numer 65-66

Page 1

ISSN 16 89 - 6 69 6

numer 65-66/2013

STARY TEATR

TEATR MUMERUS TEATR MUZYCZNY


strona redakcyjna redaktorzy naczelni: Katarzyna Lemańska (redaktor prowadzący numerów), Karolina Wycisk (patronaty medialne, kontakt z mediami) teatralia@teatralia.com.pl opracowanie typograficzne: Monika Ambrozowicz, Katarzyna Lemańska, Emilia Rydzewska współpraca redakcyjna: Anna Kołodziejska, Agnieszka Misiewicz, Joanna Majewska, Emilia Rydzewska, Aleksandra Żelazińska korekta: Paulina Mudant (główny korektor), Sylwia Krupska, Małgorzata Kurowska, Julia Lewińska, Monika Sakowska, Aleksandra Smoleń, Joanna Żabnicka administrator strony: Bartek Kliszczyk obsługa strony: Anna Petynia, Emilia Rydzewska Facebook: Monika Ambrozowicz, Wioleta Rybak

2

oddziały: Teatralia Kraków: Alicja Müller Teatralia Lublin: Wioleta Rybak Teatralia Łódź: Katarzyna Smyczek Teatralia Poznań: Agnieszka Misiewicz Teatralia Radom: Paulina Borek-Ofiara Teatralia Rzeszów: Anna Petynia, Monika Ambrozowicz Teatralia Szczecin: Kinga Binkowska Teatralia Trójmiasto: Anna Kołodziejska Teatralia Warszawa: Magdalena Zielińska, Aleksandra Żelazińska Teatralia Wrocław: Karolina Obszyńska na okładce fot. Sylwia Domin ze spektaklu Tajemnik www.teatralia.com.pl

teatralia 65-66/2013


w numerze

SPIS TREŚCI WEEKEND PREMIEROWY W STARYM TEATRZE 6 KRZYSZTOF DOMIN: WANDA, CZYLI ZABAWY Z MITEM 9 PIOTR GASZCZYŃSKI: RZECZ O TYM, KTO EFEKTOWNIEJ POCIĄŁ SIĘ ZA POLSKĘ 14 KAMIL ROBERT REICHEL: W MIEJSCU, W KTÓRYM ZAŁAMAŁA SIĘ CZASOPRZESTRZEŃ GAVRANFEST 19 KATARZYNA MISIUK: CHORWACKI DRAMATURG W LUDOWYM. KRAKOWSKA ODSŁONA GAVRANFEST 24 KATARZYNA MISIUK: HITLER IN SPE FELIETONY 28 36

ANNA URBAŃCZYKO TEATRZE LESBIJSKIM W POLSCE (VI) ROZMOWA O DRAMACIE. KAROLINA WYCISK: GABINET LUSTER OICHERMANA

RECENZJE 41 KATARZYNA MISIUK: SŁOWIAŃSZCZYZNA TAŃCEM WYOBRAŻONA 45 ROBERT BOROWSKI: MORDERSTWO W POSTMODERNISTYCZNYM KLIMACIE 48 ALEKSANDRA SPILKOWSKA: TROJA LAST MINUTE 52 WIOLETA RYBAK: WIDMA PRZESZŁOŚCI (BYŁ SOBIE POLAK, POLAK, POLAK I DIABEŁ) 56 KATARZYNA PYTLOS: ZAMEK NIE DO ZDOBYCIA 59 NATALIA RYŃSKA: CZWORO NA JEDNEGO 62 MONIKA SZWEDA: CO BOLI POLAKA? 65 DOMINIKA STAŃCZYK: WIECZÓR LITERACKI Z KLIMATEM 67 KAJA PODLESZAŃSKA: TO LEĆMY! 70 PAULINA MAKAR: BYĆ CZY MIEĆ? 73 KINGA CIEŚLUK: AKT EREKCYJNY 75 KAROLINA OBSZYŃSKA: SCHEMAT DOSKONAŁY 77 MAGDALENA CZERNY: MIĘDZY JAWĄ A SNEM 80 KATARZYNA SKRĘT: LUDZI MOŻNA ZABIĆ W SERCU 83 KINGA CIEŚLUK: SPEKTAKL ZAWIERA LOKOWANIE PRODUKTU 85 KINGA CIEŚLUK: LAND OF THE RISING SUN 88 ALICJA MÜLLER : PRZEGIĘTA METAFORA 93 WIOLETA RYBAK: PĘKNIĘTY BALON 96 MARTA GOŁAWSKA: MGLISTE WYOBRAŻENIE ŚMIERCI 98 DIANA TOMASZEWSKA: GDZIE TRZECH SIĘ PRZYJAŹNI…

teatralia 65-66/2013

3


w numerze

FOTORELACJA 100 SANDRA KMIECIAK: WSZYSTKO O KOBIETACH. FOTORELACJA TEATR MUZYCZNY 106 PUCCINI NA KONIEC 109 MONIKA SZWEDA: W POSZUKIWANIU MIŁOŚCI 111 ALEKSANDRA IWANIUK: KAŻDEMU WOLNO KOCHAĆ SPOTKANIE TEATRÓW NARODOWYCH W WARSZAWIE 114 ALEKSANDRA ŻELAZIŃSKA: ZERO, CZYLI WSZYSTKO TEATR MUMERUS W KRAKOWIE 119 ALICJA MÜLLER : WYOBRAŹCIE SOBIE 121 MAGDA BAŁAJEWICZ: SŁOWIAŃSKIE BOGINKI I INNE ZABOBONY 123 ALEKSANDRA SPILKOWSKA: ODŁÓŻCIE SZKIEŁKO I OKO ZAWIROWANIA

4

126 128 131 133 137

EMILIA CHOLEWICKA: RZECZ O JEDZENIU KAROLINA SZCZYPEK: JAK SPOTKANIE Z PRZYJACIÓŁMI EMILIA CHOLEWICKA: FINAŁ ŚWIĘTA TAŃCA KRYSTYNA PAWLISZAK: SAŁATKA MIŁOSNA Z CYKORII I SAMOTNOŚCI KRYSTYNA PAWLISZAK: UP CHI DOWN CHI, CZYLI GÓRY I DOLINY ŻYCIA CODZIENNEGO


w numerze

5

Redaktor naczelna na wakacjach A Wy jak spędzacie swój czas wolny? ;)

zdjęcie z fotorelacji Sandry Kmieciak ze spektaklu Wszystko o kobietach


weekend premierowy

WANDA, CZYLI ZABAWY Z MITEM Krzysztof Domin

6

fot. Andrzej Banaś

Pytanie, czy potrafimy karmić się mitem, czy może mit karmi się nami, zredukowałbym do jego drugiej części. To zawsze my jesteśmy jego pożywką, nie da się go powołać, ponieważ powstaje samoistnie, a działania na nim trudno przewidzieć. W Wandzie przybrały one charakter zabawy bez konkluzji. Usadzono nas na dnie, w odmętach

perspektywą. Tylna ściana sceny

Wisły. Scenografia przedstawia

posłużyła za sufit z wiszącym

wnętrze pokoju, tyle że z odwróconą

żyrandolem. Na prawym boku znalazło

teatralia 65-66/2013


w starym teatrze się okno z zasłonami, po przeciwnej

oto Wanda staje się małą dziewczyną

stronie zegar z kukułką, na podłodze

i nie mogąc odnaleźć się w sytuacji,

lustro, a pod nim mniejsze okienko.

skacze w wodne odmęty. Innym razem

Całe pomieszczenie przecięto, a z

ów skok przybierze wymiar zabawy –

otrzymanej w ten sposób szczeliny

ciągłego wskakiwania i wychodzenia

oraz wspomnianego już okna będą

z wody na zasadzie podobieństwa

się wyłaniać postaci. Koniec sceny to

przywołana zostanie postać Ofelii – ona

jednocześnie granica, za którą płynie

także zakończyła swój żywot topiąc

Wisła. Poniżej rampy, w nieładzie,

się w rzece. Z próbą ratunku przyjdzie

ustawiono fotele, kanapy i pufki

jej brat – Laertes (wspomniany już

zwrócone nie ku publiczności, a w

Czacki) – który innym razem jako

stronę przeciwną. W tym wykolejonym

ona sama tudzież Wanda Chłopiec,

domku, z oddolną perspektywą,

wysłuchiwać będzie hamletycznego

Wandy rzucające się do Wisły będą

„być albo nie być” po niemiecku,

oglądać wydarzenia. Niektóre powrócą

w wykonaniu Krzysztofa Zawadzkiego.

na powierzchnię, inne, jak Wanda

Zgoła odmienną historią podzieli się

Ofelia Królowa Głębiny (Dorota Segda)

z nami Segda w swoim monologu,

nigdy rzeki nie opuszczą. To ponadto

niejako o nas samych, bo jak dowiemy

świat z ciążeniem ku dnu, odczują

się pod koniec przedstawienia:„ta pani

je zwłaszcza tytułowe bohaterki –

to jakby Polska jest”. A skoro kraj nasz

zmagające się z przyciąganiem wody,

to w ręku szklanka z trunkiem, nastrój

do czego niejako zmuszona jest także

melancholijny, temperament skrywany

widownia.

pozorami i chód, jak statek pijany na wzburzonej wodzie. Swoją wersję prawdy

W spektaklu znalazło się aż pięć Wand,

zaoferuje nam także – wyciągnięta

z czego jedna okazała się mężczyzną

z wody, lekko już rozpadająca się, ale

(Szymon Czacki). Podobną mnogość

odziana w kreację à la Marilyn Monroe

wątków oferuje cała sztuka Passiniego –

– Stara Łendi (Paulina Puślednik).

-niczym w palimpseście kolejne warstwy

Niemalże improwizując, będzie łączyć

to następne postaci, wątki, odwołania

utarte frazesy z teoriami spiskowymi,

czy cytaty. Działają mechanizmy

figurę emancypacyjnej aktywistki

podobne do tych uruchamianych przez

z rozkapryszoną gwiazdą popu czy

strumień świadomości – jedna myśl

insynuacje, jakoby Wanda stała się

rodzi drugą, a z tamtej wyłania się

Syrenką warszawską. Jak zatem można

nowa. Zabiegi te mają w jakiś sposób

zauważyć, Wanda jest abstrakcją na

poddać mit liftingowi. Upraszczając, tak

zasadzie swobodnej asocjacji pomysłów.

teatralia 65-66/2013

7


weekend premierowy Stawianie ważkich pytań w stylu:

wokół kałuży, w której ostatecznie

czym jest dla nas mit o Wandzie, co

wyląduje dziewczynka wśród płatków

Niemca nie chciała lub czy jest nam

kwiatów, zupełnie jak na prerafaelickim

w ogóle potrzebny, w kontekście tej

obrazie Ofelii czy dziewczyna

sztuki wydaje się raczej groteskowe.

stojąca nad przepaścią, nosząca się

Passini nie wprowadził porządku

z zamiarem skoku), złożony z wielu

przyczynowo-skutkowego. Jego sztuka

intertekstualnych odniesień. Aktorzy

nie dekonstruuje ani nie wskazuje

i aktorki mają poczucie obecności na

wyjścia poza przestrzeń mityczną,

scenie, co objawia się w parabazach czy

a chwyty takie jak na przykład

nieskrępowanym szukaniu pomocy

uczynienie bohaterki feministką jawią

u suflerki. Paradoksalnie jednak, wór

się raczej jako puste gesty. Wanda to

metatekstu pozbawiony jest wniosków

bardzo plastyczny spektakl, uzupełniany

i głębi.

wizualizacjami (np.: zabawa dzieci

.

8

fot. materiały teatru

Narodowy Stary Teatr imienia Heleny Modrzejewskiej w Krakowie WANDA tekst: Sylwia Chutnik, Patrycja Dołowy, reżyseria: Paweł Passini, scenografia: Anna Met, kostiumy: Zuzanna Srebrna, wizualizacje: Maria Porzyc, muzyka: Daniel Moński, Paweł Passini, asystentka reżysera: Beata Kucharska, inspicjent: Ewa Wrześniak, sufler: Joanna Monkiewicz, obsada: Katarzyna Zawadzka (Wanda Dziecko), Marta Nieradkiewicz (Młoda Wanda), Dorota Segda (Wanda Ofelia Królowa Głębiny), Paulina Puślednik (Stara Łendi), Szymon Czacki (Wanda Chłopiec / Ofelia / Laertes), Krzysztof Zawadzki (Niemiec / Hamlet), Roman Gancarczyk (Śmiech / Poloniusz / Dziad 1), Zbigniew W. Kaleta (Łopuch / Ksiądz / Dziad 2), Zbigniew Ruciński (Laborant 1 / Grabarz / Krak), Ryszard Łukowski (Laborant 2 / Grabarz 2 / Wiesiek Hydraulik) premiera: 23. czerwca 2013

teatralia 65-66/2013


w starym teatrze

RZECZ O TYM, KTO EFEKTOWNIEJ POCIĄŁ SIĘ ZA POLSKĘ Piotr Gaszczyński Bitwa Warszawska 1920 – najnowszy spektakl duetu Strzępka / Demirski najlepiej określić słowem trudny. Trzygodzinny seans teatralny wymaga od odbiorcy nie tylko ciągłego skupienia, ale i mocnych nerwów. Dzieje się tak, gdyż na scenie Starego Teatru w Krakowie prezentuje się widzom sieć scen, z których każda może być zarazem najważniejszą, jak i równie nieistotną w perspektywie całości. Ogół okraszono, charakterystyczną dla tego tandemu autorskiego, bezkompromisowością i ironią, która wymaga dużej dozy tolerancji dla artystycznej wizji historii Polski. „Wciąż babramy się w tym samym

stoi na zgliszczach kultury (zniszczonej

gównie” – taka teza nasuwa się już

filharmonii) i dziarsko intonuje

po obejrzeniu pierwszych kilkunastu

kolejne wersy utworu. Równocześnie

minut przedstawienia. Kiedy Feliks

w tle widzimy zdjęcia współczesnych

Dzierżyński (Marcin Czarnik) czyli „swój

polskich polityków z pierwszych stron

chłop”, wyrosły z naszej słowiańskiej

gazet najróżniejszych opcji. Przekaz

ziemi, dzieli się z Polską Mamą

jest zatem bardzo klarowny: dziś,

(Dorota Pomykała), ikoną ojczyzny,

podobnie jak kiedyś, społeczeństwo

swoimi marzeniami na temat rozwoju

jest zakładnikiem owładniętych

komunizmu, dostaje w odpowiedzi kubeł

szałem władzy uzurpatorów, z których

zimnej wody na głowę (dosłownie).

każdy ma tylko jeden cel – dorwać

Symboliczna Polska najpierw wyśmiewa

się do koryta, wyżreć wszystko,

postulaty polityka, doprowadzając je

a resztki rozrzucić hołocie, wmawiając

do absurdu, by zaraz potem naznaczyć

jej, że to dary płynące z potrzeby

go piętnem kata (kubeł gęstej,

zatroszczenia się o lud. Paralela

ciemnoczerwonej krwi). Nie byłoby

mocna – zwłaszcza jeśli zestawiamy

w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt,

Dzierżyńskiego, Piłsudskiego i na

że umazany Dzierżyński za moment

przykład Bronisława Geremka, ale

stanie się częścią chóru złożonego

jednocześnie prześlizgująca się gdzieś

z pozostałych bohaterów sztuki

na granicy taniej prowokacji. Takich

i odśpiewa ludową pieśń Zachodźże

momentów, w których zbyt nachalne,

słoneczko. Groteskowa grupa wokalna

naoczne porównania, podawane

teatralia 65-66/2013

9


weekend premierowy niejako w formie bezsprzecznej prawdy

z kanapkami naszykowanymi przez

oczywistej kosztem intelektualnej głębi

żonę (Małgorzata Zawadzka). Z kolei

przedstawienia, jest niestety więcej.

Broniewski wypada świetnie jako erotoman, który jest socjalistą, bo

Podobnie jak w przypadku kolejnych

akurat w tym nurcie gładko pisze mu się

scen spektaklu, tak w kwestii aktorskich

wiersze – ze sztuki jednak zapamiętamy

kreacji nie można wskazać wyraźnego

go głównie jako autora słynnych

lidera. Nie jest nim ani Piłsudski (Michał

słów „Jak żyć?” (kolejny, dość słabo

Majnicz), ani Dzierżyński, ani Witos

wypadający przeskok ku teraźniejszości).

(Krzysztof Globisz) czy Broniewski

Już krótkie zestawienie tych gagów daje

10

fot. materiały teatru

(Juliusz Chrząstowski). Oczywiście

nam jasny obraz sytuacji − bitwa jest

każdy z nich gra świetnie

tylko pretekstem, tłem, podczas gdy tak

i ma swoje popisowe numery: Piłsudski

naprawdę chodzi o zabawę chłopców

zachowuje się jak duże dziecko

z piaskownicy i walkę o to, kto weźmie

z przerostem ego, któremu wiecznie

większą łopatkę. Dlatego też spotkania,

chce się spać i zawsze ktoś mu w tym

narady u hetmana, któremu potrzebny

przeszkadza, Witos ubolewa gwarą, że

jest deadline, by zechciał walczyć za

bolszewia w żniwach przeszkadza, a on

ojczyznę (mowa o Piłsudskim) wyglądają

najchętniej poszedłby na świniobicie

jak kłótnie rozkapryszonych bachorów.

teatralia 65-66/2013


w starym teatrze Mimo że gdzieś w tle mówi się o wojnie

(Marta Ojrzyńska) w celu odstawienia

i ostatecznej potyczce, to na pierwszy

szopki pożegnania Poznaniaka (Rafał

plan wysuwają się osobiste dążenia do

Jędrzejczyk), który idzie na wojnę.

bycia wielkim w oczach Historii. Prym

Inaczej widzi wojnę bizneswoman

w sporach wiedzie Krzysztof Globisz,

z Poznania (Anna Radwan –

który oprócz walki z Piłsudskim jako

Gancarczyk). Dla rasowej kapitalistki

Witos walczy sam ze sobą w roli Maxima

szczytem marzeń byłby powrót do

Weyganda. Wewnętrzne waśnie o to,

czasów, gdy można było spokojnie

kto jest ważniejszy i kto ma decydować

pohandlować z Niemcami. Teraz

o sposobie walki przerywają co jakiś czas

nie wiadomo jak ułożą się granice,

odgłosy wybuchów, sygnalizowane przez

przez co kobieta traci kontrakty.

bohaterów za pomocą spontanicznie

Jest to przykład dość bolesnego

wyrzucanych w górę garści talku,

zderzenia martyrologicznego mitu

udającego sypiący się tynk.

polskiego narodu walczącego z szarą

Bardzo ciekawą, jeśli nie najciekawszą

rzeczywistością, w której ideały ustępują

stroną sztuki, są postacie kobiecie.

miejsca podstawowym potrzebom

Wiecznie okaleczona, będąca

bytowym. O ile postać ówczesnej

w permanentnej ciąży Polska Mama,

bizneswoman jest bardzo autentyczna,

czyli degrengolada Matki Polki

o tyle odgrywana przez tę samą

kochająca naiwnie wszystkie swoje dzieci

aktorkę Margaret Thatcher wydaje się

– te ze skrajnego lewa i ekstremalnego

kolejnym chybionym pomysłem usilnego

prawa. Rozkapryszona świta bawiąca się

przetransponowania sytuacji odległej

w dorosłość wykorzystuje ją jak tylko

przyszłości do historii nieco bliższej

może, przymilając się na wszystkie

widzowi. Walcząca z socjalizmem

możliwe sposoby. Jeśli na przykład plan

brytyjska polityk ma się tak do

ocalenia Polski nie wyjdzie któremuś

poznańskiej kobiety jak piernik do

z chłopców, to zawsze można wrócić do

wiatraka.

mamusi, która utuli, wybaczy i zrozumie dobre chęci. By jednak zachować

Mówiąc o gąszczu odniesień do

pozory i resztki powagi momentu

teraźniejszości, nie sposób nie

historycznego, o którym mowa

wspomnieć o jednej, tym razem

w przedstawieniu, a jednocześnie go

na plus, bardzo zabawnej sytuacji.

skompromitować, mama poprosi trupa

Aktorka Kabaretowa, tuż po swoim

Księdza Skorupki (kolejne wcielenie

wokalnym występie dla męskiej części

Krzysztofa Globisza) o odegranie dla niej

obsady spektaklu, żali się widzom

sceny bohaterskiej śmierci na polu bitwy.

(uciekając jednocześnie, a jakże, przed

Innym razem wyśle Aktorkę Kabaretową

erotomanem Broniewskim), że zarówno

teatralia 65-66/2013

11


weekend premierowy

fot. materiały teatru

12

ją, jak i pozostałych zgromadzonych

wodzów. Walczących Polaków degraduje

dotkliwie skrzywdzono przez

się do poziomu bezrozumnego mięsa

„arcydzieło” polskiej kinematografii,

armatniego, którego pozbywa się

czyli Bitwę Warszawską w reżyserii

wtedy, gdy jest już nieprzydatne (Chłop

Jerzego Hoffmana. Bezpośredni atak na

ginie kilka razy, czasem w skrajnie

Nataszę Urbańską (największą gwiazdkę

absurdalnych sytuacjach − Piłsudski

tej produkcji) wypadł niezwykle celnie.

zabija go, bo żołnierz przeszkadza mu

Teraz o tych, o których nie myśli nikt,

w rozmowie). Obraz społeczeństwa

a których wszyscy wykorzystują –

jest zdecydowanie najbardziej gorzkim

o prostym, zwyczajnym ludzie. W sztuce

elementem przedstawienia. Od zawsze

reprezentuje go Chłop (Grzegorz

jesteśmy marionetkami w rękach

Grabowski). Sceniczni uzurpatorzy

władzy, nie przestajemy nimi być

wykorzystują naiwność i wiarę stanu

i teraz. Tę tezę w bardzo dobitny sposób

najniższego w słuszność poczynań

próbuje uzasadnić Dzierżyński w jednej

teatralia 65-66/2013


w starym teatrze

z ostatnich scen wieczoru. Tłumacząc

niezwykle blado. Teatr nie powinien

Polskiej Mamie obecny stan rzeczy,

być czarno-biały i dawać gotowych

komunistyczny kat kładzie nacisk na

odpowiedzi. W poprzednich spektaklach

wybielenie własnej postaci. Stara się

jednych z najwybitniejszych postaci

wmówić widzom,

współczesnego polskiego teatru, a za takich uważam Monikę Strzępkę i Pawła

że on przynajmniej zapoczątkował

Demirskiego, ironiczno-szydercze

rozwój przywilejów socjalnych, podczas

sprzężenia zwrotne wypadały o niebo

gdy my, kapitalistyczne bezmózgi,

lepiej, były o wiele bardziej celne.

sami pozwalamy na coraz większe

Wnioski z Bitwy Warszawskiej w Starym

zniewolenie przez polityków.

Teatrze podsuwa samo przedstawienie.

To, co od początku staje ością w gardle,

Jedynym momentem, w którym

na końcu okropnie dławi. Mimo

bohaterowie są zgodni, jest czas, kiedy

że pomysł odarcia ikon tamtych

piją i śpiewają Katiuszę. Napijmy się i my.

lat z mitycznych masek jest jak

Zapomnijmy o waśniach, ideologicznych

najbardziej udany i potrzebny, to

indoktrynacjach, sporach o kształt

już na poziomie szukania usilnych

historii, o tej sztuce.

paraleli z czasami obecnymi wypada

.

Narodowy Stary Teatr imienia Heleny Modrzejewskiej w Krakowie BITWA WARSZAWSKA 1920 tekst: Paweł Demirski, reżyseria: Monika Strzępka, scenografia: Michał Korchowiec, muzyka: Jan Suświłło, choreografia: Cezary Tomaszewski, asystentka scenografa: Ewelina Lesik, inspicjent: Hanna Nowak, sufler: Iwona Gołębiowska, obsada: Marta Ojrzyńska: Aktorka Kabaretowa / Róża Luksemburg, Dorota Pomykała: Polska Mama, Anna Radwan – Gancarczyk: Kobieta z Poznania / Margaret Thatcher, Małgorzata Zawadzka: Żona Witosa / CIA / Pani Nudna, Juliusz Chrząstowski: Władysław Broniewski, Marcin Czarnik (gościnnie): Feliks Dzierżyński, Krzysztof Globisz: Witos / Maxime Weygand / Ten Szyfrant / Ksiądz Skorupka, Grzegorz Grabowski: Chłop, Rafał Jędrzejczyk: Poznaniak, Michał Majnicz (gościnnie): Józef Piłsudski premiera: 22 czerwca 2013

teatralia 65-66/2013

13


fot.Marthin Sühl

recenzje

14

W MIEJSCU, W KTÓRYM ZAŁAMAŁA SIĘ CZASOPRZESTRZEŃ Kamil Robert Reichel Być jak Steve Jobs, wyreżyserowany przez Marcina Libera to pierwsza z trzech premier, które mogliśmy zobaczyć w Narodowym Starym Teatrze między 21 a 23 czerwca bieżącego roku. Po spektaklu Libera przyszła kolej na Bitwę warszawską 1920 Pawła Demirskiego autorstwa Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego orazWandę Sylwii Chutnik/ Patrycji Dołowy w reżyserii Pawła Passiniego. Rzadka to rzecz, żeby w jeden weekend zobaczyć aż trzy premiery wystawiane na deskach jednego teatru. Warto pamiętać, że to niecodzienne zjawisko stanowi swego rodzaju podsumowanie półrocznej pracy w Starym Teatrze duetu Jan Klata/ Sebastian Majewski.

teatralia 65-66/2013


w starym teatrze Jeśli chodzi o pomysły wszystko jest dozwolone. Reżyser spektaklu tworzy zupełnie nową jakość, której Jobs jest zaledwie jedną z wielu części składowych. Rewidowanie wydarzeń przeszłych do historii, na którą nie mamy najmniejszego wpływu jest w Polsce dosyć popularne. Przywoływanie minionych bohaterów, systemów politycznych, hipotetycznych scenariuszy, które nie zostały wcielone w życie po 1989 roku jest naszą narodową wadą. Dostrzega to Marcin Liber wydający się mówić: „za mało patrzymy w przyszłość, a zbyt dużo czasu poświęcamy przeszłości”. Reżyser wraca do okresu transformacji ustrojowej, aby udaremnić kolejne jej przywołania – postawić polskiej gospodarce diagnozę i rozpocząć Spektakl Być jak Steve Jobs to tylko pozornie narracja o Stevenie Paulu Jobsie – współzałożycielu, prezesie i przewodniczącym rady nadzorczej Apple Inc. − nie stanowi on nawet punktu wyjścia opowieści snutej na Scenie Kameralnej. Jest zaledwie patronem jednej ze spółek założonych przez prywatyzujących polskie przedsiębiorstwa- na przełomie lat dziewięćdziesiątych, „młodych” kapitalistów. Inscenizacja Libera nie odwołuje się również do książki Być jak Steve Jobs − Leandera Kahney`a − biografii Jobsa, której podtytuł brzmi

leczenie. Sztuka zrealizowana przez Marcina Libera, opowiedziana na wzorcu komediowym, pozwala nam się śmiać z naszego kapitalistycznego pędu – w końcu nie we wszystkim musimy naśladować Zachód – a na pewno nie musimy robić tego za wszelką cenę. Nieco to wszystko fantastyczne, oniryczne i nieprawdopodobne – przesadzone. Na poły z dziedziny science fiction, na poły osadzone w tradycji literackiej (choćby pojawiająca się Matka Courage z dramatu Bertolda

teatralia 65-66/2013

15


weekend premierowy Brechta Matka Courage i jej dzieci).

Po przeniesieniu się za pomocą

Ekspozycję przedstawienia Libera

wehikułu czasu do okresu wielkich

stanowi mapa nieba, czy jakiejś

przemian, roztacza się przed nami

gwiezdno-geometrycznej konstelacji.

obraz Polski zależnej od Moskwy,

To w nią wpatrują się ostatni ludzie.

wewnętrznie skłóconej, gdzie wiele

Ci ostatni postanawiają „przewinąć”

decyzji politycznych godziło w interes

historię do momentu, kiedy to wszystko

naszej ojczyzny. Rok 89`, który miał

się zaczęło. „To” czyli co właściwie? –

przynieść zmiany, okazał się zalążkiem

wielkie zmiany, które doprowadziły

apokalipsy, której początek był zupełnie

do nieuniknionej katastrofy. W scenie

niepozorny, a koniec okazał się

wprowadzającej usłyszymy przerażające

tragiczny. Aktorzy opowiadają historię

ujadanie wilków, prawdopodobnie

nieco bardziej dramatyczną od tej

ostatnich ocalałych zwierząt.

znanej z podręczników historii: reforma

16

fot. materiały prasowe


w starym teatrze Balcerowicza, szalejący kapitalizm,

„Nie o taką Polskę... ” wykrzykują

prywatyzacja zakrojona na szeroką

wielokrotnie aktorzy w stronę

skalę: to tło wielkich matactw, ale

publiczności ze sceny skąpanej

i zupełnie ludzkich śmieszności.

w strumieniach wódki i chmurach konfetti. Nie o Polskę spod brezentowej

Przedstawiona wizja rzeczywistości

plandeki, Polskę z łóżka polowego,

jest mozaiką, w której sceny tragiczne

Polskę Wałęsy i Balcerowicza, Polskę,

przeplatają się z historią wolnej,

gdzie związki zawodowe są solą w oku

demokratycznej, kapitalistycznej Polski

pracodawców, a Solidarność strukturą,

– kraju, w którym jedyną obowiązującą

która nigdy nie stanowiła racji stanu,

prawdą jest koncepcja czerwonej

a jedynie reprezentowała prywatne

królowej, mówiąca o całkowitej

interesy.

względności postępu. W tej wyśnionej przez reżysera Polsce trzeba nieustannie

Prywatyzacja Marcina Libera to

biec, aby móc pozostać w miejscu

metaforyczny pomalowany złotą farbą

– gonić co tchu, żeby nadążyć za

UAZ 469. Giełda zaimprowizowana

postępem, szczęściem, jakim jest

na Scenie Kameralnej nie ma

możliwość kupienia nowej pary dżinsów

nawet parkietu, ale jest on zupełnie

czy zjedzenia posiłku w McDonald`s.

niepotrzebny, ważne są spekulacje – cinkciarskie interesy, Rosjanie, którzy opuściwszy Małą Moskwę, wracają, aby sprzedawać w tej nowej „lepszej” Polsce alkohol bez banderoli. Postać Jobsa zredukowano w sztuce do patrona firmy zajmującej się szmuglowaniem na Zachód komputerów produkowanych w Polsce i sprzedawaniem ich po zawyżonych cenach. Taka była Polska, którą rewiduje Liber – Polska, w której

fot. materiały teatru

teatralia 65-66/2013

17


weekend premierowy

decydenci zmieniają kolory partii,

kreska, którą można wciągnąć nosem,

a nie techniki rządzenia. Młode wilki

aby poczuć się lepiej, znaleźć się na

sceny politycznej, wilczki współczesnej

narkotycznym haju i może wtedy

kapitalistycznej gospodarki, ludzie

spojrzeć na tę najlepszą z możliwych −

skrajnie bogaci i żałośnie biedni − oto

nową polską rzeczywistość.

nowe lepsze społeczeństwo wyłaniające

.

się z przedstawienia. Gruba biała kreska, mająca oddzielać stare od nowego to

18

Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie BYĆ JAK STEVE JOBS. BOHATEROWIE POLSKIEJ TRANSFORMACJI. BALLADA O LEKKIM ZABARWIENIU HEROICZNYM. Michał Kmiecik, tekst i dramaturgia Michał Kmiecik, reżyseria: Marcin Liber, scenografia: Mirek Kaczmarek, kostiumy: Grupa Mixer, muzyka: Filip Kaniecki alias MNSL, obsada: Ewa Kaim (Generałowa, Grafini, Posłanka, Grażyna Miljon, Pielęgniarka) , Mieczysław Grąbka (Halpern, Jan Miljon, Towarzysz z Moskwy, Biskup, Wielki Łowczy), Adam Nawojczyk (Horn, Fatti), Anna Dymna (Matka C od pieśni), Ewa Kolasińska (Nienawiść, Leokadia Beg, Inspektor), Wiktor Loga-Skarczewski (Ostatni człowiek, Młody kleryk, Architekt, Młody wilk), Katarzyna Krzanowska (Profesor bez żeńskiej końcówki, Komisarz ), Jacek Romanowski (Rakowski, Generał, Triniti, Jenerał, Urzędnik w kancelarii, Lekarz), Marcin Kalisz (Steve Jobs, Stein, Mϋller), Paweł Kruszelnicki (Wilczek, Książę, Przewodniczący „S”, Były), Justyna Wasilewska (Ostatni człowiek, Wyjąca suka z Islandii, Młoda Wilczyca ) (gościnnie), Jarosław Majzel (Asystent Horna), Filip Kaniecki alias MNSL live act premiera: 21 czerwca 2013

teatralia 65-66/2013


gavranfest

CHORWACKI DRAMATURG W LUDOWYM. KRAKOWSKA ODSŁONA GAVRANFEST Katarzyna Misiuk

19 fot. materiały prasowe

W przededniu chorwackiej akcesji do Unii Europejskiej Polskę ogarnęło istne kroatystyczne szaleństwo, zakrawające chwilami o kroatofilię: w większych miastach mają miejsce pikniki z udziałem chorwackich gwiazd muzyki (warszawski koncert grupy Parni Valjak), prezentacją chorwackiej kuchni i szeroko pojętej obyczajowości. Fascynację wzmagają przede wszystkim media społecznościowe. Tymczasem w krakowskim Teatrze Ludowym w dniach 26 czerwca– 1 lipca odbywa się piąta edycja przeglądu GAVRANFEST, zorganizowanego przy współpracy z Narodowym Ośrodkiem Informacji Turystycznej Republiki Chorwacji, poświęconego twórczości najwybitniejszego współczesnego chorwackiego autora – Miro Gavrana. Co najważniejsze, jego teksty od niespełna dziesięciu lat zajmują ważne miejsce w repertuarze tej krakowskiej sceny, przyczyniając się do promocji literatury chorwackiej w Polsce, niezależnie od chwilowych trendów.

teatralia 65-66/2013


gavranfest Na początek kilka słów o osobie pisarza:

powieści dla dorosłych i młodzieży,

Miro Gavran zadebiutował w 1983 roku

scenariuszy filmowych oraz słuchowisk.

jako zaledwie dwudziestodwuletni autor

Polskie wydanie jego dramatów

sztuką „Antygona Kreona“ („Kreontova

w znakomitym przekładzie Anny

Antigona“), w której, pozostając

Tuszyńskiej ukazało się nakładem

w intertekstualnym związku z kulturą

wydawnictwa Panga Pank.

antyczną, zabrał głos w sprawie

20

politycznych manipulacji. Studiował

Dramatyczna twórczość Gavrana jest

dramaturgię teatru w Akademii Filmu,

niezwykle różnorodna. Pisarz wyszedł

Teatru i Telewizji w Zagrzebiu, następnie

od myślenia stricte politycznego,

pracował kolejno jako dramaturg

które ewoluowało następnie w stronę

i dyrektor artystyczny w chorwackich

sztuk quasi–historycznych. Gavran nie

teatrach, starając się wspierać młodych

ma jednak ambicji tworzenia teatru

twórców (od roku 1990 prowadzi szkołę

dokumentalnego. W odautorskiej

kreatywnego pisania). W roku 2002,

uwadze zamykającej Miłości Georga

wspólnie z żoną, Mladeną Gavran,

Washingtona zawarł następujące słowa:

założył teatr GAVRAN, będący swoistym

„Nie wierz źródłom historycznym, kiedy

laboratorium jego dramaturgii.

piszesz dramat o miłości i samotności.

