ISSN 16 89 - 6 69 6
numer 65-66/2013
STARY TEATR
TEATR MUMERUS TEATR MUZYCZNY
strona redakcyjna redaktorzy naczelni: Katarzyna Lemańska (redaktor prowadzący numerów), Karolina Wycisk (patronaty medialne, kontakt z mediami) teatralia@teatralia.com.pl opracowanie typograficzne: Monika Ambrozowicz, Katarzyna Lemańska, Emilia Rydzewska współpraca redakcyjna: Anna Kołodziejska, Agnieszka Misiewicz, Joanna Majewska, Emilia Rydzewska, Aleksandra Żelazińska korekta: Paulina Mudant (główny korektor), Sylwia Krupska, Małgorzata Kurowska, Julia Lewińska, Monika Sakowska, Aleksandra Smoleń, Joanna Żabnicka administrator strony: Bartek Kliszczyk obsługa strony: Anna Petynia, Emilia Rydzewska Facebook: Monika Ambrozowicz, Wioleta Rybak
2
oddziały: Teatralia Kraków: Alicja Müller Teatralia Lublin: Wioleta Rybak Teatralia Łódź: Katarzyna Smyczek Teatralia Poznań: Agnieszka Misiewicz Teatralia Radom: Paulina Borek-Ofiara Teatralia Rzeszów: Anna Petynia, Monika Ambrozowicz Teatralia Szczecin: Kinga Binkowska Teatralia Trójmiasto: Anna Kołodziejska Teatralia Warszawa: Magdalena Zielińska, Aleksandra Żelazińska Teatralia Wrocław: Karolina Obszyńska na okładce fot. Sylwia Domin ze spektaklu Tajemnik www.teatralia.com.pl
teatralia 65-66/2013
w numerze
SPIS TREŚCI WEEKEND PREMIEROWY W STARYM TEATRZE 6 KRZYSZTOF DOMIN: WANDA, CZYLI ZABAWY Z MITEM 9 PIOTR GASZCZYŃSKI: RZECZ O TYM, KTO EFEKTOWNIEJ POCIĄŁ SIĘ ZA POLSKĘ 14 KAMIL ROBERT REICHEL: W MIEJSCU, W KTÓRYM ZAŁAMAŁA SIĘ CZASOPRZESTRZEŃ GAVRANFEST 19 KATARZYNA MISIUK: CHORWACKI DRAMATURG W LUDOWYM. KRAKOWSKA ODSŁONA GAVRANFEST 24 KATARZYNA MISIUK: HITLER IN SPE FELIETONY 28 36
ANNA URBAŃCZYKO TEATRZE LESBIJSKIM W POLSCE (VI) ROZMOWA O DRAMACIE. KAROLINA WYCISK: GABINET LUSTER OICHERMANA
RECENZJE 41 KATARZYNA MISIUK: SŁOWIAŃSZCZYZNA TAŃCEM WYOBRAŻONA 45 ROBERT BOROWSKI: MORDERSTWO W POSTMODERNISTYCZNYM KLIMACIE 48 ALEKSANDRA SPILKOWSKA: TROJA LAST MINUTE 52 WIOLETA RYBAK: WIDMA PRZESZŁOŚCI (BYŁ SOBIE POLAK, POLAK, POLAK I DIABEŁ) 56 KATARZYNA PYTLOS: ZAMEK NIE DO ZDOBYCIA 59 NATALIA RYŃSKA: CZWORO NA JEDNEGO 62 MONIKA SZWEDA: CO BOLI POLAKA? 65 DOMINIKA STAŃCZYK: WIECZÓR LITERACKI Z KLIMATEM 67 KAJA PODLESZAŃSKA: TO LEĆMY! 70 PAULINA MAKAR: BYĆ CZY MIEĆ? 73 KINGA CIEŚLUK: AKT EREKCYJNY 75 KAROLINA OBSZYŃSKA: SCHEMAT DOSKONAŁY 77 MAGDALENA CZERNY: MIĘDZY JAWĄ A SNEM 80 KATARZYNA SKRĘT: LUDZI MOŻNA ZABIĆ W SERCU 83 KINGA CIEŚLUK: SPEKTAKL ZAWIERA LOKOWANIE PRODUKTU 85 KINGA CIEŚLUK: LAND OF THE RISING SUN 88 ALICJA MÜLLER : PRZEGIĘTA METAFORA 93 WIOLETA RYBAK: PĘKNIĘTY BALON 96 MARTA GOŁAWSKA: MGLISTE WYOBRAŻENIE ŚMIERCI 98 DIANA TOMASZEWSKA: GDZIE TRZECH SIĘ PRZYJAŹNI…
teatralia 65-66/2013
3
w numerze
FOTORELACJA 100 SANDRA KMIECIAK: WSZYSTKO O KOBIETACH. FOTORELACJA TEATR MUZYCZNY 106 PUCCINI NA KONIEC 109 MONIKA SZWEDA: W POSZUKIWANIU MIŁOŚCI 111 ALEKSANDRA IWANIUK: KAŻDEMU WOLNO KOCHAĆ SPOTKANIE TEATRÓW NARODOWYCH W WARSZAWIE 114 ALEKSANDRA ŻELAZIŃSKA: ZERO, CZYLI WSZYSTKO TEATR MUMERUS W KRAKOWIE 119 ALICJA MÜLLER : WYOBRAŹCIE SOBIE 121 MAGDA BAŁAJEWICZ: SŁOWIAŃSKIE BOGINKI I INNE ZABOBONY 123 ALEKSANDRA SPILKOWSKA: ODŁÓŻCIE SZKIEŁKO I OKO ZAWIROWANIA
4
126 128 131 133 137
EMILIA CHOLEWICKA: RZECZ O JEDZENIU KAROLINA SZCZYPEK: JAK SPOTKANIE Z PRZYJACIÓŁMI EMILIA CHOLEWICKA: FINAŁ ŚWIĘTA TAŃCA KRYSTYNA PAWLISZAK: SAŁATKA MIŁOSNA Z CYKORII I SAMOTNOŚCI KRYSTYNA PAWLISZAK: UP CHI DOWN CHI, CZYLI GÓRY I DOLINY ŻYCIA CODZIENNEGO
w numerze
5
Redaktor naczelna na wakacjach A Wy jak spędzacie swój czas wolny? ;)
zdjęcie z fotorelacji Sandry Kmieciak ze spektaklu Wszystko o kobietach
weekend premierowy
WANDA, CZYLI ZABAWY Z MITEM Krzysztof Domin
6
fot. Andrzej Banaś
Pytanie, czy potrafimy karmić się mitem, czy może mit karmi się nami, zredukowałbym do jego drugiej części. To zawsze my jesteśmy jego pożywką, nie da się go powołać, ponieważ powstaje samoistnie, a działania na nim trudno przewidzieć. W Wandzie przybrały one charakter zabawy bez konkluzji. Usadzono nas na dnie, w odmętach
perspektywą. Tylna ściana sceny
Wisły. Scenografia przedstawia
posłużyła za sufit z wiszącym
wnętrze pokoju, tyle że z odwróconą
żyrandolem. Na prawym boku znalazło
teatralia 65-66/2013
w starym teatrze się okno z zasłonami, po przeciwnej
oto Wanda staje się małą dziewczyną
stronie zegar z kukułką, na podłodze
i nie mogąc odnaleźć się w sytuacji,
lustro, a pod nim mniejsze okienko.
skacze w wodne odmęty. Innym razem
Całe pomieszczenie przecięto, a z
ów skok przybierze wymiar zabawy –
otrzymanej w ten sposób szczeliny
ciągłego wskakiwania i wychodzenia
oraz wspomnianego już okna będą
z wody na zasadzie podobieństwa
się wyłaniać postaci. Koniec sceny to
przywołana zostanie postać Ofelii – ona
jednocześnie granica, za którą płynie
także zakończyła swój żywot topiąc
Wisła. Poniżej rampy, w nieładzie,
się w rzece. Z próbą ratunku przyjdzie
ustawiono fotele, kanapy i pufki
jej brat – Laertes (wspomniany już
zwrócone nie ku publiczności, a w
Czacki) – który innym razem jako
stronę przeciwną. W tym wykolejonym
ona sama tudzież Wanda Chłopiec,
domku, z oddolną perspektywą,
wysłuchiwać będzie hamletycznego
Wandy rzucające się do Wisły będą
„być albo nie być” po niemiecku,
oglądać wydarzenia. Niektóre powrócą
w wykonaniu Krzysztofa Zawadzkiego.
na powierzchnię, inne, jak Wanda
Zgoła odmienną historią podzieli się
Ofelia Królowa Głębiny (Dorota Segda)
z nami Segda w swoim monologu,
nigdy rzeki nie opuszczą. To ponadto
niejako o nas samych, bo jak dowiemy
świat z ciążeniem ku dnu, odczują
się pod koniec przedstawienia:„ta pani
je zwłaszcza tytułowe bohaterki –
to jakby Polska jest”. A skoro kraj nasz
zmagające się z przyciąganiem wody,
to w ręku szklanka z trunkiem, nastrój
do czego niejako zmuszona jest także
melancholijny, temperament skrywany
widownia.
pozorami i chód, jak statek pijany na wzburzonej wodzie. Swoją wersję prawdy
W spektaklu znalazło się aż pięć Wand,
zaoferuje nam także – wyciągnięta
z czego jedna okazała się mężczyzną
z wody, lekko już rozpadająca się, ale
(Szymon Czacki). Podobną mnogość
odziana w kreację à la Marilyn Monroe
wątków oferuje cała sztuka Passiniego –
– Stara Łendi (Paulina Puślednik).
-niczym w palimpseście kolejne warstwy
Niemalże improwizując, będzie łączyć
to następne postaci, wątki, odwołania
utarte frazesy z teoriami spiskowymi,
czy cytaty. Działają mechanizmy
figurę emancypacyjnej aktywistki
podobne do tych uruchamianych przez
z rozkapryszoną gwiazdą popu czy
strumień świadomości – jedna myśl
insynuacje, jakoby Wanda stała się
rodzi drugą, a z tamtej wyłania się
Syrenką warszawską. Jak zatem można
nowa. Zabiegi te mają w jakiś sposób
zauważyć, Wanda jest abstrakcją na
poddać mit liftingowi. Upraszczając, tak
zasadzie swobodnej asocjacji pomysłów.
teatralia 65-66/2013
7
weekend premierowy Stawianie ważkich pytań w stylu:
wokół kałuży, w której ostatecznie
czym jest dla nas mit o Wandzie, co
wyląduje dziewczynka wśród płatków
Niemca nie chciała lub czy jest nam
kwiatów, zupełnie jak na prerafaelickim
w ogóle potrzebny, w kontekście tej
obrazie Ofelii czy dziewczyna
sztuki wydaje się raczej groteskowe.
stojąca nad przepaścią, nosząca się
Passini nie wprowadził porządku
z zamiarem skoku), złożony z wielu
przyczynowo-skutkowego. Jego sztuka
intertekstualnych odniesień. Aktorzy
nie dekonstruuje ani nie wskazuje
i aktorki mają poczucie obecności na
wyjścia poza przestrzeń mityczną,
scenie, co objawia się w parabazach czy
a chwyty takie jak na przykład
nieskrępowanym szukaniu pomocy
uczynienie bohaterki feministką jawią
u suflerki. Paradoksalnie jednak, wór
się raczej jako puste gesty. Wanda to
metatekstu pozbawiony jest wniosków
bardzo plastyczny spektakl, uzupełniany
i głębi.
wizualizacjami (np.: zabawa dzieci
.
8
fot. materiały teatru
Narodowy Stary Teatr imienia Heleny Modrzejewskiej w Krakowie WANDA tekst: Sylwia Chutnik, Patrycja Dołowy, reżyseria: Paweł Passini, scenografia: Anna Met, kostiumy: Zuzanna Srebrna, wizualizacje: Maria Porzyc, muzyka: Daniel Moński, Paweł Passini, asystentka reżysera: Beata Kucharska, inspicjent: Ewa Wrześniak, sufler: Joanna Monkiewicz, obsada: Katarzyna Zawadzka (Wanda Dziecko), Marta Nieradkiewicz (Młoda Wanda), Dorota Segda (Wanda Ofelia Królowa Głębiny), Paulina Puślednik (Stara Łendi), Szymon Czacki (Wanda Chłopiec / Ofelia / Laertes), Krzysztof Zawadzki (Niemiec / Hamlet), Roman Gancarczyk (Śmiech / Poloniusz / Dziad 1), Zbigniew W. Kaleta (Łopuch / Ksiądz / Dziad 2), Zbigniew Ruciński (Laborant 1 / Grabarz / Krak), Ryszard Łukowski (Laborant 2 / Grabarz 2 / Wiesiek Hydraulik) premiera: 23. czerwca 2013
teatralia 65-66/2013
w starym teatrze
RZECZ O TYM, KTO EFEKTOWNIEJ POCIĄŁ SIĘ ZA POLSKĘ Piotr Gaszczyński Bitwa Warszawska 1920 – najnowszy spektakl duetu Strzępka / Demirski najlepiej określić słowem trudny. Trzygodzinny seans teatralny wymaga od odbiorcy nie tylko ciągłego skupienia, ale i mocnych nerwów. Dzieje się tak, gdyż na scenie Starego Teatru w Krakowie prezentuje się widzom sieć scen, z których każda może być zarazem najważniejszą, jak i równie nieistotną w perspektywie całości. Ogół okraszono, charakterystyczną dla tego tandemu autorskiego, bezkompromisowością i ironią, która wymaga dużej dozy tolerancji dla artystycznej wizji historii Polski. „Wciąż babramy się w tym samym
stoi na zgliszczach kultury (zniszczonej
gównie” – taka teza nasuwa się już
filharmonii) i dziarsko intonuje
po obejrzeniu pierwszych kilkunastu
kolejne wersy utworu. Równocześnie
minut przedstawienia. Kiedy Feliks
w tle widzimy zdjęcia współczesnych
Dzierżyński (Marcin Czarnik) czyli „swój
polskich polityków z pierwszych stron
chłop”, wyrosły z naszej słowiańskiej
gazet najróżniejszych opcji. Przekaz
ziemi, dzieli się z Polską Mamą
jest zatem bardzo klarowny: dziś,
(Dorota Pomykała), ikoną ojczyzny,
podobnie jak kiedyś, społeczeństwo
swoimi marzeniami na temat rozwoju
jest zakładnikiem owładniętych
komunizmu, dostaje w odpowiedzi kubeł
szałem władzy uzurpatorów, z których
zimnej wody na głowę (dosłownie).
każdy ma tylko jeden cel – dorwać
Symboliczna Polska najpierw wyśmiewa
się do koryta, wyżreć wszystko,
postulaty polityka, doprowadzając je
a resztki rozrzucić hołocie, wmawiając
do absurdu, by zaraz potem naznaczyć
jej, że to dary płynące z potrzeby
go piętnem kata (kubeł gęstej,
zatroszczenia się o lud. Paralela
ciemnoczerwonej krwi). Nie byłoby
mocna – zwłaszcza jeśli zestawiamy
w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt,
Dzierżyńskiego, Piłsudskiego i na
że umazany Dzierżyński za moment
przykład Bronisława Geremka, ale
stanie się częścią chóru złożonego
jednocześnie prześlizgująca się gdzieś
z pozostałych bohaterów sztuki
na granicy taniej prowokacji. Takich
i odśpiewa ludową pieśń Zachodźże
momentów, w których zbyt nachalne,
słoneczko. Groteskowa grupa wokalna
naoczne porównania, podawane
teatralia 65-66/2013
9
weekend premierowy niejako w formie bezsprzecznej prawdy
z kanapkami naszykowanymi przez
oczywistej kosztem intelektualnej głębi
żonę (Małgorzata Zawadzka). Z kolei
przedstawienia, jest niestety więcej.
Broniewski wypada świetnie jako erotoman, który jest socjalistą, bo
Podobnie jak w przypadku kolejnych
akurat w tym nurcie gładko pisze mu się
scen spektaklu, tak w kwestii aktorskich
wiersze – ze sztuki jednak zapamiętamy
kreacji nie można wskazać wyraźnego
go głównie jako autora słynnych
lidera. Nie jest nim ani Piłsudski (Michał
słów „Jak żyć?” (kolejny, dość słabo
Majnicz), ani Dzierżyński, ani Witos
wypadający przeskok ku teraźniejszości).
(Krzysztof Globisz) czy Broniewski
Już krótkie zestawienie tych gagów daje
10
fot. materiały teatru
(Juliusz Chrząstowski). Oczywiście
nam jasny obraz sytuacji − bitwa jest
każdy z nich gra świetnie
tylko pretekstem, tłem, podczas gdy tak
i ma swoje popisowe numery: Piłsudski
naprawdę chodzi o zabawę chłopców
zachowuje się jak duże dziecko
z piaskownicy i walkę o to, kto weźmie
z przerostem ego, któremu wiecznie
większą łopatkę. Dlatego też spotkania,
chce się spać i zawsze ktoś mu w tym
narady u hetmana, któremu potrzebny
przeszkadza, Witos ubolewa gwarą, że
jest deadline, by zechciał walczyć za
bolszewia w żniwach przeszkadza, a on
ojczyznę (mowa o Piłsudskim) wyglądają
najchętniej poszedłby na świniobicie
jak kłótnie rozkapryszonych bachorów.
teatralia 65-66/2013
w starym teatrze Mimo że gdzieś w tle mówi się o wojnie
(Marta Ojrzyńska) w celu odstawienia
i ostatecznej potyczce, to na pierwszy
szopki pożegnania Poznaniaka (Rafał
plan wysuwają się osobiste dążenia do
Jędrzejczyk), który idzie na wojnę.
bycia wielkim w oczach Historii. Prym
Inaczej widzi wojnę bizneswoman
w sporach wiedzie Krzysztof Globisz,
z Poznania (Anna Radwan –
który oprócz walki z Piłsudskim jako
Gancarczyk). Dla rasowej kapitalistki
Witos walczy sam ze sobą w roli Maxima
szczytem marzeń byłby powrót do
Weyganda. Wewnętrzne waśnie o to,
czasów, gdy można było spokojnie
kto jest ważniejszy i kto ma decydować
pohandlować z Niemcami. Teraz
o sposobie walki przerywają co jakiś czas
nie wiadomo jak ułożą się granice,
odgłosy wybuchów, sygnalizowane przez
przez co kobieta traci kontrakty.
bohaterów za pomocą spontanicznie
Jest to przykład dość bolesnego
wyrzucanych w górę garści talku,
zderzenia martyrologicznego mitu
udającego sypiący się tynk.
polskiego narodu walczącego z szarą
Bardzo ciekawą, jeśli nie najciekawszą
rzeczywistością, w której ideały ustępują
stroną sztuki, są postacie kobiecie.
miejsca podstawowym potrzebom
Wiecznie okaleczona, będąca
bytowym. O ile postać ówczesnej
w permanentnej ciąży Polska Mama,
bizneswoman jest bardzo autentyczna,
czyli degrengolada Matki Polki
o tyle odgrywana przez tę samą
kochająca naiwnie wszystkie swoje dzieci
aktorkę Margaret Thatcher wydaje się
– te ze skrajnego lewa i ekstremalnego
kolejnym chybionym pomysłem usilnego
prawa. Rozkapryszona świta bawiąca się
przetransponowania sytuacji odległej
w dorosłość wykorzystuje ją jak tylko
przyszłości do historii nieco bliższej
może, przymilając się na wszystkie
widzowi. Walcząca z socjalizmem
możliwe sposoby. Jeśli na przykład plan
brytyjska polityk ma się tak do
ocalenia Polski nie wyjdzie któremuś
poznańskiej kobiety jak piernik do
z chłopców, to zawsze można wrócić do
wiatraka.
mamusi, która utuli, wybaczy i zrozumie dobre chęci. By jednak zachować
Mówiąc o gąszczu odniesień do
pozory i resztki powagi momentu
teraźniejszości, nie sposób nie
historycznego, o którym mowa
wspomnieć o jednej, tym razem
w przedstawieniu, a jednocześnie go
na plus, bardzo zabawnej sytuacji.
skompromitować, mama poprosi trupa
Aktorka Kabaretowa, tuż po swoim
Księdza Skorupki (kolejne wcielenie
wokalnym występie dla męskiej części
Krzysztofa Globisza) o odegranie dla niej
obsady spektaklu, żali się widzom
sceny bohaterskiej śmierci na polu bitwy.
(uciekając jednocześnie, a jakże, przed
Innym razem wyśle Aktorkę Kabaretową
erotomanem Broniewskim), że zarówno
teatralia 65-66/2013
11
weekend premierowy
fot. materiały teatru
12
ją, jak i pozostałych zgromadzonych
wodzów. Walczących Polaków degraduje
dotkliwie skrzywdzono przez
się do poziomu bezrozumnego mięsa
„arcydzieło” polskiej kinematografii,
armatniego, którego pozbywa się
czyli Bitwę Warszawską w reżyserii
wtedy, gdy jest już nieprzydatne (Chłop
Jerzego Hoffmana. Bezpośredni atak na
ginie kilka razy, czasem w skrajnie
Nataszę Urbańską (największą gwiazdkę
absurdalnych sytuacjach − Piłsudski
tej produkcji) wypadł niezwykle celnie.
zabija go, bo żołnierz przeszkadza mu
Teraz o tych, o których nie myśli nikt,
w rozmowie). Obraz społeczeństwa
a których wszyscy wykorzystują –
jest zdecydowanie najbardziej gorzkim
o prostym, zwyczajnym ludzie. W sztuce
elementem przedstawienia. Od zawsze
reprezentuje go Chłop (Grzegorz
jesteśmy marionetkami w rękach
Grabowski). Sceniczni uzurpatorzy
władzy, nie przestajemy nimi być
wykorzystują naiwność i wiarę stanu
i teraz. Tę tezę w bardzo dobitny sposób
najniższego w słuszność poczynań
próbuje uzasadnić Dzierżyński w jednej
teatralia 65-66/2013
w starym teatrze
z ostatnich scen wieczoru. Tłumacząc
niezwykle blado. Teatr nie powinien
Polskiej Mamie obecny stan rzeczy,
być czarno-biały i dawać gotowych
komunistyczny kat kładzie nacisk na
odpowiedzi. W poprzednich spektaklach
wybielenie własnej postaci. Stara się
jednych z najwybitniejszych postaci
wmówić widzom,
współczesnego polskiego teatru, a za takich uważam Monikę Strzępkę i Pawła
że on przynajmniej zapoczątkował
Demirskiego, ironiczno-szydercze
rozwój przywilejów socjalnych, podczas
sprzężenia zwrotne wypadały o niebo
gdy my, kapitalistyczne bezmózgi,
lepiej, były o wiele bardziej celne.
sami pozwalamy na coraz większe
Wnioski z Bitwy Warszawskiej w Starym
zniewolenie przez polityków.
Teatrze podsuwa samo przedstawienie.
To, co od początku staje ością w gardle,
Jedynym momentem, w którym
na końcu okropnie dławi. Mimo
bohaterowie są zgodni, jest czas, kiedy
że pomysł odarcia ikon tamtych
piją i śpiewają Katiuszę. Napijmy się i my.
lat z mitycznych masek jest jak
Zapomnijmy o waśniach, ideologicznych
najbardziej udany i potrzebny, to
indoktrynacjach, sporach o kształt
już na poziomie szukania usilnych
historii, o tej sztuce.
paraleli z czasami obecnymi wypada
.
Narodowy Stary Teatr imienia Heleny Modrzejewskiej w Krakowie BITWA WARSZAWSKA 1920 tekst: Paweł Demirski, reżyseria: Monika Strzępka, scenografia: Michał Korchowiec, muzyka: Jan Suświłło, choreografia: Cezary Tomaszewski, asystentka scenografa: Ewelina Lesik, inspicjent: Hanna Nowak, sufler: Iwona Gołębiowska, obsada: Marta Ojrzyńska: Aktorka Kabaretowa / Róża Luksemburg, Dorota Pomykała: Polska Mama, Anna Radwan – Gancarczyk: Kobieta z Poznania / Margaret Thatcher, Małgorzata Zawadzka: Żona Witosa / CIA / Pani Nudna, Juliusz Chrząstowski: Władysław Broniewski, Marcin Czarnik (gościnnie): Feliks Dzierżyński, Krzysztof Globisz: Witos / Maxime Weygand / Ten Szyfrant / Ksiądz Skorupka, Grzegorz Grabowski: Chłop, Rafał Jędrzejczyk: Poznaniak, Michał Majnicz (gościnnie): Józef Piłsudski premiera: 22 czerwca 2013
teatralia 65-66/2013
13
fot.Marthin Sühl
recenzje
14
W MIEJSCU, W KTÓRYM ZAŁAMAŁA SIĘ CZASOPRZESTRZEŃ Kamil Robert Reichel Być jak Steve Jobs, wyreżyserowany przez Marcina Libera to pierwsza z trzech premier, które mogliśmy zobaczyć w Narodowym Starym Teatrze między 21 a 23 czerwca bieżącego roku. Po spektaklu Libera przyszła kolej na Bitwę warszawską 1920 Pawła Demirskiego autorstwa Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego orazWandę Sylwii Chutnik/ Patrycji Dołowy w reżyserii Pawła Passiniego. Rzadka to rzecz, żeby w jeden weekend zobaczyć aż trzy premiery wystawiane na deskach jednego teatru. Warto pamiętać, że to niecodzienne zjawisko stanowi swego rodzaju podsumowanie półrocznej pracy w Starym Teatrze duetu Jan Klata/ Sebastian Majewski.
teatralia 65-66/2013
w starym teatrze Jeśli chodzi o pomysły wszystko jest dozwolone. Reżyser spektaklu tworzy zupełnie nową jakość, której Jobs jest zaledwie jedną z wielu części składowych. Rewidowanie wydarzeń przeszłych do historii, na którą nie mamy najmniejszego wpływu jest w Polsce dosyć popularne. Przywoływanie minionych bohaterów, systemów politycznych, hipotetycznych scenariuszy, które nie zostały wcielone w życie po 1989 roku jest naszą narodową wadą. Dostrzega to Marcin Liber wydający się mówić: „za mało patrzymy w przyszłość, a zbyt dużo czasu poświęcamy przeszłości”. Reżyser wraca do okresu transformacji ustrojowej, aby udaremnić kolejne jej przywołania – postawić polskiej gospodarce diagnozę i rozpocząć Spektakl Być jak Steve Jobs to tylko pozornie narracja o Stevenie Paulu Jobsie – współzałożycielu, prezesie i przewodniczącym rady nadzorczej Apple Inc. − nie stanowi on nawet punktu wyjścia opowieści snutej na Scenie Kameralnej. Jest zaledwie patronem jednej ze spółek założonych przez prywatyzujących polskie przedsiębiorstwa- na przełomie lat dziewięćdziesiątych, „młodych” kapitalistów. Inscenizacja Libera nie odwołuje się również do książki Być jak Steve Jobs − Leandera Kahney`a − biografii Jobsa, której podtytuł brzmi
leczenie. Sztuka zrealizowana przez Marcina Libera, opowiedziana na wzorcu komediowym, pozwala nam się śmiać z naszego kapitalistycznego pędu – w końcu nie we wszystkim musimy naśladować Zachód – a na pewno nie musimy robić tego za wszelką cenę. Nieco to wszystko fantastyczne, oniryczne i nieprawdopodobne – przesadzone. Na poły z dziedziny science fiction, na poły osadzone w tradycji literackiej (choćby pojawiająca się Matka Courage z dramatu Bertolda
teatralia 65-66/2013
15
weekend premierowy Brechta Matka Courage i jej dzieci).
Po przeniesieniu się za pomocą
Ekspozycję przedstawienia Libera
wehikułu czasu do okresu wielkich
stanowi mapa nieba, czy jakiejś
przemian, roztacza się przed nami
gwiezdno-geometrycznej konstelacji.
obraz Polski zależnej od Moskwy,
To w nią wpatrują się ostatni ludzie.
wewnętrznie skłóconej, gdzie wiele
Ci ostatni postanawiają „przewinąć”
decyzji politycznych godziło w interes
historię do momentu, kiedy to wszystko
naszej ojczyzny. Rok 89`, który miał
się zaczęło. „To” czyli co właściwie? –
przynieść zmiany, okazał się zalążkiem
wielkie zmiany, które doprowadziły
apokalipsy, której początek był zupełnie
do nieuniknionej katastrofy. W scenie
niepozorny, a koniec okazał się
wprowadzającej usłyszymy przerażające
tragiczny. Aktorzy opowiadają historię
ujadanie wilków, prawdopodobnie
nieco bardziej dramatyczną od tej
ostatnich ocalałych zwierząt.
znanej z podręczników historii: reforma
16
fot. materiały prasowe
w starym teatrze Balcerowicza, szalejący kapitalizm,
„Nie o taką Polskę... ” wykrzykują
prywatyzacja zakrojona na szeroką
wielokrotnie aktorzy w stronę
skalę: to tło wielkich matactw, ale
publiczności ze sceny skąpanej
i zupełnie ludzkich śmieszności.
w strumieniach wódki i chmurach konfetti. Nie o Polskę spod brezentowej
Przedstawiona wizja rzeczywistości
plandeki, Polskę z łóżka polowego,
jest mozaiką, w której sceny tragiczne
Polskę Wałęsy i Balcerowicza, Polskę,
przeplatają się z historią wolnej,
gdzie związki zawodowe są solą w oku
demokratycznej, kapitalistycznej Polski
pracodawców, a Solidarność strukturą,
– kraju, w którym jedyną obowiązującą
która nigdy nie stanowiła racji stanu,
prawdą jest koncepcja czerwonej
a jedynie reprezentowała prywatne
królowej, mówiąca o całkowitej
interesy.
względności postępu. W tej wyśnionej przez reżysera Polsce trzeba nieustannie
Prywatyzacja Marcina Libera to
biec, aby móc pozostać w miejscu
metaforyczny pomalowany złotą farbą
– gonić co tchu, żeby nadążyć za
UAZ 469. Giełda zaimprowizowana
postępem, szczęściem, jakim jest
na Scenie Kameralnej nie ma
możliwość kupienia nowej pary dżinsów
nawet parkietu, ale jest on zupełnie
czy zjedzenia posiłku w McDonald`s.
niepotrzebny, ważne są spekulacje – cinkciarskie interesy, Rosjanie, którzy opuściwszy Małą Moskwę, wracają, aby sprzedawać w tej nowej „lepszej” Polsce alkohol bez banderoli. Postać Jobsa zredukowano w sztuce do patrona firmy zajmującej się szmuglowaniem na Zachód komputerów produkowanych w Polsce i sprzedawaniem ich po zawyżonych cenach. Taka była Polska, którą rewiduje Liber – Polska, w której
fot. materiały teatru
teatralia 65-66/2013
17
weekend premierowy
decydenci zmieniają kolory partii,
kreska, którą można wciągnąć nosem,
a nie techniki rządzenia. Młode wilki
aby poczuć się lepiej, znaleźć się na
sceny politycznej, wilczki współczesnej
narkotycznym haju i może wtedy
kapitalistycznej gospodarki, ludzie
spojrzeć na tę najlepszą z możliwych −
skrajnie bogaci i żałośnie biedni − oto
nową polską rzeczywistość.
nowe lepsze społeczeństwo wyłaniające
.
się z przedstawienia. Gruba biała kreska, mająca oddzielać stare od nowego to
18
Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie BYĆ JAK STEVE JOBS. BOHATEROWIE POLSKIEJ TRANSFORMACJI. BALLADA O LEKKIM ZABARWIENIU HEROICZNYM. Michał Kmiecik, tekst i dramaturgia Michał Kmiecik, reżyseria: Marcin Liber, scenografia: Mirek Kaczmarek, kostiumy: Grupa Mixer, muzyka: Filip Kaniecki alias MNSL, obsada: Ewa Kaim (Generałowa, Grafini, Posłanka, Grażyna Miljon, Pielęgniarka) , Mieczysław Grąbka (Halpern, Jan Miljon, Towarzysz z Moskwy, Biskup, Wielki Łowczy), Adam Nawojczyk (Horn, Fatti), Anna Dymna (Matka C od pieśni), Ewa Kolasińska (Nienawiść, Leokadia Beg, Inspektor), Wiktor Loga-Skarczewski (Ostatni człowiek, Młody kleryk, Architekt, Młody wilk), Katarzyna Krzanowska (Profesor bez żeńskiej końcówki, Komisarz ), Jacek Romanowski (Rakowski, Generał, Triniti, Jenerał, Urzędnik w kancelarii, Lekarz), Marcin Kalisz (Steve Jobs, Stein, Mϋller), Paweł Kruszelnicki (Wilczek, Książę, Przewodniczący „S”, Były), Justyna Wasilewska (Ostatni człowiek, Wyjąca suka z Islandii, Młoda Wilczyca ) (gościnnie), Jarosław Majzel (Asystent Horna), Filip Kaniecki alias MNSL live act premiera: 21 czerwca 2013
teatralia 65-66/2013
gavranfest
CHORWACKI DRAMATURG W LUDOWYM. KRAKOWSKA ODSŁONA GAVRANFEST Katarzyna Misiuk
19 fot. materiały prasowe
W przededniu chorwackiej akcesji do Unii Europejskiej Polskę ogarnęło istne kroatystyczne szaleństwo, zakrawające chwilami o kroatofilię: w większych miastach mają miejsce pikniki z udziałem chorwackich gwiazd muzyki (warszawski koncert grupy Parni Valjak), prezentacją chorwackiej kuchni i szeroko pojętej obyczajowości. Fascynację wzmagają przede wszystkim media społecznościowe. Tymczasem w krakowskim Teatrze Ludowym w dniach 26 czerwca– 1 lipca odbywa się piąta edycja przeglądu GAVRANFEST, zorganizowanego przy współpracy z Narodowym Ośrodkiem Informacji Turystycznej Republiki Chorwacji, poświęconego twórczości najwybitniejszego współczesnego chorwackiego autora – Miro Gavrana. Co najważniejsze, jego teksty od niespełna dziesięciu lat zajmują ważne miejsce w repertuarze tej krakowskiej sceny, przyczyniając się do promocji literatury chorwackiej w Polsce, niezależnie od chwilowych trendów.
teatralia 65-66/2013
gavranfest Na początek kilka słów o osobie pisarza:
powieści dla dorosłych i młodzieży,
Miro Gavran zadebiutował w 1983 roku
scenariuszy filmowych oraz słuchowisk.
jako zaledwie dwudziestodwuletni autor
Polskie wydanie jego dramatów
sztuką „Antygona Kreona“ („Kreontova
w znakomitym przekładzie Anny
Antigona“), w której, pozostając
Tuszyńskiej ukazało się nakładem
w intertekstualnym związku z kulturą
wydawnictwa Panga Pank.
antyczną, zabrał głos w sprawie
20
politycznych manipulacji. Studiował
Dramatyczna twórczość Gavrana jest
dramaturgię teatru w Akademii Filmu,
niezwykle różnorodna. Pisarz wyszedł
Teatru i Telewizji w Zagrzebiu, następnie
od myślenia stricte politycznego,
pracował kolejno jako dramaturg
które ewoluowało następnie w stronę
i dyrektor artystyczny w chorwackich
sztuk quasi–historycznych. Gavran nie
teatrach, starając się wspierać młodych
ma jednak ambicji tworzenia teatru
twórców (od roku 1990 prowadzi szkołę
dokumentalnego. W odautorskiej
kreatywnego pisania). W roku 2002,
uwadze zamykającej Miłości Georga
wspólnie z żoną, Mladeną Gavran,
Washingtona zawarł następujące słowa:
założył teatr GAVRAN, będący swoistym
„Nie wierz źródłom historycznym, kiedy
laboratorium jego dramaturgii.
piszesz dramat o miłości i samotności.
