TF # 50, June 2011

Page 1

CENA: 13zł w tym 8%VAT NR 50/06/2011 CZERWIEC

ISSN 1897-3655

INDEKS 233021





18

62

56

30

14

51

28 6 8 14 18 24 28 30 34 40 46 51 56

8

34

46 66

WA N

IE RE GR DA AF Rad KC IC J o ZN Kry sław A: styn Bła E: szc aS As zym zyńs ia ki czy k REDA K Aleksa TOR NAC ZE ndra S koczyla LNA: s

WYDAWCA: FHU Koalicja, ul. Szpitalna 20-22/s5, 31-024 Kraków

24

st.eu attoofe www.t t@gmail.com s tattoofe

Crispy Lennox - z Australii do Londynu No Comments - Fat Inspiracje - Russ Mills Florian Karg stawia na rozwój Rock’n’Ink Tattoo Festival w niemieckim Chemnitz Andres Felipe Mejia Methza - tatuator z Kolumbii Belly Button - „Francuski styl” Street Team - Dominik Mądrachowski Ciekawe tatuaże polskich artystów Redak nieza cja nie zw r m a redag ówionych, ca materiałó owania zastrz w eg i n n a ie a s d o o e d zamie powiada z słanych tek bie prawo a s stów z c z o nych r treść eklam .

40

CO

Dan Sinnes - interpretacja Shunga Oddany Daniel Rocha Jee Sayalero - Drawings

ISSN 1897-3655

RA

70

Max : Intro .com.pl DRUK ax ntrom www.i A: AM KL I RE com ak NG ail. sz ETI @gm Ja t RK sz MA oofes : ka Y u tatt IC et), :Ł N to .n fo W A O a, k C g za DK A a s R ), R .ja ŁA OK ŁP pl w Ó art. (ww SP a. k W fal sza LI (3 a A k zJ ST are as D uk Ł

OP

62 66

Słowo od redakcji, newsy Izabella Solarz w podwójnej roli Kostas z greckiego „Dirty Roses”


polski magazyn dla ludzi kochających tatuaże

T

rwają Eliminacje do Przystanku Woodstock 2011. Ich celem jest wyłonienie debiutantów woodstockowej sceny. Organizatorami Eliminacji są: Fabryka Zespołów, Fundacja WOŚP, Radio Woodstock oraz OwsiakNet.pl. Na scenie w Kostrzynie nad Odrą zagrają aż cztery kapele wyłonione podczas Eliminacji. Do konkursu zgłosiło się ponad 700 zespołów, a jury w składzie: Jurek Owsiak (prezes Fundacji WOŚP), Gosia Kaczmarek (prezes Fabryki Zespołów), Andrzej Puczyński (prezes ZPAV, Izabelin Studio), Krzysztof „Milkee” Dobies (Radio Woodstock) oraz Tomasz Olszewski (Fabryka Zespołów, gitarzysta Titus Tommy Gunn) wybrało najpierw najlepszych 36 uczestników.

N

o i stuknęła nam pięćdziesiątka! Kryzys wieku średniego nas nie dopadł, bardziej można mówić o skutkach nieustającej pracy i jedynie kilku dniach oddechu między kolejnymi numerami. Choć często w tej pogoni pozostaje niewiele chwil na zastanowienie się nieco nad nowymi pomysłami, dodatkami czy zmianami, na pewno staliśmy się bardziej dojrzali, bogatsi o doświadczenia i przybyło nam wiedzy. Pamiętam, kiedy na początku mojej pracy w magazynie ktoś zamówił prenumeratę… Byliśmy w trakcie składania 11 numeru, kiedy ktoś zapłacił za 6 kolejnych. Pomyślałam „Jak to!? Musimy aż tyle ich zrobić?”. Potem, kiedy nastąpiła już pewna regulacja pracy i opieranie się o konkretny harmonogram działań, było już znacznie łatwiej. Choć wiadomo, nigdy nie obywało się bez niespodzianek czy rozczarowań. Niezwykle cieszy mnie zaangażowanie na przestrzeni tych lat tak wielu artystów, odkrywanie i prezentowanie różnych aspektów tatuażu, tego co dzieje się w środowisku nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach. en numer zbiega się z 6. edycją krakowskiego festiwalu, dlatego traktujemy go wyjątkowo, nie tylko ze względu na okrągłą 50, ale i sam miesiąc wydania. Dlatego rezygnujemy z działu, który towarzyszy nam od początku. Zamiast tradycyjnej „Kudi chick”, w podwójnej roli serwujemy Wam tatuatorkę Izabellę Solarz. Choć na naszych okładkach pojawiały się już tatuujące kobiety, jeszcze nigdy nie pytałyśmy ich tak szczegółowo o codzienną pracę. Natomiast reszta prezentowanych artystów to mieszanka i zestawienie różnych styli. Kostas i Dan Sinnes prezentują zupełnie inne podejście do tatuaży inspirowanych sztuką japońską. Crispy Lennox i prace dobrze znanego Wam już Fata w „No comments” mają także wspólny mianownik i pokazują podobną tematykę, lecz ich wykonanie i klimat diametralnie się różnią. Podobnie sytuacja ma się z Danielem Rochą i Florianem Kargiem, czyli bardziej tradycyjnym a z drugiej strony ilustratorskim podejściem do realizmu. Andres Felipe Mejia Methza i Belly Button to dwa skrajne spojrzenia na tatuaż, który w pewnym stopniu można określić mianem „crazy” czy porównać do dziecięcych ilustracji. Jak zawsze mamy nadzieję, że w tej mieszance każdy z Was znajdzie coś dla siebie. amy pięćdziesiątkę – rozwijamy się dalej i byle do setki! Ola

Drugi etap to prezentacja wyróżnionych zespołów przed publicznością i jury w Katowicach, Sopocie, Olsztynie oraz we Wrocławiu i wybranie 8 najlepszych. Koncert finałowy odbędzie się 26 czerwca we wrocławskim klubie „Eter”. Wstęp będzie otwarty i darmowy, więc serdecznie zapraszamy do uczestnictwa w tym wydarzeniu. www.fabrykazespolow.pl

T

M

TATTOOFEST 6

V

IENIO to jeden z członków kultowej warszawskiej ekipy hip-hopowej „Molesta Ewenement”. 1 czerwca powrócił z nowym albumem. Jako artysta pełen pasji nie zamyka się tylko w jednym rodzaju muzyki, ale znajduje również inspiracje w jej innych nurtach, takich jak np. hardcore. Od zawsze był fanem klasyków tego gatunku jak: Madball, Sick Of It All czy Agnostic Front. ardcore i hip-hop to muzyka ulicy. Oba style zawsze czerpały nawzajem od siebie to co najlepsze. Vienio postanowił nadać swojemu solowemu debiutowi „Etos 2010” nowy wymiar i nagrać go jeszcze raz, tym razem we współpracy z zespołem „Way Side Crew”. Owocem tej współpracy jest album „Wspólny Mianownik”, który zawiera inne wersje utworów znanych z płyty oraz dwie całkiem świeże kompozycje: „To on” i „Potwór”.

H


Z

I miejsce

II miejsce

a nami finał drugiej edycji konkursu na „Najlepszy tatuaż Podkarpacia”. 6 maja w rzeszowskim klubie „Underground” mieliśmy okazję przekonać się, że w każdej części naszego kraju ta sztuka jest tak samo popularna. Nagrodzeni artyści to: I miejsce - Marcin Liana, „Alien Tattoo” z Dąbrowy Górniczej, II miejsce - Piti, „Kult Tattoo Fest”, Kraków, III miejsce - Junior, „Juniorink”, Warszawa. Serdecznie gratulujemy zarówno artystom jak i posiadaczom tych wyjątkowych tatuaży.

Prenumerata

Tattoo Fest!!

III miejsce

1.

Prenumerata: • Koszt jednego magazynu to 13 zł • Za 78 zł dostajesz 6 numerów + 1 w prezencie • Istnieje możliwość zakupu archiwalnych numerów • Po wpłacie na konto przesyłka na terenie kraju gratis • Przy przesyłce pobraniowej i zagranicznej doliczamy jej koszty • Bez awizo w Twojej skrzynce pocztowej!! Zamówienia: 12 433 38 90 tattoofest@gmail.com Wpłata: Przekazem pocztowym na adres: FHU Koalicja ul. Szpitalna 20-22/s5, 31-024 Kraków Przelewem na konto: Radosław Błaszczyński 02 1540 1115 2064 6060 0446 0001 • Dopisz od którego numeru zamawiasz prenumeratę. Jeśli chcesz otrzymać fakturę, koniecznie poinformuj nas o tym w trakcie zamówienia.

2. Magazyn można także kupić

w formie elektronicznej na naszej stronie www.tattoofest.eu/sklep • Koszt jednego wydania to 10 zł • Do wyboru masz kilka opcji płatności • Do przeglądania stron potrzebny jest Acrobat Reader • PDF’y magazynu nie nadają się do druku Tę opcję szczególnie polecamy osobom przebywającym za granicą

W kulturze Persów tatuaż, body painting i body piercing są znane od tysięcy lat. Posągi i płaskorzeźby pochodzące z okresu panowania dynastii Achemenidów (550-330 p.n.e.) dowodzą popularności posiadania kolczyków przez króli, żołnierzy czy wyobrażeń bogów. Najbardziej znany dokument literacki dotyczący tatuażu w starożytnej Persji został napisany przez XIII – wiecznego poetę Rumiego. Opisał on historię mężczyzny, który pełen dumy poprosił o wytatuowanie lwa, ale zmienił swoje zdanie pod wpływem bólu jakiego doświadczył za sprawą igieł.

TATTOOFEST 7


TATTOOFEST 8


Tym razem postanowiłyśmy zaserwować Wam coś nieco innego. Ten materiał to połączenie prezentacji prac artysty z Polski i wdzięków okładkowej Kudi. W obydwu rolach występuje Izabella Solarz, koleżanka ze studia znajdującego się nad redakcją. Z racji pracy na różnych poziomach, ostatnio widujemy się tylko podczas konsumpcji ryżu ze szpinakiem, a dzięki wywiadowi mogłyśmy w końcu dłużej porozmawiać. Uświadomiło mi to, że wciągnięci w szalony wir pracy niewiele wiemy o ludziach z najbliższego otoczenia i że czasem warto na chwilę zwolnić.