Jest laureatem kilkunastu nagród

Opisz prawdę ludzkiego serca, a nie

dramaturgicznych i teatralnych. W 1999

prawdę faktów(...).“ Wielkim postaciom

roku został uznany za najlepszego

z kart historii powszechnej nadaje

pisarza Europy Środkowej i wyróżniony

twarze współczesnych, zwykłych

przyznawaną w Budapeszcie

ludzi. Często strąca je z piedestału,

międzynarodową nagrodą Central

ukazując ich małość i kierujące nimi

Europe Time. Jego utwory doczekały

niskie instynkty, charakterystyczne

się przekładów na siedemnaście

dla śmiertelników, a nie półbogów

języków, jest także pierwszym

czy posągów. Podczas lektury można

chorwackim autorem obecnym na

niekiedy odnieść wrażenie, że

scenach Stanów Zjednoczonych oraz

portretuje on tak naprawdę ludzi, którzy

prawdopodobnie jedynym żyjącym

przechadzają się po ulicach Zagrzebia,

dramaturgiem, mogącym poszczycić

Krakowa, Wiednia, Paryża lub którejś

się międzynarodowym festiwalem

z amerykańskich metropolii w maskach

poświęconym własnej twórczości.

Hitlera, Freuda, Ludwika XIV, Moliera

W jego dorobku znajduje się ponad

czy Marty Washington.

trzydzieści sztuk teatralnych wystawianych na wszystkich

Niezwykle ważnym wątkiem w jego

kontynentach z wyjątkiem Afryki, kilka

twórczości jest odwieczna walka dwóch

teatralia 65-66/2013


gavranfest żywiołów: damskiego i męskiego.

życia: łączyć obowiązki pracownika

Temat ten dominuje w jego komediach,

z powinnościami żony i matki oraz

będących wspaniałą kontynuacją

być aktywnymi społecznie. Postaci na

gatunku komedii mieszczańskiej, trochę

krętych życiowych ścieżkach zawsze

zapomnianego dziś w dobie zgoła

były dla teatru najbardziej inspirujące.

innego typu teatru. Nie unika go także

Wiele damskich ról napisał z myślą

w sztukach politycznych – niosące ze

o swojej żonie, aktorce Mladenie Gavran.

sobą poezję i dramatyzm skomplikowane

Znakomitym przykładem jest tu na

relacje pomiędzy płciami nieraz bywają

pewno postać Zuzanny Kollarovej,

niczym woda napędzająca młyny

która w następstwie miłosnego zawodu

wielkiej historii.

z bronią w ręku terroryzuje tytułowy Hotel Babilon.

Ceni postaci kobiece, uważa, że z punktu

Jako twórca autorskiego teatru,

widzenia twórczości dramatycznej są

prezentującego wyłącznie jego

dużo bardziej interesujące. Wynika to

sztuki i będącego czymś w rodzaju

z faktu, że nawet u progu XXI wieku

praktycznego laboratorium dla nowych

piętrzy się przed nimi o wiele więcej

tekstów, Gavran niezwykle ceni

przeszkód, niż przed przedstawicielami

sobie pętlę feedbacku zawiazującą

płci przeciwnej, jeżeli pragną one

się pomiędzy autorem, aktorem bądź

realizować się we wszystkich sferach

reżyserem i czytelnikiem–widzem.

21 fot. materiały prasowe

teatralia 65-66/2013


gavranfest

Ta trójstronna relacja jest motorem

rekordzistą jest tu krakowski Teatr

napędowym dla jego twórczości.

Ludowy, będący gospodarzem

Mówi o sobie, że nie jest pisarzem

tegorocznej edycji GAVRANFEST.

zamykającym się w gabinecie

W roku 2004 do repertuaru tutejszej

i traktującym napisane przez siebie

sceny dołączył spektakl Mąż mojej

frazy jak tekst biblijny. Na podobieństwo

żony wyreżyserowany przez Piotra

dziewiętnastowiecznych salonów

Bikonta. Następnie pojawiły się cztery

literackich otworzył swój dom dla

inne tytuły, w tym Hotel Babilon

przyjaciół, którzy są jednocześnie

– kryminalny monodram Aldony

pierwszymi krytykami jeszcze ciepłych

Jankowskiej w reżyserii Pawła Szumca.

tekstów. Podczas wspólnych kolacji,

22

o których krążą już niemal legendy,

W ciągu dziesięciu lat inscenizacje

wymieniają się uwagami, emocjami

dramatów Gavrana doczekały się tu

i odczuciami. Powstaje wtedy kolejna

tysiąca powtórzeń granych każdorazowo

wersja, która następnie przechodzi

przy niemalże pełnej frekwencji, co daje

próbę sceny, gdyż dramat musi przede

liczbę około stu tysięcy widzów! Pojawiła

wszystkim funkcjonować w teatrze.

się nawet propozycja nazwania jego

„Pisarz jest kreacyjnie martwy, gdy

imieniem Sceny Pod Ratuszem.

uważa, że niczego nie musi się uczyć“ – powiedział podczas konferencji

Ogromną popularność twórczości

prasowej. A Gavran przede wszystkim

chorwackiego pisarza może tłumaczyć

chce żyć – i od trzydziestu lat żyje

fakt, że doskonale wpisuje się ona

na scenach całego świata: Zagrzebia,

w lukę spowodowaną kryzysem tak

Sarajeva, Moskwy, Waszyngtonu,

zwanej „szlachetnej komedii“ na

Wiednia, Buenos Aires, Trnavy, Łodzi,

rodzimej scenie. Gavran jest autorem,

Krakowa...

który jednocześnie bawi i skłania do refleksji, nie podaje gotowych

O ogromnej żywotności jego dzieł

odpowiedzi, lecz zmusza do zadawania

zaświadczyć może fakt, że coraz częściej

pytań. Dzięki temu współtworzony

na warsztat biorą je teatry

przez niego teatr nigdy nie będzie

alternatywne i amatorskie. „Wszystko

teatrem martwym, stanowiącym

o kobietach“ doczekało się nawet

jednynie niedzielną rozrywkę klasy

premiery w zakładzie karnym

średniej. Warto także dodać, że do

w wykonaniu osadzonych. Twórczość

polskiego sukcesu dramaturgii Gavrana

Mira Gavrana obecna jest także

przyczyniły się niewątpliwie znakomite

na polskich scenach. Absolutnym

przekłady, których autorką jest Anna

teatralia 65-66/2013


gavranfest

Tuszyńska. Tłumaczka oddała bogactwo

jak i Chorwacja są krajami tak zwanej

języka, zabarwionego licznymi grami

„młodej demokracji“, które kiedyś

i regionalnymi smaczkami wynikającymi

wchodziły w skład Bloku Wschodniego,

z wielojęzyczności naturalnej dla

a teraz spotkają się we wspólnej Europie.

bałkańskiego tygla kultur.

Pojawiające się w dramacie rodzinnym „Jak zabić prezydenta“ postaci równie

Tegoroczna edycja GAVRANFEST

wiarygodnie brzmią pod polskimi

stanowi z pewnością dobry przyczynek

imionami, kumulując postawy, lęki

do trochę innej promocji Chorwacji

i nadzieje ludzi zmuszonych do radzenia

wśród polskiego społeczeństwa.

sobie w niełatwej rzeczywistości

Ten niewielki kraj na południowym

postsocjalistycznego „tu i teraz“. Hotel

wschodzie Europy od lat cieszy się

Babilon genialnie punktuje polską

ogromną popularnością jako turystyczna

rzeczywistość widzianą oczami

destynacja. Warto jednak wiedzieć, że

przedstawicieli różnych grup (także

ma do zaoferowania znacznie więcej,

narodowościowych): świadkowie

niż tylko ciepłe morze i doskonałe

strzelaniny w zakopiańskim hotelu

wino. Nowe wrażenia znajdą tam także

są jednocześnie świadkami przemian

ci odwiedzający, którzy cenią sobie

ekonomicznych, społecznych

spotkania z kulturą wysoką i są otwarci

i obyczajowych, które następnie

na jej poznawanie.

filtrują przez własne doświadczenia, światopoglądy oraz wiedzę. To wszystko

.

Bo wymiana kulturalna pomiędzy

sprawia, że Miro Gavran jest

oboma państwami ma ogromne

bez wątpienia autorem, który mógłby

szanse powodzenia. Wiele nas dzieli,

odegrać istotną rolę w transferze kultury

ale przede wszystkim wiele łączy.

chorwackiej do Polski.

Naturalnym czynnikiem spajającym jest chociażby fakt, że zarówno Polska,

teatralia 65-66/2013

23


recenzje

HITLER IN SPE Katarzyna Misiuk

24 fot. materiały prasowe

Transfer postaci historycznych do świata rozrywki jest zwykle procesem kontrowersyjnym, a co dopiero gdy tą postacią jest twórca totalitaryzmu, który w ubiegłym stuleciu pod przykrywką dbałości o czystość rasową i zapewnienie rasie uprzywilejowanej odpowiedniej przestrzeni życiowej pochłonął miliony ofiar. Uczynić Adolfa Hitlera bohaterem komedii – to zakrawa na ponury żart! Poruszyć w niej wątek seksualnej niemocy dyktatora – wyjątkowo niesmaczne! Pokazać spektakl na festiwalu w Polsce – no, tego już za wiele!

teatralia 65-66/2013


gavranfest

tego, jakie znamy z podręczników. Prototypów należałoby szukać raczej na ulicach europejskich miast, niż w naukowych opracowaniach. To ludzie z krwi i kości w pełnym tego słowa znaczeniu, posiadający swoje wady, zalety, głęboko skrywane, wstydliwe sekrety oraz wspomnienia z dzieciństwa. Tytułowym Pacjentem Doktora Freuda jest nikt inny, jak Adolf Hitler. Nie odpowiada on jednak powszechnym wyobrażeniom o charyzmatycznym dykatorze, jakie dźwięk jego nazwiska wyzwala u większości Europejczyków. A to dlatego, że komedia Gavrana osnuta jest wokół niepotwierdzonego przez historyków epizodu z życia przyszłego Führera – spotkania z wybitnym psychiatrą, Zygmuntem Freudem, które mogło mieć miejsce w 1919 roku, więc na krótko przed wkroczeniem trzydziestoletniego monachijczyka w świat polityki. Kładzie się na kozetce w gabinecie słynnego psychoanalityka z banalnego powodu: Chorwacki dramatopisarz Miro Gavran

Adolf nie może skonsumować swojego

nader często bierze na warsztat postaci

związku z młodą wdową Christine,

znane z kart historii. Jego celem nie

winą za taki stan rzeczy obarczając

jest jednak współtworzenie teatru

oczywiście narzeczoną. Święcie wierzy,

dokumentalnego, z życiorysów wielkich

że jedynie terapia poprowadzona przez

tego świata wybiera bowiem te emocje

Freuda, z którego dziełami zdążył się

i słabości, które mogliby oni dzielić

już zapoznać, jest w stanie zapewnić im

ze współczesnymi. Swoich bohaterów

satysfakcjonujące pożycie seksualne.

stwarza w zasadzie od nowa, choć

Rychło okazuje się jednak, że to nie

przecież noszą oni nazwiska figurujące

Christine jest źrodłem problemów pary.

w encyklopediach. Proponowane

Nieoceniona hipnoza pozwala odsłonić

przez niego ujęcie dalekie jest od

tajemnice, jakie skrywa ego przyszłego

teatralia 65-66/2013

25


gavranfest

26

dyktatora. Wśród nich istotne miejsce

tak zwanego aryjskiego wyglądu.

zajmują wspomnienia z dzieciństwa,

Gdy artysta przypadkowo potrze

trudne relacje z ojcem i kompleks Edypa.

twarz ubrudzoną ręką, pył węglowy

Gavranowi udało się napisać dramat

pozostawi na niej ślad w postaci

mówiący o twórcy nazizmu, świadomie

charakterystycznych wąsików.

unikając przy tym słów nacechowanych

Zapędy przyszłego dyktatora

ideologicznie. W toku przedstawienia

najpełniej uwidaczniają się jednak

nie słyszymy o nadludziach, rasie

w konfrontacji z Christine. Uważając

aryjskiej czy przestrzeni życiowej.

się za nadczłowieka, Adolf sprytnie

Widzimy jednak, że autor i reżyser

tuszuje własną nieporadność. Jawi się

prowadzą błyskotliwą grę z przyszłą

jako słaby mężczyzna, nie mogący

polityką Hitlera oraz jego wyobrażeniem

pogodzić się z kobiecą przewagą.

ugruntowanym w zbiorowej

Nie rozumie, że nadludzie istnieją

świadomości. Istotą dobrej komedii jest

jedynie w ideologicznych manifestach

przecież działanie w myśl zasady: „nie

– w prawdziwym życiu trzeba umieć

referuj – pokazuj!”. Sześcioletni Adolf

pozwolić sobie na chwilę słabości.

nie chce bawić się piłką – podobają

Skomplikowane relacje damsko-męskie

mu się tylko te wymyślone przez

są obecnie najważniejszym tematem

siebie zabawy. Najlepiej, jeśli są w nich

podejmowanym przez Miro Gavrana.

sztywne i jaskrawe podziały na dobrych

Autor uważa, że nic tak nie określa

i złych. Dobrzy są oczywiście kowboje,

człowieka jak sposób, w jaki traktuje

źli – Indianie. Jako nastolatek pragnie

on swoją życiową partnerkę. Patrząc na

zostać śpiewakiem operowym, by

wykreowanego przez niego młodego

zrobić na złość ojcu, który widziałby

Hitlera nie sposób nie zgodzić się z tą

w nim raczej urzędnika i ucieleśnienie

tezą.

mieszczańskich cnót. Z przejęciem wyśpiewuje arię o mrocznym, iście

Inscenizacja Roberta Raponji urzeka

Wagnerowskim tekście i melodii

tradycyjnym podejściem do twórczości

łudząco przypominającej hymn III

teatralnej, wypieranym stopniowo

Rzeszy. Kiedy jednak okazuje się, że

z polskich scen przez żywioł epicki

jego zdolności wokalne są zbyt głęboko

i postdramatyczny zza zachodniej

ukryte, decyduje się na zwrot w stronę

granicy. Mocny, inteligentny tekst

sztuk plastycznych. Na sporządzonym

nie potrzebuje eksperymentów – sam

przez niego karykaturalnym portrecie

w sobie posiada ogromną siłę rażenia.

Zygmunta Freuda jako pierwszy

Wymaga jednak doskonałego aktorstwa

w oczy rzuca się wielki nos, dziwnie

i właśnie ono stanowi drugi filar

niewpisujący się w paradygmat

spektaklu Raponji. W tym miejscu

teatralia 65-66/2013


gavranfest warto wspomnieć, że aktor jest dla

i reżyser nie podają gotowych tez,

Gavrana istotną inspiracją. Konkretne

lecz wydają się mnożyć kolejne znaki

role pisze on z myślą o kunszcie ich

zapytania, co jest także istotną cechą

odtwórców, stwarzając im tym samym

twórczości dramatycznej Gavrana.

możliwość zaprezentowania pełnego

Spośród nich najważniejsze jest

wachlarza swoich umiejętności.

pytanie o cechy, jakie musiał posiadać

Pacjent Doktora Freuda jest niemal

chłopiec, który wyrósł na największego

w całości koncertem Adolfa. Młody, bo

w dziejach zbrodniarza przeciw

zaledwie dwudziestopięcioletni Jakov

ludzkości. Tandem Gavran – Raponja

Gavran (zbieżność nazwisk nie jest

nie próbuje jednak w populistyczny

przypadkowa) stanął przed arcytrudnym

sposób tłumaczyć poczynań Adolfa

zadaniem. Konstrukcja roli komediowej,

Hitlera, uciekając się do naciąganej

której pierwowzorem jest postać

argumentacji rodem z psychoanalizy.

z kartoteką obciążoną najcięższymi

Sztuka nie jest w żadnym wypadku

winami wobec ludzkości do łatwych

apoteozą nazizmu. Można zaryzykować

nie należy. Jego Adolf jest dynamiczny,

stwierdzenie, że nie opowiada ona

wyrazisty i niepozbawiony przy tym

wcale o Hitlerze. Na pewno nie o takim

pewnej intelektualnej głębi. Wybija

Hitlerze, jakiego znamy – raczej o kimś,

się na tle partnerujących mu Katariny

kto sam założył sobie maskę dyktatora,

Baban (Christine) i Peđi Gvozdicia

by zatuszować własną słabość. Na

(Freud).

zakończenie warto przytoczyć pewną anegdotę. Kiedy Robert Raponja ujawnił

.

Pomimo że na zapełnionej po brzegi

plany obsady, babcia Jakova Gavrana

widowni co chwilę wybuchają salwy

oburzyła się faktem, że jej wnuk zagra

śmiechu, Pacjent Doktora Freuda jest

nazistowskiego zbrodniarza. Ujrzawszy

sztuką posiadającą także drugie –

efekt końcowy, zmieniła zdanie.

bynajmniej nie komediowe – dno. Autor

Festiwal GAVRANFEST, Kraków 26 czerwca – 1 lipca 2013, Scena Pod Ratuszem Teatru Ludowego Teatar Gavran w Zagrzebiu (Chorwacja) PACJENT DOKTORA FREUDA Miro Gavran reżyseria: Robert Raponja, scenografia i kostiumy: Jasmina Pacek, obsada: Jakov Gavran, Katarina Baban, Peđa Gvozdić premiera chorwacka: 21 października 2011 premiera polska: 28 czerwca 2013

teatralia 65-66/2013

27


felietony

O TEATRZE LESBIJSKIM W POLSCE (VI) ROZMOWA O DRAMACIE. Anna Urbańczyk

Pierwszy raz ktoś uzależnia przyjaźń ze mną od mojej orientacji. Zaczynam rozumieć mniejszości seksualne i szczerze wam współczuję. - Anja URR, Wieczór panieński. Agnieszka: Na początku trzeba zaznaczyć, że ten dramat nie jest poświęcony wyłącznie lesbijskości. To jeden z wątków dramatu, który lepiej nazwać „kobiecym”... Monika: „Kobiecy” jest już tytuł – Wieczór panieński. Ten ujawnia sytuację spotkania bohaterek, czyli przedślubną imprezę przyjaciółek

28

panny młodej. Dziś „wieczór panieński” kojarzy się z erotyczną zabawą, podczas której pojawia się striptizer i fruwają intymne części kobiecej i męskiej garderoby. A.: Gospodyni ma świadomość skomercjalizowania i zbanalizowania wieczoru panieńskiego, skupia się jednak na symboliczności tego zdarzenia. Spotkanie jest okazją – jak twierdzi przyszła panna młoda – żeby pożegnać się ze starym stylem życia. Dziewczyna usiłuje odzyskać pożegnalny rytuał, dlatego świadomie nie wybiera żadnej blichtrowatej, modnej knajpy, tylko dom rodziców – niewielkie, czyste mieszkanie w bloku.Akcja rozgrywa się w dużym pokoju, przedpokoju i kuchni. Styl mieszczański. Kuchnia klasyczna. Niezbyt bogato urządzona. Na ścianach fajans i półki z przyprawami. Zegar kuchenny, waga, miska z owocami na stole itp. Przedpokój w boazerii, z szafkami na buty, wieszakiem na płaszcze i lustrem. Pokój z meblościanką. Stoją na niej telewizor, wieża, umiarkowana ilość książek, płyt, naczyń: trochę porcelany i kryształów, w miarę gustownych oraz koniecznie rodzinne zdjęcia: mama, tata, córka, syn; kilka starych fotografii w sepii. Tapeta

teatralia 65-66/2013


felietony w kwiatki, dywan. Okno z zasłoną i firaną. W kącie stojąca lampa. Niski stół przykryty serwetą. Po jego prawej stronie kanapa, naprzeciw pojedyncze krzesło, u szczytów dwa fotele. Przy samym wejściu po prawej stronie mały stolik. W pokoju dużo kwiatów, typu bluszcze, draceny, juki, w ceramicznych doniczkach. W takiej – estetycznie – przestrzeni odbywa się panieńskie party. Teraz najważniejszymi rekwizytami są czerwone stringi oraz butelki z alkoholem. Alkoholu przy takiej okazji nie brakuje, gorzej z jedzeniem. Gościnie same muszą o nie zadbać, bo gospodyni podaje chipsy, ciastka, paluszki. Na upartego lody. M.: Panna młoda zadbała natomiast o dobór gości. To jej naj-naj-najnajlepsze przyjaciółki: Jesteście mi bliskie jak nikt inny i chciałam ten stan, panieństwo, w pewnym sensie też niewinność i niefrasobliwość, pożegnać właśnie z wami. Przez kilka godzin tej panieńskiej imprezy poznajemy pięć stereotypowych kobiecych osobowości, zarysowanych grubą kreską. Tak przedstawia je autorka: Martyna – Ładna, naturalna, wysoka brunetka, lekko kręcone rozpuszczone włosy. Lekki makijaż. Sukienka w kwiaty, czyli panna młoda. Magda – Grubsza dziewczyna w krótkich kręconych włosach mysiego koloru, mogą mieć ślady farbowania, ubrana w pastelowy bawełniany dres, nie od kompletu. Ma damską skórzaną torebkę, nieco out of fashion. Zmęczona, zaniedbana, bez makijażu. Sprawia wrażenie sympatycznej. Charakterystyczny tik: kiwa się w przód i tył, obejmuje rękami brzuch, czyli otyła świętoszka. Dominika – Wysoka, chuda, odstawiona blondynka. Bardzo dobrze zrobiona, ale w twarzy, szczególnie w oczach, ma coś zmęczonego. Przesadza z makijażem upiększającym. Nosi dużo złotej, błyskotliwej biżuterii. Ma długie czerwone paznokcie. Justin [Dżastin] – Z wyglądu bardzo młodzieżowa, zbuntowana. Krótkie czarne nastroszone włosy, skóra, kolczyki, tatuaże. Dużo taniej, świecącej biżuterii typu łańcuchy, czaszki. Demoniczny makijaż, czyli rockendrollowa nimfomanka.

teatralia 65-66/2013

29


felietony

Alicja – Wygląda poważniej niż pozostałe dziewczyny. Bardzo męska – i w wyglądzie, i w ruchach, zachowaniu. Wysoka, szczupła, bez piersi i figury. Krótkie rude włosy pofarbowane. Brak makijażu. Styl inżyniera. Nosi szylkretowe okulary. Marynarkę, koszulę i spodnie. Bez biżuterii. Na ręku nosi męski zegarek. Charakterystyczny tik: poprawia okulary, czyli lesbijka, typ męski. A.: Wszystkie dziewczyny są w podobnym wieku – mają koło trzydziestki. Pochodzą z różnych środowisk, łączy je wspólna przeszłość – szkoła, „balangowanie”. Tworzą grupę kobiet, którą można porównać z filmowymi lejdis… Ale jest między nimi zasadnicza różnica. W gronie kobiet z dramatu Urr jest lesbijka. Jej opowieść jest równoprawna względem opowieści heteroseksualnych koleżanek. Rozbija centrum tematyczne, którym są zazwyczaj mężczyzna, seks i miłość. Seks i miłość pozostają, ale przestają być monopolizowane heteroseksualnie. M.: Alicja też nie postrzega tych tematów idealistycznie – seks

30

traktuje pragmatycznie, nie jest piewczynią miłości. Opowiada o niej przewrotnie, dokumentuje ją, a jednocześnie kwestionuje. Nazywa ją banałem. Na pewno też nie jest zwolenniczką związków partnerskich – związek ją ogranicza. Alicja wyznaje romantyczną filozofię, rozumianą jako „potrzeba nieszczęścia w miłości”. Jest mieszaniną nowoczesności i tradycyjności, i jako kobieta, i jako lesbijka. A.: Postać ta daje jednak przede wszystkim okazję do przyjrzenia się wizerunkowi lesbijki w kobiecym, „oswojonym” środowisku. Bohaterka może sama opowiedzieć – w pewnym sensie publicznie – swoją historię. Ta składa się z dwóch części wyznaczonych wiekiem: części młodzieńczej i części dorosłej. M.: Czas licealny jest dla Alicji podwójnie trudny. Seksualne napięcia okresu dojrzewania były więc podwójnie zblokowane – z racji wieku i nieakceptacji społecznej dla homoseksualizmu. Ale to z powodu orientacji staje się obiektem kpin prawie całego biwaku, podczas którego zakochuje się, a jej „inna” miłość wychodzi na jaw:

teatralia 65-66/2013


felietony

No i wszyscy się śmiali, że Alicja jest lesbą, i że się zakochała w tamtej dziewczynie z kiepskimi brwiami. A nasza Alicja zrobiła się czerwona jak burak. Pieprznęła butelkę do ogniska i pobiegła do lasu! W tej historii, mieszczącej się w klasycznym schemacie młodzieńczych frustracji, pada zdanie, które świadczy o solidarności i dojrzałości dziewczyn, które jej towarzyszą: Zachowałyśmy się wtedy jak muszkieterowie, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Całą piątką obraziłyśmy się na to durne towarzystwo... A.: Nie dowiadujemy się, czy to zdarzenie było dla Alicji traumatyczne – na pewno było niełatwe. Dorosła Alicja to już osoba zdystansowana, świadoma swojej seksualności, powściągliwa i bezpośrednia. Ale dzieje jej związku ze studentką psychologii poznajemy ze szczegółami. To kluczowa opowieść romansowa tego dramatu. Alicja poznaje Katarzynę w bibliotece uniwersyteckiej. Kobiety szybko „łapią” kontakt intelektualny, kontynuują relację, spotykają się przy okazji intelektualnych wydarzeń na tzw. neutralnym gruncie. Po jakimś czasie Alicja decyduje się na spotkanie czysto towarzyskie. Zaprasza Kasię do klubu LGBT, informuje ją o swojej orientacji seksualnej. Wiadomość ta nie zmienia radykalnie ich relacji, znajomość się rozwija – dochodzi do spotkań, imprez, rozmów. W końcu Alicja stawia sprawę jasno: Albo się przyjaźnimy i jednocześnie uprawiamy sex, albo nic z tego. Ja jestem jak facet, mam swoje potrzeby i nie będę ich owijać w bawełnę. Otrzymuje równie jasną odpowiedź: Znaczy, że za każdym razem, gdy mamy się spotkać, pogadać o książkach czy pójść na imprezę, miałabym ci wylizać. Nie, dziękuję bardzo! Relacja zostaje zawieszona. Z czasem kontakt się odradza – dzięki e-mailom i wiadomościom SMS. Alicja trzyma jednak dystans, nie zgadza się na relację, która nie spełnia jej erotycznych oczekiwań i potrzeb. Ostatecznie Katarzyna deklaruje swoje uczucie e-mailowo. I rozpoczyna się etap, w którym to Alicja jest w defensywie uczuciowej. A Katarzyna – w różnych aktach desperacji, np. prowokacyjnym zachowaniem podczas urodzin Alicji – prze do celu, którym jest wspólne budowanie

teatralia 65-66/2013

31


felietony

mieszczańskiego związku i domu. I wciąga w to Alicję, która ostatecznie tak podsumowuje całą relację: Paradoksalnie byłam najbardziej szczęśliwa, gdy terminowałam, gdy się o nią starałam. Gdy byłam przez nią odrzucana. A nie teraz, gdy, o kurwa, zasypiam i budzę się u jej boku! (…) I pomyśleć, że dotyka to mnie, która przetłumaczyłam tyle romansów. Że znam na pamięć te wszystkie głodne kawałki. Że nawet do niektórych udało mi się przemycić akcenty homo. Ja jej nie chcę mamić, oszukiwać! Ja sama nie wiem, co czuję. Ja nie wiem, czy ją kocham? Jak mam się przekonać? M.: Romans Alicji przypomina właściwie romans heteroseksualny. To dobry przykład dla zwolenników poszukiwania podobieństw między homo- i heteroseksualizmem. Jest jednak pewna znacząca różnica. Osoba homoseksualna w sytuacji romansowej może spodziewać się coming outu. Powszechne wyobrażenie o coming oucie jest związane z ujawnieniem swojej orientacji w domu, w pracy, w przestrzeni publicznej. Ale lesbijka właściwie w każdej sytuacji jest stawiana wobec

