Tygodnik Panorama 2005_11/12

Page 1

U k a z u j e s i ę o d 16 m a j a 19 5 4

PL ISSN 0475-6347 Nr indeksu 368563 Y 9012 C

NR 12 (2628) 8 V - 15 V 2005 CENA 1,50 Z¸ (w tym 7% VAT)

ISSN 0475-6347


Firma UNICON powstała w latach 20. ubiegłego stulecia. W ciągu blisko 80-letniej działalności przeszła wiele różnych przemian organizacyjnych. Od początku istnienia jej właścicielami byli Duńczycy - w ostatnich latach grupa przemysłowa FLS Building Materials, specjalizująca się w produkcji materiałów budowlanych w tym m.in.: cementu, betonu, materiałów pokryciowych. W roku ubiegłym FLS Building Materials przejął nowy właściciel - włoska grupa CEMENTIR, należąca do Koncernu CALTAGIRONE. Grupa ta posiada w swoich strukturach przedsiębiorstwa wytwarzające materiały budowlane, w tym cement. Mało kto wie, że firma Aalborg, również należąca obecnie do Cementir, mimo, że nie posiada cementowni w Polsce, jest największym dostawcą białego cementu. Grupa „CEMENTIR“ produkuje obecnie około 12 mln ton cementu rocznie, a jej głównymi rynkami zbytu są państwa skandynawskie, Polska, Włochy, Turcja, Azja oraz Ameryka Płn.

Znaki czasu

Z Konradem Ziomka, dyrektorem regionu południowego i wiceprezesem UNICON BETON Sp. z o.o. rozmawia Aleksandra Polanowska. - Czy robienie interesów „na odległość“ jest bezpieczne dla takiej firmy jak UNICON? Konrad Ziomka: Na tle postępującej globalizacji dotyczącej prawie każdego aspektu naszego życia to zjawisko zupełnie naturalne. Duża skala działalności oczywiście powoduje pewne trudności w prowadzeniu interesów, lecz równocześnie stwarza dużo większe możliwości rozwoju. Ciągłe udoskonalanie technologii i optymalizacja zarządzania połączone z rozwojem informatyzacji powodują, że naprawdę świat staje się coraz mniejszy a odległości coraz mniej istotne.

- UNICON wykorzystuje te szanse i jest obecny na wszystkich ważniejszych budowach Skandynawii... - W ciągu swej 80-letniej działalności firma zebrała doświadczenia pozwalające jej dostrzegać najważniejsze potrzeby klientów. Nasze hasło „Always on time“ (Zawsze na czas) naprawdę nie jest pustosłowiem. - To z pewnością o wiele trudniejsze od samej produkcji... - O, tak. Nie bez kozery mówi się, że wyprodukować potrafi każdy, no może prawie każdy. Natomiast spełnienie detalicznych

oczekiwań klienta zarówno w sensie technicznym, technologicznym jak przede wszystkim logistycznym wymaga nie lada doświadczenia i umiejętności. - Jak Pan ocenia aktualną koniunkturę w branży? - Po widocznej zapaści ostatnich lat spodziewamy się w bieżącym roku kilkuprocentowej poprawy. Między innymi związane jest to z naszym prestiżowym przedsięwzięciem, jakim jest współudział w budowie śląskiej Drogowej Trasy Średnicowej. - Jak sądzę z regionem południowym wiążecie spore nadzieje? - Stąd dwie z kilku naszych wytwórni betonu w Polsce zlokalizowane są właśnie na Śląsku (Mysłowice i Siemianowice). Wynika to z konieczności efektywnego transportu. Nasze prognozy wskazują na silny wzrost inwestycji infrastrukturalnych w tej części Europy. - Technika, doświadczenie i ludzie... to klucz do sukcesu? - Dwa pierwsze elementy to w pewnym sensie oczywistość. Jednak o prawdziwym sukcesie w większości przypadków rzeczywiście decyduje zespół. Mogę bez zbędnej przesady powiedzieć, że nasza 50-osobowa grupa, pracująca przy realizacji DTŚ i katowickiego Ronda, codziennie buduje kolejne stopnie wiarygodności firmy UNICON w oczach jej klientów. - Dla przeciętnego zjadacza chleba beton to produkt raczej banalny... - Nie dla współczesnych obiektów inżynieryjnych. Proszę pomyśleć, że w naszej ofercie znajduje się ponad 500 różnych mieszanek betonowych, które w każdej chwili możemy zaoferować naszemu klientowi w zależności od potrzeb technologicznych. Rzecz w tym, że w każdej niemal dziedzinie życia rozwinęła się niesłychana specjalizacja, która w części wynika z postępującej indywidualizacji oczekiwań i potrzeb, w części zaś z czynników ekonomicznych. - Zatem możemy z pewnością mówić o pewnych trendach. - Obecnie spotykamy coraz częściej konstrukcje wykonywane z betonów architektonicznych, które nie muszą być już wykańczane, np. tynkowane czy malowane. Oczywiście wymaga to od zastosowanego betonu odpowiedniego zaawansowania technicznego i technologicznego, przekładającego się na estetykę gotowej konstrukcji. Jednym z istotnych czynników jest również projektowanie pod kątem wysokiej trwałości budowanego obiektu. - Spodziewam się, że również na tak specyficzny towar udzielana jest gwarancja? - Oczywiście, to jeden z istotnych czynników oferty przetargowej. Bez fałszywej skromności mogę powiedzieć, że dziesiątki lat doświadczeń UNICON-u w tej branży oraz niezwykle wysoka jakość zaplecza technologicznego i badawczo-laboratoryjnego robi na naszych kontrahentach zawsze duże wrażenie.


W numerze:

Summa Cum Laude str. 12

Ratujmy GieKS´ str. 8

Idol pany? str. 19

Non multa, sed multum Moja mama cz´sto powtarza∏a mi, ˝e mi∏oÊç przeszkadza w robieniu kariery. Patrzàc na to z perspektywy prze˝ytych lat, myÊl´, ˝e jest du˝o prawdy w tym stwierdzeniu, choç ka˝da mi∏oÊç jest inna i wiele zale˝y od osobowoÊci. Je˝eli chodzi o moje w∏asne doÊwiadczenie, stwierdzenie to trafi∏o w dziesiàtk´. Kiedy rozpad∏ si´ mój wieloletni zwiàzek, myÊla∏am, ˝e nastàpi∏ koniec Êwiata. Czu∏am si´, jakby uci´to mi r´k´ lub nog´, bo nie mog∏am normalnie funkcjonowaç. By∏am sparali˝owana. Sam sposób myÊlenia Êwiadczy o tym, jak chore by∏o moje podejÊcie do mi∏oÊci i mi∏oÊç sama w sobie. Wtedy myÊla∏am, ˝e bycie w zwiàzku jest podstawà istnienia, ˝e okreÊla mnie ca∏kowicie. Brakowa∏o miejsca na cokolwiek innego. Dopiero po jakimÊ czasie, który up∏ynà∏ od czasu bolesnego rozstania, zacz´∏am zauwa˝aç mo˝liwoÊci, jakie daje ˝ycie, cieszyç si´ drobiazgami, oddychaç pe∏nà piersià. Przypuszczam, ˝e gdyby nie nastàpi∏ koniec mi∏oÊci, nie by∏oby poczàtku odkrywania samej siebie. Proces poznawania siebie, obcowania ze swoim towarzystwem by∏ d∏ugi, ciekawy i pe∏en wra˝eƒ. Odkry∏am, ˝e lubi´ byç ze sobà i przenigdy si´ nie nudz´, kiedy jestem sama. JednoczeÊnie i moje znajomoÊci wesz∏y na inny tor. Kiedy sta∏am si´ bardziej samodzielna i pewna siebie, odeszli z mego ˝ycia ludzie, którzy do tej pory nie pomagali mi, a szkodzi-

Âwi´to Kwitnàcych G∏ogów

str. 10

System dwurandkowy li, czego nigdy nie potrafi∏am dostrzec. Moje przyjaênie sta∏y si´ g∏´bsze i przesz∏y na wy˝szy, mentalny poziom. Zacz´∏am poszukiwaç i odkry∏am, ˝e nie tylko mam pasje, ale i talenty. Pisanie sta∏o si´ moim drugim ja, tym, co odrywa mnie od szarej rzeczywistoÊci, wynosi ponad przeci´tnoÊç i daje przewag´ ˝ycia w ró˝nych Êwiatach. Tworzenie historii, tych ju˝ na papierze i tych na razie tylko w g∏owie, sta∏o si´ narkotykiem, ˝yciowym paliwem, a jednoczeÊnie okaza∏o si´ wa˝niejsze od historii rzeczywistych. Pisanie sta∏o si´ biletem. Biletem do spe∏nionych marzeƒ, lepszego Êwiata. Wiem, ˝e swojà karier´ musz´ sobie „napisaç“. Nic innego nie jest tak wa˝ne. „Pieprzysz, mo˝na mieç obie rzeczy, karier´ i mi∏oÊç“ - powiedzia∏ mi mój przyjaciel. Twierdzi, ˝e staram si´ wy˝szymi celami uzasadniç w∏asne pora˝ki uczuciowe, ˝eby si´ z nimi nie mierzyç. Tak naprawd´ na temat zwiàzków wiem najmniej jak tylko jest mo˝liwe. Od tego szcz´Êliwego zerwania min´∏o wiele lat, a ja oficjalnie wierz´, ˝e moja samotnoÊç ma jakiÊ cel. PodÊwiadomie jednak, jak wszyscy, pragn´ kochaç i byç kochanà. P∏acz´ na wzruszajàcych filmach i rozczulajà mnie pary staruszków trzymajàce si´ za r´ce. Jednak˝e w byciu w pojedynk´ jestem ju˝ tak zaprawiona, ˝e jakakolwiek parzystoÊç zdaje si´ byç czymÊ nienaturalnym dla mojego umys∏u, serca i cia∏a. To tak jakby mieç dodatkowà r´k´ lub nog´. W moim ˝yciu zapanowa∏ system dwurandkowy. Po dwóch randkach delikwent rozp∏ywa si´ w powietrzu jak za dotkni´ciem

Zdjęcie na okładce:

WWW.ZEWPRESS.COM

czarodziejskiej ró˝d˝ki, a co najciekawsze, ja wcale nie mam ochoty go szukaç. Choç moje spojrzenie potrafi ciskaç pioruny, wyglàdam ca∏kiem przyzwoicie, wi´c nie przypuszczam, ˝e to moja powierzchownoÊç jest winna niepowodzeniom. Zastanawiam si´ wi´c, czy aby przypadkiem nie opowiadam jakichÊ niedorzecznoÊci. Mój kolega powiada mi cz´sto: „bo ty jesteÊ za màdra“. Mam wi´c udawaç mniej inteligentnà ni˝ jestem, mniej ambitnà i wpatrywaç si´ z zachwytem w 34-letniego faceta, który umówiwszy si´ ze mnà na 20.30 oÊwiadcza mi o 22.00, ˝e musi ju˝ iÊç, bo ma autobus? No nie, ja jednak wol´ myÊleç, ˝e jestem sama, bo samotnoÊç sprzyja wenie, a wena pomo˝e mi stworzyç dzie∏a, które z kolei zapewnià mi nieÊmiertelnoÊç. To bardzo pi´kna myÊl, jednak w g∏´bi serca, do czego przyznaj´ si´ oficjalnie dopiero teraz, samotnoÊç mnie przera˝a. SamotnoÊç im d∏u˝ej trwa, tym bardziej uniemo˝liwia pozbycie si´ jej, ba, utrudnia nawet pozbycie si´ samej ch´ci pozbycia si´ jej. Im g∏´bsza, tym bardziej utrudnia ogólny kontakt z ludêmi, nie tylko z p∏cià przeciwnà. Mama mojej przyjació∏ki powtarza, ˝e or∏y zawsze latajà samotnie. I ja wiem jedno, niezale˝nie od tego, dokàd zaprowadzi mnie moja pasja, nie wyrzekn´ si´ przyjemnoÊci zabawy s∏owami za cen´ prze˝ycia najwi´kszego romansu Êwiata. Pytanie jednak pozostaje: czy naprawd´ to si´ wyklucza? KATARZYNA WYKA

Images Copyright © 2000 DigiTouch Niezale˝na Gazeta Internetowa


Z archiwum Panoramy

Nie znacie jej? Rok 1993 (2)

24 stycznia specjalnym dodatku „Panorama Cieszyna“ informujemy o zakupie przez Ryszarda Boguckiego s∏ynnego zabytkowego cieszyƒskiego hotelu „Pod Brunatnym Jeleniem“ za 4 miliardy z∏otych (oczywiÊcie starych). Póêniej jednak okaza∏o si´, ˝e Bogucki za hotel nie zap∏aci∏ i szcz´Êliwie wróci∏ on do prawowitych w∏aÊcicieli. Obecnie po przeprowadzonym remoncie stanowi na powrót prawdziwà per∏´ Cieszyna. 31 stycznia piszemy o tragedii promu „Heweliusz“. Jan Heweliusz polski prom kolejowo-samochodowy typu Ro-Ro, wybudowany w roku 1977

w stoczni Trosvik (Brevik, Norwegia). Mia∏ wspomagaç w przewozach samochodów ci´˝arowych i wagonów towarowych bliêniaczà jednostk´ MF „Kopernik“. Zatonà∏ 14 stycznia 1993 na Morzu Ba∏tyckim niedaleko Rugii, w czasie rejsu ze ÂwinoujÊcia do Ystad, podczas niespotykanie silnego sztormu - o sile ponad 12 stopni w skali Beauforta! Jak opowiada∏ potem jeden z marynarzy z promu „Nieborów“, tej nocy niebo chcia∏o si´ po∏àczyç w morzem - 6-metrowe fale, wicher dmàcy z pr´dkoÊcià 180 km/h oraz py∏ wodny powstajàcy poprzez zrywanie grzbietów fal przez wiatr, p´dzi∏y na dziób jego statku, ograniczajàc widocznoÊç do kilku metrów, kapitan zerwany ze snu kierowa∏ na boso. Na bliêniaczym promie Heweliusza - Koperniku, na przyrzàdzie do pomiaru wiatru skoƒczy∏a si´ skala! Mimo to wszystkie promy wysz∏y tej nocy w morze, bo ruch by∏ olbrzymi - nast´pne TIRy ju˝ czeka∏y na nabrze˝u na przepraw´ do Szwecji. Oko∏o godziny 4:36 pot´˝ny huragan uderzy∏ w burt´ statku, który zaczà∏ si´ przechylaç a dodatkowo mia∏ zape∏nione zbiorniki balastowe na lewej burcie. Po tym jak niezamocowane (!) ci´˝arówki zacz´∏y si´ przemieszczaç po pok∏adach i rozsypywaç ∏adunki, nie by∏o ju˝

4

(44)

ratunku. O godzinie 5:12 prom przewróci∏ si´. Wszyscy pasa˝erowie zostali zaskoczeni we Ênie. Prom p∏ynà∏ z pe∏nà pr´dkoÊcià, poniewa˝ przy wyjÊciu ze ÂwinoujÊcia mia∏ ponad dwie godziny opóênienia ze wzgl´du na remont furty rufowej. Prom mia∏ przed zatoni´ciem 28 wypadków: przechyla∏ si´ na pe∏nym morzu, przewraca∏ na nabrze˝u w portach, zderza∏ z kutrami rybackimi, mia∏ awari´ silnika, a we wrzeÊniu 1986 roku wybuch∏ na nim po˝ar. Z katastrofy uratowano 9 osób, 6 osób uznano za zaginione (W´grzy, Szwedzi i Polacy), 49 zgin´∏o. Jako przyczyn´ katastrofy Odwo∏awcza Izba Morska uzna∏a z∏y stan techniczny statku i b∏´dy kapitana (ta cz´Êç orzeczenia budzi kontrowersje). Ostatnim kapitanem statku by∏ Andrzej U∏asiewicz, który zginà∏ w czasie katastrofy. 7 lutego drukujemy reporta˝ z planu filmu Kazimierza Kutza „Âmierç jak kromka chleba“. Obraz jest filmowym zapisem pacyfikacji kopalni „Wujek“ - najtragiczniejszego epizodu stanu wojennego. Kazimierz Kutz z wielkà dba∏oÊcià o szczegó∏y zrealizowa∏ patetyczny fresk o tamtych dramatycznych wydarzeniach. Jego film, o niekwestionowanej wartoÊci artystycznej, jest te˝ swoistym ho∏dem dla odwagi i determinacji górników, którzy nie zawahali si´ oddaç ˝ycia za idea∏y Sierpnia. Mimo ˝e bohaterem filmu Kutza jest zbiorowoÊç, re˝yser nie mia∏ problemu z namówieniem do wspó∏pracy renomowanych aktorów. Wielu z nich, choç pojawia si´

