Menedżer Zdrowia 10/2017

Page 1

ISSN 1730-2935

nr 10/2017

nr 9 / 2007 listopad issn 1730-2935 www.menedzerzdrowia.pl 15 zł grudzień/styczeń issn 1730-2935 www.menedzerzdrowia.pl 19 zł (w tym VAT 5%)

menedżer zdrowia


XII KONFERENCJA XII KONFERENCJA KONFERENCJA

HOSPITAL MANAGEMENT HOSPITAL MANAGEMENT WYZWANIA 2018 WYZWANIA 2018 WARSZAWA, 21–22 czerwca 2018 r.

WARSZAWA, 21–22 czerwca 2018 r.

WARSZAWA, 21–22 czerwca 2018 r.

XII KONFERENCJA

XII KONFERENCJA HOSPITAL MANAGEMENT

HOSPITAL WYZWANIAMANAGEMENT 2018

WYZWANIA 2018

WARSZAWA 21–22 czerwca 2018 r.

WARSZAWA 21–22 czerwca 2018 r.

DATA

MIEJSCE

KIEROWNIK NAUKOWY

21–22 czerwca 2018 r.

Warszawa

Jarosław J. FEDOROWSKI prof. nadzw. MD, PhD, MBA, FACP, FESC

ORGANIZATOR GŁÓWNY Wydawnictwo Termedia

WSPÓŁPRACA Polska Federacja Szpitali HOPE

PATRONAT MEDIALNY Akademia Menedżera Zdrowia Czasopismo Menedżer Zdrowia

BIURO ORGANIZACYJNE Wydawnictwo Termedia | ul. Kleeberga 2 | 61-615 Poznań | tel./faks +48 61 656 22 00 | szkolenia@termedia.pl | www.termedia.pl


Z APR ASZ AM Y NA

II KONGRES WIZJA ZDROWIA – DIAGNOZA I PRZYSZŁOŚĆ FORESIGHT MEDYCZNY Warszawa | październik 2018 r. QUO VADIS MEDICINA? JAKI JEST STAN POSZCZEGÓLNYCH DZIEDZIN MEDYCYNY? DOKĄD ZMIERZA EUROPA I ŚWIAT? W JAKIM KIERUNKU POWINNIŚMY ZMIENIAĆ SYSTEM W POLSCE? • kilkanaście paneli specjalistycznych • kilkudziesięcioro renomowanych wykładowców

WIĘCEJ INFORMACJI JUŻ WKRÓTCE NA WWW.TERMEDIA.PL

BIURO ORGANIZACYJNE Wydawnictwo Termedia | ul. Kleeberga 2 | 61-615 Poznań | tel./faks + 48 61 656 22 00 | e-mail: szkolenia@termedia.pl


numer 10 (165) rok XVII

Wielkie porządki Rozmowa z Konstantym Radziwiłłem, ministrem zdrowia – O ile sytuacja finansowa państwa się nie pogorszy – a wszystko wskazuje na to, że będzie się poprawiać – środków przybywać będzie szybciej, niż przewiduje to ustawa – mówi Radziwiłł.

s. 12

Hematologia trafiła także pod strzechy Rozmowa z prof. Wiesławem W. Jędrzejczakiem, Osobowością Roku 2017 w Ochronie Zdrowia, konsultantem krajowym w dziedzinie hematologii – To, co było kiedyś osiągnięciem w postaci uratowania jednego życia, przemieniło się w Polsce w całe miasto ludzi żyjących po przeszczepieniu szpiku – mówi prof. Jędrzejczak.

s. 26

Benedyktyńska praca Rozmowa z Ireną Kierzkowską, Menedżerem Roku 2017 w Ochronie Zdrowia w kategorii placówki publiczne, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie

s. 30

– Lider to także członek zespołu, którym kieruje. Tyle że wyposażony w większe kompetencje zarządcze. A te wynikają przede wszystkim z zaufania zespołu, na które trzeba sobie zapracować – mówi Kierzkowska.

6 Top 10

30 Benedyktyńska praca

Sonda

8 Co nas czeka w 2018 r.

Opracował Krystian Lurka

12 Wielkie porządki

Rozmowa z Konstantym Radziwiłłem Janusz Michalak, Bartłomiej Leśniewski

organizacja i zarządzanie

16 Taki powiat, taka gmina

Maciej Murkowski

20 Samorządy... albo śmierć

Rozmowa z Ireną Kierzkowską Bartłomiej Leśniewski

34 Ile uśmiechu, tyle życia – ile życia, tyle uśmiechu

Rozmowa z Beatą Drzazgą Krystian Lurka

38 Szpital jak toyota

Rozmowa z Lidią Albrechowicz i Maciejem Plesiakiem Bartłomiej Leśniewski

43 Europejskie standardy

Rozmowa z prof. Markiem Brzosko Alicja Kostecka

Marek Wójcik

46 Gra zespołowa

Sukces Roku 2017

25 Pora zaczynać

Rozmowa z Elżbietą Rucińską-Kulesz Bartłomiej Leśniewski

26 Hematologia trafiła także pod strzechy

Rozmowa z prof. Wiesławem W. Jędrzejczakiem Marta Koblańska

Wydawca Wydawnictwo Termedia prezes zarządu Janusz Michalak dyrektor wykonawczy Marcin Kępczyński

Redakcja Wydawnictwo Termedia ul. Kleeberga 2 61-615 Poznań tel./faks: +48 61 822 77 81 e-mail: termedia@termedia.pl http://www.termedia.pl

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń. Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo adiustacji i skracania tekstów oraz zmiany ich tytułów.

Nakład do 10 000 egz.

prenumerata@termedia.pl tel./faks: +48 61 656 22 00


Ile uśmiechu, tyle życia – ile życia, tyle uśmiechu Rozmowa z Beatą Drzazgą, Menedżerem Roku 2017 w Ochronie Zdrowia w kategorii placówki prywatne, prezes BetaMed – Cieszę się, że moi pacjenci nie leżą w łóżkach, że nie chodzą nieustannie w piżamach. Nie chcę, aby chorzy leżeli w łóżkach, jeśli nie muszą. Trzeba ich wyciągać i aktywizować, o ile się da, w zależności od ich stanu fizycznego – mówi Drzazga.

s. 34

Szpital jak toyota Rozmowa z Lidią Albrechowicz, prezes szpitala EMC Regionalne Centrum Zdrowia w Lubinie, i Maciejem Plesiakiem, kierownikiem bloku operacyjnego w tym szpitalu. Lecznica to Lider Roku 2017 w Ochronie Zdrowia w kategorii innowacyjny szpital – Gdy pojawia się graniczące z pewnością przekonanie, że zmiana jest potrzebna i że znalazło się sposób na jej przeprowadzenie, silniejsze niż sceptycyzm: pora zaczynać – mówi Albrechowicz.

s. 38

Zapraszamy lekarzy, a nie szamanów Rozmowa z Ewą Drzyzgą, Liderem Roku 2017 w Ochronie Zdrowia w kategorii media i PR, redaktor prowadzącą program „36,6°C” w telewizji TVN – Rozmowa ma znaczenie. Pacjent pozbywa się lęku przed nieznanym. Często się o tym zapomina. Odpowiednie przekazanie informacji o chorobie i leczeniu jest niezmiernie ważne – mówi Drzyzga.

s. 64 74 Leki biopodobne to oszczędność, ale również bezpieczeństwo

50 Zasypywanie depresji

Rozmowa z Katarzyną Urbańską Marta Koblańska

Rozmowa z Beatą Karasińską Krystian Lurka

54 Rozdajemy uśmiechy

prawo

Rozmowa z Violettą Szycik Alicja Kostecka

76 Potrzeba i wola zamawiającego

58 Niemożliwe nie istnieje

Rozmowa z Martyną Wojciechowską Ewa Gosiewska

Michał Modro

80 Rola farmaceuty szpitalnego w procesie oszczędności szpitala

64 Zapraszamy lekarzy, a nie szamanów

felietony

Rozmowa z Ewą Drzyzgą Krystian Lurka

67 Nominacje – wyróżnienia 72 Jak wybieraliśmy 73 Skład kapituły

Rozmowa z Witoldem Juchą Marta Koblańska

85 Priorytet przemilczany

Krzysztof Bukiel

86 Nowe – stare zapowiedzi

Jakub Szulc

88 Może lepiej zasiąść do rozmowy? redaktor naczelny Janusz Michalak redaktor prowadzący numeru Bartłomiej Leśniewski

_projekt okładki: paweł szafranek

Konstanty Radziwiłł

marketing i reklama Wiesława Powierża e-mail: w.powierza@termedia.pl tel.: 512 027 357

Kolegium Redakcyjne i Rada Programowa przewodniczący: Jarosław J. Fedorowski Jakub Gierczyński Adam Kozierkiewicz Krzysztof Kuszewski

Maciej Murkowski Rafał Staszewski Jacek Wysocki

Fotografie na okładce: PAP (4×), dziki, iStockphoto.com

„Mened¿er Zdrowia” jest presti¿owym periodykiem docieraj¹cym do najbardziej opiniotwórczych gremiów, podejmuj¹cych decyzje dotycz¹ce ró¿nych aspektów ochrony zdrowia, w tym m.in. do: _ kierownictwa i pracowników Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia, _ cz³onków sejmowej i senackiej komisji zdrowia, _ samorz¹dów i dyrektorów szpitali, ordynatorów, _ szefów firm farmaceutycznych i innych dzia³aj¹cych w obszarze ochrony zdrowia, _szkó³ zdrowia publicznego, _ dziennikarzy renomowanych dzienników, czasopism i mediów elektronicznych. wydawca Menedżera Zdrowia jest członkiem

mz



MENEDŻER ZDROWIA NA FACEBOOKU I TWITTERZE

WWW.FACEBOOK.COM/MENEDZERZDROWIA TWITTER.COM/MENEDZERZDROWIA

DOŁĄCZ DO NAS!


www.termedia.pl

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

LEKARKA

rzecznikiem premiera Posłanka PiS Joanna Kopcińska została nową rzeczniczką rządu. To jedna z pierwszych zmian kadrowych premiera, który oświadczył, że przygląda się pracy wszystkich ministrów, a na drugą część kadencji zostaną zaproponowane pewne zmiany w rządzie. Kopcińska jest lekarką, była wiceszefową sejmowej Komisji Zdrowia i zasiadała w sejmowej Komisji Śledczej ds. Amber Gold. <<

4200

Podczas pierwszego posiedzenia rządu, któremu przewodniczył premier Morawiecki, przyjęto projekt dotyczący uszczelnienia systemu w transporcie oraz w służbie zdrowia. Chodzi m.in. o zablokowanie wywozu refundowanych leków poza granice Polski. – Wywóz refundowanych leków, produkowanych u nas, do krajów zachodnich jest pozbawianiem pieniędzy budżetu i pozbawianiem lekarstw pacjentów. Do tego oczywiście nie możemy dopuścić – mówił premier. <<

ADRIAN PĘKACZ

Fot. http://spartanska.pl/

Morawiecki zacznie od wywozu leków

pokieruje instytutem reumatologii Leszek Markuszewski został odwołany ze stanowiska dyrektora warszawskiego Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji. Obowiązki dyrektora jednostki minister powierzył Adrianowi Pękaczowi (na zdjęciu), dotychczasowemu dyrektorowi do spraw administracyjno-technicznych – czytamy w komunikacie instytutu. Nowy szef nie jest lekarzem. Jest absolwentem Uczelni Łazarskiego w Warszawie (kierunek: MBA w ochronie zdrowia) i Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie (kierunek: zarządzanie zasobami ludzkimi w organizacji). << MAREK MICHALAK

6  menedżer zdrowia

Fot. PAP/Rafał Guz

Fot. istockphoto.com

MA 106 LAT.

Do lekarza pierwszy raz poszła, gdy miała 100 lat Marianna Gocoł z Sędziejowic w gminie Chmielnik (Świętokrzyskie) obchodziła 106. urodziny. Dopiero sześć lat temu pierwszy raz była u lekarza. I nie po to, by się leczyć, ale po… zaświadczenie. – Mama na nic konkretnego nie choruje, nie bierze żadnych leków, ciśnienie ma idealne. Chodzi bez laski. Sama się ubiera. Szwankuje jej słuch, ale od niedawna – mówi syn, Andrzej Gocoł. – Pierwszy raz była u lekarza, gdy skończyła 100 lat, ale nie dla tego, że się źle czuła. Potrzebne były badania, żeby mogła otrzymać pierwszą grupę inwalidzką. Je wszystko to, co my. Najbardziej lubi kiełbasę, każdą – i zwyczajną, i szynkową. Ale dawnej tak się nie jadło – dodaje. <<

Tylu rezydentów wypowiedziało umowę opt-out (dane za OZZL, stan na połowę grudnia).

upomina się o prawo do rodzica przy boku Rzecznik Praw Dziecka w wystąpieniu do Konstantego Radziwiłła upomina się o prawo dziecka do obecności rodzica przy łóżku w szpitalu. Pisze: Obecność rodzica oraz jego opieka wpływa na niwelowanie strachu i obaw dziecka związanych z pobytem w szpitalu. Jest również niezwykle ważna w przypadku dzieci przewlekle i terminalnie chorych. Rzecznik informuje, że nadal obserwuje trudności w realizacji uprawnienia dziecka do pobytu przy nim rodziców lub innych osób bliskich podczas hospitalizacji. Trudności te są związane m.in. z niezapewnieniem przez szpitale właściwych warunków do pobytu rodzica przy łóżku dziecka, wysokością opłat za pobyt rodziców lub osób bliskich przy dziecku, wprowadzaniem przez szpitale ograniczeń godzinowych odwiedzin, bez uwzględniania wieku i potrzeb dzieci znajdujących się na oddziale. <<

4,67% PKB

Tyle w 2018 r. wyniosą nakłady na zdrowie. Ustawa zakłada ich dalszy wzrost w późniejszych latach.

grudzień/styczeń 10/2017


www.termedia.pl

Fot. PAP/Grzegorz Momot

Fot. istockphoto.com

czyli choroby powodowane przez pracę Na Śląsku mieszka co dziesiąty obywatel RP, jednak niemal co trzeci przypadek choroby zawodowej notowanej w naszym kraju przypada właśnie na województwo śląskie. Z danych Centralnego Rejestru Chorób Zawodowych prowadzonego przez Instytut Medycyny Pracy wynika, że warunki pracy w tym regionie wołają o pomstę do nieba. W 2016 r. choroby zawodowe najczęściej pojawiały się na terenie Śląska, który odpowiadał za niemal co trzeci (30%) przypadek w Polsce. Na drugiej pozycji uplasowało się Mazowsze (9%), a tuż za nim Dolny Śląsk (8%). <<

Fot. istockphoto.com

ŚLĄSKI KOSZMAR,

grudzień/styczeń 10/2017

NAJDROŻSZY LEK ŚWIATA

MEGAINWESTYCJA ZDROWOTNA

refundowany w Polsce Lista leków refundowanych zostanie poszerzona o specjalny lek dla ciężko chorych pacjentów, którym grozi niewydolność nerek. Chodzi o Soliris. Według różnych obliczeń jest to albo najdroższy, albo przynajmniej jeden z najdroższych leków świata. Roczny koszt jego stosowania u pacjenta może wynieść nawet 2 mln zł. Resort zdrowia wynegocjował jednak z producentem korzystną cenę. <<

w Poznaniu Budżet państwa przekaże 101,38 mln zł na budowę i wyposażenie Wielkopolskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Decyzję w sprawie dofinansowania podjął resort finansów po zasięgnięciu opinii ministra zdrowia. Całkowity koszt inwestycji to 375 mln zł. Wielkopolskie Centrum Zdrowia Dziecka ma być największym nowo wybudowanym szpitalem pediatrycznym w Polsce, z ponad 2 tys. pomieszczeń i ponad 30 tys. metrów kwadratowych powierzchni użytkowej. <<

BARTŁOMIEJ CHMIELOWIEC

Fot. www.bpp.gov.pl

MINISTER ZDROWIA – superstar Aurelijus Veryga, litewski minister zdrowia, jest w swoim kraju niekwestionowaną gwiazdą medialną. W ostatnim roku w tym niewielkim kraju cytowany był aż 16 tys. razy. Zdaniem ekspertów Veryga (na zdjęciu) był najbardziej widoczny z powodu kampanii na rzecz ograniczenia dystrybucji alkoholu. Rząd Sauliusa Skvernelisa został zaprzysiężony przed rokiem – 13 grudnia 2016 r. <<

pokieruje kliniką „Budzik” Doradca byłego prezydenta RP Bronisława Komorowskiego został szefem kliniki „Budzik”. Placówka została uruchomiona w lipcu 2013 r. jako pierwszy w Polsce wzorcowy szpital dla dzieci po ciężkich urazach mózgu. Działa przy warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka. Maciej Piróg jest absolwentem Akademii Medycznej we Wrocławiu i doktorem nauk medycznych, specjalistą w dziedzinie pediatrii oraz z zakresu organizacji ochrony zdrowia i zdrowia publicznego. W latach 2002–2012 kierował Instytutem „Pominik – Centrum Zdrowia Dziecka” w Warszawie, potem doradzał w sprawach zdrowotnych prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu. <<

Fot. istockphoto.com

Tyle minister Radziwiłł dostał do rozdysponowania między swoich urzędników.

mln zł

Fot. Rafał Mielnik/Agencja Gazeta

3

MACIEJ PIRÓG

zaczyna od napisania sobie uprawnień Bartłomiej Chmielowiec, nowo powołany rzecznik praw pacjenta, rozpoczął prace nad nowelizacją ustawy z 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta. Poprawki mają wzmocnić jego uprawnienia. Prace skoncentrują się na trzech obszarach, tj. analizie obecnego katalogu praw pacjenta pod kątem ich aktualizacji, wzmocnieniu uprawnień Rzecznika Praw Pacjenta oraz zdefiniowaniu na nowo roli organizacji pacjenckich w systemie ochrony zdrowia – czytamy w komunikacie rzecznika.

menedżer zdrowia  7


Fot. iStockphoto.com

sonda

Co nas czeka w 2018 r.

Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Nie widzę perspektywy skrócenia się kolejek do leka­ rzy i nic nie wskazuje na to, żeby zakończył się konflikt na linii ministerstwo – rezydenci. Widzę za to dolewa­ nie oliwy do ognia, czyli projekt rozporządzenia, który umożliwia pełnienie dyżurów na kilku oddziałach, oraz eskalację protestu związanego ze zrywaniem klauzul opt-out. Dostrzegam zniechęcenie i frustrację wśród le­ karzy, a to będzie się nasilać. Powiedzmy sobie otwar­ cie: w takim bałaganie, w takiej rzeczywistości nie da się żyć. Życzyłbym sobie – parafrazując słowa jednego z polityków PiS, żeby przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia wyjechali za granicę. Być może wtedy byłoby lepiej. 8  menedżer zdrowia

Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Fot. PAP/Jakub Kamiński

Spytaliśmy liderów opinii, jak wyobrażają sobie ochronę zdrowia w 2018 r. Zapowiedzieli powolną i konsekwentną erozję systemu, ale też spodziewają się, że pacjenci uzyskają lepszy dostęp do procedur medycznych. Stwierdzili, że będzie to rok roszczeniowy i „rok strażaka”. Pochwalili ministra Radziwiłła, ale również życzyli sobie, żeby przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia wyjechali za granicę, bo wtedy system działałby lepiej.

Krzysztof Hałabuz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Moja największa nadzieja na rok 2018? Zobaczyliśmy, że nasze zdecydowane i kon­ sekwentne działania w 2017 r. zwróciły uwagę mediów i decydentów na zapomniany od wielu lat problem ochrony zdrowia w Polsce. Mam nadzieję, że całe środo­ wisko lekarskie, widząc szansę na realne zmiany, jesz­ cze aktywniej włączy się w nasze działania i nie będzie to domena tylko rezydentów oraz studentów. Widać coraz większą świadomość lekarzy i ich zaangażowanie w tworzenie rzeczywistości, szczególnie wśród młodsze­ go pokolenia, np. poprzez pracę związkową oraz w sa­ morządzie lekarskim. To daje nadzieję na sukces, ale o nim nie przesądza. Wiedza, technologia i innowacyj­ grudzień/styczeń 10/2017


sonda

ne rozwiązania są dostępne, jednak lekarzom zbyt czę­ sto brakuje czasu oraz możliwości finansowych, by mieć do nich łatwy dostęp i móc je stosować na szeroką ska­ lę. To są oczekiwania zarówno naszych pacjentów, jak i nas samych, a marzenia są po to, by je spełniać!

na erozja będzie jeszcze większa. Wtedy może dojdą do głosu jakieś racjonalne osoby zbliżone do PiS, któ­ rym nie będzie tak bardzo zależało na karierze politycz­ nej i nie będą się bały uświadomić prezesowi Kaczyń­ skiemu konieczności poważnego i nieideologicznego podejścia do problemu. Wówczas może coś drgnie.

Doceniamy decyzje Mini­ sterstwa Zdrowia w zakresie poszerzenia refundacji, które zapadły w 2017 r. Oczeku­ jemy, że realne jest przeka­ zanie na refundację leków 17% środków publicznych przeznaczonych na finansowanie świadczeń gwaranto­ wanych z budżetu NFZ. Ciągle można wskazać wiele obszarów terapeutycznych, w których polski pacjent nie ma takiego samego dostępu do leków jak miesz­ kańcy innych krajów Unii Europejskiej. Należy dą­ żyć do zmniejszania tych różnic. W związku z tymi potrzebami, jak również w kontekście prowadzo­ nych prac i badań nad rozwojem nowych leków, które mogą znacząco poprawić sytuację pacjentów, ogrom­ ne znaczenie ma kształt przyszłej polityki lekowej. Niezwykle istotne jest też wprowadzenie zapowiadanych zmian w ramach dużej nowelizacji ustawy refundacyj­ nej, zarówno o charakterze proceduralnym, jak i doty­ czących długookresowej aktywności firm farmaceutycz­ nych w zakresie refundacyjnego trybu rozwojowego oraz paybacku i wykorzystania środków z RSS na innowacyj­ ne terapie. Wszelkie zachęty do inwestowania w Polsce, mające przełożenie na skrócenie czasu od rejestracji leku do udostępnienia go pacjentom, są z naszego punktu widzenia niezbędne i warte wdrożenia.

Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali

Fot. Archiwum

Fot. PAP / Paweł Supernak

Bogna Cichowska-Duma, dyrektor generalna INFARMY

Moim zdaniem rok 2018 przyniesie dalszą powolną, ale konsekwentną erozję pu­ blicznej ochrony zdrowia. Bę­ dzie brakować lekarzy (przede wszystkim lekarzy, ale także innych pracowników medycznych) w szpitalach i poradniach, będzie dochodziło do lokalnych protestów lub grupowego zwalniania się z pracy, oddziały szpital­ ne będą zamykane (czasowo lub na stałe), wydłużą się kolejki do AOS (tej, która nie będzie związana ze szpi­ talami), szpitale będą zwiększać swoje zadłużenie. Od powszechności wspomnianych zjawisk będzie za­ leżało, czy rząd na nie odpowiednio zareaguje. Jeżeli będą częste, to niewykluczony jest jakiś spektakularny krok ze strony rządu. Na przykład o rok szybsze dojście do 6% PKB na ochronę zdrowia. Chyba że opisywa­ grudzień/styczeń 10/2017

Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradczej

Fot. Archiwum

Fot. Archiwum

Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy

Rok 2018 będzie rokiem roszczeniowym w ochronie zdrowia. Należy się spodzie­ wać, że poszczególni interesa­ riusze będą mocno artykuło­ wać oczekiwania wobec siebie oraz systemu ochrony zdrowia w ogóle. Wzrost gospodarczy oraz poprawa jakości życia w naszym kraju są oczywistym paliwem dla tego typu działań. Przewiduję dalsze roszczenia medycznych grup zawodowych, których oczekiwania są coraz bardziej zbliżone do oczekiwań w krajach przeznaczających na zdrowie nawet ponad 10% PKB. Jestem przekonany, że rosnąca świadomość pacjen­ tów oraz dojrzałość ich organizacji będzie związana z mocniejszym wyrażaniem potrzeb pacjentów. Myślę, że również decydenci będą bardziej roszczeniowi, tzn. będą bardziej wymagający w stosunku do podmiotów leczniczych oraz profesjonalistów medycznych. Nie wi­ dzę możliwości, aby menedżerowie szpitali czy innych organizacji ochrony zdrowia pozostawali z tyłu. Oni – jako odpowiedzialni za operacyjną organizację syste­ mu – będą musieli także więcej wymagać i od siebie, i od swoich współpracowników, a od decydentów będą oczekiwać przejrzystych reguł oraz partnerskiej współ­ pracy.

W mojej ocenie rok 2018 to będzie „rok strażaka”. Więk­ szość działań de facto będzie nakierowana na gaszenie po­ żarów. Wiele zmian w zakresie organizacji ochrony zdrowia na dobre zacznie działać w nadchodzącym roku. Na­ rastająca trudna sytuacja z niedoborem czasu pracy lekarzy będzie miała swoje skutki w postaci dostę­ pu do leczenia w ramach sieci szpitali. Trzeba będzie podejmować decyzje adekwatnie do sytuacji, a ta nie rysuje się dobrze. Wszak sieć szpitali miała zapewnić stabilny dostęp do leczenia przy jednoczesnym od­ powiednim finansowaniu. Tu również tli się ognisko zapalne, bowiem określane będą kolejne wartości ry­ czałtów. Sposób ich ustalania – na podstawie poprze­ dzającego okresu – od początku budził wątpliwości. Jeśli zatem okaże się, że algorytm obliczania ryczałtów menedżer zdrowia  9


sonda

Co nam przyniesie nad­ chodzący rok? Czy narastający niedobór lekarzy, po­ tęgowany jeszcze przez wypowiadanie klauzuli opt-out, doprowadzi do zapaści systemu ochrony zdrowia? Czy pacjenci będą mieli zapewnioną ciągłość udzielania świadczeń zdrowotnych i funkcjonowania świadcze­ niodawców? Czy władze publiczne podejmą wreszcie skuteczne działania w celu zapewnienia bezpieczeń­ stwa zdrowotnego pacjentom oraz poprawy dostęp­ ności i jakości opieki zdrowotnej w Polsce? Wchodząc w 2018 r., na wiele z tych pytań nie znamy odpowiedzi. Bo dzisiaj jedyną pewną rzeczą jest niepewność! A ona wprost oznacza stan, w którym określone decyzje mogą spowodować różne skutki, w zależności od tego, któ­ ra z możliwych sytuacji wystąpi, przy czym nie jest znane prawdopodobieństwo każdej z nich. Rok 2018 zdaje się zatem zapowiadać niepewność, zamęt i chaos w polskiej ochronie zdrowia.

Fot. PAP / Jakub Kamiński

Robert Mołdach, współtwórca Instytutu Zdrowia i Demokracji Rok 2018 to rok niepew­ ności. Każda zmiana przy­ nosi okresowe ograniczenie efektywności – szczególnie tak duża jak ta, z jaką mamy do czynienia w ochronie zdrowia. Dodatkowo należy zadać pytanie, czy jest to zmiana na lepsze. Koncen­ tracja usług miałaby szansę poprawić jakość opieki nad pacjentami mieszkającymi w aglomeracjach miejskich, jednak pod pewnymi warunkami. „Większy” – bar­ dziej kompleksowy, by użyć frazeologii ministra zdro­ wia – nie oznacza automatycznie „bardziej efektywny”. Nie każdy szpital sprosta wyzwaniom organizacyjnym. W każdym wypadku wdrażanie zmian odbędzie się kosztem czasu kierownictwa i personelu medyczne­ go przeznaczonego na realizację rutynowych zadań. To oznacza okresowe, przypadające na 2018 r., pogor­ szenie parametrów jakościowych, efektywnościowych, 10  menedżer zdrowia

Fot. Roman Rogalski/Agencja Gazeta

Krzysztof Czerkas, członek rady naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, ekspert Formedis Medical Management & Consulting oraz Wyższej Szkoły Bankowej

które jest cechą każdego procesu zarządzania zmianą. Z drugiej strony przychodnia specjalistyczna, zakład rehabilitacyjny czy centrum diagnostyczne w od­ dalonym szpitalu nie jest dla istotnej części pacjen­ tów alternatywą. Postępujący drenaż finansowanych ze środków publicznych usług specjalistycznych zlo­ kalizowanych poza aglomeracjami miejskimi musiał­ by być zrównoważony przez podniesienie roli i rangi opieki prowadzonej przez lekarzy POZ. Pomijając już pytanie, w jakim zakresie jest to wykonalne, wymaga to czasu i środków – z pewnością nie jest to zadanie na jeden rok.

Fot. Renata Dąbrowska/Agencja Gazeta

Fot. Archiwum

nie zapewni pokrycia kosztów funkcjonowania sieci, trzeba będzie stosować instrumenty awaryjne i gasić jednostkowe pożary. Obawiam się, że palącym proble­ mem będą nie tylko określone dziedziny medycyny, lecz także niektóre rodzaje placówek, w tym specjali­ zujące się w wybranych zakresach świadczeń. Już pod koniec roku alarmowano, że finansowanie szpitali on­ kologicznych jest skrajnie niedostateczne.

Roman Kolek, wicemarszałek województwa opolskiego W mojej ocenie 2018 r. nie przyniesie rozwiązań przeło­ mowych w sprawach ochrony zdrowia, niestety. Obawiam się, że w roku wyborów samorzą­ dowych temat zdrowia będzie przedmiotem kampanii wyborczej, a to nie samorząd jest tutaj głównym decydentem. Liczę natomiast na to, że ważny głos w sprawie dostępu do świadczeń będą miały organizacje pacjentów. Już dziś wyraźnie wypo­ wiadają się one za szybkim zwiększeniem nakładów na publicznie dostępne świadczenia zdrowotne, zdając sobie sprawę z faktu, że Polacy ponoszą zbyt duże wy­ datki z własnych portfeli, organizując sobie we wła­ snym zakresie dostęp do świadczeń zdrowotnych. Problemu niedoboru kadr medycznych nie rozwiążą podjęte działania legislacyjne zwiększające wydatki na świadczenia zdrowotne do 2025 r. ani zwiększenie liczby miejsc na studiach medycznych. Tadeusz Jędrzejczyk, ekspert ochrony zdrowia, były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia O tym, że mamy chronicz­ ny kryzys w kilku wymiarach o wspólnym mianowniku, jakim są kadry, nie trzeba nikomu przypominać. Kryzys związany z wypowie­ dzeniami umów opt-out nie będzie miał oczywiście charakteru trzęsienia ziemi. Ujawniając się jednak w kolejnych miejscach, pozostanie dotkliwy przede wszystkim dla pacjentów, ale sprawi problemy również samym pracownikom szpitali i ich zarządom. W zasa­ dzie ministerstwo ma dwie możliwości. Albo zdecydo­ wać się na głęboką restrukturyzację potencjału (czyli poniekąd wrócić do oryginalnej koncepcji sieci szpitali Religi), albo sięgnąć po równie silną „broń atomową”, jaką byłaby krótka ścieżka uzyskania uprawnień przez lekarzy z Ukrainy i Białorusi. Problemu krótkotermi­ grudzień/styczeń 10/2017


sonda

W nadchodzącym roku duże nadzieje wiążemy za­ równo z powstałym w re­ sorcie zdrowia zespołem ds. ustawy o zawodzie farmaceuty, jak i tym zaangażowa­ nym w wypracowanie koncepcji opieki farmaceutycz­ nej. Liczymy, że z początkiem 2018 r. prace w tych dwóch obszarach osiągną odpowiednią dynamikę. Efektem przyjętych regulacji powinno być jasne i czy­ telne określenie zadań stojących przed farmaceutami, a także stworzenie ram prawnych umożliwiających świadczenie profesjonalnej opieki farmaceutycznej przez aptekarzy. W naszej ocenie oba akty prawne po­ winny być fundamentem pracy każdego farmaceuty.

Fot. Wojciech Olkuśnik/Agencja Gazeta

fot. Archiwum

Bartosz Arłukowicz, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia, były minister zdrowia, poseł Platformy Obywatelskiej Od początku roku wszyscy zaczniemy odczuwać skutki wypowiadania klauzul opt-out. Ministerstwo Zdrowia bagatelizuje kolejny problem, a zjawisko braku lekarzy na oddziałach zacznie się od stycznia i będzie narastać w kolejnych miesiącach. No i wreszcie sieć szpitali. Rok 2018 będzie pierwszym, w którym ryczałty będą obejmować cały rok. Kwestią czasu jest, kiedy szpitale zaczną ograniczać przyjmowa­ nie pacjentów na poszczególnych oddziałach w obawie przed przekroczeniem ryczałtu. Z czymś takim mieli­ śmy już do czynienia w przeszłości. Ale żeby nie było tylko pesymistycznie, to mam nadzieję, że już niedługo minister Radziwiłł zakończy swoją misję ideologizowania ochrony zdrowia. I to jest największa nadzieja na nadchodzący rok. Leszek Borkowski, prezes Fundacji Razem w Chorobie Przewiduję dalszy systema­ tyczny wzrost rynku leków. Rekordowa liczba wprowa­ dzanych nowych leków odciś­ nie piętno, w sensie pozytyw­ nym, także na polskim rynku farmaceutycznym. Najliczniejszą grupą nowo wprowa­ dzanych leków będą leki stosowane w chorobach onko­ logicznych, niosące postęp terapeutyczny. Na podstawie grudzień/styczeń 10/2017

Fot. PAP/Rafał Guz

Fot. PAP/Marcin Obara

Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej

dotychczasowych wyników badań klinicznych zakła­ dam, że w 2018 r. zostanie dopuszczonych do obrotu ok. 40 nowych produktów leczniczych. Gros z nich będzie reprezentować immunoonkologię oraz terapie celowane w onkologii, neurologii, chorobach zakaźnych, kardio­ logii, reumatologii i chorobach autoimmunologicznych. Znormalnieją stosunki pomiędzy biologicznymi lekami referencyjnymi a biologicznymi lekami biopodobnymi. Kością niezgody będzie jedynie ich zamienność i to tutaj rozegrają się istotne batalie. Spodziewam się sprzedaży biopodobnego adalimumabu, insulin lispro, rytuksyma­ bu i teryparatydu. Dorota Kilańska, dyrektor European Federation of Nurses Associations i członek Rady Dyrektorów Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie

Eksploatacja pielęgniarek do granic możliwości, niemożliwe do pogodzenia w tym samym czasie zadania, brak narzędzi i bezpiecznego sprzętu oraz niskie wynagrodzenia zmuszające do „służ­ by” u wielu pracodawców – skutkują zmęczeniem i od­ chodzeniem z zawodu. Wszechobecne marnotrawstwo kompetencji pielęgniarek i zatrudnianie ich do zadań, które są poniżej ich możliwości, powoduje niechęć do wykonywania zawodu. Tak też będzie w 2018 r. Za­ grożeniem jest to, że nikt nie ma odwagi, aby wdrożyć rozwiązania, które przyniosą rzeczywiste korzyści pa­ cjentom.

