Tuba #15

Page 1

Pismo artystyczne nr 15 / 2017 ISSN 2299-9337

15

www.asp.katowice.pl

KazimierzNiejasne CIEŚLIK obrazy

Zbigniew BLUKACZ TYLKO MALARSTWO

Martyna CZECH

PROJEKT POWIĘKSZENIE


info

02

Antoni Kowalski Amen str. 11

Ja Janusz Ka Karbowniczek Rozmowa str. 10

Dominika Kowynia Ludzie z piasku str. 16

Drodzy Czytelnicy!

Łowcy roślin Warsztaty Pracowni Sezonowej str. 19

Oddajemy w Państwa ręce kolejny numer naszej gazety, będący przeglądem wydarzeń artystycznych roku 2017. Wszystko na to wskazuje, że jest to ostatnie wydanie w takiej właśnie formie. Tuba nie znika, lecz raczej ma zamiar zmienić się odrobinę. Od ostatniego numeru przepłynęło sporo wody w rzekach podtapiając nawet kilka gospodarstw, zalewając piwnice i garaże. W związku z tym rozpiętość czasowa dotycząca wiadomości zawartych w gazecie jest dość znaczna. Czas mijając nieubłagalnie, zostawia w naszej pamięci istotniejsze fragmenty, a kilka z nich odnotowanych zostało w tym wydaniu Tuby. Pomiędzy dzisiejszym a poprzednim numerem gazety, katowicka ASP zdążyła nawet od Polskiej Komisji Akredytacyjnej uzyskać kategorie A i A+, co z ogromną satysfakcją odnotowujemy w niniejszym wstępie. Nowa Tuba powinna pojawić się wkrótce, tymczasem Redakcja pozdrawia i życzy wszystkiego najlepszego wszystkim, niezależnie od zbliżających się okazji.

Łukasz Zaręba Artysta i sztuka w ujęciu ezoterycznym (część IV, ostatnia) str. 26

Lesław Tetla The day after str. 12

Martyna Czech Jad str. 14

8 ANKIETA 8 PYTAŃ str. 24

Szymon Kobylarz Nieznane niewiadome str. 13

Redakcja

Marek Rachwalik, Bartosz Zaskórski Only heavy metal str. 21 LUDZIE Z GUMY Zmagania z materią str. 22

Sławomir Brzoska Sensibilia II str. 17

KAZIMIERZ CIEŚLIK

Niejasne obrazy JUBILEUSZ 40 lat twórczości artystycznej. Rondo Sztuki w Katowicach str. 04 – 07

Pismo artystyczne / nr 15 / 2017 Wydziału Artystycznego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach we współpracy z Zakładem Kultury Literackiej Instytutu Nauk o Kulturze UŚ w Katowicach.

Minus1.artspace str. 31

SPACE BEYOND Pierwsze Forum Parallax Formatowanie myśli, sztuka i instytucje str. 18

Zbigniew Blukacz Tylko malarstwo str. 08

2017

{

STUDENCKI OBRAZ ROKU str. 20 STUDENCKA GRAFIKA ROKU str. 23

Projekt Powiększenie Galeria StrefArt w Tychach str. 16

Wydawca:

Redakcja nr 15:

Okładka:

Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach ISSN 2299-9337

Maciej Linttner / Redaktor Naczelny /

fragment obrazu Kazimierza Cieślika

gazetatuba@gmail.com www.asp.katowice.pl www.inok.us.edu.pl

Projekt, redakcja i skład nr 15: Małgosia Rozenau

www.facebook.com/#!/MALARSTWO.W.KATOWICACH www.facebook.com/Kolo-Naukowe-Malarstwa www.facebook.com/Grafika-Warsztatowa-ASP-Katowice

+ TUBA absolwent / Łukasz Zaręba Katarzyna Wolny

Czterech Ewangelistów (według Flamandzkiej Apokalipsy) olej na płótnie / 240 x 280 cm / 2015

Tuba w sieci archiwum numerów issuu.com/tuba_asp


zobaczone

03

70 lecie ASP w Katowicach Inauguracja roku akademickiego 2017/18 wernisaż i spotkanie absolwentów

foto: Hanna Rozpara i Piotr Muszalik

MACIEJ BIENIASZ TEKST / Maciej Linttner

W

lutym 2017 r. miał miejsce wernisaż prac prof. Macieja Bieniasza przez wiele lat związanego z katowicką filią Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a potem już samodzielną Akademią Sztuk Pięknych w Katowicach. Prof. Maciej Bieniasz to absolutnie nietuzinkowa postać artysty, intelektualisty i wykładowcy, przez wiele lat prowadzącego Pracownię Malarstwa, z której wywodzi się spora grupa znakomitych i uznanych dziś twórców. Artysta urodził się i studiował w Krakowie, przeprowadzając się do Katowic został (jak sam powtarzał wielokrotnie) Ślązakiem z wyboru. Ten właśnie wybór zdeterminował pewien istotny okres działalności i twórczości malarza w którym pejzaż Katowic stanowi ważny wątek. W ostatnim czasie prof. Maciej Bieniasz podkreślił swój stosunek do świata i rzeczywistości pracami, które doskonale wpisują się w tytuł jednego z cykli martwych natur „Ciche życie”. Wydaje się, że wystawa pt. „Satis verborum” jest kontynuacją doświadczonego spojrzenia, w którym przy użyciu kilku zwykłych elementów artysta opowiada językiem uniwersalnym o sprawach fundamentalnych, a zarazem cichych, osobistych i w żaden sposób nie medialnych – satis verborum.

6 października 2017 miała miejsce uroczysta inauguracja nowego roku akademickiego, połączona z wernisażem wystawy fotografii i spotkaniem absolwentów Uczelni. Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach świętuje w roku akademickim 2017/2018 jubileusz 70-lecia istnienia oraz dziesiątą rocznicę powstania Galerii Rondo Sztuki. Specjalnie przygotowane na tę okazję wydarzenia toczyły się już od 28 września. W Kinie Rhino miał miejsce pokaz animacji z londyńskiej szkoły Royal College of Art „Animacje po królewsku” (projekcja w ramach Ars Independent Festival 2017). W Galerii Wertykalnej budynku ASP przy Raciborskiej 50 otwarta została wystawa prac wykładowców

Galeria Sztuki Współczesnej Fra Angelico Muzeum Archidiecezjalne w Katowicach 23 lutego – 8 kwietnia 2017

i studentów Pracowni Fotografii ASP w Katowicach „Prześwietlenie”, a na dziedzińcu budynku Uczelni odbyła się projekcja plenerowa filmu „Do utraty tchu”, poprzedzona krótkimi filmami o ASP (w ramach katowickiej Nocy Galerii). Miło nam również poinformować o wyjątkowym sukcesie ASP w Katowicach. Polska Komisja Akredytacyjna oceniła naszą Uczelnię, przyznając jej następujące noty: Wydział Projektowy: kategoria A+, Wydział Artystyczny: A, Projektowanie Graficzne: ocena wyróżniająca, Malarstwo: ocena wyróżniająca, Grafika Warsztatowa: ocena wyróżniająca. Tak wysokiej oceny (A+) nie otrzymała żadna inna Akademia Sztuk Pięknych w Polsce!

SATIS VERBORUM

Obrazy, rysunki


04

zobaczone

KAZIMIERZ CIEŚLIK

Malte / olej na płótnie / 200 x 300 cm / 2017

Malarstwo Kazimierza Cieślika – muzyczny palimpsest z transcendentaliami w kłączach

Jubileusz 40 lat twórczości artystycznej Prof. Kazimierza Cieślika. Wystawa „Niejasne obrazy” w Rondzie Sztuki w Katowicach, w październiku 2017

TEKST / Irma Kozina

Publikacja towarzysząca wystawie, wydana przez Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach, opracowana graficznie przez Darię Malicką.

(…) palimpsestowy sposób wykorzystywania przeszłości dostrzec można w malarstwie Kazimierza Cieślika. Malarz nie stara się niewolniczo nawiązywać do stylu swoich wielkich historycznych poprzedników, nie naśladuje manier stosowanych w uprzednich epokach, ale wybiera sobie ze sztuki dawnej pewne wątki, które u niego nabierają nowych znaczeń. Znakiem rozpoznawczym jego płócien jest wijący się na sposób charakterystyczny dla ruchu Arts and Crafts oraz secesji floralno-zoomorficzny ornament. Zazwyczaj malowanie obrazu rozpoczyna się od naniesienia na podłoże zawiłego układu płaskich, dekoracyjnie wystylizowanych ornamentalnych wici i kłączy, wzbogaconych nieraz celtycką plecionką lub heraldycznie zgeometryzowanym ptactwem oraz gryfami. Można się zastanawiać nad znaczeniem pieczołowicie nanoszonej na płótno ornamentalnej sieci, zapewne odczytań tego symbolicznego motywu jest wiele. Jedno skojarzenie odsyła odbiorcę tej sztuki do kwestii związanych ze swoiście pojmowanym widzeniem artystycznym, które zawsze niesie ze sobą obraz świata oglądanego „okiem uprzednio uzbrojonym”. Obecność dekoracyjnego gąszczu wici i plecionek, dość szczelnie przysłaniających ukazujący się spoza nich świat, wydaje się być pewnego rodzaju ostrzeżeniem skierowanym do widza. Artysta uczciwie informuje patrzącego o tym, że ukazywane zjawisko zostało przepuszczone przez filtr wielowiekowych konwencji i nawyków malarskich, że oglądany przez widza obraz nie jest dziełem prymitywisty eksperymentującego w samotności z intuicyjnie poznawaną materią artystyczną, lecz nawiązuje do tradycji akademickiej, jest wynikiem świadomego studiowania znaczących dla dziejów sztuki dzieł, jest hołdem złożonym przez akademika jego wielkim poprzednikom, ale jednocześnie nie jest kontynuacją dawnej tradycji, a jedynie swobodnym czerpaniem z jej bogatych zasobów, aleatorycznym, opartym na autorytarnym wyborze, subiektywnym, a nade wszystko twórczym, nastawionym na innowacyjność zwróconą swoim azymutem ku współczesności. Odbiorca dzieła ma czuć profesjonalizm odznaczający twórcę wybierającego klasyczną, instytucjonalną drogę poznawania tajników sztuki i ma się przygotować na czytanie obrazu, wymagające od niego rozpoznania konkretnych odniesień formalnych i odczytania zakodowanych wątków literackich. (…) (…) Proceder związany z kodowaniem znaczeń w malowidłach pozwala na związanie twórczości malarskiej Cieślika z Heglowską kategorią Schein – nadającą obrazom charakter mediacyjny. W koncepcji Hegla malarstwo operuje „pozorem estetycznym”, iluzją wiążącą przedstawienie z aktualną obecnością jakiegoś bliższego

nam świata ( rzeczywistością mimetycznie odtwarzaną), która jednak nie ma z tym światem bezpośredniego związku, gdyż jest autoreferencyjna i istnieje sama dla siebie. Słowem, chociaż w obrazach profesora katowickiej Akademii Sztuk Pięknych można rozpoznać kobietę, mężczyznę, drzewo, chmurę, lub nawet jakieś realistyczne przedstawienie konkretnego miejsca, to jednak w dziele sztuki elementy te zatracają swoje pierwotne cele i funkcje, stając się motywami samowystarczalnymi. Jako elementy dzieła sztuki mają one wszakże ściśle wyznaczone zadanie: są transcendentaliami, których podstawową rolą jest podtrzymywanie w sztuce dyskursu o prawdzie, dobru i pięknie. Ontologiczna ważkość obrazów Cieślika wynika właśnie z ich osadzenia w tradycyjnej metafizyce – niekoniecznie stricte chrześcijańskiej. Wizualne „jawienie się” dzieła wymaga znalezienia sensów wyższego rzędu i doprowadzenia nas do prawdy o bycie poprzez przybliżenie nam jego celowości, ujawniającej się w dziele sztuki. (…) (…) Niehierarchiczość układu transcendentaliów w obrazach Cieślika sprowadza się do tego, że malarz postawił znak równości pomiędzy trzema przypisanymi im pojęciami: dobrem, pięknem i prawdą. Nawet ów zły świat, reprezentowany przez negatywne alegorie, jest dowartościowany estetycznie i odznacza się pięknem. Chociaż w warstwie znaczeniowej relacja pomiędzy transcendentaliami jest dramatyczna, w dziele sztuki współistnieją one ze sobą na zasadzie statycznej harmonii. Można tu odnaleźć reminiscencje Kantowskiej tezy, w myśl której przyroda wydaje się człowiekowi piękną wówczas, gdy wygląda jak sztuka, natomiast sztuka może się stać piękną tylko wówczas, gdy twórca dzieła celowo nadaje przedstawianej rzeczywistości cechy typowe dla sztuki, pomimo pozornego konstruowania obrazu przyrody. W jeszcze większym stopniu pokrewne koncepcji Cieślika są wywody Hegla, który przyrodę przekształconą przez malarza cenił wyżej niż tę rzeczywistą właśnie dlatego, że jej deformacja umożliwiała podmiotowi (autorowi deformacji) samopoznanie. Dzięki przekształcaniu odtwarzanej rzeczywistości artysta może odsłonić – zarówno przed samym sobą jak też przed widzami – swoje intencje, daje wyraz duchowej wolności i uzewnętrznia siebie. W sensie Heglowskim jest do proces umożliwiający objawienie się ducha prawdy, przy bardziej minimalistycznym podejściu efektem tego procesu może być uzewnętrznienie przemyśleń lub nawet emocji artysty, który komunikuje się za pomocą obrazów ze swoim zewnętrznym otoczeniem i jednocześnie – korzystając z fenomenu empatii oraz immersji – zaspokaja oczekiwania odbiorców dzieł sztuki.


zobaczone

05

Niejasne obrazy Piętnaście spojrzeń na L'Art nouveau Bing w wersji 4.1 TEKST / Marek Kamieński (…) znacznie ciekawsze, niż powtarzanie obiegowych komunałów jest na przykład obserwowanie, jak malarz stara się w tym roślinnym gąszczu znaleźć miejsce dla elementów trójwymiarowych i szuka sposobu by nadać im jak najtrafniejszy plastyczny wyraz. Skupienie się na ciągłym cytowaniu klasyków Arts and Crafts Society też nie ma sensu, bo mamy przecież do czynienia raczej z użyciem estetyki Day-glo przejętej z psychodelicznych plakatów i okładek płyt epoki hippisowskiej, więc owszem Crane, ale przede wszystkim Martin Sharp, jako autor koperty płyty Disraeli Gears, zespołu Cream (Czterech Ewangelistów według Mszału...), czy animowana ilustracja piosenki Beatlesów „It’s All too Much", ze znanego filmu (Czterech Ewangelistów według Flamandzkiej Apokalipsy). Do bogatego arsenału użytych przez malarza środków należy również pantonowy kolor, pozornie nie do uzyskania tradycyjnymi metodami malarstwa sztalugowego (Salome z głową Jeźdźca Bamberskiego), którego świetlistość zawdzięcza Kazimierz Cieślik Gustawowi Klimtowi, czyli

użyciu metalicznych podkładów czyniących z powierzchni malowidła teksturę autonomiczną i optycznie niestabilną. Podobne efekty kolorystyczne, przy zastosowaniu jednak metod raczej graficznych uzyskiwali w tym samym czasie amerykańscy cartoonisci, artyści reprezentujący nazywaną tak, późniejszą odmianę Ruchu Pattern & Decoration choćby Kenny Scharf. Poprzez takie transformacje współcześni twórcy budowali artystyczny język, który pozwala ponownie zdefiniować możliwości, jakie daje wykorzystanie wątków kultury popularnej w kulturze ,,wysokiej”. Te dwa światy, mniej więcej od czasów syntetycznego kubizmu grają wciąż swoimi elementami tasując je nieustannie. Wspomniany Ruch Pattern & Decoration powstał jako reakcja na obcość i chłód Minimal Artu, a służył częściowo rehabilitacji oraz podnoszeniu do rangi sztuki lekceważonych „kobiecych zajęć” haftu, wyszywania, aplikacji czy malowania na jedwabiu, i tą drogą podążają czasem artyści współcześni, jak Beatriz Milhazes, czy Damien Hirst, którzy idee tamtego pierwotnego ruchu przenieśli w nowe stulecie niemal bezrefleksyjnie, natomiast Kazimierz Cieślik nawiązuje do nich w sposób artystycznie znacznie bardziej wyrafinowany. Piętnaście obrazów, o homogenicznej zawartości, (…) to też piętnaście prób zbliżenia się do swoiście rozumianej idei Decorum. Używając tylko rytmicznego schematu, który podpowiada sama natura ornamentu łatwo jest tę

widok wystawy, Rondo Sztuki w Katowicach, październik 2017

równowagę osiągnąć, ale przy dekonstrukcji systemu kompozycyjnego zakorzenionego w klasycyzmie, artysta podejmuje pewne ryzyko. Grozi mu więc, z jednej strony, że realistycznie potraktowana postać stanie się obca dekoracyjności reszty, z drugiej planimetryczne podejście do niej spowoduje utratę walorów charakterystycznych dla mistrzów francuskich – Boucicauta i Jaquemarta de Hesdin (wspomniani Ewangeliści w obu wersjach). To skomplikowane – połączyć plastyczny, italianizujący modelunek przejęty od Francuzów z urokami linearnej maniery Art Nouveau, nie staczając się jednocześnie w ilustracyjną płaskość Grasseta, czy Leona Carre. Na tej drodze spotyka się jednak na szczęście drzeworyty ukiyo - e Kunisady, które wskazują jeden ze sposobów uniknięcia mielizn. Na tych obrazach toczy się nieustająca gra między komponentami znaków, a interwałami, które zakreślają w przestrzeni je otaczającej. Jednocześnie kolor osiągnąwszy niezależność uwalnia linię. Przechodzi od bliskiej denotacji konturu, która wzmacnia ikoniczny znak, aż do arabeski. Sztuka współczesna pokazuje, że nic nie jest na tyle banalne, by uniemożliwić przeniesienie nas, widzów w świat humanistycznie głębokiej, złożonej wypowiedzi artystycznej giottyzmu, malarstwa mnicha dążącego z wieczności ku wieczności, dowodzącego, że karmić się Bogiem można niekoniecznie w białych szatach.

Arogancja i autorytet / olej na płótnie / 240 x 280 cm / 2016


06

zobaczone

KAZIMIERZ CIEŚLIK Trzy kroki Kazimierza Cieślika. Krok trzeci – obrazy do czytania TEKST / Ryszard Koziołek

Czterech Ewangelistów (według szesnastowiecznego drzeworytu francuskiego) olej na płótnie / 240 x 280 cm / 2015

(…) Ekspansja egzotycznej ozdoby i minimalizacja postaci ludzkiej wydają mi się najbardziej znaczącą cechą kolejnego konsekwentnego ruchu artystycznego, jaki wykonał Kazimierz Cieślik. Na obrazach z lat 2000ych (np.

Pracownia TEKST / Kazimierz Cieślik Wystawy studentów Pracowni Prof. Kazimierza Cieślika w Galerii+ Ronda Sztuki w Katowicach (październik 2017) i w Galerii Obok w Tychach (grudzień 2017) prezentują bieżące prace niemal wszystkich studiujących w tej chwili studentów. Wystawa w Tychach („Pracownia – inkubator”), to jedna z trzech wystaw (obok wystawy Pracowni Rysunku Rafała Borcza z ASP w Krakowie: „Pracownia – sprzężenie zwrotne” i Pracowni Multimedialnej Pauliny Poczętej z Instytutu Sztuki cieszyńskiej Filii Uniwersytetu Śląskiego: „Pracownia – podręcznik”) zorganizowanych według projektu Grażyny Tereszkiewicz i Romana Lewandowskiego.

Daria Bidzińska

Aneta Łuczyńska

Siedem grzechów głównych, Osiem błogosławieństw, Czterech Ewangelistów wg mszału Jeana de Martins) postacie zostały pomniejszone, niczym krnąbrny Nils z powieści Selmy Lagerloff (Cudowna podróż) albo doktor Muchołapski z książki Erazma Majewskiego. Zostają w ten sposób pedagogicznie ukorzone, osłabiony został ich antropocentryzm, panowanie nad naturą, centralna pozycja we wszechświecie. Zastygły precyzyjnie rozrzucone pośród cudownych, kwietnych labiryntów. Święci i rycerze, wzniosłe alegorie cnót i win, tkwią niewielkie na gałązkach i liściach pyszniących się barwami i kształtami nie z tego świata. Niewielki rozmiar postaci sprawia, że musimy wytężać wzrok, aby je dostrzec. Dawni i „wielcy” bohaterowie obrazów Kazimierza Cieślika tracą swoją monumentalność i fizyczną ekspansywność; przypominają ojca z wspomnianego opowiadania Schulza, kiedy ten „zaczął z dnia na dzień maleć jak orzech, który zsycha się wewnątrz łupiny” (Bruno Schulz: Nawiedzenie). Ceną za demiurgiczną pychę i patriarchalny gest jest teraz samotność. „Węzeł po węźle odluźniał się od nas, punkt po punkcie gubił związki, łączące go ze wspólnotą ludzką” (Nawiedzenie). Łatwo przegapić egzystencjalną treść tych obrazów w odurzeniu nieludzkimi barwami i kształtami. Ale kiedy tylko rozgarniemy okiem liście i kwiaty dojrzymy na tych ogromnych płótnach zagubione ludzkie drobiny. Samotność jest niezbywalnym tematem sztuki Kazimierza Cieślika. Nie tylko samotność jego postaci, ale bardziej jeszcze samotność twórcy. Wydaje się to romantyczną kliszą, a jednak dla niego pozostaje ostatnim może przyczółkiem podmiotowości i indywidualności artysty. Będzie więc podkreślał „niezbywalną wartość samotności w działaniu twórczym” (…) (…) Samotność jest niezbędnym doświadczeniem artysty – twierdzi – ale też przywilejem, a nawet stanem łaski, który pozwala stanąć choć na chwilę w prawdzie wobec siebie i swojej sztuki, zanim zgiełk publiczności i krytyki lub ich obojętność odbiorą dzieło autorowi. Bliski Cieślikowi Rilke

(…) W swojej praktyce pedagogicznej świadomie bagatelizuję zazwyczaj postrzegany jako główny cel kształcenia studenta na ASP – doskonalenie aparatu artykulacji plastycznej. Uznałem, że dziś nie tędy przebiega linia frontu pomiędzy sztuką współczesną, a tą powstającą w Akademiach. W dobie ekspansji mediów elektronicznych kryterium biegłości warsztatowej nie decyduje już jak kiedyś o wartości powstałego dzieła, ale wiem też, że spora część współczesnych odbiorców sztuki swoje oceny nadal będzie opierać o satysfakcję (bądź jej brak) czerpaną z obcowania z dziełem do którego powstania niezbędna była kompetencja, a jeszcze lepiej mistrzostwo w posługiwaniu się warsztatem twórczym. Ten warsztat, to już oczywiście niekoniecznie „rysunek Rafaela i kolor Wenecji” ale wydobywanie kształtu czy barwy w zmaganiu z oporną materią. Sądzę bowiem, że wbrew co chwilę cytowanemu aforyzmowi Picassa, że artysta powinien tworzyć tak jak ptak śpiewa, to właśnie opór materii – ta antyteza twórczej wolności w istocie tworzy artystę. Na taki opór trafiają zarówno malarze, rzeźbiarze czy graficy jak i uwikłani w wirtualną cyberprzestrzeń twórcy, dla których podstawowym narzędziem jest komputer, pracowici wykonawcy instalacji czy plastycy, którzy zamienili pędzle i dłuta na aparat fotograficzny i kamerę. Nauczyciel, który niezależnie od wyboru narzędzia potrafi stymulować progresję wyników w tego narzędzia wykorzystaniu, czy choćby egzekwować konsekwencję wobec powziętego zamiaru może i dziś mieć satysfakcję z wypełniania swojej misji – może odnieść sukces.” Drugą istotną informacją dla oglądających wystawę jest to, że od początku prowadzenia tej pracowni nie postrzegam studentów jako grupy. Pracuję z każdym z osobna, a punktem wyjścia są jego zamierzenia zarówno co do idei jak i kształtu powstającego artefaktu. W efekcie w Pracowni trudno znaleźć choćby dwoje

tak rozpoczyna fragment o samotności, który nie wszedł ostatecznie do Pamiętników Malte-Lauridsa Brigge: Lubię tę godzinę, która jest inna, przychodzi i odchodzi. Nie, nie godzinę, lubię tę chwilę, tak cichą. Tę początkową chwilę, ten inicjał ciszy, tę pierwszą gwiazdkę, ten początek. To coś we mnie, co powstaje, jak powstają młode dziewczyny na swej białej mansardzie. Na białej mansardzie, na której mieszkają, odkąd stały się dorosłe. (Fragment o samotnych, przeł. T. Ososiński) W skupionej samotności artysty tkwi źródło wszystkiego, co zbudowało fundamenty osobnej i niezwykłej twórczości malarskiej Kazimierza Cieślika: głęboka samoświadomość aktu twórczego, wiedza o meandrach historii sztuki, uparte trwanie przy humanistycznym indywidualizmie tworzenia, hołd dla zmysłowej urody świata, uznanie dla kunsztu artystycznego rękodzieła, nieustanne eksplorowanie Księgi. Ale jest coś jeszcze bardziej podstawowego, co uświadomiła mi kompozycja Pieśń o miłości i śmierci korneta Krzysztofa Rilke (2016) – heroizm artystycznego trwania w konsekwentnym ruchu naprzód, którego jedyną sankcją jest wierność sobie i prawidłom malarskiego rzemiosła. Znakomite jest połączenie poematu „rycerskiego” Rilkego z fragmentami miedziorytu Albrechta Dürera: Rycerz, diabeł i śmierć, który został wmontowany w sześcioczęściową strukturę obrazu. Cieślik – kornet – rycerz podąża uparcie naprzód przez świat sztuki w rozpadzie, wpatrzony w szlachetne szczątki wielkiej sztuki przeszłości, którym pozostaje wierny. Cóż nam bowiem pozostało Kazimierzu? Krótkie życie i sztuka – „trochę cielesnej powłoki i ta garść bezsensownych dziwactw” (Nawiedzenie). A ja, widz tych obrazów, gdzie jestem? Autor traktuje mnie czule i troskliwie. Patrzę z przyjemnością na plan ornamentu, niczym na psychodeliczny kalejdoskop lub makatkę w kuchni mojej babci. Za nimi jednak tężeje apokaliptyczne niebo, na którego tkwią fragmenty Durera. Zza tej kojącej zasłony dobiega naglące napomnienie Rilkego: Jazda, jazda, jazda, w dzień, w nocy, w dzień. Jazda, jazda, jazda.

młodych twórców do siebie podobnych, a liczę, że spectrum tych różnic jeszcze się powiększy, bo współpracujący ze mną do niedawna asystent Michał Minor od trzech lat jest już doktorem habilitowanym, więc podzieliliśmy się kompetencjami i w ramach Pracowni ma już swoich kilkunastu studentów zainteresowanych głównie sztuką w przestrzeni publicznej, a wspiera go asystent Miłosz Wnukowski. Miejsce Michała Minora zajęła jako moja asystentka Paulina Walczak – Hańderek, którą na czas macierzyńskiego urlopu zastępuje dr Artur Masternak. Michał, Paulina i Artur mimo, że byli dawniej moimi studentami (a dotyczy to też Miłosza) ma odmienne preferencje, posługuje się odmiennym kodem, opiera swoją twórczość o odmienną lekturę i odmienne autorytety. Każdy też ma prawo swoje racje artykułować w korektach i są one przeze mnie respektowane, albo przynajmniej brane pod uwagę. (…)


