Wiadomości ASP 62

Page 1

62

Darek Vasina

wiadomości asp w krakowie dołącz do nas na facebooku

Wiadomości ASP 62 Akademia

czerwiec 2013

Sztuk Pięknych

ISSN 1505–0661

im. Jana Matejki

www.asp.krakow.pl

w Krakowie

cena 6 zł (w tym 5% VAT)



→ Spis treści

Z narożnika i piętra 2 – Stanisław Tabisz Wstęp

Wydarzenie specjalne 3 – Natalia Wiernik Sony World Photography

108 – Witold Stelmachniewicz Wiwat Akademia! 109 – Witold Stelmachniewicz Bebelplatz Dyplom 114 – Piotr Słowik W stronę istoty rzeczy

Awards – 2013 Student Focus Award

Idee – Poglądy – Interpretacje

10 – Barbara Ziembicka Akwaforta porządkuje

mój świat

Kronika wydarzeń

116 – Otwarta Pracownia Mody 5 lat 122 – Jan Tutaj Konkurs na dzieło 126 – Ryszard Michalski, Krystyna Orędarz

16 – Zbylut Grzywacz Rysowanie

20 – Agnieszka Roch Woźny był bardzo ważną osobą

będzie piękny…

Anna Nowicka‑Antosik Czas bez piękna

26 – Tomáš Agat Błoński Słowacki eksperyment

130 – Joanna Kubicz W sieci designu

30 – Janusz Krupiński Determinanty dzieła sztuki

134 – Harlind Libbrecht, Tomas Navratil

jako obrazu

Przestrzenie wirtualnych adaptacji

135 – Tomasz Wesołowski Modelowanie 3D Felieton 42 – Darek Vasina Pierwszy dzień wiosny

136 – Dominika Haja, KAROLINA SUSZCZYŃSKA

Space Game

140 – Barbara Stec Sun.Script Historia 44 – Michał Pilikowski Julian Fałat

Publikacje

54 – Jacek Dembosz Prawdziwa noc muzeów

152 – Darek Vasina Gili‑Gili K jak Kosmos 152 – Darek Vasina Nieznany geniusz

Podróże artystyczne

68 – Mariusz Sołtysik From Stuttgart with Love…

Nam June Paik!

Wspomnienie 153 – Michał Pilikowski Krystyna Gruchalska‑Bunsch

74 – Antoni Porczak Latające projekcje 76 – Przemysław Branas Granice (wieku)

Polemiki

78 – Artur Tajber Fais où tu es/

154 – Janusz Krupiński Krytyka Szczerskiego

Działaj tam, gdzie jesteś

krytyki obiektów Bożyka

Wystawy – Głosy – Recenzje

80 – Stanisław Tabisz Maria Więckowska 82 – Stanisław Tabisz Porządkowanie wszechświata… 86 – Mirosław Sikorski Rekapitulacja 88 – Bogdan Miga Surzycki/Kaczmarek 90 – Jacek Dembosz Strach i zmęczenie 92 – Cecylia Malik Się mózg gotuje

← Autorem grafiki na okładce jest

102 – Magdalena Kurda Ogród zimowy

Mateusz Czapek

106 – Kinga Nowak Feniks

(patrz s. 122)

1


Z NARO Ż NIKA I PIĘTRA

N

iniejszy 62. numer „Wiadomości ASP” ukazuje się już po otwarciu wielkiej wystawy końcoworocznej w naszej Akademii. Swój dorobek oraz efekty procesu kształ‑ cenia zaprezentowały wszystkie pracownie. Tradycyjnie w pierwszą niedzielę czerwca (w tym roku 2 VI) odbyło się we wszystkich budynkach Akademii oraz w Pałacu Sztuki TPSP w Krakowie otwarcie wystawy najlepszych dyplomów, teraz już z siedmiu wydziałów, z nowo otwartym Wydzia‑ łem Intermediów. Była więc okazja – dla wielu zaproszo‑

i fachowo kanclerz Akademii, pan Adam Oleszko. Finansowa‑ nie uczelni odbywa się już na podstawie określonych kryte‑ riów zawartych we wskaźnikach „algorytmu”. Otrzymujemy pieniądze na funkcjonowanie z Ministerstwa Kultury i Dzie‑ dzictwa Narodowego podług naszej aktywności: potencjału, osiągnięć, wykształcenia kadry dydaktycznej, współpracy zagranicznej, realizacji projektów naukowo‑badawczych, liczby studentów, rodzajów studiów. Szczególne kontrowersje budzi współczynnik liczby studentów. Według danych Mini‑

nych gości i zainteresowanych miłośników sztuki – obej‑ rzenia potencjału twórczego studentów oraz – dla kadry dydaktycznej – podsumowania i wyciągnięcia wniosków na przyszłość. Tego typu wystawy są bardzo pouczające i stają się oczywistym elementem dydaktyki. Dla studentów i dyplomantów to możliwość wzajemnej konfrontacji swoich postaw i osiągnięć oraz okazja spotkania się z opiniami zewnętrznymi i odbiorem swoich prac przez szersze grono, w tym marszandów, właścicieli i dyrektorów współczesnych galerii, salonów i muzeów sztuki. Oczywistą troską rektora – a także wszystkich pracowników dydaktycznych oraz pra‑ cowników administracji wspomagających instytucjonalnie proces kształcenia – są wytężone starania, aby Akademia wypadła w tym obszernym i bogatym pokazie dla publiczno‑ ści jak najlepiej… Potencjał dydaktyczny i osiągnięcia kra‑ kowskiej ASP mogą wzbudzać uznanie i podziw. Dzisiejsza Akademia jest nie tylko szkołą rozwijania i kształtowania języka formy, manualnych predyspozycji i warsztatowych reguł, ale w dużej mierze jest także przestrzenią otwartą dla najbardziej skrajnych eksperymentów i poszukiwań twórczych. Prace i osiągnięcia studentów są konfrontowane w zewnętrznych konkursach i przeglądach. Wiadomość, jaka zelektryzowała nas pod koniec kwietnia, to bezapelacyjne zwycięstwo Natalii Wiernik, studentki Wydziału Grafiki naszej Akademii, w konkursie Sony World Photography Awards 2013 zorganizowanym w ramach programu uni‑ wersyteckiego Student Focus. W tym programie konkurowali ze sobą studenci z ponad 230 uczelni z całego świata. Minął rok akademicki, który był dla mnie szczególnym wyzwaniem. Minął – dodam – bardzo szybko, bo poczucie czasu jest wartością subiektywną, ale w kalejdoskopie obowiązków rektora wszystko dzieje się w locie, dynamicz‑ nie, intensywnie i jakby jednocześnie w wielu miejscach. Wchodzimy w okres kończenia inwestycji budowlanych w budynku przy pl. Matejki (sale wielofunkcyjne i aula) oraz na Harendzie k. Zakopanego (nowy dom plenerowy). Udało się jeszcze pozyskać 2,5 mln zł na zabezpieczenia przeciwpożarowe nowej auli. Prace te nadzoruje rzetelnie

sterstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz głosów samych uczelni liczba kandydatów na studia w Polsce oraz jakość kształcenia drastycznie się obniżają. Na dodatek zbliża się niż demograficzny. Trzeba na to znaleźć antidotum. Liczba studentów na uczelniach publicznych (finansowanych z budżetu państwa) powiększana jest za cenę obniżania kryteriów i wymagań. Punktowany współczynnik liczby stu‑ dentów w algorytmie zachęca uczelnie (z powodu uzyskania większej dotacji) do przyjmowania jak największej liczby kandydatów na studia, co skutkuje obniżeniem poziomu wymagań. Prof. Wojciech Nowak – rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego – stwierdził, na posiedzeniu Kolegium Rek‑ torów Szkół Wyższych Krakowa, że tylko: „innowacyjność oraz wysoka jakość kształcenia są podstawowymi warun‑ kami rzeczywistego rozwoju wyższych uczelni w Polsce”. Wracając na rodzime podwórko, rok 2012 Senat Aka‑ demii Sztuk Pięknych w Krakowie zamknął optymistyczną uchwałą, przyjmując sprawozdanie finansowe za 2012 rok bez strat i deficytu. Podziękowania w tej trudnej i zawi‑ łej materii nazywanej „dyscypliną budżetową” należą się pani kwestor Danucie Baniowskiej oraz władzom i kadrze kierowniczej uczelni, jak również dziekanom wydziałów. Uchwalony budżet Akademii na 2013 rok daje pewną sta‑ bilność, co jest także optymistyczną informacją, biorąc pod uwagę kryzysową kondycję finansów publicznych naszego państwa. Wyjeżdżającym na urlopy i zasłużony odpoczynek, w tym także naszym artystom‑pedagogom, pracownikom oraz studentom chciałbym życzyć twórczej regeneracji sił, a także odzyskania lub odświeżenia tych motywacji, które pozwolą na entuzjastyczny powrót do pracy. A zatem: uda‑ nych i radosnych wakacji! Atrakcyjnych podróży i dobrego wypoczynku!

2

Wiadomości asp /62

prof. Stanisław Tabisz, rektor ASP im. Jana Matejki w Krakowie


Wydarzenie specjalne

Zwyciężczyni

Natalia Wiernik Sony World Photography Awards 2013 Student Focus Award

↗ Z cyklu

Student Focus to program dla studentów szkół wyż‑

przyciągają krzykliwe, niemal psychodeliczne tła,

The Protagonists

szych nauczających fotografii, a Sony World Photo‑

które wchłaniają, czy w każdym razie maskują

graphy Awards jest najwyżej na świecie premiowa‑

modeli, nadając im wygląd konspiratorów i wywra‑

Hahnemühle

nym konkursem uniwersyteckim.

cając do góry nogami utarte schematy portretowania.

Do finałowej dziesiątki konkursu w Londynie zakwa‑

Praca żywa i zapadająca w pamięć”.

70 × 47 cm wydruk na papierze

lifikowała się Natalia Wiernik z Wydziału Grafiki ASP

W. M. Hunt

w Krakowie, pracująca pod kierunkiem dr hab. Agaty

„Prace Natalii Wiernik są świeże i fascynujące.

Pankiewicz. Zadaniem 10 finalistów było wykona‑

Znamionują talent na światowym poziomie, a wła‑

nie serii zdjęć związanych z tematem „Rodzina”.

śnie takie talenty pragniemy odkrywać w ramach

Natalia jednogłośnie została uznana za zwycięzcę

programu Student Focus. World Photography Organi‑

finałowej batalii, pokonując konkurentów z ponad

sation przywiązuje wielką wagę do edukacji fotogra‑

230 szkół z całego świata. Nagrodę stanowi sprzęt

ficznej. W tym roku opublikowaliśmy „białą księgę”

fotograficzny wartości 35 000 euro dla rodzimej

zawierającą zarys umiejętności i kompetencji, które

pracowni fotografii.

powinni nabyć studenci kierunków związanych z fotografią. Miło nam powitać Natalię w gronie zwy‑

W skład grona jurorów wchodzili: – Wiliam M. Hunt (USA), kurator i kolekcjoner fotografii – Leonie Hampton (UK), fotografka

cięzców tegorocznej edycji”. Ania Wadsworth, menedżer programu Student Focus z ramienia World Photography Organisation „Wyjątkowa i zdobywająca nagrody seria, która

– Jonathan Worth (UK), niezależny fotograf

pokazuje świeże i ekscytujące podejście artysty

„Zaprezentowane przez Natalię Wiernik por‑

do portretu i tematu rodziny”.

trety zaskakują i frapują. Uwagę widza natychmiast

Leonie Hampton 3


↑ Z cyklu The Protagonists 70 × 47 cm wydruk na papierze Hahnemühle 4

Wiadomości asp /62


↑ Z cyklu The Protagonists 70 × 47 cm wydruk na papierze Hahnemühle 5


↑ Z cyklu The Protagonists 47 × 70 cm wydruk na papierze Hahnemühle 6

Wiadomości asp /62


↑ Z cyklu The Protagonists 47 × 70 cm wydruk na papierze Hahnemühle 7


The Protagonists

Nie jesteś samotnym bytem, ale jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną cząstką wszechświata. Nie zapominaj o tym. Jesteś nieodzownym elementem ludzkości. Epiklet

Natalia Wiernik Tak, jak poszerzają się granice tolerancji, tak też pojęcia „rodzina” nie da się zamknąć w jednej prostej definicji. Coraz częściej więzi tworzą się nie w oparciu o pokrewieństwo, lecz podobieństwo. Może ono bazować na zbieżności doświadczeń, wyznawaniu tych samych wartości, na bliskości emocjonalnej. A nawet – para‑ doksalnie – może opierać się na inności, osobliwości. Wówczas to ekscentryzm spotykających się jednostek staje się zwornikiem, dzięki któremu zawiązuje się wspólnota‑rodzina. Bohaterowie moich obrazów są wyizolowani z kontekstu miejsca i czasu. Łączy ich pokrewieństwo wizualne, które podkreśla sceneria, w jakiej się znajdują. Możemy

↗ Z cyklu

jedynie snuć domysły, jakie są ich relacje poza kadrem, i czy wspólnota, którą

The Protagonists

zawarli przed obiektywem, istnieje naprawdę. Tylko od nas zależy, jakie wnioski wysnujemy i czy nie ulegniemy pokusie szybkiego klasyfikowania i wartościowania.

66 × 100 cm wydruk na papierze Hahnemühle

8

Wiadomości asp /62


9


↑ Mistrz i Małgorzata, 44,5 × 34 cm, akwaforta, akwatinta, mezzotinta, 2004

I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e

10

Wiadomości asp /62


Akwaforta

porządkuje mój świat Z Kacprem Bożkiem rozmawia Barbara Ziembicka

Jesienią 1928 r. Bułhakow zaczął pisać Powieść o diable, taki był bowiem pier‑ wotny tytuł Mistrza i Małgorzaty. Dziesięć lat później pisarz rozpoczął, z pomocą swojej żony Jeleny Siergiejewnej, pracę nad ostatnią redakcją tej powieści. Jeden z zeszytów, w którym zapisywano szczegółowy plan dopracowania powieści, zagi‑ nął – stąd przypuszczenie, że ostatnia, opublikowana wersja Mistrza i Małgorzaty nie jest pełna. W 1940 r. przewidywano, że powieść ukaże się nie wcześniej niż za sto lat. Ostatecznie, w okrojonej przez cenzurę formie ukazała się w latach 60. Nic jednak wówczas nie mówiło się o ilustracjach. Barbara Ziembicka: W naszym środowisku i wśród odbiorców sztuki jesteś znany ze swoich ilustracji do powieści Michaiła Bułhakowa Mistrz i Małgorzata. Jak doszło do tego, że stworzyłeś ten cykl grafik? Ważne w rozwoju artysty inicjatywy nie powstają z przypadku, musi być jakieś przygotowanie, odpowiednia gleba. Kacper Bożek: Nie potrafię powiedzieć, ile razy czytałem tę książkę. Właściwie zaczęło się jeszcze w szkole podstawowej, kiedy mój ojciec odkrył przede mną uroki Mistrza i Małgorzaty. I mam wrażenie, że działanie tych uroków ma charak‑

Kacper Bożek

ter progresywny, ponieważ gdy po raz kolejny sięgam po powieść – ukazuje mi się

Ur. w 1974 r. w Krakowie.

całkowicie inny jej aspekt. Moją pierwszą fascynacją była karykaturalna i zabawna część moskiewskiej groteski, która pokazuje, jak brzemienna w skutkach może być próba wmówienia diabłu, że go nie ma. Początkowo nużący mnie wątek apokry‑ ficzny z czasem nabrał dla mnie znaczenia. Zestawienie głębokiego, intensywnie symbolicznego opisu skomplikowanych relacji Ha‑Nocri i Poncjusza Piłata z opisem

Jest absolwentem Liceum Sztuk Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem i Wydziału Grafiki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Pracę dyplomową zreali‑

przygód diabelskiej kompanii pustoszącej Moskwę stał się dla mnie inspiracją

zował pod kierunkiem

i polem do akwafortowych interpretacji.

prof. Stanisława Wejmana

Dwa lata po dyplomie – który realizowałem w pracowni miedziorytu pod kie‑ runkiem prof. Stanisława Wejmana w 2000 r. – odbyła się moja duża wystawa

w pracowni miedziorytu i litografii. Uprawia grafikę warsztatową i rysunek.

grafik i rysunków w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa. W trakcie tej wystawy Galeria Nautilus wyraziła zainteresowanie moimi grafikami i chęć podjęcia dłu‑ goterminowej współpracy. Rezultatem miało być powstanie cyklu grafik na jeden temat. Właściwie nie było chwili wahania; od razu pomyślałem o Mistrzu i Małgo‑ rzacie. Zawarliśmy z galerią pewnego rodzaju kontrakt, w którym zobowiązałem 11


↑ Chwała kogutowi 34 × 44,5 cm akwaforta, akwatinta 2007

się wykonać tekę 12 akwafort do powieści, a galeria

komunistycznego, tkwiącego w oparach absurdalnej,

– zapewnić środki niezbędne do realizacji projektu.

materialistycznej propagandy. Sądzę, że zabawny opis

Praca nad wykonaniem grafik i wydrukowaniem każ‑

jego przygód może wpływać, według mnie myląco,

dej w pełnym nakładzie (100 odbitek plus 10 e/a)

na powstanie figury „dobrego diabła”. Należy tu jed‑

trwała mniej więcej cztery lata. To była wspaniała

nak przypomnieć, że śmiech i groteska od wieków

przygoda – owe przenikające się wzajemnie światy

miały trącące siarką koneksje i przeciwstawiane były

– świat akwaforty i świat Mistrza i Małgorzaty. Prze‑

powściągliwości i rozwadze.

bywanie w tym środowisku przez cztery lata było dla

12

W Mistrzu i Małgorzacie diabeł spełnia zasad‑

mnie „diabelnie” cudownym doświadczeniem.

niczą rolę: bardzo poważną. Dzieło Mistrza, które

BZ: Wydaje się, że mieszanie się dobra i zła jest zna‑

w powieści jest przedmiotem troski głównych boha‑

czącym motywem w powieści Bułhakowa. To bardzo

terów, ratuje przecież diabeł – wśród tylu przeciw‑

interesuje. Czy ty przypadkiem nie zafascynowałeś

ności i w tak trudnej sytuacji politycznej. Powie‑

się „dobrym diabłem”?

działbym górnolotnie: diabeł, ratując dzieło, ocala

KB: Diabeł, czytany jako symbol ciemnego aspektu

prawdę.

natury ludzkiej, nie może jako taki być dobry. Jed‑

BZ: Czym jest dla ciebie posługiwanie się fantastyką,

nakże w powieści skutki jego działań wielokrotnie

czyli inaczej – metodą nadrealistyczną?

doprowadzają do zaskakująco pozytywnych rezulta‑

KB: Fantastyka wydaje mi się pociągająca ze względu

tów, a transpozycją tego wydaje się motto powieści

na swoją znaczeniową pojemność. Obraz fantastyczny

Bułhakowa: „Jam częścią tej siły, która zła pragnąc,

bowiem, składający się przecież z elementów świata

ciągle dobro czyni”. Wiadomo – z Fausta Goethego.

realnego, może przedstawiać pewną szerszą ideę lub

To miejsce, do którego diabeł Woland przy‑

metaforę zjawiska, co byłoby nieosiągalne przy wyłącz‑

bywa wraz ze swą piekielną świtą, powinno mu

nym użyciu środków realistycznych. Pracując nad gra‑

odpowiadać. Przybywa przecież w czeluście piekła

fikami do teki, wielokrotnie sięgałem do konwencji

Wiadomości asp /62


nadrealizmu. No bo w jaki sposób pokazać scenę, która

artystycznych, działających na niektórych jak komen‑

↑ Dowód siódmy

jest pewnego rodzaju surrealistyczną hybrydą zbudo‑

tarz do rzeczywistości?

34 × 44,5 cm

waną z dwóch przenikających się światów Moskwy

KB: Ten komentarz w wykonaniu Dwurnika jest

i Jerozolimy? Nie sądzę jednak, żeby konwencja nad‑

nacechowany ogromnym subiektywizmem. Dwur‑

realizmu określała mnie w pełni. W równej mierze zaj‑

nik tego, co znane, tylko używa, aby przekazać swój

muje mnie portretowanie natury czy próby stworzenia

sposób widzenia. Bo i u niego są „fantasmagorie”.

realnej przestrzeni w obrazie.

Wyrażające się w szczególnie budowanej przestrzeni,

BZ: Przywołam tutaj cytat z Oskara Miłosza:

co w rezultacie sprawia, że odbieramy symboliczny

„Nasza droga wiedzie od tego, co fizyczne, do tego,

aspekt sytuacji. Myślę, że to atuty tego artysty.

co duchowe”.

BZ: Jaką rolę odgrywa u ciebie warsztat? Przecież

KB: Sądzę, że szeroko pojęta fizyczność stanowi klucz

te wyglądy u ciebie same w sobie stanowią element

do świata duchowego, pozazmysłowego. Czasami

treści…

patrząc na obraz lub czytając tekst literacki, mam

KB: Warsztat akwafortowy dostarcza mi ogromnej

wrażenie, że dotykam czegoś absolutnie nieznanego,

palety środków do wytwarzania obrazów. Ich różno‑

niepoddającego się zmysłowej czy logicznej analizie.

rodność bywa inspirująca sama w sobie. Powstawanie

Choć obraz ten składa się ze znanych mi elementów,

obrazu akwafortowego ma specyficzny i niepowta‑

wymyka się on zwykłemu poznaniu, wytwarzając jed‑

rzalny charakter, sprzyjający wieloznaczności. Mój

nocześnie nastrój trudny do określenia. Sądzę, że tego

obraz jest zbudowany z wielu warstw, wielu rysun‑

rodzaju przeżycie przybliża do tajemnicy.

ków nałożonych jeden na drugi. Gdy rozpoczynam

BZ: A kiedy oglądasz twórczość Edwarda Dwurnika,

pracę nad grafiką, mam jedynie mglisty zarys tego,

wystawianą niedawno w Muzeum Narodowym

co chciałbym osiągnąć. Jest to przeważnie jakieś

w Krakowie, czy ona jest wyłącznie „tu i teraz”?

założenie kompozycyjne, nie do końca sprecyzowany

Jaki jest twój stosunek do tego rodzaju dokonań

pomysł na opowieść lub po prostu sam tytuł.

akwaforta, akwatinta 2007

13


Pierwsze rysowanie na zawerniksowanej płycie

Barbara Ziembicka Ur. w 1946 r. w Rudzie

Zdaję sobie sprawę, że świat doskonale poradziłby

cynkowej lub miedzianej jest zaledwie próbą dobycia

sobie bez moich akwafort, natomiast ja bez nich nie

obrazu, istniejącego wyłącznie w głowie, i ma nie‑

poradziłbym sobie ze światem.

zobowiązujący charakter. Dopiero po wytrawieniu

BZ: Jakie są twoje preferencje w sztuce? Czy i ty masz

i wykonaniu wydruku próbnego zastanawiam się

swoje „skarby”? Wydaje się, że bliska twemu obra‑

nad doprecyzowaniem pomysłu. Czasami drukuję

zowaniu jest tradycja wspaniałej grafiki niemieckiej

kilka odbitek i rysuję na nich, zastanawiając się,

– Martina Schongauera, Albrechta Dürera.

w którą stronę poprowadzić moją opowieść. Potem

KB: Cała moja przygoda z grafiką zaczęła się od podzi‑

zakładam znowu werniks i przystępuję do rysowa‑

wiania sztuki. Sam nie wiem, czy większą przyjem‑

nia następnej warstwy. Powtarzam to wielokrotnie.

ność sprawia mi praca, czy kontemplowanie dzieł

w Krakowie. Dyplom uzy‑

Każdy następny wydruk próbny jest dla mnie pew‑

innych twórców. Oczywiście grafiki wymienionych

skała w 1972 r. w pracow‑

nego rodzaju zaskoczeniem, wymagającym kolejnych

mistrzów niemieckich, jak Schongauer, Dürer,

Śląskiej. W latach 1966– 1972 studiowała na ASP

niach prof. Włodzimierza

decyzji. W rezultacie grafika doprecyzowuje się nie‑

Aldegrever, zajmują ważne miejsce w moim umy‑

Chomicza. Obecnie pro‑

jako sama, przybierając kształt, jakiego nie byłbym

śle. To magia świata zbudowanego z detali, a w nim

fesor ASP na Wydziale

zdolny wymyślić.

pewnego rodzaju „niemożliwość” wykonawcza, czyli

Kunza i prof. Witolda

Grafiki, prowadzi Pracownię Struktury Dzieła (od 1999).

Gdybym wiedział, jak będzie wyglądał stan

absolutna perfekcja rysunkowa.

finalny mojej grafiki, odeszłaby mi ochota do pracy

Mój podziw dla grafiki niemieckiej przełomu XV

rysunku, grafiki książkowej

nad nią. W moim przekonaniu bardziej liczy się droga

i XVI w. wynika również z tego, że w odróżnieniu

oraz malarstwa.

niż końcowy obraz. Myślę, że warsztat akwafortowy

od mistrzów włoskich mistrzowie niemieccy ograni‑

Pracuje w dziedzinach

14

determinuje sposób myślenia, który jest wielowar‑

czali się do szkicowego, lekkiego zarysu kompozycyj‑

stwowy – tak jak on. Dlatego uwielbiam towarzystwo

nego, a wszystkie decyzje podejmowane były bezpo‑

ludzi, którzy – jak ja – służą wiernie Pani Akwaforcie.

średnio na blasze. Oni toczyli swego rodzaju walkę

Wiadomości asp /62


z materią, odbywającą się bezpośrednio na miedzia‑

i utożsamić je z twórcą, niejako je spersonalizować.

↑ Fatalne mieszkanie

nej matrycy. Tymczasem graficy włoscy tego okresu

Kiedy patrzę na dzieło, staram się znaleźć klucz

34 × 44,5 cm

– tacy jak Enea Vico, Raimondi, czy Agostino De

do intencji artysty; czasami to się udaje, czasami

Musi zwany Veneziano – swoje decyzje podejmowali

nie. Za każdym razem jednak czuję się wzbogacony

poza matrycą, na papierze. Bowiem miedziorytnicy

innym spojrzeniem.

↲ Bal

włoscy dokładnie rozplanowany zarys konkretnej

BZ: Jak bardzo liczysz się z odbiorcą?

44,5 × 34 cm

sceny przenosili na blachę niejako mechanicznie –

KB: Sądzę, że wcale się nie liczę. Grafika jest dla mnie

używali kalki. Później podtrawiali rysunek metodą

interesująca podczas powstawania. Kiedy kończę

akwaforty i perfekcyjnym szrafowaniem po formie

pracę, efekt finalny jest mi obojętny. Jedyne, co mogę

wypełniali kompozycję. Metoda ta pozwalała im

powiedzieć, to: „Aha, tak wyglądasz”. Gotowe akwa‑

wyrzec się jakichkolwiek błędów i uzyskać obraz

forty to już nie mój problem.

niemalże doskonały. Jednakże w swojej doskonało‑

BZ: Jakie znaczenie ma dla ciebie praca pedagogiczna?

ści – po prostu nudny.

akwaforta, akwatinta 2007

akwaforta, akwatinta 2007

KB: Wspomniałem już, że uwielbiam towarzystwo

Tymczasem patrząc na miedzioryt Albrechta

ludzi, którzy zajmują się tym co ja. Jako świeżo

Dürera Rycerz, śmierć i diabeł, mogę zobaczyć trawkę

upieczony pedagog – jestem asystentem w pracowni

dokładnie powtarzającą linię końskiego kopyta…

prof. Stanisława Wejmana – mam przyjemność

Z przyjemnością oglądam końskie kolano – czę‑

uczestniczyć przy powstawaniu obrazów i pomagać,

ściowo widziane z przodu, częściowo z boku i mimo

śledzić drogi ich powstawania i zagłębiać się w inne

że rysunkowo niemożliwe, całkowicie pasujące

niż moje rejony zawiłości technicznych. To wszystko

do reszty figury. Doskonałość tych niedoskonałości

stanowi dla mnie niewyczerpane źródło inspiracji.

stanowi dla mnie największą wartość grafik niemiec‑

Praca ze studentami to dla mnie zaszczyt i przywilej,

kich. Mogę wyobrazić sobie drogę powstawania dzieła

za który wdzięczny jestem losowi. 15


I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e

16

Wiadomości asp /62


Rysowanie ← Akt stojący oparty

Do antykwariatu Mariana Krzyżanowskiego przy

koźlęcy lub właściwie arkusz papieru, weź ziemi zielo‑

61 × 43 cm

Szczepańskiej wchodziło się z mrocznej sieni

nej tyle, co pół orzecha, połowę tego ugru, ćwierć tego

po skrzypiących drewnianych schodach wiodących

blejwajsu twardego i kości mielonej tyle, co ziarno

na pierwsze piętro. Chodziliśmy tam po szkole,

bobu, oraz na pół bobu cynobru i rozetrzyj dobrze

kiedy udało się zaoszczędzić 2 złote, nie kupując

wszystkie te ingrediencje na kamieniu porfirowym

na dużej pauzie bułki z pasztetówką. Tyle kosztowały

z wodą źródlaną, studzienną lub rzeczną. I ucieraj

ołówek, papier 1995, wł. prywatna → Erotyk 21 × 29,5 cm tusz pióro, pędzel, papier 2002, wł. prywatna

u Krzyżanowskiego (u Tafeta na Szpitalnej płaciło

tak długo, póki ci cierpliwości starczy, jako że nigdy

się więcej) duże reprodukcje rysunków Dürera. Miał

nie może być za długo: im dłużej ucierasz, tym dosko‑

ich pełną szufladę, pochodziły zapewne z jakiegoś

nalsza farba będzie”.

jubileuszowego albumu. Niemcy wydawali, nawet

Rysowanie było przygodą: przewodnikami w tej

w czasie wojny, bardzo dużo „meisterzeichnungów”.

przygodzie byli starzy mistrzowie. Nasza inicjacja artystyczna dokonywała się w klimacie dawnej sztuki; nowej wtedy nie było, to były wczesne lata 50., czas socrealizmu. Chodziło się wtedy często

Zbylut Grzywacz

do Muzeum Czartoryskich, gdzie na środku „Leonar‑

Kompletując „dürery”, stałem się posiadaczem

pluszem poziomych gablot z rysunkami. Odsłanianie

nauczyciel akademicki kra‑

niemałego ich zbioru: pasja kolekcjonerska, która

kotar chroniących je przed działaniem światła miało

kowskiej Akademii Sztuk

u progu liceum plastycznego kazała mi gromadzić

w sobie coś z podglądania, było niemal dosłownym

minerały, skamieniałości i owady, przeniosła się teraz

„uchylaniem rąbka tajemnicy”. Rysunki brunatną

na reprodukcje rysunków i obrazów. Dürerowskie

sepią i ceglastą sangwiną, czarnym i brązowym

Ur. w 1939, zm. 2004, malarz, rysownik, grafik, rzeźbiarz, fotografik, pisarz, erudyta, pedagog, wieloletni

Pięknych, od 1992 profe‑ sor zwyczajny. Miał ponad czterdzieści wystaw indy‑

dowskiej” sali ustawiono kilka zakrytych bordowym

widualnych oraz dwadzie‑

studia dłoni i draperii, szczególnie te na tonowych

tuszem, lawowane złocistym bistrem. Rysunki kredą,

ścia z grupą Wprost (1966–

papierach, budziły zachwyt i chęć powtórzenia ich

piórem i pędzlem na tonowanych papierach. Pełne

1986). Uczestniczył w około

własnoręcznie. Czytało się wtedy i stosowało recepty

brawury szybkie szkice i mozolne studia z natury.

nicznych ekspozycjach zbio‑

Cenniniego z jego Rzeczy o malarstwie, w nich także

Notatki do scen figuralnych i precyzyjne rysunki

rowych. W 70. rocznicę uro‑

ukryty był czar dawnego mistrzostwa. Rysowaliśmy

przygotowawcze z całą masą szczegółów. I nasze

dwustu krajowych i zagra‑

dzin i 5. rocznicę śmierci

gęsimi piórami, barwiliśmy papiery (czarną farbę

nieporadne próby powtórzenia nieomylnego gestu

w Krakowie zorganizowało

robiło się z sadzy) – wszystko po to, by być jak naj‑

lub dorównania precyzji mistrza. Krowy rysowane

jego wielką retrospektywę.

bliżej dawnych czasów. „Gdy chcesz barwić pergamin

później na Błoniach usiłowały być krowami Pottera,

artysty Muzeum Narodowe

17


↑ Akt leżący (erotyk)

kopiec Kościuszki tkwił w rembrandtowskich pejza‑

przywoływanym i zalecanym był Dürer i w niedługim

21 × 29,5 cm

żach, nasze twarze z autoportretów przypominały

czasie przezwisko „Dürer” przylgnęło do Adama jako

tusz, pióro, pędzel

młodego Holbeina Starszego.

papier, 2002 wł. prywatna

18

złośliwość, zabarwiona jednak szacunkiem dla pośred‑

Oglądanie i kopiowanie rysunków dawnych

nika między nami i największym z wielkich rysowników.

mistrzów było dla nas, uczniów Adama Hoffmanna,

Minęło kilka dziesiątków lat. Szkicowniki, dawne

codziennym obowiązkiem. „Nulla dies sine linea” –

recepty technologiczne, kopie mistrzowskich rysun‑

to zdanie Appellesa było dewizą, którą należało zapa‑

ków – to wszystko nie potrafi już zagrzać do boju mło‑

miętać i którą wpisywało się na pierwsze strony szki‑

dych artystów. Bój idzie bowiem o coś zgoła innego

cowników. Nie ma dnia bez kreski. Szkicowniki były

niż doskonałość w dawnym rozumieniu. Tak jakby

cheval de bataille dydaktyki Adama. Należało je mieć

kontynent tradycji odsunął się za ocean. Żyjemy

zawsze przy sobie jak chustkę do nosa (porównania

tu i teraz, i wezwanie, by być w zgodzie z własnym

miewał Hoffmann niewybredne, choć celne) i używać

czasem, słychać najgłośniej. A własny czas pędzi

jak najczęściej. Trzy szkice stanowiły dzienne mini‑

z dala od muzeów, szkicowniki zastąpił szybko‑

mum. Oglądając szkicowniki co najmniej raz w tygo‑

strzelny aparat fotograficzny. Hoffmannowski cheval

dniu i omawiając ich zawartość, mistrz rachował

de bataille zdezerterował z pola bitwy, uskrzydlony

skrupulatnie. „Szkicownik to – mawiał – codzienna

bryka swobodnie w obłokach oryginalności, spon‑

gimnastyka oka, ręki i wyobraźni”. Z czasem okazało

taniczności, świeżości. Niewielu młodych artystów

się, że także charakteru.

grzebie w szufladach antykwariatów.

„A przewodnikiem i drogowskazem w twoim

„Weź pół bobu synopii i tyle, co dwa boby, indyga

patrzeniu niechaj będzie światło słoneczne, światło

bagdadzkiego…”. Dziś artyści zadają bobu w zupeł‑

źrenicy twojej i twoja ręka, bo bez tych trzech rzeczy

nie inny sposób. Dawna pieczołowitość warszta‑

nic mądrze uczynić nie można… i takim trybem ćwicz

towa budowała warunki do skupionej pracy. Wyraz

się w rysowaniu, codziennie po trochu, abyś nie znu‑

rysunku zawarty w jego formie wynika wprost z tech‑

żył się i nie uprzykrzył sobie”. Uprzykrzaliśmy sobie

niki, w jakiej został wykonany. Każdy z mistrzów

czasem i bywaliśmy znużeni – ale po dziś dzień mam

ma swój rodzaj „pisma” – można z niego odczytać,

poczucie, że dzień sine linea jest jakiś uboższy…

dokładniej niż to robią grafologowie, charakter i tem‑

Nasza nauka oparta była na dawnych, wypróbowa‑

perament autora. Tym bardziej, że większość z tych

nych metodach dochodzenia do biegłości w rysunku.

rysunków powstała na prywatny użytek artysty i sta‑

Obejmowały one także kopiowanie dzieł mistrzow‑

nowiła przygotowanie do obrazu, rzeźby, realizacji

skich, dlatego wśród dziennej porcji szkiców, poza

architektonicznej. Nie były na pokaz. Staranność,

rysowaniem z natury, z pamięci i wyobraźni, należało

z jaką były wykonywane, niespieszne tempo ryso‑

wykonać „rysunek z mistrza”. Mistrzem najczęściej

wania pozwalały na powolne dojrzewanie wizji.

Wiadomości asp /62


Rysunek to pierwsze, wstępne tłumaczenie kształ‑

nieokiełznaniem, łatwością warsztatową, urokiem

↑ Z cyklu: Plecy

tów natury i wyobraźni na język form plastycznych.

świeżości i tupetem wprowadził w oblężone miasto

21 × 29,5 cm

Ten język ma swoją gramatykę: linia i plama są jak

sztuki rozluźnienie i swobodę obyczajów. Nazywany

podmiot i orzeczenie w zdaniu, linia prosta i łuk

niegdyś dumnie przez Ingres’a uczciwością sztuki,

to przymiotniki zawarte w słowniku rysunku. Budują

stał się na naszych oczach jej zaprzeczeniem. Utra‑

także architekturę liter, to z nich wywodzi się pismo.

cił rzemieślniczą dumę, nabawił się artystycznych

Ktoś nazwał kiedyś dzieje sztuki dziejami linii. Rze‑

ambicji. No, może nie ze wszystkim tak jest: w sztuce

czywiście: łamiąca się w gotyku, płynna w renesansie,

rysunku wypowiedziało się w pełni niemało arty‑

wijąca się w baroku, bogata w piony i poziomy w kla‑

stów, jak choćby Daumier w XIX, a Schiele i Grosz

sycyzmie, a w skosy w romantyzmie, geometryczna

w XX wieku. A jednak trudno pozbyć się przekonania,

w kubizmie i organiczna w fowizmie, linia najpełniej

że oddaliliśmy się od czasów, kiedy rysunek dostar‑

wyraża przemiany stylowe. Rysunek jest nie tylko

czał dziełu sztuki substancji, która odkładając się

zapisem na papierze tego, co zobaczone lub pomy‑

kolejnymi warstwami, budowała kościec decydujący

ślane, lecz także do końca obecny jest w skończonym

o jego proporcjonalności i trwałości. I chyba głównie

dziele. Jest obrysem figury, krawędzią plamy – ale

po to warto udać się do mistrzów po naukę.

przede wszystkim decyduje o kompozycji, która jest bramą wiodącą do wnętrza dzieła sztuki i jednocze‑

śnikami pełnymi cnoty jesteście i przede wszyst‑ kim ku sztuce dążycie, strójcie się przódy w szaty

służebny wobec spełnionego dzieła. Ale przecież – wie

takowe, a mianowicie: miłość, pokorę, posłuszeństwo

o tym każdy, kto rysuje i maluje – nawet wtedy, kiedy

i wytrwałość […]. W zdolnościach do rysunku lubują

chodzi o przygotowanie do obrazu, o studium pejzażu,

się ci tylko, którzy z przyrodzenia ku temu ciągnieni,

który ma być namalowany w pracowni, rozpoczęty

bez jakowego przewodnictwa, ze szlachetności ducha

rysunek domaga się swojego własnego spełnienia. Nie

idą; a z lubowania się tego dążą, by nauczyciela

chce być „na brudno” i prowadzi często rysującego

znaleźć i poczynają sobie z nim w posłuszeństwie,

w nieprzewidziane rejony, zmieniając się w samo‑

powolni mu będąc, aby dojść doskonałości”.

docenione stosunkowo późno; dziś, nie tracąc swej funkcji pomocniczej i przygotowawczej, stał się jedną z dyscyplin niezależnych. Dopuszczono go do udziału w olimpiadach. Poczuwszy się na swobodzie, nie‑ gdysiejszy koń pociągowy sztuk plastycznych (arti di disegno) stał się koniem trojańskim, który swym

2002 wł. Joanna Bukowska

„A więc wy, co ze szlachetnego upodobania miło‑

śnie zwornikiem jego sklepienia. Przez całe wieki był

dzielną kreację. Te właściwości rysunku zostały

tusz pióro, pędzel

PRZYPIS: Maszynopis sporządzony jako szkic artykułu opublikowanego póź‑ niej w wersji poszerzonej jako recenzja wystawy Mistrzowie rysunku. Rysunki ze zbiorów Germanisches Nationalmuseum w Norymberdze, Muzeum Narodowe w Krakowie, maj – czer‑ wiec 1995. Por. Zbylut Grzywacz, Recz o rysunku, „Dekada Literacka”, nr 16, 1995, s. 16 lub http://www.dekadaliteracka. pl/index.php?id=2332.

19


I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e

20

Wiadomości asp /62


Woźny

był bardzo ważną osobą

Ze Zbigniewem Zeganem rozmawia Agnieszka Roch „Aparat fotograficzny ogranicza bardziej niż narzędzia innych sztuk, a fotograf zamknięty jest w obrębie czysto naśladowniczego spojrzenia na rzeczywistość, zależnego od wzroku człowieka. Czyni to z fotografii najbardziej klasyczną – czyli najbardziej spętaną ograniczeniami z wszystkich sztuk”. Tak na temat fotografii wypowiadał się w ubiegłym wieku angielski pisarz John Fowles, w chwili gdy Zbigniew Zegan rozpoczynał swoją przygodę z fotografią. Agnieszka Roch: Jest pan fotografem, historykiem fotografii, krytykiem, obecnie profesorem prowadzącym pracownię fotografii na ASP. Chciałabym zadać panu kilka pytań, których nicią łączącą będzie właśnie fotografia. Proszę opowiedzieć o swojej pierwszej fotografii. Zbigniew Zegan: To było w dzieciństwie. Wykonałem ją na cudzym aparacie Baby

Od 1963 r. zajmował się fotodziennikarstwem, stu‑ diując historię i socjo‑ logię w Studium Nauk Społecznych w Krakowie.

Kodak, który był bardzo niedoskonały. To jedno czy dwa zdjęcia mam gdzieś w moim

W latach 1965–1967 pra‑

archiwum, w starych papierach...

cował w Wiedniu w Atelier

AR: A pierwsza publikacja? ZZ: Pierwszą publikacją był minireportaż, cztery zdjęcia z Rumunii w 1962 r. na łamach nieistniejącego już dziennika „Echo Krakowa”. Miałem wówczas około 18 lat i nie posiadałem własnego aparatu. Pod każdym zdjęciem należało dać podpis – „półtora zdania” o zamieszczonej fotografii. Satysfakcja z pierwszej publikacji była

Reklamy „Thron‑Grafik”. W 1975 r. rozpoczął pracę jako asystent w Międzywydziałowym Zakładzie Fotografiki ASP, kierowanym przez rzeź‑ biarza i fotografa Józefa

bardzo duża... i kwota ponad 100 złotych za zdjęcie dla mnie była zachętą do tego,

Wajdę. Ma w dorobku wiele

aby dążyć do zajmowania się upragnioną dyscypliną. W tamtych latach nie było

wystaw krajowych i zagra‑

jeszcze szkół fotograficznych, więc nie było to łatwe. AR: Kiedy powstały szkoły fotografii? Dzisiaj na Akademii fotografia jest jednym ↖ Na Wyspie Giudecca:

Ur. w 1943 r. w Krakowie.

z wykładanych przedmiotów kierunkowych.

przed festynem partii komu‑

ZZ: Fotografia jest też na innych uczelniach artystycznych w Polsce i Akademia

nistycznej, Wenecja, 1979

przyczyniła się do tego w znacznym stopniu, powołując na Wydziale Grafiki

nicznych, opracowania naukowe, katalogi i arty‑ kuły. W 1993 r. był stypen‑ dystą Komisji UE.

21


← Historyczna chwila – 16 :31, 12 iv 2013 – 45 lat Wydziału Grafiki fotograf przy tym był – z.zet od lewej: prof. Piotr Kunce ad. Wojciech Sobczyk dr Stefan Kaczmarek

w 1982 r. Katedrę Fotografii według mojego projektu

AR: Obecność fotografii na Akademii jest rzeczą

ideowego. Mogę powiedzieć nieskromnie, że mam

bardzo cenną. Ale nie jest to jedyna różnica pomię‑

w tym istotny udział. Przy dyplomie projektowym

dzy Akademią dawniej i dzisiaj. Jest pan na Aka‑

o tematyce architektoniczno‑fotograficznej (1974)

demii od 45 lat. Jak przez ten czas Akademia się

napisałem pracę na ponad 119 stron plus ilustracje,

zmieniła?

aby moim profesorom uzasadnić rację bytu fotogra‑

ZZ: Moje funkcjonowanie na Akademii ograniczało

fii na Akademii, jako autonomicznego przedmiotu

się zawsze od czasów studiów (1967) do budynku

Agnieszka Roch

kształcenia artystycznego, nie tylko pomocniczego.

przy ul. Humberta. Teraz, jak i wtedy, na drugim

Ur. w 1985 r. w Krakowie.

Przeprowadziłem badania w różnych publikacjach

piętrze jest „grafika”, a wyżej na poddaszu znajduje

z przeszłości dotyczące związków fotografii i sztuki

się „architektura wnętrz”. W przeszłości były tam

w Szkole Artystycznego

oraz prób kształcenia w tej dziedzinie, w kraju

warunki niezwykłe. Na terenie budynku, na poddaszu

Projektowania Ubioru

i za granicą. Uznałem, że nadszedł czas, aby uczyć

mieszkał „woźny”, portier – pan Stanuch z rodziną.

fotografii na poziomie akademickim i aby wykazać,

Prowadził własny „barek” w swoim mieszkaniu.

W latach 2008–2011 stu‑

że związki pomiędzy nią a sztuką istniały zawsze,

W kuchni na rodzinnym stole, dużym jak ten, przy

diowała filozofię na UJ.

odkąd wynaleziono fotografię – nazwana została

którym rozmawiamy, wyłożone były drożdżówki,

Obecnie studentka I roku

wtedy dagerotypią (1839). Tę część pracy nie bar‑

kanapki z żółtym serem, czasem (!) z wędliną, her‑

dzo chciano oceniać. Stwierdzono, że nie jest ona

bata, kawa, które w razie potrzeby można było kupić

zgodna z programem Akademii. Odbyła się nawet

w czasie zajęć w pracowniach. Pan woźny często

dyskusja, czy ją przyjąć. Dziekanem był wówczas

ze swoją wielką żoną chodził po korytarzu w robo‑

Uzyskała dyplom pro‑ jektanta ubioru

Krakowskich Szkół Artystycznych w roku 2007.

studiów drugiego stopnia edukacji artystycznej ASP w Krakowie.

22

profesor Leszek Wajda, który poprosił korecen‑

czym, granatowym chałacie. Jako gospodarz budynku

zenta z Katedry Historii Sztuki o napisanie opinii

był bardzo ważną osobą, bo nie tylko sprzątał, nosił

na temat pisemnej części mojej pracy dyplomowej,

pocztę na pl. Matejki, naprawiał sprzęty, oświetle‑

która wykraczała poza przyjęty w Akademii stan‑

nie, palił w piecu. Wszyscy wiedzieli, jak pożyteczna

dard. Pewna grupa profesorów na Wydziale Grafiki

i ważna jest jego rola, odnosili się z wielkim sza‑

zauważyła tę pracę. Wykazywali zainteresowanie

cunkiem i sympatią do niego i jego rodziny. Dzisiaj

fotografią, zwłaszcza że mówili, iż bardzo dobrze

czegoś takiego już nie ma. Jako student spędzałem

się stało, że ktoś coś takiego napisał.

cały dzień na Akademii. Zaczynałem od rana. Nasza

Wiadomości asp /62


grupa liczyła 25 osób i przebywaliśmy ze sobą cały czas w pracowni, niemalże jak rodzeństwo. Na „wnę‑ trzach” każdy miał swoje stanowisko pracy, własny stół do kreślenia i rysowania, szafkę. Zauważyłem, że dziś studenci przychodzą do pracowni tak jakby tylko na konsultacje. Ale są też osoby, które wolą pra‑ cować właśnie na Akademii. Może tak było zawsze? Sam nie wiem. Zmieniła się też funkcja profesora w kontakcie ze studentem. Dawniej profesor był bardzo często obecny przy naszej pracy projektowej,

ewidencyjnych. Bardzo istotny jest tu czas wykony‑

↑ Autoportret

a jego korekta była korektą indywidualną. Mówił on

wania zdjęcia. Fotografujący musi mieć tak ugrun‑

Wiedeń, 1965

na przykład półgłosem: „to pan sknocił, to trzeba

towaną świadomość, intelekt, aby patrząc na ota‑

zrobić tak...” i pokazywał jak – robił to w taki spo‑

czającą rzeczywistość, dostrzec w niej interesującą

sób, że tylko on i ja słyszeliśmy siebie. Profesor starał

wartość estetyczną i treściową, godną rejestracji jako

się być dyskretny i był ciekawy nas, jako studentów.

obrazu. Taki zapis aparatem nadaje osobiste, nowe

Nam imponowało to, że on, profesor, przy korekcie czy

znaczenie danej rzeczywistości na zdjęciu, nobilituje

poza korektą rozmawia z nami o sprawach różnych:

ją w postaci obrazu do obiektu estetycznego.

o życiu, o problemach studiów, o sztuce. Dzisiaj nie

AR: Zajmował się pan powiązaniami fotografii i sztu-

ma takich relacji, nie ma mistrzów. Dzisiaj student

ki. Proszę powiedzieć, jakie dostrzega pan związki

może powiedzieć, że on jest mistrzem, a pan jest tylko

między fotografią a malarstwem?

profesorem… miałem takiego studenta.

ZZ: Związki te zawsze istniały i były obustronnie

AR: Pańską pasją jest fotografia. Proszę powiedzieć,

niezwykle inspirujące artystycznie, i kulturo‑

jaką fotografią się pan zajmuje?

twórcze. Formułowały one nowe zasady patrzenia

ZZ: Jestem dokumentalistą. Zajmuję się fotografią

na sztukę. Istotne jest, że te oddziaływania pięknie

dokumentalną, subiektywną. Jest to rodzaj fotografii

się zazębiały. Dzięki temu obecna sztuka współcze‑

nieużytkowej, to znaczy, że stanowi ona dokument,

sna, nowoczesna, jest taka, jaką ją dzisiaj obserwu‑

ale nie służy on do celów identyfikacyjnych czy

jemy. Zarówno przy fotografii, jak i przy malarstwie 23


↑ Studentka fotografii

należy posiadać umiejętność patrzenia i... widzenia!

materiałów ilustracyjnych, publikacji urządził

Fatamorgana School

Niezbędna jest nauka patrzenia myślącego, reflek‑

w 1971 r. niezwykłą wystawę fotografii i malarstwa

Kopenhaga/Kraków 1995

24

syjnego, aby dostrzec i uświadomić sobie, czy to,

w Pinakotece w Monachium. Ekspozycja ukazywała

na co spoglądamy, jest już obrazem i może być zare‑

wykorzystanie fotografii przez malarzy. Było to trak‑

jestrowane. W fotografii odbywa się to na ogół bardzo

towane niemal jak odbrązowienie etosu malarstwa,

prędko. Malowanie studyjne może trwać nawet parę

graniczyło ze skandalem. W Szwajcarii w roku 1979

lat. Wtedy czas powstania obrazu jest nieokreślony

widziałem podobną wystawę zatytułowaną Fotografia

i trudny do ustalenia... Do malowania można wracać

i malarstwo w dialogu. Jej autorką była historyczka

wielokrotnie i kontynuować zmiany. W przypadku

sztuki Erika Billeter. Miałem potężny katalog z tej

fotografii jest to prawie zawsze decyzja bardzo

wystawy, który pożyczałem często kolegom profeso‑

szybka i jednorazowa. Chociaż nowa technologia

rom i studentom, i w końcu mi przepadł nieoddany;

cyfrowa daje coraz szersze możliwości kształtowania

chciałbym, aby do mnie wrócił. Katalog ten przyczynił

obrazu po jego rejestracji na filmie czy w pamięci

się do tego, że Wydział Grafiki zechciał nadać fotografii

aparatu.

nowe znaczenie, inne niż dotychczas.

AR: Na Akademii dużo osób maluje ze zdjęcia. Czy

AR: Jak pan profesor sądzi, czy można wprowadzić

było tak zawsze?

rozróżnienie odnośnie do malowania ze swojej

ZZ: Myślę, że tak było zawsze, ale było to skrywane.

i cudzej fotografii?

Posługiwanie się fotografią było traktowane jako tabu,

ZZ: Mamy tutaj do czynienia z problemem autor‑

tajemnica kuchni artysty. Był taki wybitny niemiecki

stwa widzenia. Jeżeli fotografia była wykonana przez

historyk fotografii, Josef A. Schmoll‑Eisenwerth,

osobę wrażliwą, myślącą, to możemy zacząć dysku‑

który po dokładnym zbadaniu archiwów, różnych

tować o prawie dysponowania własną fotografią. Był

Wiadomości asp /62


taki fotograf, dziś już uznany klasyk – Henri Cartier

AR: A co działo się w wypadku, kiedy taki fotograf

↑ Nagi Leopold

Bresson – który powiedział: „gdy fotografuję”, to jed‑

posiadał zdolności twórcze?

Wiedeń, 2012

nym okiem patrzę na rzeczywistość, a drugim w głąb

ZZ: Fotografia była postrzegana zawsze w kontekście

siebie”. Innym przypadkiem będzie zdjęcie zrobione

nieartystyczności. Głównie jako technika rzemieśl‑

automatycznie, przypadkowo lub anonimowo, bez

nicza, rzadko jako rzemiosło artystyczne. W XIX w.

piętna autorskich właściwości, które pozwalałyby

i do połowy XX w. traktowano ją w taki sposób,

na to, aby oceniać je w kategoriach estetycznych,

a fotografowie, którzy mieli uzdolnienia plastyczne

wykorzystując cały aparat pojęciowy powiązany

i posługiwali się nią do bardziej twórczych celów,

z wartościowaniem dzieła sztuki. Inną sprawą jest

musieli mieć poczucie kompleksu niższej warto‑

problem, czy jest możliwe, aby ktoś wykorzystał foto‑

ści swoich prac. Społecznie nie byli odbierani tak

grafię tak dokładnie, by wykonać obraz, który będzie

jak malarze, artyści. W związku z tym kompleks

identyczny ze zdjęciem w stu procentach. Problem

niższości trwał i bardzo dobrze, że trwał. Sytuacja

ten podjęli w 60. latach XX w. malarze „fotoreali‑

ta sprawiła, że ludzie, którzy interesowali się i zaj‑

ści”, zwani też „hiperrealistami”. Zresztą te próby

mowali się fotografią, byli zmuszeni poświęcać bar‑

nadały szerszy sens sztuce nowoczesnej – zarówno

dzo dużo czasu, koncentracji, własnej dyscypliny

malarstwu, jak i fotografii. Malarze bardzo często,

i środków materialnych na samokształcenie metodą

zwłaszcza w XIX w., zamawiali u fotografów studia

„prób i błędów”. Edukacja na własną rękę i na wła‑

aktu. Prawdopodobnie wcześniej dostarczali szkice,

sną odpowiedzialność niejednokrotnie prowadziła

na których były ustalane pozy potrzebne do malowa‑

do doskonałych wyników. Wiemy to z historii sztuki

nia. Nie było ich stać na zapłacenie modelce za dłu‑

i bardzo często z historii fotografii.

gie pozowanie.

