Stany Podzielone Ameryki

Page 1

ZNAK HORYZONT KRAKÓW 2024
PODZIELONE
STANY
AMERYKI ŁUKASZ PAWŁOWSKI

Projekt okładki i stron tytułowych

Ula Pągowska

Ilustracja okładkowa

THP Creative / Shutterstock

Elena_Titova / Shutterstock

Zdjęcie autora

Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.pl

Opieka redakcyjna

Karolina Pawlik

Bartłomiej Nawrocki

Opieka promocyjna

Karolina Domańska

Adiustacja

Witold Kowalczyk

Korekta

Anna Piechota

Agnieszka Mąka

Opracowanie typograficzne i łamanie

Karolina Korbut

Copyright © by Łukasz Pawłowski

© Copyright for this edition by SIW Znak Sp. z o.o., 2024

ISBN 978-83-240-8954-3

Znak Horyzont

www.znakhoryzont.pl

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl

Spis treści

Wstęp 11 Rozdział 1 Polaryzacja, partia, tożsamość 31 Rozdział 2 Ruch praw obywatelskich i „strategia południowa” Republikanów 61 Rozdział 3 Wojny kulturowe 91 Rozdział 4 Druga poprawka i spór o broń 125 Rozdział 5 Bieda i poczucie obcości we własnym kraju 155 Rozdział 6 Wolne (?) media 189
Rozdział 7 Stosunki międzyrasowe 219 Zakończenie Nowa wojna domowa? 261 Przypisy 291

Polaryzacja, partia, tożsamość

Rozdział 1

To było jedno z najważniejszych i najszerzej komentowanych przemówień w najnowszych dziejach amerykańskiej polityki. A z pewnością jedno z tych o najbardziej doniosłych konsekwencjach politycznych. 27 lipca 2004 roku na scenę ustawioną w bostońskiej hali znanej wówczas jako Fleet Center – na której swoje mecze rozgrywają między innymi wielokrotni mistrzowie NBA  – Boston Celtics – wyszedł pewien senator stanowy z Illinois.

Grzecznie podziękował za zaproszenie i możliwość wystąpienia na jednym z najważniejszych wydarzeń politycznych roku. Narodowa Konwencja Demokratów miała, jak to się przyjęło, oficjalnie wskazać nominata partii w wyścigu o urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Tym razem po serii stanowych prawyborów został nim senator John Kerry. Kandydat miał przemówić następnego dnia, na zakończenie wydarzenia. Ale trzydniowy zjazd był także okazją do pokazania jedności partii, mobilizacji wyborców, a dla polityków do przypomnienia o sobie szerszej publiczności. Chociaż, prawdę mówiąc, senator stanowy z Illinois nie tyle się Amerykanom przypominał, ile przedstawiał. I swoją szansę w pełni wykorzystał. Zaledwie cztery lata później to on znalazł się na miejscu Kerry’ego jako kandydat swojej partii na prezydenta. I w przeciwieństwie do niego wybory wygrał.

Co takiego było w przemówieniu Baracka Obamy, że otworzyło mu drogę do Białego Domu, a wcześniej poprowadziło

34 Polaryzacja, partia, tożsamość

z legislatury stanowej do Kongresu, gdzie w 2004 roku został jedynym wówczas i zaledwie piątym w całej historii Stanów Zjednoczonych czarnoskórym senatorem?

