Teberia 11

Page 1

NUMER 8(11) GRUDZIEŃ 2011

N AU K A • TE C H NOLOG IE • G OS P ODA R K A • CZŁOWIE K

Przyszłość telewizji leży w... telewizji Jak piraci zreformowali kulturę Facebook: kochać czy nienawidzić? Awatar w realu: przenikania dwóch rzeczywistości


40


* Skąd ta nazwa – Teberia?

SPIS TREŚCI:

4 6 8 18 26 28 34 40 46 50

komentarz

iPad: wymarzony prezent

Przyszłość telewizji leży w... telewizji Awatar w Realu

kim jest polski gracz?

planszówki na topie

Facebook KOCHAĆ CZY NIENAWIDZIĆ? Mecenas, konsument, grabieżca – jak piraci zreformowali kulturę z Internetu na scenę

Pierwiastki krytyczne: szansa dla energii odnawialnej

…Otóż gdy pojawił się gotowy projekt witryny – portalu niestety nie było nazwy. Sugestie i nazwy sugerujące jednoznaczny związek ze Szkołą Eksploatacji Podziemnej typu novasep zostały odrzucone i w pierwszej chwili sięgnąłem do czasów starożytnych, a więc bóstw ziemi, podziemi i tak pojawiła się nazwa Geberia, bo bóg ziemi w starożytnym Egipcie to Geb. Pierwsza myśl to Geberia, ale pamiętałem o zaleceniach Ala i Laury Ries, autorów znakomitej książeczki „Triumf i klęska dot.comów”, którzy piszą w niej, że w dobie Internetu nazwa strony internetowej to sprawa życia i śmierci strony. I dalej piszą „nie mamy żadnych wątpliwości, co do tego, że oryginalna i niepowtarzalna nazwa przysłuży się witrynie znacznie lepiej niż jakieś ogólnikowe hasło”. Po kilku dniach zacząłem przeglądać wspaniała książkę Paula Johnsona „Cywilizacja starożytnego Egiptu”, gdzie spotkałem wiele informacji o starożytnych Tebach (obecnie Karnak i Luksor) jako jednej z największych koncentracji zabytków w Egipcie, a być może na świecie. Skoro w naszym portalu ma być skoncentrowana tak duża ilość wiedzy i to nie tylko górniczej, to czemu nie teberia.

Jerzy Kicki

Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Szkoły Eksploatacji Podziemnej

Portal teberia.pl został utworzony pod koniec 2003 roku przez grupę entuzjastów skupionych wokół Szkoły Eksploatacji Podziemnej jako portal tematyczny traktujący o szeroko rozumianej branży surowców mineralnych w kraju i za granicą. Magazyn ,,teberia” nawiązuje do tradycji i popularności portalu internetowego teberia.pl, portalu, który będzie zmieniał swoje oblicze i stawał się portalem wiedzy nie tylko górniczej, ale wiedzy o otaczającym nas świecie. Adres redakcji: Fundacja dla Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie pawilon C1 p. 322 A al. Mickiewicza 30 30-059 Kraków tel. (012) 617 - 46 - 04 fax. (012) 617 - 46 - 05 e-mail: redakcja@teberia.pl www.teberia.pl” www.teberia.pl Redaktor naczelny: Jacek Srokowski (jsrokowski@teberia.pl) Z-ca redaktora naczelnego: Tomasz Siobowicz (tsiobowicz@ teberia.pl) Dyrektor Zarządzający Projektu Teberia: Artur Dyczko (arturd@ min-pan.krakow.pl) Biuro reklamy: Małgorzata Boksa (reklama@teberia.pl) Studio graficzne: Pigment design&media Wydawca: Fundacja dla Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie prezes: Jerzy Kicki

Radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego, kreatywnego Nowego Roku życzy Teberia

f-agh@agh.edu.pl www.fundacja.agh.edu.pl NIP: 677-228-96-47 REGON: 120471040 KRS: 0000280790 Konto Fundacji: Bank PEKAO SA ul. Kazimierza Wielkiego 75 30-474 Kraków nr rachunku: 02 1240 4575 1111 0000 5461 5391 SWIFT: PKOPPLPW IBAN; PL 02 1240 4575 1111 0000 5461 5391 Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń. (C)Copyright Fundacja dla AGH Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment niniejszego wydania nie może być wykorzystywanyw jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.


KOMENTARZ

Rozrywka z internetowego wysypiska Przed nastaniem Internetu każdy za nas miał zdecydowanie mniej dylematów czego słuchać, co oglądać, najogólniej jak spędzać wolny czas w jesienno-zimowe wieczory. Do wyboru było zwykle: telewizja, wizyta w wypożyczalni wideo, ewentualnie kino, odtwarzacz muzyczny lub radio. Oczywiście, każdy kto szukał bardziej ambitnej i wyszukanej rozrywki mógł ją sobie zorganizować. Internet odsłonił jednak przed nami morze możliwości. Nudny ten wieczór, zobaczę na Fajsie co słychać u znajomych. Może w coś pogramy… interaktywnie. Mam ochotę na muzykę. Serwisy internetowe typu Spotify dadzą mi dostęp do bezpłatnej muzyki z tysięcy katalogów znanych i nieznanych artystów. Serwisy VOD jak Kinoplex pozwolą mi w zaciszu domowym obejrzeć wszystkie znaczące tytuły na jakie mamy ochotę. A jak mi to nie wystarczy, strony peer-to-peer załatwią resztę, udostępnią mi nieograniczone zasoby.

Roztocki, cukiernika z Krakowa, który kiczowatą stylistyką zgromadził wokół siebie tysiące entuzjastów. Kto nie trafił jeszcze na Gracjana w sieci nie będę nawet do tego namawiał. Internet jako medium zaczyna dostarczać wszelkim osobnikom dowodów na możliwość uprawiania twórczości artystycznej przez każdego z nas, przez kogokolwiek. I ty możesz zostać artystą - tylko się pokaż, może ktoś cię zauważy. Internet, jak twierdzą kulturoznawcy, wyzwolił niesamowite zjawisko kultury ogarniętej obsesją wizualności i autokreacji. Siedzi więc taki „dres” przed kompem, ogląda kolesia, który mówi sam o sobie „Jestem Hardcorem” (dla tych, którzy nie wiedzą to szaleni goście, którzy budują swoją popularność liczoną w milionach odsłon na YouTubie np. tym, że wchodzi na budynek po piorunochronie, tudzież kablu od… Internetu) i w głowie jego rodzi się pomysł, by zrobić coś jeszcze głupszego, nagrać to i wrzucić do sieci.

I kiedy możemy sięgnąć po wszystko na co Całe szczęście, że w tym internetowym wymielibyśmy ochotę, wielu Polaków z zaintereso- sypisku poza głupotą można odnaleźć jeszcze waniem, wręcz z wypiekami sięga po twórczość wiele wartościowych pozycji. pseudoartystów. Niech za pierwszy z brzegu przykład posłuży nam „multiartysta” Gracjan Michał Jakubowski

TEBERIA /12 /2011



KOMENTARZ

iPad: wymarzony prezent

Pamiętacie swoje listy do świętego Mikołaja i co w nich było najczęściej zawarte? W dawnych czasach dla dzieciaków ważne były rowery, zegarki, gry planszowe, sweterki od babci i inne tego typu, materialne zabawki. Jednak z każdym kolejnym rokiem, kiedy to mamy do czynienia z niesamowicie rozwiniętym światem elektroniki, upodobania najmłodszych się zmieniają, skłaniając tym samym „św. Mikołaja” do wielkiego wysiłku, by faktycznie sprostać ich, coraz droższym, zachciankom. Z najnowszych danych pochodzących od Nielsen Company wynika, że najbardziej pożądanym gadżetem elektronicznym bieżącego sezonu wśród dzieci (póki co, amerykańskich) jest iPad, a właściwie mobilny sprzęt Apple. Badanie zostało przeprowadzone w październiku 2011 roku w Stanach Zjednoczonych. Wynika z nich jednoznacznie, że już wśród najmłodszych (6-12 lat) Apple ma wielu zwolenników. Na pierwszym miejscu na liście życzeń dzieci (jedna uwaga: „zainteresowane kupnem w ciągu najbliższych sześciu miesięcy” = „chcą otrzymać w prezencie”) znalazł się iPad (44%),

TEBERIA /12 /2011

na drugim iPod Touch (30%), a ostatni stopień podium przypadł w udziale iPhonowi (27%). Tablety inne niż iPad znalazły się na jednym z kolejnych miejsc – 25%. W ubiegłym roku wyniki były dość zbliżone. Trzeba jednak zauważyć, że w bieżącym znacznie wzrosło zainteresowanie iPadem (z 31% do 44%) oraz nieco iPodem Touch (z 29% na 30%). Nieznaczny spadek zaliczyły komputery (z 29% do 25%) oraz konsole Nintendo DS/DSi/DS Lite (z 25% na 22%). Sytuacja nieco się zmienia, jeśli pod lupę weźmiemy nastolatków (grupa wiekowa 13+). W tym przypadku pierwsza trójka najbardziej pożądanych rzeczy na liście zakupów przedstawia się następująco: iPad (24%) – w zeszłym roku 18%, komputer i czytnik książek elektronicznych (po 18%). iPhone zostaje nieco w tyle (15%), podobnie jak iPod Touch (8%). Tablety inne niż iPad – 17%. Badania przeprowadzono na grupie 3 tysięcy osób. Źródło: tabletowo.pl



Przyszłość telewizji leży w... telewizji



Internet okazał się punktem zwrotnym w historii wielu branż, których produkt końcowy da się sprowadzić do ciągu zer i jedynek. Nakłady papierowych wydań gazet spadają a ich witryny internetowe wcale nie cieszą się rosnącą popularnością. Przemysł muzyczny zgrzyta zębami od czasów Napstera. Wydawcy książek usiłują walczyć by nie stać się następnymi w kolejce.

Jednak nie wszystkie „tradycyjne” media mają się źle. Statystyczny Amerykanin spędza przed telewizją około 35 godzin tygodniowo. Finałowe mecze o mistrzostwo w futbolu amerykańskim z roku na rok biją rekordy oglądalności – ogląda je na żywo ponad 100 milionów widzów. To rekordowa oglądalność dla jednego programu. Telewizja zamiast kurczyć się pod naporem nowych mediów zaczyna do nich przenikać. Dzieje się tak między innymi dlatego, że programy takie jak „Idol” czy „Mam talent” mają rzesz swoich wielbicieli, którzy stale wymieniają o nich uwagi i komentarze za pośrednictwem komunikatorów internetowych i serwisów społecznościowych.

jących swój sygnał do tradycyjnych odbiorników antenowych. Lecz dla nadawców odbieranych poprzez anteny satelitarne lub kabel było to jedynie niewielkie wahnięcie. W samych tylko Stanach Zjednoczonych liczba płatnych odbiorców w zeszłym roku wzrosła o prawie 2 miliony. Wzrost liczby użytkowników pociąga za sobą rosnącą lawinowo liczbę nadawców i stacji telewizyjnych. Na przykład w Indiach, gdzie na początku lat 90. ubiegłego stulecia były jedynie 2 kanały telewizyjne, odkąd zaczęła wzrastać dostępność telewizji nastąpiła eksplozja jej popularności, a liczba kanałów wzrosła do ponad 600 obecnie. Dla magnatów na rynku telewizyjnym ludzie dzielą się na tych, którzy posiadają subskrypcję i na tych, którzy jeszcze nie zdecydowali się na Przetaczająca się obecnie przez świat recesja dostawcę usługi. Nie jest to czcza gadanina – gdy zachwiała nieco rynkiem reklamy, a co za tym decyzja o odbiorze wielokanałowej telewizji zoidzie spowodowała nieliche zamieszanie pośród stanie już raz podjęta, użytkownicy niezmiernie nadawców programów telewizyjnych transmitu- rzadko rezygnują z korzystania z niej. 10

TEBERIA /12 /2011


To co niewątpliwie pomaga telewizji utrzymać swą popularność to fakt, że jest ona z natury bardzo leniwym medium. Na nic się zdaje wieszczenie rychłego końca płatnej subskrypcji za kablówkę czy satelitę na rzecz swobodnego korzystania z darmowej oferty różnorakiej produkcji dostępnej w Internecie. Takie przepowiednie zakładają, że ludziom będzie się chciało zdobyć na trzykrotnie większy wysiłek w celu zapewnienia sobie dokładnie tej samej porcji rozrywki. Faktem jest, że wiele z ulubionych przez widzów seriali czy programów jest zaledwie o trzy lub cztery kliknięcia myszką, tym nie mniej brzmi to i tak jak nieco zbyt wielki wysiłek dla wielu z nich. Co więcej – oglądanie telewizji to zajęcie o wiele bardziej towarzyskie niż mogłoby się wydawać. Ludzie lubią oglądać programy, które inni też oglądają. A do tego raczej w tym samym czasie co inni ludzie. Nawet wyposażona w urządzenia, które łatwo są w stanie nagrać i odtworzyć ich ulubione programy większość widzów przez ponad 80% czasu wybiera oglądanie telewizyjnych produkcji w porze ich transmisji. Jak wynika z powyższego telewizja posiada swoje naturalne zalety. Pytanie tylko czy to wystarczy by zapewnić jej przetrwanie w dobie panoszącego się Internetu? Sieć komputerowa to kolejny gracz w walce o reklamodawców, na dodatek oferujący swoim klientom możliwość bardziej mierzalnego i precyzyjnego dotarcia do odbiorców. Rozwijająca się technologia zagraża telewizji rozczłonkowaniem jej na poszczególne programy tak jak to uczyniła z płytami z muzyką dając możliwość swobodnego wybrania z nich pojedynczych utworów. Nie mniej telewizja przetrwała gdyż jak dotąd udaje się jej lepiej niż konkurencji reagować na zagrożenia płynące ze strony nowych mediów. Jedną z lekcji, które producenci telewizyjni, a wraz z nimi cała branża, przyswoili szybciej niż inni to akceptowanie zmian i nieustanne staranie się by wyjść na czoło fali tych zmian. Wprawdzie początkowa reakcja na pojawienie się oferty programów w sieci ze strony nadawców programów była taka sama jak reakcja przemysłu muzycznego na wymianę plików – dzwońcie po prawników. Lecz podczas gdy firmy płytowe grzęzły w coraz bardziej zawiłych bataliach sądowych, nadawcy zwarli swoje szyki i postanowili zaproponować alternatywę dla internetowego

TELEWIZJA piractwa. Zaczęły powstawać serwisy takie jak Hulu (spółka pod patronatem amerykańskich stacji telewizyjnych ABC, Fox i NBC), które zaczęły odciągać piratów-amatorów od zakazanych źródeł rozrywki. Z czasem okazało się, że serwisy te zaczęły być konkurencją dla telewizji i działać na niekorzyść interesom telewizyjnej branży. Powód? Umożliwiają dostęp do wybranej oferty telewizyjnej (tylko część produkcji telewizyjnej jest oglądana) nie przynosząc jednocześnie tylu pieniędzy z reklam jak się tego spodziewano (co przedstawia sobą podobny problem z jakim borykają się obecnie internetowe wydania prasy). Zatem? Telewizja ponownie zmienia kurs. Z oszałamiającą prędkością firmy z branży telewizyjnej budują serwisy video dostępne dla subskrybentów w sieci. Najbardziej trendy jest obecnie model w oparciu o autoryzowany dostęp – wystarczy potwierdzić opłacenie rachunku za ofertę programową danego nadawcy aby móc mieć dostęp do całej oferty, za którą się zapłaciło na dowolnym urządzeniu. Pod hasłem „Wszechobecna telewizja” jak grzyby po deszczu pojawiają się w Ameryce i Europie Zachodniej kolejne serwisy. Co się tyczy Hulu – stanie się on najprawdopodobniej serwisem funkcjonującym w ramach modelu biznesowego znanego pod nazwą „freemium” (w większości darmowy lecz z ograniczeniem dostępności dla niektórych programów za opłatą). Przejście od modelu utrzymującego się w oparciu o pieniądze z reklam na model mieszany – częściowo w oparciu o reklamy, a częściowo w oparciu o płatną subskrypcję jest może nieco skomplikowany, ale logiczny. Stanowi dobry przykład tego, że nie wystarczy opanować nową technologię. W tym interesie chodzi o to, by zbudować ofertę dostępną w wersji cyfrowej tak by nie spowodować zapaści tej części oferty, które jest dostępna w wersji analogowej. Telewizji udało się zapanować również nad innymi, potencjalnie niebezpiecznymi dla jej modelu funkcjonowania, technologiami. Mniej więcej dziesięć lat temu pojawiły się cyfrowe nagrywarki video, np. TiVo, które miały zmienić sposób w jaki ludzie oglądają telewizję. Urządzenia te pozwalały w prosty sposób nagrywać programy i oglądać je tak, że reklamy były odTEBERIA /12 /2011

