Nie mog ju dłu ej. Stan łem na drodze miło ci dwojga ludzi, których ceni i szanuj . Gdybym nie odszedł, stałbym si sprawc ich ci gn cej si przez cale ycie tragedii. A poniewa ich szcz cie wyda/e mi si czym o wiele wa niejszym ni moje ycie, wi c rozmy laj c o nich i o sobie znalazłem jedyne rozwi zanie, jakie wydaje mi si mo liwe. Niestety, nie potrafiłbym y bez tej jednej jedyne kobiety, któr pokochałem w yciu. Kochana, nie gniewaj si . Nie bierz mi za złe tego kroku. Zrozum, e tu cierpiałbym nieustannie, patrz c na was. A tam... b dzie tylko pustka i cisza...
22