Tygodnik Panorama 2005_15/16

Page 1

U k a z u j e s i ę o d 16 m a j a 19 5 4

PL ISSN 0475-6347 Nr indeksu 368563 Y 9012 C

NR 15-16 (2631-2632) 17 VII - 24 VII 2005 CENA 1,50 Z¸ (w tym 7% VAT)

Serce do walki

ISSN 0475-6347


W

Strategia Polskie koksownictwo jest ściśle powiązane z górnictwem i hutnictwem, a więc z branżami, które znajdują się w procesie restrukturyzacji. Szansą na umocnienie pozycji polskiego koksu w Europie jest międzybranżowa konsolidacja.

grudniu ubiegłego roku rząd przyjął strategię prywatyzacji sektora górnictwa węgla kamiennego, w której sporo miejsca poświęcono Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Wspomniana strategia, w odniesieniu do JSW, największych efektów upatruje w konsolidacji sektora węglowego i koksowego z uwagi na charakter i jakość węgla wydobywanego w JSW węgla ortokoksowego, najlepszego z węgli koksujących. Skład planowanej grupy węglowo-koksowej ma tworzyć: JSW - jako podmiot dominujący, Koksownia Przyjaźń sp. z o.o., Kombinat Koksochemiczny Zabrze S.A. i Zakłady Koksownicze Wałbrzych S.A. Do końca III kwartału bieżącego roku powinny zakończyć się operacje na udziałach i akcjach, aby mówić o stworzeniu grupy węglowo-koksowej o strukturze holdingowej. Najważniejszym jest to, aby JSW przejęła kontrolę kapitałową nad wspomnianymi wyżej trzema koksowniami. Jeśli chodzi o Koksownię Przyjaźń, która przekształcona została w drodze prywatyzacji bezpośredniej z przedsiębiorstwa państwowego w spółkę z ograniczona odpowiedzialnością, po konwersji wierzytelności na kapitał JSW objęła 46,2% udziałów w kapitale zakładowym, PKP - 37%, Skarb Państwa - 11,4%, Kompania Węglowa - 5,1%, pozostali udziałowcy - 0,3% udziałów. Statut spółki przewiduje, że w sprawach zasadniczych udziałowcy podejmują uchwały większością 2/3 głosów i aby uzyskać tę większość głosów JSW nabyła udziały od pozostałych dwóch największych udziałowców czyli od PKP i Kompanii Węglowej i obecnie posiada już ponad 88% udziałów w kapitale zakładowym Koksowni Przyjaźń. Zainteresowanie zwiększeniem portfela udziałów wykazywali również inni udziałowcy, w tym Mittal Steel Poland S.A. Ponieważ jednak zgodnie z umową spółki pierwszeństwo do nabycia udziałów zbywanych mają dotychczasowi udziałowcy w proporcji do siły swojego portfela, to właśnie JSW przejęła w drodze kupna lwią część udziałów zbywanych przez Kompanię Węglową i PKP S.A. W tym momencie JSW stała się większościowym udziałowcem Koksowni Przyjażń. Strategia Prywaryzacji Sektora przewiduje nadto, że JSW przejmie dodatkowo udziały Skarbu Państwa. W kolejnym etapie przewidziane jest przekazanie JSW w formie aportu akcji Skarbu Państwa Kombinatu Koksochemicznego Zabrze S.A. i Koksowni Wałbrzych. W wyniku tej integracji kapitałowej znacznie zwiększy się wartość JSW S.A., a ponadto: - uzyska się efekt synergii, - skoordynuje politykę handlową, zagwarantuje dostawy węgla dla koksowni oraz nastąpi maksymalizacja eksportu koksu jako produktu bardziej przetworzonego, - realizowana będzie wspólna strategia w zakresie planowania inwestycji, - nastąpi ograniczenie dublujących się kosztów, zwiększ się zdolność do pozyskania kapitałów na sfinansowanie inwestycji. Po tych operacjach zamknie się proces tworzenia grupy koksowo-węglowej o zdolnościach produkcyjnych ponad 4 mln ton koksu rocznie co daje grupie węglowo-koksowej 2. miejsce w Polsce (po Mittal Steel Poland S.A.) i 4 w Europie (z udziałem w rynku na poziomie ok. 9%)

FIRMA „KMS“

Aleksandra Polanowska, Foto: JSW

OFERUJE:

• Ogrzewanie elektryczne pomieszczeń

w technologiach superenergooszczędnych

• Instalacje światła i siły • Iluminacyjne oświetlenie obiektów • Instalacje przeciwoblodzeniowe • Klimatyzację • Pomiary skuteczności zerowania uziemień i odgromów

• Usługi konfekcjonowania prasy:

insertowanie, wklejanie, inne wg życzenia zamawiającego • Sponsoring sportowy i kulturalny • Usługi promocyjne

41-703 Ruda Śląska ul. Podlas 20 d/4 tel./fax.: (0...32) 248 38 85

ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY!


W numerze:

Miko∏owskie Dni Muzyki str. 11

Serce do walki str. 12

Malczewski i surowce wtórne

W odkrytej kamerze

str. 16

Non multa, sed multum O, czuç t´ chwil´ nicoÊci, t´ chwil´ sprzed stworzenia i nie odst´powaç jej nigdy, jak nie odst´puje si´ cienia. Powracaç ciàgle w ten czas, gdy utulony tylko Twojà myÊlà, niewinnoÊç wi´kszà ni˝ dziecko i g∏´bszà mia∏em przejrzystoÊç. To s∏owa pisane przez m∏odego Karola Wojty∏´ w 1944 r. Ju˝ wtedy zdawa∏o si´ jasne Jego przeznaczenie. Ju˝ wtedy rozpocz´ta by∏a Jego w´drówka do Boga. Wi´kszoÊç poezji z tamtego czasu przepe∏niona jest wielkà t´sknotà do „dalekich wybrze˝y ciszy“. W´drówk´ t´ wiód∏ pod znakiem Boskiej misji na ziemi, którà stara∏ si´ wype∏niaç najpi´kniej jak potrafi∏. Co sta∏o si´ w tygodniu po 2 kwietnia i w dniach t´ dat´ poprzedzajàcych? Mówi∏am ju˝ w jednym z poprzednich felietonów o niewiarygodnym poczuciu wspólnoty, jakie si´ w nas zbudzi∏o. Niestety, deklaracje jednoÊci kibiców pokaza∏y swe kruche podstawy ju˝ po pierwszym meczu. Nie nale˝y si´ temu dziwiç. Trzeba wspó∏czuç. Jednak nie o powierzchownych gestach chc´ pisaç. Co wi´c si´ sta∏o w nas? Co si´ sta∏o we mnie? Najpierw coÊ niepoj´tego przygniot∏o mnie z wielkà si∏à, odbierajàc oddech,

str. 23

Poeta Boga a potem ∏agodnà r´kà unios∏o wysoko i poczu∏am jakàÊ niewypowiedzianà lekkoÊç, w której trwam. Nie by∏o sposobu, ˝eby si´ temu oprzeç. W Jego ˝yciu i umieraniu zobaczy∏am pi´kno absolutne. Dlatego te˝ trudno zmierzyç si´ z codziennoÊcià. Chcia∏oby si´ zatrzymaç ten czas zadumy i pozostaç w tym spokoju, który nas niemal˝e namacalnie ogarnà∏. OczywiÊcie, jest i ˝al, i bezbrze˝ny smutek, jak to dobrze okreÊli∏ ks. Maliƒski. CoÊ, co Êciska serce. Chyba wielu z nas dopiero teraz zacz´∏o s∏yszeç, a nie tylko s∏uchaç, Jana Paw∏a II i Jego màdroÊci. Dlatego z m∏odzieƒczym wr´cz zapa∏em chcielibyÊmy nagle nadrobiç stracony czas, poÊmiertnie pokazaç Mu, ˝e oto potrafimy ˝yç godnie, ˝yç z duszà... Co to w∏aÊciwie znaczy, ˝yç z duszà? OdkryliÊmy w∏aÊnie, ˝e jest w nas jakaÊ g∏´bia, sprawdziliÊmy, co si´ w niej kryje i zrozumieliÊmy, jaki we w∏asnym wn´trzu mamy skarb. Nie chcemy, by nas opuszcza∏. ˚yç z duszà to potrafiç wejrzeç w siebie i tam znajdowaç wartoÊci. Tym bardziej przera˝a rzeczywistoÊç nadajàca naszemu ˝yciu zawrotne tempo. Informacje podawane sà taÊmowo, jedna za drugà, ciach, ciach... Nie sposób ich zapami´taç, a co dopiero pochyliç si´ nad ka˝dà z nich i wysnuç odrobin´ refleksji. W taki sam sposób up∏ywajà nasze dni, nie odró˝niamy ju˝ wczoraj od dzisiaj. KtoÊ powiedzia∏ z przej´ciem „dobra materialne nie majà ju˝ dla mnie ˝adnego znaczenia“. KtoÊ inny myÊla∏ gorliwie „chc´ byç lep-

szym cz∏owiekiem“. Bowiem w tej pogoni ˝yciowej zgubiliÊmy naszà to˝samoÊç, coÊ indywidualnego, co wyp∏ywa z nas, co nas okreÊla. Dlatego to uczucie duchowoÊci, które zapanowa∏o po Êmierci Jana Paw∏a II, tak nas spiorunowa∏o, wr´cz podci´∏o nam nogi i musieliÊmy zatrzymaç si´ na chwil´, usiàÊç. ZrozumieliÊmy, ˝e ta w∏aÊnie duchowoÊç i niezachwiana wiara by∏a Jego ˝yciowym bogactwem, które pozwoli∏o Mu tak pi´knie przejÊç od ˝ycia przez Êmierç do wiecznoÊci. Za takim dobytkiem wcale nie trzeba biec, nie ma potrzeby walczyç o nie z zaciÊni´tymi pi´Êciami. Potem wcià˝ pytaliÊmy ksi´˝y, psychologów, polityków, siebie nawzajem „czy to w nas zostanie?“. Tego pytania nie nale˝y zadawaç drugiemu cz∏owiekowi ani wypowiadaç go w pró˝ni´, co pozwala na luksus nieuzyskania odpowiedzi. Pytajmy siebie, co zrobimy z tym Prze˝yciem, które si´ w nas dokona∏o. To le˝y ca∏kowicie w naszych r´kach. Niech za podpor´ nam s∏u˝à s∏owa Wielkiego Cz∏owieka: Prosz´ Ci´, byÊ mnie ukrywa∏ w miejscu niedost´pnym, W nurcie cichego podziwu lub w nocy pos´pnej.

Prosz´ Ci´, byÊ mnie os∏ania∏ od tej strony, co zapada w mrok a prosz´ Ci´, byÊ mnie ods∏ania∏ ku tej stronie, co przykuwa wzrok. KATARZYNA WYKA

• Na okładce: AGNIESZKA SYPIEŃ • Foto: ARC

WWW.ZEWPRESS.COM

Niezale˝na Gazeta Internetowa


Z archiwum Panoramy

Nie znacie jej?

(46)

Szukam w Êwiecie momentów najwa˝niejszych dla jego przysz∏oÊci. Je˝d˝´ jako profesjonalista, korespondent. Nie mam czasu myÊleç o czekajàcym mnie ryzyku. Za∏atwiam mnóstwo spraw organizacyjnych, g∏owi´ si´ jak tam si´ dostaç, jak otrzymaç wiz´, jak dotrzeç do kogoÊ, któr´dy, kiedy (...). Ryzyko mam wkalkulowane w zawód, strach w refleksj´... Rok 1993 (4) 2 maja publikujemy rozmow´ z Ryszardem KapuÊciƒskim, ˝yjàcà legendà polskiego i Êwiatowego reporta˝u, cz´sto okreÊlanym jako „cz∏owiek obdarzony absolutnym wyczuciem informacji, klimatu i wydarzeƒ". KapuÊciƒski urodzi∏ si´ 4 marca 1932 roku, na Polesiu (dzisiejsza Bia∏oruÊ). W latach 1952 - 1956 studiowa∏ na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Po studiach powraca do „Sztandaru M∏odych" (pisa∏ tam jeszcze przed maturà). Praca w gazecie by∏a prawdziwà szko∏à dla pióra m∏odego i zdolnego dziennikarza. Ju˝ wtedy zauwa˝ono jego zdolnoÊci reporterskie. Wkrótce zostaje wys∏any w pierwszà zawodowà podró˝ zagranicznà do Pekinu. Powraca jednak przedwczeÊnie (zamieszki w 1956), manifestujàc w ten sposób solidarnoÊç z redakcjà „Sztandaru M∏odych". Zostaje ukarany wydaleniem z gazety. Wkrótce po tym zostaje redaktorem dzia∏u krajowego w „Polityce". Tygodnik zapewnia mu warsztat pracy - KapuÊciƒski du˝o podró˝uje, pisze. Jego reporta˝e krajowe zapewniajà mu wielkà popularnoÊç. Prawdziwà s∏aw´ przynoszà mu jednak relacje z ogarni´tego wojnà domowà Konga w 1958 roku. Podró˝ do Afryki prawdziwie rozbudzi∏a zami∏owania reporterskie KapuÊciƒskiego, zaczà∏ rozumieç, ˝e to co szczególnie go interesuje to: „zafascyno-

4

wanie krajami budzàcymi si´ do ˝ycia, nowymi kontynentami, gdzie wszystko dopiero staje si´, gdzie n´dza i g∏ód splatajà si´ z nadziejami na lepsze jutro". Debiut literacki znanego i cenionego ju˝ wówczas reportera to „Busz po polsku" z 1962 roku - czyli cykl reporta˝y o tematyce krajowej. W tym te˝ roku zostaje pracownikiem Polskiej Agencji Prasowej. To w∏aÊnie z ramienia PAP zostaje wys∏any a˝ na szeÊç lat do Afryki. Pobyt na czarnym làdzie by∏ okresem szczególnie intensywnej i ci´˝kiej pracy reporterskiej. Kontynent podlega∏ bolesnym transformacjom i ewolucjom, zmienia∏y si´ rzàdy, wybucha∏y rebelie i powstania. Wsz´dzie tam, gdzie dzia∏o si´ du˝o, by∏ KapuÊciƒski. Potrafi∏ w doskona∏y sposób przewidzieç to, co ma si´ wydarzyç, uprzedziç pewne wydarzenia. Ta zdolnoÊç wynika∏a z doskona∏ej znajomoÊci i rozeznania w sprawach Afryki. KapuÊciƒski potrafi∏ wyczuç wewn´trzne napi´cia, posiada∏ prawdziwy instynkt reportera. Powsta∏a nawet anegdota, w której to pracownicy pewnego przedstawicielstwa dyplomatycznego opowiadali z podziwem, jak to KapuÊciƒski przyjecha∏ i po czterech dniach kr´cenia si´ po mieÊcie wiedzia∏ lepiej, co si´ tam dzia∏o ni˝ oni, którzy byli tam od dawna. By∏ wsz´dzie tam, gdzie inni bali si´ byç. Ju˝ wtedy mówi∏ o sobie, ˝e pisze tylko o tym, co osobiÊcie widzia∏ i prze˝y∏. Cz´sto ryzykowa∏ w∏asnym ˝yciem i zdrowiem. Bez wàtpienia by∏o to jed-

Panorama

nym z powodów ogromnej popularnoÊci autora wÊród czytelników. BezpoÊrednim efektem tej podró˝y by∏y ksià˝ki „Czarne gwiazdy" (1963) i „Gdyby ca∏a Afryka" (1969). W 1968 roku powraca do kraju na rehabilitacj´ po malarycznym zapaleniu opon mózgowych i gruêlicy. Nie mo˝e jednak usiedzieç na miejscu, wkrótce wyrusza na Kaukaz, podró˝uje po po∏udniowych republikach ZSRR. Efektem tej podró˝y jest „Kirgiz schodzi z konia" (1968). W tym samym roku wyje˝d˝a na pi´ç lat do Ameryki Po∏udniowej, jest kolejno sta∏ym korespondentem w Chile, Brazylii i Meksyku. Tam, podobnie jak w Afryce, staje si´ Êwiadkiem krwawych zamieszek i zamachów stanu. Owocami tych obserwacji sà ksià˝ki „Chrystus z karabinem na ramieniu" (1975) i „Wojna futbolowa" (1978). KapuÊciƒski jest niezwykle ruchliwy, nie potrafi ustaç w miejscu, ciàgle szuka tematów. Pobyt w Ameryce Po∏udniowej przerywa wyjazdem do Polski, aby po paru miesiàcach znowu powróciç do Meksyku. W 1974 odwiedza Azj´ i Afryk´, w 1975 Bliski Wschód, w latach 1975/1976 - Angol´, co znajduje wyraz w ksià˝ce „Jeszcze jeden dzieƒ ˝ycia" (1976). Szczególnie wa˝ne ksià˝ki zwiàzane z tym okresem to „Cesarz" (1978) i „Szachinszach" (1982) . W ksià˝kach tych, KapuÊciƒski zaskoczy∏ wszystkich sposobem przedstawienia reporta˝u. ¸àczàc cechy reporta˝u z powieÊcià, da∏ si´ poznaç jako doskona∏y pisarz. Pozycje te odbi∏y si´ Êwiatowym echem przynoszàc laury uznania dla pióra KapuÊciƒskiego. Szczególnie g∏oÊno mówiono o „Cesarzu", ksià˝ce ujawniajàcej kulisy dworu cesarza Hajle Sellasje. Postaç cesarza obna˝a powszechne mechanizmy porzàdku totalitarnego. Wysoki poziom ksià˝ki odzwierciedlony zosta∏ w trzydziestu przek∏adach j´zykowych (m.in. na japoƒski i perski). Adaptacja teatralna z 1979 roku wywo∏a∏a zachwyty w Toronto, Amsterdamie, Oslo, Budapeszcie. Lata 80. to okres odpoczynku i wytchnienia. KapuÊciƒski wydaje si´ zm´czony relacjonowaniem rewolucji i przewrotów. Z reportera staje si´ publicystà, pisarzem, poetà i myÊlicielem. Efektem tego jest zbiór wierszy „Notes" (1986) oraz „Lapidarium" (1990) - cykl aforyzmów i refleksji nad ˝yciem. Jednak okres „reporterskiego oddechu" nie trwa∏ d∏ugo. Ju˝ w 1993 wydaje „Imperium", ksià˝k´ b´dàcà relacjà z podró˝y po by∏ych po∏udniowych republikach ZSRR, opisujàcà zmiany jakie zasz∏y po upadku ZSRR. KapuÊciƒski porównuje to z obrazem republik z 1968 roku. „Imperium" doskonale opisuje wspó∏czesnà Rosj´. Przedstawia Gruzj´, Afganistan, Kirgizj´ i inne republiki po∏udniowe jako kraje o bogatej kulturze i tradycji. TADEK


Bli˝ej Âlàska - Prezentacje

„Wojewódzka“ jak nowa Miejski Zarzàd Ulic i Mostów w imieniu prezydenta Katowic pe∏ni rol´ zarzàdu dla wszystkich dróg na terenie miasta Katowice z wyjàtkiem Alei GórnoÊlàskiej czyli Êladu autostrady A-4 i drogi ekspresowej. Zarzàdza siecià dróg o d∏ugoÊci ponad 530 km, odpowiada za remonty i naprawy, których celem jest podnoszenie zarówno bezpieczeƒstwa ruchu jak i estetyki. Aktualnie trwajà prace remontowe mi´dzy innymi na ulicy Wojewódzkiej. Pierwszy etap zadania (od kina „Rialto“ do ulicy Damrota) zostanie ukoƒczony oko∏o 15 sierpnia. Na poczàtku lipca zostanie wy∏oniony wykonawca robót II etapu, remontu odcinka pomi´dzy ulicami Damrota i Francuskà. Ârodki na remont w wysokoÊci 2,5 mln. z∏otych (w 2005 roku) zosta∏y wyasygnowane z bud˝etu miasta oraz Europejskiego Banku Inwestycyjnego. - Chcia∏bym, aby Katowice z dnia na dzieƒ by∏y nie tylko pi´kniejsze, ale równie˝ bardziej funkcjonalne i bezpieczne, przyjazne dla mieszkaƒców - mówi Piotr Handwerker, dyrektor MZUM w Katowicach. - Remont polega na wymianie nawierzchni chodników na estetycznà kszta∏tk´ betonowà „Atena“, zmianie niwelety drogi i pokrycie jej nowà nawierzchnià asfaltobetonowà, zapewniajàcà wyciszenie ruchu pojazdów. G∏ównym wykonawcà zadania jest Przedsi´biorstwo Budowy Dróg „DROGOPOL-ZW“ Spó∏ka z o.o. z Katowic, firma o uznanej renomie. - Przy realizacji tej inwestycji zastosowaliÊmy najnowoczeÊniejsze technologie i wysokiej jakoÊci materia∏y - mówi Andrzej Zygmunt, prezes zarzàdu PBD „DROGOPOL-ZW“ Sp. z o.o. - Zastosowana kostka bazaltowa typu „Atena“, której producentem jest „Bazaltex“ z Tarnowskich Gór zapewni pieszym odpowiedni poziom bezpieczeƒstwa jak równie˝ nawiàzuje do wyglàdu ulicy z poczàtku lat 20. ubieg∏ego stulecia. Rozwa˝aliÊmy równie˝ mo˝liwoÊç wydobycia spod warstwy asfaltu oryginalnej kostki zastosowanej w tych latach do pokrycia drogi i ponownego jej u˝ycia, okaza∏o si´ jednak to nierealne z uwagi na stopieƒ scalenia si´ surowca i nieprzewidywalne koszty takiego przedsi´wzi´cia.

