STYLISH PAPER spring/wiosna 2019

facebook.com/intopassion

by www.intopassion.com

wydanie wiosna 2019

instagram.com/into_passion

wesprzyj nasz projekt na: www.patronite.pl/intopassion

Smaki SARDYNII

"Sardynia jest poza czasem i historią. Ta kraina nie przypomina żadnego innego miejsca. Sardynia to coś innego.

Inspirujące przestrzenie i odległości do przemierzenia nic skończonego, nic ostatecznego. To jest jak wolność“.

(David Herbert Lawrence, Sea and Sardinia, 1921) Cagliari. Stolica Sardynii kusi turystów swoją atrakcyjnością przez cały rok, ale nie ma lepszego momentu, by odwiedzić miasto niż Weekend Wina i Jedzenia 19 i 20 lipca, podczas 3 edycji „Cagliari International Wine & Food Festival”. Kolejny raz wydarzenie o tak dużym znaczeniu, które najlepiej reprezentuje Sardynię jako całość, będzie gościło w pięknej scenerii historycznego centrum Cagliari.

Cagliari to miasto słońca i stolica autonomicznego regionu Włoch, jakim jest Sardynia. Lokalna nazwa miasta brzmi „Casteddu”, co dosłownie oznacza zamek. Mieszka tu około 150 000 mieszkańców, a jego „miasto metropolitalne” (Cagliari i 16 sąsiadujących gmin) mają ponad 431 000 mieszkańców - z pewnością będzie tu głośno i tłoczno, ale czy nie tak wyglądają prawdziwe Włochy, których doświadczamy intensywnie wszystkimi zmysłami?

Cagliari to unikalne miejsce, bez wątpienia jedno z najpopularniejszych turystycznych destynacji w całym basenie Morza Śródziemnego. Starożytne miasto z długą historią przez lata było świadkiem dominacji różnych cywilizacji, dzięki czemu dziś jest unikalną i bogatą mieszanką różnych kultur.

Pod budynkami współczesnego miasta widoczny jest układ warstw potwierdzający ludzkie zasiedlenie tej ziemi przez około 5000 lat - od neolitu aż do dziś. Co ciekawe, Cagliari jest starsze niż stolica Włoch - Rzym.

W skrócie możemy powiedzieć, że miasto zostało założone przez Fenicjan, a dominujący wpływ na jego rozwój miała era panowania

facebook.com/intopassion

Kartagińczyków i oczywiście Rzymian. Cagliari było stolicą Królestwa Sardynii od 1324 do 1848 roku. Dziś miasto jest kulturalnym, edukacyjnym, politycznym i artystycznym centrum regionalnym, znanym z różnorodnej architektury, Art Nouveau i licznych zabytków. Światkiem bogatej historii stajemy się odwiedzając najstarszą jego część o nazwie Castello - warto znaleźć czas i wspiąć się na jedną z wież.

Przeszłość miasta możemy odkryć także dzięki rzymskiemu amfiteatrowi, kościołom, uniwersytetom czy fragmentom fortyfikacji.

Cagliari to także gospodarcze i przemysłowe centrum Sardynii, które ma jeden z największych portów na Morzu Śródziemnym i międzynarodowe lotnisko. W ostatnich latach miasto przejęło także wiodącą rolę jako węzeł komunikacyjny rejsów z całego świata.

W 2016 roku Cagliari zdobyło“Oscara” turystycznego Włoskiej Destynacji Turystycznej. Zaprezentowane w grudniu tego samego roku na „The Fair Tourism Online” we Florencji, zostało poddane ankiecie wśród 400 000 turystów w gronie 51 włoskich prowincji.

Ranking wyjawił, że Cagliari jest na pierwszym miejscu przed Udine i Katanią, jeśli chodzi o zadowolenie z odwiedzin przez turystów.

Wynik całkowity jest sumą umiejscowienia poszczególnych miast w różnych rankingach - Cagliari zostało najwyżej ocenione w takich kategoriach, jak: zakupy, udogodnienia hoteli, środowisko, sztuka, uprzejmość mieszkańców, kuchnia. Wynik ten potwierdza włożoną przez lata pracę i nagradza zaangażowanie administracji, ale przede wszystkim zachęca do tworzenia inicjatyw i kontynuowania współpracy i wysiłków na rzecz promocji tego pięknego miasta.

Cagliari zawsze było miastem, które żyje w symbiozie ze sportem, a ostatnio zostało nagrodzone tytułem „European City of Sport 2017”. Uzyskany ważny i prestiżowy cel wzmacnia tradycję wellness i turystykę sportową, które dobrze współgrają z wydarzeniami i inicjatywami ukierunkowanymi na kulturę, gastronomię oraz winiarstwo.

Cagliari International Wine & Food Festival, 19-20 lipca Wielka uczta dla miłośników jedzenia i wina w samym sercu miasta.

Goście będą mogli wziąć udział w seminariach, degustacjach czy sztuce parowania jedzenia z Accademia Epulae (www.epulae.it), a także pokazach gotowania organizowanych wspólnie z Accademia Casa Puddu z Baradili (www.accademiacasapuddu.it ).

Lokalni przedsiębiorcy przez określoną współpracę z „Centro Commerciale Naturale” Corso Vitorio Emanuele i Piazza Yenne, odegrają fundamentalne role. Zajmą się oni częścią żywnościową wydarzenia.

Będą tworzyli kulinarne propozycje ad hoc współdziałając z partnerami, producentami wina i ich wspaniałymi produktami. Wszyscy lokalni członkowie będą aktywnie uczestniczyć w inicjatywie, dzięki czemu odkryjemy najbardziej lokalne smaki Sardynii.

“Naszym celem jest oferowanie gościom wielu możliwości, szczególnie okazji do spróbowania wysokiej jakości jedzenia i wina. To również szansa na spotkanie i poznanie pracy enologów, szefów kuchni i degustatorów. Chcemy także podzielić się naszą tradycją związaną ze sztuką, kulturą w połączeniu z europejskimi i śródziemnomorskimi smakami. Obecnie udoskonalamy kalendarz wydarzeń, aby zapewnić jak najbardziej zróżnicowany, interesujący i pełen rozrywek program” - mówi Mario Bonamici, prezes Associazione APS Promo Eventi. “Przez sieć naszych tour operatorów, www.tourismunder40.com, przygotowaliśmy konkretną ofertę dla tych, którzy chcą wziąć udział w evencie i spędzić swoje wakacje w Cagliari. Nasza sieć jest w stanie zaspokoić wszystkie potrzeby, dzięki wszelkim usługą, które pozwolą doświadczyć Sardynii w bardziej komfortowy i radosny sposób.

Więcej informacji: www.ciwff.it

instagram.com/into_passion

WŁOSKI SZLAK podróż Izabeli Woźniak

Podróż włoskim szlakiem

Promienie słońca, lampka wina i wyborny talerz makaronu z owocami morza. Tak witają nas Włochy.

Wenecja, Florencja, Rzym i Neapol - te włoskie klasyki zachwycają pięknem turystów z całego świata, ale my postanowiliśmy odwiedzić ich mniej znanych sąsiadów.

1. Triest

Podróż zaczynamy na północy Włoch od Triestu.

Miasto to zawsze było na rozdrożu, a jego trudna historia wpłynęła na jego kulturowe bogactwo. Czy to już Włochy czy jeszcze Austria lub Bałkany? Na to pytanie trudno odpowiedzieć ponieważ miasto od zawsze było mieszanką wielu kultur. Bałkański temperament przeplata się z austriackim porządkiem i włoską radością życia. Zaledwie kilka kilometrów od centrum miasta stoi dumnie na klifie zamek Miramare, skąd statki imperium Habsburskiego wyruszały w kierunku Meksyku. Zamek fascynuje przepięknymi komnatami, z których roztaczają się widoki na morze rozświetlone promieniami słońca. Triest znajduje się tuż przy granicy ze Słowenią, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów dzieli nas od malowniczo położonych nad wybrzeżem Morza Adriatyckiego Izoli czy czarującego miasteczka Piran. Te perełki zostawiamy sobie jednak na oddzielną wycieczkę po Słowenii, teraz podążamy w stronę Toskanii.

2. Brisighella

4. Amelia

W promieniach wiosennego słońca wjeżdżamy do Umbrii, a naszym przystankiem będzie wioska położona na skalistym wzgórzu o wdzięcznej nazwie – Amelia. Dookoła pełno cyprysów i gajów oliwnych, a wewnątrz miasteczka kręte brukowane uliczki, kamienne kościoły i historyczne mury obronne.

Chociaż blisko stąd do przepięknych Orvieto lub Asyżu, Amelia zachwyca spokojem. Miasteczko docenią koneserzy prawdziwych Włoch, tych z daleka od tłumów turystów i gwaru miast.

Aktywne lato 5. Apulia

Z Umbrii już blisko do Apulii, wjeżdżamy więc na obcas włoskiego buta w oczekiwaniu na baśniowe widoki. Region Valle d’Itria słynie ze stożkowych domków niczym z baśni i rozległych gajów oliwnych. Miasteczko Alberobello pełne jest właśnie takich kamiennych chatek nazywanych trulli. Niezwykłe małe domki położone są pomiędzy wąskimi uliczkami, podwórkami pełnymi kwiatów i zielonymi pagórkami. Zatrzymujemy się także w barokowym Lecce, Ostuni – białym mieście, Bari czyli stolicy regionu oraz odwiedzamy kompleks jaskiń Grotte di Castellana pomiędzy Turi i Putignano. Chociaż chcielibyśmy zostać dłużej w tym bajecznym regonie powoli podążamy w stronę naszego ostatniego przystanku podczas tej przygody – na Sycylię.

3. Siena

Stojąc przed ciężkim wyborem, w celu uniknięcia zatłoczonych ulic Florencji na kolejny przystanek wybraliśmy jej mniejszą, chociaż równie fascynującą, siostrę - Sienę. Piazza del Campo zachwyca nas swoim średniowiecznym duchem, gwarnymi trattoriami i toskańskim winem. Postanawiamy wrócić w lipcu – na słynny Il Palio, wyścig konny, podczas którego przedstawiciele wszystkich dzielnic konkurują ze sobą żwawo wspierani przez mieszkańców miasta. Wydarzenie to nie jest tylko turystyczną atrakcją, ale znaczącą częścią życia mieszkańców, tak samo jak było to przed wiekami.

Pokazuje to piękno kultywowania włoskiej tradycji oraz związania Sieneńczyków z miastem.

Agnieszka Oszczepalińska

COŚ DLA MIŁOŚNIKÓW HISTORII

Val Senales to malownicza dolina we włoskiej części Alp. Zwłaszcza zimą przyciąga wielu polskich turystów, którym marzy się białe szaleństwo na stoku. Jednakże okolice Val Senales to także świetny wybór na letni wypoczynek, szczególnie dla miłośników aktywnych form spędzania wolnego czasu i zapierających dech w piersiach widoków.

Każde miejsce na ziemi ma swoją niepowtarzalną historię. Nie inaczej jest w przypadku Val Senales. Poznanie unikalnej historii tego miejsca umożliwiają muzea, jednakże warto też odwiedzić okoliczne miasteczka i przespacerować się urokliwymi uliczkami. Wizyta w muzeum wielu osobom kojarzy się z nudą i monotonią. Jednakże w Val Senales nawet w takim miejscu czekają nas niezapomniane wrażenia. Szczególnie godne polecenia jest muzeum archeologiczne Archeo Parc. Jest to idealne miejsce do odwiedzenia z dziećmi. Zlokalizowane w miasteczku Madonna di Senales/Unser Frau muzeum, pozwala nie tylko dowiedzieć się, jak wyglądał świat Oetziego, ale doświadczyć go różnymi zmysłami, wręcz dotknąć codzienności zamierzchłych czasów. Muzeum częściowo znajduje się na wolnym powietrzu. Można zobaczyć zrekonstruowane domostwa z czasów „człowieka lodu”, dotknąć zwierzęcych skór podobnych do tych, które służyły ówczesnym ludziom za okrycia.

Ponadto nauczymy się tutaj rozniecać ogień tak, jak czyniono to tysiące lat temu. Dzieciom spodobają się gry i zabawy, które przybliżają realia panujące na tych terenach w neolicie.

Dolina Val Senales znajduje się w Południowym Tyrolu. Usytuowana jest ponad 2000 m n.p.m. u stóp lodowca Hochjochferner. Szczególnie lubiana przez Polaków jest niewielka miejscowość Maso Corto. Trudno się temu dziwić – niełatwo jest znaleźć dobry kurort turystyczny, w którym panuje podobny spokój. Nawet w pełni sezonu nie spotkamy tu tłumów, a kameralna atmosfera i bliskość natury zapewniają idealne warunki, by dobrze wypocząć.

Nie znaczy to bynajmniej, że grozi nam tutaj nuda. Różnorodność dostępnych atrakcji sprawia, że każdy znajdzie dla siebie coś odpowiedniego. Val Senales to doskonałe miejsce na letni wypoczynek także dla rodzin z dziećmi. W otoczeniu dziewiczej natury spędzimy czas na wspinaczce czy trekkingu lub weźmiemy udział w spływie kajakowym.

Dostępny jest także park linowy. Warto również wybrać się na lodowiec, by podziwiać malownicze widoki.

6. Tropea

Mijamy Wenecję oraz Bolonię i postanawiamy cofnąć się w czasie, a pomoże nam w tym miasteczko Brisighella. Jedna z najpiękniejszych średniowiecznych wiosek Włoch leży na wzgórzu pomiędzy Florencją a Rawenną. XIV-wieczny zamek, brukowane magiczne uliczki i schodki wykute w skale przenoszą nas w odległe czasy, a spokój tego miejsca, bogaty wybór lokalnych dań i win oraz przepiękne widoki czynią je idealnym przystankiem podczas naszej włoskiej podróży.

W VAL SENALES

Po drodze mijamy kalabryjskie Wybrzeże Bogów.

Nazwa zobowiązuje, a widoki nie zawodzą. Chyba najpiękniejsze roztaczają się ze starówki, położonej na olbrzymim klifie nad brzegiem morza, miejscowości Tropea. Plaże Kalabrii olśniewają białym piaskiem i przejrzystą turkusową wodą. Podróż kończymy na samym południu włoskiego buta – na Sycylii.