AR: Dziękuję za rozmowę. 25


I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e

26

Wiadomości asp /62


Słowacki eksperyment Fotografia Poza granicami Słowacji bardzo często nie odróżnia się fotografii słowackiej od czeskiej, mimo że od uzyskania samodzielności państwowej minęło 20 lat. Uznani w świecie słowaccy fotograficy – np. Milota Havránková, Rudo Prekop, Ľubo Stacho, Tono Stano, Miroslav Švolik, Peter Župnik i wielu innych – są często brani za czeskich artystów, mimo że występują istotne, nie tylko narodowościowe różnice. Jedną z cech charakterystycznych dla współczesnej fotografii słowackiej jest eksperymentowanie, wykraczające poza tradycyjne konwencje czy wzajemne wpływy mediów. Składa się na to kilka czynników.

Tomáš Agat Błoński Słowaccy graficy, malarze i rzeźbiarze już w latach 60. wykorzystywali fotografię do swoich dzieł, akcji i performance’ów, podobnie jak fotografowie w swych pra‑ cach korzystali z innych mediów z obszaru malarstwa, instalacji, mody czy nawet z architektury. W latach 80. zyskała rozgłos „nowa fala” fotografii słowackiej w Katedrze Fotografii FAMU (Akademia Sztuk Przedstawiających) w Pradze, dzięki studentom i absolwentom ze Słowacji, którzy swoimi nowymi pomysłami burzyli dotychcza‑ sowe pojęcie fotografii jako „czystego medium”. Bratysławska fotografia wywodząca się z tamtejszej szkoły jest na swój sposób, z czego nie każdy zdaje sobie sprawę, bardziej oryginalna, a przy tym odmienna od fotografii czeskiej, funkcjonującej na znanej praskiej uczelni FAMU (Wydział Filmu i Telewizji Akademie Výtvarných Umění), majacej w świecie sztuki ugrunto‑ waną pozycję. W Pradze – co logiczne – większy nacisk kładzie się na techniczną

Ur. w 1975 r. w Koszycach (Słowacja). W latach 1994– 2001 studia w Katedrze Mediów Wizualnych ASP w Bratysławie u prof. L. Stacha i prof. M. Havránkovej. Pobyt studyjny w ASP w Poznaniu, USA i Wielkiej Brytanii. Doktorat w Bratysławie w 2010 r. Pracownik naukowo‑

doskonałość, natomiast w Bratysławie – na medialną otwartość. Jest to zasadnicza

-dydaktyczny w Katedrze

różnica w traktowaniu fotografii – cel podobny, ale podejście zasadniczo inne.

Filmu Animowanego,

W konsekwencji tych różnic najmłodsza generacja fotografów kształcona na Sło‑ wacji w ASP w Bratysławie, na Wydziale Sztuk Uniwersytetu Technicznego (FU TU)

Fotografii i Mediów Cyfrowych na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie.

27


↵ Na stronie 26

w Koszycach i Akademii Sztuk (AU) w Bańskiej Bystrzycy

Rudo Prekop (1959) – fotograf znany jako przed‑

Tomáš Agat Błoński

znajduje się pod silnym wpływem wykładowców, dla

stawiciel „nowej słowackiej fali”, która ukształtowała

których fotografia jest otwartą dziedziną sztuki.

intermedialne podejście i nowe pojęcie fotografii

z cyklu Losy duchem pełnych...

W grudniu 2012 r. byłem kuratorem i uczestni‑

artystycznej. Podstawą jego twórczości jest dosko‑

druk cyfrowy, 2008

kiem wystawy W stronę obrazu – Słowacka fotografia,

nałe opanowanie rzemiosła czarno‑białej fotografii

↑ z cyklu

która odbyła się w Pałacu Sztuki w ramach Między‑

chemicznej, zajmuje się fotografią inscenizowaną,

narodowego Sympozjum Fotografii zorganizowanego

jak również fotografią „niemanipulowaną”, którą pre‑

70 × 50 cm

Losy duchem pełnych... 50 × 70 cm druk cyfrowy, 2009

przez krakowski Instytut Sztuki Uniwersytetu Peda‑

zentował w Krakowie cyklem fotografii Reálovky II.

gogicznego i Muzeum Historii Fotografii w Krakowie.

Mieszka w Czechach, prowadzi swoją pracownię

Wybrałem autorów reprezentujących punkt widzenia,

na FAMU w Pradze oraz na Wydziale Sztuk TU w Koszy‑

o którym pisałem wcześniej. Mam na myśli cztery

cach, gdzie przejął pracownię po T. A. Błońskim.

różne generacje, które miały przez swoją twórczość,

Tomáš Agat Błoński (1975) – jego twórczość

edukację i stosunki osobiste wpływ na kolejne poko‑

wykracza poza tradycyjne formy fotografii – zajmuje

lenia. Wybór autorów jest oczywiście symboliczny,

się fotografią wielkoformatową, technikami ekspery‑

bo do szerszego obrazu słowackiej fotografii właściwy

mentalnymi, fotografią inscenizowaną, interaktywną

byłby wybór przynajmniej kilku osobowości z każdej

sztuką komputerową i instalacją. Studiował fotogra‑

generacji.

fię, grafikę i projektowanie graficzne. Po studiach w 2001 r. rozpoczął pracę pedagogiczną. Na Wydziale

Milota Havránková (1945) – artystka aktywna

Sztuk Uniwersytetu Technicznego w Koszycach

już od 50 lat, w swej twórczości próbuje stale nowych

założył pracownię fotografii, był też kierownikiem

technologii i nowych możliwości wyrazu, przekra‑

oddziału fotografii w liceum plastycznym.

czając granice medialne w kierunku architektury,

28

Katarína Hudačinová (1986) – jest przedstawi‑

malarstwa, projektowania mody. Od lat 70. zajmuje

cielką najmłodszego pokolenia artystów zajmujących

się działalnością pedagogiczną. Była profesorem foto‑

się fotografią. W swej twórczości łączy intuicyjnie

grafii w Katedrze Fotografii i Nowych Mediów ASP

rozmaite media, jak np. grafikę i fotografię, instalacje

w Bratysławie oraz na FAMU w Pradze. Miała duży

i eksperymentalne techniki własne, używając w tym

wpływ na średnie i młode pokolenie, z którego wywo‑

celu połączenia fotografii z nietradycyjnymi mate‑

dzi się część fotografów tzw. „nowej słowackiej fali”

riałami, jak wata, metal, szkło. W tym roku kończy

lat 80., jak również spora część znanych współcze‑

studia magisterskie w Katedrze Sztuk Wizualnych

snych młodych fotografów słowackich.

i Intermediów na Wydziale Sztuk TU w Koszycach.

Wiadomości asp /62


1 Milota Havránková z cyklu Coming to Terms – Copyright 80 × 80 cm druk cyfrowy, 2006 2 Katarína Hudačinová z cyklu Punkt widzenia 35 × 50 cm emulsja fotograficzna na metalu, 2011 3 Rudo Prekop z cyklu Reálovky 50 × 50 cm fotografia czarno‑biała 1989–2012

1

2

3

29


↑ Agnieszka Piksa, The process of Life

I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e

30

Wiadomości asp /62


Determinanty dzieła sztuki jako obrazu Kategoria obrazu odnosi się do dzieł wszystkich sztuk, w tym także sztuk pro‑ jektowych: design arts. Co więcej, dzieła są dziełami sztuki jako obrazy – dzieła wszystkich sztuk, a nie tylko malarstwa, jak mógłby sądzić ktoś myślący po polsku. Podkreślam tę kwestię natury językowej z pamięcią o tym, że gdy na akademii sztuk pada słowo „obraz”, wówczas w pierwszym kręgu skojarzeń pojawia się właśnie malarstwo. A przecież jednak takie określenia jak „obraz filmowy” czy „obraz poetycki” dają wyraz przekonaniu o stosowności użycia słowa „obraz” poza dziedziną malarstwa (i to bynajmniej nie w celu podkreślenia malarskości np. filmu czy wiersza).

Janusz Krupiński Kategoria obrazu określa w istocie charakter dzieł sztuki, sposób, w jaki się istnią: dzieła malarskie, rysunki, rzeźby, dzieła architektury czy utwory poetyckie, wszyst‑ kie istnią się obrazami, continuami obrazów... Doniosłość kategorii obrazu w sztuce oraz doniosłość sztuki dla człowieka i jego życia wynika stąd, że zasadniczo pierwotnie kategoria ta określa sam świat

Ur. w 1955 r. Filozof,

człowieka. Świat, czyli to, co w światłach się pojawia, zjawia, jawi, ukazuje... Formy

dr hab. prof. ASP

i sposoby istnienia wszystkiego, co należy do świata człowieka (do kultury), mają charakter obrazowy. Już to krajobrazy są obrazami: istnią się w obrazach, na sposób, w jaki w oczach człowieka pojawia się jakiś kraj – kraj, przed którym ktoś stoi, a który „wiednie”, a raczej bezwiednie „wykrajał”, wykroił w swym spojrzeniu, przyjmując przy tym określony punkt widzenia, w perspektywicznym ujęciu, kierując się… nie!, nie tyle kierując się przez siebie przyjętym (tym mniej wybranym przez siebie), lecz

w Krakowie, Katedra Historii i Teorii Sztuki, wykłada teorię sztuki. Prof. UP w Krakowie, Instytut Filozofii i Socjologii, kierownik Zakładu Aksjologii i Filozofii Kultury, wykłada filozofię sztuki i estetykę.

raczej kierowany przez przyjęty, „panujący”, a więc władający nim ogląd świata (światoogląd). Obrazy, czyli wyglądy, widoki, zjawiska, aspekty, sceny, perspektywy, pro‑ file, sylwety, postacie, oblicza, oczywistości (czyli wistości oczu, w odróżnieniu 31


od rzeczywistości). Formy postrzeżeniowe. Uwaga: jakkolwiek absolutyzować zwy‑ kliśmy zmysł wzroku, to jednak istnieją nie tylko obrazy wzrokowe, a co więcej same te, wzrokowe, są produktami naszej zdolności wyabstrahowania – na co dzień rzeczy jawią nam się w obrazach będących efektem współpracy zmysłów. Analogia: rzeczy jawią nam się nie tylko w wyglądach wzrokowych, ale także dotykowych, słuchowych, zapachowych… Podkreślę: kategoria obrazu odnosi się do samego człowieka: to człowiek jest zarazem człowiekiem‑spojrzenia, tym, którym i jakim pojawia się w czyichś oczach, w czyimś spojrzeniu, spostrzeganiu, zależnie od jego sposobu odczuwania (do takiego rozumienia człowieka zbliża się Norwid w Sonecie do Marcelego Guy‑ skiego, pisząc o „kobiecie‑spojrzenia”). Słowa: pojęcia, koncepcje, intuicje… Na samym wstępie poruszam kwestie językowe, zwracam uwagę na znaczenia słowa „obraz”. Czynię to w przekonaniu, że w każdym słowie, że w znaczeniach słowa złożone są sposoby pojmowania, ujmowania bądź koncypowania (czyli „poczynania”) odpowiadających mu elementów świata. Uwaga metajęzykowa: pojęcie pojęcia określa słowo jako sposób pojmowania, pojęcie koncepcji określa słowo jako sposób koncypowania. Koncepcje to poczę‑ cia (wie o tym każdy, kto uprzytomnia sobie etymologię słowa „antykoncepcja”), to projekty. Koncepcje nie są neutralne, nie opisują czegoś od nich niezależnego, już samego w sobie określonego, ale przeciwnie, nadają określoność, mają twór‑ czy charakter. Nawet pojęcie, jako pojęcie, nie jest neutralne – nie pozostawi sobie samemu czegoś, do czego się odnosi. Etymologia słowa „pojęcie” (tym bardziej analogicznego doń słowa z języka niemieckiego Begriff, od greifen, łapać, chwytać…) wskazuje na wpisaną weń intencję zawładnięcia przedmio‑ tem, wzięcia go w „garść”, wolę manipulacji, a dalej – wolę wyodrębnienia, ogarnięcia, przyswojenia, naznaczenia, wyniesienia czy poniżenia… W słowa wpisane są postawy, intencje, intuicje, wyobrażenia – bezwiednie przejmujemy je wraz ze słowami. Znaczenia słowa „obraz” Polscy malarze, artyści, konserwatorzy, historycy i teoretycy sztuki ze słowem „obraz” spontanicznie, podświadomie kojarzą przede wszystkim dzieło artysty malarza, dzieło malarskie. Czy wówczas chodzi po prostu o to, co w języku włoskim nosi miano pittura, w angielskim painting, niemieckim Gemälde, we francuskim peinture, czyli coś, co stanowi efekt malowania? Coś, co w języku polskim nazywano niegdyś malowidłem lub malaturą? Można sądzić, że obecne w naszym języku użycie słowa „obraz” w odniesieniu do dzieła malarskiego wiąże się z tą właśnie intuicją, iż dzieło malarskie, jako dzieło sztuki, w istocie jest obrazem (jakkolwiek pewne teorie, np. „czystej formy” czy radykalnej abstrakcji sugerują istnienie dzieł sztuki, które nie są obrazami). Dzieło sztuki, np. malarskie, istni się obrazami: nie tylko jednym obrazem, nawet nie istni się tylko jakimś jednym spośród wielu a idealnym obrazem, nie istni się tylko jednym, aczkolwiek płynnym obrazem, ale istni się całymi ich ciągami. Czy to będzie jedno continuum obrazów bądź odrębne continua obrazów, między którymi można tylko przeskakiwać (switch) – to zależy od przypadku. 32

Wiadomości asp /62


Mówiąc o obrazie, mam tu na myśli to, co odpowiada angielskiemu image, niemieckiemu Bild czy włoskiemu immagine. Tak pojętego obrazu nie należy mylić z dziełem malarskim czy malowidłem. W te dystynkcje, niestety, bardzo często nie wchodzą nasi tłumacze. Przekłady z języka angielskiego jednym słowem, słowem „obraz”, oddają zarówno image, painting, jak i picture (zazwyczaj nawet nie spotykamy w przekładach zaznaczeń tego, jaki termin występuje w oryginalnym tekście). Skoro w polskim środowisku artystycznym mianem „obraz” określa się coś, co wisi na ścianie, a w szczególności coś, co wisi w złotej ramie, podejmowane bywają nawet karkołomne próby translacji takich słów jak image czy immagine przy pomocy innego słowa niż… „obraz”. Skrajny tego przykład: Cesare Brandi w Teoria del restauro spełnienie dzieła sztuki utożsamia z epifania del immagine. Polski przekład słowa immagine (któremu w języku angielskim odpowiada po pierwsze image, ale i po drugie picture) nie oddaje jednak jako „obraz”, lecz jako… „wyobra‑ żenie” (co przecież w języku włoskim oznacza z kolei immaginazione). Twórca – patrzący To dzięki „odbiorcy”, chociażby dzięki „widzowi” (patrzącemu), w nim i za jego pośrednictwem, włączane i łączone są determinanty – uczynniane w jego mysłach (zmysłach i umyśle) stają się czynnikami określającymi obrazy wyłaniające się na czy w jakimś materialnym podłożu (w szczególności podłoże to stanowi mate‑ rialne dzieło artysty). Ta aktywność spełniająca się w widzeniu (czy słyszeniu itd.) składa się na to, co nazywamy interpretacją. W tej też mierze widzenie nie tylko jest aktywnością, ale co więcej – ma twórczy charakter. Konsekwentnie dodać należy: także artysta malarz (artysta rzeźbiarz itd.) jako twórca jest „widzem”, patrzącym (jest pierwszym widzem swego dzieła), tworzy w od‑czuwaniu przenikającym jego widzenie (o twórczym charakterze kontemplacji pisałem szerzej w tekście Od‑czuwa‑ nie jako istota twórczości). Wraz z tym stwierdzeniem wyjaśnia się, dlaczego słowo „odbiorca” napisałem powyżej w cudzysłowie: proces widzenia nie jest odbieraniem, oko nie jest jakimś otworem, przez który wpadałyby do umysłu jakieś gotowe twory (wizualne informacje, bodźce, dane…), by tam się zebrać, odłożyć… Podobnie słowo „widz” zbytnio obciążone jest takimi znaczeniami jak bierność, zdystansowanie, przyglądanie się tylko… Patrzący włącza, łączy determinanty. Szczęśliwy patrzący znajdują owocne ich konstelacje: w nich wyłaniają się, wyjawiają się, istnią się nowe, odkrywcze obrazy. Twórczy nie wyszukuje przy tym czegoś, co miałby „na oku” czy „na sercu”. Nie zmierza w stronę jakiejś ich uprzednio wyznaczonej postaci. Z pewnością nie do jakiejś przez siebie lub kogoś oczekiwanej, upragnionej, wymarzonej. Ale czy także nie do jakiejś ich postaci („z góry”) praustanowionej, idealnej, której powinien wypatrywać? To pozostaje pytaniem. Natomiast z pewnością grozi mu idolatria, jeśli jakąkolwiek wypatrzoną przez siebie weźmie za praobraz, za coś absolutnego i ostatecznego (jak gdyby mógł ogarnąć Absolut). Picasso stwierdza: „dzieło malarskie [peinture] żyje wyłącznie dzięki osobie, która je ogląda”, „nie jest czymś z góry obmyślonym i kiedy się je tworzy, idzie się w ślad za ruchem myśli” (w rozmowie z Ch. Zervosem); „Kiedy zaczyna się malować, nigdy nie wiadomo, co z tego wyniknie. Kiedy się kończy, także nic nie wiadomo”

33


(w rozmowie z Malraux, Głowa z obsydianu). Tym bardziej świadom tego być musiał autor ready‑made, Duchamp: „patrzący są tymi, którzy tworzą obraz”. Determinanty obrazu Do warunków możliwości pojawienia się obrazu, a w szczególności warunków istnienia dzieła sztuki jako obrazu, należą: 0. Wizja. 1. Nośnik obrazu, wytwór lub/i wybrany twór. 2. Otoczenie nośnika, w którym jest on ulokowany. 3. Funkcjonalny kontekst dzieła. 4. „Przedmiot” obrazu, czyli to, co widziane, to, czego obraz jest obrazem. 5. Świat „przedmiotu” obrazu. 6. „Podmiot” obrazu, czyli „widz”, patrzący. 7. Ideatyczne konteksty obrazu, w szczególności jego przedmiotu. Wraz ze zmianą tych czynników zmieniają się obrazy, którymi istni się dzieło. Na powyższej liście jako pierwszą wymieniam wizję. Numer „0” nadaję wizji z dwu powodów. Po pierwsze, to najbardziej kontrowersyjna pozycja na liście deter‑ minant obrazu. Najbardziej ulotna. Co więcej, czy nie brak obrazów, które najwy‑ raźniej powstały bez wizji, czy nie brak odbiorców nieporuszonych żadną wizją? Wykreślenie tej pozycji z listy nie zakłóci numeracji. Po drugie, numer „0” może oznaczać punkt wyjściowy, początek... Powyższe, krótkie charakterystyki determinant obrazów już wskazują, że pomię‑ dzy nimi zachodzą pewne relacje. Narzuca się pytanie, czy tworzą one system warunkujący pojawienie się obrazu. Czy taki system istnieje uprzednio, zanim pojawi się obraz, czy też konstytuuje się dopiero wraz z nim? Potencjalnie wyzna‑ cza go nośnik czy też raczej akty podmiotu, widza składające się na interpretację? Pora, by bliżej scharakteryzować determinanty obrazu. 0. Wizja Wizja sięga ku czemuś, co nie było i nie jest widoczne i widziane (dotąd; jeśli nie niewidzialne nawet, w skrajnym przypadku), nieznane (niepoznane, niepozna‑ walne nawet?), niepojęte (niepojmowalne nawet?), inne, obce... Najmniej istotną charakterystyką: „nowe” (do niej przywiązani są progresiści). Wizja to pierwotne przeczucie innego, pewnej rzeczywistości? Wgląd, podejrze‑ nie, intuicja. Zaś od drugiej strony: wygląd, oblicze, objawienie? Wizja przychodzi do ciebie, może wciągać, porywać, zawładnąć, odtąd tam wypatrujesz w stronę rzeczywistości, na którą ona otwiera. Ponieważ otwiera się, ciebie, w nieuchwytne, inne niż ty, niż coś, co widziałeś, stanowi skrajne wyzwanie dla twojej wyobraźni. Wyobraźni, czyli zdolności generacji wyobrażeń – obrazów. Wizja pobudza cię do mnożenia i formowania obrazów. Błądzenie? Próby i wyco‑ fania? Wędrówka bezdrożna. Majaczenie. Majaczenie czegoś, jak we mgle, jak przez zasłonę? Czy majaczenie moje – majaki? Artysta – tworząc dzieło, w nim i poprzez nie, ściślej: w obrazach, poprzez obrazy, jakich wypatruje, wyłaniają się w pociągnięciach farby, na przykład – próbuje

34

Wiadomości asp /62


wypatrzyć, dookreślać, krystalizować... wizję. Wizja pełni rolę źródłowego impulsu obrazu, zasady organizującej obraz... Zauważmy, wizja nie daje się sprowadzić do poszczególnego obrazu, jaki udaje się komuś wypatrzyć w danym malowidle. Ani do ich mnogości. Rolę wizji szczególnie dobitnie wskazuje Wyspiański: „wizja – podnieca wyobraźnię widza i każe mu myśleć nad sobą – zastanawiać się, nie zejdzie mu z oczu, ale owszem, niezatarcie wryje się w jego pamięć i nie pozwoli o sobie zapomnąć – w dziedzinę poezji – muzyka. – [...] p l a n y, o b – r a z y – fantastyczność – czy ma swoją rację?”. (Stanisław Wyspiański, [Malarstwo a poezja], [w:] Dzieła zebrane, red. L. Pło‑ szewski, Kraków 1966, t. 14, s. 144–145) Wizja otwiera ku czemuś. Daje do myślenia. Wobec tego, na co wizja się otwiera, widz zostaje poruszony, określa się, refleksyjnie (niejako w odbiciu) określa siebie wobec tego, na co otwiera się wizja. Wizja inicjuje ruch ku... O ile wejdziemy na trop? W tekście Restauracye jakie się u nas prowadzą Wyspiański z żalem pisze o tych restauratorach dzieł, którzy najwyraźniej „uszy muszą mieć zalepione woskiem, przez co nie słyszą muzyk i har‑ monijnych grań, za któremi właśnie duszą iść powinni” (S. Wyspiański, Św. Krzyż, „Życie”, 1897, nr 7; Działa zebrane, dz. cyt., s. 19; tutaj zaktualizowano pisownię wielu słów, w moim przekonaniu okaleczając sens. Wprawdzie Wyspiański pisze o restauratorach dzieł sztuki, to przecież w tych słowach wyraża swoją koncepcję aktu twórczego jako takiego ruchu duszy, w którym ona „potrafi iść za....”; Wyspiań‑ ski używa określenia „restauracya” – odnotować należy, że w terminologii polskich konserwatorów słowo „restauracja” wchodzi w użycie dopiero niedawno, m.in. pojawia się obok słowa „konserwacja” w nazwach wydziałów uczelni). Uwagę tę Wyspiański formułuje, mając na myśli Restauracye jakie się u nas prowadzą. Niemniej odnieść można je do wszelkiej interpretacji dzieł sztuki (kon‑ serwacja czy restauracja dzieł sztuki w istocie także zasadza się na interpretacji, porównanie jej zadania z interpretacją muzyka wykonawcy wydaje się to uprzy‑ tamniać – o tyle konserwacja godna jest miana sztuki). 1. Nośnik/medium obrazu Podstawowym członem relacji obrazowej („ikonicznej”) jest rzeczowe podłoże obrazu. Pewna rzecz, pewien realny twór (rzeczywisty, rzeczy podobny, znaczy tyle, co realny, za łaciną: res, czyli rzecz). Wchodzące w grę rzeczy mogą umożliwić pewien proces, stać się warunkiem pewnego zdarzenia, same są produktem pew‑ nych procesów, efektem ciągów zdarzeń, niemniej to raczej rzeczy, a nie procesy czy zdarzenia są najbardziej podstawowymi nośnikami. Ingardena twierdzenie o tym, że „realny fundament bytowy” nie stanowi żadnej spośród warstw dzieła sztuki, doń nie należy, w konsekwencji oznacza, że poza polem uwagi widza leżałaby realność czy materialność dzieła. To prawda, pytając o to, jakie coś jest realnie, chcemy wiedzieć, jakie jest, niezależnie od tego, czym się nam coś wydaje, niezależnie od tego, jak je postrzegamy. Niezależnie od jego zmysłowości (zmysłowość materii nie jest cechą jej samej, przeciwnie, pochodna jest wobec pracy zmysłów perceptora). Nawet nauki przyrodnicze borykają się w tym względzie z granicą poznawalności. Zasada „nieoznaczoności” być może przekłada się na niemożliwość subatomowego skanowania obiektów materialnych 35


(identyfikujących ich budowę z dokładnością do położenia cząstek elementarnych). Gdyby takie skanowanie było możliwe, restauracja dzieł sztuki mogłaby stać się problemem czysto inżynierskim. Restaurator‑inżynier w ogóle nie musi widzieć obrazów, jakie znajdują nośnik w jakimś obiekcie materialnym. Zatrzymuje się przy nim samym. Malując lub rzeźbiąc, pędzlując lub dłutując, kładąc farbę lub kamień, artysta jednak nie jest inżynierem. Materia i materialność mają znaczenie. Rzeczywiście, nie sama jako taka, lecz tak, jak jest postrzegana, jak się ukazuje, czym się wydaje. Jako taka stanowi medium obrazu, w medium ktoś coś widzi, medium ktoś widzi jako coś… Tym samym jednak dokonuje się przejście do obrazu, na poziom obrazu. (Wielu odbiorców, na przykład Pollocka, rozczarowuje się, nie widzą nic tylko pewną rzecz: wylane, rozsmarowane farby – nic w tym nie widząc. Innych rozcza‑ rowuje widok roboty konserwatora...) Podkreślić należy, że w tym samym dziele (ogólniej: w tym samym wytworze człowieka czy tworze natury) inne aspekty czy jakości mogą nabierać znaczenia wraz z tym, jak staje się nośnikiem tego czy innego obrazu. Inaczej mówiąc, funkcja bycia nośnikiem nie jest żadnej rzeczy jako takiej, lecz powstaje dopiero w relacji obrazowej, zależnie od innych determinant wyłaniającego się obrazu (co oczywiste, oczy‑wiste!, w zależności od przyjętego punktu widzenia czy spo‑ sobu patrzenia). Z pamięcią o problemie nośnika porównajmy malarstwo i muzykę. Nośnikiem utworu muzycznego nie jest partytura (zapis nutowy, słowa). Są nim dopiero dźwięki pojawiające się podczas wykonania utworu, w grze czy śpiewie. Wykona‑ nie utworu muzycznego rozpoznawane jest w jego charakterze jako interpretacja. Porusza się ona w żywiole „ucha”. Naiwni sądzą, że w przypadku sztuk „wizual‑ nych” na interpretację przychodzi pora po tym, gdy już dzieło zostało obejrzane. Jak gdyby interpretacja dokonywała się niezależnie od widzenia, patrzenia i zoba‑ czenia, z dala od żywiołu „oka”. Czy jednak interpretacja dzieła malarskiego nie jest dalece bardziej podobna do interpretacji utworu muzycznego, niż zwykło się to sądzić? Patrzący jest wykonawcą!? Obiekt materialny, składający się z pewnej powierzchni pokrytej plamami farby, pełni rolę analogiczną do roli partytury, w „oczach” patrzącego staje się zjawiskiem barwnym, sferą kolorytu, grą wraże‑ niowych plam barwnych? 2. Otoczenie nośnika Pewna rzecz, ów obiekt stanowiący materialne podłoże obrazu (dzieła sztuki jako obrazu) nigdy nie jest nigdzie. Lokowany czy ulokowany jest w pewnym otoczeniu. Materialnym. W zmieniającym się lub/i zmienianym otoczeniu. Pewne elementy otoczenia obiektu, podobnie jak i pewne elementy czy własności samego obiektu, mogą mieć istotny wpływ na jakości pojawiające się w obrazie, jakkolwiek same jako takie w ogóle nie muszą (a często nawet nie mogą, nie powinny) być zauważane, doświadczane w doświadczeniu obrazu… Na przykład w otoczeniu źródła światła. W szczególnym otoczeniu obiekt nawet nie może funkcjonować jako fundament obrazu (skrajny przypadek: zakopany, przykryty itp.). Dalece rola materialnego otoczenia obiektu jest podobna do roli samego tego obiektu jako fundamentu obrazu, niemniej ten sam obiekt może być lokowany w różnych otoczeniach, co wpływa na obrazy, jakimi on „się stanie”. 36

Wiadomości asp /62


Oczywiste przykłady nieobojętnych elementów otoczenia dzieła malarskiego: rama, szyba, ściana, oświetlenie, miejsca, z których dzieło może być widziane.... 3. Funkcjonalny kontekst dzieła sztuki Nawet nie wnikając bliżej w różnice pomiędzy pewnym (wy)tworem materialnym, nim jako nośnikiem dzieła sztuki a dziełem sztuki jako continuum czy continuami obrazów, łatwo uprzytomnić sobie można, że dzieło sztuki określa wiązane z nim przeznaczenie. W zależności od założonego, przyjmowanego czy nadawanego prze‑ znaczenia ten sam nośnik stanie się tym, a nie innym dziełem, które istnić się będzie tym, a nie innym obrazem (ściślej: continuum obrazów). Przeznaczenie – innymi słowy cel, funkcja (sens, znaczenie) – wyznacza odpowiedni, właściwy mu kontekst, lokuje nośnik/dzieło w tym kontekście. Uwaga: kontekst funkcjonalny dzieła nie jest tożsamy z otoczeniem jego ekspozy‑ cji, pewne elementy otoczenia stają się funkcjonalnym kontekstem dzieła, zależnie od owego przeznaczenia, sensu wiązanego z „działaniem” dzieła (wraz z jego zmianą inne elementy otoczenia nabierają znaczenia, a jeśli te same, to odmienne znaczenia). Uwaga: kontekst funkcjonalny wyróżniamy pochodnie wobec funkcji. Jak wia‑ domo, wylicza się wiele rodzajów funkcji: dekoracyjne, religijne, patriotyczne, rozrywkowe, terapeutyczne, wychowawcze itp. Jeśli nawet dzieło sztuki miałoby nie pełnić żadnej funkcji, jeśli nie służyłoby do czegoś, w sobie samym mając rację i sens swego istnienia, to wówczas nie istni się nigdzie: wymaga miejsca i okolicz‑ ności, więcej, wymaga szczególnego odnoszenia się do miejsca i okoliczności jego ekspozycji. 4. Przedmiot obrazu. Przedmiot? To, czego obraz jest obrazem, nazywam ogólnie, „przedmiotem”. Nie bez zastrzeżeń. Tym „przedmiotem” może być ktoś, osoba, bynajmniej nieprzedmiotowo traktowana. Pewien „przedmiot” może posiadać także tzw. sztuka bezprzedmiotowa, abstrak‑ cyjna. Jeśli dzieło sztuki jako obraz zawsze posiada pewien przedmiot, a jeśli miałoby w ogóle nie mieć jakiegoś „przedmiotu”, tym sam nie byłoby obrazem. Dzieła sztuki, które same stają się „obiektami artystycznymi”, w których chodzi o nie same, i nie chodzi już o nic poza nimi czy o coś, co przez nie, są obrazami. Do natury obrazu należy bowiem to, że „nikt nie może oddzielić obrazu jako takiego od tego, czego jest on obrazem” (Mistrz Eckhart, Kazanie 43). Jeśli nawet użycie tego zwrotu „przedmiot obrazu” należałoby tu traktować czysto technicznie, nie jest to kwestią czysto terminologiczną, sprawą konwen‑ cji. Czy to, czego obraz jest obrazem, jest przedmiotem? W każdym przypadku? Pojęcie przedmiotu niesie ze sobą wiele znaczeń, których adekwatność wobec sfery obrazów wydaje się ograniczona. Podobnie jak obraz zawsze jest obrazem czegoś, tak przedmiot jest zawsze przedmiotem dla jakiegoś podmiotu. To ważne, mamy tę trójkę: podmiot – obraz – przedmiot. W epistemologicznych teoriach relacji podmiot–przedmiot ów trzeci, zapośredniczający relację element bywał charakteryzowany jako „zjawisko”, „przejaw” (kantowskie Erscheinung) „wygląd” czy „przedstawienie” (Vorstellung). Wymienione tu charakterystyki podkreślają, że właśnie przedmiot jest determinantą obrazu, określa, warunkuje go (to on się zjawia, przejawia, przedstawia, ale: w czyichś oczach). Nawet w przypadku czczej fantazji wyobrażane dyktuje pewne warunki. 37


Nie można wykluczyć takich rodzajów doświadczenia, w których ta relacja ma niejako odwrotny zwrot: stroną aktywną, czymś, co daje impuls, inicjuje, i w tym znaczeniu podmiotem byłoby wtedy to, czego obraz jest obrazem. Wreszcie czy nie‑ możliwe są sytuacje w istocie niemające przedmiotowo‑podmiotowego charakteru? O ile pojęcia podmiotu i przedmiotu są adekwatne w odniesieniu do tego rodzaju obrazów, które są odbiciami czy odwzorowaniami (mówię w takich przy‑ padkach „obraz‑odbicie”), to dalece nie przystają do obrazów, które są uobecnie‑ niami („obraz‑uobecnienie”). W gruncie rzeczy zwodzą. Przedmiotowe ujmowanie wyklucza uobecnienie Innego. W odniesieniu do obrazów‑uobecnień, do relacji, do estezy, właściwej obrazom-uobecnieniom, zamiast o „przedmiocie” trafniej byłoby mówić o „oryginale” lub o „pierwowzorze” obrazu (dlatego piszę „przedmiot”, by przez cudzysłów wyrazić dystans do tego określenia). Tam, po stronie oryginału, leży źródło (origin). 5. Świat („przedmiotu”) obrazu Rzeczywistość, do której należy czy do której się odnosi „przedmiot” obrazu, w szcze‑ gólności jako życiowy kontekst, świat tego, czego obraz jest obrazem. W oderwaniu od tego kontekstu „przedmiot” jest niczym, nie ma sensu (ani bezsensu). Kontekst ten, świat, zasadniczo pozostaje założony, domyślny, domniemany – wyznaczony jest przez pewne idee właściwe dla odpowiadającego mu światooglądu (Weltanschauung to ogląd świata, a nie pogląd na świat, w przeciwieństwie do przekładu polskiego, przekład angielski to akcentuje: worldview). 6. „Podmiot” obrazu Problem podmiotu obrazu dalece został już omówiony powyżej – wiąże się ściśle z problemem przedmiotu. Pamiętamy pytanie, czy para tych pojęć jest zawsze i w jakiej mierze adekwatna wobec relacji obrazowej. Kolejne zastrzeżenie: skoro sam artysta, autor dzieła, jest widzem – kimś wypatrującym, w konsekwencji z ostrożnością, nie bez zastrzeżeń musi zostać potraktowane określanie go przy pomocy kategorii podmiotu. Widz jest podmiotem, gdyż przyjmuje i podejmuje, uczestniczy lub odrzuca… Wypatrując, wynajduje, odnosi. Tworzy obraz! Obraz jest zawsze obrazem dla kogoś (w czyichś oczach) i dzięki niemu, jego aktywności spełniającej się w widzeniu. Dlatego też dzieło malarskie czy rzeźbiar‑ skie jako obraz istni się dzięki widzowi. Ta aktywna rola podmiotu w powstaniu obrazu, rola „subiektu” nie ozna‑ cza, że obrazy mają subiektywny charakter, że zależą od „widzi‑mi‑się” danego widza. „Każdy widzi inaczej”? Jeśli nawet każdy widziałby inaczej, to nie znaczy, że wzajem nie możemy wykroczyć poza swój punkt widzenia, i w dialogu wzajem „otwierać sobie oczu”, na przykład starając się uprzystępniać innym swój punkt widzenia (mówiąc o tym, co z niego widzimy). Co jeszcze jednak donioślejsze, obcując z dziełem, stajemy przed zadaniem wyjścia poza własny punkt widze‑ nia, przed zadaniem szukania i odkrycia punktu bardziej owocnego, płodnego. Animującego obraz, pozwalającego mu wzrastać, a przede wszystkim bardziej adekwatnego wobec „przedmiotu” obrazu, wobec rzeczywistości otwierającej się przede mną! Przede mną czy na mnie? Otwierającej czy chociażby przeczuwanej, domniemanej? 38

Wiadomości asp /62


Punkt widzenia: w sensie dosłownym to położenie naszych oczu (miejsce, z któ‑ rego patrzymy), szerzej to sposób odnoszenia się, rodzaj przyjmowanej postawy. To w widzeniu (odpowiednio: w słyszeniu, dotykaniu…) dokonuje się „transfigu‑ racja”: przeistoczenie nośnika (np. malowidła) w obraz, a to wraz z uczynnianiem determinant obrazu. Widz uczynnia – już to w tym jest czynny, aktywny! Istotnym pozasubiektywnym czynnikiem określającym obraz są idee, w szcze‑ gólności określają przyjmowany punkt widzenia. To kolejna determinanta obrazu, jego kontekst ideatyczny. 7. Ideatyczne konteksty obrazu Obraz określa się w odniesieniu, w kolejnych odniesieniach do elementów, grup wieloświata idei. W stosunku do dzieła stanowią jego kontekst ideatyczny. Wprowadzam określenie „ideatyczny”, wiążąc z nim to właśnie znaczenie: odnoszący się do idei, związany z ideami, właściwy ideom. Znajdujące się w obiegu słowa „ideowy” oraz „ideologiczny”, jakkolwiek wskazują na związek z ideami, to jednak zbytnio obciążone są konkretnymi, dodatkowymi znaczeniami, których tu nie chcę przywoływać. Idee: pojęcia, koncepcje, opowieści, mity, ideały, wartości, problemy‑pytania, teorie... Idee pozostają w tych czy innych relacjach, tworząc szczególne uniwersum, w którym można wyodrębnić różne poduniwersa. To wieloświat, ale zarazem jeden świat idei. Ponieważ wchodzące w grę (!) idee mogą należeć do różnych, względnie samo‑ dzielnych, szczególnych kręgów ideowych czy zbiorów idei – np. nauka, magia, religia, teologia – skłonny byłbym użyć właśnie określenia „wieloświat idei”. Jed‑ nak to jeden świat, nawet jeśli składające się nań podzbiory zawierałyby wzajem sprzeczne elementy. Nie twierdzę przy tym, że jakikolwiek obraz może pojawiać się dzięki włączeniu lub poruszeniu całego wieloświata idei. Nawet przez to, że sam coś weń wnosi. Liczba mnoga: dane dzieło może być osadzone, zakorzenione w kilku kontek‑ stach, jeśli nawet jeden z nich dominuje, na przykład kontekst religijny, obyczajowy, moralny, społeczny, historyczny, naukowy bądź techniczny… Jak wiadomo, o uniwersum idei uczył Platon. Platonik lokowałby tam praobrazy. Historia idei wskazuje, iż same idee myślane były obrazowo. Złagodzony platonizm w tym uniwersum lokuje obrazy, pojęcia, teorie (θεωρίας, pierwotnie: „widoki”, „wglądy”), mity, wartości... W XX w. znaczące reinterpretacje platońskiego świata idei dają także K. G. Jung („nieświadomość zbiorowa”, archetypy początkowo nazy‑ wał „praobrazami”), N. Hartmann („duch obiektywny”) czy K. R. Popper („świat nr 3”) – tak pojęty świat idei nie ma już statusu absolutu, ostatecznej Rzeczywi‑ stości. Wspomnieć można także, że z myślą o sztuce podobną koncepcję formułuje André Malraux (bodajże w ogóle nie wspominając inspiracji w myśli Platona). Pisze o musée imaginaire, „muzeum wyobraźni”. Wyjaśniając krótko: to zbiór obrazów, do których odwołuje się nasza wyobraźnia (czyli zdolność tworzenia obrazów) na przykład w doświadczeniu konkretnego tworu, dzieła. W doświadczeniu dzieła, w stawaniu się obrazu idee mogą być czynne na kilka sposobów. Przede wszystkim pewne idee określają postawę „podmiotu”, jego sposób odnoszenia się, ujmowanie, nastawienie. Wyznaczają przyjmowaną przez patrzącego, przez „widza”, perspektywę. Perspektywę, czyli punkt i kąt widzenia 39


(to zarazem perspektywa obrazu). Wyznaczają horyzont jego spojrzenia, czyli krąg, w granicach którego wypatruje, po który widzi – „widnokrąg” („podmiotu”) obrazu. Po drugie, pośrednio, na drodze projekcji perspektywy czy horyzontu podmiotu, jako jego projekcje wyznaczać mogą sens, znaczenie, wartość, istotę „przedmiotu” obrazu. W jakiejś mierze, wyznaczonej przez inne determinanty obrazu, przede wszystkim dzieło jako nośnik, projekcje te nie mogą być dowolne. To, na co ktoś rzutuje czy próbuje rzutować pewne treści swego umysłu czy swych zmysłów, swego ciała, nie jest tutaj obojętne – w przeciwnym razie dla wyłaniającego się obrazu obojętny byłby nośnik (obraz istniałby rzekomo już „w głowie” podmiotu, a bez znaczenia pozostawałoby, czy jeszcze wtórnie zostanie rzucony na jakiś ekran). Co nie pozbawia tej twórczej możliwości, że patrzący zmienia perspektywę i horyzont w toku obcowania z dziełem – a wraz z tym ukazują mu się odmienne obrazy. Ten nowy nie musi zastępować pierwszego, i wykluczać go, mogą one wchodzić w tę czy inną interakcję, grę. (Dobry fałszerz trafia w przyjęty przez siebie punkt widzenia. Dopóki repre‑ zentuje panujący w jego kręgu punkt widzenia, dopóty jego falsyfikat nie zostaje rozpoznany jako taki. Na poziomie materialnym przeakcentowane zostają cechy malowidła doniosłe z danego, przyjętego punktu widzenia.) Dzieło, na przykład malarskie, jako obraz określa się w odniesieniu do świata idei (w szczególności ujawnianych przez inne dzieła). To odnoszenie czy odniesie‑ nie dzieła jako obrazu do idei może mieć dwojakie ukierunkowanie: dzieło odnosi nas do pewnych idei bądź zostaje przez nas odniesione do pewnych idei? Idee przywołuje, skupia, wiąże, do pewnych idei odnosi, a z drugiej strony właśnie (poniekąd odwrotnie) zestawione z pewnymi ideami, w świetle tych czy innych idei jest widziane. Nie chodzi o nasze skojarzenia (sfera psychiczna), lecz o związki idei (sfera duchowa)! Nie można przesądzać, że w doświadczeniu estetycznym jako takim muszą zostać pominięte wszelkie możliwe pozaestetyczne czy pozaartystyczne znaczenia wiązane z nośnikiem obrazu. Taki estetyzm prowadzi do negacji obrazu jako obrazu, negu‑ jąc znaczenie estetyczne jego związku z tym, czego jest obrazem, i całej dziedziny, do której taki „przedmiot” należy (estetyka „czystej formy”). Można wyodrębnić ideatyczne konteksty: teoretyczny („literatura”) oraz obra‑ zowy („imaginatura”) – jakkolwiek nie oznacza to, że dzieli je przepaść. „Literatura” Znaczenie kontekstu teoretycznego w sztuce negują wyznawcy przekonania, zgodnie z którym pomiędzy dziedziną obrazów a dziedziną słów, pojęć, koncepcji, teorii występować ma rozdział wykluczający łączność i wzajemne dopełnianie się. Prze‑ konanie to miałoby znaleźć uzasadnienie w tym, jakoby na przykład czyste malar‑ stwo było wolne od „literatury”, byłoby sprawą oka, żywiołem samego widzenia. Zwolenników tego stanowiska zapytać należy, czy samo oko cokolwiek widzi?, czy „oko” to gałka oczna? A przecież w procesie widzenia bierze udział także nawet nie tyle mózg, co umysł. Gdzie zmysł, gdzie umysł, tam i tu, o czym „dobrze wie” język polski, jest mysł – myśl! Słowa, a tym bardziej litery, mają także komponentę obrazową (poezja!). O kontekście „teoretycznym” pozwala w szczególności mówić efekt déjà dit (déjà dit, to, co już powiedziano): słowa (pojęcia), zdania (opisy, teorie), „myśli”, 40

Wiadomości asp /62


na których tle, czy w odniesieniu do których, określa się dzieło – z perspektywy (idealnego?) odbiorcy. Jednak na kontekst „teoretyczny” nie składają się tylko elementy literatury. Dzieło nawiązuje lub może być odniesione do pewnych wypowiedzi, zdań, „myśli”. Przywołuje je, narzucają się w związku z nim – pamiętane, żywe, chociażby w nieuświadomiony sposób, określają obrazy, którymi dzieło się istni. Jeśli autorowi dzieła zależy na ukierunkowaniu uwagi i skojarzeń odbiorcy, może dobrać i użyć możliwie trafnych słów i sformułowań w tytułach prac: poszcze‑ gólnych dzieł, całego cyklu. Te zwykliśmy traktować jako integralnie przynależne do dzieła, w przeciwieństwie do tekstów i wypowiedzi artysty stanowiących formę autokomentarza (nie rozważę tutaj przypadku sztuki konceptualnej). „Imaginatura” Kontekst obrazowy dzieła to swego rodzaju „imaginatura”. Termin ten wprowa‑ dzam przez analogię do słowa „literatura” (słownik angielski odnotowuje: „the word literature literally means «acquaintance with letters»”, czyli „słowo litera‑ ture dosłownie/literalnie oznacza «obycie z literami»”; jak pamiętamy, illiterate to analfabeta). W imaginaturze chodzi o images. Toteż synonimem imaginatury nie jest pinakoteka, czyli zbiór dzieł malarstwa i rysunków (pinacotheca = picture gallery; picture = painting or drawing). Podobnie jak „obycie z literami”, tak ważne jest obycie z obrazami dla uczest‑ nictwa w kulturze, a w szczególności w jej wytworach o charakterze wizual‑ nym. Brak takiego obycia także jest rodzajem „analfabetyzmu” (wizualnego, plastycznego, artystycznego). Niemniej czy w wypadku każdego człowieka jego imaginatura jest szersza od zbioru obrazów, które widział (dzieł obrazowych, zjawisk czy widoków, które widział)? Bogatsza, jeśli w nieświadomości czy genach nosimy obrazy „wrodzone”, praobrazy (w ten sposób Jung początkowo określał archetypy). Przez imaginaturę dzieła rozumiem zbiór wszystkich obrazów składających się na jego kontekst. Obrazów współokreślających je, dających się włączyć w jego sens, do- i współokreślających jego sens – dzieła jako obrazu czy continuum obrazów. Z imaginaturą wiąże się efekt déjà vu. Déjà vu, pojęte dosłownie, jako to, co już widziane, co już widziano, a na tle czego, w czym, wobec czego określa się dzieło (w perspektywie odbiorcy dzieła). Imaginatura dzieła albo inaczej obrazowy kontekst dzieła to zbiór (sieć) obrazów, które wchodzą w relacje z danym dziełem, określając jego sens – z perspektywy potencjalnego (idealnego?) widza, słuchacza – patrzącego, słuchającego… Analfabetami wyobraźni, widzami, którzy niewiele widzieli i nie potrafią wiązać, odnosić, bywają często tzw. „odbiorcy”. Nawet artyści, „tworząc”, mogą nie widzieć własnego dzieła: to znaczy nie widzą w istocie obrazów, jakimi istni się wykonana przez nich praca (nigdy nie wypatrzą wszystkich możliwości). Czy jednak nie jest twórcza dlatego, że przekracza ich myśli, ich samych? Co cudowne, (arcy)dzieło wyróżnia to, że nikt nigdy nie ogarnie wszystkich obrazów, którym może ono pozwolić się pojawić. (Arcy)dzieło obrazami istnić się może nieskończenie. Obrazami, czyli wyglądami, aspektami, profilami, sylwetami… Rzeczywistości?

41


Felieton

Pierwszy dzień wiosny

Darek Vasina Idę przez plac Nowy, wlokąc nogę za nogą. Mam

po przebudzeniu, witający krewnych i znajomych jak

jakieś 38, 39 stopni gorączki. Na śniadanie zostało

po długiej podróży. Wszystko w bujnej, letniej, omdle‑

tylko trochę masła. I mocna słodka herbata. Bardziej

wającej roślinności, bagaż malarstwa prerafaelitów.

dokuczliwy niż brak jedzenia stał się brak kontaktu.

Namalowałem potem parę wersji Zmartwychwstania.

Nauczyciel, rysownik,

Skończyła mi się karta w telefonie.

Nikt nie patrzy sobie w oczy, stan jak po wypadku,

malarz i grafik.

Idę przez plac Nowy, ciągnąc jedną nogę za drugą.

rodzaj wstrząsu, nowe narodziny. Poczucie, że stare

Obok Kolorów znajomi, zapach kawy, ciemne okulary.

się skończyło, a nowe nie jest lepsze, nie będzie lepsze.

Ur. w 1964 r. Studia na Wydziale Grafiki w latach 1985–1990.

Macham ręką jak w zwolnionym tempie, usta chyba

Po wspomnianej rozmowie obejrzałem Tamten

Prowadzi pracownię malar‑

powiedziały cześć, wszystko widzę jak przez mleczną

świat samobójców, film nakręcony na podstawie prozy

stwa na Wydziale Grafiki krakowskiej ASP. Od 2007 r. prof. ASP.

szybę, zazdroszczę im tej chwili poza czasem. Ryt‑

Etgara Kereta. Na książkę Kereta Pizzeria „Kamikaze”

miczny, potężny kaszel odbija się echem po pustych

trafiłem dobrych parę lat wcześniej, zupełnie przy‑

salach mego organizmu, czuję jego sklepienie, ściany,

padkowo, intrygujący tytuł, zabawna, denerwu‑

kąty, nierówności. Cały świat zalany oślepiającym bla‑

jąca okładka. Przeczytałem parę zdań na miejscu,

skiem. Nierzeczywistym i nieoczekiwanym, biorąc pod

pobiegłem od razu do kasy. To jedna z moich ulu‑

uwagę, że zima w tym roku trwała do połowy kwietnia.

bionych. Główny bohater po samobójstwie przenosi

Przypomina mi się rozmowa sprzed dwu dni,

się do innego świata, wcale nie tak różnego od tego,

rozmowa o końcu świata, którego nie zauważyli‑

w jakim żył do tej pory, raczej dużo gorszego, bezna‑

↗ Darek Vasina

śmy. Temat, który prześladuje mnie od momentu,

dziejnego, nudnego. Nie wolno się tam uśmiechać,

Zmartwychwstanie

gdy zobaczyłem Zmartwychwstanie Stanleya Spen‑

ludzie żyją właściwie bez celu, wykonując prozaiczne

cera. Ziemia wypluwająca ludzi na życzenie Stwórcy,

czynności życiowe. Trochę czyściec, trochę piekło,

mała, grobowa wymiotująca architektura. Ludzie tuż

na pewno nie niebo.

100 × 280 cm akryl na papierze 2004

42

Wiadomości asp /62


Idę przez plac Nowy, noga się ciągnie za nogą. Więc najpierw był Spencer, a może wcześniej gdzieś po drodze dziecięca fascynacja Zaduszkami, szcze‑ gólnie gdy pogoda była nielistopadowa, duszna, bardziej letnia. Zawsze wyobrażałem sobie, że tak właśnie będzie wyglądać koniec świata, tłumy ludzi chodzące w tę i we w tę, zapach parafiny, ciepły wiatr

Przypomina mi się rozmowa sprzed dwu dni, rozmowa o końcu świata, którego nie zauważyliśmy. Temat, który prześladuje mnie od momentu, gdy zobaczyłem Zmartwychwstanie Stanleya Spencera. Ziemia wypluwa‑ jąca ludzi na życzenie Stwórcy, mała, grobowa wymiotująca architektura.

na twarzy, w ustach smak miodku. Potem ta roz‑ mowa, siedem minut kawy, między wieszaniem

na innej planecie, wszystko nowe, nieznane, wszystko

a drukowaniem, na zewnątrz wiatr, pogoda zmienia

od nowa, czyste konto. Musiałem wyjść z domu,

się co chwilę jak w państwie duńskim, odpowiedź

w lodówce tylko masło, w telefonie brak karty…

↑ Stanley Spencer Rezurekcja w Cookham 274,3 × 548,6 cm olej na płótnie

na koniec niekończącej się zimy. Niewiele później ten

Idę przez plac Nowy, wlokę nogę za nogą. Mam

film na podstawie Kereta, żadne tam kino wybitne,

jakieś 38, 39 stopni gorączki, lepiej nie mierzyć,

ale dobrze się ogląda, a to w dzisiejszych czasach

lepiej nie wiedzieć, nie moje słowa, święte słowa.

pełnych złych, głupich, tandetnych produkcji nie lada

Na Meiselsa taki wiatr po czole, gdzieś ponad uchem,

komplement. Po filmie spojrzałem za okno, plac Nowy

z wierzchu ciepły i miękki, a w środku chłodny jak

jak kosmodrom i ten blask taki ponadczasowy. Ten

ostrze brzytwy po policzku tępą stroną. Pachnie

dzień mógłby się zdarzyć i sto lat temu, i za sto lat.

glonami jak wtedy nad Morzem Północnym, gdy

Wszystko wyglądało inaczej, ludzie z zaciekawieniem

po zachodzie słońca szukaliśmy plaży. Więc miałem

zaglądają sobie w twarze. Poczułem się tak, jakbym

rację – można w ten dzień poruszać się w czasie…

Tamten świat samobójców,

znalazł się w innym życiu, w innej rzeczywistości,

Kolejny koniec świata mamy już chyba za sobą.

reż. Goran Dukić, 2006.

