15,5 kilometra do granicy

Page 1

DARIUSZ KOBUS

15,5 kilometra do granicy

Zbiór inspiracji, przygód, sukcesów i porażek międzynarodowego konsultanta



15,5 kilometra do granicy



DARIUSZ KOBUS

15,5 kilometra do granicy

Zbiór inspiracji, przygód, sukcesów i porażek międzynarodowego konsultanta


Opracowanie redakcyjne: Małgorzata Szyfer Opracowanie komputerowe: Zbigniew Kowalczyk

ISBN 978-83-63566-94-4 Wydanie I Lublin 2018

Copyright © Wydawnictwo Słowa i Myśli Sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone

e-mail: wydawnictwo@slowaimysli.pl www.slowaimysli.pl

20-802 Lublin, ul. Skrajna 14 tel. 81 446 98 15, faks 81 470 93 04

03-968 Warszawa, ul. Saska 9J faks 22 616 40 15


It is the possibility of having a dream come true that makes life interesting. Paulo Coelho, The Alchemist

Be a traveller, not a tourist. Try new things, meet new people and look beyond what’s right in front of you. Those are the keys to understanding this amazing world we live in. Andrew Zimmern, cytat z roku 2011

With all its sham, drudgery and broken dreams, it is still a beautiful world. Max Ehrmann, Desiderata

So viele Sprachen du sprichst, so oft bist du Mensch. Johann Wolfgang von Goethe



Spis treści Wstęp

11

Basic competences

15

Podstawowe zasady sukcesu w międzynarodowym konsultingu Cztery postawy i umiejętności, które stanowią konieczną podstawę znalezienia oraz utrzymania pracy w charakterze międzynarodowego konsultanta

Migawki/Snapshots

33

Doświadczenia i przygody międzynarodowego konsultanta Mój rozwój, przygody, podróże, porażki i sukcesy w różnych krajach, miejscach, projektach

Guidelines & advanced competences

157

How to excel as an international consultant Twenty-three advanced principles that can help you develop and work as international consultant, manager or specialist

Coaching questions and exercises

171

Practical tools for personal development Dwadzieścia pytań i ćwiczeń, które mogą pomóc ci poszerzyć wiedzę, rozwinąć umiejętności oraz udoskonalić postawę międzynarodowego konsultanta i człowieka świata

NOTATKI

177



Wszystkim, którzy chcą śmiało iść pod wiatr



Wstęp Napisałem tę książkę – 15,5 kilometra do granicy, aby podzielić się moimi doświadczeniami i zainspirować cię do rozwijania umiejętności niezbędnych w pracy międzynarodowego konsultanta. Ja związałem się z branżą zarządzania środowiskiem i zrównoważonym rozwojem (sustainable development), ale te same kompetencje przydadzą się w innych segmentach profesjonalnego doradztwa, w marketingu, IT, HR, finansach. Dlaczego międzynarodowy konsulting? Czy to jest ciekawe zajęcie? Myślisz pewnie, że znani aktorzy, muzycy, sportowcy, dziennikarze mają ciekawe życie. Jeżdżą po Europie i świecie. Odwiedzają miejsca z pocztówek i przewodników turystycznych. Spotykają intrygujących ludzi. Jedzą wyśmienite potrawy. Przeżywają niezwykłe przygody. Moje doświadczenia pokażą ci, że w podobny sposób pracują międzynarodowi konsultanci, specjaliści i menedżerowie. Krótkie historie, które nazywam migawkami, pokażą, co można czerpać z pracy i pobytu w różnych krajach. Dowiesz się, jak pewnego razu chciałem pomóc kobiecie, która przewróciła się na schodach w Kairze. Czytając o moim pobycie u Neila z Estonii, nabierzesz ochoty, by zjeść gęstą owsiankę z jogurtem. Poczujesz się nieswojo, gdy opowiem, jak niemal wpadłem w śmiertelne kłopoty podczas projektu renowacji przejścia granicznego między Egiptem a Strefą Gazy. Zapewne zdrowo się uśmiejesz z drobnych gaf, które popełniałem w kontaktach z koleżankami i kolegami z Czechosłowacji oraz Anglii. W każdej branży doradztwa – w IT, finansach, zarządzaniu środowiskiem – na rynku pracy istnieje spory popyt na specjalistów, którzy potrafią realizować projekty w różnych krajach z sukcesem, uczciwie, rzetelnie, ze szczyptą kreatywnego polotu. Jeśli pracujesz w polskim oddziale międzynarodowej firmy, wejdź na firmową stronę internetową i sprawdź zakładkę z ofertami pracy. Przekonasz się, że twoja firma poszukuje specjalistów i menedżerów w wielu oddziałach w Europie i na świecie. Ja pracuję w międzynarodowym konsultingu od ponad dwudziestu lat. Pomogłem wielu krajom, instytucjom, osobom, zwiedziłem wiele państw, zdobyłem wiele umiejętności. Urodziłem się w miasteczku powiatowym Lubań, które leży na pograniczu Polski, Czech (wtedy: Czechosłowacji) i Niemiec (wte-