Zatrzymujemy się na mniej turystycznym zachodnim wybrzeżu wyspy w miejscowości Trapani. Zachwycają nas plaże, mieszkańcy, jedzenie oraz kolory wyspy. Castellana pomiędzy Turi i Putignano. Chociaż chcielibyśmy zostać dłużej w tym bajecznym regonie powoli podążamy w stronę naszego ostatniego przystanku podczas tej przygody – na Sycylię.

TREKKING W GÓRACH Czyste powietrze i przepiękne krajobrazy zachęcają, by jak najwięcej czasu spędzać na łonie natury. Val Senales jest wprost stworzone do pieszych wycieczek. Szlaki o różnym stopniu trudności to okazja, by trekking uprawiać także razem z dziećmi. Zabierając ze sobą najmłodszych, warto wybrać jedną z łatwiejszych tras. Na początek idealna będzie wędrówka wokół zjawiskowo szmaragdowo-niebieskiego jeziora Vernago. Mimo niewielkiej trudności trasa ta dostarcza wielu wrażeń – po drodze trafiamy na wiszące mostki, a kilkugodzinny spacer umila nam przepiękna miejscowa flora i fauna. Jeśli się nam poszczęści, na szlaku możemy spotkać kozice lub orła przedniego.

7. Erice

W końcu dojechaliśmy na „Wyspę Słońca”. Spragnieni widoków wjeżdżamy kolejką linową do Erice - małego miasteczka na skarpie, z którego roztaczają się przepiękne widoki słońca zachodzącego nad Sycylią. Daleko na horyzoncie widnieją wybrzeża Tunezji, do której możemy dopłynąć promem z pobliskiego Palermo. Wygrzewając się w promieniach słońca, zainspirowani widokami już planujemy następną podróż - do Afryki.

Dziś wiemy, że już w neolicie ludzie korzystali z tych szlaków. Wszystko dzięki Oetziemu – ten „człowiek lodu” został znaleziony na przełęczy Tisenjoch. Zmumifikowane ciało spoczywało w lodzie około 5300 lat. Będąc w Val Senales, można wybrać się na wspinaczkę śladami Oetziego. Koniecznie trzeba też odwiedzić Muzeum Archeologii w Bolzano – to tutaj oglądać można szczątki „człowieka lodu”. Można tu znaleźć wiele ciekawych eksponatów, jednakże to Oetzi stanowi największą atrakcję.

Warto też skorzystać z okazji i wybrać się na lodowiec. Na górę dostajemy się szybką kolejką, a następnie pieszo schodzimy aż do Maso Corto. Idąc cały czas w dół, możemy podziwiać zmieniający się wokół krajobraz – od surowego piękna gór aż po sielski widok zielonych łąk i gęstych lasów.

GÓRSKIE WĘDRÓWKI, CZYLI OWCE I… OETZI Przemierzanie górskich szlaków Południowego Tyrolu to nie tylko domena turystów. W miejscową tradycję od dawna wpisana jest transhumancja. Terminem tym określa się wędrówkę trzody z pastwisk zimowych na letnie. W Val Senales stada owiec i kóz co roku pokonują ponad 40 km ośnieżonych pól i wąwozów, by dostać się na bujne pastwiska położone w sąsiednim kraju. Tradycja ta sięga XIV wieku – od tego czasu wiele się zmieniło, ale owce wciąż podążają tym samym szlakiem. Nie dziwi zatem, że od 2011 roku transhumancja zaliczana jest do niematerialnego dziedzictwa światowej kultury.

Wędrówki przez alpejskie przełęcze to nie tylko domena owiec.

Poczuć historię można także w urokliwych miasteczkach położonych w dolinie. Odwiedzając Archeo Parc, warto rozejrzeć się także w samym Madonna di Senales/Unser Frau. Jest to największe miasteczko w Val Senales. Swoją nazwę zawdzięcza znalezionej tutaj w XIV wieku figurce Matki Boskiej – do dziś znajduje się ona w miejscowym kościele.

Kościół otacza cmentarz pełen rzeźbionych przez miejscowych artystów nagrobków.

Warto także odwiedzić miasteczko Certosa/Karthaus. Do tej pory czuć tu ducha kartuskich mnichów, choć założony w 1326 roku klasztor został rozwiązany w XVIII wieku. Obecnie miasteczko znajduje się wewnątrz murów klasztoru. Na miejscu podziwiać możemy niewielki gotycki kościół czy pozostałości klasztornych zabudowań. Główny plac miasteczka przyozdabia fontanna z charakterystyczną rzeźbą przedstawiającą kartuskich zakonników. Spokojny klimat miasteczka podkreślają niewielkie domki wykończone drewnem oraz wąskie brukowane uliczki.

MIEJSCOWE PRZYSMAKI Po dniu pełnym wrażeń nie można odmówić sobie spróbowania południowotyrolskich specjałów. Czekają tu na nas przepyszne owcze sery, potrawy z jagnięciny i wyśmienite wina, a także strudel z jabłkami.

W Val Senales koniecznie trzeba spróbować knedli. Występują w wielu wariantach – mogą być nadziewane np. mozarellą. Wielbiciele słodyczy powinni skosztować Kaiserschmarren – ten tradycyjny omlet naleśnikowy serwowany jest z domowej roboty konfiturami i cukrem pudrem. Na miejscu warto odwiedzić także restauracje, które również oferują lokalną kuchnię. Godne uwagi są m.in. restauracja w hotelu Tonzhaus, restauracja Gruener, czy restauracja w hotelu Golden Rose.

Val Senales to świetne miejsce na wakacyjny wypad. Bez obaw możemy zabrać ze sobą też dzieci – szereg atrakcji przeznaczonych specjalnie dla nich nie pozwoli im się nudzić. Ta spokojna alpejska dolina to miejsce wprost stworzone dla miłośników natury, którzy lubią aktywnie spędzać czas, chcą uciec od zgiełku i nacieszyć się pysznym jedzeniem.

WŁOCHY Mediolan, Wenecja i Bergamo

Włochy dla początkujących: Mediolan, Wenecja i Bergamo w 3 dni Michał Łabiszak

Kolejna promocja to kolejna spontaniczna podróż. Warszawa — Bergamo — Warszawa. Wylot za kilka dni, a bilety za niespełna 90 zł (ryanair.com). Jak nie skorzystać?

Kolejna promocja polskiego lowcost’a przyniosła nam Włochy.

Szybkie planowanie, rezerwacja hoteli, biletów do Warszawy, a stamtąd prosto do Bergamo - Włoską przygodę czas zacząć!

Po ok. 2. godzinach z lotniska w Warszawie dolecieliśmy do Włoch.

DZIEŃ PIERWSZY: MEDIOLAN Lotnisko w Bergamo do największych nie należy, dlatego po kilkunastu minutach, bez problemu, trafiliśmy do busa, którym dojechaliśmy do Mediolanu. Za bilet zapłaciliśmy 5 euro w jedną stronę. Busów na lotniskowym parkingu jest wiele, dlatego nie ma potrzeby wcześniejszej rezerwacji biletów. Po nieco ponad godzinnej podróży dojechaliśmy do słonecznego Mediolanu — słonecznego, bo 14 stopni to sporo, jak na połowę stycznia. Pierwsze, pozytywne wrażenie, wywarł na nas ogromny, przestrzenny i zatłoczony dworzec w Mediolanie. Po zrobieniu kilku zdjęć i zjedzeniu śniadania w małej knajpce, wyruszyliśmy do centrum. Jako, że pogoda była genialna i mieliśmy sporo czasu do rozpoczęcia doby hotelowej, postanowiliśmy pójść pieszo, co okazało się najlepszym rozwiązaniem. Pierwszy raz poczuliśmy prawdziwy, włoski klimat. Masa mniejszych i większych restauracji, kręte uliczki i sklepy na każdym rogu — od razu dało się poczuć, że zbliżamy się do ścisłego centrum. I tak właśnie było — ogromna brama zwiastowała wejście do Galerii Wiktora Emanuela II, jednego z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Mediolanie. Ekskluzywne sklepy, drogie restauracje i masa turystów — tak opisałbym samo serce Milano. Ogromne wrażenie robi przeszklona kopuła, przez którą przedzierają się promienie słoneczne, rozświetlając ściany pokryte płaskorzeźbami i licznymi zdobieniami, które przypominają prawdziwe dzieła sztuki. Po przejściu długiego holu galerii trafiliśmy na olbrzymi plac i jedną z najsłynniejszych budowli we Włoszech - Duomo di Milano. Mediolańska katedra to prawdziwa perła architektoniczna. Znajdująca się w otoczeniu pięknych pałaców i kamienic, zwraca uwagę na bogactwo misternych zdobień i piękno gotyckiej architektury. Niestety — za sprawą kolejek i małej ilości czasu — nie udało nam się zwiedzić katedry od środka, ale z pewnością jeszcze tu wrócimy. Po obiedzie, zjedzonym w knajpce znajdującej się naprzeciwko katedry, pojechaliśmy do naszego hotelu.

W kwestii knajpy — była niedroga, a oferowała prawdziwą włoską pizzę i bezcenne widoki (za dwie pizze i 4 lampki wina zapłaciliśmy niecałe 50 euro). Po całym Mediolanie poruszaliśmy się metrem i tramwajami, wszystko na jednym, całodziennym bilecie — koszt ok. 4 euro.

Komunikacja w Mediolanie jest prosta — rozkłady jazdy są czytelne i wszystko jest bardzo dobrze zorganizowane. My, mimo całodziennego biletu, bardzo dużo pokonywaliśmy pieszo — od stacji Centrale przez wspomniane Duomo, czy zatoczone Loreto.

A jeśli Ty też masz w planach zwiedzić włoską stolicę mody w ekspresowym tempie, to nie możesz zapomnieć o najpiękniejszych punktach na mediolańskiej mapie: • • • • •

Wspomniana katedra: Piazza del Duomo; Wspomniana Galleria Vittorio Emanuele II - będąca jedną z najsłynniejszych i najstarszych galerii handlowych na świecie La Scala Opera — jedna z najsłynniejszych scen operowych na świecie Brera District — stara część Mediolanu, przyciągająca turystów swoim włoskim klimatem, idealna na wieczorny spacer i obiad w jednej z lokalnych restauracji A dla fanów sztuki — obowiązkowo Ostatnia Wieczerza Leonarda da Vinci, znajdująca się w refektarzu klasztoru Dominikanów przy Bazylice Santa Maria delle Grazie

DZIEŃ DRUGI: WENECJA Drugiego dnia, z samego rana, pojechaliśmy na dworzec autobusowy, który jest bazą wypadową Flixbusa (flixbus.pl). Stamtąd wyruszyliśmy do Wenecji. Bilety warto kupować z wyprzedzeniem, wtedy można trafić okazję i takie odległości pokonać za mniej niż 10 zł! Po ok. 4.

godzinach dojechaliśmy do Tronchetto — dworca, który oddalony jest od Wenecji jeden przystanek... kolejką kabinową? No właśnie, ciężko to nazwać — porównałbym to do górskich wyciągów, które zawożą narciarzy na stok. Ta 2. minutowa podróż całkowicie zmieniła nasze otoczenie — naszym oczom ukazała się bajeczna Wenecja. Nasze mieszkanie znajdowało się w centrum, jak każdy nocleg wyszukaliśmy je na booking.com. Ogromnym plusem Wenecji jest to, że do każdego miejsca można dojść pieszo. Oczywiście — podróże gondolami czy większymi statkami, to fantastyczna sprawa, jednak nie są koniecznością, żeby sprawnie poruszać się po tym pięknym mieście. Po odebraniu kluczy udaliśmy się do centrum — o ile takie w Wenecji istnieje, bo właściwie każde miejsce jest równie bajeczne. Pierwszym punktem był, oblegany przez turystów Plac Św. Marka — nazywany sercem Wenecji.

Historia Piazza San Marco sięga IX wieku — od początku swojego istnienia było to punkt najważniejszych uroczystości, spotkań i wydarzeń.

Cały plac ciężko objąć wzrokiem — głównym punktem jest Bazylika św. Marka, do której nie tak łatwo się dostać, za sprawą dość dużych kolejek. Nie najłatwiejsza jest również droga do wspomnianego placu — cała Wenecja przypomina dość duży labirynt — mniejsze i większe mosty i kręte uliczki, które ciężko odróżnić, sprawiają, że łatwo się pogubić. Gdyby nie nawigacja w telefonie, byłoby dość ciężko z odnalezieniem właściwej drogi. Ogromne wrażenie zrobił na nas również Pałac Dożów, który sprawiał wrażenie budynku unoszącego się na wodzie. Ta gotycka budowla, będąca siedzibą rządu i władców Wenecji, niezmienne przyciąga tłumy turystów. W kwestii turystów — Wenecja to ogrom restauracji, mniejszych i większych straganów i charakterystycznych gondoli. Bardzo chcieliśmy skorzystać z przeprawy gondolą, ale turystów było na tyle dużo, że gdzieś uciekał nam cały ten urok.

Weneckie restauracje to kwintesencja Włoch — makarony, wino i biesiada, mógłbym tak siedzieć całe wieczory. Oczywiście, jak w każdym turystycznym miejscu, sporo było tych mniej urokliwych restauracji z kosmicznym menu, dlatego warto wybierać te lokalne, serwujące prawdziwą włoską kuchnie.

• • • •

DZIEŃ TRZECI: BERGAMO Ostatnim punktem było Bergamo, o którym wiedzieliśmy najmniej — tam również dojechaliśmy flixbusem! Jak się okazało, to niewielkie miasteczko znajdujące się u podnóży Alp, zachwycało pięknymi widokami.

Bergamo podzielone jest na dwie części: dolną część miasta, która jest raczej spokojna i niezatłoczona, za sprawą dość małej ilości turystów, których zdecydowanie więcej jest w Citta Alta — górnej części Bergamo, które jest kolebką życia towarzyskiego, co widać zwłaszcza w weekendy, kiedy młodzież oblega okoliczne kluby. My byliśmy u ponóży Alp — w centrum dolnej części miasta panował spokój — wąskie uliczki, prowadzące do starego miasta były niemalże puste. Co najciekawsze — cieżko było znaleźć restaurację, i chociaż odwiedziliśmy kilka, to w żadnej nie było wolnych miejsc. Ze względu na późną porę nie zwiedziliśmy nic poza centrum miasta, a szkoda, bo Bergamo ma w sobie ten urok, który super byłoby odkrywać. Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja!

