Tygodnik Panorama 2005_25/26

Page 1

ISSN 0475-6347

U k a z u j e s i ę o d 16 m a j a 19 5 4

PL ISSN 0475-6347 Nr indeksu 368563 Y 9012 C

NR 25-26 (2641-2642) 27 XI - 11 XII 2005 CENA 1,50 Z¸ (w tym 7% VAT)


Tel.: (0-501) 503 914

Malarskie wędrówki Dariusza Orszulika

KOŚCIÓŁEK W TRYBSZU W promieniach jesiennego słońca, muskany fioletowymi cieniami, otulony drzewami których liście migotają pięknymi ciepłymi barwami, stoi bardzo stary, bo aż z 1567 roku drewniany kościółek. Jest konstrukcji zrębowej, z wielobocznie zamkniętym prezbiterium. Dach jednokalenicowy, obity gontem, z wieżyczką na sygnaturkę pośrodku. Wewnątrz cenna polichromia z 1647 roku, przedstawiająca Wniebowzięcie Matki Bożej na tle Tatr. Jest to najstarsze malowidło najwyższych polskich gór.


W numerze:

Prosto z planu w Rzymie str. 12

Wybory... i co dalej? str. 9

Teatralne premiery

Hollywood Europy str. 12

Non multa, sed multum Pewnego pi´knego s∏onecznego dnia poczàtku jesieni, tej z∏otej, którà jeszcze lubi´, sz∏am jednà z katowickich ulic. Poniewa˝, wstyd przyznaç, ma∏o mam okazji poruszaç si´ piechotà, stara∏am si´ cieszyç jednymi z ostatnich w tym roku promieniami s∏oƒca. Spacerujàc, rozglàda∏am si´ wokó∏ z myÊlà, ˝e Katowice nie sà wcale takie z∏e. Nagle trach. Le˝´ na chodniku. W pierwszych sekundach moje zaskoczenie tym dziwnym zdarzeniem zag∏uszy∏o ból w nodze. Najpierw rozejrza∏am si´, czy nikt mnie nie widzi w tej dziwnej pozie, jakbym czymkolwiek, poza trzymaniem g∏owy w chmurach, zawini∏a. Nast´pnie spojrza∏am na siebie. Moja lewa noga tkwi∏a w dziurze. Dziura by∏a niewielka, pozosta∏oÊç po metalowym deklu z przykrywy studzienki kanalizacyjnej. Z trudem i wstydem wygrzeba∏am si´ z niej, wsta∏am, ale postawienie ci´˝aru cia∏a na kontuzjowanej nodze by∏o niemo˝liwoÊcià. Opar∏am si´ o najbli˝szy samochód, trzymajàc nog´ w powietrzu i czujàc si´ co najmniej dziwnie. Doprawdy trzeba mieç talent, ˝eby wejÊç do dziury, która nie ma Êrednicy wi´kszej od d∏ugoÊci kobiecej stopy w butach na obcasach. PokuÊtyka∏am z po-

str. 18

Żeby w Polsce... wrotem do biura, nie wiedzàc, czy bardziej jestem wystraszona czy bardziej mi si´ chce z siebie Êmiaç. Z up∏ywem dnia noga zacz´∏a coraz bardziej puchnàç, co postanowi∏am zignorowaç, idàc spaç. Byç mo˝e liczy∏am, ˝e podczas snu doznam cudownej regeneracji. Gdy nast´pnego dnia pokaza∏am nog´ w pracy, mój szef zaproponowa∏: „Mo˝e by pani jednak pojecha∏a na pogotowie?“. Mia∏am szcz´Êcie, na pogotowiu by∏o pusto, wi´c pomyÊla∏am z nadziejà, ˝e raczej mnie nie odeÊlà z kwitkiem. Najpierw jednak us∏ysza∏am od lekarza chirurga groêne: „Prosz´ stàd wyjÊç“, podczas gdy t∏umaczy∏am piel´gniarce, z czym przychodz´. Po paru minutach ten˝e lekarz wyszed∏ do poczekalni i nakrzycza∏ na mnie, ˝e tu si´ przychodzi z zagro˝eniem ˝ycia, poprosi∏ mnie do Êrodka, obejrza∏ nog´, na której ju˝ nie by∏o widaç kostek, a na piszczeli wyskoczy∏y dwie pokaêne „gule“, i doda∏: „Nic pani nie jest, ale prosz´ do rentgena, jeÊli pani tak bardzo chce“. Gdy obejrza∏ zdj´cie, wykrzyknà∏ tylko nieco mniej opryskliwie: „Bezwzgl´dny zakaz chodzenia, inaczej si´ krwiak nie wch∏onie!“. Na moje pytanie, co to oznacza, spojrza∏ na mnie jak na kosmitk´ i odpar∏: „No jak to co? B´dzie dramat!“. Pisz´ o tym, majàc w tle odbyte wybory parlamentarne i prezydenckie (dzisiaj, gdy to

• Zdjęcie na okładce:

WWW.ZEWPRESS.COM

pisz´, trwa druga tura). Moja kontuzja skoƒczy∏a si´ 2-tygodniowym zwolnieniem i ból wcià˝ doskwiera. Wniosek z tego wypadku jest jeden. Spacerujàc, nie nale˝y podziwiaç Êwiata i cieszyç si´ pogodà, lecz uwa˝nie przyglàdaç si´ chodnikom. W Polsce desperacja si´ga tak daleko, a desperaci upadajà tak nisko, ˝e rozkradane jest dos∏ownie wszystko, co ukraÊç si´ da i co mo˝e przynieÊç ∏atwy zysk. Oglàdamy debaty, staramy si´ zrozumieç programy wyborcze, ale tak naprawd´ czy ktokolwiek z nas wierzy w radykalne zmiany? Interesujà nas nie wielkie has∏a i obietnice wyborcze. Owszem, chcemy sprawnej s∏u˝by zdrowia i ni˝szych podatków, ale przede wszystkim pragniemy czuç si´ bezpiecznie na ulicy, spaç spokojnie zamiast myÊleç, czy jakiÊ z∏odziej nie spuszcza w∏aÊnie paliwa z baku naszego samochodu zaparkowanego pod domem. Chcemy, ˝eby traktowano nas po cz∏owieczemu we wszelkich instytucjach paƒstwowych i ˝eby przepisy prawne by∏y przejrzyste i zrozumia∏e. Aby terminy badaƒ lekarskich by∏y wyznaczane na nast´pny dzieƒ, tydzieƒ, a nie na nast´pny rok. I aby lekarze nie wy∏adowywali na nas, którzy i tak czujemy si´ winni, ˝e w ogóle chorujemy, swoich frustracji. Czy to a˝ tak wiele? KATARZYNA WYKA

Images Copyright © 2000 DigiTouch Niezale˝na Gazeta Internetowa


Z archiwum Panoramy

Nie znacie jej? W wydaniu na 20 marca 1994 roku rozmawiamy z Ewà Wachowicz, ówczesnà rzecznik premiera Waldemara Pawlaka. Warto przypomnieç, ˝e pi´kna Pani Ewa w 1992 roku zosta∏a Miss Polonia, Wicemiss Âwiata i Miss Uniwersum. Obecnie jest autorkà i producentkà znanych i lubianych kulinarnych programów telewizyjnych jak równie˝ autorkà ksià˝ek o tematyce kulinarnej. W tym samym wydaniu rozmawiamy z Tomkiem Tomaszewskim, top modelem, jedynym Polakiem który prezentowa∏ modele najwi´kszych kreatorów mody od Nowego Jorku przez Tokio po Pary˝ i Mediolan. Przy tym wszystkim bardzo mi∏ym, sympatycznym i nader skromnym cz∏owiekiem. Równie˝ w tym wydaniu ostatnie po˝egnanie wielkiego mistrza Witolda Lutos∏awskiego ( na zdj´ciu z ˝onà Danutà). Witold Lutos∏awski, kompozytor i dyrygent, urodzi∏ sie 25 stycznia 1913 w Warszawie, zmar∏ 7 lutego 1994 tam˝e. Nauk´ gry na fortepianie rozpoczà∏ ju˝ jako 6-letnie dziecko; by∏ uczniem Heleny Hoffman, po 1924 roku Józefa Âmidowicza, a nast´p-

(50)

nie A. Taubego. W latach 1926-32 pobiera∏ równie˝ lekcje gry na skrzypcach u Lidii Kmitowej. Od 1928 roku przez cztery lata ucz´szcza∏ na prywatne lekcje teorii i kompozycji do Witolda Maliszewskiego. Pod jego kierunkiem w 1930 roku skomponowa∏ swój pierwszy utwór wykonany publicznie dwa lata póêniej w Warszawskim Konserwatorium - TANIEC CHIMERY na fortepian. W 1932 roku zapisa∏ si´ do tej uczelni muzycznej, gdzie kontynuowa∏ studia kompozytorskie w klasie Maliszewskiego oraz uczy∏ si´ graç na fortepianie u Jerzego Lefelda (dyplom pianisty uzyska∏ w 1936 roku, a kompozytora - za utwór REQUIEM na sopran, chór mieszany i orkiestr´ - w 1937). W latach 1931-33 by∏ równie˝ studentem Wydzia∏u Matematyki Uniwersytetu Warszawskiego. Za swój debiut kompozytorski uzna∏ prawykonanie w 1938 roku WARIACJI SYMFONICZNYCH (1936-38). Dobrze zapowiadajàcà si´ karier´ artystycznà Lutos∏awskiego przerwa∏a jednak II wojna Êwiatowa. Lata okupacji hitlerowskiej sp´dzi∏ w Warszawie. Zarabia∏ na ˝ycie m.in. jako pianista. Po wojnie Lutos∏aw-

ski zamieszka∏ na sta∏e w Warszawie. W 1946 roku poÊlubi∏ Mari´ Danut´ Bogus∏awskà (z domu Dygat). Zaanga˝owa∏ si´ w organizacj´ Zwiàzku Kompozytorów Polskich. Ze stowarzyszeniem tym by∏ czynnie zwiàzany do koƒca ˝ycia jako cz∏onek w∏adz i wspó∏organizator Mi´dzynarodowego Festiwalu Muzyki Wspó∏czesnej „WARSZAWSKA JESIE¡". Nigdy nie zwiàza∏ si´ na sta∏e z ˝adnà uczelnià muzycznà. Uczestniczy∏ natomiast w wielu kursach kompozytorskich. W latach 70. i 80. przyjmowa∏ jedynie sporadycznie zaproszenia na wyk∏ady poÊwi´cone w∏asnej twórczoÊci. Od 1963 roku prawykonaniem swoich TRZECH POEMATÓW HENRI MICHAUX na chór i orkiestr´ (1961-63) rozpoczà∏ dzia∏alnoÊç dyrygenckà. Aktywnie udziela∏ si´ w tej dziedzinie do koƒca ˝ycia. Jako dyrygent odby∏ wiele podró˝y artystycznych, m.in. do Francji (1964), Czechos∏owacji (1965), Holandii (1969), Norwegii i Austrii (1969). Dyrygowa∏ LOS ANGELES PHILHARMONIC ORCHESTRA, SAN FRANCISCO SYMPHONY ORCHESTRA, BBC SYMPHONY ORCHESTRA, LONDON SINFONIETTA, ORCHESTRE DE PARIS i WOSPRIT (OBECNIE: NOSPR). TwórczoÊç Lutos∏awskiego spotka∏a si´ z licznymi dowodami uznania. Otrzyma∏ wiele nagród i odznaczeƒ. W 1994 roku nadano Lutos∏awskiemu najwy˝sze polskie odznaczenie: Order Or∏a Bia∏ego. Cz∏onkostwo honorowe przyzna∏y mu liczne stowarzyszenia muzyczne, akademie artystyczne i naukowe. Witold Lutos∏awski to najwi´kszy - obok Fryderyka Chopina i Karola Szymanowskiego - kompozytor polski wszystkich czasów. Jest klasykiem muzyki XX wieku, tak jak Bela Bartok, Siergiej Prokofiew czy Olivier Messiaen. Przy wszystkich ró˝nicach pomi´dzy utworami ró˝nych okresów twórczych i ciàg∏ym rozwoju swojego j´zyka, Witold Lutos∏awski pozostaje rzadkim w naszych czasach przypadkiem kompozytora o wyraênie okreÊlonym, bardzo indywidualnym obliczu stylistycznym w ca∏ej swej twórczoÊci. Nie nale˝a∏ do ˝adnej „szko∏y" kompozytorskiej, nie poddawa∏ si´ trendom czy modom, nie podtrzymywa∏ tradycji, ani nie bra∏ udzia∏u w awangardowych rewolucjach. By∏ jednak zarazem i awangardzistà, i kontynuatorem tradycji. WÊród rozdro˝y estetycznych drugiej po∏owy XX wieku znalaz∏ sobie w∏asnà drog´, którà konsekwentnie podà˝a∏, wiedziony nieomylnym smakiem artystycznym. Jego muzyka jest wzorcowym przyk∏adem idealnego wywa˝enia proporcji pomi´dzy formà i treÊcià, intelektem i emocjà. Jej doskona∏oÊç zapewni∏a Lutos∏awskiemu sta∏e miejsce wÊród najwi´kszych twórców XX wieku. Równie˝ w tym wydaniu pomieszczamy wywiad ze znakomitym Stevenem Spielbergiem. TADEK

4

Panorama


Prezentacje

Uzdrowisko Supraśl Supraśl, osobliwe miasteczko „na styku kultur“, położone 15 km od Białegostoku, w sercu Puszczy Knyszyńskiej, od 2002 roku należy do elitarnej grupy miejscowości uzdrowiskowych. Otoczone ze wszystkich stron borem sosnowym o specyficznym mikroklimacie, sprzyjającym poprawie zdrowia, oraz siecią oznakowanych szlaków turystycznych, pełni jednocześnie funkcję stolicy Gminy Supraśl. Tu mieszczą się nie tylko najważniejsze jednostki organizacyjne gminy ale również placówki oświatowe i kulturalne. Dogodne położenie komunikacyjne, gościnność lokalnej społeczności, różnorodna baza noclegowa, niezapomniany smak kuchni regionalnej, to tylko niektóre atrybuty Supraśla, które działają jak magnes na odwiedzających turystów. Dziś w 500-letnim mieście Supraśl można odnaleźć niepowtarzalne zabytki, dające świadectwo o wielowiekowym współżyciu społeczności katolickiej, prawosławnej, ewangelickiej, żydowskiej, a nawet tatarskiej. Wśród nich niewątpliwie warto zwiedzić: Klasztor Męski Zwiastowania NMP wraz z Bramą - dzwonnicą z 1752 r., Cerkiew obronną p.w. NMP w stylu gotycko-bazyliańskim (1503-1511), Pałac Buchholzów, Dworek Zecherta, Kościół p.w. Świętej Trójcy, Kościół p.w. NMP, Dom Ogrodnika, Domy tkaczy z XIX w. przy ul. 3-go Maja, Obiekt zabytkowej kuźni z XIX w. W Supraślu od 10 lat na przełomie maja i czerwca organizowane są Spotkania z Naturą i Sztuką UROCZYSKO (www.uroczysko.pl), czyli tygodniowy cykl imprez, na który składają się wystawy sztuki, projekcje filmowe, warsztaty, spotkania autorskie, a także Mistrzostwa Świata w Babce i Kiszce Ziemniaczanej. Tu co roku gośćmi Spotkań są artyści i przyrodnicy wielu krajów europejskich. W Supraślu krzyżują się również turystyczne szlaki piesze, rowerowe i konne wiodące przez najpiękniejsze zakątki, gdzie nieskażona przyroda chroniona jest w rezerwatach Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej. Niebywałą atrakcją tego terenu jest malownicza rzeka Supraśl i jej prawy dopływ rzeka Sodoła, którymi biegną szlaki kajakowe. Wyjątkowo sprzyjający mikroklimat UZDROWISKA SUPRAŚL i przebadane złoża borowinowe, określane jako jedne z najlepszych pokładów w Polsce, sprzyjają leczeniu: * chorób kardiologicznych i nadciśnienia, * otyłości, w tym osób obciążonych chorobami układu endokrynnego, * chorób cywilizacyjnych (bezsenności, lekkich depresji, przemęczenia, syndromu zmęczenia, nerwic, andropauzy i menopauzy). Od listopada 2005 w Supraślu działa Centrum Rehabilitacji i Odnowy Biologicznej „reMed“ z profesjonalnymi urządzaniami medycznymi do magnetoterapii i światłoterapii oraz pierwszą w Polsce naturalną komorą inhalacyjną „Tężnia“ do wspomagania leczenia górnych dróg oddechowych na bazie wysoko jodowanej solanki z Ciechocinka oraz soli z Morza Czarnego. UZDROWISKO SUPRAŚL to aktywna turystyka, usługi i handel to rozwój. Stała współpraca gminy Supraśl z gminami i miastami w całej Europie i korzystanie z bogatych doświadczeń partnerów oraz ciągłe poszukiwanie nowych kontaktów zaowocowało przyznaniem w 2004 r. Gminie Supraśl Dyplomu Rady Europy. Bliskość Białegostoku - stolicy Podlasia i jednoczesne otoczenie lasami Puszczy Knyszyńskiej sprawia, że tereny UZDROWISKA SUPRAŚL są wyjątkowo atrakcyjne pod względem inwestycyjnym. Oferty inwestycyjne gminy Supraśl to w szczególności: * Oferta dotycząca sprzedaży lub dzierżawy terenu w strefie A uzdrowiska o łącznej powierzchni ok. 6 ha, z przeznaczeniem pod budowę obiektów lecznictwa uzdrowiskowego. Teren ten, wg Studium Wykonalności Uzdrowiska Supraśl stanowi najlepsze miejsce dla inwestycji zespołu uzdrowiskowego „zamkniętego“ z częścią kliniczno-hotelową. * Oferta dotycząca dzierżawy na okres 30 lat nieruchomości zlokalizowanej w Supraślu nad rzeką, zabudowanej budynkiem tzw. Kapitanatu, o powierzchni 0,4946 ha, z przeznaczeniem na prowadzenie działalności w zakresie turystyki, hotelarstwa, gastronomii i lecznictwa uzdrowiskowego. Bliższe informacje dotyczące ofert inwestycyjnych na terenie Uzdrowiska Supraśl dostępne są na stronie internetowej: www.suprasl.pl.

