

Słowo wstępne Redakcja
Redaktor naczelny: Adrian Świerbutowski
Zastępca redaktora naczelnego: Adam Zawojak
Sekretarz redakcji: Anita Kwaśniak
Korekta: Marek Bielecki, Magdalena Szczypiór, Dominik Michniak
Skład i łamanie: Maria Nowak
Projekt okładki: Maria Nowak
Opieka naukowa: prof. dr hab. Jakub Polit
Recenzenci: dr hab. Zenon Piech, dr hab. Piotr Mikietyński, prof. dr hab. Jakub Polit
Wydawca: Koło Naukowe Historyków Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego Instytut Historii ul. Gołębia 13, pok. 21 31-007 Kraków. societas.historicorum@gmail.com
© Copyright by Koło Naukowe Historyków Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego
Publikacja dotowana ze środków Koła Naukowego Historyków Studentów UJ oraz Rady Kół Naukowych UJ.
Grafika na okładce: Fototypia, kolaż ok. 1900 r. Stanisławów w 1914 r. Wydawnictwo Lederer i Popper, Praga. Źródło: „Monitor Wołyński” [online] https://monitorwolynski.com/pl/ news/2624-21911.
Drodzy czytelnicy, osiemdziesiąty siódmy numer, który właśnie prezentujemy, jest ostatnim numerem, który zostaje wydany w formie kwartalnika. Od stycznia 2023 r. „Societas Historicorum” będzie wydawany w formie półrocznika. Za taką decyzję stoją liczne przesłanki, w tym przede wszystkim troska naszej redakcji o jakość czasopisma. Wierzymy, iż dłuższy czas poświęcony na proces redakcyjny pozwoli nam osiągnąć jeszcze lepsze rezultaty, z korzyścią dla autorów, publikujących na łamach „Societas Historicorum”. Nie ulega wątpliwości, że jest to kolejny krok na drodze, którą obraliśmy jakiś czas temu, dążąc do wzrostu wartości naukowej czasopisma.
Równocześnie zapraszamy wszystkich autorów do dalszej współpracy. Mimo zmiany formy, „Societas Historicorum” nie zmienia swych zasad i nadal będzie stanowić otwartą przestrzeń do prezentowania wyników naukowych wszystkich aspirujących badaczy. W związku z tym rozpoczynamy nowy nabór, który potrwa do 1 kwietnia 2023 r. Artykuły, polemiki i recenzje prosimy przesyłać na adres societas.historicorum@gmail.com
Korzystając z okazji, życzymy wszystkim naszym czytelnikom, autorom oraz współpracownikom szczęśliwego nowego roku – spokoju ducha, radości oraz otwartości na nowe historyczne wyzwania.
Kraków, grudzień 2022
RedakcjaSpis treści
2 Sprawozdanie Prezesa Zarządu Koła Naukowego Historyków Studentów UJ w roku akademickim 2021/2022 / Maria Plata
6 Oset i róża, czyli jakobici wokół unii 1707 roku na podstawie ballad wybranych z „The Jackobites Relics of Scotland” Jamesa Hogga / Karolina Cholewa
20 „Pozdrowienia z Polski”, czyli o pocztówkowym patriotyzmie i pierwszych polskich pocztówkach / Franciszek Viscardi
37 Biografia kota Simona z HMS Amethyst jako przyczynek do badań nad współczesną historią zwierząt w kontakcie z człowiekiem / Rafał Pacia
48 „Ocaliłem życie kilku tysiącom więźniów” – Działalność doktora Josefa Mengelego w KL Auschwitz-Birkenau oraz jego zbrodnicze badania i pseudomedyczne eksperymenty / Mateusz Krzemyk
Sprawozdanie Prezesa Zarządu Koła Naukowego
Historyków Studentów UJ w roku akademickim 2021/2022
• z życia KNHS UJ •
Zgodnie ze Statutem KNHS UJ swoją funkcję objęłam 2 czerwca 2021 roku. Od tego czasu zorganizowano w Kole ponad 100 przedsięwzięć o charakterze naukowym oraz podjęto (lub kontynuowano) wiele ciekawych, a nawet zupełnie nowych inicjatyw. Jako Prezes byłam organizatorem większości przedsięwzięć Zarządu i uczestnikiem większości organizowanych w Kole wydarzeń. Niestety utrzymująca się w dalszym ciągu pandemia i związane z nią obostrzenia uniemożliwiła zorganizowanie między innymi Opłatka Historyka i wszelkich wyjazdów zagranicznych w pierwszym semestrze bieżącego roku akademickiego. Z kolei Bal Historyka musiał odbyć się w drugim semestrze. Warto zaznaczyć, że do Koła zapisało się aż 200 osób (co jest liczbą rekordowo wysoką w zestawieniu z latami ubiegłymi), a samo Koło składa się obecnie z 16 sekcji (po rozwiązaniu Sekcji Archiwistyki).
Działalność Naukowa
Działalność naukowa Koła została nieco utrudniona w bieżącym roku akademickim przez wspomniane obostrzenia sanitarne występujące w pierwszym semestrze roku akademickiego 2021/2022. W związku z tym nie odbył się wtedy żaden objazd zagraniczny, Opłatek Historyka (Opłatek Społeczności Akademickiej IH UJ), a Bal Historyka nieustannie był odkładany w czasie. Mimo tego, odbyło się łącznie ponad 100 rozmaitych wydarzeń o charakterze naukowym w ciągu całego roku akademickiego. W drugim semestrze odbyły się natomiast już wszystkie stałe inicjatywy Zarządu KNHS UJ. 5 listopada udało się zorganizować obchody Akademickiego Dnia Pamięci na Cmentarzu Rakowickim, 10 listopada Wieczornicę Niepodległościową,
a także przeprowadzono 4 spotkania w ramach tegorocznego „Maratonu Historycznego”. Pierwszy z tegorocznego cyklu wykład ekspercki wygłosił dr Bartosz Kołoczek pt. „Między Dalekim Wschodem a Dalekim Zachodem: rzymskie wyobrażenia o krajach głębokiej Azji i chińskie o imperium rzymskim”, drugi dr hab. Anna Waśko, prof. UJ, pt. „Wikingowie w Ameryce”, a trzeci dr hab. Katarzyna Kuras, prof. UJ, pt. „Pułapki sieci. Maria Leszczyńska w polskich i francuskich układach dynastycznych”. Czwarty z wykładów pt. „Czy korupcja była grabarzem wojsk rosyjskich na przełomie XIX i XX wieku?” autorstwa prof. Andrzeja Chwalby niestety nie odbył się dwukrotnie, zaburzając tym samym porządek całego cyklu. Termin kwietniowy został odwołany na skutek choroby Pana Profesora, na termin majowy nie przyszła natomiast wystarczająca ilość studentów. Zorganizowano jednak zastępczy wykład ekspercki pt. „Krajobraz retoryczny Forum Romanum w świetle archeoakustyki i analiz widoczności gestów”, który wygłosił dr Kamil Kopij z Instytutu Archeologii UJ. W roku akademickim 2021/2022 odbyło się 97 spotkań w ramach 16 istniejących sekcji (jedna Sekcja, tj. Sekcja Archiwistyki, po konsultacjach z przewodniczącym Sekcji oraz po głosowaniu w tej sprawie w trakcie zebrania Rady Naukowej, została rozwiązana). Ponadto wydano dwie publikacje: „Podróże w świecie nowożytnym (XVI–XVIII wiek)”, „Colloquia Russica”, tom 10, „Dyplomacja średniowiecznej Rusi (X–XVI wiek)” oraz zorganizowano cztery konferencje: „Ogólnopolska Konferencja studencko-doktorancka Życie w XIX-wiecznym Krakowie ”, XIX „Ogólnopolska Sesja Mediewistyczna Intelektualiści i życie intelektualne w średniowiecznej w Europie ”,