Jest laureatem kilkunastu nagród
Opisz prawdę ludzkiego serca, a nie
dramaturgicznych i teatralnych. W 1999
prawdę faktów(...).“ Wielkim postaciom
roku został uznany za najlepszego
z kart historii powszechnej nadaje
pisarza Europy Środkowej i wyróżniony
twarze współczesnych, zwykłych
przyznawaną w Budapeszcie
ludzi. Często strąca je z piedestału,
międzynarodową nagrodą Central
ukazując ich małość i kierujące nimi
Europe Time. Jego utwory doczekały
niskie instynkty, charakterystyczne
się przekładów na siedemnaście
dla śmiertelników, a nie półbogów
języków, jest także pierwszym
czy posągów. Podczas lektury można
chorwackim autorem obecnym na
niekiedy odnieść wrażenie, że
scenach Stanów Zjednoczonych oraz
portretuje on tak naprawdę ludzi, którzy
prawdopodobnie jedynym żyjącym
przechadzają się po ulicach Zagrzebia,
dramaturgiem, mogącym poszczycić
Krakowa, Wiednia, Paryża lub którejś
się międzynarodowym festiwalem
z amerykańskich metropolii w maskach
poświęconym własnej twórczości.
Hitlera, Freuda, Ludwika XIV, Moliera
W jego dorobku znajduje się ponad
czy Marty Washington.
trzydzieści sztuk teatralnych wystawianych na wszystkich
Niezwykle ważnym wątkiem w jego
kontynentach z wyjątkiem Afryki, kilka
twórczości jest odwieczna walka dwóch
teatralia 65-66/2013
gavranfest żywiołów: damskiego i męskiego.
życia: łączyć obowiązki pracownika
Temat ten dominuje w jego komediach,
z powinnościami żony i matki oraz
będących wspaniałą kontynuacją
być aktywnymi społecznie. Postaci na
gatunku komedii mieszczańskiej, trochę
krętych życiowych ścieżkach zawsze
zapomnianego dziś w dobie zgoła
były dla teatru najbardziej inspirujące.
innego typu teatru. Nie unika go także
Wiele damskich ról napisał z myślą
w sztukach politycznych – niosące ze
o swojej żonie, aktorce Mladenie Gavran.
sobą poezję i dramatyzm skomplikowane
Znakomitym przykładem jest tu na
relacje pomiędzy płciami nieraz bywają
pewno postać Zuzanny Kollarovej,
niczym woda napędzająca młyny
która w następstwie miłosnego zawodu
wielkiej historii.
z bronią w ręku terroryzuje tytułowy Hotel Babilon.
Ceni postaci kobiece, uważa, że z punktu
Jako twórca autorskiego teatru,
widzenia twórczości dramatycznej są
prezentującego wyłącznie jego
dużo bardziej interesujące. Wynika to
sztuki i będącego czymś w rodzaju
z faktu, że nawet u progu XXI wieku
praktycznego laboratorium dla nowych
piętrzy się przed nimi o wiele więcej
tekstów, Gavran niezwykle ceni
przeszkód, niż przed przedstawicielami
sobie pętlę feedbacku zawiazującą
płci przeciwnej, jeżeli pragną one
się pomiędzy autorem, aktorem bądź
realizować się we wszystkich sferach
reżyserem i czytelnikiem–widzem.
21 fot. materiały prasowe
teatralia 65-66/2013
gavranfest
Ta trójstronna relacja jest motorem
rekordzistą jest tu krakowski Teatr
napędowym dla jego twórczości.
Ludowy, będący gospodarzem
Mówi o sobie, że nie jest pisarzem
tegorocznej edycji GAVRANFEST.
zamykającym się w gabinecie
W roku 2004 do repertuaru tutejszej
i traktującym napisane przez siebie
sceny dołączył spektakl Mąż mojej
frazy jak tekst biblijny. Na podobieństwo
żony wyreżyserowany przez Piotra
dziewiętnastowiecznych salonów
Bikonta. Następnie pojawiły się cztery
literackich otworzył swój dom dla
inne tytuły, w tym Hotel Babilon
przyjaciół, którzy są jednocześnie
– kryminalny monodram Aldony
pierwszymi krytykami jeszcze ciepłych
Jankowskiej w reżyserii Pawła Szumca.
tekstów. Podczas wspólnych kolacji,
22
o których krążą już niemal legendy,
W ciągu dziesięciu lat inscenizacje
wymieniają się uwagami, emocjami
dramatów Gavrana doczekały się tu
i odczuciami. Powstaje wtedy kolejna
tysiąca powtórzeń granych każdorazowo
wersja, która następnie przechodzi
przy niemalże pełnej frekwencji, co daje
próbę sceny, gdyż dramat musi przede
liczbę około stu tysięcy widzów! Pojawiła
wszystkim funkcjonować w teatrze.
się nawet propozycja nazwania jego
„Pisarz jest kreacyjnie martwy, gdy
imieniem Sceny Pod Ratuszem.
uważa, że niczego nie musi się uczyć“ – powiedział podczas konferencji
Ogromną popularność twórczości
prasowej. A Gavran przede wszystkim
chorwackiego pisarza może tłumaczyć
chce żyć – i od trzydziestu lat żyje
fakt, że doskonale wpisuje się ona
na scenach całego świata: Zagrzebia,
w lukę spowodowaną kryzysem tak
Sarajeva, Moskwy, Waszyngtonu,
zwanej „szlachetnej komedii“ na
Wiednia, Buenos Aires, Trnavy, Łodzi,
rodzimej scenie. Gavran jest autorem,
Krakowa...
który jednocześnie bawi i skłania do refleksji, nie podaje gotowych
O ogromnej żywotności jego dzieł
odpowiedzi, lecz zmusza do zadawania
zaświadczyć może fakt, że coraz częściej
pytań. Dzięki temu współtworzony
na warsztat biorą je teatry
przez niego teatr nigdy nie będzie
alternatywne i amatorskie. „Wszystko
teatrem martwym, stanowiącym
o kobietach“ doczekało się nawet
jednynie niedzielną rozrywkę klasy
premiery w zakładzie karnym
średniej. Warto także dodać, że do
w wykonaniu osadzonych. Twórczość
polskiego sukcesu dramaturgii Gavrana
Mira Gavrana obecna jest także
przyczyniły się niewątpliwie znakomite
na polskich scenach. Absolutnym
przekłady, których autorką jest Anna
teatralia 65-66/2013
gavranfest
Tuszyńska. Tłumaczka oddała bogactwo
jak i Chorwacja są krajami tak zwanej
języka, zabarwionego licznymi grami
„młodej demokracji“, które kiedyś
i regionalnymi smaczkami wynikającymi
wchodziły w skład Bloku Wschodniego,
z wielojęzyczności naturalnej dla
a teraz spotkają się we wspólnej Europie.
bałkańskiego tygla kultur.
Pojawiające się w dramacie rodzinnym „Jak zabić prezydenta“ postaci równie
Tegoroczna edycja GAVRANFEST
wiarygodnie brzmią pod polskimi
stanowi z pewnością dobry przyczynek
imionami, kumulując postawy, lęki
do trochę innej promocji Chorwacji
i nadzieje ludzi zmuszonych do radzenia
wśród polskiego społeczeństwa.
sobie w niełatwej rzeczywistości
Ten niewielki kraj na południowym
postsocjalistycznego „tu i teraz“. Hotel
wschodzie Europy od lat cieszy się
Babilon genialnie punktuje polską
ogromną popularnością jako turystyczna
rzeczywistość widzianą oczami
destynacja. Warto jednak wiedzieć, że
przedstawicieli różnych grup (także
ma do zaoferowania znacznie więcej,
narodowościowych): świadkowie
niż tylko ciepłe morze i doskonałe
strzelaniny w zakopiańskim hotelu
wino. Nowe wrażenia znajdą tam także
są jednocześnie świadkami przemian
ci odwiedzający, którzy cenią sobie
ekonomicznych, społecznych
spotkania z kulturą wysoką i są otwarci
i obyczajowych, które następnie
na jej poznawanie.
filtrują przez własne doświadczenia, światopoglądy oraz wiedzę. To wszystko
.
Bo wymiana kulturalna pomiędzy
sprawia, że Miro Gavran jest
oboma państwami ma ogromne
bez wątpienia autorem, który mógłby
szanse powodzenia. Wiele nas dzieli,
odegrać istotną rolę w transferze kultury
ale przede wszystkim wiele łączy.
chorwackiej do Polski.
Naturalnym czynnikiem spajającym jest chociażby fakt, że zarówno Polska,
teatralia 65-66/2013
23
recenzje
HITLER IN SPE Katarzyna Misiuk
24 fot. materiały prasowe
Transfer postaci historycznych do świata rozrywki jest zwykle procesem kontrowersyjnym, a co dopiero gdy tą postacią jest twórca totalitaryzmu, który w ubiegłym stuleciu pod przykrywką dbałości o czystość rasową i zapewnienie rasie uprzywilejowanej odpowiedniej przestrzeni życiowej pochłonął miliony ofiar. Uczynić Adolfa Hitlera bohaterem komedii – to zakrawa na ponury żart! Poruszyć w niej wątek seksualnej niemocy dyktatora – wyjątkowo niesmaczne! Pokazać spektakl na festiwalu w Polsce – no, tego już za wiele!
teatralia 65-66/2013
gavranfest
tego, jakie znamy z podręczników. Prototypów należałoby szukać raczej na ulicach europejskich miast, niż w naukowych opracowaniach. To ludzie z krwi i kości w pełnym tego słowa znaczeniu, posiadający swoje wady, zalety, głęboko skrywane, wstydliwe sekrety oraz wspomnienia z dzieciństwa. Tytułowym Pacjentem Doktora Freuda jest nikt inny, jak Adolf Hitler. Nie odpowiada on jednak powszechnym wyobrażeniom o charyzmatycznym dykatorze, jakie dźwięk jego nazwiska wyzwala u większości Europejczyków. A to dlatego, że komedia Gavrana osnuta jest wokół niepotwierdzonego przez historyków epizodu z życia przyszłego Führera – spotkania z wybitnym psychiatrą, Zygmuntem Freudem, które mogło mieć miejsce w 1919 roku, więc na krótko przed wkroczeniem trzydziestoletniego monachijczyka w świat polityki. Kładzie się na kozetce w gabinecie słynnego psychoanalityka z banalnego powodu: Chorwacki dramatopisarz Miro Gavran
Adolf nie może skonsumować swojego
nader często bierze na warsztat postaci
związku z młodą wdową Christine,
znane z kart historii. Jego celem nie
winą za taki stan rzeczy obarczając
jest jednak współtworzenie teatru
oczywiście narzeczoną. Święcie wierzy,
dokumentalnego, z życiorysów wielkich
że jedynie terapia poprowadzona przez
tego świata wybiera bowiem te emocje
Freuda, z którego dziełami zdążył się
i słabości, które mogliby oni dzielić
już zapoznać, jest w stanie zapewnić im
ze współczesnymi. Swoich bohaterów
satysfakcjonujące pożycie seksualne.
stwarza w zasadzie od nowa, choć
Rychło okazuje się jednak, że to nie
przecież noszą oni nazwiska figurujące
Christine jest źrodłem problemów pary.
w encyklopediach. Proponowane
Nieoceniona hipnoza pozwala odsłonić
przez niego ujęcie dalekie jest od
tajemnice, jakie skrywa ego przyszłego
teatralia 65-66/2013
25
gavranfest
26
dyktatora. Wśród nich istotne miejsce
tak zwanego aryjskiego wyglądu.
zajmują wspomnienia z dzieciństwa,
Gdy artysta przypadkowo potrze
trudne relacje z ojcem i kompleks Edypa.
twarz ubrudzoną ręką, pył węglowy
Gavranowi udało się napisać dramat
pozostawi na niej ślad w postaci
mówiący o twórcy nazizmu, świadomie
charakterystycznych wąsików.
unikając przy tym słów nacechowanych
Zapędy przyszłego dyktatora
ideologicznie. W toku przedstawienia
najpełniej uwidaczniają się jednak
nie słyszymy o nadludziach, rasie
w konfrontacji z Christine. Uważając
aryjskiej czy przestrzeni życiowej.
się za nadczłowieka, Adolf sprytnie
Widzimy jednak, że autor i reżyser
tuszuje własną nieporadność. Jawi się
prowadzą błyskotliwą grę z przyszłą
jako słaby mężczyzna, nie mogący
polityką Hitlera oraz jego wyobrażeniem
pogodzić się z kobiecą przewagą.
ugruntowanym w zbiorowej
Nie rozumie, że nadludzie istnieją
świadomości. Istotą dobrej komedii jest
jedynie w ideologicznych manifestach
przecież działanie w myśl zasady: „nie
– w prawdziwym życiu trzeba umieć
referuj – pokazuj!”. Sześcioletni Adolf
pozwolić sobie na chwilę słabości.
nie chce bawić się piłką – podobają
Skomplikowane relacje damsko-męskie
mu się tylko te wymyślone przez
są obecnie najważniejszym tematem
siebie zabawy. Najlepiej, jeśli są w nich
podejmowanym przez Miro Gavrana.
sztywne i jaskrawe podziały na dobrych
Autor uważa, że nic tak nie określa
i złych. Dobrzy są oczywiście kowboje,
człowieka jak sposób, w jaki traktuje
źli – Indianie. Jako nastolatek pragnie
on swoją życiową partnerkę. Patrząc na
zostać śpiewakiem operowym, by
wykreowanego przez niego młodego
zrobić na złość ojcu, który widziałby
Hitlera nie sposób nie zgodzić się z tą
w nim raczej urzędnika i ucieleśnienie
tezą.
mieszczańskich cnót. Z przejęciem wyśpiewuje arię o mrocznym, iście
Inscenizacja Roberta Raponji urzeka
Wagnerowskim tekście i melodii
tradycyjnym podejściem do twórczości
łudząco przypominającej hymn III
teatralnej, wypieranym stopniowo
Rzeszy. Kiedy jednak okazuje się, że
z polskich scen przez żywioł epicki
jego zdolności wokalne są zbyt głęboko
i postdramatyczny zza zachodniej
ukryte, decyduje się na zwrot w stronę
granicy. Mocny, inteligentny tekst
sztuk plastycznych. Na sporządzonym
nie potrzebuje eksperymentów – sam
przez niego karykaturalnym portrecie
w sobie posiada ogromną siłę rażenia.
Zygmunta Freuda jako pierwszy
Wymaga jednak doskonałego aktorstwa
w oczy rzuca się wielki nos, dziwnie
i właśnie ono stanowi drugi filar
niewpisujący się w paradygmat
spektaklu Raponji. W tym miejscu
teatralia 65-66/2013
gavranfest warto wspomnieć, że aktor jest dla
i reżyser nie podają gotowych tez,
Gavrana istotną inspiracją. Konkretne
lecz wydają się mnożyć kolejne znaki
role pisze on z myślą o kunszcie ich
zapytania, co jest także istotną cechą
odtwórców, stwarzając im tym samym
twórczości dramatycznej Gavrana.
możliwość zaprezentowania pełnego
Spośród nich najważniejsze jest
wachlarza swoich umiejętności.
pytanie o cechy, jakie musiał posiadać
Pacjent Doktora Freuda jest niemal
chłopiec, który wyrósł na największego
w całości koncertem Adolfa. Młody, bo
w dziejach zbrodniarza przeciw
zaledwie dwudziestopięcioletni Jakov
ludzkości. Tandem Gavran – Raponja
Gavran (zbieżność nazwisk nie jest
nie próbuje jednak w populistyczny
przypadkowa) stanął przed arcytrudnym
sposób tłumaczyć poczynań Adolfa
zadaniem. Konstrukcja roli komediowej,
Hitlera, uciekając się do naciąganej
której pierwowzorem jest postać
argumentacji rodem z psychoanalizy.
z kartoteką obciążoną najcięższymi
Sztuka nie jest w żadnym wypadku
winami wobec ludzkości do łatwych
apoteozą nazizmu. Można zaryzykować
nie należy. Jego Adolf jest dynamiczny,
stwierdzenie, że nie opowiada ona
wyrazisty i niepozbawiony przy tym
wcale o Hitlerze. Na pewno nie o takim
pewnej intelektualnej głębi. Wybija
Hitlerze, jakiego znamy – raczej o kimś,
się na tle partnerujących mu Katariny
kto sam założył sobie maskę dyktatora,
Baban (Christine) i Peđi Gvozdicia
by zatuszować własną słabość. Na
(Freud).
zakończenie warto przytoczyć pewną anegdotę. Kiedy Robert Raponja ujawnił
.
Pomimo że na zapełnionej po brzegi
plany obsady, babcia Jakova Gavrana
widowni co chwilę wybuchają salwy
oburzyła się faktem, że jej wnuk zagra
śmiechu, Pacjent Doktora Freuda jest
nazistowskiego zbrodniarza. Ujrzawszy
sztuką posiadającą także drugie –
efekt końcowy, zmieniła zdanie.
bynajmniej nie komediowe – dno. Autor
Festiwal GAVRANFEST, Kraków 26 czerwca – 1 lipca 2013, Scena Pod Ratuszem Teatru Ludowego Teatar Gavran w Zagrzebiu (Chorwacja) PACJENT DOKTORA FREUDA Miro Gavran reżyseria: Robert Raponja, scenografia i kostiumy: Jasmina Pacek, obsada: Jakov Gavran, Katarina Baban, Peđa Gvozdić premiera chorwacka: 21 października 2011 premiera polska: 28 czerwca 2013
teatralia 65-66/2013
27
felietony
O TEATRZE LESBIJSKIM W POLSCE (VI) ROZMOWA O DRAMACIE. Anna Urbańczyk
Pierwszy raz ktoś uzależnia przyjaźń ze mną od mojej orientacji. Zaczynam rozumieć mniejszości seksualne i szczerze wam współczuję. - Anja URR, Wieczór panieński. Agnieszka: Na początku trzeba zaznaczyć, że ten dramat nie jest poświęcony wyłącznie lesbijskości. To jeden z wątków dramatu, który lepiej nazwać „kobiecym”... Monika: „Kobiecy” jest już tytuł – Wieczór panieński. Ten ujawnia sytuację spotkania bohaterek, czyli przedślubną imprezę przyjaciółek
28
panny młodej. Dziś „wieczór panieński” kojarzy się z erotyczną zabawą, podczas której pojawia się striptizer i fruwają intymne części kobiecej i męskiej garderoby. A.: Gospodyni ma świadomość skomercjalizowania i zbanalizowania wieczoru panieńskiego, skupia się jednak na symboliczności tego zdarzenia. Spotkanie jest okazją – jak twierdzi przyszła panna młoda – żeby pożegnać się ze starym stylem życia. Dziewczyna usiłuje odzyskać pożegnalny rytuał, dlatego świadomie nie wybiera żadnej blichtrowatej, modnej knajpy, tylko dom rodziców – niewielkie, czyste mieszkanie w bloku.Akcja rozgrywa się w dużym pokoju, przedpokoju i kuchni. Styl mieszczański. Kuchnia klasyczna. Niezbyt bogato urządzona. Na ścianach fajans i półki z przyprawami. Zegar kuchenny, waga, miska z owocami na stole itp. Przedpokój w boazerii, z szafkami na buty, wieszakiem na płaszcze i lustrem. Pokój z meblościanką. Stoją na niej telewizor, wieża, umiarkowana ilość książek, płyt, naczyń: trochę porcelany i kryształów, w miarę gustownych oraz koniecznie rodzinne zdjęcia: mama, tata, córka, syn; kilka starych fotografii w sepii. Tapeta
teatralia 65-66/2013
felietony w kwiatki, dywan. Okno z zasłoną i firaną. W kącie stojąca lampa. Niski stół przykryty serwetą. Po jego prawej stronie kanapa, naprzeciw pojedyncze krzesło, u szczytów dwa fotele. Przy samym wejściu po prawej stronie mały stolik. W pokoju dużo kwiatów, typu bluszcze, draceny, juki, w ceramicznych doniczkach. W takiej – estetycznie – przestrzeni odbywa się panieńskie party. Teraz najważniejszymi rekwizytami są czerwone stringi oraz butelki z alkoholem. Alkoholu przy takiej okazji nie brakuje, gorzej z jedzeniem. Gościnie same muszą o nie zadbać, bo gospodyni podaje chipsy, ciastka, paluszki. Na upartego lody. M.: Panna młoda zadbała natomiast o dobór gości. To jej naj-naj-najnajlepsze przyjaciółki: Jesteście mi bliskie jak nikt inny i chciałam ten stan, panieństwo, w pewnym sensie też niewinność i niefrasobliwość, pożegnać właśnie z wami. Przez kilka godzin tej panieńskiej imprezy poznajemy pięć stereotypowych kobiecych osobowości, zarysowanych grubą kreską. Tak przedstawia je autorka: Martyna – Ładna, naturalna, wysoka brunetka, lekko kręcone rozpuszczone włosy. Lekki makijaż. Sukienka w kwiaty, czyli panna młoda. Magda – Grubsza dziewczyna w krótkich kręconych włosach mysiego koloru, mogą mieć ślady farbowania, ubrana w pastelowy bawełniany dres, nie od kompletu. Ma damską skórzaną torebkę, nieco out of fashion. Zmęczona, zaniedbana, bez makijażu. Sprawia wrażenie sympatycznej. Charakterystyczny tik: kiwa się w przód i tył, obejmuje rękami brzuch, czyli otyła świętoszka. Dominika – Wysoka, chuda, odstawiona blondynka. Bardzo dobrze zrobiona, ale w twarzy, szczególnie w oczach, ma coś zmęczonego. Przesadza z makijażem upiększającym. Nosi dużo złotej, błyskotliwej biżuterii. Ma długie czerwone paznokcie. Justin [Dżastin] – Z wyglądu bardzo młodzieżowa, zbuntowana. Krótkie czarne nastroszone włosy, skóra, kolczyki, tatuaże. Dużo taniej, świecącej biżuterii typu łańcuchy, czaszki. Demoniczny makijaż, czyli rockendrollowa nimfomanka.
teatralia 65-66/2013
29
felietony
Alicja – Wygląda poważniej niż pozostałe dziewczyny. Bardzo męska – i w wyglądzie, i w ruchach, zachowaniu. Wysoka, szczupła, bez piersi i figury. Krótkie rude włosy pofarbowane. Brak makijażu. Styl inżyniera. Nosi szylkretowe okulary. Marynarkę, koszulę i spodnie. Bez biżuterii. Na ręku nosi męski zegarek. Charakterystyczny tik: poprawia okulary, czyli lesbijka, typ męski. A.: Wszystkie dziewczyny są w podobnym wieku – mają koło trzydziestki. Pochodzą z różnych środowisk, łączy je wspólna przeszłość – szkoła, „balangowanie”. Tworzą grupę kobiet, którą można porównać z filmowymi lejdis… Ale jest między nimi zasadnicza różnica. W gronie kobiet z dramatu Urr jest lesbijka. Jej opowieść jest równoprawna względem opowieści heteroseksualnych koleżanek. Rozbija centrum tematyczne, którym są zazwyczaj mężczyzna, seks i miłość. Seks i miłość pozostają, ale przestają być monopolizowane heteroseksualnie. M.: Alicja też nie postrzega tych tematów idealistycznie – seks
30
traktuje pragmatycznie, nie jest piewczynią miłości. Opowiada o niej przewrotnie, dokumentuje ją, a jednocześnie kwestionuje. Nazywa ją banałem. Na pewno też nie jest zwolenniczką związków partnerskich – związek ją ogranicza. Alicja wyznaje romantyczną filozofię, rozumianą jako „potrzeba nieszczęścia w miłości”. Jest mieszaniną nowoczesności i tradycyjności, i jako kobieta, i jako lesbijka. A.: Postać ta daje jednak przede wszystkim okazję do przyjrzenia się wizerunkowi lesbijki w kobiecym, „oswojonym” środowisku. Bohaterka może sama opowiedzieć – w pewnym sensie publicznie – swoją historię. Ta składa się z dwóch części wyznaczonych wiekiem: części młodzieńczej i części dorosłej. M.: Czas licealny jest dla Alicji podwójnie trudny. Seksualne napięcia okresu dojrzewania były więc podwójnie zblokowane – z racji wieku i nieakceptacji społecznej dla homoseksualizmu. Ale to z powodu orientacji staje się obiektem kpin prawie całego biwaku, podczas którego zakochuje się, a jej „inna” miłość wychodzi na jaw:
teatralia 65-66/2013
felietony
No i wszyscy się śmiali, że Alicja jest lesbą, i że się zakochała w tamtej dziewczynie z kiepskimi brwiami. A nasza Alicja zrobiła się czerwona jak burak. Pieprznęła butelkę do ogniska i pobiegła do lasu! W tej historii, mieszczącej się w klasycznym schemacie młodzieńczych frustracji, pada zdanie, które świadczy o solidarności i dojrzałości dziewczyn, które jej towarzyszą: Zachowałyśmy się wtedy jak muszkieterowie, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Całą piątką obraziłyśmy się na to durne towarzystwo... A.: Nie dowiadujemy się, czy to zdarzenie było dla Alicji traumatyczne – na pewno było niełatwe. Dorosła Alicja to już osoba zdystansowana, świadoma swojej seksualności, powściągliwa i bezpośrednia. Ale dzieje jej związku ze studentką psychologii poznajemy ze szczegółami. To kluczowa opowieść romansowa tego dramatu. Alicja poznaje Katarzynę w bibliotece uniwersyteckiej. Kobiety szybko „łapią” kontakt intelektualny, kontynuują relację, spotykają się przy okazji intelektualnych wydarzeń na tzw. neutralnym gruncie. Po jakimś czasie Alicja decyduje się na spotkanie czysto towarzyskie. Zaprasza Kasię do klubu LGBT, informuje ją o swojej orientacji seksualnej. Wiadomość ta nie zmienia radykalnie ich relacji, znajomość się rozwija – dochodzi do spotkań, imprez, rozmów. W końcu Alicja stawia sprawę jasno: Albo się przyjaźnimy i jednocześnie uprawiamy sex, albo nic z tego. Ja jestem jak facet, mam swoje potrzeby i nie będę ich owijać w bawełnę. Otrzymuje równie jasną odpowiedź: Znaczy, że za każdym razem, gdy mamy się spotkać, pogadać o książkach czy pójść na imprezę, miałabym ci wylizać. Nie, dziękuję bardzo! Relacja zostaje zawieszona. Z czasem kontakt się odradza – dzięki e-mailom i wiadomościom SMS. Alicja trzyma jednak dystans, nie zgadza się na relację, która nie spełnia jej erotycznych oczekiwań i potrzeb. Ostatecznie Katarzyna deklaruje swoje uczucie e-mailowo. I rozpoczyna się etap, w którym to Alicja jest w defensywie uczuciowej. A Katarzyna – w różnych aktach desperacji, np. prowokacyjnym zachowaniem podczas urodzin Alicji – prze do celu, którym jest wspólne budowanie
teatralia 65-66/2013
31
felietony
mieszczańskiego związku i domu. I wciąga w to Alicję, która ostatecznie tak podsumowuje całą relację: Paradoksalnie byłam najbardziej szczęśliwa, gdy terminowałam, gdy się o nią starałam. Gdy byłam przez nią odrzucana. A nie teraz, gdy, o kurwa, zasypiam i budzę się u jej boku! (…) I pomyśleć, że dotyka to mnie, która przetłumaczyłam tyle romansów. Że znam na pamięć te wszystkie głodne kawałki. Że nawet do niektórych udało mi się przemycić akcenty homo. Ja jej nie chcę mamić, oszukiwać! Ja sama nie wiem, co czuję. Ja nie wiem, czy ją kocham? Jak mam się przekonać? M.: Romans Alicji przypomina właściwie romans heteroseksualny. To dobry przykład dla zwolenników poszukiwania podobieństw między homo- i heteroseksualizmem. Jest jednak pewna znacząca różnica. Osoba homoseksualna w sytuacji romansowej może spodziewać się coming outu. Powszechne wyobrażenie o coming oucie jest związane z ujawnieniem swojej orientacji w domu, w pracy, w przestrzeni publicznej. Ale lesbijka właściwie w każdej sytuacji jest stawiana wobec
32
wyatutowania. Także w relacji miłosnej. Jest narażona na odrzucenie – i z powodu czysto uczuciowego, i z powodu orientacji seksualnej. Alicja, prócz oswajania Kasi z samą sobą, musi ją jeszcze oswajać ze swoją orientacją seksualną. A.: A oswajanie ma konsekwencje. Bo to spotkanie kobiety dojrzałej, ukształtowanej, niemającej poczucia winy z powodu swojego lesbijstwa, z młodą dziewczyną, która dopiero odkrywa samą siebie i otwiera przed tą drugą nieznany świat podświadomych pragnień, skłonności etc. Tym samym Alicja opowiada jeden z kilku charakterystycznych wątków opowieści lesbijskich – wątek trudnych relacji między lesbijkami a kobietami widzącymi siebie jako „heteroseksualne”. To zawsze zadziwiające erotyczno-miłosne gry, w których niekoniecznie wiadomo, kto kogo uwodzi, i które nie przynoszą oczywistych rozwiązań. W tych spotkaniach-zderzeniach demaskowane są proste podziały między tym,
teatralia 65-66/2013
felietony
co homo-, a tym, co heteroseksualne, między tym, co męskie, a tym, co kobiece. M.: Właśnie „męskość” Alicji pojawia się w sztuce kilkukrotnie – wystarczy przypomnieć opis jej wyglądu w didaskaliach, deklaracje, że emocjonalnie jest mężczyzną. Lesbijka jako kobieca wersja mężczyzny to oczywiście jedno z les-wcieleń. Ale zachowania powszechnie mieszczące się w męskim modelu prezentuje też Dżastin, która odgrywa rolę Don Juana. Prowadzi z Alicją seksualne potyczki słowne, jakby rywalizowała z nią o pozycję najatrakcyjniej samicy/najatrakcyjniejszego samca typu alfa. Różnica jest taka, że Alicja łowi kobiety, Dżastin – mężczyzn. Każdy komentarz Dżastin do opowieści Alicji ma właśnie takie źródła. A.: Warto zaznaczyć, że historia Alicji przegląda się w komentarzach wszystkich uczestniczek wieczoru – czasem współczujących i rozumiejących, czasem złośliwych. Charakter uwag Dżastin już znamy. Martyna jest empatyczna i wspierająca, choć może trochę dramatyzuje. Dominika, którą obowiązują zasady poprawności w pracy, w rozmowie z Alicją daje upust uprzedzeniom lub wreszcie ma okazję mówić bez ograniczeń, co jej ślina na język przyniesie. M.: To zastanawiające, bo mimo że dziewczyny stanowią „paczkę”, odnosi się wrażenie, że się nie lubią. Mówią o solidarności, ale niekoniecznie się wspierają – nie mam na myśli spektakularnych wydarzeń, jak w opisanym biwaku. Myślę o relacjach. I tu rodzi się pytanie, czy taki kontakt między bohaterkami to ich styl komunikacji, który trzeba wziąć w cudzysłów, czy ich stosunki skażone są patriarchalnie – pełne rywalizacji, nieżyczliwości i ambiwalencji. Wówczas świat, który tworzą, przypomina świat mężczyzn. A.: Skłaniam się ku interpretacji, że Urr obnaża – świadomie czy nie – kobiece relacje nasiąknięte heteronormą, która jest silniejsza niż poprawnościowe myślenie. Świadczy o tym język, którym posługują
teatralia 65-66/2013
33
felietony
się bohaterki – mieszanina agresji, uprzedzeń i seksizmu. Nawet biorąc pod uwagę charakter spotkania, bezpośredniość rozmów, nie brzmi on dobrze. Dla zobrazowania wybrałam kilka zdań, w których pada słowo z sylabą „les”: No proszę, proszę, kto by pomyślał, naszej podwórkowej lesbijce leży robienie laski facetom. – Tak, mój ty homo-biedaku. (…) Żadnej les w promieniu, podejrzewam, kilkunastu kilometrów. Tak, jestem może dinozaurem. Lesbijką-dinozaurem! Tak, a przy stole urodzinowym lesby jakoś sexu z facetem jej nie wypadało uprawiać. Chodziłyśmy na imprezy, lesbijskie i straight. A lesbijki to już nie są ludźmi? Zresztą ona jest z założenia arodzinna. To przecież lesbijka. I chciałam jeszcze tylko dodać, i to nie jest żadna lesbijska propaganda, bo naprawdę nikomu nie życzę takiego losu, że dziewczyny też instynktownie wiedzą, co mają ze sobą robić, no w sferze seksualnej.