1924–1927 Tate Collection, Londyn

Etgar Keret, Pizzeria „Kamikaze”, Izabelin 2007.

43


H i s t o r i a – r o k J u l i a n a Fa ł ata w a s p w K r a k o w i e

44

Wiadomości asp /62


Julian Fałat Pierwszy rektor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie W Pałacu Sztuki Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie dokonano 29 XI 1925 r. uroczystego otwarcia wielkiej wystawy jubileuszowej Juliana Fałata. Swym przemówieniem wernisaż uświetnił Józef Mehoffer, który powiedział m.in.: „…dzisiaj przemawiając w imieniu Akademji Sztuk Pięknych zdaję sobie sprawę, że w takiej chwili jak obecna, w której na trud Jego artystyczny i artystyczny triumf patrzymy, cokolwiekbym powiedział o pracy pedagogicznej, o zasługach, położonych dla Akademji, Jemu samemu i nam wszystkim bladem wydaćby się musiało. Niemniej jednak, poza tem całem dziełem artyzmu pełnem, na które patrzymy, istniał jeszcze trud duży drugiej połowy życia, trud organizatorski, tak zwana czarna robota, mogąca w chwilach cięższych wydać się nawet niewdzięczną.

Michał Pilikowski „Robotą tą było postawienie ówczesnej Szkoły Sztuk Pięknych na nowej podstawie i prowadzenie tak przeistoczonej i nowym duchem owianej instytucji już jako Aka‑ demji. Tradycja była wielka, łańcuch pracy artystycznej i nauczycielskiej całych pokoleń długi, bo dzisiaj przeszło już stuletni, miejscami zaś olśniewający blaskami naprawdę drogocennemi. Dyr. Fałat zaczepił o niego ogniwo swoje własne, decy‑

Ur. w 1980 r. w Krakowie.

dującego znaczenia i wartości. Ci, którzy obecnie losy krakowskiej Akademji Sztuk

Historyk; absolwent

Pięknych niejako w swych rękach mają, bo w niej pracują, uważają za potrzebne tutaj właśnie powiedzieć, że pozostawionej im instytucji i jej sławy pilnują, o wiel‑ kiej zasłudze swego niegdyś dyrektora i twórcy ówczesnego grona profesorów nie zapominają, a za podwaliny rzucone przez Niego pod ich obecną pracę – dziękują”¹. W momencie otwarcia wystawy Julian Fałat miał 72 lata. Z wielką radością

58 × 92 cm

(2004). Od 2005 r. pra‑ cownik Działu Promocji i Wydawnictw Akademii

słuchał słów Józefa Mehoffera, które przypominały zasługi pierwszego rektora

Sztuk Pięknych w Krakowie. Redaktor wielu książek Wydawnictwa ASP, takich jak Artium Decor, Hanna

organisty. Wykształcenie zdobywał w szkołach we Lwowie, Komarnie i Przemyślu.

Rudzka‑Cybis, Wacław

W lutym 1869 r. przeprowadził się do Krakowa i rozpoczął naukę w Szkole Sztuk

Taranczewski czy Konrad

Pięknych, w której w latach 1869–1871 i 1881–1882 studiował pod kierunkiem (fragment)

Uniwerytet Papieski Jana Pawła ii) w Krakowie

Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Julian Fałat urodził się 30 VII 1853 r. w Tuligłowach koło Przemyśla jako syn

← Krakowianki przed lustrem

Papieskiej Akademii Teologicznej (obecnie

Srzednicki. Poeta grafiki.

Władysława Łuszczkiewicza, Leona Dembowskiego i Jana Matejki. Tego ostatniego wspominał po latach w swych Pamiętnikach: „Zapał do sztuki i do historii roznie‑

akwarela na papierze, 1903

cało w duszach najmłod­szej generacji nazwisko Matejki, podawane z ust do ust

wł. Muzeum w Bielsku‑Białej

z sza­cunkiem i nadzwyczajną czcią. Wszyscy pozostawaliśmy pod urokiem jego 45


Jeśli prześledzić koleje losu Juliana Fałata z lat 70. i 80. XIX w., w oczy rzuca się ogromna mobilność mło‑ dego malarza. W 1885 r. odbył podróż dookoła świata.

sztuki, podziwianej i sławionej po wystawach świa‑

46

w artykule pt. Julian Fałat. W przededniu 75‑tej rocz‑

towych; byliśmy dumni, że skromny artysta‑malarz

nicy urodzin opublikowanym w „Tygodniku Ilustro‑

jest chwałą całej Polski, jako mocarz sztuki.

wanym” w 1927 r. pisał m.in.: „Fałat jest jednym

W pogrzebowym nastroju po upadku powstania 1863

z najwybitniejszych niewątpliwie japonistów, któ‑

roku, naród cały odnalazł w nim nowego proroka‑

rzy na przełomie wieku XIX i XX stanowią odrębną

-wizjonera, ukazującego sumieniu narodu kazania

w sztuce grupę. Syntetyczne uproszczenia barwy

Skargi i zadumanego Stańczyka”². Po przerwaniu

i rysunku; ekspresja rzuconej pośpiesznie i nerwowo

studiów w 1871 r. Fałat wyjechał na Ukrainę, gdzie

plamy akwarelowej; wirtuozowska biegłość pędzla,

udzielał lekcji rysunku i działał jako rysownik

a nawet, tak charakterystyczne dla Fałata, wyzy‑

wykopalisk archeologicznych. W 1872 r. wyjechał

skiwanie białości papieru – wszystko to jest bardzo

do Odessy i znalazł zatrudnienie jako rysownik w biu‑

oryginalnym i bardzo samodzielnym zużytkowaniem

rze architektonicznym. Po roku przeprowadził się

nauk, wyniesionych ze sztuki japońskiej”³.

do Szwajcarii, gdzie w 1873 r. studiował na politech‑

W lutym 1886 r. Julian Fałat został zaproszony

nice w Zurychu, a następnie pracował w kantonie

przez Radziwiłłów do Nieświeża, gdzie spędzał czas

zuryskim jako kreślarz przy budowie kolei. Potem

na polowaniach, podczas których poznał księcia

przebywał w Monachium i od 1877 do 1880 studiował

Wilhelma Pruskiego. Akwarele Fałata, na których

na tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych pod kierun‑

utrwalał sceny myśliwskie, cieszyły się wielkim

kiem Aleksandra Strähubera i Johanna Leonhardta

uznaniem i wzbudziły zainteresowanie artystą

Raaba. W 1880 r. był jeszcze we Włoszech, głównie

w sferach pruskiej arystokracji. W 1887 r. Fałat

w Rzymie. Po zakończeniu studiów w krakowskiej

otworzył pracownię w Berlinie. W tym czasie pol‑

Szkole Sztuk Pięknych wyjechał na Litwę, w 1884 r.

ski artysta nawiązał współpracę z poznanym w Nie‑

był w Paryżu i w Hiszpanii.

świeżu księciem, który w 1888 r. jako Wilhelm II

Jeśli prześledzić koleje losu Juliana Fałata z lat

został cesarzem Niemiec i królem Prus. W latach

70. i 80. XIX w., w oczy rzuca się ogromna mobilność

1886–1895 Fałat pełnił na dworze berlińskim funk‑

młodego malarza. W 1885 r. odbył podróż dookoła

cję malarza polowań. Bawił głównie w cesarskim

świata, która rozpoczęła się w Marsylii i objęła m.in.

pałacyku myśliwskim Hubertusstock, gdzie malo‑

Cejlon, Singapur, Hongkong, Japonię i San Francisco,

wał sceny myśliwskie z łowów, najczęściej na jelenie.

gdzie malarz wsiadł do pociągu i przejechał z zachod‑

Po latach w Pamiętnikach malarz wspominał: „Pała‑

niego na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych,

cyk myśliwski w Hubertusstock wygląda jak domek

skąd statkiem wrócił do Europy. Szczególnie inspi‑

z pudełka szwajcarskich zabawek. Parter murowany,

rujący dla Fałata okazał się czas spędzony w Japonii,

pięterko drewniane z biegnącym wokoło balkonem,

a ślady tej fascynacji odnaleźć można w późniejszej

z płaskim dachem i mocno wystającymi okapami,

twórczości artysty. Historyk sztuki, Wacław Husarski,

sprawia wrażenie, jakby domek i otaczające go dęby,

Wiadomości asp /62


sztucznie zrobione, ustawiono po prostu na trawniku:

p. Rodakowskiego przekreśliła jego kandydatu­rę,

↑ Zachód słońca nad

nie ma bowiem dróżek, klombów ani kwiatów, jakie

natomiast został przez wszystkich artystów pol‑

mokradłami, 50 × 90 cm

zwykle widuje się w otoczeniu podobnych rezyden‑

skich wysu­nięty na pierwszy plan artysta‑malarz

cji. Dwa razy do roku stroi się pałacyk w taką szatę

Józef Brandt z Mona­chium. Brandt zrezygnował

na przyjęcie cesarza, przyjeżdżającego na polo‑

jednak z wyboru, […] więc kwestia wyboru dyrek‑

wanie, które trwa zwykle kilka do kilkunastu dni.

tora została dalej nie załatwiona. Dopiero w roku

Tym razem karta, którą znalazłem w moim pokoju

1895 otrzymałem w Berlinie zapytanie telegraficzne

na stole, podaje godzinę przyjazdu «Ich Cesarskich

z Monachium od szefa sekcji w Ministerstwie Oświaty

Mości» i ceremoniał powitania”⁴. Julian Fałat czuł

w Wiedniu, p. Latour, czy nie przyjąłbym stanowiska

się najwyraźniej w pałacyku niemieckiego monarchy

dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie, z uzu‑

jak u siebie w domu. Warto pamiętać, że Wilhelm II

pełnieniem listownym Józefa Brandta, iż wyszło

prowadził na przyłączonych do Niemiec ziemiach

to z grona artystów‑malarzy w Monachium, którzy

polskich wzmożoną akcję germanizacyjną.

zebrani u J. Brandta przedstawili mnie jako kandy‑

Jan Matejko, w którego pracowni Julian Fałat studiował na początku lat 80. XIX w., piastował god‑

ok. 1908 wł. Muzeum w Bielsku‑Białej

data. Odtelegrafowałem wtedy, że tę zaszczytną pro‑ pozycję przyjmuję”⁵.

ność dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie

Oficjalnie Julian Fałat na stanowisko dyrektora

w latach 1873–1893. Podczas swych 20‑letnich rzą‑

Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie został powołany

dów zdołał nadać krakowskiej szkole artystycznej

26 III 1895 r. Ci, którzy z osobą nowego dyrektora

nową dynamikę. Jego śmierć, 1 XI 1893 r., zmusiła

wiązali nadzieje na dynamiczny rozwój krakowskiej

grono profesorów oraz austriackie władze zwierzch‑

szkoły artystycznej, nie pomylili się.

nie do szukania następcy. Tymczasowo na czele SSP,

akwarela na papierze

Minęło pięć lat. U progu XX w. w historii krakow‑

jako pełniący obowiązki dyrektora, stanął Władysław

skiej szkoły artystycznej nastąpił przełom. Polegał

Łuszczkiewicz. W swych Pamiętnikach Fałat wspo‑

na przekształceniu w październiku 1900 r. szkoły

minał: „Po śmierci Matejki miał zostać dyrektorem

w akademię – Szkoły Sztuk Pięknych w Akademię

Szkoły Sztuk Pięknych znakomity artysta‑malarz

Sztuk Pięknych. Była to ogromna zmiana jakościowa.

Rodakowski. Bawiąc w Zakopanem w roku 1893,

W miejsce szkoły powstała uczelnia wyższa, nadająca

spotkałem się z Rodakowskim, który zaprosił mnie

tytuły naukowe. Absolwenci krakowskiej ASP posia‑

do siebie, aby przedstawić mi projekt przyszłego

dali wyższe wykształcenie, a kadrę stanowili staran‑

ukształtowania Szkoły Sztuk Pięknych. Parokrotna

nie dobrani pedagodzy. Krakowska szkoła artystyczna

dyskusja dała mi możność zastanowienia się nad

po 82 latach od swego powstania wreszcie zrównała

tym tematem i poznania intencji p. Rodakowskiego.

się z innymi akademiami sztuk pięknych.

Projekt p. Rodakowskiego był pomyślany w wielkim

Rewolucyjnej tej zmianie, która zadecydowała

stylu i na długą metę w przyszłości. Śmierć nagła

o kierunku rozwoju Akademii w kolejnych stuleciach, 47


↑ Widok Krakowa

towarzyszyło zatrudnienie nowej kadry profesorskiej.

chodziło tu nie tylko o dowód wdzięczności, ale

58 × 138 cm, akwarela

Po latach Fałat w Pamiętnikach zapisał: „W drodze

i o nadzieję, że rektor dobrze widziany na dworze

do przekształcenia szkoły i postawienia jej na odpo‑

austriackim zagwarantuje okrzepnięcie i dalszy roz‑

na papierze, 1896 wł. Muzeum w Bielsku‑Białej

48

wiednim poziomie, pierwszym i najważniejszym

wój Akademii. Rzeczywiście nowy rektor wprowadził

krokiem miało być powołanie najwybitniejszych

wiele ożywienia w mury uczelni. Wiązało się to nie

artystów na profesorów i złączenie z tym spensjo‑

tylko z osobami nowych pedagogów, ale i zmianą pro‑

nowania kilku starszych profesorów; były to sprawy

gramu. Do malarstwa i rzeźby doszła grafika, której

najdrażliwsze i nie cierpiące zwłoki. Odświeżenie

jako pierwszy nauczał Józef Pankiewicz. Warto pamię‑

krwi artystycznej przez powołanie najznakomit­szych

tać jednak, że powstawanie różnorodnych pracowni

artystów rozproszonych po świecie i zgromadzenie

nie szło w parze z podziałem uczelni na wydziały.

ich w Krakowie było moim celem i najgorętszym

Akademia Sztuk Pięknych była jednowydziałowa,

pragnieniem. Najpierwszymi powołanymi byli: Leon

a na jej czele stał rektor Julian Fałat.

Wyczółkowski, bawiący na Ukrainie, Axentowicz Teo‑

Wszystkie te zmiany, reformy i rozwiązania wdro‑

dor, przebywający w Paryżu, i Jacek Malczewski, który

żone przez Juliana Fałata w krakowskiej ASP nie

mieszkał w Krakowie”⁶. Oprócz nich w czasie urzędo‑

obywały się bez kontrowersji i uszczypliwych uwag

wania Juliana Fałata do grona profesorów dołączyli

ze strony jemu współczesnych. Wielu kolegów miało

tacy artyści, jak Konstanty Laszczka, Józef Mehoffer,

mu za złe nadmierną uległość wobec władz zabor‑

Jan Stanisławski, Stanisław Wyspiański, Józef Pan‑

czych. W zarzutach tych celował zwłaszcza Jacek Mal‑

kiewicz czy Wojciech Weiss. Jeszcze jeden fragment

czewski. Jan Skotnicki, uczeń Malczewskiego, zapa‑

wspomnień samego Fałata: „Trudno sobie wyobrazić

miętał scenę, w której autor Wigilii na Syberii pouczył

idealniejszy zespół artystów profe­sorów, krzeszących

swoich wychowanków: „Panowie, grunt szanować

ogień zapału dla sztuki polskiej, nie tylko w pracow‑

c.k. wiedeńską władzę! Bez tego nie zrobicie kariery

niach Akademii, wspólnie z młodzieżą akademicką,

artystycznej. Spytajcie o to Fałata i Kossaka”⁸. Skot‑

ale i u siebie w swych pracowniach”⁷.

nicki po tym dodał komentarz od siebie: „Oczywiście,

W 1905 r. Julian Fałat, dyrektor krakowskiej ASP,

tak usposobiony Malczewski nie mógł długo wy­trwać

dokonał jeszcze jednej reformy, która do dziś kształtuje

na stanowisku c.k. profesora c.k. Akademii. Zatargi

rzeczywistość uczelni. Zmienił „dyrektora” na „rek‑

jego z dyrektorem Fałatem były nieuniknione, tym

tora”. Rektor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie

bardziej że Fałat drżał przed każdym hofratem, przed

– to brzmi dumnie. Jako pierwszy, w latach 1905–1909,

każdą austriacką kreaturą”⁹. Skłócony z Fałatem

godność rektora ASP piastował Julian Fałat.

Malczewski odszedł w 1900 r. z Akademii i powrócił

Po przekształceniu SSP w ASP w 1900 r. grono

do niej dopiero w grudniu 1910 r., za kadencji rektora

profesorów krakowskiej uczelni uchwaliło, by miano‑

Teodora Axentowicza. Do zarzutów formułowanych

wać Juliana Fałata dożywotnim rektorem. Zapewne

przez Malczewskiego można dodać chociażby zwyczaj

Wiadomości asp /62


W Akademii można było cza‑ sem zauważyć, jak unikając spot­ kań z uczniami Fałat kłusem prze‑ biegał korytarze, dążąc do swo­jej odosobnionej, wspaniale urządzonej pracowni.

Fałata ubierania się w mundur urzędnika austriac‑

kadry profesorskiej, a szczególnie Władysława

kiego, co podkreślało podległość rektora krakowskiej

Łuszczkiewicza. Również i zdolności artystyczne

ASP cesarzowi z Wiednia. Juliana Fałata można jednak

dyrektora, w porównaniu z talentami nowych profe‑

bronić. Wyobraźmy sobie, że rektor demonstrował

sorów, wypadały blado: „Axentowicz, Stanisławski,

wobec wiedeńskich urzędników swą niezależność.

Mehoffer i Wyspiański wnieśli pary­ską świeżość

Czy w tej sytuacji cesarz Franciszek Józef również

i nieznaną nutę, z tego wielkiego międzynarodo‑

zezwoliłby na podniesienie szkoły do rangi akademii?

wego terenu, gdzie już zdobyli w salonach należne

Mijający czas odsuwa w niepamięć dawne

miejsce. Malczewski luzujący Matejkę i występujący

spory i konflikty – niemniej jednak warto o nich

jako rzecznik po­żądań narodowych, stając na czele

pamiętać, by postać Fałata nabrała nieco bardziej

całego na­szego malarstwa. Wreszcie Wyczółkowski

ludzkiego wymiaru. Osoba Juliana Fałata doczekała

ży­wiołowy kresowy potężny temperament, który

się wielu ocen we wspomnieniach artystów. Leon

zajął od razu umysły społeczeństwa, młodych mala‑

Kowalski, absolwent Szkoły Sztuk Pięknych i zało‑

rzy i swoich uczni. Jego stepowa, wybu­chowa tech‑

życiel Związku Polskich Artystów Plastyków, w swej

nika i brawura robiły wówczas wielkie wrażenie.

książce Pendzlem i piórem wypominał Fałatowi jego

W końcu na rzeźbie Laszczka zmienił posępnego

niechlubną pracę na dworze pruskim, zauważając

Dauna, wnosząc do szko­ły lekkość i gust odzie‑

– w kontekście niewielkiej znajomości jego sztuki

dziczone po swym mi­strzu Falgierze. Oto zespół,

przez współczesnych w momencie, w którym został

którym miał dowo­dzić Fałat, bądź co bądź dobry

dyrektorem SSP – „jeden Wilhelm niemiecki nie

akwarelista, ale w wielu wypadkach nie mogący

mógł wystarczyć za całe społeczeństwo”¹⁰. Kowal‑

rywalizować ze swymi podwładnymi”¹³. Cytowany

ski opisał konkretne sytuacje, które ukazują uniżo‑

już Jan Skotnicki, którego studia przypadły na śro‑

ność Fałata wobec austriackiej władzy; zdarzało się,

dek rządów Fałata w Akademii, w swej wspomnie‑

że studenci wykorzystywali dworskie nastawienie

niowej książce Przy sztalugach i przy biurku pisał:

dyrektora: „…przed wizytą pewnego dygnitarza

„W Akademii można było czasem zauważyć, jak

z Wiednia wszedł gwałtownie dyrektor na rzeźbę,

unikając spot­kań z uczniami Fałat kłusem przebie‑

krzycząc: przestać palić! Zdjąć kapelusze! Zaraz

gał korytarze, dążąc do swo­jej odosobnionej, wspa‑

będziemy mieli wysokiego gościa! […] Rezultat

niale urządzonej pracowni. Mnie osobiście udało

tego zarządzenia był wręcz przeciwny. Wszyscy

się dopiero po paru miesiącach pobytu w tej uczelni

zapalili papierosy, nawet ci, którzy nie palili nigdy.

spotkać na korytarzu pana, który, jak mi to później

Nikt nie odpowiedział na przywitanie urzędnika.

powiedziano, był właśnie dyrektorem Fałatem”¹⁴.

Wszyscy pozostali w kapeluszach”¹¹. Kowalski kry‑

Relacji Kowalskiego i Skotnickiego nie można przyj‑

tykował Fałata, który „tępił wszystko, co pozostało

mować bezkrytycznie, niemniej mówią nam one coś

po poprzedniku”¹², za bezduszne zwalnianie starej

o Fałacie w dniu jego powszednim. 49


Julian Fałat był wielkim autorytetem dla społeczności lokalnej. W końcu w małej wiosce zamieszkał wybitny malarz, były rektor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

W 1909 r. Julian Fałat odszedł z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Złe warunki lokalowe, przepeł‑

Rząd nada spensjonowaniu formę, na jaką zasłuży‑

nienie uczelni powodujące ciasnotę, braki w oświe‑

łem – jako artysta, który sztuce polskiej i Akademji

tleniu i wentylacji, niedobór urządzeń sanitarnych

oddał rzetelną usługę”¹⁵. Po latach, gdy emocje już

i kranów wodociągowych – za ten stan studenci

opadły, wszystkie animozje, niesnaski, spory i kon‑

obwinili rektora. Nie był to osąd do końca sprawie‑

flikty poszły w zapomnienie, a wspomniana przez

dliwy, ponieważ rektor Fałat wielokrotnie informo‑

Fałata „rzetelna usługa” pozostała.

wał władze z Wiednia o brakach Akademii – jednak

50

dyrektor informował c. k. Rząd, ufam więc, że c. k.

Po przejściu na emeryturę w 1910 r. Julian Fałat

wszystkie jego usiłowania w tym zakresie spełzły

przeprowadził się do swej posiadłości w Bystrej.

na niczym. Wychowankom krakowskiej ASP nie

Willę w Bystrej pierwszy rektor krakowskiej Akade‑

podobało się także wiele spraw związanych ze spo‑

mii Sztuk Pięknych nabył w 1902 r. i od tego czasu

sobem nauczania; domagali się m.in. nowych katedr

chętnie tam wyjeżdżał, znajdując w urokliwej scenerii

grafiki i architektury oraz odrębnej sali na rysunek

Śląska Cieszyńskiego ucieczkę od szumu życia miej‑

wieczorny. 11 XI 1909 r. studenci zredagowali Memo‑

skiego, ukojenie dla skołatanych nerwów, doskonałe

riał Komitetu uczniów ASP w Krakowie, a następnego

warunki do kuracji nadwątlonego zdrowia i inspirację

dnia doprowadzili do wybuchu strajku. Julian Fałat

do pracy twórczej. Mówiąc o domu Juliana Fałata,

nie podjął z uczniami dialogu i wezwał ich do pod‑

pamiętajmy o jego żonie Marii Luizie Comello de Stuc‑

jęcia nauki. Fałata w jego walce ze studentami nie

kenfeld i dzieciach: Helenie, Kazimierzu i Lucjanie.

poparło grono profesorów Akademii. Dobra passa

Związek małżeński z Włoszką Marią Luizą malarz

rektora dobiegała końca. Nie miał siły, by prowadzić

zawarł 18 IX 1900 r.; 11 VII 1916 r. Maria Luiza zmarła.

samotną walkę ze zrewoltowaną młodzieżą. Podał

W Bystrej Julian Fałat był wielkim autorytetem dla

się do dymisji. W końcu 1909 r. udał się na urlop

społeczności lokalnej. W końcu w małej wiosce

zdrowotny, a w roku następnym definitywnie roz‑

zamieszkał wybitny malarz, były rektor Akademii

stał się z krakowską uczelnią. 15 VI 1910 r. przesłał

Sztuk Pięknych w Krakowie. Przyjacielskie relacje,

do Namiestnictwa we Lwowie list, w którym pisał

jakie łączyły Fałata z mieszkańcami Bystrej, wskazują,

o przyczynach swej rezygnacji: „Na ten krok wpły‑

że świetnie się czuł w towarzystwie prostych ludzi.

nął nie tylko stan zdrowia, ale i ostatnie wypadki

Był częstym gościem na uroczystościach rodzinnych

w Akademji Sztuk Pięknych w Krakowie. Prezydjum

mieszkańców Bystrej, spośród których wielu docze‑

Namiestnictwa wiadomo zapewne jest w najdrobniej‑

kało się portretów pędzla mistrza.

szych szczegółach, że kryzys, jaki Akademja Sztuk

Wybuch I wojny światowej zastał Juliana Fałata

Pięknych w Krakowie przechodzi, powodowany był

w Bystrej. W 1916 r. pierwszy rektor krakowskiej ASP

niedostatecznem uwzględnieniem potrzeb tej insty‑

wstąpił do Legionów Polskich w charakterze mala‑

tucji przez c. k. Rząd. O brakach stale i ciągle bowiem

rza wojennego i udał się na front wołyński. Warto

Wiadomości asp /62


zwrócić uwagę na to wydarzenie, świadczy ono bowiem wymownie o patriotycznym zapale 63‑letniego artysty. 31 III 1917 r. w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie została otwarta Wystawa Legionów Pol‑ skich. Julian Fałat wystawił na niej wiele swoich prac, a także napisał do katalogu wystawy wstęp. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. Julian Fałat z nie mniejszą determinacją dbał o swą małą ojczyznę, czyli o Śląsk Cieszyński.

zasłużył się jako animator tamtejszego życia arty‑

23 I 1919 r. Czesi, którzy również rościli sobie pre‑

stycznego, zakładając Konfraternię Artystów i Lite‑

tensje do terenów Śląska Cieszyńskiego, rozpoczęli

ratów oraz Towarzystwo Muzyczne. Jego dom stał

działania wojenne na tym terenie. Fałat zgłosił się

się ośrodkiem życia kulturalnego, w którym zbierali

wówczas do ochotniczej służby wojskowej. Zasługi

się artyści i ludzie kultury z Torunia i całej Polski.

Juliana Fałata zostały docenione przez polskie władze

W latach 1922–1923 przebywał z kolei w Warszawie,

państwowe, które przyznały artyście dwa medale –

gdzie pełnił funkcję dyrektora Departamentu Sztuki

„Za obronę Śląska 1919” i „Krzyż Walecznych na Polu

przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia

Chwały 1920”. Płk Franciszek Latinik, który dowodził

Publicznego (a jego zastępcą był wówczas, wspomi‑

obroną Śląska Cieszyńskiego podczas inwazji cze‑

nany już, Jan Skotnicki), wywierając duży wpływ

skiej, w liście do malarza z 19 XI 1921 r., gratulując

na organizację życia kulturalnego w II Rzeczypospo‑

mu tego ostatniego odznaczenia, pisał m.in.: „[…]

litej. W 1923 r. Julian Fałat przeżył kolejną tragedię

zjawiłeś się jako stary wiarus w szeregach szwoleże‑

rodzinną – śmierć syna Lucjana. Wydarzenie to skło‑

rów, by oddać swej ukochanej ziemi zapał i odważne

niło malarza do zaprzestania działalności publicznej

serce, pełne poświęcenia. Twoja obecność na froncie

w Warszawie i Toruniu. Przekazał wówczas swój dom

zdziałała wiele, żołnierz i oficer widząc chęć dopo‑

w Toruniu Pomorskiemu Towarzystwu Opieki nad

możenia dobrej sprawie, brał przykład, podziwiał

Dziećmi. Tak o tym wydarzeniu w grudniu 1926 r.

prawdziwego syna Ojczyzny i podniesiony na duchu

pisał miesięcznik „Sztuki Piękne”: „Po zakończe‑

pełnił służbę ze zdwojoną gorliwością. Moją wdzięcz‑

niu europejskiej wojny, przywieziono do Torunia

ność za Twą cenną służbę i ofiarność pełną poświę‑

około 1000 dzieci, pochodzących z Rosji, pozba‑

cenia mogłem tylko wyrazić podając Cię do odznaki –

wionych wszelkiej opieki. Dyrektor Juljan Fałat

a ministerstwo załatwiło mój wniosek przychylnie”¹⁶.

zajął się losem nieszczęśliwych dzieci i zorganizo‑

Ostatnia dekada życia Juliana Fałata przypada

wał w Toruniu Tow. opieki nad dziećmi. W tymże

na pierwszą połowę okresu międzywojennego.

czasie nabył tamże przy pl. Teatralnym 3‑piętrową

W 1919 r. przeprowadził się do Torunia, gdzie

realność, którą po śmierci swego syna ś.p. Lucjana

↑ Julian Fałat Autoportret w pracowni (fragment) 55,3× 99,6 cm akwarela na papierze 1914 wł. Muzeum Narodowe w Warszawie

51


↑ Kapliczka przydrożna

ofiarował Tow. opieki nad dziećmi i utworzył fun‑

W ostatnich latach życia Juliana Fałata zauważyć

34,5 × 70 cm

dację im. ś.p. Lucjana Fałata. Kuratorem tej fun‑

można ocieplenie stosunków artysty z Akademią Sztuk

dacji jest od r. 1923 magistrat m. Torunia, względ‑

Pięknych w Krakowie. W grudniu 1928 r. do Bystrej

olej na płótnie, 1906 wł. Muzeum Narodowe w Kielcach

nie każdoczesny burmistrz miasta. W realności tej

zjechali profesorowie Akademii. Redaktorzy „Sztuk

umieszczono część bezdomnych dzieci, urządzono

Pięknych” tak opisywali to wydarzenie: „Dnia 6 bm.

salę jadalną, rozrywkową, słowem skoncentrowano

profesorowie Akademji Sztuk Pięknych w Krakowie:

opiekę nad nieszczęśliwemi dziećmi, która trwa

Teodor Axentowicz, rektor Szyszko‑Bohusz, Józef

nieprzerwanie po dzień dzisiejszy”¹⁷. Warto, myślę,

Gałęzowski, Ksawery Dunikowski, Władysław Jarocki,

zwrócić na to wydarzenie uwagę. Pozwala bowiem

F. S. Kowarski, Konstanty Laszczka, Józef Mehoffer

ujrzeć w Julianie Fałacie nie tylko wybitnego artystę,

i Fryderyk Pautsch, udali się do Bystrej na Śląsku, sta‑

wielkiego reformatora krakowskiej Akademii Sztuk

łej siedziby mistrza Fałata, aby mu złożyć gratulacje

Pięknych, bojownika o niepodległość Polski i usta‑

i hołd z powodu wysokiego odznaczenia, nadanego

lenie jej granic w czasie I wojny światowej i wojny

mu przez rząd polski, mianowicie wstęgi do Koman‑

z Czechosłowacją, ale także filantropa, oddającego

dorji Orderu «Polonia Restituta». Równocześnie

swój dom na cele charytatywne. W 1923 r. Julian Fałat powrócił do Bystrej. 70‑

52

zebrani profesorowie złożyli gratulacje z powodu 75‑lecia urodzin mistrza. Prof. Fałat podejmował

-letni wówczas artysta zaangażował się w życie

gości z prawdziwie staropolską gościnnością. Do Jubi‑

lokalnej społeczności. Swej małej ojczyźnie służył,

lata przemówił prof. Mehoffer imieniem Akademji

wspierając ją materialnie i organizacyjnie. Przykła‑

Sztuk Pięknych w Krakowie, przypominając jego

dem tego niech będzie jego wsparcie dla miejscowej

zasługi jako wielkiego artysty i profesora, oraz dzie‑

straży pożarnej, dla której zakupił sprzęt gaśniczy

kan wydziału Jarocki, który w przemówieniu swem

i umundurowanie. Popierał także swym autorytetem

nawiązał do słów prof. Mehoffera, iż Fałat był nieza‑

wiele inicjatyw społecznych, takich jak protest prze‑

pomnianym reorganizatorem Akademji po Matejce

ciwko likwidacji poczty i wsparcie budowy kościoła.

i przez to wielce się zasłużył dla rozwoju Akademji,

W 1928 r. osobiście interweniował u wojewody kra‑

podniósł, iż było to odwróceniem nowej karty w dzie‑

kowskiego w sprawie uregulowania koryta rzeki

jach historji sztuki polskiej. Mistrz Fałat w gorą‑

Białki, która, często wylewając, stanowiła poważny

cych słowach i z wielkiem rozczuleniem dziękował

problem dla mieszkańców Bystrej.

przybyłym. Wzruszony Jubilat, obsypany kwiatami,

Wiadomości asp /62


wspominał przemowę, którą wygłosił prof. Mehof‑

Warto, myślę, zwrócić na to wydarze‑ nie uwagę. Pozwala bowiem ujrzeć w Julianie Fałacie nie tylko wybit‑ nego artystę, wielkiego reforma‑ tora krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, bojownika o niepodle‑ głość Polski i ustalenie jej granic w czasie I wojny światowej i wojny z Czechosłowacją, ale także filan‑ tropa, oddającego swój dom na cele charytatywne.

fer 2 lata temu na otwarciu jubileuszowej wystawy w Krakowie, oraz obiecał, że przybędzie do Krakowa na otwarcie wystawy «Sztuki» w dniu 15 bm. Goście krakowscy w nadzwyczaj miłym nastroju spędzili w osiedlu Fałata prawie cały dzień i wynieśli niezapo‑ mniane wrażenia, ciesząc się czerstwością i podziwu godną pracą wiecznie młodego mistrza”¹⁸. Do Bystrej przybyli z Krakowa kontynuato‑ rzy dzieła Juliana Fałata, z rektorem Adolfem

Przypisy:

Szyszko‑Bohuszem na czele.

1. Cyt. za: M. Treter, Fałat, „Sztuki Piękne”, R. 2, 1925/1926, nr 7,

Rektor Adolf Szyszko‑Bohusz nie zapominał o Julianie Fałacie. 20 VI 1929 r. przesłał do pierw‑ szego rektora ASP list, w którym w imieniu grona profesorów pisał: „Dowiadując się o chorobie Pań‑ skiej, składamy w niniejszym piśmie serdeczne życzenia jak najszybszego powrotu do zdrowia

s. 309. 2. J. Fałat, Pamiętniki, Katowice 1987, s. 55–56. 3. Cyt. za: A. Król, Podróż do Japonii. Inspiracje sztuką Japonii w twórczości Juliana Fałata, Kraków 2009, s. 87–88. 4. J. Fałat, Pamiętniki, dz. cyt., s. 164. 5. Tamże, s. 203–204. 6. Tamże, s. 204. 7. Tamże, s. 205.

i pięknej dalszej działalności artystycznej na chwałę

8. J. Skotnicki, Przy sztalugach i przy biurku, Warszawa 1957, s. 64.

naszej sztuki. Nie chcąc najazdem swym zakłócać

9. Tamże.

spokoju, na tej drodze przesyłamy swe wyrazy szczerego przywiązania i hołdu, zawiadamiając równocześnie, że znalazł on swój wyraz w jedno‑ myślnej uchwale Ogólnego Zebrania Profesorów, które nadało Panu Dyrektorowi tytuł i prawa Pro‑ fesora Honorowego naszej uczelni”¹⁹. Julian Fałat nie podniósł się już jednak z łoża boleści. Zmarł 9 VII 1929 r. Miejsce wiecznego spoczynku znalazł na cmentarzu w Bystrej.

10. L. Kowalski, Pendzlem i piórem, Kraków 1934, s. 164. 11. Tamże, s. 167. 12. Tamże, s. 133. 13. Tamże, s. 165. 14 J. Skotnicki, Przy sztalugach i przy biurku, dz. cyt., s. 65. 15. „Sztuki Piękne”, R. 5, 1929, nr 1, s. 37. 16. Cyt. za: Julian Fałat – śląski epizod, [w:] www.muzeum.biel‑ sko.pl. 17. „Sztuki Piękne”, R. 3, 1926/1927, nr 9, s. 359. 18. „Sztuki Piękne”, R. 5, 1929, nr 1, s. 29–30. 19. Cyt. za: T. Z. Bednarski, Krakowskim szlakiem Juliana Fałata, Kraków 2005, s. 218–219.

53


Historia

↑ Portret młodzieńca Rafael, właśc. Raffaello Santi (1483–1520), obraz zrabowany w 1940 r. z Muzeum Czartoryskich w Krakowie i wywieziony przez Hansa Franka, do dziś nieodnaleziony 54

Wiadomości asp /62


Prawdziwa noc

muzeów

Co roku setki miłośników nocnego zwiedzania uczestniczą w kolejnej edycji Nocy Muzeów. Warto przy tej okazji przypomnieć o innej „nocy muzeów”, która trwała w muzeach Europy podczas i po II wojnie światowej. Jej skutki kultura odczuwa po dziś dzień. Głównym celem wojen, obok zdobyczy terytorialnych, eksterminacji, zniewolenia ludności i bezlitosnej eksploatacji gospodarczej podbitych terenów, były rabunek i grabież. Łupem padało wszystko, także dzieła sztuki. Te ostatnie, pół biedy jeśli tylko zostały zagrabione, gorzej, gdy je z rozmysłem niszczono. Grabieżcy nie wstydzili się swoich uczynków, zagarnięcie łupów poczytywali sobie za powód do chwały, obnoszone je, z dumą prezentowano, umieszczano w skarbcach, zam‑ kach, dworach i muzeach. Od czego w końcu są wojny? Jednak sporą część tych łupów ukryto, bojąc się, aby prawowici właściciele nie zażądali ich zwrotu.

Jacek Dembosz

Ur. w 1946 r. w Krakowie. W latach 1967–1973 stu‑

Führermuseum w Linzu

diował na Wydziale Form Przemysłowych

Adolf Hitler marzył, że zostanie światowej sławy malarzem. Powszechnie znane

Akademii Sztuk Pięknych

są koleje jego losów, gdy jako młody człowiek dwukrotnie starał się o przyjęcie

w Krakowie. Dyplom uzy‑

do wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych i dwakroć został odrzucony. To niepowo‑ dzenie nie zraziło go do malarstwa. Nie porzucił marzeń o karierze artysty. Żywił

skał u doc. Antoniego Haski. Autor wielu fil‑ mów. Pracował jako reali‑

przekonanie, że „prawdziwi artyści” nie są produktem tradycyjnego nauczania

zator obrazu tv, był kierow‑

akademickiego, potrzebują natomiast praktycznego doświadczenia z kopiowania

nikiem Pracowni Filmowej

wielkich mistrzów. Uważał, że świat nie poznał się na jego talencie. Wkrótce, gdy został kanclerzem III Rzeszy, nadszedł czas, gdy mógł zaprezentować swoje talenty nie tylko w dziedzinie sztuki. Obok malarstwa ukochaną przez Hitlera dziedziną była również architektura.

w SCK UJ Rotunda, kierow‑ nikiem DKF‑u, redaktorem naczelnym prywatnej tele‑ wizji Krater. Obecnie pełni funkcję kierownika Działu Promocji i Wydawnictw ASP.

W jego głowie narodził się pomysł, aby obydwie te dziedziny połączyć w całość, budu‑

Zajmuje się literaturą, foto‑

jąc muzeum sztuki w swoim rodzinnym Linzu. Szybko okazało się, że „wszystko,

grafią, filmem.

czego Hitler się podejmował, natychmiast i z konieczności zaczynało się rozrastać do nadmiernych rozmiarów”, również w tym przypadku plany szybko przekroczyły 55


↑ Książki o grabieżach dzieł sztuki wydane na Zachodzie

wszelkie skale. Początkowo Hitler zamie‑

Na zakup dzieł sztuki do muzeum w Linzu

a później, przede wszystkim w okupowa‑

rzał zgromadzić w Linzu reprezentatywne

dysponował specjalnym funduszem, „kon‑

nych krajach, konfiskował wszystkie war‑

przykłady sztuki niemieckiej XIX w., ale

tem z datkami dziękczynnymi”, na którym

tościowe okazy i inwentaryzował je w wielo‑

po powrocie z Włoch w 1938 r., olśniony

zgromadzono łącznie prawie 123 miliony

tomowym „katalogu Führera”. Odfajkowane

bogactwem włoskich muzeów, postanowił

marek. Warto uświadomić sobie, że Hitler

przez Hitlera w katalogu obrazy zwożono

zbudować w Linzu ich gigantyczny odpo‑

także kupował, a nie tylko rabował dzieła

do Monachium. Führer, nie zważając

wiednik – „największe muzeum świata”,

sztuki. Sprzedającym dzieła handla‑

na wojnę, gdy tylko przyjeżdżał do mia‑

które miało być czymś na podobieństwo

rzom i pośrednikom zapłacił ponad 164

sta, pierwsze kroki kierował do Führerbau,

niemieckiego Rzymu. Gmach muzeum

miliardy marek.

by obejrzeć wybrane dzieła i – uciekając

z kolumnową fasadą miał liczyć pół kilo‑

Po pewnym czasie Führer postanowił

metra długości. Pomysł utrzymywany był

oddać sprawy w ręce fachowca. Do reali‑

w ścisłej tajemnicy.

zacji swoich planów, do oceny obrazów,

W Polsce za godne uwagi dla muzeum

zatrudnił dr. Hansa Possego, dyrektora

w Linzu Posse uznał obrazy z kolekcji Czar‑

dziedzinie osiągnęła ostateczne apogeum

Galerii Drezdeńskiej. Speer opisał w swo‑

toryskich: Leonarda, Rafaela, Rembrandta.

– została powiązana z planem nowego

ich Wspomnieniach, jak wyglądała taka

Po śmierci Possego w 1942 r. jego miejsce

podziału całego europejskiego dziedzictwa

ocena: „Po nominacji Possego Hitler pre‑

zajął Hermann Voss.

artystycznego, zgodnie z którym wszystkie

zentował w schronie przeciwlotniczym

W Europie Zachodniej, którą Hitler uwa‑

dzieła tzw. germańskiej strefy wpływów

swoje nabytki, łącznie z kolekcją obrazów

żał za wyższą cywilizacyjnie od Wschodu,

miały zostać sprowadzone do Niemiec

ulubionego malarza Eduarda von Grütz-

nie niszczono na ogół dzieł sztuki, nato‑

i zebrane właśnie w Linzu. „Rozpocznę

nera. Esesmani wnosili obraz po obrazie,

miast w rozległej skali uprawiano grabież,

budowy (miał także na myśli Muzeum

a Hitler nieustannie wychwalał swoje ulu‑

starając się nadać jej pozory legalności.

Sztuki Wschodu w Królewcu i inne) jesz‑

bione dzieła. Posse rzeczowo i bezapela‑

Po zajęciu Paryża, 30 VI 1940 r., Hitler

Z początkiem wojny jego idée fixe w tej

od rzeczywistości – oddać się długim roz‑ mowom o sztuce.

cze w czasie wojny. Wojna nie powstrzyma

cyjnie odrzucił wiele spośród kosztownych

wydał rozkaz „zabezpieczenia” wszyst‑

mnie – mówił Hitler – od realizacji moich

nabytków. «To jest prawie bez wartości»,

kich dzieł sztuki we Francji, będących tak

planów”. Gigantomania Hitlera wynikała

mówił, albo: «To nie odpowiada randze

w publicznych, jak i w prywatnych rękach.

z chęci uświetnienia jego dzieła panowania

galerii, którą sobie wyobrażam». Hitler

Niemcy starali się „przestrzegać prawa”,

nad światem. Największe muzeum wszech‑

w takich wypadkach, kiedy miał do czynie‑

jakie by ono nie było. „Zabezpieczenie” –

czasów Führerauftrag Linz sygnowane było

nia z fachowcem, przyjmował tę krytykę

to eufemistyczne określenie stosowano

jako „państwowo ważne”. Z katalogów licytacyjnych Hitler osobi‑ ście wybierał obiekty do zbiorów. Niekiedy

bez zastrzeżeń. Posse odrzucił bądź co bądź

celem udowodnienia nabycia dzieła sztuki

większość obrazów ukochanej przez niego

w ramach normalnej transakcji handlowej,

szkoły monachijskiej”.

co wykluczało w przyszłości jego ewentualną

zlecał fotografowi Hofmanowi i któremuś

Wraz ze sztabem około dwudziestu

ze swych handlarzy dziełami sztuki, aby

współpracowników Posse badał oferty euro‑

Przykładem takiego działania był, opu‑

na licytacji oferowali ceny bez ograniczeń.

pejskich handlarzy dzieł sztuki, kupował,

blikowany w 1940 r. we Wrocławiu (wówczas

56

Wiadomości asp /62

restytucję.


↑ Jeden ze zwróconych niedawno katalogów Einsatzstab Reichsleiter Rosenberg wywieziony przez żołnierza amerykańskiego, zawierający spis obrazów z kolekcji Rotschilda

57


Breslau), katalog dzieł sztuki (oczywiście

We Francji powstało kilka konkuren‑

zrabowanej) pod charakterystycznym tytu‑

cyjnych organizacji, posiadających różne

łem: Dzieła sztuki zabezpieczone w General‑

kompetencje. Ekipę najbardziej repre‑

Speer: „Mimo zbliżającej się kampanii

nym Gubernatorstwie – Sichergestellete Kun‑

zentatywną utworzył Alfred Rosenberg.

przeciwko Związkowi Radzieckiemu Hitler,

stwerke im Generalgouvernement.

Powstał tzw. sztab operacyjny Einsatzstab

z właściwym sobie uporem, kontynuował

Reichsleiter Rosenberg (ERR). Rosenber‑

osobiście selekcję obrazów do galerii

Podczas zajmowania Francji ostrzono

działających w Paryżu, Brukseli i Amster‑ damie osiągnęła 500 milionów marek.

sobie zęby na zbiory sztuki zgromadzone

gowi powierzono zadanie skonfiskowania

w Linzu. Rozesłał swoich handlarzy dzie‑

przez francuskich kolekcjonerów i marszan‑

wszystkich pożydowskich dzieł sztuki,

łami sztuki na tereny okupowane, aby tam

dów. Otto Kümmel, dyrektor berlińskich

fotografował je i katalogował dla Hitlera.

spenetrowali rynek. W 1941 roku w Ober-

muzeów, dysponował przygotowaną wcze‑

Spośród wszystkich organizacji uczestni‑

salzbergu pojawiły się, efekt pracy Rosen‑

śniej listą francuskich dzieł sztuki „kluczo‑

czących w grabieży dzieł sztuki była to orga‑

berga, liczące z czasem 39 tomów, grube,

wych dla niemieckiej kultury”. Początkowo niemieckie dowództwo woj‑

nizacja najsprawniej działająca. W jej skład

oprawne w brązową skórę katalogi, zawiera‑

wchodziło około 350 ludzi, nie licząc per‑

jące reprodukcje setek obrazów, które Hitler

skowe opierało się uczestniczeniu w gra‑

sonelu pomocniczego. Większość stanowili

osobiście rozdzielał między swoje ulubione

bieży. Przeciwnikiem rabunku był m.in.

historycy sztuki, bibliotekarze i archiwiści,

galerie w Linzu oraz Królewcu, Wrocławiu

generał von Stülpnagel. Był nim też porucz‑

ludzie zadowoleni z faktu, że mogli uniknąć

i innych miastach na wschodzie. Obrazy

nik Wehrmachtu, hrabia Franz Wolff‑Met‑

wysłania na front. Należeli oni do orszaku

te były w przeważającej części własnością

ternich, stojący na czele francuskiego

Wehrmachtu i nosili własne uniformy.

Żydów i zostały zrabowane przez paryską

oddziału Kunstschutz, jednostki armii

Specjalna Sekcja ERR ds. malarstwa

niemieckiej, zajmującej się ochroną dóbr

zajmowała się poszukiwaniem dzieł sztuki

Analogiczną akcję zorganizował Rib‑

kultury w trakcie działań wojennych. Ale

należących do Żydów, ich gromadze‑

bentrop, zlecając stosowne zadania amba‑

miał przeciwko sobie potężnych przeciw‑

niem, katalogowaniem i wysyłką do Rze‑

sadorowi niemieckiemu w Paryżu, trzecią

placówkę Einsatzstabu”.

ników. Göringa, Ribbentropa i Goebbelsa.

szy. Na magazyn tranzytowy wybrano

nadzorował specjalny organ Kunstschutz,

Ten ostatni zażądał zwrotu dzieł sztuki „zra‑

XIX‑wieczną galerię Jeu de Paume, przy

na czele którego stał hrabia Wolff‑Metter‑

bowanych” z Niemiec po 1500 r., głównie

placu de la Concorde w Paryżu. Do końca

nich. Od Francji zażądano wydania wszyst‑

przez Napoleona. Zabierane z Francji dzieła

roku Hitler zatwierdził pierwszy transport

kich dzieł sztuki zdobytych przez Napole‑

miano zaliczyć w poczet odszkodowań

należących do Żydów dzieł sztuki, które

ona i niezwróconych w 1815 r., wszystkich

wojennych, które planowano, nakładając

miały wzbogacić zbiory muzeum w Linzu.

dzieł sztuki i archiwaliów pochodzenia

na Francję traktat pokojowy.

Wartość zdobyczy grup operacyjnych

niemieckiego, które od XV w. były własno‑ ścią Francji, oraz wszystkich dzieł mających „germański charakter”. Wstyd zauważyć, ale okupacja ożywiła

↓ Arnold Böecklin, Wyspa umarłych, wersja trzecia, jeden z ulubionych malarzy Hitlera

francuski rynek sztuki, paryżanie zaczęli handlować obrazami i dziełami sztuki na niespotykaną dotychczas skalę. Żydow‑ skie galerie zarekwirowano. Liczne dzieła sztuki wyciekły z Francji także prywatnymi drogami, bo Niemcy chętnie je kupowali. Zaskakujące było, jak wielu zamożnych Francuzów zdecydowało się na wyprzeda‑ wanie swoich skarbów. Często zapraszali Niemców do swoich domów, aby mogli się rozejrzeć w rodzinnych zbiorach. Powstały przedsiębiorstwa specjalizujące się w dzie‑ łach sztuki zagrabionych żydowskim rodzinom. Dla Hitlera najważniejszymi dziełami były te posiadające korzenie

58

Wiadomości asp /62


Udało się jednak ochronić stosunkowo

je obejrzeć „profesorowie sztuki” Hitlera:

sporo dzieł sztuki z francuskich muzeów.

Hans Posse i Karl Haberstock. Zwożono

Te z Luwru ukryte zostały na początku

je do pełnej przepychu siedziby marszałka

wojny w różnych miejscach Francji. Hitler „Carinhall”, położonej na północny wschód oszczędził słynne francuskie państwowe

od Berlina w lasach Schorfheide. Po śmierci

zbiory sztuki. Nie było to jednak bezintere‑

Göringa „Carinhall” miało być przekształ‑

sowne, ponieważ – jak stwierdził – na mocy

cone na muzeum, które nie tylko uświetnia‑

traktatu pokojowego Niemcy miały otrzy‑

łoby osiągnięcia Tysiącletniej Rzeszy, ale

mać najcenniejsze eksponaty z Luwru

i samego gospodarza tych terenów. Pod

w ramach reparacji wojennych.

koniec wojny zbiory poukrywano w różnych

Część „obrazów starych mistrzów” miejscach.

↑ Hermann Göring opuszcza paryską galerię

Jeu de Paume

trafiła w posiadanie Hitlera przeważnie

Niemcy podczas II wojny światowej

w wyniku konfiskaty żydowskiego majątku

zrabowali około 200 tys. dzieł sztuki, przy

na terenie Rzeszy lub została zakupiona

czym nie uwzględnia się w tej liczbie ksią‑

od żydowskich właścicieli. Wszystkie

żek oraz „zakupów” dla muzeum w Linzu.

dzieła sztuki zebrane przez Hitlera osią‑

Ostatni zakup dla Linzu, jaki odnotowano

gnęły, ostrożnie szacując, wartość – według

w księdze zakupów, nosi datę 6 IV 1945.

ówczesnego sytemu monetarnego – ok. 100

Dzieła sztuki wywożono do samego

milionów funtów szterlingów. W testamen‑

końca. Ostatni pociąg załadowany skrzy‑

północnoeuropejskie – przede wszystkim

cie z 29 IV 1945 r. Hitler napisał: „Kolekcje

niami udało się zatrzymać w Paryżu

germańskie – obrazy i rzeźby sprzed XIX w.,

nagromadzone przeze mnie przez lata nie

w przeddzień wybuchu powstania. W maju

„czysta” sztuka, którą Hitler zamierzał

były nigdy zbierane do użytku prywatnego,

1945 r. na dworcu w Berchtesgaden alian‑

umieścić w Linzu. Specjalne grupy ERR

lecz miały zasilić galerię w moim rodzin‑

tom wpadły w ręce dwa pociągi wypełnione

poszukiwały dzieł sztuki ukrytych w zam‑

nym Linzu nad Dunajem”.

po brzegi dziełami sztuki zrabowanymi

kach i innych miejscach. Po zajęciu strefy

Innym wielkim rabusiem był Hermann

w Europie. Nie rezygnowali też ze swoich

zdemilitaryzowanej pomagała im w tym

Göring, który zgromadził pod koniec wojny

marzeń. Gerhard Utikal, dyrektor urzędu

kolaboracyjna Milicja Francuska (Milicie

w swoich prywatnych zbiorach dzieła sztuki

centrum Berlina Einsatzstabu tak dalece

Française) zwana „francuskim gestapo”.

warte setki milionów dolarów. „W drugiej

wierzył w zwycięstwo Niemców, że jeszcze

Dzięki jej zaangażowaniu w ręce niemieckie

połowie 1940 r. marszałek zajął się han‑ 5 IV 1945 r. przedstawił w memoriale projekt

wpadły m.in. zbiory kolekcji Schloss, 330

dlem dziełami sztuki z tak wielkim rozma‑

zajęcia dzieł sztuki, bibliotek i archiwów

obrazów holenderskich.

chem i na tak wielką skalę, że następstwa

w Wielkiej Brytanii po zakończeniu inwazji.

owych starań Europa odczuwała jeszcze

Po ustaniu działań wojennych przystą‑

Dokumenty potwierdzają, że między kwietniem 1941 r. a sierpniem 1944 r. z Jeu

po 50 latach od zakończenia wojny” – piono do poszukiwań. Jak niedawno ujawnił

de Paume wywieziono do Niemiec 4174

napisał David Irving w biografii marszałka.

tygodnik „Der Spiegel”: „Po zakończeniu

skrzynie zawierające ok. 20 tys. dzieł sztuki.

