiejętności żonglowania? Pisania opowieści, tworzenia murali, jodłowania? Czym był ten konkret, o który tak wiele osób wtedy pytało? Bo dla nas istotą działania nie były określone narzędzia, ale określone, konkretne wartości, szczególnie ważne w pracy z dziećmi. Swoboda działania, kreatywność, nastawienie na potrzeby drugiego człowieka, wyjście poza formalny sposób edukacji, tworzenie przestrzeni do rozwoju, itd. Józef stanął przed trudną decyzją – dawać innym narzędzia, czy podążać za tymi wartościami ryzykując utratę części uczestników. Dawać narzędzia do budowy domu, czy pokazać co warto z nich budować?

Czy ta decyzja była słuszna?

A pamiętacie te piękne opowieści o kobiecej mocy? Ten bieg po ciemnym lesie i deszcz na skórze? Dźwięk liry korbowej Jacka Hałasa.

Foto: Alicja Choromańska-Hałas

Trudne pytania

Niezliczone wspaniałe historie Wojtka Czaplewskiego. Jego wiedzę i wiersze (też ten o bozonie Higgsa). Jego przekonanie, że każdy jest twórcą i wszystko, co powstaje, jest wartościowe. Zapach farb, lepkość gliny, ślady po tuszu, którym Basia Wilińska uczyła kreślić pismo uncjalne. Wernisaż urządzony nocą w ogrodzie. Ognisko…

To taka długa lista

Dla mnie EKDUS to przestrzeń dla twórczości. To energia uwalniana w tańcu, śpiewie, zabawie i refleksji. To także wymiana, w trakcie której dzieląc się sobą, dostajesz od innych. I ludzie. Każdy wyjątkowy. Każdy trwale zapisany w moim serduchu. Dziękuję im wszystkim. Dziękuję Wam. Oby to był dla nas wszystkich dopiero początek.

Teraz po moim województwie jeżdżę zupełnie inaczej. Mijając (...) Wałcz, Czaplinek, czy Kamień Pomorski (...) dobrze już wiem, co tam się dzieje, myślę ciepło o konkretnych ludziach i to jest moja bardzo konkretna zdobycz EKDUS-a. Małgorzata Kurpiewska, lat 60 3


4

16 listopada 2018 Foto: Radosław Barek

20 maja 2016 Foto: Agata BoĹźek


Alina Karolewicz

Ale po co? „Po co ty tam jedziesz? Tłuczesz się trzy godziny pociągiem, żeby przez cały dzień co tam robić? Albo dwa dni, albo i trzy. Posiedziałabyś w domu, odpoczęła, telewizję pooglądała. A ty ciągle gdzieś pędzisz. I po co ci to? Nie masz co robić tu, na miejscu?” Ludzie tak czasem mówią. Albo myślą. Albo myśli mi się samo i do mnie gada. A ja ruszam w kolejną drogę, bo wołają mnie świetliste przestrzenie duchowości, bo za górą, za lasem, za zakrętem dotykam tego, co po powrocie czyni moją tu codzienność jaśniejszą, cieplejszą, mądrzejszą i bardziej ekscytującą. Jadę tam, żeby wrócić. Bo lubię moje tu. Dom, szkołę, miasteczko, ludzi, jezio-

ro i  las. Ta część świata to miejsce mojej pracy i moich zamyśleń, zachwytów i  rozczarowań, wątpliwości i uwzniośleń. Ileż to już moich pomysłów udało się tu zrealizować! Ile spektakli, koncertów, widowisk i projektów, ile żarliwych rozmów z sobie podobnymi; takich, które dają siłę, porządkują myśli i przywracają w sercu harmonijną ciszę. Wszystko to dzieje się tu, a przecież wciąż wędruję tam… Bo tam wcale nie jest poza moim światem. Jest częścią tu. Ważną. Taką oliwą do mojej lampy, której nie chcę stąd nigdzie przenosić. Chcę, żeby świeciła i  ogrzewała tu. Jadę tam, żebym po powrocie zobaczyła nowe, kuszące i ekscytujące nisze mojego

tu, bym miała siłę wypełniać je pastelowym ciepłem mądrych, kulturowych działań, entuzjazmem i pasją kolejnych grup młodzieży, odnalezioną aktywnością dorosłych. Ogniki w ich oczach prowadzą mnie na nowe ścieżki. Szukam, zaglądam, próbuję, czasem zostaję dłużej. Potem przynoszę koszyk duchowych pyszności i dzielę się nimi z ludźmi tu, a ich smak potęguje się niewiarygodnie. To ciekawe, że każdy, kogo spotykam tam, jest taki jak ja. Ma swoje tu, ale rusza w drogę, by zaczerpnąwszy światła, wrócić. I latać.

Kasia Pojawa

Pobądźmy ze sobą i razem Szczecin, 24–26 sierpnia 2018 r.

Czy można coś zrobić, żeby choć na chwilę, z pełną uwagą, zwrócić się w stronę drugiego człowieka? Czy można po prostu z nim być? Ha! Można, a Kasia Pojawa i Basia Wilińska mają na to swoje sposoby, którymi chętnie podzieliły się w trakcie przygotowanych przez siebie warsztatów. Najpierw Kasia zaprosiła uczestników do bycia ze sobą, ale na niecodziennych zasadach. Żeby bliskości i obecności nie zagłuszały zanadto rozmowy i produkty naszych umysłów, warunkiem do wspólnego spędzania czasu była cisza. I tak w ciszy spacerowaliśmy ulicami Szczecina, zatrzymując się w miejscach, które wzbudziły nasz zachwyt. W  miejscach, które wcześniej codziennie mijaliśmy nie zwracając uwagi na ich wyjątkowy charakter, grę światła i  cieni, barwę i fakturę. Tak wyciszonych i zatrzymanych w punkcie uczestników przejęła Basia Wilińska, pokazując w jaki sposób uważności poszukiwać w swoim głosie. Przyglądaliśmy się naszemu oddychaniu, wydobywaliśmy głośne dźwięki, eksperymentowaliśmy, bawiliśmy się i improwizowaliśmy, a cała nasza aktywność wymagała skupienia na sobie i obecności w tu i teraz. Pracę kontynuowała Kasia, opowiadając o tym, czym jest trening uważności, w jaki sposób wykorzystywać go

w  pracy z dziećmi i pokazując podstawowe ćwiczenia. Ten medytacyjny nastrój przeniósł się następnie na warsztaty kaligrafii do Basi. Poznając średniowieczne pismo uncjalne, kreśląc stalówką linie i półkola, byliśmy jednocześnie razem i ze sobą. Tym właśnie było zanurzenie w chwili obecnej. Nawet jeśli leżymy, a nasza fizyczna aktywność ograniczona jest do minimum, umysł najczęściej pracuje na najwyższych obrotach, nieustannie produkując myśli o tym, co już się wydarzyło lub o tym, co dopiero może się wydarzyć. Można zamienić tryb działania, także tego w naszej głowie, na tryb bycia. Przeżywać w pełni dane nam chwile, a w ciszy umysłu odnaleźć spokój i piękno. Doświadczyć cudu uważności. Kasia Pojawa Muzykowanie i pisanie pozornie bardzo się różnią, ale w  istocie, będąc procesami twórczymi, wymagają koncentracji skierowanej do wewnątrz i na zewnątrz, bycia właśnie teraz i  właśnie tutaj, w chwili obecnej, z samym sobą i/lub z innymi osobami. Basia Wilińska 5


Kasia Pojawa

Wartości w czasach niepokoju

Szczecin, 15-17 lutego 2017 r. Jak się zestarzeć i nie zgorzknieć?

Foto: Józef Szkandera

Po wielu dyskusjach właśnie to pytanie przerodziło się w pomysł stworzenia przestrzeni na rozmowę o wartościach – o tym, co dla nas ważne i czym się kierujemy odpowiadając na wyzwania otaczającej rzeczywistości. Rozmowa ta, prowadzona przez Kasię Pojawę w trakcie warsztatów psychologicznych, miała

6

z kolei zainicjować proces twórczego wyrażenia towarzyszących nam pytań i  dylematów. Proces, w którym to myśli zamieniły się w piękne słowa podczas pracy z Wojtkiem Czaplewskim, w ruch i taniec w trakcie spotkania z Jackiem Hałasem oraz w pełne żywiołowej ekspresji sceny stworzone pod kierunkiem Marka Kościółka. Jak pisał po warsztatach jeden z uczestników: „Czasy, w których przyszło nam żyć i działać, są niełatwe, niepokoje – głębokie. A wartości to sprawy ważne, więc zwracanie się ku nim w dobie kryzysu, chaosu, płynnej rzeczywistości, indyferentyzmu i relatywizmu – wymaga trudu, niezgody na łatwiznę i mierzenia się z oporem intelektualnej i  emocjonalnej materii. Te trzy dni to był czas burzenia i tworzenia ładu, spotkań i zderzeń”.

Te trzy dni to był także czas, w którym rodziła się niesamowita energia między uczestnikami EKDUS-a. To był jednak dopiero początek… Świat w Czasach Niepokoju to także rzeczywistość, w której pragniemy rozwijać się i realizować, spełniać marzenia i odnaleźć sens, tworzyć i doświadczać. Kasia Pojawa Pomiędzy ścianami i sufitami naszych miast pleni się społeczność neurotycznych eremitów. Trzeba zdecydować się na umycie okien i naciśnięcie klamki. Każde spotkanie to nieuchronny dramat, zanurzenie się w nieprzewidywalnym żywiole. Nawet jeśli to tylko żywioł słów – może


zaboleć. A jeśli cię boli – to wiesz, że żyjesz. Wojtek Czaplewski

Aktualna sytuacja społeczno-polityczna przesycona jest dwoma stanami: niepewnością i zagrożeniem. Problemy całego świata stają się przytłaczające. Tymczasem zmiany wprowadzane w najbliższym otoczeniu, planowane reformy, ustanawiane prawo, postępująca ingerencja w dotychczasowe swobody, wymagają nieustannej gotowości do reakcji, często do walki lub obrony, bo bierność oznacza przyzwolenie i przegraną. Umiejętność odnalezienia się w tak niepewnym i inwazyjnym środowisku dla współczesnego człowieka staje się ogromnym wyzwaniem. Kasia Pojawa W tradycji zapisane są starsze, uniwersalne i – co równie ważne – pozawerbalne sposoby komunikacji poprzez głos, ruch, fizyczność wykraczające poza pojęcia plemienia, narodu, religii. Jacek Hałas

Kasia Pojawa

Dziecko w centrum wszechświata

i Wojtka Czaplewskiego. Wprowadzenie w świat dziecka przygotowała Kasia Pojawa, zachęcając uczestników do wspólnej zabawy i pokazując jednocześnie jak istotna w pracy z dziećmi jest otwartość na ich potrzeby. Dorota Piszczatowska rozpoczęła swoje warsztaty plastyczne od ukazania jak ważną i poważną rolę w rozwoju dziecka odgrywa zabawa. „To wyjątkowa i niezbywalna przestrzeń, w  której może spotkać się dziecko i  dorosły„ – przekonywała gotowych do działania uczestników. Grupa prowadzona przez Agnieszkę Małaszko szukała dziecięcej swobody i radości w  zabawie z gliną. Podczas twórczej pracy z surowcem przedstawiono podstawowe operacje technologiczne oraz wiedzę o narzędziach i sposobach wykorzystania gliny. Warsztaty myśli i słowa przygotowane przez Wojtka Czaplewskiego tym razem przeniosły nas w magiczny świat języka pełnego dziecięcych wyliczanek. Wychodząc poza klasyczne metody szkolne, Wojtek pokazał jak kształtować i doskonalić umiejętność tworzenia tekstu (w  mowie i w piśmie, i – przede wszystkim – w akcie rzeczywistej komunikacji). To była naprawdę dobra zabawa. O co chodzi z tą zabawą? Po co dorosły ma się bawić, skoro już wydoroślał? Skoro nabył wiedzy i doświadczenia,

sprofesjonalizował się, przeszedł swoje, swoje wie, zesztywniał. Dlaczego powinien się bawić, skoro w ramach swoich odpowiedzialności ma inne zadania i priorytety? Po co ma się bawić tym, co w istocie swej jest poważne? I  jak ma się bawić, kiedy przytłoczony swoją codziennością myśli o tym, żeby zrobić, co ma zrobić i żeby wszyscy dali mu święty spokój? Dorota Piszczatowska Glina może być surowcem, za pomocą którego da się wyrazić wszystko to, czego nie można wyrazić werbalnie, czy w inny sposób. Materiał pierwotny, który przybliża nas do natury. Wracamy do korzeni, powróćmy tym samym do naszego dzieciństwa. Agnieszka Małaszko Powinniśmy się nauczyć tego języka, w którym słowo dotyka, przykleja się do mnie, do świata, do wyobraźni, w którym świat to nieustający magiczny spektakl nowości. A język, oprócz racjonalnej funkcji informacyjnej, podejrzanej moralnie funkcji perswazyjnej, wyrażającej odruchy wątroby funkcji ekspresywnej i kuszącej plotkarsko funkcji prezentatywnej – pełni jeszcze funkcję najważniejszą: magiczną, kreacyjną, stwarzającą jasne i ciemne prawdy. Wojciech Czaplewski

Sławno, 6-8 lipca 2018 r.

W trakcie majowych wędrówek z Maciejem Kowalewskim i Radkiem Barkiem, w centrum zainteresowania znajdowała się przestrzeń – jej forma, walory estetyczne i potencjał do tworzenia miejsca spotkań. A gdyby tak w centrum postawić dziecko, a przestrzeń postrzegać przez pryzmat jego potrzeb? Takie pytanie przyświecało warsztatom weekendowym prowadzonym przez Dorotę Piszczatowską, Agnieszkę Małaszko 7


Marta Gosecka

Spotkanie drugiego rodzi napięcie. Jest to jakiś rodzaj oczekiwania, ciekawości. Czy dowiem się czegoś nowego, czy głos tej osoby będzie miły dla mego ucha, czy dostroję się z drugim tematycznie, emocjonalnie, czy może zetnę się z nim już przy pierwszej sposobności?

Foto: Katarzyna Skowronek

Spotkanie z drugim


Spotkanie z drugim rodzi nadzieję na pozbycie się uczucia samotności. Szczególnie wówczas, kiedy jest się samotnym animatorem kultury i zdaje się, że codziennie podejmuje się walkę z wiatrakami; albo jest się nieszkodliwym wariatem, na którego inni patrzą z przymrużeniem oka lub z zażenowaniem. Oto bowiem Bóg, jak wieść niesie, napełniając czary istnień ludzkich życiem, niektórym z  nich dolał o kilka kropel miłości za dużo, przepełniając naczynie. Nie wiem, czy uczynił to przez nieuwagę, czy też krył się za tym przemyślny zamiar. W każdym razie skutek tego jest taki, że po świecie krząta się trochę ludzi, którzy nie mogą sobie znaleźć domu, którym trudno wytłumaczyć, co jest racjonalne i skutecznie prowadzi do celu, ludzi niesfornych wobec obrysowanych granic, norm i kodeksów, uczepionych nitki szaleństwa, nieprzynależnych. Jest z nimi kłopot (Krzysztof Czyżewski, Etos Amatora). Nie wiem, czy twórcy EKDUS-a chcieli coś na ten kłopot poradzić, ale na pewno myśleli o tych, którzy z poczucia obowiązku społecznego, działają w mniejszych lub większych społecznościach i środowiskach, niosąc odrobinę nadziei i poczucia wolności. Na stronie internetowej EKDUS-a czytamy, że jest to program wspierający inicjatywy skierowane do młodych ludzi, rozwijające ich kreatywność, zainteresowania i  umiejętności. Lakoniczny opis nie ma w sobie żadnego ładunku emocjonalnego. A przecież w ludziach, którzy tworzą EKDUS-a i  którzy uczestniczą w nim, płynie gorąca krew. To właśnie ci zapaleńcy, samotni długodystansowcy, często niezrozumiani przez decydentów, polityków, czy zwykłych pędzących za dobrami materialnymi ludzi, są esencją programu. Moglibyśmy skupić się na liczbach: liczbie uczestników, liczbie przeprowadzonych warsztatów, liczbie inicjatyw i pewnie jeszcze wyliczyć jakiś procent zadowolenia i narysować krzywą obrazującą jakiś bardzo ważny ministerialny czynnik, jednak zostawmy liczby urzędnikom, skupmy się na ludziach, ponieważ

to, co zdarzyło się przez ostatnie trzy lata jest po prostu zadziwiające. Jak to się stało, że w Złocienieckim Ośrodku Kultury powstał jeden z najlepszych programów grantowych w kraju? Otóż szaleństwo jest w metodzie. Józef Szkandera, koordynator merytoryczny programu mówi, że pomysł pracy na temacie okazał się pomysłem niestereotypowym. Nikt tak nie pracuje; w  pozostałych ośrodkach pracuje się na umiejętności, uczestnicy przyjeżdżają po konkretną metodę. Tu najważniejszy jest temat. Ania Wasilewska dodaje też, że gdyby programem zarządzała duża wojewódzka instytucja, pewnie nie dotarłaby do tak wielu zapaleńców z małych, maleńkich ośrodków. Dzięki temu jest takie bogactwo pomysłów, umiejętności, sztuk. W takim razie w jaki sposób rodzą się warsztaty i dlaczego warto poruszyć zaskakujący temat? Wśród wypowiedzi Józefa Szkandery dotyczących doboru tematów znajduje się taka: Pojawiła się pokusa, czemu nie iść po bandzie? I poszedłem. Można się tylko cieszyć! Dzięki niestereotypowemu myśleniu Józefa była szansa na uczestniczenie w warsztatach o czarownicach, architekturze, ciele i   o  wielu innych zaskakujących postawionym problemem. Przebieg warsztatów jest również zaskakujący. Prowadzący mają do zaproponowania różne formy pracy z uczestnikami. Pomysł Józefa sprawdził się w stu procentach. To przecież temat był najważniejszym wyznacznikiem wyboru warsztatów. Wiele osób nie pojawiłoby się na nich, gdyby usłyszało, że są to warsztaty ceramiczne bądź teatralne. A  w ten sposób poznali oni różne formy i techniki pracy, odnaleźli umiejętności, których by się po sobie nie spodziewali. – Wbrew wszystkim nastawieniom, poszłam do grupy śpiewanej – mówi jedna z warsztatowiczek. Wojtek Czaplewski natomiast, przywołuje uczestniczkę, która chciała tylko biernie przyglądać się pracy grupy, a w już drugim zadaniu zaskoczyła świetnym piórem.