Przedsi´biorstwo „BAZALTEX“ powsta∏o w 1991 roku i od tego czasu dostarcza na rynek Âlàska i oÊciennych województw wysokiej klasy produkty w postaci betonowej kostki brukowej i galanterii betonowej. W chwili obecnej produkcja odbywa si´ w czterech zak∏adach na szeÊciu liniach produkcyjnych. Wsz´dzie tam gdzie trzeba ukszta∏towaç i utwardziç wolnà przestrzeƒ, wykonaç place, drogi dojazdowe, promenady, parkingi, skarpy, mury oporowe, ogrodzenia „BAZALTEX“ proponuje ró˝norodne rozwiàzania, pe∏ne uroku i w zgodzie z ekologià. Sà to powszechnie znane kszta∏ty kostek brukowych, takie jak:PODWÓJNE T, PODWÓJNE T WARIANT, PROSTOKÑTNA, UNIWERSALNA, DEKOPRACYJNA, systemy o ró˝nych stylizowanych kszta∏tach kostek nawiàzujàcych do kultury staro˝ytnej jak: ATENA, CORFU, GRECO, GRECO - BIS, TROJA, KRETA, RODOS, CANTEON, SANTORINI, jak równie˝ bardziej nowoczesne systemy o prostych kraw´dziach, ale pozwalajàce na nieograniczonà mo˝liwoÊç kompozycji jak: MILANO. W ofercie „BAZALTEXU“ mo˝na znaleêç równie˝ nawierzchnie ekologiczne z zastosowaniem p∏yt a˝urowych i kostek PODWÓJNE T - EKO, gdzie wyst´puje pe∏ne odprowa-

dzenie wody do pod∏o˝a, nie naruszajàc w ten sposób równowagi ekologicznej. Dzi´ki specjalnemu urzàdzeniu „BAZALTEX“ mo˝e zaproponowaç kostki sztucznie postarzane, które mogà byç zastosowane w budowlach i centrach zabytkowych jak: NAPOLI, PALERMO, a tak˝e kostki z uszlachetnionà górnà powierzchnià, gdzie widoczne sà kamienie bazaltowe, granitowe itp. imitujàce naturalny kamieƒ. Oprócz standartowych kolorów tj. szarego, czerwonego, bràzowego, czarnego, oliwkowego, karmelowego w ofercie znajdujemy tzw. melan˝ czyli mieszank´ ró˝nych kolorów, a tak˝e zielony, niebieski - wykonane z u˝yciem bia∏ego cementu. U˝yty w remoncie ulicy Wojewódzkiej System ATENA sk∏ada si´ z pi´ciu ró˝nowymiarowych kostek brukowych gruboÊci 8 cm o lekko sfa∏dowanej górnej powierzchni. Dzi´ki temu uzyskujemy efekt bruku staromiejskiego. Pozwala to na stosowanie systemu ATENA do uk∏adania nawierzchni chodnikowej, dróg i uliczek w zabytkowych kompleksach miejskich, jak równie˝ przy obiektach sakralnych oraz w reprezentacyjnych punktach miast i miasteczek. Cechami godnymi podkreÊlenia jest tak˝e ∏atwoÊç i dowolnoÊç w uk∏adaniu. Pozwala to swobodnie wkomponowaç t´ kostk´ w staromiejskie rynki i uliczki. Szeroka gama kolorów oraz mo˝liwoÊci tworzenia z∏o˝onych kompozycji kolorystycznych podnoszà walory estetyczne systemu ATENA.

Panorama

5


Sztambuch Pitery

Co z tà zupà? Nie pami´tam ju˝ kto - a mo˝e to gdzieÊ wyczyta∏em - powiedzia∏, ˝e najwa˝niejszym elementem telewizora jest nie jego ekran czyli lampa kineskopowa lecz... wy-

Zaprosili nas Muzeum Âlàskie w Katowicach na • wystawy: BOGINI KOCHANKA DEMON - Kobieta w malarstwie Erwina Sówki

∏àcznik. Ostatnio doÊç cz´sto w∏aÊnie nim si´ zajmuj´. B´dàc niegdyÊ „maniakiem telewizyjnym“ oÊwiadczam, podobnie jak Krzysztof Materna w programie „Co z tà Polskà“, ˝e nie chc´ oglàdaç idiotyzmów i po prostu tak jak on wy∏àczam telewizor. Chwa∏a mu za te s∏owa. A propos. Gdy s∏ysz´ pytanie „co z tà Polskà?“ to szlag mnie trafia! Bo gdyby urwaç owe „tà“ to „co z Polskà?“ zabrzmia∏o by zupe∏nie inaczej, nie tak zdecydowanie pejoratywnie. Zaraz te˝ przypominam sobie jak w peerelowskim barze mlecznym us∏ysza∏em nagle wrzask jednego z goÊci: „Co z tà zupà!?“. Polska jest „Rzeczpospolità“ a nie rzeczà. Jest pi´knym i wspania∏ym krajem, którego - choç to si´ skrz´tnie ukrywa - zazdroÊci nam niemal ca∏y Êwiat! Nawet nie spoglàdajàc w przesz∏oÊç na naszà histori´. T´ prawd´

uÊwiadomi∏ mi pewien student, Amerykanin polskiego pochodzenia, zachwycony Polskà i Polakami. Powiedzia∏, ˝e teraz ju˝ wie dlaczego Anglosasi majà wobec nas Polaków skrywany kompleks ni˝szoÊci. W programie o którym wspominam powy˝ej, Materna nazwa∏ równie˝ rozmowy w Sejmie, a ÊciÊlej bioràc ich poziom zaÊciankowym. A jak nazwaç pokazywane nieustannie w TV „gadajàce g∏owy“, z których to rozmów nic, absolutnie nic dla nikogo nie wynika? Od lat „t∏ucze si´“ w TV niez∏y skàdinàd program „Jaka to melodia?“. I tu k∏ania si´ profesor dr Miodek bo tytu∏ programu, pragmatycznie rzecz ujmujàc, jest po prostu z∏y. Powinno byç „Co to za melodia?“ skoro uczestnik teleturnieju s∏yszàc kilka taktów ma odgadnàç w∏aÊnie... co to za melodia? Bo jaka - ka˝de dziecko w przedszkolu powie

ujawni∏a si´ u niego zarówno fascynacja kulturami staro˝ytnego Wschodu, jak równie˝ forma malarska moralitetu. Mieszka i pracuje w Katowicach. Malarz niezale˝ny artystycznie, ÊciÊle zwiàzany z Katowicami i Êlàskimi tradycjami górniczymi. Jego prace prezentowane by∏y w bardzo wielu presti˝owych wystawach w kraju i za granicà. O jego twórczoÊci nakr´cono kilka filmów telewizyjnych i pe∏nometra˝owy obraz „Angelus“ wed∏ug scenariusza i w re˝yserii Lecha Majewskiego.

p´cherzyka gazowego powsta∏ego w zastygajàcej lawie“. By móc podziwiaç pi´kno agatu, nale˝y go przeciàç diamentowà tarczà. Nast´pnie p∏aszczyzna ci´cia jest szlifowana kilkoma granulacjami karborundowych proszków Êciernych oraz polerowana. „Wtedy dopiero ujawnia si´ dusza kamienia... g∏´bia przestrzeni, harmonia, symetria, chaos artystyczny, które wprowadzajà nas w Êwiat mistyki. Misterna, a nawet subtelna mozaika t´czowych odcieni, migotliwoÊç barw, kontrasty i muzyka barw, kreujà poetycki zachwyt agatem“. Taki zg∏ad agatowy zostaje nast´pnie udost´pniony artyÊcie fotografikowi do bardzo dok∏adnego skanowania czego efekty mo˝emy zobaczyç na wystawie. Ekspozycja by∏a prezentowana do maja 2005 roku.

W¢DRÓWKA DO WN¢TRZA ÂLÑSKICH KAMIENI - Agaty ze zbiorów Jana Rzyme∏ki

Wystawa prezentuje oko∏o czterdzieÊci obrazów przedstawiajàcych ró˝ne wizerunki kobiet. Wi´kszoÊç z nich to prace powsta∏e w okresie ostatnich szeÊciu lat. Malarz nawiàzuje w nich do wczeÊniejszych motywów i rozwiàzaƒ kompozycyjnych np. wykorzystuje sceneri´ Nikiszowca, symbole i mity górnicze oraz ikonografi´ indyjskà. Erwin Sówka - malarz wizjoner, emerytowany górnik kopalni „Wieczorek“ w Katowicach - Janowie. Urodzi∏ si´ w 1936 w Giszowcu, dzielnicy Katowic sàsiadujàcej z Nikiszowcem, miejscem niezmiennie od wielu lat silnie inspirujàcym artycznie malarza. Majàc niespe∏na szesnaÊcie lat podjà∏ prac´ w elektrowni „Jerzy“ przy kopalni „Wieczorek“. Ju˝ wtedy interesowa∏o go malowanie obrazów. Dzi´ki zainteresowaniom mistycznym i predyspozycjom wizjonerskim

6

Ekspozycja przedstawia czterdzieÊci wielkoformatowych, kolorowych zdj´ç przekrojów agatów oraz przyk∏ady samych kamieni. Jest efektem wieloletniego poszukiwania i kolekcjonowania agatów Êlàskich przez Jana Rzyme∏k´. Jak pisze Jan Rzyme∏ka: „Agaty to kamienie polne, najurodziwsze p∏ody ziemi Êlàskiej... Sà naturalnymi produktami przyrody, tworami mineralnymi zbudowanymi z w∏óknistego chalcedonu (SiO2) z domieszkami barwników. Agat z zewnàtrz wyglàda zwykle i banalnie. Kszta∏t ma kulisty lub owalny, odpowiada ÊciÊle kszta∏towi pustki w której powsta∏, np.

Panorama

CHI¡SKA PORCELANA Dzi´ki wystawie poznajemy niezwyk∏à i pe∏nà mitycznego uroku histori´ porcelany chiƒskiej od X wieku do czasów wspó∏czesnych. Ekspozycja przygotowana przez Polsko-Chiƒskà Fundacj´ Promocji Kultury i Sztuki Dong Feng z Krakowa, jest wyjàtkowà okazjà do bezpoÊredniego kontaktu z kulturà i sztukà


pan Janowskiemu - jest bardzo ∏adna, albo brzydka, albo krótka, ewentualnie d∏uga. Có˝... Kogo to obchodzi? Niech tak leci. W sumie przecie˝ taka b∏ahostka. Teraz jednak ju˝ nie b∏ahostka. Dos∏ownie i w przenoÊni przyk∏ad z mojego podwórka. Chyba w ˝adnej telewizji nie pokazuje si´ od rana takich iloÊci smakowitego ˝arcia. A to „Kawa czy herbata“, potem „Kuchnia z Okrasà“, cmokajàcy Mak∏owicz, kaleczàcy polski Pascal i jeszcze jakiÊ facet od deserów. Wszyscy jedzà, próbujà, smakujà, siorbià, mlaskajà i ciamkajà. I to wszystko na wizji, w kraju, gdzie emeryci szukajà jedzenia na Êmietnikach. Ludzie! Trzymajcie mie! Gdy Krzysztof Materna w TV mówi∏ o wielu sprawach, r´ce same sk∏ada∏y si´ do oklasków, tylko... No w∏aÊnie. Czy ktoÊ to weêmie pod rozwag´ i z tych niezwykle trafnych uwag Krzysztofa coÊ dobrego dla ludzi wyniknie...? JUREK PITERA

Chin. Kruche i zarazem szczególnie pi´kne skarby Paƒstwa Ârodka sà prezentowane w tradycyjnych chiƒskich gablotach. Liczne wazy, wazony, czajniki oraz figury reprezentujà najbardziej charakterystyczne zjawiska, rodzaje i kierunki rozwoju szlachetnej sztuki porcelany. Obrazujà etapy rozwoju technik zdobienia, zmian i udoskonaleƒ wprowadzonych w ró˝nych okresach historycznych - od czasów panowania kolejnych dynastii, a˝ do dzisiejszej rzàdu Chiƒskiej Republiki Ludowej.Obiekty pochodzà w wi´kszoÊci z Jingdezhen - Chiƒskiej Stolicy Porcelany. Ekspozycj´ wzbogacono tak˝e egzemplarzami wypo˝yczonymi z kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie i ze zbiorów prywatnych. Wystawie towarzyszy∏y filmy edukacyjne (prezentujàce tradycyjne techniki i etapy wytwarzania porcelany) oraz konkurs plastyczny z atrakcyjnymi nagrodami, przeznaczony dla szkó∏ z regionu województwa Êlàskiego. Âlàski •WTeatr sobot´ 28 maja ju˝ 100.000 widz pojawi∏ si´ na spektaklu MAYDAY. Jednorazo we wydrukowanie biletów dla takiej iloÊci ludzi zaj´∏oby 35 dni, a gdyby wszyscy chcieli przyjechaç na jubileuszowe przedstawienie nale˝a∏oby wynajàç 2040 autokarów. Dla 100.000 widza Teatr Âlàski przygotowa∏ niespodziank´ przelot do Londynu i z powrotem. Bilet funduje WIZZAIR. 29 maja, wÊród pechowców, którzy nie zmieÊcili si´ w teatrze dzieƒ wczeÊniej, rozlosowano miesi´czny, wakacyjny, intensywny kurs j´zyka angielskiego w Szkole J´zyków Obcych EMPiK w Katowicach. MAYDAY w Teatrze Âlàskim wyre˝yserowa∏ ze stoperem w r´ku znany aktor WOJCIECH POKORA. Nic dziwnego, ˝e od 12 lat przedstawienie ciàgle zachwyca niesamowitym tempem akcji, komicznymi dialogami i g∏oÊno trzaskajàcymi drzwiami. MAYDAY to gwarancja Êwietnej zabawy na najwy˝szym poziomie. Doskonale energetyzujàcy spektakl.

Okruszki z warszawskiego sto∏u OpowieÊç o „Ma∏ym Londynie“ i jego bohaterze W Muzeum Niepodleg∏oÊci odby∏a si´ 11 marca promocja ksià˝ki Andrzeja Pettyna pt. „Milanówek - Ma∏y Londyn“. Nazwa ta dotyczy zjawiska wr´cz niezwyk∏ego. 2 paêdziernika 1944 roku nast´puje kapitulacja Powstania Warszawskiego. 17 stycznia 1945 roku do Warszawy wkracza Armia Radziecka i Wojsko Polskie ze Wschodu. Ale w okresie mi´dzy tymi dwiema datami, w podwarszawskim Milanówku znajdujàcym si´ pod okupacjà niemieckà, dzia∏a w stanie pó∏konspiracji Delegatura Rzàdu Londyƒskiego. Niemcy bowiem wiedzà, ˝e stàd b´dà si´ musieli wkrótce wycofaç. To jest wi´c ten Ma∏y Londyn. Odegra∏ on w latach od 1940 do prze∏omu 1943-44 roku, a wi´c wtedy kiedy takiej nazwy jeszcze nie nosi∏, wielkà rol´ w „sprawie szwedzkiej“ w ksià˝ce Pettyna szczegó∏owo opisanej. „Sprawa szwedzka“ to dzia∏alnoÊç szwedzkopolskiej antyhitlerowskiej konspiracji, której jednym z bohaterów by∏ mieszkaniec Milanówka, in˝ynier Aleksander Brzuzek i jego szwedzka ˝ona, Karin. Brzuzek by∏ wicedyrektorem wielkiej szwedzkiej firmy ASEA, której jako reprezentujàcej neutralnà Szwecj´, Niemcy pozwolili dzia∏aç przez ca∏à wojn´. Jego szefem by∏ Szwed, Sven Norrman, ca∏kowicie oddany sprawie pomocy Polsce w walce przeciwko Niemcom. Norrman i Brzuzek zorganizowali sieç kurierskà Warszawa-Sztokholm, zaÊ Sztokholm dzia∏a∏ dalej we wspó∏pracy z Rzàdem RP na emigracji poprzez poselstwo polskie w stolicy Szwecji. Norrman by∏ g∏ównym kurierem, poniewa˝ jako Szwed móg∏ doÊç swobodnie kursowaç mi´dzy Warszawà a Szwecjà drogà przez Berlin, który utrzymywa∏ bezpoÊrednie loty do Sztokholmu. Drogi tej u˝ywali te˝ inni szwedzcy kurierzy, wÊród nich dyrektor firmy „Ericsson“ w Polsce, in˝ynier Nils Berglind. Norrman podlega∏ bardzo powierzchownej rewizji, a wi´c przewozi∏ z Warszawy korespondencj´ dla Rzàdu Polskiego w Londynie oraz materia∏y fotograficzne, ilustrujàce zbrodnie Niemców w Polsce. Z powrotem zaÊ dostarcza∏ instrukcje i pieni´dze dla Dowództwa AK. Raz nawet przywióz∏ ze Sztokholmu radiostacj´ nadawczo-odbiorczà. Ciekawa - i chyba ma∏o znana - by∏a technika sporzàdzania mikrofilmów. Jak pisa∏a po wojnie Helena Rudziƒska, wspó∏pracownica Brzuzka, „zaszyfrowane meldunki by∏y fotografowane na mikrofilmach, których obj´toÊç zmniejszano jeszcze poprzez wycienianie ich Êrodkami chemicznymi - to znaczy usuwano pod∏o˝e celuloidowe, pozostawiajàc jedynie cienkà warstw´ emulsji Êwiat∏oczu∏ej z utrwalonym obrazem fotograficznym“. Trzeba podziwiaç takà operacj´ dokonywanà w warunkach konspiracji! Szlak polsko-szwedzki dzia∏a∏ bez przeszkód do po∏owy 1942 roku. W lipcu tego roku Gestapo berliƒskie aresztowa∏o Berglinda, KTÓRY ZNAJDOWA¸ SI¢ JU˚ W SAMOLOCIE LECÑCYM DO SZWECJI. Samolot zawrócono w powietrzu, a gdy wylàdowa∏ w Berlinie, dokonano szczegó∏owej rewizji baga˝u Berglinda i znaleziono tam materia∏y konspiracyjne, w tym poczt´ Komitetu ˚ydowskiego z getta. Norrman, który znajdowa∏ si´ wówczas w Szwecji i mia∏ lecieç do Polski, dowiedzia∏ si´ o aresztowaniu Berglinda z radia i w ostatniej chwili zrezygnowa∏ z podró˝y. Wynikiem tych wydarzeƒ by∏a fala aresztowaƒ w Warszawie i w Milanówku w nocy z 19 na 20 lipca 1942 roku. WÊród aresztowanych znaleêli si´ te˝ Aleksander i Karin Brzuzkowie. Ona zosta∏a wypuszczona po 7 miesiàcach, jego jednak wywieziono do Berlina, gdzie sàdzi∏ go prezes hitlerowskiego Trybuna∏u Ludowego, Roland Freisler. Ten sam, który w dwa lata póêniej sàdzi∏ uczestników nieudanego zamachu na Hitlera z 20 lipca 1944 roku. Wyrok by∏ do przewidzenia, ale nie sposób jego wykonania - Êmierç przez Êci´cie toporem. Nastàpi∏o to 10 lipca 1944 roku. W ksià˝ce Pettyna jest fotokopia niemieckiego aktu zgonu Brzuzka, ale oczywiÊcie bez wzmianki o toporze. Jego ˝ona, choç by∏a Szwedkà, pozosta∏a w Milanówku do Êmierci. Zmar∏a 9 lipca 1979 roku, a wi´c w przededniu 35. rocznicy zamordowania jej m´˝a. ZYGMUNT BRONIAREK