07

zobaczone

Mój artystyczny życiorys J

estem rodowitym Ślązakiem z mniej – więcej 25% domieszką genów czeskich. Urodziłem się 16 stycznia 1953 roku jakieś 150 metrów od byłego kasyna oficerskiego, które rok później stało się siedzibą działającej już od 1952 roku w ramach krakowskiej ASP, dzisiaj świętującej swoje 70 – lecie Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Miejscowość nazywała się wtedy Stalinogród, nic więc dziwnego, że swoją działalność katowicka (jednak) Uczelnia zainaugurowała jako Wydział Grafiki Propagandowej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Kiedy w 1972 roku stałem się jej studentem – na co jak wyżej wspomniałem byłem bodaj skazany – wydział nie był już propagandowy, ale wciąż graficzny, a ja chciałem być malarzem. Szczęśliwie już wtedy był możliwy swoisty indywidualny tok studiów i od 3 roku mogłem zrezygnować z grafiki warsztatowej poświęcając więcej czasu na malowanie. Uczyłem się malować od prof. Rafała Pomorskiego, a po jego śmierci od prof. Andrzeja S. Kowalskiego, by na koniec w ramach pracy magisterskiej zaprezentować zestaw obrazów jako aneks do dyplomu głównego z plakatu u prof. Tadeusza Grabowskiego i z projektowania książki u prof. Stanisława Kluski. Hierarchia wagi poszczególnych składników mojego dyplomu była dokładnie odwrócona. Chcąc zamknąć etap „uczenia się” nie sposób nie wspomnieć lat 1978 – 1992, kiedy to najpierw jako asystent, później jako adiunkt współpracowałem z prof. Maciejem Bieniaszem, z którym rozmowy kształtowały mnie zarówno jako malarza, jak i pedagoga. Po dyplomie bodaj jedyny raz moja artystyczna aktywność był „up to date”. Zdawałem się pasować do nowej figuracji. Pewnie dlatego już moją drugą wystawę indywidualną, wiosną 1981 roku udało mi się zorganizować w renomowanej i opiniotwórczej Galerii ZPZP w Katowicach. Wcześniej udało mi się zaistnieć w 1980 roku zdobywając wyróżnienie na Ogólnopolskim Konkursie Malarskim im. Rafała Pomorskiego w Katowicach, wziąć udział w pokoleniowych wystawach typu „Sztuka Młodych w Łodzi, czy „Postawy” w Katowicach. Stan wojenny przewartościował moje rozumienie roli artysty w społeczeństwie, jakkolwiek pretensjonalnie by to nie zabrzmiało. Bojkotowałem oficjalne imprezy i miejsca. Z tego czasu zostały mi powielaczowe ulotki, plakaty, fotografie. W ramach ruchu kultury niezależnej wziąłem udział w takich wystawach jak: „Droga i prawda – Biennale Młodych” we Wrocławiu w 1985 i 1987 roku, „Pieta Polska” w Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie i Katowicach w 1986 i 1987, „Misterium Męki, Śmierci i Zmartwychwstania” i „Obecność” w Warszawie w 1987, „Czas Krzyża” w Bytomiu w 1985, „Wspólnota” w Katowicach w1987. Zorganizowałem też w 1984 roku indywidualną wystawę w swojej pracowni z „ręcznie” wykonanym katalogiem. Nie żałuję tej straty czasu, bo choć w międzyczasie miejsca w polskiej sztuce współczesnej rezerwowane dla mojego pokolenia okazały się zajęte, to nauczyłem się odróżniać wartość sztuki od wartości jej społecznego obiegu. W kategorii sukcesu trzeba odnotować mój współudział (z Maciejem Bieniaszem, Tadeuszem Czoberem, Romanem Kalarusem i innymi) w powołaniu w tym czasie do życia Galerii Fra Angelico, kierowanej przez ks. Jerzego Myszora, która niestety wkrótce po zmianie kierownictwa straciła swoje znaczenie, łącznie ze zdewaluowaniem marki „Znaki Czasu” odstąpionej nie wiedzieć czemu katowickiemu BWA. Jako sukces osobisty muszę uznać indywidualną nagrodę Śląsko – Dąbrowskiego Komitetu Kultury Niezależnej w 1986 za najlepszą wystawę malarstwa i stypendium Ogólnopolskiego Komitetu Kultury Niezależnej w Paryżu w 1988. Ukształtowany wtedy język moich malarskich wypowiedzi, oparty o epizody z Nowego Testamentu (dość swobodnie interpretowane, apokryficzne, ocierające się o herezję) okazał się przydatny i później, kiedy w latach 90 – tych

wznowiłem „oficjalną” działalność wystawienniczą. Jako, że w swoich obrazach zwykle opowiadam historie związane z moim własnym uwikłaniem w podstawowe, egzystencjalne problemy takie jak obojętność, nienawiść, miłość, śmierć, to opowiadając o tym wprost ciągle popadałbym w schemat, sztampę lub histerię. Nowy Testament mówiąc o tych wszystkich podstawowych dla ludzkiego losu sprawach może być tu doskonałym pośrednikiem pozwalając mi na użycie cudzysłowu. Ten mój wybór zyskuje dziś, wobec wszechobecnych bogoojczyźnianych deklaracji kolejne dno, drażniąc współczesnych bigotów. Warto tu wspomnieć o pewnych modyfikacjach mojego malarskiego „kroju pisma”. Kiedy wraz z cyklem „Sen Józefa w Domu Horty” w moich obrazach pojawił się ornament sądziłem, że było to wynikiem nieuświadomionej przedtem atencji do estetyki secesyjnej, jedynej danej nam – Katowiczanom próbki stylu historycznego, z którą na co dzień można w tym młodym mieście obcować, nie wchodząc do muzeum. Później dostrzegłem intelektualne implikacje użycia ornamentu i jego kuszącą niejednoznaczność. Wobec mojej predylekcji do gmatwania przekazu, pozostawiania odbiorcom mojego malarstwa jak najszerszej możliwości jego interpretacji, takie kolejne (po wątkach biblijnych) zapętlenie bardzo mi odpowiada. Jak dalece zdania mogą być tu podzielone, świadczą choćby teksty zamieszczone w katalogu wystawy „Niejasne obrazy“. Aby nie brnąć w autoanalizy wrócę do faktów. Tak więc po 1990 roku włączyłem się w oficjalny obieg sztuki, zdobywając Grand Prix Międzynarodowego Triennale „Transcendencja” w Katowicach, brązowy medal „Bielskiej Jesieni” w 1990, dwukrotnie wygrywając katowicki konkurs „Praca Roku” (1990 i 1995), kilkukrotnie biorąc udział w szczecińskich Festiwalach Polskiego Malarstwa Współczesnego (nagroda regulaminowa w 1996 i nominacja do nagrody w 1998). Nie wiązałem się za to z żadnymi galeriami nie licząc epizodów krótkotrwałej współpracy z Galerią Katarzyny Napiórkowskiej w Warszawie, czy ABC Galery w Poznaniu, która zorganizowała w 2002 roku moją indywidualną wystawę w Estepona w Hiszpanii, tworząc tam swoją filię. Po roku 2000 przestałem też wysyłać swoje prace na konkursy i festiwale, ograniczając swoją aktywność do udziału w wystawach indywidualnych, które staram się organizować co 2 – 3 lata i „okolicznościowych” jak „Tuchfuhlung 2 – Korperkoturen” w Langenbergu (2000), „Schlesien Anders” w Essen (2000), „Rozbiórka Żelaznej Kurtyny” w Berlinie (2011), „Znaczone Sekrety” w Raron w Szwajcarii (2016) czy organizowanych przez katowicką ASP wystaw w kraju i za granicą. Staram się jednak unikać typowych tematycznych wystaw kuratorskich, bo jakakolwiek ingerencja w moje twórcze decyzje jest dla mnie nie do zaakceptowania. Jako osobny projekt uznaję cykl wystaw: „Pracownia Malarstwa. Skansen, poligon, czy samo sedno sztuki” związany z dziesięcioleciem prowadzonej przeze mnie Pracowni Malarstwa w galeriach Krakowa, Zabrza, Katowic i Wrocławia (2011), gdzie obok prac studentów prezentowałem obrazy swoje i pracujących ze mną kolejnych asystentów. Brałem udział w ponad stu wystawach zbiorowych w Polsce, Belgii, Francji, Szwecji, Niemczech i Hiszpanii. Od pierwszej wystawy w 1977 roku zorganizowałem 33 wystawy indywidualne, z których najważniejsze to: BWA w Katowicach (1991), Rada Europy w Strasburgu (1998), Muzeum Śląskie w Katowicach (2004). Mimo, że zatytułowałem ten tekst „Mój artystyczny życiorys” sądzę, że powinienem zamieścić w nim informacje dotyczące pracy pedagogicznej: od dyplomu jestem związany macierzystą uczelnią, od 1977 – asystent, od 1986 – adiunkt (doktor), od 1994 – adiunkt 2 st. (doktor habilitowany), od 1999 profesor, od 2002 profesor zwyczajny. Wszystkie przewody i postępowania odbyłem na

TEKST / Kazimierz Cieślik

Czterech Ewangelistów (według Flamandzkiej Apokalipsy) olej na płótnie / 240 x 280 cm / 2015

Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W latach 1992 – 1997 prowadziłem również pracownię malarstwa w Instytucie Sztuki cieszyńskiej Filii Uniwersytetu Śląskiego, a od roku 2004 do dziś uczę też malarstwa w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu, gdzie obecnie prowadzę Licencjacką Pracownię Artystyczną. Te informacje są o tyle ważne, że odkąd sam nie ścigam się w artystycznych konkursach, bo nie wypada, ogromną radość przynoszą mi sukcesy moich studentów. Lista byłaby bardzo długa, a zapewne i tak bym o kimś zapomniał, co byłoby niewybaczalne. Więc bez nazwisk. Zdobywają laury m. in. w gdańskich Konkursach na Najlepszy Dyplom w Akademiach Sztuk Pięknych w Polsce (Grand Prix w 2009, nagrody i wyróżnienia w latach 2010, 2011, 2014) w Ogólnopolskim Konkursie im. Mariana Michalika na Obraz dla Młodych Malarzy w Częstochowie (Grand Prix w 2010), w Ogólnopolskim Konkursie Sztuki im. Vincenta van Gogha w Rybniku (podwójne Grand Prix dla dwójki moich studentów w 2011), w konkursie Nowy Obraz – Nowe Spojrzenie w Poznaniu (nominacja do nagrody w 2013). I tak mógłbym wymieniać sięgając wstecz jeszcze długo, mógłbym dołożyć laury absolwentów nagradzanych na Festiwalach Polskiego Malarstwa Współczesnego w Szczecinie (wyróżnienie w 2006, Nagroda jury w 2008), Grand Prix Fundacji im. Franciszki Eibisch w 2006 i tak dalej. Aby zakończyć ten przydługi już tekst dodam, że w 2014 roku zostałem odznaczony brązowym medalem Gloria Artis. Czytając teraz to, co właśnie napisałem, a moim zamiarem było uniknięcie nużącej wyliczanki, której zwykle nikt nie czyta zauważam, że zakończyłem „mój artystyczny życiorys” klasyczną wyliczanką. Może tak to już bywa w wypadku wystaw jubileuszowych, ale czuję się zobligowany do przypomnienia na koniec o pryncypiach, które determinowały moje twórcze wysiłki. Samotność artysty. Pojedynczość dzieła. Sztuka jako przekaz intymny. Wydaje się to anachroniczne po katastroficznych diagnozach Baudrilarda, po socjologicznych analizach krytyki politycznej, czy po zrównaniu rynku sztuki z targowiskiem próżności. Ale – paradoksalnie – może właśnie nadszedł czas, by przypomnieć o wartościach elementarnych. Zakończę więc persyflażem z 1994 roku: „…dokąd w magmie wszechogarniającej przeciętności będą tkwić jak złote samorodki dzieła obdarzone ciepłem życia człowieka, który je stworzył – dotąd będzie możliwa sytuacja normalnego porozumienia z drugim człowiekiem. Rozmowy a nie manifestu, memoriału czy wykładu.”


zobaczone

08

ZBIGNIEW BLUKACZ TEKST / Agata Smalcerz

C

zy rozjeżdżone kołami błocko, z kałużą wody odbijającą lekko zachmurzone niebo, nie pojawiało się już w malarstwie Holendrów w XVII wieku? Czy prześwietlone słońcem drzewa nie zachwycały nas u XIX-wiecznych realistów i impresjonistów? A hiperrealizm, z jego lustrzanymi odbiciami? – i takie inspiracje znajdziemy w malarstwie Zbigniewa Blukacza. Choć wydawałoby się, że wszystko na temat świata i natury zostało już powiedziane i przedstawione za pomocą różnych technik wizualnych, to przecież nie znaczy, że malarze mają przestać malować pejzaże. Dla artystów w XXI wieku istnieją dwie drogi: tworzyć nowe prace, ze zrozumieniem całego bagażu historii sztuki i dotychczasowych osiągnięć malarstwa czy rzeźby lub zerwać z ciągłością, sprzeciwiając się wszystkiemu i próbować tworzyć nowe środki wyrazu. Obie strategie mają zresztą swoich zwolenników i przedstawicieli w poprzednich epokach: bunt i sprzeciw nie są przecież wynalazkiem ostatnich czasów… Zbigniew Blukacz, przy całej skromności, niepewności i nachodzących go od czasu do czasu wątpliwościach, konsekwentnie od lat kroczy drogą wytyczoną przez dawnych mistrzów: afirmacji świata przetworzonego przez własną osobowość. Skupia się wyłącznie na malarstwie. Choć obserwuje i zna nowoczesne media to nie interesują go modne, krzykliwe formy wyrazu, zapatrzone wyłącznie we wszystko co nowe. Solidny warsztat i praca z kolorem i materią malarstwa są jego najpoważniejszym atutem. Przyglądając się seriom jego obrazów tworzonych regularnie od końca lat 80. ubiegłego wieku nie sposób nie dostrzec, że główną fascynacją artysty jest światło w relacji z kolorem. Przez ponad dwa dziesięciolecia było to światło słońca: odbite w wodzie, przefiltrowane przez chmury czy

Tylko malarstwo liście drzew, wydobywające niewyraźne ludzkie postacie z wielobarwnego tła. Niewątpliwe inspiracje Claude’em Monetem czy Vincentem van Goghiem. Około 2011 roku w twórczości artysty pojawia się światło sztuczne, stworzone przez człowieka: seria rozświetlonych nocą miast oglądanych z góry. Widoki dostępne wyłącznie pilotom lub pasażerom samolotów. Sztuczne światło wynalezione przez człowieka sprawiło, że zmienia się widok naszej planety, zmienia się styl życia, mówi się nawet o zanieczyszczeniu świetlnym, wpływającym nie tylko na obserwację nieba, ale też na życie wielu gatunków zwierząt i roślin. Wzorem impresjonistów, którzy zaadaptowali współczesne im odkrycia z dziedziny optyki, Zbigniew Blukacz bada właściwości światła wpływającego na postrzeganie barw. Artysta zwykle kontrastuje barwy opozycyjne zestawiając np. błękit z ciepłym pomarańczowym – to jego ulubione połączenie. Ale częściej jeszcze narzuca sobie jedną tonację, rezygnując z pokusy dołożenia kolorystycznych akcentów. Taka powściągliwość to nie tylko cecha charakteru, to reżim wyznaczony sobie, podobnie jak np. format obrazu, podporządkowanie całego procesu malowania przyjętym z góry założeniom. A jednak o obrazach Zbigniewa Blukacza można powiedzieć różne rzeczy, ale na pewno nie to, że są wykalkulowane. Temperament artysty sprawia, że każde z tych płócien staje się manifestacją mięsistego koloru, pełnego światła i nieoczywistych skojarzeń tematycznych. Szerokie przestrzenie, rozciągnięte po horyzont pola czy tafle wody, splątane gałęzie drzew tworzące niemal ornamentalną strukturę – to motywy rozpoznawane w malarstwie artysty będącym na granicy abstrakcji. Najnowszy cykl z lat 2015-2017, nazwany „Archetypy pejzażu”, to powrót do motywów „wiejskich” po okresie

malowania miast. Cykl przeplatający się z kolejną inspiracją artysty, jaką jest pamięć i jej ślady utrwalane na fotografii. „Optyka pamięci”, cykl realizowany równolegle do ostatnich pejzaży, opiera się na rodzinnych fotografiach. Zdjęcie, które nabrało szczególnego znaczenia jest przekształcane w różnych wersjach kolorystycznych, o różnej temperaturze i nastroju, powodując, że te same motywy nabierają odmiennego wyrazu. Jak w cyklach serigraficznych Andy’ego Warhola, dla artysty mają znaczenie wszelkie niedociągnięcia fotografii wyjściowej; prześwietlone odbitki z marnej jakości orwowskich negatywów stają się kolejnymi wersjami sceny, która zapadła głęboko w pamięć. To też trochę przypomnienie sposobu, jaki stosowało się dawniej przy wykonywaniu zdjęć na negatywie, bez użycia światłomierza: ta sama scena fotografowana była trzy lub cztery razy, przy różnych wartościach przysłony lub czasu, co po wywołaniu dawało większą szansę, że któreś ze zdjęć będzie poprawnie naświetlone. Czasy fotografii analogowej należą pod względem technologii do poprzedniej, wydawałoby się odległej epoki, która skończyła się wraz z wiekiem XX. Jednak wspomnienie, które ma znaczenie sentymentalne, często bazuje na takich utrwalonych scenkach. Fotografia usidla naszą uwagę, przyszpila jak owady wizerunki pozujących osób do tła. Można wyobrażać sobie, jak wielkie poczucie spełnienia towarzyszyło fotografowaniu żony i córek artysty w czasie wakacji nad morzem. Czy też oglądaniu ich przy stole, w świetle zachodzącego słońca. Harmonia świata zewnętrznego i wewnętrznego, radość ze zwykłego życia opartego na rodzinie i dobrych relacjach z bliskimi. Te sceny stają się dla artysty kanwą malarstwa, rozpracowywanego formalnie w oparciu o akordy barwne. Malarstwa figuratywnego choć coraz bardziej zbliżającego się do abstrakcji.

Z cyklu Optyka pamięci, Agnieszka i Sonia / olej, płótno / 120 x 240 cm / 2015


zobaczone

Wystawie towarzyszy bogato ilustrowany katalog z tekstem autorskim Zbigniewa Blukacza oraz tekstem krytycznym Krzysztofa Stanisławskiego „Lustra nieba”. Projekt graficzny katalogu – Zofia Oslislo. Wydawca – Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach oraz Galeria Bielska BWA.

09

Premierowy pokaz obrazów Zbigniewa Blukacza składających się na dwa cykle: „Optyka pamięci” i „Archetypy pejzażu”. Te dwa pozornie odmienne cykle – pierwszy dotyczy osób, drugi krajobrazu – mają swoje wspólne źródło. To siła kadru, który zadziałał na pamięć autora jak światło na kliszę fotograficzną. Obrazy zapamiętane z wakacji lub inne sytuacje ważne emocjonalnie, trafiły do tego banku pamięci na równi z widokami natury, które miały szczególne znaczenie dla autora. / Agata Smalcerz /

Galeria Bielska BWA Bielsko-Biała kwiecień – maj 2017 kuratorka: Agata Smalcerz

Z cyklu Archetypy pejzażu / olej, płótno / 170 x 235 cm / 2016

Archetypy pejzażu i Optyka pamięci w Galerii Bielskiej BWA

Z cyklu Optyka pamięci, Agnieszka i Ania / olej, płótno / 80 x 285 / 2015

W

łaściwie to nie jesteśmy pewni nawet najbliższej przyszłości, a „teraz” składa się z tego, co przed chwilą było. Pewna jest tylko przeszłość. Wizerunek znanej nam rzeczywistości jest zbudowany przez pamięć. Obraz malarski też jest zbudowany przez pamięć. W takim razie, czy obraz przywołany z pamięci zawsze jest taki sam, czy jest jednorodny, jak np. fotografia? Czy jest prawdziwy? Co to znaczy, że jest prawdziwy lub nie? Czy w takim razie istnieje rzeczywistość nie zmyślona? Cykl pejzaży jest kontynuacją (twórczą, mam nadzieję) nurtu, który jest ważną częścią moich malarskich fascynacji od prawie 30 lat. Niebo, morze, drzewa, przestrzeń pól istniały, gdy jeszcze nie było naszej cywilizacji, gdy nie było nas. To świat, który nas przyjął i który nas odrzuci, jeżeli na czas nie zmądrzejemy. Penetrowany przez artystów przez setki, tysiące lat, z pozoru archetypiczny, oczywisty, a obserwowany w większym skupieniu: niepowtarzalny, wielokrotny, nieskończenie bogaty, zachwycający. Przecież na zwykłej łące rosną prawdopodobnie wszystkie możliwe równania matematyczne. / Zbigniew Blukacz /

Z cyklu Archetypy pejzażu / olej, płótno / 170 x 235 cm / 2015

Z cyklu Optyka pamięci, Gosia i Sonia / olej, płótno / 134 x 134 cm / 2016

Pejzaż w malarstwie polskim

Z cyklu Archetypy pejzażu / olej, płótno / 170 x 235 cm / 2016

widok ekspozycji / Galeria Bielska BWA

P

iękny album wydawnictwa Arkady – „Pejzaż w malarstwie polskim”, autorstwa Elżbiety Leszczyńskiej, a w nim min. obrazy prof. Zbigniewa Blukacza oraz naszej absolwentki Natalii Bażowskiej. Album prezentuje krajobrazy malowane przez najlepszych polskich pejzażystów, ale też obrazy artystów na ogół kojarzących się z innymi rodzajami malarstwa, jak Mistrz Tryptyku Trójcy Świętej, Konrad Krzyżanowski czy Katarzyna Kobro. Polecamy!


W Tubie archiwalnej, w ramach uzupełnienia do nr 10 naszego pisma zamieszczamy dwa teksty do wystawy monograficznej Janusza Karbowniczeka – ROZMOWA. 40 lat twórczości artystycznej /malarstwo, rysunek, kalendarz/ 2015 – 2016. Galeria Bielska BWA, Galeria Extravagance - Sosnowiec, Galeria Sztuki im. J. Tarasina - Kalisz, BWA Sieradz, Muzeum Miejskie - Tychy, Galeria Obok - Tychy, BWA - Rzeszów, Galeria Sztuki Współczesnej - Przemyśl, BWA - Kielce, Galeria Sztuki Współczesnej BWA - Katowice.

Gdzieś, kiedyś / olej, płótno / 100 x 80 cm / 2009

z archiwum

10

Temat rozmowy od „zawsze” istniejący w mojej twórczości stanowi uniwersalną wymianę wartości, będąc sposobem poszukiwania sensu bycia i odkrywania w ujęciu ludzkim i ponadrealnym. Stwarza możliwość odszukiwania miejsca i roli jednostki w świecie globalizacji, w czasach niepokory i niepamięci. / Janusz Karbowniczek /

JANUSZ KARBOWNICZEK TEKST / Małgorzata Malinowska-Klimek

W

ubiegłym roku miała miejsce realizacja wystawy Janusza Karbowniczka Rozmowa; malarstwo, rysunek. 40 lat twórczości artystycznej. Została ona wyeksponowana w wielu ważnych galeriach sztuki współczesnej: w Galerii Bielskiej BWA, Galerii Extravagance w Sosnowieckim Centrum Sztuki – Zamek Sielecki, Galerii Sztuki im. Tarasina w Kaliszu, BWA w Sieradzu, w Miejskiej Galerii Sztuki Obok w Tychach, BWA w Rzeszowie, w Galerii Sztuki Współczesnej w Przemyślu, BWA w Kielcach, by zakończyć się w marcu 2016 roku wystawą w Galerii Sztuki Współczesnej BWA Katowice. Jest to wyjątkowa okazja do spojrzenia na sztukę tego artysty w szerszej perspektywie. Cechą konstytutywną rysunku i malarstwa Janusza Karbowniczka, zarówno prac najstarszych, jak i tych współczesnych, jest niewątpliwie antropocentryzm. Nie pozostaje on tylko na poziomie kompozycyjnym, na którym figura gra rolę motywu głównego i porządkującego przestrzeń. Przeciwnie, ukazuje wszystkie zakamarki naszej duszy, także te niepokojące, potencjalnie destruktywne czy autodestruktywne, jak na obrazie „Natura ludzka”, gdzie intensywnie czerwona głowa ze zdeformowaną twarzą zdaje się krzyczeć ze zgrozy nad samą sobą. Nie mamy do czynienia jednak z łatwym epatowanie złem; to raczej sięganie do głębi ludzkiej egzystencji, badanie całej skali jej dramatyzmu, zamkniętego pomiędzy śmiertelnością niedoskonałego ciała, a metafizyką dążeń i upadków. Człowiek w ujęciu Karbowniczka zdolny jest do bezmiaru autorefleksji, której przestrzeń otacza bohatera obrazu Sam na sam, do skupienia i twórczej pracy umysłu („Ciche notatki”), do odczuć nie wypowiedzianych i może nawet nie nazwanych, jakie ogarniają nas w przełomowych momentach dnia/życia (W prześwicie). Jednocześnie codzienne zdarzenia to sytuacje egzystencjalne: są szansą na Spotkanie – głębokie porozumienie, wzajemne obdarowanie owocami rozumnego życia i refleksji nad światem („Wspólny pokój”), mogą jednak generować agresję, cierpienie, złość i chęć odwetu („Układ, Spięcie”). W tym kontekście znaczenia nabiera Rozmowa, która staje się próbą przełamania własnego „ja”, otwarciem na świat przeżyć drugiego człowieka, interakcją. Choć postacie w dziełach Karbowniczka zazwyczaj pogrążone są w statycznym bezruchu, skalę uchwyconych przez artystę przeżyć implikuje ekspresja rysunku oraz niespokojne powierzchnie plam

TEKST / Justyna Łabądź

A

rtysta zaznaczył swoją twórczość nie tylko starannie wypracowanym stylem, ale również motywami, które powracają zarówno w jego pracach malarskich, jak i w rysunkach. Artystę nie interesują pejzaże, piękno natury, coś co jest niezależne od człowieka, nie żyje, nie tworzy skomplikowanych relacji, ale właśnie sam człowiek z całym bagażem doświadczeń, zasobem myśli, przeżyć, rozterkami egzystencjalnymi i interakcją z innymi ludźmi. Karbowniczek zarysowuje postacie ludzkie ekspresyjną linią kilkakrotnie zakreślaną. Człowiek w jego dziełach pojawia się zarówno samotnie, jak i w towarzystwie innych. Jego forma zwykle ma charakter znacznie uproszczony, schematyczny, ogranicza się do zaznaczenia postawy, sylwetki, albo skadrowanego portretu. Postaci te nie są więc tym samym uosobieniem konkretnie istniejących osób – mogą być każdym z nas, reprezentantem ludzkości, borykającym się z uniwersalnymi rozterkami, zajętym podobnymi sprawami, żyjącym, pracującym, rozmawiającym, bawiącym się, jak każdy z nas. Choć, jak twierdzi artysta – tytuły jego prac mają drugorzędne znaczenie, powstają już po ukończeniu pracy nad konkretnym dziełem i pojawiają się raczej w celu pewnego ich uporządkowania, nie sposób jest patrząc na nie, nie dostrzec pewnych tropów i motywów powtarzających się w twórczości Karbowniczka. Jednym z najczęstszych z nich jest właśnie tytułowa rozmowa – spotkanie dwóch lub więcej postaci („Grupa inicjatywna”, olej, 2002; „Spotkanie A“, olej, 2001; „Spotkanie po latach”, olej, 2007; „Dialog I”, rysunek, 1987; „Spotkania księżycowe”, rysunek, 1988), nawiązywanie dialogu pomiędzy nimi, czasami przybierającego formę sporu („Spięcie”, olej, 2012), poświęconego konkretnemu tematowi

Rozmowa otaczające postacie. Artysta w swoich tekstach i wypowiedziach wielokrotnie podkreślał wagę rysunku; z drugiej strony niezwykle ważna jest dla niego struktura plamy. W tym aspekcie widać wielką spójność pomiędzy jego twórczością rysunkową i malarską. Na rysunkach śmiały odważny ślad ołówka podbijany jest jeszcze bardziej bezkompromisową linią czarnej lub szarej tempery, która drąży rysunek, ukonkretnia go, nadaje niesłychaną ekspresję i moc przekazu. Zawsze jednak rysunkowy motyw głowy lub postaci jest częścią większej, drobiazgowo przemyślanej kompozycji, której zasadniczymi motywami są wielkie powierzchnie bieli i czerni lub bieli i szarości, przy czym opracowanie tych plam skłania się ku malarstwu: operuje rozmyciami, nakładaniem kolejnych niejednolitych warstw. Powierzchnie te o zazwyczaj geometrycznych kształtach kwadratu lub prostokąta zestawiane są kontrastowo, stanowiąc dla głównego motywu zarówno tło, jak i kontrapunkt, zwłaszcza wobec stosowanego niekiedy efektu negatywu, który pojawia się przy przechodzeniu motywu postaci przez pola o różnej tonacji („Do trzech razy sztuka“, „Boska komedia – życie doczesne III”). Wszystko to niezwykle dynamizuje dzieło i każe poszukiwać znaczeń wokół głównej postaci, w niespokojnym otoczeniu. Pojawiają się pojedyncze przedmioty – symbole. Podobnie komponowane są obrazy olejne. Postać, główny motyw, kształtuje linia: wielokrotnie nakładana, sięgająca po kolor lub wydrapana w nim, wibrująca i dobitna. Jej otoczeniem, a zarazem kontrapunktem są duże plamy barwne. Paleta jest wysmakowana, oparta zazwyczaj na dwóch kolorach, z których jeden jest stonowany, a drugi nasycony. Niekiedy plamy stanowią tło, niekiedy tworzą dodatkowe przestrzenie w obrazie, sugerując inny wymiar czasowy lub przestrzenny. Każdy ich centymetr jest opracowany malarsko szeroko nakładanym duktem pędzla, często z pozostawionymi prześwitami kontrastowego podłoża, przy użyciu całej gamy monochromatycznych odcieni i intensywnych akcentów. Gęsta, pełna nawarstwień plama barwna zastępuje tysiące słów tekstu, zastępuje również nowożytną opowieść, którą opowiadało upozowanie działających postaci. Plama Janusza Karbowniczka wyraża działanie psychiczne, napięcie, interakcję pomiędzy ukazanymi lub zasugerowanymi bohaterami obrazu. Zwraca uwagę technika tego artysty, polegająca na tworzeniu linearnego motywu postaci na początku pracy nad obrazem, a następnie nakładaniu wokół plam barwnych, które coraz bardziej ją zasłaniają. Pozostają jedynie ślady pierwotnego rysunku, najczęściej w partii głowy. Sprawia to wrażenie, jakby artysta nie

ukazywał, ale coraz bardziej zasłaniał przed nami obraz, a jeśli jednak coś pozwala nam zobaczyć, to pokazuje to poprzez pozostawione dla obserwatora okno. Prostokątne formy tych „okien” przywodzą na myśl ikonę, która w sensie ideowym jest właśnie malarskim oknem – rodzajem wglądu w ponadrealną, a więc jedynie prawdziwą istotę świata i człowieka. Ilość podejmowanych przez Janusza Karbowniczka tematów wydaje się nieograniczona, zawsze jednak jest to człowiek lub ślad jego egzystencji (liczne martwe natury, często z dookreślonymi okolicznościami zaistnienia, jak np. „Po zabawie”). Jakkolwiek artysta często posługuje się deformacją, jest to sztuka na wskroś humanistyczna, taktująca człowieka z powagą i szacunkiem. Widoczna niekiedy ironia i zacięcie satyryczne, obecne zwłaszcza w cyklu Kalendarze, utrzymana jest w duchu przeświadczenia, że karykatura jest najbliższym obrazem prawdy.