Panorama

tylko w mniejszych lub wi´kszych epizodach, zagra∏o na najwy˝szym poziomie. W pami´ci pozostajà zw∏aszcza: wewn´trznie skupiona kreacja Janusza Gajosa jako in˝yniera Miodka, Jerzy Radziwi∏owicz w kluczowej roli proboszcza oraz pe∏en dramatyzmu i ekspresji wyst´p Teresy Budzisz-Krzy˝anowskiej, odtwarzajàcej postaç lekarki, pomagajàcej rannym górnikom. Utrzymany w paradokumentalnej stylizacji utwór Kutza wzbudzi∏ zachwyt krytyków, przewa˝nie rekrutujàcych si´ z ludzi, którzy podobnie jak re˝yser silnie prze˝yli wprowadzenie stanu wojennego. Przedstawicieli m∏odszego pokolenia „Âmierç...“ mo˝e miejscami raziç d∏u˝yznami w sekwencjach batalistycznych. Niezale˝nie od tego, „Âmierç jak kromka chleba“ wcià˝ pozostaje jednym z najwa˝niejszych filmów o stanie wojennym. Przenikliwie odtwarza ÊwiadomoÊç strajkujàcych, którzy ze zwyk∏ych ludzi stajà si´ wspó∏twórcami mitu. Premiera filmu mia∏a miejsce 7 maja 1994 roku. 14 lutego publikujemy rozmow´ z szachowym mistrzem Êwiata Garry Kasparowem, który by∏ goÊciem honorowym odbywajàcego si´ w Katowicach Mi´dzynarodowego Turnieju Szachowego „Fibak Noma Cup - Katowice Open’93“. W tym samym wydaniu o nowym zwyczaju - „Walentynkach“. OczywiÊcie po 12 latach zwyczaj si´ w Polsce ca∏kiem dobrze zakorzeni∏, jak wiele rzeczy, które przychodzi∏y i przychodzà zza „Wielkiej Wody“. Z tego wniosek, ˝e chyba jednak jesteÊmy amerykano-filami. 7 marca publikujemy niezwykle ciekawà rozmow´ z Jackiem Kuroniem na temat wydarzeƒ marcowych ‘68. W tym samym wydaniu rozpoczynamy druk fragmentów ksià˝ki Jerzego Kosiƒskiego „Walc kota“. TADEK


Bli˝ej Âlàska

Europejskie spotkania pierwszego stopnia

Rozmowa z Wojciechem Szajnarem (z prawej) i Patrykiem Olszewskim, cz∏onkami Europejskiego Centrum Integracji i Rozwoju (ECID) dzia∏ajàcego przy Akademii Ekonomicznej w Katowicach, koordynatorami Polskich Spotkaƒ Europejskich, które odby∏y si´ 11 i 12 maja 2005r. - Jaka jest historia Polskich Spotkaƒ Europejskich? Patryk Olszewski: Europejskie Centrum Integracji i Rozwoju organizuje te spotkania od dziesi´ciu lat, wspó∏pracujàc m.in. z Fundacjà im. Roberta Schumana. Ubieg∏oroczne wydanie imprezy wprowadzi∏o du˝e zmiany w jej charakterze. WczeÊniej by∏ to zazwyczaj konkurs wiedzy europejskiej i gra terenowa dla licealistów, która polega∏a na odwiedzaniu miejsc zwiàzanych z integracjà europejskà. Teraz Spotkania majà kszta∏t dwudniowej konferencji, forum. - W takim razie powiedzcie jak wyglàda∏y ubieg∏oroczne Spotkania... P. O.: Uczestniczy∏o w nich wielu znamienitych goÊci, z premierem Buzkiem, obecnie europarlamentarzystà, na czele. ZaprosiliÊmy konsula generalnego Stanów Zjednoczonych, który mówi∏ o naszej bliskiej przyjaêni z Amerykanami i spowodowanymi tym k∏opotami w Europie. By∏o te˝ spotkanie z kandydatami do Europarlamentu, na którym mo˝na by∏o pos∏uchaç m.in. Jana Obrychta. Zaproszone by∏y te˝ gwiazdy programu „Europa da si´ lubiç“, które mia∏y uczestniczyç w mniej oficjalnej cz´Êci Spotkaƒ. Niestety, na dzieƒ czy dwa przed przyjazdem osoby te zrezygnowa∏y. - O czym b´dziecie rozmawiaç na Spotkaniach rok po wejÊciu do Unii? P. O.: Planujemy dwa odr´bne bloki: gospodarczy i polityczny. JeÊli chodzi o cz´Êç ekono-

micznà to poruszymy wp∏yw akcesji Polski do Unii Europejskiej na nasz rynek. B´dziemy mówili jak oddzia∏uje na gie∏d´, jakie da mo˝liwoÊci inwestorom, o nowych instrumentach na rynku papierów wartoÊciowych. Kolejnym elementem b´dzie „Unia Europejska, a rynki wschodnie“. Tu mi´dzy innymi poruszymy kwesti´ Ukrainy od strony rynkowej. Ciekawym dla wszystkich tematem b´dà te˝ „Polscy zdobywcy Europy“. Rozmowa o rodzimych firmach podbijajàcych unijny rynek. Prelegentami b´dà zazwyczaj biznesmeni, którzy mogà podzieliç si´ wieloma ciekawostkami i praktycznymi radami. Nie zapomnieliÊmy te˝ o punkcie, w którym porównamy gospodark´ europejskà z jej amerykaƒskà odpowiedniczkà. Wojciech Szajnar: Naszym marzeniem, w cz´Êci politycznej, by∏o podsumowanie 16 lat transformacji poprzez zaproszenie wszystkich by∏ych premierów, którzy opowiedzieliby o tym, co i jak si´ w Polsce zmieni∏o przez ten okres. Niestety, okaza∏o si´ to niemo˝liwe. Dà˝ymy wi´c obecnie do zaproszenia dwóch ikon polskich przemian: Lecha Wa∏´sy i Hanny Gronkiewicz-Waltz. Drugi punkt, to „Lekcja sukcesu - wydanie irlandzkie i hiszpaƒskie, czyli jak skorzystaç na wejÊciu do UE (to jest pe∏na nazwa)". Zaproszenie przyj´li pracownicy ambasady Hiszpanii i Irlandii - pani Rosario Rubio i pan Ralph Victory. Tu myÊlimy o debacie nad sposobami wykorzystana wejÊcia do UE przez te kraje i przedstawieniu wskazówek

Panorama

dla Polskich dzia∏aczy politycznych. W politycznej cz´Êci b´dziemy rozmawiaç o Wschodzie, flagowym tematem stanie si´ Ukraina po pomaraƒczowej rewolucji. Niestety, nie uda∏o nam si´ Êciàgnàç ikon ukraiƒskiej rewolucji, ale ciekawà wypowiedê zaprezentuje zapewne specjalista z OÊrodka Studiów Wschodnich. Zagadnienie, które obecnie rozgrzewa polityczne emocje w Europie, czyli eurokonstytucja na dzieƒ przed referendum, równie˝ zagoÊci na Spotkaniach. Na dalsze rozszerzenie Unii b´dziemy starali si´ spojrzeç oczami kandydatów, ale i naszymi polskimi. Zastanowimy si´, jakie korzyÊci z wejÊcia do Wspólnoty mo˝e mieç Bu∏garia i Rumunia i jakie p∏ynà z tego zagro˝enia dla naszych rodaków. Gwoêdziem programu b´dzie panel dyskusyjny z przedstawicielami partii politycznych na temat „Jaka Polska w latach 2005-2009“ oraz debata kandydatów na prezydenta, która mamy nadziej´ - dojdzie do skutku. - Co oprócz prelekcji i dyskusji? W. Sz.: Planujemy luêne spotkanie na temat kultur europejskich z udzia∏em by∏ych uczestników programu Socrates i gwiazdami programu „Europa da si´ lubiç“. B´dzie konkurs wiedzy europejskiej, w którym mogà wziàç udzia∏ nie tylko studenci. Zg∏oszenia przyjmujemy przez stron´ internetowà ECID, iloÊç miejsc jest niestety ograniczona. Nagrodà jest praktyka w RCIE i w Regionalnej Izbie Gospodarczej - Gdzie odb´dà si´ wszystkie te imprezy i kto mo˝e wziàç w nich udzia∏? W. Sz.: Spotkania odb´dà si´ w dniach 11 i 12 maja 2005, na terenie Akademii Ekonomicznej, a zg∏osiç si´ mo˝e ka˝dy. Wymagamy jednak wczeÊniejszego powiadomienia, poniewa˝ mo˝liwoÊci lokalowe sà ograniczone. Z ubieg∏orocznego doÊwiadczenia wiemy, ˝e podczas niektórych spotkaƒ jak np. z premierem Buzkiem aula p´ka∏a od nat∏oku uczestników. Równie˝ spotkanie z konsulem USA trzeba by∏o przenieÊç do wi´kszej sali. Informacje o zg∏oszeniu mo˝na znaleêç na naszej stronie: www.ecid.org.pl. - Jak wyglàda organizacja takiego przedsi´wzi´cia? P. O.: Realizacjà projektu zajmujà si´ 22. osoby, cz∏onkowie ECID. To na nich spada ca∏y ci´˝ar zadaƒ. Ka˝dy temat jest przygotowywany przez 2-, 3-osobowe grupki. My jesteÊmy jedynie koordynatorami, aczkolwiek takie osoby te˝ sà niezb´dne przy realizacji podobnych przedsi´wzi´ç. Projekt finansowany jest ze Êrodków uczelni oraz prywatnych sponsorów. Przygotowania rozpocz´liÊmy w styczniu tego roku. Na zorganizowanie podobnej imprezy trzeba przeznaczyç kilka miesi´cy. Najtrudniejszym elementem organizacyjnym jest finalizowanie i konkretyzowanie uzgodnieƒ z poszczególnymi prelegentami, szczególnie politykami. Na szcz´Êcie w bezpoÊrednich kontaktach sà bardzo mili, tak, ˝e nawet niedoÊwiadczeni studenci nie czujà si´ skr´powani. - Dzi´kuj´ za rozmow´ i powodzenia! Rozmawia∏: Dawid W∏adyka

5


Sztambuch Pitery

Jedna z wielu opowieÊci... Trawestujàc stare, a w∏aÊciwie staropolskie porzekad∏o o „∏garzach i m∏ynarzach“ mo˝naby stwierdziç, ˝e na stu w´dkarzy przypada jedna kopa ∏garzy. Niemniej opowieÊci w´dkarskie sà fascynujàce i na brzegach rzek i jezior - a tak˝e przy kawiarnianych stolikach - nas∏ucha∏em si´ ich co niemiara. Sam zresztà mia∏em szcz´Êcie (nie chwalàc si´ by∏em w´dkarskim rekordzistà, choç w doÊç skromnym wymiarze) poznaç osobiÊcie kilku wybit-

nych w´dkarzy, którzy z∏owili imponujàce okazy ryb (np. szczupak ponad 24 kg - Wac∏aw Biegan z Krakowa, rekord krajowy). OczywiÊcie ka˝dy z nich mia∏ coÊ ciekawego do opowiedzenia, bo w tym czym jest w´dkarstwo nie ma pustych miejsc i jeÊli nawet ryba nie dopisze, zawsze coÊ si´ dzieje na brzegu, na wodzie i w powietrzu... Magia i filozofia - czyli wszystko co si´ dzieje poza samym po∏owem stanowiàcym jakby dope∏nienie. A jeÊli po∏ów si´ nie udaje? Có˝! Wielokrotnie wychodzi∏em na ryby, doskonale wiedzàc, ˝e w tym dniu nie b´dzie brania. Pakowa∏em sprz´t i szed∏em, bo nie o sam po∏ów chodzi∏o. A o co? Bo byç mo˝e zobaczy∏em tego dnia nisko nad wodà wiszàce malownicze chmury, które zapragnà∏em sfotografowaç? Ryby by∏y niejednokrotnie pretekstem by rozkoszowaç si´ widokiem zachodzàcego s∏oƒca i jaÊniejàcego ju˝ ksi´˝yca. KiedyÊ stojàc na kamienistym brzegu Sanu w Bieszczadach przerwaliÊmy z kolegà w´dkarzem ∏owienie, aby od∏o˝ywszy w´dziska podziwiaç niepowtarzalny widok. W przezroczystej zielonkawej wodzie p∏yn´∏y

Apel o pomoc! Dwa lata temu zauważyłam, że mój 4-letni synek szybko sie męczy. - Może coś z sercem? - zaniepokoił się mąż. Niestety, lekarz potwierdził to przypuszczenie. - Ubytek międzyprzedsionkowy - rzekł po zbadaniu synka. - Konieczna jest operacja. Z nadzieją pojechałam z Rafałkiem do Warszawy. Dwa miesiące leżał w klinice. - Pani synkowi potrzebne są nowe płuca i serce - usłyszałam. - Przeszczep jest możliwy, pod warunkiem, że transplantacja nastąpi jak najszybciej - powiedzieli tamtejsi lekarze. Wróciłam pelna nadziei i obaw. W jaki sposób zdobędę 350 tys. euro na operację?! - Nie możesz się męczyć! - to najczęściej powtarzane zdanie w naszym domu. Boi się bólu, chwili, gdy zaczyna brakować mu powietrza. Zawsze w takich sytuacjach dzwonimy po pogotowie. Gdyby miał chociaż respirator i pulsoksymetr, sama mogłabym mu pomóc, a tak drżę ze strachu. - Czy zdążą przyjechać na czas? - pytam przerażona. Niestety, nawet taki doraźny sprzęt jest bardzo drogi (ok.20 tys. zł). Nas na to, niestety, nie stać. Nie mamy pracy. Mąż pięknie maluje, czasem sprzeda jakiś obraz. Częściej rozdaje odwdzięczając się za pomoc okazaną naszej rodzinie. Rafałek po tacie odziedziczył talent. Wierzę, że będzie zdrowy i kiedyś zostanie malarzem. Zwracam się z prośbą do ludzi dobrej woli o pomoc w sfinansowaniu operacji transplantacji serca, niezbędnego do życia Rafałkowi. Będę wdzięczna za każdą zlotówkę i postaram się to Wam jakoś wynagrodzić, w miarę możliwości. Anna Moczar kontakt: annamoczar@go.pl

Konto Fundacji „Zdrowie": MBank, Nr konta: 471140 2004 0000 3002 3660 0850 z dopiskiem: „Pomoc dla Rafałka"

6

Panorama

poruszajàc czerwonymi p∏etwami ca∏e stada Êwinek. Za nimi porusza∏y si´ dostojnie kolorowe brzany. W po∏udniowym, ostrym s∏oƒcu widaç je by∏o wyraênie. PatrzyliÊmy jak zahipnotyzowani. JakiÊ czas potem przylecia∏ zaprzyjaêniony bocian, wyczekujàc blisko nas na rybie wn´trznoÊci, do których przyzwyczai∏ go kolega zazwyczaj patroszàcy ryby nad wodà. W´dkarstwo jednak to nie tylko domena panów. Przypominam sobie zdarzenie, którego bohaterkà by∏a urocza w´dkujàca pani. Rzecz si´ dzia∏a w marcu, kiedy ust´pujàca ju˝ zima potrafi si´ jednak daç we znaki, co oczywiÊcie nie odstrasza niektórych zapalonych w´dkarzy. Wspomniana pani w towarzystwie kilku panów wybra∏a si´ na marcowe klenie. Zarówno podczas podró˝y samochodem jak i na miejscu, w schronisku dla w´dkarzy, m´ska cz´Êç wyprawy dworowa∏a sobie z kobiety wàtpiàc w jej umiej´tnoÊci w´dkarskie, jak i w czambu∏ poddajàc w wàtpliwoÊç kobiece talenty w tej dziedzinie. Tym, miejscami przykrym ˝artom nie by∏o koƒca. Pani wszystko zbywa∏a Êmiechem.

