Tygodnik Panorama 2004_43/44

Page 1

ISSN 0475-6347

U k a z u j e s i ę o d 16 m a j a 19 5 4

PL ISSN 0475-6347 Nr indeksu 368563 Y 9012 C

NR 43-44 (2607-2608) 24 X - 31 X 2004 CENA 1,50 Z¸ (w tym 7% VAT)


Jajka nie tylko 3-minutowe Rozmowa „Panoramy“ z ANNÑ POPEK, prezenterkà TVP 2 - Czemu zawdzi´cza Pani tak wspania∏à form´? - Na to z∏o˝y∏o si´ wiele rzeczy. Raz w roku je˝d˝´ do Go∏ubia na Kaszubach na wczasy oczyszczajàce, gdzie prowadz´ uregulowany tryb ˝ycia, o jaki cz´sto trudno w mojej pracy w telewizji. Staram si´ uprawiaç codziennà gimnastyk´. W ostatnie wakacje rozpocz´∏am trening jazdy konnej i przekona∏am si´, ˝e jeêdziectwo jest mi bardzo bliskie. - W swoim programie Trop Sekret emitowanym w ubieg∏ym sezonie w TVP 1 zaprezentowa∏a Pani wiele znanych osób... - Uczestniczy∏o w tym programie prawie 200 osób. Ârodowisko aktorów, piosenkarzy - s∏owem gwiazd mieliÊmy dosyç mocno spenetrowane. PoznaliÊmy typ imprez, na które przychodzà, sposób sp´dzania wolnego czasu, sprawy zawodowe, hobby. O ˝yciu prywatnym zazwyczaj nasi rozmówcy nie chcieli mówiç, co jest zrozumia∏e. Zresztà bez wyraênych powodów nie lubi´ ingerowaç w prywatnoÊç. TworzyliÊmy bardzo zgrany zespó∏. Teraz przygotowujemy podobny program dla dwójki. Interesujà mnie obyczaje spo∏eczne, literatura, etykieta, historia i to znajdzie odzwierciedlenie w tym programie. MyÊl´, ˝e w ∏agodny sposób trzeba ludziom przypominaç, skàd si´ wywodzà - jaka jest polska i europejska tradycja. - Coraz cz´Êciej odwiedzajà nasz kraj gwiazdy Êwiatowego formatu, ale mamy wra˝enie, ˝e odwiedzajà nas starsi aktorzy u schy∏ku kariery... - Wszystko zale˝y od sponsora. Kiedy nasz kraj odwiedzi∏a Claudia Schiffer by∏a u szczytu s∏awy.

- Jak Pani wspomina spotkanie z Sir Rogerem Morem? - Bardzo sympatycznie. Przed przyjazdem takich gwiazd panuje wr´cz „nad´ta“ atmosfera. Sir Rooger Moore roz∏adowa∏ sam to napi´cie. Kiedy wchodzi∏ na konferencj´ prasowà potknà∏ si´ i o ma∏o nie przewróci∏. Skomentowa∏ to jednak z bondowskim wdzi´kiem i „kupi∏“ sobie od razu ca∏a sal´. Póêniej, kiedy przeprowadza∏am z nim wywiad indywidualny, wszyscy przypominali mi, ˝e mam tylko 3 minuty na rozmow´. Tego dnia mia∏am przy sobie akurat klepsydr´ do gotowania jajek, wi´c jà wyj´∏am, postawi∏am na stole i powiedzia∏am, ˝e zajm´ mu tylko kilka chwil. On si´ uÊmiechnà∏ i zapyta∏ czy ja te˝ lubi´ jajka 3-minutowe? OczywiÊcie wywiad trwa∏ znacznie d∏u˝ej. - Jak powstawa∏y poszczególne wejÊcia programu? - Cz´sto takie wejÊcie ma przygotowany scenariusz jak w filmie fabularnym, mam odpowiednio dobrany strój, musz´ kogoÊ zagraç. Z pewnoÊcià by∏y tu jakieÊ elementy aktorstwa, bardzo mi si´ to podoba∏o. Ale musieliÊmy te˝ wykonaç sporo pracy dokumentacyjnej i dziennikarskiej. - Jak Pani godzi obowiàzki rodzinne z pracà? - Przyznam, ˝e musz´ mieç kogoÊ do pomocy, poniewa˝ nigdy nie wiem, kiedy wróc´ z pracy do domu. Zabieram córeczki, gdzie mog´, ale te˝ nie chc´ przesadzaç z ich towarzyskà edukacjà. Nie chc´, aby myÊla∏y, ˝e ˝ycie sk∏ada si´ wy∏àcznie z mi∏ych wyjazdów jak ten na zawody jeêdzieckie do Zakrzowa, gdzie startowa∏am w konkurencji powo˝enia jako luzaczka, a córeczki oglàda∏y zawody. - Tak urodziwa kobieta jak Pani chyba ma∏o czasu poÊwi´ca codziennemu makija˝owi? Czy prezenter mo˝e sobie pozwoliç na spontanicznoÊç przed kamerà? - Dzi´kuj´ za komplement, jednak make up jest konieczny, kiedy pozuje si´ do zdj´ç a tym bardziej w telewizji. Kamera i obiektyw podkreÊlajà najdrobniejsze mankamenty. A co do spontanicznoÊci im d∏u˝ej pracuj´, tym bardziej dochodz´ do wniosku, ˝e trzeba byç jak najbardziej naturalnym. Mo˝na sobie pozwoliç na spontanicznoÊç, ale bez niestosownego wyra˝ania emocji. Dobrym przyk∏adem jest Gra˝yna Bukowska - pry-

watnie jest przemi∏à, ciep∏à osobà, co widaç równie˝ na ekranie. Bardzo mi∏o przywita∏a si´ ze mnà przed zebraniem redakcyjnym programu „Pytanie na Êniadanie“, w którym pracuj´ od paêdziernika, podobnie zresztà jak inne kole˝anki. - Jest Pani wiceprezesem Fundacji „Zdà˝yç z pomocà“. Czy posz∏a Pani tropem Anny Dymnej, która swoje nazwisko i pozycj´ wykorzysta∏a, by pomagaç innym? - KiedyÊ zg∏osi∏a si´ do mnie ta fundacja, aby napisaç opowiadanie i umieÊciç w ksià˝ce, którà chcieli wydaç i w ten sposób pozyskaç pieniàdze dla podopiecznych. Kiedy zaprosi∏am Prezesa Fundacji Stanis∏awa Kowalskiego do programu „Kawa czy herbata“, prezes poprosi∏ mnie, ˝ebym pracowa∏a dla tej Fundacji. W tej chwili gazeta „Âwiat kobiety“ zaproponowa∏a nam, by opisywaç losy dzieci, którym uda∏o si´ wygraç z chorobà. Jest kilka wzruszajàcych historii, opowiadajàcych o bohaterskich zachowaniach rodziców czy przyjació∏. Ludzie potrafià znaleêç w sobie pok∏ady dobroci i radoÊci w dzieleniu si´ z innymi. Trzeba im tylko pomóc je wydobyç, tak, jak robi to Anna Dymna. 26 lipca kilka jej imienniczek zorganizowa∏o imieniny „Anny dla Anny“. By∏a tam m.in. Ania Maruszeczko, Samusionek, Korcz, Powierza, Mirska i ja. Pieniàdze z tego spotkania i licytacji przekaza∏yÊmy na rzecz Fundacji Anny Dymnej „Mimo wszystko“. Sprzeda∏yÊmy grafiki Rafa∏a Olbiƒskiego i bi˝uteri´ Tomasza Sikory. ZebraliÊmy jedenaÊcie tysi´cy z∏otych, równie˝ dzi´ki Markowi Fràckowiakowi, który mistrzowsko poprowadzi∏ licytacj´. Rozmawia∏a MONIKA KANIOWSKA Zdj´cia WIES¸AW ADAMIK


W numerze:

Paj´czyna, która oplot∏a Europ´

str. 8

Z planu filmu o Papie˝u str. 16

Wspomnienia z Tokio

Nasz goÊç... str.24

str. 18

Non multa, sed multum Telewizyjne debaty przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych ekscytowa∏y mniej ni˝ przypuszcza∏am. Zda∏am sobie bowiem spraw´ z tego, ˝e wybory te nie b´dà typowà rywalizacjà dwóch postaci ubiegajàcych si´ o fotel przywódcy Êwiatowego mocarstwa. Nie b´dà te˝ zwyk∏ym starciem dwóch stronnictw czy programów. B´dà raczej wotum nieufnoÊci bàdê zaufania dla polityki obecnej administracji. Idàc dalej, b´dà spo∏ecznà akceptacjà lub odrzuceniem bushowskiej strategii polityki zagranicznej, wed∏ug niektórych - polityki wojny. Jest troch´ uproszczeniem patrzenie na to wydarzenie tylko i wy∏àcznie poprzez pryzmat irackich poczynaƒ USA. Dla przeci´tnego Amerykanina wybór ten z pewnoÊcià jest bardziej z∏o˝ony. Musi on braç pod uwag´ te˝ wszelkie inne determinanty programu kandydatów, jak polityka wewn´trzna, czyli sprawy spo∏eczne, podatki, gospodarka itp. Z drugiej jednak strony, os∏awiona wojna z terroryzmem, stanowiàca has∏o rozpoznawcze ekipy rzàdzàcej, ma g∏´boki wp∏yw i na dziedziny ˝ycia wewn´trznego. Obserwatorzy z zewnàtrz, z których niemal˝e wszyscy - bo i przedstawiciele paƒstw, i ka˝dy z nas - wypowiedzieli si´ wielokrotnie na temat Busha, na temat Iraku i celowoÊci stacjonowania tam wojsk USA i spó∏ki. G∏ównie z tego wzgl´du nadchodzàce wybory b´-

Mała i duża demokracja dà naprawd´ istotne, ˝e teraz b´dà mieli okazj´ zrobiç to sami Amerykanie, bo to ich swobody i prawa obywatelskie zosta∏y ograniczone poprzez nowà doktryn´ bezpieczeƒstwa narodowego. Oni mi´dzy innymi tracà bliskich dla dobra obcego lub dla korzyÊci w∏asnego kraju (zale˝nie od opcji). To ich podatki zape∏niajà b´dàcy w ciàg∏ej potrzebie bud˝et walki z mi´dzynarodowym terroryzmem. Podobno wojna to dobry biznes, ale wiadomo, ˝e nie przeci´tny obywatel na nim korzysta. CoÊ innego jednak emocjonuje mnie bardziej od sonda˝y wyników, od debat telewizyjnych, od tego jak zachowywa∏ si´ Bush i co powiedzia∏ Kerry. Paradoksalnie mo˝e to staç si´ asem w r´kawie aktualnego prezydenta, pod warunkiem, ˝e powiedzie si´ zgodnie z przewidywaniami. W sobot´ 9. paêdziernika do urn wyborczych poszli Afgaƒczycy. Pierwszy raz w swojej d∏ugiej historii doÊwiadczyli zalà˝ka demokracji: wolnych, powszechnych wyborów prezydenckich. Niektórym wydawa∏o si´ absurdalne mówienie o demokracji w kraju, którego mieszkaƒcy sà w ogromnej wi´kszoÊci niepiÊmienni. Obawiano si´ aktów terrorystycznych i sabota˝y. Nie bez skandali, jak ten ze zmywalnym tuszem, którym organizatorzy znaczyli ka˝dego z g∏osujàcych, Afganistan stawi∏ si´ do urn spokojnie, t∏umnie i z entuzjazmem. Chcia∏oby si´ powiedzieç, ˝e z nadziejà. Powinno byç logiczne, ˝e przymierzanie demokracji w naszym, zachodnim postrzeganiu tego s∏owa do tamtejszych warunków jest zabiegiem bezsensownym. Jedynie nie rozu-

• Na okładce: ANNA POPEK

WWW.ZEWPRESS.COM

miejàcy tego pukajà si´ w g∏ow´, gdy ktoÊ z optymizmem mówi o afgaƒskim spotkaniu z demokracjà. A przecie˝ b´dzie to jedyne paƒstwo Azji Ârodkowej, w którym kiedykolwiek odby∏y si´ wolne wybory. Jest to tym bardziej znamienne, ˝e Afganistan od dziesi´cioleci by∏ trawiony wojnà i bezprawiem. W momencie, gdy pisz´ ten felieton, wyniki nie sà jeszcze znane. Niezbyt wiarygodnym, bo prozachodnim faworytem zdaje si´ byç Hamid Karzaj, ustanowiony prezydentem kraju po obaleniu re˝imu talibów. To prawda, ˝e bez pomocy Stanów Zjednoczonych nigdy by nim nie zosta∏. Jednak by∏ te˝ do przyj´cia przez samych Afgaƒczyków. Pochodzàcy z dobrej rodziny, wykaza∏ si´ podczas wojny z ZSRR i nigdy nie bra∏ udzia∏u w bratobójczych walkach. Kojarzàcy si´ z okresem pokoju, w przeciwieƒstwie do zbrodniczych Êwi´tych wojowników, tak˝e aspirujàcych do roli przywódcy. GdzieÊ przeczyta∏am ironicznà wypowiedê o „wyborach w burkach“. Dziwi mnie ten przeÊmiewczy ton w stosunku do kraju, w którym do niedawna kobiety nie mia∏y prawa do opieki lekarskiej. Teraz majà prawo do g∏osu. Majà tak˝e prawo zdecydowaç, czy chcà zmieniç zakrywajàce ca∏e cia∏o i twarz stroje na szpilki czy spódnice mini. Byç mo˝e trudno uwierzyç, ˝e noszà burki z w∏asnego przekonania. Przede wszystkim zbyt ma∏o w nas wra˝liwoÊci na odmienne kultury. Tak bardzo jesteÊmy przekonani wy˝szoÊci w∏asnej, te˝ niedoskona∏ej, ale przede wszystkim aroganckiej. KATARZYNA WYKA

• Zdjęcie: WIESŁAW ADAMIK Niezale˝na Gazeta Internetowa


Z archiwum Panoramy

Nie znacie jej? (34) Rok 1989 (cz´Êç 2)

Druga po∏ow´ 1989 roku rozpoczyna reporta˝ z 1. posiedzenia Sejmu X kadencji, które odby∏o si´ 4 lipca. Wydarzenie by∏o o tyle istotne, ˝e rozpoczyna∏o zupe∏nie nowy rozdzia∏ polskiej sceny politycznej po pami´tnych czerwcowych wyborach.

23 lipca publikujemy korespondencj´ w∏asnà z Watykanu, której treÊcià jest dzieƒ z ˝ycia Papie˝a Jana Paw∏a II. 30 lipca znajdujemy kolejny reporta˝ z Sejmu a w nim relacj´ z posiedzenia Zgromadzenia Narodowego i wyboru Wojciecha Jaruzelskiego na urzàd prezydenta RP. Reporta˝ z zaprzysi´˝enia prezydenta publikujemy w wydaniu z 6 sierpnia. 27 sierpnia drukujemy informacj´ o powo∏aniu Tadeusz Mazowieckiego na urzàd pre-

4

miera. By∏o to mo˝liwe dzi´ki koalicji „SolidarnoÊci“, Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego. W tym miejscu warto równie˝ przypomnieç s∏ynny artyku∏ Adama Michnika pod wszystko mówiàcym tytu∏em „Wasz Prezydent, Nasz Premier“ opublikowany na ∏amach Gazety Wyborczej. Koalicja która rodzi∏a si´ w wielkich bólach w dniach 16 -17 sierpnia doprowadzi∏a do powo∏ania rzàdu Mazowieckiego 24 sierpnia. Na marginesie: do dzisiaj wielu aktywistów by∏ej PZPR nie mo˝e wybaczyç „zdrady“ satelickim partiom ZSL i SD, mimo, ˝e wielu z nich dzi´ki zmianom jakie zasz∏y w 1989 roku osiàgn´∏o pozycj´ materialnà, której zapewne nigdy nie osiàgn´liby w dawnych realiach politycznych. Ot, taka przewrotnoÊç historii. 17 wrzeÊnia publikujemy reporta˝ o obchodach 50-lecia Êmierci Wielkiego Syna Âlàska - Wojciecha Korfantego. W tym samym wydaniu informujemy o tragicznej Êmierci jednego z najwi´kszych futbolistów dekady lat 70. - Kazimierza Deyny, który zginà∏ w wypadku samochodowym dniu 2 wrzeÊnia w USA. 24 wrzeÊnia prezentujemy gabinet premiera Tadeusza Mazowieckiego, w sk∏ad którego weszli mi´dzy innymi Leszek Balcerowicz i Jacek Kuroƒ. 1 paêdziernika zamieszczamy reporta˝ o sprzeda˝y akcji „Drewbud“. Sprzeda˝ ta wzbudzi∏a emocje nieporównywalnie wi´ksze ni˝ tegoroczna sprzeda˝ akcji banku PKO BP, zw∏aszcza, ˝e dawa∏a nabywcom nadziej´ (tu na usta ciÊnie si´ powiedzenie: nadzieja matkà g∏upich...) na wymarzony domek. Niebawem okaza∏o si´, ˝e by∏ to jeden wielki kant i naiwni inwestorzy po prostu podarowali swoje pieniàdze paru oszustom-wydrwigroszom. 15 paêdziernika znajdujemy na ∏amach „Panoramy“ wyniki ankiety redakcyjnej na temat bezrobocia. ˚adna z wypowiadajàcych si´ osób nie uzna∏a, ˝e bezrobocie mo˝e wkrótce stanowiç najwi´kszy spo∏eczny problem, ma∏o tego, nie uzna∏a, ˝e mo˝e stanowiç problem w ogóle. Poniewa˝ wÊród ankietowanych sporo by∏o osób prominentnych, nie Êwiadczy to najlepiej o umiej´tnoÊci prawid∏owego prognozowania „sterników“ naszego ˝ycia gospodarczego. Niestety, nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. W tym samym wydaniu w obszernym artykule informujemy o Êmierci Edmunda Osmaƒczyka (senatora Ziemi Opolskiej, dyplomaty i publicysty) wieloletniego wspó∏pracownika naszego tygodnika. 5 listopada znajdujemy informacj´ o Êmierci Jerzego Kukuczki pod szczytem Lhotse. Odszed∏ kolejny wielki alpinista, jeden z tych

Panorama

o których si´ d∏ugo pami´ta. 26 listopada publikujemy reporta˝ z historycznej wizyty kanclerza - jeszcze RFN - i pami´tnych gestach pojednania. W tym samym wydaniu o równie pami´tnym poczàtku burzenia berliƒskiego muru w nocy z 9 na 10 listopada.

W wydaniu z 10 grudnia reporta˝ o wizycie Lecha Wa∏´sy w USA. TADEK


Gospodarka - prezentacje

Ogrodzenia na pokolenia Przedsi´biorstwo Wielobran˝owe „POMEX“ spó∏ka z o.o. jest firmà z ponad 30-letnià praktykà w pracach spawalniczych i Êlusarskich. Produkuje nowoczesne ogrodzenia panelowe na rynek krajowy, jak równie˝ od szeregu lat na eksport na rynki krajów Europy Zachodniej, gdzie cieszà si´ du˝ym powodzeniem. Oferuje ogrodzenia, bramy skrzyd∏owe, bramy przesuwne i furtki, elementy ma∏ej architektury, kojce hodowlane i inne. System ogrodzeniowy POMEX-u znajduje zastosowanie w zabezpieczaniu takich miejsc jak np.: pawilony handlowe, posesje prywatne, ogródki piwne, place zabaw, budynki u˝ytecznoÊci publicznej - koÊcio∏y, szko∏y, szpitale, boiska sportowe, korty tenisowe, nawet cmentarze. - Aby rozszerzyç asortyment wyrobów firmy w roku ubieg∏ym wprowadziliÊmy do produkcji nowy wystylizowany system ogrodzeniowy „RETRO“, który wspaniale komponuje si´ z zabytkowà architekturà - mówi Tadeusz Durczyƒski, prezes Zarzàdu Spó∏ki. - Atutem ogrodzeƒ produkowanych przez POMEX sp. z o.o. jest ich wyglàd oraz konkurencyjna cena. W ostatnim czasie mo˝emy pochwaliç si´ realizacjami miedzy innymi w Przedsi´biorstwie Wodociàgów i Kanalizacji w Knurowie, ZUS o/Rybnik, Schronisku dla Zwierzàt w Rybniku, KoÊciele Parafialnym w Szczyg∏owicach, ZSO im. Anieli Krzywoƒ w Warszawie, obiektach sportowych szkó∏ w Paw∏owicach Âlàskich i Marklowicach. Wszystkie wyroby POMEX-u posiadajà znakomite zabezpieczenia antykorozyjne w postaci pow∏oki cynkowej, uzyskiwanej w czasie procesu cynkowania ogniowego. Na ˝yczenie klientów ogrodzenie mo˝e byç lakierowane metodà proszkowà w dowolnym kolorze z palety RAL. Wszystkie bramy mogà byç wyposa˝one w niezb´dne automatyczne nap´dy zdalnego otwierania i zamykania firmy NICE, co zwi´ksza komfort ich u˝ytkowania. W sk∏ad oferty wchodzà: si∏owniki do bram przesuwnych, si∏owniki do bram skrzyd∏owych, si∏owniki do bram gara˝owych, systemy kontroli dost´pu (pilot, karta magnetyczna, klawiatura alfanumeryczna), systemy radiowe z kodem dynamicznie zmiennym, szlabany. Oprócz kompletnych systemów ogrodzeniowych POMEX jest równie˝ producentem zamkni´tych stanowisk hodowlanych (kojców). Kojce, np. dla piesków, posiadajà furtk´, która umo˝liwia wejÊcie do wewnàtrz w celu sprzàtania oraz furtk´ obrotowà do podawania karmy bez koniecznoÊci wchodzenia do Êrodka. Wykonane z Êcian prostych i skoÊnych posiadajà mo˝liwoÊç monta˝u zadaszenia. Standardowe wymiary kojca to 2,5x2,5 m wysokoÊç 2,0 m, przy czym istnieje mo˝liwoÊç realizacji ka˝dego innego projektu. POMEX oferuje równie˝ wolnostojàce altany ogrodowe, posiadajàce nast´pujàce zalety: trwa∏oÊç, ∏atwoÊç w monta˝u oraz elegancj´. Ponadto zamówiç mo˝na szereg elementów ma∏ej architektury: ∏awki parkowe, stojaki rowerowe, ograniczniki wjazdu oraz klapy w∏azowe. - P.W. POMEX sp. z o.o wykonuje tak˝e konstrukcje stalowe, które wykorzystywane sà m.in. dla potrzeb budownictwa. Sà to balustrady, por´cze, podejÊcia dla osób niepe∏nosprawnych, zadaszenia, kraty zabezpieczajàce i inne wed∏ug indywidualnych projektów - dodaje prezes Tadeusz Durczyƒski. - Mogà równie˝ znaleêç zastosowanie jako elementy dekoracji wn´trz i wyposa˝enia sklepów czy te˝ zak∏adów us∏ugowych. Ich prawid∏owe wykonanie jak równie˝ odpowiednie zabezpieczenia antykorozyjne daje gwarancj´ ˝ywotnoÊci na wiele lat. Produkowane sà tak˝e listwy pomiarowe. Listwa wykonana jest z teownika aluminiowego 30/30/3 mm z podzia∏kà milimetrowà w I-szej klasie dok∏adnoÊci. Przymiary sà legalizowane przez Urzàd Miar i posiadajà trwa∏y stempel legalizacyjny. Listwy pomiarowe stosuje si´ do pomiaru poziomu wszelkiego rodzaju cieczy, jak na przyk∏ad: oleju, paliwa, alkoholu, p∏ynów spo˝ywczych. U˝ywane sà przez klientów na terenie ca∏ego kraju. Sà ∏atwe w zastosowaniu i dlatego cieszà si´ du˝ym powodzeniem i uznaniem. Ponadto Firma jest d∏ugoletnim producentem oraz dostawcà elementów tras przenoÊników taÊmowych dla potrzeb górnictwa w´glowego oraz kruszyw. Wyroby te posiadajà pozytywne opinie nast´pujàcych Spó∏ek W´glowych: Katowicki Holding W´glowy S.A., Kompania W´glowa S.A., Jastrz´bska Spó∏ka W´glowa, KWK „Budryk“ S.A., KWK „Kazimierz - Juliusz“ sp. z o.o. Firma P.W. „Pomex“ sp. z o.o. proponuje doradztwo oraz pomoc w rozwiàzywaniu problemów technicznych na w/w tematy.