(„Rozmowy o gospodarce A”, rysunek, 1986) lub będącego miłym, czasami przypadkowym zejściem się dwojga ludzi („Niespodzianka”, olej, 2013). Część z nich zdaje się mieć charakter osobistych przemyśleń autora („Tworzę pomnik”, olej, 2002; „Ten kosz, to wszystko moje”, olej, 2003; „Natura ludzka”, olej, 2013; „Mój cały świat”, rysunek, 2002; „Człowiek jaki jest…”, rysunek, 2003), nosząc silne znamiona melancholijnych, egzystencjalnych rozterek, rozmyślań nad sensem życia ludzkiego – jednostkowego i zbiorowego. Niejako w kontraście pozostaje grupa dotycząca czasu odpoczynku, czasu wolnego od pracy, podczas którego można nie tylko oddać się błogiemu „nicnierobieniu” („Wypoczynek”, olej, 1992; „Po wysiłku”, olej, 2005; „Dzień radosny”, olej, 2006; „Odpoczynek”, olej, 2007; „Pora relaksu”, olej, 2014), ale również zabawić się, odprężyć podczas spotkań ze znajomymi i imprez („Impreza”, olej, 2011; „Raut”, olej, 2014; „Balanga”, olej, 2014). W dolnej sali galerii został zaprezentowany cykl kalendarzy, które artysta tworzy od 1982 roku. Do powstania pierwszego z nich, jak wspomina, przyczyniło się ogólne przygnębienie, które nastąpiło po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce 13 grudnia 1981 roku. Janusz Karbowniczek od tego momentu, zaczął niemalże rytualnie tworzyć wielkoformatowe rysunkowe kalendarze na następny rok, w których notował bieżące przemyślenia, rysunki postaci, np. bawiących się osób (zapewne podczas sylwestrowej nocy, podczas której kalendarz był zawieszany w jego mieszkaniu). Do 1990 roku (czasu zniesienia cenzury, pierwszych wolnych wyborów prezydenckich) kalendarzom towarzyszy zaszyfrowany znak „Solidarności” charakterystycznie ujęty w zapisie roku przy pomocy czerwonego koloru z łopoczącą flagą Polski na wietrze. Również hasła, powiedzenia, fragmenty piosenek, wierszy umieszczane przez artystę pośród kalendarzowych rysunków

są kontestacją absurdów ówczesnego systemu, jego wyśmianiem („A społeczeństwo jest grzeczne i są różnice społeczne”, „Na pochyłe drzewo i Salomon nie naleje”, „Jeżeli nie wolno, a bardzo się chce to można”, „Nie ma tego złego, co by nie wyszło”, „Jutro to jest jak dziś tyle że jutro”, „Sztuka jest sztuka a wszystko inne jest wszystkim innym”, „Jest jak jest, będzie co być musi”, „Precz z preczem, nie chcemy chcieć, chleba i orgazmu”). Jak pisze artysta w katalogu o swoich kalendarzach: Po dezaktualizacji czasu, tracąc swój bezpośredni walor orientacji, stają się prywatną kroniką dziejów. Zachowują charakter rysunku z zakodowaną pamięcią czasu. Kalendarzom na wystawie towarzyszą zawieszone nad nimi małe obrazy wykonane na płycie pilśniowej, które powstawały na różnych plenerach mniej więcej w tym samym czasie, co odpowiadające im poniżej kalendarze.W pracach malarskich Janusza Karbowniczka wspomniany już linearyzm zarysowanych bohaterów, rzadziej przedmiotów (reprezentowanych głównie przez kilka martwych natur prezentowanych na wystawie), artysta zestawia z szerokimi plamami barwnymi, z palety ograniczonej do kilku kolorów – soczystej żółci, błękitu, bieli i fioletu, a także zgaszonej, wyblakłej zieleni przechodzącej do szarości. Te dynamiczne plamy koloru tworzące abstrakcyjną, płaską przestrzeń niczym w ikonach, w połączeniu z rysunkową plątaniną stanowią najważniejsze elementy kompozycji malarskich autora. Są odzwierciedleniem jego niezwykłego wyczulenia na kolor i formę, stąd wrażenie szlachetności i lekkości prezentowanych na wystawie obrazów. Rozmowa, którą artysta proponuje podczas swojej wystawy, jest wciągnięciem widza w dialog z jego twórczością. Karbowniczek wierzy, że z chwilą, gdy dzieło wychodzi z jego pracowni i spotyka się z odbiorcą na wystawie, odcina się niejako od swojego twórcy i samo zaczyna nawiązywać z nim dialog. (...)

Tak poważne podejście do spraw ludzkich przeżyć, działań i do samego istnienia, obejmujące jak najszerszy zakres problemu, a jednocześnie posługujące się dopracowanymi narzędziami sztuki figuratywnej, zdaje się postawą odosobnioną. W starszym pokoleniu niewątpliwą analogią było malarstwo Jerzego Nowosielskiego, ukazujące wielowymiarowość ludzkiej egzystencji za pomocą syntezy środków malarstwa nowoczesnego i tradycji pisania ikon. Dla młodszego pokolenia postać człowieka częściej jest okazją do poszukiwań jedynie biologicznych lub infernalnych aspektów jego psychiki i działań, czego efektem epatowanie fizjologią oraz przemocą. Z kolei wielu artystów uprawia sztukę krytyczną, zaangażowaną społecznie, której oryginalność i wagę trudno przecenić. Używają oni jednak zupełnie innych środków wyrazu, zazwyczaj multimedialnych, stąd nie można ich sytuować w tej samej grupie. A jednak wpływ sztuki Janusza Karbowniczka pozostaje bardzo duży, przede wszystkim jako cichy znak sprzeciwu, głos w dyskusji na temat podejścia do człowieka i do samej sztuki. Ogromny jest jego wkład w rozwój studentów – dziś już uznanych artystów. Zbigniew Blukacz, Ireneusz Walczak i wielu innych, choć estetycznie i tematycznie wybrali indywidualną drogą twórczą, jednak często podkreślają pozytywny wpływ, jaki miał na nich wykładowca Janusz Karbowniczek. Z punktu widzenia odbiorcy muszę wyznać, że znacznie trudniej zgodzić się na bylejakość i miałkość wypowiedzi artystycznej, jeśli zna się sztukę tak podbudowaną intelektualnie, dopracowaną technicznie i ujmującą estetycznie, jak sztuka Janusza Karbowniczka.


11

Drzewo żywota – incydent / digital print / 80 x100 cm /2016

z archiwum

ANTONI KOWALSKI tajemnicy. Ale mimo swej kruchości są niewzruszone i niepojęte, jak bytowanie ziemskie człowieka. Nasza ciekawość ludzkiego istnienia jest taka, jak ją opisał Grzegorz Wielki w Moraliach: „Tym bowiem prawdziwiej zieloni są wszyscy, im bardziej korzenie swej myśli zapuszczają w niewiędnącym dziedzictwie”. (cyt. za: Dorothe Forstner OSB „Świat symboliki chrześcijańskiej”). W tych dokonaniach Antoni Kowalski jest mistrzem – malarzem osobnym. Do przedstawiania swoich przemyśleń i dociekań religijno-filozoficznych nie potrzebuje postaci. On – używając zdawałoby się całkiem realnych materialnych elementów - maluje idee, pojęcia, Służą mu do tego symbole wielkich kultur i religii. Operuje nimi w sposób genialny, naddając kolejne interpretacje. Sam poszukuje, podróżując. Szuka tych swoich Drzew życia, swojego kolejnego Amen. Wsłuchuje się w brzmienie świata, które raz jest sterylną polifonią mistrza Bacha, a innym razem przybiera dźwięk chińskiego gongu. W obrazach Antoniego Kowalskiego wcale nie są tak odległe, jakby tego chciała historia świata i religii.

Drzewo żywota XI / olej, płótno / 130 x 97 cm / 2016

Amen

Drzewo żywota – contiuum II / olej, płótno / 130 x 194 / 2015

Prace Antoniego Kowalskiego były zaprezentowane ostatnio na dwóch wystawach indywidualnych, które miały miejsce w Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Olsztynie (Amen) i w Galerii Foyer Teatru Śląskiego w Katowicach (Drzewo Żywota).

TEKST / Wiesława Konopelska

W

ogromnym zbiorze dzieł, stanowiącym dorobek twórczy Antoniego Kowalskiego odnajdujemy współistniejące w różnych konfiguracjach obrazy zatytułowane m.in.: „Amen” (pamięci Ojca lub Matki, lub obojga Rodziców), „Om Amen“, „Lament”, „Drzewo Życia”, „Oświecenie”, „Trzy tygodnie w Guanlan”, „Pamiątka z Chin Guanlan”. Czy jest coś, co łączy te obrazy (malarskie, graficzne i instalacje) prócz faktu, że ich autorem jest ten sam artysta? Moim zdaniem jest to konsekwencja. I nie oznacza ona, że artysta maluje swój jeden, najważniejszy obraz przez wszystkie lata twórczości, stając się przez to twórcą rozpoznawalnym, podejmującym różnorodne tematy, nadając im rozmaite formy. Konsekwencję odnajdujemy w poszukiwaniu miejsca artysty, jego postawie twórczej wobec pytań dotyczących ludzkiej egzystencji, na które nieustannie poszukuje odpowiedzi. Zatem pierwsze jest pytanie. Jak napisałam w innym miejscu – Antoni Kowalski konsekwentnie maluje swój osobisty traktat filozoficzny, dopisuje kolejne rozdziały w miarę, jak doświadcza nowych doznań. Każdy obraz jest jak karta z dopiskami na marginesie, podkreśleniami, dopowiedzeniami. Tworzy zapis bez użycia słów; jedynie tytuły obrazów sugerują podejmowaną kwestię w dalszej części wielkiej księgi. Każdą zapełnia wariacjami z pozoru tylko na inny temat. Nie posługuje się przy tym cytatami czy nawiązaniami do dzieł wielkich mistrzów malarstwa, choć pozostaje pod ich wpływem. Antoni Kowalski postawił przed sobą inne zadanie: dar artyzmu jaki posiada służy ledwo próbie (podejmowanej co raz to innymi środkami) wizualnego przedstawienia nieogarniętej filozofii istnienia człowieka. Jak namalować owo istnienie, stan ducha, doświadczenie religijności i zwątpienie? Jak zapanować ( w sensie przedstawieniowym) nad wędrówką istoty ludzkiej przez życie, jak zobaczyć drugą stronę ludzkiego losu, poznać skomplikowany byt człowieka – jako jednostki bądź jako cząstki społeczności, albo jako człowieka w nowoczesnej czy ponowoczesnej przestrzeni, jak interpretować jego zakorzenieniem (choć nie zawsze uświadomione) w wielowiekowej tradycji chrześcijańskiej Europy. Poszukiwanie stało się jednym z wyznaczników malarskich i graficznych Antoniego Kowalskiego. Pyta, ale nie znajduje odpowiedzi, chyba nawet nie dąży do tego.

Znalezienie odpowiedzi nie jest możliwe. I z tego ogromnego, wielokulturowego bagażu człowieka Antoni Kowalski zdaje sobie znakomicie sprawę. Jako homo religiosus – jak powiada Mircea Eliade – poszukuje odpowiedniości między sacrum a profanum, między człowiekiem „z prochu powstałym” a uniwersum. Te zależności rozwinęły się w wielkich kulturach, a wśród nich są Europa, Chiny, Bliski Wschód. Tam też podróżuje artysta w poszukiwaniu owych „szyfrów” człowieczego bytu. Używając w grafikach zarówno tradycyjnego warsztatu jak i nowoczesnego medium – jakim jest chociażby druk cyfrowy – prowadzi rozważania podejmowane przez lata w malarstwie. Zebrane i przeżyte na wskroś doświadczenia stawia naprzeciw siebie – przegląda się w nich jak w lustrze. Czy odnajduje tam siebie? Najpierw w jego obrazach pojawiały się całuny – kojarzące się w pierwszym oglądzie z cudownym, nieprzeniknionym od wieków całunem turyńskim. Potem lite kamienie najbliższe religii judaistycznej, potem drzewa – to symbolika związana z pradawnym bytowaniem człowieka w sferze sacrum i profanum, wielki symbol nie tylko chrześcijaństwa, również nie mający sobie równych w innych religiach, opisane w wielkich księgach religii świata. Drzewo jest edenem, ale jest też krzyżem Jezusa, jest tym, co prowadzi od życia do śmierci i odrodzenia. Motyw liści, jaki od dłuższego czasu pojawia się w twórczości Antoniego Kowalskiego ma również swój sens w odniesieniu do równolegle powstających obrazów drzew. Nacechowane symboliką życia, wypełnione płynącym w ich mikro żyłach życiem, mocą odradzania – to kolejna próba odpowiedzi na pytania, które nawet trudno sformułować. Są alegorią, skrótem myślowym, a ich przezroczystość uwidacznia zastygłe w nich soki. Przetwarzane, zestawiane, dopowiadane przy użyciu geometrycznych zarysów, tworzą coraz to inne konfiguracje mające prowokować nie tyle interpretację obrazu co być pomostem do zgłębiania nieogarniętej filozofii istnienia. Nie ma w nich koloru, jakiego byśmy się spodziewali – zieleni, kojarzonej z energią życia, są transparentne, delikatne do granic wytrzymałości, jakby odrealnione, a rzeczywiste. Chce się przez nie zajrzeć w głąb tego obrazu, poczekać na drgnięcie i odsłonięcie skrywanej w nich

Każdy obraz Antoniego Kowalskiego to studium nierozwiązywalnej zagadki życia i istnienia, fenomenu wiary i religii, boskości, a także własnej obecności i udziału w tworzeniu; to pretekst do kontemplacji, do doskonalenia siebie – na wzór joginów czy mnichów buddyjskich, albo doktorów Kościoła. Ale to pytania stawiane także przez każdego człowieka, i jako ów „każdy” człowiek rozpoczyna swój kolejny obraz… Twórczość Antoniego Kowalskiego nie jest jednak nieustającym pytaniem o tym kim albo po co jestem, ale „jak” jestem. Pokazuje osobiste relacje z transcendencją, która nie zamyka się w obszarze malarstwa, ale wchłania sferę dźwięku, muzyki – jako niewymierne wyobrażenie Absolutu. Jest obserwatorem życia, interpretatorem swojego „ja”, znajdującym początek, mającym wyobrażenie o końcu, ale czy jest w stanie odpowiedzieć na pytanie o wieczność? Piękne w twórczości tego artysty jest to, że wielkie egzystencjalne tematy potrafi odnieść do zwykłego ludzkiego przechodzenia przez dzień zwyczajny, przez szarą rzeczywistość – poświęcając chociażby swoim Rodzicom cykl prac – a poprzez Nich odkrywa niepojętość świata. Wielki, mały człowiek w świecie, który otwiera coraz to nowe bramy i okna na świat – swój wewnętrzny, najbliższy, jakże intymny. Antoni Kowalski właściwie opowiada o sobie, malując czy tworząc grafiki pyta sam siebie, ale zadawane pytania odbijają się od ścian gotyckich katedr, od porośniętych mchem macew, płyną po oceanie wyobraźni niczym Odyseusz w poszukiwaniu niepojętego, są porywane przez wiatr hulający między całunami albo tkwią w mikroskopijnych, misternie połączonych (przecież nie ludzką ręką) naczyńkach przezroczystych liści drzew porastających glob od naszego tu i teraz po najodleglejsze antypody, albo są częścią wielkiego Drzewa Żywota. A pytanie jest wciąż to samo: o życie, o sens istnienia, o Człowieka i jego jestestwo. Wpatrując się w obrazy tego artysty można odnieść wrażenie, że dotykamy największej tajemnicy Życia, a odpowiedź jest na wyciągnięcie ręki. Nic bardziej złudnego – to dopiero początek wielkiej wędrówki, która rozpoczęła się kilka tysięcy lat temu, a wiedzie ku Światłu, ku Wieczności… Nie dostaniemy odpowiedzi na pytanie: jakiej wieczności, i czy ona w ogóle istnieje. Artysta nie stawiał by tych pytań, gdyby w nią nie wierzył. Obrazy, które tworzy, odzwierciedlają kolejne etapy poznania i – można śmiało powiedzieć – wtajemniczenia, ale są też dowodem na to, że im więcej wie, im ma poczucie większego zbliżenia się, na nowo się oddala.


12

zobaczone

LESŁAW TETLA TEKST / Charlotte Weiss i Kevin McGhee / The Cauldron

„The day after” to studium jednej z typowych dzielnic amerykańskiego miasta Cleveland, której zabudowę stanowią małe domki z gankami od frontu. Jednym z głównych wątków podjętych przeze mnie jest właśnie ganek – szczególny rodzaj przestrzeni, ciągle jeszcze prywatnej części domu, ale zanurzonej już w przestrzeni publicznej. Idea ganku jest dla mnie świadectwem otwartości na innych i zaproszeniem do spotkania i rozmowy. Tytuł wystawy zwraca uwagę na czas, podkreśla fakt, że dzień dzisiejszy jest konsekwencją tego co stało się „wczoraj”. Odnosi się również do konkretnego wydarzenia, które miało miejsce podczas mojego pobytu w USA. Projekt został zrealizowany w ramach stypendium Fundacji Kościuszkowskiej. / Lesław Tetla /

Magalen Art Gallery, Waterloo Arts, Cleveland

THE DAY AFTER

The day after / widok wystawy

L

esław Tetla, artysta wizytujący w roku 2016 Cleveland State University oraz stypendysta Fundacji Kościuszkowskiej, przedstawia swoje spojrzenie na podstawowe aspekty przestrzeni i bieżące wydarzenia w kraju. Wystawa „The Day After” ukazuje Tetlę jako artystę, który używa swojego talentu do tworzenia prac o głębokim historycznym i politycznym przesłaniu. (…) Zbiór prac zaprezentowany 10 grudnia w Magalen Art Gallery jest w pewnym stopniu kontynuacją cyklu rozpoczętego jeszcze w Polsce, stanowiącego studium dzielnic mieszkalnych. Po przyjeździe do Cleveland artysta wybrał Collinwood jako jedną z typowych dzielnic mieszkaniowych, po czym w studiu w Waterloo rozpoczął pracę nad obiektami analizującymi otaczającą go przestrzeń. Tytuł zbioru oddaje napiętą atmosferę polityczną jaka panowała w USA w momencie gdy artysta rozpoczynał pracę nad cyklem.

„Spacerując po dzielnicy zastanawiałem się nad wydźwiękiem prac, które realizowałem” – mówi Tetla. „Nie byłem pewien co powinno być głównym elementem, jak rozłożyć akcenty. To był bardzo gorący czas ze względu na trwającą kampanię prezydencką. Wszystko stało się dla mnie jasne po wyborach. Dzień po, wszystko ułożyło mi się w całość, wiedziałem jak ma wyglądać główny obiekt i byłem zdeterminowany żeby go zrealizować. Dlatego właśnie wystawa zatytułowana jest The Day After, zwraca uwagę na wydarzenie, po którym nic już nie jest takie samo jak było dotychczas. To jest głównym przesłaniem wystawy”. „Ganek”, będący osią wystawy, odnosi się do idei przestrzeni o specyficznym charakterze: jednocześnie prywatnej, będącej częścią domu i publicznej, otwartej na zewnątrz – stanowiącej zaproszenie dla przechodniów. Artysta wykorzystał szereg technik, w tym malarstwo olejne, fotografię i instalację. Prace wykazują dużą spójność stylistyczną, zdecydowaną perspektywę i silne

kontrasty. Powtarzające się kształty, wypełnione gradientami tego samego koloru to kolejna cecha wspólna cyklu. Kontrast pomiędzy brakiem i nadmiarem przestrzeni obrazuje upływ czasu i zmiany zachodzące w okolicy, która stała sie przedmiotem studium artysty.


zobaczone

Nieznane niewiadome Galeria Szara w Katowicach

13

SZYMON KOBYLARZ

Wystawa: 25 sierpnia 2017 – 23 września 2017. Notes Nieznane niewiadome towarzyszący wystawie. Wydawca ASP w Katowicach i Galeria Szara. Projekt graficzny: muflon studio. Zdjęcia: Marek Dziurkowski Fotografia.

Nieznane niewiadome / widok wystawy

Punkt, na który patrzę / rzeżba / 200 x 190 x 60 cm

Nieznane niewiadome / instalacja

Nieznane niewiadome / widok wystawy

„Nieznane niewiadome” to projekt, którego założeniem jest poszukiwanie matematyki w rzeczach i czynnościach najbardziej oczywistych. Ich codzienny, rutynowy charakter sprawia, że stają się „przezroczyste”, równocześnie zajmując dużą część naszego życia. Fragment ściany nad biurkiem, który towarzyszy nam całymi dniami podczas pracy, potencjalnie może stać się polem „badawczym”, którego eksplorowanie może przynieść nieoczekiwane rezultaty. Przeliczając, mierząc, porównując Kobylarz obsesyjnie poszukuje dowodów na istnienia jakiegoś matematycznego porządku, który być może nas otacza, a być może sami go sobie wymyśliliśmy.

fot. Galeria Szara

5 sierpnia w Galerii Szara została zainaugurowana rezydencja Szymona Kobylarza. Mogliśmy poznać szkice i pomysły, które artysta rozwijał przez 3 tygodnie zamieniając przestrzeń galerii w miejsce pracy nad instalacją site-specific. Wystawa jest rezultatem tych działań i prezentacją efektów. Szymon Kobylarz od dłuższego czasu jako punkt wyjścia do swojej twórczości wykorzystuje pojęcia matematyczne, takie jak ciąg Fibonacciego, geometria fraktalna czy liczba „φ” (phi). Stają się one dla niego bazą do tworzenia rzeźb i obiektów wykonywanych w drewnie z rzemieślniczą precyzją. Tym razem artysta zamieni się w eksploratora matematycznych zależności potencjalnie znajdujących się w najbliższej, otaczającej go przestrzeni.


Galeria Bielska BWA Bielsko-Biała 7 września – 8 października 2017 kurator: Jakub Banasiak foto: Krzysztof Morcinek

MARTYNA CZECH W

ystawa indywidualna prezentująca dorobek malarski Martyny Czech, laureatki Grand Prix 42. edycji Biennale Malarstwa Bielska Jesień 2015 i towarzyszący jej katalog są pierwszą szeroką prezentacją twórczości młodej artystki, tegorocznej absolwentki Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. – „Martyna Czech maluje szybko i łapczywie, jakby jej obrazy były fotografiami emocji w skali 1:1, bez filtra, jak szybkie notatki na serwetce w kawiarni, jak zapiski w telefonie. Podkreślają to dobitne tytuły, których dosłowność jednak w tym przypadku nie razi: „Rozdarcie”, „Odrzucenie”, „Obsesja”, „Pokusa” itp. Jej malarstwo jest gęste od farby, a konfiguracje poszczególnych elementów tak osobliwe, że niejednokrotnie musi upłynąć chwila, zanim uświadomimy sobie na co patrzymy. A patrzymy w zasadzie na trzy motywy: jeden dotyczy kaźni zwierząt, drugi toksycznych relacji z najbliższymi (najdalszymi?), trzeci, być może splatając pozostałe – cielesności, seksualności, choroby. Farba jest u Martyny Czech jeszcze jedną wydzieliną, a weryzm przedstawień pozwala mówić wręcz o abiektualnym charakterze tego malarstwa. To twórczość afektywna, malarski kardiogram emocjonalnych poruszeń. Powodem do namalowania obrazu nie jest tu intelektualna spekulacja czy inspiracja którąś z uniwersyteckich mód, lecz przeżycia, impulsy, odruchy. Zazwyczaj bolesne, traumatyczne, niedobre. To zatem malarski odruch na podłe zachowania najbliższych; na cierpienie – własne i cudze; na chorobę; na nieszczęście; na niezabliźnione krzywdy. Martyna Czech maluje jadem” – mówi Jakub Banasiak – kurator wystawy. Bielską wystawę „Jad” poprzedziły istotne dla młodej artystki nagrody: w czerwcu br. Martyna Czech otrzymała główną nagrodę w kategorii sztuki wizualne w konkursie Programu 3 Polskiego Radia „Talenty Trójki” – artystkę nagrodzono za jej „dezynwolturę i odwagę w sięganiu po różne języki i tradycje malarskie; świeżość ikonograficzną, drapieżność oraz nieoczywistość, która sprawia że z zaciekawieniem oczekuje się na kolejne obrazy”; w lipcu br. trafiła do grona 15 finalistów Biennale Sztuki Młodych Rybie Oko 9 w Słupsku (5 października 2017 roku ogłoszone zostaną nazwiska laureatów głównych nagród). O roli pierwszej w swej karierze nagrody – Grand Prix Bielskiej Jesieni 2015 artystka powiedziała: – „Od ogłoszenia wyników Bielskiej Jesieni okazało się, że dzięki „spokojnej głowie", wolnej od ciągłych zmartwień związanych ze zdobywaniem materiałów i pieniędzy, mogę jeszcze intensywniej malować, rozwijać się, doskonalić warsztat, próbować innych środków przekazu, skupić się na przygotowaniu do obrony tytułu magistra. Bez aspektu finansowego konkursu nie było by to możliwe. Nagroda utwierdziła mnie w przekonaniu i w wierze w samą siebie; w to co robię. Zyskałam więcej pewności siebie i mimo, iż nadal nie rozumiem świata ludzi, jest łatwiej mi w nim funkcjonować bez podkulonego ogona”. Martyna Czech urodziła się w 1990 roku w Tarnowie. Absolwentka Wydziału Artystycznego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, dyplom główny z wyróżnieniem w Pracowni Malarstwa dr. hab. prof. ASP Andrzeja Tobisa; dyplom dodatkowy w Pracowni interpretacji literatury dr. hab. prof. ASP Grzegorza Hańderka (2017). Laureatka

JAD

Jad / Galeria Bielska BWA / fragment ekspozycji

W dobie przeteoretyzowanych wypowiedzi artystycznych jej malarstwo działa jak cios w szczękę; po lekkim zamroczeniu zaczynamy trochę inaczej patrzeć na świat. / Agata Smalcerz /

Grand Prix 42. Biennale Malarstwa „Bielska Jesień 2015” w Galerii Bielskiej BWA w Bielsku-Białej (2015); finalistka Biennale Sztuki Młodych Rybie Oko 9 w Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej w Słupsku (2017); laureatka głównej nagrody w kategorii sztuki wizualne w konkursie Programu 3 Polskiego Radia „Talenty Trójki” (2017). Autorka wystawy indywidualnej „Pewne konflikty” w Galerii Potencja w Krakowie (2016) oraz indywidualnej prezentacji obrazu „Swoja” w Galerii Pojedynczej w Katowicach (2017). Uczestniczka wystaw zbiorowych, m.in. „Motion” w Galerii Gruning w Krakowie (2017), „Fantastyczna Chemia: dysfunkcja dysfunkcji” w Galerii Różnia w Warszawie (2017) „KREW-WERK” w Fundacji Galerii Foksal w Warszawie (2016) oraz „Pusty Tarnów?” w Art Squat w Tarnowie (2016). Wystawie towarzyszy katalog pod redakcją Jakuba Banasiaka, z reprodukcjami prac artystki, zdjęciami bielskiej ekspozycji i tekstami krytycznymi prof. Anny Markowskiej, Karoliny Majewskiej i Karoliny Plinty. Wystawa została dofinansowana ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W 2018 roku wystawa Martyny Czech „Jad” prezentowana będzie w BWA w Tarnowie, rodzinnym mieście artystki.

Domowe przedszkole / olej na płótnie / 40 x 60 cm / 2016

Słodko / olej na płótnie / 160 x 120 cm / 2016

Psia mać / olej i akryl na płótnie / 40 x 60 cm / 2017 Głód / olej na płótnie / 120 x 160 cm / 2016

zobaczone

14


Galeria Foyer Teatr Śląski, Katowice 9 marca – 22 marca 2017

Powroty Rezerwat Stanów Nieskażonych Odporni na światło

Pawilon Sztuki ERGO Hestia Warszawa 10 marca – 24 marca 2017

N

atalia Rybka, laureatka m. in. nagrody Arteonu 2016, może poszczycić się wspaniałymi dokonaniami w roku 2017. Pięć wystaw indywidualnych, prezentujcych prace Natalii, to: „Powroty” w Pawilonie Sztuki ERGO Hestia w Warszawie, wystawa w Galerii Foyer Teatru Śląskiego w Katowicach, wystawa w Nowej Gazowni w Poznaniu, „Rezerwat Stanów Nieskażonych” w Galerii 12 w Cieszynie oraz „Odporni na światło” w poznańskiej Galerii VA. W swoim malarstwie Natalia Rybka nieustannie powraca do tematów związanych z ontologią i tworzeniem własnej rzeczywistości. Artystka kreuje świat na pozór dopracowany, realny – w sposób wręcz hiperrealistyczny. Realność ta jednak okazuje się zaburzona i abstrakcyjna w momencie zapisu postaci, którą dostrzegamy wyraźnie na płótnach artystki jako zatrzymany w kadrze cień. Ten głęboko zastanawiający szczegół staje się na wskroś metafizyczny, kiedy uświadomimy sobie, że ułożona z roślin postać może być śladem powrotu DO lub Z rzeczywistości, specyficznym zapisem przechodzenia na drugą stronę obrazu. „Poprzez wykorzystanie motywu lasu, który może nasuwać wiele rozmaitych skojarzeń, ukazuję w nim człowieka jako cząstkę elementarną pewnego fragmentu rzeczywistości. Jest on jej naturalnym składnikiem, z niego wyrasta i go tworzy. Otoczenie, w które jest wpisany, wydaję się być chaotyczne i niezbadane, mogące wywoływać przeróżne emocje. Jednak daję poczucie pewnego spokoju i nie przytłacza ogromem znaczeń. Człowiek niemalże wynurza się ze splotu roślin, a nieraz w sposób niedający się odróżnić, stapia się z otoczeniem. Zarówno to otoczenie

Nowa Gazownia Poznań czerwiec 2017

Galeria 12 Rynek 12, Cieszyn 4 sierpnia – 19 września 2017

Galeria VA Poznań 14 grudnia 2017 – 31 stycznia 2018

jak i człowiek wzajemnie rezonują i pozostawiają ślad w danej przestrzeni, miejscu. W przedstawieniu natury, doszukuję się cech Boga osobowego, zagłębiam się w Jego obecności, nabieram cech bożego charakteru”. Natalia Rybka urodzona w 1988 roku. Ukończyła Państwową Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną I i II st. w Bytomiu w 2007 roku. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach na kierunku Malarstwo w roku 2016. Dyplom obroniła z wyróżnieniem w pracowni prof. Andrzeja Tobisa oraz prof. Antoniego Kowalskiego. Brała udział w projektach scenograficznych takich jak projekt i realizacja scenografii w Teatrze Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego do spektaklu pt. „Elling“ w reżyserii Michała Wawrzeckiego, projekt i realizacja scenografii na warsztatach „Zemsta“ z Marcinem Wroną, udział w warsztatach scenograficznych w Alwernii pod kierunkiem Katarzyny Sobańskiej i Marcela Sławińskiego, 2014. Uczestniczyła w wystawach zbiorowych takich jak „Granice rysunku” w Poznaniu, 2012; „Nowy obraz/nowe spojrzenie” w Poznaniu, 2013/2016; „Obraz roku” w Katowicach, 2015/2016; „Figurama”, „Artystyczna podróż Hestii” w Warszawie, Grand Prix Fundacji im. Franciszki Eibisch w Warszawie, 2015; Międzynarodowa Wystawa Rysunku Studenckiego Rysować – Naturalnie w Poznaniu i Gorzowie Wielkopolskim, 2016; Najlepsze Dyplomy ASP 2016, Wielka Zbrojownia, Gdańsk. Zdobywczyni nagrody Grand Prix w konkursie Festiwalu Polskiego Malarstwa Współczesnego w Szczecinie oraz nagrody Marszałka Województwa Podkarpackiego w Rzeszowie.