Zaprosili nas EMPIK Katowice na spotkanie z James’em • Devine, mistrzem Êwiata w taƒcu irlandzkim, rekordzistà Guinessa - najszybciej stepujàcy tancerz Êwiata, 38 uderzeƒ stopy na sekund´! Spotkanie z tancerzem by∏o g∏ównà atrakcjà Tygodnia Irlandzkiego w EMPIK-ach. James Devine zosta∏ okrzykni´ty huraganem taƒca irlandzkiego, z zapierajàcym dech w piersiach talentem. Wielokrotnie wygrywa∏ mistrzostwa taƒca irlandzkiego. Ma w swoim dorobku: 5 tytu∏ów amerykaƒskich, 3 narodowe tytu∏y brytyjskie i 7 tytu∏ów irlandzkich. By∏ liderem i gwiazdà grupy Gaelforce Dance, którà podczas koncertów w Polsce podziwia∏o ponad 30 tysi´cy zachwyconych widzów. James Devine jest pierwszym irlandzkim tancerzem, który wystàpi∏ w Operze Narodowej w Warszawie i zosta∏ nagrodzony pó∏godzinnà owacjà na stojàco! W kwietniu James Devine odwiedzi∏ Polsk´, jako gwiazda grupy RAGUS -


Wst´pna replika w jej wykonaniu mia∏a miejsce ju˝ nazajutrz i niektórym „szcz´ki opad∏y“ na widok jej supernowoczesnego sprz´tu: w´dziska z powlekanym 24-karatowym z∏otem ko∏owrotkiem i innymi akcesoriami w najlepszym stylu. Nad rzekà towarzystwo rozdzieli∏o si´ i z˝ymajàcy si´ na brak brania m´˝czyêni widzieli z daleka jak kobieta raz po raz zanurza w wodzie podbierak, majàc przy tym mocno wygi´te w´dzisko. Kiedy zniecierpliwieni, z pustymi siatkami spotkali si´ przy ognisku, z jeszcze wi´kszym zdumieniem odnotowali ci´˝kà, pe∏nà dorodnych, prawie kilogramowych kleni siatk´ ich wspó∏towarzyszki. Wy∏o˝one na zszarza∏y Ênieg lÊni∏y kolorami, zaÊ pani uÊmiechajàc si´ promiennie przyjmowa∏a gratulacje. Kiedy opowiadano mi t´ histori´, w myÊlach bi∏em brawa jej bohaterce za mistrzowski pomys∏ na przyn´t´. Ka˝dy w´dkarz wie, ˝e kleƒ, drapie˝nik z rodziny karpiowatych, ostro reaguje na kolor czerwony. Zatem jednà z najlepszych przyn´t na t´ ryb´ sà wiÊnie, czereÊnie lub czerwone porzeczki. Skàd je zdobyç w marcu? Pani po prostu kupi∏a je mro˝one, majàc po rozmro˝eniu idealnà przyn´t´ na wyg∏odzone po zimie klenie. Zawsze coÊ si´ dzieje... W W´dkarstwie nie ma pustych miejsc... JUREK PITERA

Irish Dance Show - szeÊciokrotnych mistrzów Êwiata w taƒcu irlandzkim. Galeria Sztuki Wspó∏czesnej BWA w Katowi• cach na wystaw´: „GERHARD RICHTER, PRZEGLÑD“.

W sk∏ad wystawy wchodzi 27 eksponatów, w tym 9 obrazów, a pozosta∏e prace to grupa offsetów i cibachromów. Jest to wyjàtkowy autorski wybór, stanowiàcy przekrój przez twórczoÊç artysty. Tematy prezentowanych na wystawie prac stanowià doskona∏à reprezentacje zainteresowaƒ twórczych Richtera. Pojawiajàce si´ tutaj motywy przewijajàce si´ przez ca∏à jego twórczoÊç. Wystawa zorganizowana we wspó∏pracy z Instytutem Goethego w Krakowie.

Okruszki z warszawskiego sto∏u Listy po ∏acinie do Jaruzelskiego - Nuncjusz o nazwisku jak imi´ - Uczczenie arcybiskupa - Dlaczego Niemcy byli wÊciekli? - Kolory flagi Kuwejtu Raz jeszcze potwierdzi∏ si´ wyjàtek od regu∏y. Regu∏a stanowi, ˝e nuncjusz apostolski nie mo˝e byç obywatelem paƒstwa, w którym jest akredytowany. To znaczy, ˝e np. nuncjuszem we Francji nie mo˝e byç Francuz. Wyjàtek zaÊ stanowi Polska, bo tu nuncjuszem jest arcybiskup Józef Kowalczyk, obywatel polski. Jest on te˝ najd∏u˝ej pe∏niàcym swe obowiàzki ambasadorem - nuncjusz bowiem, to odpowiednik ambasadora - poniewa˝ swe listy uwierzytelniajàce z∏o˝y∏ 6 grudnia 1989 roku - jeszcze genera∏owi Wojciechowi Jaruzelskiemu jako prezydentowi PRL. Listy te by∏y napisane po ∏acinie i adresowane tak oto: „Illustri et Honorabili Viro Wojciech Jaruzelski, Republicae Popularis Polonicae Praesidii - Joannes Paulus PP II“ czyli „Do Wybitnego i Czcigodnego M´˝a, Wojciecha Jaruzelskiego, Prezydenta Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej - Jan Pawe∏ PP (Papie˝ i Pasterz) II“. Ale jest w Êwiecie drugi Polak, b´dàcy nuncjuszem apostolskim. To arcybiskup o nazwisku, które jest imieniem, nazywa si´ bowiem Juliusz Janusz. Jest on nuncjuszem na W´grzech, i to w∏aÊnie pod patronatem tych dwóch nuncjuszy - Kowalczyka i Janusza - oraz ambasadora w´gierskiego w Polsce, Mihaly Gyoera, odby∏o si´ w W´gierskim Instytucie Kultury w Warszawie otwarcie wystawy fotograficznej poÊwi´conej ju˝ nie˝yjàcemu nuncjuszowi, W∏ochowi, arcybiskupowi Angelo Rottcie. Ale dlaczego w∏aÊnie on zosta∏ tak uhonorowany? Poniewa˝ Angelo Rotta by∏ nuncjuszem na W´grzech w czasie drugiej wojny Êwiatowej i pomaga∏ Polakom i polskim ˚ydom przetrwaç t´ wojn´ w zupe∏nie znoÊnych warunkach. By∏o to mo˝liwe dzi´ki przychylnemu nastawieniu w∏adz w´gierskich, które, MIMO, ˚E W¢GRY BY¸Y OFICJALNIE SOJUSZNIKIEM HITLERA, Polaków ochraniali, niekiedy nawet z nara˝eniem ˝ycia. G∏ównymi bohaterami tych dzia∏aƒ byli: Henryk S∏awik, dzia∏acz Polskiej Partii Socjalistycznej, który si´ dosta∏ na W´gry zaraz po upadku Polski, oraz wysoki urz´dnik w´gierskiego ministerstwa spraw wewn´trznych, Jozsef Antall. Niemcy byli wÊciekli i naciskali na rzàd w´gierski, by wyda∏ im Polaków i polskich ˚ydów i w ten sposób przygotowa∏ ich Êmierç. W´grzy odmawiali. ZaÊ pomaga∏ im w tym nuncjusz Rotta, który ostentacyjnie odwiedza∏ obozy opiekuƒcze dla Polaków. Os∏abia∏o to wysi∏ki Niemców, poniewa˝ przez ca∏à wojn´ Watykan utrzymywa∏ stosunki dyplomatyczne z Berlinem. Wizyty te mia∏y niekiedy wprost nieprawdopodobny charakter. Na przyk∏ad w czasie wizyty Rotty w obozie opiekuƒczym w Esztergomie w 1943 roku obecni byli m. in.: p∏k Zoltan Ba∏o, szef departamentu w w´gierskim ministerstwie obrony; i genera∏ Jan Ko∏∏àtaj-Srzednicki, szef polskiej s∏u˝by medycznej na W´grzech w POLSKIM MUNDURZE GENERALSKIM Z ORDERAMI. Tak wi´c, nuncjusz Rotta zapisa∏ pi´knà kart´ w historii stosunków polsko-w´gierskich w najci´˝szych dla Polski latach. ...Ambasador Kuwejtu w Polsce, p. Jamal M Al Ghunaim, wyda∏ 23 lutego w Sali Balowej Hotelu Sheraton przyj´cie z okazji Âwi´ta Narodowego swego kraju - rocznicy uzyskania niepodleg∏oÊci 25 lutego 1961 roku. Od czasu obalenia Sadama Husajna, Kuwejt nabra∏ nowego znaczenia ze wzgl´du na ustanie zagro˝enia ze strony Iraku i na rol´, jakà odgrywa na Bliskim Wschodzie, b´dàc oazà spokoju i czynnikiem stabilizacji. Poczàtki Kuwejtu si´gajà 600 roku przed naszà erà, obecnie zaÊ rzàdzàca dynastia Al.-Sabah przyby∏a do Kuwejtu w 1716 roku. Nazw´ Kuwejtowi nada∏ w 1765 roku odkrywca duƒski, Carsten Niebuhr, ale brzmia∏a ona pierwotnie AL Kurain - Kuweit. Ciekawa jest kompozycja kolorów na fladze Kuwejtu: przy maszcie jest czarny trapez, od którego odchodzà trzy poziome pasy - zielony, bia∏y i czerwony. Ich znaczenie wyjaÊnia poemat kuwejcki: „Biel - to nasze dzie∏a, czerƒ - to nasze boje, zieleƒ - to nasze domy na wiosn´, a czerwieƒ - to nasza przesz∏oÊç“. Ale Kuwejt patrzy w przysz∏oÊç. ZYGMUNT BRONIAREK

Panorama

7


Reporta˝

Ratujmy! Ile nam zosta∏o? 8 sztuk! Dobra, to wracamy na skrzy˝owanie i tam kleimy reszt´. Jeszcze tylko telefon czy w Centrum nie potrzebujà naszej pomocy i mo˝na wracaç do domu. Jest 2:45. Ciekawe jak inne ekipy? W po∏udnie konferencja prasowa, wieczorem plakatowanie Katowic - to by∏ pracowity dzieƒ.

Musimy dzia∏aç! Na zachodzie to ju˝ standard, ˝e kibice majà swoje stowarzyszenia. Dzi´ki temu nie tylko ∏atwiej zorganizowaç tysiàce spraw oprawy, wyjazdy, bilety, widaç to zw∏aszcza na Wyspach Brytyjskich, gdzie za swojà dru˝ynà w´drujà zawsze tysiàce fanów, ale tak˝e zdecydowanie ∏atwiej wp∏ywaç na w∏adze klubu. Jest czymÊ oczywistym, ˝e to kibice zawsze stojà na stra˝y legendy i tradycji klubu. Prezesi i w∏adze dbajà o mark´ ekonomicznà, a kibice i pi∏karze owà mark´ tworzà. Niedawno znany multimilioner Glazer próbowa∏ przejàç Manchester United, kilka lat temu stara∏ si´ o to potentat medialny Murdoch jednak za ka˝dym razem wyraêny sprzeciw ze strony stowarzyszenia kibiców ucina∏ wszelkie rozmowy. To chyba znak, ˝e klub pi∏karski, dzia∏ajàcy jak zwyk∏y podmiot gospodarczy, rzàdzi si´ innymi prawami ni˝ zwyk∏a fabryka, przedsi´biorstwo czy firma. - W tej chwili staczamy si´ na sam dó∏ i nikt z nas nie mo˝e na to spokojnie patrzeç mówi Piotr Hyla z Komitetu Spo∏ecznego. Nie dopuszczamy myÊli, ˝e ten klub mo˝e upaÊç i dlatego w rundzie wiosennej b´dziemy stali murem za pi∏karzami i trenerami! Ale zdajemy sobie spraw´, ˝e to ju˝ nie wystarczy i musimy dzia∏aç! Przez ca∏à sobot´ w „sieci“ rozchodzà si´ wieÊci, ˝e „kibcie GieKSy chcà przejàç klub“. Przyjmowane jest to z lekkim uÊmiechem, nie jest to jak na razie nasz g∏ówny cel, ale w koƒcu to media i w sumie dobrze, bo o akcji jest g∏oÊno. Najwa˝niejsze, ˝e od razu coÊ ruszy∏o, wi´c konferencj´ prasowà mo˝emy uznaç za udanà. Zaczyna dzia∏aç tak˝e specjalna strona komitetu (www.ratujmygiek-

8

se.pl), dzi´ki czemu na bie˝àco sp∏ywajà informacje o przebiegu akcji.

Ten klub, to my - kibice! Kilka sezonów temu „Duma Pomorza“, czyli Pogoƒ Szczecin by∏a w podobnej sytuacji. Klub wylatywa∏ z hukiem z ekstraklasy i jego przysz∏oÊç bynajmniej nie by∏a widziana w kolorze zielonym. Warto wi´c przypomnieç, ˝e kibice podj´li walk´ i postanowili sami prowadziç klub w ni˝szej klasie rozgrywkowej. Nie do pomyÊlenia w Europie, ale za to w Polsce ju˝ klasyczna metoda przenoszenia siedziby klubu z innego miasta (w tym wypadku z Piotrkowa Trybunalskiego) umo˝liwi∏a powstanie nowej Pogoni Szczecin - niby tej samej, ale ju˝ bez ciàg∏oÊci historycznej z tà starà. I pytanie: na jak d∏ugo? Inny przyk∏ad to zas∏u˝ony dla polskiej pi∏ki klub z Gdaƒska - Lechia. Po wieloletnich „kombinacjach“ postanowiono wreszcie zbudowaç klub na zdrowych zasadach, o w∏asnych si∏ach - bez fuzji, kupowania miejsc w lidze. Rozpocz´to mozolnà prac´ od VI ligi. Teraz Lechia gra w III. Tak˝e Cracovia - najstarszy klub polskiej ligi, tylko dzi´ki wytrwa∏oÊci kibiców nie podzieli∏ losu innych wielkich, którzy ju˝ na sta∏e zakotwiczyli w pi∏ce amatorskiej. Kibice Pasów za∏o˝yli „Grup´

Panorama

100“, która najpierw utrzymywa∏a ten klub przy ˝yciu, a póêniej doprowadzi∏a do pojawienia si´ strategicznego sponsora. Dzisiaj Cracovia zajmuje 6 miejsce w ekstraklasie. - Od czego mo˝na zaczàç? Zbiórki, cegie∏ki, aukcje, plakaty - odpowiada od razu Hyla. To mo˝emy zrobiç na dzisiaj, na teraz. I to robimy. Ale to dopiero poczàtek. Niedziela min´∏a w spokoju. Sprawdzamy tylko plakaty, póki co wi´kszoÊç wisi nadal - zw∏aszcza w poszczególnych dzielnicach, w centrum niestety pojawiajà si´ zapowiedzi Interpretacji, wi´c akcj´ na pewno trzeba b´dzie powtórzyç! Czekamy na poniedzia∏ek.

Ca∏a naprzód! - Od rana pe∏no g∏osów poparcia i zainteresowania, i tak jest przez kolejne dni! Artyku∏y w prasie lokalnej i ogólnopolskiej, oczywiÊcie „goràco“ jest te˝ w Internecie - wiadomoÊci na poszczególnych portalach, informacje na stronach tematycznych a tak˝e forach innych klubów. Dzwonià telefony, zg∏aszajà si´ stacje radiowe! ¸apiemy kontakt z TVN24, oczywiÊcie tak˝e regionalna Trójka zainteresowana jest tematem! Sporo dzieje si´ tak˝e na naszej stronie, do koƒca tygodnia uda∏o si´ na niej zebraç prawie 10 tysi´cy podpisów pod naszym manifestem. Co dalej?


Zale˝y nam na spotkaniu przy okràg∏ym stole z w∏adzami miasta, prezesem Dziurowiczem oraz z przedstawicielami Stowarzyszenia GKS Katowice, ˝eby znaleêç wspólnà wizj´ dla GKS-u, który przecie˝ jest cz´Êcià tego miasta i jego mieszkaƒców - spokojnie odpowiada Pawe∏ Stolarczyk. - Musimy tak˝e jak najszybciej uregulowaç spraw´ stadionu, gdy˝ jego obecny stan prawny uniemo˝liwia jakiekolwiek dzia∏ania: cz´Êç znajduje si´ na terenie miasta Chorzowa, a jego poszczególne elementy maja ró˝nych w∏aÊcicieli. Teraz przygotowania do wyjazdu na pierwszy mecz do Poznania! Musimy pi∏karzom daç jednoznacznie do zrozumienia, ˝e jesteÊmy z nimi, ˝e mimo tragicznej sytuacji wcià˝ w nich wierzymy i ˝e to, co robià jest dla nas bardzo wa˝ne! Je˝eli mamy spaÊç, chcemy to zrobiç po walce, z twarzà. Trzeba te˝ przygotowaç reprezentacj´ pi∏karzy przed rundà rewan˝owà. Lokal ju˝ jest, teraz tylko u∏o˝yç program, dogadaç szczegó∏y z pi∏karzami, trenerami i powinno si´ udaç. Standard na zachodzie, u nas b´dzie nie lada gratkà i to organizowanà nie przez klub, który czymÊ takim powinien byç zainteresowany, ale przez samych kibiców! Co chwila pojawiajà si´ nowe pomys∏y na dalszà akcj´, wi´c czasu mamy coraz mniej. Musimy te˝ dopiàç na ostatni guzik statut stowarzyszenia kibiców i z∏o˝yç papiery w sàdzie. A spotkania z lokalnymi politykami? To b´dzie kolejny krok. Nie mo˝na te˝ zapomnieç o zaleg∏ym egzaminie na uczelni, który jest w przysz∏ym tygodniu, mo˝e znajdzie si´ chwila na dokoƒczenie zlecenia, bo terminy gonià, a mo˝e wreszcie spotkanie z zaniedbywanà ostatnio dziewczynà?