34
M.: Te zdania świadczą o pewnym bałaganie i stereotypie myślenia o lesbijkach, nawet w – wydawałoby się – życzliwym środowisku. Choć pewien komunikacyjny bałagan wpisany jest w imprezy kobiece, podczas których mówią wszystkie naraz i wplątują w to miliony wątków. W tym dramacie właściwie każda z bohaterek to osobny wątek, który wraz z innymi tworzy „kobiecą tkaninę”. Mimo więc wielu wątpliwości dotyczących i formy, i wymowy tego dramatu, cieszy mnie, że wątek lesbijski jest immanentnym elementem wyplatania kobiecego wzoru, a Alicja jest członkinią opisanej babskiej społeczności. Żaden z omawianych przez nas dramatów nie pokazywał lesbijki w takim kontekście.
teatralia 65-66/2013
felietony
DAMSKI TANDEM TWÓRCZY: MONIKA RAK & AGNIESZKA MAŁGOWSKA istnieje od 2009 roku, przygotował cykle: literacki Żywe radio, performatywny Maryjan i Krystina, filmowy Kino lesbijskie z nutą poliamoryczną, czytanie dramatu Portret lesbijek we wnętrzu; spektakle: Orlando. Pułapka? Sen, Fotel w skarpetkach, 33 Sztuka; Czarodziejski flet. Organizuje O’LESS Festiwal. Agnieszka Małgowska – absolwentka WOT-u, reżyserka, trenerka teatralna, scenarzystka, nauczycielka literatury. Monika Rak – absolwentka WOT-u na AT, aktorka, dramatopisarka, graficzka, fotografka, realizatorka autorskich filmów dokumentalnych i videoartów. dtandemt.blogspot.com
35
teatralia 65-66/2013
felietony
GABINET LUSTER OICHERMANA Karolina Wycisk Nad prawym brzegiem Wisły stoi nietypowa konstrukcja – nad budynkiem nieczynnej elektrowni wznosi się ramowa, betonowa rama, opatrzona logo krakowskiej Cricoteki. Powstający gmach jest nową siedzibą Muzeum Tadeusza Kantora. Poniżej poziomu ulicy, na wiślańskich bulwarach zamontowano kilkanaście luster na stalowych podporach, które odbijają obraz całej budowli. Z dwóch stron instalacji, przy uczęszczanej ścieżce umieszczony został napis „Cricoteka”, a przy jednym z „wejść” stoją wolontariusze – pracownicy tego muzeum na świeżym powietrzu. Wejście nic nie kosztuje, a przechodząc zawsze można sobie poprawić makijaż, przeglądając się w lustrzanym odbiciu.
36
Tymczasem wydarzyło się… to
na skomplikowany proces realizacji
artboomowski projekt Borisa
projektu i związane z nim komplikacje.
Oichermana, jedna z wielu
Otwarcie muzeum było przewidziane
festiwalowych prac rozlokowanych na
pod koniec ubiegłego roku, ale z powodu
krakowskim Podgórzu. Jak twierdzą
rozmaitych przeszkód nie doszło do
twórcy (kuratorem pracy jest Łukasz
skutku. Oficjalnie wykonawca orzekł,
Białkowski), instalacja odnosi się do
że konstrukcja grozi zawaleniem
Muzeum Migrującego, idei realizowanej
w wyniku błędów architektonicznych
przez Cricotekę, opartej z kolei na
zawartych w projekcie, nieoficjalnie
koncepcji muzeum rozproszonego. Dla
podano, że prace zostały przerwane
odbiorców nieznających tych teorii,
z powodu zadłużenia Chemobudowy.
projekt wydaje się w istocie banalny,
W medialnej dyskusji na ten temat różne
ale być może to jest jego największym
źródła szacowały kwoty potrzebne na
walorem. Stawiając lustro naprzeciwko
wzmocnienie konstrukcji – od kilku
rozgrzebanej budowy nowej placówki
tysięcy (zdaniem projektanta) do kilku
muzealnej, Oicherman, po pierwsze,
milionów złotych (według wyliczeń
sprawdza, „jak sama Cricoteka w nowej,
wykonawcy). Nagłówki artykułów
właśnie powstającej siedzibie wpisuje
najlepiej świadczą o przebiegu całej
się w kontekst okolicy”. Po drugie, to
inwestycji: „Budowa Cricoteki znów
również prosty sposób zwrócenia uwagi
wstrzymana”, bo „Muzeum Kantora
teatralia 65-66/2013
felietony
fot. Michał Ramus
37
może zdmuchnąć silny wiatr”. I dalej:
w tej sprawie wydarzyło.
„Cricoteka może stać się kolejnym
Wychodząc z podgórskiej Drukarni
szkieletorem”, jednak „wykonawca
na wiślane bulwary nie da się nie
Cricoteki dostał 2,5 mln złotych
zauważyć lustrzanej instalacji, widać ją
odszkodowania”, dlatego „wraca na
też z przeciwległej strony rzeki, kiedy
plac budowy Cricoteki”. Natomiast na
światło odbija się w zwierciadlanych
stronie internetowej Muzeum Kantora
powierzchniach. Interesujące jest to,
znajduje się informacja, że w 2012 roku
że z obu stron ścieżki lustra ustawione
rozpoczęto już roboty wykończeniowe,
są naprzeciwko idących, a nie w stronę
czyli historia zmierza powoli do swojego
placu budowy. Najpierw więc oglądamy
happy endu. Odwołując się do tytułu
samych siebie, zaskoczeni gabinetem
pracy Oichermana, tymczasem dużo się
zwierciadeł zbudowanym w przestrzeni
teatralia 65-66/2013
felietony
miejskiej, a potem wchodzimy
jedno, ale skrywający coś innego.
pomiędzy nie, przyglądając się odbitym
U Oichermana też podkreślona zostaje
obrazom. W ramach lustrzanych
pozorna obiektywność lustrzanego
prostopadłościanów widać nie tylko
odbicia – obrazy są załamane
fragmenty muzealnej konstrukcji,
i niewyraźne, widać na nich falującą
ale też wycinki krajobrazu. Dzięki
linię, brakuje ostrych kątów. Lustrzana
temu powstaje wrażenie rozbitej,
budowla rozmywa się w zamglonym
pokawałkowanej rzeczywistości.
odbiciu. Niepokój wywołuje moment,
Miłośnikom Kantora od razu nasuwa
kiedy samych siebie dostrzegamy
się skojarzenie z kolażową twórczością
w „kadrze” tego obrazka.
artysty i podejmowaną przezeń
38
grą z ideą multiplikacji, zwłaszcza
Odrealnienie, ale też zwielokrotnienie
w działaniach performerskich.
elementów otoczenia wpływa na
Linkowanie do twórczości Kantora
specyfikę całego projektu. Sceneria
wydaje mi świadomym działaniem
jest tutaj teatralną scenografią,
ze strony artystów. Podobnie jak
a przechodzący spacerowicze –
twórca Wielkiego krzesła, przyjmują
uczestnikami performansu, którzy
oni perspektywę obserwacji świata
dopełniają jego otwartą formę: będąc
przez soczewkę, którą staje się
stale w ruchu lub zatrzymując się, co
przedmiot ustawiony na scenie lub
chwila wybierają różne perspektywy
użyty w instalacji. Pozbawiona swojej
patrzenia, aby z dystansu przyjrzeć się
użyteczności, rzecz/ artefakt zyskuje
(rozproszonej) instalacji. Tymczasem
wówczas nowe, unikatowe znaczenie.
wydarzyło się… jest dzięki temu
Lustro też jest banalnym rekwizytem
sposobem teatralizacji otoczenia
codzienności. Jednak w stosunku
nowej Cricoteki, wprowadzenia
do innych jest przedmiotem, który
w przestrzeń miejską elementu
częściej prowokuje do teoretycznych
zakłócającego jej zwyczajne
i artystycznych interpretacji, jest
funkcjonowanie, wywołującego
komentowanym sposobem tworzenia
widoczną w niej zmianę. Takie
jakiegoś wizerunku. Takim, który
myślenie bliskie jest happeningowym
nigdy nie jest obojętny, ale zawsze
akcjom samego Kantora. Również
wykreowany, wykadrowany, odsłaniający
zmienny charakter instalacji –
teatralia 65-66/2013
felietony
obraz muzeum uwarunkowany jest
przypadkowa. Kilka osób zatrzymuje
zmiennymi czynnikami: pogodowymi,
się i czeka, aż tamci wykonają jakiś
obecnością widzów, wreszcie
ruch lub dadzą instrukcje postępowania
(oczekiwanymi) postępami w budowli
w tej niecodziennej sytuacji. Kiedy
– charakterystyczny jest dla podobnych
„muzealnicy” nie zachowują się zgodnie
działań. Konkretną inspiracją jest dla
z oczekiwaniami obserwatorów,
Oichermana Kantorowska koncepcja
ich dezorientacja i równocześnie
„pomników niemożliwych”, na którą
zaciekawienie sprawiają, że aktywnie
powołuje się w opisie projektu.
uczestniczą w instalacji, próbując
Przypisem, który ma do niej odsyłać
odgadnąć jej (prze)znaczenie.
jest obecność opiekunów ekspozycji – wolontariuszy siedzących na krzesłach.
Boris Oicherman dopiero od kilku lat
Według mnie poza oczywistym cytatem
tworzy projekty w różnych dziedzinach
– Kantorowskim krzesłem – również
sztuk wizualnych, wcześniej naukowo
lustra mogłyby stanowić realizację
zajmował się percepcją kolorów,
„niemożliwego” konceptu.
a zawodowo – technologią obrazowania. Zdobyte doświadczenie wykorzystuje
Wyjście poza mury muzeum, a właściwie
przy szukaniu materiałów dla swoich
prowokacyjne ustawienie instalacji
instalacji site specific, które zawsze
face to face jego nieukończonej
korespondują z wybraną przez artystę
budowy może być też przyczynkiem do
przestrzenią. Również nowa konstrukcja
ciekawej dyskusji z konwencjami w nim
Criocoteki ma być pokryta szklaną
obowiązującymi. Przeniesione poza
powierzchnią, między innymi stąd
sale wystawiennicze zasady działania
wybór lustra jako jedynego przedmiotu
instytucji zupełnie zmieniają swoje
artboomowskiej ekspozycji. Tymczasem
funkcje. W tym projekcie „kustosze”
wydarzyło się… formą nawiązuje
– dwie osoby pilnujące lustrzanej
też do innych lustrzanych instalacji
instalacji – stają się właściwie częścią
w przestrzeni miejskiej. Jedną z nich
artystycznego wydarzenia. Skupiają
jest lustrzany labirynt na terenie
na sobie uwagę przechodniów jako
uniwersytetu w Bristolu. Duński artysta
„wtajemniczeni” uczestnicy projektu,
Jeppe Hein wykorzystał w swojej
wydaje się, że ich obecność nie jest
pracy kilkadziesiąt luster, ustawionych
teatralia 65-66/2013
39
felietony
40
wertykalnie naprzeciwko głównego
aktualności. Jak już wspomniałam
gmachu uczelni. Chociaż przyświecała
– na krakowskim Podgórzu ponad
mu inna idea – z gruntu Lacanowska:
murami muzealnego placu budowy
uniwersytet ma być miejscem
wznoszą się imponujące betonowe
samopoznania, podobnie jak moment
podpory i metalowe konstrukcje, ale
rozpoznania swojego odbicia w lustrze
całość, ze względu na naprzemienne
– to elementem łączącym oba projekty
wstrzymywanie i wznawianie prac,
jest wybór konkretnego miejsca.
bardziej przypomina teraz młodszego
W starannie dobranym otoczeniu artyści
krewniaka podstarzałego już szkieletora
konstruują instalacje nawiązujące
niż nowoczesną formę architektoniczną.
do jego charakteru, symboliki czy
W krzywym zwierciadle Oichermana
przeznaczenia, dzięki czemu zmieniają
odbija się nie tylko problem lokalny –
jego charakter. W lustrach Heina
rewitalizacji Podgórza dzięki budowie
i Oichermana powstaje obraz publicznej
nowej placówki kulturalnej. To obraz
instytucji – jedna z nich dopiero
o szerokiej perspektywie społecznej,
buduje swoją placówkę, być może
gdzie na pierwszy plan wysuwają się
też markę; druga ma wypracowany
ciągle istotne i nieustabilizowane
autorytet, ale daleko jej do świetności
kwestie artystyczno-finansowej
czasów europejskiego renesansu. Obie
zależności. Przejrzeć się w tym lustrze to
prace nie są rodzajem nowoczesnego
żadna przyjemność.
pomnika ku chwale i na cześć, ale raczej ironicznym komentarzem do
5. Grolsch ArtBoom Festival w Krakowie, 7-21 czerwca 2013 TYMCZASEM WYDARZYŁO SIĘ... BORIS OICHERMAN kurator: Łukasz Białkowski
teatralia 65-66/2013
.
recenzje fot. materiały prasowe
SŁOWIAŃSZCZYZNA TAŃCEM WYOBRAŻONA Katarzyna Misiuk
41
Daleko odeszliśmy od lasów i pól, ponad którymi od rana do wieczora unosiły się białe śpiewy. Inne na czas zasiewów, inne na czas żniw, jeszcze inne w zimie, gdy cykl życia zamierał, by odrodzić się wraz z pierwszymi jaskółkami. Daleko od dymu ognisk w Noc Kupały i puszczanych na wodę wianków. Jeszcze dalej od Godów i Dziadów. Straciliśmy kontakt ze światem nadprzyrodzonym, dostępnym dla naszych pradziadów. Staliśmy się do bólu racjonalni, tracąc radość płynącą z życia we wspólnocie.
teatralia 65-66/2013
recenzje
42
Najwidoczniej nie czujemy się z tym
Przedstawienie jest luźną kompozycją
źle, skoro coraz częściej próbujemy
trzynastu taneczno-muzycznych
wskrzesić zapomniane zwyczaje,
obrazów. Każdy z nich wyobraża inne
zaklinać pędzący nieubłaganie czas,
stadium przemian w cyklu rocznym,
wyjść z betonowych gett, dać ponieść
determinującym życie naszych
się magii dawnego śpiewu i tańca. Na
przodków, całkowicie zależnych od
chwilę przenieść się w świat na poły
rytmu przyrody. Artystom udało
wyobrażony, fantazmatyczny, w którym
się stworzyć i rozwinąć unikalny,
odwieczny rytm wyznaczają pory roku,
intrygujący język, oparty na ruchu
wschody i zachody słońca, ścierają się
i dźwięku. Jego oddziaływanie wzmaga
żywioły. Odpowiedzią na te tęsknoty
specyficzna aranżacja przestrzeni.
wydają się być zyskujące coraz większą
Brak tu dekoracji, są tylko rekwizyty,
popularność projekty muzyczne,
przełamujące od czasu do czasu
artystyczne i teatralne, oparte na
nagość sceny. W świetle reflektorów
tradycyjnych formach ekspresji,
migoce złociste ziarno podrzucane
takich jak przykładowo śpiewokrzyk,
do góry, następnie spada na ziemię
przefiltrowanych jednak przez szerokie
z charakterystycznym pogłosem.
spektrum kultury współczesnej.
Kamień rytmicznie uderza o kamień, turkocą toczone jabłka, mieniąc
W nurt ten wpisuje się najnowsza
się przy tym wszelkimi odcieniami
propozycja krakowskiego Teatru
czerwieni. Instrumentem muzycznym
Ludowego. Preludium Słowiańskie –
staje się gliniana tykwa, drewniane
spektakl inspirowany kalendarzem
rózgi – pałeczkami perkusisty.
słowiańskim. To efekt fuzji trzech
Chwilami zatraca się sztywny podział
kontrastującyh żywiołów: grupy
na tańczących, śpiewających i tych
tanecznej Art_Color_Ballet, zespołu
grających. Wydobywanie dźwięku
bębniarzy Wataha i wokalnego sekstetu
z instrumentu zwanego kijem
Strojone. Nad ich harmonijnym
deszczowym staje się choreografią,
zespoleniem czuwała choreografka
podobnie jak uderzanie w bębny.
i reżyserka Agnieszka Glińska.
W Kupałową Noc chórzystki odgrywają rolę dziewcząt przypatrujących się
teatralia 65-66/2013
recenzje
tańczącym, następnie ruszają w tany,
także technikę bodypaintingu, czyniąc
wciągnięte przez nich do korowodu.
z niej rodzaj charakteryzacji. Aktor staje
Taniec przypomina także ich wyłanianie
się dzięki niej integralną częścią żywego
się zza spływających z góry płacht
obrazu.
białej, cienkiej materii w takt starej, bałkańskiej pieśni Vrbice, vrbo zeljena
Ogień toczy odwieczną walkę z wodą,
Đurđevdenova.
żywioł męski z damskim. Po zabawie
Agnieszce Glińskiej, będącej
przychodzi zaduma, po śmiechu płacz,
jednocześnie plastykiem i twórcą
po życiu śmierć. W noc dożynkową po
filmowym, nie można odmówić
deskach sceny toczą się barwne jabłka,
wyobraźni malarskiej. Swoje sceniczne
lecz lecący delikatną strużką biały puch
obrazy cieniuje raz miękką kreską
przypomina o nieuchronnym nadejściu
i rozmytą plamą, raz wyrazistym
zimy. Barwny korowód rozświetla
kontrastem. Umiejętnie wykorzystała
mrok Nocy Kupały, lecz gdy przychodzi
teatralia 65-66/2013
fot. materiały prasowe
43
recenzje
czas Jesiennych Dziadów, słychać już
izvor voda ladna, ja bi’ znala gde bi’
tylko smętne zawodzenie owiniętych
izvirala..., jednak przyjęte konwencje,
czarnymi kirami kobiet. Oniryczne Oj
które całkowicie wyparły żywioł ludowej
luli luli, zoriuszka wieczrnaja niesie się
zabawy, nakazują zostać w fotelu. Tak
ponad widownią. Tajemniczy, liryczny,
daleko odeszliśmy od naszej słowiańskiej
magiczny nastrój udziela się widzom.
tożsamości...
Gdy artyści kłaniają się, a chór wychodzi
.
do ostatniej pieśni, aż chce się zatańczyć i radośnie zaśpiewać: da sam,da sam
44 Teatr Ludowy w Krakowie PRELUDIUM SŁOWIAŃSKIE scenariusz: Agnieszka Glińska, Marek „Smok“ Rajss, Ewa Szawul, choreografia, reżyseria, projekt plastyczny, projekcje: Agnieszka Glińska, współpraca przy choreografii: Małgorzata Popławska-Warelis, Barbara Gwóźdź, Michał Adamowicz, muzyka: Marek „Smok“ Rajss, grupa wokalna Strojone w składzie: Agnieszka Banaś, Katarzyna Chodoń, Monika Giger, Agnieszka Nastalska, Aleksandra Stodółka, Agnieszka Szeptalin, tancerze: Agata Glenc, Renata Skobo, Anna Turzańska, Marta Mietelska, Joanna Czarnecka, Małgorzata Popławska- Warelis, Piotr Słodkowicz, Katarzyna Walendowska- Gosek, Joanna Juraszek, sceny walki: Michał Adamowicz, Michał Frosik, muzycy: Marek „Smok“ Rajss, Marcin Wolski, Tomasz Marzec, Mateusz Jurczyk „Juri“, Mateusz Sarapata „Majster“, Marcel Zambrzycki „Ząbek“, bodypainting: Agnieszka Glińska, Anna Seręga, Tomek Pucher, Joanna Łaksa, Kinga Wójtowicz, Karolina Sobońska, Violetta Sporny, Marlena Pieczątka, Jadwiga Żelazny, kostiumy: Anna Seręga, Joanna Łaksa, Joanna Jaśko, Wanda Sarapata, koordynacja projektu: Gabriel Kasperczyk współpraca przy realizacji projektu: Adam Sochacki konsultacja muzyczna i etnobotaniczna: Marek Styczyński premiera: 27 czerwca 2013
teatralia 65-66/2013
recenzje fot. Krzysztof Bieliński
45
MORDERSTWO W POSTMODERNISTYCZNYM KLIMACIE Robert Borowski
Martwa natura w rowie wciąga widza w sam środek kryminalnej zagadki. Zamordowano dziewczynę z małego włoskiego miasteczka. Subiektywne spojrzenia każdej z postaci – a wszystkie uczestniczą w tej zbrodni – doprowadzają do zaskakującego rozwiązania. Dramat w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej to wielogatunkowe dzieło, utrzymane w postmodernistycznym klimacie, znanym z filmów Davida Lyncha i Quentina Tarantino.
teatralia 65-66/2013
recenzje
fot. Krzysztof Bieliński
Największym atutem sztuki jest sposób
– matkę zamordowanej kobiety. Ta
prowadzenia narracji. Już pierwsza
przeżywa prawdziwy dramat – straciła
scena wygląda jak zdjęcie z urwanego
córkę, mąż nie udziela jej wsparcia.
filmu. Widzimy martwą kobietę, jej
Poszczególni podejrzani i świadkowie
ciało leży na deskach, a obok – bardzo
zdarzeń poprzedniej nocy, co chwila
zdenerwowanego chłopaka, który
odkrywają nowe karty, które – po nitce
tłumaczy się publiczności z całego
do kłębka – prowadzą do rozwiązania.
zajścia. Rozwikłania zagadki podejmuje
Okazuje się, że małe miasteczka,
się policjant Salti, doświadczony i znany
podobnie jak ich mieszkańcy, skrywają
lokalnej społeczności. Dodatkowym
mroczne sekrety. Nigdy nie wiadomo,
utrudnieniem okazuje się czas. Śledczy
gdzie czai się zło…
ma tylko 15 godzin na znalezienie rozwiązania, zanim lokalne media
Martwa natura w rowie utrzymana
przedstawią sprawę w wieczornym
jest w specyficznej konwencji. Często
dzienniku.
mieszają się w niej rzeczywistość i fikcja. Charakterystycznym przykładem
Po przeniesieniu zwłok do szpitala
jest duch zamordowanej dziewczyny,
poznajemy kolejną kluczową postać
przypatrujący się z boku nieudolnym
teatralia 65-66/2013
recenzje próbom odnalezienia jej zabójcy. Zjawa
Ten nieustannie ją nawiedza.
z ironicznym uśmiechem nawiedza
Niełatwe zadanie przypadło również
uczestników zdarzenia, ale tylko matka
Sławomirowi Grzymkowskiemu. Aktor
wchodzi z nią w interakcję. Kolejnym
wcielił się w rolę typowego policjanta,
awangardowym elementem są królicze
znanego z hollywoodzkich filmów:
maski nałożone na głowy wszystkich
przepracowanego, znerwicowanego
statystów, symbolizujące ich pozorowaną i wybitnie inteligentnego. Dzięki tym niewinność i obojętność. Zaskakujący
cechom z łatwością doprowadza każdą
jest – jak wspomniano wcześniej –
sprawę do końca. Charyzma aktora
sposób prowadzenia narracji. Postacie
dodaje tej postaci wyrazistości.
zwracają się do widzów i zwierzają
Scenografia i muzyka są dość oszczędne,
z osobistych przemyśleń. Ta popularna
ale do czasu – w pewnym momencie
ostatnimi czasy konwencja (znana m.in.
następuje nieoczekiwany zwrot akcji.
z serialu House of Cards) pozwala jeszcze
Bohaterowie gromadzą się na środku
bardziej wniknąć w przeżycia bohaterów
sceny i zaczynają tańczyć w rytm
i poznać ich nietuzinkowy sposób
muzyki rozrywkowej, co przydaje sztuce
myślenia.
jeszcze większej tajemniczości. Martwa natura w rowie to świetna
Oceniając spektakl nie można
adaptacja światowej klasy dramatu
nie docenić kunsztu aktorskiego.
Fausta Paravidina z dobrze dobraną
Wielkie ukłony należą się Katarzynie
obsadą aktorską i intrygującymi
Herman, której przypadła trudna rola
dialogami. Awangarda jest tu
matki zamordowanej dziewczyny.
jednocześnie dobrze wyważona,
Herman oddała dramatyzm postaci
a w połączeniu ze specyficznym
i pozwoliła w zupełnie nowy sposób
poczuciem humoru sprawia, że wymowa
spojrzeć na cierpienie, które wraz
przedstawienia staje się czytelna dla
z rozwojem akcji zaczyna przeradzać
wszystkich widzów i długo pozostaje
się w obłęd. Na pozór zimna i oschła,
w pamięci. To dowodzi, że oryginalność
w samotności przeżywająca swój
i nietuzinkowość nie zawsze muszą
dramat, zaczyna szukać pocieszenia
wychodzić poza granice dobrego smaku.
w wyidealizowanym obrazie córki.
47
.
Teatr Dramatyczny – Scena na Woli im. Tadeusza Łomnickiego w Warszawie MARTWA NATURA W ROWIE Fausto Paravidino, przekład: Monika Woźniak reżyseria: Małgorzata Bogajewska, światła, kostiumy i scenografia: Justyna Łagowska, opracowanie muzyczne: Rafał Kowalczyk, ruch sceniczny: Jacek Wazelin, kierownik produkcji: Mateusz Karoń, obsada: Katarzyna Herman, Sambor Czarnota, Sławomir Grzymkowski, Tomasz Lipiński, Waldemar Barwiński, Maria Dejmek, Filip Pławiak, Ewa Dylewska premiera:
teatralia 65-66/2013
recenzje
fot. Greg Noo Wak
TROJA LAST MINUTE Aleksandra Spilkowska „Każdy widzi to, co chce zobaczyć” – słowa wypowiadane w Każdy musi kiedyś umrzeć Porcelanko przez Odyseusza można odnieść do całego spektaklu, bogatego w wątki, podszytego, paradoksalnie, nieoczywistą aluzją i wulgarnym żartem. Jeśli jednak każdy z nas może zobaczyć coś innego, w rezultacie nikt nie widzi niczego. Wchodzimy do pomieszczenia
jest zaskakujące wykorzystanie tego
pogrążonego w półmroku, każdy
wstępnego podziału. Wbrew temu, czego
zaopatrzony w czerwony lub niebieski
moglibyśmy się spodziewać, w żaden
bilet. Obsługa teatru wskazuje miejsca
sposób nie komentuje się go ze sceny.jest
po dwóch stronach sali. Musimy przejść
. Nie jest to więc właściwie podział na
Ostre opozycje rysują się od samego
„Greków” i „Trojan”, staje się on równie
początku. Świetnym rozwiązaniem
arbitralny i absurdalny jak opozycja
teatralia 65-66/2013
fot. Greg Noo Wak
recenzje
49 walczących herosów. Publiczności
patosu kończy się na grotesce, czego
przypada rola gości, turystów.
wyrazem jest stragan z pamiątkami z „Troja city” znajdujący się pośrodku.
Dodatkowo podkreślonoa sięfunkcjęa
Dominują jednak absurd i nuda.
widzów, patrzących oraz adresatów,
Herosi czekają na zmianę, jakiekolwiek
jak w z góry rozstrzygniętym
wydarzenie prowadzące do wypełnienia
konkursie. O nas i o naszą pamięć
ich przeznaczenia, w którego istnienie
przecież chodzi – to wojna o sławę
już od dawna wątpią. Ich oczekiwanie
i honor, tylko żaden z bohaterów nie
jest absurdalne, przywodzi na myśl
pamięta już, co te słowa oznaczają.
sytuację rodem z dramatów Becketta.