Tematy spotkań pozwoliły na otwarcie się na poruszany problem, na znalezienie dawno poszukiwanych odpowiedzi. Uczestnicy przyznają się do świeżego spojrzenia, wejścia w rolę, w której nie byli, lub o której zapomnieli. Emocjonujące są wypowiedzi po warsztatach o dziecku. Kinga Budyś mówi: Warsztat o dziecku daje poznać dzieciaki. My podążamy za nimi, one za nami. Wojtek Czaplewski natomiast zwraca uwagę na przeżycia uczestników w czasie zajęć, kiedy to przywoływane wyliczanki budziły nie zawsze radosne wspomnienia. Odważnym krokiem wydaje się być wybór architektury, jako tematu warsztatów. Prowadzący je Radek Barek wspomina, że warsztaty dla uczestników, jak i dla niego samego, okazały się odkrywcze, chociażby z tego powodu, że musieli znaleźć płaszczyznę porozumienia, ponieważ język opisu architektury jest trudny. Radosław Barek zwrócił też uwagę na wieloaspektowość przestrzeni architektonicznej, którą dostrzegli warsztatowicze. Profesjonalne przygotowanie scenariusza warsztatów jest jednym z filarów EKDUS-a, kolejnym jest stosunek prowadzących do uczestników. Prowadzący nie wchodzą w rolę mentorów, doświadczonych mistrzów, łaskawie uchylających rąbka tajemnicy swego kunsztu. Są przyjaciółmi, doradcami, współtwórcami. W rozmowach powarsztatowych często ujawniają swoje zaangażowanie, czy nawet troskę o uczestników, o ich samopoczucie w czasie trwania warsztatu. Wojtek Czaplewski mówi o przygodzie intelektualnej, podobnie wyraża się Radek Barek. Warsztaty, które w jakiś sposób zdefiniowały EKDUS-a, dotyczyły wartości, a odbyły się w lutym 2017 roku. Józef Szkandera i Kasia Pojawa wspominają, że spotkanie to wynikło z refleksji nad tym, co dzieje się w świecie, w Polsce. Pojawiły się pytania o dylematy współczesnych ludzi, czy przede wszystkim animatorów kultury, nauczycieli. W jakim 9


miejscu znajdują się i jakie przed nimi stoją wyzwania teraz – w czasach niepokoju. Trzydniowe spotkanie rozpoczęło się od warsztatów psychologicznych. Kasia Pojawa mówi: Zostawiłam ten warsztat bez podsumowania, specjalnie taki rozgrzebany, żeby pomógł w kolejnych formach ekspresji. Za warsztaty artystyczne tym razem odpowiedzialni byli Jacek Hałas, Wojtek Czaplewski i Marek Kościółek. Działania grup przenikały się, muzyka dobiegająca zza drzwi, gdzie pracowała grupa Jacka, inspirowała grupę Marka, teksty, którymi posłużył się Wojtek Czaplewski zainspirowały Jacka Hałasa. W jaki sposób prowadzący wspominają tamte warsztaty? Jacek Halas przyjechał bez planu. Lubię pracować na żywej materii, mówi, a ona ujawnia się dopiero, gdy się spotykamy. Miałem niepokój związany z tematem i z tym, jak spełnią się te działania. Sprowokowałem fuzję, podkleiłem się pod program Wojtka. Wojtek i Jacek przyjechali z  podobnymi hasłami i  stąd wspólnota działania. Obaj wspominają, jak ważnym elementem warsztatów był punkt wyjścia, zapalnik, który wzniecił ogień w uczestnikach. Taką iskrą były m.in. słowa Simone Weil: Istota ludzka zakorzenia się poprzez rzeczywisty czynny i naturalny udział w  życiu jakiejś wspólnoty, która zachowuje żywe skarby przeszłości i wybiega swymi przeczuciami w przyszłość. (Simone Weil, „Za-

10

korzenienie, wstęp do deklaracji wobec obowiązków istoty ludzkiej”). Nie ma potrzeby przywoływać opisu całych warsztatów, bo jedynie uczestnictwo w nich daje pojęcie, jakimi ścieżkami poszli prowadzący i uczestnicy. Przemieszanie się nurtów, rozbijanie struktur, by potem je scalić we wspólnej prezentacji, która przerodziła się w coś w rodzaju obrzędu czy transu, były wynikiem silnie emocjonalnego przeżycia grupy. Marek Kościółek zwrócił szczególną uwagę na dwa aspekty tych warsztatów. Po pierwsze, na wspólnotę, która oznacza bezpieczeństwo w pokazywaniu samych siebie, w  odkrywaniu się, w  konfrontacji z innymi ale też z  samym sobą, swoimi lękami, potrzebami. Po drugie, na blokady, z którymi ludzie przyjeżdżają na spotkania. Te zaś wynikają z napięcia, stresu, wypalenia, codzienności, z którymi się zmagają. Spotkanie daje możliwość odblokowania, wyzwolenia się. Trzeba się otworzyć na drugiego człowieka, na tu i teraz. I nie nastawiać się, w żaden sposób się nie nastawiać – mówi Marek. Ważne słowa po styczniowych warsztatach padły z ust Aliny Karolewicz: Cieszę się, że nasze warsztaty EKDUS-owe są coraz mądrzejsze, że od fazy rozrywki, zabawy, przechodzimy do rzeczy poważnych. Wynoszę nadzieję, że potrafimy, że porozumienie jest możliwe dopóki my jesteśmy, że póki mamy wsparcie, możemy przetrwać

w  naszych środowiskach, co nie jest łatwe. Koordynator metodyczny, Józef Szkandera, wielokrotnie powtarza, że najważniejszym celem warsztatów jest spotkanie, poznanie drugiego człowieka. W  pędzie, w którym żyjemy, mówi, nie ma na to czasu. Kiedy spotykamy się jest jakaś indukcja, jest jakaś harmonia. Tego samego zdania są uczestnicy programu. Po kolejnych warsztatach najczęściej padają słowa: energia, życzliwość, dobra atmosfera, wsparcie. Przez trzy lata trwania programu stworzyła się silna wspólnota ludzi podobnie zaangażowanych w pracę na rzecz środowisk lokalnych, animatorów i nauczycieli. Kiedy słucha się wypowiedzi uczestników kolejnych spotkań EKDUS-owych, ma się wrażenie, że jest się wśród przyjaciół realizujących wspólne pasje, lub raczej dzielących się swoimi pasjami. Dlatego, przywołując słowa Andrzeja Wajdy, który w jednym z wywiadów powiedział, że szczęśliwe dni są wtedy, kiedy możemy spotkać na swej drodze ludzi takich jak my i realizować swoje pasje, myślę o programie EKDUS. Działanie EKDUS-a, jego umiejscowienie w Złocienieckim Ośrodku Kultury, nieoczywista koncepcja warsztatów i  charyzma Józefa Szkandery pozwoliły na stworzenie sieci współpracy. Ludzie uświadomili sobie, że nie są sami, nie są samotnymi wyspami, że gdzieś niedaleko, kilka, kilkadziesiąt ki-


Co oprócz wspólnoty jest wartością EKDUS-owych spotkań? Każdy ma inną drogę w EKDUS-ie, mówi jedna z uczestniczek. Są tacy, którzy trafiają na jedne warsztaty i więcej się nie pojawiają, są tacy, którzy byli na początku i pojawili się znów pod koniec, są tacy, którzy są na wymaganej w regulaminie ilości spotkań, by wziąć udział w konkursie grantowym, inni znów starają się być

na wszystkich warsztatach. Oczywiście na warsztaty przyjeżdża się po narzędzia, metody pracy. Do tego przyzwyczaiły wszystkich ośrodki doszkalające nauczycieli czy szkolenia organizowane przez wydawnictwa oświatowe. Metody i umiejętności nabyte na warsztatach EKDUS-a można potraktować wybiórczo, można zabrać w całości. Jest ich wiele i wynikają z tak wielu nurtów, że każdy znajdzie dla siebie najodpowiedniejsze. Jednak uczenie się nowego, atmosfera, czas spędzany z innymi wpływają przede wszystkim na rozwój osobisty uczestników. Krystyna Kuźmin-Smalc po ostatnich sierpniowych warsztatach powiedziała: Przestałam siebie dzielić: ja – zawodowa, ja – teatralna, ja – prywatna. Fenomen – przychodzę jako ja – człowiek, działanie jest pochodną tego, że tu jestem, robię w klasie to, co wynika ze mnie, nie z  zajęć. Okazuje się, że praca animatora, edukatora kultury, wynika z  jego człowieczeństwa. I  niby nic w tym dziwnego, odkrywczego. Jednak w dobie korporacyjnego systemu pracy, wirtualnej rzeczywistości, wszechobecnej kreacji, przybierania póz, humanistyczny wymiar działań kulturowych ma niebagatelne znaczenie. Bo przecież praca z ludźmi i dla ludzi wymaga osobistego zaangażowania, oddania nieco siebie, otwarcia, pokazania taki/taka jestem, takiego/taką mnie macie. To jedyny sposób,

by być szczerym, prawdziwym w działaniu i zyskać akceptację odbiorców. Poczucie własnej wartości uczestników EKDUS-a jest kolejną ważną wartością wynikającą ze spotkań na warsztatach. Ludzie uwierzyli w siebie, w swoje umiejętności, niektórzy pokonali lęki, zapukali do drzwi, do których wcześniej nigdy nie odważyliby się podejść. Mariola Słomka mówi: Nie ma rzeczy niemożliwych. Nie ma takiego wyzwania, którego nie zrobię. Te mocne słowa można przypisać większości uczestników programu. Spotkanie z drugim daje możliwość przejrzenia się jak w lustrze. Pozwala na zobaczenie swojego odbicia w drugim. Zobaczenie też tego, czego nie można bez lustra zobaczyć i uświadomienie sobie sensu własnego działania. Spotkanie z drugim daje możliwość upodmiotowienia swojego ja. Spotkanie z drugim pozwala znaleźć dopełnienie, kontrapunkt dla własnych działań i poglądów. Program EKDUS po prostu spotkał ze sobą ludzi. Jednego z drugim. Zadał im temat i pozwolił twórczo działać a to jest niewyobrażalna wartość.

Foto: Alicja Choromańska-Hałas

lometrów dalej jest drugi taki wariat, trochę Don Kichot, trochę Stach Wokulski i można do niego zadzwonić, by usłyszeć, że się uda, że pomysł nie jest wcale nie do zrealizowania, że po prostu jest ok, możemy zrobić to razem. Magda Staniszewska na pytanie Józefa, co zabiera po warsztatach styczniowych, odpowiedziała w ten sposób: Zabieram poczucie wsparcia, że nie jestem sama jedna wariatka, ale jest nas wielu. Poczucie wspólnoty. Nie wiem, czy jest druga taka grupa, z którą byłabym w stanie chodzić po krzesłach i skoczyć z kominka. I  to wielokrotnie wspominane chodzenie po krzesłach stało się symbolem EKDUS-a – wspólnie razem, pomagając sobie, przeprowadzając jedni drugich, na co zwrócił uwagę Marek Kościółek. Natomiast na to samo pytanie Józefa odpowiedział: Zabieram to, co nazywam wsparciem. Zabieram wsparcie każdego z  nas, otwartość i  pokorę, zabieram poczucie wspólnoty.

11


Maciej Łukaszewicz

Inicjatywy skrojone na miarę

W ramach programu EKDUS, przez trzy lata zrealizowano 44 inicjatywy zgłoszone przez pary uczestników edukatorów i  animatorów kultury, które wybrane przez jury otrzymały dofinansowanie. Największą wartością inicjatyw, było ich zakorzenienie w życiu i potrzebach lokalnych społeczności. Były to

12

najczęściej jednorazowe akcje angażujące społeczność w działania artystyczne – plastyczne, teatralne, muzyczne, ruchowe, itp. ale ich celem było nie tyle wytworzenie kolejnego dzieła lecz sam proces współtworzenia. Owszem, często zdarzało się tak, że końcowy efekt odbiegał od założonych celów ujawniając nieznany dotąd potencjał działania. Ale to właśnie było najmocniejszą stroną tych działań – ich nieskrępowana otwartość na nieprzewidywalne, niespodziewane, wolne współtworzenie.


nie zmagały się z trudnościami wewnętrznymi i zewnętrznymi i wspólnie pokonywały trudności oraz przełamywały bariery. Niejednokrotnie życie tych wspólnot wykroczyło poza czas trwania inicjatywy i przybrało formę trwałą kontynuując proces. Inicjatywy odbywały się w bardzo różnych miejscach: w szpitalu, w szkole, w przestrzeni miejskiej, w ośrodkach kultury, w  zakładzie karnym, łącząc różne, czasem zupełnie obce sobie środowiska. Najważniejszym efektem inicjatyw była zmiana, jaka zachodziła w uczestnikach i jej promieniowanie na otoczenie. A rola EKDUS-a polega na tym, że ujawnił iż do tego nie potrzeba wielkich i ambitnych programów ale wystarczy działanie wyrastające z małej wspólnoty potrzeb.

Foto: Ryszarda Jankowska-Reczko

Każde działanie było przygotowane w oparciu o rozpoznanie potrzeb lokalnych grup. Najczęściej nie były to spektakularne akcje lecz proste propozycje wspólnego użycia form artystycznego działania i odpowiedzenia na te potrzeby. Ale w każdej zrealizowanej inicjatywie o wiele bardziej liczył się sam proces działania a  nie końcowy efekt. Na krótki czas powstawały małe wspólnoty współpracujących ze sobą ludzi, którzy wspólnie dążyły do wyznaczonego celu, wspól-

13


Maciej Kowalewski

Mamy do opowiedzenia wiele wspólnych historii O programie EKDUS opowiada Jolanta Smulska, dyrektor Złocienieckiego Ośrodka Kultury.

Zanim zaczniemy mówić o EKDUS-ie, porozmawiajmy najpierw o twojej codziennej pracy. Kierujesz dużym ośrodkiem kultury – jak twoim zdaniem powinien funkcjonować taki ośrodek? EKDUS to projekt szczególnie mi bliski, bliski temu, co robię w Złocienieckim Ośrodku Kultury. Uważam, że w dzisiejszych czasach, ośrodek kultury powinien zająć się animacją i integracją środowiska. I ja staram się w takim kierunku podążać. Zapraszamy ludzi do wspólnych działań, przeżyć, doświadczeń. Także takie osoby, które jeszcze nigdy nie były w ośrodku kultury. Nie trzeba umieć śpiewać, być twórcą, ważna jest chęć uczestniczenia w naszych działaniach. Coś wspólnie robimy, przeżywamy razem. Na tym mi zależy, żeby jak najczęściej szukać pretekstu do bycia razem, do wspólnych spotkań. To wcale nie muszą być spektakularne wydarzenia, to może być ognisko, podczas którego można swobodnie porozmawiać – tak jak podczas podsumowania ostatniego Święta Drawy. Chodzi mi o  stworzenie takiej przestrzeni, gdzie możliwe jest bycie razem. To jest dla mnie sens tej pracy. Co pomyślałaś, jak dowiedziałaś się o wynikach konkursu Bardzo Młoda Kultura? Jak zobaczyłam wyniki, to w pierwszej kolejności zaskoczenie, pozytywne zaskoczenie – że możemy. Reprezentuję Zachodniopomorskie Forum Kultury i to było dla mnie potwierdzenie, że warto coś robić wspólnie, trzymać się razem. I chwilę póżniej niepewność, jak to będzie wszystko się działo. Program BMK miał pewne ramy, ale nie miał szczegółowych wytycznych i myśmy to dopiero budowali. Dostaliśmy dom, który musieliśmy urządzać. I zaczęliśmy budować

14

trochę po swojemu. I co roku miałam nowe refleksje – widziałam, że pewne rzeczy się budują. Jedne wychodzą lepiej, inne gorzej. Wiele powstało nowych przestrzeni, wypełnionych fantastycznymi ludźmi, z niesamowitym potencjałem, którzy nie znali się wcześniej, którzy nie wiedzieli o swoim istnieniu. I to jest baza do współpracy – ludzie ze szkół, edukatorzy, uczestnicy – ci ludzie już są i coś się w ich sercach zadziało. W tej edycji BMK więcej światła było rzucone na tych, którzy organizują i prowadzą edukację kulturową, a trochę mniej byli oświetleni ci, którzy z tej edukacji korzystają. Tak było w całej Polsce. Może o nich właśnie porozmawiajmy, o dzisiejszej młodzieży i dzieciakach. Jestem pełna nadziei, szacunku dla tych młodych ludzi. Uważam, że wszyscy oni są twórczy, mają potrzebę realizacji swoich pasji, odkryć. Ale nie wiem czy zawsze się rozumiemy z tymi młodymi ludźmi. Czasami staramy się mocno przekazać im coś, co nam się wydaje słuszne – bo czegoś się dowiedzieliśmy, czegoś doświadczyliśmy. Wartości, pewne pojęcia, którymi się posługujemy. Ci młodzi ludzie tak szybko się rozwijają i czasami następuje rozłam, niezrozumienie tego, co chcemy im przekazać, a co nam wydaje się ważne Bo młodzi ludzie, zaangażowani w nowe technologie, poszukują nowych sposobów komunikowania się i przekazywania informacji. W momencie, kiedy uda nam się spotkać z nimi w jakiejś przestrzeni i rozmawiać z nimi uniwersalnym językiem sztuki, muzyki, teatru, tańca – okazuje się, że ci młodzi ludzie posiadają ogromny potencjał. Komunikujemy się za pomocą nowych mediów i tracimy często kontakt z drugim człowiekiem, dlatego najważniejsze jest bezpośrednie spotkanie, rozmowa „tu i teraz”. To jest bardzo potrzebne. Twórczość tych młodych ludzi jest warta dostrzeżenia. Może mają inne potrzeby, ale jak już się spotkamy, okazuje się, że są to otwarci mło-


dzi ludzie, wymagający trochę pomocy z naszej strony. Może nie nakreślania, prowadzenia za rękę, ale wsparcia, wewnętrznego motywowania: „zobacz, jesteś super, umiesz, potrafisz to”. Powiedzenia sobie: „mamy razem do opowiedzenia wiele wspólnych historii”. Jeździsz na spotkania operatorów programu BMK z całej Polski i masz wgląd w to, jak ten program funkcjonuje w innych województwach. Czy wszędzie to wygląda tak samo? Myślę, że nie wygląda tak samo. To znaczy wszędzie realizowane są te same cele programowe, mamy te same ramy i zadania – diagnoza, informacja, budowanie sieci, warsztaty, regranting – ale każdy operator ma trochę odrębne sposoby realizacji tych zadań. Są województwa takie jak śląskie, gdzie postawiono bardzo mocno na diagnozę, badanie potencjałów, na upowszechnianie wyników. Są województwa, które prowadzą pracę perspektywiczną, gdzie działamy z myślą o tworzeniu trwałych sieci relacji – tak było np. w  Bydgoszczy, tam objeżdżano autokarem całe województwo i  operatorzy odwiedzali wszystkie miejsca, w których się coś zadziało. Więc wiem, że w całej Polsce dzieje się to różnie, zależy to pewnie od potencjału samego operatora, od charakteru województwa. W całym kraju projekt prowadzą duże ośrodki wojewódzkie, regionalne centra kultury i siłą rzeczy wygląda to inaczej niż w zachodniopomorskim. W naszym województwie, co sobie bardzo cenię, wiele rzeczy jest tworzonych oddolnie. Dostosowujemy się do oczekiwań, szukamy nowej formy zarządzania, co czasami jest trudne. Kończy się pierwsza edycja projektu BMK, ale już trwają prace nad kolejną. Czy twoim zdaniem coś powinno się zmienić w skali kraju w projekcie BMK? Po tych trzech latach pracy chcielibyśmy mieć większy wpływ na to, w jakim kierunku chcemy podążać. Wspieranie edukacji kulturowej

jest celem bardzo ogólnym i każde województwo rozumie to inaczej, więc pewnie bardziej naturalne byłoby wypracowanie własnych sposobów pracy, znalezienia odpowiedzi na pytanie „co chcemy zrobić?”. Każdy operator wie, co u niego się zadziało, jakie sieci współpracy udało się stworzyć. Co zresztą nie było proste, zwłaszcza że łączenie formalnej oświaty z obszarami kultury jest bardzo trudne. W tej chwili chcielibyśmy powiedzieć: „zaufajcie nam, mamy doświadczenie, wiemy co warto kontynuować, a co można eliminować”. Trudność sprawiło nam zmniejszenie dofinansowania o 50% w skali kraju przez NCK. Spowodowało to szereg komplikacji. W  naszym województwie kapitał własny jest składkowy i nie mamy takiego potencjału finansowego jak duże ośrodki kultury w innych województwach. Jednak udało się to nam przepracować i mimo ograniczeń zrealizowaliśmy zasadniczą część tego, co pierwotnie zakładaliśmy. Ja w ogóle ten projekt postrzegam, jako proces, który zaczął się trzy lata temu. Zdobyliśmy wiedzę, poznaliśmy świetnych fachowców, prowadzimy fantastyczne działania, budujemy twórcze relacje pomiędzy ludźmi i to zasługuje na kontynuację i dofinansowanie.