Jeśli masz w planach zwiedzanie Bergamo — nie zapomnij odwiedzić: •

Jeśli jesteś w Wenecji, to nie możesz zapomnieć o:

• •

•

•

• •

Wspomnianym już, renesansowym Placu Św. Marka, nazywanym sercem Wenecji; Słynnej Bazylice Św. Marka; Pałacu Dożów będącym gotycką siedzibą władców Wenecji — przy odrobinie szczęścia (czyt. małych tłumach) pamiętaj o odwiedzeniu książęcych komnat, więzienia i zbrojowni!

Moście Westchnień — jednym z najsłynniejszych mostów na świecie, nawiązującym do wzdychających więźniów, kroczących po moście w drodze do więzienia; Przejściu przez Most Rialto z ozdobnego kamienia, nad zachwycającą cieśniną Canal Grande Miłośnicy sztuki mogą odwiedzić muzeum sztuki współczesnej Peggy Guggenheim Collection lub Muzeum Weneckiego Szkła Jeśli starczy wam czasu, koniecznie wybierzcie się do łódką do malowniczego Burano

• •

Piazza Vecchia - serce Bergamo, przy którym znajduje się Wieża Miejska w Bergamo i pałace: Palazzo della Ragione i Palazzo del Podesta Zabytkowej katedry z neoklasyczną fasadą Bazyliki Santa Maria Maggiore — XII-wieczna świątynia będąca architektoniczną perełką stylu romańskiego; Cappella Colleoni — XV-wieczna kaplica i mauzoleum, znajdujące się przy Plazza Duomo Citta Alta — wspomniana już, górna część miasta, do której można się dostać kolejką Wybierz się na spacer wzdłuż Murów Weneckich, stąd rozpościera się piękny widok na włoskie Alpy

AZEBREJDŻAN

Maciej Kuczyński

@maciej.kuczynski.77 Gdy w Polsce powoli budzi się do życia wiosna, wracam wspomnieniem do ubiegłego lata i przenoszę się do kraju, gdzie zasada Pareta widoczna jest na gołe oko. Gdzie osiemdziesiąt procent państwa jest ubogie, a dwadzieścia ocieka luksusem. Gdzie na wjeździe wita Was Prezydent, a później jego wzrok nie opuszcza przez całą podróż spoglądając z billboardów niczym gwiazdy przechodzące do popularnej sieci telefonii komórkowej w Polsce.

Ab ovo! Jeśli myślicie, że Azerbejdżan, sąsiad Gruzji jest równie gościnny, to na pewno nie dotyczy to „otwartych” granic. Konieczna wiza i dosyć surowe spojrzenia celników czynią wejście, tak, tak, jako współpasażer nie mogłem wjechać do Azerbejdżanu, a musiałem wejść pieszo, dosyć traumatycznym. Tym bardziej, jeśli po drugiej stronie wita Was szereg spojrzeń, stado psów, krowie łajno i brak Twojego auta! Tak też pierwsze godziny w Azerbejdżanie spędziłem czekając na współtowarzysza i będąc karcony wzrokiem za pokazanie kolan. Mea culpa, nie przygotowałem się na konserwatywny ubiór przy 40 stopniach Celsjusza.

Auto odnalezione, długie spodnie przywdziane, zaczyna się podróż.

Najpierw zielono jak w Gruzji. Droga przebiega przez magiczny las z powyginanymi drzewami. Czas się zatrzymuje, na konarach zawieszone leżanki mieszczące całe rodziny, kolorowe koce, hamaki, huśtawki, stragany pełne miejscowych przysmaków. Gigantyczne, naturalne, owocowe „żelki” przypominające witraże i... dwójka europejczyków z palarni kawy Etno Cafe, która zatrzymuje się, rozkłada sprzęt i zaparza drippa. Ku zdziwieniu wszystkich zebranych - kawa? a gdzie herbata?

Ok, mogę dostosować spodnie, jednak pić chcę to, co lubię!

Ale do Baku! No właśnie, w drodze do Baku przyjemnością okazuje się tankowanie, wyobraźcie sobie benzynę w cenie 1,50 zł za litr. Przed samym miastem Cezarego Baryki postanawiamy znaleźć jedną z największych naturalnych atrakcji Azerbejdżanu - błotne wulkany. Nawigacja uruchomiona, obszar znaleziony. Zjeżdżamy z drogi - o zgrozo osiem pasów w jedną stronę! Przekraczamy mury, które traktowałem jako barierę dźwiękochłonną, a okazało się, że są ścianą między nowoczesną autostradą, a biedą ukrytą w chałupach i niewidoczną dla pędzących do luksusowego świata drugiego Dubaju. Dojeżdżamy do mety, a przed nami ukazuje się wielkie śmietnisko. Wychodzimy. Przed nami misja znalezienia błotnistych wulkanów. Jedyne co znajdujemy to krowie kości. Poszukiwania odkładamy na kolejny dzień (okażą się równie nieskuteczne), w końcu w Azerbejdżanie znajduje się 80% błotnych wulkanów całego świata (śmiem wątpić). Dojeżdżamy do Baku. Baku,

drugi Dubaj, niezwykle czysta metropolia pilnowana przez policjantów, którzy przewyższają liczbę turystów. Drogie kamienie na chodnikach, wspaniała promenada, monumentalne gmachy, urokliwa starówka i co chwilę wyłaniające się ogniste płomienie - trzy wieże, symbol nowoczesności Azerbejdżanu. Wróćmy na chwilę do skarbów historii. Stare miasto jest tak urokliwe jak Silent City na Malcie. Styk Europy, Azji i Afryki, tu się miesza wszystko, z jednej strony czujemy się jak w starożytnej zabudowie Egiptu, czujemy powiem wiatru z Italii i widzimy arabski przepych niczym z Baśni Tysiąca i jednej nocy. Dla odmiany współczesne, historyzujące centrum tuż obok. Najdroższe marki świata, a między witrynami kolejne szisza bary i... kebab. Król azerskiej kuchni. Nigdzie nie widziałem, żeby Kebab był wyniesiony do takiej rangi (nawet po całonocnej imprezie!). Wieczorem obowiązkowy pokaz świateł na płonących wieżach - wariactwo współczesności.

Azerbejdżan to również wybrzeże Morza Kaspijskiego. Pierwsze zanurzenie wzbudza obawy. Ale to nie woda, bo jest niezwykle czysta. To gigantyczny potwór na przeciwko - platforma wiertnicza. Co ciekawe technologię wydobywania ropy z dna morza, właśnie w Azerbejdżanie wynalazł Polak. I choć myślałem, że najpopularniejszym Polakiem wśród Azerów będzie ich największy polski ambasador - Żeromski, to ku mojemu zaskoczeniu, policjant zapytany o kraj pochodzenia powiedział „Zieźniczek”. No nie wierzę! A Robert, międzynarodowa gwiazda piłki?!

Wracając do gościnności Azerów, ostatnia noc, tym razem na dziko.

Marzenie, aby obudzić się z widokiem na morze. Przekraczamy bramę i wielki mur. Znajdujemy miejsce do rozbicia obozu. Nagle nawiedza nas mówiący tylko po azersku i rosyjsku człowiek. Budzi moje podejrzenia. Woła towarzysza, tłumaczy, że „stojanka nie tutaj”. Towarzysz odchodzi, żeby zobaczyć, dokąd mamy się skierować. Znika z Azerem. Mija 45 minut. Mam parę planów ucieczki, przygotowany numer do zgłoszenia napaści. Wraca, jakby nigdy nic. Został zaproszony do domu w starym silosie. Ubogie domostwo, dzieci wykrzykujące cyfry po angielsku, wtem pojawia się czaj i nie możesz opuścić domu. Oferta na rozbicie obozu na podwórku, skorzystania z wody i gościnności równej co gruzińska. Te narody żyją jednak obok siebie.

Z Baku do wschodniej granicy kraju prowadzi autostrada, pozbawiona skrętów, najdłuższa prosta droga, jaką jechałem. 90 km/h, nikt nie jedzie szybciej, jakby przekroczenie prędkości było największym przestępstwem. Ale jazda pod prąd na autostradzie to już nie! Prędkość kontrolują naprzemiennie fotoradary i twarz Prezydenta.

Postój na kebaba. W końcu trzeba kosztować miejscowej kuchni.

Wybieramy najmniej okazałe miejsce. Zasiadamy do stołu. Wzrok pada na jasnowłose towarzystwo przy stoliku obok - Polacy! W końcu kto inny zatrzymałby się w środku półpustyni, przekroczył ścianę oddzielającą nowoczesną autostradę od biedy i smakował coś, czego u siebie by nie dotknął.

Na koniec zostały ostatnie pieniądze i plan na wlanie do baku tyle azerskiej ropy, ile się da. Dojeżdżamy do ostatniej miejscowości. Za kilkadziesiąt metrów granica. Brak stacji. Ostatni sklep. Trudno, wydamy na słodycze. Słodyczy brak. Chemia, zegarki Louis Vuitton. Pada pytanie: „Benzin?”. Pada twierdząca odpowiedź. Zostajemy wyproszeni ze sklepu. Sprzedawca wsiada do naszego auta i nawiguje w bocznych uliczkach. Dojeżdżamy do „miejscowej stacji benzynowej”. Wita nas starsza Azerka, pokazujemy nasz majątek, dając znać, że za wszystko. Kobieta wraca z pięciolitrowymi baniakami pełnymi benzyny. Dostajemy tyle litrów, ile wart nasz majątek. Chcemy dać napiwek. Zostajemy skarceni, a Azerka wraca ze słoikami o różnej pojemności, by dać nam tyle mililitrów, na ile nas dodatkowo stać. W między czasie w wiosce nastają kompletne ciemności - koniec prądu. Wróci rano. A my wracamy już do Gruzji. Ale też rano, bo wybrane przez nas przejście graniczne zamknęli o 21. Polecam! Maciej Kuczyński

10 NAJLEPSZYCH MIEJSC DLA ARTYSTÓW

W BARCELONIE

Barcelona – stolica dumnej Katalonii i międzynarodowe centrum podróży.

Maja Zalewska Malownicze miasto położone w północno-wschodniej części Hiszpanii zaskoczy swoją różnorodnością każdego podróżnika. Barcelona stała się metropolią o znaczeniu globalnym. Liczne tereny rekreacyjne, rozwinięta infrastruktura turystyczna, najlepsze plaże miejskie na świecie, zabytki z różnych epok, a także łagodny i ciepły klimat śródziemnomorski stanowią o jej wyjątkowości na tle innych miast. Co ma do zaoferowania artystom i miłośnikom sztuki? Świat sztuki uwielbia miejsca kolorowe, niepowtarzalne, nieoczywiste, a nawet niebezpieczne. Czy Barcelona jest miastem otwartym na poszukiwania twórców? O tym więcej w poniższym artykule…

Najsłynniejszymi artystami związanymi z Barceloną byli Antoni Gaudi i Pablo Picasso. Ślady działalności mistrzów możemy odnaleźć przechadzając się ulicami miasta. Gaudi odcisnął swoje piętno na estetyce Barcelony, pozostawiając po sobie budowle organiczne, nieoczywiste, majestatyczne, a także niedoścignione pod względem stylistycznym.

Projekty Gaudiego do dziś nie pozostawiają nikogo obojętnym. Jednych zachwycają i intrygują, innych - szokują i oburzają. Choć artysta nie był szczególnie ceniony za życia, obecnie jego budowle na stałe wpisały się w kanon architektury i stanowią wizytówkę samej Barcelony.

Pablo Picasso był jednym z prekursorów kubizmu, a jego obrazy, rzeźby i grafiki doprowadziły go na szczyty popularności i zapewniły mu tytuł jednego z najwybitniejszych artystów XX wieku. Choć urodził się w Maladze, podkreślał, że Barcelona była jego rodzinnym miastem, gdyż to właśnie w Barcelonie rozwijał i kształtował swój talent. Jego życzeniem było założenie w jego ukochanym mieście muzeum z jego pracami z okresu katalońskiego (błękitnego).

Będąc z Barcelonie możemy wybrać się szlakiem życia i twórczości Antoniego Gaudiego i Pabla Picasso. Przemierzając Barcelonę ich śladami fundujemy sobie podróż pełną wrażeń i emocji. Poznajcie subiektywny ranking 10 najlepszych miejsc dla artystów w Barcelonie.

MUZEUM PABLA PICASSO W Barcelonie istnieje największe na świecie Muzeum Pabla Picasso (jedno z 4 poświęconych tylko i wyłącznie jego dziełom). Muzeum zostało otwarte w 1963 roku i było spełnieniem życzenia samego artysty, który pragnął, aby jego prace z okresu błękitnego zostały zaprezentowane w mieście, w którym artysta spędził najważniejsze lata swojej młodości.

To właśnie wtedy wykształcił się jego styl. Picasso był bardzo silnie związany z Barceloną przez całe swoje życie.

PRACOWNIE PABLA PICASSO Barcelona umożliwia przemierzanie miasta śladami twórczości Picasso i zwiedzanie jego pracowni artystycznych. Każda z pracowni mieści się na innej ulicy. Nie wszystkie przeznaczone są do zwiedzania - w niektórych nie zobaczymy prac artysty, jednak warto przejść się uliczkami, przy których się znajdują. Taka wycieczka umożliwia podziwianie przedwojennej, artystycznej części Barcelony.

Pracownie Picasso znajdują się na starym mieście przy ulicach: Carrer de la Plata 3, Carrer d’Escudellers Blancs, Reira de Sant Joan 17 (nieistniejąca ulica, znajdowała się w pobliżu obecnej Via Laietana), Nou de la Rambla 10, Carrer de Comerc 28.

SAGRADA FAMILIA

wywana i wzbogacana. Dominującym stylem architektonicznym dzielnicy jest gotyk. Barcelona w epoce gotyku osiągnęła prawdziwą doskonałość kulturalną i polityczną. Przechadzając się ulicami Barri Gotic możemy podziwiać to dziedzictwo. Spacerując ulicami tej części miasta napotkamy nietypowe sklepy, kawiarnie i restauracje. Spotkamy również miejscowych artystów, rzemieślników, muzyków i aktorów. Dobrym miejscem na obiad jest Placa Sant Josep Oriol. Następnie możemy zwiedzić polityczne centrum miasta z Casa de la Ciutat (ratuszem) i Palau de la Generalitat, siedzibą autonomicznego rządu Katalonii.