15,5 kilometra do granicy

11


dy: Niemieckiej Republiki Demokratycznej). Do czechosłowackiej granicy miałem około 15,5 kilometra, a do wschodnio-niemieckiej – 25 kilometrów. Były to trudne czasy, przesycone komunistyczną propagandą i upadkiem ekonomicznym. Mimo to często odwiedzałem oba kraje, zdobywając wiedzę o zwyczajach innych narodów, rozbudzając w sobie szacunek do nich, pogłębiając międzynarodowe obycie i mając ciągle wrażenie niedopasowania do otoczenia. Poczułem wtedy rosnącą chęć poznania wielkiego świata. Wakacyjne wyjazdy, studia, pierwsze doświadczenia zawodowe – w ten sposób przez kilkanaście lat rozwijałem podstawowe kompetencje (basic competences), aby sprawnie działać w globalnym środowisku. Mi zajęło to wiele czasu. Nie miałem takich możliwości rozwoju i poznawania świata, jakie ty masz teraz. Nie zawsze jest łatwo pracować w międzynarodowym konsultingu, ale to moja wymarzona praca. Czy odczuwałem niepokój? Oczywiście. Byłem zdruzgotany, gdy w Niemczech złodzieje okradli mnie i rodzinę, u której wynajmowałem pokój. Denerwowałem się, gdy zatrudniająca mnie angielska firma konsultingowa szykowała masowe zwolnienia. Bałem się, gdy nocą, w taksówce bez przednich świateł gnałem górskimi serpentynami na lotnisko w Tbilisi. Mimo wszystko – poradziłem sobie. Miałem solidną wiedzę i umiejętności. Byłem otwarty na świat i nowe doświadczenia. Zdobywałem je już od wielu lat. 15,5 kilometra do granicy posłuży ci za przewodnik w nabywaniu podstawowych i zaawansowanych kompetencji, niezbędnych w pracy w międzynarodowym konsultingu. Książka składa się z czterech części. W części pierwszej, zatytułowanej Basic competences, poznasz cztery postawy i umiejętności, które stanowią absolutną podstawę znalezienia i utrzymania posady w międzynarodowym konsultingu. Bez nich szybko się zniechęcisz i zaczniesz zostawać w tyle pod względem zawodowym. W części drugiej, zatytułowanej Migawki/Snapshots, znajdziesz krótkie historie – moje przygody, podróże, spostrzeżenia, porażki i sukcesy w różnych krajach, sytuacjach i projektach. Przedstawiam wydarzenia ze swojego życia w kolejności chronologicznej, na tle zmian systemowych w Polsce i Europie. Ta część to lekka, interesująca, momentami zabawna lektura podróżniczo-zawodowa. W części trzeciej, zatytułowanej Guidelines & advanced competences, poznasz dwadzieścia trzy zaawansowane wskazówki. Pomogą ci

12

15,5 kilometra do granicy


osiągnąć sukces na stanowisku międzynarodowego konsultanta, menedżera, specjalisty, w trzech obszarach: knowledge and tools, experience and international understanding, the art of mastering skills. Ta część – w odróżnieniu od Basic competences – jest napisana po angielsku. Znajomość tego języka nie podlega bowiem żadnej dyskusji. To kluczowa umiejętność. W części czwartej, zatytułowanej Coaching questions and exercises, znajdziesz dwadzieścia pytań i ćwiczeń, które pomogą ci codziennie rozwijać wiedzę i umiejętności międzynarodowego konsultanta oraz człowieka świata. 15,5 kilometra do granicy to idealna książka dla ciebie, jeśli czujesz się obywatelem świata: chcesz go poznawać i czerpać z niego przyjemność zawodowo, społecznie i krajoznawczo. W mniejszym stopniu skorzystają osoby planujące gap year: kilkunastomiesięczną przerwę w studiach lub pracy zawodowej, często spędzaną na podróżach i poznawaniu świata. To twój plan? W takim razie lektura pomoże ci zmniejszyć szok kulturowy, którego doświadczysz podczas dłuższego wyjazdu. Jeśli jeszcze nie kupiłeś tej książki i tylko przeglądasz ją w księgarni, zapraszam cię na profil facebookowy 15,5 km do granicy. Znajdziesz tam próbkę książki, a także ciekawostki i porady moje oraz zaproszonych gości z różnych branż i z solidnym międzynarodowym doświadczeniem. Dariusz Zbigniew Kobus

15,5 kilometra do granicy

13


Moje loty

Moje trasy kolejowe i autobusowe w Europie

14

15,5 kilometra do granicy


Basic competences Podstawowe zasady sukcesu w międzynarodowym konsultingu Cztery postawy i umiejętności, które stanowią konieczną podstawę znalezienia oraz utrzymania pracy w charakterze międzynarodowego konsultanta


1. Postawa niedopasowania do otoczenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19 2. Sztuczki i life hacki: zbieraj je, ale stosuj tylko w ostateczności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 3. Zjednuj ludzi sympatią i pomocą zamiast żartami . . . . . . . . . . . . 27 4. Zanim coś powiesz lub zrobisz, upewnij się, że właściwie rozumiesz kontekst sytuacji . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30