Panorama

5


Sztambuch Pitery

Ludzie w bieli Zazwyczaj bywa tak, ˝e pacjent opuszczajàcy szpital, chce jak najpr´dzej zapomnieç o pobycie w lecznicy. Ostatnio,

Zaprosili nas •

Galeria „Obok“ w Tychach na otwarcie wystawy prac KATARZYNY NOWAKZAGÓRSKIEJ.

Galeria Architektury SARP na wernisa˝ wystawy prac JANA SIUTY, rzeêbiarza, malarza, grafika i filozofa.

w powy˝szym wzgl´dzie sta∏em si´ jednym z wyjàtków od regu∏y. Poniewa˝ oczekujàc na operacj´ na Oddziale Chirurgii katowickiego szpitala przy ulicy Francuskiej otoczony by∏em tak ˝yczliwymi ludêmi w bieli, ˝e nie sposób o tym zapomnieç. Przypomnia∏ mi si´ w zwiàzku z tym wyÊwietlany ju˝ sporo lat temu francuski film „Ludzie w bieli“, traktujàcy o z∏o˝onoÊci zawodu lekarza w odniesieniu do du˝ego miasta i prowincji. Debiutowa∏a w nim Jeanne Moreau, póêniejsza wielka gwiazda francuskiego kina. Katowicka chirurgia od wejÊcia wita∏a mnie uÊmiechem Sióstr Zofii i Ewy, a poniewa˝ miewa∏em momenty zwàtpienia,

Teatr Rozrywki w Chorzowie na recital Beaty Rybotyckiej i Jacka Wójcickiego „OD LA SCALI DO PIWNICY POD BARANAMI“ „Sekretarka“ i „Âwi´ty Antoni“, „Time to say goodbye“ i „Taka g∏upia to ja ju˝ nie jestem“ - to tylko niektóre ze znakomitych piosenek wykonywanych podczas recitalu. W programie znalaz∏y si´ przedwojenne szlagiery, utwory z repertuaru Jana Kiepury i Êwiatowe hity, wykonywane równie˝ w duecie. Znakomita krakowska aktorka Êpiewajàca, Beata Rybotycka, zwiàzana jest z „Piwnicà pod Baranami“ i Teatrem STU. Ma w swym dorobku role teatralne i filmowe oraz niezliczonà iloÊç koncertów. Âpiewa przede wszystkim utwory kompozytorów krakowskich: Zbigniewa Preisnera, Grzegorza Turnaua, Andrzeja Sikorowskiego, Zbigniewa Raja, Andrzeja Zaryckiego i Jana Kantego PawluÊkiewicza. Jacek Wójciki nazywany jest przez znajomych „Kiepurek“. WÊród jego dokonaƒ aktorskich najlepiej pami´tamy rol´ Âwira w „Ostatnim dzwonku“ Magdaleny ¸azarkiewicz, chocia˝ to nie jedyna pozycja w filmografii aktora. Bardziej znamy go jednak z estrady.

mimo wiadomej mi koniecznoÊci operacji, zapewnia∏y mnie, ˝e wszystko si´ uda. RzeczywiÊcie tak si´ sta∏o. Bez cienia l´ku, strachu i obaw, jecha∏em na blok operacyjny zastanawiajàc si´ jaki kolor b´dzie tam dominowa∏. Niebieski czy zielony? Sam, nie tylko jako malarz ale równie˝ wyk∏adowca, przygotowujàc wystawy scenografii mówi∏em studentom o niemal zbawiennym dzia∏aniu niektórych kolorów na ludzkà psychik´. W∏aÊnie wymienione wy˝ej sà szczególnie preferowane. Na sali operacyjnej wszystko by∏o w moim ukochanym zielonym kolorze. Super! Potem ju˝ by∏o nieco gorzej z powodu bolesnych kroplówek ale i to staje si´ ∏a-

ze sobà. Równie cz´sto akcentuje w∏aÊciwoÊci technologiczne u˝ywanych materia∏ów, np. optyk´ szk∏a, b∏ysk wypolerowanego metalu. Podczas wernisa˝u Heinz Tobolla przekaza∏ na rzecz Muzeum Âlàskiego jedno ze swoich dzie∏ zatytu∏owane „Ludzie rozmawiajà ze sobà“ (Menschen sprechen miteinander) z 1963-1965 roku, wykonane z bràzu. Praca ta pos∏u˝y∏a artyÊcie jako model do kompozycji rzeêbiarskiej o tym samym tytule.

Muzeum Âlàskie w Katowicach na wystaw´ „HEINZ TOBOLLA - DZIE¸O“. Ekspozycja przygotowana wspólnie przez Muzeum Âlàskie w Katowicach oraz Muzeum Górnego Âlàska w Ratingen, ma charakter retrospektywny. Przedstawia oko∏o 60 rzeêb - wybór najciekawszych prac artysty z pó∏wiecza jego twórczoÊci. Heinz Tobolla urodzi∏ si´ w Zabrzu w 1925 roku, od 1953 roku mieszka w Akwizgranie (Pó∏nocna Nadrenia-Westfalia - Niemcy). W swoich pracach artysta najcz´Êciej przedstawia postaç cz∏owieka, jego relacje w czasie i przestrzeni. Wymow´ ka˝dego z dzie∏ Tobolla podkreÊla poprzez precyzyjny dobór materia∏ów, których ró˝norodnoÊç jest charakterystyczna dla tego artysty. Wykorzystuje m.in. drewno, kamieƒ, beton, szk∏o, metal, nierzadko ∏àczy je

6

Panorama

Muzeum Âlàskie w Katowicach na wystaw´: „NIKIFOR - MISTRZ Z KRYNICY“ Przesz∏o 70 prac Nikifora od 20 paêdziernika mo˝na zobaczyç w Galerii Sztuki Pogranicza Muzeum Âlàskiego w Katowicach. Prezentowana kolekcja, w której wi´kszoÊç stanowià akwarele, pochodzi ze zbiorów Paƒstwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Na wystawie poza akwarelami zobaczymy obrazy wykonane technikami mieszanymi: temperà, olejem, gwaszem, kredkà oraz rysunki o∏ówkiem. Prace pochodzà z ró˝nych okresów twór-


twiejsze do zniesienia gdy odczuwa si´ zewszàd ten szczególny rodzaj opieki i s∏yszy cieple s∏owa podczas porannego obchodu. Profesor dr. Lech Cierpka, nie tylko moim zdaniem, superman polskiej chirurgii, skupi∏ wokó∏ siebie wspania∏y zespó∏ lekarzy chirurgów ∏àczàcych najwy˝szych lotów profesjonalizm z przykazaniami zawartymi w przysi´dze Hipokratesa. Tak si´ sk∏ada, ˝e jednym z wa˝niejszych instrumentów chirurgicznych jest tzw. pean. Pean to równie˝ pieʃ pochwalna, rodzaj hymnu na czyjàÊ czeÊç. Zatem niech ten drugi - mam nadziej´ - b´dzie najstosowniejszym wyrazem podzi´ki i wdzi´cznoÊci dla ludzi w bieli. Dzi´ki nim opuszcza∏em szpital z rozjaÊnionà twarzà a znajomy, którego spotka∏em niebawem powiedzia∏ mi: „odm∏odnia∏eÊ stary...“. JREK PITERA

czoÊci, du˝a cz´Êç z okresu mi´dzywojennego, najbardziej cenionego w dorobku Nikifora. Reprezentowane sà najwa˝niejsze cykle tematyczne, przedstawione w uk∏adzie chronologicznym. B´dà to m.in. portrety, wn´trza koÊcielne i Êwieckie z rozgrywajàcymi si´ w nich scenami (cz´sto z udzia∏em samego Nikifora), pejza˝e podkarpackie i miejskie oraz krynickie wille. Wystaw´ uzupe∏nià fotogramy przedstawiajàce artyst´ w ró˝nych okresach ˝ycia oraz powi´kszenia postaci z jego obrazów. Dodatkowo b´dzie mo˝na obejrzeç film dokumentalny w re˝yserii Grzegorza Siedleckiego „Cz∏owiek zwany Nikiforem“ z 2002 roku. Ekspozycja potrwa do 8 stycznia 2006 roku. Regionalna Sieç Promocji i Transferu Technologii • (rsptt) na „Dzieƒ Informacji o Transferze Technologii“ poÊwi´cony nowym trendom i kierunkom rozwoju bran˝y informatycznej. Spotkanie by∏o skierowane do firm dzia∏ajàcych w bran˝y informatycznej, chcàcych rozwinàç swojà ofert´ oraz do firm, które poprzez zastosowanie nowoczesnych aplikacji i Êrodków informatycznych chcà wyprzedziç konkurencj´. W trakcie spotkania zosta∏y przedstawione przyk∏adowe propozycje dotyczàce zastosowaƒ obliczeƒ gridowych, baz danych, aplikacji multimedialnych oraz infrastruktury Êwiat∏owodowej oraz mo˝liwoÊci finansowania i wprowadzania innowacji. Projekt rsptt finansowany jest z funduszy Unii Europejskiej, z Europejskiego Funduszu Spo∏ecznego oraz z bud˝etu paƒstwa w ramach dzia∏ania 2.6 Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego. Informacje o projekcie rsptt mo˝na znaleêç na stronie internetowej: http://www.rsptt.pl.

Okruszki z warszawskiego sto∏u Wspomnienia Aznavoura - Uniesieniu alkoholowe Edith Piaf - Âpiewa Joanna Rawik Joanna Rawik, której ksià˝ka o Edith Piaf sta∏a si´ jednà z najlepszych biografii wielkiej artystki w skali Êwiatowej, by∏a Mistrzynià Ceremonii na promocji ksià˝ki Charlesa Aznavoura pt. „KiedyÊ... Wspomnienia“ 21 maja w Instytucie Francuskim w Warszawie. Nic dziwnego - napisa∏a do tej ksià˝ki „S∏owo wst´pne“ i oczywiÊcie Êpiewa∏a, a g∏os ma znakomity, silny a równoczeÊnie aksamitny, kiedy tekst, nastrój i okolicznoÊci tego wymagajà. Ksià˝ka ukaza∏a si´ nak∏adem wydawnictwa Studio EMKA. Wiadomo, ˝e Aznavour by∏ zwiàzany z Edith Piaf, równie˝ gdy si´ z nià rozsta∏. I oto gdy wyst´puje w Montrealu, otrzymuje z Pary˝a wiadomoÊç, ˝e Piaf wychodzi za mà˝ za pieÊniarza Jacquesa Pillsa. Leci do Pary˝a. Tam dowiaduje si´, ˝e Êlub odb´dzie si´ w Nowym Jorku. Dlaczego? Dlatego, ˝e jednym ze Êwiadków zgodzi∏a si´ byç Marlena Dietrich, ale tylko tam. Wobec czego Aznavour leci do Nowego Jorku. W jakiÊ czas póêniej Piaf, Aznavour, Pills oraz impresario, którego Piaf nazywa Papa Lumbroso sà na tournee we Francji. Piaf ochrzci∏a impresaria Lumbroso od nazwiska w∏oskiego kryminologa Cesare Lombroso (1833-1909), który wyodr´bni∏ antropologiczny typ przest´pcy (czaszka lombrosowska), a wiec ludzie uwa˝ali, ˝e on sam musia∏ wyglàdaç jak zbój, choç by∏ to ca∏kiem przystojny facet o szlachetnej twarzy. No i towarzystwo jest w lloyal (Owemia). Koncert ma otwieraç Aznavour, po nim ma wystàpiç Pills, a ca∏a druga cz´Êç jest zarezerwowana dla Gwiazdy. Zbli˝a si´ poczàtek spektaklu. Aznavour jest, a ma∏˝onków nie ma. Wreszcie przychodzà w stanie „alkoholowego upojenia" czyli ubzdryngoleni na amen. „Edith - pisze Aznavour - be∏kocze coÊ niezrozumiale a Jacques Êmieje si´ bez przerwy". Aznavour wchodzi na scen´, Êpiewa swoje piosenki, a Edith i Jacques majà dojÊç do siebie za kulisami. Aznavour ju˝ koƒczy swojà czeÊç, ale Papa Lumbroso daje mu znaki, ˝eby Êpiewa∏ dalej. „Tymczasem - pisze Aznavour - publika nie chce mnie s∏uchaç''. Na szcz´Êcie Jacques ju˝ mo˝e wystàpiç, a wi´c troch´ uspokaja publicznoÊç. Ale Gwiazda nie jest jeszcze gotowa. Nast´puje przed∏u˝ony antrakt, wreszcie Aznavour zapowiada jà jednym s∏owem: „Edith". Ona wchodzi na scen´. Burza oklasków. „Pierwsza Êpiewana przez nià piosenka - pisze Aznavour - zaczyna si´ od s∏ów; '˚eglowa∏ poprzez burz´ // Siedzia∏ na przednim mostku’. Ale oto, co wydobywa∏o si´ z jej ust: 'Szegbwa∏ ppszezz burzee // Sziezia∏ na przednim mostkuuu’. Jako ˝e Piaf Êwie˝o powróci∏a ze Stanów, publicznoÊç by∏a przekonana, ˝e s∏yszy coÊ w obcym j´zyku i oklaskiwa∏a jà z ca∏ym zaufaniem. Przy drugiej piosence da∏o si´ odczuç lekkie niezadowolenie, przy trzeciej, którà mia∏a byç 'Je hais les dimanches' ('Nienawidz´ niedziel’) wyartyku∏owawszy z trudem kilka pierwszych linijek, Edith zatrzyma∏a si´ nagle i uchwyciwszy si´ za czo∏o, zdo∏a∏a powiedzieç: 'Mam czarnà dziur´'. Katastrofa! PublicznoÊç zacz´∏a gwizdaç, krzyczeç, g∏oÊno komentowaç, co si´ dzieje. Edith zesz∏a ze sceny wydrwiona". Aznavour próbowa∏ jà wyt∏umaczyç, ˝e wróci∏a zm´czona z d∏ugiej podró˝y, ˝e zadzia∏a∏a ró˝nica czasu, ale, jak pisze, „zosta∏em bardzo êle przyj´ty". Tymczasem Edith trzeêwia∏a i kiedy wysz∏a znowu na scen´, „publicznoÊç pozosta∏a nies∏ychanie ch∏odna, ka˝dà piosenkà musia∏a przebijaç si´ poprzez niech´tne reakcje. Zazwyczaj zestaw wykonywanych przez nià piosenek obejmowa∏ czternaÊcie tytu∏ów, tym razem trzeba by∏o a˝ dwudziestu pi´ciu, by usatysfakcjonowaç widowni´, która w koƒcu nagrodzi∏a jà rz´sistymi brawami. Czeka∏em na nià - ciàgnie Aznavour - w kulisach, liczàc na s∏ówko podzi´kowania, ale nic z tego! Wpad∏a w ramiona Jacques'a ze s∏owami: 'Kochanie! Uratowa∏eÊ ca∏y spektakl'". Ale mimo to Edith Piaf Wielkà Gwiazdà by∏a! ZYGMUNT BRONIAREK

Panorama

7


Wybory 2005

O dwóch takich, którzy próbowali ukraść księżyc i... jeden został Prezydentem

Raz na wozie, raz pod wozem. Ogromna zmiennoÊç cechowa∏a wybory prezydenckie 2005 roku. Do ostatniej chwili nie mo˝na by∏o w stu procentach powiedzieç, kto zostanie nowà g∏owà naszego paƒstwa. Wyborcy wahali si´ pomi´dzy dwoma kandydatami: Donaldem Tuskiem, a Lechem Kaczyƒskim. Ostatecznie zwyci´zcà zosta∏ kandydat numer dwa - Lech Kaczyƒski pseudo „Kaczor“. Otrzyma∏ on 54,04% g∏osów, wynik Donalda Tuska pseudo „Donald“ to 45,96%. Trzeba przyznaç, ˝e walka by∏a wyrównana, a ró˝nica mi´dzy pretendentami niewielka. Powiedzmy jednak nieco wi´cej o naszym prezydencie-elekcie. Lech Kaczyƒskim ma 56 lat. Urodzi∏ si´ w Warsza-

wie i w tym mieÊcie tak˝e mieszka wraz z rodzinà. Ma 55-letnià ˝on´ Mari´, oraz 25-letnià córk´ Mart´. Zwyci´zca wyborów jest zarówno m´˝em, ojcem, jak i dziadkiem. Jego brat bliêniak, Jaros∏aw jest... jak to bywa zwykle z bliêniakami... kropla w kropl´ identyczny jak Lech. Kaczyƒski to z wykszta∏cenia prawnik, a tak˝e profesor prawa. Ukoƒczy∏ Uniwersytet Warszawski. Z wykszta∏ceniem wià˝à si´ równie˝ zainteresowania prezydenta-elekta. Jego hobby to historia Polski, oraz prowadzenie dyskusji politycznych. Ponadto Kaczyƒski jest autorem wielu prac naukowych, dotyczàcych g∏ównie prawa pracy. Swojego czasu pisa∏ równie˝ teksty do wydawnictw podziemnych. Wróçmy jeszcze na moment do faktów zwiàzanych z ˝yciem prywatnym Lecha Kaczyƒskiego. Jego ulubione miejsca wypoczynku to przede wszystkim domowe zacisze (mo˝e dlatego jest okràglutki jak kaczuszka), a tak˝e lasy w okolicach Warszawy. Jeszcze jednym mieszkaƒcem dotychczasowego domu nowego prezydenta jest kot o imieniu Paluch. Ciekawe, czy imi´ pupila ma jakiÊ zwiàzek z d∏oƒmi jego pana... Je˝eli chodzi o samochód Kaczyƒskiego, to obecnie jest to dziesi´cioletnia toyota corolla, ale kto wie czy ju˝ wkrótce nie zostanie dokonana zmiana na lepszy model? W trakcie kampanii, Kaczyƒski cztery razy zawita∏ na Âlàsk. Po pierwszej turze wyborów w województwie Êlàskim otrzyma∏ 32,95% g∏osów. Nowy prezydent karier´ politycznà rozpoczyna∏