Obydwa obozy, zaprezentowane przez
Zresztą w przedstawieniu też zdarzają
przewodników wycieczki, parodiują
się dłużyzny (być może mające
kapitalistyczne społeczeństwo, poddane
podkreślić sytuację postaci ). Długi
mechanizmom konsumpcji w każdych,
okres trwania wojny odbija się również
nawet wojjennych warunkach. powstałe
w decyzji o obsadzeniu w rolach
w wyniku owaniaKażda ze stron stara
młodych bohaterów o wiele starszych
się wypaść jak najlepiej, ale z nadmiaru
aktorów. Przyporządkowane im stałe,
teatralia 65-66/2013
recenzje
powtarzane z uporem, epitety to jest
wszystkie relacje. Stają się też, chociażby
związek frazeologiczny (Złotowłosy
w wymiarze performatywnym, motorem
Parys, Młodzieńczy Troilus…) nabierają
ludzkich działań. Właśnie przez tego
w tym kontekście prześmiewczego
rodzaju emocje ma miejsce cała ta
charakteru.
absurdalna wojenna sytuacja. Na pytanie Trojlusa, dlaczego po prostu
50
Z upływem czasu można odnieść
nie oddać Heleny Grekom, pierwszą,
wrażenie, że niczego nie traktuje
niejako instynktowną reakcją Hektora
się tu poważnie. traktowane .
jest dbałość o honor. Dopiero przy
Prześmiewczypatos (natomiast estetyka
jego definicji pojawia się wypaczona
amoże być prześmiewczym patosem i nie
idea seksualnej dominacji Trojan nad
jest to to maso co prześmiewstwo lub
Grekami. Parys bardziej niż nieszczęsny
patos sam w sobie) przechodzizmienia
Menelaos zaspokoił Helenę, a lepiej być
się w ciężki humor i na odwrót. Nie
trupem niż rogaczem, toteż symboliczną
brak krytyki samego teatru, choć kończy
wojnę według trojańskiego herosa „Grecy
się na tak oklepanych tematach jak
przegrali, zanim tu przypłynęli”. Miłość
nieuzasadnione epatowanie nagością
w ogóle nie wchodzi w grę.
Główne wątki gubią się w żonglerce skojarzeń i odwołań. Zdekonstruowano
Fatum w tym świecie ludzie narzucają
mity greckiego herosa i wojny
sobie sami, na zasadzie samospełniającej
trojańskiej, ale nie zobaczyliśmy
się przepowiedni. Logika nie ma tu
właściwie nic odkrywczego na ten
większego znaczenia. Wszyscy wiedzą,
temat. Dramat Szekspira jest tu tylko
co się stanie i przyzwyczaili się do tej
pretekstem, funkcjonuje jedynie
wiedzy i swoich ról, więc poza Troilusem
w formie ironicznego cytatu. Poezja staje
nie robią nic, by zmienić bieg wydarzeń.
się tylko kolejnym towarem na sprzedaż,
Ostateczna forma upadku miasta,
elementem w programie wycieczki
stanowiąca kolejna kpinę, tym razem
pod tytułem „dziedzictwo kulturowe”
z filmu Troja (wizualizacja fali klonów
(boleśnie trafny obraz rzeczywistości…).
Mężnego Ajaksa Juniora, znanego
Centralnym punktem spektaklu jest
bardziej jako Bezmózgi Ajaks), nie dziwi
symboliczny pojedynek Hektora
nikogo –ani widzów, ani bohaterów.
z Achillesem, natomiast wątek
Rróżnorodne wątki rozmywają się,
Troilusa i Kressydy zredukowano (do
zamknięte bez żadnego komentarza..
minimum. Problem zdrady zastępują
Po chwilowym wyciemnieniu widzimy
władza i dominacja – to one cechują
greckich herosów jedzących na
teatralia 65-66/2013
recenzje
zgliszczach miasta. Jedynie dwójka
i zaczerpniętych ze sztuki Szekspira
pobocznych postaci macha do widzów.
ze współczesną rzeczywistością.
Aktorzy nie kłaniają się. W ostatniej
Traci jednak na braku zdecydowania
scenie Agata Duda-Gracz reżyseruje
– między wieloma wątkami, stylami
także widownię – pozostaje nam
zmieniającymi się jak w kalejdoskopie
oklaskiwać zwycięzców. To jedyny
sztuka traci spójność. Podobnie intencje
komentarz, jakiego się doczekaliśmy.
twórców i warstwa intelektualna
Jako bohaterowie wiedzieliśmy przecież,
przedstawienia niemalżezanikają,
że tak to się skończy.
a pozostaje czysto formalna, estetyczna
.
przyjemność. Każdy musi kiedyś umrzeć... zaskakuje ciekawymi rozwiązaniami, często bawi trafnymi komentarzami i zestawieniami motywów zarówno mitycznych, jak
51
Teatr imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie KAŻDY MUSI KIEDYŚ UMRZEĆ PORCELANKO, CZYLI RZECZ O WOJNIE TROJAŃSKIEJ spektakl inspirowany Troilusem i Kresydą Williama Szekspira scenariusz, reżyseria i scenografia: Agata Duda-Gracz, kostiumy: Agata Duda-Gracz, muzyka: Maja Kleszcz, Wojtek Krzak, ruch sceniczny: Tomasz Wesołowski, obsada: Dominika Bednarczyk (Fortuna), Rafał Dziwisz (Młodzieńczy Troilus), Przemysław Chojęta (Przebiegły Odyseusz), Karolina Kamińska (Pazyfae), Elżbieta Karkoszka (Priam), Małgorzata Kochan (Tanecznica), Marta Konarska (Dumna Andromacha), Tomasz Międzik (Nieszczęsny Menelaos), Antoni Milancej (Prawy Eneasz), Krzysztof Piątkowski (Mężny Ajaks Junior), Sławomir Rokita (Złotowłosy Parys), Tomasz Schimscheiner (Chyży Patrokles), Cezary Studniak (Boski Achilles), Feliks Szajnert (Wielki Agamemnon), Anna Tomaszewska (Powabna Kresyda), Mikołaj Woubishet (Tersytes), Ewa Worytkiewicz (Piękna Helena), Tomasz Wysocki (Hektor Niezrównany), Maja Kleszcz (Kasandra), Wojtek Krzak (Druid) premiera: 9 maja 2013
teatralia 65-66/2013
recenzje
WIDMA PRZESZŁOŚCI (BYŁ SOBIE POLAK, POLAK, POLAK I DIABEŁ) fot. Bartłomiej Sowa
Wioleta Rybak
52
Najnowsza premiera Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie – Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł – to propozycja zupełnie inna od tych, które ten teatr oferował do tej pory. Spektakl na podstawie dramatu Pawła Demirskiego, wyreżyserowany przez Remigiusza Brzyka, to głęboka rzecz mówiąca o naturze Polaków. Rozkapryszona Gwiazdka (Marta
niesłusznie oskarżana o sympatyzowanie
Ledwoń), zdystansowany wobec
z Niemcami, zagubiony i porzucony
wszystkiego Generał (Krzysztof
przez rodziców Chłopiec (Daniel
Olchawa), rozgoryczona, pełna żalu
Dobosz), prymitywny Dresiarz –
za przeszłością Staruszka (Halszka
kibic Motoru (świetny Wojciech
Lehman), Wanda (Marta Sroka),
Rusin), stereotypowy niemiecki
więźniarka obozu koncentracyjnego,
Turysta (Przemysław Gąsiorowicz)
teatralia 65-66/2013
recenzje
i majestatyczny Biskup (Paweł Kos) to
od czasu, który upłynie. Będzie nas to
ósemka bohaterów spektaklu. Wszyscy
prześladowało, tak jak duch Wandy
są zamknięci w drucianej klatce przed
utopionej w studni wciąż prześladuje
sceną. Klatka staje się przestrzenią gry,
Staruszkę.
którą można opuścić dopiero w finale przedstawienia.
Każda z postaci tworzy bardzo charakterystyczną kreację,
Postacie już nie żyją – zginęły w bardzo
wszystkie jej elementy wydają się
różnych okolicznościach, a teraz
starannie przemyślane – od warstwy
znalazły się w czyśćcu i przedstawiają
psychologicznej po wygląd. Umiejętnie
widzom historie swojego życia. Ale czy
dobrane stroje oraz wielogodzinna
ratunek jest dla nich możliwy? Dzięki
charakteryzacja, przemieniająca
charakteryzacji aktorzy wyglądają jak
aktorów w żywe trupy z upiornymi
przerażające zombie, ale nie mniej
oczami (efekt osiągnięty dzięki
straszne są historie, które stopniowo
soczewkom), dają oszałamiający
zdradzają publiczności. Niektórzy z nich
wynik i wskazują, w jaki sposób dany
mają swoje odpowiedniki w prawdziwej
bohater mógł zginąć. W zasadzie
rzeczywistości – pewna staruszka
publiczność może odczuć ulgę, że
rzeczywiście się podpaliła, gdy chciano
aktorzy są zamknięci w klatce i żaden
jej odebrać dom, chłopiec powiesił się,
z nich nie dosięgnie przypadkiem
bo jego rodzice wyjechali za granicę,
nikogo swoją trupią ręką. Na widowni
żeby zarabiać pieniądze, a biskup miał
chyba nikt nie czuje się bezpiecznie;
problemy związane z wykorzystywaniem
źródłem pewnego dyskomfortu jest
seksualnym chłopców. Oczywiste
świadomość, że oglądamy potworne
jest także to, kto stał się wzorem dla
historie, które mają jednak silne oparcie
Generała. Ale postacie są jednocześnie
w rzeczywistości. Są elementami naszej
bardzo uniwersalne – w ich losach
trudnej, niedającej się wyprzeć historii,
przeplatają się wszystkie traumy
ale także teraźniejszości. Media wciąż
z przeszłości Polski. Bohaterowie
donoszą o morderstwach, pedofilii czy
ujawniają nasze narodowe wady czy
wybrykach kibiców, a te dowodzą, że zło
kompleksy: wojna, przemoc, ślepa pogoń
było i nadal będzie nieodłączną częścią
za pieniędzmi i karierą, nienawiść
naszego świata.
do Niemców,− wszystko, o czym chcielibyśmy zapomnieć, ale czego nie
Choć zarys problematyki spektaklu
jesteśmy w stanie wymazać niezależnie
Brzyka jawi się bardzo ponuro
teatralia 65-66/2013
53
recenzje
i poważnie, jego nastrój przełamują
specjalistką od przenoszenia tekstów
spore dawki ironii oraz humoru. Bo czy
Demirskiego na scenę była do tej pory
można nie śmiać się z wielkiej aktorki,
Monika Strzępka. Należy przyznać,
która zginęła pod kołami traktora
że Brzyk w pełni podołał trudnemu
albo ze zdziecinniałego Generała
zadaniu.
opowiadającego o swojej żonie? Jest to częściowo zasługa świetnego tekstu
Na początku przedstawienia pojawia
Pawła Demirskiego, który potrafi mówić
się informacja, że aktorzy nie grają na
o rzeczach poważnych i trudnych
głównej scenie ze względu na cięcia
w sposób pozbawiony zbędnego patosu.
budżetowe w Teatrze Osterwy. Podobno
Jednak nie można zapomnieć też
zabrakło też funduszy na wydruk
o reżyserze – Remigiusz Brzyk wziął na
profesjonalnych plakatów, w oknach
siebie dużą odpowiedzialność, w końcu
pojawiły się więc arkusze szarego
fot. Bartłomiej Sowa
54
teatralia 65-66/2013
recenzje
papieru zapisane cytatami ze sztuki. Trudno odgadnąć, ile w tym prawdy. Być może to objaw kryzysu, być może kolejny, nieco przewrotny dowód na to, że teatr zmienia się pod rządami Artura Tyszkiewicza, który jakiś czas temu
.
objął posadę dyrektora i coraz śmielej eksperymentuje. Liczę, że lubelska
publiczność dobrze przyjmie te zmiany, bo są one miastu bardzo potrzebne.
Teatr im. Juliusza Osterwy w Lublinie BYŁ SOBIE POLAK, POLAK, POLAK I DIABEŁ Paweł Demirski, reżyseria: Remigiusz Brzyk, scenografia: Remigiusz Brzyk, muzyka: Jacek Grudzień, opieka dramaturgiczna: Paweł Demirski, kostiumy i współpraca scenograficzna: Iga Słupska, Szymon Szewczyk, obsada: Marta Ledwoń (Gwiazdka), Marta Sroka (Wanda), Halszka Lehman (Staruszka), Daniel Dobosz (Chłopiec), Wojciech Rusin (Dresiarz), Przemysław Gąsiorowicz (Turysta ), Krzysztof Olchawa (Generał), Paweł Kos (Biskup) premiera: 25 maja 2013
teatralia 65-66/2013
55
recenzje
ZAMEK NIE DO ZDOBYCIA Katarzyna Pytlos Reżyser Marek Fiedor, pasjonat Franza Kafki, przelał swoją miłość do jego dzieł, przygotowawszy ostatnią premierę tego sezonu we Wrocławskim Teatrze Współczesnym - Zamek. Nie mamy do czynienia z warowną twierdzą, na szczęście też nie z ruiną, bo w spektaklu czuć ducha, a więc zaangażowanie zarówno twórcy, jak i aktorów.
fot. materiały prasowe
56
teatralia 65-66/2013
recenzje
Spokój małej, rządzącej się własnymi
jednak nie do końca skutecznie
prawami społeczności zakłóca przybycie
nimi manipulował. Trafia do oberży,
K. – geometry, który zjawia się w owym
w której pod czujnym okiem oberżystki
miejscu na wezwanie zarządzającego
Gardeny (Elżbieta Golińska) gości go
tytułowym „zamkiem” Klamma. Fiedor
Frieda (genialna, jak zawsze, Marta
nadał K. płeć – męską (znakomita
Malikowska). Akcja na scenie dzieje
kreacja Przemysława Bluszcza) i umieścił
się w dużym skrócie, gdyż z pierwszej
go w świecie zdominowanym przez
wspólnie spędzonej nocy widzimy tylko
kobiety. Nie jest łatwo stwierdzić, czy
poranek (Kafka dużą uwagę przywiązał
to on poddał się ich wpływowi, czy
do zawartego w książce opisu owej sceny). Później spektakl zaczyna być zlepkiem dialogów i monologów, które choć nie nużą, nie sprawiają wrażenia pseudo-inteligentnych, brzmią zbyt często banalnie. K. dąży do celu, jakim jest praca w zamku – miejscu legendzie u Klamma – człowieka widmo, o którym wiemy, że nocuje w oberży, a owe noce umila mu Frieda (najciekawsze fragmenty spektaklu: światła lampki z muzyką). Pragnie on wolności, ale także poczucia bezpieczeństwa i – cytując za kompozytorem Tomaszem Hynkiem – „jak wiadomo, tych dwóch rzeczy nie da się połączyć”. Pozostawił swoją rodzinę, a w scenach (wiernie oddających fragmenty powieści Kafki), gdy próbuje połączyć się z kimś telefonicznie, widać jak nie najlepiej odnajduje się w tej sytuacji.Na naszych oczach toczy się walka pożądania serca z wolnością duszy. K. zabawia się z Friedą, która jest dla niego tylko odskocznią, po to by chwilę później wpaść w ramiona dworującej z niego urzędniczki (Beata Rakowska), dzięki
teatralia 65-66/2013
57
recenzje której może zbliżyć się do zamku.
tylko na chwilę. Reżyserowi należy się
Zamku – kojarzonego jako twierdza
szacunek za podjęcie próby zawarcia
warowna, znajdująca się na wzgórzu
Kafki w pigułce stuminutowego
poza miastem, z dala od codzienności,
spektaklu.
miejsce dla wybranych. Podczas spotkania z twórcami, które Na drodze głównego bohatera pojawia
odbyło się dzień po premierze, przykrym
się też Olga (oniryczna Zina Kerste)
był fakt, że na uwagę, iż spektakl „nie
w relacjach z którą ujawniają się jego
poruszył” jednego z widzów argument
pierwotne instynkty i ucieka się on
brzmiał mniej więcej tak : „nie podoba
nawet do przemocy fizycznej. Wciąż
ci się? To znaczy że nie rozumiesz”.
gdzieś dąży, ale tak naprawdę dokąd?
Widać, że Marek Fiedor dołożył dużo
K. to człowiek współczesny, wciąż
starań, by pokazać widzom, cytując za
w pogoni, tylko za czym? Wiara jest
Staszczykiem „czym King naprawdę żył”.
ważniejsza od iluminacji w świecie, w którym zatraciły się ideały.
Sezon 2012/2013 zakończył się, zobaczyliśmy nową twarz tej
58
.
Spektakl rodzi wiele pytań o to,
instytucji i mam nadzieję, że nie jest
czy prawdziwym szczęściem jest
to jej ostateczny wizerunek i wraz
wyswobodzenie się z kajdan, które
z nowym sezonem pokaże nam jeszcze
w jakiś sposób zapewniają nam
wybitniejsze oblicze.
bezpieczeństwo i wyjście za mur, by czuć zew wolności. Kwintesencją może być wszak okrzyk „ja wolę się rozminąć, czekając!”. Człowiek u Kafki jest istotą małą, zagubioną, momentami śmieszną, tańczącą w rytmie własnych żądz. W Zamku Fiedora możemy dostrzec system totalitarny, korporacyjny, symboliczne ujęcie miłości, a także patriarchat i matriarchat. Wniosek: żyjemy w pułapce niedosytu. Treść spektaklu jest bardzo przejrzysta, scenografia minimalistyczna, choć doskonała, aktorstwo (z wyjątkiem Bluszcza i Malikowskiej) nie rzuca na kolana i co gorsza zostaje w pamięci
teatralia 65-66/2013
Wrocławski Teatr Współczesny ZAMEK Franz Kafka scenariusz i reżyseria: Marek Fiedor, muzyka: Tomasz Hynek, scenografia: Justyna Łagowska, K., geometra: Przemysław Bluszcz (gościnnie), Gardena, oberżystka: Elżbieta Golińska, Frieda, bufetowa: Marta Malikowska, Olga, klezmerka: Ina Kerste, Pepi, pokojówka: Anna Błaut, Giza, urzędniczka: Beata Rakowska premiera: 22 czerwca 2013r.
fot. materiały prasowe
recenzje
59
CZWORO NA JEDNEGO Natalia Ryńska W Och-Teatrze znów galimatias. Mayday 2, czyli dalsze losy dobrze znanych bohaterów. Dwa domy, dwoje dzieci, dwie żony i on
to doskonałe alibi. Nienormowany czas
jeden – John Smith (Rafał Rutkowski),
zajęć, nocne kursy i nagłe wezwania
43-letni londyński taksówkarz.
tworzą nieskazitelną całość, niebudzącą
Wcześniej czy później sytuacja musiała
podejrzeń u żadnej z pań. Dokładnie
się skomplikować. Przez prawie 20 lat
rozpisany plan dnia, czas wyliczony
głównemu bohaterowi udawało się
co do minuty, utarte zwyczaje oraz
bezproblemowo lawirować pomiędzy
pewność siebie przemawiają na korzyść
domowymi obowiązkami i potrzebami
Johna, który mógłby zapewne trwać
dwóch kobiet. Wszystko dzięki idealnej
w takim układzie aż do śmierci. Jest
wymówce – pracy. Bycie taksówkarzem
jednak coś, czego nie wziął pod uwagę
teatralia 65-66/2013
recenzje fot. materiały prasowe
60 – internet. To właśnie w wirtualnym
jeszcze bardziej ją komplikują, co chwila
świecie, za sprawą zaskakującego zbiegu
doprowadzając publiczność do wybuchu
okoliczności, poznają się Vicki i Gavin,
śmiechu.
dzieci Johna. Młodych fascynuje, że noszą to samo nazwisko, a ich ojcowie
Mayday 2 to kontynuacja sztuki
mają to samo imię, są w tym samym
Mayday wystawianej z powodzeniem
wieku, wykonują ten sam zawód. To
w Och-Teatrze od marca zeszłego roku.
musi być znak! Nie dziwi fakt, że
Oba przedstawienia wyreżyserowała
po paru rozmowach nastolatkowie
Krystyna Janda. W główne role wcielają
postanawiają się poznać. Gdy Johnowi
się ci sami aktorzy. Nie należy się
grunt usuwa się spod nóg, z pomocą
jednak martwić chronologią – widz bez
przychodzi mu długoletni lokator,
najmniejszych problemów zrozumie
a zarazem jedyna osoba znająca jego
relacje pomiędzy bohaterami i odnajdzie
tajemnicę – Stanley Gardner (Artur
się w nakreślonym przez nich świecie,
Barciś). Wymyślane na poczekaniu
niezależnie od tego, czy zacznie od
kłamstwa, zamiast ratować sytuację,
części pierwszej, czy drugiej.
teatralia 65-66/2013
recenzje Specyficzny układ sceny, z jakim mamy
gestykulacją i mimiką.
do czynienia w Och-Teatrze, został
Na sygnały mayday, które wysyła,
znakomicie zaadaptowany na potrzeby
reaguje Stanley. To dzięki niemu udaje
przedstawienia. Scenografię, stanowiącą
się utrzymać podwójne życie w sekrecie
salon, a chwilami salony dwóch
– on jest „mózgiem” całej operacji. Barciś
rodzin Johna, można śmiało nazwać
oddaje dwoistość postaci znakomicie –
minimalistyczną. Dwie kanapy, dwa
szybko wymyśla kolejne kłamstwa, jest
stoły, parę krzeseł, aparaty telefoniczne
zaangażowany, cechuje go światłość
i drzwi, za którymi znikają bohaterowie
umysłu, a z drugiej strony ma poczucie
to właściwie wszystko. Dzięki temu
bezsensowności podejmowanych
z każdego miejsca na widowni bardzo
działań. Reszta zespołu aktorskiego
dobrze widać grę aktorów, stanowiącą
swoimi umiejętnościami i grą aktorską
zresztą kwintesencję przedstawienia.
stworzyła idealne pole do popisu dla Rafała Rutkowskiego i Artura Barcisia.
Twórcę całego zamieszania gra Rafał Rutkowski, jawiący się początkowo jako
Scenografia, kostiumy, umiejętności
stateczna i bezkompromisowa głowa
aktorskie oraz muzyka zespołu Boney
rodziny. Aktor znakomicie odgrywa rolę
M. przenoszą widza w szalone lata
osoby na skraju załamania nerwowego,
osiemdziesiąte. Wszystkie elementy
płynnie przechodząc ze stanu euforii
przedstawienia tworzą jednolitą i spójną
w rozpacz i z powrotem. Bawi nie tylko
całość. Udany wieczór gwarantowany.
wypowiadanymi kwestiami, lecz także
.
Och-Teatr w Warszawie MAYDAY 2 Ray Cooney przekład: Elżbieta Woźniak, reżyseria: Krystyna Janda, scenografia: Arkadiusz Kośmider, kostiumy: Tomasz Ossoliński, asystentka scenografa: Małgorzata Domańska, reżyseria światła: Adam Kłosiński, Paweł Szymczyk, asystentka reżysera i producentka wykonawcza: Magdalena Kłosińska, obsada: Maria Seweryn (Mary Smith), Monika Fronczek (Barbara Smith), Rafał Rutkowski (John Smith), Artur Barciś (Stanley Gardner), Jerzy Łapiński/Stanisław Brudny (Tata Stanleya), Olga Sarzyńska/Justyna Schneider (Vicki Smith), Bartłomiej Firlet/Adam Serowaniec (Gavin Smith) premiera: 28 maja 2013
teatralia 65-66/2013
61
recenzje
fot. materiały prasowe
CO BOLI POLAKA? 62Monika Szweda On (Krzysztof Kiersznowski) ma raka, ona (Agata Fijewska-Sękulska) męża pijaka, a do tego spodziewa się dzieciaka – to dopiero draka! To, co boli w polskiej rzeczywistości, zostało przedstawione w formie groteskowej i zmuszającej do refleksji. Teoretycznie rzecz dzieje się
niewłaściwie przeżyło się swoje życie.
w Warszawie, ale w rzeczywistości
Fundacja Artystyczna „Młyn” nie boi się
spektakl ma na tyle uniwersalny
sięgać po tematy trudne, niepokojące
charakter, że może rozgrywać się
i bolesne. Moment, w którym
w każdym miejscu i czasie. Znakomite
emerytowany policjant dowiaduje się,
aktorskie trio porusza problemy,
że jest nieuleczalnie chory, stanowi dla
z którymi musi zmierzyć się każdy
niego początek rozliczania się z własnym
z nas: samotność, choroba, brak
życiem. Czy przyjdzie mu umierać
miłości, upływający czas i poczucie, że
samotnie? Czy jego życie było dobre?
teatralia 65-66/2013
recenzje
Czy znajdzie się ktoś, kto będzie po nim
zostało. Aktorzy opowiadają o swoich
płakał i o nim pamiętał? Czy w czasach
bolączkach, a nawet o nich śpiewają. Są
powszechnego konsumpcjonizmu
one wprawdzie nieco przejaskrawione,
bezinteresowna bliskość jest jeszcze
trochę wypaczone, lecz mimo to
możliwa? A może zawsze należy za nią
prawdziwe. Naszym oczom ukazuje
zapłacić?
się świat dla bogatych, których stać na zapewnienie sobie wszelkich wygód.
Okazuje się, że kupić można wszystko.
Biedni nie mają znaczenia, a zatem –
Nie tylko posiłek w obskurnym barze
jak pisała Szymborska – przyjdzie im
mlecznym, lecz także czas i uwagę
umrzeć samotnie, za białym parawanem,
okrutnej Pani Doktor (Zuzanna
nie wiadomo zresztą którym.
Fijewska-Malesza). Pacjenci stanowią
Wiele zależy od widza – to on powinien
dla niej utrapienie – wiecznie czegoś
wyobrazić sobie scenografię, której na
chcą, zadają stanowczo za dużo pytań
scenie właściwie nie ma. Jedynym jej
i chociaż chorują, to zejść z tego świata
elementem są plastikowe skrzynki, które
jakoś nie chcą. Umrzeć mogą godnie (za
w zależności od potrzeby mogą być
odpowiednią opłatą) lub zwyczajnie i po
stołem w barze mlecznym, siedzeniem
cichu, jeśli nie stać ich na zapewnienie
lub szpitalnym łóżkiem.
sobie właściwej opieki medycznej. Draka to spektakl o maksymalnej sile
Draka to połączenie znakomitego
rażenia, uzyskanej dzięki groteskowym
aktorskiego warsztatu Krzysztofa
tekstom, piosenkom i wszechobecnemu
Kiersznowskiego z młodością
absurdowi. Dotyka i boli, tym bardziej
i świeżością sióstr Fijewskich. Na uwagę
że jest osadzony we współczesności.
zasługuje zwłaszcza pokracznie ubrana
Są emeryci, łapówki, kolejki do lekarza
baba z ulicy, która – niczym antyczny
(który czasu ma mniej niż pacjentów),
chór – stara się przyciągnąć uwagę
jest ciężarna Kelnerka z mężem
publiczności i komentować to, co dzieje
pijakiem, jest i były policjant, który
się na scenie.
towarzystwa i pociechy szuka w jednym z warszawskich barów mlecznych.
Draka poważne tematy okrasza
Smutki topi w alkoholu, wypala
dowcipem, łamie tabu obecne w naszej
papierosa za papierosem, bo – jak
kulturze, a związane zwłaszcza
sam twierdzi – nic więcej już mu nie
z umieraniem, zmusza do zastanowienia
teatralia 65-66/2013
63
recenzje
64
się nad sobą. Czasem publiczność
którym rządzi pieniądz, są możliwe
się śmieje, ale spektaklowi daleko do
bezinteresowna przyjaźń i bliskość.
komedii. Na szczęście jednak i zbyt
Bohater doświadcza ich ze strony Lusi
wielką powagą on nie grzeszy, bo ta –
(ciężarnej Kelnerki), która towarzyszy
jeśli chcieć ją wprowadzić – mogłaby
mu w tych ostatnich chwilach.
wydać się sztuczna i - na przekór
Dzieło sióstr Fijewskich to spektakl
przyjętemu celowi - komiczna. Podniosłe
poetycki, lirycznie wieloznaczny,
rozprawianie o śmierci i rzeczach
oszczędny, kameralny, wręcz
ostatecznych bardzo łatwo może
minimalistyczny, a jednak niczego mu
przerodzić się w kicz lub uginający
nie brakuje. Poruszone w nim problemy
się pod ciężarem pesymizmu traktat
każdemu z nas przyjdzie rozważyć we
o umieraniu. Tutaj na szczęście udało
własnym sumieniu. Czym jest Draka?
się tego uniknąć. Ostatecznie spektakl
Kameralnym musicalem? Kabaretem?
ofiaruje widzom nadzieję, nieśmiałą
A może obrazem nas samych?
wiarę w to, że nawet w świecie,
.
Warszawska Niezależna Scena Społeczna Fundacji Artystycznej „Młyn” DRAKA scenariusz i reżyseria: Natalia Fijewska-Zdanowska, opracowanie muzyczne: Filip Dreger, choreografia: Bartosz Figurski, akompaniament: Agnieszka Orzechowska-Kozak, reżyseria światłą: Mikołaj Malesza, charakteryzacja: Aleksandra i Joanna Tomczyk, produkcja: Agnieszka Kondraciuk, Katarzyna Rospędowska, obsada: Agata Fijewska-Sękulska, Zuzanna FijewskaMalesza, Krzysztof Kiersznowski premiera: 9 czerwca 2013
teatralia 65-66/2013
recenzje
WIECZÓR LITERACKI Z KLIMATEM Dominika Stańczyk
Twórczość Korczaka nieszczególnie mnie interesowała – zakładałam dotąd, że pisał tylko dla dzieci, dlatego i tym razem spodziewałam się wesołej bajeczki, czegoś w sam raz na dobranoc. Tymczasem zapowiedziano wieczór literacki na podstawie dzieł mniej znanych. Otworzył je pięknie wyrecytowany wiersz, a potem... było wesoło, śpiewnie, dla dorosłych. Jak na bajkę przystało, nie zabrakło też morału. W Koszałkach opałkach poznajemy
Poznajemy zatem małżeństwo, którego
czterech ptasich bohaterów, którzy
rozmowy łudząco przypominają
oprowadzają widzów po starej
dialogi naszych dziadków; praskich
Warszawie – tej zapomnianej,
opryszków, którzy polują na zegarki;
przedwojennej. To jak wehikuł czasu,
wolskie dziewczyny, które – choć
który pozwala przyjrzeć się ówczesnemu
umorusane fabrycznym brudem – wciąż
życiu codziennemu, a to – choć mniej
są najpiękniejsze w całym mieście
więcej znane – wciąż wydaje się
oraz lombardzistów, którzy niczym
tajemnicze.
lichwiarze wyłudzają od innych ostatni grosz.
teatralia 65-66/2013
fot. materiały teatru
65
recenzje
To wszystko splata się z piosenkami rodem z Czerniakowa i Powiśla, z zachowaniem tego jakże wspaniałego przedwojennego akcentu. Gdy padły słowa „chodź na Pragie”, starsi widzowie uśmiechali się szeroko, jakby do wspomnień, a młodsi przyklasnęli do taktu. Wszystko w pełnej harmonii. Koszałki opałki to więcej niż wesoły wieczór literacki. Łatwo popaść w lekką zadumę ze względu na klarowny mowrał i czytelne pytania. Czym jest bogactwo? Tym, czym się otaczamy, czy tym, co mamy w sobie? Jaką wartość mają piękne przedmioty, które dzisiaj są, a jutro może już ich nie być? Wreszcie – czy
66
nasza głęboko zakorzeniona potrzeba posiadania nie krzywdzi innych? Teatr Żydowski upodobał sobie tematykę starej Warszawy, co mnie – jako jej mieszkańca – bardzo cieszy. Tym razem nie występują w nim głównie jego stali aktorzy, a tematyka i przedstawiony w niej świat nie są odzwierciedleniem wyłącznie żydowskiej kultury. To cenne i nowe doświadczenie – nikt dotąd nie proponował niczego podobnego.