Krysia: Należysz do grona tatuatorów, którzy posiadają plastyczne wykształcenie. Jak pomaga ci wiedza zdobyta na uczelni? Powiedz coś o okresie edukacji? Iza: Najpierw uczęszczałam do liceum plastycznego w Kielcach, później byłam na wydziale artystycznym w Lublinie na UMCS-ie, na kierunku „Malarstwo sztalugowe”. Odkąd pamiętam, chciałam kształcić się w sztukach plastycznych. Moja siostra przetarła szlak, a ja wiedziałam, że pójdę w jej ślady. W liceum poznałam bardzo wielu fajnych ludzi i miałam dużą możliwość rozwoju. Tatuażem zaczęłam interesować się już w pierwszych latach nauki w „plastyku”. Obracałam się w kręgach alternatywnych, a tacy właśnie ludzie się tatuowali. Z kolegami, którzy mieli tatuaże chodziłam do studia w Kielcach, gdzie pracował Tomek. Podpatrywałam go i coraz bardziej mi się to podobało. Pierwszy raz właśnie tam spróbowałam. Chłopak, któremu na mnie zależało, dał mi wypełnić jednego

z trzech „X”. Oczywiście zrobiłam to źle, ale z perspektywy czasu myślę, że była to wina ustawień maszynki. W efekcie tatuaż jest trochę wypukły…:). Później przez kilka lat myślałam, aby zacząć tatuować profesjonalnie, chciałam kupić sprzęt, ale nie miałam pieniędzy. Dopiero na studiach, gdy mój tata wyjeżdżał za granicę (mimo, że jest przeciwnikiem tatuażu) dał namówić się na zostanie sponsorem. Skontaktowałam się z Marzanem z „Saurona” i poprosiłam aby wszystko mi wytłumaczył. On wybrał i sprzedał mi pierwszą maszynkę. Mówił wiele ważnych rzeczy, a ja notowałam wszystko w swoim zeszyciku. Pierwszy tatuaż zrobiłam koleżance na stancji przy sporej widowni. Była to około 7 cm chińska literka. Zupełnie nie wiedziałam jak mam się do tego zabrać, na początku nie umiałam nawet wbić igły. Ogólnie nie zrobiłam jej krzywdy, po kilku miesiącach poprawiłam ten tatuaż, bo był trochę blady. Potem byli studenci zawsze chętni do tatuowania za darmo. Miałam dużo momentów zwątpienia, ale im więcej trenowałam, tym pewniej się czułam. Wracając do pierwszej części pytania, zdobyta na uczelni wiedza bardzo mi pomaga, mam wyczucie co do formy, kompozycji i proporcji.

„MySpace” i zaproponował przyjazd do Krakowa. Wiedziałam, że to moja wielka szansa i razem z chłopakiem postanowiliśmy się przeprowadzić. Od decyzji do realizacji planu minął miesiąc. To był ważny i dobry krok. Krysia: Co uważasz za swoją mocną stronę? Iza: Potrafię narysować wzór właściwie w każdym klimacie i jestem elastyczna. Krysia: Jesteś gotowa spełnić każdą prośbę klienta. Nie wybrzydzasz jak niektórzy twoi koledzy, ale na pewno masz jakiś ulubiony typ prac… Iza: No tak, często podejmuję się trudnych tematów. Jest tak szczególnie w przypadku coverów, gdzie efekt końcowy nie da mi 100% satysfakcji, ale myślę wtedy „przychodzi biedny człowiek, ma straszny tatuaż i trzeba mu pomóc”. Z litości się zgadzam. Ogólnie to cieszą mnie bardzo różne rzeczy i nie lubię się ograniczać. Podoba mi się jak ktoś ma swój styl i wszystko co robi jest spójne, ale

ja tak nie umiem. Taką samą frajdę sprawia mi zrobienie czegoś old schoolowego, jak i realistycznego portretu. Krysia: Czy jakiś klient szczególnie zapadł ci w pamięć? Iza: Nie pamiętam jakiejś jednej, konkretnej osoby. Zdarzają się ekscentryczni ludzie, a czasem upierdliwi. Szczególne wrażenie robią na mnie dojrzalsze osoby. Teraz tatuuję taką panią, która jest starsza od moich przeciętnych klientów. Jest osobą bardzo religijną i pobożną, ale nie z tych „moherowych”, poza tym ma podobno indiańskie korzenie. Fascynuje ją Matka Boska z Guadalupe i robimy na całych plecach właśnie jej wizerunek, plus róże i szarfy z napisami. Krysia: Pewnie nie masz zbyt wiele czasu, ale jeśli już możesz coś stworzyć, to jaką w ybierasz technikę? Iza: Maluję na płótnie olejami i akrylami, więcej tymi drugimi,

Krysia: Jaka jest historia twojego przybycia do Krakowa? Iza: Po skończeniu studiów zostałam w Lublinie. Najpierw miałam propozycję pracy od Leszka z warszawskiego „Bloody Tears”, ale poznałam Łukasza (o którym więcej za chwilę) i moje plany się pozmieniały. Tatuowałam w domu 3-4 osoby w tygodniu, w międzyczasie dorabiałam w pracowni witraży. Któregoś pięknego dnia dostałam wiadomość od Radka z „Kultu”, który widział moje prace na „Tattooarcie” czy

TATTOOFEST 9


TATTOOFEST 10


TATTOOFEST 11


, www.jaszak.net nał Łukasz Jaszak Zdjęcia Izy wyko

bo szybciej schnął. Tatuaż trochę kształtuje to, co i jak maluję. Łapię się na tym, że coraz więcej

TATTOOFEST 12

elementów z niego przenoszę do obrazów, robię mocniejsze kontury, zamiast malować coś farbą, robię to czasem flamastrem itp.

Krysia: Wiem, że miałaś kiedyś styczność z religią Hare Kryszna, kilka lat byłaś Straight Edge, co dała ci ta przygoda, czego nauczyła? Jakie wartości są ważne dziś?


Krysia: Jako, że wcielasz się także w rolę „Kudi chick” opowiedz o swoich tatuażach i opublikowanych zdjęciach? Kto jest autorem jednych i drugich? Iza: Kiedy przyjechałam do Krakowa miałam jeden mały tatuaż własnego autorstwa i drugi na brzuchu, który zaczęłyśmy już zakrywać z AgRypą. Później miałam 3 sesje u Tofiego i czekam jeszcze na ostatnią. Na ręce widnieje podobizna Kryszny, jego miłości Radhy oraz werset z Bhagavad Gita. Drugą rękę tatuował Edek. Dawno temu narysowałam coś

i chciałam mieć to na skórze. Nawet dzwoniłam w tej sprawie do Aero, ale przerażona podróżą z Lublina do Zielonej Góry odłożyłam to na później. Gdy w studiu pojawił się Edek stwierdziłam, że fajnie byłoby jakby on to wykonał. Jest on też odpowiedzialny za jeden z kwiatów na moich stopach, drugi wykonał Daveee. Mam także koniczynkę na szczęście od Bama. Co do zdjęć - zaczęło się od tego, że moja siostra miała zajęcia z fotografii i od czasu do czasu wykorzystywała mnie jako modelkę. Gdy byłam na studiach, częściej wcielałam się w tą rolę. Nawet wymyśliliśmy z kolegą, że będziemy zarabiać w ten sposób :). Stworzyliśmy profile na portalu z modelami i napisał do mnie fotograf Grzegorz Zawadzki, który robi akty. Niechętnie, ale zgodziłam się, chciałam mieć takie zdjęcia, a i tak pozowałam za darmo. Później pojawił się Łukasz Jaszak, który miał dużo ciekawych pomysłów i energii. Czasem robiliśmy coś spontanicznego, innym razem bardziej prze-

myślanego. Przez pewien czas mieliśmy hobby polegające na jeżdżeniu po starych, opuszczonych chatach, których wnętrza były idealne na sesje.

ładny, w bordowo - czarną zeberkę. Na Allegro kupuję masę rzeczy, czasem bardzo niepotrzebnych, czasem przydatnych do sesji zdjęciowych.

Krysia: Pierwsze skojarzenie, gdy słyszysz hasło „Wiśniówka”? Iza: Ałaaaa…

Krysia: Podobno łatwiej żyje się gdy wyznaczasz sobie cele i je realizujesz, co sądzisz i jakie są twoje? Iza: Cele czasem mobilizują, ale mogą też stresować. Moje nie są duże i sprecyzowane. Preferuję metodę małych kroków, np. że w któryś konkretny dzień posprzątam, albo że odkładam na coś pieniądze.

Krysia: Czego o tobie nie wiem? Iza: Lubię konie. Spotkałam po latach kolegę, z którym jeździłam w plastyku. Na studiach zapisałam się na kurs, ale go nie skończyłam. Wszystkie moje kursy tak się kończą, że ich nie kończę :). Ostatnio znowu o tym myślę… Od dzieciństwa konie były moją pasją i uwielbiałam je rysować. To najpiękniejsze zwierzęta na świecie, w sumie ptaki też są ładne… ale z ssaków na pewno konie są najpiękniejsze. Krysia: Co ostatnio kupiłaś na Allegro? Iza: Kocyk :), ale jeszcze go nie dostałam. Jest bardzo

FB: Izabella Solarz * www.kulttattoo.pl

Iza: Wszystko o czym wspomniałaś miało na mnie ogromny wpływ. Co prawda od jakichś 2 lat piję alkohol, ale w niewielkich ilościach i przy wyjątkowych okazjach. Tatuaż z trzema „iksami” pozostał i nadal jest bardzo ważny. Co do Hare Kryszna - moje przekonania nie zmieniły się, ale nie jestem osobą praktykującą. Bardzo ważny jest dla mnie wegetarianizm, a w ludziach najbardziej cenię szczerość.

Krysia: Wielu tatuatorów ma się za szczęściarzy, ty również? Iza: Jestem bardzo zadowolona, tym bardziej kiedy spotykam znajomych ze studiów i okazuje się, że nie robią nic związanego ze sztuką, a ja mam tą możliwość. Nie mam też problemu z urlopami i mam stały kontakt z ludźmi.