Wiele dzieł Göring nabył uczciwie i zgodnie

wojny w kryjówkach na terenie Niemiec –

Zarekwirowano 203 kolekcje i skonfisko‑

z prawem od marszandów francuskich, bel‑

kopalniach, klasztorach i zamkowych piw‑

wano 21 903 obiekty. Robert Scholz, urzęd‑

gijskich oraz holenderskich, wiele wymusił

nicach – znajdowało się pięć milionów dzieł

nik i historyk sztuki Einsatzstabu, z dumą

od ich właścicieli, wiele zrabował, głównie

sztuki zrabowanych, skonfiskowanych lub

zanotował: „Wyjątkowa wartość artystyczna

Żydom. W 1944 r. jego kolekcja była warta

zakupionych po zaniżonych cenach na roz‑

i materialna zajętych dzieł sztuki nie daje

50 milionów marek. Z magazynów Jeu de

kaz Hitlera i innych przywódców nazistow‑

się wyrazić w liczbach […], gdyż na rynku

Paume wybrał do swojego prywatnego

skiego reżimu”.

sztuki nie pojawiły się dotychczas obiekty

muzeum w Carinhall 49 obrazów. Później,

Jeden z największych magazynów

o podobnej wartości”.

w wiadomym celu, odwiedzał ten maga‑

z zagrabionymi dziełami sztuki odkryli Ame‑

Nie poprzestawano na samej grabieży.

zyn 21 razy. Do Paryża przyjeżdżał specjal‑

rykanie w zamku Neuschwanstein. Skarby

W ogrodach Jeu de Paume spalono ok. 600

nym pociągiem „Azja” – do jego składu

ukryto też na wyspie pośrodku jeziora

„zdegenerowanych” obrazów Picassa, Miró,

był doczepiony wagon na dzieła sztuki.

Chemsee w klasztorze i w różnych rezy‑

Lègera, Ernesta i innych.

Ładowano je do wagonu, zanim mogli

dencjach. Łącznie w ok. 400 kryjówkach. 59


Hitler: Czy mam do czynienia z szumowiną? Stalin: Czy to cholerny morderca robotników?

1. Książki o grabieżach dzieł

wówczas znaczną przewagą w uzbrojeniu

sztuki dokonanych przez

nad Niemcami, usiłował uświadomić Hitle‑

Armię Czerwoną 2. Projekt Muzeum w Moskwie – Pałac Sowietów 3. Rafael Santi, Madonna Sykstyńska

rowi, że to on, generalissimus, będzie w przyszłości podejmował rozstrzygające decyzje. Aby podkreślić te zamiary, Mołotow przywiózł do Berlina prezent – obraz z Ermi‑ tażu. Było to XIX‑wieczne dzieło rosyjskiego malarza, które przedstawiało biblijną scenę: Tobiasza uzdrawiającego ślepca. Dla Hitlera, byłego ministranta i chórzysty kościelnego, i dla Stalina, byłego wychowanka semina‑ rium duchownego, przesłanie ukazane w scenie biblijnej miało być czytelne: Hitler to ślepiec, który został (lub ma być) uzdro‑ wiony przez Stalina, i stanowiło osobiste

W samym tylko magazynie Alt‑Ausee (Bad

i szyb został zalany wodą. Pozostało tam

przesłanie, że to on – Stalin – będzie decy‑

Aussee) znanym pod kryptonimem „Dora” 15 wielkich skrzyń, w których najprawdo‑

dował o losach ich wspólnej polityki. Ale

– kopalni soli z XIV w. – ukryto 6755 obra‑

podobniej znajduje się bursztynowa kom‑

Hitler był wówczas u szczytu swojej potęgi

zów starych mistrzów (z tego 5350 przezna‑

nata. Wiele dzieł pozostaje nadal nieodna‑

i nie poczuwał się do roli ślepca. Ślepcem

czonych dla muzeum w Linzu), a ponadto

lezionych, m.in. w kryjówkach i sztolniach

okazał się wkrótce sam Stalin. Obraz prze‑

230 rysunków, 1039 grafik, 54 gobeliny,

na Dolnym Śląsku.

trwał wojnę i znajduje się obecnie w depo‑

68 rzeźb, 356 książek i wiele mebli arty‑

Echa tamtych czasów ciągle pobrzmie‑

stycznych – ostateczne świadectwo niebo‑

wają. W ubiegłym roku w czeskim klaszto‑

tycznej żądzy posiadania. Wśród obrazów

rze Doksany odkryto część obrazów należą‑

Gigamuseum Stalina

znajdowały się dzieła Leonarda da Vinci,

cych do prywatnej kolekcji Adolfa Hitlera.

W marcu 1944, gdy Hitler zwoził obrazy

Madonna z Brugii Michała Anioła, słynne

Nie wiadomo jednak, w jaki sposób siedem

do muzeum w Linzu i wojna trwała w naj‑

prace Rubensa, Rembrandta, Vermeera,

malowideł trafiło do tego klasztoru. Hitler

lepsze, po drugiej stronie frontu narodził

zycie w jednym z niemieckich banków.

Ołtarz gandawski braci van Eyck, a prócz

początkowo ukrywał dzieła sztuki w klasz‑

się w Rosji sowieckiej pomysł wzniesienia

tego np. Zaraza we Florencji Hansa Makarta,

torze w Wyższym Brodzie. Po klęsce Niemiec

w Moskwie gigantycznego muzeum, które

którą Mussolini ofiarował Hitlerowi, ule‑

w 1945 r. Amerykanie wywieźli kolekcję

miało być zapełnione eksponatami skonfi‑

gając jego natrętnym prośbom. Tuż przed

z tej miejscowości. Do odkrytej kolekcji

skowanymi w Niemczech i innych krajach.

końcem wojny gauleiter okręgu Oberdo‑

należy m.in. jeden z ulubionych obrazów

Idea supermuzeum zagościła w głowach

nau, August Eigruber, przekazał rozkaz

Hitlera, Wspomnienie Stalingradu, nama‑

Siergieja Mierkurowa, rzeźbiarza i dyrek‑

z kwatery głównej Führera, by pod groźbą

lowany w 1943 r. przez niemieckiego arty‑

tora Muzeum im. Puszkina, i Michaiła Chrapczenki, przewodniczącego Komitetu

egzekucji wysadzić w powietrze cały maga‑

stę Franza Eichhorsta, malowidło Paula

zyn. Rozkazu tego jednak nie wykonano.

Herrmanna (przedstawiające wydarzenia

Obrazy ocalały.

w Norymberdze) oraz Armina Reumanna

W kopalnianym szybie Witkind

Koniec.

na skraju wsi Volpriehausen na głębokości

W stosunkach Stalin – Hitler miało

ponad 600 m, pod grubymi podkładami

miejsce pewne znamienne wydarzenie.

soli zmagazynowano ładunek 24 wagonów

Po 14 miesiącach od zawarciu paktu Rib‑

kolejowych. Latem 1945 r. na polecenie

bentrop‑Mołotow Stalin wysłał pod prze‑

władz brytyjskich zaczęto wydobywanie

wodnictwem Mołotowa do Berlina delega‑

skrzyń z kopalni. Niestety nie udało się

cję państwową liczącą 65 osób. Miała ona

wydobyć wszystkiego. 29 IX 1945 doko‑

przedstawić kolejne żądania terytorialne

nano sabotażu, wysadzając część kopalni,

Stalina w Europie. Stalin, dysponując

60

Wiadomości asp /62

1.


ds. Sztuki przy Radzie Komisarzy Ludowych.

spory łup, bursztynową komnatę, wszyst‑

Przedstawili oni plan połączenia Muzeum

kie cesarskie biblioteki i archiwa, liczący

im. Puszkina z Muzeum Nowej Sztuki

ponad 600 sztuk zbiór ikon Piotra Wiel‑

Zachodniej (dawnej kolekcji Szczukina

kiego, meble, porcelanę z pałaców w Paw‑

i Morozowa) i Muzeum Kultury Dalekiego

łowsku, Carskim Siole i Gatczynie. W ręce

Wschodu. Siedzibą tego nowego muzeum

ludzi Rosenberga wpadły też obrazy i dzieła

miał zostać Pałac Sowietów. Opracowano

sztuki z Kijowa i Charkowa. Raport z 12 IX 1944 r. głosił m.in.: „Wśród obrazów znaj‑ duje się wielka liczba najstarszych ikon, dzieła znanych niemieckich i holender‑ skich, i włoskich szkół z XVI, XVII i XIX stuleci”. Po wojnie sporządzono w Rosji listę 564 723 obiektów muzealnych, zagrabio‑ nych, uszkodzonych bądź zniszczonych przez Niemców. Rzeczywistych strat nie 3.

udało się dokładnie oszacować. 29 IX 1944 r. historycy sztuki Igor Grabar i Wiktor Łazariew, zwrócili się do genaralis‑

Pergamoński na 7,5 mln. Całość zamknęła

simusa Stalina z sugestią, że ZSRR powinno

się w kwocie 70 587 200 dolarów.

mieć prawo przejęcia dzieł sztuki z niemiec‑

2.

projekt gigantycznych rozmiarów budowli,

Na liście umieszczono 179 płócien z Ber‑

kich muzeów, aby wyrównać rodzime straty.

lina (van Ryck, Rafael, Rembrandt, Rubens,

Stalin ochoczo zaaprobował ten pomysł.

van Dyck, Tycjan), 125 z Monachium

Grabarowi (nomen omen) powierzono

(Tycjan, Rafael, Rubens, Goya, van Gogh,

sporządzenie listy dzieł sztuki przezna‑

Manet, Monet, Renoir), kilkadziesiąt z Dre‑

czonych do zagarnięcia w Europie, które

zna (Rembrandt, Vermeer, Rafael, Courbet),

powinny trafić do ZSRR. Największym

kilkanaście z Augsburga, Brunszwiku, Lip‑

„dostawcą” obrazów miały być Niemcy.

ska, Darmstadtu, Frankfurtu, Hamburga,

Z innych krajów europejskich – Węgry,

Karlsruhe, Kassel, Oldenburga, Poczdamu

Rumunia, Austria i Finlandia.

i Wurzbürga.

której zwieńczenie miała stanowić figura

Na początku 1945 r. Stalin naka‑

Z innych krajów odpowiednio: 35 płó‑

Lenina wysokości 70 m. Umieszczone miały

zał powołać Komitet Sztuki, który miał

cien (Bosch, Giorgione, Bruegel, Velázquez,

tam być arcydzieła należące jeszcze do Nie‑

zająć się archiwami i zbiorami muzealnymi

Tintoretto, Rubens) planowano zabrać

miec i ich sojuszników, a traktowane jako

na podbitych terenach. Powołano grupę

z Wiednia, 52 płótna (El Greco, Velázquez,

rodzaj rekompensaty za zbiory utracone

ekspertów, którzy mieli za zadanie wyszu‑ Tycjan, Rembrandt) z Budapesztu, Pokłon

podczas wojny w Rosji.

kiwanie obrazów z myślą o moskiewskim

Trzech Króli El Greca z Bukaresztu. Pomimo

Rosja poniosła w trakcie działań wojen‑

muzeum. Te brygady fachowców oddele‑

obalenia w 1943 r. Mussoliniego, także

nych duże straty. Powołany na Zachodzie

gowano następnie do poszczególnych armii

we Włoszech planowano skonfiskować kil‑

z zadaniem konfiskowania dzieł sztuki

i frontów.

kanaście arcydzieł z muzeów Wenecji (Tin‑

Einsatzstab Reichsleiter Rosenberg uczest‑

Ostateczna lista, przedstawiona Komite‑

niczył też w konfiskacie radzieckich dzieł

towi Centralnemu w Moskwie 26 II 1945 r.,

landaio, Piero di Cosimo, Filippino Lippi),

sztuki. Grabież i transport do Reichu obiek‑

obejmowała 1745 arcydzieł – w tym także

Rzymu (Portret papieża Innocentego X

tów z dawnych pałaców carów w okolicach

rysunki, przedmioty sztuki użytkowej, Velázqueza) i Neapolu (Ślepcy Bruegla).

toretto, Tiepolo), Florencji (Botticelli, Ghir‑

Leningradu należały do zadań pododdziału

kolekcje monet i medali. Obiekty sztuki

barona von Kuensberga oraz grupy wojsk

wyceniano w dolarach amerykańskich – 1945 r. Władimir Boncz‑Bujniewicz, dyrek‑

Nie gardzono też książkami. 24 II

Wehrmacht‑Północ. Wywieziono stamtąd

np. Madonnę Sykstyńską na 2 mln czy Ołtarz

tor Muzeum Literatury w Leningradzie, 61


skierował do Stalina memorandum, w któ‑

65 Armia, w zamku Fürstenstein [obecnie

rym optował za przejmowaniem z archiwów,

Książ] koło Waldenburga [Wałbrzycha],

bibliotek i muzeów w Niemczech i innych

została odkryta biblioteka licząca 65 tysięcy

krajach uznanych za nieprzyjacielskie

tomów, w tym znaleziono wiele książek

manuskryptów starosłowiańskich, listów

z XVI i XVII wieku, które uchodzą za bar‑

i rękopisów rosyjskich poetów, pisarzy

dzo rzadkie i cenne. Poza tym biblioteka

i filozofów.

zawiera wyjątkowy zbiór rękopisów. Proszę

Tuż za oddziałami frontowymi sunęła

was o wskazówki, co zrobić z tym zbiorem”.

swego rodzaju druga armia, liczące około

Jak łatwo się domyśleć, Aleksandrow naka‑

100 tys. osób komanda zdobyczne. Grupy

zał wywiezienie do Rosji całej biblioteki.

te realizowały na rozkaz Stalina systema‑

NKWD działało na zamku w Książu ponad

tyczną i szeroko zakrojoną akcję, której

rok. Zamek ogołocono ze wszystkiego, co się

celem było pozyskanie jak największej

dało. Resztę w barbarzyński sposób znisz‑

liczby łupów wojennych.

czono, meble połamano, powyrąbywano

Gdy 1 Front Ukraiński dotarł na Górny

drzwi i okna, powyrywano parkiety, znisz‑

Śląsk, grupa pod kierownictwem reży‑

czono malowidła ścienne, „tak, że wnętrza

↑ Stalin na defiladzie

sera teatralnego Borysa Filipowa przystą‑

kompletnie spustoszone przedstawiają

piła do działań. Sowieci poczynali sobie

obraz całkowitej ruiny” – meldował 20

na wschodnich obszarach Niemiec, które

VIII 1946 r. przedstawiciel polskich władz,

wywózkę całych fabryk, maszyn i innych

miały być przyłączone do Polski, bez żad‑

Stefan Styczyński.

urządzeń przemysłowych, „pozostawiamy Polakom tylko gołe mury i ziemię”. Wot,

nych zahamowań. Brygada pracowała

Rosyjskie komanda nie ograniczały się

w pośpiechu, ponieważ 19 III 1945 r. gór‑

tylko do grabieży, ale wszystko, czego nie

sojusznik. Była to akcja zaplanowana, zor‑

nośląskie miasta miały przejść pod polską

zdołano wywieźć, dewastowano. Z dymem

ganizowana i oparta na stosownych zarzą‑

kuratelę. Zbierano artefakty przeznaczone

puszczono wiele zamków, dworków i willi.

dzeniach. Wywozu dóbr kultury dokony‑

do wywozu, a następnie, rękami niemiec‑

Niszczono całe miasta. Doszczętnie spa‑

wały także wojskowe władze byłego ZSRR

kich kobiet i dzieci, pakowano je do skrzyń,

lono m.in. Kluczbork, Opole, Brzeg, Twar‑

na terenach polskich zajętych – w zgodzie

te zaś do pociągów w stronę Moskwy. Wagony

dogórę i Trzebnicę, tę ostatnią dwukrotnie,

z paktem Ribbentrop‑Mołotow – wcześniej,

wypełnione były meblami, instrumentami,

bo i 9 v. Zajęty 23 I zamek w Świerklańcu,

bo już w roku 1939.

starą bronią, porcelaną, książkami, witra‑

zwany „małym Wersalem”, rezydencję rodu

22 VIII 1945 r. dotarły do Moskwy

żami, obrazami i drukami. Jak taki rabu‑

Henckel von Donnersmarck, obrabowano,

pierwsze płótna z Drezna, w tym Madonna

nek wyglądał w praktyce? Na przykład

zdewastowano, poniszczono, podziura‑

Sykstyńska. Później przewieziono Ołtarz

nieopodal wsi Wysoka, niedaleko Między‑

wiono pociskami, a na koniec podpalono.

Pergamoński, obrazy z Lipska i Berlina.

rzecza, oddziały Armii Czerwonej odnalazły

Na terenach poniemieckich, które miały

Inne wskazane przez Grabara dzieła

w podziemnym magazynie zbiory dawnego

przypaść Polsce, żołnierze Armii Czerwo‑

sztuki, na szczęście, znalazły się na tery‑

poznańskiego Muzeum Cesarza Fryderyka

nej („żołnierze wolności”) zniszczyli wię‑

toriach zajętych przez aliantów. Do końca

III, pochodzące z Muzeum Wielkopolskiego.

cej dóbr kultury i dzieł sztuki, niż zdołali

listopada komanda trofiejne ds. zasobów

Zbiory załadowano do 22 wagonów. Rosja‑

wywieźć. Joanna Szymańska zauważa:

bibliotecznych wypełniły 160 wagonów

nin Paweł Knyszewski podaje w książce

„w Polsce tematem tabu były masowe

książkami i starymi drukami. Wywieziono

Moskaus Beute (Łupy z Moskwy), wydanej

grabieże zakładów, fabryk i wszelkiego

pierwszą edycją Biblii Gutenberga. Skrom‑

w 1995 r. w Niemczech, że w archiwach

rodzaju urządzeń z terenów przyłączonych

nie licząc, wywieziono ponad kilkanaście

Federacji Rosyjskiej natknął się na notatkę

do Polski po zakończeniu wojny. Według

milionów książek. Ponieważ składowano

sporządzoną w 1945 r. przez generała

przytoczonych danych, w ramach sowiec‑

je gdzie popadnie, duża ich liczba uległa

Andrieja Okorokowa, adresowaną do Gieor‑

kiego programu demontażowego z samej

zniszczeniu bądź została rozszabrowana.

gija Aleksandrowa, kierownika aparatu pro‑

tylko Polski wywieziono 211 tys. wago‑

Podobny los spotykał dzieła sztuki, których

pagandy i agitacji KC WKP(b), o następującej

nów z materiałami”. Jak wyraził się jeden

wiele uległo zniszczeniu bądź rozgrabieniu

treści: „Na terenie, na którym stacjonowała

z rosyjskich dowódców, gdy miał na myśli

już w Rosji.

62

Wiadomości asp /62


Najcenniejsze znalezisko trafiło się

sztuki, w tym na dokumentację legen‑

i Charlottenburga. Sprawa zwrotu zagar‑

Sowietom w kamieniołomach niedaleko

darnego „Skarbu Priama”, stanowiącego

niętych dzieł sztuki jest tematem między‑

miasteczka Gross Cotta, gdzie odnaleziono

niepodważalny dowód na to, że bezcenne

państwowych pertraktacji na najwyższym

część drezdeńskiej Galerii Obrazów Starych

przedmioty pochodzące z wykopaliska

szczeblu. A są to trudne pertraktacje.

Mistrzów. Później odnaleziono dwa inne

Schilemanna nie uległy zniszczeniu. Liczył

Pałacu Sztuki, gigantycznego muzeum

magazyny z dziełami sztuki z Drezna. 26 VI

on 8833 przedmioty ze złota i srebra, elek‑

z figurą Lenina na czubie, ostatecznie nie

Stalin wydał rozporządzenie nr 9256 GKO

tronu i miedzi. Ogromna większość z nich

zbudowano. Uświadomiono sobie niezręcz‑

o wywozie obrazów do Moskwy. Z drezdeń‑

znalazła się w Muzeum Starożytności

ność zorganizowania największego de facto

skich zbiorów wybrano do planowanego

w Berlinie. Podczas walk o Berlin skarby

muzeum łupiestwa.

muzeum 600 obrazów.

zabezpieczone w skrzyniach ukryto w bun‑

Uważa się, że grabież dokonywana

Michaił Chrapczenko, przewodniczący

krze berlińskiego zoo. Wkrótce po zwycię‑

pod koniec wojny przez Armię Czerwoną

Komitetu ds. Sztuki, pisał 22 VIII 1945 r.

stwie w bunkrze zjawiła się komisja eks‑

usunęła w cień wszystkie dotychczasowe

do Mołotowa: „Pozwoli to – razem z już ist‑

pertów, w skład której wchodziło 17 osób:

działania tego typu znane z podręczników

niejącymi zbiorami – utworzyć w Moskwie

wojskowi, dyplomaci, historycy sztuki

historii.

wielkie muzeum, które swoim znaczeniem

i specjaliści z dziedziny muzealnictwa

dorówna takim muzeom jak Luwr w Paryżu,

oraz członkowie Akademii Nauk Związku

Polska ogołocona

Muzeum Brytyjskie w Londynie czy Ermitaż

Radzieckiego. Otwarto wszystkie skrzynie

Polska była bezsilnym dostarczycielem

w Leningradzie”. Obok tej usankcjonowanej

zawierające eksponaty muzeum i spi‑

dzieł sztuki dla obydwu okupantów. Monika

formy grabieży, która trwała do roku 1948,

sano przedmioty, jakie zawierały. Od 13 v

Kuhnke i Jan Pruszyński podają w swoich

miały miejsce akty rabunku dokonywanego

1945 r. codziennie wywożono kolejne

opracowaniach na ten temat, że przystę‑

rękami zwykłych czerwonoarmistów, ofice‑

skrzynie, a te, które zawierały „skarb

pując do inwazji na Polskę, Niemcy dys‑

rów, szefów NKWD, marszałków, którzy kon‑

Priama”, opuściły bunkier jako ostatnie.

ponowali precyzyjnym planem grabieży

fiskowali dzieła sztuki do celów prywatnych.

Eksponaty potraktowane jako zdobycz

państwowych i prywatnych zbiorów sztuki.

Słali oni całymi wagonami skarby sztuki,

wojenną przewieziono do Moskwy. Sowieci

Powojenne szacunki utraconych przez

pieniądze, biżuterię, samochody, fortepiany,

długo temu zaprzeczali. W końcu w 1994 r.

Polskę dzieł sztuki i wywiezionych przez

dywany. „Wyzwoliciele” przywłaszczali

w epoce głasnosti zagadka została wyja‑

okupanta niemieckiego (obejmujące

sobie wszystko, co tylko wpadło w ich ręce.

śniona – wydano oficjalne oświadczenie,

tylko zbiory udokumentowane) wskazują

Według danych rosyjskiego Ministerstwa

z którego wynikało, iż Rosjanie rzeczy‑

na ubytek ok. 2,8 tys. obrazów znanych

Kultury przewieziono do Rosji 2 614 874

wiście są w posiadaniu trojańskich kosz‑

europejskich szkół malarskich, 11 tys.

dzieła sztuki. Nigdy nie trafiły do miejsca

towności. Opinia publiczna usłyszała,

obrazów autorstwa malarzy polskich,

przeznaczenia, którym miało być wielkie

że „skarb Priama” przez te wszystkie lata

1,4 tys. wartościowych rzeźb, 15 mln

muzeum. Zrabowane dzieła zamknięto

spoczywał w specjalnym pomieszczeniu

książek z różnych okresów, 75 tys. ręko‑

w magazynach, a ich istnienie objęto tajem‑

w dziale numizmatyki Muzeum Puszkina

pisów, 22 tys. starodruków, 25 tys. map

nicą. W latach 1955–1958 zwrócono Niem‑

w Moskwie. Uważany za jeden z najwięk‑

zabytkowych, 300 tys. grafik, 50 tys.

com z NRD 4 tys. zabytków, obrazy z Dre‑

szych skarbów kultury ludzkości „skarb

rękopisów muzealnych, 26 tys. bibliotek

zna i Ołtarz Pergamoński. Niemcy nie kryli

Priama” do dziś znajduje się w Moskwie.

szkolnych, 4,5 tys. bibliotek oświatowych

rozczarowania, gdy okazało się, że wśród

Reszta zagrabionych dzieł pozostaje

i 1 tys. bibliotek naukowych (łączne straty

nich nie było najcenniejszego, wywiezio‑

nadal w ukryciu, prawdopodobnie w mona‑

bibliotek wyniosły ok. 22 mln woluminów),

nego z Berlina – „skarbu Priama”. Moskwa

styrach Zagorska. Muzeum im. Puszkina

a także wielu innych nieudokumentowa‑

na ten temat milczała jak zaklęta. Wyłgi‑

posiada ich 200 tys., w tym kolekcję

nych eksponatów i przedmiotów warto‑

wano się bezczelnie, twierdząc, że nigdy cze‑

rysunków z Rotterdamu. Inne niemieckie

ściowych (m.in. 5 tys. dzwonów kościel‑

goś takiego nie posiadano. „Skarb Priama” dzieła sztuki znajdują się także w Ermi‑

nych). Ogółem okupant niemiecki dokonał

tażu i Muzeum Kultur Dalekiego Wschodu.

w okupowanej Polsce rabunku ok. 516 tys.

czasowo został uznany za zaginiony. W 1987 r. Grigorij Kozłow natrafił

Są także w daczach wielu dawnych promi‑

pojedynczych dzieł sztuki, o wartości

w podziemiach Ministerstwa Kultury

nentów. W sanatorium Rosyjskiej Akademii

szacunkowej 11,14 miliardów dolarów

na materiały dotyczące zrabowanych dzieł

Nauk pod Moskwą wiszą obrazy z Poczdamu

(według kursu z 2001 r.). 63


1.

„Dobra kultury narażone są na różno‑ rodne zagrożenia. Na podstawie doświad‑ czeń historycznych największe straty dokonują się w czasie wojny. Dlatego spo‑ łeczność międzynarodowa wypracowała instrumenty prawne, które powinny zabez‑ pieczać ochronę dóbr kultury na wypadek konfliktów i klęsk żywiołowych. W Rzecz‑ pospolitej Polskiej obowiązują stosowne

1. Żołnierze amerykańscy wynoszą skradzione obrazy z kwatery Göringa 2. Obrazy ukryte w kopalni soli w Alt Aussee 3. Obrazy ukryte w niemiec‑ kich muzeach 4. Zwrócona przez Amerykanów Dama z gro‑ nostajem w rękach Karola Estreichera

akty prawne, które regulują ochronę dóbr kultury na wypadek zagrożeń”.

2.

(7.1.1. Ochrona dóbr kultury w prawie międzynarodowym i polskim, Biuro Spraw Obronnych Ministerstwa Kultury)

3.

4.

64

Wiadomości asp /62


Po wojnie w Monachium działała ame‑

Szymon Wiesenthal: „w tym czasie nie żyła

to, co przedstawiało jakąkolwiek wartość, z dziełami sztuki na czele, i bez skrupułów

rykańska placówka Central Collecting Point.

już połowa właścicieli zagrabionych dzieł,

Tutaj od lata 1945 r. trafiały eksponaty prze‑

a ich spadkobiercy, którzy znali te przed‑ „wyzwalali” nas ze skarbów narodowej kul‑

jęte w trzech zachodnich strefach okupacyj‑

mioty jedynie ze słyszenia, musieli podawać

tury. Prawdziwy postrach stanowiły tzw. tro‑

nych, także te przeznaczone do planowa‑

ich szczegółową charakterystykę, zwłaszcza

fiejne bataliony (mające w swych szeregach

nego przez Hitlera muzeum sztuki w Linzu,

dokładne wymiary, ponieważ wyobrażano

historyków sztuki), podążające w tym celu

zbiory marszałka Rzeszy Hermanna Göringa

sobie, że Żydzi przed aresztowaniem mieli

tuż za Armią Radziecką. Ich apetyt był nie‑

i innych hitlerowskich dygnitarzy. Do 1950 r.

czas na zmierzenie swoich obrazów. Ozna‑

pohamowany. Wywozili całe fontanny,

Central Collecting Point zwrócił prawowitym

czało to dodatkową szykanę. I tak na przy‑

ogałacali kolekcje publiczne i prywatne,

właścicielom i ich spadkobiercom 2,5 mln

kład wartościowy obraz Klimta, który wisi

kościoły. Po zakończeniu wojny zarekwiro‑

cennych przedmiotów, w tym 468 tys. obra‑

obecnie w Albertina (muzeum w Wieniu),

wali, a następnie wywieźli z Polski najwięk‑

zów, rysunków i rzeźb. Pozostałe zbiory

nie został zwrócony, gdyż wymiary podane

szą ilość cennych obiektów, np. z Gdańska

przekazano władzom Bawarii, a te oddały

przez rodzinę, domagającą się jego zwrotu,

i okolic oraz ze Śląska. Do dziś w Archiwum

je niemieckiemu MSZ w Bonn. W 1966 r.

odbiegały o dwa i pół centymetra od rze‑

Akt Nowych w Warszawie zachował się

Bundestag postanowił, że pozostałe dzieła

czywistych”. Najwartościowsze obrazy, spo‑

swoisty dokument z 4 IV 1945 r. – rodzaj

sztuki trafią do niemieckich muzeów (111

śród zrabowanych, trafiły do austriackich

pokwitowania m.in. za zabezpieczony

obrazów), rządowych rezydencji (660 obra‑

muzeów, mniej wartościowe do magazynu

XVI‑wieczny obraz Lucasa Cranacha Star‑

zów), w tym urzędu kanclerskiego i siedziby

w klasztorze w Mauerbach koło Wiednia.

szego Madonna z Dzieciątkiem, pochodzący

prezydenta, oraz do niemieckich ambasad.

Dużo większym problemem jest oszaco‑

z Katedry w Głogowie. Podpisujący ten

Ówczesny minister skarbu Werner Dollinger

wanie wartości dzieł sztuki wywiezionych

dokument major Mossew – reprezentujący

(CSU) publicznie ogłosił, że proces restytu‑

z Polski przez Rosjan podczas i po II woj‑

Komendanturę rosyjską w Lądku – zapew‑

cji został ostatecznie zakończony. Centralne

nie światowej. Wywozu dóbr kultury wła‑

niał, że obraz „zabezpiecza” w celu dalszego

władze niemieckie mają obecnie na stanie

dze Rosji sowieckiej (ZSRR) dokonywały

przekazania. Obraz przetrwał szczęśliwie

około 20 tys. obrazów, cennych książek,

już wcześniej na terenach wschodniej

zawieruchę wojenną i faktycznie przeka‑

monet i mebli pochodzących z niewyja‑

Polski zajętych w roku 1939. Była to gra‑

zany został, tyle że do Muzeum Puszkina

śnionych źródeł. Dziennikarze Der Spigela

bież zarówno zorganizowana, jak i indy‑

w Moskwie, gdzie do dziś się znajduje.

odkryli, że ogromny dywan pochodzący

widualna. Pierwszymi ofiarami stały się

We wspomnieniach Książki i ludzie

z rabunku, z kolekcji Göringa, znajdował

budowle sakralne, znienawidzone nie tylko

reżyser Bohdan Korzeniewski, który praco‑

się w biurze premier Niemiec Angeli Mer‑

z racji religijnych, ale i narodowościo‑

wał w Bibliotece Warszawskiej, zanotował:

kel, skradziony orzechowy sekretarzyk stoi

wych, a przy tym zawierające prawdziwe

„Pod koniec pierwszego tygodnia wrze‑

w niemieckim urzędzie prezydenta w Berli‑

skarby. Zdaniem historyka Władysława

śnia [1944 r.] przysłana została na kilka

nie, inne dywany zdobią pensjonat rządowy

Pobóg‑Malinowskiego, „w ciągu kilku mie‑

dni na teren uniwersytecki kompania

na przedmieściach Berlina.

sięcy zlikwidowano około 4 tys. kościołów

przestępców (Sträflingskompanie) […].

Jeśli względnie szybko zwrócono

trzech głównych wyznań”. Ich wyposażenie

Po dwóch godzinach nie można już było

po wojnie (powiedzmy sobie szczerze, nie

– dzieła sztuki i wyroby z kruszców szlachet‑

poznać sal biurowych i czytelni, a nawet

wszystkie) zrabowane obrazy z muzeów

nych – bezzwłocznie wywożono. Większość

niektórych części magazynu. Stoły były

i galerii sztuki, to sytuacja przedstawiała

pałaców i dworów ziemiańskich została

porozbijane, papiery z szuflad i szaf wyrzu‑

się zgoła inaczej ze zbiorami prywatnymi.

doszczętnie splądrowana. Początkowo

cone na podłogę. Stosy książek przygoto‑

Nikt nie wiedział, że w Austrii, w magazy‑

umeblowanie, dzieła sztuki i księgozbiory

wane w biurach do katalogowania poszły

nach Związkowego Urzędu do Spraw Sztuki

niszczono na miejscu. Później trzyosobowe

na barykady okienne, którymi cały gmach

zdeponowano również niezliczone obrazy

komisje specjalne oceniały wartość dzieł

zaczęto opatrywać. Inne książki krymina‑

zrabowane prywatnym osobom. Dopiero

sztuki – głównie malarstwa zachodnioeu‑

liści rozkładali i paskudzili na nie. W tym

w 1969 r. austriacki parlament uchwa‑

ropejskiego, dawnej broni oraz wytworów

ostatnim celu wyciągali też sztychy z szaf

lił przepisy, w tym urzędową listę dzieł

rzemiosł artystycznych.

na parterze i wielkie wydawnictwa atla‑

sztuki i termin składania wniosków o ich

Postępując za wycofującą się armią

sowe. Spali wśród własnych ekskrementów

zwrot. Jak zauważył słynny łowca nazistów

niemiecką, Rosjanie rekwirowali wszystko

na porozrzucanej na podłodze bibliotece 65


biurowej […]. Punktem honoru było zapa‑

Symboliczne, nieprawdaż? Czego nie

skudzenie ściany, i to możliwie wysoko.

wywieziono, to… obesrano. Zadziwia zgod‑

Biurowa i czytelna część biblioteki stała

ność obydwu najeźdźców w tej materii.

się po paru dniach jedną wielką kloaką;

trafiły do magazynów Muzeum Puszkina w Moskwie. Według prof. Jana Pruszyńskiego sza‑

Według danych archiwalnych, do Rosji

cunkowa wartość rynkowa dzieł sztuki zra‑

a nie inaczej wyglądały wszystkie miesz‑

ogółem odtransportowano kilka milionów

bowanych przez Niemców i Rosjan w Pol‑

kania dokoła”.

książek i około miliona obiektów sztuki.

sce w latach 1939–1945 wynosi 30 mld. dolarów.

W niecały rok poźniej, w maju 1945 r.,

Dla władz sowieckich nie miało żadnego

gdy wraz z Wacławem Borowym Korze‑

znaczenia, czy też wśród nich znajdowały

Problem rabunku dzieł sztuki ma cha‑

niewski poszukiwał w pałacu Görbitsch

się również takie, które wcześniej wywie‑

rakter globalny. Dziesiątki zrabowanych

[obecnie Garbicz], już po przejściu Armii

zione zostały z Polski do Rzeszy i pocho‑

dzieł znajduje się nadal w licznych muze‑

Czerwonej, książek wywiezionych przez

dziły z wcześniejszych grabieży niemieckich

ach Europy, w Rosji i w Stanach Zjednoczo‑

Niemców z bibliotek warszawskich, zano‑

w Polsce. Ignorowały też to, że bezprawne

nych Ameryki, w rękach osób prywatnych

tował: „Z obszernego hallu przechodziło

było traktowanie tych ziem jako terytorium

i w licznych schowkach.

się do oranżerii… Zstępowało się do niej

wroga od czasu ich uznania na konferencji

Gdyby ktoś pokusił się o powołanie

po kilku stopniach, gdyż posadzka oranże‑

w Poczdamie za część państwa polskiego.

do życia muzeum, choćby tylko wirtualnego,

rii leżała o dobre pół metra niżej poziomu

Skala grabieży polskiego majątku narodo‑

ze zrabowanymi i zaginionymi dziełami

podłóg. Obecnie tej różnicy poziomów

wego i dóbr prywatnych była zatrważająca.

sztuki, zrealizowałby marzenie o utworze‑

można się było jedynie domyślać. Oranżerię

„Pozostaje zagadką – pisze historyk Bog‑

zalegała bowiem gruba warstwa papierów

dan Musiał – jak wiele polskich dóbr kul‑

przemieszanych z kałem ludzkim. Najwy‑

tury i skarbów zrabowanych przez Niemców,

raźniej oranżeria służyła przez parę tygodni

a skonfiskowanych przez «wyzwolicieli»

(sowieckiej armii) za latrynę. Poprzednio

ze wschodu, niszczeje do dziś w rosyjskich,

musiały tutaj spoczywać najceniejsze czę‑

białoruskich i ukraińskich piwnicach

ści zbiorów warszawskich […]. Poruszenie

i magazynach”. Tego się prędko nie dowiemy.

zbitego pokładu papieru, okładek, desek

Wszystkie kierowane do Niemiec for‑

z rozbitych skrzyń, sznurków, nawozu

malne wnioski ze strony Polski o zwrot

odkrywało prawdziwe skarby. Przypomi‑

dzieł sztuki zakończyły się ich pozytywnym

nał niemal złoże archeologiczne, w którym

rozpatrzeniem. Ostatnio w roku 2010 wró‑

jakaś katastrofa żywiołowa skotłowała

ciły do Gdańska z Niemiec bezcenne dzieła

wszystkie warstwy […]. Aby otrząsnąć się

sztuki zrabowane w czasie działań wojen‑

z przygnębienia, wyszliśmy na dwór. Pałac

nych ze Stadtmuseum w Gdańsku.

w Görbitsch gotował nam jeszcze jedno ude‑

W przypadku Rosji uważa się, że „Polsce

rzenie. Prosto w twarz. Z oranżerii wycho‑

będzie niezwykle trudno odzyskać dzieła

dziło się między drzewa. Otóż od samych

sztuki wywiezione przez Armię Czerwoną

drzwi w głąb parku wiodły ścieżki z poszar‑

[…]. Obecnie Rosja generalnie nie zwraca

panych książek. Zabłocone i zszarzałe kartki

dzieł sztuki. Rosjanie nie chcą oddawać

nawet już nie zaszeleściły pod stopami.

zagrabionych dzieł z dwóch powodów:

Nabierały miękkości igłowia, z którym były

nie chcą robić precedensu i ze względu

zmieszane. Dróżki prowadziły przez zale‑

na opór opinii publicznej. Tłumaczą jed‑

siony pagórek do olbrzymich latryn. One

nocześnie, że sami stracili wiele dóbr kul‑

również były po brzegi wypełnione książ‑

tury w czasie drugiej wojny światowej”.

kami. Użytkownicy tych zbiorowych urzą‑

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Naro‑

dzeń higienicznych nie oszczędzali papieru.

dowego oraz Ministerstwo Spraw Zagra‑

Zabierali tom za potrzebą, nie uzupełnianą

nicznych prowadzi obecnie kilkadziesiąt

przymiotnikiem – duchowa. Pełno książek

spraw o odzyskanie cennych dla polskiej

leżało także w lesie. Za gęstymi krzakami

kultury obiektów. Trwają m.in. starania

piętrzyły się w całe kopce”.

o zwrot dziesięciu obrazów, które po wojnie

66

Wiadomości asp /62

niu największego muzeum świata. Źródła: Konstantin Akinsha, Grigorii Kozłow, Stolen Treasure: The Hunt for the World’s Lost Masterpieces, London 1995. Bogdan Musiał, Stalins Beutezung. Die Plünderung Deutschlands und der Aufstieg der Sowjetjunion zur Weltmacht (Wojna Stalina. 1939–1945 Terror, grabież, demontaże), Berlin 2010 (Poznań 2012). Werner Maser, Fälschlung. Dichtung und Wahrheit über Hitler und Stalin (Hitler i Stalin. Fałszerstwo, wymysł, prawda), Monachium 2004 (Wrocław 2010). Richard Grunberger, A Social History of the Third Reich (Historia społeczna III Rzeszy), Londyn 1977 (Warszawa 1987). Jerzy Rostkowski, Podziemia III Rzeszy. Tajemnice Książa, Wałbrzycha i Szczawna‑Zdroju, Poznań 2010. Jan Świerczyński, Grabieżcy kultury i fałszerze sztuki, Warszawa 1896. David Irving, Reichsmarschall Herman Göring (Wojna Göringa. Biografia Marszałka Rzeszy), Londyn 2010 (Kraków 2011). Alan Riding, And the Show Went On. Cultural Life in Nazi‑occupied Paris (A zabawa trwała w najlep‑ sze. Życie kulturalne w okupowanym Paryżu), New York 2010 (Warszawa 2012). Marek Zagańczyk, Supermuzeum Stalina, „Zeszyty Literackie”, 1996, nr 53. Albert Speer, Erinnerungen (Wspomnienia), Berlin 1969 (Warszawa 1990). Joachim C. Fest, Hitler. Eine Biographie (Hitler), Berlin 1973 (Warszawa 1995). Karol Grünberg, Adolf Hitler. Biografia Führera, Warszawa 1988. Bohdan Korzeniewski, Książki i ludzie, Warszawa 1993. Szymon Wiesenthal, Prawo, nie zemsta. Wspomnienia, Kraków 2010.


1.

2.

3.

1. Trzy Marie idące do grobu Chrystusa Simmler Józef (1823–1868) 1865 2. Portret Heleny Eydziatowiczowej Simmler Józef (1823–1868) ok.1860 3. Portret Janiny Tarasiewiczowej Krzyżanowski Konrad 1919 4. Autoportret

4.

Carracci Annibale

5.

6.

(1560–1609) 5. Portret Dagny Juel Przybyszewskiej Krzyżanowski Konrad 1901 6. Główka młodej dziewczyny Ledoux Jeanne‑Philiberte (1767–1840) 7. Ryton czerwonofigurowy w kształcie głowy barana Malarz Brygosa, Ateny 8. Na targu Pieters Pieter zw. Jonge Lange Pier (1540–1603) 1584

7.

8.

9. Portret Katarzyny i Antoniego Jahnów oraz Józefa i Juliana Simmlerów Simmler Józef (1823–1868) 1725 10. Autoportret w czerwonej czapce Hadziewicz Rafał (1803–1886) ok. 1830

→ Niektóre ze zrabowanych w Polsce dzieł sztuki zamieszczone w katalogu mkidn

9.

10.

67


68

Wiadomości asp /62


Podróże artystyczne

From Stuttgart with Love… Nam June Paik! Na lotnisku w Monachium pogrążeni jesteśmy

spotkały się 52 osoby, aby wspólnie przez dwa tygo‑

we mgle. Czekając na następny samolot, sennie poru‑

dnie pracować, bawić się i jeść razem. Ale czy jest

szamy się między siedzeniami a sekcjami z darmową

w tym jakiś sens?

kawą i herbatą. Grzesiek właśnie o mało nie zwymio‑

Pytanie łatwe, ponieważ zawsze jest dobrze się

tował w końcówce lotu. Dobrze, że poinformował

spotkać i porozmawiać, a cóż dopiero kiedy można

mnie o tym po opuszczeniu samolotu. Janek dys‑

jeszcze wspólnie popracować! Czy jednak możemy

kretnie ustawił mikrofon niedaleko fotela i patrzy

mówić o pełnej integracji i sukcesie merytorycznym

w dal, jakby chciał nam powiedzieć: „nagrywam

spotkania? Okazuje się, że jak zawsze część osób chce

i przy okazji rozganiam mgłę…”. Joanna mówi, mówi,

się ze sobą poznać, a część nie. Część pracuje, a część

mówi wciąż… także do swojego nowego „smartfona”.

nie, w myśl „tumiwisizmu aktywnego” jako formy

walki z „systemem”. Jak zawsze również, okazuje się, że ostatni dzień jest najbardziej wspólny – nagle stoły

Mariusz Sołtysik

stają się za małe, a krzeseł zaczyna brakować…

…Letarg się utrzymuje. Lena, Dorota i Patrycja sta‑

Pecha, bo skucha?

rają się zasnąć wsparte o siebie. Weronika buszuje

Najdłuższy i najmniej lubiany okazał się dzień pierw‑

w sklepie z gadżetami o wybitnie designerskim pro‑

szy. Był to dzień prezentacji siebie i swoich prac

filu. Wraca zadowolona z połowu… Łukasz, Eliasz

w formie „Pecha Kucha”, czyli 20 zdjęć w 6 minut

i Maciek śpią, co w przypadku Maćka jest dziwne

i 40 sekund – 20 sekund komentarza przypadającego

– choć mam wrażenie, że jego ciało wciąż drga niespo‑

na jedno zdjęcie. Obejrzeliśmy więc 52 prezentacje

kojne. Idziemy z Mariuszem wypić następną „senną”

i na koniec miałem wrażenie, że… minął tydzień!

Bogdana Achimescu.

kawę. Kiedy wróciliśmy, Bogdan wypowiedział życze‑

Chociaż wszyscy mniej lub bardziej narzekali, pre‑

Jego prace składają się z róż‑

nie, aby ten następny samolot był nieco większy…

Artysta, inicjator raczej niż kurator, obecnie wykła‑ dowca w pracowni kreacji cyfrowej prowadzonej przez

nych mediów, jak wideo, rzeźba, instalacja.

zentacje te mają sens. Przede wszystkim możemy się wszyscy poznać. Nie każdy bowiem zajrzał do port‑

Jest autorem projektów HUB

Niestety. Był mniejszy.

folio kolegi lub koleżanki umieszczonego na stronie

or SChAB, CamouFLASH

Tak się zaczęła podróż do Stuttgartu przez Mona‑

internetowej (http://www.correspondences.info).

systeMY /systemUS.

← Dom Le Corbusiera na terenie Weissenhof Museum

chium, gdzie miała się odbyć druga edycja „Cor‑

A takie prezentacje w perspektywie dwóch tygodni

respondences and Interventions”. Cztery uczelnie,

wiele weryfikują. Poza tym jakże ważna jest barwa

a właściwie „intermedialiści” z ASP w Krakowie,

głosu, sposób mówienia, artykulacja itp. Nie ominęło

Kingston University, Hungarian Academy of Fine

to także wykładowców!

Arts oraz nasz gospodarz – Stuttgart Academy of Art and Design. W sumie w ramach programu Erasmus

„Pecha” pojawiła się jeszcze tylko raz, na pół‑ metku, ale już bez większych egzaltacji. 69


Drugi dzień to popis wykładowców.

1. Studio foto‑wideo

Dzielimy wspólny pokój, wypowiadając

2. Obrady nauczycieli podczas tworzenia

idee, które materializują się na arkuszach

grup roboczych

papieru w formacie B0, aby po paru godzi‑

3. Zwiedzamy pracownie

nach wyłonić cztery grupy tematyczne

lokalsów

i cztery zespoły trzymających w ryzach –

4. Patrycja Maksylewicz programuje instalację

wykładowców. Studenci, którzy zapisali

5. Narada grupy

się do poszczególnych grup, kierowali się

„Low‑tech, No‑tech”

słowami‑kluczami oraz nazwami poszcze‑

6. Eliasz Styrna, Maciej Szcześniak

gólnych grup – „Culture hacking” (wykła‑ dowcy: Fleeta Chew Siegel, KissPál Szabolcs, Oliver Wetterauer), „Text” (Marion Butsch, Maria Mencia, Allan Siegel), „Low‑tech,

1.

2.

No‑tech” (Justyna Koeke, Bogdan Achime‑ scu i Mariusz Sołtysik) oraz „Visual‑sound” (Frank Milward, Mariusz Front, Andrea Stojanovits). Allan Siegel oraz Bogdan Achimescu – pragnę zaznaczyć – to główne motory „Correspondences and Interven‑

3.

tions”, na szczęście spalające paliwo eko‑ logiczne, a więc przyjazne dla otoczenia i stymulujące.

Bildenden Künste – to uczelnia składająca

Ale to nie wszystko. W odległości 50 m

się z paru budynków, z pracowniami wypo‑

od szkoły znajduje się kompleks budynków

Poznanie terenu

sażonymi w najnowsze potrzebne urządze‑

skupionych obecnie pod nazwą Weissen‑

Wreszcie nastąpił dzień uwolnienia. Dzień

nia dostępnymi dla wszystkich studentów.

hof Museum, z domem‑muzeum ikony

poszukiwania i poznania. I rzeczywiście,

I tak np. trzy drukarki 3D wraz ze skane‑

architektury, Le Corbusiera. Dopiero kiedy

każda z grup wyruszyła w teren, w miasto,

rem 3D znajdują się w jednym budynku,

zwiedza się jego dom, staje się jasne, jak

aby móc się odnieść w swoich realizacjach

nowoczesne atelier wideo oraz drugie

ważne jest, aby z tą architekturą „zde‑

do konkretnej przestrzeni. Dzięki Justynie

fotograficzne o wymiarach hali targowej –

rzyć” się osobiście. Poznać jej intymność

Koeke – krakowiance z urodzenia, artystce

w drugim, zakłady stolarskie, malarskie,

i zarazem funkcjonalność. Formę i dopaso‑

wykładającej na tamtejszej uczelni – nasza

kamieniarskie – w trzecim. Była jeszcze sto‑

waną kolorystykę. Całość dopełniają domy

grupa „Low‑tech, No‑tech” poznała w ciągu

łówka i sale konferencyjne oraz na dodatek

innych wielkich tamtego czasu, jak Ludwig

paru godzin połowę Stuttgartu. Było to bar‑

praca prekursora sztuki wideo – Nam June

Mies Van Der Rohe czy Mart Stam, skupione

dzo miłe doświadczenie, a górzysty teren

Paika prezentująca się w oryginale! Umiesz‑

wokół domu mistrza. Pozostaje wspomnieć

miasta przyjemnie nas zmęczył. Przy okazji okazało się również, że nasz gospodarz – Staatliche Akademie der 70

Wiadomości asp /62

czona została zaraz przy wejściu do najnow‑

jeszcze o inspiracji historią i filozofią,

szego budynku i galerii szkolnej – porażając

która ogarnęła myśl zachodnioeuropej‑

swoją świeżością. Cóż więcej trzeba?

ską, a wyszła z domu przy Eberhardstraße


Praca Eliasza Styrny i Maćka Szcze‑

53 – Georga Wilhelma Friedricha Hegla. Jeden z największych filozofów i ojców

śniaka z grupy „Low‑tech, No‑tech” w swo‑

demokracji powinien być w końcu zado‑

jej idei i prostocie wykonania zaskakiwała

wolony, że zajmuje obecnie… niszę. Dla‑

świeżością i była rzeczywistym odreago‑

czego niszę? Wydaje się, że zabijająca nas

waniem technologii, jaka nas otacza. Nie‑

komercjalizacja boleśnie dotyka, a niskie

znacznie nawiązywała w formie do etiudy

standardy wyznaczone przez tłum i media

Dwóch ludzi z szafą Romana Polańskiego.

rozrywkowe spychają na margines istotę

4.

Lecz zamiast szafy pojawiło się płótno

egzystencji wraz z filozofem, o którym wia‑

na plecach jednego z nich. Jest coś cie‑

domo, że wielką postacią był. Ale to chyba

kawego w ludziach niosących przedmiot,

inny temat…?

zbyt kruchy, aby przenieść i treść, i formę

który nagle staje się medium, komuni‑

razem. Ale po to są w końcu warsztaty takie

katem, obrazem. Wybierając konkretną

Przez żołądek do serca

jak w Stuttgarcie! Dlatego tym bardziej cie‑

przestrzeń – parku znajdującego się obok

Idea wspólnych posiłków znana mi była

szyły ciekawe realizacje, które wytrzymały

szkoły – postanowili losowo wybierać prze‑

z czasów Muzeum Artystów. Obiad Fluxusu

i ideę, i formę prezentacji.

chodniów i idąc za nimi, rysować trasę ich

czy Bankiet Fluxusu to znane wydarzenia,

Projekt Leny Dobrowolskiej oraz Patrycji

przejścia na płótnie. W ten sposób powstała

gdzie stół stał się platformą, wokół której

Maksylewicz (z grupy „Text”) inspirowany

subiektywna mapa parku w formie rysunku

pojawiały się akcje i performance wraz

dziełem filozoficznym Hegla Fenomenolo‑

oraz dokumentacji wideo. Śmieszna w wize‑

z posiłkiem. I tak się zdarzyło, że podczas

gia ducha wykroczył poza „doświadczenie

runku – pokazywała związanych ze sobą

naszego pobytu w Stuttgarcie w Staatsga‑

Stuttgartu” i okazał się wciąż inspirujący

ideą dwóch ludzi, pędzących za innym czło‑

lerie można było obejrzeć naprawdę dużą

i rozwijający. Już na etapie wstępnym stu‑

wiekiem (tzw. „lokalsem”). Z dystansem

i wspaniałą retrospektywę Fluxusu. Obiekty,

dentki, łącząc różne media – wideo, dźwięk,

teksty, typografia, plakaty, rzeźby, instala‑

tekst – starały się koherentnie zinterpre‑

cje – stanowią wspaniały i profesjonalny

tować fragment myśli filozofa, poddając

przykład antysztuki. Nie zabrakło tam także

ją analizie zarówno czysto dźwiękowej, jak

Nam June Paika oczywiście.

i merytorycznej, chcąc uczynić z niej uni‑

Allan Siegel dzięki swojej determi‑

wersum sztuki. Trudne i ambitne zadanie.

nacji także wprowadził zwyczaj gotowa‑

NIESPOTYKANE. Chociaż nie starczyło im

nia w formie wspólnej kolacji w szkole,

czasu, forma, jaką osiągnęły, była niezmier‑

w miejscu przeznaczonym dla studentów

nie interesująca już na tym etapie.