32

wyatutowania. Także w relacji miłosnej. Jest narażona na odrzucenie – i z powodu czysto uczuciowego, i z powodu orientacji seksualnej. Alicja, prócz oswajania Kasi z samą sobą, musi ją jeszcze oswajać ze swoją orientacją seksualną. A.: A oswajanie ma konsekwencje. Bo to spotkanie kobiety dojrzałej, ukształtowanej, niemającej poczucia winy z powodu swojego lesbijstwa, z młodą dziewczyną, która dopiero odkrywa samą siebie i otwiera przed tą drugą nieznany świat podświadomych pragnień, skłonności etc. Tym samym Alicja opowiada jeden z kilku charakterystycznych wątków opowieści lesbijskich – wątek trudnych relacji między lesbijkami a kobietami widzącymi siebie jako „heteroseksualne”. To zawsze zadziwiające erotyczno-miłosne gry, w których niekoniecznie wiadomo, kto kogo uwodzi, i które nie przynoszą oczywistych rozwiązań. W tych spotkaniach-zderzeniach demaskowane są proste podziały między tym,

teatralia 65-66/2013


felietony

co homo-, a tym, co heteroseksualne, między tym, co męskie, a tym, co kobiece. M.: Właśnie „męskość” Alicji pojawia się w sztuce kilkukrotnie – wystarczy przypomnieć opis jej wyglądu w didaskaliach, deklaracje, że emocjonalnie jest mężczyzną. Lesbijka jako kobieca wersja mężczyzny to oczywiście jedno z les-wcieleń. Ale zachowania powszechnie mieszczące się w męskim modelu prezentuje też Dżastin, która odgrywa rolę Don Juana. Prowadzi z Alicją seksualne potyczki słowne, jakby rywalizowała z nią o pozycję najatrakcyjniej samicy/najatrakcyjniejszego samca typu alfa. Różnica jest taka, że Alicja łowi kobiety, Dżastin – mężczyzn. Każdy komentarz Dżastin do opowieści Alicji ma właśnie takie źródła. A.: Warto zaznaczyć, że historia Alicji przegląda się w komentarzach wszystkich uczestniczek wieczoru – czasem współczujących i rozumiejących, czasem złośliwych. Charakter uwag Dżastin już znamy. Martyna jest empatyczna i wspierająca, choć może trochę dramatyzuje. Dominika, którą obowiązują zasady poprawności w pracy, w rozmowie z Alicją daje upust uprzedzeniom lub wreszcie ma okazję mówić bez ograniczeń, co jej ślina na język przyniesie. M.: To zastanawiające, bo mimo że dziewczyny stanowią „paczkę”, odnosi się wrażenie, że się nie lubią. Mówią o solidarności, ale niekoniecznie się wspierają – nie mam na myśli spektakularnych wydarzeń, jak w opisanym biwaku. Myślę o relacjach. I tu rodzi się pytanie, czy taki kontakt między bohaterkami to ich styl komunikacji, który trzeba wziąć w cudzysłów, czy ich stosunki skażone są patriarchalnie – pełne rywalizacji, nieżyczliwości i ambiwalencji. Wówczas świat, który tworzą, przypomina świat mężczyzn. A.: Skłaniam się ku interpretacji, że Urr obnaża – świadomie czy nie – kobiece relacje nasiąknięte heteronormą, która jest silniejsza niż poprawnościowe myślenie. Świadczy o tym język, którym posługują

teatralia 65-66/2013

33


felietony

się bohaterki – mieszanina agresji, uprzedzeń i seksizmu. Nawet biorąc pod uwagę charakter spotkania, bezpośredniość rozmów, nie brzmi on dobrze. Dla zobrazowania wybrałam kilka zdań, w których pada słowo z sylabą „les”: No proszę, proszę, kto by pomyślał, naszej podwórkowej lesbijce leży robienie laski facetom. – Tak, mój ty homo-biedaku. (…) Żadnej les w promieniu, podejrzewam, kilkunastu kilometrów. Tak, jestem może dinozaurem. Lesbijką-dinozaurem! Tak, a przy stole urodzinowym lesby jakoś sexu z facetem jej nie wypadało uprawiać. Chodziłyśmy na imprezy, lesbijskie i straight. A lesbijki to już nie są ludźmi? Zresztą ona jest z założenia arodzinna. To przecież lesbijka. I chciałam jeszcze tylko dodać, i to nie jest żadna lesbijska propaganda, bo naprawdę nikomu nie życzę takiego losu, że dziewczyny też instynktownie wiedzą, co mają ze sobą robić, no w sferze seksualnej.

34

M.: Te zdania świadczą o pewnym bałaganie i stereotypie myślenia o lesbijkach, nawet w – wydawałoby się – życzliwym środowisku. Choć pewien komunikacyjny bałagan wpisany jest w imprezy kobiece, podczas których mówią wszystkie naraz i wplątują w to miliony wątków. W tym dramacie właściwie każda z bohaterek to osobny wątek, który wraz z innymi tworzy „kobiecą tkaninę”. Mimo więc wielu wątpliwości dotyczących i formy, i wymowy tego dramatu, cieszy mnie, że wątek lesbijski jest immanentnym elementem wyplatania kobiecego wzoru, a Alicja jest członkinią opisanej babskiej społeczności. Żaden z omawianych przez nas dramatów nie pokazywał lesbijki w takim kontekście.

teatralia 65-66/2013


felietony

DAMSKI TANDEM TWÓRCZY: MONIKA RAK & AGNIESZKA MAŁGOWSKA istnieje od 2009 roku, przygotował cykle: literacki Żywe radio, performatywny Maryjan i Krystina, filmowy Kino lesbijskie z nutą poliamoryczną, czytanie dramatu Portret lesbijek we wnętrzu; spektakle: Orlando. Pułapka? Sen, Fotel w skarpetkach, 33 Sztuka; Czarodziejski flet. Organizuje O’LESS Festiwal. Agnieszka Małgowska – absolwentka WOT-u, reżyserka, trenerka teatralna, scenarzystka, nauczycielka literatury. Monika Rak – absolwentka WOT-u na AT, aktorka, dramatopisarka, graficzka, fotografka, realizatorka autorskich filmów dokumentalnych i videoartów. dtandemt.blogspot.com

35

teatralia 65-66/2013


felietony

GABINET LUSTER OICHERMANA Karolina Wycisk Nad prawym brzegiem Wisły stoi nietypowa konstrukcja – nad budynkiem nieczynnej elektrowni wznosi się ramowa, betonowa rama, opatrzona logo krakowskiej Cricoteki. Powstający gmach jest nową siedzibą Muzeum Tadeusza Kantora. Poniżej poziomu ulicy, na wiślańskich bulwarach zamontowano kilkanaście luster na stalowych podporach, które odbijają obraz całej budowli. Z dwóch stron instalacji, przy uczęszczanej ścieżce umieszczony został napis „Cricoteka”, a przy jednym z „wejść” stoją wolontariusze – pracownicy tego muzeum na świeżym powietrzu. Wejście nic nie kosztuje, a przechodząc zawsze można sobie poprawić makijaż, przeglądając się w lustrzanym odbiciu.

36

Tymczasem wydarzyło się… to

na skomplikowany proces realizacji

artboomowski projekt Borisa

projektu i związane z nim komplikacje.

Oichermana, jedna z wielu

Otwarcie muzeum było przewidziane

festiwalowych prac rozlokowanych na

pod koniec ubiegłego roku, ale z powodu

krakowskim Podgórzu. Jak twierdzą

rozmaitych przeszkód nie doszło do

twórcy (kuratorem pracy jest Łukasz

skutku. Oficjalnie wykonawca orzekł,

Białkowski), instalacja odnosi się do

że konstrukcja grozi zawaleniem

Muzeum Migrującego, idei realizowanej

w wyniku błędów architektonicznych

przez Cricotekę, opartej z kolei na

zawartych w projekcie, nieoficjalnie

koncepcji muzeum rozproszonego. Dla

podano, że prace zostały przerwane

odbiorców nieznających tych teorii,

z powodu zadłużenia Chemobudowy.

projekt wydaje się w istocie banalny,

W medialnej dyskusji na ten temat różne

ale być może to jest jego największym

źródła szacowały kwoty potrzebne na

walorem. Stawiając lustro naprzeciwko

wzmocnienie konstrukcji – od kilku

rozgrzebanej budowy nowej placówki

tysięcy (zdaniem projektanta) do kilku

muzealnej, Oicherman, po pierwsze,

milionów złotych (według wyliczeń

sprawdza, „jak sama Cricoteka w nowej,

wykonawcy). Nagłówki artykułów

właśnie powstającej siedzibie wpisuje

najlepiej świadczą o przebiegu całej

się w kontekst okolicy”. Po drugie, to

inwestycji: „Budowa Cricoteki znów

również prosty sposób zwrócenia uwagi

wstrzymana”, bo „Muzeum Kantora

teatralia 65-66/2013


felietony

fot. Michał Ramus

37

może zdmuchnąć silny wiatr”. I dalej:

w tej sprawie wydarzyło.

„Cricoteka może stać się kolejnym

Wychodząc z podgórskiej Drukarni

szkieletorem”, jednak „wykonawca

na wiślane bulwary nie da się nie

Cricoteki dostał 2,5 mln złotych

zauważyć lustrzanej instalacji, widać ją

odszkodowania”, dlatego „wraca na

też z przeciwległej strony rzeki, kiedy

plac budowy Cricoteki”. Natomiast na

światło odbija się w zwierciadlanych

stronie internetowej Muzeum Kantora

powierzchniach. Interesujące jest to,

znajduje się informacja, że w 2012 roku

że z obu stron ścieżki lustra ustawione

rozpoczęto już roboty wykończeniowe,

są naprzeciwko idących, a nie w stronę

czyli historia zmierza powoli do swojego

placu budowy. Najpierw więc oglądamy

happy endu. Odwołując się do tytułu

samych siebie, zaskoczeni gabinetem

pracy Oichermana, tymczasem dużo się

zwierciadeł zbudowanym w przestrzeni

teatralia 65-66/2013


felietony

miejskiej, a potem wchodzimy

jedno, ale skrywający coś innego.

pomiędzy nie, przyglądając się odbitym

U Oichermana też podkreślona zostaje

obrazom. W ramach lustrzanych

pozorna obiektywność lustrzanego

prostopadłościanów widać nie tylko

odbicia – obrazy są załamane

fragmenty muzealnej konstrukcji,

i niewyraźne, widać na nich falującą

ale też wycinki krajobrazu. Dzięki

linię, brakuje ostrych kątów. Lustrzana

temu powstaje wrażenie rozbitej,

budowla rozmywa się w zamglonym

pokawałkowanej rzeczywistości.

odbiciu. Niepokój wywołuje moment,

Miłośnikom Kantora od razu nasuwa

kiedy samych siebie dostrzegamy

się skojarzenie z kolażową twórczością

w „kadrze” tego obrazka.

artysty i podejmowaną przezeń

38

grą z ideą multiplikacji, zwłaszcza

Odrealnienie, ale też zwielokrotnienie

w działaniach performerskich.

elementów otoczenia wpływa na

Linkowanie do twórczości Kantora

specyfikę całego projektu. Sceneria

wydaje mi świadomym działaniem

jest tutaj teatralną scenografią,

ze strony artystów. Podobnie jak

a przechodzący spacerowicze –

twórca Wielkiego krzesła, przyjmują

uczestnikami performansu, którzy

oni perspektywę obserwacji świata

dopełniają jego otwartą formę: będąc

przez soczewkę, którą staje się

stale w ruchu lub zatrzymując się, co

przedmiot ustawiony na scenie lub

chwila wybierają różne perspektywy

użyty w instalacji. Pozbawiona swojej

patrzenia, aby z dystansu przyjrzeć się

użyteczności, rzecz/ artefakt zyskuje

(rozproszonej) instalacji. Tymczasem

wówczas nowe, unikatowe znaczenie.

wydarzyło się… jest dzięki temu

Lustro też jest banalnym rekwizytem

sposobem teatralizacji otoczenia

codzienności. Jednak w stosunku

nowej Cricoteki, wprowadzenia

do innych jest przedmiotem, który

w przestrzeń miejską elementu

częściej prowokuje do teoretycznych

zakłócającego jej zwyczajne

i artystycznych interpretacji, jest

funkcjonowanie, wywołującego

komentowanym sposobem tworzenia

widoczną w niej zmianę. Takie

jakiegoś wizerunku. Takim, który

myślenie bliskie jest happeningowym

nigdy nie jest obojętny, ale zawsze

akcjom samego Kantora. Również

wykreowany, wykadrowany, odsłaniający

zmienny charakter instalacji –

teatralia 65-66/2013


felietony

obraz muzeum uwarunkowany jest

przypadkowa. Kilka osób zatrzymuje

zmiennymi czynnikami: pogodowymi,

się i czeka, aż tamci wykonają jakiś

obecnością widzów, wreszcie

ruch lub dadzą instrukcje postępowania

(oczekiwanymi) postępami w budowli

w tej niecodziennej sytuacji. Kiedy

– charakterystyczny jest dla podobnych

„muzealnicy” nie zachowują się zgodnie

działań. Konkretną inspiracją jest dla

z oczekiwaniami obserwatorów,

Oichermana Kantorowska koncepcja

ich dezorientacja i równocześnie

„pomników niemożliwych”, na którą

zaciekawienie sprawiają, że aktywnie

powołuje się w opisie projektu.

uczestniczą w instalacji, próbując

Przypisem, który ma do niej odsyłać

odgadnąć jej (prze)znaczenie.

jest obecność opiekunów ekspozycji – wolontariuszy siedzących na krzesłach.

Boris Oicherman dopiero od kilku lat

Według mnie poza oczywistym cytatem

tworzy projekty w różnych dziedzinach

– Kantorowskim krzesłem – również

sztuk wizualnych, wcześniej naukowo

lustra mogłyby stanowić realizację

zajmował się percepcją kolorów,

„niemożliwego” konceptu.

a zawodowo – technologią obrazowania. Zdobyte doświadczenie wykorzystuje

Wyjście poza mury muzeum, a właściwie

przy szukaniu materiałów dla swoich

prowokacyjne ustawienie instalacji

instalacji site specific, które zawsze

face to face jego nieukończonej

korespondują z wybraną przez artystę

budowy może być też przyczynkiem do

przestrzenią. Również nowa konstrukcja

ciekawej dyskusji z konwencjami w nim

Criocoteki ma być pokryta szklaną

obowiązującymi. Przeniesione poza

powierzchnią, między innymi stąd

sale wystawiennicze zasady działania

wybór lustra jako jedynego przedmiotu

instytucji zupełnie zmieniają swoje

artboomowskiej ekspozycji. Tymczasem

funkcje. W tym projekcie „kustosze”

wydarzyło się… formą nawiązuje

– dwie osoby pilnujące lustrzanej

też do innych lustrzanych instalacji

instalacji – stają się właściwie częścią

w przestrzeni miejskiej. Jedną z nich

artystycznego wydarzenia. Skupiają

jest lustrzany labirynt na terenie

na sobie uwagę przechodniów jako

uniwersytetu w Bristolu. Duński artysta

„wtajemniczeni” uczestnicy projektu,

Jeppe Hein wykorzystał w swojej

wydaje się, że ich obecność nie jest

pracy kilkadziesiąt luster, ustawionych

teatralia 65-66/2013

39


felietony

40

wertykalnie naprzeciwko głównego

aktualności. Jak już wspomniałam

gmachu uczelni. Chociaż przyświecała

– na krakowskim Podgórzu ponad

mu inna idea – z gruntu Lacanowska:

murami muzealnego placu budowy

uniwersytet ma być miejscem

wznoszą się imponujące betonowe

samopoznania, podobnie jak moment

podpory i metalowe konstrukcje, ale

rozpoznania swojego odbicia w lustrze

całość, ze względu na naprzemienne

– to elementem łączącym oba projekty

wstrzymywanie i wznawianie prac,

jest wybór konkretnego miejsca.

bardziej przypomina teraz młodszego

W starannie dobranym otoczeniu artyści

krewniaka podstarzałego już szkieletora

konstruują instalacje nawiązujące

niż nowoczesną formę architektoniczną.

do jego charakteru, symboliki czy

W krzywym zwierciadle Oichermana

przeznaczenia, dzięki czemu zmieniają

odbija się nie tylko problem lokalny –

jego charakter. W lustrach Heina

rewitalizacji Podgórza dzięki budowie

i Oichermana powstaje obraz publicznej

nowej placówki kulturalnej. To obraz

instytucji – jedna z nich dopiero

o szerokiej perspektywie społecznej,

buduje swoją placówkę, być może

gdzie na pierwszy plan wysuwają się

też markę; druga ma wypracowany

ciągle istotne i nieustabilizowane

autorytet, ale daleko jej do świetności

kwestie artystyczno-finansowej

czasów europejskiego renesansu. Obie

zależności. Przejrzeć się w tym lustrze to

prace nie są rodzajem nowoczesnego

żadna przyjemność.

pomnika ku chwale i na cześć, ale raczej ironicznym komentarzem do

5. Grolsch ArtBoom Festival w Krakowie, 7-21 czerwca 2013 TYMCZASEM WYDARZYŁO SIĘ... BORIS OICHERMAN kurator: Łukasz Białkowski

teatralia 65-66/2013

.


recenzje fot. materiały prasowe

SŁOWIAŃSZCZYZNA TAŃCEM WYOBRAŻONA Katarzyna Misiuk

41

Daleko odeszliśmy od lasów i pól, ponad którymi od rana do wieczora unosiły się białe śpiewy. Inne na czas zasiewów, inne na czas żniw, jeszcze inne w zimie, gdy cykl życia zamierał, by odrodzić się wraz z pierwszymi jaskółkami. Daleko od dymu ognisk w Noc Kupały i puszczanych na wodę wianków. Jeszcze dalej od Godów i Dziadów. Straciliśmy kontakt ze światem nadprzyrodzonym, dostępnym dla naszych pradziadów. Staliśmy się do bólu racjonalni, tracąc radość płynącą z życia we wspólnocie.

teatralia 65-66/2013


recenzje

42

Najwidoczniej nie czujemy się z tym

Przedstawienie jest luźną kompozycją

źle, skoro coraz częściej próbujemy

trzynastu taneczno-muzycznych

wskrzesić zapomniane zwyczaje,

obrazów. Każdy z nich wyobraża inne

zaklinać pędzący nieubłaganie czas,

stadium przemian w cyklu rocznym,

wyjść z betonowych gett, dać ponieść

determinującym życie naszych

się magii dawnego śpiewu i tańca. Na

przodków, całkowicie zależnych od

chwilę przenieść się w świat na poły

rytmu przyrody. Artystom udało

wyobrażony, fantazmatyczny, w którym

się stworzyć i rozwinąć unikalny,

odwieczny rytm wyznaczają pory roku,

intrygujący język, oparty na ruchu

wschody i zachody słońca, ścierają się

i dźwięku. Jego oddziaływanie wzmaga

żywioły. Odpowiedzią na te tęsknoty

specyficzna aranżacja przestrzeni.

wydają się być zyskujące coraz większą

Brak tu dekoracji, są tylko rekwizyty,

popularność projekty muzyczne,

przełamujące od czasu do czasu

artystyczne i teatralne, oparte na

nagość sceny. W świetle reflektorów

tradycyjnych formach ekspresji,

migoce złociste ziarno podrzucane

takich jak przykładowo śpiewokrzyk,

do góry, następnie spada na ziemię

przefiltrowanych jednak przez szerokie

z charakterystycznym pogłosem.

spektrum kultury współczesnej.

Kamień rytmicznie uderza o kamień, turkocą toczone jabłka, mieniąc

W nurt ten wpisuje się najnowsza

się przy tym wszelkimi odcieniami

propozycja krakowskiego Teatru

czerwieni. Instrumentem muzycznym

Ludowego. Preludium Słowiańskie –

staje się gliniana tykwa, drewniane

spektakl inspirowany kalendarzem

rózgi – pałeczkami perkusisty.

słowiańskim. To efekt fuzji trzech

Chwilami zatraca się sztywny podział

kontrastującyh żywiołów: grupy

na tańczących, śpiewających i tych

tanecznej Art_Color_Ballet, zespołu

grających. Wydobywanie dźwięku

bębniarzy Wataha i wokalnego sekstetu

z instrumentu zwanego kijem

Strojone. Nad ich harmonijnym

deszczowym staje się choreografią,

zespoleniem czuwała choreografka

podobnie jak uderzanie w bębny.

i reżyserka Agnieszka Glińska.

W Kupałową Noc chórzystki odgrywają rolę dziewcząt przypatrujących się

teatralia 65-66/2013


recenzje

tańczącym, następnie ruszają w tany,

także technikę bodypaintingu, czyniąc

wciągnięte przez nich do korowodu.

z niej rodzaj charakteryzacji. Aktor staje

Taniec przypomina także ich wyłanianie

się dzięki niej integralną częścią żywego

się zza spływających z góry płacht

obrazu.

białej, cienkiej materii w takt starej, bałkańskiej pieśni Vrbice, vrbo zeljena

Ogień toczy odwieczną walkę z wodą,

Đurđevdenova.

żywioł męski z damskim. Po zabawie

Agnieszce Glińskiej, będącej

przychodzi zaduma, po śmiechu płacz,

jednocześnie plastykiem i twórcą

po życiu śmierć. W noc dożynkową po

filmowym, nie można odmówić

deskach sceny toczą się barwne jabłka,

wyobraźni malarskiej. Swoje sceniczne

lecz lecący delikatną strużką biały puch

obrazy cieniuje raz miękką kreską

przypomina o nieuchronnym nadejściu

i rozmytą plamą, raz wyrazistym

zimy. Barwny korowód rozświetla

kontrastem. Umiejętnie wykorzystała

mrok Nocy Kupały, lecz gdy przychodzi

teatralia 65-66/2013

fot. materiały prasowe

43


recenzje

czas Jesiennych Dziadów, słychać już

izvor voda ladna, ja bi’ znala gde bi’

tylko smętne zawodzenie owiniętych

izvirala..., jednak przyjęte konwencje,

czarnymi kirami kobiet. Oniryczne Oj

które całkowicie wyparły żywioł ludowej

luli luli, zoriuszka wieczrnaja niesie się

zabawy, nakazują zostać w fotelu. Tak

ponad widownią. Tajemniczy, liryczny,

daleko odeszliśmy od naszej słowiańskiej

magiczny nastrój udziela się widzom.

tożsamości...

Gdy artyści kłaniają się, a chór wychodzi

.

do ostatniej pieśni, aż chce się zatańczyć i radośnie zaśpiewać: da sam,da sam

44 Teatr Ludowy w Krakowie PRELUDIUM SŁOWIAŃSKIE scenariusz: Agnieszka Glińska, Marek „Smok“ Rajss, Ewa Szawul, choreografia, reżyseria, projekt plastyczny, projekcje: Agnieszka Glińska, współpraca przy choreografii: Małgorzata Popławska-Warelis, Barbara Gwóźdź, Michał Adamowicz, muzyka: Marek „Smok“ Rajss, grupa wokalna Strojone w składzie: Agnieszka Banaś, Katarzyna Chodoń, Monika Giger, Agnieszka Nastalska, Aleksandra Stodółka, Agnieszka Szeptalin, tancerze: Agata Glenc, Renata Skobo, Anna Turzańska, Marta Mietelska, Joanna Czarnecka, Małgorzata Popławska- Warelis, Piotr Słodkowicz, Katarzyna Walendowska- Gosek, Joanna Juraszek, sceny walki: Michał Adamowicz, Michał Frosik, muzycy: Marek „Smok“ Rajss, Marcin Wolski, Tomasz Marzec, Mateusz Jurczyk „Juri“, Mateusz Sarapata „Majster“, Marcel Zambrzycki „Ząbek“, bodypainting: Agnieszka Glińska, Anna Seręga, Tomek Pucher, Joanna Łaksa, Kinga Wójtowicz, Karolina Sobońska, Violetta Sporny, Marlena Pieczątka, Jadwiga Żelazny, kostiumy: Anna Seręga, Joanna Łaksa, Joanna Jaśko, Wanda Sarapata, koordynacja projektu: Gabriel Kasperczyk współpraca przy realizacji projektu: Adam Sochacki konsultacja muzyczna i etnobotaniczna: Marek Styczyński premiera: 27 czerwca 2013

teatralia 65-66/2013


recenzje fot. Krzysztof Bieliński

45

MORDERSTWO W POSTMODERNISTYCZNYM KLIMACIE Robert Borowski

Martwa natura w rowie wciąga widza w sam środek kryminalnej zagadki. Zamordowano dziewczynę z małego włoskiego miasteczka. Subiektywne spojrzenia każdej z postaci – a wszystkie uczestniczą w tej zbrodni – doprowadzają do zaskakującego rozwiązania. Dramat w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej to wielogatunkowe dzieło, utrzymane w postmodernistycznym klimacie, znanym z filmów Davida Lyncha i Quentina Tarantino.

teatralia 65-66/2013


recenzje

fot. Krzysztof Bieliński

Największym atutem sztuki jest sposób

– matkę zamordowanej kobiety. Ta

prowadzenia narracji. Już pierwsza

przeżywa prawdziwy dramat – straciła

scena wygląda jak zdjęcie z urwanego

córkę, mąż nie udziela jej wsparcia.

filmu. Widzimy martwą kobietę, jej

Poszczególni podejrzani i świadkowie

ciało leży na deskach, a obok – bardzo

zdarzeń poprzedniej nocy, co chwila

zdenerwowanego chłopaka, który

odkrywają nowe karty, które – po nitce

tłumaczy się publiczności z całego

do kłębka – prowadzą do rozwiązania.

zajścia. Rozwikłania zagadki podejmuje

Okazuje się, że małe miasteczka,

się policjant Salti, doświadczony i znany

podobnie jak ich mieszkańcy, skrywają

lokalnej społeczności. Dodatkowym

mroczne sekrety. Nigdy nie wiadomo,

utrudnieniem okazuje się czas. Śledczy

gdzie czai się zło…

ma tylko 15 godzin na znalezienie rozwiązania, zanim lokalne media

Martwa natura w rowie utrzymana

przedstawią sprawę w wieczornym

jest w specyficznej konwencji. Często

dzienniku.

mieszają się w niej rzeczywistość i fikcja. Charakterystycznym przykładem

Po przeniesieniu zwłok do szpitala

jest duch zamordowanej dziewczyny,

poznajemy kolejną kluczową postać

przypatrujący się z boku nieudolnym

teatralia 65-66/2013


recenzje próbom odnalezienia jej zabójcy. Zjawa

Ten nieustannie ją nawiedza.

z ironicznym uśmiechem nawiedza

Niełatwe zadanie przypadło również

uczestników zdarzenia, ale tylko matka

Sławomirowi Grzymkowskiemu. Aktor

wchodzi z nią w interakcję. Kolejnym

wcielił się w rolę typowego policjanta,

awangardowym elementem są królicze

znanego z hollywoodzkich filmów:

maski nałożone na głowy wszystkich

przepracowanego, znerwicowanego

statystów, symbolizujące ich pozorowaną i wybitnie inteligentnego. Dzięki tym niewinność i obojętność. Zaskakujący

cechom z łatwością doprowadza każdą

jest – jak wspomniano wcześniej –

sprawę do końca. Charyzma aktora

sposób prowadzenia narracji. Postacie

dodaje tej postaci wyrazistości.

zwracają się do widzów i zwierzają

Scenografia i muzyka są dość oszczędne,

z osobistych przemyśleń. Ta popularna

ale do czasu – w pewnym momencie

ostatnimi czasy konwencja (znana m.in.

następuje nieoczekiwany zwrot akcji.

z serialu House of Cards) pozwala jeszcze

Bohaterowie gromadzą się na środku

bardziej wniknąć w przeżycia bohaterów

sceny i zaczynają tańczyć w rytm

i poznać ich nietuzinkowy sposób

muzyki rozrywkowej, co przydaje sztuce

myślenia.

jeszcze większej tajemniczości. Martwa natura w rowie to świetna

Oceniając spektakl nie można

adaptacja światowej klasy dramatu

nie docenić kunsztu aktorskiego.

Fausta Paravidina z dobrze dobraną

Wielkie ukłony należą się Katarzynie

obsadą aktorską i intrygującymi

Herman, której przypadła trudna rola

dialogami. Awangarda jest tu

matki zamordowanej dziewczyny.

jednocześnie dobrze wyważona,

Herman oddała dramatyzm postaci

a w połączeniu ze specyficznym

i pozwoliła w zupełnie nowy sposób

poczuciem humoru sprawia, że wymowa

spojrzeć na cierpienie, które wraz

przedstawienia staje się czytelna dla

z rozwojem akcji zaczyna przeradzać

wszystkich widzów i długo pozostaje

się w obłęd. Na pozór zimna i oschła,

w pamięci. To dowodzi, że oryginalność

w samotności przeżywająca swój

i nietuzinkowość nie zawsze muszą

dramat, zaczyna szukać pocieszenia

wychodzić poza granice dobrego smaku.

w wyidealizowanym obrazie córki.

47

.

Teatr Dramatyczny – Scena na Woli im. Tadeusza Łomnickiego w Warszawie MARTWA NATURA W ROWIE Fausto Paravidino, przekład: Monika Woźniak reżyseria: Małgorzata Bogajewska, światła, kostiumy i scenografia: Justyna Łagowska, opracowanie muzyczne: Rafał Kowalczyk, ruch sceniczny: Jacek Wazelin, kierownik produkcji: Mateusz Karoń, obsada: Katarzyna Herman, Sambor Czarnota, Sławomir Grzymkowski, Tomasz Lipiński, Waldemar Barwiński, Maria Dejmek, Filip Pławiak, Ewa Dylewska premiera:

teatralia 65-66/2013


recenzje

fot. Greg Noo Wak

TROJA LAST MINUTE Aleksandra Spilkowska „Każdy widzi to, co chce zobaczyć” – słowa wypowiadane w Każdy musi kiedyś umrzeć Porcelanko przez Odyseusza można odnieść do całego spektaklu, bogatego w wątki, podszytego, paradoksalnie, nieoczywistą aluzją i wulgarnym żartem. Jeśli jednak każdy z nas może zobaczyć coś innego, w rezultacie nikt nie widzi niczego. Wchodzimy do pomieszczenia

jest zaskakujące wykorzystanie tego

pogrążonego w półmroku, każdy

wstępnego podziału. Wbrew temu, czego

zaopatrzony w czerwony lub niebieski

moglibyśmy się spodziewać, w żaden

bilet. Obsługa teatru wskazuje miejsca

sposób nie komentuje się go ze sceny.jest

po dwóch stronach sali. Musimy przejść

. Nie jest to więc właściwie podział na

Ostre opozycje rysują się od samego

„Greków” i „Trojan”, staje się on równie

początku. Świetnym rozwiązaniem

arbitralny i absurdalny jak opozycja

teatralia 65-66/2013


fot. Greg Noo Wak

recenzje

49 walczących herosów. Publiczności

patosu kończy się na grotesce, czego

przypada rola gości, turystów.

wyrazem jest stragan z pamiątkami z „Troja city” znajdujący się pośrodku.