Szczepan Cofta, naczelny lekarz Szpitala Klinicznego Przemieniania Pańskiego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, pracownik Katedry i Kliniki Pulmonologii, Alergologii i Onkologii Pulmonologicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu

Fot. Łukasz Ogrodowczyk/Agencja Gazeta

nowo nie rozwiązałoby nawet pilne dosypanie dużych pieniędzy.

Nadzieją rozpoczynającego się roku jest stabilna sytu­ acja finansowa płatnika. Mamy szansę odczuwać realny wzrost nakładów na świadczenia, choćby minimalny, co dla modyfikowania systemu opieki zdrowotnej jest niezwykle ważne. Choć martwi zapowiedź premiera, że preferowana znów ma być kardiologia oraz onkologia. One oczywiście muszą być preferowane, ale w kontekście niezbędnego harmonizowania wszystkich udzielanych świadczeń zdrowotnych. Zagrożeniem natomiast mogą okazać się skutki zachwiania płac w służbie zdrowia spo­ wodowane preferencjami dla personelu pielęgniarskiego, a także rezydentów. Opracował Krystian Lurka menedżer zdrowia  11


Fot. PAP/Jacek Turczyk

rozmowa

Rozmowa z Konstantym Radziwiłłem, ministrem zdrowia

Wielkie porządki Dziś dyskutujemy o sieci, szpitalach publicznych, protestach, problemie braku kadr. Temperatura dyskusji jest wysoka. O czym będziemy debatować przez kolejne 12 miesięcy? Jaki będzie rok 2018 w służbie, czy też – jak wolą inni – w ochronie, zdrowia?

A czy ostatecznie „wieczorynki” wrócą do POZ? Takie były przecież pierwotne plany, tak jest w innych krajach.

Odczujemy kolejne pozytywne efekty wprowadzanych zmian. I myślę tu przede wszystkim o sieci szpitali. Re­ formowanie służby zdrowia zaczęliśmy właśnie od szpi­ tali, bo ich sytuacja, także finansowa, była najgorsza. Sądzę więc, że pod koniec przyszłego roku będziemy mogli z ulgą i satysfakcją odnotować, że ich sytuacja znacznie się poprawiła. Pierwsze sygnały, które docho­ dzą do nas po wprowadzeniu sieci, są bardzo pozytyw­ ne. „Oblężenie” większości SOR-ów się zmniejszyło, działa pomoc nocna i świąteczna. W ciągu kilku tygo­ dni udało się zatem rozwiązać problem, który pozosta­ wał w teorii „nierozwiązywalny” od wielu lat.

Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego, mówi, że grozi nam powstanie publicznych „oligopoli zapobiegawczo-leczniczych”, które przejmą obowiązki przychodni, obecnie w większości prywatnych.

12  menedżer zdrowia

Nie. Nie chcą ich też sami lekarze POZ, powołując się na braki odpowiednich sił i środków.

Szanuję Jacka Krajewskiego i jego poglądy, ale przy pełnym szacunku i życzliwości muszę zauważyć, że Porozumienie Zielonogórskie to organizacja reprezen­ tująca głównie interesy pracodawców i świadczenio­ dawców. Ja natomiast chcę – i będę – reprezentować w pierwszej kolejności interesy pacjentów. Tym intere­ grudzień/styczeń 10/2017


rozmowa

sem jest przede wszystkim odpowiednia jakość opieki, w tym także jej koordynacja. Jeżeli szpital bierze na siebie obowiązek odpowiedniej koordynacji pohospita­ lizacyjnego leczenia i rehabilitacji, to ewidentnie leży to w interesie pacjenta. I tego interesu będę bronił. Na marginesie chciałbym zauważyć, że obawy lekarzy POZ dotyczące ograniczenia ich roli są całkowicie bez­ podstawne. To na nich będzie się opierał cały system.

Pytaliśmy o to, czy szpitale przejmą pacjentów dzisiejszej POZ i AOS. I w pierwszym wypadku stanowczo pan zaprzecza. A jak będzie w wypadku AOS? Tu rzeczywiście część kompetencji przejmą szpitale, zwłaszcza w stosunku do pacjentów wypisywanych ze szpitali. Pozostała część pozostanie w takim stanie jak dzisiaj. Jaką część wezmą szpitale, a jaką POZ, ile pozostanie przychodniom specjalistycznym? Można to określić w procentach? Jest zbyt wcześnie na podawanie takich szacunków już dziś. Zaproponowaliśmy rozwiązanie premiujące koordynację – zarówno z perspektywy szpitali, jak i POZ, wprowadziliśmy odpowiednie zapisy. Oczywi­ ście jeszcze nie wiemy, jak one zostaną wykorzystane przez podmioty działające na rynku, ale pytali pano­ wie, o czym będziemy debatować pod koniec przyszłe­ go roku – myślę, że między innymi o tym. I będziemy mieli konkretniejsze dane na ten temat. Jesteśmy zapatrzeni w hasło „koordynacja”. Mamy jednak obawę, że w imię koordynacji zostaniemy pozbawieni możliwości wyboru, będziemy musieli „brać, co dają, i nie marudzić”. Powiedzmy, że szpital zapewni mi rehabilitację we wskazanym przez siebie miejscu. Jaką szansę będę miał jako pacjent na to, by powiedzieć: „nie, dziękuję, poproszę o wypis, na rehabilitację pójdę gdzie indziej, sam wybiorę”. To zawsze można zrobić. A dostanę refundację? W takiej sytuacji rozwiązaniem będzie pójście do le­ karza POZ po skierowanie, potem trzeba będzie się upewnić, że inny świadczeniodawca ma podpisaną odpowiednią umowę. Ale przecież takie sytuacje do­ tyczą niewielkiej liczby pacjentów, większość skarży się na to, że z podobnymi problemami szpital – i szerzej patrząc, cały system – pozostawia ich samych. Sądzę, że w przytłaczającej większości wypadków pacjenci będą wdzięczni za to, że od razu wskazujemy rozwią­ zanie kompleksowe. Myślę, że takie jest oczekiwanie społeczne. I takie również są rozwiązania stosowane grudzień/styczeń 10/2017

Oblężenie większości SOR-ów się zmniejszyło. W ciągu kilku tygodni udało się zatem rozwiązać problem, który pozostawał w teorii nierozwiązywalny od wielu lat

w innych krajach. Nawet w amerykańskim, stosun­ kowo liberalnym modelu ubezpieczeniowym pacjent nie ma możliwości zupełnie dowolnego wyboru świad­ czeniodawcy. Jeżeli zdecydował się na konkretnego ubezpieczyciela, ten ma prawo wskazania, u którego świadczeniodawcy będzie refundował świadczenia, a u którego nie. Pakiet onkologiczny Bartosza Arłukowicza też zakładał koordynację działań w opiece nad pacjentem z nowotworem. I ten pakiet się nie sprawdził. Pakiet wymagał licznych, często bardzo istotnych po­ prawek – wprowadziliśmy je i cały czas monitorujemy, jak to wszystko działa. Nie będziemy się z niego wyco­ fywać. Co do głównej idei i zasady – pakiet specjalnych rozwiązań dla chorych na raka pozostawimy.

O ile sytuacja finansowa państwa się nie pogorszy – a wszystko wskazuje na to, że będzie się poprawiać – środków będzie przybywać szybciej, niż przewiduje to ustawa

Wycofuje się pan z poparcia dla likwidacji NFZ? Są sprawy pilniejsze. Odkładamy to na później. Ale projekt pozostaje aktualny? Nie wycofujemy się z projektu, ale obecnie Minister­ stwo Zdrowia się nim nie zajmuje. menedżer zdrowia  13


rozmowa

Zdarzało się, że brałem nawet dwadzieścia dyżurów w jednym miesiącu. To było rzeczywiście trudne doświadczenie

To zmieniając temat: podjął pan starania o oddłużenie polskich szpitali. Trwają rozmowy między innymi z Bankiem Światowym. Czego dotyczą? Rozmowy trwają, potwierdzam. Ale na temat ich prze­ biegu na razie nie mogę powiedzieć nic bardziej szcze­ gółowego. Gdy na początku naszej rozmowy pytaliśmy, co nas czeka w roku 2018, w pierwszej kolejności wymienił pan sprawę sieci szpitali. Nie wspomniał pan o problemie kadr. To oczywiste, że jest to jeden z ważniejszych proble­ mów naszej służby zdrowia. Opóźnienia w opraco­ wywaniu rozwiązań i podejmowaniu jakichkolwiek działań narastały latami i my dopiero zaczynamy to nadrabiać. W tym roku zwiększyliśmy nabór na kieru­ nek lekarski o 1500 osób. Wszyscy jesteśmy świadomi, że na efekt trzeba będzie czekać kilkanaście lat, bo tyle trwa wykształcenie lekarza. I do tego czasu będziemy musieli funkcjonować z takimi siłami, jakie mamy, wprowadzając zmiany w systemie, by to funkcjonowa­ nie maksymalnie usprawniać. Mówił pan, że pomogłoby sprowadzenie lekarzy z Ukrainy. Mamy wątpliwości. Największym problemem dla ukraińskiego lekarza jest podjęcie decyzji o wyjeździe z kraju, rozstaniu z krewnymi i znajomymi. Gdy już ją podejmie, dlaczego miałby pracować akurat w Polsce, skoro w Niemczech może zarobić cztery razy więcej? W wielu wypadkach mogą decydować właśnie więzi rodzinne, pochodzenie, fakt, że Ukraińcy czy Białoru­ sini czują się w Polsce lepiej niż w krajach położonych bardziej na zachód. Zdaję sobie sprawę, że samo spro­ wadzenie lekarzy zza wschodniej granicy nie rozwiąże naszych problemów kadrowych, ale zamierzam zmniej­ szyć te ograniczenia i utrudnienia, które nie wydają się dziś konieczne. Rozważamy projekt przyznawania lekarzom spoza Unii możliwości podejmowania pracy u jednego pracodawcy, który byłby do pewnego stop­ nia odpowiedzialny za ich praktykę.

14  menedżer zdrowia

Tymczasem, zanim plan zwiększenia liczebności kadr medycznych zadziała, trzeba się zmierzyć ze zorganizowanym przez rezydentów protestem opt-out. Podtrzymuje pan, że wypowiadanie tej klauzuli jest haniebne? Powiedziałem, że za haniebne uważam namawianie do tego, by tę klauzulę masowo wypowiadać w ramach protestu. Cel tych apeli jest jasny – chodzi o utrud­ nienie czy nawet sparaliżowanie funkcjonowania szpitali, co nieuchronnie może pogorszyć jakość opieki nad chorymi. Nie mam natomiast wątpliwości co do tego, że jeżeli jakikolwiek lekarz nie czuje się na siłach, by pracować w większym wymiarze czasu, powinien tę klauzulę wypowiedzieć. Nadużywanie tej możliwo­ ści do celów akcji protestacyjnych nie ma jednak nic wspólnego z osobistą oceną własnych możliwości czy z planami rozwoju kariery. Świadome zakłócanie funk­ cjonowania szpitali – a o to przecież w tej akcji chodzi – to niestety sprowadzanie zagrożenia dla pacjentów. Gdy zaczynał pan pracę w zawodzie, nie było rezydentur, ale zakres obowiązków młodych lekarzy był podobny do obecnego. Brał pan dyżury? Ile miesięcznie? Jaki miesiąc był rekordowy? Nie wiem, czy powinienem o tym mówić. Było tego bardzo dużo. Dlaczego nie? Nalegamy. Zdarzało się nawet dwadzieścia dyżurów w jednym miesiącu. To było rzeczywiście trudne doświadczenie. Ale i ja, i moi koledzy w tym czasie nie mieliśmy wąt­ pliwości obecnych lekarzy. Po prostu uznawaliśmy, po­ dobnie jak uznaje to dziś wielu rezydentów na całym świecie, że zawód lekarza wymaga ciężkiej pracy, po­ święcenia i że nauka fachu obejmuje również sprawdze­ nie się w sytuacji pracy pod taką presją, jaką są dyżury i duże zmęczenie. Sześć procent PKB w osiem lat. Dlaczego nie w trzy? Oczywiście powodów jest wiele. Trzeba się liczyć z możliwościami budżetu, ryzykiem nadmiernego deficytu, koniecznością finansowania wielu innych obowiązków państwa. Aby uniknąć ryzyka marno­ trawstwa, przybywaniu środków musi towarzyszyć równoległa reforma systemu, jego uszczelnianie. Nie mam jednak wątpliwości: o ile sytuacja finansowa pań­ stwa się nie pogorszy – a wszystko wskazuje na to, że będzie się poprawiać – środków będzie przybywać szybciej, niż przewiduje to ustawa. Rozmawiali: Janusz Michalak, Bartłomiej Leśniewski

grudzień/styczeń 10/2017


Prenumerata

czasopisma Mened¿er Zdrowia na 2018 r. (10 numerów) 1–10/2018

PROMOCJA

Roczna prenumerata (2018, 10 numerów) w tym VAT 5%

Promocja trwa do 31 stycznia 2018 r. Cz³onkowie Klubu Termedicus otrzymuj¹ do 25% zni¿ki

Osoby chc¹ce uzyskaæ wiêcej informacji lub zainteresowane wst¹pieniem do Klubu proszone s¹ o kontakt: Dzia³ Obs³ugi Klienta, tel.: +48 61 656 22 00

Cena prenumeraty nie obejmuje suplementów czasopisma i numerów specjalnych.

Prenumeratê mo¿na zamówiæ: • wype³niaj¹c formularz na www.termedia.pl/prenumerata • wysy³aj¹c poni¿szy formularz zamówienia faksem: +48 61 656 22 00 • dzwoni¹c: +48 61 656 22 00 • wysy³aj¹c e-mail: prenumerata@termedia.pl

Zamawiam prenumeratê czasopisma Mened¿er Zdrowia 1–10/2018 (10 numerów) – 100 z³ (w tym VAT 5%) Zobowi¹zujê siê do uiszczenia op³aty w ci¹gu 7 dni od daty wys³ania formularza prenumeraty: Termedia sp. z o.o., ul. Kleeberga 8, 61-615 Poznañ, BZ WBK IV O/Poznañ, nr konta: 61 1090 1359 0000 0000 3505 2645 Dane do faktury:

nazwisko i imiê lub nazwa firmy

NIP

ulica

kod i miasto

tel./faks

e-mail

specjalizacja Proszê wype³niæ, je¿eli Mened¿er Zdrowia ma byæ wysy³any na inny adres ni¿ podany na fakturze:

nazwisko i imiê lub nazwa firmy ulica

kod i miasto

data

imiê i nazwisko osoby zamawiaj¹cej

Zgodnie z ustaw¹ z 18.07.2002 r. (DzU nr 144, poz. 1204) o œwiadczeniu us³ug drog¹ elektroniczn¹, która wesz³a w ¿ycie 10.03.2003 r., wyra¿am zgodê na otrzymywanie newslettera wraz z materia³ami reklamowymi.


organizacja i zarządzanie

Fot. gettyimages.com/Bull’s Eye

Czy stać nas na dalsze pozostawianie szpitali w gestii nieprofesjonalnych samorządów

Taki powiat, taka gmina Czy samorządy są przyczyną kłopotów polskich szpitali? Czy może ratują je przed zupełnym pogrążeniem się? Zdania są podzielone. Na kolejnych stronach prezentujemy dwugłos w tej sprawie. Na str. 20 wypowiedź Marka Wójcika, który broni obecnego modelu. Krytyczny wobec obowiązujących rozwiązań pozostaje Maciej Murkowski. Jego analiza poniżej. 16  menedżer zdrowia

grudzień/styczeń 10/2017


organizacja i zarządzanie

Od lat reprezentuję pogląd, że zła sytuacja w pol­ skiej opiece zdrowotnej jest pochodną szerszego pro­ blemu, którym są nieszczęsne dla kondycji Polski tzw. reformy rządu premiera Buzka. Przed reformą Buzka, czyli do 1999 r., w istniejących 49 urzędach wojewódzkich funkcjonowały wydziały zdrowia, któ­ re odpowiadały za funkcjonowanie wszystkich szpitali działających w formie ZOZ-ów na terenie wojewódz­ twa. Zapewniały finansowanie z budżetu, prowadziły nadzór merytoryczny przy współpracy wojewódzkich nadzorów specjalistycznych, odpowiadały za niezbędne procesy restrukturyzacyjne jednostek, dbały o zaspoko­ jenie najważniejszych potrzeb zdrowotnych, poczyna­ jąc w szpitalnictwie od oddziałów intensywnej terapii, zaplecza diagnostycznego i zabiegowego. Stymulowały również podejmowanie przez jednostki procesów inwe­ stycyjnych i monitorowały ich kierunki. Przeminęło z wiatrem historii Wszystkie te działania zostały zniszczone po wpro­ wadzeniu reformy administracji publicznej w 1999 r. Na szczeblu nowych, dużych województw powstały dwa całkowicie dublujące się ośrodki, czyli urzędy wo­ jewódzkie i urzędy marszałkowskie. Działalność tych urzędów w żadnym aspekcie merytorycznym nie za­ stąpiła zlikwidowanych wydziałów zdrowia 49 urzę­ dów wojewódzkich. Powstała ogromna luka w zakre­ sie koordynacji fachowej działalności szpitali (wydziały zdrowia urzędów marszałkowskich zostały podporząd­ kowane bieżącej polityce partyjnej zarządu wojewódz­ twa). Odbija się to do dzisiaj bardzo niekorzystnie na braku jakiejkolwiek merytorycznej polityki w odnie­ sieni do szpitali, których organem założycielskim jest samorząd wojewódzki. Przeciąganie liny Dla przykładu – w Warszawie samorząd wojewódz­ ki beztrosko zlikwidował dawny Szpital Kolejowy przy ul. Brzeskiej zamiast przekształcić go w szpital geria­ tryczny, potrzebny w stolicy od lat. Ten sam samorząd od wielu lat blokuje przekazanie dawnego Szpitala Ko­ lejowego w Pruszkowie zarządowi powiatu pruszkow­ skiego, który w swojej gestii ma tylko jeden niewielki szpital, niezabezpieczający potrzeb dużej pruszkowskiej aglomeracji. Jeszcze gorsza sytuacja jest w istniejących 380 po­ wiatach, które przejęły jako organy założycielskie szpi­ tale powiatowe. Jak słusznie zwrócił uwagę Krzysztof Czerkas w artykule „Siedem grzechów przeciwko szpi­ talom powiatowym” („Menedżer Zdrowia” 2/2016): „najważniejsze decyzje dotyczące teraźniejszości i przy­ szłości szpitala powiatowego podejmuje za dyrekcję szpitala zarząd powiatu”. Ustalmy w tym miejscu, że zarząd ten nie ma (bo nie może mieć) żadnego przy­ gotowania fachowego do podejmowania jakichkolwiek decyzji merytorycznych dotyczących opieki zdrowotnej. grudzień/styczeń 10/2017

Powstały dwa całkowicie dublujące się ośrodki, czyli urzędy wojewódzkie i marszałkowskie. Działalność tych urzędów w żadnym aspekcie merytorycznym nie zastąpiła zlikwidowanych wydziałów zdrowia 49 urzędów wojewódzkich

To jest główna i podstawowa przyczyna złej i coraz gorszej kondycji szpitali powiatowych. Sytuacja ta, jak słusznie zauważa Ewa Borek, ma znaczący wpływ na przerost zatrudnienia w szpitalach samorządowych i tym samym nieracjonalnie wysokie koszty funkcjo­ nowania szpitali powiatowych (znacznie wyższe niż w bogatej Francji). Pamiętajmy, że w Polsce mamy wiele małych po­ wiatów (ok. 30 tys. ludności), co przekłada się auto­ matycznie na nadmiar małych, niewydolnych szpitali (przykład Gołdapii, Gostynina i nie tylko). Przedefiniowanie Słusznie zwraca uwagę na łamach „Menedżera Zdrowia” dr Tadeusz Jędrzejczyk (były prezes NFZ), że „polskie szpitalnictwo potrzebuje najbardziej pilnego przedefiniowania swojej dotychczasowej funkcji”. I da­ lej: „coraz łatwiej i efektywniej można leczyć ambu­ latoryjnie, a jednocześnie kompleksowa pomoc ciężko chorym wymaga zaplecza kadrowego i sprzętowego przekraczającego możliwości nie tylko najmniejszych, ale nawet średnich szpitali”. To bardzo słuszne założenie jest obecnie całkowicie sprzeczne z chęciami i możliwo­ ściami szpitali samorządowych oraz z aktualnymi re­ gulacjami ustawowymi dotyczącymi tzw. sieci szpitali. Można to zilustrować dwoma przykładami z ostat­ niej chwili. W dokumencie mazowieckiego NFZ in­ formującym o szpitalach zakwalifikowanych do sieci znalazły się m.in. tzw. szpital w Radzyminie (w rzeczy­ wistości niewielki oddział wewnętrzny z izbą przyjęć) oraz tzw. szpital w Rudce koło Mińska Mazowieckiego (oddział chorób płuc w dawnym sanatorium przeciw­ gruźliczym). Już w materiałach dawnego Centrum Organizacji i Ekonomiki Ochrony Zdrowia w 1997 r. („Krajowy plan rozmieszczenia stacjonarnych zakładów opieki zdrowotnej”) obie te jednostki zostały zdyskwa­ lifikowane jako szpitale opieki krótkoterminowej z pro­ pozycją przekształcenia w zakłady opiekuńczo-leczni­ cze. Obok Radzymina, w odległości 13 km, funkcjonuje menedżer zdrowia  17


Fot. gettyimages.com/Jonathan McHugh

organizacja i zarządzanie

Zarządy powiatów nie mają (bo nie mogą mieć) przygotowania fachowego do podejmowania jakichkolwiek decyzji merytorycznych dotyczących działalności opieki zdrowotnej

300-łóżkowy szpital w Wołominie zapewniający kom­ pleksową opiekę również dla ludności Radzymina. Chorym na nowotwory płuc hospitalizowanym dotąd w Rudce nowoczesną i kompleksową opieką zapewnia Mazowiecki Szpital Wojewódzki w Siedlcach, ostatnio rozbudowywany w zakresie zaplecza onkologicznego. W tym miejscu aż się prosi wspomnieć o potrze­ bie aktualnego i pilnego zdefiniowania szpitala opieki krótkoterminowej. W żadnym z międzynarodowych materiałów do grupy szpitali „ostrych” nie zakwalifi­ kowano by oddziału wewnętrznego w Radzyminie. 18  menedżer zdrowia

Polityka NFZ Na całość tej niekorzystnej sytuacji wg Ewy Borek nakłada się fatalna polityka NFZ promująca pobyty diagnostyczne 2-dniowe, które kosztują 10 razy więcej, niż gdyby badać pacjenta ambulatoryjnie lub na dzien­ nym oddziale szybkiej diagnostyki (które dotąd nie są finansowane przez NFZ), oraz ogólny brak szerokiego stosowania procedur jednodniowych w wydzielonych strukturach, które zapewniają prawie połowę lecze­ nia szpitalnego w krajach Unii Europejskiej. Nieliczne szpitale dzienne oraz szpitale psychiatryczne nie zostały zakwalifikowane do sieci. Niemożliwe czy możliwe W czerwcu 2017 r. na spotkaniu dyrektorów szpitali województwa świętokrzyskiego z udziałem ministra zdrowia w Kielcach dyrektor szpitala w Busku-Zdroju Grzegorz Lasak zaproponował odebranie szpitali sa­ morządom i… przekazanie ich wojewodom. Stwierdził zasadnie, że dzięki temu inwestycje w ochronie zdrowia byłyby bardziej przemyślane. Minister Radziwiłł skwi­ tował wystąpienie dyrektora Lasaka dwoma słowami: mission impossible. I tutaj minister się myli. Ludowa mą­ grudzień/styczeń 10/2017


organizacja i zarządzanie

drość mówi przecież, że dopóki człowiek żyje, wszystko jest możliwe! W wypowiedzi dla „Menedżera Zdrowia” z 3 lip­ ca 2017 r. Piotr Szenk, dyrektor Szpitala Powiatowego w Sochaczewie, poparł dyrektora Lasaka i stwierdził m.in.: „Zupełnie niezależnie od dyrektora Lasaka, przy okazji prac nad siecią szpitali i mapami potrzeb zdrowotnych, mówiłem o podobnym rozwiązaniu. Uważam, że obecna struktura szpitali nie funkcjonuje tak, jak powinna. Powód? Nierówny podział środków na cele inwestycyjne [...]. Wszystkie szpitale, z wyjąt­ kiem instytutów i szpitali stricte klinicznych, powinny trafić w ręce jednego właściciela. Obecna konstrukcja powoduje potężne nierówności w dostępie do środków. Szpitale, których właścicielem są miasta lub sejmiki, są bogate. Dostają pieniądze na remonty i inwestycje. Często te nakłady są wielomilionowe, zwłaszcza w du­ żych miastach. Problem ten jest szczególnie widoczny na Mazowszu, gdzie prezydent Warszawy pokrywa w zasadzie całość nakładów inwestycyjnych swoich szpitali lub ich znaczną część. W najgorszej sytuacji są szpitale powiatowe [...]. Powiaty w Polsce są bied­ ne i w większości nie dają istotnych pieniędzy swoim szpitalom. Taka sytuacja sprawia, że na działalność statutową, czyli na leczenie pacjentów, mamy coraz mniej pieniędzy, ponieważ musimy rozbudowywać in­ frastrukturę i remontować budynki szpitala”. Odebrać samorządom, dać wojewodom Do zespołu Murkowski, Lasak, Szenk dołączył także Krzysztof Łach, członek koordynujący projekt AdHopHTA, który pełni funkcję Pricing & Market Access Associate Manager w Creativ-Ceutical w Kra­ kowie. Jego zdaniem „fakty wskazują na racjonalność propozycji Grzegorza Lasaka, aby szpitale przekazać wojewodom. Zadłużanie szpitali samorządowych trwa pomimo reform i często nie zostaje ostatecznie spłacone przez organ założycielski, bo ten ma inne ustawowe za­ dania. Mamy dziś do czynienia z nadhospitalizacją. Jest za dużo szpitali, a w nich łóżek, których jest dwa razy więcej niż lekarzy. Cóż z tego, że źródłem finansowania szpitali samorządowych w ponad 95% jest kontrakt z NFZ, jeśli nie pokrywa on wydatków inwestycyjnych (w tym na nowoczesne technologie medyczne), któ­ rych jest jak na lekarstwo (ogółem ok. 7,3 mld zł, czyli 0,48% PKB). Jeśli chodzi o inwestycje, to dyrektor szpitala w Busku-Zdroju trafia w dziesiątkę. Według NIK szpitale samorządowe nie kierują się lokalnymi potrzebami ani nie znają aktualnych danych dotyczą­ cych rozmieszczenia aparatury medycznej, pomimo że udaje im się pozyskiwać środki z Unii Europejskiej na zakup nowoczesnego sprzętu. W efekcie sprzęt taki często jest nieużywany [...]. Szpitale w rękach woje­ wody z organizacją i finansowaniem centralnym mogą dać obraz zbliżony do szpitali klinicznych, które wy­ konują dziś ok. 25% świadczeń zdrowotnych w Polsce, grudzień/styczeń 10/2017

Francji rządowe, profesjonalne We tzw. regionalne agencje zdrowia zarządzają wszystkimi szpitalami w regionie

w tym aż 75% wysokospecjalistycznych. Część z nich ma dobrą kondycję finansową i na bieżąco reguluje swoje zobowiązania (które stanowią 22% zadłużenia wszystkich SPZOZ w Polsce)”. Przykład z Francji Według raportu Niepublicznego Instytutu Ochrony Zdrowia „Zdrowie priorytetem politycznym państwa – analiza i rekomendacje” powinniśmy przygotować się na głębokie i zasadnicze zmiany w funkcjonowaniu systemu ochrony zdrowia, głównie w zakresie szpital­ nictwa, najbardziej kosztochłonnego elementu systemu. Zmiany te powinny w pierwszej kolejności dotyczyć przejęcia szpitali przez urzędy wojewódzkie. W tej krytycznej sytuacji szpitalnictwa, którego za­ dłużenie zbliża się do 12 mld zł, jako całkowicie zasadną należy potraktować propozycję dokonania gruntownej reformy polskich szpitali przy wykorzystaniu dobrych wzorów sprawdzonego w praktyce modelu francuskie­ go. We Francji rządowe, profesjonalne tzw. regionalne agencje zdrowia zarządzają wszystkimi szpitalami w re­ gionie. Odpowiadają za ich optymalne rozmieszczenie, monitorowanie procesów restrukturyzacyjnych, plano­ wanie i finansowanie inwestycji oraz finanse i działal­ ność szpitali. W celu obniżenia kosztów funkcjonowania szpitali wykorzystują efekt skali, powszechnie stosując rozwiązania w postaci grup zakupowych (leki, sprzęt, materiały budowlane), outsourcingu, scentralizowanej diagnostyki, a także scentralizowanej działalności w za­ kresie kadr i płac. Dzięki temu w kraju znacznie bogat­ szym od Polski mają dużo niższe koszty stałe funkcjo­ nowania szpitali, lepsze wykorzystanie łóżek i wyższą jakość świadczeń. Jeżeli przyjmiemy, że model francuski jest optymalny dla Polski, to potrzebą chwili jest jak najszybsze odejście od reformy Jerzego Buzka, która wprowadziła w opiece zdrowotnej maksymalnie rozpro­ szoną i nieprofesjonalną funkcję organu założycielskiego dla szpitali powiatowych i wojewódzkich. Utrzymanie dotychczasowego stanu rzeczy w zakre­ sie funkcjonowania i organizacji szpitali, tak bardzo sprzyjającego marnotrawstwu ograniczonych środków finansowych, w obliczu dynamicznego starzenia się społeczeństwa i tym samym szybko rosnących potrzeb zdrowotnych ludności oraz równie dynamicznego wzro­ stu kosztów nowych technologii medycznych jest po prostu niemożliwe! Maciej Murkowski Autor jest wykładowcą akademickim Wyższej Szkoły Inżynierii i Zdrowia w Warszawie i Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie.

menedżer zdrowia  19


organizacja i zarządzanie

Fot. gettyimages.com/ Jonathan McHugh

Oddać szpitale rządowi? Za nic!

Samorządy... albo śmierć „Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby szpitale oddać w jedyne sprawne i efektywne, rządowe ręce – ministra zdrowia i wojewodów” – pisze Marek Wójcik w ramach debaty o tym, kto jest lepszy w zarządzaniu szpitalami: rząd czy samorząd. Za pierwszą opcją opowiada się Maciej Murkowski (str. 16), poniżej analiza Marka Wójcika. Zawarta w tytule parafraza hasła francuskich rewo­ lucjonistów z 1793 r. jak ulał pasuje do pojawiającego się od czasu do czasu pomysłu na leczenie polskiego systemu ochrony zdrowia, polegającego na pozbawieniu samorządów prowadzenia szpitali. Ten pomysł cofa nas, poprzez okres PRL, aż w mroki średniowiecza! Więcej sukcesów niż błędów Nie jestem ślepy. Zauważam błędy, jakie popełnia­ ją niektóre samorządy prowadzące szpitale, ale są one marginesem na tle ogromnych osiągnąć gmin, powia­ tów i województw w naprawianiu systemu ochrony zdrowia. Osiągnięć, których by nie było, gdyby w wy­ niku reformy z 1998 r. nie przekazano szpitali samo­ rządom. Niech więc żadna zmiana nie psuje dobrych i akceptowalnych społecznie rozwiązań. Szpitale są kluczowym elementem systemu ochrony zdrowia. Z ich usług korzysta rocznie 7,5 mln pacjen­ 20  menedżer zdrowia

tów, z czego aż 3/4 w szpitalach prowadzonych przez samorządy terytorialne. Ponad 80% szpitalnych łóżek zlokalizowanych jest w szpitalach zarządzanych przez miasta, powiaty i województwa. Szpitale te działają w większości w zmodernizowanych obiektach wypo­ sażonych w nowoczesną aparaturę i sprzęt medyczny. Moim zdaniem podstawowe argumenty za pozosta­ wieniem szpitali w rękach samorządowych to: • przesłanki ustrojowe – konstytucyjnie gwarantowa­ na budowa państwa zgodnie z zasadą pomocniczości, zapewniającą obywatelom prawo samodecydowania o losach swoich wspólnot, • konieczność ekonomiczna, wynikająca z niskich transferów na finansowanie systemu ochrony zdrowia z budżetu państwa, • potrzeba skoordynowania działań w różnych sferach życia publicznego w sposób akceptowalny dla lokal­ nych i regionalnych wspólnot samorządowych. grudzień/styczeń 10/2017


organizacja i zarządzanie

Miejsce na politykę rządu i politykę wspólnot Reforma ustrojowa, zapoczątkowana w Polsce w 1990 r., oznaczała zerwanie z doktryną jednolitej władzy i administracji rządowej w terenie. Rozwój instytucji samorządu terytorialnego był jednym z za­ sadniczych warunków umożliwiających prowadzenie zdecentralizowanej polityki lokalnej i regionalnej. Po­ lityki prowadzonej na rzecz wspólnot mieszkańców i eksponującej potrzeby, cele i interesy tych społeczno­ ści. W ten sposób realizowana jest konstytucyjna zasa­ da pomocniczości, która przesądza, że wszelkie decyzje powinny być podejmowane na możliwie najniższym szczeblu. Żadne obowiązki nie powinny być powie­ rzane jednostce większej, jeśli równie dobrze może je wykonać jednostka mniejsza. Szpitale samorządowe, podobnie jak szkoły, domy pomocy społecznej, instytucje kultury, obiekty sporto­ we, mają oddziaływanie lokalne lub regionalne i z tego powodu powinny być zarządzane przez wspólnoty mieszkańców, które z tych usług korzystają. Daje to gwarancję, że usługi świadczone przez te instytucje będą zgodne z oczekiwaniami ich odbiorców. Któż inny niż my sami wie najlepiej, czego nam potrzeba? Z tego powodu zarządzanie szpitalami w 1998 r. zostało zdecentralizowane. Polegało to na prawnym zabezpieczeniu majątku szpitalnego oraz zapewnie­ niu samorządom samodzielności w decydowaniu o ich funkcjonowaniu. Miarą decentralizacji było przeka­ zanie zasad i kompetencji szczeblowi lokalnemu i re­ gionalnemu oraz określenie zakresu samodecydowa­ nia władz samorządowych przy wykonywaniu zadań i kompetencji. Podział zadań państwa między władze centralne i samorządowe jest ściśle związany z ekonomiczną koniecznością wykonywania zadań publicznych przez szczebel władzy, który robi to najefektywniej z punktu widzenia poniesionych kosztów oraz poziomu zaspoko­ jenia potrzeb społecznych. Mogą i potrafią Codzienna praktyka wskazuje jednoznacznie, że społeczności lokalne i regionalne oraz reprezentujące je władze potrafią samodzielnie, trafnie i obiektywnie określać hierarchię potrzeb swojego środowiska z za­ kresu ochrony zdrowia, a równocześnie podejmować racjonalne decyzje dotyczące funkcjonowania szpitali. Świadczy o tym przeprowadzona przez samorządy na szeroką skalę i skuteczna restrukturyzacja naprawcza i rozwojowa, m.in.: prawno-właścicielska, rynkowa, personalna, majątkowa. Nie wiem, czy znajdzie się ktoś, kto zaprzeczy, że dzięki temu w ciągu ostatnich 18 lat większość szpi­ tali samorządowych przestała być tylko lecznicami czy lazaretami, a stała się nowoczesnymi i dobrze wyposa­ żonymi lokalnymi lub regionalnymi klinikami. To nie zdarzyło się samo – to efekt ogromnego zaangażowania grudzień/styczeń 10/2017

ez znacznego zaangażowania B samorządów szpitale wyglądałyby i funkcjonowały tak siermiężnie, jak za czasów PRL

personelu szpitali oraz władz samorządowych, a także obustronnej współpracy i przejęcia odpowiedzialności za często bardzo trudne decyzje restrukturyzacyjne. Bezpośrednia możliwość i umiejętność samodziel­ nej identyfikacji i hierarchizacji potrzeb oraz ustalenie priorytetów w rozdziale środków (przy równoczesnej możliwości społecznej kontroli i oceny podejmowanych decyzji przez pacjentów) decydują o walorach i prze­ wadze zdecentralizowanego systemu zarządzania nad scentralizowanym – rządowym systemem sterowania działalnością szpitali. Pieniądze samorządów Skala wsparcia modernizacji infrastruktury szpi­ talnej przez samorządy terytorialne jest wielokrotnie większa w porównaniu z nakładami z budżetu państwa na modernizację szpitali klinicznych czy resortowych. Warto podkreślić, że na zmodernizowanie infrastruk­ tury szpitalnej, przejętej przez samorządy w 1999 r. w bardzo złym stanie, gminy, powiaty i wojewódz­ twa przeznaczyły do końca 2016 r. gigantyczną kwotę 21,6 mld zł! Tyle pieniędzy w budżecie państwa na realizację tego celu by się nie znalazło. Co oznaczają te liczby? Otóż od 1999 r. każdy po­ wiat wydał corocznie średnio milion złotych na mo­ dernizację infrastruktury szpitalnej, miasto na prawach powiatu 4 mln, a województwo aż 37 mln. Rekordo­ wy, jeśli chodzi o skalę wydatków na zadania z zakresu ochrony zdrowia, był dla samorządów rok 2009, w któ­ rym gminy, powiaty i województwa przeznaczyły na infrastrukturę placówek medycznych ponad 2 mld zł. Liczby te budzą ogromny szacunek i stanowią dowód, że samorządy traktują prowadzenie szpitali jako jeden z priorytetów swojej działalności. Należy podkreślić, że uprawnienie podmiotu two­ rzącego wiąże się także dla samorządów z odpowie­ dzialnością za wynik finansowy jednostki ochrony zdrowia. Na podmiocie tworzącym ciąży bowiem obowiązek pokrywania ujemnego wyniku finansowe­ go jednostki leczniczej, a w przypadku jej likwidacji – przejęcia ewentualnych zobowiązań. Warto wiedzieć, że kształtując dochody jednostek samorządu terytorialnego, nie przewidziano jakichkol­ wiek środków na utrzymanie infrastruktury szpital­ nej. Czyli te ponad 21,6 mld zł wydanych od 1999 r. pochodzi z dochodów własnych, kosztem wydatków majątkowych w innych sferach działania samorządów menedżer zdrowia  21


organizacja i zarządzanie

Tabela 1. Nakłady majątkowe samorządów terytorialnych na infrastrukturę ochrony zdrowia w latach 1999–2016 Rok

Wydatki jednostek samorządu terytorialnego w dziale ochrona zdrowia (w mln zł) Gminy (*kwota szacunkowa)

Powiaty

Miasta na prawach powiatu

Województwa

Ogółem

2016

30*

232

270

526

1 058

2015

30*

216

350

827

1 423

2014

30*

167

318

501

1 016

2013

30*

157

182

546

915

2012

40*

179

194

758

1 171

2011

40*

256

285

714

1 295

2010

60*

357

424

711

1 552

2009

60*

389

414

1 229

2 092

2008

60*

533

440

880

1 913

2007

60*

330

400

761

1 551

2006

60*

363

322

673

1 418

2005

82

246

245

490

1 063

2004

60

233

181

257

1 041

2003

47

267

119

244

677

2002

74

296

119

242

731

2001

63

459

155

462

1 139

2000

59

358

152

350*

819

1999

56

302

174

384

916

Ogółem

941

5 339

4 744

10 575

21 599

Źródło: Opracowanie własne na podstawie sprawozdań Ministerstwa Finansów z realizacji budżetów jednostek samorządu terytorialnego.

(gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że w tych nakła­ dach wsparcie unijne wyniosło blisko 2 mld zł). Zdając sobie sprawę z ułomności tego typu porów­ nań, można stwierdzić, że gdyby pieniądze wydane na szpitale przeznaczono na inne cele, to zmodernizowa­ no by ok. 35 tys. kilometrów dróg. Gdyby szpitale nie podlegały samorządom, tak ogromnych nakładów na budowę nowych obiektów czy też zakupy aparatury medycznej po prostu by nie było. Nie mam więc naj­ mniejszych oporów, aby stwierdzić, że bez znaczne­ go zaangażowania samorządów szpitale wyglądałyby i funkcjonowały tak siermiężnie, jak za czasów PRL.

Szpitale samorządowe, podobnie jak szkoły, domy pomocy społecznej, instytucje kultury, mają oddziaływanie regionalne i z tego powodu powinny być zarządzane przez wspólnoty mieszkańców

22  menedżer zdrowia

Z punktu widzenia działania systemu ochrony zdro­ wia można więc jednoznacznie stwierdzić, że prowa­ dzenie szpitali przez samorządy się opłaca. Gdyby były w rękach rządu, nie mielibyśmy wielu nowych obiek­ tów szpitalnych, tak nowoczesnych sal operacyjnych czy też wysokiej jakości aparatury i sprzętu medycz­ nego. Nie znajduję żadnych racjonalnych przesłanek wska­ zujących, że w sytuacji ogromnego niedoboru środków w systemie ochrony zdrowia, kiedy priorytetem jest poszukiwanie pieniędzy na sfinansowanie wyższych wynagrodzeń dla personelu medycznego, rząd znajdzie corocznie miliard czy dwa na modernizację lokalnych i regionalnych szpitali. A przecież apetyt pacjentów na wyższą jakość świadczeń i lepsze warunki leczenia nie osłabnie. W tej sytuacji odbieranie samorządom szpi­ tali byłoby krokiem wręcz samobójczym. To nie samotna wyspa Prowadzenie szpitala nie może się odbywać w ode­ rwaniu od funkcjonowania innych podmiotów leczni­ czych, jednostek działających w obszarze polityki spo­ łecznej (np. szkół, domów pomocy społecznej, instytucji kultury, instytucji rynku pracy), bez odniesienia się do sytuacji lokalnej gospodarki czy też stanu infrastruktu­ ry technicznej (drogi, kanalizacja czy wodociągi). Oczy­ wista jest potrzeba skoordynowania działań w tych po­ grudzień/styczeń 10/2017


Fot. © iStockphoto.com

organizacja i zarządzanie

wiązanych ze sobą obszarach w sposób uwzględniający oczekiwania mieszkańców i gwarantujący zaspokojenie potrzeb najszerzej rozumianego bezpieczeństwa (w tym zdrowotnego). Nie znajduję lepszego rozwiązania niż realizowanie tego zadania przez władze samorządowe. Dotyczy to działań szpitala w obrębie zadań z zakresu ochrony zdrowia (np. realizacja samorządowych progra­ mów polityki zdrowotnej, współpraca z inspekcją sani­ tarno-epidemiologiczną), działań w sytuacjach kryzyso­ wych (współpraca ze służbami, inspekcjami i stażami), wdrażania horyzontalnych polityk społecznych (np. roz­ wiązywanie problemów osób starszych, uzależnionych, niepełnosprawnych). Wiele problemów systemowych nierozwiązanych na szczeblu centralnym (szczególnie na styku syste­ mów ochrony zdrowia i pomocy społecznej) udaje się skutecznie rozwiązać na szczeblu lokalnym lub regio­ nalnym tylko dzięki temu, że zadania te są skupione w jednych, samorządowych rękach. Tylko połączenie lokalnych i regionalnych instytucji z administracją samorządową daje szansę na efektywne wykorzysta­ nie ich zasobów i działanie zgodne z oczekiwaniami mieszkańców. Szpital nie jest samotną wyspą na terenie miasta, po­ wiatu czy województwa. To bardzo często największy pracodawca na danym obszarze, placówka ważna nie tylko dlatego, że zapewnia leczenie pacjentów, lecz tak­ że dlatego, że wzmacnia potencjał społeczny i wyzwala impuls rozwojowy dla lokalnej gospodarki. Te rozliczne uwarunkowania powodują potrzebę koordynacji działań z perspektywy władz samorzą­ dowych, w których najważniejsze jest zaspokajanie potrzeb społeczności lokalnej. Samorządy mogą samo­ dzielnie, niezależnie od administracji rządowej określać sposób realizacji tych potrzeb. Podstawowe znaczenie ma tworzenie płaszczyzny współdziałania podmiotów funkcjonujących na danym terenie, co prowadzi do grudzień/styczeń 10/2017

1999 r. każdy powiat wydał Od corocznie średnio milion złotych na modernizację infrastruktury szpitalnej, miasto na prawach powiatu 4 miliony, a województwo aż 37 milionów

stworzenia warunków dla lokalnej gospodarki oraz podnoszenia jakości życia mieszkańców. W tej sytuacji pozbawienie samorządów prowa­ dzenia szpitali oznaczałoby w konsekwencji osłabienie możliwości rozwojowych podmiotu leczniczego (i całej wspólnoty mieszkańców), utrudnienie władzom samo­ rządowym podejmowania działań w sytuacjach kryzy­ sowych, pozbawienie obywateli kontroli nad działalno­ ścią znaczącego dla nich podmiotu. Powodowałby to tworzenie sztucznego i nienaturalnego podziału na „na­ sze” szkoły i ulice oraz „nie nasze” – rządowe szpitale. Niezbite dowody, które widać gołym okiem w pol­ skich szpitalach, potwierdzają, że aktualne ich umiej­ scowienie w rękach gmin, powiatów i województw pozwala na likwidację wieloletnich zaniedbań w ich funkcjonowaniu, pochodzących z okresu, kiedy były zarządzane przez administrację rządową. W sytuacji chwiejącego się systemu ochrony zdrowia w Polsce odebranie samorządom szpitali przesądziłoby o jego upadku. Marek Wójcik Autor jest ekspertem Związku Miast Polskich. menedżer zdrowia  23


Newsletter

Newsletter Menedżera Zdrowia – TOP 1O – najświeższe wiadomości, najciekawsze komentarze i opinie prosto na Twój e-mail Newsletter Menedżera Zdrowia – TOP 1O zawiera przegląd najważniejszych wiadomości z sektora medycznego ukazujących się w portalu www.termedia.pl. Wysyłany jest codziennie od poniedziałku do piątku. Subskrypcja bezpłatna! Dociera do 60 tysięcy odbiorców – menedżerów, VIP-ów medycznych i innych osób, które zadeklarowały chęć jego otrzymywania. Wejdź na stronę http://www.termedia.pl/Newsletter i zapisz się już dziś!


2017

Pora zaczynać

N

Nie jest to może osiągnięcie tak spektakularne, jak wejście jednej osoby na Mount Everest, ale to jednak sukces, bo bardzo wielu ludziom udało się wejść na Rysy – mówi o swoim największym sukcesie A.D. 2017 prof. Wiesław W. Jędrzejczak, Osobowość Roku (str. 26). Tym sukcesem jest upowszechnienie najnowocześniejszych metod leczenia nowotworów krwi. Można mówić o tym, że w ostatnich latach zbudowaliśmy całe miasto ocalałych po przeszczepieniu szpiku – na taką liczbę ludzkich istnień przekłada się to upowszechnienie. Czy ten i podobne sukcesy można przypisać jednej osobie, czy raczej należy mówić o sukcesie zespołów, sztabów ludzkich? I jedno, i drugie. Bo oczywiście nie sposób wnieść w pojedynkę fortepianu na dziesiąte piętro, a Michał Anioł nie namalował osobiście wszystkich fresków w Kaplicy Sykstyńskiej. Uczyniono to jednak pod jego nadzorem, według jego pomysłu i planu. Im bardziej skomplikowane zadanie, tym bardziej liczą się nie tylko własne zaangażowanie, lecz także umiejętność kierowania i przekonywania całych zespołów do dopinania kolejnych szczegółów – od medycznych, przez techniczne, po finansowe. Tacy są właśnie menedżerowie i liderzy w poszczególnych kategoriach nagrody Sukces Roku 2017. W niniejszym numerze przedstawiamy wywiady z każdym z nich.

Lider to także członek zespołu, którym kieruje. Tyle że mający większe kompetencje zarządcze

– mówi o swej roli w sukcesach olsztyńskiego szpitala inny laureat naszej nagrody, Irena Kierzkowska, Menedżer Roku 2017 w Ochronie Zdrowia w kategorii grudzień/styczeń 10/2017

placówki publiczne (str. 30). – W centrum BetaMed

pracuje ok. 3 tys. osób, to wspaniali specjaliści z różnych dziedzin – podkreśla Beata Drzazga, Menedżer Roku w kategorii placówki prywatne, właścicielka największej polskiej firmy świadczącej usługi pielęgniarskie, także w domu pacjenta (str. 34). Rzeczywiście, wszyscy są niezbędni do osiągnięcia sukcesu. Ale niezbędne jest też spięcie wysiłku specjalistów różnych dziedzin, a także przekonanie do swoich racji otoczenia. A w tym wypadku umiejętności zarządcze nie wystarczają, trzeba talentu dyplomatycznego, perswazji i dobrego planu. Gdzie zaczyna się droga do sukcesu? – Dochodzi w końcu do rodzaju złości

na to, że codziennie trzeba tolerować i znosić wszelkie mankamenty „starego” – odpowiada Lidia

Albrechowicz, prezes szpitala EMC Regionalne Centrum Zdrowia w Lubinie. Lecznica to Lider Roku 2017 w Ochronie Zdrowia w kategorii innowacyjny szpital (str. 38). – Gdy pojawia się graniczące z pewno-

ścią przekonanie, że zmiana jest potrzebna i że znalazło się sposób na jej przeprowadzenie, pora zaczynać – dodaje.

„Pora zaczynać” powiedzieli sobie w pewnym momencie również inni laureaci naszego konkursu: Elżbieta Rucińska-Kulesz, Marek Brzosko, firma Servier, Violetta Szycik, prezes Fundacji dla Dzieci Vivadental, Martyna Wojciechowska i Ewa Drzyzga. Każde z tych „pora zaczynać” ostatecznie doprowadziło do zmian na lepsze. Czasem przełomowych, rewolucyjnych, a czasem ewolucyjnych. Jak zgodnie podkreślają nasi bohaterowie, za każdym z tych osiągnięć stał zespół ludzi, potrzebne było wsparcie otoczenia. Zwraca uwagę, że każdy z naszych bohaterów za swój sukces dziękuje innym, podkreśla, że bez ich pomocy byłby on niemożliwy. Oni dziękują innym – my w tym konkursie dziękujemy właśnie im. W końcu Władysław Jagiełło nie sam wygrał bitwę pod Grunwaldem, ale czy wygralibyśmy ją bez Władysława Jagiełły?

Redakcja

menedżer zdrowia

25


SUKCES ROKU 2017

OSOBOWOŚĆ ROKU 2017

W OCHRONIE ZDROWIA

26

menedżer zdrowia

grudzień/styczeń 10/2017


fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

Hematologia trafiła także pod strzechy Rozmowa z prof. Wiesławem W. Jędrzejczakiem, konsultantem krajowym w dziedzinie hematologii Czy trudne było – i jest – przekonywanie władzy do nowych metod terapeutycznych? W latach 80. udało się to panu w odniesieniu do przeszczepiania szpiku, wówczas nowatorskiego rozwiązania w hematoonkologii.

Ewentualne nieporozumienia między lekarzami a decydentami w obszarze nowych metod terapeutycznych nie dotyczą ideologii czy obowiązującego systemu politycznego. Można powiedzieć, że ochrona zdrowia jest wolna od ideologii, bo wszyscy są równi wobec choroby. Bez względu na to, czy ktoś jest komunistą, kapitalistą czy faszystą, białaczka przebiega u niego podobnie. Myślę, że w tych nieporozumieniach odgrywa rolę zrozumienie bądź niezrozumienie działalności nowatorskiej i innowacyjnej. A to znowu nie zależy od systemu politycznego czy poglądów, ale od horyzontów myślowych osób, które aktualnie rządzą. Horyzonty władzy są inne niż horyzonty lekarzy?

Tego nie powiem, ale problemy dotyczące nowatorskich posunięć są dokładnie takie same teraz i kiedyś. Poprzedni system w jakiejś grudzień/styczeń 10/2017

mierze gloryfikował naukę. Jednak gloryfikowanie to jedno, a finansowanie to drugie, tym bardziej że za czasów tzw. komunizmu Polska była biednym krajem, w którym sądzono, że niektórych rzeczy po prostu nie można wykonać ze względu na zapóźnienie rozwojowe. Wybieganie do przodu było wtedy trudne do zaakceptowania. Teraz jest łatwiej?

Wyzwania pozostają te same, choć oczywiście należy uwzględnić pewien postęp, którego znaczna część odbywa się jednak poza granicami naszego kraju. Trudno mi powiedzieć, czy obecnie wprowadzanie nowych terapii jest łatwiejsze. Powiem jednak, że za poprzedniego systemu polska nauka miała się dobrze – poza jej niedofinansowaniem, które wynikało bardziej z niewymienialności złotówki niż z decyzji politycznych. Najważniejsze rzeczy trzeba było kupować za dewizy, a tych brakowało. Zamówienia były realizowane nawet przez 2–3 lata, co oznaczało ogromne marnotrawstwo, ponieważ zamówione produkty docierały nierzadko wtedy, kiedy dana osoba pracowała już w zupełnie innym miejscu, a ci, którzy pozostali, nie wiedzieli, dlaczego dane zamówienie zostało złożone. Teraz takich sytuacji jest mniej, ale uderza mnie to, że mimo ogromnego otwarcia na świat młodzi ludzie nie garną się do wyjazdów na stypendia zagraniczne, nie chłoną wiedzy. Tymczasem w Polsce nie można do końca wykształcić naukowca. Na przykład w USA można doświadczyć prawdziwej konfrontacji z osiągnięciami światowymi. Pobyt tam to jedyna możliwość zmiany sposobu myślenia, przyjrzenia się temu, jak wygląda efektywny system finansowania nauki. Młodzi ludzie » menedżer zdrowia

27


SUKCES ROKU 2017

» tymczasem nie chcą wyjeżdżać, a mają być elitą. Oczywiście lekarze wyjeżdżają, ale zazwyczaj nie po to, aby zajmować kluczowe stanowiska, ale aby pracować jako wyrobnicy. Poza tym nie chodzi tylko o wyjazd, lecz także o powrót i o wdrożenie w Polsce tego, czego się nauczono. I to jest problem, bo jako naród powinniśmy aspirować do czegoś więcej. Takie było od początku przesłanie dotyczące przeszczepiania szpiku – że musimy opracować trudną technologię we własnym zakresie. I to się udało. Dziś problem sprowadza się do tego, że nowe leki nie powstają w Polsce. W poprzednim systemie wytworzono cztery oryginalne leki, obecnie żaden nie jest wytwarzany, a nasz przemysł nie ma takiego potencjału, nawet gdyby udało się opracować odpowiednią cząsteczkę. Odpowiadając na pytanie – w każdej władzy jednak są ludzie otwarci i zamknięci. Kwestią przypadku jest to, czy na najważniejszych stanowiskach znajdą się ludzie innowacyjni czy bardziej zachowawczy. Porównał pan kiedyś walkę z rakiem do wojny z Hitlerem i Stalinem. Jest pan również pułkownikiem Wojska Polskiego. Czy można porównać pana działania jako lekarza do strzelania na strzelnicy, gdzie celem jest rak?

nie, czyli metoda ta stała się powszechnie dostępna. I choć to nie jest osiągnięcie tak spektakularne jak wejście jednej osoby na Mount Everest, to jednak jest to sukces, bo bardzo wielu ludziom udało się wejść na Rysy. Inaczej mówiąc, to, co było kiedyś osiągnięciem w postaci uratowania jednego życia, przemieniło się w Polsce w całe miasto ludzi żyjących po przeszczepieniu szpiku. To wielka zmiana, która dotyczy także innych chorób krwi. Zakończona powodzeniem walka o nowe leki przynosi efekty. Oczywiście jesteśmy krajem na

To, co było kiedyś osiągnięciem w postaci uratowania jednego życia, przemieniło się w Polsce w całe miasto ludzi żyjących po przeszczepieniu szpiku

Trochę tak i trochę nie. Strzelanie na strzelnicy to tylko ćwiczenie, więc leczenie nowotworów porównałbym raczej do strzelania na polu walki. Drugą różnicą jest to, co wydaje się istotne w dzisiejszej medycynie, która już potrafi z nowotworu uczynić chorobę przewlekłą. Ciągle nie jest tak, że udaje nam się zastrzelić wroga jednym strzałem. Obecnie postęp medycyny oznacza ciągłe strzelanie do wroga, którym jest rak, nowymi nabojami. Jednak hematologia w ostatnim czasie notuje duże sukcesy i to odwlekanie momentu śmierci jest bardzo rozciągnięte w czasie.

Rzeczywiście, sukcesów było dużo. Ukazała się statystyka pokazująca, że pomimo gorszego finansowania niż w wielu innych krajach wyniki leczenia białaczek w Polsce – jako jedynego rodzaju nowotworów – nie odbiegają od rezultatów osiąganych w krajach o wiele lepiej uposażonych. Tę analizę przygotował Narodowy Instytut Zdrowia, została ona opublikowana w Internecie. Wcześniej moje osiągnięcia mogły być rozpatrywane w kategoriach sukcesu indywidualnego, ale obecnie moja działalność skupia się na przenoszeniu tych pojedynczych osiągnięć naukowych i terapeutycznych na sukcesy w skali kraju, oczywiście z udziałem całego środowiska. Postęp został osiągnięty w każdym rodzaju białaczki, zaczynając od metody indukcji remisji ostrej białaczki szpikowej w programie trójlekowym autorstwa prof. Hołowieckiego, który aspiruje już do standardów amerykańskich, poprzez przeszczepianie szpiku już w 20 ośrodkach w naszym kraju. Wykonujemy 1700 zabiegów przeszczepienia rocz28

menedżer zdrowia

grudzień/styczeń 10/2017


dorobku i nie możemy udostępniać wszystkich nowych leków, które są bardzo drogie. Możemy jednak identyfikować podgrupy chorych najbardziej poszkodowane przez los i zapewnić im pomoc. To z jednej strony jest bardziej realistyczne, biorąc pod uwagę możliwości budżetowe, a z drugiej zaspokaja największe potrzeby – potrzeby ludzi będących w największym nieszczęściu. A przecież jako społeczeństwo mamy największe zobowiązania wobec tych, którzy są najbardziej poszkodowani przez los.

medycyny jest większy niż postęp w zakresie kształcenia kadr i zwiększania możliwości ośrodków, choć nie jest tak, że te ośrodki nie powstają. Jednym z moich osiągnieć było doprowadzenie do tego, że w każdym województwie mieści się ośrodek kształcący hematologów. Mamy więc w miarę równomierne rozmieszczenie w kraju specjalistów i możliwości udzielenia pomocy hematologicznej. Oczywiście są regionalne zapóźnienia, jednak dążymy do ich niwelowania. Już na początku 2018 r. akredytowany zostanie nowy ośrodek przeszczepiania szpiku w województwie zachodniopomorskim. W najbliższym czasie powinien ruszyć ośrodek w Brzozowie w województwie podkarpackim. Jest więc coraz mniej tzw. białych plam. Regiony najbardziej potrzebujące stają na nogi.

Zwiększa się liczba osób żyjących, a lekarze nie mają możliwości, aby wszystkim zapewnić jednakowy standard opieki.

Liczba hematologów w czasie mojej działalności jako konsultanta krajowego wzrosła więcej niż dwukrotnie. Ale rzeczywiście postęp

Wspomniał pan, że kieruje się filozofią pomocy najbardziej potrzebującym. Czy taką konieczność zobaczył Pan właśnie w hematologii?

Kiedy się decydowałem na tę specjalność, nie miałem takiej perspektywy jak obecnie. Wiedza ogólna dotycząca chorób krwi nie była na takim poziomie jak teraz. Zresztą młody człowiek, który wybiera daną specjalizację, nie ma perspektywy problemu w skali całego kraju, bo on tak nie myśli. On myśli, jak zrobić doktorat i specjalizację. Nawet jeśli zamierza w jakimś czasie zostać profesorem, nie myśli, jak rozwiązywać problemy w skali całego kraju. Ta odpowiedzialność za hematologię spadła na mnie w dwojaki sposób. Najpierw zostałem prezesem Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów, a potem konsultantem krajowym w dziedzinie hematologii. To nie jest tak, że zaczynając karierę, miałem takie cele. Zresztą nawet nie wiedziałem, że takie stanowiska istnieją. Młody człowiek dopiero się uczy, jak wspinając się po szczeblach kariery i osiągając pewne stanowiska, można zdziałać coś dobrego.

prof. WIESŁAW W. JĘDRZEJCZAK

grudzień/styczeń 10/2017

A co zadecydowało o hematologii?

fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta

Wybitny polski lekarz, specjalista chorób wewnętrznych, hematolog, onkolog kliniczny, transplantolog, naukowiec, konsultant krajowy w dziedzinie hematologii. Od lat kieruje Katedrą i Kliniką Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W 1984 r. wraz z zespołem lekarzy z Wojskowej Akademii Medycznej przeprowadził pierwsze w Polsce udane przeszczepienie szpiku. W 2003 r. pierwszy w kraju przeszczepił krew pępowinową od dwóch dawców. Powrót prof. Jędrzejczaka na stanowisko konsultanta krajowego w dziedzinie hematologii wpłynął na spektakularną poprawę leczenia pacjentów z chorobami układu krwiotwórczego. W 2017 r. dzięki jego staraniom wprowadzono na listę refundacyjną trzy leki ratujące chorych, rozbudowano sieć ośrodków hematologicznych, upowszechniono światowe standardy leczenia.

Moja droga wojskowa prowadziła przez oddział izotopowy, który miał się zajmować chorobą popromienną, a w tych czasach groźba konfliktu nuklearnego wydawała się bardzo realna i należało Polskę do tego przygotować. Choroba popromienna to przede wszystkim hematologia, bo uszkodzenia popromienne są nieodwracalnie śmiertelne i można próbować uratować jedynie tych, którzy mają problemy hematologiczne. To siłą rzeczy prowadziło do przeszczepiania szpiku, do którego doszedłem najpierw, aby potem stać się hematologiem, nie odwrotnie. r Rozmawiała Marta Koblańska menedżer zdrowia

29


SUKCES ROKU 2017

MENEDŻER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA PLACÓWKI PUBLICZNE

Benedyktyńska praca Rozmowa z Ireną Kierzkowską, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie Gdy się przyjrzeć szczegółom, droga do sukcesów w połowie przypadków ma swój początek w młodzieńczych marzeniach, a w połowie zaczyna się od przypadku.

Na pewno nigdy nie marzyłam, by być dyrektorem szpitala, ale marzenia o tym, by zostać lekarzem i pomagać ludziom, towarzyszyły mi od dziecka. Jeśli te naiwne wyobrażenia mogły na czymś zaważyć, to na wyborze specjalności, ponieważ w dzieciństwie lekarz kojarzył mi się ze słuchawkami. Po studiach na stażu lekarskim namawiano mnie, bym wybrała chirurgię. Chirurgowi słuchawki do niczego nie są potrzebne, wybór padł na internę. Dyrektor szpitala też przecież rzadko używa słuchawek. Czy w wyborze dalszej ścieżki zawodowej pomógł przypadek?

W zasadzie nie przypadek, ale poczucie powinności czy nawet solidarności z kolegami i koleżankami z mojego szpitala. Po studiach podjęłam pracę w szpitalu powiatowym w Bartoszycach. Po odejściu dyrektora na emeryturę poszukiwano kandydata na to stanowisko. Ordynator nie mógł jednocześnie pełnić funkcji dyrek30

menedżer zdrowia

tora, a ja byłam jego zastępcą. Padło na mnie. Determinacja była duża, ponieważ powiedziano, że jeśli nie wyłonimy kandydata z własnego grona, przywiozą go nam w teczce. Pani pierwsze sukcesy? Pierwsze problemy?

Te pierwsze przyszły rzeczywiście szybko. Dyrektorem zostałam w 1998 r. Wtedy właśnie wdrażano reformę Buzka, szpitale musiały się dostosować do nowych zasad finansowania i zarządzania, a przede wszystkim przejść proces usamodzielnienia, żeby funkcjonować na rynku. Nam się to udało. Szybko zyskaliśmy akredytację i uznanie pacjentów. A pierwszym problemem było wprowadzenie w szpitalu outsourcingu usług sprzątania. W małych społecznościach media bardzo surowo i dokładnie przyglądają się pracy szpitali. Pamiętam ostrą krytykę ze strony lokalnej rozgłośni. Wiele trudu kosztowało mnie przekonanie decydentów i społeczności lokalnej, że nowe rozwiązanie jest lepsze od starego. Jednym z wymienionych w uzasadnieniu powodów przyznania tytułu Menedżera Roku 2017 jest odejście w obecnym pani szpitalu od outsourcingu w wypadku stacji dializ. Zmieniła pani zdanie w sprawie outsourcingu?

Skądże, zdania nie zmieniłam. Outsourcing raz się opłaca, a raz nie. Nie ma tu żadnej uniwersalnej reguły. »


IRENA KIERZKOWSKA

DYREKTOR WOJEWÓDZKIEGO SZPITALA SPECJALISTYCZNEGO W OLSZTYNIE

fot. archiwum

Laureatka pochodzi z Lidzbarka Warmińskiego. Jest lekarką, absolwentką Akademii Medycznej w Gdańsku, specjalistką w zakresie chorób wewnętrznych i nefrologii. Ukończyła też studia podyplomowe w specjalnościach zarządzanie ogólne w warunkach rynku europejskiego, zarządzanie opieką zdrowotną. W 1998 r. została dyrektorem Szpitala Powiatowego w Bartoszycach. Funkcję dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie objęła w 2008 r.

grudzień/styczeń 10/2017

menedżer zdrowia

31


SUKCES ROKU 2017

» Każdy przypadek, każdą sprawę trzeba dokładnie rozważyć z ołówkiem w ręku. W przypadku Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie prowadzenie własnej stacji dializ po prostu się opłaci. Dziesięcioletnia umowa z zewnętrznym operatorem właśnie się zakończyła, zrobiliśmy biznesplan i zdecydowaliśmy się jej nie przedłużać. Świadczymy teraz kompleksowe usługi w zakresie nefrologii, oferując pacjentom wszystkie metody leczenia nerkozastępczego. Można powiedzieć, że dzięki temu mamy skoordynowany system leczenia pacjentów ze schorzeniami nerek, łącznie z przeszczepami. A wracając do początków w szpitalu w Olsztynie. Jaki był pierwszy krok?

Była to realizacja trudnego projektu – budowy nowego bloku operacyjnego, dofinansowanego ze środków unijnych w ramach RPO Warmia i Mazury na lata 2007–2013. Ta inwestycja zmieniła oblicze szpitala, zainicjowała rozwój, zwiększyła bezpieczeństwo i wpłynęła na kulturę pracy na bloku. Szpital się rozwija, o czym świadczy systematyczny wzrost przychodów. W 2017 r. przychody całkowite wyniosły 229 mln zł. Placówka nie ma żadnych zobowiązań wymagalnych. Jak osiągnęła pani taki wynik? Polskie szpitale brną w długi, a sytuacja w pani lecznicy jest stabilna.

Nigdy nie traktowałam oszczędności jako jedynej metody porządkowania finansów. Samo oglądanie złotówki z każdej strony nic nie da, jeżeli nie znajdą się środki na rozwój, na lepsze funkcjonowanie na rynku. Przeciwnie – wierzę, że modernizacja, inwestycje w nowe metody leczenia zwiększają przychody i ostatecznie znacznie poprawiają bezpieczeństwo finansowe szpitala. To właśnie m.in. dzięki inwestycjom poprawiamy bezpieczeństwo pacjentów i warunki pracy personelu. Poza tym jestem absolutnym zwolennikiem dobrze rozumianej polityki jakości i mogę powiedzieć, że jest to skuteczne narzędzie zarządcze. Pacjent i jego potrzeby są najlepszym kompasem rozwoju szpitala. Olsztyn przez lata leżał jakby na uboczu głównego nurtu polskiej medycyny. Ostatnio jednak coraz częściej mówi się o sukcesach medycznych made in Olsztyn. Czy miasto lub region stwarza lepsze niż gdzie indziej w Polsce warunki do rozwoju szpitala?

Niekoniecznie, ponieważ poziom finansowania naszego regionu jest dużo niższy niż w innych regionach Polski, co mobilizuje nas do podejmowania racjonalnych decyzji. Uniwersytet Medyczny w Olsztynie, który powstał 10 lat temu, również zmienił nasze podejście do nauki, rozwoju, a nawet organizacji pracy w związku z kształceniem studentów. Mamy pierwsze sukcesy naukowe i kliniczne, a studenci zdają LEP lepiej niż ich koledzy z innych miast, nawet z renomowanych uczelni. Jeśli pyta pan o warunki do rozwoju szpitala – może rzeczywiście ułatwieniem 32

menedżer zdrowia

w podejmowaniu nowych wyzwań jest próba budowania niezależności naszego regionu, czyli wdrażania usług medycznych, które wcześniej nie były wykonywane. Ale problemem jest znalezienie i ściągnięcie kadry z doświadczeniem. Dlatego konieczne jest szybkie wyszkolenie i stałe doskonalenie własnych kadr, nie tylko lekarskich. Mówiła pani o Uniwersytecie Medycznym, który prowadzi własne szpitale. Czy to dla was konkurent?

W żadnym wypadku. Traktujemy się po partnersku i staramy się ściśle współpracować. Studenci medycyny z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, polscy i zagraniczni, mają u nas praktyki, kształcą się w naszym szpitalu, znajdując warunki często lepsze niż w przypadku innych polskich uczelni. Aż dziewięć naszych oddziałów to oddziały kliniczne. A co do konkurencji: wspominałam wcześniej o morzu potrzeb województwa warmińsko-mazurskiego. Przy szczupłych środkach staramy się współpracować i uzugrudzień/styczeń 10/2017


pełniać specjalności zgodnie z profilami nie tylko ze szpitalem uniwersyteckim, lecz także z innymi szpitalami olsztyńskimi. Z korzyścią dla wszystkich, a przede wszystkim z korzyścią dla pacjentów. Jakie były największe osiągnięcia w 2017 r.?

