
5 minute read
wstęp
by SIW Znak
rozdział 1
bezradność wobec śmierci
Jeśli w ogóle cokolwiek idealnie spełnia definicję viralu – informacji, która w piorunującym tempie (a często także z zupełnie niewiadomych powodów) rozprzestrzenia się w internecie – jest to z pewnością ten niewielki, ale niesłychanie wprost nośny wpis. Skąd się wziął? Jak to często bywa w podobnych sytuacjach, właściwie z przypadku. Jego autorka, Bronnie Ware, australijska pielęgniarka, która przez wiele lat pracowała w hospicjach, postanowiła któregoś dnia ująć w skondensowanej formie sumę wszystkich mądrości, jakie przekazywali jej umierający. Obcując z setkami terminalnie chorych, dostrzegła w pewnej chwili, że ich myśli, fantazje i emocje układają się w kilka zasadniczych wzorców czy raczej krążą wokół zaskakująco podobnych wątków i tematów. A może jeszcze inaczej: wyrażają smutek i żal z tych samych powodów i za pomocą niemal identycznych słów oraz związków
bezradność wobec śmierci | 25
składniowych. W 2009 roku Ware zasiadła do komputera, spisała je wszystkie po kolei, a następnie umieściła na blogu, który – bez jakichś specjalnych sukcesów – prowadziła już od dłuższego czasu. Nie spodziewała się oczywiście – bo któż by się spodziewał – że odzew będzie aż tak potężny. Tymczasem dobra nowina momentalnie rozniosła się po najodleglejszych zakątkach wirtualnej rzeczywistości. Pojawiły się setki tysięcy udostępnień, komentarzy, emotikonów i rekomendacji. Entuzjastyczne omówienia i dyskusje ciągnące się kilometrami komentarzy. W jednej chwili z postaci zupełnie anonimowej Bronnie Ware zamieniła się w internetową, a potem także telewizyjną celebrytkę. Zewsząd zaczęły się pojawiać oferty wystąpień, warsztatów i pogadanek. Wywiady i teksty, w których dzieliła się swoją życiową filozofią, cieszyły się ogromnym wprost powodzeniem.
Trzy lata później Ware opublikowała książkę Cze‑ go najbardziej żałują umierający, która momentalnie stała się bestsellerem i została przetłumaczona na kilkadziesiąt języków, w tym także na polski1. Stanowi ona rozwinięcie głównych tez legendarnego wpisu, ale – poza licznymi anegdotami i scenkami rodzajowymi – nie wnosi doń nic nowego. Głównych żalów jest w książce pięć, tych samych, co we wpisie. Czego więc najczęściej żałują umierający?
26
I czego z najwyższym prawdopodobieństwem prędzej czy później żałować będziecie także wy, Czytelniku i Czytelniczko, nad którymi, podobnie jak nad piszącym te słowa, wisi przecież perspektywa nieodwołalnego końca?
Po pierwsze więc, żałować będziemy, że nie mieliśmy odwagi żyć tak, jak chcieliśmy, a nie tak, jak tego od nas oczekiwali inni. Po drugie – że za dużo pracowaliśmy. Po trzecie – że baliśmy się okazywać uczucia. Po czwarte – że traciliśmy, czasami bezpowrotnie, kontakty z przyjaciółmi. I po piąte, że sami sobie nie pozwoliliśmy być szczęśliwi. Oto właśnie pięć grzechów głównych, za które czeka nas sroga kara – zgon w poczuciu niespełnienia, żalu i frustracji. Pięć zaniechań, które nasze życie uczynią nieautentycznym i ubogim, jego koniec natomiast – ze wszech miar godnym ubolewania.
Czy jednak jesteśmy bezwarunkowo skazani na ten mizerny los? Czy nie ma ratunku? Czy śmierć, która nieuchronnie nas spotka, ze stuprocentową pewnością przyjdzie w towarzystwie dojmującej świadomości życia przeżytego źle i niewystarczająco? Otóż nie, skąd, nic podobnego. Dobra nowina jest wszak taka, że – przynajmniej dopóki żyjemy – możemy dokonać odpowiednich reparacji i zabezpieczeń. Odkąd bowiem poznaliśmy już tę naukę, tę prawdę, tę radosną ewangelię w pięciu odsłonach,
bezradność wobec śmierci | 27
w zasięgu naszych rąk znalazł się komplet narzędzi niezbędnych do tego, żeby nasze życie stało się szczęśliwe, śmierć natomiast przemieniła się w jego nieledwie ekstatyczne zwieńczenie.