STREET ART W BARCELONIE: THREE CHIMNEY URBAN PARK Odchodząc od klasyki i zmierzając w stronę bardziej współczesnych trendów w sztuce, warto udać się w stronę dzielnic El Raval i Poblenou.

Znajdziemy tam liczne murale, wlepki i graffiti. Podobno po zmroku dzielnica potrafi być niebezpieczna, jednak jest to subiektywne odczucie niektórych turystów. Three Chimney Urban Park umożliwia podziwianie różnych form streetartu, istnieje także możliwość wykupienia wycieczki z przewodnikiem śladami najlepszych murali dzielnicy.

Świątynia Świętej Rodziny w Barcelonie. Magnum opus Antoniego Gaudiego, które nadal pozostaje nieukończone. Planowane zakończenie prac nad świątynią jest przewidywane na rok 2026. Majestatyczna budowla o organicznych, zaokrąglonych kształtach. Pokryta jest płaskorzeźbami z motywami natury oraz kolorowymi płytkami. Chociaż architekt za życia często spotykał się z krytyką, Sagrada Familia stała się wizy- LABIRYNT W HORTA tówką Barcelony. Budowla została zaprojektowana w połączeniu stylów gotyckiego i Art Nouveau. Cały czas powstają nowe wieże kościoła, Miejsce inspirujące, niepokojące i piękne - niczym ze świata baśni. których łącznie ma być 18.

Wciąż jeszcze stosunkowo mało popularne wśród turystów. Park w Horta, to miejsce przywodzące na myśl ,,Tajemniczy ogród’’. Na 9 hektaZwiedzanie świątyni jest dość kosztowne, dlatego warto kupić bilety rach zieleni będziemy mieli okazję zagubić się w prawdziwym labiryncie, online. Pieniądze ze sprzedaży biletów są przeznaczone na budowę ko- spełniając marzenie z czasów dzieciństwa. W samym sercu ogrodu zościoła. Istnieje możliwość wjechania na taras widokowy, który umożliwia baczymy rzeźbę Erosa, boga miłości. Warto tam dotrzeć! podziwianie widoków na miasto.

Za wstęp zapłacimy 2,5 euro (za darmo w środy i niedziele). Godziny PARK GUEL otwarcia: kwiecień od 10-20, maj/wrzesień od 10-21, marzec/październik 10-19, listopad/luty 0d 10-18.

Park zaprojektowany przez Antoniego Gaudiego, zlecony przez katalońskiego przedsiębiorcę Eusebi’ego Guell’a, który był największym entu- BASE ELEMENTS zjastą prac Gaudiego i powierzył mu wiele dużych projektów. Pierwotnie na miejscu parku miało powstać nowe osiedle z bogatymi willami, jed- Galeria Sztuki współczesnej położona w Dzielnicy Gotyckiej. Wiodąca nak żaden mieszkaniec Barcelony nie był zainteresowany posiadaniem przestrzeń kreatywna ukazująca sztukę uliczną, miejską oraz graffiti. Zadomu w tym miejscu. W jednym z dwóch wybudowanych pałacyków łożona w 2003 roku przez Roberta Burt’a szybko przyciągnęła uwagę lozamieszkał sam architekt, a w drugim przedsiębiorca. Resztę terenu wy- kalnej społeczności streetartowej. Base Elements umożliwia poznawanie pełnia malowniczy park z widoczną panoramą miasta i budynki pokryte nowych założeń i stylów miejskiej sztuki współczesnej. Jest to również kolorowymi mozaikami, układanymi przez samego Gaudiego. Budynki platforma dla artystów, pozwalająca im na przeniesienie twórczości z ulic zaprojektowane przez architekta są surrealistyczne, a fasady ozdobione miasta do domów pasjonatów sztuki i globalnych kolekcjonerów. Na niżróżnokolorowymi płytkami nadają im baśniowego charakteru. Miejsce szym poziomie piwnicy znajduje się miejsce do organizowania eventów to stało się wizytówką miasta i popularną atrakcją turystyczną. Chociaż i studio, w którym będziemy mieli okazję zobaczyć fascynujący proces ,,turystyczna’’ część parku jest bardzo zatłoczona, reszta parku umoż- twórczy artystów. W galerii można zobaczyć niesamowitą kolekcję prac liwia kontakt z naturą i pozwala na chwilę wytchnienia pod palmami. na płótnie, papierze, ale także książki. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Turystyczna część parku Guell jest płatna, a za wizytę do godziny 18 zapłacimy 8 euro.

GALERIA COSMO

LA RAMBLA – ULICA ARTYSTÓW Niezwykła i gwarna ulica ciągnąca się od Kolumny Krzysztofa Kolumba, do Placu Katalońskiego. Jest podzielona na kilka odcinków o uroczych nazwach, takich jak Aleja Kwiatów, Aleja Ptaków itd. Ulica oferuje wiele atrakcji i można na niej trafić na niecodzienne ciekawostki. Magiczna fontanna de Canalets, niebywały targ ptaków – dziś już nieczynny, jedyna niegdyś ulica w Barcelonie, na której można było sprzedawać kwiaty (i robi się to do dzisiaj), to tylko nieliczne z intrygujących miejsc, jakie oferuje La Rambla. Ostatnim fragmentem alei jest ogromna futurystyczna mozaika, po minięciu której wstępujemy do kulturalnego raju: Rambla de Santa Monica – ulica na której znajdziemy teatry i muzea oraz spotkamy lokalnych artystów.

Kreatywna kawiarnia przyjazna weganom i wegetarianom, wystawiająca dzieła sztuki. Bardzo modne i polecane miejsce w Barcelonie. Kawiarnia do przygotowywania posiłków wykorzystuje produkty pochodzące od lokalnych hodowców, rolników i rybaków w promieniu 100 km od miejsca jej działalności. Nie znajdziecie tu dań, w których wykorzystano produkty modyfikowane genetycznie. Za to smaczne, wymyślne i zdrowe opcje bez glutenu i innych alergenów. Kawiarnia korzysta z sezonowych produktów, dlatego menu różni się w zależności od pór roku.

Wieczorami można tu wypić miejscowe piwo IPA oraz wino i koktajle.

Cosmo kusi również pięknymi ilustracjami na ścianach, niebanalnymi kolorowymi dekoracjami wnętrza, a przyjazny personel zadba o wasz komfort. Cóż za możliwości delektowania się pysznym jedzeniem i sztuką jednocześnie!

Muzeum mieści się przy Carrer de Montcada. Zbiory zawierają kolekcje wyrobów ceramicznych, prób malarskich, szkiców i obrazów. Najwięcej prac pochodzi z wczesnych lat twórczości artysty (głównie z lat 1895-1904), ale nie tylko. Znajdziemy tu również prace z 1917r. oraz zbiór prac z ,,Las Meninas’’ z 1957r., obrazy z okresu surrealistycznego, a także jeden z najsłynniejszych obrazów Picasso - ,,Guernica’’. Atrakcją DZIELNICA GOTYCKA Barcelona udowadnia, że jest idealnym miejscem dla poszukiwań artymuzeum są również jego budynki i nastrojowe dziedzińce. Bilet wstępu stów, ale nie tylko. Każdy turysta odnajdzie w niej możliwość wzbogacena wystawę główną i czasowe kosztuje 11 euro. Muzeum jest czynne Barri Gotic, to sieć wąskich uliczek pamiętających czasy starożytnego nia się kulturalnie w najdogodniejszy wybrany dla siebie sposób. w godzinach od 9-19:00 (w czwartki do 21:30), od wtorku do niedzieli. Rzymu. Jest to część starówki Barcelony, która przez wieki była rozbudo-

#slowtravel SLOW TRAVEL - REC.ON_CUATRO CHIMENEAS - PENSJONAT W ANDALUZYJSKICH GÓRACH Kiedy zadamy sobie pytanie, czy w życiu robimy tylko to, na co mamy ochotę i czy przez cały czas jesteśmy wierni swoim życiowym wartościom, większość z nas będzie musiała przyznać, że nie. Jedni winą obarczą siebie, inni znajdą wymówki, a to kredyt, a to dzieci, a to dobrze płatna praca. Są jednak odważni ludzie, którzy decydują się żyć w zgodzie ze sobą, a stabilizacja wcale nie jest dla nich największą wartością.

PAULINA I BARTEK Paulina i Bartek Bieleccy wspólne życie budują od 20 lat. Są rodzicami dwójki chłopców. Od 4 lat prowadzą proekologiczną markę REC.ON, pod której szyldem tworzą meble, lampy czy instalacje ze zużytych części samochodowych czy odzyskanego drewna. Dziś REC.ON działa i w Polsce i Hiszpanii i staje się czymś więcej niż tylko marką - jest, można powiedzieć, filozofią życia.

Ostatnio Paulina i Bartek wraz z chłopcami przeprowadzili się z Warszawy do Andaluzji. Nie do Malagi czy Alicante, ale w góry. Zimą biesiadują w ogrodzie, wiosną chodzą na wspólne spacery, oboje chodzą do szkoły języka hiszpańskiego. Jak mówi Bartek, żyją uważniej, bardziej świadomie, w zgodzie z ekologicznymi wartościami.

zawsze bliska. Ale najtrudniej zawsze podjąć decyzję, gdy ta zapadła, wszystko potoczyło się dość szybko - nawet znalezienie wymarzonego domu.

NOWY DOM Ich nowy dom położony jest w dolinie gór Sierra de María-Los Vélez, dzieli go 3 km od uroczego, XVIII wiecznego andaluzyjskiego miasta Velez-Rubio. Został wybudowany ponad 100 lat temu, a w 2010 roku został odbudowany na starych fundamentach zachowując styl rustykalnego gospodarstwa. W wyposażeniu wnętrza andaluzyjski styl łączy się swobodnie z wystrojem loftowym, który jest bliski projektom REC.ON. Ich produkty znajdziemy w niemalże każdym pokoju.

Tu nawet przeciwności mają rację bytu, bo wszystko swoim ciepłem i serdecznością spajają właściciele.

Drzewa piniowe, aromatyczne rośliny, zerwane w ogródku owoce, niebo pełne gwiazd i czyste powietrze to ich nowe miejsce na świecie. ŻYCIE W DUCHU SLOW Chcieli być bliżej natury, zamieszkać w miejscu, w którym częściej świeci słońce. Udało im się. Zarabianie na życie też zdaje się mają pod kontrolą - z pomocą zaprzyjaźnionego studia architektonicznego kontynuują swoją działalność z marką REC. ON w Polsce, projekty REC.ON sprzedają też w Hiszpanii.

W swoim andaluzyjskim domu otworzyli pensjonat, który ma działać w zgodzie z ich przekonaniami.

ZMIANA

PENSJONAT w duchu #SLOW

Stworzenie marki REC.ON to paradoksalnie pierwszy krok do nowego życia. Upcycling, dbałość o środowisko, odpowiedzialność społeczna stały się częścią ich rzeczywistości. Zmieniły ich na zawsze. „Zawsze chcieliśmy na emeryturze wyjechać, a pewnego dnia zadaliśmy sobie pytanie - dlaczego nie teraz? Chcemy wychować dzieci na obywateli świata, aby chłopcy byli tolerancyjni, otwarci, uczyli się języków i innych kultur”. Przy takim nastawieniu Paulina i Bartek dodatkowo wierzą, że dom jest tam, gdzie są oni. To już niezły punkt wyjścia, aby się wyprowadzić z kraju, tym bardziej, że kultura Hiszpanii była im od

Jakie są zasady? Bardzo proste: świadomej ekologii, uzależnienia od natury, a nie od Netflixa i dobrej energii. Paulina i Bartek żyją w duchu slow, a teraz zafundowali nam możliwość odkrycia #slowtravel. A będzie to oznaczało, że podobnie jak w życiu warto mieć dystans do całego pędu, to i w wakacje warto się zatrzymać. Wsłuchać w siebie, choć może to nie być na początku wcale takie łatwe. Wyłączyć telefon, patrzeć w gwiazdy, obserwować ptaki. Wypić smoothie ze świeżych owoców zerwanych w ogródku, zjeść śniadanie nie śpiesząc się. Wtopić się w rytm natury, zamiast gonitwy za dobrami materialnymi wybrać relacje

międzyludzkie, rodzinę, przyjaciół.

Paulina i Bartek czują, że ich misją jest dzielenie się z ludźmi swoimi doświadczeniami i pomysłami, chcą pokazać, że można żyć inaczej - wakacje w ich pensjonacie, chcąc, nie chcąc będą pozytywnym zastrzykiem motywacyjnym, ale stworzona przez nich przestrzeń to także idealne miejsce dla osób kreatywnych, na wymianę poglądów, rozmowy o swoich pasjach.

Tydzień nudy? Z pewnością nie. Wspólnie z rodziną czy przyjaciółmi możemy wybrać się na spacer po okolicznych górach, albo podziwiać kondory czy andaluzyjskie sępy. Bardziej aktywni z pewności wykorzystają okoliczny teren i zdecydują się na trekking lub wycieczkę rowerową. Ale są też inne plusy i atrakcje: położony w górach dom jest idealnym punktem wypadowym, by odkryć zachwycającą Andaluzję od Granady po Malagę, od morza, po górskie miasteczka.

REC.ON_CUATRO CHIMENEAS DOM DO WYNAJĘCIA - 2 kondygnacje, każda o powierzchni ponad 100m2 z dwoma sypialniami, 2 łazienkami, salonem z kominkiem połączonym z kuchnią - pobyt z domowym śniadaniem, na życzenie możliwość wykupienia lunchu i kolacji - basen, naturalny plac zabaw dla dzieci, kącik muzyczny, kącik gier i filmów - pobyt 7 dniowy ze śniadaniami dla rodziny 4 osobowej na jednej z kondygnacji w okresie lipiec, sierpień, Wielkanoc, Boże Narodzenie oraz polska majówka 750 EUR, pozostałe dni 650 EUR Fuente del Gato 8, Almería Vélez Rubio, Spain www.rec-on.eu, +48 501 100 044

MALTA

O śródziemnomorskiej wyspie wiedziałam bardzo niewiele - pamiętałam, że w czasach liceum oganizowano tam letnie kursy języka angielskiego. Z pomocą przyszedł Instagram: niebieska grota, czerwone budki telefoniczne jak w Londynie, zachwycające forty i miasto z piaskowca. W końca znalazłam Agnieszkę Hańczuk -Weber, która podpowiedziała nam, co warto zobaczyć na wyspie i została bohaterką mojego tekstu (matka_polka_na_malcie) .