Dodatkowo podkreślonoa sięfunkcjęa

Dominują jednak absurd i nuda.

widzów, patrzących oraz adresatów,

Herosi czekają na zmianę, jakiekolwiek

jak w z góry rozstrzygniętym

wydarzenie prowadzące do wypełnienia

konkursie. O nas i o naszą pamięć

ich przeznaczenia, w którego istnienie

przecież chodzi – to wojna o sławę

już od dawna wątpią. Ich oczekiwanie

i honor, tylko żaden z bohaterów nie

jest absurdalne, przywodzi na myśl

pamięta już, co te słowa oznaczają.

sytuację rodem z dramatów Becketta.

Obydwa obozy, zaprezentowane przez

Zresztą w przedstawieniu też zdarzają

przewodników wycieczki, parodiują

się dłużyzny (być może mające

kapitalistyczne społeczeństwo, poddane

podkreślić sytuację postaci ). Długi

mechanizmom konsumpcji w każdych,

okres trwania wojny odbija się również

nawet wojjennych warunkach. powstałe

w decyzji o obsadzeniu w rolach

w wyniku owaniaKażda ze stron stara

młodych bohaterów o wiele starszych

się wypaść jak najlepiej, ale z nadmiaru

aktorów. Przyporządkowane im stałe,

teatralia 65-66/2013


recenzje

powtarzane z uporem, epitety to jest

wszystkie relacje. Stają się też, chociażby

związek frazeologiczny (Złotowłosy

w wymiarze performatywnym, motorem

Parys, Młodzieńczy Troilus…) nabierają

ludzkich działań. Właśnie przez tego

w tym kontekście prześmiewczego

rodzaju emocje ma miejsce cała ta

charakteru.

absurdalna wojenna sytuacja. Na pytanie Trojlusa, dlaczego po prostu

50

Z upływem czasu można odnieść

nie oddać Heleny Grekom, pierwszą,

wrażenie, że niczego nie traktuje

niejako instynktowną reakcją Hektora

się tu poważnie. traktowane .

jest dbałość o honor. Dopiero przy

Prześmiewczypatos (natomiast estetyka

jego definicji pojawia się wypaczona

amoże być prześmiewczym patosem i nie

idea seksualnej dominacji Trojan nad

jest to to maso co prześmiewstwo lub

Grekami. Parys bardziej niż nieszczęsny

patos sam w sobie) przechodzizmienia

Menelaos zaspokoił Helenę, a lepiej być

się w ciężki humor i na odwrót. Nie

trupem niż rogaczem, toteż symboliczną

brak krytyki samego teatru, choć kończy

wojnę według trojańskiego herosa „Grecy

się na tak oklepanych tematach jak

przegrali, zanim tu przypłynęli”. Miłość

nieuzasadnione epatowanie nagością

w ogóle nie wchodzi w grę.

Główne wątki gubią się w żonglerce skojarzeń i odwołań. Zdekonstruowano

Fatum w tym świecie ludzie narzucają

mity greckiego herosa i wojny

sobie sami, na zasadzie samospełniającej

trojańskiej, ale nie zobaczyliśmy

się przepowiedni. Logika nie ma tu

właściwie nic odkrywczego na ten

większego znaczenia. Wszyscy wiedzą,

temat. Dramat Szekspira jest tu tylko

co się stanie i przyzwyczaili się do tej

pretekstem, funkcjonuje jedynie

wiedzy i swoich ról, więc poza Troilusem

w formie ironicznego cytatu. Poezja staje

nie robią nic, by zmienić bieg wydarzeń.

się tylko kolejnym towarem na sprzedaż,

Ostateczna forma upadku miasta,

elementem w programie wycieczki

stanowiąca kolejna kpinę, tym razem

pod tytułem „dziedzictwo kulturowe”

z filmu Troja (wizualizacja fali klonów

(boleśnie trafny obraz rzeczywistości…).

Mężnego Ajaksa Juniora, znanego

Centralnym punktem spektaklu jest

bardziej jako Bezmózgi Ajaks), nie dziwi

symboliczny pojedynek Hektora

nikogo –ani widzów, ani bohaterów.

z Achillesem, natomiast wątek

Rróżnorodne wątki rozmywają się,

Troilusa i Kressydy zredukowano (do

zamknięte bez żadnego komentarza..

minimum. Problem zdrady zastępują

Po chwilowym wyciemnieniu widzimy

władza i dominacja – to one cechują

greckich herosów jedzących na

teatralia 65-66/2013


recenzje

zgliszczach miasta. Jedynie dwójka

i zaczerpniętych ze sztuki Szekspira

pobocznych postaci macha do widzów.

ze współczesną rzeczywistością.

Aktorzy nie kłaniają się. W ostatniej

Traci jednak na braku zdecydowania

scenie Agata Duda-Gracz reżyseruje

– między wieloma wątkami, stylami

także widownię – pozostaje nam

zmieniającymi się jak w kalejdoskopie

oklaskiwać zwycięzców. To jedyny

sztuka traci spójność. Podobnie intencje

komentarz, jakiego się doczekaliśmy.

twórców i warstwa intelektualna

Jako bohaterowie wiedzieliśmy przecież,

przedstawienia niemalżezanikają,

że tak to się skończy.

a pozostaje czysto formalna, estetyczna

.

przyjemność. Każdy musi kiedyś umrzeć... zaskakuje ciekawymi rozwiązaniami, często bawi trafnymi komentarzami i zestawieniami motywów zarówno mitycznych, jak

51

Teatr imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie KAŻDY MUSI KIEDYŚ UMRZEĆ PORCELANKO, CZYLI RZECZ O WOJNIE TROJAŃSKIEJ spektakl inspirowany Troilusem i Kresydą Williama Szekspira scenariusz, reżyseria i scenografia: Agata Duda-Gracz, kostiumy: Agata Duda-Gracz, muzyka: Maja Kleszcz, Wojtek Krzak, ruch sceniczny: Tomasz Wesołowski, obsada: Dominika Bednarczyk (Fortuna), Rafał Dziwisz (Młodzieńczy Troilus), Przemysław Chojęta (Przebiegły Odyseusz), Karolina Kamińska (Pazyfae), Elżbieta Karkoszka (Priam), Małgorzata Kochan (Tanecznica), Marta Konarska (Dumna Andromacha), Tomasz Międzik (Nieszczęsny Menelaos), Antoni Milancej (Prawy Eneasz), Krzysztof Piątkowski (Mężny Ajaks Junior), Sławomir Rokita (Złotowłosy Parys), Tomasz Schimscheiner (Chyży Patrokles), Cezary Studniak (Boski Achilles), Feliks Szajnert (Wielki Agamemnon), Anna Tomaszewska (Powabna Kresyda), Mikołaj Woubishet (Tersytes), Ewa Worytkiewicz (Piękna Helena), Tomasz Wysocki (Hektor Niezrównany), Maja Kleszcz (Kasandra), Wojtek Krzak (Druid) premiera: 9 maja 2013

teatralia 65-66/2013


recenzje

WIDMA PRZESZŁOŚCI (BYŁ SOBIE POLAK, POLAK, POLAK I DIABEŁ) fot. Bartłomiej Sowa

Wioleta Rybak

52

Najnowsza premiera Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie – Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł – to propozycja zupełnie inna od tych, które ten teatr oferował do tej pory. Spektakl na podstawie dramatu Pawła Demirskiego, wyreżyserowany przez Remigiusza Brzyka, to głęboka rzecz mówiąca o naturze Polaków. Rozkapryszona Gwiazdka (Marta

niesłusznie oskarżana o sympatyzowanie

Ledwoń), zdystansowany wobec

z Niemcami, zagubiony i porzucony

wszystkiego Generał (Krzysztof

przez rodziców Chłopiec (Daniel

Olchawa), rozgoryczona, pełna żalu

Dobosz), prymitywny Dresiarz –

za przeszłością Staruszka (Halszka

kibic Motoru (świetny Wojciech

Lehman), Wanda (Marta Sroka),

Rusin), stereotypowy niemiecki

więźniarka obozu koncentracyjnego,

Turysta (Przemysław Gąsiorowicz)

teatralia 65-66/2013


recenzje

i majestatyczny Biskup (Paweł Kos) to

od czasu, który upłynie. Będzie nas to

ósemka bohaterów spektaklu. Wszyscy

prześladowało, tak jak duch Wandy

są zamknięci w drucianej klatce przed

utopionej w studni wciąż prześladuje

sceną. Klatka staje się przestrzenią gry,

Staruszkę.

którą można opuścić dopiero w finale przedstawienia.

Każda z postaci tworzy bardzo charakterystyczną kreację,

Postacie już nie żyją – zginęły w bardzo

wszystkie jej elementy wydają się

różnych okolicznościach, a teraz

starannie przemyślane – od warstwy

znalazły się w czyśćcu i przedstawiają

psychologicznej po wygląd. Umiejętnie

widzom historie swojego życia. Ale czy

dobrane stroje oraz wielogodzinna

ratunek jest dla nich możliwy? Dzięki

charakteryzacja, przemieniająca

charakteryzacji aktorzy wyglądają jak

aktorów w żywe trupy z upiornymi

przerażające zombie, ale nie mniej

oczami (efekt osiągnięty dzięki

straszne są historie, które stopniowo

soczewkom), dają oszałamiający

zdradzają publiczności. Niektórzy z nich

wynik i wskazują, w jaki sposób dany

mają swoje odpowiedniki w prawdziwej

bohater mógł zginąć. W zasadzie

rzeczywistości – pewna staruszka

publiczność może odczuć ulgę, że

rzeczywiście się podpaliła, gdy chciano

aktorzy są zamknięci w klatce i żaden

jej odebrać dom, chłopiec powiesił się,

z nich nie dosięgnie przypadkiem

bo jego rodzice wyjechali za granicę,

nikogo swoją trupią ręką. Na widowni

żeby zarabiać pieniądze, a biskup miał

chyba nikt nie czuje się bezpiecznie;

problemy związane z wykorzystywaniem

źródłem pewnego dyskomfortu jest

seksualnym chłopców. Oczywiste

świadomość, że oglądamy potworne

jest także to, kto stał się wzorem dla

historie, które mają jednak silne oparcie

Generała. Ale postacie są jednocześnie

w rzeczywistości. Są elementami naszej

bardzo uniwersalne – w ich losach

trudnej, niedającej się wyprzeć historii,

przeplatają się wszystkie traumy

ale także teraźniejszości. Media wciąż

z przeszłości Polski. Bohaterowie

donoszą o morderstwach, pedofilii czy

ujawniają nasze narodowe wady czy

wybrykach kibiców, a te dowodzą, że zło

kompleksy: wojna, przemoc, ślepa pogoń

było i nadal będzie nieodłączną częścią

za pieniędzmi i karierą, nienawiść

naszego świata.

do Niemców,− wszystko, o czym chcielibyśmy zapomnieć, ale czego nie

Choć zarys problematyki spektaklu

jesteśmy w stanie wymazać niezależnie

Brzyka jawi się bardzo ponuro

teatralia 65-66/2013

53


recenzje

i poważnie, jego nastrój przełamują

specjalistką od przenoszenia tekstów

spore dawki ironii oraz humoru. Bo czy

Demirskiego na scenę była do tej pory

można nie śmiać się z wielkiej aktorki,

Monika Strzępka. Należy przyznać,

która zginęła pod kołami traktora

że Brzyk w pełni podołał trudnemu

albo ze zdziecinniałego Generała

zadaniu.

opowiadającego o swojej żonie? Jest to częściowo zasługa świetnego tekstu

Na początku przedstawienia pojawia

Pawła Demirskiego, który potrafi mówić

się informacja, że aktorzy nie grają na

o rzeczach poważnych i trudnych

głównej scenie ze względu na cięcia

w sposób pozbawiony zbędnego patosu.

budżetowe w Teatrze Osterwy. Podobno

Jednak nie można zapomnieć też

zabrakło też funduszy na wydruk

o reżyserze – Remigiusz Brzyk wziął na

profesjonalnych plakatów, w oknach

siebie dużą odpowiedzialność, w końcu

pojawiły się więc arkusze szarego

fot. Bartłomiej Sowa

54

teatralia 65-66/2013


recenzje

papieru zapisane cytatami ze sztuki. Trudno odgadnąć, ile w tym prawdy. Być może to objaw kryzysu, być może kolejny, nieco przewrotny dowód na to, że teatr zmienia się pod rządami Artura Tyszkiewicza, który jakiś czas temu

.

objął posadę dyrektora i coraz śmielej eksperymentuje. Liczę, że lubelska

publiczność dobrze przyjmie te zmiany, bo są one miastu bardzo potrzebne.

Teatr im. Juliusza Osterwy w Lublinie BYŁ SOBIE POLAK, POLAK, POLAK I DIABEŁ Paweł Demirski, reżyseria: Remigiusz Brzyk, scenografia: Remigiusz Brzyk, muzyka: Jacek Grudzień, opieka dramaturgiczna: Paweł Demirski, kostiumy i współpraca scenograficzna: Iga Słupska, Szymon Szewczyk, obsada: Marta Ledwoń (Gwiazdka), Marta Sroka (Wanda), Halszka Lehman (Staruszka), Daniel Dobosz (Chłopiec), Wojciech Rusin (Dresiarz), Przemysław Gąsiorowicz (Turysta ), Krzysztof Olchawa (Generał), Paweł Kos (Biskup) premiera: 25 maja 2013

teatralia 65-66/2013

55


recenzje

ZAMEK NIE DO ZDOBYCIA Katarzyna Pytlos Reżyser Marek Fiedor, pasjonat Franza Kafki, przelał swoją miłość do jego dzieł, przygotowawszy ostatnią premierę tego sezonu we Wrocławskim Teatrze Współczesnym - Zamek. Nie mamy do czynienia z warowną twierdzą, na szczęście też nie z ruiną, bo w spektaklu czuć ducha, a więc zaangażowanie zarówno twórcy, jak i aktorów.

fot. materiały prasowe

56

teatralia 65-66/2013


recenzje

Spokój małej, rządzącej się własnymi

jednak nie do końca skutecznie

prawami społeczności zakłóca przybycie

nimi manipulował. Trafia do oberży,

K. – geometry, który zjawia się w owym

w której pod czujnym okiem oberżystki

miejscu na wezwanie zarządzającego

Gardeny (Elżbieta Golińska) gości go

tytułowym „zamkiem” Klamma. Fiedor

Frieda (genialna, jak zawsze, Marta

nadał K. płeć – męską (znakomita

Malikowska). Akcja na scenie dzieje

kreacja Przemysława Bluszcza) i umieścił

się w dużym skrócie, gdyż z pierwszej

go w świecie zdominowanym przez

wspólnie spędzonej nocy widzimy tylko

kobiety. Nie jest łatwo stwierdzić, czy

poranek (Kafka dużą uwagę przywiązał

to on poddał się ich wpływowi, czy

do zawartego w książce opisu owej sceny). Później spektakl zaczyna być zlepkiem dialogów i monologów, które choć nie nużą, nie sprawiają wrażenia pseudo-inteligentnych, brzmią zbyt często banalnie. K. dąży do celu, jakim jest praca w zamku – miejscu legendzie u Klamma – człowieka widmo, o którym wiemy, że nocuje w oberży, a owe noce umila mu Frieda (najciekawsze fragmenty spektaklu: światła lampki z muzyką). Pragnie on wolności, ale także poczucia bezpieczeństwa i – cytując za kompozytorem Tomaszem Hynkiem – „jak wiadomo, tych dwóch rzeczy nie da się połączyć”. Pozostawił swoją rodzinę, a w scenach (wiernie oddających fragmenty powieści Kafki), gdy próbuje połączyć się z kimś telefonicznie, widać jak nie najlepiej odnajduje się w tej sytuacji.Na naszych oczach toczy się walka pożądania serca z wolnością duszy. K. zabawia się z Friedą, która jest dla niego tylko odskocznią, po to by chwilę później wpaść w ramiona dworującej z niego urzędniczki (Beata Rakowska), dzięki

teatralia 65-66/2013

57


recenzje której może zbliżyć się do zamku.

tylko na chwilę. Reżyserowi należy się

Zamku – kojarzonego jako twierdza

szacunek za podjęcie próby zawarcia

warowna, znajdująca się na wzgórzu

Kafki w pigułce stuminutowego

poza miastem, z dala od codzienności,

spektaklu.

miejsce dla wybranych. Podczas spotkania z twórcami, które Na drodze głównego bohatera pojawia

odbyło się dzień po premierze, przykrym

się też Olga (oniryczna Zina Kerste)

był fakt, że na uwagę, iż spektakl „nie

w relacjach z którą ujawniają się jego

poruszył” jednego z widzów argument

pierwotne instynkty i ucieka się on

brzmiał mniej więcej tak : „nie podoba

nawet do przemocy fizycznej. Wciąż

ci się? To znaczy że nie rozumiesz”.

gdzieś dąży, ale tak naprawdę dokąd?

Widać, że Marek Fiedor dołożył dużo

K. to człowiek współczesny, wciąż

starań, by pokazać widzom, cytując za

w pogoni, tylko za czym? Wiara jest

Staszczykiem „czym King naprawdę żył”.

ważniejsza od iluminacji w świecie, w którym zatraciły się ideały.

Sezon 2012/2013 zakończył się, zobaczyliśmy nową twarz tej

58

.

Spektakl rodzi wiele pytań o to,

instytucji i mam nadzieję, że nie jest

czy prawdziwym szczęściem jest

to jej ostateczny wizerunek i wraz

wyswobodzenie się z kajdan, które

z nowym sezonem pokaże nam jeszcze

w jakiś sposób zapewniają nam

wybitniejsze oblicze.

bezpieczeństwo i wyjście za mur, by czuć zew wolności. Kwintesencją może być wszak okrzyk „ja wolę się rozminąć, czekając!”. Człowiek u Kafki jest istotą małą, zagubioną, momentami śmieszną, tańczącą w rytmie własnych żądz. W Zamku Fiedora możemy dostrzec system totalitarny, korporacyjny, symboliczne ujęcie miłości, a także patriarchat i matriarchat. Wniosek: żyjemy w pułapce niedosytu. Treść spektaklu jest bardzo przejrzysta, scenografia minimalistyczna, choć doskonała, aktorstwo (z wyjątkiem Bluszcza i Malikowskiej) nie rzuca na kolana i co gorsza zostaje w pamięci

teatralia 65-66/2013

Wrocławski Teatr Współczesny ZAMEK Franz Kafka scenariusz i reżyseria: Marek Fiedor, muzyka: Tomasz Hynek, scenografia: Justyna Łagowska, K., geometra: Przemysław Bluszcz (gościnnie), Gardena, oberżystka: Elżbieta Golińska, Frieda, bufetowa: Marta Malikowska, Olga, klezmerka: Ina Kerste, Pepi, pokojówka: Anna Błaut, Giza, urzędniczka: Beata Rakowska premiera: 22 czerwca 2013r.


fot. materiały prasowe

recenzje

59

CZWORO NA JEDNEGO Natalia Ryńska W Och-Teatrze znów galimatias. Mayday 2, czyli dalsze losy dobrze znanych bohaterów. Dwa domy, dwoje dzieci, dwie żony i on

to doskonałe alibi. Nienormowany czas

jeden – John Smith (Rafał Rutkowski),

zajęć, nocne kursy i nagłe wezwania

43-letni londyński taksówkarz.

tworzą nieskazitelną całość, niebudzącą

Wcześniej czy później sytuacja musiała

podejrzeń u żadnej z pań. Dokładnie

się skomplikować. Przez prawie 20 lat

rozpisany plan dnia, czas wyliczony

głównemu bohaterowi udawało się

co do minuty, utarte zwyczaje oraz

bezproblemowo lawirować pomiędzy

pewność siebie przemawiają na korzyść

domowymi obowiązkami i potrzebami

Johna, który mógłby zapewne trwać

dwóch kobiet. Wszystko dzięki idealnej

w takim układzie aż do śmierci. Jest

wymówce – pracy. Bycie taksówkarzem

jednak coś, czego nie wziął pod uwagę

teatralia 65-66/2013


recenzje fot. materiały prasowe

60 – internet. To właśnie w wirtualnym

jeszcze bardziej ją komplikują, co chwila

świecie, za sprawą zaskakującego zbiegu

doprowadzając publiczność do wybuchu

okoliczności, poznają się Vicki i Gavin,

śmiechu.

dzieci Johna. Młodych fascynuje, że noszą to samo nazwisko, a ich ojcowie

Mayday 2 to kontynuacja sztuki

mają to samo imię, są w tym samym

Mayday wystawianej z powodzeniem

wieku, wykonują ten sam zawód. To

w Och-Teatrze od marca zeszłego roku.

musi być znak! Nie dziwi fakt, że

Oba przedstawienia wyreżyserowała

po paru rozmowach nastolatkowie

Krystyna Janda. W główne role wcielają

postanawiają się poznać. Gdy Johnowi

się ci sami aktorzy. Nie należy się

grunt usuwa się spod nóg, z pomocą

jednak martwić chronologią – widz bez

przychodzi mu długoletni lokator,

najmniejszych problemów zrozumie

a zarazem jedyna osoba znająca jego

relacje pomiędzy bohaterami i odnajdzie

tajemnicę – Stanley Gardner (Artur

się w nakreślonym przez nich świecie,

Barciś). Wymyślane na poczekaniu

niezależnie od tego, czy zacznie od

kłamstwa, zamiast ratować sytuację,

części pierwszej, czy drugiej.

teatralia 65-66/2013


recenzje Specyficzny układ sceny, z jakim mamy

gestykulacją i mimiką.

do czynienia w Och-Teatrze, został

Na sygnały mayday, które wysyła,

znakomicie zaadaptowany na potrzeby

reaguje Stanley. To dzięki niemu udaje

przedstawienia. Scenografię, stanowiącą

się utrzymać podwójne życie w sekrecie

salon, a chwilami salony dwóch

– on jest „mózgiem” całej operacji. Barciś

rodzin Johna, można śmiało nazwać

oddaje dwoistość postaci znakomicie –

minimalistyczną. Dwie kanapy, dwa

szybko wymyśla kolejne kłamstwa, jest

stoły, parę krzeseł, aparaty telefoniczne

zaangażowany, cechuje go światłość

i drzwi, za którymi znikają bohaterowie

umysłu, a z drugiej strony ma poczucie

to właściwie wszystko. Dzięki temu

bezsensowności podejmowanych

z każdego miejsca na widowni bardzo

działań. Reszta zespołu aktorskiego

dobrze widać grę aktorów, stanowiącą

swoimi umiejętnościami i grą aktorską

zresztą kwintesencję przedstawienia.

stworzyła idealne pole do popisu dla Rafała Rutkowskiego i Artura Barcisia.

Twórcę całego zamieszania gra Rafał Rutkowski, jawiący się początkowo jako

Scenografia, kostiumy, umiejętności

stateczna i bezkompromisowa głowa

aktorskie oraz muzyka zespołu Boney

rodziny. Aktor znakomicie odgrywa rolę

M. przenoszą widza w szalone lata

osoby na skraju załamania nerwowego,

osiemdziesiąte. Wszystkie elementy

płynnie przechodząc ze stanu euforii

przedstawienia tworzą jednolitą i spójną

w rozpacz i z powrotem. Bawi nie tylko

całość. Udany wieczór gwarantowany.

wypowiadanymi kwestiami, lecz także

.

Och-Teatr w Warszawie MAYDAY 2 Ray Cooney przekład: Elżbieta Woźniak, reżyseria: Krystyna Janda, scenografia: Arkadiusz Kośmider, kostiumy: Tomasz Ossoliński, asystentka scenografa: Małgorzata Domańska, reżyseria światła: Adam Kłosiński, Paweł Szymczyk, asystentka reżysera i producentka wykonawcza: Magdalena Kłosińska, obsada: Maria Seweryn (Mary Smith), Monika Fronczek (Barbara Smith), Rafał Rutkowski (John Smith), Artur Barciś (Stanley Gardner), Jerzy Łapiński/Stanisław Brudny (Tata Stanleya), Olga Sarzyńska/Justyna Schneider (Vicki Smith), Bartłomiej Firlet/Adam Serowaniec (Gavin Smith) premiera: 28 maja 2013

teatralia 65-66/2013

61


recenzje

fot. materiały prasowe

CO BOLI POLAKA? 62Monika Szweda On (Krzysztof Kiersznowski) ma raka, ona (Agata Fijewska-Sękulska) męża pijaka, a do tego spodziewa się dzieciaka – to dopiero draka! To, co boli w polskiej rzeczywistości, zostało przedstawione w formie groteskowej i zmuszającej do refleksji. Teoretycznie rzecz dzieje się

niewłaściwie przeżyło się swoje życie.

w Warszawie, ale w rzeczywistości

Fundacja Artystyczna „Młyn” nie boi się

spektakl ma na tyle uniwersalny

sięgać po tematy trudne, niepokojące

charakter, że może rozgrywać się

i bolesne. Moment, w którym

w każdym miejscu i czasie. Znakomite

emerytowany policjant dowiaduje się,

aktorskie trio porusza problemy,

że jest nieuleczalnie chory, stanowi dla

z którymi musi zmierzyć się każdy

niego początek rozliczania się z własnym

z nas: samotność, choroba, brak

życiem. Czy przyjdzie mu umierać

miłości, upływający czas i poczucie, że

samotnie? Czy jego życie było dobre?

teatralia 65-66/2013


recenzje

Czy znajdzie się ktoś, kto będzie po nim

zostało. Aktorzy opowiadają o swoich

płakał i o nim pamiętał? Czy w czasach

bolączkach, a nawet o nich śpiewają. Są

powszechnego konsumpcjonizmu

one wprawdzie nieco przejaskrawione,

bezinteresowna bliskość jest jeszcze

trochę wypaczone, lecz mimo to

możliwa? A może zawsze należy za nią

prawdziwe. Naszym oczom ukazuje

zapłacić?

się świat dla bogatych, których stać na zapewnienie sobie wszelkich wygód.

Okazuje się, że kupić można wszystko.

Biedni nie mają znaczenia, a zatem –

Nie tylko posiłek w obskurnym barze

jak pisała Szymborska – przyjdzie im

mlecznym, lecz także czas i uwagę

umrzeć samotnie, za białym parawanem,

okrutnej Pani Doktor (Zuzanna

nie wiadomo zresztą którym.

Fijewska-Malesza). Pacjenci stanowią

Wiele zależy od widza – to on powinien

dla niej utrapienie – wiecznie czegoś

wyobrazić sobie scenografię, której na

chcą, zadają stanowczo za dużo pytań

scenie właściwie nie ma. Jedynym jej

i chociaż chorują, to zejść z tego świata

elementem są plastikowe skrzynki, które

jakoś nie chcą. Umrzeć mogą godnie (za

w zależności od potrzeby mogą być

odpowiednią opłatą) lub zwyczajnie i po

stołem w barze mlecznym, siedzeniem

cichu, jeśli nie stać ich na zapewnienie

lub szpitalnym łóżkiem.

sobie właściwej opieki medycznej. Draka to spektakl o maksymalnej sile

Draka to połączenie znakomitego

rażenia, uzyskanej dzięki groteskowym

aktorskiego warsztatu Krzysztofa

tekstom, piosenkom i wszechobecnemu

Kiersznowskiego z młodością

absurdowi. Dotyka i boli, tym bardziej

i świeżością sióstr Fijewskich. Na uwagę

że jest osadzony we współczesności.

zasługuje zwłaszcza pokracznie ubrana

Są emeryci, łapówki, kolejki do lekarza

baba z ulicy, która – niczym antyczny

(który czasu ma mniej niż pacjentów),

chór – stara się przyciągnąć uwagę

jest ciężarna Kelnerka z mężem

publiczności i komentować to, co dzieje

pijakiem, jest i były policjant, który

się na scenie.

towarzystwa i pociechy szuka w jednym z warszawskich barów mlecznych.

Draka poważne tematy okrasza

Smutki topi w alkoholu, wypala

dowcipem, łamie tabu obecne w naszej

papierosa za papierosem, bo – jak

kulturze, a związane zwłaszcza

sam twierdzi – nic więcej już mu nie

z umieraniem, zmusza do zastanowienia

teatralia 65-66/2013

63


recenzje

64

się nad sobą. Czasem publiczność

którym rządzi pieniądz, są możliwe

się śmieje, ale spektaklowi daleko do

bezinteresowna przyjaźń i bliskość.

komedii. Na szczęście jednak i zbyt

Bohater doświadcza ich ze strony Lusi

wielką powagą on nie grzeszy, bo ta –

(ciężarnej Kelnerki), która towarzyszy

jeśli chcieć ją wprowadzić – mogłaby

mu w tych ostatnich chwilach.

wydać się sztuczna i - na przekór

Dzieło sióstr Fijewskich to spektakl

przyjętemu celowi - komiczna. Podniosłe

poetycki, lirycznie wieloznaczny,

rozprawianie o śmierci i rzeczach

oszczędny, kameralny, wręcz

ostatecznych bardzo łatwo może

minimalistyczny, a jednak niczego mu

przerodzić się w kicz lub uginający

nie brakuje. Poruszone w nim problemy

się pod ciężarem pesymizmu traktat

każdemu z nas przyjdzie rozważyć we

o umieraniu. Tutaj na szczęście udało

własnym sumieniu. Czym jest Draka?

się tego uniknąć. Ostatecznie spektakl

Kameralnym musicalem? Kabaretem?

ofiaruje widzom nadzieję, nieśmiałą

A może obrazem nas samych?

wiarę w to, że nawet w świecie,

.

Warszawska Niezależna Scena Społeczna Fundacji Artystycznej „Młyn” DRAKA scenariusz i reżyseria: Natalia Fijewska-Zdanowska, opracowanie muzyczne: Filip Dreger, choreografia: Bartosz Figurski, akompaniament: Agnieszka Orzechowska-Kozak, reżyseria światłą: Mikołaj Malesza, charakteryzacja: Aleksandra i Joanna Tomczyk, produkcja: Agnieszka Kondraciuk, Katarzyna Rospędowska, obsada: Agata Fijewska-Sękulska, Zuzanna FijewskaMalesza, Krzysztof Kiersznowski premiera: 9 czerwca 2013

teatralia 65-66/2013


recenzje

WIECZÓR LITERACKI Z KLIMATEM Dominika Stańczyk

Twórczość Korczaka nieszczególnie mnie interesowała – zakładałam dotąd, że pisał tylko dla dzieci, dlatego i tym razem spodziewałam się wesołej bajeczki, czegoś w sam raz na dobranoc. Tymczasem zapowiedziano wieczór literacki na podstawie dzieł mniej znanych. Otworzył je pięknie wyrecytowany wiersz, a potem... było wesoło, śpiewnie, dla dorosłych. Jak na bajkę przystało, nie zabrakło też morału. W Koszałkach opałkach poznajemy

Poznajemy zatem małżeństwo, którego

czterech ptasich bohaterów, którzy

rozmowy łudząco przypominają

oprowadzają widzów po starej

dialogi naszych dziadków; praskich

Warszawie – tej zapomnianej,

opryszków, którzy polują na zegarki;

przedwojennej. To jak wehikuł czasu,

wolskie dziewczyny, które – choć

który pozwala przyjrzeć się ówczesnemu

umorusane fabrycznym brudem – wciąż

życiu codziennemu, a to – choć mniej

są najpiękniejsze w całym mieście

więcej znane – wciąż wydaje się

oraz lombardzistów, którzy niczym

tajemnicze.

lichwiarze wyłudzają od innych ostatni grosz.

teatralia 65-66/2013

fot. materiały teatru

65


recenzje

To wszystko splata się z piosenkami rodem z Czerniakowa i Powiśla, z zachowaniem tego jakże wspaniałego przedwojennego akcentu. Gdy padły słowa „chodź na Pragie”, starsi widzowie uśmiechali się szeroko, jakby do wspomnień, a młodsi przyklasnęli do taktu. Wszystko w pełnej harmonii. Koszałki opałki to więcej niż wesoły wieczór literacki. Łatwo popaść w lekką zadumę ze względu na klarowny mowrał i czytelne pytania. Czym jest bogactwo? Tym, czym się otaczamy, czy tym, co mamy w sobie? Jaką wartość mają piękne przedmioty, które dzisiaj są, a jutro może już ich nie być? Wreszcie – czy

66

nasza głęboko zakorzeniona potrzeba posiadania nie krzywdzi innych? Teatr Żydowski upodobał sobie tematykę starej Warszawy, co mnie – jako jej mieszkańca – bardzo cieszy. Tym razem nie występują w nim głównie jego stali aktorzy, a tematyka i przedstawiony w niej świat nie są odzwierciedleniem wyłącznie żydowskiej kultury. To cenne i nowe doświadczenie – nikt dotąd nie proponował niczego podobnego.