Panorama

7


Ekolaury ‘2005 22 czerwca 2005 r. w Teatrze Âlàskim w Katowicach odby∏a si´ uroczysta gala z okazji IV edycji konkursu o „Ekolaury Polskiej Izby Ekologii“. Ekolaury przyznano przedsi´biorstwom, które szczególnie wyró˝niajà si´ w dziedzinie ochrony Êrodowiska. Kapitu∏a „Ekolaurów“ w sk∏adzie: Czes∏aw Âleziak - pose∏ RP, przewodniczàcy Kapitu∏y, Jan Rzyme∏ka - pose∏ RP, Janusz Bargie∏ - senator RP, Wojciech KuÊpik - prezes Zarzàdu Polskiego Towarzystwa Wspierania Przedsi´biorczoÊci wydajàcego Miesi´cznik Gospodarczy Nowy Przemys∏, Bo˝ena Kania - dyrektor katowickiego oddzia∏u Banku Ochrony Ârodowiska, Maciej Nowicki - prezes Fundacji Ekofundusz, Jacek Pustelnik - prezes Przedsi´biorstwa Gospodarki Wodnej i Rekultywacji SA w Jastrz´biu Zdroju, przewodniczàcy Rady Polskiej Izby Ekologii, Wies∏aw Siwczak - prezes Zarzàdu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Ârodowiska i Gospodarki Wodnej, Grzegorz Pasieka - prezes Zarzàdu Polskiej Izby Ekologii przyzna∏a Wyró˝nienia i Ekolaury ‘2005 Polskiej Izby Ekologii nast´pujàcym firmom: W kategorii „Gospodarka wodno-Êciekowa“ Ekolaur przyznano Bytomskiemu Przedsi´biorstwu Komunalnemu za „Oczyszczalni´ Âcieków Centralna“; Wyró˝nienie przypad∏o firmie „Safege“ SA za „Model komputerowy do monitorowania i zarzàdzania siecià wodociàgowà w du˝ych aglomeracjach miejskich“; W kategorii „Gospodarka odpadami, rekultywacja terenów zdegradowanych“ wyró˝niono kopalni´ „Rydu∏towy-Anna“ za „Ukszta∏towanie i zagospodarowanie terenu w kierunku rekreacyjno-sportowym rejonu zwa∏owiska Wrzosy“; W kategorii „Ochrona powietrza“ Ekolaur przyznano Spó∏ce Energetycznej Jastrz´bie SA za „Mo-

dernizacj´ kot∏ów parowych OCG nr 4 i 5 na terenie Elektrociep∏owni Moszczenica w Jastrz´biu Zdroju oraz zabudow´ agregatu pràdotwórczego zasilanego gazem z odmetanowania KWK Krupiƒski w Suszcu“; Katowicki Holding W´glowy SA wyró˝niono za „Poszanowanie energii w KHW SA poprzez zarzàdzanie w ramach Kompleksowego Programu Techniczno-Organizacyjno-Ekonomicznego Racjonalizacji Zu˝ycia Mediów Energetycznych“; W kategorii „Ekoprodukt“ przyznano nagrod´ w dwóch dziedzinach: szeroko rozumianej ochronie Êrodowiska oraz czystej energii w sektorze mieszkalnictwa i gospodarki komunalnej. Ekolaur przyznano firmie „Drewsmol“ z L´dzin za „Balotowane drzewa“. Ponadto wyró˝niono przedsi´biorstwo „Starpack“ za „Optymalizacj´ systemu do selektywnej zbiórki odpadów komunalnych u êród∏a“. W kategorii „Czysta energia w sektorze mieszkalnictwa i gospodarki komunalnej“ Ekolaur przyznano Wytwórni Kot∏ów Grzewczych HEF za „Kot∏y Eko-Plus z palnikiem retortowym w typoszeregu od 15 do 1800 KW“. Ponadto przyznano dwa równorz´dne wyró˝nienia: Katowickiemu Holdingowi W´glowemu SA za „Ekoret - ekologiczne paliwo w´glowe do niskoemisyjnych kot∏ów retortowych typu Stocker“, a drugie wchodzàcej w sk∏ad Kompanii W´glowej kopalni „Piast“ za „Produkcj´ w´gla o uziarnieniu 6-20 mm o nazwie Retopal przeznaczonego do spalania w niskoemisyjnych kot∏ach retortowych“. Wyró˝nienia specjalne przyznano: Urz´dowi Miasta w Katowicach (m.in. za przygotowanie kompleksowego programu gospodarki odpadami komunalnymi), Urz´dowi Miasta w Zabrzu (za budow´ i eksploatacj´ nowoczesnej oczyszczalni Êcieków), Urz´dowi Miasta w Mys∏owicach (za dzia∏ania w zakresie gospodarki wodno-Êciekowej), Urz´dowi Miasta w Miko∏owie (m.in. za wykonanie zmiany systemu ogrzewania na terenie dwóch osiedli mieszkaniowych) oraz gminie Krynica Morska (m.in. za kompleksowà modernizacj´ oczyszczalni Êcieków). Opr. A. POLANOWSKA Zdj´cia JANUSZ PILSZAK

8

Panorama


Ekolaury ‘2005

Ekologiczni na co dzień W Katowickim Holdingu Węglowym S.A. (KHW S.A.) przywiązuje się dużą wagę do ochrony środowiska. Podejmowane działania cechuje troska o takie stymulowanie rozwoju górnictwa, by w możliwie najmniejszym stopniu zaburzało ono układy ekologiczne, na które wkracza ze swoją działalnością. Temu właśnie ma służyć m.in. opracowany przez KHW S.A. „Program ekologii i ochrony środowiska“ na lata 2004-2010, dzięki któremu działalność kopalń staje się bardziej przyjazna dla środowiska. W celu optymalnego zarządzania kopalniami wdrożony został także system zarządzania środowiskowego. Działania KHW S.A. w zakresie ochrony środowiska zostały wielokrotnie wyróżniane. W 1999 r. cztery kopalnie: KWK „Murcki“, KWK „Staszic“, KWK „Mysłowice“ i KWK „Wieczorek“ oraz Biuro Zarządu Katowickiego Holdingu Węglowego S.A. uzyskały „Certyfikat Uczestnictwa w Programie Czystszej Produkcji“ z prawem używania znaku „Stosuję zasady Czystszej Produkcji“.

W 2002 roku Katowicki Holding Węglowy S.A. otrzymał wyróżnienie na ogólnopolskim konkursie o „Ekolaur Polskiej Izby Ekologii“ w kategorii ochrona powietrza, za przedsięwzięcie proekologiczne pn. „Opracowanie i realizacja kompleksowego programu wdrażania niskoemisyjnych kotłów grzewczych pracujących na bazie specjalnych typów węgli z wybranych kopalń KHW S.A.“ W 2004 roku KHW S.A. otrzymał nagrodę główną w ogólnopolskim konkursie o „Ekolaur Polskiej Izby Ekologii“ w kategorii gospodarka odpadami, rekultywacja terenów zdegradowanych - za całokształt działań związanych z rekultywacją terenów przekształconych działalnością górniczą. Katowicki Holding Węglowy S.A. został również laureatem w narodowym konkursie ekologicznym „Przyjaźni Środowisku“ pod patronatem honorowym prezydenta RP, w kategorii produkt godny polecenia za węgiel „Ekoret“, spełniający wszystkie wysokie wymagania stawiane paliwu przeznaczonemu do kotłów z paleniskami retortowymi. W 2005 r. KHW S.A. - KWK „Murcki“ przyznano II miejsce w konkursie p.n. „Technośląsk“ za koncepcję „Parku rekreacyjnosportowego Południe“ w katowickiej dzielnicy Murcki oraz wyróżnienia za „Poszanowanie energii w KHW SA poprzez zarządzanie w ramach Kompleksowego Programu Techniczno-OrganizacyjnoEkonomicznego“ i „Ekoret“ - ekologiczne paliwo węglowe do niskoemisyjnych kotłów retortowych typu Stocker w konkursie „Ekolaury ‘2005“ Polskiej Izby Ekologii.

Nowa Starówka

Mikołów

Wiele energii i środków poświęcają władze dostojnego Mikołowa, aby ten zacny gród odzyskał swoją świetność. W te działania wpisuje się cały szereg przedsięwzięć i inwestycji, których celem ostatecznym jest Rewitalizacja Centrum Mikołowa, która została ukończona w 2002 roku. Objęła swym zakresem obszar ścisłego Centrum Miasta w tym: Rynek, ul. Krakowską (od Placu 750-lecia do ul. Wojciecha), ul. Stawową, ul. 1 Maja, ulice Lompy i Okrzei (od ul. 1 Maja do ul. Wojciecha), ul. Prusa (od skrzyżowania z ul. Katowicką do ronda PrusaWojciecha). Inwestycja ta objęła następujące zadania: modernizację lokalnych źródeł ciepła, modernizację wodociągów, remonty kanalizacji, remonty i modernizację nawierzchni (deptaki wykonane zostały z kostki betonowej Mariensztat w 3 kolorach, z elementami geometrycznymi i wodociekami z kostki granitowej oraz z elementami wykonanymi z pochodzącej z rozbiórki kostki kamiennej), zainstalowanie nowego energooszczędnego oświetlenia, wykonanie estetycznych i funkcjonalnych elementów małej architektury, budowę parkingów. Celem inwestycji było przywrócenie wartości przestrzennych, funkcjonalnych oraz społecznych w przedmiotowym obszarze. Starówka została zamknięta dla ruchu kołowego, dotychczasowe ulice i chodniki zastąpiono deptakami, kompleksowo zmodernizowano uzbrojenie podziemne. W najbliższych latach planowane są kolejne przedsięwzięcia inwestycyjne: przebudowy i modernizacje ulic, kontynuacja budowy Zakładu Przeróbki Odpadów Komunalnych (zlokalizowanego na terenie byłej kotłowni ciepłowniczej), budowa Oczyszczalni Centrum która jest zadaniem wieloletnim, koniecznym dla oczyszczenia ścieków płynących z centrum miasta, budowa kanalizacji w sołectwach Borowa Wieś i Bujaków, oraz w dzielnicy Nowy Świat, budowa pasażu handlowego przy ul. Stawowej w Mikołowie. Ponieważ wiele z tych zadań związanych było i jest z ekologią, nic dziwnego, że UM Mikołów został laureatem tegorocznego konkursu „Ekolaury ‘2005“ Polskiej Izby Ekologii, zdobywając wyróżnienie specjalne m.in. za wykonanie zmiany systemu ogrzewania na terenie dwóch osiedli mieszkaniowych. To z pewnością nie ostatnie uznanie dla władz miasta za dbałość o mieszkańców i otoczenie w którym żyją.

Panorama

9


Prezentacje

Właściwe pojęcie recyklingu Firma Drewnex Recycling Plastics swoimi korzeniami si´ga 1995 roku. W ostatnich 8. latach skoncentrowa∏a si´ na odpadach z tworzyw sztucznych, które odbiera i poddaje procesowi recyklingu.

- Współpracujemy z firmami z wielu różnych sektorów, w których produkuje się wyroby z tworzyw sztucznych - mówi Przemysław Miśkiewicz, właściciel Firmy. - Odbieramy od nich odpady poprodukcyjne, które następnie przetwarzamy na pełnowartościowy surowiec do kolejnego przetwórstwa. W swoim rozwoju zwróciliśmy się również na recykling odpadów opakowaniowych, trudniejszych technologicznie, wymagających bardziej zaawansowanych procesów i linii technologicznych. Olbrzymie znaczenie dla funkcjonowania takiej firmy jak nasza ma również dobra organizacja systemu zbiórki zużytych opakowań. Świadomość społeczna w sferze segregacji odpadów jest jeszcze niewielka, stąd konieczność naszego zaangażowania także i na tym polu. Drewnex Recykling Plastics prócz pracy organicznej znany jest na terenie Dąbrowy Górniczej z organizacji szerokich działań poświęconych propagowaniu idei selektywnej zbiórki odpadów. - Nie jesteśmy nastawieni wyłącznie na działalność komercyjną - wyjaśnia właściciel firmy. - Interesuje nas również udział w kształtowaniu pozytywnych zachowań konsumenckich i społecznych. Już pięć lat temu rozpoczęliśmy w Dąbrowie Górniczej zbiórkę selektywną w systemie workowym. Pokazaliśmy, że można to zrobić, a społeczeństwo jest chętne do podjęcia współpracy pod warunkiem, że stworzy mu się do tego odpowiednie warunki. Myślę, iż była to „uwertura“, która pozwoliła zbudować podwaliny pod funkcjonujący obecnie system selektywnej zbiórki odpadów organizowany już przez miasto. O tym, że działalność gospodarcza w tej sferze jest ważna społecznie, potrzebna i przynosi wymierne rezultaty świadczy rozwój firmy. Z niewielkiego, ledwie kilkumetrowego zakładu sprzed prawie 10. lat, w dniu dzisiejszym to profesjonalnie wyposażony zakład o powierzchni prawie 2 hektarów zatrudniający 50. pracowników i wyposażony w indywidualne urządzenia do recyklingu z niemal całego świata - efekt właściwego pojęcia recyklingu. ALEKSANDRA POLANOWSKA Foto: DRP

P.B.P. ORBIS sp. z o. o. Oddział Katowice ul. Staromiejska 21, 40-013 Katowice tel.: (032) 355 99 60-63; fax: (032) 355 99 56 e-mail: orbis.katowice@pbp.com.pl www.orbiskatowice.pl P.B.P. ORBIS sp. z o. o. pod nazwą ORBIS Travel oferuje pełen zakres usług turystycznych i podróżniczych dla firm i klientów indywidualnych, w tym imprez do Skandynawii. Łatwy dostęp do pełnej gamy usług gwarantuje klientom rozległa sieć sprzedaży, na którą składa się 41 oddziałów własnych i blisko 1200 agentów sprzedaży na terenie całego kraju. Z oferty firmy korzysta rocznie blisko 1000000 osób i ponad 1700 przedsiębiorstw. Biuro jest liderem w turystyce przyjazdowej oraz jednym z największych polskich organizatorów turystycznych wyjazdów zagranicznych i krajowych. Oferta wycieczek zagranicznych organizowanych przez firmę prezentowana jest w katalogach z cyklu „Świat Wakacji“ oraz w katalogu „Travel Time“. ORBIS Travel jest także uznanym pośrednikiem w sprzedaży biletów lotniczych, kolejowych, autokarowych i promowych. Prowadzi rezerwację miejsc hotelowych i samochodów.