Podstawowa różnica między zwykłą pracą na etacie, nawet za granicą, a pracą międzynarodowego konsultanta polega na tym, że czym innym jest sukces. Dla etatowca określenie „osiągnąłem sukces zawodowy” często oznacza:  realizację prestiżowego projektu,  awans na stanowisko kierownicze,  podwyżkę i inne korzyści finansowo-niematerialne,  zwiększenie budżetu na działania własne lub na zatrudnienie dodatkowego pracownika,  możliwość raportowania bezpośrednio do bardzo wysokiego menedżera z pominięciem stopni pośrednich,  i wiele innych. Tymczasem dla międzynarodowego konsultanta sukcesem będzie, gdy:  zlecony projekt wykona w przewidzianym terminie,  z nowym projektem zgłosi się do niego po raz kolejny ten sam klient lub inwestor,  nauczy się czegoś nowego podczas realizacji projektu,  w trakcie projektu zwiększy swą biegłość w umiejętnościach zawodowych,  przyswoi kilka nowych słów i zwrotów, niekoniecznie związanych z pracą,  odczyta hierarchię ważności i szybko da się poznać jako fachowiec-lider, którego polecenia trzeba wykonywać,  i wiele innych. Widzisz zatem, że priorytety są całkowicie przesunięte – od osiągnięć związanych ze stanowiskiem na osiągnięcia związane z umiejętnościami. Międzynarodowy specjalista jest dumny ze swoich umiejętności, ponieważ to dzięki nim wciąż ma pracę. Im dłużej pracujesz, im dłużej zachowujesz takie podejście, tym większą wiedzę i umiejętności budujesz. Przekłada się to bezpośrednio na twoje przychody i twoje zadowolenie z życia: twój sukces. Wiedza, umiejętności i postawy to trójkąt edukacyjny, który buduje kompetencje zawodowe i życiowe. Istnieje wiele definicji kompetencji. W swojej praktyce zawodowej przyjmuję, że jest to regularność w uzyskiwaniu spodziewanych efektów, wynikająca ze znajomości niuansów zawodowych, możliwych pomyłek i błędów oraz zdolności do szybkiej reakcji, gdy zdarzy się nowa lub zaskakująca sytuacja.

15,5 kilometra do granicy

17


Międzynarodowy konsultant uznaje rozwój swoich kompetencji za podstawową miarę sukcesu. Przekłada się to na nieustanne:  nabywanie nowej wiedzy zawodowej i kulturowej,  rozwijanie umiejętności zawodowych i komunikacyjnych,  wzmacnianie pozytywnych postaw wobec samego siebie (kim jestem, jaką wartość posiadam, czego poszukuję, co mnie motywuje, co mnie dołuje), innych ludzi (co wpływa na zachowanie innych ludzi, które z tych czynników rozumiem, a których nie rozumiem), organizacji, w której pracuje (jak działanie w roli przedstawiciela organizacji wpływa na postrzeganie mnie przez innych ludzi), innych organizacji, które mają wpływ na realizowane projekty (jak bycie przedstawicielami organizacji wpływa na postrzeganie innych ludzi przeze mnie). Te trzy obszary konsultant rozwija w trakcie pracy zawodowej dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu. Zanim jednak zostaniesz konsultantem, musisz posiadać jakiś poziom bazowy wiedzy, umiejętności i postaw. Na kilku następnych stronach znajdziesz osiem migawek – z mojego życia zawodowego i podróżniczego – wybranych z części drugiej książki. Przeczytaj je dokładnie i zrób dwa ćwiczenia. Ćwiczenie pierwsze: pomyśl, co czujesz i co myślisz po przeczytaniu tych ośmiu podstawowych migawek. Na czym polega wartość opisanych w nich postaw i umiejętności ? Gdybyś się znalazł w dokładnie takiej samej sytuacji, jak byś się zachował: czy twoja reakcja byłaby taka sama, czy może nieco inna? Ćwiczenie drugie: przypomnij sobie zdarzenia z twojego życia, które są podobne do przedstawionych w migawkach. Te zdarzenia to dowód na to, że już posiadasz kapitał początkowy podstawowych kompetencji międzynarodowego konsultanta. Cztery podstawowe kompetencje (postawy i umiejętności) międzynarodowego konsultanta to:  postawa niedopasowania do otoczenia,  niuanse, sztuczki, life hacki: stosuj je w ostateczności,  zjednywanie ludzi sympatią i pomocą zamiast żartami,  upewnianie się, zanim coś powie lub zrobi, że właściwie rozumie kontekst sytuacji.