P. W. POMEX sp. z o.o. ul. Lipowa 22, 44-207 Rybnik tel.: (032) 432 96 70, 432 96 80 www.pomex.com.pl; e-mail: pomex@pomex.com.pl

Panorama

5


Moim zdaniem

Bez odsieczy brukselskiej Komisja Europejska zarekomendowa∏a paƒstwom Unii rozpocz´cie negocjacji na temat akcesji z Turcjà. Chyba kandydatura ˝adnego innego kraju nie budzi∏a tylu kontrowersji, czasami przybierajàcych postaç wr´cz nieukrywanej wrogoÊci. Zastrze˝eƒ jest kilka i ró˝nego rodzaju. Paƒstwa najbogatsze obawiajà si´ przede wszystkim rozmiarów Turcji, jej wielkiego potencja∏u demograficznego, który musia∏by si´ prze∏o˝yç na liczb´ g∏osów przyznanych Ankarze. Wed∏ug zasad przyj´tych w nieuchwalonej jeszcze konstytucji UE, Turcja mia∏aby do powiedzenia niemal tyle co Niemcy. JednoczeÊnie pozostawa∏aby krajem najubo˝szym spoÊród cz∏onków, co oznacza, ˝e korzysta∏aby z najwi´kszej pomocy. Te liczby robià wra˝enie nie tylko na tzw. unijnych p∏atnikach netto, czyli krajach wi´cej dop∏acajàcych do wspólnej kasy ni˝ z niej dostajàcych. Tak˝e dzisiejsi g∏ówni odbiorcy pomocy, w tym m.in. Polska, musieliby relatywnie straciç na takim rozszerzeniu. Mo˝e nasz bilans p∏atniczy w stosunku do UE nie sta∏by si´ jeszcze ujemny, ale na pewno niektóre projekty gospodarcze finansowane dziÊ g∏ównie przez Bruksel´, mog∏yby byç realizowane wy∏àcznie z funduszy narodowych. Nie mniej wa˝ne od obiekcji ekonomicznych sà chyba te o charakterze kulturoworeligijnym. Bo do tej pory w zjednoczonej Europie sà narody tylko jednej rasy - bia∏ej, czy jak to si´ teraz, zgodnie z zasadami po-

prawnoÊci politycznej mówi, kaukaskiej. Tymczasem Turcy to potomkowie plemion mongolskich, przemieszani co prawda z ludnoÊcià europejskà, ale jednak troch´ inni. Na dodatek wyznajà nieeuropejskà religi´. To, ˝e przeciwko przyj´ciu Turcji do Unii wypowiada si´ Watykan, mo˝na wi´c zrozumieç. Ale zastrze˝enia zg∏osi∏a te˝ nieoczekiwanie Francja, najbardziej laickie paƒstwo Wspólnoty, które skutecznie uniemo˝liwi∏o wpisanie chrzeÊcijaƒstwa do preambu∏y europejskiej konstytucji. Tymczasem paradoksalnie Turcja mog∏aby byç wiernym sojusznikiem Francji w kwestiach (anty)religijnych. Po pierwsze dlatego, aby neutralizowaç wp∏ywy chrzeÊcijaƒskiego duchowieƒstwa na polityk´ UE, a po drugie z racji swoich tradycji. Nie d∏ugich wprawdzie, ale bardzo piel´gnowanych zasad ÊwieckoÊci paƒstwa, wprowadzonych po pierwszej wojnie Êwiatowej przez Kemala Ataturka, uznawanego za ojca za∏o˝yciela nowoczesnej Turcji. Tradycjom tym mo˝e nie zawsze sà wierni politycy, próbowa∏a im si´ sprzeciwiaç tak˝e obecnie rzàdzàca w Ankarze prawicowa ekipa, jednak na ich stra˝y konsekwentnie stoi turecka armia. Wojskowi niejednokrotnie wymuszali ju˝ na rzàdach i parlamentach zaniechanie godzàcych w ÊwieckoÊç paƒstwa zmian, a bywa∏o te˝, ˝e w tym celu przejÊciowo przejmowali bezpoÊrednie rzàdy. S∏abà stronà tureckiej kandydatury jest tak˝e poziom przestrzegania praw obywa-

Zaprosili

nas

telskich. Nad Bosforem dokonujà si´ jednak w tej mierze znaczàce post´py. Zniesiono ju˝ kar´ Êmierci, tak g∏´boko zakorzenionà w tradycji paƒstw islamskich, równouprawnienie kobiet nie budzi zastrze˝eƒ, stosunkowo Êwie˝a jest natomiast polityka otwartoÊci na prawa mniejszoÊci narodowych. Chodzi przede wszystkim o Kurdów zamieszkujàcych po∏udniowo-wschodnià cz´Êç kraju w liczbie kilku, a mo˝e nawet kilkunastu milionów. Jeszcze par´ lat temu ludziom tym nie wolno by∏o u˝ywaç w∏asnego j´zyka, nie mówiàc o jego nauczaniu. Teraz powstaje coÊ w rodzaju ich autonomii wewn´trznej. Fakt, ˝e jak na standardy paƒstwa demokratycznego to wcià˝ za ma∏o. W zjednoczonej Europie tak du˝a spo∏ecznoÊç musi korzystaç z pe∏ni praw, ∏àcznie z przywilejem powo∏ania odr´bnego paƒstwa. I w∏aÊnie z tej kwestii Europa powinna uczyniç probierz szczeroÊci intencji Turcji. JeÊli chce ona do∏àczyç do Unii, powinna jednoznacznie oÊwiadczyç, ˝e gotowa jest respektowaç wszystkie prawa mniejszoÊci kurdyjskiej. Byç mo˝e w perspektywie lat kilku czy kilkunastu, jakà stawia si´ dziÊ Ankarze w sprawie akcesji, powinno w∏aÊnie powstaç niepodleg∏e paƒstwo kurdyjskie na cz´Êci dzisiejszego terytorium tureckiego. Potem do∏àczy∏yby byç mo˝e doƒ inne obszary zamieszkane przez Kurdów, a znajdujàce si´ teraz w granicach Iraku i Syrii. Fakt, ˝e niedopuszczenie do powstania takiego paƒstwa by∏o jednà z naczelnych zasad tureckiej polityki zagranicznej, ale Turcja powinna w tym wzgl´dzie mieç postawiony jasny wybór albo samostanowienie dla Kurdów i cz∏onkostwo w UE, albo pozostawanie poza wspólnotà europejskà.

IMAX Katowice na uroczystà premier´ filmu 3D p.t. „Tajemnice trzeciego wymiaru“.

Prezydent Miasta Katowice i dyrektor Galerii Wspó∏czesnej BWA w KaProf. zw. dr hab. Jan Malic• • towicach na otwarcie wystawy jubileuszowej z okazji 30-lecia pracy twórki, dyrektor Biblioteki Âlàskiej czej i pedagogicznej Micha∏a Klisia - „Plakat“. Profesor Micha∏ KliÊ urodzi∏ si´ w 1945 roku w Bielsku-Bia∏ej. ¸odygowianin. Absolwent PLSP w Bielsku-Bia∏ej. Studia w ASP w Krakowie Wydzia∏ Grafiki w Katowicach. dyplom w 1974 w Pracowni Plakatu prof. Tadeusza Grabowskiego. Malarstwo w pracowni prof. Andrzeja Seweryna Kowalskiego. Projektowanie ksià˝ek w pracowni prof. Stanis∏awa Kluski. Pedagog, prof. zwyczajny, rektor ASP w Katowicach (od 1 IX 2001). Zajmuje si´ plakatem, malarstwem, grafikà warsztatowà i projektowà. Pracuje w zespo∏ach programowych wydawnictw „Biblioteka Katowic“ i „Biblioteka Bielska-Bia∏ej“. Jego prace znajdujà si´ w presti˝owych galeriach i zbiorach prywatnych na ca∏ym Êwiecie.

6

Panorama

w Katowicach na promocj´ ksià˝ki Alicji Zdziechowicz p.t. „Staropolskie polowanie na czarownice“ oraz wyst´p Zespo∏u Kameralistów Miasta Mys∏owice. Biblioteka G∏ówna Akade• mii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach, Instytucja Promocji i Upowszechniania Muzyki „Silesia“ i Biblioteka Âlàska na wystaw´ i koncert „Jego gra podoba∏a si´ przede wszystkim damom... Chopin i kobiety“. Interpretacjom muzycz-


W podj´ciu w∏aÊciwej decyzji mog∏aby pomóc Turkom oferta niejako uzupe∏niajàca. W zamian za zgod´ na utrat´ cz´Êci terytorium na wschodzie, Ankara powinna otrzymaç mo˝liwoÊç przy∏àczenia do swego paƒstwa kawa∏ka Cypru, dzi´ki czemu sta∏aby si´ mniej azjatycka, a bardziej europejska. Chodzi oczywiÊcie o tzw. Republik´ Cypru Pó∏nocnego utworzonà przez tureckà mniejszoÊç trzydzieÊci lat temu, w rezultacie zatargu z Grekami. To niby-paƒstwo, choç nieuznawane oficjalnie przez ˝adne inne poza Turcjà, jest i tak faktycznie fragmentem jej terytorium. Stan ten raczej nie ma szans na zmian´, w ka˝dym razie nie ma ju˝ co marzyç o przywróceniu jednoÊci paƒstwa cypryjskiego. Potwierdzi∏o to niedawne referendum przed przyj´ciem Cypru do Unii Europejskiej. To Greccy mieszkaƒcy najwi´kszej wyspy na Morzu Âródziemnym nie chcieli zjednoczenia z cz´Êcià tureckà, kierujàc si´ zadawnionà nienawiÊcià na tle religijno-etnicznym. Naturalnie, gdyby Grecja w tej sytuacji dogada∏a si´ ze swoimi cypryjskimi rodakami w kwestii po∏àczenia terytoriów, to te˝ nikt nie powinien si´ temu sprzeciwiaç. Nasza polska dyplomacja jednoznacznie popiera starania Turcji o przyj´cie do UE i bardzo dobrze. W historii mieliÊmy z feudalnym paƒstwem osmaƒskim wiele zatargów i wojen, ale potrafi∏o ono te˝ byç na swój sposób solidarne wobec nas, gdy Polska by∏a pod zaborami, nie uznajàc oficjalnie dokonanych rozbiorów. DziÊ pora za t´ solidarnoÊç odp∏aciç, co powinniÊmy uczyniç tym ch´tniej, ˝e jest to po prostu sprawiedliwe, a poszerzenie strefy stabilizacji, wià˝àcej si´ z cz∏onkostwem w UE na obrze˝a Europy, le˝y w interesie wszystkich mieszkaƒców kontynentu. Nie zawsze Europejczycy zdajà sobie z tego spraw´, bojàc si´ zalania przez tureckà fal´ emigracji, jak kiedyÊ bali si´ nadciàgajàcych mahometaƒskich armii. Polacy odepchn´li Turków spod Wiednia, ale dziÊ Bruksela na polskà odsiecz nie powinna liczyç. SILEZJUSZ

nym towarzyszy∏a projekcja obrazów Jerzego Dudy Gracza inspirowanych muzykà Fryderyka Chopina. Departament Szkolnictwa Artystycznego • Ministerstwa Kultury w Warszawie, Akademia Sztuk Pi´knych w Katowicach, Muzeum Âlàskie w Katowicach i Zwiàzek Polskich Artystów Plastyków w Katowicach na otwarcie wystawy darów absolwentów Uczelni dla Galerii ASP.

Okruszki z warszawskiego sto∏u Polak pochodzenia tureckiego, obywatel niemiecki, dzia∏acz na rzecz polskoÊci w hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy czyli rzecz o Edmundzie Janie Osmaƒczyku W Klubie Ksi´garza na Starym MieÊcie odby∏a si´ 6 paêdziernika promocja ksià˝ki wydanej przez Uniwersytet Opolski oraz Senat Rzeczypospolitej Polskiej pt. „Edmund Jan Osmaƒczyk - dziennikarz - publicysta - parlamentarzysta - we wspomnieniach bliskich i przyjació∏“. Ksià˝ka ukaza∏a si´ pod redakcjà dwóch profesorów tego uniwersytetu: Stanis∏awa S∏awomira Niciei, który jest równoczeÊnie senatorem RP, i Marka Masnyka. Osmaƒczyk urodzi∏ si´ w 1913 roku na pograniczu Górnego i Dolnego Âlàska czyli pod zaborem pruskim, a jego nazwisko powsta∏o stàd, ˝e by∏ pochodzenia... tureckiego. Jego przodek bowiem, jako ˝o∏nierz armii otomaƒskiej, zwanej te˝ osmaƒskà, czyli armii tureckiej, zosta∏ wzi´ty do polskiej niewoli przez wojsko Jana III Sobieskiego po zwyci´stwie nad Turkami pod Wiedniem w 1683 roku. Polacy uczynili tego akurat jeƒca osadnikiem na Âlàsku, a on o˝eni∏ si´ ze Âlàzaczkà. A poniewa˝ mia∏ trudne imi´, nazwano go Osmanem, co spowodowa∏o, ˝e kiedy urodzi∏ mu si´ syn, otrzyma∏ on przezwisko Osmaƒczyk (ma∏y Osman). Z czasem przezwisko to sta∏o si´ nazwiskiem. Edmund Jan Osmaƒczyk, kiedy si´ urodzi∏, mieszka∏ w Niemczech, a gdy dorós∏, otrzyma∏ paszport niemiecki. Natomiast serce mia∏ polskie i dzia∏a∏ w Niemczech na rzecz polskiej sprawy. W marcu 1938 roku wzià∏ udzia∏ w zjeêdzie Zwiàzku Polaków w Niemczech, który odby∏ si´ w Berlinie i na który przyby∏o 3 tysiàce delegatów z ca∏ych Niemiec. Powstaje pytanie, jak to by∏o mo˝liwe w hitlerowskich Niemczech, które za pó∏tora roku mia∏y na Polsk´ napaÊç? To prawda, ˝e zjazd Êwiadczy∏ o odwadze i determinacji Polaków, ale niektórzy twierdzà, ˝e hitlerowcy zezwolili na to zgromadzenie, chcàc si´ zorientowaç, jacy Polacy w Niemczech sà najbardziej aktywni, by ich póêniej aresztowaç i pos∏aç do obozów koncentracyjnych. Tak si´ z wieloma sta∏o. Inni uciekli do Polski, a wÊród nich Osmaƒczyk. W czasie wojny Osmaƒczyk dzia∏a∏ w A.K, po wojnie zaÊ zosta∏ dziennikarzem i by∏ jednym z niewielu korespondentów polskich na norymberskim procesie g∏ównych hitlerowskich zbrodniarzy wojennych. RównoczeÊnie, w 1946 roku, napisa∏ ksià˝k´ pt. „Sprawy Polaków“, w której stwierdzi∏, ˝e je˝eli Polska nie b´dzie silna, a Polacy nie b´dà pracowaç, to za kilka lat Niemcy Polsk´ przeÊcignà, i stworzà takie paƒstwo, ˝e Êwiat zapomni o ich zbrodniach, a Zachód przyjmie ich do swej rodziny. Co si´ rzeczywiÊcie sta∏o. Jednak˝e wkrótce po pierwszym wydaniu „Spraw Polaków“, ówczesne w∏adze uzna∏y, ˝e ksià˝ka jest „szkodliwa“, poniewa˝ jak polski autor mo˝e przewidywaç, ˝e pokonane Niemcy mogà przeÊcignàç Polsk´? A jeszcze póêniej, w paêdzierniku 1949 roku, powsta∏a NRD czyli „dobre Niemcy“, i ksià˝ka Osmaƒczyka znalaz∏a si´ praktycznie na indeksie. Po 43 latach, w pierwszych ju˝ w du˝ym stopniu wolnych wyborach 4 czerwca 1989 roku, Osmaƒczyk zosta∏ wybrany senatorem Ziemi Opolskiej. By∏ ju˝ wówczas chory. Zmar∏ dok∏adnie w pi´ç miesi´cy po tych wyborach, 4 paêdziernika 1989 roku. Promocja ksià˝ki o Nim, wydanej w 15-lecie Jego Êmierci, by∏a i powa˝na i przeplatana anegdotami, poniewa˝ Osmaƒczyk mia∏ wielkie poczucie humoru. Wdowa po Nim, Jolanta Klimowicz-Osmaƒczyk, opowiedzia∏a jednà z nich, w której i ja figurowa∏em. W 1963 roku, Osmaƒczyk i pani Jolanta, te˝ dziennikarka, byli korespondentami Polskiego Radia w Meksyku. Ja by∏em korespondentem „Trybuny Ludu“ w Waszyngtonie. Do Meksyku mia∏ przyjechaç „wieczny premier“ PRL, Józef Cyrankiewicz, ale ja o tym nie wiedzia∏em. „Broniarek wi´c - opowiada pani Jolanta - otrzymuje od swojego naczelnego redaktora telefon, a redaktor naczelny mówi mu, ˝e ma jechaç do Meksyku. Broniarek pyta: ‘Z jakiej okazji?’. Na to redaktor naczelny, z irytacjà: Czy mam ci mówiç przez telefon, który jest na pods∏uchu, ˝e do Meksyku przyje˝d˝a polski premier?“ ZYGMUNT BRONIAREK

Panorama

7


Podró˝e dalekie i bliskie Decyzja zapad∏a: ruszamy szlakiem „Pielgrzyma“! Pozosta∏o jednak wiele pytaƒ. Ile dni potrzeba, aby dojÊç do Santiago de Compostela? Czy 30 kilometrów dziennie to nie za du˝o? Co ze sobà zabraç? Ile potrzebujemy pieni´dzy? Jak dojechaç do St. Jean Pied-dePort? Gdzie spaç, czy zabraç namiot? Jak zdobyç dok∏adnà map´?... Wiele z nich doczeka∏o si´ odpowiedzi dopiero na szlaku.

Camino

- pajęczyna, która oplotła Europę

Najwa˝niejszym oznaczeniem trasy sà ˝ó∏te strza∏ki. Pielgrzymi idà za nimi przez 780 kilometrów. Gdy stracisz je z oczu czujesz, ˝e coÊ jest nie w porzàdku.

Buen Camino, Peregrino! „Dobrej Drogi“, to charakterystyczne dla Camino de Santiago pozdrowienie pielgrzymów. Jest jeszcze zwyczajne „hola“ czyli hiszpaƒskie „czeÊç“, znacznie popularniejsze w chwilach zm´czenia w palàcym s∏oƒcu i podejÊciach na szczyty gór. To zaledwie u∏amek pielgrzymiej wiedzy uzyskanej podczas w´drówki. Nie mogliÊmy jednak pozwoliç sobie na wyjazd „w ciemno“. Po kilku wi-

zytach w ksi´garniach i sklepach turystycznych, gdzie mo˝liwe do zakupu publikacje ogranicza∏y si´ do dwóch stron w popularnych przewodnikach, postawiliÊmy na Internet. Wy mo˝ecie zrobiç podobnie, wpisujàc w wyszukiwarce: „Camino de Santiago“, „Road of Saint James“ lub zwyczajnie „Droga Êw. Jakuba“. Zdecydowanie szybszym sposobem b´dzie jednak lektura poni˝szego tekstu.

Skàd i jak d∏ugo? Podczas w´drówki spotkaliÊmy zarówno Niemców jak i mieszkank´ Holandii, którzy rozpocz´li drog´ od progów swoich domostw. Dla tej ostatniej, by∏ to czwarty miesiàc pielgrzymki, kiedy rozmawialiÊmy znajdujàc si´ w po∏owie naszej trasy. OczywiÊcie mo˝na rozpoczàç i w Polsce, a na mapie zasi´gu Camino de Santiago jest nitka biegnàca od Istambu∏u. W´drówka z Polski zajmie przynajmniej pó∏ roku. Niestety, nie ma tu bezpoÊrednich oznaczeƒ trasy, a tak˝e sieci schronisk dla pielgrzymów.

Koszty, nie mówiàc o czasie przygotowaƒ i potrzebnej odpornoÊci psychofizycznej sà podczas takiej przygody ogromne. Na terenie samego Pó∏wyspu Iberyjskiego istnieje kilka alternatywnych Dróg Êw. Jakuba. My wybraliÊmy najbardziej znany w Êwiecie odcinek. Rozpocz´liÊmy w Saint Jean Pied-dePort, aby po oko∏o 780 kilometrach dojÊç do Santiago de Compostela. Najwi´ksza jednak liczba pielgrzymów (Hiszpanów) wybiera jako punkt startu miasteczko Roncesvalles, po∏o˝one nieca∏e 30 kilometrów dalej, po hiszpaƒskiej stronie Pirenejów. W´drówka stàd trwa od 25 do 32 dni. To wcià˝ dla wielu osób jest niemo˝liwe do zrealizowania, dlatego rozpoczynajà tras´ bli˝ej Santiago, lub rozdzielajà jà na kilka lat. Do Composteli prowadzà tak˝e ciekawe trasy z Barcelony, Madrytu, Porto i wiele innych. Sà jednak mniej zakorzenione w tradycji jakubowej i posiadajà s∏abo rozwini´tà sieç schronisk. Wytrwali znajdà informacje o nich w Internecie.

Trenujemy! Niezale˝nie od wyboru trasy polecamy trening jeszcze przed wyjazdem. Równie dobre b´dà wspinaczka po górach jak i spacery po mieÊcie. Stopniowo zwi´kszajcie liczb´ przebytych kilometrów. Na plecach noÊcie kilkukilogramowy ci´˝ar. Przed wyjazdem zróbcie dok∏adne badania i skonsultujcie si´ z lekarzem. Osoby nieodporne na s∏oƒce muszà szczególnie uwa˝aç!

Autor w pielgrzymim wyposa˝eniu.

1/10 - magiczna liczba Prawdziwy poczàtek pielgrzymki ma miejsce w trakcie pakowania. To najwa˝niejsza czynnoÊç jakà pielgrzym musi wykonaç. Waga noszonego baga˝u nie powinna przekraczaç 1/10 masy cia∏a. W rzeczywistoÊci polecamy drobniejszym osobom nie zabieraç wi´cej ni˝ 7 kilo, a silniejszym do 10 kg. Istotny jest równie˝ sam plecak. Optymalna pojemnoÊç to ok. 45 litrów, musi byç lekki i wytrzyma∏y, wyposa˝ony w solidny pas biodrowy i wszelkie udogodnienia systemu noÊnego. Nie zapomnijcie wziàç wodood-

8

Panorama


Strza∏ki bywajà te˝ nie ˝ó∏te i nie ma∏e...

Buty... Najlepsi przyjaciele pielgrzyma!

pornego worka, którym b´dziecie mogli go okryç podczas ulewy. Przewodniki polecajà wodoodporne buty za kostk´, uniemo˝liwiajàce skr´cenie nogi. Skorzystanie z tej rady latem uwa˝am za olbrzymi b∏àd. WidzieliÊmy wielu Êmia∏ków u˝ywajàcych podobnych butów ze skarpetami trekkingowymi na dok∏adk´, którzy z powodu odcisków mieli obanda˝owane ca∏e stopy. Przy wyborze sprz´tu trzeba pami´taç, ˝e to nie wycieczka górska, tylko 780 kilometrów w skrajnych warunkach pogodowych! W goràcych miesiàcach odpowiednie b´dà lekkie, przewiewne, niskie adidasy trekkingowe. Ewentualnie bardzo solidne sanda∏y. Hiszpaƒskie lato oznacza te˝ koniecznoÊç ochrony przed s∏oƒcem. Krem z filtrem, jasny kapelusz (czapka z daszkiem lub chusta) i przeciws∏oneczne okulary powinny znajdowaç si´ na Waszym podor´dziu. Reszta wyposa˝enia to szybkoschnàce i przewiewne, d∏ugie spodnie z odpinanymi nogawkami i dodatkowo krótkie spodenki. Trzy wygodne koszulki plus tyle samo par bielizny i skarpetek powinno wystarczyç. Kostium kàpielowy równie˝ si´ przyda. Jeszcze lekka kurtka z wodoodpornà, oddychajàcà membranà oraz klapki lub sanda∏y - najlepiej piankowe. Liczy si´ ka˝dy gram! Niezb´dna b´dzie latarka i ró˝nokolorowe, wodoodporne, nie szeleszczàce worki, aby móc sprawnie pakowaç rzeczy. Do tego metalowy kubek, nó˝ i podstawowe leki (w tym przeciwbólowe), maÊç na kontuzje i plastry na odciski. Podstawowe Êrodki higieniczne zabierzcie w ma∏ych opakowaniach. JeÊli wyruszacie w szczycie pielgrzymek (lata Êwi´te i jubileuszowe, a tak˝e miesiàce letnie) nie zapo-

mnijcie o zatyczkach do uszu. Schroniska dla pielgrzymów sà wtedy wype∏nione po brzegi i nie znajdziecie w nich ciszy, szczególnie w nocy - chrapanie mo˝e doprowadziç do ob∏´du. Piszàc o nocy, nie mog´ zapomnieç o Êpiworze i karimacie. Ta druga przyda si´ szczególnie, gdy zabraknie w schronisku ∏ó˝ek i trzeba b´dzie spaç na pod∏odze. Jest jeszcze jeden element wyposa˝enia, który poleci∏bym ka˝demu. Profesjonalny przewodnik - to przedmiot niedost´pny w Polsce na szerokà skal´, a znacznie u∏atwiajàcy drog´. Umo˝liwia on wczeÊniejsze planowanie etapów i punktów wartych zwiedzenia. Có˝, pozostaje zakup obcoj´zycznej (np. angielskiej) wersji w Hiszpanii lub opieranie si´ na informatorach dostarczanych przez miejscowe punkty informacji zazwyczaj Êwietnie przygotowanych (pomijajàc odleg∏oÊci).