Nie patrzyny na to co widzialne, ale na to co niewidzialne olej na płótnie / 150 x 100 cm

Caspar David Friedrich / olej na płótnie/ 80 x 80 cm / 2017

KRZYSZTOF PIĘTKA CZARNE MLEKO Kolonia Artystów, Dolne Miasto, Gdańsk 13.10.2017 – 05.11.2017 kurator: Sylwester Gałuszka

K

rzysztof Piętka, laureat Grand Prix w II Konkursie Ale Sztuka! Mode Malarstwo Polskie, organizowanym przez galerię Ale Sztuka w 2016 r., prezentował swoje prace na wystawie w gdańskiej Kolonii Artystów. Wystawa odbyła się w ramach projektu „MIESZKAŃCY”, który był współfinansowany przez Miasto Gdańsk. „Głównym elementem łączącym wszystkie moje działania jest obserwacja, która wykształciła się poprzez specyficzną zamkniętą przestrzeń, w której się wychowywałem. Mieszkam na terenie zalewowym, który z jednej strony otoczony jest starorzeczem a z drugiej strony Wisłą. Podczas powodzi teren ten zamienia się w wyspę. Jako kilkuletnie dziecko byłem przekonany, że nie istnieje nic poza tym terenem. Ulica Do Koła przy której mieszkam bardzo często znajdowała się pod wodą i nie była zaznaczana na mapach, była ulicą widmo. Postanowiłem okrążyć rzekę Wisłę, która przez pierwsze lata była dla mnie granicą świata. Wyprawę realizowałem etapami (2015-2017). Podczas wyprawy badałem zależności i powiązania między różnymi zjawiskami występującymi w terenie jak również tymi, które istnieją we mnie”.

15

NATALIA RYBKA

zobaczone

Norbert Delman / fr. pracy Sweat is fat crying / druk cyfrowy na ścianie ok. 100 × 70 cm / 2016

Manewry sportowe XXVI Ars Cameralis Rondo Sztuki w Katowicach 26 listopada 2017 – 4 stycznia 2018 Kurator: Marek Zieliński, współpraca: Adrian Chorębała

Krzysztof Piętka urodzony w 1990 r. w Oświęcimiu. Absolwent ASP w Katowicach, kierunek Malarstwo w pracowni prof. Andrzeja Tobisa. Finalista ogólnopolskiego konkursu malarskiego im Wojciecha Fangora, 2015. Grand Prix ogólnopolskiego konkursu Ale Sztuka! Młode Polskie Malarstwo 2016. Finalista konkursu Nowy Obraz/Nowe Spojrzenie 2017. Finalista Bielskiej Jesieni 2017. Finalista Biennale Sztuki Młodych „Rybie oko”, 2017. Wystawy: „Zły znak” Galeria Pojedyncza, Centrum Kultury w Katowicach, 2015. „Wszystkie drogi wychodzą bokiem” Rondo Sztuki w Katowicach, 2015. „Palec w oku“ Galeria Działań w Warszawie, 2015. „Nowy Obraz/Nowe Spojrzenie” Galeria Miejska Arsenał w Poznaniu i Miejski Ośrodek Sztuki w Gorzowie Wielkopolskim, 2017. „XY” MODEM Centre for Modern and Contemporary Arts Debrecen, 2017. „NO PROBLEM” Galeria Potencja w Krakowie, 2017.

W

ramach XXVI Ars Cameralis odbyła się wystawa podejmująca temat wzajemnych związków sztuki i sportu. „Punktem wyjściowym wystawy są rozważania na temat ciała, które poddaje się (lub nie) terrorowi sportowej rywalizacji. „Manewry sportowe” eksplorują spektrum zagadnień, wynikających z tematyki sportowej, takich jak: transhumanizm, plemienność, wykluczenie, współzawodnictwo, edukacja sportowa, problem sławy czy przeniesienie zasad, działających w sporcie, w relacje społeczne” – piszą organizatorzy. Zaproszeni artyści: Jakub Adamek, Bartek Buczek, Hubert Czerepok, Wojciech Ćwiertniewicz, Norbert Delman, Edward Dwurnik, Grzegorz Hańderek, Piotr Kossakowski, Zbigniew Libera, Janusz Łukowicz, Marcin Maciejowski, Michał Minor, Dominik Ritszel, Grzegorz Sztwiertnia, Ireneusz Walczak, Wojtek Wilczyk.


plakaty: Małgosia Rozenau

zobaczone

16

Galeria StrefArt, Tychy kwiecień 2017 – kwiecień 2018 kuratorzy: Paweł Mendrek, Dominika Kowynia

P

PROJEKT POWIĘKSZENIE

rojekt ten obejmuje prezentację i promocję sztuki współczesnej, tworzonej przez studentów, doktorantów i wykładowców Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach i jest efektem porozumienia pomiędzy Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną a Akademią Sztuk Pięknych w Katowicach, w ramach działalności Galerii StrefArt w Tychach. Kuratorami wystaw Projektu Powiększenie są Paweł Mendrek i Dominika Kowynia. Koordynatorem w Galerii StrefArt w Tychach – Małgorzata Błaszczyk. Pierwszą wystawą przygotowaną przez Wydział Artystyczny ASP w Katowicach była „Esencja”, która miała swoją odsłonę w kwietniu 2017 r., a w ciągu następnych miesięcy miały miejsce kolejne: „O pięknie”, „Czułość” i „Nieważkość“. W ramach projektu prezentowane będą jeszcze dwie wystawy, tak, by cykl sześciu odmiennych tematycznie pokazów był ciekawą podróżą wśród aktualnych trendów artystycznych oraz prezentacją różnorodnych konwencji estetycznych i technik pracy twórczej. Jak pisze Dominika Kowynia o kolejnych odsłonach projektu: Realistyczne portrety, rozległe pejzaże, surowe wnętrza, martwe natury, artystyczne książki i fotograficzne akty – tak w największym skrócie można opisać dzieła sztuki składające się na „Esencję”. Twórcy zaproszeni do uczestnictwa w wystawie posługują się głównie klasycznymi środkami wyrazu: malarstwem, rysunkiem, suchorytem i fotografią analogową. Wirtuozerski warsztat jest dla nich źródłem satysfakcji twórczej i traktowany jest niemal równoważnie z tematem, stanowiąc nierozerwalny tandem. W trakcie pracy nad przedstawieniem, (bo mamy do czynienia głównie ze sztuką odnoszącą się do świata widzialnego) zachodzi proces, w którym intensywna, rzemieślnicza część pracy w połączeniu z ideą artysty zmienia się w poezję wizualną. Jest to niezwykły moment dla twórcy, bardzo intymny, do którego Widz zwykle nie ma dostępu. Mamy jednak nadzieję, że intensywność „Esencji” pozwoli Odbiorcy odnaleźć się w wystawie,

zapewni doznania zmysłowe i intelektualne, a także stanie się inspiracją do dalszego kontaktu ze sztuką. Artyści: Lena Achtelik, Zbigniew Blukacz, Mateusz Hajman, Klaudia Lata, Maciej Linttner, Jagoda Masny, Szymon Prandzioch, Bogdan Topor, Barbara Wójcik oraz Lech Majewski. Na wystawę „O pięknie” składają się prace, które doskonałym warsztatem w pierwszym momencie kontaktu nie stawiają odbiorcy oporu, urzekają swoją urodą. Refleksja pojawia się w ich przypadku po chwili i dotyczy spraw istotnych, fundamentalnych dla naszego funkcjonowania w świecie – globalizacji, wiary, historii, ekologii, tajemnic ludzkiej psychiki. Prezentowane obrazy, kolaże, grafiki i film pozwalają spojrzeć wielowymiarowo na piękno, dostrzec jego różnorodność i zobaczyć poprzez piękno otaczającą nas rzeczywistość, nie czyniąc tego w sposób naiwny. Artyści: Jakub Adamek, Daria Bidzińska, Kazimierz Cieślik, Karol Gawroński, Gabriela Hubner, Krzysztof Korab, Daria Malicka, Mateusz Rafalski, Dominki Ritszel, Małgorzata Rozenau, Kinga Żak.

Galeria Widna, Kraków 12 – 26 maja 2017 kuratorka: Marta Lisok Patronat madialny wystawy: Notes Na 6 Tygodni

Lekcja / olej na płótnie / 110 x 75 cm / 2016

Ludzie z piasku D

ominika Kowynia swoje podróże odbywa na szczególnych zasadach, nie ruszając się z miejsca, w odosobnieniu i z zamkniętymi powiekami. Powracające do niej sekwencje wrażeń nie poddają się żadnej kontroli ani logice. Wyłaniające się kształty i formy rozpływają się, zanim zdążą zostać odczytane. Sceny wydobyte ze zwietrzałych pokładów pamięci zaludniają podobne zwaliste postaci, przypominające zastygłe bryły smoły, plasteliny albo asfaltu. Są sztywne, jakby wykute z kamienia, albo wyciosane w potężnych pniach. Kowynia prześwietla ich strukturę, dzięki temu przez ubrania widzimy to, co kryją we wnętrzach. Bohaterowie jej obrazów wydają się uwięzieni w zdziczałej geometrii otoczenia, nawiedzanego regularnie przez spóźnionych zbieraczy przeszukujących zgliszcza szkół, porzucone domostwa i ogrody. Te uporczywe ćwiczenia z przypominania i nazywania od nowa są odwołaniem do konkretnych wydarzeń. Artystka spędziła dzieciństwo w Libii, czekając na powrót do Polski, gdzie miało zacząć się jej prawdziwe życie. „Przeczytałam wszystkie książki z niewielkiej szkolnej biblioteki, szczegól-

Kolejna wystawa z cyklu Powiększenie nosi tytuł „Nieważkość”. Wyeksponowane na niej prace łączy przede wszystkim postawa twórców. Wszyscy oni deklarują intencję oddania odbiorcy szerokiego pola interpretacji swoich prac. Wiąże się to najczęściej z wyborem realizacji przyjmujących formę abstrakcji, lub takich działań, które za punkt odniesienia traktują kanon ikonografii europejskiej. Materialna codzienność zostaje usunięta z pola widzenia. Pojawiają się między innymi nawiązania do hipotez naukowych, religii, przyrody, życia w industrialnym pejzażu, wszystkie jednak jednocześnie dotykają obszaru niewyrażalnego i uznają jego ważność. Wystawa w subtelny sposób wpisuje się w tegoroczne obchody stulecia awangardy w Polsce. Artyści: Judyta Bernaś, Jakub Cikała, Jan Dybała, Anna Dyga, Dariusz Gajewski, Paweł Mendrek, Olga Pałka-Ślaska, Marta Pogorzelec, Mateusz Ząbek, Agata Jot.

Na wystawie „Czułość” pojawią się prace, w których (w większości) realistyczne przedstawienia służą twórcom do zwrócenia uwagi odbiorców na otoczenie w którym żyjemy. Obrazy dokumentujące rzeczywistość młodych ludzi, surrealistyczne pejzaże będące kompilacją realnie istniejących miejsc, prace dotyczące kontaktu współczesnego człowieka z naturą, ale także takie, w których autor mierzy się z miejscami i sytuacjami pozornie oswojonymi, które z upływem czasu, stają się zaskakujące, dziwne, czasem wręcz obce. Zaprezentowane prace mogą wydawać się wynikiem zagapienia się, kontemplacji, wyjątkowej empatii w stosunku do otoczenia, delikatnych przesunięć w odbiorze rzeczywistości, zaakcentowania innego niż codzienny punktu widzenia. Artyści: Marta Czarnecka, Barbara Kubska, Gabriela Palicka, Monika Panek, Agata Szymanek, Paulina Walczak-Hańderek,

DOMINIKA KOWYNIA TEKST / Marta Lisok

Joanna Wiater oraz Magda Hueckel i Tomasz Śliwinski.

Ludzie z piasku / foto: Michał Bratko

nie skupiając się na najzwyklejszych opisach polskiej rzeczywistości i wątkach przyjaźni między dziećmi. W Libii mieszkaliśmy na zwykłym osiedlu, nie było w pobliżu żadnej polskiej rodziny, mogłam więc jedynie fantazjować o odwiedzaniu koleżanek”. Kiedy w końcu rodzina wróciła do Polski, okazało się, że jej opowieści o dalekiej Libii są niewystarczająco egzotyczne, żeby zainteresować rówieśników. Chcąc zasymilować się w nowym środowisku szybko nauczyła się ukrywać swoją przeszłość. W końcu nabrała takiej wprawy, że wydało jej się, że sama ją zapomniała. „Bardzo szybko dostrzegłam pewną symetrię tych kształtujących mnie doświadczeń – jako nastolatka liczyłam kolejne lata przeżyte w Polsce, czekając na moment kiedy pokryją się czasowo z libijskimi. Na coś czekałam”. Teraz zamglona Libia powraca w serii obrazów inspirowanych zdjęciami z rodzinnego archiwum. W osobnej kopercie w pudełku z fotografiami, Kowynia znalazła kilkadziesiąt portretów Libijczyków, którzy kiedyś starali się o wizę do Polski, a może nawet odwiedzili ją w czasie, kiedy ona i jej rodzina mieszkała w ich ojczyźnie. „Przez ponad dwadzieścia ostatnich lat oglądałam je wiele razy i twarze te stały się znajome”.


Mirror + Light + Shadow Indie, Bengal Zachodni marzec 2017

More Photons M

ichał Smandek wziął udział w „Mirror + Light + Shadow” – I Międzynarodowej Rezydencji Land Artu w Indiach (Bengal Zachodni) w dniach 12 – 19.02.2017. Podczas wydarzenia zrealizował projekt „More Photons“, który został wsparty przez Instytut Adama Mickiewicza, dzięki programowi „Kultura polska na świecie” oraz przez Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach. Kuratorem rezydencji był Ashraf A Elhady z Egiptu, a organizatorem fundacja Narrative Movements (Indie). Udział w niej wzięli artyści reprezentujący Indie, Włochy, Rumunię, Malezję, USA, Albanię, Szwajcarię, Niemcy, Węgry, Egipt i Polskę. Realizacje artystyczne powstawały w naturalnej, etnicznej wiosce Komdhara. W projekt „More Photons” Smandek zaangażował miejscową społeczność. „More Photons“ odnosi się do przemieszczenia światła słonecznego, rozumianego jako element sztuki land-artowej. Tytułowe lustro, światło i cień zostały wykorzystane jako narzędzia do aranżacji cyklu rzeźb i fotografii, na których mieszkańcy w naturalnym dla siebie środowisku używają zrealizowanych obiektów przestrzennych lub ingerencji land-artowych. Miejsce styku między obiektem a dłonią modela zostało doświetlone lustrzanym odbiciem światła słonecznego.

Zabiegi pielęgnacyjne. Kopalnia „Wujek” Muzeum Śląskie, Katowice Festiwal Ars Cameralis 2017 Interwencje. Przestrzeń/Czas/Pamięć 19 października – 19 listopada 2017 Kurator: Marek Zieliński

17

MICHAŁ SMANDEK

zobaczone

TEKST / Michał Smandek „(…) w pewnym momencie oddziały te, które były na placu przed nami, zaczęły udawać paniczną ucieczkę w popłochu, w ten sposób prowokując strajkujących do wybiegnięcia za nimi na ulicę. Ten manewr się też nie powiódł. Wtenczas na teren kopalni został wprowadzony dwudziestoczteroosobowy pluton specjalny, który wchodził w skład pułku manewrowego ZOMO, i z takiego podwyższenia przy budynku magazynu głównego, takiej minirampy, z tej rampy zaczęto strzelać do strajkujących. W wyniku użycia broni palnej zostają ranne trzydzieści trzy osoby, w tym dziewięć ze skutkiem śmiertelnym. Sześciu ginie na miejscu, siódmy umiera po przewiezieniu do szpitala, ósmy 2 stycznia, a ostatni – 23 stycznia” – tak wspomina tragiczne wydarzenia z 16 grudnia 1981 roku Stanisław Płatek, górnik, przewodniczący komitetu strajkowego, ranny, postrzelony w bark. Rany mają to do siebie, że bolą. Bardziej lub mniej, ale jednak. Nawet skóra zabliźniona jest jakaś inna. Podczas dotykania rany palec w naturalnym odruchu szybko się cofa, aby nie drażnić tkanki. Rany trudno dotykać nawet samemu, a co dopiero, gdy ma jej dotknąć inna osoba. Rana jest miejscem intymnym, jest bardzo czuła. Kiedyś do rany przykładano okład z liści czy ziół, aby uśmierzyć ból, ukoić, leczyć. Na kopalni „Wujek” w pomieszczeniach na powierzchni dba się o rośliny, nawet w miejscu najmniej oczekiwanym, bo wśród pracujących ludzi i maszyn. W maszynowni wyciągowej szybu Lechia było ich dziwnym trafem dziewięć, operatorzy nigdy ich nie liczyli, tak już po prostu jest. Dziewięć.

Sławomir Brzoska i Michał Smandek uczestniczyli również w wystawie „Linia i chaos – kompozycje przestrzenne świata”, która odbyła się w Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach. Wystawa prezentowała twórczość wybranych artystów, reprezentujących śląską odsłonę ruchu awangardowego w sztuce polskiej. Wystawa odbyła się w ramach Festiwalu Ars Cameralis 2017. /27 października – 3 grudnia 2017/ Kurator: Marek Zieliński.

KATARZYNA FOBER

More Photons / Komdhara, Indie / 2017

Zabiegi pielęgnacyjne. Kopalnia Wujek / Muzeum Śląskie, Katowice widok wystawy / 2017 / foto: Rafał Wyrwich

SŁAWOMIR BRZOSKA W

październiku 2017 w Katowicach miało miejsce otwarcie dwóch wystaw Sławomira Brzoski, „Sensibilia II” w Galerii Foyer Teatru Śląskiego i w Galerii Intymnej Domu Oświatowego Biblioteki Śląskiej, w ramach cyklu Pokaz Sztuki Mężczyzn. Prezentowany w Galerii Intymnej zestaw prac „Encyclopaedia”, to wariacje na temat koła i kwadratu, podstawowych figur geometrycznych o znaczeniu symbolicznym – ziemia (kwadrat) i niebo (koło). Prowadzenie połączeń między nimi jest dla Sławomira Brzoski nieskończoną możliwością stosowania różnych wariantów. Autor włącza tu dodatkowo egzemplarze XIX-wiecznej encyklopedii: z jednej strony jako symbol usystematyzowanej wiedzy, z drugiej, jako istniejący obiekt fizyczny, narzucający swoją formą podstawowy moduł, który nadaje proporcje całej rzeźbie. Jak twierdzi autor „wybór tej, a nie innej książki nie jest przypadkowy: słowo encyklopedia w starogreckim oznacza krąg, kompendium wiedzy. Treść w niej jest zwarta i konkretna, tak jak poziomo-pionowy podział figury, w której każdy tom jest wpisany. Stara książka jest duszą rzeźby”. W tym roku drukiem ukazała się także publikacja Sławomira Brzoski, pierwszy z planowanych dwóch tomów, będących fragmentami dziennika z podróży „Rok Wędrującego Życia”, którą autor

N

a przełomie września i października 2017 miała miejsce wystawa rzeźby Katarzyny Fober w Rotundzie św. Mikołaja na Wzgórzu Zamkowym w Cieszynie, gdzie artystka prezentowała swoje najnowsze prace, m.in. „#zerotrosk”. Kolejną wystawą, zrealizowaną wspólnie z Małgorzatą Fober w listopadzie 2017 była prezentacja rzeźby i fotografii „Światłoczułe” w Zamku Piastowskim w Raciborzu.

Sensibilia II Encyclopaedia Galeria Foyer, Teatr Śląski i Galeria Intymna, Dom Oświatowy Biblioteki Śląskiej Katowice, październik 2017 rozpoczął dokładnie przed 10 laty. Tom pierwszy obejmuje Amerykę Południową, Nową Zelandię, Australię, Papuę Zachodnią, Indonezję, Borneo, Tajlandię i Kambodżę.


zobaczone

18

SPACE BEYOND. Pierwsze Forum Parallax ASP w Katowicach, listopad 2017

Formatowanie myśli, sztuka i instytucje. TEKST / Paweł Mendrek

O

Działając w duchu dialogu, który stanowi istotny element projektu, książką tą otwieramy dyskusję. Dziesięć esejów zamieszczonych w publikacji ma nie tylko dokumentować wystawy zorganizowane w ASP w Katowicach w 2015 i w Chelsea College of Arts w 2016, lecz stanowić formę dialogu. Nawiązując do tekstu ją poprzedzającego, każda wypowiedź ma jednocześnie prowokować kolejną. Tak jak radykalnie różne były prace prezentowane na wystawach w Katowicach i Londynie, tak i teksty składające się na zamieszczoną tu dyskusję raz trzymają się znanych form, a innym razem wychodząc od faktów historycznych docierają w dziedzinę literatury fantastycznej. Mimo to, przez każdą z nich biegnie nić fundamentalnych pytań, dotyczących punktów widzenia, zmian instytucjonalnych i wstrząsów politycznych.

ddając w Państwa ręce wydawnictwo powstałe w ramach projektu Parallax i otwierając w listopadzie 2017 roku pierwsze Space Beyond. Pierwsze Forum Parallax w Katowicach, postawiliśmy pytania o rolę instytucji i procesów kształcenia artystycznego. Nie możemy zaprzeczyć faktom, że Akademia zmienia się w rytmie, w jakim zmienia się nasz świat – w jakim zmienia się społeczeństwo – nasze miasto, dom, ulica – w jakim zmienia się artysta i zmienia się sztuka. Nie znajdziemy tu gotowych odpowiedzi, gdyż postawione pytania z założenia bliższe są naukom przyrodniczym, a co za tym idzie, doświadczaniu przez obserwację i rozumowaniu statystycznemu, które mogą jedynie uprawdopodobnić nasze wnioski. W największym uproszczeniu paralaksa to błąd odczytu, więc niejako z definicji otwiera ona przestrzeń dialogu i daje pole do dyskusji. Paralaksa określa proces obserwacji ruchomych obiektów względem innych obiektów, zmieniający się wraz ze zmianą położenia przemieszczającego się obserwatora. W tej sytuacji tracimy trochę na ostrości widzenia, ale właśnie ta mobilność jest czynnikiem niezbędnym do pełnego oglądu. Nie chodzi o znalezienie prostych definicji, ale o uwzględnienie pytań i różnic, dlatego sam termin paralaksa stanowi dobry punkt wyjścia do współpracy, pozwalając na dyskutowanie i kwestionowanie. Poddaliśmy się procesowi, w którym jesteśmy jednocześnie obserwatorami i obiektami obserwacji. Projekt został skonstruowany na zasadzie dialogu, a jego charakter opiera się na dualizmie spojrzeń. Założyliśmy, że wymiana poglądów i postaw twórczych będzie impulsem do zgłębiania roli i funkcji edukacji artystycznej w szybko zmieniającym się współczesnym świecie.

Wymiana międzyuczelniana pojawiła się w kluczowym momencie. Historia Chelsea College of Arts sięga 1895 roku. W 2015 minęło 10 lat od momentu zmiany dawnej siedziby uczelni na obecną, zlokalizowaną w Millbank w centrum Londynu. Otwarcie nowego budynku ASP w Katowicach – obok innych, nowo powstałych obiektów: Muzeum Śląskiego i sali koncertowej NOSPR – wpisało się natomiast w wyjątkowo dynamiczny proces rewitalizacji miasta, poprzez wyraźny rozwój infrastruktury kulturalnej. Rok 2015 był zatem momentem zwrotnym, skłaniającym do podsumowań, kolejnych przemian i aktualizacji, ale również do stawiania pytań o przyszłość. Mam nadzieję, że dyskusja tocząca się na wielu poziomach akademickich stworzy nowe możliwości i przeformatuje nasze myślenie o edukacji artystycznej, uwalniając nową przestrzeń dla stojących przed nami wyzwań.

Publikacja Parallax / projekt graficzny: Katarzyna Wolny

foto: Barbara Kubska

Inaczej niż w raju — artystyczne interwencje i dekonstrukcje „miasta” w świecie globalnych opowieści

Kuba Bąkowski Huta Warszawa

W

ystawa Inaczej niż w raju… ma z założenia zaprezentować odmienność funkcjonowania małych i wielkich narracji w domenie urbanistycznego organizmu. Tkanka miejska –

TEKST / Roman Lewandowski

co najmniej od czasów Rewolucji Francuskiej i procesów uprzemysłowienia – obrazuje ścieranie się opresyjnego i uniwersalizującego dyskursu władzy, który niejednokrotnie nie uwzględnia potrzeb społecznych, aspiracji grup mniejszościowych bądź oczekiwań jednostek i najczęściej ma skłonność do zawłaszczenia dużych przestrzeni (space) oraz stabilizowania znaczenia w obrębie miejsca (place). Jednocześnie w realiach wydarzeniowego nadmiaru współczesne miasto jest dzisiaj społeczną, estetyczną i architektoniczną areną, na której spotykają się wszelkie modalności czasu (przeszłość, teraźniejszość, przyszłość). Na placach i ulicach miast spotykają się zatem różne odmiany historii – pamięć jednostkowa często wchodzi w związki z pamięcią kolektywną, a każda jednostka może mieć poczucie, że jej historia krzyżuje się z wielką Historią. Obszar aglomeracji to żywioł, w którym ujawnia się całe spektrum ludzkich zachowań i dramaturgii. Współcześni artyści traktują miasto jako scenę, na której obiektem ich zainteresowania stają się zarówno budynki użyteczności publicznej, jak i miejsca wyparte z pamięci bądź zapomniane. Dekonstruują oni zarówno miejsca antropologiczne (np. heterotopie), jak i nie-miejsca (pozbawione stałej tożsamości).

Space Beyond. Pierwsze Forum Parallax, jest częścią międzyuczelnianego projektu Parallax, prowadzonego przez Pawła Mendrka i Martina Newth’a. Projekt był koordynowany przez Pracownię Działań Interdyscyplinarnych i Katedrę Intermediów i Scenografii. W ramach Forum miało także miejsce podsumowanie projektu Druga Przestrzeń, realizowanego ze studentami I roku Malarstwa przez Jolantę Jastrząb i Małgorzatę Rozenau poza uczelnią, w miejscach naznaczonych wyizolowaniem społecznym, takich jak Areszt Śledczy w Katowicach, Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna w Piekarach Śląskich i Zakład Opieki Długoterminowej EPIONE w Katowicach. Prezenowana na Forum publikacja Druga Przestrzeń. Działania plastyczne w terapii, jest efektem trwającego cztery lata projektu, związanego z twórczą resocjalizacją i rozwojem poprzez sztukę. Uczestnikami Forum byli studenci Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, Uniwersytetu Śląskiego, przedstawiciele grona pedagogicznego, zaproszeni goście, prezentujący uczelnie zagraniczne: Chelsea College of Arts, Valand Academy, Göteborg, University of Plymouth, a także uczelnie polskie: Akademia Sztuk Pięknych w Łodzi, Uniwersytet Rzeszowski, Uniwersytet Śląski oraz osoby reprezentujące takie dyscypliny, jak sztuka, psychologia, arteterapia, resocjalizacja: Galeria Kronika, Areszt Śledczy w Katowicach, Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna w Piekarach Śląskich, czy Zakład Pomocy Długoterminowej EPIONE w Katowicach. Organizatorzy: dr hab. Jolanta Jastrzab, prof. ASP, dr Małgorzata Rozenau, dr hab. Paweł Mendrek.

Publikacja Druga Przestrzeń / projekt graficzny: Małgorzata Rozenau współpraca: Katarzyna Wolny

Bałtycka Galeria Sztuki Współczesnej, 30 czerwca – 30 września 2017 i Galeria Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach 15 września – 15 października 2017 kurator: Roman Lewandowski

W przeciwieństwie do rzeczników większościowych narracji, posługujących się rytmem, ciągłością i odwołujących się do mitów założycielskich, artyści częściej sięgają do arytmii, retrospekcji i antycypacji. Figurami symptomatycznymi w dyskursie artystycznym często stają się budynki użyteczności publicznej, jak i miejsca wyparte bądź zapoznane. Na wystawie Inaczej niż w raju… – podobnie jak w słynnym filmie Jima Jarmuscha – obraz miasta, jako pożądanego i opatrznościowego centrum, zostaje zaprezentowany z odmiennej perspektywy, w której peryferie i przedmieścia odkrywają przed odbiorcą swój smutek i specyficzne piękno. Artyści: Kuba Bąkowski, Nicolas Grospierre, Grzegorz Hańderek, Jolanta Jastrząb, Lesław Tetla, Andrzej Tobis, Wojciech Wilczyk, Grzegorz Wróblewski.


ŁOWCY ROŚLIN Pracownia Sezonowa

TEKST / Joanna Zdzienicka

MIRADOR hurtowni florystycznej. Elementy drugiego zbioru, kiedyś należącego do mnie, oprócz oczywistego kontekstu lasu lub parku, przez jakiś czas zawierały się w jeszcze innym podzbiorze – zarządzanym przez kryterium przydatności (ułożone w odpowiedniej kolejności, dawa ły wrażenie linii o konkretnym kierunku, długości i grubości). Pewne jest, że zaproszeni łowcy znów utworzą niepowtarzalne i wyjątkowe zbiory, w których spotkają się rozmaite okazy ze świata roślin, z czego dla mnie najciekawsze zapewne okażą reguły ich kompletowania.

M

IRADOR po hiszpańsku oznacza punkt widokowy. Przygotowywana prezentacja jest podsumowaniem rezydencji w Hiszpanii.