18

15,5 kilometra do granicy


1. Postawa niedopasowania do otoczenia Czy 30 lat temu było łatwiej? Pragnąłem wolności, a żyłem w Polsce zniewolonej rządami partii komunistycznej. Mieszkałem blisko granicy, więc widziałem, że zaledwie kilka kroków dzieli mnie od ludzi, którzy zachowują się, mówią i myślą inaczej. Dotykałem na co dzień tej niewielkiej, ale znaczącej różnicy. Fascynowała mnie, pobudzała ciekawość, chęć zrozumienia, a także sprawnego poruszania się w innych światach. Obecnie, dzięki internetowi, każdy Polak może odczuwać to samo, nie wychodząc z własnego domu. Niezależnie od tego, czy mieszka 15, 150 czy 500 kilometrów od granicy. Wybierz wąski obszar twoich zainteresowań lub pracy zawodowej, który naprawdę cię fascynuje, i przypatrz się osiągnięciom polskim i zagranicznym. Sprawdź, na jakie tematy się dyskutuje i jakie stanowiska cieszą się największą popularnością. Nie chodzi o to, aby pokazać, że Polacy zostają w tyle. Wiele polskich ośrodków naukowych i technicznych cieszy się ogromnym szacunkiem na świecie. Często będziesz sięgał po polskie źródła i literaturę branżową. Chodzi o to, aby powstała w tobie chęć do bezpośredniego uczestnictwa w dyskusji na poziomie światowym. Powinieneś osobiście zdobywać najnowsze informacje. Międzynarodowy konsultant nie odcina się od ojczyzny, nie traktuje jej jako czegoś gorszego. Jest ona dla niego źródłem rozwoju, sukcesu, szczęścia. Nie jedynym, ale jednym z wielu. Nie ma nic złego w normalnej pracy w kraju. Podobnie jak nie ma nic złego w chęci pracy w wielu krajach – właśnie o tym jest ta książka. Jeśli chcesz w ten sposób zarabiać, poczucie niedopasowania jest konieczne. W przeciwnym razie każdy wyjazd z kraju będzie cię kosztował mnóstwo emocji, a praca międzynarodowa przestanie być przyjemnością. Related snapshots: Podróż pociągiem przez NRD do innego świata (rok 1984)  str. 19 Zmiana wykładowcy (rok 1992) str. 22

Podróż pociągiem przez NRD do innego świata (rok 1984) Jest koniec czerwca. Zdałem wszystkie egzaminy – czyli lato mam wolne. Jadę do RFN zobaczyć się ze stryjem. To moja pierwsza wizy-

15,5 kilometra do granicy

19


ta w zachodnim świecie. Stryj wyemigrował tam w 1976 roku. Jego żona ma niemieckie korzenie ze strony ojca. Stryj wspomagał nas w trudnych latach. Pamiętam paczki ze słodyczami i smakołykami, które w Polsce znalazłbym tylko w peweksie. Stryj przyjeżdżał do nas raz w roku i opowiadał mi, jak wygląda życie po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Słuchałem tych historii oczarowany. Wsiadam w Lubaniu do pociągu relacji Warszawa–Frankfurt nad Menem. Pociąg do dobrobytu i wolności. Pociąg dla szczęściarzy, którym udało się dostać paszport i wizę na wyjazd turystyczny do RFN. Zatrzymujemy się na krótko na stacji granicznej w Zgorzelcu. Przekraczamy Nysę i wjeżdżamy do NRD. W Goerlitz stoimy długo. Celnicy muszą sprawdzić wszystkie skrytki, w których mogą być schowane kartony papierosów i wódka na przemyt. Siedzę sam w przedziale. Mam niewielki bagaż. W końcu jest po wszystkim. Celnicy wychodzą z pociągu. Ruszamy. W Dreźnie dosiada się do mojego przedziału starsze małżeństwo. Mężczyzna układa porządnie niewielkie walizki na półce. Siadają. Jedziemy w milczeniu. W końcu przerywam ciszę, pytając, czy daleko się wybierają. Odpowiadają powściągliwie, że owszem. Mają przesiadkę we Frankfurcie. Mówię, że też się tam przesiadam. Rozmowa się rozkręca. Pytają, co robię. Studiuję w Krakowie. Wiedzą, że jest to historyczne miasto, bogate w zabytki, ale nigdy go nie odwiedzili. Dziwią się, że tacy młodzi ludzie jak ja wyjeżdżają do kraju kapitalistycznego. Tłumaczę, że wyjazdy do wolnego świata i pozostawienie za sobą szarego, poniżającego systemu jest dla mnie czymś niezwykłym, czymś, na co czekałem od lat. Wydają się oburzeni. Mówią, że socjalizm jest najlepszym system wśród tych, które ludziom udało się stworzyć. Są szczęśliwi w swojej socjalistycznej ojczyźnie. Na tym rozmowa się kończy. Po kilku godzinach dojeżdżamy do Eisenach, ostatniej stacji w NRD. Pociąg stoi tu bardzo długo. Służby graniczne rozkręcają w wagonie wszystko, co da się rozkręcić i sprawdzić. Szukają ukrytych pasażerów, którzy chcą wydostać się z NRD. Wokół wagonów chodzą strażnicy z węszącymi psami. Moi towarzysze podróży czekają w napięciu na odjazd. W końcu ruszamy. W pociągu wciąż znajdują się służby mundurowe NRD. Toalety są zamknięte. Pociąg zwalnia i zatrzymuje na linii granicznej. Wokół drut kolczasty, światła reflektorów, szczekające psy. Służby NRD wysiadają – nareszcie. Podobno zmieniają się też w tym miejscu maszyniści – zbyt wielu