Przedwyborcze sonda˝e a wyniki wyborów Rzeczywiste (PKW) i prognozowane wyniki II tury wyborów prezydenckich wg ostatnich sonda˝y przedwyborczych

8

L. Kaczyƒski

D. Tusk

PKW (wyniki wyborów)

50,04 %

45,96%

Sonda˝e wg TNS OBOP CBOS GfK Polonia PBS PGB

43,0 46,0 48,0 48,0 50,2

57,0 54,0 52,0 52,0 49,8

% % % % %

Panorama

% % % % %

w organizacji KOR, potem dzia∏a∏ w takich strukturach politycznych jak: SolidarnoÊç, Komitety Obywatelskie, Porozumienie Centrum, czy AWS. Obecnie reprezentuje Prawo i SprawiedliwoÊç, ale ju˝ wkrótce wystàpi z tej partii. Kaczyƒski zdecydowanie jest przeciwny aborcji (ciekawe, czy jego zdanie uleg∏oby zmianie, gdyby sta∏ si´ kobietà). JeÊli chodzi o stosunek do Unii Europejskiej, to wed∏ug niego najwa˝niejsza jest wspó∏praca, ale na zasadzie poszanowania odr´bnoÊci narodowych. W za∏o˝eniach prezydenta-elekta znalaz∏o si´ tak˝e twarde prowadzenie opartej na partnerskich relacjach polityki ze Wschodem, oraz bliska wspó∏praca z Ukrainà. Wa˝ne jest nie zwyci´stwo, lecz w∏aÊciwe wykorzystanie zwyci´stwa. Czy to si´ uda Kaczyƒskiemu? Czy nowy prezydent nie zawiedzie oczekiwaƒ swoich wyborców? Mo˝e s∏owa pozostanà tylko s∏owami? Nie wierz´ w to, ˝e b´dzie prowadzi∏ aktywniejszà polityk´ ni˝ jego poprzednik. W koƒcu Lech jest jak ka˝dy z nas zwyk∏ym, szarym cz∏owiekiem, który równie˝ posiada jakieÊ s∏aboÊci. Bioràc pod uwag´ jego postur´, niestety nie mo˝na go porównaç z ˝adnym mitycznym herosem, potrafiàcym dokonywaç rzeczy wr´cz niemo˝liwych. Kto wie, czy nie zach∏yÊnie si´ w∏adzà? A jedyna w∏adza, na jakiej powinno nam zale˝eç, to panowanie nad samym sobà. Imperare sibi maximum est imperium panowaç nad sobà to najwi´ksza w∏adza. Je˝eli Kaczyƒski nie da si´ omamiç w∏adzy, czy b´dzie màdrym prezydentem? MàdroÊç uzale˝niona jest przede wszystkim od trzech rzeczy: osobowoÊci, wiedzy, samokontroli. Bioràc pod uwag´ takie kryterium, odpowiedê na to pytanie powinniÊmy wkrótce otrzymaç, bo jak to si´ zwykle mówi - brudy wychodzà w praniu, a Kaczyƒski ju˝ 23 grudnia z∏o˝y przysi´g´ przed Zgromadzeniem Narodowym. Zapewne wielu ludzi b´dzie sobie zadawaç pytanie, jaka by∏aby Polska, gdyby w wyborach zwyci´˝y∏ Donald Tusk? Ale czy to wa˝ne? Ptasia grypa i tak wcià˝ si´ rozprzestrzenia... KATARZYNA WOJCIECHOWSKA Foto JANUSZ PILSZAK


Wybory 2005

Pod znakiem apatii Sta∏o si´. Polacy dokonali wyboru na najwa˝niejszà osob´ w paƒstwie. Prezydentem zosta∏ niespodziewanie Lech Kaczyƒski z Prawa i SprawiedliwoÊci. Niespodziewanie, poniewa˝ z sonda˝y które by∏y prowadzone podczas dwutygodniowej kampanii wynika∏o, ˝e to Donald Tusk b´dzie piastowa∏ urzàd prezydenta Polski przez najbli˝-

szych 5 lat. Kaczyƒski tu˝ po og∏oszeniu wst´pnych wyników powiedzia∏, ˝e chce byç prezydentem nie tylko tych, którzy na niego g∏osowali, ale wszystkich Polaków. Natomiast Tusk, by∏ niewàtpliwie bardzo zawiedzony i rozczarowany wynikami lecz z godnoÊcià i honorem pogratulowa∏ swojemu rywalowi. Mimo, ˝e w drugiej turze frekwencja by∏a nieco lepsza to i tak ledwie przekroczy∏a 50%. Byç mo˝e przyczynà nieznacznie lepszej frekwencji by∏ wybór pomi´dzy dwoma, miast dwunastoma kandydatami. G∏osowano wi´c nie tylko na jednego z kandydatów, ale równie˝ aby zabraç g∏osy poparcia jego konkurentowi. Mo˝na równie˝ sàdziç, ˝e w g∏osujàcych tli si´ jeszcze iskierka nadziej´, i˝ „coÊ“ si´ jeszcze w Polsce mo˝e zmieniç na lepsze. Pozostali stracili ju˝ wszelkà nadziej´ i zaufanie do polskiej klasy politycznej. Nie dziwià zatem epitety w rodzaju: „z∏odzieje“ i opinie, ˝e ˝aden z nich nie móg∏ dorobiç si´ takiego majàtku z uczciwej pracy. Ju˝ dzieƒ po wyborach nowy prezydent - elekt zosta∏ „zaatakowany“ przez wiele gazet z ró˝nych krajów, posypa∏o si´ mnóstwo negatywnych wypowiedzi na temat Lecha Kaczyƒskiego i jego rodziny. Krytykowano jego ˝on´ za niedostatki w urodzie (której sami nie wybieramy, a mimo to sta∏a si´ powodem nieprzyjemnych uwag pod jej adresem). W prasie pojawi∏y si´ równie˝ zdj´cia, na przyk∏ad: uchwycona wystraszona mina Kaczyƒskiego z komentarzem: „B∏agam, tylko nie ptasia grypa“. Z∏oÊliwcy nazywajà go „Kaczorem“, niektórzy przeciwnicy „kar∏owatà ma∏pà“ z racji niskiego wzrostu. Nie oszcz´dzono i Tuska zarzucajàc mu wad´ wymowy. Kpiono, ˝e nie tylko imi´ ma, po disney’owskim bohaterze, ale równie˝ mówi podobnie jak on. Mo˝na sàdziç, ˝e w polskim Parlamencie tworzy si´ ma∏y Disneyland. Gdyby jedynym powodem takiego sàdu by∏y przezwiska pos∏ów to nie by∏oby si´ czym martwiç. Gorzej, ˝e pierwsze dni nowego Parlamentu przypominajà cyrk, kabaret albo tanià jatk´ (niepotrzebne skreÊliç). NATALIA BREJDAK

Wybory... i co dalej? Szaleƒstwo wyborcze ju˝ za nami. Mamy nowego prezydenta a tak˝e nowy rzàd. Bracia Kaczyƒscy odnieÊli niewàtpliwy sukces - majà rzàd i prezydenta. Tylko co dalej? Wybory, wybory i... po wyborach. Lech Kaczyƒski wygra∏ prezydentur´. Oznacza to tylko tyle, i˝ przez kolejne 5 lat to on b´dzie najwa˝niejszà osobà w paƒstwie. W wyborach g∏osowa∏a ponad po∏owa Polaków- 50,6 procent. To minimalnie wi´cej ni˝ w pierwszej turze. Og∏oszenie wyników opóêni∏o si´, poniewa˝ w jednym z legnickich lokali zaspa∏a osoba, która mia∏a wpuÊciç komisj´ do szko∏y. Z sonda˝y OBOPU, z którymi mia∏am okazj´ si´ zapoznaç wynika, ˝e na prezydenta Kaczyƒskiego g∏osowa∏a wi´kszoÊç ludzi, majàcych wykszta∏cenie podstawowe lub zawodowe, natomiast za Tuskiem opowiada∏y si´ osoby z wy˝szym wykszta∏ceniem. Je˝eli chodzi o podzia∏ g∏osów wg wieku to osoby m∏odsze (tzn. do 39 lat) g∏osowa∏y na Donalda Tuska, natomiast osoby starsze (40 lat i wi´cej) g∏osowa∏y na Kaczyƒskiego. Tak wi´c sta∏o si´, zwyci´˝y∏ Lech Kaczyƒski, to on b´dzie przez kolejne 5 lat g∏owà paƒstwa polskiego. Reklamowa∏ si´ jako „prezydent IV RP“ i jako ktoÊ, kto ochroni zwyk∏ych, szarych Polaków przed libera∏em Donaldem Tuskiem. Nale˝y podkreÊliç, ˝e Kaczyƒski szuka∏ poparcia w takich ugrupowaniach jak SolidarnoÊç, Samoobrona, OPZZ. A równie˝ nie da si´ nie zauwa˝yç, ˝e pozyska∏ g∏osy- jak˝e cenne zresztàstarszych Polaków. Ciekawie przebiega∏a kampania obydwu kandydatów na urzàd prezydenta. Pojawi∏y si´ jednak spekulacje, ˝e kampania zarówno Tuska jak i Kaczyƒskiego by∏a robiona pod media; widocznie spekulanci mieli tu na myÊli pobo˝ne modlitwy obydwu

kandydatów podczas wielu mszy Êwi´tych, na których si´ pojawili. Nale˝y jednak pami´taç, ˝e ka˝dy kandydat na prezydenta robi wiele rzeczy w swojej kampanii pod publik´, chcàc pozyskaç g∏osy ró˝nych wyborców. Ró˝ni ludzie, ró˝ne potrzeby. Zatem medialnoÊç nie powinna dziwiç. Po wyborach czas wróciç do szarej rzeczywistoÊci i zastanawiaç si´, jak zaczàç dzia∏ania - to z punktu widzenia Kaczyƒskiego, natomiast my, wyborcy musimy wierzyç, ˝e jego prezydentura b´dzie przebiega∏a równie sprawnie jak kampania wyborcza. Teraz przychodzi nam tylko uzbroiç si´ w cierpliwoÊç... i pami´taç, ˝e wiara czyni cuda.

Panorama

BASIA BUFFI

9


Wybory 2005

Wyroby Wyborów 2005 Wyborów czas, chcàc nie chcàc ju˝ za nami. Cieszmy si´ i radujmy, to˝ to nadchodzà zmiany, na lepsze oczywiÊcie, bo jak˝eby mog∏o byç inaczej? Nie Êmiemy przecie˝ wàtpiç we wspania∏à przysz∏oÊç! W koƒcu mamy tylu cudownych wybraƒców, genialne programy, pomys∏y, projekty, ach, czego˝ tu chcieç wi´cej? A frekwencja? Co tam frekwencja, nie przejmujmy si´, by∏a zapewne spowodowana tym, ˝e wi´kszoÊç uprawnionych do oddania jak˝e cennych g∏osów siedzia∏a w domach, w szaleƒczym zamyÊle rwàc sobie w∏osy z g∏owy i innych cz´Êci cia∏a (gdy na g∏owie starszym pokoleniom ju˝ nie mia∏o szansy wiele zostaç) zastanawiajàc si´, kogo by tu wybraç, skoro ka˝dy oferuje tak wiele i tak wspaniale. Wi´c w∏aÊciwie niewa˝ne, na kogo oddamy g∏os i czy w ogóle go oddamy, skoro wszyscy chcà dobrze. Czy˝ nie? W wyniku tego ca∏ego roztargnienia zapominajàc wyjÊç z domu. Ale pomiƒmy, póki co, kogo wybrano, bo nie o tym mi pisaç, a zastanówmy si´ raczej, w jaki sposób i czemu stojàcy teraz u steru w∏adzy zawdzi´czajà swà chwalebnà kapitaƒskà pozycj´ na tratwie zbitej z desek rufowych okr´tu, który niegdyÊ zwa∏ si´ jakoÊ tak na P. Od poczàtku kampanii wyborczej (warto si´ zastanowiç czy to nie nazbyt du˝e s∏owo do sytuacji, którà opisuj´ - rozsàdek przywo∏uje raczej inne s∏owa na „k“...) mogliÊmy zaobserwowaç nag∏y i wybitny przyrost twarzy ∏adnie uÊmiechajàcych si´ do nas na uli-

10

cy, podwórku, pracy, szkole, domu, toalecie (a jak˝e!)... Niestety, to nie ze wzgl´du na nag∏y wzrost naszej aparycji wszyscy cz´stowali nas swymi radosnymi minami. Te wyginajàce si´ w wyszczerzonych, chcàcych byç szczerymi uÊmiechach twarze, to jedynie politycy, chcàcy wzbudziç nasze zaufanie i wyssaç z nas, niczym wampiry, ˝yciodajny dla nich g∏os. Tak mieliÊmy okazj´ zetknàç si´ z pierwszà próbà zapoznania nas z kandydatami i „ekipami“, z których startujà. To ju˝ nie kampania, to wojna, gdzie or´˝em jest papier i klej, a polem bitwy ka˝dy skrawek p∏askiej powierzchni o formacie wi´kszym ni˝ pi´ç centymetrów kwadratowych. Warstwa na warstw´. Tu nie ma litoÊci. Co dzieƒ obraz miasta zmienia∏ si´ jak pokoik niezdecydowanej nowobogackiej panienki, wytapetowany w coraz to nowsze wzorki, twarze, loga i górnolotne has∏a, które ˝wawo wzlatywa∏y, a upada∏y w czasie krótszym od zatrzepotania skrzyd∏ami cherlawego kolibra. Strach si´ baç, bo nast´pnym celem stanà si´ nasze w∏asne plecy... Jednak˝e plakatowa forma reklamowania si´ przed wyborcami stwarza du˝e mo˝liwoÊci wszelkim artystycznym duszom, na tyle kreatywnym, by w pomys∏owy sposób przetransformowaç banery. OsobiÊcie jednak nie natknà∏em si´ na nic szczególnie interesujàcego. Ile˝ mo˝na oglàdaç twarzy z cz´Êciami cia∏a umiejscowionymi przez kogoÊ tam, gdzie ewidentnie ich byç nie powinno? Zdaniem panów w strojach sportowych i podobnych, d∏ugo...