.

Kameralność spektaklu, pięcioosobowy zespół i skromna scenografia przydały przedsięwzięciu jeszcze większej wartości.

teatralia 65-66/2013

Teatr Żydowski im. Estery Rachel i Idy Kamińskich w Warszawie KOSZAŁKI OPAŁKI Janusz Korczak scenariusz i reżyseria: Paweł Paszta, kierownictwo muzyczne: Teresa Wrońska, konsultacja scenograficzna: Honorata Dziadosz, Dorota Pabel, muzyka: Teresa Wrońska, obsada: Ewa Greś, Ernestyna Winnicka, Michał Żerucha (gościnnie), Konrad Darocha (gościnnie) premiera:


fot. materiały teatru

recenzje

TO LEĆMY! 67

Kaja Podleszańska

Czy istnieje jeszcze teatr magiczny? Taki, który porusza emocje i wyobraźnię, wprowadzając wątki fantastyczne i oddziałując poprzez fantazyjne środki (lalki, maski, efekty świetlne). Dla każdego widza, istota tej nieuchwytnej magii będzie polegać na czymś innym. Jednak niewątpliwie teatry dla dorosłych, repertuarowe, dramatyczne, opery i inne „poważne” miejsca, nie zwykły przemawiać do widzów odwołując się przede wszystkim do ich fantazji. Odnajdujemy ją przede wszystkim w propozycjach skierowanych do najmłodszych, ale nie mówię tu o Teatrze Groteska, ale innym małym teatrzyku cechującym się eklektycznym wyborem repertuaru i zapraszającym do uczestnictwa w spektaklach zarówno dużych, jak i małych. Jest to Teatr Bez Rzędów.

teatralia 65-66/2013


recenzje

Udałam się na spektakl Lecimy ze

z dwiema sterczącymi po bokach

sceptycyzmem, niesłusznie obawiając

gałęziami i huśtawką przy jednej z nich.

się czterdziestu minut nudy. Wnętrze

Mimo, że w trakcie spektaklu, wnętrza

teatru mile mnie zaskoczyło Budynek

pnia nie pokazano ani razu, stopniowo

zaskoczył mnie, ale było to miłe

aktorzy odkrywali coraz to nowe skrytki

uczucie− dużo pluszu i aksamitu w

i zakamarki, z których wychodziły

małym pomieszczeniu będącym foyer,

kolejne postaci.

szatnią i kasą jednocześnie − urządzone w dobrym guście i z wygodnymi sofami.

Sztukaztuka,pektakl został opartaya na

Poza mną dwójka dzieciaków, a poza

dramacie Magdy Fertacz Biały Baloniki,.

tym sami dorośli: rodzice, recenzentki,

Dramat przedstawia przejmującą

znajomi aktorów.

historię chłopca oczekującego na powrót taty i dziewczynki, która ucieka

68

Po chwili zaproszono nas na niewielką

z domu, gdzie nie brak wszelkich

salę, wyposażoną w miejsca do

dóbr materialnych. Bohater – Piotruś

siedzenia, ustawione w trzy rzędy .(

postanawia odnaleźć ojca, udając się

mimo, że teatr nazywa się Bez Rzędów)

w podróż z przyjacielem – Panem

Gdy rozjaśniła się scena, ujrzeliśmy

Skarpetą. Chłopiec ucieka w świat

duży, prostokątny kawałek pnia

fantazji, by oderwać się od dręczącej go

fot. materiały teatru

teatralia 65-66/2013


recenzje

rzeczywistości − okazuje się on o wiele

można zajrzeć za „kulisy”, pooglądać

bardziej niebezpieczny.

„bohaterów” i wnętrze tajemniczego

Kraina Mammy (Mamma jest

pnia, by przekonać się, że wszystko

skrzyżowaniem dobrego wujaszka z

wykonano z polotem i starannością.

szalonym naukowcem) okazuje się być więzieniem dziecięcych umysłów, w

Sztuka jest „magiczna” w najlepszym

którym odbiera się tożsamość, głównie

tego słowa znaczeniu, a szczęśliwe

w celu usunięcia złych wspomnień.

akończenie nie odbiera nam

Świat, gdzie każde z „urodzonych na

przyjemności oglądania. Wyobraźnia

nowo” dzieci śpiewa: „Dobrze z Mammą?

miesza się z rzeczywistością w

jest”, zamienia się w wizję z koszmaru.

najniewinniejszej perspektywie dziecka. Prostota, ale i lekki sentymentalizm

.

Łagodności trudnemu wydźwiękowi

utworu są przełamywane komicznymi

przedstawienia przydają świetnie

wstawkami, jak sceny z udziałem Pana

zaplanowana i wykonana scenografia

Skarpety, które sprawiają, że zarówno

oraz postacie – lalki animowane

dzieci, jak i starsi nie mogą się nudzić.

przez ubranych w czerń aktorów, nawiązujących tym samym do tradycji teatru bunraku. Po przedstawieniu

Teatr Bez Rzędów w Krakowie LECIMY na podstawie Białych Baloników Magdy Fertacz światło: Piotr Osak, muzyka: Dawid Newman, dźwięk: Jakub Popławski, obsada/scenografia/ lalki: Małgorzata Krawczenko, Helena Wróbel, Jakub Popławski premiera: kwiecień 2013

teatralia 65-66/2013

69


fot. materiały teatru

70

BYĆ CZY MIEĆ? Paulina Makar „Nic nie utraci ten, co nie miał nic” – bo i co mógł stracić Tim, czternastoletni bohater spektaklu Tim Talar albo sprzedany śmiech? Był wychowywany przez macochę, miał przyrodnią siostrę Hildę, jego tata zmarł. Właściwie nic już nie można mu było odebrać. A jednak miał coś, co było obiektem pożądania samego Szatana – śmiech.

teatralia 65-66/2013


fot. materiały teatru

71

Śmiech w sztuce jest symbolem radości

można kupić, zawsze jest ktoś, kto

życia, zwykłej radości dziecka, czegoś, co

zechce zapłacić”. Ten błąd popełnia Tim

nie ma wymiaru materialnego, więc jest

– sprzedaje śmiech. Szybko się okaże, że

nie do odebrania. Ale to dla Szatana nie

stracił coś cennego, czego nie mogą mu

problem − on zawsze znajdzie sposób,

zastąpić ani pieniądze, ani podziw, ani

żeby zrealizować swój cel. Diabeł wie, że

chwała – stracił radość życia.

rzeczy materialne nie są dla człowieka najważniejsze – nadrzędną wartością

Prologiem historii jest rozmowa dwóch

jest być, a nie mieć. To człowiek często

„głupich” pacynek – Diabła ze Sługą.

o tym zapomina, w natłoku codziennych

Scena ma infantylny charakter. Oto

trosk, zmartwień o jutro. Wydaje się,

silniejszy bije słabszego, a przy okazji

że możemy sprzedać wszystko, bo

obaj opowiadają „głodne kawałki”.

„wszystko jest na sprzedaż, wszystko

Pozornie bezsensowna sytuacja nabiera

teatralia 65-66/2013


recenzje

sensu po obejrzeniu całego spektaklu.

człowieka to, co tak naprawdę w życiu

Widz chyli czoła przed kunsztem Diabła,

się liczy. Mały widz z pewnością nie

choć ten w codziennym życiu wydaje

będzie się nudził – najpierw rozbawi

się małą, śmieszną pacynką, lalką

go pierwsze spotkanie z Diabłem,

nienaturalnej wielkości, z podłożonym

potem znajdzie się na wyścigach

głosem. Szatan jako pacynka śmieszy, ale konnych, żeby na koniec poczuć smak przedstawienie przypomina, że Diabeł,

morskiej przygody. Fantastyczny świat

jeśli zechce, może przybrać postać

przedstawienia nie pozostawi obojętnym

barona, osoby dostojnej i zamożnej,

też starszego odbiorcy. Ten usłyszy

podziwianej i szanowanej.

fantastyczną muzykę i niezwykły

.

głos Hildy (Dagny Cipora). Ci, którzy

72

Sztuka stawia jedno z najważniejszych

oczekiwaliby czegoś więcej, mogą liczyć

pytań: „być czy mieć?”, a jednocześnie

na cukierki od mamy Tima (Barbara

wytycza kierunek. To ważne zwłaszcza

Napieraj).

współcześnie, kiedy mieć wypiera być. Dzięki podobnym spektaklom można na trwałe zapisać w świadomości młodego

Teatr Siemaszkowej w Rzeszowie TIM TALAR ALBO SPRZEDANY ŚMIECH James Krüss adaptacja: Jan Dvořak, przekład: Włodzimierz Fełenczak, inscenizacja i reżyseria: Ireneusz Maciejewski, scenografia i kostiumy: Barbara Guzik, muzyka: Piotr Nazaruk, choreografia: Ewelina Ciszewska, teksty piosenek: Malina Prześluga, obsada: Małgorzata Machowska, Barbara Napieraj, Beata Zarembianka, Michał Chołka, Waldemar Czyszak, Józef Hamkało, Adam Mężyk, Mateusz Mikoś, Robert Żurek, Dagny Cipora (gościnnie) premiera: 1 czerwca 2013

teatralia 65-66/2013


recenzje

AKT EREKCYJNY Kinga Cieśluk Między nogami to w pełni autorski spektakl czterech aktorów Teatru Współczesnego, współtworzących projekt Teatr Niekonsekwentny. Nomen omen pomiędzy jurność, wigor i bardzo dobrą grę wkradł się chaos. fot. materiały prasowe

73

Zespół dysponuje dużym potencjałem, co z doskonałą muzyką Barbary Biel widać było w jak zwykle autentycznym

i absurdalne gagi, które – gdyby Między

Adamie Kuzyczu-Berezowskim,

nogami było filmem – tworzyłyby bardzo

temperamentnym Macieju Litkowskim

zachęcający slapstick. Już od pierwszej

oraz u Wojciecha Sandacha i Michała

sceny wiadomo bowiem, że będzie aż

Lewandowskiego, którzy w role kobiece

nadto bezceremonialnie, nawet jak

zwykli wcielać się z niezwykłą gracją

na Arystofanesa. Słowo „kutas” użyte

i pazurem. Wszystkich panów łączy

zostaje tu prawdopodobnie więcej

ponadto młody wiek i rubaszne poczucie

razy niż „k..” w Psach Władysława

humoru, widać, że na scenie kwartet

Pasikowskiego. Mało tego, są

bawi się wyśmienicie. Jest i rap rock, i a

również kutasy namacalne, duże,

cappella, reżyseria światła współgrająca

pluszowe, różowe. Arystofanes, grecki

teatralia 65-66/2013


recenzje

74

komediopisarz tworzący na przełomie

to jednak niezbyt głęboko skrywana,

V/IV wieku p.n.e zostaje potraktowany

a efekt komiczny śmieszy w każdej

takim właśnie welurowym członkiem.

scenie.

Teatr bierze na warsztat cztery jego

Między nogami dzieje się momentami

komedie: Lizystratę, Thesmoforię, Żaby

jednak zbyt wiele. Aktorzy są doskonale

i Ptaki. Wyłuskuje charakterystyczne

zsynchronizowani ruchowo, bez

dla Arystofanesa kolokwialne określenia

zająknięcia wypowiadają partie

narządów płciowych, skatologię,

dialogowe, absurdalnie wykorzystują

krytykę Eurypidesa z wątkiem kobiecej

nadarzające sie na scenie okazje,

namiętności na czele. Nad całością

często jednak widzowi trudno objąć

górują oczywiście wspomniane

całość dramaturgii. W spektaklu

kutasy. W mitologiczny świat wnoszą

zabrakło niestety kontrastu, dystansu

one powiew kawalerskiego wieczoru

by odetchnąć przez chwilę od tego, co

pełnego zabaw. Czy też raczej wieczoru

zabawne i móc docenić kolejne komiczne

panieńskiego, wszak o panie się tu

efekty. Komizm został w Teatrze

rozchodzi. Kobiety, pragnąc pokoju,

Niekonsekwentnym przedawkowany.

odmawiają swym wybrankom

Konsekwentnie należy jednak śledzić

rozkoszy cielesnych, podczas gdy

poczynania młodych aktorów i wróżyć

pluszowe sterczące członki wskazują

im sukces, ponieważ widać, że teatr

jak nonsensowny to kierunek.

mają we krwi, która trzyma ich w stanie

Mogłoby się wydawać, iż zdradzenie

najwyższej gotowości.

rekwizytów przyszłym widzom teatru

.

jest niedźwiedzią przysługą, tajemnica

Teatr Współczesny w Szczecinie, Teatr Niekonsekwentny MIĘDZY NOGAMI scenariusz, reżyseria, wykonanie: Adam Kuzycz-Berezowski, Michał Lewandowski, Maciej Litkowski, Wojciech Sandach, scenografia, kostiumy: Karolina Grzeszczuk, muzyka: Barbara Biel premiera: 9 maja 2013

teatralia 65-66/2013


fot. materiały teatru

recenzje

SCHEMAT DOSKONAŁY Karolina Obszyńska

12 czerwca we wrocławskim Teatrze Polskim gościliśmy stołeczny Teatr Kwadrat z farsą zatytułowaną Ślub doskonały, obsadzoną popularnymi telewizyjnymi aktorami. Nie przypominam sobie, żeby scena na Zapolskiej pękała w szwach tak, jak w dniu tego występu. Czy słusznie? Niestety, nawet jeśli staram się ocenić teatr komediowy w jego kategorii, to Ślub doskonały od tytułowej doskonałości jest bardzo daleki. Nie wiem tylko, jaki jest powód triumfu, który święci za granicą. Przytaczana wcześniej doskonałość ma

nocy dziewczyną swojego najlepszego

polegać – jak się zdaje – na szczęśliwym

przyjaciela, Toma (Andrzej Nejman).

zakończeniu, kiedy to Bill (PawełMałaszyński) decyduje się nie żenić

Akcja rozgrywa się w hotelowym

jednak z Ritą (Katarzyna Glinika),

apartamencie, przedzielonym

ubraną już w biel od stóp do głów,

prowizoryczną ścianką, która osłania nie

ale puścić wodze fantazji i oddać się

tylko to, co widoczne dla oczu,

cielesnej rozkoszy z Judy (Marta Żmuda-

lecz także podwójną moralność Pana

Trzebiatowska), poznaną poprzedniej

Młodego. Szkoda, że nie doczekaliśmy

teatralia 65-66/2013

75


recenzje się zmiany dekoracji po drugim akcie.

na zajęciach z aerobiku). Istotnie,

Niemniej, Ślub doskonały wypada

dynamika przedstawienia jest jego

imponująco, jeśli chodzi o stronę

atutem, fizycznie aktorzy muszą

wizualną – scenografia i kostiumy

stanąć na wysokości zadania, chociaż

przenoszą do świata brytyjskiej

na bezmyślnej bieganinie od drzwi do

śmietanki towarzyskiej. W poincie

drzwi nikt jeszcze nie zbudował dobrego

martwe dotąd dekoracje ożywają –

spektaklu.

okazuje się, że figury imitujące mosiężne aniołki umieją poruszać kończynami

Całość jest standardowa – opiera się na

i śpiewać.

komedii pomyłek, klasycznym qui pro quo, matematycznej precyzji wchodzenia

76

Andrzej Nejman powiedział w jednym

i wychodzenia z hukiem. Nie ma

z wywiadów, że grę w farsach upodobał

innowacji w dramaturgii (jeśli w ogóle

sobie zwłaszcza ze względu na

o takiej można tu mówić), wszystko

sentyment – właśnie w tym gatunku

powtarza się w absolutnie każdej

debiutował. I to widać, bo pod względem

scenicznej farsie, a więc i tutaj prowadzi

aktorstwa jest w Ślubie doskonałym

do nieznośnej przewidywalności.

niedościgniony. Inaczej rzecz ma

Przez ponad dwie godziny pojawia

się z Martą Żmudą-Trzebiatowską,

się kilka naprawdę zabawnych, a przy

niedoświadczoną w scenicznych

tym zaskakujących ripost – reszta

komediach – ten brak boleśnie wypływa

jest powielaniem schematów. Ślub

na wierzch. Paweł Małaszyński swoje

doskonały polecić można tym widzom,

próby uczynienia z Billa pozornie

którzy dotychczas stronili od teatru

uległego samca alfa podsyca komiczną

komediowego – stałych bywalców

mimiką i sugestywną gestykulacją

rozczarować może brak niedomówień

(momentami można rozmyślać, czy nie

i wierna kalka innych przedstawień tego

znajdujemy się przypadkiem

typu.

.

Teatr Polski we Wrocławiu ŚLUB DOSKONAŁY Robin Hawdon, przekład: Elżbieta Woźniak reżyseria: Marcin Sławiński, scenografia: Wojciech Stefaniak, kostiumy: Emilia Dadoń, obsada: Paweł Małaszyński (Bill), Katarzyna Glinka/Katarzyna Zielińska (Rita), Marta ŻmudaTrzebiatowska (Judy), Andrzej Nejman (Tom), Ewa Kasprzyk/Małgorzata Pieńkowska (Daphne), Ilona Chojnowska (Julie), Maciej Kujawski/Andrzej Grabarczyk (Kierownik Hotelu)

teatralia 65-66/2013


recenzje

MIĘDZY JAWĄ A SNEM Magdalena Czerny Sen nocy letniej to jedna z bardziej znanych komedii Williama Szekspira, która wielokrotnie stawała się inspiracją dla teatru dramatycznego, baletu, a także filmu i sztuk plastycznych. W dramacie, w którym świat realny przeplata się z fantastycznym, wielość możliwości jego odczytań sprawia, że Szekspirowskie dzieło interpretuje się zgodnie z różnymi teoriami naukowymi, dzięki czemu wciąż porusza aktualne problemy. Niestety dramat ten niezbyt często

zakochanych i tych, których uczucia

gości w repertuarze spektakli lakowych.

zostały odrzucone. Jest wola ojca

Wielka szkoda, ponieważ to właśnie

i wspierające je prawo ateńskie. Mamy

ten typ teatru, jak żaden inny, nadaje

wreszcie Oberona i Puka, których figle

się do prezentacji relacji między

zmieniają ludzką wolę. Wszystkimi

postaciami. Mamy tu bowiem bohaterów

postaciami, niczym marionetkami,

77 fot. Darek Dudziak

teatralia 65-66/2013


recenzje

sterują miłość, nieposkromiona chuć,

i animowanych przez nich postaci. Do

zazdrość oraz siła rzucanych uroków.

tego typu rozwiązań dochodzi zwłaszcza

I to właśnie dzięki temu teatr lalkowy

w scenach związanych z trupą aktorów

może opowiedzieć tę historię w nieco

mających wystawić losy Priama i Tyzbe

inny, właściwy dla swojego charakteru,

przed obliczem Tezeusza i Hipolity. To

sposób.

niezwykle zdystansowane spojrzenie na sytuację przygotowywania, a następnie

78

Tak też się stało w Teatrze Lalek

prezentowania spektaklu, jest jednym

Banialuka, w którym Sen nocy

z bardziej komicznych akcentów

letniej zrealizowali uznani twórcy

przedstawienia. Warto zaznaczyć,

teatru lalkowego – Marián Pecko,

że właśnie w scenach związanych

Eva Farkašova i Pavol Andraško.

z grupą rzemieślników, z większą

W spektaklu tym to właśnie w scenach

intensywnością niż w innych częściach

rozgrywających się w lesie, w którym

sztuki, pojawiają się rubaszność,

rezydują elfy i duchy leśne, najbardziej

wybujała erotyka, kpiarski ton

wyraziście widać bezwolność człowieka

wypowiedzi oraz podteksty seksualne.

wobec sterujących nim sił. Demetriusz

Forma w jaką zostały ujęte te elementy

i Leander, manipulowani przez Oberona

nie budzi jednak zgorszenia – jest to

i Puka, tracą kontrolę nad swoimi

jeden z czynników prezentujących

ciałami oraz zmysłami. Tym samym

różnorodność szekspirowskiego świata,

przypominają duże lalki, których

w którym różne warstwy społeczne

zachowaniem i wypowiedziami sterują

spotykają się, aby uczcić uroczystość

animatorzy. Nie jest to jedyny przykład

ślubu. Trupa aktorów to nieposkromiony

tego typu rozwiązania, ponieważ

żywioł, który wprowadza wpisany

rozgrywane zarówno w planie żywym,

w inscenizację element chaosu.

jak i lalkowym, przedstawienie zawiera

Warto przy tym wspomnieć o jednej

kilka scen, w trakcie których postaci

z końcowych scen przedstawienia.

tracą władzę nad własnym ciałem czy

Kiedy kurtyna opada i wydaje się,

też powoływanymi przez siebie do życia

że spektakl dobiegł końca, na scenę

marionetkami i pacynkami.

wpadają rzemieślnicy wraz z ich mistrzem ceremonii, aby przed obliczem

W trakcie sztuki, obok niezbyt tu

wszystkich odegrać historię miłosną.

używanego tonu serio, pojawiają się

Podwójne rozpoczęcie i zakończenie

elementy satyry, a także autoironii

przedstawienia Banialuki wzmaga

względem samych aktorów- lalkarzy

odczucie metateatralności bielskiego

teatralia 65-66/2013


recenzje

spektaklu. Grają i manipulują (animują) tu sobą wzajemnie niemal wszyscy. Jawna jest również sytuacja teatralna, którą aktorzy sygnalizują widzom niejako puszczając do nich oko. Jak napisał Szekspir: „Cały świat to scena, / A ludzie na nim to tylko aktorzy. / Każdy z nich wchodzi na scenę i znika, / A kiedy na niej jest, gra różne role […]”1. W wielu aspektach sztuce patronuje autor Snu nocy letniej, którego portret stanowił część podstawy makiety budynku zainspirowanego Teatrem Globe. To właśnie ona, na początku i końcu inscenizacji, jest miejscem akcji przedstawienia. Warto podkreślić, iż przedstawienie zawiera wiele odniesień kulturowych, które można odczytywać na różnych poziomach.

Teatr Lalek Banialuka w Bielsku-Białej SEN NOCY LETNIEJ William Szekspir, przekład: Stanisław Barańczak reżyseria: Marián Pecko, lalki, kostiumy: Eva Farkašová, dekoracje: Pavol Andraško, muzyka: Robert Mankovecký, obsada: Małgorzata Bulska, Małgorzata Król, Marta Marzęcka, Katarzyna Pohl, Lucyna Sypniewska, Władysław Aniszewski, Konrad Ignatowski, Włodzimierz Pohl, Ziemowit Ptaszkowski, Radosław Sadowski, Tomasz Sylwestrzak, Ryszard Sypniewski, Piotr Tomaszewski premiera: 19 kwietnia 2013

Czym jednak było to, czego doświadczyli bohaterowie przedstawienia? Czy jawą czy tylko letnim snem? Co zobaczyli

.

widzowie? Bohaterów Szekspira, a może sterowanych siłami uczuć samych siebie? A może to wszystko to był tylko (teatralny) sen…

1 W. Szekspir, Jak wam się podoba, przekł. S. Barańczak, Poznań 1993, s. 60.

teatralia 65-66/2013

79


recenzje fot. materiały teatru

LUDZI MOŻNA ZABIĆ W SERCU Katarzyna Skręt

80 Teatr Zupa z Małpy wraz z dwoma młodymi aktorami ze Studia Saturator (działający przy Akademickim Ośrodku Inicjatyw Artystycznych w Łodzi) zaprosili młodzież do podróży przez brazylijskie, zaniedbane dzielnice. Reżyser spektaklu Masza Bogucka zaproponowała patchworkową strukturę spektaklu. Tutaj nic nie jest na swoim miejscu. A przede wszystkim Zezé – główny bohater. Moje drzewko pomarańczowe –

i umiejętności postrzegania świata.

brazylijskiego pisarza José Mauro

Jego małe zmartwienia spotykają

de Vascocelosa – stało się inspiracją

się z problemami dorosłego świata –

do spektaklu powstałego w ramach

bezrobociem ojca, niesprawiedliwym

kampanii Dzieci nie śmieci

traktowaniem wśród rodzeństwa oraz

organizowanego przez Stowarzyszenie

przemocą fizyczną i psychiczną.

„ZACHODNIA”. Wśród biednych,

Chłopiec wychowany w biednej

zagraconych uliczek spotykamy Zezé

rodzinie potrafi jednak zadbać sam

(Michał Surosz) – pięcioletniego

o siebie. Nie krzyczy, gdy go biją i nie

chłopca o nadzwyczajnej wrażliwości

skarży się za bardzo. Przecież to

teatralia 65-66/2013


recenzje fot. materiały teatru

sam diabeł popchnął go do tego, by

Widownia usadzona została po obu

robić rzeczy złe. Tylko czym może

stronach sceny, równolegle do niej. Dwa

być zło w przekonaniu pięcioletniego

krańce sceny reprezentują dwa różne

dziecka? Używanie przekleństw,

światy: jednym jest dom Zezé i biedne

małe złośliwości, nieposłuszeństwo

dzielnice Brazylii, drugim (oddzielonym

wobec starszych – to jedynie reakcja

zasłoną od reszty) – dom Portugala.

na otaczającą go rzeczywistość.

Sterta przypadkowych rzeczy w trakcie

Przyjaciół spotyka w wędrownym

spektaklu przemienia się w stół, przy

sprzedawcy pieśni (Patryk Steczek) oraz

którym rodzina chłopca spożywa

w wujku Edmundo oraz w Portugalu –

posiłki.

mężczyźnie, który w sercu Zezé staje się jego ojcem (w obie postaci wcielił się

W odwróconym oparciem do widowni

Włodzimierz Twardowski). W nowym

fotelu spoczywa wiecznie zmęczony

domu oswaja drzewko pomarańczowe,

ojciec – znużony stagnacją oraz

które podróżuje z nim, zasadzone

niepowodzeniem. Jest głową rodziny,

w plastikowym samochodzie-zabawce.

jednak nie ma wpływu na jej sytuację

Kiedy jednak Zezé traci na zawsze

finansową. Środkowa część sceny staje

Portugala, jego życie na chwilę się

się ulicą oraz placem zabaw, na których

kończy.

bawią się Zezé, jego brat Totoca (Damian

teatralia 65-66/2013

81


recenzje

82

Kwapisiewicz) oraz jego siostry Gloria

warsztatowych w grze wykonawców.

(Magda Dratkiewicz) i Jandira (Marta

Dopełniają się wzajemnie, tworząc

Kuśmirek). To także miejsce, w którym

niesamowitą atmosferę Brazylii lat

Zezé przeżywa swego rodzaju inicjację

trzydziestych XX wieku. Michał Surosz,

– atakuje auto Portugala. Jednak

odtwórca głównej roli, zmierzył się

okazuje się to jedną z najważniejszych

z niezwykłym wyzwaniem – zagrać

rzeczy jakie przytrafiły się w jego

małego chłopca i nie zabrać postaci

dotychczasowym życiu. W tle słychać

dziecięcej radości. Energia, jaką obdarzył

realistyczne odgłosy: ulicy czy

widownię, wytworzyła sprzężenie

przelatujących samolotów. Spektakl

zwrotne. Młodzi widzowie komentowali

opiera się na rytmie wyznaczanym

akcję na bieżąco i wraz z jej rozwojem

przez głównego bohatera – jego energii,

zdawali się dostrzegać istotę samej

która raz słabnie, a raz rośnie do

historii. Zezé w pewnym momencie

niesamowitych rozmiarów.

wypowiada takie słowa: „Zabijać to

Moje drzewko pomarańczowe to historia

nie znaczy wyjąć rewolwer jak Buck

opowiedziana ustami dziecka, które

Jones i zrobić pif-paf! To wcale nie

w swoim krótkim życiu spotyka wiele

tak. Można zabijać w sercu. Po prostu

niesprawiedliwości. Jednak Zezé potrafi

przestać kogoś kochać. I wtedy ten ktoś

patrzeć na świat inaczej – jaśniej i z

umiera.” Te słowa, jednocześnie bolesne

większą nadzieją. Na scenie spotykają

i prawdziwe, stają się przesłaniem tego

się zarówno aktorzy profesjonalni

spektaklu. Kiedy dziecko nie ma siły,

(związani między innymi z Teatrem

by przeciwstawić się fizycznie, walczy

Pinokio i Teatrem Arlekin) oraz aktorzy

w inny sposób. Wszystko odbywa się

nieprofesjonalni. Jednak w trakcie

w jego sercu.

przedstawienia nie widać różnic

.