11


TELEWIZJA twarzane ze zwielokrotnioną prędkością. Branża odpowiedziała wyświetlaniem reklam, które da się oglądać również z większą prędkością. Nadawcy programów dostępnych w kablu lub za pośrednictwem satelity do swojej oferty dodają tanie cyfrowe nagrywarki video do dekoderów i naliczając za nie dodatkowe opłaty swoim abonentom. A to oznacza dodatkowe pieniądze. Coraz doskonalsze modele tych dekoderów mają w niedługim czasie umożliwić wyświetlanie reklam dobranych do gustów i potrzeb widzów co sprawi, że telewizja stanie się poważnym rywalem Internetu. Inni zaczynają się uczyć od telewizji. Na przykład branża muzyczna zaczyna coraz częściej przebąkiwać o włączeniu opłat licencyjnych z tytułu praw autorskich w rachunek za Internet. To model doskonale znany i przećwiczony w branży telewizyjnej. Dla przykładu – przez ostatnich kilka lat ESPN (sportowy gigant z USA) transmitował rozgrywki na swojej stronie internetowej. Koszty korzystania z tej transmisji były „zaszyte” właśnie w rachunku za Internet. Przedsięwzięcia podobne do Hulu to ostatni krzyk mody w medialnym światku. W polskich warunkach mamy również odbicie tego światowego trendu. Jednym z przykładów jest Ipla – platforma multimedialna stworzona przez spółkę Redefine. To posunięcie rodzimego Polsatu, który w ten sposób zamierza wprowadzić TV do sieci. W zeszłym roku popularność platformy przysporzyła jej ponad 2 miliony widzów. Aby móc za jej pośrednictwem korzystać z dobrodziejstw telewizyjnej oferty należy zainstalować specjalną aplikację. Może być ona instalowana na komputerze stacjonarnym ale są również wersje mobilne na iPhone’a oraz smartfony z systemem operacyjnym Android lub Symbian. A Ci z nas, którzy posiadają telewizory z funkcją Internet@TV mogą na nich korzystać z serwisu za pomocą pilota. Została również wprowadzona możliwość korzystania z serwisu dla użytkowników PS3.

możliwość stworzenia własnego profilu, wyszukania znajomych itp. Istnieje również czat z dostępną funkcją specjalną w postaci możliwości uczestniczenia w transmisjach na żywo gdzie można zadawać pytania osobom obecnym w danej chwili na wizji. Oferta jest dość bogata. Są dostępne produkcje darmowe, poprzedzone reklamami. To głównie seriale, takie jak „Świat według Kiepskich” czy „Włatcy Móch”. Są również kanały tematyczne, między innymi: sport, wiadomości czy muzyka. Oczywiście dostępne pozycje to przede wszystkim produkcja Polsatu. Są również transmisje na żywo niektórych propozycji programowych stacji a także dostęp do wielu bajek. Oprócz dostępu bezpłatnego jest oczywiście ten płatny. Możemy np. wykupić konto VIP gdzie udostępnione materiały można oglądać w wysokiej rozdzielczości, bez reklam i z możliwością pobrania na telefon. Można również zamówić pakiety tematyczne, np. iplaNews, czy wreszcie opłacić możliwość oglądania transmisji na żywo lub przed premierą dowiedzieć się co zdarzy się w kolejnym odcinku naszego ulubionego serialu. Oprócz tego mamy też katalog filmów, które możemy wynająć na 24 godziny. Wśród nich są zarówno starsze jak i nowsze produkcje. Jeśli nie chcemy ich oglądać za pośrednictwem aplikacji istnieje możliwość skorzystania bezpośrednio ze strony internetowej. Nie jest to jednak tylko cud, miód i orzeszki. Zdarzają się również wpadki taka jak ta gdy mecz siatkówki Polska-Brazylia, opłacony przez wielu użytkowników nie został wytransmitowany za pośrednictwem aplikacji. Przerośnięte apetyty administratorów projektu przyciągnąwszy znaczną rzeszę widzów zapomniały o czymś tak podstawowym jak obciążenie serwerów i łącz internetowych. Nie dość, że transmisja nie doszła do skutku nikt nie pofatygował się ani przeprosić ani zaproponować zadośćuczynienia osobom, które poniosły koszt dostępu do usługi. Jak widać jeszcze trochę pozostaje nam poczekać na to, by nasza rodzima produkcja osiągnęła poziom światowego zarówno rozmachu jak i kultury.

W swojej najbardziej rozbudowanej werNie tylko producenci programów telewisji serwis posiada elementy społecznościowe zyjnych próbują zapanować nad wchodzeniem – tu wymienić można komunikator, gdzie mamy w powszechny użytek nowych urządzeń do ko12

TEBERIA /12 /2011


rzystania z mediów. Grupa znanych i wpływowych wydawców powołała do życia konsorcjum Next Issue Media, które ma za zadanie stworzyć wspólny system sprzedaży i dystrybucji produkowanych przez nich treści. Chcą mieć w ten sposób wpływ na kształt i funkcjonowanie rynku cyfrowych urządzeń przystosowanych do odbioru między innymi ich materiałów (czytniki e-książek, tablety). Podobnym przedsięwzięciem jest Digital Entertainment Content Ecosystem, które ma za zadanie stworzyć standardy dla odtwarzania i przechowywania zakupionych przez widzów filmów. Swoją atrakcyjnością telewizja bije na głowę inne branże rozrywkowe. Jeśli weźmiemy pod uwagę zdolność przyciągania uwagi masowego odbiorcy nic nie jest w stanie pobić telewizji. Ponad 100 milionów widzów amerykańskiego Super Bowl to więcej niż wszyscy widzowie z USA spędzający czas na oglądaniu You Tube`a w przeciągu miesiąca (wyniki zebrane przez ComScore). Co więcej – niektóre programy są w stanie gromadzić liczne rzesze odbiorców, mimo tego, że dostępna jest teraz nieprzeliczona liczba kanałów i opcji do wyboru. W 1992 Bruce Springsteen wydał piosenkę zatytułowaną „57 Channels (and Nothin’ On) [„57 Kanałów (i nic w nich nie ma)” tłum. red.]. Teraz kanałów telewizyjnych są setki. Mamy w nich wszystko – od filmów historycznych obrazujących dowolny okres lub wydarzenie, koreańskie melodramaty, mecze koszykówki drużyn akademickich, programy typu „Mam talent” np. z Hiszpanii, msze na żywo, czy relacje naocznych świadków z lądowania UFO. A to tylko kilka opcji spośród dostępnych setek. Zawsze coś można pooglądać, zawsze coś „leci”.

Nie ma w tej chwili zbyt wielu rodzajów programów telewizyjnych, które by nie było dostępne. A cały czas trwa wytężona praca, wpierana badaniem oglądalności i ankietowaniem widzów, nad stworzeniem hybryd najpopularniejszych z nich lub wymyśleniem nowych. Odzwierciedla to w prosty sposób liczbę ludzi, którzy mają dostęp do wielokanałowej telewizji. W samej tylko Wielkiej Brytanii liczba gospodarstw domowych z takim dostępem wzrosła z 30% do prawie 90% przez ostatnie 10 lat. A wraz ze zwiększaniem się liczby dostępnych kanałów i opcji programowych ewoluował również telewizor. Niegdyś był to przysadzisty kloc. Stopniowo ulegał spłaszczeniu i zamieniał się w panel, a jego obraz stawał się coraz jaśniejszy i ostrzejszy. Rozprzestrzeniły się w naszych domach i oprócz salonów możemy je teraz spotkać w sypialniach, kuchniach, a nawet łazienkach (tam mają podgrzewane ekrany aby zapobiec skraplaniu się na nich pary wodnej). Ostatnio wypuszczone na rynek modele są tak cienkie jak laptopy. W tym czasie telewizja pojawiła się również w Internecie i w komórkach. Zaczyna być również coraz powszechniej dostępna w 3D. Przez ten czas wszystkie przepowiednie wieszczące rychły koniec telewizji pojawiały się i znikały w iście video-klipowym tempie. Przewidywania, że oto nadchodzi era gdy dzięki powszechnej dostępności i obfitości materiałów nie będziemy już dłużej skazani na narzuconą nam ofertę programową jak dotąd nie sprawdziły się. Eksplozja liczby stron internetowych, serwisów społecznościowych, czy telefonii komórkowej zaskoczyła najśmielszych wizjonerów. Lecz nawet te wynalazki nie były w stanie zastąpić telewizji TEBERIA /12 /2011

13


– jeśli już to raczej wcisnęły się i zajęły miejsce nu komórkowego czy tabletu. Strony oferujące przy telewizorze. strumieniową transmisję video stają się coraz bardziej profesjonalne – oznacza to, że poprawia Przyjrzyjmy się zwyczajom amerykańskich się zarówno ich szata graficzna i funkcjonalność nastolatków. Statystycznie przeciętna osoba w jak i zawartość oferowanych treści. Serwisy takie USA w wieku 11 – 18 lat jeszcze kilka lat temu jak Hulu, czy iPlayer zaczynają zyskiwać na pospędzała około sześciu i pół godziny konsumując pularności. Początkowo taki obrót rzeczy naparóżnorakie media – telewizję, filmy, muzykę, gdy wał producentów programów telewizyjnych zavideo itd. Dzięki „podzielnej uwadze” byli oni w chwytem. Jednak ostatnio zaczęli oni odczuwać stanie upchnąć osiem i pół godziny chłonięcia zaniepokojenie. różnych mediów w tym czasie. Wtedy socjologom Jak dotąd gdy tylko Internet zaczął mieć wydawało się, że to już niemalże „punkt krytycz- do czynienia z treścią jakiegokolwiek medium ny” nasycenia mediami i że lada chwila młodzi – wychodziło ono na tym jak Zabłocki na mykonsumenci „eksplodują” od tego przeładowa- dle. Sprzedaż nagrań muzycznych zaczęła ostro nia. Niedawno powtórzono te badania i okazało spadać od czasu pojawienia się Napstera w 1999 się, że konsumpcja „poszła w górę” i teraz przy r. Internet przeciągnął również na swoje strony ogólnym wzroście czasu poświęcanego na odbie- drobne ogłoszenia kosztem lokalnej prasy, gdzie ranie mediów o godzinę (do siedmiu i pół godziny) wzrosła również ilość „upchanych” w tym czasie godzin konsumpcji aż do prawie jedenastu. Oprócz rosnącego udziału nowych mediów wzrosłą również ilość czasu poświęcanego na odbiór telewizji. Konkluzja – młodzież (i znaczny odsetek dorosłych) spędza niemal 70% czasu czuwania wpatrując się w jarzące się prostokąty. W tym nieco ironicznym stwierdzeniu jest zawarta dość istotna kwestia. Zaciera się stopniowo różnica między prostokątnymi ekranami telewizora, komputera i telefonu komórkowego. Telewizory już stosunkowo dawno temu zaczęły dublować monitory konsoli do gier video. Jakiś czas temu stały się odbiornikami cyfrowych transmisji radiowych. Obecnie stają się one punktami dostępu do Internetu.

przedtem się ukazywały. Wydawcy książek coraz żałośniej spoglądają na spadające w dół ceny ebooków (książek w wersji elektronicznej) oferowane przez internetowych detalistów. Internet ma tendencję do rozczłonkowywania produktów mediowych, które trafiają w jego Równolegle telewizyjna muza zaczęła wy- przestrzeń. Albumy płytowe zostają podzielone latywać z zaciszy salonów. Wiele programów i na utwory, gazety i magazyny zostają podzielokanałów telewizyjnych można z powodzeniem ne na pojedyncze artykuły. Internet ma również oglądać za pośrednictwem komputera, telefo- skłonność do wykluczania pośredników w pro14

TEBERIA /12 /2011


cesie dostarczania treści od producenta do użytkownika końcowego, często z pirackich źródeł. W sieci użytkownicy mogą wybrać i pobrać treść, która ich zainteresuje bez płacenia za nią złamanego grosza. Jak zauważył Jeff Bewkes, szef koncernu Time Warner, jednej z największych na świecie firm mediowych, chyba najbardziej szkodliwym efektem pojawianie się Internetu było przekonanie, że pobieranie opłat od użytkownika treści jest działaniem wrogim w stosunku do klienta. Treść powinna być bezpłatna i co najwyżej opakowana reklamą, która ma utrzymywać jej tworzenie. Mimo ogólnej tendencji do narzekania na jakość programów oferowanych w telewizji od lat 90. ubiegłego stulecia obserwuje się poprawę i obecnie wiele z seriali, które możemy oglądać, na stale rosnącej ilości kanałów, jest zarówno lepiej napisana, lepiej zagrana jak i lepiej sfilmowana. Choć nie mają jeszcze rozmachu hollywoodzkich produkcji jednak nie są to już tanie „brazylijskie” seriale-tasiemce, które rozgrywały się w wiecznie tych samych pomieszczeniach w tej samej obsadzie aktorskiej i w tym samym układzie kamer. Dziś problemem telewizji nie jest to, że nie ma czego w niej oglądać. Dziś problemem jest, jak zauważył sir Howard Stringer, szef Sony, nie brak możliwości lecz ich nadmiar. Już teraz zaczyna być widać, że dostępne jest tak wiele różnych treści, na tak wielu różnych platformach, że niedługo ich publiczność będzie tak mała, iż dochód uzyskiwany za jej pośrednictwem nie wystarczy na stworzenie dobrej jakości programów. Internet ostro współzawodniczy w walce o pieniądze wydawane na reklamę. Już teraz w Wielkiej Brytanii wydatki na reklamę w sieci przewyższają te na reklamę w telewizji. Nie mniej spotkanie telewizji z nowymi technologiami okazuje się być dość dalekie od przewidywań tęgich głów i nie wydaje się przypominać tego co spotkało inne media. Co prawda rosnąca ilość opcji i dostępnych wyborów oraz platform umożliwiających dostęp do telewizyjnych treści faktycznie nie sprzyja mniej popularnym programom i stacjom jednak dzięki temu mrowiu potentaci mogą spać spokojnie. Same tylko transmisje sportowe w telewizji przeżywają obecnie swój „złoty okres”. Widzowie i owszem – są zainteresowani różnymi nowinkami technicznymi – lecz ku rozczarowaniu jajogłowych i ludzi biznesu oraz speców z rozproszonych w

TELEWIZJA wielu miejscach na świecie odpowiedników Doliny Krzemowej nie zamierzają się wyzbyć swoich salonowych odbiorników. A wysiłki są zaprawdę olbrzymie. Na przykład dość nietypowym posunięciem, jak na producenta procesorów, jest zatrudnienie przez Intel zespołu antropologów. Badacze z tego zespołu podróżują z jednego kraju do drugiego i spędzają czas w domach jego mieszkańców aby dowiedzieć się w jaki sposób ludzie korzystają z technologii. Ludzie z tego zespołu przepytują również kierowników działów w sklepach ze sprzętem elektronicznym na temat tego czego oczekują klienci. Obecnie kupujący chcą najczęściej jednego – kabla, który umożliwiłby im podłączenie ich komputera do odbiornika telewizyjnego. Nie mniej nie chodzi wcale o oglądanie dostępnych w Internecie treści video – przeciętny użytkownik YouTube spędza około 15 minut dziennie przeglądając dostępne tam materiały. Ten sam użytkownik korzysta z oferty telewizyjnej około pięć godzin dziennie. Czy jednak rosnąca ilość urządzeń umożliwiających łatwy dostęp do sieci, oraz kolejne serwisy oferujące strumieniowe przesyłanie materiałów video nie staną się zamiennikiem dla telewidzów. „Dla części z nich to już w tej chwili zamiennik” jak stwierdza Chase Carey, prezes News Corporation. Jedną z przyczyn popularności materiałów video dostępnych w sieci jest przyjemność w doświadczeniu korzystania z nich. Strona Hulu jest naprawdę estetycznie zaprojektowana. YouTube posiada bardzo użyteczną usługę w postaci rekomendacji podobnych materiałów do aktualnie oglądanego. W porównaniu z tymi serwisami większość stron gdzie dystrybutorzy sygnału udostępniają swoje materiały jest prymitywna. Tradycyjna telewizja z pilotem nigdy nie będzie w stanie dorównać Internetowi innowacyjnością – jednak jest w stanie nie zostawać daleko w tyle. I nawet jeśli ktoś zdecyduje się przejść na całkowicie internetowy odbiór produkcji telewizyjnych – zwykle będzie to zakres nieco szerszy niż tylko kilka seriali czy meczy. Chęć podzielenia się i sprawienia przyjemności bliskimi, jak np. kanałem mody dla kobiet, czy kanałem kreTEBERIA /12 /2011