Panorama

OczywiÊcie nikt na tym nie poprzestawa∏, bo przecie˝ nudno ciàgle Êlepiç si´ na statyczne zdj´cia. Chcemy i mamy, nasze ukochane ruchome obrazki w pude∏kach. Przy tym, co mogliÊmy zobaczyç na wizji, plakatowe starcia wydajà si´ igraszkà w stylu zakopania ∏opatki i grabek przedszkolnego kompana g∏´boko w piaskownicy. Oglàdajàc „p∏atne og∏oszenia wyborcze“ emitowane w telewizji, mo˝na by∏o przez chwil´ zapragnàç urodziç si´ gdzieÊ, gdzie przejawy ˝ycia organicznego ograniczajà si´ do planktonu padajàcego ofiarà polowania morderczej rurówki (cokolwiek by to nie by∏o). Spoty niektórych partii sprawia∏y wra˝enie re˝yserowanych i montowanych fachowà r´kà specjalisty od filmów chrzcielno-komunijnych, skrz´tnie wykonujàcego swà robot´ za pó∏ litra krajowej czystej, nieraz b´dàcego jeszcze pod wp∏ywem poprzedniej zap∏aty. Jakby tego by∏o ma∏o, w przyt∏aczajàcej wi´kszoÊci zaobserwujemy koncepcj´ „zero formy, zero treÊci“, czyli wszystko na raz i o niczym. Przekaz reklamy taniego proszku do prania czy zwiastun dobranocki lepiej do nas dociera, udzielajàc przy tym wi´cej u˝ytecznych informacji. JeÊli ciekawoÊç, masochizm, ci´˝ka choroba psychiczna, fatum, czy Bóg wie co jeszcze pchn´∏y nas, nieszcz´snych, do oglàdania reklamówek partii i kandydatów na najwy˝szy urzàd, to mogliÊmy tam zobaczyç wiele. Tylko to raczej wàtpliwy powód do radoÊci... Zadaniem takiej formy kampanii jest zaprezentowanie odbiorcy osób/partii w sposób przy-


Wybory w rysunkach Janusza Ko˝usznika st´pny, jednoczeÊnie ∏atwe, szybkie (i przyjemne) sprzedanie mu paru informacji i hase∏, majàcych wp∏ynàç na jego póêniejszà decyzj´ przy urnie. Jednak re˝yserzy postanowili prze∏amaç wszystkie konwencje i w ten oto sposób mieliÊmy mo˝liwoÊç podziwiaç pozagrobowe klimaty najstarszych partii w Polsce, potoki niezrozumia∏ych dla szarej masy, ale ∏adnie brzmiàcych s∏ów, jedzenie wyparowujàce z lodówki, ∏adowanie siana, pluszaki okrutnie walàce g∏owà w stó∏, napraw´ traktora, dzieci w wieku przedszkolnym niemal gro˝àce nam uruchomieniem czo∏gu, partyjne bitwy na te krótkie filmiki, jedne parodiujàce drugie. Da∏oby si´ to nawet przeboleç pod warunkiem, ˝e by∏yby to dzie∏a wy∏àcznie undergroundowych partii z jednocyfrowym poparciem, które na czas wyborów wype∏zajà z mrocznego podziemia uzbrojone w nadziej´ i... chyba tylko to. Ale a˝ tak dobrze nie jest. Gdy ju˝ pojawi∏ si´ klip który da∏o si´ oglàdaç, to albo majàc teledyskowy monta˝ nie mia∏ szans trafiç do przyzwyczajonego do Êlamazarnie pe∏zajàcych telenoweli spo∏eczeƒstwa, albo stara∏ si´ zatuszowaç i odwróciç uwag´ od przesz∏oÊci tych, których reklamuje, albo, po prostu by∏ i na jego jestestwie si´ koƒczy∏o. Chcàcemu rozrywki spoty jà podarowa∏y, zdo∏owanego zdo∏owa∏y jeszcze bardziej, nic nie wymagajàcym nic nie da∏y, zaspokaja∏y ka˝dego, poza tymi, którzy naprawd´ i szczerze chcieli si´ czegoÊ dowiedzieç. Ale oni si´gali chyba do innych êróde∏. Problem w tym, ˝e takich chcàcych jest niewiele wi´cej od iloÊci pingwinów Êlizgajàcych si´ na lodzie w Afryce Ârodkowej. Od czasu do czasu organizowano form´ ostatecznego starcia, spotkania trzeciego stopnia, w którym osobiÊcie mogliÊmy wziàç udzia∏. Scena, mikrofon, jedni ludzie krzyczàcy do innych ludzi. Wyst´py, koncerty, imprezy... Jeden wielki kabaret. To wiece plenerowe, kolejna próba zwrócenia uwagi potencjalnych wyborców. Kogó˝ nie przyciàgnie mocarny Pudzian, znany WiÊniewski czy oldskulowi Trubadurzy? Takich rodzinnych zabaw by∏a przecie˝ masa. Darmowe jedzenie, picie, baloniki. Kto si´ mo˝e oprzeç? A tak naprawd´ jak wiele ma to wspólnego z kampanià? Dodajmy jeszcze mas´ darowanych prezencików w stylu d∏ugopisików, cukierków, notesików i innych drobnostek, dzi´ki którym chocia˝ przez chwil´ czujemy si´ mi∏o i potrzebnie, a˝ ciep∏o robi si´ na sercu... Plus troch´ nieÊwie˝ej kie∏basy, odgrzanej ju˝ dobre par´ razy i mamy to, w czym mieliÊmy okazj´ uczestniczyç. Taka tragikomiczna mieszanka. W sumie, w zamian za pe∏nowymiarowà, dobrà i konkretnà kampani´, otrzymaliÊmy wyrób kampaniopodobny. To tak jak z czekoladà i jej „z∏ym bliêniakiem“. Niby wyglàda tak samo, te˝ bràzowa, coÊ tam smakuje podobnie, ale wspólnego z prawdziwà ma tyle, co Eskimoska z bikini. Kabaret. Klapa. Komedia. Katastrofa. Kl´ska. Krach. Klops. Koniec. MICHA¸ KO¸EK

Autorzy artyku∏ów o Wyborach 2005 redagujà m∏odzie˝owy miesi´cznik „Fama“ i sà uczniami katowickich liceów.

Panorama

11


Film

Teksty: MONIKA KANIOWSKA, WIES¸AW ADAMIK

„Pope John Paul II" - prosto z planu w Rzymie

W Rzymie oraz w Neapolu na prze∏omie wrzeÊnia i paêdziernika br. kontynuowano zdj´cia do mi´dzynarodowej koprodukcji pt. „John Paul II“ w re˝yserii Johna Kenta Harrisona. W halach legendarnej w∏oskiej wytwórni Cinecitta zbudowano wn´trze kaplicy sykstyƒskiej naturalnej wielkoÊci. W tej dekoracji powsta∏y sceny odtwarzajàce pa-

mi´tne konklawe z 1978 roku z udzia∏em 180 kardyna∏owi - statystów. To ostatnia scena, w której Wojty∏´ zagra∏ Brytyjczyk Cary Elwes. Mia∏ najwi´cej zdj´ç w Krakowie. W drugiej cz´Êci filmu zobaczymy ju˝ g∏ównie laureata Oscara, amerykaƒskiego aktora Jona Voighta, który wciela si´ w Wojty∏´ z lat, gdy sta∏ na czele KoÊcio∏a. John Voight pojawi∏ si´ jako Jan Pawe∏ II w nast´pujàcych scenach: pielgrzymki do Jerozolimy (pod Âcianà Palaczu), scenie po operacji w klinice Gemelli oraz scenie Êmierci papie˝a. Nie ulega wàtpliwoÊci, ˝e John Voight jako papie˝ przeszed∏ samego siebie i jest wspania∏y. Zdaniem polskiego koproducenta Krzysztofa Grabowskiego, który w ciàgu ca∏ego tygodnia obserwowa∏ przebieg tych zdj´ç na planie - bardzo wczuwa si´ w rol´. Gdy by∏ ju˝ ucharakteryzowany, ubrany w szaty pa-

pieskie, nie mo˝na z nim by∏o rozmawiaç, maksymalnie bowiem skupia∏ si´ na aktorskim zadaniu. Najbardziej zadziwiajàce by∏o to, jak bardzo ten amerykaƒski aktor podobny by∏ w pe∏nej charakteryzacji do papie˝a! Wystarczy zresztà popatrzeç na zdj´cia z planu. Na pewno nie by∏o mu ∏atwo graç w... dekoracji papieskiego okna. Jak wiadomo nigdy nie zezwala si´, jakiejkolwiek ekipie filmowej na Êwiecie na kr´cenie takich scen w prawdziwych watykaƒskich wn´trzach, tote˝ ten wa˝ny moment musia∏ powstaç w dekoracji. Potem ta sekwencja z okna papieskiego zostanie na∏o˝ona przy pomocy techniki blue boxu na zdj´cia ca∏ej Êciany Watykanu widzianego z Placu Âwi´tego Piotra. Ostatecznie producenci zdecydowali tak˝e, kto gra rol´ arcybiskupa Stanis∏awa Dziwisza. Postaç papieskiego sekretarza zagra

Hollywood Europy Obok drugiej cz´Êci filmu w∏oskiego filmu „Karol" czyli „Wojty∏a papie˝ który pozosta∏ cz∏owiekiem" (zdj´cia trwajà w∏aÊnie w RPA, Hiszpanii i we W∏oszech, do Polski ekipa Battiato przyjedzie w grudniu) w którym w postaç m∏odego i wiekowego papie˝a wciela si´ (dzi´ki charakteryzacji) polski aktor Piotr Adamczyk, powsta∏a konkurencyjna superprodukcja o wielkim polskim papie˝u. Od 11 VIII do 3 IX br. ekipa re˝ysera Johna Kenta Harrisona pracowa∏a w Krakowie, o czym szeroko pisa∏a prasa. Nam uda∏o si´ dotrzeç na plan tego filmu w s∏ynnym w∏oskim studio Cinecitta.

12

„Hollywood Europy" - Cinecitta, s∏ynna w∏oska wytwórnia filmowa, próbuje udowodniç, ˝e to wcià˝ ona, a nie studia w Pradze Barrandov czy Berlinie, zas∏uguje na to miano. Mel Gibson tu w∏aÊnie re˝yserowa∏ „Pasj´“ z Jimem Caviezelem jako Chrystusem, tu powsta∏y w du˝ej cz´Êci „Gangi Nowego Jorku“ Scorsese, Sylvester Stallone nakr´ci∏ „Cliffhangera“ i „Daylight“, a Jon Bon Jovi zagra∏ w „U-571“. To kontynuacja tradycji w studiach Cinecitty nakr´cono kiedyÊ „Ben Hura“ i „Kleopatr´“ - filmy, które przesz∏y do historii filmowej scenografii. - Producenci wiedzà, ˝e to my mamy najlepszych techników i najlepszych konstruktorów dekoracji - chwali si´ rzecznik Cinecitty. Do tego mo˝na u nas kr´ciç plenery przez okràg∏y rok. Wytwórnia zajmuje 40 ha (prawie tak du˝y obszar jak Watykan), ma 22 studia i basen o powierzchni 7 tys. metrów kwadratowych, czyli najwi´ksze w Europie sztuczne jezioro dla potrzeb filmu. W 65letniej historii Cinecitty nakr´cono ju˝ przesz∏o 3 tys. filmów, a 47 z nich nagrodzono Oscarami w ró˝nych kategoriach. Na razie wielkie stare dekoracje udost´pniane sà tylko wycieczkom szkó∏ filmowych i VIP-ów, ale wytwórnia planuje zdys-

Panorama

kontowanie swej s∏awy i stworzenie tematycznego parku rozrywki. Przyjazd ekipy filmu Johna Kenta Harrisona na trzy tygodnie do Cinecitta wzbudzi∏ wielkie nadzieje. W Krakowie na planie producent filmu „Pope John Paul II" wyjàtkowo chroni∏ przed fotoreporterami wizerunek Johna Voighta w charakteryzacji papie˝a. We W∏oszech cz´Êciowo zrezygnowano z ochrony jego „twarzy". Nam uda∏o si´ zobaczyç wzruszajàce sceny, w których ju˝ jako schorowany papie˝ idzie z∏o˝yç ho∏d pod ˝ydowskà Âcianà P∏aczu, wreszcie przemawia do wiernych ze s∏ynnego papieskiego okna w Watykanie. Te scen´ nakr´cono w rzymskim studio Cinecitta w dekoracji watykaƒskiego okna przygoto-


Film

Zdj´cia: W. ADAMIK, K. GRABOWSKI nie Amerykanin niemieckiego pochodzenia Jan Niklas (z którym nakr´cono juz kilka scen w Krakowie!) a Polak Wenanty Nosul, który przez d∏ugi czas przebywa∏ w Australii, dzi´ki czemu nie mia∏ problemów z angielskim tekstem. Pojawi si´ w filmie równie˝ postaç kardyna∏a Josepha Ratzingera, w jego rol´ wcieli∏ si´ znany krakowski aktor i re˝yser Krzysztof Grabowski. Ju˝ wiadomo, ˝e najdalej 17 listopada film zobaczy papie˝ Benedykt XVI na spe-

cjalnym pokazie w Watykanie. Jak informuje Krzysztof Grabowski polski koproducent filmu, wspólnie z zarzàdem TVP zdecydowano si´ starannie zdubbingowaç film w polskiej wersji j´zykowej, dlatego polska premiera kinowa odb´dzie si´ nie wczeÊniej jak w styczniu 2006 roku. Pi´ç 40-minutowych odcinków serialu TVP poka˝e najprawdopodobniej jesienià 2006 roku, jednak ostateczna decyzja jeszcze w tej sprawie nie zapad∏a. CBS i RAI film poka˝à przed TVP.

Jon Voight

wanej przez w∏oskiego scenografa Angelo Santucci. ObejrzeliÊmy realizacj´ sceny pami´tnego dla Polski i Êwiata konklawe z 1978 roku, w której 180 statystów w strojach kardyna∏ów dwa dni odtwarza∏o sceny wyboru polskiego kardyna∏a Karola Wojty∏y na papie˝a. Zdj´cia kr´cono na tle dekoracji kaplicy sykstyƒskiej (by∏y to ostatnie sceny z udzia∏em 42-letniego aktora Cary Elwesa, który wciela si´ w postaç Wojty∏y od matury po wybór na papie˝a. Potem zastepuje go s∏ynny 67-letni aktor John Voight). Odtwórcy ról Karola Wojty∏y w filmie kanadyjskiego re˝ysera postanowili inaczej zagraç t´ rol´ od Piotra Adamczyka. Adamczyk stara∏ si´ nie naÊladowaç za-

chowaƒ i wyglàdu Karola, natomiast bardzo pragnà∏ oddaç jego charyzm´, duchowoÊç... Voight jest bezgranicznie oddany sprawie i znakomicie wczuwa si´ w rol´ Ojca Âwi´tego. Zadziwiajàce by∏o to, jak bardzo John Voight by∏ podobny we wszystkich gestach i zachowaniach do Ojca Âwi´tego. Ale nawet my nie oÊmielamy si´ pokazaç jak wyglàda∏ w scenie w czasie operacji w szpitalu Gemelli, wreszcie w sekwencji Êmierci papie˝a. Ostatni klaps filmu mia∏ miejsce we w∏oskich Alpach 12 paêdziernika. Nie by∏o Êniegu, dlatego zamiast sceny jazdy papie˝a i jego przyjaciela Stanis∏awa Dziwisza na nartach, nakr´cono ostatnie „t´skne" spojrzenie Ojca Âwi´tego na... Tatry.

Panorama

Znany aktor amerykański ur. 29 grudnia 1938 Yonkers, stan Nowy Jork, USA Jon Voight ukończył Catholic University of America w Waszyngtonie i Neighborhood Playhouse w Nowym Jorku. Zadebiutował w niezależnym filmie Philipa Kaufmana „Fearless Frank" (1967), gdzie zagrał wiejskiego chłopaka zagubionego w wielkim mieście. Nieco podobną, choć znacznie bardziej skomplikowaną rolę powierzył mu reżyser John Schlesinger w filmie „Nocny kowboj" (1969), który uczynił z aktora gwiazdę nie tylko amerykańskiego kina. Aktor otrzymał za kreację w „Nocnym kowboju“ swoją pierwszą nominację do nagrody Oscara. Następnie wystąpił w adaptacji antywojennej powieści Josepha Hellera „Paragraf 22" (1970) w reż. Mike'a Nicholsa, obok takich aktorów jak Anthony Perkins, Orson Welles i Martin Sheen. Potem zagrał w bardzo głośnym filmie „Deliverance" (1972) Johna Boormana z Burtem Reynoldsem, opowiadającym o fatalnie zakończonym wypadzie czwórki przyjaciół w dzikie tereny amerykańskiego Południa na spływ kajakowy. W latach 90. znów znalazł się na aktorskim szczycie. Wystąpił w „Gorączce" (1995) Michaela Manna z Robertem De Niro i Alem Pacino, w roli profesjonalnego złodzieja, a w „Mission: Impossible" (1996) Briana De Palmy należał do grupy agentów Toma Cruise'a... Zagrał w filmie sensacyjnym „Wróg publiczny" (1998) z Willem Smithem i Genem Hackmanem. W epickim filmie wojennym „Pearl Harbor" (2001) gra prezydenta Franklina D. Roosevelta, a w opartym na grze komputerowej filmie akcji „Tomb Raider" (2001), wystąpił jako Lord Croft u boku córki, Angeliny Jolie (Lara Croft). Jon Voight zajmuje się również produkcją i reżyserią, głównie telewizyjną, a także pisze scenariusze. Wyreżyserował film dla dzieci „Tin Soldier" (1995), był producentem filmów telewizyjnych „The Fixer" (1998), „Baby Geniuses" (1999) i „The Princess and the Barrio Boy" (2001). Jest autorem scenariuszy filmów „Lookin' to Get Out" (1982) i „Eternity" (1989). Prywatnie Jon Voight był mężem Lauri Peters (1962-1967) i Marcheline Bertrand (1973-1978), z którą ma dwoje dzieci, Angelinę Jolie i Jamesa Havena.