Bartosz Konieczny i warsztaty wideo/audio dokumentacji roślin

MACIEJ LINTTNER

MICHAŁ MINOR

Przekrój wewnętrzny

Obrazy z lat 2015 – 2017

Galeria Uniwersytecka Instytut Sztuki UŚ w Cieszynie kurator: Tomasz Tobolewski 18 stycznia 2017 – 18 lutego 2017

PAWEŁ SZEIBEL Muzeum Miejskie w Zabrzu 14 listopada 2017 – 31 stycznia 2018

Łowcy Roślin / Kwiat brudnoty swą barwą przypomina zepsute mięso, ale pragnienie oglądania zagraża zdolności do życia. Warsztat „Łowcy roślin“ jest wydarzeniem, którego przebieg zaczyna się w tym samym punkcie, w którym startują grzybiarze; nawet dalsze wydarzenia, które zazwyczaj mają miejsce podczas grzybobrania w towarzystwie, takie jak odizolowanie (czasem niebezpieczne!) kiedy zbyt często napotykamy ciekawe rzeczy, i zostajemy w tyle, chowanie w tajemnicy miejsc, w którym znaleźliśmy najlepszy okaz, ciągle kojarzą mi się ze zbieraniem materiałów do pracy… Z kolei do zbyt długiego czasu „oglądu przedmiotu” nie odnoszącego się jedynie do czasów gospodarki zbierackiej nawiązuje druga część tytułu. Ta związana z kolorem, nawiązuje do możliwości estetycznego wyboru, jednocześnie będąc cytatem z węgierskiego przyrodnika, który opatrywał tytułami czarnobiałe fotografie botaniczne. Czy podstawowe, w tym wizualne właściwości obiektu, które można ocenić już na pierwszy rzut oka (struktura, kolor, kształt, wielkość), ale i niewyrażalne cechy nabyte poprzez jakąś relację do niego, stanowią decydujący komplet cech, które sprawią, że wymyślona kompozycja zostanie odtworzona za pomocą tych uzbieranych okazów? Przedmioty podane do wyboru uczestnikom warsztatów (elementy roślinne pochodzące praktycznie z całego świata, bo z krajów egzotycznych, ale i z Beskidów, Bieszczadów, Śląska, Madrytu i Kornwalii) są zbiorem, który powstał z demontażu dwóch innych. Pierwszy to kolekcja przypadkowa: wycinek zasobów

zobaczone

19

„Łowcy roślin” to eksperymentalne warsztaty, które odbyły się w Pracowni Sezonowej w marcu 2017 i nawiązywały do rysunku, pracy z kolorem, wykorzystania struktur, jednocześnie odnosząc się do bieżących zjawisk w sztuce współczesnej związanej z naturą. Warsztaty rozwijały ekspresję uczestników niezależnie od posiadanych umiejętności i oferowały wejście w niecodzienną sytuację dokończenia zastanej wystawy.

„Łowców roślin“ poprzedziły całodniowe warsztaty z Bartoszem Koniecznym, poświęcone wideo/audio dokumentacji roślin (luty 2017).

Paweł Szeibel tworzy obrazy, warsztaty, akcje społeczne oraz instalacje w przestrzeni miejskiej. W sztuce sięga do obszarów zarezerwowanych dla botaników i ogrodników. W jego działaniach dużą rolę odgrywa eksperyment, a także otwartość na niespodziewane efekty funkcjonowania prac typu work in progress.

CZAS NADMIARU

Galeria Extravagance Sosnowieckie Centrum Sztuki – Zamek Sielecki 17 marca 2017 – 7 maja 2017 Kuratorka: Małgorzata Malinowska-Klimek 24 kwietnia – spotkanie –premiera obrazu namalowanego w czasie ekspozycji w Galerii Extravagance oraz promocja katalogu towarzyszącego wystawie.

DOMINIK RITSZEL

MACIEJ CHOLEWA

CSW Kronika, Bytom 28 stycznia – 18 marca 2017 kuratorka: Agata Cukierska

CSW Kronika, Bytom 28 stycznia – 18 marca 2017 kurator: Stanisław Ruksza

Kategoria siły

Mit małego miasta

P

ojęcie dyscypliny generuje wizję porządku idealnego opartego na obowiązujących regułach gry, jasno sprecyzowanych formach karania oraz sztucznie stworzonych warunkach równości szans. Wynikająca z tej gry zamknięta narracja, w której każde zmagania kończą się wygraną lub przegraną, są wymierne i niepodważalne. Podczas pracy nad projektem wystawy koncentrowałem się na tym co powodowało we mnie uczucie wątpliwości i ekscytacji, tak, że sam nie wiedziałem, czy to co obserwuję stanowi coś dobrego, czy nie. Interesowały mnie wszelkie okoliczności i konsekwencje podporządkowania się zasadom, które regulują sposób zachowania człowieka, wyznaczają cele oraz ich granice. Opierając się na przykładach szkoły, aresztu oraz widowisk sportowych chciałem oddać atmosferę pełną napięć, ograniczeń, kumulującej w sobie wszelkie zasady, reguły i odruchy charakteryzujące przestrzenie instytucji totalnej. Ta wystawa to również osobista refleksja nad światem sztuki, w którym rywalizacja przebiega na zasadzie nie zawsze zrozumiałych kategorii, gdzie sukces i porażka nie są jednoznaczne, a kibice nie zawsze wypełniają puste miejsca na trybunach. / Dominik Ritszel /

N

a wystawie Macieja Cholewy wymyślony obraz miasta przeplata się z interpretacjami historii zasłyszanych od mieszkańców małych miejscowości. Zarówno mit, jak i historie przedstawione są w formie wydawnictwa inspirowanego miejskimi gazetkami (Głos małego miasta), a także wideo, instalacji i obiektów będących efektem dosłownego, ale i symbolicznego rozbioru uniwersalnego małego miasta na części pierwsze. Granice Małego miasta nie są wyraźne. Zacierają się w miejscu gdzie ostatnie domy o sześciennych formach pokrytych styropianowym ociepleniem i drobnymi kamykami, ustępują miejsca polom, sztucznie utworzonym lasom i sadom. Nie wiadomo, czy nieliczne budynki ingerują w przyrodę, czy to ona pochłaniała bardziej zurbanizowane tereny. Położenie geograficzne sprzyja miastu, które przenika się z naturą i doskonale w niej kamufluje. Również mieszkańcy ukryci w jego wnętrzu pozostają niewidoczni dla zewnętrznego obserwatora. Unikają niebezpieczeństw czekających za niewidocznymi granicami, a większość z nich już dawno zapomniała o świecie istniejącym poza jego obrębem. Możliwe, że inny świat w ogóle nie istnieje. Pozwalają wchłonąć się miastu oraz otaczającej go naturze, stając się jego integralną częścią, współtworząc złożony i szczelny organizm. / Maciej Cholewa, fragment tekstu z gazety Głos małego miasta będącej częścią wystawy. /


GRA TULA CJE ! DARIA BIDZIŃSKA I ANETA MARSZAŁEK laureatkami wyróżnień honorowych w konkursie Fundacji im. Franciszki Eibisch w roku 2017! KRZYSZTOF PIĘTKA

wyróżniony na Biennale Sztuki Młodych „Rybie Oko”, a Martyna Czech wśród finalistów konkursu. Na 9. edycję biennale wpłynęło 300 zgłoszeń. Jury w składzie: Sebastian Cichocki, Roman Lewandowski, Adam Mazur, Piotr Stasiowski i Edyta Wolska wyłoniło 15 artystów, którzy zostali zakwalifikowani do wystawy pokonkursowej. Wernisaż odbył się 5 października 2017 r., natomiast ekspozycja była czynna do 10 grudnia 2017 r. Była to już dziewiątą edycją projektu realizowanego od 2001 roku przez Bałtycką Galerię Sztuki Współczesnej w Słupsku. Założeniem festiwalu jest promocja dokonań środowiska artystycznego młodego pokolenia, któremu galeria zamierza stworzyć platformę komunikacyjną do zaprezentowania i skonfrontowania swoich postaw oraz dokonań. Stąd też w ramach biennale – poza ekspozycjami – odbywają się spotkania oraz panele dyskusyjne z udziałem zaproszonych krytyków i teoretyków sztuki.

Artystyczna Podróż Hestii – czworo studentów ASP w Katowicach w finale!

43. Biennale Malarstwa

Finalistami tegorocznej 16. edycji konkursu Artystyczna Podróż Hestii zostali: Dorota Chodór, Gabriela Palicka, Mateusz Kokot, i Barbara Wójcik. Gratulujemy!

Wśród laureatów 43. Biennale Malarstwa Bielska Jesień 2017 jest Marek Rachwalik – wyróżnienie regulaminowe – za pomysłowość i pracowitość w próbach przekładania medium komputerowego na malarstwo, jak określił to Jerzy Kosałka, przewodniczący jury konkursu.

MARTYNA CZECH zdobyła nagrodę konkursu 8. edycji „Talentów Trójki” w kategorii Sztuki Wizualne! Więcej informacji o laureatce na str.14.

BIELSKA JESIEŃ 2017

W gronie wyróżnionych przez redakcje czasopism i portali spośród patronów medialnych Bielskiej Jesieni, znaleźli się następujący artyści, związani z katowicką ASP: Natalia Bażowska – portal Artinfo.pl (Za to, że za jej obrazem jest jeszcze to „coś", co warto odkryć oraz za to, że niczego nie diagnozuje; patrzy przed siebie i widzi więcej), Dominika Kowynia – „Notes na 6 Tygodni” (Malarstwo zawiera silny element niepokoju. Gęsty, o głębokiej, wciągającej kolorystyce, trochę groźny świat jej prac doceniamy za przetworzenie rzeczywistości w sposób subiektywny, intrygujący, odważny, krnąbrny, działający na nerwy i wyobraźnię), Marek Rachwalik – Magazyn „Szum" (Za dojrzały i wyrafinowany w swojej kampowości język malarski oraz unikalne poczucie humoru. Rachwalik w swoich pracach w niepodrabialny sposób łączy potoczność z psychodelią, skrawki wernakularnej kultury wizualnej swobodnie składając w barokowe kompozycje godne malarzy z kręgu Oneironu).

plakat: Hanna Rozpara

prosto z

20

Laureatem nagrody specjalnej, którą zakup obrazu „Pętla" do Kolekcji Sztuki Galerii Bielskiej BWA – został Krzysztof Piętka. Fundatorem zakupu jest kolekcjoner z Bielska-Białej. Przemysław Jeżmirski / Ósemka

ArtNOBLE PRZEMYSŁAW JEŻMIRSKI Wystawa prac 4 laureatów konkursu ArtNoble 2016 pt.: „Światy równoległe” trwała od 22 września do 12 października 2017 w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu. Jeszcze raz gratulujemy naszemu absolwentowi i obecnemu studentowi studiów doktoranckich, Przemysławowi Jeżmirskiemu za zdobycie głównej nagrody w tym konkursie. Nagrody przyznawane są za najlepsze prace dyplomowe w kategorii Plastyka dla wyróżniających się osobowości twórczych z publicznych uczelni artystycznych. Pozostali laureaci to: Dawid Marszewski z Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, Ewelina Maksimiuk z Akademii Sztuki w Szczecinie i Dariusz Nowak z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

Artystami zakwalifikowanymi do wystawy finałowej Bielskiej Jesieni, która trwała od 10 listopada do 31 grudnia 2017 r. w Galerii Bielskiej BWA, oprócz wymienionych, byli również absolwenci i wykładowcy ASP w Katowicach: Lena Achtelik, Michał Cygan, Karol Gawroński, Agnieszka Łapka, Michał Minor, Małgorzata Rozenau.

konkursie Studencki „Obraz Roku 2017”, którego koordynatorkami były Monika Mysiak i Paulina Walczak-Hańderek, po dwóch etapach kwalifikacji zostali wyłonieni następujący laureaci:

Jury konkursu w składzie: Hanna Wróblewska, Jerzy Kosałka, Jerzy Truszkowski, Ryszard Ziarkiewicz i Agata Smalcerz przyznało pierwszą nagrodę dla Sebastiana Kroka, drugą dla Karoliny Jabłońskiej, trzecią dla Aleksandry Bujnowskiej. Pozostałymi czterema z pięciu wyróżnień regulaminowych są wyróżnienia dla Joanny Kaucz, Katarzyny Kukuły, Joanny Stachyry i Radka Ślęzaka.

1 miejsce: Adrian Zert – Siłą rzeczy 2 miejsce: Magda Śliwińska – Minerał IV 3 miejsce: Daria Bidzińska – Portret Julii Wyróżnienie: Martyna Czech – Przeciwko sobie Wyróżnienie: Krzysztof Korab – X (z cyklu Współczesny akt – ekshibicjonizm czy pornografia) Wyróżnienie Dagma Art: Barbara Wójcik – bez tytułu

W

Konkurs Studencki Obraz Roku organizowany był już po raz trzeci i mogli brać w nim udział studenci Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Główną ideą konkursu było wyróżnienie najciekawszych prac malarskich, które powstały w aktualnym roku akademickim. W tym roku do grona Jury zostały zaproszone kuratorki: Marta Lisok, Joanna Rzepka-Dziedzic oraz Agata Stronciwilk. Nagrodą główną w konkursie była kuratorowana wystawa w Galerii+ w Rondzie Sztuki w Katowicach. W Galerii + odbyła się również wystawa finałowa, gdzie zostały zaprezentowane najbardziej interesujące obrazy zakwalifikowane do II etapu konkursu. Następnie prace zostały pokazane w Galerii Dagma Art w Katowicach. Sponsorzy: Galeria Dagma Art, Sklep dla plastyków Matejko, Sklep dla plastyków Vena.

Adrian Zert / Siłą rzeczy

Krzysztof Piętka / Komar olej na płótnie / 100 x 110 cm 2017

KONKURS NOWA AWANGARDA Gratulacje dla naszych doktorantów i absolwentów, którzy w I Przeglądzie Sztuki Współczesnej Nowa Awangarda, organizowanym przez Galerię Szyb Wilson w Katowicach zajęli wszystkie możliwe miejsca! I miejsce – Agata Szymanek II miejsce – Michalina Trefon III miejsce – Marta Czarnecka wyróżnienie – Monika Mysiak Wystawę zakwalifikowanych do konkursu i nagrodzonych prac można było oglądać od 3 marca do 22 maja 2017 w Galerii Szyb Wilson.

Marek Rachwalik / Logo i maskotki alternatywnej kapeli metalowej pochodzącej ze wsi / olej na płótnie / 60 x 50 cm / 2016

PATRYCJA LISNIKOWSKA I BAJTLE Z LIPIN W czerwcu 2017 w CSW Kronika w Bytomiu miała miejsce wystawa „Poszerzony kadr”, Patrycji Lisnikowskiej, będąca jednocześnie jej pracą dyplomową. Kilkumiesięczna aktywność o charakterze partycypacyjnym, miała na celu przedstawienie dzielnicy Lipiny poprzez prace artystyczne uczestników koła filmowego „Oskar”. Wizerunek miejsca został przeprojektowany z wykorzystaniem grafiki cyfrowej w wirtualnej rzeczywistości. Gra słowna Lipiny-Filipiny, urosła do roli klucza całego projektu.

KLAUDIA LATA

Re_sublimacja L

aureatka 1 miejsca w konkursie Studencki „Obraz Roku 2016”, Klaudia Lata, absolwentka i obecnie doktorantka katowi-

ckiej ASP, prezentowała swoje prace na kwietniowej wystawie w Galerii + Ronda Sztuki w Katowicach. „Re_sublimację” (pełny cykl obrazów dyplomowych) można było także oglądać na IX Ogólnopolskiej Wystawie Najlepszych Dyplomów Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, w Zbrojowni Sztuki od 29 lipca do 27 sierpnia 2017. Agata Stronciwilk, kuratorka wystawy, przekonuje, że „w malarstwie Klaudii Laty resublimacja to metafora przejścia, zmiany, procesualności”. Jak pisze Sebastian Łąkas „W jej obrazach plama – choć gdzieniegdzie widać niedociągnięcia – przechodzi z jednej barwy w kolejną, szeregiem odcieni budując przejścia lub wyłaniając się ostro z mroku. Są to płótna bardzo nastrojowe, ale jednocześnie pulsujące żywymi kontrastami lub przechodzące płynnie, niby zza mgły, w swoje kolejne stadia kolorystyczne. Przypominają jednocześnie to, co ukryte przed ludzkim wzrokiem – wnętrze organizmu. (...) A może krok dalej – „re_sublimacja” to próba ukazania ulotnego „ducha”?”.


21

prosto z

KRZYSZTOF KORAB

LENA ACHTELIK

Biała sekcja

Widoczne w ukryciu Galeria+ Rondo Sztuki, Katowice 15 grudnia 2017 – 5 stycznia 2018 kuratorka: Paulina Walczak-Hańderek

29 września 2017 w Galerii Śląskiego Teatru Lalki i Aktora Ateneum otwarta została wystawa malarstwa Leny Achtelik. Mroczne, utrzymane w niepokojącym klimacie obrazy ubiegłorocznej absolwentki katowickiej ASP wyjątkowo dobrze wpisują się w specyficzną przestrzeń teatralnej antresoli. Lena Achtelik zajmuje się głównie zagadnieniami dotyczącymi niewyrażalności śmierci w sztuce i języku, posługując się przede wszystkim malarstwem i książką artystyczną. Głównym obszarem moich działań – pisze Lena Achtelik – jest polemika z przekonaniem o nieprzemijalności pamięci kulturowej i o samoocalającej mocy sztuki. (...) Odwołuję się do ciągłego ubywania formy, nie dającej się cofnąć utraty, zanikania, ale i pozostawiania śladu, resztki, która niweluje całkowitą pustkę – w kontekście estetycznego (wizualnego i językowego) problemu niemożności zdefiniowania, wyrażenia i przedstawienia śmierci.

120 cm

wystawa młodego malarstwa

KACZMAREK / TOBIAŃSKA / PAMUŁA / WOŹNICZKA Galeria+ Rondo Sztuki, Katowice 26 listopada – 10 grudnia 2017 kuratorka: Magdalena Ściborowska

W

K

edług etnologa Edwarda T. Halla 120 cm to odległość między dwojgiem ludzi, która nie zakłóci ich poczucia bezpieczeństwa. W każdej kulturze istnieje szereg schematów dotyczących odczuwania przestrzeni. Dotyczą one zarówno obszarów materialnych, jak i niematerialnych. Choć nie jesteśmy tego świadomi, przywykliśmy do określonych wzorów, np. architektonicznych, w których czujemy się bezpiecznie, z kolei obce mogą oddziaływać na nas dezorientująco. Wzorce te dotyczą również dystansów jakie zachowujemy między innymi ludźmi. To, jak blisko podchodzimy do drugiego człowieka, zależy od stopnia zażyłości lub sytuacji w jakiej się znajdujemy. Nie chcemy, aby obcy fizycznie przekroczył niepisaną granicę, której nie widzimy, ale ją czujemy. Problem odległości międzyludzkiej jest wyjątkowo ważny i trudny w czasach, gdy miasta zaludniają się coraz gęściej. Zatłoczone otoczenie w którym pracujemy, mieszkamy czy poruszamy się to często udręka współczesnego człowieka Zachodu, który potrzebuje więcej miejsca niż wyznacza mu jego ciało. Te właśnie tematy podejmują od lat cztery artystki: Klaudia Kaczmarek, Monika Tobiańska, Ela Pamuła, Sylwia Woźniczka.

rzysztof Korab w swojej twórczości porusza zagadnienie cielesności uwikłanej w procesy poznawcze i mechanizmy społeczne. Artysta podejmuje problem reifikacji ciała, na którą jest ono narażone wobec narcystycznych postulatów obecnej kultury, silnie kształtowanej przez media społecznościowe. Wielkoformatowe malarstwo Koraba pokazuje cielesność w sposób brutalny i „mięsny”, bardziej za pośrednictwem malarskiego gestu niż figuratywnej reprezentacji. Ekspozycję dopełniają miękkie obiekty – przeskalowane, gigantyczne „ciała”, erotyczne fantomy, intrygujące fetysze. Wystawa kreuje duszną atmosferę „dark roomu”, miejsca, w którym ujawniają się mroczne aspekty popędu płciowego.

MAREK RACHWALIK BARTOSZ i BARTOSZ ZASKÓRSKI ONLY HEAVY METAL ZASKÓRSKI Galeria 9/10, Poznań 15 grudnia – 15 stycznia 2018

TEKST / Bartosz Zaskórski

Triumf. Wieś. Dionizje*

M

arek i Bartosz mieszkają na wsiach oddalonych od siebie ok. 25 km. Przez wieś pierwszego przejeżdża kolej (której ten bał się jako małe dziecko), wieś drugiego otaczają gęste lasy i bagniska. Te trudne warunki dorastania sprawiły, że obaj kiedyś trafili na ten sam koncert metalowy, który odbywał się w innej wsi, dzięki czemu poznali się. Później ich losy potoczyły się tak, że zaczęli zajmować się sztuką. Obecnie jeden maluje obrazy, utrzymane w optymistycznym duchu surrealne krajobrazy wspomnień czasów prenatalnych (Marek Rachwalik – Malarstwo), drugi z kolei lubi zmyślać, co czasem zapisuje, a czasem nagrywa na magnetofon. Kiedy mu się to znudzi, to rysuje albo gra osobliwą muzykę taneczną (Bartosz Zaskórski/Mchy i Porosty). Ich pierwsza wspólna wystawa to heavy metalowy hołd złożony paszczakom nawiedzającym polskie wsie. Oboje, za pomocą charakterystycznych dla siebie środków kreacji artystycznej, spróbują odpowiedzieć na pytanie jaka jest natura tych plugawych stworzeń, skąd przychodzą i czego chcą od wiejskiej ludności. Wypracowane, bajecznie kolorowe malarstwo Marka spotka się tutaj z brzmieniem dziwnych instrumentów, które Bartosz wykopał z ziemi na której kiedyś jego dziadek miał pole uprawne. To złoży się na opowieść o polskiej wsi, opowiedzianej z punktu widzenia dwóch nieboraków, których los cisnął w stronę trudnienia się kreacją artystyczną.

Malarstwo Marka Rachwalika staje po stronie zachwytu, wspaniałości, zjadania pysznych rzeczy, zadziornego pohukiwania, głośnych żartów, płodności, urodzajności, wzrostu, jazdy na rowerze, błocenia psa, momentu, w którym triumfalny ryk maszyn rolniczych oznajmia powrót z przeoranego pola po ciężkim dniu pracy. Pisząc o malarstwie Marka Rachwalika łatwo wpaść w pułpakę pozornie oczywistych, ale nie mówiących zbyt wiele określeń, takich jak: psychodela, surrealizm, oniryzm. Każdy z tych terminów podsuwa coś bardzo pojemnego, wyświechtanego i mętnego, co stanowi kamuflaż słowa „dziwność”. Jednak w malarstwie Marka (i działaniach, które temu malarstwu towarzyszą) nie chodzi, jak sądzę, o dziwność. Nie chodzi również o pewne popularne w polu sztuki terminy, w rodzaju „postinternetu”, „turbokapitalizmu” albo „krytyki antropocenu”. To, co robi artysta należy odnieść do zupełnie innej kategorii – kategorii ekstatycznej. Każde z działań Marka jest odwróceniem długiej tradycji w sztuce polegającej na ubolewaniu nad faktem bycia żywym – zamiast wpisywania się w nurt bycia nieszczęśliwym, każdy obraz Marka wrzeszczy „jestem żywy i to jest wspaniałe”[1]. (...) Markowi – zjawisku całkowicie osobnemu w polu polskiej sztuki – najbliżej będzie do orgiastycznej wrażliwości innego śląskiego malarza, Andrzeja Ubranowicza. Rachwalik nie jest epigonem Urbanowicza, nie nawiązuje do niego, nie eksperymentuje z filozofią wschodu oraz substancjami psychoaktywnymi. Może nawet nie zagłębiał się w jego twórczość. Mimo to intuicyjnie porusza się podobnymi drogami do twórcy grupy Oneiron, akcentując radosny wymiar sztuki. Inne są źródła tego stanu rzeczy: można podejrzewać, że malarstwo Marka i charakterystyczna dla niego witalność wynika ze zdrowej reakcji wobec ciągłego obcowania z krajobrazem Kłomnic, rodzinnej wsi Rachwalika, która otoczona jest płaską przestrzenią pól uprawnych.

Mchy i Porosty

Hypnagogic polish music for teenage mutants to pierwsza płyta LP Mchów i Porostów – jednoosobowego projektu muzycznego Bartosza Zaskórskiego wydana nakładem Recognition Records. Album został wydany w formie art booka: każdemu z utworów towarzyszy rysunek wykonany przez jednego z zaproszonych do udziału w projekcie artystów, m.in. absolwentów i pracowników ASP w Katowicach, jak Sylwii Hajdus, Marka Rachwalika, czy Andrzeja Tobisa oraz osób spoza niej, między innymi Kubę Woynarowskiego i Aleksandrę Waliszewską. Na warstwę muzyczną składają się industrialna, transowa motoryka, zniszczone melodie przestarzałych syntezatorów, sample o niejasnej i dziwnej proweniencji oraz taśmowy szum. Jak pisze Zaskórski, płyta opowiada o przysypianiu w trakcie podróży autobusem i hipnagogiach temu towarzyszących, o pulpitach sterowniczych, które ostatecznie wyparły układy oparte na kineskopach, o zmyślonym i groźnym obliczu polskiej wsi, którą nawiedzają duchy utopionych kotów, o młodzieżowych miejskich mutantach oraz o meblościankach spotykanych na dzikich wysypiskach pośród lasów. Humor splata się ze strasznością, a straszność z pomrukiem silnika w autobusie.

* Nawiązanie do tytulariów jednego z ulubionych zespołów Marka, Revenge. [1] Podobnie jak w pewnej scenie filmu Diabeł Andrzeja Żuławskiego, w której jeden z bohaterów krzyczy „czuję się jak młody bóg!” wskakując na gałąź drzewa. Robi to na krótko przed atakiem epilepsji.


zobaczone

22

LUDZIE Z GUMY Zmagania z materią Rondo Sztuki w Katowicach, 3 – 26 lutego 2017 kuratorzy: Mariusz Pałka, Sybilla Skałuba, Izabela Łęska Rondo Sztuki w Katowicach / widok ekspozycji / foto: Hanna Rozpara

Artyści biorący udział w wystawie: Timur A’loev, Joanna Andrejas, Karol Babilas, Izabella Baranowska, Marta Bełkot, Magdalena Biłuńska, Krzysztof Barłóg, Ireneusz Borowski, Sebastian Buczek, Agata Bylińska, Dagmara Cieślica, Barbara Czapor-Zaręba, Bartek Dudek, Agnieszka Florczyk, Santiago Lopez Fernandez, Bartłomiej Górecki, Sylwia Hajdus, Marta Jendrzyca, Jacek Joostberens, Michał Justycki, Wiesława Karch, Damian Kater, Pavlo Kazmin, Joanna Kliś-Rupik Małgorzata Knobloch, Luiza Kolasa, Krzysztof Korab, Aleksandra Korzus, Miron Kościelny, Dominika Kowynia, Milena Kozłowska, Dawid Krzysteczko, Sebastian Kubica, Elżbieta Kulej, Dorota Liwacz, Izabela Łęska, Maja Maciejko, Justyna Maciejska, Marta Mączka, Ewa Mendrek, Paweł Michalec, Mariusz Mruczek, Sylwia Myga, Paulina Nykanen, Mariusz Pałka, Olga Pasamonik, Anna Pikuła, Julia Pilecka, Małgorzata Poraj, Marek Pośpiech, Agnieszka Pruszkowska,Tomasz Przybyłek, Anna Puszczewicz-Siodłok, Mateusz Rafalski, Marzena Rakoniewska, Hanna Rozpara, Jerzy Rupik, Michalina Rutkowska, Anna Sielska, Paweł Siodłok, Sybilla Skałuba, Barbara Skrzyniarz, Kamil Smala, Agata Sobczyk, Cecylia Sosnek, Agnieszka Sośnia, Dominika Stach, Dominika Staniaszek, Monika Starowicz, Łukasz Stylec, Natalia Szafrańska, Malwina Szczurek, Anna Świerkosz, Julia Wójcik, Dorota Wróbel.

LUDZIE Z GUMY to jubileuszowa wystawa Pracowni Druku Wypukłego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach objęta patronatem Rektora prof. Antoniego Cygana. Wystawa w Rondzie Sztuki w Katowicach to podsumowanie na lokalnym gruncie szeregu licznych ekspozycji. LUDZIE Z GUMY bowiem to projekt wystawy objazdowej, która w latach 2014 – 2015 pokazana została kolejno w Galerii 81 Stopni w Warszawie, Galerii Oko dla Sztuki w Krakowie (gdzie została objęta patronatem Stowarzyszenia Międzynarodowe Triennale Grafiki), Galerii Koridor w Ostrawie oraz w Instytucie Sztuki w Cieszynie. LUDZIE Z GUMY są spadkobiercami ludzi z drzewa występującymi obecnie bardzo rzadko. Charakteryzują się tym, iż lubią

zmagać się z wszelką materią, a z gumą (czyli linoleum) zwłaszcza. Bardzo płochliwi, nie lubią przebywać w stadzie. Są indywidualistami, dlatego trzeba im poświęcać dużo uwagi i postępować delikatnie, aby nie spłoszyć. Ale wysiłek ten przynosi zazwyczaj dobre efekty, gdyż w ludziach z gumy tkwi niesamowity potencjał twórczy, a że są to moi studenci, lubię z nimi pracować. Prowadzę Pracownię Druku Wypukłego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach od 10 lat – tak o projekcie wypowiada się szef pracowni prof. Mariusz Pałka. Zaprezentowane prace studentów, doktorantów jak i absolwentów pracowni, stanowią symboliczny most pomiędzy kolejnymi pokoleniami artystów, ponieważ pokazujemy zarówno prace archiwalne jak i te najświeższe. To wycinek historii pracowni, która eksploruje jeden z podstawowych warsztatów graficznych.