Poza sposobem wygłoszenia – bo, niezależnie od oceny poglądów Obamy, trudno odmówić mu wielkich talentów oratorskich – widzów zgromadzonych w hali oraz tych przed telewizorami ujęły, jak się zdaje, dwa elementy. Przede wszystkim historia życiowa Obamy. Urodził się jako syn białej kobiety i czarnego imigranta z Kenii na Hawajach w 1961 roku, kiedy związek jego rodziców w wielu stanach nie tylko nie byłby społecznie akceptowany, ale byłby nielegalny* . Wychowany został przez białych dziadków pochodzących z Kansas, pamiętających czasy wielkiego kryzysu i Nowego Ładu prezydenta Franklina

Delano Roosevelta. Obama, absolwent najlepszych amerykańskich uczelni – m.in. Uniwersytetu Harvarda i nowojorskiego Uniwersytetu Columbia – przedstawił swoją biografię jako dowód na to, że Stany Zjednoczone były i są krajem zdolnym do pokonania własnych uprzedzeń, do naprawy niesprawiedliwych praw i do stworzenia szans życiowych dla wszystkich, nawet „chudego dzieciaka o śmiesznym imieniu, który wierzy, że Ameryka to także miejsce dla niego”.

Ale przemówienie Obamy zawierało coś więcej – nadzieję na przełamanie społecznych podziałów. W bodaj najbardziej znanym fragmencie przyszły prezydent mówił: „Są ludzie gotowi nas podzielić, spece od wizerunku i promotorzy negatywnych reklam uznający, że w polityce wszystkie chwyty są dozwolone. Chcę im dziś powiedzieć, że nie ma Ameryki liberalnej i konserwatywnej – są Stany Zjednoczone Ameryki. Nie ma Ameryki czarnych i białych, Ameryki Latynosów i Azjatów – są Stany Zjedno czone Ameryki. Eksperci lubią parcelować nasz kraj na stany niebieskie i czerwone; czerwone dla

* Zakaz małżeństw międzyrasowych Sąd Najwyższy uznał za niezgodny z Konstytucją dopiero w słynnej sprawie Loving versus Virginia z 1967 roku, kiedy Obama miał sześć lat.

35 Polaryzacja, partia, tożsamość

Republikanów, niebieskie dla Demokratów. Ale i dla nich mam wiadomość. W niebieskich stanach czcimy wspaniałego Boga, a w czerwonych nie lubimy agentów federalnych szperających w naszych bibliotekach. W niebieskich stanach mamy trenerów Małej Ligi* , a w czerwonych – homoseksu alnych przy jaciół. Są patrioci, którzy sprzeciwiali się wojnie w Iraku, i patrioci, którzy ją popierali. Jesteśmy jednym narodem, wszyscy deklarujemy wierność gwiazdom i pasom** , wszyscy bronimy Stanów Zjednoczonych Ameryki”.

Pierwotna wersja tego wystąpienia różniła się nieco od ostatecznie wygłoszonej. We fragmencie dotyczącym podziału na stany czerwone i niebieskie miało się znaleźć inne zdanie, nawiązujące do amerykańskich barw narodowych: „Nie składamy się ze stanów czerwonych i niebieskich. Wszyscy jesteśmy Amerykanami broniącymi wspólnie barw niebieskiej, czerwonej i białej”. Ostatecznie Obama został jednak poproszony o usunięcie tego zdania, bo nazbyt przypominało fragment wystąpienia… Johna Kerry’ego1 . Był wściekły, ale sama zbieżność tematyki nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem. Motyw jednoczenia, wznoszenia się ponad podziały partyjne powra cał i regularnie powraca w wystąpieniach amerykańskich polityków, zwłaszcza tych ubiegających się o jedyne obieralne stanowisko ogólnokrajowe, czyli urząd prezydenta.

Społeczna i polityczna rzeczywistość zmierza jednak w dokładnie przeciwnym kierunku. Amerykanie stają się coraz bardziej podzieleni. Jeszcze trzy, cztery dekady wcześniej wystąpienie

Obamy opowiadającego o stanach czerwonych i niebieskich byłoby dla odbiorców zupełnie niezrozumiałe, bo wyborcy w wielu

* Chodzi o ligę baseballową dla młodych Amerykanów. W tym kontekście posłużyła za symbol jednej z najpopularniejszych dyscyplin sportowych w USA i pewnej, uznawanej za tradycyjną, formy zaangażowania w życie lokalnej społeczności.