15


co szerszej natury. Przemysł telewizyjny jest skomplikowaną i delikatną strukturą złożoną TELEWIZJA z wielu wzajemnie powiązanych interesów. Dostępność w sieci jest zagrożeniem dla stabilnoskówek dla dzieci, to jeden w bardziej istotnych ści tej struktury i co za tym idzie fortunom firm powodów, dla których kanały i stacje telewizyjne mediowych. nie muszą już teraz obawiać się o swoje jutro. Ale Jednym z mitów o wielkich firmach medionie wszystko złoto co się jarzy. Biznes musi przewych jest to, że to wielkie i zdywersyfikowane cież zarabiać. konglomeraty. To prawda, że zajmują się one caWiększość witryn internetowych, które ofe- łym wachlarzem działalności. Na przykład News rują strumieniowy przesył video utrzymuje się z Corporation oprócz produkcji programów telereklam. Osoby, które chcą obejrzeć jakiś klip są wizyjnych wydaje również książki i gazety. Time zmuszone do oglądnięcia krótkiego filmu rekla- Warner wydaje magazyny. Disney ma parki rozmowego odtwarzanego przed właściwą treścią rywki oraz udziela licencji na wykorzystanie oraz kilku przerw w trakcie oglądania dłuższych stworzonych przez firmę postaci producentom np. szczoteczek do zębów. Nie mniej wszystkie programów. W tych przerwach reklamowych jest również najczęściej wyświetlany wskaźnik czasu pozostałego do końca reklamy tak aby upewnić niecierpliwego widza, że nie będzie to trwało wieki. Stawki z tytułu reklamy są dość wysokie – dotarcie do widza w serwisie oferującym wideo może być droższe niż dotarcie do niego poprzez telewizję. Jest to jednak wynikiem głównie zmniejszonego czasu trwania reklamy. Np. użytkownik serwisu Hulu podczas oglądania godzinnego programu będzie oglądał tylko około jedną czwartą reklam, które musi przesiedzieć telewidz. Oznacza to między innymi to, że wpływy z tytułu udostępniania treści video poprzez serwisy internetowe są dość mizerne – i to jeszcze przed opłaceniem części należnej firmie utrzymującej serwis. Za dostępnością treści video w sieci idą kolejne biznesowo niekorzystne następstwa. Ponieważ tak wiele programów jest dostępnych na kliknięcie myszką ludzie coraz mniej chętnie kupują zestawy i kolekcje swoich ulubionych programów. Wydatki na DVD w Stanach Zjednoczonych spadają. I dzieje się to nie tylko za sprawą recesji czy rozprzestrzeniania się tanich wypożyczalni tych nośników. Szczególnie ostry spadek sprzedaży programów telewizyjnych na DVD zaobserwowano w momencie gdy zaczęły być one dostępne w sieci, jak mówi Bewkes z Time Warner.

te firmy gros swojego dochodu i ponad połowę swojego zysku wypracowują właśnie dzięki telewizji. Telewizja wyszła poza telewizor po to, by znaleźć większą publiczność, co jej się udało, oraz zyski, co jej się nie udało. Lecz producenci telewizyjni, w odróżnieniu od muzycznych, rozNajwiększe zmartwienie w związku z do- poznając grożące im niebezpieczeństwo, zamiast stępnością do materiałów video w sieci jest nie- za biadolenie i ściganie winnych nieszczelnymi 16

TEBERIA /12 /2011


paragrafami, wzięli się za budowanie lepszych modeli biznesowych. W szczególności – precyzyjnie planują kiedy i gdzie umieścić swoje programy w sieci. Zwykle pomiędzy transmisją programu w telewizji i jego dostępnością w sieci jest dość duża przerwa – od kilku godzin do mniej więcej jednego dnia. Po około miesiącu programy znikają z sieci tak by zabezpieczyć sprzedaż wydań na DVD. Istnieją również opcje związane z możliwością oglądnięcia odcinków programu, które dopiero mają być transmitowane z wyprzedzeniem – za dodatkową opłatą. Ponad połowa widzów, którzy subskrybują ofertę programową jest skłonna za niewielką dopłatą skrócić czas oczekiwania na kolejne perypetie ich ulubionych bohaterów. Jednakże choć dziś sprawy wyglądają dość dla telewizji o wiele pomyślniej niż dla przemysłu muzycznego czy prasy jednakże już za kilka lat sytuacja może ulec zachwianiu. Jak do tej pory nie ma zbyt wielu opcji, jednak nawet te klika z istniejących obecnie serwisów, które przyciągają na razie niezbyt licznych odbiorców już teraz zaczynają nieco niepokoić przemysł telewizyjny. Nie wspominając o piractwie. Wydawać by się mogło, że produkcja telewizyjna, podobnie jak muzyka czy prasa, staną się łatwym łupem dla internetowych piratów. Jednak poza kilkoma serialami mało kto jest przecież zainteresowany tym co pokaże słoweńska edycja „Mam talent” lub rosyjska edycja „Top Gear”. Zwłaszcza, że programy te ukazują się w wielu krajach w odpowiednich wersjach językowych niemalże równocześnie. W przeciwieństwie do przemysłu muzycznego, którego produktem są płyty składające się z utworów, lub do gazet i

magazynów, składających się z artykułów – programy telewizyjne, podobnie jak filmy, posiadają walor bycia zamkniętą jednostką. Widzowie chcą oglądać cały odcinek „Seksu w wielkim mieście”, a nie tylko najlepsze pięć minut danego odcinka. A na dodatek, w odróżnieniu od produktu w postaci płyty z muzyką czy magazynu ilustrowanego, zaletą płatnej subskrypcji jest to, że gdy się już raz zapłaciło danemu dostawcy kablówki lub satelity – nic nie kosztuje oglądnięcie kolejnego programu lub zmienienie kanału. I to zachęca do regularnego wnoszenia comiesięcznych opłat za kablówkę czy satelitę. Kolejną zaletą telewizji jest to, że wiele produkcji dostępnych za jej pośrednictwem jest dość otwarta pokoleniowo. Są one tematycznie dostępne jednocześnie dla kilku pokoleń. Dziadkowie, rodzice i dzieci mogą równie dobrze oglądnąć razem film dokumentalny o lwach na afrykańskiej sawannie, serial komediowy, czy pełnometrażową kreskówkę i w większości przypadków każdy znajdzie w tych produkcjach coś dla siebie. Oprócz faktu, że skutecznie i bez wysiłku mogą w ten sposób zagospodarować swój czas to jeszcze będą mieli o czym porozmawiać ze swoimi znajomymi i rówieśnikami, którzy najprawdopodobniej również oglądali to samo w tym samym czasie. Fakt, że telewizja jest tak społecznym medium, jest również przyczyną dla której mało prawdopodobne jest by pojawił się niekończący się zalew kanałów tematycznych. To raczej kanały które są w stanie lepiej przyciągnąć uwagę do swoich produktów (czytaj – mają lepszych speców od reklamy, czyli większe budżety) będą produkowały kolejne sezony sprawdzonych i popularnych gatunków telewizyjnych. Telewizor... Patrząc na to pudło, które w ubiegłym stuleciu zajęło miejsce w naszych salonach wydaje się, że nic nie robi tylko sobie tam stoi. Tymczasem tak naprawdę ono ciągle się zmienia. I jeśli miałbym obstawiać, która ze znanych nam branż mediowych ma szansę wygrać swoją cyfrową przyszłość i przetrwać w równie dobrej kondycji jak podczas swoich tłustych lat – byłaby to telewizja. Tomasz Siobowicz

TEBERIA /12 /2011

17


Awatar w o przenika rzeczyw


w realu aniu dwóch wistości


- Dla niego wirtual to Real, a Real to Carrefour (Tesco, Auchan) - mówimy czasem żartem. Ten żart to trafny komentarz do rzeczywistości, otaczającej nas coraz ciaśniej. Wszechobecność komputerów, Internetu, cyberświata oswaja nas z istnieniemdychotomii ‘Wirtual’- ‘Real’, pojęć traktowanych na ogół przeciwstawnie. Ale czy tak jest w istocie? Czy są to światy wzajemnie się wykluczające? Czy świat wirtualny i cała jego społeczność znikają wraz z kliknięciem przez nas odpowiedniej ikony, czy też istnieją jeszcze niezależnie od naszej tam obecności? Czy pewne zachowania, relacje, związki powstałe w „wirtualu”, przenoszą się do świata rzeczywistego, a jeśli tak, to czy rozdzielenie światów w ogóle ma sens? I choć wydaje się, że temat ten pachnie trochę ontologią, warto spróbować się z nim zmierzyć. 20

TEBERIA /12 /2011


– „Będę grać Józefem!” – o wpływie gier komputerowych na rzeczywistość Świat wirtualny to właściwie cała cyberprzestrzeń, jednak najpełniej obrazuje go rzeczywistość kreowana w grach komputerowych. Powstałe z - istotnej dla prawidłowego funkcjonowania człowieka - potrzeby rozrywki (która jest wszak takim samym rodzajem aktywności, jak np. aktywność zawodowa, czy kulturalna), stają się chlebem powszednim dla kolejnych generacji i zmorą dla kolejnych pokoleń rodziców. O tym, jak destrukcyjnie wpływają gry na rozwój młodzieży, o tym jak bardzo pożerają czas i jak patologicznie uzależniają, napisano już wiele. Tymczasem komputery, dostępne powszechnie na polskim rynku od ponad 20 lat, współuczestniczyły w rozwoju pokolenia wcale nie głupszego i nie gorszego od swoich rodziców. „Będę grać Józefem!” – powiedział kiedyś rozentuzjazmowany przedszkolak, kiedy obsadzono go w jasełkach. Ta zabawna konstrukcja, zaczerpnięta z języka graczy komputerowych, budzi uśmiech, ale i refleksję – gram Józefem – nie Józefa, nie utożsamiam się z postacią, nie staram się wejść w rolę, traktuję postać jak narzędzie. To dobra informacja dla wszystkich zniesmaczonych rodziców, przerażonych rzekomym odmóżdżeniem „maluczkich”, ich bez-

względnością, czy bezrefleksyjną chęcią mordu. Zresztą i ci „maruderzy”, psioczący dziś na komputerową rozrywkę, nie byli wolni od podobnych przyjemności, z równą bezwzględnością zbijając pionki w „Chińczyku” (nie wspominając o powszechnie szanowanych warcabach czy szachach). A przecież, mimo dość brutalnej formuły gry, polegającej na eliminacji przeciwnika, jakoś nie słyszy się o zgubnym wpływie „chińczyka” na rozwój młodzieży... Trochę to więc straszenie dzieci Babą Jagą, trochę budowanie zagrożenia na zasadzie „strachu przed nieznanym”, a trochę opinie oparte na purytańskim stosunku do rozrywki w ogóle, „bo to strata czasu”. Ale rzeczywistość wirtualna, w tym świat gier, czy tego chcemy czy nie, jest (a będzie w znacznie większym stopniu) naszą codziennością, więc… czy warto „kopać się z koniem”? O rozpiętości rzeczywistości, o której mówimy świadczy najpełniej fakt, że świat gier zaczyna mieć własną systematykę, która - ze względu na ciągły rozwój technologii - pozostaje otwarta. Dość wspomnieć, że gry mogą być kategoryzowane według gatunków, bazujących na mechanice gry, atmosferze, ilości graczy i wielu innych czynnikach. Z powodu komercjalizacji przemysłu gier komputerowych na rynkach amerykańskim i japońskim, gry przechodzą właśnie okres formalizmu. By uświadomić sobie rozmiar świata o którym mówię, warto rzucić okiem na najprostTEBERIA /12 /2011

21


Bijatyki

First-person perspective

Główne gatunki

First-person shooter

Edukacyjne Poważne

Third-person perspective

Muzyczne Party

MMOG i MMORPG

Platformowa

Znane gatunki

Logiczne Gry wyścigowe

Gry symulacyjne

Gry sportowe

Shoot ‘em up Stealth Survival horror Gra przygodowa Tradycyjne

Gatunki wymierające

Gry strategiczne

Komputerowa gra fabularna

Retro

Interaktywne filmy

RPG Hack and Karciane

Dungeon Tekstowe Tamagochi

Tactics RPG

Action Hentai RPG

jRPG

Standard RPG


To rozbudowane drzewo przerazić może swoją rozpiętością oraz egzotyką, a przecież jest GRY to zaledwie powierzchowny schemat. Musimy mieć zatem świadomość, że mamy oto przed sobą ogromną rzeczywistość, której rozwój wciąż rając presję na opinię środowiska, czasem użytrwa, a która dla wielu jest codziennością, wcale wając środków spoza samej gry – np. narzędzi administratorów. Przy okazji między graczami nie alternatywną. oraz między graczami a właścicielami gry zawiązują się relacje finansowo-towarzyskie. AR – rozszerzona rzeczywistość Sytuacja ta pozwala wysunąć tezę, że świat Rzeczywistość rozszerzona (Augmented gry nie jest odgrodzony od świata poza nią. Nie Reality - AR) to pojęcie z zakresu informatyki, można stwierdzić, że któryś ze światów jest barzdefiniowane przez Ronalda Azuma, a dotyczące dziej realny – dla graczy nie ma różnych rzeczy- najprościej rzecz ujmując - systemu łączącego wistości, wszystkie są podobnie ważne. Twierświat rzeczywisty z generowanym komputero- dzenia o różnicach są wynikiem przyzwyczajeń i wo. AR jest systemem aktywnym w czasie rze- nie znajdują potwierdzenia dowodowego. Umieczywistym, umożliwiającym swobodę ruchów w jętności społeczne i inne cechy gracza są równie trzech wymiarach. (np. obraz z kamery, na który ważne we wszystkich jego czynnościach – tak nałożona jest generowana w czasie rzeczywi- w grze, jak i poza nią. Pogląd ten potwierdził stym grafika 3D). Chciałam jednak wykorzystać w swoich pracach Jerzy Zygmunt Szeja – nato pojęcie jako trafną metaforę współczesnego ukowiec, autor książki „Gry fabularne – nowe zjawisko kultury współczesnej”. świata, a zwłaszcza kierunku, w Zwrócił on uwagę, że świat gier jakim świat ten zmierza. Dobrze wymaga zaangażowania czasowezilustruje to poniższy przykład. go, ale przecież nie byłoby go bez zaangażowania emocji. Przyjaźń, Jak wspomniałam wyżej, lojalność, poczucie wspólnoty, porozwój Internetu oraz unowodziw dla zdolnych do poświęcenia cześnienie przeglądarek siestają się motywacjami realnymi. ciowych sprzyja popularyzacji Ważne są też uczucia negatywne – gier typu Browser Based Maswrogość, chęć zemsty, wyrażające sive Multiplayer Online Games (BBMMOG) Przedstawicielem tej odmiany jest się w wyzwiskach i oszustwach handlowych, nanp. gra Blood Wars – Wojny Krwi, w której do- gonkach na inne klany - najczęściej ujawniające minują konwencje postapokaliptyczne i wampi- się na forum. Ponad to graczy ocenia się na podryczne. Siła postaci zależy tu od znajdowanych stawie ich poświęcenia dla wspólnoty, niesienia na wyprawach przedmiotów, zdobywanych pomocy innym, zwłaszcza słabszym członkom punktów za ataki na innych graczy i wykony- – poprzez poświęcenie czasu w celu wytłumaczewania questów (misji, zleceń, przygód). Na wyż- nia niuansów gry, pożyczenie własnych itemów szych poziomach istotna jest siła klanu, do któ- i ochronę, po wydatkowanie własnych realnych rego należy gracz, bo od niej zależy powodzenie pieniędzy, aby biedniejszy członek klanu mógł grać na znacznie lepszym koncie Premium (konmisji. to bezpłatne daje mniejsze możliwości w grze). Istotą tej gry jest zatem społeczność graczy skupiona na forum, które zapewnia nie tylko komunikację z twórcami gry i z innymi graczami, ale też wymianę, sprzedaż, zakup przedmiotów (itemów). Sukces gracza wiąże się z poświęceniem jej ogromnej ilości czasu, ponieważ zaangażowanie dotyczy nie tylko uczestnictwa w samej grze, ale także w czatach skonfederowanych klanów, dyskusjach na forum, GG itd. Wrogie klany oddziałują na siebie, nie tylko podczas samej gry, ale także poza nią, wywie-

Nie można dziś uciec od faktu, że gry stają się ważną częścią współczesnej kultury i coraz trudniej odróżnić czas gry od czasu tzw. realnego życia. Nie tylko zanikają granice między jednym a drugim, ale z biegiem czasu wzrasta zjawisko nakładania się gry na tzw. rzeczywistość. I tu właśnie dotykamy metafory rzeczywistości rozszerzonej. Sądząc po rozwoju technik AR ten trend stanie się w najbliższym czasie dominujący, pozwalając żyć w symbiozie otaczającego świata materialnego i wirtualnego, pochodzącego z TEBERIA /12 /2011

23


GRY

wszechobecnych urządzeń informatycznych. AR służy i służyć będzie wzrostowi efektywności w pracy zawodowej, ułatwi życie codzienne, posłuży rozrywce, w tym grom (sic!). To teraźniejszość i nieodległa przyszłość, a co będzie za 20, 50, 100 lat? Obawiam się, że nawet wyobraźnia największych futurystów jest za ciasna…

Dura lex – net lex? - za wirtualne przestępstwa do realnego więzienia… Tarcza, naszyjnik, buty i hełm zostały skradzione wirtualnej postaci, którą grał 27-letni mieszkaniec Olsztyna. Poszkodowany zgłosił na policji kradzież ekwipunku należącego do... jego postaci z gry MMO. Opowiedział on funkcjonariuszom, że jest użytkownikiem jednej z gier sieciowych, której celem jest zdobywanie coraz lepszego wyposażenia. Jednak któregoś dnia po włączeniu aplikacji okazało się, że postać należąca do 27-latka została okradziona - brakowało jej butów, tarczy, naszyjnika, bransoletki i hełmu. Stratę wycenił na 900 złotych. Według 27-latka, sprawcą kradzieży jest brat mieszkanki Krakowa, z którą grał w sieci. Samodzielne wyjaśnienie sprawy nie przyniosło efektów. Mimo obietnic zwrotu ekwipunku, awatar kobiety wyposażony jest podobno cały czas w skradzione rzeczy. Za przywłaszczenie mienia kodeks karny przewiduje karę do trzech lat pozbawienia wolności.