Teatr Zupa z Małpy MOJE DRZEWKO POMARAŃCZOWE José Mauro de Vascocelosa, tłumaczenie: Teresa Tomczyńska adaptacja, reżyseria, oprawa sceniczna: Masza Bogucka, ruch sceniczny: Marta Kuśmirek, obsada: Magda Dratkiewicz, Marta Kuśmirek, Patryk Steczek, Włodek Twardowski oraz Damian Kwapisiewicz i Michał Surosz

teatralia 65-66/2013


fot. Bartłomiej Sowa

SPEKTAKL ZAWIERA LOKOWANIE PRODUKTU Kinga Cieśluk Monodram Mariana Dworakowskiego przypadnie do gustu raczej miłośnikom poezji romantycznej oraz gry aktora, który na warsztat bierze Czarne kwiaty Cypriana Kamila Norwida. Scenografia jest prosta, minimalistyczna,

romantyzmu” i tu docenić należy

klasyczna. Czarne tło, biała kreda,

charyzmę, z jaką bohater stara się

muzyka Chopina. Sam Dworakowski,

pobudzić do tego dyskursu widownię, na

zainspirowany Norwidem, wskrzesza

której zasiada przede wszystkim młode

go po raz wtóry, samemu popadając

pokolenie. Cała sceneria Teatru Małego

nieomalże w transcendencję. Spektakl

wytwarza klimat sali wykładowej,

przygotowany w ramach cyklu Scena

w której Dworakowski aktor staje się

Propozycji Aktorskich stanowić ma

Dworakowskim profesorem, a widz

zapalnik „dyskusji o epoce polskiego

częścią audytorium. Jednak czy kondycja

teatralia 65-66/2013

83


recenzje romantyzmu będzie dyskutowana po przysłowiowym opadnięciu kurtyny, zależy nie tyle od umiejętności aktorskich, których Dworakowskiemu nie sposób odmówić, co od wrażliwości odbiorców. Miejsce na scenie zajmuje jedynie postać i krzesło, pusta przestrzeń pozostawiona została słowu, które przytłoczone zostaje jednak ciężką, czarną kolorystyką scenografii. Kto nie ceni twórczości autora Promethidiona, temu monodram wydać może się nudną lekcją języka polskiego. Język to jednak piękny, a Dworakowski wyłuskuje z niego co smaczniejsze fragmenty, zaś sam sposób

.

ich podania przypomina, że siła teatru

84

tkwi nie tylko w barwnych kostiumach, efektach świetlnych czy dramatycznej scenie, ale i w słowie, głosie, geście.

fot. Bartłomiej Sowa teatralia 65-66/2013

Teatr Współczesny w Szczecinie Scena Propozycji Aktorskich SŁOWO JEST OGIEŃ scenariusz, realizacja i wykonanie: Marian Dworakowski premiera: 22 marca 2013


recenzje

fot. Bartek Warzecha

LAND OF THE RISING SUN Kinga Cieśluk

85 Jeśli lubicie siedzieć przed osiemnastocalowym telewizorem i oglądać filmy Pedra Almodóvara, idźcie do Teatru Współczesnego na Taurydę. Apartado 679. W rolach głównych: Anna Januszewska, Małgorzata Klara i inni. Spektakl Antoniny Grzegorzewskiej

postacią mityczną, Grzegorzewska

jest ładny, pozornie przyjemny,

przenosi ją do dzisiejszej Aulidy

wyczuwa się jednak nutę goryczy,

z dostępem do internetu, Allegro

posmak pomarańczy, która nawet

i wysokich obcasów. Klara kreuje postać

jeśli słodka, jest też kwaskowata.

młodą, wyklętą, walczącą z samą sobą

Cytrusy to najważniejszy rekwizyt

o zachowanie postawy kobiety silnej,

sztuki, eksportowy towar Hiszpanii,

atrakcyjnej. Rosa Januszewskiej zdaje

do tradycji której nawiązuje historia

się z kolei zachowywać pogodę ducha

Ifigenii. Po spektaklu owocem można

egzotycznego ptaka w klatce, który nie

się poczęstować. Sama Ifigenia jest

zapomniał jednak, jak śpiewać. Mówi

teatralia 65-66/2013


recenzje językiem nieznanym Ifigenii, której

uwiedzione przez Taurydę. Ifigenia,

potrzeba wolności jest całkowicie

córka Agamemnona (Grzegorz Młudzik)

odmienna. Przyzwyczajona do palącego

z greckiego mitu wyrwana zostaje do

słońca Aulidy Rosa ma dla towarzyszki

tego już mniej mitycznego miejsca,

wiele absurdalnych rad. „Jak ci smutno,

w którym ojciec staje się torreadorem,

to się przejedź kabrioletem.”

a w krwawej ofierze składane są byki. Skojarzenie z Almodóvarem widoczne

86

Powtarzalność gestów, monotonia

jest w scenografii oraz w samej historii

ruchów lekko nużą, ale to nie polski

hardych kobiet gorzko doświadczonych

marazm. Przygnębienie w Taurydzie jest

przez los. Sztuka poprawna, nie ma

tropikalne, pachnące pomarańczami,

tu wybitnego tekstu, doskonałych

jednak za sprawą powierzenia głównej

ról, zaskoczeń, wszystko jednostajne,

roli Annie Januszewskiej, której

przyjemne. Lekki podmuch nadziei

nobliwość i lata pracy w teatrze budzą

na lepsze czasy, zefiru niosącego

podziw i szacunek, ta Tauryda zdaje

woń cytrusów, które przypominają,

się być bliżej nas. Również scenografia

że Taurydę wyreżyserowała Polka

nie jest charakterystyczna dla teatru

mieszkająca w Hiszpanii. Niełatwo

Anny Augustynowicz. Barw jest

odebrać spektakl Grzegorzewskiej bez

więcej niż zwykle, kolory bardziej

rozczarowania obrazem Południa, jaki

żywe, intensywne. Ich kontrast

przedstawia. Nie takiego folkloru się

z nieszczęściem Ifigenii wyostrza gorzką

spodziewaliśmy, gorący południowy

żałobę po jej dawnym życiu. Sam tekst,

temperament ostyga na scenie, gdzie

lekki, bez nadmiernego patosu, daje

więcej jest sjesty niż fiesty, ale przecież

wrażenie bliskości, identyfikuje widza

Andaluzyjki nadziewające pomarańcze

z postacią Klary.

na odgradzający widownię płot, będący częścią scenografii, sygnalizują, że to

.

Ważnym zabiegiem okazuje się

dzieło artystki, która mawia o sobie, że

także wprowadzenie na scenę chóru

jest pisarką katastroficzną. Z tą myślą

andaluzyjskich kobiet, wyznaczających

wypada wybrać się do teatru na sjestę.

rytm dnia, zawieszonych pomiędzy

Mnie Tauryda uwiodła dwa razy.

hiszpańską wyspą a szczecińską sceną. Spektakl zaczyna się od buntu aktorek, które inaczej go czują, które nie będą tego grać. Jednak grają,

teatralia 65-66/2013


recenzje

fot. Bartek Warzecha

87

Teatr Współczesny w Szczecinie TAURYDA. APARTADO 679 reżyseria, scenografia, kostiumy: Antonina Grzegorzewska, muzyka: Stanisław Radwan, reżyseria światła: Paweł Heppner, asystent reżysera: Maria Dąbrowska, obsada aktorska: Ifigenia: Małgorzata Klara, Rosa: Anna Januszewska, Andaluzyjki/Niezadowolone Aktorki: Barbara Biel, Maria Dąbrowska, Joanna Matuszak, Magdalena Myszkiewicz, Magdalena WraniStachowska (gościnnie), Torreador/Agamemnon: Grzegorz Młudzik, Dziewczynka, córka Ifigenii: Rita Skalska premiera: 12 października 2012

teatralia 65-66/2013


fot. materiały teatru

recenzje

88

PRZEGIĘTA METAFORA Alicja Müller „Serce gryzie nostalgia, a dusze ścina lód” – nucą cioty na plaży dla nudystów w Lubiewie, czyli tam, gdzie niegdyś w lubieżnych zwykły zwisać przegięciach, a teraz próżno szukają dróg do swych żądz nasycenia, bowiem w krzakach jest im dane spotkać jedynie współczesnych gejów, co to najbardziej nie seksu, lecz uczuć pragną i tylko potęgują tym samym powszechne z życia niezadowolenie.

teatralia 65-66/2013


recenzje w trzeciorzędne fatałaszki – występują jako półnagie, spocone emerytki, które nie tylko przytaczają swe świńskie przygody, ale i kopulują w rozstawionych na scenie, rozpadających się, pilnie strzeżonych przez waleczną Pisuaressę (świetna Teresa Pawłowicz) publicznych toaletach. Bezwzględnie egzekwowany jest tu tylko nakaz perwersji. Nie trzeba pamiętać o decorum. To, co pośród obskurnych pisuarów i zapchanych kabin z papierem po lewej i myciem rączek w cenie wyprawiają aktorzy jest czymś więcej od udawania łysych i brzuchatych seksualnych degeneratów, którym niewiele już pozostało, ponieważ zatracają się oni w swoich rolach. Pawła Sanakiewicza i Janusza Marchwińskiego należałoby poprosić o napisanie traktatu o odgrywaniu cioty totalnej. Duet cierpliwie odsłania przed nami tajemnice tamtego świata i niejako przekłada je na język głuchoniemych – stąd uporczywa gestykulacja oraz niewybredna mimika. Rzeczywistość przedstawiana przez Wszystko, co reżyser Sieklucki w pierwszej części Lubiewa zarysował, w drugiej doprowadza do granic żałości i ohydy. Patrycja i Lukrecja nadal żonglują farmazonami, podśpiewują wulgarne piosenki, wygadują brednie o podrywach, hulankach, swawolach i starym, dobrym seksie bez kondomów oraz świadomości AIDS, jednak teraz cioty– wcześniej papuzio przystrojone

nich zdaje się możliwa do uchwycenia jedynie w parodii – wszak to niepojęte biografie pedałów, a więc – jak rzekłaby Mary Douglas – mężczyzn splamionych. Wolno im powiedzieć wszystko. Wyrzutki mają prawo zaledwie do niskiej poezji i rubasznych żartów. A poza wszystkim pociesznych tragików łatwiej oswoić. Co więcej, nie tylko emerytowane pedały są przegięte –

teatralia 65-66/2013

89


recenzje

również współcześni geje prezentują

mitami. Zawsze sobie coś wynajdą,

się jako wynaturzeni, co bezbłędnie

by stworzyć wrażenie istnienia. Jasno

obrazuje Sylwester Piechura (Blondyn),

widać, że Panu Bogu nie do końca się

który wydaje się zarazem doskonale

one udały. Zawodzą nawet normalnych,

lubieżny, jak i na wskroś chłodny, obcy.

dzisiejszych gejów, co to w drogeriach zostawiają miliony i liczą na wartości

W świecie Lubiewa od dawna nie ma

inne niż tylko analne.

możliwości rzeczywistego wyboru

90

pomiędzy kreacją a autentycznością,

Z połączenia przewrotnego

ale cioty wciąż mogą udawać, że mają

i bezkompromisowego języka

wybór. Mogą więc nie tyle wahać

Witkowskiego z błazenadą zespołu

się pomiędzy naturalnym trwaniem

Teatru Nowego wyłania się wulgarny

a małpowaniem, co przyjąć, że już

cyrk. Perwersje przeplatają się tutaj

właściwie przestały istnieć i przestrzeń

ze wspomnieniami o misiu Uszatku

życia wypełnić niekończącą się

i PRL-owskim kompocie z galaretki,

gadaniną, przemienić ją w teatr

by w końcu ułożyć się w komediową,

życia codziennego. Smarowanie

co nie znaczy, że prostacką, afirmację

spoconych ciał tłustymi olejkami staje

minionego, nie tylko ciotowskiego

się tutaj tematem tak płodnym, że

świata. Sieklucki nadbudowuje nad

w każdej chwili może powstać jakaś

Lubiewem kolejne poziomy iluzji.

fundamentalna idea. Trudno pogodzić

Wprowadza postać Michasi Witkowskiej,

głębię ciotowskiej duszy, z ordynarnością

która jawi się jako autor-zdrajca, czyli

ciotowskiego ciała. Bohaterki Lubiewa

kolejny „kurwiszon” do biczowania, ale

nie są głupie. Czytały to i tamto.

i opowiadania. Cioty zaś mogą udawać,

Wiedzą, że nie tylko parkowe pedały

że nie są zmyślone. Wspomniana już

zdychają w przytułkach, ale i Norwid

Pisuaressa, czyli babcia klozetowa,

tak umierał. Mają pojęcie o orgiach

wydaje się synekdochą środowiska

de Sade’a i pragnieniach Pasoliniego.

nieprzychylnego światu LGBT – jest

Nieskończenie wiele ciot tak żyje –

stara, nietolerancyjna, zamknięta na

na tysiąc, a nawet milion sposobów

wszelkie dyskursy „jak sklep mięsny

próbując być i tłumaczyć właściwą

za komuny po osiemnastej”. A jednak

ich egzystencji lichotę górnolotnymi

w końcu staje z ciotami w równym

teatralia 65-66/2013


recenzje

szeregu, by odśpiewać pieśń-manifest

przetrąceńcach? To my opowiemy

ich przynależności do polskiej ziemi,

wam jeszcze mniej wzniosłe i jeszcze

co współgra z postulatami Teatru

bardziej obsceniczne historyjki. Zagramy

Nowego o uczynienie z Krakowa stolicy

jeszcze bardziej wykolejone ludzkie

alternatywnej seksualności.

szmaty. Zaśpiewamy jeszcze żałośniejsze piosenki i pokażemy nasze dupy.

Niewiele w Ciotowskim biczu zobaczymy

Głośniej będziemy bluźnić z narodowych

scen niekoniecznie komicznych. Nie

mitów, a skoro piękno sztuki nadal

wypada śmiać się właściwie tylko

nie umarło – my je dobijemy”.

wtedy, gdy – jak zwykle dogłębnie

Niewykluczone jednak, że Sieklucki się

poruszający, niebezpieczny, złowrogi,

pomylił. Za bardzo rozbestwił komizm

a zarazem dziwnie piękny – Mikołaj

postaci i stworzył błazeńsko-idiotyczne

Mikołajczyk (Wiesia) wykonuje taniec

widowisko o rozlazłych samcach,

AIDS. Ta nieomal absolutna ludyczność

co to zawiesili teraźniejszość, by do

wydaje się wynikiem przemyślanej

reszty zgnić na niegdysiejszych dzikich

prowokacji: „zarzucacie nam, że snujemy

plażach.

91

brzydkie opowieści o obrzydliwych

teatralia 65-66/2013 fot. materiały teatru


recenzje

Niezależnie od ostatecznego rozstrzygnięcia jasno przedstawia się konkluzja – trzeba nam przyjąć Patrycję, Lukrecję, Wiesię, a nawet Blondynka, który nic tylko stoi za krzakiem nagi i wabiący. Możemy obdarować ich zarówno szczerym obrzydzeniem, pogardą, jak i współczuciem, ale nie sposób udawać, że oni to tylko taka zboczona fikcja, nic nieznacząca historyjka o podejrzanych brudasach z ciemnych zaułków, gdyż obrazek pedałami malowany jest wycinkiem z naszego świata. Zresztą metafora może być przecież przegięta. Szczególnie, gdy

92

chodzi o miłość. A najbardziej dojmująca

.

w Lubiewie jest tęsknota za życiem, które cioty, wbrew pozorom, kochają. Groteskowa melancholia, paradoksalnie, tylko tę miłość pogłębia.

teatralia 65-66/2013

Teatr Nowy w Krakowie LUBIEWO: CIOTOWSKI BICZ według powieści Michała Witkowskiego reżyseria: Piotr Sieklucki, scenografia: Łukasz Błażejewski, choreografia: Mikołaj Mikołajczyk, obsada: Paweł Sanakiewicz (Lukrecja), Janusz Marchwiński (Patrycja),Teresa Pawłowicz (Pisuaressa), Sylwester Piechura (Blondyn), Mikołaj Mikołajczyk (Wiesia) premiera: 22 czerwca 2012


PĘKNIĘTY BALON

recenzje

Wioleta Rybak

Rewolucja balonowa Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hübnera z Warszawy była jednym ze spektakli pokazanych w namiocie rozstawionym na Placu Litewskim podczas Festiwalu Teatrów Europy Środkowej i Wschodniej „Sąsiedzi” w Lublinie.

93

fot. Katarzyna Marcinkiewicz

To już ósma edycja festiwalu „Sąsiedzi”

(dzięki temu kilka lat temu w edycji,

w Lublinie. Po raz kolejny jego formuła

gdzie królowały inspiracje sztuką

została zmieniona – dawniej na festiwalu

cyrkową, pojawił się cyrkowy namiot,

istniał nurt spektakli dla dzieci oraz

który od tej pory jest rozstawiany

dla dorosłych, potem ten podział zanikł

w sercu miasta na czas trwania

i prezentowano jedynie spektakle dla

imprezy). W tym roku natomiast na

widza dorosłego, za to pojawiła się

festiwalu goszczą spektakle dla widza

przewodnia tematyka danej edycji

dorosłego, podzielone jednak na dwa

teatralia 65-66/2013


recenzje nurty – „Słodki” oraz „Gorzki”. W cyklu

się miejsce dla wszystkich symboli

„Słodkim” miały znaleźć się rzeczy

i ikon tego czasu: Zielińska wspomina

lekkie, komediowe prezentowane

z rozrzewnieniem Dynastię, Magdę

na scenie w namiocie, natomiast

Masny w Kole Fortuny, Kaszpirowskiego

w „Gorzkim” – skłaniające do refleksji

czy Solidarność. Często tym

i poruszające istotne problemy

wspomnieniom towarzyszą fragmenty

współczesnego świata. Rewolucja

video, wyświetlane na ścianie w tle,

balonowa zaprezentowana w nurcie

z wystylizowaną w klimacie lat 90.

Słodkim tak naprawdę powinna znaleźć

Zielińską (video - Katarzyna Kural).

się gdzieś pomiędzy jednym a drugim.

Widać tu zachłyśnięcie się nowym

Bo w „słodką” formę zamknięte

czasem i nadchodzącymi zmianami,

zostały tu „gorzkie” refleksje o życiu

które dotyczyły wszystkich Polaków,

współczesnych młodych ludzi, którzy nie

gdy odchodził komunizm. Teraz

radzą sobie ze swoim życiem.

z perspektywy czasu ten, kto pamięta

Monodram Katarzyny Marii Zielińskiej,

ten okres, patrzy na to wszystko z łezką

oparty został na tekście napisanego

w oku.

specjalnie dla aktorki dramatu Julii

94

Cholewińskiej. Rewolucja balonowa

Na obyczajowym tle epoki zarysowują

opowiada historię trzydziestokilkuletniej

się elementy z biografii dziewczyny, jak

kobiety, której dzieciństwo przypadło

wyjazd do rodziny do Norwegii, później

w latach PRL i tuż po upadku

rozwód rodziców. Kilkakrotnie pojawia

komunizmu. W tym okresie żuło się

się lekko nakreślony, niedopowiedziany

gumy Donald i Turbo oraz pompowało

do końca wątek miłości do mężczyzny-

metaforyczny balon, wciąż powtarzając,

obcokrajowca, który zostawił bohaterkę.

że w przyszłości, gdy zmieni się ustrój

Kobieta mówi wprost, że nie wie, jak się

będzie lepiej. Ale czy na pewno?

zachowywać, jak założyć rodzinę i w

Niestety pompowany balon pęka

ogóle jak szczęśliwie żyć. Niestety okres

i nie przynosi cudownej przemiany,

dzieciństwa i dorastania nie przygotował

dobrobytu i wiecznego szczęścia

jej do dalszego, samodzielnego życia

w świecie pozbawionym problemów, na

tak, jak powinien. Czytanie Bravo nie

co niektórzy liczyli. Współczesny młody

zastąpiło odpowiedniego wychowania

człowiek także ma swoje nowe, zupełnie

i nie zawierało rad, jak zbudować

inne niż przed laty problemy.

prawdziwy, trwały związek i radzić sobie z problemami. Rodzice zajęci

Polska rzeczywistość przełomu lat

robieniem kariery – ojciec pisaniem

80. i 90. ukazana jest z wielkim

książki o rewolucji francuskiej,

sentymentem. W spektaklu znalazło

a matka budowaniem pozycji w Emway

teatralia 65-66/2013


recenzje nie stanowili dla dzieci dobrego

kobieta nosi w sobie.

przykładu. Czy można się więc dziwić,

Zielińska pod kierunkiem reżysera

że całe współczesne pokolenie jest

Sławomira Batyry, opowiada swoją

tak zagubione? Człowieka nadal ma

historię początkowo z wielkim

problemy osobiste, a także związane

optymizmem i niemal przesadnym

z życiem codziennym. Dawniej trudne

uśmiechem na twarzy, który coraz

warunki finansowe można było zrzucić

bardziej zanika, w miarę jak opowieść

na ustrój, a dziś jak sobie poradzić

staje się coraz mniej słodka. Ubrana

z niezapłaconymi rachunkami?

w szaroburą sukienkę aktorka mówi

Wywodom słownym Zielińskiej

o tym, że marzenia o kolorowym

towarzyszy duża ilość ruchu – kobieta

świecie okazały się jedynie ułudą. Wiara

wciąż spaceruje po scenie, tańczy, wnosi

w lepsze życie, które miało nastąpić,

i wynosi nowe elementy scenografii

nie doprowadziła do niczego dobrego.

– stolik, fotel, kwiatek w doniczce. Za

Przyniosła jedynie rozczarowanie.

ruch sceniczny odpowiedzialny był

I dlatego finał przedstawienia nakzuje

Leszek Bzdyl, znany z Teatru Dada von

zastanowić się, czy usytuowanie

Bzdulow, widać więc tu rękę mistrza

spektaklu w nurcie „Słodkim” Festiwalu

i ruchy te nigdy nie są przypadkowe czy

„Sąsiedzi” było na pewno dobrym

chaotyczne. Choć można mieć wrażenie,

rozwiązaniem?

że jej ruch ma oddać niepokój, jaki

.

95

Festiwal Teatrów Europy Środkowej „Sąsiedzi”, Lublin 13–16 czerwca 2013 Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera z Warszawy REWOLUCJA BALONOWA występuje: Katarzyna Maria Zielińska, reżyseria: Sławomir Batyra, scenografia: Andrzej Witkowski, muzyka: Michał Litwiniec, ruch sceniczny: Leszek Bzdyl, projekcje video: Katarzyna Kural, inspicjent: Marek Gorzkowski premiera: 27 listopada 2011

teatralia 65-66/2013


recenzje

MGLISTE WYOBRAŻENIE ŚMIERCI Marta Goławska

Mglisty Billy to spektakl zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Dotyka trudnego tematu śmierci, nie traktując go powierzchownie. Przedstawienie zrealizowano przy pomocy technik teatru cieni, które idealnie nadają się do opowiadania o ciemnych stronach życia.

96

Billy jest bardzo niesfornym chłopcem,

bierze sprawy w swoje ręce. Pisze list do

dokucza młodszej siostrze Jane, znęca się

Świętego Mikołaja z prośbą o wyjawienie

nad kotem. Lubi ciemność, samotność

tajemnicy śmierci. Niestety Mikołaj

i melancholię. Można powiedzieć, że

również zbywa go frazesem, że tak długo

to zwykłe siedmioletnie dziecko, może

jak będzie pamiętał o swoim pupilu, tak

trochę mroczne, ale niewyróżniające

długo on będzie żył.

się niczym specjalnym. Wszystko zmienia się wtedy, kiedy Billy strzela do

Jak wytłumaczyć dziecku coś, czego

swojego kota Tarzana dla zabawy, ale

nie rozumieją sami dorośli? Spektakle

okazuje się, że zwierzątko naprawdę nie

teatru cieni mają bardzo wiele zalet.

żyje. Nagle chłopiec zaczyna dorastać,

Nie potrzebują dużej przestrzeni, dzięki

zadaje sobie przerastające go pytania

czemu nie wymagają przestronnych

o śmierć. Zastanawia się, czy wszyscy

scen teatralnych. Bardzo łatwa do

muszą umrzeć, co czeka nas po śmierci.

przetransportowania scenografia

Dorośli nie traktują dzieci poważnie,

pozwala na nieograniczoną możliwość

więc nikt nie udziela mu sensownej

podróżowania i prezentowania

odpowiedzi. Tata mówi, że zakopią kota

przedstawienia szerokiej publiczności.

w ogródku i będzie z niego nawóz, na co Jane, siostra głównego bohatera, woła:

Do największych atutów należy

„Z Tarzana wyrosną pomidorki?!”. Billy

pobudzanie dziecięcej wyobraźni.

teatralia 65-66/2013


fot. materiały teatru

recenzje

Za pomocą prostych technik można

czy zły. Niepokojące są jednak sceny,

przenieść widza do takiej przestrzeni,

w których Billy próbuje wywołać ducha

jaka się tylko zamarzy twórcom,

swojego kota przy pomocy tablicy

bez względu na jej realność czy

spirytystycznej. Te wątki nie wnoszą

fantastyczność. Można to zaobserwować

niczego pozytywnego, a mogą być

w scenie zabawy Billy’ego i Tarzana,

szkodliwe dla rozwoju dziecka.

która przypomina grę komputerową.

.

Kot ma dziewięć żyć, więc game over następuje dopiero wtedy, gdy zwierzątko zginie po raz dziewiąty. Sztuka porusza bardzo ważny temat. Nie traktuje dzieci z przymrużeniem oka, ale jak poważnych odbiorców. Twórcy nie uciekają się do stwierdzeń typu: „jak będziesz grzeczny, to nie stanie ci się nic złego”. Wręcz przeciwnie − podkreślają to, że wszyscy są równi wobec śmierci, nie uniknie jej nikt, niezależnie od tego czy jest młody czy stary, dobry

Teatr Figur Kraków MGLISTY BILLY na podstawie komiksu Mglisty Billy Guillaume’a Bianco reżyseria i adaptacja: Mateusz Przyłęcki, scenografia: Agnieszka Polańska, muzyka: Andrzej Bonarek, światło i dźwięk: Murat Kornajew, realizacja: Piotr Idziak, Magdalena Hałoń, Grizzly Man, Hubert Michalak, pomoc w realizacji: Mateusz Wróbel, produkcja: Marta Hankus, Dorota Halberda, obsada: Dagmara Żabska, Kinga Wilczyńska / Alla Maslovskaya premiera: 14 kwietnia 2013

teatralia 65-66/2013

97


recenzje GDZIE TRZECH SIĘ PRZYJAŹNI… Diana Tomaszewska

fot. materiały teatru

98

Nie wolno kłamać! – powtarzają rodzice swoim pociechom. Nie zawsze jednak wspominają o konsekwencjach mówienia nieprawdy. Różne mogą być tego przyczyny: lęk przed karą, lub też bardziej szlachetne: na przykład obrona przyjaciela. O grupie przyjaciół, o ich współpracy w sytuacji zagrożenia i skutkach oszukiwania w radomskim spektaklu Na Arce o ósmej „opowiedział” reżyser Petr Nosalek. Bohaterami przedstawienia są zwierzęta,

motyla i wyrządzeniu mu krzywdy

które poprzez swoje zachowanie

(choć krzywda ta jest przypadkowa).

ukazują wszystkie ludzkie cechy i stany

Pod nieobecność „winowajcy” pozostała

emocjonalne, takie jak: zazdrość,

dwójka pingwinów dostaje propozycję

żal, radość, poczucie wspólnoty, ale

nie do odrzucenia – bilet na rejs

i strach czy kłamstwo. A sytuacja

statkiem, dzięki któremu przeżyją

grupy przyjaciół jest na tyle nietypowa,

zbliżający się potop. Wybór wydaje

że została zabawnie osadzona

się jasny… Tym bardziej że doszło

w kontekście… biblijnego potopu.

między nimi do sprzeczki. W duszy

Między trzema pingwinami dochodzi

dwójki przyjaciół rodzą się niemal

do nieporozumienia ze względu na

natychmiast wątpliwości – przecież

różnicę zdań na temat wartości życia

nie mogą zostawić „na pastwę losu”

teatralia 65-66/2013


recenzje kogoś bliskiego, nawet jeśli obecnie nie

pingwinów „zamkniętą” w symbolicznej

jest między nimi najlepiej. Świadczy to

skrzyni. Ten efekt przypomina

o lojalności względem bliskich i próbie

skłonność dziecka do ukrywania się,

przyjaźni, którą pingwiny przechodzą

postrzegany jako wyraz sprzeciwu czy

pomyślnie.

niepewności.

Dlatego dalej oszukują kapitana statku

W przedstawieniu funkcjonują też

– Noego ze Starego Testamentu –

chwile grozy, ale w akceptowalnych

i wchodzą na pokład we trzech, mimo

granicach prawdopodobieństwa. Pobyt

wcześniejszych wytycznych białego

przyjaciół pod pokładem budzi z jednej

gołębia, posłańca Pana Boga. Ukrywają

strony niepewność, ale z drugiej

przyjaciela wbrew zakazowi, ale nie

– paradoksalnie – daje poczucie

z powodu złych intencji czy złośliwości,

bezpieczeństwa, co ułatwia próbę

ale w trosce o kogoś bliskiego. Dawny

zrozumienia sytuacji czasem trudnych

konflikt między nimi, wobec poważnego

do zaakceptowania. W najgorszym

zagrożenia, traci na znaczeniu.

przypadku stanowi ważną informację

Ważniejsze okazuje się przetrwanie

o występowaniu w życiu podobnych

zagłady niż drobne nieporozumienia.

sytuacji.

Sztuka Na Arce o ósmej została

Symboliczne szczęśliwe zakończenie

skonstruowana na zasadzie: pytania –

stanowi przykład konsekwencji

wątpliwości – odpowiedzi. A to stanowi

właściwych wyborów, mimo

próbę poddania widzowi (zwłaszcza

wielu wcześniejszych wątpliwości

najmłodszemu) wyjaśnień dotyczących

i niepowodzeń. Może być dowodem na

trudnych egzystencjalnych zagadnień

sprawiedliwą ocenę naszego zachowania,

(przyjaźń, wartościowanie sytuacji,

jeżeli kierujemy się przede wszystkim

wiara). Nawiązanie do biblijnych

dobrem innych.

zagadnień wprowadza malucha w świat

99

.

Boskich wyroków i związanych z nimi ludzkich wątpliwości, oczywiście w ramach jego światopoglądu. Poszczególne sceny przedstawiono w kategorii zabawy, a tej zabawie towarzyszy śpiew i taniec przyjaciół. Poza tym w jej ramach można zamknąć zadawanie sobie pytań i tajemnicę

Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego w Radomiu (Scena Fraszka) NA ARCE O ÓSMEJ Urlich Hub przekład: Lila Mrowińska-Lissewska, reżyser: Petr Nosalek, scenografia: Eva Farkasova, opracowanie muzyczne: Krzysztof Dzierma, obsada: Magdalena Pawelec, Magdalena Witczak, Alan Bochnak, Przemysław Bosek, Włodzimierz Mancewicz, Robert Mazurek premiera: 14 kwietnia 2013

teatralia 65-66/2013


recenzje

WSZYSTKO O KOBIETACH. FOTORELACJA Sandra Kmieciak

100

teatralia 65-66/2013


recenzje

101

teatralia 65-66/2013


fotorelacja

102

teatralia 65-66/2013


fotorelacja

103

teatralia 65-66/2013


recenzje Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi Miro Gavran

WSZYSTKO O KOBIETACH

Przekład: Anna Tuszyńska Reżyseria: Piotr Bikont Scenografia: Aleksander Janicki Kostiumy: Zuzanna Markiewicz Światło: Kornel Luczek Obsada: Joanna Fidler (gościnnie), Mirosława Olbińska, Katarzyna Żuk, Jerzy Krasuń (głos) Premiera: 14 czerwca 2013

104

teatralia 65-66/2013


recenzje

105

teatralia 65-66/2013


teatr muzyczny

PUCCINI NA KONIEC Karolina Obszyńska Tosca Giacomo Pucciniego zamknęła sezon Opery Wrocławskiej jako superwidowisko w trzech aktach. Co ważniejsze – w trzech aktach rozsianych po symbolicznych dla libretta spektaklu miejscach Wrocławia. I tak pierwszy z nich, nawiązujący do uwiecznionej przez Cavaradossiego na obrazie Marii Magdaleny, odbywa się w katedrze imienia tej samej świętej. Drugi – bardziej tradycyjnie, w budynku opery – fabularnie w pałacu okrutnego barona Scarpii, natomiast ostatni – bezdyskusyjnie najbardziej spektakularny – na Wzgórzu Partyzantów, imitującym Zamek Świętego Anioła. ­

106

Tosca to melodramatyczna opowieść

blaski i cienie –

o tragicznej miłości pięknej śpiewaczki

przede wszystkim

Toski (Magdalena Barylak) i artysty

nie zadowala

malarza Cavaradossiego (Nikolay

akustyka tego

Dorozhkin) – związku, do którego

miejsca, czego,

rozbicia dąży okrutny Scarpia (Mariusz

jak się zdaje,

Godlewski). Metody, po które sięga

organizatorzy

baron, okazują się nie tylko amoralne,

zupełnie nie

ale dodatkowo dramatyczne w skutkach.

przewidzieli.

Scarpia w podziemiach swojego pałacu torturuje malarza, czemu przysłuchuje

Natomiast należy

się zrozpaczona Tosca, która w efekcie

przyznać, że braki

godzi się na warunki swojego niecnego

w zadowalającym

zalotnika – oddanie swojej cnoty

nagłośnieniu katedry

w zamian za wolność ukochanego

nadrabia pierwszy

Cavaradossiego. Ostatecznie jednak

akt wzmożonym do granic możliwości

Tosca morduje Scarpię, a w efekcie sama

wrażeniem realności. Trójwymiarowo

popełnia samobójstwo, rozumiejąc,

skonstruowane sceny zbiorowe wrzucają

że została oszukana i egzekucja jej

widzów w środek wydarzeń, a scena

ukochanego okazała się prawdą.