10

Panorama


Bli˝ej Âlàska

Toruƒska Orkiestra Kameralna

Konstanty Andrzej Kulka

XV Miko∏owskie Dni Muzyki W kultywujàcym stare tradycje Miko∏owie wychodzi m.in. w∏asna - „wszystkich miko∏owian“ - gazeta, odbywajà si´ wzbogacajàce miasto o dzie∏a sztuki wspó∏czesnej plenery malarskie i Miko∏owskie Dni Muzyki - festiwal zrazu organizowany dla osiàgni´cia kulturalnej samowystarczalnoÊci, uniezale˝nienia si´ od wojewódzkiej centrali, stworzenia muzycznej oferty na miejscu i dla samych miko∏owian. W tym roku zorganizowany zosta∏ po raz pi´tnasty, a swà programowà ofertà dawno ju˝ przekroczy∏ regionalne op∏otki... Âwietne wykonawstwo - najcz´Êciej najwy˝szej próby - to wyró˝nik XV Miko∏owskich Dni Muzyki, których ramowy program by∏ kontynuacjà zamys∏ów, jakie przyÊwieca∏y inicjatorom i pomys∏odawcom festiwalu. Pomys∏ rzucony pi´tnaÊcie lat temu sprawdza si´. Zapewne istotna jest tu i jego spo∏eczna otoczka, zaanga˝owanie w realizacj´ imprezy nie tylko w∏adz miasta i „urz´dników od kultury“, ale tak˝e osobistoÊci nie tylko miejscowego ˝ycia kulturalnego i artystycznego oraz co bardziej aktywnych mieszkaƒców. O dobrym spo∏ecznym klimacie dla festiwalu Êwiadczy te˝ patronat ks. arcybiskupa Damiana Zimonia i coroczna goÊcina gospodarzy dwóch Êwiàtyƒ, w których (poza Miejskim Domem Kultury) odbywajà si´ koncerty - ewangelicko-augsburskiego koÊcio∏a Êw. Jana i rzymskokatolickiego koÊcio∏a Êw. Wojciecha. Od poczàtku program miko∏owskiego festiwalu rada programowa stara∏a si´ uk∏adaç w taki sposób, by ka˝dy z potencjalnych s∏uchaczy móg∏ znaleêç coÊ dla siebie szczególnie interesujàcego, by zaciekawiony jednym, zechcia∏ wys∏uchaç czegoÊ innego. Ró˝norodna muzyka wszystkich epok splata

si´ w Miko∏owie z najwybitniejszymi dokonaniami polskich kompozytorów wspó∏czesnych, wÊród których prym z oczywistych wzgl´dów wiodà twórcy ze Âlàska. W tej perspektywie organizatorzy pi´knie pokazujà dorobek i samego Miko∏owa, z którym silnie powiàzanych jest kilku twórców i spora grupa muzyków. W przesz∏oÊci odbywa∏y si´ nawet w Miko∏owie Êwiatowe prawykonania utworów zamawianych przez festiwal. Taki edukacyjno-kulturotwórczy zamys∏ organizatorów czytelny jest nawet w najbardziej masowej ofercie festiwalu, jakà corocznie jest koncert plenerowy. Tegoroczne Miko∏owskie Dni Muzyki, pod dyrekcjà artystycznà W∏adys∏awa Szymaƒskiego, a organizacyjnà i technicznà Gerarda Piszczka, Reginy Pachy i Jerzego Borówki przynios∏y 12 ró˝norodnych koncertów, z których wi´kszoÊç mog∏aby si´ znaleêç w programach najbardziej renomowanych festiwali. Bodaj najbardziej wysmakowane programy mia∏y koncerty inauguracyjny i fina∏owy. W pierwszym Toruƒska Orkiestra Kameralna i Konstanty Andrzej Andrzej Chorosiƒski

Panorama

Kulka wykonali wielkie dzie∏a symfoniczne. Arcyinteresujàco zestawiony program mia∏ tu fantastycznych wykonawców. Równie Êwietnym koncertem okaza∏ si´ fina∏owy, w którym Cantores Minores Wratislavienses, orkiestra „Leopoldinum“, Monika Michaliszyn, Magdalena Pilarczyk, Maciej Gocman i ¸ukasz Kazanecki pod batutà Piotra Karpety wykonali przepi´kne kompozycje Johanna Sebastiana Bacha i Georga Haendela. W plenerze, w utworach V. Belliniego, G. Dionizettiego i G. Rossiniego wraz z Miko∏owskà Orkiestrà Kameralnà pod batutà Paolo Gatto doskonale s∏uchaczy bawili znakomici - sopranistka Edyta Piasecka, mezzosopranistka Agnieszka Zwierko, tenor Luciano Mastro i baryton Mieczys∏aw Milun. Kameralistyk´ najwy˝szego lotu - w Mozarcie, Haydnu, Bachu i wielu innych - reprezentowa∏y Czeska Orkiestra Kameralna pod batutà Ondreja Kukala z rewelacyjnym wiolonczelistà Michaelem Ericcsonem oraz Orkiestra Kameralna Wirtuozi Lwowa pod batutà Serhija Burko z niepowtarzalnym Ihorem Matseluhem na fletni Pana. Ciekawe koncerty w wirtuozowskich wykonaniach da∏y niemiecka Norddeutsche Sinfonietta i Flores Tonorum. Zarówno miko∏owianie jak i goÊcie spoza tego zacnego grodu d∏ugo b´dà równie˝ wspominaç znakomity koncerty organowe w wykonaniu Jurgena Maaga, Juhasi Romppanena, Andrzeja Chorosiƒskiego i Dariusza Przybylskiego oraz chóralne Cameraty Silesia pod batutà Anny Szostak i Brahms Trio z Moskwy. I na koniec. Trzeba nieustannie podkreÊlaç wag´ takich lokalnych przedsi´wzi´ç, które dziÊ nabierajà szczególnego znaczenia. WinniÊmy je wspieraç. Miko∏ów dorobi∏ si´ muzycznego festiwalu, który bez kompleksów mo˝emy zestawiaç z innymi, mo˝e tylko bardziej nag∏aÊnianymi. TADEK SEREDIN

Cantores Minores Wratislavienses

Camerata Silesia

11


Nasz goÊç

Serce do walki W ostatnim dniu kwietnia na mistrzostwach Êwiata w kyokushin karate w Tokio wroc∏awianka Agnieszka Sypieƒ wywalczy∏a zloty medal w kat. +65 kg. Jest drugà Polkà, po Ewie Pawlikowskiej (kat. +55 kg), która stan´∏a na najwy˝szym stopniu podium MÂ. Ma te˝ na koncie wicemistrzostwo globu. Karate zacz´∏a trenowaç w wieku 10 lat. Pierwsze z∏oto mistrzostw Polski zdoby∏a w 1998 roku we Wroc∏awiu. Nast´pnie siedmiokrotnie zwyci´˝a∏a na mistrzostwach Europy. Prócz niej, nikt z Polaków tak licznych sukcesów w karate nie odniós∏. W walce o z∏oty medal na mistrzostwach Europy w kat. otwartej (Warszawa, 2004 r.).

- Podczas tokijskiego fina∏u walczy∏am z Jelenà Worobiowà - mówi Agnieszka Sypieƒ. - zawodniczkà przewy˝szajàcà mnie wzrostem i wagà. W Rosji jest legendà. Pokona∏am jà ju˝ po raz trzeci. Zwyci´˝y∏am z nià w finale na ubieg∏orocznych mistrzostwach Starego Kontynentu i szeÊç lat temu podczas Pucharu Europy. Ta Rosjanka to by∏ mój koszmar senny. Nigdy nie walczy∏am z silniejszà zawodniczkà. Przegra∏am z nià tylko raz: cztery lata temu podczas fina∏u mistrzostw Êwiata w Osace. Pani mà˝, Sylwester Sypieƒ. pewnie jest zadowolony, ale mo˝e te˝ zazdrosny. Jemu w Tokio nie uda∏o si´ zdobyç medalu. - Có˝! To jest sport. Sylwek jest utytu∏owanym zawodnikiem, wielokrotnym mistrzem Polski i Europy. JesteÊmy z sobà od 1988 roku. PoznaliÊmy si´ na zawodach. Urzek∏a mnie wtedy technika walki m´˝a, która zresztà do dzisiaj jest Êwietna. Zawody, na których go nie ma, w jakimÊ sensie sà dla mnie niespe∏nione, bo to Sylwek jest dla mnie najbli˝szym trenerem i powiernikiem. Nawet jeÊli posprzeczamy si´ w domu, to i tak idziemy razem na trening. Po prostu uzupe∏niamy si´. Z mojego tokijskiego medalu cieszy si´ tak˝e mój 15-letni syn Patryk, który równie˝ uprawia karate. Kiedy przechodzi∏ przez okres m∏odzieƒczego buntu, nie bardzo mia∏ ochot´ na treningi. Bardziej pociàga∏y go deskorolka i komputer. Spraw´ jednak postawi∏am jasno: „Nie musisz uprawiaç karate, ale musisz uprawiaç sport“. Teraz Patryk trenuje z ochotà, bo zobaczy∏, ˝e praca przynosi sukcesy. Dwukrotnie zdoby∏ mistrzostwo Dolnego Âlàska. Jak ocenia pani swojà wieloletnià karier´ sportowà? - By∏a to trudna droga, wymagajàca skupienia, wysi∏ku i wielkiej pokory. Trudno ogarnàç w kilku s∏owach te wszystkie doÊwiadczenia. Nigdy nie zach∏ystywa∏am si´ sukcesem i nie spoczywa∏am na laurach. Rozumia∏am, ˝e nieustannie musz´ si´ rozwijaç. Karate czy sport w ogóle jest niczym ˝ycie. Ciàgle wymaga pracy i ch´ci podà˝ania do przodu. Nauczy∏am si´ nie zra˝aç trudnoÊciami. One sà jak stopnie na drodze do osiàgni´cia celu. Skàd pomys∏, ˝eby trenowaç kyokushin? - Na pierwsze zaj´cia karate trafi∏am za namowà mojego nauczyciela wf, który prowadzi∏ tak˝e zaj´cia karate. Poczàtki by∏y ci´˝kie. Mam chyba typowo sportowy charakter. Pami´tam, ˝e od najm∏odszych lat, gdy bra∏am udzia∏ w zaj´ciach sportowych, zawsze stara∏am si´ byç pierwsza. Kiedy przeczuwa∏am, ˝e mog´ nie odnieÊç sukcesu, po prostu nie startowa∏am. Nie chcia∏am

12

Panorama


pokazywaç, ˝e jestem od kogoÊ s∏absza. Nie sàdz´, ˝ebym w karate mia∏a supertechnik´ i wielkà si∏´, lecz posiadam serce do walki. Z tym si´ trzeba urodziç. Z moich obserwacji wynika, ˝e wielu zawodników ma doskona∏à technik´, wytrzyma∏oÊç i si∏´. Jednak do odnoszenia zwyci´stw brakuje im w∏aÊnie serca.

Podczas testu tameshiwari, polegajàcego na rozbijaniu d∏onià sosnowych desek.

Czy ma pani jakieÊ nadzwyczajne wspomnienie w swojej ponad dwudziestoletniej karierze sportowej? - Przed dwoma laty, na zakoƒczenie ostatniego treningu przed ME, mà˝ powiedzia∏: „Kopn´ sobie jeszcze ushiro-mawashi-geri“ (kopni´cie okr´˝ne przyp. WS). Wyprowadzi∏ je tak nieprecyzyjnie, ˝e spad∏o ono wprost na moja g∏ow´. Pad∏am na mat´ i straci∏am przytomnoÊç. Kiedy jà odzyska∏am, nie wiedzia∏am, co si´ sta∏o. Dziwi∏am si´ tylko, dlaczego tyle twarzy pochyla si´ nade mnà. Sàdzi∏am, ˝e ME mam ju˝ z g∏owy. Ale wystartowa∏am w nich i wygra∏am. Jest pani atrakcyjnà, zgrabnà kobietà. Nie lepiej by∏oby uprawiaç jazd´ figurowà na lodzie albo chocia˝by lekkoatletyk´? - Ale˝ kobietà czuj´ si´ w pe∏ni! Jestem najzwyklejszà matkà i ˝onà. Na co dzieƒ prowadzimy z m´˝em firm´. Nie widz´ ˝adnej sprzecznoÊci pomi´dzy kobiecoÊcià i karate. Mà˝ nie jest o panià zazdrosny? - Pewnie troch´ jest, tak jak ja o niego. Ale przebywamy z sobà w∏aÊciwie ca∏y czas, nasze ma∏˝eƒstwo jest màdrze partnerskie i nie dajemy sobie powodów do zazdroÊci. Na koniec pytanie, którego nie sposób nie zadaç kobiecie uprawiajàcej sztuk´ walki: czy zdarzy∏o si´ pani u˝yç karate na ulicy? - Nigdy. Wieczorami wychodz´ zresztà z m´˝em, wi´c o swoje bezpieczeƒstwo jestem spokojna. Rozmawia∏ WOJCIECH SZCZAWI¡SKI Foto ARCHIWUM AUTORA

W towarzystwie m´˝a Sylwestra Sypienia i prezydenta Âwiatowej Organizacji Kyokushin, Japoƒczyka Shokei Matusi.

SUKCESY Mistrzostwa Âwiata: 2001 r., Osaka - II miejsce (+65 kg); 2003 r., Nowy Jork - III miejsce (+65 kg); 2005 r., Tokio - I miejsce (+65 kg). Mistrzostwa Europy: 1999 r., Kijów - III miejsce (+65 kg); 2000 r., Porto - I miejsce (+65 kg); Katowice - III miejsce (open); 2001 r., Szentes - II miejsce (+65 kg); 2002 r., Wroc∏aw - I miejsce (open); 2002 r., Warna - I miejsce (+65 kg); 2003 r., Uzgorod - I miejsce (+65 kg); 2004 r. Riesa - I miejsce (+65 kg), Warszawa - I miejsce (open).

Panorama

13


D z i e ń Wietnam O tej rocznicy p´dzàcy w oszala∏ym tempie Êwiat zdaje si´ nie pami´taç. W ka˝dym razie do niej nie wraca, nie przypomina. A przecie˝ stanowi∏a ona jedno z prze∏omowych wydarzeƒ XX stulecia. Dla mojego pokolenia by∏ to okres dojrzewania, kontestacji, dokonywania wyborów, tworzenia kultury, która okaza∏a si´ byç czymÊ wi´cej ni˝ swoistà, przemijajàcà modà. TrzydzieÊci lat temu zakoƒczy∏a si´ trwajàca blisko trzydzieÊci lat wojna w Wietnamie. Poch∏on´∏a ponad trzy miliony ofiar. Rozpocz´∏a si´ konfliktem pomi´dzy Wietnamczykami a Francjà, by w latach 60. przerodziç si´ w starcie Wietnamczyków z popierajàcymi po∏udniowowietnamskà ekip´ rzàdowà Amerykanami. ˚ycie straci∏o kilkadziesiàt tysi´cy ch∏opców z Nebraski, Ohio, Newady i Karoliny. Amerykanie ponieÊli pierwszà w historii kl´sk´. M∏odzi ju˝ nie chcieli s∏uchaç swoich ojców, a „American way of life“ dozna∏a ju˝ nigdy nie uzupe∏nionego uszczerbku. MieliÊmy wówczas po dwadzieÊcia, góra trzydzieÊci lat. WÊród m∏odych królowa∏y d∏ugie w∏osy, kwieciste kolorowe koszule, rozszerzane spodnie. Naszym rodzicom, których kszta∏towa∏y trudne wojenne i powojenne lata mówiliÊmy „nie“. „Nie“ dla wartoÊci, które nam wpajali, „nie“ dla stylu ˝ycia. Tak by∏o w Nowym Jorku, w Zachodniej Europie w czasie rewolty 1968 roku, tak te˝ by∏o w Polsce koƒca epoki W∏adys∏awa Gomu∏ki i luêniejszych pierwszych latach dekady Edwarda Gierka. Wietnam b´dàcy konfrontacjà dwóch systemów, gdy˝ bez pomocy paƒstw socjalistycznych Pó∏noc nie wytrzyma∏aby kilku tygodni, by∏ te˝ okresem rewolucji obyczajowej, kulturalnej. Wietnam skompromitowa∏ pojecie wojny sprawiedliwej. Od tego czasu ˝aden polityk autorytatywnie nie mo˝e powo∏ywaç si´ na taki przypadek. I chocia˝ majàc swoje doÊwiadczenia z systemem, w obliczu tamtej wojny byliÊmy po stronie Wietnamczyków od „wujka Ho“ jak okreÊlano przywódc´ z Hanoi, Ho Szi Mina. ByliÊmy po stronie s∏abszego, a chyba ka˝dy z mojego pokolenia pami´ta symboliczne zdj´cie ma∏ej Wietnamki prowadzonej do niewoli przez pot´˝nego amerykaƒskiego marines. Pami´tamy te˝ zdj´cie biegnàcej przed sibie, palàcej si´ dziewczynki po ataku napalmem. I pami´tamy o masakrze w My Lai gdzie Amerykanie wymordowali wszystkich mieszkaƒców wioski, podejrzewajàc ich o wspó∏prac´ z partyzantami. Znali-

Kadry Janusza Kidawy SZEJK Z DOLINY KRÓLÓW Lecàc w 1967 roku samolotem do Egiptu archeolodzy upewniali si´, czy mamy z sobà ˝ubrówk´. MieliÊmy - ktoÊ przed wyjazdem poradzi∏ abyÊmy z kraju wzi´li. Pijaczki - pomyÊla∏em o archeologach niesprawiedliwie, bo nie o sobie myÊleli. W s∏ynnej Dolinie Królów, w krajobrazie pustynnym, przycupnà∏ wybielony dom pi´trowy z szumnym napisem „Hotel“. Archeolodzy nie radzili w nim mieszkaç, ponoç ∏azi∏y po Êcianach skorpiony, ale w∏aÊciciel by∏ zaprzyjaêniony z Polakami do tego stopnia, ˝e rozsmakowa∏ si´ w polskiej ˝ubrówce. Teraz w stanie wojny skoƒczy∏y si´ dostawy z Polski i szejk z tego powodu bardzo cierpia∏. Wieczorem, gdy si´ och∏odzi∏o, odwiedziliÊmy szejka. Wydal w ogrodzie przyj´cie na naszà czeÊç, bo dosta∏ cynk, co wieziemy. Natychmiast zaprzyjaêni∏ si´ ze mnà i wypi∏ brudzia. Gdy mu do∏o˝y∏em jeszcze jednà flaszk´ tak si´ wzruszy∏, ˝e o ma∏y w∏os nie pokaza∏ mi 16-letniej ˝ony, która zamkni´ta w baszcie oczekiwa∏a powicia potomka starego rodu z∏odziei grobów faraoƒskich - taki by∏ rodowód naszego szejka.

14

d o b r y. . . Êmy relacje wy∏àcznie jednostronne, umiej´tnie spreparowane, lecz tym niemniej nie mieliÊmy wàtpliwoÊci: to nie by∏a amerykaƒska wojna. To nie by∏a ich sprawa. Nigdy te˝ wczeÊniej, nawet w okresie wojny pomi´dzy Pó∏nocà a Po∏udniem, ani póêniej Ameryka nie by∏a tak podzielona. W proteÊcie przeciwko wojnie w Waszyngtonie gromadzi∏o si´ pó∏tora miliona obywateli. M∏odzi ludzie palili karty powo∏ania, m´ska przygoda w dorzeczu Mekongu cz´sto koƒczy∏a si´ powrotem w stalowej trumnie. Przewiàzanej kirem w barwach amerykaƒskiej flagi. W tej wojnie nikt nie mia∏ wy∏àcznej racji: ani komuniÊci dà˝àcy do zagarni´cia po∏udniowej cz´Êci kraju, ani Amerykanie, wysy∏ajàcy dla ochrony w∏asnych interesów w dalekim kraju najpierw korpus, a póêniej kilkusettysi´cznà armi´, ani Rosjanie traktujàcy Wietnam jako swoisty poligon doÊwiadczalny i inni upaprani w t´ brudnà wojn´. W tym czasie studiowa∏o w Polsce wielu Wietnamczyków z Pó∏nocy (komunistycznej cz´Êci). Byli niezwykle grzeczni, zdyscyplinowani, mieli minimalne wymagania. Silnie zintegrowani. Mówili tak, jak nale˝a∏o mówiç, ich osàdy by∏y oficjalnym stanowiskiem w∏adz. Nie dawali po sobie poznaç ˝adnych emocji, chocia˝ tam w kraju od bomb gin´li ich najbli˝si. Pami´tam jednego z nich, ju˝ nie przypominam sobie imienia a tym bardziej nazwiska, pami´tam jego twarz, gdy dowiedzia∏ si´ o Êmierci brata. Poszed∏ do swojego pokoju. Nast´pnego dnia zachowywa∏ si´ tak jakby nic nie zasz∏o. Uprzejmy, z delikatnym, jakby przyklejonym do twarzy uÊmiechem. Wtedy pomyÊla∏em: Amerykanie nie mogà wygraç tej wojny. I goràco tego ˝yczy∏em. Zgin´∏o trzy miliony Wietnamczyków, setki tysiàcy zosta∏y kalekami. W Ameryce powsta∏y wspania∏e ksià˝ki, filmy, m.in. „Powrót do domu“, „Good Morning Wietnam“ i chyba najg∏oÊniejszy z nich „Apokalipsa“ F.F. Coppoli. Powsta∏y wspania∏e utwory muzyczne, narodzi∏ si´ festiwal w Woodstock gdzie Jimmy Hendrix w niezapomniany sposób zagra∏ na gitarze hymn Stanów Zjednoczonych. Ameryka musia∏a czekaç wiele lat aby otrzàsnàç si´ po Wietnamie. W latach 80. przebywajàc w Stanach zobaczy∏em w jakimÊ lokalu m´˝czyzn´ palàcego jednoczeÊnie dwa papierosy, zachowujàcego si´ nienormalnie. KtoÊ widzàc moje zainteresowanie powiedzia∏ ju˝ to zdawkowo ju˝ wyjaÊniajàco: by∏ w Wietnamie. TrzydzieÊci lat temu z dachu ambasady USA w Sajgonie helikopterami ewakuowali si´ ostatni amerykaƒscy ˝o∏nierze. BOGUS¸AW MÑSIOR

By∏ w∏adcà absolutnym nad bandà drobnych z∏odziejaszków, grabiàcych z ziemi resztki pozostawione przez lepszych poprzedników. Dolina Królów, b´dàca cmentarzem egipskich faraonów, grabiona by∏a od tysiàcleci. Do dziÊ niewiele zosta∏o, ale wystarczy aby nasz szejk ˝y∏ jak ksià˝´, b´dàc dostawcà mumii snobistycznym biznesmenom Êwiata. Wojna przerwa∏a transporty, towar le˝a∏ i kto wie, gdybym mia∏ czym, mo˝e bym takà jednà mumi´ wycygani∏. Z braku mo˝liwoÊci musia∏em si´ zadowoliç woreczkiem starych monet, które szejk skonfiskowa∏ jakiemuÊ biednemu sprzedawcy. Gdy wróci∏em do kraju nie przywiàzywa∏em wagi do podarunku, cz´Êç monet pogubi∏em, a mo˝e mi ukradli, reszta gdzieÊ si´ p´ta∏a po szufladach. KiedyÊ przysz∏a do mnie znajoma, która w∏aÊnie mia∏a imieniny. G∏upio mi by∏o, ˝e zapomnia∏em i nie mia∏em nic na prezent. Otworzy∏em szuflad´ i znalaz∏em pienià˝ek. Podarowa∏em. Gdy ja spotka∏em po d∏u˝szym czasie, zapyta∏a ostro˝nie: „Ty pami´tasz coÊ mi wtedy da∏“. Nie pami´ta∏em. „No... da∏eÊ mi taki pienià˝ek...“. Taki drobiazg, nie warto pami´taç. Ul˝y∏o jej. „To dobrze. Posz∏am z nim do numizmatyka i wiesz, on go kupi∏“. No i dobrze, myÊla∏em, ˝e to drobnica. „Drobnica, ale sprzed 4 tysi´cy lat“ odpowiedzia∏a. „Starczy∏o choç na szampana?“ - spyta∏em. SpuÊci∏a skromnie oczy... „I na futerko te˝...“. Wtedy zauwa˝y∏em, ˝e mia∏a na sobie gustowne wdzianko z lisów. A mnie z monet pozosta∏y dwie lub trzy sztuki...