Podobnych przypadków odnotowuje się coraz więcej. Pozornie sprawy te wydają się dość błahe, a nawet zabawne, jednak nie dla wszystkich. Internauci wyceniają bowiem swoje postaci nawet na kilka tysięcy złotych (np. gracz z Krosna twierdzi, że postać, którą stracił, warta była aż 3500 zł.). Sumy te zawierają w sobie zarówno cenę czasu spędzonego przed komputerem, jak i zainwestowanie realnych pieniędzy - zdobywanie coraz lepszego wyposażenia dla owych postaci oznacza bowiem mnóstwo godzin spędzonych przed komputerem, a bywa również, że internauci kupują wirtualne przedmioty za prawdziwe pieniądze na portalach aukcyjnych. C h o c i a ż za tego rodzaju przestępstwo można trafić do więzienia, w świetle polskiego prawa przywłaszczenie wirtualnej postaci lub jej ekwipunku nie jest jednak kwalifikowane jako kradzież. Zgodnie bowiem z jednym z pierwszych wyroków wydanych w tego typu sprawie, takie działanie to „usuwanie lub modyfikowanie danych informatycznych bez odpowiedniego upoważnienia” (art. 287 kodeksu karnego). Tak orzekł 19 sierpnia ubiegłego roku sąd w Sławnie (woj. zachodniopomorskie). Sprawa dotyczyła zaginięcia ekwipunku wirtualnej postaci z gry online „Metin2”.

– Funkcjonariusze zajmujący się tą sprawą ustalili, że sprawcą kradzieży był 16-letni brat dziewczyny, która grała z poszkodowanym online. Zebrany materiał dowodowy w tej sprawie olsztyńscy policjanci przekazali do sądu rodzinnego, wydziału dla nieletnich w Krakowie, skąd – Po zdobyciu hasła i loginu do gry winny pochodzi sprawca – wyjaśnia Dawid Stefański z usunął dane informatyczne przynależące do Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. wirtualnej postaci i tym samym zadziałał na szkodę Karoliny K., do której ów awatar należał Podobna sytuacja miała miejsce w Mrągo– relacjonuje Sławomir Przykucki, rzecznik Sądu wie. Tam zostały zgłoszone dwie kradzieże ekwiOkręgowego w Koszalinie. punku, ale w obu przypadkach śledztwo zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawców. NaSąd w Sławnie orzekł karę roku pozbawienia tomiast policjanci z Reszla gromadzą materiał wolności w zawieszeniu na 3 lata, 200 złotych dowodowy w sprawie zaginionego wirtualnego grzywny i nadzór kuratora. Zgodnie z przepisarycerza wraz z całym jego ekwipunkiem… 24

TEBERIA /12 /2011


mi kodeksu karnego za przestępstwo tego rodza- przecież nic o nich nie wiemy. Jeżeli ktoś się na ju grozi kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. taką grę decyduje, to niech idzie z propozycją w pierwszej kolejności do rodzeństwa, kuzyna albo Inaczej podobne sprawy kwalifikowane są przyjaciela z reala! poza Polską. Ciekawym przykładem może być Anglia, gdzie 29-latek, Ashley Mitchell, przyznał Widać jak na dłoni, że z itemów nie okradł się do kradzieży 400 miliardów wirtualnych po- go hacker, czy cyberprzestępca (choć zawsze istkerowych żetonów, którymi grali użytkownicy nieje takie podejrzenie). Zawinił właściciel, któpopularnej aplikacji Zynga Poker. Ich wartość ry na własne życzenie udzielił danych dostęporynkowa szacowana była na kwotę pomiędzy wych drugiej osobie, nie stosując się tym samym 285 tys. a 12 do regulaminu”. milionów dolarów. Cywilizacja zabawy albo wszystko jest grą Część ze skradzionych Rozrywka, w tym rozmaite gry, towarzyszyły żetonów w człowiekowi od zawsze. Gry komputerowe rozm o m e n c i e przestrzeniły się wraz z rozwojem technologii zatrzymania informatycznych. Czy są zagrożeniem? Trudno przez Policję powiedzieć. Są po prostu efektem rozwoju cywijuż udało mu lizacji - tak jak samochody, czy samoloty, którym się sprzedać znacznie śmielej zarzucić można potencjalne zaza gotówkę grożenia. Ale dziś informatyzacja społeczeństwa na Facebooku. oznacza, że większość codziennych spraw – od Na jego konto pracy, zakupów, po opłatę rachunków i formalwpłynęło 53 ności w urzędach - można załatwić za pośrednitys. funtów. ctwem sieci. Tam toczy się nasze życie – zawodoSąd w Paign- we, towarzyskie, służbowe, oficjalne. ton wymierzył Popularyzacja pracy zdalnej, portali społeczmu karę 2 lat nościowych oraz wszelkich codziennych czynnopozbawienia ści uprawianych on-line (od bankowości, handlu, wolności za newsów, poprzez przepisy kulinarne, poradnikradzież, a ctwo po szeroko rozumianą rozrywkę) sprawiają, d o d a t k o w o że zaciera się powoli różnica między tzw. realzostał skazany na 30 tygodni w zawieszeniu za nością a rzeczywistością wirtualną, przechodząc włamanie do systemu informatycznego. płynnie jedna w drugą. Ten świat codziennych spraw on-line, bę„Ludzie ufają systemom informatycznym. dący jednak naszym „Realem” oraz świat gier, Każdy kto się do nich włamuje dla osiągnięcia traktowany jako „Wirtual” odbieramy za pomowłasnych celów musi liczyć się z poważnymi cą identycznego interfejsu. Granica ta rozmywa konsekwencjami” – skomentował sędzia Wasal, się zupełnie przy porównaniu gier, polegających wydający wyrok w tej sprawie. na interakcji między ludźmi z życiem społeczŚrodowisko graczy szeroko komentuje po- nym, prowadzonym za pośrednictwem sieci. Co dobne wyroki, podkreślając, że winę za tego jest istotne? To, co zawsze między ludźmi - intypu kradzieże ponoszą często sami poszkodo- tensywność i jakość więzi. Gdy lepsze kontakty wani, na przykład poprzez nie przestrzeganie re- utrzymujemy w grze – to ona staje się naszym gulaminu. Jak pisze jeden z użytkowników sieci „Realem”. – „Ten wzięty z życia case study (sprawa gracza z Olsztyna – przyp. mój) powinien być przestrogą Dominika Bara dla wszystkich graczy, którzy wydają pieniądze na zakup smoczych monet oraz grają wspólnie na postaci z innymi osobami poznanymi w grze. Gra wieloosobowa z ludźmi poznanymi przez sieć jest obarczona największym ryzykiem, TEBERIA /12 /2011

25


W czasie niedawnej konferencji Game Industry Trends 2011 przedstawiono raport dotyczący polskich graczy. Badanie zostało przeprowadzone przez Interaktywny Instytut Badań Rynkowych na grupie 1000 osób.

Kim jest polski gracz?

Dane demograficzne: 75% badanych korzysta z „gier elektronicznych”. 78% mężczyzn i 72% kobiet przyznało, że gra. Najwięcej graczy znajduje się w przedziale wiekowym 25-30 lat (30%), kolejną grupą są osoby w wieku 35-49 lat (26%), następnie kategoria 50+ (11%), a na końcu znajdują się najmłodsi z grupy 15-18 lat (10%).

Gramy na: • 84% respondentów używa do zabawy pcetów, • 51% smartfonów, 26

TEBERIA /12 /2011

• 47% przeglądarek internetowych, • 28% konsol, • 21% serwisów społecznościowych, • 5% tabletów. Najrzadziej do zabawy używamy konsol, a najwierniejszymi użytkownikami mogą poszczycić się gry na serwisach społecznościowych. Z konsol najczęściej korzystają mężczyźni. 10% graczy spędza tygodniowo ponad 20 godzin w wirtualnych światach. Kobiety najczęściej korzystają ze smartfonów, przeglądarek internetowych i serwisów społecznościowych, jako platform do grania.


Pieniądze: GRY • 32% ankietowanych płaciło za gry, • 40% płaciło za granie na konsoli, • w ciągu miesiąca 7% badanych wydaje na gry ponad 100 złotych, a 29% badanych nie płaci za nie ani złotówki, • 68% ankietowanych kupuje gry w trad cyjnych sklepach, a 29% w sklepach intern towych. • większość ankietowanych przez ostatnie 30 dni nie kupiło żadnej gry, • 96% gra w domu.

tytuły są tańsze, • 26% reklamy nie przeszkadzają, a 17% uważa, że ich umieszczanie w wirtualnym świecie zwiększa poczucie realizmu.

Jeśli chodzi o wpływ gier na życie, to 60% ankietowanych uważa, że nie jest on ani pozytywny ani negatywny. 14% sądzi, że elektroniczna rozrywka ma zdecydowanie pozytywny Najczęściej gramy w trybie singleplayer i ten wpływ na życie, a 7%, że negatywny. Mężczyźni typ zabawy preferują starsi gracze. 30% ankieto- statystycznie są bardziej przychylni grom niż kowanych gra przez sieć z nieznajomymi. Taki sam biety. odsetek badanych spędza czas razem ze znajomymi przy spotkaniach na żywo. Dla młodych Źródło: „Kono” - GRY-OnLine ludzi elektroniczna rozrywka jest sposobem na wspólnie spędzanie czasu.

Reklamy: • 18% ankietowanych miało styczność z r klamami w grach, 20% nie miało z tym zj wiskiem w ogóle do czynienia, • 67% badanych reklamy w grach irytują, a 33% twierdzi, że dzięki temu zabiegowi


Plansz贸wki na topie


W świecie gier zdominowanym od lat przez aplikacje komputerowa odradza się moda na gry planszowe. Boom na planszówki nie nakręcają bynajmniej gry typu scrabble czy monopoly.

Gliwicki Młodzieżowy Dom Kultury w pierwszy weekend grudnia przeżywał istne oblężenie miłośników gier planszowych. Dominuje młodzież, choć nie trudno dostrzec na sali całe rodziny. Ignacy Trzewiczek, w środowisku gamerów znany bardziej jako „Trzewik” nie kryje zadowolenia. To już 18 edycja „Pionka”, jednego z najbardziej prestiżowaych w Polsce konwentu miłośników gier planszowych. I tym razem frekwencja dopisała. No, ale nie ma co się dziwić.

Moda na gry planszowe idzie, jak zwykle, z zachodu. Według badań opinii publicznej w Niemczech gry planszowe to jedna z najpopularniejszych form spędzania wolnego czasu u naszych zachodnich sąsiadów. Gry planszowe uplasowały się tuż za telewizją.

– W Niemczech to już nie jest moda, to część narodowej kultury. Bezpośredni kontakt jest największą wartością gier planszowych. Jest – To co się dzieje w Polsce można śmiało śmiech, są docinki, gra planszowa to recepta na nazwać prawdziwą rewolucją planszówkową. dobre spotkanie towarzyskie. Pionek był pierwszym zlotem, ale dziś jest przyGry planszowe przestają się kojarzyć z pronajmniej kilkastymi, nieskomnaście podobplikowanymi łanych imprez w migówkami. To Polsce. zasługa nowoczesnych gier, zwaW każdej z nych potocznie denich uczestniczy signer games. kilkuset graczy, powstał ogól– „Designer”, nopolski magagdyż są na tyle ciezyn poświęcony kawe, że autorzy grom planszonie mają powodów, wym, w interneby ukrywać się pod cie dostępne są płaszczykiem anodziesiątki sernimowości. Kto wisów poświęconych planszówkom, działa dzie- jest autorem Monopoly czy Scrabble ja nie wiem siątki wydawców gier planszowych oraz kilka i podejrzewam, że większość ludzi ich nie zna. razy tyle sklepów z planszówkami – mówi Trze- Designer game to dzieło na miarę dobrej powiewiczek, na co dzień również uznany wydawca ści. Nazwisko autora jest nierzadko gwarancją gier. Kierowane przez niego wydawnictwo Por- doskonałej zabawy – przekonuje Trzewiczek. tal odnotowuje każdego roku wzrost sprzedaży Nowoczesne gry planszowe przyciągają dow granicach 100 proc! rosłych, a zwłaszcza studentów dla których gra TEBERIA /12 /2011

29


– Oczywiście, gdyby spytać pierwszego z brzegu „casual gamera” (tzw. niedzielny gracz), GRY odpowiedziałby, że kluczowy jest tu czynnik społeczny, zmęczenie grami komputerowymi i w planszówki to rodzaj zabawy połączonej z eks- siedzeniem przed ekranem – w pracy, przed tetazą intelektualną. Podczas niedawnego „Kotła” lewizorem, w końcu i przy rozrywkach komputena Politechnice Warszawskiej przy stolikach do rowych – że można zaprosić znajomych, usiąść z nimi przy stole, rozłożyć planszę i grając pobyć gry zasiadło blisko 2,5 tysiąca graczy.

Na początku lata student lubelskiego UMCS, z prawdziwymi ludźmi, że jest to powód do spoMichał Sieńko obronił tytuł magistra historii za tkania. projekt planszówki o czasach Zygmunta II AuTo popularna, ale dość uproszczona opinia gusta, co świadczy, iż gra planszowa wykroczyła – uważa Michał Oracz, twórca popularnych gier, poza ramy zwykłej rozrywki. jak choćby kultowej już Neuroshima Hex. Prawda jest taka, iż gry komputerowe wcale Czym wytłumaczyć modę na planszówki? nie spowszedniały Polakom, wciąż jest to rosną30

TEBERIA /12 /2011


cy rynek. I właśnie słowo „rynek” wydaje się tu kluczowe. Kiedy w latach 80. legendarna już firma Encore, założona przez Jana Adamskiego, bez poważnych badań rynkowych wypuściła na rynek „bardziej skomplikowane, ambitniejsze gry planszowe”, natychmiast pojawił się popyt, gry cieszyły się popularnością. Jednak Encore nie znalazł naśladowców, a gdy firma zniknęła z rynku (działała do 1997 r.), zanikło zainteresowanie takimi grami. Dopiero kilka lat temu mała grupa wydawnictw w Polsce zaczęła nieśmiało eksperymentować z „ambitnymi, rozbudowanymi planszówkami i karciankami”. To wystarczyło, by rynek zaczął nabierać rozpędu.

ne, dojrzałe maszyny dobrze osadzone w środowisku, z dobrą dystrybucją i marketingiem, co widać po konwentach, targach, internecie – ocenia rynek Michał Oracz. Internet, to kolejne kluczowe słowo, które pozwala zrozumieć boom planszówek. Pozwolił on w efektywny sposób dotrzeć do klienta, ale i przybliżył Polskę do świata. Już nie tylko zagraniczne gry docierają na nasz rynek, ale i nasze, polskie gry zaczynają śmiało wkraczać na rynki zagraniczne. Wspomniana Neuroshima Hex zadomowiła się już na rynku amerykańskim. Licencję kupili także Francuzi, Hiszpanie i Włosi. Podobnie jak Stronghold, gry również powstałej w Portalu, której autorem jest wspominany Ignacy Trzewiczek. Miłośnicy gier planszowych bynajmniej nie należą do kontestatorów nowoczesnych technologii, czego dowodem jest popularność gier planszowych w AppStore, zwłaszcza po tym jak na rynku pojawił się iPad. „Komputerowe wersje planszówek były po prostu drętwe i za bardzo odróżniały się od swoich pierwowzorów. Natomiast rosnącą popularność elektronicznych wersji na urządzenia mobilne należy tłumaczyć możliwościami nośnika. Zabawa nabiera zupełnie nowego wymiaru, gdy myszkę zastępuje dotykowy ekran, dzięki któremu pojawia się fizyczna (inna niż w oryginale, ale jednak) interakcja z elementami gry. Zaznaczenie, przesunięcie i obrót danego elementu w grze – wszystko wykonujemy jednym palcem” – pisze w ostatnim wydaniu „Świata Gier Planszowych” Sebastian Szczepaniak. Jak twierdzi autor publikacji, większość implementacji gier dostępnych w ekosystemach urządzeń mobilnych zachęca ich użytkowników do sięgnięcia po oryginały, uświadamiając przy okazji niektórym, że w ogóle jest coś takiego jak planszówkowy odpowiednik.