.
Kameralność spektaklu, pięcioosobowy zespół i skromna scenografia przydały przedsięwzięciu jeszcze większej wartości.
teatralia 65-66/2013
Teatr Żydowski im. Estery Rachel i Idy Kamińskich w Warszawie KOSZAŁKI OPAŁKI Janusz Korczak scenariusz i reżyseria: Paweł Paszta, kierownictwo muzyczne: Teresa Wrońska, konsultacja scenograficzna: Honorata Dziadosz, Dorota Pabel, muzyka: Teresa Wrońska, obsada: Ewa Greś, Ernestyna Winnicka, Michał Żerucha (gościnnie), Konrad Darocha (gościnnie) premiera:
fot. materiały teatru
recenzje
TO LEĆMY! 67
Kaja Podleszańska
Czy istnieje jeszcze teatr magiczny? Taki, który porusza emocje i wyobraźnię, wprowadzając wątki fantastyczne i oddziałując poprzez fantazyjne środki (lalki, maski, efekty świetlne). Dla każdego widza, istota tej nieuchwytnej magii będzie polegać na czymś innym. Jednak niewątpliwie teatry dla dorosłych, repertuarowe, dramatyczne, opery i inne „poważne” miejsca, nie zwykły przemawiać do widzów odwołując się przede wszystkim do ich fantazji. Odnajdujemy ją przede wszystkim w propozycjach skierowanych do najmłodszych, ale nie mówię tu o Teatrze Groteska, ale innym małym teatrzyku cechującym się eklektycznym wyborem repertuaru i zapraszającym do uczestnictwa w spektaklach zarówno dużych, jak i małych. Jest to Teatr Bez Rzędów.
teatralia 65-66/2013
recenzje
Udałam się na spektakl Lecimy ze
z dwiema sterczącymi po bokach
sceptycyzmem, niesłusznie obawiając
gałęziami i huśtawką przy jednej z nich.
się czterdziestu minut nudy. Wnętrze
Mimo, że w trakcie spektaklu, wnętrza
teatru mile mnie zaskoczyło Budynek
pnia nie pokazano ani razu, stopniowo
zaskoczył mnie, ale było to miłe
aktorzy odkrywali coraz to nowe skrytki
uczucie− dużo pluszu i aksamitu w
i zakamarki, z których wychodziły
małym pomieszczeniu będącym foyer,
kolejne postaci.
szatnią i kasą jednocześnie − urządzone w dobrym guście i z wygodnymi sofami.
Sztukaztuka,pektakl został opartaya na
Poza mną dwójka dzieciaków, a poza
dramacie Magdy Fertacz Biały Baloniki,.
tym sami dorośli: rodzice, recenzentki,
Dramat przedstawia przejmującą
znajomi aktorów.
historię chłopca oczekującego na powrót taty i dziewczynki, która ucieka
68
Po chwili zaproszono nas na niewielką
z domu, gdzie nie brak wszelkich
salę, wyposażoną w miejsca do
dóbr materialnych. Bohater – Piotruś
siedzenia, ustawione w trzy rzędy .(
postanawia odnaleźć ojca, udając się
mimo, że teatr nazywa się Bez Rzędów)
w podróż z przyjacielem – Panem
Gdy rozjaśniła się scena, ujrzeliśmy
Skarpetą. Chłopiec ucieka w świat
duży, prostokątny kawałek pnia
fantazji, by oderwać się od dręczącej go
fot. materiały teatru
teatralia 65-66/2013
recenzje
rzeczywistości − okazuje się on o wiele
można zajrzeć za „kulisy”, pooglądać
bardziej niebezpieczny.
„bohaterów” i wnętrze tajemniczego
Kraina Mammy (Mamma jest
pnia, by przekonać się, że wszystko
skrzyżowaniem dobrego wujaszka z
wykonano z polotem i starannością.
szalonym naukowcem) okazuje się być więzieniem dziecięcych umysłów, w
Sztuka jest „magiczna” w najlepszym
którym odbiera się tożsamość, głównie
tego słowa znaczeniu, a szczęśliwe
w celu usunięcia złych wspomnień.
akończenie nie odbiera nam
Świat, gdzie każde z „urodzonych na
przyjemności oglądania. Wyobraźnia
nowo” dzieci śpiewa: „Dobrze z Mammą?
miesza się z rzeczywistością w
jest”, zamienia się w wizję z koszmaru.
najniewinniejszej perspektywie dziecka. Prostota, ale i lekki sentymentalizm
.
Łagodności trudnemu wydźwiękowi
utworu są przełamywane komicznymi
przedstawienia przydają świetnie
wstawkami, jak sceny z udziałem Pana
zaplanowana i wykonana scenografia
Skarpety, które sprawiają, że zarówno
oraz postacie – lalki animowane
dzieci, jak i starsi nie mogą się nudzić.
przez ubranych w czerń aktorów, nawiązujących tym samym do tradycji teatru bunraku. Po przedstawieniu
Teatr Bez Rzędów w Krakowie LECIMY na podstawie Białych Baloników Magdy Fertacz światło: Piotr Osak, muzyka: Dawid Newman, dźwięk: Jakub Popławski, obsada/scenografia/ lalki: Małgorzata Krawczenko, Helena Wróbel, Jakub Popławski premiera: kwiecień 2013
teatralia 65-66/2013
69
fot. materiały teatru
70
BYĆ CZY MIEĆ? Paulina Makar „Nic nie utraci ten, co nie miał nic” – bo i co mógł stracić Tim, czternastoletni bohater spektaklu Tim Talar albo sprzedany śmiech? Był wychowywany przez macochę, miał przyrodnią siostrę Hildę, jego tata zmarł. Właściwie nic już nie można mu było odebrać. A jednak miał coś, co było obiektem pożądania samego Szatana – śmiech.
teatralia 65-66/2013
fot. materiały teatru
71
Śmiech w sztuce jest symbolem radości
można kupić, zawsze jest ktoś, kto
życia, zwykłej radości dziecka, czegoś, co
zechce zapłacić”. Ten błąd popełnia Tim
nie ma wymiaru materialnego, więc jest
– sprzedaje śmiech. Szybko się okaże, że
nie do odebrania. Ale to dla Szatana nie
stracił coś cennego, czego nie mogą mu
problem − on zawsze znajdzie sposób,
zastąpić ani pieniądze, ani podziw, ani
żeby zrealizować swój cel. Diabeł wie, że
chwała – stracił radość życia.
rzeczy materialne nie są dla człowieka najważniejsze – nadrzędną wartością
Prologiem historii jest rozmowa dwóch
jest być, a nie mieć. To człowiek często
„głupich” pacynek – Diabła ze Sługą.
o tym zapomina, w natłoku codziennych
Scena ma infantylny charakter. Oto
trosk, zmartwień o jutro. Wydaje się,
silniejszy bije słabszego, a przy okazji
że możemy sprzedać wszystko, bo
obaj opowiadają „głodne kawałki”.
„wszystko jest na sprzedaż, wszystko
Pozornie bezsensowna sytuacja nabiera
teatralia 65-66/2013
recenzje
sensu po obejrzeniu całego spektaklu.
człowieka to, co tak naprawdę w życiu
Widz chyli czoła przed kunsztem Diabła,
się liczy. Mały widz z pewnością nie
choć ten w codziennym życiu wydaje
będzie się nudził – najpierw rozbawi
się małą, śmieszną pacynką, lalką
go pierwsze spotkanie z Diabłem,
nienaturalnej wielkości, z podłożonym
potem znajdzie się na wyścigach
głosem. Szatan jako pacynka śmieszy, ale konnych, żeby na koniec poczuć smak przedstawienie przypomina, że Diabeł,
morskiej przygody. Fantastyczny świat
jeśli zechce, może przybrać postać
przedstawienia nie pozostawi obojętnym
barona, osoby dostojnej i zamożnej,
też starszego odbiorcy. Ten usłyszy
podziwianej i szanowanej.
fantastyczną muzykę i niezwykły
.
głos Hildy (Dagny Cipora). Ci, którzy
72
Sztuka stawia jedno z najważniejszych
oczekiwaliby czegoś więcej, mogą liczyć
pytań: „być czy mieć?”, a jednocześnie
na cukierki od mamy Tima (Barbara
wytycza kierunek. To ważne zwłaszcza
Napieraj).
współcześnie, kiedy mieć wypiera być. Dzięki podobnym spektaklom można na trwałe zapisać w świadomości młodego
Teatr Siemaszkowej w Rzeszowie TIM TALAR ALBO SPRZEDANY ŚMIECH James Krüss adaptacja: Jan Dvořak, przekład: Włodzimierz Fełenczak, inscenizacja i reżyseria: Ireneusz Maciejewski, scenografia i kostiumy: Barbara Guzik, muzyka: Piotr Nazaruk, choreografia: Ewelina Ciszewska, teksty piosenek: Malina Prześluga, obsada: Małgorzata Machowska, Barbara Napieraj, Beata Zarembianka, Michał Chołka, Waldemar Czyszak, Józef Hamkało, Adam Mężyk, Mateusz Mikoś, Robert Żurek, Dagny Cipora (gościnnie) premiera: 1 czerwca 2013
teatralia 65-66/2013
recenzje
AKT EREKCYJNY Kinga Cieśluk Między nogami to w pełni autorski spektakl czterech aktorów Teatru Współczesnego, współtworzących projekt Teatr Niekonsekwentny. Nomen omen pomiędzy jurność, wigor i bardzo dobrą grę wkradł się chaos. fot. materiały prasowe
73
Zespół dysponuje dużym potencjałem, co z doskonałą muzyką Barbary Biel widać było w jak zwykle autentycznym
i absurdalne gagi, które – gdyby Między
Adamie Kuzyczu-Berezowskim,
nogami było filmem – tworzyłyby bardzo
temperamentnym Macieju Litkowskim
zachęcający slapstick. Już od pierwszej
oraz u Wojciecha Sandacha i Michała
sceny wiadomo bowiem, że będzie aż
Lewandowskiego, którzy w role kobiece
nadto bezceremonialnie, nawet jak
zwykli wcielać się z niezwykłą gracją
na Arystofanesa. Słowo „kutas” użyte
i pazurem. Wszystkich panów łączy
zostaje tu prawdopodobnie więcej
ponadto młody wiek i rubaszne poczucie
razy niż „k..” w Psach Władysława
humoru, widać, że na scenie kwartet
Pasikowskiego. Mało tego, są
bawi się wyśmienicie. Jest i rap rock, i a
również kutasy namacalne, duże,
cappella, reżyseria światła współgrająca
pluszowe, różowe. Arystofanes, grecki
teatralia 65-66/2013
recenzje
74
komediopisarz tworzący na przełomie
to jednak niezbyt głęboko skrywana,
V/IV wieku p.n.e zostaje potraktowany
a efekt komiczny śmieszy w każdej
takim właśnie welurowym członkiem.
scenie.
Teatr bierze na warsztat cztery jego
Między nogami dzieje się momentami
komedie: Lizystratę, Thesmoforię, Żaby
jednak zbyt wiele. Aktorzy są doskonale
i Ptaki. Wyłuskuje charakterystyczne
zsynchronizowani ruchowo, bez
dla Arystofanesa kolokwialne określenia
zająknięcia wypowiadają partie
narządów płciowych, skatologię,
dialogowe, absurdalnie wykorzystują
krytykę Eurypidesa z wątkiem kobiecej
nadarzające sie na scenie okazje,
namiętności na czele. Nad całością
często jednak widzowi trudno objąć
górują oczywiście wspomniane
całość dramaturgii. W spektaklu
kutasy. W mitologiczny świat wnoszą
zabrakło niestety kontrastu, dystansu
one powiew kawalerskiego wieczoru
by odetchnąć przez chwilę od tego, co
pełnego zabaw. Czy też raczej wieczoru
zabawne i móc docenić kolejne komiczne
panieńskiego, wszak o panie się tu
efekty. Komizm został w Teatrze
rozchodzi. Kobiety, pragnąc pokoju,
Niekonsekwentnym przedawkowany.
odmawiają swym wybrankom
Konsekwentnie należy jednak śledzić
rozkoszy cielesnych, podczas gdy
poczynania młodych aktorów i wróżyć
pluszowe sterczące członki wskazują
im sukces, ponieważ widać, że teatr
jak nonsensowny to kierunek.
mają we krwi, która trzyma ich w stanie
Mogłoby się wydawać, iż zdradzenie
najwyższej gotowości.
rekwizytów przyszłym widzom teatru
.
jest niedźwiedzią przysługą, tajemnica
Teatr Współczesny w Szczecinie, Teatr Niekonsekwentny MIĘDZY NOGAMI scenariusz, reżyseria, wykonanie: Adam Kuzycz-Berezowski, Michał Lewandowski, Maciej Litkowski, Wojciech Sandach, scenografia, kostiumy: Karolina Grzeszczuk, muzyka: Barbara Biel premiera: 9 maja 2013
teatralia 65-66/2013
fot. materiały teatru
recenzje
SCHEMAT DOSKONAŁY Karolina Obszyńska
12 czerwca we wrocławskim Teatrze Polskim gościliśmy stołeczny Teatr Kwadrat z farsą zatytułowaną Ślub doskonały, obsadzoną popularnymi telewizyjnymi aktorami. Nie przypominam sobie, żeby scena na Zapolskiej pękała w szwach tak, jak w dniu tego występu. Czy słusznie? Niestety, nawet jeśli staram się ocenić teatr komediowy w jego kategorii, to Ślub doskonały od tytułowej doskonałości jest bardzo daleki. Nie wiem tylko, jaki jest powód triumfu, który święci za granicą. Przytaczana wcześniej doskonałość ma
nocy dziewczyną swojego najlepszego
polegać – jak się zdaje – na szczęśliwym
przyjaciela, Toma (Andrzej Nejman).
zakończeniu, kiedy to Bill (PawełMałaszyński) decyduje się nie żenić
Akcja rozgrywa się w hotelowym
jednak z Ritą (Katarzyna Glinika),
apartamencie, przedzielonym
ubraną już w biel od stóp do głów,
prowizoryczną ścianką, która osłania nie
ale puścić wodze fantazji i oddać się
tylko to, co widoczne dla oczu,
cielesnej rozkoszy z Judy (Marta Żmuda-
lecz także podwójną moralność Pana
Trzebiatowska), poznaną poprzedniej
Młodego. Szkoda, że nie doczekaliśmy
teatralia 65-66/2013
75
recenzje się zmiany dekoracji po drugim akcie.
na zajęciach z aerobiku). Istotnie,
Niemniej, Ślub doskonały wypada
dynamika przedstawienia jest jego
imponująco, jeśli chodzi o stronę
atutem, fizycznie aktorzy muszą
wizualną – scenografia i kostiumy
stanąć na wysokości zadania, chociaż
przenoszą do świata brytyjskiej
na bezmyślnej bieganinie od drzwi do
śmietanki towarzyskiej. W poincie
drzwi nikt jeszcze nie zbudował dobrego
martwe dotąd dekoracje ożywają –
spektaklu.
okazuje się, że figury imitujące mosiężne aniołki umieją poruszać kończynami
Całość jest standardowa – opiera się na
i śpiewać.
komedii pomyłek, klasycznym qui pro quo, matematycznej precyzji wchodzenia
76
Andrzej Nejman powiedział w jednym
i wychodzenia z hukiem. Nie ma
z wywiadów, że grę w farsach upodobał
innowacji w dramaturgii (jeśli w ogóle
sobie zwłaszcza ze względu na
o takiej można tu mówić), wszystko
sentyment – właśnie w tym gatunku
powtarza się w absolutnie każdej
debiutował. I to widać, bo pod względem
scenicznej farsie, a więc i tutaj prowadzi
aktorstwa jest w Ślubie doskonałym
do nieznośnej przewidywalności.
niedościgniony. Inaczej rzecz ma
Przez ponad dwie godziny pojawia
się z Martą Żmudą-Trzebiatowską,
się kilka naprawdę zabawnych, a przy
niedoświadczoną w scenicznych
tym zaskakujących ripost – reszta
komediach – ten brak boleśnie wypływa
jest powielaniem schematów. Ślub
na wierzch. Paweł Małaszyński swoje
doskonały polecić można tym widzom,
próby uczynienia z Billa pozornie
którzy dotychczas stronili od teatru
uległego samca alfa podsyca komiczną
komediowego – stałych bywalców
mimiką i sugestywną gestykulacją
rozczarować może brak niedomówień
(momentami można rozmyślać, czy nie
i wierna kalka innych przedstawień tego
znajdujemy się przypadkiem
typu.
.
Teatr Polski we Wrocławiu ŚLUB DOSKONAŁY Robin Hawdon, przekład: Elżbieta Woźniak reżyseria: Marcin Sławiński, scenografia: Wojciech Stefaniak, kostiumy: Emilia Dadoń, obsada: Paweł Małaszyński (Bill), Katarzyna Glinka/Katarzyna Zielińska (Rita), Marta ŻmudaTrzebiatowska (Judy), Andrzej Nejman (Tom), Ewa Kasprzyk/Małgorzata Pieńkowska (Daphne), Ilona Chojnowska (Julie), Maciej Kujawski/Andrzej Grabarczyk (Kierownik Hotelu)
teatralia 65-66/2013
recenzje
MIĘDZY JAWĄ A SNEM Magdalena Czerny Sen nocy letniej to jedna z bardziej znanych komedii Williama Szekspira, która wielokrotnie stawała się inspiracją dla teatru dramatycznego, baletu, a także filmu i sztuk plastycznych. W dramacie, w którym świat realny przeplata się z fantastycznym, wielość możliwości jego odczytań sprawia, że Szekspirowskie dzieło interpretuje się zgodnie z różnymi teoriami naukowymi, dzięki czemu wciąż porusza aktualne problemy. Niestety dramat ten niezbyt często
zakochanych i tych, których uczucia
gości w repertuarze spektakli lakowych.
zostały odrzucone. Jest wola ojca
Wielka szkoda, ponieważ to właśnie
i wspierające je prawo ateńskie. Mamy
ten typ teatru, jak żaden inny, nadaje
wreszcie Oberona i Puka, których figle
się do prezentacji relacji między
zmieniają ludzką wolę. Wszystkimi
postaciami. Mamy tu bowiem bohaterów
postaciami, niczym marionetkami,
77 fot. Darek Dudziak
teatralia 65-66/2013
recenzje
sterują miłość, nieposkromiona chuć,
i animowanych przez nich postaci. Do
zazdrość oraz siła rzucanych uroków.
tego typu rozwiązań dochodzi zwłaszcza
I to właśnie dzięki temu teatr lalkowy
w scenach związanych z trupą aktorów
może opowiedzieć tę historię w nieco
mających wystawić losy Priama i Tyzbe
inny, właściwy dla swojego charakteru,
przed obliczem Tezeusza i Hipolity. To
sposób.
niezwykle zdystansowane spojrzenie na sytuację przygotowywania, a następnie
78
Tak też się stało w Teatrze Lalek
prezentowania spektaklu, jest jednym
Banialuka, w którym Sen nocy
z bardziej komicznych akcentów
letniej zrealizowali uznani twórcy
przedstawienia. Warto zaznaczyć,
teatru lalkowego – Marián Pecko,
że właśnie w scenach związanych
Eva Farkašova i Pavol Andraško.
z grupą rzemieślników, z większą
W spektaklu tym to właśnie w scenach
intensywnością niż w innych częściach
rozgrywających się w lesie, w którym
sztuki, pojawiają się rubaszność,
rezydują elfy i duchy leśne, najbardziej
wybujała erotyka, kpiarski ton
wyraziście widać bezwolność człowieka
wypowiedzi oraz podteksty seksualne.
wobec sterujących nim sił. Demetriusz
Forma w jaką zostały ujęte te elementy
i Leander, manipulowani przez Oberona
nie budzi jednak zgorszenia – jest to
i Puka, tracą kontrolę nad swoimi
jeden z czynników prezentujących
ciałami oraz zmysłami. Tym samym
różnorodność szekspirowskiego świata,
przypominają duże lalki, których
w którym różne warstwy społeczne
zachowaniem i wypowiedziami sterują
spotykają się, aby uczcić uroczystość
animatorzy. Nie jest to jedyny przykład
ślubu. Trupa aktorów to nieposkromiony
tego typu rozwiązania, ponieważ
żywioł, który wprowadza wpisany
rozgrywane zarówno w planie żywym,
w inscenizację element chaosu.
jak i lalkowym, przedstawienie zawiera
Warto przy tym wspomnieć o jednej
kilka scen, w trakcie których postaci
z końcowych scen przedstawienia.
tracą władzę nad własnym ciałem czy
Kiedy kurtyna opada i wydaje się,
też powoływanymi przez siebie do życia
że spektakl dobiegł końca, na scenę
marionetkami i pacynkami.
wpadają rzemieślnicy wraz z ich mistrzem ceremonii, aby przed obliczem
W trakcie sztuki, obok niezbyt tu
wszystkich odegrać historię miłosną.
używanego tonu serio, pojawiają się
Podwójne rozpoczęcie i zakończenie
elementy satyry, a także autoironii
przedstawienia Banialuki wzmaga
względem samych aktorów- lalkarzy
odczucie metateatralności bielskiego
teatralia 65-66/2013
recenzje
spektaklu. Grają i manipulują (animują) tu sobą wzajemnie niemal wszyscy. Jawna jest również sytuacja teatralna, którą aktorzy sygnalizują widzom niejako puszczając do nich oko. Jak napisał Szekspir: „Cały świat to scena, / A ludzie na nim to tylko aktorzy. / Każdy z nich wchodzi na scenę i znika, / A kiedy na niej jest, gra różne role […]”1. W wielu aspektach sztuce patronuje autor Snu nocy letniej, którego portret stanowił część podstawy makiety budynku zainspirowanego Teatrem Globe. To właśnie ona, na początku i końcu inscenizacji, jest miejscem akcji przedstawienia. Warto podkreślić, iż przedstawienie zawiera wiele odniesień kulturowych, które można odczytywać na różnych poziomach.
Teatr Lalek Banialuka w Bielsku-Białej SEN NOCY LETNIEJ William Szekspir, przekład: Stanisław Barańczak reżyseria: Marián Pecko, lalki, kostiumy: Eva Farkašová, dekoracje: Pavol Andraško, muzyka: Robert Mankovecký, obsada: Małgorzata Bulska, Małgorzata Król, Marta Marzęcka, Katarzyna Pohl, Lucyna Sypniewska, Władysław Aniszewski, Konrad Ignatowski, Włodzimierz Pohl, Ziemowit Ptaszkowski, Radosław Sadowski, Tomasz Sylwestrzak, Ryszard Sypniewski, Piotr Tomaszewski premiera: 19 kwietnia 2013
Czym jednak było to, czego doświadczyli bohaterowie przedstawienia? Czy jawą czy tylko letnim snem? Co zobaczyli
.
widzowie? Bohaterów Szekspira, a może sterowanych siłami uczuć samych siebie? A może to wszystko to był tylko (teatralny) sen…
1 W. Szekspir, Jak wam się podoba, przekł. S. Barańczak, Poznań 1993, s. 60.
teatralia 65-66/2013
79
recenzje fot. materiały teatru
LUDZI MOŻNA ZABIĆ W SERCU Katarzyna Skręt
80 Teatr Zupa z Małpy wraz z dwoma młodymi aktorami ze Studia Saturator (działający przy Akademickim Ośrodku Inicjatyw Artystycznych w Łodzi) zaprosili młodzież do podróży przez brazylijskie, zaniedbane dzielnice. Reżyser spektaklu Masza Bogucka zaproponowała patchworkową strukturę spektaklu. Tutaj nic nie jest na swoim miejscu. A przede wszystkim Zezé – główny bohater. Moje drzewko pomarańczowe –
i umiejętności postrzegania świata.
brazylijskiego pisarza José Mauro
Jego małe zmartwienia spotykają
de Vascocelosa – stało się inspiracją
się z problemami dorosłego świata –
do spektaklu powstałego w ramach
bezrobociem ojca, niesprawiedliwym
kampanii Dzieci nie śmieci
traktowaniem wśród rodzeństwa oraz
organizowanego przez Stowarzyszenie
przemocą fizyczną i psychiczną.
„ZACHODNIA”. Wśród biednych,
Chłopiec wychowany w biednej
zagraconych uliczek spotykamy Zezé
rodzinie potrafi jednak zadbać sam
(Michał Surosz) – pięcioletniego
o siebie. Nie krzyczy, gdy go biją i nie
chłopca o nadzwyczajnej wrażliwości
skarży się za bardzo. Przecież to
teatralia 65-66/2013
recenzje fot. materiały teatru
sam diabeł popchnął go do tego, by
Widownia usadzona została po obu
robić rzeczy złe. Tylko czym może
stronach sceny, równolegle do niej. Dwa
być zło w przekonaniu pięcioletniego
krańce sceny reprezentują dwa różne
dziecka? Używanie przekleństw,
światy: jednym jest dom Zezé i biedne
małe złośliwości, nieposłuszeństwo
dzielnice Brazylii, drugim (oddzielonym
wobec starszych – to jedynie reakcja
zasłoną od reszty) – dom Portugala.
na otaczającą go rzeczywistość.
Sterta przypadkowych rzeczy w trakcie
Przyjaciół spotyka w wędrownym
spektaklu przemienia się w stół, przy
sprzedawcy pieśni (Patryk Steczek) oraz
którym rodzina chłopca spożywa
w wujku Edmundo oraz w Portugalu –
posiłki.
mężczyźnie, który w sercu Zezé staje się jego ojcem (w obie postaci wcielił się
W odwróconym oparciem do widowni
Włodzimierz Twardowski). W nowym
fotelu spoczywa wiecznie zmęczony
domu oswaja drzewko pomarańczowe,
ojciec – znużony stagnacją oraz
które podróżuje z nim, zasadzone
niepowodzeniem. Jest głową rodziny,
w plastikowym samochodzie-zabawce.
jednak nie ma wpływu na jej sytuację
Kiedy jednak Zezé traci na zawsze
finansową. Środkowa część sceny staje
Portugala, jego życie na chwilę się
się ulicą oraz placem zabaw, na których
kończy.
bawią się Zezé, jego brat Totoca (Damian
teatralia 65-66/2013
81
recenzje
82
Kwapisiewicz) oraz jego siostry Gloria
warsztatowych w grze wykonawców.
(Magda Dratkiewicz) i Jandira (Marta
Dopełniają się wzajemnie, tworząc
Kuśmirek). To także miejsce, w którym
niesamowitą atmosferę Brazylii lat
Zezé przeżywa swego rodzaju inicjację
trzydziestych XX wieku. Michał Surosz,
– atakuje auto Portugala. Jednak
odtwórca głównej roli, zmierzył się
okazuje się to jedną z najważniejszych
z niezwykłym wyzwaniem – zagrać
rzeczy jakie przytrafiły się w jego
małego chłopca i nie zabrać postaci
dotychczasowym życiu. W tle słychać
dziecięcej radości. Energia, jaką obdarzył
realistyczne odgłosy: ulicy czy
widownię, wytworzyła sprzężenie
przelatujących samolotów. Spektakl
zwrotne. Młodzi widzowie komentowali
opiera się na rytmie wyznaczanym
akcję na bieżąco i wraz z jej rozwojem
przez głównego bohatera – jego energii,
zdawali się dostrzegać istotę samej
która raz słabnie, a raz rośnie do
historii. Zezé w pewnym momencie
niesamowitych rozmiarów.
wypowiada takie słowa: „Zabijać to
Moje drzewko pomarańczowe to historia
nie znaczy wyjąć rewolwer jak Buck
opowiedziana ustami dziecka, które
Jones i zrobić pif-paf! To wcale nie
w swoim krótkim życiu spotyka wiele
tak. Można zabijać w sercu. Po prostu
niesprawiedliwości. Jednak Zezé potrafi
przestać kogoś kochać. I wtedy ten ktoś
patrzeć na świat inaczej – jaśniej i z
umiera.” Te słowa, jednocześnie bolesne
większą nadzieją. Na scenie spotykają
i prawdziwe, stają się przesłaniem tego
się zarówno aktorzy profesjonalni
spektaklu. Kiedy dziecko nie ma siły,
(związani między innymi z Teatrem
by przeciwstawić się fizycznie, walczy
Pinokio i Teatrem Arlekin) oraz aktorzy
w inny sposób. Wszystko odbywa się
nieprofesjonalni. Jednak w trakcie
w jego sercu.
przedstawienia nie widać różnic
.