** Nawiązanie do flagi Stanów Zjednoczonych.

36 Polaryzacja, partia, tożsamość

stanach potrafili zmienić sympatie partyjne* . Dwie dekady po roku 2004 twierdzenie, jakoby istniały nie tyle Ameryka konserwatywna i Ameryka liberalna, ile Stany Zjednoczone Ameryki, wygląda w najlepszym razie na wyraz naiwnego idealizmu, w najgorszym na objaw niechęci do pogodzenia się z faktami. A te są jednoznaczne – Amerykanie mają coraz gorsze zdanie o politycznych przeciwnikach i nierzadko postrzegają ich jako zagrożenie dla przetrwania kraju. Nie chcą zasypywania podziałów i woleliby nie mieć ze zwolennikami drugiej partii nic wspólnego – i to w żadnej dziedzinie życia.

* „W latach 1972–1984 średnia różnica między tym, jak dany stan głosował w jednych wyborach prezydenckich, a tym, jak głosował w następnych, wynosiła 7,7 punktu procentowego. W latach 2000–2012 było to tylko 1,9 punktu procentowego”. Zob. Ezra Klein, Why We’re Polarized , Avid Reader Press/Simon & Schuster, 2020, s. 38.

Rosnąca niechęć

„Czy myślisz sobie czasem: «byłoby lepiej dla naszego kraju, gdyby duża liczba zwolenników przeciwnej partii po prostu umarła»?”. Takie pytanie zadało Amerykanom dwoje politologów zajmujących się badaniem polaryzacji politycznej – Nathan P. Kalmoe i Lilliana Mason. Brutalne? Nieetyczne? Z pewnością nie dla 20 procent ankietowanych wyborców Partii Demokratycznej i 16 procent wyborców Partii Republikańskiej, którzy odpowiedzieli twierdząco. Takie wskaźniki przyłożone do ogółu amerykańskiego społeczeństwa przekładają się łącznie na niemal 20 milionów obywateli. Badacze zwracali się do swoich ankietowanych z mniej bezwzględnymi, choć równie polaryzującymi pytaniami. Czy zwolennicy przeciwnej partii „zachowują się jak zwierzęta” i brakuje im „cech pozwalających na uznanie ich za ludzi w pełnym tego słowa znaczeniu”? Z takim postawieniem sprawy zgadza się około 20 procent zwolenników obu ugrupowań. „Czy sądzisz, że zwolen nicy przeciwnej partii są nie tylko gorsi dla polityki, ale po prostu źli?”. Zgadza się z tym mniej więcej czterech na dziesięciu ankietowanych. W liczbach bezwzględnych to niemal 50 milionów ludzi, jeśli te dane przyłożymy do niemal 137 milionów wyborców, którzy oddali głosy w wyborach w roku 20162 .

A czy wobec przeciwników politycznych można użyć przemocy? Innym słowy, czy sytuacja polityczna dopuszcza wykorzystanie metod terrorystycznych? „Dziewięć procent Republikanów i Demokratów twierdzi, że ogólnie rzecz biorąc, przemoc jest przynajmniej niekiedy dopuszczalna”3 . Jednakże kiedy badanych poproszono o wyobrażenie sobie przegranej w wyborach prezydenckich w roku 2020 – sondaż przeprowadzono w 2017 roku – i zapytano, czy w takim wypadku przemoc byłaby uzasadniona, odsetek akceptujących takie narzędzia wzrósł do 18 procent wśród Demokratów i 13 procent wśród Republikanów. Niedługo potem – 6 stycznia 2021 roku – zwolennicy Partii Republikańskiej i prezydenta Donalda Trumpa

37 Rosnąca niechęć

38 Polaryzacja, partia, tożsamość

faktycznie sięgnęli po przemoc, dokonując szturmu na Kapitol. Czy to oznacza, że Amerykanie zapałali takimi uczuciami do partii, na które głosują, że są gotowi usprawiedliwić agresję wobec współobywateli, jeśli tylko leży w interesie tych ugrupowań?