Natychmiast pojawiło się wielu propagatorów takich gier, dystrybutorów, następnie wydawców. Z początku bazowali oni na grach sprowadzonych z zachodu, jak np. słynna gra „Osadnicy z Catanu”. Wreszcie dotarł do nas świetny marketing zachodnich „dużych” wydawców. Rodzimi wydawcy zrozumieli, że gra musi być m.in. doskonale zaprojektowana graficznie, by A swoją drogą, już wkrótce na rynku gier przyciągała uwagę od- planszowych pojawią się m.in. adaptacja słynbiorców. nej gry komputerowej Heroes of Might & Magic oraz Gears of War, znanej miłośnikom Xboxa. – Rynek rośnie, coraz więcej profesjonali- Pytanie, czy wersje planszowe tych gier nie przestów dołącza do środowiska, nakłady finansowe biją swoich cyfrowych oryginałów? na wydanie gier są coraz odważniejsze, coraz sprawniej prowadzony jest marketing, dystry- Jacek Srokowski bucja (jednym z najważniejszych etapów boomu było powstanie ogromnego i do dziś najbardziej sklepu wysyłkowego Rebel – red.), dawne amatorskie, „fanowskie” firmy zmieniły się w spraw-

TEBERIA /12 /2011

31


W co warto zagrać? Boże Igrzysko Boże Igrzysko to gra, w której gracze wcielają się w postaci magnatów Rzeczypospolitej w okresie od rządów Władysława Jagiełły do rozbiorów Polski. Gracze rywalizują ze sobą o punkty chwały walcząc z historycznymi wrogami Rzeczypospolitej, rozwijając ją kulturalnie, i dbając o wzrost swoich prywatnych majątków. Tytuł gry nieprzypadkowo nawiązuje do słynnej książki opisującej historię Polski, która była inspiracją dla autora gry, Martina Wallace’a jednego z najbardziej cenionych twórców gier na świecie. Dzięki znakomitemu odwzorowaniu uwarunkowań historycznych, gra pozwala poczuć klimat epoki, wyzwań i dylematów jakie stały przed możnymi Rzeczypospolitej tego jakże ciekawego okresu naszej historii. Cywilizacja: Poprzez wieki Cywilizacja: Poprzez wieki to polska edycja Through the Ages, gry która przebojem wdarła się do świata planszówek i okupuje aktualnie 5. miejsce w rankingu najlepszych gier na świecie(Board Game Geek) z rewelacyjną średnią ocen na poziomie ok. 8.3. Gra odwołująca się mocno do legendarnej gry komputerowej Sid Meier’s Civilization. Zarówno miłośnicy tego tytułu jak i po prostu zwolennicy dobrych, strategicznych gier planszowych - znajdą tutaj wszystko czego szukają w grze o rozwoju cywilizacji.

32

TEBERIA /12 /2011

Dominion Podobnie, jak twoi rodzice, jesteś monarchą – władcą niewielkiej, miłej krainy, pełnej zielonych pól i błękitnych rzek. Jednak w przeciwieństwie do swoich rodziców masz ambicje i marzenia! Chcesz większego, wspanialszego państwa, którego pola przecina wiele rzek, a lasy są rozległe i pełne najróżniejszych gatunków drzew! Pragniesz władzy nad całym królestwem Dominion! Gra polega na budowaniu talii. Talia reprezentuje twoje Królestwo. Zawiera zasoby, punkty zwycięstwa oraz działania, jakie możesz podjąć. Zaczynasz od niewielkiego, żałosnego zlepku posiadłości i kilku miedziaków, lecz twoim ostatecznym celem jest zapełnienie talii złotem, prowincjami, mieszkańcami oraz budowlami wzbogacającymi twój zamek oraz królestwo. W grze zwycięża osoba, która na zakończenie ma w talii największa liczbę punktów zwycięstwa. Dixit Wstrzymaj na chwilę oddech! Karty zostały odkryte. Ich wspólną cechą jest tajemnicze zdanie, lecz tylko jedna z kart jest do niego kluczem. Użyj swojego sprytu i intuicji, by nie dać się złapać w pułapkę zastawioną przez pozostałych graczy. Dixit to wesoła i zaskakująca gra skojarzeń do wspólnego odkrywania w gronie przyjaciół i rodziny. Każdy gracz w swojej turze staje się bajarzem. Wybiera spośród swoich 6 obrazków jeden i mówi zdanie nawiązujące do tego obrazka. Zdanie może być pojedyńczym słowem, dźwiękiem, cytatem - nie


ma tu ograniczeń. Następnie pozostali gracze wybierają spośród swoich kart taką, która najlepiej pasuje do zdania bajarza. Agricola Przenieśmy się w czasie do roku 1670. Zaraza szalejąca w Europie Środkowej od 1348 roku w końcu została przezwyciężona. Na nowo odżywa cywilizacja. Ludzie coraz częściej odnawiają i rozbudowują swoje domostwa. Łąki przekształca się w użytki rolne, na których uprawia się zboże i warzywa. Głód panujący przez ostatnie lata spowodował, że ludzie jedzą teraz więcej mięsa (nawyk, którego my - ludzie żyjący w dostatku nie porzuciliśmy do dnia dzisiejszego). W grze pojawia się bardzo wiele możliwości i dróg do zwycięstwa. Punktowana jest prawie każda działalność - zarówno rozwój rodziny i domu, jak i hodowla zwierząt czy uprawa zbóż i warzyw. Dodatkowo, Agricola świetnie skaluje się od 2 do 5 graczy, a nawet pozwala na rozegranie samodzielnej gry (także w formie „kampanii”)!

GRY

chodzą pod mury starając się sforsować obronę Agaryjczyków. Kotły z olejem, wilcze doły, dzielni bohaterowie na murach – Obrońca ma wiele narzędzi do obrony. Fala najeźdźców jest jednak niewyczerpana, w każdą turą pod mury podchodzą nowe wojska. Zaciekła walka trwa…

Neuroshima Hex Neuroshima Hex to planszowa gra strategiczna rozgrywająca się w postapokaliptycznym świecie opanowanym przez mutantów i bezwględne maszyny Molocha. Każdy z graczy dowodzi jedną z armii, na którą składają się żetony jednostek, modułów i akcji, które wykłada się na heksagonalnej planszy pola bitwy. Gra ma niepowtarzalny klimat i bardzo proste zasady, które można wytłumaczyć w ciągu Stronghold 5 minut. Mimo to, pozwala na różnorodStronghold jest grą planszową prze- ne strategie i daje duże możliwości takznaczoną dla 2-4 graczy, która opowiada tyczne. historię oblężenia twierdzy Skanja na zachodzie Agarii. Gracze dzielą się na obozy Najeźdźcy oraz Obrońcy i przystępują do walki o to, jak kronikarze zapiszą tą bitwę w kronikach. Z każdą upływającą turą Najeźdźca traci Punkty Chwały na rzecz Obrońców, których dzielna postawa skrzętnie odnotowywana jest w annałach. Plansza do gry przedstawia twierdzę oraz okoliczne ziemie. W trakcie gry kolejne oddziały wojsk Najeźdźcy podTEBERIA /12 /2011

33


Według badań przeprowadzonych przez CBOS1 już 56% Polaków to internauci. Z tego aż 63% korzysta z serwisów społecznościowych2. W Polsce o dominację na rynku walczy rodzima Nasza Klasa.pl i powszechnie znany Facebook -według niektórych doniesień szala zwycięstwa przechyla się ostatnio na korzyść tego drugiego. Czy Polacy darzą wynalazek Marka Zuckerberga bezkrytyczną miłością? Dlaczego niektórych wciąż „nie ma na Facebooku”, a inni wprost nawołują do bojkotu serwisu i usuwają swoje profile? Jeśli zastanawiałeś się dlaczego media społecznościowe budzą tak skrajne emocje, ten artykuł jest właśnie dla Ciebie. A zatem: Facebook, kochać czy nienawidzić?

facebookkochać czy nienawidzić? Protezy

największa w tych przypadkach, w których sieci off-line nie są w stanie sprostać naszym potrzeNaukowym badaniem fenomenów mediów bom4”. Chodzi tu o takie użycie mediów społeczspołecznościowych zajmuje się profesor Mikołaj nościowych, którego nie da się zastąpić „normalJan Piskorski z Harvard Business School. Choć ną” (off-line) aktywnością społeczną. jego aktualne badania („Zrozumieć użytkownika Sieci społecznościowe można porównać do sieci społecznościowych3”) nie są jeszcze ukończone, już teraz możemy zapoznać się z niektó- szczególnego rodzaju protezy: umożliwiają zarymi ich wynikami. Według Piskorskiego, „uży- spokojenie potrzeb wykreowanych przez nie teczność sieci społecznościowych on-line jest same, potrzeb z którymi nie radzą sobie trady34

TEBERIA /12 /2011


cyjne media. Jedną z takich funkcji jest możliwość śledzenia na bieżąco poczynań naszych znajomych. W „realu” jest to niewykonalne, a nawet używając tradycyjnych środków komunikacji, włączając w to e-mail i telefon komórkowy, byłoby bardzo trudne. Wyobraźmy sobie setki i tysiące SMS-ów i e-mailów odbieranych przez cały dzień i noc, zawierających informacje o tym co nasi przyjaciele akurat czytają, dokąd wybierają się wieczorem albo jaki jest ich ulubiony film. Nie bylibyśmy w stanie kontrolować przychodzących informacji, a poprzez ich nadmiar nasz telefon i e-mail stałyby się bezużyteczne. Facebook zaproponował rozwiązanie, które początkowo nielubiane, szybko stało się główną funkcją portalu, szeroko kopiowaną przez konkurencję. Tym rozwiązaniem jest tzw. „tablica”, czyli rodzaj mikro-bloga zajmującego centralną część panelu użytkownika. Tablica przypomina bloga, gdyż zamieszczane są na niej dowolne informacje, często wcale ze sobą nie powiązane. Jest jak myślenie na głos – komunikat nie jest skrępowany z góry narzuconym tematem. Ponadto, informacja rozprzestrzenia się na zasadzie dobrowolności: możemy przeglądać tablice naszych znajomych, a na stronie głównej naszego portalu widzimy ich ostatnie wpisy. Jednak w odróżnieniu od bloga, komunikat napisany na tablicy nie jest wysyłany po prostu w eter, gdzie każdy mógłby go przeczytać: krąg odbiorców ograniczony jest do naszych znajomych, ewentualnie innych osób odwiedzających nasz profil.

SOCIAL MEDIA

Najczęściej, bo aż w 2/3 przypadków, odwiedzane są profile kobiet. Dlaczego tak się dzieję? Otóż wg Piskorskiego, osoby oglądające cudze profile można podzielić na trzy grupy: największa jest grupa mężczyzn, którzy oglądają kobiety których nie znają. Zaraz po nich, grupa mężczyzn oglądających kobiety, które znają, a w dalszej kolejności grupa kobiet, oglądających inne znane im kobiety.

Skąd takie zainteresowanie zdjęciami i oglądaniem cudzych profilów? Piskorski sugeruje dwa możliwe powody: po pierwsze, publikowanie zdjęć we własnej galerii pozwala nam pochwalić się przy zachowaniu jednocześnie pozorów skromności. Bo przecież to nasza prywatna galeria, publikujemy tam zdjęcia, ale nie nalegamy by ktokolwiek je oglądał. Zamiast informować wszystkich o jakimś naszym osiągnięciu, publikujemy zdjęcie i niewinnie czekamy aż inni zaczną o nim rozmawiać. Drugi powód jest taki, że Facebook umożliwia, a wręcz sankcjonuje, społecznie napiętnowane podglądanie innych i interesowanie się ich prywatnymi sprawami. W prawdziwym życiu mamy do czynienia z silnymi normami zakazującymi podglądania cudzych spraw. Portale społecznościowe umożliwiają „bardzo łagodną formę podglądania, która nie jest naprawdę podglądaniem” – upublicznianie Zdjęcia swoich zdjęć i informacji na tablicy jest rodzaNajwiększym hitem serwisów społeczno- jem teatralnego szeptu: mówimy cicho, ale dość ściowych są jednak zdjęcia. Wg badań Piskor- głośno by chętni poznali naszą „tajemnicę”. skiego, 70% aktywności na Facebooku dotyczy oglądania zdjęć i przeglądania cudzych profilów. Kamuflaże Obecnie praktycznie wszystkie serwisy tego roSieci społeczne, w tym Facebook, umożliwiadzaju umożliwiają tworzenie galerii zdjęć (wyjątkiem jest Twitter), do których dostęp mają zna- ją nam działanie w kamuflażu. Co to oznacza? Piskorski tłumaczy: „wg tego poglądu, interakcja jomi lub osoby odwiedzające profil. ze znajomymi i przyjaciółmi stanowi wymówkę Na Facebooku można dodatkowo „tagować” dla angażowania się w innego rodzaju działania i (oznakowywać) osoby na zdjęciach i łączyć je z służy jako kamuflaż dla tych działań”. Te „innego ich profilami – w ten sposób nasze zdjęcia mogą rodzaju działania” to głównie działania na rynku znaleźć się na Facebooku nawet wtedy, jeśli sami zatrudnienia...i miłości. Przykładowy kamuflaż zawodowy mógłby wyglądać następująco: poich tam nie umieściliśmy. CBOS: http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2011/K_099_11.PDF EUROBAROMETR: http://ec.europa.eu/public_opinion/archives/ebs/ebs_359_en.pdf 3 http://drfd.hbs.edu/fit/public/facultyInfo.do?facInfo=res&facId=10663 4 http://hbswk.hbs.edu/item/6156.html 1 2

TEBERIA /12 /2011

35


headhuntera. Oficjalnie nie szukamy pracy: po prostu mamy potrzebę zjednoczenia w grupie SOCIAL MEDIA o podobnym profilu; wiemy jednocześnie, że ta grupa przeczesywana jest przez pracowników siadając już zatrudnienie wypełniamy nasz pro- firm rekrutacyjnych. Podobnie ma się sprawa z fil używając naszych kwalifikacji zawodowych. kwestią miłości. Badania wykazały, że mężczyźni pozostający w związku i posiadający dużą sieć znajomych częściej niż single odwiedzają profile nieznanych im kobiet. Oficjalnie poruszają się tylko po swojej sieci kontaktów, sprawdzają z kim przyjaźnią się ich znajomi – Piskorski twierdzi jednak, że to prosty sposób by w zakamuflowany sposób sprawdzić „czy ktoś inny mógłby być lepszą partią”.

Jakim użytkownikiem Facebooka jesteś? Raport OFCOM5 odpowiadając na pytanie: „dlaczego korzystamy z serwisów społecznościowych?” dzieli użytkowników na pięć grup wedle kryterium ich motywacji.