Teatr Zupa z Małpy MOJE DRZEWKO POMARAŃCZOWE José Mauro de Vascocelosa, tłumaczenie: Teresa Tomczyńska adaptacja, reżyseria, oprawa sceniczna: Masza Bogucka, ruch sceniczny: Marta Kuśmirek, obsada: Magda Dratkiewicz, Marta Kuśmirek, Patryk Steczek, Włodek Twardowski oraz Damian Kwapisiewicz i Michał Surosz
teatralia 65-66/2013
fot. Bartłomiej Sowa
SPEKTAKL ZAWIERA LOKOWANIE PRODUKTU Kinga Cieśluk Monodram Mariana Dworakowskiego przypadnie do gustu raczej miłośnikom poezji romantycznej oraz gry aktora, który na warsztat bierze Czarne kwiaty Cypriana Kamila Norwida. Scenografia jest prosta, minimalistyczna,
romantyzmu” i tu docenić należy
klasyczna. Czarne tło, biała kreda,
charyzmę, z jaką bohater stara się
muzyka Chopina. Sam Dworakowski,
pobudzić do tego dyskursu widownię, na
zainspirowany Norwidem, wskrzesza
której zasiada przede wszystkim młode
go po raz wtóry, samemu popadając
pokolenie. Cała sceneria Teatru Małego
nieomalże w transcendencję. Spektakl
wytwarza klimat sali wykładowej,
przygotowany w ramach cyklu Scena
w której Dworakowski aktor staje się
Propozycji Aktorskich stanowić ma
Dworakowskim profesorem, a widz
zapalnik „dyskusji o epoce polskiego
częścią audytorium. Jednak czy kondycja
teatralia 65-66/2013
83
recenzje romantyzmu będzie dyskutowana po przysłowiowym opadnięciu kurtyny, zależy nie tyle od umiejętności aktorskich, których Dworakowskiemu nie sposób odmówić, co od wrażliwości odbiorców. Miejsce na scenie zajmuje jedynie postać i krzesło, pusta przestrzeń pozostawiona została słowu, które przytłoczone zostaje jednak ciężką, czarną kolorystyką scenografii. Kto nie ceni twórczości autora Promethidiona, temu monodram wydać może się nudną lekcją języka polskiego. Język to jednak piękny, a Dworakowski wyłuskuje z niego co smaczniejsze fragmenty, zaś sam sposób
.
ich podania przypomina, że siła teatru
84
tkwi nie tylko w barwnych kostiumach, efektach świetlnych czy dramatycznej scenie, ale i w słowie, głosie, geście.
fot. Bartłomiej Sowa teatralia 65-66/2013
Teatr Współczesny w Szczecinie Scena Propozycji Aktorskich SŁOWO JEST OGIEŃ scenariusz, realizacja i wykonanie: Marian Dworakowski premiera: 22 marca 2013
recenzje
fot. Bartek Warzecha
LAND OF THE RISING SUN Kinga Cieśluk
85 Jeśli lubicie siedzieć przed osiemnastocalowym telewizorem i oglądać filmy Pedra Almodóvara, idźcie do Teatru Współczesnego na Taurydę. Apartado 679. W rolach głównych: Anna Januszewska, Małgorzata Klara i inni. Spektakl Antoniny Grzegorzewskiej
postacią mityczną, Grzegorzewska
jest ładny, pozornie przyjemny,
przenosi ją do dzisiejszej Aulidy
wyczuwa się jednak nutę goryczy,
z dostępem do internetu, Allegro
posmak pomarańczy, która nawet
i wysokich obcasów. Klara kreuje postać
jeśli słodka, jest też kwaskowata.
młodą, wyklętą, walczącą z samą sobą
Cytrusy to najważniejszy rekwizyt
o zachowanie postawy kobiety silnej,
sztuki, eksportowy towar Hiszpanii,
atrakcyjnej. Rosa Januszewskiej zdaje
do tradycji której nawiązuje historia
się z kolei zachowywać pogodę ducha
Ifigenii. Po spektaklu owocem można
egzotycznego ptaka w klatce, który nie
się poczęstować. Sama Ifigenia jest
zapomniał jednak, jak śpiewać. Mówi
teatralia 65-66/2013
recenzje językiem nieznanym Ifigenii, której
uwiedzione przez Taurydę. Ifigenia,
potrzeba wolności jest całkowicie
córka Agamemnona (Grzegorz Młudzik)
odmienna. Przyzwyczajona do palącego
z greckiego mitu wyrwana zostaje do
słońca Aulidy Rosa ma dla towarzyszki
tego już mniej mitycznego miejsca,
wiele absurdalnych rad. „Jak ci smutno,
w którym ojciec staje się torreadorem,
to się przejedź kabrioletem.”
a w krwawej ofierze składane są byki. Skojarzenie z Almodóvarem widoczne
86
Powtarzalność gestów, monotonia
jest w scenografii oraz w samej historii
ruchów lekko nużą, ale to nie polski
hardych kobiet gorzko doświadczonych
marazm. Przygnębienie w Taurydzie jest
przez los. Sztuka poprawna, nie ma
tropikalne, pachnące pomarańczami,
tu wybitnego tekstu, doskonałych
jednak za sprawą powierzenia głównej
ról, zaskoczeń, wszystko jednostajne,
roli Annie Januszewskiej, której
przyjemne. Lekki podmuch nadziei
nobliwość i lata pracy w teatrze budzą
na lepsze czasy, zefiru niosącego
podziw i szacunek, ta Tauryda zdaje
woń cytrusów, które przypominają,
się być bliżej nas. Również scenografia
że Taurydę wyreżyserowała Polka
nie jest charakterystyczna dla teatru
mieszkająca w Hiszpanii. Niełatwo
Anny Augustynowicz. Barw jest
odebrać spektakl Grzegorzewskiej bez
więcej niż zwykle, kolory bardziej
rozczarowania obrazem Południa, jaki
żywe, intensywne. Ich kontrast
przedstawia. Nie takiego folkloru się
z nieszczęściem Ifigenii wyostrza gorzką
spodziewaliśmy, gorący południowy
żałobę po jej dawnym życiu. Sam tekst,
temperament ostyga na scenie, gdzie
lekki, bez nadmiernego patosu, daje
więcej jest sjesty niż fiesty, ale przecież
wrażenie bliskości, identyfikuje widza
Andaluzyjki nadziewające pomarańcze
z postacią Klary.
na odgradzający widownię płot, będący częścią scenografii, sygnalizują, że to
.
Ważnym zabiegiem okazuje się
dzieło artystki, która mawia o sobie, że
także wprowadzenie na scenę chóru
jest pisarką katastroficzną. Z tą myślą
andaluzyjskich kobiet, wyznaczających
wypada wybrać się do teatru na sjestę.
rytm dnia, zawieszonych pomiędzy
Mnie Tauryda uwiodła dwa razy.
hiszpańską wyspą a szczecińską sceną. Spektakl zaczyna się od buntu aktorek, które inaczej go czują, które nie będą tego grać. Jednak grają,
teatralia 65-66/2013
recenzje
fot. Bartek Warzecha
87
Teatr Współczesny w Szczecinie TAURYDA. APARTADO 679 reżyseria, scenografia, kostiumy: Antonina Grzegorzewska, muzyka: Stanisław Radwan, reżyseria światła: Paweł Heppner, asystent reżysera: Maria Dąbrowska, obsada aktorska: Ifigenia: Małgorzata Klara, Rosa: Anna Januszewska, Andaluzyjki/Niezadowolone Aktorki: Barbara Biel, Maria Dąbrowska, Joanna Matuszak, Magdalena Myszkiewicz, Magdalena WraniStachowska (gościnnie), Torreador/Agamemnon: Grzegorz Młudzik, Dziewczynka, córka Ifigenii: Rita Skalska premiera: 12 października 2012
teatralia 65-66/2013
fot. materiały teatru
recenzje
88
PRZEGIĘTA METAFORA Alicja Müller „Serce gryzie nostalgia, a dusze ścina lód” – nucą cioty na plaży dla nudystów w Lubiewie, czyli tam, gdzie niegdyś w lubieżnych zwykły zwisać przegięciach, a teraz próżno szukają dróg do swych żądz nasycenia, bowiem w krzakach jest im dane spotkać jedynie współczesnych gejów, co to najbardziej nie seksu, lecz uczuć pragną i tylko potęgują tym samym powszechne z życia niezadowolenie.
teatralia 65-66/2013
recenzje w trzeciorzędne fatałaszki – występują jako półnagie, spocone emerytki, które nie tylko przytaczają swe świńskie przygody, ale i kopulują w rozstawionych na scenie, rozpadających się, pilnie strzeżonych przez waleczną Pisuaressę (świetna Teresa Pawłowicz) publicznych toaletach. Bezwzględnie egzekwowany jest tu tylko nakaz perwersji. Nie trzeba pamiętać o decorum. To, co pośród obskurnych pisuarów i zapchanych kabin z papierem po lewej i myciem rączek w cenie wyprawiają aktorzy jest czymś więcej od udawania łysych i brzuchatych seksualnych degeneratów, którym niewiele już pozostało, ponieważ zatracają się oni w swoich rolach. Pawła Sanakiewicza i Janusza Marchwińskiego należałoby poprosić o napisanie traktatu o odgrywaniu cioty totalnej. Duet cierpliwie odsłania przed nami tajemnice tamtego świata i niejako przekłada je na język głuchoniemych – stąd uporczywa gestykulacja oraz niewybredna mimika. Rzeczywistość przedstawiana przez Wszystko, co reżyser Sieklucki w pierwszej części Lubiewa zarysował, w drugiej doprowadza do granic żałości i ohydy. Patrycja i Lukrecja nadal żonglują farmazonami, podśpiewują wulgarne piosenki, wygadują brednie o podrywach, hulankach, swawolach i starym, dobrym seksie bez kondomów oraz świadomości AIDS, jednak teraz cioty– wcześniej papuzio przystrojone
nich zdaje się możliwa do uchwycenia jedynie w parodii – wszak to niepojęte biografie pedałów, a więc – jak rzekłaby Mary Douglas – mężczyzn splamionych. Wolno im powiedzieć wszystko. Wyrzutki mają prawo zaledwie do niskiej poezji i rubasznych żartów. A poza wszystkim pociesznych tragików łatwiej oswoić. Co więcej, nie tylko emerytowane pedały są przegięte –
teatralia 65-66/2013
89
recenzje
również współcześni geje prezentują
mitami. Zawsze sobie coś wynajdą,
się jako wynaturzeni, co bezbłędnie
by stworzyć wrażenie istnienia. Jasno
obrazuje Sylwester Piechura (Blondyn),
widać, że Panu Bogu nie do końca się
który wydaje się zarazem doskonale
one udały. Zawodzą nawet normalnych,
lubieżny, jak i na wskroś chłodny, obcy.
dzisiejszych gejów, co to w drogeriach zostawiają miliony i liczą na wartości
W świecie Lubiewa od dawna nie ma
inne niż tylko analne.
możliwości rzeczywistego wyboru
90
pomiędzy kreacją a autentycznością,
Z połączenia przewrotnego
ale cioty wciąż mogą udawać, że mają
i bezkompromisowego języka
wybór. Mogą więc nie tyle wahać
Witkowskiego z błazenadą zespołu
się pomiędzy naturalnym trwaniem
Teatru Nowego wyłania się wulgarny
a małpowaniem, co przyjąć, że już
cyrk. Perwersje przeplatają się tutaj
właściwie przestały istnieć i przestrzeń
ze wspomnieniami o misiu Uszatku
życia wypełnić niekończącą się
i PRL-owskim kompocie z galaretki,
gadaniną, przemienić ją w teatr
by w końcu ułożyć się w komediową,
życia codziennego. Smarowanie
co nie znaczy, że prostacką, afirmację
spoconych ciał tłustymi olejkami staje
minionego, nie tylko ciotowskiego
się tutaj tematem tak płodnym, że
świata. Sieklucki nadbudowuje nad
w każdej chwili może powstać jakaś
Lubiewem kolejne poziomy iluzji.
fundamentalna idea. Trudno pogodzić
Wprowadza postać Michasi Witkowskiej,
głębię ciotowskiej duszy, z ordynarnością
która jawi się jako autor-zdrajca, czyli
ciotowskiego ciała. Bohaterki Lubiewa
kolejny „kurwiszon” do biczowania, ale
nie są głupie. Czytały to i tamto.
i opowiadania. Cioty zaś mogą udawać,
Wiedzą, że nie tylko parkowe pedały
że nie są zmyślone. Wspomniana już
zdychają w przytułkach, ale i Norwid
Pisuaressa, czyli babcia klozetowa,
tak umierał. Mają pojęcie o orgiach
wydaje się synekdochą środowiska
de Sade’a i pragnieniach Pasoliniego.
nieprzychylnego światu LGBT – jest
Nieskończenie wiele ciot tak żyje –
stara, nietolerancyjna, zamknięta na
na tysiąc, a nawet milion sposobów
wszelkie dyskursy „jak sklep mięsny
próbując być i tłumaczyć właściwą
za komuny po osiemnastej”. A jednak
ich egzystencji lichotę górnolotnymi
w końcu staje z ciotami w równym
teatralia 65-66/2013
recenzje
szeregu, by odśpiewać pieśń-manifest
przetrąceńcach? To my opowiemy
ich przynależności do polskiej ziemi,
wam jeszcze mniej wzniosłe i jeszcze
co współgra z postulatami Teatru
bardziej obsceniczne historyjki. Zagramy
Nowego o uczynienie z Krakowa stolicy
jeszcze bardziej wykolejone ludzkie
alternatywnej seksualności.
szmaty. Zaśpiewamy jeszcze żałośniejsze piosenki i pokażemy nasze dupy.
Niewiele w Ciotowskim biczu zobaczymy
Głośniej będziemy bluźnić z narodowych
scen niekoniecznie komicznych. Nie
mitów, a skoro piękno sztuki nadal
wypada śmiać się właściwie tylko
nie umarło – my je dobijemy”.
wtedy, gdy – jak zwykle dogłębnie
Niewykluczone jednak, że Sieklucki się
poruszający, niebezpieczny, złowrogi,
pomylił. Za bardzo rozbestwił komizm
a zarazem dziwnie piękny – Mikołaj
postaci i stworzył błazeńsko-idiotyczne
Mikołajczyk (Wiesia) wykonuje taniec
widowisko o rozlazłych samcach,
AIDS. Ta nieomal absolutna ludyczność
co to zawiesili teraźniejszość, by do
wydaje się wynikiem przemyślanej
reszty zgnić na niegdysiejszych dzikich
prowokacji: „zarzucacie nam, że snujemy
plażach.
91
brzydkie opowieści o obrzydliwych
teatralia 65-66/2013 fot. materiały teatru
recenzje
Niezależnie od ostatecznego rozstrzygnięcia jasno przedstawia się konkluzja – trzeba nam przyjąć Patrycję, Lukrecję, Wiesię, a nawet Blondynka, który nic tylko stoi za krzakiem nagi i wabiący. Możemy obdarować ich zarówno szczerym obrzydzeniem, pogardą, jak i współczuciem, ale nie sposób udawać, że oni to tylko taka zboczona fikcja, nic nieznacząca historyjka o podejrzanych brudasach z ciemnych zaułków, gdyż obrazek pedałami malowany jest wycinkiem z naszego świata. Zresztą metafora może być przecież przegięta. Szczególnie, gdy
92
chodzi o miłość. A najbardziej dojmująca
.
w Lubiewie jest tęsknota za życiem, które cioty, wbrew pozorom, kochają. Groteskowa melancholia, paradoksalnie, tylko tę miłość pogłębia.
teatralia 65-66/2013
Teatr Nowy w Krakowie LUBIEWO: CIOTOWSKI BICZ według powieści Michała Witkowskiego reżyseria: Piotr Sieklucki, scenografia: Łukasz Błażejewski, choreografia: Mikołaj Mikołajczyk, obsada: Paweł Sanakiewicz (Lukrecja), Janusz Marchwiński (Patrycja),Teresa Pawłowicz (Pisuaressa), Sylwester Piechura (Blondyn), Mikołaj Mikołajczyk (Wiesia) premiera: 22 czerwca 2012
PĘKNIĘTY BALON
recenzje
Wioleta Rybak
Rewolucja balonowa Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hübnera z Warszawy była jednym ze spektakli pokazanych w namiocie rozstawionym na Placu Litewskim podczas Festiwalu Teatrów Europy Środkowej i Wschodniej „Sąsiedzi” w Lublinie.
93
fot. Katarzyna Marcinkiewicz
To już ósma edycja festiwalu „Sąsiedzi”
(dzięki temu kilka lat temu w edycji,
w Lublinie. Po raz kolejny jego formuła
gdzie królowały inspiracje sztuką
została zmieniona – dawniej na festiwalu
cyrkową, pojawił się cyrkowy namiot,
istniał nurt spektakli dla dzieci oraz
który od tej pory jest rozstawiany
dla dorosłych, potem ten podział zanikł
w sercu miasta na czas trwania
i prezentowano jedynie spektakle dla
imprezy). W tym roku natomiast na
widza dorosłego, za to pojawiła się
festiwalu goszczą spektakle dla widza
przewodnia tematyka danej edycji
dorosłego, podzielone jednak na dwa
teatralia 65-66/2013
recenzje nurty – „Słodki” oraz „Gorzki”. W cyklu
się miejsce dla wszystkich symboli
„Słodkim” miały znaleźć się rzeczy
i ikon tego czasu: Zielińska wspomina
lekkie, komediowe prezentowane
z rozrzewnieniem Dynastię, Magdę
na scenie w namiocie, natomiast
Masny w Kole Fortuny, Kaszpirowskiego
w „Gorzkim” – skłaniające do refleksji
czy Solidarność. Często tym
i poruszające istotne problemy
wspomnieniom towarzyszą fragmenty
współczesnego świata. Rewolucja
video, wyświetlane na ścianie w tle,
balonowa zaprezentowana w nurcie
z wystylizowaną w klimacie lat 90.
Słodkim tak naprawdę powinna znaleźć
Zielińską (video - Katarzyna Kural).
się gdzieś pomiędzy jednym a drugim.
Widać tu zachłyśnięcie się nowym
Bo w „słodką” formę zamknięte
czasem i nadchodzącymi zmianami,
zostały tu „gorzkie” refleksje o życiu
które dotyczyły wszystkich Polaków,
współczesnych młodych ludzi, którzy nie
gdy odchodził komunizm. Teraz
radzą sobie ze swoim życiem.
z perspektywy czasu ten, kto pamięta
Monodram Katarzyny Marii Zielińskiej,
ten okres, patrzy na to wszystko z łezką
oparty został na tekście napisanego
w oku.
specjalnie dla aktorki dramatu Julii
94
Cholewińskiej. Rewolucja balonowa
Na obyczajowym tle epoki zarysowują
opowiada historię trzydziestokilkuletniej
się elementy z biografii dziewczyny, jak
kobiety, której dzieciństwo przypadło
wyjazd do rodziny do Norwegii, później
w latach PRL i tuż po upadku
rozwód rodziców. Kilkakrotnie pojawia
komunizmu. W tym okresie żuło się
się lekko nakreślony, niedopowiedziany
gumy Donald i Turbo oraz pompowało
do końca wątek miłości do mężczyzny-
metaforyczny balon, wciąż powtarzając,
obcokrajowca, który zostawił bohaterkę.
że w przyszłości, gdy zmieni się ustrój
Kobieta mówi wprost, że nie wie, jak się
będzie lepiej. Ale czy na pewno?
zachowywać, jak założyć rodzinę i w
Niestety pompowany balon pęka
ogóle jak szczęśliwie żyć. Niestety okres
i nie przynosi cudownej przemiany,
dzieciństwa i dorastania nie przygotował
dobrobytu i wiecznego szczęścia
jej do dalszego, samodzielnego życia
w świecie pozbawionym problemów, na
tak, jak powinien. Czytanie Bravo nie
co niektórzy liczyli. Współczesny młody
zastąpiło odpowiedniego wychowania
człowiek także ma swoje nowe, zupełnie
i nie zawierało rad, jak zbudować
inne niż przed laty problemy.
prawdziwy, trwały związek i radzić sobie z problemami. Rodzice zajęci
Polska rzeczywistość przełomu lat
robieniem kariery – ojciec pisaniem
80. i 90. ukazana jest z wielkim
książki o rewolucji francuskiej,
sentymentem. W spektaklu znalazło
a matka budowaniem pozycji w Emway
teatralia 65-66/2013
recenzje nie stanowili dla dzieci dobrego
kobieta nosi w sobie.
przykładu. Czy można się więc dziwić,
Zielińska pod kierunkiem reżysera
że całe współczesne pokolenie jest
Sławomira Batyry, opowiada swoją
tak zagubione? Człowieka nadal ma
historię początkowo z wielkim
problemy osobiste, a także związane
optymizmem i niemal przesadnym
z życiem codziennym. Dawniej trudne
uśmiechem na twarzy, który coraz
warunki finansowe można było zrzucić
bardziej zanika, w miarę jak opowieść
na ustrój, a dziś jak sobie poradzić
staje się coraz mniej słodka. Ubrana
z niezapłaconymi rachunkami?
w szaroburą sukienkę aktorka mówi
Wywodom słownym Zielińskiej
o tym, że marzenia o kolorowym
towarzyszy duża ilość ruchu – kobieta
świecie okazały się jedynie ułudą. Wiara
wciąż spaceruje po scenie, tańczy, wnosi
w lepsze życie, które miało nastąpić,
i wynosi nowe elementy scenografii
nie doprowadziła do niczego dobrego.
– stolik, fotel, kwiatek w doniczce. Za
Przyniosła jedynie rozczarowanie.
ruch sceniczny odpowiedzialny był
I dlatego finał przedstawienia nakzuje
Leszek Bzdyl, znany z Teatru Dada von
zastanowić się, czy usytuowanie
Bzdulow, widać więc tu rękę mistrza
spektaklu w nurcie „Słodkim” Festiwalu
i ruchy te nigdy nie są przypadkowe czy
„Sąsiedzi” było na pewno dobrym
chaotyczne. Choć można mieć wrażenie,
rozwiązaniem?
że jej ruch ma oddać niepokój, jaki
.
95
Festiwal Teatrów Europy Środkowej „Sąsiedzi”, Lublin 13–16 czerwca 2013 Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera z Warszawy REWOLUCJA BALONOWA występuje: Katarzyna Maria Zielińska, reżyseria: Sławomir Batyra, scenografia: Andrzej Witkowski, muzyka: Michał Litwiniec, ruch sceniczny: Leszek Bzdyl, projekcje video: Katarzyna Kural, inspicjent: Marek Gorzkowski premiera: 27 listopada 2011
teatralia 65-66/2013
recenzje
MGLISTE WYOBRAŻENIE ŚMIERCI Marta Goławska
Mglisty Billy to spektakl zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Dotyka trudnego tematu śmierci, nie traktując go powierzchownie. Przedstawienie zrealizowano przy pomocy technik teatru cieni, które idealnie nadają się do opowiadania o ciemnych stronach życia.
96
Billy jest bardzo niesfornym chłopcem,
bierze sprawy w swoje ręce. Pisze list do
dokucza młodszej siostrze Jane, znęca się
Świętego Mikołaja z prośbą o wyjawienie
nad kotem. Lubi ciemność, samotność
tajemnicy śmierci. Niestety Mikołaj
i melancholię. Można powiedzieć, że
również zbywa go frazesem, że tak długo
to zwykłe siedmioletnie dziecko, może
jak będzie pamiętał o swoim pupilu, tak
trochę mroczne, ale niewyróżniające
długo on będzie żył.
się niczym specjalnym. Wszystko zmienia się wtedy, kiedy Billy strzela do
Jak wytłumaczyć dziecku coś, czego
swojego kota Tarzana dla zabawy, ale
nie rozumieją sami dorośli? Spektakle
okazuje się, że zwierzątko naprawdę nie
teatru cieni mają bardzo wiele zalet.
żyje. Nagle chłopiec zaczyna dorastać,
Nie potrzebują dużej przestrzeni, dzięki
zadaje sobie przerastające go pytania
czemu nie wymagają przestronnych
o śmierć. Zastanawia się, czy wszyscy
scen teatralnych. Bardzo łatwa do
muszą umrzeć, co czeka nas po śmierci.
przetransportowania scenografia
Dorośli nie traktują dzieci poważnie,
pozwala na nieograniczoną możliwość
więc nikt nie udziela mu sensownej
podróżowania i prezentowania
odpowiedzi. Tata mówi, że zakopią kota
przedstawienia szerokiej publiczności.
w ogródku i będzie z niego nawóz, na co Jane, siostra głównego bohatera, woła:
Do największych atutów należy
„Z Tarzana wyrosną pomidorki?!”. Billy
pobudzanie dziecięcej wyobraźni.
teatralia 65-66/2013
fot. materiały teatru
recenzje
Za pomocą prostych technik można
czy zły. Niepokojące są jednak sceny,
przenieść widza do takiej przestrzeni,
w których Billy próbuje wywołać ducha
jaka się tylko zamarzy twórcom,
swojego kota przy pomocy tablicy
bez względu na jej realność czy
spirytystycznej. Te wątki nie wnoszą
fantastyczność. Można to zaobserwować
niczego pozytywnego, a mogą być
w scenie zabawy Billy’ego i Tarzana,
szkodliwe dla rozwoju dziecka.
która przypomina grę komputerową.
.
Kot ma dziewięć żyć, więc game over następuje dopiero wtedy, gdy zwierzątko zginie po raz dziewiąty. Sztuka porusza bardzo ważny temat. Nie traktuje dzieci z przymrużeniem oka, ale jak poważnych odbiorców. Twórcy nie uciekają się do stwierdzeń typu: „jak będziesz grzeczny, to nie stanie ci się nic złego”. Wręcz przeciwnie − podkreślają to, że wszyscy są równi wobec śmierci, nie uniknie jej nikt, niezależnie od tego czy jest młody czy stary, dobry
Teatr Figur Kraków MGLISTY BILLY na podstawie komiksu Mglisty Billy Guillaume’a Bianco reżyseria i adaptacja: Mateusz Przyłęcki, scenografia: Agnieszka Polańska, muzyka: Andrzej Bonarek, światło i dźwięk: Murat Kornajew, realizacja: Piotr Idziak, Magdalena Hałoń, Grizzly Man, Hubert Michalak, pomoc w realizacji: Mateusz Wróbel, produkcja: Marta Hankus, Dorota Halberda, obsada: Dagmara Żabska, Kinga Wilczyńska / Alla Maslovskaya premiera: 14 kwietnia 2013
teatralia 65-66/2013
97
recenzje GDZIE TRZECH SIĘ PRZYJAŹNI… Diana Tomaszewska
fot. materiały teatru
98
Nie wolno kłamać! – powtarzają rodzice swoim pociechom. Nie zawsze jednak wspominają o konsekwencjach mówienia nieprawdy. Różne mogą być tego przyczyny: lęk przed karą, lub też bardziej szlachetne: na przykład obrona przyjaciela. O grupie przyjaciół, o ich współpracy w sytuacji zagrożenia i skutkach oszukiwania w radomskim spektaklu Na Arce o ósmej „opowiedział” reżyser Petr Nosalek. Bohaterami przedstawienia są zwierzęta,
motyla i wyrządzeniu mu krzywdy
które poprzez swoje zachowanie
(choć krzywda ta jest przypadkowa).
ukazują wszystkie ludzkie cechy i stany
Pod nieobecność „winowajcy” pozostała
emocjonalne, takie jak: zazdrość,
dwójka pingwinów dostaje propozycję
żal, radość, poczucie wspólnoty, ale
nie do odrzucenia – bilet na rejs
i strach czy kłamstwo. A sytuacja
statkiem, dzięki któremu przeżyją
grupy przyjaciół jest na tyle nietypowa,
zbliżający się potop. Wybór wydaje
że została zabawnie osadzona
się jasny… Tym bardziej że doszło
w kontekście… biblijnego potopu.
między nimi do sprzeczki. W duszy
Między trzema pingwinami dochodzi
dwójki przyjaciół rodzą się niemal
do nieporozumienia ze względu na
natychmiast wątpliwości – przecież
różnicę zdań na temat wartości życia
nie mogą zostawić „na pastwę losu”
teatralia 65-66/2013
recenzje kogoś bliskiego, nawet jeśli obecnie nie
pingwinów „zamkniętą” w symbolicznej
jest między nimi najlepiej. Świadczy to
skrzyni. Ten efekt przypomina
o lojalności względem bliskich i próbie
skłonność dziecka do ukrywania się,
przyjaźni, którą pingwiny przechodzą
postrzegany jako wyraz sprzeciwu czy
pomyślnie.
niepewności.
Dlatego dalej oszukują kapitana statku
W przedstawieniu funkcjonują też
– Noego ze Starego Testamentu –
chwile grozy, ale w akceptowalnych
i wchodzą na pokład we trzech, mimo
granicach prawdopodobieństwa. Pobyt
wcześniejszych wytycznych białego
przyjaciół pod pokładem budzi z jednej
gołębia, posłańca Pana Boga. Ukrywają
strony niepewność, ale z drugiej
przyjaciela wbrew zakazowi, ale nie
– paradoksalnie – daje poczucie
z powodu złych intencji czy złośliwości,
bezpieczeństwa, co ułatwia próbę
ale w trosce o kogoś bliskiego. Dawny
zrozumienia sytuacji czasem trudnych
konflikt między nimi, wobec poważnego
do zaakceptowania. W najgorszym
zagrożenia, traci na znaczeniu.
przypadku stanowi ważną informację
Ważniejsze okazuje się przetrwanie
o występowaniu w życiu podobnych
zagłady niż drobne nieporozumienia.
sytuacji.
Sztuka Na Arce o ósmej została
Symboliczne szczęśliwe zakończenie
skonstruowana na zasadzie: pytania –
stanowi przykład konsekwencji
wątpliwości – odpowiedzi. A to stanowi
właściwych wyborów, mimo
próbę poddania widzowi (zwłaszcza
wielu wcześniejszych wątpliwości
najmłodszemu) wyjaśnień dotyczących
i niepowodzeń. Może być dowodem na
trudnych egzystencjalnych zagadnień
sprawiedliwą ocenę naszego zachowania,
(przyjaźń, wartościowanie sytuacji,
jeżeli kierujemy się przede wszystkim
wiara). Nawiązanie do biblijnych
dobrem innych.
zagadnień wprowadza malucha w świat
99
.
Boskich wyroków i związanych z nimi ludzkich wątpliwości, oczywiście w ramach jego światopoglądu. Poszczególne sceny przedstawiono w kategorii zabawy, a tej zabawie towarzyszy śpiew i taniec przyjaciół. Poza tym w jej ramach można zamknąć zadawanie sobie pytań i tajemnicę
Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego w Radomiu (Scena Fraszka) NA ARCE O ÓSMEJ Urlich Hub przekład: Lila Mrowińska-Lissewska, reżyser: Petr Nosalek, scenografia: Eva Farkasova, opracowanie muzyczne: Krzysztof Dzierma, obsada: Magdalena Pawelec, Magdalena Witczak, Alan Bochnak, Przemysław Bosek, Włodzimierz Mancewicz, Robert Mazurek premiera: 14 kwietnia 2013
teatralia 65-66/2013
recenzje
WSZYSTKO O KOBIETACH. FOTORELACJA Sandra Kmieciak
100
teatralia 65-66/2013
recenzje
101
teatralia 65-66/2013
fotorelacja
102
teatralia 65-66/2013
fotorelacja
103
teatralia 65-66/2013
recenzje Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi Miro Gavran
WSZYSTKO O KOBIETACH
Przekład: Anna Tuszyńska Reżyseria: Piotr Bikont Scenografia: Aleksander Janicki Kostiumy: Zuzanna Markiewicz Światło: Kornel Luczek Obsada: Joanna Fidler (gościnnie), Mirosława Olbińska, Katarzyna Żuk, Jerzy Krasuń (głos) Premiera: 14 czerwca 2013
104
teatralia 65-66/2013
recenzje
105
teatralia 65-66/2013
teatr muzyczny
PUCCINI NA KONIEC Karolina Obszyńska Tosca Giacomo Pucciniego zamknęła sezon Opery Wrocławskiej jako superwidowisko w trzech aktach. Co ważniejsze – w trzech aktach rozsianych po symbolicznych dla libretta spektaklu miejscach Wrocławia. I tak pierwszy z nich, nawiązujący do uwiecznionej przez Cavaradossiego na obrazie Marii Magdaleny, odbywa się w katedrze imienia tej samej świętej. Drugi – bardziej tradycyjnie, w budynku opery – fabularnie w pałacu okrutnego barona Scarpii, natomiast ostatni – bezdyskusyjnie najbardziej spektakularny – na Wzgórzu Partyzantów, imitującym Zamek Świętego Anioła.
106
Tosca to melodramatyczna opowieść
blaski i cienie –
o tragicznej miłości pięknej śpiewaczki
przede wszystkim
Toski (Magdalena Barylak) i artysty
nie zadowala
malarza Cavaradossiego (Nikolay
akustyka tego
Dorozhkin) – związku, do którego
miejsca, czego,
rozbicia dąży okrutny Scarpia (Mariusz
jak się zdaje,
Godlewski). Metody, po które sięga
organizatorzy
baron, okazują się nie tylko amoralne,
zupełnie nie
ale dodatkowo dramatyczne w skutkach.
przewidzieli.
Scarpia w podziemiach swojego pałacu torturuje malarza, czemu przysłuchuje
Natomiast należy
się zrozpaczona Tosca, która w efekcie
przyznać, że braki
godzi się na warunki swojego niecnego
w zadowalającym
zalotnika – oddanie swojej cnoty
nagłośnieniu katedry
w zamian za wolność ukochanego
nadrabia pierwszy
Cavaradossiego. Ostatecznie jednak
akt wzmożonym do granic możliwości
Tosca morduje Scarpię, a w efekcie sama
wrażeniem realności. Trójwymiarowo
popełnia samobójstwo, rozumiejąc,
skonstruowane sceny zbiorowe wrzucają
że została oszukana i egzekucja jej
widzów w środek wydarzeń, a scena
ukochanego okazała się prawdą.