13


D z i e ń d o b r y. . . Kursko-podobni Czy Józef Tusk s∏u˝y∏ w Wermachcie? Jego wnuk zapowiada∏, ˝e b´dzie dà˝y∏ do poznania prawdy o losach swojego dziadka. Ale je˝eli nawet s∏u˝y∏, je˝eli nawet poszed∏ dobrowolnie czy wcielono go przymusowo, jaki to ma zwiàzek z Donaldem Tuskiem i czasami o kilkadziesiàt lat póêniejszymi? Jacek Kurski ma bezczelnà twarz, lecz to jeszcze o niczym nie przesàdza. Mo˝na go lubiç, mo˝na nie znosiç. Lecz jego doniesienie w sprawie dziadka Donalda Tuska winno go wyeliminowaç raz i na zawsze z ˝ycia publicznego. W dawnych, mo˝e idealizowanych czasach honoru i godnoÊci pozosta∏oby mu jedynie strzelenie sobie w ∏eb, a˝eby uratowaç resztki dobrej pami´ci. Ale Jacek Kurski nie spad∏ nagle z nieba. Pomimo wieku, który pozwala mu na pewnà niedojrza∏oÊç, piastowa∏ ju˝ szereg funkcji i odpowiedzialnych urz´dów. Wyrasta∏ w cieniu Lecha Wa∏´sy i „SolidarnoÊci“. Jest tym odpryskiem etosu, powodujàcym, ˝e wielu ludzi nie chce przyznawaç si´ do dawnego oczarowania. W jednym z pism przeznaczonych dla kobiet, których treÊç zawiera si´ w obr´bie kwestii: kto z kim i jak si´ ubraç, wydrukowano zdj´cia z miejsca wypadku naszej olimpijskiej triumfatorki, szpitala i pogrzebu brata. OczywiÊcie niczego nie oszcz´dzono samej Otylii i niczego nie oszcz´dzono czytelnikom, tak˝e wykonanego ukradkiem jej zdj´cia podczas tej smutnej uroczystoÊci. Wykona∏ je jakiÊ bezlitosny, a raczej bezmyÊlny fotoreporter, bowiem przy dzisiejszym stanie techniki myÊlenie jest zgo∏a niepotrzebne. Lecz co sàdziç o redaktorze naczelnym pisma, który podpisuje je swoim nazwiskiem? OczywiÊcie, taki materia∏ mo˝e zwi´kszyç sprzeda˝ nawet o niema∏o procent. Ludzie, w ka˝dym razie spora ich cz´Êç spragniona jest takich dramatycznych wiadomoÊci, to jest to co trafia im si´ najciekawszego w ˝yciu: czyjaÊ Êmierç, nieszcz´Êcie, upadek. Mówià z uÊmiechem na twarzy: „Taki by∏ pi´kny i bogaty ale los si´ odwróci∏. Niefart“. Mo˝e w tym piÊmie powinien si´ zatrudniç Jacek Kurski, ponoç dziennikarz - zapewne nie z wykszta∏cenia, ale zas∏ug. Dobiera∏ by si´ do skóry, komu tylko by chcia∏. Sprawdza∏ dziadków, ciotki, wujków, nawet rodowody psów i innych zwierzàt. A nu˝ doszed∏by do nowych rewelacyjnych odkryç? W III RP rozplenili si´ ró˝ni poszukiwacze i poszukiwaczki sensacji nale˝àcy do kursko-podobnych. Rzecz nie w tym czy b´dzie budowana trzecia, czy mo˝e kolejna Rzeczpospolita. Rzecz w tym kto jà b´dzie tworzy∏, jakie wartoÊci wnosi∏ i jakie rozwija∏. Czy b´dzie to Rzeczpospolita stale rzucanych nowych podejrzeƒ, polowaƒ na inaczej myÊlàcych, swarów, zawiÊci itd.? Czy b´dzie to paƒstwo w którym nie trzeba b´dzie odpowiadaç na g∏upie pytania a za postanowienie niektórych dostaç w mord´? Czy wr´cz odwrotnie? Nie ma wolnoÊci bez odpowiedzialnoÊci, a odwaga winna wyrastaç z rozwagi. Pismo powiada: „na poczàtku by∏o s∏owo“. I jest to bardzo wa˝na informacja. PodkreÊlanie wagi s∏owa. Dzisiaj ca∏kowicie brak odpowiedzialnoÊci za s∏owo. Mo˝na obiecywaç i nie dotrzymywaç obietnic, obra˝aç nie ponoszàc ˝adnych konsekwencji, ˝onglowaç s∏owami, bawiç si´ nimi. Wielokrotnie, w ró˝nych sytuacjach odnosi∏em wra˝enie i˝ najwa˝niejszym by∏o zaistnienie, wypowiedzenie si´, pokazanie. Zagadywanie rzeczywistoÊci, doÊç znamienny znak naszych czasów. Tylko na jak d∏ugo starczy jeszcze pary i s∏uchaczy...? Ostatnich kilka tygodni sp´dzi∏em w szpitalu. Obserwowa∏em jego codziennoÊç, s∏uchajàc bàdê czytajàc o kolejnych pomys∏ach majàcych uzdrowiç - nomen omen - s∏u˝b´ zdrowia, kolejnych donosach, tak absurdalnych jak ten dotyczàcych rachunku restauracyjnego na kwot´ 700 z∏otych. Czy za takie pieniàdze mo˝na skorumpowaç? Nonsensowny zarzut doprowadzony do absurdalnego rozg∏osu. Na co dzieƒ mia∏em mi∏e, cierpliwe, zwykle uÊmiechni´te piel´gniarki, troskliwych lekarzy i pe∏nà empatii panià profesor. A gdzieÊ obok kolejne k∏ótnie, propozycje za i przeciw, ca∏y ten zgie∏k prowadzàcy donikàd. I smutna refleksja: ju˝ nie wystarczy maksyma „róbmy swoje“, bo a nu˝ ktoÊ poszuka haków na naszych przodków... BOGUS¸W MÑSIOR

14

Panorama

Kadry Janusza Kidawy WYCIECZKA DO FRANCJI Harcerze z wdzi´cznoÊci za filmy za∏atwili mi wycieczk´ do Francji. Nie za darmo, ale za psie pieniàdze bo organizowa∏ jà „Almatur“ dla zas∏u˝onych dzia∏aczy m∏odzie˝owych. Doborowe towarzystwo jecha∏o: córka Nowotki, ZWM-owcy na emeryturze i wycofani za brak inteligencji dzia∏acze. Kierownikiem wycieczki by∏ nikomu wtedy nieznany Andrzej ˚abiƒski, syn przedwojennego komunisty ze Âlàska. Jedynym interesujàcym facetem okaza∏ si´ Tobolczyk, redaktor z telewizji. Rewelacyjny znawca Napoleona.

Ćwierć tuzina OLIGOPOL Dla organizacji - czy to b´dzie organizm ˝ywy, czy spo∏eczeƒstwo - charakterystyczne sà takie poj´cia jak: ca∏oÊciowoÊç, wzrost, ró˝nicowanie, porzàdek hierarchiczny, dominacja, sterowanie, rywalizacja itd. - zauwa˝a Ludwig von Bertalanffy w swoim fundamentalnym dziele „Ogólna teoria systemów“. W jednym z podrozdzia∏ów tej ksià˝ki - cytowa∏em z wydanej przez PWN w 1984 roku - poddana zosta∏a analizie organizacja jako struktura spo∏eczna pod kàtem tych praw, które nià rzàdzà. Analiza ta jest ze wszech miar pouczajàca a warto jà przypomnieç zw∏aszcza po tym, czego doÊwiadczyliÊmy po ostatnich kampaniach postwyborczych. Pozwala bowiem ∏atwiej zrozumieç, dlaczego do starç u nas dochodzi nie tylko mi´dzy zwalczajàcymi si´ partiami, ale te˝ i w obr´bie jednej partii, nie mówiàc o jednym koalicyjnym obozie i o trudnoÊciach przy jego zawiàzywaniu. Inaczej powiedziawszy, wyjaÊnia, co jest do tego stopnia sprzeczne ze zdrowym rozumem - niekiedy si´ go nazywa ch∏opskim - ˝e a˝ trudno w to uwierzyç. Tymczasem wedle tego, co mo˝na przeczytaç w zacytowanej zaraz na wst´pie ksià˝ce, to wszystko dzieje si´ w zupe∏nej zgodzie z prawami, które rzàdzà organizacjami jako systemami czy te˝ strukturami spo∏ecznymi. ZaÊ partie polityczne, sojusze wszelakie, koalicje sà przecie˝ w∏aÊnie czymÊ takim. Zacznijmy od tzw. prawa optymalnej wielkoÊci organizacji. G∏osi ono - to w∏aÊnie prawo optymal-


nej wielkoÊci - ˝e im bardziej organizacja roÊnie, tym bardziej wyd∏u˝a si´ droga komunikacji, porozumienia si´ z do∏ami, jak si´ to kiedyÊ zwyk∏o mówiç. To zaÊ dzia∏a jako czynnik ograniczajàcy, który uniemo˝liwia organizacji wzrastanie poza pewnà krytycznà wielkoÊç. Zadzia∏aç tutaj te˝ mo˝e inne prawo, a mianowicie prawo niestabilnoÊci. A dzieje si´ to wtedy, gdy na przyk∏ad partia wykazuje cykliczne fluktuacje, b´dàce rezultatem interakcji subsystemów - powiada autor wspomnianego dzie∏a i ma na myÊli z pewnoÊcià frakcje, skrzyd∏a: lewe, prawe czy te˝ wr´cz niezale˝ne. I byç mo˝e ko∏a poselskie tak˝e czy Komisje Specjalne. I tu si´ wy∏ania rzecz niebagatelna: takie interakcje subsystemów zdaniem Bertalanffy'ego mo˝na przedstawiç w kategoriach pierwszego prawa Voltery, dotyczàcego periodycznych cyklów w populacjach dwóch gatunków, z których jeden ˝ywi si´ kosztem drugiego. A skoro zahaczamy tu ju˝ doÊç wyraênie o przyrod´ w dos∏ownym tego s∏owa znaczeniu, no to brzmi to tak bardzo swojsko, ˝e trzeba przypomnieç jeszcze jedno prawo - prawo oligopolu. Sama nazwa tego prawa jest nieco dziwna, ale sedno jest za to nader oczywiste. Ale mimo tej˝e oczywistoÊci, warto mo˝e jeszcze to podkreÊliç. Stwierdza bowiem, ˝e „jeÊli mamy konkurujàce ze sobà organizacje, to niestabilnoÊç relacji miedzy nimi, a wi´c i niebezpieczeƒstwo tarç i konfliktów, wzrasta w miar´ zmniejszania si´ liczyb tych organizacji. Dopóki wi´c sà one wzgl´dnie niewielkie i dopóki jest ich wiele, dopóty maja szans´ przetrwania w jakiejÊ formie koegzystencji. Natomiast je˝eli zostanie ich kilka czy zgo∏a dwie, jak to dzieje si´ w przypadku wielkich bloków politycznych, to konflikty stajà si´ si∏à pustoszàcà a˝ do granic wzajemnego zniszczenia“. W latach szczególnych, czyli takich jak te nasze obecne, w których np. odbywajà si´ jakieÊ wybory, niczym te minione, wszystkie tu wymienione prawa rzàdzà si´ swoimi w∏asnymi prawami. A one, jakie sà, to ka˝dy widzi. Zgodnie ze s∏awnà definicjà konia z równie s∏awnego dzie∏a Benedykta Chmielowskiego. EDMUND WOJNAROWSKI

P¸YNIE WIS¸A, P¸YNIE...

Widziane znad Renu

W tydzieƒ po wyborach do Bundestagu odby∏y si´ u sàsiada nad Wis∏à wybory do Parlamentu, zwanego tu Sejmem. Telewizja i prasa niemiecka poÊwi´ci∏y temu wydarzeniu jedynie króciutkie wzmianki, informujàce, i˝ przy ma∏ym udziale wyborcy opowiedzieli si´ za koalicjà konserwatywno - liberalnà dwóch partii. Takie traktowanie polskich wyborów parlamentarnych wskazuje, i˝ Polska w oczach niemieckich mediów jest ju˝ normalnym krajem, w którym wszystko jest w porzàdku i w zwiàzku z tym nie ma si´ co rozpisywaç. A jednak uwa˝ny s∏uchacz mo˝e, nawet z tych meldunkowych relacji dowiedzieç si´ czegoÊ naprawd´ nowego. Mnie przyk∏adowo zachwyci∏o twierdzenie radia bawarskiego, i˝ Samoobrona jest partià prawicowà. Mo˝e to i lepiej, i˝ tak ma∏o mówiono i pisano o polskich wyborach. Jeszcze bym si´ móg∏ dowiedzieç, ˝e to pan Jaruzelski dosta∏ pokojowà nagrod´ Nobla za zapobie˝enie wybuchowi III wojny Êwiatowej. Widaç dziennikarze na ca∏ym Êwiecie sà do siebie podobni. Czegó˝ to wszystkiego mo˝na si´ dowiedzieç z polskich mediów o Republice Federalnej! Bo jeÊli w Niemczech o Polsce mówi si´ ma∏o, to sprawy niemieckie sà ulubionym tematem polskich, medialnych pseudoznawców Niemiec. Ignorancj´ i g∏upot´ owych redaktorek i redaktorów deklasujà jedynie polscy politycy. I dobrze wi´c si´ sta∏o, i˝ premierem polskim nie zostanie infantylny pieniacz jarmarkowy, który ju˝ przed kilku laty wrzeszczàc: „Nicea lub Êmierç“ wywo∏a∏ w Europie pob∏a˝liwe uÊmieszki i stukanie si´ w czo∏o oraz pytanie: „Có˝ to za naród wpuszczamy do Unii?" Dobrze, ˝e przysz∏a koalicja ma ogromnà wi´kszoÊç w parlamencie. Mo˝e dzi´ki temu b´dzie mog∏a ustabilizowaç system demokratyczny w Polsce i dopasowaç go do poziomu Unii, z po˝ytkiem dla spo∏eczeƒstwa polskiego. Wiele wskazuje na to, i˝ nowa koalicja mo˝e temu zadaniu sprostaç, boç przywódcy PiS-u to urodzeni biurokraci. Niedobrze, i˝ z 30 milionów uprawnionych do g∏osowania do urn posz∏o jedynie niespe∏na 12 milionów Polaków. Oznacza to jednoznacznie, i˝ spo∏eczeƒstwo polskie nie ma poj´cia, czym jest demokracja. Ponad po∏owa wyborców g∏osowa∏a na dwie partie demokratyczne, Prawo i SprawiedliwoÊç oraz Platform´ Obywatelskà. Mniej ni˝ po∏owa z nich wybiera∏a partie dziwne, takie jakby demokratyczne, jak Samoobrona, Liga Polskich Rodzin i Sojusz Lewicy Demokratycznej. Partie owe dysponujà sta∏ymi elektoratami, które przy tak niskiej frekwencji wyborczej gwarantujà im wiele miejsc w Sejmie. èle, ˝e brak w Polsce politycznych wizjonerów, b´dàcych w stanie daç nowà, post´powà, mo˝e nawet najlepszà w Êwiecie konstytucj´. W przeciwieƒstwie do na˝artego i dlatego bojàcego si´ wszelkich zmian spo∏eczeƒstwa niemieckiego, istnieje w Polsce spo∏eczne poparcie dla zmian strukturalnych paƒstwa. Dobra, nowa konstytucja mog∏aby nie tylko wprowadziç Polsk´ do czo∏ówki Êwiatowej, ale tak˝e zrewolucjonizowaç Uni´ Europejskà. Zamys∏y Kaczyƒskich zmierzajàce do konstytucyjnego zwi´kszenia w∏adzy prezydenta sà zagro˝eniem dla kie∏kujàcej w narodzie polskim demokracji. Dlatego powinni daç spokój, przecie ksi´˝yc ju˝ raz ukradli. A to wystarczy. RICHARD SABELA

Uśmiechnij się

Zanim wylecia∏em z Ok´cia specjalnym samolotem, wywo∏a∏em afer´ granicznà. Wszystko z powodu kaca, bo do póêna w nocy ˝egna∏em si´ z krajem w Klubie Dziennikarzy i o ma∏o nie zaspa∏em. Wówczas port lotniczy by∏ n´dznym barakiem. Wybieg∏em z taksówki i zapyta∏em jakiegoÊ ∏apsa gdzie jest bufet, bo mnie suszy∏o. Wskaza∏ mi przejÊcie od ty∏u, przez szlaban. Przeszed∏em. Bufet by∏. Pijàc piwko nadzia∏em si´ na równie skacowanego Tobolczyka i zaraz poczuliÊmy niç sympatii. Pijàc kolejne, zapyta∏em kiedy b´dzie odprawa graniczna. Zbarania∏. Byli ju˝ po odprawie, a ja nie mog∏em wylecieç nie przekraczajàc granicy, bo nie mog∏em powróciç do czegoÊ, czego nie opuÊci∏em. Zrobi∏ si´ szum i wszcz´to Êledztwo w jaki sposób przekroczy∏em ÊciÊle strze˝onà granic´. Odpowiedzia∏em, ˝e normalnie, przez szlaban, przy którym nie by∏o ˝ywej duszy. Zaniechano Êledztwa, bo ktoÊ s∏usznie doszed∏ do wniosku, ˝e mog∏yby byç z tego tylko k∏opoty. WylecieliÊmy I∏em 18 wprost na lotnisko Le Burger przeznaczone dla ∏adunków towarowych. Poniewa˝ w czasie lotu w dalszym ciàgu leczyliÊmy kaca, po wylàdowaniu usi∏owa∏em p∏aciç w bufecie z∏otówkami i za nic nie mog∏em zrozumieç dlaczego nie chcieli ich przyjàç.