5.

wyposażonym w kuchnię, stoły i profesjo‑ nalny system nagłośnienia oraz projek‑ cji wideo. I my także mieliśmy tam swój dzień! Razem z Dorotą Tylką przygotowa‑ liśmy kolację, która rozeszła się w godzinę i musieliśmy dogotowywać coś na szybko. Już wiem, że Dorota to nie tylko wspaniała rysowniczka, ale także poważna partnerka w przemyśle gastronomicznym! Realizacje, czyli wystawa! W tych wspaniałych warunkach ducha i ciała zapał, jaki ogarnął część studentów w pierwszych dniach, widoczny w oczach i ruchach, niestety osłabł pod naporem czasu i niewykorzystanej przestrzeni. Cza‑ sem bowiem pomysł nie wytrzymywał próby czasu lub materiału i okazywał się

6.

71


do własnego pomysłu – mówiła wiele o kondycji nas samych. O próbach opi‑ sania siebie w kontekście miejsca oraz innego (człowieka). O ciągłym poszukiwa‑ niu? O próbie porozumienia? Jak wynikało z dokumentacji, jeden z „lokalsów” posta‑ nowił stanąć w miejscu. Była to kobieta, która w pewnym momencie odrzuciła nie tylko swoje zakupy w siatkach, ale i rodzącą się nić porozumienia… Podczas wspólnej projekcji w ramach pokazu grupy „Visual‑sound” dowodzonej twardą, żołnierską ręką Franka Milwarda wyróżnił się dokument wideo Grzegorza Marta, wizualizacja autorstwa Łukasza Fur‑

1.

mana, rysunki i wizualizacje Doroty Tylki oraz niezłomność w zaskakiwaniu formą Joanny Combik. Grupa „Culture hacking” stworzyła pracę wspólną – w formie stołu zastawio‑ nego przedmiotami znalezionymi, rekla‑ mowymi – ale rozdrobnioną dzięki osobi‑ stym zabarwieniom, gdzie mocno zaistniał Janek Moszumański, próbując przekroczyć granice własnych myśli… Janek zresztą był duszą swojej grupy – jej większość stanowili studenci z Budapesztu, którzy nie mogąc uwolnić się od trudnej obecnie sytuacji polityczno‑społeczno‑ekonomicz‑ 2.

nej na Węgrzech, nawiązywali do niej.

3.

72

Wiadomości asp /62


5.

4.

Realia, w jakich się znaleźli w Stuttgarcie,

czekam na kartkę „From Stuttgart with

były jednakże diametralnie inne. Próba opo‑

love… Nam June Paik”.

wiedzenia innym (nam) za pomocą sztuki

„Correspondences and Interventions”

o „zapadaniu się” państwa demokratycz‑

odbyły się w Stuttgarcie w dniach 17 II –

nego, prywacie i powolnej utracie ideałów

3 III 2013 r. w ramach programu Erasmus.

okazała się zbyt trudnym zadaniem. Nie

ASP w Krakowie reprezentowali: Bogdan

znaczy to, że zabrakło w tej grupie wyraź‑

Achimescu, Mariusz Front i Mariusz Soł‑

nych osobowości. Objawiły się one głów‑

tysik – wykładowcy; Lena Dobrowolska,

nie w rozmowach o charakterze prywatnym

Joanna Combik, Patrycja Maksylewicz,

i „na terenie” innych grup. Jedną z takich

Weronika Suchodolska, Dorota Tylka,

postaci był Victor Lima, który zrealizował

Łukasz Furman, Grzegorz Mart, Jan Moszu‑

z Maćkiem Szcześniakiem Time machine.

mański, Eliasz Styrna i Maciej Szcześniak

Było jasne, że przynajmniej Victor chce

– studenci Wydziału Intermediów.

7.

przejść do innego czasu i innego wymiaru. Współpraca obu napawała optymizmem i – tak jak w książce Herberta G. Wellsa – dała nadzieję, że okrutne państwo Morloków nie przetrwa. Gwoździem do trumny pań‑ stwa Morloków stał się cmentarzyk w wersji mini Weroniki Suchodolskiej. Nie wiedząc, jakim imieniem go nazwać i co z tym począć, Weronika wykonała i wysłała kartki pocz‑ towe, jakie przerobiła z gotowych, znalezio‑ nych na terenie miasta. Dodała im własne

1. W poszukiwaniu inspiracji

teksty i grafikę. Tym sposobem nawiązała

grupa „Visual‑sound” 2. projekcja wideo

do słynnej pracy Nam June Paika z lat 60.,

grupa „Visual‑sound”

w której wykorzystał okładki popularnych

3. Grupa „Culture hacking”

pism ze znanymi postaciami i dodał im tzw.

4. Państwowa Akademia

„dymki” mówiące o nim samym. Praca Wero‑

Sztuki i Projektowania w Stuttgarcie – w tle instalacja

niki prezentowana w bliskim kontekście – tuż przy pracy Nam June Paika – wykazała, że mistrz wciąż inspiruje. Dlatego ciągle

Nam June Paika 6.

5.–7. Wystawa podsumowująca

warsztaty na Akademii

73


Podróże artystyczne

Latające projekcje Differdange, Luksemburg 2013

Antoni Porczak W czwartej edycji Międzynarodowych Warszta‑

nad zespołowym tworzeniem medialnego projektu

tów Crossborder „European Forum of History and

Latające projekcje w sekcji Video/Film/Instalation.

Arts”, stworzonych i prowadzonych cyklicznie przez

Studenci wykonali w terenie krótkie indywidualne

prof. Annę Bulandę, wzięli również udział studenci

rejestracje wideo bez edycji (montażu), wykorzystu‑

Wydziału Intermediów – Łukasz Furman i Eliasz

jąc jedynie funkcję stop i record, tak by kamera była

Węgierskiej. W latach

Styrna – oraz prof. Antoni Porczak. Warsztaty w Dif‑

zawsze w ruchu. Nie chodziło o to, co „pokazuje”, ale

1964–1969 studio‑

ferdange, przemysłowej miejscowości Luksemburga,

gdzie „jest” rejestrująca kamera, np. przywiązana

wał na Wydziale

w opuszczanych przez przemysł halach miały post‑

do nogi lub balansująca na pasku w trakcie spaceru

industrialny urok. Studenci Intermediów wykonali

po mieście. Doświadczenie to wskazuje na inny niż fil‑

pod kierunkiem Jacka

mapping (częściowo interaktywny) pt. Ghost Town.

mowy sposób medialnego ujmowania rzeczywistości,

Pugeta; dyplom uzy‑

Jak napisali w ulotce, była to „interaktywna, multi‑

w którym przed okiem kamery nie jest opowiadana

sensualna instalacja skupiająca się na zaobserwo‑

historia, kamera uzależniona jest od ruchu ciała jej

rozpoczął pracę pedago‑

wanych relacjach miasto – ludzie. Specyfika układu

operatora i rejestruje w zasadzie miejsce swojego

giczną w krakowskiej ASP.

urbanistycznego zaplanowanego jako nowa część

usytuowania. Być może dla sztuki filmowej byłyby

Obecnie prowadzi pracow‑

miasta – okolice stacji Belval‑Université; zrewita‑

to ujęcia nieudane, które niczego nie pokazują ani

Ur. w 1945 r. w Woli

Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie

skał w pracowni Mariana Koniecznego. W 1971 r.

nię działań medialnych

lizowane tereny poprzemysłowe w założeniu pełne

nie opowiadają naszego świata w porządku wypra‑

Uprawia rzeźbę, rysunek

ludzi w rzeczywistości pozostają puste, wypełniają

cowanym przez kino i telewizję.

i akcje. Autor rzeźb ple‑

się okazyjnie. Korespondencja między tą zależnością

Tak przygotowany materiał audiowizualny posłu‑

a interakcją stworzoną w instalacji oddaje tę sytu‑

żył do 6‑kanałowej dookolnej projekcji z ruchomych

ację. Pozycja zewnętrznego obserwatora pozwala

(trzymanych w rękach studentów) projektorów.

na wypracowanie formuły użycia mapowania prze‑

Publiczność zgromadzona na materacach pośrodku

strzennego innego niż w standardowym sposobie

dużego zaciemnionego pomieszczenia (bez ekranów)

wykorzystania – skupienie się na prostocie, oszczęd‑

mogła śledzić powstające ad hoc konfiguracje „projek‑

ności wyrazu i surowości formy koresponduje z zaob‑

cji sekwencji wideo, które przenikały się, załamywały

serwowaną sytuacją”. Dzieło zrealizowano w dawnej

i nakładały na napotykanych płaszczyznach sufitu,

stolarni z wykorzystaniem atmosfery oraz pozosta‑

ścian i podłogi w rytm preparowanego specjalnie

łych urządzeń fabrycznej przestrzeni.

dźwięku. Takie usytuowanie publiczności pokazuje

na Wydziale Intermediów.

nerowych, kameralnych, wystawowych oraz kilku‑ nastu instalacji.

74

Wraz z dr. Bartkiem Posackim z Uniwersytetu

praktycznie nieprosceniczny dyspozytyw artefaktu

w Opolu pracowaliśmy też z inną grupą studentów

instalacji, utworu okalającego widza, który śledzi

Wiadomości asp /62


←→ Mapping fot. Łukasz Furman ↘ Ghost town ↴ Latające projekcje fot. Bartek Posacki

namnażanie nienarracyjnych oglądów rzeczywisto‑ ści medialnej”. Celem głównym takiego działania jest uświa‑ damianie natury mediów artystycznych, niewikła‑ jących się w strefę filmu w dyspozytywie kina ani też telewizji i reportażu. Działanie takie może nie tylko stanowić percepcyjną alternatywę dla mediów masowych, ale też przyzwyczajać współczesnego człowieka do innego użytku urządzeń medialnych. W płaszczyźnie dydaktycznej to próba grupowego współdziałania w tworzeniu artystycznego utworu medialnego, metoda często odrzucana przez skrajnie indywidualistyczne sposoby kształcenia w środowi‑ skach szkół sztuk pięknych. Działanie nie było trak‑ towane jako skończone dzieło artystyczne, raczej jako trudna próba współudziału, grupowego doświadcza‑ nia, jakiego celem nie jest też doskonalenie warszta‑ towe, ponieważ środki wyrazu były prostym użyciem popularnych urządzeń technicznych we wspólnym działaniu. Dla niewtajemniczonych to jedynie „dys‑ kotekowy” spektakl „mamiący oczy i ogłuszający techno”, ale jego drugie dno może przebić kokon nudy kultury wysokiej. Grupa składała się ze studentów University of Kan‑ sas (Rachel Roth, Emili Grigone, Voranouth Supadu‑ lya) oraz Uniwersytetu w Opolu (Marek Szymczak i Paweł Klimczak). Dr Bartek Posacki z Uniwersytetu Opolskiego nie tylko realizował ze studentami projekt, ale też spreparował dźwięk nadający rytm projekcji. 75


Podróże artystyczne

Granice (wieku)

2.

1.

→ Le Lieu, Centre en Art Actuel, Quebec → 5–7 IV 2013

Przemysław Branas

właśnie sztuki performance. Wydaje ona również magazyn poświęcony tej dziedzinie sztuki – „Inter”.

W dniach 5–7 IV 2013 r. w galerii Le Lieu, centre en

Kilkudniowy event to spotkania z publicznością,

art actuel odbyły się akcje performance pięciorga

która zapoznawała się z twórczością zaproszonych

polskich twórców: Artura Tajbera, Janusza Bałdygi,

gości. Ponadto Artur Tajber wygłosił wykład na Uni‑

Artura „Artiego” Grabowskiego, Łukasza Szałankie‑

versité Laval, traktujący o polskim zapleczu kontek‑

wicza oraz Przemka Branasa. Wszystko w symbo‑

stualizmu oraz jego akademickiej recepcji. Każdy

licznym hołdzie złożonym twórcy teorii sztuki kon‑

z wieczorów rozpoczynała prezentacja dokonań arty‑

tekstualnej, artyście Janowi Świdzińskiemu, który

stów młodego pokolenia, jak i uznanych twórców

obchodzi w tym roku 90 urodziny i jest prawdopo‑

z Polski. Jeden z materiałów poświęcony był zmarłemu

dobnie najstarszym żyjącym artystą i teoretykiem

niedawno Jerzemu Beresiowi. Opracowaniem i przygo‑

sztuki performance.

towaniem materiałów filmowych, jak i dokumentacją

Galeria Le Lieu działa w Quebecu (Kanada)

76

całego wydarzenia zajmowała się Barbara Maroń.

nieprzerwanie od 30 lat. Niewielka galeria w tym

Wydarzenie więc miało charakter wymiany

momencie jest jednym z największych archiwów

doświadczeń kilku pokoleń twórców z Polski, ale rów‑

ważnych wydarzeń związanych z teorią i praktyką

nież wymiany doświadczeń na polu transkulturowym

Wiadomości asp /62


3.

1. Artur „Artie” Grabowski 2. Przemek Branas 3. Artur Tajber 4. Janusz Bałdyga 5. Łukasz Szałankiewicz

4.

– transgranicznym. Dlatego też w tym roku na festi‑ walu Interakcje będzie można zobaczyć również kilku kanadyjskich artystów, z którymi mieliśmy styczność podczas pobytu w Quebecu. Akcje w galerii Le Lieu otworzyły nieoficjalnie jubileuszowy XV Międzynarodowy Festiwal Sztuki Interakcje, którego główny program zaprezentowany będzie w dniach 4–13 v 2013 r. w Krakowie i Piotrko‑ wie Trybunalskim. Więcej informacji na temat pro‑ gramu można znaleźć na stronie www.interakcje.org. Prezentacja naszej twórczości w galerii Le Lieu nie byłaby możliwa, gdyby nie prężna współpraca kilku organizacji – Instytutu Kultury Polskiej w Nowym Jorku, Ośrodka Działań Artystycznych ODA w Piotr‑ kowie Trybunalskim, Le Lieu, centre en art actuel w Quebecu oraz Wydziału Intermediów ASP w Krakowie.

5.

77


Podróże artystyczne

Fais où tu es / Działaj tam, gdzie jesteś Artur Tajber

W roku 1976 Amerigo Marras, dyrektor Center for Experimental Art and Communication w Toronto,

Performances Polonaises/Fais où tu es, pratiques

zorganizował debatę pod hasłem: „Sztuka jako

contextuelles entre la Pologne et le Québec

sztuka kontekstualna”. Wzięły w niej udział ważne

Quebec City, Le Lieu centre en art actuel, Uni‑ versite Laval Ur. w 1953 r. Artysta intermedialny, perfor‑ mer, aktywny publicz‑ nie od połowy lat 70. xx w. W roku 2001 utworzył mię‑

dla tego ruchu postaci – m.in. sam Kosuth czy Sarah Charlesworth, Carola Conde i Anthony McCall,

Projekt ten, zrealizowany dzięki współpracy

a także Hervé Fischer i grupa kanadyjskich artystów

kilku instytucji, opiera się na idei wymiany pomię‑

i teoretyków zainteresowanych weryfikacją idei kon‑

dzy Kanadą a Polską symetrycznych prezentacji

ceptualnych. Następna konferencja, zorganizowana

artystycznych dedykowanych tekstom i postaci pol‑

w maju 1977 r. w Paryżu przez Collectif Art Socio‑

skiego artysty i teoretyka kontekstualizmu – Jana

logique, z udziałem Świdzińskiego i Emila Cieślara

Świdzińskiego, który od połowy lat 70. był jednym

z Polski, Dysona i Woodrowa z Kanady oraz brytyj‑

multimedialnych, prowa‑

z głównych przedstawicieli ruchu postkonceptu‑

skich artystów, Lorraine’a Leasona i Petera Dunna,

dzoną przez prof. Antoniego

alnego. Jego teksty i teorie, bardzo słabo znane

doprowadziła do wspólnej deklaracji pt. Trzeci front

Porczaka, stała się fun‑

w Polsce, były znaczącym, wpływowym argumentem

w sztuce przeciwko Nowemu Jorkowi, która wyraź‑

w polemikach okołospołecznych i kontrkulturowych

nie potwierdziła intencję demontażu ówczesnego

kierownik pracowni sztuki

aspektów konceptualizmu określonego w Art After

świata sztuki. Związki Świdzińskiego z Kanadą

performance i Katedry

Philosophy Josepha Kosutha (1969). Kontekstualizm

podtrzymywała jego bliska współpraca z powsta‑

dzywydziałową pracownię intermediów, która po połą‑ czeniu z pracownią działań

damentem Katedry Intermediów. Od 2007 r.

Intermediow. Obecnie dzie‑ kan nowego Wydziału Intermediów.

Świdzińskiego wpisał się w nurt ewolucji poglądów

łym na początku lat 80. centrum sztuki aktualnej

Kosutha, symbolizowany przez późniejsze Artist

Le Lieu w Quebecu oraz z pismem „Inter”, które

as Anthropologist (1975), przez twórczość takich

w roku 2013 obchodzą 30‑lecie istnienia. „Inter”

artystów, jak Hervé Fischer, Fred Forest i Jean‑Paul

opublikował wiele tekstów Świdzińskiego, dzięki

Thenot z Collectif Art Sociologique, Jorge Glusberg

czemu zebrane teksty wydano wcześniej w języku

(Sistema Latino America) czy tworzący w Kanadzie

francuskim niż polskim.

– Paul Woodrow, Brian Dyson, polsko‑kanadyjska grupa Contextual Art. 78

Wiadomości asp /62

Nic więc dziwnego, że inicjatywa przypomnienia roli, jaką odegrał, oraz zajmowanej dziś pozycji Jana


Kontekstualizm Świdzińskiego wpisał się w nurt ewolucji poglą‑ dów Kosutha, symbolizowany przez późniejsze Artist as Anthropologist (1975), przez twórczość takich arty‑ stów, jak Hervé Fischer, Fred Forest i Jean‑Paul Thenot […].

Świdzińskiego wyszła z dwu ośrodków – polskiego

Program prezentacji polskiej w Quebecu składał

i kanadyjskiego. Jest bez wątpienia jego zasługą bli‑

się z kilku elementów. Po pierwsze, z konferencji

skość i współpraca naszych środowisk artystycznych.

na Uniwersytecie Laval, na Wydziale Architektury

Autor niniejszego tekstu współpracuje z kręgami arty‑

i Sztuki – jej tematem były zarówno idee Świdziń‑

stów z Le Lieu – jako artysta, autor i kurator – od roku

skiego, jak i ich polski kontekst, od zmian politycz‑

1989, a od końca lat 90. jest też członkiem międzyna‑

nych i społecznych, które zaszły od lat 70., po struk‑

rodowej rady artystycznej magazynu „Inter”. Krakow‑

turę i program eksperymentu akademickiego, za jaki

skie Stowarzyszenie Fort Sztuki współpracowało bli‑

uważamy stworzony przez nas Wydział Intermediów.

sko z tymi organizacjami przez przeszło 10 lat swego

Po drugie, z dwudniowego programu artystycznego

istnienia (1995–2006). Ponieważ Festiwal Interakcje,

prezentującego akcje performance polskich auto‑

powstały z inicjatywy kręgów skupionych w Stowa‑

rów, wyliczonych już przez Przemysława Branasa.

rzyszeniu Sztuk Innych, którego jednym z inicjatorów

Po trzecie, z filmowej prezentacji twórczości seniorów

był Świdziński, powierzył mi stworzenie programu

i przedstawicieli młodego pokolenia artystów per‑

swej piętnastej, jubileuszowej edycji, postanowiłem

formance w Polsce, autorstwa krakowskiej artystki

zbudować ten program z kilku modułów, z których

Barbary Maroń. Po czwarte, z konferencji autorskiej

pierwszym jest właśnie Fais où tu es…

wszystkich artystów polskich obecnych w Kanadzie,

Fais où tu es to wymiana grup artystów pomię‑

w trakcie której mogli oni przedstawić genezę i ewolu‑

dzy Kanadą i Polską – artyści wchodzący w skład

cję własnej twórczości oraz odpowiedzieć na pytania

obu grup dobierali się pod kątem swego stosunku

publiczności.

do idei kontekstualnych i osoby Jana Świdzińskiego.

Całość programu, poza przygotowaniem technicz‑

Cały projekt powstał w mieszkaniu Świdzińskiego

nym, trwała cztery dni. Miejscem jego realizacji był

w czerwcu 2012 r., w rozmowie pomiędzy Janem,

Uniwersytet Laval i Centrum Sztuki Le Lieu. Program

Richardem Martelem z Le Lieu i mną, autorem tego

cieszył się dużym zainteresowaniem, zarówno w śro‑

tekstu. Dzisiaj mamy za sobą jego pierwszą część –

dowisku akademickim, wśród studentów, artystów,

polską prezentację w Kanadzie, która miała miejsce

jak i – szczególnie – młodej publiczności. Odbił się

na początku kwietnia br.

też echem w mediach, w radiu i prasie.

↰ Jan Świdziński

79


W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e

Maria Więckowska Obrazy, rysunki i wiersze legendarnej artystki w Galerii Pryzmat

→ Galeria Pryzmat ZPAP, Kraków → 8–29 IV 2013 Stanisław Tabisz

i wizerunki zwierząt oraz swoiste „portrety” kwiatów i roślin nie mają sobie równych w szczerym i prosto‑

Była postacią bardzo znaną i szanowaną w środowi‑

Ur. w 1956 r. w Domaradzu. Studiował na Wydziale Grafiki (w latach 1977– 1978) oraz Wydziale Malarstwa (w latach 1978– 1982) Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Zajmuje się malarstwem,

linijnym sposobie ich przedstawiania.

sku artystycznym Krakowa. Sami artyści kupowali jej

Jeszcze przed otwarciem wystawy w Galerii Pry‑

prace do swoich zbiorów. Wyrażała się w tym szcze‑

zmat ZPAP Okręgu Krakowskiego nasz rodak, sceno‑

gólna nobilitacja, ale i uznanie talentu, wrażliwo‑

graf i rysownik Adam Kołodziej, wykładowca Ryerson

ści, skromności, oryginalności, konsekwencji oraz

University mieszkający w Toronto, oglądając w Inter‑

solidarnego rozpoznania całkowitej ofiary z życia

necie reprodukcje obrazów Marii Więckowskiej, tak

złożonej przez artystkę. Maria Więckowska była

do mnie napisał zza Wielkiej Wody: „Właśnie zerk‑

nadzwyczajna. Wpisywała się w mglistą i zagadkową

nęliśmy na sztukę Marii Więckowskiej; intrygująca

atmosferę Krakowa. Pracownia na krakowskim Kazi‑

struktura życia wewnętrznego, przeżywania w skali

mierzu, tuż obok pracowni Jerzego Panka, stanowiła

tak drobnej, że wręcz bezwymiarowej, może zatem

rysunkiem, projektowa‑

jej artystyczne sanktuarium oraz egzystencjalny azyl

bezkresnej. Piękny obraz Abstrakcja różowa. Wła‑

niem graficznym, scenogra‑

od brutalności współczesnego świata. Nie rozumiała

śnie z tym obrazem jej poezja wydaje się najbardziej

fią, krytyką sztuki. Prowadzi

tego naporu relatywnej arogancji i bezduszności,

spójna. Ocean melancholii, czy wręcz smutku z nie‑

braku uczuć, empatii i tkliwości dla każdego stworze‑

mal niezauważalnymi archipelagami wysp pogodze‑

pracownię malarstwa na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie. Od 2002 r. jest

nia. Malując obrazy kameralne, ciche, proste, liryczne,

nia bardziej niż nadziei”. Są więc we współczesnym

prezesem Związku Polskich

nadzwyczaj wzruszające, pisywała również poezje,

świecie ludzie i artyści, którzy potrafią z przejęciem

niewielkie formy, które uzupełniały jej malarski wysi‑

i stosownym wyczuleniem rezonować z wyrazem

piastuje godność rektora

łek oraz uzasadniały niejako jej postawę, zarówno

dzieł – wydawałoby się – staroświeckich, aczkol‑

Akademii Sztuk Pięknych

w życiu, jak i w sztuce. Należała do grona osobowości

wiek kreowanych ponadczasowo, świadomie poza

im. Jana Matejki w Krakowie.

określanych przez Marię Janion mianem „galerników

awangardowymi nurtami. Maria Więckowska jest

wrażliwości”. Jej obrazy i rysunki są niezwykle oso‑

przede wszystkim artystką mówiącą własnym języ‑

Artystów Plastyków Okręgu Krakowskiego. Od 2012 r.

80

bistym aktem przeżywania delikatności i kruchości

kiem ściszenia i skromności. Ten z lekka chropawy

natury człowieka, jego bliskości i lirycznej atmosfery.

język ma jednak dużą moc i uniwersalizm zrodzony

Zarówno postacie bezbronnych dzieci, portrety, jak

z najdelikatniejszych sfer ludzkiej wrażliwości…

Wiadomości asp /62


Moje miejsce na Ziemi (1977) Gdzie jest moje miejsce na ziemi, mały bezpieczny punkt globu? Bo oprócz tego, że oddycham, muszę gdzieś skłonić głowę do snu. Ptaki kryją się w szczelinach skał i gałęziach drzew kreta przygarnęła ziemia a lisa gęstwina boru. Gdzie jest moje miejsce na ziemi? Mały bezpieczny schowek, gdzie mogę ukryć ból ramion i cienie oczu.... Przekręcam kluczem zamek nieistniejących drzwi. I stoję po środku ziemi bez listowia nad głową, bez ochronnego kasku, bez tarczy na nagim sercu... I tylko pieśń mnie osłania. 81


W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e

Porządkowanie wszechświata… Grafiki Krzysztofa Tomalskiego

→ Galeria Pryzmat, Kraków → 26 i – 18 iii 2013 Stanisław Tabisz wiele eksperymentów z przestrzenią i jej wyznacz‑

82

Krzysztof Tomalski, zdaje się, nigdy nie uprawiał

nikami, akcentami skupionych elementów, które

czystej abstrakcji. Pamiętam jego grafiki figuralne,

geometrycznie lub organicznie konstruują graficzne

postacie sprowadzane niemal do ideogramu, ale cięte

kompozycje Tomalskiego.

czy rytowane dynamicznie, ze swadą i odwagą wirtu‑

W latach 2008–2009 powstały cykle portre‑

oza mającego w jednym palcu (czyt. trafnym geście)

tów, często w płaszczyznach podzielonych na cztery

wszystkie problemy warsztatu graficznego. Nie sądzę

równe części. W tych pracach Krzysztof Tomalski

jednak, że stan ten raz osiągnięty, trwa constans.

także sprawdza różne możliwości ujmowania por‑

Podczas wielu lat twórczej pracy Krzysztof Tomalski

tretu, czasami sylwetowo i z dużą dozą anonimowości,

zmienia się. Jego graficzna twórczość ewoluuje, ale

a czasami z detalami oczu, włosów, ust, nosa i zary‑

również można w niej wyróżnić pewne specyficzne

sowanym lekko wewnętrznym unerwieniem. Zdarza

okresy, obszary zainteresowań, cykle – odmienne iko‑

się, że artysta jakby prześwietla formę głowy, aby

nograficznie i zróżnicowane w nastroju. Dotyczą one

zobaczyć, co jest w środku, z czego się składa i jaka

zawsze trochę innej wizji kosmosu, świata, człowieka

jest jej wewnętrzna struktura. Artysta grafik rozbudza

i kształtowania lub poszukiwania innej formy. Niesa‑

w sobie jakby dociekliwość lekarza czy naukowca,

mowite wrażenie robiły na mnie zawsze serie grafik

badacza i pasjonata anatomii, ale również twórcy

przedstawiające olbrzymie darnie ziemi, oderwane

używającego rysunku, rytu, śladu na matrycy, na ogół

i poszarpane części planet, krążące w wolnej, niczym

w sposób poznawczy, poglądowy, prowokujący jakąś

nieograniczonej przestrzeni (cykle Monolity, Torsy).

wiedzę i rozpoznanie.

Tomalski umie zakłócać proporcje form tak, że mały

W latach 2010–2011 Krzysztof Tomalski reali‑

fragment czegoś wydaje się gigantycznym obiektem,

zuje cykle grafik: Kosmogonia alternatywna, Niebo,

a ciało kosmiczne – niemalże bańką mydlaną. Stąd

ziemia, Lofty i inne. Pojawiające się na grafikach

Wiadomości asp /62


83


84

Wiadomości asp /62


Grafiki te mają charakter ilustra‑ cji do traktatów o kosmosie i ukła‑ dach planetarnych, bo ich czytelność i smak estetyczny nawiązują bezpo‑ średnio do starych notatek i rysun‑ ków, grafik oraz ilustracji przedsta‑ wiających jakieś sytuacje, reguły, siły, prawa fizyczne i naukowe.

obiekty przypominają motywy ze starych, pożół‑

zmiękczony modelunek, poetykę starych kartonów

↑ Na s. 83:

kłych rycin będących obrazem fragmentu nieba.

(w tonacji – ugrowopastelową) i perspektywę mode‑

Niebo, Ziemia II

Czasami widzimy tylko dwie planety, położone

lowego badania rozległych przestrzeni. Czasami arty‑

wobec siebie w prostej linii, a czasami mamy do czy‑

sta nakłada strukturę geometryczną na organiczną.

nienia z próbą delikatnej opowieści „o obrotach

Zatrzymuje nieskończoność kosmosu w pryzmatycz‑

sfer niebieskich”… Skojarzenia mogą być mocno

nie określonym sarkofagu albo kuli. Spiralne siły wsy‑

← Na s. poprzedniej:

ukierunkowane. Grafiki te mają charakter ilustracji

sają do środka materię światła po zmniejszających się

Kosmogonia alternatywna III

do traktatów o kosmosie i układach planetarnych,

i coraz ciaśniejszych kręgach. Wielkość i znaczenie

bo ich czytelność i smak estetyczny nawiązują bez‑

form zależą od odniesienia do przestrzeni, zamkniętej

pośrednio do starych notatek i rysunków, grafik oraz

bądź otwartej. Takie ruchome eksperymenty ogląda‑

ilustracji przedstawiających jakieś sytuacje, reguły,

łem w filmach Avatar Jamesa Camerona i Prometeusz

siły, prawa fizyczne i naukowe.

Ridleya Scotta. Równe rozmieszczenie planet w gra‑

Grafiki zatytułowane Równoległość, Massa critica,

fikach Krzysztofa Tomalskiego z cyklu Lofty – może

Universum – sen obrazują totalne zdynamizowanie sił,

szklanych kul, a może kropli wody – zdumiewa chęcią

wykresy orbit, ślady trajektorii poruszania się ciał

zaprowadzenia ładu, podporządkowania sobie ele‑

niebieskich, przenikania się potężnych sił grawita‑

mentów wszechświata, która to chęć jest odwiecz‑

cji i wzajemnego oddziaływania na pobliskie układy

nym pragnieniem człowieka. Pragnienie to jednak

planetarne. W tych nowych cyklach grafik Krzysztof

nieustannie obnaża znikomość, kruchość, ograni‑

Tomalski wycisza ostre kontrasty czerni i bieli, ostre

czoność wiedzy, entropię energii we wszechświecie,

cięcia narzędzia, wyraziste krawędzie linii, płasz‑

a tym samym jakąś kulturową analogię powraca‑

czyzn czy zestawień głównych kierunków osi kom‑

jących okresów historycznych globalnie rozwijanej

pozycyjnych. Najnowsze grafiki Tomalskiego mają

i upadającej cywilizacji gatunku homo sapiens…

dyptyk: 65 × 99 cm 65 × 99 cm alintaglio, 2011

dyptyk: 64 × 99 cm 63 × 99 cm alintaglio, 2011

85


W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e

Rekapitulacja → Galeria Szklana, Zator → ii–iii 2013 Mirosław Sikorski

zestawienia o takiej rozpiętości tematycznej może stanowić zaskoczenie. Myślę jednak, że autor bardzo

Ostatnią wystawę indywidualną Łukasza Konieczki

starannie przemyślał zarówno zestawienia i dobór

pt. Rekapitulacja zorganizowano w Galerii Szklanej

obrazów, jak i samą aranżację wystawy. W konse‑

Regionalnego Ośrodka Kultury w Zatorze. Autor‑

kwencji powstała świetnie zrównoważona ekspozycja

ski wybór obrazów, zgodnie z sugestią zawartą

o dużej dynamice i rozpiętości kontrastów przestrzen‑

w tytule pokazu, zakładał dokonanie retrospektyw‑

nych, kolorystycznych, rytmicznych. Rezygnując

wał na Wydziale Malarstwa

nego zestawienia prac pochodzących z kilku, często

z homogeniczności przestrzennej, właściwej jedno‑

Akademii Sztuk Pięknych

bardzo rozległych i oddalonych chronologicznie,

rodnym cyklom poświęcanym jednemu motywowi,

w Krakowie; dyplom uzy‑

cykli malarskich. W ekspozycji pojawiły się zatem

Konieczko zaproponował w tym różnorodnym zesta‑

obrazy z następujących serii: Konteksty, Układ sił

wieniu odmienną perspektywę spojrzenia na problem

z grafiki u Stanisława

(1991–1996), Dźwiganie Nieba (1993–2000), Miej‑

przestrzeni, powracający w jego twórczości.

Wejmana. Od 1996 r. pro‑

sce schronienia (1998–2012), Próba rekonstrukcji

Choć zabrzmi to nieco paradoksalnie, myślę,

(2000–2004) oraz Realność obrazu (prace powstałe

że autor pokusił się w realizacji tej wystawy o rodzaj

w latach 2003–2013).

autotematycznej gry‑eksperymentu z wewnętrz‑

Ur. w 1965 r. w Krakowie. W latach 1985–1990 studio‑

skał w pracowni Jana Szancenbacha, a aneks

wadzi działalność peda‑ gogiczną na Wydziale Malarstwa krakowskiej ASP. Zorganizował dwanaście

Zważywszy na kameralną przestrzeń galerii

nymi przestrzeniami własnych obrazów, w nadziei,

wystaw indywidualnych

oraz dotychczas konsekwentnie realizowaną przez

iż powstanie w tym zderzeniu wypadkowa, odmienna

Konieczkę praktykę budowania niezwykle spój‑

jakość przestrzenna całości. Jeśli istotnie na taki sku‑

nych formalnie zestawów prac, pomysł dokonania

tek liczył, moim zdaniem nie zawiódł się.

oraz brał udział w kilkudzie‑ sięciu wystawach zbioro‑ wych w kraju i za granicą.

86

Wiadomości asp /62


To, co w moim przekonaniu jest szczególnie intry‑

przypominające wykresy siatek perspektywicznych,

↑ Miejsce schronienia

gujące w obrazach Konieczki, polega na powstawa‑

ale ich struktura została wyrażona materią malarską

27 × 27 cm

niu wewnątrz ich struktury (przy konsekwentnym

o takiej „biologicznej” gęstości, że wszelka jedno‑

olej na płótnie

respektowaniu przez malarza nienaruszalności

znaczność skojarzenia traci wymiar pewności.

i spójności płaszczyzny obrazu) często bardzo suge‑

Konieczko dyskretnie i z wyczuciem posługuje

stywnego i przewrotnie zaaranżowanego efektu iluzji

się środkiem malarskim, który można określić jako

przestrzennej. Osobliwa zdolność Konieczki pozwala

zamianę lub przemianę ciężaru materialnego kształ‑

temu efektowi zaistnieć w obrazie, ale nie pozwala mu

tów i zjawisk przestrzennych. W ten sposób zwarte

dominować. W rezultacie wrażenie iluzji przestrzeni

w kształcie elementy konstrukcyjne kompozycji mogą

może wystąpić w sposób tyleż przemożny, niemalże

pojawić się jako materie lekkie i delikatne, a otwarte

namacalny, co zjawiskowy, aby za chwilę stać się

płaszczyzny jako gęste, chropawe i ciężkie. Tam, gdzie

czymś ulotnym i umownym. Nie sposób tym samym

oczekiwalibyśmy statyki i masywności, możemy

stwierdzić, że w obrazach Konieczki można odna‑

napotkać elementy przejrzyste i rozwibrowane.

leźć jakiś określony obiekt lub przedmiot. Możemy

Jeżeli nawet formuła omawianej wystawy nie jest

mówić raczej o wyrazie „pojęcia przedmiotu”, jego

czymś zupełnie nowym w doświadczeniu autora, dla

abstrakcie, zarysie, śladzie albo czymś na kształt echa

mnie – jako widza (śmiem twierdzić, dobrze zaznajo‑

przestrzennego – o odcisku pozostawiającym domysł

mionego z twórczością Łukasza Konieczki) – stała się,

realnej obecności. W pracach z cyklu Realność obrazu

być może z racji śmiałości koncepcji wystawienniczej,

można na przykład zidentyfikować konstrukcje

spojrzeniem z nowej perspektywy.

1987–2012

87


W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e

Surzycki/Kaczmarek Wystawa serigrafii

→ Marcin Surzycki Złe wiadomości – flaga iii 105 × 145 cm serigrafia 2010–2011 ↘ Stefan Kaczmarek Diana – surogatka

→ Galeria Wydziału Grafiki, Kraków → 4 iv 2013 Bogdan Miga

100 × 140 cm serigrafia, 2009

życiem i twórczością francuskiego kompozytora i pio‑ senkarza Serge’a Gainsbourga. Zupełnie odmienne

W kwietniu w galerii Wydziału Grafiki przy ul. Hum‑

w charakterze są kompozycje Stefana Kaczmarka.

berta 3 odbyła się kolejna wystawa pedagogów

Inne, bo w procesie kreowania obrazu autor wyko‑

prowadzących pracownie graficzne. To druga tego

rzystuje całe dobrodziejstwo programów graficznych.

typu prezentacja pedagogów Katedry Grafiki Warsz‑

W pracach Stefana ludzka postać, multiplikowana,

Ur. w 1963 r. w Strzyżowie.

tatowej po ubiegłorocznej wystawie prof. Henryka

a czasem rozbita na piksele, staje się formą wyra‑

W latach 1985–1990 stu‑

Ożoga i jego asystenta Tomka Winiarskiego, pro‑

żającą ważne i niekiedy bardzo bolesne lub niewy‑

diował na Wydziale Grafiki

wadzących zajęcia w pracowni wklęsłodruku. Tym

godne treści, jak ma to miejsce w grafice Poranna

w Krakowie; dyplom uzy‑

razem swoje prace przedstawia prof. Marcin Surzycki

wiadomość z 2012 r., która odnosi się do sytuacji

skał w pracowni drzewo‑

oraz współpracujący z nim dr Stefan Kaczmarek.

w Tybecie, czy w kompozycji Merkawa z 2007 r.,

Autorzy prezentują na wystawie po kilka serigra‑

poruszającej problem wojny na Bliskim Wschodzie.

drzeworytu na Wydziale

fii z zakończonych lub wciąż realizowanych cykli.

Obaj są artystami o ugruntowanej pozycji w świecie

Grafiki krakowskiej ASP.

Prof. Surzycki przedstawia trzy wybrane grafiki

artystycznym, laureatami licznych nagród i wyróż‑

Zorganizował siedem

z zapoczątkowanego w 2008 r. cyklu Złe wiadomo‑

nień w polskich i zagranicznych konkursach gra‑

ści, w którym flagi‑obiekty przyjmują formę żałob‑

ficznych. Są także znakomitymi pedagogami, o czym

nych sztandarów niosących symboliczne znaczenia

świadczy wysoki poziom i różnorodność studenckich

i treści. Z 2011 r. pochodzą prace z cyklu Mury, dla

prac realizowanych w pracowni. Pomimo wyraźnych

Akademii Sztuk Pięknych

rytu w 1990 r. Od 2005 r. jest kierownikiem pracowni

wystaw indywidualnych i brał udział w kilkudziesię‑ ciu wystawach zbiorowych.

88

których inspiracją były graffiti i murale. W prezen‑

różnic i odmiennych wizji artystycznych twórczość

towanych z tego cyklu realizacjach litera staje się

obu artystów ma wspólną cechę. Jest nią podobne

znakiem, elementem kompozycji tworzącym układy

natężenie emocji i siła przekazu zawarta w każdej

na granicy abstrakcji i przedstawienia. Na wysta‑

kompozycji. Kończąc tych kilka zdań o wystawie kole‑

wie możemy także oglądać dwie prace z powstałego

gów z serigrafii, już teraz zapraszam na kolejne, mam

w ubiegłym roku cyklu Gainsbourg, inspirowane

nadzieję, równie interesujące pokazy.

Wiadomości asp /62


89


W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e

Strach i zmęczenie Wielka determinacja musiała towarzyszyć panu Janowi Malikowi, skrzypkowi, rzeźbiarzowi i kompozytorowi, gdy w oczekiwaniu na męskiego potomka rodu zdecydował się powitać na tym świecie kolejno aż sześć córek: Weronikę, Cecylię, Justynę, Rozalię, Teresę i Julię. Co jedna, to bardziej utalentowana. Z pewnością przyczynił się do tego fakt, że również ich mama, Anna, ma artystyczną duszę. Jest rzeźbiarką po krakowskiej ASP i projektuje witraże.

Jacek Dembosz

zarzut, że „reklamuje swoją osobę”. A dlaczegóż to artysta nie ma się reklamować („siedź w kącie,

Coś z tej determinacji musiało przeniknąć do krwio‑

znajdą cię” – ta rada w dzisiejszym świecie już nie

biegu tych sześciu dziewcząt, skoro jedna z nich,

popłaca) i że „cóż to za działalność artystyczna –

Cecylia, postanowiła pewnego dnia zacząć wspinać

łażenie po drzewach (radzę spróbować), każdy tak

się na drzewa, każdego dnia na inne, przez wszystkie

potrafi… i co z tego, że przez cały rok” itd.

365 dni roku. Bez taryfy ulgowej. Latem i zimą, jesie‑

Nie da się ukryć, że jej osoba i jej akcje budzą

nią i wiosną, mimo choroby, deszczu, śniegu, mrozu,

kontrowersje. Jednak Cecylia to już nie tylko enfant

powodzi, upału. Rzecz bez precedensu.

terrible Krakowa, ale cała instytucja. Przez dwa lata,

Ale zanim do tego doszło, Cecylia i jej siostry

jakie minęły od czasów zejścia Cecylii z drzewa na zie‑

pokończyły różne szkoły artystyczne, muzyczne i pla‑

mię, artystka „zaistniła się” (jeśli użyć neologizmu

styczne, i przemieniły się w artystki. Cecylia studio‑

prof. Janusza Krupińskiego) w pejzażu Krakowa. Kie‑

wała malarstwo na krakowskiej ASP u prof. Leszka

dyś powiedziała: „Ważna w mojej pracy artystycz‑

Misiaka. Studia to był „świetny okres w życiu – jak

nej jest przygoda, ale też ryzyko. Chcąc zrealizować

sama mówi – fakt, nie byłam wtedy jeszcze dojrzała,

kolejne prace artystyczne, często robię rzeczy, któ‑

to był czas bardziej klubowy, przebywanie w pewnym

rych się boję, w których muszę przełamać strach czy

środowisku, czas zawierania przyjaźni, czas dorasta‑

zmęczenie”.

nia. Kilka lat po Akademii poszłam na Uniwersytet

Jeśli któregoś dnia ze smoczej jamy wystawi pysk

Jagielloński, na studia kuratorskie, gdzie mówili nam

autentyczny smok (w miejsce smogu), łąki zakwitną

zupełnie inne rzeczy niż na ASP. To było dla mnie nie‑

zimą, (nieistniejąca jeszcze) spalarnia śmieci zacznie

samowite doświadczenie. Pomyślałam: «mogę nie być

wypuszczać kominem Chanel nr 5, wysypiska zamie‑

artystką», bo spotkałam tam ludzi, którzy zajmują

nią się w parki, a bieg ścieków zostanie zawrócony

się sztuką, i zobaczyłam, że to są też inne wartości”.

kijem, może to znaczyć, że we wszystkim niechybnie

Tak przed dwoma laty zaczynał się mój nieopu‑

90

maczała palce Cecylia.

blikowany wywiad z Cecylią. Bo chociaż Cecylia

Na przełomie kwietnia i maja br. Cecylia pod‑

ma mnóstwo fanów – ach, ten Facebook! – to zza

sumowała swoje działania w Bunkrze Sztuki. Była

węgła wychylają się osoby niechętne jej ekspresyjnym

to prezentacja nietuzinkowa, zrealizowana według

działaniom. Wobec jej performance’ów wysunięto

zalecenia „minimum środków, maksimum efektu”.

Wiadomości asp /62


↑ Cecylia Malik i Justyna Koeke – Modraszek Duo Power

91


Fot. Studio Filmlove 92

Wiadomości asp /62


W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e

Się mózg gotuje Cecylia Malik o swojej wystawie w Bunkrze Sztuki → Rezerwat Miasto → Bunkier Sztuki, Kraków → 13 III – 14 IV 2013 → Kuratorka wystawy: Aneta Rostkowska Cecylia Malik Rezerwat Miasto pokazywał projekty indywidualne i kolektywne (decyzja kuratorki Anety Rostkowskiej). Rezerwat to przestrzeń, w której chcieliśmy chronić coś, co jest cenne, rzadkie, co jest ważne. Pomysł na aranżację wystawy należał do Mate‑ usza Okońskiego. W zasadzie nie było prac, obrazów ani fotografii. Odeszliśmy od ścian galerii Bunkra Sztuki. Mateusz zachwycił mnie, bo w supertani spo‑ sób zaprezentował na wystawie te nasze fotografie. Wystawa rozpięta była na pniu sosny z Pusz‑ czy Niepołomickiej wyrwanej z ziemi przez wiatr.

Pochodzę z rodziny szopkarzy. Mój pradziadek

Na ostrym, żółtym kolorze agresywny, ogromny,

i dziadek byli szopkarzami i ta rodzina z krakowskimi

piękny korzeń zbudował nam przestrzeń.

tradycjami musiała opuścić mieszkanie w centrum

↑ 27 iv 2010 Magnolia, Drzewo nr 215 Ogród Botaniczny, Kraków fot. Rozalia Malik

To wszystko zawdzięczamy klubowi Gaja, part‑

Krakowa. Nowy hiszpański właściciel podniósł czynsz

nerowi wystawy, i leśnikom, którzy chodzili po całej

z 1200 na 3000. Oczywiście żadnego normalnego

puszczy i szukali dla nas drzewa. Wierzcie mi, wnieść

lokatora, który pracuje na przykład w budżetówce,

Cecylia Malik

sosnę z lasu do galerii sztuki współczesnej, do Bunkra

nie stać po prostu na taki czynsz, musi po prostu

Ur. w 1975 r., absolwentka

Sztuki, to była niesamowita gimnastyka.

zamieszkać gdzieś indziej.

krakowskiej ASP oraz pody‑

Wtedy podczas tego performance’u Justyna Koeke

plomowych studiów kura‑ torskich UJ. Współtwórczyni

Smoleńsk

wyrzucała meble z balkonu naszego mieszkania

Wystawę rozpoczynał projekt Ulica Smoleńsk 22/8.

na ulicę i tym samym rozpoczynała wystawę Ulica

Projekt grupowy. Brało w nim udział wielu artystów

Smoleńsk 22/8. Ja zrzuciłam na ulicę szopkę. Zrobiłam

z Polski i Niemiec, wspólnie z moją siostrą Justyną

tę szopkę, gdy miałam osiem lat, kiedy byłam małą

Koeke. Projekt istotny dla Krakowa ze względu na to,

dziewczynką. Mateusz Okoński pozbierał jej resztki

pierwsza tytuł Kulturystki

że zwracał uwagę na problem gentryfikacji, czyli

i postanowił, taką połamaną, pokazywać jako właśnie

Roku 2010 przyznawany

wyludniających się centrów miast. A oprócz tego był

symbol gentryfikacji. Symbol tego, że w Krakowie tak

to projekt o nas.

dobrze się naprawdę nie dzieje.

Farmy Sztuki, współor‑ ganizatorka różnych pro‑ jektów. Za performance w przestrzeni publicznej – 365 drzew otrzymała jako

przez Radiowy Dom Kultury Trójki.

93


Fot. Studio Filmlove

↑ Rozalia Malik – Koncert u Pana Żula

Wernisaż u Pana Żula

sztukę. Chciałam wykreować piękne obrazy i myśla‑

Kolejnym projektem, bardziej osobistym, który

łam o fotografii, o różnych rzeczach, ale robiąc 365

poruszał tematykę społeczną, był Wernisaż u Pana

drzew, nie myślałam wtedy o ochronie środowiska.

Żula, a rok później – Koncert u Pana Żula. Obok mnie

Christopher zaangażował się właśnie w ochronę

w pustostanie, w pustej chatce bez okien, bez drzwi

drzew i jakby dziedzictwa krakowskiego, był takim

zamieszkał sobie bezdomny, uzależniony od alko‑

aktywistą miejskim. Nie opuścił ani jednego drzewa,

holu stary człowiek. Okazało się, że dużo bardziej

sprawdzaliśmy go na Facebooku. Pogoda się zga‑

ceni sobie rozmowę ze mną, jakiś taki wspólnie spę‑

dzała, więc nie było żadnej ściemy. Ale najbardziej

dzony czas niż przynoszone jedzenie. Żył sobie inaczej,

niesamowita chyba była Kamila Wajda. Kamila była

po swojemu, ale nie był wcale groźny. To spotkanie

wtedy w pierwszej gimnazjum. Nastolatka z malutkiej

zwróciło uwagę na obecny w naszym życiu inny aspekt

wioski Przybówka pod Krosnem, znad rzeki Wisłok.

– problem osiedli zamkniętych na klucz, z bramami

Napisała do mnie maila: „Pani Cecylio, widziałam

i domofonami, piaskownicami i trawnikami, gdzie

książkę u znajomej: 365 drzew, zachwyciłam się.

jakaś grupa społeczna, jak w twierdzy, oddziela się

Czy ja też bym mogła to zrobić?”. Ja powiedziałam:

od innych. Nie cierpię tego. Rozumiecie, o co chodzi?

„Oczywiście”. Kamila zaczęła wchodzić na drzewa

Albo jak z kamienicami, do których nie można wejść,

i wrzucać swoje zdjęcia na drzewie na Facebooka.

schronić się przed deszczem, ulewą. W Rezerwacie

W czystym ludzkim odruchu zazdrościłam jej wielu

Miasto stanęłam w obronie nielegalnych pustostanów,

przepięknych zdjęć. Super po prostu pracowała z pej‑

w których ktoś może sobie zamieszkać, jeśli ma taką

zażem. Zdjęcie robiła jej mała siostrzyczka 10‑letnia,

potrzebę. Można przecież żyć na różne sposoby.

tak jak mój synek Antek. Potem na wielu zdjęciach okazało się, że w ogóle połowa wioski już po tych

94

365 drzew

drzewach biega. Projekt 365 drzew spowodował,

365 drzew to był mój najstarszy (na tej wystawie)

że Kamila Wajda miała – i jej przyjaciółki, kuzynki

projekt, ale po raz pierwszy mieliśmy tam odsłonę

miały – niesamowite przygody. Tydzień wcześniej

aż 1095 drzew. Bo projekt miał kontynuatorów.

przed otwarciem wystawy Rezerwat Miasto poje‑

Na moje ostatnie drzewo wszedł Christopher Begrey

chałam do Kamili do domu, przez po prostu jakieś

(B. Gray) i wykonał dokładnie, wiesz, to samo.

pola koło Krosna, żeby dostać od niej zdjęcia, które

Codziennie wchodził na inne drzewo i jedną fotkę

tu są prezentowane. Żeby zgrać je na płytę, bo Kamila

wrzucał na Facebooka. Ja jednak traktowałam to jak

nie była w stanie po prostu mi ich jakoś normalnie

Wiadomości asp /62


Fot. Studio Filmlove

wysłać. To było niesamowite poznać dziewczynkę, którą znam z Internetu od tak dawna, tak w rze‑ czywistości, w realu, która w dodatku postanowiła przyjechać do Krakowa na wernisaż. Po wernisażu, razem z Christopherem i z Kamilą, po jednym piwie, weszliśmy w trójkę na kasztanowiec tu, na Plantach, w nocy. Trzech drzewołazów spotkało się na drzewie. To było bardzo niesamowite. Taka demokracja wykra‑ czająca poza gatunek ludzki. Modraszek Kolektyw To był projekt stanowiący realną bitwę miejską o zie‑ loną przestrzeń dla ludzi. Nie chodziło o modraszki, o motyle, tylko o obronę parku Zakrzówek, aby nie zabudowano go blokami mieszkalnymi, Żeby pozostał przestrzenią do rekreacji, dla krakowian, gdyż jest zupełnie unikatowo przepiękny. Kilka stowarzyszeń od lat śledziło debaty miejskie na temat Zakrzówka i prawnie walczyło o ten teren: Towarzystwo Zielony Zakrzówek czy Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przy‑ rody. Właśnie od nich dowiedziałam się o sytuacji na Zakrzówku. My, normalni obywatele, po prostu

Fot. Studio Filmlove

nie wiemy o takich rzeczach. Nagle widzimy gdzieś

manifestują w mieście. Wtedy mogłoby to na tyle być

osiedle albo wybetonowaną rzekę, generalnie się nikt

medialne i piękne, że władze musiałyby się do tego

nas nie pytał o zgodę i dziwimy się, że coś takiego

jakoś ustosunkować. Zaproponowałam Stowarzysze‑

się stało. Poznałam tych ludzi, doszły do mnie takie

niu Zielony Zakrzówek wsparcie medialne. Modraszek

informacje wcześniej. Zaproponowałam Justynie:

Kolektyw nie był jakąś organizacją, miał tylko służyć

„zróbmy razem akcję w obronie Zakrzówka”. Wyobra‑

wsparciu dla istniejących stowarzyszeń. Przez miesiąc

ziłam sobie taki tłum motyli modraszków, które

chodziłam w skrzydłach, robiłam warsztaty na ulicach 95


↑ Modraszek Kolektyw

miasta i namawiałam ludzi, którzy naprawdę korzy‑

Cecylia Malik

stają z Zakrzówka, żeby się do tego podłączyli. To był

i Justyna Koeke fot. Bogdan Krężel

Modraszek Power Duo

projekt, który działał w mieście. Na wystawie pokazali‑

Modraszek Power Duo, to zdjęcie, które przedsta‑

śmy najważniejszy jego aspekt, portrety ludzi w niebie‑

wia mnie i Justynkę jako modraszki na najwyższym

skich skrzydłach, głównie realizowane przez Mateusza

pomniku w Krakowie, pomniku bitwy pod Grun‑

Torbusa, przez Tomka Wiecha, przez Grażynę Makarę.

waldem, tuż obok ASP. Razem siedzimy z królem

Ta akcja, ta manifestacja błękitna miała pozytywny

Jagiełłą na koniu. Największa zwycięska bitwa

wpływ, przyniosła zmiany, które do tej pory procen‑

Polaków. Symbol zwycięstwa Modraszek Kolektyw

tują, dlatego że miasto zmieniło politykę wobec tych

w obronie Zakrzówka. Uświadamia nam, że jak się

terenów. Zobligowało się zrobić nowy plan zagospo‑

o coś walczy i ma się power, to się jest w stanie zro‑

darowania przestrzennego dla Zakrzówka i tę sporną

bić rzeczy ryzykowne i niebezpieczne. No i bardzo

łąkę, która miała być cała zabudowana, przedzieliło

to uwiarygodniamy, bo wejście na pomnik bitwy

na połowę, na część zieloną i przeznaczoną pod niską

pod Grunwaldem bez żadnych zezwoleń nie było

zabudowę. Mariusz Waszkiewicz – z Towarzystwa

łatwym zadaniem. Trochę niebezpieczne, ale jest

na Rzecz Ochrony Przyrody, osoba, która wie wszystko

przygoda – jest wspaniale.

o tych planach i prawnych aspektach – wyjawił nam,

96

że tego rodzaju protest był bardzo pomocny. Najcen‑

6 rzek

niejsze i najpiękniejsze w Modraszek Kolektyw było to,

Modraszek Kolektyw konsultowałam z ornitologiem

że w Krakowie mieszkają tacy ludzie, którzy dają się

Kazimierzem Walaszem, znawcą przyrody Krakowa,

na coś takiego namówić. Myśmy mieli przygotowane

i on powiedział mi tak: „Cecylia, co tam Zakrzówek.