– scena jest wszędzie. Publiczność otoczona jest strażnikami, w bocznych

Akt pierwszy, zrealizowany we

nawach siedzą lub przechadzają się

wspominanej już katedrze, ma swoje

wierni. To efekt, którego nie osiągnęłaby

teatralia 65-66/2013


teatr muzyczny

107

fot. materiały prasowe

żadna inna przestrzeń, a więc za

Pod względem muzycznym arie

doznania wizualne tego aktu należy

są zróżnicowane – wybrzmiewają

Toscę pochwalić. Sceny w katedrze,

w doskonałym wykonaniu Barylak

tuż po arii Scarpii (to w tym akcie

i Dorozhkin jako głównych bohaterów,

zdecydowanie najlepszy występ) zamyka

a także – jak zwykle – niezastąpionego

widowiskowa procesja. Świadomość tego,

Godlewskiego, zbierającego zasłużone

że jesteśmy w teatrze, zostaje odsunięta

owacje na stojąco. Tym razem popisał się

gdzieś bardzo daleko.

nie tylko wokalnie, ale również aktorsko. Tosca jest operą werystyczną, można

teatralia 65-66/2013


teatr muzyczny

tutaj mówić o widocznej psychologii

Jeśli zaś chodzi o całość – spektakl

i naturalizmie. Na szczęście nie traci na

zasługuje na miano superwidowiska

tym muzyka, która utrzymując wysoki

nie tylko z racji awangardowej,

poziom trudności arii, pozostawia je

oryginalnej przestrzeni (to rozwiązanie

niezwykle intrygującymi.

dużo ciekawsze niż Hala Stulecia czy Stadion Olimpijski), ale także

108

II akt to przede wszystkim triumf Toski

udanego, przy czym niełatwego,

– ale nie tylko tej, która ocala swoją

aktorstwa solistów i ich świetnych

cnotę przed Scarpiem – także tej, która

występów wokalnych. Szkoda trochę

Toskę jedynie odgrywa, okazując się

tłumaczenia, które musiało umknąć

przy tym świetną solistką.

w pierwszym i ostatnim akcie z racji

Akt ostatni jest nie tylko dramatyczny

nietypowej przestrzeni i – niestety

i poruszający, ale szczególnie pięknie

– niezrozumiałych dla mnie, bardzo

oprawiony wizualnie. Całość wydarzeń

przeciętnych kostiumów. Nie będzie

dzieje się w otwartej przestrzeni, nad

jednak do końca prawdą, że jest to

niewielkim akwenem, w otoczeniu

przedstawienie godne uwieńczenia

budynku na Wzgórzu Partyzantów.

sezonu – w ujęciu Opery Wrocławskiej

Sytuacja, w jakiej pozostaje para

Tosce zabrakło polotu, a cały spektakl

kochanków, potęguje coraz silniejsze

buduje w największej mierze przestrzeń.

napięcie. Od strony nie tyle

.

scenograficznej, bo trudno tu użyć tego określenia, ale wizualnej właśnie, Tosca w tej części zachwyca.

Opera Wrocławska TOSCA Giacomo Puccini kierownictwo muzyczne: Tomasz Szreder, reżyseria: Pierre Jean Valentin adaptacja spektaklu: Adam Frontczak, kostiumy, scenografia II aktu: Ryszard Kaja, przygotowanie chóru: Anna Grabowska-Borys, przygotowanie chóru dziecięcego: Izabela Polakowska obsada: dyrygent: Tomasz Szreder, Floria Tosca ( Magdalena Barylak), Mario Cavaradossi (Nikolay Dorozhkin), Scarpia (Mariusz Godlewski), Cesare Angelotti (Maciej Krzysztyniak), Spoletta ( Edward Kulczyk), Zakrystian (Wiktor Gorelikow), Sciarrone (Andrzej Zborowski), Szef więzienia (Janusz Zawadzki), Pasterz (Marta Brzezińska), inspicjent: Julian Żychowicz premiera: 14 czerwca 2013

teatralia 65-66/2013


fot. materiały teatru

recenzje

W POSZUKIWANIU MIŁOŚCI Monika Szweda

109

O miłości można mówić różnie: romantycznie, lirycznie, metaforycznie lub zupełnie wprost. W ten ostatni sposób prezentuje ją spektakl Teatru Capitol Następnego dnia rano. Trudno znaleźć kogoś, kto potrafi

ma prawa oceniać dokonywanych przez

obyć się bez miłości – potrzeba bycia

nas wyborów. Spektakl Następnego

kochanym wpisana jest w społeczną

dnia rano to nie tylko zgrabna opowieść

naturę człowieka. Są ludzie, którzy całe

o poszukiwaniu miłości, lecz także

życie czekają na wielką miłość, są i tacy,

wytknięcie palcem tych osób, które lubią

którzy szukają jej na własną rękę. Nie

wtrącać się w cudze sprawy.

od dziś wiadomo, że doświadczenie to nazwa, którą nadajemy naszym błędom,

Kasia (Aneta Todorczuk-Perchuć) i Karol

a w miłości jak na wojnie – wszystkie

(Przemysław Sadowski) spotykają się (to

chwyty są dozwolone. Dlatego… swojej

słowo klucz) w łóżku. Wprawdzie poznali

bratniej duszy można szukać do skutku,

się poprzedniej nocy, ale nic o sobie nie

licząc na to, że za którąś (kilkunastą,

wiedzą. Ją cechuje otwartość, wydaje

a może i kilkusetną) próbą uda się ją

się nie przejmować tym, co zaszło, seks

odnaleźć. Miłość jest ślepa – nikt nie

nie jest dla niej tematem tabu. On jest

teatralia 65-66/2013


teatr muzyczny zmieszany, zawstydzony, nie do końca

Spektakl Następnego dnia rano

potrafi odnaleźć się w zaistniałej sytuacji

gwarantuje widzom mnóstwo śmiechu

(ba, nie pamięta nawet, jak ma na imię

i naprawdę dobrą zabawę. To sztuka

kobieta, w której sypialni właśnie się

o miłości (tym razem bez całego

znajdują). To mężczyzna z gatunku tych

romantycznego blichtru), codziennym

niezaradnych, pozwalających decydować

życiu dwojga ludzi i otwartości

innym o swoim losie.

w związkach. Teatr satyrę wprawdzie lubi, dydaktyki się wystrzega, ale

W jego marzeniach (niczym w piosence)

spektakl wydaje się przypominać

miało być tak pięknie – słodkie chwile

widzom, że to, jak będzie wyglądało ich

sam na sam z ukochaną, romantyczne

jutro, w znacznej mierze zależy od tego,

spacery, wspólne wyjścia do kina. Koniec

jakie decyzje podejmą dziś. A to, czy

tych fantazji przynosi pojawienie

w swoich miłosnych

się mamy Kasi (postaci niezwykle

poszukiwaniach

sympatycznej), która życie młodych woli

będziemy kierować

ułożyć po swojemu.

się sercem czy rozumem, zależy już

110

Co wydarzy się jutro? Czy warto się

tylko od nas.

tym przejmować? A może lepiej bez

Być może, jak

wyrzutów sumienia oddać się miłosnym

pisał Janusz Leon

uciechom? U czyjego boku obudzimy się

Wiśniewski w swego

następnego dnia rano? O tym, że kobiety

czasu kultowej

i mężczyźni inaczej postrzegają świat,

Samotności w sieci,

nikogo nie trzeba przekonywać. Z tym

„nie najważniejsze

problemem zmaga się również Karol,

jest chcieć iść z kimś

który musi zmierzyć się z odmiennym

do łóżka, ale chcieć

sposobem wychowania swojej partnerki.

wstać następnego

Dodatkowo okazuje się, że „w pakiecie”

dnia rano i zrobić

z uroczą Kasią otrzymał Teściową i nieco

sobie nawzajem

zniewieściałego Szwagra. Im zaś do

herbatę”. I właśnie

tradycyjnie pojmowanej rodziny jest

takich udanych

naprawdę daleko. Ta Teściowa da się

poranków z kubkiem

lubić – jest otwarta, wręcz seksualnie

ulubionej herbaty

wyzwolona, czym wielokrotnie wprawia

i odpowiednią

Karola w zakłopotanie. Annie Gronostaj

osobą u boku

udało się zbudować postać prawdziwą,

życzę wszystkim

dynamiczną, z pazurem i charakterem,

szukającym miłości.

taką, której pełno na scenie.

teatralia 65-66/2013

.


teatr muzyczny

KAŻDEMU WOLNO KOCHAĆ Aleksandra Iwaniuk Nikt nie ma prawa oceniać tego, w jaki sposób się zakochujemy i kogo wybieramy na towarzysza życia. Wydawałoby się, że partnerzy na jedną noc nie są wymarzonymi kandydatami na małżonków. Sztuka Następnego dnia rano weryfikuje te poglądy.

111

teatralia 65-66/2013 fot. materiały teatru


teatr muzyczny

Spektakl Petera Quiltera w reżyserii

ich bratu homoseksualiście (Krzysztof

Cezarego Morawskiego przedstawia

Pluskota) to dla Kaśki coś zupełnie

historię Kaśki (Aneta Todorczuk-

oczywistego.

Perchuć) i Karola (Przemysław Sadowski), którzy poznali się

Po trzech miesiącach para postanawia

przypadkiem, w kinie. Spotkanie,

się pobrać. Rodzina Kaśki nalega na

zakrapiane zresztą alkoholem, kończy

tradycyjny ślub, a Karolowi ofiaruje

się w sypialni kobiety. Kiedy następnego

garnitur po dziadku i ślubne bokserki

dnia Karol się budzi, nie wie jeszcze, że

w serduszka. Nie ma wątpliwości – to

jedna z jego licznych nocnych przygód

prawdziwa miłość. Karol akceptuje

doprowadzi go do ołtarza.

ekscentryczną rodzinę żony, ba, jadą we czwórkę w podróż poślubną do Turcji.

112

Historia niby zwyczajna – dwoje ludzi

Tam Baśka, czyli matka Kaśki, i jej brat

poznaje się przypadkiem, trafia do łóżka,

Marcin poznają być może własnych

on nazajutrz nie pamięta jej imienia.

partnerów na całe życie. Tymczasem

I tu kończy się przeciętność sytuacji.

Karol przejmuje zwyczaje swojej nowej

Rankiem do pokoju Kaśki wkracza ze

rodziny i staje się jej częścią.

śniadaniem jej matka (Anna Gornostaj). Okazuje się, że ona i córka nie mają

Bardzo ważnym elementem sztuki są

przed sobą żadnych tajemnic. Gdy ta

utwory, którymi jest ona przeplatana.

pierwsza bezpardonowo pakuje się

Spektakl zaczyna się od piosenki

do łóżka młodych i żąda szczegółów

wykonanej przez Anetę Todorczuk-

z nocnych przeżyć, mężczyzna doznaje

Perchuć. Każdy, kto zna tę aktorkę,

szoku.

wie, że doskonale śpiewa. Reszta aktorów pozostaje w tyle, ale to w żaden

Seksualne wyzwolenie jest

sposób nie psuje odbioru. Poważne

wszechobecne – Karol jest jednym

teksty o miłości występują na zmianę

z wielu partnerów Kaśki, ona ma

z prześmiesznymi, np. tymi o królu

być jego czterdziestą siódmą. Matka,

porno czy bokserkach. Piosenki są

która rozstała się z mężem, ma wielu

utrzymane w różnych stylizacjach:

kochanków (jednym z nich jest

musicalowej, pirackiej, indyjskiej,

listonosz). Z kolei fotografowanie

a nawet hip-hopowej (tu wykazała się

chłopięcych przyrodzeń i przesyłanie

Anna Gornostaj, która doprowadziła

teatralia 65-66/2013


teatr muzyczny

publiczność do salw śmiechu). Każdy z aktorów odegrał swoją rolę tak, jak powinien, bez przesady i przerysowania. Przemysław Sadowski rzadko pokazuje swój talent komediowy, a taki na pewno posiada. Dialogi są emocjonalne, a romantyczna sceneria sypialni pomaga wczuć się w sytuację. Mimo że akcja rozgrywa się w łóżku, rozmowy o seksie są swobodne, Aneta Todorczuk-Perchuć występuje w skąpej bieliźnie, a wszystko podane jest w zabawnej konwencji, w spektaklu chodzi w rzeczywistości o odnalezienie prawdziwej miłości. Nietypowe więzi rodzinne obnażają to, jacy jesteśmy i jacy chcielibyśmy być. Bo czy nie każdy marzy o stuprocentowej szczerości,

Teatr Capitol w Warszawie NASTĘPNEGO DNIA RANO Peter Quilter przekład: Elżbieta Woźniak, reżyseria: Cezary Morawski, kostiumy: Małgorzata Bursztynowicz, autor piosenek: Michał Wojnarowski, muzyka: Mateusz Dębski, obsada: Aneta TodorczukPerchuć, Anna Gornostaj, Przemysław Sadowski, Krzysztof Pluskota premiera: 10 czerwca 2013

113

bliskości z rodziną, ujawnieniu prawdy o sobie? Tymczasem jesteśmy nieautentyczni, pełni hipokryzji i pruderii. Wszystkie te cechy są w sztuce napiętnowane. Szczerość i akceptacja bliskich, nawet jeśli ci są nieco ekscentryczni, dają radość, są kluczem do szczęścia. Spektakl przypomina, że każdemu

.

wolno kochać, a „inny” nie znaczy „gorszy”. Lekki tok opowieści wprawia w dobry nastrój, a piosenki i barwne stroje tylko dopełniają efektu.

teatralia 65-66/2013


spotkanie teatrów narodowych w warszawie

ZERO, CZYLI WSZYSTKO Aleksandra Żelazińska Liturgia Zero rozprawia się ze współczesnością po mistrzowsku i w oparciu o wielki tekst. Inscenizacja Walerija Fokina dowodzi biegłej znajomości rosyjskiej frazy i swobody przekształcania jej w ciąg scenicznych obrazów. Spektakl zaprezentowano dwukrotnie w ramach tegorocznej edycji Spotkania Teatrów Narodowych.

114

teatralia 65-66/2013 fot. materiały teatru


spotkanie teatrów narodowych w warszawie

STN to jedna z ciekawszych inicjatyw

i pretensjonalności – ma charakter

teatralnych, co świadczy o tym, że

międzynarodowy. Nie służy wyłącznie

nie trzeba zagęszczonego programu,

prezentacji wybranych spektakli, ale

by przyciągnąć widzów i zyskać

ma być zaczynem dyskusji, próbą

wyrazistość, a może nawet renomę.

oceny współczesnej sztuki i określenia

Za tym rozwiązaniem przemawiają

jej perspektyw (co dokonywało się

zresztą względy ekonomiczne. Rzecz

zarówno podczas pokazów, jak i w

rozgrywa się w Warszawie, ale – co

trakcie wydarzeń towarzyszących).

należy podkreślić bez cienia przesady

Tym razem do Teatru Narodowego zaproszono cztery europejskie sceny: wiedeński Burgtheater, sztokholmski Królewski Teatr Dramatyczny, Litewski Teatr Narodowy z Wilna i Teatr Aleksandrinski z Sankt Petersburga. Trudno o poczucie niedosytu – którego można by oczekiwać przy tak skondensowanym programie – gdy ma się styczność z propozycją tyleż (paradoksalnie!) szeroką, co różnorodną.

115

Liturgia Zero Walerija Fokina zakończyła tegoroczną, trzecią już edycję festiwalu. Reżyser jest (powinien być bezsprzecznie) znany polskiej publiczności. W samej Warszawie pokazał m.in. Żywego trupa Tołstoja (Sezon Kultury Rosyjskiej, 2007), Ożenek Gogola (Spotkanie Teatrów Narodowych, 2009) i Hamleta Szekspira (STN, 2011). Współpracował z Teatrem im. J. Kochanowskiego w Opolu, Teatrem Polskim we Wrocławiu i Teatrem im. S. Jaracza w Łodzi. Po klasykę literatury sięga konsekwentnie – a ta ani nie przebrzmiała, ani nie razi wtórnością. Przeciwnie – aż się prosi o nowoczesną formę.

teatralia 65-66/2013


spotkanie teatrów narodowych w warszawie

Liturgia Zero wyrosła z inspiracji

też dzieje się z głównym bohaterem

Graczem Fiodora Dostojewskiego

sztuki, Aleksiejem Iwanowiczem

– powieścią do pewnego stopnia

(Anton Szagin wypadł w tej roli

autobiograficzną, ale i uniwersalną,

niezwykle przekonująco). Liturgia Zero

zręcznie opisującą mechanizmy

to retrospektywa jego doświadczeń.

ludzkiego działania. W świecie

Ożywianie wspomnień ma ułożyć

Dostojewskiego człowiek ulega

się w ciąg przyczynowo-skutkowy,

obsesjom, które ewoluują najpierw

uzasadnić sytuację, w której się

w żądzę, a w końcu w obłęd. Tak

znalazł, ułatwić zrozumienie. Porwana, nielinearna narracja nie zakłóca przy tym odbioru, ale skutecznie absorbuje. Bohater podporządkowany dwóm maniom – miłości i ruletce – daje się wciągnąć w grę. Temperament i pasja czynią go nieodpornym na urok kobiety i perspektywę rychłego wzbogacenia

116

– jest porywczy, impulsywny, a przy tym dobroduszny i prostolinijny. Jako guwerner pozbawiony szans na społeczny awans pogrywa z konwenansami, szydzi z baronostwa i zdaje się nie przewidywać konsekwencji swoich działań (a przynajmniej się nimi nie przejmuje). Aleksiej nie ma świadomości, że stał się przedmiotem gry, nieustannej i wszechstronnej manipulacji. Zatracony w uczuciu do Poliny (Aleksandra Bolszakowa) poświęca się w imię miłości, w gruncie rzeczy nieodwzajemnionej. Jako pupil ciotki (charyzmatyczna Era Ziganszyna) – jest przeciągany na różne strony, byle tylko dało się rozdysponować majątkiem seniorki w sposób zadowalający wszystkich i nieangażujący jej samej. Gra

teatralia 65-66/2013 fot. materiały teatru


spotkanie teatrów narodowych w warszawie

toczy się zatem na dwóch poziomach:

(skojarzenie gry z życiodajnością,

dosłownym i abstrakcyjnym – na stole

podstawową potrzebą, fizjologią). Sam

i między bohaterami. Żetony, pieniądze,

krupier (nonszalancki Anton Iwlew)

uczucia i namiętności mają podobny

wyśpiewuje werdykty czystym, acz

status. Kasyno jest tylko przestrzenią

nieznoszącym sprzeciwu sopranem.

akcji, ale pretekstową, nieprzypadkową

Aksamitny głos jest rozstrzygający,

i nasuwającą najoczywistsze skojarzenia.

wróży powodzenie albo – co naturalnie

Grają wszyscy i z tej samej przyczyny –

częstsze – pecha i utratę oszczędności.

chciwości i woli posiadania. Najchętniej

Z tyłu sceny panuje półmrok. Grają

ryzykuje ten, kto ma najwięcej do

światła i cienie. Nie sposób przewidzieć,

stracenia – w tym wypadku ciotka, która

kto i skąd się wyłoni (kolejny bohater?

rozczarowuje (i ogrywa jednocześnie!)

Chłopiec – mały Aleksiej – wspomnienie

wszystkich dwukrotnie: najpierw swoim

dzieciństwa?) ani co się wydarzy. Tam

cudownym ozdrowieniem (krewni

też został ulokowany zespół muzyczny,

oczekiwali raczej depeszy o jej śmierci),

uaktywniający się zwłaszcza w chwilach

a potem swoją nazbyt ryzykowną grą.

triumfu.

Więzy rodzinne jawią się zatem jako sieci rozmaitych współzależności –

Po drugie – ruletka, gra w sensie

uczuciowych i finansowych, w każdym

ścisłym. Zasady są proste: wygrywa ten,

razie powierzchownych.

kto dobrze obstawi. Wybór zera pozwala

117

w dodatku rozbić bank – sytuacja Gra toczy się na kilku polach i w różnych

rzadka, ale skusi zachowawczych graczy.

rejestrach. Po pierwsze – w ramach

Po trzecie wreszcie – wymowa

scenografii, wielowymiarowej i ze

spektaklu. Bohaterowie są

wszech miar funkcjonalnej. Wiklinowe

współuzależnieni i współzależni.

fotele, poruszające się po okręgach,

Wszyscy manipulują – Aleksiej usiłuje

mają imitować stół do ruletki. Służą

wzbudzić miłość w Polinie, Polina chce

jednocześnie za środek lokomocji –

spłacić długi, więc pozoruje uczucie do

bohaterowie nie wykonują samodzielnie

Aleksieja, Mademoiselle Blanche i De

nazbyt wielu ruchów, poddają się

Grieux wkupiają się w łaski rodziny,

machinie (to symbol ich bierności,

by przejąć część jej majątku (bariera

uśpienia czy też niewielkiej mocy

językowa nie ma przy tym dla nich

sprawczej?). Kasyno nie jest przestrzenią

znaczenia)… Każdy próbuje coś ugrać.

wydzieloną, ale wkomponowaną w akcję.

Nie jest też wnioskiem do przesady

Stanowisko krupiera zamienia się

odkrywczym, że zwycięstwo lubi

niekiedy w instalację z wodotryskiem

towarzystwo, a przegrana – samotność.

teatralia 65-66/2013


spotkanie teatrów narodowych w warszawie

Nawet najdziksza myśl jest czasem tak silna, że staje się możliwa – mówi Aleksiej. Wszystkie chwyty dozwolone, absurdy – uprawomocnione i logiczne. Póki gra się toczy, można wiele zyskać. I wszystko stracić. Zastanawia też wymowa tytułu. Ruletka w sensie dosłownym, ale i życie obliczone na zyski i straty w sensie szerszym – to formy współczesnego kultu. W dobie postępującej sekularyzacji potrzeba pomnażania dóbr wzrasta względem innych, a odbywa się to kosztem wiary w wyższe wartości. Manipulacje i cwaniactwo jawią się jako rytuał przetrwania, skuteczny, ale

118

trawiący i prowadzący do wszechobecnej anomii. Liturgia Zero to satyra na żądzę posiadania i narodowe przywary, ale pozbawiona fałszywej etycznej wykładni i intencji moralizatorskich. Fokin dokonuje trafnych rozpoznań, ale z dystansem i w masce komizmu. Nie obśmiewa się tu – wbrew pozorom – wyłącznie Rosjan. Rzecz odnosi się

.

najpewniej do wszystkich Słowian, a może – po prostu – do ogólnych tendencji, nieprzylegających ściśle do żadnego terytorium.

teatralia 65-66/2013

Spotkanie Teatrów Narodowych w Warszawie (3–19 czerwca 2013) LITURGIA ZERO Walerij Fokin, na podstawia Gracza Fiodora Dostojewskiego przekład: Eugenia Dąbkowska, reżyseria: Walerij Fokin, adaptacja sceniczna: Aleksandr Zawjałow i Walerij Fokin, scenografia i kostiumy: Aleksandr Borowski, muzyka: Aleksandr Bakszi, reżyseria światła: Damir Ismagiłow, kierownik muzyczny, asystent reżysera: Iwan Błagodior, plastyka ruchu: Igor Kaczajew, asystent reżysera: Ludmiła Filippowa, obsada: Anton Szagin (Aleksiej Iwanowicz, aktor Moskiewskiego Teatru Lenkom), Aleksandra Bolszakowa (Polina), Igor Wołkow (Mr. Astley), Siergiej Parszyn (Generał), Tichon Żyzniewski (De Grieux), Marija Ługowaja (Mademoiselle Blanche), Era Ziganszyna (Babcia), Kiriłł Zamyszlajew (Aleksiej Iwanowicz jako dziecko), Anton Iwlew (Krupier) oraz Siergiej Jelikow, Wasylisa Aleksiejewa, Marija Zimina, Jelena Wożakina, Iwan Jefremow, Wiktor Szuraliow, Rusłan Mieszczanow, Siergiej Sidorenko (jako Gracze), muzycy: Iwan Biezborodow, Dmitrij Zotin, Konstantin Kolesnikow, Igor Mamaj, Andriej Ogorodnikow, Światosław Czereszniczenko, Aleksandr Szczerbakow premiera: 10 listopada 2012


teatr mumerus w krakowie

WYOBRAŹCIE SOBIE Alicja Müller

Jest w Krakowie taki reżyser, Wiesław Hołdys, który dzierży klucze do maleńkiej piwnicy z niewielką sceną, będącej zarazem tajemniczym wehikułem, umożliwiającym podróże do wielkiego świata niczym nieskrępowanej, wibrującej wyobraźni. Stamtąd układa on sny o potędze fantazji i toczy niełatwy bój o teatr, który daje ludziom radość i ocala niesamowitość.

119 fot. materiały teatru

Spektakl Niewyczerpany transformista

ludzkości jest historią ciągłych, często

to opowieść o fikuśnym człowieku

niespodziewanych przeobrażeń.

obdarzonym cudowną właściwością przepoczwarzania się w rozmaite istoty,

Tytułowy bohater (świetny Aleksander

ale też – a może przede wszystkim –

Maksymow) wydaje się postacią

metafora życia jako pełnego ślepych

uosabiającą to wszystko, co w prozie

zaułków i obcych, niemożliwych do

Schulza najbardziej nieuchwytne,

oswojenia, chłodnych komnat labiryntu,

nieodgadnione i niedefiniowalne.

w którym – jeśli pragnie się uniknąć

W serii metamorfoz z jednej strony

upupienia czy skostnienia – należy

niejako prowadzi przewrotną grę

być w nieustającym ruchu. Historia

z własną tożsamością, ale z drugiej

teatralia 65-66/2013


teatr mumerus w krakowie zdaje się tworzyć zsubiektywizowany

krawieckiej, przez jarmarczną budę

mikrokosmos zaludniony przez

i szkołę, po zamurowane niczym grób

korowód chwilowych bytów. Mamy tu

pomieszczenie, tworząc symboliczną

egzotyczne ptaki, manekiny, emeryta –

drogę życia, metaforę więzienia

wiecznego repetenta, którego w końcu

egzystencji. Głównym nośnikiem

porwie wiatr, szalonych apostołów na

znaczeń jest w Niewyczerpanym...

rowerach i innych, nieco pokracznych

narracja wizualna – to jej

i zidiociałych reprezentantów

podporządkowano pozostałe elementy

wykolejonej rzeczywistości. Czasem

przedstawienia. Tak naprawdę istnieje

rozwój wypadków okazuje się

tylko widowisko.

nieprzewidziany. Maksymow posiadł

120

bowiem nadzwyczajną umiejętność

Hołdys i zjawiskowi aktorzy Mumerusa

udawania, że historia rodzi się „tu

powiedli nas tam, gdzie rzadko bywamy

i teraz”. Kolejne wcielenia pojawiają się

– do tego wymiaru rzeczywistości,

wówczas, gdy jeszcze mamy w oczach

którym jest iluzja, życie na pograniczu

poprzednie. Ledwo przywołane, już

jawy i snu. Stworzonemu przez siebie

muszą wracać do zapomnianego

światu – dzięki jego zrytmizowanemu

świata snów. Przybywają z lekkością

rozszczepianiu – nadali wyjątkowy puls,

marzenia. Bardzo ładnie obrazuje to

oddech i melodię. Wyciągnęli z Schulza

proces stwarzania fikcyjnych bohaterów,

(scenariusz jest kreacją zbiorową) kilka

który zawsze jest pozbawionym logiki

postaci, parę słów i ułożyli tak, że wyszło

i przyczynowości, aktem początku.

coś niewiarygodnie dobrego.