GRZEGORZ HAŃDEREK

JUDYTA BERNAŚ

G

JEDNIA

rzegorz Hańderek otrzymał III nagrodę w III Bienal Internacional de Estamba José Guadalupe Posada 2017 w meksykańskim Aguascalientes. Wyróżniona praca nosi tytuł „Time change”. Nagrodę ufundowały Instytut Kultury Aguascalientes (ICA), Ministerstwo Kultury Meksyku oraz Narodowy Instytut Sztuk Pięknych (INBA). Na konkurs nadesłano ponad 600 prac z 29 krajów. Do wystawy zakwalifikowały się 83 prace. W wystawie wzięło udział jeszcze 5 osób związanych z ASP w Katowicach: Dorota Nowak-Rodzińska, Weronika Siupka, Marcin Białas, Kamil Kocurek.

DOROTA NOWAK-RODZIŃSKA NATURA ŚWIATŁA

Galeria Ateneum, Katowice 10 lutego – marca 2017

Transposition / intaglio / 2016

Time change / intaglio

P

oprzez grafikę jestem w stanie lepiej zrozumieć otaczającą mnie rzeczywistość. Przy nieustannych zmianach wokół, to co stabilne i pewne często możemy odnaleźć w sobie samych. Grafikę traktuję jako medium umożliwiające mi przekaz najgłębszych emocji w metaforyczny, poetycki sposób. Jest to medium zapewniające wyrazistość i czystość odbioru, przy zachowaniu prostoty formy. Często poruszany w moich pracach aspekt ciała – utożsamiony jest przeze mnie z ideą uniwersalnego piękna. Portretowane postacie są zawieszone w przestrzeni poza czasem, myślami zwrócone do swego wnętrza, szukając w nim oparcia. Światło jest niezwykle istotnym aspektem mojej pracy. Po pierwsze co dość oczywiste - konstruuje ono obraz, mnie jednak interesuje ono bardziej w swym aspekcie symbolicznym. Metafizyczne światło wyłania z mroku sylwetkę postaci, kierując na nią uwagę w teatralny, niemal sakralny sposób. Czasami światło pojawia się dodatkowo we wnętrzu postaci, a czasem zatapia w sobie przedstawianą rzeczywistość. Światło – symbol życia, świadomości, wiedzy. / Dorota Nowak-Rodzińska /

WERONIKA SIUPKA

Główna nagroda w Kolumbii!

Weronika Siupka otrzymała głowną nagrodę podczas IV Międzynarodowej Wystawy Grafiki Współczesnej Kolumbia 2017. Jurorzy nagrodzili jej akwafortę zatytułowaną Mariacka III.

Galeria 113 Instytut Sztuk Pięknych AJD w Częstochowie 16 – 31 maja 2017

J

ednia to jedność, jedno, zjednoczenie w całość, scalenie obrazowania boga i człowieka, kobiety i mężczyzny, sacrum i profanum. Jedna ikona intensywna znaczeniowo, tworzona przez nawarstwianie kilkunastu przedstawień, wzajemnie przenikających się, łączących jedność ciała metafizycznego i fizycznego. W formie wizualnej przypomina poklatkową animację 14. obrazów-stacji. Prapoczątkiem dla niej był cykl Droga (2008) i Światło (2012). Wielkoformatowe grafiki są osobistą interpretacją Drogi Krzyżowej i Drogi Światła; wynikiem głębokiej personalnej perspektywy i subiektywnej formy wypowiedzi artystycznej na temat wiary i sztuki. (...) Poprzez wielość możliwych interpretacji dzieła, prezentowana sztuka staje się otwarta na każdego odbiorcę. Próba integracji dwóch sfer to pretekst do weryfikacji poglądów dotyczących sztuki, życia i religii. Świeckość tworzy jedność ze świętością. / Judyta Bernaś /

JAKUB ZDEJSZY Grand Prix w Tokyo!

X Biennale Grafiki Studenckiej Poznań 2017 W poznańskim Biennale nagrodę otrzymała absolwentka ASP w Katowicach Monika Sojka (nagroda Rektora ASP we Wrocławiu). Do wystawy pokonkursowej zakwalifikowano także prace, których autorami są studenci ASP w Katowicach: Lena Achtelik, Anna Aderek, Marta Bełkot, Dagmara Cieślica, Michał Cygan, Sylwia Hajdus, Mateusz Kokot, Łukasz Koniuszy, Karolina Lefek, Marta Mączka, Maja Różycka, Danuta Tojka, Kaja Utkowska, Magdalena Wiśniewska.

Główna nagroda w Tokyo! Jury The 6th NBC Meshtec Tokyo International Screen Print Biennial przyznało Grand Prix absolwentowi ASP w Katowicach, obecnie doktorantowi na Wydziale Artystycznym w Katedrze Intermediów i Scenografii, w pracowni Działań Multigraficznych prof. Ewy Zawadzkiej.


BŁĄD W GRAFICE

20

2017

Ślōnski Kafka Ś

VICE-VERSA,

czyli opowieść o Hérculesie Florence Pawilon Sztuki ERGO Hestia, Warszawa 12 stycznia – 7 marca 2017 kurator: Piotr Szpilski

I

zabela Łęska, finalistka konkursu Artystyczna Podróż Hestii z 2013 roku, w Pawilonie Sztuki prezentuje projekt, który powstał podczas miesięcznej rezydencji w paryskim Centre Culturel Le Beffroi. Artystka tworzy obiekty, które w sposób bezpośredni odnoszą się do historii z życia podróżnika Hérculesa Florence’a. (...) Izabela Łęska opiera się na takich pojęciach jak paralelność, czytelność, widzialność. Pracuje z papierem fotograficznym, formując przedmioty o niepewnym statusie pomiędzy rysunkiem, grafiką a fotografią. Ponadto tworzy obiekty perseweratywne, czyli takie, które zawierają w sobie powtórzenia gestów, słów, dźwięków, informacji. Komponuje również zapisy, które w pewnym stopniu naśladują pismo, ale nie zawsze pozwalają na szybki i jednoznaczny odczyt. (...) Poprzez interpretację odkryć Hérculesa Florence’a, Izabela Łęska tworzy specyficzną, wielowymiarową relację, która może być zapytaniem o potrzebę powstawania obiektów w sztuce w ogóle.

onkurs Studencka Grafika Roku organizowany był po raz pierwszy i mogli brać w nim udział studenci Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Konkurs ten był prezentacją dorobku studentów w zakresie szeroko rozumianej grafiki artystycznej. Główną ideą konkursu było wyróżnienie najciekawszych prac graficznych, które powstały w aktualnym roku akademickim. Zgodnie z regulaminem do konkursu mogły być zgłaszane prace realizowane zarówno w tradycyjnych technikach graficznych, jak również takie, które są efektem zastosowania programów komputerowych lub rezultatem eksperymentów multimedialnych np. związanych z fotografią lub dyscyplinami jej pochodnymi. Prezentacji podlegały prace zgłoszone do konkursu i zakwalifikowane przez komisję złożoną z pracowników ASP w Katowicach. Zadaniem komisji konkursowej było wyłonienie zwycięzców trzech nagród regulaminowych Grafika Roku 2017 organizowanego przez Wydział Artystyczny ASP w Katowicach. Ocenie podlegały prace zakwalifikowane do drugiego etapu konkursu. Do wystawy zakwalifikowano prace 23 studentów. Przyznano I, II, III nagrodę regulaminową oraz 3 wyróżnienia pozaregulaminowe.

plakat: Katarzyna Wolny

1 2017 grafikarokuasp@gmail.com

IZABELA ŁĘSKA

K

Studencka GRAFIKA ROKU

2017

zobaczone

23

BŁĄD W GRAFICE to wspólny projekt Pracowni Druku Wypukłego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach oraz Koła Artystyczno-Naukowego Linorytników i Drzeworytników DEHA Instytutu Sztuki w Cieszynie. Stworzone na tą potrzebę prace studentów oraz doktorantów eksplorują tytułowe zagadnienie, żeniąc jakości plastyczne oraz koncepcyjne. Całość powstała w przedziale czasowym październik 2015 – czerwiec 2016 i podsumowana została publikacją katalogu, który dostępny będzie w trakcie wernisażu w Galerii Engram. Projekt dofinansowany ze środków: Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach oraz Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Uczestnicy: Bartłomiej Górecki, Joanna Hetman, Natalia Jaworska, Marta Jendrzyca, Beata Kolarczyk, Krzysztof Korab, Aleksandra Kubacka, Weronika Lalik, Bartłomiej Lipiński, Monika Macha, Natalia Paul, Anna Pikuła, Marek Pośpiech, Ewelina Rivillo, Hanna Rozpara, Michalina Rutkowska, Katarzyna Świerczyńska, Anna Świerkosz, Szymon Tarabura, Gabriela Weselak, Aleksandra Wilk.

Galeria 36,6 Instytut Sztuki w Cieszynie marzec 2017 Opieka artystyczna: Joanna Piech-Kalarus, Mariusz Pałka, Natalia Pawlus, Izabela Łęska.

lōnski Kafka jest jednym z elementów wieloletniego artystycznego projektu wolnościowego „TOPOGRAFIA/TOPOS/WOLNOŚCI” autorstwa profesora Zbigniewa Bajka z Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Obecna wystawa w Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie jest drugą odsłoną tej ekspozycji (premiera odbyła się w kwietniu 2016 r. w Galerii Szyb Wilson w Katowicach). W projekcie wzięło udział 140 młodych artystów (studentów i doktorantów) z siedmiu uczelni artystycznych z Polski, Czech i Niemiec, którzy mieli za zadanie zmierzenie się z interpretacją jednego (losowo wybranego) aforyzmu Franza Kafki przełożonego uprzednio m.in. na język śląski. Efektem tej inspiracji są prace artystyczne realizowane w różnych mediach sztuki począwszy od klasycznego rysunku, malarstwa, poprzez grafikę, fotografię, film aż do obiektu i instalacji. Wystawie towarzyszy obszerny katalog. Uczestnicy z ASP Katowice to studenci, absolwenci i doktoranci Pracowni Działań Multigraficznych (prof. dr hab. Ewy Zawadzkiej i dr

I nagroda: Anna Pawluszkiewicz II nagroda (ex aequo): Marta Mączka, Aleksandra Kosakowska III nagroda: Hanna Woźniak Wyróżnienia pozaregulaminowe: Gabriela Palicka, Piotr Kwiatkowski, Aleksandra Szlęk Skład jury: dr Paweł Krzywda – przewodniczący prof. Zbigniew Blukacz, dr Małgorzata Rozenau, dr Dominika Kowynia, mgr Hanna Rozpara – sekretarz. Organizatorzy konkursu: dr Sybilla Skałuba, mgr Katarzyna Wolny. Wernisaż wystawy Studencka Grafika Roku: Rondo Sztuki w Katowicach, 20 października 2017 r.

MARCIN BIAŁAS

Galeria Engram Katowice Miasto Ogrodów 11 – 31 października 2017 kuratorka: Katarzyna Łata

POKÓJ Z WIDOKIEM

Miejska Galeria Sztuki w Częstochowie 17 lutego – 26 marca 2017 Judyty Bernaś): Ewa Kozera, Tomasz Przybyłek, Martyna Stefaniak, Łukasz Stylec, Barbara Wójcik, Jakub Czyż, Maja Różycka, Adam Wiatrowski, Małgorzata Futkowska, Monika Panek, Patrycja Pawęzowska, Jakub Zdejszy, Barbara Czapor-Zaręba, Witold Zaręba.

W

ystawa piętnastu grafik Marcina Białasa zrealizowanych w technice druku wklęsłego w latach 2014-2017. Przedstawione obrazy prezentują fragmenty struktur miejskiego krajobrazu – w części zaczerpnięte z przestrzeni Katowic. W założeniach prezentowanego cyklu nie ma jednak miejsca na skopiowanie istniejących obszarów lecz stworzenie dla nich przestrzeni w formie alternatywnej rzeczywistości, w której istnieje habitat oraz miejsca, nad którymi czuwa opiekuńczy duch - genius loci. Cykl „Pokój z widokiem” to ostatecznie próba poszukiwania oraz redefinicji znaczenia duchowości oraz tożsamości. foto: Łukasz Kolewiński


24

8 pytań /ankieta/ W

ostatnim czasie wielu z naszych studentów (absolwentów) zdobyło kilka istotnych nagród w ważnych konkursach artystycznych. W związku z tymi sukcesami zapytaliśmy kilku z nich o ich osobistą relację z katowicką ASP sądząc, że może to zainteresować potencjalnych kandydatów na naszą uczelnię. Redakcja poprosiła o wywiad kilka osób (prosząc o osobiste podejście do pytań) z których, chęć przeprowadzenia takiego dialogu wyraziło sześciu z nich. Jako, że wszystko działo się w przerwie między zimowym a letnim semestrem, a kontakt nasz na dodatek odbywał się drogą elektroniczną, w konsekwencji dotarło do nas pięć różnych wypowiedzi. Reakcja na zadane przez nas pytania wydaje nam się przekrojowa i bardzo interesująca. Niniejszym drukujemy wywiad z naszymi studentami w kształcie ośmiopunktowej ankiety. Na zadane pytania przez Dominikę Kowynię i Macieja Linttnera odpowiadają (kolejność według zgłoszeń) Natalia Rybka, Klaudia Lata, Barosz Zaskórski, Monika Mysiak i Martyna Czech. PYTANIA: 1. Proszę powiedzieć z perspektywy czasu jaka jest relacja między wizją studiowania na ASP a samymi studiami (na ile studia spełniają wasze oczekiwania)? 2. Jak myślisz, co w Tobie zmienia czas poświęcony na studia i na ile ma wpływ na świadomość artystyczną? 3. Czym w kontekście katowickiej ASP jest dla Ciebie akademizm i czy istnieje rozdźwięk między tzw. akademizmem a współczesnymi nurtami artystycznymi? 4. Na ile wolny może być twórca będący jednocześnie studentem i na ile jego wolność może poddana być ocenie wykładowcy?

życiu robić. Poprzez okres prób i błędów, studia w pewnym sensie ukształtowały moją osobowość, wiąże się to również z przebywaniem wśród ludzi, którzy na co dzień zajmują się sztuką i wpływają na myślenie, bądź dążenia artystyczne. Ja starałam się czerpać wiedzę z prowadzonych zajęć praktycznych i teoretycznych, ale również z rozmów z profesorami, asystentami i oczywiście z rówieśnikami. Wielu z nas wywodzi się z różnych środowisk i mają za sobą różne doświadczenia. Były to dla mnie niezwykle cenne momenty. 3. Akademizm w kontekście naszej uczelni jest pewną przyjętą formułą, która ewoluowała przez lata. Wydaję mi się, że jesteśmy gdzieś pośrodku tego, co w sensie ogólnym postrzegane jest jako akademizm, a tym co jest przed nami, nowych nurtów i tego co się dzieje aktualnie poza murami akademii. Atutem jest przekrój wiekowy naszej kadry, ponieważ dzięki temu korzystamy z wachlarzu dokonań i doświadczenia wszystkich prowadzących. 4. Myślę, że wolny artysta jest ograniczony tylko przez swoje własne pomysły, tam gdzie sam wyznacza sobie te granice. Uczelnia powinna być wsparciem a niekoniecznie wyznaczaniem kierunku, w którym chcemy podążać. Dobrze jest być studentem, bo daje nam możliwości artystyczne i finansowe, przynajmniej na początku drogi, a wykładowca od tego jest żeby w razie potrzeby skorygować, nakierować, nieraz nakrzyczeć, ale nigdy hamować i nie zniechęcać. 5. Pamiętam sen z faktem NIE otrzymania nagrody :D nie pamiętam jak to dokładnie było, ale pamiętam, że dzień przed wyjazdem na ogłoszenie wyników na jeden z konkursów, śniło mi się, że nic nie otrzymam i uznałam to za fakt i wiedziałam, że tak będzie i się z tym pogodziłam. Rzeczywiście nie otrzymałam nagrody ani wyróżnienia i myślę, że ważne jest aby czasem nic nie dostać, żeby nasz młody zapał nie stygł i chciał robić coś dalej, bo może uda się następnym razem? Dobrze mieć pokorę względem takich rzeczy, bo kolejne niepowodzenia mniej bolą i kształtują charakter :) 6. Jedyną radą jest praca, codzienna rutyna w tworzeniu, która nieraz wydaję się męcząca, ale dzięki niej stajemy się lepsi, mądrzejsi, ciekawi tego, co powstanie i to przynajmniej mnie pobudza do robienia nowych rzeczy i kreatywnego myślenia. Osobiście będąc osobą wierzącą, słucham przeróżnych wykładów, ludzi którzy żyją pasją do Boga, uczę się Go studiując Jego słowo, następnie przelewam to na papier czy płótno. Ale nie ograniczam się w literaturze, lubię słuchać audiobooków w trakcie pracy, czy to o sztuce, artystach, życiorysach rożnych ciekawych ludzi czy literatury fantastycznej, która bardzo dobrze wpływa na wyobraźni. 7. Pędzel każdy.

5. Czy pamiętasz jakiś swój sen związany z faktem otrzymania nagrody? 6. Czy jako laureat ważnej nagrody masz jakieś cenne rady dla młodszych koleżanek i kolegów (specjalna dieta, szczególny rodzaj ćwiczeń fizycznych, słuchanie konkretnej muzyki, pory snu i aktywności)? 7. Pędzel szeroki czy cienki? 8. Ty, twoja twórczość i świat zewnętrzny – jak widzisz tą relację?

NATALIA RYBKA 1. Jak zaczynałam studia, mogę powiedzieć, że miałam nikłe pojęcie tego jak wygląda studiowanie na ASP, z racji tego, że nie miałam wcześniej do czynienia z tego typu kształceniem czy sztuką ogólnie pojętą, prócz kilkumiesięcznych zajęć przygotowawczych do zdania egzaminu wstępnego. Najbardziej pochłaniała mnie ciekawość jak to będzie? jacy są studenci i profesorowie? czym dokładnie się zajmę i czego się nauczę. 2. Czas poświęcony na studia jest na pewno okresem do zastanowienia czy ta konkretna rzecz jest tym co chce w

8. Wzajmne przenikanie, dawanie od siebie, dla ludzi, czerpanie od nich i z otaczającego świata. Chciałabym żeby odbiorca nie przechodził obojętnie obok tego co mu prezentuję.

KLAUDIA LATA 1. Moje oczekiwania zostały spełnione w znacznej części, natomiast czuję się zobowiązana zaznaczyć w tym miejscu, że ja wcale nie oczekiwałam, że Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach jest siedliskiem nietuzinkowych natchnionych osobowości, które zamiast pić kawę popijają terpentynę – bo tak przecież zachowują się „prawdziwi artyści”. Nie. Wręcz przeciwnie. Idąc na ASP miałam nadzieję, że spotkam tam ludzi, dla których sztuka jest czymś codziennym, zwyczajnym. Dla których rozmowa o malarstwie będzie tak samo naturalna i nienachlana jak popijanie wspomnianej wcześniej kawy. Dla których bycie „prawdziwymi artystami” oznacza rozbudowywanie życia wewnętrznego, a nie pozę kojarzoną popularnie z szalikiem i papierosem. Nie szukałam niczego niezwykłego. Szukałam miejsca, w którym spokojnie i bezpiecznie można rozwijać swoje pasje, poszukiwać własnej drogi, ale drogi powrotu do siebie samego, a nie na szczyt artystycznej bohemy.

2. Czas studiów to czas zapisywania karty swojej świadomości doświadczeniami i obserwacjami. Inspiracje i przemyślenia można czerpać zewsząd. Spory i dyskusje z przyjaciółmi, profesorami prowadzącymi, asystentami czy ludźmi w ogóle spoza kręgu artystycznego, spacery z psem, pobyt w szpitalu. Tak naprawdę tak samo inspirujące i rozwijające mogą być codzienne rozmowy na akademii jak zakupy w sklepie. To od nas zależy czy to stwierdzenie potraktujemy jako inwektywę, gdzie sprowadzam ASP w Katowicach do poziomu budki z piwem. Akademia to pewnego rodzaju klosz, to tylko miejsce przeznaczone dla nas, byśmy mogli się rozwijać. Myślę, że słowo „akademia” można spokojnie zastąpić słowem „pracownia”. Sama z siebie nie jest gwarantem powstania niczego interesującego. Jeżeli sami nie będziemy chcieli niczego osiągnąć (w wymiarze osobistym) w naszej twórczości, jeżeli nic nie będzie nas zajmowało, jeżeli nie będziemy mieć nic do powiedzenia to klosz nadal pozostanie tylko kloszem. Oczywiście jest tutaj rzesza ludzi mających nam pomóc, ukierunkować nas, zwracać nam uwagę na to, co oni dostrzegają poprzez swoje doświadczenie, a czego my jeszcze nie widzimy – ale nie ulepią nas. Niczego za nas nie zrobią. Tylko my możemy dobrze wykorzystać czas studiów, i tylko my możemy równie dobrze go zaprzepaścić. 3. Użyłabym w kontekście tego pytania trochę mocniejszego określenia – typowe. Akademizm jako kierunek jest wypierany przez współczesną sztukę i traktowany z góry jako przeszłościowy, typowy. Ale czy nie jest już typową naleciałością studentów uczelni artystycznych uznawanie akademizmu samego w sobie jako egzemplifikację złego smaku? Zaczynam się zastanawiać czy komplikowanie prac na siłę w obawie przed prostotą (praktycznie zawsze myloną z banałem) nie zaczyna być typową postawą studenta ASP? Prostą receptą na taki stan rzeczy jest wyzbycie się wszelkich uprzedzeń w stosunku do sztuki. Nadrzędną wartością dla nas powinno być współgranie tematu z formą, a nie powalanie efekciarską innowacyjnością sztuki nie podejmującej żadnego konkretnego problemu. Wydaje mi się, że proste pytanie „po co maluję?” sprowadziłoby masę problemów tożsamościowych nie tylko na naszych studentów, ale na artystów w ogóle. Czy my wiemy po co tworzymy? Po co studiujemy? Czy tworzymy z wewnętrznej potrzeby, czy po prostu dlatego, że potrafimy i już? Czy o coś nam chodzi? Jakie znaczenie ma akademicki, bądź współczesny charakter naszej sztuki jeżeli jest ona o niczym? 4. Czas studiowania na ASP wydaje mi się być czasem najodpowiedniejszym na wszelkiego rodzaju eksperymentowanie, zarówno w kontekście formy jak i tematu. Zaczynając studia nie jesteśmy zobligowani praktycznie niczym. Mamy czystą kartę. Wykładowcy akademiccy są otwarci na nasze poszukiwania. Oczywistym jest, że ocenia się studenta i jego postawę, a nie jego sztukę. Partnerski charakter naszych pracowni jest chyba najlepszą opcją gwarantującą rozwój. Oczywiście tylko wtedy kiedy obie strony będą zaangażowane – na tym polega partnerstwo. Jednakże nie można zapominać, że studiujemy dla siebie, to my jesteśmy głównymi bohaterami. Wszystko zależy od naszej motywacji i od tego czy za naszą wrażliwością idzie pracowitość i intelekt. Jedyną siłą jaką mamy są nasze przekonania. Zabrzmi to niewyobrażalnie banalnie, ale jeżeli będziemy usilnie dążyć do jasno wyznaczonego celu to go osiągniemy. Jedyne czego od nas się wymaga na uczelni to praca. To bardzo mało. Wydaje mi się, że trochę za mało. Przychodząc na akademię jesteśmy często nieświadomymi nieopierzonymi pisklakami i sama praca spowoduje tylko tyle, że wyrośnie nam parę piórek – to gdzie te piórka będą to już inna sprawa… Powinniśmy sami od siebie wymagać o wiele więcej. Powinniśmy nieustannie siebie pytać czy to co robimy ma sens. Czy nasze prace są autentyczne? Czy nie są przypadkiem tylko pozą, albo co gorsza ćwiczeniem na zaliczenie semestru…? Najpiękniejszymi momentami studiowania dla mnie są te wszystkie chwile, kiedy ja zapominam o tym, że jestem studentem, że co pół roku jest sesja, że trzeba mieć prace, bo inaczej będzie poprawka… bla bla bla… To świetnie pokazuje nam kim jesteśmy i po co robimy to co robimy. Pytanie o wolność w tym kontekście?


25

Ja jestem wolna, ale ja staram się po prostu nie studiować. Mam nieco inną motywację niż zdobywanie kolejnych piątek do indeksu. 5. Najprzyjemniejszy w otrzymywaniu nagród jest dla mnie fakt docenienia mojej twórczości. Samo odbieranie dyplomów jest dla mnie na tyle stresujące, że gdybym miała o tym śnić to pewnie byłyby to sytuacje z rzędu wystąpienia nago, albo w piżamie – w zasadzie nie wiem co gorsze. 6. Wszyscy którzy mnie znają wiedzą, że nie potrafię stosować diet, ani tym bardziej regularnie ćwiczyć, śpię wtedy kiedy jestem zmęczona, a od muzyki wolę wielogodzinne rozmowy… Trzeba nauczyć się żyć ze sobą i dostosować do własnych potrzeb. Jedyne co mogę polecić to autentyczność. Ja osobiście lubię się wyciszać przy dźwiękach ambientowej muzyki, otwierać się na własne wewnętrzne doświadczenia i zamykać przed zgiełkiem. Lubię się nudzić. Lubię patrzeć w sufit. Lubię też się modlić od czasu do czasu… czasem nawet malując. 7. – Szeroki. Nauczmy się brać z życia to co ono nam oferuje (!) bez zbędnych kompleksów wobec zahukanego świata. – Cienki. Nauczmy się przyglądać każdej najdrobniejszej rzeczy i odnajdywać w niej wzór potrzebny do rozszyfrowania większej rzeczywistości. – Nie masz pędzli? Maluj rękami! 8. Myślę, że najlepszą (ale też najbardziej niebezpieczną) chwilą jest ta, w której uświadamiamy sobie, że poza kloszem jest coś jeszcze. Że czas studiów dobiegnie końca, a ku zdziwieniu wszystkich (włączając w to również siebie) po obronie dyplomu się nie umiera. Zaczynamy z czystą kartą, ale nie powinniśmy z czystą kartą kończyć studiów. Mniej więcej od trzeciego roku powinniśmy zabiegać o to, żeby mieć jakąkolwiek styczność ze światem zewnętrznym. Konkursy, wystawy, praktyki, umowy z galeriami, sprzedaż obrazów… i takie tam prozaiczne, małostkowe „głupstwa”. Trzeba zadbać o to, żeby mieć odbiorców zarówno w wymiarze wymiernych korzyści jak i dla dobra swojej twórczości. Twórczość, która nie ma odbiorców jest warta tylko tyle co materiały potrzebne do stworzenia „przedmiotu” – bo wtedy jest to tylko (delikatnie mówiąc) rzecz. Sztuka, żeby żyła musi być eksponowana. Można zamknąć się w świecie swoich przemyśleń. Jest to nawet (w moim przypadku) bardzo korzystne, ale już efekty tej „wewnętrznej pracy” muszą być zaprezentowane na zewnątrz. Relacja świata zewnętrznego i mojej twórczości? – Widzę ją jako obiecującą, ale to wszystko zostanie zweryfikowane dopiero za kilka miesięcy.

BARTOSZ ZASKÓRSKI 1. Nauczyłem się zupełnie innych rzeczy, od tych, których spodziewałem się nauczyć. Np. zacząłem nagrywać słuchowiska. ASP nie nauczyło mnie rysować, ale z tym poradziłem sobie sam. 2.Trudno to ocenić jednoznacznie. Czasem uczyłem się czegoś wbrew temu, co ASP próbowało mi wpoić. Z drugiej strony, kontakt z niektórymi pracowniami rozszerzył moje myślenie, pokazując mi rzeczy, których nie zauważyłem, albo nie uważałem za ciekawe. 3. Akademizmem byłoby dla mnie podtrzymywanie pewnej mitologii akademii oraz sztuki, wraz z ignorowaniem tego, co dzieje się ze sztuką poza murami szkoły. Wiąże się to z izolacjonizmem charakterystycznym dla wydziału artystycznego. Myślę, że bez utrzymywania stałego kontaktu z tym, co na zewnątrz (co nie jest równoznaczne z bezrefleksyjnym przyjmowaniem pewnych mód), uważnej obserwacji różnych rzeczy, nie można podjąć sensownego dialogu z tym, co poza ASP. Co gorsza, klimat zamknięcia sprzyja popadaniu w samozadowolenie, co jest ogromnym problemem szkół artystycznych jak i artystów. Myślę, że tutaj również jest różnica – współczesna sztuka powoli leczy się z tej cechy, której smrodliwy, toksyczny opar unosi się w

wielu pracowniach na ASP, zaczadzając nim umysły studentów. 4. Myślę, że to zależy od definiowania tej wolność. Na pewno ważne jest, żeby narzucić sobie pewien rygor i działać w jego ramach – cokolwiek chce się robić, nie należy pozwalać sobie na zbyt dużo luzu. Natomiast co do wykładowców, to dobrze pamiętać, że profesor jest, jak każdy, omylny, posiada własne upodobania, funkcjonuje w ramach tego, co go ukształtowało. Nie chodzi o wolność, tylko o samodzielność w podejmowaniu decyzji i ponoszenie ich konsekwencji. 5. Tak, ale nie było w nim nic ciekawego. Natomiast obydwa sny śniłem zanim otrzymałem informację o nagrodzie. 6. Być czujnym i krytycznym wobec postaw kadry profesorskiej. Dbać o samodzielność myślenia oraz o kręgosłup, chodzić na długie spacery i czasem robić rzeczy, których się na ogół nie robi. Resztę należy ustalać indywidualnie, uwzględniając stan zdrowia. 7. Cienkopis 0,05 mm takiej japońskiej firmy, której nazwy nie pamiętam. 8. Myślę, że w pewnym sensie to jest to samo. Podoba mi się pogląd pewnego filozofa, nazwiskiem Metzinger, który twierdzi, że nie ma czegoś takiego jak osoba. Zgodnie z nim nie ma mnie, co wydaje mi się ok.

