podróż
–– Australia
13
A potem przyszedł wiatr i mieliśmy coś, w czym czuję się trochę bardziej komfortowo – windsurfing na dużych falach. Był to już ostatni dzień mojego pobytu i nie mogłem się powstrzymać, aby troszeczkę rozszerzyć granice, jakie do tej pory przyjmowałem, ujeżdżając duże fale. Udało się... zaliczyć kosmiczną pralkę i na koniec wyjazdu poskładać w kostkę kolejny już na tym wyjeździe żagiel (wyjechałem z mniej niż połową sprzętu, który przywiozłem). Ostatni australijski zachód słońca uświadomił mi, jak bardzo nie chcę stamtąd wracać i jeszcze raz rzucić wyzwanie tym falom. Ale niestety, rozsądek wygrał i po kolejnej cholernie długiej podróży oraz przystanku w fabryce desek Cobra w Bangkoku, wróciłem do rzeczywistości.
2014 marzec surfmag / 065