O pierwszym już częściowo mówiliśmy. To zrealizowany cel inwestycyjny – sprawny insourcing. W 2017 r. włączyliśmy w struktury szpitala stację dializ, ale też pracownie tomografii komputerowej i rezonansu magnetycznego. Wartość inwestycji w pracownie to 10 mln zł. Efektem realizacji projektu jest kompleksowa modernizacja pomieszczeń pracowni oraz poczekalni, zakup aparatu do tomografii komputerowej – 64 rzędy, 128 warstw – oraz do rezonansu magnetycznego – 1,5 T. Oba urządzenia zostały wyposażone w najnowocześniejsze oprogramowanie umożliwiające kompleksową diagnostykę na najwyższym poziomie. Niemniej pracownię pozytonowej tomografii emisyjnej na terenie szpigrudzień/styczeń 10/2017

fot. Beata Szymańska

Samo oglądanie złotówki z każdej strony nic nie da, jeżeli nie znajdą się środki na rozwój, na lepsze funkcjonowanie na rynku

tala prowadzi firma zewnętrzna, z którą kontynuujemy bardzo dobrą współpracę w formie outsourcingu. Wprowadziliśmy nowoczesne metody leczenia operacyjnego nowotworów piersi oraz zabiegi oszczędzające z użyciem izotopu jako znacznika. Dużym echem odbiły się sukcesy ginekologii onkologicznej, m.in. zamrożenie jajnika pacjentki chorej na czerniak i jego wszczepienie po zakończeniu chemioterapii. Dzięki innowacyjnej metodzie kobieta zaszła w ciążę i urodziła zdrowe dziecko. Już w 2008 r. wprowadziliśmy skoordynowane leczenie kobiet w ciąży, leczenie wewnątrznaczyniowe tętniaków aorty brzusznej i piersiowej, przyspieszyliśmy ścieżkę przyjęcia i leczenia udaru – z SOR pacjent trafia bezpośrednio na tomografię interwencyjną. Uruchomiliśmy pracownię elektrofizjologii serca, wykonaliśmy innowacyjny zabieg kardiologiczny – zamknięcie uszka lewego przedsionka metodą przezskórną, a także z zakresu neurochirurgii – kraniotomię z wybudzeniem śródoperacyjnym pacjenta. I nie wymieniłam wszystkich. Może warto jeszcze wspomnieć o utworzeniu Pracowni Diagnostyki i Leczenia Zaburzeń Równowagi, jednej z najnowocześniejszych metod diagnozowania zawrotów głowy i rehabilitacji, działalności komercyjnej szpitala, niekontraktowanej z NFZ. Zarządzam zdolną, wspaniałą kadrą – nie tylko lekarską. Pani wyuczony zawód to lekarz. Umiejętności biznesowe musiała pani nabywać z czasem. Ma pani „marketingowego guru”, ulubionego autora prac i doktryn biznesowych?

O, tak. Mam taką inspirację, ale nie pochodzi ona od autora ksiąg ekonomicznych i nie jest dziełem jednego człowieka. Zaskoczę pewnie nie tylko pana, ale tą inspiracją są zasady stosowane przez benedyktynów, które pozwalają trwać tej szczególnej firmie już 1500 lat. Zostały opisane przez Anselma Grüna w skromnym wydaniu. Sztuka prowadzenia firmy, kierowania ludźmi jest według tych zasad zadaniem duchowym, twórczym i pełnym inwencji obchodzeniem się z ludźmi i rzeczami. A to oznacza, że zarządzanie wymaga stałej pracy nad sobą, nad swoimi słabościami, uprzedzeniami czy przywiązaniami do własnego ja. Przełożony, czyli mówiąc dzisiejszym językiem korporacji – lider, to według tej reguły także członek zespołu, którym kieruje. Tyle tylko, że wyposażony w większe kompetencje zarządcze. A te wynikają przede wszystkim z zaufania zespołu, na które trzeba solidnie zapracować ciągłym doskonaleniem, podejmowaniem trafnych decyzji i zwykłym poczuciem sprawiedliwości czy przyzwoitości. Bardzo sobie te słowa i rady wzięłam do serca. r Rozmawiał Bartłomiej Leśniewski menedżer zdrowia

33


SUKCES ROKU 2017

MENEDŻER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA PLACÓWKI

PRYWATNE

Ile uśmiechu, tyle życia – ile życia, tyle uśmiechu Rozmowa z Beatą Drzazgą, prezes BetaMed W branży mówią o pani „pielęgniarka, która zbudowała największą w kraju sieć opieki długoterminowej”, ale też „niezwykle przebojowa businesswoman, która od podszewki poznała sektor ochrony zdrowia”. Bliżej pani do pierwszego czy drugiego? Jak pani wolałaby się określić?

Byłam pielęgniarką. Studiowałam m.in. nauki o zarządzaniu, analitykę zarządzania, zarządzanie placówkami służby zdrowia oraz zarządzanie i marketing. Ukończy34

menedżer zdrowia

łam także dwuletnią specjalizację z geriatrii i MBA International. Jestem człowiekiem biznesu, który kocha pomagać potrzebującym i chorym. W jednym z wywiadów powiedziała pani, że zawsze pani o tym marzyła. Jak to się zaczęło?

W wieku czterech lat już interesowałam się służbą zdrowia. Nietypowo. Dlaczego? Bo moja ciocia była pielęgniarką. Obserwowałam ją w przychodni w trakcie pracy, a także w domu, kiedy robiła lu-

dziom zastrzyki. Pociągało mnie to, ale jednocześnie przeżywałam to, że ktoś cierpi. Chciałam zostać lekarzem albo pielęgniarką. Poszłam do liceum medycznego. Później zaczęły się pierwsze praktyki. Byłam wśród ludzi, którzy potrzebowali pomocy. Cieszyłam się, że mogłam im pomagać. Byłam bardzo szczęśliwa, że wybrałam ten zawód. I chyba tak pozostało do dzisiaj?

Zdecydowanie tak. Pomaganie to moja pasja i to, co kocham. To jest coś pięknego, co bardzo mnie uduchowia. Ilu osobom pani pomaga w ramach BetaMed?

Około sześciu tysiącom potrzebujących. A ilu prywatnie?

Powiem jedynie, że pomagam wielu ubogim i chorym. Gdy zgłosi się do mnie ktoś potrzebujący, staram się pomóc, jak tylko mogę. Robię to z potrzeby serca, a nie żeby się tym chwalić. I cieszę się, że pozostawiam to w tajemnicy. Skąd pomysł na BetaMed?

Pracuję w tej branży już 29 lat. Uważam, że chory człowiek potrzebuje empatii, zrozumienia. Trzeba mu dać dużo ciepła i poczucia » grudzień/styczeń 10/2017


fot. Cobraostra

BEATA DRZAZGA

grudzień/styczeń 10/2017

Właścicielka największej firmy medycznej w Polsce świadczącej usługi pielęgniarskie, także w domu pacjenta. Firma ma obecnie 91 oddziałów w 11 województwach i filię w USA. Zatrudnia ponad 5 tys. osób – lekarzy, rehabilitantów, pielęgniarek. Otworzyła własną klinikę BetaMed Medical Active Care (8000 m²) w Chorzowie. Celem kliniki jest także zmiana podejścia do starości – łączenie pokoleń, zachęcenie osób starszych i niepełnosprawnych do wyjścia z domu, ich aktywizacja.

menedżer zdrowia

35


SUKCES ROKU 2017

» bezpieczeństwa. Personel, który idzie do tego zawodu, powinien mieć rzeczywiste powołanie. Powołanie, żeby znaleźć w sobie dużo cierpliwości i miłości do drugiego człowieka. Nie ma nic gorszego niż personel, który jest chłodny i wykonuje czynności rutynowo i mechanicznie. Już w szpitalu starałyśmy się z koleżankami tworzyć miłą atmosferę. Dzięki temu nastawienie pacjentów było inne, a szpital wydawał się po prostu przyjaznym miejscem. I tak właśnie powinno być. Wszystko zależy od człowieka i od tego, jakie ma serce. Po kilkunastu latach pracy stwierdziłam, że otworzę własną klinikę, aby właśnie tak miło ludzie byli traktowani. Chciałam stworzyć miejsce, w którym wpro-

się w opiece długoterminowej, domowej i stacjonarnej. Zatrudnia ok. 3 tys. osób, w tym pielęgniarki, lekarzy i rehabilitantów, którzy opiekują się pacjentami w ich domach. Część usług jest też świadczona stacjonarnie, w klinice. Mamy tam pacjentów dorosłych pod respiratorami, dzieci pod respiratorami, zakład opiekuńczo-lecznicy dla seniorów, pobyty dzienne, które nazywamy przedszkolem dla starszych. Jest rehabilitacja, lekarz POZ, poradnia dziecięca i poradnie specjalistyczne. Są też sale wykładowe, mały kościół, w którym odbywają się msze. Z myślą o seniorach otworzyłam również medycynę estetyczną i SPA. Dlaczego? Bo chciałam, by BetaMed jako jedna z pierwszych oferowała takie usługi starszym.

Było mi miło, że menedżerowie przychodni z wielu województw sugerowali pacjentom korzystanie z BetaMed i mówili, że oferujemy opiekę wysokiej jakości wadzę nową jakość opieki. Najpierw uznałam, że będę prowadziła ozonoterapię. Następnie miałam kilka przychodni specjalistycznych w jednym miejscu – okulistyka i poradnia zdrowia psychicznego. Później jednak stwierdziłam, że skupię się nad opieką domową. Dlaczego? Bo było mnóstwo potrzebujących. Z czasem zaczęli się do mnie zgłaszać z różnych województw. Szybko zaczęliśmy się rozwijać. Ludzie poczuli się szczęśliwi, że są w naszych rękach. Było mi miło, że menedżerowie przychodni z wielu województw sugerowali pacjentom korzystanie z BetaMed i mówili, że dajemy opiekę wysokiej jakości. Później zauważyłam, że wzrastają inne potrzeby pacjentów i że oprócz domowych usług konieczna jest także klinika. To przeszłość, a jak jest dzisiaj?

BetaMed to największa ogólnopolska firma medyczna specjalizująca 36

menedżer zdrowia

Cieszę się, że moi pacjenci nie leżą w łóżkach, że nie chodzą nieustannie w piżamach. Mam wspaniałych pracowników, którzy wprowadzają ze mną rodzinną atmosferę i z pasją wykonują swoją pracę. Moi pracownicy to doskonali specjaliści z różnych dziedzin: pielęgniarki, lekarze różnych specjalności, rehabilitanci, terapeuci i opiekunowie. A druga część – organizacyjna, w której jest ok. 200 osób, to świetni dyrektorzy, kierownicy i koordynatorzy oddziałów ze wspaniałymi pracownikami biurowymi. Mój personel, tak samo jak ja, kocha pomagać ludziom. Nie chcę, aby chorzy leżeli w łóżkach, jeśli nie muszą. Trzeba ich wyciągać i aktywizować, o ile się da, w zależności od ich stanu fizycznego. Robimy to. Stanęłam do konkursu na rehabilitację ambulatoryjną dla osób z zewnątrz. Fakt, że jest się chorym, nie znaczy, że trzeba tylko leżeć w łóżku. Ruch wpływa na nasz umysł i dobre samopoczucie, utrzy-

muje nas dłużej przy życiu. Mamy ogromny wachlarz usług. Oferujemy pobyty dzienne, godzinowe, kilkudniowe, miesięczne lub nawet na stałe. W zależności od potrzeby. Proponujemy pacjentom wiele atrakcji. Przyjeżdżają do nas szkoły z występami, a na miejscu organizujemy operę, teatr, mamy też terapie zajęciowe, tańce, muzykoterapię, ćwiczenia dobierane odpowiednio do każdej osoby i jej sprawności, oczywiście wszystko w formie zabawy. Pacjenci, którzy są w domach, grudzień/styczeń 10/2017


fot. Newcolors Lidia Skuza

Cieszę się, że moi pacjenci nie leżą w łóżkach, że nie chodzą nieustannie w piżamach

zwyczajnie się nudzą i patrzą w telewizor, myślą o lekach, chorobie i o tym, że koniec jest bliski i nie są nikomu potrzebni. A tak nie jest! Jeśli młodzi ludzie mają różne miejsca aktywności, to dlaczego starsi mieliby nie mieć tego wszystkiego? Trzeba zmienić mentalność ludzi starszych. U nas mogą oni pójść na dancing, fitness i badania okresowe. To poprawia im samopoczucie. Panie i panowie się tam spotykają, rozmawiają i są szczęśliwi. Nawet osoby pod respiratorem dzięki grudzień/styczeń 10/2017

nam potrafią być pełne optymizmu i radości. Ostatnio usłyszałam od uśmiechniętej osoby pod respiratorem: „Ile uśmiechu, tyle życia, a ile życia, tyle uśmiechu”. Byłam wzruszona. To jest niesamowite. I to jest to, dlaczego warto pomagać. Od 11 stycznia 2018 r. będzie pani mogła tytułować się również Menedżerem Roku 2017 w Ochronie Zdrowia w kategorii placówki prywatne. Co oznacza dla pani to wyróżnienie?

Jestem dumna. Zwłaszcza że kapituła, która mnie wyróżniła, to grono wybitnych ekspertów. Mają wieloletnie doświadczenie i rozmawiali z niejednym menedżerem. Ciężko pracuję, żeby pomagać chorym i rozwijać swoją firmę. Ta nagroda to sygnał, że moje wysiłki mają sens, że zmierzam w dobrym kierunku. Cieszę się z nagrody, zwłaszcza że na rynku jest mnóstwo wybitnych menedżerów. Chylę przed nimi czoła i również im gratuluję. r Rozmawiał Krystian Lurka menedżer zdrowia

37


SUKCES ROKU 2017

LIDER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA INNOWACYJNY

Szpital jak toyota

SZPITAL

Rozmowa z Lidią Albrechowicz, prezes szpitala EMC Regionalne Centrum Zdrowia w Lubinie, i Maciejem Plesiakiem, kierownikiem bloku operacyjnego w tym szpitalu

38

menedżer zdrowia

grudzień/styczeń 10/2017


Wielu przedstawicieli środowiska ochrony zdrowia, od kierownictwa resortu po szefów małych przychodni, często i chętnie mówi o innowacjach. Deklaracji pada sporo, wdrożeń jest niewiele. Skąd ta dysproporcja? Czy chodzi o pieniądze? LIDIA ALBRECHOWICZ: Nie one są najważniejszym problemem. Tkwi on głęboko gdzieś w psychice zarówno decydentów, jak i pracowników. Oczywiście pieniądze na wdrożenie trzeba znaleźć, ale znacznie poważniejszym problemem jest przełamanie obaw przed wprowadzeniem nowego, bo wiąże się to z odejściem od starego rozwiązania, od obowiązujących metod. A te, choć często oceniane są jako niezadowalające, mają nad nowymi tę przewagę, że jako tako działają. Trochę wygląda to tak, że łatwo przyzwyczajamy się nawet do bylejakości. Przekonanie zespołu, że nie trzeba się na nią godzić, to pierwszy krok do innowacji. MACIEJ PLESIAK: Nowe rzeczywiście niesie ze sobą element ryzyka: co będzie, jeśli się nie sprawdzi? Za porażkę zapłacą wszyscy – i decydent reformator, i pracownicy, i pacjenci. To istotna obawa. Na dodatek nowego trzeba się nauczyć, opanować, znaleźć się w zmienionym środowisku. To wymaga na początek dużego wysiłku, dodatkowej pracy.

fot. Agencja Gazeta

Czyja rola jest zatem większa? Co jest trudniejsze dla menedżera: przekonanie samego siebie do zmian czy przekonanie współpracowników?

grudzień/styczeń 10/2017

M.P.: Trudne jest i jedno, i drugie. Zacznijmy od menedżerów. Od dziecka jesteśmy zasypywani propozycjami rozmaitych zmian, przekonywani, że gdy dokonamy »

menedżer zdrowia

39


SUKCES ROKU 2017

L.A.: Rzeczywiście, LEAN Management to metoda wypracowana przez Toyotę, lata temu. Od tego czasu była rozwijana na wszystkich kontynentach, rozprzestrzeniała się na coraz to nowe branże, w tym medyczną. Japońscy inżynierowie branży motoryzacyjnej pierwsi zdefiniowali istotne bolączki nie tylko procesów produkcyjnych, lecz także w sferze świadczeń czy usług i znaleźli na nie sposób. To raczej metoda radzenia sobie z problemami. I to dynamiczna. Nie można po prostu raz wprowadzić LEAN Management, zapisać wszystko w książce obsługi systemu i mieć problem

fot. Proxart

» jakiejś reformy czy innowacji, świat zmieni się na lepsze, a wszelkie troski znikną. Potem okazuje się, że była to zmiana dla zmiany, że stał za nią interes jakiegoś lobby, a nie rzeczywiste dobro, że lepiej było zostawić wszystko po staremu. Te doświadczenia rodzą sceptycyzm wobec innowacji. Sceptycyzm do pewnego stopnia nawet twórczy, bo w wypadku menedżera konieczne jest dokładne sprawdzenie, czy proponowana zmiana rzeczywiście przyniesie wymierne korzyści. Trzeba przekonać nie tylko siebie, lecz także znaleźć argumenty dla zespołu, dla szefów.

L.A.: Dochodzi do tego rodzaj złości na to, że codziennie trzeba tolerować i znosić wszelkie mankamenty „starego”. Gdy pojawia się graniczące z pewnością przekonanie, że zmiana jest potrzebna i że znalazło się sposób na jej przeprowadzenie, silniejsze niż sceptycyzm, o którym mówiłam wcześniej – pora zaczynać.

Wprowadzając zasadę LEAN Management w szpitalu, wzorowali się państwo na Toyocie. Skąd pomysł, by urządzać szpital według modelu wypracowanego w koncernie motoryzacyjnym?

40

menedżer zdrowia

z głowy. LEAN Management to proces, który trwa, ciągle otwiera nowe możliwości, definiuje nowe problemy i sprzyja doskonaleniu. Poproszę o przykład. M.P.: Rzeczywiście, przykład chyba najlepiej wyjaśni czytelnikom, na czym system polega. Mieliśmy duży kłopot z przepływem narzędzi chirurgicznych między blokiem a sterylizacją. Na bloku nie pojawiały się one na czas, zdarzały się zdekompletowane czy nieoznaczone w odpowiedni sposób. Odbyliśmy szereg spotkań z pracownikami sterylizacji, pielę-

gniarkami instrumentariuszkami, lekarzami i działem transportu. Jak się okazało, głównymi problemami były zły przepływ informacji i niejasna komunikacja. Efektem naszych spotkań były przeorganizowanie zestawów chirurgicznych, określenie zasad transportu oraz jasny i klarowny plan operacyjny, do którego mają wgląd wszyscy pracownicy uczestniczący w procesie. Dzięki temu proces sterylizacji przebiega szybciej, narzędzia trafiają na czas na blok operacyjny, a planowana „operatywa” jest wykonywana. Blok operacyjny to skomplikowany oddział szpitalny, grudzień/styczeń 10/2017


SZPITAL EMC REGIONALNE CENTRUM ZDROWIA W LUBINIE

krzyżuje się tutaj wiele procesów. Gdy jeden problem został zdefiniowany i rozwiązany, za chwilę pojawia się kolejny. Jaki? L.A.: Choćby to, że pacjenci trafiali na blok operacyjny nieodpowiednio przygotowani, a przygotowanie na bloku zajmuje bardzo dużo czasu, który można zaoszczędzić, odpowiednio zaopatrując pacjenta na oddziale. Oczywiście część tego procesu musi się odbyć na bloku operacyjnym. Podział zadań pomiędzy oddziałem a blokiem operacyjnym dał wymierne korzyści

grudzień/styczeń 10/2017

w postaci skrócenia czasu przygotowania pacjenta do zabiegu, a tym samym usprawnił proces przepływu pacjentów na bloku operacyjnym. Gdy to zmieniliśmy, gdy nie było już problemu sterylizatorni i przygotowania pacjentów do operacji, pojawiły się następne, z którymi musieliśmy się zmierzyć. Czy można powiedzieć w uproszczeniu, że LEAN

fot. archiwum

W szpitalu oraz przychodni specjalistycznej do dyspozycji pacjentów pozostaje prawie 500 miejsc. Centrum oferuje świadczenia zdrowotne w zakresie: opieki stacjonarnej, pomocy doraźnej, podstawowej opieki zdrowotnej, ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, opieki długoterminowej i paliatywnej, rehabilitacji oraz medycyny pracy. Placówka znalazła się w sieci szpitali, pomimo że szpital jest w 100% prywatny. W celu optymalizacji metod leczenia szpital współpracuje z najlepszymi ośrodkami, organizuje działania o charakterze dydaktycznym. Management to sztuka radzenia sobie z udrażnianiem tzw. wąskich gardeł? Pojawiają się one w coraz to nowych miejscach, więc w coraz to nowych znajdują się praktyczne rozwiązania – poprawiając szczegół za szczegółem, poprawia się całość? L.A.: To oczywiście nie wszystkie zalety LEAN Management, ale mniej więcej taki jest mechanizm. Bardzo chcia łabym przy tym zwrócić uwagę, że w tym systemie »

menedżer zdrowia

41


SUKCES ROKU 2017

» rozwiązania nie są pracownikom narzucane odgórnie, przez zarząd. W gruncie rzeczy to oni sami nie tylko definiują problemy, wskazują te – jak pan to ujmuje – wąskie gardła. Od pracowników, od konkretnych zespołów wychodzą też propozycje rozwiązań. A to bardzo ważne – i dlatego, że z perspektywy pracownika ostrzej widać problemy, i dlatego, że wadliwa organizacja najbardziej doskwiera właśnie konkretnym osobom na konkretnych stanowiskach. Z wiedzy i doświadczeń tych osób rodzą się najlepsze pomysły, jak zaradzić konkretnemu problemowi. Gdy to rozwiązanie uda się wprowadzić, gdy zespół wierzy, że jest słuchany, że udaje się naprawić coś, co przez lata psuło pracę i marnowało wysiłek – zmienia się postawa wobec 42

menedżer zdrowia

firmy, pracy w niej i rośnie zaangażowanie. W państwa szpitalu LEAN Management działa na razie tylko na bloku operacyjnym. M.P.: LEAN Management to proces, który wciąż trwa. Obecnie pracujemy z nim na bloku operacyjnym, co wcale nie oznacza, że jego działanie tylko do niego się ogranicza. Siła LEAN Management polega na tym, że wprowadzony w jednym miejscu – jak bym to określił: wypuszcza macki w innym. Pani dyrektor wspominała o tym, że po wprowadzeniu na bloku operacyjnym wymusił on zmiany w przygotowaniu pacjentów na oddziałach, a więc również w funkcjonowaniu oddziałów. Rzeczywiście w przyszłości planujemy objęcie systemem

fot. Agencja Gazeta

Lidia Albrechowicz: Nie można po prostu raz wprowadzić LEAN Management i mieć problem z głowy. LEAN to proces, który trwa i ciągle otwiera nowe możliwości

także ich. Ale już dziś widzimy tam zmiany wyprzedzające. Z satysfakcją odnotowaliśmy, że zmieniono zasady współpracy z apteką. Ktoś zauważył, że między oddziałami a apteką odbywa się bardzo duży ruch. Ciągłe zlecenia, ciągłe wysyłanie pracowników. Gdy do wszystkich dotarło, że idą oni po jeden lek lub dwa, bo ktoś na czas nie pomyślał o przygotowaniu w miarę kompletnej listy, zaczęło się to zmieniać. LEAN Management tak właśnie działa, że nieustannie się rozszerza. To proces, który warto rozpocząć i pozwolić mu się rozrastać. Nie chciałbym już pracować na bloku operacyjnym w takich warunkach jak przed wprowadzeniem LEAN, nie chciałbym wracać do dawnych metod rozwiązywania problemów. Sądzę, że tę ocenę podziela większość uczestników wdrażania tego procesu w naszym szpitalu. Państwa szpital jest częścią grupy EMC, a ta należy do międzynarodowej grupy Penta Hospitals International. Pomysł na LEAN Management pochodził od was, czy było to wskazanie centrali? L.A.: W zasadzie wyszedł on od obu stron naraz. Właściciel chciał poprawić metody zarządcze w grupie, my staraliśmy się wyjść tym oczekiwaniom naprzeciw. I dopiero w toku wspólnych dyskusji doszliśmy do tego, że w naszej praktyce spróbujemy wdrożyć LEAN Management. Wybraliśmy tę metodę jako najlepszą z rozmaitych dostępnych opcji. Gdy pyta pan o funkcjonowanie Penta Hospitals International – to odpowiem, że próbujemy w praktyce zastosować LEAN Management jako ewentualną metodę na przyszłość, czy to dla całej grupy, czy dla poszczególnych szpitali. Sądzę, że pozytywne wyniki zachęcą do jej szerszego wdrożenia, być może również poza grupą. Wiem, że jesteśmy bacznie obserwowani nie tylko w ramach EMC, lecz także przez szpitale spoza grupy. r

Rozmawiał Bartłomiej Leśniewski grudzień/styczeń 10/2017


LIDER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA ZDROWIE PUBLICZNE

Europejskie standardy

Czy zawsze chciał pan być lekarzem?

Nie, dopiero w ostatniej klasie lice­ um zdecydowałem, żeby zdawać na medycynę. Wcześniej chciałem być prawnikiem. Żałuje pan, że nie został prawnikiem?

Nie, nie żałuję. Jestem zadowolony z tego, kim jestem. Czyli przede wszystkim lekarzem, lekarzem reumatologiem.

fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta (2×)

Ale wcześniej był pan internistą…

Rozmowa z prof. Markiem Brzosko, prezesem Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego, konsultantem krajowym w dziedzinie reumatologii grudzień/styczeń 10/2017

Tak, najpierw zrobiłem specjalizację z interny i moim zdaniem właśnie przez internę powinna prowadzić droga do reumatologii. Nawet oddział, którym pan kieruje, w nazwie ma: reumatologiczno-internistyczny.

Zgadza się, i ostatnio dodaliśmy do tego geriatrię. Przecież choroby reumatyczne, mimo że trwają do późnego wieku, wcale nie dotyczą wyłącznie ludzi starszych.

To prawda, choroby reumatyczne rozpoczynają się w młodym wieku i trwają do późnej starości. Ale granica późnego wieku znacznie się przesunęła. » menedżer zdrowia

43


SUKCES ROKU 2017

» I dawniej pacjentom ze

schorzeniami reumatycznymi niewiele można było pomóc.

Tak, od kilkunastu lat śmiało możemy powiedzieć, że potrafimy zrobić dla osób z chorobami zapalnymi stawów znacznie więcej niż wcześniej. Dlaczego dopiero od niedawna?

Pojawiły się leki biologiczne, które są skuteczne w leczeniu wielu chorób reumatycznych. Obecnie możemy włączyć do leczenia preparaty, dzięki którym uzyskujemy remisję choroby. Jednak pacjenci boją się leczenia biologicznego, a lekarze?

Po pierwsze, chciałbym powiedzieć, że nazwa tych leków jest dość nieszczęśliwa i budzi skojarzenia z leczeniem preparatami biologicznymi, których podawanie niesie ze sobą spore ryzyko. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że terapia lekami biologicznymi nie jest wcale mniej bezpieczna niż innymi. W zasadzie każde leczenie wiąże się z jakimiś skutkami niepożądanymi. Ważne, że dzięki leczeniu biologicznemu, choć nie następuje całkowite wyleczenie, to dochodzi do zahamowania choroby, z którą pacjent może żyć w pełnym komforcie do późnej starości. W dużej mierze dzięki pana staraniom pacjenci z chorobami reumatycznymi w Polsce uzyskali dostęp do leczenia biologicznego. Z chwilą objęcia stanowiska konsultanta krajowego w reumatologii, w maju 2016 r., podjął pan trud uzyskania programów leczenia biologicznego dla pacjentów ze schorzeniami reumatycznymi, uwieńczony sukcesem w marcu 2017 r.

Chciałbym podkreślić, że nie jest to jedynie moja zasługa. Oczywiście dostęp do leczenia biologicznego w ramach programów lekowych chorzy mają już od ponad 10 lat, ale programy lekowe nie były dopasowane do praktyki lekarskiej. Były 44

menedżer zdrowia

bardzo niespójne i w wielu punktach niekorzystne dla samych chorych. Nad uzyskaniem programów zdrowotnych leczenia biologicznego chorób reumatycznych pracował zespół reumatologów z zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego. Najaktywniej nad zmianą programu biologicznego pracowali, w kolejności alfa­ betycznej: dr Bogdan Batko, dr Mar­ cin Stajszczyk, prof. Piotr Wiland oraz dr hab. Zbigniew Żuber. Bez współpracy kolegów program leczenia biologicznego nie uległby takim zmianom. Na przygotowanie programów i negocjacje z Ministerstwem Zdrowia poświęciliśmy wiele miesięcy i ciągle jeszcze nad nimi pracujemy. Chcę także podkreślić, że samo Ministerstwo Zdrowia było bardzo otwarte na współpracę z lekarzami i chorymi. Dlatego nowe zapisy programów można traktować jako nasz wspólny sukces. Proszę przybliżyć czytelnikom „Menedżera Zdrowia”, na czym polegają te programy.

Nowe programy leczenia chorób reumatycznych wdrażamy w Polsce od marca 2017 r. Pozwalają one na skrócenie drogi pacjenta do nowoczesnego leczenia. W praktyce oznacza to, że w ciągu zaledwie pół roku pacjent jest kwalifikowany do terapii biologicznej, która może trwać półtora roku. W razie braku remisji terapia – po przerwie – może być kontynuowana. W wielu przypadkach pacjenci z szybkim nawrotem choroby mogą być leczeni nawet przez czas nieograniczony. W ten sposób programy leczenia biologicznego chorób reumatycznych przybliżyły nas do standardów obowiązujących w Europie i na świecie. Jedynie przybliżyły?

Tak, bo nie jest to jeszcze to, o co nam chodzi. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że leczenie biologiczne jest kosztowne i nie jesteśmy na razie w stanie osiągnąć takiego poziomu dostępności jak bogate kraje Europy Zachodniej. Mamy

nadzieję, że w miarę zwiększania funduszy na ochronę zdrowia w budżecie państwa te możliwości będą większe. Ideałem byłoby, aby leki biologiczne były dostępne w lecznictwie otwartym, ale dopóki nie zapadnie taka decyzja w odniesieniu do dużej liczby drogich leków, nie tylko z dziedziny reumatologii, trzeba ulepszać system, który istnieje. Obecnie został wprowadzony bardzo uproszczony system rejestracji chorych w programach lekowych. Staramy się także o wprowadzenie zmian w programie leczenia ziarniniakowatości i mikroskopowego zapalenia naczyń. Co jest główną barierą na drodze do osiągnięcia w pełni standardów leczenia chorób reumatycznych?

Pieniądze! Problem ten już wkrótce może zostać rozwiązany dzięki coraz większej liczbie pojawiających się leków biologicznych.

Na to liczymy! Terapia biologiczna chorób reumatycznych na początku jej wprowadzenia kosztowała ok. 70 tys. zł rocznie, a obecnie lekami biologicznymi ten sam efekt możemy uzyskać za sumę znacznie niższą – ok. 20 tys. zł. Czy jako konsultant krajowy w dziedzinie reumatologii jest pan zadowolony z dostępu pacjentów w Polsce do lekarzy reumatologów?

Byłoby idealnie, gdybyśmy mogli dojść do takiego stanu, że jedna poradnia reumatologiczna przypadałaby na powiat. W Polsce mamy ok. 1200 lekarzy reumatologów, którzy pracują głównie w dużych ośrodkach miejskich. Ponadto reumatolodzy się starzeją, a młodzi lekarze nie chcą wybierać tej specjalizacji. Pan ją wybrał i nie żałuje pan tej decyzji – mimo skierowania pierwszych kroków ku internie.

Tak, od 17 lat kieruję Kliniką Reumatologii, Chorób Wewnętrznych i Geriatrii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. grudzień/styczeń 10/2017


W tym czasie udało mi się wykształcić wielu lekarzy reumatologów i – co najważniejsze – stworzyć zespół oddanych pacjentom specjalistów, którzy potrafią skutecznie ich leczyć. Wkrótce w mojej klinice zakończy się pierwsza habilitacja. Klinika dysponuje także nowoczes­ nym laboratorium, które wykonuje pełną diagnostykę serologiczną niezbędną w rozpoznawaniu układowych chorób tkanki łącznej. A co jest pana największym sukcesem?

W 2010 r. zostałem profesorem. Uznałem to za dowód, że droga, którą obrałem 40 lat temu, była właściwa. To, że wszystkie dzieci skończyły studia, a dwoje jest już lekarzami. Co chciałby pan jeszcze w życiu zrobić?

C hcia łbym więcej przeby wać w swoim domu na wsi z żoną, dziećmi oraz wnukiem. Chciałbym też móc częściej chodzić na spacery z moim psem rasy alaskan malamute i pograć w brydża. r Rozmawiała Alicja Kostecka

prof. MAREK BRZOSKO

KIEROWNIK KLINIKI REUMATOLOGII, CHORÓB WEWNĘTRZNYCH I GERIATRII SAMODZIELNEGO PUBLICZNEGO SZPITALA KLINICZNEGO NR 1 IM. PROF. TADEUSZA SOKOŁOWSKIEGO POMORSKIEGO UNIWERSYTETU MEDYCZNEGO W SZCZECINIE, PREZES POLSKIEGO TOWARZYSTWA REUMATOLOGICZNEGO, SPECJALISTA CHORÓB WEWNĘTRZNYCH I REUMATOLOGII

Główne zainteresowania naukowe: epidemiologia chorób reumatycznych, diagnostyka powikłań ze strony układu krążenia w chorobach układowych tkanki łącznej i zapaleniu naczyń. Jest współautorem 668 doniesień zjazdowych, artykułów w czasopismach recenzowanych oraz rozdziałów w książkach.

grudzień/styczeń 10/2017

menedżer zdrowia

45


SUKCES ROKU 2017

LIDER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA ZDROWIE PUBLICZNE

Gra zespołowa Rozmowa z Elżbietą Rucińską-Kulesz, dyrektor Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ Zdrowie publiczne to trudna sprawa. Gdy przychodzi do dzielenia pieniędzy na ochronę zdrowia, zawsze znajdują się rzeczy pilne, niecierpiące zwłoki: infrastruktura, np. cieknący dach, kolejki, nowe leki. I pada argument, że na to trzeba znaleźć pieniądze teraz, zaraz. A zdrowie publiczne może sobie poczekać.

Głęboko nie zgadzam się z takim stawianiem sprawy i gdy tylko mogę, staram się temu przeciwdziałać. Na zdrowie publiczne pieniądze muszą się znaleźć zawsze, bo w segmencie ochrony zdrowia nie ma lepiej wydanych pieniędzy niż te, które przeznaczamy właśnie na 46

menedżer zdrowia

tę sferę. Przyczyną naszych dzisiejszych kłopotów w ochronie zdrowia jest właśnie to, że zaniedbaliśmy zdrowie publiczne. Dlatego choroby wykrywamy zbyt późno, na co skarżą się niemal wszyscy specjaliści, dlatego zapadamy na te choroby zbyt wcześnie. Z apelami o lepszy dostęp do lekarza, leków, procedur, o sprzęt i infrastrukturę zwracają się dyrektorzy, sławy medyczne. A kto jest lobbystą zdrowia publicznego?