MONIKA MYSIAK 1. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie właściwie nie zastanawiałam się jakie miałam oczekiwania wobec studiowania. Wiedziałam tylko, że coś potrafię i chcę to rozwijać, a kontakt z profesjonalistami mi w tym pomoże i tak się też stało. Pozytywnie zaskoczyła mnie formuła studiowania – zmieszanie różnych lat w jednych pracowniach i dość kameralna atmosfera. 2. Przed studiami nie miałam świadomości artystycznej! Ale dopiero teraz, z perspektywy czasu to widzę. Dzięki studiom dowiedziałam się, co dla mnie w malarstwie jest szczególnie istotne, co cenię oraz jak wyrażać swoje idee językiem plastycznym. Moja świadomość jednak ciągle dojrzewa i mam nadzieję nie stwierdzić szybko, że już osiągnęła satysfakcjonujący mnie poziom. 3. Na katowickiej ASP występuje cała gama nurtów artystycznych i akademizm w klasycznym ujęciu tu nie istnieje :). Niemal każdy nurt jest tu dobrze tolerowany i rozwijany. Każda z pracowni ma pewne cechy „wiodące” wynikłe może bardziej ze zbieżności zainteresowań studentów z wykładowcami ale jednak, w ogólnym podsumowaniu, uczelnię kończą bardzo różnorodni twórcy.

8. Na co dzień nie mam pojęcia o istnieniu takiej relacji. Raz na jakiś czas, tak bez uprzedzenia, nawiązuje ze mną kontakt odbiorca i wtedy uświadamia mi, że prace, które tworzę są naprawdę oglądane i co więcej zapamiętywane. Niezwykle miłym uczuciem jest, gdy na moją wystawę przychodzą obcy dla mnie ludzie, mówiąc, że zapadły im w pamięć prace widziane na kompletnie innej wystawie zbiorowej 2 lata wcześniej.

MARTYNA CZECH 1. Studia w pewnym stopniu spełniły moje oczekiwania, co do poziomu i jakości nauczania, jednak wiele rzeczy potrzebuje zmian. 2. W pierwszych latach ważne były korekty innych studentów, robiliśmy je sobie nawzajem i rozmawialiśmy wiele o sztuce. To bardzo poszerzyło moje horyzonty myślowe, pokazało iż da się inaczej. 3. Dla mnie to schemat pracowniany, narzucanie młodym studentom stylistyk, hermetyczność umysłu, mówienie czego wolno a czego nie wolno. Choć tak naprawdę każdy i tak robi to co chce, jeśli mu zależy. Trudno powiedzieć na ile istnieje taki rozdźwięk, już żyjąc w tym wieku, jesteśmy współczesnymi twórcami, z drugiej strony akademizm nadal jest silnie zakorzeniony, lecz przeplata się on z sztuką współczesną i wolnością, w porównaniu do innych akademii. 4. Wszystko zależy od prowadzącego i od studenta, na ile mu się chcę, jaki ma temperament i lotny umysł. Student może czuć się ograniczony przez przymus uczęszczania na przedmioty, których nie lubi, choć to może wpłynąć na jego dalszy rozwój lub uważać za stratę czasu chodzeniem na wykłady teoretyczne. Zawsze ocena prowadzącego tak jak każdego innego człowieka będzie subiektywna, kierowana pobudkami typu: wolę to, mniej mi się podoba w takiej formie. 5. Tak. Bardzo realny koszmar, w którym byłam bezdomna przez to, że odmówiono mi wszędzie wsparcia. 6. Być sobą, dużo pracować i dążyć do celu. 7. Gruby i długi. 8. Każdy człowiek jest związany i uzależniony od innych ludzi, tak samo jest z artystami. Świat zewnętrzny to duży odbiornik tego co robię, ocenia, nie wybacza a czasem nagradza.

4. Ocenianie zawsze pozostanie subiektywne i będzie ingerować w wolność twórczą studenta, nawet jeśli będzie się oceniać tylko zaangażowanie w pracę własną. Myślę, że nawet mimo najszerszych chęci wykładowcy, nie da się nie ingerować w wolność twórczą studenta. A sam student chyba zgadza się na poddawanie ocenie, bo w końcu wybrał taką, a nie inną ścieżkę kształcenia swoich umiejętności twórczych. 5. Nie, ale pamiętam stan euforii, która mnie wtedy ogarnęła. 6. Tu chyba potrzebne jest szczęście do składu jury :) Dostałam kiedyś „proroctwo” będąc zaraz po studiach od pewnego artysty: „Teraz przed tobą 5 lat ciężkiej, często niedocenionej pracy, jak się nie poddasz to będzie potem z górki”. Nie minęło jeszcze 5 lat, czy potem będzie lżej – okaże się niebawem. 7. Cienki - jako że jestem raczej osobą dość skrupulatną.

Krzysztof Piętka / Akademia / olej na płótnie / 100 x 90 cm / 2017


26

(część IV) TEKST / Łukasz Zaręba

Colin Wilson (zm. 2013 r.), znany angielski pisarz wybitniejszych myślicieli XX wieku1 tów, architekt modernistyczny Frank Lloyd Wright wielkim lozofa, który odróżnia się od wszystkich pozostałych, [ale] Gurdżijew był nie tylko oryginalnym filozofem; był wielkim artystą2. Inni uważają go za prekursora ruchu New Age3 połowie XX w.; za preekologa, który pierwszy móspojrzenia na rozwój świadomości człowieka; jemniczonych XX wieku4. Kim był Georgij Iwanowicz Gurdżijew? PopuByć może określenie „reformator” najlepiej oddamożna powiedzieć, że celem jego działań było dążenie do przemiany natury ludzkiej, poprzez gnięciem „obiektywnego rozumu”). Myśliciel ten uważał, że tylko ten, kto osiągnie „obiektywny rotego słowa znaczeniu. Taką osobę cechowałyby zdolności głębokiego rozumienia wszystkiego

Tym, co odróżnia Gurdżijewa od pozostałych reformatorów wszystkich epok, jest fakt, że jego

formach. We wczesnym okresie jego działalności Przetrwały one dzięki publikacjom jego uczniów, m.in. Piotra D. Uspieńskiego6 WszystOpowieści Belzebuba dla wnuka. Obiektywnie bezstronna krytyka życia ludzi. Celem książki jest to, by, jak 7 . To monumentalne, ponad tysiącstronicowe ba – który nie jest diabłem, ale istotą obdarzoną wyższą świadomością – krytyczną analizę ludzkości. Belzebub przekazuje swojemu wnuczkowi Hassinowi informacje na temat ludzi, ich historii, zachowania, obyczajów itd. Jest to celowo naszą planetę. Kogoś, kto jest absolutnie racjo-

ce człowieka. Część książki poświęcił Gurdżijew także sztuce. Opowieści Belzebuba za formy sztuki, skierowanej nie tylko do umysłu, ale 9 . Zamysłem Gurdżijewa przy pisaniu tej książki było, by każdy miał który mógłby przenieść go ku drodze świadomego rozwoju. Gurdżijew uważał swą książkę za obiektywne dzieło sztuki, legomonizm, dzięki któremu .

10

niku której rozpoczęłoby się kiełkowanie nowego Gurdżijew najczęściej unikał rozmów na temat uważał za kompletnie bezwartościowe. Ubolewał, że .Aby czuć się upoważnionym dać na jej temat pewną wiedzę, należy posiadać świadomość wisko, że żadna forma wyrazu artystycznego nie 11

człowieka przedstawiona jest neutralnie, ale jednocześnie porusza wszystkie tematy istotne dla człowieka. Struktura Opowieści Belzebuba jest bardzo -

Słonecznego na jego rodzimą planetę. Gurdżiokreślał mianem Kunderbuffer , umiejscowionym przy nasadzie kręgosłupa, dzięki któremu każdy

ważna dla niego jako samo pojęcie. Ze względu kiej egzystencji, wszelka sztuka (także literatura), musi być dydaktyczna funkcjonalna -

współczesna cywilizacja jest niezrównana pod względem ogromnej ilości wyprodukowanej bezdusznej pseudo-sztuki. Pisze: To wielka szkoda, że obecny etap rozwoju kultury, który przyszłe pokolenia, tak jak my, będą nazywawoju umysłu, który jest głównym inspiratorem procesu samodoskonalenia, ludzie naszej cywilizacji wartościowego13. Zepsucie całej sztuki ilustruje na przykładzie dwudziestowiecznej literatury, którą nazystopniowo cała uwaga pisarzy skupiła się nie na nie na dążeniu do „zewnętrznego połysku” lub „pięknego stylu”. Jest pozbawiona duszy. Wszystko jest jedynie zewnętrzną fasadą. Współczesna cywilizacja zniszczyła zarówno duszę literatury, jak – stwierdza14. Najdotkliwiej skrytykował stosunkowo nową formę literacką, jaką jest dziennikarstwo, które stało się – według niego – podstawowym źródłem szkodliwego wpływu, jaki wywiera na ich wzajemne stosunki. Bardziej niż wszystkie pozostałe formy wadzi do przyspieszenia procesu zanikania nawet tych ostatnich, pozostałych im jeszcze możliwości owo poznanie może doprowadzić do stanu nazywanego przez nas pamiętaniem siebie, który stanowi

8

jaki człowiek może zdobyć: uwolnienia się od wierzeń, od przesądów, nacisków zewnętrznych bie”. Aby człowiek był naprawdę wolny, nie może być kierowany przez innych; musi kierować sam sobą. Według niego, prawdziwą wolność można osiągnąć tylko przez rozwijanie wyższego poziomu świadomości. Jej rozwój ma charakter indywieka. Ale aby ludzie chcieli pracować nad swoim rozwojem, muszą być nim zainteresowani, muszą -

-

utwór muzyczny, obraz, lub jakakolwiek inna for-

informacje, anegdoty, legendy, dowcipy, żartobliwe powiedzenia dotyczące życia ludzi na Ziemi. chowaniem człowieka, jego cechami, rozwojem

duchowej, tak dzieło lub proces twórczy uzyskuje dla Gurdżijewa miano sztuki tylko wtedy, jeśli zawiera ono duszę12. Ten wielki wtajemniczony rozróżnia dwa rodzaje sztuki: obiektywną, czyli świadomą oraz -

naukowe, religijne, warunkowane psychiką ludzi. -

jest możliwość zmniejszenia ludzkich cierpień

-

cierpiącą planetą”5). Nauki Gurdżijewa, co sam często podkreślał, oparte są na ezoterycznej wiedzy istniejącej od tysięcy lat. Jest to wiedza niewidoczna dla przeciętnego człowieka, zu-

jącego Miłosiernego Wiecznego Naszego Ojca Stworzyciela. Wszystkie warstwy przenikają się

lu wschodnich guru, lecz na najwyższym szczeblu stawiał ezoteryczne nauki chrześcijańskie. Twierdził, że nauki Chrystusa zawierają dużo wiedzy ezoterycznej, ale nie są rozumiane przez wiernych.

1 2

6 7

jest solidny oraz dobrej jakości. Jednocześnie jest to stępne informacje na temat wczesnych etapów życia Gurdżijewa, oraz źródeł posiadanego przez niego Życie jest realne tylko wtedy, gdy „Ja jestem” jest sprzyjać pojawieniu

8 3 4 5

P. D. Uspieński, Fragmenty nieznanego nauczania, tłum. M. Złotowska, Warszawa 2010. G. I. Gurdżijew, Opowieści Belzebuba dla wnuka. Obiektywnie bezstronna krytyka życia ludzi, , -

Za: W. K. Kulczyk, Wprowadzenie do nauk Gurdżijewa, Łódź 2004, s. 9. Słowa F. W. Wrighta ( sopher distinguished from all others, [but] Gurdjieff was ) przytoczył J. Moore, Gurdieff and Mansfield, London 1980, s. 208. Cyt. za: A. Challenger, Gurdjieff’s Theory of Art, [wyd. elektroniczne] 2012 – zob. pełny tekst [dostęp 20 marca 2014]. Zob. więcej: B. Dobraczyński, New age, Kraków 2000. J. Black, dz. cyt., s. 188. W. K. Kulczyk, dz. cyt., s. 12.

są odczuwalne nawet po upływie wielu stuleci. Według Gurdżijewa wartość dzieła sztuki tkwi -

. Tym samym nadał prześmiewcze imię mocy węża Kundalini – tej rezerwie niewykorzystanej energii

, s. 377).

powszechnie interpretowane jako sztuka. Nie jest prawdziwa ani autentyczna: jest jedynie wynikiem mechanicznego, nieświadomego działania świadomości), dlatego nie posiada ona duszy. leży większość różnych form sztuki XX wieku. We wprowadzeniu do swej książki nymi ludźmi twierdzi, że na przestrzeni dziejów, M. Waldberg, Gurdijeff tłum. S. Cox, London 1981, s. 9 (One of the most perfect expressions of an art form addressed not only to the mind, but to the heart and body too). Cyt. za: dz. cyt. 10 Legomonizm przez Gurdżijewa. Oznacza sposób przekazywania 9

zasłużonych istoty, zwanych „wtajemniczonymi”. Ma to być jedyna metoda pozwalająca na to, by

pokoleń. Natomiast informacje, które przekazują wyparowują, albo przekazane są fragmentarycznie (G. I. Gurdżijew, Opowieści…, dz. cyt., s. 322–324). 11 P. D. Uspieński, dz. cyt., s. 460. 12 A. Challenger, dz. cyt.

[…] Jest naszym wspólnym nieszczęściem, że owa umysł człowieka, czyniąc go zupełnie bezbronnym dzając na manowce jego względnie logiczny tok cechy, jak na przykład niedowierzanie, oburzenie, 15 . Według Gurdżijewa, to przez swoje demoralizująoczywistą przyczynę (spośród wszystkich innych) licznych anomalii cywilizacji współczesnej, wielu Opinia publiczna nigdy nie wie, kto naprawdę jest autorem; zna tylko nazwę gazety należącej do grupy doświadczonych biznesmenów. Czytelnicy przeważnie nie mają pojęcia, co osoba pisząca na łamach tak więc wszystko, co owe gazety drukują, ludzie biorą za dobrą monetę. […] każdy chłystek może zostać dziennikarzem, jeśli tylko potrafi ładnie i, jak to się mówi, literacko się wyrażać. […] Praktycznie we wszystkich miastach europejskich autorzy książek lub artykułów to właśnie tacy niedojrzali roztrzepańcy, którzy zawdzięczają swój stan głównie cechom dziedzicznym oraz swym słabościom. […] czasami bardzo silnie rozwinięte poczucie wspólnoty; jącej się okazji, bez żadnego umiaru, nawzajem się cecha przyczyniła się do powiększenia ich sfery wpływów oraz do wzmocnienia ich obłudnego autorystym sumieniem można ich nazwać – zerami. […] Dzięki owej literaturze każdy człowiek, który próbuje

13 G. I. Gurdżijew, M. Złotowska, Zielona Góra 2008, s. 21. 14 Tamże, s. 28. 15 Tamże, s. 33, 34.

, tłum.


27

Łukasz Zaręba

rozwijać się za pomocą środków oferowanych przez współczesną cywilizację, nabywa zdolności myślenia „pierwszego wynalazku Edisona”, zaś pod względem Nasr Eddin, „subtelność uczuć na poziomie krowy” 16. Pod gorzkimi słowami wycelowanymi we współkrytykuje wszelką dwudziestowieczną, bezduszną tentycznej sztuki zasługuje tylko sztuka obiektywna. Zamierzeniem takiej sztuki powinna być właśnie autentyczność wstępnie przemyślanego wysiłku podjętego przez świadomego artysta unika lub pozbywa się wszystkiego, co jest nie takiej sztuki na tych, którzy jej doświadczają wynikiem świadomości

duszę. -

Gurdżijew poruszył wyjaśnienie jego estetycznego Ja nie nazywam sztuką tego wszystkiego, co wy twarzaniem, imitacją przyrody albo naśladowaniem innych ludzi czy po prostu fantazją lub sileniem się na bycie oryginalnym. Rzeczywista sztuka jest czymś całkiem odmiennym. […] wszystko jest subiektywne: postrzeganie przez arganie tych form przez innych ludzi. […] wistej sztuce nie ma nic przypadkowego. […] Artywie rozumie są na tym samym poziomie17. Określone przez Gurdżijewa kryteria sztupozbawiony spontaniczności, świadomy wiście kreatywny? Czy wyeliminowanie wszelkiej subiektywności jest rzeczywiście dla sztuki pożądane? Czy to nie właśnie subiektywny wkład artysty – czyli innymi słowy jego lub jej indywidualność – zwiększa rangę dzieła poprzez dodanie mu oryginalnego wymiaru? Odpowiedź Gurdżijewa na te kwestie rysuje zdecydowane rozróżnienie między tym, co wianymi przez niego kryteriami, które ma ona mierzyć sztukę poprzez jej świadomość, którą ta reprezentuje, mierzą ją poprzez jej nieświadomość wianie jakiejś ulotnej, nieokreślonej, tajemniczej cechy, którą podają jako istotny składnik aktu kreacji artystycznej, bez którego – zakładają – mielub innego rodzaju produktem niższym rangą, ale dżijew mierzy wartość artystyczną dzieła sztuki wyłącznie przez poziom świadomości, jaki ono Zdefiniowanie tego, co nazywam sztuką obiektywną, jest trudne. Po pierwsze dlatego, że wy przypisujecie sztuce subiektywnej cechy sztupotykajcie obiektywne dzieła sztuki, odbieracie je na tym samym poziomie co te subiektywne. Spróbuję to wyjaśnić. Mówicie: artysta tworzy. Ja na tym polega cała różnica18. Subiektywna sztuka nie umiejscawia aktu twórczego po stronie twórcy. Wręcz przeciw16 Tamże, s. 39–44. Wspomniany mułła Nasr Eddin (znany jako Hodża Nasreddin, Chodża Nasruddin, -

(choć nie jest pewne, czy był postacią autentyczną). 17 P. D. Uspieński, dz. cyt., s. 53–55. 18 Tamże, s. 461.

„kreatywnych” czynności: Oznacza to, że panują

swój wyraz19

kowy sposób oddziałują na drugiego człowieka, -

odpowiedzialnym środkiem tworzenia, on rzeczywiście tworzy

który występuje między ludźmi czyni ich czasem równorzędnymi odmiennymi gatunkami23. ku wiedzy do bycia gii Gurdżijewa bycie odnosi się do esencji rzeczy, do tego, czym coś jest . Twierdzi, że ceniona, podczas gdy jej bycie jest traktowane jako nieistotne. Jednakże bycie, czy esencja, jest jest bardzo ważny dla artysty, ponieważ tworzenie -

że człowiek może mieć wielką wiedzę, na przykład może być utalentowanym naukowcem, autorem wielkich odkryć, człowiekiem, któremu nauka za-

które artysta chciał im przekazać20. Każda osoba ulega działaniu takiej autentycznej sztuki wedle swego poziomu zrozumienia, ale nic nie jest ar-

prawo być – małostkowym, egoistycznym, grymaśnym, podłym, zazdrosnym, próżnym, naiwnym […] wielką wagę do poziomu wiedzy człowieka, ale nie wartościują poziomu człowieczego bycia. […] Nie rozumieją, że wiedza człowieka zależy od poziomu jego bycia24. Poziom wiedzy zależy od bycia, ponieważ po-

od nieświadomej), że te przeciwstawne kategorie zauważa, że sytuacja jest bardziej złożona, ponieważ konkretne dzieła sztuki niemal na pewno ucieleśniają zarówno elementy subiektywne, jak poziomu rozumienia, jaki sobą niesie. Założenie, że wartość sztuki jest względna zentuje, zakłada, że również te wartości, które reprezentuje sobą artysta są stosunkowo cenne, jęcie względności stosuje Gurdżijew do sztuki odnoszą lub przez którego są brane pod uwagę. Gurdżijew stwierdził, że ludzie różnią się znaczsię do grupy moskiewskich studentów wyjaśnia rozróżnienie, jakie wyczytuje między ludźmi: dzie żyjący na Ziemi mogą znajdować się na różnych poziomach, choć na pozór wyglądają dokładnie tak niż moglibyście przypuszczać21.

ności od poziomu rozumienia zdaje się być powszechną obserwacją. To, czym on prawdo-

ich działaniach – używają różnego języka, tworzą wiele różnych form sztuki, mogą różnorako pojmować religię. Na jednym poziomie sztuka może talna, jeszcze na innym objawia się intelektualnie, do religii, na jednym poziomie może wyrażać się być czystą wiarą, adoracją, jeszcze na innym może lub być świadomym zaangażowaniem wszelkich Wszystkie przejawy naszego życia można

chce rodzaju dzieła na ludzi jest całkowicie określone; odbierają oni – każdy oczywiście odpowiednio do

By móc spojrzeć na estetykę Gurdżijewa

nym momencie, należą do rozległego kontinuum, od nieświadomości do wyższej świadomości. Te istniejące między ludźmi różne poziomy

istoty zrozumieją tę samą ideę zupełnie inaczej. wiedzieć norzędnych poziomach, zniekształceniu ulega roosiągnięcia jakiegoś rezultatu są nieskuteczne Jeśli wiedza znacznie wyprzedza bycie, to staje się albo wręcz szkodliwa, ponieważ zamiast służyć życiu ściami, zaczyna tylko komplikować życie człowieka . Jeśli przewaga wiedzy nie powoduje szkodli25

istota jest na jej niższym poziomie, powoduje -

niu. Gurdżijew wyróżnia siedem takich kategorii człowieka28 wyjaśnia wiele problemów, które zwykle są niezrozumiałe. Podział ten uświadamia nam, jak głębokie są różnice pomiędzy ludźmi, którzy wyglądają mają podobne pochodzenie, wykształcenie, kulróżnią się jednak zasadniczo. Posiadają oni inny poziom świadomości, inny rodzaj wiedzy, inne roodpowiedzialne za brak wzajemnego zrozumienia Ten podział na siedem typów może być zacych człowieka, we wszystkich wewnętrznych człowieka typu pierwszego są określone głównie przez funkcjoNa poziomie intelektualnym uczy się głównie autorytetów. Mając dobrą pamięć, może osiąremonii. Artystycznie jest zainteresowany sztuką Człowiek typu drugiego jest kierowany głównie przez centrum emocjonalne. Intelektualnie

mogą prowadzić do braku tolerancji. Lubi sztu-

Jeśli wiedza przeważa nad byciem, to człowiek wie, Jest to bezużyteczna ma moc czynienia, ale nie wie, co ma uczynić26. bez celu. Każdy rezultat braku równowagi między nikać pozytywne następstwa (sztuka obiektywna). Wszystkie około ludzkie różnice można wywydają się nam tak bardzo różni właśnie dlatego, że

polityce lub Kościele. Człowiek typu trzeciego pozostaje głównie pod wpływem centrum intelektualnego. Cechują długiej analizie, kiedy ma wszystkie dane. Ludzie należący do trzech pierwszych typów29 swoich dominujących centrów. Ludzie ci składają

podczas gdy działania innych są tak nieświadome, że nawet wydają się przewyższać nieświadomość kamieni27. Kwestię tę dodatkowo komplikuje fakt, że -

samym poziomie, na którym się rodzą. Zacho-

-

28 P. D. Uspieński, dz. cyt., s. 123–128. Typy te przedsta-

dwóch osób może bardziej się różnić niż istota

23 A. Challenger, dz. cyt. (The range which exists among humans, in other words, makes them equivalent at

Kulczyk, dz. cyt., s. 38–40, 174–177. Porównaj także -

19 20 21 22

24 25 26 27

wać zrozumienie tej różnicy między ludźmi, Gurdżijew używa analogicznego rozróżnienia między esencją22

Tamże, s. 462. Tamże, s. 461, 462. Tamże, s. 53. Gurdżijew charakteryzuje psychikę człowieka, wproczęścią charakteru człowieka, to znaczy tę, która dz. cyt., s. 62–65.

P. D. Uspieński, dz. cyt., s. 114, 115. Tamże, s. 115. Tamże, s. 117. Men seem to us to vary so much just because the actions of some of them are deeply conscious, while the actions of others are so unconscious that they even seem to surpass the unconsciousness of stones Views From the Real World, New York

29

poszczególnych części centrów jest głęboko zróżnicowana. Dlatego rzeczywiste funkcjonowanie człowieka jest bardziej skomplikowane, niż to wy-


28

rozumienia. Ze względu na to, że każde centrum jeżeli używają tych samych znanych słów, ponieważ interpretacja tych słów jest różna. Gurdżijew mówi, że należą do kółka pomieszanych języków 30 . Ludzie należący do tych typów łeczeństwie, osiągać uznanie ludzi podobnych do siebie, ponieważ przystosowali się do odpowiadającego im trybu życia. Jeżeli życie dookoła nich zmienia się, na przykład na skutek wojny, rewolucji czy osobistych nieszczęść, tacy ludzie do nowej sytuacji31. Co istotne: każdy człowiek rodzi się człowiekiem typu pierwszego, drugiego lub trzeciego. Człowiek typu czwartego nie rodzi się gotowy. Przychodzi na świat jako typ pierwszy, drugi lub działalność kierowana jest przez determinację tego typu stanowi fazę pośrednią. Zaczyna czerpać rzeczywistą wiedzę, zaczyna też uwalniać się podejść do siebie, dostrzegając swoje różne strorozwój człowieka tego typu nie jest ugruntowany cofnąć się do niższego poziomu. Człowiek typu piątego już się skrystalizował, osiągnął wewnętrzną jedność przez utworzenie 32 . Jego wiedza jest Człowiek na tym poziomie jest zupełnie inny od zwyczajnych ludzi, ponieważ posiada głęboką wieją przemocy. Rozumieją oni ezoteryczną wiedzę. Człowiekowi tego typu nie grozi niebezpieczeństwo powrotu do niższego poziomu. Typ siódmy osiągnął najwyższy możliwy dla

pracy celowego cierpienia. Pojęcia te, stosowane szym poziomom, niosą postać świadomej ewolucji zamierzonych starań, których brak prowadzi do degradacji: Wszystko na świecie, od układów słonecznych do opada, ewoluuje albo wyrodnieje, rozwija się albo Ale nic nie ewoluuje mechanicznie wyrodnieje33. Kiedy nie uda nam się dokonać świadomych wysiłków, by się rozwinąć, jesteśmy mechanicznie neracji – to jedyny ruch, który odbywa się bez wysiłków oznacza zmuszanie się do działania przeciwko siłom bezwładności, które wynikają ulegamy bezwładności, prawa natury prowadzą przez świadome wysiłki możemy oprzeć się temu procesowi degeneracji: Jeśli podejmie się świadome wysiłki, natura musi zapłacić… Takie jest prawo34 prawom natury, prowadzi do ewolucji ludzkiej świadomości. myśl, jak współczesna myśl europejska, mogła dopuścić możliwość istnienia ewolucji człowieka bez lub uważać ewolucję człowieka za stopniowy podbój przyrody. Jest to zupełnie niemożliwe. Żyjąc, umierając, ewoluując, degenerując się, człowiek jednakowo służy celom przyrody czy raczej przyroda czerpie taką samą koludzkość jako całość nigdy nie może uciec od przy.

35

wać duszę, która zapewni mu nieśmiertelność. Człowiek tego typu znajduje się na szczycie piramidy rozwoju; osiągnięcie tego absolutnego poziomu powinno być ostatecznym celem ludzkości. Człowiek reprezentujący typ szósty posiada stałe utrwalone.

Według Gurdżijewa ewolucja tylko pewnego niewielkiego procentu ludzkości może odbywać tłumaczy: ewolucja całej ludzkości […] nie jest konieczna dla celów Ziemi […] szkodliwy lub wręcz zgubny. Istnieją zatem specjalne .

36

że muszą istnieć także rodzaje sztuki typu od ne odpowiednio przez ludzi reprezentujących te typy. Można tylko przypuszczać, że sztuki wyższecia na wyższym poziomie, ale ludzie pierwszych

pisałem parę akapitów wyżej – mogą się rozwijać

napotykają. Według tej teorii typów świadomości, ruch

Człowiek musi zrozumieć, że ewolucja potrzebna jest tylko jemu samemu. Nikt inny nie jest nią zainte-

Gurdżijew uważa, że istnieją możliwości ewo-

metod. Taki rozwój może się dokonywać jedynie

Jak więc można zauważyć, niemożliwe jest tworzenie sztuki obiektywnej bez ewolucji świadoobiektywna, są wynikiem świadomej działalności jednostki. Pojęcie świadomej ewolucji prowadzi nas do drugiego kluczowego założenia Gurdżijewa na winna być funkcjonalna -

30 Tamże, s. 174. Oczywiście nie ma na myśli języka opisującego świat materialny, ale język opisujący 31 Warto wspomnieć, że np. typologia Junga jest bardzo zbliżona do podziału na typy Gurdżijewa. Jung dzieli funkcje świadomości na cztery grupy ułożone Według niego, człowiek należący do danego typu ma

[…] Ewolucja człowieka jest ewolucją jego świadonie może nieświadomie ewoluować. Ewolucja człowieka jest ewolucją jego lucja człowieka jest ewolucją jego mocy „czynienia”, „się zdarzają”37.

malne, ustanowione przez poprzednie pokolenia:

-

nymi siłami natury. Aby osiągnąć ten cel, sztuka podlega różnym poziomom interpretacji, ale musi

obiektywna musi zwracać się jednocześnie do wszystkich aspektów ludzkiego bycia, nie czyniąc dysproporcji między siłami emocjonalnymi magania świadomej ewolucji na wiele sposobów. we wszechświecie, albo dostarczać obiektywnej wiedzy na temat praw natury, którym podlega-

robić dokładnie to samo, tylko oczywiście bez żadnego sensu ani celu. […] To dlatego obecnie wśród tych współczesnych profesjonałów istnieje wiele powsta„kubizm”, „futuryzm”, „syntetyzm”, „imaginizm”, również kończących się na „izm”40. Dlatego, według estetyki Gurdżijewa, talent jest bez znaczenia dla sztuki, która powinna być -

co może zaskoczyć nas jak wyrwanie ze stanu

winna odpowiadać wymogom sztuki obiektywnej),

stopnia, że zaczynamy doświadczać bardziej wynie od formy, obiektywna sztuki zakłada, że jej

pisarza wysoki poziom rozumienia prawdziwego

mechanicznego biegu życia. Gurdżijew uważa, że bliższa tym celom, -

miana literackiej sztuki obiektywnej jest Księga , której arabski tytuł to zaszyfrowane zdanie oznaczające „Matkę Zapisów”41. Tytuł ten jest aluzją do tradycji, według której

Sztukę zachodnią studiowałem po wcześniejszych rze, nie znalazłem na Zachodzie niczego, co można zawiera dużo tego, co jest zewnętrzne, czasem także sporo filozofii. Natomiast wschodnia sztuka jest precyzyjna. Jest formą skryptu38. Ta starożytna sztuka nie była tworzona dla jej lubienia bądź nielubienia, ale dla rozumienia, miała ją, zgodnie ze swymi umiejętnościami39 ki, jest ledwo rozpoznawalnym naśladowaniem

38 the West to compare with Eastern art. Western art

mu pomóc. Odwrotnie, siły, które przeciwstawiają się ewolucji dużych mas ludzkości, przeciwstawiają się także ewolucji poszczególnych ludzi. Człowiek musi je przechytrzyć, ludzkość nie może. […] Przyroda nie

snych artystów sprawia, że nieustannie powstają

Ta specyficzna cecha polega na tym, że ilekroć -

script

Views... (dz. cyt.)