Wojciech Czaplewski

Szyfry

Czarne na białym lecz nieprzeczytane frazy gór, linie papilarne dolin, ten perfekcyjny chaos, co wyzwolił inskrypcje spękań na dnie oceanów, wołanie lasów, rytmiczne mandale wydm, śpiewy śnieżyc, sny w ruinach stolic, ten rytm cichnący, szept burz, to, co boli, pomruk przewlekłej krągłej mantry planet. Opuszki palców braillem piasku, oko podąża szlakiem wróbla jak wersetem ku kropce zmierzchu i tam, gdzie głęboko zaszyfrowany pod gwiazd alfabetem leży nieznany sens. Czas pojednania. Świat u spowiedzi. Sakrament wygnania.

15



Rys. Barbara Wilńska


Rys. Anna Obszyńska

Józef Szkandera

Edukacja kulturowa w EKDUS-ie „Edukacja kulturowa ma być, w  naszym zamiarze, pojęciem na tyle szerokim, aby objąć działania edukacyjne, dotyczące: zarówno kultury artystycznej, jak i życia codziennego; zarówno tradycyjnych, jak i nowych mediów; zarówno sfery symbolicznej jak i materialnej; zarówno tego, co interesuje wielu ludzi na świecie, jak i  tego, czym fascynują się tylko mieszkańcy konkretnego miejsca na ziemi; zarówno kultury własnej, jak i kultur innych. Kultura jest formą naszego bycia wśród innych i  sposobem angażowania się w sensowne relacje.” „Edukacja kulturowa Podręcznik” Rafał Koschany, Agata Skórzyńska Na budowanie relacji są zasadniczo dwa spojrzenia – pierwsze przyjmuje, że mamy wszyscy naturalną zdolność do bycia razem w sposób twórczy i wzbogacający. Że wszyscy wiemy jak dawać i brać od siebie, czerpiąc z tego radość i energię. I nie ma nic, co lubimy bardziej. Nie musimy się tego uczyć. Największą trudnością, jaką w  tym procesie napotykamy jest oślepiająca moc, którą dysponujemy, by wzbogacać ludzkie życia. Skoro jest to takie naturalne i proste, to dlaczego ciągle się tego uczymy? Często od nowa. A to dlatego, że istnieje też inne spojrzenie. Koncepcja, która zakłada, że w każdym człowieku tkwi zło. Skazuje ona nas na osądzanie i ocenianie: kto ma rację – kto nie, kto jest dobry – kto zły, kto jest normalny – kto nienormalny. Konsekwencją tej gry, w „kto ma rację” 18

– jest to że, jeśli racji nie masz – zasługujesz na cierpienie, na karę! W  rezultacie mamy: kary i nagrody. Trudno sobie wyobrazić bardziej paskudny wynalazek. System ocen, w którym wszyscy przegrywamy. Dlaczego zatem zamiast czynić nasze życie pięknym, tak wiele czasu poświęcamy na grę w kto ma rację, a która zawiera te dwa szpecące elementy: karę i nagrodę?

W kulturach takich jak nasza, uczymy się nieustannie już od dziecka, że przemoc jest przyjemna. Jesteśmy w tym dobrzy. W telewizji w godzinach, kiedy oglądają ją też dzieci bohater ciągle albo kogoś zabija albo przynajmniej bije. Nie wspominając o tym, co możemy zobaczyć w internecie. Podobnie też uczymy się oceniać i karać. Uczymy się stosować przemoc nawet wobec naszych własnych dzieci. I dzieciom często brakuje doświadczenia radosnego bycia z innymi. Jeśli trzymać się pierwszego punktu wi-

dzenia, nie jest rolą pedagoga, nauczyciela, czy instruktora osiągnięcie wyznaczonego zawczasu celu, ale raczej stworzenie warunków, które umożliwiają spotkanie ludzi, budowanie relacji miedzy nimi i  sobą, tak by każdy mógł działać zgodnie z własną wolą i potrzebami. I to właśnie edukacja kulturowa uczy jak nie zgubić tego połączenia – jak być, dotykać, czuć, słuchać, być uważnym, empatycznym. Jak działać, by uniknąć sytuacji, w której ludzie zachowujący się w sposób, którego nie lubimy, znienawidzą nas za to, co robimy? Z prowadzącymi EKDUS-owe warsztaty spędziłem wiele godzin na rozmowach (osobistych i telefonicznych) o planowanych działaniach. Podczas rozmów czułem się zrozumiany (czasami w locie – zanim swoją myśl skonkretyzowałem), zainspirowany i uspokojony – miałem poczucie, że zmierzamy w jedną stronę. W efekcie powstało wiele pięknych tekstów przedstawiających, czego na kolejnych warsztatach można się będzie spodziewać. Były to spotkania, z których czerpałem, nade wszystko poczucie twórczego wzbogacania. Uczestnicy warsztatów i organizatorzy inicjatyw dla dzieci i młodzieży rozwiązywali dziesiątki problemów logistycznych – od znalezienia czasu, zaplanowania harmonogramu wspólnych działań na bądź co bądź dodatkowe zajęcia, walki ze zmęczeniem, pokonywanie go, komunikację (z wykorzystaniem mediów


społecznościowych) – i nieustannie poszukiwali w sobie energii do wspólnego działania. W rezultacie doświadczałem uczucia wolności, harmonii i radości. Najważniejsze dla mnie były w EKDUS-ie spotkania na żywo. Miałem też przywilej prowadzenia, przez całe trzy lata, wielu dłuższych i krótszych rozmów telefonicznych z uczestnikami. W  kontakcie zapośredniczonym. Wysłuchałem dzięki temu wielu poruszających opowiadań o tym co się działo w różnych miejscach województwa. Historie często dotyczyły małych, drobnych wydarzeń, na które tylko kilka osób zwróciło uwagę, dla których miały znaczenie. O tym np. jak licealista wsłuchał się, w trakcie przygotowań do malowania muralu, w  wypowiedź ucznia klasy III i jak ważne stało się to dla niego – i potem – dla obu razem. Te godziny rozmów, ulotne bardzo i nigdzie niezachowane, nieutrwalone przeminęły. A ja miałem poczucie, że dzięki nim unoszę się kilka centymetrów nad ziemią. A w sercu zostawiły ślad na długo, wzruszony dziękuję. Zdecydowana większość osób zaangażowanych w program EKDUS to kobiety. Kobiety, dziewczyny i dziewczynki. Często miałem, w czasie spotkań, warsztatów, wrażenie zupełnego zanurzenia i rozpuszczenia w świecie kobiet. W niezwykłej wrażliwości i mądrości pierwiastka kobiecego. I za to wspaniałe doświadczenie również dziękuję!

1. Miejsce w Szczecinie, w którym najczęściej odbywały się weekendowe warsztaty EKDUS-a. Podpowiedź: za budynkiem znajduje się miejsce na ognisko… 2. Skrót nazwy instytucji realizującej ministerialny program BMK. 3. Przedstawiciele tego sektora wraz z przedstawicielami sektora kultury w ramach EKDUS-a realizowali wspólne pomysły ku ogólnemu zadowoleniu lokalnych środowisk. 4. Miasto, w którym działa ośrodek kultury pełniący rolę koordynatora BMK w woj. zachodniopomorskim. 5. Imię prowadzącego zajęcia literackie podczas wielu EKDUS-owych spotkań. Mieszka w Kołobrzegu i podpisując się, rysuje czaplę. 6. Przyjazny EKDUS-owi Ośrodek Teatralny w Szczecinie. 7. Jedno z miast, w którym, w ramach EKDUS-a, zrealizowano Młodzieżową Akademię Artystyczną. 8. Czyje „historie niezwykłe” poznawaliśmy na warsztatach, które odbyły się w październiku 2017 w Szczecinie? 9. Tytuł warsztatów realizowanych przez Anię Szalińską w Goleniowie i jednocześnie, tytuł znanej piosenki zespołu Dżem, w której podmiot liryczny „pamięta dobrze ideał swój”. 10. Jak młoda jest kultura w programie, w ramach którego zaistniał EKDUS? Po wpisaniu odpowiedzi w odpowiednie pola, ukaże się Wam hasło będące słowem-kluczem, słowem-wytrychem przez ostatnie trzy lata dla każdego z nas. Aleksandra Cembala 19


Foto: Alicja Choromańska-Hałas


Marta Gosecka

O co w tym wszystkim chodzi? Pytanie to pada, kiedy mówisz jestem w EKDUS-ie, robię projekt w EKDUS-ie, jadę na szkolenie z EKDUS-a. Chcesz szybko odpowiedzieć, więc rozszyfrowujesz skrót. I wówczas słyszysz „aha”, które oznacza, że chyba trzeba coś jeszcze wyjaśnić. Możesz też zostać zasypany kolejnym gradem pytań szczegółowych. Jak z tego wybrnąć? Mam nadzieję, że mój słowniczek nieco Ci pomoże.


E – edukacja. Wszyscy wiemy, czym jest edukacja. Słowo od-

mieniane przez wszystkie możliwe i niemożliwe przypadki pojawia się w różnych kontekstach, w wypowiedziach różnych osób – od pana Kazika z trzeciej klatki po kolejnych ministrów i kolejne ministry. Jak Polska długa i szeroka pomysłów na ratowanie, naprawianie edukacji jest mnóstwo. Nie nam oceniać, czy są to pomysły udane. Mamy swój ogródek. Jak zdefiniować jednak to pojęcie w kontekście działań EKDUS-owych? Czy jest to proces wychowania i kształtowania młodego człowieka zgodnie z jakimś wzorcem narzuconym przez instytucję? Na pewno nie. Czy może edukacja polega na zastosowaniu zasady veni vidi vici, przybyć, pokazać (nauczyć), zebrać laury? Otóż nie… jest to proces, któremu podlegają wszyscy uczestnicy projektu: od zespołu merytorycznego, przez edukatorów, nauczycieli, animatorów, twórców warsztatów po beneficjentów inicjatyw. Proces polegający na aktywizowaniu obszarów, po których jeszcze się nie poruszało, na uczeniu się umiejętności, których się nie posiadało, na wymianie doświadczeń, na dawaniu siebie i  czerpaniu z wiedzy tych, z którymi uczestniczy się w projekcie, na kształtowaniu siebie i otoczenia, ale z rozpoznaniem wcześniej jego potrzeb.

K – kulturowa. Dlaczego

nie kulturalna, zapyta ktoś, komu działania EKDUS-owe, czy ich efekty kojarzą się tylko z artystyczną sferą działalności człowieka. Jednak za każdym spektaklem, ceramiczną figurką, czy napisanym wierszem kryje się ciężka praca z pogranicza antropologii bądź socjologii kultury. To często działania na pamięci, sięganie po tradycje, obyczaje już zapomniane, pochowane głęboko wraz z dawno wyszytymi przez prababcie makatkami. To odnajdywanie trupów w szafach tych, którzy przybyli na ziemie zachodnie wraz z frontem wschodnim, Akcją „Wisła”, i których wspomnienia w jakiś sposób wpłynęły na kolejne, w tym najmłodsze pokolenia. To wchodzenie w sąsiedzkie spory i  wspólnoty, którym czasami wystarczy impuls, by temat sporu przepracować, lub zacieśnić już istniejące więzy. To próba angażowania młodych wychowanych w kulturze multimedialnej w działania wychodzące poza masowość, czy łatwo przyswa-

22

jalny pop. To często sprawdziany z tożsamości, przynależności do określonego „tu i teraz”, które nie zawsze udaje się napisać na piątkę. EKDUS-owi edukatorzy i animatorzy starają się nie wchodzić z  „gotowcem”, z przekonaniem, że właśnie takie a nie inne działanie jest tu potrzebne. Starają się, by projekt był poprzedzony rozpoznaniem potrzeb danej społeczności na gruncie wartości, relacji, zasad. Efektem EKDUS-owych projektów jest zmiana. I  ona stanowi większą wartość niż spektakularna prezentacja. Pamiętajmy, że zmiana nie zawsze widoczna jest od razu. Często pojawia się później. Twórca projektu nie musi być jej świadkiem.

D – dla. Przyimek, po pierw-

sze: używany w konstrukcjach, w których wyrażenie po przyimku określa cel, przeznaczenie, kierunek przekazania czegoś przez wykonawcę czynności; po drugie: używany w konstrukcjach, w których wyrażenie po przyimku określa adresata uczuć wykonawcy czynności. To znaczenie słownikowe. EKDUS jest programem dla ludzi, dla dzieci i młodzieży województwa zachodniopomorskiego. Jest programem dla organizacji i instytucji wspierających działania animatorów i edukatorów. Jest, w końcu, programem dla tych ostatnich, by mogli odnaleźć się na mapie województwa, by mogli się kształcić i rozwijać swoje kompetencje, by mogli finansować ważne w ich przestrzeniach działania.

US – umiejętności społeczne. Żaden człowiek nie jest samotną wyspą. Ludzie żyją stadnie, tworzą rodziny, grupy, społeczności, spotykają się, współpracują z innymi w domu, pracy, szkole. Nie zawsze jednak ludzie potrafią ze sobą współistnieć. Z jednej strony człowiek, jako obywatel globalnej wioski, często swobodnie władający dwoma lub więcej językami, wydaje się być kompetentny w relacjach z drugim, innym. Z drugiej jednak, człowiek zamknięty często w wirtualnym awatarze, którego stworzył na potrzeby kontaktów w internecie, nie zauważa sąsiada, kolegi z ławki, koleżanki z klatki, współpracownika. Głównym obszarem działalności EKDUS-a jest odzyskiwanie umiejętności społecznych dla jednostek i całych społeczności. Po


Jeśli jednak nie uda ci się wyjaśnić, czym jest EKDUS, możesz sięgnąć po alternatywną wersję słowniczka, którą zamieszczam poniżej.

E – energia. Podsumowując warsztaty, często mówimy, że była

fajna energia i dobrze nam się pracowało. Tak jest w EKDUS-ie. Prawo zachowania energii działa od samego początku. Potencja zamienia się w ruch. Pomysł staje się działaniem. Ciężka warsztatowa praca przeradza się w energię, którą wykorzystujemy do pisania projektów. Ich realizacja, natomiast, pobudza do działania dzieciaki i młodzież, które to, czego się nauczyły, pomysłowo wykorzystają dalej. Energia w przyrodzie nie ginie, w  EKDUS-ie też nie.

K – koledzy, koleżanki, po prostu ludzie. Ludzie w EKDUS-ie są jak wielka rodzina. Tworzą wspólnotę. Spotkanie z nimi zawsze jest owocne, przynosi nowe doświadczenia, umiejętności, wiedzę. Wiesz, do kogo możesz się zwrócić, kiedy chcesz zrobić warsztat teatralny, wiesz, kto świetnie radzi sobie ze słowem, z kim zrobisz projekt w oparciu o śpiew. Ile razy zdarzyło się wam pójść na szkolenie tylko po papier, że na nim byliście? Ile razy zdarzyło się wam na szkoleniu patrzeć na zegarek z nadzieją, że zaraz się skończy? Ile razy prowadzący powiedział: słuchajcie, ja wam szybko powiem, o co chodzi i  sobie pójdziemy godzinkę wcześniej, przecież każdy ma swoje sprawy? Tu się tak nie zdarza. Nigdy! Ludzie EKDUS-a to fachowcy. Zawsze dobrze przygotowani do pracy. Profesjonalnie prowadzący warsztaty, które chce się przeżyć od początku do końca. Tu ludzie darzą się ogromnym zaufaniem. Często przecież pracujemy na problemach trudnych, wymagających otwarcia

i zaangażowania. Bywamy świadkami wypowiedzi bardzo osobistych, kontrowersyjnych. Człowiek w EKDUS-ie jest podmiotem dla drugiego człowieka, dla całej społeczności, jako twórca projektu i w końcu jako jego beneficjent.

D – działanie. Działanie EKDUS-a jest ści-

śle określone. Zespół merytoryczny, czyli Józef Szkandera, Kasia Pojawa, i prowadzący poszczególne warsztaty, ustalają plan działania, formuły warsztatów dla edukatorów, wynikające z problemów i potrzeb edukatorów, ale też z diagnozy środowiska. Następnie ustala regulamin konkursu i zasady przydzielania dofinansowania wniosków. W drugiej kolejności odbywają się warsztaty dla nauczycieli i animatorów kultury. Zaopatrzeni w wiedzę i umiejętności edukatorzy piszą projekty wynikające z  potrzeb społeczności, z którymi pracują, by następnie je zrealizować, dzięki dofinansowaniu z programu. W ten sposób idea EKDUS-a rozrasta się jak drzewo. Każde działanie jest zaczątkiem kolejnej aktywności. Warsztaty problemowe dla edukatorów prowadzone są według schematu: Analiza jednostkowa – każdy z animatorów przepracowuje problem na sobie. To daje wiele możliwości, dróg myślenia, uczula na trudności, na czułe miejsca, których dotknięcie może spowodować różne konsekwencje, szczególnie w pracy z dziećmi i młodzieżą. Jest to część bardzo refleksyjna, ale też owocna w  materiały do dalszych działań. Uwspólnienie – wspólne przegadanie, przetworzenie w działaniu artystycznym wypracowanych w  pierwszej części materiałów. Prezentacja artystyczna – jest najmniej przewidywalną częścią warsztatu. Niekoniecznie zgodna z  założeniem pierwotnym, pokazuje, w którą stronę może pójść projekt. Rys. Anna Obszyñska

pierwsze edukatorzy i animatorzy sami ćwiczą swoje kompetencje na warsztatach, tworząc odpowiednią atmosferę pracy, otwierając się na problem, na poglądy drugich. Pracując w  grupie, zwracają uwagę na kompetencje komunikacyjne, szczególnie słuchanie innych. Po drugie, każde warsztaty problemowe podbudowane są wstępem psychologicznym, gdzie szczególną uwagę zwraca się na umiejętności współistnienia, współdziałania w danym obszarze. Po trzecie, wykształcenie lub wzmocnienie kolejnych kompetencji staje się celem kolejnych projektów, których beneficjentami są głównie dzieci i młodzież.