Szanuję i podziwiam osoby z autorytetem zaangażowane w sprawy swojego szpitala, upominające się o lepsze leczenie pacjentów w swo-

ich specjalnościach. W miarę możliwości staram się spełniać ich postulaty. Ale rzeczywiście – zdrowie publiczne takich silnych osobowości, takich adwokatów często nie ma. I dlatego uważam, że działanie w tym zakresie to przede wszystkim obowiązek państwa i płatnika. Jestem wyczulona na te potrzeby. Zwracanie uwagi na zdrowie publiczne uważam za swój szczególny obowiązek. Trudno na bieżąco mierzyć skuteczność działań w tym zakresie. Efekty programów mogą przyjść za dziesięć, czasem za dwadzieścia lat. Na to trzeba czasu, i to długiego. Nic nie dzieje się w sposób spektakularny.

Powiem więcej. Istnieje niebezpieczeństwo, że takie efekty nie przyjdą w ogóle. Gdy mówimy o działaniach, które mogą poprawić np. wskaźniki epidemiologiczne za dziesięć czy dwadzieścia lat, to trzeba dodać, że dzisiejsze i wczorajsze programy – owszem – efekt przyniosą, ale pod warunkiem, że przez te dziesięć lat wysiłki na rzecz poszczególnych kampanii i programów, na rzecz polepszenia systemu ochrony zdrowia będą kontynuowane i podtrzymywane. To arcyważne, by z pełnym respektem » grudzień/styczeń 10/2017


fot. Rafał Malko / Agencja Gazeta

ELŻBIETA RUCIŃSKA-KULESZ

grudzień/styczeń 10/2017

Lekarka, absolwentka Akademii Medycznej w Gdańsku z 1989 r., specjalizuje się w pediatrii. Ukończyła Podyplomowe Studium Zarządzania Organizacjami Ochrony Zdrowia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Sprawowała funkcje kierownicze w kilku szpitalach, przychodniach i centrach zdrowia na Wybrzeżu (m.in. była dyrektorem Szpitala Miejskiego im. J. Brudzińskiego w Gdyni). Pracowała także w Ministerstwie Zdrowia – pełniła obowiązki zastępcy dyrektora Departamentu Polityki Zdrowotnej.

menedżer zdrowia

47


SUKCES ROKU 2017

» przyjrzeć się dokonaniom poprzedników i pomyśleć o następcach. Oczywiście potrzebne są korekty, nowe pomysły, ale bardzo ważna jest kontynuacja, stała praca na rzecz realizacji długofalowych celów, niezależnie od zmian politycznych. Te cele powinny być wolne od polityki. Ale to trudne. Trudno uciec od polityki w ochronie zdrowia, która jest przecież przedmiotem ostrego sporu między najważniejszymi polskimi ugrupowaniami. To widać choćby na Pomorzu. Wojewoda z nominacji rządu, a szpitale w lwiej części w rękach samorządu, zdominowanego przez sejmową opozycję, forsującą zupełnie inną wizję rozwoju.

W każdych warunkach można i trzeba szukać kompromisu. Na Pomorzu udowadniamy, że jest to możliwe. I choć w wielu sprawach się różnimy, to nie różnimy się w ocenie, że na przykład należy lepiej skoordynować opiekę nad kobietą w ciąży czy nad pacjentem po zawale. I tym zajmujemy się w pierwszej kolejności. Część spraw wymaga dłuższej debaty, część rzeczywiście trzeba odłożyć na później, najczęściej nie ze względów politycznych, ale po prostu dlatego, że nie ma odpowiednich środków. Może rzeczywiście czasem trudno uciec od konf liktów, także politycznych, ale warto przynajmniej spróbować, zanim się z góry założy, że to się nie uda. Z matematyki wiemy przecież, że zawsze gdzieś jest wspólny mianownik. Na Pomorzu mamy dobre tradycje współpracy, zaczynaliśmy programem „Zdrowie dla Pomorzan”. Kontynuujemy go w ramach „Pomorskiego Partnerstwa na rzecz Zintegrowanej Opieki Zdrowotnej” i w bardziej lub mniej formalnych rozmowach oraz na spotkaniach. Na Pomorzu były konkursy, a nie aneksowanie umów, wprowadzenie sieci szpitali odbyło się stosunkowo

48

menedżer zdrowia

gładko, zbiorczy wynik finansowy szpitali tylko w tym województwie był dodatni.

To efekt nie tylko wysiłków NFZ, lecz pracy zespołowej wszystkich uczestników systemu ochrony zdrowia na Pomorzu. Ale przede wszystkim to efekt niebywale ciężkiej pracy mojego niezawodnego zespołu. Bez nich nic bym nie zrobiła. Który spośród tych sukcesów wskazałaby pani jako największy, a który uznałaby za najbardziej satysfakcjonujący?

To arcyważne, by z pełnym respektem przyjrzeć się dokonaniom poprzedników i pomyśleć o następcach

Chyba nie wskazałabym żadnego konkretnego. Bo największy nasz sukces to nie jedno spektakularne dokonanie. Ten sukces to ogół spraw, którym nadaliśmy dynamikę. Ale oczywiście najwięcej mówi się o sieci, o stosunkowo gładkim jej wprowadzeniu. Ta sprawa, jako dyrektorowi NFZ, była mi najbliższa. No i konkursy. Poważyliśmy się na spore wyzwanie, wiele oddziałów nie zdecydowało się na nie i pozostało przy aneksach. Podjęliśmy ryzyko i uważam, że się opłaciło. Świadczeniodawcy wiedzą, na czym stoją, mogą lepiej planować, lepiej przygotować się do kolejnych wyzwań. Skróciliśmy czas ich niepewności. Wróćmy do spraw zdrowia publicznego. W zbiorowym odczuciu troska o zdrowie publiczne to odwoływanie się do świadomości pacjenta, przypominanie o wizytach kontrolnych, badaniach. Jest tego tyle, że pacjenci czują się zagubieni. Bo gdyby posłuchać tych wszystkich wezwań, trzeba by na bok odstawić pracę i codziennie coś innego sobie przebadać.

Dostrzegam w tym pytaniu pewną prowokację dziennikarską. Ale postaram się odpowiedzieć. Rzeczywiście w powszechnym odbiorze pokutuje mit, że troska o zdrowie publiczne to sprawa kampanii społecznych, samoświadomości pacjenta. Te rzeczy są oczywiście bardzo ważne, ale większość spraw

związanych ze zdrowiem wcale nie toczy się na obrzeżach systemu, lecz właśnie w gabinetach lekarskich. To lekarz powinien wskazać pacjentowi, jakie badania ma wykonać. Nie koniec na tym, po otrzymaniu wyników powinien pokierować na dodatkowe badania, a jeśli wyniki są prawidłowe – poinformować, kiedy je powtórzyć. Ustawa o sieci szpitali jest pani zdaniem częścią zdrowia publicznego?

Tak. Bo jak wykazałam powyżej, zdrowie publiczne powinno być sprawą nie tylko pacjentów, nie grudzień/styczeń 10/2017


to szansa na nadanie w przyszłości sprawom zdrowia publicznego oczekiwanej rangi.

fot. Rafał Malko / Agencja Gazeta

Tak. Ale przecież dyrektor oddziału wojewódzkiego ma tu dość mocno związane ręce odgórnymi decyzjami.

Do celów, które wyznacza Fundusz, można dochodzić różnymi drogami. Nie zawsze ta metoda, która jest skuteczna na Mazowszu, sprawdza się na Pomorzu, a jeszcze inna niż te dwie okaże się najlepsza dla Lubuskiego tylko lekarzy, lecz także organizatorów systemu, całej ochrony zdrowia. Wysiłek lekarzy może być najzwyczajniej w świecie zmarnowany, jeżeli nie zostanie wsparty przez odpowiednią organizację, jeżeli poszczególne ogniwa systemu grudzień/styczeń 10/2017

nie będą skoordynowane. Ustawa o sieci tymczasem kładzie szczególny nacisk na odpowiednią koordynację tych ogniw. Zmienia nie wszystko i nie od razu, ale wyznacza konkretne i właściwe kierunki. Dobre wprowadzenie sieci

Zapewniam, że tak nie jest. Tak się składa, że wcześniej, gdy powstawał NFZ, uczestniczyłam w tworzeniu aktów prawnych, na podstawie których Fundusz działa do dziś. Punktem odniesienia były kasy chorych, w których szef regionalnej kasy miał rzeczywiście szersze uprawnienia. Spotykało się to z krytyką. Były głosy, że takie uprawnienia sprzyjają powstawaniu i pogłębianiu nierówności w dostępie do ochrony zdrowia, że podzielą Polskę na regiony z lepszą i gorszą opieką medyczną. Fundusz miał temu zapobiegać. Ale w odpowiednich dokumentach pozostały zapisy zapewniające swobodę działania dyrektorów oddziałów wojewódzkich. Prócz tych zapisów są jeszcze pragmatyka i praktyka działania poszczególnych oddziałów i NFZ jako całości. Do celów, które wyznacza sobie Fundusz, można dochodzić różnymi drogami. Nie zawsze ta metoda, która jest skuteczna na Mazowszu, sprawdza się na Pomorzu, a jeszcze inna niż te dwie okaże się najlepsza dla Lubuskiego. Pani plany, plany pomorskiego NFZ na najbliższą przyszłość?

Moje plany są nierozłączne z planami pomorskiego oddziału NFZ. Pragniemy nadal poprzez codzienną pracę budować na Pomorzu zaufanie do instytucji płatnika wszystkich interesariuszy systemu ochrony zdrowia. Chcemy współpracować z tymi, którym leży na sercu dobro pacjenta. r Rozmawiał Bartłomiej Leśniewski menedżer zdrowia

49


SUKCES ROKU 2017

LIDER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA DZIAŁALNOŚĆ EDUKACYJNO-SZKOLENIOWA

Zasypywanie depresji Rozmowa z Katarzyną Urbańską, dyrektor Działu Komunikacji i Spraw Zewnętrznych w firmie Servier, która prowadzi ogólnopolską kampanię społeczno-edukacyjną Forum Przeciw Depresji Otrzymali państwo nagrodę za kampanię dotyczącą depresji. Z jakiego powodu wybrali państwo właśnie ten obszar? Czy dlatego, że ponad milion osób w Polsce zmaga się z depresją?

Forum Przeciw Depresji jest jedną z trzech naszych kampanii, pozostałe dotyczą tematyki onkologicznej oraz kardiologicznej. Konsekwentnie od 11 lat prowadzimy 50

menedżer zdrowia

szereg aktywności i działań edukacyjnych mających na celu pomoc osobom chorym na depresję i ich najbliższym, a także każdemu, kto potrzebuje wsparcia lub szuka informacji o chorobie. Dlaczego? Bo widzimy, jak trudny jest to problem, jak coraz powszechniejszą chorobą staje się depresja i jak wiele zależy od społecznej świadomości i wiedzy na temat depresji. To bar-

dzo szczególna choroba. Niestety wciąż bywa traktowana jako tabu. Ludzie wstydzą się o niej mówić, a co dopiero przyznać, że chorują. Pacjenci często czują się zagubieni, zupełnie nieświadomi, że ich samopoczucie nie jest przejściowym przygnębieniem, ale poważną chorobą. Nie wiedzą, że powinni zgłosić się do lekarza i czasem muszą upłynąć lata, aby chory poprosił o profesjonalną pomoc. Depresja dotyka również najbliższych, bo pacjent się zmienia i inaczej funkcjonuje zarówno w środowisku rodzinnym, jak i zawodowym. Niestety najbliżsi często błędnie interpretują zachowanie chorego, bagatelizując objawy, które powinny zaniepokoić. W efekcie nie udzielają wsparcia, a nawet swoim zachowaniem utrudniają życie pacjenta. Dlatego tak ważne jest, aby o depresji mówić otwarcie i głośno, ponieważ właśnie wsparcie w tej chorobie jest nie do przecenienia. Zależy nam również na tym, aby np. pracodawcy rozumieli, że chory na depresję po okresie zwolnienia i intensywnego leczenia może powrócić do swoich obowiązków zawodowych i być efektywnym pracownikiem, że warto na niego » grudzień/styczeń 10/2017


fot. archiwum (3×)

fot. Sławomir Zieliński

Najbliżsi często błędnie interpretują zachowanie chorego, bagatelizując objawy, które powinny zaniepokoić. W efekcie nie udzielają wsparcia grudzień/styczeń 10/2017

menedżer zdrowia

51


SUKCES ROKU 2017

» poczekać i dać mu szansę. Perspektywa powrotu do normalnego życia jest niezwykle ważna w procesie leczenia. Jakie wartości firmy chcą państwo przekazać w tej kampanii?

W firmie Servier stawiamy pacjenta w centrum wszystkich naszych aktywności. To widać w różnych naszych działaniach, a w szczególności właśnie w kampaniach profilaktyczno-edukacyjnych. Mamy poczucie odpowiedzialności za pacjenta i wiemy, jak istotna jest profilaktyka i świadomość zdrowotna. Zdajemy sobie sprawę, że kluczową rolę ogrywa wiedza na temat objawów i czynników ryzyka związanych z rozwojem m.in. depresji. Chcemy, aby pacjenci zrozumieli swoją chorobę, ale też mieli wiedzę, jak jej zapobiegać czy jak wspierać najbliższych w procesie terapii. Mają państwo informację zwrotną od chorych? Jak przez nich oceniane są wasze działania?

Chorzy na depresję bardzo szukają kontaktu. Spędzają wiele godzin w Internecie, aby znaleźć informacje o chorobie czy sposobach leczenia. Wymieniają się doświadczeniami i szukają odpowiedzi u innych chorych. Między innymi dlatego powstała strona internetowa kampanii, która jest cennym źródłem informacji. Znajduje się tutaj m.in. forum dyskusyjne moderowane przez psychiatrę, który na bieżąco stara się komentować pojawiające się wpisy. To bardzo ważne, bo lekarz dba o to, aby dyskusja nie wyszła poza ramy merytoryczne, często wskazując internautom właściwy kierunek postępowania. W praktyce oznacza to np. nakłonienie do konsultacji lekarskich. Na stronie znajduje się lista ośrodków i punktów pomocy psychiatrycznej, więc każdy może znaleźć ten, który mu najbardziej odpowiada. Wiemy z doświadczenia, że w tym przypadku odległość od miejsca zamieszkania czasami nie ma znaczenia, ponieważ pacjenci z mniejszych miejscowości 52

menedżer zdrowia

OGÓLNOPOLSKA KAMPANIA SPOŁECZNO-EDUKACYJNA

FORUM PRZECIW DEPRESJI

SERVIER

Projekt realizowany jest od 2007 r., właśnie minęło 10 lat od zainicjowania kampanii. Ma na celu pomoc osobom chorym na depresję i ich najbliższym. W kampanię od 2012 r. mocno zaangażowane jest Polskie Towarzystwo Psychiatryczne. Dotychczas działaniami edukacyjnymi objęto 10 tys. osób, z bezpłatnych konsultacji skorzystało blisko 1000 osób, a rozmowę z lekarzem na czacie odbyło już 3000 osób. Tegoroczna edycja Forum Przeciw Depresji została przeprowadzona pod hasłem „Depresja… to nie tylko obniżony nastrój”. Miała na celu uświadomienie, że oprócz wielu typowych objawów, które towarzyszą depresji, istnieją również takie, które są bagatelizowane.

potrafią jechać do psychiatry nawet kilkadziesiąt kilometrów, aby zachować anonimowość. Kolejnym miejscem kontaktu jest nasz profil na Facebooku. Chorzy piszą do nas bezpośrednio, często prosząc o wsparcie w trudnych sytuacjach. Są to nierzadko kontakty w sytuacjach krytycznych. Wtedy rozmawiamy z taką osobą, staramy się ją wzmocnić. I ten feedback jest, i zazwyczaj jest bardzo pozytywny. Osoby, które poczują się lepiej, piszą często piękne słowa pod naszym adresem, dziękując za wsparcie. Organizujemy również tzw. drzwi otwarte oraz prowadzimy telefon antydepresyjny, który dwa razy w tygodniu odbiera psychiatra. Niektóre osoby dzwonią regularnie, bo potrzebują stałego wsparcia.

Wydaje się, że nasza ochrona zdrowia nie dostrzega tych potrzeb, skoro u państwa zawsze jest tłoczno.

Myślę, że zainteresowanie naszymi działaniami wiąże się z niedoskonałościami systemu opieki nad pacjentem psychiatrycznym. Z drugiej strony tempo życia nie sprzyja budowaniu głębokich relacji międzyludzkich, które są ogromnie ważne dla naszej kondycji psychicznej. Czy te interaktywne formy kontaktu dotyczą wszystkich, czy tylko osób, które korzystają z terapii lekami państwa firmy?

Absolutnie wszystkich. My w żaden sposób nie weryfikujemy tego, kto przyjmuje leki i jakie to są leki. To nie jest przedmiotem naszej dyskugrudzień/styczeń 10/2017


z nami nie ma skończonych 18 lat. Często nie mają wsparcia w domu czy w szkole. Ta młodzież jest kompletnie zagubiona. Potrzebuje dużo czasu, żeby w ogóle zrozumieć, co się dzieje. Dzieci i młodzież czasem nie wiedzą, że istnieje taka choroba jak depresja. Nie wiedzą, jak postąpić ze swoimi objawami. Zachęcamy więc do rozmowy przez telefon, do rozmowy z rodzicami oraz do skontaktowania się rodziców z nami, a przede wszystkim do wizyty u psychiatry.

fot. archiwum

Czy pracodawcy kontaktują się z firmą Servier?

sji z osobami, które szukają pomocy. Często nawet nie wiemy, kto do nas pisze, bo kontakt jest anonimowy i my to szanujemy. Najczęściej są to osoby, które jeszcze nie zdecydowały się na wizytę u lekarza, które nie wiedzą, jak postąpić wobec pojawiających się objawów. Dlatego zawsze staramy się radzić, żeby chorzy zdecydowali się na wizytę u psychiatry albo przynajmniej zadzwonili pod nasz telefon i porozmawiali ze specjalistą. To psychiatra wie, jak profesjonalnie poprowadzić rozmowę, jakie pytania zadać i jak pomóc osobie chorej. Czy kampania dotycząca depresji jest prowadzona we wszystkich krajach, w których działa Servier, czy tylko w Polsce?

grudzień/styczeń 10/2017

To nasz autorski, polski projekt. W Polsce potrzeby są związane z długim oczekiwaniem na wizytę u specjalisty. W niektórych miejscach to nawet kilka miesięcy. W przypadku pewnych zaburzeń psychiatrycznych czy też ciężkiej depresji chory potrzebuje konsultacji szybko, wręcz natychmiast, bo tu i teraz źle się czuje i ma objawy choroby. Trzeba pamiętać, że chory na depresję może być zagrożony samobójstwem. Dlatego tak ważne jest, żeby nie pozostawić nikogo bez pomocy. Depresja to problem nie tylko osób dorosłych.

Zgadza się. Mamy poważny problem z depresją u dzieci i młodzieży. Wiele osób kontaktujących się

Kilka lat temu Pracodawcy RP organizowali spotkania edukacyjne na temat depresji w swojej siedzibie, ale indywidualnych kontaktów z konkretnymi pracodawcami nie pamiętam. Mamy natomiast dużo próśb i zapytań o materiały edukacyjne ze strony innych interesariuszy, na przykład samorządów. Jak pani ocenia świadomość społeczną w zakresie depresji?

Przed nami jeszcze dużo pracy polegającej na budowaniu świadomości społecznej. Na pewno lepiej jest w dużych miastach, choć ostatnio mieliśmy bardzo pozytywny przykład ze strony policji z jednego z mniejszych miast Polski. Nadal jednak widzę, że pracy mamy na całe lata. Co stanowi największy problem?

Pilną kwestią, oprócz budowania świadomości, są rozwiązania systemowe poprawiające dostęp do specjalistów, w szczególności na poziomie psychiatrii dziecięcej. Należy poprawić jakość opieki ambulatoryjnej, zwłaszcza że chory nie musi być zawsze hospitalizowany. r Rozmawiała Marta Koblańska menedżer zdrowia

53


SUKCES ROKU 2017

LIDER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA DZIAŁALNOŚĆ CHARYTATYWNA

Rozdajemy uśmiechy Rozmowa z Violettą Szycik, prezes Fundacji dla Dzieci Vivadental, European Dental Implant Institute Vivadental w Gdańsku Co skłoniło panią do podjęcia działalności charytatywnej na tak szeroką skalę? Jakie były początki tego wolontariatu?

Nasza firma działa od 1991 r. i nieustannie pomaga potrzebującym. Rozmiary udzielanego wsparcia były jednak tak duże, że w 2014 r. postanowiliśmy sformalizować ten obszar naszej działalności i powołaliśmy Fundację dla Dzieci Vivadental. Szybko dostrzegliśmy, że im więcej pomagamy, tym więcej jest potrzebujących. Trzeba więc było poszerzać strukturę, aby sprostać nowym wyzwaniom. Początki 54

menedżer zdrowia

były bardzo prozaiczne. Przyszedł człowiek, opowiedział historię życia, swoją i swoich zębów, zapytał, czy możemy mu pomóc. I pomogliśmy. Tak to się zaczęło. A pomagamy całe życie, więc start był wyjątkowo łatwy. Jak udaje się pani godzić obowiązki zawodowe z bezinteresownym pomaganiem innym?

To moja praca, po prostu codzienność. Każdego niemal dnia przychodzą do mnie pacjenci, którzy liczą na pomoc. Nasza fundacja jest fundacją korporacyjną, co oznacza,

że korzysta z zasobów Kliniki Vivadental bez żadnych ograniczeń. W każdym momencie możemy przyjmować pacjentów komercyjnych i naszych podopiecznych. Te funkcje i obowiązki łączymy zatem bez żadnego problemu. A jeśli mamy większą grupę podopiecznych, to wyłączamy działalność komercyjną w danym dniu i zamieniamy się w wolontariuszy. To najpiękniejsze dni w całym roku. Jak szeroka jest pani działalność wolontariacka?

Nigdy nie mierzę i nie liczę tego, co robię bezinteresownie, ponieważ doskonale wiem, komu pomagam. Zawsze daję z siebie wszystko. Osoby, które skorzystały z naszej pomocy, dobrze wiedzą, że nie uznaję kompromisów. Jeśli pomagać, to wszechstronnie, kompleksowo i najlepiej, jak można. W takich przypadkach pieniądze się nie liczą, choć są w tym wszystkim niezmiernie ważne. I tak muszą się znaleźć. Co uważa pani za swój największy sukces?

Jestem szczęśliwa, że wybrałam tak piękny zawód, który zarazem jest spełnieniem marzeń mojego dzieciństwa. Żyć dla innych ludzi, być grudzień/styczeń 10/2017


fot. Rafał Placek

Leczymy pacjentów, szkolimy lekarzy, prowadzimy badania naukowe, wydajemy czasopismo popularnonaukowe, otworzyliśmy prywatny kanał telewizyjny zajmujący się zdrowiem, wkrótce rusza nasz portal poświęcony turystyce medycznej grudzień/styczeń 10/2017

potrzebną, pomagać, leczyć, ratować ludzkie zdrowie i życie. Czy istnieje większy sukces w życiu? Mam to szczęście, że nie tylko zajmuję się leczeniem, lecz także szkolę lekarzy i wciąż sama podnoszę własne kwalifikacje. Leczyć chorych, przekazywać wiedzę młodszemu pokoleniu lekarzy, samemu się doskonalić – to kompletne urzeczywistnienie przysięgi Hipokratesa. A sukcesy zawodowe? Kiedyś postawiłam na implanty i to był dobry wybór. Od 23 lat jest to moja ścisła specjalizacja. Niewątpliwie sukcesem jest stworzenie doskonałych warunków do leczenia naszych pacjentów, którzy korzystają z najlepszych rozwiązań dostępnych we współczesnej medycynie. Dzięki nim możliwa jest kompletna metamorfoza uzębienia i tzw. zęby w jeden dzień. Wiosną tego roku przeprowadziliśmy spektakularny zabieg, podczas którego pacjentowi z Danii usunęliśmy 22 zęby i wszczepiliśmy 14 implantów, na których osadziliśmy pełne tymczasowe uzupełnienie protetyczne. Trwało to łącznie 4 godziny. Trudno w to uwierzyć, ale jak widać – jest to możliwe. Potrzebna jest tylko doskonała baza technologiczna, umiejętności oraz interdyscyplinarny zespół profesjonalistów, którzy wykonują perfekcyjnie specjalistyczne procedury. Pacjent od razu cieszył się pięknym i pełnym uśmiechem, a po kilku miesiącach, kiedy implanty uzyskały pełną stabilizację, tymczasowe korony zamieniliśmy na korony porcelanowe. Ostatecznie uzyskaliśmy perfekcyjny efekt, a zadowolony pacjent nieraz pochwali się swoim doskonałym uzębieniem. Pani klinika zainteresowała się też leczeniem za pomocą komórek macierzystych.

Największym osiągnięciem klinicznym Vivadental w skali światowej » menedżer zdrowia

55


» był przeprowadzony w ubiegłym roku prekursorski przeszczep komórek macierzystych pochodzenia tłuszczowego podczas jednoczes­ nego zabiegu rekonstrukcji tkanki kostnej żuchwy i szczęki u pacjentów dotkniętych oligodoncją. Wykonaliśmy je u dwojga podopiecznych naszej Fundacji, finansując je ze środków przekazanych przez Klinikę Vivadental. To właśnie jest brak kompromisów. Nasi pacjenci otrzymali najlepsze z możliwych rozwiązań, którego nikt nie był im w stanie nawet zaproponować. W obu przypadkach mogę potwierdzić olbrzymi sukces terapeutyczny i estetyczny. Były to pierwsze i dotąd jedyne takie zabiegi w Polsce i jedne z nielicznych na świecie. Jeśli mówimy o sukcesach, to warto też wymienić nagrody z ostatniego roku: Polska Nagroda Jakości, Pomorska Nagroda Jakości, Gryf Gospodarczy Pomorza oraz godło „Teraz Polska” dla dwóch naszych produktów – Vivadental Smile Design – usługa rekonstrukcji uzębienia oparta na szczytowych osiąg­ nięciach medycyny i digitalizacji procesowej oraz Practiculum Implantologii – najbardziej innowacyjna i zaawansowana propozycja edukacyjna dla adeptów implantologii stomatologicznej.

fot. archiwum

SUKCES ROKU 2017

FUNDACJA DLA DZIECI VIVADENTAL

EUROPEAN DENTAL IMPLANT INSTITUTE VIVADENTAL W GDAŃSKU

„Nie pozostajemy bierni na pogłębiające się z roku na rok wszelkiego rodzaju dysproporcje, wyraźnie różnicujące nasze społeczeństwo w dostępie do dóbr i zasobów” – pisze o sobie Fundacja. I podejmuje rozmaite działania, by te dysproporcje zmniejszyć. W 2017 r. był to „Uniwersytet Zdrowego Uśmiechu” (program profilaktyki próchnicy dla dzieci w wieku 3–6 lat współfinansowany przez miasto Gdańsk), „Zdrowy uśmiech w każdym wieku” (przy współpracy z Gdańskim Ośrodkiem Promocji Zdrowia, skierowany na edukację seniorów w zakresie prawidłowej higieny jamy ustnej), „Uśmiechnięte soboty” (cykliczne spotkania w siedzibie Fundacji z podopiecznymi ośrodków opiekuńczo-wychowawczych, podczas których u dzieci wykonywane są przeglądy stomatologiczne i leczenie w najpilniejszych przypadkach) i inne. Fundacja objęła też opieką stomatologiczną chorych ze Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym.

Vivadental jest dla ludzi. Wszystko, co robimy, podporządkowujemy człowiekowi. Dzisiaj tworzymy unikatową pod każdym względem organizację, która nie znajduje wielu odpowiedników nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Leczymy pacjentów, szkolimy lekarzy, prowadzimy badania naukowe i prace badawczo-rozwojowe, wydajemy czasopismo popularnonaukowe, otworzyliśmy prywatny kanał telewizyjny zajmujący się zdrowiem, wkrótce rusza nasz portal poświęcony turystyce medycznej i rehabilitacyjnej VivaVoyage. W planach kolejne projekty. Najważniejsze jest 56

menedżer zdrowia

fot. archiwum

Jakie miejsce na rynku zajmuje klinika, którą pani stworzyła? Komu potrzebny jest Vivadental?

jednak to, że w tym zdywersyfikowanym i sprofilowanym rozwoju priorytetem naszego istnienia i misji pełnionej w społeczeństwie uczyniliśmy działalność charytatywną i prospołeczną w zakresie szeroko rozumianego zdrowia. Komu więc potrzebny jest Vivadental? Nam wszystkim.

Zarządzanie to kluczowy obszar działalności każdej organizacji.

W świecie medycyny zarządzanie i leczenie to przeciwległe bieguny, które trzeba umieć połączyć. Wizja, misja, cele, strategia – to dla mnie obszar niezwykle istotny, tym bardziej że autentyczny. Z perspektywy lat i prognozy na przyszłość grudzień/styczeń 10/2017


mogę ocenić Vivadental jako firmę, której rozwój jest zdeterminowany przez misję, a właściwie jeszcze szerzej: przez wizję, i to taką jej postać, która nie zna cenzury. Nasza filozofia zarządzania jest tożsama z modelem Nadlera, który niesie w sobie nutę polskiego romantyzmu i „mierzenia siły na zamiary” i opiera się na prognostycznym podejściu do systemu całej organizacji. Nieustannie uwalniamy umysł od ograniczeń i stereotypów, wpadamy na pomysły, które tylko na pierwszy rzut wydają się nieosiągalne. Z czasem tworzymy sieć powiązań i zależności, powstaje konstrukcja, wyznaczamy realne cele, powstaje strategia. Brak jakichkolwiek kompromisów i kreatywność pozwoliły utrwalić tożsamość naszej organizacji w tworzeniu jej bytu przez wszystko, co najlepsze. Największym sukcesem, a zarazem przyjemnością zarządzania jest powszechna akceptacja pracowników Vivadental, którzy wykorzystują możliwość włączenia się do wolontariatu na rzecz podopiecznych Fundacji dla Dzieci Vivadental. Wszyscy z przyjemnością przystępują do grona wolontariuszy i aktywnie uczestniczą w wydarzeniach charytatywnych oraz w bezpośredniej pomocy. Na równi z naszym personelem włączamy do współpracy wolontariackiej i działalności charytatywnej młodych naukowców i studentów z Politechniki Gdańskiej i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego oraz studentów z Polskiego Stowarzyszenia Studentów Stomatologii. Młode pokolenie naukowców i lekarzy chętnie bierze udział we wszelkiego rodzaju akcjach i wspomaga działania Fundacji. Studenci nie tylko uczestniczą w projektach i angażują się w trakcie akcji w leczenie podopiecznych, lecz także sami kwestują w miejscach publicznych i przekazują zebrane środki na działalność statutową Fundacji Vivadental. To niezmiernie ważny aspekt działania naszej Fundacji, bo w dobie komercji i wszechobecnego pościgu za pieniądzem współtworzymy postawy etyczne grudzień/styczeń 10/2017

zgodne z etosem pracy przyszłych lekarzy i zwykłych ludzi społecznie użytecznych, czerpiących przyjemność z pomagania i zdolnych do poświęceń w imię pomocy drugiemu człowiekowi. To niewątpliwie największy sukces w zarządzaniu całą organizacją realizującą się w obszarze społecznej odpowiedzialności biznesu i tworzenia w społeczeństwie dobra moralnego. Jak układa się współpraca z Pracodawcami Pomorza? Jakie są jej efekty?

Pracodawcy Pomorza to niezrównana organizacja, w której pracują wspaniali ludzie. Wciąż znajdujemy tam nowych przyjaciół i wiele inspiracji. Swoją pozycję i rolę w świecie biznesowym naszego regionu zawdzięcza ona charyzmatycznemu szefowi – Zbigniewowi Canowieckiemu, który jest jej współzałożycielem, a obecnie pełni społecznie funkcję prezydenta. Czujemy w niej wielkie oparcie, nie tylko merytoryczne, lecz przede wszystkim etyczne i mentalne. Organizacja ta motywuje nas do rozwoju własnego biznesu i co bardzo ważne – pracy na rzecz społeczeństwa. Żyjemy w wielkim pośpiechu i myślę, że dopiero po latach większość z nas będzie mogła docenić rolę Pracodawców Pomorza w rozwoju własnych firm i regionu Pomorza oraz dobrych praktyk służących społeczeństwu. A najbliższe plany?

Vivadental to ciągle rozwijająca się organizacja. To ona daje napęd Fundacji. Im lepiej będzie funkcjonować, tym więcej będzie mogła przeznaczać na działalność charytatywną. Nasze najbliższe plany biznesowe to budowa centrum symulacji stomatologicznych. Będzie to jeden z nielicznych ośrodków edukacyjnych w Polsce i Europie zajmujących się szkoleniem podyplomowym lekarzy dentystów i umożliwiających uzyskiwanie unikatowych kompetencji zawodowych w dziedzinie chirurgii, im-

plantologii, protetyki i endodoncji. Wielkie nadzieje wiążemy również z Telewizją Medyczną Vivadental, ponieważ jej głównym celem jest edukacja w zakresie profilaktyki chorób cywilizacyjnych, a więc misja stricte społeczna. Czym się pani zajmuje w wolnych chwilach?

Tych chwil prawie nie mam, ale cały wolny czas poświęcam rodzinie. Wprawdzie tworzymy firmę rodzinną, bo ponad rok temu dołączyli do niej nasi synowie, więc niemalże cały czas jesteśmy obok siebie, ale naszą ostoją jest dom, gdzie nieodłącznie towarzyszy nam pies. Synowie to nieocenione wsparcie i zupełnie nowe perspektywy rozwoju dla całej naszej organizacji. Intelekt, rozmach, odwaga i wyobraźnia. Łączymy z nimi wielkie nadzieje. A pracujemy „na okrągło”, bo praca jest dla nas wielką przyjemnością. Pracujemy z ludźmi – człowiek jest dla nas najwyższą wartością. To może patetyczne stwierdzenie, ale taka jest nasza filozofia. Codziennie od rana do wieczora przywracamy pacjentom zdrowie i piękny uśmiech, przyjmujemy podopiecznych naszej Fundacji. Od piątku do niedzieli w ośrodku edukacyjnym Instytutu Vivadental szkolimy lekarzy w ramach naszego innowacyjnego programu edukacyjnego dla adeptów implantologii stomatologicznej Practiculum Implantologii. Wszystkie weekendy do końca 2019 r. są już zajęte w związku z tym programem. Prowadzimy badania naukowe i projekty badawczo-rozwojowe, pracujemy nad kolejnym wydaniem „Magazynu Vivadental” i nad rozpoczętym już projektem Telewizji Medycznej Vivadental. Chwila wolnego czasu… r Dlaczego nie? Tylko kiedy? Rozmawiała Alicja Kostecka menedżer zdrowia

57


SUKCES ROKU 2017

NAGRODA SPECJALNA

GWIAZDA AMBASADOR ZDROWIA

Niemożliwe nie istnieje Rozmowa z Martyną Wojciechowską, dziennikarką, podróżniczką, pisarką, dyrektor programową Travel Channel Patrząc na pani aktywność, mnogość różnych pasji, można by się poważnie zastanowić, ile godzin ma pani doba. Jak znajduje pani czas i przede wszystkim siłę, żeby pomagać innym?