Tekst: Paulina Grabara-Król

LOKALNA PRZEWODNICZKA Przyjechała na wyspę prawie 3 lata temu. “Chcieliśmy z mężem zmiany i najpierw był krótki epizod w Londynie, ale zupełnie się tam nie widzieliśmy z naszą kilkumiesięczną córeczką. Mąż wymyślił przeprowadzkę na Maltę. Był tam, spodobał mu się klimat i na dodatek angielski jest językiem urzędowym. Ja nie byłam wcześniej na Malcie, ale dość dobrze znałam południe Włoch i stwierdziłam, że się pewnie tam odnajdę.

Dokonaliśmy odważnej decyzji. Ja po ośmiu latach prowadzenia własnej działalności, przekazałam ją mojej pracownicy i postanowiłam rozpocząć nowy, spokojniejszy rozdział w życiu. Nie żałujemy. Dziś jesteśmy już rodziną czteroosobową”.

Agnieszka zaczęła ostatnio także nowy rozdział w życiu zawodowym - jest lokalnym przewodnikiem, który oferuje zwiedzanie i sesję zdjęciową. “Malta jest ciekawym miejscem pod względem turystyki i odwiedziła nas już cała masa znajomych. Oczywiście zależało mi, by pokazać im najciekawsze miejsca, by zauroczyć ich tak, jak mnie ten kraj zauroczył. Moja siostra stwierdziła, że mogłabym tak dorabiać, bo opowiadam ciekawe rzeczy z pasją. Do tego rozwinęłyśmy pomysł, by połączyć to z sesją fotograficzną. Ja zawsze uwielbiałam robić zdjęcia i przez lata uczyłam się także fotografii w szkole” - opowiada Agnieszka i dodaje “Jestem takim nietypowym przewodnikiem. Z mamy zajmującej się dwójką dzieci czasem mogę wskoczyć w inną rolę, która mnie pasjonuje. Jestem magistrem sztuki i znajomość historii sztuki na pewno mi pomaga. Spotykam się w umówionym miejscu z turystami i podczas spaceru opowiadam im różne ciekawostki o „moim podwórku”, robiąc im przy okazji zdjęcia w pięknej scenerii. Myślę, że to fajna pamiątka i zwiedzanie bez nudnych, suchych faktów”. Zdecydowanie. Agnieszka i nam podpowiada przed wyjazdem, jak najlepiej zaplanować nasz krótki czas na wyspie.

Kiedy pytam Agnieszkę o ulubione jedzenie to … wybiera pierogi ruskie. Ale udaje nam się znaleźć i coś bardziej lokalnego, bo Agnieszka uwielbia też owoce morza. Spodziewała się, że skoro są tu tak powszechne, to ceny będą dużo niższe. ,,Niestety codziennie się nie mogę objadać krewetkami i ośmiorniczkami.”

MINUSY ŻYCIA NA MALCIE Poza wspomnianym budownictwem i chłodnymi, wilgotnymi zimami, Agnieszka nie lubi, w jaki sposób na Malcie kieruje się pojazdami.

“Większość ma swoje własne zasady, przez co stwarzają często duże zagrożenie na drodze. Wiele osób prowadzi auto po kilku drinkach nikt tego nie kontroluje. Do tego strasznie dużo się tu buduje, przez co jest głośno, krajobraz usiany jest dźwigami, a do tego generuje to korki. Te ostatnie też muszę wymienić, bo są straszne. Całe szczęście jest więcej rzeczy, które mi się podobają, więc jeszcze tu mieszkam”.

Zastanawiam się, czy jest coś, za czym Agnieszka tęskni. “Na pierwszym miejscu to oczywiście rodzina i przyjaciele, ale także lasy i zielone łąki a nawet trawniki. Latem dominuje tu złoty kolor skał i błękit morza oraz nieba” i dodaje “Zieleni mi zawsze mało”.

Parady, tańce i radosne poprzebierane dzieciaki bawią się na ulicach miasta - w czasie karnawału świętują całe rodziny, bo dzieci mają wolne od szkoły

Jedzenie na Malcie było rewelacyjne: owoce morza, kaczka, faszerowany królik - warto jednak pamiętać, by rezerwować stolik, przynajmniej w sezonie

na Malcie

Mieszkanie na Malcie to zupełnie inne doświadczenie niż kilku czy kilkunastodniowy pobyt na wyspie. Agnieszka mówi, że Malta zaskoczyła ją pod wieloma względami i nie były to tylko przyjemne rzeczy. “Najbardziej mnie zdumiewa ich budownictwo, tanim kosztem, przez co zima na Malcie jest słabym doświadczeniem”. Tłumaczy, że w budynkach jest zimno i bez odwilżacza powietrza po prostu nie da się tam mieszkać. Przez kilka miesięcy grzyb na ścianie jest tu normą. Jednak większość roku jest słonecznie i najlepiej wyjść z domu, by się wygrzać.

“Kolejną sprawą, która nas zaskoczyła są stale rosnące ceny wszystkiego” mówi i dodaje “Rekompensuje nam to widok z okna na morze i słońce. Dla dzieci jest tu wiele atrakcji, więc póki co się stąd nie ruszamy”.

JEDZENIE

W Marsaxlokk w każdą niedzielę odbywa się targ rybny - na jedzenie warto się tu wybrać każdego dnia tygodnia

3 NOCE, 4 DNI

MIESZKANIE NA MALCIE

Agnieszka ma już swoje ulubione miejsce na wyspie - są to wybrzeża przy Ghajn Tuffieha. Gdy nie ma upałów to można tam wybrać się na piękny spacer wśród natury z niesamowitymi widokami, a następnie zakończyć go piknikiem na plaży. Drugim jej wyborem jest Mdina, która jest jej ulubionym miasteczkiem na Malcie. “Mała średniowieczna perełka, w której można przenieść się nieco w czasie” - zachwyca się Agnieszka. To właśnie w Mdinie najchętniej umawia się z turystami na spacer.

Podczas porannej kawy podziwiam architekturę miasta - w swetrze z nowej kolekcji Bienkovska idealnie wpasowuje się w kolor zbudowanej z piaskowca Valletty

Paulina Grabara-Król

Kiedy w prezencie pod choinkę kupowałam dla mojego męża bilet lotniczy zależało mi na 3 rzeczach: żeby w marcu w tym miejscu było już przynajmniej wiosennie, aby cena za 2 bilety z bagażami nie była zbyt wysoka i żeby to było miejsce, do którego trafimy po raz pierwszy.

TOP 10

wg. Agnieszki czyli Matki Polki na Malcie 1.

Pałaszowanie lodów siedząc na kamiennych schodach obok lodziarni Fior di Latte w Mdinie 2. Podziwianie zachodu słońca na ławeczce obok kapliczki St.Mary Magdalene przy klifach Dingli 3. Cappuccino w kawiarence na Upper Barrakka Gardens w Valletcie 4. Zajadanie się grillowaną ośmiornicą w rybackim miasteczku Marsaxlokk, a konkretnie w restauracji Il Terrone 5. Spacer latem w cieniu drzew w San Anton Gardens w Attard 6. Spacer zimą po wybrzeżach koło Ghajn Tuffieha 7. Leniwie spędzany czas z rodziną w miasteczku Popeye Village 8. Pikniki w Buskett Gardens 9. Wieczory w pięknym Teatru Manoel w Valletcie 10. Mój ogród w Madlienie, gdzie mieszkam (dzielony z sąsiadami) - mam ciszę, spokój, widok na morze i basen, więc sezon turystyczny nad morzem mi nie straszny ;) Polecam śledzenie Agnieszki na jej blogu i Instagramie, a jak wybierzecie się na Maltę, warto umówić się z nią na spacer. matkapolkanamalcie.wordpress.com IG: matka_polka_na_malcie

I tak znaleźliśmy się na Malcie, na dodatek w trakcie trwania karnawału. Gwar rozbawionych rodzin (karnawał na Malcie to święto głównie poprzebieranych i umalowanych dzieci) od pierwszych minut dodał energii i kolorów zachwycającej stolicy wyspy. Miasto zwiedziliśmy spacerując po centrum, uciekając tłumom i odkrywając hotele i ich tarasy na dachach oraz smaki w licznych, tętniących życiem restauracjach.

Ale w skrócie od początku: Malta jest niezwykle łatwa w podróżowaniu - 1,50 Euro i dojeżdżamy autobusem z lotniska do samego serca stolicy wyspy - Valletty. Jednym z dwóch języków urzędowych jest angielski, więc komunikacja przynajmniej dla mnie jest dużo prostsza niż na przykład na położonej niedaleko Sycylii (chętni mogą wybrać się na jednodniowy rejs ze zwiedzaniem Taorminy). Sama Valletta zachwyciła nas swoją zabudową z piaskowca, która pięknie kontrastowała z błękitnym morzem i niebem. Wąskie uliczki starego miasta przypominają pagórkowate San Francisco w mini wersji - urocze schody, falująca zabudowa i wszędzie restauracyjki czy bary. Moim odkryciem były balkony maltańskie. Jak zaczęliśmy naszą podróż na Malcie? Od lunchu w D’Office. Miało być lokalnie, więc zdecydowałam się na faszerowanego królika - był bardzo smaczny, ale przyznam, że podjadałam mężowi świetnie zrobione, mięciutkie kalmary, jakby

w cieście francuskim. Najedliśmy się tak bardzo, że zabrakło chęci na kolację, za to wybraliśmy się do baru w hotelu La Falconeria w barze zahipnotyzowała mnie sprawiająca wrażenie trójwymiarowości podłoga, a przy okazji dowiedzieliśmy się, że jest on często stadium wyjściowym do wybornej kolacji w restauracji w L’Artiglio.

Drugiego dnia, w niedzielę, wyruszyliśmy do Marsaxlokk na targ rybny. Oczywiście autobusem, za 1,50 Euro (bezpośredni kosztuje 3 Euro, myśleliśmy też o wynajmie auta, ale lewostronny ruch i zła sława maltańskich kierowców nas zniechęciły). Samo miasteczko nie rzuciło mnie na kolana, tłum turystów też nie pomagał, ale kołyszące się na wodzie łódki, intensywny zapach świeżych ryb, a także rynek, na którym znajdziemy od karczochów i truskawek po ciuchy każdej wielkości i fasonu oraz elektronikę, miały swój urok.

Główny powód naszego przyjazdu do tej rybackiej wioski był jednak inny. Lokalna przewodniczka Aga (patrz wywiad na stronie obok) poleciła nam restaurację, którą zarekomendowała jako najlepszą na owoce morza na całej wyspie. Niestety, gdy dotarliśmy do Terrone około 12:00 (wiem, że wcześniej, ale i tak wzdłuż nabrzeża, wśród alejki restauracji ze stolikami na zewnątrz, trudno było wypatrzeć miejsce) wszystkie stoliki na najbliższe 2 godziny były już zajęte.

Kilka sztuczek i udało się wynegocjować stolik na godzinę. Dziewczyny z Japonii jadły obieraną przy stoliku dużą rybę, stolik chichoczących Włochów zamówił różne przystawki z owoców morza, a ostrygi zapijał prosecco, my zaś zjedliśmy pyszną ośmiornicę na puree z soczewicy - jedną z najlepszych, jakie jadłam w życiu. Było pysznie, ale po powrocie do Valletty postanowiliśmy wybrać się dalej degustować maltańskie smaki - bez rekomendacji, ale za to skusił nas wygląd i menu i trafiliśmy do Capistrano - talerz kalmarów i ultra miękkich krewetek był tak dobry, że pół porcji zamówiłam jeszcze na deser. Na danie główne zdecydowaliśmy się na półkrwistą kaczkę - to kolejny maltański przysmak.

Trzeciego dnia mieliśmy w planie Mdinę - Miasto Ciszy, ale po drodze wybraliśmy się jeszcze do Upper Barakka Gardens - to bardzo urokliwe miejsce z kawiarnią w samym sercu i pięknymi widokami na Grand Harbour (port w Valletcie) i fort w miasteczku Birgu. Do Mdiny pojechaliśmy autobusem (wszystkie odchodzą z tego samego miejsca i tak, znów zapłaciliśmy 1,50 Euro). Ciche miasto jest ciche

Odpoczynek na tarasie na dachu - w total looku z wiosennej kolekcji Acephala podziwiam fasady budynków, dachy i morze w oddali

Falujące wąskie uliczki, maltańskie balkony i jedno z największych zagęszczeń zabytków w całej Europie - stolica Malty, Valletta, nas zupełnie zachwyciła chyba tylko poza sezonem - w wąskich uliczkach i na uroczych pjazza było spokojnie, ale turystów nie brakowało. Nie wiem, co tu się dzieje w sezonie. Największą atrakcją średniowiecznej Mdiny jest spacerowanie właśnie tymi wąskimi, zacienionymi przez wysokie mury uliczkami, wsłuchiwanie się w echo i ducha historii wyspy, a także poszukiwanie śladów życia prawdziwych mieszkańców, a jest ich niewiele ponad 200 osób. Jeśli zastanawiacie się, czego spróbowaliśmy w Mdinie, to powiem wam, że nas samych to też zaskoczyło - w Don Mesquita degustowaliśmy talerze przekąsek greckich i owoców morza.

Ostatniego dnia zdecydowaliśmy się na błogie lenistwo i na kulinarną ucztę - najpierw cieszyliśmy się słońcem na dachu hotelu Palais Le Brun, a następnie za rekomendacją hotelu wybraliśmy się na posiłek doskonały - na 2 talerze owoców morza w Palazzo Preca. Posiłek w nieco przytłaczającym pałacowym wnętrzu, gdy na dworze świeciło wiosenne słońce, został wynagrodzony smakami: ośmiornicy, kalmarów, krewetek, ryb a nawet smażonych ostryg. Resztę dnia spędziliśmy w kawiarni Caffe Cordina na placu przed Biblioteką Narodową - wtopiliśmy się w tłum i uzupełniliśmy doskonale: ja popijałam kawę, a potem aperol spritz, zaś mąż degustował lokalne słodkości. Przed zachodem słońca złapaliśmy autobus na lotnisko - oczywiście za 1,50 Euro.