„
XIV Krakowskie Spotkania Starożytnicze” oraz „Studencko-doktorancka Konferencja Naukowa Bój myśli i szermierka słowa – życie, myśl i twórczość Zygmunta Krasińskiego”. Odbyło się również aż 9 objazdów naukowych, z czego 4 w ramach projektu „Granice Spotkań”. Szczególnym osiągnięciem jest nawiązanie bliskiej współpracy z Polskim Towarzystwem Historycznym (Oddział w Krakowie), czego efektem jest planowana organizacja warsztatów powtórkowych dla maturzystów oraz współorganizacja IV Kongresu Zagranicznych Badaczy Dziejów Polski. Nawiązano również współpracę z prestiżowym portalem internetowym Histmag. Planowane w tym roku wznowienie Studenckich Zeszytów Historycznych niestety się nie odbyło z przyczyn od nas niezależnych. Wydano jednak 3 numery (84, 85, 86) w ramach czasopisma „Societas Historicorum” mającego charakter cykliczny, które może poszczycić się uzyskaniem w tym roku akademickim numeru ISSN. Kwartalnik ten wydał ponadto publikację jubileuszową z okazji piętnastolecia istnienia. W minionym roku akademickim odbyło się również spotkanie dyskusyjne wokół książki „Historia społeczna III Rzeszy” Richarda Grunbergera (wysłane do nas przez wydawnictwo „Znak” egzemplarze, trafiły do Biblioteki i Archiwum Koła, do moderatora dyskusji oraz do osoby najbardziej aktywnej podczas jej trwania). Spotkanie było połączone z wcześniejszym wprowadzeniem, które poprowadził mgr Jan Jakub Grabowski (zaproszony gość czuwał również nad poziomem merytorycznym dyskusji). Oprócz tego przekazano do Koła dwie publikacje książkowe wraz z dedykacją od Pani dr Aleksandry Sekuły oraz Pana red. Kacpra Kity. Działania związane z rocznicą powstania Koła w 1892 roku odbędą się w październiku 2022 roku, ponieważ będą głównie związane z wydaniem publikacji jubileuszowej (znaczny wpływ na wybór tej daty miał proces kompletowania wszystkich niezbędnych materiałów do publikacji). Sporządziliśmy również pełną listę publikacji Koła – pod nadzorem dr hab. Zenona Piecha, prof. UJ, zbieramy wspomnienia i sprawozdania byłych Prezesów KNHS UJ. Uzyskano również dostęp do strony Koła, która została przez nas zaktualizowana. Znajdują się tam najważniejsze informacje dotyczące władz Koła, Sekcji czy
wszelkich wydarzeń przez nie organizowanych. Utworzono gablotkę ze zdjęciami (wraz z opisami) przedstawiającymi w głównej mierze relacje z objazdów naukowych.
Sprawy organizacyjne Zarząd KNHS UJ rozpoczął swoją działalność w czerwcu 2021 roku od uporządkowania Lokalu Koła, zmieniono również ułożenie mebli. Wstępnie uporządkowano salę numer 2, pozbywając się zalegających w niej starych mebli, urządzeń oraz regałów metalowych oraz ułożono i opisano książki według epoki bądź kategorii (publikacje wydane przez KNHS UJ oraz książki z katalogu kartkowego mają bowiem oddzielne miejsce). W kolejnych miesiącach działalność organizacyjna Zarządu skupiała się przede wszystkim na sprawach dotyczących codziennej działalności Koła, takich jak wydawanie zaświadczeń, monitorowanie działalności sekcji, robienie niezbędnych zakupów do Koła czy kontaktowanie się z Dyrekcją IH UJ, Dziekanem WH UJ oraz Kuratorem Koła. Po rezygnacji Wiceprezesa ds. naukowych, Oskara Kamińskiego, dokonano zmiany w składzie osobowym Zarządu. Główną przyczyną tej zmiany były sprawy prywatne Kolegi, które uniemożliwiały mu pełnienie obowiązków statutowych. Walne Zgromadzenie Uzupełniające odbyło się 24 marca 2022 roku w Auli Tischnera. Spośród dwóch kandydatów (Marek Blacha i Grzegorz Gucwa) wybrano Grzegorza Gucwę na nowego Wiceprezesa ds. Organizacyjnych. Od tego roku nasze Koło posiada własną maskotkę, którą nazwano na cześć naszego Opiekuna, dr hab. Zenona Piecha, prof. UJ. Do ważnych ostatnio zorganizowanych inicjatyw Koła należą: zbiórka medykamentów wysyłanych na front ukraiński oraz zbiórka materiałów szkolnych dla uchodźców z Ukrainy. Odbył się również świąteczny kiermasz książek. Pełnomocnikami Koła pełniącymi funkcję Bibliotekarza i Archiwisty byli odpowiednio Karolina Cholewa (przez pierwszy semestr był nim Mateusz Kusiak) oraz Franciszek Viscardi. Dzięki ich pomocy wypożyczono łącznie 10 książek i uporządkowano księgozbiory w Lokalu Koła oraz Sali nr 2.
Na bieżąco był aktualizowany grafik Spotkań Sekcji, została sporządzona księga inwentarzowa (również w wersji cyfrowej na dysku) oraz zamówiono nowe odznaczenia Kołowe tzw. Sówki.
21 maja odbył się „Bal Historyka”, który był utrzymany w klimacie lat 20. XX wieku. W maju ukazał się ponadto artykuł o naszym Kole w czasopiśmie „Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego” oraz odbyła się transmisja Polskiego Radia, w której opowiedziałam krótko o naszej historii i dotychczasowej działalności. W grudniu 2021 roku zorganizowano (dzięki inicjatywie Anny Michalskiej) w lokalu Koła przedświąteczną zbiórkę pieniędzy. Uzyskano z niej 400 zł, które przeznaczono na zakup prezentów oraz niezbędnych artykułów codziennego użytku dla dzieci z placówki opiekuńczo-wychowawczej „Parkowa”.
Sprawozdanie finansowe
Finanse były w tym roku prowadzone przez dwóch skarbników, którzy dokonywali bilansu kasy podręcznej, rozliczali projekty ze środków Rady Kół Naukowych oraz zajmowali się związaną z tym wszelką dokumentacją. Szczegółowe dane dotyczące kasy podręcznej znajdują się w sprawozdaniu Karoliny Wójcik, natomiast dane dotyczące spraw związanych z RKN UJ u Agnieszki Hajduś.