Koniec czy poczàtek? Wracam wieczorem do domu. Przypominajà si´ czasy podstawówki. Na osiedlu byli kibice Ruchu i GieKSy, byli te˝ i kibice Górnika. Dzisiaj ju˝ tu nie mieszkajà. Jeden wyjecha∏ do Rzeszowa, drugi ju˝ na mecze „nie chodzi“, a trzeci siedzi w wi´zieniu. Towarzystwo si´ rozesz∏o. Normalna kolej rzeczy, ˝e u niektórych pasja przemija, a u innych trwa nadal, albo rozpala si´ na nowo w sercu. A co si´ w tym czasie dzieje z klubami ze Âlàska? Po unikni´ciu stryczka sytuacja klubu z Chorzowa w miar´ si´ ustabilizowa∏a w drugiej lidze, a Górnik Zabrze walczy o utrzymanie. O bytomskich Szombierkach czy Polonii to ju˝ niestety coraz mniej osób pami´ta. GKS Katowice tak˝e zmierza du˝ymi krokami w stron´ pi∏karskiego niebytu. Czy w tym wszystkim, co si´ dzieje wokó∏ Êlàskiej pi∏ki, jeszcze w ogóle chodzi o jakieÊ utrzymanie? A mo˝e stawkà sta∏o si´ przetrwanie? Piotr Hyla stwierdza bez namys∏u: Je˝eli nikt nam nie pomo˝e, je˝eli to miasto si´ nie przebudzi, kiedy przedsi´biorcy nie b´dà chcieli nam pomóc, to my jako stowarzyszenie kibiców b´dziemy budowaç klub choçby i od okr´gówki, ale ten klub b´dzie si´ nadal nazywa∏ GKS Katowicie i wcià˝ b´dzie naszym klubem! SZCZEPAN CZARNIK

Panorama

9


Reporta˝

Âwi´to Kwitnàcych G∏ogów Historia imprezy, jak wiele innych, rozpocz´∏a si´ zupe∏nym przypadkiem. Swego czasu wszyscy zafascynowani byliÊmy serialem „Przystanek Alaska“. W filmie zachwyca∏a nas integracja miasteczka, Êrodowiska, które potrafi∏o jednoczyç si´ wokó∏ ró˝nych celów. Bohaterowie filmu wymyÊlili mi´dzy innymi „Âwi´to Komara“. PomyÊleliÊmy sobie: skoro mo˝e byç „Âwi´to Komara“, to mo˝e równie˝ byç „Âwi´to Kwitnàcych G∏ogów“... Z Jadwigà Konarskà, dyrektorem Miejskiego Domu Kultury „Ligota“ i pomys∏odawczynià „Âwi´ta Kwitnàcych G∏ogów“ rozmawia Tadeusz Seredin. - Do tej pory wszystko jest jasne, ale dlaczego akurat... g∏ogów? - Mieszkam u zbiegu ulic Pomorskiej i Mazowieckiej (w Katowicach-Ligocie, dop. red.), gdzie od lat zachwyca∏y mnie szpalery pi´knie kwitnàcych ró˝owym kwieciem drzew. Nieco póêniej dowiedzia∏am si´ od architektów, ˝e te wspania∏e drzewa to w∏aÊnie g∏ogi. By∏am o tyle zaskoczona, ˝e do tej pory g∏óg kojarzy∏ si´ mi wy∏àcznie z krzewem z charakterystycznymi owocami. Wówczas zainteresowa∏am si´ troch´ bardziej historià powstania Ligoty, po∏udniowej dzielnicy Katowic. Ta urz´dnicza kolonia wybudowana w kwadracie ulic Panewnicka, Bronis∏awy, Âlàska i Piotrowicka zosta∏a zaprojektowana przez przedwojennych architektów z wielkà starannoÊcià, której efektem by∏ mi´dzy innymi projekt obsadzenia poszczególnych ulic ÊciÊle okreÊlonymi gatunkami drzew. Ale zdecydowanà przewag´ stanowi g∏óg poÊredni i stàd pomys∏ powo∏ania do ˝ycia imprezy stanowiàcej swoistà klamr´ spinajàcà histori´ i czasy wspó∏czesne. - „Âwi´to“ to nie taki sobie zwyk∏y festyn... - Chcemy, aby by∏o to wydarzenie o znacznie wy˝szym poziomie i ambitniejszym programie. Od kilku lat zaczyna si´ paradà ma˝oretek. W tym miejscu trzeba dodaç i przypomnieç, ˝e pierwszy w Katowicach zespó∏ ma˝oretkowy powsta∏ w∏aÊnie przy MDK „Ligota“. Obecnie powstaje

10

druga, m∏odsza grupa. Zapraszamy równie˝ zespo∏y ma˝oretkowe, g∏ównie z miast regionu Rybnickiego. Wynika to z faktu, ˝e w∏aÊnie w rejonie Rybnika najsilniej rozwija si´ tradycja tych zespo∏ów. To efekt bliskiego sàsiedztwa z Czechami, które sà „pot´gà“ w tej dziedzinie sztuki. OczywiÊcie, jeÊli ma˝oretki to i orkiestra d´ta. Barwny korowód kieruje si´ do parku Zadole, gdzie odbywajà si´ g∏ówne imprezy Âwi´ta. - Ma˝oretki i orkiestry d´te to doÊç niezwyk∏a jak na dzisiejsze czasy tradycja? - Niestety, tradycja orkiestr d´tych, które swego czasu kojarzy∏y si´ równie mocno ze Âlàskiem jak kopalnie i huty, umiera. Boj´ si´, ˝e brak opieki ze strony zak∏adów pracy i gmin nad istniejàcymi

Panorama

jeszcze orkiestrami, „zaowocuje“ po prostu ich ca∏kowitym zanikiem. To smutne. Tym bardziej, ˝e na przyk∏ad Czesi i W´grzy w dalszym ciàgu ∏o˝à na utrzymanie tej pi´knej tradycji. Ma∏o tego, dbajà o to, aby istniejàce zespo∏y regularnie zasilali m∏odzi muzycy. Widocznie lepiej od nas zapami´tali s∏owa piosenki Êpiewanej onegdaj przez Halin´ Kunickà: „Jest w orkiestrach d´tych jakaÊ si∏a...“. - Lecz ma˝oretki i orkiestra d´ta to nie jedyne znaki firmowe „Âwi´ta“. - Od d∏u˝szego czasu zapraszamy do udzia∏u w imprezie teatry uliczne. Plener to jedyne miejsce, gdzie te wspania∏e zespo∏y mogà pokazaç swój koloryt i przemówiç do wyobraêni si∏à swojej kreacji.


- Czy nie sàdzi Pani, ˝e w czasach tak niezwyk∏ego rozwoju mediów elektronicznych, tego typu impreza to prze˝ytek, ba - relikt dawnych czasów? - Nie podzielam takiej opinii. Ludzie, mieszkaƒcy, potrzebujà od czasu do czasu byç z sobà. Nie obok siebie, lecz w∏aÊnie z sobà. Zamkni´ci na co dzieƒ w swoich czterech Êcianach, zaj´ci swoimi sprawami, problemami, chcà i potrzebujà przynajmniej raz w roku spotkaç si´ z sàsiadami i poczuç wi´ê wynikajàcà ze wspólnoty miejsca zamieszkania. By∏oby wspaniale, gdyby tego typu inicjatywy wyzwala∏y integracj´, energi´ do wspólnego wyznaczania i osiàgania celów. Na razie na to jeszcze za wczeÊnie, ale mo˝e za kilka lat mieszkaƒcy wyzwolà w sobie potrzeb´ wspólnego dzia∏ania na rzecz Êrodowiska, swojej ma∏ej ojczyzny. - Aby tak si´ sta∏o nie wystarczy poczucie wi´zi duchowej, potrzebne jest jeszcze miejsce, gdzie mo˝na si´ spotkaç, wspólnie zabawiç, ale równie˝ poruszyç sprawy g∏´bsze, zag∏´biç si´ w problemy... - Niestety, to jeden z naszych wi´kszych problemów. Mimo wielu zapewnieƒ i obietnic ojców miasta, do dzisiaj nie posiadamy obiektu z du˝à salà, w której mog∏yby si´ odbywaç du˝e spotkania, imprezy dla mieszkaƒców dzielnicy. OsobiÊcie liczy∏am na to, ˝e w koƒcu uda si´ doprowadziç do likwidacji sàsiadujàcej z naszà posesjà bazy paliwowej Orlenu, która notabene powsta∏a w latach I wojny Êwiatowej i trwa do dzisiaj, mimo zmieniajàcych si´ w∏aÊcicieli. Po likwidacji wspomnianej bazy powsta∏by bardzo interesujàcy teren do budowy z prawdziwego zdarzenia bazy kulturalnorekreacyjnej dla mieszkaƒców po∏udniowych dzielnic Katowic. OczywiÊcie rozumiem, ˝e w bud˝ecie gminy nieustannie brakuje Êrodków na wszystko. Natomiast zbyt ∏atwo zapomina si´ o tym, ˝e relatywnie tania inwestycja w kultur´ przynosi, wprawdzie dopiero po wielu latach, lecz wymiernà korzyÊç w postaci znacznie lepszej kondycji m∏odego pokolenia. ZapomnieliÊmy o przes∏aniu oÊwieconych twórców Konstytucji 3 Maja: „Takie b´dà Rzeczpospolite, jakie ich m∏odzie˝y chowanie“. Zbyt cz´sto, niestety, ju˝ w tej chwili widzimy skutki zaniedbaƒ w dziedzinie szeroko rozumianego wychowania. A obawiam si´, ˝e skutki te b´dà jeszcze bardziej brzemienne. Dlatego nieustannie wo∏am o dba∏oÊç o wychowanie kulturalne, muzyczne, plastyczne, fizyczne i ka˝de inne wzbogacajàce wra˝liwoÊç m∏odego cz∏owieka. Mam wielkà wiar´ w to, ˝e wraz ze wzrostem zamo˝noÊci naszego spo∏eczeƒstwa na powrót zwrócimy nasze zainteresowanie w stron´ kultury. - Na razie jednak zbli˝a si´ XI ju˝ edycja „Âwi´ta Kwitnàcych G∏ogów“... - Tak. Odb´dzie si´ ono 21 - 22 maja w parku Zadole i ju˝ teraz zapraszam na Âwi´to nie tylko mieszkaƒców Ligoty i Katowic, ale równie˝ innych regionów kraju. Mo˝e uda si´ przy okazji wymieniç doÊwiadczenia z organizacji tego rodzaju przedsi´wzi´ç. Serdecznie zapraszam! - Ja zaÊ, w imieniu Czytelników serdecznie dzi´kuj´ i pozwalam sobie zakomunikowaç, ˝e zaproszenie zosta∏o z radoÊcià przyj´te. Foto: ARC MDK „Ligota“

Panorama

11


Bli˝ej Âlàska

Summa Cum Laude Wiosnà 1975 roku otrzyma∏ Êwiadectwo dojrza∏oÊci i dyplom ukoƒczenia Paƒstwowej Ogólnokszta∏càcej Szko∏y Muzycznej II stopnia im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. By∏ jednym z kilkudziesi´ciu absolwentów tego rocznika. Ka˝dy z nich nosi∏ wówczas bu∏aw´ w tornistrze. On bardzo szybko po nià si´gnà∏. Jesienià 1975 roku zosta∏ laureatem I nagrody Mi´dzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie. Otworem stanà∏ przed nim ca∏y Êwiat i danà mu szans´ wykorzysta∏, w ciàgu lat stajàc si´ jednym z najwybitniejszych pianistów. Koncertuje, nagrywa. Na sta∏e mieszka w Bazylei. W trzydzieÊci lat po ukoƒczeniu „swojej budy“ Krystian Zimerman wraz z ˝onà, równie˝ absolwentkà z jego rocznika, odwiedzi∏ 17 marca swojà szko∏´, mieszczàcà si´ ju˝ w nowym budynku na katowickim Osiedlu Tysiàclecia. Spotka∏ si´ ze swoimi kole˝ankami i kolegami - podobnie jak on, prawie 50latkami, oraz nast´pcami, z których ka˝dy marzy o karierze podobnej do tej, jaka sta∏a si´ jego udzia∏em i s∏awie, chocia˝ uda si´ to

12

Panorama

zapewne nielicznym. Lecz nie to jest najwa˝niejsze. Wa˝niejsza jest pasja, ukochanie muzyki i pami´ç o latach m∏odoÊci b´dàce niewyczerpalnym êród∏em inspiracji i serdecznych powrotów. W trakcie powrotu w szkolne mury Krystian Zimerman odpowiedzia∏ na liczne pytania m∏odzie˝y, stwarzajàc swojà empatià partnerski nastrój, co szybko roz∏adowa∏o onieÊmielenie, a tylko jego przyprószone siwiznà w∏osy Êwiadczy∏y o tym, ˝e jest od nich nieco starszy. Przyznane po raz pierwszy w historii Szko∏y wyró˝nienie: „Summa Cum Laude“ „Z najwy˝szà pochwa∏à“, b´dàce nawiàzaniem do dawnej oceny wyró˝niajàcej na dyplomach, które otrzyma∏ Krystian Zimerman, trafi∏o w najbardziej godne r´ce. Byç mo˝e wÊród przej´tych i wzruszonych m∏odych ludzi, jeszcze uczniów, sà tacy, którzy za lat kilka, a bardziej... -dziesiàt te˝ jà otrzymajà, gdy˝ wieczna jest muzyka, wieczna nauka, wieczny szacunek i uznanie dla najlepszych. ¸UKASZ WYRZYKOWSKI Foto ZBIGNIEW SAWICZ i ARC


Panorama

13


D z i e ń d o b r y. . . Brak słuchu Nawet nie spostrzegliÊmy jak zbli˝y∏ si´ rok naszej obecnoÊci w rodzinie europejskiej. 1 maja 2004 roku mia∏ staç si´ data historycznà, której to cezury niektórzy panicznie si´ bali, inni natomiast oczekiwali w napi´ciu i z ogromnymi nadziejami. Minà∏ rok i... niewiele si´ zmieni∏o. Najwi´ksze problemy jakie by∏y, pozosta∏y. Europa Zachodnia ani nas nie kupi∏a, ani te˝ nie nastàpi∏ niekontrolowany exodus Polaków do paƒstw o stabilniejszej gospodarce. Z punktu widzenia, ale i odczuwania statystycznego Polaka nic si´ nie zmieni∏o. Gdybym zdecydowa∏ si´ na ocen´ od strony polityków, to myÊl´, ˝e nastàpi∏o pewne otrzeêwienie. Bardzo cz´sto w okresie przedakcesyjnym s∏ysza∏o si´, i˝ przystàpienie do Unii prawie czterdziestomilionowej Polski b´dzie mia∏o swój wymiar gatunkowy. Otó˝ Unia Europejska bardzo szybko ostudzi∏a polskà megalomani´, która wyra˝a∏a si´ w totumfackim oÊwiadczeniu Jana Rokity „Nicea albo Êmierç“. Tak naprawd´ ów kategoryczny wymóg tylko nad Wis∏à zrobi∏ niejakà karier´, natomiast do Brukseli dotar∏ jedynie cicho s∏yszany szept, na który ma∏o kto zwróci∏ uwag´ i nikt powa˝nie go nie potraktowa∏. S∏ysza∏em opinie, ˝e nasz unijny komisarz, Danuta Huebner, w sposób ma∏o aktywny broni polskich racji. Otó˝ pani minister bardzo szybko zrozumia∏a, ˝e aby by∏a powa˝nie traktowana, musi patrzeç na ka˝de zagadnienie przez pryzmat Europy, w której znajduje si´ równie˝ Polska. Cz´Êç, zw∏aszcza prawicowych eurodeputowanych, pragnie z parlamentu europejskiego uczyniç forum politycznych rozgrywek, rozdrapywania ran z przesz∏oÊci itd. Zapewne decyzja Parlamentu Europejskiego dotyczàca uchylenia si´ od uczczenia ofiar Katynia mog∏a zaskoczyç polskà opini´, ale czy ofiarom mordu sprzed ponad 60. lat potrzebne sà takie manifestacje? Parlament Europejski, o czym Êwiadczà fakty, nie ma zamiaru wdawaç si´ w spory z Rosjà. Zachód patrzy na Rosj´ jako na swego bardzo wa˝nego partnera gospodarczego i politycznego. Wizyta w Europie prezydenta George’a Busha, majàca naprawiç popsute w wielu sprawach kontakty, nie okaza∏a si´ byç prze∏omem i ujawni∏a przede wszystkim ró˝nice w spojrzeniu na kwestie Êwiatowe przez Stany Zjednoczone i przywódców najwa˝niejszych paƒstw Starego Kontynentu (Polska do nich nie nale˝y). Irak nadal dzieli i b´dzie dzieli∏. Prezydent Bush ma

ÊwiadomoÊç, ˝e jest przywódcà jedynego Êwiatowego mocarstwa i gdyby pozosta∏ tylko przy ÊwiadomoÊci, nie podkreÊlajàc tego na ka˝dym kroku, nikomu by to nie przeszkadza∏o. Jest jednak inaczej, co ma∏o komu si´ podoba. Przypuszczam, ˝e najwi´ksze paƒstwa Unii b´dà szuka∏y w tej sytuacji dalszego zbli˝enia z Rosjà. Gesty i zachowania sà nadzwyczaj czytelne i budziç mo˝e zdumienie, ˝e Polska, która w tym w∏aÊnie procesie z racji sàsiedztwa i miejsca jakie zajmowa∏y stosunki miedzy niedawnymi sojusznikami, czyni bardzo wiele aby z Rosjà mieç kontakty jak najgorsze, co w efekcie znacznie os∏abia i tak nie najmocniejszà pozycj´ w Unii. OczywiÊcie Rosjanie te˝ nie sà bez winy. Rozmawia∏em z Polakami, którzy wrócili z Moskwy, Petersburga, ale i Wo∏gogradu, Czelabiƒska, Permu i innych miast i regionów. Post´puje niech´ç do Polski i Polaków. Pierwszoplanowà rol´ odgrywajà media, ale i czynniki oficjalne. Jakakolwiek b´dzie Rosja, przez kogo rzàdzona, nikt nigdy nie odwa˝y si´ poddaç demitologizacji ogromnego wysi∏ku i ofiar w latach Wielkiej Wojny Ojczyênianej. I s∏usznie, gdy˝ nie chc´ si´ wdawaç w dywagacje co by si´ sta∏o gdyby Hitler ostatecznie zwyci´˝y∏. Podwa˝anie wysi∏ku Armii Czerwonej uwa˝am za historyczne k∏amstwo. Rosjanie sà na tym punkcie wyjàtkowo czuli. I dowiadujà si´, ze swoich mediów oczywiÊcie tak˝e, tendencyjnie przedstawianych faktów z Polski. Niewdzi´cznicy - to najdelikatniejsze okreÊlenie, które s∏yszeli przebywajàcy tam Polacy, a wiadomo, ˝e Rosjanie mo˝e nie tyle lubujà si´, co smakujà w mocnych okreÊleniach. I tak wydarzenia sprzed dziesiàtek lat, k∏adà si´ cieniem nad tworzeniem przysz∏oÊci. Chcemy poznaç prawd´, tylko czy to jest w ogóle mo˝liwe? Chcemy poznaç prawd´... jakà? T´ nas satysfakcjonujàcà? Inni te˝ majà swojà prawd´. One si´ nigdy nie spotkajà. Byç mo˝e Zachodnia Europa w swoich kalkulacjach zak∏ada∏a, ˝e poszerzona o kraje wschodniej i Êrodkowej cz´Êci kontynentu Unia zbli˝y si´ do Rosji gospodarczo, mentalnie, a tym czasem postrzega, ˝e mo˝e natrafiç na wi´ksze trudnoÊci. A jestem przekonany, ˝e Francja, W∏ochy, a zw∏aszcza Niemcy nie zrezygnujà z silnych gospodarczych - ale nie tylko - zwiàzków z Rosjà, nawet kosztem samej Unii. A nam - ju˝ nie wiem czy si´ zdaje, czy marzy, ˝e b´dziemy „grali pierwsze skrzypce“. Kompletny brak s∏uchu...