Wydaje się, że zmiana, jaka się obecnie dokonuje, nie polega na tym, że rosnąca liczba Amerykanów staje się bardziej oddana jednej lub drugiej partii. Przywiązanie do własnego obozu pozostaje na podobnym poziomie. Zmienia się za to na gorsze ocena partii konkurencyjnej. O ile średnia „temperatura uczuć” – a więc sympatia mierzona na skali od 1 do 100 – wobec politycznych przeciwników jeszcze w latach 80. sięgała niemal 50 punktów, o tyle w roku 2016 nie przekraczała 304 . Albo inaczej – jeszcze w roku 1978 różnica pomiędzy liczbą „stopni” przyznawanych członkom własnej partii i członkom partii przeciwnej wynosiła 27. W roku 2020 wzrosła do 565 .

Badania renomowanej agencji badawczej Pew Research Center pokazują identyczne zjawisko. W ciągu zaledwie trzech dekad odsetek sympatyków Partii Republikańskiej i Partii Demokratycznej mających „bardzo negatywne” zdanie o politycznych przeciwnikach wzrósł kilkukrotnie. Trzy dekady temu, w roku 1994, do takich przekonań na temat Demokratów przyznawało się 21 procent ankietowanych Republi kanów. W 2022 roku już 62 procent. W przypadku Demokratów liczby te wynosiły odpowiednio 17 procent w roku 1994 i 54 procent 28 lat później. Trudno się zresztą dziwić, skoro sympatycy jednego i drugiego ugrupowania coraz częściej przypisują politycznym przeciwnikom jak najgorsze cechy. Czy zwolennicy przeciwnej partii są niemoralni? Relatywnie niedawno, bo w 2016 roku, sądziła tak niemal połowa Republikanów i nieco ponad jedna trzecia Demokratów. Sześć lat później już 72 procent Republikanów i 63 procent Demokratów uznawało swoich przeciwników za niemoralnych. Wąskie horyzonty, nieuczciwość, niski iloraz inteli gencji – wady te u politycznych oponentów dostrzega większość zadeklarowanych zwolenników obu partii. I nie są to małe odsetki – aż 72 procent Republikanów uważa wyborców

Partii Demokratycznej za nieuczciwych. Z kolei w tej drugiej grupie aż 82 procent sądzi, że Republikanie to ludzie o ograniczonych horyzontach6 .

Liczne analizy pokazują, że Amerykanie popierający jedną lub drugą partię uważają przeciwników za poważne zagrożenie i nie chcą mieć z nimi nic wspólnego – nie tylko w polityce.

Odmienność widać nawet w tak prozaicznych różnicach jak rodzaj sklepów przeważających w danym otoczeniu. W miejscach zdominowanych przez Demokratów znajduje się ponad trzy czwarte wszystkich sklepów sieci Whole Foods sprzedających zdrową, organiczną (i jednocześnie drogą) żywność, ale tylko jedna czwarta Cracker Barrel, czyli sieci sklepów i restauracji nawiązujących do tradycji wiejskiego Południa7. Demokraci wolą mieszkać w mniejszych domach, a na zakupy i do szkoły chodzić, nie jeździć – Republikanie odwrotnie.