Panorama

15


RozmaitoÊci

W´drówki przedmiotów NOC JEST MOIM KRÓLESTWEM Musz´ si´ przyznaç bez bicia, ˝e nie przepadam za nie∏atwà sztukà Artura Nacht-Samborskiego (1898-1974) jak i innych awangardowych aposto∏ów brzydoty (czy nie za ostro?), powiedzmy raczej celebrantów nieurodziwoÊci. Staram si´ atoli zrozumieç ich motywacj´ i nie zamierzam negowaç, ˝e sà absolutnie szlachetni, bezinteresowni, wysoce intelektualni i wcale nie hermetyczni jak si´ powszechnie sàdzi. To w∏aÊnie Nacht zapragnà∏ daç szans´ odbiorcy b´dàc autorem znamiennej deklaracji: „W obrazie trzeba coÊ zostawiç widzowi“. Eksperymentujàcy artysta zaprasza nas oto do krainy swej wyobraêni - wejdê i zastanów si´ czy nie znajdziesz czegoÊ dla siebie. Nie powinniÊmy odrzucaç takiej oferty. Odczucia estetyczne, potrzeby i oczekiwania, sà oczywiÊcie indywidualne ale nie powinny byç niezmienne. Ka˝dy z nas ma prawo do w∏asnego gustu (który podobno znajduje si´ poza dyskusjà) ale odnosz´ wra˝enie, ˝e obecnie zmienia si´ on i ró˝nicuje szybciej ni˝ dawniej. Przyczyna? Âwiat ràczo mknie do przodu, ka˝dy dzieƒ podsuwa coÊ nowego, uczy, odkrywa, stawia nowe pytania. Stàd zapotrzebowanie na szeroko poj´ty pluralizm, wieloÊç punktów widzenia. Wprawdzie wizje jakie nam proponujà artyÊci sà coraz mniej zrozumia∏e, ale czy ze Êwiatem wokó∏ nas nie jest podobnie? Konia z rz´dem temu kto go potrafi do koƒca zrozumieç i rozszyfrowaç. Trzeba tu zaznaczyç, ˝e ciekawoÊç nowych pràdów w plastyce dotyczy raczej ludzi m∏odych; starsi sà zm´czeni, sfrustrowani, leniwi i - powiedzmy sobie szczerze - bezradni wobec osaczajàcych ich szokujàcych nowinek i bluênierczych happeningów-skandali. Nie lubià jak ktoÊ ich dra˝ni, prowokuje, wytràca z dawnych kolein i wcale nie reflektujà na ˝aden dialog z wizjà artysty, do czego wzywa Nacht-Samborski. Stàd apel: szanowny odbiorco, bez wzgl´du na wiek, korzystaj ze swoich uprawnieƒ i Êmia∏o polemizuj z panem artystà i jego pomys∏ami. Tak czyni´ i ja a za partnera mam nie byle kogo, tylko samego mistrza Artura... w postaci jego dzie∏ka z mojej minigalerii. Gaw´dz´ sobie z nim od czasu do czasu przemawiajàc s∏owami autora, pytam mianowicie czy nie za du˝o mi aby zostawi∏? Prosz´ zerknàç, jest dost´pny tu˝ obok (olej, p∏. na tekt., 25 x 35, a˝ dwa podpisy l. dó∏, pr. dó∏: „Nacht“). Mroczny pejza˝, prawie nokturn, utrzymany jest jak widaç w konwencji naturalistycznej. Takie jak ten, szalenie prymitywne wiejskie mostki z okràglaków z kipielà spienionej wo-

dy poni˝ej od razu przywodzà na myÊl Ruszczyca, któremu znakomicie wychodzi∏y podobne motywy (zw∏aszcza zimà). Ba, ale Ruszczyc mniej surowy a bardziej swojski, malowniczy, romantyczny, oczarowany przyrodà. Nic z tych rzeczy u surowego, rzeczowego Nachta. Przyrody nie za wiele, to raczej martwa ni˝ ˝ywa natura... Widoczek ascetyczny w kolorze (przewaga czerni z zielenià) z silnym (typowe dla Nachta) Êwiat∏ocieniem - w sumie jakby zbyt wyrazisty, przez co szczery a˝ do bólu. Szukam goràczkowo analogii, paraleli, bo w znanym nam dorobku dojrza∏ego artysty podobnych, realistycznych dzie∏ jak na lekarstwo. Dochodz´ do wniosku, ˝e ów dziwaczny pejza˝yk powsta∏ zapewne w latach m∏odzieƒczych, kiedy to autor w latach 1917-20 uczy∏ si´ w krakowskiej ASP, pod kierunkiem Wojciecha Weissa. Jego prace w poczàtkowych latach zdradzajà wp∏ywy postimpresjonistów francuskich a g∏ównie Cezanne’a. Ekspresjonizmem niemieckim zainteresowa∏ si´ troch´ póêniej. JesteÊmy chyba na w∏aÊciwym tropie. Wp∏ywy Cezanne’a sà tu bezsporne. Mamy je jak na d∏oni. Dà˝enie do syntezy, swoboda rzutu po∏àczona z ˝elaznà logikà konstrukcji. Predylekcja do nasyconych, ciemnych kolorów, prymat zieleni, dramatyczny Êwiat∏ocieƒ. Du˝o, du˝o punktów zbie˝nych z dzie∏ami giganta z Aix. Ale tak˝e ju˝ coÊ z ekspresjonizmu - choçby nieuchwytna atmosfera niepokoju i tajemnicy. Trudno doprawdy cieszyç si´ moim ponurakiem za dnia, ju˝ mo˝e pr´dzej gdy nadchodzi pora wieczorno-nocna, sprzyjajàca g∏´bszej kontemplacji. I wtedy mo˝na powiedzieç „Nacht jest moim królestwem“...

POL¢DWICA WIEPRZOWA ZE ÂLIWKAMI

Gotuj z nami

Sk∏adniki: 2 niedu˝e pol´dwice wieprzowe, 250 g suszonych Êliwek kalifornijskich, 400 g bia∏ego wytrawnego wina, 2 ∏y˝ki mas∏a, 2 ∏y˝ki màki, sól, pieprz, 1 opakowanie Êmietany 22%

Op∏ukane Êliwki wk∏adamy do miseczki i zalewamy winem. Moczymy je w ten sposób ok. 1 godz. (polskie d∏u˝ej). Pol´dwic´ kroimy na poprzeczne plastry gruboÊci ponad 2 cm. Rozp∏aszczamy je d∏oƒmi po obu stronach i oprószamy màkà. Na patelni rozpuszczamy mas∏o. Na goràcy t∏uszcz k∏adziemy mi´so i rumieni-

16

ANDRZEJ ¸OJAN,, Foto S¸AWK BOROWSKI

my je z obu stron. JeÊli to konieczne, sma˝ymy w 2 partiach. Sk∏adamy je na 1 patelni´ i dolewamy 3/4 wina z namoczonych Êliwek. Ca∏oÊç dusimy na delikatnym ogniu pod przykryciem ok. 20 min. Po tym czasie z patelni odlewamy sos do garnuszka. Gotujemy go tak d∏ugo, a˝ odparuje ok. 1/4 swojej obj´toÊci. Po∏ow´ Êliwek mia˝d˝ymy widelcem i dodajemy do wywaru. Dok∏adamy Êmietan´ i rozprowadzamy z ca∏oÊcià. Sos powinien staç si´ doÊç g´sty. Gdy konsystencja staje si´ w∏aÊciwa, dodajemy reszt´ Êliwek. Solimy i dodajemy pieprz do smaku. Do sosu wk∏adamy mi´so i grzejemy razem przez chwil´. Podawaç z ry˝em i sa∏atkà z cykorii i mandarynek z sosem vinaigrette.

Panorama


T

a nagroda wzbudza zwykle najwi´cej emocji i kontrowersji. Có˝, na osiàgni´ciach które prowadzà do Nobla w medycynie czy fizyce zna si´ niewielki kràg wtajemniczonych specjalistów. Ksià˝ki czytajà, bàdê czytaç majà wszyscy. Nawet Lech Wa∏´sa przesta∏ si´ popisywaç swojà dziwacznoÊcià w tej dziedzinie. Tak wi´c literacki Nobel jest wszystkim bli˝szy, nawet coraz mniej czytajàcym Polakom, a to chyba z tej racji, ˝e czworo naszych rodaków Êwi´towa∏o jego zdobycie, a kilka nazwisk od lat powtarza si´ w gronie faworytów. Bezsprzecznym tegorocznym faworytem by∏ amerykaƒski pisarz Philip Roth autor miedzy innymi „Kompleksu Portnoya“, wokó∏ którego, zw∏aszcza amerykaƒskie media tworzy∏y nieprzypadkowy lobbing. Roth jest pisarzem znakomitym, lecz nie jemu cz∏onkowie Akademii, jak najcz´Êciej bywa∏o w przypadku faworytów, przyznali Nagrod´. Otrzyma∏ jà Brytyjczyk Harold Pinter, o którym nie mo˝na powiedzieç i˝ jest kimÊ nieznanym. Wybitny dramaturg, autor wielu znakomitych scenariuszy filmowych i telewizyjnych, a tak˝e aktor. Harold Pinter (rocznik 1930) zadebiutowa∏ w koƒcu lat 50., nale˝a∏ do grupy która nieformalnie nazywano „m∏odymi gniewnymi“. Byli to pisarze, re˝yserzy filmowi, aktorzy wyst´pujàcy przeciwko uÊwi´conej brytyjskiej tradycji spo∏ecznych podzia∏ów, konwenansów, owej „dobrej starej Anglii“ ˝yjàcej wspomnieniami dawnego Imperium i okreÊlonego miejsca w spo∏eczeƒstwie. Bohaterami ich ksià˝ek, utworów scenicznych, filmów stali si´ robotnicy, m∏odzi zbuntowani ludzie, dla których odleg∏à i obecnà by∏a perspektywa ma∏ego domku na przedmieÊciach. Harold Pinter w „Powrocie Stanley’a“, „Poko-

Powrót Pintera ju“, „Dozorcy“, „Powrocie do domu“, „Kochanku“ i wi´kszoÊci innych dramatów prezentowa∏ portret cz∏owieka zbuntowanego, zagubionego w otaczajàcej go rzeczywistoÊci. RzeczywistoÊci która nie tyle go przerasta∏a, co raczej nie dorasta∏a do jego marzeƒ i oczekiwaƒ. By∏ i pozosta∏ jako pisarz oraz cz∏owiek kimÊ wra˝liwym na losy innych. Jego poglàdy polityczne zawsze stawia∏y go na lewicy, co powodowa∏o, ˝e znalaz∏ si´ w ostrym konflikcie z premier Margaret Thatcher. By∏ wobec niej najsurowszym recenzentem, ale z jeszcze wi´kszà zaciek∏oÊcià atakuje Tony Blaira, zw∏aszcza za bezkrytyczne poparcie Stanów Zjednoczonych i udzia∏ Wielkiej Brytanii w wojnie w Iraku.

Bezkonkurencyjny Rafał Blechacz

Kultura JednoczeÊnie Harold Pinter nie kryje sympatii do Fidela Castro, Salvatore Allende, ruchów rewolucyjnych w Ameryce Po∏udniowej i Ârodkowej. W roku 2003 mia∏ goÊciç w Polsce, ale z racji naszego zaanga˝owania w wojn´ w Iraku, odmówi∏ przyjazdu. W latach 60. i 70. jego dramaty goÊci∏y na polskich scenach. Póêniej zainteresowanie jego twórczoÊcià os∏ab∏o, obecnie bywa grany sporadycznie. Nie oznacza to jednak, i˝ wymowa jego utworów si´ zestarza∏a bàdê prze˝y∏a. Pinter by∏ i pozosta∏ krytyczny wobec spo∏eczeƒstwa kapitalistycznego, w którym pieniàdz, ch´ç gromadzenia dóbr, zabija uczucie. Byç mo˝e dlatego Pinter by∏ u nas niestrawny, nazbyt rewolucyjny i lewicowy. Jest tajemnicà poliszynela, ˝e dyrektorzy teatrów bojà si´ umieszczaç w repertuarze swoich scen niektórych jego pozycji, bàdê z racji swoich poglàdów nie uto˝samiajà si´ z ich przes∏aniem. Cz´sto i g´sto przeglàdajàc repertuary naszych scen zadaj´ pytanie: po co to panie, panowie wystawiacie? Ale to pytanie na ca∏kiem inne rozwa˝ania. Przyznanie Nagrody Nobla przyjà∏ Pinter ze wzruszeniem ale i angielskà wstrzemi´êliwoÊcià. Od lat ten potomek ˝ydowskich imigrantów walczy z rakiem krtani, ograniczajàcym mo˝liwoÊci jego kontaktu ze Êwiatem. Reporterom przyby∏ym po og∏oszeniu werdyktu szwedzkiej Akademii z ironià godnà B. Shawa powiedzia∏: „zaniemówi∏em z wra˝enia“. Ale zapewne w czasie uroczystoÊci wr´czenia tegorocznego literackiego Nobla powie wiele gorzkich s∏ów o Êwiecie kreowanym przez mo˝nych i pot´˝nych. Chocia˝ od jego debiutu min´∏o ju˝ kilkadziesiàt lat i nie jest ju˝ tym atletycznym m∏odzieniaszkiem o gniewnym spojrzeniu, z papierosem w kàciku ust, pozosta∏ cz∏owiekiem widzàcym dalej i ostrzej od innych. EWA ROCH

„Polak znów najlepiej gra Chopina!“, „Bezapelacyjne zwyci´stwo“, „Triumf Rafa∏a Blechacza uratowa∏ reputacj´ jury“... to tytu∏y syntetycznie oceniajàce jubileuszowy XV Mi´dzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Po raz pierwszy w dziejach warszawskiej imprezy, odbywajàcej si´ od 1927 roku, wszyscy zg∏oszeni do konkursu pianiÊci mieli okazj´ zademonstrowania swych mo˝liwoÊci nie za poÊrednictwem nagraƒ, ale podczas wyst´pów przed jurorami i widownià. Ta by∏a na dodatek wyjàtkowo liczna, bardzo pomno˝ona przez transmisje radiowo-telewizyjne. Jak nigdy dotàd melomanom da∏o to okazj´ do prowadzenia dialogu na temat niektórych decyzji jurorów, co szczególnie widoczne by∏o w poprzedzajàcych fina∏ zmaganiach pianistów. Sam Konkurs trzeba uznaç za wydarzenie kulturalne i artystyczne najwy˝szej rangi. Trimf m∏odego polskiego wirtuoza - 20-letniego Rafa∏a Blechacza z Nak∏a (studenta Akademii Muzycznej w Bydgoszczy) by∏ w nim pe∏ny. Jego zwyci´stwo - gdy na dodatek nie przyznano drugiej nagrody - by∏o bezapelacyjne. A przecie˝ tak˝e jemu przyznane zosta∏y nagrody: Towarzystwa im. Fryderyka Chopina - za najlepsze wykonanie poloneza, Polskiego Radia - za najlepsze wykonanie mazurków oraz Filharmonii Narodowej - za najlepsze wykonanie koncertu. Notabene jego fina∏owe wykonanie koncertu e-moll publicznoÊç nagrodzi∏a kilkuminutowà owacjà na stojàco. Panuje zgodna opinia, ˝e przed Rafa∏em Blechaczem stoi wielka kariera pianistyczna. Jest on czwartym polskim zwyci´zcà Konkursu Chopinowskiego w Warszawie. W 1949 roku pierwsze miejsce zaj´∏a Halina Czerny-Stefaƒska (ex aequo z Bellà Dawidowiczem z ZSRR), w 1955 roku zwyci´˝y∏ Adam Harasiewicz, a w 1975 - to ju˝ 30 lat temu! - Krystian Zimerman.

Panorama

17


Kultura

• WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZ

„MAYDAY 2“ W TEATRZE ÂLÑSKIM Premierowy spektakl na Du˝ej Scenie w Katowicach zawsze jest wydarzeniem kulturalnym. Wierna publicznoÊç kocha „Wyspiaƒskiego" i aktorów. A je˝eli przedstawienie daje widzom dwie godziny Êwietnej zabawy, pogodnego uÊmiech i nutk´ refleksji - pe∏na satysfakcja jest po obu stronach rampy.