Wszyscy żyjemy w biegu, wręcz nakręcamy się wzajemnie, mówiąc: nie mam czasu. Ale to nieprawda. Po prostu trudno nam ustalić priorytety, a potem ich przestrzegać. Wierzę, że warto mieć czas na rzeczy właściwe i ważne. W moim przypadku priorytetem jest dzielenie się z innymi, pomaganie i inspirowanie ludzi do zmian. To nadaje sens mojemu życiu i mojej pracy. Gdym tego nie robiła – byłabym nieszczęśliwa. Na wiele innych 58

menedżer zdrowia

spraw tego czasu faktycznie mi brakuje. To kwestia wyboru. Wierzy pani, że dobrem można zarażać? Uczy pani takiej postawy córkę?

W moim domu rodzinnym wiele mówiło się o pomocy, o potrzebie dzielenia się z innymi – wszyscy poświęcaliśmy czas na pomaganie. Odkąd pamiętam, zawsze ktoś u nas mieszkał. Ktoś, kto aktualnie był w potrzebie. Dla mnie to było oczywiste. I choć, przyznaję, bywało też uciążliwe – inaczej sobie tego nie wyobrażałam. Marysia, wychowana w takim duchu, też lubi dzielić się z innymi i skutecznie przekonuje rówieśników do tego

typu działań. Na przykład napisała z koleżankami książkę, którą zgodziłam się wydać, a całkowity dochód ze sprzedaży Marysia przeznaczyła dla dzieci z Kliniki „Przylądek Nadziei” we Wrocławiu. Do budowy „Przylądka Nadziei” w dużej mierze przyczyniły się pani determinacja i zaangażowanie. Wierzyła pani, że się uda, że dzięki wspólnemu wysiłkowi powstanie miejsce niezwykłe?

Użyła pani określenia „że się uda”, a ja z tym sformułowaniem się nie zgadzam. Rzeczy w życiu albo robimy, albo ich nie robimy. Tymczasem większość ludzi mówi, że coś „się udało” albo „się nie udało”, a to w magiczny sposób zwalania nas z odpowiedzialności za nasze działania. Jeśli chodzi o „Przylądek Nadziei”, to wszystko zaczęło się od pani prof. Alicji Chybickiej, która wręczając mi na scenie nagrodę Kobieta Roku 2009 magazynu „Twój Styl”, powiedziała: „Proszę przyjechać do naszych dzieci”. W ten sposób dowiedziałam się o Klinice. Wówczas to nie był jeszcze „Przylądek Nadziei”, ale Klinika Onkologii i Hematologii Dziecięcej przy ulicy Bujwida we Wrocławiu. Niedługo później zadzwoniła do mnie Agnieszka Aleksandrowicz, prezes Fundacji Na Ratunek » grudzień/styczeń 10/2017


fot. Tatiana Jachyra

MARTYNA WOJCIECHOWSKA

grudzień/styczeń 10/2017

Dziennikarka, podróżniczka, autorka książek, dyrektor programowa Travel Channel, ambasadorka m.in. Kliniki „Przylądek Nadziei” we Wrocławiu oraz „Świetlikowa” – Centrum Opieki Dziennej i Hospicjum dla Dzieci w Tychach. Nagrodzona za pasję i zaangażowanie, z jakim od lat pomaga innym. Wspiera m.in. Fundację Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową, jest Honorowym Ambasadorem budowy Kliniki „Przylądek Nadziei” – ośrodka leczenia dzieci chorych na raka. W tym roku dzięki jej działaniom otwarto dzienny ośrodek dla nieuleczalnie chorych dzieci oraz hospicjum stacjonarne w Tychach „Świetlikowo”. Martyna Wojciechowska została ambasadorką pierwszej tego typu dziennej placówki w Polsce.

menedżer zdrowia

59


SUKCES ROKU 2017

» Dzieciom z Chorobą Nowotworową z Wrocławia i, zupełnie niezależnie, również zaprosiła mnie do Kliniki. Kiedy tam weszłam, zrozumiałam, że tu nie ma co dyskutować, tylko trzeba działać. Dzieci były leczone przez wspaniałych specjalistów, ale w dramatycznych warunkach – stary, poniemiecki szpital, tynk odpadał z sufitu, okna nieszczelne, naprzeciwko wejścia cmentarz i zero infrastruktury do tego, żeby rodzice mogli przebywać na oddziałach z dziećmi, a przecież to jest szalenie ważne w leczeniu najmłodszych. Na szczęście wykazuję zadzi60

menedżer zdrowia

Jeśli chodzi o „Przylądek Nadziei”, to wszystko zaczęło się od pani prof. Alicji Chybickiej wiającą wiarę w to, że niemożliwe nie istnieje, a wtedy zebranie funduszy na budowę nowego szpitala wydawało się po prostu nierealne. Kiedy Agnieszka Aleksandrowicz wymieniła kwotę 70–80 mln zł, brzmiało to jak utopia! Nawet pomyślałam sobie: co za wariatka! To tak niemożliwe, że aż cudowne, żeby się tego podjąć! Powiedziałam wtedy głośno: „Zrobimy to!” A jak

coś obiecam – słowa dotrzymuję. Ruszyła lawina dobrych i niezwykłych wydarzeń, aż zebraliśmy całą sumę. Ba! Zebraliśmy nawet więcej, bo ostatecznie stworzenie „Przylądka Nadziei” kosztowało aż 110 mln zł! Klinika otrzymała dotację z Unii Europejskiej, ale żeby ją pozyskać, musieliśmy mieć świetnie przygotowany projekt. To już na wstępie pochłonęło znaczną kwotę, grudzień/styczeń 10/2017


wyjątkowo trudne i że nadziei na szczęśliwy finał często brakowało…

Ja chyba wykazałam się huraoptymizmem, bo im bardziej było pod górkę, tym bardziej chciałam to zrobić. Oczywiście budowa „Przylądka” to był proces rozłożony w czasie, pełen wzlotów i upadków. Zdarzało się, że ze złości i bezsilności można było tylko płakać. Dlatego wiele razy płakałam przy tym szczególnym projekcie. Czasem też zwyczajnie, ze smutku, bo co można zrobić, kiedy w ciało kilkudniowego niemowlaka już jest pompowana chemia? Zapamiętałam ten moment szczególnie, bo wtedy wyszłam z sali zupełnie rozsypana. Ale szybko doszłam do wniosku, że nie po to jestem w szpitalu onkologicznym, żeby płakać. Żeby poczuć ulgę i nadać sens mojej obecności w tym przedsięwzięciu, po prostu wzięłam się do roboty. Dla mnie to najważniejsze dzieło życia. Oczywiście poza wychowywaniem mojej córki Marysi! (śmiech)

fot. Paweł Jakubek

To dlatego na ramieniu ma pani wytatuowane współrzędne geograficzne „Przylądka Nadziei”?

i to z darowizn od osób prywatnych i firm. Potem Ministerstwo Zdrowia dołożyło jeszcze 15 mln zł. Jednak zawsze podkreślam, że ogrom tej energii, tej koniecznej masy krytycznej, to były wpłaty zwykłych – niezwykłych ludzi przejętych losem naszych dzieci. I tak powstał najnowocześniejszy szpital w tej części Europy. Tak powinien wyglądać każdy szpital dziecięcy! Kiedy rozmawialiśmy z prof. Alicją Chybicką, ubiegłoroczną laureatką konkursu, przyznała, że starania o budowę „Przylądka” były

grudzień/styczeń 10/2017

Na ramieniu mam wytatuowane współrzędne wszystkich najważniejszych miejsc w moim życiu – takich, które były dla mnie przełomowe. Między innymi miejsce narodzin Marysi, meta Rajdu Dakar, szczyt Mount Everestu. Kiedy chcieliśmy, żeby miasto Wrocław nas wsparło w budowie „Przylądka”, udaliśmy się do prezydenta Wrocławia Marcina Dutkiewicza i ja tam zaczęłam się… rozbierać! Rozpięłam koszulę, pokazując wytatuowane na ramieniu koordynaty tych najważniejszych miejsc i powiedziałam, że wytatuuję sobie też współrzędne geograficzne „Przylądka Nadziei”. Jeśli go stworzymy. I słowa dotrzymałam! Nie sądziłam jednak, że na uroczystym otwarciu kliniki zostanie to wspomniane, a tak się stało. Nie byłam na to kompletnie przygotowana, więc na scenie nieudolnie

zaczęłam się rozbierać, żeby te świeżo wytatuowane koordynaty „Przylądka” pokazać… Proszę sobie wyobrazić konsternację wszystkich zebranych tam oficjeli, łącznie z hierarchami kościelnymi. Ale warto było. We wrocławskiej Klinice jest pani nadal częstym gościem – czego można się nauczyć od dzieci, które choroba zaprowadziła do „Przylądka”?

Podopieczni „Przylądka Nadziei” to niezwykłe dzieciaki z dramatycznymi doświadczeniami. Walka o własne życie to coś, co zmienia człowieka, nawet dorosłego, u dzieci ta zmiana jest jeszcze szybsza. Mnie to uczy ogromnej pokory i radzenia sobie z wyzwaniami. Kiedy słyszę, jak ci mali pacjenci rozmawiają z lekarzami, jak operują tymi wszystkimi skomplikowanymi terminami… Wtedy myślę sobie, że to straszne. Przecież zamiast tu leżeć, powinny się po prostu bawić i być dziećmi. Ale jednocześnie potrafią w sposób nieprawdopodobny podjąć świadomą walkę. Zdarza się jednak, że niektóre dzieci nie są pogodzone z chorobą, że nie mają już nawet chęci do życia. Niektóre nie mają siły, odmawiają zmierzenia się z tym wyzwaniem. I ja czasem w takich chwilach też się pojawiam. Rozumiem je bardzo dobrze. Może o tyle lepiej, że ja też mam za sobą podobne doświadczenia, wiele razy leżałam w szpitalach i też nieraz miałam dość? Jestem więc też po to, żeby im opowiedzieć, że sama byłam w podobnej sytuacji. Wiem, co to znaczy marzyć o tym, żeby zamknąć oczy i żeby to wszystko się skończyło, bo wydaje ci się, że już nie dasz rady. Przekonuję dzieci, że jednak warto te oczy otworzyć i podjąć walkę. Myślę, że cenią to, » menedżer zdrowia

61


SUKCES ROKU 2017

» że opowiadam o swojej historii, nie przekazuję im truizmów, których się gdzieś nauczyłam czy przeczytałam o nich w książkach. Może dlatego mi ufają i wierzą? Czasem odbieram telefony od rodziców, którzy proszą mnie, żebym spotkała się z ich chorymi dziećmi, bo oni nie znajdują już w sobie dość siły, by dawać im energię do walki. A przecież od nastawienia psychicznego małego pacjenta i rodziców zależy bardzo wiele. Dużo się też uczę od rodziców tych dzieci. Poznaję ich w różnych fazach: szoku, zaprzeczenia, a nawet agresji. Ludzie zachowują się irracjonalnie, kiedy chodzi o zdrowie ich dzieci. Dla lekarzy to dodatkowe wyzwanie. W „Przylądku” pracują wspaniali specjaliści, działa też Klinika Mentalna, która wspiera całe rodziny i pomaga przejść przez piekło choroby. Będąc gdzieś tam na górze po ciężkiej wspinaczce albo na krańcu świata po długiej drodze, myśli pani czasem o tych rodzicach? O tym, że dla nich każdy dzień jest jak wchodzenie na Mount Everest?

Ależ to, co ja zrobiłam, czyli zdobycie Korony Ziemi jest niczym w porównaniu z ich codziennością. Oni każdego dnia zdobywają Mount Everest! To dowód największego bohaterstwa. Za każdym razem jestem tym głęboko poruszona. To też bardzo skutecznie ustawia priorytety w moim życiu. Od dnia, kiedy po raz pierwszy pojawiłam się w „Przylądku Nadziei”, nie ośmielam się mówić, że mam jakiś problem. Ja nie mam problemów. Mam wyzwania albo po prostu sprawy do załatwienia. Takim kolejnym wyzwaniem był ośrodek opieki dziennej nad dziećmi nieuleczalnie chorymi „Świetlikowo” w Tychach? Pokutuje mit hospicjum. Większość ludzi kojarzy to miejsce z mniej lub bardziej powolnym umieraniem. Pani, na przekór, podkreśla, że „Świetlikowo” to życie, że hospicjum to życie…

62

menedżer zdrowia

To bardzo trudny projekt, ale kiedy spotkałam się z ludźmi, którzy od początku byli w niego zaangażowani, poczułam niezwykłą energię. Wiedziałam, że jest w tym coś bardzo „świetlikowego”, czyli niosącego światło. Nazwa tego miejsca i sama idea mnie urzekły. Postanowiłam tam pojechać. Zobaczyłam plac budowy, odrapany budynek i wtedy usłyszałam, że na już, na pierwszy etap potrzeba miliona złotych, a docelowo trzech milionów. Mieli wtedy raptem może 100 tysięcy… Dodali, że ten budynek w ciągu trzech miesięcy musi się stać pięknym hospicjum, w którym będą przyjmowani mali pacjenci. Presja czasu była ogromna, bo niezrealizowanie projektu w terminie groziło sankcjami. Pomyślałam kolejny raz, że to kompletne szaleństwo, ale uśmiechnęłam się w duchu, że taki już mój los. Najwyraźniej lubię budować i lubię przedsięwzięcia z pozoru beznadziejne. Zaczęliśmy więc budować „Świetlikowo”. Od maja 2017 r. ośrodek opieki dziennej przyjmuje już pacjentów. Niestety zostały długi do spłacenia… Ale kiedy prosisz różne firmy i instytucje o wsparcie, a oni słyszą: hospicjum, to najczęściej odwracają głowy. Myślą, że to miejsce dla umierających dzieci, tyle że w godnych warunkach. A to nie tak! Bardzo wiele dzieci cierpiących na choroby przewlekłe wymaga wieloletniej, wysoko wykwalifikowanej opieki specjalistycznej, ale one żyją, rozwijają się, odnoszą swoje małe i większe sukcesy. Dla mnie budowanie takiego miejsca i realizacja projektu, w który mało osób chce się angażować, jest dodatkowym wyzwaniem. W Polsce opieka hospicyjna dla dzieci to dramat. Dofinansowanie państwa nie pokrywa nawet połowy realnego zapotrzebowania. Nie istnieje też system wsparcia dla rodziców opiekujących się dziećmi w domu, np. poza fundacjami nie ma możliwości wypożyczenia sprzętu specjalistycznego, takiego jak ssaki, koncentratory tlenu itp. A przecież to, czy

potrafimy się zająć ludźmi przewlekle chorymi, to realny sprawdzian dojrzałości naszego społeczeństwa. A więc „Świetlikowo” działa, zbieramy środki na pokrycie długów i na kolejny etap budowy, więc skorzystam z okazji i zaapeluję o wsparcie. Nie boi się pani, że teraz do zadań niemożliwych będą wołać Martynę Wojciechowską? Bo ona to potrafi, ona to zrobi…

Odbieram wiele telefonów, ale niestety nie mogę się zaangażować we wszystkie działania. „Przylądek Nadziei”, „Świetlikowo” to grudzień/styczeń 10/2017


fot. Dorota Koperska Photography, copyright: Fundacja Śląskie Hospicjum dla Dzieci Świetlikowo, Tychy 2017

W Polsce opieka hospicyjna dla dzieci to dramat. Dofinansowanie państwa nie pokrywa nawet połowy realnego zapotrzebowania. rzeczywiście zadania z serii niemożliwych, bo wymagają dużych środków finansowych i dotyczą hospitalizacji. Wiem jednak z własnego doświadczenia, że równie ważna jest profilaktyka i budowanie świadomości na temat diagnostyki chorób. Dlatego od lat wspieram kampanię profilaktyki grudzień/styczeń 10/2017

raka piersi, bo jest to najczęstszy w Polsce kobiecy nowotwór złośliwy. Zostałam też ambasadorem kampanii „Medycyna na Krańcach Świata”, która jest skierowana do osób podróżujących za granicę. Na własnej skórze przekonałam się, jak istotną rolę odgrywa wiedza o rejonie, do którego podróżujemy, oraz

profilaktyka przed egzotycznymi wyjazdami. Spędziłam trochę czasu w szpitalach zakaźnych, a teraz wiem, jak się szczepić, jak uniknąć zachorowań, bo nawet na krańce świata można podróżować bezpiecznie. Chciałabym się więc przyczynić do wzrostu świadomości Polaków w tym zakresie, bo coraz częściej nasi rodacy wyjeżdżają na inne kontynenty i zależy mi, żeby robili to bezpiecznie. A prywatnie? Mogę się podzielić radosną nowiną, że znowu zostałam mamą, choć na odległość! Adoptowałam kolejną dziewczynkę z Tanzanii, która jest chora na albinizm. Wychodzę z założenia, że czasem ratując jedno życie, ratujemy cały świat. Mam naprawdę wiele zapału do realizacji kolejnych projektów z cyklu niemożliwych! Co dla pani znaczy tytuł Gwiazda – Ambasador Zdrowia?

Kiedy się o niej dowiedziałam, to w duchu się uśmiechnęłam i pomyślałam sobie, że przykładem zdrowia to jestem raczej średnim. Sama często chorowałam, wiele razy informacje o moim stanie zdrowia przeciekały przecież do mediów. Kiedy zrozumiałam sens i wartość tego wyjątkowego wyróżnienia, poczułam się bardzo szczęśliwa. Choć przecież nigdy nie pomagałam innym dla nagród. Może dlatego też wybieram takie miejsca jak Wrocław czy Tychy, daleko od stolicy, gdzie trzeba się realnie zaangażować, a nie tylko deklarować pomoc w świetle reflektorów? Dla mnie to zobowiązanie i szansa, że jeszcze więcej ludzi usłyszy o tych działaniach i postanowi się przyłączyć. Chciałabym żeby to zainspirowało innych do działania, bo przecież każdy z nas, niezależnie od tego, czym w życiu się zajmuje, może pomagać. To ma wielkie znaczenie. r Rozmawiała Ewa Gosiewska menedżer zdrowia

63


SUKCES ROKU 2017

LIDER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA MEDIA I PR

Zapraszamy lekarzy, a nie szamanów

Rozmowa z Ewą Drzyzgą, redaktor prowadzącą program „36,6°C” w telewizji TVN Czy lekarze potrafią rozmawiać z pacjentami i czy we właściwy sposób przekazują informacje o chorobie i leczeniu?

Niektórzy lekarze odgrywają rolę szamana. Zdarza się to niezależnie od specjalizacji i stopnia naukowego. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, może wydaje im się, że jeśli mniej powiedzą, to będą ważniejsi, zostaną uznani za mądrzejszych, że pacjenci będą odczuwali większy 64

menedżer zdrowia

respekt wobec specjalisty, który posiadł wiedzę tajemną. To absurd. Pacjent, który jest świadomy, który wie, co się z nim dzieje, zdrowieje lepiej, jest spokojniejszy. Rozmowa ma znaczenie, rozmowa sprawia, że relacje są szczere. Pacjent pozbywa się lęku przed nieznanym. Często się o tym zapomina. Odpowiednie przekazanie informacji o chorobie i leczeniu jest niezmiernie ważne. »

Rozmowa ma znaczenie. Pacjent pozbywa się lęku przed nieznanym

grudzień/styczeń 10/2017


EWA DRZYZGA

grudzień/styczeń 10/2017

menedżer zdrowia

fot. PAP/StrefaGwiazd/Stach Leszczyński

Polska dziennikarka, przez lata była związana z radiem RMF FM, a później telewizją TVN. Popularność zdobyła, prowadząc przez siedemnaście lat telewizyjny talk-show „Rozmowy w toku”. W programie „36,6°C” z pomocą najlepszych specjalistów, często światowej sławy lekarzy, przedstawiane są sprawdzone, skuteczne i pewne metody walki z chorobami. W każdy sobotni wieczór „36,6°C” pomaga prostymi, ale skutecznymi i potwierdzonymi przez specjalistów sposobami zadbać o zdrowie. Nie tylko przez przygotowane przez ekspertów ćwiczenia i dietę, lecz także przez porady dotyczące wczesnej i skutecznej diagnostyki umożliwiającej zapobieganie chorobom.

65


SUKCES ROKU 2017

» I właśnie na tym skupia się pani program.

Odpowiednie przekazanie informacji o chorobie i leczeniu jest niezmiernie ważne. Często się o tym zapomina

Tak. Zapraszamy do współpracy ludzi, którzy szamanami nie są. Są komunikatywni, mają dobry kontakt z pacjentami. Otaczają ich opieką na swoich oddziałach i poza nimi. Nasi goście mówią o zdrowiu i medycynie w sposób zrozumiały dla przeciętnego telewidza i są przy tym merytoryczni. Oglądałem programy, w których eksperci mówili, w jakich nowotworach można zastosować immunoterapię, jak możemy leczyć nietrzymanie moczu, Maciej Żurawski opowiadał o kontuzjach piłkarskich, dr Wojciech Kowalik relacjonował, jak ratuje życie wcześniakom. Potwierdzam, to prawda.

I właśnie na tym nam zależy. Ma być tak, że widz bez przygotowania medycznego rozumie to, o czym mówimy w programie, a ekspert nie jest zażenowany prezentowanymi informacjami.

Według najnowszych sondaży CBOS rzadziej narzekamy na zdrowie, ale wciąż gabinety lekarskie obchodzimy szerokim łukiem i rzadko wykonujemy badania profilaktyczne. Coraz częściej sięgamy po zdrowe produkty, dbamy o kondycję, ale równie ochoczo łykamy leki i suplementy diety bez konsultacji lekarskiej. Według Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego potrzebujemy co najmniej 15 lat, żeby usunąć różnice dotyczące naszej sytuacji zdrowotnej w stosunku do pozostałych krajów Unii Europejskiej. Z obserwacji naszej redakcji wynika, że wciąż kuleje świadomość Polaków na temat własnego ciała. Podam przykład. Kiedyś przeprowadzaliśmy sondę dotyczącą prostaty. Wyniki były zatrważające. Większość pytanych mężczyzn nie miała pojęcia, gdzie ten gruczoł się znajduje, za co jest odpowiedzialny 66

menedżer zdrowia

fot. archiwum

Czy Polacy dużo wiedzą o swoim zdrowiu?

i jak go badać. Dlatego tak się cieszyliśmy, kiedy w naszym studiu dr Roman Sosnowski – urolog, bez skrępowania opowiadał o prostacie i pokazywał, jak przeprowadzić samobadanie jąder. Rozmawiamy profesjonalnie, konsekwentnie używamy medycznych i naukowych nazw, ale to, co dzieje się z naszym ciałem, opisujemy słowami zrozumiałymi dla każdego. Mamy misję. Chcemy, żeby Polacy więcej wiedzieli o zdrowiu i żeby dzięki temu byli zdrowsi. Mam nadzieję, że nam się to udaje, dzięki ogromnej pomocy wszystkich kon-

sultantów, którzy są dla nas wyjątkowo cierpliwi i wyrozumiali. Jest ich 105 – lekarze, dietetycy, naukowcy, laboranci, rehabilitanci, terapeuci, pielęgniarki, położne – 37 z nich ma tytuł profesora. Jednym z konsultantów jest nasz stały ekspert prof. Krzysztof Łabuzek. Sądzę, że to się udaje. Świadczy o tym nagroda, którą pani otrzymała.

Dziękuję jeszcze raz. I zdradzę, że już trwają przygotowania do kolejnego sezonu programu. r Rozmawiał Krystian Lurka grudzień/styczeń 10/2017


NOMINACJE – WYRÓŻNIENIA

MENEDŻER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA PLACÓWKI PUBLICZNE GRAŻYNA KUCZERA

fot. archiwum

dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju

Uwagę kapituły zwróciło rozpoczęcie współpracy transgranicznej. Szpital prowadzi dwa projekty polsko-czeskie: „Czesko-polska współpraca medyczna w przypadkach katastrof” oraz ,,Współpraca oddziałów okulistycznych szpitala w Karwinie oraz w Jastrzębiu-Zdroju”. Osiągnięciem było też skuteczne zachęcenie personelu do wdrażania autorskich programów zdrowotnych (dotyczących stomatologii, diabetologii, okulistyki, chorób płuc, ginekologii onkologicznej). YOUSSEF SLEIMAN

fot. archiwum

dyrektor naczelny Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. św. Rafała w Czerwonej Górze

Wyróżnienie za niezwykle sprawne zarządzanie finansami placówki. Youssef Sleiman w 2013 r. objął stanowisko dyrektora szpitala, którego pracownikiem jest od 23 lat. Placówkę przejął z 42-milionowym zadłużeniem. Udało mu się zmniejszyć dług o prawie 10 mln, 16 mln wymagalnego zadłużenia zredukował do zera. Uruchomił Oddział Ortopedii i Traumatologii Ruchu. EWA TRZEPLA

fot. archiwum

prezes Zarządu Centrum Medycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Sp. z o.o.

Jej osiągnięciem jest rozwój i zwiększenie potencjału placówki. Zaczynała od pięciu poradni – dzisiaj ma ich 56, zatrudniała ok. 40 pracowników – dziś jest ich ponad 400. Uzyskała znaczny wzrost przychodów: kiedy obejmowała funkcję kierowniczą w 2006 r., przychód wynosił ponad 2 mln zł, a wartość ostatniego pomiaru to przychód w wysokości ponad 18 mln zł.

NOMINACJE – WYRÓŻNIENIA

MENEDŻER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA PLACÓWKI PRYWATNE JAROSŁAW WIECZOREK

fot. archiwum

dyrektor Prywatnego Szpitala Położniczo-Ginekologicznego „Łubinowa” w Katowicach

grudzień/styczeń 10/2017

Wyróżnienie za sprawne zarządzanie. Placówka znalazła się w sieci szpitali pomimo monoprofilowej działalności i faktu, że szpital jest w stu procentach prywatny. Została zachowana wysoka jakość opieki ginekologicznej, szpital osiąga również dobre wyniki finansowe. Sprawnie wdrożono koordynowaną opiekę nad kobietą ciężarną z jednoczesnym wzmocnieniem roli położnej. menedżer zdrowia

67


SUKCES ROKU 2017

NOMINACJE – WYRÓŻNIENIA

LIDER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA

fot. Marta Wojtal

fot. archiwum

fot. archiwum

INNOWACYJNY SZPITAL

68

menedżer zdrowia

CENTRUM LECZNICZO-REHABILITACYJNE I MEDYCYNY PRACY ATTIS SP. Z O.O. W WARSZAWIE Lecznica przekształciła się z przychodni medycyny pracy w nowoczesne centrum łączące świadczenia przychodni, szpitala i ośrodka rehabilitacji. Podjęła zadanie zapewnienia kobietom kompleksowej opieki onkologicznej. W tym celu w pierwszym etapie utworzono Zakład Onkologii Kobiecej – Zdrowie Kobiety (otwarcie we wrześniu 2017 r.) i połączono onkologię kliniczną, chirurgię onkologiczną i ginekologię onkologiczną, zapewniając przy tym opiekę rehabilitacyjną przed- i pooperacyjną oraz opiekę terminalną.

SAMODZIELNY PUBLICZNY SZPITAL KLINICZNY NR 7 ŚLĄSKIEGO UNIWERSYTETU MEDYCZNEGO W KATOWICACH, GÓRNOŚLĄSKIE CENTRUM MEDYCZNE IM. PROF. LESZKA GIECA Szpital z sukcesem przeprowadził projekt zastosowania urządzeń telemedycznych w psychiatrii w leczeniu ciężkiej schizofrenii paranoidalnej. To pierwsze takie wdrożenie w kraju – umożliwia kontakt pacjenta z lekarzem bez konieczności wychodzenia z domu. Daje to chorym komfort i poczucie bezpieczeństwa, ponieważ pozostają pod ciągłym nadzorem medycznym. Leczenie tą metodą zapewnia lepsze wyniki niż terapia tradycyjna. Przeprowadzone w ośrodku badanie wykazało poprawę wszystkich parametrów klinicznych w grupie stosującej tę metodę. SCANMED SZPITAL ŚW. RAFAŁA W KRAKOWIE Wyróżnienie za wdrożenie systemu zarządzania oddziałami. Lekarz kierujący oddziałem jest jego menedżerem. Dzięki tej innowacji personel medyczny jest bezpośrednio zaangażowany w realizację celów przypisanych do danego oddziału. Ordynatorzy i pielęgniarki zarządzające nakreślają kierunki rozwoju oddziału, analizując potrzeby zdrowotne na podstawie kontaktu z pacjentem na poziomie oddziałów szpitalnych i poradni przyszpitalnych (tryb ambulatoryjny).

grudzień/styczeń 10/2017


NOMINACJE – WYRÓŻNIENIA

LIDER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA DZIAŁALNOŚĆ EDUKACYJNO-SZKOLENIOWA STREETWISE PROGRAM EDUKACYJNY DLA MŁODZIEŻY Z CUKRZYCĄ TYPU 1

fot. archiwum

Eli Lilly

Eli Lilly jest inicjatorem i realizatorem trzech programów edukacyjnych, których misją jest zapewnienie indywidualnych rozwiązań terapeutycznych pacjentom chorującym na cukrzycę. Uwagę kapituły zwrócił program dla młodzieży – Streetwise – pierwszy program edukacyjny stworzony dla nastolatków z cukrzycą typu 1. Jest to odpowiedź na wyzwanie, jakie stanowi cukrzyca typu 1 u nastolatków, a zarazem wsparcie dla lekarzy i edukatorów. Wydano serię 10 broszur edukacyjnych poruszających tematy ważne dla młodych pacjentów. W ramach tej pionierskiej kampanii po raz pierwszy zostały poruszone zagadnienia uchodzące za tabu w życiu młodzieży z cukrzycą, takie jak tatuaże, alkohol i seks. KAMPANIA SPOŁECZNA STAWKA TO ŻYCIE. ZASTAWKA TO ŻYCIE POLSKIE TOWARZYSTWO KARDIOLOGICZNE

fot. archiwum

prof. Adam Witkowski, prof. Dariusz Dudek

Kampania powstała w ramach europejskiej inicjatywy Valve for Life, która została uznana za model przeprowadzania podobnych kampanii w całej Europie przez prestiżowe pismo „Eurointervention”. Odbywa się pod honorowym patronatem Ministra Zdrowia. W ciągu 1,5 roku prowadzenia kampanii liczba zabiegów zwiększyła z 453 do prawie 800, co oznacza, że o tylu więcej pacjentów mogło skorzystać z tego innowacyjnego leczenia. Akcja wpłynęła więc realnie na zwiększenie dostępu do bezpieczniejszych, małoinwazyjnych, nowoczesnych terapii, dla których nie ma alternatywy. PROGRAM EDUKACJI I SZKOLENIA W DZIEDZINIE CHIRURGII ONKOLOGICZNEJ OPARTY NA WYKORZYSTANIU NOWOCZESNYCH I INNOWACYJNYCH TECHNIK ZABIEGOWYCH

fot. archiwum

prof. Wojciech Zegarski, kierownik Katedry i Kliniki Chirurgii Onkologicznej Collegium Medicum im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy

grudzień/styczeń 10/2017

Program obejmuje kursy specjalistyczne, udział w innowacyjnych zabiegach i naukę na żywo, warsztaty edukacyjne, podczas których uczestnicy mogą się zapoznać z najnowszymi osiągnięciami technicznymi, metodycznymi oraz z innowacyjnym sprzętem, przekazanie informacji z zakresu badań w dziedzinie nauk podstawowych i przedklinicznych. W bydgoskiej katedrze onkologii przeprowadzono dotychczas kilkanaście edycji kursów i przeszkolono łącznie ok. 230 osób.

menedżer zdrowia

69


SUKCES ROKU 2017

NOMINACJE – WYRÓŻNIENIA

LIDER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA

fot. archiwum

fot. Rafal Kolsut

DZIAŁALNOŚĆ CHARYTATYWNA

70

menedżer zdrowia

FUNDACJA ONKOLOGICZNA ALIVIA Fundacja aktywnie uczestniczy w dyskusji o zmianach w systemie opieki onkologicznej. W mijającym roku wspierała prace nad kompleksowym świadczeniem usług z zakresu diagnostyki i leczenia raka piersi (breast units) oraz nad wprowadzeniem profilaktycznej adneksektomii, obecnie niedostępnej dla polskich pacjentek. Wspólnie z wieloma partnerskimi organizacjami wspiera wdrożenie systemu opieki onkologicznej opartego na zarządzaniu na podstawie twardych danych, promując ideę tworzenia populacyjnych rejestrów klinicznych. Obecnie fundacja udziela pomocy finansowej niemal 300 chorym na nowotwory złośliwe w ramach programu „Skarbonka” i liczba ta cały czas rośnie. Liczba darczyńców przekroczyła 100 tys. FUNDACJA SIEPOMAGA Fundacja od 2011 r. wspiera swoich podopiecznych, a także z sukcesem prowadzi pierwszą i największą w Polsce platformę pomagania – siepomaga.pl. Od pierwszego dnia uruchomienia serwisu na jego stronie głównej prezentowany jest licznik, który na bieżąco pokazuje zaangażowanie darczyńców. W ten sposób udało się zebrać ponad 171 mln zł. Fundacja pomaga konkretnym osobom, znanym z imienia i nazwiska, a także finansuje przedsięwzięcia ratujące życie i zdrowie wielu anonimowym potrzebującym.

grudzień/styczeń 10/2017


NOMINACJE – WYRÓŻNIENIA

LIDER ROKU 2017 W OCHRONIE ZDROWIA MEDIA I PR ANNA KACZMAREK

fot. archiwum

redaktor prowadząca dział Zdrowie w Natemat.pl

Dziennikarka pisze o rzeczach skomplikowanych w prosty, zrozumiały dla przeciętnego czytelnika sposób, a jednocześnie poprawny z punktu widzenia medycyny. Anna Kaczmarek to dziennikarka, która obala internetowe mity dotyczące chorób i leczenia. Walczy z zalewającą nas falą oszustów medycznych, którzy żerując na cierpieniu chorych ludzi, proponują im niesprawdzone i niepoparte rzetelną wiedzą medyczną metody leczenia. KLARA KLINGER

fot. archiwum

dziennikarka „Dziennika Gazety Prawnej”

Klara Klinger od lat zajmuje się tematyką zdrowotną. Na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” regularnie opisuje bieżące wydarzenia z tej dziedziny, przeprowadza wywiady. W swoich materiałach szuka odpowiedzi na najważniejsze pytania związane z funkcjonowaniem systemu ochrony zdrowia – analizuje go zarówno pod kątem systemowym, rozwiązań prawnych, jak i w ujęciu pacjenckim oraz edukacyjnym.