Z paszportem do schroniska Albergue - to podstawowy hiszpaƒski wyraz jakiego nauczycie si´ podczas w´drówki. Oznacza on schronisko dla pielgrzymów. Nie ma na Êwiecie drugiego tak d∏ugiego szlaku, na którym by∏yby one rozmieszczone co kilka kilometrów. Mogà w nich spaç wy∏àcznie pielgrzymi na podstawie „Credencialu“. Jest to paszport pielgrzyma. Dokument ten otrzymujemy w miejscu rozpocz´cia pielgrzymki, a op∏ata za jego wydanie wynosi ok. 1 Euro. Musimy w nim zbieraç pieczàtki schronisk, które odwiedzamy oraz innych wa˝niejszych miejsc. Jest dowodem naszego statusu pielgrzyma i sposobu w jaki pokonujemy tras´: pieszo, rowerem lub konno. Dodatkowo jeÊli dojdziemy do Santiago pokonujàc min. 100 kilometrów otrzymamy poÊwiadczenie odbycia pielgrzymki - „Com-

Plecaki w kolejce do „albergue“, czyli schroniska.

Panorama

9


Podró˝e dalekie i bliskie w zamian za uÊmiech. Ludzie pracujàcy na taki obraz Camino robià to zupe∏nie bezp∏atnie. Podobnie jak setki wolontariuszy w schroniskach. Nie oznacza to jednak, ˝e ob´dziemy si´ bez gotówki. Radzimy przeznaczyç na dzieƒ min. 10 Euro oraz doliczyç Êrednià op∏at´ za schronisko 3 Euro. Idàc przez osiem godzin z ci´˝kim plecakiem nie mo˝na pozwoliç sobie na g∏odowanie. NoÊcie przy sobie zapas po˝ywienia na ca∏y dzieƒ, pami´tajàc o sjeÊcie - zwykle pomi´dzy 14:00 a 17:00 wszystkie sklepy sà nieczynne. W tym kontekÊcie warto wspomnieç o pewnym „kulinarnym“ dziwactwie Hiszpanów. Otó˝ w restauracjach mo˝na zwykle zjeÊç solidny posi∏ek dopiero po godzinie 18:00! WczeÊniej dost´pne sà tylko bocadillo - hiszpaƒskie kanapki, które obrzydnà Wam po tygodniu.

Na szlak!

Schroniska bywajà przepe∏nione i przepocone.

postel´“. Obydwa dokumenty sà pozosta∏oÊciami pielgrzymich tradycji. W czasach Êredniowiecza, pierwowzorem „Credencialu“ by∏y listy uwierzytelniajàce i polecajàce od ksià˝àt, królów czy papie˝a.

Komercja na Camino

Czasem trzeba si´ wysiliç, aby zdobyç wod´...

Tutaj nawet wino bywa darmowe...

10

„Camino nie jest ju˝ takie jak kiedyÊ“ - znaleêliÊmy wpis w jednej z ksiàg goÊci schroniska w Pampelunie - „teraz za wszystko trzeba p∏aciç“. Nie do koƒca jest to prawdà. Noc w schroniskach kosztuje od 3 do 8 Euro. Sà równie˝ liczne, deklarujàce „dobrowolnoÊç“ op∏at, lub ca∏kowicie darmowe w Galicji. Najdro˝sze i zazwyczaj o najlepszym standardzie sà schroniska prywatne. Zwykle b´dziecie korzystaç z albergues miejskich lub parafialnych. W wi´kszoÊci mo˝na znaleêç kuchni´, tak wi´c nie ma problemu z przyrzàdzeniem posi∏ku. Problemy pojawiajà si´ cz´sto podczas kàpieli, gdy okazuje si´, ˝e zabrak∏o ciep∏ej wody. Zdarzajà si´ miejsca, gdzie zostaniemy pocz´stowani Êniadaniem, owocami, winem, a nawet dostaniemy pielgrzymi kij jedynie

Do St. Jean najlepiej dojechaç przez Pary˝. W stolicy Francji wsiadamy do pociàgu, kierunek Bayonne, gdzie przesiadamy si´ do sk∏adu jadàcego do ma∏ego, górskiego miasteczka. Rezerwacji warto dokonaç przez Internet, mo˝emy wtedy trafiç na promocj´, a czym wczeÊniej to zrobimy tym mniej zap∏acimy. Has∏o rezerwacji i pieniàdze mo˝emy wymieniç na bilet w kasach paryskich stacji kolejowych. Trzeba zrobiç to odpowiednio wczeÊniej. Koleje francuskie nie nale˝à do tanich. Podró˝ w Pireneje Atlantyckie to 830 km, które zajmà nam od kilku do 10 godzin w zale˝noÊci od wyboru pociàgu. Koszt przejazdu dla osoby poni˝ej 25. roku ˝ycia to 50-70 Euro, doros∏y mo˝e przygotowaç si´ na blisko dwukrotnie wi´kszy wydatek. Przy wyborze pociàgu trzeba dobrze szukaç - nie wszystkie posiadajà zni˝ki m∏odzie˝owe (tzw. taryfa decouverte).

Japoƒska herbatka i polski kisiel Ka˝dy prze˝ywa t´ niezwyk∏à pielgrzymk´ na swój sposób. Najwi´kszym magnesem

Sà tak˝e schroniska o rodzinnej atmosferze z ogródkiem.

Panorama


KLIMAT Latem maksymalnych temperatur mo˝na doÊwiadczyç w godzinach od 13:00 do 15:00. Najlepiej zrobiç wtedy krótkà przerw´ w podró˝y, lub znajdowaç si´ ju˝ przy koƒcu etapu. W rejonach górskich mo˝na si´ spodziewaç ulew i wiatrów, a ranem temperatur poni˝ej 10 stopni Celsjusza. Jesienià i wiosnà bardzo wa˝nym b´dzie zabranie bluzy lub koszuli flanelowej.

W INTERNECIE... Mo˝na i tak...

Camino de Santiago, oprócz ducha tysiàca lat w´drowców i mo˝liwoÊci zmierzenia si´ ze swoimi najwi´kszymi s∏aboÊciami jest mi´dzykulturowoÊç. Ârednio pielgrzym przebywa od 20 do 40 kilometrów dziennie. Przy czym w pierwszych tygodniach sà to odleg∏oÊci oscylujàce w granicach 22-27 km. W póêniejszych etapach, chcàc zwiedziç miasta takie jak Burgos, Leon, Astorga czy Ponferrada mo˝emy zdecydowaç si´ na d∏u˝szy marsz poprzedniego dnia, aby nast´pnego dojÊç do miasta ok. godziny 12-tej pokonujàc zaledwie 18 kilometrów. W wi´kszych miastach mo˝emy zatrzymaç si´ te˝ na jeden czy dwa dni d∏u˝ej, aby po∏àczyç chwil´ wytchnienia z poznawaniem hiszpaƒskiej kultury. Podobnie mo˝emy uczyniç, kiedy pojawià si´ problemy ze zdrowiem, a najcz´stsze to kontuzje nóg i odciski. Kiedy poruszamy si´ takim uniwersalnym tempem, mamy okazj´ do bli˝szego kontaktu z innymi pielgrzymami. JeÊli wybiorà podobne punkty postoju, mo˝emy nawiàzaç niezwyk∏e mi´dzynarodowe przyjaênie. Wieczór przy gitarze z Anglikami, chiƒska herbatka i polski kisiel z Japoƒczykiem czy mi´dzynarodowa kolacja w restauracji to specyficzne cechy Szlaku Êw. Jakuba. I chocia˝ religijne informatory i Êredniowieczne przewodniki polecajà samotne podró˝owanie okraszone pogrà˝eniem si´ w myÊlach, wstrzemi´êliwoÊcià w jedzeniu i biczowaniem, my zalecamy zupe∏nie innà drog´ Potrzebny b´dzie do niej Êwietny towarzysz podró˝y, znajomoÊç angielskiego, odrobina hiszpaƒskiego i rozsàdne tempo marszu. Wtedy oprócz Drogi b´dziemy mieli okazj´ poznaç tych, którzy tworzà jej ducha - pielgrzymów z ca∏ego Êwiata. Nieprzypadkowo miejsce to nazywane jest „G∏ównà Ulicà Europy“...

Podró˝ do Pary˝a: www.wizzair.pl www.eurobus.pl Koleje: francuskie: www.sncf.fr hiszpaƒskie: www.renfe.es Camino de Santiago: www.xacobeo.es

CAMINO NA DWÓCH KÓ¸KACH

Âniadanie w drodze.

Takich widoków jest na Camino mnóstwo.

Camino de Santiago mo˝na równie˝ pokonaç rowerem. Podró˝ z Roncesvalles nale˝y zaplanowaç na minimum 10 dni. Nale˝y wczeÊniej oceniç swoje mo˝liwoÊci, konsultujàc si´ z lekarzem i odbyç trening pod okiem profesjonalisty, codziennie pokonujàc wi´kszà dawk´ kilometrów. RowerzyÊci nie mogà spaç we wszystkich schroniskach, a w wi´kszoÊci muszà ust´powaç miejsca pieszym. Przydatne b´dà torby na baga˝nik i kolorowe ubranie. Podstawowe narz´dzia i woda to minimum, jaki musi posiadaç rowerzysta. Warsztaty sà zaznaczone na mapkach, które mo˝na znaleêç w punktach informacji i schroniskach. Aby otrzymaç „Compostel´“ pielgrzymcyklista musi przebyç min. 200 km.

HISZPA¡SKIE MAPY Do czasu w´drówki Êladami Êw. Jakuba byliÊmy przekonani, ˝e twórcy ˝eglarskiej pot´gi - Hiszpanie, sà mistrzami w rysowaniu map. Nic bardziej b∏´dnego. Ka˝da z kilkunastu zdobytych przez nas mapek szlaku ró˝ni∏a si´ od poprzednich odleg∏oÊciami. Ustalanie dziennych dystansów na zasadzie +/-5 kilometrów bardzo utrudnia marsz. Równie deprymujàce sà b∏´dy na mapkach w umiejscowieniu punktów orientacyjnych.

Tekst i zdj´cia DAWID W¸ADYKA Wspó∏praca KATARZYNA SEPIELAK

Panorama

11


Spo∏eczeƒstwo

Piętno hańby „Z Romkiem i jeszcze kilkoma znajomymi byłam na wycieczce w górach - czytamy w zeznaniach policyjnych 22-letniej pielęgniarki Marzeny S. - Kiedy wróciliśmy pociągiem był już późny wieczór. Romek, student trzeciego roku politechniki, elegancko zaproponował, że odprowadzi mnie do domu. Wydawał się niezwykle miłym facetem, więc bez wahania przyjęłam tę ofertę, tym bardziej, że o tej porze nie jeździły już środki komunikacji miejskiej. Mijaliśmy ciemne ulice, rozmawialiśmy o różnych sprawach. W pewnym momencie Romek ujął moją rękę. Nie wyrwałam jej, bo jak wcześniej powiedziałam - wydawał się miły. Zareagowałam dopiero wtedy, kiedy silnie mnie objął i śmiejąc się zaczął nachalnie dotykać moje pośladki. Wpadłam w złość. Powiedziałam mu, żeby sobie poszedł i że żałuję, że zgodziłam się na to odprowadzenie. Wtedy wciągnął mnie w jakiś zaułek, razem z plecakiem zerwał ze mnie podkoszulkę, stanik. I stało się. Krzyczeć nie mogłam. Był potwornie silny. Obrzydliwie spoconą dłonią zasłaniał mi usta. Czuję się teraz nieczysta. Czuje wstręt do samej siebie...“ 17-letnia Patrycja H.: „W dyskotece bawiłam się świetnie. Szalałam, czułam się atrakcyjna i uwodzicielska. Trochę wypiłam. Byłam z koleżanką. Nagle w roztańczonym tłumie zaczęłam bawić się z jakimś przystojnym chłopakiem. Nie zamieniliśmy z sobą nawet słowa. To była ekstaza. Trochę go wodziłam w tym tańcu. Po dobrych paru chwilach tego szaleństwa zaprosił mnie na drinka do baru. Koleżance powiedziałam, że wychodzę tylko na moment. W barze było równie gorąco jak na sali, gdzie tańczyliśmy, więc ten chłopak zaproponował, że możemy odpocząć w jego klimatyzowanym samochodzie. Zgodziłam się. Nawet nie przejęłam się, że w tym aucie siedział jego kolega. Naprawdę dobrze się bawiłam, tylko trochę bolały mnie nogi. I nagle usłyszałam, że ten drugi w aucie powiedział, że można lepiej się zabawić. Auto ruszyło. Wtedy jeszcze się nie bałam, ale kiedy wjechali na drogę prowadząca do lasu, już wiedziałam, co się stanie. Ten chłopak siedzący na tylnym siedzeniu zaczął mi ściskać piersi. Chciałam wyskoczyć z samochodu, ale się nie dało. Potem tych dwoje gwałciło mnie. Zostawili w lesie. Do wioski doszłam ledwo żywa dopiero nad ranem“. Patrycja H. zgłosiła się na policję dopiero dwa tygodnie po dokonaniu na niej gwałtu. Wcześniej nie chciała zeznawać, bo było jej wstyd. Mężczyźni, których stała się ofiarą, do dzisiaj nie zostali wykryci. Patrycja nawet nie znała ich imion, twarzy sprawców nie zapamiętała. Przeniosła się do szkoły daleko od swojego rodzinnego domu. Pewnie nigdy już tam nie wróci. Zamieszkała w internacie. Kiedy wieś obiegła wiadomość, że została zgwałcona przez przyjezdnych, zaczęto mówić, że się puściła, że Bóg ją wreszcie pokarał za uwodzenie chłopaków w dyskotece za bycie wiejską dziwką. Gwałciciel Marzeny S. przebywa w więzieniu. - W naszym społeczeństwie gwałt ciągle pozostaje tematem tabu - mówi Alina Przybysz z Centrum Pomocy Rodzinie. - Zgwałcone kobiety często boją się pójść na policję,

12

bo po prostu im wstyd. Czują się naznaczone jakimś straszliwym piętnem. Rodzice dziewcząt często nie pomagają. Stawiają córkom zarzuty, że jeśli doszło do takiej tragedii, to wina leży najpewniej po stronie dziewczyny; że musiała prowokować albo nie była ostrożna. Co gorsza - zdarza się, że odwodzą dziewczęta od składania zeznań na policji, twierdząc, iż składając je przyniosą wstyd całej rodzinie. Organizujemy szkolenia dla policjantów zajmującymi się ofiarami gwałtów. Jeśli przesłuchującym je jest mężczyzna, który wypytuje o szczegóły, wręcz się ich domaga, nie zważając na stan psychiki zgwałconej, to jest to kompletnym nieporozumieniem. Taki człowiek tylko szkodzi, wzmacnia u ofiary psychiczny wstrząs. Policjanci, którym stawia się zarzut o brak wrażliwości w takich sytuacjach, zwykle tłumaczą, że w pracy są rutyniarzami - gdyby chcieli się rozczulać nad każdą ofiarą, bawić się w psychoterapeutów, to śledztwa ciągnęłyby się latami. Ich obowiązkiem jest zebranie zeznań, dowodów i jak najszybsze wykrycie sprawców. Podejście niektórych lekarzy różni się niewiele. - Usłyszałam od ginekologa, że na badanie mam przyjść do niego następnego dnia - mówi zgwałcona 23-latka. - Zaznaczył też, żebym nie zapomniała się podmyć. Odechciało mi się wszelkich skarg, badań, śledztwa, bo zrozumiałam, że traktowana jestem jak przedmiot. Nie wiem zresztą, czy cokolwiek by mi to pomogło. Od czasu, gdy zostałam zgwałcona, wszystko mi jakoś zobojętniało. O kontaktach z mężczyznami nawet nie myślę. O przestępstwach seksualnych słyszy się w Polsce często. Opinia publiczna oburza się otrzymując informacje o pedofilach albo młodocianych prostytutkach. Temat gwałtów schodzi na dalszy plan. Odbiegamy także normą od postępowania wobec zgwałconych przyjętych na Zachodzie i w USA. Przykładowo w Stanach Zjednoczonych, jeśli gwałciciel jest nieznany, kobiecie obligatoryjnie podaje się leki na HIV. W Polsce ofiara gwałtu może się zgłosić do sanepidu, ale to wcale nie znaczy, iż takie medykamenty zostaną jej podane. Sanepid może odmówić nawet wtedy, gdy zgwałcona wie, ze padła ofiarą osoby zarażonej HIV. O wszystkim decydują koszty terapii. - Dziennikarze karmią nas zbrodniami w taki sposób, żeby miało to posmak sensacji - tłumaczy Waldemar Chromy, psycholog zajmujący się ofiarami gwałtów. - Mało kto mówi natomiast o tak poważnym problemie, jakim są gwałty w małżeństwie. Ich ofiary nie chcą zeznawać, bo uważają, że tak musi być, że nawet jeśli mąż gwałci, bije i wyzywa, dzieje się lepiej niż by łajdaczył się z innymi kobietami. Wobec podobnych zdarzeń pozostajemy bezradni. Niektóre kobiety często żyją w przekonaniu, że ich ślubnemu wolno wszystko, a rola żony polega na tym, by być uległą. Przesąd stereotypu. Ale gwałty małżeńskie zdarzają się nie tylko w rodzinach patologicznych. Mieliśmy przypadek, gdy o poradę do Centrum Opieki Społecznej w Krakowie zgłosił się znerwicowany trzynastolatek, syn zamożnego i powszechnie szanowanego biznesmena. Twierdził, że tatuś obściskuje mamusię wbrew jej woli, szczególnie wtedy, gdy czuć od niego wódką. Sprawą zajęła się prokuratura. Chłopak był w takim stanie, że zwierzył się psychologowi, że nosi się z zamiarem popełnienia samobójstwa. W polskim prawie za gwałt ze szczególnym okrucieństwem grozi do dwunastu lat więzienia. Centrum Praw Kobiet domagało się od Ministerstwa Sprawiedliwości podwyższenia tej kary. Jednak przeciwnicy podwyższania kar argumentują, że zaostrzenie sankcji na niewiele się zda, jeśli kobiety nie przełamią wstydu i nie przestaną traktować gwałtu jako hańby - piętna na swojej kobiecości. W naszej zakłamanej obyczajowości wciąż zdają się pobrzmiewać słowa św. Klemensa z Aleksandrii, który w II wieku pisał, że „Każda kobieta powinna być przepełniona wstydem przez samo tylko myślenie, że jest kobietą“. Innym banałem, który z pewnością przyczynia się do gwałtów, jest twierdzenie, że jeśli kobieta mówi „nie“ to znaczy „tak“. Działaczki Centrum Pomocy Kobietom chciały, żeby prawodawcy wzięli to pod uwagę, iż wystarczy jasno wyrażony przez kobietę brak zgody na stosunek, aby mówić o gwałcie. Według obecnie obowiązujących norm, muszą być jednak wyraźne oznaki niezgadzania się. Na przykład obrona. - O czym tu mówić, jeśli kobietę nieraz paraliżuje tak potworny strach, że nie ma siły się bronić? - pyta Urszula Nowakowska z CPK. Wszystko wskazuje na to, że do przestępstw seksualnych będzie dochodziło w Polsce coraz częściej. Zwiększy się także liczba gwałtów, którym sprzyja patologia rodzinna, zażywanie narkotyków, picie przez młodzież alkoholu i ogólne rozluźnienie obyczajów. - Nie wystarczy piętnować zjawiska i mówić, że świat podąża ku przepaści - kontynuuje Waldemar Chromy. - Trzeba im także zapobiegać poprzez społeczna edukację. Gwałtom z pewnością nie zapobiegniemy, jeżeli do tego zjawiska będziemy odnosić się z obojętnością, ignorancją i mówić, że dla kobiet są one piętnem hańby.

Panorama

WOJCIECH SZCZAWI¡SKI Foto WILFRIED MUELLER „Die Allee“


Sport

P

Stadiony dla milionerów

olitycy i w∏adze PZPN zdajà sobie spraw´, ˝e jeÊli w Polsce nie zbuduje si´ nowoczesnych obiektów sportowych, to nasz futbol zacznie si´ wlec w ogonie Europy. Plany sà wi´c ambitne. W Warszawie powstanie stadion narodowy. W Poznaniu, Kielcach i Krakowie planuje si´ budow´ obiektów, na których mogà zostaç rozegrane mecze Euro 2012. Na ka˝dà z tych inwestycji trzeba wy∏o˝yç od 50 do 200 mln. z∏. Na razie prace pozostajà na etapie przygotowaƒ do przetargów oraz pomys∏ów, w jaki sposób zgromadziç potrzebne Êrodki. GotowoÊç wspó∏finansowania budowy deklarujà w∏adze samorzàdowe. W Poznaniu i Krakowie, gdzie majà powstaç stadiony z dwukondygnacyjnymi trybunami, podgrzewanymi p∏ytami boisk, a nawet rozsuwanymi dachami - szuka si´ inwestorów. Liczy si´ te˝ na przychylnoÊç PZPN, gwarantujàcego Êrodki z Totalizatora Sportowego oraz dotacje z UE. Bez tego plany pozostanà tylko planami. Prócz w∏adz Warszawy, które w stu procentach pokryjà koszty budowy stadionu narodowego, ˝adnego innego miasta samodzielnie na takà inwestycj´ wszak nie staç. Plany co prawda sà ambitne, ale obaw sporo. Przyk∏adów niepowodzeƒ szukaç daleko nie trzeba - modernizacja Stadionu Âlàskiego, który ju˝ dawno mia∏ si´ staç wizytówkà naszego futbolu, wlecze si´ od kilkunastu lat. - Spoglàdajmy w przysz∏oÊç z optymizmem uspokaja Micha∏ Kociemba, rzecznik PZPN. Przed dwoma laty w Portugalii trudno by∏o znaleêç stadion nadajàcy si´ do rozgrywek ME. Obecnie do imprezy kraj by∏ przygotowany jest Êwietnie. Micha∏ Listkiewicz uwa˝a, ˝e nie chodzi nawet o to, ˝eby u˝ywaç nazwy „stadion narodowy“, lecz o to, by wreszcie nowoczesne obiekty sportowe zaczàç w Polsce budowaç. - JeÊli ktoÊ zrobi∏by izb´ pami´ci dotychczas powsta∏ych makiet i projektów oraz dokumentacj´ pomys∏ów, to by∏oby to ma∏e muzeum nie zbudowanych w Polsce stadionów pi∏karskich mówi prezes PZPN. - Ciesz´ si´, ˝e nareszcie coÊ ruszy∏o. Budow´ kompleksu sportowego spe∏niajàcego wymogi UEFA szacuje si´ na 1000-10000 euro „od krzese∏ka“ (modernizacja Wembley, wraz z przylegajàcà do niego infrastrukturà wynios∏a miliard euro). Ale problemem le˝y nie tylko w wy∏o˝eniu pieni´dzy na budow´ obiektu, lecz przede wszystkim w kosztach jego utrzymania. Bilet na mecze rozgrywane na San Siro kosztuje od 40 do 150 euro. Firmy wynajmujà te˝ na stadionach ca∏e lo˝e, w których goÊcie - prócz ekskluzywnych miejsc, dostajà jedzenie i szampana (przyk∏adowa cena takiego wynajmu - 120 tys. euro). Pytanie, czy polscy kibice na taki luksus mogà sobie pozwoliç. Liczba milionerów miesz-

kajàcych nad Wis∏à zbyt d∏uga przecie˝ nie jest. Co prawda najtaƒszy bilet na mecze ligowe we W∏oszech, Francji albo w Niemczech - które rozgrywane sà na nowoczesnych stadionach - kosztuje 20 euro, ale to i tak w przeliczeniu ok. 100 z∏. Czy mo˝na sobie wyobraziç, ˝e takie kwoty b´dà wyk∏adaç kibice Lecha, Cracovii albo Legii? Czy polskie firmy b´dà fundowa∏y swoim pracownikom luksusowe miejsca za blisko 60 tys. z∏otych? W zamyÊle w∏adz samorzàdowych tak chyba si´ stanie. Nie ma bowiem innej mo˝liwoÊci, by utrzymaç nowoczesny stadion, nawet jeÊli co rusz organizowaç by na nim koncerty czy inne imprezy pozasportowe. Inna rzecz, ˝e we W∏oszech na jednym stadionie rozgrywa mecze ligowe Milan i Inter, bo to pomaga utrzymaç obiekt. A u nas? Trudno jakoÊ wyobraziç sobie, by z tego samego stadionu korzysta∏a Legia i Polonia albo Cracovia i Wis∏a. Optymistà jest wiceprezydent Warszawy Andrzej Urbaƒski, który twierdzi, ˝e stolic´ staç na ca∏kowite pokrycie kosztów budowy stadionu narodowego. Kwestià otwartà pozostaje jednak utrzymanie tego obiektu, nad czym powa˝nie muszà tak˝e zastanowiç si´ w∏adze Kielc, Poznania i Krakowa. Samorzàdy tych miast nie b´dà przecie˝ sk∏onne dofinansowywaç nierentownych obiektów ze swoich bud˝etów. - Kluczem do zagadnienia jest to, w jaki sposób finansowaç tak nowoczesny obiekt po za-