STYLISH hotels

ZREGENERUJ SIĘ NA WIOSNĘ Najlepsze hotele SPA

The Emerald Cove Koh Chang Tajlandia

ODYSSEY CLUBHOTEL

wellness & spa

5-gwiazdkowy hotel The Emerald Cove Koh Chang, to elegancka perła tropikalnej wyspy Koh Chang.

Apartamenty z widokiem na morze oraz porośnięte dziką roślinnością wzgórza – to tylko nieliczne atrakcje, jakie luksusowy ośrodek ma w swojej ofercie. Architektura i design hotelu robią duże wrażenie. Hotel znajduje się w 3 budynkach, pomiędzy którymi rozpościerają się 3 baseny. Całość połączona jest stylowymi drewnianymi alejkami, wzdłuż których przepływa woda. Znajdziemy tu zarówno tradycyjne azjatyckie domki z zadaszeniem, jak i wygodne miejsca odpoczynku na fotelach przy stolikach. Soczysta, zadbana zieleń zapiera dech w piersiach, jednak nic nie dorównuje spektakularnym palmom kokosowym porastającym lokalne ogrody.

Odyssey ClubHotel Wellness & SPA to idealne miejsce dla osób pragnących wypocząć w kameralnym hotelu o wysokiej jakości usług. Niezwykłe położenie na stoku świętokrzyskiej góry i widok otaczających hotel wzgórz, dolin oraz położonego w oddali miasta budzą wśród gości nieskrywane emocje, a duża ilość pomieszczeń służących relaksowi i poprawie urody w stosunku do niewielu, bo 42 pokoi, daje gościom niespotykany gdzie indziej komfort. Znajdujący się tu basen o imponujących rozmiarach (ponad 200 m2 lustra wody) sprawia radość nawet wytrawnym pływakom. W kilku saunach i łaźniach odprawiane są rytuały naparzania. Basen wypełniony ciepłą solanką bocheńską (36˚C) zapewnia skondensowaną dawkę minerałów, działającą na ciało niczym ambrozja. W sezonie działa też podgrzewany basen zewnętrzny z łóżkami pod baldachimem, leżakami i niezwykłą panoramą świętokrzyskiego krajobrazu. Cały kompleks SPA zachwyca, podobnie jak serwowane w 12 gabinetach zabiegi i masaże. Są wśród nich rytuały ajurwedyjskie, egzotyka i masaże klasyczne. Kilka gabinetów dedykowanych jest wyłącznie dla par, umożliwiając gościom przyjemność wspólnego przeżywania chwil relaksu. Osobom oczekującym szybkiej poprawy urody, SPA oferuje zabiegi oparte na kosmetykach renomowanych marek jak: Ericson Laboratoire, Saint Malo, Valmont. Ofertę uzupełnia siłownia, billard, tenis i aktywności zewnętrzne jak rowery, skutery, które są do dyspozycji gości.

Na gości czekają komfortowe pokoje oraz apartamenty typu suite, które składają się z oddzielnej sypialni i salonu. Drewniane meble, marmurowe podłogi i ściany w łazience, a także beżowe dodatki tworzą bardzo wysublimowane połączenie. Hotelowa restauracja The Cove Terrace zachwyca przede wszystkim jakością i bogatym smakiem serwowanych dań, a także wystrojem wnętrza oraz stolikami ustawionymi na zewnątrz restauracji – z widokiem na baseny i morze. Z kolei klimatyczna restauracja Just Thai serwuje wykwintnie podane aromatyczne dania tajskiej kuchni. Przy basenie znajdziemy Pool bar z przekąskami i koktajlami, a za 3900 bahtów za dwie osoby będziemy mieli okazję zjeść romantyczną kolację na plaży, przy specjalnie przygotowanym stoliku lub zamówić kolację wprost do naszego pokoju.

Spragnieni relaksu mogą skorzystać z bogatej oferty zabiegów w hotelowym spa, a miłośnicy aktywnego wypoczynku mogą wypożyczyć kajak i udać na wyprawę, po której będzie czekała atrakcyjna nagroda. Warto udać się do barku lub usadowić w wygodnym fotelu i zamówić koktajl podczas Happy Hour.

O zachodzie słońca można spodziewać się muzyki na żywo.

Hotelowa restauracja Essence wyróżniana od lat w Żółtym Przewodniku Gault&Millau oraz w Przewodniku Magdy Gessler to kulinarne rozkosze dla podniebienia. W weekendy czas kolacji umilają koncerty coverowych zespołów. Atrakcją restauracji jest też 300-metrowy taras, gdzie romantyczna kolacja w otoczeniu dźwięków przyrody nabiera wyjątkowego wyrazu. Położenie hotelu w otoczeniu pól i lasów, zachęca do pieszych wędrówek, terenowych biegów, jazdy na rowerach i spacerów, a zimą okoliczne stoki są doskonałym miejscem dla narciarzy.

The Emerald Cove z powodzeniem nadaje się na wakacje z dziećmi. Basen dla dzieci, plac zabaw na plaży, kosz z ciekawymi zabawkami i malowanie zajmują pociechy od rana do wieczora, umożliwiając tym samym odpoczynek rodzicom. Oferowane przez hotel atrakcje, jak np. malowanie farbami figurek czy t-shirtów na plaży, stanowią o wyjątkowości oferty na tle innych hoteli, w których mieliśmy okazję gościć.

Lokalizacja Odyssey’a w niewielkiej odległości od trasy S7 gwarantuje szybki dojazd z głównych miast Polski. Wystarczy zaledwie 1,5 godz., by dotrzeć tu z Warszawy, Krakowa czy Łodzi.

A krótki czas dojazdu i powrotu, to dłuższy wypoczynek i gwarancja zachowania dobrej energii.

www.theemeraldcove.com

www.hotelodyssey.pl

HOTEL SPA DR IRENA ERIS

Palais le Brun Malta

La Falconeria Malta

Jeśli chcesz, by Valletta potraktowała Cię po królewsku, zatrzymaj się w Palais le Brun - barokowym pałacu z XVI wieku w zabytkowym centrum Valetty.

Styl hotelu łączy się z barokową architekturą miasta - gdy wejdzie się do środka, od razu ogarnia nas atmosfera ciszy i spokoju. To elegancki azyl w sercu maltańskiej stolicy.

Goście mogą wybrać jeden z 28 luksusowych pokoi, z maltańskim balkonem, tarasem czy suitę z wanną z hydromasażem. Po przebudzeniu podziwiać mogą złocącą się w słońcu zabudowę starego miasta i szafirowe morze. Jest tu kameralnie i luksusowo w iście pałacowym stylu - marmurowe łazienki, perskie dywany, kolorowe poduchy na łóżku i stylowe, drewniane meble pozwolą nam przenieść się nieco w przeszłość, przy zachowaniu wszystkich współczesnych wygód - od klimatyzacji po telewizor plazmowy.

W stylowo urządzonych murach niegdyś la bodegi dziś w restauracji Patakka goście mogę delektować się śniadaniem i wykwintnymi daniami kuchni maltańskiej ze śródziemnomorskim wpływem.

Kiedy w 1530 roku cesarz Karol V Habsburg przekazywał Maltę jezuitom, zażądał, by w charakterze zapłaty co roku przysyłano mu jednego sokoła. Ptaki te były hodowane i tresowane w przy tej samej ulicy, gdzie stoi teraz luksusowy hotel La Falconeria. Falcon to po angielsku sokół, a hotel nawiązuje do historii Malty nie tylko w nazwie, ale i architekturze i designie, który łączy nowoczesność i historię. Centralnym punktem jest kameralny dziedziniec, na którym możemy się zrelaksować pod śródziemnomorskim słońcem. Starą część stolicy Malty możemy natomiast podziwiać z tarasu na poddaszu. Wnętrze hotelu wykończone jest według najwyższego standardu, by zapewnić gościom maksymalny komfort. Minimalistyczne, utrzymane w stonowanych kolorach 43 pokoje, sprzyjają odpoczynkowi i wyciszeniu, a kamienna posadzka dodaje wszystkiemu nutę elegancji. Dostępnych jest kilka wariantów zakwaterowania, w tym apartamenty z balkonem, patio, a także z małym lub większym tarasem.

Na dachu hotelu mogą zaś oddać się błogiemu relaksowi podziwiając zachwycające fasady budynków, dachy, fort i wreszcie morze, oblewające Vallettę. Na dachu działa też bar, dzięki czemu to idealne miejsce, by przy koktajlu podziwiać zachód słońca. W gorące dni tymi samymi widokami możemy zachwycać się chłodząc się w basenie. Jeśli szukacie większej prywatności, to relaksowi możecie oddać się w jacuzzi na tarasie własnego pokoju.

www.palaislebrun.com

W świetnie ocenianej hotelowej restauracji można posmakować kuchni śródziemnomorskiej, jednak trzeba przygotować się na niespodzianki – nie ma ustalonego menu.

www.lafalconeria.com

TALARIA RESORT & SPA

Nowy pakiet „Podziel się Pięknem” przygotowany przez Hotele SPA Dr Irena Eris pozwoli na spędzenie wyjątkowych chwil w towarzystwie ukochanej osoby, której pobyt jest bezpłatny. Dodatkowo każda z osób codziennie będzie mogła wykorzystać równowartość dwustu złotych na zabiegi w Kosmetycznym Instytucie Dr Irena Eris.

Podziel się pięknem!

Wiosenny wypoczynek

Wiosna to idealna pora, aby dostarczyć organizmowi porcję pozytywnej energii i zadbać o urodę ciała.

Czyż może być lepsze miejsce na odnowę biologiczną, niż luksusowe SPA w otoczeniu natury i z bogatą propozycją profesjonalnych kuracji? Wyjątkowe położenie Hotelu SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie w jednym z najpiękniejszych zakątków Polski pozwala na efektywny wypoczynek i czerpanie z dobrodziejstw natury tego, co najlepsze. Poprzez bliski kontakt z przyrodą lepiej odpoczywamy, zapominamy o stresie i szybciej się regenerujemy, a dzięki pakietowi „Podziel się Pięknem” zadbamy nie tylko o wewnętrzne piękno. W takim otoczeniu warto pomyśleć o swoich potrzebach, wzmocnić organizm i dopieścić ciało.

Eksperci z Kosmetycznego Instytutu pomogą wybrać najlepsze rozwiązanie dostosowane do indywidualnych potrzeb skóry i profesjonalnie zadbają o piękno ciała.

Talaria Resort & SPA przygotowała dwa ciekawe pakiety - w pierwszym z nich o nazwie “Wiosenny wypoczynek” może zregenerować się przez 4 dni (3 noclegi w w Pałacu albo Pawilonie Parkowym w formule wellinclusive). Goście do dyspozycji mają całodzienny dostęp do strefy wellness (basen jacuzzi, sauny, domek ziołowy, sala cardio), a także udział w programie inspiracyjno – sportowym zgodnie z dziennym harmonogramem. W pakiecie uwzględniony został całodzienny pakiet kulinarny: od pożywnego śniadania, przez wellness lunche po wytworną kolacje. Talaria Resort & SPA oferuje także doskonałe masaże - kupując pakiet można skorzystać z 10% rabatu. Cena od osoby: 688,00 zł z noclegiem w Pawilonie Parkowym i 788,00 zł w Pałacu - ceny uwzględniają 20% zniżki, co jeszcze bardziej zachęca do regeneracji po długiej zimie. Pakiet dostępny od 18.03 do 31.05.2019r. w dni powszednie od niedzieli do piątku.

W okresie wiosennym szczególnie polecają unikatową terapię skóry twarzy z możliwością zastosowania nowoczesnych technologii Dr Irena Eris REVICORE Hi-Tech System - RICH PEPTIDE LIFTING o szerokim spektrum odmładzająco-liftingującym. A zastosowana na zakończenie zabiegu maska PEARL & GOLD, zawierająca mikronizowany puder perłowy oraz 24-karatowe złoto działa liftingująco, powoduje wygładzenie skóry i poprawę jej kolorytu oraz polepsza wchłanianie preparatów nakładanych pod maskę. Efektem zabiegu jest spłycenie i zmniejszenie ilości zmarszczek, wyraźny lifting oraz korekta owalu twarzy, przynoszące natychmiastową poprawę wyglądu.

Jeżeli zależy nam na intensywnej regeneracji skóry ciała, widoczne efekty przyniesie zabieg ujędrniający GENOMIX BODY - algowa aktywacja genów, który można wykonać, jako dodatkowa opcja, z drenażem limfatycznym lub z masażem kosmetycznym. Zastosowany w trakcie pielęgnacji koncentrat GENE ACTIVE dzięki kompleksowi PRO-BODY-INTELLI-GEN, reguluje pracę ponad 20 genów odpowiedzialnych za wielopoziomową odnowę komórek skóry. Dopełnieniem zabiegu jest specjalna maska na ciało z ekstraktem z alg, L-karnityną i kofeiną, która wygładza i intensywnie ujędrnia ciało. Jej działanie może być wzmocnione body wrappingiem, powodując wyszczuplenie, wygładzenie i ujędrnienie skóry oraz zmniejszenie cellulitu.

Widoczne natychmiast efekty kuracji, luksusowe warunki do wypoczynku, doświadczanie pełni relaksu oraz przyjazna obsługa sprawią, że spędzony wspólnie czas przyczynią się do odkrywania wewnętrznego piękna.

www.drirenaerisspa.pl

www.poligrafiks.pl

Wspaniałym pomysłem na odpoczynek jest też Majówka w Talarii. Majówka to idealny czas na wypoczynek poza miastem, na łonie natury, a odpoczynek wśród ciszy i pięknej zieleni będzie niezapomniany. Pakiet obejmuje minimum 3 dni (2 noclegi) i jest dostępny w terminie 28.04 – 5.05.2019r. Przy przyjeździe na gości będzie czekał welcome drink. Poza zakwaterowaniem w Pałacu, który jest idealny dla gości, którzy chcą być blisko SPA i restauracji lub w Pawilonie Parkowym, jeśli ceni się spokój, na gości czeka całodzienny pakiet kulinarny: śniadanie, lunch i kolacja. W przypadku ładnej pogody śniadania serwowane są na tarasie, a jedna z kolacji zorganizowana będzie w formie grilla lub ogniska. Wspaniałym prezentem będzie też bon do SPA o wartości 100 zł (dla osoby dorosłej), a dostęp do strefy SPA & Wellness: basenu, jacuzzi, świata saun, sali cardio, domku ziołowego i wielu innych jest w cenie pakietu. Goście mogą także brać udział w programie animacyjno – sportowym według harmonogramu, a w tym np.: zajęcia ruchowe na basenie, wycieczki do mini-zoo, zajęcia fitness, wspólne rytuały w SPA, aktywności na terenie resortu i wiele innych!