Kadry Janusza Kidawy

przywieêliÊmy kilka flaszek ˝ubrówki. Siedzàc w mesie i zakàszajàc trunek wspania∏ymi pstràgami, których pe∏ne ∏adownie mia∏a „D˝akarta“, s∏uchaliÊmy opowiadaƒ o wojnie jakà marynarze oglàdali jak w teatrze, bo wszystko toczy∏o si´ przed nimi. Nie mieli pochlebnych opinii o naszych arabskich przyjacio∏ach, co tylko utwierdzi∏o mnie w przekonaniu, ˝e myÊl´ s∏usznie. Szybko zlecia∏ dzieƒ. O zmierzchu kazano nam opuÊciç statek, mimo, ˝e za∏oga koniecznie chcia∏a nas zatrzymaç, a by∏ dodatkowy powód - za kilka dni mieli posiadaç w∏asny „produkt“. Ten „produkt“ robi∏ si´ w kot∏owni, a powstawa∏ z owoców po∏udniowych, które w ∏adowniach jednego ze statków ju˝ fermentowa∏y. Okazuje si´, ˝e i tu Polacy najlepiej sobie radzili i zaimponowali mi´dzynarodowemu towarzystwu pomys∏owoÊcià. Za kilka dni mia∏a si´ odbyç uroczysta degustacja. Jak si´ w kraju póêniej dowiedzia∏em bimber „D˝akarta“ s∏ynny by∏ na ca∏e Jezioro S∏one i trzyma∏ na duchu za∏ogi statków, które sta∏y tam jeszcze coÊ przesz∏o rok, a po odblokowaniu kana∏u nadawa∏y si´ tylko na z∏om. Z∏omowane „Bierut“ i „D˝akarta“ nie do˝y∏y wi´c 1989 roku i nikt nie musia∏ zmieniaç ich nies∏usznych nazw.

Produkt Od poczàtku konfliktu bliskowschodniego w 1967 roku, na kanale Sueskim sta∏y zablokowane dwa polskie statki „D˝akarta“ i „Bierut“. Los za∏óg bardzo interesowa∏ spo∏eczeƒstwo, a informacji by∏o niewiele, poniewa˝ korespondentów tu nie by∏o. Wyje˝d˝ajàc do Egiptu postawi∏em sobie zadanie dotarcia do statków i sfilmowania, jak ˝yjà marynarze na linii frontu. Gdy dostaliÊmy zgod´ na wyjazd do Ismailii, wydusi∏em równie˝ zgod´ na odwiedziny naszych statków. Statki sta∏y na Jeziorze S∏onym, b´dàcym przed∏u˝eniem kana∏u. Sta∏o tam kilkanaÊcie jednostek ró˝nych bander. Gdy przyp∏yn´liÊmy do tych polskich, stojàcych blisko siebie, niespodzianka by∏a ogromna. Mieli okazj´ wr´czyç nam listy do rodzin majàc gwarancj´, ˝e dotrà bez cenzury. By∏ jeszcze jeden powód radoÊci -

14

BOGUS¸AW MÑSIOR

Panorama


Opowiada

Ćwierć tuzina

Józef Broda z Koniakowa

ACZKOLWIEK WIDAå JU˚ PRZES¸ANKI Refleksja, choç jà tutaj zatytu∏owa∏em zachowawczo „Ale po có˝ upraszczaç“, zosta∏a przez niektórych Czytelników odczytana nazbyt mo˝e jednoznacznie. Podj´ty w niej zosta∏ temat uprofesorowienia szczytów naszych politycznych elit. I to nie tylko pod tym kàtem, czy ci na tych szczytach to sà uczeni, czy li tylko naukowcy. Ale przede wszystkim w aspekcie ró˝nic osobowoÊciowych - wykluczajàcej si´ alternatywnoÊci typu albo-albo, która powoduje mi´dzy innymi i to, ˝e mamy takich polityków jakich mamy. - Czyli Bismarck mia∏ racj´, powiadajàc: „funf und funfzieg Profesoren und Vaterland ist verloren“? - zosta∏em prowokacyjnie zapytany. Pi´çdziesi´ciu pi´ciu profesorów i Ojczyzna jest zgubiona. Tak ponoç powiedzia∏ Bismarck. Poucza∏ on tak˝e swoich rodaków - to tak ju˝ na marginesie - by zamiast z Polakami walczyç, pozwoliç im si´ rzàdziç samym, to wtedy sami si´ wykoƒczà. W przeciàgu dwudziestu lat. A wracajàc do profesorów, to i Lenin musia∏ mieç powa˝ne widaç wàtpliwoÊci co do ich politycznej przydatnoÊci, skoro zawyrokowa∏, ˝e oddaç w r´ce uczonych spraw´ ludu, to jest tak samo, jakby jà od razu zaprzepaÊciç. Nie jest to wcale wykluczone, ˝e tak jeden, jak te˝ i drugi w swoich programowych konstatacjach - nieÊwiadomie, a mo˝e ca∏kiem Êwiadomie - odnosili si´ do samego Platona. Wiadomo, ˝e ten najwi´kszy filozof wszech czasów wyznawa∏ poglàd, i˝ do uszcz´Êliwienia ludzkoÊci wystarczy oddaç w∏adz´ w r´ce filozofów. Filozof w antycznej Grecji mia∏ status nie tylko uczonego, ale w∏aÊciwie to nawet m´drca. A mo˝e przede wszystkim. Gdy rzàdziç b´dà filozofowie to - zdaniem Platona wyartyku∏owanym nader przekonywujàco w „Paƒstwie“ - wtedy na Ziemi b´dzie Eden, nastanie Arkadia. Jednym s∏owem: b´dzie prawdziwy raj. Ale to, co si´ Platonowi przydarzy∏o na Sycylii - by∏a ona wtedy tzw. Wielkà Grecjà - przy wcielaniu w ˝ycie swojego poglàdu, sta∏o si´ przys∏owiowà kompromitacjà tej jego koncepcji idealnego paƒstwa. No, a co rodzima kadra profesorska brylujàca na szczycie naszych politycznych elit przynieÊç nam mo˝e? Trudno zgadnàç. Aczkolwiek widaç ju˝ przes∏anki, ˝e mo˝e przynieÊç nam nawet IV Rzeczpospolità. EDMUND WOJNAROWSKI

ÂLADEM ZA DZIADEM, A BÓG POMO˚E. Cz´Êç 2. XIX w. Niedawno, b´dàc w dalekim kraju, w mieÊcie Toronto, mia∏em okazj´ wjechaç windà na wysokà, ponad 320-metrowà wie˝´. Zobaczy∏em z niej zapierajàcy dech widok. Poniewa˝ by∏ póêny wieczór, jadàce w dole samochody wyglàda∏y jak punkciki, ∏àczàce si´ w Êwietlistà smug´. Ulice przypomina∏y przepi´kne arterie, u∏o˝one wed∏ug precyzyjnego, nie byle jakiego planu. Nagle odczu∏em, ˝e to wszystko, co widz´, jest we mnie... Dlaczego tak ma∏o zachwycamy si´ sobà? Je˝eli kiedykolwiek widzia∏eÊ w obrazie mikroskopu swoje oko, to musia∏eÊ si´ zachwyciç tym, co zobaczy∏eÊ. JeÊli mia∏eÊ okazj´ oglàdaç, jak wyÊcielone sà arterie górnych dróg oddechowych, to przypuszczalnie zadziwi∏eÊ si´ ich misternym uk∏adem. Oglàdane na filmach przyrodniczych podmorskie krainy czy te˝ podziemne jaskinie nie sà tak cudowne, jak obrazy z wn´trza cz∏owieka. Stojàc na wie˝y mia∏em poczucie, ˝e jestem taki rozÊwietlony, nie byle jaki, uporzàdkowany, jedyny. Wtedy nasz∏a mnie refleksja - musia∏em odbyç dalekà podró˝, wjechaç na znacznà wysokoÊç, by dotknàç czegoÊ tak cudownego, fantastycznego. Przy pomocy cudu techniki mog´ patrzeç na Êwiat i doznawaç olÊnienia. Czy˝ to nie jest wspania∏e? Czy nie mog´ porównaç swego ˝ycia, w∏asnej to˝samoÊci do pnia du˝ego i dostrzec, ˝e we mnie jest ogrom mikrokosmosu i kosmosu? Spróbuj sobie wyobraziç pot´˝ny pieƒ bez konarów... Dziwolàg, nieprawda˝? Konary sà jak przestrzeƒ w stron´ kosmicznych, nieskoƒczonych dróg. A czym˝e sà wyobraênia, marzenia, wiara powiàzana z mi∏oÊcià, nadzieja? Przecie˝ to konary ludzkiego istnienia! Nasi dziadowie tak w∏aÊnie rozumowali. Przekazywali swe myÊli mniej lub bardziej zgrabnie, ale przekazywali. W niejednej pieÊni, geÊcie, znaku, elemencie obrz´du czy taƒca jest to zachowane. Przodkowie pouczali i wskazywali na pi´kno otoczenia oraz na fakt, ˝e im mocniej czujemy korzeƒ w∏asnej to˝samoÊci, wychodzàcy g∏´boko z ziemi w pieƒ teraêniejszoÊci, tym szerzej, i pot´˝niej rozrastajà si´ konary naszego drzewa ˝ycia. Wys∏ucha∏ GRZEGORZ P¸ONKA

Panorama

15


RozmaitoÊci

W´drówki przedmiotów PROSIMY NA KARTOFELKI...

U góry - „Jedzàcy kartofle“ (1885) s∏ynny obraz Van Gogha; u do∏u jego tragikomiczna replika - rysunek przedstawiajàcy ziemniaczanà biesiad´ w warunkach okupacyjnego g∏odu, autorstwa Alojzego Majchera, malarza i grafika z Tarnowa.

- CoÊ pan tam wyw´szy∏ - pyta mnie znajomy spotkany na targu i bezceremonialnie wyciàga mi spod pachy zawiniàtko z obrazkiem czyli Êwie˝y nabytek. - I to si´ panu spodoba∏o? - kiwa g∏owà z dezaprobatà. - Rysunek kiepski, niedba∏y jakiÊ, na poziomie pi´cioklasisty i co za przyziemny temat. Po mojemu mamy tu ob˝arstwo kluchami lub ziemniakami. A potem b´dzie niestrawnoÊç... Wtràcam nieÊmia∏o, ˝e autor, wybitnie uzdolniony malarz i grafik Aloj-

16

zy Majcher (1907 - 1943) z Tarnowa nigdy nie rozstawa∏ si´ ze szkicownikiem, celowa∏ w∏aÊnie w takich szkicach z natury, w których podejmowa∏ zwyczajne tematy dotyczàce osób z najbli˝szego otoczenia. Muzeum w Tarnowie przechowuje 1527 (!) rysunków artysty, b´dàcych niejako kronikà kolejnych lat jego krótkiego lecz intensywnego ˝ycia. Artystycznà ambicjà Majchera by∏o przezwyci´˝enie konwencji realistycznej za pomocà brutalizacji formy, inaczej mówiàc -

Panorama

zwyk∏a odtwórczoÊç rzeczywistoÊci mu nie wystarcza∏a, szed∏ dalej w kierunku jej g∏´bszej penetracji. W przedstawianiu twarzy ludzkiej nie cofa∏ si´ przed gwa∏townymi Êrodkami ekspresji, stworzy∏ nawet graficzny portret cz∏owieka ob∏àkanego. Informuj´ mojego rozmówc´ ponadto, i˝ rysunek zosta∏ wykonany (o czym Êwiadczy napis z prawej u do∏u: Tarnów, 1942 ul. Ch∏opska, obok zamaszystego podpisu) podczas okupacji, kiedy nawet zwyk∏e kartofle urasta∏y do rangi trudnego do zdobycia przysmaku. - Wszystko to prawda, mój kochany teoretyku kontynuuje rozmow´ znajomy. - Ale przyzna pan, ˝e Majcher i jeszcze w dodatku Alojzy to pomys∏ niezbyt udany, brzmi jakoÊ niezbyt artystycznie. Czemu nie pomyÊla∏ o pseudonimie? Na takie dictum r´ce mi opad∏y, ale nie dos∏ownie, bo wtedy musia∏bym wypuÊciç spod pachy mojà cennà choç dyskredytowanà zdobycz. Co ja mówi´ cennà, podwójnie cennà! Otó˝ przyznam, ˝e nim ten rysunek kupi∏em, gdy tylko moje oko spocz´∏o na nim po raz pierwszy, nastàpi∏o zjawisko znane jako iluminacja czyli olÊnienie. W jednym mgnieniu oka nasun´∏o mi si´ skojarzenie, analogia do s∏ynnej wczesnej pracy Van Gogha z 1885 r. pt. „Zjadacze kartofli“. Zdumiewajàcy skok wyobraêni! Ma∏y (15 x 20 cm), niepozorny szkic kredkà sprawi∏, ˝e stan´∏a mi jak ˝ywa przed oczami tamta przejmujàca scena posi∏ku holenderskich biedaków. Id´ o ka˝dy zak∏ad, ˝e ch´tnie nawiàzujàcy do muzealnego malarstwa europejskiego (stypendium w Pary˝u) Majcher Êwiadomie takà ˝artobliwà parafraz´ czy raczej pastisz arcydzie∏a Van Gogha wykona∏, podpatrujàc kartoflanà „uczt´“ swych najbli˝szych. Niektóre wàtki jego twórczoÊci nawiàzujà zresztà, zdaniem krytyków do sztuki Wielkiego Holendra. ˚art, dowcip, autoironia dawa∏y zapewne artyÊcie w tych koszmarnych czasach pogardy niezb´dny dystans do okrutnej rzeczywistoÊci, potrzebny choçby po to aby przetrwaç i nie zwariowaç. Alojzy Majcher przetrwa∏, niestety, tylko do nast´pnego, 1943 roku. Jako aktywny cz∏onek ZWZ zosta∏ uwi´ziony wraz z grupà 18 Polaków i w odwecie za udany zamach na komendanta granatowej policji w Tarnowie rozstrzelany w egzekucji publicznej na ulicy tego miasta. Jeszcze jedna ofiara hitlerowskiego barbarzyƒstwa, którego nie wolno pod ˝adnym pozorem czy warunkiem puszczaç w niepami´ç! Niech wi´c i mój ulotny drobiazg t´ pami´ç wspomaga! WpadliÊmy mimo woli w patetyczny ton, zapominajàc o prozaicznych kartofelkach. Oj, nie wolno ich lekcewa˝yç, bowiem to podstawowy surowiec europejskiej kuchni biednych. A wiadomo przecie˝, ˝e kuchnie biednych (np. chiƒska) paradoksalnie si´gajà szczytów kulinarnej doskona∏oÊci. Podobnie i z ziemniakami, mo˝na je przyrzàdziç na tyle sposobów, ˝e a˝ w g∏owie si´ kr´ci! A za∏o˝´ si´, ˝e te sposoby nie sà do koƒca wyczerpane. Warto zauwa˝yç tak˝e, ˝e niektóre ziemniaczane dania idà w zapomnienie, jak chocia˝by s∏ynna okupacyjna kartoflanka, o której dobroci krà˝y∏y legendy. ANDRZEJ ¸OJAN


Na ksi´garskich pó∏kach

P RO S T E JEDZENIE - P RO S T E MYŚLENIE

Kolejny papieski bestseller

W potrawie tej niezwykle wa˝ne sà zio∏a. Mo˝e namówi´ Paƒstwa do uzupe∏nienia waszych szuflad z przyprawami. Od wielu lat, prowadzàc kursy i wyk∏ady podkreÊlam rol´ zió∏. Te ma∏e zielone listki, kulki sà cz´sto sekretem dania. Sama w swej kuchni mam ich kilkadziesiàt s∏oiczków. Przyprawy to subtelny smak i zapach ˝ycia. Sà jak ma∏e klejnociki.