Panorama

koƒczeniu budowy - mówi Urbaƒski. - Na Êwiecie praktykuje si´ jeden sposób - trzeba znaleêç operatora, który potrafi stadionem zarzàdzaç. Liczymy, ˝e go znajdziemy. Co prawda zasobnoÊci portfeli Polaków nie mo˝na porównywaç do maj´tnoÊci Francuzów, Anglików albo W∏ochów, mam jednak nadziej´, ˝e dzi´ki nowoczesnym stadionom liczba kibiców pi∏ki no˝nej znacznie si´ powi´kszy. Poza tym, jeÊli uda nam si´ zrobiç dach, to stadion narodowy stanie si´ tak˝e wielkà halà mieszczàcà czterdziestotysi´cznà publicznoÊç. Fakt ten przyciàgnie do Polski najwi´ksze gwiazdy muzyki. OczywiÊcie pewnoÊci w kwestiach ekonomicznych zwiàzanych ze stadionem narodowym mieç nie mo˝na, ale z naszych kalkulacji wynika, ˝e wszystko powinno u∏o˝yç si´ dobrze. Najbardziej obawiam si´ tego, ˝e w Polsce nie znajdziemy profesjonalisty, który stanie si´ zarzàdcà obiektu. JeÊli tak, skorzystamy z us∏ug firmy zagranicznej. Wed∏ug Êwiatowych standardów imprezy sportowe tylko w 25 procentach utrzymujà nowoczesne stadiony. Kolejne 25 procent to wp∏ywy z wynajmu ekskluzywnych ló˝. Od 25 do 30 procent przynoszà zyski z imprez pozasportowych, rozrywkowych. Reszt´ potrzebnych Êrodków czerpie si´ z wynajmu biur i sklepów oraz stadionowego zaplecza. Wiedzàc o wlekàcej si´ latami modernizacji Stadionu Âlàskiego oraz losie Stadionu X-lecia, który z przyczyn ekonomicznych zamieniono na najwi´kszy jarmark Europy, wtórowaç optymizmowi w∏odarzy stolicy nale˝y ostro˝nie. Zresztà prezydent Urbaƒski, jakby w tonie asekuracji, wymienia Parc de Princes, do którego, pomimo organizacji na nim tak gigantycznych zawodów jak MÂ w lekkiej atletyce czy koncertów najznakomitszych gwiazd rocka, rzàd i w∏adze Pary˝a muszà dok∏adaç. - Nikt w Polsce potrzeby budowy nowoczesnych stadionów kwestionowaç nie mo˝e - kontynuuje Urbaƒski. - Wierz´, ˝e polskiemu sportowi si´ uda, a kibice b´dà zadowoleni. Sami kibice, có˝... Poirytowani mówià, ˝e o budowie stadionu narodowego s∏yszà co najmniej od dziesi´ciu lat, ale na mówieniu si´ koƒczy. Podsuwajà te˝ politykom przyk∏ady modernizacji praskiej Slavii albo stadionów w´gierskich, które funkcjonalnoÊcià znacznie przewy˝szajà polskie. „JeÊli nie mo˝ecie zagwarantowaç nam chleba, to dajcie chocia˝ igrzyska“ - napisa∏ ktoÊ na forum dyskusyjnym internetowej strony Urz´du Miejskiego w Warszawie, która w cz´Êci poÊwi´cona jest budowie stadionu narodowego. Bioràc pod uwag´ ceny biletów na nowoczesnych stadionach, liczyç trzeba si´ z tym, ˝e b´dà to igrzyska kosztowne. WOJCIECH SZCZAWI¡SKI

13


D z i e ń

d o b

„Gaudeamus“ w chińskim cieniu Tegoroczne „Gaudeamus“ zosta∏o zak∏ócone przez chiƒskich uczonych prowadzàcych w ciàgu trzech lat badania nad listà pi´ciuset najlepszych uczelni na Êwiecie. Dopiero w czwartej setce tego rankingu znalaz∏y si´ dwa polskie uniwersytety - liczàca ponad 6 wieków krakowska Alma Mater i nieco dalej Uniwersytet Warszawski. Zwa˝ywszy, ˝e obie uczelnie wyraênie przodujà mi´dzy Odrà a Bugiem, daleko za sobà pozostawiajàc pozosta∏ych, natomiast ich pozycja na rynku mi´dzynarodowym jest - delikatnie mówiàc mierna, okreÊla to rang´ polskiej nauki w globalnym Êwiecie. Ranking spowodowa∏ niema∏y ferment, wywo∏ujàc o˝ywione dyskusje w Êrodowisku akademickim. Polska nauka jest zagro˝ona - brzmia∏ powszechny ton - i je˝eli nie chcemy aby Êwiat nam jeszcze bardziej uciek∏, muszà nastàpiç zmiany wewn´trzne i muszà si´ znaleêç wi´ksze Êrodki w bud˝ecie paƒstwa przeznaczone na szkolnictwo wy˝sze. Jestem bardzo sceptyczny wobec wszelkich rankingów, bo dzisiaj prawie wszystko podaje si´ swoistemu „wyÊcigowi szczurów“, uk∏adaniu listy kto i co jest najlepsze, stosujàc przy tym kryteria wymykajàce si´ spod jakichkolwiek merytorycznych przes∏anek od wyboru piosenek roku, piosenek stulecia, poprzez postacie historyczne, osiàgni´cia literackie i sportowe... generalnie wszystko. Moim zdaniem jest to „funta k∏aków warte“,

z tym, ˝e niegdyÊ mia∏o to charakter zabawy typu: jakà ksià˝k´ zabra∏byÊ z sobà na bezludnà wysp´? Lecz wiadomo, ˝e nie ma ju˝ bezludnych wysp a poza tym gdyby nawet by∏y to nikt rozsàdny nie zabiera∏by z sobà ksià˝ki, a raczej coÊ co w tych warunkach by∏oby znacznie bardziej przydatne. Tak wi´c do chiƒskiego rankingu nie przywiàzywa∏bym nadmiernego znaczenia, chocia˝ zapewne cierpliwi uczeni Paƒstwa Ârodka bardzo si´ doƒ przy∏o˝yli. Warto si´ jednak powa˝nie zastanowiç nad rolà i przysz∏oÊcià szkolnictwa wy˝szego w Polsce. W latach 1990-2004 powsta∏o ponad 300 nowych uczelni i przyby∏o 1,5 mln studentów. Te imponujàce liczby powtarzano w ostatnim czasie niczym s∏owa pacierza. Ale czy iloÊç przesz∏a jakoÊç? Zwykle na tak zdane pytanie odpowiada si´ przeczàco. IloÊç nowopowsta∏ych uczelni ma si´ nijak do wzrostu liczebnoÊci kadry naukowej, stàd wi´kszoÊç naukowców pracuje w dwóch, trzech a cz´sto i wi´cej uczelniach absorbujàc swój czas w sposób wykluczajàcy prac´ naukowà. Zdecydowanym przeciwnikiem rozdrabniania si´ kadry profesorskiej jest rektor najstarszej uczelni, prof. Franciszek Ziejka, stawiajàc te kwestie rygorystycznie i otwarcie. Profesorowie Uniwersytetu Jagielloƒskiego nigdy nie nale˝eli do finansowych krezusów, ale stanowili swoistà arystokracj´ ducha. Bycie profesorem UJ ozna-

cza∏o presti˝ i pozycj´ towarzyskà. Âwiat wspó∏czesny bardzo si´ zmieni∏. O wszystkim, tak˝e o presti˝u i pozycji towarzyskiej decydujà pieniàdze. I nie ma co udawaç, ˝e wy∏àczeni spod tego prawa sà pracownicy nauki. Tak zresztà jest na ca∏ym Êwiecie, gdzie mimo, i˝ sà o niebo lepiej wynagradzani ni˝ w Polsce daleko im do elity finansowej, zarobków nie tylko menad˝erów i bankowców ale tak˝e sportowców, gwiazd estrady, aktorów i wielu, wielu innych grup zawodowych. Wszak˝e za pensj´ uczelnianà naukowcy mogà ˝yç na godnym poziomie, cieszà si´ presti˝em i prowadzonymi badaniami. Mam sporo znajomych wÊród wyk∏adowców akademickich. Wi´kszoÊç z nich boleje nad kieratem w który dali si´ wciàgnàç. Ale z drugiej strony, ju˝ abstrahujàc od kwestii finansowych, gdyby nie to, ˝e prowadzà zaj´cia w nowopowsta∏ych wy˝szych uczelniach, w mniejszych oÊrodkach, jakie szanse na nauk´ mia∏aby tamtejsza m∏odzie˝. Zapewne niektóre z tych trzystu nowych uczelni (nie wiem jak wiele i przypuszczam, ˝e nikt tego nie wie) nie spe∏nia wszystkich akademickich warunków; zapewne niektóre wyros∏y na ambicjach miejscowych w∏adz czy merkantylno-marketingowych umiej´tnoÊciach osób je tworzàcych. Lecz nawet one, z niedoskona∏ym nauczaniem, sà lepsze od braku nauczania. Wy˝sza uczelnia jest przecie˝ miejscem gdzie m∏ody cz∏owiek

Ćwierć tuzina

Zbyteczna obawa; nikt zegarków nie cofa pod pretekstem naprawy. To niedobrze, kiedy nie jest dobrze... Z hukiem przejecha∏ samochód z nienaturalnym Êrodowiskiem... Czy czàstki sà na coÊ nanizane, czy te˝ latajà jak szaleƒcy, poszukujàc zwiàzków... Robiàc co innego, o czym innym myÊlisz. Ta nieskoƒczona schizofrenia czasów - rzeczywistego i psychicznego... W zwyci´skim relatywizmie etyka nale˝y do przesz∏oÊci, a przecie˝ tu i teraz trzeba mieç jeszcze zaÊwiadczenie, ˝e si´ jest w porzàdku wobec siebie i innych... Niekoƒczàcym si´ nigdy remontem jest odbudowa Êwiata wartoÊci. A najgorszy ha∏as od stukania si´ w g∏ow´... Niepodobna odnaleêç, gdy si´ jest i zagubionym i tym, który gubi∏, i miejscem, gdzie zosta∏o zgubione to, czego nie ma... I w∏aÊciwie po co ta doskona∏a PojedynczoÊç postanowi∏a zakosztowaç najwy˝szego stopnia Z∏o˝onoÊci?... Ka˝dy w tym samym widzi co innego...

Religie nie znajdujàc schronienia w sercach, poukrywa∏y si´ w koÊcio∏ach. A wiara cuda czyni ju˝ coraz niech´tniej... To wszystko, co si´ sta∏o, mog∏o si´ zaczàç od nabrania przez S∏owo nazbyt jednoznacznej dwuznacznoÊci... Mo˝e nazbyt ∏atwo dajemy si´ przekonaç o tym, ˝e jesteÊmy niewinni... I co si´ z nami staje na koƒcu drogi? W s∏up milowy si´ przemieniamy? W drogowskaz? A mo˝e w kamieƒ, o który si´ ktoÊ kiedyÊ potknie, jeÊli go w por´ nie ominie?... O zatoni´ciu trudno mówiç, a p∏ynàç dalej si´ nie da. I tym w∏aÊnie jest mielizna. Ale dopiero wtedy, kiedy na niej utkniesz... I co si´ w koƒcu staje z pytaniami, których nikt nie zada?... Karty rozdane. Pierwszy ju˝ wyszed∏ i drugi do∏o˝y∏, a czwarty czeka, a˝ trzeci dorzuci, bo wtedy si´ dopiero zamknie ko∏o, zaÊ ono jest najdoskonalszà z figur. I có˝ z tego, ˝e p∏askich... Ekspresj´ wystarczy wy˝àç, a˝eby móc si´ przekonaç, jak ma∏o w niej treÊci...

Coraz wi´cej ludzi ˝yje coraz lepiej z tego, co robià coraz gorzej Groch nie jest wcale alpinistà. On nigdy nie odpada od Êciany, tylko si´ odbija. Dawno, dawno temu, gdy s∏oƒce Êwieci∏o du˝o, du˝o jaÊniej i gdy woda by∏a jeszcze bardziej mokra i gdy nauka jeszcze nie posz∏a w las, od d∏ugotrwa∏ego przymykania oczu na wszystko nauczyliÊmy si´ biegle chodziç po omacku.

14

Panorama


Opowiada Józef Broda z Koniakowa

r y. . . kszta∏tuje samodzielnoÊç myÊlenia, swój stosunek do Êwiata i otaczajàcej go rzeczywistoÊci. Dobrze jest kiedy ten, który go prowadzi jest mistrzem i autorytetem, lecz czasami musi wystarczyç, ˝e jest rzemieÊlnikiem lub zgo∏a czeladnikiem. W chiƒskim rankingu znaczàcà uwag´ zwracano na praktyczne zastosowanie wiedzy zdobytej na uczelniach, kolokwialnie mówiàc prze∏o˝enie teorii na praktyk´. W telewizyjnej dyskusji prowadzonej u nas zwraca∏ na to uwag´ profesor Koêmian, mówiàc o pozyskiwaniu sponsorów, fundatorów poÊród tych, którzy dajàc Êrodki osiàgaliby zamierzony efekt. Boj´ si´ takiego myÊlenia w szkolnictwie wy˝szym, takiej kapitalizacji uczelni, gdzie wszystko musia∏oby si´ op∏acaç. Boj´ si´ amerykanizacji, gdy˝ cz´sto s∏ysz´, ˝e sposób edukacji w Stanach Zjednoczonych przywo∏ywany jest za wzór dla nas. RzeczywiÊcie, kilka uczelni amerykaƒskich zajmuje czo∏owe i najbardziej presti˝owe lokaty. Ich ukoƒczenie jest najlepszà przepustkà do kariery zawodowej, tylko... nie dodaje si´, ˝e nawet w Ameryce trzeba byç cz∏owiekiem maj´tnym aby pozwoliç sobie na studiowanie w tych uczelniach. OczywiÊcie jest ca∏y system pomocy stypendialnej, nie zmienia to jednak generalnej zasady, ˝e trzeba byç bardzo bogatym. Mówiàc o przysz∏oÊci edukacji akademickiej nad Wis∏à winniÊmy opieraç si´ na w∏asnych mo˝liwoÊciach i europejskiej tradycji. Nie przeÊcigniemy Stanów Zjednoczonych i kilku jeszcze innych paƒstw. Szwajcarzy te˝ ich nie przeÊcignà, a jakoÊ nie czynià z tego problemu. Polskiej metodologii nauczania potrzebne sà zmiany, lecz nie politykom, ˝urnalistom i Chiƒczykom o nich decydowaç, mimo, ˝e zw∏aszcza przeciw tym ostatnim nic nie mam. BOGUS¸AW MÑSIOR

Czy warto si´ a˝ tak bardzo zbli˝aç do prawdy? Przecie˝ to tylko fantom... Gdy coraz niewygodniej odchodziç gdzie indziej nazbyt daleko, bo coraz ci´˝ej wracaç do wszystkiego, to trzeba czym pr´dzej wybraç jedno albo drugie... Najwygodniejszym miejscem Pana Boga na ziemskim padole okazujà si´ byç luki w naszej wiedzy... Dwa plus dwa w dalszym ciàgu równa si´ pi´ç. A wi´c to mo˝e mimo wszystko mamy do czynienia z dwa plus trzy, ewentualnie trzy plus dwa albo te˝ nawet z drugim pierwiastkiem z dwudziestu pi´ciu... A coraz wi´cej ludzi ˝yje sobie coraz lepiej z tego, co robià gorzej. I mo˝e akurat w∏aÊnie na tym opiera si´ dobrobyt. Choç nie jest wykluczone, ˝e równie˝ na czymÊ innym... Coraz wi´cej spraw nabiera przemijajàcego znaczenia... KtoÊ nieÊmia∏o zaproponowa∏, aby wreszcie ÊciÊle okreÊliç granice dopuszczalnej przesady. Problem w tym najwi´kszy, ˝e nie bardzo wiadomo, kto to ma w∏aÊciwie zrobiç.

SZANUJ ZDROWIE NALE˚YCIE, BO JAK UMRZESZ, STRACISZ ˚YCIE Cz´Êç 1.

1835, A. Fredro

Bardzo cz´sto, kiedy zaczynam powa˝ne rozmowy z dzieciakami czy z dorastajàcà m∏odzie˝à, zatrzymuj´ si´, by ustaliç z nimi schody wa˝noÊci w ludzkim ˝yciu. Wymieniamy wówczas przedmioty, osoby, wartoÊci, jakie znamy, takie jak: pieniàdze, dom, mi∏oÊç, dobro, nienawiÊç, zemsta, mama i tata, rodzina, kumple itp. Jest to swego rodzaju próba „posprzeczania“ si´ oto, co jest wa˝ne, bardzo wa˝ne i najwa˝niejsze w ˝yciu. Wiele razy zdarza mi si´ w takich sytuacjach, ˝e najm∏odsze dzieci wpadajà na genialne rozwiàzanie - mówià, ˝e najistotniejsze w ˝yciu cz∏owieka jest... samo ˝ycie. To naprawd´ zachwycajàce stwierdzenie! Siedzia∏em kiedyÊ w kr´gu mojej rodziny, przy stole w ogródku, wÊród pi´knej zieleni. Panowa∏a atmosfera iÊcie rodzinnego przytuliska. Nagle moja pi´cioletnia wnuczka Agusia, odezwa∏a si´ mniej wi´cej tak: „Mamusiu, tatusiu, jak dobrze jest ˝yç, jak dobrze radowaç si´ tym, co tutaj mamy na stole! Kocham was“. Prócz zaskoczenia na twarzy obojga rodziców pojawi∏y si´ i ∏zy. Skàd to ma∏e dziecko nagle rzuci∏o Êwiatu tego typu odczucie? Mamo, tato, jak dobrze jest ˝yç! Swego czasu u∏o˝y∏em pieʃ, którà nazwa∏em „Bo ˝ycie pachnie jak chleb“. Zawiera ona w sobie s∏owa: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj, daj ka˝demu, daj nam na ka˝dy czas. Daj chleba Panie, niech Duch Twój modli si´ we mnie, bo ˝ycie pachnie jak chleb“. RzeczywiÊcie tak jest! ˚ycie to fenomen, wartoÊç sama w sobie, to apogeum istnienia Ciebie, mnie i innych. Wys∏ucha∏ GRZEGORZ P¸ONKA

Uśmiec hnij się...

EDMUND WOJNAROWSKI

Panorama

15


Z planu filmowego

Dla filmu o Papieżu otwierają się wsz do jego papieskiej wielkoÊci. Jaki wp∏yw mia∏y na to wydarzenia wojenne i póêniejsze? Chyba po raz pierwszy w polskim filmie zobaczymy wszystkich wielkich duchownych polskiego koÊcio∏a w jednym obrazie, b´dzie to m.in. postaç prymasa Adama Sapiehy, Stefana Wyszyƒskiego (zagra go w∏oski aktor Eusebio Pancela). Najbardziej dramatyczny okres, lata hitlerowskiej okupacji, sceny w gettcie ˝ydowskim sà zaplanowane w szczególnym miejscu Krakowa, w otoczeniu budynku by∏ych krakowskich zak∏adów tytoniowych.

W Krakowie od 12 wrzeÊnia do 1 grudnia trwajà zdj´cia do filmu „Storia di Karol“, który opowie histori´ ˝ycia Karola Wojty∏y od matury po wybór na papie˝a. Film o Papie˝u nie jest oczywiÊcie kr´cony chronologicznie - raz filmowcy sà w roku 1956, raz w 1962, w 1943, czasem tego samego dnia inny okres realizowany jest w po∏udnie, a inny nocà. Szczególnie nocne zdj´cia robià wielkie wra˝enie... Ekipa ma za sobà trudne sceny z udzia∏em tysiàca statystów, pojazdów i koni. 29 wrzeÊnia kr´cono dramatycznà scen´ podpalenia krzy˝a zbudowanego w miejscu, w którym mia∏ stanàç koÊció∏...

16

Producent ze strony polskiej - studio STI Studio Filmowe - ma doÊwiadczenia w produkcji ciàgle realizowanej „Plebanii“. G∏ówny kostiumograf filmu Ma∏gorzata Zacharska, wprawdzie nie pracowa∏a w „Plebanii“, ale jest laureatkà narody za najlepsze filmowe kostiumy na festiwalu filmowym w Gdyni (w filmie Kolskiego „Daleko od okna“). Jej zadaniem (przy pomocy znakomitych kolegów scenografów takich jak ds. militariów Andrzeja Szenajcha - konsultanta min Andrzeja Wajdy w „Panu Tadeuszu“) by∏o ubranie statystów i aktorów, a zw∏aszcza odtwórc´ g∏ównej roli - Piotra Adamczyka. Sutanna i biskupie stroje bardzo zmieni∏y wyglàd aktora, który z wielkà dba∏oÊcià stara si´ uwiarygodniç granà postaç duchownego. Jak wiemy Piotr Adamczyk b´dzie poddawany charakteryzacji, aby zagraç Karola Wolty∏´ na przestrzeni 30 lat. Tu gra postawnego, barczystego, wysportowanego m∏odego Wojty∏´. Adamczyk ma 182 centymetry wzrostu. W∏oski re˝yser bardzo nas prosi∏, aby jak najwi´cej strojów - tak biskupich Wojty∏y jak i jego cywilnych ubraƒ - to by∏y autentyki z epoki - mówi Ma∏gorzata Zacharska. - U˝ywamy wielu elementów ubioru mocno zu˝ytych. Sà to mi´dzy innymi buty profesora Wojty∏y, który swoje nowe oddawa∏ zawsze bardziej potrzebujàcym, a donasza∏ stare. By∏ w ogóle bardzo skromny, bo nosi∏ na poczàtku zwyk∏à sutann´ i do tego tylko czerwony biret biskupi.

