Alma_Mater_246-247

Page 87

Obrazy powstawały w specyficznym okresie odbudowy Polski. Eksponowały to, co łączy Polaków: wiarę i wspólną historię. To łączenie światów odbywa się w sposób nawet nieco ludyczny – na przykład u św. Jerzego walczącego ze smokiem dostrzegamy góralski pas. Spotkanie poświęcone sztuce Jana Bukowskiego uświetnił koncert artystek: Mai Guzik (skrzypce) i Anny Kowalczyk (fortepian), które wykonały Sonatę op. 13 na skrzypce i fortepian Ignacego Jana Paderewskiego. Znakomicie dobrano tę muzykę do tematu: Paderewski – jeden z ojców naszej niepodległości, i Bukowski, który zapisywał na murach kościołów i na płótnach te chwile, kiedy historia zlewała się z religią. I oto widzimy Matkę Boską Królową Polski zasiadającą na tronie, na którego zaplecku widnieje polskie godło – orzeł biały. A u stóp Maryi siedzą

aniołowie w postaciach góralskich pastuszków i grają na różnych instrumentach. Wagę tego wydarzenia podniosła też obecność rodziny Jana Bukowskiego. Wyraźnie wzruszony prof. Lech Bukowski, obecny w auli wraz z żoną Zofią, dziękował organizatorom w imieniu własnym, bo przejęli nieco jego rolę jako osoby odpowiedzialnej za rodzinną spuściznę, ale także w imieniu artysty, który – jak wyczuwaliśmy – był z nami obecny duchem. Byliśmy przecież w szczególnym miejscu, gdzie przestrzeń duchowa łączy się z materialną. Tak jak historia łączy się z teraźniejszością – co pięknie udowodniła nam Zofia Weiss, prawnuczka Wojciecha, wielkiego malarza i rektora krakowskiej ASP. Pracując obecnie nad kolejną książką o Janie Bukowskim, odnalazła w rodzinnym archiwum ciekawą korespondencję. Podzieliła się tą informacją z obecnymi

na wernisażu, cytując fragment listu, który do jej pradziadka napisał ojciec (jej pradziadek), informujący Wojciecha, że Jan Bukowski wraz w Włodzimierzem Tetmajerem zakładają w Krakowie szkołę sztuki użytkowej dla kobiet. Taki, przeszło stuletni, „news” uświadamia nam wszystkim, w jakim niezwykłym miejscu żyjemy. To daje gwarancję, że Kraków nie traci pamięci, tutaj nic nie ginie, co najwyżej potrzeba, aby nowi, ambitni pasjonaci swoim uporem i energią wyciągnęli z ukrycia to, co ciekawe i wartościowe. Warto poświęcić czas na odwiedzenie opactwa cystersów w krakowskiej Mogile. Zostało ono niedawno obdarzone mianem pomnika historii i – jak widać – spełnia wzorcowo swoją funkcję.

Marek Marko

Eugeniusz Waniek Fundacja

Cztery cnoty Jana Bukowskiego J

adąc lub idąc ul. Królowej Jadwigi w Nowym Sączu, już z daleka dostrzegamy wielki mural poświęcony Janowi Bukowskiemu. Kim był i dlaczego warto wydobyć go z niepamięci? Urodził się 150 lat temu. Tworzył nowatorskie ilustracje książkowe, ekslibrisy i kalendarze, przez lata kierował drukarnią Biblioteki Jagiellońskiej. Był artystą szalenie utalentowanym, wykształconym, pracowitym i wszechstronnym. Projektował witraże i meble – rzeczy doskonałe, wyprzedzające epokę, zwiastujące nadchodzący styl art déco. Jednak najbardziej spektakularne są jego polichromie – wnętrza sakralne i świeckie, dekorowane z secesyjnym zamiłowaniem do ornamentu roślinnego, zarazem jednak zdyscyplinowane i wizjonerskie. To właśnie Jan Bukowski jest autorem świetnego wystroju sali obrad w krakowskim magistracie. W tym czasie – na przełomie wieków XIX i XX – erupcja talentów zbiegła się w Krakowie z rozwojem nowych idei. Pojawiła się sztuka stosowana i secesja, poszukiwano stylu narodowego, tworzono nauczanie dla kobiet i rzemieślników. Bukowski z Tetmajerem od 1901 roku prowadzili Szkołę Sztuk Pięknych i Przemysłu Artystycznego dla Kobiet. Zubo-

żałe prowincjonalne miasto rozpaczliwie starało się wydobyć z zapaści, a artyści chcieli w tym procesie uczestniczyć. Wypowiedzieli wojnę „wiedeńskiej tandecie” – estetycznie lichym, pretensjonalnym wyrobom sprowadzanym z Austrii i Niemiec. Założyli Towarzystwo Polska Sztuka Stosowana, z ambicją nadania otoczeniu oryginalnej, a zarazem specyficznie polskiej wartości artystycznej. Nie zgadzali się na żadną podległość: ani podległość wobec obcych wzorców, ani podległość sztuki użytkowej wobec „czystej sztuki”. Bukowski miał w tym ogromny udział. Wiedział, że sztuka jest lustrem swych czasów, ale lustrem magicznym, bo nie tylko odbija, ale też kształtuje wrażliwość, a nawet opinie. Inspirowany polską sztuką ludową i tradycją antyczną, Bukowski na wielkich powierzchniach ćwiczył sztukę bliską średniowiecznym miniaturom – z ich bajecznie kolorowymi floraturami i głęboką symboliką. Działał głównie w Krakowie, gdzie stworzył niezwykłą dekorację ośmiobocznej kaplicy przy ul. Koletek (przed wojną należącej do Towarzystwa Dobroczynności, dziś zamienionej w penthouse) oraz dekoracje w kościele św. Józefa, w kaplicach kościoła Mariackiego,

w kościele w Mogile, w Domku Loretańskim i w kaplicy Zakładu dla Nerwowo i Umysłowo Chorych w Kobierzynie. Dekorował też kościoły w Skrzyszowie, Proszowicach, Sosnowcu i właśnie w Nowym Sączu, gdzie teraz, przy ul. Królowej Jadwigi, znalazł swoje miejsce poświęcony mu mural. Autorem tej pracy jest dr Kamil Kuzko z krakowskiej ASP. Doświadczony, uznany muralista połączył bogaty, typowy dla Bukowskiego ornament z umiarkowaną, niemal monochromatyczną kolorystyką, dzięki czemu osiągnął rzadką w muralach elegancję. Niestandardowe dzielenie wyrazów w napisie u góry nawiązuje do podobnych praktyk w sztuce dawnej (lub ludowej). Otaczająca główne przedstawienie girlanda kwietno-dębowo-owocowa inspirowana jest bordiurą okładki, którą zaprojektował Bukowski. Najciekawsze wydaje się jednak to, że z pokaźnego zasobu motywów eksplorowanych przez Bukowskiego artysta podjął temat cnót kardynalnych, których stworzył interesującą reinterpretację. Ukazał cnoty, spersonifikowane w postaciach współczesnych kobiet i mężczyzn. Mogliby być naszymi znajomymi, choć towarzyszą im atrybuty od wieków ilustrujące cztery cnoty kardynalne. I tak, opaska na oczach

alma mater nr 246–247

85


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.