TATTOOFEST 13


gólnie rzecz biorąc, są dwa sposoby na znalezienie interesującego tatuatora. Pierwszy to rzecz jasna internet, którym posługuję się średnio 7 godzin dziennie, drugi to zaglądanie do boksów na konwencjach. Prace Kostasa z „Dirty Roses” po raz pierwszy zobaczyłam na żywo kilka miesięcy temu w Mediolanie. Cała wyprawa na tamtą imprezę i pobyt we Włoszech wiązał się z wieloma przeżyciami i atrakcjami. Jedne dotyczyły kawy, a inne jazdy tramwajem… ale do rzeczy. Nietrudno domyślić się, że konwent w Mediolanie to setki świetnych prac, ale spośród wszystkich najbardziej zapamiętałam właśnie tą jedną, wykonaną przez Kostasa. Pokrywała całe udo modela, który poproszony przez wścibskie redaktorki z TF o wstanie z leżanki jęknął z bólu i posłusznie ześlizgnął się na podłogę… Krysia

T F : Powiedz skąd pochodzisz i jak długo jesteś tatuatorem? Kostas: Pracuję od 12 lat. To była spontaniczna decyzja, a jej następstwa na przestrzeni czasu są bardzo różne. Przy tym zajęciu trzyma mnie ogromna radość z tworzenia sztuki na ludzkim ciele i możliwość swobodnego wyrażania się. Pochodzę z Kastorii, małego, greckiego miasteczka. Do 19-go roku życia moim jedynym marzeniem była przeprowadzka do metropolii.

TATTOOFEST 14

Na szczęście taką okazją było rozpoczęcie studiów w Thessalonikach, które może nie są tak dużym miastem, z tyloma perspektywami jak Ateny, ale poziom życia jest i tak o wiele lepszy. Zanim ukończyłem edukację, trzymałem już w ręce maszynę.

rysunkami, obserwowałem poczynania innych artystów i analizowałem drobiazgowo ich prace. Wskazówki jakie udało mi się zaczerpnąć z prac mistrzów Fillipa Leu, Shige czy Horiyoshiego widać w pewnym stopniu w tych, które sam tworzę. Najbardziej w tego typu tatuażach urzekło mnie dopasowanie do kształtów ciała i głęboka symbolika.

TF: Większość prac tworzysz w stylu orientalnym, dlaczego właśnie jego wybrałeś? Kostas: Nie rysowałem, dopóki nie zacząłem tatuować. Wtedy starałem się nadrobić zaległości i imałem się każdego tematu, od biomechaniki po wzory maoryskie, ale najważniejsze było dla mnie zrozumienie zasad cieniowania w pracach realistycznych. Za każdym razem kiedy szkicowałem coś w stylistyce orientalnej, sprawiało mi to najwięcej radości i przychodziło o wiele łatwiej. Dlatego szybko podjąłem decyzję, by skupić się wyłącznie na tym. Zacząłem wnikliwie studiować zasady rządzące tego typu

TF: W twojej galerii widziałyśmy także kilka dotworkowych prac… Kostas: Ta stylistyka zachwyciła mnie i ostatnie 3 lata spędziłem na jej doskonaleniu. Ludziom w Grecji takie tatuaże zaczęły się podobać dopiero jakiś rok temu, więc nie są jeszcze szeroko znane i popularne. TF: George Mavridis powiedział w wywiadzie dla nas, że scena grecka dopiero się rozwija. Jakie jest twoje zdanie na jej temat? Kostas: Przez 10 lat przeważał styl zwany przeze mnie „turystycznym”. Społeczeństwo i zakorzenione uprzedzenia nie ułatwiały ludziom zafascynowanym tatuażem robienia sobie naprawdę dużych prac.

Efektem takiej sytuacji było mało artystyczne i niezbyt kreatywne podejście tatuatorów i wykonywanie raczej niewielkich wzorów. Na przestrzeni lat to nastawienie zmieniło się. Nowe i „stare” osoby z branży, jak Lucas, Sake, G. Mavridis, Gotza, Ozone, Bettie czy Jamer rozwijają swoje style, umiejętności i wcielają w życie świeże pomysły. W maju w Atenach odbywa się konwent, podczas którego można zaobserwować coraz więcej świetnych prac i ciekawych artystów. TF: Powiedz kilka słów o swoim miejscu pracy. Kostas: Studio „Dirty Roses” istnieje niespełna 1,5 roku. Pomysł na jego otwarcie udało mi się wcielić w życie wraz z moim przyjacielem Alexem, znanym jako „Gotza”. Koncentrujemy się na sztuce i unikamy „tatuaży dla turystów”. Niedługo dołączą do nas Pande-Lee, Rasel i Gianni. Wierzę, że świetnie się dogadamy i będziemy się razem dobrze bawić! TF: Spotkaliśmy się w Mediolanie, jakie są twoje oczekiwania względem tego typu imprez?


FB: Kostas Tzikalagias myspace.com/dirtyroses_tattoostudio

Kostas: Prawda jest taka, że niezbyt często odwiedzam konwencje. Uczestniczyłem tylko w lokalnych imprezach, raz byłem w Sacramento w 2009 roku i ostatnio w Mediolanie. Teraz razem z „Gotzą” postanowiliśmy wpisać więcej konwentów w nasz kalendarz, między innymi ten odbywający się w Londynie i Brukseli. Moim zdaniem, najważniejsza w tego typu spotkaniach jest okazja do osobistego poznania osób, z którymi dzieli się pasję i pracę, z tego powodu lepsze są mniejsze imprezy z bardziej przyjazną atmosferą. Z drugiej strony, duże konwenty to sposobność na pokazanie swoich tatuaży większemu gronu ludzi i zwrócenie na siebie uwagi innych artystów, czyli osiągniecie czegoś dość trudnego w kraju takim jak Grecja. TF: Co powiedziałbyś osobom, które zaczynają tatuować? Kostas: Tatuowanie to bardzo poważna sprawa. Zmienianie ludzkiego ciała na stałe wymaga ponadprzeciętnej koncentracji artysty. Widziałem wielu

tatuatorów niewyróżniających się jakimś szczególnym talentem, ale ciężko pracujących i traktujących swoje zajęcie serio. W takich przypadkach to często klucz do sukcesu i sposób na robienie świetnych prac. TF: Czy przychodzi ci na myśl jakaś ciekawa historia związana z pracą? Kostas: Nigdy nie zapomnę osoby, która poprosiła mnie o wytatuowanie okładki pewnego albumu przedstawiającej penisa z zębami, próbującego ugryźć język kobiety :). TF: Wiem, że lubisz AC/DC, co jeszcze? Kostas: Jestem fanatykiem muzyki rockowej! Słucham wszystkiego w tym klimacie, od AC/DC, Motörhead do Pantery i oczywiście mojego ulubionego Ozzy’ego Osbourne’a! Tatuowanie nie pozostawia mi zbyt dużo wolnego czasu. Gdybym go miał, poświęcałbym go przyjaciołom, w okresie zimowym jeździłbym na snowboardzie, a w lecie zwiedzał greckie wyspy…

TATTOOFEST 15


TATTOOFEST 16


TATTOOFEST 17


b, które znają jego prace, jak pewnie większości osó się mi y arz o nazwisko koj nie nes Dan Sin italiów. Kiedy słyszę jeg gen ch zki lud że ua tat w przypomina mi się z wkomponow ywaniem ch konwentach, od razu ny icz ran zag na ieś gdz ą imprezę tatuatorską… lub spotykam go temu, w drodze na parysk a lat 2 ce ejs mi ała mi a sto spore przedsięwzięcie sytuacja jak wyjazd na konwencję to czę w dziwnej pozycji, tyże wi, mó e iow życ nie cze Doświad róż, spanie ień, pakowanie, sama pod zawsze logistyczne: dużo załatw ście godzin w aucie… nie na ka kil , ka kil sto czę , cia aków eby Kr prz sie do różą na tra siące kilometrów e totalnego zmęczenia pod nci me mo ncie w yzo e śni hor na wła I . gle celu, na jest kolorowo y do naszego upragnionego ewieszoną przez ramię. iśm żal eżd doj już gdy , – Paryż torbą prz oją kolarzówką z malusią pojawił się Dan sunący sw Ola Takiemu to dobrze…

Cześć, nazywam się Dan Sinnes i urodziłem się w Luksemburgu. Początkowo kształciłem się by zostać optykiem, odbyłem nawet staż, ale pewnego dnia pomyślałem, że to nudne zajęcie i trzeba je zmienić.

wcześniej Ponieważ już y wał em zest aw so ry się i , el ta tuował em ci ja zy da tku mój pr flashy, a w do mendował miec, zareko ie N ta tuat or z tent a ow isko as ys mnie na st an łudniow ym st udiów w po w jednym ze m pr acę. ta em u, zaczął Luksemburg kilk a la t, odby łem Ta tuuję już 11 kątk ach za w różnych gues t spot ów na oż m co dzień św ia ta, a na st udio w pr ywat ny m e ni m ć spot ka się am u, gdzie st ar o, w st olic y kr aj eg żd ka m zeki wanio sprost ać oc aż tu ta e ni m e ć od kt o chce mie TATTOOFEST 18


Mam ten komfor t, że mogę zw iedzać św iat i nieus tannie uc zyć się od innych tat ua tor ów. W ielu art yst ów, których podzi wiam to moi dobrz y prz yjaciele i czę sto nadarza się okazja by wspólnie popracować. Regular nie od wiedzam Zurich i „Ri tual Electr ic” w Br ukseli. Częs to podróżuję z Mickiem , jednym z moich prz yjació ł, od którego przez lat a wiele nauc zył em się o życiu i tat uowa niu i jes tem wdzięczny mo gąc pracować razem z nim .

Jestem szczęśliwy, że miałem wspierających mnie rodziców i mogę wykonywać pracę, którą kocham i wiem, że będę to robił aż do końca moich dni.