MAŁGORZATA SOLECKA

fot. archiwum

dziennikarka portalu Medycyna Praktyczna i miesięcznika „Służba Zdrowia”

grudzień/styczeń 10/2017

Dziennikarka od 2008 r. jest zawodowo związana z miesięcznikiem „Służba Zdrowia”, a od kilku lat również z portalem Medycyna Praktyczna, gdzie publikuje teksty dotyczące ochrony zdrowia – zarówno w Internecie, jak i w wydawnictwach drukowanych. W styczniu 2017 r. wydawnictwo WAM z Krakowa wydało jej książkę „Służba zdrowia? Jak pokonać chory system”.

menedżer zdrowia

71


SUKCES ROKU 2017

Jak wybieraliśmy Laureatów konkursu Sukces Roku wybiera kapituła złożona z wybitnych postaci polskiej ochrony zdrowia. W jej skład wchodzą autorytety z zakresu medycyny, a także zarządzania, prawa, ekonomii – wszystkich dziedzin niezbędnych do funkcjonowania systemu ochrony zdrowia. Do kapituły należy decydujący głos przy przyznawaniu tytułów w poszczególnych kategoriach. Jury preselekcyjne i redakcja „Menedżera Zdrowia” pomagają w przeprowadzeniu konkursu w ten sposób, że przygotowują i prowadzą wieloetapowy proces wyłaniania kandydatów i przedstawienia ich kapitule.

Etapy konkursu Sukces Roku ETAP I Zebraliśmy zgłoszenia kandydatów. Prawo do przedstawienia takich zgłoszeń miały organizacje społeczne, pacjenckie, zawodowe, menedżerskie, związki pracodawców i in. (np. grupy pracowników). Zgłoszeniom towarzyszyły obszerne uzasadnienia. ETAP II Jury preselekcyjne spotkało się 22 listopada 2017 r. w Centrum Prasowym Foksal w Warszawie z kandydatami do nagród w kategoriach menedżerskich i w kategorii innowacyjny szpital. Kandydaci przedstawiali swoje dokonania w formie 10-minutowej prezentacji, po czym następowała runda pytań od jury. Swoje wnioski jury przygotowało w formie pisemnej, rekomendując kapitule kandydatów do nagród i wyróżnień. ETAP III Posiedzenie kapituły odbyło się 5 grudnia 2017 r. w Warszawie. Po wnikliwej i długiej dyskusji zapadły ostateczne decyzje dotyczące listy laureatów. Kapituła mogła uwzględnić wnioski jury preselekcyjnego, ale nie były one wiążące. Członkowie kapituły mogli też dodać własnych kandydatów. W głosowaniu każdemu członkowi przysługiwał jeden głos. 72

menedżer zdrowia

grudzień/styczeń 10/2017


Składkapituły DR N. MED. MAREK BALICKI były minister zdrowia

MACIEJ BOGUCKI dyrektor Europejskiego Centrum Strategii i Polityki w Ochronie Zdrowia

DR HAB. MAREK DURLIK kierownik Kliniki Chirurgii Gastroenterologicznej i Transplantologii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie

PROF. DR HAB. MARIAN FILAR Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu

DR MAŁGORZATA GAŁĄZKA-SOBOTKA

KS. DR ARKADIUSZ NOWAK

prezes Zarządu Fundacji „Instytut Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej”

PROF. DR HAB. MIECZYSŁAW PASOWICZ prezydent Polskiego Stowarzyszenia Dyrektorów Szpitali

DR N. MED. MACIEJ PIRÓG

prezes Polskiej Unii Szpitali Specjalistycznych, członek Rady Głównej Konfederacji Lewiatan

PROF. DR HAB. WITOLD RUŻYŁŁO

dziekan Wydziału V Nauk Medycznych PAN, konsultant Kliniki Choroby Wieńcowej i Strukturalnych Chorób Serca Instytutu Kardiologii w Warszawie

dyrektor Centrum Kształcenia Podyplomowego Uczelni Łazarskiego

DR N. MED. LESZEK SIKORSKI

DR N. MED. MACIEJ HAMANKIEWICZ

PROF. DR HAB. JACEK SOBCZAK

były minister zdrowia

prezes Naczelnej Rady Lekarskiej

sędzia Sądu Najwyższego

DR HAB. ROMUALD HOLLY, PROF. NADZW.

DR N. MED. ANDRZEJ SOKOŁOWSKI

dyrektor Krajowego Instytutu Ubezpieczeń

ANNA JANCZEWSKA-RADWAN minister ds. systemu ochrony zdrowia Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC

JAGODA KAMIŃSKA prezes Stowarzyszenia „Dziennikarski Klub Promocji Zdrowia”

DR N. MED. KRZYSZTOF KUSZEWSKI ekspert ochrony zdrowia

HALINA KUTAJ-WĄSIKOWSKA dyrektor Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia

PROF. DR HAB. WOJCIECH MAKSYMOWICZ były minister zdrowia

DR ANDRZEJ MĄDRALA wiceprezydent Pracodawców RP

JANUSZ MICHALAK redaktor naczelny „Menedżera Zdrowia”, prezes Zarządu Wydawnictwa Termedia

grudzień/styczeń 10/2017

prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych

PROF. DR HAB. CEZARY SZCZYLIK

pełnomocnik ds. organizacji Centrum Badań Klinicznych w Onkologii, Warszawski Uniwersytet Medyczny

PROF. DR HAB. TADEUSZ TOŁŁOCZKO

były rektor Akademii Medycznej w Warszawie, członek korespondent PAU, członek Komitetu Etyki w Nauce PAN

KRYSTYNA WECHMANN

prezes Federacji Stowarzyszeń „Amazonki”, prezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych

DR N. MED. ANDRZEJ WOJTYŁA były minister zdrowia

TOMASZ WRÓBEL

wiceprezes Aesculap-Chifa Sp. z o.o.

DR HAB. TOMASZ ZDROJEWSKI, PROF. NADZW. przewodniczący Komitetu Zdrowia Publicznego PAN, kierownik Zakładu Prewencji i Dydaktyki Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego

menedżer zdrowia

73


rozmowa

Leki biopodobne to oszczędność, ale również bezpieczeństwo

Fot. Archiwum prywatne

stosowania leków biopodobnych i oryginalnych są ta­ kie same. Europejska Agencja Leków (EMA) wymaga, aby producent leku biopodobnego ubiegający się o re­ jestrację leku przedstawił nie tylko dane dotyczące far­ makokinetyki i farmakodynamiki, lecz także wyniki badań klinicznych III fazy w uzgodnionym z Komisją wskazaniu, i udowodnił, że lek biopodobny wykazuje identyczną skuteczność i profil działań niepożądanych jak lek referencyjny. Tylko te leki biopodobne, których struktura pierwszorzędowa jest identyczna z referen­ cyjnym wzorcem, struktura drugorzędowa jest nie­ możliwa do odróżnienia za pomocą dostępnych dziś metod badawczych, a skuteczność i bezpieczeństwo są porównywalne z lekiem oryginalnym, zostają dopusz­ czone do obrotu na terenie Unii Europejskiej. Nie ma mowy, aby leki biopodobne w jakikolwiek sposób od­ biegały od ich referencyjnych wzorców. Jeżeli chodzi o immunogenność, to każdy lek biologiczny może wy­ wołać reakcję immunologiczną – dotyczy to zarówno leku biologicznego oryginalnego (referencyjnego), jak i biologicznego biopodobnego. Częstość tych reakcji jest porównywalna w przypadku obu grup leków.

Beata Karasińska, dyrektor leków biologicznych firmy Sandoz na kraje CEEMEA* w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” mówi o jakości leków biologicznych, nieuzasadnionym braku zaufania wobec lekarstw i kłopotach w leczeniu pacjentów cierpiących na choroby reumatologiczne. Wygasanie ochrony patentowej oryginalnych leków biologicznych i produkowanie leków biopodobnych wciąż wywołuje zażarte dyskusje. Sceptycy mówią między innymi o nieodpowiedniej jakości produktów i o ich immunogenności. Spytam wprost, czy stosowanie leków biologicznych biopodobnych jest w pełni bezpieczne? Dlaczego niektórzy lekarze i dyrektorzy szpitali boją się tego rodzaju leków? Mogę jednoznacznie i z całą stanowczością powie­ dzieć, że obawy związane z lekami biopodobnymi są nieuzasadnione. Skuteczność terapii i bezpieczeństwo *CEEMEA: Central Eastern Europe, Middle East and Africa

74  menedżer zdrowia

Poproszę o jednoznaczną deklarację. Czy produkty biopodobne firmy Sandoz są bezpieczne? Od przeszło 10 lat w naszych fabrykach na terenie Austrii i Słowenii powstają zarówno leki biopodobne firmy Sandoz, jak i oryginalne leki biologiczne firmy Novartis Pharma. Obecnie na terenie Unii Europej­ skiej Sandoz ma zarejestrowanych pięć leków biopo­ dobnych, z których cztery są dostępne w Polsce, a trzy z nich zarejestrowane są przez FDA na terenie USA. Setki tysięcy pacjentów korzystają z naszych leków biopodobnych i nie stwierdzono, by ich jakość w ja­ kikolwiek sposób różniła się do jakości leków orygi­ nalnych. Jakie korzyści mogą płynąć ze stosowania leków biopodobnych? Oszczędność i związana z nią poprawa dostępu zarów­ no do obecnie stosowanych leków, jak i przyszłych te­ rapii. Mówiąc o oszczędnościach, mam na myśli nie tylko korzyści finansowe dla pacjentów, lecz przede wszystkim dla całego systemu ochrony zdrowia. Za­ oszczędzone dzięki stosowaniu leków biopodobnych środki Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz grudzień/styczeń 10/2017


rozmowa

Zdrowia mogą przeznaczyć albo na poprawę dostęp­ ności pacjentów do znanych dziś leków biologicznych, albo na refundację nowych terapii, na które do tej pory nie było wystarczających środków finansowych. Oba rozwiązania są oczywiście korzystne dla pacjentów. Jak ocenia pani wykorzystanie leków biopodobnych w Polsce? Czy powinno być ono większe, bo są jakieś niezagospodarowane obszary medycyny w tym zakresie? W której dziedzinie mogłyby być wykorzystane szerzej? Leki biopodobne są w Polsce stosowane coraz częściej. Można powiedzieć, że z każdym dniem rośnie zaufanie lekarzy i pacjentów do tej grupy leków. Niestety do­ stęp pacjentów do terapii biologicznych – i myślę tu zarówno o lekach biopodobnych, jak i referencyjnych

– jest wciąż bardzo ograniczony. Przykładem może być leczenie reumatoidalnego zapalenia stawów czy łusz­ czycy. Nie jest tajemnicą, że w Polsce mniej niż 10% pacjentów, którzy potrzebują leczenia biologicznego w przypadku RZS, otrzymuje je. W przypadku łusz­ czycy jest jeszcze gorzej. Niestety jesteśmy tu chyba na ostatnim miejscu w Europie – żaden z krajów byłego bloku wschodniego nie ma tak złego dostępu do le­ czenia biologicznego w przypadku pacjentów reuma­ tologicznych czy dermatologicznych jak Polska. Mam nadzieję, że wraz ze wzrostem wykorzystania leków biopodobnych ta sytuacja ulegnie znaczącej poprawie. Taka jest przynajmniej misja firmy Sandoz – zwiększać dostęp pacjentów do przystępnych cenowo i jednocześnie wysokiej jakości terapii. Rozmawiał Krystian Lurka

Firma Sandoz jest oddziałem Grupy Novartis oraz globalnym liderem w dziedzinie leków generycznych i biopodobnych. Dywizja powstała w 2003 r., kiedy firma Novartis połączyła wszystkie działania w zakresie leków generycznych pod wspólną światową marką. Od tamtej pory Sandoz osiągnął pozycję światowego lidera w obszarze leków generycznych, ze sprzedażą na poziomie ponad 10 miliardów dolarów amerykańskich rocznie. Marka Sandoz to znak jakości i dostępności finansowej leków, któremu zaufali pacjenci i pracownicy służby zdrowia na całym świecie. Firma rozpoczynała swoją działalność jako mała spółka chemiczna założona w Bazylei (Szwajcaria) w 1886 r. Początkowo zwana Kern & Sandoz, zajmowała się produkcją barwników. Jednakże w ciągu dziesięciu lat udało się jej wyprodukować pierwszą substancję farmaceutyczną, jaką jest antypiryna, środek na gorączkę. Przed rokiem 1917 firma założyła swój pierwszy oddział farmaceutyczny, a w 1929 r. wprowadzono na rynek produkt, który stał się przełomowym lekiem w nowoczesnej terapii wapniowej. Jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych produktów firmy, który wciąż zajmuje główne miejsce w portfolio firmy Sandoz. Światowa działalność firmy w zakresie leków przeciwinfekcyjnych i biopodobnych rozpoczęła się od Biochemie w latach 40. i 50. W 1939 r. firma Kern & Sandoz zmieniła nazwę na Sandoz Ltd., pod którą prowadziła działalność przez kolejne 60 lat. W międzyczasie na powojennej granicy z Austrią w 1946 r. założono firmę pod nazwą Biochemie, aby wytwarzać pilnie potrzebną i brakującą penicylinę oraz zaopatrywać w nią pacjentów. Dwóch naukowców pracujących w Biochemie odkryło w 1951 r. penicylinę kwasoodporną, co oznaczało, że po raz pierwszy lek mógł być podawany doustnie. Odkrycie przyczyniło się do dalszego rozwoju i szybkiego rozrostu firmy. W 1963 r. firma Sandoz przejęła Biochemie GmbH, co zapoczątkowało produkcję na szeroką skalę antybiotyków i substancji biotechnologicznych. Współczesne portfolio firmy Sandoz wciąż znajduje się w czołówce dzięki pozycji światowego lidera w obszarze leków biopodobnych i antybiotyków generycznych. Obecnie firma Sandoz jest drugim co do wielkości producentem antybiotyków na świecie. W XX wieku marka Sandoz nieprzerwanie rozrastała się i zyskała międzynarodowe uznanie. W 1996 r. nastąpiła fuzja firmy Sandoz z Ciba-Geigy, co doprowadziło do powstania firmy Novartis. Przez kilka kolejnych lat marka Sandoz była nieaktywna, jednak nie straciła na rozpoznawalności i w 2003 r., kiedy to firma Novartis połączyła wszystkie działania w zakresie leków generycznych pod jedną światową marką, ponownie wprowadzono na rynek nazwę Sandoz. Od początku swojej działalności w XIX wieku w Bazylei firma Sandoz stała się globalnym liderem w zakresie generycznych produktów farmaceutycznych i leków biopodobnych. Obecnie oferta Sandoz obejmuje ok. 1000 cząsteczek wykorzystywanych w wielu obszarach terapeutycznych. W 2015 r. produkty dotarły do ponad 500 milionów pacjentów, a aspiracją firmy jest dotarcie do miliarda.

grudzień/styczeń 10/2017

menedżer zdrowia  75


prawo

Zawieranie umów wieloletnich w sprawach zamówień publicznych na dostawę produktów leczniczych

Fot. © iStockphoto.com 2x

Potrzeba i wola zamawiającego Umowy w sprawach zamówień publicznych Zgodnie z art. 139 ust. 1 ustawy Prawo zamówień publicznych1 do umów w sprawach zamówień publicznych stosuje się przepisy Ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny2, jeżeli przepisy ustawy Prawo zamówień publicznych nie stanowią inaczej. Ponadto do umów w sprawach zamówień publicznych stosuje się wiele innych przepisów. Umowy wieloletnie Zgodnie z art. 142 ust. 1 ustawy Prawo zamówień publicznych „Umowę zawiera się na czas oznaczony”. Ustawa z dnia 29 stycznia 2004 r. Prawo zamówień publicznych (Dz.U. Nr 19 poz. 177 z późn. zm.), t.j. z dnia 20 lipca 2017 r. (Dz.U. z 2017 r. poz. 1579). 2 Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz.U. Nr 16 poz. 93), t.j. z dnia 9 lutego 2017 r. (Dz.U. z 2017 r. poz. 459). 1

76  menedżer zdrowia

Wynika z tego zakaz zawierania umów na czas nie­ oznaczony. Wszelkie umowy w sprawach zamówień pu­ blicznych muszą być zawierane wyłącznie na czas ozna­ czony3. Wyjątki od tej zasady są określone w art. 143 ustawy Prawo zamówień publicznych, jednak nie są one istotne z punktu widzenia niniejszego artykułu. Wprowadzenie obowiązku zawierania umów na czas oznaczony nie wyklucza zawierania tzw. umów dłu­ goterminowych, ale je ogranicza. Dla niektórych do­ staw czy usług przydatne jest czasami zawarcie umo­ wy wieloletniej, szczególnie że umowy zawartej na czas oznaczony nie można przedłużyć bez przeprowa­ dzenia nowego postępowania i ponownego udzielenia zamówienia publicznego. Za umowę długoterminową w systemie zamówień publicznych można uznać umo­ 3

J. Pieróg, Prawo zamówień publicznych. Komentarz. Warszawa, 2017, Legalis. Komentarz do art. 142.

grudzień/styczeń 10/2017


prawo

wę, która jest zawarta na okres przekraczający 12 mie-­ sięcy4. Jak przyjmuje Krajowa Izba Odwoławcza5 (KIO): „Określenie terminu wykonania zamówienia nie jest obwarowane żadnymi szczególnymi przepisami, oprócz nakazu zawierania umowy na czas oznaczony – art. 142 ust. 1 Ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2010 r. Nr 113 poz. 759 ze zm.)”6. Nie można zatem mieć wątpliwości, że zawarcie umowy długoterminowej jest prawem zamawiającego. Należy rozważyć, czy zawieranie umów długotermi­ nowych na dostawy leków jest uzasadnione i możliwe w świetle obowiązujących przepisów. Zasadność zawierania umów wieloletnich na dostawę produktów leczniczych W mojej ocenie zawieranie przez podmioty lecznicze umów wieloletnich na dostawy leków jest szczególnie korzystne w kontekście przepisów, które na podmioty lecznicze nakładają obowiązek zapewniania ciągłości i dostępności udzielanych świadczeń zdrowotnych. Zgodnie z art. 68 ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej7 „Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świad­ czeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków pu­ blicznych”. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych8. Stosownie do treści art. 5 pkt. 2a Ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych 9, przez ciągłość udzielanych świadczeń opieki zdrowotnej rozumie się „organizację udzielania świadczeń opieki zdrowotnej zapewniającą kontynuację procesu diagnostycznego lub terapeutycznego, w szczególności ograniczającą ry­ zyko przerwania procesu leczenia świadczeniobiorców w ramach danego zakresu świadczeń opieki zdrowot­ nej realizowanego na podstawie umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, w dniu złożenia oferty w postępowaniu w sprawie zawarcia umów”. Konieczność zapewnienia ciągłości i dostępności udzielanych świadczeń zdrowotnych jest podkreślana ibid. rajowa Izba Odwoławcza – instytucja powołana ustawą z dnia 13 kwietK nia 2007 r. nowelizującą ustawę Prawo zamówień publicznych, w celu rozpoznawania odwołań wnoszonych w toku postępowań o udzielenie zamówień publicznych (przed 2007 r. odwołania rozpatrywały zespoły arbitrów). Postępowanie przed Izbą ma charakter postępowania przed sądem polubownym, a od orzeczenia Izby przysługuje skarga do sądu okręgowego, właściwego według siedziby zamawiającego. 6 W yrok Krajowej Izby Odwoławczej z dnia 30 kwietnia 2012 r., sygn. akt: KIO 777/12. 7 Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. (Dz.U. Nr 78 poz. 483). 8 Ustawa z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. Nr 210 poz. 2135 z późn. zm.), t.j. z dnia 15 września 2017 r. (Dz.U. z 2017 r. poz. 1938). 9 U stawa z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. Nr 210, poz. 2135 z późn. zm.), t.j. z dnia 15 września 2017 r. (Dz.U. z 2017 r. poz. 1938). 4 5

grudzień/styczeń 10/2017

również w orzecznictwie sądowym. Dla przykładu moż­ na przytoczyć orzeczenie, że: „U chorego, któremu po­ dano pierwszą z określonego cyklu dawkę chemii, aby leczenie odniosło skutek, nie można – jeśli nie sprzeci­ wiają się temu względy medyczne – zaprzestać leczenia, tj. podania mu kolejnej dawki cyklu, w przewidzianym dla tego cyklu terminie”10. Sąd podkreślił, że: „Wyłącz­ nie powikłania, jakie wystąpiłyby u chorego po podaniu mu pierwszej dawki chemii, które zagrażają jego życiu i zdrowiu, dopuszczalnym czynią odroczenie w czasie podania choremu kolejnej dawki chemii, tj. do chwili, gdy jej podanie będzie możliwe z uwagi na stan zdrowia pacjenta […]. Niedopuszczalnym natomiast jest prze­ rwanie cyklu chemii z innych względów niż medyczne, gdyż skutkowałoby to zniweczeniem skutków dotych­ czasowego leczenia i podanych już dawek chemii”11. Ciągłość i dostępność świadczeń zdrowotnych była jednym z podstawowych argumentów, który wska­ zywano jako uzasadnienie wprowadzenia tzw. sieci szpitali. Jedym z celów nowelizacji było „Zagwaranto­ wanie ciągłości i stabilności finansowania jednostkom istotnym z punktu widzenia zabezpieczenia dostępu do świadczeń zdrowotnych przy równoczesnym pozo­ stawieniu możliwości dostępu do środków publicznych pozostałym jednostkom”12. Do świadczeń gwarantowanych, które przysługu­ ją pacjentom, należy zaliczyć również leki13, w tym leki podawane w programach lekowych14. W związku z tym nie można mieć wątpliwości, że w interesie pod­ miotów leczniczych leży zawieranie umów długotermi­ nowych na dostawę leków, ponieważ dzięki temu gwa­ rancja stabilności dostaw leków jest największa, a tym samym zagrożenie przerwania dostępności i ciągłości udzielania świadczeń zdrowotnych jest najmniejsze. Po­ przez zawieranie umów długoterminowych ogranicza się ryzyko wynikające z konieczności częstego powta­ W yrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 11 grudnia 2013 r., sygn. akt: I ACa 1205/13. W yrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 11 grudnia 2013, sygn. akt: I ACa 1205/13. 12 h ttp://orka.sejm.gov.pl/Druki8ka.nsf/Projekty/8-020-496-2017/$file/8-020-496-2017.pdf. 13 W yrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 30 lipca 2013 r., sygn. akt: II GSK 602/12, zgodnie z którym „Pacjentowi przyjętemu do szpitala przysługuje prawo do bezpłatnych leków koniecznych do wykonania świadczenia, a świadczeniodawca ma obowiązek ich zapewnienia. Ta konstatacja wynikająca wprost z art. 35 ustawy prowadzi do oczywistego wniosku, że podmiotem uprawnionym do żądania wynagrodzenia za poniesione na pacjenta koszty leczenia szpitalnego, obejmującego również podane leki, jest świadczeniodawca”. 14 Z godnie z art. 15 ust. 2 pkt 15 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych „Świadczeniobiorcy przysługują świadczenia gwarantowane z zakresu programów lekowych określonych w przepisach ustawy o refundacji”. Zgodnie z art. 95l ust. 1 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych „System podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej, zwany dalej systemem zabezpieczenia, zapewnia świadczeniobiorcom dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej w zakresie: leczenia szpitalnego, świadczeń wysokospecjalistycznych, ambulatoryjnej opieki specjalistycznej realizowanej w poradniach przyszpitalnych, rehabilitacji leczniczej, programów lekowych, leków stosowanych w chemioterapii oraz nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej, przy jednoczesnym zagwarantowaniu ciągłości i kompleksowości udzielanych świadczeń oraz stabilności ich finansowania”. 10

11

menedżer zdrowia  77


prawo

rzania zamówień publicznych na leki, które wszakże mogę się nie powieść. Skoro zawieranie umów długoterminowych na leki jest uzasadnione, należy się zastanowić, czy jest dopuszczalne w świetle obowiązujących przepisów, w szczególności tych określających zasady wydatko­ wania środków publicznych. Zasady wydatkowania środków publicznych Przepis art. 44 ust. 3 pkt 1 ustawy o finansach publicznych15 określa trzy podstawowe, ogólne zasady do­ konywania wszystkich wydatków publicznych. Przepis nazywa dwie z tych zasad: „celowość” i „oszczędność”, natomiast trzecią określa przez podanie jej charaktery­ styki. Jest to zasada uzyskiwania najlepszych efektów z danych nakładów albo optymalizacji doboru metod i środków służących osiągnięciu założonych celów, na­ zywana powszechnie zasadą efektywności16. Zawieranie umów wieloletnich na dostawę leków nie stoi w sprzeczności z tymi zasadami. Wręcz przeciwnie, jest celowe z punktu widzenia zabezpieczenia ciągłości i dostępności świadczeń zdrowotnych, a jednocześnie może mieć pozytywny wpływ na oszczędność, ponie­ waż w przypadku umów wieloletnich, gwarantujących stabilność zamówień, ceny leków mogą być korzyst­ niejsze dla zamawiającego. Tym samym postępowanie takie może być celowe, oszczędne i efektywne. Może jednak powstać wątpliwość, czy zawieranie umów długoterminowych na dostawę leków wówczas, gdy umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia zawie­ rane są na okres krótszy, jest zgodne z obowiązującymi przepisami i nie prowadzi do naruszenia dyscypliny fi­ nansów publicznych. Odpowiedzialność z tytułu naruszenia dyscypliny finansów publicznych Zasady odpowiedzialności z tytułu naruszenia dys­ cypliny finansów publicznych reguluje ustawa o odpo15

16

stawa z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych (Dz.U. Nr 157 U poz. 1240 z późn. zm.), t.j. z dnia 13 października 2017 r. (Dz.U. z 2017 r. poz. 2077). W. Misiąg red., Ustawa o finansach publicznych. Komentarz, Warszawa 2017, komentarz do art. 44.

78  menedżer zdrowia

wiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych17. Zgodnie z art. 4 tej ustawy odpowiedzialność z tytułu naruszenia dyscypliny finansów publicznych ponoszą kierownicy i pracownicy samodzielnych pu­ blicznych zakładów opieki zdrowotnej (jednostki sek­ tora finansów publicznych)18 oraz osoby wykonujące w imieniu podmiotu niezaliczanego do sektora finan­ sów publicznych, któremu przekazano do wykorzy­ stania lub dysponowania środki publiczne, czynności związane z wykorzystaniem tych środków lub dyspono­ waniem tymi środkami (przedsiębiorstwa podmiotów leczniczych, dla których podmiotem tworzącym jest samorząd terytorialny)19. W myśl art. 11 ust. 1 ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych naruszeniem dyscypliny finansów publicznych jest dokonanie wy­ datku ze środków publicznych bez upoważnienia albo z przekroczeniem zakresu tego upoważnienia lub z na­ ruszeniem przepisów dotyczących dokonywania po­ szczególnych rodzajów wydatków. Zgodnie z opisem czynu określonego w art. 11 należy ustalić nie tylko dzień, w którym nastąpiło przekroczenie wydatków, lecz także występujące w danym dniu pojedyncze prze­ kroczenia, spowodowane zatwierdzeniem zaksięgowa­ nych dokumentów20. Zawarcie umowy wieloletniej w sprawie zamówienia publicznego nie stanowi jeszcze dokonania wydatku i nie może prowadzić ipso iure i ipso facto do naruszenia dyscypliny finansów publicznych na podstawie art. 11 ust. 1. Według art. 15 ust. 1 analizowanej ustawy narusze­ niem dyscypliny finansów publicznych jest zaciągnięcie zobowiązania bez upoważnienia określonego planem finansowym albo z przekroczeniem zakresu tego upo­ ważnienia lub z naruszeniem przepisów dotyczących zaciągania zobowiązań przez jednostkę sektora finan­ sów publicznych. W zakresie wykładni dotyczącej możliwości za­ ciągania zobowiązań istotne znaczenie ma orzeczenie Głównej Komisji Orzekającej przy Ministrze Finan­ sów, zgodnie z którym „Podpisanie umowy, w której realizacja zadań podzielona została na etapy, a przy­ stąpienie do kolejnego etapu uwarunkowane zostało zaistnieniem określonej tą umową okoliczności, może oznaczać, że w chwili podpisania umowy nie zostało stawa z dnia 17 grudnia 2004 r. o odpowiedzialności za naruszenie U dyscypliny finansów publicznych (Dz.U. z 2005 r. Nr 14 poz. 114 z późn. zm.), t.j. z dnia 8 czerwca 2017 r. (Dz.U. z 2017 r. poz. 1311). 18 A rt. 9 pkt 10 ustawy o finansach publicznych w związku z art. 4 ust. 1 pkt 2 Ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (Dz.U. Nr 112 poz. 654 z późn. zm.), t.j. z dnia 8 września 2016 r. (Dz.U. z 2016 r. poz. 1638 z późn. zm.). 19 A rt. 9 pkt 14 Ustawy o finansach publicznych związku z art. 6 ust. 2 pkt 1 Ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (Dz.U. Nr 112 poz. 654 z późn. zm.), t.j. z dnia 8 września 2016 r. (Dz.U. z 2016 r. poz. 1638 z późn. zm.). 20 Orzeczenie Głównej Komisji Orzekającej przy Ministrze Finansów z dnia 30 marca 2015 r., BDF1/4900/109/113-115/14. Legalis. 17

grudzień/styczeń 10/2017


prawo

zaciągnięte zobowiązanie w pełnej wysokości, a jedynie do wysokości kosztu realizacji I etapu”21. W tym kontekście należy wyraźnie zaznaczyć, że istot­ na jest treść umowy w sprawie zamówienia publicznego na leki. Dla przykładu można przytoczyć fragment wzoru umowy przygotowanego przez Centralny Szpital Klinicz­ ny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, zgodnie z którym „Zamawiający zastrzega sobie prawo zakupu mniejszej ilości asortymentu niż podany w załączniku do umowy w przypadku zmniejszenia ilości świadczeń zdrowotnych udzielanych przy użyciu asortymentu. Ograniczenie nie będzie większe niż 30% dla każdego rodzaju asortymen­ tu objętego umową. Wykonawca oświadcza, że z tytułu takiego ograniczenia nie przysługują mu żadne roszcze­ nia, w tym finansowe, w stosunku do Zamawiającego”22. W przypadku Wojewódzkiego Wielospecjalistycznego Centrum Onkologii i Traumatologii im. M. Kopernika w Łodzi we wzorze umowy zapisano, że „Zamawiający zastrzega sobie prawo niezrealizowania umowy w całości. Realizacja umowy jest uzależniona od faktycznej ilości pa­ cjentów, dla których leczenia niezbędny okaże się zakup produktów danego rodzaju”23. Natomiast Wojewódzki Szpital Specjalistyczny we Wrocławiu przyjął rozwiązanie, zgodnie z którym „Dostawa towaru odbywać się będzie partiami sukcesywnie i stosownie do potrzeb Zamawiają­ cego począwszy od dnia... do dnia...” oraz „W przypadku zamówienia przez Zamawiającego mniejszej ilości przed­ miotu umowy niż określona w § 1 niniejszej umowy Wy­ konawcy nie przysługuje prawo żądania wynagrodzenia, o którym mowa w ust. 1 niniejszego paragrafu”24. Przywołane wzory umów w sprawie zamówienia pu­ blicznego nie zawierają zobowiązania do nabycia z góry określonej ilości leków (zamówienie poszczególnych le­ ków jest uzależnione od potrzeb i woli zamawiającego, który zastrzega sobie prawo nabycia mniejszej ilości le­ ków). W tej sytuacji nawet zawarcie umowy długoter­ minowej na okres dłuższy niż umowa zawarta z NFZ nie będzie prowadziło do naruszenia dyscypliny finansów publicznych. W takim przypadku przystąpienie do reali­ zacji umowy jest uwarunkowane zaistnieniem określonej tą umową okoliczności, tj. potrzebą i wolą zamawiające­ rzeczenie Głównej Komisji Orzekającej przy Ministrze Finansów z dnia O 7 września 2006 r., DF/GKO-4900-20/27/06/326. Legalis. 22 W zór umowy CSKDZMIZP-2375/16/10/01/2017 zakup i sukcesywna dostawa produktów leczniczych, Centralny Szpital Kliniczny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie. http://przetargi.propublico.pl/OgloszeniaSzczegoly.aspx?MasterPage=Empty MasterPage&id=40720. 23 Postępowania o udzielenie zamówienia publicznego prowadzonego w trybie przetargu nieograniczonego o wartości powyżej 10 000 000 EURO na dostawy produktów leczniczych dla Wojewódzkiego Wielospecjalistycznego Centrum Onkologii i Traumatologii im. M. Kopernika w Łodzi. http:// www.przetargi.kopernik.lodz.pl/index_szp.php?dokszp=gzp_02_powyzejkwoty/szp_20171102_2017_125. 24 Wojewódzki Szpital Specjalistyczny we Wrocławiu. Przetarg nieograniczony. Dostawa leków w ramach programu lekowego (teprostinil, sildenafil, sildenafilum). http://wssk.wroc.pl/przetargi/zamowienia-publiczne/zamowienia-publiczne-2016/347-dostawa-lekow-w-ramach-programu-lekoweg o-teprostinil-sildenafil-sildenafilum. 25 Orzeczenie Głównej Komisji Orzekającej przy Ministrze Finansów z dnia 7 września 2006 r., DF/GKO-4900-20/27/06/326. Legalis. 21

grudzień/styczeń 10/2017

go. Jest to sytuacja analogiczna jak w sprawie będącej przedmiotem orzeczenia Głównej Komisji Orzekającej przy Ministrze Finansów, w którym Komisja przyjęła, że jeżeli „przystąpienie do kolejnego etapu uwarunkowane zostało zaistnieniem określonej tą umową okoliczności, może to oznaczać, że w chwili podpisania umowy nie zostało zaciągnięte zobowiązanie w pełnej wysokości, a jedynie do wysokości kosztu realizacji I etapu”25. To, czy w przypadku zawarcia umowy wieloletniej może dojść do naruszania dyscypliny finansów publicz­ nych, jest w istocie uzależnione od treści umowy. Możliwa jest zatem taka organizacja zamówienia na leki, aby został osiągnięty efekt w postaci zabez­ pieczenia ciągłości i dostępności udzielania świadczeń zdrowotnych bez konieczności częstego ogłaszania kolejnych przetargów (umowa wieloletnia), przy jed­ noczesnym uniknięciu niebezpieczeństwa ponoszenia odpowiedzialności z tytułu naruszenia dyscypliny fi­ nansów publicznych, zgodnie z ustawą o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych (okre­ ślenie w umowie w sprawie zamówienia publicznego, że zamówienie poszczególnych leków uzależnione jest od potrzeb i woli zamawiającego, a zamawiający zastrzega sobie prawo nabycia mniejszej ilości leków). Na koniec należy dodać, że zgodnie z art. 17 ust. 2 pkt 2 ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych naruszeniem dyscypliny finansów publicznych jest zawarcie umowy w sprawie zamówie­ nia publicznego lub umowy ramowej na czas dłuższy niż określony w przepisach o zamówieniach publicz­ nych lub na czas nieoznaczony, z wyłączeniem przy­ padków dopuszczonych w przepisach o zamówieniach publicznych. Podsumowanie Wprowadzenie obowiązku zawierania umów na czas oznaczony nie wyklucza zawierania tzw. umów dłu­ goterminowych. W interesie podmiotów leczniczych leży zawieranie umów długoterminowych na dostawę leków, bo wówczas gwarancja stabilności dostaw jest największa, a tym samym ryzyko przerwania dostęp­ ności i ciągłości udzielania świadczeń zdrowotnych jest najmniejsze. Zawarcie umowy długoterminowej, na okres dłuższy niż umowa zawarta z NFZ, nie będzie prowadziło do naruszenia dyscypliny finansów pu­ blicznych w przypadku, gdy przystąpienie do realizacji umowy jest uwarunkowane zaistnieniem określonej tą umową okoliczności, tj. potrzebą i wolą zamawiającego (zamówienie poszczególnych leków jest uzależnione od potrzeb i woli zamawiającego, a zamawiający zastrzega sobie prawo nabycia mniejszej ilości leków). Michał Modro Materiał edukacyjny realizowany przez Fundację Centrum Inicjatyw. Gospodarka i Zdowie dzięki wsparciu Roche Polska Sp. z o.o. menedżer zdrowia  79


rozmowa

Rola farmaceuty szpitalnego w procesie oszczędności szpitala alternatywne. Kolejną kwestią jest wskazywanie punk­ tów minimalizowania kosztów. Można już zauważyć pewną konkurencję wśród firm, które dążą do tego, aby sprzedać tę samą substancję czynną najtaniej. I tu rola farmaceuty jest nie do przecenienia, bo nie zawsze ta konkurencja jest dobra dla pacjentów i szpitala.