US – udało się! EKDUS to program, który się udał w skali makro jako duże działanie wojewódzkie zrzeszające instytucje, organizacje, ludzi kultury i nauczycieli. Stworzył sieć wspierających się podmiotów. Udał się też w skali mikro, ponieważ wraz z realizacją małych projektów podniósł znaczenie lokalnych animatorów kultury i ich działań. Nie postrzega się już ich jako samotnych wariatów, romantyków, ale raczej racjonalnie myślących idealistów, którzy pracą u podstaw chcą może troszkę naprawić świat. 23


Wojciech Czaplewski

Jeżeli boli głowa, to wiem, że myślę

Okazało się, że biorę więcej niż daję. Doszło do spotkania z osobami gotowymi na nieznane, otwartymi na przygodę, potrafiącymi się twórczo zdziwić. To dzięki nim, a nie dzięki mnie, rozstawaliśmy się po tych dwóch dniach wyposażeni w poczucie sensu. Potem następne EKDUS-owe zajęcia – nowe miejsca, nowi ludzie (ludzie są fajni: noszą w sobie niewyczerpane pokłady niespodzianek), zadawane przez organizatorów wyzwania: poszukiwanie centrum świata, grzebanie w cielesności, konfrontacje z tym, co inne... Tematy kolejnych spotkań za każdym razem

budziły moją obawę: jak to jest z moimi kompetencjami? Czy jest to szlachetne sokratejskie „wiem, że nic nie wiem”, czy może zwykła ignorancja? Na szczęście mogłem liczyć na uczestników, biegłych w marzeniu i w działaniu – organizowane im przeze mnie bezlitosne zderzenia nawet z najboleśniejszą tematyką zawsze okazywały się twórcze i „sensonośne”. Bo zdaje się tego właśnie nam brakuje: artykułowania słów ważkich, dobywanych z głębokości – i dzielenia się nimi. Utarła się (czy może powiedzmy ładniej: wykrystalizowała) metoda: zamykanie warsztatu zdarzeniem teatralnym, w którym wybranymi cząstkami wytworzonego na warsztacie tekstu, odkrytymi na warsztacie sensami dzieliliśmy się ze światem. Dzięki temu mogliśmy się przekonać, czy waga tego, co odkryliśmy, to nie złudzenie. Rys. Anna Obszyńska

Zaczęło się od propozycji, bym przeprowadził dwudniowy warsztat dla osób, które pracują nad projektem polegającym na spisywaniu opowieści czy bajek jakoś związanych z kulturą lokalną, z małą ojczyzną, tak to przynajmniej zrozumiałem. Przygotowałem ileś działań – w przestrzeni, którą bezskutecznie oswajam od czterdziestu lat: język – poezja – filozofia... Plan był taki: popracujemy, pospieramy się, pomachamy kończynami, a na końcu zrobi się z tego tekst. Warsztatowicze popatrzą na materię słowa, wyobraźni i twórczych emocji z jednej lub kilku nowych perspektyw.

Warsztat literacki powinien służyć właśnie temu, o co moim zdaniem idzie w EKDUS-ie, czyli w akcie współpracy edukacji z kulturą: świętowaniu komunikacji. Bo komunikacja to najpierw tworzenie i odbiór tekstu, potem łączenie, tworzenie wspólnoty. A  świętowanie – to z jednej strony zabawa, a z drugiej sacrum, tablice wartości. Warto, nawet jeżeli boli głowa.

Kasia Pojawa

Prowincja – moja Ojczyzna Szczecin, 25-27 maja 2018 r.

Skąd w nas te tęsknoty za Centrum? Te miejsko-wiejskie kompleksy? Bo nie ma takich koncertów, takich możliwości, takich miejsc i żyć?… Może i nie ma, ale za to są ludzie, którzy wspólnie tworzą przestrzeń. Podczas spaceru badawczego po Szczecinie socjolog Maciej Kowalewski przekonywał, że przebywanie w grupie (ale nie w tłumie!) osób, które znamy z widzenia jest dla życia społeczności spoiwem, a siłą sąsiedztwa jest „wychodzenie na zewnątrz”. Bycie razem w tej przestrzeni buduje naszą tożsamość. Z kolei Radosław Barek, architekt, zwrócił uwagę na samą jakość tej przestrzeni, na elementy budujące ją, wydzielające strefy publiczne, półpubliczne, prywatne, domowe i intymne. Pokazał także, jak tworzyć dobre miejsca i czym się kierować, aby przestrzeń była okazją do spotkania. Po tych warsztatach w naszych prowincjach nie tylko się spotykamy, ale i odnajdujemy. 24

Socjologowie są w tej sprawie zgodni: to, kim jesteśmy tworzy się dzięki miejscom i kolektywnym działaniom. Maciej Kowalewski Społeczności osiedlając się w nowym miejscu wykształciły przez wieki sposób naturalnego wykorzystywania walorów terenu (wzniesienia, doliny rzek, polany, dominujące drzewa itd.) do nich dostosowywała zabudowę tworząc wioskę lub miasteczko. Późniejsze plany miast ujawniają geometryczny i ortogonalny rysunek ulic i placów często związany z potrzebą szybkiej kolonizacji miejsca i brakiem czasu na przyjrzenie się zastanym uwarunkowaniom. Kolejne odkrycia znaczenia kształtu przestrzeni w XIX i XX w. posłużyły do analizy walorów istniejących siedzib i stworzenia teorii kompozycji urbanistycznej. Elementy kompozycji urbanistycznej miast stały się wytyczną kształtowania zabudowy harmonijnej i na skalę ludzką. Radosław Barek


Spotkanie warsztatowe w Złocieńcu 10-12.06.2016 Dołączyłam do złocienieckiej grupy animatorów kultury poprzez Karolinę z Poznania. Projekt Bardzo Młoda Kultura zainteresował mnie wcześniej, jednak nie miałam szczęścia spotkać nikogo z okolic Wałcza. Moje poszukiwania udały się i  w piątek po pracy wraz z mężem i córką wyruszyliśmy w podróż po przygodę. Nie znałam nikogo. Nowe wyzwanie, nowe doświadczenie i nowi ludzie. Super. To mnie kręci. To lubię. W drugim człowieku odnajduję siłę, moc i energię. Jestem pierwszą uczestniczką. Na Stadionie Miejskim w Złocieńcu kwateruje mnie młodziutka, przemiła pani Monika. Zajmuję pokój z Asią, Magdą i Kingą, która przyjechała z mężem Wojtkiem. Atmosfera rodzinna, przyjazna, młodzi ludzie, pełni energii. Zajęcia w sali gimnastycznej przerastają moje oczekiwania. Jacek Hałas – muzyk, tancerz, rzeźbiarz wprowadza nas w  świat tańca i  zabaw taneczno-grupowych. ,,Zapomniany język gier i zabaw’’ otwiera moją duszę. Tupanie, śpiew, krzyk, mruczenie, wspólne pląsy pozwalają mi zapomnieć o trudach pracy, życia i zmęczeniu. Czuję wolność, spokój, radość. Jakie to szczęście tu być – myślę. Boże, dzięki! Z każdą chwilą czuję zadowolenie, zachwyt i wdzięczność przepełniającą mnie od stóp do głowy. Muzyka, instrumenty, ludzie chętni do zabawy, współpracy sprawiają, że chce mi się żyć i jestem szczęśliwa. Szybko zapominam o troskach, kocham świat, chcę tu być. Zachwyt przepełnia moją duszę i  serce rośnie. Integracja poprzez twórczy współudział przerywana jest na

chwile by wypić kawę (ciastek nie jem, mam tu schudnąć, ale jak, kiedy na kolacje są pyszne pierogi ruskie i z brokułami). Do późnej nocy śpiewamy, rozmawiamy i snujemy plany. Jacek gra na akordeonie, Paula z Dominikiem śpiewają cudne pieśni. Zapamiętałam „Lipka zielona”. Na drugi dzień zajęcia z Markiem Kościółkiem, który jest aktorem z Maszewa. To jest wulkan – mówią o nim wszyscy. Nie wierzę... Wkrótce zaczynam przekonywać się, że to prawda. Gigant energii, wór pomysłów – nieprzeciętny talent. Miły facet, charyzmatyczny, otwarty na ludzi i zna życie. Zapamiętam go jako kogoś, kto powiedział mi przed skokiem na piramidę ludzi: – Janka skacz – ZAUFAJ NAM. Miałam opory, jednak Marek to tak podkreślił, tyle było w tym autentyczności, że

światłem. Te hasła są tak silne, iż powtarzam je moim dzieciom, studentom oraz najukochańszym seniorom z  Dziennego Domu Pomocy w Wałczu. Janka Bezler

Warsztaty o kobietach z mocą 3, 4, 5 listopada 2017 roku w Szczecinie W Kosmicznej Stacji „INKU” zgromadziło się 30 kobiet i trochę mniej mężczyzn, by debatować o kobietach z mocą. Przedstawiono wiele postaci tragicznych, znaczących, romantycznych, które miały wpływ na bieg wydarzeń historycznych i kulturowych. Potem Asia Sykulska – dyrygentka Chóru Czarownic z Poznania otoczyła nas muzyką i odczarowała na dźwięki. Kasia Jackowska skłoniła nas do tworzenia historii kobiet przy akompaniamencie harmonii. Opowieść dotykała szczęścia szeroko pojętego. Tu pojawiło się pytanie o moje szczęście... Tyle razy myślałam o tym. Teraz wiem, że największym jest spotkanie z drugim człowiekiem. Takim jak Józef, Maciej Jola, Lucynka, Kasia, Ewa, Asia, Wojtek Janek, Jacek, Marek, a warsztaty z nimi są solą mojego życia. Oni są odpowiedzią na moje pytania o związek sztuki, kultury, edukacji z  jakością życia. Piszę o tym aby wszystkim: organizatorom, uczestnikom napotkanym na warsztatach podziękować za obecność, sympatię, radość, życzliwość, wspólne chwile w trudzie budiwania wspólnego dzieła jakiemu służy . Z wyrazami szacunku, Janka Bezler od wałeckich seniorów. Foto: Jolanta Kortiak-Gulbinowicz

Janka Bezler

skoczyłam. Skok na kupę to świetna zabawa i znów nowe doświadczenie. Nigdy tego nie zapomnę, ten akt mnie wyzwolił, uwierzyłam w wolność i moc wznoszenia się, latania i spojrzenia z  góry na wszystko. Ten skok mi pomógł. Dzięki Markowi i wszystkim animatorom uwierzyłam, że wzbicie się PONAD daje radość, wolność i chęć do życia, które jest cudne. Cuda, cuda, cuda robią w tej Bardzo Młodej Kulturze – mówię wam. Z tych warsztatów zapamiętam Marka i Jego ZAUFAJ NAM oraz Jacka, który podsumował wspólną pracę – idź za swoim

25


Janka Bezler

Teatr cieni w Białym Zdroju 25 lipca 2016 Warsztaty z Dagmarą Żabską i teatr cieni miały być wielką przygodą. Trzydniowy pobyt w „Karczmie jak malowanie” zabrzmiały obiecująco. Zrobię wreszcie coś, o czym marzy każda dziewczyna... Grupa animatorów-aniołów, cudnych ludzi z pozytywną energią to coś, na co czekałam chyba całe życie. Lato z możliwością nauki pracy w Teatrze Cieni to szczyt marzeń. Biały Zdrój – śliczna wieś, która raniutko przywitała mnie w słońcu. Agroturystyka u Dorotki to moje pierwsze doświadczenie. Wiejski domek z niebieskim gankiem i rozległym ogródkiem, łąka pod lasem to miejsce moich marzeń. Kiedy właściciel-

ka posesji ulokowała mnie w pokoiku na poddaszu, nie wierzyłam, że taka przygoda mnie jeszcze spotka. Czy ja śnię? – pomyślałam i zaraz potem byłam pewna, że tu to będzie BAJKA. Trzeba tylko szybko wymyślić tytuł: Bajka z Trzech Dni, Trzy Dni w Bajce lub Bajeczne Trzy Dni. Teatr Cieni to dla mnie nowość. Nie sądziłam, że ktoś profesjonalnie może się tym zajmować. Przyjezdni animatorzy już wcześniej mieli do czynienia z ,,cieniami’’. Dla mnie to zjawisko tajemnicze, ciekawe i warte poznania. Grupa animatorów, w której się znalazłam, otrzymała zadanie: stworzyć etiudę o tematyce kryminalnej. Druga grupa – bajkę, a trzecia – horror. Wstępnie rozrysowaliśmy sceny(storyboardy), by przystąpić do wycinania lalek-postaci i tła, na którym przedstawiać mieliśmy swoją etiudę. Nasza historia do-

tyczyła seryjnego mordercy kobiet w  mieście. Morderstwo musiało być ukarane przez uderzenie zabójcy piorunem. To była ciężka praca. Pierwszego dnia pracowałam przy wycinaniu i próbach animacji światłem. Technika pracy z latarką daje wiele satysfakcji i jest fascynująca, mimo że oczy męczą się strasznie. Możliwość tworzenia różnych scen działa na wyobraźnię i pobudza umysł. Ruch światłem jest dla mnie nowym doświadczeniem umożliwiającym relaksację, dającym odprężenie i  radość tworzenia. Tego właśnie potrzebuję. To otworzyło nowe możliwości spędzania wolnego czasu i poprawę samopoczucia, a  w  pracy zawodowej z seniorami Dziennego Domu Pomocy nową działalność sceniczną. Kasia Pojawa

2192: dokąd rośniemy?

Krępsko, 3-5 lipca 2017 r.

Foto: Józef Szkandera

A gdyby tak zabrać ze sobą uczestników EKDUS-a w sam środek lasu, w dzicz, odludzie? Gdyby tak zachęcić ich do czasu poza telefonami, internetem, zegarami, zgiełkiem miasta i zgiełkiem umysłu? Może wypuścić ich boso na mokrą od rosy trawę? Albo zaprosić do medytacji o wschodzie słońca?… Czy wtedy znajdą odpowiedź na pytanie o to, jak zatroszczyć się o siedem kolejnych pokoleń?

26

Taki pomysł zakiełkował w naszych głowach zaraz po weekendowym spotkaniu w Szczecinie. Tam pracowaliśmy nad tym, co jest dla nas ważne. Teraz chcieliśmy zastanowić się, w jaki sposób to, co cenne, możemy ochronić i przekazać kolejnym pokoleniom, które wzrastać będą po śladach naszych decyzji. Zaczęła Kasia Pojawa, śniąc wspólnie z uczestnikami o przyszłych światach i z wdzięcznością zwracając się do na-


szych przodków. Zapytała uczestników o to, za co mogą podziękować siedmiu pokoleniom, które żyły przed nimi i za co przyszłe siedem pokoleń będzie mogło podziękować im. Z tych rozmów zrodziła się podróż drogami refleksji i języka, natury i  sztuki, zmysłowych doznań i ekspresji. W tej podróży uczestnikom warsztatów towarzyszyli prowadzący zajęcia: Wojciech Czaplewski („Myśli i słowa”), Jacek Hałas („Pochwała niekonieczności”), Daniel Jacewicz i Olivier Jost (chyba można tę podróż zatytułować „Od zmysłów do teatru”). Wiedzieliśmy już, że ten kierunek pracy to coś więcej, niż warsztaty tańca, śpiewu czy poezji. Nie potrafimy przewidzieć świata, w którym przyjdzie żyć siedmiu następnym pokoleniom. Zmiany są zbyt gwałtowne. Tkanka przyrody zbyt wrażliwa na dotyk. Możemy jednak wspólnie poszukać odpowiedzi na pytanie: co warto z troską pielęgnować i czym się dzielić? Jakie dziedzictwo po sobie pozostawić, aby nie utracić tego, co naprawdę ludzkie? Tego, co piękne i twórcze, delikatne i unikatowe. Zrodzone z pełnej szacunku bliskości z drugą osobą. W relacji i w samotności. Możemy wyśnić świat dla naszych dzieci, wnuków, ich dzieci i wnuków… Kasia Pojawa

Nie okłamujmy się – nie jesteśmy w stanie przewidzieć nawet tego, co stanie się dziś wieczór, (jeśli sądzisz inaczej, zajrzyj do pierwszego rozdziału „Mistrza i Małgorzaty”), a co tu mówić o siedmiu pokoleniach. Czy Adam Mickiewicz, spacerując nad wodą wielką i czystą, mógł wyobrazić sobie jedzenie chipsów w pendolino? Wojtek Czaplewski Kiedy codzienne programy informacyjne przerażają nas perspektywą najbliższych miesięcy czy tygodni, myślenie o roku 2192 zdaje się zabawą obłąkanego. A przecież będą wtedy, jak zawsze, krążyć galaktyki, zachodzić księżyce, rosnąć w jaskiniach stalaktyty, tym samym źdźbłem zahuśta ten sam co zawsze motyl. Spokój natury, wieczny jak trawa, uczy dystansu, pokory i odwagi. Wojtek Czaplewski Spróbujemy – wspólnie i każdy z osobna – dowiedzieć się czegoś na ten temat podejmując w porach nieoczywistych działania niekonieczne – na przykład chodzenie po rosie lub po rozżarzonych węglach, czytanie wierszy lub między wierszami, niespoglądanie na zegary, spoglądanie w oczy, taniec bez muzyki czy muzyka bez instrumentów. Jacek Hałas

Kasia Pojawa

Kobiety – historie niezwykłe

Szczecin, 3–5 listopada 2017 r. Kobieca moc – siła tak niezwykła i tajemnicza, że wydobycie jej specyfiki wymagało sięgnięcia po wyjątkowe środki i ryzykowne metafory. Wiedźmy, nasze prababki, lokalne zielarki i te niezwykłe kobiety, o których nasze córki uczą się w szkołach, stały się inspiracją dla wieczoru pełnego opowieści i tęsknot, podziwu i  grozy. Wtedy to każda z uczestniczek EKDUS-a przywiozła ze sobą w plecaku historię o kobiecej mocy. Z całonocnych rozmów o tych Wielkich, o Kleopatrze i starszej pani, która we wsi pomaga dzieciakom, Kasia Jackowska-Enemuo razem ze swoją grupą wyczarowała historię o kobiecej mądrości, intuicji i  wrażliwości. Wojciech Czaplewski, na warsztatach myśli i słowa, szukał języka zaklęć, a w doświadczeniu poezji odkrywał przed uczestnikami niedosłowność i tajemnicę. Z  kolei Asia Sykulska pracowała z tymi z nas, którzy swoją moc chcieli wyrazić przez głos, dźwięk, szept i śpiew, zapraszając wszystkich do wspólnej pieśni. Pieśni, która nadal wybrzmiewa w wielu sercach. „Czy to szczęście, czy też nie…” Your story is my story. Kobiety, które nie wiedzą, to niewiasty. Kobiety, które wiedzą, to wiedźmy. Oto jak historyczna semantyka opowiada o magii kobiecości, ale też i o opresywności języka. Wojtek Czaplewski Droga do tekstu jest drogą przez rozum i zmysły, przez racjonalność i instynkt. Trzeba nam na nowo skosztować tej jedności, odnaleźć głos, wyrazić nim wolność. Wojtek Czaplewski Uczestnicy, dzieląc się opiniami, zgodni byli co do tego, że – nawet jeśli przybyli na warsztaty z obawami i sceptycyzmem – wyjeżdżają z nich z ładunkiem twórczej energii, materiałem do myślenia, inspiracją do nowego, innego działania. Maciej Łukaszewicz 27



Kolaż Anny Obszyńskiej


Foto: Marta Pietunow


Maciek Kowalewski

Bardzo Młoda Kultura w województwie zachodniopomorskim, czyli jakiej edukacji kulturowej nam potrzeba? W zmieniającym się świecie musimy uczyć dzieci i młodzież nie tylko rozumienia własnej kultury, ale także bycia wśród innych i tworzenia wspólnoty – mimo różnic. Banał? Może tak, ale jest on ważnym wyzwaniem zarówno dla oświaty, jak i instytucji kultury organizujących edukację kulturową.