– scena jest wszędzie. Publiczność otoczona jest strażnikami, w bocznych
Akt pierwszy, zrealizowany we
nawach siedzą lub przechadzają się
wspominanej już katedrze, ma swoje
wierni. To efekt, którego nie osiągnęłaby
teatralia 65-66/2013
teatr muzyczny
107
fot. materiały prasowe
żadna inna przestrzeń, a więc za
Pod względem muzycznym arie
doznania wizualne tego aktu należy
są zróżnicowane – wybrzmiewają
Toscę pochwalić. Sceny w katedrze,
w doskonałym wykonaniu Barylak
tuż po arii Scarpii (to w tym akcie
i Dorozhkin jako głównych bohaterów,
zdecydowanie najlepszy występ) zamyka
a także – jak zwykle – niezastąpionego
widowiskowa procesja. Świadomość tego,
Godlewskiego, zbierającego zasłużone
że jesteśmy w teatrze, zostaje odsunięta
owacje na stojąco. Tym razem popisał się
gdzieś bardzo daleko.
nie tylko wokalnie, ale również aktorsko. Tosca jest operą werystyczną, można
teatralia 65-66/2013
teatr muzyczny
tutaj mówić o widocznej psychologii
Jeśli zaś chodzi o całość – spektakl
i naturalizmie. Na szczęście nie traci na
zasługuje na miano superwidowiska
tym muzyka, która utrzymując wysoki
nie tylko z racji awangardowej,
poziom trudności arii, pozostawia je
oryginalnej przestrzeni (to rozwiązanie
niezwykle intrygującymi.
dużo ciekawsze niż Hala Stulecia czy Stadion Olimpijski), ale także
108
II akt to przede wszystkim triumf Toski
udanego, przy czym niełatwego,
– ale nie tylko tej, która ocala swoją
aktorstwa solistów i ich świetnych
cnotę przed Scarpiem – także tej, która
występów wokalnych. Szkoda trochę
Toskę jedynie odgrywa, okazując się
tłumaczenia, które musiało umknąć
przy tym świetną solistką.
w pierwszym i ostatnim akcie z racji
Akt ostatni jest nie tylko dramatyczny
nietypowej przestrzeni i – niestety
i poruszający, ale szczególnie pięknie
– niezrozumiałych dla mnie, bardzo
oprawiony wizualnie. Całość wydarzeń
przeciętnych kostiumów. Nie będzie
dzieje się w otwartej przestrzeni, nad
jednak do końca prawdą, że jest to
niewielkim akwenem, w otoczeniu
przedstawienie godne uwieńczenia
budynku na Wzgórzu Partyzantów.
sezonu – w ujęciu Opery Wrocławskiej
Sytuacja, w jakiej pozostaje para
Tosce zabrakło polotu, a cały spektakl
kochanków, potęguje coraz silniejsze
buduje w największej mierze przestrzeń.
napięcie. Od strony nie tyle
.
scenograficznej, bo trudno tu użyć tego określenia, ale wizualnej właśnie, Tosca w tej części zachwyca.
Opera Wrocławska TOSCA Giacomo Puccini kierownictwo muzyczne: Tomasz Szreder, reżyseria: Pierre Jean Valentin adaptacja spektaklu: Adam Frontczak, kostiumy, scenografia II aktu: Ryszard Kaja, przygotowanie chóru: Anna Grabowska-Borys, przygotowanie chóru dziecięcego: Izabela Polakowska obsada: dyrygent: Tomasz Szreder, Floria Tosca ( Magdalena Barylak), Mario Cavaradossi (Nikolay Dorozhkin), Scarpia (Mariusz Godlewski), Cesare Angelotti (Maciej Krzysztyniak), Spoletta ( Edward Kulczyk), Zakrystian (Wiktor Gorelikow), Sciarrone (Andrzej Zborowski), Szef więzienia (Janusz Zawadzki), Pasterz (Marta Brzezińska), inspicjent: Julian Żychowicz premiera: 14 czerwca 2013
teatralia 65-66/2013
fot. materiały teatru
recenzje
W POSZUKIWANIU MIŁOŚCI Monika Szweda
109
O miłości można mówić różnie: romantycznie, lirycznie, metaforycznie lub zupełnie wprost. W ten ostatni sposób prezentuje ją spektakl Teatru Capitol Następnego dnia rano. Trudno znaleźć kogoś, kto potrafi
ma prawa oceniać dokonywanych przez
obyć się bez miłości – potrzeba bycia
nas wyborów. Spektakl Następnego
kochanym wpisana jest w społeczną
dnia rano to nie tylko zgrabna opowieść
naturę człowieka. Są ludzie, którzy całe
o poszukiwaniu miłości, lecz także
życie czekają na wielką miłość, są i tacy,
wytknięcie palcem tych osób, które lubią
którzy szukają jej na własną rękę. Nie
wtrącać się w cudze sprawy.
od dziś wiadomo, że doświadczenie to nazwa, którą nadajemy naszym błędom,
Kasia (Aneta Todorczuk-Perchuć) i Karol
a w miłości jak na wojnie – wszystkie
(Przemysław Sadowski) spotykają się (to
chwyty są dozwolone. Dlatego… swojej
słowo klucz) w łóżku. Wprawdzie poznali
bratniej duszy można szukać do skutku,
się poprzedniej nocy, ale nic o sobie nie
licząc na to, że za którąś (kilkunastą,
wiedzą. Ją cechuje otwartość, wydaje
a może i kilkusetną) próbą uda się ją
się nie przejmować tym, co zaszło, seks
odnaleźć. Miłość jest ślepa – nikt nie
nie jest dla niej tematem tabu. On jest
teatralia 65-66/2013
teatr muzyczny zmieszany, zawstydzony, nie do końca
Spektakl Następnego dnia rano
potrafi odnaleźć się w zaistniałej sytuacji
gwarantuje widzom mnóstwo śmiechu
(ba, nie pamięta nawet, jak ma na imię
i naprawdę dobrą zabawę. To sztuka
kobieta, w której sypialni właśnie się
o miłości (tym razem bez całego
znajdują). To mężczyzna z gatunku tych
romantycznego blichtru), codziennym
niezaradnych, pozwalających decydować
życiu dwojga ludzi i otwartości
innym o swoim losie.
w związkach. Teatr satyrę wprawdzie lubi, dydaktyki się wystrzega, ale
W jego marzeniach (niczym w piosence)
spektakl wydaje się przypominać
miało być tak pięknie – słodkie chwile
widzom, że to, jak będzie wyglądało ich
sam na sam z ukochaną, romantyczne
jutro, w znacznej mierze zależy od tego,
spacery, wspólne wyjścia do kina. Koniec
jakie decyzje podejmą dziś. A to, czy
tych fantazji przynosi pojawienie
w swoich miłosnych
się mamy Kasi (postaci niezwykle
poszukiwaniach
sympatycznej), która życie młodych woli
będziemy kierować
ułożyć po swojemu.
się sercem czy rozumem, zależy już
110
Co wydarzy się jutro? Czy warto się
tylko od nas.
tym przejmować? A może lepiej bez
Być może, jak
wyrzutów sumienia oddać się miłosnym
pisał Janusz Leon
uciechom? U czyjego boku obudzimy się
Wiśniewski w swego
następnego dnia rano? O tym, że kobiety
czasu kultowej
i mężczyźni inaczej postrzegają świat,
Samotności w sieci,
nikogo nie trzeba przekonywać. Z tym
„nie najważniejsze
problemem zmaga się również Karol,
jest chcieć iść z kimś
który musi zmierzyć się z odmiennym
do łóżka, ale chcieć
sposobem wychowania swojej partnerki.
wstać następnego
Dodatkowo okazuje się, że „w pakiecie”
dnia rano i zrobić
z uroczą Kasią otrzymał Teściową i nieco
sobie nawzajem
zniewieściałego Szwagra. Im zaś do
herbatę”. I właśnie
tradycyjnie pojmowanej rodziny jest
takich udanych
naprawdę daleko. Ta Teściowa da się
poranków z kubkiem
lubić – jest otwarta, wręcz seksualnie
ulubionej herbaty
wyzwolona, czym wielokrotnie wprawia
i odpowiednią
Karola w zakłopotanie. Annie Gronostaj
osobą u boku
udało się zbudować postać prawdziwą,
życzę wszystkim
dynamiczną, z pazurem i charakterem,
szukającym miłości.
taką, której pełno na scenie.
teatralia 65-66/2013
.
teatr muzyczny
KAŻDEMU WOLNO KOCHAĆ Aleksandra Iwaniuk Nikt nie ma prawa oceniać tego, w jaki sposób się zakochujemy i kogo wybieramy na towarzysza życia. Wydawałoby się, że partnerzy na jedną noc nie są wymarzonymi kandydatami na małżonków. Sztuka Następnego dnia rano weryfikuje te poglądy.
111
teatralia 65-66/2013 fot. materiały teatru
teatr muzyczny
Spektakl Petera Quiltera w reżyserii
ich bratu homoseksualiście (Krzysztof
Cezarego Morawskiego przedstawia
Pluskota) to dla Kaśki coś zupełnie
historię Kaśki (Aneta Todorczuk-
oczywistego.
Perchuć) i Karola (Przemysław Sadowski), którzy poznali się
Po trzech miesiącach para postanawia
przypadkiem, w kinie. Spotkanie,
się pobrać. Rodzina Kaśki nalega na
zakrapiane zresztą alkoholem, kończy
tradycyjny ślub, a Karolowi ofiaruje
się w sypialni kobiety. Kiedy następnego
garnitur po dziadku i ślubne bokserki
dnia Karol się budzi, nie wie jeszcze, że
w serduszka. Nie ma wątpliwości – to
jedna z jego licznych nocnych przygód
prawdziwa miłość. Karol akceptuje
doprowadzi go do ołtarza.
ekscentryczną rodzinę żony, ba, jadą we czwórkę w podróż poślubną do Turcji.
112
Historia niby zwyczajna – dwoje ludzi
Tam Baśka, czyli matka Kaśki, i jej brat
poznaje się przypadkiem, trafia do łóżka,
Marcin poznają być może własnych
on nazajutrz nie pamięta jej imienia.
partnerów na całe życie. Tymczasem
I tu kończy się przeciętność sytuacji.
Karol przejmuje zwyczaje swojej nowej
Rankiem do pokoju Kaśki wkracza ze
rodziny i staje się jej częścią.
śniadaniem jej matka (Anna Gornostaj). Okazuje się, że ona i córka nie mają
Bardzo ważnym elementem sztuki są
przed sobą żadnych tajemnic. Gdy ta
utwory, którymi jest ona przeplatana.
pierwsza bezpardonowo pakuje się
Spektakl zaczyna się od piosenki
do łóżka młodych i żąda szczegółów
wykonanej przez Anetę Todorczuk-
z nocnych przeżyć, mężczyzna doznaje
Perchuć. Każdy, kto zna tę aktorkę,
szoku.
wie, że doskonale śpiewa. Reszta aktorów pozostaje w tyle, ale to w żaden
Seksualne wyzwolenie jest
sposób nie psuje odbioru. Poważne
wszechobecne – Karol jest jednym
teksty o miłości występują na zmianę
z wielu partnerów Kaśki, ona ma
z prześmiesznymi, np. tymi o królu
być jego czterdziestą siódmą. Matka,
porno czy bokserkach. Piosenki są
która rozstała się z mężem, ma wielu
utrzymane w różnych stylizacjach:
kochanków (jednym z nich jest
musicalowej, pirackiej, indyjskiej,
listonosz). Z kolei fotografowanie
a nawet hip-hopowej (tu wykazała się
chłopięcych przyrodzeń i przesyłanie
Anna Gornostaj, która doprowadziła
teatralia 65-66/2013
teatr muzyczny
publiczność do salw śmiechu). Każdy z aktorów odegrał swoją rolę tak, jak powinien, bez przesady i przerysowania. Przemysław Sadowski rzadko pokazuje swój talent komediowy, a taki na pewno posiada. Dialogi są emocjonalne, a romantyczna sceneria sypialni pomaga wczuć się w sytuację. Mimo że akcja rozgrywa się w łóżku, rozmowy o seksie są swobodne, Aneta Todorczuk-Perchuć występuje w skąpej bieliźnie, a wszystko podane jest w zabawnej konwencji, w spektaklu chodzi w rzeczywistości o odnalezienie prawdziwej miłości. Nietypowe więzi rodzinne obnażają to, jacy jesteśmy i jacy chcielibyśmy być. Bo czy nie każdy marzy o stuprocentowej szczerości,
Teatr Capitol w Warszawie NASTĘPNEGO DNIA RANO Peter Quilter przekład: Elżbieta Woźniak, reżyseria: Cezary Morawski, kostiumy: Małgorzata Bursztynowicz, autor piosenek: Michał Wojnarowski, muzyka: Mateusz Dębski, obsada: Aneta TodorczukPerchuć, Anna Gornostaj, Przemysław Sadowski, Krzysztof Pluskota premiera: 10 czerwca 2013
113
bliskości z rodziną, ujawnieniu prawdy o sobie? Tymczasem jesteśmy nieautentyczni, pełni hipokryzji i pruderii. Wszystkie te cechy są w sztuce napiętnowane. Szczerość i akceptacja bliskich, nawet jeśli ci są nieco ekscentryczni, dają radość, są kluczem do szczęścia. Spektakl przypomina, że każdemu
.
wolno kochać, a „inny” nie znaczy „gorszy”. Lekki tok opowieści wprawia w dobry nastrój, a piosenki i barwne stroje tylko dopełniają efektu.
teatralia 65-66/2013
spotkanie teatrów narodowych w warszawie
ZERO, CZYLI WSZYSTKO Aleksandra Żelazińska Liturgia Zero rozprawia się ze współczesnością po mistrzowsku i w oparciu o wielki tekst. Inscenizacja Walerija Fokina dowodzi biegłej znajomości rosyjskiej frazy i swobody przekształcania jej w ciąg scenicznych obrazów. Spektakl zaprezentowano dwukrotnie w ramach tegorocznej edycji Spotkania Teatrów Narodowych.
114
teatralia 65-66/2013 fot. materiały teatru
spotkanie teatrów narodowych w warszawie
STN to jedna z ciekawszych inicjatyw
i pretensjonalności – ma charakter
teatralnych, co świadczy o tym, że
międzynarodowy. Nie służy wyłącznie
nie trzeba zagęszczonego programu,
prezentacji wybranych spektakli, ale
by przyciągnąć widzów i zyskać
ma być zaczynem dyskusji, próbą
wyrazistość, a może nawet renomę.
oceny współczesnej sztuki i określenia
Za tym rozwiązaniem przemawiają
jej perspektyw (co dokonywało się
zresztą względy ekonomiczne. Rzecz
zarówno podczas pokazów, jak i w
rozgrywa się w Warszawie, ale – co
trakcie wydarzeń towarzyszących).
należy podkreślić bez cienia przesady
Tym razem do Teatru Narodowego zaproszono cztery europejskie sceny: wiedeński Burgtheater, sztokholmski Królewski Teatr Dramatyczny, Litewski Teatr Narodowy z Wilna i Teatr Aleksandrinski z Sankt Petersburga. Trudno o poczucie niedosytu – którego można by oczekiwać przy tak skondensowanym programie – gdy ma się styczność z propozycją tyleż (paradoksalnie!) szeroką, co różnorodną.
115
Liturgia Zero Walerija Fokina zakończyła tegoroczną, trzecią już edycję festiwalu. Reżyser jest (powinien być bezsprzecznie) znany polskiej publiczności. W samej Warszawie pokazał m.in. Żywego trupa Tołstoja (Sezon Kultury Rosyjskiej, 2007), Ożenek Gogola (Spotkanie Teatrów Narodowych, 2009) i Hamleta Szekspira (STN, 2011). Współpracował z Teatrem im. J. Kochanowskiego w Opolu, Teatrem Polskim we Wrocławiu i Teatrem im. S. Jaracza w Łodzi. Po klasykę literatury sięga konsekwentnie – a ta ani nie przebrzmiała, ani nie razi wtórnością. Przeciwnie – aż się prosi o nowoczesną formę.
teatralia 65-66/2013
spotkanie teatrów narodowych w warszawie
Liturgia Zero wyrosła z inspiracji
też dzieje się z głównym bohaterem
Graczem Fiodora Dostojewskiego
sztuki, Aleksiejem Iwanowiczem
– powieścią do pewnego stopnia
(Anton Szagin wypadł w tej roli
autobiograficzną, ale i uniwersalną,
niezwykle przekonująco). Liturgia Zero
zręcznie opisującą mechanizmy
to retrospektywa jego doświadczeń.
ludzkiego działania. W świecie
Ożywianie wspomnień ma ułożyć
Dostojewskiego człowiek ulega
się w ciąg przyczynowo-skutkowy,
obsesjom, które ewoluują najpierw
uzasadnić sytuację, w której się
w żądzę, a w końcu w obłęd. Tak
znalazł, ułatwić zrozumienie. Porwana, nielinearna narracja nie zakłóca przy tym odbioru, ale skutecznie absorbuje. Bohater podporządkowany dwóm maniom – miłości i ruletce – daje się wciągnąć w grę. Temperament i pasja czynią go nieodpornym na urok kobiety i perspektywę rychłego wzbogacenia
116
– jest porywczy, impulsywny, a przy tym dobroduszny i prostolinijny. Jako guwerner pozbawiony szans na społeczny awans pogrywa z konwenansami, szydzi z baronostwa i zdaje się nie przewidywać konsekwencji swoich działań (a przynajmniej się nimi nie przejmuje). Aleksiej nie ma świadomości, że stał się przedmiotem gry, nieustannej i wszechstronnej manipulacji. Zatracony w uczuciu do Poliny (Aleksandra Bolszakowa) poświęca się w imię miłości, w gruncie rzeczy nieodwzajemnionej. Jako pupil ciotki (charyzmatyczna Era Ziganszyna) – jest przeciągany na różne strony, byle tylko dało się rozdysponować majątkiem seniorki w sposób zadowalający wszystkich i nieangażujący jej samej. Gra
teatralia 65-66/2013 fot. materiały teatru
spotkanie teatrów narodowych w warszawie
toczy się zatem na dwóch poziomach:
(skojarzenie gry z życiodajnością,
dosłownym i abstrakcyjnym – na stole
podstawową potrzebą, fizjologią). Sam
i między bohaterami. Żetony, pieniądze,
krupier (nonszalancki Anton Iwlew)
uczucia i namiętności mają podobny
wyśpiewuje werdykty czystym, acz
status. Kasyno jest tylko przestrzenią
nieznoszącym sprzeciwu sopranem.
akcji, ale pretekstową, nieprzypadkową
Aksamitny głos jest rozstrzygający,
i nasuwającą najoczywistsze skojarzenia.
wróży powodzenie albo – co naturalnie
Grają wszyscy i z tej samej przyczyny –
częstsze – pecha i utratę oszczędności.
chciwości i woli posiadania. Najchętniej
Z tyłu sceny panuje półmrok. Grają
ryzykuje ten, kto ma najwięcej do
światła i cienie. Nie sposób przewidzieć,
stracenia – w tym wypadku ciotka, która
kto i skąd się wyłoni (kolejny bohater?
rozczarowuje (i ogrywa jednocześnie!)
Chłopiec – mały Aleksiej – wspomnienie
wszystkich dwukrotnie: najpierw swoim
dzieciństwa?) ani co się wydarzy. Tam
cudownym ozdrowieniem (krewni
też został ulokowany zespół muzyczny,
oczekiwali raczej depeszy o jej śmierci),
uaktywniający się zwłaszcza w chwilach
a potem swoją nazbyt ryzykowną grą.
triumfu.
Więzy rodzinne jawią się zatem jako sieci rozmaitych współzależności –
Po drugie – ruletka, gra w sensie
uczuciowych i finansowych, w każdym
ścisłym. Zasady są proste: wygrywa ten,
razie powierzchownych.
kto dobrze obstawi. Wybór zera pozwala
117
w dodatku rozbić bank – sytuacja Gra toczy się na kilku polach i w różnych
rzadka, ale skusi zachowawczych graczy.
rejestrach. Po pierwsze – w ramach
Po trzecie wreszcie – wymowa
scenografii, wielowymiarowej i ze
spektaklu. Bohaterowie są
wszech miar funkcjonalnej. Wiklinowe
współuzależnieni i współzależni.
fotele, poruszające się po okręgach,
Wszyscy manipulują – Aleksiej usiłuje
mają imitować stół do ruletki. Służą
wzbudzić miłość w Polinie, Polina chce
jednocześnie za środek lokomocji –
spłacić długi, więc pozoruje uczucie do
bohaterowie nie wykonują samodzielnie
Aleksieja, Mademoiselle Blanche i De
nazbyt wielu ruchów, poddają się
Grieux wkupiają się w łaski rodziny,
machinie (to symbol ich bierności,
by przejąć część jej majątku (bariera
uśpienia czy też niewielkiej mocy
językowa nie ma przy tym dla nich
sprawczej?). Kasyno nie jest przestrzenią
znaczenia)… Każdy próbuje coś ugrać.
wydzieloną, ale wkomponowaną w akcję.
Nie jest też wnioskiem do przesady
Stanowisko krupiera zamienia się
odkrywczym, że zwycięstwo lubi
niekiedy w instalację z wodotryskiem
towarzystwo, a przegrana – samotność.
teatralia 65-66/2013
spotkanie teatrów narodowych w warszawie
Nawet najdziksza myśl jest czasem tak silna, że staje się możliwa – mówi Aleksiej. Wszystkie chwyty dozwolone, absurdy – uprawomocnione i logiczne. Póki gra się toczy, można wiele zyskać. I wszystko stracić. Zastanawia też wymowa tytułu. Ruletka w sensie dosłownym, ale i życie obliczone na zyski i straty w sensie szerszym – to formy współczesnego kultu. W dobie postępującej sekularyzacji potrzeba pomnażania dóbr wzrasta względem innych, a odbywa się to kosztem wiary w wyższe wartości. Manipulacje i cwaniactwo jawią się jako rytuał przetrwania, skuteczny, ale
118
trawiący i prowadzący do wszechobecnej anomii. Liturgia Zero to satyra na żądzę posiadania i narodowe przywary, ale pozbawiona fałszywej etycznej wykładni i intencji moralizatorskich. Fokin dokonuje trafnych rozpoznań, ale z dystansem i w masce komizmu. Nie obśmiewa się tu – wbrew pozorom – wyłącznie Rosjan. Rzecz odnosi się
.
najpewniej do wszystkich Słowian, a może – po prostu – do ogólnych tendencji, nieprzylegających ściśle do żadnego terytorium.
teatralia 65-66/2013
Spotkanie Teatrów Narodowych w Warszawie (3–19 czerwca 2013) LITURGIA ZERO Walerij Fokin, na podstawia Gracza Fiodora Dostojewskiego przekład: Eugenia Dąbkowska, reżyseria: Walerij Fokin, adaptacja sceniczna: Aleksandr Zawjałow i Walerij Fokin, scenografia i kostiumy: Aleksandr Borowski, muzyka: Aleksandr Bakszi, reżyseria światła: Damir Ismagiłow, kierownik muzyczny, asystent reżysera: Iwan Błagodior, plastyka ruchu: Igor Kaczajew, asystent reżysera: Ludmiła Filippowa, obsada: Anton Szagin (Aleksiej Iwanowicz, aktor Moskiewskiego Teatru Lenkom), Aleksandra Bolszakowa (Polina), Igor Wołkow (Mr. Astley), Siergiej Parszyn (Generał), Tichon Żyzniewski (De Grieux), Marija Ługowaja (Mademoiselle Blanche), Era Ziganszyna (Babcia), Kiriłł Zamyszlajew (Aleksiej Iwanowicz jako dziecko), Anton Iwlew (Krupier) oraz Siergiej Jelikow, Wasylisa Aleksiejewa, Marija Zimina, Jelena Wożakina, Iwan Jefremow, Wiktor Szuraliow, Rusłan Mieszczanow, Siergiej Sidorenko (jako Gracze), muzycy: Iwan Biezborodow, Dmitrij Zotin, Konstantin Kolesnikow, Igor Mamaj, Andriej Ogorodnikow, Światosław Czereszniczenko, Aleksandr Szczerbakow premiera: 10 listopada 2012
teatr mumerus w krakowie
WYOBRAŹCIE SOBIE Alicja Müller
Jest w Krakowie taki reżyser, Wiesław Hołdys, który dzierży klucze do maleńkiej piwnicy z niewielką sceną, będącej zarazem tajemniczym wehikułem, umożliwiającym podróże do wielkiego świata niczym nieskrępowanej, wibrującej wyobraźni. Stamtąd układa on sny o potędze fantazji i toczy niełatwy bój o teatr, który daje ludziom radość i ocala niesamowitość.
119 fot. materiały teatru
Spektakl Niewyczerpany transformista
ludzkości jest historią ciągłych, często
to opowieść o fikuśnym człowieku
niespodziewanych przeobrażeń.
obdarzonym cudowną właściwością przepoczwarzania się w rozmaite istoty,
Tytułowy bohater (świetny Aleksander
ale też – a może przede wszystkim –
Maksymow) wydaje się postacią
metafora życia jako pełnego ślepych
uosabiającą to wszystko, co w prozie
zaułków i obcych, niemożliwych do
Schulza najbardziej nieuchwytne,
oswojenia, chłodnych komnat labiryntu,
nieodgadnione i niedefiniowalne.
w którym – jeśli pragnie się uniknąć
W serii metamorfoz z jednej strony
upupienia czy skostnienia – należy
niejako prowadzi przewrotną grę
być w nieustającym ruchu. Historia
z własną tożsamością, ale z drugiej
teatralia 65-66/2013
teatr mumerus w krakowie zdaje się tworzyć zsubiektywizowany
krawieckiej, przez jarmarczną budę
mikrokosmos zaludniony przez
i szkołę, po zamurowane niczym grób
korowód chwilowych bytów. Mamy tu
pomieszczenie, tworząc symboliczną
egzotyczne ptaki, manekiny, emeryta –
drogę życia, metaforę więzienia
wiecznego repetenta, którego w końcu
egzystencji. Głównym nośnikiem
porwie wiatr, szalonych apostołów na
znaczeń jest w Niewyczerpanym...
rowerach i innych, nieco pokracznych
narracja wizualna – to jej
i zidiociałych reprezentantów
podporządkowano pozostałe elementy
wykolejonej rzeczywistości. Czasem
przedstawienia. Tak naprawdę istnieje
rozwój wypadków okazuje się
tylko widowisko.
nieprzewidziany. Maksymow posiadł
120
bowiem nadzwyczajną umiejętność
Hołdys i zjawiskowi aktorzy Mumerusa
udawania, że historia rodzi się „tu
powiedli nas tam, gdzie rzadko bywamy
i teraz”. Kolejne wcielenia pojawiają się
– do tego wymiaru rzeczywistości,
wówczas, gdy jeszcze mamy w oczach
którym jest iluzja, życie na pograniczu
poprzednie. Ledwo przywołane, już
jawy i snu. Stworzonemu przez siebie
muszą wracać do zapomnianego
światu – dzięki jego zrytmizowanemu
świata snów. Przybywają z lekkością
rozszczepianiu – nadali wyjątkowy puls,
marzenia. Bardzo ładnie obrazuje to
oddech i melodię. Wyciągnęli z Schulza
proces stwarzania fikcyjnych bohaterów,
(scenariusz jest kreacją zbiorową) kilka
który zawsze jest pozbawionym logiki
postaci, parę słów i ułożyli tak, że wyszło
i przyczynowości, aktem początku.
coś niewiarygodnie dobrego.