Ka˝dy myÊli, ˝e Go zna... W∏osi chcà troch´ polemizowaç z naszym potocznym widzeniem dojrzewania Wojty∏y

Panorama


zystkie drzwi Pe∏no tu starych przedwojennych samochodów z muzeum motoryzacji i techniki. Uk∏ad budynków pozwala na filmowe widzenie zau∏ków getta w dalekiej perspektywie, ze statywu kamery. Podobnie postàpi∏ scenograf Janusz Sosnowski w czasie pracy nad dekoracjami do scen z udzia∏em pierwszych chrzeÊcijan w dzielnicy Zatybrze na planie „Quo vadis“. Tam z kraƒca biednego zau∏ka widaç by∏o przestrzeƒ bogatszej cz´Êci Rzymu, za mostem nad Tybrem, tu w perspektywie widaç p∏ot oddzielajàcy getto od „normalnego“ okupacyjnego Krakowa. Najmniej problemów by∏o z wyborem krakowskich koÊcio∏ów, jakie zobaczymy w filmie. W∏adze koÊcielne i Êwieckie Krakowa udzielajà tu wszelkiej pomocy ekipie. W∏osi nie zdominowali w wi´kszoÊci polskiej ekipy realizatorów tego telewizyjnego filmu o Papie˝u. W∏ochem jest re˝yser Giacomo Battiato i g∏ówny operator Gianni Mammolotti, wreszcie nazwiska w∏oskie noszà specjalistki od makija˝u i charakteryzacji (Lorella De Rossi, Stefania Santinelli, Fabrizio Sforza) oraz producent Pietro Valsecchi, ale reszt´ ekipy w 90 procentach tworzà Polacy. Siedem tysi´cy zaanga˝owanych statystów to g∏ównie mieszkaƒcy Krakowa. W filmie zagra kilkunastu znanych polskich aktorów i wielkie gwiazdy Êwiatowego kina, od Piotra Adamczyka i Gra˝yny Szapo∏owskiej po John’a Malkovich’a. Trzygodzinny dwucz´Êciowy film zobaczymy na ekranach telewizyjnych ju˝ w maju 2005 roku. Tekst i zdj´cia WIES¸AW ADAMIK

Storia di Karol

- historia człowieka, który został papieżem

W Krakowie 11 września rozpoczęły się zdjęcia do nowego filmu Giacomo Battiatio: „Karol - Historia człowieka, który został papieżem“ na podstawie książki watykanisty polskiego pochodzenia Gian Franco Svidercoschi’ego. Zdjęcia do filmu w Krakowie potrwają do początku grudnia. Zaplanowano 72 dni zdjęciowe, w tym w Polsce 68 dni. Producentem filmu jest włoska firma Nova Films, a organizatorem zdjęć w Polsce STI Studio Filmowe. Dwuodcinkowy serial telewizyjny ma ukazać życie Karola Wojtyły od czasów jego młodości do chwili wyboru na papieża. Pierwsza część filmu jest poświęcona dorastaniu Wojtyły i jego przeżyciom z II wojny światowej, druga opowiada o latach powojennych. Główną rolę powierzono Piotrowi Adamczykowi - znakomitemu polskiemu aktorowi, odtwórcy roli Chopina w filmie Jerzego Antczaka „Chopin - pragnienie miłości“ i wielu innych charakterystycznych postaci we współczesnych filmach. W filmie „Karol - historia człowieka, który został papieżem“ wystąpią również inni polscy aktorzy: Olgierd Łukaszewicz, Artur Żmijewski, Kinga Preis, Mateusz Damięcki, Grażyna Szapołowska i Anna Cieślak a także aktorzy z Włoch, Kanady, Hiszpanii i Niemiec. Czytając książkę Gian Franko Svidercoschi’ego mam wątpliwości czy Karol Wojtyła będzie głównym bohaterem filmu. Tło historyczne w książce wysuwa się na pierwszy plan. Okropieństwa wojny, w tym zagłada Żydów, to jakby temat przewodni książki. Bez ukazania okresu totalitaryzmu nie można w pełni zrozumieć biografii Karola Wojtyły, ale nie można tak stawiać akcentów, aby temat ten zdominował film o tak wybitnym człowieku. W książce, obok wielu innych spraw, jest także opisany w jednym z pierwszych rozdziałów wątek przyjaźni małego Karola i żydowskiego kolegi z klasy gimnazjalnej Jurka Klugera: „... Karol poszedł do szkoły. W pierwszej klasie siedział w jednej ławce z chłopcem tak samo szczupłym jak on, o włosach tak samo krótko obciętych, był to Jerzy Kluger, syn znanego adwokata i przewodniczącego miejscowej społeczności żydowskiej. Od razu się polubili. Często grali w piłkę nożną z innymi kolegami“. Społeczność wadowicka, wg autora książki, była tolerancyjna wobec Żydów, którzy uczestniczyli czynnie w życiu miasta (stanowili 1/3 mieszkańców). W klasie Karola było tylko dwóch anty - żydowsko nastawionych kolegów. W Wadowicach doszło do antyżydowskiej nocnej prowokacji ze strony przybyłych z zewnątrz działaczy, ale nie znalazła ona odzewu w reakcjach wadowiczan. Dopiero gdy Karol wyjechał na studia do Krakowa, zetknął się z poważnymi szykanami wobec żydowskich kolegów. Kingę Geberthner wydalono z wydziału medycyny. Wojtyła stracił w czasie wojny kontakt z Jurkiem Klugerem i martwił się co się z nim dzieje (okazało się, że uciekł on z ojcem do Lwowa gdzie zostali internowani przez sowieckie władze). Wątek Klugera powróci po latach - spotkali się w Watykanie, gdy Karol był już papieżem. W okresie okupacji krakowscy żydzi byli izolowani w getcie. W książce na temat ich martyrologii jest bardzo wiele opisów, przypominających „Listę Schindlera“. Oczywiście autor najpierw opisał Sonderaktionkrakau, represje wobec polskich profesorów UJ. Szykany i zbrodnie wobec społeczności żydowskiej tak opisuje w scenie, której świadkiem był Wojtyła: „Podczas ostatniego spaceru z ojcem przed jego śmiercią Karol stał się świadkiem niemiłej sceny. Patrol niemiecki zatrzymał parę starszych Żydów, łatwo rozpoznawalnych po opaskach na rękawach. Żołnierze zmusili ich do biegu, wykrzykując pogróżki: Brudni Żydzi, siedźcie w getcie, tam gdzie wasze miejsce!“. W rozdziale X książki jest opis likwidacji przez Niemców krakowskiego getta. W rozdziale XIV, obok opisu losu więźniów Auschwitz z całej Europy, ofiary Ojca Kolbe, jest fragment o tym, co się stało w tym obozie i na tułaczce na Syberii z żydowskimi kolegami szkolnymi papieża i ich rodzinami. Dużo to czy mało, zdecyduje ostatecznie w swoim scenariuszu Giacomo Battiatio, reżyser kręconego właśnie w Krakowie i okolicach filmu z udziałem. Czy realizatorzy skupią się także nad innymi rozdziałami, które omawiają kolejne przełomowe wydarzenia z życia Karola - śmierć ojca, pracę w kamieniołomie, pobyt w pałacu biskupim, wyzwolenie Krakowa spod okupacji, przysięgę kapłańską i wyjazd do Rzymu na studia, pierwszy wikariat w parafii na wsi w Niegowici...? Książka wydana bez ilustracji przez Wydawnictwo „M“ w Krakowie jest łatwa w czytaniu, ale pozostawia uczucie niedosytu w zakresie wiedzy o historii bohatera. Tekst MONIKA KANIOWSKA

„Historia Karola Wojtyły. Opowieść o życiu Karola Wojtyły od wczesnego dzieciństwa do wyboru na papieża“, Wydawnictwo M w Krakowie, 2004 r.

Panorama

17


Sport Na (poolimpijskie) jesienne smutki

Wspomnienia z Tokio Równo 40 lat temu, w 1964 roku, dok∏adnie w paêdzierniku, w stolicy Japonii - Tokio rozgrywano XVIII Igrzyska Olimpijskie. Wspomnienia tamtych dni to nie tylko rocznicowa okolicznoÊç, ale przede wszystkim ch´ç „pokrzepienia serc“ po ateƒskich bolesnych przypad∏oÊciach polskiego sportu. Przecie˝ w Tokio zdobyliÊmy 23 medale, w tym 7 z∏otych, 6 srebrnych, 10 bràzowych, co wywindowa∏o nas na 7. miejsce w koƒcowej klasyfikacji - zarówno medalowej jak i punktowej. Tak dobrze nie by∏o jeszcze nigdy wczeÊniej (i rzadko póêniej) w historii olimpijskich startów bia∏o-czerwonych... Ju˝ 12 paêdziernika, czyli w drugim dniu rywalizacji, zdobyliÊmy pierwszy medal. O niespodziewany bràz postara∏ si´ Mieczys∏aw Nowak w kategorii piórkowej podnoszenia ci´˝arów ust´pujàc tylko faworytom: Japoƒczykowi Miyake i Amerykaninowi Bergerowi. By∏a to jednak tylko „przygrywka“ do tego, co nastàpi∏o dzieƒ póêniej, gdy w kat. lekkiej reprezentowali nas Waldemar Baszanowski i Marian Zieliƒski i gdzie o z∏otym medalu zadecydowa∏o... 35 gramów. Przypomnijmy zatem te najpi´kniejsze dla nas dni igrzysk w Tokio, wspomagajàc si´ cytatami z relacji ówczesnych Êlàskich gazet, co dodatkowo pozwoli przypomnieç sobie klimat tamtych, szeÊçdziesiàtych lat.

Na pomoÊcie 13.10.1964 r. Czwarty dzieƒ olimpiady. „Z∏ota sztanga Baszanowskiego - bràzowa Zieliƒskiego. Mazurek Dàbrowskiego w Shibuya Hall“ - tak nazajutrz katowicki „Sport“ obwieszcza∏ ogromnà radoÊç, a pod tymi wielkimi literami ty-

18

tu∏ów: „Redaktor Tadeusz Bagier kabluje z Tokio“. Oto, co ówczesny naczelny Sportu „kablowa∏“ (tak to si´ wtedy nazywa∏o, bo przekaz z innych kontynentów odbywa∏ si´ za pomocà ∏àczy kablowych): „We wtorek po raz pierwszy w osiemnastych IO rozleg∏y si´ dêwi´ki Mazurka Dàbrowskiego, a na najwy˝szy maszt wp∏yn´∏a bia∏o-czerwona flaga. Sta∏o si´ to wczoraj wieczorem w Shibuya Public Hall, gdzie przez ca∏y dzieƒ walczyli o olimpijskie trofea najlepsi ci´˝arowcy Êwiata wagi lekkiej. Zwyci´stwo i z∏oty medal w tej konkurencji wywalczy∏ Waldemar Baszanowski. Polak wygra∏ t´ konkurencj´ po zaci´tej walce z reprezentantem Zwiàzku Radzieckiego Kap∏unowem, w której obaj rywale osiàgn´li identyczny rezultat 432,5 kg, b´dàcy nowym rekordem Êwiata w trójboju. O pierwszeƒstwie Baszanowskiego zadecydowa∏a mniejsza waga cia∏a, nie umniejsza to jednak jego sukcesu. Uzyska∏ fantastyczny wynik, dokona∏ wielkiego wyczynu, zdobywajàc po raz pierwszy w swej pi´knej karierze

Panorama

olimpijskie z∏oto. Serdecznie panu Waldemarowi gratulujemy, dzi´kujàc mu jednoczeÊnie za tak znakomite reprezentowanie naszego sportu na mi´dzynarodowej arenie“.

Na planszy 14.10.1964 r. Piàty dzieƒ olimpiady. I niespodziewanie nast´pny z∏oty medal dla Polski, za przyczynà szermierza Egona Franke. W turnieju indywidualnym floretu Polak pokona∏ wszystkich pozosta∏ych trzech finalistów: Austriaka Loserta, a zw∏aszcza faworyzowanych Francuzów - Revenu i Magnana. Wygrana z tym ostatnim, mistrzem Êwiata, otworzy∏a Polakowi drog´ do z∏ota. „Gliwiczanin Franke mistrzem floretu“ - tytu∏owa∏a ówczesna „Trybuna Robotnicza“ radosne wieÊci z Tokio, piszàc dalej: „Du˝ym sukcesem dla naszego florecisty - Egona Franke, by∏o zakwalifikowanie si´ do fina∏u olimpijskiego. Ka˝de w nim miejsce, nie wy∏àczajàc nawet czwartego, zadowala∏o nas bardzo, a ju˝ jeden z medali - naprawd´ uszcz´Êliwia∏ kibiców w kraju. Egon Franke - wychowanek Gliwickiego Klubu Sportowego i pracujàcego w nim trenera Zbigniewa Czajkowskiego, przeszed∏ na planszy w Tokio sam siebie. Walczy∏ fenomenalnie, odnoszàc najwi´kszy sukces w swej karierze - zdobywajàc z∏oty medal olimpijski i tytu∏ mistrzowski“. Florecista z Gliwic okaza∏ si´ jednym z najwi´kszych bohaterów tokijskich igrzysk - nie tylko w polskiej skali, bo nie skoƒczy∏ na jednym medalu. Oprócz indywidualnego z∏ota, przywióz∏ do kraju tak˝e srebro za wicemistrzostwo w turnieju dru˝ynowym (wspólnie z Witoldem Woydà, Zbigniewem Skrudlikiem i Ryszardem Parulskim). W 1973 r. Egon Franke, za zgodà ówczesnych w∏adz, wyjecha∏ z ˝onà (te˝ florecistkà, El˝bietà Cymerman) oraz synem do W∏och, gdzie przez 24 lata prowadzi∏ kadr´ florecistów Italii,


a do dziÊ uczy fechtunku m∏odzie˝ w Turynie. Coraz cz´Êciej zaglàda jednak do Gliwic i nie wyklucza, ˝e... znów wzmocni szermierzy Piasta.

Na skoczni 16.10. 1964 r. Siódmy dzieƒ olimpiady. To dzieƒ Józefa Szmidta. „Kangur z Zabrza“ - jak o nim mówiono - raz jeszcze udowodni∏, i˝ jest tytanem trójskoku. Pojecha∏ do Tokio z nie do koƒca wyleczonà kontuzjà. A jednak znów wygra∏! Tym samym Szmidt, jako pierwszy w historii olimpijskich startów Polaków, zosta∏ dwukrotnym z∏otym medalistà (poprzednio w Rzymie). Drugie mistrzostwo mia∏o tym wi´kszy ci´˝ar gatunkowy, ˝e wywalczy∏ je rekonwalescent. Szmidt w koƒcu czerwca 1964 r. musia∏ poddaç si´ operacji kolana. Ju˝ po zabiegu pojawi∏y si´ liczne komplikacje, m.in. wysi´ki i obrz´ki kolana, a zanik mi´Ênia uda wynosi∏ 4,5 cm. Ze szpitala trójskoczek wyszed∏ dopiero 1 sierpnia - o lasce, po 63 dniach choroby. Od 16 paêdziernika, dnia olimpijskiego konkursu dzieli∏o go ledwie 77 dni. Zabrzanina nie chciano wys∏aç do Japonii. 14-centymetrowa blizna odstrasza∏a dzia∏aczy PKOl. i... cieszy∏a konkurentów. Do olimpijskiej rywalizacji Polak przystàpi∏ prawie bez przygotowaƒ. „Godzina 13.10. Na kopalni Ludwik-Concordia w Zabrzu uruchomiono ca∏y radiow´ze∏; przez wszystkie g∏oÊniki s∏ychaç by∏o g∏os Bohdana Tomaszewskiego opisujàcego przebieg trójskoku w Tokio. Pod jednym z megafonów wÊród sporej grupki górników, stoi brat rekordzisty Êwiata Edward, którego wszyscy pami´tamy z wyst´pów na bie˝ni, kiedy to zdobywa∏ tytu∏y mistrza w kraju i reprezentowa∏ Polsk´ w meczach mi´dzypaƒstwowych. - Nie wierzy∏em, by Józef móg∏ coÊ zdzia∏aç w Tokio. Kontuzja by∏a za powa˝na, a konkurencja za silna, by w ciàgu miesiàca odrobiç zaleg∏oÊci. Rano spokojnie zjecha∏em na dó∏ i wykonywa∏em swoje obowiàzki, podczas gdy od godz. 10 dyspozytor szuka∏ mnie po wszystkich oddzia∏ach, chcàc oznajmiç radosnà wieÊç. O drugim z∏otym medalu Józka dowiedzia∏em si´ od dêwigowego, kiedy by∏em ju˝ na powierzchni. Zaskoczenie moje nie mia∏o granic, ale radoÊç by∏a jeszcze wi´ksza. Drogo mnie ten medal b´dzie kosztowa∏: na kopalni porobi∏em kilkanaÊcie zak∏adów, nie wierzàc w koƒcowy sukces mojego brata...“ - relacjonowa∏ z Zabrza echa sukcesu Szmidta dziennikarz cytowanej ju˝ „TR“.

Szmidt ju˝ w II kolejce objà∏ prowadzenie skokiem 16,65 m. W ostatniej próbie, choç zrobi∏o si´ ch∏odno, zdeklasowa∏ rywali - 16,85 m: z∏oty medal i nowy rekord olimpijski. Dwukrotny mistrz olimpijski wyjecha∏ w 1975 r. z rodzinà do Niemiec. Pracowa∏ w Ludenschied - najpierw jako instruktor sportu, a póêniej jako kàpielowy w klinice medycyny sportowej. W latach dziewi´çdziesiàtych wróci∏ do Polski, ale nie na Âlàsk. Na Pomorzu kupi∏ posiad∏oÊç. Prowadzi gospodarstwo rolne w miejscowoÊci Zagozd w gminie Drawsko Pomorskie ale... nie uczestniczy w ˝adnych organizowanych przez PKOl. i PZLA okolicznoÊciowych spotkaniach. Unika tak˝e dziennikarzy...

Na bie˝ni 21.10. 1964 r. Dwunasty dzieƒ olimpiady. Fina∏ kobiecej sztafety 4x100 m. Jeden z najbardziej spektakularnych i wspominanych do dziÊ nie tylko przez Polaków - momentów igrzysk w Tokio. Nasze sprinterki nale˝a∏y do grona kandydatek na podium, ale przecie˝ z∏oto zdawa∏o si´ byç zarezerwowane dla sztafety USA, majàcej w sk∏adzie mistrzynie olimpijskie na 100 m - Tyus i 200 m - Mc Guire. A jednak to Polki koƒczy∏y rywalizacj´ jako pierwsze w czasie nowego rekordu Êwiata 43,6 sek. Teresa Ciep∏y, Irena Kirszenstein (póêniej Szewiƒska), Halina Górecka i Ewa K∏obukowska - te dziewczyny by∏y na ustach ca∏ego Êwiata, tak˝e w nast´pnych latach. Góreckiej polskie kroniki olimpijskie nie poÊwi´cajà zbyt wiele miejsca, w porównaniu do pozosta∏ych trzech chy˝onogich uczestniczek pami´tnego biegu. Mo˝e dlatego, ˝e jako jedyna musia∏a si´ zadowoliç w Tokio jednym medalem? A mo˝e z innego powodu...? Górecka w 1965 r. nie wróci∏a z NRF, gdzie wysz∏a za mà˝. Ma∏o tego, podczas IO w Meksyku ‘68, ju˝ pod nazwiskiem Hermann startowa∏a w niemieckich barwach, w∏aÊnie w sztafecie. DziÊ takie zmiany obywatelstwa to ju˝ prawie norma, wtedy jednak... Sportowa biografia Bo˝eny Góreckiej godna jest utrwalania nie tylko z powodu sukcesu w Tokio. Pochodzàca z Chorzowa lekkoatletka, rozpoczynajàca karier´ w miejscowym AKS-ie pod panieƒskim nazwiskiem Richter, reprezentowa∏a Polsk´ tak˝e na olimpiadach w Melbourne i Rzymie. Ze stolicy W∏och te˝ przywioz∏a medal - bràzowy w sztafecie.

Panorama

Na ringu 23.10. 1964 r. Czternasty dzieƒ olimpiady. Najwi´cej braw zebrali chyba jednak bokserzy. Do fina∏ów awansowa∏o czterech polskich pi´Êciarzy i ju˝ w tym momencie wiadomo by∏o, ˝e podopieczni Feliksa Stamma przywiozà z Japonii a˝ 7 medali. Trzy bràzowe i cztery co najmniej srebrne. Ale ˝eby przynajmniej jeden z tych srebrnych zamieniç na z∏oto... - wzdychano w polskim obozie. Zacz´∏o si´ nie najlepiej, bo Artur Olech w wadze muszej uleg∏ W∏ochowi Atzori. Ale póêniej by∏o ju˝ tylko bardzo dobrze. W ciàgu 45 minut polski hymn grano trzy razy po kolei, po zwyci´stwach Józefa Grudnia w wadze lekkiej ( z Rosjaninem Barannikowem), Jerzego Kuleja - w lekkopó∏Êredniej (tak˝e z reprezentantem ZSRR Fro∏owem) i zupe∏nie niespodziewanie Mariana Kasprzyka - w pó∏Êredniej. Niespodziewanie, bo choç bielszczanin z Rzymu przywióz∏ bràz, to w Tokio nie liczono na jego triumf. Walka ta przesz∏a do historii tak˝e z innego powodu. Wszak bokser z Bielska pokona∏ w finale reprezentujàcego Zwiàzek Radziecki Litwina Tamulisa, walczàc ze spuchni´tà prawà r´kà, gdy˝ w trakcie fina∏owego pojedynku z∏ama∏ palec. Nigdy jeszcze - ani wczeÊniej, ani póêniej nasi reprezentanci nie odbierali jednego- dnia trzech z∏otych medali olimpijskich. Dawnych wspomnieƒ czar... Czy jednak nie warto takie dni wspominaç? Nie tylko by zapomnieç o Atenach. Tak˝e jako skuteczny Êrodek na jesienne smutki... JERZY MACHURA Zdj´cia ARC

19


RozmaitoÊci

W´drówki przedmiotów S¸O¡ A SPRAWA POLSKA

Sztambuch Pitery

KAPUÂCIARNIA Leciwa i nieco odrapana kamienica przy ulicy Króla Stanis∏awa Leszczyƒskiego nr 3 znana by∏a w Rzeszowie pod nazwà „KapuÊciarnia“, poniewa˝ na parterze znajdowa∏a si´ fabryczka, gdzie przerabiano kapust´, ogórki i kiszono je w beczkach i ogromnych kadziach. Póênymi okupacyjnymi jesieniami, smród resztek gnijàcej kapusty by∏ trudny do zniesienia, tote˝ dziw

20

Jak przysta∏o na prawdziwego m´˝czyzn´. kocham broƒ bia∏à mi∏oÊcià wprost szalonà lecz niestety bez wzajemnoÊci. Myl´ nagminnie szabl´ z pa∏aszem, orygina∏ z kopià, nie potrafi´ rozgryêç tajemnicy sk∏adaka. „Z bronià panu nie do twarzy, lepiej si´ zajàç innà dziewczynà“ - kpi sobie ze mnie znajomy „militarysta“. A tu gafa goni gaf´ i gafà pogania. Oto przyk∏ad. Kiedy ustali∏em ju˝ ponad wszelkà wàtpliwoÊç, ˝e tajemniczy przedmiot prezentowany obok (mosi´˝ny szpikulec z ozdobnym drewnianym trzonkiem, wàsatym hakiem i sylwetkà s∏onia, d∏. 44 cm) nale˝y do rodziny indyjskich nadziaków i nawet u∏o˝y∏em z tej okazji wierszyk, zjawi∏ si´ pewien màdrala i w jednej chwili podwa˝y∏ wynik moich ˝mudnych dociekaƒ. - Nadziaków indyjskich mamy sporo, wÊród nich wyró˝nia si´ oryginalnoÊcià tzw. kruczy dziób - oÊwiadczy∏ - ale ten tutaj przedmiot to nie jest to co myÊlisz. - Wielkie nieba! - zakrzyknà∏em - To nie jest nadziak, a wi´c co!? - Typowy bodziec zwany te˝ ankusem - ciàgnà∏ mój rozmówca. - Czyli zbli˝one kszta∏tem do bosaka narz´dzie kierowania s∏oniem, tak˝e bojowym. Okazuje si´, ˝e mahud - poganiacz s∏onia - jadàc na nim wierzchem kierowa∏ ruchami zwierz´cia, bodàc je w razie potrzeby w bardzo wra˝liwy wyst´p u szczytu czaszki takim w∏aÊnie jak mój szpikulcem. JakoÊ dziwnie mi zabrzmia∏o to s∏owo „bodziec“ w znaczeniu dos∏ownym. Nic dziwnego, najcz´Êciej u˝ywamy go przecie˝ w formie przenoÊni np. takiej jak „stworzyç bodêce do pobudzenia“ lub te˝ „bodêce zach´ty do lepszej pracy“. Zaraz, zaraz... By∏y przecie˝ czasy kiedy „bodêce“ robi∏y zawrotnà karier´ w ˝yciu publicznym. b´dàc tak˝e tematem licznych dowcipów. Zgadnij koteczku - jak mawia∏ nieod˝a∏owany Kisiel - kiedy? Koteczek nie wie, ale my wiemy i podzielimy si´ tà wiedzà! Dawno, dawno temu, kiedy gospodarka socjalistyczna zwana tak˝e nie bez przyczyny ksi´˝ycowà wesz∏a w póênych latach 60. w stadium ostrego kryzysu, próbowano jà leczyç za pomocà szeroko propagowanych tzw. bodêców ekonomicznych. Inicjatorem i g∏ównym wykonawcà tej rzekomo zbawiennej dla wi´kszej efektywnoÊci produkcji terapii by∏ cz∏onek Biura Politycznego PZPR w latach 1968-70 tow. in˝. Boles∏aw Jaszczuk. Jego te˝ g∏ównie obarczano odpowiedzialnoÊcià za fiasko bodêców, nieudanà reform´ i póêniejszy grudniowy kryzys gospodarczo - spo∏eczny. Optujàcych za Gomu∏kà, którzy na chybionà reform´ stawiali, obdarzono ksywà „pro - wies∏awie“. Opozycja dzieli∏a si´ na dwa obozy - tzw. partyzantów czyli partyjnych nacjonalistów spod znaku Mieczys∏awa Moczara („kto nie z Mieciem tego zmieciem“) nazywanych „mieciodystami“ i zwolenników Gierka, zwanego ksi´ciem Êlàskiej Katangi, wyst´pujàcych pod kryptonimem „gierko - katolików“. Te dwie orientacje konkurowa∏y ze sobà zawzi´cie.

bierze, ˝e dom, w którym po przesiedleniu nas z ulicy Chrzanowskiej zamieszka∏em wraz z rodzicami, uchowa∏ si´ i osta∏ w „jaskini“, jak Êmia∏o mo˝na by nazwaç najbli˝sze otoczenie. Ze wschodniej strony otoczony ogrodem, którego okaza∏e jab∏onie i kwietne krzewy niwelowa∏y w pewnym stopniu wspomniane zapachy, ze wszystkich pozosta∏ych by∏ ca∏kowicie obl´˝ony budynkami zaj´tymi przez okupanta. Koszary niemieckich lotników, dwa bloki z szarej ceg∏y w których mieszkali oficerowie Wermachtu oraz tzw. Blitz Madel czyli wojskowa s∏u˝ba kobiet i niemiecki szpital wojskowy oto sàsiedztwo poczciwej „kapuÊciarni“. ZajmowaliÊmy mieszkanie na pi´trze - z ma∏à werandà przy wejÊciu i ciàgnàcà si´ charakterystycznà, d∏ugà antresolà wzd∏u˝ muru kamienicy. Ta antresola, czyli po prostu ganek z metalowà por´czà, nadawa∏a si´ wybornie do rozciàgania ˝y∏ki w´dkarskiej i nawijania jej na