Jak tego dokonać? Nic prostszego.
W największym skrócie: wystarczy żyć tak, jak chcemy, a nie tak, jak tego od nas oczekują inni; nie pracować za dużo, tylko w sam raz; zawsze okazywać uczucia; podtrzymywać kontakty z przyjaciółmi, no i oczywiście, last but not least, pozwolić sobie na bycie szczęśliwym bądź szczęśliwą. Wszystko jest w twoich rękach – uśmiecha się z okładki Bronnie Ware.
Jeśli jednak masz jakiekolwiek wątpliwości albo prześladuje cię uporczywy niepokój, ponieważ z różnych powodów nie będziesz umiał osiągnąć postulowanej biegłości w sztuce szczęśliwego życia i umierania – zaleca ci się skorzystać z bogatej oferty, jaką autorka Czego najbardziej żałują umiera‑ jący przygotowała specjalnie dla ciebie. Abstrahując od lektury samej książki – co jest sprawą naturalną i oczywistą – możesz się wybrać na prelekcję albo wziąć udział w specjalnych warsztatach, na których uzupełnisz arsenał swoich technik egzystencjalnych wszelkimi brakującymi elementami. „Chcesz żałować czy się cieszyć?”. To pytanie wita każdego, kto odwiedza stronę internetową Bronnie Ware. Odpowiedź jest oczywista. „Wskakuj” więc, na co czekasz? Ostatecznie rękojmią skuteczności
28
proponowanych przez autorkę programów jest – jak przekonuje nas zdanie następne – „ponad milion odmienionych żyć”. Żyć, które z pełną odpowiedzialnością można określić hasłem pojawiającym się niemal we wszystkich poradnikowocoachingowowarsztatowych przedsięwzięciach charyzmatycznej Kanadyjki: „żyć wolnych od żalu!”2 .
Inna niezwykle popularna książka, a mianowicie The Five Invitations (Pięć zaproszeń) Franka Ostaseskiego3, również wylicza dokładnie pięć fundamentalnych prawd, których – jak głosi podtytuł – „śmierć może nauczyć nas o życiu pełnią życia”.
Ostaseski to nauczyciel buddyzmu z wieloletnim stażem i postać pod wieloma względami niezwykła. Założyciel – jeszcze w latach siedemdziesiątych – pierwszego w Stanach Zjednoczonych buddyjskiego hospicjum Zen Hospice Project4, działającego w ramach największej na Zachodnim Wybrzeżu amerykańskiej organizacji zen. Wolontariusz, który – jak sam podkreśla – towarzyszył w umieraniu co najmniej paru tysiącom ludzi. Zarówno instruktorom i instruktorkom medytacji zaawansowanym w praktykach duchowych, jak i ubogim, bezdomnym czy uzależnionym, którzy nie przemedytowali w życiu nawet minuty. Biznesmenom, aktorkom i potentatom finansowym oraz szarym obywatelkom
bezradność wobec śmierci | 29
i obywatelom, którzy wiedli życia najzwyklejsze pod słońcem.
Działalność Ostaseskiego nie polegała i nie polega wcale na przekazywaniu ciężko chorym czy umierającym jakichś specjalnych instrukcji, nakłanianiu ich do zaawansowanych praktyk medytacyjnych albo przeprowadzaniu skomplikowanych rytuałów rodem z Tybetańskiej księgi umarłych. Nic z tych rzeczy. Autor The Five Invitations po prostu ze swoimi podopiecznymi rozmawia, zapewnia im elementarne poczucie bezpieczeństwa, daje – często pierwszą od wielu lat – okazję do opowiedzenia swojej historii w całości i bez obawy przed krytyką. W ten sposób nawiązuje z nimi więź w sytuacji bodaj najtrudniejszej ze wszystkich, jakie w ogóle mogą nas spotkać. W sytuacji, w której pojawia się dojmująca świadomość, że oto nadeszła wreszcie chwila, której się zawsze obawialiśmy; że już naprawdę stoimy na progu nieznanego; że właśnie teraz, już teraz, a nie „za jakiś czas”, nasze życie nieodwołalnie i definitywnie dobiega kresu. W takich momentach Ostaseski i jego współpracownicy dbają o zaspokojenie najprostszych, ale zarazem najbardziej fundamentalnych potrzeb: bliskości, towarzystwa, czasami pocieszenia. To wszystko.
Tę niewątpliwie szlachetną, potrzebną i ważną działalność należy jednak odróżnić od przekazu,
30