Ostatnia ksià˝ka Jana Paw∏a II „Pami´ç i to˝samoÊç“ najpierw, 23 lutego, ukaza∏a si´ we W∏oszech, od razu okupujàc pierwsze miejsce na liÊcie bestsellerów i nie zamierzajàc szybko go opuszczaç. W ciàgu niespe∏na trzech tygodni sprzedano w Italii (niemal w ca∏oÊci) pierwszy nak∏ad (330 tys. egzemplarzy), zaraz powi´kszony dodrukiem i to w wysokoÊci 400 tys. egzemplarzy. Dwa tygodnie póêniej w Polsce nowà ksià˝k´ Papie˝a wprowadzi∏ na rynek Instytut Wydawniczy Znak (mniej wi´cej równolegle z wydaniami w oko∏o 20 innych paƒstwach). Wsz´dzie z podobnym efektem: szybko rozchodzàce si´ pierwsze nak∏ady, absolutne liderowanie na wszelkich listach bestsellerów, pospieszne dodruki, ogromne zainteresowanie i to nie tylko czytelników, du˝a iloÊç recenzji i audycji poÊwi´conych rozwa˝aniom Ojca Âwi´tego - rozwa˝aniom wa˝nym dla doprecyzowania interpretacji nauczania G∏owy KoÊcio∏a, jego zdania na wa˝ne politycznie tematy: tego, co by∏o impulsem z Polski do zmian w Europie Ârodkowo-Wschodniej, co obecnie dzieje si´ w Europie i w Êwiecie, o misji KoÊcio∏a i jego stosunku do paƒstwa, o wspó∏czesnej demokracji, o g∏´bszym ni˝ u wielu polityków widzeniu dziejów Europy. Dla wielu czytelników wr´cz rekolekcyjnà katechezà mogà staç si´ pierwsze dwa rozdzia∏y papieskich rozwa˝aƒ: „Miara wyznaczona z∏u“ i „WolnoÊç i odpowiedzialnoÊç“. Interesujàce jest wzbogacenie tego nauczania rozdzia∏em „MyÊlàc Ojczyzna... (Ojczyzna - Naród - Paƒstwo)“, przywo∏ujàcym w tytule poemat Karola Wojty∏y i prosto mówiàcym o patriotyzmie i jego wspó∏czesnym znaczeniu. Niezwyk∏ego doÊwiadczenia dostarcza rozdzia∏ „KtoÊ prowadzi∏ t´ kul´“, stanowiàcy jednoczeÊnie „Zakoƒczenie“ ksià˝ki. Dzi´ki Arcybiskupowi Stanis∏awowi Dziwiszowi i jego rozmowie z Ojcem Âwi´tym, dopuszczeni jesteÊmy do tajemnic zwiàzanych z zamachem z 13 maja 1981 roku. Wspó∏udzia∏ w powstaniu „Pami´ci i to˝samoÊci“ mieli dwaj filozofowie: nie˝yjàcy ju˝ ks. prof. Józef Tischner i prof. Krzysztof Michalski z wiedeƒskiego Instytutu Nauk o Cz∏owieku, prowadzàcy w 1993 roku z Ojcem Âwi´tym rozmowy w Castel Gandolfo, które wtedy zosta∏y nagrane, a po spisaniu opracowane i autoryzowane. Pryzmat dwunastu lat, jakie min´∏y od owych rozmów, ksià˝k´ t´ - jeÊli tak mo˝na powiedzieç - jeszcze uszlachetni∏y, jak czas czyni to z dobrym winem. W Polsce wysokoÊç pierwszego nak∏adu wydawca ustali∏ na rekordowym poziomie 400 tys. egzemplarzy, jednak by oczekiwania ksi´garzy i czytelników szybko zaspokoiç, musiano ratowaç si´ dodrukiem 200 tys. egzemplarzy. Ma swojà ogromnà wymow´, ˝e Papie˝ z nadmiernie eksponowanà przez media swà staroÊcià i wr´cz niedo∏´˝noÊcià jest jedynym autorem, który na listach bestsellerów jest w stanie zdeklasowaç nawet Harry’ego Pottera. Warto, by po „Pami´ç i to˝samoÊç“ si´gn´li tak˝e czytelnicy nieprzychylni Watykanowi i Ojcu Âwi´temu. Na pewno odkryjà coÊ wa˝nego, co ich zawstydzi, zmusi do refleksji i b´dzie te˝ wk∏adem ka˝dego z kupujàcych ksià˝k´ Jana Paw∏a II w szlachetny czyn. Wiadomo bowiem, ˝e - jak zadecydowa∏ Papie˝ - honoraria za ksià˝k´ wesprà program stypendialny im. ks. Józefa Tischnera, prowadzony przez wspomniany ju˝ wczeÊniej wiedeƒski Instytut Nauk o Cz∏owieku.

EWA KMIECIK

HENRYK CZARNIK

LASAGNE Stali bywalcy pizzerii znajà zapewne smak lasagne. Ja jednak, dla odmiany, proponuj´ t´ potraw´ nie ze szpinakiem ale z selerem, marchewkà i pietruszkà. Dla przyspieszenia mo˝na wykorzystaç gotowe ciasto dost´pne w ka˝dym wi´kszym markecie.

2 szklanki bia∏ej màki sól i pieprz (do smaku) 3 marchewki asafoetida (mo˝na zastàpiç przyprawà cebulowo - czosnkowà) ma∏y seler 2 pietruszki ma∏y koncentrat pomidorowy 100 g startego ˝ó∏tego sera 1\3 szklanki oleju 1\2 ∏y˝ki bazylii 1\2 ∏y˝ki estragonu 3 ∏y˝ki posiekanej natki pietruszki Z bia∏ej màki zagnieÊç z wodà twarde ciasto, rozwa∏kowaç, pokroiç na kwadraty (8 cm x 8 cm). Gotowaç w osolonej wodzie 7 - 9 minut. Nast´pnie porozk∏adaç tak, aby si´ nie sklei∏y. Warzywa obraç i zetrzeç na grubej tarce. Na patelni rozgrzaç olej (1 ∏y˝k´ zostawiç) wrzuciç asafoetid´ i warzywa. Sma˝yç 10 minut na Êrednim ogniu, pod koniec dodaç 1\2 sera, koncentrat pomidorowy i przyprawy. Wysmarowaç naczynie ˝aroodporne olejem. U∏o˝yç warstw´: ciasto, warzywa, ciasto... (na wierzchu ciasto). Posypaç pozosta∏ym serem. Piec 15 minut w temperaturze 180 stopni C. Posypaç natkà.

Panorama

17


Kultura

Redaguje ANNA G¸UCH

• WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA BEZSENNOÂå MECHANIKA

ARCYDZIE¸A ZE ÂWIAT¸EM i CIENIEM Do 19 czerwca br. na Zamku Królewskim w Warszawie mo˝na oglàdaç wystaw´ „Cienie i Êwiat∏a. Arcydzie∏a malarstwa francuskiego 1600-2000“. WÊród prawie 120 prezentowanych obrazów zgodnie zresztà z tytu∏em wystawy - dominujà arcydzie∏a, w znacznej cz´Êci tworzàce sta∏à ekspozycj´ Luwru, Muzeum d’Orsay, Centrum Sztuki Wspó∏czesnej Georgesa Pompidou i Muzeum Picassa. Niektóre z nich po raz pierwszy w dziejach opuÊci∏y swà siedzib´. Dyrektor Zamku Królewskiego Andrzej Rottermund nie waha si´ twierdziç, ˝e ta niezwyk∏a ekspozycja mo˝e staç si´ jednym z najwa˝niejszych wydarzeƒ muzealnych w Polsce pierwszej dekady XXI wieku. Podobne odczucia mieli ju˝ W´grzy, którzy przed Warszawà goÊcili w Budapeszcie t´ wystaw´ wspó∏organizowanà i w znacznym stopniu finansowanà przez Ministerstwo Kultury Francji. Po Warszawie „skarby z Pary˝a“ (w troch´ okrojonym kszta∏cie) pojadà jeszcze do Bukaresztu. Wystawie patronujà Prezydenci Francji i Polski. Nie brak prognoz, ˝e mo˝e jà obejrzeç jeszcze wi´cej osób ni˝ kilka lat temu innà wystaw´ malarstwa francuskiego „Od Maneta do Gauguina. ImpresjoniÊci i postimpresjoniÊci z Museum d’Orsay w Pary˝u“, która do warszawskiego Muzeum Narodowego Êciàgn´∏a ponad 200 tysi´cy osób! Wystawa wymaga∏a du˝ych przestrzeni, poÊwi´cona na nià ca∏e I pi´tro Zamku Królewskiego - od Sal Matejkowskich do Sali Poselskiej. Zobaczyç w nich mo˝na arcydzie∏a m.in. Francoisa Bouchera, Georgesa Braque’a, Paula Cezanne’a, Davida, Edgara Degasa, Eugene’a Delacroix, Paula Gauguina, George’a La Toura, Claude’a Moneta, Nicolasa Poussina, Pierre-Auguste’a Renoira, Alfreda Sisleya. Âwiat∏o i cieƒ to - jak wiadomo - „od zawsze“ podstawowy problem malarski. To tak˝e wielka zaleta tej ekspozycji, ˝e jego rozwiàzywanie mo˝na Êledziç na przyk∏adzie wymienionych mistrzów. Na dodatek wystawie towarzyszà jeszcze wyk∏ady o malarstwie francuskim, koncerty muzyki francuskiej, spotkania literackie i pokazy filmów powsta∏ych nad Sekwanà.

KTO Z KUKIZEM, KTO Z MONIKÑ BRODKÑ?... Znakomita aktorka Anna Dymna jest obecnie bodaj najbardziej skutecznym w Polsce ambasadorem ludzi niepe∏nosprawnych. To jej s∏owa mogà i powinny byç mottem wielu dzia∏aƒ majàcych pomóc osobom, które z powodu swej ograniczonej sprawnoÊci, majà nieuzasadniony tym jednak nadmiar k∏opotów i problemów. To pania Ania powiedzia∏a, ˝e „Osoby niepe∏nosprawne nale˝y traktowaç jak zwyczajnych ludzi“. To dzi´ki takiemu podejÊciu niepe∏nosprawni wezmà teraz udzia∏ w normalnym konkursie piosenkarskim, którego fina∏ odb´dzie si´ 12 czerwca br. na Rynku w Krakowie. Laureaci b´dà mieli okazj´ zaÊpiewaç w duecie ze znakomitymi polskimi artystami. Konkurs poprowadzi Anna Dymna i Maciej Stuhr. W jury zasiàdà m.in. Irena Santor (opiekun artystyczny festiwalu), Ewa B∏aszczyk i Jan Kanty PawluÊkiewicz. Pi´knie brzmi tytu∏ Festiwalu: Festiwal Piosenki Zaczarowanej „A na tym Rynku w Krakowie“! Nagrody b´dà przyznawane w dwu kategoriach wiekowych: do 15. roku ˝ycia i powy˝ej 15. roku ˝ycia.

18

Panorama

Trevor Reznik nie mo˝e spaç. Nie jest to jednak zwyk∏y przypadek bezsennoÊci - nie zmru˝y∏ oka od roku! Zm´czenie znacznie pogarsza jego stan zdrowia, tak˝e psychicznego. Niepokój Trevora pot´guje pojawienie si´ w jego warsztacie nowego pracownika - groênie wyglàdajàcego Ivana. Odtàd Reznik wiecznie czuje si´ obserwowany, przez co nieÊwiadomie doprowadza do

„OSKAR I PANI RÓ˚A“ NA SCENIE KAMERALNEJ TEATRU ÂLÑSKIEGO Trudno przeskoczyç popularnoÊç literackiego pierwowzoru. Adaptacje - filmowe czy teatralne - cz´sto przynoszà rozczarowanie. Nie potrafià powtórzyç sukcesu ksià˝ki, która sta∏a si´ hitem. Kempinsky’emu si´ uda∏o. Jego adaptacja „Oskara i Pani Ró˝y“ jest lekka, ale mocna i zwarta. Trzyma si´ orygina∏u, ale nie stroni od w∏asnych, oryginalnych pomys∏ów i rozwiàzaƒ. Poleca∏am Paƒstwu kiedyÊ t´ ksià˝k´. To historia ma∏ego ch∏opca, Êmiertelnie chorego na bia∏aczk´ i szalonej wolontariuszki, która sta∏a si´ jego najbli˝szà przyjació∏kà i powiernicà najskrytszych myÊli. To ona podsuwa umierajàcemu Oskarowi pomys∏, by zaczà∏ pisaç listy do Pana Boga i by w ka˝dym kolejnym dniu prze˝ywa∏ 10 lat swojego ˝ycia - poznajàc w ten sposób: czym jest dorastanie, mi∏oÊç i zdrada, kryzys wieku Êredniego, starzenie si´ i wreszcie... Êmierç. Re˝yser Grzegorz Kempinsky - na co dzieƒ parajàcy si´ pisaniem scenariuszy do komercyjnych seriali telewizyjnych nie stroni od nawiàzaƒ do pop-kultury. Wie, na co staç pu-


Muzyka bez granic IDOL PANY? (1)

A • WYDARZENIA • WYDARZENIA • wypadku, w którym jeden z kolegów traci r´k´. Wkrótce ca∏a wina zostaje przypisana w∏aÊnie jemu, a robotnicy ˝àdajà jego odejÊcia z pracy. Ta ÊwiadomoÊç powoduje u Trevora wpierw wyrzuty sumienia, a potem rosnàce poczucie osaczenia. Co gorsza, ktoÊ w jego mieszkaniu zostawia zaszyfrowane wiadomoÊci, a wszyscy zdajà si´ byç przekonani, ˝e tajemniczy Ivan nigdy nie istnia∏. Czy to wszystko zmowa by doprowadziç Trevora do szaleƒstwa? A mo˝e to zm´czenie odebra∏o mu rozsàdek? Niezwykle pozytywnie przez zachodnià pras´ oceniona zosta∏a kreacja g∏ównego bohatera. Re˝yser Brad Anderson poszukiwa∏ kogoÊ nie tylko utalentowanego, ale te˝ gotowego fizycznie i psychicznie dopasowaç si´ do roli. Nurtowa∏o go pytanie „Kto móg∏by posunàç si´ tak daleko, by zagraç w tym filmie?“. W koƒcu znalaz∏ si´ odpowiedni i wystarczajàco odwa˝ny cz∏owiek. Christian Bale (American Psycho) pobi∏ dla Mechanika rekord utraty wagi dla potrzeb roli (z 80 do ok. 45 kilogramów). Wzbudzi∏ tym kontrowersje zarówno wÊród aktorów jak i dietetyków, ale jest dumny z efektów: „Ciesz´ si´, ˝e mog∏em si´ wyzbyç cielesnoÊci, aby staç si´ cz∏owiekiem, którego nie by∏o. Pozwoli∏o mi to skoncentrowaç si´ na odkrywaniu nagiej duszy mojego bohatera“. Wciàga te˝ wizualna strona filmu, okreÊlana jako po∏àczenie surowego stylu, wzorowanego na niemieckim ekspresjonizmie i filmu noir. Tworzy ona, zapadajàcà w pami´ç, atmosfer´ niepokoju, wr´cz paranoi, zawierajàcà najwi´cej wskazówek do rozwiàzania fabu∏y. „Mechanik“ (The Machinist): re˝yseria: Brad Anderson, scenariusz: Scott Kosar, zdj´cia: Xavi Gimenez, obsada: Christian Bale, Jennifer Jason Leigh, Aitana Sanchez-Gijon, Michael Ironside, John Sharian. Dystrybucja: Monolith Plus. Premiera: 8 kwietnia 2005r. opr. DAWID W¸ADYKA

blicznoÊç. Potrafi puÊciç w jej stron´ szelmowskie „oko“ i mo˝e byç pewien, ˝e ta publicznoÊç go nie zawiedzie. To dlatego w∏aÊnie sekwencj´ pierwszych spotkaƒ z Oskarem w szpitalnych realiach, otwiera przewodni motyw muzyczny z „Gwiezdnych Wojen“, a scen´, w której pani Ró˝a opowiada ma∏emu pacjentowi o swych walkach zapaÊniczych, ilustruje dodatkowo melodia z „Mission Impossible“. W tym spektaklu pe∏no jest takich, mniej lub bardziej dos∏ownych cytowaƒ z popkultury. Poza tym jest mnóstwo zaskoczeƒ i wzruszeƒ. Du˝e brawa nale˝à si´ aktorom, wcielajàcym si´ w role tytu∏owe: Markowi Rachoniowi i Alinie Chechelskiej. Chechelskiej - bo oprócz sugestywnej postaci samej pani Ró˝y potrafi∏a wyczarowaç wokó∏ ma∏ego Oskara Êwiat innych osób, które pojawiajà si´ w tej opowieÊci. Rachoniowi - bo potrzeba talentu aktorskiego, by publicznoÊç uwierzy∏a doros∏emu facetowi, ˝e naprawd´ potrafi staç si´ 9-letnim ch∏opcem... Nawet jeÊli ktoÊ nie czyta∏ wczeÊniej ksià˝ki, na pewno zrozumie sens ca∏ej opowieÊci, a jeÊli czyta∏ - na pewno nie b´dzie zawiedziony sposobem odczytania, zaproponowanym przez Kempinsky’ego. Serdecznie polecam Paƒstwu ten spektakl!