Łącznie złożono 13 projektów (2 wycofano) do Rady Kół Naukowych UJ, na które otrzymano łącznie 40 974,00 zł dofinansowania. Do Instytutu Doskonałości UJ wnioskowano o dofinansowanie dwóch projektów, na które uzyskano łącznie 45 000,00 zł.
W kasie podręcznej koła znajduje się obecnie 743,46 zł. Stan początkowy w drugim semestrze wynosił 1242,55 zł, napłynęło 2094,74 zł, a wydano 2593,83 zł.
Zakupiono do lokalu Koła rzeczy trwałe, takie jak ekspres do kawy, spieniacz do mleka, czajnik bezprzewodowy, niezbędne artykuły biurowe, toner do drukarki oraz ozdoby świąteczne. Wydatki bieżące obejmowały zakup środków spożywczych (głównie kawy) do lokalu, zakup papieru do drukarki oraz wykonanie usług poligraficznych związanych z organizacją konferencji naukowych.
Podsumowanie
Pierwszy semestr w rok akademickim 2021/2022 był trudny dla całej społeczności akademickiej IH UJ, w tym również dla Koła. Mimo powrotu na uczelnię, wszelkie działania były hamowane przez panujące obostrzenia sanitarne wynikające
z wciąż panującej pandemii. Nie bez znaczenia okazał się długi czas działalności Koła w trybie zdalnym, który w pewien sposób musiał na nowo (i w dalszym ciągu musi) wdrażać studentów w życie Koła i panujące w nim przedpandemiczne tradycje. Bardzo cieszy więc fakt, że odnotowano tak wiele ciekawych, rozmaitych, a przede wszystkim nowych inicjatyw, oraz że tak duża część członków Koła to studenci I roku.
Lista działań, bezpośrednio i samodzielnie przeze mnie koordynowanych ӄ Prowadzenie strony Koła na Facebooku. ӄ Organizacja spotkań z cyklu „Maratonu historycznego”.
ӄ Nawiązanie współpracy z Polskim Towarzystwem Historycznym, portalem Histmag oraz wydawnictwem Znak.
ӄ Dołączenie do grupy zrzeszającej wszystkie Koła Historyków w Polsce.
ӄ Organizacja obchodów Akademickiego Dnia Pamięci na Cmentarzu Rakowickim oraz Wieczornicy Niepodległościowej. ӄ Zakup ozdób świątecznych.
ӄ Rozliczenie trzech projektów dofinansowanych przez RKN UJ w IV kwartale 2021 roku; trzech projektów i pomoc przy rozliczeniu bieżących w I i II kwartale 2021 roku.
ӄ Prowadzenie szkoleń dotyczących dofinansowania do RKN UJ.
ӄ Organizacja spotkania dyskusyjnego z książką.
ӄ Organizacja zbiórki medykamentów. ӄ Sporządzenie listy wydawanych numerów „Societas Historicorum”.
ӄ Udzielenie wywiadu do Polskiego Radia. ӄ Napisanie artykułu o Kole do czasopisma „Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego”.
Lista działań współorganizowanych
ӄ Częściowe uzupełnienie strony internetowej Koła.
ӄ Współtworzenie filmiku świątecznego z życzeniami od Zarządu KNHS UJ.
ӄ Współorganizacja warsztatów maturalnych, które nasze Koło organizuje wraz z krakowskim oddziałem Polskiego Towarzystwa Historycznego.
ӄ Współorganizacja Balu Historyka.
ӄ Praca przy uzupełnianiu bibliografii Koła.
ӄ Porządkowanie biblioteki Kołowej, Archiwum oraz sali numer 2.
ӄ Współpraca przy organizacji obchodów 130-lecia Koła.
ӄ Współorganizacja świątecznego kiermaszu książek.
ӄ Zbiórka medykamentów współorganizowana z Wydziałową Radą Samorządu Studentów UJ.
ӄ Doraźne prace, np. zakupy, porządki.
ӄ Pomoc przy organizacji konferencji naukowych.
Maria
PlataPrezes Zarządu Koła Naukowego Historyków Studentów UJ w roku akademickim 2021/2022
Oset i róża, czyli jakobici wokół unii 1707 roku na podstawie ballad wybranych
z „The Jackobites Relics of Scotland” Jamesa Hogga
Streszczenie
Artykuł jest próbą uchwycenia perspektywy członków ruchu jakobickiego na wydarzenia poprzedzające oraz będące konsekwencją unii parlamentów zawartej między Królestwem Anglii i Królestwem Szkocji w 1707 roku. Autorka pokazuje stosunek Szkotów wobec tych wydarzeń poprzez analizę ballad jakobickich zebranych przez żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku poetę Jamesa Hogga. Skategoryzowaną analizę utworów rozpoczynają ballady należące do florystycznych alegorii. Poprzez symbolikę kwiatów narodowych – oset i różę –oddają one atmosferę unijnych rokowań oraz konsekwencje zjednoczenia, szczególnie dla Królestwa Szkocji. W następnej grupie autorka zebrała utwory, w których Wyspa Brytania była utożsamiana z obłąkaną kobietą reprezentującą społeczeństwo omamione sytuacją polityczną. W kolejnych balladach pojawiają się groźby bożego gniewu poparte oceną sytuacji religijnej oraz jakobickimi nadziejami związanymi z wygnanymi z kraju przedstawicielami rodu Stuartów. Prezentowane w artykule ballady dotyczą jednak nie tylko samego aktu unii, ale również kluczowych postaci brytyjskiej sceny politycznej działających po roku 1688. Twórcy ballad wykorzystywali bowiem postacie króla Wilhelma III, królowej Anny Stuart czy Jerzego I Hanowerskiego. Oddzielną kategorię ballad tworzyły również utwory charakteryzujące partię wigów, co dowodziło wzrastającego znaczenia parlamentu oraz jego wpływu na sprawy kluczowe dla polityki państwa.
Słowa kluczowe: chwalebna rewolucja, unia 1707, Królestwo Zjednoczonej Brytanii, Szkocja, Highlands, jakobityzm, kultura jakobicka, ballady jakobickie, sukcesja hanowerska
Summary
This article is an attempt to present the Jacobite movement’s viewpoint on the events preceding and resulting from the union of parliaments, concluded between the Kingdom of England and the Kingdom of Scotland in 1707. This perspective was drawn through the analysis of Jacobite ballads collected by the poet James Hogg, who lived at the turn of the 18th and 19th centuries. The categorized analysis of the works begins with ballads belonging to floristic allegories. Through the symbolism of national flowers, they reflect the atmosphere of union negotiations and the consequences of unification, especially for the Kingdom of Scotland. Moreover, in some of the works Great Britain is presented as a mad woman personifying the nation deluded by the political situation. The following works are filled with threats of God’s anger, supported by an assessment of the religious
i róża, czyli jakobici wokół unii 1707 roku…
situation and Jacobite hopes related to the male representatives of the Stuart family, expelled as a result of the glorious revolution. However, ballads presented in the pages of the article, concern not only the act of union itself, but also key figures of the British political scene, active after 1688. The ballad makers take the figure of King William III, Queen Anna Stuart or George I of Hanover. A separate category is also the description of the Whig party, thus proving the constantly growing importance of the parliament and its influence on key issues for state policy.