Coraz lepsze zdanie o kulturze

32

samorząd gminny i jego instytucje, organizacje pozarządowe, przedsiębiorców, formalne i nieformalne grupy mieszkańców. Sprawne i efektywne sieci podmiotów wchodzących w relacje z instytucjami kultury stają się warunkiem skutecznego oddziaływania kultury lokalnej. Istotą tego podejścia jest oczywiście edukacja kulturowa. Przyzwyczajeni do pojęcia „edukacja kulturalna” z dystansem podchodzą do nowego terminu „edukacji kulturowej”. Chodzi jednak o coś znacznie więcej niż tylko zmianę przymiotnika, bowiem nowa nazwa działań zwraca mocniej uwagę na relacyjny charakter kultury i potrzebę wszechstronnej edukacji. Edukacja kulturowa to nie tylko „wiedza o kulturze i sztuce”, lecz przede wszystkim uczenie rozumienia wszelkich form kultury, ale także: uspołecznianie, współuczestniczenie, nauka podejmowania relacji z innymi. W dotychczasowym, tradycyjnym ujęciu edukacja kulturalna ograniczała się głównie do przekazania wiedzy na temat „kultury wysokiej, u której podstaw leży poznanie kanonu dzieł”1. Jej celem było przygotowanie do uczestnictwa w życiu kulturalnym, oznaczającym najczęściej kontakt ze sztuką wysoką, w instytucjach takich jak muzeum, filharmonia lub opera. Uczestnictwo w kulturze w ostatniej dekadzie zaczęło się jednak wyraźnie zmieniać, powodując, że nauka „udziału w życiu kulturalnym” przestała wystarczać do rozumienia współczesnego świata, w którym współistnieją obok siebie kultury: globalne i lokalne, profesjonalne i amatorskie, tradycyjne i (po)nowoczesne. Potrzebna jest zatem edukacja nowego rodzaju, która będzie nie tylko dostarczać wiedzy o kulturze wysokiej, ale także umożliwiać lepsze rozumienie świata i innych ludzi, podejmowanie relacji z innymi. Rys. Jarmina

Jak wskazują autorzy raportu Punkty styczne: między kulturą a  praktyką (nie)uczestnictwa (Gdańsk 2014), coraz częściej użyteczność kultury pojawia się w polityce publicznej, choć głównie w wymiarze ekonomicznym. Oswoiliśmy się już z myślą, że sektor kultury potrafi wygenerować zyski, ciągle jednak trudno identyfikować zyski społeczne. Powoli zmienia się także i to, coraz śmielej wypowiadamy prorocze słowa: bez pracy nad kulturą, nasze społeczeństwo się rozpadnie. Bez wysiłku kadr kultury, kulturoznawczych think tanków, wreszcie – bez poświęcenia zapaleńców, trudno będzie zapobiec społecznej dezintegracji. Rozproszony wysiłek (który już podjęliśmy!) trzeba teraz połączyć, włączyć w całość nazywaną lokalnym oddziaływaniem kultury. Lokalne oddziaływanie kultury może być rozumiane w różny sposób. Po pierwsze, nasza uwaga kieruje się na aktywność lokalnych instytucji i środowisk twórczych. Po drugie, oddziaływanie to możemy rozumieć odwołując się do kryterium zasięgu – w tym wypadku kultura, oddziałując lokalnie, dociera przede wszystkim do odbiorców stosunkowo niewielkiej społeczności. Po trzecie wreszcie, można je postrzegać w kategoriach treści i wywoływanych efektów: wpływ lokalny oznacza interwencję poprzez kulturę w sferę lokalnych postaw, problemów społecznych, lokalnych kapitałów itd. Mimo różnic w sposobach ujmowania oddziaływań kultury lokalnej we wszystkich ujęciach pojawiają się wspólne elementy: partycypacja, integracja i tożsamość. W tych trzech można odnaleźć sedno koncepcji Bardzo Młodej Kultury – idee doprowadzenia do świadomego uczestnictwa i niedopuszczenia do tego, aby ludzie stali się biernymi wobec innych. Wiąże się z  tym oczekiwanie, że edukatorzy w swojej działalności będą wykraczać poza zadania transmisji, upowszechniania i reprodukcji kultury. Będą natomiast włączać się w tworzenie społecznego obiegu kultury, w zadania edukacyjne, integracyjne, animacyjne aktywizujące społeczność lokalną. Co więcej, od współczesnych aktorów lokalnej kultury wymaga się nie tylko aktywności na rzecz najbliższego środowiska, lecz także działań o charakterze partycypacyjnym, włączających w uczestnictwo. Wymagania te mogą być spełnione zarówno dzięki zaangażowaniu instytucji, ale również, a może przede wszystkim, poprzez tworzenie sieci współpracy obejmujących

W większości przypadków – poza sferą praktyk podejmowanych w ramach ponadlokalnych instytucji – edukacja kulturowa opiera się na pozainstytucjonalnych działaniach nauczycieli i  animatorów, którym „chce się chcieć”.

1) K. Jagodzińska, Edukacja kulturalna na rzecz kreatywności i innowacyjności, w: Kultura a rozwój, red. J. Hausner, A. Karwińska,  J. Purchla, Warszawa 2013, s. 327.


Działania z obszaru edukacji kulturowej są często niedoceniane, także przez władze lokalne (zwłaszcza tam, gdzie budżety gmin są ograniczone, a priorytetowe są projekty infrastrukturalne). W ślad za inwestycjami w infrastrukturę kultury powinna pojawić się programowa oferta edukacji, tak by w przyszłości nowo

zbudowane instytucje miały swoich odbiorców. Ponawiam swój, wypowiedziany już w innym miejscu, apel: zadbajmy o to, co w  ramach EKDUS-a udało się już wypracować. Upowszechniajmy dorobek edukacji kulturowej.

Czy mam wspierać edukację kulturową?

Krótki poradnik Macieja Kowalewskiego dla władz samorządowych

Jesteś politykiem lewicy?

Jesteś politykiem liberalnego centrum?

Jesteś politykiem prawicy?

Jesteś politykiem niezrzeszonym, wspieranym przez lokalne ugrupowania?

Opowiadasz się za mocnym wsparciem publicznych instytucji. Stawiasz na dostępność kultury.

Bliska jest ci idea oddolnej samoorganizacji. Wolność (w tym wolność twórcza) i prawa jednostki są dla ciebie kluczowe.

Małe ojczyzny i przyszłość polskiej rodziny to twój priorytet. Zależy ci na budowaniu lokalnego patriotyzmu.

Źle się czujesz w wielkiej polityce partyjnej, lepiej rozumiesz lokalne wyzwania niż spory na arenie krajowej.

Wspierasz Program Edukacji Kulturowej! Czytasz raz jeszcze tabelę i ze zdumieniem odkrywasz, że polityków różnych opcji więcej łączy, niż dzieli.

33


Foto: Jรณzef Szkandera


Marta Gosecka

EKDUS w Sejnach i Krasnogrudzie W ostatnich dniach sierpnia 2018 roku odbyła się wizyta studyjna edukatorów EKDUS-a w Ośrodku „Pogranicze – sztuk, narodów, kultur”. Była ona okazją do wymiany doświadczeń, poglądów między ludźmi, którzy pracują, zdawałoby się, na różnych terenach, ale w podobnych obszarach. Spotkanie to uświadomiło nam, jak duże znaczenia mają działania ze społecznością na rzecz jej rozwoju. Jak potrzebną pracę wykonujemy. Jak ważny jest EKDUS.


Kiedy na stronie EKDUS-a zobaczyłam, że jest możliwość uczestniczenia w wizycie studyjnej w Ośrodku „Pogranicze” w  Sejnach, pomyślałam, że zapłacę każde pieniądze, by tam być, nawet jeśli musiałabym jechać w przyczepie. Okazało się, że zgłosiło się zbyt mało chętnych, by przyczepa była potrzebna, wizyta nie była kosztowna, a doświadczenia i refleksje, które stamtąd przywiozłam, są bezcenne. Do Dworu Miłosza w Krasnogrudzie droga ze Złocieńca liczy 626 kilometrów, z Czaplinka 610, ze Szczecina 716, a z Kamienia Pomorskiego 737. To tylko liczby. Można zamienić je na długie rozmowy w drodze, kontemplowanie widoków za oknem, wspólne śpiewanie, dowcipkowanie i napięcie oczekiwania – co nas czeka? co zobaczymy? czy zostaniemy zaskoczeni, czy zawiedzeni? Sześć osób – sześć różnych pragnień.

Przestrzenie i Miejsca

W Dworze Miłosza w Krasnogrudzie znajduje się siedziba Fundacji Pogranicze ściśle współpracująca z Ośrodkiem. Tu także znajduje się Międzynarodowe Centrum Dialogu pod pa-

Rys. Radosław Barek

Sejny i Krasnogruda – dwie przestrzenie. Miasteczko i wieś położone w województwie podlaskim, na pograniczu polsko-litewskim. Pogranicze niesie ze sobą wszystko to, czego zazwyczaj chce się uniknąć – wielowiekowe zaszłości historyczne, przemieszanie kulturowe, językowe, punkty zapalne. Twórcy ośrodka jednak właśnie takiego miejsca szukali, by wydobyć jego

wielobarwność, wielokulturowość i nieokreślone „pomiędzy”. W Sejnach ośrodek „Pogranicze – sztuk, narodów, kultur” zajmuje trzy budynki dawnego kwartału żydowskiego – Dom Pogranicza, Białą Synagogę, Dawną Jesziwę. Mieliśmy możliwość pobyć we wszystkich tych miejscach, poczuć ich ducha, ale też przyjrzeć się dokładnie pracy i dziełom twórców Pogranicza. Zostaliśmy oprowadzeni po Centrum Dokumentacji Kultur Pogranicza – pracowni, która zbiera wszelkie materiały na temat różnych miejsc granicznych kulturowo i historycznie, wystawie „Księgi, książki, książeczki”, gdzie znalazły się ilustracje oraz książki wykonane ręcznie przez dzieci, które spotykają się regularnie w pracowni sztuk Wiesława Szumińskiego. Mieliśmy także możliwość poznania tajników pracowni tkaniny Urszuli Wasilewskiej, gdzie dzieci uczą się tkactwa. Obejrzeliśmy też ekspozycję „Miłość i zgoda – domu ozdoba. Makatkowa Sejneńszczyzna”, którą tworzy około trzysta ludowych rękodzieł z regionu sejneńskiego (polskich, litewskich, białoruskich). Zajrzeliśmy do sali prób Orkiestry Klezmerskiej Teatru Sejneńskiego – fenomenu stworzonego przez Wojciecha Szroedera.

36


Czasami czuję się jak taki puzzelek, który ma na tyle dziwny kształt, że nigdzie nie pasuje. Ktoś bierze mnie jednak do ręki i na siłę próbuje wcisnąć w jakiś obrazek szkoły, grupy, rodziny… Najczęściej w każdej z tych grup na końcu słyszę to samo zdanie: „ona jest jakaś dziwna”. Spotkanie z EKDUS-owymi ludźmi wspominam jako czas odpoczynku i wewnętrznego spokoju. Nie musiałam tam udawać, że jestem „normalna”, a moje zachowanie i to, co mam do powiedzenia było odbierane nie jako coś „dziwnego” tylko „kreatywnego”. Podczas tych spotkań czułam, że mogę się otworzyć, a każda z dorosłych osób traktuje mnie jak partnera do rozmów. Dziękuję!

niem działania. Często stają tronatem Czesława Miłosza, się przyczynkiem do dalszedo którego rodziny należały go prowadzenia projektu. niegdyś te ziemie. W KrasnoSpójrzmy na tytuły „Opogrudzie wizytę rozpoczynamy wieści sejneńskie”, „Kroniki od spaceru po pomoście nad sejneńskie” – to działania jeziorem Hołny. Lustrzana które są kontynuowane od tafla wody, w której odbija się początku istnienia Pogranibłękit nieba, zieleń lasów i  łąk cza. Orkiestra Klezmerska zadziałała na nas magicznie. jest rozbudowanym zespoDajemy się porwać opowiełem klezmerskim, który miał ści o tym miejscu, o jego uratować od zapomnienia początkach, o niezwykłym muzykę sejneńskich Żydów. spotkaniu Czesława Miłosza Jest teraz jednym z najz Krzysztofem i Małgorzatąbardziej rozpoznawalnych Czyżewskimi. Duch miejsca zespołów klezmerskich na każdej jest wyczuwalny w  Jarmina Eulalia Łuczyńska, lat 13 świecie wokół którego twoprzestrzeni, do której jesterzą się kolejne projekty, np. śmy zaproszeni. Zostajemy Tratwa Muzykantów. oprowadzeni po wystawie poświęconej patronowi, a także po instalacji Biblia Domowa albo Ludzie Silva Rerum. W kawiarni Piosenka o porcelanie, przy dzbanku naparu z okolicznych ziół, spędzamy kilka cudownych chwil, Najtrudniej napisać mi o ludziach, ponieważ nie wiem, czy jerozmawiając z pracującymi tu osobami – Bożeną Bartosiewicz stem w stanie oddać słowami sympatię i cierpliwość, z jakimi się i Dorotą Jaczewską. Na każde nasze pytanie dotyczące pracy spotkaliśmy. Trudno mi opisać, jak niełatwo przyszło się żegnać. zespołu ośrodka Pogranicze znajduje się odpowiedź. Naszą przewodniczką po Dworze Miłosza była Bożena BarZapoznajemy się z pracownią plastyczną Wiesława Szumińtosiewicz, która zaplanowała nasz pobyt i opiekowała się nami skiego, który oczarowuje nas sobą. Przechadzamy się parkiem, przez te trzy dni. gdzie swoje miejsce znalazły prace dzieci i młodzieży oraz instalacja stworzona z „Żegaryszek” Krzysztofa Czyżewskiego. Na zespół „Pograniczy” składają się oczywiście założyciele: Dworskie pomieszczenia, pracownie, miejsca dopełniają się, Krzysztof i Małgorzata Czyżewscy, Bożena i Wojciech Szroprowadzą dialog. Nic tu nie jest przypadkowe, ponieważ duch ederowie, plastyk Wiesław Szumiński, odpowiedzialna za wywspółpracy, wspólnotowości jest widoczny na każdym kroku. stawy Urszula Wasilewska. To też zespół ludzi – częściowo Jest nam dobrze w tym miejscu, trudno się z nim rozstać. Cieszy osiadłych w  Sejnach, częściowo związanych z Pograniczem od nas świadomość tego, że tu wrócimy. dziecka. Niektórzy weszli w skład zespołu dzięki dzieciom korzystającym z  pracowni Ośrodka i Dworu, np.: rodzice dzieci Czas z orkiestry. „Pogranicze” to również mieszkańcy Sejn i pobliskich wsi, którzy niejednokrotnie całymi rodzinami brali i biorą udział w koPogranicze działa od 1991 roku. Oglądamy owoce prawie trzylejnych projektach. Mieliśmy okazję posłuchać o ich relacjach dziestoletniej działalności tego miejsca. Poznajemy je w trzy z  ośrodkiem, a te są niezwykle emocjonalne. dni, więc nie jesteśmy w stanie zobaczyć wszystkiego. Dowiadujemy się jednak, że czas jest bardzo ważnym czynnikiem pracy zespołu ośrodka. Żaden projekt (nie lubimy tego słowa) tu nie Idea – Krzysztof Czyżewski jest robiony chybcikiem, na tempo. To są działania przewidziane na lata. Kluczem do sukcesu są słowa Bożeny Szroeder „Bo 22 sierpnia wieczorem zostaliśmy zaproszeni na koncert „Niemy mamy czas”, jakimi odpowiedziała na pytanie dziennikarzy widzialny Most”. To czwarta edycja tego wydarzenia, które po o  sukces „Kronik sejneńskich”. Wydaje mi się, że innym waż2015 roku stało się nieoficjalnym świętem mieszkańców Sejnym tu słowem jest kontynuacja. Trzecim proces. „Pogranicze” neńszczyzny. Polega ono na budowaniu mostu pomiędzy kuljest nastawione na trwanie procesów, na ich kontynuację. Wyturami, językami, religiami, narodowościami, pokoleniami, stawy, czy spektakle nie zawsze są efektownym podsumowaludźmi. Kiedy następnego dnia po koncercie rozmawialiśmy 37


z  Krzysztofem Czyżewskim, za każdym razem nawiązywał do idei mostu – porozumienia, dialogu. Najbardziej spodobały mi się jego słowa o tym, że nie chodzi o to, by kogoś przeciągnąć na swój brzeg, chodzi o to, by spotkać się w połowie na moście. To idea otwartości na inne, nieznane, zapomniane. To także idea ratowania delikatnych nitek, z których upleciona jest tkanina miejsca. Idea ratowania ich nie dla skansenu, ale dla życia. Tkania tego kilimu dalej, może już nieco innym, nowocześniejszym wzorem, ale wciąż w  nawiązaniu do przeszłości, by wzmacniać wspólnotę. Krzysztof Czyżewski łączy dwie ważne kwestie – awangardę, z punktu widzenia sztuki, w tworzeniu miejsca kultury – i  pracę u podstaw wy-

wodzącą się przecież z tradycji pozytywizmu. Duet ten jednak świetnie współgra i znajduje oddźwięk w tkance społecznej Sejneńszczyzny.

Jakie znaczenie ma ta wizyta dla nas, EKDUS-owych zapaleńców? Zadawaliśmy sobie to pytanie wieczorami, ponieważ każda wizyta budziła ożywione dyskusje. Oczywiście nie mamy na Pomorzu Zachodnim takiego miejsca jak „Pogranicze”, ale jesteśmy ludźmi równie mocno zaangażowanymi w działanie na rzecz społeczności i, co najważniejsze, ze społecznością, której jesteśmy częścią. Tworzymy sieć wsparcia, poznając się

na kolejnych warsztatach i spotkaniach. Wiemy, do kogo zwrócić się przy kolejnym projekcie. Powstają też stałe zespoły, których działania tworzą jakąś ciągłość. Podobnie jak „Pogranicze” pracujemy często metodą od dziecka do dorosłego. Budujemy niewidzialne mosty, bazując na pamięci, odkrywając kolejne elementy lokalnej tożsamości. Nad gankiem Dworu Miłosza można przeczytać słowa Oskara Miłosza: Bieda temu, kto wyrusza i nie powraca. Kiedy żegnaliśmy się już z Pograniczem, pomyślałam, że oczywiście cudownie będzie wrócić w to miejsce. Pomyślałam też, że wracamy do domu z refleksją posejneńską, pokrasnokgrudzką, wzmocnieni, pokrzepieni, że nasza praca ma sens.

razu zostałam przyjęta jako swój człowiek, a co za tym idzie przytulona i  wysłuchana. WOW! Co za niesamowici ludzie! Po trzecie: no właśnie, poznałam ludzi, którzy nie są chorzy na „tumiwisizm” i „niedasizm”, „mamtowdupizm” i „toniejestmójobowiązkizm”. Tamten styczeń był momentem, kiedy sama zaczynałam infekować się wirusami paskudnych chorób, kiedy odbijałam się od kolejnych ścian i traciłam chęć do czegokolwiek. W sumie powinnam podziękować Ani Wasilewskiej, bo chyba uratowała mi życie, spotykając z Mariolą i Maćkiem Słomkami, Kasią Pojawą, Asią Kotkowiak, Jackiem Hałasem, Markiem Kościółkiem, Rysią, Dorotą, Agą, Magdą, Olą, Aliną... A przede wszystkim z Józefem Szkanderą. Ale właśnie tak, dziękuję ci Aniu, że przywróciłaś mi wiarę w ludzi i potrzebę działania!

