Brian Lumley - Nekroskop tom 4

Page 148

moŜe uszkodzenie w środku? To nie jest pewne przed sekcją, oczywiście, ale ja myśli, to spowodowało śmierć. Uszkodzenie, wylew krwi, coś... -Znowu potrząsnął głową i ze smutkiem wzruszył ramionami. - Czy moŜemy go zobaczyć? - znowu zapytał Harry. - Kiedy będzie sekcja? Grek znowu wzruszył ramionami. - Dzień, dwa, jak tylko da się załatwić. Ale szybko. Do tego czasu poleŜy w kostnicy? - Kiedy dokładnie umarł? - Harry był niezmordowany. - Dokładnie? Do minuty? Nie wiadomo. Jedna godzina, ja myśli. Około... no, tysiąc osiemset godzin? - Szósta czasu miejscowego - wyjaśniła Sandra. - Byliśmy wtedy w samolocie. - Czy musicie przeprowadzić sekcję? - Keogh nienawidził nawet samej myśli o tym. Wiedział, jaki efekt nekromancja wywiera na zmarłych, jak bardzo się jej lękali. Dragosani był nekromantą. Brzydzili się nim. Oczywiście, sekcja wyglądałaby inaczej. Layard nic by nie czuł w rękach patologa, który brałby się do rzeczy ze znawstwem chirurga, a nie oprawcy, lecz mimo wszystko Harry'emu się to nie podobało. - Takie jest prawo. - Lekarz rozłoŜył ręce. Layard leŜał na szpitalnym łóŜku na kółkach, przykryty prześcieradłem. Darcy ostroŜnie odsłonił płachtę, by popatrzeć na twarz denata. Cofnął się momentalnie. Tak samo Sandra. Rysy Layarda wykrzywiał upiorny grymas. - To spazm - poinformował Sakellarakis, kiwając głową. Mięśnie, ściągnięte. Przed pogrzebem go poukładają. Wtedy zaśnie porządnie. Harry nie cofnął się. Przeciwnie, stał nad Layardem i wpatrywał się weń. Esper był szary, zimny, zesztywniały w rigor mortis. Szczęki czerwieniły się otwarte, a górna warga z lewej strony podniosła się, odsłaniając błyszczące zęby. Cała twarz wydawała się ściągnięta w lewo, jakby chciał w ostatnim krzyku wyrazić sprzeciw wobec czegoś niewiarygodnego, nie do zniesienia. Oczy miał zamknięte, ale na powiekach pod brwiami Harry dostrzegł bliźniacze nacięcia. Nieznaczne, ale ciemne, odznaczały się wyraźnie na tle ogólnej bladości ciała. - Czy on był... cięty? - Harry spojrzał na lekarza. - Spazm - przytaknął tamten. - Oczy otwierają się. Tak się zdarza. Ja robię małe cięcia w mięśniach... bez problemu. Harry zwilŜył usta, zmarszczył czoło, intensywnie wpatrywał się w rozległy, silny guz, który zaczynał się na czole Layarda i znikał we włosach. Połyskująca skóra pękła w środku. Ciało białe jak rybi brzuch prześwitywało przez niewielką rankę. Keogh przyjrzał się


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.