Keywords: glorious revolution, union 1707, Kingdom of Great Britain, Scotland, Highlands, Jacobitism, Jacobite culture, Jacobite ballads, Hanoverian succession
Wstęp
Rok 1707 pozostaje niezwykłą chwilą w dziejach Zjednoczonego Królestwa. Był to czas nowego początku, zjednoczenia i narodzin Królestwa Wielkiej Brytanii. Decyzja ta po dziś dzień rozpatrywana jest jednak wśród historyków w sposób ambiwalentny, stanowiąc tym samym szeroki dyskurs dla ożywionej debaty zarówno wśród Szkotów, jak i Anglików. Zawarta na początku XVIII wieku unia parlamentów już wówczas miała wielu zwolenników, jak i przeciwników, z których najżarliwszych zwano jakobitami. Szczególnie aktywni pośród żywiołu szkockiego jakobici, opowiadający się za powrotem na tron wygnanego Stuarta, prowadzili wieloletnie agitacje. Z czasem stały się one podłożem dla kształtowanej przez nich unikalnej kultury. Jednym z wytworów tej kultury były właśnie ballady prezentujące jakobicką perspektywę na wydarzenia dziejowe. W swojej treści poruszały one wydarzenia chwalebnej rewolucji z 1688 roku, która stanowiła preludium unijnych antycypacji. Późniejsze utwory skupiały się na samym zjednoczeniu królestw i na potyczkach z okresu hanowerskiej sukcesji. Celem niniejszego artykułu jest zaprezentowanie jakobickiego punktu widzenia na wymienione powyżej wydarzenia, wyodrębniając tym samym takie aspekty jak podejście do zawarcia przymierza, władców partycypujących w tym procesie oraz ówczesnej sytuacji brytyjskiej sceny politycznej. Za podstawę źródłową niniejszego artykułu posłużył piszącej te słowa opracowany przez Jamesa Hogga zbiór pieśni i ballad jakobickich The Jackobite Relics of Scotland: being the songs, airs, and legends of the adherents to the House of Stuart1 .
1 J. Hogg, The Jacobite relics of Scotland: being the songs, airs, legends of the adherents to the House of Stuart, Edinburgh 1819.
Konfrontując się ze stanem badań nad zagadnieniem jakobickiej ballady, prezentowane treści podzielić należy w zasadzie na dwie kategorie. Tych, którzy ballady zebrali oraz tych, którzy o balladach pisali. Praca tych pierwszych jest dla nas tym bardziej istotna, iż prócz materiału źródłowego dostarcza ona wielu cennych uwag dotyczących nie tylko warstwy językowej, ale również historycznej interpretacji treści. Tak więc do najsłynniejszych twórców zbiorów ballad jakobickich, oprócz Jamesa Hogga (o którym więcej w dalszej części artykułu), należą: Francis James Child (1825–1896), autor imponującego zbioru The English and Scottish Popular Ballads 2 , James Kinsley (1922–1984), autor The Oxford Book of Ballads3 oraz EmilyLyle z jej zbiorem Scottish Ballads 4 .
Nie ulega wątpliwości, że współczesnym autorytetem w zakresie badań nad kulturą jakobicką pozostaje Murray G.H. Pittock. Jego książka Poetry and Jacobite Politics in Eighteenth-Century Britain and Ireland 5 stanowi jedyną nowoczesną publikację poświęconą polityczno-literackim aspektom jakobityzmu oscylującą również wokół ballady. Nie można zapomnieć o starszej, bo pochodzącej z 1988 roku, książce Williama Donaldsona The Jacobite Song: Political Myth and National Identity 6, która równie wnikliwie zgłębia tematykę pieśni jakobickiej. Fragmentaryczną analizę ballad, popartą charakterystyką
2
F.J. Child, The English and Scottish Popular Ballads, vol. I–V, New York 2003.
3 J. Kinsley, The Oxford Book of Ballads, Oxford 1989.
4
E.B. Lyle, Scottish Ballads, Edinburgh 1994.
5 M. Pittock, Poetry and Jacobite Politics in Eighteenth- Century Britain and Ireland, Cambridge 2006.
6 W. Donaldson, The Jacobite Song: Political Myth and National Identity, Aberdeen 1988.
zjawisk społeczno-kulturowych, można odnaleźć także na łamach wybranych czasopism naukowych. Tematyce tej były poświęcone następujące artykuły: Journal of Scottish Historical Studies: The Emergence of the Scottish Broadside Ballad in the Late Seventeenth and Early Eighteenth Centuries7 autorstwa Adama Foxa czy zawarty w drugim tomie zbioru Edynburgh history of Scottish literature artykuł Murraya G.H. Pittocka: Scottish Song and the Jacobite Cause 8. Próby badań nad pieśnią jakobicką były podejmowane również przez studentów – autorów prac dyplomowych. Tutaj wartymi uwagi tekstami są: pochodzący z repozytorium Uniwersytetu im. Radbouda w Nijmegen A Conflict in Song: Whig and Jacobite Ballad Culture in Eighteenth Century Scotland 9 autorstwa T.A. Elfiring oraz umieszczony w repozytorium Uniwersytetu Indiana w Pensylvanii National Song: Scottish Jacobite Ballads and the Shaping of Scottish National Identity10 autorstwa M.E. Dixon. Badania nad kulturą, a zwłaszcza twórczością jakobicką wciąż pozostają tematem mocno zaniedbanym przez polską literaturę naukową. Co istotniejsze, nie powstał dotychczas żaden przekład ballad jakobickich na język polski. W ojczystym języku czytelnik znajdzie jedynie tłumaczenia utworów znacznie starszych, których geneza sięga jeszcze średniowiecza. Są to Król Orfej i inne ballady szkockie i angielskie11 oraz Księga ballad angielskich i szkockich12 .
Anglia i Szkocja – na drogach zjednoczenia Wyspy Brytyjskie na mapie Europy Zachodniej nigdy nie należały do miejsc etnicznie jednorodnych. Już od wczesnego średniowiecza zasiedlały
7 A. Fox, The Emergence of the Scottish Broadside Ballad in the Late Seventeenth and Early Eighteenth Centuries, „Journal of Scottish Historical Studies” 2011 (31), nr 2, s. 169–194.
8 M. Pittock, Scottish Song and the Jacobite Cause, w: The Edinburgh History of Scottish Literature: Englishment, Britain and Empire (1707–1918), vol. II, ed. by I. Brown, Edinburgh 2007, s.105–109.
9 T.A. Elfring, A Conflict in Song: Whig and Jacobite Ballad Culture in Eighteenth Century Scotland, Nijmegen 2017 [maszynopis].
10 M.E. Dixon, National Song: Scottish Jacobite Ballads and the Shaping of Scottish National Identity, Philadelphia 2007 [maszynopis].