Kolekcjonuję książki, blat y od kę desek skat eboardowych i sztu , ach prac O . ażem związaną z tatu ę mog nie m iada pos sam e któr są to pow iedzieć wiele, poza tym, że . ałem pozn e któr b, pamiątk i od osó

TATTOOFEST 19


uaże Lubię wy konywać tat skiej, oń jap do nawiązujące tyc znej ero cji tra ilus ej yjn tradyc ich mo zwanej Shunga. W stawiam pracach często przed nit alia. ge e ski mę lub kie dams bają do My ślę, że ludziom po ne roś sp się tego typu , które rysunki. To jak porno yzna lubi każdy, ale nie prz Ca łą e. zni blic się do tego pu skiej oń jap u res zak z wiedzę rych sta ze mi tologii zebrał em etu, ern int k, ąże wy druków, ksi ł. ció yja prz od i telew izji

TATTOOFEST 20


FB: Dan Sinnes * www.dansinnestattoo.com Chciałbym podziękować mojej mamie i tacie, mojemu buldożkowi, wszystkim przyjaciołom i klientom z całego świata, którzy wspierali mnie na każdym etapie mojej pracy. Pozdrawiam, Dan

TATTOOFEST 21




TATTOOFEST 24


TF: Ile lat temu wpadłeś na pomysł, aby zacząć tatuować? Daniel: Maszynę do ręki wziąłem w marcu 2007 i od razu stało się to moją obsesją. Zawsze interesowała mnie sztuka i różne jej przejawy. Hobbistycznie zajmowałem się pinstripingiem, czyli malowaniem samochodów i przygotowywaniem paneli nadwozia do tuningu aut. To właśnie kolega z warsztatu nakłonił mnie do sprawdzenia się jako tatuator. TF: Co lubisz w tej pracy? Daniel: Najbardziej cieszy mnie wykonywanie prac realistycznych. Jestem szczęśliwy widząc reakcje klientów na skończony tatuaż, zwłaszcza gdy udało mi się uwiecznić podobiznę kogoś bliskiego. To sprawia, że taki dzień zaliczam do udanych. TF: Mamy wrażenie, że ostatnio coraz więcej tatuatorów wybiera realizm jako styl, w którym czują się najlepiej. Jak było z tobą? Daniel: To był dla mnie łatwy wybór. Zawsze rysowałem w szkolnych zeszytach, zamiast odrabiać lekcje, a głównym tematem tych „prac” były samochody i motory. Starałem się żeby wyglądały najbardziej realistycznie jak to tylko możliwe. Kiedy zacząłem swój tatuatorski staż, cały czas słyszałem, że muszę nauczyć się rysować klasyczne, oldschoolowe motywy. Powiedziano mi, że kiedy zacznę tatuować, nie będę miał klientów na moje prace, i że ludzie nie są zainteresowani tatuażem realistycznym. Ja czułem jednak, że to jest moja droga i wiem, że podjąłem słuszną decyzję nie rezygnując z niej. TF: To znaczy, że nie narzekasz na brak zainteresowania? Daniel: Znalezienie klientów nie stanowi większego problemu, choć to raczej oni znajdują mnie. Niewiele osób pyta o wykonanie czegoś bardziej tradycyjnego, choć czasem dodaję różne elementy do mojego realizmu. TF: Czy inaczej wykonujesz portrety w szarościach, a inaczej te wielobarwne? Daniel: Do obu rodzajów używam tych samych technik. Uważam, że w wielobarwnych pracach najważniejsze jest TATTOOFEST 25


odpowiednie dobranie kolorystyki i przejść tonalnych. TF: Jak zapatrujesz się na tatuowanie w Europie? Daniel: Niestety nigdy tam nie byłem. Pierwszą podróż planuję w 2012 roku. Wiem, że jest dużo możliwości, ale poza chęcią uczestnictwa w konwentach w Londynie i Mediolanie, nie mam jeszcze konkretnych planów. Ponadto nastawiam się na zwiedzanie. Zdaję sobie sprawę, że sztuka i architektura Europy jest o wiele znakomitsza niż ta, którą mamy tutaj. TF: Jak nazywa się miejsce, w którym pracujesz? Daniel: Jestem właśnie w trakcie otwierania własnego studia, mam nadzieję, że nastąpi to wkrótce. Póki co tatuuję w Las Vegas w „Voodoo Tattoo” i w kalifornijskim „Goodfellas”. Tatuatorzy, z którymi współpracuję są niesamowici i cały czas bardzo zmotywowani by się rozwijać. TF: Kalifornia to skupisko świetnych tatuatorów. Kogo z nich podziwiasz? Daniel: Faktycznie, jest ich wielu. Inspirują mnie Steve Soto, Nikko Hurtado, Carlos Torres, Mike DeVries, Michael Demasi czy Jeff Gogué (ale on jest z Oregonu). Podoba mi się ich poświęcenie i oddanie. Oni wszyscy na swój sposób wpłynęli na mnie i na to co robię. Ich prace realistyczne są dla mnie mistrzowskie. TF: Czemu poświęcasz czas gdy nie pracujesz? Daniel: Jestem typem domatora, mam piękną żonę, ośmioletniego syna i siedmioletnią córkę. Są dla mnie całym światem i to oni motywują mnie do działania. Popierają mnie w 100% i zrobię dla nich wszystko, tak jak i oni dla mnie. Staram się spędzać z nimi jak najwięcej czasu. TF: Z doświadczenia wiemy, że tatuatorzy w przeszłości zajmowali się bardzo różnymi rzeczami. Czy ty również? Daniel: Zanim zacząłem tatuować, pracowałem jako hydraulik przez 6 lat i szczerze powiedziawszy nienawidziłem tego zajęcia. Zarabiałem co prawda bardzo dobrze, ale rzuciłem to na rzecz tatuowania. Początki, zawłaszcza

TATTOOFEST 26

pod względem finansowym były bardzo trudne, ale dziś wiem, że wszystko to warte było poświęcenia. Właściwie wiedziałem to od pierwszego dnia kiedy zacząłem. Teraz widzę efekty mojej ciężkiej pracy i nigdy w życiu lepiej się nie bawiłem. Otrzymałem wiele dobrego od ludzi z branży. To wspaniała społeczność i jestem jej oddany. Dziękuję Wam za poświęcony czas i możliwość udzielenia wywiadu. Daniel Rocha facebook.com/ danielrochatat2 www.myspace.com/ roachtattoo


TATTOOFEST 27


Chyba każdy z nas lubi niespodzianki. Tak owe zdarzają się czasem także w naszej redakcji. Pewnego wiosennego poranka pan listonosz wręczył nam zagadkowy, ciężki pakunek. Jego zawartością okazał się być obszerny, pięknie wydany sketchbook Jee Sayalero przesłany nam przez samego artystę. Prace tego tatuatora były publikowane w jednym z archiwalnych numerów magazynu, ponadto Jee dwukrotnie uczestniczył w krakowskim festiwalu, ufam więc, że fani stylu cartoon doskonale znają jego twórczość. Wspomniane wydawnictwo liczy 200 stron (plus liczne rozkładane strony). Jest to zbiór szkiców z lat 20072010. Niektóre rysunki znajdują się w różnych fazach realizacji, wśród nich takie, które świetnie znane są już z tatuaży Jee. Serdecznie polecamy!

TATTOOFEST 28


TATTOOFEST 29

www.humanflytattoo.com facebook.com/jee.sayalero


TF: Od jak dawna mieszkasz w Londynie? Crispy: Sprowadziliśmy się tu w marcu. Uwielbiamy to miasto, jest niesamowite! Mamy 2 lata na poznanie Wielkiej Brytanii, ale chyba zostaniemy na dłużej. TF: Rozumiemy, że pracę w „Evil From The Needle” zacząłeś zaraz po przyjeździe do Londynu? Crispy: Tak, i jak dotąd jest tu rewelacyjnie. Sytuacja, w której się znalazłem, nauczyła mnie pokory. Jako „świeżak” musiałem zapracować na różne rzeczy, ale uważam to za pozytywne doświadczenie.

TATTOOFEST 30

TF: Pytanie standardowe od kiedy tatuujesz? Crispy: Siedzę w tym od ponad 5 lat. Jednak z tatuażem oswajałem się od dziecka, bo mój tata ma na sobie dużo oldschoolowych prac. Zawsze też interesował mnie rysunek, zdecydowanie bardziej niż sport czy inne zajęcia. Kiedy mój starszy brat zaczął się tatuować, skupiłem na tym swoje

z a i nte r e s owa nie i pomyślałem, że może powinienem spróbować. Zacząłem od znalezienia i kupienia sprzętu, ale to był błąd. Przez chwilę próbowałem coś tam działać sam, i po krótkim czasie zdecydowałem, że najwyższa pora zabrać się do tego porządnie. W poszukiwaniu stażu trafiłem z moim portfolio do „SkinFX”. Pracujący tam Paul Braniff


szybko sprowadził mnie na ziemię. Zaprzestałem tatuowania, wróciłem do podstaw i zacząłem uczęszczać na lekcje rysunku. Po prostu podszedłem do tego poważnie. W tym czasie istniało wiele studiów należących do motocyklistów. Trzymałem się jednego z nich i co kila tygodni przychodziłem z moimi ulepszonymi rysunkami. Zanim dostałem szansę, minął rok. TF: Kto przekazał ci najwięcej wiedzy z zakresu rysunku?

Crispy: Jako dziecko rozwijałem się samodzielnie. Dużo rysowałem i byłem bardzo cierpliwy, ale w końcu doszedłem do miejsca, w którym potrzebowałem profesjonalisty gotowego mi pomóc i poprowadzić dalej. Moim mentorem był Tony Champ, jeden z najwspanialszych artystów, jakich kiedykolwiek poznałem. Uczył mnie przez 4 lata kiedy już tatuowałem. To był najlepszy krok jaki podjąłem, jeśli chodzi o moją pracę artystyczną.

TF: Opowiedz o swoich obrazach i o tym jak malarstwo wpływa na tatuowanie. Crispy: Tym zajęciem wypełniałem każdą wolną chwilę. Jeśli nie robiłem tego dłużej niż tydzień, czułem się… pusty. Wierzę w to, że wszelkie dziedziny sztuki pomagają w pracy tatuatora. Eksperymentowanie i próbowanie różnych palet kolorystycznych to tylko połowa zabawy. Nie jestem geniuszem w temacie koloru, ale cała wiedza jaką wykorzystuję przy wielobarwnych tatuażach pochodzi właśnie z malarstwa. Lubię porównywać moje tatuaże do obrazów i zawsze

TATTOOFEST 31


przy doborze kolorystyki w mojej głowie pojawia się „Burnt umber” a nie „Chocolate Brown”. TF: Wolisz wykonywać tatuaże kolorowe czy cieniowane? Crispy: Tak naprawdę nie ma to dla mnie większego znaczenia, nie dostrzegam jakichś znaczących różnic w pracy z jednymi i drugimi. Za najważniejsze w obydwu przypadkach uważam stworzenie kontrastu. TF: Zazwyczaj tatuatorzy mogą pochwalić się sporą ilością tatuaży. Jak jest z tym u ciebie? Crispy: Nie mam ich jeszcze zbyt wielu, ale od dawna snuję plany. Nie zależy mi, TATTOOFEST 32

żeby szybko zapełnić wolne miejsca na ciele. Lista tatuatorów, w których ręce chętnie bym się oddał jest dość długa, bo w branży jest wiele znakomitych postaci. Za każdym razem kiedy spotykam je na konwentach i zaczynamy rozmawiać, po prostu brakuje czasu na tatuowanie. TF: Kogo wymieniłbyś jako swojego ulubionego tatuatora i artystę? Crispy: To trudne pytanie, nie potrafię wybrać tylko jednego. Tatuatorzy, którzy najbardziej mnie inspirują to: Jeff Gogué, Dmitriy Samohin, Johan Finne, Nick Baxter, Bob Tyrrell, Uncle Allan. Moi ulubieni artyści spoza tatuatorskiego świata to: Simon Bisley, Joe Chiodo, Mucha, Glen Arthur, Sylvia Ji, J Scott Campbell, Audrey Kawasaki, Brian M Viveros, Brom.