Panorama


Ćwierć tuzina JAK WYTARTY SZELÑG Nadszed∏ taki moment w naszej powszechnoÊci, ˝e jak gdyby przestaliÊmy obserwowaç i ju˝ si´ pilnie na coÊ lub kogoÊ nie baczy. Co do baczenia - tak powierzchownego, jak i tego bardzo uwa˝nego - to ono ju˝ w naszym j´zyku dawno straci∏o swe znaczenie nabyte w ci´˝kich czasach, gdy nieustannie trzeba by∏o mieç oczy otwarte na wszystko. Podobnie rzecz si´ ma ze zwracaniem na coÊ szczególnej uwagi. Zamiast tego wszystkiego u nas ju˝ si´ dziÊ wy∏àcznie monitoruje. Policja monitoruje skrzy˝owania ulic, s∏u˝by cywilne monitorujà zagro˝one powodziowymi wylewami odcinki rzek wraz z ich dop∏ywami. Natomiast stra˝e po˝arne uprawiajà monitoring w stosunku do terenów zabudowanych. Jak równie˝ i tych leÊnych, których poszycie nie legitymuje si´ w okresie letnim odpowiednim wspó∏czynnikiem wilgotnoÊci. Tu warto zaznaczyç, ˝e np. monitorujàca stra˝ po˝arna sama mo˝e byç równoczeÊnie monitorowana. Na przyk∏ad przez policj´. Prawdziwà sensacj´ wywo∏a∏o - donosi∏y o tym nie tak dawno Êrodki masowego przekazu - ˝e w wyniku czegoÊ takiego trzeba by∏o nawet osadziç w areszcie jednego stra˝aka z ochotniczej stra˝y po˝arnej, który specjalnie wznieca∏ po˝ary po to, a˝eby jego jednostka mog∏a si´ pojawiç przy nich jako pierwsza. No i si´ pojawia∏a, dzi´ki czemu mog∏a gasiç po˝ar najd∏u˝ej. Okaza∏o si´ bowiem, ˝e pomimo przyj´tego znaczenia ochotniczoÊci, zawartego statutowo w nazwie, stra˝acy z ochotni-

Widziane znad Renu

WIZA DLA FISCHERA Po raz pierwszy w historii Republiki Federalnej Niemiec dosz∏o do zgody zainteresowanych tzn. przes∏uchiwanych, do telewizyjnej transmisji z posiedzenia parlamentarnej komisji, powo∏anej do wyjaÊnienia tzw. afery wizowej. Procedura zeznaƒ przed kamerami znana jest ze Stanów Zjednoczonych a ostatnio ch´tnie bywa stosowana równie˝ w Polsce. Wracajàc zaÊ do meritum, przed niemieckà komisj´ zosta∏ wezwany Jozef Fischer, minister Spraw Zagranicznych Re-

czych stra˝y po˝arnych mieli op∏acone w∏aÊnie od iloÊci godzin sp´dzonych na walce z ogniem. Czyli adekwatnoÊç zakresu poj´cia do przypisanej mu nazwy te˝ by w∏aÊciwie wymaga∏a monitorowania. Dajmy na to semantycznego. To znaczy, mo˝e trzeba by w koƒcu ustaliç, czy ochotniczoÊç stra˝y jest przeciwieƒstwem stra˝actwa zawodowego, czy niech´tnego. Wracajàc zaÊ do rzeczy, to bez wyrazu monitoring nie sposób si´ prawie dziÊ ju˝ obejÊç. Jest go coraz wi´cej w naszej j´zykowej codziennoÊci. Zrobi∏ karier´ nie tylko w j´zyku urz´dowo-sprawozdawczym, przy pomocy którego uspokaja si´ nas, ˝e mo˝emy spaç spokojnie bo monitoring czuwa. Lecz i w j´zyku Êrodków masowego przekazu, którym si´ nas solennie informuje, czy tak jest rzeczywiÊcie. Co ciekawe, to daje znaç o sobie tak˝e w j´zyku interpelacyjnym. Co robiç - zapytywa∏ nie tak znowu dawno temu, bo jeszcze w bie˝àcej kadencji (chcia∏o by si´ rzec, ˝e dekadencji) jeden z pos∏ów zaniepokojony, w czasie jednej ze swoich interpelacji, zbyt szybkim wchodzeniem Polski do Europy; wi´ cco zrobiç, zapyta∏ ów pose∏, ˝eby nasze spo∏eczeƒstwo nie by∏o pozbawione mo˝liwoÊci monitorowania wchodzenia w ˝ycie traktatu akcesyjnego? KtoÊ mo˝e zarzuciç, i˝ zmierzamy do przypomnienia, ˝e Polacy nie g´si i swój j´zyk majà. I ˝e zamiast monitorowaç, powinni uwag´ zwracaç, baczyç, sprawdzaç i przyglàdaç si´. Broƒ Bo˝e. Do niczego takiego tutaj si´ nie zmierza. Bo i zresztà po co. Ka˝dy ˝ywy j´zyk mocno osadzony w gramatyce i literaturze pi´knej sam si´ potrafi skutecznie obroniç. A jednym ze sposobów obrony przed czymÊ takim to szybkie wyÊwiechtywanie wyra˝eƒ, któremu - jako j´zykowi - nie tylko ˝e nie dodajà splendoru, ale wr´cz przynoszà ujm´. A monitoring wraz z monitorowaniem dopiero co wszed∏ do codziennego obiegu, a ju˝ zaczyna b∏yszczeç jak wytarty szelàg.

publiki Federalnej, zwany popularnie Joschka, gdzie mia∏ przyczyniç si´ do wyjaÊnienia podstaw legalnej, to znaczy uzyskanej na bazie wizy wjazdowej inwazji rosyjskich i ukraiƒskich bandziorów na teren Niemiec, a tym samym na teren ca∏ej Unii Europejskiej. Fischerowi zarzucono umo˝liwienie tym samym handlu ˝ywym towarem, pomoc w zorganizowaniu prostytucji zniewolonych kobiet, umo˝liwienie przemytu setek tysi´cy pracujàcych „na czarno“ i umo˝liwienie dzia∏alnoÊci przest´pczej wschodnim mafiom. Dopuszczenie kamer zaproponowa∏a opozycja, chcàc Joschk´ publicznie zblamowaç. Minister ch´tnie zgodzi∏ si´ na obecnoÊç kamer, chcàc oÊmieszyç publicznie opozycj´. Ca∏y „cyrk“ rozpoczà∏ si´ od d∏ugiego oÊwiadczenia Fischera. Przyzna∏, i˝ w celach humanitarnych wydal zarzàdzenie, zobowiàzujàce pracowników konsulatów i ambasad do wydawania wiz obywatelom by∏ego ZSRR, bez sprawdzania ich to˝samoÊci oraz koniecznoÊci spe∏nienia innych przepisów w myÊl zasady „In dubbio pro libertata“. Po dwóch latach dowiedzia∏ si´, ˝e za samo miejsce w kolejce do konsulatu mafia pobiera 50 dolarów i dochodzi do wydawania nawet kilku tysi´cy wiz dziennie, wi´c w 2000 roku zmieni∏ te przepisy. Przyzna∏ si´ do pope∏nienia b∏´du w dobrej

Panorama

EDMUND WOJNAROWSKI

wierze, przyjmuje wi´c pe∏nà politycznà odpowiedzialnoÊç i... có˝ jeszcze chcecie? Pos∏owie z opozycji nie doroÊli intelektualnie do Joschki w tym telewizyjnym spektaklu. Jego b∏yskotliwoÊç i arogancja nie mia∏y sobie równych. O szczegó∏ach oczywiÊcie nic nie wiedzia∏, niektórych spraw nie pami´ta∏, przypuszcza∏, ˝e pewnie pytania mog∏y powstaç wy∏àcznie z niewiedzy i nieÊwiadomoÊci pos∏ów etc. Koƒczàc posiedzenie przewodniczàcy komisji stwierdzi∏: „Panie Fischer, po 9 i pó∏ godzinach doszliÊmy do koƒca“. Na to Fischer: „Nadspodziewanie szybko. B´dzie mi pana brakowa∏o“. Joschka Fischer - moim zdaniem parti´ wygra∏. A kto przegra∏? Demokracja i szary obywatel. Kilka dni póêniej sprawdzono w jednym z cyklicznych programów telewizyjnych jak ∏atwo mo˝na dostaç w Moskwie wiz´ wjazdowà do Niemiec. Podstawiono kilku ludzi, nawet bez sta∏ego miejsca zamieszkania i Êrodków do ˝ycia próbujàc uzyskaç dla nich wizy przez specjalistyczne biura podró˝y. Ka˝dy z wnioskodawców uzyska∏ dokument ju˝ po kilku dniach. Ceny waha∏y si´ od 200 do 500 dolarów w zale˝noÊci od stopnia komplikacji sprawy. Nie ma ˝adnych wàtpliwoÊci, ˝e i Fischer te˝ by wiz´ dosta∏. RICHARD SABELA

15


RozmaitoÊci

W´drówki przedmiotów MALCZEWSKI I SUROWCE WTÓRNE - Ojej, jakie to brzydkie i zapuszczone!- za∏ama∏a r´ce pani konserwator. - I to ma byç dzie∏o samego Jacka Malczewskiego?z niedowierzaniem odczyta∏a podpis widniejàcy u do∏u po prawej stronie p∏ótna. Skonfundowany takim obrotem sprawy ci´˝ko opad∏em na krzes∏o. - Mo˝e wody? - zatroszczy∏a si´ pani domu - Zblad∏ pan jakby i mina coÊ niet´ga. Ale g∏owa do góry, postaramy si´ jakoÊ obraz doprowadziç do ∏adu. Odkleimy p∏ótno od tektury, oczyÊcimy, po∏atamy, naciàgniemy na krosno. Mo˝e wróci do dawnej ÊwietnoÊci? I tak te˝ si´ sta∏o. Pani konserwator Jadwiga Wyszyƒska z Krakowa zrobi∏a wszystko co mo˝na by∏o zrobiç. Jak zawsze profesjonalnie i perfekcyjnie. W rezultacie obraz od˝y∏, pojaÊnia∏, zalÊni∏ odÊwie˝ajàcà warstwà werniksu... s∏owem: wyszlachetnia∏. Wysz∏y niuanse kolorystyczne i detale, g∏´bia i ostroÊç konturu, ale powiedzmy sobie szczerze - nadal daleko mu by∏o do arcydzie∏a. Proporcje nieco chybione, nogi portretowanego êle ustawione, g∏owa za ma∏a, r´ce niedomalowane. Wyraêna dysharmonia i symptomy poÊpiechu. Typowa dla Jacka nonszalancja, którà mu nieraz wytykano, nieobca temu wielkiemu lecz tak˝e nadmiernie p∏odnemu artyÊcie pewnoÊç siebie. Z kolorem nie najlepiej, bez rewelacji. Szarawe monachijskie bràzy urozmaicone brudnawym b∏´kitem. B∏´dy, wady, potkni´cia - tak, ale i zalety, choçby autentycznie surowy klimat portretu. Ot, siedzi sobie (nie wiadomo dok∏adnie na czym) w dosyç sztywnej pozie pos´pny niby Sybirak, facet w kamizelce i butach z cholewami, a przestrzeƒ wokó∏ ciasno wype∏niona stolarskimi (czy snycerskimi) akcesoriami. Widaç zastaliÊmy go przy robocie, bowiem opar∏ o nog´ dopiero co ostrugany Êwie˝y kawa∏ drewna. Uderza w portrecie dosyç pedantyczny realizm, nadmiar niezbyt ciekawych szczegó∏ów, dos∏owna, sucha sprawozdawczoÊç. Ani odrobiny w∏aÊciwej Mistrzowi sk∏onnoÊci do symboliki, udziwniania, alegorii. Ani wyobraênia ani fantazja nie dosz∏y tu do g∏osu. Ale có˝, to w koƒcu ˝aden mankament. Mo˝e akurat malarz takie w∏aÊnie reporterskie, dokumentalne zadanie sobie postawi∏? Takie przyjà∏ za∏o˝enie i stara∏ si´ z niego jak najlepiej wywiàzaç. Osoba zbywajàca pora˝ajàce swà brzydotà malowid∏o (wym. 85 x 65 cm) mia∏a wàtpliwoÊci: to chyba jakiÊ inny Malczewski, twierdzàc, ˝e zalega∏o ono wraz z innymi szparga∏ami na strychu pewnego domu w zakopiaƒskiej dzielnicy Skibówki. Podà˝y∏em wi´c ochoczo tym wyrazistym zakopiaƒskim tropem. Po nied∏ugim b∏àdzeniu osiàgnà∏em cel dobijajàc do brzegu... a ÊciÊlej bioràc do Brzegi Wojciecha (1872-1941), legendarnego rzeêbiarza i snycerza, pisarza i pedagoga podhalaƒskiego w jednej osobie. Nikt inny tylko on, m∏oda jeszcze i rokujàca wielkie nadzieje s∏awa. DziÊ wa˝na, kultowa postaç z galerii osób wielce dla regionu zas∏u˝onych. Wszystko gra i pasuje wr´cz idealnie, jak w szwajcarskim zegarku. Zgadza si´ czas akcji czyli powstania portretu. Lato 1902 - pobyt Malczewskiego w Zakopanym odnotowany przez wszystkich biografów malarza. Brzega ma wtedy 30 lat, przed rokiem wróci∏ z zagranicy i kupi∏ w Zakopanem dom wraz z pracownià w∏aÊnie na Skibówkach. Jest i haczyk. Czy˝by ten pan z lekko siwiejàcym zarostem mia∏ dopiero 30 lat? W interpretacji Malczewskiego tak, gdy˝ z regu∏y postarza on swoje m´skie modele gustujàc wyraênie w urodzie starszych panów. Jak wiadomo wychodzi∏y mu wybornie pyszne ty-

16

Wojciech Brzega (1872-1941); rzeźbiarz, snycerz, pisarz, pedagog. Autentyczny góral z Zakopanego. Kształcił się w Szkole Przemysłu Drzewnego w Zakopanem, potem krakowskiej ASP (u A. Dauna), w Monachium u H. Knirra i w Paryżu u J. Thomasa. Od 1901 roku na stałe w Zakopanem, gdzie miał pracownie (m.in. stolarską) w domu na Skibówkach. Przyjaciel Stanisława Witkiewicza, uznawany za współtwórcę tzw. stylu zakopiańskiego. py omsza∏ych, zadumanych ponuraków. Taka te˝ jest na portrecie jego wizja Wojtusia Brzegi. Od razu przysz∏o mi do g∏owy aby olÊniç moim odkryciem Zakopane. Dopiero sensacj´ pod Tatrami wywo∏am dokonujàc rewindykacji ich bohatera! Otó˝ nic z tych rzeczy. Pani dyrektor z Muzeum Tatrzaƒskiego, Teresa Jab∏oƒska, zerkn´∏a beznami´tnie na okazane zdj´cie i zawyrokowa∏a bezlitoÊnie: - Wszystko si´ zgadza poza jednym, to nie jest Wojciech Brzega. Serce mi niemal biç przesta∏o. Okaza∏o si´, ˝e istotnie mój Brzega wg Malczewskiego to zupe∏nie nie to samo co Brzega widziany oczami np. Wojciecha Weissa (nomen-omen malowany w tym samym 1902 roku). Ten weissowski Brzega to ∏agodny jak baranek, mi∏y, m∏odziutki go∏owàs z dziurkà w brodzie. T∏umacz´ pani dyrektor, ˝e portreciÊci, zw∏aszcza ci markowi, naginajà portretowanych do swoich ulubionych stereotypów, ale có˝, sam czuj´, ˝e to takie „austriackie“ czyli ba∏amutne gadanie. Koniec koƒców szukajàc consensusu zwaliliÊmy wszystko na zdj´cie, ˝e niedobre, nieostre i w ogóle... mylàce. Obieca∏em dostarczyç do muzeum orygina∏, ale jakoÊ brakuje mi odwagi i opóêniam kolejnà prezentacj´. Spróbujmy na pocieszenie opowiedzieç jak dosz∏o do namalowania portretu Brzegi przez Malczewskiego, uciekajàc si´ w tym celu do lekkiej konfabulacji.