11 Król Orfej i inne ballady szkockie i angielskie, tłum. W. Dulęba, Kraków 1975.
12 Księga ballad angielskich i szkockich, tłum. J. Kydryński, Kraków 1980.
je plemiona Anglów, Jutów, Sasów, Piktów czy Szkotów toczących ze sobą nieustanne krwawe walki. Podsycana zagrożeniem normańskiej inwazji rywalizacja wraz z upływem czasu przekształciła się jednak w postępujący proces zjednoczeniowy. To dzięki niemu u progu epoki nowożytnej insularną politykę kształtowały już tylko trzy królestwa – najsilniejsza i najbardziej ekspansywna Anglia, jej północna sąsiadka Szkocja oraz pozostająca wówczas na uboczu międzynarodowej rozgrywki Irlandia.
Próby integracji wyspy nie zatrzymały się na przedstawionym powyżej etapie. Zmagania, wynikające z głęboko zakorzenionych antagonizmów, były kontynuowane przez królestwa Anglii oraz Szkocji13. Zarówno dziki w oczach Anglików północny kraj, jak i jego obywatele nigdy nie cieszyli się sąsiedzką serdecznością. Szkoci byli traktowani jako biedni żebracy, którzy, wędrując na południe, dążyli do czerpania jak największej korzyści z zaszczytów ziem i tytułów płynących z królewskiego patronatu oraz władzy politycznej14. Wizerunek Szkotów porównywanych do zubożałych dorobkiewiczów utwierdzały zarówno ich dziwna mowa, osobliwy strój narodowy, jak i nieokrzesane maniery. Ich sposób bycia wywoływał nie tylko pogardę, ale wręcz rozbawienie15.
Sytuację zaogniło zawarcie między państwami pierwszej poważnej umowy16, która, jak się okazało, na trwałe zespoliła ich losy. Była nią unia personalna z 1603 roku. W jej ramach Jakub wraz ze śmiercią Elżbiety I zostawał władcą Anglii, Walii i Irlandii. Rządził również Szkocją jako Jakub VI (od momentu wymuszonej abdykacji
13 Geneza konfliktu angielsko-szkockiego sięga średniowiecza. Już wówczas Szkoci rozegrali ze swoimi południowymi sąsiadami wojnę w obronie własnej niepodległości. Przypadała ona na lata 1296–1328, a zakończyła się formalnie traktatem w Northampton, na mocy którego rządy nad niepodległym Królestwem Szkocji obejmował Robert I Bruce.
14 A. Fox, Jockey and Jenny: English Broadside Ballads and the Invention of Scottishness, „Huntington Library Quarterly” 2016 (79), nr 2, s. 201.
15 Tamże, s. 202.
16 Dyplomatyczna relacja pomiędzy Królestwem Szkocji a Królestwem Anglii sięga jeszcze czasów średniowiecznych. Dotychczas obejmowała jednak zwykle hołdy lenne składane przez pierwsze z królestw na rzecz drugiego. Wiek XVII wydaje się więc być konkretnym przełomem na ścieżce wspólnego funkcjonowania, nie zaś (jak dotychczas) konfliktu.
swojej matki Marii, królowej Szkotów, w 1567 roku)17. Na drodze do wspólnego funkcjonowania od początku stało jednak wiele przeszkód. Wymienić można w tym miejscu chociażby różnice religijne. Pod panowaniem jednego monarchy znaleźli się bowiem anglikanie, purytanie angielscy, prezbiterianie szkoccy oraz liczni w Irlandii oraz na szkockich wyżynach katolicy. Płonne okazały się nadzieje Jakuba na przekształcenie związku personalnego w unię realną. Mimo licznych rozmów na drodze ku temu stanęły czynniki ekonomiczne oraz polityczne. Izba Gmin jednoznacznie negowała możliwość naturalizacji szkockich poddanych. Naturalizacja oznaczała, że każdy Szkot mógł kupić w Anglii majątek ziemski i dom w mieście, założyć sklep lub warsztat, wejść do spółki handlowej, zostać urzędnikiem, dworzaninem, czy ministrem18.
Wyraźne dążenia zjednoczeniowe pojawiły się po raz kolejny na kartach brytyjskiej historii wraz z początkiem XVIII wieku. Wówczas, jeszcze za panowania córki zbiegłego z kraju Jakuba II, Anny (1665–1714), w 1707 roku doszło do realnego zjednoczenia. Mimo postulowanego przez Szkotów kształtu unii federalnej, związek przybrał formę unii parlamentów. Sprowadzała się ona w rzeczywistości do wchłonięcia parlamentu szkockiego przez parlament angielski i pozostawienia północnemu partnerowi nikłej samodzielności politycznej19. Obrazując „sprawiedliwość” dokonanego podziału, można odnotować, że w na nowo uformowanym parlamencie Wielkiej Brytanii, liczącą 190 osób Izbę Lordów zasilało 16 reprezentantów szkockich, zaś liczącą 513 członków Izbę Gmin zaledwie 45.
Jakobityzm – narodziny „wspólnej sprawy” Nie rozwodząc się zanadto nad warunkami unii, nieistotnymi dla niniejszego artykułu, powróćmy do wspomnianej ucieczki z Anglii króla Jakuba II z 1688 roku. Jego wygnanie stanowiło bowiem początek ruchu jakobickiego. W szeregach jakobitów można było odnaleźć głównie Szkotów (ale nie tylko, jakobitami byli także Anglicy oraz
17 B. Droward, P. Gaunt, Stuartowie: Anglia 1603–1714 , tłum. M. Loska, Kraków 2020, s. 191.
18 S. Grzybowski, Pretendenci i górale: z dziejów unii szkocko-angielskiej, Warszawa 1971, s. 43.
19 S. Zabielig, Zarys historii Szkocji do końca XVIII w., Gdańsk 1993, s. 168.
i róża, czyli jakobici wokół unii 1707 roku…
Irlandczycy) dotkniętych w swej narodowej dumie wygnaniem „prawowitego” Stuarta20. Allan I. Macinnes w pracy pt. Jacobitism in Scotland: Episodic Cause or National Movement określił jakobityzm jako „tajny, ale trwały ruch polityczny rozwijający się na terenie wszystkich trzech królestw” 21. Należy doprecyzować, że jedynym wspólnym celem jakobitów było przywrócenie na tron przedstawicieli rodu Stuartów.
Wraz z upływem czasu ruch ten stał się nie tylko wyrazem oporu, ale przede wszystkim swoistym arche nowego szkockiego narodu. Był przyczyną nie tylko licznych powstań przeciwko władzy brytyjskiej (dwa główne w 1715 i 1745 i dwa mniejsze w 1708 oraz 1719 roku), ale również budował unikalną kulturę. Odwoływała się ona do klanowych ideałów braterstwa, podkreślała piękno ojczystego krajobrazu. Odwołując się do czynów legendarnych bohaterów, motywowała do walki i kształtowała nowy wizerunek Szkota jako romantycznego wojownika dążącego do zerwania imperialnych więzów podległości. Jak trafnie podsumował Macinnes: „podczas gdy Anglicy pili za jakobityzm, a Irlandczycy o nim marzyli, Szkoci za niego ginęli” 22 .
