Dwa oblicza – Agnieszka Bednarska

Page 12

upłynąć chwila, zanim zdała sobie sprawę z tego, gdzie jest. Ponownie spojrzała w okno, już świtało. Noc, zdzierając z dziewczyny swoją kołdrę, wystawiła ją na szare światło styczniowego dnia, wagon zionął pustką, podróż nieuchronnie dobiegała końca. Sonia spojrzała na starszą kobietę siedzącą po przekątnej, jedyną oprócz niej pasażerkę. Musiała wsiąść na którejś z ostatnich stacji, gdy dziewczyna spała. Wydawała się pochodzić z innego świata. Szyk i elegancja, jaką emanowała, sprawiały, że wnętrze pociągu kontrastowo zdawało się być jeszcze bardziej obskurne niż dotychczas. Kobieta miała na sobie brązowy, sięgający niemal kostek, płaszcz, zamszowe buty na niewielkim obcasie i wełnianą czapkę, spod której wystawały kosmyki popielatych, lekko kręconych włosów. Dłonie osłonięte skórzanymi rękawiczkami przywodziły na myśl ręce Maryi Panny z ołtarza Wita Stwosza – który Sonia widziała raz, będąc na wycieczce szkolnej, a którego nigdy nie zapomniała – z taką samą gracją opierały się o niewielką walizkę leżącą na kolanach eleganckiej pani. Lekki makijaż nadawał szczupłej, niemłodej już twarzy świeżości, rozświetlał spojrzenie, odwracając uwagę od pokrywającej ją siateczki zmarszczek. „Kim będę w tym wieku?” – zastanawiała się Sonia, nie mogąc oderwać oczu od pasażerki. Swoim zainteresowaniem zwróciła na siebie jej uwagę. W chwili, gdy ich spojrzenia się spotkały, kobieta posłała dziewczynie znikomy uśmiech. Pewnie przywykła do tego, że inni ją podziwiali, bo ani przez moment nie wyglądała na skrępowaną. Sonia odwzajemniła uśmiech, po czym odwróciła wzrok, jednak po chwili złapała się na tym, że zupełnie nieświadomie znowu się jej przygląda. Ze staruszki emanowało jakieś opiekuńcze ciepło, jej twarz, jak kapliczka spotkana na bezdrożu, dodawała otuchy. – Na imię mam Malwina – zagaiła ze swojego miejsca. Przyszło jej na myśl, że dziewczyna rozpoznała w niej kogoś, kim z pewnością nie jest. – Mogę ci w czymś pomóc? – Przepraszam – Sonia zmieszała się i spuściła wzrok. W silnym, dźwięcznym głosie, pasującym bardziej do nastolatki niż do emerytki, brzmiała niezłomność godna pozazdroszczenia. Charyzma urodzonego mówcy. – Nic się nie stało – powiedziała, wstając ze swojego miejsca. – Mogę usiąść bliżej ciebie? – Tak, bardzo proszę. – Niedługo wysiadamy, przed nami ostatnia stacja. Jedziesz w odwiedziny? 10

^ Dwa oblicza.indb 10

2017-10-08 16:59:14


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.