20

15,5 kilometra do granicy


NRD-owskich maszynistów wykorzystywało okazję, żeby nie wrócić do socjalistycznej ojczyzny. Ruszamy. Światła nikną, pociąg przyspiesza i zaczyna pędzić po torach. Pojawiają się zjawiskowe dla mnie domy i auta. Świat za oknem jest kolorowy i przyjazny. Szarość i niedoróbstwo ustępuje estetyce i porządkowi. Mijam zadbane domy z ogródkami ozdobionymi kwiatami, krzewami, pergolami, huśtawkami i skrzatami. Przecinam drogi, które wyglądają jak nowe. Zachwycam się nawet niezwykle estetycznymi znakami drogowymi. Sprawiają wrażenie, jakby postawiono je po to, żeby zdobiły, a nie informowały. Na drogach widzę eleganckie samochody. Mijam supermarket z parkingiem – jest jeszcze zamknięty. Po kwadransie wjeżdżamy do Bebry, pierwszej stacji w RFN. Do pociągu wchodzi obsługa Deutsche Bahn. Po chwili w przedziale zjawia się konduktor i z uśmiechem mówi: – Willkommen in der freien Welt. Fahrkarten bitte.1 Moi towarzysze podróży wyraźnie się rozluźniają i zaczynają rozmowę. – Gott sei Dank, wir sind schon in der Bundesrepublik. Endlich hinter uns verließen wir den perversen DDR Regimes, der Stasi und der Sozialistischen Geschäften. Wie gut es ist, dass man die Polen finden die sind erlaubt hier in jedem Alter zu kommen. Wir haben so lange gewartet.2 Podnoszę brwi ze zdumienia. Przepraszają za to, że mówili takie głupstwa, kiedy jechaliśmy przez NRD. Przecież nie znali mnie – mogłem pracować dla Stasi. Poza tym w przedziałach mogły być zainstalowane podsłuchy. Uśmiecham się ze zrozumieniem, ale i z nutą politowania. Patrzę z podziwem przez okno. Pociąg mknie przez kolorowy, bezpieczny i przyjazny świat.

1

– Witamy w wolnym świecie. Proszę o okazanie biletów.

2

– Dzięki Bogu, jesteśmy już w Republice Federalnej. Nareszcie zostawiliśmy za sobą NRD z jej perwersyjnym ustrojem, Stasi i socjalistycznymi sklepami. Jak to dobrze, że wy, Polacy, możecie tu przyjeżdżać w każdym wieku. My czekaliśmy tak długo.

15,5 kilometra do granicy

21


Zmiana wykładowcy (rok 1992) Edukacja w Polsce dała mi szeroki zakres wiedzy z różnych dziedzin nauki i wiele informacji pamięciowych. Nie dała mi jednak znajomości analizy metod badawczych, planu badań, analiz źródłowych, analiz porównawczych, modelowania. Poznaję to w Manchesterze. Wiedza z Polski plus angielski warsztat, który umożliwi mi jej lepsze wykorzystanie – tego mi trzeba. Uczę się również wielu nowych rzeczy, ale inaczej. Wykłady zarysowują zagadnienie i podają źródła. Drugi etap to praca własna w bibliotece uczelni, która jest imponująca. Świetnie wyposażona, z bezpośrednim dostępem do prawie wszystkich zbiorów. Wszędzie są stoliki i krzesła do pracy. Mogę zamówić za darmo publikacje, których nie ma na miejscu. Docierają do mnie nawet z Argentyny, już po tygodniu. Nie ma tu, standardowych na polskich uczelniach, ciężkich, technicznych semestrów z matematyki, fizyki, chemii. Są zajęcia z matematyki, ale zwykle mają formę kilku spotkań dotyczących np. metod matematycznych w modelowaniu migracji zanieczyszczeń. Kończą się zazwyczaj esejem porównawczym. Wśród takich zajęć jest environmental technology. Zajęcia są niestety dość nudne, teoretyczno-filozoficzne. Na dodatek prowadzący dwa razy nie zjawił się na ćwiczeniach, w tym raz bez zapowiedzi. Ujawnia się wyraźny podział. Anglicy są wkurzeni, a wschodni Europejczycy w sumie zadowoleni – jest mniej do roboty. W końcu Anglicy organizują spotkanie całej grupy. Mówią, że to jest not acceptable. Są tu po to, żeby podnieść kwalifikacje i poprawić swoje szanse na rynku pracy. Nie po to się zapożyczają, żeby siedzieć w kafeterii i pić herbatę. Trzeba coś z tym zrobić. Proponują zażądać natychmiastowej zmiany wykładowcy. Głosujemy. Większość jest „za”. Wybieramy osobę, która będzie reprezentować grupę. Patrzę w zdumieniu, jak wybrany przed momentem kolega z Leeds wstaje i idzie do dziekana. Wraca po kwadransie z informacją, że od następnego tygodnia ktoś inny będzie nas uczył i że otrzymamy dodatkowe zajęcia, żeby nadrobić opóźnienie. I stało się. Po kilku dniach przejął nas nowy wykładowca. Świetny, rzeczowy nauczyciel akademicki. Mieliśmy sporo dodatkowej pracy, ale było warto. Anglicy są zadowoleni – w końcu nam się to należało. Wschodni Europejczycy różnie – niektórzy narzekają, że jest więcej roboty. Ja jestem już po drugiej stronie – cieszę się ze zmiany na lepsze.