Dlaczego ballada? Dlaczego do powyżej sprecyzowanej charakterystyki posłuży ballada? Otóż, jak pisał jeden z największych współczesnych znawców tematyki jakobickiej, Murray Pittock „Literatura jakobicka była często (choć bynajmniej nie zawsze) poezją lub pieśnią” 23. Ballada zaś, najprostszymi słowy, jest właśnie śpiewaną opowieścią. Opowieścią szkicową, zazwyczaj niedługą24, ale wyrazistą i bezkompromisową w przekazie. Nie sposób jednak kategoryzować ballady jedynie jako niepozornej, melodyjnej opowiastki. Jak słusznie podkreśla Tessa Watt, była ona jedną z pierwszych rozpowszechnionych oraz szeroko przystępnych form słowa drukowanego25. Już od 20
M. Niemojewska, Ostatni Stuartowie, Warszawa 1992, s. 27. 21
I.A. Maciness, Jacobitism in Scotland: Episodic Cause or National Movement?, „The Scottish Historical Review” 2007 (86), nr 225, s. 229. 22 Tamże, s. 230. 23
M. Pittock, dz. cyt.,, s. 107. 24
Król Orfej i inne ballady szkockie i angielskie, s. 8. 25 P. McDowell, The Manufacture and Lingua-facture of Ballad-Making: Broadside Ballads in Long Eighteenth-Century
XVI wieku ballady pełniły rolę gazet, i to tych najszczerszych, nieopłacanych, niekontrolowanych26. Nic więc dziwnego, że z upływem czasu powszechnie śpiewane na ulicach, w klubach i pubach, a nawet na prywatnych przyjęciach utwory okazały się doskonałym podłożem dla jakobickiej propagandy.
James Hogg

James Hogg urodził się w 1770 roku na niewielkiej farmie w wiosce Ettrick w hrabstwie Selkirk, nieopodal granicy szkocko-angielskiej27. Literackie zainteresowania Hogga sięgały jeszcze czasów dzieciństwa, gdy z bratem Williamem oraz przyjacielem Alexandrem Leidlawem urządzali zawody poetyckie. Zamiłowanie względem ballad jakobickich zaszczepiła w młodym Jamesie matka – Margaret, która sama zbierała i spisywała ich teksty. Podobno znała na pamięć większość posiadanych utworów 28. Pisarska kariera Hogga naznaczona fascynacją twórczością Roberta Burnsa oraz wieloletnią przyjaźnią z Walterem Scottem zaowocowała takimi dziełami jak powieść The Private Memoirs and Confessions of a Justified Sinner 29 czy poematem narracyjnym The Queen’s Wake 30 .
Zbiór pieśni i ballad The Jackobites Relics of Scotland został wydany w dwóch tomach – pierwszy w 1819 roku oraz drugi w 1821 roku. Zleceniodawcą dzieła było The Highland Society of London. Celem towarzystwa od chwili jego powstania w roku 1778 aż po dziś jest promowanie oraz wspieranie tradycji i kultury szkockich Highlands31. Licząca ogółem 424 strony publikacja zawierała 90 ballad jakobickich opatrzonych notacją muzyczną, 36 ballad załączonych bez notacji oraz ponadto 41 pieśni wigów, również pozbawionych zapisu nutowego. Dzieło rozpoczyna
Ballad Discourse, „The Eighteenth Century” 2006 (47), nr 2/3, s. 151.
26
Tamże, s. 152.
27
K. Miller, Electric Shepherd: A Likness of James Hogg, London 2003, s. 5.
28 Tamże, s. 15.
29 J. Hogg, The Private Memoirs and Confessions of a Justified Sinner, London 1824.
30
Tenże, The Queen’s Wake, Edinburgh 1813.
31 History of the Highland Society of London [online] http://highlandsocietyoflondon.org/history.php [dostęp: 27.08.2022]. Highlands to górzysty region północnej Szkocji.
James Hogg – Pasterz z Ettrick, litografia na podstawie oryginalnego portretu poety. Źródło: Wikimedia Commons.
poemat zadedykowany przez Hogga członkom wyżej wspomnianego towarzystwa. Autor zawarł w nim cel swojej pracy. Pisał: „aby ocalić te relikwie przed całkowitym rozkładem! Drżące na krawędzi zapomnienia”32. Opisał także pokrótce perypetie własnego procesu twórczego, gdzie „często podróżował po domostwach, aby zobaczyć groby bohaterów tak walecznych i prawdziwych (…), ich góry niezauważone, nieznane (…), w zmęczeniu i boso wędrował samotnie”33 . Poetycki wstęp podsumowuje zaś życzeniami: „melodię waszych ojców przekazuję wam, a wraz z nimi to błogosławieństwo, najlepiej jak tylko potrafię: o, bądźcie wierni i dzielni jak oni!” 34 Kończąc adnotację dotyczącą struktury analizowanego dzieła, pragnę zaznaczyć, iż z powodu braku polskiego przekładu zbioru cytowane na kartach artykułu fragmenty ballad są efektem własnego przekładu autorki.
32
33 Tamże. 34 Tamże.
Oset i róża, czyli jakobici wokół unii 1707 roku…
Florystyczne alegorie
W pierwszej kolejności zajmę się charakterystyką ballad, które poprzez zastosowaną w treści symbolikę można częściowo lub w pełni sklasyfikować jako florystyczne alegorie. Należą do nich m.in. Thistle and rose (Oset i róża), The thistle of Scotland (Oset Szkocji), oraz The wee wee germain lardie (Tyci tyci niemiecki dziedziczek). Występują w nich trzy główne rośliny: oset, róża oraz (rzadziej) wrzos. Pierwszy z kwiatów, zwany guardian thistle (oset opiekuńczy), od czasów Jakuba III Stewarta (1451–1488) do dziś uważany jest za szkocki symbol narodowy. Za tak przyjętą etymologią kryje się pewna legenda. Głosiła ona, iż w XIII wieku wikingowie zaplanowali nocny atak na jeden z zamków króla szkockiego Aleksandra III (1241–1286). Dla zachowania jak najdłuższej dyskrecji postanowili przeprawić się przez fosę, lecz gdy do niej wkroczyli, ku ich zaskoczeniu okazało się, iż zamiast wody wypełnia ją oset. Wrzaski, które wydawali pokłuci wojownicy miały obudzić obrońców fortecy i zmusić napastników do wycofania się 35 . Jeśli natomiast chodzi o różę, kwiat ten jest symbolem Królestwa Anglii. Róża występowała już w herbach dwóch zwaśnionych rodów podczas wojny dwóch róż – księcia Yorku (róża biała) oraz księcia Lancaster (róża czerwona). Najważniejszym pozostaje jednak symbolizująca dynastię panującą róża Tudorów. Jej historia wiąże się z małżeństwem Henryka VII z Elżbietą z domu York. Wzmocniło ono pozycję władcy oraz umożliwiło podjęcie działań zmierzających ku pojednaniu potężnych rodów i odbudowie wewnętrznej jedności Anglii. Symbolem tych ambicji stała się właśnie biało-czerwona róża łącząca w sobie herby Lancasterów oraz Yorków36 Wymieniony wrzos kojarzyć należy natomiast z regionem geograficznym szkockich Highlands. Wrzosowiska stanowiły bowiem nieodłączny element górskiego krajobrazu.