39 Rosnąca niechęć

40 Polaryzacja, partia, tożsamość

Dwa światy

Demokraci i Republikanie zazwyczaj nie mieszkają obok siebie – przewaga wyborców republikańskich w okręgach wiejskich, a demokratycznych w miejskich, od lat systematycznie rośnie 8 . W 2017 roku 62 procent wyborców w okręgach miejskich okreś lało się jako Demokraci, a tylko jedna trzecia jako Republikanie. W okręgach wiejskich ta relacja wynosiła 54 do 38 procent na korzyść Republikanów. W obu przypadkach różnice powiększały się na przestrzeni lat. Obie grupy mają też inne podejście do religii – znacząco wyższy odsetek Republikanów wierzy w jakiegokolwiek Boga* oraz w niebo i piekło** . Kiedy w 2019 roku zapytano Amerykanów o wpływ religii na życie publiczne, większość ankietowanych niezależnie od sympatii partyjnych zgodziła się tylko w jednej kwestii – że te wpływy maleją. Ale już ocena tego stanu rzeczy była całkowicie odmienna. To zjawisko za nega tywne uznał tylko co czwarty wyborca Partii Demokratycznej i niemal dwóch na trzech wyborców Partii Republikańskiej. Trudno się dziwić, skoro jedynie 44 procent Demokratów sądzi, że religia przynosi życiu społecznemu więcej pożytku niż szkody.

* Według danych za rok 2014 wiarę w Boga deklarowało 90 procent Republikanów i 76 procent Demokratów. Niewierzących było w obu grupach odpowiednio 5 i 13 procent. Zob. Pew Research Center, Belief in God by political party, https://www.pewforum.org/religious ­landscape ­ study/compare/belief­in­ god/by/party­ affiliation/.

** W badaniach z września 2021 roku wiarę w niebo i piekło deklarowało 74 procent Republikanów i połowa Demokratów. W życie pozagrobowe nie wierzy co czwarty Demokrata i niespełna co dziesiąty Republikanin. Zob. Justin Nortey, Republicans more likely than Democrats to believe in heaven, say only their faith leads there, Pew Research Center, https://www.pewresearch.org/facttank/2021/11/23/republicans ­more ­likely­than­ democrats ­to ­believe ­in­heaven­ say­ only­their ­faith­leads ­there/.

W przypadku Republikanów tego zdania jest 71 procent ankietowanych 9 .

Ogromna część wyborców jednej i drugiej partii gdzie indziej robi zakupy, ogląda inne stacje telewizyjne, słucha innego radia, nie chce utrzymywać kontaktu z rodakami o przeciwnych poglądach, mieszkać z nimi po sąsiedzku, a tym bardziej zawierać z nimi związków małżeńskich. W sondażu z 2011 roku aż 52 procent zwolenników jednej lub drugiej partii powiedziało, że „z pewnością” lub „prawdopodobnie” nie poślubiłoby zwolennika strony przeciwnej10 .

„Mniej więcej równy odsetek Demokratów i Republikanów podziela afiliację polityczną swojego partnera lub małżonka”, czytamy z kolei w podsumowaniu badań z 2020 roku dla amerykańskiego prawicowego think tanku American Enterprise Institute. Okazuje się, że 74 procent Demokratów i 80 procent Republikanów będących w poważnych nieformalnych związkach lub związkach małżeńskich twierdzi, że ich partner lub partnerka popierają to samo ugrupowanie. Mniej niż jeden na dziesięć związków można określić jako „międzypartyjne”11 . I zapewne w najbliższym czasie nic się w tej kwestii nie zmieni. W 2010 roku połowa ankietowanych Republikanów i niemal jedna trzecia Demokratów powiedziała, że byłaby „dość” lub „bardzo” nieszczęśliwa, gdyby ich dziecko zdecydowało się na małżeństwo ze zwolennikiem drugiej partii. Dla porównania w roku 1960 przeciwko małżeństwom „międzypartyjnym” było… 5 procent zwolenników jednego lub drugiego ugrupowania 12 .

Skalę podziałów dobrze pokazują nie tylko decyzje matrymonialne, lecz także dobór przyjaciół. Kiedy w czasie kampanii prezydenckiej z 2020 roku zapytano ankietowanych o liczbę znajomych popierających innego niż oni kandydata na prezydenta, zarówno wśród wyborców Joe Bidena, jak i Donalda Trumpa jedynie 3 procent stwierdziło, że ma „wielu” takich znajomych. Ani jednego znajomego o przeciwnych sympatiach prezydenckich nie potrafiło wskazać

41 Dwa światy

42 Polaryzacja, partia, tożsamość

39 procent zwolenni ków Trumpa i 43 procent sympatyków Bidena 13 . Takie wyniki są zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę, że zwolennicy obu partii nie tylko obracają się w różnych środowiskach społecznych, lecz także zajmują inne przestrzenie.