Panorama


Na ksi´garskich pó∏kach Letnie wakacje artystów w Zakopanem w 1902 r. rych∏o zamieni∏y si´ w nieustajàcy plener. Wszystko naoko∏o wabi∏o wyjàtkowà urodà. W Jacku omal˝e si´ nie narodzi∏ pejza˝ysta. By∏o ich tam wtedy trzech. Same tuzy: Malczewski, Stanis∏aw Witkiewicz i Jan Stanis∏awski. Jacek uwieczni∏ ca∏à tà (wielkà) trójk´ w cyklu rysunków i karykatur pt. „Z pobytu na Koziƒcu“, korzystali bowiem z goÊciny Jana Gwalberta Pawlikowskiego w jego s∏ynnej willi „Pod Jedlami“. Pewnego razu (teraz ju˝ konfabulacja) Witkiewicz wzià∏ Jacka na wycieczk´ pod regle i korzystajàc ze Êwietnego humoru w jakim si´ obaj znajdowali wyjawi∏ swoje wielkie a nieÊmia∏e ˝yczenie. - Mój Jacku z∏oty, druhu i przyjacielu, nie odmawiaj proÊbie mojej czo∏obitnej. Zrób mi t´ przys∏ug´ i sportretuj Wojtka Brzeg´ - z∏o˝y∏ d∏onie jak do modlitwy. - Wart on twego p´dzla po stokroç! Porzuci∏ Pary˝ i Europ´, i wróci∏ tu przed rokiem aby s∏u˝yç swym talentem skalnej, nieurodzajnej ziemi ojców! ZdolnoÊci ma rozliczne. Rzeêbiarz, snycerz, opanowa∏ tak˝e kunszt meblarstwa. Rzeêbi, struga, modeluje, celujàc w góralskich ludowych motywach i ornamentach. Artysta i rzemieÊlnik zarazem. Zrobi wszystko co z drewna - od chaty góralskiej do ∏y˝ki. Ma tak˝e pociàg do pióra i pracy spo∏ecznej. To on w∏aÊnie wprowadzi∏ w ˝ycie moje koncepcj´ odnoÊnie stylu zakopiaƒskiego - zaiskrzy∏y mu si´ oczy. - Dzi´ki niemu moja ukochana góralszczyzna zdob´dzie kraj ca∏y, a mo˝e i Êwiat... Jacek westchnà∏ i wyraênie posmutnia∏. - Wiesz dobrze, Stachu najmilszy, jak niech´tnie pracuj´ poza w∏asnà krakowskà pracownià. JeÊli zrobi´ o co prosisz, ostrzegam, mo˝e wyjÊç z tego w rezultacie kompletny knot! Co gorsza czasu jest ma∏o i p∏ócien odpowiedniego formatu nie posiadam. - ˚aden w tym k∏opot, Jacku mój przezacny - podsumowa∏ rozmow´ Witkiewicz. - Mamy przecie˝ materia∏y zast´pcze. Namalujesz po prostu Brzeg´ na odwrocie jakiegoÊ starego, bezwartoÊciowego malowid∏a, a takich tu bez liku. Jeszcze dziÊ b´dziesz mia∏ wszystko co potrzeba. Bior´ to na siebie. Puszczam si´ na takà bezczelnà konfabulacj´ nie bez powodu. Otó˝ po odklejeniu p∏ótna portretu od starej tektury (majstersztyk p. Wyszyƒskiej) ujawni∏ si´ na podobraziu jeszcze jeden, tym razem kobiecy portret w owalu, czy raczej Êlady po takim portrecie. O ile mo˝na sàdziç po tak nik∏ych resztkach, dzie∏o najzupe∏niej amatorskie. Witkiewicz jak widaç dotrzyma∏ s∏owa dostarczajàc Jackowi przyobiecany surowiec wtórny. Malczewski znalaz∏ si´ tym samym w sytuacji co najmniej przymusowej. Taka jest, jak sàdz´, geneza portretu Brzegi czyli moja w∏asna wersja wydarzeƒ. Uwa˝am bezwstydnie, ˝e ma wszelkie cechy prawdopodobieƒstwa.

Ech, byli ludzie... Genera∏ Jerzy Zi´tek by∏ d∏ugoletnim wojewodà: wpierw Êlàskim, potem katowickim i chyba na powrót Êlàskim. Jego d∏ugowiecznoÊç polityczna porównywalna by∏a z premierowaniem Józefa Cyrankiewicza. Byli zresztà nieco podobni charakterologicznie, z tym, ˝e s∏awa Zi´tka nigdy nie przekroczy∏a granic Âlàska. Jerzy Zi´tek by∏ nieszablonowym gospodarzem - jak wówczas okreÊlano - ziemi w´gla i stali, wielkorzàdcà, jak czasami o nim mówiono, który pozostawi∏ trwa∏à i wymiernà pami´ç o sobie. Mówiono i˝ stawia∏ sobie pomniki. Ale jakie! Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku, zielone tereny w centrum dawniej przemys∏owego krajobrazu, sanatorium dzieci´ce w Rabce, kompleks sanatoryjno-wypoczynkowy w Ustroniu, popularny Spodek - niekonwencjonalna hala sportowa. Budowa∏ osiedla, szlaki komunikacyjne, ale podejmujàc decyzje, zw∏aszcza niezgodne z wytycznymi z Warszawy (Âlàsk w tamtych latach móg∏ sobie na to pozwoliç) i doglàdajàc ich realizacji (zwyczajowo wczesnym rankiem zjawia∏ si´ na placach budowy) zas∏u˝y∏ na takie okreÊlenie. By∏ przy tym postacià niezwykle barwnà, o manierach przedwojennego wy˝szego urz´dnika paƒstwowego i ludowej ogromnej w∏adzy. Kocha∏ ˝ycie, a zw∏aszcza uroki sto∏u, chocia˝ by∏ to stó∏ plebejski, Êlàski, z jego prostymi przysmakami. Stal si´ bohaterem wielu anegdot, powiedzonek i takim pokazujà Jerzego Zi´tka w swojej ksià˝ce „Genera∏ z krykà“ (czyli z laskà) dwaj Êlàscy dziennikarze - Miros∏aw S∏omczyƒski i Wies∏aw Wilczek, b´dàcej zbiorem wspomnieƒ spisanych lekkà r´kà, czy bardziej r´koma, ale pozwalajàcej na stworzenie prawdziwego portretu cz∏owieka. Jak w ka˝dej tego typu publikacji znajdujà si´ w niej anegdoty bardziej perlàce si´ i bardziej dydaktyczne. Tych pierwszych jest zdecydowanie wi´cej, Êwiadczà o dobrej pami´ci o Generale wÊród wspominajàcych. Wielokrotnie zdarzy∏o mi si´ s∏yszeç na Âlàsku opinie; taki wojewoda przyda∏by si´ w regionie teraz, w czasie trudnych przemian gospodarczych. Có˝, w moim odczuciu jest to nieco naiwna wiara w moc sprawczà Zi´tka. Przy wielu przychylnych zdarzeniach które równie˝ by∏y mu dane, jego szcz´Êciem by∏o, i˝ trafi∏ na swój czas. Czas gdy wojewoda - je˝eli chcia∏, a Zi´tek chcia∏ - by∏ kimÊ, od zdania którego wiele zale˝a∏o. Nie wyobra˝am sobie Jerzego Zi´tka jako przedstawiciela premiera w województwie. To nie by∏oby na jego format, tak fizycznie ogromny. Zi´tek wykonujàcy polecenia bezbarwnego Belki... To si´ nie mieÊci w g∏owie. A niewielkà ksià˝eczk´ czyta si´ jednym tchem i polecam jà jako lektur´ nie tylko Âlàzakom. Ech, byli ludzie i by∏y czasy... WOJCIECH MA¸ACHOWSKI

ANDRZEJ ¸OJAN Foto S¸AWEK BOROWSKI

Panorama

17


Kultura

Redaguje ANNA G¸UCH

• WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • W „DZIECKO“ LAUREATEM W CANNES

„Z¸OTE MASKI“ ROZDANE

Giles Jacob, dyrektor Mi´dzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes publicznie zapowiada∏, ˝e jego tegoroczna 58. edycja b´dzie bez polityki, a „Z∏otà Palmà“ uhonorowane zostanà wartoÊci artystyczne. By∏o to wyraêne odniesienie do ubieg∏orocznej wygranej antybushowskiego, politycznego filmu Michaela Moore’a „Farenheit 9/11“. W tym roku o „Z∏otà Palm´“ walczy∏o 21 filmów z 13 krajów. PrzyzwyczailiÊmy si´ ju˝ do tego, ˝e udzia∏ polskiej kinematografii w Cannes jest symboliczny, albo nawet w ogóle go nie ma. Tym razem polskim akcentem by∏a jedynie pozakonkursowa projekcja krótkometra˝owego filmu Anny Jadowskiej pt. „Korytarz“ w cyklu poÊwi´conym Europie Wschodniej w krótkich filmach. „Z∏otà Palm´“ - najwa˝niejszà nagrod´ MFF w Cannes - otrzyma∏ belgijski film „Dziecko“, opowiadajàcy histori´ m∏odego z∏odzieja, który sprzedaje swojego nowo narodzonego syna. Obraz ten wyre˝yserowali bracia Jean-Pierre i Luc Dardenne, majàcy ju˝ w swym dorobku jednà „Z∏otà Palm´“, zdobytà szeÊç lat temu za kontrowersyjny film „Rosetta“. Grand Prix przypad∏o filmowi „Broken Flowers“ amerykaƒskiego re˝ysera Jima Jarmuscha, a nagroda specjalna jury (przewodniczy∏ mu re˝yser Emir Kusturica) filmowi „Shanghai Dreams“ chiƒskiego re˝ysera Wanga Xiaoshuai. Za najlepszy film krótkometra˝owy uznano ukraiƒski obraz „Podorozhni“ Igora Strembickiego. Nagrod´ za najlepszà rol´ kobiecà otrzyma∏a izraelska aktorka Hanna Laslo (za kreacj´ w filmie „Free zone“), a za m´skà - Amerykanin Tommy Lee Jones (za kreacj´ w wyre˝yserowanym przez siebie filmie „Trzy pogrzeby Melqiadesa Estrady“, uhonorowanego tak˝e za najlepszy scenariusz).

IDè PAN SPAå

W legendach lubiano przypominaç histori´ „Czarnej Maƒki“ pi´knej dziewczyny z PowiÊla, która by∏a kochankà frajerów p∏acàcych za jej cia∏o. Mog∏a mieç wszystko, lecz zakocha∏a si´ w z∏odzieju Antku majàcym czar i wi´cej nic. Jak si´ skoƒczy∏a ta opowieÊç... ka˝dy mo˝e sobie wydumaç w∏asny epilog stosownie do nastroju. W legendach wszystko jest mo˝liwe... Tak naprawd´ Êwiat przedwojennych zakazanych dzielnic by∏ miejscem n´dzy, kradzie˝y, bójek, a najbardziej znani i opiewani w apaszowskich balladach przest´pcy zanim kogoÊ dêgn´li no˝em, wykradali z kurników kury, kaczki i króliki. Nic tam nie by∏o wznios∏ego, szlachetnego. Ale od czego jest wyobraênia i up∏yw czasu. Tak si´ zastanawiam; czy za kilkadziesiàt lat powstanie legenda „ch∏opców z miasta“ i ktoÊ napisze - wzorem niedawno oglàdanego na naszych ekranach musicalu „Chica-

18

Corocznych Laureatów „Z∏otych Masek“ bardzo cenionych w Êrodowisku teatralnym Nagród Artystycznych Marsza∏ka Województwa Âlàskiego - ustala Komisja Konkursowa sk∏adajàca si´ ze znanych krytyków teatralnych Êlàskich mediów. Tym razem jury ocenia∏o 34 spektakle przygotowane przez 18 teatrów regionu. Poznanie werdyktu i wr´czenie „Z∏otych Masek“ 2004 mia∏o miejsce w Operze Âlàskiej w Bytomiu. Spektaklem roku zosta∏ „Cholonek“ w re˝yserii Miros∏awa Neinerta i Roberta Talarczyka z Teatru Korez w Katowicach, zrealizowany wed∏ug powieÊci Janoscha „Cholonek czyli dobry Pan Bóg z gliny“ b´dàcej na Âlàsku bestsellerem czytelniczym w latach siedemdziesiàtych. Ze sztukà tà wià˝à si´ jeszcze dwie dalsze „Z∏ote Maski“. W kategorii „Aktorstwo - rola kobieca“ za najlepszà uznana zosta∏a Gra˝yna Bu∏ka, odtwarzajàca w „Cholonku“ rol´ Âwi´tkowej. Ponadto nagrodà specjalnà uhonorowany zosta∏ wymieniony ju˝ Robert Talarczyk - za kreatywnoÊç i wszechstronnoÊç w dokonaniach adaptacyjnych, re˝yserskich i aktorskich w spektaklach: „Niezidentyfikowane szczàtki ludzkie i prawdziwa natura mi∏oÊci“ Brada Frazera (Teatr Gry i Ludzie w Katowicach), „Krzyk wg Jacka Kaczmarskiego“ (Teatr Rozrywki w Chorzowie) oraz w∏aÊnie „Cholonek“.

go“nagrodzonego kilkoma Oscarami -scenariusz widowiska pod tytu∏em „Wo∏omin“, w którym wystàpià „Dziad“, „Pershing“, „Baranina“, „Simon“oraz inne pospolite bandziory, przypudrowane honorem i godnoÊcià. Có˝, z∏o jest najbardziej pociàgajàce i inspirujàce. Póki co, zabrzaƒski Teatr Nowy wystawi∏ musical „Taka noc nie powtórzy si´ wi´cej“, b´dàcy przypomnieniem najwi´kszych mi´dzywojennych przebojów, mi´dzy innymi dwóch najbardziej znanych twórców Jerzego Petersburskiego i Henryka Warsa, a tak˝e Bogus∏awa Kapera i innych powiàzanych zr´cznie napisanà apaszowskà historià, w której spotykamy upad∏ego arystokrat´ fordansera, inspektora Królika - bohatera przedwojennych komiksów ulicznych, pierwszà naiwnà - nie b´dàcà znów takà naiwnà, groênego bandyt´ Ferdynanda i wiele innych postaci wype∏niajàcych ów pó∏Êwiatek, nigdy nie istniejàcy, a tak bardzo trwa∏y w wyobraêni. Autor Kasper Stefanowicz powiàza∏ poszczególne numery wokalnotaneczne tekstem w charakterze pastiszu i szkoda, i˝ tej intencji nie wyczuli wszyscy aktorzy, grajàc nazbyt serio. A byç mo˝e spowodowa∏a to premierowa trema. Spektakl oglàda si´ bardzo dobrze, bo kto nie lubi starych piosenek majàcych ju˝ cz´sto ponad siedemdziesiàt lat, prostych w formie i treÊci. Przed laty popularny i z∏oÊliwy nierzadko aktor Kazimierz Rudzki powiedzia∏: najbardziej filozoficzna treÊç jakà jest w stanie oddaç piosenka zawiera si´ w przes∏aniu „A mnie jest szkoda lata“. Spektakl „Taka noc nie powtórzy si´ wi´cej“ jest wierne tej zasadzie. Zapewniajàc pó∏torej godziny dobrej zabawy - przy niektórych numerach publicznoÊç nuci refreny wraz z aktorami. Ciekawe które ze wspó∏czesnych przebojów za kilkadziesiàt lat b´dà podÊpiewywa∏y nasze wnuki czy prawnuki? OczywiÊcie, je˝eli ktoÊ chce mo˝e si´ przyczepiç, ˝e na zabrzaƒskiej scenie odczuwa si´ brak wykonawczyni o umiej´tnoÊciach Lizy Minelli i aktora taƒczàcego jak Gene

Panorama


Muzyka bez granic NOWOÂCI P¸YTOWE

WYDARZENIA • WYDARZENIA • W kategorii „Spektakl dla dzieci“ za najlepszy uznano „Pi´knà i Besti´“ Jana OÊnicy w re˝yserii Mariana Pecko z Teatru Lalek Banialuka w Bielsku-Bia∏ej. Kolejnà statuetk´ „Z∏otej Maski“ w swej karierze otrzyma∏ Wies∏aw S∏awik z Teatru Âlàskiego im. St. Wyspiaƒskiego w Katowicach - tym razem nie za jednà, a za dwie kreacje aktorskie: za rol´ tytu∏owà w spektaklu „Pan Pawe∏“ w re˝yserii Grzegorza Kempinjsky’ego (w Teatrze Âlàskim) i za rol´ Tito Merellego w spektaklu „Dajcie mi tenora“ Kena Ludwiga w re˝yserii Marcina S∏awiƒskiego (w Gliwickim Teatrze Muzycznym). Katarzyna Deszcz uhonorowana zosta∏a „Z∏otà Maskà“ dla najlepszego re˝ysera 2004 roku, a otrzyma∏a jà za spektakl „Iwona ksi´˝niczka Burgunda“ Witolda Gombrowicza, zrealizowany w Teatrze im. A. Mickiewicza w Cz´stochowie. W kategorii „Choreografia“ najlepszà okaza∏a si´ Katarzyna Aleksander-Kmieç, wyró˝niona za „Krzyk wg Jacka Kaczmarskiego“ w re˝yserii Roberta Talarczyka (w Teatrze Rozrywki w Chorzowie). Roman Kalarus otrzyma∏ „Z∏otà Mask´“ za scenografi´, a konkretnie za spektakl „Kowal“ Gustawa Morcinka w re˝yserii Bogdana Nauki w Êlàskim Teatrze Lalki i Aktora „Ateneum“ w Katowicach. W kategorii „Muzyka“ najlepszym uznano Józefa Skrzeka - za muzyk´ (w wykonaniu kapeli „Wa∏achy“) do spektaklu „Historyja o Chwalebnym Zmartwychwstaniu Paƒskim Miko∏aja z Wilkowiecka“ w re˝yserii Wies∏awa Komosy w Teatrze Polskim w Bielsku-Bia∏ej. Gratulacje dla wszystkich Laureatów „Z∏otych Masek“ 2004. A tymczasem ca∏e Êlàskie Êrodowisko teatralne pracuje ju˝ na „Z∏ote Maski“ 2005 - niech otrzymajà je najlepsi: za osza∏amiajàce osiàgni´cia, zgodnie zachwycajàce krytyków i widzów, o których g∏oÊno b´dzie nie tylko w regionie... Kelly. Czepiaç si´ mo˝na zawsze i wszystkiego, tylko, ˝e jak ktoÊ bardziej dojrzeje „na nie“ ma Rit´ Hayworth - jak brzmia∏ popularny zwrot przed kilkudziesi´ciu laty. Warto zobaczyç „Noc która nie powtórzy si´ wi´cej“ nawet z takim przes∏aniem, ˝e nasze nieweso∏e czasy, byç mo˝e równie˝ trafià do legendy pe∏nej lekkoÊci, wdzi´ku i szarmu. A kogo nie przekona∏em, powtórz´ za szlagwortem premierowego wieczoru: „Idê Pan spaç“.

September Collective Geographic 2004 September Collective to wspólny projekt trzech weteranów niemieckiej sceny elektronicznej: Barbary Morgenstern, Stefana Schneidera (To Rococo Rot, Mapstation) oraz naszego krajana Paula Wirkusa (dawniej Karcer, Spokój, Mapa). Trzy osobowoÊci nowej elektroniki spotka∏y si´ w 2002 roku na wspólnej trasie koncertowej w Polsce, podczas której na koncercie w Katowicach dosz∏o do spontanicznego performance’u zainicjowanego przez Barbar´, która po kilku bisach zaprosi∏a ponownie na scen´ Schneidera i Wirkusa. Ta kilkunastominutowa i niepozorna improwizacja ca∏ej trójki na scenie zaowocowa∏a rozbudowanym materia∏em, który powstawa∏ na kolejnych koncertach. Muzycy spotkali si´ ponownie tym razem w studio, gdzie zarejestrowali wspólny projekt, jednak p∏yta ukaza∏a si´ dopiero po dwóch latach. Pitagorejczycy twierdzili, ˝e Êwiat jest muzykà, zaÊ muzyka matematykà i taki jest September Collective. Elektroniczne wariacje imitujàce odg∏osy z laboratorium fizyki doÊwiadczalnej, ju˝ nie dêwi´k industrialu lecz mikrodêwi´ki kwantowego Êwiata. Wykreowana przez SC przestrzeƒ jest ch∏odna ale nie odrealniona, nieco fantastyczna ale nie sztuczna. Materià tej p∏yty jest sama materia, mikrodêwi´ki realnego Êwiata. Berliƒskie trio nie musia∏o posuwaç si´ do imitacji odg∏osu pracujàcego m∏ota, wystarczy∏o „ws∏uchaç si´“ w materi´, w matematycznà perfekcj´ dêwi´ku w mikroskali. Tym samym September Collective udowadnia, ˝e muzyka elektroniczna nie jest sztucznym bytem a jedynie nieskoƒczonym horyzontem poszukiwaƒ. Muzycy zapowiadajà kontynuacj´ swojego dzie∏a, o tym jak interesujàcy jest ten projekt fani mogli si´ przekonaç na kwietniowej trasie grupy, która obejmowa∏a: Wroc∏aw, Katowice, Kraków i Warszaw´.