TF: Jakimi zasadami kierujesz się w pracy i życiu? Crispy: Nabieram doświadczenia i wiele uczę się w studiu, które kieruje się starymi, dobrymi zasadami. Nie wytatuuję dłoni ani szyi komuś, kto nie posiada już znacznej ilości tatuaży. Nie mam nic przeciwko ozdabianiu tatuażem twarzy, ale nie zrobię nigdy nikomu takiej pracy. W życiu kieruje mną wiara, że jeśli jesteś dobry i szczery względem ludzi wokół, to pozytywna energia do ciebie wróci. TF: Znalazłyśmy informację, że uwielbiasz kreskówki. Która jest dla ciebie najlepsza? Jak jeszcze lubisz się relaksować? Crispy: Haha, tak! „Futurama” to moja ulubiona produkcja, ale uważam, że


facebook.com/chris.lennox.art wszystkie projekty Setha Mcfarlane’a są super, m.in. „Family Guy”. Jeśli mam wolną chwilę, z chęcią marnotrawię kilka godzin z PS3 albo XBoxem. Każdy czasem potrzebuje przerwy! TF: Chciałbyś robić w życiu coś innego? Crispy: Szczerze… nie! TF: Zdążyłeś już nieco pozwiedzać Europę? Crispy: Niestety, nie miałem okazji podróżować. Byłem w Paryżu, który mnie zachwycił i na niemieckim festiwalu „Rock’n’Ink”. Mam w planach konwent w Brukseli w październiku i kilka eventów w Wielkiej Brytanii. Planujemy dużo podróżować, ale najpierw chcemy się bardziej zadomowić. TATTOOFEST 33


TATTOOFEST 34


TATTOOFEST 35

facebook.com/fat.tattoos


TATTOOFEST 36


TATTOOFEST 37




Russ Mills - projektant, ilustrator i artystamalarz urodził

się w 1971 roku. Jest absolwentem wydziału ilustracji Uniwersytetu w Leeds Met. Jego wyuczoną specjalizacją jest eksperymentalny film i animacja. Jak sam twierdzi, nie miał problemu ze znalezieniem dochodowej pracy, ale stanowiska na których pracował nie wymagały od niego wiele kreatywności. Te doświadczenia uświadomiły mu, że musi wrócić do podstaw, czyli pracy z długopisem i ołówkiem. Jego obrazy to niezwykle

energetyczna mieszanka linii, kleksów, znaków i barw. Mam

nadzieję, że jego świeże i ekspresyjne grafiki przypadną Wam do gustu.

TATTOOFEST 40

Ola: Jakie pierwsze skojarzenia wywołują hasła: -Osobisty język symboli: Russ: Porządek wyłaniający się z chaosu -Cenzura: Russ: Coś niepotrzebnego, bez znaczenia, chrześcijaństwo, kontrola -Podświadomość: Russ: Ciemność, samotność, niższość, niepewność, nadzieja -Intuicja: Russ: Szczęście -Sen: Russ: Regres -Kobieta: Russ: Perfekcja -Strach: Russ: Wysokość, osy, zamknięte pomieszczenia, tłum Ola: Czy nadal pracujesz nad stworzeniem perfekcyjnego obrazu? Russ: Zawsze o tym myślę, ale nie wiem czy to w ogóle jest możliwe w moim przypadku. Wszystkie z moich grafik są kompletne w 95%, a te brakujące 5% wciąż jest nieosiągalne. To bardzo zdrowe podejście, ponieważ nigdy nie pozwoli mi przestać tworzyć. Jestem pewien, że każdy artysta, żywy czy umarły, zgodziłby się z tym stwierdzeniem. Dostrzegam za to doskonałość w pracach innych osób. Niektóre obrazy, zdjęcia lub utwory muzyczne są bez zarzutu, niektóre tak wadliwe, że aż doskonałe. To pytanie nigdy nie wygasa i zawsze pozostaje bez odpowiedzi. Ola: Jak określiłbyś proporcje między tym co w twoich obrazach jest zaplanowane, a tym co przypadkowe? Na jakie etapy dzielisz zazwyczaj pracę?

Russ: Proporcje to pół na pół. Etap planowania zabiera najwięcej czasu, tak wiele, że często zapominam, że pracuję nad obrazem a nie tylko nad zrobieniem bałaganu. Zabawa zaczyna się tam, gdzie pojawia się przypadkowość. Zazwyczaj nie rozpoczynam z jakimś konkretnym zamiarem, po prostu oddaję nastrój i uczucia, które mi towarzyszą i jakie chcę przekazać. Nic nie jest ustalone, dopóki obraz nie jest skończony. Zanim zacznę korzystać z komputera, przygotowuję szkice i zbieram materiały, tekstury tła i pędzle. Staram się gromadzić jak największą ilość pędzli, dzięki temu pracuję ciągle z czymś nowym, co pozwala mi zachować świeżość. Kiedy już przygotowane są wszystkie rzeczy związane z „zapleczem”, zaczynam bawić się kompozycją. Rozmieszczam elementy i tak długo je przestawiam, aż znajdę dobry punkt wyjścia. Następnie zestawiam kształty tak, by powstała jakaś postać. Może to być natychmiastowe lub trwać godzinami. Później zajmuję się dokładaniem jak największej ilości detali. Gdy obraz jest gotowy w monochromach, dodaję podstawową warstwę i mieszam kolory tam, gdzie zachodzi taka potrzeba. Na koniec zostawiam warstwy uzupełniających kolorów i znaki. Często powtarzam ten proces kilka razy z tymi samymi elementami i częściami składowymi, także istnieje kilka wersji tego samego obrazu. Ola: Czy nadal pracujesz z tradycyjnymi mediami? Jak możesz je porównać z tymi współczesnymi? Russ: Zawsze z nich korzystam i właściwie bez nich nie byłbym w stanie osiągać takich efektów. Problem jest też taki, że nie potrafię obsługiwać tabletów czy korzystać z oprogramowania do rysowania. Nie znalazłem jeszcze żadnego sposobu na zrobienie tak dużej i różnorodnej ilości znaków


TATTOOFEST 41


i faktur przy pomocy komputera. Najbardziej znacząca różnica pomiędzy pracą w digitalu a tą z tradycyjnymi mediami to opcja „Ctrl + z”, która umożliwia zmiany położenia pozornie chaotycznych plam nieskończoną ilość razy i pozwala nie opierać się wyłącznie o jedną szansę na „szczęśliwe” maźnięcie pędzlem. Niektórzy powiedzą, że to pozbawia sztukę kawałka duszy, ja myślę, że jednak czegoś dodaje. Kiedy wykonuję coś z freehandu, to zupełnie nie przypomina obrazów z jakich jestem znany. Mój sketchbook nie odzwierciedla w najmniejszym stopniu ukończonych obrazów. To taki wyłącznie mój prywatny basen pomysłów, w którym mogę się zanurzyć kiedy będę miał dość komputera.

TATTOOFEST 42


Ola: Nad czym pracujesz w tym momencie? Russ: Są to obrazy na wystawę grupową zatytułowaną „Artyści przez artystów”. Zostaliśmy poproszeni o stworzenie portretów osób, które szanujemy albo takich, które miały znaczący wpływ na naszą twórczość. Wybrałem Vincenta van Gogha i Paula Gauguina. W tym projekcie wykorzystuję tylko tradycyjne media, co będzie dla mnie sporą odmianą. Mam jeszcze w planach produkcję zestawu ilustracji, które zostaną

wydane w lecie, później zaczynam pracę nad kolejną, indywidualną wystawą. Ola: Na jaki element czyjegoś wyglądu zwracasz uwagę przy pierwszym spotkaniu? Russ: Początkowo zawsze patrzę na buty, jestem niewiarygodnie niepewny siebie w towarzyskich relacjach z nieznajomymi. Jak tylko poznam kogoś lepiej, wgapiam się w niego z dziwaczną, dziecięcą manierą wyszukując niezwykłych cech. Wydaj mi się, że to przejaw bycia zawodowym obserwatorem. Nauczyłem się, że wygląd zupełnie nie ma znaczenia i chciałbym, żeby uświadomiło sobie to więcej ludzi.

www.byroglyphics.com facebook.com/russ.mills

Ola: Jaka jest twoja recepta na zachowanie świeżości? Russ: Trzeba eksperymentować najwięcej jak to możliwe i ignorować wszystkie reguły.