39

gii Gurdżijewa określane są pojęciem świadomej

sztuka Wschodu była bliższa sztuce obiektywnej niż obecna zachodnia sztuka, tak też antyczny sztuka była bardziej istotna niż większość tego, co

częściach Azji starodawnych zwyczajach związanych cującej razem nad jednym dywanem. Mężczyźni, ko-

kich typów ludzi.

-

biblioteka, czy też „Sala Zapisów” – skarbnica potopu. Tytuł

ma nam

zawarte są zakodowane sekrety dotyczące ewolucji człowieka42. 40 G. I. Gurdżijew, Opowieści… (dz. cyt.), s. 470. 41 (Kitab ‘alf layla wa-layla). Księ-

niego przeszedł jako

, jest

przestawić litery, pierwotnie brzmiał Umm el-qissa , gdzie słowo umm qissa to „zapis”. Stąd „Matka zapisu”, ale także „Matka opowieści” lub „Źródło opowieści”. Podobnie jak bowe przypisane są literom alfabetu. Suma obu tytułów (‘Alf layla wa-layla Umm el-qissa) wynosi The Sufis, London 1964, s. 174, 175; por: S. E. Nauman Jr, Dictionary of Asian Philosophies, New York 1978, s. 240. 42 J. Black, dz. cyt. nej nocy były inspiracją dla wielu pisarzy, reżyserów, kompozytorów, artystów. Jednak tych, którzy od-

tradycyjne zajęcie. Cała praca toczy się przy akompa-

-

mówi się, że był wtajemniczonym, który przyczynił się do ukształtowania nowej formy ludzkiej świado-

samym rytmie. Co więcej, każda okolica ma swoją stałe dwie funkcje pełnią role pomocnicze. Na ten temat zob. więcej: E. Pascal, Psychologia jungowska, tłum. G. Skoczylas, Poznań 1998. 32 JA reprezentuje niezależną jednostkę osobowości człowieka odpowiedzialnej za jego psychologiczne funkcje (W. K. Kulczyk, dz. cyt., s. 22–29).

33 P. D. Uspieński, dz. cyt., s. 123. 34 If you make conscious efforts, Nature must pay… It is Teachings of Gurdjieff: The Journal 35 P. D. Uspieński, dz. cyt., s. 101, 102. 36 Tamże. 37 Tamże, s. 103–105.

wedrzeć do świata materialnego. Wystarczy wspo-

tej muzyki, nutami, dzięki którym można te melodie odtworzyć (Zob. P. D. Uspieński, dz. cyt., s. 68, 69).

Wielu ludzi sceny nadal wierzy, że Makbet zawiera niebezpieczne formuły okultystyczne, które nadają przedstawieniu moc magicznej ceremonii. Wiodący motyw Poskromienia złośnicy jest oparty na baśni


29

Łukasz Zaręba

jących Ziemię, właśnie oni są najbardziej narażeni na takie przypadłości duszy jak: zawiść, duma, mi-

literatury na grupę słuchaczy: Sam widziałem, jak setki niepiśmiennych ludzi gromadziło się wokół jednego wykształconego człowieka, aby wysłuchać świętych pism albo opowieści znanych pod nazwą – to Każdy, kto je czyta albo ich słucha, czuje wyraźnie, że cała ich zawartość to tylko wytwór fantazji; ale jest to fantazja odpowiadająca prawdzie, nawet nym jest prawie żadne. Budzą one jednak ciekawość czytelnika lub słuchacza, który zachwycony subtelnootaczających go ludzi, śledzi uważnie, jak stopniowo

wego rozsądku, równi wobec egoizmu, zbratani jest widoczny – zapanowała bezsensowna rów-

chłań biernej apatii, skąd usiłuje wydostać się ku

dzy ludźmi. Cudowne osiągnięcia ludzkości, takie jak: pismo, druk, informacje, przekaz masowy,

Mimowolnie przystajemy na to, by opinie samoły górę nad naszymi osobistymi doświadczeniami. Odrzucamy zarazem to, co jest prawdą według Shakespeare’a, Cervantesa czy Dostojewskiego.

psychiki te następstwa, które one same zwą dzisiaj „szpanerstwem”, „dumą”, „miłością własną”, „próżbie”, „zawiścią”, „nienawiścią”, „obraźliwością” itd., itp. […] Przez tę ich całkiem już zautomatyzowaną wrażenie, że są czymś nieporównanie lepszym niż to, czym są naprawdę. […] Mimo, że pod względem ich prawdziwej esencji są tak naprawdę niemal zupełnymi, jak to się mówi, „zerami”, czyli czymś kompletnie pustym, otoczonym tylko fasadą, stop-

jak oni, doszli do przekonania, że pośród podobnych

się opowieść43.

egoizmem stają się potężnym środkiem zniszczenia. Do tego cały czas narasta ilość informacji, które należy sobie przyswoić, aby skutecznie

Kwestie te bezpośrednio dotyczą także kondycji najnowszej sztuki, której znaczącą cechą jest – jak ją nazywa Zawadzki – astralizm53. Polega on -

jest zainteresowana pokazywaniem człowiekowi możliwości kultury duchowej:

sztuce Gurdżijew, energia „twórczości” sztuki najnowszej ukierunkowana jest na odnalezienie czym swego rodzaju sigile54 – na jej propagowanie

-

Tym samym zaniedbany zostaje święty obowiązek twórcy – rozpoznanie prawa uniwersalnego.

.

46

tego słowa znaczeniu” (stanowić sztukę obiektywże należy do prawdziwej literatury, to ze strony pisarza wymagany jest wyższy poziom rozumienia -

Gurdżijew był człowiekiem, który posiadał obiektywną świadomość. Posiadanie jej uważał za warunek niezbędny dla artysty, który jest zobowią-

typów ludzi. Biorąc pod uwagę powyższe twierdzenie, można powiedzieć, że sytuacja współcze-

świadomości, dzięki czemu jego sztuka powinna służyć temu, by pomóc innym osiągnąć to samo. Opowieści Belzebuba, są na tyle sztuką obiektywną, że my, jej

nie posiada zarówno prawidłowych motywów jak

-

Opowieściach Belzebuba dla wnuka Gurdżijew sztukę współczesną wprost nazywa prowadzącym do utraty także tych potrzebnych do ich istnieniowego myślenia danych, które przypad44 . nowić ma, według niego, zauważalnie, ale za to wyjątkowo dokładnie przerawszelkie możliwości, by stać się cząstką części Boskości – na to, co zwie się po prostu „żywym mięsem”45. -

rozumienia. KONDYCJA SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ

Skierowana na współczesnych Gurdżijewowi współczesnych przedstawicieli sztuk pięknych. Być może dzieje się tak dlatego, ponieważ człowiekowi współczesnemu trudno jest odnaleźć źródło żywej kultury, gdyż wszystkie znaczące Więc jego troską jest to, aby było co spożywać. Stąd, oprócz okresu wzmożonych światowych kryzys wartości konsumpcyjnych, gdyż brak autotalny. Słowo kultura jest wymieniane tysiące razy

zdolnymi niż kiedykolwiek dotychczas do tego, by przyczyniać się do doskonalenia ludzkiej rasy. wzbogacać duchowe potrzeby ludzkości, to spośród wszystkich współczesnych istot zamieszku-

podstępem sprawia, że pewien łatwowierny mło-

mniej skłonny jest zastanawiać się nad tym, czym -

Człowiekowi wydaje się, że na tym polega kultura, -

gdy się obudzi – traktowali go, jak gdyby naprawdę stanie świadomości – przy czym zarówno baśń, jak stan wyostrzonej świadomości (tamże). 43 G. I. Gurdżijew, Spotkania… (dz. cyt. jach arabskich, jeszcze do lat siedemdziesiątych XX wieku istnieli tak zwani hakawati (pojęcie to już młodzieży arabskiej). Byli to lokalni bajarze, którzy wieczorami skupiali wokół siebie grupy dorosłych

Masy „dorwały się” do kultury, ale „oglądactwo” jest -

sobie. Tak pojawia się dyscyplina samopoznawcza 47 . Obecnie sztuka, wbrew powszechnemu mniemaniu, nie tworzy kultury. Aby nie dać odetchnąć masowemu odbiorcy, zajmuje się pozorami. Stąd potrzeba kultury duchowej oznacza sięganie do tradycji duchowej, czyli do takiego przekazu wieDzisiaj możemy oglądać rezultaty działań,

by posłuchać ich opowieści, poprzez które bajarz wyja-

ja… Brak nadziei powoduje wojny… (więcej na temat Hakawati 44 G. I. Gurdżijew, Opowieści… (dz. cyt.), s. 407, 408. 45 Tamże, s. 408.

Wielka Rewolucja Francuska wraz ze swym fundamentalnym hasłem „wolność – równość – braterstwo”. Teraz dopiero okazuje się, że ludzie najbardziej chcą być: wolni od ograniczeń zdro-

46 Tamże, s. 461, 462. 47 L. Zawadzki, Końca świata nie będzie, Warszawa 1991, s. 149.

[…] Gromadzenie wiedzy, aby móc eksploatować wszyst48

.

Warto przypomnieć, że słowo oświata ma ten sam korzeń słowotwórczy, co słowo oświecenie – jest nim po prostu światło. Tymczasem zamiast zdrowego rozwoju duchowego, pielęgnowaniu się przed manipulacją własnym mózgiem przez „inżynierów ludzkich dusz”, coraz więcej jest powania pomiędzy ludźmi. Obecnie brak jest warunków zdrowego rozwoju duchowego, gdyż jasny -

wym życiem politycznym49

władzy politycznej. Nie jest ona zainteresowana samorozwojem człowieka, jego wzrastaniem duRudolf Steiner, społeczeństwo choruje na skutek bezsilności życia duchowego, które – obok życia siła dająca jego duszy poczucie ludzkiej godności. wzbrania się zaakceptować jej istnienie . 50

zrozumiałą samo przez się, że państwo zarządza uczaniem”. Nie wyczuwa się wcale, jak skutkiem tego państwo uzależnia życie duchowe od swoich potrzeb. Panuje przekonanie, że państwo stwarza możliwość rozwijania „wolnego” życia duchowego. Jeśli przywyknie się do takiego poglądu, nie bierze się pod uwagę, że treść życia duchowego ściśle wiąże się tego życia jedynie wówczas może być niezależny, pomocą żadnych innych impulsów oprócz tych, które 51 .

tów, aż wreszcie tak czy owak staje się służebnikiem panujących konwencji lub pochlebia sentymentalnym gustom społeczeństwa. Dotyczy to również wszelkich snobizmów. Artyści współczewarunkach zbadać właściwości barwokształtu gła pragnieniu robienia kariery, przyłączania się oddziaływania na zbiorową podświadomość 55. Jeśli uważnie się przyjrzeć, to można dostrzec – potwierdzając tym krytyczne wobec dwudzieartystów nad rodzajem ludzkim, losem człowieka, snej, pozbawione są najmniejszego światła duchowego. Po tragediach wojen światowych, wobec totalnego zagrożenia sztuka ograniczała się do wialną głupotą. Dusza ludzka rozpoznawana była przez twórców sztuki aż po najciemniejsze zakamarki, ale bez poważnych prób jej uwznioślenia ani też na jego źródło. Miotając się od wizji apokamizmu politycznego bądź ideologicznego, nie stała się ona płomieniem oświetlającym drogę ku rozwojowi duchowemu, czy jak kto woli – ku zbawieniu. Nie stała się nim nawet wówczas, gdy na aby przekazywać treści religijne. Nic dziwnego, sprzymierzeńca, przewodnika duchowego, ani Na domiar złego, dzisiaj społeczeństwo uważa, leźć sankcje organizacji społecznych, charytatywnych, czych” – gdzie obiady są tańsze, za to myśli płytsze. Natomiast ci, którzy chcą zrobić coś sensownego 56

. Artysta, który przyjął zasady

modzielna dziedzina duchowa52. Oświata kształci

powinien mieć powołania, wystarczy bowiem, jeśli uprawiać będzie zawód. Jednak profesja artysty

podejścia do edukacji, dziś każdy specjalista pozostaje bezradny wobec skomplikowanego problemu własnego życia. Jego ciałem zajmuje się

Wiek dwudziesty, dzięki bogactwu środków mine-

jego sprawami bytowymi urzędnicy, jego karierą 48 Tamże, s. 145, 147. 49 R. Steiner, Sedno kwestii społecznej, tłum. M. Waśniewski, Gdynia 2014, s. 59. 50 Tamże, s. 37, 45. 51 Tamże, s. 59. Por. E. W. Said, Orientalizm, tłum. M. Wyrwas-Wiśniewska, Poznań 2005, s. 285. 52 Tamże, s. 63.

sztukę. Do tego stopnia, że artyści stają do niezliklasyfikacja konkursowa przypomina, jako żywo,

53 L. Zawadzki, dz. cyt., s. 150. 54 szącym się do fragmentu, który dotyczył Williama 55 L. Zawadzki, dz. cyt., s. 150. 56 Tamże, s. 151.


30

tabele wyników sportowych. Zdezorientowany obyartysty, natomiast dzieło artysty nadal może być doskonałością57. tekstem do robienia kariery, osiągania sukcesu. Metodą stał się opisany wyżej bełkot astralnych omamów, ulotne, błyskawicznie przemijające widochodzi pokolenie,

dążeniu do robienia kariery. Będzie ono głosić banały przekonaniem, że są one szczytem możliwości ludzkich, iż my – „odbiorcy” sztuki – tylko rozdziawiaprzodkom – telewizją, filmem, poligrafią, komputystycznym”. Każde głupstwo, które nam będzie zapodawać, otrzyma wyśmienitą oprawę techniczną. Oni właśnie – obecnie pokolenie trzydziestolatków ny śmiech. On też będzie początkiem odrodzenia sztuki58. Skończy się długotrwały astralizm sztuki, rze rojeń astralnych, bardzo trudno było przebić się prawdziwemu artyście, który postrzegał sens lat, niezborne operowanie dźwiękiem, słowem, na samego artysty, by niepomiernie wzrósł walor sztuki autorskiej, indywidualnej, gdyż twórca tylkazać poprzez akt twórczy. Wtedy trzeba będzie rozliczyć, bowiem nadejdzie czas sztuki, która rzeczywiście pokaże drogę ku prawdziwemu życiu duchowemu. Pojawią się twórcy, których sztuka wartościach.

-

zadania. Powstają żądania nowego ukształtowania do rozwiązania tych zagadnień nowych dróg, panaceum na trawiące ludzkość przypadłości, Steiner wyjaśnia:

sach trudno uciec od materializmu, ale wcale nie ma konieczności wyrzeczenia się przez ludzkość

niem to, co znane, przypomina maleńką wysepkę dryfującą po rozległym, nieznanym oceanie. Jak

XXVII MIĘDZYNARODOWY PLENER MALARSKI IMPRESJE MIKOŁOWSKIE 2017

na drogę „ducha”, na drogę „idealizmu”. Dzisiaj artysta może uznawać jedynie taką duchowość,

(1096–1141):

Galeria MDK w Mikołowie lipiec 2017 kuratorka: Judyta Bernaś

-

kaja potrzeby duszy. Jak pisze Steiner:

ści coś wiedzieli lub łudzili się, że coś wiemy, ale to, przy ujmowaniu zagadnień rzeczywistości. Wówczas towarzyszyłaby ona tej rzeczywistości nie tylko jako coś dodatkowego, przeznaczonego wyłącznie dla wewnętrznego życia duszy60. Nie tylko sama twórczość duchowa, ale także rać się musi na nieskrępowanej potrzebie duszy.

poszczególnego człowieka. Ta dziedzina obejmuje wszystko od najwyższych poczynań duchowych aż do tego, co dzięki mniejszym czy większym zdolnościom człowieka wpływa do świadczeń, które służą społeczeństwu. […] niezliczonymi nićmi związany jest rozwój innych indywidualnych uzdolnień ludzkich, istnieje tylko jedna możliwość zdrowego rozwoju – pozostawienie dla niej pełne zrozumienie . 59

Brak zdrowego poglądu na udział życia duchonie ludzie przywykli wyobrażać sobie duchowość jako coś niezmiernie dalekie od wszystkiego, co 57 Tamże. 58 Tamże, s. 152. 59 R. Steiner, Sedno kwestii… (dz. cyt.), s. 46, 58.

Śledząc ich pisma odnajdujemy wskazówki, biony sens życia, jak odnaleźć piękno wkoło nas, wreszcie – kim powinien być artysta, jakie stoją poprzez swą sztukę pomóc ludzkości ponownie wejść na drogę życia duchowego. Dzięki nim zaczynamy rozumieć, że, wykraczając poza obręb naszej maleńkiej wysepki materii, musimy wkroważnym elementem ogromnej, różnorodnej całodo świata materialnego odgałęzieniem potężnego -

możliwość rozwijania się naprawdę niezależnie61.

wyobraźnią. Tą samą, która nadała dziełom twórców, takich jak Leonardo da Vinci, Shakespeare czy Mozart, rys boskości.

koniec.

KONKLUZJA

Na czym polega tajemnica oddziaływania dzieła sztuki? Jung wyjaśnia, że proces twórczy polega na nieświadomym ożywieniu archetypu oraz na rozsię skończonym dziełem62 słość dzieła sztuki polega na nieustannej pracy nad wychowaniem ducha czasu. Sztuka inicjuje te formy, których najbardziej mu brakuje. Artysta wydobywa ze swej najgłębszej nieświadomości zmienia jego kształt, dopóki nie będzie on zrozumiały dla odbiorcy. Takie dzieło sztuki pozwala ono powstawało. Poszczególne kierunki sztuki, bardziej brakowało atmosferze duchowej danego swej epoki63, ale też często tym, który przekracza . Podobnie jak

64

czy nastawienie duchowe. Tam, gdzie jest wytynie artysty oraz charakteryzujące prawdziwego nadczasowości jego dzieła, jest dlań przywilejem,

Ponieważ określenie „kultura duchowa”, albo to wszystko, co odnosi się do życia duchowego, nie jest bynajmniej dokładne, można by ściślej powiedzieć, społeczny na podstawie tych naturalnych uzdolnień nych. […] nym powstaje pod wpływem życia gospodarczego -

Człowiek, który uważa swą ojczyznę za wspaniałą, dopiero stawia pierwsze kroki; ten, dla kogo każda ziemia jest taka jak ojczysta, zdobył już siłę; ale doskonały jest dopiero ten, dla którego cały świat jest obcą krainą65.

-

który otacza człowieka niby stan eteryczny, auryczny pancerz. Czują się powołani do tego, by

-

wadzić do duchowej przemiany. To także najważBohaterowie niniejszej pracy, wielcy myśliciele, ezoteryczni duchowi przewodnicy, woleli „pod podszewkę świata”, nie zadowalać się pro60 61 62 63 64

Tamże, s. 20. Tamże, s. 68. C. G. Jung, Tamże. Tamże, s. 124.

s. 123..

65 Cyt. za: E. W. Said, dz. cyt., s. 359.

okruchy czasu... Aleksander Kozera / Krzysztof Rzeźniczek Paweł Szeibel / Joanna Zdzienicka


Minus1.artspace (art + bio + bike)5 = -1

you

31

N

owe miejsce działań artystycznych i kulturotwórczych powstało pod Rondem Sztuki w Katowicach. Animują je Przemysław Jeżmirski, Karol Aniszewski, Aleksander Meryk, Witold Szwedkowski i Małgorzata Rozenau. Minus 1. artspace to niewielka przestrzeń na poziomie -1 katowickiego Ronda, która działa intensywnie od lipca 2017, generując wydarzenia, służące ekspresji wszelakiej i nienijakiej. Jak mówi koncepcja -1, sprowadzona do matematycznego wzoru: (art + bio + bike)5 = -1. Składowe wzoru oznaczają zaś: art – szeroko pojęte inicjatywy i działania twórcze. Sztukę nastawioną na nowe środki wyrazu, eksperyment i multimedialność. Zatem „art” składający się na wartość -1 to szerokie, progresywne pojęcie maszerujące w przód, kluczące i szukające, a jednocześnie wolne od ciężaru galeryjno – kuratorskiej powagi, cieszące się swobodą własnej ekspresji; bio – słowo wytrych. Za bio stoi wszystko co naturalne, ekologiczne, związane z naturą i przyrodą. Chociaż samo pojęcie nie określa jasno tych wszystkich aspektów, to jednak służymy tu dookreśleniem tego wątku informując, że -1 będzie skupiał się na sprawach natury. Po części w pryzmacie twórczym, po części w edukacyjnym. Jedno jest pewne – przyroda i natura są nam bliskie, tak więc wspieramy je, chronimy oraz pokazujemy; bike – pojęcie niby wąskie, a nic bardziej mylnego. Rower to nie tylko sprzęt transportowy, ale pewna filozofia życia, garść przygód i nowych przyjaźni. Każdy z -1 jest miejskim rowerzystą, różni nas jednak skala doświadczenia. Będziemy dzielić się tą pasją i inicjować imprezy rozwijające ów model spędzania czasu. Zaś tematem wiodącym w tym zbiorze będzie wątek ostrych kół i imprez związanych z tą dwukołową tradycją.

koncert Jakuba Czyża (projekt Odmieniec). Po trzęsieniu ziemi, jak w filmach Hitchcoka, napięcie w -1 wzrasta. Pojawił się Alley Cat Minus Pierwszy (czyli miejska, szybka i krótka gra rowerowa po zakamarkach Katowic), razem z golsprintami (stacjonarne wyścigi na ostrych kołach) i djem 5cet, następnie Szałwia/ biuro podróży wewnętrznej (wyciszenie w samym sercu miasta z rośliną prowadzącą, szałwią białą/Małgosi Rozenau). Pod koniec lipca pojawił się również projekt MAMAzy Joli Jastrząb i Oli Aniszewskiej, wystawa rysunków i obrazów, będących efektem obserwowania świata poprzez filtr mama/rower. Zapisowi zachwytów i niepokojów towarzyszyły dźwięki autorstwa Hanny Rozpary. Koniec sierpnia, zgodnie z tradycją letnich plonów upłynął w -1 pod znakiem ŻNIW (projekt z ziarnem Witka Szwedkowskiego + mural roślinny Małgosi Rozenau), które białym śpiewem okrasiły folkowe Kuczeryki. Wśród wydarzeń jesiennych, które rozpoczęło akordeonowe solo Andrzeja Teofila, niepodziewanie pojawił się atak zimy, ZIMA Zaskoczyła!, który utrzymywał się aż do Muzycznych Zaduszek w wykonaniu studentów Arteterapii. Kolejny mural, aranżujący

całe wnętrze wykonała warszawska artystka Charli Bajka. W listopadzie Minus1.artspace gościło serbskiego artystę Žarko Aleksića, który zaprezentował swą koncepcję twórczości podczas trzech wydarzeń, w cyklu Edukacja – formacja (wizyta organizowana była we współpracy z Fundacją Oneiron oraz katowicką Galerią Sztuki Współczesnej BWA). Obecnie w -1 ruszyła akcja wystawowa Śląska Zima, która jest ukłonem w stronę malarstwa i którą rozpoczyna praca pt. Malarstwo akademickie autorstwa Przemka Jeżmirskiego. Jest to praca pilotażowa, zapowiadająca zbliżające się wystawy w ramach Śląskiej Zimy. Pierwszą prezentowaną artystką będzie Natalia Rybka.

Pierwszym, inauguracyjnym wydarzeniem Minus1.artspace w lipcu 2017 było wysoce energetyczne zetknięcie dwóch artystek, Dominiki Kowyni i Very Klimentyewej (Rosja), na wystawie SCAN DAL, która dotykała granic nie tylko kulturowych. Projektem muzycznym towarzyszącym wystawie był

Dziewczynka z połową mózgu M

ózg człowieka to około 2% masy ciała, zużywa jednak około 20% energii. Zatem co piąta kanapka, którą zjadłeś, zostanie pochłonięta przez mózg. Mamy w mózgu około 100 miliardów neuronów, jednak ważniejsze są połączenia między nimi, to one decydują o wydajności mózgu; każdy neuron może łączyć się z 10 000 innych neuronów, co daje 100 000 000 000 000 włókien. Można powiedzieć, że nasz mózg jest jedną z najbardziej zagmatwanych struktur wszechświata, czego doświadczyć może każdy z nas, kiedy próbuje dogadać się, choćby z przysłowiową teściową. Liczby pokazują jeszcze jedną prawidłowość. Komórki w mózgu łączą się między sobą, ale też posiadają połączenia zewnętrzne, z narządami zmysłów i resztą ciała. Liczba włókien wchodzących i wychodzących to ok. 4 miliony, liczba połączeń wewnątrz mózgu jest około 10 milionów razy większa niż wszystkich zewnętrznych, wchodzących i wychodzących, z i do mózgu. To pokazuje, jak bardzo ograniczona jest nasza percepcja, już „na wejściu” do mózgu. Zatem – na ogół jesteśmy zamknięci w swojej własnej głowie, co gorsza, z biologicznego punktu widzenia, nie możemy się stamtąd wydostać. Z tego mroku wyciągnąć nas może pewna mała dziewczynka. W roku 2002 opisano przypadek dziewczynki, której w wieku 3 lat usunięto połowę mózgu. Dziewczynkę trzeba było operować, gdyż przechodziła zapalenie mózgu. Zakładano, że dziewczynka będzie upośledzona, będzie miała problemy z poruszaniem się i w ogóle nie będzie mogła mówić. Tymczasem ona, już w wieku 7 lat władała dobrze dwoma językami, była też w pełni sprawna intelektualnie i ruchowo. Druga połowa mózgu, ta, która została, przejęła wszystkie funkcje od lewej połowy, którą wycięto. Można sobie zadać pytanie – jeżeli mózg może być tak sprawny, że wystarczy połowa, by żyć jak ludzie z całym mózgiem, to co moglibyśmy osiągnąć, gdybyśmy umieli sprawniej wykorzystywać cały mózg? Czy można „usprawnić” swój mózg? Jeden z największych geniuszy fizyki, Richard Feynman, wspominał, jak jego ojciec uczył go myśleć w inny, niestandardowy sposób. Ojciec

zadawał mu pytania: „ Widzisz ten ołówek? Wyobraź sobie, że to Ty jesteś ołówkiem. Czy możesz powiedzieć, jak widzisz świat, jako ołówek? Co myślisz, gdy ktoś trzyma Ciebie, ołówku, w ręce?” Wiele lat później technika ta, nazwaną zmianą pozycji percepcyjnej, została wprowadzona jako jedna z technik kreatywnego rozwiązywania problemów. Feynman zaś, jeden z najbardziej oryginalnych fizyków XX. wieku, został określony „magikiem wśród naukowców”. „Mieliśmy wrażenie, że zobaczyliśmy gwiazdę, mógłby nie tylko mówić, ale promieniować”, pisał jeden z jego uczonych kolegów. Pewien czas temu zgłosił się na sesję młody mężczyzna, załamany, że kolejna dziewczyna nie zwraca na niego uwagi. „Skąd wiesz, że nie zwraca uwagi?”, spytałam. „Jak to, skąd wiem? Przecież to widać.” – odparł od razu, nie rozumiejąc, o co pytam. „Czyli CO DOKŁADNIE widać?” „No, bo unika mojego wzroku, odwraca się, kiedy próbuję zagadać. Ona tak w ogóle to chyba się ze mnie naśmiewa.” „Skąd wiesz, że się naśmiewa z Ciebie?” „Bo często wybucha śmiechem, kiedy przechodzę.” Podczas kolejnej sesji przyszedł uradowany; kolega wyjawił mu, że ktoś mu powiedział, że ona się w nim podkochuje. Fakt, że życie czasem brzmi jak telenowela. W dodatku kolega był zdumiony, że on tego nie widzi, choć dla wszystkich od dawna było to oczywiste. Teraz nagle i dla niego stało się „wszystko jasne i oczywiste.” „Co w tym oczywistego?” „No, przecież odwracała wzrok, bo była speszona; wybuchała śmiechem, by ukryć zdenerwowanie z jednej strony, i z drugiej, by zwrócić na siebie uwagę, to proste.” – wyjaśnił ucieszony, nie pamiętając już, że jeszcze kilka dni temu, „widział” zupełnie coś zgoła innego. To samo zachowanie, ta sama dziewczyna, ten sam chłopak. Dwa różne, wręcz przeciwne, obrazy sytuacji. Pierwszą podyktował pesymizm, brak wiary w siebie, niska samoocena, wspomnienie innych, przykrych sytuacji. Poszerzanie percepcji to dostarczenie mózgowi więcej informacji – patrzenie zamiast myślenia, słuchanie zamiast pośpiesznej interpretacji. Od dawna fascynuje mnie mózg. Ta szaro-różowa masa w głowie, którą stale ze sobą noszę, choć czasem tego nie widać ;) Kim będę, kiedy mój mózg przestanie widzieć, myśleć i czuć? Mózg to fascynujący mechanizm. Pozwala nam słyszeć muzykę, widzieć kolory, czuć miłość lub porażać strachem po obejrzeniu thrillera, często jednak bawi się z nami, w niezwykle sprytny sposób pokazując nam tylko to, co nauczyliśmy się widzieć.

TEKST / Ewa Ludwig

Ewa Ludwig Operacje plastyczne

Zachęcamy do kontaktu z Ewą Ludwig, psychologiem, psychoterapeutką, artystą plastykiem, która również udziela porad psychologicznych dla studentów naszej Uczelni. Spotkania odbywają się we wtorki w godz. 15.30 – 17.30 w budynku ASP, przy ul. Raciborskiej 50 (pokój 008).



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.