Ballada Oset i róża wprowadza czytelnika w prawdziwie sielską atmosferę, rozpoczynając się od słów: „Działo się to za dawnych czasów, gdy drzewa komponowały melodię, a kwiaty
35 D. Ross, The story of Scotland’s flag and lion and thistle, London 2018, s. 29.
36 J. Choińska-Mika, Pod Znakiem Róży, w: Tudorowie i Stuartowie: biografie, herby, drzewa genealogiczne, red. K. Kurek, Warszawa 2010, s. 9.
płynęły z nurtem elegii” 37. Na słonecznej łące kwitł oset oraz róża – dwa królestwa dzielące między siebie brytyjską wyspę. Autor utworu charakteryzuje oset jako roślinę pozbawioną szczególnego uroku, lecz odporną na przeciwności losu. Oset przemawia do róży: „moja łodyga osłania śmiertelników przed niebezpieczeństwami, podczas gdy ty pozostajesz niestrzeżona” 38 Podobny wizerunek ostu przedstawiony został w balladzie Tyci tyci niemiecki dziedziczek, gdzie król Wilhelm III (o którym będzie mowa więcej w dalszej części artykułu), „wkroczywszy do brytyjskiego ogrodu «wyrwał różę angielskich durniów (…), ale szkocki oset postrzępił mu palce u dłoni"39. Róża natomiast przybiera podczas rozmowy pozę dumnej kusicielki. Wabiąc sąsiedni kwiat „rozkoszami skarbu piękności”40, zastrzega jakby przypadkiem: „gdy zjednoczysz się ze mną już nigdy nie pozostaniesz ostem”41 Poparta wcześniejszą pokusą przestroga ta nawiązuje być może do angielskich zamiarów względem unii z 1707 roku. Powszechnie wiadomym jest fakt, że zaakceptowanie przez Szkotów warunków traktatu wynikało z dużej sumy pieniędzy, które angielski skarbiec obiecał zapłacić szkockim rodakom w zamian za akceptację warunków unii nakreślonych przez parlament Anglii42. Wracając zaś do treści utworu, zauroczony oset – mimo początkowych wątpliwości – postanawia finalnie zjednoczyć się z różą. Niedługo po dokonanym przez niego wyborze nad polaną zachodzi jednak słońce, „a pewnego zimnego, burzowego dnia, leżąc bezradnie i nie mogąc dłużej powstrzymać smutku”43, szkocki oset zaczyna tęsknić rozpaczliwie za czasami, gdy cieszył się własną, odrębną tożsamością. Na przestrzeni kolejnych wersów ballady, pogrążony w letargu kwiat przywołuje czasy, gdy mógł pławić się na pokrytych wrzosami wyżynach, był podziwiany przez leśne nimfy i wiejskich chłopców. Zjednoczeniowe realia przyniosły mu jedynie rozgoryczenie 37
J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…, s. 67.
Tamże, s. 67.
Tamże, s. 83.
Tamże, s. 67.
Tamże, s. 68.
J .Shield, Sentimental literature and Anglo-Scottish identity: 1745–1820, New York 2010, s. 1.
J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…, s. 68.
wynikające z nieodwracalnej straty. Prawdopodobnie emocje wyrażane przez kwiat są tutaj trafnym odzwierciedleniem szkockich nastrojów narodowych,- z jednej strony fascynacji i nadziei w kręgach entuzjastów zjednoczenia królestw (nielicznych, gdyż szkocka opinia publiczna była raczej przeciwna pertraktacją)44, z drugiej zaś żalu i rozgoryczenia wynikających z dalszych konsekwencji podjętej decyzji.
Kolejna z florystycznych opowieści, Oset Szkocji, nakreśla sytuację wewnętrzną obu królestw, posługując się figurą, którą na potrzeby niniejszej pracy nazwijmy retoryką ukrytych przeciwieństw. Równie elegijny początek ballady przywołuje bowiem dziewicze szkockie krajobrazy: „rozpościerające się szeroko doliny, w których nie znajdziesz niewolnika, gdzie czerwieni się wrzos i kwitnie oset tak soczyście zielony”45. Następnie zaś autor przechodzi do porównania: „Chociaż żyzna jest gleba na której kwitnie róża, a góry jałowe i pokryte śniegiem (…), jednak tutaj przyjaźń jest szczera, a lojalność prawdziwa, odwaga zaś tak śmiała, że ujarzmić jej nie zdoła żaden wróg”46. Szczególną uwagę zwracają słowa „chociaż” oraz „jednak tutaj”. Mogą one sugerować czytelnikowi, iż sytuacja w południowym królestwie jest zupełnie odmienna od tej na szkockich wyżynach. Anglia jest przedstawiana tutaj jako królestwo fałszu, które – mimo znacznie lepszych warunków gospodarczych (żyzna gleba) – nie pielęgnuje pośród swych obywateli takich cnót jak odwaga, szczerość czy lojalność. Równie ciekawym wydaje się ujęty w tym samym utworze opis przesiąkniętej krwią ojców górskiej ziemi, których grobów nie zdepcze żaden wróg, lecz „oset zakwitnie na łożach odważnych, oset Szkocji, tak soczyście zielony”47. Obraz ostu wyrastającego z grobowców poległych za wolność swojej ojczyzny, kreuje kwiat nie tylko jako alegorię narodu, ale również miłości, w tym przypadku tej najszlachetniejszej – względem własnej ojczyzny, miłości potężniejszej od samej śmierci. Nasuwa się tutaj porównanie treści ballady doznanej legendy celtyckiej Legenda o Tristanie i Izoldzie. Według niej na grobie nieszczęśliwie zakochanego Tristana miał wyrosnąć kwiat. Idąc