TATTOOFEST 43




to szczupły, wysoki młodzieniec, z którego twórczością po raz pierwszy zetknęłyśmy się pół roku temu na konwencji w Berlinie. Jego tatuaże są różnorodne, ale nie da się ukryć, że najbardziej fascynuje go realizm. Na każdym kroku powtarza, że jest bardzo skupiony na swoim rozwoju i inne rzeczy nie mają większego znaczenia. Mieszka w malutkim miasteczku na południu Niemiec, i co jest dość zaskakujące, właśnie tam mieści się jego studio. Czas pokarze dokąd doprowadzi Floriana jego determinacja, póki co, idzie mu całkiem nieźle. Krysia TF: Na początek kilka słów o tobie. Florian: Niewiele mogę o sobie powiedzieć. Mam 24 lata, jestem tatuatorem i artystą, który większość swojego czasu przesiaduje w studio, kocham malować i rysować. Lubię też chodzić na koncerty. Sprawia mi przyjemność przebywanie na łonie natury, spotkania z przyjaciółmi i dobra zabawa, ale przede wszystkim koncentruję się na doskonaleniu moich artystycznych umiejętności. TF: Od kiedy nazywasz siebie tatuatorem? Florian: Jestem w branży od 18-stego roku życia, czyli od 6 lat. Jeszcze w szkole zacząłem zbierać różne informacje odnośnie pracy tatuatora, sceny i samego rzemiosła. W tamtym okresie plastyka była moim ulubionym przedmiotem i za jej sprawą zacząłem tworzyć dużo własnych projektów. Wychowywałem się w wiejskim rejonie, gdzie tatuaże należały do rzadkości i nie budziły pozytywnych skojarzeń. Bez względu na to dążyłem do zostania tatuatorem i tak się stało. Mam

TATTOOFEST 46


już także swoje własne studio. Początek był niezmiernie trudny, przez 2 lata pracowałem w dwóch miejscach, żeby opłacić czynsz. TF: Opowiedz coś więcej o tym miejscu. Florian: Od 5 lat tatuuje ze mną mój kumpel Robert. W tym czasie staliśmy się naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Wszystko w lokalu zrobiliśmy sami. Teraz już obydwaj możemy utrzymać się z pracy w nim. Studio mieści się w malutkiej miejscowości, a w pobliżu niego znajdują się stajnie ;). Jak wspomniałem, to wiejski rejon blisko niemieckiej części Alp i Austrii. To ciche i spokojne miejsce, gdzie żyje się praktycznie bez stresu, jest idealne także na wakacje. Nie jesteśmy na pewno typowym studiem z centrum miasta licznie odwiedzanym przez ulicznych przechodniów. TF: Wykonujesz sporo portretów… Florian: Zawsze fascynowały mnie twarze, bez względu czy przedstawione realistycznie, w klimacie fantasy czy demoniczne. Wykonanie tatuażu realistycznego jest dla mnie za każdym razem wyzwaniem. Lubię „walczyć” z tymi wszystkimi detalami, patrzeć jak obraz powoli się rozbudowuje i nabiera realnych kształtów. TF: Pracujesz zarówno w kolorze jak i szarościach, co przychodzi ci łatwiej?

Florian: Uwielbiam oba typy prac, ale zaczynałem od cieniowanych i jednak je wolę wykonywać. Według mnie, takie tatuaże cechuje bardziej unikalny nastrój. Mają w sobie coś majestatycznego, co trudno wytłumaczyć. Kolorowe urzekają mnie tym, że to samo zdjęcie czy obrazek można wykonać na wiele sposobów, zmieniając jedynie gamę kolorystyczną i tym samym tworząc inny klimat. Myślę jednak, że portrety w szarościach zawsze będą moim numerem jeden! TF: Portrety kojarzą się z powagą, a czy zdarza ci się tatuować coś bardziej szalonego? Florian: Wykonuję wiele takich tatuaży. Przedstawiają one coś zabawnego, bajkowego albo mogą też być realistyczne. Obecnie trudno powiedzieć co tak naprawdę jest „crazy”. Może to być wielki czerwony krzyż z grubych linii na realistycznej czaszce, może komiksowy komar z oczami większymi od całego ciała, a dla kogoś innego „crazy” będzie scena rzezi z horroru. TF: Co chciałbyś przekazać poprzez swoje prace? Florian: Tatuaże, które wykonuję nie są moje, należą do klientów. Staram się sprostać ich wymaganiom dając maksimum mojej kreatywności. TF: Czy jesteś w stanie wymienić artystę, który ma na ciebie największy wpływ?

Florian: Jest wielu, których podziwiam i są w pewien sposób moimi idolami. Nie jest istotne czy to tatuatorzy, rysownicy, malarze czy muzycy. Potrafię czerpać inspiracje od nich wszystkich, dlatego nie chcę wymieniać nikogo konkretnego. Wypisując ich nazwiska stworzyłbym książkę, a wolę robić tatuaże ;). TF: Mieszkach w bliskim sąsiedztwie Austrii i Szwajcarii, znasz dobrze te kraje? Florian: Odwiedzam Austrię i Szwajcarię, ale przeważnie po to, by brać udział w konwencjach. To świetna okazja aby porozmawiać z innymi tatuatorami, przyjrzeć się ich pracom, pokazać swoje i poszukać natchnienia. TF: Czy jakieś inne zajęcia zajmują twój czas? Florian: Tatuowanie i rysowanie to dwie najważniejsze rzeczy, nic innego poza tym się nie liczy. To coś, co mnie uszczęśliwia i daje satysfakcję. Uwielbiam odwiedzać konwenty, pracować na nich i samemu być tatuowanym. Moim celem jest nieustające robienie jak najlepszych tatuaży, dawanie z siebie wszystkiego i ciągłe polepszanie moich umiejętności. Koncentruję się wyłącznie na mojej pracy i studiu. Najprawdopodobniej o domu, żonie i dzieciach pomyślę dopiero za kilka lat. Facebook: Florian Karg

TATTOOFEST 47


TATTOOFEST 48


TATTOOFEST 49



Mick Squires

The Other

Andrzej Leńczuk w rękach Tommy’ego Lee

Energetyczny występ The Mahones

Boris tattuuje Randy’ego - współorganizatora imprezy

TATTOOFEST 51

Ledfoot

Rezurex


Flatfoot 56 Mario Hartmann, Ilustration in Skin, Niemcy

Czas na relaks! Polska załoga

W

zeszłym roku uznałyśmy imprezę w Chemnitz za niewielką i lokalną, na tle innych podobnych wyróżniały ją odbywające się przez trzy dni koncerty. Kilka miesięcy przed konwencją byłyśmy w szoku, że tak wielu kalifornijskich artystów zapowiedziało swój udział w tegorocznej edycji. Pojawiła się nadzieja, że poza sporą dawką muzyki, możemy spodziewać się także większej ilości dobrych prac.

TATTOOFEST 52

K.T., Realist Tattoo, Japonia

N

asz magazyn dzięki współpracy z organizatorem mógł rozdać pięć podwójnych, weekendowych karnetów. W związku z widocznym wzrostem rangi imprezy, chętniej namawiałyśmy na przyjazd polskich miłośników rocka i tatuażu. Ogłoszony przez nas konkurs nie był trudny i każdy kto poświęcił choć chwilę, mógł wygrać trzydniową wejściówkę. Szkoda więc, że nikt z nagrodzonych nie dojechał. Na szczęście słowo po polsku można było zamienić z Gosią i Andrzejem Leńczukami, a także z sympatycznym Tomkiem z bydgoskiej „Demolki”.


Simon, Buena Vista Tattoo Club, Niemcy

Adriaan Machete, Machete Ink Gallery, Niemcy

TATTOOFEST 53

Crispy Lennox, Evil From The Needle, Wielka Brytania

Randy, Heaven of Colours, Niemcy

Tino Anton, Artifex Tattoo, Niemcy

Chris Schmidt, Farbschock, Niemcy


Zadowolona publiczność

TATTOOFEST 54

Świeża zdobycz A. Leńczuka autorstwa Tommy’ego Lee

Victor, Hell Yeah, Niemcy

Choze, Magic Moon Tattoo, Czechy

Chris Schmidt, Farbschock, Niemcy

Aleja gwiazd The Mahones

Alex, Colour ‘n’ Coffee, Niemcy


Z

araz po wejściu zdążyłam zorientować się, że organizacyjne niedociągnięcia z roku poprzedniego zniknęły i pod tym względem było naprawdę bez zarzutu. Równie szybko okazało się, że amerykańskie gwiazdy tatuatorskiego świata do Chemnitz nie dotarły. Udało się to jedynie Romanowi Abrego i Tommy’emu Lee, aktualnie przebywającemu w Europie. Z innych stron świata pojawili się: Mick Squires, Crispy Lennox, George Mavridis, Boris i niemiecka „Buena Vista”. Wspomniałam wcześniej, że na liście zespołów czegoś mi brakowało. Oj jak się myliłam! Muzycznie było świetnie! W weekend wysłuchałam między innymi Rezurex, Frenzy, Deadline, Civet, aktualnie już w mieszanym składzie, dalej świetnego Street Dogs, Rogera Mireta z Disasters i wiele innych mniej znanych grup. Zespoły grały na dwóch scenach, gdy jeden koncert kończył się, na drugiej już zaczynał kolejny. Muzyczna strona imprezy być może nie odpowiadała wszystkim, a szczególnie mogła być uciążliwa dla pracujących tatuatorów. Zatyczki do uszu to w Chemnitz norma ;). Nasilenie hałasu uzależnione było od lokalizacji boksu, Radek i ja szczególnie na niego nie narzekaliśmy, bardziej na efekt stereo, bo nasze stoisko ulokowane było w równej odległości od obydwu scen. Mile zaskoczył mnie lepszy klimat podczas trwania koncertów. Po zeszłorocznym szoku związanym z atmosferą, czyli z jej brakiem, fajnie było patrzeć na tańczących, a nawet noszonych na rękach tłumu ludzi. Od tamtego roku nie zmieniła się jedna rzecz, konwencja w Chemnitz to w dalszym ciągu bardziej „Rock” niż „Ink”. Tatuatorska część imprezy pozostawała gdzieś w tle. Mimo tego, zgodnie z oczekiwaniami, dobrych prac było zdecydowanie więcej niż w roku ubiegłym. Na konkursy zarezerwowano w programie godzinę w sobotę i tyle samo w niedzielę. O ile pierwszego dnia ten czas został wykorzystany w pełni, tak drugiego prezentacja tatuaży odbyła się błyskawicznie. Inne bardziej typowe dla konwencji atrakcje to np. kończący sobotni wieczór freekshow grupy „Circus Bizarre”.