Po czwarte: nigdy nie spotkałam się z  warsztatami tak bardzo nastawionymi na integrację grupy – wspólne rozmowy, posiłki (z opcją wegetariańską! no czad!), wspólne wieczory – gry planszowe, gadanie, wymiana poglądów, pomysłów, kanapki z dżemem o północy w przestrzeni stworzonej czy też wybranej przez Józefa po to, by maksymalnie nas dospołecznić. Wspólnota, która tworzy się w czasie wolnym, jest ogromną wartością dodaną programu EKDUS. Po piąte: sposób pracy na warsztatach okazał się dla mnie całkowitą nowością. „Wartości w czasach niepokoju” okazały się tematem niełatwym. Nie wyobrażam sobie, żeby w ośrodkach doskonalenia nauczycieli uczestnicy otworzyli się i mówili szczerze, nie bacząc na poprawność polityczną. To zasługa Kasi Pojawy, która przeprowadza nas przez kolejne tematy, wy-

Co dalej?

Marta Gosecka

Moja kartka z pamiętnika Na pierwsze spotkanie z EKDUS-em zaprosiła mnie Ania Wasilewska. To był piękny, ciepły, za ciepły jak na tę porę roku, styczniowy dzień. Pierwsze warsztaty, na które przyszłam, miały tytuł „Wartości w czasach niepokoju”. I  właśnie one okazały się być niepodobne do niczego, co przeżyłam wcześniej. Co zapamiętałam? Na wspomnienie czego uśmiecham się do dziś? Po pierwsze: szłam w wesołej gromadzie z nieistniejącego już Centrum Kultury im. Bonhoeffera do INKU z przyklejoną na plecach informacją, że jestem Bardzo Młodą Kulturą. Świeciło słońce, rozpięliśmy kurtki, głośno rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Mijający nas przechodnie uśmiechali się do nas. Zanim jeszcze cokolwiek się zaczęło, wzięłam udział w  happeningu! Świetnie! Po drugie: wylądowałam w grupie, która znała się z wcześniejszych spotkań i od 38


Foto: Józef Szkandera

by nie EKDUS, patrzyłabym na to miejsce nadal i nie wiedziałabym, że można je ożywić. Gdyby nie EKDUS, sama siebie może zanudziłabym własnymi lekcjami; gdyby nie EKDUS, nie byłoby „Biegu PoMoc”, czy projektu „Łączy nas teatr”. Gdyby nie EKDUS, nie byłoby mnie takiej, jaką jestem teraz. Dziękuję ci EKDU-sie.

Rys. Anna Obszyńska

korzystując całe zaplecze psychologicznych kompetencji. To atmosfera bezpieczeństwa, którą oboje z Józefem za każdym razem nam stwarzają. A którą ja staram się zawsze budować na spotkaniach mojego teatru, na każdej lekcji, konsultacjach. Po szóste: pierwszy raz na warsztatach dla nauczycieli bawiłam się w chowanego i łaziłam po kinowych fotelach. Kto wie, ten wie! Kiedy wychodziłam z domu na pierwsze EKDUS-owe warsztaty, powiedziałam mężowi, że pewnie wrócę nieco po obiedzie, wróciłam po trzech dniach. Ale tak naprawdę nie wróciłam, ciągle jestem w EKDUS-ie. Złapałam bakcyla edukacji kulturowej i mam nadzieję, że zrozumiałam filozofię, ideę tego genialnego przedsięwzięcia. Uwierzcie, zaszczepiłam się przeciwko wszystkim „niedasiom”. Gdzie jestem po tym czasie, gdzie jestem dziś? Jestem na drugim roku pedagogiki teatru (wszystkie zjazdy pokryły się ze spotkaniami EKDUS-owymi w ostatnim roku, co było po prostu okropne!), więc mam przed sobą duży projekt dyplomowy. Projekt, który jest wyzwaniem, bo czekał na mnie 12 lat, bo tyle właśnie czasu zajęło mi obserwowanie miejsca i ludzi, z którymi będę działać. Gdybym nie dała się Ani zaciągnąć na pierwsze warsztaty, gdy-

39


Maciej Kowalewski

Raporty i publikacje BMK Magdalena Grabowska, Grzegorz Grzegorczyk, Jolanta Hinc, Język i dyskurs w kulturze, IKM, Gdańsk 2018 W raporcie powstałym w ramach pomorskich Sieci Kultury badania prowadzone były z perspektywy języka i dyskursu. Autorzy opisali, w jaki sposób uczestnicy badań nadają znaczenia pojęciom „kultura” i „edukacja kulturowa”. Bardzo ciekawa jest analiza stylu wypowiedzi i elementów żargonu: „Dyskurs osób zaangażowanych w tego typu działalność ukazują licznie występujące przykłady tak zwanej terminologii branżowej. Zbiór zarejestrowanych jednostek reprezentują kolokacje borykać się z problemami, ustalać harmonogram, koordynować pracę, budować strategię, diagnozować potrzeby, zdobyć środki czy jednostki nominalne: target, kanał dystrybucji informacji, imprezy cykliczne”. Z kolei o stylu języka animatorów i nauczycieli czytamy: „przeanalizowane wypowiedzi zawierają cechy stylu potocznego, stosowanego w mówionej odmianie języka. Egzemplifikacją stylu potocznego w omawianym tekście są skróty (promo – promocja, spoko), zapożyczenia z języka angielskiego (myślenie feelingowe, freaki), kolokwializmy (walnięci w głowę, wariaci, ogarnąć coś, odpalić laptopa), związki frazeologiczne (Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci) oraz wulgaryzmy”. http://sieckultury.pl/wp-content/uploads/2018/09/ J%C4%98ZYK-I-DYSKURS-O-KULTURZE.pdf

Weronika Idzikowska, Monika Nęcka, Projektuj z dziećmi! Edukacja kulturowa w praktyce, MIK, Kraków 2016 Książka powstała w ramach projektu „Synapsy”, będącego małopolską odsłoną programu Bardzo Młoda Kultura. Autorki we wstępie piszą, że „działania w edukacji kulturowej powinny się opierać na budowaniu relacji „zewnętrznych: naszych z dziećmi, ale też dzieci z innymi dziećmi, naszych z innymi prowadzącymi zajęcia, dzieci ze społecznością lokalną itd. i wewnętrznych (ze sobą): naszych i dzieci”. I o tym jest ta książka: o metodach pracy, które sprzyjają budowaniu relacji. Weronika Idzikowska i Monika Nęcka podpowiadają, jak w naszej pracy zacząć od diagnozy – kontekstu lokalnego, własnej odpowiedzialności, zainteresowań dzieci, z którymi przyjdzie nam pracować. Dzieci, mają być nie tylko odbiorcami, ale współtwórcami działań, dlatego autorki przedstawiają metody pracy dostosowane do 40

wieku rozwojowego dziecka. W książce można znaleźć poparte przykładami wskazówki na temat rozwiązywania konfliktów, prowadzenia pracy w grupie, wykorzystania internetu. Bardzo przydatna i mądra książka! http://synapsy.malopolska.pl/wp-content/uploads/2016/11/ Synapsy_book-interactive-II.pdf

Marek Krajewski, Maciej Frąckowiak (współpraca: A. Figiel i A. Modrzyk), Razem w kulturze. Raport diagnostyczny w ramach programu Bardzo Młoda Kultura, NCK, Warszawa 2017 W ramach serii raportów z badań ogólnopolskich tym razem Marek Krajewski i Maciej Frąckowiak przyjrzeli się współdziałaniu animatorów i nauczycieli. Dlaczego kultura częściej współpracuje z oświatą, niż oświata z kulturą? Autorzy przekonują, że nie tylko chodzi o przeszkody techniczne, ale o bariery społeczne – wynikające z odmienności obu światów, różnych przyzwyczajeń. Część z tych różnic wynika z lokalnego kontekstu, z braku porozumienia pomiędzy przedstawicielami instytucji. W pracy można znaleźć interesujące historie i przykłady poszukiwania współpracy w kulturze. https://www.nck.pl/upload/2018/08/razem-w-kulturzeraport-diagnostyczny-w-ramach-programu-bardzo-mlodakultura_2017.pdf

Maciej Kowalewski, Anna Nowak, Regina Thurow, Lokalne oddziaływanie kultury. Szkic do portretu twórców i edukatorów kultury w województwie zachodniopomorskim, WNUS, Szczecin 2018 Pod wieloma względami sytuacja naszego regionu nie jest wyjątkowa. Tak jak w innych województwach twórcy i edukatorzy kultury zmagają się z podobnymi problemami, pracują na podobnych zasobach i próbują przezwyciężać podobne ogranicze-


nia. Jednak praca z kulturą lokalną na Ziemiach Zachodnich i  Północnych ma także swoją odmienną charakterystykę. Historia regionu po 1945 roku wskazuje nam na trud podjętego przez mieszkańców wysiłku nad stworzeniem od nowa instytucji – w tym instytucji kultury. Czy spełniają swoje zadanie? Jaka jest skala ich oddziaływania na środowisko lokalne? Właśnie na te pytania Maciej Kowalewski, Anna Nowak, Regina Thurow starają się znaleźć odpowiedź w książce Lokalne oddziaływanie kultury. Szkic do portretu twórców i edukatorów kultury w województwie zachodniopomorskim (Szczecin, 2018). Praca ukazała się nakładem wydawnictwa Uniwersytetu Szczecińskiego. https://ksiegarnia.pwn.pl/Lokalne-oddzialywaniekultury,767938536,p.html

je i  przyzwyczajenia. Translokują się z nami stroje, literatura, sztuka, język i kuchnia. Przenosimy do miejsca trochę siebie, a  miejsce oddaje nam swój dorobek, swoje dzieło. Budowanie tożsamości poprzez poszukiwania, szperanie, odkrywanie swoich identyfikacji jest procesem niezmiernie twórczym i rozwijającym zarówno dla uczestnika jak i prowadzącego go animatora. Dodatkowym aspektem takiego procesu jest ocalenie, uchronienie od zapomnienia przeszłości, która nas kształtuje”. Autorki przyglądają się wnikliwie realizowanym w województwie lubuskim projektom i pokazują, w jaki sposób prowadzący projekty regrantigowe pracują z tożsamością lokalną i wspieraniem dzieci i młodzieży w budowaniu więzi. http://kulturatedy.pl/wp-content/uploads/2018/09/PoradnikKultura-T%C4%99dy-2017.pdf

Emilia Adamiszyn, Agnieszka Baszczak, Agnieszka Opalińska (red.), Poradnik Kultura Tędy. Ja i moja przestrzeń, RCAK, Zielona Góra 2017

Rys. Anna Obszyńska

Także i w tym raporcie mowa jest o dwóch ważnych (najważniejszych?) wątkach Bardzo Młodej Kultury – o relacjach i  o  przestrzeni. We wstępie autorstwa Agnieszki Opalińskiej czytamy: „Ludzie krążąc z miejsca do miejsca, coś ze sobą biorą, coś zostawiają. Przemieszczają się z nami zwyczaje, obycza-

WIĘCEJ RAPORTÓW I PUBLIKACJI POWSTAŁYCH W RAMACH BMK: http://www.edukacjakulturowa.pl/ home?category=Publikacje

Odkryłam pewien fenomen: przychodzę do EKDUS-a na warsztaty jako ja, po prostu człowiek, a moje późniejsze działanie z dziećmi jest już pochodną tego kim jestem właśnie jako człowiek. Przyzwyczajona do tego, że idę na warsztat dla nauczycieli: idę, spisuję pomysły i realizuję je w klasie. A teraz odkrywam, że po EKDUS-ie robię w klasie coś, co wynika totalnie ze mnie. Rewelacja! Miałam takie odkrycie, że w tych małych miejscowościach EKDUS-a ludzie działają po prostu jako człowiek. W  Szczecinie pracuje się jako nauczyciel, czyli idę np. do ZCDN-u, nauczą mnie tego, tego i tego. Wyjdzie, nie wyjdzie to trudno. A w EKDUS-ie jest zupełnie inaczej. Dla mnie największy wymiar ma to, że ja przestałam siebie dzielić na Ja zawodową i Ja prywatną. To jestem ja i to jest niesamowite. I to jest kawał roboty EKDUS-owej. Wcześniej myślałam w ten sposób: warsztaty teatralne – super, tylko co ja mam z tym zrobić? Czy to się nadaje dla siedmiolatków? A odkryłam, że to nie ma znaczenia, zupełnie. Krystyna Kuźmin, lat 45 41


Lubię swoją pracę W każdym projekcie jest coś nowego, czego się uczę, co daje mi szansę rozwoju. Ja po prostu lubię swoją pracę – ciągle pojawiają się wyzwania. Nie wyobrażam sobie pracy na innym stanowisku, mimo że przepisy zmieniają się w każdej dziedzinie i ciągle trzeba być na bieżąco. Cały czas muszę się dowiadywać czegoś, uczyć się, sprawdzać – mówi Beata Lichwa, główna księgowa w ZOK, która od samego początku zajmuje się rozliczaniem finansowym EKDUS-a. Maciej Kowalewski: W dużej instytucji wszystko przebiega być może sprawniej, ale też bardziej mechanicznie. Praca z  mniejszymi zasobami kadrowymi – to też więcej osobistego kontaktu. Zwyczajnych zmagań i nietypowych wyzwań. Jak to wyglądało w pierwszym roku EKDUS-a? Beata Lichwa: Miałam przerażenie w oczach w momencie, w którym usłyszałam o rozpoczęciu projektu, a zwłaszcza o  zasięgu, jaki miałby ten projekt mieć – że chodzi niemalże o całe województwo, że przewidzianych jest tyle działań. No to powiem Panu szczerze, że byłam przerażona, jak się zadzieje to wszystko. Projekt rozpisany na trzy lata i w każdym roku dzieje się coś innego. Projekt, który dzieje się w trakcie – czyli nie ma wszystkich rzeczy przewidzianych i założonych z góry. Aleksandra Cembala

Przepis na EKDUS-owicza Składniki :

1 litr chęci 2 szklanki kompetencji 1,5 miarki kreatywności rozpuszczonej w 0,5 l otwartości 2 łyżki wrażliwości szczypta szaleństwa

Przygotowanie:

Włączamy muzykę i zaczynamy tańczyć. A co. Trzeba się nastroić. W wielkim garze zagotowujemy chęci. Gdy zaczną wrzeć, wsypujemy dwie szklanki kompetencji (nie zapominamy o pląsaniu, cały czas biodra kołyszą się w rytmie ulubionych dźwięków). Mieszamy wielką łyżką podkradzioną z INKU do uzyskania gęstej konsystencji. Gdy już masa się przyrumieni (policzki też, wszak porwał nas taniec), z rozmachem dodajemy kreatywność rozpuszczoną 42

Pierwszy moment był najtrudniejszy, ale z roku na rok było łatwiej. Roczne rozliczenie – to taki najbardziej stresujący w pracy z  projektami moment i czas takiego skrupulatnego podania kwot, faktur, umów, dat, cyfr. Wszystkie dokumenty skupione w jednym miejscu, w dużej tabeli. W pierwszym roku rocznego rozliczenia pozycji w takiej tabeli było 300. Samych dokumentów księgowych – a oprócz tego kilkustronicowe umowy, oświadczenia do ZUS itd. Tworzenie planu kont do każdej inicjatywy – sporo pracy. Żeby stworzyć dokumenty z osobami, które prowadzą inicjatywy, musieliśmy odbyć wiele rozmów, w trakcie których trzeba było wyjaśniać ludziom, którzy nie mieli kontaktu z księgowością, o co tu chodzi.. Na przykład rozliczenia z ZUSem – musimy mieć dużo informacji, żeby daną osobę zgłosić do ubezpieczenia – gdzie pracuje, ile zarabia itd. Ludzie, którzy realizują inicjatywę tego po prostu nie wiedzą. Czasami się narzucamy z telefonami, ale żeby przygotować dokumenty, musimy mieć naprawdę od wykonawców dużo danych. Całe szczęście nie jestem w tym sama, jest koleżanka, która zajmuje się umowami zlecenia i ona też do nich wydzwania... My się dużo dopytujemy – chcemy wiedzieć, co było wykonane, jakie czynności były zrealizowane, jak przeprowadzone zostały warsztaty. Dużo wypytujemy, ale też uczestnicy dużo nam opowiadają. Po zakończeniu projektu tego mi będzie najbardziej brakowało, kontaktu z  tymi ludźmi. Nie znamy się osobiście, ale te kontakty są czasem tak częste, że traktujemy się jak znajomi. w  otwartości. Tworzymy w garze małe zamieszanie… Na koniec wszystko doprawiamy szczyptą wrażliwości. EKDUS-owicz prawie gotowy! Serwujemy gorącego w towarzystwie lokalnej społeczności, z  którą smakuje najlepiej. Bon apetit!