Panorama

ko∏owrotki. Na podwórku, co te˝ by∏o dla „kapuÊciarni“ i jej ró˝nych woni charakterystyczne, hula∏y ró˝ne wiatry, zdarza∏o si´ i takie, o których powszechnie mówiono... ˝e diabe∏ kr´ci bicz z piasku, czyli wir powietrzny podnosi∏ w gór´ papiery, ró˝ne Êmieci. WykorzystaliÊmy owe pràdy wst´pujàce i stàd ganek nadawa∏ si´ równie˝ idealnie do przeprowadzania nieustannych prób z naszymi modelami samolotów, spadochronów itp. Nieustannych, bo od czasu zamieszkania przy ulicy Leszczyƒskiego zapanowa∏ wÊród nas istny sza∏ na punkcie lotnictwa i wszystkiego co z nim zwiàzane. StraciliÊmy wprawdzie kuzynk´ a ja, rozstajàc si´ z Chrzanowskà, straci∏em kontakt z niezapomnianym panem Margasiƒskim patronujàcym w uroczy sposób ró˝nym eksperymentom w konstrukcjach lotniczych z papieru w kratk´, Adamem Harasiewiczem - cz´sto nas odwiedzajàcym, Romkiem Zieliƒskim i wieloma innymi... Ale, jak to w tym wieku bywa, nie za-


Walka toczy∏a si´ oczywiÊcie g∏´boko pod powierzchnià, pozornie niczym niezak∏óconego, oficjalnego kursu. Kiedy przyjecha∏ na obchody barbórkowe do Zabrza Gomu∏ka (r. 1968), zresztà mocno spóêniony, spad∏ na mnie, najm∏odszego pracownika wydzia∏u propagandy katowickiego KW, obowiàzek wskazania mu drogi do toalety. Wracajàc do salki recepcyjnej w Domu Muzyki i Taƒca kr´tymi korytarzami zaplecza tego gmachu, wys∏ucha∏em niespodziewanie gwa∏townego monologu tow. Sekretarza. Widocznie coÊ go gniot∏o w Êrodku i czu∏ nieprzepartà ch´ç wyrzucenia zadry, która w nim siedzia∏a. Ujà∏ mnie pod rami´ i pop∏ynà∏ nieco bez∏adny potok s∏ów. - Te wasze górnicze nabo˝eƒstwa, gale, fety, parady - utyskiwa∏ z goryczà - a tu trzeba siàÊç do sto∏u i rozmawiaç po m´sku. Âwiatowa koniunktura na w´giel leci na ∏eb na szyj´ a my sprzedajemy go poni˝ej kosztów w∏asnych wydobycia. Czas ju˝ skoƒczyç z tà monokulturà i pomyÊleç o innym wykorzystaniu waszego Êlàskiego skarbu np. poprzez chemizacj´. Tak, tak, m∏ody towarzyszu, szpadà górniczà niczego nie wywalczymy. Taki by∏ mniej wi´cej sens tej spontanicznej, nieoczekiwanej wypowiedzi. OczywiÊcie nikomu o tych rewelacjach czy raczej herezjach „starego sklerotyka“ - jak wówczas nazywaliÊmy Gomu∏k´ - nie powiedzia∏em, z racji ich zdecydowanie anty - gierkowskiego ostrza, a tow. Edward by∏ w koƒcu moim bezpoÊrednim pracodawcà. Dla nikogo z pracowników KW nie stanowi∏o tajemnicy, ˝e nasz szef swoje szanse na sched´ po Gomu∏ce widzi w dominacji w´gla, a Êlàskich górników i hutników traktuje jako trwa∏e zaplecze polityczne. Z tym naszym „czarnym z∏otem“, ongiÊ podnoszonym do rangi bogactwa narodowego, to rzeczywiÊcie sprawa powik∏ana bo i teraz, kiedy drastycznie ograniczamy jego wydobycie okazuje si´ nagle, ˝e jest cennym i poszukiwanym noÊnikiem energii dla tzw. tygrysów azjatyckich, a g∏ównie dla rosnàcej w pot´g´ ChRL. Niezbadane sà drogi tej kontrowersyjnej kopaliny. Jedno jest natomiast pewne. Przy okazji tych moich niesk∏adnych dywagacji o rozmaitych bodêcach - indyjskich i krajowych, wysz∏o na jaw, ˝e wiàzanie „sprawy polskiej“ ze s∏oniem pozostaje aktualne nadal. „Cie, choroba“ jak mawia∏ cokolwiek ju˝ zapomniany so∏tys Kierdzio∏ek.

PROSTE JEDZENIE - PROSTE MYŚLENIE CIASTECZKA AZJATYCKIE Màka ry˝owa... hm, jak jà zdobyç? Tym razem zdecydowa∏am si´ na przepis z ma∏ym utrudnieniem. OczywiÊcie jeÊli wstàpicie do sklepu ze zdrowà ˝ywnoÊcià, nie b´dzie problemu. Dlaczego taka propozycja? Ano w∏aÊnie dlatego, ˝ebyÊcie spróbowali nowego smaku! Màka ry˝owa kosztuje niewiele, a ciasteczka sà bardzo smaczne. Przepis: 1,5 szklanki màki ry˝owej 0,5 szklanki cukru pudru 3\4 kostki mas∏a 1 olejek migda∏owy 1 ∏y˝ka migda∏ów lub orzechów

Wyrobiç ciasto z màki ry˝owej, cukru pudru i mas∏a. Dodaç olejek. Posiekaç migda∏y lub orzechy. Uformowaç z ciasta drobne kulki, w∏o˝yç do ka˝dej kawa∏ek migda∏a lub orzecha i piec na z∏oty kolor w goràcym piekarniku. Cz´sto marzymy o dalekich podró˝ach, ale kiedy naprawd´ nadarza si´ okazja, to jesteÊmy za ma∏o odwa˝ni, by zrealizowaç te marzenia. Ludzie wolà jednak przebywaç w Êwiecie iluzji, ni˝ ˝yç realnoÊcià. Szkoda, w rzeczywistoÊci ˝ycie niezauwa˝alnie przemyka gdzieÊ obok. EWA KMIECIK

Uśmiec hnij się...

ANDRZEJ ¸OJAN Foto S¸AWEK BOROWSKI

Rys. JANUSZ KO˚USZNIK

stanawialiÊmy si´ nad tym zbyt cz´sto. Wszystko co mia∏o urok nowoÊci by∏o dla nas najciekawsze i w danym momencie najlepsze. Na ogó∏ mroêne i Ênie˝ne wszystkie wojenne zimy stawa∏y si´ szczególnie na wschodzie bia∏ym sojusznikiem armii sprzymierzonych prowadzàcych wojn´ z hitlerowskimi najeêdêcami. My równie˝ odczuwaliÊmy zimno i niedostatek maszerujàc przy 15-stopniowych mrozach do szko∏y, ale by∏o to po prostu normalne, podobnie jak upalne lata. Czekajàc na wiosn´ nie bez satysfakcji myÊleliÊmy co na Wschodzie muszà odczuwaç ju˝ nie zwyci´skie niemieckie armie. Âwiadczy∏y o tym znajdowane przez nas na Êmietniku dziwne woreczki z grubego celofanu, wype∏nione do po∏owy bia∏ym proszkiem. W Êrodku by∏a kartka ze sposobem u˝ycia (napisanym po niemiecku). Wynika∏o z niej, ˝e: „Nale˝y nalaç przez otwór w woreczku troch´ wody, zakleiç otwór i po pewnym czasie w∏o˝yç worek do kieszeni“. Reakcja jaka nast´powa∏a po zetkni´ciu si´ tajemniczego proszku z wodà powodowa∏a, ˝e worek p´cznia∏ i stawa∏ si´ ciep∏y, prawie goràcy, stanowiàc rodzaj chemicznego termofora. Widaç jednak ˝e nie na wiele zda∏y si´ hitlerowcom te woreczki... zw∏aszcza w czasie „stalingradzkiej“ zimy, skoro tak du˝o znajdowaliÊmy ich na Êmietniku przy „kapuÊciarni“. JERZY PITERA

Panorama

21


Kultura

• WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZE NOBEL DLA JELINEK Jak co roku najwi´cej zainteresowania i emocji - wÊród og∏aszanych nazwisk laureatów nagrody Nobla - budzi nazwisko kolejnego nagrodzonego pisarza. Og∏oszeniu ostatecznego wyniku towarzyszà spekulacje i rankingi, a nawet zarzuty nad coraz wi´kszà rolà polityki w tej kategorii. KilkanaÊcie dni temu kolejnà laureatkà Nobla zosta∏a ELFRIEDE JELINEK - dziesiàta kobieta w historii i pierwsza Austriaczka wÊród Noblistów w tej dziedzinie. Wyró˝nienie Jelinek to dla wszystkich olbrzymie zaskoczenie. W tegorocznych rankingach raczej pomijano jej nazwisko. Jej twórczoÊç wzbudza sporo emocji i kontrowersji, by∏a te˝ wr´cz bojkotowana. Pisarka cz´sto krytykuje swoich rodaków za ich nazistowskie dziedzictwo, nie boi si´ Êmia∏o i otwarcie mówiç o tym, co si´ dzieje w ludziach i mi´dzy ludêmi - nawet jeÊli zarzuca si´, ˝e jej pisarstwo graniczy z pornografià. Ale te˝ jej twórczoÊç pe∏na jest skomplikowanych gier

NAGRODY MIESI¢CZNIKA „TEATR“ I NIE TYLKO

Pawe∏ MiÊkiewicz

Miesi´cznik „Teatr“ przyzna∏ swe doroczne, presti˝owe nagrody dla najlepszych artystów scenicznych sezonu 2003/2004: re˝yserów, aktorek i aktorów. Sà to bardzo cenione wyró˝nienia za konkretne dokonania sceniczne. Za spektakl „Niewina“ wed∏ug dramatu Dei Loher, zrealizowany w krakowskim Narodowym Starym Teatrze, laureatem Nagrody im. Konrada Swinarskiego dla najlepszego re˝ysera minionego sezonu teatralnego zosta∏ Pawe∏ MiÊkiewicz, przez kilka ostatnich lat b´dàcy dyrektorem artystycz-

22

s∏ownych i czystej zabawy j´zykiem. I w∏aÊnie za to doceni∏a jà Szwedzka Akademia - za „muzyczny potok g∏osów i kontrg∏osów w powieÊciach i sztukach, i za nadzwyczajny j´zykowy zapa∏ ods∏aniania absurdu spo∏ecznych klisz i ich ujarzmiajàcej mocy“. W swoim kraju Jelinek ma opini´ lewicowej faszystki, feministki, skandalistki (oskar˝ano jà o pornografi´) i awangardzistki. Zdaje si´, ˝e uda jej si´ t´ opini´ utrzymaç, bo ju˝ zapowiedzia∏a, ˝e 10. grudnia nie odbierze nagrody z ràk szwedzkiego króla. Mówi si´, ˝e by dostaç Nobla, trzeba byç ma∏o znanym, politycznie niepoprawnym pisarzem - najlepiej oko∏o szeÊçdziesiàtki. 57-letnia Jelinek spe∏nia wszystkie te kryteria. Mówi si´ tak˝e, ˝e Nobel zmienia w ˝yciu pisarza wszystko. Rosnà wp∏ywy ze sprzeda˝y ksià˝ek i zainteresowanie otoczenia. RoÊnie liczba kupujàcych, bo przecie˝ „Noblist´“ na pó∏ce mieç wypada. Zanim jednak pop´dzimy do ksi´garƒ w poszukiwaniu papierowych noÊników twórczoÊci Jelinek, warto zastanowiç si´ chwil´ i podumaç nad tymi wielkimi pisarzami, którzy Nobla nie dostali...

nym Teatru Polskiego we Wroc∏awiu. Bar- stom, osobowoÊciom polskiej sceny. Nagrod´ dzo udanie zaznaczy∏ teraz swój powrót do im. Aleksandra Zelwerowicza dla najlepszej Krakowa, w którym ma swoje artystyczne aktorki otrzyma∏a Teresa Budzisz-Krzy˝anowkorzenie: tam studiowa∏ teatrologi´ na Uni- ska za rol´ Jokasty w „Królu Edypie“ Sofoklewersytecie Jagielloƒskim, ukoƒczy∏ wydzia∏ sa, a wi´c w spektaklu jubileuszowo wyre˝yseaktorski a nast´pnie wydzia∏ re˝yserski tam- rowanym przez Gustawa Holoubka w wartejszej PWST im. Ludwika Solskiego, pod szawskim Teatrze Ateneum. Nagrod´ dla najWawelem zaczyna∏ swà karier´ aktorskà lepszego aktora otrzyma∏ Mariusz Bonaszewski z warszawskiego Teatru Narodowego, za (w Starym Teatrze - m.in. w g∏oÊnych spektaklach Krystiana Lupy), tam równie˝ de- rol´ Gombrowicza w „B∏àdzeniu“, wystawiobiutowa∏ jako re˝yser („Âniadanie u Tiffa- nym na jego rodzimej scenie przez Jerzego Jany’go“ w Teatrze im. S∏owackiego) i jako re- rockiego, w spektaklu powsta∏ym wed∏ug tekstów autora „Ferdydurke“ i „Âlubu“. ˝yser pracowa∏. Nagroda „Teatru“ to zresztà nie jedyne Êwiadectwo uznania dla Teresa Budzisz-Krzy˝anowska Paw∏a MiÊkiewicza za „Niewin´“, dobrze przyj´tà tak˝e na Mi´dzynarodowym Festiwalu Teatralnym w Nitrze i w bydgoskim Festiwalu Prapremier (g∏ówna nagroda czyli Grand Prix dzielona z Annà Augustynowicz za „Powrót na pustyni´“ wystawiony w Teatrze Powszechnym w Warszawie). Zapewne podobne przyj´cie czeka „Niewin´“ i Paw∏a MiÊkiewicza na Festiwalu Festiwali Teatralnych „Spotkania“ w Warszawie. Dla czterdziestoletniego re˝ysera z bogatym ju˝ dorobkiem artystycznym takie nagrody ciàgle mogà mieç jeszcze znaczenie silnie motywujàce do dalszych scenicznych poszukiwaƒ. Nagrody aktorskie „Teatru“ przypad∏y w tym roku wybitnym arty-

Panorama


Kultura

ENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • nym miastem - projektem powsta∏ym tak˝e w oparciu o plany architektoniczne Mistrza. Zapraszamy na nià wszystkich! Oby tylko przy tej okazji nikomu do g∏owy nie przysz∏o wprowadzaç w ˝ycie pomys∏ów z filmu Machulskiego! Wystawa potrwa do 19 grudnia.

DA VINCI NIE TYLKO W KINIE

Od paru tygodni mo˝na na polskich ekranach oglàdaç film Juliusza Machulskiego „Da Vinci“. W tym samym czasie we wroc∏awskim ratuszu pojawi∏a si´ rewelacyjna wystawa „Idea Leonarda da Vinci - geniusz i jego machiny“. Mo˝na na niej zobaczyç 45 wynalazków, których twórcà by∏ sam Leonardo da Vinci. OczywiÊcie eksponaty nie sà orygina∏ami, a tylko konstrukcjami powsta∏ymi dzisiaj na podstawie zachowanych planów i opisów Cz∏owieka Renesansu, jednak ich wartoÊç historyczna i naukowa jest ogromna. Wszystkie eksponaty

powsta∏y przy udziale naukowców, specjalistów, archiwistów i historyków. Ich twórcy przy ich budowie korzystali tylko z takich materia∏ów, jakie by∏y dost´pne w czasach Leonarda, starajàc si´ w ten sposób oddaç w pe∏ni geniusz autora. Na wystawie zobaczyç mo˝na lotnie, prototypy spadochronu i Êmig∏a, maszyny bojowe (katapulty), wóz dwuko∏owy z sierpami, bark´, narty wodne, ruchomà drabin´ czy wreszcie... rower! Przy ka˝dym wynalazku mo˝emy zobaczyç kopi´ manuskryptu da Vinciego przedstawiajàcego dany przedmiot oraz krótki opis jego dzia∏ania. Wroc∏awska ekspozycja uzupe∏niona jest filmami o Leonardzie, jego ˝yciu i twórczoÊci oraz stworzonym w Polsce tzw. ideal-

NOVA POLSKA... W PARY˚U We Francji trwa Sezon Polski „Nova Polska“. To bardzo urozmaicona oferta kulturalna, majàca Francuzom przybli˝yç Polsk´, bogata w liczne prezentacje i znaczàce spotkania. Pierwsze wystawy z tego cyklu zdà˝y∏ obejrzeç nawet goszczàcy nad Sekwanà Prezydent RP. Chcia∏oby si´, aby sztuka znad Wis∏y zainteresowa∏a szersze grono Francuzów. Na razie nie jest êle. Nawet Luwr zosta∏ wreszcie przez nas zdobyty. Wystawa obrazów Bernardo Bellotta zwanego Canaletto, nadwornego malarza króla Stanis∏awa Augusta Poniatowskiego, to pierwsza polska wystawa zorganizowana w tym jednym z najs∏ynniejszych muzeów Êwiata, a zarazem jedno z najwa˝niejszych wydarzeƒ, opiecz´towanych znakiem „Nova Polska“. Z Zamku Królewskiego w Warszawie trafi∏o do Luwru 18 prac Canaletta (z jego 26 widoków Warszawy i Wilanowa) - wystarczajàco wiele, by poznaç jego kunszt i znaczenie jego obrazów przy rekonstruowaniu stolicy zniszczonej w czasie II wojny Êwiatowej, zw∏aszcza w trakcie Powstania Warszawskiego i w odwecie za nie. Zresztà przypomniane to zosta∏o tak˝e przez organizatorów wystawy podczas interesujàcej konferencji na temat roli polskich muzeów w procesie kultywowania i ochrony to˝samoÊci narodowej oraz konserwacji i rekonstrukcji architektury po zniszczeniach wojennych. W Luwrze mia∏o ju˝ miejsce tak˝e spotkanie z Andrzejem Wajdà, mogàcym kilkusetosobowej widowni zaprezentowaç swe jak˝e polskie „Wesele“ - filmowà wersj´ dramatu narodowego Stanis∏awa Wyspiaƒskiego. Nie by∏a to zresztà w paêdzierniku jedyna polska oferta filmowa dla pary˝an. Swoistà równowag´ w prezentacji naszego kina stanowi∏y filmy m∏odych, ale docenionych ju˝ twórców, m.in. nagrodzonych na Festiwalu w Gdyni.

W Ogrodach Tuileries, nieopodal Luwru, zainteresowani mogli zobaczyç rzeêby Igora Mitoraja - polskiego artysty tworzàcego na co dzieƒ we W∏oszech i Francji, którego dzie∏a na sta∏e stojà ju˝ m.in. w Pary˝u (trzy rzeêby w najnowoczeÊniejszej dzielnicy La Defense), Rzymie, Mediolanie, Londynie, Lozannie, w Japonii i Stanach Zjednoczonych. Zw∏aszcza jego rzeêby nawiàzujàce do sztuki antycznej ró˝nie sà oceniane i wywo∏ujà szereg kontrowersji, na ogó∏ jednak niezawodnie wzbudzajà du˝e zainteresowanie publicznoÊci, co widaç by∏o kilka miesi´cy temu na plenerowych wystawach rzeêb Mitoraja w Polsce, a teraz w Pary˝u, z ogromnà ulicznà publicznoÊcià. Nie sà to w tej chwili jedyne polskie akcenty nad Sekwanà. W Muzeum Eugene Delacroix zainstalowano wystaw´ obrazów p´dzla wybitnego polskiego malarza epoki romantyzmu Piotra Micha∏owskiego. Jest ona reklamowana jako wystawa obrazów „najbardziej francuskiego z polskich malarzy“. A w tym czasie na najs∏ynniejszej paryskiej alei przechodnie mogli na zdj´ciach poznawaç, jak dzisiaj wyglàda stolica Polski.

Panorama

23


Nasz goÊç

Jankes, Grek i... Hanys Z Józefem Skrzekiem, Antymosem Apostolisem i Paulem Wertico muzykami z zespołu SBB, rozmawia Grzegorz Płonka. - Nazwa zespo∏u „Szukaj, Burz, Buduj“ (SBB), okreÊla∏a w latach siedemdziesiàtych, wasze podejÊcie do materii muzycznej. Czy jest ono dewizà zespo∏u w dzisiejszych czasach, w których, wydawa∏oby si´, wszystkie bariery w muzyce zosta∏y zburzone? Antymos Apostolis: Nasza dewiza „Szukaj, Burz, Buduj“ jest ciàgle aktualna w takim rozumieniu, ˝e kompozycje, które wykonujemy, sà dalej w du˝ym stopniu oparte na improwizacji, a ich charakter bywa - w zale˝noÊci od naszych nastrojów - ró˝norodny. - Waszej muzyce nie grozi zatem stagnacja? Józef Skrzek: Nie. Poniewa˝ muzyka jest generalnie bardzo blisko zwiàzana z cz∏owiekiem - powstaje na kanwie jego prze˝yç, wi´c mo˝na powiedzieç, ˝e jest ona odzwierciedleniem tego, co si´ dzieje w ludzkim Êwiecie. A dziejà si´ w nim stale takie rzeczy, które nas muzyków zaskakujà i inspirujà, przez co nasza twórczoÊç podlega ciàg∏emu artystycznemu przeobra˝aniu, dzi´ki któremu uzyskujemy nieustannie jakoÊciowo nowy produkt muzyczny. Paul Wertico: Muzycy sà artystami, wi´c cià˝y na nich obowiàzek rozwijania si´. Je˝eli spojrzymy na twórczoÊç Milesa Davisa czy Beatlesów, to widaç, jak si´ z czasem zmienia∏a. ArtyÊci ci nigdy nie stali w miejscu. Uwa˝am, ˝e lepiej jest, jeÊli jako twórca eksperymentujesz (choç mo˝esz odnieÊç mniejszy sukces finansowy), ni˝ mia∏byÊ si´ nie zmieniaç, bo tak naprawd´, jeÊli nie idziesz do przodu, to si´ cofasz. - Reprezentujecie trzy ró˝ne kultury, a wasze produkcje brzmià jednorodnie. Jak to mo˝liwe? Józef Skrzek: SBB tworzà trzy osobowoÊci, trzy Êwiaty - Jankes, Grek i hanys (Êmiech). Ka˝dy z nas przynosi z w∏asnego regionu okreÊlonà wra˝liwoÊç muzycznà. W zespole sà one miksowane i w efekcie, gdy gramy koncert, to na scenie dzieje si´ coÊ, co porówna∏bym do erupcji wulkanu, która mimo swej energii stanowi zwartà form´. Paul Wertico: Ponadto bardzo lubimy ze sobà graç. - Czy ∏atwo pozyskaç sponsorów dla waszych dzia∏aƒ?

24

Józef Skrzek: Powiem szczerze, ˝e ze zdobywaniem sponsorów nie jest nam lekko. Dalej istnieje centralizacja rynkowa i wszystkie g∏ówne biznesy idà przez Warszaw´. Poza tym, sponsorzy lubià ∏adne dziewczyny - które mogà, ale nie muszà Êpiewaç, siatkówk´ czy jakieÊ inne modne i na czasie sprawy, a nie muzyk´ progresywnà. Tym niemniej próbujemy sobie dawaç rad´ w tym temacie. U∏atwia nam to fakt, ˝e jesteÊmy zespo∏em mi´dzynarodowym, znanym w wielu krajach Êwiata. - W latach siedemdziesiàtych SBB by∏o dla wielu ludzi zza „˝elaznej kurtyny“ synonimem wolnoÊci... Józef Skrzek: Nasza muzyka by∏a znakiem tamtych czasów. Uto˝samiali si´ z nià ludzie zamieszkujàcy tak zwane kraje demokracji ludowej, którzy buntowali si´ przeciw panujàcemu zniewoleniu, którzy chcieli otwarcia na Êwiat i wolnoÊci. Do dziÊ, gdy gramy w Moskwie, Pradze czy Budapeszcie, kojarzeni jesteÊmy z zespo∏em, który przedar∏ si´ przez „˝elaznà kurtyn´“ i zaistnia∏ na rynku muzycznym. - Jak przyjmowa∏a was polska publicznoÊç podczas tegorocznej, majowej trasy „Szcz´Êliwi z miasta N“, którà odbyliÊcie wspólnie po dwuletniej przerwie? Józef Skrzek: Bardzo dobrze. WidzieliÊmy, jak mocno nasi fani sà z nami zwiàzani i jak ˝ywo reagujà na muzyk´ SBB. Dawa∏o nam to na koncertach ogromny „power“. - Mo˝e entuzjazm publicznoÊci wynika∏ bardziej z sentymentu do SBB, ni˝ z zainteresowania muzykà progresywnà? Antymos Apostolis: Nie sàdzimy tak, gdy˝ widowni´ tworzyli ludzie z ró˝nych pokoleƒ, z których najm∏odsi nie istnieli jeszcze na Êwiecie, gdy my nagrywaliÊmy pierwsze p∏yty.