P

o tym co napisałam powyżej, chyba nietrudno domyślić się, że jestem z tego weekendu jak najbardziej zadowolona. Może jedynie żałuję, że w środku wyraźnie widocznego sezonu szparagowego nie udało nam się z Radkiem ich zdegustować z racji całodniowego przebywania w hali. Dla mnie łączenie imprezy tatuatorskiej z muzyczną jest dobrym pomysłem, ale niejednokrotnie przekonałam się już, że uczucia w tej kwestii są bardzo mieszane. Tak czy inaczej mam nadzieję, że za rok w Chemnitz znowu poczuję siłę kontrabasu. Krysia

Ten chłopak był niesamowity!


ległej

od chłopak z o t s e r d n A zwierzątka , którego tnie Kolumbiin tacie świe anie s o p e z s t mie

amię i ś j gust. Zap trafiły w mó ka nie jest łatwe, jego nazwis że nie będzie miał myślę więc e jeśli to się nie Wam za zł c ten krótki wstęp uda. Piszą ię dowiedzieć jak starałam s państwie, z którego najwięcej o hater tego materiału. pochodzi bosię, że wszystkim Domyślam ia kojarzy się dość nam Kolumb Istnieje szansa, że podobnie. ytej wiedzy i pracom dzięki zdobędzie teraz nieco Krysia Andresa b inaczej.

TATTOOFEST 56


„Lubię poprzez moje prace dawać ludziom do myślenia, choćby przez ukrywanie mrocznej natury pod słodkim wyglądem.”

TATTOOFEST 57


TATTOOFEST 58


TATTOOFEST 59


TF: Powiedz nam coś o sobie. Zdradzisz jakieś ciekawostki? Andres: Nazywam się Andres Felipe Mejia Methza i do cholery sam nie wiem, które to moje nazwisko. Wszyscy znają mnie jako

TATTOOFEST 60

„Logo”. Jestem Straight Edge od 16-go roku życia. Lubię hardcorową muzykę. Mam 2 koty. Uwielbiam jeździć na rowerze. Kocham moje miasto i oczywiście kocham też tatuaże, dlatego między

innymi mam wytatuowany napis: „I love my city”. Kolekcjonuję matrioszki i gram w hardcorowopunkowej kapeli „Subway”. Moim wielkim hobby jest fotografia i w tym roku, razem z przyjaciółmi


rozpoczynamy duży projekt fotograficzny. Mam nadzieję, że wszystko się uda! TF: Co robiłeś zanim odkryłeś, że spełniasz się poprzez tatuowanie? Od jak dawna zajmujesz się ozdabianiem ciał? Andres: Studiowałem projektowanie graficzne i tatuowanie było dla mnie ogromną zmianą życiową. Zacząłem kiedy miałem 20 lat. Trwa to już 6 lat, ale szczerze powiedziawszy, nigdy nie myślałem o tym jak o zawodzie, czy stałym zajęciu. Zawsze uwielbiałem rysować i tworzyć moje własne postacie. Pewnego dnia przyjaciel, który mnie tatuował, zobaczył mój szkic i zapytał dlaczego do tej pory nie wziąłem maszynki do ręki. Wtedy w ogóle się nad tym nie zastanawiałem i nie byłem zainteresowany zostaniem tatuatorem. Wróciłem do tej myśli dopiero po kilku latach i to była moja najlepsza decyzja. W tym momencie nie zamieniłbym tego na nic innego! TF: Tatuaż w Kolumbii rozwiń temat. Andres: Nasza scena wciąż ewoluuje. Ludzie zaczynają bardziej przychylnie patrzeć na tatuaż i powoli akceptują to zjawisko. Wywodzi się stąd wielu świetnych artystów, których podziwiam, jak: John Rodriguez, Miguel Dark, Cesar, Ikki, Ed Perdomo czy Tulio. Kilka lat temu konwent tatuażu odbywał się tylko w stolicy kraju Bogocie. W tym roku przypada jego piąta edycja i wszyscy czekamy z niecierpliwością, aby dowiedzieć się jacy artyści odwiedzą nasz kraj. Poza tym, organizowane są także inne imprezy, w miastach takich jak Medellin, gdzie między innymi pojawił się Nick Baxter. Niezwykle cennym doświadczeniem było dla mnie oglądanie go przy pracy i przekonanie się jakie ma do niej podejście. Generalnie, w Kolumbii nadal jest sporo do zrobienia, ale można powiedzieć, że sytuacja znacznie się poprawia. TF: Jakie jest miejsce, w którym pracujesz?

Andres: Studio znajduje się obecnie w przebudowie. Nosi nazwę „Anubis Art” i jest tam bardzo przyjemnie. Funkcjonuje od 11 lat i jest najbardziej popularne w mieście. Pracuje ze mną Carlos, jeden z moich najbliższych przyjaciół. Zazwyczaj, kiedy nie zajmujemy się tatuowaniem, wspólnie rysujemy. TF: Tworzysz prace w bajkowym stylu, wydaje się zatem, że masz wyjątkowe poczucie humoru. Gdzie szukasz inspiracji? Andres: Ha, ha… Cóż, moje poczucie humoru nie jest najlepsze. Rzadko się czymś inspiruję, lubię tworzyć sam od podstaw. Wyobrażam sobie coś i po prostu zaczynam rysować. Wymyślam postać, nadaję jej kształt i charakter. Lubię poprzez moje prace dawać ludziom do myślenia, choćby przez ukrywanie mrocznej natury pod słodkim wyglądem. Taki efekt osiągam często uwydatniając np. oczy danej postaci. TF: W twoich pracach pojawia się wiele zwierząt, które z nich lubisz najbardziej? Andres: Według mnie wszystkie zwierzęta są piękne. Do moich ulubionych należą jednak ptaki i ryby, i chyba właśnie ryb tatuuję najwięcej. Wykonałem też kilka szczurów i kotów. TF: Ulubiony artysta? Andres: Nie sposób wybrać jednego. Może wymienię kilku moich faworytów: Nick Baxter, Adam Hathorn (Honkeykong), Jeff Gogué i Shige. TF: Czy byłeś kiedyś w Europie? Co chciałbyś tu zobaczyć? Andres: Niestety jeszcze nigdy tam nie byłem, ale jest to jedno z moich marzeń. Chciałbym uczestniczyć w londyńskiej konwencji, bo zawsze pojawia się na niej wielu znakomitych tatuatorów, których mógłbym poznać. Z tego co wiem, Paryż jest również bardzo interesujący.

FB: Andres Felipe Mejia Methza

TATTOOFEST 61


Belly Button

pochodzący z Perpignan, miasta na południu Francji, został wytropiony kilka miesięcy temu przez redaktora Bama, któremu jednak w okresie pracy w magazynie nie udało się zrealizować tego materiału. Po długim okresie milczenia, Belly przypomniał sobie o naszej współpracy i postanowił doprowadzić ją do finału. Reprezentuje on francuską scenę tatuażu w najbardziej dla mnie dobitnym tego słowa znaczeniu. W ciągu kilku lat pracy w branży udało mi się stworzyć swoistą mapę styli, wskazać gdzie, który cieszy się większym powodzeniem. Wiadomo, że zdarzają się wyjątki a podział nie jest oficjalny i trwały. Dla mnie osobiście Francja to kraj gdzie narodził się quasidziecinny, nieco prymitywny styl, który reprezentuje nasz bohater i przy użyciu jakiego można wykonać rękaw podczas jednej, dwóch sesji. Ola

TF: Co przywiodło cię do tatuowania? Opowiedz nam o swoich początkach. Belly: Przede wszystkim na tą drogę sprowadził mnie rysunek. Zawsze byłem blisko sztuk plastycznych, przez 7 lat studiowałem projektowanie i grafikę, a potem rozpocząłem pracę w wyuczonym zawodzie. Po kilku miesiącach i nabraniu doświadczenia zorientowałem się, że nie jest to zajęcie dla mnie. Potrzebowałem więcej kontaktu z ludźmi. Tatuaż w moim życiu pojawił się wcześnie i pasjonował mnie już w młodzieńczym wieku, ale nie myślałem o nim w kategoriach zawodu czy sposobu na zarabianie pieniędzy. Zdawałem sobie sprawę, że znalezienie punktu zaczepienia w branży dla kogoś zupełnie początkującego nie jest prostą sprawą, ale dzięki umiejętności rysowania udało mi się dostać staż w lokalnym studio. Reszty nauczyłem się eksperymentując i wyciągając wnioski. Teraz nadeszła moja kolej na udzielanie wskazówek, bo od kilku miesięcy mam swojego ucznia Aurélio, któremu przekazuję wiedzę.

motyw wytatuować. Dziś mam wypracowany mój własny sposób podejścia do tatuażu w oparciu o wymagania klienta.

TF: Jaka twoim zdaniem jest najtrudniejsza część pracy tatuatora? Belly: Czasem myślę, że pokonanie bólu klienta. Jest oczywiście dużo więcej innych rzeczy które trzeba wiedzieć i umieć i stosować w praktyce. Gdy zaczynałem, nie zdawałem sobie z nich sprawy. Pierwsze lata mojego tatuowania były swoistą próbą. Dziś moje techniczne umiejętności są już dobrze rozwinięte. Kiedyś rozmyślałbym nad projektem godzinami, spędzał kolejne na rysowaniu, by ostatecznie dany

TF: Rozwój. W jakim kierunku będziesz podążać? Belly: Nie wiem jak będę tatuował za rok. Na pewno nie wykonam wszystkiego, o co zostanę poproszony. Niektóre kwestie zupełnie mnie nie interesują, niektóre style do mnie nie pasują. Nie chodzi o to by tworzyć dla samego tworzenia. Dla mnie ważne jest, by krok po kroku rozwijać własny styl. Uważam, że z roku na rok widać jak ewoluują moje tatuaże, a także technika, którą się posługuję i pewne jest, że nie poprzestanę

TATTOOFEST 62

TF: Co jest wyjątkowego we Francji i tamtejszej scenie tatuażu? Mamy na myśli popularność takich nietypowych prac jakie wykonujesz, co niekoniecznie sprawdza się w innych krajach. Belly: Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Bugs, którym od zawsze się inspiruję, był pierwszą osobą, która zaczęła łamać klasyczne zasady tatuowania bazując na artystach takich jak Picasso czy Braque. Yann Black był kolejnym, który przesunął poprzeczkę wpływami J. M. Basquiat’a i dziecięcej mazaniny. Ja podążam ich śladami zwracając szczególną uwagę na to, jak dany motyw komponuje się z ciałem. Staram się jak najwięcej rysować bezpośrednio na ludzkim ciele, minimalizując odbijanie z kalki.

na tym poziomie. Na pewno będę dalej sprawdzał, co za pomocą igieł można przełożyć na skórę. TF: Jak wygląda twoja etyka pracy? Belly: Mam swój kodeks etyczny i staram się nie łamać zasad. Jeżeli dany pomysł mi się nie podoba lub jeśli klient stara się za dużo mi narzucić, wolę zrezygnować. Chcę aby moje tatuaże niosły pozytywne przesłanie i jeżeli klient będzie usiłował wymóc na mnie bardziej radykalne tematy, będzie musiał wstać i wyjść. TF: Co najbardziej lubisz w tym zajęciu?