Postaci same są złudzeniami, dlatego

.

niepotrzebne tu gazowe kurtyny ani iluzje wywołane światłami. Zespół Mumerusa, tak jak niegdyś Tadeusz Kantor, odrzucił wszelkie fałszywe cudowności teatru. Ciemna, malutka scena jest niczym zatopione królestwo, w którym płynie inny czas oraz działa osobliwa, kłócąca się z zasadą prawdopodobieństwa logika. Surowa przestrzeń również przechodzi transformacje. Kolejno przenikają się klisze różnych archetypowych miejsc, od pustego pokoju i pracowni

teatralia 65-66/2013

Teatr Mumerus w Krakowie NIEWYCZERPANY TRANSFORMISTA według Brunona Schulza reżyseria: Wiesław Hołdys, opracowanie muzyczne: Michał Błasza, kkostiumy: Katarzyna Fijałasystent reżysera: Agnieszka Dziedzic obsada: Aleksander Maksymow (gościnnie - Teatr Alter z Drohobycza), Anna Lenczewska, Jan Mancewicz premiera: 29 czerwca 2013


teatr mumerus w krakowie

SŁOWIAŃSKIE BOGINKI I INNE ZABOBONY Magda Bałajewicz Melodyjność i śpiewność języka, kolorystyka i plastyczność słowiańskiej mitologii, osobliwość zaludniających ją postaci, w połączeniu z mrokiem i demonicznością właściwymi ludowym opowieściom, od zawsze pobudzały wyobraźnię, inspirując swoją oryginalnością zwłaszcza rodzimych twórców. Nie inaczej stało się w przypadku krakowskiego Teatru Mumerus. Tajemnik to humorystyczny, ale i bardzo wdzięczny powrót do tego, co w naszym narodowym folklorze najznamienitsze. „Działo się to na pierwszy dzień Zielonych Świątek. [...] Marcin Dziura nie po bożemu go spędził, bo w karczmie. Milczał i pił, pił i milczał. Trudno nawet powiedzieć, czego mu więcej

121

było potrzeba − picia czy milczenia”. Tak oto narrator, słowami Bolesława Leśmiana, siedząc na małym taborecie plecami do widzów, rozpoczyna swoją opowieść, a świat ludowych wierzeń, legend i zabobonów, pełen groteskowych i fantastycznych stworów, masek, przesądów ożywa na naszych oczach − uwodzi i zachwyca jak Majka − boginka zamknięta w butelce chłopa Dziury (rewelacyjny, charakterystyczny Jan Mancewicz!). Spokojny rytm malutkiej wioski zakłócają tajemnicze postaci − istoty spoza porządku rzeczywistości przywoływane jakby nieświadomie, poprzez schemat codziennych zajęć, podczas których poznajemy bohaterów w pierwszych minutach spektaklu. Niemal rytualna skrupulatność i towarzyszące jej znudzenie aż same

teatralia 65-66/2013 fot. Sylwia Domin


teatr mumerus w krakowie proszą się o ingerencje sił magicznych!

jest tutaj niewinne i czyste. Ludowe

Zwyczaje i obrzędy mieszkańców nie

podania, choć baśniowe i magiczne,

odzwierciedlają może drugiej części

pełne są tajemnic oraz zła, które czyhają

mickiewiczowskich Dziadów, kojarzą

na wszystkich samotnych wędrowców,

się jednak bardzo ze świetnym obrazem

prowadząc ich w konkluzji ku „słodkiej”

Małgośki Szumowskiej Czego tu się bać?,

śmierci. Ta w przedstawieniu Mumerusa

wywołując na widowni salwy zdrowego

ostatecznie nie następuje – zbyta zostaje

śmiechu. Hołdys zdaje się kłaniać

śmiechem, bądź absurdalnymi radami

nisko polskiej spuściźnie ludowej, nie

miejscowej, bogobojnej znachorki.

omieszkał jednak ,,puścić oka do widza”, nasycając przedstawienie sporą dawką

Poza samą tradycją folklorystyczną,

parodii i rubasznego humoru.

do której sięga Teatr Mumerus, Tajemnik stanowi mocne echo teatru

122

Tajemnik to sztuka złożona z trzech

Witkacego i Cricot 2 Tadeusza Kantora.

połączonych ze sobą za sprawą

Utrzymana w surowej, szarej tonacji

motywów i postaci etiud. Jest to

scenografia − drewniane skrzynie,

kompilacja kilku przestrzeni: farsowej,

puste, stare ramy obrazów, przez

zakorzenionej w tradycji jarmarcznego

które przemawiają postaci-manekiny,

teatru ludowego; rodzimej prozy

zużyte, płócienne kostiumy, zbieranina

poetyckiej, która wypełnia językowo-

starych sprzętów ludowych... wszystko

akustyczną (niekiedy nieco transową)

martwe, zakurzone, jakby wyjęte

przestrzeń przedstawienia. Scenariusz

wprost z muzeum. Cała ta zbieranina

obejmuje Leśmianowe Klechdy i bajania

jest, wbrew pozorom, aktywna −

i Historię o żelaznym wilku Świętopełka

skrzeczy, skrzypi wraz z ludowymi

Karpińskiego − oraz religijno-baśniowe

instrumentami. Narrator, podobny

profile osobowościowe bohaterów

do pociągającego za sznurki Kantora,

(również tych spoza porządku

gra na cymbałach, blaszanych

ziemskiego, jak piękna świtezianka

i drewnianych przeszkadzajkach,

Majka). Przenikanie się sacrum

rytmizując przedstawienia, które w dość

i profanum rozpoczyna się w sferze

pesymistycznej konkluzji wieńczy aluzja

marzeń, gdzie dusiołek, jeziorna

do Szalonej Lokomotywy Witkiewicza −

boginka, duszki pszenicy i inne stwory

perspektywa nieuchronnej mechanizacji

jawią się jako dobre wróżki spełniające

świata, zimnej konstrukcji, jakiej nie

skrywane życzenia. Tak więc wójt

są w stanie oprzeć się nawet barwne,

Tajemnik marzy o czerwonych butach,

ludowe zjawy. Dodając do powyższych

a prosty chłop Dziura śni o kobiecie,

uwag bardzo dobry poziom wykonania

która urozmaiciłaby samotne godziny

i przemyślaną kompozycję, spektakl

spędzone nad kieliszkiem. Nic nie

zdecydowanie polecam!

teatralia 65-66/2013

.


teatr mumerus w krakowie

ODŁÓŻCIE SZKIEŁKO I OKO Aleksandra Spilkowska Niewyjaśnione i niesamowite leży gdzieś na pograniczu fascynacji i lęku, zauroczenia i odrazy. Utrwalone w kulturze, nie tylko ludowej, licho nie śpi nawet w głowie największego racjonalisty. Tajemnik oferuje skondensowany przegląd zabobonów i legend opowiedziany cudownym językiem Bolesława Leśmiana i Światopełka Karpińskiego. W mikrokosmosie spektaklu coś

optyki. Nie zobaczymy sztuczek czy

stale chrobocze, stuka i jęczy, a jego

efektów specjalnych, za to wiele jest

bohaterowie są nieco naiwnie nastrojeni

metafor wizualnych i dźwiękowych

na słyszenie i widzenie nadnaturalnego.

zapraszających do uruchomienia

Jak dzieci, którym Pustelnik nakazuje

wyobraźni i nieracjonalnych form

pochylić się nad kantorkiem, aby

postrzegania świata, pozwolenia, aby

usłyszeć skargę kołatka. Nas, widzów,

wykiełkowało ukryte w każdym ziarno

zachęca się do przyjęcia podobnej

przesądów.

teatralia 65-66/2013 fot. Sylwia Domin


teatr mumerus w krakowie

124

Przez świat czarownic, wodnic i diabłów

Lenczewska) z opowiadania Leśmiana,

prowadzi nas chyba najbardziej

która, żeby w końcu umrzeć, musi

tajemnicza postać – narrator (Robert

najpierw pozbyć się wiedzy lub wodnicy,

Żurek), chowający się za różnorodnymi,

niestrudzenie próbującej utopić swoją

fantastycznymi maskami wykonanymi

ofiarę. Sztuka płynnie łączy motywy

z przedmiotów codziennego użytku,

zaczerpnięte z folkloru z lękami

metalu i drewna, poskręcanych

bliższymi współczesnej science-fiction,

w fantastyczne formy, ujawniając swoją

czyli buntem maszyn, które wyzwolone

„prawdziwą” twarz dopiero w finale.

spod władzy człowieka, buszują po

Jest trochę dyrygentem, a trochę

świecie, obracając się przeciwko

muzykiem (to właśnie on wydaje część

ludzkości. Wcześniejsze licha dawały

niepokojących dźwięków nadających

się oszukać lub oswoić, jednak w miarę

rytm przedstawieniu), postacią

rozwoju przedstawienia stają się coraz

niedookreśloną, przywodzącą na myśl

bardziej nieokiełznane i nieznane.

niektóre elementy teatralnej obecności

W finale nadchodzi zapożyczona

Tadeusza Kantora . Skojarzenie podsyca

z opowiadania Maupassanta Horla −

tylko umiejscowienie teatru – na ulicy

połączenie słów hors (ponad) i là (tutaj),

Kanoniczej, tuż obok Cricoteki.

czyli istota zupełnie spoza porządku

Pozostali pod wpływem muzyki

naszego świata, niepoznawalna

przechodzą w półświadomy taniec,

i nieokiełznana. Wraz z jej nadejściem

tworząc korowód dookoła pomieszczenia

strachy stają się na tyle groźne, że

i wchodząc w przestrzeń nadnaturalną.

ludzie − aktorzy muszą zejść ze sceny

Kontakty z nią i złamanie naturalnego

świata. Pozostajemy bezradni w obliczu

porządku życia ludzkiego zawsze

nieznanego.

niosą ze sobą niebezpieczeństwo, jak w przypadku wiedźmy (Anna

teatralia 65-66/2013

.


teatr mumerus w krakowie

Teatr Mumerus w Krakowie TAJEMNIK w scenariuszu wykorzystano fragmenty Klechd polskich Bolesława Leśmiana oraz Baśni o żelaznym wilku Światopełka Karpińskiego scenariusz i reżyseria: Wiesław Hołdys, maski: Jan Polewka, opracowanie muzyczne: Michał Błaszak, współpraca scenograficzna: Katarzyna Fijał, technika: Tadeusz Przybylski, asystent reżysera: Agnieszka Dziedzic, obsada: Beata Kolak, Anna Lenczewska, Jan Mancewicz, Karol Piotr Zapała, Robert Żurek premiera: 25 listopada 2012

125 fot. Sylwia Domin

teatralia 65-66/2013


zawirowania

RZECZ O JEDZENIU Emilia Cholewicka 23 czerwca rozpoczęła się IX edycja Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca Zawirowania. W ramach tej kulturalnej imprezy co roku można zobaczyć występy grup tanecznych z całego świata. Już drugiego dnia w Teatrze Studio wystąpił zespół Kolben Dance Company z Izraela. Spektakl Kme’hin dotyczył czynności bliskiej każdemu z nas – jedzenia. Kolben Dance Company to zespół

się, poznajemy wzajemnie, dzielimy się

założony w 1996 roku w Jerozolimie,

przeżyciami i doznaniami każdego dnia.

łączący taniec i grę aktorską. Operuje

Zachowanie człowieka przy stole może

on techniką tańca współczesnego,

też świadczyć o ogólnych manierach,

przejawiającą się m.in. specyficznym

obnażyć część czyjejś osobowości.

wypchnięciu bioder w pozach, co

126

powoduje, że stają się lekko kanciaste.

Spektakl rozpoczyna się w momencie

Ruchy ciała są wijące, stopy – płaskie

wejścia publiczności na widownię

i luźne, często bezwładnie opadają

– jeden z tancerzy kroczy wolno od

na ziemię i wydają szczególny

jednej do drugiej strony sceny. Niesie

odgłos. Tancerze na niskich, szeroko

kielich. Pozostali turlają po scenie

rozstawionych nogach maszerują

zielone jabłka. Twórca przedstawienia

w różnych kierunkach, często całymi

od samego początku walczy o uwagę

grupami. Charakterystyczne jest też

widza. Tancerzom Amira Kolbena

głośne opadanie całego ciała.

szybko się to udało – publiczność pospiesznie zajęła miejsca i z uwagą

Kme’hin to dzieło nawiązujące do

oglądała spektakl. W takiej atmosferze

wątków biblijnych – przede wszystkim

dotrwała aż do ostatniego etapu –

do Ostatniej Wieczerzy – ale też do

wspólnego, finałowego tańca wszystkich

rzeczy tak przyziemnych jak spotkanie

wykonawców.

przyjaciół przy wspólnym posiłku. Amir Kolben, choreograf i założyciel zespołu,

Tancerze za pomocą ruchu, ale także

pokazuje tym samym, jak ważną rolę

poprzez słowa i doskonałą grę aktorską,

w życiu odgrywa jedzenie. Towarzyszy

dowodzą, że jedzeniu towarzyszy wiele

ono człowiekowi od poczęcia aż po

emocji – dziecko domaga się go od

śmierć. Zwyczaj wspólnych posiłków

mamy (doskonała kreacja – wcielenie

zbliża ludzi, ale zdarza się, że prowadzi

jednej z tancerek), maczo prezentuje

do kłótni. To przy jedzeniu zakochujemy

przy stole swoje ignoranckie podejście

teatralia 65-66/2013


fot.Kfir Bolotin

recenzje

127 do życia, rozchichotane młode

W pewnym momencie Amir Kolben

dziewczyny jedząc, wciąż plotkują.

„przemienia” swoich tancerzy

Jedzenie to czynność niezbędna – na

w rozwścieczone dzikie zwierzęta.

tej płaszczyźnie człowiek niczym nie

Obnaża wagę instynktu, który

różni się od innych żywych organizmów.

odgrywa swoją rolę niezależnie

Wszyscy członkowie zespołu bardzo

od kultury, obyczajów i zasad

dobrze wykreował swoje postaci.

dotyczących np. zachowania się podczas

Tancerze jako indywidualiści byli

jedzenia. Człowiek – mimo rozwoju

niepowtarzalni, ale tworzyli przy tym

intelektualnego, postępu technicznego

bardzo zgrany zespół. W choreografii

czy kulturalnego – wciąż musi

pojawiło się wiele sekwencji ruchowych,

zaspokajać te najbardziej podstawowe

które powtarzały się, ale nie

potrzeby.

przynosiły w gruncie rzeczy żadnego dramaturgicznego rozwiązania. Widać tu inspirację twórczością Piny Bausch, a ściślej – odwołanie do stworzonej przez nią formy (stüke).

.

IX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańców Zawirowania 2013 Kolben Dance Company KME’HIN choreografia: Amir Kolben taniec: Alyssa Sugar–Miklberg, Sergei Emoto, Fried Rock, Erin Shand, Dror Jesienno, Gmina Amichai, Harel Grz’otis

teatralia 65-66/2013


fot. materiały prasowe

recenzje

JAK SPOTKANIE Z PRZYJACIÓŁMI Karolina Szczypek Pozytywna energia, ale z dozą nostalgii, intrygujący towarzysze chcący wciągnąć widzów w swój świat – to komponenty tego spotkania. Pierwszy dzień IX Festiwalu Teatru Tańca Zawirowania okazał się takim rendez-vous, a każdy kolejny tylko umacniał w tym przekonaniu. Na sam początek pokaz Navigation

trafnie obrazuje ambiwalentną naturę

Song BD303 porwał w podróż po

ludzkiej psychiki. Jako ogół udajemy

meandrach emocji i wartości,

się we wspólną podróż, podczas której

wyznawanych przez współczesnego

powinniśmy się wspierać i sobie

człowieka. Efemeryczna choreografia

pomagać. Jako jednostka – walczymy o

Irada Mazliaha, choreografa, tancerza

własną suwerenność, uciekając się często

i aktora izraelskiego pochodzenia,

do manipulacji. Tytuł nawiązuje do

teatralia 65-66/2013


zawirowania jest afirmacją humanizmu, który bywa jedynym ratunkiem w płynnej nowoczesności. Navigation Song BD303 to pean na cześć braterstwa i empatii, perfekcyjnie wykonany przez Korinę Kordową, Bartosza Figurskiego i Szymona Osińskiego – tancerzy Teatru Zawirowania. Po tak wyśmienitym prologu Kata Juhasz Dance Company przeniosło publiczność do nieco innej rzeczywistości. Przestrzeń pustej muzealnej sali wypełniono artefaktami o erotycznej konotacji. Dmuchana, pomalowana na złoto lalka wypina się i eksponuje pośladki. Nieopodal leży krokodylmaterac. Leżą gdzieś białe kubiki. Do tak zaaranżowanej przestrzeni zaprasza Kata Juhash, choreografka tradycji pieśni nawigacyjnych, które

i odtwórczyni That’s Alright With

opisują porty i szlaki wodne, żeby pomóc

Me. Ubrana tylko w złoty kostium

żeglarzom i rybakom w określeniu ich

kąpielowy, krąży kusząco między

położenia na morzu. Każdy z nas płynie

widzami, komplementuje ich i zaczepia.

własną trasą, a pieśni są drogowskazami

Zastajemy tu jeszcze wiolonczelistę,

kierującymi do przystani, czyli

Alberta Marcosa (w marynarce i samych

wyznaczonych celów. Często, żeby

bokserkach) oraz kontrabasistę Erna

je osiągnąć, człowiek wykorzystuje

Hocha. Dziwny, nieco spazmatyczny

pozostałych członków załogi. Każdy

taniec mógł z początku wydawać

walczy o miejsce na pokładzie.

się nieczytelny. Siedząc wygodnie

Jednoczymy się tylko w sytuacjach

na podłodze, trudno utożsamić się

zewnętrznego zagrożenia. Wówczas

z ekspresyjną choreografią tancerki,

nawet wyjątkowa jednostka okazuje się

która poprzez interakcję (rozdawanie

bezsilna – tylko pomoc współtowarzyszy

balonów, kontakt wzrokowy) pomogła

jest szansą na przetrwanie. Ten liryczny,

nawiązać tymczasową więź. Energia

refleksyjny spektakl dodaje otuchy,

wymieniana między artystami udzieliła

129

teatralia 65-66/2013


zawirowania się też publiczności. Ekscentryczne trio z Węgier bawiło się schematami i próbowało zawstydzić widzów w subtelny sposób. Na ile im się to udało – pozostawiam indywidualnej ocenie. Festiwal Teatrów Tańców Zawirowania 2013

Apogeum mojego zachwytu przypadło na wieczór z Nosotros – występ formacji Moving Borders. Najpierw słyszymy gwizdanie. Kto z nas nie pamięta czasów, gdy gwizdnięciem wywoływało się kolegów na podwórku? Tak jest i tutaj. Czterech mężczyzn o zupełnie innych temperamentach przywołuje siebie nawzajem. Razem spędzają czas – refleksyjnie, radośnie, melancholijnie, szaleńczo. Pewne jest to, że w każdej sytuacji mogą na siebie

130

liczyć. Choreografia Jiaciela Neriego jest piękną opowieścią o męskiej przyjaźni, o często chimerycznych relacjach, o honorze i braterstwie. Victor Villasana, Luis Vallejo, Sendic Vazquez, Shanti Vera tańczą tak, jakby spędzili ze sobą całe życie. Emanują energią i poczuciem humoru, które przekazują publiczności w bezpośredni sposób – pod koniec przytulają wszystkich widzów. Każdy krok i gest był przemyślany, klarowny, czysty. Sinusoida emocji, które przyniósł

.

spektakl, do głębi wzruszała. Tak powinno wyglądać każde spotkanie z przyjaciółmi.

teatralia 65-66/2013

NAVIGATION SONG BD303 Teatr Tańca Zawirowania choreografia: Irad Mazliah taniec: Korina Kordova, Bartosz Figurski, Szymon Osiński, muzyka: Béla Bartók, Igor Krutogolov & Thunderwheel, Goffredo Petrassi, David Bowden, György Ligeti, Julia Kubica, Wojciech Kilar KME’HIN Kolben Dance Company choreografia: Amir Kolben, taniec: Alyssa SugarMiklberg, Sergei Emoto, Fried rock, Erin Shand, Dror Jesienno, Gmina Amichai, Harel Grz’otis NOSOTROS Moving Borders choreografia: Jaciel Neri, taniec: Victor Villasana, Luis Vallejo, Sendic Vazquez, Shanti Vera


zawirowania

FINAŁ ŚWIĘTA TAŃCA Emilia Cholewicka IX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańca Zawirowania dobiegł końca. Na finał zaplanowano spektakl String Quartets czeskiego zespołu ProART, rzecz inspirowaną dziełami muzycznymi i literackimi XIX i XX wieku. Twórcą spektaklu String Quartets

Bardzo uboga scenografia, niewiele

jest (występujący w nim również jako

świateł, trzy tancerki i dwóch tancerzy

tancerz) Martin Dvořák. Spektakl

w stonowanych kostiumach. Za to

to synteza kilku elementów: Sonaty

historia niezwykle intrygująca. Leoš

Kreutzerowskiej A-dur Ludwiga van

Janáček, główny bohater, przeżywa

Beethovena, skandalizującej książki

burzliwy romans z mężatką. Sytuację

Lwa Tołstoja o tym samym tytule,

możemy obserwować również

napisanej pod wpływem tegoż utworu,

z perspektywy zdradzanej żony, jej

kolejnego dzieła muzycznego – Sonaty

bolesnych doświadczeń, cierpienia,

kreutzerowskiej Leoša Janáčka, a także

którego Janáček jej przysparza, ale też

burzliwego życia samego kompozytora.

cierpliwości i miłości wobec niego.

131

teatralia 65-66/2013 fot. materiały prasowe


zawirowania Choreografii przez cały czas towarzyszy

nie władają dobrze językiem angielskim.

muzyka (dominują instrumenty smyczkowe), przejmująca, momentami

Poza tym tancerz na scenie nie może po

bardzo zmienna.

prostu stać. Musi pokazywać, że stoi. Każdy moment – czy to ruchu, zwykłego

132

Tancerze ProART posługiwali się

stania, czy statycznej pozy – musi być

techniką tańca współczesnego. Dało

zaprezentowany, odegrany, dopracowany

się zobaczyć wiele bardzo ładnych

od stóp aż po czubek głowy. Tego

duetów – np. w ostatnim z nich

wieczoru nie zawsze tę ekspresję

tancerze wykorzystywali rozciągliwe

było widać. Należy przy tym docenić

bluzki, symbolizujące ich wzajemne,

choreografa – dało się zaobserwować

nierozerwalne połączenie. Innym razem

jego dobrą technikę, dopracowaną

sięgnęli po gumkę, którą (czasem

choreografię i ruchy, które wydawały

w bardzo skomplikowany sposób) owijali

się dla niego bardzo naturalne. Dvořák

wokół ciał partnerów, by za chwilę

wybijał się wśród tancerzy, skutecznie

wydostać ich z tej „niewoli”.

przyciągał uwagę i wzrok.

Technika tancerzy nie była przy tym

String Quartets to zatem niezwykle

zachwycająca – wprawdzie wszystko

ciekawy pomysł, piękna i zaskakująca

(wiele zejść przez stopę, obroty na

muzyka, ciekawe rozwiązania

kolanie, skoki, płaskie kroki) wykonano

choreograficzne (szczególnie te

poprawnie, ale całokształt nie budził

rozpisane na duety). Jako całość nie

podziwu. Bardzo ważna dla teatru

wzbudza jednak wielkich emocji.

tańca treść mówiona nie była dokładnie

.

zrozumiała – wydawało się, że tancerze

IX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańców Zawirowania 2013 ProART STRING QUARTETS choreografia: Martin Dvořák, Isira Makuloluwe, taniec: Irene Bauer, Martin Dvořák, Alena Pajasová, Mirka Prokešová and Robin Sobek, muzyka: Leoš Janáček (Kreutzer Sonata i Intimate Letters), Miloslav Ištvan (1951), kostiumy: Jindra Rychlá and Martin Dvořák, światło: Martin Dvořák, Isira Makuloluwe, Roman Jajčík

teatralia 65-66/2013


fot. materiały prasowe

recenzje

SAŁATKA MIŁOSNA Z CYKORII I SAMOTNOŚCI Krystyna Pawliszak

Pas de deux sans toi w wolnym tłumaczeniu znaczy „nie ma nas bez ciebie”. Opowieść o relacji mężczyzny i kobiety. Relacji od zarania skażonej jego egoizmem i jej lękami. Bez szans na zdrowy rozwój. Tym bardziej, że historia toczy się w świecie, w którym nikt już nie wierzy w Boga. Mistrzostwa Charlotcie Öfverholm

strefy. Prawa strona – kobieca,

i partnerującemu jej Lindiemu

markowana kabaretowymi sukienkami

Larssonowi nie można odmówić.

zwieszającymi się zwiewnie ze stropu,

I choć tematyka sztuki jest dość

jakaś lina. Lewa strona – męska,

banalna, wykonanie – zarówno

wyposażona w fotel nakryty czerwoną

pod względem tańca, jak i ekspresji

narzutą. Historia rozpoczyna się od

stanów wewnętrznych – uczyniło

przybliżenia codzienności kobiety:

z niej ważne wydarzenie tegorocznego

nieruchomy wzrok Charlotte wbity

Międzynarodowego Festiwalu Teatrów

w publiczność i napięte dłonie mogą

Tańca Zawirowania.

zapowiadać rychłą zbrodnię. Faktycznie,

133

kobieta sięga po wyimaginowany nóż, Koncepcja całości prosta i stara jak

lecz ruchy jej rąk imitują krojenie jarzyn

świat. Scena podzielona na dwie

do zupy, a nie morderstwo. Już wiemy,

teatralia 65-66/2013


zawirowania

że poruszamy się w świecie groteski. Za

widzów lekka konsternacja, w końcu

chwilę nastąpi ultraciekawa i równie

ktoś się przyznaje, że ślub brał pięć

niesmaczna scena. W strefie kobiety

lat temu i wciąż jest zakochany. Ktoś

pojawia się mężczyzna, który dokonuje

szepcze: „ja się żeniłem dwadzieścia

konsumpcji w sposób dosłowny. Piękny

lat temu i bardzo kocham moją żonę,

taniec godowy zamienia się w wyjadanie

ale nie ma jej tu ze mną, więc nie będę

cykorii z ust kochanki, a potem

wiarygodny”. Ale dla Charlotty i pięć lat

w wypluwanie jedzenia w kobiecych

jest mocno wątpliwe.

sferach erogennych. Jest to śmieszne,

134

owszem, ale dramatyczne zarazem.

Historia toczy się dalej. Tancerka

Kobieta, w miarę nasycenia mężczyzny,

w czarnym trykocie ściśle związana

obojętnieje, staje się coraz bardziej

wstęgą. Dym i kocie ruchy przywodzą

bezwolna i nieobecna. Gdy on wyciąga

na myśl klubową atmosferę. Potęguje

spod jej bielizny soczyste liście sałaty

ją Larsson, siedzący w czerwonym

i chrupie je ze smakiem, ona znów

fotelu, który rewelacyjnie odśpiewuje

patrzy nieruchomo, jakby dla niej już

hiszpański przebój o miłości, czy

wszystko się skończyło. W szalonym

raczej o miłostkach. Śpiewa bardzo

tańcu oboje przesuwają się do strefy

sugestywnie. Trzeba przyznać, że

mężczyzny. Mężczyzna ostatecznie

w wypadku tego duetu mamy do

wypluwa przeżutą zieleninę, wydaje

czynienia z prawdziwym teatrem – oboje

z siebie głośne, zadowolone beknięcie

wyśmienicie odgrywają swoje role.

i znika. Kobieta zostaje sama. Mówi:

Jego gesty są wystudiowane, spokojne,

„boję się ciszy, boję się ciemności, boję

znamionują pewność siebie. Ona całą

się bólu, boję się upadku”.

sobą zdradza niepewność, poczucie niespełnienia, zagubienie własnej

Stop w sztuce. Charlotta Öfverholm

tożsamości, uzależnienie od niego

wchodzi w dialog z widzami. Chce

i próby uwolnienia się. W czasie piosenki

udowodnić, że prawdziwa miłość jest

Charlotta powoli rozplątuje się z więzów

niemożliwa, że umiera szybciej, niż się

i znika ze sceny. Komiczne. Tylko to

narodziła. Operator światła wodzi po

niepokojące napięcie na jej twarzy nie

publiczności, wskazuje, kogo tancerka

pozwala zapomnieć o smaku gorzkiej

mogłaby zapytać o miłość. Wśród

cykorii.

teatralia 65-66/2013


zawirowania

Kolejna odsłona codzienności bohaterki.

„Lubicie upadać? Lubicie czuć ból?

Jakiś fitness, troska o ciało. Znów

Lubicie samotność? Podoba wam się

padają pytania, tym razem retoryczne:

tutaj? Lubicie mnie?” – te pytania

„a wy boicie się ciszy, ciemności?” itd.

znów wyrywają nas z bezpiecznej

„Wierzycie w Boga, czy ktoś w ogóle

roli widza i każą konfrontować się

jeszcze wierzy w Boga? Pieprzyć Boga!” –

z życiem. Z filozoficznej atmosfery

i ta napięta, sfrustrowana, pusta twarz.

wytrąca przeraźliwy, przeciągły odgłos,

W przestrzeń wsącza się muzyka,

podobny do tych zapowiadających okręt

czysty, mocny kobiecy głos. Kojarzy się

wpływający na parę dni do portu. Bo też

z sakralną muzyką dawną. Charlotta,

znowu zawitał tu mężczyzna. Wielki,

tańcząc, wspina się po linie, wyżej

z dumnie wypiętą piersią, z akordeonem,

i wyżej, lecz szczyt jest nisko, tuż pod

odśpiewuje wybrance, szwedzkiej

powałą. Grawitacja zwycięża wysiłek

blondynce, rosyjski romans – Oczi

ludzkiej woli i ściąga tancerkę na dół

czornyje. Narusza jej strefę bez pytania,

(oczywiście powoli i subtelnie, nie jest

bez uprzedzenia. Ona płonie. On,

to upadek, ale powolne zsuwanie się

zasłuchany w swoją piosenkę, zauważa

i powrót do punktu wyjścia).

ją dopiero wtedy, kiedy ta decyduje się

135 fot. materiały prasowe

teatralia 65-66/2013


zawirowania

grać jego melodię, współdziałać z nim

decyduje się przełamać ustalony

według jego planu, kiedy porzuca własne

schemat. Ściąga z fotela narzutę, która

marzenia. Kobieta w tańcu pełnym

okazuje się strojnym, królewskim

pożądania wspina się na głowę Larssona,

płaszczem. Narzuca go na siebie, zasiada

ale on nadal nie zwraca na nią uwagi,

w fotelu niczym na tronie. Wygląda jak

i wbrew wyśpiewywanym właśnie

bardzo stara, zmęczona życiem królowa.

słowom – „Kak ljublju ja was” – zrzuca ją

Mimo że era dominacji mężczyzny

na podłogę i odchodzi, zostawia jedynie

dobiegła końca, pozostał lęk przed ciszą,

swój atrybut – akordeon.

ciemnością i samotnością.

Tymczasem ona przejęła jego marynarkę

136

i tańczy w niej taniec pełen pasji

Chociaż więc temat banalny i stary jak

i desperacji. Depcze sałatę, wyplutą

świat, to wpisanie go w egzystencjalną

przez niego w miłosnym uniesieniu.

poezję Louisa Bourgeiosa, oryginalne

Tak naprawdę tańczyli razem tylko

pomysły choreograficzne, precyzyjny

w tej pierwszej scenie. Od tamtej

taniec i ekspresyjna gra aktorska

pory spotykają się od czasu do czasu,

sprawiają, że Pas de deux sans toi jest

ale te spotkania nie stanowią kontry

spektaklem wartym obejrzenia.

dla samotności. Ostatecznie kobieta

.

IX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańca Zawirowania 2013 Compagnie jus de la vie PAS DE DEUX SANS TOI choreografia: Charlotta Öfverholm, taniec: Lindy Larsson, Charlotta Öfverholm, muzyka: Lauri Antila, kostiumy: Sari Nattunen, światło: Tobias Hallgren, choreografia na linie: Linnea Backgard

teatralia 65-66/2013


fot. materiały prasowe

recenzje

137

UP CHI DOWN CHI, CZYLI GÓRY I DOLINY ŻYCIA CODZIENNEGO Krystyna Pawliszak Na wieczornym spektaklu atmosfera na widowni wyraźnie rozluźniona. Jakaś pani pyta siedzącego przed nią pana, czy mógłby trochę zjechać w dół. „Proszę się nie martwić – odpowiada mężczyzna – pewnie w trakcie się zdrzemnę i zjadę. Podobno ma być nudne”. Komentarz może nietaktowny, ale niestety prawdziwy. Niczym teatralny gong rozpoczynający

tancerze, wykonujący sekwencje

spektakl, wybrzmiało potężne

ruchów imitujących początek dnia –

kichnięcie. Życzliwa publiczność

wstawanie, mycie, ubieranie się. Ich

oczywiście odkrzyknęła gromkie „na

działanie wyraźnie naznaczono szybkim

zdrowie”, okazało się jednak, że to

upływem czasu, przez metronom

nie przeziębienie, a swoisty duch

wystukujący miarowo uciekające

poruszyciel. Na scenę zaczęli wypływać

minuty. Później następuje przeplatanka

teatralia 65-66/2013


zawirowania

układów – miłosne uniesienia, walka

potęgowała konsola dźwięku,

rywali z elementami tanga i w pełni

umieszczona na scenie i obsługiwana

wybrzmiałe tango par mieszanych,

przez aktorów. Trudno znaleźć

zmęczenie i spadek energii, aż po

uzasadnienie dla tego rozwiązania.

śmierć. Te motywy były nawet ciekawe

Chyba tylko takie, że w życiu ludzkim na

choreograficznie, niestety niezgranie

ogół wszystko takie rozbebeszone.

tancerzy, a także zupełny brak umiejętności aktorskich bardzo osłabiły

Mimo tych trudności spektakl był

występ.

wizualnie ładny. Układ kroków, stroje, oświetlenie (z wyłączeniem świecącego

138

Mimo komicznych momentów, jak na

ekranu konsoli) tworzyły atmosferę

przykład. motyw walki, całość była

nieco metafizyczną. Piękny był

dość męcząca. Być może winę za to

pomysł z niebieskawą poświatą, która

ponosi wrażenie chaosu wywołane

w okolicach finału spersonifikowała się

liczną grupą tancerzy (sześcioro plus

w postaci jednej z tancerek. Aktorka

okazjonalnie jeden), wykonujących kilka

ubrana była w sukienkę uszytą jakby ze

różnych sekwencji naraz, nie zawsze

strzępków niebieskiej tkaniny. Tancerze

harmonijnie. Dałoby się to wytłumaczyć

po kolei zbliżali się do niej i supłali

koncepcją sztuki. Przedstawiała ona

te strzępki, co miało spowodować jej

sinusoidę energii w ciągu dnia życia

przemianę. Ta krystaliczna, choć bardzo

człowieka. Występujące osoby mogły

symboliczna, wizja towarzyszącej nam

indywidualizować postacie i udowodnić,

stale energii stanowiła najmocniejszy

że wszystko, co robimy, nawet

punkt przedstawienia. Gdyby całość była

najbardziej mechaniczne czynności,

utrzymana w tym klimacie, mielibyśmy

ma unikatowy tor, płynność, tempo.

do czynienia z prawdziwą sztuką, a nie

Jak dwa koguty obok siebie pieją jedno

tylko skrawkiem ulicznego breakdance’u.

„kukuryku”, a każdy z nich inaczej, choć zawsze tak samo. Dałoby się więc ten chaos wytłumaczyć w ten sposób, gdyby nie wyraźne wysiłki tancerzy, by zunifikować ruchy. Dezorientację

teatralia 65-66/2013

.


zawirowania

IX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańca 2013 Liat Dror Nir Ben Gal UP CHI DOWN CHI choreografia: Liat Dror, Nir Ben Gal, taniec: Michal Arazi, Shiri Bar On, Shiri Teichert, Avital Ifargan, Eliran Silver, Yair Lisai, muzyka: Nicolas Jaar, kostiumy: Kedem Sasson światło: Eliran Silver

139

teatralia 65-66/2013 fot. materiały prasowe


recenzje

UDANYCH WAKACJI!

140

teatralia 65-66/2013


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.