Panorama

- Jakie jest zapotrzebowanie na tego typu muzyk´ na Êwiatowym rynku muzycznym? Antymos Apostolis: Nie jest za du˝e. W Grecji na przyk∏ad, jest to muzyka niszowa. - Czego si´ tam najch´tniej s∏ucha? Antymos Apostolis: Globalizacja muzyki spowodowa∏a, ˝e na tamtejszym rynku pojawili si´ raperzy i rock and rollowcy. Ponadto Grecy „odbijajà“ od swej ludowej tradycji. Ci, którzy wykonywali ludowe piosenki, zmienili profil próbujà teraz Êpiewaç w stylu pop i rock. Muzyka ludowa, je˝eli si´ sprzedaje, to tylko w postaci mocno „zbasztardowanej“, skomercjalizowanej postaci. Jest to twór, w który próbuje si´ na si∏´ wepchnàç troch´ folkloru, na zasadzie - ˝eby tylko klarnet zawy∏, a b´dzie to mia∏o posmak etniczny. Na szcz´Êcie w Grecji jest wiele regionów, gdzie gra si´ du˝o pi´knej, zró˝nicowanej muzyki folklorystycznej i sà muzycy, którzy potrafià w sposób szlachetny ∏àczyç jà z elementami innych gatunków, tak jak to potrafi robiç Józek Skrzek z góralami czy kiedyÊ Namys∏owski. - Co zamierzacie zrobiç, aby szerzej zaistnieç na obecnym, nie tylko polskim rynku muzycznym? Paul Wertico: W dzisiejszych czasach co tydzieƒ ukazujà si´ tysiàce nowych p∏yt CD. Dlatego, aby uzyskaç szans´ na sukces na rynku muzycznym, musimy ci´˝ko pracowaç. Przede wszystkim chcemy poszerzyç nasz repertuar o kilka piosenek, uzyskaç lepsze brzmienie ca∏oÊci oraz nagraç nowà p∏yt´. Nasza praca b´dzie obejmowaç nie tylko sfer´ muzycznà, ale i marketingowà. Musimy mieç ciekawà stron´ internetowà, a tak˝e DVD i wideo klipy. Niewàtpliwie w osiàgni´ciu sukcesu sprzyja nam to, ˝e mamy dobrà reputacj´ w muzycznym Êwiecie, co dodatkowo mobilizuje nas do pracy. By jej nie straciç. Na szcz´Êcie si∏ nam do roboty nie brakuje. Istnieje wiele zespo∏ów, które im starsze, tym bardziej sà zm´czone. Ich technika grania staje si´ monotonna i nie ma w niej ognia. ZaÊ my, tak jak wielu muzyków jazzowych, z wiekiem stajemy si´ coraz lepsi - tak jak dobre wino. Mo˝e nie gramy ju˝ tak szybko, ale za to lepiej rozumiemy i czujemy muzyk´. - Dzi´kuj´ za rozmow´.


Muzyka bez granic

Redaguje IZA LARISZ

• NOWOÂCI P¸YTOWE • NOWOÂCI P¸YTOWE • NOWOÂCI P¸YTOWE • Cela Nr 3 Dedykacja dla Kurdupla Pasa˝er Dok∏adnie 20 lat temu w Grudziàdzu zaistnia∏a na polskiej scenie punk rockowej Cela Nr3. Marazm krajowego rynku wydawniczego lat 80. wp∏ynà∏ bezpoÊrednio na Cel´, której na przestrzeni 15. lat nie uda∏o si´ zarejestrowaç ˝adnego materia∏u w profesjonalnych warunkach studyjnych. W tym sensie zespó∏ kontynuowa∏ prawdziwie niezale˝nà dzia∏alnoÊç wydawniczà, nagrywajàc muzyk´ w∏asnym sumptem, by dopiero w 2000 roku wydaç profesjonalnie nagrany album Jedynka. W tym roku, jubileuszowym dla Celi, grupa zagra∏a koncert razem z przyjació∏mi: Abbadonem, Farben Lehre oraz Studio2, zaÊ wydawniczym uwieƒczeniem 20-letniej dzia∏alnoÊci zespo∏u, przeplatanej kilkuletnià nieobecnoÊcià na scenie, sta∏ si´ ten dwup∏ytowy album, który oprócz hitów, których na koncie Celi znalaz∏o si´ kilka, zawiera tak˝e utwory dotàd nie publikowane. Album ma charakter archiwalny, co poÊwiadcza choçby jego nie najlepsza jakoÊç techniczna - p∏yta brzmi jakby odtwarzana z jednoÊladu, co czyni z niej prawdziwy, nie podrasowany rarytas. Ostatecznie wszyscy ci, którzy pami´tajà

czasy, kiedy s∏ucha∏o si´ nagraƒ rejestrowanych metodà cha∏upniczà, wiedzà, ˝e bynajmniej nie jakoÊç brzmienia by∏a wa˝na. Historyczny materia∏ Celi - nieco naiwny, czasem infantylny - pokazuje tak˝e rozwój zespo∏u w stron´ doskonalszych form muzycznych. W koƒcu to oszcz´dnoÊç Êrodków i schematyczna aran˝acja uczyni∏y z Celi przestawicieli „punk rocka Êrodka“ i w∏aÊnie w prostocie, m∏odzieƒczym idealizmie, które charakteryzujà grudzià˝an mieÊci si´ aura schy∏ku lat 80,, pokr´tna Êcie˝ka polskiego punk rocka, poczàtek koƒca pewnej estetyki w muzyce niezale˝nej. Sentymentalizm? Z pewnoÊcià tak. To p∏yta osadzona w pewnym kontekÊcie polityczno-spo∏ecznym, który mimo to nie deaktualizuje przekazu ideowego jaki wnios∏a Cela i pozostali twórcy sceny p/r. Anachronizm muzyki uprawianej przez Cel´ pewnie wywo∏uje dzisiaj uÊmiech - ten sympatyczny. Atutem grudziàdzkiego zespo∏u sà celne teksty i z tego powodu Dedykacja dla Kurdupla jest nie tylko ho∏dem z∏o˝onym przez zespó∏ Kurduplowi- zmar∏emu 8 lat temu w niejasnych okolicznoÊciach liderowi i charyzmatykowi Celi, ale tak˝e pok∏onem muzyków w stron´ uniwersalnej wartoÊci jakà w muzyce jest TEKST - w czasach, gdy przede wszystkim komercyjni twórcy rockowi odchodzà od niej na rzecz grafomaƒskich wierszyków

o mi∏oÊci, nap´dzajàc muzycznà koniunktur´. Dedykacja... ma charakter wspomnieniowy, fani-weterani przypomnà sobie klimat jarociƒskich festiwali, ulicznà szarug´ II RP odchodzàcej w niebyt i bezimienny obraz kszta∏tujàcej si´ Nowej RzeczywistoÊci. Wszystko sià zmieni∏o od tamtego czasu... za wyjàtkiem Êwiata opisywanego w tekstach Celi, czyli nie zmieni∏o si´ nic i polskie piekie∏ko trwa nadal... P∏yt´ polecam wszystkim, którzy nie znajà nagraƒ Celi Nr 3 oraz tym, którzy nie pojmujà ideologicznej nami´tnoÊci punk rocka i bardzo chcà jà zrozumieç. Dedykacja... to wa˝ny dokument.

Poto & Cabengo s/t Karaoke Kalk

Steven Future Home of Burbank Elks Kitty-Yo

Poto & Cabengo to projekt Jensa Messela (Kandis, Fumble) i towarzyszàcego mu Michaela Cramma. Znakiem firmowym produkcji Messela jest twórczoÊç ambitna. Nie inaczej sta∏o si´ i tym razem wszystkie znamiona znakomitej p∏yty posiada rzeczone wydwnictwo. Ka˝dy utwór zosta∏ skomponowany w innej przestrzeni muzycznej, wszystkie ∏àczà i dzielà jednoczeÊnie subtelne ró˝nice i podobieƒstwa gatunkowe - pozorowana sprzecznoÊç jest narz´dziem, którym Messel pos∏u˝y∏ si´ z niebywa∏ym sprytem. Wspó∏obecny trans przy akompaniamencie tanecznych melodii, na tle których ten sam Messel uprawia melorecytacj´, innym razem Êpiewajàc jak rasowy rockman by przejÊç niespodziewanie w funky disco po∏àczone z prostà melodykà i znów wtórujàcy Messel, który w zabawny sposób uprawia ironicznà wokaliz´. P∏yta jest pomys∏owa, nagrana z pasjà, bardzo atrakcyjna. Ale to nie wszystko. Ta p∏yta to nic innego tylko muzyczna prowokacja. Messel drwi ze „ÊmietnikowoÊci“ muzyki popularnej, która jest jej jàdrem. BezmyÊlnie uprawiany eklektyzm zosta∏ obna˝ony. Messel wyÊmia∏ konwencj´. Inteligencja tego artysty polega na tym, ˝e nie wykreowa∏ typowej przebrzmia∏ej produkcji pastiszowej, dzi´ki czemu nie wpad∏ w samobójcze sid∏a t´pej powtarzalnoÊci w muzyce, tylko stworzy∏ màdrà, ambitnà p∏yt´ z piosenkami, które zapadajà w pami´ç. Znakomity album.

W amerykaƒskim Êrodowisku niszowej elektroniki Steven Nereo to cz∏owiek instytucja. Oprócz kilku projektów prasowych w formie magazynów muzycznych, jest przede wszystkim w∏aÊcicielem ma∏ego wydawnictwa fonograficznego Slabco, wokó∏ którego skupieni sà twórcy nowatorskiej elektroniki ze Stanów i Japonii, jest tak˝e muzykiem. Nie przez przypadek linia muzyczna Slabco podà˝a w kierunku drip-hopu i samplujàcego avant-popu. W tym kierunku dok∏adnie zmierza solowy projekt Stevena - Future Home of Burbank Elks, melodyjny, zdominowany przez akustyczne brzmienia i sample. Sprawia to, ˝e mamy do czynienia z przewidywalnym i rozbudowanym kompozycyjnie materia∏em, spójnym i wywarzonym, zanurzonym w bogatym instrumentarium. Nereo spontanicznie wykreowa∏ nastrój samplowo-skreczowo-klawiszowy, inteligentnie ∏àczàc mechanicznà elektronik´ z klimatycznym avant-popem, break-beat z drum’n’bass, które nigdy nie stajà si´ jednym lub drugim. W∏aÊnie brak radykalizmu u Nereo oraz specyficzne „zawieszenie pomi´dzy“ spowodowa∏y, ˝e powsta∏a fajna ekperymentalna p∏yta, jakby zarejestrowana na goràco. Brak dos∏ownoÊci to najwi´kszy atut tego albumu.

Pierwsze 3 osoby, które przyÊlà na adres mailowy: tygodnik.panorama@neostrada.pl lub konkurspanoramy@interia.pl has∏o THE VISION BLEAK otrzymajà najnowszà p∏yt´ tego zespo∏u The deathship has a new captain. WiadomoÊç nale˝y wys∏aç do 3 .11.2004.

Panorama

25


Muzyka bez granic - METAL

• LIVE • LIVE • LIVE • LIVE

• POLECAM • POLECAM • DAMNATION Destructo Evangelia Threeman/Mystic Opisywany Damnation to nie krajanie z Pó∏nocy, ale szwedzki band w którym liderem jest basista Richard Cabeza z Dismember. Destructo Evangelia to 40 minut old schoolowego black metalu nawiàzujàcego do klasyków gatunku. Nie ma tu nic odkrywczego. Damnation przemyca do swoich nagraƒ klimat znany z p∏yt Hellhammer, Bathory, czy Dark Throne. Rodacy ho∏d nie ˝yjàcemu liderowi Bathory Quorthonowi sk∏adajà przerabiajàc „Armageddon“. Jest tu równie˝ jeszcze jeden cover - „Bloody Vengeance“ Vulcano. O tej p∏ycie nie wiele mo˝na napisaç. Po prostu kawa∏ solidnego old schoolowego grania. O tym, ˝e krà˝ek wyszed∏ w 2004 roku Êwiadczy tylko produkcja, gdy˝ styl pisania utworów nawiàzuje do prze∏omu lat osiemdziesiàtych i dziewi´çdziesiàtych.

• ODRADZAM • ODRADZAM • VADER The Beast Metal Blade/MMP KiedyÊ menad˝er zespo∏u zaliczy∏ Vadera do panteonu Êwi´tych i stwierdzi∏, ˝e olsztynianie zrobili tak wiele dla metalu, ˝e sà poza wszelkà ocenà. Uwa˝am, ˝e od takich zespo∏ów powinno wymagaç si´ zdecydowanie wi´cej i z p∏yty na p∏yt´ powinny udowadniaç, ˝e sà muzykami wielkiego formatu, a nie odcinaczami kuponów. Ten dzieƒ musia∏ kiedyÊ nadejÊç. Vader nagra∏ najgorszà p∏yt´ w swojej karierze! Co z tego ˝e album jest znakomicie wyprodukowany, jak brakuje tej muzyce energii i charakterystycznego dla zespo∏u kopa. The Beast to p∏yta wtórna i nudna. Cz´sto s∏uchajàc tego albumu mam wra˝enie deja vu. Zespó∏ sam siebie kopiuje i to z miernym skutkiem. Na plus zaliczyç trzeba gr´ perkusisty Daraya, zast´pujàcego kontuzjowanego Docenta. Poczàtek albumu nie jest taki z∏y, ale im dalej, tym coraz sm´tniej. S∏uchajàc takich death metalowych krà˝ków A.D. 2004 jak Incantation, Dementor, czy Deicide adrenalina w ˝y∏ach podnosi si´. Tymczasem The Beast mnie usypia. Vader nagra∏ najbardziej melodyjnà, najwolniejszà, ale równie˝ najs∏abszà p∏yt´ w swojej d∏ugiej i bogatej karierze.

26

Panorama

W.A.S.P w Polsce! Legendarny W.A.S.P. pod wodzà Blackie Lawless wyda∏ w tym roku dwup∏ytowy album The Neon God. Pierwsza cz´Êç - The Rise ukaza∏a si´ wiosnà, natomiast druga zatytu∏owana The Demise trafi∏a do sklepów 27 wrzeÊnia. Wszyscy fani W.A.S.P., ubolewali, ˝e zespó∏ znany ze swych szokujàcych wyst´pów na scenie, nigdy dotàd nie gra∏ w Polsce. I nareszcie sta∏o si´! W.A.S.P. - legenda hard rocka, zespó∏ Êwi´càcy triumfy przez dwie ostatnie dekady, przyjedzie do Polski w ramach jesiennej trasy koncertowej i 17 listopada wystàpi w warszawskiej Stodole. B´dzie to jedyna i niepowtarzalna okazja by us∏yszeç na ˝ywo nieÊmiertelne klasyki - „Animal (Fuck Like A Beast)“, „I Wanna Be Somebody“, „Wild Child“ czy „The Idol“. Ceny biletów: 85 zł w przedsprzedaży, i 95 zł w dniu koncertu.

• BEHEMOTH PODBIJA ÂWIA Wieczny g∏ód Adam Darski, znany jako Nergal, w tym roku skoƒczy∏ dopiero 27 lat, a najnowsza p∏yta Behemoth Demigod to ju˝ siódmy krà˝ek zespo∏u. Behemoth powsta∏ w paêdzierniku w 1991 roku w Gdaƒsku, a jego za∏o˝ycielem by∏ wraz z perkusistà Baalem, nasz dzisiejszy rozmówca, wtedy zaledwie 14-letni m∏odzieniec. W 1995 roku wysz∏a bardzo dobrze przyj´ta przez fanów p∏yta Sventevith (Storming Near The Baltic), która nawiàzywa∏a do norweskiego black metalu. Prze∏omem dla zespo∏u by∏o nagranie trzy lata póêniej krà˝ka Pandemonic Incantation, który by∏ bli˝szy death metalowi, a po raz pierwszy perkusj´ w zespole obs∏ugiwa∏ Inferno, który do dziÊ razem z Nergalem tworzy trzon Behemoth. Zespó∏ wcià˝ jest na fali wznoszà-


Muzyka bez granic - METAL

Redaguje SABINA B¸A˚Y¡SKA

• LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • Dark Stars Festival 2004

Rozpiska trasy:

Nieuchronnie zbli˝a si´ trzecia edycja rockowo - gotyckiej trasy roku: Dark Stars Festival 2004. Anja, Maja oraz Paula - wokalistki mrocznej sceny, promowaç b´dà nowe krà˝ki. Na ˝ywo us∏yszeç b´dzie mo˝na utwory z nowego minialbumu Closterkeller Reghina (znajdujà si´ na nim trzy zaskakujàce covery, dwie nowe kompozycje, jeden remix i jeden utwór, który nie trafi∏ na album Nero) jak i pierwszego, zaÊpiewanego ca∏kowicie po polsku, krà˝ka Delight - Od Nowa. Moonlight prezentowaç b´dzie m.in. kawa∏ki z Audio 136, który ukaza∏ si´ w po∏owie tego roku. Jako supporty wystàpià: Cemetery of Scream, Darzamat, Desdemona i Via Mistica. Ponadto we wszystkich Empikach (z wyjàtkiem BielskaBia∏ej) o 16:00 zespo∏y podpisywaç b´dà swoje p∏yty. Dark Stars Festival zaczà∏ si´ w 2002 roku od koncertów w 8 miastach. W zesz∏ym roku trasa wiod∏a ju˝ przez 17 klubów - od Szczecina po Opole. W tym roku festiwal liczy∏ b´dzie a˝ osiemnaÊcie koncertów!

Na wszystkich koncertach wystąpią Closterkeller, Moonlight, Delight oraz dodatkowo: 02.11.2004 - Szczecin, Słowianin - Cemetery Of Scream; 03.11.2004 - Gdańsk, Parlament - Via Mistica i Cemetery Of Scream; 04.11.2004 - Olsztyn, Come In - Via Mistica, Cemetery Of Scream; 05.11.2004 - Białystok, Gwint - Via Mistica, Cemetery Of Scream; 06.11.2004 - Toruń, Od Nowa - Via Mistica, Cemetery Of Scream; 07.11.2004 - Warszawa, Proxima - Darzamat, Via Mistica, Cemetery Of Scream; 08.11.2004 - Lublin, Graffiti - Darzamat, Via Mistica; 09.11.2004 - Rzeszów, Plus - Darzamat, Cemetery Of Scream; 10.11.2004 - Kraków, Loch Ness - Darzamat, Cemetery Of Scream; 11.11.2004 - Kielce, Hormon - Darzamat, Cemetery Of Scream; 12.11.2004 - Łódź, Dekompresja - Darzamat, Cemetery Of Scream; 13.11.2004 - Katowice, Mega Club - Darzamat, Cemetery Of Scream; 14.11.2004 - Wrocław, W-Z - Desdemona, Cemetery Of Scream; 15.11.2004 - Zielona Góra, Cztery Róże Dla Lucienne - Desdemona; 16.11.2004 - Poznań, Blue Note - Desdemona; 17.11.2004 - Bielsko-Biała, Klimat - Desdemona, Cemetery Of Scream; 18.11.2004 - Częstochowa, Utopia - Desdemona, Cemetery Of Scream; 19.11.2004 - Opole, MOK - Desdemona, Cemetery Of Scream. Ceny biletów od 35 do 45 złotych.

AT • BEHEMOTH PODBIJA ÂWIAT • BEHEMOTH PODBIJA ÂWIAT • cej. Co dwa lata serwuje nam znakomite p∏yty i jest coraz bardziej popularny na ca∏ym Êwiecie. Behemoth to w tej chwili drugi po Vaderze polski zespó∏, który podbija Êwiatowe rynki muzyczne.

Chór z Sandersem 21 paêdziernika muzycy rozpocz´li tras´ po Europie Zachodniej. W grudniu czeka nas podbój Ameryki Po∏udniowej. B´dziemy grali w Meksyku, Brazylii, Argentynie, Peru, Ekwadorze, Kolumbii i Chile. Z kolei w styczniu i lutym po raz drugi w karierze lecimy do USA, gdzie zagramy 25 koncertów - mówi podekscytowany gitarzysta i wokalista Nergal. - Na przysz∏y rok planujemy dwie trasy po Polsce. Jedna odb´dzie si´ w marcu, a druga jesienià i odwiedzimy wtedy mniejsze miasta. Rozmawiamy z zespo∏ami z zagranicy, które zagra∏yby razem z nami - dodaje Nergal. Niedawno muzycy namawiali do trasy Incantation, którzy nigdy jeszcze w Polsce nie wystàpili. Jednak Amerykanie majà inne plany. Wielkie Êwiatowe tournée zwiàzane jest p∏ytà Demigod, która ukaza∏a si´ 11 paêdziernika. - Ta p∏yta zawiera w sobie olbrzymià energi´ i jest bardzo intensywna. Przy ca∏ym chaosie wykonawczym s∏ychaç niesamowità precyzj´. Aby dojÊç do takiego poziomu musieliÊmy pracowaç przez wiele lat - reklamuje album lider zespo∏u. Ciekawostkà jest fakt, ˝e Nergal zach´ca∏ do wspó∏pracy najs∏ynniejsze gard∏o death metalu, czyli Davida Vincenta, który nie dawno wspomóg∏ Morbid Angel na trasie koncertowej. - Mam z nim kontakt, gdy˝ pracuje w public relation w firmie Dean, która produkuje gitary i jest naszym sponsorem. Namawia∏em go, aby wystàpi∏ goÊcinnie na p∏ycie, ale nie mia∏ za bardzo czasu. Umówi∏em si´ z nim w Tampie w USA. Wr´cz´ mu wtedy p∏yt´ i mam nadzieje, ˝e w przysz∏oÊci b´dzie bardziej sk∏onny do wspó∏pracy - twierdzi Nergal. Na Demigod nie ma Vincenta, ale jest za to w utworze „XUL“ solówka Karla Sandersa z Nile. W dwóch kawa∏kach pojawia si´ równie˝ chór. - Jest

to akademicki m´ski chór z Lublina. Mimo, ˝e ich Êpiew jest schowany w ca∏ej panoramie dêwi´ków, pot´guje atmosfer´ pompatycznoÊci i czegoÊ niesamowitego. Przy nast´pnej p∏ycie skorzystamy z chóru z wi´kszym rozmachem - wyjaÊnia muzyk, który marzy o tym, aby w przysz∏oÊci na p∏ycie Behemoth zaÊpiewa∏ wokalista Fields Of The Nephilim, Carl McCoy.

Schabowy z ziemniakami Demigod otrzymuje znakomite recenzje na ca∏ym Êwiecie, a najwi´cej krytycznych uwag (jak zwykle) pojawia si´ w naszym kraju. - S∏ucham tego co si´ mówi, ale oczywiÊcie na podstawie ró˝nych opinii nie ukierunkowuj´ swojej twórczoÊci. Faktycznie najwi´cej negatywnych recenzji pojawia si´ u nas. Niestety, polska mentalnoÊç polega cz´sto na tym, aby dopierdoliç sàsiadowi. Wielu ludzi w Polsce jest bardzo konserwatywnych, nie sà otwarci na Êwiat. Przypomina mi to upodobania kulinarne - kotlet schabowy z ziemniakami i tak w kó∏ko. Jednak krytykujà nas najcz´Êciej ludzie anonimowi - ˝ali si´ troch´ Nergal. Gdaƒski zespó∏ to obecnie trio: Nergal, Inferno i basista Orion z zespo∏u Vesania. Chocia˝ p∏yt´ nagrywa∏ równie˝ z nimi gitarzysta Seth z zespo∏u Nomad. - B´dzie tak˝e gra∏ z nami na koncertach. Czy zostanie na sta∏e w zespole? Trudno powiedzieç. Nie liczà si´ tutaj tylko umiej´tnoÊci muzyczne, ale równie˝ inne cechy, charakter itp. i dopiero na trasie, gdzie przebywamy non stop razem, okazuje czy dana osoba pasuje do nas - twierdzi lider grupy, który s∏ucha ostatnio najcz´Êciej nowych albumów Motorhead, Velvet Revolver i Deicide. O przysz∏oÊç grupy fani mogà byç spokojni, bo jak mówi Nergal: - Âwiadomie wybra∏em ten kierunek muzyczny. Taki mam charakter - ostry, ognisty i ekspresyjny. Wcià˝ chc´ osiàgniàc cel. Zdaj´ sobie spraw´, ˝e ˝ycie jest krótkie. Z p∏yty na p∏yt´ rozwijam si´, nagrywam coraz lepsze rzeczy i paradoksalnie mam coraz wi´kszy g∏ód. Chc´ robiç coraz bardziej spektakularne rzeczy i b´dà wcià˝ dà˝y∏ do tego!