Cena: 749 zł za osobę w Pawilonie Parkowym i 849 zł za osobę w Pałacu Talaria zapewnia też dodatkowe atrakcje, zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych: wspólne biesiadowanie przy ognisku z kiełbaskami, możliwość skorzystania z łowiska (prosimy o własny sprzęt), przejażdżki quadami, wypożyczalnie rowerów, łódek, kajaków... A dla dzieci warsztaty kulinarne, wycieczki do mini – zoo, zewnętrzny plac zabaw, i wewnętrzny kącik zabaw.

www.talaria.pl

INTO kids

MEBLE LAURETTE

Must have

FASHION

NATURALNE ŻELE POD PRYSZNIC

d la najmłodszych

Powrót do kolorów i słodkiego klimatu dzieciństwa - francuska marka proponuje ocieplić dziecięcy pokój za pomocą wielokolorowych komód, połączeń drewna i bieli czy pudrowo-różowych łóżek czy biurek. Do kupienia m.in. na www.smallable.com

Delikatnie oczyszczają, a jednocześnie podczas mycia pielęgnują i chronią skórę przed wysuszeniem i podrażnieniem. Zawierają beta-glukan pozyskiwany naturalnymi metodami ze szwedzkiego owsa, który błyskawicznie koi podrażnienia i zaczerwienienia oraz nawilża. Żele mają neutralne dla skóry pH, więc nie naruszają jej naturalnej bariery ochronnej. A do tego przyjemnie pachną: żurawiną z lawendą, rumiankiem z pokrzywą i pomarańczą z jabłkiem.

Cuori e Picche

www.yope.me

Jakość, oryginalność, a przede wszystkim indywidualność.

Szafeczka: 232 €

Komoda: 282 €

Młoda marka Cuori e Picche, założona przez Marikę Konieczną, kieruje swoją kolekcję do pewnych siebie kobiet ceniących sobie luksus, wygodę i chcących podkreślić swoje walory. W ofercie znajdziemy między innymi stylowe dresy, zwiewne bluzki, kobiece sukienki czy oryginalne bomberki. Flagowy butik został otwarty w poznańskim City Parku. Projekty dostępne są także w sklepie online www.cuoriepicche.com oraz w butikach RAUT w Kielcach, VELLU w Radomiu, Backstage w Krakowie, Concept Store 1 w Warszawie i w See You w Gdyni.

Łóżeczko: 337 €

REBEL BUT CUTE bluzy marki KUKUKID

IG: cuoriepicche_official | www.cuoriepicche.com

Dokładnie jak w motto firmy - bluzy dino z charakterystycznymi wypustkami na kapturze i z tyłu bluzy są z jednej strony łobuzerskie, z drugiej totalnie słodkie. Cena: 160zł

www.kukukid.com

BANANA KIDS Hidden Wonderland

TURBANY od LOOKS by LUKS

Ubrania dla dzieci z kolekcji „Hidden Wonderland” to interpretacja bajkowego świata inspirowanego przygodami Alicji w Krainie Czarów i Piotrusia Pana. Wszyscy mali odkrywcy, ciekawi świata i kochający zabawy, znajdą tu coś dla siebie. Kolorowe, zwiewne i wygodne stroje to idealne propozycje na beztroskie dni pełne słońca i uśmiechu.

Ręcznie szyte, całoroczne turbany, które pełnią nie tylko funkcję ozdobną, ale także, w zależności od materiału, chronią przed słońcem, zimnem i wiatrem.

W tym sezonie nie zabraknie ciekawych printów, falbanek oraz intensywnych akcentów w postaci soczystego koralu czy głębokiego granatu. Te wyraziste barwy będą świetnie komponować się z promiennym uśmiechem każdej pociechy. Wysoka jakość materiałów i pieczołowitość wykonania, to nie tylko znak rozpoznawczy marki, ale również - obowiązkowy standard każdego ubranka z kolekcji Banana Kids.

www.look-by-luks.pl

www.bananakids.pl

Nowa kolekcja Bienkovska

#BienkovskaInThailand uwodzi zmysłowością, subtelnością oraz spokojem. Jest ulotna, marzycielska i delikatna. Ażury i przypudrowane kolory przywołują ciepło piasku, bezkres głębin i klimat rajskiej Azji. Nawet w tropikach dzianinowe, ażurowe swetry i sukienki doskonale wpisują się w klimat.

IG: bienkovska_official www.bienkovska.com

Acephala WIOSNA-LATO 2019 Nowa kolekcja od Acepahli, zainspirowana twórczością Zofii Stryjeńskiej, wprowadza klimat słowiańskiego lata. Kolekcja łączy współczesny streetwear z artystyczną melancholią. Największą uwagę przyciągają autorskie dzianiny, sukienki i koszule z ażurowej bawełnianej koronki, płaszcze i kurtki z eksperymentalnej pasiastej folii oraz nadruki stworzone we współpracy z artystką Marią Kopytko. Kolekcja dostępna w Acephala Concept Store i na acephalafashion.com.

IG: acephalafashion www.acephalafashion.com

Dziecko na krańcu świata.

Facebookowe konto mojej koleżanki z liceum Kasi przepełnione jest zdjęciami z różnych zakątków świata. Nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że od lat Kasia podróżuje nie tylko ze swoim mężem, ale i córką Karolą, która dziś ma 10 lat.

Po raz pierwszy z córką wybrali się na wakacje do Chorwacji, gdy mała miała 6 miesięcy. Później w wieku 1,5 roku był wyjazd do Turcji, a od tego momentu wyjazdy powtarzały się już co pół roku: a to do Turcji, a to do Egiptu. Czas na pierwszą styczność z egzotyką nadszedł, gdy Karola miała 3 lata - odwiedziła Dominikanę, a rok później Kubę. Azję odkryła, gdy miała 4,5 roku, gdy rodzice zabrali ją na Sri Lankę, a następnie na 1,5 miesiąca do Tajlandii. Potem wyjazdy były jeszcze częstsze i dłuższe. Gdy Karola miała 5,5 roku wyjechała na 4 miesiące zwiedzając Azję, Australię i Nową Zelandię. “Po powrocie do Polski już zaplanowaliśmy kolejny wyjazd do miejsca, które nas urzekło - Filipiny.

Mieszkaliśmy w wynajętym domu 3-miesiące na drugim końcu świata i wszyscy byliśmy szczęśliwi. Szukaliśmy tam nawet ziemi, by przeprowadzić się na stałe. Po powrocie do Polski na 3 miesiące znów wróciliśmy do Azji - tym razem do Japonii, a później znów na Filipiny.

sprawdziany na 5. “Jednak 3 tygodnie “wyrwane” z kalendarza, edukując córkę codziennie na plaży, basenie czy czasem przemieszczając się z miejsca na miejsce, są wspaniałym czasem poświęconym w pełni dziecku i owocują po powrocie” - tłumaczy Kasia, “Wspomnę tylko, że córka ma średnią roczną 5.0”. Znajomi straszyli, że wszystko się zmieni, gdy Karola pójdzie do czwartej klasy, bo w szkole jest ciężko. Nie wydaje się jednak, aby to było jakimś problemem, bo w październiku rodzina spędziła miesiąc na Seszelach i Mauritiusie, a obecnie podczas 3-tygodniowego wyjazdu, odkrywa kolejne malownicze miejsca w Tajlandii.

PODRÓŻOWANIE Z DZIECKIEM

W wieku 9 lat, jak Karola uczęszczała do 3 klasy, znów wyjechała z rodzicami do Azji: tym razem do Laosu, ale podróż po raz kolejny zakończyła się na Filipinach.

“Nie ma niczego trudnego w podróżowaniu z dzieckiem, nie ma żadnych niebezpieczeństw, o ile człowiek zachowuje standardowe procedury bezpieczeństwa” - mówi Kasia. Karola uwielbia podróże, jak wsiada do samolotu podczas długich lotów, spędza cały czas ze stewardesami, pomaga im na przykład roznosić napoje. Mama wspomina, że kiedyś piloci Qatar Airways po wylądowaniu zaprosili ją na tort.

Najgorsza rzecz, jaka przytrafiła się Karoli, to wypadek taty - wtedy musiała być naprawdę twarda, bo wypadek był poważny, a do szpitala trzeba było płynąć z jednej wyspy na drugą łódką. Ale i to wydaje się, że skończyło się dobrze, a dziewczynkę na pewno wzmocniło.

ZDROWIE

CO DAJĄ PODRÓŻE

“Wykonywaliśmy jedynie szczepienia obowiązkowe, dopiero, gdy w wieku 5 lat lecieliśmy na 6 tygodni podczas podróży do Tajlandii zdecydowaliśmy się zaszczepić ją na własną rękę na WzwA i dur brzuszny” - mówi Kasia. Twierdzi też, że nigdy nie mieli problemów z chorobami na wyjazdach, jedynie raz zdarzyła się jednodniowa biegunka. Przy kolejnych wyjazdach okazało się, że zamiast podczas podróży, Karolę atakują polskie wirusy po powrocie do domu.

„Podróże bardzo rozwinęły naszą córkę i dziwimy się, że pamięta je wszystkie ze szczegółami, nawet gdy miała 3 lata” - mówi Kasia i dodaje “Odkryła, co znaczy świat i jaki jest różnorodny, stała się bardzo otwarta i dzielna, potrafiłaby sama zabookować sobie teraz hotel czy lot”. Jest jeszcze istotny aspekt językowy - ,,Karola juz po pierwszych podróżach bardzo sprawnie komunikowała się w języku angielskim, a obecnie mocno wyróżnia się w klasie językowo. Poznała, co oznacza bieda, jak ludzie mogą żyć na krańcu świata, nie mając łazienki w domu i praktycznie dachu nad głową. Tak właśnie żyła jej koleżanka z Filipin, gdyż tajfun zniszczył ich dorobek życia” - tłumaczy mama i dodaje “W związku z tym zorganizowaliśmy razem z Karolą pieniądze na odbudowę dachu”. Takie sytuacje muszą mieć wpływ na kształtującą się psychikę dziecka, które w naturalny sposób staje się niezwykle empatyczne i wrażliwe na ludzkie problemy. Uczy się też pomagać. “Podróże niesamowicie kształcą dorosłych, jak i dzieci” - podsumowuje Kasia.

SZKOŁA Dziś Karola chodzi do czwartej klasy szkoły podstawowej. Rodzice bardzo się bali szkolnych obowiązków, ale okazało się, że podróże podczas roku szkolnego nie stanowią problemu. To także nowe szkolne doświadczenia. Na Filipinach Karola chodziła do szkoły, w której codziennie używała języka angielskiego. Raz, gdy w 2 klasie wyjechała aż na 4 miesiące, mama załatwiła homeschooling. Po powrocie zdała trzy

Kolekcja wiosna-lato dostępna w sklepie online

www.solofemme.pl IG: solofemme.shoes

DESIGN news

Must have

I LOVE GRAIN

Pościel moyha uszyta z wyjątkowo miękkiej i delikatnej dzianiny. Jej naturalny skład powoduje, że skóra oddycha, a pościel jest przyjemna w dotyku jak twój ukochany t-shirt. Raz spróbujesz i nie użyjesz już żadnej innej. Prosty design, stonowane kolory, dobra jakość, a wszystko w zgodzie z naturą, w myśl idei „simply good”.

Nowość: Kolekcja stworzona wspólnie z Zosią Zborowską To połączenie miłości do wszystkiego, co zdrowe, naturalne i dobrze wpływające na życie ludzkie. Pomysł na współpracę powstał przez miłość od „pierwszego położenia”:) się Zosi na poduszce. Zosia jest inspiracją dla marki, dobrym duchem, który kojarzy się z pięknym kolorem Magenty. Dlatego kolekcja jest połączeniem soczystego różu - symbolizującego kobiecość i dużą dawkę energii oraz eleganckiej, statecznej czerni.

BEAUTY

NATURAL MICRO‑ DERMABRASION PEEL PEELING DO TWARZY Znakomity i niezawodny eksfoliant zawierający niemal 99% składników pochodzenia naturalnego, m.in. białą glinkę, puder ryżowy, hydrolaty i ekstrakty roślinne oraz olejki eteryczne. Usuwa zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, odblokowuje pory i pozwala skórze na lepszą absorpcję składników aktywnych zawartych w kremie. Preparat pozostawia skórę jedwabiście gładką, miękką w dotyku i lekko zmatowioną, nadając jej młodzieńczy, zdrowy wygląd.

www.ilovegrain.com

MINIZABIEGI YONELLE W DOMU

CAVEPEELER URZĄDZENIE DO PEELINGU KAWITACYJNEGO I ODNOWY BIOLOGICZNEJ

Złuszczaj, roluj, masuj.

Wypróbuj, powtarzaj, zobacz efekty.

Minizabiegi do wykonywania w domu to specjalność YONELLE. Skutecznie wzmacniają efekty codziennej pielęgnacji dzięki technikom sprawdzonym w profesjonalnych salonach kosmetycznych. Zapewnią Twojej cerze intensywną stymulację, regenerację i młodszy wygląd. Wypróbuj i ciesz się promienną, odświeżoną i zachwycająco gładką skórą.

Pojemność: 50 ml/ cena: 109 pln

AUTOMASAŻE YONELLE

PURIFYING FACIAL CLEANSER OCZYSZCZAJĄCY ŻEL DO MYCIA TWARZY

Systematycznie wykonywane spłycają zmarszczki, poprawiają jakość skóry i owal twarzy.

Wyjątkowo delikatny żel, stworzony z myślą o skórze dojrzałej, przesuszonej, wrażliwej, z niedoskonałościami. Dzięki delikatnym i bezpiecznym czynnikom myjącym pochodzenia naturalnego zapewnia perfekcyjne oczyszczanie bez podrażnień, nie zaburza równowagi hydrolipidowej skóry, chroniąc jej naturalne pH. Oparty na wyciągach z roślin o działaniu złuszczającym i kojącym, usuwa wszelkie zanieczyszczenia, w tym martwe komórki naskórka i nadmiar sebum, odblokowuje pory, łagodzi zapalne zmiany trądzikowe i doskonale przygotowuje skórę do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. Nie zawiera mydła.