100 par skrzydeł dla ludzi. A na Zakrzówek przyszło

Tak naprawdę najcenniejszy przyrodniczo teren

500 osób, czyli 400 osób poszło do sklepu, kupiło

to jest właśnie Las Łęgowy nad Wisłą. A tak naprawdę,

niebieskie farby i zrobiło sobie skrzydła. Czyli ludzie

jak chcesz zbadać przyrodę miejską, to trzeba się udać

mają takie jaja, że potrafią coś takiego zrobić. Postawa

w korytarze rzek, bo rzeki to są korytarze ekologiczne

obywatelska niesamowita. Najcenniejsze w tym mie‑

miasta, czyli miejsce, dzięki któremu się przewie‑

ście okazali się ludzie, którzy byli i są gotowi zrobić

trza miasto, ale też gdzie się skupia taka cała dzika

coś takiego. Nie jest tak źle.

przyroda”. Powiedział mi, że jego marzeniem jest

Wiadomości asp /62


popłynąć wszystkimi rzekami Krakowa i że prawdo‑ podobnie nikt tego nie zrobił do tej pory. Nie trzeba mnie było długo namawiać. Umówili‑ śmy się z Kazimierzem i we wrześniu 2011 r. popły‑

Rok temu powiedziałam do Piotrka, mojego ↖ 6 rzek męża – „Słuchaj, nie będziemy sprzątać na Wiel‑ fot. Cecylia Malik kanoc, nie umyjemy okien, tylko posprzątamy

i Piotr Dziurdzia

sobie rzekę”. Gdyby wszyscy ludzie tak pomyśleli

nęliśmy jego pontonem. On mi opowiadał o tych

o mieście, bo to wszystko jest nasze wspólne, jacy

wszystkich rzekach, jak one tak naprawdę są nisz‑

jesteśmy bogaci, mamy las, mamy rzekę, a nie tylko

czone za unijne pieniądze, bla, bla, bla, te wszystkie

te nasze parę metrów. Myślimy o przestrzeni. Nas

historie, a ja cały czas myślałam, jak pokazać je, jak

na naszej działce interesuje tylko to, żeby była ładna

pokazać pięknie. Rzeki trwają, zmieniają się, to musi

traweczka, a tę całą resztę wyrzucamy do najbliż‑

być film. Koncepcja tego projektu przewidywała start

szej rzeki, jako do przestrzeni niczyjej. Rezerwat

na czerwonej granicy miasta, w dolinie Prądnika,

Miasto mówił o naszej własnej przestrzeni, o którą

po krakowsku to Białucha, tam się znajduje taka

się troszczymy, która jest dla nas ważna. 6 rzek była

puszcza z czarnych olch. Był październik, 7° C, rano

oprócz tego podróżą, ukazywała miasto od zupełnie

mgła, przepięknie. Jeszcze wtedy miałam złą łódeczkę,

nieznanej strony, takiej może trochę metafizycznej,

bo jako pływaków, zamiast pojemników po płynie

tajemnej, po prostu innej. Inny wymiar Krakowa.

do spryskiwaczy, które są bardzo mocne, miałam

Wielka Wisła, do której dopływa właśnie Rudawa.

butelki PET. I z tego powodu za zakrętem wylądo‑

Wisła, Rudawa, Wilga, w Hucie Dłubnia. Natrafiliśmy

wałam pod wodą. Daleko do samochodu, te 7° C,

także na rzekę podziemną. Tajemna podziemna rzeka,

po prostu… kurde, tak zmarzłam jak nigdy w życiu.

której poszukiwałam, która – jak okazało się – jest

Ta urocza rzeczka prawie na każdym zakręcie była

obecnie głównym kolektorem, kanałem miejskim.

zawalona śmieciami. Takie zdjęcie Mariusz Wasz‑

To ten kanał, który idzie pod ulicą Retoryka, znajduje

kiewicz ściągnął z Facebooka i opatrzył napisem

się w dawnym korycie rzeki Rudawy. Udało mi się tam

„Wielkie sprzątanie Prądnika”. Na wiosnę zebrała

dostać. Panowie od wodociągów byli na tyle uprzejmi,

się gromada ludzi, którzy posprzątali rzekę. Włączyli

że przygotowali nam tam wejście. To wszystko widać

do tej akcji władze dzielnicy, które postawiły nowe

na filmach, gdy przemierzam rzekę metr po metrze.

tablice „Użytek ekologiczny doliny Prądnika”. Teraz

To są dokumentalne filmy i bardzo ważna jest muzyka.

naprawdę tam jest inaczej.

Zrobili ją: Rozalia Negradonna, moja siostra, Łukasz 97


↑ 6 rzek

Szłankiewicz, Attrition, brytyjski zespół, który po pro‑

nie traktował jej jak ścieku, śmietnika, to przede

fot. Cecylia Malik i Piotr Dziurdzia

stu kiedyś udało mi się poznać. Zrobili wspaniałą

wszystkim musisz znać jej imię. Gdy traktujesz rzekę

muzykę. I Piotrek Madej.

po imieniu, nie jest jakąś tam rzeczką albo jakimś

Tak naprawdę Chciałam pokazać, jakie mamy rzeki w Krakowie, bo chociaż mieszkam w nim od uro‑

Po rzekach bardzo mi się zatęskniło za malar‑

dzenia, to ja w tych wszystkich miejscach praktycznie

stwem, więc zrobiałam sobie pracownię malarską

byłam po raz pierwszy w życiu. Więc tych przestrzeni

w lesie. Jeśli Zakrzówek stanowi przestrzeń dla ludzi,

nie znamy.

to Las Łęgowy nie jest przestrzenią dla nich. To jest

Wisłą płynęłam na przełomie marca i lutego.

98

tam kanałem. Traktujesz ją osobowo.

przestrzeń dla zwierząt. Tam mieszka większość

Wtedy woda jest na wezbraniu tak jak teraz, dzięki

ptaków wodnych, tam jest kompletna dzicz. Zresztą

temu strasznie szybko płynęłam. To było niesa‑

to jest przedziwne miejsce. W lecie wiszą z drzew

mowite uczucie znajdować się w takiej malutkiej

takie gigantyczne pnącza. Pokrzywy są takie, że się

łódeczce‑buteleczce, na takiej olbrzymiej rzece, jak

w ogóle przejść nie da. Jeziorka są zarośnięte rzęsą

w łupince orzecha. Dla mnie też ważne w 6 rze‑

wodną. I w ogóle tam zachodzą nawet zjawiska

kach jest to, że to była podróż odkrywcza, 15 minut

podobnie jak w tropikach. Jest wysoka wilgotność

od domu. Żeby przeżyć przygodę, nie trzeba jechać

powietrza i nawet podczas pięknej pogody przez

do jakiejś Amazonii czy na Mount Everest, ona jest

cały czas kapie z drzew, bo ta wilgoć się skrapla.

osiągalna dla każdego. Istotne było, dowiedziałam

To jest coś niesamowitego. A w dodatku ta przyroda

się od Kazimierza Walasza, że każdy może pływać,

miejska – tak, przyroda miejska – jest bardzo silna.

że na pływanie po rzekach nie trzeba mieć zareje‑

Te miejsca są zarastane przez rośliny inwazyjne, nie

strowanego pojazdu.

rośliny rodzime – rośliny, które chcemy tam zwalczać,

Premiera tych filmów, to ważne, miała miejsce

a rośliny powinny być oryginalne. Także na obszarze

pod mostem Grunwaldzkim. Stanowiła część festi‑

natury toczy się tam wojna. To dla mnie stanowi sym‑

walu ArtBoom. Pod mostem, nie w jakiejś galerii.

bol, że chociaż może dla niektórych jestem ekolożką,

Galeria nie jest moją przestrzenią, w takich miej‑

aktywistką, tak naprawdę dla mnie najważniejszy jest

scach nie czuję się dobrze. Ważne, że ludzie pójdą

obraz i ta strona wizualna tego wszystkiego.

pod most, czyli w takie plugawe miejsce – bo rzeki

Teraz razem chcemy założyć Wodną Masę Kry‑

jednak są w takich plugawych miejscach miasta –

tyczną jako jakieś stowarzyszenie, regularnie po pro‑

i tam na własne oczy ujrzą, jakie mają rzeki. Żeby

stu pływać po Wiśle, ale to jest bardzo ważne. Przez

obecnie rzeka była ważna, żebyś ją ochronił, żebyś

cały rok pływania po rzekach poznałam bardzo

Wiadomości asp /62


różnych ludzi związanych z rzekami już na zupełnie

Paweł Augustynek Halny, aktywista rzeczny,

innym poziomie – na poziomie naukowym, takim

jest też artystą. Jednym z głównych działaczy Klubu

badawczym. i m.in. dowiedziałam się, że w Krako‑

Przyjaciół Raby, Klubu Przyjaciół Dunajca. Łowi ryby

wie mieszka ekspert od rzek, profesor Roman Żurek

i zna sprawy rzek z bardzo bliska i bardzo dobrze. On

z PAN‑u, który jest takim ekspertem na skalę europej‑

i prof. Roman Żurek przygotowali tę wystawę. Ona

ską. I chciałam się dowiedzieć paru rzeczy, żeby mieć

zaczyna się cytatem unijnej dyrektywy: „Woda nie

taką podbudowę merytoryczną do projektu. Na tym

jest produktem handlowym, takim jak każdy inny, ale

pierwszym spotkaniu z prof. Romanem Żurkiem on

dziedzictwem, które musi być chronione, bronione

mnie w ogóle nie słuchał, on mnie zupełnie niepoważ‑

i traktowane jako takie”.

↑ Obrazy z Lasu Łęgowego

fot. Cecylia Malik i Piotr Dziurdzia

nie traktował. Powiedział koledze, że jakieś NGO‑sy do niego przyszły. Niemniej jednak odpalił komputer

Akcja Warkocze Białki

i zobaczyłam zdjęcia, które przedstwiają likwidację

Cała wystawa dotyczyła miasta Krakowa. Ale ostatni

polskich rzek. To są zdjęcia zrobione obecnie. Pie‑

projekt jest o tym, że wsiadłam do łódki i popłynęłam

niądze przeznaczone na ochronę przeciwpowodziową

rzekami. Jak jesteś na rzece, to sprawy już przestają

przeznaczane są na niepotrzebną regulację, betono‑

być lokalne, wypływasz wtedy z miasta. I ja też wypły‑

wanie rzek, wycinanie drzew, po prostu likwidację

nęłam jakby z miasta… na rzekę Białkę, na Podhale.

rzek bez uzasadnienia naukowego – takie działanie

Od Moniki Kotulak z Klubu Przyrodników, która

niczemu nie służy, tylko wydawaniu publicznych

zajmuje się prawną ochroną rzek, dowiedziałam

pieniędzy. No w praktyce to naprawdę wszyscy ci

się, że chcą przekopać Białkę. Rzeka Białka wypływa

ludzie, co się na tym znają, wiedzą, że to jest po pro‑

w Morskim Oku, można powiedzieć, że łączy Morskie

stu wykorzystywanie grantu, żeby dużo ludzi sobie

Oko z Bałtykiem, bo z Tatr płynie do Dunajca, następ‑

mogło zarobić. I w tym momencie nosi to znamiona

nie do Wisły i dalej do Bałtyku. Białka w ogóle jest

katastrofy ekologicznej, bo w Polsce jest bardzo mało

mi bardzo bliska, bo jeżdżę tam prawie na każde waka‑

wody. Za parę lat będą bardzo poważne problemy

cje. Ta wiadomość mnie zaszokowała. „Co??? Tę, gdzie

z powodu braku pitnej wody. Na wsiach wysychają

grali Janosika? No co ty gadasz?”. To jakby robili coś

studnie i takie rzeczy się dzieją. Rzeka obudowana

w przełomie Dunajca, nie chciało mi się w to wierzyć.

często znika w ogóle. Jak widzę takie zdjęcia, to jest

Ale okazało się, że tam już od trzech lat jest afera,

to po prostu szok. Dlatego, że przepływałam rzekami,

w Nowej Białej, w Krempachach. Chcą pogłębiać rzekę.

to mnie przejęło. Jak widzisz coś takiego, to po pro‑

Zamierzają zbudować wały przy samej rzece, czyli

stu… co się teraz dzieje za nasze pieniądze…

przekopać ją koparkami i już. Pomyślałam: „Kurde, 99


← Warkocze Białki fot. Cecylia Malik

czy ja mogę coś zrobić dla tej rzeki?”. Podczas wystawy

nieprzewidywalna i może niech taka zostanie. Rzeki

ogłosiłam, że każdego dnia będę w Bunkrze Sztuki

są rodzaju żeńskiego w języku polskim, więc to wła‑

od 14.00 albo od 15.00 do 18.00. W praktyce trwało

śnie taka bardzo dziewczyńska, bardzo kobieca akcja

to dłużej. „I każdy, kto nie zgadzał się na to, żeby tak

w obronie rzeki. Myślę, że tym bardziej to też jest

wyglądały rzeki w Polsce, zamiast podpisywać petycje,

zupełnie inny dialog. Jak do jakiegoś chłopa, który

może skorzystać z innego narzędzia protestu, plecenia

tam mieszka, przychodzi facet i do niego coś mówi,

warkocza! Upleść warkocz długości rzeki”. Koncept

to jest inaczej, a jak przyjdzie dziewczyna w długich

może nierzeczywisty, bo w jaki sposób można upleść

warkoczach i coś powie, to oni to inaczej przyjmują.

warkocz długości rzeki? W pojedynkę na pewno nie.

Ten dialog po prostu jest inny i w tym wszystkim dużo

Pomysł na te warkocze powstał podczas wakacji

bardziej miękki. To jest ważne.

w Rumunii, w jednej z wiosek cygańskich… Nieźle,

Do współpracy zaprosiłam klub Przyjaciół Dunajca,

nie? W tej wiosce dziewczynki miały długie, kolorowe

Klub Przyrodników, Stop Przegradzaniom Rzek, Towa‑

warkoczyki. Zobaczyłyśmy z Justyną, że to nie były

rzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody, Wodną Masę Kry‑

Rozmowę z Cecylią Malik

wplecione we włosy wstążki, ale że one miały wple‑

tyczną. Bunkier Sztuki był też współorganizatorem

zarejestrowali Kinga Nowak

cione we włosy pocięte obrusy i szmatki. Dzięki temu

akcji. Do akcji Warkocze Białki włączył się aktywnie

włosy mogły być przedłużone. Zaczęłam tak czesać

Kiermasz Twórczej Reanimacji Odpadów w Bytomiu,

Urszulę, moją córkę, przez cały rok robiłam jej takie

oni też zaczęli pleść warkocz. Zaczęli pleść warkocz

cygańskie warkocze. Wtedy pomyślałam: „A gdyby tak

w Sanoku. Jakieś dzieciaki przywiozły warkocz z War‑

upleść warkocz długości rzeki? Tak, warkocz długości

szawy. Dostaliśmy list, piękny list, wielki, podpisany

rzeki? Jezu, no to by się zrobiło sławne i wtedy byłby

„Mama z Kajtusiem z Raszyna”, a w środku było zielone

problem z tą Białką. I byłby jakiś kłopot z tą Białką”.

prześcieradełko. Spuściliśmy warkocz z ratusza, z bal‑

Rzekami

zajmują

się

tylko

mężczyźni.

konu podczas Światowego Dnia Ziemi. Trzeba po pro‑

Bo to są albo wędkarze, albo kłusownicy, albo faceci,

stu nagłośnić sprawę, żeby przekopanie Białki się nie

którzy tam pływają statkami. Albo ci, którzy kopią,

odbyło… po cichutku, za naszymi plecami po prostu.

albo hydrotechnicy, albo faceci od powodzi, ale gene‑

To, że pletliśmy warkocz cały czas z ludźmi, to też

ralnie tylko „chłopy”. Jeździłam, byłam na kilku kon‑

stwarzało takie super sytuacje. Ludzie są dosyć zabie‑

ferencjach, rzeczywiście tam byli tylko mężczyźni.

gani, godzinami „siedzą” w Internecie, kontaktują

A warkocz to jest bardzo kobieca rzecz. Warkocz.

się przez Internet, a ci, którzy zaczęli przychodzić

Szczególnie cygański warkocz, bo rzeka też jest taka

i brać udział w pleceniu warkocza, zaczęli tam

wolna, piękna, taka niebezpieczna, nieokiełznana,

wracać, zazwyczaj po kilka razy, i stworzył się taki

100

Wiadomości asp /62

i Michał Bratko.


naturalny nowy zespół od projektu. To powrót takich

I co jeszcze wam chciałam powiedzieć o tym prote‑

archaicznych czynności wspólnych, kolektywnych.

ście? Aha, że ten… no dobra, już wystarczy. Już chyba

Na początku gadaliśmy o rzekach, a potem plot‑

za dużo powiedziałam. Się mózg gotuje.

↑ Warkocze Białki fot. Cecylia Malik i Piotr Dziurdzia

kowaliśmy o byle czym. Ktoś przyszedł, już zrobił to wszystko, ale już nie mógł wyjść. Wciągnęło go.

27 IV br. miał miejsce finałakcji Warkocze Białki. Nad

Przychodziły dzieciaki. Raz przyszła dziewczynka,

rzeką Białką falowały kilometry warkoczy uplecio‑

na drugi dzień przyszła z tatą, na trzeci dzień z mamą,

nych w jej obronie. Akcja poruszyła czułe struny.

a potem przychodziła tu kilka razy z babcią, a potem –

Mieszkańcy okolicznych wsi wyrażali swoją wście‑

jak było wolne w szkole – to przyszły rano. W pewnej

kłość. „Chcecie dziką rzekę, to do Amazonii!” – wołali.

chwili zaczęłam zastanawiać się, czy nie prowadzę

Argumentowali, że regulacja rzeki przewidująca m.

świetlicy… Raz miałam pięć klas, pięć klas miałam!

in. zbudowanie wału przeciwpowodziowego wiąże

– jedna po drugiej… Jakaś klasa ze szkoły z Huty przy‑

się z zapobieganiem powodziom i zalewaniem ich

wiozła – takie bardziej poszarpane – dwieście metrów

domów i pól. Ich domów! Bliższa koszula ciału. No

warkocza. A raz zdarzyła się sytuacja dla mnie niesa‑

i na „betonowaniu” można zarobić. Ale zdaniem

mowita. Chłopiec nie chciał iść na wystawę w ogóle.

fachowców tego typu regulacje nic nie zmienią.

Na drugi dzień przyszedł. Kolejnego dnia przyszła

Zamiast nich postuluje się renaturyzację, stworzenie

jakaś pani i mówi: „Synek mi kazał tu przyjść”.

miejsc, w których rzeki mogą się rozlewać. Trzeba

Niezła pointa. Prawda?

przypominać, że rzeka jest dobrem wspólnym. 101


102

Wiadomości asp /62


W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e

Ogród zimowy Wiejski street‑art Daniela Rycharskiego

W Kurówku zakwitł Ogród Zimowy Daniela Rychar‑

maszyn. W Ogrodzie Zimowym są elementy pocho‑

skiego. Daniel Rycharski, znany z działań artystycz‑

dzące z wielu gospodarstw w Kurówku i okolicy” –

nych w przestrzeni wiejskiej, wraz z mieszkańcami

mówi Daniel Rycharski. Artysta twierdzi, że „drugie

Kurówka znów podkoloryzował krajobraz ich wsi.

życie” maszyn jest metaforą odrodzenia kulturalnego

Tym razem wspólnie zbudowali ogród zimowy,

Kurówka.

w którym prezentuje rzeźby wykonane z zepsutych i przerdzewiałych maszyn rolniczych.

Rzeźby powstały z zespawanych elementów maszyn rolniczych. Ich kształt, forma, barwa oraz ustawienie jest pomysłem mieszkańców wsi, którzy realizowali projekt pod okiem Daniela

Daniel Rycharski

Magdalena Kurda

Ur. w 1986 r. w Sierpcu. Od 2010 roku doktorant w pracowni interdyscypli‑ narnej Zbigniewa Sałaja

Rycharskiego. Kilkadziesiąt rzeźb powstawało przez ok. miesiąc. Działania są częścią projektu

Futurystyczne konstrukcje, przywołujące w pamięci

Galeria‑Kapliczka, który aktywizuje artystycznie

historie Stanisława Lema, stoją na łące obok Galerii-

mieszkańców Kurówka.

‑Kapliczki. Inspiracją do stworzenia Ogrodu Zimo‑

Daniel Rycharski zasłynął akcjami w swojej

na Akademii Sztuk Pięk‑

wego stały się ogródki kwiatowe mieszkańców

rodzinnej wsi Kurówko na północy Mazowsza nieopo‑

nych w Krakowie. Twórca

Kurówka. Kształt i funkcja maszyn rolniczych kojarzy

dal Sierpca. Tam mieszka i pracuje. Tam też mieszkają

Wiejskiego Street Artu,

się z przyrodą. Posiadają elementy, które przy odrobi‑

jego dziadkowie, których dom był miejscem pierw‑

nie wyobraźni przypominają kwiaty, drzewa oraz inne

szych realizacji artysty. Również w Kurówku znajduje

rośliny. Ponadto ich funkcje związane z uprawą ziemi

się jego Galeria‑Kapliczka, wyróżniona w konkursie

nadają projektowi Daniela Rycharskiego dodatkowe,

Radiowego Domu Kultury, która jest miejscem kultu

symboliczne znaczenie. „Namówiłem mieszkańców

sztuki współczesnej.

i Grzegorza Sztwiertni

zajmuje się działaniami artystycznymi w przestrzeni wsi.

Kurówka, żeby zebrać stare i nieużywane narzędzia.

„Tradycyjne kapliczki wpisują się w świadomość

Nagle okazało się, że we wsi jest cała masa zepsutych

wiejską jako miejsce szczególne, mające charakter 103


sakralny. Galeria‑Kapliczka jest miejscem zarówno prezentacji dzieł zaproszonych artystów, jak i pre‑ tekstem do dialogu z mieszkańcami na temat współczesnej sztuki. Są oni nie tylko obserwato‑ rami poczynań artystów, ale również uczestnikami ich prac” – mówi Daniel Rycharski. Artysta włącza mieszkańców do kreowania ich otoczenia. Prowadzi z nimi dyskusję na temat sztuki współczesnej, której efekty widać we wspólnych działaniach artystycz‑ nych. Porusza zastygłą w codzienności rzeczywistość i ingeruje w wiejską rutynę, uwzględniając przy tym potrzeby mieszkańców oraz uroki wsi. Projekt Gale‑ ria‑Kapliczka trwa od października 2012 r. Wiejski streetart Daniela Rycharskiego roz‑ począł się w 2009 r. od inspiracji opowieściami o tajemniczych zwierzętach i dziwnych zdarzeniach w Kurówku. Pierwsze murale ze zwierzętami arty‑ sta namalował na ścianie budynku babci i dziadka. Wkrótce obrazy pojawiły się na ścianach sąsiadów i w całej miejscowości – na przystankach autobuso‑ wych, stodołach, szopach i domach. Projekt realizo‑ wany w ramach doktoratu na krakowskiej ASP objął już swoim zasięgiem sąsiednie wsie. Daniel Rycharski jest również autorem instalacji Strachy i Dziki. Artysta wspierany jest przez Vlep[v]net. 104

Wiadomości asp /62


105


W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e

Feniks Obrazy Mai Krysiak‑Podsiadlik

→ Galeria Floriańska 22, Kraków → 17 v – 31 V 2013 → Kuratorka wystawy: Kinga Nowak

Kinga Nowak Najnowsze obrazy Mai KrysiakPodsiadlik tworzą fra‑

Ur. w 1977 r. w Krakowie. Artystka malarka. W latach

igrają z życiem, by skupić na sobie uwagę. Za ich

pującą, wciągającą narrację, osadzoną na pograniczu

uśmiechem i zabawą kryje się żelazna dyscyplina.

rzeczywistości realnej. Choć artystka posługuje się

Za kurtyną jest to, czego nie widzimy, ale co przeczu‑

realistycznym przedstawieniem, surrealny wymiar

wamy. Smutek, brak ojczyzny, tabory, życie w drodze

jej obrazów jest wyraźnie czytelny. Z rozmachem

i bezwzględność towarzyszy, pusta publiczność, która

2000–2002 studia w ENSBA

malowane płótna otwierają przed widzem ten rodzaj

przychodzi dla rozrywki – wszystko to ma w sobie

w Paryżu. W 2008 r. roku

świata, który mógłby posłużyć za metaforę bohemy

jakieś pierwotne okrucieństwo. Dziwności, ludzkie

artystycznej – campowo‑queerową przestrzeń, w któ‑

ułomności przyciągają wprawdzie gapiów, ale odwra‑

w Londynie. Pracuje na sta‑

rej mieszczą się wszelkie anomalie, odchylenia od tak

cają uwagę od człowieka.

nowisku adiunkta II stop‑

zwanej normy, wynaturzenia.

gościnny wykładowca LCC, University of the Arts

nia w pracowni malar‑

Obrazy Mai Krysiak przenoszą w czasie do kli‑

stwa prof. Grzegorza

matu dawnych cyrków, tych z początku XX w., które

Bednarskiego.

inspirowały niegdyś Picassa. Lekkość, a zarazem intensywność, z jaką są malowane, odzwierciedla naturę tytułowego Feniksa. Zarazem nawiązują do najnowszej tradycji malarstwa: Neo Raucha czy Tilo Baumgärtela. ↑ Przed kurtyną

Cyrk przyciąga swoją dekoracyjnością, aurą

150 × 120 cm

niesamowitości i niezwykłości, kipiącą od kolorów

olej na płótnie

scenografią i strojami artystów. Jego zewnętrzna

2013

powłoka, która ma za zadanie bawić i rozweselać,

→ Kurtyna

nie daje zapomnieć, że backstage ma już zupełnie

150 × 150 cm olej na płótnie

inne oblicze. Wirtuozeria służy pokazaniu zręczności

2013

i swady, ale jest okupiona wyrzeczeniami. Kuglarze 106

Wiadomości asp /62


→ Giętkość 150 × 120 cm olej na płótnie 2013

W cyrku ciało wygina się inaczej, wbrew prawom natury, doznajemy wzrokowych złudzeń i wydaje nam się, że grawitacja nie istnieje, a klaun na arenie czyta w naszych myślach. Przerysowane uczucia stają się ckliwe, a smutek przeradza się w melancholię. Cyrk epatuje kiczem, słodyczą, sztucznością. Jed‑ nak obrazy Mai Krysiak‑Podsiadlik, czerpiąc w pełni z tej estetyki, są przede wszystkim pretekstem do żon‑ glowania aurą cyrku. Temat nie jest celem, a środ‑ kiem do zbudowania narracji. Dzięki temu właśnie w miejsce melancholii przywołują nostalgię i jed‑ nocześnie, oddając wielokolorowy wizerunek tego świata, niosą refleksję nad tym, co realne, prawdziwe.

→ Koniec wieńczy dzieło 150 × 120 cm olej na płótnie 2013

107


W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e

Wiwat Akademia! → Wojewódzka Biblioteka Publiczna, Kraków → 8 iv – 15 v 2013

1.

Witold Stelmachniewicz

2.

3.

4.

1. Bogusław Bachorczyk 2. Jan Szklarski 3. Aleksandra Maciaszek 4. Filip Rybkowski 5. Radosław Szlęzak

108

Wiadomości asp /62

5.

Wystawa studentów z mojej pracowni w Woje‑ wódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie została zainicjowana pod wpływem zbiegu pewnych okoliczności. Nie warto o nich wiele teraz mówić, bowiem istotniejszy pozostaje fakt, iż w momencie kiedy zdecydowałem, że pokaz taki zrobimy, stało się jasne, jaki będzie jego charakter. Zamiast „udekorowania” przestrzeni ekspozycyjnej wykonanymi wcześniej pracami, namówiłem studentów do aktywności w kontek‑ ście miejsca, jakim jest biblioteka, lub generalnie w kontekście szeroko rozumianej problematyki związanej z pojęciami książki, tekstu, słowa. W ten sposób przygotowaliśmy zestaw rysun‑ ków, obrazów i obiektów, które pozwoliły zorga‑ nizować pokaz daleko wykraczający poza przy‑ jęte w bibliotecznej galerii standardy. Z uwagi na różnorodność użytych mediów, także ich zróżnicowane gabaryty, zdecydowałem, że eks‑ pozycja będzie miała charakter „dynamiczny”, tzn. że w ciągu pięciu tygodni jej trwania nastąpią zmiany prezentowanych eksponatów. Tak też się stało. Spośród 14 uczestników wystawy każdy odniósł się do motywu książki i biblioteki indywi‑ dualnie, zgodnie z subiektywnym rozumieniem i emocjami, jakie te pojęcia ewokują. Niektóre realizacje miały charakter refleksyjny, a nawet nostalgiczny (Filip Rybkowski, Aleksandra Macia‑ szek), inne – prowokująco‑zaczepny (Karolina Jabłońska, Tomasz Kręcicki) lub też inteligentnie dowcipny (Anna Askaldowicz, Radosław Szlę‑ zak, Karolina Jarzębak). W wystawie wziął także udział współpracujący ze mną Bogusław Bachor‑ czyk, któremu problematyka książki zasadniczo nie jest obojętna we własnej twórczości.


W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e

Bebelplatz → Wojewódzka Biblioteka Publiczna, Kraków → 16 v – 21 vi 2013

Witold Stelmachniewicz Podobnie jak w przypadku pokazu prac moich studentów, miejsce, w jakim odbywa się wystawa, ewokuje kontekst książki. Bebelplatz to także przestrzeń – począwszy od 10 v 1933 r. – chyba już na zawsze skojarzona z „książkami”, chociaż w osobliwym tego słowa rozumieniu. Tego dnia naziści dokonali symbolicznego, ale i faktycz‑ nego aktu odcięcia się od literatury niebędącej w służbie ich ideologii. Tytuł mojej wystawy odnosi się zatem do miejsca, w którym spa‑ lono książki. W samych obrazach pojawiają się motywy nienawiązujące bezpośrednio do tego akurat zdarzenia, ale wywodzące się z czasu historycznego, o którym mowa powyżej. Wize‑ runek Führera i chłopca z Hitlerjugend oraz motyw barokowej rzeźby zostały zaczerpnięte z kadrów propagandowego filmu Leni Riefenstahl pt. Triumf woli (1934). Także obraz przedstawia‑ jący pogorzelisko jest wywiedziony z tego filmu, a ewentualne kojarzenie go z sytuacją zaistniałą na Bebelplatz uznaję za „szczęśliwą” koincyden‑ cję. Pokazany zostanie także obraz z motywem rzeźby autorstwa Arno Brekera, ulubionego arty‑ sty nazistowskich mocodawców, a także portret Tomasza Manna, którego dzieła palono na Bebel‑ platz w roku 1933. Wystawa, jakkolwiek posiada charakter „narracyjny”, nie „opowiada” tamtej historii wprost. Poszczególne obrazy i motywy, wedle których zostały namalowane, stanowią raczej coś w rodzaju obiektów, pomiędzy którymi istnieje szeroki margines ewentualności, gdzie odbiorca, kojarząc poszczególne impulsy, może snuć własną refleksję. Możliwe, iż ta najbardziej adekwatna zawiera się w słowach Heinricha Heinego: „Tam, gdzie książki palą, niebawem

także ludzi palić będą”. W tym sensie szczegól‑ nego znaczenia nabiera „literacka fantazja” nazi‑ stów, którzy swoje zbrodnicze praktyki nazywali oficjalnie swoistymi eufemizmami: „ostateczne rozwiązanie”, „ewakuacja”, „specjalne traktowa‑ nie”. Nie jest też chyba zatem utartym komuna‑ łem powiedzenie, że najbardziej niebezpieczny człowiek to ten, który przeczytał jedną lub dwie książki na krzyż. Jak relacjonuje Hannah Arendt w swoim reportażu sądowym Eichmann w Jero‑ zolimie, ów nazistowski „morderca zza biurka” przeczytał ich dokładnie dwie…

↑ Bez tytułu 50 × 70 cm olej na płótnie 2012

109


W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e

Księga

„Wielki powolny wiatr z biblioteki morza. Tu mogę spocząć”. Tomas Tranströmer, z cyklu Haiku, 2004

→ Galeria Jednej Książki → 12 Iv – 20 V 2013

Monika Wanyura‑Kurosad

→ Galeria Jednej Książki → 22 II – 6 IV 2013

Piotr Bożyk Zastosowałem tu nietypowy, sprężynowy napęd. Uruchomienie balansów powoduje ruch płyt „kart”. Przesuwają się w górę i w dół, odsłaniają ukryte karty. Karty wydają się niezapisane, może mają tekst na odwrotnej stronie? Czekają na zapisanie przesłania obmyślonego przez widza, dawcę ruchu. Miałem wielkie szczęście studiować pod kierunkiem trzech wspaniałych twórców i peda‑ gogów – Zbigniewa Chudzikiewicza, Antoniego Haski i Andrzeja Pawłowskiego. Różne osobo‑ wości, różne wykształcenie i obszary twórczości, różne sposoby oddziaływania na studentów, jed‑ nak wspólne niezwykłe pole pobudzania i rozwi‑ jania naszych marzeń. 110

Wiadomości asp /62

Prawie 50 lat temu, po długiej rozmowie z profe‑ sorem Haską odczułem, że rozpoczyna się moja przygoda ze sztuką kinetyczną, że mogę wiele ważnych spraw przemyśleć, zapisać i przekazać, tworząc obiekty przyjmujące ruch, przetwarza‑ jące ruch, zachęcające do fizycznego kontaktu, poznawania i rozumienia struktury mechanicz‑ nej, ale także metafor, przesłania – pobudzające do współtworzenia. W designie opracowujemy przedmioty i pro‑ cesy w oparciu o wiele uwarunkowań zobiektywi‑ zowanych, narzuconych, uzgodnionych – w mojej twórczości kinetycznej jestem całkowicie wolny – żadnych terminów, uzgodnień, kompromisów, dzielonej odpowiedzialności. Tu jest radość, cie‑ kawość wyniku, cierpienie, tęsknota, uniesienia i depresje bliskie zauroczeniu, miłości. Księga jest jedynym kinetykiem związanym z moim doświadczeniem obcowania z książką. Czytając, współtworzymy sceny, przesłania – przerzucamy karty, mając wrażenie, że równo‑ cześnie książka „sama siebie też czyta”. Bardzo cieszę się z umożliwienia mojej „księdze” przeby‑ wania wśród innych, jakże znakomitych książek, w tym magicznym miejscu przy ul. Smoleńsk 9.

„Wiatr z biblioteki morza” rozrzucił arkusze wier‑ szy, otworzył książki. Swobodnie rozmieszczone w przestrzeni czekają, istnieją w strefie „pomię‑ dzy”. Pomiędzy pierwszą zanotowaną myślą a słowem drukowanym, w smudze rzeczywistości. Podlegają zmiennym rytmom, wahnięciom czasu, przemijaniu. Spokój i ogrom przestrzeni poetyc‑ kiej są siłą twórczości Tomasa Tranströmera. Autor otwiera pola interpretacji głęboko odczu‑ wanej, lecz wyciszonej wewnętrznie rzeczywisto‑ ści. Dotyka mrocznej strony życia, rozświetlając cienie błyskiem humanistycznej refleksji. Przyznanie Tomasowi Tranströmerowi literackiej Nagrody Nobla stało się impulsem do powstania Podsłuchanego horyzontu. Warsz‑ tatem pracy był tom wierszy z lat 1954–2004 pod tym samym tytułem. Książka jest „rozrzuconą” w przestrzeni instalacją o otwartej formie, roz‑ piętą na granicy słowa i obrazu. Abstrakcyjne kompozycje, układy linii i struktur budują napięcia oraz atmosferę.


Podsłuchany horyzont Tomasa Tranströmera

Pojawia się przebicie koloru. Drukowane arku‑ sze stanowią wybór moich ulubionych wierszy. Strofy pisane ręcznie w miniaturach są próbą zmierzenia się z procesem tworzenia, od pierw‑ szej notacji wiersza do ustalenia wersji ostatecz‑ nej. Są rozmową z poetą, poszukiwaniem klucza do jego twórczości, podążaniem za fascynującą wyobraźnią. Wnikaniem w istotę metafor i prze‑ strzeni poetyckich, głębokim oddechem.

Podsłuchany horyzont Tomasa Tranströmera książka artystyczna: 3 książki z metrykami, 105 miniatur, 28 arkuszy, papier graficzny, szlachetny, akryl, tusz, druk cyfrowy, książki szyte nićmi, 2012

111


W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e

513 km na północ

Kinetyki

Olga Pawłowska

Piotra Bożyka

W Galerii Wydziału Rzeźby zaprezentowano prace prof. Piotra Bożyka zatytułowana Kinetyki. Autor zaprezentował grupę 11 prac, które w fascynujący sposób łączą w artystycznej kreacji wrażliwość na formalną złożoność rzeczywistości, wizję i inżynieryjny zmysł autora. Projekty te jako rzeźby kinetyczne posiadają intrygującą zdol‑ ność do przekierowania uwagi widza ze świata mechaniki w przestrzeń rozwijającej się w inter‑ pretacjach symboliki i znaczeń. 9 v 2013 r. w Centrum Kultury „Ruczaj” w Kra‑ kowie odbył się wernisaż wystawy malarstwa Olgi Pawłowskiej, studentki V roku Wydziału Grafiki ASP w Krakowie. Wystawa zorganizo‑ wana została w ramach cyklu Z rekomendacji Profesora…

Stanisław Tabisz Rekomendując malarstwo Olgi Pawłowskiej do wystawy w galerii Centrum Kultury „Ruczaj”, mam przed oczami wystawy końcoworoczne w prowadzonej przeze mnie pracowni malar‑ stwa II na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Od II roku studiów Olga Pawłowska realizuje swój indywidualny pro‑ gram, konsultując ze mną oraz z asystentem Arturem Blusiewiczem swoje malarskie doko‑ nania. Wykazuje przy tym dużą samodzielność i dojrzałość, zdumiewającą jak na tak jeszcze małe doświadczenie twórcze. Wrodzony zmysł syntezy i pewna ascetyczność, zarówno w kolorze, jak i w formie, charakteryzuje i mocno odróżnia obrazy Olgi Pawłowskiej od prac innych stu‑ dentów. W zasadzie porozumiewamy się z Olgą krótkimi zdaniami, oszczędnie, czasami tylko 112

Wiadomości asp /62

→ Centrum Kultury Ruczaj Kraków → 9 v 2013

patrząc na płótna… i milcząc. Nocne widoki stacji kolejowych, kadłuby okrętów, wojskowe krążowniki, ostatnio równinne, rozległe pejzaże brzmiące jak membrana w zestawionych płasz‑ czyznach… Wszystko, co istotne dla artystycz‑ nego przekazu Olgi, jest w jej obrazach, w ich strukturze i wyrazie czysto plastycznym. Olga należy do pracowitych, mądrych i poszukujących studentek, od początku pielęgnuje swój odrębny język i swoją stylistykę. Jest nad wyraz dojrzała. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej… Życzę Oldze, aby jej droga twórcza przebiegała nadal tak jednorodnie i klarownie, chociaż niech nikt nie myśli, że ten proces rozwoju przychodzi jej gładko i bezproblemowo. Olga dużo daje z siebie wysiłku i bardzo dużo od siebie wymaga. Ponosi ten żmudny trud stopniowego rozwoju i nie zapo‑ mina o istotnej dla uprawiania sztuki wartości – aby we wszelkich, nawet eksperymentalnych próbach mówić swoim, indywidualnym głosem…

→ Galeria R Galeria Wydziału Rzeźby, Kraków → 21 iii – 15 Iv 2013


Drugie życie stali: Transplantacje

→ Maciej Mędrala Bez tytułu ii nagroda w Konkursie na Dzieło 2013

→ Galeria Promocyjna ASP, Kraków → 28 ii – 10 Iv 2013

W Galerii Promocyjnej ASP miała miejsce wystawa rzeźb wykonanych w stali w ramach pleneru zorganizowanego na terenie firmy Złomex w Krakowie. Wieloletnie kontakty i współpraca prof. Bogusza Salwińskiego z zarządem firmy Zło‑ mex zaowocowała możliwością realizacji prac studentów z pracowni rzeźby I na terenie firmy. Warto tu wspomnieć zrealizowane z rozmachem dyplomy obecnych absolwentów – Rafała Jańca czy Katarzyny Mordarskiej. Praca dyplomowa Katarzyny Mordarskiej została nie tylko zreali‑ zowana jako side‑specific object, lecz także bro‑ niona w scenografii wielkiego kafara na terenie Złomexu. Praktyki te zaowocowały zacieśnieniem współpracy pomiędzy Wydziałem Rzeźby i firmą Złomex poprzez zorganizowanie pierwszej edycji

rzeźbiarskich warsztatów. Temat przewodni tej edycji to Transplantacje. Jak pisze jeden z prowadzących plener, dr hab. Jacek Kucaba, „hasło nie ma stanowić tu rodzaju ograniczenia, lecz rodzaj inspira‑ cji i poszukiwania zaskakujących zestawień formalnych, zza których wyłonią się intere‑ sująco sformułowane problemy wykraczające poza obszar samej struktury dzieła. Refleksja nad pojęciem transplantacji na gruncie rzeźby implikuje przede wszystkim twórcze podejście do materiału. Jego wybór oraz sama technika pracy zależeć będą od uczestników. W czasie trwania pleneru odbywać się będą warsztaty rzeźby w metalu dotyczące technik łączenia metali, patynowania, fakturowania, mające pomóc w znalezieniu i zastosowaniu odpowied‑ nich środków formalnych przy realizacji wła‑ snych wizji artystycznych”. Na wystawie poplenerowej dało się zauważyć, że uczestnicy podjęli się wykonania ambitnych

i pracochłonnych projektów, wykazali się dużym zaangażowaniem i profesjonalizmem podczas realizacji swoich rzeźb. Niektórzy z uczestników zdecydowali się kontynuować wykonany pod‑ czas pleneru projekt, jeden uczestników – Maciek Mędrala – wspomina, że jego rzeźba powstawała przez sześć kolejnych miesięcy, a ostatecznie forma, której autor tak poszukiwał, miała się stać jego wyobrażeniem przeistoczenia się złomu w precyzyjną formę – drugie życie stali. W sze‑ regu inspiracji rzeźba ta czerpie z wielu źródeł m.in. z dzieciństwa i doświadczeń wyniesionych ze szkoły muzycznej, form instrumentów takich jak np. saksofon. W plenerze brali udział: Arkadiusz Szostak, James Sierżęga, Krzysztof Fus, Radosława Daleka, Maciej Mędrala, Patrycja Tryjefaczka, Jakub Tom‑ czak. Plener prowadzili dr hab. Jacek Kucaba i dr hab. Jan Tutaj. Organizatorzy pleneru: Wydział Rzeźby ASP w Krakowie oraz firma Złomex 113


Ky D r po lnoi k ma w y d a r z e ń

W stronę istoty rzeczy Fragment pracy dyplomowej

Dedykuję Pani Iwonie Wojnar‑Kudaciak, Panu Januszowi Krupińskiemu, a także Anthony'emu de Mello, dzięki któremu poją‑ łem, że jestem ślepy.

• Praca dyplomowa na Wydziale Malarstwa • Autor: Piotr Słowik • Tytuł pracy: W stronę istoty rzeczy • Promotor: prof. Adam Brincken „schodzić na ziemię”. Wiem tylko, że problemu nie ma nigdzie – na zewnątrz mnie. Problem zawsze był „w środku” i zawsze dało się go sprowadzić do skali czegoś, co odbiera się bez emocji, ze spokojem. Na szczęście przyszłość jest teraz i da się temu spro‑ stać. Przyglądam się baczniej temu, co mnie otacza. Odrzucam powierzchowność i drążę. Niesamowite jest, że w moim wieku można stracić większość war‑ tości, a resztę przewartościować i patrzeć jak nowo narodzony. Rozumiem, że nie da się przejść z jed‑ nego świata do drugiego, zamykając za sobą drzwi,

↑ Góry zielone olej na płótnie

Piotr Słowik

120 × 180 cm

nie oglądając się za siebie, jednak mam nadzieję, że dawne metody doświadczania rzeczywistości

2012

114

Przeżyłem chyba tylko dwa okresy, w których czułem

w końcu zapomnę i sprostam życiu, bez odbierania

się jak niemowlak. Pierwszy to ten, kiedy rzeczywiście

go na podstawie moich przyzwyczajeń i ograniczeń.

nim byłem, a drugi rozpoczął się niedawno i w pierw‑

Z tym wszystkim przeplata się bliżej lub dalej

szej fazie swojej obecności wprawił mnie w dezorien‑

moje malarstwo. Powstają malowidła, których tematy

tację. Czas, który rozdzielił oba doświadczenia, równa

nie są jednoznaczne [...]. W malarstwie pasjonuje

się prawie długości mojego życia, i – choć odpychał

mnie także pejzaż górski, który opiera się na silniej‑

mnie ciągle od przedsionka mądrości – nie mogę

szej lub słabszej syntezie formy, dochodzącej czasem

powiedzieć, że żałuję. Byłem niemowlakiem, byłem

do granicy abstrakcji. Obrazy górskie ograniczone

błądzącym, byłem jak niemowlak, nie wiem, kim

są kolorystycznie do dwóch lub trzech barw. Staram

jestem... Nie wiem, co widzę, nie wiem, jak patrzeć.

się, by forma była maksymalnie prosta, zachowując

[...] Nagle – dzięki kilku czynnikom – wszystko

przy tym charakter górskiej przestrzeni. Moje malo‑

się odmieniło. Czuję się tak, jakbym stał na najwyż‑

widła tworzę, mając na uwadze charakter przedmiotu

szych szczeblach drabiny – o nic nieopartej, przez

– materię, kompozycję, relacje kolorystyczne, światło

nikogo niepodtrzymywanej – próbując jednocześnie

i ogólny klimat przedstawienia.

utrzymać równowagę i dosięgnąć czegoś wysoko nade

Jestem malarzem studiującym u wybitnych ludzi

mną. To coś, czego chcę doświadczyć, to istota rze‑

i pedagogów, w wyjątkowej szkole. Jestem instruk‑

czy, to, na czym balansuję – to świadoma obserwa‑

torem Związku Harcerstwa Polskiego w stopniu

cja. Nie jest łatwo, bo dawny sposób patrzenia ciągle

podharcmistrza. Moja osobowość kształtowała się

wychyla z równowagi, a dawne przyzwyczajenia każą

od dziecka na gruncie opowiadań bliskich o udziale

Wiadomości asp /62


w walkach i i II wojny światowej, o zesłaniu na Syberię.

są jego drogą do wolności wyrażania. To fakt. Ale

↑ Tryptyk górski

Rodzice zawsze byli ludźmi sprawiedliwymi, a nie‑

czy te obrazy są kwintesencją patrzenia kogoś, kto

olej na płótnie

sprawiedliwość często ich dotykała. Odkąd pamiętam

na nowo się narodził? Przecież jest w nich dużo

– wyszukiwałem w otoczeniu ludzi dobrych i z zasa‑

akademickiej rzetelności, świadomego kompono‑

dami. Oni zawsze mi imponowali i marzyłem, by kie‑

wania, dojrzałego rozstrzygania malarskich proble‑

dyś im dorównać. Moja babcia – Janina Hostyńska,

mów. Oczywiście jakimś potwierdzeniem otwartości

moja mama – Urszula, mój tata – Jerzy, mój wycho‑

i wolności jest fakt, że nie determinuje go określona

wawca z podstawówki – pan Jacek Nowak, „moja

poetyka przedstawień malarskich ani konkretny

Pani”, która zaraziła mnie malarstwem – pani Iwona

temat jego płócien. Mimo to jednak jest w nich coś

Wojnar‑Kudaciak, mój mentor harcerski – hm. Wła‑

z dziecięcej interakcji z otoczeniem. Chodzi o to,

dysław Bieniek, prof. Jacek Waltoś, prof. Adam

że rzetelność malarskiego podejścia nie przeszkadza

Brincken. Jest we mnie – po części – każda z tych

Piotrowi traktować malarstwa jak zabawy, polega‑

osób i każdej z nich, a także wielu innym ludziom

jącej na ciągłym rozwiązywaniu zagadek, których

i doświadczeniom życiowym – dobrym i złym, chciał‑

właściwym rozwikłaniem jest chwilowe wraże‑

bym podziękować, że jestem, kim jestem, a moje życie

nie dotknięcia tego, co obrazowane. Ogrom pracy

ma właśnie taki wygląd i historię. Tak napisałbym

i zaangażowania w kontekście chwilowego wrażenia

jeszcze kilka miesięcy temu, nie widząc, że w dużej

– innymi słowy: kawał dobrej, tak naprawdę nikomu

części chwalę swe jarzmo.

niepotrzebnej roboty! Taka jest kwintesencja twór‑

90 × 140 cm 2012

czej wolności wyrażania… Piotr jest świadom tego, że jego zabawa w malo‑ Piotr Korzeniowski

wanie jest najpoważniejszym zajęciem na świecie, które niczego nie rozwiązuje. I tylko z tą świadomo‑

[...] Czy potwierdzeniem postawy Piotra jest cha‑

ścią może sięgać w stronę istoty rzeczy, balansując

rakter jego prac malarskich? Sadzę, że nie do końca.

na kolejnych szczeblach drabiny o nic nieopartej

Konstrukcja, zdyscyplinowanie i rzetelność pracy

i przez nikogo niepodtrzymywanej… 115


116

Wiadomości asp /62


5

Kronika wydarzeń

lat

→ Manggha, Kraków → 6 VI 2013

↑ Katarzyna Wiśniowska

← ↑ Elena Ciuprina

Otwarta pracownia mody zapoczątkowała swoją działal‑ ność przed pięciu laty przy Wydziale Form Przemysłowych krakowskiej ASP, ściślei Katedrze Przestrzeni i Barwy. Jej działania uzupełniały warsztaty organizowane przez Irenę Lafferiere, słynną paryską projektantkę mody. Efekty prac można było obejrzeć na publicznych pokazach, które odby‑ wały się w prestiżowych miejscach Krakowa, a odzież prezen‑ towana przez modelki znajdowała pozytywne odzwierciedle‑ nie w recenzjach. Współpracująca przy tym przedsięwzięciu z Akademią Pracownia Odzieży Artystycznej „Fama” stwo‑ rzyła możliwości realizacyjne odmiennych tematycznie projektów w ramach warsztatów projektowania ubioru. W ten sposób zrealizowano w niej ponad 600 projektów, a 25 procent studentek, które uczestniczyły w warsztatach, znalazło już zatrudnienie w tej branży. Nabór do pracowni odbywa się w oparciu o rozmowę kwalifikacyjną, a samo studiowanie jest bezpłatne (mate‑ riały, pokazy, sesje zdjęciowe, wyjazdy zagraniczne itd.), również, co ważne, dla studentów studiów niestacjonarnych. Tegoroczny, majowy pokaz prac dyplomowych w Mandze był ostatnią prezentacją wieńczącą zakończenie programu unijnego. Od przyszłego roku akademickiego 2013/2014 otwarta pracownia projektowania ubioru będzie przypisana do Wydziału Architektury Wnętrz i będzie działać w formie studiów podyplomowych. Warto polecić dbałość o ten kierunek projektowania, który przynosi potężne wpływy finansowe państwom, które go nie lekceważą, jak np. Chiny, Malezja, Francja i inne. (inf. bsr)

Otwartej Pracowni Mody

117


↑ Przygotowania do pokazu – Manggha, 2012

118

Wiadomości asp /62


↑ Sesja zdjęciowa 2010/2011, Starmach Galery

119


4.

120

Wiadomości asp /62

1.

6.

2. Fotografie Piotr Dębski, produkcja sesji zdjęciowej Masza Łojek

4.


3.

7.

5.

1–2. Anna Marszałek 3. Beata Siwulska 4. Magdalena Szklarczyk 5–6. Katarzyna Małysiak 7. Monika Majchrzak 8. Marcin Biesiada 9. Kamil Kuitowski

9.

8.

