NAUCZYCIEL SZTUKI 1-4

Page 70

ziołami z Prowansji. Pieczeń była wyborna, a popijana niezłym winem, smakowała wprost bosko. – A gdzie to nasz grubasek Arreola? Do diabła, powinien pić tutaj z nami, przegranymi – wyszczerzył zęby Diego. – Podobno uciekł, nie czekał obiadu, jakoś odjęło mu apetyt… – Niech przepadnie w piekle – warknął Izaak. – Gadzina bez honoru. Miałem go niechybnie trafionego, oszczędziłem, bom nie chciał odjąć mu prawej dłoni. Wstrzymałem pchnięcie i co? Nie uznał. A mankiet rękawicy rozpłatany przez trzy warstwy, wstrzymałem pchnięcie dopiero na rękawie koszuli. I tego on śmiał nie uznać! Muł go chędożył! – Widzieliście, co z nim zrobił ten profesor? To chyba gorsze niż stracić oko – mruknął Diego. – W pewnej chwili zrobiło mi się go nawet szkoda. Gaspar przełknął jagnięcinę i rzekł wesoło: – Profesor dał mu tylko lekcję. I to bardzo cenną lekcję, ten padalec powinien być wdzięczny. Krzywdę zrobił sobie sam, łżąc wobec tylu ludzi, że nie było trafienia. Takiej kompromitacji nie życzę nikomu. Ale nikt jej nie jest winien, tylko on sam. Pokiwali wszyscy głowami, a Izaak dodał w zadumie: – Widzieliście to dr ugie trafienie? Niepojęte… Zamierzyłem sobie teraz ćwiczyć to codziennie. Jak on to zrobił? Skrócił zasięg jakoś nadgarstkiem, już chyba wiem jak. A po minięciu zastawy wypuścił nadgarstek znowu. – Nie, chyba nie… mruknął Gaspar. – Nie zdążyłem się przyjrzeć, pacnął od niechcenia jak muchę, ale zdaje mi się, że skrócił to łokciem. Te szerokie rękawy, nie było widać. Nadgarstek szedł pięknie w linii. – Tak czy inaczej, nieprawdopodobna koordynacja. Wyglądało, jakby ciął przez zastawę, jakby miecz Arreoli był z mgły. Grubas dostał za swoje, na jego miejscu wolałbym ciężką ranę – podsumował Diego. Milczeli chwilę, a potem Gaspar rzekł do Diega:

70


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.