Foto: Alicja Choromańska-Hałas

Beata Lichwa


Jolanta Kortiak-Gulbinowicz

OJ TAM…

Edukacja Kulturowa dla Umiejętności Społecznych: pierwsze spotkanie w Goleniowie – przyszłam na zaproszenie przyjaciela – Daniela Jacewicza. Nowi ludzie, dużo słów, chaos. Słucham uważnie, moja ciekawość rośnie. Drugie spotkanie w Złocieńcu – kolejni nowi ludzie, niby atmosfera na luzie, ale napięcie udziela się wszystkim przy burzliwych dyskusjach (co ja tutaj robię?). Nie wiem, o co chodzi, a moja ciekawość – mimo wszystko – ma się dobrze. Potem telefony, rozmowy z Józefem Szkanderą. Budzi zaufanie, nie wymądrza się, nie robi z siebie pępka świata, nie narzuca, a jednak zawsze są konkrety. Podoba mi się zarys, jaki podaje, oraz elastyczność w realizowaniu tematów i zajęć EKDUS-owiczów. Przygoda zaczyna się na dobre. Trzydniowe warsztaty, spotkania z ludźmi, których poznałam bliżej i polubiłam, ba – nawet za nimi tęskniłam przy dłuższym niewidzeniu. Zadania w grupach, śmiech, wymiana doświadczeń. Wiem, że nie jestem sama, że tutaj spotykam takich jak ja – szaleńców, marzycieli, idealistów. Głębokie zanurzenie w siebie, wyjście poza siebie. Psychoterapia, taniec, muzyka, literatura, teatr. Mój świat. Wkrótce przystąpiłam do pierwszej inicjatywy własnego autorstwa „Otwieram siebie na dźwięki świata”. Zaprosiłam do niej najtrudniejszą z klas, jakie uczyłam. Pojechaliśmy do Szczecina. Wielką atrakcją okazał się i pociąg, i tramwaj, wielu jechało pierwszy raz tymi środkami lokomocji, pierwszy raz kasowali bilet. Małgosia Frymus oprowadziła szóstoklasistów po zakamarkach radia i nagrała ich głosy. Odsłuchanie sprawiło dzieciom dużo emocji. Zajęcia radiowe wyzwalały w nich radość. Małgosia i Janek Białas na zmianę przyjeżdżali do Goleniowa. Nagrywaliśmy słuchowisko na podstawie lektury szkolnej „Sposób na Alcybiadesa”. Wcześniej wspólne pisanie scenariusza, żarty, próby głosowe, szukanie dźwięków. Widziałam, jak między uczniami zadziewa się wzajemna sympatia i wyrozumiałość. Trwały efekt, widoczny w czasie lekcji i w działaniach poza szkołą. Odsłuchaniu całości towarzyszyły ciekawość i uśmiech chwilowego zawstydzenia. Czułam, że poczucie wartości tych dzieci urosło. Nawet ci, którzy mieli trudności z poprawnym czytaniem, ewidentnie byli z siebie zadowoleni. Kolejny rok, nowe warsztaty, nowe znajomości, nowe doświadczenia i refleksje. Miałam głowę pełną pomysłów. Dostrzegłam i usłyszałam potrzeby moich wychowanków i ich rodziców. Zainicjowałam warsztaty psychologiczno-teatralne pod nazwą „Wiem, kim jestem – nie boję się dorastać”. W tygodniu prowadziłam z nimi zajęcia integracyjne, a wrześniowe soboty spędzaliśmy w zaprzyjaźnionym Goleniowskim Domu Kultury. Kasia Pojawa prowadziła warsztat najpierw z siódmoklasistami, potem ich rodzicami. Następnie Ania Giniewska i Marek Kościółek przejmowali dzieci, by uwalniać ich z blokad, trenować akceptację siebie i innych, łączyć klasę jako zespół. Młodzież dobrze się bawiła, zyskując jed-

nocześnie coś, co pozwalało im lepiej rozumieć siebie i innych. Coraz bardziej widoczna była wzajemna sympatia i empatia, a nade wszystko rosło poczucie własnej wartości i przynależność do grupy, nawet osób wcześniej odizolowanych. Efekt końcowy obejrzeli zainteresowani rodzice i zaproszeni „swoi goście”. Moja klasa była zgraną grupą i występ słusznie zakończyła niziutka, drobniutka Agatka słowami: „Klasa 7c ma moc!”. Czułam sens mojej pracy. Byłam dumna z tych młodych ludzi i z siebie. Rodzice wyrazili zadowolenie z zajęć psychologicznych, twierdzili, że dzięki nim czują się bardziej świadomi swego rodzicielstwa i spokojniejsi o dzieci. Wspominali własne dzieciństwo i zasady wychowawcze praktykowane na nich przez własnych rodziców. Prosili o powtórzenie takich spotkań. Jestem przekonana, że to dobra forma współpracy i wspierania dorosłych przez nauczyciela w wychowywaniu i prowadzeniu nastolatków. Możliwe jednak, że zbyt nowoczesna dla niektórych środowisk. W ramach EKDUS-a i nie tylko (pracuję w szkole 20 lat) zdobywałam umiejętności społeczne w różnym zakresie. Nie jest łatwo je posiąść, ponieważ tempo zmian w społeczeństwie służy łamaniu podstawowych wartości. Ciągle więc trzeba szukać nowych sposobów na dobrą komunikację. Trwanie przy wartościach, tj. szacunek, godność, empatia, nie ma szans na powodzenie, gdy dookoła brak dialogu i chęci porozumienia. Czy dzisiaj szkoła jest miejscem, gdzie krzewi się wartości i idee? Jak w obecnych warunkach kształcić i wychowywać młodzież? Co im przekazać oprócz wiedzy, którą mają w podręcznikach i w internecie? Kiedy nauczyciel, dyrektor, pracownik szkoły mogą stanowić autorytet? Jak uczyć empatii, jeśli dookoła jej nie ma, jeśli nie ma jej nawet w tym środowisku? Jak kształcić odwagę do obrony słabszych? Czy ja – świadomy, refleksyjny nauczyciel muszę dostosować się do tego, co nakazują ludzie pozbawieni zasad? Szukając wyjaśnienia i  zrozumienia „trudnej sprawy”, odbijałam się od ścian. „Bo pani w  te ideały wierzy” – usłyszałam wyrzut dyrektora wydziału edukacji. To moje osobiste bolesne doświadczenie, które wiele mnie nauczyło o sobie i innych. Chcę wyciągnąć z tego wnioski i przekuć w  coś dobrego. Szanuję siebie i swoją pracę. Wiem, że mam dużo do zaoferowania dzieciom i młodzieży oraz że nie mogę pracować nie opierając się o oczywiste wartości, wbrew sobie. Mam nowe pomysły, jeden z nich będę już za kilka miesięcy realizować z Goleniowskim Domem Kultury. Na szczęście pani dyrektor – Ola Holz – rozumie potrzebę przekazywania wartości kolejnym pokoleniom. Mam nadzieję, że siła EKDUS-a, jaką miałam okazję czerpać przez ostatnie trzy lata, wyzwoli we mnie na nowo radość pracy z ludźmi. 43


Prowadzący warsztaty: Radosław Barek, Bożena Bartosiewicz, Aleksander Cywiński, Wojciech Czaplewski, Agata Dyczko, Weronika Fibich, Małgorzata Frymus, Jacek Gralczyk, Alicja Hałas, Jacek Hałas, Marta Jabłońska, Daniel Jacewicz, Katarzyna JackowskaEnemuo, Dorota Jaczewska, Dominika Jasińska, Oliver Jost, Anna Korycka-Kozioł, Marek Kościółek, Maciej Kowalewski, Wojciech Kurek, Maciej Łukaszewicz, Agnieszka Małaszko, Rafał Nagórski, Anna Obszyńska, Tomasz Ogonowski, Alicja Pakuła, Michał Pawlęga, Adam Pioch, Dorota Piszczatowska, Piotr Piszczatowski, Katarzyna Pojawa, Krystian Rubacha, Dariusz Skibiński, Joanna Sykulska, Józef Szkandera, Marek Sztark, Wiesław Szumiński, Agnieszka Świerczek, Urszula Wasilewska, Barbara Wilińska, Dagmara Żabska.

Warsztaty: 2016:

18 warsztatów i cykli warsztatowych w 7 miejscowościach: Biały Zdrój, Darłowo, Kalisz Pomorski, Sławno, Stolec, Szczecin, Złocieniec.

2017:

8 warsztatów i cykli warsztatowych w 5 miejscowościach: Biały Zdrój, Krępsko, Sławno, Szczecin, Złocieniec.

2018:

11 warsztatów i cykli warsztatowych w 5 miejscowościach woj. zachodniopomorskiego: Kalisz Pomorski, Sławno, Szczecin, Wałcz, Złocieniec. Trzy warsztaty odbyły się w Krasnogrudzie i Sejnach.

Inicjatywy: 2016:

17 inicjatyw w 11 miejscowościach: Czaplinek, Darłowo, Goleniów, Kalisz Pomorski, Kamień Pomorski, Sibin, Sławno, Stolec, Szczecin, Świerczyna, Złocieniec.

2017:

12 inicjatyw w 13 miejscowościach: Bobrowo, Czaplinek, Darłowo, Goleniów, Kalisz Pomorski, Kamień Pomorski, Rzęciny, Solec, Szczecin, Świerczyna, Wałcz, Wierzchowo, Złocieniec.

2018

15 inicjatyw w 16 miejscowościach: Binowo, Darłowo, Goleniów, Hanki, Jabłonowo, Kalisz Pomorski, Kłębowiec, Mirosławiec, Piecnik, Próchnowo, Stolec, Szczecin, Świerczyna, Tanowo, Wałcz, Złocieniec.

Partnerzy: Centrum Kształcenia Nauczycieli w Koszalinie, Czaplinecki Ośrodek Kultury, Darłowski Ośrodek Kultury im. Leopolda Tyrmanda, Fundacja Akademia Edukacyjna w Szczecinie, Gminny Ośrodek Kultury Sportu i Turystyki w Wierzchowie, Goleniowski Dom Kultury, Ińskie Centrum Kultury, Kamieński Dom Kultury w Kamieniu Pomorskim, Kuratorium Oświaty w Szczecinie, Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Kaliszu Pomorskim, Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Pełczycach, Międzynarodowe Centrum Studiów i Spotkań im. Dietricha Bonhoeffera w Szczecinie, 44

Ośrodek Kultury w Mirosławcu, Ośrodek Teatralny „Kana” w Szczecinie, Sławieński Dom Kultury, Stowarzyszenie „Biały Zdrój”, Stowarzyszenie Przyjaciół Drawska „Meander”, Stowarzyszenie RUMOR w Wałczu, Stowarzyszenie Teatr Brama w Goleniowie, Szczeciński Inkubator Kultury, Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Krępsku, Świdwiński Ośrodek Kultury, Zachodniopomorskie Centrum Doskonalenia Nauczycieli, Zespół Szkół Prywatnych „Słoneczne” w Szczecinie, Złocieniecki Ośrodek Kultury,


Postomino

Krasnogruda Sejny

Warsztaty

Darłowo

SŁAWIEŃSKI

Inicjatywy

Sławno

Partnerzy

Mielno

Malechowo Sianów

Ustronie Morskie Kołobrzeg

Siemyśl Świerzno

Międzyzdroje

Karmice

Gościno

Tychowo

Sławoborze

Przybiernów

Radowo Małe

GOLENIOWSKI Goleniów

Dobra

Dobrzany

Wamice

Dolice

Mirosławiec

Wałcz

WAŁECKI Drawno

Tuczno

CHOSZCZEŃSKI

PYZYCKI Kuzielice

Kalisz Pomorski

Recz

Choszczno

Pyrzyce

GRYFIŃSKI

Wierzchno

STARGARDZKI Suchań

Bielice

Czaplinek

DRAWSKI

Ińsko

Stargard Szczeciński

Gryfino

Widuchowa

Złocieniec

Stara Dąbrowa Kobylanka

Borne Sulinowo

Drawsko Pom.

Chociwel

Stare Czamowo

Banie

Szczecinek

Węgorzyno

Dobra

Marianowo Kołbaskowo

SZCZECINECKI Barwice

Łobez

Maszewo

SZCZECIN

Połczyn - Zdrój

Brzeźno

Ostrowice

Osina

Police

Biały Bór

Grzmiąca

Świdwin

ŁOBESKI

Nowogard

Rąbino

ŚWIDWIŃSKI

Resko

Płoty

POLICKI

Bobolice

Gryfice

Wolin

Stepnica

Polanów

Białogard

Brojce

KAMIEŃSKI ŚWINOUJŚCIE Golczewo

Nowe Warpno

Karlino

BIAŁOGARDZKI

Rymań

GRYFICKI

Kamień Pomorski

Świeszyno Manowo

Trzebiatów

Dziwnów

KOSZALIŃSKI

Biesiekierz

KOŁOBRZESKI

Rewal

KOSZALIN

Będzino

Przelewice

Pełczyce

Krzęcin

Bierzwnik

Człopa

Lipiany

Chojna Trzcińsko Zdrój Cedynia

Myślibórz

Barlinek

MYŚLIBORSKI Nowogródek Pom.

Moryń Mieszkowice

Dębno

Boleszkowice

45


Kinga Budyś

No i się zaczyna Jakieś trzy lata temu dzwoni szef i mówi: – Wpadnij jutro do Kadeku, pogadamy. – Aha, co to za sprawa? – myślę, ale następnego dnia stawiam się na umówioną godzinę. Oprócz mnie są już trzy osoby: szalony perkusista Dyzio, Monia sołtysina i plastyczka Dorota. Zestaw super! Szef Staszek mówi, że ma propozycję, że wysyła nas do Złocieńca, tam poszukują fajnych ludzi do projektu, takiego w spektrum naszych umiejętności i działań. I nic więcej, mamy coś robić dla dzieci i młodzieży, a ponieważ jesteśmy ambitni i twórczy to damy radę. No to się zapoznajemy ze sobą i w wyznaczonym dniu jedziemy do Złocieńca. Takich jak my na miejscu jest sporo i wiedzą mniej więcej tyle samo, znaczy niewiele. No i się zaczyna. Długo, bardzo długo słuchamy o czymś, co otrzymało nazwę EKDUS, o celach tego przedsięwzięcia, kierunku działań, planach itp. A ja sobie siedzę i myślę, ale o co chodzi konkretnie, bo ja nie wszystko rozumiem? Po jakimś czasie dochodzę do wniosku, że chyba jednak szef się przeliczył i „ja do tej bajki nie pasuję”, że inteligencji za mało, żeby „ogarnąć”. Nawet małe zawstydzenie, bo tylu ludzi stara się do mnie mądrze mówić, a ja nic. Na szczęście wieczór kończy się luźnymi pogaduchami z ludźmi zarówno po „tamtej stronie”, czyli prowadzącymi spotkanie, jak i zaproszonymi nauczycielami i ludźmi kultury. Na dodatek okazuje się, że nierozumiejących jest więcej niż ja jedna (całe szczęście). I tak wieczorową porą, od słowa do słowa, udaje nam się zrozumieć intencje i założenia EKDUS-a. Dzisiaj nie tylko wiem o co chodzi, ale także wiem, co robić. Udało mi się zrealizować kilka projektów dla ogólnie pojętego dobra i zadowolenia uczestników moich inicjatyw (dzieci i młodzieży, ale nie tylko). Za każdym razem, gdy wcho46

dzę do EKDUS-owej rzeki, to się czegoś uczę, poznaję znakomitych, charyzmatycznych prowadzących oraz całą rzeszę takich jak ja, pozytywnie nakręconych ludzi kultury i oświaty, którzy chcą coś z siebie dawać innym. Dzięki EKDUS-owi wciąż odnajduję sens pracy (wcale nie łatwej) oraz siłę na więcej i lepiej. I  ja już wiem, o co chodzi w tym EKDUS-ie i poza nim także. W sumie EKDUS mnie tylko umocnił. W życiu chodzi o przebywanie z drugim człowiekiem, świadome, otwarte, obustronnie rozwijające. Wiek nie gra roli, ważna jest chęć do tego przebywania, gotowość do współbycia. W EKDUS-ie jestem jednym z ogniw łańcucha i jednym z  ogniw w procesie. Otrzymuję i daję, słucham i  rozmawiam, uczę i uczę się, doświadczam i daję doświadczyć. Fantastyczne TO! Dla mnie ma to sens! Cieszy mnie to także, że poznałam ogrom ludzi, którzy czują podobnie jak ja i podążają podobnie wytyczonymi ścieżkami – ku drugiemu i dla drugiego człowieka. Mówimy o umiejętnościach społecznych a  to przecież nic innego jak bycie z drugim człowiekiem, dla niego, szacunek do siebie i innych, umiejętność odnalezienia się w szerszym świecie społecznym, ale także odnalezienia mocy wewnątrz siebie. Skoro EKDUS wpłynął na mnie, nie ma mowy, żebym teraz ja nie mogła wpływać na innych. I o to chodzi w tym EKDUS-ie. Mimo tego, że szalenie się rozpisałam, dodam, że daję wysoką notę tym, którzy wpadli na pomysł, że EKDUS zdziała więcej dla dzieci i młodzieży w zakresie poszerzania kompetencji społecznych poprzez edukację kulturową, jeśli zadba o swoich uczestników warsztatów (nauczycieli, animatorów), umożliwiając im udział w warsztatach oraz tworząc sieć silnych, zwartych i gotowych do działań dla młodego człowieka. Tak, jak w  przyrodzie nic nie ginie, tak naładowany pozytywnie działacz kulturalno-oświatowy musi sprzedać swoją moc innym. Dzieci

i młodzież mają z nami dobrze, a  wiem to z obserwacji, bo przez trzy lata widziałam różnorodność inicjatyw i ich efekty. Dziękuję nam wszystkim, którzy działacie w EKDUS-ie, tym widzialnym i tym mniej widzialnym ale niezwykle potrzebnym. Szczególnie dziękuję Tobie Józefie, za czas, wiedzę, zaangażowanie, dyskusje. Ps. EKDUS nie podkręca moich śrubek, on mi je reguluje, kiedy zaczynam być zmęczona, to mi pozwala pójść dalej, naprzód. Korzyść z tego płynie dla wielu. Tekst wymyśliła Kinga Budyś – pani kulturalna i oświecona. Wojciech Czaplewski

Ćwiczenie z Platona Jasne kino rodzaju żeńskiego, tutaj świeci się świat. Świat świeci się światłem większym, które czyni dzień, i światłem się mniejszym świat świeci, które czyni noc. W jasnym kinie wszyscy szeroko otwarte oczy mamy1, by nie przeoczyć ni cienia. Uprzejmy pan syczącym szeptem wita u drzwi i każdemu wręcza jabłuszko, jabłuszko pełne snów, a kondukt za drzwiami zdaje się nie mieć końca. Hostessy w białych mundurkach o dwóch górnych guzikach kusząco rozpiętych rozdają bombonierki pełne czekoladek w  kształcie trumienek, z niepokojącym nadzieniem w środku. 1) Ponieważ nikt tu nie mruga, dyżurny szyderca miasteczka Z. nazywa to miejsce suszarnią gałek


Kasia Pojawa

Kasia Pojawa

Biały Zdrój, 19-21 sierpnia 2017 r.

Szczecin, 23-25 marca 2018 r.