Panorama

16 lutego ruszy∏a w Polsacie IV edycja „Idola“. Na poczàtku bezlitoÊnie krytykowany konkurs wokalny, dziÊ rozdaje karty. Czy programowi uda si´ w koƒcu zreformowaç krajowy showbiznes? „Idolowi“ wcià˝ przyÊwieca taki cel. Gdy w 2002 roku Polsat wyemitowa∏ pierwszà edycj´ „Idola“, wraz z nim eksplodowa∏a bomba zmasowanej krytyki pod adresem programu, wymierzana po równo przez media i widzów siedzàcych przed telewizorami. Zupe∏nie nowa formu∏a ∏àczàca program rozrywkowy z konkursem, w polskich realiach poczyni∏a swoje, starym zwyczajem krytyka dotkn´∏a tego, co w nowej produkcji okaza∏o si´ najbardziej powierzchowne. Nie wszystkim podoba si´ komercyjna aura „Idola" ods∏aniajàca schemat urabiania gwiazdy, typowy show, w którym ka˝dy za∏atwia swój interes poczàwszy od hotelu, w którym zakwaterowani sà uczestnicy programu, po fryzjera, na choreografie koƒczàc. Jednak prawdziwà epidemi´ nienawiÊci niezmiennie wzbudza jury. Choç „Idol" ma charakter zakulisowo-oficjalny (cz´Êç castingowa oraz koncerty fina∏owe), wed∏ug wielu obserwatorów zdecydowanie pierwsza cz´Êç programu budzi odraz´. Ale Êledzàc histori´ przemys∏u rozrywkowego okazuje si´, ˝e idolowe jury nie jest nowym zjawiskiem, a jego praca niczym nie ró˝ni si´ od tysi´cy typowych przes∏uchaƒ odbywajàcych si´ w ramach rozmaitych festiwali muzycznych, przeglàdów i konkursów. Prekursorem obecnej w „Idolu" formu∏y przes∏uchaƒ wczeÊniej by∏, nie˝yjàcy ju˝, Aleksander Bardini, znakomity aktor, re˝yser i pedagog, który, bodaj we wczesnych latach 80., prowadzi∏ telewizyjny program zapraszajàc do studia m∏odych ludzi chcàcych zaistnieç w mediach. Kiedy prof. Bardini bezlitoÊnie „prostowa∏" kandydatów, Simon Fuller - twórca „Idola", jeszcze „nosi∏ pieluchy". Wbrew negatywnym opiniom, „Idol" jest jednym z wa˝niejszych konkursów wokalnych, a zasada programu jest dosyç oczywista - „prostowaç" ludzi majàcych z∏udzenia, ˝e potrafià Êpiewaç. DziÊ jak nigdy dotàd egalitaryzm zapanowa∏ tak˝e w roszczeniach masowego widza, ludzie ˝àdajà równego i bezpardonowego zaistnienia w show-biznesie, to wyznawcy filozofii „ka˝dy jest gwiazdà". „Idol", bodaj jako jedyny program, rozwala medialny socjalizm obecny w kinematografii (telenowele) i w muzyce, nawiàzuje przy

19


Muzyka bez granic IDOL PANY? (1)

• POLECAM • POLECAM • TRAIL OF TEARS Free Fall Into Fear Napalm/Mystic

tym do starych przesiewowych zasad naboru, polewajàc has∏o: „Êpiewaç ka˝dy mo˝e" kwasem solnym. Idolowe jury nie robi jednoczeÊnie nic nadzwyczajnego demaskujàc tupet kandydatów pozbawionych talentu, którym tylko coÊ si´ wydaje (tych z ka˝dà edycjà przybywa). Widzów zbulwersowanych rzekomym chamstwem jurorów trudno zrozumieç, bo czy w kuluarach codziennej pracy wszyscy sà szczerzy? Nietrafny okazuje si´ tak˝e zarzut pod adresem jury, które rzekomo w ten sposób si´ lansuje, chyba tylko dlatego, ˝e Wojewódzki i Prokop w swoim czasie dostali dobrze p∏atnà robot´ w mediach, argument to jednak wàtpliwy. Lans obejmuje dzisiaj coÊ innego, ob∏udnà ultratolerancj´ rodem zza oceanu, jej spuÊciznà jest poprawnoÊç polityczna, wedle której kaleka to sprawny inaczej, upoÊledzony umys∏owo to myÊlàcy inaczej, a fa∏szujàcy pseudowokalista to Êpiewajàcy inaczej. Lepsza humanitarna acz brutalna szczeroÊç, czy mi∏osierne k∏amstwo? W „Idolu" stawiajà na to pierwsze, nie jest to przecie˝ spotkanie kulturalnych pensjonarek, a podobne uwagi z ust jury s∏yszà, wszyscy pozbawieni talentu kandydaci na aktorów, stajàcy ka˝dego roku przed komisjà PWST. W „Idolu" jury ma spe∏niaç dwa kryteria: selekcjonowaç kandydatów na etapie przes∏uchaƒ i zmierzyç si´ z masowym jury, którym w etapie koncertowym jest publicznoÊç decydujàca odtàd o selekcji finalistów. Tworzy to, co prawda niemiarodajny, obraz muzycznego gustu odbiorcy (z programu „dzi´ki" g∏osom widzów odpada sporo utalentowanych ludzi, jak choçby uczestniczka I edycji- znakomita Ola ¸ysiak, która i tak odnios∏a sukces ze swoim zespo∏em na Rawie Blues w 2003 r). „Idol" ma jednak walory edukacyjne, okazuje si´ bowiem, ˝e ludzie s∏uchajà muzyki, ale nie potrafià jej analizowaç, a skoro nie robi si´ tego w szko∏ach na lekcji muzyki, kto wie czy to program „Idol" jako pierwszy nie sk∏ania do wspólnej i rzetelnej krytyki, pokazujàc, ˝e dziennikarzy muzycznych ró˝ni od pozosta∏ych widzów jedynie posiadanie technicznych Êrodków przekazu (druk, kamera, mikrofon), za to ka˝dy mo˝e wejÊç w rol´ i „oddzielaç ziarna od plew". (cdn) IZA LARISZ

20

Gotycki metal to styl, który nie jest mi bliski. Jednak równie˝ tutaj mo˝na znaleêç wartoÊciowe zespo∏y. Do takich na pewno nale˝y Trail Of Tears. Zespó∏ istnieje ju˝ 11 lat i ma na swoim koncie cztery p∏yty. Muzycy potrafià tworzà ciekawe kompozycje. Nie ma w nich krzty oryginalnoÊci, ale najwa˝niejsze, ˝e albumu s∏ucha si´ z przyjemnoÊcià. Wspomnia∏em o tym, ˝e Trail Of Tears klasyfikuje si´ jako gotycki metal, ale obecnie bli˝ej im do melodyjnego metalu ni˝ ckliwych melodyjek granych przez Nightwish, czy Evanescence. Trail Of Tears wbrew swojej nazwie („Âcie˝ka ∏ez“) gra optymistycznà muzyk´. Jest tu sporo szybkich partii, które znakomicie sprawdzaç si´ b´dà zapewnie na koncertach. Melodie grane przez Norwegów bardzo szybko wpadajà w ucho. Jednak p∏yta nie jest utrzymana na równym poziomie i niektóre piosenki to typowe zapychacze.

APOCALYPTICA Apocalyptica Universal WiolonczeliÊci z mroênej Finlandii goÊcili u nas ostatnio dwukrotnie. Apocalyptica w ciàgu trzech tygodni dwa razy wystàpi∏a w katowickim „Spodku“! W lutym supportujàc Rammstein, a w marcu na Metalmanii. Zespó∏ grajàc przed Rammstein wypad∏ dobrze, ale by∏ to króciutki koncert. Na Metalmanii by∏ jednà z g∏ównych gwiazd festiwalu i dzi´ki temu zabawia∏ trzy tysi´cznà publicznoÊç przez godzin´. Apocalyptica wypad∏a znakomicie, ale najwi´kszy aplauz zdoby∏a grajàc przeróbki Metallicy i Sepultury. S∏uchajàc najnowszego, piàtego albumu zespo∏u, który zaznaczam nie jest z∏y, mam takie same wra˝enia jak podczas koncertu. Zespó∏ nigdy nie nagra takich znakomitych kompozycji jak „Seek And Destroy“, czy „Nothing Else Matters“. Rozpoczynajàcy album „Life Burns“ to typowo rockowy kawa∏ek. GoÊcinnie zaÊpiewa∏ na nim Lauri Ylˆnen z zespo∏u The Rasmus. Pojawiajà si´ tu równie˝ gitary. W utworze „Betrayal/Forgiveness“ po raz kolejny Apocalyptice wspomóg∏ s∏ynny perkusista Dave Lombardo ze Slayera. Kolejnym goÊciem jest rodak i przyjaciel Finów Ville Valo z Him, który w „Bittersweet“ Êpiewa razem ze wspomnianym ju˝ Lauri Ylonenem. Utwór ma bardzo melancholijny klimat. Na szcz´Êcie p∏yta jest g∏ównie oparta na wiolonczelach i perkusji. Niektóre kawa∏ki na ˝ywo brzmià zdecydowanie ostrzej. W domowych pieleszach album wprowadza s∏uchacza w nastrój zadumy, spokoju i odpr´˝enia. Chocia˝ nie brak równie˝ szybkich kompozycji.

Panorama


Muzyka bez granic

Redaguje SABINA B¸A˚Y¡SKA

• NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • Nowy Homo Twist Homo Twist, legenda polskiej sceny alternatywnej, podpisa∏ niedawno kontrakt na nowy album i DVD z TC Music. Po reaktywacji, zespó∏, po raz pierwszy jako kwartet, zaprezentuje nowy krà˝ek!. Premiera singla zaplanowana jest na ostatni tydzieƒ kwietnia, a albumu na 19 wrzeÊnia. Homo znaczy cz∏owiek, a Homo Twist znaczy dziÊ: Maciej Maleƒczuk, Titus (gitara basowa), Tomek Dominik (perkusja) oraz Kuba Rutkowski (ddrum). W tym w∏aÊnie sk∏adzie grupa nagra nowy album. Na kwiecieƒ przygotowany b´dzie pierwszy singiel i teledysk promujàce p∏yt´. Kolejny klip i singiel pod koniec sierpnia. Jak zapowiada zespó∏, granie ma byç mocne, szybkie i twistowe. W paêdzierniku, po wydaniu p∏yty, Homo Twist wyruszy w tras´ koncertowà po Polsce. Maleƒczuk spojrzy publicznoÊci prosto w oczy. Po raz pierwszy b´-

dzie okazja, ˝eby nowe, energetyczne kawa∏ki us∏yszeç na ˝ywo. Podczas tour nagrane zostanie te˝ pierwsze w historii DVD zespo∏u

Polski ∏owca Ulubieniec Woodstockowej publicznoÊci (Laureat Z∏otego Bàczka 2004), zespó∏ Hunter, podpisa∏ w marcu pierwszy w swej karierze kontrakt z wytwórnià fonograficznà! Nak∏adem nowego polskiego labela, TC Music, w kooperacji z Metal Mind Records uka˝e si´ nowy krà˝ek zespo∏u zatytu∏owany T.E.L.I. Na poczàtku maja b´dzie mo˝na us∏yszeç singiel promujàcy p∏yt´ oraz obejrzeç teledysk. Premiera polskiej wersji p∏yty, przewidziana jest na 29 maja . Na Digipack trafià dodatkowo dwa utwory audio oraz nowy teledysk Huntera. Krà˝ek w angielskiej wersji j´zykowej uka˝e si´ 26 wrzeÊnia. Hunter rozpoczà∏ nagrywanie p∏yty w izabeliƒskim Studio Sonus. Nagrania potrwajà do koƒca

kwietnia 2005. Sama p∏yta, jak mówià muzycy, b´dzie ci´˝sza i byç mo˝e szybsza. Tym razem zamierzajà wi´cej czasu poÊwi´ciç pracom nad brzmieniem b´bnów i gitar, choç nie zabraknie skrzypiec i innych oryginalnych instrumentów. Hunter pozostanie jednak wierny swojemu unikalnemu stylowi, który da∏ poznaç w ciàgu swojej 20-letniej kariery.

• LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • Kreator i Behemoth na Âlàskim Mamy bardzo dobrà informacj´ dla fanów thrash metalu. Trzecim zespo∏em, który wystàpi u boku Iron Maiden i Nightwish na Stadionie Âlàskim w Chorzowie 29 maja b´dzie legendarny niemiecki Kreator. Kwartet z Essen po wydaniu rewelacyjnego albumu Enemy Of God bardzo intensywnie koncertuje - zakoƒczy∏ niedawno europejskà tras´ wraz z Dark Tranquillity i Hatesphere, a w kwietniu i maju b´dzie graç w Stanach Zjednoczonych. Kreator wyst´powa∏ u nas wielokrotnie i zawsze by∏y to znakomite koncerty. Wyst´p zespo∏u poprzedzi koncert Behemotha, który zdobywa coraz wi´ksze rzesze fanów. Zespó∏ Nergala po zakoƒczeniu jedenastodniowej trasy w Polsce, która okaza∏a si´ wielkim sukcesem, wcià˝ ma ochot´ na wi´cej! Ciekawe jak Pomorzanie wypadnà na ogromnej scenie „Spodka“. Festiwal otworzy brytyjska grupa Dragonforce specjalizujàca si´ w szybkim power metalu. Zespó∏ towarzyszy Iron Maiden na cz´Êci europejskiej trasy, promujàc wydanà w zesz∏ym roku p∏yt´ „Sonic Firestorm“. O wszelkich nowoÊciach zwiàzanych z Mystic Festiwal b´dziemy informowaç na bie˝àco.

Panorama

Black Label Society w Stodole W tym roku odwiedzi nasz kraj kolejny wa˝ny zespó∏ grajàcy ci´˝kà muzyk´. 14 czerwca, na jedynym koncercie w Polsce, zagra w warszawskiej „Stodole“ Black Label Society. Grupa za∏o˝ona przez gitarzyst´ Zakka Wylde’a, zaprezentuje po∏àczenie agresywnego metal rocka i klasycznych ballad. Wylde, równie˝ gitarzysta Ozzy’ego Osbourne’a (gra∏ na p∏ytach No Rest For The Wicked, No More Tears, Ozzmosis i Down To Earth) w 1996 roku wyda∏ solowy album Book Of Shadows, a w dwa lata póêniej, zniech´cony milczeniem Ozzy’ego powo∏a∏ do ˝ycia Black Label Society. Formacja dzia∏a bardzo dynamicznie - co roku w zasadzie wydajàc p∏yty -wszystkie bardzo dobrze przyj´te przez krytyk´. Brzmienie BLS opiera si´ na ci´˝kiej gitarze Zakka, który jest bezsprzecznie jednym z najlepszych gitarzystów na Êwiecie. BLS to pot´˝nà dawka ci´˝kiego hard rocka, zabarwiona metalowà klasykà z okresu wczesnego Black Sabbath i amerykaƒskim rockiem. Zakk jest tak˝e dobrym wokalistà - wychowany na muzyce Ozzy’ego posiada manier´ wokalnà ∏udzàco podobnà do Osbourne’a. Muzyk wcià˝ gra w zespole Ozzy’ego - np. na Ozzfest, gdzie wyst´puje najpierw z BLS, a potem juz jako gwiazda wieczoru: gitarzysta w grupie Ozzy’ego.

21


Moje 2/3

Urząd czy osoba ?