Belly: Oczekuję od mojej pracy i życia nowych spotkań, które zawsze są interesującym doświadczeniem. Lubię ludzi, bo każdy z nich ma do opowiedzenia coś ciekawego. Cieszy mnie świadomość, że zostałem przez nich wybrany, by przekazać ich historię poprzez wykonanie tatuażu. Lubię moje życie i tych, którzy się w nim pojawiają. TF: Kto najczęściej cię inspiruje? Belly: Inspiruje mnie wiele rzeczy, unikam jednak oglądania prac tatuatorów. Uważam, że stanowczo za dużo czytałem o innych artystach podczas studiów plastycznych. Staram się inspirować tym, co mnie

otacza. Zdarza mi się godzinami wpatrywać w znaleziony kwiat, chmurę albo napis na murze, potrafię spędzić dużo czasu analizując szczegóły tego co widzę. Kiedyś porównywano mnie do Bugsa (który również pochodzi z Perpignan, Léi Nahon (La Boucherie Moderne) Roba Admiraala (z którym nie miałem jeszcze okazji się poznać), Stefa (Illusion of Light), Guy’a (The Tannery), Easy Sachy (Mystery Tattoo Club) czy Yanna Blacka (Glamort), który nawet mnie spoliczkował, kiedy się spotkaliśmy. Tego dnia powiedziałem sobie, że najważniejsze jest skupienie się na przekroczeniu granicy tradycyjnie postrzeganego TATTOOFEST 63


www.bellybuttontattoo.com www.myspace.com/ bellybuttontattooshop TATTOOFEST 64


tatuażu i nowe podejście do niego, na wzór tego, jak do sztuki współczesnej podeszli impresjoniści. TF: Jakie masz plany na najbliższy czas? Belly: Wkrótce popracuję trochę w Brukseli w „La Boucherie Moderne”. Ponadto mam zaplanowanych kilka guest spotów w różnych miejscach. Od ponad 4 lat gościnnie pojawiam się w „Tribal Act” w Paryżu i w berlińskim „AKA”. Oczekują mnie także w Kanadzie i Stanach. Poza tym tworzę kilka ilustracji, które mam nadzieję zostaną zaprezentowane na pewnej wystawie. Z pewnością nie zniechęcę się i znajdę czas na dokończenie moich projektów i realizację nowych pomysłów. TF: Czy jest coś, co chciałbyś dodać? Belly: Dziękuję Juliane, mojej rodzinie i bliskim.

TATTOOFEST 65


TATTOOFEST 66

Czesio - kot

Z narzeczoną Ineską

Imię, nazwisko: Dominik Mądrachowski Rocznik: 1974 Czym zajmujesz się zawodowo: jestem przedstawicielem handlowym w branży przemysłowej. Jak na pomalowanego człowieka przystało, zajmuję się sprzedażą farb i lakierów. Opiekuję się również danymi produktami od strony technicznej. Zawodowo prezentuję się w długim rękawie, zazwyczaj w garniturze (latem masakra). Mam też klientów, którym nie przeszkadza to, że jestem wytatuowany. Generalnie potwierdzam, że w Polsce zmieniło się podejście do tatuaży. Osobiście zauważyłem nawet łatwość w kontaktach z ludźmi, którzy przy okazji działań zawodowych zauważą, co mam pod koszulą. Większość czasu spędzam w samochodzie - to minus tej pracy. Motto życiowe: tylko jedno może unicestwić marzenie - strach przed porażką Twoja najlepsza strona: uczynność Twoja najgorsza wada: słomiany zapał w połączeniu z nerwicą natręctw Twój bohater: Andrzej Huszcza (z klubu „Falubaz Zielona Góra” - żużlowiec, mój idol, mega skromny człowiek), Jerzy Kukuczka - myślę, że nie trzeba przedstawiać Z czego jesteś dumny: z syna Bez czego nie wychodzisz z domu: iPhona :), portfela i kluczy oraz buziaka od ukochanej HOBBY Rzeczy, które cię interesują: historia Warszawy i ogólna, geografia, historie seryjnych morderców Czego najbardziej nie lubisz: upałów!, fałszywych ludzi, disco polo i polityki Top 5: Muzyka: 1.Machine Head, 2.Machine Head, 3.Machine Head, 4.Machine Head, 5.Machine Head :) Filmy: 1. „Władca Pierścieni”, 2. „Rzeka tajemnic”, 3. „Alien”, 4. „Into the Wild”, 5. „Coś” Książki: 1. „Władca Pierścieni” J.R.R. Tolkien, 2. „Smęterz dla zwierzaków” S. King, 3. „Krzyżacy” H. Sienkiewicz, 4. „Wszystko za Everest” J. Krakauer 5. „Hobbit” J.R.R. Tolkien Programy telewizyjne: 1. TVN24, 2. Discovery, 3. National Geografic, 4. Kino Polska, 5. TVP Kultura Kawałek na chandrę: cała płyta Myslovitz „Miłość w czasach popkultury” Imprezy domowe czy klubowe: domowe 5 rzeczy bez, których nie możesz żyć: syn, ukochana, koty, przyjaciele, GADŻETY:))) Uprawiany sport: bieganie Oglądany sport: piłka nożna Większość wolnego czasu spędzasz na: kombinowaniu, co można w życiu polepszyć… Wakacje życia: Egipt 2011. Za namową Juniora spróbowaliśmy z ukochaną nurkowania i zakochaliśmy się w tym bez pamięci! Przy pierwszym zanurzeniu wiedziałem, że są to właśnie wakacje mojego życia. Do tego wyprawa miała miejsce w styczniu, kiedy nie było jeszcze upału, no i byli z nami super ludzie. Czyj pojedynek chciałbyś zobaczyć (żywi i umarli): Bruce Lee vs Jackie Chan Najlepsze jedzenie: to ugotowane przez ukochaną Najdziwniejszy alkohol jaki piłeś: łyk paliwa lotniczego od żołnierza radzieckiego skosztowany bezpośrednio z kanistra na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze :) Psy czy koty: koty Lody czekoladowe czy owocowe: owocowe TATUAŻE Wymień i opisz swoje tatuaże: Ciężko wymienić wszystkie. Większość to zbiór starych tatuaży z początku lat 90. aktualnie coverowanych. Generalnie tematyka diaboliczna, oldschoolowa. Motywy, kto i kiedy wykonał, jak było z pomysłami: Spora część moich tatuaży powstała w głowach artystów. Mam logo ulubionej kapeli „Machine Head” na piersi, które wykonał Paweł z „3rd Eye”, odpowiedzialny jest także za postać Michaela Myersa z „Halloween” na łydce i napis „Devil Driver” na karku. Serce na piersi własnego pomysłu wykonał Maniek z „Tattoo Man”, jego są także jaskółki na podbrzuszu. Postać na plecach wytatuowana jest przez Tomka Molke z „Tat2 Demolka”. Cała prawa ręka (wzór gigerowski) i inwokacja z książki „Władca Pierścieni” na obydwu nadgarstkach to też jego robota. Postać Jasona Voorheesa z „Piątku 13-go” - projekt i wykonanie Leńu. Cała lewa ręka poprawiona (uratowana) po mistrzowsku w przeciągu dwóch lat przez Juniora. Napis „Machine Head” na nadgarstkach wykonał Marcin z „Juniorink”. Jakie masz plany związane z kolejnymi tatuażami: plecy u Juniora, ogólnie caaaałeeee ciało po malutku, także u Juniora, marzenie - tatuaż na szyi i dłoniach! Artysta wszechczasów: Czuję się w tym temacie laikiem, ale pozwól, że wymienię trzech artystów z Polski, których cenię najbardziej: Junior, Leńu, Sławek Frączek. Ostatnia zajawka/ostatnio znaleziony artysta: powrócił mój przyjaciel - Tomek z Demolki. Drugim artystą, którego obserwuję jest Igor Szablewski z Juniorink (to co ten gościu wyrabia w zakresie prac cieniowanych, to przechodzi ludzkie pojęcie). Czy twój szef i najbliższa rodzina wie o twoich tatuażach: tak Jaka była ich reakcja: mama kiedyś była wrogo nastawiona, ale pogodziła się z tym, szef nigdy nie negował mojego hobby, syn podziwia i sam planuje Doświadczenia konwentowe: zazwyczaj uczestniczyłem jako osoba towarzysząca przy danym studio. Podróże po Europie zaczynałem z Mańkiem z „Tattoo Man” i Pawłem z „3rd Eye”. W tej chwili od 2 lat przyjaźnię się z „Juniorinkami”. Poza tym chciałem podziękować chłopakom ze studia „Pandemonium” za zaufanie i ponowne powierzenie mi roli konferansjera na gdańskim konwencie.


Old school - jest moc!

Prawdziwy fan

Devil Driver

TATTOOFEST 67

Nowa pasja

Gdańsk Tattoo Konwent 2010 - w roli konferansjera

Stylowo

Z Juniorem

Uprawiany sport

Z synem Kubą




di” Dedel,

Piotr „Dea

Kraków

Paweł Gawkowsk

i, Panteon, Białys

tok

Tofi, Ink-Ognito, Rybnik

tok

i, Panteon, Białys

Paweł Gawkowsk

Krzysiek, Azazel, Milanó

wek

TATTOOFEST 70


ole

, Op

o

k, R

Jare

o atto ck T

Tofi, Ink-Ognito, Rybnik

a

ink, Warszaw

Novick, Junior

Leszek Jasina, Ta

ttoo Gonzo, Szcz

ecin

TATTOOFEST 71


Arek, Tattoo Jokers, Os

trów Wlkp.

zawa

David Rudziński, Gulestus, Wars

Leszek Jasina, Tattoo Gonzo, Szcz

ecin

ków

AgRypa, 9th Circle, Kra

TATTOOFEST 72

chy

Łukasz, Lucky, Ty


Novick, Juniorink, Wa

Jarek, Rock Ta

rszawa

ttoo, Opole

David Rudziński,

, Rybnik

Kosa, Art Line

Paweł Gawkowsk

awa

Gulestus, Warsz

i, Panteon, Białys

tok

TATTOOFEST 73





Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.