Pojemność: 125 ml/ cena: 89 pln

OPASKI NA OCZY Wspomagająca terapia opaską I Love Grain idealnie sprawdza się dla osób mających do czynienia z tzw. niebieskim światłem monitorów, smartfonów czy innych ekranów. Opaski są zgodne z filozofią zero waste oraz są całkowicie naturalne, a tylko naturalne materiały, takie jak len i bawełna, są przewiewne, nie powodują zahamowania termoregulacji, wpływają pozytywnie na naszą skórę i cały organizm. Idealny kształt opaski pozwala na zakrycie oczów, oczodołów oraz części czoła. Dzięki temu odcinamy w 100% dostęp światła, co pozwala na całkowite wyciszenie i pełen relaks.

Poziom melatoniny wzrasta, dzięki czemu śpimy i wypoczywamy lepiej.

Możliwość wyboru wypełnienia w postaci ekologicznych ziaren i ziół działa dodatkowo na różnego rodzaju dolegliwości, takie jak bóle głowy, migreny, problemy z zatokami, tzw. suche oczy czy problemy z zasypianiem.

Filmy instruktażowe na www.yonelle.pl

POMADKI CRUSHED LIQUID LIP marki Bobby Brown Płynne pomadki idealnie nawilżają usta i nadają im słodki połysk. Dodatkowo, pomadka nasycona jest prawdziwym koktajlem olejków z owoców acai, żurawiny i jagody. Łatwa i przyjemna w użyciu. Możesz wybrać jeden z 14 super nasyconych odcieni.

Drewniane meble i akcesoria od NUDO design Polsko-włoskie studio projektowe, które zachwyca prostotą i funkcjonalnością. Ich produkty przywodzą na myśl ludzkie ciało, które zupełnie naturalnie wygina się tworząc zmysłowe kształty, linie i łuki. Nudo po włosku oznacza nagi i właśnie ta “nagość” stanowi ideę przewodnią do tworzenia przestrzeni wokół nas - jest pięknie, bez zbędnych upiększeń; stoły, stoliki, krzesła czy kwietniki są minimalistyczne, łączą proste linie z krzywymi i nadają przestrzeni pewną wyjątkową autentyczność i bezpretensjonalność.

www.nudo.design

Dlaczego architektura?

Ponieważ czasem udaje się zrobić dzieło sztuki, które daje schronienie i bezpieczeństwo.

Daniel Cieślik 16 lat temu w piwnicy dziadka stworzył pracownię architektoniczną. Ma dyplom Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej oraz międzynarodowy dyplom Royal Institute of British Architects (RIBA), a także liczne nagrody na koncie. Przez lata zrealizował 800 projektów, a jego zespół zatrudnia ponad 20 osób. www.anta-architekci.pl, IG: daniel.cieslik_architekt Lubi Pan podróżować?

Lubię, chociaż najwięcej czasu spędzam w pracowni, przeglądając wiele budynków z całego świata. Niestety nie zawsze w rzeczywistości tak to wygląda jak na zdjęciu, czasem lepiej pozostać w pracowni... Nie tyle konkretne budynki są najważniejsze - co kontekst i miejsce, w którym są i co najważniejsze - co wnoszą swoją obecnością. Najprzyjemniejsze miejsca dla mnie to takie, które są najmniej doświadczone przez cywilizację, które mają przestrzeń...

Jakie są najciekawsze miasta z punktu widzenia architektury?

Takie, w których widać zmiany, czasy w których powstawały poszczególne budynki, takie które szanują przeszłość tworząc teraźniejszość. Nie zawsze burzenie jest najlepszą formą na wprowadzenie nowego...

Który projekt przyniósł Panu najwięcej satysfakcji?

Ciężko powiedzieć tak konkretnie, mając tak wiele projektów już zrealizowanych i tych na „tapecie”. Gdzie proces tworzenia analizy, koncepcji jest dokładnie taki sam bez względu na skalę, mogę powiedzieć, że praktycznie każdy budynek jest ważny. Natomiast najwięcej satysfakcji przynosi ten budynek, który został zrealizowany w 100% zgodnie z koncepcją i projektem.

Czy jest jakaś cecha wspólna łącząca Pana projekty, znak rozpoznawczy Daniela Cieślika?

Staram się projektować zgodnie ze swoimi przekonaniami i tak, jakbym za każdym razem robił to dla siebie, bazując na wieloletnim doświadczeniu w kwestii ilości projektów, realizacji oraz relacjach z inwestorami często wracającymi do pracowni celem realizacji kolejnych projektów.

Którą część pracy lubi Pan najbardziej? Kreacje, budżetowanie, wykonywanie projektu, kontakt z klientem?

W zasadzie wszystkie są ważne, koncepcja jest najprzyjemniejsza, budżetowanie i wykonywanie projektu najbardziej burzliwe i nerwowe, natomiast bez czynnika ludzkiego czyli dobrego kontaktu z klientami to po prostu niemożliwe... działa to w dwie strony - trzeba się też trochę „lubić” :) Czym lub kim inspiruje się Pan w fazie kreacji?

Może to dziwnie zabrzmi, ale jest to pewien moment, który trzeba złapać :) Nie mam żadnego schematu działania - typu sześcian, który dzielę, wycinam i na końcu powstaje coś... działam bardziej spontanicznie, nie chcę się ograniczać. Tak naprawdę nie wiem, co powstanie na końcu i ta chęć zobaczenia jest najbardziej fascynująca… Za każdym razem staram się zrobić co najmniej jak najlepszą poprzednią pracę i dodać znowu kolejny element zaskoczenia, lubię się zaskakiwać... :) Jaki styl architektoniczny jest Panu szczególnie bliski i dlaczego?

Modernizm - bo dla mnie jest bardzo użytkowy, wręcz podporządkowany funkcji, gotyk - bo jest nieograniczony.

Oba razem są ponadczasowe...

Czy architektura kieruje się modą? Czy znane jest zjawisko trendów?

Jak wszystko, wynika to też z pewnych możliwości, dostępnych materiałów, technologii. To taka trochę sztuka użytkowa, natomiast z modą ma tyle wspólnego, że nie musi się podobać, natomiast musi spełniać konkretną funkcję, rolę.

Ciężko budynek wyrzucić do kosza i kupić nowy jak buty... oczywiście można wybudować nowy, burzyć, przerabiać, ale to niestety czas i koszty, na które po prostu stać nielicznych pod warunkiem, że ma to sens...

Jakie są Pana marzenia związane z życiem zawodowym?

Kiedyś powiedziałem, że chciałbym zaprojektować most, teraz chciałbym również projektować najwyższe biurowce i apartamentowce w sensie skali i manifestu moich możliwości jako architekta i inwestora, ale domy mieszkalne, rezydencje to porcelana i „ręczna robota”, którą uwielbiam...

WIOSNA idealny moment na odnowę!

Nadchodzi WIOSNA, a z nią nowa energia, pomysły i coraz więcej czasu spędzanego na świeżym powietrzu. Ten długo wyczekiwany przez wszystkich moment to nie tylko dobry czas na zmianę garderoby, ale przede wszystkim na zatroszczenie się o świeży, promienny wygląd i dobre samopoczucie. Po długich, zimowych wieczorach, spędzanych w domowym zaciszu, większości z nas zostało kilka dodatkowych kilogramów i przesuszona, szorstka skóra, ukrywana pod licznymi warstwami zimowych ubrań. Dlatego zanim odświeżymy swoją garderobę, powinniśmy odświeżyć to, co nosimy na co dzień – swoją skórę, gdyż tylko wtedy będziemy przyciągać spojrzenia emanując naturalnym pięknem.

Jak młody BÓG… czyli świeżo, młodo i zdrowo. Stan, w którym odczuwamy swoje unikalne piękno i witalność, nadaje nam wyjątkowego uroku i pewności siebie. Najlepszym sposobem na uzyskanie takiego samopoczucia jest rytuał pielęgnacyjny z użyciem naturalnych kosmetyków, które za sprawą pobudzających zmysły ekstraktów botanicznych dodają energii, wprawiają w doskonały nastrój i w widoczny sposób poprawiają kondycję naszej skóry.

Zmysłowa MOKOSH i boski JARUN to rytuały spa oparte na filozofii naturalnej pielęgnacji skóry. Można z nich skorzystać w wybranych gabinetach Day Spa oraz hotelach wellness, oferujących zabiegi MOKOSH. Zabiegi te przygotowują skórę do pierwszego, po zimowym okresie, kontaktu ze słońcem. Wykonany profesjonalnie peeling na bazie soli z Morza Martwego jest niezwykle przyjemnym i głęboko relaksującym doświadczeniem. Drobinki soli usuwają z powierzchni skóry zanieczyszczenia i martwy naskórek, dzięki czemu możemy uzyskać bezpieczną, równomierną opaleniznę. Użyta w trakcie zabiegu glinka kaolinowa to prawdziwy skarb, prosto z wnętrza ziemi. Pomaga usunąć z organizmu toksyny i szkodliwe produkty przemiany materii. Zawarte w niej minerały i pierwiastki wzmacniają i regenerują organizm, poprawiają napięcie i wyrównują koloryt skóry. Zwieńczeniem rytuału jest aromatyczny masaż z użyciem szlachetnych olei z pestek malin i kiełków pszenicy oraz kompozycji olejków eterycznych. Witaminy i bioaktywne składniki zawarte w naturalnych olejach sprawiają, że skóra staje się jędrna, jedwabiście gładka i świeża. Ciało zostaje otulone zmysłowym zapachem naturalnych ekstraktów roślinnych, który wprawia w doskonały nastrój.

Efektem rytuału jest poczucie wiosennej świeżości i lekkości. Jeżeli brakuje nam czasu, żeby udać się do SPA, warto znaleźć chwilę tylko dla siebie i wykonać naturalną pielęgnację w domu. Idealnie nadają się do tego produkty z kolekcji MOKOSH icon o zapachu wanilii z tymiankiem. Pierwszym etapem jest oczyszczenie skóry i przygotowanie jej do przyjęcia składników aktywnych. Peeling można wykonać za pomocą szczotki MOKOSH do peelingowania ciała na sucho. Technika szczotkowania ciała wywodzi się z tradycji wschodnich praktyk medycznych. Według medycyny chińskiej masowanie ciała szczotką miało za zadanie pobudzić przepływ QI - energii witalnej oraz stymulować autonaprawcze procesy w ciele.

Masaż szczotką z włókna roślinnego stymuluje pracę układu limfatycznego, wzmacnia odporność i wspomaga detoksykację organizmu, pobudza krążenie krwi zapewniając dotlenienie i regenerację tkanek.

Pomaga również pozbyć się cellulitu i wygładzić strukturę skóry. Kolejny etap pielęgnacji to nałożenie specjalistycznego balsamu antycellulitowego MOKOSH icon, którego skład opiera się na unikatowej kompozycji aż 12 ekstraktów roślinnych. Głęboki, zmysłowy zapach MOKOSH icon przeniesie was na piaszczystą plażę w słoneczny, ciepły dzień. Bogaty w bioaktywne składniki balsam głęboko odżywi i nawilży suchą skórę, a dzięki zawartości wyciągu z traganka, ruszczyku, cytryny i nawłoci usprawni przepływ krwi i limfy, ułatwi pozbycie się zastojów wodnych i rozbicie komórek tłuszczowych, wspierając tym samym antycellulitowe działanie masażu szczotką. Zwieńczeniem pielęgnacji jest nałożenie Rozświetlającego i antyoksydacyjnego serum MOKOSH icon, zawierającego kompozycję szlachetnych, zimnotłoczonych olei oraz mikę mineralną, której drobinki nadają skórze promiennego blasku. Efektem będzie jędrna, gładka, idealnie nawilżona i pięknie pachnąca skóra, gotowa na przyjęcie pierwszych promieni wiosennego słońca.

ICON to wizjonerska odsłona produktów MOKOSH stworzona z okazji trzecich urodzin marki.

INFUSION

TRIFUSION

TRIFUSION

ZABIEG MIKRONAKŁUWANIA INFUZYJNEGO (MEZOROLLER + SERUM)

KREM-KONCENTRAT BOTULINOWY NA ZMARSZCZKI MIMICZNE Z MIKROMASAŻEREM

PEELING MIGDAŁOWY Z WITAMINĄ C ODMŁADZAJĄCY WYGLĄD SKÓRY

ZAPRASZAMY DO DOMU HANDLOWEGO MYSIA 3, SKLEPY Z MODĄ I DESIGNEM, GALERIA FOTOGRAFII, KAWIARNIA.

WWW.MYSIA3.PL FB: FACEBOOK.COM/MYSIA3 IG: @MYSIA3OFFICIAL

Leica 6x7 Gallery

8288 Concept Store

DOM HANDLOWY

W STYLU #slowshopping Filozofia slow to dziś część naszego życia. Świadomość, że wybieramy produkty eko, które są wysokiej jakości i służą nam dłużej i przede wszystkim powstały w etyczny sposób, wydaje się być dla wielu z nas oczywistością. Na Mysiej3 można znaleźć sklepy wielu marek, które dbają o jakość, trwałość i produkują swoje kolekcje w duchu zrównoważonego rozwoju. Ale co, gdybyśmy zadali sobie pytanie czy możemy robić więcej? Być częścią czegoś większego? Dom Handlowy MYSIA3 podsuwa pomysły inicjatyw, które są nam bliskie, w których chętnie bierzemy udział. MYSIA 3 zbiera stare firanki, z których szyje torebki na warzywa i rozdaje je, uruchomiła również wymiennik książek, a tutejsza kawiarnia dawno już zastąpiła słomki plastikowe papierowymi. Krok po kroku, gest po geście zmieniamy przestrzeń wokół siebie. Kształtujemy nowe nawyki i tworzymy lepszy świat.

Elementy wear

Balagan Studio

Bynamesakke

Alba 1913 Glommy Sunday

Cos

Muji

Svoi

Orska

I Love Grain Editor-in-chief and Creative Director PAULINA GRABARA-KRÓL paulina@intopassion.com

Nap

Birbante Rocca

Deli 3 zespół redakcyjny: Izabela Woźniak, Maciej Kuczyński, Michał Łabiszak, Maja Zalewska, Agnieszka Oszczepalińska

grafik: Joanna Krajczewska drukarnia: Poligrafiks.pl

STYLISH PAPER by intopassion.com ul. Brzezińska 19A 03-075 Warszawa