Panorama

27


Pod §

Foto DigiTouch

Jak w banku

Nazwa Klinika Leczenia Niep∏odnoÊci by∏a troch´ mylàca, choç pracowali tu lekarze i piel´gniarki. Leczeniem w sensie Êcis∏ym si´ jednak nie zajmowali. Przyjmowane tu kobiety by∏y bowiem samicami gatunku homo sapiens najzdrowszymi pod s∏oƒcem, a tylko mia∏y to nieszcz´Êcie, ˝e ich partnerzy nie nadawali si´ na tatusiów, przynajmniej biologicznych. Klinika poddawa∏a je zap∏odnieniu in vitro i z tego powodu mia∏a tylu˝ przyjació∏, co wrogów. Medycyna paƒstwowa zazdroÊci∏a jej sukcesów i bogatych klientek, paƒstwo odmawia∏o jakichkolwiek dotacji, zaÊ ksi´˝a pot´piali za grzeszny podobno proceder. Wbrew pozorom firmie najbardziej szkodzi∏o to ostatnie, bo przek∏ada∏o si´ na nieustanne k∏opoty kadrowe. O ile jeszcze ginekolodzy niespecjalnie przejmowali si´ klàtwà, majàc w wi´kszoÊci wi´ksze grzechy na sumieniu, to piel´gniarki niemo˝noÊç uzyskania rozgrzeszenia traktowa∏y bardzo powa˝nie i odchodzi∏y z firmy zazwyczaj po tym, gdy trafi∏y na jakiegoÊ dociekliwego spowiednika. Alicja, jako rozwódka i tak by∏a ju˝ skazana na wieczne pot´pienie, wi´c podj´∏a si´ pracy w „niemoralnej“ klinice, jak nazywali firm´ stra˝nicy polskich sumieƒ. Wprawdzie nie mia∏a wystarczajàcych kwalifikacji medycznych, gdy˝ z zawodu by∏a pomocà dentystycznà, ale zaanga˝owano jà na stanowisku, gdzie nie sprawdza∏y si´ nawet niektóre panie z tytu∏em magistra piel´gniarstwa. Tu wymagany by∏ bowiem nie tylko stan wolny siostry, ale tak˝e odpowiednia aparycja. Tzw. bank spermy by∏ miejscem pierwszego i najcz´Êciej jedynego kontaktu z klinikà anonimowych dawców nasienia. Tzn. anonimowi pozostawali oni tylko dla biorczyƒ

28

oraz naturalnie ich m´˝ów. Alicja jako jedna z nielicznych zna∏a personalia m∏odych m´˝czyzn sprzedajàcych swoje komórki rozrodcze, a jej obowiàzkiem by∏o m.in. stwarzanie im na miejscu intymnej atmosfery, sprzyjajàcej pobieraniu nasienia. Z∏oÊliwe plotki mówi∏y, ˝e „bankierka“ anga˝uje si´ w to a˝ nader ch´tnie, choç ˝adnych dowodów na to nie by∏o. Dawcy przyjmowani byli bowiem bardzo dyskretnie. W okaza∏ej willi, gdzie mieÊci∏a si´ przychodnia by∏o dla nich osobne wejÊcie, spokoju nie zak∏óca∏ im te˝ nikt inny z personelu, no i oczywiÊcie nie by∏o mowy o ˝adnych kolejkach na korytarzu, znanych z innych lecznic. Klienci umawiani byli w odst´pach kilkugodzinnych. Wizyta ka˝dego z nich zaczyna∏a si´ zazwyczaj wypiciem kawy lub nawet czegoÊ mocniejszego i pogaw´dkà z pi´knà siostrà Alà, a koƒczy∏a wyp∏aceniem im przez nià honorarium. Stawki nie by∏y osza∏amiajàce, jednak wielu dawców (g∏ównie studentów) dorabia∏o w ten nietypowy sposób doÊç regularnie. Alicja prowadzi∏a te˝ ksi´gowoÊç banku i jednoczeÊnie by∏a kimÊ w rodzaju kadrowej. Musia∏a przechowywaç personalia nawet pojedynczych dostawców nasienia, a ju˝ koniecznie znaç aktualne adresy tych, którzy skutecznie przyczynili si´ do przyjÊcia dziecka na Êwiat. Rzadko bo rzadko, ale klientki kliniki pragn´∏y bowiem mieç kolejnego dzidziusia z probówki i wówczas ˝yczy∏y sobie zazwyczaj nasienia tego samego dawcy, aby rodzeƒstwo by∏o do siebie podobne. Pewnego razu w zwiàzku z tym pracownica banku musia∏a u˝yç ca∏ego swojego wdzi´ku osobistego, aby nak∏oniç do ponownego zostania dawcà face-

Panorama

ta, który w∏aÊnie si´ o˝eni∏. OczywiÊcie, w tajemnicy przed jego m∏odà ˝onà i za specjalne wynagrodzenie. Niestety, klinice zdarzy∏a si´ te˝ przykra wpadka. Jedna z takich w∏aÊnie wielokrotnych klientek zg∏osi∏a bowiem reklamacj´. Nie ˝àda∏a co prawda wymiany pociechy na nowà wolnà od wad, co pewnie da∏oby si´ jeszcze jakoÊ za∏atwiç, ale za˝yczy∏a sobie horrendalnie wysokiego zadoÊçuczynienia za doznane szkody moralne i grozi∏a nag∏oÊnieniem skandalu. Otó˝ okaza∏o si´, ˝e jej druga latoroÊl by∏a ca∏kowicie niepodobna do pierwszej, chocia˝ dyrektor kliniki „powtarzalnoÊç u˝ytego materia∏u genetycznego“ zagwarantowa∏ jej na piÊmie. Tymczasem dziewczynka urodzi∏a si´ jako brunetka z czarnymi oczyma, tj. zgodnie z zamówieniem nie tyle mamusi co przyszywanego tatusia, który by∏ w∏aÊcicielem takiej samej czupryny oraz identycznych t´czówek, natomiast ch∏opczyk mia∏ oczka niebieskie jak niezapominajki, a w∏oski po prostu rude. Rodzice przeprowadzili te˝ kosztowne badania, które wykluczy∏y wspólnego ojca obojga rodzeƒstwa. Sprawa by∏a doÊç trudna do wyjaÊnienia, jako ˝e pomy∏ka nastàpi∏a blisko dwa lata wczeÊniej. Dyrekcja kliniki przeprowadzi∏a w ewidencji banku spermy kontrol´ i w kartotekach wszystko si´ zgadza∏o. Kontrolerzy nabrali jednak podejrzeƒ, i˝ mo˝e nie zgadzaç si´ kasa. Udowodnienie tego bankierce nie wymaga∏o szczególnej wnikliwoÊci. Wysz∏o wszak na jaw, ˝e w kasetce nie by∏o ˝adnej gotówki, chocia˝ wzmo˝ona obserwacja furtki prowadzàcej do dyskretnego wejÊcia dla dawców przynios∏a efekt negatywny, tzn. ˝aden z panów nie z∏o˝y∏ w tym dniu wizyty klinice. W ewidencji jednak wizyta taka by∏a jak najbardziej odnotowana i widnia∏ zamaszysty podpis nieczytelny, potwierdzajàcy odbiór honorarium. Pani Alicja wzi´ta ostro na spytki przyzna∏a si´, ˝e po˝ycza∏a sobie niekiedy kilkaset z∏otych ze s∏u˝bowej kasy, ale wszystko póêniej oddawa∏a co do grosza. Jej lini´ obrony zdawa∏ si´ potwierdzaç stan zapasów m´skiego nasienia w pojemnikach z ciek∏ym azotem, gdzie nie by∏o ˝adnego manka. Bli˝sze badania wykaza∏y jednak zadziwiajàcà ró˝norodnoÊç genetycznà komórek rozrodczych, które powinny nale˝eç do tych samych dawców. Winna przyzna∏a si´ w koƒcu i do tego, ˝e zapasy uzupe∏nia∏a w sposób niezupe∏nie zgodny z bankowymi procedurami. Dok∏adnie jak to robi∏a powiedzieç ju˝ nie chcia∏a, a dyrekcja nie zamierza∏a te˝ pytaç. Ca∏y kapita∏ banku musia∏ zostaç i tak wylany do klozetu, natomiast bankierk´ wylano z pracy. Prokurator znalaz∏ jakiÊ paragraf na to nietypowe sprzeniewierzenie, chocia˝ akurat nie w ustawie o bankowoÊci. Nie powiod∏y si´ natomiast próby obarczenia Alicji odpowiedzialnoÊcià cywilnà (a wi´c i finansowà) za oszukanà matk´ rudego ch∏opczyka, wobec czego klinika stan´∏a przed widmem bankructwa. MAGMA VII


Na czterech kó∏kach

Redaguje JACEK KUCHARSKI

Sukces modeli Renault Wraz z Mégane Renault osiàgnà∏ sukces dzi´ki ofercie siedmiu wersji nadwoziowych przechodzàc od koncepcji „samochodu dla wszystkich“ do idei „samochodu dla ka˝dego“. Renault, b´dàcy autorem koncepcji modeli o wielu wersjach nadwozia, potwierdzi∏ w ten sposób zasadnoÊç strategii zró˝nicowania i wzbogacenia mixu produktów we wszystkich segmentach. Wynik Mégane nie jest wyjàtkiem - czwarta generacja Espace’a stanowi ukoronowanie dwudziestu lat wiodàcej pozycji na rynku europejskim, w pierwszym pó∏roczu 2004 znacznie wzros∏a równie˝ sprzeda˝ gamy samochodów dostawczych (Kangoo, Trafic i Master). W dalszym odnawianiu swojej gamy, Renault oprze si´ na twórczym podejÊciu do designu. Koncern ma tu dwa cele - chodzi o utrzymanie Êredniego wieku pojazdów w przedziale 3 - 3,5 roku i wzbogacenie oferty, aby spe∏niç zró˝nicowane zapotrzebowania klientów. Cel ten w pe∏ni spe∏nia Modus, nowy samochód jednobry∏owy z segmentu ma∏ych aut, który zosta∏ wprowadzony w Europie do sprzeda˝y we wrzeÊniu 2004. Kolejnym filarem okreÊlajàcym to˝samoÊç Renault sà wysokie wymagania w zakresie bezpieczeƒstwa. Dzi´ki przyznaniu Modusowi 5 gwiazdek w testach Euro NCap w 2004 roku, ju˝ siódmy samochód Renault zosta∏ uznany za najlepszy w swojej kategorii. Równie˝ i klienci przyznajà Renault pozycj´ lidera w dziedzinie bezpieczeƒstwa biernego. Element ten staje si´ wa˝nym kryterium przy podejmowaniu decyzji o zakupie nowego samochodu.

Intensyfikacja mi´dzynarodowego rozwoju Renault Podstaw´ strategii rentownego wzrostu Renault stanowi rozwój na skal´ mi´dzynarodowà. Opiera si´ on na trzech markach nale˝àcych do koncernu. W 2004 roku odnotowa∏y one znaczny wzrost. W pierwszym pó∏roczu tego roku sprzeda˝ poza Europà wzros∏a o 21,2% i stanowi ponad jednà czwartà obrotów grupy. Udzia∏ finansowy sprzeda˝y na rynkach zagranicznych w mar˝y operacyjnej bran˝y samochodowej Renault by∏ w tym okresie dodatni. Loganowi przyÊwieca cel wypracowania wzrostu na tych rynkach, na których mo˝na go znaleêç, tzn. innych ni˝ zachodnioeuropejskie. Nowoczesny, przestronny, solidny i przyst´pny cenowo dla szerokiej rzeszy klientów, jest niezwykle atrakcyjnym autem, a ponadto oferuje niemajàcy sobie równych stosunek ceny do wyposa˝enia i osiàgów. Zaprezentowany w maju 2004, Logan b´dzie jednym z g∏ównych „graczy“ na tych rynkach.

Renault zbiera owoce W pierwszym pó∏roczu 2004 koncern Renault odnotowa∏ znakomite wyniki handlowe i finansowe. Wzrost ten opiera si´ na trzech filarach - planie produktów, rozwoju w skali mi´dzynarodowej i aliansie z Nissanem.

Na wrzesieƒ 2004 zaplanowano wprowadzenie modelu Logan w Rumunii. Wykupienie w 1999 roku rumuƒskiego producenta samochodów Dacia przez Renault, zapewni∏o koncernowi niezwykle konkurencyjnà baz´ produkcyjnà. Zaplanowano uruchomienie produkcji Logana i ró˝nych jego wersji nadwoziowych jak najbli˝ej rynków zbytu - w 2005 roku w Rosji, Maroku i Kolumbii, a w 2006 w Iranie. Przewidziana jest równie˝ wersja Logana dostosowana do rynku chiƒskiego. Szybki rozwój koncernu poza Europà opiera si´ na wdro˝eniu odpowiedniej polityki zarzàdzania zasobami ludzkimi. Jej g∏ównym celem jest mobilizacja pracowników i sprzyjanie otwartoÊci kulturowej. Istotnà si∏à nap´dowà tych zmian jest zwiàzek z Nissanem. W Meksyku, Brazylii, Hiszpanii, Azji Pacyfiku Renault i Nissan ju˝ obecnie wspólnie wykorzystujà swoje moce produkcyjne. Równie˝ strategia dzia∏ania Renault w Chinach opiera si´ na tej wspó∏pracy.

Owoce Aliansu Renault-Nissan W 2004 roku Alians Renault-Nissan Êwi´tuje pi´ciolecie wspó∏pracy, której celem jest poprawa wyników. Obecnie Alians jest piàtym co do wielkoÊci koncernem samochodowym na Êwiecie, a korzy-

Panorama

Êci p∏ynàce ze wspó∏pracy i synergii stale rosnà. Rok 2004 zaznaczy si´ rozwojem wspólnej jednostki obs∏ugujàcej zakupy, Renault-Nissan Purchasing Organization (RNPO). Od 1 stycznia obs∏uguje ona 70% zakupów Aliansu, tj. ponad 30 mld euro. RNPO jest jednym z najpot´˝niejszych inwestorów na Êwiecie. Innym przyk∏adem konkretnych korzyÊci operacyjnych z powstania Aliansu jest spektakularny post´p Renault w dziedzinie jakoÊci. Ma on bezpoÊrednie prze∏o˝enie na wyniki finansowe Renault, dzi´ki znaczàcemu spadkowi kosztów gwarancji w pierwszym pó∏roczu 2004. JeÊli chodzi o produkty, przyk∏adem licznych korzyÊci p∏ynàcych z Aliansu jest Modus (wspólna p∏yta pod∏ogowa B, wspólne zakupy, wymiana know-how przyczyniajàca si´ do obni˝enia kosztów projektowych i kosztów rozruchu, które spad∏y o 2/3 w stosunku do poprzednio wprowadzanych modeli). Uzupe∏nieniem polityki opartej na korzystaniu ze wspólnych p∏yt pod∏ogowych jest równie˝ wspólne konstruowanie podzespo∏ów i silników. Alians pozwala Renault i Nissanowi na poszerzenie i racjonalizacj´ oferty zespo∏ów nap´dowych, aby lepiej spe∏niç potrzeby poszczególnych rynków.

29


Moje 2/3

Zdziwienia

To, ˝e literacki Nobel w tym roku przypad∏ Elfriede Jelinek by∏o ogromnym zaskoczeniem. Ale w przypadku tego bardzo wa˝nego wyró˝nienia rzadko zdarza si´ brak zaskoczenia. Nasza dwójka z ostatniego çwierçwiecza - Czes∏aw Mi∏osz i Wis∏awa Szymborska b´dàca dla nas radosnym zaskoczeniem dla Êwiata stanowi∏a wy∏àcznie zaskoczenie. Rzecz jednak nie w tym kogo wyró˝nia Królewska Akademia, gdy˝ zasiadajà w niej ludzie majàcy bezspornie wi´ksze prawo do forsowania werdyktów ani˝eli ˝urnaliÊci. Rzecz w tym, jak w Polsce, kraju mieniàcym si´ demokratycznym i nowoczesnym przyj´to a raczej komentowano przyznanie Nobla pisarce z Austrii. Pisarce, co nale˝y dodaç, ma∏o znanej, gdy˝ jedyna przet∏umaczona na j´zyk polski jej powieÊç „Pianistka“ sprzeda∏a si´ w ciàgu siedmiu lat od jej wydania w 1700 egzemplarzach, co oczywiÊcie uznaç nale˝y za wydawniczà plajt´. Nie pomóg∏ powieÊci skandalizujàcy film pod tym samym tytu∏em, wyÊwietlany przed dwoma laty, majàcy niez∏à frekwencj´ ze wzgl´du na to, ˝e by∏ dozwolony od lat 21 (przypuszczam, ˝e to taki chwyt marketingowy). Nie znam pisarstwa Jelinek i najprawdopodobniej mnie ona nie zainteresuje, tak zresztà jak wielu innych autorów modnych, g∏oÊnych a równie˝ wartoÊciowych. AliÊci czynienie Jelinek zarzutu, ˝e niegdyÊ by∏a cz∏onkinià Komunistycznej Partii Austrii tyle ma wspólnego z jej twórczoÊcià co Karol May z 1 Majem. Antykomunistyczna fobia u niektórych osób przybiera form´ chorobowà. Wszelkie podejrzenie o lewicowoÊç pociàga za sobà ciàg inwektyw. Nie inaczej jest w przypadku Elfriede Jelinek, o której dorobku literackim ma∏o kto w Polsce móg∏by coÊ powiedzieç, natomiast dowiadujemy si´ ˝e jest antykatolicka, antyaustriacka i ˝e w latach studenckich dzia∏a∏a wÊród lewicujàcych studentów i przyznanie w∏aÊnie jej nagrody mo˝na porównaç do nieporozumienia jakie zdarzy∏o si´ w 1997 roku, kiedy Nobla otrzyma∏ Dario Fo, pisarz w∏oski równie˝ niegdyÊ nale˝àcy do Komunistycznej Partii i drwiàcy sobie z watykaƒskiej dworskoÊci. Mo˝na wi´c wysnuç wniosek, ˝e ka˝dy by∏y komunista, czy te˝ cz∏owiek lewicujàcy winien byç wykreÊlony przez szwedzkich akademików, gdy˝ - przynajmniej w Polsce - taki laureat zostanie uznany za nieporozumienie. Trzeba mieç zajoba ˝eby tak myÊleç. Elfriede Jelinek nie jest osobà znikàd. Pisark´ uhonorowano ju˝ wieloma nagrodami, w tym tak znaczàcymi jak: Nagrodà Georga Buchnera, Nagrodà im. Franza Kafki. Nieznana jest w Polsce, czyli nigdzie jak pisa∏ przed laty Alfred Jarry w „Królu Ubu“. Widocznie Skandynawowie lubià robiç na z∏oÊç sàsiadom z po∏udnia i ich denerwowaç,

skoro ju˝ nast´pnego dnia Pokojowà Nagrod´ Nobla przyznano Wangari Maathai, afrykaƒskiej dzia∏acze na rzecz ochrony Êrodowiska, odst´pujàc od wyró˝niania polityków i bojowników na rzecz tych prowadzàcych walk´ o sprawy nie mogàce si´ przeciw nim obróciç. Nagrod´ przyznano czarnej kobiecie walczàcej - co mo˝e si´ wydaç paradoksalne - o zachowanie flory i fauny na Czarnym Kontynencie, kontynencie na którym post´puje proces pustynnienia w znaczàcej cz´Êci w wyniku biedy, ludzkiej bezmyÊlnoÊci i rabunkowej dzia∏alnoÊci. Wyró˝nienie pani Wangari Maathai przyj´to na Êwiecie z ogromnym uznaniem zarówno dla niej samej, jak i tych którzy Pokojowym Noblem nagradzajà. Jest to bardzo wyraêny uk∏on wobec organizacji, osób zwracajàcych uwag´, upominajàcych si´ o Êrodowisko, tak˝e dla ugrupowaƒ antyglobalistycznych. W Polsce, chocia˝ tym razem nie rozp´tano jak bodaj przed rokiem czy dwoma laty atmosfery nacisku i oczekiwania na nagrodzenie wiadomej osoby - która z racji swego prozelityzmu raczej ma nik∏e szanse na t´ nagrod´ - zapytano o komentarz wybitnego w´dkarza, który z charakterystycznym dla siebie wdzi´kiem plót∏ g∏upstwa wyra˝ajàc wr´cz pretensje, ˝e nagrodzono Murzynk´ tak w∏aÊciwie to nie wiadomo za co, a jeÊli - to za jakieÊ tam sadzenie drzewek. Ju˝ si´ zdawa∏o, ˝e w Polsce sezon komedianctwa minà∏... ale to tylko si´ zdawa∏o. W Polsce czyli nigdzie trwa. W Warszawie mia∏ si´ odbyç lecz si´ nie odby∏ konkurs bicia rekordu Êwiata w iloÊci odbytych stosunków seksualnych przez jednà kobiet´. A wszystko to w ramach targów erotycznych - jak nazywa si´ impreza poÊwi´cona dupczeniu i pornografii. Lech Kaczyƒski nie nale˝y do bohaterów z mojej bajki, lecz tym razem zas∏u˝y∏ na pochwa∏´. Bez wielkich t∏umaczeƒ zakaza∏ zabawy, w którà ka˝dy mo˝e bawiç si´ prywatnie natomiast nie mo˝na z niej czyniç zbiorowego podglàdactwa. Daleki jestem od zgrywania Êwi´toszka, uwa˝am, ˝e walka Kaczyƒskiego z agencjami towarzyskimi to walka z wiatrakami - burdele jak by∏y, tak i b´dà - natomiast nie mo˝na przekraczaç pewnych granic. Mo˝na nie lubiç prezydenta Kaczyƒskiego, nie zgadzaç si´ z jego poglàdami ale g∏upotà sà próby atakowania go, mocowania si´ z tym co nie ma nic wspólnego z post´pem i normalnoÊcià. Powodów do zdziwienia mia∏em w ostatnim czasie znacznie wi´cej, mog´ nawet powiedzieç o permanentnym zdziwieniu, pami´tajàc wszak˝e zdanie z najnowszej ksià˝ki Janusza G∏owackiego: „Mog´ si´ myliç, ale wola∏bym mieç racj´“. ¸UKASZ WYRZYKOWSKI

Ukazuje si´ od 16 maja 1954 r. TYGODNIK ILUSTROWANY gospodarka, polityka, spo∏eczeƒstwo

Redaktor naczelny ¸UKASZ WYRZYKOWSKI tel. (0 32) 256 17 78 Zast´pca redaktora naczelnego MARIOLA SEREDIN Dyrektor Przedstawicielstwa w Warszawie JACEK KUCHARSKI tel. (0 508) 238 826 Stale wspó∏pracujà: Sabina B¸A˚Y¡SKA, S∏awomir BOROWSKI, Zygmunt BRONIAREK, Henryk CZARNIK, Anna G¸UCH Janusz KO˚USZNIK, Izabela LARISZ, Andrzej ¸OJAN, Jerzy PITERA, Grzegorz P¸ONKA, Wojciech SZCZAWI¡SKI, Edmund WOJNAROWSKI Katarzyna WYKA Sekretarz redakcji Mariola SEREDIN Adres redakcji: „Panorama”, ul. Brzoskwiniowa 32 43-190 Miko∏ów Adres do korespondencji: „Panorama”, 40-900 Katowice 2 skr. pocztowa 335 Wydawca:

43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 DTP: AGENCJA REKLAMOWA Micha∏ Seredin 43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 Kolporta˝: „Ruch” SA w Warszawie OKDP ul. Jana Kazimierza 31/33 00-958 Warszawa REDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREÂå OG¸OSZE¡, NIE ZWRACA MATERIA¸ÓW NIE ZAMÓWIONYCH, ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRACANIA TEKSTÓW I ZMIANY TYTU¸ÓW.

NUMER ZAMKNI¢TO 19 X 2004 r.

e-mail: tygodnik.panorama @ neostrada.pl www.tygodnikpanorama . neostrada.pl


Tel.: (0-501) 503 914

Malarskie wędrówki Dariusza Orszulika

PODWÓRKO PRZY UL. JÓZEFA NA KAZIMIERZU Przu ulicy Józefa na krakowskim Kazimierzu znajduje się wiele urokliwych i niezwykle malarskich podwórek. Tutaj, przy małym kawiarnianym stoliku, w atmosferze prawdziwej starej żydowskiej dzielnicy możemy wypić dobrą kawę i koszerną wódkę. Na parterze starych żydowskich kamienic usytowane są liczne galerie i antykwariaty. Obrazy, rzeźby i antyczne meble są eksponowane także na zewnątrz sklepów, wśród zaułków Kazimierza, tworząc jakby odrębny, nierealny świat rekwizytów z dawnych czasów, które bezpowrotnie minęły wraz z opuszczeniem tej dzielnicy przez Żydów.


REKLAMA DRUKARNIA J. MAŁYSZ


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.