Fot. Archiwum własne

Co można powiedzieć o strategii farmaceuty w kontekście nowoczesnego zarządzania lekami w szpitalu?

Przy zakupie leku trzeba pamiętać, że zamawiający ma prawo kupić to, co chce, a nie to, co zechce sprzedać firma. A w celu ograniczenia wydatków można szukać alternatywnych produktów i metod – mówi mgr Witold Jucha, farmaceuta ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Jak widziałby Pan rolę farmaceuty szpitalnego XXI wieku? Na pewno współczesny farmaceuta szpitalny powinien uczestniczyć w procesie leczenia pacjentów poprzez za­ pewnienie fachowej, obiektywnej i rzeczowej informacji o lekach. Farmaceuta może wspomóc lekarza w decyzji dotyczącej ordynowania danego leku, wskazać terapie 80  menedżer zdrowia

Farmaceuta na pewno musi kreować zakupy leków na podstawie najlepszych praktyk, zgodnie z przepisami, czyli zachowywać równowagę między bezpieczeń­ stwem, jakością i skutecznością leków, które potem trafiają do szpitalnej apteki. Jeżeli te trzy warunki pozostają spełnione, wtedy można rozmawiać o cenie leku. Zakładamy, że każdy produkt leczniczy dopusz­ czony do sprzedaży na polskim rynku – czy to przez prawo polskie, czy unijne – jest bezpieczny, skuteczny i ma odpowiednio wysoką jakość. Wtedy można zacząć szukać różnic cenowych, ale cena nie może przesłonić tych trzech warunków. Ważne jest wypracowanie sys­ temu porównującego karty charakterystyki produktów leczniczych z wytycznymi i standardami medycznymi opartymi na evidence based medicine wspartymi wyli­ czeniem ekonomicznym czy farmakoekonomicznym. Oczywiście sami nie jesteśmy w stanie przeprowadzać badań w tym ostatnim obszarze, ale możemy korzystać z badań zagranicznych. Zawsze przy wyborze leków trzeba również wysłuchać lekarzy. Głos farmaceuty powinien być słyszalny, ale konsensus dotyczący kon­ kretnej decyzji winien zostać wypracowany między le­ karzami a farmaceutą. W jaki sposób farmaceuta szpitalny może ograniczyć wydatki na leki? Tak jak wspominałem, farmaceuta wybiera lek bez­ pieczny, skuteczny i o dobrej jakości. Dopiero potem może rozglądać się za niższą ceną. Specyfikacja prze­ targowa powinna więc zostać przygotowana w ten sposób, aby umożliwić konkurencję między firmami, ale przy zachowaniu potrzeb szpitala leczącego cho­ rych o określonym profilu. Trzeba także pamiętać, że zamawiający ma prawo kupić to, co chce, a nie to, co grudzień/styczeń 10/2017


rozmowa

zechce sprzedać firma. Należy jedynie uzasadnić po­ trzebę stosowania danego preparatu. W celu ograni­ czenia wydatków można również szukać alternatyw­ nych produktów, metod, bo dojście do pożądanego efektu klinicznego jest możliwe różnymi drogami, przy użyciu różnych leków, zawsze jednak we współpracy z lekarzem leczącym. Czy można w takim razie leczyć dobrze i tanio? To, co tanie, jest zazwyczaj drogie, zgodnie z przysło­ wiem, ale można leczyć efektywnie i mając na wzglę­ dzie koszty. Dobry lek musi mieć swoją cenę, inaczej nie opłaca się go produkować. Ale na poziomie szpitala możemy rozstrzygnąć, którym lekiem leczymy – refe­ rencyjnym czy generykiem – na podstawie analizy, na co nas stać. Czasami generyki są lepsze niż leki referen­ cyjne, a wynika to z nowszych linii produkcyjnych, bo ochrona leku referencyjnego trwa zazwyczaj ok. 20 lat. Jakie można poczynić pierwsze kroki na drodze ku oszczędnościom w aptece szpitalnej? Dróg jest wiele. Po pierwsze, trzeba mieć na wzglę­ dzie bezpieczeństwo chorych i efektywność leczenia. Po spełnieniu tych warunków pole do popisu jest duże. Preparatów leczących dane schorzenie jest zazwyczaj kilka, czyli możemy założyć, że osiągniemy cel klinicz­ ny za pomocą różnych leków. Wtedy możemy przyj­ rzeć się ich cenie i wybrać ten najkorzystniejszy. Ważne jest oczywiście także to, na jakim etapie lek się uwalnia do organizmu i jak się wchłania. Ale to jest badane podczas rejestracji. Oszczędności mogą przynieść za­ kupy w większych opakowaniach, bo opakowanie leku również kosztuje. Wtedy uzyskujemy niższą cenę jed­ nostki przeliczeniowej. Oszczędności wynikają też ze sposobu gospodarowania lekami w szpitalu. Nie tylko cena ma tu znaczenie. Na przykład przygotowywanie pewnych leków w aptece w szpitalu może przynieść oszczędności. Tak można postępować z antybiotykami czy innymi lekami stosowanymi dość powszechnie, ale w małych dawkach. Wtedy z jednej dawki opakowa­ nej przez producenta można przygotować kilka dawek potrzebnych pacjentom na kilku oddziałach. To gene­ ruje oszczędności. Podobnie jak zagospodarowanie le­ ków między oddziałami szpitalnymi, aby nie dopuścić do upływu terminu ważności. Nie pozostawiamy leku przypisanego do danego oddziału, ale zarządzamy nim tak, aby trafiał z jednego opakowania tam, gdzie aku­ rat jest potrzebny. Jak wprowadzić tak duży projekt, jak oszczędności w koszyku heparyn drobnocząsteczkowych? W aptece szpitalnej w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie mnie się to rzeczywiście udało, ale po pierwsze należy sprawdzić, czy to możliwe. Na ryn­ grudzień/styczeń 10/2017

szczędności mogą przynieść O zakupy w większych opakowaniach, bo opakowanie leku również kosztuje. Wtedy uzyskujemy niższą cenę jednostki przeliczeniowej

ku funkcjonuje kilka heparyn drobnocząsteczkowych i nie mówię tu o odpowiednikach, ale o heparynach z tej samej grupy, dzięki którym uzyskujemy ten sam efekt kliniczny. Każda jest jednak nieco inna. Dwie z nich mają prawie identyczne wskazania, a efekt tera­ peutyczny możemy uzyskać taki sam. Teraz wszystko zależy od ceny, którą chcemy zapłacić. Wcześniej już wspomniałem o konfekcjonowaniu. Oczywiście jest preferencja Unii Europejskiej odnośnie do stosowania gotowych preparatów, ale z drugiej strony nie ma za­ kazu stosowania preparatów tak, aby z jednego pojem­ nika leku uzyskać wiele dawek dla wielu pacjentów. Ampułkostrzykawka heparyny jest przeznaczona dla jednego chorego, ale fiolka wielodawkowa może zostać wykorzystana dla zaspokojenia potrzeb zdrowotnych wielu pacjentów. Z fiolki wielodawkowej wytwarzamy wiele dawek i nadal osiągamy ten sam efekt kliniczny. W szpitalu, w którym pracuję, są dostępne wszystkie trzy heparyny, ale preferujemy jedną z nich: tę, która jest wielodawkowa i której koszt porównywalny z inną heparyna jest niższy w terapii określonej jednostki cho­ robowej. Jakie są plusy i minusy fiolki wielodawkowej? Plusem jest na pewno poprawa finansów szpitala. Z da­ nej objętości fiolki możemy uzyskać każdą potrzebną dawkę dobraną do masy ciała, wieku czy innych czyn­ ników, na przykład ryzyka zakrzepicy. Wiadomo, że zawsze pewne dawki przeważają, są najczęściej stoso­ wane, inne są podawane rzadziej. Fiolka wielodawkowa umożliwia uzyskanie zarówno tej dawki powszechnie podawanej pacjentom, jak i tej potrzebnej rzadziej, co ma znaczenie dla gospodarki lekami i dla jakości le­ czenia chorych. Oczywiście wymaga to trochę więcej pracy ze strony personelu pielęgniarskiego, co stanowi minus. To pielęgniarka musi zgodnie z zasadami asep­ tyki pobrać z fiolki wielodawkowej określoną objętość preparatu, czyli musi otworzyć fiolkę i przygotować jednorazową strzykawkę oraz nabrać odpowiednią ilość leku. Jednak każde nowe rozwiązanie to swego rodzaju kompromis. menedżer zdrowia  81


rozmowa

ealne jest uzyskanie dzięki R fiolkom wielodawkowym oszczędności sięgających 40% rocznych wydatków na preparat, który zastępujemy

Na jakie oszczędności budżetu na leki można liczyć po wprowadzeniu fiolek wielodawkowych i od czego one zależą? Na pewno wiele zależy od ceny wyjściowej prepara­ tu, który zostaje zastąpiony lekiem dystrybuowanym w fiolkach wielodawkowych. Im większa różnica w ce­ nach między tymi preparatami, tym większe oszczęd­ ności. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że realne jest uzyskanie oszczędności sięgających 40%. rocznych wy­ datków na preparat, który zastępujemy. Im więcej pre­ paratów kupujemy w fiolkach wielodawkowych, tym suma oszczędności dla całego budżetu szpitalnej apteki może być większa. Czy można wyeliminować ryzyko kontaminacji leków przy zastosowaniu fiolek wielodawkowych i w jaki sposób? Oczywiście jakakolwiek dodatkowa manipulacja rodzi pewne ryzyko, jednak przy zachowaniu wszelkich za­ sad aseptyki można je zminimalizować. Akurat daw­ ka heparyny zostaje przygotowana na poczekaniu, ale pobranie określonej objętości z fiolki wielodawkowej następuje w gabinecie zabiegowym, przy stosowaniu odzieży ochronnej i rękawiczek. Dodatkowym zabez­ pieczeniem jest system bezigłowy luer lock, końców­ ka do wielokrotnego i bezigłowego pobierania dawek heparyn lub innego leku. Jest to nakładka na fiolkę z portem do wkręcenia strzykawki. I mimo tego zabez­ pieczenia heparyna w fiolkach wielodawkowych nadal jest tańsza niż ta opakowana w ampułkostrzykawkę. Które oddziały szpitalne mogą najbardziej skorzystać na oszczędnościowym systemie dawkowania leków i z jakiego powodu? Zawsze korzyść odniosą ci, którzy stosują dany lek po­ wszechnie, bo tu mamy do czynienia z efektem skali. W przypadku heparyn są to oddziały leczące chorych z dużym ryzykiem zakrzepowym czy te, które prze­ prowadzają dużo zabiegów chirurgicznych i wydają

82  menedżer zdrowia

sporo na profilaktykę przeciwzakrzepową. To zależy także od specyfiki danego szpitala. Uniwersytecki Szpi­ tal Kliniczny w Krakowie leczy wielu pacjentów, a ich schorzenia są bardzo skomplikowane. Ostatnio zdecy­ dowaliśmy się na zakup płynów infuzyjnych opako­ wanych w workach, a nie pojemnikach. I uzyskaliśmy rewelacyjne oszczędności. Jeżeli potrzebujemy rocznie 2 mln pojemników, a oszczędność na sztuce wynosi 10–30 groszy, to w sumie udało nam się pozostawić w szpitalu od 400 do 600 tys. zł rocznie. Czy wszystkie leki mogą być podawane w formie fiolek wielodawkowych? Nie i nie wszystkie powinny. Fiolki wielodawkowe są dostępne właśnie w przypadku heparyn, ale również antybiotyków, a najważniejszym warunkiem ich dys­ trybucji w tej formie jest trwałość leku. Także to, czy dany lek może być dystrybuowany w fiolkach wielo­ dawkowych, to złożony temat. Lek po otwarciu musi przecież nadal mieć wszystkie właściwości chemiczne i farmakologiczne. Fiolka wielodawkowa ma jednak ogromne znaczenie w szpitalach leczących dzieci, kiedy nie jesteśmy w stanie zużyć jednej pełnej dawki opako­ waniowej dla jednego pacjenta, bo jest ona zbyt duża. Jakie są doświadczenia innych krajów w zakresie stosowania fiolek wielodawkowych? Tu przykładów nie znam, choć przypuszczam, że wszę­ dzie tam, gdzie istnieje możliwość dystrybucji leków w fiolce wielodawkowej, szpitale preferują to rozwią­ zanie. Na przykładzie szpitali amerykańskich można powiedzieć, że preferują opakowania kliniczne, czyli duże. W Europie, a w szczególności w Polsce, brakuje opakowań klinicznych, producenci ich niestety nie ofe­ rują, co zwiększa koszty. Rozmawiała Marta Koblańska

W itold Jucha: Od 12 lat kierownik apteki Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, 25 lat stażu w zawodzie farmaceuty, specjalista farmacji szpitalnej i aptecznej. Prowadzi zajęcia dla studentów V roku Wydziału Farmacji UJ w zakresie bezpieczeństwa farmakoterapii onkologicznej i żywieniowej oraz w zakresie badań klinicznych. Z sukcesem zorganizował sekcję badań klinicznych w aptece szpitalnej zajmującą się nadzorem nad obrotem badanym produktem leczniczym zgodnie z wymogami prawa farmaceutycznego.

grudzień/styczeń 10/2017


rozmowa

Komentarz Profesor Zbigniew Krasiński dziekan Wydziału Lekarskiego II Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Od 25 lat chirurg naczyniowy, transplantolog oraz angiolog w Szpitalu Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. Dzięki jego inicjatywie utworzono szereg poradni naczyniowych w województwie wielkopolskim i lubuskim oraz na Oddziale Chirurgii Naczyniowej w szpitalu w Nowej Soli. Dokonał pierwszego w Poznaniu przeszczepienia nerki w Szpitalu im. Heliodora Święcickiego w 2012 r.

Fot. Archiwum własne

Na początku należy wyjaśnić wszystkim niezorientowanym, że wg Farmakopei Amerykańskiej fiolka wielodawkowa to fiolka zawierająca lek w postaci ciekłej (do iniekcji), o objętości większej niż jedna dawka leku, zatwierdzona przez Agencję Żywności i Leków (FDA), do stosowania dla wielu pacjentów. Zastosowanie fiolek wielodawkowych w praktyce szpitalnej niesie ze sobą wiele potencjalnych korzyści, przede wszystkim farmakoekonomicznych, przy zachowanym bezpieczeństwie terapii. Wydaje się, że – jak pisze autor komentowanego artykułu – oszczędności duże będą tam, gdzie lek jest często stosowany, ale w mojej opinii również tam, gdzie należy go mieć w różnych dawkach, a stosowany jest zarówno w leczeniu, jak i profilaktyce. To wielka zaleta fiolek multi, że możemy perfekcyjnie dobrać dawkę na kilogram masy ciała w leczeniu i znika pojęcie ampułkostrzykawek z dawką profilaktyczną i dawką leczniczą. Korzyść odniosą również szpitale ze stacjami dializ. Dużą zaletą fiolki wielodawkowej jest możliwość dokładnego dostosowania dawki do potrzeb pacjenta, w tym dawki niedostępnej w postaci ampułkostrzykawek (np. 0,2 ml czy 0,5 ml). Ułatwia to realizowanie przez aptekę szpitalną zamówień dla oddziałów. To rozwiązanie jest też idealne w przypadku dłuższych dyżurów (weekendowych lub świątecznych), dla których trudno jest przewidzieć liczbę i profil pacjentów wymagających podania leku.

grudzień/styczeń 10/2017

Osobom mało przekonanym do heparyn w opakowaniach multi należy zwrócić uwagę, że w postaci fiolek wielodawkowych dostępnych jest wiele leków, np. insuliny, erytropoetyna, cytostatyki, antybiotyki, leki stosowane w znieczuleniu ogólnym. Niewątpliwie dużą zaletą stosowania fiolek wielodawkowych w przypadku heparyny drobnocząsteczkowej jest mniejszy koszt w porównaniu z równoważną ilością leku w postaci ampułkostrzykawek. Oszczędności związane ze stosowaniem fiolek wielodawkowych zawierających heparynę drobnocząsteczkową są szczególnie widoczne na oddziałach chirurgii, ortopedii, chorób wewnętrznych, kardiologii i w stacjach dializ, czyli tam, gdzie jej zużycie jest największe. Biorąc pod uwagę, że koszty farmakoterapii wynoszą ok. 10% całkowitych kosztów szpitala i wykazują tendencję wzrostową (leki stanowią drugą najbardziej kosztotwórczą składową wydatków szpitala, po wynagrodzeniach), stosowanie fiolek wielodawkowych może przynieść wymierne korzyści ekonomiczne. Przy wyborze heparyny drobnocząsteczkowej warto zweryfikować aktualne ceny w przetargach szpitali. Szczególną uwagę należy zwrócić na heparyny w formie fiolki wielodawkowej, gdyż to one mogą okazać się źródłem znacznych oszczędności dla budżetu szpitala. Dla wielu osób dodatkowym argumentem będzie także ilość miejsca, jaką zabierają ampułkostrzykawki, a jakie zabiera fiolka multi.

menedżer zdrowia  83


LIDERZY OCHRONY ZDROWIA

2018

12. EDYCJA OGÓLNOPOLSKIEGO

KONKURSU DLA PODMIOTÓW RYNKU ZDROWIA I FARMACJI WEJDŹ NA STRONĘ WWW.OSOZ.PL/LIDER2018

POBIERZ I WYPEŁNIJ PROSTY FORMULARZ ZGŁOSZENIA

WEŹ UDZIAŁ W UROCZYSTEJ GALI LIDERÓW

ZOSTAŃ LIDEREM! Plebiscyt Liderów Ochrony Zdrowia od 12 lat nagradza wartościowe inicjatywy, postawy i osiągnięcia na rynku ochrony zdrowia oraz farmacji. Laureatów wybiera niezależna Kapituła złożona z autorytetów rynku ochrony zdrowia, a od uczestników nie są pobierane żadne opłaty. Organizatorem Konkursu jest czasopismo OSOZ Polska. Wyślij już dziś formularz zgłoszenia w jednej z czterech kategorii: Promocja Zdrowia i Profilaktyka, Działalność na Rzecz Pacjenta, Skuteczne Zarządzanie, Innowacyjne Pomysły. Termin przyjmowania wniosków: 9 luty 2018 r. Uroczysta Gala Liderów Ochrony Zdrowia: 24 kwietnia 2018 r. Siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach

FORMULARZ ZGŁOSZENIA, INFORMACJE:

WWW.OSOZ.PL/LIDER2018


f e l i e t o n

widziane z gabinetu

Fot. Wojciech/Surdziel/Agencja Gazeta

Krzysztof Bukiel

Priorytet przemilczany Już niedługo, w styczniu 2018 r., odbędzie się kolejna konferencja Priorytety w Ochronie Zdrowia, organizowa­ na przez Wydawnictwo Termedia. Przewidziano w niej dyskusje w kilku grupach tematycznych. Niektóre z nich będą poświęcone organizacji publicznej ochrony zdrowia, inne określonym zagadnieniom medycznym. Tylko ta wielość grup tematycznych uzasadnia użycie w tytule konferencji słowa „priorytet” w liczbie mno­ giej. Powinniśmy bowiem mówić o jednym priorytecie, a nie o wielu, jeżeli chcemy pozostać wierni znaczeniu tego słowa. Oznacza ono – wg słownika języka polskie­ go – „pierwszeństwo przysługujące lub przyznane cze­ muś”. Czy może być kilka pierwszeństw, gdy mówimy o jednej dziedzinie, na przykład o ochronie zdrowia? O licznych priorytetach, również w ochronie zdrowia, lubią mówić zwłaszcza politycy. Chcą w ten sposób stwo­ rzyć wrażenie, że dla nich wszystko jest tak ważne, że aż najważniejsze, i z niczego nie chcą zrezygnować. To bar­

i zwykłych ludzi. Politycy też wiedzą o jego istnieniu. Nie chcą jednak o tym mówić, bo jest rzeczą politycz­ nie niepoprawną i politycznie niekorzystną niepodli­ zywanie się potencjalnym wyborcom, dostrzeganie ich wad i stawianie im wymagań. Już samo mówienie o nadmiernym korzystaniu z publicznej służby zdrowia grozi „linczem” bądź to ze strony mediów, bądź poli­ tycznych przeciwników. Przekonała się o tym parę lat temu jedna z posłanek PO, która śmiała zauważyć, że niektóre osoby korzystają z bezpłatnych porad lekar­ skich często bez rzeczywistej potrzeby. Dzisiaj mówie­ nie o nadmiernym popycie na bezpłatne świadczenia zdrowotne jest szczególnie nietaktowne, bo rząd ogłosił przecież, że publiczna służba zdrowia ma działać dla misji, a nie dla zysku, i wszelkie ekonomiczne pojęcia, np. popyt, nie mają tutaj racji bytu. Niezależnie od wszystkiego problem istnieje, a jego rozwiązanie jest szczególnie pożądane w kraju, który

Rząd ogłosił, że publiczna służba zdrowia ma działać dla misji, a nie dla zysku, i wszelkie ekonomiczne pojęcia, np. popyt, nie mają tutaj racji bytu

dzo karkołomne zadanie, już chociażby z tego powodu, że niektórych „priorytetów” nie da się ze sobą pogodzić. Przykładem może być całkowita bezpłatność świadczeń zdrowotnych i wydolność ochrony zdrowia, czyli „bez­ kolejkowy” dostęp do leczenia. W praktyce trzeba się zdecydować, która z tych cech jest ważniejsza, czyli jest faktycznym priorytetem. Na parę dni przed ostatnimi wyborami do parlamentu spytałem o to ówczesnego kandydata na senatora, a obecnego ministra zdrowia. Usłyszałem wówczas, że dla niego priorytetem jest za­ równo „bezkolejkowy” dostęp do leczenia, jak i bezpłat­ ność świadczeń. Jaki jest tego efekt – każdy widzi. Przy tej skłonności polityków do mnożenia prioryte­ tów – także w ochronie zdrowia, zadziwiająca jest ich niechęć do tego, aby za priorytet uznać rozwiązanie problemu, który jest jedną z głównych przyczyn złe­ go funkcjonowania publicznego lecznictwa. Jest nim nadmierny, merytorycznie nieuzasadniony popyt na refundowane świadczenia zdrowotne. Problem ten do­ strzegają lekarze praktycy, dostrzega wielu ekspertów

grudzień/styczeń 10/2017

przeznacza na publiczną ochronę zdrowia tak mało pieniędzy. Gdyby go rozwiązać, mogłoby się okazać, że środki te wystarczą na dużo więcej niż obecnie. Tak jest np. w Singapurze, gdzie pacjenci w dużej części sami decydują, na co wydawane są ich pieniądze prze­ znaczane na ochronę zdrowia. Współpłacenie przez pacjentów za leczenie jest nie­ wątpliwie ważnym sposobem walki z nadmiernym popytem w służbie zdrowia, ale przecież nie jedynym. Są też inne, polegające na odpowiednim motywowa­ niu wykonawców świadczeń czy płatnika refundują­ cego koszty leczenia. Trzeba o tym problemie mówić publicznie i głośno, a jego rozwiązań szukać w sposób jawny, w konsultacji z zainteresowanymi stronami. W przeciwnym razie życie zmusi rządzących i osoby zarządzające podmiotami ochrony zdrowia do działań pokątnych, które sprowadzają się najczęściej do two­ rzenia sztucznych barier w dostępie do leczenia albo prymitywnej reglamentacji. Nie są to rozwiązania do­ bre dla chorych. n

menedżer zdrowia  85


f e l i e t o n

szkiełko i oko

Jakub Szulc

Wchodzimy w nowy rok, a największym wydarze­ niem przedświątecznej gorączki i ostatnich dni roku 2017 była wymiana rządu. Analizie dwumiesięcznej epopei medialnej pod nazwą „rekonstrukcja” można by poświęcić cały felieton, ale to chyba nie miejsce na tego typu rozważania. Dość powiedzieć, że spekulacje na temat składu i konstelacji przyszłej rady ministrów skutecznie przesłoniły wszystkie inne dyskusje w prze­ strzeni publicznej: od sądów poczynając, przez zmiany w ordynacji, na wzroście finansowania ochrony zdrowia kończąc. A finalnie okazało się, że góra urodziła mysz. Jaki będzie nowy-stary rząd? Jak poradzą sobie no­ wi-starzy ministrowie? Trudno powiedzieć, dużo zależy od tego, czy skład gabinetu powołanego w nocy z 12 na 13 grudnia jest wynikiem pragmatyzmu polityczne­ go (powołanie nowego gabinetu wymaga głosowania w Sejmie i sejmowej większości, a zmiany na stanowi­

fot. Archiwum

Nowe – stare zapowiedzi szeniem dostępności i standardu opieki sercowo-naczy­ niowej? Rozumiem, że przywołanie konkretnych dzie­ dzin medycyny w exposé nie dzieje się przypadkowo i skoro znalazła się tam właśnie kardiologia, coś musi wzbudzać niepokój. A jeszcze dwa lata temu mogliśmy mówić o zdecydowanych sukcesach w tej dziedzinie. Bo zainwestowaliśmy konkretne środki w poprawę dostępu do leczenia. Bo Polska była przykładem, że można zbu­ dować sieć placówek prywatno-publicznych. Bo udało się zdecydowanie zmniejszyć śmiertelność z powodu ostrych zespołów wieńcowych. Czy zdaniem rządzących sytuacja pogorszyła się na tyle, że wymaga kolejnej in­ terwencji? Trochę jak z powiedzenia Lejzorka Rojtsz­ wańca: „Zwalniają, znaczy się, będą przyjmować”. Problem jednak nie na tym polega, że popełnia się błędy. Nasz polski problem w ochronie zdrowia, to podejmowanie decyzji, które za chwilę trzeba bę­

Jest szansa na wyrwanie się z zaklętego kręgu finansowania ochrony zdrowia na poziomie ok. 4,5% PKB

skach ministerialnych niczego nie wymagają), czy też faktycznym obrazem układu sił w obozie władzy. Czyli czy premier Morawiecki będzie miał realny wpływ na kształt swojego gabinetu. Na razie możemy analizo­ wać zapowiedzi wynikające z exposé: skokowy wzrost nakładów na zdrowie do 6% PKB, zwrócenie szczegól­ nej uwagi na opiekę kardiologiczną i onkologię. Co się tyczy tego pierwszego, ścieżka dojścia do 6% została określona w nowelizacji ustawy o świadczeniach, a pre­ mier nie wspomniał nic o jej przyspieszeniu. Można się oczywiście zżymać, że osiem lat to dość długi czas wykonywania „skoku”. Jest jednak szansa na wyrwanie się z zaklętego kręgu finansowania ochrony zdrowia na poziomie ok. 4,5% PKB. Zupełnie inaczej jest z zapowiedzią stworzenia Na­ rodowego Programu Zdrowia Kardiologicznego. Na usta ciśnie się pytanie: to po co to było? Po co obniżać wyceny w kardiologii inwazyjnej o 40–60%, po co wy­ cofywać dusznicę bolesną (stan przedzawałowy) z listy świadczeń nielimitowanych, po co ryzykować pogor­

86  menedżer zdrowia

dzie odwracać. To brak zastanowienia się nad efekta­ mi wprowadzanej terapii szokowej. To w końcu także brak umiejętności sformułowania celów, które chcemy osiągnąć. Wiem, że perspektywa wskazania najbardziej opła­ calnych procedur i stwierdzenia, że nie można z pu­ blicznych pieniędzy budować prywatnych fortun, jest kusząca. Wiem, że w krótkiej perspektywie może zaowocować przychylnością osób o mentalności psa ogrodnika. Jednak bez jednoznacznego określenia celu, do którego zmierzamy – nie w postaci wycen procedur, ale np. obniżenia okołoszpitalnej, rocznej i pięcioletniej umieralności pozawałowej – zawsze będziemy działać na ślepo, bo „tak nam się wydaje”. Będziemy skazani na programy, z których jedyną korzyścią będzie to, że mamy program (proszę spojrzeć, jak funkcjonuje Na­ rodowy Program Zdrowia Publicznego). I będziemy się dziwić, że to nie działa. Czego Państwu i sobie z całego serca noworocznie nie życzę. n

grudzień/styczeń 10/2017



f e l i e t o n

moim prywatnym zdaniem

Konstanty Radziwiłł

Ostatnie miesiące to czas wchodzenia w życie wie­ lu istotnych zmian w polskiej służbie zdrowia. Od października funkcjonuje tzw. sieć szpitali. Wszystko wskazuje na to, że to jeden z najlepiej przygotowanych i trafionych projektów ostatnich lat. Głosy zadowole­ nia słychać zarówno ze strony dyrektorów szpitali, jak i pacjentów zauważających dobre zmiany. Wchodząca od nowego roku ustawa o podstawowej opiece zdro­ wotnej daje szansę na bardziej efektywne wykorzysta­ nie ogromnego potencjału tej części systemu, zarówno z punktu widzenia pacjentów (szczególnie z chorobami przewlekłymi), jak i tych, którym zależy na racjonali­ zacji wydatków na zdrowie. Idea koordynacji opieki, przez lekarza POZ i przez szpital, oznacza także moż­ liwość bardziej adekwatnego do rzeczywistych kom­ petencji wykorzystania profesjonalistów medycznych (zwłaszcza lekarzy specjalistów).

Fot. Archiwum

Może lepiej zasiąść do rozmowy? niedoborów personelu medycznego. Intensywnie pro­ wadzone są prace w zakresie informatyzacji służby zdrowia. Już w przyszłym roku będzie możliwe korzy­ stanie z e-recepty, e-zwolnienia i e-zlecenia, a kolejne funkcjonalności będą systematycznie uruchamiane w następnych latach. Powinno to uprościć pracę per­ sonelu medycznego. Od kilku miesięcy obowiązuje ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodze­ nia zasadniczego pracowników wykonujących zawody medyczne zatrudnionych w podmiotach leczniczych, a wynagrodzenia pielęgniarek, ratowników i lekarzy rezydentów są zdecydowanie podnoszone po raz pierw­ szy od wielu lat. Paradoksem w tej sytuacji jest to, że właśnie teraz zapowiadane są protesty, w których organizacje lekar­ skie wzywają lekarzy do ograniczania czasu pracy. Jest oczywiste, że każdy powinien ocenić swoje możliwo­

Decydując się na dodatkową pracę, w interesie własnym, ale także dla bezpieczeństwa pacjentów, lekarz nie powinien przekraczać granicy zdrowego rozsądku. Powinno to dotyczyć zarówno pracy w publicznej służbie zdrowia, jak i w prywatnych gabinetach lekarskich

Nie można nie dostrzec także zachodzących w tym samym czasie zmian dotyczących finansowania służ­ by zdrowia, które ciągle jest przecież piętą achillesową systemu. Sejm prawie jednogłośnie przyjął ustawę, któ­ ra zapewnia stopniowy wzrost publicznych nakładów na ochronę zdrowia (do 6% PKB w 2025 r.) w nie­ spotykanej nigdy w historii Polski wysokości (w cią­ gu dekady to dodatkowo ponad 547 mld zł). Dzięki dodatkowym ponad 3 mld zł skierowanym na zdrowie w wielu szpitalach jeszcze w 2017 r. szybko zmniejszają się kolejki pacjentów do diagnostyki obrazowej, ope­ racji zaćmy i endoprotezoplastyki stawów biodrowych i kolanowych, a w ostatnich dniach roku zostanie za­ płacona znaczna część tzw. nadwykonań (i to zarów­ no powstałych w ostatnim roku, jak i wcześniej). Od dwóch lat systematycznie zwiększa się nabór na studia lekarskie i pielęgniarskie, co daje szansę przełamania

88  menedżer zdrowia

ści psychofizyczne i dostosować do nich ilość podej­ mowanej pracy. Decydując się na dodatkową pracę, w interesie własnym, ale także dla bezpieczeństwa pacjentów, lekarz nie powinien przekraczać granicy zdrowego rozsądku. Powinno to dotyczyć zarówno pra­ cy w publicznej służbie zdrowia, jak i w prywatnych gabinetach lekarskich. Trzeba jednak zauważyć, że od zawsze większość lekarzy była gotowa pracować więcej – przede wszystkim ze względu na potrzeby chorych, ale także w celu zdobywania doświadczenia i podnosze­ nia swoich kwalifikacji. Może więc zamiast protestować lepiej byłoby zasiąść wspólnie do rozmowy na temat koniecznych dalszych reform systemu, a także sposobu zagospodarowania dodatkowych środków, które z każdym następnym ro­ kiem będą zasilać polską służbę zdrowia? n

grudzień/styczeń 10/2017


MIEJSCE: Centrum Kongresowe Międzynarodowych Targów Poznańskich, pawilon 15 ORGANIZATOR: Wydawnictwo Termedia, wydawca czasopism Lekarz POZ i Top Medical Trends – Przewodnik Lekarza PATRONAT NAUKOWY: Polskie Towarzystwo Medycyny Rodzinnej oraz Katedra i Zakład Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu BIURO ORGANIZACYJNE: Wydawnictwo Termedia ul. Kleeberga 2 61-615 Poznań tel./faks +48 61 656 22 00 szkolenia@termedia.pl

Więcej informacji na www.topmedicaltrends.pl

RADA NAUKOWA: PRZEWODNICZĄCY prof. dr hab. Jacek WYSOCKI prezes Polskiego Towarzystwa Wakcynologii SEKRETARZ dr hab. Agnieszka MASTALERZ-MIGAS kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej CZŁONKOWIE dr hab. Jarosław DROBNIK, prof. PMWSZ prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej prof. dr hab. Zbigniew GACIONG kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Nadciśnienia Tętniczego i Angiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego konsultant krajowy w dziedzinie hipertensjologii dr hab. Anna POSADZY-MAŁACZYŃSKA kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu prof. dr hab. Jacek SZEPIETOWSKI kierownik Katedry i Kliniki Dermatologii, Wenerologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.