121


Kronika wydarzeń

Konkurs na dzieło → Galeria Promocyjna asp → 5 IV 2013 ↑1, 2→

Jan Tutaj

własnych konceptów, zaprojektowania i przeprowadzenia nawet niewielkiego wydarzenia artystycz-

II edycja uczelnianego konkursu na dzieło plastyczne,

nego, ten wie, jak wiele wysiłku organizacyjnego,

skierowanego do społeczności akademickiej krakow-

finansowego, nierzadko sprytu i przebiegłości wręcz

skiej ASP, stała się faktem. Zainicjowany przez Uczel-

potrzeba, aby odnieść oczekiwany efekt.

nianą Radę Samorządu Studentów i wydatnie wsparty

Tegoroczna edycja konkursu skutecznie zainte-

Ur. w 1969 r. w Jaśle. Jest

przez władze ASP konkurs w kolejnej swej odsłonie

resowała 87 studentów ASP, którzy zdecydowali się

absolwentem Wydziału

potwierdził nie tylko swą przydatność, ale celowość

złożyć swoje prace i tym samym poddać się wery-

zaistnienia na stałe w kalendarzu imprez współorgani-

fikacji kilkuosobowego jury pod przewodnictwem

zowanych przez Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie.

JM Rektora ASP w Krakowie, prof. Stanisława Tabisza.

Konkurs na Dzieło 2013 odbywał się w ramach

Pierwszą nagrodę ufundowaną przez Rektora ASP

V Festiwalu Studenckiej Twórczości Miasta Krakowa

zdobył Mateusz Czapek, student Wydziału Grafiki

Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie; dyplom z wyróżnie‑ niem uzyskał w 1994 r. w pracowni prof. Józefa Sękowskiego. Działalnością naukowo‑dydaktyczną

KULTURAlia ’13, inicjatywy integrującej artystyczną

za pracę W stanach skupienia – Autoportret, wyko-

związany z ASP w Krakowie,

aktywność społeczności studenckiej i wspierają-

nany w technice rysunkowego kolażu, będącego

w której na Wydziale Rzeźby prowadzi pracow‑ nię rzeźby dla i roku A.

cej twórczość młodych artystów Krakowa. Fakt ten

rodzajem artystycznego dziennika. Nagroda druga

ma istotne znaczenie, gdyż doskonale wpisuje się

przypadła Maciejowi Mędrali z Wydziału Rzeźby

Zajmuje się rzeźbą, meda‑

w program wydarzenia, które w przestrzeni naszego

za pracę Bez tytułu zrealizowaną w metalu spawa-

lierstwem i rysunkiem.

miasta stara się podkreślić kreatywność i młodzień-

nym. Nagroda trzecia zaś trafiła do Anny Karoliny

czy potencjał środowiska uczelni artystycznych. Kon-

Kaczmarczyk za obraz Sieroty i wojna, w interesujący

kurs na Dzieło, podobnie jak KULTURAlia, to idea

sposób łączący ciekawą perspektywę ujęcia postaci

Obecnie pelni funkcję pro‑ rektora asp w Krakowie.

studentów i skierowana do studentów, realizująca

naniesionej na tkaninę dekoracyjną, dającą frapu-

w praktyce kształtowane na uczelniach kompetencje

jący, pozornie sielankowy nastrój. Dwa wyróżnienia

kreatywnego myślenia, poszukiwania nowych relacji

przyznano pracom malarskim – Berenika Kowalska

z odbiorcą czy przedsiębiorczości.

122

została zauważona dzięki obrazowi zatytułowanemu

Każdy, kto miał sposobność czy konieczność

Błąd I, wykonanemu m.in. przy użyciu szlagmetalu,

zorganizowania wystawy, publicznej prezentacji

tworzącemu zagadkowy klimat w złotozdobnej aurze;

Wiadomości asp /62


123


1,2,6. Mateusz Czapek

W stanach skupienia –

Autoportret

32 × 25 cm, rysunek art‑book, kolaż 3. Anna Karolina Kaczmarczyk Sieroty i wojna 140 × 140 cm olej na tkaninie dekoracyjnej 4. Berenika Kowalska Błąd i 130 × 120 cm szlagmetal na płótnie 5. Kazimierz Borkowski Wyścig 120 × 190 cm olej na płótnie

3 4.

Kazimierz Borkowski natomiast ujawnił swój poten‑ cjał malarski płótnem Wyścig, wykorzystując pozor‑ nie wyeksploatowany temat. Dzieła laureatów wyłonionych przez jury oraz kuratorski wybór prac dokonany przez Prorek‑ tora ds. Studenckich zaprezentowano na wystawie otwartej 15 IV br. w Galerii Promocyjnej ASP przy pl. Matejki 13 w Krakowie. Pokaz pokonkursowy obej‑ muje 25 prac reprezentujących malarstwo, rzeźbę, grafikę, rysunek i tkaninę artystyczną. Podkreślić należy jednak, że w konkursie brały udział także prace z obszaru video art i animacji oraz obiekty designerskie. Spora mniejszość tych ostatnich w liczbie zgłoszonych do rywalizacji podkreśla potrzebę moc‑ niejszego jeszcze propagowania otwartości i interdy‑ scyplinarnej formuły konkursu na działo plastyczne. Jak każdy konkurs, także i ten nie powinien być odczy‑ tywany przez pryzmat pseudosportowej rywalizacji i zdobywania miejsc na podium, ale nade wszystko winien być sposobem pobudzania aktywności, kre‑ atywnego myślenia, konfrontowania postaw i róż‑ norodności wrażliwości, ujawniania pozytywnych różnic i indywidualizmu w postrzeganiu świata i wła‑ snego w nim miejsca. Inicjatywy tego rodzaju nakie‑ rowane są przede wszystkim na kształtowanie tych postaw, które w przyszłości wzmocnią świadomość 124

Wiadomości asp /62


3. 5.

artystyczną, ale także aktywność profesjonalną młodych twórców, wzmocnią niezbędną odporność na nieunikniony stres artystycznych wyborów i zde‑ rzenia z realiami rynku i krytyki, w wymiarze zaś doraźnym konkurs i wystawa to okazja do wykazy‑ wania tych aktywności i ambicji twórczych, które nie‑ zbędne są, aby uzyskać np. Stypendium Rektora czy Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Gratulując uczestnikom i laureatom Konkursu na Dzieło 2013, zapraszam tym samym do udziału w edycji 2015.

6.

125


Kronika wydarzeń

Czas bez piękna będzie piękny… Projektowanie jako metoda na granicy wiedzy, umiejętności i technologii artystycznej

Należałoby na początku zdefiniować poszczególne

model rzeczy zmysłowych, model w formie schema‑

słowa będące nazwami, z których wywodzą się poję‑

tycznej, mający wartość dydaktyczną, umożliwiający

cia. Przyjmijmy klasyczne – z punktu historycz‑

wyraźny i bezpośredni ogląd szczególnie złożonych

nego odniesienia – stwierdzenie: rzeczy poznajemy

obiektów badań. Jest pojęciem wieloznacznym. Naj‑

za pomocą zmysłów, rzeczywistość za pomocą idei

częściej przez paradygmat rozumie się powszech‑

(Platon). Całość tego sformułowania zamknijmy

nie przyjęte przekonania teoretyczne (filozoficzne,

w quasi‑paradygmatyczną frazę.

przyrodnicze lub metodologiczne) oraz „metody eksperymentalne” (Słownik wyrazów obcych PWN). „Proces dydaktyczny” w artystycznej szkole wyższej zwanej akademią jest permanentnym eksperymen‑

Ryszard Michalski

tem – chciałoby się powiedzieć: „na żywym orga‑ nizmie”. Dodając do terminu „paradygmat” małe

Oczywiście ściśle naukowy charakter w powyższym

słówko „quasi” (łac. dosł. jak gdyby), uzyskujemy

wywodzie nie ma naukowej racji bytu, gdyż z koniecz‑

swobodę przenoszenia znaczeń z jednego obszaru

ności przyjmujemy postawę filozoficzną, która zbliża

pojęciowego na inny obszar – znaczeniowy. Definio‑

nas do sztuki, a ta zniewala nas nieredukowalną

wanie czegokolwiek w tym procesie dydaktycznym

metaforycznością.

Ur. w Żurawicy, studia w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie ukończone w 1975 r. na Wydziale Architektury Wnętrz, dyplom u profesora Leszka Wajdy. Asystent, a następ‑ nie adiunkt w pracowni

jest niemożliwe. Jedyną możliwością weryfikacji

Racjonalnie byłoby odnieść wszelkie nasze dzia‑

w tej dziedzinie – dziedzinie i dyscyplinie sztuki pro‑

łania i wnioski z nich wypływające do „czystego”

jektowania – jest praktyka (gr. praktikós – czynny,

racjonalizmu, ale – cytując profesora Klemensa Sza‑

rzeczowy), bo w sztuce najważniejsza jest praktyka.

niawskiego (O nauce, rozumowaniu i wartościach) –

Sztuka projektowania bez praktyki staje się tylko

„zwolennicy racjonalności nie mają dzisiaj łatwego

teorią, która generuje kolejne teorie… itd. A te kreują

podstaw projektowa‑

życia. Przede wszystkim dlatego, że otaczająca nas

modową metarzeczywistość. Pytanie… czy jesteśmy

nia, obecnie profesor ASP,

rzeczywistość – mam na myśli tę, na którą mamy

więc na drodze preparowania rzeczywistości? Kom‑

prowadzi pracownię meto‑

w zasadzie wpływ, tj. społeczną – urąga wymogom

ponenty tego realu to celofanowa polityka, teflonowe

racjonalności”. Dlatego w tej sytuacji opisania pewnej

poglądy, recykling, celebrycki sznyt – schnitt. Czy

rzeczywistości odnoszącej się do projektowania rozu‑

zbaczamy z drogi, gdzie projektowanie było umie‑

mianego jako dość specyficzna metoda posługujemy

jętnością Piękno Kreującą? Estetyka – aisthetikós,

się terminem „paradygmat” (gr. paradeigma), który

etyka – ethikós, filozofia – philosophia, a architektura

oznacza przykład, wzór rozumiany jako pierwotny

– architekton nie buduje już pontheion.

dologii projektowania.

126

Wiadomości asp /62


Zaprojektować piękno – to proste zadanie dla zdolnego architekta – należy tylko otworzyć nieboskłon w naszym projektowym planeta‑ rium – otworzyć na gwiazdy. A jakie umiejętności powinien posiadać? Odpowiedź jest prosta: takie umie‑ jętności, jakie posiada cyrkowiec pod kopułą cyrku. Czynić dobro – czynić piękno. Tak było przez

(oprócz straty czasu)? Czas historyczny próbował

wieki, od dawna, od kiedy człowiek patrzył na roz‑

sobie radzić z takim dylematem, głosząc ars pro arte.

gwieżdżone niebo bez strachu i podziwiał je dla czy‑

Tekst ten powstaje z kompilacji treści, które nam

stej przyjemności… Ktoś jednak zadekretował, że…

podsuwa rzeczywistość naukowa, czasem „naukawa”,

piękno już nie jest piękne i jest zbędne – wobec tego

której warsztat naukowy (naukawy) jest prosty: jeżeli

teraz będą obowiązywały inne zasady i kryteria. Kry‑

coś dotychczas nazywało się TAK – teraz nazywa się

teria ustali się w rankingach, na aukcjach, wybierze

TAK, czyli inaczej. Przykład: definicja „śmietnika” jest

się w demokratycznym głosowaniu, przedyskutuje

prosta, ale „recykling” już brzmi poprawniej.

w gronie ekspertów, zadecydują internauci, zawy‑

Istnieją rafy, podskórne przeszkody, które w obec‑

rokuje sąd po przeprowadzeniu procesu nad pięk‑

nej rzeczywistości projektantom i designerom piękna

nem i wyda wyrok o zgodności (lub nie) z prawami

stwarzają sporo kłopotów… Kiedy szedłem ulicą,

np. człowieka, z konstytucją.

natknąłem się na poster, który poinformował mnie

Czas bez piękna będzie piękny. A jaka będzie nasza rzeczywistość? Trzeba (by) zapytać (?).

o czymś, co ma ma tytuł Design utopijny – Utopian Design. Całość uzupełniona była stosownym foto.

Oczywiście, podobne filozoficzne nonsensy można

Inna formacja wprowadza na rynek produkt – masa‑

mnożyć. Każde głupstwo współczesne w imię eman‑

kra design produkt. Jaka rzeczywistość tak się afir‑

cypacji czystej rozumności… możemy wypowiedzieć.

muje? Czy mam się bać?

Od zawsze społeczność uczonych tworzyła mity, teorie

Dlatego „wiedza” w triadzie: wiedza – umiejętno‑

– rozwijała naukę dopóty, dopóki nie dowiedzieliśmy

ści – technologie stwarza nam największy problem

się, że żyjemy w płynnej nowoczesności charaktery‑

„myślowy”. Wiedza nie zawsze utożsamiana jest

zującej się prywatyzacją ambiwalencji, pozbawionej

z nauką – i odwrotnie, nauka nie zawsze rozwiązuje

ambicji ładotwórczej. Pomińmy te dywagacje, trak‑

problemy wiedzy, zwłaszcza tej wiedzy „utajnionej” –

tując je marginalnie. Czy projektanci, architekci, designerzy mają

cytat: „…skoro sami matematycy, twórcy ciekawych i subtelnych systemów dedukcyjnych, miewają trud‑

wpływ na powstanie dzieła… jeżeli dzieło nie jest

ności z adekwatnym określeniem charakteru upra‑

już dziełem, jak to rozumiano przez wiele, wiele wie‑

wianej przez siebie nauki…” (Klemens Szaniawski).

ków twórczości? „Vita brevis, ars longa” (Seneka wg

Jeżeli dzisiaj kierunki w sztuce „czystej” przyj‑

Hipokratesa).

mują pozy o charakterze socjologizującym, psy‑

Czy ten tekst ma na celu sprowokowanie dyskusji –

chologizującym, unaukowiają się i wkomponowują

a może jest smutną refleksją, może niczemu nie służy

się w nurty właśnie tej płynnej nowoczesności, 127


→ Krystyna Orędarz Ogrody abstrakcji autorka podczas dzieła kreacji

to – z naszego punktu obserwacji i rozumienia „pro‑

artystyczne”. Autor tego tekstu (odnosząc to powiedze‑

cesu zmian i przemian” w metodach projektowania

nie tylko do siebie) mówi: „praktyka, tylko praktyka

– w dalszym ciągu określenie „celu” jest (dość) skom‑

– głupcze – jest istotna…” (!) – praktyka, gr. praktikós

plikowane. Jednak, używając tego słowa, twierdzimy,

– czynny, rzeczowy. Słownik i encyklopedia wyjaśniają

że naszym celem jest projektowanie piękna.

dalej: „całokształt społeczno‑historycznej materialnej

Czy nasze metody projektowania (akademic‑

działalności ludzi w toku przekształcania przez nich

kie metody) i ich stosowanie skutecznie prowadzą

i doskonalenia do swoich potrzeb rzeczywistości przy‑

do „celu”? Gdybyśmy chcieli uzasadnić którąś z metod

rodniczej i społecznej; świadoma celowa działalność

stosowaną w sztuce projektowania, powinniśmy mieć

ludzka; doświadczenie zdobyte w tej działalności;

przykłady (w nauce są „fakty”), które potwierdzają,

(i tak na marginesie) okres szkolenia, wprawiania

że zawsze – lub przynajmniej z wysokim prawdopo‑

się w wykonywanie jakiegoś zawodu lub wykonywanie

dobieństwem – prowadzą do celu. Nie jest przy tym

wolnego zawodu… Na koniec pytanie: czy artysta‑pro‑

konieczne, by cel ze względu na przyjętą metodę

jektant, designer, architekt – uprawiający sztukę pro‑

projektowania był w pełni uświadomiony przez arty‑

jektowania – to wolny zawód? Pytanie otwarte.

stę‑projektanta – jest to taka nieznośna lekkość bytu, jak u Milana Kundery. Polski uczony Kazimierz Ajdu‑ kiewicz wprowadził do nauki określenie „metodologia

Krystyna Orędarz

rozumiejąca” – i trudno się nią nie posługiwać. Przenieśmy jednak ten problem na inny obszar rzeczywistości – obszar czystej wyobraźni,

Formiści określali rzeczywistość jako pojęcie

„bo wyobraźnia to złakniona zatoka” (Giordano

wieloznaczne, dające wytłumaczyć się na wielu

Bruno). To idee, mity, fantasmagorie kreują obszary

odmiennych płaszczyznach. Kontynuując ich idee,

piękna, na których błądzą niedoścignione jednorożce.

stworzyłam obraz ogrodu, form przestrzennych

To one, nierealne, zmuszają do projektowania piękna.

nieposiadających jedności programowych, jak też

Zaprojektować piękno – to proste zadanie dla

128

Ogrody abstrakcji

stylistycznych.

zdolnego architekta – należy tylko otworzyć niebo‑

Ogrody abstrakcji – taki tytuł nosi moja praca.

skłon w naszym projektowym planetarium, otworzyć

Inspirację czerpałam z natury, skupiając się na zagad‑

na gwiazdy. A jakie umiejętności powinien posia‑

nieniu formalnej budowy różnych bionicznych

dać? Odpowiedź jest prosta: takie umiejętności, jakie

struktur. Mój ogród zbudowany jest na zasadzie

posiada cyrkowiec pod kopułą cyrku w locie pomiędzy

spłaszczonych brył, silnie uproszczonych oraz zdefor‑

jednym a drugim drążkiem, wykonując potrójne salto.

mowanych geometrycznych kształtów. Posługując się

W dalszej kolejności obliguje nas wytłumaczenie,

takimi środkami wyrazu, jak światło, kontrasty kolo‑

co będziemy rozumieli przez określenie „technologie

rystyczne, zróżnicowanie barw, tworzę abstrakcyjną

Wiadomości asp /62


przestrzeń. Dzięki zróżnicowaniu grubości linii, kon‑ turu, natężenia tonalnego oraz przy pomocy zabie‑ gów kształtujących fakturę mojej pracy uzyskałam umowną, kubistyczną formę. Efekt końcowy jest wynikiem różnorodnych technik plastycznych. Stosując takie czynności, jak wydrapywanie powierzchni kartki papieru, prze‑ mazywanie plam barwnych, ścieranie, nakładanie wielu warstw węgla, pasteli oraz farb, uzyskałam niepowtarzalną fakturę, przedstawiając abstrakcyjną przestrzeń ogrodu.

Anna Nowicka‑Antosik Sąd Ostateczny – tryptyk Ogrody są przestrzenną kompozycją obrazującą piekielną otchłań. Zafascynowana obrazem Hansa Memlinga Sąd Ostateczny, postanowiłam wprowadzić do samotnej przestrzeni narrację. „W naturze nie ma linii ani koloru, jest tam tylko słońce i są cienie. Kawałkiem węgla mogę zrobić obraz” – po słowach Goi fascynacja grą światła i cienia wydaje się jeszcze bardziej słuszna. Niemal oślepiający blask bijący z wnętrza otchłani przenika potępionych. Na ich twarzach rysuje się strach i ból. Rysowane w grote‑ skowy sposób węglem, przypominają ryciny Goi, gdzie widać było działanie zła, cierpienie i śmierć. Inspiracja podziemną architekturą niemiecką zachęciła mnie do skupienia się na fakturze skał, wielowarstwowości materii oraz dużych kontrastach światłocieniowych. Rdza trawiąca wykreowaną przestrzeń podkreśla nawiązanie do historii podziemi.

↑ Sąd ostateczny tryptyk 70 × 300 cm technika rysunkowo -malarska, kolaż

129


Kronika wydarzeń

W sieci designu Program i warsztaty projektowe na Wydziale Architektury Wnętrz

→ Technologia przechowywania czasu 2011 → Space Game i edycja 2012 → Space Game ii edycja 2013 → Spatial confrontation, ASP Kraków 2013 Joanna Kubicz

↑ X‑Faces

kontrolują nasze reakcje na otoczenie, wciągają nas w interakcję, zmuszają do odpowiednich zachowań,

„Najpiękniejszą rzeczą, jakiej możemy doświadczyć,

potrzeb oraz działania.

jest oczarowanie tajemnicą. Jest to uczucie, które

Zbudować idee dla nowej przestrzeni w oparciu

stoi u kolebki prawdziwej sztuki i prawdziwej nauki.

o obserwację, doświadczenie i intuicję. Zdefiniować

Ten, kto go nie zna i nie potrafi się dziwić, nie potrafi

na nowo swoje miasto, otoczenie, krajobraz, miejsce

Ur. w 1969 r. w Krakowie.

doznawać zachwytu, jest martwy, niczym zdmuch‑

w świecie. Znaleźć w tych obszarach przestrzenie

Architekt wnętrz. Prowadzi

nięta świeczka” (Albert Einstein).

wspólne, równoległe, podobne. Określić ich tożsamość

pracownię projektowa‑ nia architektury wnętrz dla studentów i i II stop‑

Jaka jest nasza wrażliwość na kształtowanie naj‑

według wybranych kategorii. W końcu zaprojektować

bliższego otoczenia? Czy nasze relacje z elementami,

nowe relacje przestrzenne odpowiadające na wcze‑

nia studiów stacjonarnych

którymi budujemy naszą rzeczywistość, mają pod‑

śniej zdefiniowane problemy, oto W sieci designu

i niestacjonarnych.

stawy tylko estetyczne, formalne czy funkcjonalne?

– międzynarodowy program badawczy, który powstał

W jakim stopniu intuicja oddziałuje na naszą decyzję

na Wydziale Architektury Wnętrz ASP w Krakowie.

wyboru, intuicja poparta wrodzoną świadomością

Program o charakterze naukowo‑dydaktycznym, skie‑

o tym, co „może” lub „nie powinno” istnieć wokół

rowany do studentów wyższych uczelni artystycznych

nas? Przestrzeń, którą codziennie użytkujemy, zako‑

oraz uczniów liceów ogólnokształcących. Jego celem

130

dowaliśmy przez stulecia. Formując i określając jej

jest próba opracowania poszukującej metody twórczej

materię, tworząc odpowiednie informacje i znaki,

w obszarze projektowania przestrzeni. Chodzi o to,

które definiują, gdzie i jak można spacerować, jeść,

by ten krąg poszukiwań prowadzony przez artystów

mieszkać, pracować, czytać, odpoczywać etc. Kodem

projektantów, zmierzający do nowych metod, wyzna‑

posługujemy się, aby skierować przestrzeń na kon‑

czania intrygujących celów, ścierania się idei – nie był

kretnego użytkownika, aby przypisać jej odpowiednie

kręgiem domkniętym. Odrzucając profesjonalizację,

wartości, które wyrażają jego potrzeby. Język kodowa‑

która dzisiaj jest swoistym zniewoleniem, sprawimy,

nia jest bardzo bogaty, otacza nas kompozycją form,

że tzw. młode projektowanie nie ulegnie ideologiza‑

grą kolorów i symboli, znaczeniem kształtów. Rela‑

cji i niebezpiecznemu ciśnieniu medialnej „sztuki” –

cje, które zachodzą w tej układance przestrzennej,

że uniknie formalizacji, zachowa tożsamość i „może

Wiadomości asp /62


z czasem zobaczą oni rzeczy, których jak dotąd nie

muzycznych, parateatralnych, przełożonych na język

↑ Anna Brejwo,

możemy sobie wyobrazić”.

sztuk wizualnych za pomocą mediów elektronicznych.

praca Space Game

Do projektu zaprosiliśmy młode umysły, nieska‑

Swoboda myślenia, otwartość tematów, labilny i nie‑

żone profesjonalizmem i dlatego nie relatywizujemy

przewidywalny cel eksperymentu, jakim jest program

metod, które stosuje nauka, sztuka czy dydaktyka

W sieci designu, pozwala, by uczniowie i studenci

szkolna. To jest eksperyment myślowy, prowadzony

uczestniczyli w nim na równych prawach. By całko‑

przez nas, w naszych warunkach, w dość niereali‑

wicie pomiędzy uczestnikami zatrzeć granice, jakie

stycznych okolicznościach. W każdym z obszarów

mogłyby wyznaczać różnice wieku, wykształcenia

i poziomów „materii”, tak by jej nadać „prędkość”,

i umiejętności oraz miejsca ich zamieszkania, pozo‑

potrzebny jest twórczy temperament. Bujne myśli

stają oni anonimowi, co udało się osiągnąć przez

muszą nabrać przyspieszenia w podróży w Prze‑

wykorzystanie współczesnych metod komunikacji.

strzeni i Czasie – gdyż jeden z zagubionych w Czasie

i edycja programu realizowana była za pomocą

– Galileo Galilei, stwierdził, że „wyobraźnia to złak‑

portalu społecznościowego Facebook. Gra wyobraźni

niona zatoka...”.

i próby definiowania czasu odbywały się zatem

Gra „przestrzenią w przestrzeni” ma pozwolić

„w sieci”, w przestrzeni wirtualnej, gdzie uczestnicy

uczestnikom na odkrycie w sobie pokładów kre‑

– gracze mieli za zadanie stworzyć własny algorytm,

atywności, pomysłowości, wyobraźni plastycznej,

własną sieć. W tym odrealnionym obszarze, w jakim

muzycznej i matematycznej. Istotą działania nie

uczestnicy – użytkownicy Internetu – czują się dobrze

jest w tym przypaku konkretne rozwiązanie, ale

i swobodnie, w kierującej się swoimi prawami prze‑

formułowanie problemu jako swego rodzaju mapy

strzeni odbywała się gra. W tej edycji projektu zada‑

projektu, gdyż mapa to dopiero początek, „mapa

niem było skonstruowanie technologii przechowywa‑

to jeszcze nie terytorium”. Podstawową zasadą dzia‑

nia czasu, a udział w niej wzięli studenci Wydziału

łań uczestników jest obserwacja, inwentaryzacja oraz

Architektury Wnętrz krakowskiej ASP oraz uczniowie

analiza zjawisk w przestrzeni. Formy ich obrazowania

liceów: V Liceum Ogólnokształcącego im. A. Witkow‑

pozostają dowolne. Zapis może odbywać się w katego‑

skiego w Krakowie oraz I Liceum Ogólnokształcącego

riach geometrycznych, matematycznych, fizycznych,

im. J. Słowackiego w Przemyślu. 131


↑ Autorzy projektu

PATRYCJA STANIA

Wintercircus Game Space:

Oko w tłumie to interaktywna gra przestrzenna, skonstruowana

swoich działań projektowych. Dzięki temu każdy

Izabela Szmyła, Patrycja

na wzór gałki ocznej. Grę rozpoczynamy poprzez wybranie multime‑

Stania, Aleksandra Polek

dialnej ścieżki, która będzie nas prowadzić. Gra składa się z trzech

z nich będzie mógł odkryć i zapisać wartość i cechę

Manon Raes, Michelle

etapów – aby osiągnąć cel, należy we wstępnym etapie posłużyć

Vanmale

się nawigacją, która wytyczy dla nas jedną z trzech możliwych dróg w labiryncie.

to przede wszystkim pytania o to, kim i gdzie byli‑

IZABELA SZMYŁA

śmy, jesteśmy i będziemy? Być może poszukiwania

Gra Floating Cribs zachęca do interakcji z istniejącym wnętrzem.

uczestników pozwolą im wyrazić poprzez działania

Zaprojektowana jest tak, aby wykorzystać przestrzeń dawnego Wintercircus. Gracz rozpoczyna grę, stojąc na parterze, komunikuje

projektowe własną tożsamość, ich miejsce, tu i teraz,

się za pomocą aplikacji w swoim telefonie komórkowym. Winda prze‑

w Europie. A czy pod koniec okaże się, że niezależ‑

nosi graczy pomiędzy poziomami. Grę tworzą światła i hologramowe

nie od miejsca i czasu jesteśmy tacy sami? A może

wizualizacje oraz efekty dźwiękowe.

różni? Jedno jest pewne, w tej grze nie ma przegra‑

II edycja programu pod hasłem Space Game

nych przestrzeni, w tej grze budują się nowe warto‑

miała zakres międzynarodowy i zorganizowana

ści, które mogą pomóc w określeniu wspólnych mia‑

została przy współpracy z profesorami i studentami

nowników dla wielokulturowych wartości w sztuce

ze School of Arts KASK w Gandawie, w Belgii oraz

projektowania.

Accademia delle Belle Arti di Brera w Mediolanie,

„Istotne problemy [naszego życia] nie mogą być

we Włoszech. W programie W sieci designu, w „grze

rozwiązywane na tym samym poziomie myślenia,

przestrzenią w przestrzeni”, bierze udział ponad 70

na jakim byliśmy, kiedy je tworzyliśmy” (Albert

osób, dlatego na potrzeby II edycji utworzony został

Eistein).

niezależny już portal społecznościowy, do którego

132

wybranych problemów. Próby ich definiowania oraz określania nasuwają pytania o istotę czasu i miejsca,

Program W sieci designu prowadzony jest

dostęp mają jedynie uczestnicy programu. Platforma

w ramach współpracy Wydziału Architektury Wnętrz

ta daje możliwość swobodnej wymiany myśli i obra‑

Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krako‑

zów, która ma pomóc uczestnikom w zdefiniowanieu

wie, Accademia delle Belle Arti di Brera Mediolanie,

Wiadomości asp /62


School of Arts KASK Gandawie, v Liceum Ogólnokształ‑ cącego im. A. Witkowskiego w Krakowie oraz i Liceum Ogólnokształcącego im. J. Słowackiego w Przemyślu. Do tej pory odbyły się trzy edycje programu: 2011 Technologia przechowywania czasu, 2012 Space Game – 1st edition, 2013 Space Game – 2nd edition, których ↗ Ścianka – zrzut ekranowy

efektami są zrealizowane projekty przestrzeni pre‑

komunikator projektowy

zentowane na stronie internetowej i opublikowane

Space Game → Beata Poliwczak Moduł życia, fragment praca dyplomowa, 2013

w wydawnictwie cyfrowym. Dodatkowo w paździer‑ niku 2013 projekty ostatniej edycji zostaną pokazane na wystawie w School of Arts KASK w Gandawie. Autorami projektu W sieci designu są Joanna Kubicz i Ryszard Michalski (ASP, Kraków). Współkoordynatorzy: Antonello Pelliccia, Angela Occhi‑ pinti (Accademia delle Belle Arti di Brera, Mediolan), Tomas Navratil (School of Arts KASK, Gandawa), Agata Brezdeń (v LO, Kraków), Piotr Kisiel (i LO, Przemyśl), Dominika Haja (ASP, Kraków). Wydział Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie podpisał w marcu 2013 porozumienie o współpracy z v Liceum

BEATA POLIWCZAK

Ogólnokształcącym im. A. Witkowskiego w Krakowie.

Najmniejszą jednostką, „drobinką” biologiczną zdolną do samodziel‑

Na mocy zawartego porozumienia w roku szkolnym

nego przejawiania wszystkich cech życia jest komórka. Wiele połą‑

2013/2014 zostanie utworzona w v LO klasa akade‑ micka pod patronatem Wydziału Architektury Wnętrz ASP. Utworzenie takiej klasy w strukturze nauczania może okazać się bardzo korzystne w pracy naukowej i pedagogicznej ze zdolnymi uczniami, którzy są cie‑ kawi świata nauki i sztuki.

czonych ze sobą „drobinek” tworzy wielką mozaikę zwaną żywym organizmem. Nagromadzenie pewnych modułów tworzących coraz to bardziej skomplikowaną całość jest także spotykane w wielu innych, odległych od biologii dziedzinach życia codziennego, rów‑ nież w architekturze. Różnego rodzaju moduły dają możliwość two‑ rzenia systemów, tworzących początkowo wrażenie dużej złożoności, lecz tak naprawdę budowanych u podstaw z kilku elementarnych jednostek ulegających powieleniom, przekształceniom.

133


Kronika wydarzeń

Przestrzenie wirtualnych adaptacji Harlind Libbrecht i Tomas Navratil – generowanie chmury punktów z analizy fotograficznej

→ Spatial Confrontation, ASP Kraków → 12–14 ii 2013

Tomas Navratil architekt, prowadzi pra‑ cownię modelowania cyfro‑ wego przestrzeni i architek‑ tury w School of Arts KASK Ghent.

Harlind Libbrecht architekt krajobrazu, ukończył w 1981 the Horticultural Institute Melle (obecnie University College Ghent). Od 1989 r. prowa‑ dzi pracownię projektowa‑ nia krajobrazu w University College Ghent.

134

1. Wieża w przeglądarce Photosynth – CLOUD POINT wieży,

2. Eksport i edycja generowanej chmury punktów w programie

sklasyfikowane według wysokości

Autocad

Wiadomości asp /62


Kronika wydarzeń

Modelowanie 3D kluczem do „zrozumienia” rewitalizacji przestrzeni

1

2

3

4

6

Dr Tomasz Wesołowski

1. Wykonanie szczegółowych modeli dźwigowni szybu Łokietek

Ur. w 1955 r. w Krakowie.

i bazy dla szczegółowych modeli wież dźwigowych, z określe‑

Studia na Wydziale

niem zasad modelowania pod kątem wydruków przestrzennych.

5

4. Wymodelowanie siatkowych brył wybranych budynków i ele‑ mentów infrastruktury kopalni. 5. Optymalizacja wybranych modeli architektonicznych (modele

Architektury Wnętrz kra‑

2. Wykonanie poglądowej makiety (program do grafiki 3D –

siatkowe wykonane w programie Blender) i opracowanie ich

kowskiej ASP 1974–1979.

Blender) całości KWK Mysłowice – forma blokowa o zindywidu

w programie przygotowującym do druku przestrzennego (kon‑

Od 1981 stale związany

alizowanych bryłach.

z Akademią, gdzie obecnie

3. Zastosowanie zaawansowanego programu do tworzenia pano

na macierzystym wydziale

ram (Hugin) z wykorzystaniem funkcji korekt perspektywicz‑

w opracowaniu podkładów referencyjnych, wykorzystywanych

prowadzi pracownię technik

nych i określaniem (próbą) rzeczywistych wielkości obiektów

w modelowaniu szczegółowym.

prezentacyjnych.

architektonicznych.

sultacje i współpraca Paweł Ozga WAW ASP Kraków). 6. Przygotowanie scen w programie 3D Blender, pomocnych

135


Kronika wydarzeń

Space Game System /Obraz /Słowo /Dźwięk Języki kodowania przestrzeni

Dominika Haja

której prawa poznawaliśmy w szkole. W szczególnej teorii względności przestrzeń związana jest z cza‑

Czym jest przestrzeń? Jaki zapis przestrzeni pozwala

sem, tworząc czasoprzestrzeń. W fizyce, w ogólnym

na jej zdefiniowanie? Jak ją określić? Jak zakodować?

znaczeniu, terminem tym określa się wszystko to,

W ostatnim czasie wszyscy podjęliśmy próbę zdefi‑

co nas otacza i w czym zachodzą wszelkiego rodzaju

niowania najbliższych nam przestrzeni. Obserwowa‑

zjawiska fizyczne.

liśmy swoje najbliższe otoczenie, swoje ulice, dziel‑

Dominika Haja Ur. w 1987 r. w Krakowie.

nice, miasta i krajobrazy. Zmierzyliśmy się z próbą

Przestrzeń – wszystko to, co nas otacza. Granica

Absolwentka Wydziału

scharakteryzowania ich i zapisania. Ale jak określić

Ziemi

przestrzeń, by jej zapis był czytelny dla innych? Jaki

W kontekście geograficznym przestrzenią określa się

ze specjalnością projek‑

zapis przestrzeni pozwala na jej zdefiniowanie? Jak

całe nasze otoczenie, całą powierzchnię Ziemi w jej

towania mebli uzyskała

ją określić?

przyrodniczym znaczeniu. W astronomicznej definicji

Architektury Wnętrz ASP w Krakowie. Dyplom

w pracowni prof. Romana Kurzawskiego. Projektuje

przestrzeni określono granicę między obszarem ziem‑

wnętrza zarówno pry‑

Definiowanie przestrzeni na prawach nauki

watne, jak i użytecz‑

Najbardziej uniwersalna definicja przestrzeni to zbiór

nazywana linią Kármána, przebiega na wysokości

ności publicznej.

elementów, punktów. Przestrzeń definiuje również

100 km. Jest to jednak wartość umowna, która sta‑

zakres czy też ramy rozpatrywanych w niej zjawisk.

nowi punkt wyjścia do dalszych badań.

Współzałożycielka hifi.stu‑ dio projektowe. Pracuje na stanowisku asystenta

W obrębie każdej dziedziny nauki podejmuje się

w V pracowni architek‑

temat przestrzeni i próbuje ją zdefiniować.

tury wnętrz na Wydziale

skiej atmosfery a przestrzenią kosmiczną. Granica,

Człowiek jako punkt odniesienia dla przestrzeni To ciało ludzkie mierzy kierunki, położenie i odle‑

Architektury Wnętrz.

136

Przestrzeń trójwymiarowa – euklidesowa

głość. Każda definicja przestrzeni jest umowna, rela‑

W matematyce sposobem określania przestrzeni jest

tywna, w zależności od tego, do jakiego punktu się

nazywanie relacji i działań pomiędzy elementami

odnosi. W antropologicznej koncepcji przestrzeni

zbioru. Przykładem może być tutaj przestrzeń trój‑

punktem odniesienia jest człowiek.

wymiarowa, z którą w pracy projektowej spotykamy

To międzykulturowe podobieństwo w pojmo‑

się najczęściej. Przestrzeń trójwymiarowa to potoczna

waniu przestrzeni. Zdaniem Yi‑Fu Tuana wynika

nazwa przestrzeni euklidesowej. O takie geome‑

to z faktu, że określamy przestrzeń przy pomocy

tryczne pojęcie przestrzeni w XX w. została rozsze‑

ludzkiego ciała. Człowiek, obserwator i uczestnik,

rzona definicja przestrzeni w fizyce – w niej na przy‑

określa przestrzeń za pomocą swojego ciała, wyzna‑

kład istniały ciała w mechanice newtonowskiej,

czając kategorie, takie jak wysoko – nisko, przód – tył,

Wiadomości asp /62


lewa – prawa strona. To ciało ludzkie mierzy kierunki,

przestrzeń określona przez Edwarda T. Halla jako

↑ Karolina Suszczyńska:

położenie i odległość.

przestrzeń nieformalna.

prawdziwa czy wir-

Zmienność przestrzeni

Przestrzeń zakodowana w normach kulturowych

Przyjęcie człowieka za punkt odniesienia dla prze‑

Przestrzeń nieformalną tworzą wzorce społeczne, kul‑

strzeni pokazuje, jak relatywna jest ta wartość.

turowe, czy też religijne. W obrębie tych norm, często

Zmienna i nietrwała. W kontekście zmienności warto

nieświadomych granic przestrzeni, funkcjonujemy

zwrócić tutaj uwagę na teorię Edwarda T. Halla, który

każdego dnia. Normy społeczne tworzą tym samym

podzielił przestrzeń.

język, w którym zakodowana jest przestrzeń.

Przestrzeń trwała i półtrwała...

Języki kodowania przestrzeni

Według amerykańskiego etnologa przestrzeń trwała

Często nie zdajemy sobie sprawy, iloma językami

to ta nieulegająca zmianom – może być jednak orga‑

kodowania przestrzeni posługujemy się we współ‑

nizowana przez człowieka, czego przykładem miała

czesnym świecie. Przykładem mogą być wszelkiego

być architektura. Przestrzeń półtrwała to ta, która

rodzaju systemy informacji wizualnej.

tualna rzeczywistość…? Jeśli chcesz doświadczyć prawdy, musisz ją naj pierw odkodować…

może ulegać zmianom. Jej przejawem są wnętrza, któ‑ rych kształtowaniem zajmuje lub będzie zajmować

KAROLINA SUSZCZYŃSKA

się większość z nas. Przestrzeń wykorzystywana jako powierzchnia Przestrzeń nieformalna. Relacje międzyludzkie jako

reklamowe zaczyna się poszerzać w sposób nie‑

sposób określania przestrzeni

kontrolowany, a my tracimy odpowiedni dystans,

Przestrzeń bywa również określana za pomocą rela‑

by móc to dostrzec. Jesteśmy zarówno sprawcami, jak

cji międzyludzkich, jakie w niej zachodzą. Wedle

i ofiarami chaotycznej plątaniny, w której już sami

Karolina Suszczyńska

tej teorii przestrzenie można podzielić na te działa‑

zaczynamy się gubić. Rozpoczyna się gra w szukanie

Od 2010 r. studentka

jące odspołecznie, czyli takie, w których ludzie nie

prawdy. Jeśli definiujemy otoczenie przy pomocy kodu

zbliżają się do siebie, np. dworce, i takie, w których

czy obrazu, aby poznać jego prawdziwą istotę musimy

zachodzi zjawisko przeciwne – ludzie zbliżają się

odczytać obraz, odkodować zaszyfrowaną informację.

do siebie, np. kawiarnie. W odniesieniu do relacji

Musimy pokonać granice pomiędzy prawdą realną,

międzyludzkich najbardziej interesująca i najsil‑

a wirtualną. Ta granica rzeczywistości może być pomo‑

niej obecna w naszych doświadczeniach zdaje się

stem łączącym dwa światy.

na Wydziale Architektury Wnętrz asp w Krakowie. Zajmuje się projektowaniem architektury wnętrz, grafiki użytkowej, scenografii.

137


Kronika wydarzeń

Space Game

youtube

Języki kodowania przestrzeni Skanuj kod

i edycja, grupa 1 Joanna Cięciwa, Gabriela Kubala, Krystyna Orę‑ darz, Anna Nowicka‑Antosik, Sylvester Stofferus, Maité Furling, Dieter Feys

i edycja, grupa 2 Gabriela Kajem, Filip Sierak, Jowita Jakubowska Ola Czekaj, Maciek Szymański, Karolina Gawron Agnieszka Kutera, Diana Woch Definicja czasu i przestrzeni nie jest łatwa do określenia. Człowiek od wieków próbuje odnaleźć się w świecie, czyli przestrzeni, która go otacza. Hasło Space Game okazało się senten‑ cją kluczową. Każdy czerpał inspirację z innych spośród podanych materiałów pomocniczych, dzięki czemu uzyskaliśmy pożądane rezultaty. W pierwszym etapie wspólnie analizowaliśmy narzucone hasło przez próbę definicji czasu jako przestrzeni. Na jednym z wylosowanych zdjęć widniał zegar z utkwioną na jednej godzinie wska‑ zówką. Na podstawie tej prezentacji próbowali‑ śmy odgadnąć, jak można zatrzymać czas. Jedną z metod okazała się forma snu. Podczas tego stanu mózg człowieka pracuje inaczej. Wydaje nam się, że śnimy całą noc, a tak naprawdę to zaledwie kilka minut w ciągu całej nocy. Tra‑ cimy wtedy świadomość tego, że czas stoi jakby w miejscu. Z tej idei narodził się nowy wniosek. Kolejne zdjęcie przedstawiało trójwymiarową przestrzeń, w której umieściliśmy człowieka. 138

Wiadomości asp /62

Rytmiczne elementy zdjęcia, a także dźwięku, który odtworzyliśmy, nawiązywały do cyklicz‑ ności wydarzeń w życiu człowieka. Rutynowe czynności znalazły odbicie w kalendarzu. To on wyznacza bieg wydarzeń, określa przestrzeń, w jakiej żyjemy. To czas decyduje, w jakiej prze‑ strzeni możemy się znaleźć. Trzecim elemen‑ tem naszego materiału był film przedstawiający pociąg, który prezentował punkt widzenia dwóch osób jadących w przeciwnych kierunkach. Nawią‑ zywało to do materiału, w którym znajdowały się schody prowadzące w nieznane. Znaleźliśmy wtedy wspólny mianownik i zadaliśmy sobie pytanie, dokąd jedzie pociąg i dokąd prowa‑ dzą schody. Może w przestrzeń zlokalizowaną

na innej planecie? Gdybyśmy postawili człowieka na tej innej planecie i po pewnym czasie zostałby on przeniesiony na inną planetę, to mogłoby się okazać, że czas inaczej wpłynął na te dwie osoby. Jedna byłaby np. młodsza od drugiej. Zdjęcie budek ptaków z wyraźnie znaczącym się cieniem uświadomił nam, że to właśnie ślady czasu. Taki rodzaj percepcji ukształtował punkt kulmina‑ cyjny. Po długiej wędrówce w czasie i przestrzeni stworzyliśmy interaktywne okulary. Ten genialny wynalazek umożliwia nam przejście do innej przestrzeni oraz do innego czasu. Tylko w taki sposób możemy zobaczyć przestrzeń „przeszło‑ ści” oraz „przyszłości” z indywidualnego punktu widzenia, a jednocześnie przestrzeń odbijającą prawdziwe piętno danego czasu.


i edycja, grupa 3 Magdalena Gancarczyk, Sara Wojciechowska Agnieszka Wójcik, Sebastian Śliwa, Olga Lipow‑ ska, Jędrzej Kubala Nasz projekt zakładał podział przestrzeni na tę ukształtowaną przez dzieci i drugą – przez dorosłych. Na późniejszym etapie pracy doszliśmy do wniosku, że tak naprawdę nie ma jasnych granic odgradzających obie strefy, ponieważ w każdym dorosłym człowieku drze‑ mie ta cząstka, która dominowała, gdy był

i edycja, grupa 4 Gosia Błocka, Karolina Broszkiewicz, Kasia Baczyńska, Asia Kokoszka, Kaja Seweryn

dzieckiem, a z drugiej strony nawet kilkulatki mają już wykształcone niektóre cechy pozosta‑ jące niezmienione przez całe życie. Te rozważa‑ nia doprowadziły nas do zbudowania papierowej makiety złożonej z wielu budynków, z których każdy miał dwie ściany czarno‑białe (sym‑ bolizujące świat dorosłych) i dwie kolorowe (nawiązujące do przestrzeni dziecięcej). Dobór kolorów nie oznaczał bynajmniej, że którakol‑ wiek ze stron była mniej piękna od drugiej, były piękne na zupełnie różne sposoby. Budynki miały różne wysokości, a ustawione w kształt spirali tworzyły schody prowadzące do centralnego elementu kompozycji, jakim była największa

z budowli. Zaprojektowaliśmy ją w kolorze białym, ponieważ miała symbolizować czysty i perfekcyjny ideał, do którego dążymy przez całe życie. Obracając się wokół całej makiety, człowiek nigdy nie zobaczy tylko jednej strony budynków, zawsze przynajmniej niektóre będą pokazane z drugiej strony. Wszystko to w pewien sposób miało opisywać życie ludzkie i swoisty podział na etapy życiowe, płynnie przechodzące jeden w drugi i charakteryzujące się konkretnymi cechami, a jednocześnie przejawiające elementy zazwyczaj niespotykane w konkretnym wieku. Wszystko zależy od jednostki, ale równocześnie… czym jest jeden człowiek wobec świata?

co poznamy w przyszłości. Granica między pozna‑ nym a niepoznanym jest ruchoma, zmienia się wciąż wraz z upływem czasu. Cały lej otacza prze‑ strzeń wyobraźni. Jest ona poza jego granicami, gdyż w każdym miejscu leja możemy wyobrazić sobie coś, co dzieje się teraz, coś, co być może będzie działo się w przyszłości najbliższej bądź też w bardzo odległej. Możemy także wyobrazić sobie coś, co nigdy nie zaistnieje w naszej przy‑ szłości dalszej części leja.

Nasza metafora przestrzeni ma postać leja, który nigdy się nie zaczyna i nigdy nie kończy. Zakładając, że znajdujemy się w pewnej jego części, kierując się od dołu do góry, wszystko to, co pozostaje za nami, to przestrzeń już przez nas poznana. Natomiast wszystko to, co znajduje się przed nami, to właśnie to, do czego dojdziemy, to, 139


Kronika wydarzeń

i edycja, grupa 5 Rita Bobicka, Karolina Dymek, Beata Szczurek, Paweł Czarakcziew, Jan Globisz

II edycja, grupa 1 Winter Circus – Game space, Sarah Martens, Maciej Karpiński, Isabeau Scheire

Sun.Script Nagroda Specjalna dla Ewy Romaniak, Dominiki Wilczyńskiej i Magdy Kut w konkursie Lighthouse Competition Città Immaginarie

II edycja, grupa 2

Barbara Stec

Winter Circus – Maiking music visible. Adrianna Pusz, Melissa Vriendt, Yannick van

Konkurs został zorganizowany przez University of Applied Sciences Detmold w Niemczech i Arte‑ midę. Przy opracowaniu projektu współpracował Filip Przybyłko, student III roku scenografii, któ‑ remu zawdzięczamy wykonanie modelu maszyny optycznej. Celem konkursu był projekt tymcza‑ sowej instalacji świetlnej architektoniczno‑ -scenograficznej, łączącej podczas Biennale Sztuki dwa place Wenecji: Piazzale Roma i Piazzale della Stazione. Założenia projektu miały uwzględniać unikatowy charakter Wenecji wynikający z jej architektury i historii. Organizatorzy oczekiwali odniesienia do weneckiego fenomenu łączenia tradycji i współczesności. Dwa place, będące tema‑ tem opracowania, miały stać się bramą do miasta i zapowiadać panującą w nim atmosferę. Sun.Script – nagrodzony projekt studentek I roku SUM‑u z Katedry Scenografii prowadzo‑ nej przez Barbarę Stec – stanowił swego rodzaju

Itterbeeck

II edycja, grupa 3 Winter Circus – Mechanical Tree -attracted to the light. Stofferus Sylvester, Audoor Jana

http://www.wsiecidesignu.pl

140

Wiadomości asp /62


świetlny dialog łączący dwa place za pomocą wiązki odbitych promieni słonecznych. W opar‑ ciu o prostą geometrię i prawa optyczne („pusz‑ czanie zajączka”) studentki wyznaczyły drogę strumienia świetlnego odbitego ze zwierciadła na Piazza le Roma i uchwyconego przez odbior‑ nik na Piazza della Stazione. W skład konstrukcji wchodził nadajnik, odbiornik i kostium, w tym ostatnim przypadku był rodzajem lampy dla Dot‑ tore, osoby zmieniającej co noc kąt nachylenia luster. Praca Sun.Script została wybrana spośród 120 nadesłanych na konkurs. 6 vi w Wiedniu nastąpiła uroczystość wręczenia nagród. 141


Kronika wydarzeń

Lody dla ochłody Plener rzeźby w Krynicy

→ 8–14 II 2013 → Krynica‑Zdrój Mariola Wawrzusiak‑Borcz W tym roku po raz pierwszy odbył się plener rzeźbiarski w Krynicy‑Zdroju. W dniach 8–14 II br. grupa dziewięciu studentów Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie pod opieką ad. dr Marioli Wawrzusiak‑Borcz i doktoranta Krzesimira Wiatra rzeźbiła w lodzie na zaprosze‑ nie Urzędu Miasta Krynicy‑Zdroju i burmistrza Dariusza Reśki. Rzeźbienie w lodzie na krynickim deptaku ma swoje przedwojenne tradycje, które odżyły dzięki studentom Wydziału Rzeźby i – miejmy nadzieję – będą przez nich podtrzymywane.

142

Wiadomości asp /62

Nasi studenci po raz pierwszy mieli okazję rzeź‑ bić w tak specyficznym materiale, jakim jest lód wycięty z jeziora. Taki materiał to tak naprawdę mieszanka lodu i zmarzniętego śniegu, dlatego nie jest przezroczysty. Jest natomiast doskonałym materiałem do szybkiego budowania wielkofor‑ matowych brył, w których z łatwością można rzeźbić. W ruch poszły motorowe piły, siekiery, dłuta czy wreszcie żelazka – najlepszy sprzęt do wygładzania powierzchni i wydobywania prze‑ zroczystości lodu. Praca w lodowym materiale i w zimowych warunkach pogodowych, na mro‑ zie, sypiącym w oczy śniegu i wiejącym wietrze, była dla studentów zupełnie nowym i niełatwym doświadczeniem. Można powiedzieć, że wywią‑ zali się z niego znakomicie, inspirując się kul‑ turą i przyrodą regionu Beskidu Sądeckiego. Powstała m.in. postać Nikifora, rzeźba związana z legendą odkrycia „Krynickiego Zdroju”, a także rzeźba swą bryłą przypominająca cerkiew. Wszystkie prace były interesujące, wykonane z rozmachem, dynamiczne, jakby pozbawione ciężaru, w słonecznym świetle doskonale wpisy‑ wały się w pejzaż krynickiego deptaka i przycią‑ gały tłumy zainteresowanych kuracjuszy. Szczególnie piękne wrażenie robiły nocą, roz‑ jarzone światłem reflektorów, wchłaniały w sie‑ bie to światło i niczym niesamowite zjawy czy duchy ujawniały swoje lodowe piękno. Szkoda tylko, że dodatnie temperatury i ciepły powiew wiatru tak szybko stopiły rzeźby, niemniej liczy się doświadczenie i to, co się w trakcie pracy przeżyło – to pozostanie we wspomnieniach.

Arena Design 2013

Konrad Kuźniewski Arena Design to cykliczne wydarzenie poświę‑ cone wzornictwu, odbywające się na wiosnę w obszarze Międzynarodowych Targów Poznań‑ skich. W tym roku po raz kolejny Wydział Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie zaprezentował osiągnięcia studen‑ tów oraz swoją ofertę edukacyjną. Niewątpli‑ wie zasługuje na uwagę fakt poszerzenia naszej przestrzeni wystawienniczej, umożliwiającej prezentację większej liczby prac w porów‑ naniu do lat ubiegłych, oraz zaangażowanie, z jakim studenckie koło naukowe włączyło się w tym roku w wykonanie ekspozycji i obsługę stoiska. Udział studentów, dzięki wsparciu dziekana prof. Andrzeja Zięblińskiego, niesie ze sobą szereg pozytywnych konsekwencji. Z jednej strony rozwija poprzez doświadczenie uczestnictwa w targach edukacyjnych, na któ‑ rych oprócz zetknięcia się z większością pol‑ skich szkół projektowych można uczestniczyć w szeregu interaktywnych spotkań w strefie Forum, z projektantami i osobami działającymi na rzecz rozwoju wzornictwa w Polsce i na świe‑ cie, a z drugiej pozwala zetknąć się z produ‑ centami w części targów Meble Polska i Home Decor, które współtworzą całość wydarzenia, dając wgląd w to, co dzieje się na rynku pro‑ dukcyjnym, nie tylko dużych, ale i mniejszych przedsiębiorstw w naszym kraju. Nie zabrakło także emocji, bowiem na uroczystym otwarciu Areny w kategorii TOP design wręczane są wyróż‑ nienia za wdrożone do produkcji projekty.