Użytkownik Alfa (Alpha Socialiser) Użytkownik Alfa to z reguły mężczyzna poniżej 25 roku życia. Korzysta z serwisów społecznościowych często, ale tylko podczas krótkich, oddzielonych od siebie odcinków czasu. Jego główne zajęcie: przeglądanie profilów osób płci odmiennej, głównie nieznajomych, komentowanie ich zdjęć, flirtowanie i przyjmowaOpisujemy doświadczenie, posiadaną wiedzę i nie ich do swojej grupy znajomych. Poprzez wydyplomy. Następnie zapisujemy się np. do grupy szukiwanie znajomych, znajomych znajomych, a „Informatycy” i czekamy już tylko na zgłoszenie nawet znajomych znajomych znajomych jest w 5

36

http://stakeholders.ofcom.org.uk/binaries/research/media-literacy/report1.pdf

TEBERIA /12 /2011


stanie szybko stworzyć dużą sieć kontaktów. Fa- stanie z e-maila czy przeglądanie stron www. cebook to dla niego przede wszystkim rozrywka i akcydentalna komunikacja z innymi. Funkcyjny (Functional)

Poszukiwacz uwagi (Attention seeker) Często jest kobietą i chętnie łączy się w sieci społecznościowej z Użytkownikiem Alfa. Na Facebooku publikuje zdjęcia swoje i przyjaciół, nierzadko są to zdjęcia prowokacyjne, zdjęcia z imprez, często w atmosferze glamour (lub domniemanego glamour...). Spędza dużo czasu ulepszając swój profil: zmienia design, dopasowuje profil do swojej wizji wymarzonego „ja”. Według badaczy OFCOM, ma raczej niskie mniemanie o sobie, a profil na portalu służy między innymi wzmocnieniu ego. Szuka wielu przyjaciół, ale z niewieloma utrzymuje kontakt. Chce by inni komentowali jego/jej wypowiedzi i zdjęcia.

Epigon (Follower)

Wśród Funkcyjnych przeważają mężczyźni po 20 roku życia. Logują się z jasno określonych przyczyn: szukają zespołu muzycznego, informacji w nieznanej im dziedzinie, lub korzystają z serwisu jako z substytutu e-maila. Ich zainteresowanie portalem jest chwilowe i wysoce sprecyzowane. Po zaspokojeniu swojej potrzeby, porzucają portal.

Za co Polacy kochają Facebooka? Polacy zdecydowanie należą do „heavy userów” serwisów społecznościowych. Wprawdzie zajmujemy dopiero 108 miejsce pod względem procentu populacji korzystającego z Facebooka (prowadzi Monako, w którym liczba użytkowników Facebooka przekroczyła liczbę obywateli), ale już 24 pod względem użytkowników w ogóle. Wg socialbakers.com w Polsce konto na Facebooku ma ponad 7 mln obywateli, a według badań Megapanel PBI/Geminus aż 11 mln. Na relatywnie niższą ilość kont na Facebooku w Polsce, w porównaniu do krajów UE, może wpływać, poza mniejszym dostępem do internetu, konkurencja rodzimego portalu Nasza Klasa, który wg różnych badań nieznacznie prowadzi z Facebookiem lub równie nieznacznie z nim przegrywa. Trzeba przy tym pamiętać, że wiele osób korzysta z obu tych serwisów jednocześnie.

Epigoni to bardzo liczna grupa użytkowników. To zarówno kobiety, jak i mężczyźni, w każdej grupie wiekowej. Epigoni zainteresowali się mediami społecznościowymi dopiero, kiedy te były już popularne. Sama idea nie przemawia do nich, a decydują się na przystąpienie do danego portalu dlatego, że inni już to zrobili. Chcą być na bieżąco z tym, co się dzieję w świecie mediów i w grupie ich przyjaciół. Rzadko kontaktują się z nieznajomymi, a sieć ich znajomych online w dużej mierze pokrywa się ze znajomościami offline. Po początkowym okresie entuzjazmu, ich Wg raportu Social Media 20106 ponad połozainteresowanie portalem stopniowo słabnie, aż wa (56%) polskich użytkowników spędza więcej w końcu zupełnie zanika. niż 30 minut dziennie w swoich e-społecznościach. Jeśli zaś chodzi o ich motywację, to 76% użytkowników deklaruje, że utrzymuje w ten Wierny (Faithfull) sposób kontakt ze znajomymi. Od przynajmniej Wierni wraz z Epigonami stanowią więk- trzech lat jest to główna motywacja w naszym szość użytkowników. Wierny odwiedza portal kraju. W przypadku 61% respondentów utrzyregularnie – używa go jako środka komunikacji mywanie kontaktu dotyczy obecnych lub byze znajomymi. Poza komunikacją, poszukuje ra- łych relacji profesjonalnych (szkoła/praca). 47% czej starych znajomych, z którymi stracił kon- ogląda i komentuje treści zamieszczane przez takt, niż zawiera nowe znajomości z obcymi. innych. Około 1/3 używa serwisów by otrzymywać Wierny jest zadomowiony w świcie internetu i ma ustabilizowane życie w sieci społecznościo- informacje z różnych źródeł, tyle samo osób powej – używanie Facebooka lub innego portalu znaje nowych znajomych i po prostu „spędza jest dla niego codziennością, tak samo jak korzy- czas” grając w gry i rozwiązując quizy. Zasko6 7

http://www.internetstandard.pl/whitepapers/1594/Raport.social.media.2010.html http://cbos.pl/SPISKOM.POL/2010/K_058_10.PDF TEBERIA /12 /2011

37


czeniem jest niski wynik kategorii „poznawanie nowych znajomych” - jeszcze w 2008 roku była to jedna z trzech głównych motywacji użytkowników7. Trochę mniej, bo 28% respondentów powiadamia innych o bieżących wydarzeniach z życia i zamieszcza różne treści, udostępniając je innym. 12% użytkowników buduje poprzez portale swój wizerunek w internecie – tyle samo osób poszukuje w sieciach społecznościowych pracy.

F-Biznes

putera album zdjęć i archiwum filmów, służą do marketingu i informują o interesujących wydarzeniach, są punktem wymiany wiedzy, a ostatnio także narzędziem politycznym. Dlaczego zatem „nie wszyscy tam są”?

Technicznie niedoświadczeni Przywoływany już raport OFCOM dzieli nieużytkowników Facebooka na trzy grupy. Pierwsza z nich to osoby, które nie korzystają z serwisu, gdyż brakuje im podstawowych umiejętności obsługi komputera, internetu i w szczególności portali społecznościowych. W grupie tej znajdują się zarówno osoby e-wykluczone, takie które chciałby rozpocząć swoją przygodę z sieciami, ale nie wiedzą jak to zrobić i wstydzą się o to zapytać, jak i osoby posiadające pewne umiejętności w zakresie obsługi komputera i internetu, ale na niewystarczającym poziomie. Większość z nich to osoby po 30 roku życia, pracujące fizycznie i raczej zapracowane, takie które mimo wszystko wolą tradycyjne sposoby spędzania wolnego czasu.

Szczególną miłością darzą Facebooka przedsiębiorcy. Wraz z rozwojem sieci społecznościowych, rośnie młodszy brat e-marketingu – fmarketing. Kiedyś mówiono, że jeśli firma nie ma swojej strony www to tak, jakby nie istniała. Obecnie to samo zaczyna dotyczyć profilu na portalu społecznościowym. Liczące się przedsiębiorstwa zakładają swoje profile, niekiedy zatrudniając specjalistyczny personel do kontaktu z fanami i do obsługi profilu. W zamian za przystąpienie do zastępu fanów, producent oferuje niekiedy atrakcyjne rabaty i prezenty, a zawsze informacje na temat nowego produktu. Z badań wynika, że tylko 1/3 użytkowników Facebooka w Polsce nie jest fanem żadnej marki, a główną motywacją jest skorzystanie z promocji lub zniżki dla fanów (44%), sympatia dla marki (40%) oraz chęć wyrażenia własnej opinii (38%). Na Facebooku można również otworzyć sklep w którym internauci będą mogli przeprowadzać zakupy, tak jak w tradycyjnym sklepie internetowym. F-sklepy nie stanowią póki co zagrożenia dla tradycyjnych sklepów www (zresztą nic nie stoi na przeszkodzie by korzystać z obu kanałów dystrybucji) i nie wywołały rewolucji w handlu internetowym. Jak twierdzi Krzysztof Bartnik z portalu ekomercyjnie.pl, problem ze sklepami na Facebooku polega na tym, że logu- Osoby obawiające się o prywatność i bezjąc się w serwisie społecznościowym robimy to pieczeństwo w celu przede wszystkim komunikacji z innymi, a nie by kupić jakiś produkt. Wg badań osoby nie korzystające z portali społecznościowych ze względu na obawy zwiąDruga strona portalu zane z prywatnością i bezpieczeństwem stanowią najliczniejszą grupę nie-użytkowników. W Portale społecznościowe, ułatwiają bądź tej grupie znajdują się między innymi rodzice, umożliwiają komunikacje, zapewniają rozryw- obawiający się o bezpieczeństwo swoich dziekę, pomagają w poszukiwaniu pracy i życiowych ci, nie korzystający z portali i zakazujący tego partnerów, usprawiedliwiają chęć podglądania swym pociechom. Młodsi reprezentanci grupy innych, działają jako dostępny z każdego kom- obawiają się albo zagrożenia płynącego ze strony 38

TEBERIA /12 /2011


innych użytkowników (głównie stalkingu, czyli uporczywego, złośliwego nękania), albo utraty SOCIAL MEDIA kontroli nad własnymi danymi osobowymi oraz zdjęciami i inną zawartością umieszczaną na portalu. Prezydenckim, czy „Dzień bez Smoleńska”. Trudno nie zauważyć, że w tle tych akcji, wymyBuntownicy intelektualni ślonych podobno przez zupełnie nieznane osoby, stoi po prostu polityka.” Wg badań buntownicy intelektualni (IntelCzęść wreszcie osób albo w ogóle nie widzi lectual Rejecters) to najmniejsza grupa spośród powodów, dla których miałaby stać się częścią internautów nie używających serwisów społecz- sieci społecznościowej, albo też nie robi tego nościowych lub bojkotujących je. W tej grupie z przekory, celowo nie podążając za aktualną znajdują się zajadli modą. wrogowie portalu (którzy jednak Co nas wkurza? często są jednocześnie jego użytByć może akcje podobne do „Jak wkurzyć kownikami) znani Fejsbuka” nie byłyby tak popularne, gdyby sam np. z akcji „How to serwis nie denerwował swoich użytkowników. Annoy Facebook” W listopadzie Agencja Think Kong przebada(jak wkurzyć Fa- ła polskich użytkowników Facebooka zadając cebooka), zaadop- im pytanie: „co najbardziej przeszkadza Ci jako towanej w Polsce użytkownikowi serwisu Facebook?” pod nazwą: „Jak 21% respondentów obawia się bezpieczeńwkurzyć Fejsbuka stwa swoich prywatnych danych. Podobna ilość i przy okazji zoba- (19,5%) boi się szkodliwego oprogramowania czyć, ile o nas wie- tworzonego przez użytkowników Facebooka. dzą”. Akcje polega- Dla niemal 1/7 przebadanych, najbardziej uciążła na wysyłaniu do liwe są niechciane reklamy, zaś co dziesiątemu Facebooka żądania użytkownikowi przeszkadzają zaproszenia od udostępnienia na nieznanych osób i spam. płycie CD wszystkich informacji, Wydaje się, że serwisy społecznościowe na jakie portal zebrał stałe zagościły w cyberprzestrzeni. Jak wszysto danym użytkow- kie elementy internetu będą zapewne ewoluoniku. Prawo do ta- wać, walcząc o serce użytkownika i portfel rekiego żądania daje klamodawcy. Jak widać, istnieje całkiem sporo nam unijna dy- racji przemawiających zarówno za tym, by z nich rektywa dotycząca ochrony danych osobowych. korzystać, jak i za tym by je porzucić, jednak wieAkcja, jak donosi portal Spidersweb.pl, odniosła le pytań dotyczących życia Polaków w serwisach „sukces” - Facebook przestał nadążać z wypala- społecznościowych pozostaje wciąż bez odponiem płyt. wiedzi. Część buntowników intelektualnych uważa, że Facebook może być niebezpiecznym narzę- Piotr Pawlik dziem politycznej manipulacji. Ich zdaniem, na portalu łatwo skrzyknąć ad hoc demonstrację podając się za neutralnego, „zwykłego” użytkownika, która w istocie posłuży jako narzędzie politycznej walki. Pisze Szymon Babuchowski z opoka.org.pl: „podejrzane wydają się różne „oddolne” facebookowe inicjatywy, mające być rzekomo happeningami, takie jak „Akcja Krzyż”, wyśmiewająca obrońców krzyża pod Pałacem TEBERIA /12 /2011

39


Pewnego dnia czytelników The New York Timesa zelektryzowała informacja o niecnym procederze odbywającym się na granicy amerykańsko-kandyjskiej. W tej to właśnie cichej i spokojnej okolicy, słynącej dotychczas jedynie z przemytu taniej whisky i obfitości zwierząt, narodziła się nowa zbrodnia: piractwo muzyczne. Okazało się, że przedsiębiorcze wytwórnie z Kanady, korzystając z amerykańskiej poczty i systemu klubowych subskrypcji, zaczęły rozpowszechniać nielegalne kopie najnowszych przebojów, powodując, jak oszacowano, 50% obniżenie zysków wydawców muzyki ze Stanów.

Mecenas, konsument, grabieżca– jak piraci zreformowali kulturę Piraci sprzedawali piosenki za konkurencyjną cenę 2 – 5 centów, podczas gdy wydawnictwa oficjalne kosztowały w granicach 50 centów. Tylko w jednym miesiącu, udawało im się w ten sposób wpuścić w obieg około 5 milionów nielegalnych kopii. Natychmiast zwołano ogólnonarodową konferencję, gdzie w ciągu trzech dni miał powstać szereg ustaw i postanowień, pomagających w zwalczaniu piractwa. 40

TEBERIA /12 /2011


Był rok 1897. Konferencja trwa do dzisiaj.

KULTURA wszystkich, którzy kiedykolwiek nudzili się w biurze. Dzięki nim w obiegu pojawiły się dziesiątki tysięcy artystów i „artystów,” świat usłyszał o Arctic Monkeys i Paris Hilton, a ludzie, skazani dotychczas na ograniczenia rynku, kierującego się zyskiem, mogli dotrzeć do twórczości, o której istnieniu nie mogli mieć wcześniej pojęcia oraz podzielić się własnymi pomysłami. Narodziła się kultura międzynarodowego potlachu, rytualnej wymiany darów, praktykowanej przez północnoamerykańskich Indian aż do końca XIX wieku, kiedy to, podobnie jak piractwo, została oficjalnie potępiona i zakazana przez rząd Stanów Zjednoczonych. Niestety w odróżnieniu od tradycji, potlach uprawiany przez miliardy internautów, przynosi olbrzymie straty.