OPTYMIZM Jaka jest ró˝nica miedzy optymistà a pesymistà? Ten stary dowcip - gdy˝ w takim kontekÊcie napisa∏em owo zdanie - ma dziesiàtki odpowiedzi. Bardziej lub mniej b∏yskotliwych, absurdalnych, a nawet nie na miejscu. Optymistów w polskiej rzeczywistoÊci coraz mniej. Trudno si´ dziwiç skoro co rusz si´ s∏yszy: „dobrze ju˝ by∏o!“. Owo „ju˝ by∏o“ wyra˝a wiecznà t´sknot´ za czasem minionym, spe∏nionym, jawiàcym si´ niczym okres nie tyle szcz´ÊliwoÊci co przewidywalnoÊci. CoÊ, o czym Êwiadczy nasza obecnoÊç, z czym potrafimy si´ uporaç. Jest swoistym paradoksem, i˝ przy sile oddzia∏ywania mediów, wszechobecnej reklamie,

18

Ray Cooney to repertuarowy pewniak, jeden z najpopularniejszych dramatopisarzy nurtu komediowej, dawniej mawia∏o si´ „bulwarowej" farsy. Jego superhitem by∏o „Mayday", nadal grywane w Teatrze Âlàskim. Nic wi´c dziwnego, ˝e w dobie segueli, Cooney napisa∏ kontynuacj´ a raczej wariacj´ na znany temat. Punktem wyjÊcia jest modne zawarcie znajomoÊci w necie - internecie przez m∏odych ludzi: Vicki (Dorota Chaniecka) i Gavina (Marek Rachoƒ). Co prawda troch´ dziwi ich, ˝e ojciec obojga (wymienili informacje) nazywa si´ John Smith i jest taksówkarzem (Grzegorz Przyby∏), ale przecie˝ jesteÊmy w londyƒskiej metropolii, co nieco Smith’sów tam mieszka i taksówkarzy tako˝. Kolejne perypetie i motywy znajome: nieÊmiertelny trójkàt ma∏˝eƒski, oddany przyjaciel który bardzo chce pomóc itd. a˝ do przewrotnego happy endu. Znacie? To pos∏uchajcie... Mamy wi´c powtórk´ z rozrywki, ale najwa˝niejsze, ˝e nie sà to, trywialnie mówiàc tzw. odgrzewane kotlety. Wprost przeciwnie, ca∏y zespó∏ aktorski prowadzony pewnà r´kà Marcina S∏awiƒskiego (re˝yseria), daje ma∏y koncert gry, utrzymujàc ca∏y spektakl w odpowiednim rytmie i tempie, czasami z lekkà szar˝à, ale akuratnie. Wyraziste, jek˝e odmienne postacie kobiet: kokieteryjnie zmys∏owa Violetta Smoliƒska (Barbara) i temperamentna sekutnica Anna Kadulska (May). Pe∏nym dobrych ch´ci self made - manem jest doskona∏y Andrzej Warcaba (Stanley Gardner). Wbrew zabawowym pozorom, trudna to rola, wymagajàca ˝elaznej

jaskrawoÊci i po∏yskliwoÊci coraz trudniej o optymizm. „Kandyd czyli optymizm“ Voltaire’a jest kolejnà premierowà propozycjà Teatru Zag∏´bia w Sosnowcu. Przewrotny to optymizm. Tytu∏owy bohater obrywa od ˝ycia ze wszystkich stron: jest bity, poni˝any, okradany, jego narzeczona pada ofiarà gwa∏tów, zawodzà przyjaciele - lecz on nie traci wiary w nauki swego mistrza Panglosa wpajajàcego mu szlachetne przes∏ania i wiar´ w ludzkà godnoÊç. Voltaire, pisarz, filozof, troch´ obie˝yÊwiat, cz∏owiek czyniàcy u˝ytek ze swego rozumu, przyjaciel, a w ka˝dym razie zaufany pot´˝nych w∏adców, piewca wolnoÊci, zarazem mocno zale˝ny od swych mecenasów. „Kandyd“ by∏ grany na ró˝ne sposoby - powa˝nie, komediowo a nawet farsowo. W Sosnowcu, co jest najmocniejszà stronà widowiska, zagrany muzycznie. Inscenizator - re˝yser Henryk Adamek poszed∏ w kierunku musicalu. I by∏ to wybór s∏uszny, gdy˝ nie ma si´ co oszukiwaç - treÊci zawarte w filozoficznej przypowieÊci osiemnastowiecznego autora, nawet w znakomitym przek∏adzie Boya-˚eleƒskiego tràcà myszkà. Aczkolwiek w niektórych fragmentach jawià si´ jako bardzo aktualne. Ale te˝ na si∏´ nie nale˝y uaktualniaç ˝adnego tekstu, gdy˝ mo˝e zabrzmieç jak teatralne grypsowanie pachnàce g∏u-

Panorama

pim wazeliniarstwem. Widzia∏em nie tak dawno utwór znakomitego dramatopisarza „podrasowany“ pod „niby bie˝àce“ oczekiwania, b´dàcy popisem kabaretowej amatorszczyzny. Na szcz´Êcie w Sosnowcu zrezygnowano z tego rodzaju zabiegu. Przedstawienie jest logiczne, inscenizacja mimo, ˝e obecnie w teatrach panuje „czas inscenizatorów“, nieznoÊna maniera powodujàca, ˝e treÊç stanowi wy∏àcznie dodatek do niejednokrotnie absurdalnych pomys∏ów inscenizacyjnych - nie przesadzona w formie nad treÊcià. Teatr w Sosnowcu jest miejscem w którym pami´ta si´ o tym co okreÊlano dawniej mianem rzemios∏a scenicznego. Byç mo˝e dla niektórych to teatr nadmiernie konserwatywny bàdê akademicki, ale w takim w∏aÊnie teatrze sprawdzajà si´ (bàdê nie) aktorskie i re˝yserskie umiej´tnoÊci. Byç mo˝e nazbyt wiele naoglàda∏em si´ teatralnej hucpy, nazwanej m´drkowato, za którà nie by∏o niczego poza epatowaniem pró˝noÊci widzów i krytyków. „Kandyd, czyli optymizm“ na sosnowieckiej scenie jest widowiskiem ciekawym, chocia˝ ciut przyd∏ugim. Byç mo˝e przyda∏yby si´ re˝yserskie no˝yczki i wi´ksze tempo, zw∏aszcza w drugiej cz´Êci. Wi´ksze tempo, nie znaczy szybkoÊci podawania tekstu (co sta∏o si´ równie˝ powszechnà manierà i m∏odzi aktorzy nie mówià lecz wyrzucajà z siebie sceniczne kwestie z szybkoÊcià karabinu maszynowego). Z jakà przyjemnoÊcià w stolicy Zag∏´bia oglàda si´ i s∏ucha Wojciecha LeÊniaka, wiedzàcego,


Muzyka bez granic

Redaguje ANNA G¸UCH

ZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • kondycji (prawie ca∏y czas na scenie) i umiej´tnego tonowania emocji. Ostatnià postacià, która pojawia si´ na deskach scenicznych jest Pan Smith - senior. Jak mawiajà Anglosasi : last but not least, albowiem Jerzy G∏ybin w znakomity sposób dope∏nia i wzbogaca obraz ca∏oÊci. Wielkie brawa dla re˝ysera i wszystkich aktorów, ˝e dali nam spektakl, po którym przez chwil´ (oby trwa∏a jak najd∏u˝ej), pogodnie i z uÊmiechem spojrzymy na Êwiat przez ró˝owe okulary. TOMASZ KUD¸A

˝e czasami najciekawsza jest pauza postawiona w odpowiednim miejscu. Zawieszenie g∏osu i to, co zawarte miedzy s∏owami. Có˝, w aktorstwie bardzo trudnym jest nauczenie si´ tekstu, ale tego mo˝na nauczyç nawet (z nale˝nym przeproszeniem) nawet kuchark´. Wiedzieç co si´ mówi i po co, to dopiero prawdziwa sztuka i prawdziwe aktorstwo. Ciekawa, bardzo zró˝nicowana melodycznie jest warstwa muzyczna widowiska, skomponowana przez Rafa∏a Smolenia. Szkoda tylko, ˝e zabrak∏o miejsca (a przypuszczam, ˝e bardziej pieni´dzy)

na akompaniament „na ˝ywo“. Ale doczekaliÊmy si´ takich czasów, ˝e w najlepszej sytuacji sà teatry z najmniejszà liczbà przedstawieƒ. I tak rzeczywistoÊcià teatralnà sta∏ si´ teatr absurdu. Ale to ju˝ nie ma nic wspólnego z „Kandydem czyli optymizmem“... PIOTR PRZEC¸AWSKI

Voltaire - „Kandyd czyli optymizm“ Teatr Zag∏´bia w Sosnowcu re˝yseria Henryk Adamek Premiera paêdziernik 2005

Panorama

• NOWOÂCI P¸YTOWE • Intelekt Kollapse re˝. Krzysztof W∏odarski & Jacek Katos Katarzyƒski Pagan Records 2005 Intelekt Kollapse to eksperymentalny projekt filmowy Krzysztofa W∏odarskiego - m.in. malarza, muzyka Profanum. Premiera filmu odby∏a si´ w czerwcu. Lider Profanum odpowiedzialny jest tak˝e za scenariusz, który powsta∏ pod wp∏ywem inspiracji obrazami Salvadora Dali oraz twórczoÊcià m.in. Becketta i Witkacego. Ca∏oÊç ilustruje muzyka Profanum dost´pna tylko z filmem na DVD (3 nowe utwory w wersji audio). Intelekt to narkotyczny transowy obraz, psychodeliczny eksperyment w sensie technicznym i artystycznym. Pe∏en plastyki monta˝, znakomite uj´cia w których zgrabnie zamkni´ty zosta∏ filozoficzny przep∏yw ÊwiadomoÊci (jest to jak najbardziej przypowieÊç filozoficzna) razem tworzà fabu∏´, którà widz musi zinterpretowaç sam. W tym znaczeniu film jest formà otwartà, nie narzucajàcym si´ seansem halucynacji jakiej ulega odbiorca od pierwszego kadru. Twórcy filmu wieszczà rozpad intelektu, ale nie o upadku pierwiastka racjonalnego jest ten obraz, Intelekt Kollapse obna˝a Êmierç znaku nadajàcego wszystkiemu jednoznaczny sens, to studium upadku j´zyka ograniczajàcego cz∏owieka i wypaczajàcego obraz Êwiata. W∏odarski w prosty sposób pokaza∏ rozpad logo, odkry∏ czystà form´, rozum oczyszczony z interpretacyjnego brudu, za który odpowiedzialny jest j´zyk. Dlatego opary absurdu, w których skàpany jest ten film od pierwszych sekund trwania fabu∏y, sà intuicyjnie zrozumia∏e. Autorzy Intelektu uczynili coÊ niezwyk∏ego, bo w ciàgu niespe∏na pó∏godzinnego seansu (tyle trwa film) zadali k∏am ca∏emu kinu dekadenckiemu, które p∏awi si´ w postmodernistycznym be∏kocie. W∏odarski obna˝y∏ bezsens znaku, demona wspó∏czesnoÊci. Intelekt Kollapse to równie˝ linqua kollapse, sama forma, anty-sens od poczàtku zrozumia∏y. Ten obraz powinien doczekaç si´ emisji w TVP w paÊmie najwi´kszej oglàdalnoÊci, bo tak profesjonalna i awangardowa fabu∏a nie zas∏uguje na w∏ócz´g´ po niszowych kana∏ach tv, doÊwiadczenie pokazuje jednak, ˝e dzie∏a rzadko trafiajà pod strzechy. Film jest zdecydowanie niezale˝ny artystycznie, prawdziwa pere∏ka kina offowego, choç to raczej kategoria krzywdzàca dla projektu W∏odarskiego i spó∏ki kino niezale˝ne w ostatnich latach bowiem to bardziej kino amatorskie. Intelekt Kollapse to po prostu doskona∏y, wstrzàsajàcy seans kina artystycznego jakiego w polskiej kinematografii dotàd nie by∏o. Pozycja obowiàzkowa. Film ten, o czym warto wiedzieç, jest aktywnym przedsi´wzi´ciem amatorów i zawo-

19


Muzyka bez granic

• NOWOÂCI P¸YTOWE • dowców, obok profesjonalistów: Romana Garbowskiego, który wcieli∏ si´ w rol´ Demiurga, aktora znanego m.in. z „Pianisty" R. Polaƒskiego, operatora Krzysztofa Gawa∏kiewicza - absolwenta ∏ódzkiej filmówki, nominowanego za Intelekt do Offscara oraz wspó∏re˝ysera i aktora - Jacka „Katosa" Katarzyƒskiego - zagra∏ w obrazach G. Lipca „Dzieƒ w którym umr´", „˚e ˝ycie ma sens" oraz Paw∏a Nowaka - na co dzieƒ pracujàcego dla telewizji. W filmie zagra∏ m.in. tak˝e: Bastis - by∏y wokalista Profanum, obecnie Witchmaster. Obraz zdoby∏ ju˝ pierwsze nagrody - I Nagrod´ na festiwalu Filmowe Zwierciad∏a '04, Nagrod´ Specjalnà na festiwalu Toffi Toruƒ '04. Planowana ekspozycja filmu obejmuje m.in. pokaz na Video Film Festival Ohne Kohle Wiedeƒ ‘2005 a tak˝e na festiwalu Avanca ‘2005 w Portugalli. Dystrybucj´ filmu prowadzi jego wydawca - Pagan Records /www.paganrecords.com.pl/. Wi´cej o filmie /www.intelekt.kollapse.webpark.pl/

Eye For An Eye/The Hunkies To co nas ∏àczy Pasa˝er/Jimmy Jazz Records 2004 To split przekrojowy, od tradycyjnego nieco melodyjnego hardcore'a w wykonaniu The Hunkies (w zespole grajà gitarzyÊci Analogs i W∏ochatego) oraz niemal trashowocrossover'owego h/c zagranego przez Eye For An Eye. Na tle ca∏oÊci najciekawiej wypada ten ostatni, EFAE upubliczni∏ na p∏ycie 7 dotàd nie wydanych nigdzie utworów. Bielszczanie sà zdecydowanymi faworytami tej kompilacji, grajà Êwie˝o, niezwykle energetycznie z charakterystycznym drapie˝nym wokalem Anki. EFAE niezmiennie trzymajà poziom i nie mo˝na przy okazji zignorowaç faktu, ˝e kluczowà rol´ w sensie artystycznym w zespole odgrywa jego liderka. O tym, ˝e na scenie rockowej jest wcià˝ zbyt ma∏o kobiecych g∏osów nie trzeba przypominaç, póki co bielszczanie potwierdzajà swojà pozycj´ zdecydowanego lidera wÊród drapie˝ników sceny h/c. Spójna i bardzo dobra p∏yta, obydwa zespo∏y prezentujà wyrównany poziom w swojej stylistyce. Ostatecznie to ich w∏aÊnie ∏àczy. IZA LARISZ

20

• POLECAM • POLECAM • POLECAM • PO MUNCIPAL WASTE Hazardous Mutation Earache Zarówno muzyka, jak i ok∏adka wyró˝nia si´ na tle serwowanych co dziennie metalowych albumów. Za kolorowy cover odpowiedzialny jest Ed Repka, który m.in. namalowa∏ s∏ynne ok∏adki pierwszych trzech p∏yt Death, Megadeth, czy kiczowaty cover amerykaƒskiego Massacre. Muncipal Waste to z˝ynka z D.R.I, S.O.D., czy Anthrax. Ta p∏yta to ma∏y wehiku∏ czasu. Cofamy si´ do prze∏omu lat 80. i 90. W tamtych latach nie zwróci∏abym uwagi na Hazardous Mutation. Obecnie jednak trash metal zmieszany ze starà szko∏à hard cor’a to rzadkoÊc. Dlatego te˝ tak przyjemnie s∏ucha si´ tego albumu.

CONSTRUCDEAD The Grand Machinery Black Lodge/Mystic Zespó∏ pochodzi z umuzykalnionej Szwecji, a recenzowana p∏yta jest trzecim albumem w ich dorobku. Costrucdead nie wyrzeka si´ swojego pochodzenia i gra szwedzki melodyjny death metal. Nie jest to jednak typowy Swedish death metal, w którym wiele s∏odkoÊci. Muzycy grajà szybko i ostro, ale z g∏owà i okraszajà swojà muzyk´ ciekawymi solówkami, czy melodiami. Histeryczny g∏os wokalisty Jensa Bromana bardzo wzbogaca ten album. Broman, frontman The Defaced i Hatelight wspomóg∏ zespó∏, kiedy to na kilka dni przed wejÊciem do studia opuÊci∏ ich wokalista Peter Tuthill. Construcdead bardzo dobrze prezentuje si´ na tle swoich rodaków, którzy codziennie wypuszczajà na rynek kolejnà nudnà melodyjnà p∏yt´ z kilkoma ostrymi riffami. Czy The Grand Machinery odniesie sukces komercyjny? Âmiem wàtpiç. Chocia˝ Construcdead od poczàtku swojej kariery mia∏ wiele szcz´Êcia. Który z zespo∏ów po nagraniu debiutanckiej p∏yty gra∏ w Japonii? Szwedom to si´ uda∏o. Odwiedzili razem z Soilwork Osak´, Nagoj´ i Tokio. Mo˝e tym razem równie˝ fortuna si´ do nich uÊmiechnie. Zas∏u˝yli na to.

PENTACLE Under The Black Cross Iron Pegasus Holendrzy na pewno mieliby szans´ na za∏apanie si´ na jedno z czo∏owych miejsc w plebiscycie na najbardziej niedoceniony zespó∏. Pentacle funkcjonuje na obrze˝ach sceny od blisko 16 lat, a mimo to wcià˝ jest ma∏o znany. Zespó∏ ma na koncie kilka nagraƒ, ale tylko dwie pe∏nowymiarowe p∏yty. Ostatnià z nich jest w∏aÊnie Under The Black Cross, która brzmi staroÊwieckiego i... to jest w ich przypadku atut. Kompozycyjnie to równie˝ nawiàzanie do starej szko∏y death metalu i takich zespo∏ów jak Celtic Frost, Asphyx, czy Obituary. Nazwa Asphyx nie pojawia si´ tutaj przypadkowo. Za charakterystyczne wokale odpowiedzialny jest Wannes Gubbels, który zdziera równie˝ gard∏o w legendzie holenderskiej sceny. P∏yta trwa zdecydowanie za krótko, bo nieca∏e 42 minuty. Sukcesu komercyjnego im nie wró˝´, bo dla fanów Cradle of Filth, Dimmu Borgir i Korna, czyli zespo∏ów, które znakomicie si´ sprzedajà, ta muzyka nie b´dzie ∏atwo przyswajalna. Lepiej jednak mieç garstk´ wiernych fanów ni˝ takich, których interesujà tylko zmieniajàce si´ trendy.

Panorama


Muzyka bez granic

Redaguje SABINA B¸A˚Y¡SKA

LECAM • POLECAM •

• LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • Nowy wiek SBB

IMPALED NAZARENE Death Comes in 26 Carefully Selected Pieces Osmose/Mystic Tytu∏owe „26 specjalnie wyselekcjonowanych kawa∏ków“ to zdaniem grupy ich 26 najlepszych utworów w historii. Album zosta∏ nagrany w klubie Tavastia w Helsinkach. Dlatego te˝ w przerwach mi´dzy utworami Mika Luttinen mówi w dziwnym fiƒskim narzeczu. Niestety, nigdy nie mia∏am okazji przekonaç si´ jak prezentuje si´ zespó∏ na ˝ywo. S∏uchajàc tej p∏yty chocia˝ troch´ mo˝na poczuç atmosfer´ „˝ywego“ Impaled Nazarene. Jest duszno, parno, ostro, szybko, ˝ywio∏owo i bardzo energicznie. Utwory z ostatnich p∏yt, które w wersji studyjnej nudzà mnie, na ˝ywo prezentujà si´ lepiej. Jednak w konfrontacji ze starymi szlagierami wypadajà blado. Moim zdaniem Impaled Nazarene po swojej s∏ynnej trzeciej p∏ycie Suomi Finland Perkele zadryfowa∏ za bardzo w stron´ rock’n’rolla. Zawsze wola∏em ich blackowe oblicze z punkowymi nalecia∏oÊciami. Dlatego te˝ do dzisiaj debiut i Ugra Karma to dla mnie ich najlepsze wydawnictwa.