Zaprezentowaliśmy kilkanaście prac studenckich, z których największą popularnością wśród odwiedzających targi cieszyły się: rower Let’sprint Stanisława Juszczaka (pod kierunkiem dr. hab. Marka Liskiewicza), Biurek − projekt mebla do pozycji siedzącej dla dzieci w wieku 5–6 lat Magdaleny Pasternak (pod kierunkiem prof. Czesławy Frejlich), Bujka − nowa forma aktywności fizycznej, projekt Konrada Kordasa (pod kierunkiem prof. Piotra Bożyka), projekt Mebel Smoleńsk 9 − siedzisko do pracy dla stu‑ denta ASP/WFP (pod kierunkiem prof. Marii Dziedzic), projekt obuwia na Euro 2012 Wojcie‑ cha Grudzińskiego (pod kierunkiem dr Bożeny Groborz) oraz projekt meteogramu dla interneto‑ wego serwisu pogodowego Dawida Płanety (pod kierunkiem prof. Jana Nuckowskiego). Obserwuję Arenę od paru lat i mogę powie‑ dzieć, iż pomimo dającego się odczuć ekonomicz‑ nego spowolnienia, wydarzenie to pozytywnie się zmienia, wyznaczając i podnosząc standardy działań wiążących edukację z przemysłem, czego efektem może być na przykład wdrożenie do produkcji projektu krzesła naszej studentki Aleksandry Pięty, a dla nas, projektantów to nie‑ wątpliwie bezpośrednia korzyść, która pozwala stwierdzić, że nasze działania podczas Arena Design mają sens. W Arena Design 2013 brali czynny udział studenci: Kaja Kordas, Monika Majchrzak, Iga Węglińska oraz pracownicy Wydziału Form Prze‑ mysłowych: Stanisław Juszczak i Konrad Kuź‑ niewski; projekt stoiska wykonała Kaja Kordas w Katedrze Przestrzeni i Barwy pod kierunkiem prof. Barbary Suszczyńskiej‑Rąpalskiej oraz asystentów Konrada Kuźniewskiego i Bożydara Tobiasza.

Fotografie Kaja Kordas

Na oficjalnej stronie internetowej targów (www.arenadesign.pl) znajdą Państwo szczegó‑ łowe informacje dotyczące wydarzeń z lat ubie‑ głych oraz informacje dotyczące Arena Design 2014.

Konrad Kuźniewski Ur. w 1976 r. w Warszawie. Dyplom na Wydziale Form Przemysłowych ASP w Krakowie w Katedrze Przestrzeni i Barwy pod kierunkiem prof. Barbary Suszczyńskiej‑Rąpalskiej w 2004 r. Pracuje na macie‑ rzystym wydziale od 2006 r. jako asystent w dyplomo‑ wej katedrze. Zajmuje się projektowaniem 2d i 3d.

143


Kronika wydarzeń

Cukeriada

Nagroda Reddot Design

Sukces absolwen‑ tów Wydziału Form Przemysłowych

Anna Szwaja Aleksandra Orchowska oraz Krystian Kulesza zostali laureatami europejskiej edycji konkursu Singularity University Global Impact Competi‑ tion CEE 2013. Projektanci otrzymali stypendium Singularity University warte 25 tys. dolarów. NASA we współpracy z firmami z Doliny Krze‑ mowej powołała do życia Singularity University, którego celem jest wspieranie wizjonerów polep‑ szających jakość życia. Uczelnia organizuje konkurs Global Impact, którego celem jest wyłonienie spośród projektów z całego świata tych najbardziej obiecujących. Projekt Aleksandry Orchowskiej to eduka‑ cyjna gra dla dzieci w wieku 5–9 lat dotknię‑ tych cukrzycą typu pierwszego. Gra w postaci

mobilnej aplikacji i pluszowego „robocika” wprowadza dziecko w zagadnienia związane z cukrzycą – pokazuje objawy choroby oraz uczy zasad samoopieki. Łączy w sobie elementy gry przygodowej polegającej na eksplorowaniu wir‑ tualnego świata i gry symulacyjnej. Pluszowa zabawka jest materialnym wcieleniem głównego bohatera i ma uświadamiać fizyczną realność choroby. Gra Cukeriada pomaga dzieciom oswoić się z cukrzycą. Pomysł Aleksandry Orchowskiej powstał w ramach pracy dyplomowej w Katedrze Projek‑ towania Ergonomicznego WFP ASP pod kierun‑ kiem prof. Czesławy Frejlich, a projekt graficzny wykonał Krystian Kulesza.

dla Tomasza Orzechowskiego i Katarzyny Jakubowskiej Produkt 2013

CALDO, kafel ceramiczny do budowania ścian grzewczych, to efekt pracy Tomasza Orze‑ chowskiego – absolwenta Wydziału Form Prze‑ mysłowych ASP w Krakowie – i Katarzyny Jaku‑ bowskiej. Tomasz uzyskał dyplom w Katedrze Projektowania Ergonomicznego pod kierunkiem dr. Andrzeja Śmiałka. Autorzy pracy mówią: „Doceniając rolę, jaką w naszym klimacie odgrywał ogień w przetrwaniu zimnych dni, wzięliśmy pod lupę przedmiot, którego histo‑ ria sięga xi w. Kafel ceramiczny, kojarzący się z przyjaznym ciepłem, naturalnym materiałem oraz zapomnianym kunsztem dawnych rzemieśl‑ ników. Zainspirowała nas historia pieca kaflo‑ wego, który od połowy XIV w. stał się ważnym elementem wyposażenia krakowskich wnętrz mieszkalnych. Piece miały nie tylko funkcję 144

Wiadomości asp /62


Rozwój nowego produktu po niemiecku użytkową, ale współtworzyły również atmosferę domu, nierzadko stawały się dziełami sztuki. W celu przybliżenia wiedzy na temat tech‑ niki wykonywania kafli udaliśmy się do tradycyj‑ nej pracowni kaflarskiej, ukazującej ten proces krok po kroku. Technologia, jaką obserwowali‑ śmy, nie została zmieniona od czasu powstania kaflarni w roku 1931. Wyrób formowany na gip‑ sowych matrycach, z plastycznej, ogniotrwa‑ łej gliny, suszony jest na drewnianych łatach w warunkach naturalnych. Glazura nakładana jest poprzez zamaczanie lub polewanie. Wyroby wypalane są w piecu opalanym drewnem. Zadając sobie pytanie, w jaki sposób kafel mógłby znaleźć swoich odbiorców na współcze‑ snym rynku, zrozumieliśmy, że problem tego przedmiotu polega na jego obecności w naszym kodzie kulturowym w szufladce „retro”. Piec kaflowy, kojarzony często z niechcianym relik‑ tem dawnych czasów, wypierany jest ze współ‑ czesnych wnętrz przez ogrzewanie gazowe i elektryczne. Zrozumiałe jest, że codzienne palenie w piecu możne być uciążliwe i szkodliwe dla środowiska, ale czy przypadkiem, wyrzucając piece kaflowe z naszych wnętrz, nie wylewamy dziecka z kąpielą? Skoro już chcemy pozbywać się pieców, to przynajmniej zostawmy kafle. Tak powstał pomysł na projekt nowej formy kafla do budowania ścian grzewczych. Caldo to uży‑ cie tradycyjnej technologii do stworzenia nowej formy, gdzie punktem wyjścia jest rzemiosło, a celem współczesny design. Podjęliśmy próbę zmiany nastawienia użytkownika w stosunku do kafla oraz pokazania, że ten przyjemny, w 100% ekologiczny produkt może na nowo cie‑ szyć, emitując przyjemne dla człowieka ciepło. Caldo powstało w dwóch skalach. Jego trójwymia‑

Anna Stosik Dzięki pomocy finansowej rektora ASP i dzie‑ kana Wydziału Form Przemysłowych grupa studentów – Anna Stosik, Maria Haberny, Kata‑ rzyna Borzęcka, Monika Izdebska, Arkadiusz Mayer‑Gawron, Michał Pac oraz Miłosz Cichoń – z pracowni nowego produktu na Wydziale Form Przemysłowych wraz z wykładowcą Januszem Sewerynem mogła z bliska przyjrzeć się najnow‑ szym możliwościom i trendom we współczesnym wzornictwie i przemyśle. W dniach 10–12 iv br. grupa z Krakowa miała okazję zwiedzić Między‑ narodowe Targi Technologii, Innowacji i Automa‑ tyki Hannover Messe 2013. Zobaczyliśmy nowe rozwiązania w m.in. w dziedzinie technologii produkcji, materiałów przemysłowych, techno‑ logii ekologicznych, wytwarzania, dystrybucji i magazynowania energii. Targi były doskonałą okazją, by zdobyć w zakresie technologicznych nowości informacje z pierwszej ręki. Zwiedziliśmy również Autostadt Wolfsburg, będący największy centrum wystawowym kon‑ cernu Volkswagen. Jest to miejsce poświęcone

współczesnej technice i designowi zakładów będących częścią koncernu oraz historii rozwoju motoryzacji na świecie. Doświadczenie to było niezwykle cenne dla przyszłych projektantów, a poza możliwością zdobycia wiedzy dało nam sporą dawkę inspiracji do dalszych projektów.

rowy wzór powierzchniowy, w zależności od kąta patrzenia i padania światła, daje w odbiorze mno‑ gość grafik. Faktura nie jest jedynie zabiegiem estetycznym, zwiększa powierzchnię grzewczą. Kafel służy do budowania dekoracyjnych ścian grzewczych, pieców oraz grzejników”. (inf. wł.) 145


Kronika wydarzeń

Przejście I Konkurs Malarski dla Studentów Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie → Paulina Krupa II rok studiów 120 × 100 cm olej na płótnie

↑ Grzegorz Hajduk V rok studiów 50 × 120 cm olej na płótnie

↘ Piotr Jarek 100 × 100 cm V rok studiów olej na płótnie

Łukasz Konieczko Ludzka rasa lubi rywalizację. Czy dlatego, że jesteśmy spadkobiercami wielkich drapież‑ ników? Teoria ewolucji podpowiada co innego. Jeżeli możemy uważać się za drapieżniki, to nie z powodu posiadania wielkich kłów i ostrych pazurów, ale przez to, że usiłujemy podporząd‑ kować sobie świat, oswoić wszystkie jego feno‑ meny, często nie bacząc na spustoszenie, jakie wokół siejemy. Sztuka często bywa ekspansywna, zagarnia nowe przestrzenie, te fizyczne wokół nas, ale przede wszystkim te mentalne, porywa za sobą dusze i umysły. Może to częściowo tłuma‑ czy, że jej twórcy nie unikają konfrontacji, licząc na ocenę, dialog, a może jedynie – by utwierdzić się we własnych poczynaniach. Czy jest w tym również jakiś rodzaj sportowej rywalizacji? 146

Wiadomości asp /62

Prawdopodobnie nie można jej uniknąć, choć sportowe, precyzyjne wartościowanie w sztuce zwykle zawodzi – dla zachowania psychicznego komfortu powinni o tym pamiętać wszyscy uczestnicy konkursowych zmagań, a stały się one ostatnio bardzo popularne w artystycznym świecie naszej uczelni. Prawdopodobnie nie bez znaczenia pozostaje fakt, że od dwóch lat funk‑ cjonuje nowy system przyznawania Stypendium Rektora, w którym istotną rolę odgrywają osią‑ gnięcia artystyczne i naukowe – wystawy, konfe‑ rencje, publikacje… i oczywiście konkursy, dają one możliwość promocji, dają również sposob‑ ność zobaczenia artystycznych propozycji w szer‑ szym kontekście i – co w przypadku malarstwa jest cenne – są dobrym pretekstem do namalo‑ wania obrazu, który w innych okolicznościach

może nigdy by nie powstał! Przyznam się, że ten ostatni argument przemawia do mnie najsilniej. Tegoroczny pierwszy konkurs dla studentów Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki pod patronatem dziekana wydziału, dr hab. Marty Lempart‑Geratowskiej, który – miejmy nadzieję – na stałe wpisze się w naszą, akademicką tradycję, postawił młodych twórców przed nowym zada‑ niem, może bardziej samodzielnym i odmiennym od pracownianej rutyny. Głównym ograniczeniem była konieczność odniesienia się do hasła Przej‑ ście, które zostało zaproponowane przez pomy‑ słodawców tegorocznej edycji (konkurs zaini‑ cjowany przez wydziałowy Samorząd Studencki zorganizowała Katedra Sztuk Pięknych oraz Wydziałowa Rada Samorządu Studenckiego przy finansowym wsparciu ze strony dziekana WKiRDS oraz Samorządu Studenckiego naszej uczelni). Dla organizatorów ważną sprawą było pozyskanie prac powstałych obok działalności „kursowej” wykonywanej w trakcie zajęć w pracowni malar‑ stwa, wszystkie realizacje to prace całkowicie


samodzielne, powstałe bez wsparcia ze strony pedagogów. Zadbano również o możliwie obiek‑ tywną ocenę prac, personalia uczestników były utajnione, a jury, w większości złożone z zapro‑ szonych gości (mgr Agnieszka Sajda – artystka malarka, juror zaproszony do komisji konkurso‑ wej przez Samorząd Studencki; prof. Piotr Jargusz, Wydział Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie; dr hab. Zbigniew Sprycha prof. ASP w Krakowie, Wydział Malarstwa), nie mogło sugerować się w ocenie zgłoszonych prac infor‑ macjami o ich twórcach, co często ma miejsce, gdy musimy oceniać własne środowisko. Zgłoszone prace prezentowały dużą różnorodność, zarówno pod względem doboru środków formalnych, jak i interpretacji tematu, co szczęśliwie znalazło potwierdzenie w końcowym werdykcie. Kilkueta‑ powa selekcja pozwoliła wyłonić spośród 22 prac zgłoszonych do konkursu 8‑osobową grupę finali‑ stów (ich prace można było zobaczyć na wystawie w Galerii 4 Ściany), z niej wyłoniono 4 laureatów. W tym decydującym podejściu wszyscy jurorzy mieli swoich faworytów, a werdykt… Cóż, w życiu trzeba mieć trochę szczęścia, tym razem uśmiech‑ nęło się ono do Grzegorza Hajduka, studenta V roku studiów, który otrzymał Nagrodę Dziekana Wydziału KiRDS. Drugą nagrodą, fundowaną przez Wydziałową Radę Samorządu Studenckiego, nagrodzono pracę Piotra Jarka, również studenta V roku. Wyróżnienia honorowe otrzymały Joanna Kunert, studentka V roku, oraz Paulina Krupa, stu‑ dentka II roku – warto dodać, jedna z dwóch osób reprezentujących specjalność konserwacja rzeźby.

↓ Joanna Kunert, V rok studiów, 120 × 100 cm technika własna na płótnie

11 Ogólnopolskie Biennale Rysunku i Malarstwa w Bielsku‑Białej Zanim absolwenci szkół plastycznych zaczną zdawać egzaminy na akademie (i uniwersytety) sztuk pięknych, mają wcześniej możliwość sta‑ nąć w szranki i skonfrontować swoje osiągnięcia jeszcze na swoim podwórku. Po raz jedenasty Zespół Szkół Plastycznych w Bielsku‑Białej zorganizował Ogólnopolskie Biennale Rysunku i Malarstwa Uczniów Średnich Szkół Plastycz‑ nych. Impreza odbywa się regularnie co dwa lata od roku 1992. Dla młodzieży uczącej się w liceach plastycznych jest to okazja do zaprezentowania swoich prac i porównania ich z dziełami swych rówieśników z całej Polski. Biennale daje także wyobrażenie o poziomie szkolnictwa artystycz‑ nego w średnich szkołach plastycznych. Komisji konkursowej oceniającej dzieła przewodniczył prof. Stanisław Tabisz, rektor Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. We wstę‑ pie do katalogu wystawy prof. Stanisław Tabisz pisał m.in.: „Oglądając, podczas selekcyjnego przeglądu, setki prac malarskich i rysunko‑ wych licealistów nadesłanych na 11 Biennale Rysunku i Malarstwa w Bielsku‑Białej, odnio‑ słem niesłychanie pozytywne wrażenie. Obok prac sche­matycznych, niekiedy tylko popraw‑ nych i opartych na zachowawczej postawie czy pewnej bierności wobec żmudnego pro­cesu studyjności, dostrzegaliśmy – w gronie profe‑ sorów: Jana Szmatlocha i Zbigniewa Blukacza z Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach oraz Sławomira Kuszczaka z Uniwersytetu Artystycz‑ nego w Poznaniu – prace o wyjątkowym, kreatyw‑ nym już charakterze i warsztatowej biegłości. Nie było łatwo zdecydować, komu należą się nagrody, wyróżnienia i uznanie. Oglądaliśmy bardzo wiele prac zbliżonych do siebie poziomem, ale o eks‑ presji osobliwej i sugestywnej oraz o błyskotli­ wych zaletach formalnych”. Komisja konkursowa przyznała Grand Prix Arturowi Brandysowi, uczniowi Zespołu Szkół Plastycznych w Bielsku‑Białej, za obraz Bez tytułu. Komisja przyznała w dziedzinie malarstwa trzy

↑ Artur Brandys Bez tytułu Grand Prix

↑ Bartłomiej Flis, zsp Lublin

nagrody. Pierwsza nagroda trafiła do Sebastiana Winklera (LP Poznań) za Garnki, drugą nagrodę otrzymał Szymon Kula (ZSP Katowice) za obraz Sfora, a trzecią nagrodę Kamila Kamczewska (ZSP Częstochowa) za Martwą naturę z owocami. Nagrody w dziedzinie rysunku przypadły: Kami‑ lowi Kwiatkowskiemu (I nagroda, ZSP Dąbrowa Górnicza) za rysunek Poruszenie, Marcelinie Sokół (II nagroda, ZSP Dąbrowa Górnicza) za Mil‑ czenie oraz Marcie Sibielak (III nagroda, LP Gli‑ wice) za Element w rysunku postaci. Komisja przyznała także po dziesięć wyróżnień w każ‑ dej dziedzinie. Podczas wystawy eksponowano ok. 160 dzieł rysunkowych i malarskich (spośród 656 nadesłanych prac) z 41 średnich szkół pla‑ stycznych. Wszystkie nagrodzone oraz wyróż‑ nione prace eksponowane były na wystawie pokonkursowej w Galerii Bielskiej BWA. (inf. wł.) 147


Kronika wydarzeń

Emanacje Krzysztof Tomalski Tomasz Daniec

→ Galeria Uniwersytecka Rektorat, Zielona Góra → 1 iii – 28 iv 2013 → kurator wystawy: dr hab. Radosław Czarkowski Andrzej Bobrowski 1 III br. w Galerii Uniwersyteckiej Rektorat Uni‑ wersytetu Zielonogórskiego w Zielonej Górze odbyło się otwarcie wystawy grafik prof. Krzysz‑ tofa Tomalskiego i dr. Tomasza Dańca. Dwie wiel‑ kie artystyczne osobowości spotkały się w trud‑ nym ekspozycyjnie, ale przyjaznym i otwartym na sztukę wnętrzu. Tym razem panująca w nim atmosfera jest pełna ciszy i spokoju, w którym można usłyszeć swoje myśli i poznać emocje. Autorzy prezentują symboliczne, pełne ascezy w formie i treści grafiki, które dzięki umiejętnej i przemyślanej aranżacji tworzą ideową jedność. Wzajemnie się dopełniając, budują zdecydowany front przeciwstawiający się powszechnie panu‑ jącemu racjonalizmowi tworzącemu system

148

Wiadomości asp /62

monitorowanych labiryntów pozbawiających nas godności. To on niszczy wrażliwość na poznanie świata mikro- i makrokosmosu, próbuje też zabić nasze transcendentne doznania, naszą wolną świadomość. Ta wspólna, zdecydowana walka nie pozbawia ich artystycznych tożsamości, wręcz przeciwnie – wzmacnia je, nadając sens arty‑ stycznemu spotkaniu. Umberto Eco w Historii piękna w rozdziale Natura i kosmos powołuje się na średniowiecznych uczonych ze szkoły Char‑ tres, którzy mówią wprost: „to natura, a nie liczba rządzi tym światem”. Upłynął czas, a potrzeby ludzkie się nie zmieniły. Nadal nie możemy funkcjonować bez emocjonalnej komunikacji, dotyku, ciepła detalu czyjegoś ciała – to nasze niezmienne potrzeby związane zarówno z fizycznością, jak i z psychiką.

Dziś „liczba”, z jej niezaprzeczalnym prymatem w świecie techniki, jest wszechobecna, niewąt‑ pliwie wpłynęła na zmianę form komunikacji międzyludzkiej, nadając im nowe konteksty i wymiary. Badamy kody genetyczne, wiemy wiele o mechanizmach kierujących procesami w kosmo‑ sie, rozbijamy atomy, ale jednak to ogranicze‑ nia stanowią dla nas większą tajemnicę. Sami naukowcy w wyniku wieloletnich badań dochodzą do wniosków, które zaprzeczają ich wcześniej‑ szym założeniom i tezom, do wniosków, że nic nie jest zdeterminowane do końca. Mimo zakodowa‑ nej w nas informacji genetycznej – okazuje się, że wpływ czynników zewnętrznych kształtuje nas czasem wbrew temu, co matematycznie można by obliczyć w dniu naszych narodzin. Przez grafiki Krzysztofa Tomalskiego i Toma‑ sza Dańca przemawia heureza – tytuły ich prac pełnią funkcję ostrzegawczą i edukacyjną. Napro‑ wadzają odbiorców na drogę zrozumienia, ale nie jako narzuconego rozwiązania, lecz samodziel‑ nego, indywidualnego poznania – np. Kosmo‑ gonie Krzysztofa czy Novus Ordo Mundi Tomasza stanowią delikatne emanacje idei, które poma‑ gają zrozumieć, w jakim punkcie życia jesteśmy, i wskazać kierunki poszukiwań tego, co jeszcze przed nami ukryte. Wystawa możliwa była dzięki współpracy międzyuczelnianej pomiędzy Wydziałem Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie a Instytu‑ tem Sztuk Wizualnych Wydziału Artystycznego Uniwersytetu Zielonogórskiego.


Rysunek semestru zimowego → Galeria R – Galeria Wydziału Rzeźby, Kraków → 11–18 Iii 2013 W Galerii R – Galerii Wydziału Rzeźby w dniach 11–18 III br. odbyła się wystawa laureatów kolej‑ nej edycji wewnątrzwydziałowego konkursu – Rysunek semestru. Konkurs ten, organizowany przez Katedrę Rysunku Wydziału Rzeźby, ma na celu wspiera‑ nie wartościowych postaw i oryginalnych działań rysunkowych studentów. Laureatami w seme‑ strze zimowym zostali Magdalena Mach, Szymon Stala oraz James Sierżęga.

Emalia eksperymentalna II Międzynarodowe Sympozjum Emalierskie W dniach 10–12 IV br. w Akademii Sztuk Pięk‑ nych w Krakowie odbyło się II Międzynarodowe Sympozjum Emalierskie „Emalia Eksperymen‑ talna”. Zrealizowane zostało przez Wydziały Rzeźby i Malarstwa ASP w Krakowie. Przez dwa dni uznani artyści, specjalizujący się w technice emalii, w trakcie prelekcji zaznajamiali uczest‑ ników z własnym dorobkiem twórczym oraz ich regionalną tradycją emalierską. Wydarzeniu towarzyszyła ekspozycja prac zaproszonych artystów emalierów. Prelegentami byli Nuria Lopez Ribalta (Hiszpania), Mikhail Selishchev (Rosja), Tetyana Ilyina – prezentacja twórczości Olexandra Borodaja (Ukraina), Pal Toth (Węgry),

Opcje Poznania → Galeria Opcja Wydziału Intermediów, Kraków → 21–28 Iv 2013 → Maciej Olszewski

Sławomir Sobczak Stymulowanie do poznawania siebie i otaczają‑ cego świata jest głównym elementem kształtowa‑ nia osobowości artystycznej studentów w Kate‑ drze Intermediów Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Teorie poznania jako zagadnienia filozoficzno‑społeczne stanowią bazę do zdo‑ bywania wiedzy i umiejętności praktycznych w procesie ustawicznego kształcenia. Czas stu‑ diowania to początek świadomej drogi twórczego poznawania, a za jego przyczyną także wyzwala‑ nia twórczej pasji. To czas eksperymentowania i łamania twórczych procedur. To wreszcie czas podejmowania zasadniczych decyzji i wyboru opcji startu w świat niekończących się tajem‑ nic. To początek drogi ku niepojmowalności, rozumianej jako czasoprzestrzeń, do stawiania

Unikat

odważnych pytań i formułowania nowych, nie‑ koniecznie fizycznych, bytów. Wystawa wyróżniających się zaangażo‑ waniem w ten proces studentów to pokaz trzech opcji poznawania, których efektem są trzy różne – także formalnie – realizacje. Justyna Misiuk jako inspirację do swojej insta‑ lacji wideo potraktowała doświadczenie, jakiego doznała, jadąc w tramwaju wypełnionym kibi‑ cami. Była mimowolnym świadkiem rozmowy dwóch mężczyzn, z których jeden, będący pod wrażeniem poezji miłosnej Leśmiana, z pasją i językiem gminu przekonywał do jej lektury tego drugiego. Z tej inspiracji powstała energetyczna instalacja audiowizualna, w ciekawy sposób kon‑ testująca to doświadczenie.

Ewa Buksa‑Klinowska (Polska), Ewa Gil (Polska – Emalia Olkusz S.A.), Marek Nocuń (Polska – AGH Kraków). Artyści zaproszeni do udziału w wysta‑ wie to: Perote Armengol, Rafael Arroyo, Tetyana Ilyina, Ewa Buksa‑Klinowska, Carme Parrellada, Małgorzata Pabich, Nuria Lopez Ribalta, Mikhail Selishchev, Michał Sroka, Pal Toth, Andreu Vila‑ sis. Sympozjum odbyło się w ramach współpracy pomiędzy ASP w Krakowie, Akademią Górni‑ czo‑Hutniczą i firmą Emalia Olkusz S.A. ↓ Zadnij płan Mikhail Selishchev (Rosja)

Z innego doświadczenia wynika realizacja Macieja Olszewskiego. Jako obserwator forów społecznościowych, szczególnie tych zajmują‑ cych się pośrednictwem w sprzedaży produk‑ tów, wytworzył produkt, którego opis i zdjęcia są zgodne z rzeczywistością, i zaoferował jego sprzedaż w jednym z tych portali. Umieszczone „real foto” ukazuje doskonale znany nam przed‑ miot, obiekt wykonany z naturalnego drewna. Obiekt ten jest zasadniczą częścią instalacji pre‑ zentowanej na wystawie. Jej dopełnieniem jest historia licytacji wraz z komentarzami. Maciej Rudzin zmierzył się z przestrzenią swojego tymczasowego mieszkania. Skanując jego wnętrze, stworzył scenę do filmu zrealizowa‑ nego w technologii 3D. W narracji nawiązuje on dialog między tym, co materialne, a tym co nie‑ nazwane, pustkę wypełnia substytutami życia. Stronę znaczeniowo‑wizualną ciekawie dopełnia warstwa audytywna, będąca kompilacją autor‑ skiego tekstu i dźwięku. Prace na wystawie Opcje Poznania Justyna Misiuk, W malinowym chruśniaku, wideoin‑ stalacja, 2013 Maciej Olszewski, Unikat, obiekt/instalacja, 2013 Maciej Rudzin, 42m 2, film zrealizowany w techno‑ logii 3D, 2013

149


Kronika wydarzeń

Nagroda dla Martyny Borowieckiej

Szymbark 2013 Plener malarski I roku studiów niestacjonarnych z Wydziału Grafiki

22 III br. w auli Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu odbyło się uroczyste otwarcie wystawy drugiej edycji ogólnopolskiego kon‑ kursu Nowy Obraz/Nowe Spojrzenie, zorgani‑ zowanego przez Wydział Malarstwa UAP przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W konkursie wzięło udział 203 młodych artystów – studentów malarstwa od II roku studiów oraz absolwentów wyższych uczelni plastycznych z ostatnich dwóch lat. 12‑osobowa komisja konkursowa, w skład której weszli peda‑ godzy UAP, krytycy oraz kolekcjonerzy sztuki, nominowała do nagród 23 osoby, wśród których znalazło się aż 8 studentów i absolwentów naszej uczelni. Laureatką Nagrody Artystycznej UAP została Irmina Staś z warszawskiej ASP, natomiast Nagrodę Miejskiego Ośrodka Sztuki w Gorzowie Wielkopolskim otrzymała Martyna Borowiecka – studentka V roku Wydziału Malarstwa naszej uczelni z pracowni prof. Adama Wsiołkowskiego. W dniach 22–26 IV br. w Szymbarku (k. Gorlic) odbył się plener malarski studentów z Wydziału Grafiki. Plenerowe zajęcia odbywały się w ramach obowiązującego programu studiów. Szymbark, jedna z malowniczych miejscowości Beskidu Niskiego, słynie z niezwykłego dworu obronnego nazywanego „perłą polskiego rene‑ sansu”. Odrestaurowany nie tak dawno obiekt rzeczywiście jest atrakcją nie byle jaką. Obok renesansowej budowli znajduje się tu Skansen Wsi Pogórzańskiej. Stoją tu stare, drewniane chałupy wiejskie z opłotkami i stodołami, ulami i wiatrakami. Nad Szymbarkiem góruje zale‑ sione, mieniące się kolorami wzgórze, które doskonale prezentuje się z tarasu naszej bazy plenerowej. Gospodarze willi Perełka, w której gościliśmy, dbają o dobry sen i domowe posiłki dla studentów. Studenci szczególnie upodobali 150

Wiadomości asp /62

sobie motywy ze skansenu, ale malowali rów‑ nież kasztel, jak i urokliwe zakątki nad płynącą w dolinie rzeką Ropą. W plenerze, zorganizowanym pod mery‑ toryczną opieką prof. Stanisława Tabisza i dr.hab. Zbigniewa Cebuli, udział wzięli: Katarzyna Borycka, Zuzanna Kamińska, Beata Kędziora, Paweł Krzywdziak, Maciej Lenda, Klaudia Mosur, Anna Pawłowska, Anna Pelc i Anna Rabko.


Mistrzostwa Krakowa Uczelni Artystycznych w Piłce Nożnej o Puchar Rektora asp w Krakowie prof. Stanisława Tabisza ↑ Anna Pyrkosz

Sztuka i kreatywne przedsiębiorstwa 14 v br. odbyło się zorganizowane przez Biuro Karier i Realizacji Projektów spotkanie rektora Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Kra‑ kowie prof. Stanisława Tabisza z przedstawicie‑ lami rynku sztuki i przedsiębiorstw kreatywnych. Na spotkanie przybyli reprezentanci 40 firm, galerii i instytucji współpracujących z Akademią. Głównym punktem spotkania było powołanie Rady Przedsiębiorców, w skład której weszli: Karolina Drogoszcz, właścicielka Mango Studio Wnętrz i Ogrodów, Anna Pyrkosz, właścicielka Famy, Pracowni Odzieży Artystycznej, Rahim Blak, właściciel i CEO Korporacji Art World,Paweł Frej, dyrektor kreatywny Brand Design Agencji Rekla‑ mowej Opus‑B, Łukasz Gazur, redaktor naczelny MAGNESU, Polskapresse Oddział Prasa Krakow‑ ska, Ryszard Lachman, właściciel Galerii Sztuki ATTIS, Oprawa Obrazów Lachmanowie, Marek Liskiewicz, właściciel Triada Design Firma Usłu‑ gowa, Piotr Ostrowski, prezes zarządu i dyrektor Krakowskiego Zakładu Witraży S. G. Żeleński, dr Kazimierz Sedlak, dyrektor Agencji Konsul‑ tingowej Sedlak & Sedlak, prof. dr hab. inż. Józef Jerzy Sobczak, dyrektor Instytutu Odlewnictwa w Krakowie, dr hab. Krzysztof Stopka prof. UJ, dyrektor Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, oraz Zygmunt Tabisz z Kancelarii Doradztwa Podatkowego „Bilans”. Zadaniem Rady ma być opiniowanie kom‑ petencji uzyskiwanych przez studentów w toku kształcenia oraz doradzanie zmian w programie nauczania, zgodnie z wymogami dynamicznego rynku pracy. Goście Akademii dyskutowali rów‑ nież nad nowym obliczem pogramu ST.ART, któ‑ rego piąta edycja ruszy jeszcze w tym roku.

10 v br. odbyły się Mistrzostwa Krakowa Uczelni Artystycznych w Piłce Nożnej zorganizowane przez mgr. Leszka Chlubnego, wykładowcę Stu‑ dium Wychowania Fizycznego ASP w Krakowie. W tym roku w turnieju wzięły udział trzy dru‑ żyny. Po rozegranych meczach – każdy z każdym – Puchar Rektora ASP w Krakowie prof. Stanisława Tabisza zdobyła drużyna Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Było to zwycięstwo

tylko różnicą bramek, bowiem mecz finałowy o I miejsce, pomiędzy drużyną PWST a drużyną Wydziału Grafiki ASP w Krakowie, zakończył się remisem 1:1. Wcześniejsze mecze obydwie dru‑ żyny wygrały. Jest to już niemalże tradycją, że naj‑ lepsza drużyna z naszej Akademii rokrocznie zdobywa wicemistrzostwo Krakowa. Puchar za II miejsce został przekazany dziekanowi Wydziału Grafiki, prof. Krzysztofowi Tomalskiemu.

151


Publikacje

Gili‑Gili

Nieznany geniusz

K jak Kosmos

czyli Tkacz i Piksa w jednym

→ Okładka: Van der Veken

Gili‑Gili to artystyczny team składający się z piątki grafików i malarzy. Już po raz trzeci zaprosili oni do współpracy ponad 20 innych artystów. Zachęcili ilustratorów i grafików two‑ rzących w różnych stylach i technikach do stwo‑ rzenia ich artystycznych wizji kosmosu.

Darek Vasina

Darek Vasina

„A jak astronom/B jak bezmiar/B jak biały karzeł/ C jak ciekawość/C jak czas/C jak czarna dziura/D jak daleko/D jak diabelnie daleko/E jak energia/F jak fikuśny/G jak grawitacja/G jak gwiazda/G jak galaktyka/H jak halo/I jak irracjonalny/I jak Ijon Tichy/J jak jonowy/J jak Jowisz/K jak kosmos/L jak lecimy/Ł jak łobuz/M jak Mleczna Droga/M jak mac‑ ki/N jak noc/N jak nieskończony/N jak niebezpiecz‑ ny/O jak obcy/O jak orbita/O jak Obi Wan Kenobi ju ar maj onli houp/O jak odwaga/P jak podróż/P jak planeta/R jak rakieta/R jak ryzyko/R jak rdzewieć/ R jak reumatyzm/S jak skafander/S jak smutek/S jak samotność/S jak Spock/S jak szwendać się/Ś jak światło/Ś jak śmierć/T jak tajemnica/T jak tragikomiczny/T jak tlen/T jak teleportacja/U jak ulotny/U jak upierdliwy/V jak lord Father/W jak w głąb/W jak wspak/W jak woda/Z jak zapomnisz mnie na pewno/Ź jak źle/Ż jak życie. Tym razem wysłaliśmy naszych agentów w najdalsze i najskrytsze rejony wszechświata wyobraźni. Jesteśmy jak pierwsi podróżnicy bez cienia lęku w sercu, jak George Mallory atakujący w wełnianej marynarce Mount Everest. Na pytanie: «Czemu kosmos?» odpowiemy tak jak on na pytanie o «wielką górę» – «Ponieważ istnieje». Nie chcemy czekać setek lat, aż dawno temu wystrzelone sondy łaskawie przekażą nie‑ wyraźne informacje słabym głosem. Chcemy wiedzieć teraz! Chcemy wiedzieć już! Wiemy, jak to zrobić. Wystarczy zamknąć oczy i wyrecytować za Rayem Bradburym: «K jak Kosmos»”. Efekty tej współpracy można obejrzeć wydru‑ kowane w dwóch – wybranych przez wydawców – kolorach, na ponad 50 stronach kremowego, 152

Wiadomości asp /62

offsetowego papieru. Magazyn będący rodzajem albumu dla miłośników sztuki jest także kata‑ logiem ilustratorów i rysowników, w większości młodych, lecz według wydawcy na pewno zasłu‑ gujących na poznanie. Autorzy prac zamieszczo‑ nych w magazynie to artyści z Polski i z zagranicy, są wśród nich wykładowcy i absolwenci Akademii Sztuk Pięknych z całej Polski. Magazyn składa się z ilustracji i tylko z ilustracji, które wspól‑ nie tworzą wizualną opowieść na dany temat. Na świecie tego rodzaju magazyny funkcjonują od wielu lat, w Polsce jest to na pewno pierwsze tego typu wydawnictwo. Premiera magazynu jest połączona z wystawą prac zaproszonych autorów. ↓ Okładka 4 s.: Marta Niedbał

No takiego duetu to jeszcze nie było. Mikołaj Tkacz, pupil surrealizmu, zaskakujący swą doj‑ rzałą kreską, oryginalną formą, niezwykłymi pomysłami. Agnieszka Piksa, dama komiksu artystycznego, autorskiego, w którym komiks nie jest celem, lecz środkiem do wyrażenia idei, koncepcji, myśli. Nie wiem dokładnie, kto kogo poprosił do tańca, ale pląsają, że aż miło popa‑ trzeć. Pierwszy raz widzę Tkacza tylko i wyłącznie w roli autora tekstu. To, że sobie poradzi, było jasne jak słońce, historia obok formy plastycznej jest nieodłączną częścią wypowiedzi przedstawi‑ cieli komiksu autorskiego, do których również Tkacz należy. Zaskakują dojrzałość, poetyka i humor opowieści. Świetnie nakreślone posta‑ cie, oryginalny, ciekawy, trochę teatralny pomysł. Gdy śmieję się z malarza Ludwigiera, to jakbym się śmiał trochę z siebie. W tej opowieści wszy‑ scy są sfrustrowani. Malarz – przypadkowością sukcesu zawodowego, w którym nie miał udziału, kontroler – swoją brzydotą, odkrytą i wyciągniętą na światło dzienne przez malarza. Jedyną „przy‑ tomną” osobą jest siostra Ludwigiera. Piksa przyzwyczaiła nas do niespodziewanych zwrotów akcji. Należy do nielicznych artystów, którzy nie pozwalają widzom przysnąć, kołysząc ich wypró‑ bowaną, ciągle powtarzaną manierą. Rysunki Piksy na pierwszy rzut oka wyglądają szkicowo, trochę niedbale, jakby były robione w pośpie‑ chu. Gdy rzucimy okiem po raz drugi, pośpiech i szkicowość w magiczny sposób zamieniają się w celność i wyrafinowanie. Ekspresja wynika‑ jąca ze „szkicowego” charakteru kreski dosko‑ nale współgra i podkreśla dziwaczność opowieści


Wspomnienie

Krystyna Gruchalska‑Bunsch (1920–2013)

i cechy indywidualne bohaterów: brzydkiego mło‑ dzieńca, jeszcze brzydszego kontrolera i sfrustro‑ wanego, introwertycznego, zbzikowanego arty‑ sty, z którym wytrzymać jest w stanie wyłącznie jego siostra. Aga Piksa oswoiła kreskę perfek‑ cyjnie. Jakby sugerując się tytułem, stworzyła rysunki genialne, którymi można się sycić bez końca. Za pomocą paru pociągnięć i zawijasów opisuje emocje, ekspresję, ruch. To niezwykłe, jak wiele informacji można zawrzeć w syntetycznej linii. Nieznany geniusz to pozycja, którą każdy szanujący się miłośnik komiksów powinien mieć w swej bibliotece. Nieznany geniusz to pozycja, którą każdy szanujący się amator Sztuki powinien mieć w swej bibliotece. Jest kolejnym dowodem na to, że komiks tak naprawdę nie zna granic.

lilije opiewać lilije toć to banał przecie a jednak jesteśmy najpiękniejsze w świecie i gdyby bogowie na ziemię zstąpili pozostali by na niej tylko dla liliji 25 VII 05

↑ Martwa natura tempera na papierze

Michał Pilikowski

Wydawnictwo Centrala Cena okładkowa: 29,90 zł ISBN: 978‑83‑63892‑11‑1 Kwiecień 2013 komiks dostępny: http://picturebook. pl/i http://www.cen‑ trala.org.pl/sklep

Urodziła się 14 IX 1920 r. w Lublinie, córka archi‑ tekta Aleksandra Gruchalskiego. W 1939 r. zdała maturę w gimnazjum s. urszulanek w Lublinie. W latach 1942–1944 uczyła się w Szkole Malar‑ stwa i Rysunku w Lublinie, pracując jednocze‑ śnie jako urzędniczka w centrali gospodarczej. W roku akademickim 1944/1945 uczęszczała na odbywające się na KUL‑u wykłady z litera‑ tury prof. Juliusza Kleinera. Pracowała jedno‑ cześnie w kawiarni plastyków, gdzie stykała się ze znanymi pisarzami i malarzami. W latach 1945–1949 studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni prof. Hanny Rudzkiej‑Cybisowej oraz w pracowni grafiki u prof. Andrzeja Jurkiewicza i Konrada Srzednic‑ kiego. Brała czynny udział w ruchu studenckim i w kole samokształceniowym wraz z Andrzejem

tristezza wzbiły się cyprysy w przestwór jaśniejący czerń przestronna ptakiem napełniona wonie żałobne zapalają kadzidła płoną kaganki odległego czasu czernie spienione na kształt wrzecion wbitych w błękity zakwitają skamieniałą ciszą głosów pełną qui alea qui alea akwilea akwilea Akwilea, VIII 1990

Wróblewskim i Andrzejem Wajdą. W 1949 r. wyjechała do Pragi na dalsze studia na Akade‑ mie Výtvarných Umění, gdzie w 1951 r. otrzymała dyplom ukończenia studiów. W 1950 r. zawarła związek małżeński z Franciszkiem Bunschem; ich syn Jacek (ur. 1954) jest obecnie reżyserem teatralnym. Po powrocie do Krakowa w 1951 r. zaczęła brać aktywny udział w wystawach, poczynając od II Ogólnopolskiej Wystawy Pla‑ styki w Warszawie (1951). Wystawiała zarówno grafikę, jak i malarstwo. Zorganizowała liczne wystawy indywidualne oraz brała udział w wielu wystawach zbiorowych w Polsce i za granicą. Jej prace znajdują się w wielu polskich muzeach. Współpracowała z mężem przy wykonywaniu szeregu projektów. Po roku 1979 wycofała się z twórczości plastycznej, koncentrując się na poezji i prowadzeniu „dzienników”. Zmarła 4 IV 2013 r. 153


Polemiki

Krytyka Szczerskiego krytyki obiektów Bożyka Przyczynek do diagnozy stanu polskiej krytyki artystycznej

Janusz Krupiński Przedmiotem poniższych uwag jest tekst Andrzeja Szczerskiego „Kinetyki”, czyli odkrycie geometrii. O obiektach Piotra Bożyka („Wiadomo‑ ści ASP”, nr 60, pierwodruk w katalogu wystawy – Manggha, Kraków 2012; dodam, że w kwietniu 2013 r. kinetyki Bożyka eksponowane były w galerii Wydziału Rzeźby naszej ASP). Poświęcam uwagę temu tekstowi, gdyż znaj‑ duję w nim dobitny przykład tak powszechnej pseudokrytyki artystycznej. To przykład pseu‑ dointerpretacji: wielkie słowa oraz erudycyjne wyliczenia mijają się z dziełem. Bezkrytyczny czytelnik ulegnie sugestii tych zaklęć, formuł rojących obietnicę głębi, aur, rewolucji… Tekst Szczerskiego zawiera zdania obarczone błędami, których imionami są: Absurd, Beł‑ kot, Ignorancja, Sprzeczność, Nieadekwatność, Zbędność… Absurd: „geometrię należy uznać za naukę humanistyczną”. Absurdalności tej tezy nie łago‑ dzi uwaga, że chwilą, z którą należy to uczynić, jest pojawienie się Kinetyków Bożyka. Nawet jeśli „humanistyczny” miałoby tu znaczyć tyle, co ludzki, humanitarny itp. A przecież jednak wyrażenie „nauka humanistyczna” w naszej kulturze ma określone znaczenie, które wiąże się z rozróżnieniem nauk przyrodniczych i nauk humanistycznych. Uwaga: logika i matematyka, w tym geometria, nie są naukami ani przyrodni‑ czymi, ani humanistycznymi, jakkolwiek mogą zostać wykorzystane na gruncie tych nauk. Uwaga: skądinąd obiekty odpowiadające okre‑ ślonym formom geometrycznym (o tej czy innej „geometrii”) mogą być odbierane jako „ludzkie”, mogą wywoływać emocje itp. Absurd: „Przyszłość miała być jeszcze bar‑ dziej geometryczna, a konstruktywiści budowali jej pomniki złożone z walców i sześcianów. Piotr Bożyk wskazuje jednak, że istnieje i inna geome‑ tria, której celem nie jest totalne porządkowanie świata”. Czyżby w Kinetykach nie pojawiały się walce lub prostopadłościany (sześciany w szcze‑ gólności)? W jaki to sposób jakaś epoka może być mniej lub więcej geometryczna? Czy geometria 154

Wiadomości asp /62

ma jakikolwiek cel, czy raczej wykorzystywana może być w tym lub innym celu? Absurd: geometria „stawała się synoni‑ mem perfekcyjnego, a przez to nie‑ludzkiego porządku”. Geometria równie dobrze pozwala na opisanie budowli, jak i gruzowiska. Jej pojęcia i twierdzenia mogą być wykorzystane do opisu obiektów naturalnych lub kulturowych, o tym czy innym charakterze, nie dają jednak powodu do jakiejkolwiek ich oceny, nie okre‑ ślają ich wartości (dobra czy zła). Cóż zawiniła geometria, że „geometryczne wzory opisywać miały” struktury postulowane w ramach tych czy innych utopii? Bełkot: „Tylko dzięki człowiekowi maszyna może działać i pokazać swoje możliwości, para‑ doksalnie dowodząc tym samym swojej bez‑ bronności, gdy zostaje postawiona ponad swoim twórcą”. Maszyny pokazują swoje możliwości (nieważne dzięki czemu lub komu)? Komu? Dzia‑ łają tylko dzięki człowiekowi, tylko dzięki niemu (a więc nie „same”?) pokazują swe możliwości, ale „dowodzą” czegoś o sobie, dowodzą, że są jakieś, ba, że są „bezbronne”? Maszyna mogłaby się bro‑ nić, ale może pozostać bezbronna, co więcej, może nam dowodzić czegoś o sobie? Chodzi po prostu o to, że skoro maszyna działa tylko w rękach człowieka czy za jego wolą, to tym samym bez‑ sensowne byłoby przypisywanie jej jakiejś pod‑ miotowości, roli principium (tego, co powoduje coś)? Kiedy to maszyna zostaje postawiona ponad swoim twórcą? Co to znaczy „postawiona ponad swoim twórcą”? Kto ją tam stawia? Stawia ponad, czyli wywyższa? Chodzi o to, że maszyna zaczyna władać człowiekiem? On staje się jej niewolni‑ kiem? Ona, która działa „tylko dzięki człowie‑ kowi”, zarazem „zostaje postawiona ponad swoim twórcą”? Zauważmy – zdanie powyższe głosi, że to wówczas, „gdy maszyna zostaje postawiona ponad swoim twórcą”, właśnie wtedy „dowodzi […] swojej bezbronności”. Czytamy: „Nie ma tu miejsca na korygo‑ wanie użytkownika przez stworzone przezeń urządzenie”. Znaczy to, że Kinetyki nie mogą korygować Piotra Bożyka? Byłby on ich „użyt‑ kownikiem”? Do czego się ich używa? O właśnie,

dlaczego w tekście krytyki brak odpowiedzi na to pytanie? Czytamy: „Kinetyki okazują się […] zagadką, która inspiruje do poszukiwania przeznaczenia i zasady działania tajemniczego mechanizmu”. Jakiego mechanizmu? Jednego? Wszystkie Kinetyki działają w oparciu o jedną zasadę? W tekście krytyki brak odpowiedzi na to pytanie o przeznaczenie. Pozostaje Tajem‑ nicą? Z pewnością tajemnicą nie jest techniczna zasada poruszania się każdego z poszczególnych Kinetyków. Na elementarnym poziomie zasady takie ustala kinematyka: dział fizyki opisujący ruch w kategoriach geometrii. Gdzie ruch, tam i czas, prędkość, przyspieszenie… itd. Sprzeczność: w czasach minionych, poprze‑ dzających pojawienie się Kinetyków, „czego uczy historia”, geometria „stawała się synonimem per‑ fekcyjnego, a przez to nie‑ludzkiego porządku”. Wnioskować stąd należałoby, że Kinetyki zrywają z takim wzorcem, z taką „utopią geometryczną”, że nie są perfekcyjne. A jednak przeciwnie, pada stwierdzenie, że prace te cechuje „geometryczna doskonałość konstrukcji”. Pada stwierdzenie, że są to „wyrafinowane kompozycje”. Na czym polega owo „wyrafinowanie”, owa „doskonałość”, jeśli nie miałaby być odpowiednikiem „perfekcji”? Nieadekwatność: „Każdy ich [Kinetyków – J. K.] element jest wynikiem wyjątkowego eks‑ perymentu”. Na przykład listewki? Metalowe „motylki” czy rurki? Te na pewno nie powstały jako rezultat jakiegoś eksperymentu przepro‑ wadzanego przez autora Kinetyków. Jakkolwiek słownik pochwał podsuwa słowo „wyjątkowość” (podobnie „oryginalność”), to jednak wola obda‑ rzania pochwałami nie powinna zaślepiać. W tym miejscu przerywam… a to w przeko‑ naniu, że krytyka poddana przeze mnie krytyce nie wypływa z pragnienia poszukiwania prawdy – inaczej mówiąc: idea prawdy nie przyświeca auto‑ rowi tekstu „Kinetyki”, czyli odkrycie geometrii. Na szczęście autora tekstu nie musimy utoż‑ samiać z osobą żywego człowieka. Tak, jeśli autor to aktor, postać, którą gra piszący. Piszący może wchodzić w role różnych autorów, np. w rolę autora laurki czy kryptokarykatury… „Amicus Andreas, sed magis amica veritas”.


Wydawca: Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie Redaktor naczelny: prof. Stanisław Tabisz, rektor ASP w Krakowie Kierownik Działu promocji i wydawnictw: Jacek Dembosz, redakcja@asp.krakow.pl Zespół redakcyjny: prof. asp Barbara Ziembicka, dr hab. Kinga Nowak, prof. Janusz Krupiński, prof. asp Łukasz Konieczko, mgr Jacek Dembosz, mgr Michał Pilikowski. wiadomosciasp@asp.krakow.pl, tel. 12/ 252 75 12

Nazwa uczelni

ocena przez kadrę akademicką

preferencje pracodawców

„Rzeczpospolita”: ranking najlepszych uczelni w Polsce kierunki plastyczne 2013 50% 50% wynik

Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22 fax 012 422 65 66 Rektor prof. Stanisław Tabisz Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych prof. Piotr Bożyk Prorektor ds. Studenckich dr hab. Jan Tutaj Kanclerz mgr inż. Adam Oleszko Wydział Malarstwa Dziekan dr hab. Piotr Korzeniowski Prodziekan dr hab. Witold Stelmachniewicz pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 31 Wydział Rzeźby Dziekan prof. Józef Murzyn Prodziekan prof. asp Ewa Janus pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 12 299 20 37 Wydział Grafiki Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski Prodziekan dr Tomasz Daniec ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96 ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków tel. 12 421 43 82 Wydział Architektury Wnętrz Dziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka Prodziekan dr hab. Joanna Kubicz ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96 Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Dziekan dr hab. Marta Lempart‑Geratowska Prodziekan dr Jarosław Adamowicz ul. Lea 29, 30-052 Kraków tel. 12 662 99 00 Wydział Form Przemysłowych Dziekan prof. Andrzej Ziębliński Prodziekan dr Anna Myczkowska‑Szczerska ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 12 422 34 44 Wydział Intermediów ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 38 31-111 Kraków tel.12 299 20 37 intermedia@asp.krakow.pl Biblioteka Główna Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 12 292 62 77 w. 35

1

Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie

100

94.64

100

2

Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu

76.33

100

25.93

3

Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie

73.60

57.14

96.30

4

Akademia Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu

36.80

42.86

22.21

5

Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku

26.91

32.14

14.81

6

Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach

24.03

19.64

29.64

7

Akademia Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi

20.96

8.93

40.74

8

Polsko‑Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych w Warszawie

13.29

3.57

29.64

9

Uniwersytet Technologiczno‑Przyrodniczy im. J. i J. Śniadeckich w Bydgoszczy

10.56

3.57

22.21

10 Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

9.37

1.79

22.21

11 Krakowska Akademia im. A. Frycza Modrzewskiego

8.18

0.00

22.21

12 Uniwersytet Marii Curie‑Skłodowskiej w Lublinie

8.01

1.79

18.51

13 Uniwersytet Technologiczno‑Humanistyczny im. K. Pułaskiego w Radomiu

7.84

3.57

14.81

14 Politechnika Koszalińska

7.66

5.36

11.11

15 Akademia Sztuki w Szczecinie

6.82

0.00

18.51

Uwzględnione kierunki: malarstwo, rzeźba, grafika, konserwa‑ cja i restauracja dzieł sztuki, wzornictwo, tkanina i ceramika oraz kierunki pokrewne

Projekt i skład: Michał Bratko mbratko@asp.krakow.pl Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy) Złożono krojem: Unit Slab Korekta redakcyjna: Lucyna Sterczewska Korekta: Adam Wsiołkowski Nakład: 1400 egz. ISsN 1505–0661

http://www.perspektywy.pl

Korespondenci wydziałowi: dr hab. Kinga Nowak – Wydział Malarstwa dr Janusz Janczy – Wydział Rzeźby dr Agnieszka Łukaszewska – Wydział Grafiki mgr Joanna Łapińska – Wydział Architektury Wnętrz mgr Joanna Hedrick – Wydział Konserwacji i Restau‑ racji Dzieł Sztuki mgr Anna Szwaja – Wydział Form Przemysłowych mgr Mariusz Sołtysik – Wydział Intermediów Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych tekstów.

155




62

Darek Vasina

wiadomości asp w krakowie dołącz do nas na facebooku

Wiadomości ASP 62 Akademia

czerwiec 2013

Sztuk Pięknych

ISSN 1505–0661

im. Jana Matejki

www.asp.krakow.pl

w Krakowie

cena 6 zł (w tym 5% VAT)


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.