Niejednokrotnie w tym miejscu wyra˝a∏em swoje „votum separatum“ wobec zachowaƒ i poczynaƒ dwóch prezydentów RP - Lecha Wa∏´sy i Aleksandra KwaÊniewskiego. Lech Wa∏´sa nigdy nie by∏ moim idolem i nawet w krótkim okresie narodowej euforii w sierpniu i wrzeÊniu 1980 roku uwa˝a∏em, ˝e szczup∏y i niewysoki elektryk ze Stoczni Gdaƒskiej zbyt szybko obrasta w mit, którego êróde∏ do dzisiaj nie potrafi´ zrozumieç. Uwa˝a∏em i nadal uwa˝am, ˝e ktoÊ kto ma trudnoÊci ze sformu∏owaniem poprawnych i logicznych zdaƒ, winien kontynuowaç, bàdê podjàç nauk´, aby w sposób wielop∏aszczyznowy móc dostrzegaç i pojmowaç rzeczywistoÊç. Samorodny talent, geniusz polityczny jest wymys∏em wy∏àcznie dworaków, którzy „zabrali si´“ z Wa∏´sà, w wi´kszoÊci nieêle urzàdzajàc si´ w ˝yciu, a Polsce gotujàc los, który z coraz wi´kszym trudem spo∏eczeƒstwu przychodzi znosiç. Czas w którym o prezydencki urzàd starali si´ dwaj ludzie - Lech Wa∏´sa i przyby∏y znikàd Stanis∏aw Tymiƒski by∏ ostatecznym kresem „SolidarnoÊciowej rewolucji“ i koƒcem snu o bezgrzesznej Rzeczpospolitej. Pami´tam równie˝ z jakà ulgà Polacy (a przynajmniej znaczna ich cz´Êç) przyj´∏a zwyci´stwo Aleksandra KwaÊniewskiego, oczekujàc prezydentury stabilnej, z zachowaniem cywilizowanych regu∏ itd. Urzàd prezydencki w dziejach Rzeczpospolitej, chocia˝ nawiàzujàcy do Êredniowiecznej tradycji koronowanej g∏owy, nie cieszy∏ si´ ani zbytnià powagà, estymà, tak jak zresztà monarchowie w Rzeczpospolitej daleko mniejszà posiadali w∏adz´ od równych sobie w innych europejskich stolicach. Pierwszy wybrany prezydent II RP, profesor Gabriel Narutowicz, zosta∏ zamordowany po kilku dniach urz´dowania. Profesor Stanis∏aw Wojciechowski musia∏ ustàpiç po zamachu majowym. Profesor Ignacy MoÊcicki by∏ g∏owà paƒstwa nie przeszkadzajàcà marsza∏kowi J. Pi∏sudskiemu, i chocia˝ zachowywa∏ godnoÊç, najwspanialej utrwali∏ si´ w pami´ci w smokingach i frakach. Wokó∏ godnoÊci prezydenta zawsze pojawia∏o si´ pytanie: czy wa˝niejsza jest osoba czy urzàd? A je˝eli osoba, to szacunek dla niej powinien wynikaç z piastowanego urz´du, czy te˝ autorytetu? Wedle profesora Tadeusza S∏awka, autorytetem jest ktoÊ, kto wywo∏uje w nas pewnà postaw´, sprawia, ˝e inny sposób post´powania wobec niej jest nie do przyj´cia, a mo˝e nawet nie do pomyÊlenia. Szacunek nie rodzi si´ z przepisów prawa, ani z konstytucji, lecz z g∏´bokiej mi´dzyludzkiej relacji. Nie powstaje z medialnego zgie∏ku. Jest to jednak mo˝liwe wtedy, kiedy autorytetem si´ jest, a nie wtedy kiedy si´ go ma. Gdy ten kto sprawuje wa˝nà funkcj´ jest autorytetem, przysparza urz´dowi chwa∏y i podnosi

jego rang´ w spo∏eczeƒstwie. Zasada powinna byç jasna: to nie urzàd mnie chroni, lecz to ja mam os∏aniaç urzàd. To nie urzàd daje gwarancje mnie, lecz to ja swoim post´powaniem gwarantuj´ powag´ urz´du. KtoÊ taki nie mówi: „urzàd to ja“, przeciwnie - pozostawia mi´dzy sobà a urz´dem przestrzeƒ na tyle szerokà, aby móc powiedzieç: „ja i urzàd to ró˝ne rzeczy“. Mo˝na te˝ autorytet „mieç“. „Ma“ si´ autorytet dzi´ki zaanga˝owaniu w swój urzàd ogromnej machiny propagandowej, otaczaniu si´ ludêmi powtarzajàcymi, przytakujàcymi odnoÊnie tego jaki si´ ma autorytet. Nie bez przyczyny obaj ostatni prezydenci w sposób niekontrolowany rozbudowywali swoje kancelarie, dublujàc wiele urz´dów wykonawczych, ustanowionych w tym w∏aÊnie celu. Ani Lech Wa∏´sa, ani Aleksander KwaÊniewski nie sà autorytetami, co nie oznacza, ˝e nie mieli, czy nawet nie majà autorytetu. Aleksander KwaÊniewski, mistrz swoistego kameleonizmu, w sposób niezwykle gi´tki p∏ynà∏ na fali politycznego powodzenia. Przy czym jego kl´ski, gdy˝ jakkolwiek by nie oceniaç zakoƒczenie jego drugiej kadencji jest kl´skà i to zostanie zapami´tane, upatrywa∏bym w zbytnim zawierzeniu swojemu otoczeniu, dworakom powtarzajàcym niby owo zwierciad∏o, ˝e jesteÊ najlepszy, najmàdrzejszy itd. Nie przypuszczam a˝eby zarzuty formu∏owane przez cz∏onków komisji, zarzuty w du˝ej mierze stronnicze, mo˝na przypisaç Prezydentowi. Ale swoim zachowaniem, nadmiernà i niepotrzebnà koncyliarnoÊcià zezwala∏ na to, aby niektórzy wyrastali ponad, zapominajàc, ˝e ich miejsce jest s∏u˝ebne wobec paƒstwa. Aleksander KwaÊniewski pope∏ni∏ sporo b∏´dów. Za niektóre potrafi∏ przeprosiç, co wÊród polityków jest czymÊ wyjàtkowym, i takie przyznanie si´ zyskiwa∏o mu (zamierzenie czy nie) wi´cej zwolenników. Lecz to prowadzi∏o do wi´kszych b∏´dów, w tym najwi´kszego - podj´cia decyzji o udziale polskich ˝o∏nierzy w irackiej wojnie. Prezydent musi czasami podejmowaç decyzje bardzo niepopularne, to prawda, ale wówczas nie by∏o takiej koniecznoÊci. Bioràc pod uwag´ tendencyjnoÊç komisji dokona∏ s∏usznego wyboru nie stajàc przed nià, lecz je˝eli podjà∏ takà decyzj´ jako g∏owa paƒstwa, dlaczego zupe∏nie „bez g∏owy“ stanà∏ przed Monikà Olejnik wdajàc si´ z nià w pyskówk´ rodem z magla, przypominajàc w tym swego poprzednika. Polska to niedobry kraj dla prezydentów. Mo˝e trawestujàc powiedzenie B. Brechta przyszli kandydaci lepiej by sobie poszukali innego kraju. A od siebie dodam, ci którzy majà takie aspiracje i je wyartyku∏owali, lepiej, gdyby to uczynili. Dla Polski uczynili... ¸UKASZ WYRZYKOWSKI

Ukazuje si´ od 16 maja 1954 r. TYGODNIK ILUSTROWANY gospodarka, polityka, spo∏eczeƒstwo

Redaktor naczelny ¸UKASZ WYRZYKOWSKI tel. (0 32) 256 17 78 Zast´pca redaktora naczelnego MARIOLA SEREDIN Dyrektor Przedstawicielstwa w Warszawie JACEK KUCHARSKI tel. (0 508) 238 826 Stale wspó∏pracujà: Wies∏aw ADAMIK, Sabina B¸A˚Y¡SKA, S∏awomir BOROWSKI, Zygmunt BRONIAREK, Henryk CZARNIK, Monika KANIOWSKA, Anna G¸UCH, Janusz KO˚USZNIK, Izabela LARISZ, Andrzej ¸OJAN, Jerzy PITERA, Grzegorz P¸ONKA, Wojciech SZCZAWI¡SKI, Edmund WOJNAROWSKI Katarzyna WYKA Adres redakcji: „Panorama”, ul. Brzoskwiniowa 32 43-190 Miko∏ów Adres do korespondencji: „Panorama”, 40-900 Katowice 2 skr. pocztowa 335 Wydawca:

43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 DTP: AGENCJA REKLAMOWA Micha∏ Seredin 43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 Kolporta˝: „Ruch” SA w Warszawie OKDP ul. Jana Kazimierza 31/33 00-958 Warszawa REDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREÂå OG¸OSZE¡, NIE ZWRACA MATERIA¸ÓW NIE ZAMÓWIONYCH, ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRACANIA TEKSTÓW I ZMIANY TYTU¸ÓW.

NUMER ZAMKNI¢TO 6 V 2005 r.

e-mail: tygodnik.panorama @ neostrada.pl www.tygodnikpanorama.neostrada.pl


Rok 2004 przyniósł giełdowej spółce „Kopex“ S.A. w Katowicach - największemu polskiemu wykonawcy inwestycji górniczych za granicą - znaczny wzrost zysku i umocnienie pozycji na międzynarodowych rynkach. Osiągnięte wyniki są rezultatem obranej przed trzema laty strategii rozwoju firmy. Realizując kontrakty na światowym poziomie spółka utrzymuje dobrą markę zwłaszcza w branży górniczej, a także w energetyce i hutnictwie. Wyniki finansowe mówią same za siebie. W ubiegłym roku przychody wyniosły 371 mln 351 tys. zł i były wyższe o 103 procent w porównaniu do 2003 roku. Spółka wypracowała zysk netto w wysokości 8 mln 209 tys. zł, co w stosunku do 2003 roku oznacza wzrost o ponad 40 procent. Wzrosły także wpływy z eksportu, osiągając poziom 310 mln 833 tys. zł. „Kopex“ realizował w ubiegłym roku umowy eksportowe w ponad 20 krajach świata, w tym duże kontrakty dla kontrahentów z branży górniczej i energetycznej. W Turcji trwa budowa szybu i roboty górnicze w kopalni cynku i miedzi „Cayeli“. System przenośników taśmowych trafi do kopalni „Kolubara“ w Serbii i Czarnogórze. W Rumunii, wspólnie z „Toshibą“, modernizowana jest część mechaniczna i elektryczna bloku elektrowni „Paroseni“. Ostatnio do Iranu dostarczony został kompleks ścianowy dla kopalni „Tabas Coal Mine“, którego produkcją zajęły się firmy z Polski, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Usługi górnicze spółka wykonywała m. in. w Niemczech, Francji i Włoszech. Więcej węgla sprzedano odbiorcom zagranicznym. Również w zeszłym roku „Kopex“ rozpoczął obrót energią elektryczną. Znaczącymi doświadczeniami zaowocowały kontrakty wykonywane dla branży hutniczej.

Ambasador Śląska Z Tadeuszem Sorokà, wiceprezesem Zarzàdu „Kopex“ S.A. rozmawia Aleksandra Polanowska. - Czy planowa∏ Pan powrót do „Kopexu“? - Tak, odchodzàc stàd do Ministerstwa Skarbu Paƒstwa planowa∏em, ˝e wróc´. MyÊla∏em nawet, ˝e stanie si´ to nieco wczeÊniej. - Gdy poprzednio rozpoczyna∏ Pan prac´ w „Kopexie“ sytuacja spó∏ki by∏a nieporównywalnie trudniejsza? - RzeczywiÊcie, pami´tam, ˝e na GPW notowano wówczas akcje firmy na poziomie 7 z∏, dzisiaj za jeden walor trzeba zap∏aciç 40 z∏, a by∏y miesiàce, kiedy cena osiàga∏a poziom 70 z∏. To oczywiÊcie jest ocena rynku, natomiast za tym stoi ci´˝ka praca i du˝y wysi∏ek ludzi tworzàcych naszà firm´. - Tak jak przed laty równie˝ i dzisiaj „Kopex“ widoczny jest niemal na wszystkich kontynentach... - W ciàgu 44 lat funkcjonowania firmy wyeksportowaliÊmy towary i us∏ugi do 51 krajów Êwiata o ∏àcznej wartoÊci ponad 3 mld dolarów. Najwi´kszym rynkiem pozostajà kraje Unii Europejskiej. Zw∏aszcza w Niemczech zdobyliÊmy bardzo dobrà renom´ specjalistycznej firmy. Od wielu lat realizujemy tam us∏ugi górnicze, budowlane i warsztatowe. Mocnà pozycj´ na niemieckim rynku ugruntowaliÊmy po wejÊciu Polski do Unii Europejskiej. PrzywróciliÊmy delegatury w Belgradzie,

Rumunii i Turcji. Planujemy powrót na rynek Argentyny. Mamy swojà delegatur´ w Chinach. Staç nas równie˝ na zwi´kszenie obrotów z Rosjà. Spó∏ka zwi´kszy∏a tak˝e swoje wp∏ywy na rynku krajowym, realizujàc du˝e kontrakty m. in. dla KGHM „Polska Miedê“. - „Kopex“ zawsze kojarzy∏ si´ z handlem zagranicznym. - W przesz∏oÊci sprzedawaliÊmy przede wszystkim maszyny i urzàdzenia górnicze. Obecnie spó∏ka jest generalnym wykonawcà inwestycji przemys∏owych za granicà, majàc pot´˝ny atut w postaci w∏asnej grupy przemys∏owo-handlowej. Stawiamy obiekty w systemie „pod klucz“, budujemy kopalnie, dostarczamy ca∏e kompleksy i linie produkcyjne nie tylko dla bran˝y górniczej, ale równie˝ dla energetyki i hutnictwa. Nieustannie si´ rozwijamy, dà˝àc do zwi´kszenia wartoÊci grupy kapita∏owej. Realizujemy coraz wi´ksze i ambitniejsze projekty. Si∏à nap´dowà firmy jest m∏oda, znakomicie wykszta∏cona kadra. - Te wysi∏ki sà dostrzegane i doceniane. Regionalna Izba Gospodarcza w Katowicach uhonorowa∏a „Kopex“ i prezesa spó∏ki Z∏otym Laurem Umiej´tnoÊci i Kompetencji 2004 w kategorii eksporter. - „Kopex“ w∏aÊciwie na t´ nagrod´ dawno zas∏u˝y∏. Od ponad 40 lat przecie˝ eksportujemy. Trzeba jednak pami´taç i o tym, ˝e ubieg∏y rok w bran˝y eksportowej by∏ niezwykle trudny. G∏ównie ze wzgl´du na wzrost cen stali i spadek kursu dolara w stosunku do polskiej z∏otówki. Mimo to uda∏o nam si´ utrzymaç wysokà dynamik´ eksportu. Chcia∏bym równie˝ przypomnieç, ˝e w tym roku ju˝ po

raz drugi otrzymaliÊmy presti˝owy Medal Europejski, a tak˝e i inne cenne wyró˝nienia. Nagrody cieszà, bo wieƒczà dzie∏o. Najwa˝niejszy jest jednak potencja∏ wykonawczy i dobre imi´ spó∏ki ulokowane na wielu rynkach Êwiata, pozwalajàce powiedzieç z dumà: „to zrobili Polacy“. - „Kopex“ jest przede wszystkim zwiàzany z górnictwem. Czy euroregion polsko-czeskos∏owacki, który ∏àczy g∏ównie w´giel, stworzy nowe szanse dla firmy? - Na pewno tak, aczkolwiek nie b´dzie to takie proste. Do pe∏nej integracji ekonomicznej dojdzie nie wczeÊniej jak za 2-3 lata. Wówczas pojawi si´ szansa dla Polski, Âlàska i „Kopexu“. JeÊli dojdzie do integracji w ramach przedsi´biorstw, grup i sektorów to nale˝y si´ spodziewaç powstawania takich transgranicznych koncernów, które pozwolà na jeszcze wi´kszà efektywnoÊç i konkurencyjnoÊç. WczeÊniej takiej mo˝liwoÊci, niestety, nie by∏o. - Spó∏ka znana jest tak˝e z eksportu us∏ug... - Pracujemy na ca∏ym Êwiecie. Od wielu lat nasi fachowcy majà zatrudnienie m. in. w Niemczech, W∏oszech i Hiszpanii. UczestniczyliÊmy w budowie metra w Hong Kongu. MyÊl´, ˝e te i inne doÊwiadczenia uda nam si´ równie˝ wykorzystaç przy budowie infrastruktury technicznej naszych, polskich autostrad. - Dzi´kuj´ za interesujàcà rozmow´ i ˝ycz´ realizacji tych wszystkich niezmiernie ambitnych planów. - Ja równie˝ dzi´kuj´ i serdecznie pozdrawiam czytelników „Panoramy“.

TADEUSZ SOROKA: absolwent Politechniki Śląskiej, Politechniki Warszawskiej i Studium Business Administration and Computing in Market Economy w Paryżu. W latach 1995-1996 - podsekretarz stanu w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, w latach 2003-2005 - podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa.



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.