22

15,5 kilometra do granicy


2. Sztuczki i life hacki: zbieraj je, ale stosuj tylko w ostateczności W dawnych czasach ogromną estymą cieszyły się osoby doskonale orientujące się w środowisku naturalnym. Żeglarze, którzy bez najmniejszego uszczerbku przeprowadzali łodzie i statki przez wąskie i płytkie przesmyki. Leśni traperzy podróżujący z dala od ścieżek dzikich zwierząt. Lokalni mieszkańcy, którzy wiedzieli, gdzie jest bród po kostki, i potrafili przejść przez rzekę, nie nakładając drogi. Podobnie jest z przechodzeniem przez ulicę Tamka, jedną z wąskich warszawskich ulic. Znajduje się tam odcinek, na którym nie ma przejścia dla pieszych ani świateł. Samochody jadą więc dość szybko. Po drugiej stronie, w dużym sklepie spożywczym okoliczni mieszkańcy robią codziennie zakupy. Wielu z nich przechodzi przez jezdnię po prostu, nie bacząc na samochody. Co jest niewiarygodne, nie tylko nie zdarzają się tam większe wypadki, ale nawet kierowcy nie muszą ostro hamować. Ludzie nauczyli się chodzić tak, by zachować bezpieczny odstęp. Jeszcze bardziej niewiarygodne jest to, że postępują w ten sposób nie tylko osoby młode i żwawe – ale też starsze oraz kobiety z wózkami. Nie pochwalam łamania przepisów, ale szanuję umiejętność oceny odległości. Czasem zdarza się, że znajdujesz się w sytuacji, w której typowe wyjście jest nie do przyjęcia. Trzeba wiedzieć, co wtedy można zrobić bez narażania innych na niebezpieczeństwo, ale jednak naginając nieco przepisy czy regulaminy. Należy postępować z rozwagą i świadomością konsekwencji. Ja przeżyłem kilka takich przygód. Nie jestem z nich szczególnie dumny. Mam nadzieję, że w przyszłości się nie powtórzą. W razie wyższej konieczność warto jednak zdawać sobie sprawę, gdzie naprawdę znajdują się granice tego, na co możemy sobie pozwolić. Related snaphots: Przez Sofię czy przez Belgrad? (rok 1985) str. 24 Double luck w Estonii (rok 2001) str. 24

15,5 kilometra do granicy

23


Przez Sofię czy przez Belgrad? (rok 1985) Przed wyjazdem do Grecji kupiłem bilet na bezpośredni pociąg z Sofii do Warszawy, który jechał półtorej doby przez Rumunię, Węgry i Czechosłowację. Decydujemy się jednak wracać z Grecji przez Jugosławię. Ma być szybciej i ciekawiej. Przy wylocie autostrady z Salonik w kierunku granicy Jugosławii łapiemy autostop. Sympatyczny starszy pan z Bawarii wraca swoim karawanem z wakacji. Dowozi nas do Belgradu, skąd dojeżdżamy tanim lokalnym pociągiem do Suboticy przy granicy węgierskiej. Tam wsiadamy do bezpośredniego pociągu jadącego do Budapesztu. Jesteśmy sami w przedziale. Nie mamy jednak odpowiedniego biletu – nie było nas na niego stać. Nasz bilet nie jest ważny na pociąg przez Jugosławię i Węgry. Ryzykujemy. Jugosłowiański konduktor sprawdza bilety przed odjazdem. Podajemy nasze, mówiąc, że jedziemy z Sofii do Warszawy. Mężczyzna rzuca okiem na papier. Sofia. Budapeszt. Warszawa. Wszystko w porządku. Dziurkuje i odchodzi. Pociąg rusza. Po 10 minutach przejeżdżamy granicę jugosłowiańsko-węgierską. Chwilę później zatrzymujemy się w Segedynie. Węgierski konduktor nie daje się nabrać na nieważny bilet. Próbuje wypisać nam spory mandat płatny w forintach. Forintów nie mamy, więc przyjmuje po 10 dolarów bez potwierdzenia. Mruga i unosi daszek czapki. Rano dojeżdżamy do Katowic. Jest zimno i deszczowo. Początek października. Chłodny wiatr zrzuca mokre liście z drzew. Mamy w kieszeni 150 dolarów zapracowanych i zaoszczędzonych w Grecji. Umożliwia nam to w miarę wygodną egzystencję do kolejnych wakacji. Ale najważniejszy jest bagaż wspaniałych wspomnień, doświadczeń i kontaktów.

Double luck w Estonii (rok 2001) Dwa dni po September 11 jadę wynajętym autem z Lipawy na Łotwie do Tallina w Estonii. W Lipawie prowadziłem seminarium dla Banku Światowego, dotyczące gospodarki odpadami. W Tallinie pracowałem dla firmy holenderskiej nad projektem Natura 2000. Wyjechałem rano, ale natrafiłem na potężne korki w Rydze, co mogło opóźnić moje przybycie na spotkanie w Tallinie. Było ciepło

24

15,5 kilometra do granicy


i słonecznie, więc jechałem o 10 kilometrów na godzinę szybciej, niż wynosiło ograniczenie prędkości. Na Łotwie w terenie niezabudowanym dozwolona prędkość to 90 km/h. W Estonii, w porze letniej, ograniczenie wynosi 100 km/h. Przyspieszyłem tam więc o kolejne 10 km/h. Po godzinie zatrzymuje mnie policja. Funkcjonariusze zapraszają do swojego samochodu. Rozmawiamy po angielsku. Pytam, o co chodzi. – You drove too fast. The limit is 90 km/h and you drove 110 km/h. – I thought the limit is 100 km/h! – It was until the end of August. – What will happen now? – We will take your car to the police parking lot and drop you to the nearest bus station, so that you could get to Tallinn. You can pick up your car tomorrow after paying the fine. – Please, this is catastrophic. I have an important meeting at the Ministry of Environment today at 4 pm. The car is rented. I am flying back to Warsaw tomorrow. – This is your problem. You have violated the speed limit. Now you have to face the consequences.3 Policja w Estonii jest bezlitosna i nieskorumpowana. Zbudowali ją od podstaw i szkolili skutecznie Finowie. Sprzedaję sobie w myślach solidnego kopniaka. Zaczynają spisywać moje dane i wypisywać mandat. Myśli przebiegają mi szybko przez głowę. Co robić? Nie mogę sobie pozwolić na spóźnienie. Wpadam na ryzykowny pomysł – to ostatnia szansa. – You cannot do it to me. – Why? – Because I have diplomatic status.