Najnowszy album SBB, New Century po pierwszym tygodniu sprzeda˝y trafi∏ na 17. miejsce na liÊcie OLIS. Zbli˝a sie równie˝ premiera p∏yty w unikalnym formacie DVD Audio/Video, który b´dzie pierwszym tego typu rockowym wydawnictwem w Polsce. New Century to spójne, prze∏omowe dzie∏o - obok nastrojowych ballad zawiera porywajàce dynamikà rockowe utwory. Energetyzujàce gitarowe solówki sàsiadujà z magicznymi, klawiszowymi aran˝acjami. Unikalny klimat muzyki: skrzy˝owanie sielankowej atmosfery podkrakowskiego studia z koncertowymi, fantastycznie ˝ywymi improwizacjami. Nagrania zarejestrowano w Studiu Zbigniewa Preisnera w Niepo∏omicach. Rewelacyjnà produkcj´ zapewni∏ Mack (Queen, Deep Purple, Led Zeppelin). W przypadku New Century w wersji DVD Audio/Video scie˝k´ audio zapisano w trzech formatach: High Definition Stereo 96/24, DTS 96/24 oraz Dolby Digital 5.1. Ponadto na krà˝ek trafià w formie dodatków: raport video ze studia oraz videoklip „Music is My Life". W nowym sk∏adzie: Skrzek/Wertico/Anthymos zespó∏ gra ju˝ od 2000 roku. Wkrótce SBB wb´dzie mo˝na us∏yszeç na koncertach promujàcych New Century.

Deep Purple w Spodku „G∏´bia Purpury“ pojawi si´ w przysz∏ym roku, 24 lutego w katowickim „Spodku“. Zespó∏ b´dzie promowa∏ najnowszy krà˝ek Rapture Of The Deep . Po raz ostatni Deep Purple w Polsce wystàpili w czerwcu 2004 roku, w Szczecinie i Warszawie. Z kolei ostatnia wizyta w „Spodku" mia∏a miejsce w grudniu 2003 roku, w ramach promocji ostatniego albumu Bananas. Grup´ tworzà obecnie wokalista Ian Gillan, basista Roger Glover, gitarzysta Steve Morse, perkusista Ian Paice oraz klawiszowiec Don Airey. To w∏aÊnie w tym sk∏adzie zespó∏ zarejestrowa∏ materia∏ na Rapture Of The Deep, którego premiera przypad∏a na 24 paêdziernika, dok∏adnie na 4 miesiàce przed koncertem w „Spodku“. Deep Purple pracowa∏ nad p∏ytà w studiu w Los Angeles razem z producentem Mike'm Bradfordem, zajmujàcym si´ wczeÊniej „Bananami". Poza tym Bradford wyprodukowa∏ tak˝e p∏yty m.in. Madonny (Ray Of Light), Kid Rocka, czy The Butthole Surfers. Jak zapowiadajà muzycy, ich siedemnasty studyjny album ma byç ci´˝szy od poprzedniego krà˝ka i nawiàzywaç do najlepszych lat zespo∏u. Bilety na koncert w „Spodku" mo˝na rezerwowaç w sklepie internetowym: www.metalopolis.pl oraz kupowaç we wszystkich dobrych sklepach muzycznych. Ceny biletów: sektor niebieski - 110 z∏ (w dniu koncertu 120 z∏), sektor czerwony 120 z∏ (130 z∏), p∏yta - 130 z∏ (140 z∏), sektor czerwony (H i J) - 185 z∏ (200 z∏). Wszelkie informacje o sprzeda˝y biletów: tel.: +48 32 205 25 00 (wew. 101), email: koncerty@metalmind.com.pl. Sprzeda˝ wysy∏kowa: +48 32 205 25 00 (wew.187), e-mail: shop@metalopolis.com.pl, www.metalopolis.pl

• NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • ODESZ¸A MIRA Legenda polskiego rocka i bluesa Mira Kubasiƒska zmar∏a w szpitalu w Otwocku w wieku 61 lat. Artystka mia∏a rozleg∏y zawa∏ serca. Takie przeboje, jak „GdybyÊ kocha∏, hej" i „Na drugim brzegu t´czy" w latach 70. zna∏a ca∏a Polska. Najwi´kszà s∏aw´ Kubasiƒska zdoby∏a w latach 60. i 70. wyst´pujàc z zespo∏em Blackout, przekszta∏conym w 1968 r. w Breakout. U boku lidera tych grup Tadeuesza Nalepy Êpiewa∏a wielkie przeboje tamtego czasu: „GdybyÊ kocha∏, hej", „Chcia∏abym byç s∏oƒcem", „Na drugim brzegu t´czy", „Czarno-czarny film". W latach 70. wyst´powa∏a te˝ solowo. Po rozwiàzaniu Breakoutów Kubasiƒska wycofa∏a si´ z ˝ycia artystycznego. Póêniej pracowa∏a z wieloma zespo∏ami bluesowymi, m.in. Kasà Chorych i Nocnà Zmianà Bluesa. Ostatnio wyst´powa∏a z zespo∏em After Blues, K.G. Band i z otwockà grupà Bluesquad. W tym roku obchodzi∏a 40-lecie pracy twórczej.

Panorama

21


Moje 2/3

I tak źle, i tak niedobrze...

Należę do tej grupy, która nie wzięła udziału w drugiej turze wyborów prezydenckich. Pierwsza zresztą, również mnie nie interesowała. Może bym i polazł, gdyby „pan, wójt i pleban“ nie przekonywali, że jest to obywatelskim obowiązkiem każdego - młodego i starego, zdrowego i chorego. Nie mam zamiaru również wyłuszczać dlaczego nie spełniłem owego obowiązku, lecz gdy dostrzegałem za jednym z kandydatów puszącego się Jana Pietrzaka, a za drugim uśmiechniętego Tadeusza Rossa, to akurat nie przepadam generalnie za politycznymi kabaretami, wolę stosowną do swojego wieku melancholijność Starszych Panów. A już, żeby zabrzmiało bardziej filozoficznie, powtórzę za Leszkiem Kołakowskim: „I tak niedobrze i tak niedobrze - wszystko niedobrze“. To, że prezydentem zostanie Lech Kaczyński było oczywiste, a już całkowicie oczywiste po pierwszej turze. Wydaje mi się, iż pierwsze co powinien uczynić to przepędzić na cztery wiatry panią Kolińską-Bobińską i cały Instytut Prognoz Społecznych. Mylić się w granicach ponad 10. procent może uliczny sprzedawca tandety zza wschodniej granicy. Chyba, że było to działanie przemyślane mające wpływać na ludzkie decyzje. Nie od dzisiaj wiadomo, że większość ludzi opowiada się za tym kto jest mocniejszy, posiada większe poparcie. I tak z przystojnego, lubiącego wyłącznie piłkę nożną Donalda Tuska uczyniono faworyta prezydenckich wyborów. Jest swoistym, trudnym do wyjaśnienia fenomenem pozycja Platformy Obywatelskiej - ugrupowania o bardzo liberalnym profilu na scenie politycznej. W wielu państwach liberałowie stanowiący partię ludzi dobrze sytuowanych, decydujących w kwestiach gospodarczych; są ugrupowaniem ważnym, lecz nielicznym, stanowiącym przysłowiowy „języczek u wagi“. W biednej III RP, gdzie 70 procent obywateli z trudem wiąże koniec z końcem, liberałowie stanowią drugą co do znaczenia siłę polityczną. To świadczy wyłącznie o wpływie na mentalność społeczeństwa kolorowych pisemek. Nigdy nie byłem admiratorem demokracji, w której głosy dziesięciu głupków znaczą więcej aniżeli głosy dziesięciu mędrców, jeśli tylu się znajdzie.

Nie wierzę też w silną, a zwłaszcza zgodną koalicję PO i PiS-u. Już byli w ogródku, już witali się z gąską - można najkrócej określić nastroje panujące wśród członków Platformy. Przecież mieli wygrać wybory parlamentarne, mieli dostarczyć prezydenta, czyli wziąć wszystko. A nie wzięli niczego! Rządza odwetu, odegrania się jest wśród nich ogromna, i to jest ludzkie i polityczne. Powstanie koalicyjnego rządu, w którym przedstawiciele PO stanowić będą twardą opozycję - zważywszy jeszcze, że polskim kardynałem Richelieu będzie Jarosław Kaczyński - zapowiadają gorące zimowe miesiące. Nie przypuszczam również ażeby Platforma utrzymała się w dotychczasowej formie. Po chóralnych śpiewach, manifestowanej sile i jedności nastąpi czas zimnej analizy błędów i wskazania kogoś kto odpowie za dubeltową porażkę. Na kogo wypadnie, na tego bęc. Tak mi się zdaje, że owo „bęc“ trafi na „kapelusznika“ z Krakowa, gdyż prawdę powiedziawszy poza krojami kapeluszy Jan Władysław Maria Rokita niczym się ostatnio nie wyróżniał. Po Rokicie to spłynie jak po żabie. Znajdzie nowych komilitonów. Cóż, niektórzy zmieniają kobiety, inni partie. Po kilku miesiącach swarów, popisów harcowników, Platforma wyjdzie z rządu i PiS będzie rządził mniejszościowo i wówczas nawet dwóch Kaczyńskich niewiele będzie mogło zrobić. A co z Polską...? Oczywiście przybędzie patosu. Świętować będziemy nie tylko Powstanie Warszawskie i bitwę pod Grunwaldem, ale także klęskę pod Warną, chociaż jest w niej pewna niezręczność - papieskie złamanie słowa i homoseksualne skłonności Władysława... Ale to już zmartwienie profesorów Paczkowskiego i Wieczorkiewicza, którzy „wyprostują“ dzieje. W gruncie rzeczy mało ważne kto w Polsce rządzi. Jedni będą mieli jeszcze więcej kasy, inni (większość) coraz mniej. Dosyć będą mieli lewicy, prawicy i tylko Lech Wałęsa pytany co należy zrobić zawsze będzie miał odpowiedź. Równie absurdalną jak zawsze. ¸UKASZ WYRZYKOWSKI

Ukazuje si´ od 16 maja 1954 r. TYGODNIK ILUSTROWANY gospodarka, polityka, spo∏eczeƒstwo

Redaktor naczelny ¸UKASZ WYRZYKOWSKI Zast´pca redaktora naczelnego MARIOLA SEREDIN Dyrektor Przedstawicielstwa w Warszawie JACEK KUCHARSKI tel. (0 508) 238 826 Stale wspó∏pracujà: Wies∏aw ADAMIK, Sabina B¸A˚Y¡SKA, S∏awomir BOROWSKI, Zygmunt BRONIAREK, Henryk CZARNIK, Monika KANIOWSKA, Tomasz KUD¸A, Anna G¸UCH, Janusz KO˚USZNIK, Andrzej ¸OJAN, Jerzy PITERA, Grzegorz P¸ONKA, Wojciech SZCZAWI¡SKI, Edmund WOJNAROWSKI Katarzyna WYKA Adres redakcji: „Panorama”, ul. Brzoskwiniowa 32 43-190 Miko∏ów fax: (032) 757 07 28 Wydawca:

43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 DTP: AGENCJA REKLAMOWA Micha∏ Seredin 43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 Kolporta˝: „Ruch” SA w Warszawie OKDP ul. Jana Kazimierza 31/33 00-958 Warszawa REDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREÂå OG¸OSZE¡, NIE ZWRACA MATERIA¸ÓW NIE ZAMÓWIONYCH, ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRACANIA TEKSTÓW I ZMIANY TYTU¸ÓW.

NUMER ZAMKNI¢TO 23 X 2005 r.

e-mail: panorama @ o2.pl tygodnik_panorama @ seredin.pl www.panorama.mikoland.net



TOYOTA -

moja pasja (1)

C o ro l l ę p rowa d z i s i ę z p a s j ą . J e j d y n a m i ka i z a awa n s owa n a te ch n o l o g i a u s ta n aw i a j ą n owe s ta n d a rd y ko m fo r t u i j a ko ś ć p ro wa d z e n i a .

D

oskona∏à jakoÊç prowadzenia pojazdu uzyskano poprzez zastosowanie zupe∏nie nowego podwozia z du˝ym rozstawem osi. Szeroko rozstawione przednie i tylne ko∏a gwarantujà wyjàtkowà stabilnoÊç. Przednie kolumny MacPhersona oraz tylna belka skr´tna umo˝liwiajà szybkie pokonywanie ostrych zakr´tów oraz utrzymywanie samochodu w linii prostej podczas hamowania, co zapewnia doskona∏y komfort jazdy. Elektryczne wspomaganie kierownicy zastosowane w nowej Corolli daje jej przewag´ nad pojazdami ze wspomaganiem hydraulicznym. G∏ównà zaletà tej technologii jest zwi´kszona kontrola nad pojazdem oraz oszcz´dnoÊç paliwa. Corolla oferuje równie˝ dodatkowe udogodnienia techniczne, które czynià jazd´ bezpieczniejszà i bardziej komfortowà. Wszystkie modele posiadajà systemy ABS, EBD (system elektronicznego roz∏o˝enia si∏y hamowania pomi´dzy ko∏ami). Dost´pny jest tak˝e uk∏ad VSC (uk∏ad stabilizacji toru jazdy) jak równie˝ BA (system wspomagania hamowania awaryjnego) i TRC (system kontroli trakcji).

C

orolla - dzi´ki promieniowi skr´tu równemu 5,1 m - gwarantuje niezwyk∏à ∏atwoÊç manewrowania. W po∏àczeniu z zaawansowanà technologià jakoÊç jazdy - zarówno w mieÊcie, jak i w trasie - jest niezapomnianym prze˝yciem. Szybko reagujàce zawieszenie gwarantuje ∏atwoÊç pokonywa-

nia zakr´tów oraz hamowania, utrzymujàc samochód w linii prostej. Podwozie o du˝ym rozstawie osi i krótkich zwisach gwarantuje stabilnoÊç podczas szybkiej jazdy.

K

a˝da z wersji Corolli zosta∏a stworzona z myÊlà o indywidualnych potrzebach ró˝nych klientów. Nowa Corolla jest niezwykle aerodynamiczna. Jej op∏ywowy kszta∏t (wspó∏czynnik oporu powietrza 0,29) umo˝liwia osiàganie wysokiej pr´dkoÊci przy jednoczesnym niskim zu˝yciu paliwa oraz ha∏asie zewn´trznym. Trzydrzwiowa wersja Hatchback to idealny partner we wspó∏czesnym, dynamicznym Êwiecie. M∏odzie˝owy styl podkreÊlajà charakterystyczne linie boczne i przednie, delikatnie poszerzone ∏uki nadkoli oraz zderzaki w kolorze nadwozia.

Z

alety Corolli nie koƒczà si´ jednak na wyglàdzie zewn´trznym. Dzi´ki równowadze zachowanej pomi´dzy formà a funkcjonalnoÊcià, Corolla mo˝e poszczyciç si´ wyjàtkowo przestronnym i perfekcyjnie zaprojektowanym wn´trzem, niespotykanym wÊród samochodów w swojej klasie. Pi´ciodrzwiowa wersja Hatchback urzeka sprawnoÊcià i wdzi´kiem kompaktowego designu, zapewniajàc jednoczeÊnie lepszy dost´p do wn´trza samochodu. Wersja pi´ciodrzwiowa jest idealnym rozwiàzaniem dla tych, którzy cenià sobie poczucie smaku i kom-

fort jazdy w∏asnej oraz pasa˝erów, jak równie˝ dla osób planujàcych powi´kszenie rodziny. Stylowà, kompaktowà sylwetk´ nowej Corolli w wersji trzy- i pi´ciodrzwiowej uzupe∏nia przestronne wn´trze.

W

ersje Sedan i Wagon ucieleÊniajà nowoczesny styl kompaktowej sylwetki Corolli. Toyota Corolla Sedan to uosobienie elegancji, ∏àczàce w sobie wygod´ tradycyjnego baga˝nika z nowoczesnà stylistykà. Szeroko otwierajàce si´ drzwi zapewniajà ∏atwy dost´p do przestronnego wn´trza. W efekcie jest to klasyczny samochód z pe∏nà gracji aerodynamicznà sylwetkà. Ten model to komfort, szyk i niezwyk∏a jakoÊç. Corolla Wagon zosta∏a stworzona z myÊlà o tych, którzy cenià sobie indywidualny styl i prowadzà aktywny tryb ˝ycia. Zachowujàc typowy dla nowej Corolli wyglàd, wersja Wagon wyró˝nia si´ zwi´kszonà pojemnoÊcià. Sprytnie zaplanowana przestrzeƒ, obszerny baga˝nik oraz regulowany kàt oparcia tylnych foteli zapewniajà maksimum wygody na wakacjach i podczas weekendowych wycieczek. Co najwa˝niejsze, bez wzgl´du na to, która z wersji jest dla kierowcy najodpowiedniejsza, wszystkie - zarówno Hatchback, Sedan, jak i Wagon, majà w sobie niepowtarzalny styl i gwarantujà wyjàtkowà dynamik´ jazdy. KAMILA ¸OPI¡SKA


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.