Jacek Wakar
„Nieskończona historia”, reż. Piotr Cieplak, fot. Anna Tomczyńska
dla jego mistrzów – Król umiera, czyli ceremonie Eugène’a Ionesco. Widziałem to przedstawienie w krakowskim Starym Teatrze niedługo po premierze i ciągle mam pod powiekami, jak ze sobą grali Anna Polony i Jerzy Trela. Z nostalgią i czułością, ale i przeświadczeniem, że opowiadają zamkniętą już historię. Zdawało się, że patronuje jej Konrad Swinarski, z którym przed laty Piotr Cieplak bywał porównywany. A oparte na Weselu widowisko Albośmy to jacy tacy, w połowie rozegrane na podwórzu warszawskiego Teatru Powszechnego? Toż był to najprawdziwszy teatr polityczny, głos ostrego protestu inteligenta przeciw rzeczywistości, gdy karty rozdawał Andrzej Lepper. Był maj roku 2007… Wymieniam tylko niektóre tytuły z bogatego dorobku Piotra Cieplaka, aby udowodnić, że ogromna wszechstronność i skala zainteresowań nie pozwalają zamknąć tego reżysera w jakiejkolwiek łatwej do opatrzenia chwytliwym hasłem szufladzie. Tak jak Grzegorzek idzie on własną drogą, nie chce należeć do generacji, stronnictw, prądów. Zrealizowana w warszawskim Teatrze Powszechnym – gdzie powstało wiele znaczących inscenizacji Cieplaka – Nieskończona historia, według dramatu Artura Pałygi, rozwija wątki znane już z jego twórczości. Z pozoru jest to teatr środka, który nie stawia widzowi szczególnym wymagań. W istocie jednak Cieplak proponuje szczególne doznanie, warunkiem jest tylko gotowość jego przyjęcia. Wtedy doświadczyć można czegoś, co nazwę może kulawo – metafizyką codzienności.
140
WIĘŹ Maj–Czerwiec 2012