V/A Monika Force Monika 2004

PIOTR PRZEC¸AWSKI

Teatr Nowy W Zabrzu „Taka Noc nie powtórzy si´ wi´cej“ re˝yseria Andrzej Lipski premiera maj 2005

Berliƒskie wydawnictwo Monika Enterprise dzia∏ajàce od 1997 roku jest sk∏adnicà nietuzinkowych wra˝liwców muzycznych. Za∏o˝one zosta∏o przez Gudrun Gut (exMalarie, ex-Einsturzende Neubaten) mecenasa takich twórców jak choçby Chika & The Folder, Cobra Killer czy Maska Qrella. Monika Force jest najnowszà kompilacjà labelu Monika, na której obok utworów z najnowszych p∏yt wydawnictwa znalaz∏y si´ smaczki, tak charakterystyczne dla tej berliƒskiej stajni. Selekcjonerem artystów, którzy znaleêli si´ na p∏ycie by∏a oczywiÊcie Gudrun, wi´c zaprezentowanych muzyków ∏àczy wspólna wra˝liwoÊç muzyczna, wizytówka labelu. Razem wnoszà w przestrzeƒ dêwi´ku dziedzictwo nonszalancji. Przekorny dystans wyszed∏ naprzeciw korzeniom muzyki naiwnej, troch´ sennej, troch´ baÊniowej, troch´ marzycielskiej a dzieci´ca radoÊç Êpiewania scali∏a si´ z liryzmem wykraczajàc daleko poza style, ocierajàc si´ zaledwie o nie. Nie jest to rodzina avant-popu, ani do koƒca disco awangarda, nie

Panorama

19


Muzyka bez granic

Redaguje SABINA B¸A˚Y¡SKA

NOWOÂCI P¸YTOWE jest to w pe∏ni taneczna elektronika ani elektroniczna psychodelia (znakomity perwersyjny wyczyn „Heavy Rotation“ Cobra Killer w remiksie Like A Tim albo „Daleko“ Chica & The Folder w remiksie Dinky). Kr´gos∏upem muzycznym tej kompilacji jest manifest i prowokacja - Monika Force gra na nosie i pokazuje j´zyk muzycznym kanonom. Jest to kontrowersyjnie niezale˝na muzyka, rarytas skupiajàcy na jednej p∏ycie ró˝ne osobowoÊci i gwarantujàcy fantastyczne doznania.

Indukti S.U.S.A.R. OFFmusic 2004

Biografia Indukti si´ga poczàtku lat 90. kiedy powsta∏ prototyp zespo∏u- grupa Vein, wywodzàca si´ z inspiracji rockiem symfonicznym. Z czasem Vein zmieni∏ nazw´ na Indukti a zespó∏ zdoby∏ laur Rockowych Ogródków w P∏ocku i Festiwalu Voyage’51, a˝ do momentu zwci´stwa w I edycji Big Star Festiwal. Potem by∏a ju˝ tylko wstrzàsajàca p∏yta S.U.S.A.R. W sk∏adzie, w którym Indukti nagra∏ p∏yt´, zespó∏ gra od 3 lat. T´ niezwyk∏à formacj´ tworzà znakomicie uzdolnieni muzycy: Wawrzyniec Dramowicz muzyk Orkiestry Sinfonia Varsovia, Filharmonii Narodowej, Orkiestry PRiTV, by∏y muzyk Orkiestry Symfonicznej w Montrealu; Ewa Jab∏oƒska grajàca na skrzypcach (Robot, Kokszoman), Maciej Adamczyk (Bajkonur, Namaste) oraz Piotr Kocimski i Maciek JaÊkiewicz. GoÊcinnie w liniach wokalnych wzià∏ udzia∏ Mariusz Duda z Riverside. To pora˝ajàca p∏yta, szalenie skupiona, perfekcyjna w ka˝dym detalu. Znakomicie spi´trzona dramaturgia zosta∏a rozegrana wed∏ug precyzyjnego scenariusza: motoryki i dynamizmu, przestrzeni w której nami´tnoÊç przechodzi w surowoÊç, si∏a basu i gwa∏townoÊç b´bnów nada∏y tej instrumentalnej p∏ycie porywajàcy i osza∏amiajàcy przebieg dope∏niony ucztà z wr´cz szamaƒskimi partiami harfy (goÊcinnie Anna Faber) i skrzypiec. To niezwykle egzotyczny, witalny i progresywny album, lokomotywa gatunku i nasza wizytówka na Êwiat. Warto o tym pami´taç, bo Indukti wykreowa∏ nowatorski i wstrzàsajàco genialny album, czapki z g∏ów. IZA LARISZ

20

• POLECAM • POLECAM • POLECAM HATE ETERNAL I, Monarch Earache/Mystic Kiedy siedem lat temu gitarzysta Erik Rutan odchodzi∏ z Morbid Angel, fani nie mogli pojàç czemu odrzuca los wygrany na loterii (tzn. granie w jednym z najlepszych death metalowych zespo∏ów na Êwiecie) na rzecz w∏asnego bandu. Jednak ambitny Rutan nie chcia∏ tylko odgrywaç pomys∏ów Treya Azagthotha, ale realizowaç swoje w∏asne kompozycje. Ju˝ debiutancki album Conquering The Throne prezentowa∏ bardzo intensywny techniczny death metal najwy˝szej próby. King Of All Kings, czyli kolejna nawa∏nica Hate Eternal to materia∏ jeszcze bardziej zagmatwany i agresywniejszy. Wreszcie dochodzimy do Anno Domini 2005 i najnowszej ods∏ony trio z Florydy, czyli I, Monarch, która jest zdecydowanie najlepszà p∏ytà w dorobku grupy. Hate Eternal znalaz∏o z∏oty Êrodek i techniczne wygibasy zlewajà si´ w ciekawe kompozycje. Nie ma ju˝ takiej Êciany dêwi´ku i monotonii jak na King Of All Kings. P∏yta jest bardzo szybka (zresztà to znak firmowy Amerykanów) i wiele grajków po∏ama∏o by sobie r´ce próbujàc odegraç na gitarze, czy perkusji songi Hate Eternal. Wi´kszoÊç albumu to oszala∏e tempa odgrywane przez typowe instrumentarium, ale pojawiajà si´ równie˝ tybetaƒskie b´bny, czy didjeridoo - najstarszy instrument Êwiata, który wynaleêli Aborygeni. Ostatni na p∏ycie „Faceless One“ to utwór zdecydowanie odbiegajàcy od reszty - instrumentalny progresywny death metal. Muzyka na I, Monarch to paradoksalne po∏àczenie pierwotnej chaotycznej si∏y z matematycznà precyzjà. To tak jakby si∏a i agresja Mike Tysona zbrata∏a si´ z umys∏em znakomitego szachisty Garrie-

• NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS Kolejny powrót Obituary Poczàtkowo najnowszy album legendarnej grupy mia∏ nosiç nazw´ zespo∏u, ale ostatecznie Amerykanie zdecydowali si´ na tytu∏ Frozen In Time. Album uka˝e si´ 11/12 lipca i znajdzie si´ na nim dziesi´ç kompozycji. Mamy nadziej´, ˝e kolejny powrót Obituary b´dzie bardziej udany ni˝ Back From The Dead, który ukaza∏ si´ osiem lat temu i by∏ s∏abym krà˝kiem.

Dickinson solo O tym, ˝e Bruce Dickinson jest w znakomitej formie, mo˝na by∏o zobaczyç podczas Mystic Festiwalu, który odby∏ si´ pod koniec maja na Stadionie Âlàskim. Dickinson jak zwykle przebieg∏ po scenie kilka kilometrów i co najwa˝niejsze Êpiewa∏ ciàgle na wysokim poziomie. Kilka dni przed koncertem, dok∏adnie 23 maja ukaza∏a si´ szósta solowa p∏yta wokalisty, zatytu∏owana Tyranny Of Souls. 10 nowych kompozycji pokazuje wszechstronnoÊç wokalisty, prowadzàc nas w Êwiat odmiennych nastrojów, barw, dêwi´ków. Sprawnie stopniowane napi´cie i najwy˝szy poziom wykonawczy prowokuje

Panorama


Muzyka bez granic

M • POLECAM • POLECAM • POLECAM • go Kasparowa. Taki mistrz królowa∏by na ringu przez dekad´. Czy taka przysz∏oÊç czeka Hate Eternal? Ostatnie albumy Morbid Angel, czy Deicide blaknà przy tym dêwi´kowym tornadzie zawartym na I, Monarch. Rutan to równie˝ znakomity producent. Dlatego te˝ oczywistym jest, ˝e swoje najnowsze dziecko dopieÊci∏ maksymalnie.

• ODRADZAM • ARISE The Beautiful New World Spinefarm/Mystic

NILE Annihilation of The Wicked Relapse/Mystic Nile ju˝ od dawna nale˝y do czo∏owych zespo∏ów death metalowych i tà p∏ytà potwierdza, ˝e jak najbardziej zas∏u˝enie. DoÊç nieoczekiwanie muzycy zminimalizowali wp∏ywy muzyki orientalnej i wysz∏o im to na dobre. Lubi∏am wszelkie dêwi´ki, zawodzenia przypominajàce atmosfer´ staro˝ytnego Egiptu, jakie pojawia∏y si´ na poprzednich p∏ytach. Jednak teraz Amerykanie stworzyli tak ciekawe metalowe kompozycje, ˝e s∏usznie nie upi´kszali ich na si∏´. Fani egipskich rytmów mogà poczuç si´ zawodzeni, ale na pewno nie mo˝na tego powiedzieç o mi∏oÊnikach metalowej muzyki. Annihilation of The Wicked to p∏yta na wiele przes∏uchaƒ. Za ka˝dym kolejnym odkrywamy coÊ nowego. Obok ci´tych riffów, jest tu tak˝e wiele zwolnieƒ. Wydaje mi si´, ˝e tylu walców jeszcze Nile nie mia∏ na swoich p∏ytach. Bardzo przypad∏a mi do gustu równie˝ koƒcówka p∏yty, czyli dwa ostatnie utwory, poza tytu∏owym, „Von Unaussprechlichen Kultem“. Wolne pompatyczne kawa∏ki. Termin epicki death metal (ktoÊ u˝y∏ ju˝ takiego okreÊlenia) pasuje tutaj jak ula∏. Warto równie˝ wspomnieç o rewelacyjnych solówkach. Zw∏aszcza ostatnie solo na p∏ycie na d∏ugo pozostaje w g∏owie.

S • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • s∏uchacza od ca∏kowitego zatopienia si´ w dêwi´ki Tyranny Of Souls. Poczàwszy od apokaliptycznych b´bnów i ognistych gitar, przez przebojowoÊç „Soul Intruders“, chwil´ oddechu w lirycznej balladzie „Navigate The Seas Of The Sun“ a˝ do kulminacyjnego punktu w utworze tytu∏owym, w ka˝dej sekundzie s∏yszymy popis warsztatowy wokalisty Iron Maiden i nie mniej wyraziste struktury utworów.

Nowe Ziyo Legendarny zespó∏ polskiej sceny New wave powraca po latach nieobecnoÊci ze swoim najnowszym, d∏ugo oczekiwanym albumem. Jerzy Dural wraz z zespo∏em serwujà swoim fanom Popburger’a - najÊwie˝sze, niezwykle starannie przygotowane danie, na ca∏oÊç którego sk∏adajà si´ ich najnowsze kompozycje utrzymane w niepowtarzalnym klimacie, tak dobrze znanym fanom zespo∏u. Ostatni regularny album zespo∏u - Spectrum, ukaza∏ si´ w 1998 roku. Dwa lata póêniej zespó∏ wyda∏ sk∏adank´ Exlibris - Magiczne Numery 1986-2000, na której znalaz∏y si´ ich najwi´ksze przeboje. Po ukazaniu si´ tej p∏yty nast´puje 3-letnia przerwa, która zespó∏ przerywa dopiero na prze∏omie 2004 i 2005 roku, wydajàc reedycje swoich wszystkich szeÊciu p∏yt, co by∏o zapowiedzià ich najnowszego wydawnictwa, które ukazuje si´ w∏aÊnie nak∏adem Metal Mind Productions.

Panorama

Arise to nieznana w naszym kraju kapela grajàca melodyjny metal, z którego s∏ynie scena w Goeteborgu. Spodziewa∏am si´, ˝e muzycy równie˝ pochodzà z tamtych okolic. Arise to jednak Finlandia. The Beautiful New World to ich trzecia p∏yta, która jest przewidywalna jak polski polityk. Wiadomo, ˝e gdy dorwie si´ do koryta, b´dzie si´ troszczy∏ tylko o siebie i ewentualnie swojà rodzin´. Arise równie˝ niczym nas nie zaskakuje. Poczàtek - szybkie tempo, histeryczny wokal, w refrenie zwolnienie - ∏adna melodyjka i frontman zamiast krzyczeç Êpiewa. Na szcz´Êcie klon z Finlandii nie zapatrzy∏ si´ w kiczowate In Flames, ale w At The Gates. Dlatego te˝, pomimo nachalnego kopiowania mog´ pos∏uchaç tej p∏yty kilka razy do koƒca. Wokalista Erik Ljungqvist równie˝ pokocha∏ At The Gates, a dok∏adnie Tomasa Lindberga. Przez wi´kszoÊç p∏yty u˝ywa histerycznego wokalu z którego s∏ynie rudzielec.

• KONCERTY • Legendarny Max Cavalera z zespo∏em zagrajà w warszawskiej „Stodole“ 13 lipca. Grupa ∏àczàca metalowe brzmienie i si´gajàca do korzeni muzyki byç mo˝e zaprezentuje ju˝ fragmenty z najnowszego, piàtego, studyjnego albumu Dark Ages. Na oficjalnà premier´ p∏yty trzeba zaczekaç do wrzeÊnia. Przypomnijmy, ˝e przedpremierowo Soulfly goÊci∏ ju˝ w Polsce z czwartym krà˝kiem: Prophecy, który zaprezentowali na Metalmanii 2004 w katowickim „Spodku“. 28 lutego ukaza∏o si´ d∏ugo oczekiwane, pierwsze w historii DVD zespo∏u „The Song Remains Insane“. Krà˝ek zawiera m.in. wszystkie teledyski Soulfly, ponad godzinny zapis kawa∏ków live z ró˝nych stron Êwiata, wywiady z Maxem oraz inne atrakcje. Zespó∏ zawita do Polski w sk∏adzie: Max Cavalera, Bobby Burns (bas), Marc Pizzo (gitara) oraz Joe Nunez (perkusja). Jak przyznaje Cavalera, wracaç do Polski, to jak wracaç do domu, a koncerty sà niezapomnianym, energetycznym prze˝yciem.

21


Moje 2/3

Taśmy prawdy

Sejm zdecydowanà wi´kszoÊcià g∏osów uchwali∏ ustaw´ o kinematografii nad którà prace trwa∏y kilka lat. Ustawa powo∏uje Polski Instytut Sztuki Filmowej, wspierajàcy produkcje rodzimego kina. Oprócz wp∏ywów z gier losowych, filmowcy mogà liczyç na dotacje stanowiàce 1,5 procent reklamowych nadawców telewizyjnych, dystrybutorów filmowych, kinowych. Przed ostatecznà batalià czyli g∏osowaniem obie strony konfliktu (gdy˝ przy okazji, jak w dobrym scenariuszu, starli si´ przedstawiciele Êrodowisk twórczych z grubymi rybami komercyjnych stacji, a Solorz, Walter i Wejchert kochajà zdobywaç pieniàdze, a nie trwoniç i to na tak im obce przedsi´wzi´cie jak polskie filmy) wystosowa∏y ca∏ostronicowe apele opublikowane w prasie tak, ˝e jeszcze zarobili Norwegowie, Niemcy i wszyscy inni zarabiajàcy na polskoj´zycznych wydawnictwach. Ot mamy neokolonialny kapitalizm. Polskie kino w pi´tnastoleciu III RP tak naprawd´ wyprodukowa∏o jeden film, który si´ pami´ta i który warto by∏o nakr´ciç. MyÊl´ o „Edim“ Piotra Trzaskalskiego, historii dziejàcej si´ na ∏ódzkich Ba∏utach, „tu i teraz“ ze wszystkimi tej rzeczywistoÊci realiami, znakomitym aktorstwem i twórczà myÊlà. Powsta∏o w tym czasie kilka dobrych filmów, chocia˝ ju˝ mia∏bym trudnoÊci z ich dok∏adnym przypomnieniem. Nakr´cono te˝ ca∏à reszt´, ju˝ to pseudointelektualnych gniotów w których jest tyle myÊli co brudu pod paznokciami wzi´tego adwokata, filmów nikomu i do niczego niepotrzebnych. Niektóre z nich mia∏y dokumentowaç jak to w PRL-u by∏o strasznie i jak bohaterscy opozycjoniÊci walczyli o lepszà przysz∏oÊç, którà w∏aÊnie aktualnie mamy. I z tej radoÊci rzygaç si´ chce. Lecz, w tym przypadku twórcy chocia˝ byli uczciwi w swojej nieuczciwoÊci. Pomimo tego wszystkiego kocham polskie kino, zw∏aszcza na tle amerykaƒskiej szmiry wype∏niajàcej ekrany, która z twórczoÊcià nie ma ju˝ nic wspólnego. Skoƒczy∏ si´ czas kochajàcych pieniàdze, lecz przede wszystkim kina producentów pochodzàcych g∏ównie z Europy wschodniej, ludzi wra˝liwych. Dzisiaj nie bez kozery mówi si´ o przemyÊle filmowym nastawionym wy∏àcznie na zysk. Przypuszczam, ˝e wielu wybitnych twórców, których nazwiska widniejà w ka˝dym leksykonie X Muzy, mia∏oby bardzo du˝o wolnego czasu, bàdê realizowa∏o filmid∏a w których najwa˝niejsze sekwencje stanowià efekty specjalne, mnie zupe∏nie nie bawiàce, od których wol´ sztuczki cyrkowe - przynajmniej prawdziwe. Kino polskie ostatnich lat naznaczone zosta∏o rodzimym kompleksem, bioràc si´ za bary z najwi´kszymi z Hollywood. Stàd powstawa∏y kalki policyjnych dreszczowców, w których w karambolu bra∏y udzia∏ trzy samochody, podczas gdy amerykaƒski producent mia∏ ich trzydzieÊci a nawet wi´cej. Stàd skàdinàd mà-