Partia określa tożsamość

Wszystkie te dane pokazują oczywiście, że w Stanach Zjednoczonych dochodzi do polaryzacji – zwolennicy obu partii oddalają się od siebie zarówno pod względem siły identyfikacji partyjnej (coraz mocniej identyfikują się ze swoimi partiami), jak i w kwestii poglądów na wybrane kwestie sporne. Ale nie tylko. Temu zjawisku towarzyszy „sortowanie” (ang.  sorting), czyli proces polegający na przechodzeniu całych grup społecznych na stronę któregoś z ugrupowań – na przykład liberałowie, Afroamerykanie i Latynosi są nadreprezentowani wśród elektoratu Demokratów, a konserwatyści, biali, osoby religijne czy mieszkańcy „głębokiego Południa” w elektoracie Republikanów* . Tworzą się tym samym pewne zestawy cech, które pozwalają z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć, na kogo dana osoba oddaje głos. W wyborach głowy państwa w 2020 roku Joe Biden zwyciężył tylko w 520 okręgach (ang.  counties)** , które jednak wytwarzały ponad 70 procent amerykańskiego PKB w porównaniu z niespełna 30 procentami wytwarzanymi w 2564 okręgach, gdzie wygrał Trump. Biden zwyciężył nie tylko w okręgach największych pod względem siły gospodarczej. Ich mieszkańcy byli także o wiele bardziej zróżnicowani pod względem etnicznym, lepiej wykształceni i częściej zatrudnieni w zawodach wymagających pracy umysłowej, a nie fizycznej14 .

* W 2016 roku aż 73 procent wyborców Wielkiej Starej Partii (Grand Old Party, GOP), jak tradycyjnie nazywa się Republikanów, i jedynie 29 procent Demokratów zaliczało się do „białych chrześcijan”.

Komentator dziennika „Washington Post” pisał wówczas, że współczesna Partia Republikańska pod względem demograficznym przypomina Stany Zjednoczone sprzed czterech dekad, kiedy to około 80 procent Amerykanów należało do grupy białych chrześcijan. Dziś to mniej więcej 40 procent populacji.

** W literaturze można też spotkać tłumaczenie słowa „county” jako „hrabstwo”.

43 Partia określa tożsamość

44 Polaryzacja, partia, tożsamość

Wspomniana już Lilliana Mason sięgnęła do analizy różnych cech elektoratów obu partii i sprawdziła, jaki odsetek danej grupy wyborców (południowcy, kobiety, protestanci, czarni, biali itd.) znajdował się w elektoracie danej partii. Następnie porównywała udział tej samej grupy w elektoracie drugiej partii, analizując nadwyżki i zmiany na przestrzeni lat. Jeszcze w 1952 roku, pisze Mason, „chociaż partie przyciągały różne grupy społeczne, to skala podziałów partyjnych pomiędzy tymi grupami nie była duża”. Z czasem zaczęło się to zmieniać, a dobrą ilustracją zjawiska jest przepływ osób identyfikujących się jako „konserwatywne” i „liberalne”. W 1972 roku różnica w udziale osób deklarujących się jako liberałowie wynosiła 10 punktów procentowych na korzyść Demokratów. A różnica w udziale konserwatystów – 20 punktów procentowych na korzyść Republikanów. Cztery dekady później, w 2012 roku, przewaga liberałów w Partii Demokratycznej wynosiła już 36 punktów procentowych, a konserwatystów w Partii Republikańskiej – niemal 50 punktów procentowych. Podobne zmiany było widać w przypadku innych cech – na przykład osób chodzących do kościoła, obecnie nadreprezentowanych w elektoracie republikańskim. Jeśli chodzi o mieszkańców Południa, Demokraci całkowicie stracili ogromną przewagę, jaką mieli w połowie XX wieku 15 .