W tym czasie kilkakrotnie zmieniały się formy odbioru i dystrybucji muzyki, narodził się jazz, rock i hip-hop, powstał olbrzymi przemysł i gigantyczne korporacje, a system wykreowanych przez nie gwiazd całkowicie zawładnął masową wyobraźnią. Nie zmieniła się jednak istota problemu: wciąż nie znaleziono satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie, kto ma zarabiać na produktach własności intelektualnej, a jeśli tak, to kto, ile i do kiedy. Powstanie Internetu i praktycznie całkowita utrata kontroli nad dystrybucją przez wydawnictwa i autorów spowodowały, że pytania te zaczęły być palące. W statystykach organizacji zajmuPodczas gdy wymieniojących się ściganiem piractwa, ne powyżej serwisy starały się pojawiają się dane, według któunormować w jakiś sposób sworych 95% dzisiejszego obrotu ją sytuację prawną, zawierając muzyką, odbywa się nielegalugody z wydawcami i usuwając nie, bez poszanowania żadnych nielegalne pliki, tuż pod bokiem praw własności. A to tylko muwyrosła im nielegalna konkuzyka. Pozostają filmy, książki, rencja. Pirate Bay, Mininova, gry, oprogramowanie. Wytwory BitTorrent już wkrótce miały ludzkiego umysłu łatwo skopiować, robimy to stać się synonimami wszelkiego zła związanego z instynktownie, mimochodem, chociażby ucząc pozbawionym wszelkich reguł obrotem dziełami się przypadkowo na pamięć ulubionej piosenki. kultury. Miejscami, gdzie niepisana zasada głosiła, że autor, wydawca, ani pośrednik nie muszą Dramatyczna sytuacja wymusiła w końcu być wynagradzani za swoją pracę. Olbrzymimi zdecydowane działania. Z jednej strony dopro- magazynami kultury, dostępnymi natychmiast wadzono do drastycznego zaostrzenia praw i za darmo, bez oglądania się na prawo własnoprzeciwko kradzieży własności intelektualnej, ści. To na nich wciąż rodzi się przedpremierowa z drugiej – nowe technologie otwarły dziesiątki popularność największych kinowych hitów i fanowych kanałów dystrybucji, pozwalających na natyczne uwielbienie dla współczesnych seriali natychmiastowy dostęp do produktów kultury telewizyjnych. oraz dostosowanie ich cen do wymagań odbiorców. Okazało się przy tym, że całkiem dochoRynek musiał na to jakoś zareagować. Oddowym rozwiązaniem bywa rozdawanie swojej były się pokazowe procesy, twórców Pirate Bay sztuki za darmo. Do tego stopnia, że w ciągu skazano na wielomilionową grzywnę, serwis zaledwie kilku lat powstała cała branża zajmują- Mininova został zmuszony do usunięcia wszystca się tylko i wyłącznie umożliwianiem ludziom kich nielegalnych linków (tzw. trackerów), kilka dzielenie się własnością intelektualną. Zarówno mniejszych stron zostało zamkniętych dzięki swoją, jak i cudzą. nakazom prawnym. Rynek mógł ogłosić sukces. Niestety wraz z trackerami z Mininovy zniknęNazwy takie jak MySpace, YouTube, Last. ła również szansa na przywrócenie do obiegu fm trafiły do słownika każdego, kto marzy o ka- zapomnianych przez rynek filmów sprzed derierze artystycznej, stały się rozpoznawalne dla TEBERIA /12 /2011

41


kad, których nikomu nie opłaca się wydawać, krążących jedynie na podniszczonych kopiach nagrywanych z telewizji w środku nocy, zniknęły być może ostatnie skany komiksów wydawanych na początku XX stulecia czy reprodukcje niszowych książek, o których nie pamiętają już nawet autorzy. Ponieważ ten właśnie sposób dystrybucji okazał się jedyną metodą na ocalenie zapomnianych artefaktów, interesujących tylko nielicznych fanów i kolekcjonerów, przywrócił do istnienia dzieła, których ostatnie fizyczne egzemplarze powoli znikają z powierzchni ziemi. Dzieła na których od dziesiątków lat nikt nie zarabia, sztukę, która bardzo często nigdy nie przyniosła wymiernego, materialnego zysku, jednak świat bez niej byłby uboższy. Wskazują na to setki stron internetowych, skupionych wo42

TEBERIA /12 /2011

kół twórczości artystów zignorowanych lub całkowicie zapomnianych przez rynek, istniejących tylko dzięki potępianemu przez prawo obiegowi wymiany. Są tacy, którzy zrozumieli, że ekonomia darów, to najczęściej jedyny sposób na zapewnienie przetrwania rzadkim dziełom i metoda na zaprezentowanie ich szerszej publiczności. Należy do nich bez wątpienia twórca strony UbuWeb, Kenneth Goldsmith, któremu udało się zbudować jedno z najciekawszych wirtualnych muzeów i bibliotek istniejących w Internecie, gromadzące literacką, filmową i muzyczną twórczość najważniejszych przedstawicieli dwudziestowiecznej awangardy artystycznej od Marcela Duchampa przez Andy’ego Warhola po twórczość polskiej


przeszłości, tak bliskiej i obecnej, jak jeszcze nigdy dotąd. Pośród wyznawców tej teorii znajduje się Jaron Lanier, amerykański kompozytor, człowiek, który wymyślił termin „rzeczywistość wirtualna” i jeden z najbardziej przed laty zagorzałych proroków nowej cyfrowej ery. W swojej książce You are not a Gadget, posuwa się nawet do twierdzenia, że większość tych z takim trudem odratowanych dzieł, jest nie czytana i nie oglądana przez nikogo poza programami indeksującymi zawartość sieci, a internautów wymieniających się plikami porównuje do groźnego tłumu, gotowego dokonać zbiorowej grabieży, motłochu, którego nie powstrzyma żadne prawo. Pisze o sytuacji, w której jako artysta nie ma żadnych praw do własnych dzieł, ponieważ głos ludu zdecydował, że sztuka ma być dostępna za darmo.

szkoły animacji. Istniejąca od 1996 roku strona od samego początku uwikłana jest w dziesiątki sporów prawnych, wciąż jednak bez ustanku dostarcza nowych odkryć, ratuje od zapomnienia sztukę, która z założenia nie miała się cieszyć długą trwałością, umożliwia kolejnym pokoleniom zapoznanie się z historycznymi dziełami, pozwala jej się multiplikować na dziesiątkach tysięcy dysków twardych.

Niestety, darmowość opłaca się tylko najlepszym. Dobitnie udowodnił to przykład grupy Radiohead, która po dwudziestu latach działalności i grania według reguł narzuconych przez rynek, po opublikowaniu co najmniej jednego albumu, zgodnie uznawanego za kamień milowy w dziejach rocka, zdecydowała się na śmiały krok i w 2007 r. opublikowała bez pomocy wydawców płytę In Rainbows, narzucając cenę w całości uzależnioną od kaprysu odbiorcy. Album został pobrany ponad milion razy, a pomimo tego, że 63% procent odwiedzających uznało, że nie ma potrzeby płacić za płytę, to i tak średnia deklarowana cena In Rainbows osiągnęła sześć funtów. Fizyczne kopie, opublikowane w kilka miesięcy później rozeszły się w prawie dwóch milionach egzemplarzy, zapewniając grupie ogromny sukces. Dwie dekady obecności na rynku muzycznym i skutecznego podtrzymywania zainteresowania fanów wystarczyły, aby tworzenie sztuki przyniosło godziwe zyski.

Oczywiście, pojawiają się również zarzuty, że właśnie dzięki takim działaniom, od kilku lat obserwujemy wyraźny zastój w kulturze. Nie poZaproponowany przez Radiohead model wstają żadne wybitne dzieła, nie rodzą się nowe dystrybucji pokazał, że największą bolączką gatunki muzyczne, a miliony debiutantów w różw kontaktach odbiorców z artystami, jest konych dziedzinach sztuki przerabiają jedynie stanieczność opłacenia pośredników. Podczas gdy re style, nie potrafiąc uwolnić się od dziedzictwa

TEBERIA /12 /2011

43


KULTURA konieczność opłacenia artysty nie budzi w nikim większego sprzeciwu, tak utrzymywanie coraz większych korporacji rozrywkowych zaczęło uwierać bardzo wielu ludzi. Pojawiła się świadomość, że koszty produkcji i dystrybucji w niczym nie usprawiedliwiają polityki cenowej wydawców, gdzie największe nakłady kierowano na marketing danego produktu, często zupełnie nie zwracając uwagi na jego jakość. Bardzo szybko zrozumieli to również twórcy, zwłaszcza muzyczni. To, co obserwujemy w ostatnich latach, to najprawdziwsza rewolucja na rynku muzycznym. Artyści pozbawieni kontraktów z wytwórniami odkryli, że zysk tak naprawdę tkwi w występach na żywo i sprzedaży produktów, które mają na celu promować dany zespół – koszulek, plakatów, czapeczek, breloków, specjalnych edycji płyt, wydawanych w mikroskopijnych nakładach, a nie w masowym zasypaniu rynku milionami egzemplarzy przebojowego singla. Sam album powoli przekształca się w coś w rodzaju wizytówki zespołu, ma zachęcić do pójścia na koncert i jak wizytówka, bywa coraz częściej rozdawany za darmo. W tym momencie pojawia się jednak problem, skąd wziąć pieniądze na opublikowanie albumu. Tu także początkującym artystom przychodzą na odsiecz nowe technologie i sposoby finansowania. Doskonałym przykładem może być działalność internetowego serwisu Sellaband, dzięki któremu udało się zaistnieć olsztyńskiej wokalistce i kompozytorce Julii Marcell. Oferując bezpłatnie do odsłuchania swoje utwory, zdołała przekonać kilka tysięcy internautów do zbiórki pieniężnej na potrzeby wydania profesjonalnego albumu. Debiutancka płyta It Might be You okazała się sporym sukcesem, goszcząc 44

TEBERIA /12 /2011

na wielu radiowych playlistach i podbijając serca dziesiątków słuchaczy. Także i w innych dziedzinach kultury darmowe rozpowszechnianie stało się doskonałym środkiem promocji danego produktu. Twórcy popularnego serialu komediowego Trawka oficjalnie przyznają, że umieszczali przedpremierowe odcinki na serwisach torrentowych, próbując dotrzeć w ten sposób do widowni, nieograniczonej niewielkim zasięgiem kodowanego kanału telewizji kablowej, co zaowocowało kilkakrotnym zwiększeniem sprzedaży oficjalnego wydania serialu na płytach DVD. Legendarni komicy brytyjskiej grupy Monty Python, po kilku latach sporów z serwisem YouTube o nielegalne rozpowszechnienie ich twórczości, zdecydowali się na zamieszczenie w nim obszernych darmowych fragmentów swojego kultowego show, co poskutkowało wywindowaniem ich wydawnictw na pierwsze miejsca sprzedaży w internetowym sklepie Amazon. Okazało się, że istnieje ogromna rzesza ludzi chętnych płacić za korzystanie z dóbr kultury, jeśli tylko umożliwi się im natychmiastowy i nieograniczony dostęp. Postęp technologiczny i zwiększenie przepustowości łączy internetowych doprowadzają do przekształcenia potrzeby posiadania danego dzieła na własność, w potrzebę bezpośredniego dostępu do niego z każdego miejsca na ziemi i z dowolnego komputera czy telefonu. Zrozumieli to między innymi twórcy serwisu internetowego Netflix, największej amerykańskiej wypożyczalni filmów, uruchamiając usługę strumieniowego przesyłania filmów na dowolnie wybrany komputer lub konsolę. Za cenę kilku dolarów odbiorca zyskiwał nieograniczony, jednodniowy dostęp do olbrzymiej bazy tytułów, dostępnej w każdym zakątku świata do którego dotarł Internet. Ten sposób dystrybucji muzyki prezentują serwisy typu Spotify oferujące płatny streaming muzyki, czyli muzykę z chmury. Według wyni-


ków opublikowanych przez serwis Digital Music News, spora ilość osób mających stały dostęp do dużej biblioteki utworów, możliwych do odsłuchania w każdej chwili, nie odczuwa potrzeby posiadania utworów, a co za tym idzie, kupna ich. To dlatego, po początkowej fascynacji tego rodzaju dystrybucją muzyki, wielu wydawców i artystów (m.in. Coldplay zrezygnował z zamieszczenia nowej płyty „Mylo Xyloto” w Spotify) zaczęło się wycofywać ze współpracy z serwisami i to w sytuacji, gdy usłudze przybywa płatnych subskrybentów. W samych tylko Stanach Zjednoczonych, gdzie szwedzkie Spotify działa zaledwie od kilku miesięcy liczba ta zbliża się do 3 mln abonentów. Jeśli nie płatny streaming muzyki to być może sprzedaż muzyki w postaci aplikacji? Na taki krok zdecydowała się ostatnio Björk. Jej najnowszy albumaplikacja Biophilia jest do nabycia jedynie legalną drogą, poprzez Apple App Store. Biophilia w postaci aplikacji to połączenie muzyki z obrazami multimedialnymi, wzmacniającymi przekaz artystyczny dzieła. To wartość dodana, której nie zawierają same pliki mp3. Za wcześnie, by powiedzieć, że nowa płyta Björk dała podwaliny pod przyszły model wydawania płyt, ale daje pewną podpowiedź w jaki sposób artyści mogą walczyć z piractwem.

W ciągu najbliższych kilku lat okaże się, który z modeli wygra. Walka toczy się na kilkunastu różnych frontach i nie sposób dzisiaj powiedzieć, jak może się rozstrzygnąć. Na każdą technologię zabezpieczającą własność intelektualną, powstają dwie kontr-technologie, czyniące cały proces jeszcze łatwiejszym, jeszcze bardziej odruchowym i instynktownym. Na każdą drakońską grzywnę przypadają miliony przykładów bezkarnego łamania prawa własności. Na każdego posiadacza tysięcy nielegalnych plików z muzyką, przypada jeden artysta, który musiał zrezygnować ze swojej sztuki, by zarobić na życie. Postulowane systemy bezpośrednich płatności, czy mikroabonamentu za użytkowanie Internetu na pewno nie rozwiążą tych wszystkich problemów, ponieważ nastąpiła całkowita przemiana naszego stosunku do kultury. Wróciliśmy do starożytnych tradycji, w której sztuka istniała niezależnie od mechanizmów rynkowych, czasem nawet na szkodę swoich twórców. Tylko od nas właściwie zależy, czy chcemy przyjąć postawę grabieżcy, konsumenta czy mecenasa. Nowe sposoby dystrybucji ułatwiają nam podjęcie takiej decyzji w zgodzie z własnymi przekonaniami i zasobnością portfela. Nie możemy jednak zapominać, że na drugim, a właściwie na najważniejszym końcu tego łańcucha jest twórca, który próbuje nam coś przekazać lub nas zabawić. Odebranie mu praw do dzieła i odmowa wynagrodzenia nigdy nie będzie działaniem, które da się usprawiedliwić jakąś wyższą koniecznością. Zwłaszcza wtedy, gdy sami twórcy wykazują się jak największą otwartością na nowe sposoby dystrybucji kultury i zrozumieniem dla potrzeby natychmiastowego dostępu.

Wszystkie te przykłady pokazują, że w ciągu stu lat, które minęły od alarmistycznego artykułu w New York Timesie, piractwo stało się jednym z najpowszechniejszych sposobów konsumpcji kultury i na zawsze odmieniło sposób w jaki patrzymy na własność intelektualną i związane z nią gałęzie przemysłu. Masowy głos sprzeciwu wobec praktyk wydawniczych, zanegowanie Marceli Szpak konieczności istnienia pośredników pomiędzy współpraca: Michał Jakubowski artystą i odbiorcą, a z drugiej strony radykalne zaostrzenie kar za złamanie prawa własności intelektualnej i totalitarne zabiegi mające ułatwiać odcinanie użytkowników od sieci wskazują, że u progu drugiej dekady XXI stulecia całe nasze myślenie o kulturze stanęło w obliczu rewolucji obejmującej swym zasięgiem cały świat. Wszyscy na tym zyskujemy jako odbiorcy, to nie ulega najmniejszej nawet wątpliwości, jednak los artystów wciąż pozostaje nie do pozazdroszczenia.

TEBERIA /12 /2011

45


Honorata wytatuowała sobie na nadgarstku, ręce i karku swoje życiowe motta: make dreams come true, never say never oraz impossible is nothing. Jeśli jeszcze nie wiecie o kogo chodzi, podpowiadamy – chodzi o Honoratę Skarbek, zwaną Honey, wschodzącą gwiazdę polskiego show biznesu.

Z internetu na scenę 46

TEBERIA /12 /2011


W

łaściwie po jakie licho pisać o tatuażach nastoletniej pop gwiazdy? „Make dreams come true”, “never say never”, “impossible is nothing”, jakby hasła te nie brzmiały infantylnie, odzwierciedlają karierę Honoraty. Jeszcze dwa lata temu Honorata była nikomu nieznaną blogerką ze Zgorzelca na Dolnym Śląsku. Jej kariera to niemal wierna kopia drogi po sławę Justina Biebera, bożyszcza nastolatek na całym świecie. Pod koniec 2007 roku 13-letni Justin Bieber wraz z matką zaczął wysyłać do serwisu YouTube filmy ze swoimi wykonaniami znanych piosenek. Były one przeznaczone głównie dla rodziny i przyjaciół. Filmy zamieszczone w Internecie przez Justina obejrzał Scooter Braun, były dyrektor ds. marketingu w So So Def, który przedstawił chłopaka Usherowi. Tydzień później Bieber miał okazję zaśpiewać dla Ushera, który zachwycony talentem chłopca, umówił go na przesłuchanie w wytwórni płytowej Island. I w ten sposób Bieber podpisał kontrakt z wytwórnią w październiku 2008. Dziś jest już mega gwiazdą światowego popu.

MUZYKA

ła 5 miejsce w internetowym świecie zaraz obok legendy popu MJ i najgorętszej gwiazdy ostatniego roku JB?” – zachwycał się jeden z plotkarskich serwisów. I to właśnie portale plotkarskie nadały Honoracie tytuł „księżniczki Internetu”. Honorata wykorzystywała narzędzia internetowe jak niewielu profesjonalnych artystów w Polsce. Była wszędzie: Facebook, Twitter, Bloggerze, YouTube czy Photoblog.pl. - W Zgorzelcu zdobywałam swoje pierwsze doświadczenia jeśli chodzi o występowanie dla publiczności. Brałam udział chyba we wszystkich organizowanych konkursach w moim mieście, przełamując moje bariery nieśmiałości i paraliżującego stresu, dzięki temu, dzisiaj nawet nie ma mowy o odczuwaniu czegoś podobnego przed moimi występami. Natomiast internet pod względem promocyjnym okazał się dla mnie złotym środkiem – wspomina Honorata w wywiadzie udzielonym serwisowi antyweb.pl.