Postaci same są złudzeniami, dlatego
.
niepotrzebne tu gazowe kurtyny ani iluzje wywołane światłami. Zespół Mumerusa, tak jak niegdyś Tadeusz Kantor, odrzucił wszelkie fałszywe cudowności teatru. Ciemna, malutka scena jest niczym zatopione królestwo, w którym płynie inny czas oraz działa osobliwa, kłócąca się z zasadą prawdopodobieństwa logika. Surowa przestrzeń również przechodzi transformacje. Kolejno przenikają się klisze różnych archetypowych miejsc, od pustego pokoju i pracowni
teatralia 65-66/2013
Teatr Mumerus w Krakowie NIEWYCZERPANY TRANSFORMISTA według Brunona Schulza reżyseria: Wiesław Hołdys, opracowanie muzyczne: Michał Błasza, kkostiumy: Katarzyna Fijałasystent reżysera: Agnieszka Dziedzic obsada: Aleksander Maksymow (gościnnie - Teatr Alter z Drohobycza), Anna Lenczewska, Jan Mancewicz premiera: 29 czerwca 2013
teatr mumerus w krakowie
SŁOWIAŃSKIE BOGINKI I INNE ZABOBONY Magda Bałajewicz Melodyjność i śpiewność języka, kolorystyka i plastyczność słowiańskiej mitologii, osobliwość zaludniających ją postaci, w połączeniu z mrokiem i demonicznością właściwymi ludowym opowieściom, od zawsze pobudzały wyobraźnię, inspirując swoją oryginalnością zwłaszcza rodzimych twórców. Nie inaczej stało się w przypadku krakowskiego Teatru Mumerus. Tajemnik to humorystyczny, ale i bardzo wdzięczny powrót do tego, co w naszym narodowym folklorze najznamienitsze. „Działo się to na pierwszy dzień Zielonych Świątek. [...] Marcin Dziura nie po bożemu go spędził, bo w karczmie. Milczał i pił, pił i milczał. Trudno nawet powiedzieć, czego mu więcej
121
było potrzeba − picia czy milczenia”. Tak oto narrator, słowami Bolesława Leśmiana, siedząc na małym taborecie plecami do widzów, rozpoczyna swoją opowieść, a świat ludowych wierzeń, legend i zabobonów, pełen groteskowych i fantastycznych stworów, masek, przesądów ożywa na naszych oczach − uwodzi i zachwyca jak Majka − boginka zamknięta w butelce chłopa Dziury (rewelacyjny, charakterystyczny Jan Mancewicz!). Spokojny rytm malutkiej wioski zakłócają tajemnicze postaci − istoty spoza porządku rzeczywistości przywoływane jakby nieświadomie, poprzez schemat codziennych zajęć, podczas których poznajemy bohaterów w pierwszych minutach spektaklu. Niemal rytualna skrupulatność i towarzyszące jej znudzenie aż same
teatralia 65-66/2013 fot. Sylwia Domin
teatr mumerus w krakowie proszą się o ingerencje sił magicznych!
jest tutaj niewinne i czyste. Ludowe
Zwyczaje i obrzędy mieszkańców nie
podania, choć baśniowe i magiczne,
odzwierciedlają może drugiej części
pełne są tajemnic oraz zła, które czyhają
mickiewiczowskich Dziadów, kojarzą
na wszystkich samotnych wędrowców,
się jednak bardzo ze świetnym obrazem
prowadząc ich w konkluzji ku „słodkiej”
Małgośki Szumowskiej Czego tu się bać?,
śmierci. Ta w przedstawieniu Mumerusa
wywołując na widowni salwy zdrowego
ostatecznie nie następuje – zbyta zostaje
śmiechu. Hołdys zdaje się kłaniać
śmiechem, bądź absurdalnymi radami
nisko polskiej spuściźnie ludowej, nie
miejscowej, bogobojnej znachorki.
omieszkał jednak ,,puścić oka do widza”, nasycając przedstawienie sporą dawką
Poza samą tradycją folklorystyczną,
parodii i rubasznego humoru.
do której sięga Teatr Mumerus, Tajemnik stanowi mocne echo teatru
122
Tajemnik to sztuka złożona z trzech
Witkacego i Cricot 2 Tadeusza Kantora.
połączonych ze sobą za sprawą
Utrzymana w surowej, szarej tonacji
motywów i postaci etiud. Jest to
scenografia − drewniane skrzynie,
kompilacja kilku przestrzeni: farsowej,
puste, stare ramy obrazów, przez
zakorzenionej w tradycji jarmarcznego
które przemawiają postaci-manekiny,
teatru ludowego; rodzimej prozy
zużyte, płócienne kostiumy, zbieranina
poetyckiej, która wypełnia językowo-
starych sprzętów ludowych... wszystko
akustyczną (niekiedy nieco transową)
martwe, zakurzone, jakby wyjęte
przestrzeń przedstawienia. Scenariusz
wprost z muzeum. Cała ta zbieranina
obejmuje Leśmianowe Klechdy i bajania
jest, wbrew pozorom, aktywna −
i Historię o żelaznym wilku Świętopełka
skrzeczy, skrzypi wraz z ludowymi
Karpińskiego − oraz religijno-baśniowe
instrumentami. Narrator, podobny
profile osobowościowe bohaterów
do pociągającego za sznurki Kantora,
(również tych spoza porządku
gra na cymbałach, blaszanych
ziemskiego, jak piękna świtezianka
i drewnianych przeszkadzajkach,
Majka). Przenikanie się sacrum
rytmizując przedstawienia, które w dość
i profanum rozpoczyna się w sferze
pesymistycznej konkluzji wieńczy aluzja
marzeń, gdzie dusiołek, jeziorna
do Szalonej Lokomotywy Witkiewicza −
boginka, duszki pszenicy i inne stwory
perspektywa nieuchronnej mechanizacji
jawią się jako dobre wróżki spełniające
świata, zimnej konstrukcji, jakiej nie
skrywane życzenia. Tak więc wójt
są w stanie oprzeć się nawet barwne,
Tajemnik marzy o czerwonych butach,
ludowe zjawy. Dodając do powyższych
a prosty chłop Dziura śni o kobiecie,
uwag bardzo dobry poziom wykonania
która urozmaiciłaby samotne godziny
i przemyślaną kompozycję, spektakl
spędzone nad kieliszkiem. Nic nie
zdecydowanie polecam!
teatralia 65-66/2013
.
teatr mumerus w krakowie
ODŁÓŻCIE SZKIEŁKO I OKO Aleksandra Spilkowska Niewyjaśnione i niesamowite leży gdzieś na pograniczu fascynacji i lęku, zauroczenia i odrazy. Utrwalone w kulturze, nie tylko ludowej, licho nie śpi nawet w głowie największego racjonalisty. Tajemnik oferuje skondensowany przegląd zabobonów i legend opowiedziany cudownym językiem Bolesława Leśmiana i Światopełka Karpińskiego. W mikrokosmosie spektaklu coś
optyki. Nie zobaczymy sztuczek czy
stale chrobocze, stuka i jęczy, a jego
efektów specjalnych, za to wiele jest
bohaterowie są nieco naiwnie nastrojeni
metafor wizualnych i dźwiękowych
na słyszenie i widzenie nadnaturalnego.
zapraszających do uruchomienia
Jak dzieci, którym Pustelnik nakazuje
wyobraźni i nieracjonalnych form
pochylić się nad kantorkiem, aby
postrzegania świata, pozwolenia, aby
usłyszeć skargę kołatka. Nas, widzów,
wykiełkowało ukryte w każdym ziarno
zachęca się do przyjęcia podobnej
przesądów.
teatralia 65-66/2013 fot. Sylwia Domin
teatr mumerus w krakowie
124
Przez świat czarownic, wodnic i diabłów
Lenczewska) z opowiadania Leśmiana,
prowadzi nas chyba najbardziej
która, żeby w końcu umrzeć, musi
tajemnicza postać – narrator (Robert
najpierw pozbyć się wiedzy lub wodnicy,
Żurek), chowający się za różnorodnymi,
niestrudzenie próbującej utopić swoją
fantastycznymi maskami wykonanymi
ofiarę. Sztuka płynnie łączy motywy
z przedmiotów codziennego użytku,
zaczerpnięte z folkloru z lękami
metalu i drewna, poskręcanych
bliższymi współczesnej science-fiction,
w fantastyczne formy, ujawniając swoją
czyli buntem maszyn, które wyzwolone
„prawdziwą” twarz dopiero w finale.
spod władzy człowieka, buszują po
Jest trochę dyrygentem, a trochę
świecie, obracając się przeciwko
muzykiem (to właśnie on wydaje część
ludzkości. Wcześniejsze licha dawały
niepokojących dźwięków nadających
się oszukać lub oswoić, jednak w miarę
rytm przedstawieniu), postacią
rozwoju przedstawienia stają się coraz
niedookreśloną, przywodzącą na myśl
bardziej nieokiełznane i nieznane.
niektóre elementy teatralnej obecności
W finale nadchodzi zapożyczona
Tadeusza Kantora . Skojarzenie podsyca
z opowiadania Maupassanta Horla −
tylko umiejscowienie teatru – na ulicy
połączenie słów hors (ponad) i là (tutaj),
Kanoniczej, tuż obok Cricoteki.
czyli istota zupełnie spoza porządku
Pozostali pod wpływem muzyki
naszego świata, niepoznawalna
przechodzą w półświadomy taniec,
i nieokiełznana. Wraz z jej nadejściem
tworząc korowód dookoła pomieszczenia
strachy stają się na tyle groźne, że
i wchodząc w przestrzeń nadnaturalną.
ludzie − aktorzy muszą zejść ze sceny
Kontakty z nią i złamanie naturalnego
świata. Pozostajemy bezradni w obliczu
porządku życia ludzkiego zawsze
nieznanego.
niosą ze sobą niebezpieczeństwo, jak w przypadku wiedźmy (Anna
teatralia 65-66/2013
.
teatr mumerus w krakowie
Teatr Mumerus w Krakowie TAJEMNIK w scenariuszu wykorzystano fragmenty Klechd polskich Bolesława Leśmiana oraz Baśni o żelaznym wilku Światopełka Karpińskiego scenariusz i reżyseria: Wiesław Hołdys, maski: Jan Polewka, opracowanie muzyczne: Michał Błaszak, współpraca scenograficzna: Katarzyna Fijał, technika: Tadeusz Przybylski, asystent reżysera: Agnieszka Dziedzic, obsada: Beata Kolak, Anna Lenczewska, Jan Mancewicz, Karol Piotr Zapała, Robert Żurek premiera: 25 listopada 2012
125 fot. Sylwia Domin
teatralia 65-66/2013
zawirowania
RZECZ O JEDZENIU Emilia Cholewicka 23 czerwca rozpoczęła się IX edycja Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca Zawirowania. W ramach tej kulturalnej imprezy co roku można zobaczyć występy grup tanecznych z całego świata. Już drugiego dnia w Teatrze Studio wystąpił zespół Kolben Dance Company z Izraela. Spektakl Kme’hin dotyczył czynności bliskiej każdemu z nas – jedzenia. Kolben Dance Company to zespół
się, poznajemy wzajemnie, dzielimy się
założony w 1996 roku w Jerozolimie,
przeżyciami i doznaniami każdego dnia.
łączący taniec i grę aktorską. Operuje
Zachowanie człowieka przy stole może
on techniką tańca współczesnego,
też świadczyć o ogólnych manierach,
przejawiającą się m.in. specyficznym
obnażyć część czyjejś osobowości.
wypchnięciu bioder w pozach, co
126
powoduje, że stają się lekko kanciaste.
Spektakl rozpoczyna się w momencie
Ruchy ciała są wijące, stopy – płaskie
wejścia publiczności na widownię
i luźne, często bezwładnie opadają
– jeden z tancerzy kroczy wolno od
na ziemię i wydają szczególny
jednej do drugiej strony sceny. Niesie
odgłos. Tancerze na niskich, szeroko
kielich. Pozostali turlają po scenie
rozstawionych nogach maszerują
zielone jabłka. Twórca przedstawienia
w różnych kierunkach, często całymi
od samego początku walczy o uwagę
grupami. Charakterystyczne jest też
widza. Tancerzom Amira Kolbena
głośne opadanie całego ciała.
szybko się to udało – publiczność pospiesznie zajęła miejsca i z uwagą
Kme’hin to dzieło nawiązujące do
oglądała spektakl. W takiej atmosferze
wątków biblijnych – przede wszystkim
dotrwała aż do ostatniego etapu –
do Ostatniej Wieczerzy – ale też do
wspólnego, finałowego tańca wszystkich
rzeczy tak przyziemnych jak spotkanie
wykonawców.
przyjaciół przy wspólnym posiłku. Amir Kolben, choreograf i założyciel zespołu,
Tancerze za pomocą ruchu, ale także
pokazuje tym samym, jak ważną rolę
poprzez słowa i doskonałą grę aktorską,
w życiu odgrywa jedzenie. Towarzyszy
dowodzą, że jedzeniu towarzyszy wiele
ono człowiekowi od poczęcia aż po
emocji – dziecko domaga się go od
śmierć. Zwyczaj wspólnych posiłków
mamy (doskonała kreacja – wcielenie
zbliża ludzi, ale zdarza się, że prowadzi
jednej z tancerek), maczo prezentuje
do kłótni. To przy jedzeniu zakochujemy
przy stole swoje ignoranckie podejście
teatralia 65-66/2013
fot.Kfir Bolotin
recenzje
127 do życia, rozchichotane młode
W pewnym momencie Amir Kolben
dziewczyny jedząc, wciąż plotkują.
„przemienia” swoich tancerzy
Jedzenie to czynność niezbędna – na
w rozwścieczone dzikie zwierzęta.
tej płaszczyźnie człowiek niczym nie
Obnaża wagę instynktu, który
różni się od innych żywych organizmów.
odgrywa swoją rolę niezależnie
Wszyscy członkowie zespołu bardzo
od kultury, obyczajów i zasad
dobrze wykreował swoje postaci.
dotyczących np. zachowania się podczas
Tancerze jako indywidualiści byli
jedzenia. Człowiek – mimo rozwoju
niepowtarzalni, ale tworzyli przy tym
intelektualnego, postępu technicznego
bardzo zgrany zespół. W choreografii
czy kulturalnego – wciąż musi
pojawiło się wiele sekwencji ruchowych,
zaspokajać te najbardziej podstawowe
które powtarzały się, ale nie
potrzeby.
przynosiły w gruncie rzeczy żadnego dramaturgicznego rozwiązania. Widać tu inspirację twórczością Piny Bausch, a ściślej – odwołanie do stworzonej przez nią formy (stüke).
.
IX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańców Zawirowania 2013 Kolben Dance Company KME’HIN choreografia: Amir Kolben taniec: Alyssa Sugar–Miklberg, Sergei Emoto, Fried Rock, Erin Shand, Dror Jesienno, Gmina Amichai, Harel Grz’otis
teatralia 65-66/2013
fot. materiały prasowe
recenzje
JAK SPOTKANIE Z PRZYJACIÓŁMI Karolina Szczypek Pozytywna energia, ale z dozą nostalgii, intrygujący towarzysze chcący wciągnąć widzów w swój świat – to komponenty tego spotkania. Pierwszy dzień IX Festiwalu Teatru Tańca Zawirowania okazał się takim rendez-vous, a każdy kolejny tylko umacniał w tym przekonaniu. Na sam początek pokaz Navigation
trafnie obrazuje ambiwalentną naturę
Song BD303 porwał w podróż po
ludzkiej psychiki. Jako ogół udajemy
meandrach emocji i wartości,
się we wspólną podróż, podczas której
wyznawanych przez współczesnego
powinniśmy się wspierać i sobie
człowieka. Efemeryczna choreografia
pomagać. Jako jednostka – walczymy o
Irada Mazliaha, choreografa, tancerza
własną suwerenność, uciekając się często
i aktora izraelskiego pochodzenia,
do manipulacji. Tytuł nawiązuje do
teatralia 65-66/2013
zawirowania jest afirmacją humanizmu, który bywa jedynym ratunkiem w płynnej nowoczesności. Navigation Song BD303 to pean na cześć braterstwa i empatii, perfekcyjnie wykonany przez Korinę Kordową, Bartosza Figurskiego i Szymona Osińskiego – tancerzy Teatru Zawirowania. Po tak wyśmienitym prologu Kata Juhasz Dance Company przeniosło publiczność do nieco innej rzeczywistości. Przestrzeń pustej muzealnej sali wypełniono artefaktami o erotycznej konotacji. Dmuchana, pomalowana na złoto lalka wypina się i eksponuje pośladki. Nieopodal leży krokodylmaterac. Leżą gdzieś białe kubiki. Do tak zaaranżowanej przestrzeni zaprasza Kata Juhash, choreografka tradycji pieśni nawigacyjnych, które
i odtwórczyni That’s Alright With
opisują porty i szlaki wodne, żeby pomóc
Me. Ubrana tylko w złoty kostium
żeglarzom i rybakom w określeniu ich
kąpielowy, krąży kusząco między
położenia na morzu. Każdy z nas płynie
widzami, komplementuje ich i zaczepia.
własną trasą, a pieśni są drogowskazami
Zastajemy tu jeszcze wiolonczelistę,
kierującymi do przystani, czyli
Alberta Marcosa (w marynarce i samych
wyznaczonych celów. Często, żeby
bokserkach) oraz kontrabasistę Erna
je osiągnąć, człowiek wykorzystuje
Hocha. Dziwny, nieco spazmatyczny
pozostałych członków załogi. Każdy
taniec mógł z początku wydawać
walczy o miejsce na pokładzie.
się nieczytelny. Siedząc wygodnie
Jednoczymy się tylko w sytuacjach
na podłodze, trudno utożsamić się
zewnętrznego zagrożenia. Wówczas
z ekspresyjną choreografią tancerki,
nawet wyjątkowa jednostka okazuje się
która poprzez interakcję (rozdawanie
bezsilna – tylko pomoc współtowarzyszy
balonów, kontakt wzrokowy) pomogła
jest szansą na przetrwanie. Ten liryczny,
nawiązać tymczasową więź. Energia
refleksyjny spektakl dodaje otuchy,
wymieniana między artystami udzieliła
129
teatralia 65-66/2013
zawirowania się też publiczności. Ekscentryczne trio z Węgier bawiło się schematami i próbowało zawstydzić widzów w subtelny sposób. Na ile im się to udało – pozostawiam indywidualnej ocenie. Festiwal Teatrów Tańców Zawirowania 2013
Apogeum mojego zachwytu przypadło na wieczór z Nosotros – występ formacji Moving Borders. Najpierw słyszymy gwizdanie. Kto z nas nie pamięta czasów, gdy gwizdnięciem wywoływało się kolegów na podwórku? Tak jest i tutaj. Czterech mężczyzn o zupełnie innych temperamentach przywołuje siebie nawzajem. Razem spędzają czas – refleksyjnie, radośnie, melancholijnie, szaleńczo. Pewne jest to, że w każdej sytuacji mogą na siebie
130
liczyć. Choreografia Jiaciela Neriego jest piękną opowieścią o męskiej przyjaźni, o często chimerycznych relacjach, o honorze i braterstwie. Victor Villasana, Luis Vallejo, Sendic Vazquez, Shanti Vera tańczą tak, jakby spędzili ze sobą całe życie. Emanują energią i poczuciem humoru, które przekazują publiczności w bezpośredni sposób – pod koniec przytulają wszystkich widzów. Każdy krok i gest był przemyślany, klarowny, czysty. Sinusoida emocji, które przyniósł
.
spektakl, do głębi wzruszała. Tak powinno wyglądać każde spotkanie z przyjaciółmi.
teatralia 65-66/2013
NAVIGATION SONG BD303 Teatr Tańca Zawirowania choreografia: Irad Mazliah taniec: Korina Kordova, Bartosz Figurski, Szymon Osiński, muzyka: Béla Bartók, Igor Krutogolov & Thunderwheel, Goffredo Petrassi, David Bowden, György Ligeti, Julia Kubica, Wojciech Kilar KME’HIN Kolben Dance Company choreografia: Amir Kolben, taniec: Alyssa SugarMiklberg, Sergei Emoto, Fried rock, Erin Shand, Dror Jesienno, Gmina Amichai, Harel Grz’otis NOSOTROS Moving Borders choreografia: Jaciel Neri, taniec: Victor Villasana, Luis Vallejo, Sendic Vazquez, Shanti Vera
zawirowania
FINAŁ ŚWIĘTA TAŃCA Emilia Cholewicka IX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańca Zawirowania dobiegł końca. Na finał zaplanowano spektakl String Quartets czeskiego zespołu ProART, rzecz inspirowaną dziełami muzycznymi i literackimi XIX i XX wieku. Twórcą spektaklu String Quartets
Bardzo uboga scenografia, niewiele
jest (występujący w nim również jako
świateł, trzy tancerki i dwóch tancerzy
tancerz) Martin Dvořák. Spektakl
w stonowanych kostiumach. Za to
to synteza kilku elementów: Sonaty
historia niezwykle intrygująca. Leoš
Kreutzerowskiej A-dur Ludwiga van
Janáček, główny bohater, przeżywa
Beethovena, skandalizującej książki
burzliwy romans z mężatką. Sytuację
Lwa Tołstoja o tym samym tytule,
możemy obserwować również
napisanej pod wpływem tegoż utworu,
z perspektywy zdradzanej żony, jej
kolejnego dzieła muzycznego – Sonaty
bolesnych doświadczeń, cierpienia,
kreutzerowskiej Leoša Janáčka, a także
którego Janáček jej przysparza, ale też
burzliwego życia samego kompozytora.
cierpliwości i miłości wobec niego.
131
teatralia 65-66/2013 fot. materiały prasowe
zawirowania Choreografii przez cały czas towarzyszy
nie władają dobrze językiem angielskim.
muzyka (dominują instrumenty smyczkowe), przejmująca, momentami
Poza tym tancerz na scenie nie może po
bardzo zmienna.
prostu stać. Musi pokazywać, że stoi. Każdy moment – czy to ruchu, zwykłego
132
Tancerze ProART posługiwali się
stania, czy statycznej pozy – musi być
techniką tańca współczesnego. Dało
zaprezentowany, odegrany, dopracowany
się zobaczyć wiele bardzo ładnych
od stóp aż po czubek głowy. Tego
duetów – np. w ostatnim z nich
wieczoru nie zawsze tę ekspresję
tancerze wykorzystywali rozciągliwe
było widać. Należy przy tym docenić
bluzki, symbolizujące ich wzajemne,
choreografa – dało się zaobserwować
nierozerwalne połączenie. Innym razem
jego dobrą technikę, dopracowaną
sięgnęli po gumkę, którą (czasem
choreografię i ruchy, które wydawały
w bardzo skomplikowany sposób) owijali
się dla niego bardzo naturalne. Dvořák
wokół ciał partnerów, by za chwilę
wybijał się wśród tancerzy, skutecznie
wydostać ich z tej „niewoli”.
przyciągał uwagę i wzrok.
Technika tancerzy nie była przy tym
String Quartets to zatem niezwykle
zachwycająca – wprawdzie wszystko
ciekawy pomysł, piękna i zaskakująca
(wiele zejść przez stopę, obroty na
muzyka, ciekawe rozwiązania
kolanie, skoki, płaskie kroki) wykonano
choreograficzne (szczególnie te
poprawnie, ale całokształt nie budził
rozpisane na duety). Jako całość nie
podziwu. Bardzo ważna dla teatru
wzbudza jednak wielkich emocji.
tańca treść mówiona nie była dokładnie
.
zrozumiała – wydawało się, że tancerze
IX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańców Zawirowania 2013 ProART STRING QUARTETS choreografia: Martin Dvořák, Isira Makuloluwe, taniec: Irene Bauer, Martin Dvořák, Alena Pajasová, Mirka Prokešová and Robin Sobek, muzyka: Leoš Janáček (Kreutzer Sonata i Intimate Letters), Miloslav Ištvan (1951), kostiumy: Jindra Rychlá and Martin Dvořák, światło: Martin Dvořák, Isira Makuloluwe, Roman Jajčík
teatralia 65-66/2013
fot. materiały prasowe
recenzje
SAŁATKA MIŁOSNA Z CYKORII I SAMOTNOŚCI Krystyna Pawliszak
Pas de deux sans toi w wolnym tłumaczeniu znaczy „nie ma nas bez ciebie”. Opowieść o relacji mężczyzny i kobiety. Relacji od zarania skażonej jego egoizmem i jej lękami. Bez szans na zdrowy rozwój. Tym bardziej, że historia toczy się w świecie, w którym nikt już nie wierzy w Boga. Mistrzostwa Charlotcie Öfverholm
strefy. Prawa strona – kobieca,
i partnerującemu jej Lindiemu
markowana kabaretowymi sukienkami
Larssonowi nie można odmówić.
zwieszającymi się zwiewnie ze stropu,
I choć tematyka sztuki jest dość
jakaś lina. Lewa strona – męska,
banalna, wykonanie – zarówno
wyposażona w fotel nakryty czerwoną
pod względem tańca, jak i ekspresji
narzutą. Historia rozpoczyna się od
stanów wewnętrznych – uczyniło
przybliżenia codzienności kobiety:
z niej ważne wydarzenie tegorocznego
nieruchomy wzrok Charlotte wbity
Międzynarodowego Festiwalu Teatrów
w publiczność i napięte dłonie mogą
Tańca Zawirowania.
zapowiadać rychłą zbrodnię. Faktycznie,
133
kobieta sięga po wyimaginowany nóż, Koncepcja całości prosta i stara jak
lecz ruchy jej rąk imitują krojenie jarzyn
świat. Scena podzielona na dwie
do zupy, a nie morderstwo. Już wiemy,
teatralia 65-66/2013
zawirowania
że poruszamy się w świecie groteski. Za
widzów lekka konsternacja, w końcu
chwilę nastąpi ultraciekawa i równie
ktoś się przyznaje, że ślub brał pięć
niesmaczna scena. W strefie kobiety
lat temu i wciąż jest zakochany. Ktoś
pojawia się mężczyzna, który dokonuje
szepcze: „ja się żeniłem dwadzieścia
konsumpcji w sposób dosłowny. Piękny
lat temu i bardzo kocham moją żonę,
taniec godowy zamienia się w wyjadanie
ale nie ma jej tu ze mną, więc nie będę
cykorii z ust kochanki, a potem
wiarygodny”. Ale dla Charlotty i pięć lat
w wypluwanie jedzenia w kobiecych
jest mocno wątpliwe.
sferach erogennych. Jest to śmieszne,
134
owszem, ale dramatyczne zarazem.
Historia toczy się dalej. Tancerka
Kobieta, w miarę nasycenia mężczyzny,
w czarnym trykocie ściśle związana
obojętnieje, staje się coraz bardziej
wstęgą. Dym i kocie ruchy przywodzą
bezwolna i nieobecna. Gdy on wyciąga
na myśl klubową atmosferę. Potęguje
spod jej bielizny soczyste liście sałaty
ją Larsson, siedzący w czerwonym
i chrupie je ze smakiem, ona znów
fotelu, który rewelacyjnie odśpiewuje
patrzy nieruchomo, jakby dla niej już
hiszpański przebój o miłości, czy
wszystko się skończyło. W szalonym
raczej o miłostkach. Śpiewa bardzo
tańcu oboje przesuwają się do strefy
sugestywnie. Trzeba przyznać, że
mężczyzny. Mężczyzna ostatecznie
w wypadku tego duetu mamy do
wypluwa przeżutą zieleninę, wydaje
czynienia z prawdziwym teatrem – oboje
z siebie głośne, zadowolone beknięcie
wyśmienicie odgrywają swoje role.
i znika. Kobieta zostaje sama. Mówi:
Jego gesty są wystudiowane, spokojne,
„boję się ciszy, boję się ciemności, boję
znamionują pewność siebie. Ona całą
się bólu, boję się upadku”.
sobą zdradza niepewność, poczucie niespełnienia, zagubienie własnej
Stop w sztuce. Charlotta Öfverholm
tożsamości, uzależnienie od niego
wchodzi w dialog z widzami. Chce
i próby uwolnienia się. W czasie piosenki
udowodnić, że prawdziwa miłość jest
Charlotta powoli rozplątuje się z więzów
niemożliwa, że umiera szybciej, niż się
i znika ze sceny. Komiczne. Tylko to
narodziła. Operator światła wodzi po
niepokojące napięcie na jej twarzy nie
publiczności, wskazuje, kogo tancerka
pozwala zapomnieć o smaku gorzkiej
mogłaby zapytać o miłość. Wśród
cykorii.
teatralia 65-66/2013
zawirowania
Kolejna odsłona codzienności bohaterki.
„Lubicie upadać? Lubicie czuć ból?
Jakiś fitness, troska o ciało. Znów
Lubicie samotność? Podoba wam się
padają pytania, tym razem retoryczne:
tutaj? Lubicie mnie?” – te pytania
„a wy boicie się ciszy, ciemności?” itd.
znów wyrywają nas z bezpiecznej
„Wierzycie w Boga, czy ktoś w ogóle
roli widza i każą konfrontować się
jeszcze wierzy w Boga? Pieprzyć Boga!” –
z życiem. Z filozoficznej atmosfery
i ta napięta, sfrustrowana, pusta twarz.
wytrąca przeraźliwy, przeciągły odgłos,
W przestrzeń wsącza się muzyka,
podobny do tych zapowiadających okręt
czysty, mocny kobiecy głos. Kojarzy się
wpływający na parę dni do portu. Bo też
z sakralną muzyką dawną. Charlotta,
znowu zawitał tu mężczyzna. Wielki,
tańcząc, wspina się po linie, wyżej
z dumnie wypiętą piersią, z akordeonem,
i wyżej, lecz szczyt jest nisko, tuż pod
odśpiewuje wybrance, szwedzkiej
powałą. Grawitacja zwycięża wysiłek
blondynce, rosyjski romans – Oczi
ludzkiej woli i ściąga tancerkę na dół
czornyje. Narusza jej strefę bez pytania,
(oczywiście powoli i subtelnie, nie jest
bez uprzedzenia. Ona płonie. On,
to upadek, ale powolne zsuwanie się
zasłuchany w swoją piosenkę, zauważa
i powrót do punktu wyjścia).
ją dopiero wtedy, kiedy ta decyduje się
135 fot. materiały prasowe
teatralia 65-66/2013
zawirowania
grać jego melodię, współdziałać z nim
decyduje się przełamać ustalony
według jego planu, kiedy porzuca własne
schemat. Ściąga z fotela narzutę, która
marzenia. Kobieta w tańcu pełnym
okazuje się strojnym, królewskim
pożądania wspina się na głowę Larssona,
płaszczem. Narzuca go na siebie, zasiada
ale on nadal nie zwraca na nią uwagi,
w fotelu niczym na tronie. Wygląda jak
i wbrew wyśpiewywanym właśnie
bardzo stara, zmęczona życiem królowa.
słowom – „Kak ljublju ja was” – zrzuca ją
Mimo że era dominacji mężczyzny
na podłogę i odchodzi, zostawia jedynie
dobiegła końca, pozostał lęk przed ciszą,
swój atrybut – akordeon.
ciemnością i samotnością.
Tymczasem ona przejęła jego marynarkę
136
i tańczy w niej taniec pełen pasji
Chociaż więc temat banalny i stary jak
i desperacji. Depcze sałatę, wyplutą
świat, to wpisanie go w egzystencjalną
przez niego w miłosnym uniesieniu.
poezję Louisa Bourgeiosa, oryginalne
Tak naprawdę tańczyli razem tylko
pomysły choreograficzne, precyzyjny
w tej pierwszej scenie. Od tamtej
taniec i ekspresyjna gra aktorska
pory spotykają się od czasu do czasu,
sprawiają, że Pas de deux sans toi jest
ale te spotkania nie stanowią kontry
spektaklem wartym obejrzenia.
dla samotności. Ostatecznie kobieta
.
IX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańca Zawirowania 2013 Compagnie jus de la vie PAS DE DEUX SANS TOI choreografia: Charlotta Öfverholm, taniec: Lindy Larsson, Charlotta Öfverholm, muzyka: Lauri Antila, kostiumy: Sari Nattunen, światło: Tobias Hallgren, choreografia na linie: Linnea Backgard
teatralia 65-66/2013
fot. materiały prasowe
recenzje
137
UP CHI DOWN CHI, CZYLI GÓRY I DOLINY ŻYCIA CODZIENNEGO Krystyna Pawliszak Na wieczornym spektaklu atmosfera na widowni wyraźnie rozluźniona. Jakaś pani pyta siedzącego przed nią pana, czy mógłby trochę zjechać w dół. „Proszę się nie martwić – odpowiada mężczyzna – pewnie w trakcie się zdrzemnę i zjadę. Podobno ma być nudne”. Komentarz może nietaktowny, ale niestety prawdziwy. Niczym teatralny gong rozpoczynający
tancerze, wykonujący sekwencje
spektakl, wybrzmiało potężne
ruchów imitujących początek dnia –
kichnięcie. Życzliwa publiczność
wstawanie, mycie, ubieranie się. Ich
oczywiście odkrzyknęła gromkie „na
działanie wyraźnie naznaczono szybkim
zdrowie”, okazało się jednak, że to
upływem czasu, przez metronom
nie przeziębienie, a swoisty duch
wystukujący miarowo uciekające
poruszyciel. Na scenę zaczęli wypływać
minuty. Później następuje przeplatanka
teatralia 65-66/2013
zawirowania
układów – miłosne uniesienia, walka
potęgowała konsola dźwięku,
rywali z elementami tanga i w pełni
umieszczona na scenie i obsługiwana
wybrzmiałe tango par mieszanych,
przez aktorów. Trudno znaleźć
zmęczenie i spadek energii, aż po
uzasadnienie dla tego rozwiązania.
śmierć. Te motywy były nawet ciekawe
Chyba tylko takie, że w życiu ludzkim na
choreograficznie, niestety niezgranie
ogół wszystko takie rozbebeszone.
tancerzy, a także zupełny brak umiejętności aktorskich bardzo osłabiły
Mimo tych trudności spektakl był
występ.
wizualnie ładny. Układ kroków, stroje, oświetlenie (z wyłączeniem świecącego
138
Mimo komicznych momentów, jak na
ekranu konsoli) tworzyły atmosferę
przykład. motyw walki, całość była
nieco metafizyczną. Piękny był
dość męcząca. Być może winę za to
pomysł z niebieskawą poświatą, która
ponosi wrażenie chaosu wywołane
w okolicach finału spersonifikowała się
liczną grupą tancerzy (sześcioro plus
w postaci jednej z tancerek. Aktorka
okazjonalnie jeden), wykonujących kilka
ubrana była w sukienkę uszytą jakby ze
różnych sekwencji naraz, nie zawsze
strzępków niebieskiej tkaniny. Tancerze
harmonijnie. Dałoby się to wytłumaczyć
po kolei zbliżali się do niej i supłali
koncepcją sztuki. Przedstawiała ona
te strzępki, co miało spowodować jej
sinusoidę energii w ciągu dnia życia
przemianę. Ta krystaliczna, choć bardzo
człowieka. Występujące osoby mogły
symboliczna, wizja towarzyszącej nam
indywidualizować postacie i udowodnić,
stale energii stanowiła najmocniejszy
że wszystko, co robimy, nawet
punkt przedstawienia. Gdyby całość była
najbardziej mechaniczne czynności,
utrzymana w tym klimacie, mielibyśmy
ma unikatowy tor, płynność, tempo.
do czynienia z prawdziwą sztuką, a nie
Jak dwa koguty obok siebie pieją jedno
tylko skrawkiem ulicznego breakdance’u.
„kukuryku”, a każdy z nich inaczej, choć zawsze tak samo. Dałoby się więc ten chaos wytłumaczyć w ten sposób, gdyby nie wyraźne wysiłki tancerzy, by zunifikować ruchy. Dezorientację
teatralia 65-66/2013
.
zawirowania
IX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańca 2013 Liat Dror Nir Ben Gal UP CHI DOWN CHI choreografia: Liat Dror, Nir Ben Gal, taniec: Michal Arazi, Shiri Bar On, Shiri Teichert, Avital Ifargan, Eliran Silver, Yair Lisai, muzyka: Nicolas Jaar, kostiumy: Kedem Sasson światło: Eliran Silver
139
teatralia 65-66/2013 fot. materiały prasowe
recenzje
UDANYCH WAKACJI!
140
teatralia 65-66/2013