dry Jerzy Kawalerowicz chcia∏ przeskoczyç „Gladiatora“ nakr´cajàc „Quo Vadis“, tak marniutkie, z wy∏a˝àcà z ka˝dego kàta biedà. A przecie˝ kiedyÊ nakr´ci∏ b´dàcego w opozycji do superprodukcji „Faraona“, znakomite osobiste studium walki o w∏adz´. Polskie kino otrzyma znaczny zastrzyk finansowy. Prywatni nadawcy telewizyjni w ca∏ej prawie Europie za swoje og∏upianie najpodlejszà komercjà muszà p∏aciç haracz na rzecz narodowej kultury. To jest ich psim obowiàzkiem! Tylko czy u nas pozyskane Êrodki przyczynià si´ do odrodzenia kinematografii? MyÊl´, ˝e kryzys naszego filmu nie wynika g∏ównie z braku pieni´dzy, chocia˝ sà one wa˝ne. Wynika przede wszystkim z fa∏szywej tezy, ˝e film musi byç towarem przynoszàcym krocie. Zapewne ka˝dy re˝yser chcia∏by zarobiç tyle ile Cameron na „Titanicu“, otrzymaç Oscara i szerokie rozpowszechnianie dla swego dzie∏a w Stanach Zjednoczonych. Ale to si´ nigdy - tak mniemam - nie zdarzy. Kiedy powstawa∏y „Zezowate szcz´Êcie“, „Krzy˝ walecznych“, „Popió∏ i diament“, twórcy tych obrazów chcieli prowadziç dialog z w∏asnym spo∏eczeƒstwem. Chcieli powiedzieç nam coÊ o nas. Tylko to, co si´ dzieje wÊród konkretnych ludzi w konkretnym miejscu ma szanse staç si´ uniwersalnym. Âwiat mo˝emy zaciekawiç wy∏àcznie odr´bnoÊcià, naÊladownictwem w ˝adnym przypadku. Zawsze pozostanie epigoƒstwem. W Polsce produkuje si´ rocznie kilkanaÊcie filmów. W dobie PRL-u by∏o ich od dwudziestu do dwudziestu pi´ciu. Nikt nie znalaz∏ cudownego przepisu na arcydzie∏o i utworzony Polski Instytut Sztuki Filmowej nie jest równie˝ w stanie tego zapewniç ani tym bardziej zadekretowaç. W jaki sposób b´dà dystrybuowane pozyskane Êrodki? Sprawiedliwie?... tego poj´cia kultura nie znosi. Wedle zas∏ug... to gro˝à nam kolejne remake’i tego co ju˝ by∏o i przypuszczam nieco z∏oÊliwie, ˝e wreszcie znajdà si´ pieniàdze na „Krzy˝aków“. K∏opot tylko w tym kto zabije Wielkiego Mistrza, Niemca i to w dodatku katolickiego zakonnika. Najlepiej gdyby uczyni∏ to ¸ukaszenko. By∏oby trendy i poprawnie politycznie. Mówiàc powa˝nie, nie wierz´ a˝eby w najbli˝szym czasie nastàpi∏a sanacja rodzimego kina. W gruncie rzeczy Êrodowisko narzekajàc, jednoczeÊnie czuje si´ dobrze nagradzajàc si´ ju˝ to Gdyƒskimi Lwami, ju˝ to Z∏otymi Kaczkami albo Or∏ami tudzie˝ innymi presti˝owymi nagrodami. Nikt wa˝ny nie zostanie pomini´ty. Zarobiç mo˝na na reklamach, serialach telewizyjnych i w inny sposób. Ka˝da cha∏turka jest dobra a pieniàdze zawsze si´ przepuÊci. Mia∏by je zgarniaç Solorz, Walter, to lepiej niech pos∏u˝à Wajdzie, Zanussiemu, B∏oƒskiemu, Zygadle i innym. Artystom nie nale˝y ˝a∏owaç, a dobre filmy niech dalej robià Czesi. ¸UKASZ WYRZYKOWSKI

Ukazuje si´ od 16 maja 1954 r. TYGODNIK ILUSTROWANY gospodarka, polityka, spo∏eczeƒstwo

Redaktor naczelny ¸UKASZ WYRZYKOWSKI tel. (0 32) 256 17 78 Zast´pca redaktora naczelnego MARIOLA SEREDIN Dyrektor Przedstawicielstwa w Warszawie JACEK KUCHARSKI tel. (0 508) 238 826 Stale wspó∏pracujà: Wies∏aw ADAMIK, Sabina B¸A˚Y¡SKA, S∏awomir BOROWSKI, Zygmunt BRONIAREK, Henryk CZARNIK, Monika KANIOWSKA, Anna G¸UCH, Janusz KO˚USZNIK, Izabela LARISZ, Andrzej ¸OJAN, Jerzy PITERA, Grzegorz P¸ONKA, Wojciech SZCZAWI¡SKI, Edmund WOJNAROWSKI Katarzyna WYKA Adres redakcji: „Panorama”, ul. Brzoskwiniowa 32 43-190 Miko∏ów fax: (032) 757 07 28 Wydawca:

43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 DTP: AGENCJA REKLAMOWA Micha∏ Seredin 43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 Kolporta˝: „Ruch” SA w Warszawie OKDP ul. Jana Kazimierza 31/33 00-958 Warszawa REDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREÂå OG¸OSZE¡, NIE ZWRACA MATERIA¸ÓW NIE ZAMÓWIONYCH, ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRACANIA TEKSTÓW I ZMIANY TYTU¸ÓW.

NUMER ZAMKNI¢TO 11 VII 2005 r.

e-mail: panorama @ o2.pl tygodnik_panorama @ seredin.pl www.panorama.mikoland.net


Pod §

M

W odkrytej kamerze

imo panujàcego podobno g∏odu mieszkaniowego, niektóre lokale nie znajdujà nabywców. Tak by∏o te˝ ze sporym M-4, nale˝àcym do pewnej wdowy. Po∏o˝one na przedostatnim pi´trze tzw. mrówkowca w∏asnoÊciowe mieszkanie by∏o ciep∏e i s∏oneczne, z okien roztacza∏ si´ widok na park, a mimo to pozostawa∏o pustostanem. Jeden nabywca by∏ ju˝ prawie zdecydowany je kupiç, ale wycofa∏ si´ niemal w ostatniej chwili, kiedy w spó∏dzielczej administracji opowiedziano mu po krótce histori´ nieruchomoÊci. Otó˝ dowiedzia∏ si´ by∏, ˝e w lokalu coÊ straszy, najprawdopodobniej zmar∏y by∏y g∏ówny lokator, który opuszczony przez ˝on´, postanowi∏ pope∏niç samobójstwo. Wybra∏ metod´ doÊç typowà i zawisnà∏ na p´tli ze swojego paska przymocowanego do ˝yrandola w najwi´kszym pokoju. Lampa bynajmniej nie zerwa∏a si´ pod ci´˝arem prawie stu kilogramów. Owszem, trzyma∏a go bardzo d∏ugo, a˝ si∏y cià˝enia powszechnego oraz procesy gnilne spowodowa∏y oderwanie g∏owy od reszty korpusu denata. Wkrótce po pogrzebie wdowa da∏a og∏oszenie o sprzeda˝y mieszkania z duchem, a z∏oÊliwi mówili, ˝e tak˝e ze specyficznym zaduchem, który przeszed∏ Êciany, no ale nabywców nie by∏o. Wtedy w∏aÊcicielka spróbowa∏a lokal wynajàç. Zg∏osi∏a si´ jakaÊ bardzo odwa˝na m∏oda niewiasta, twierdzàc, ˝e w mieszkaniu urzàdzi zak∏ad fryzjersko-kosmetyczny. Niestety, zbankrutowa∏ on bardzo szybko, jednak kobieta interesu nie zrezygnowa∏a i przebran˝owi∏a M-4 na agencj´ towarzyskà. Poczàtkowo Êwiadczy∏a w niej us∏ugi osobiÊcie, ale niejako na odleg∏oÊç. To znaczy nie bazowa∏a tam ca∏y czas, tylko telefoniczne zlecenia odbiera∏a w swoim domu, a jeszcze cz´Êciej w samochodzie zaparkowanym nieopodal. Kiedy dogada∏a si´ z klientem co do szczegó∏ów, wyznacza∏a mu spotkanie w zak∏adzie i sama tam si´ tam udawa∏a. Sàsiedzi doÊç szybko zorientowali si´, co dzieje si´ w lokalu nazywanym „pod trupkiem“, ale poczàtkowo to im nie przeszkadza∏o. KtoÊ tylko zwróci∏ pani And˝eli uwag´, aby nie stuka∏a tak g∏oÊno obcasami, kiedy kilka razy dziennie przemierza korytarz mrówkowca. Najemczyni lokalu zastosowa∏a si´ do tej proÊby, z czego jednak niektóre sàsiadki by∏y niezadowolone, gdy˝ nie dostawa∏y ju˝ sygna∏u, ˝e „ta lafirynda“ znów kogoÊ prowadzi i nie mog∏y przyglàdaç si´ jej klientom przez judasze w drzwiach.

And˝elika chyba rzeczywiÊcie ba∏a si´ ducha, bo swój zak∏ad pracy opuszcza∏a zawsze zaraz po wyjÊciu interesanta. Zdecydowanie mniej bojaêliwa by∏a natomiast jej kole˝anka po fachu, która wkrótce te˝ zacz´∏a korzystaç z mieszkania na przedostatnim pi´trze. Ta w zak∏adzie fryzjersko-kosmetycznym nie tylko pracowa∏a, ale wr´cz mieszka∏a i w ogóle tchn´∏a weƒ nowego ducha. ˚adnego tam stracha, tylko ducha balangi, Êmiechu i radoÊci ˝ycia. Spowodowa∏a, ˝e zacz´∏y tu zaglàdaç kolejne weso∏e panienki i ich klienci, dzi´ki czemu drzwi w lokalu niemal si´ nie zamyka∏y. Chocia˝ po korytarzu swawolne panie stara∏y si´ chodziç na paluszkach, a faceci przemykali si´ ukradkiem, sàsiadom to towarzystwo zacz´∏o si´ ju˝ bardzo nie podobaç. Rozmowy umoralniajàce z kobietami lekkich obyczajów nie dawa∏y ˝adnego skutku, podobnie zresztà jak interwencje w spó∏dzielni. Lokal formalnie wynajmowany by∏ na zak∏ad fryzjersko-kosmetyczny, czynsz za niego p∏acony by∏ regularnie, a w∏aÊcicielka w ogóle si´ nie pokazywa∏a w administracji.

Strapieni sàsiedzi postanowili wi´c szukaç pomocy w nowoczesnej technice. Pan, który by∏ elektronikiem, zaproponowa∏, aby na korytarzu zainstalowaç kamer´ tzw. telewizji przemys∏owej, co powinno odstraszyç klientel´ przybytku. Lokatorzy z∏o˝yli si´ po kilkadziesiàt z∏otych i kupili takie urzàdzenie w komisie. Nie by∏o ono zainstalowane w sposób ukryty, ale wr´cz przeciwnie - ca∏kiem jawnie, wr´cz wyzywajàco. Pojawi∏ si´ nawet pod nim spory napis „Obszar monitorowany“, a potem jeszcze drugi: „UÊmiechnij si´, jesteÊ w odkrytej kamerze". Przedsi´biorcze kobiety nie pozostawa∏y na te szykany oboj´tne. Kilkakrotnie usi∏owa∏y zniszczyç oko Wielkiego Brata, ale bez skutku. W koƒcu ograniczy∏y si´ tylko do z∏oÊliwego pozowania przed obiektywem w swoich strojach roboczych, czyli bez jakiegokolwiek stroju, zawieszania na kamerze poƒczoch tudzie˝ innych cz´Êci swojej garderoby itp. Lokatorzy zareagowali nasileniem represji. Sàsiedzkie czujki wypatrywa∏y na parkingu samochodów klientów, spisujàc ich rejestracje. Potem wywieszano je w gablocie z og∏oszeniami razem z przebitkami twarzy facetów, którzy znaleêli si´ w oku kamery, opatrzone odpowiednimi komentarzami. Owszem, da∏o to pewien skutek, ale tylko po∏owiczny. Do agencji przestali zaglàdaç ju˝ jej dotychczasowi stali bywalcy, ale nowi, nieÊwiadomi czyhajàcej na nich pu∏apki klienci wcià˝ zachodzili. Znalaz∏ si´ jednak jeden, który nie tylko nie ulàk∏ si´ z∏ej s∏awy, ale jeszcze postanowi∏ wystàpiç w obronie kobiet wykonujàcych najstarszy zawód Êwiata i swego dobrego imienia. Zrobi∏ zdj´cia wspomnianej tablicy informacyjnej, gdzie widnia∏ na poczesnym miejscu jako recydywista, a nast´pnie pokaza∏ je w prokuraturze, na dowód, ˝e zosta∏y naruszone jego dobra osobiste oraz dane osobowe. W doniesieniu poda∏ te˝ adres kamery oraz personalia lokatora, u którego znajdowa∏ si´ podglàd urzàdzenia, nagrane kasety wideo oraz inne dowody przest´pczej dzia∏alnoÊci. Przeprowadzona tam rewizja potwierdzi∏a w ca∏ej rozciàg∏oÊci podejrzenia. Wkrótce wi´c kamera z korytarza znikn´∏a, co jednak nie zakoƒczy∏o sprawy. Klient agencji domaga si´ nie tylko ukarania autorów znies∏awienia, ale tak˝e wyp∏acenia mu odszkodowania za doznane szkody moralne, zaÊ za∏odze zak∏adu wyrównania strat powsta∏ych w rezultacie nielegalnej inwigilacji. MAGMA VII


Cel nadrzędny: zaspokajanie potrzeb Klientów Należąca do grupy kapitałowej „Kopex“-u S.A. firma „AUTOKOPEX“ Sp. z o.o. otworzyła ostatnio w Katowicach salon samochodowy Hondy. Salon „AUTOKOPEX“-u ma doskonałą lokalizację - wybudowany został przy al. Roździeńskiego, która jest jedną z najruchliwszych tras komunikacyjnych w Polsce. Samochody wystawione są na powierzchni ponad 400 metrów kwadratowych. W skład autosalonu wchodzą również serwis, blacharnia, lakiernia, magazyn, sklep z częściami i akcesoriami oraz komis. Całość zajmuje powierzchnię 2 tys. 200 metrów kwadratowych. Z Krzysztofem Felisem, prezesem zarządu „AUTOKOPEX“ Sp z o.o. rozmawia Aleksandra Polanowska. - W nowym miejscu, oprócz salonu i serwisu HONDY znajduje się również autokomis i serwis blacharsko-lakierniczy. To duży postęp w stosunku do poprzedniego stanu. Krzysztof Felis: Dotychczas sprzedaż samochodów odbywała się w salonie w przy ulicy Grabowej 1 w Katowicach. Tutaj również mieścił się serwis. Salon posiadał niewielką powierzchnię pozwalającą na umieszczenie w nim zaledwie trzech samochodów. Serwis swymi rozmiarami zaspokajał potrzeby i pozwalał na równoległą, kompleksową obsługę około dziesięciu samochodów w tym trzech na stanowiskach blacharskich. Na terenie firmy znajdowały się również dodatkowe pomieszczenia magazynowe. Brak wydzielonej blacharni oraz własnej lakierni w znaczny sposób ograniczał możliwość kompleksowego zaspokajania potrzeb klientów. Nasz nowy salon zyskuje przewagę dzięki skali obsługiwanych klientów. Kompleks budynków o powierzchni ponad 2000 m2 wykonany jest w nowoczesnej technologii betonu, stali i szkła. Dzięki dobrej lokalizacji, atrakcyjnej architekturze oraz podjętym działaniom marketingowym (wystawy, targi, promocje, reklamy) nowy salon będzie bardziej atrakcyjny dla potencjalnych klientów. - Salon obsługują najlepsi specjaliści z branży motoryzacyjnej. Jakich ułatwień może oczekiwać klient „Autokopex“-u w stosunku do tego, co proponuje konkurencja? K.F.: Podstawowym celem działania naszej firmy jest zaspakajanie potrzeb klientów w zakresie prostego i szybkiego dostępu do kompleksowych usług oferowanych przez punkt dealerski, między innymi: komis samochodów używanych, likwidację szkód komunikacyjnych, montaż instalacji gazowych, pośrednictwo ubezpieczeniowe, kredytowe i leasingowe, naprawy blacharsko-lakiernicze. Ponadto, każdemu klientowi poza wyborem modelu oraz opcji wyposażenia, firma stwarza dodatkowe możliwości uatrakcyjnienia wizualnego oraz technicznego swego samochodu. Chodzi mianowicie o montaż (jeśli takowych fabrycznie nie posiada), na życzenie lub z tytułu promocji, różnorodnych dodatkowych elementów zwiększających komfort, bezpieczeństwo, ergonomię lub podkreślających wa-

lory sportowe samochodu. Przez szereg lat swojej działalności Spółka zyskała renomę wśród klientów poprzez fachowość i jakość oferowanych usług oraz zaufanie i uznanie Importera HONDY w Polsce. Firma posiada odpowiednie zasoby, doświadczenie, kontakty i rozeznanie w branży, co umożliwi jej osiągnięcie zamierzonych celów. - Które z parametrów różnych modeli HONDY zasługują na specjalną uwagę, w czym przejawia się ich przewaga nad konkurencją? K.F.: Wszystkie samochody standardowo posiadają: ABS + EBD, dwie lub cztery poduszki powietrzne, wspomaganie kierownicy, napinacze pasów bezpieczeństwa, centralny zamek, immobilizer, radio CD z głośnikami, elektrycznie sterowane szyby przednie, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka oraz klimatyzację, za wyjątkiem jedynie dwóch podstawowych modeli Jazz i Civic. Warto jednocześnie zauważyć, iż HONDA jako pierwsza na świecie wprowadziła do seryjnej produkcji silnik VTEC, czyli silnik o zmiennych fazach rozrządu. - Premiery jakich nowych modelu HONDY może Pan zapowiedzieć na rok 2006? K. F.: Nie jest to tajemnicą, że HONDA Poland przygotowuje na 2006 r. premierę nowego modelu HONDY Legend, który jest najbardziej luksusowym modelem HONDY produkowanym od 1996 roku. W nowej HONDZIE Legend projektanci wprowadzili kilka nowatorskich technologii. Między innymi system Intelligent Night Vision, który wykrywa pieszych na drodze i ostrzega przed kolizją. Wyróżniające się wzornictwo, niezapomniane przeżycia z jazdy i doskonała zwrotność. Te cechy mają zapewnić wysoki poziom luksusu, komfortu i bezpieczeństwa we wszystkich warunkach drogowych. Drugą premierą będzie nowy model Civic, który m.in. jest produkowany w Swindon w Anglii i bez wątpienia jest jednym z najbardziej udanych samochodów na świecie. Civic jest najbardziej znanym i najpopularniejszym modelem HONDY i stał się synonimem sukcesu i niezawodności. Zaznaczył przełom i awansował HONDĘ do grona 10 największych producentów samochodów na świecie. W chwili obecnej nie dysponujemy jednak jeszcze danymi nowych modeli.

AUTOKOPEX Sp. z o.o. al. Roździeńskiego 208, 40-315 Katowice tel.: (032) 604 50 00; fax: (032) 604 50 45 www.autokopex.honda.pl; e-mail.: autokopex@honda.pl GODZINY OTWARCIA: Salon

poniedziałek - piątek 8.00 -19.00 sobota 8.00 - 16.00 niedziela 10.00 - 14.00 Serwis poniedziałek - piątek 7.00 -19.00 sobota 8.00 - 16.00


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.