Jak wspomina, pracowała na sukces 4 lata, Honorata popularność zyskała dzięki prowa- spędzając codziennie nawet do kilkunastu godzonemu blogowi oraz internetowej działalności dzin w internecie. Jednocześnie brała udział w konkursach internetowych dla muzycznej. Swoją przygodę młodych artystów jak np. konkurs z udostępnianiem publiczMotoroli Motorokrstar, Coke Live nie własnej muzyki zaczęła Music Fresh Noise, „Plejada Taw 2008 roku. Przez rok od lentów”, gdzie za każdym razem założenia swojego portalu udawało się jej wysoko uplasować, muzycznego na myspace o ile nie wygrywać. zdobyła ponad 1 000 000 W końcu, to w Internecie ododwiedzin i ponad 1 100 nalazł Honoratę jej obecny ma000 odsłuchań znajdująnager. Było to w kwietniu 2010 cych się tam utworów, dzięroku. ki czemu jej profil znalazł się w czołówce najchętniej - Następnie zaczęliśmy pracę nad materiałem odwiedzanych profili na myspace w całej Polsce! Ale to jeszcze nic, pod koniec 2010 r. Honorata demo, a w już w grudniu podpisałam kontrakt zajęła 5 miejsce w rankingu globalnym na najpo- z oddziałem wytwórni Universal Music Polska – Magic Records. Nigdy nie spodziewałam się, że pularniejszy muzyczny kanał ostatnich dni. to wszystko aż tak się rozwinie. Zawsze starałam „Dla ścisłości Michael Jackson jest na 1 się wierzyć w swoje marzenia i cele, aczkolwiek miejscu, a Justina Bieber na 2. Honorata, która efekty mojej internetowej działalności przerosły jest Polką zajęła 5 miejsce (www.youtube.com/ moje oczekiwania! – wspomina. honeyhollywood). Zastanawiamy się czy to aby Honorata ma za sobą niezwykle udany czas. nie jest pierwsza Polka w historii, która zdobyTEBERIA /12 /2011

47


W tym roku ukazała się jej debiutancka płyta - Internet uwolnił muzykę, ale nie można „Honey”, przy produkcji którego pracowała z pro- powiedzieć, że dał on artystom przepustkę do ducentami takich gwiazd jak Lady Gaga, Rihan- sławy. Nie ma matematycznego wzoru, którym na czy Kate Perry. Honey wzięła udział w festi- można by się posłużyć, by zrobić poprzez Interwalach: Top Trendy (czerwiec), net wielką karierę. Trzeba nie Eska Music Awards (czerwiec) tylko ciężko pracować, mieć oraz Hity na Czasie (lipiec). Jej sporo szczęścia, sporo talentu, blog honorata-skarbek.com ale także wstrzelić się w oczema obecnie około 90 tysięcy kiwania i gusta odbiorców, a unikalnych użytkowników na wiadomo, że o gustach się nie dzień, photoblog – około 6 midyskutuje – przyznaje Piotr lionów wyświetleń w miesiącu. Bogunia z zespołu Czerwie. Na Facebooku jej profil polubiCzerwie to zupełnie inna ło ponad 44 tysięcy osób. bajka niż Honey. To niezależna małopolska formacja prezenNa YouTube zaś jej klipy litująca alternatywne dźwięki z czą 8,5 miliona odsłon, z czego pogranicza folku, etno, sceny sam teledysk do piosenki „No absurdu, teatru i filmu. Grupa One” zliczył już prawie 1,5 mizawiązała się spontanicznie w liona. Przybywa jej fanów, jak 2000 r. na wiejskim pikniku i anty-fanów, gromadzących się licznie wokół w sołectwie Roczyny koło Andrychowa (powiat profili na Facebooku typu „Nie-jara-mnie-Hono- wadowicki) w Beskidzie Małym. rata-Honey”. Muzycy są twórcami i wykonawcami muzyki Oczywiście, komuś kto już pewien czas temu do spektaklu Piotra Cieplaka „Albośmy to jacy, skończył lat 18 trudno będzie zrozumieć umiło- tacy” na podstawie „Wesela” St. Wyspiańskiewanie do twórczości Honey, tak muzycznej jak i go (Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera, „pisarskiej” (jej blog to mix infantylnych dziew- Warszawa, 2007). Sztuka wystawiona była 50częcych treści i treści PR-owych reklamodaw- krotnie w stolicy, emitowana kilkakrotnie przez TVP Kultura. Ponadto są autorami wielu innych kosmicznych projektów teatralno- filmowo-plastycznych. Zagrali dotąd około 300 koncertów. W roku 2004 ukazał się oficjalnie album pt. „Padlina” a 2008 limitowany projekt wystawienniczy pt. „Otwarta Sztuka Dla Ludu”. Obecnie zakończyli pracę nad nową płytą która ukaże się na początku 2012. Czerwie obecni są tam, gdzie każdy dziś muzyk być musi: Facebook, MySpace, LastFM. - Dzięki obecności w sieci zmniejszył się dystans pomiędzy nami a naszymi słuchaczami i choćby to stanowi ogromną wartość – twierdzi Bogunia, który w zespole robi nie tylko za basiców), co nie zmienia faktu, że Honorata Skarbek stę, ale odpowiada także za, nazwijmy to, marto fenomen polskiego show biznesu. Kiedyś, by keting sieciowy. wspiąć się na szczyt trzeba było zaliczyć dziesiątki festiwali i konkursów dla młodych talentów. Pozostawanie w interakcji ze słuchaczami Później przyszedł czas na telewizyjne programy wydaje się być dziś kluczowe zwłaszcza dla zetypu talent show (m.in. Idol, Mam Talent, Must społów „na dorobku”. Potwierdza to przykład Be Music, X-factor). Honoratę na szczyt popu- amerykańskiej grupy My Chemical Romance. larności wyniósł Internet. Fakt, że zespół znajduje się dziś na wierzchołku 48

TEBERIA /12 /2011


muzycznej sceny zawdzięcza m.in. fanom oraz które pod ich naporem zdecydowały się umieścić internetowi. singiel Helena na playlistach. W efekcie zespół pozyskiwał nowych słuchaczy i fanów. Ich pierwszy album “I Brought You My BulKoniec końców album Three Cheers for Swelets, You Brought Me Your Love” wydany przez et Revenge tylko w samych Stanach Zjednoczoniezależną wytwórnię Eyeball Records w 2002 r. nych rozszedł się w 1.4 milionach kopii i pokrył sprzedał się 10 tys. egzemplarzy. Muzycy zostali się podwójną platyną. A był to dopiero 2004 r. jednak dostrzeżeni przez wytwórnię Reprise na- My Chemical Romance jest już dziś grupą na sależącą do stajni Warnera. mym szczycie, a jednak ciągle wykorzystuje sieć do promocji. eprise wydając kolejną płytę My Chemical Romance zdeOt, co dla zespołów muzycznych znaczy procydowało się na nieszablono- mocja Web 2.0. Świadomie lub nie wykorzystuje we działania marketingowe. ją coraz więcej muzyków nad Wisłą. Sporą część utworów z płyty udostępniła na stronach in- Michał Jakubowski ternetowych m.in. MySpace i PureVolume.com. Wytwórnia następnie obserwowała jak są one odbierane m.in. za pomocą oprogramowania do wymiany plików. Dzięki pozyskanym danym decydowano o kolejności wydania poszczególnych singli.

R

Działania te były z góry nastawione na to, by dotrzeć do najwierniejszych fanów zespołu. Oni zrobili resztę – marketing szeptany, polegający zwłaszcza na „oblężeniu” stacji radiowych, TEBERIA /12 /2011

49


Pierwiastki krytyczne: szansa dla energii odnawialnej

Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie wraz z firmami KGHM Polska Miedź, ZGH Bolesław oraz Tauron Polska Energia stworzą spółkę „Pierwiastki i Surowce Krytyczne”. Celem spółki jest ułatwienie współpracy pomiędzy udziałowcami w zakresie badań nad optymalnymi technologiami wytwarzania paneli solarnych.


Na pytanie czym są surowce krytyczne z trudem, ale udałoby nam się odpowiedzieć, gorzej jeśli zapytać o pierwiastki krytyczne.

PREZENTACJE

Nazwa pierwiastki krytyczne pojawiła się prawie równocześnie w kilku miejscach. 30 października 2009 opublikowany został raport Bayrona Kinga p.t. „Rare Earth and Other Critical Technology Metals”. W październiku z tego samego roku ukazała się raport nazywany „Deklaracją Lulealską”, pod którą podpisało się sześć europejskich uniwers y te tów, sześć instytucji typu Geological Survey, 13 innych organizacji oraz 10 jednostek przemysłowych w tym KGHM z Polski. W styczniu 2010 roku ogłoszony zostaje również raport grupy roboczej „Raw Materials Supply Group” europejskiej komisji „Enterprice and Industry”. Jednym z powodów, który zmobilizował komisje europejskie do działania było ograniczenie eksportu Ziem Rzadkich przez głównego ich producenta – Chiny. Komisja europejska przygotowała listę pierwiastków krytycznych, czyli takich od których zależy rozwój nowych technologii przemysłowych. Na tej liście obok pierwiastków znalazły się też takie surowce mineralne jak baryt, diatomit, talk i inne. Kilka pozycji z list europejskiej występuje w granicach RP.

pierwiastków krytycznych, wydobycia kopalin, technologiami wzbogacania, otrzymywania i wytwarzania nowych materiałów. Nadrzędnymi zadaniami będzie prezentowanie w kraju i za granicą, osiągnięć badawczych AGH w zakresie pierwiastków krytycznych, analiza opracowań dotyczących gospodarki surowcami krytycznymi, analiza potencjalnych źródeł metali krytycznych, w tym recyklingu, opracowywanie projektów rozwiązań teoretycznych i praktycznych w zakresie oceny geologicznej, technologii wzbogacania i otrzymywania pierwiastków krytycznych i nowych materiałów. Niektóre pierwiastki z listy europejskiej są obecnie eksploatowane w Polsce, zaś inne były kiedyś odzyskiwane w procesach rafinacji metali. Należą do nich przede wszystkim metale takie jak ołów, cynk, kadm, nikiel, kobalt, żelazo, molibden, wanad, rtęć, cyna, uran, tor, ren; pierwiastki niemetaliczne, jak siarka, selen, bar, fluor oraz grupa pierwiastków o własnościach pośrednich: arsen, antymon i bizmut. Wymienione pierwiastki i surowce krytyczne są przedmiotem produkcji bądź poszukiwań KGHM Polska Miedź.

Spółka „Pierwiastki i Surowce Krytyczne”, według jej twórców powinna stać się jednostką łączącą działania AGH z przemysłem i instytucjami europejskimi. Celem powołanej spółki jest koordynacja działalności AGH i przemysłu w zakresie zagadnień związanych ze złożami

- Widzimy potrzebę pogłębiania wiedzy w zakresie rozpoznania eksploatowanych złóż rud miedzi, jednak nie dysponujemy obecnie narzędziami do samodzielnego dokonywania badań w tym zakresie. Posiada je właśnie zespół pracowników AGH, który od wielu lat świadczy usługi TEBERIA /12 /2011

51


bór technologii ich pozyskiwania oraz stworzenie studium wykonalności wytwarzania innowaPREZENTACJE cyjnych paneli solarnych. Takie przedsięwzięcie pozwoli udziałowcom uzyskać dodatkowe kompetencje w dziedzinie nowych technologii wyw tym zakresie dla KGHM – wyjaśnia Herbert twarzających energię ze źródeł odnawialnych. Wirth, prezes KGHM. Umożliwi też uzyskanie wiedzy na temat - Współpraca w ramach Laboratorium Pier- surowców niezbędnych do produkcji paneli sowiastków Krytycznych AGH-KGHM w przyszło- larnych. Wykorzystanie paneli fotowoltaicznych ści przyczyni się do lepszego rozpoznania i wyko- do produkcji energii umożliwi również rozwój

rzystania obecnych i przyszłych zasobów KGHM – dodaje prof. Antoni Tajduś, Rektor AGH.

segmentu rozproszonych źródeł wytwórczych o mniejszej mocy.

Intencją wspólnego projektu jest również inPanele fotowoltaiczne uznawane są za nowowentaryzacja krajowych zasobów pierwiastków czesny i ekologiczny sposób pozyskiwania enerkrytycznych, stanowiących kluczowy element gii elektrycznej z promieniowania słonecznego. instalacji fotowoltaicznych, opracowanie i wy- Zalety fotowoltaiki to przede wszystkim całko52

TEBERIA /12 /2011


wity brak emisji zanieczyszczeń oraz możliwość znaczącego zmniejszenia wydatków na prąd. To jest dość oczywiste, mniej oczywiste jest jakich technologii i materiałów użyć, by produkować panele tanie i wydajne, gdyż jest to sprzeczność sama w sobie. A jest to poważny problem. Dosłownie na dniach, Solon, jeden z największych niemieckich producentów paneli słonecznych, ogłosił niewypłacalność. Inne firmy z sektora mają również spore kłopoty. Powód - tanie panele słoneczne z Chin. By sprostać chińskiej konkurencji trzeba produkować tanio, bo nawet Unia Europejska, która dotuje produkcję ogniw fotowoltaicznych stawia warunek: musi być tanio i wydajnie (koszt produkcji 1 watt/piku poniżej 1 euro, i wydajność ogniwa baterii słonecznej na poziomie kilkunastu procent).

trwałość określa się na 8 do 10 lat. Rzeczywista wydajność urządzeń uzależniona jest w znacznym stopniu od szerokości geograficznej i kąta padania promieni słonecznych. Naukowcy z AGH, a ściślej Katedry Elektroniki od dłuższego czasu opracowują technologie cienkowarstwowych ogniw słonecznych na bazie miedzi, ingu, galu, siarki, selenu (w zależności od rodzaju absorbera zwane ogniwami nowej generacji CIG oraz CIS), stanowiące alternatywne rozwiązanie w fotowoltaice, gdyż mogą być dużo tańsze w produkcji od obecnie produkowanych ogniw, a jednocześnie mogą być równie efektywne. Rozwój ogniw nowej generacji jest wprost zależny od dostępu do wymienionych pierwiastków krytycznych, a te jak sama nazwa wskazuje nie są powszechne, to zaś przekłada się na koszt ich pozyskania.

Najpopularniejszym materiałem używanym dziś do produkcji ogniw jest krzem. Ogniwa PV Prof. Tomasz Stapiński z AGH jest zdania, wytwarzane są z krzemu monokrystalicznego, że szansą na produkcję w naszym kraju tanich i polikrystalicznego lub amorficznego. efektywnych ogniw nowej generacji jest symbioza polskiej nauki i polskiego przemysłu. W tym Monokrystaliczne ogniwa fotowoltaiczne przypadku górnicza firma KGHM może odgrywykazują najwyższe sprawności konwersji ze wać kluczową rolę. Kluczową dla rozwoju enerwszystkich ogniw krzemowych, ale jednocześ- getyki rozproszonej. nie ich produkcja jest najdroższa. W warunkach laboratoryjnych pojedyncze ogniwa osiągają Jacek Srokowski sprawności rzędu 24%. Ogniwa produkowane na skalę masową mają sprawności około 17%. Polikrystaliczne ogniwa krzemowe są nieco mniej wydajne od monokrystalicznych, ale jednocześnie tańsze. Najnowsza generacja ogniw fotowoltaicznych to ogniwa cienkowarstwowe z krzemu amorficznego. Ogniwa z krzemu amorficznego wykonywane są w komorach próżniowych, gdzie w wyniku rozkładu gazów w wyładowaniu jarzeniowym następuje osadzanie cienkiej warstwy krzemu amorficznego na podłożu, którym może być szkło, ceramika lub folia plastikowa. Choć ogniwa cienkowarstwowe są mniej sprawne od najlepszych ogniw z krzemu krystalicznego, są jednak znacznie tańsze. Żywotność paneli fotowoltaicznych zależy od rodzaju zastosowanej technologii. Wśród dostępnych na rynku najbardziej trwałe są ogniwa z krzemu monokrystalicznego, których czas pracy określono na 25 lat. Najmniej trwałe są ogniwa wykonane z krzemu amorficznego – ich TEBERIA /12 /2011

53



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.