3

– Jechał pan za szybko. Ograniczenie prędkości wynosi 90 km/h, a pan jechał 110 km/h. – Przecież limit wynosi 100 km/h! – Wynosił, ale do końca sierpnia. – I co teraz będzie? – Odholujemy auto na parking policyjny, a pana odwieziemy na najbliższy przystanek autobusowy tak, żeby mógł pan dostać się do Tallinna. Może pan odebrać auto jutro po zapłaceniu mandatu. – Ale to jest katastrofa. Dziś o 16 mam ważne spotkanie w Ministerstwie Środowiska. Auto jest wynajęte, a jutro lecę do Warszawy. – To jest pański problem. Złamał pan przepisy drogowe. Teraz musi pan ponieść konsekwencje.

15,5 kilometra do granicy

25


– Can we see your diplomatic card?4 Wyciągam z torby swoją starą kartę dyplomatyczną. Od kilku lat jest już nieważna. Na stronie tytułowej znajduje się data wydania – Tallin, 1996 – ale nie ma nigdzie daty ważności. Pokazuję kartę. Policjant chce ją obejrzeć dokładniej, ale nie pozwalam mu na to. Pouczono mnie, że mogę odmówić przekazania karty. Funkcjonariusz zmienia ton i mówi: – OK, you can drive. Please, follow the speed restrictions. Safe journey.5 Wychodzę z auta policyjnego i wracam wolnym krokiem do własnego. Nie mogę uwierzyć – udało się! Ruszam, tym razem zachowując dozwoloną prędkość. Patrzę na zegarek. I tak będę spóźniony co najmniej pół godziny. Kompromitacja. Czterdzieści minut po czasie docieram zrezygnowany do budynku Keskkonnaministeerium. W sali konferencyjnej nie ma nikogo. Wchodzę do pokoju, w którym pracuje osoba odpowiedzialna za projekt. – Hi, Darius. Right on time. How was your journey? – The journey was OK. Thanks. What is the time now? – It is quarter to four. Remember, we are one hour behind Latvia. Latvians joined this year the CET.6 Nie mogę uwierzyć. Double luck tego samego dnia! Uśmiecham się, zaciskam pięść i mówię do siebie po cichu z emfazą: – Yes!!!

26

4

– Nie możecie mi tego zrobić. – Dlaczego? – Mam status dyplomatyczny. – Proszę pokazać kartę dyplomatyczną.

5

– W porządku. Może pan jechać. Proszę przestrzegać ograniczeń prędkości. Szerokiej drogi.

6

– Witaj, Dariusz. Jesteś w samą porę. Jak minęła podróż? – Dzięki, w porządku. Która jest teraz godzina? – 15.45. Pamiętaj, jest tu godzinę później niż na Łotwie. Łotwa przeszła w tym roku na czas środkowoeuropejski.

15,5 kilometra do granicy


3. Zjednuj ludzi sympatią i pomocą zamiast żartami Wielu ekspertów twierdzi, że humor jest najszybszym środkiem, by zdobyć przychylność drugiego człowieka. Mają rację – zakładając, że obie osoby funkcjonują w dokładnie tej samej kulturze, posiadają zbliżone poczucie humoru oraz podobne tematy tabu, z których się nie żartuje. Jednak jako międzynarodowy konsultant poruszasz się po bardzo niebezpiecznych wodach. Twoje przyzwyczajenie do humoru jest zupełnie inne. Nawet jeśli osoby z innych kultur zwykle pozwalają sobie na znacznie więcej, nie będą tego robić przy tobie – ani tym bardziej w sytuacjach zawodowych. Próba dowcipkowania często kończy się zażenowaniem wszystkich uczestników. Ludzie w pracy mogą być życzliwi, pomocni, serdeczni, ale raczej nie staną się przyjaciółmi, z którymi mógłbyś żartować tak, jak z kumplami przy grillu. Related snaphots: Cienka ściana (rok 1991) str. 27 Magnez w dolomicie (1994) str. 28

Cienka ściana (rok 1991) Wynajmujemy we czworo dom szeregowy niedaleko uniwersytetu. Anne, Monica, Romek i ja. Wszyscy jesteśmy na tym samym roku. Monica jest z Brindisi, Anne z Yorkshire, a Romek z Gdańska. Dom, bardzo przeciętny – wynajmowany studentom, jest ciepły, w miarę czysty i przede wszystkim położony 10 minut na piechotę od uczelni i biblioteki. Eliminuję w ten sposób koszty komunikacji miejskiej. Wynajmuję najmniejszy i najtańszy pokój. Sporo odkładam i dzięki temu wystarcza mi na wypady trekkingowe do Peak District, Lake District, w góry Snowdonii. Niestety wadą pokoju jest cienka ściana oddzielająca go od łazienki. Słyszę wszystkie dźwięki dobiegające z toalety. Najgorzej jest w nocy – budzi mnie każde spuszczenie wody. Kilka tygodni wystarcza, bym po odgłosach toaletowych rozpoznawał mimochodem, kto jest w środku. Rozprasza mnie to, nie mogę się skoncentrować. W końcu oddzielam się od problemu