Skutek jest taki, że wśród wyborców Partii Demokratycznej dominują takie cechy jak: liberalny, świecki, miejski, gorzej zarabiający, Latynos czy czarny. A wśród Republikanów takie jak: konserwatywny, średniozamożny lub zamożny, mieszkający na wsi, chodzący do kościoła i biały 16 . „Przeszliśmy od sytuacji, w której dwie partie różnią się od siebie w niewielkim stopniu w wielu sprawach, do sytuacji, w której dwie partie różnią się od siebie znacząco w kilku istotnych kwestiach”, pisze autorka 17 .

Istota problemu, tak jak widzi go Mason, polega na tym, że afilia cja partyjna „wchłonęła” i podporządkowała sobie wszystkie inne tożsamości, stając się głównym kryterium

samoidenty fikacji dla wielu Amerykanów. Ludzie należący do określonej grupy nie tyle „wybierają” Demokratów lub Republikanów – oni Demokratami lub Republikanami „są”. Preferencje partyjne przekształciły się tym samym w coś, co Mason określa mianem „megatożsamości”. Dominują one nad innymi cechami tradycyjnie składającymi się na to, co ludzie uznają za ważne elementy ich osobowości, takimi jak: rasa, klasa, wiara religijna, płeć czy nawet – to nie żart – poglądy polityczne.

Niewykluczone przecież, że rosnąca polaryzacja i podział wyborców są jedynie pochodną innego zjawiska – zmiany poglądów wyborców. Jeśli założymy, że ludzie w czasie wyborów postępują w pełni racjonalnie, to znaczy biorą pod uwagę swoje poglądy i interesy, a następnie szukają partii, która najlepiej im odpowiada, to możemy przypuszczać, że zmiana poglą dów obywateli pociągnie za sobą zmianę profilu partii. To jednak założenie problematyczne, bo nawet jeśli przyjmiemy, że wyborca głosuje zgodnie ze swoim interesem, to brakuje nam obiektywnej miary do oceny tego, co owym interesem jest. Możemy założyć, że kluczowe znaczenie ma interes ekonomiczny. Tym samym osoba bardzo zamożna nie powinna głosować na partie dążące do opodatkowania ludzi bogatych w imię realizacji jakichś innych celów – na przykład zmniejszania nierówności. Ale przecież nasz bogacz może właśnie minimalizację nierówności uznawać za cel sprawiedliwy i najbliższy jego sercu, a w związku z tym głosować wbrew własnym interesom ekonomicznym. Podobnie osoba biedna może głosować na partię, której propozycje programowe zaszkodzą jej budżetowi, ale która realizuje inne bliskie jej wartości – na przykład w tak zwanej sferze obyczajowej. Trudno więc ocenić, czy wyborcy en masse głosują zgodnie ze swoim interesem, bo interes to kategoria subiektywna. Poza tym polityka dotyka najrozmaitszych dziedzin życia i naprawdę nie sposób znaleźć partii, z którą zgadzalibyśmy się we wszystkim, w każdej dziedzinie. Nie sposób też znaleźć wyborcy, który

45 Partia
tożsamość
określa

46 Polaryzacja, partia, tożsamość

znałby stanowisko każdej partii we wszystkich sprawach tak, aby dokonać w pełni świadomego wyboru (a partie nie zawsze jasno deklarują swoje stanowisko). Czym zatem kierują się ludzie, stawiając krzyżyk przy tym lub innym nazwisku na karcie do głosowania? Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie, bo obywatele diametralnie różnią się pod względem zarówno wiedzy na poszczególne tematy, jak i przypisywanej im wagi.

Dla jednego stanowisko ugrupowania w sprawie, dajmy na to, aborcji będzie miało kluczowe znaczenie, inny zwróci uwagę na proponowane stawki podatkowe, a jeszcze inny będzie się kierował sugestią kogoś blis kiego lub ogólną sympatią do danego kandydata lub przywiązaniem do partii.