Droga ciała – między wstydem a zachwytem

Z czego wynika ta obsesja na punkcie szczupłego ciała? Przecież ta Wenus z Dolnich Vestonic, ta życiodajna bogini, jest tak piękna w swoich pełnych kształtach… Tym razem chcieliśmy wejść do naszych ciał i z przyjemnością rozgościć się w nich. Warsztaty przygotowane przez Kasię Pojawę miały pokazać jak instrumentalnie traktujemy ciało. Tak, jak gdyby było ono tylko mniej lub bardziej atrakcyjnym opakowaniem dla umysłu. Nie! Nieprawda! Ciało nie jest obiektem. Nie jest przedmiotem posiadania. Ciałem się jest. Ta żywa tkanka pozwala nam czuć i doświadczać, a głos ciała to głos mądrości. Głos ten wydobyty został w pięknej wiosce otoczonej lasami, w stuletniej karczmie, wiejskiej świetlicy i pachnącym mgłami ogrodzie. Grupa plastyczna pod kierunkiem Agnieszki Świerczek pracowała nad stworzeniem wspólnego obrazu na wielkoformatowym płótnie. Grupa rzeźbiarska razem z Anią Obszyńską poprzez dotyk gipsu i gliny, w materiale i materii, na wiele sposobów wyraziła swój stosunek do kobiecości i kobiecej cielesności. Grupa warsztatów myśli i słowa, prowadzona przez Wojciecha Czaplewskiego, spotykając się ze słowem filozofów i  poetów, wydobyła z trzewi własne teksty, przeniesione potem na kilkumetrowe płótno. Owoce tej pracy zostały z nami na długo po tym, jak rzeźby pokrył mech, a farbę zerwał wiatr. W kulturze konsumpcji, w której życie codzienne podlega stałemu procesowi estetyzacji, ciało staje się projektem. Zadaniem do wykonania. W pogoni za wykreowanym przez przekaz medialny ideałem, nierzeczywistym i nieosiągalnym, staje się polem bitwy. Przedmiotem niechęci, wstydu, winy i nienawiści. Problemem. Kasia Pojawa Każde spotkanie człowieka z człowiekiem jest najpierw spotkaniem ciała z ciałem. Od uchylenia kapelusza po najgłębszą pieszczotę, od wzruszenia ramion do przegryzienia gardła – komunikujemy się poprzez ciało: jego „zewnętrzność” – kształt, kolor, zapach, i jego „wewnętrzność” – percepcję, działanie zmysłów. Wojtek Czaplewski Człowiek – jeden twór w stanie wiecznego rozdarcia. Dlaczego tak trudno jest nam – ludziom, traktować siebie jako jeden spójny byt? Ania Obszyńska

Nie mam już siły na nic, zupełnie Jak to zrobić, żeby się chciało, kiedy ze zmęczenia nie chce się zupełnie? Trzeba wsiąść w dowolny pojazd i przybyć na warsztaty EKDUS-a. To tutaj można było najpierw posłuchać wykładu Kasi Pojawy o tym jak zmęczenie i stres wpływają na nasze zdrowie, by potem wspólnie poszukiwać sił witalnych, zdrowia i energii do pracy. Kasia, razem ze swoją grupą zdecydowaną na udział w warsztatach psychologicznych, szukała jej przede wszystkim w dobrym kontakcie z ciałem – w stabilnym stąpaniu po ziemi, w spokojnym i świadomym oddechu, w uważności na siebie i  otaczający świat. Basia Wilińska zaproponowała swojej grupie pracę z oddechem, emisją głosu i ćwiczenia tzw. śpiewu białego, gdzie naturalnie uwalniany dźwięk dał ukojenie wykonawcom i słuchaczom. Grupa pracująca pod kierunkiem Piotra Piszczatowskiego skupiła się na tradycyjnych śpiewach i zabawach ludowych wykorzystując przy tym instrumenty wykonane z patyków, kamieni i podobnych temu bardzo prostych elementów. Ukojenie i odprężenie przyniosła w tym wypadku praca oparta na rytmie, współdziałaniu w grupie i powtarzalności rytuału muzycznego. Ciężka praca na warsztatach tym razem nie była obarczona zmęczeniem, ale przyniosła twórczą energię przekazywaną sobie nawzajem przez uczestników. Energię, która stale nas inspiruje. Zmęczenie to stan fizjologiczny. Po znacznym lub długotrwałym wysiłku organizm wysyła Tobie wiadomość o treści: „Stop – musisz odpocząć, bo inaczej nas wykończysz!”. W ten sposób chroni Ciebie przed nadmiernym wysiłkiem i całkowitym wyczerpaniem. Zatem wypadałoby podziękować zmęczeniu za to, że żyjemy; że nie wykończyły nas jeszcze stres, praca, domowe obowiązki czy opieka nad dziećmi. Kasia Pojawa Większość uczestników tych warsztatów po prostu lubi swoją pracę i chętnie angażuje się w kolejne zajęcia, projekty, wyjazdy, zlecenia, nadgodziny… Aż przychodzi taki moment, kiedy nie ma już siły na nic, zupełnie. Wtedy zmęczenie okazuje się nie tylko wymówką, ale prawdziwym stanem psychicznym i realnym zagrożeniem dla zdrowia a nawet życia. Maciej Łukaszewicz 47


Marta Gosecka

Inicjatywy tematyczne

RELACJE Ogrody Wyobraźni

Taniec, gra na instrumentach, zabawa z rekwizytami cyrkowymi i  akrobacje, to tylko kilka ze środków wyrazu, jakie odkryła młodzież podczas przygotowania do happeningu, „Ogrody Wyobraźni”. Jego celem była integracja trzech środowisk młodzieży gimnazjalnej podczas wspólnego poszukiwania nowych form artystycznego wyrazu. Stolec, 2016

Czuję, więc jestem

Jak wyrażać uczucia nie szkodząc innym? Co się dzieje w mojej głowie? Tego uczył clown i nauczyciele podczas wykonywania pocztówek, warsztatów rytmicznych czy malowania mini-muralu. Najważniejszy wniosek z warsztatów – jak polegać na sobie nawzajem. Kamień Pomorski, 2017

Radość tworzenia

Z samej radości tworzenia powstaje zintegrowana grupa. A tworzyć można taniec, fotografię, radiowęzeł czy naleśniki. Dokładnie tak, jak w Świerczynie. Świerczyna, 2017

Wiem kim jestem – nie boję się dorastać

Strach niszczy, a strach bierze się z nieznanego. Zwłaszcza w okresie dojrzewania, dzieciom i rodzicom towarzyszy mnóstwo strachów. A wystarczy przypomnieć sobie siebie z dzieciństwa, poznać swoje atuty, zalety i mocne strony i zbudować pozytywną wizję świata akceptując jego piękno i niedoskonałości. Zwłaszcza w rodzinie. Goleniów, 2017

Przystanek

Na przystanku i w autobusie uczniowie klas 5-6 rozdawali zaskoczonym przechodniom odrobinę szczęścia, by rozświetlić jesienne wieczory i samemu pobawić się w happening. Szczecin, 2016

Nasz wspólny tanowski dom – ciekawy – inny – wspaniały

Potrzeba wrażliwości społecznej widoczna jest już u trzylatków. Można ją wykorzystać do integracji dzieci sprawnych z dziećmi z  niepełnosprawnościami. Potrzebne są do tego spotkania. Spo48

tkać można się w teatrzyku, na warsztatach ceramicznych, na wspólnych rozważaniach, czym jest dom, a w końcu na festynie, by nawiązać kontakty, a może nawet przyjaźnie. Tanowo, 2018

W pół drogi

Jak spotkać się z innym, kiedy troszkę strach? Jak poradzić sobie z barierami? Nie tylko językowymi? Tańcem! Tańcem! Plastyką, Plastyką! By na dawnej granicy przełamać lody. Let it happen! Stolec, 2018

Wehikuł czasu

To byłby cud! Nie trzeba było na cud czekać. W Goleniowie dzieci, rodzice i dziadkowie sami stworzyli wehikuły czasu, wspólnie uczestnicząc w warsztatach techniczno-plastycznych, opowiadając sobie historie, tworząc legendę swojej rodziny. Celem projektu było zbudowanie międzypokoleniowego mostu. A za jakiś czas uczestnicy odkopią wspomnienia z udanych warsztatów. Goleniów, 2018

Punkty styczne

Dzięki dwóm rodzajom warsztatów spotkały się kobiety należące do różnych pokoleń, by szukać połączeń na liniach czasu, odszukać punkty wspólne w relacji z innymi. Jeden z warsztatów oparty był na pracy z tożsamością, drugi na psychologicznych aspektach osobowości indywidualnej oraz grupy. Z zebranych fragmentów wypowiedzi powstały nowe narracje, które ujawniły twórczy potencjał tych połączeń i relacji międzypokoleniowych w linii żeńskiej. Szczecin, 2018

I morele baks!

Co to jest zabawa? Czy babcia i mama bawiły się tak samo jak ja? Czy możemy wspólnie zagrać w klasy? A może wspólnie ułożymy wyliczankę, która połączy pokolenia? Raz, dwa , trzy! Na pikniku wyliczasz Ty! Mirosławiec, Hanki, Piecnik, Próchnowo, Jabłonowo, 2018

MURALE Miasto w kolorach tęczy

Siedem barw. Siedem życzeń – by stworzyć mural, by droga do szkoły była radośniejsza, by zrobić to razem, by pojawiły się uśmiechy na twarzach przechodniów, by zwrócić uwagę na to, co ważne, by zachęcić do kolejnych działań, by było tęczowo. Złocieniec, 2017

Wolność w sztuce – Mural

Wyrazić siebie na murze! Tak! Ale zrobić to mądrze, z głową,


z  pomysłem, z plastycznym zacięciem i pazurem! By pośród kiczowatych i nieprzyzwoitych bazgrołów pokazać swoje graficzne JA! Darłowo, 2018

Chodź, pomaluj mój świat

Na kawałku szarego muru, między sklepami i opuszczoną fabryką, grupa nastolatków, wspomagana przez artystów, rodziców, anonimowych mieszkańców, wyczarowała kolorowy świat z kotem, drzewem, rowerem. Powstał obraz, który można również usłyszeć. Wyczarowała się też niezwykła współpraca w małym mieście, a  potem już poszło dalej: powstał jeszcze jeden mural, i może jeszcze jeden… Złocieniec, 2016

MUZYKA/TANIEC Taneczna bitwa pokoleń.

Ruch, taniec, muzyka i moda pomogły trzem pokoleniom: dzieci, rodziców i dziadków, lepiej poznać się nawzajem, zrozumieć współczesne im czasy i zbliżyć się do siebie. Wałcz, 2017

Po prostu koci świat.

Wystarczy inspirując się musicalem „Koty” zrobić maski, muzykę, taniec, dekorację i naśladować kocie ruchy, aby nauczyć się działania w grupie, wzajemnego doceniania się i komunikowania. Kalisz Pomorski, 2017

Taneczne kroki

Cykl warsztatów poznawania podstawowych kroków i figur tańca towarzyskiego, współczesnego, hip-hopu, dancehall i tańców narodowych rozwinął kondycję fizyczną i ruchową, ale przede wszystkim umiejętność współpracy w grupie, uważność, koncentrację uwagi. Świerczyna, 2016

TEATR Piszemy i gramy spektakl o sobie.

Nawet fotel może stać się osią i pretekstem do stworzenia spektaklu. Udowodniła to młodzież z Zespołu Szkół Morskich, kiedy po warsztatach z reżyserem i muzykiem uczyła się ekspresji ciała, artykulacji, emisji głosu, przygotowała kostiumy, rekwizyty, podkład dźwiękowy i stworzyła interaktywny spektakl, wystawę oraz zawiązała stałą grupę teatralną. Darłowo, 2017

Tristan i Izolda – historia odkryta na nowo

Rzadko kiedy jest trudniej. I w miłości i w sztuce. Dlatego osadzeni z ZK i licealistki postanowili wspólnie, inspirując się średniowieczną legendą, stworzyć spektakl o miłości trudnej, niemożliwej. A ponieważ spotkania realne obu grup były ograniczone, pomogła kamera. Od tamtej pory, obie grupy nie mogą się doczekać następnego wspólnego spektaklu. Wierzchowo, Wałcz, 2017

OHO – komunikacja słowem i nie-słowem

Nie każde słowo musi mieć sens. Komunikacja odbywa się też gestem, rytmem, tonem, ustawieniem. Tak jak w poezji Mirona Białoszewskiego i tak jak w spektaklu przygotowanym przez gimnazjalistów. A ze spektaklu powstał teatr. Czaplinek, 2017

Lustro teatru

Teatr okazał się bardzo przydatnym lustrem do przyglądania się światu, sobie, własnym uczuciom i przeżyciom grupie gimnazjalistów, którzy na koniec nie tylko stworzyli bardziej zintegrowaną grupę, ale przede wszystkim doskonale się bawili. Czaplinek, 2016

Dziady 18 – oswajanie śmierci

Umieranie to temat niełatwy. A jednak podjęty przez gimnazjalistów i pensjonariuszy domu opieki. Młodzi i starzy, zdrowi i chorzy a koniec jednaki. Połączył ich śpiew i teatr – ludowe pieśni żałobne i obrzęd. Przedstawienie stało się kanwą dyskusji o śmierci. Wałcz, 2018

Zróbmy sobie bajkę

Każdy może ułożyć i przedstawić swoją bajkę. Wystarczy wymyślić postaci, miejsce akcji, początek, rozwinięcie i zakończenie, stworzyć kostiumy i wyjść przed publiczność. Tylko tyle, albo aż tyle. Kłębowiec, 2018

ODKRYWANIE TALENTÓW Akademia Gwiazd! Odkryj swój talent!

Każdy jest Gwiazdą! – Musi w to tylko uwierzyć! Projekt wspomógł chłopaków z Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii w uwierzeniu w swoje możliwości, odnalezieniu pasji, odkryciu i pokazaniu talentu. Warsztaty obejmowały teatr, taniec, śpiew, sztukę nowych mediów. Pokazały chłopakom, że są wielcy. Szczecin, 2018 49


Art. – Galeria Na Wejściu

To projekt celowo stworzony dla grupy dziewcząt ze Świerczyny. Pokazanie innego świata, innych możliwości, poruszenie wrażliwej struny artysty, która ukryta jeszcze nie wydała dźwięku. To projekt, którego celem było wzmocnienie poczucia wartości, odwagi, nauczenie umiejętności kreowania własnego wizerunku, mówienia we własnym imieniu poprzez dzieło, które inni mogli zobaczyć w galerii. Świerczyna, 2018

SŁOWO, OPOWIADANIE I COŚ WIĘCEJ

Zrób to sam

Opowiadając historie przedmiotów licealiści poznawali siebie, innych, przełamywali stereotypy ciesząc się z odkrywania świata, który stał się dla nich tematem różnych twórczych poszukiwań. Kalisz Pomorski, 2016

Albo w towarzystwie. To projekt skierowany do chłopców ze wsi Świerczyna. To projekt, który połączył pokolenia mężczyzn w  tak zwanym męskim świecie majsterkowania, techniki, stolarki. Dał im czas na wspólne działania, rozmowy, integrację, by mogli wspólnie razem działać na rzecz społeczności lokalnej. Świerczyna, 2018

FILM Bakcyl kultury

Kamera! Akcja! i uczniowie przybrawszy role reżyserów, operatorów, aktorów wyprodukowali film o czarownicach, a na uroczystą premierę w odświętnych strojach przyszedł cały tłum lokalnej społeczności. Sławno, 2016

FILM – od synopsisu do premiery

Większość z nas lubi oglądać filmy. Czy jednak zastanawiamy się, jak one powstają? Od czego zaczyna się ten fascynujący proces? Najpierw oczywiście pojawiają się w ludzkiej wyobraźni. Co jednak dzieje się potem? Zazwyczaj powstaje scenariusz, a następnie scenopis. To one właśnie były bohaterami zajęć i warsztatów. Premiera filmu była podsumowaniem inicjatywy. Kalisz Pomorski, 2018

Widzieć więcej

Blogerzy, vlogerzy, youtuberzy – cyfrowe formy ekspresji

Przez dwa miesiące młodzież poznawała technologie pracy ze współczesnymi mediami elektronicznymi, bezpieczeństwa w sieci, aby w konsekwencji prowadzić swoje blogi, vlogi lub spróbować sił w teatrze. Goleniów, 2016

Przerwa na muzę, przerwa na lunch

Warsztaty radiowe i dziennikarskie, czyli umiejętność pracy z technikami radiowymi, poznawanie ścieżki dziennikarskiej przyczyniły się do stworzenia radiowęzła szkolnego. Kalisz Pomorski, 2016

Akcja – Redakcja

Stworzyć dobrą gazetę to nie lada sztuka! Podjęło się tego dwunastu wspaniałych młodych ludzi, którzy na warsztatach poznawali tajniki dobrego dziennikarstwa. Nowe umiejętności wykorzystali wspierając swymi piórami miejscową gazetę „Kontrast”. Kalisz Pomorski, Mirosławiec, 2018

EMOCJE! Rys. Maja Jędrzejczyk

Razem dla miasta

50

Łączy nas rzeka. Łączy nas Drawa. Projekt łączył pokolenia mieszkańców Złocieńca, którzy mogli razem cieszyć się, stworzyć plastyczny model Drawy, nadać jej nieco swojego charakteru, odcisnąć na nim swój ślad. Tak jak Drawa składa się z pojedynczych kropli, tak złocieniecka społeczność składa się z pojedynczych ludzi. Złocieniec, 2018


A w duszy śpiewa nam knieja

Zapomniane zabawy na świeżym powietrzu odświeży harcerska brać. Wirtualne obrazy przyrody zastąpi prawdziwy las, łąka, rzeka… Tu się oddycha, tu się tworzy, tu się naprawdę jest! Ze sobą i z innymi. Pośród zapachów i dźwięków natury, świat może stać się lepszy. Szczecin, 2018

Taki tam cyrk

Także na oddziale Hemato-Onkologii i Gastroenterologii Dziecięcej można na chwilę zapomnieć o trudnościach i uśmiechnąć się na widok clowna, żonglerów i sztuczek cyrkowych. Uśmiechnąć tym serdeczniej, że spektakl przygotowały dzieci dzieciom. Szczecin, 2017

Odsłony kultury dla umiejętności społecznych dzieci i młodzieży z niepełnosprawnościami

Zabawy z rytmem, instalacje przestrzenne, kręcenie filmu, teatr przez taniec czy sztuka drewna to tylko kilka z mini-inicjatyw, które pomogły rozwijać autoekspresję, rozwiązywać problemy, kierować własnym zachowaniem, redukować stres, podnosić samoocenę i samoświadomość. Bobrowo, 2017

Ogarnij stracha

Jak sobie poradzić ze strachem, zdobywając nowe doświadczenia i  umiejętności? Jak przejść przez gąszcz własnych lęków, rozwijając się wewnętrznie? Tego uczyli się uczestnicy projektu poprzez plastyczne wyrażanie swoich strachów w parku miejskim. Kamień Pomorski, 2016

SPIS TREŚCI Trudne pytania............................................................................ 3

morskim, czyli jakiej edukacji kulturowej nam

Ale po co?...................................................................................... 5

potrzeba?....................................................................................30

Pobądźmy ze sobą i razem...................................................... 5

Czy mam wspierać edukację kulturową?..........................33

Wartości w czasach niepokoju............................................... 6 Dziecko w centrum wszechświata........................................ 7 Spotkanie z drugim.................................................................... 8 Inicjatywy skrojone na miarę.................................................12

EKDUS w Sejnach i Krasnogrudzie......................................34 Moja kartka z pamiętnika......................................................38 Raporty i publikacje BMK...................................................... 40

Mamy do opowiedzenia wiele wspólnych historii......... 14

Lubię swoją pracę....................................................................42

Szyfry............................................................................................15

Przepis na EKDUS-owicza.....................................................42

Edukacja kulturowa w EKDUS-ie......................................... 18

Oj tam… ......................................................................................43

Krzyżówka...................................................................................19

Prowadzący warsztaty.......................................................... 44

O co w tym wszystkim chodzi?............................................20

Inicjatywy.................................................................................. 44

Jeżeli boli głowa, to wiem, że myślę...................................24 Spotkanie warsztatowe w Złocieńcu................................. 25 Warsztaty o kobietach z mocą............................................. 25 Teatr cieni w Białym Zdroju...................................................26

Partnerzy................................................................................... 44 No i się zaczyna........................................................................46 Ćwiczenie z Platona.................................................................46

2192: dokąd rośniemy?...........................................................26

Droga ciała – między wstydem a zachwytem................. 47

Kobiety – historie niezwykłe................................................. 27

Nie mam już siły na nic, zupełnie......................................... 47

Bardzo młoda kultura w województwie zachodniopo-

Inicjatywy tematyczne.......................................................... 48 51


Początek programu EKDUS ZOK 2018 CC BY-SA 3.0

Redakcja: Aleksandra Cembała, Marta Gosecka, Maciej Łukaszewicz, Katarzyna Pojawa, Józef Szkandera tel. 530 788 078. Projekt graficzny: Janusz Poślednik Korekta: Magda Owczarek, Anna Wasilewska Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu Bardzo Młoda Kultura 2016-2018 Projekt zrealizowano przy wsparciu Województwa Zachodniopomorskiego w ramach Programu „Morze Kultury”

Foto: Alicja Choromańska-Hałas

Wydawca: Złocieniecki Ośrodek Kultury, ul. Połczyńska 6, 78-520 Złocieniec tel. 94 367 14 55 Poczta elektroniczna: programekdus@gmail.com


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.