15,5 kilometra do granicy

27


i zaczynam bić brawo po skończonym siusiu i mówić „well done”7 po kupie. Na przykład: Romek robi jedno głośne charakterystyczne „plum”, a jedna z koleżanek kończy zawsze siku podwójnym wyciskaniem. Biedna Monica wykrzykuje „stupido, stupido, imbecille” w reakcji na moje oklaski! I chyba ma rację. Współmieszkańcy organizują w końcu spotkanie domowe. Mówią, że moje zachowanie jest nie do zniesienia i że krępują się korzystać z toalety. Tłumaczę, że jest mi trudno funkcjonować za cienką ścianą. Zapraszam wszystkich do mojego pokoju i demonstruję mój dyskomfort spuszczeniem wody. Przy tym przepraszam i obiecuje poprawę. Ustalamy w końcu, że ja kończę z brawami i gratulacjami, natomiast moi współlokatorzy przestają spuszczać wodę w środku nocy.

Magnez w dolomicie (rok 1994) Firma Acer Environmental, dla której pracuję, jest w tarapatach. Przynosi straty. Amerykański właściciel sprzedaje firmę brytyjskiej Welsh Water. Rozpoczyna się restrukturyzacja i lecą głowy. Wylatuje CEO i dyrektor finansowy. Zostaje zamknięty dział zajmujący się polityką ekologiczną. Zwalniani są pracownicy o niskiej efektywności, liczonej jako procent produktywnego czasu pracy, którym firma obciąża klientów. Wydajność mojej pracy jest w normie (powyżej 60%), ale Acer porzuca plany ekspansji na Europę Środkową. Czuję się więc niepewnie i rozglądam za projektami w UK. Natrafiam na firmę w Birmingham poszukującą pracownika o moim profilu do projektów oceny i oczyszczenia poprzemysłowych terenów skażonych. Przenoszę się z Manchesteru do Birmingham. Biuro jest tu mniejsze, ale mają dużo pracy. Zajmuję się badaniem gruntów, oceniam poziom i rodzaj skażeń i przygotowuję strategię oczyszczenia terenu. Głównym klientem są władze lokalne, które przejęły obszary poprzemysłowe, oczyszczają je, a następnie sprzedają po kawałku inwestorom, którzy budują tu przemysł lekki. Lubię tę pracę. Mogę wykazać się samodzielnością i wykorzystuję swoje umiejętności geologiczne oraz hydrogeologiczne ze studiów na AGH. Jednym z moich ulu-

7

28

Dobra robota!

15,5 kilometra do granicy


bionych elementów pracy jest sprawdzenie, jakiego rodzaju działalność przemysłową prowadzono na badanym terenie. Cofam się do początku XIX wieku. Informacje uzyskuję w archiwach i parafiach. Znajduję tam precyzyjne dane: kto, kiedy, a także co produkował w określonym miejscu. Dzięki temu wiem, jakiego rodzaju skażeń mogę się spodziewać, co i jak badać. Chłopak zajmujący sąsiednie biurko, bardzo sympatyczny Ed ze Szkocji, pracuje nad oczyszczaniem terenów należących do prywatnych właścicieli. Opowiada mi, że ma problem z terenem skażonym o bardzo wysokiej zawartości magnezu do głębokości kilku metrów. Dodaje, że płytkie wody gruntowe są podatne na zanieczyszczenie. Poza magnezem zawartość metali ciężkich i węglowodorów jest w normie. – Ed, have you done speciation of magnesium? – No, we usually don’t do it. – I think you should. Magnesium can be present in dolomite, which is a natural calcium/magnesium carbonate. It is benign. You can buy dolomite tablets in pharmacies. Dolomite rock is sometimes used as backfiller. – OK. Thanks. I will do the speciation. It does not cost much.8 Ed zleca badanie, które ma stwierdzić, w jakim związku występuje magnez. Okazuje się, że w dolomicie. Teren nie jest więc skażony, a klient oszczędza kilkaset tysięcy funtów na jego zbędnym oczyszczaniu. Dyrektor biura osobiście dziękuje mi za pomoc. Klient zleca firmie kilka nowych projektów oczyszczenia terenu. Niedługo potem fala zwolnień dotyka Birmingham. Mi jednak nic nie grozi. Jestem bezpieczny. Ed również zostaje.

8

– Ed, czy zrobiłeś specjacje magnezu? – Nie. Zwykle tego nie robimy. – Wydaje mi się, że powinieneś. Magnez może występować w dolomicie – węglanie wapnia i magnezu. To jest nietoksyczny związek. Możesz kupić w aptece tabletki z dolomitem. Skały dolomitowe są czasem używane jako wypełniacz przy wyrównywaniu terenu. – OK. Dzięki. Zrobię specjacje. To niewiele kosztuje.

15,5 kilometra do granicy

29


Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.