Mason przekonuje, że to właśnie ten ostatni czynnik odgrywa fundamentalną rolę. W jednym z przywołanych przez nią eksperymentów badanych Amerykanów zapytano, czy stan gospodarki się poprawia. Tylko 16 procent Republikanów i aż 61 procent Demokratów odpowiedziało twierdząco. Zaledwie tydzień później proporcje wyraźnie się zmieniły – tym razem 49 procent Republikanów i 46 procent Demokratów z optymizmem patrzyło na kondycję gospodarki. Co się stało w czasie tych kilku dni? Odbyły się wybory prezydenckie, w których Donald Trump pokonał Hillary Clinton. Prezydent elekt nie podjął żadnych decyzji ani nawet nie przejął jeszcze władzy – jego zaprzysiężenie miało nastąpić dopiero za ponad dwa miesiące. Chociaż w sferze gospodarczej nic się nie zmieniło, zwolennicy obu partii zmienili swoje oceny 18 .

Są również dane pokazujące, że w odróżnieniu od polaryzacji partyjnej, rozumianej jako negatywna opinia na temat przeciwników politycznych, polaryzacja dotycząca konkretnych kwestii nie wzrosła tak znacząco. Mniej więcej połowa wyborców ma „umiarkowane” poglądy na kwestię dostępności aborcji i ten odsetek nie zmienił się istotnie od roku 1972. Podobnie jest w przypadku kwestii takich jak stosunek do sił zbrojnych czy wydatki budżetowe – odsetek Amerykanów o radykalnych poglądach znacząco się nie zwiększył 19 .

Z drugiej strony nie brakuje danych wskazujących, że Republikanie i Demokraci faktycznie mają wyraziste i odmienne wizje rzeczywistości. Różnice są i w niektórych kwestiach rosną. Spójrzmy na prowadzone na przestrzeni lat badania, w których pytano respondentów, czy to rasizm jest główną przyczyną, dla której czarnym Amerykanom jest w życiu trudniej. W 1994 roku różnica między Demokratami i Republikanami odpowiadającymi twierdząco wynosiła 13 punktów procentowych. W 2022 roku zwiększyła się do 55 punktów procentowych – twierdząco odpowiadało 68 procent Demokratów i 13 procent Republikanów 20 . W kwestii aborcji aż 82 procent Demokratów twierdziło w 2019 roku, że powinna być legalna we wszystkich przypadkach lub w ich większości. Tego samego zdania było jedynie 36 procent Republikanów. Różnice widać także w ocenie skutków imigracji czy postulatu ograniczenia dostępu do broni* . Takich dzielących kwestii jest więcej. Czy to coraz bardziej odmienne poglądy Amerykanów doprowadziły do polaryzacji partii, czy też partyjna polaryzacja prowadzi do zróżnicowania poglądów? Wiele przemawia za tym drugim wyjaśnieniem.

W jednym z badań proszono uczestników o ocenę propozycji politycznych. Liberałowie – to określenie w USA oznacza osoby o poglądach lewicowych – byli w stanie poprzeć ograniczenia programów socjalnych, a konserwatyści wyrażali aprobatę dla hojnych wersji takich programów, jeśli byli przekonani, że takie jest stanowisko ich partii 21 . Są także dane pokazujące, że wielu zwolenników jednej i drugiej partii nie jest w ogóle zainteresowanych poglądami i działaniami polityków strony przeciwnej ani współpracą z nimi, nawet jeśli miałoby to pomóc w osiąganiu bliskich im celów. Kiedy w jednym z badań zapytano respondentów o to, czy w polityce ważniejsze jest

* Choć na pewne podstawowe regulacje, takie jak weryfikacja osób kupujących broń, zgadzają się właściwie wszyscy Amerykanie. Por. rozdz. 4 poświęcony dostępowi do broni.

47 Partia określa tożsamość
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.