44 S. Zabielig, dz. cyt., s. 167.
45 Tamże, s. 107.
46 Tamże.
47 Tamże, s. 108.
za tym porównaniem, można stwierdzić, że tak jak „z grobu Tristana wybujał zielony i liściasty głóg o silnych gałęziach, pachnących kwiatach, który, wznosząc się ponad kaplicę, zanurzył się w grobie Izoldy”48, tak „zakwitnie na łożach odważnych, oset Szkocji, tak soczyście zielony”49
Brytania - wyspa obłąkana Kolejne ballady odwołujące się do sytuacji wyspy (jednak w nieco inny sposób niż powyższe) to Och beautiful Britannia (Och piękna Brytanio), Perfidious Britain oraz Our ain country (Nasz –nie nasz kraj). Pierwsza z nich przybiera formę lamentacji o bogatej biblijnej symbolice. Autor przedstawia personifikację Brytanii jako obłąkanej kobiety przypominającej w swym szaleństwie filistyńską rozpustnicę: „Zdążałaś na dobre oszaleć, grając rozpustnicę w Aszkelonie lub Gat”50. Te dwa miasta filistyńskie zaczerpnięte prawdopodobnie z fragmentu Drugiej Księgi Samuela51, utożsamiane są częstokroć z Sodomą oraz Gomorą. Zdają się to potwierdzać dalsze fragmenty tekstu, które podają, iż dawne bogactwo oraz pomyślność kraju, zamieniły się w hańbę. Ponadto pojawia się wówczas nawiązanie do biblijnego złotego cielca52. Autor wzywa błagalnym tonem: „Obal, obal to cielę! Przywróć prawowitego króla!” 53. Owego złotego cielca, fałszywego monarchy, należałoby dopatrywać się w Wilhelmie III, a w dalszej konsekwencji dynastii hanowerskiej, która w osobie Jerzego I (1660–1727) objęła rządy nad Królestwem Zjednoczonej Brytanii. Kolejnymi sprawcami brytyjskiej zagłady autor mianuje wigów, którzy „zmarnowali szansę i rozerwali konstytucję”54
48 Tristan i Izolda, tłum. T. Boy-Żeleński, Warszawa 1989, s. 135.
49 J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…, s. 108.
50 Tamże, s. 54.
51 2 Sm 1, 19–20, „O Izraelu twa chwała na wyżynach zabita. Jakże padli bohaterowie? W Gat tego nie ogłaszajcie! Nie podawajcie na ulicach Aszkelonu, aby się nie cieszyły córki filistyńskie, ani radowały córki nieobrzezanych” w: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, red. K. Dynarski, M. Przybył, Poznań 2014, s. 286.
52 Wj 32, 3–4, „I zdjął cały lud złote kolczyki, które miał w uszach, i zniósł je do Aarona. A wziąwszy je z ich rąk nakazał je przetopić i uczynić z tego posąg cielca ulany z metalu. I powiedzieli: «Izraelu, oto bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej»”, w: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, s. 98.
53 J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…, s. 56.
54 Tamże, s. 57.
Ilustracja jakobicka przedstawia Brytanię siedzącą pomiędzy księciem Karolem Stuartem a księciem Cumberlandem ważącą miłosierdzie (lewa szala) oraz rzeź (prawa szala). Po klęsce pretendenta pod Cullodem (1746) książę Cumberland został okrzyknięty przez wrogich mu torysów Rzeźnikiem, przez wigów zaś Słodkim Wilhelmem. Źródło: Wikimedia Commons.

Wigowie jako jedna z dwóch partii parlamentu brytyjskiego – w przeciwieństwie do zachowawczych i tradycjonalistycznych torysów – byli elementem stołecznym, dworskim i w zasadzie obojętnym na uświęcone tradycje55. To właśnie im jakobicka propaganda przypisuje winę za utratę władzy przez jedyną prawowitą dynastię Stuartów. Apokaliptyczny klimat ballady potęguje odwołanie do drzewa Tyburn: „Twoi synowie są zaciągani na wozach do drzewa Tyburn”56. Drzewo to, które od czasów panowania pierwszych Tudorów było miejscem wykonywania egzekucji za przestępstwa popełnione przeciwko monarsze i krajowi, w XVIII wieku wciąż stanowiło symbol wszystkiego, co zwierzęce i okrutne57. Być może owymi wiezionymi na egzekucję synami są właśnie skazani za udział w powstaniach jakobici. Powszechnie wiadomo, iż działalność
55 M. Niemojewska, dz. cyt., s. 27.
56 J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…, s.57.
57 J.A. Sharpe, „Last Dying Speeches”: Religion, Ideology and Public Execution in Seventeenth-Century England, „Past & Present” 1985, nr 107, s. 146.
powstańcza lub, formalniej ujmując, wywrotowa, była zbrodnią uznawaną za zdradę stanu.
W apokaliptycznej aurze utrzymana jest również ballada Przeklęta Brytanio. Tutaj narracja przybiera jednak formę swoistej klątwy. Na pomoc powtórnie pogrążonej w głupocie Brytanii wzywani są bogowie, którzy mieliby wywołać wojnę przywracającą społeczną przytomność: „Wy Bogowie, ogłoście wojnę (…), strzała pioruna przyniesie spustoszenie;.Pokutujcie, pokutujcie swe grzechy zrodzone w piekle!”58. Pośród rozlicznych prób wywołania boskiego gniewu, ballada kwiecistym językiem oddaje cześć postaci Jakuba Franciszka Stuarta (1688–1766), syna Jakuba II, przebywającego na wygnaniu w Królestwie Francji. Jakub Franciszek nazywany jest m.in. „ukochanym nieba i jego troską, namiestnikiem twojego Boga i twoim królem” (przypomnijmy, autor zwraca się do Brytanii) czy „prawowitym spadkobiercą”59. Warto spojrzeć na ten zabieg stylistyczny z perspektywy
58 J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…, s. 105. 59 Tamże, s. 106.
podważania przez wigowską propagandę pochodzenia Franciszka Edwarda z prawego łoża. Już
Wilhelm III zatrudnił bowiem na swym dworze niejakiego Williama Fullera, aby napisał fałszywą relację dotyczącą narodzin Jakuba. Według niej dziecko urodzone przez irlandzką służącą Mary Grey zostało przemycone do królewskich komnat, a następnie podstawione królowej jako jej prawowity syn60. W tym świetle pochwalne strofy na cześć prawowitego monarchy, będące niemalże tradycyjnym elementem literatury jakobickiej, miałyby za zadanie dodatkowo utwierdzać odbiorcę w szlachetnym pochodzeniu pretendenta.

Podobną treść posiada ballada Nasz – nie nasz kraj. Już sam tytuł po raz kolejny daje świadectwo wewnętrznego rozdarcia w ludziach, którym nie dane było w pełni cieszyć się wolnością ojczyzny. Wracając do tematu analogii, można zauważyć, że w utworze pojawia się wyrazista prośba skierowana do Stwórcy: „Nawróć zbuntowanych Holendrów, albo zatop ich w morzu (…) na wszystkich, którzy stanęli przeciwko naszemu prawowitemu królowi, ześlij pomór na wieki”61 Po raz kolejny mamy więc do czynienia z aurą klątwy powiązanej z negatywnym wizerunkiem wszystkiego, co holenderskie. Nie mogło zabraknąć także laudacji na cześć prawowitego władcy: „Boże błogosław naszemu prawowitemu królowi, kiedy pokonuje wszystkich wrogów, którzy wystąpili przeciwko jego majestatowi”62. Murray Pittock na kartach swojego studium poświęconego tematyce jakobickiej pt. Jacobitism pisze, iż w Szkocji bardzo często podkreślano mesjanistyczne cechy Stuartów, przedstawiając ich wręcz jako odnowicieli jałowego narodu63.
Unia – ugoda czy malwersacja? Kolejnej perspektywy na post-unijne nastroje wśród jakobitów dostarczają utwory The Act of Succesion ( Akt Sukcesji) oraz The Restauration (Restauracja). Podobnie jak w balladach, poświęconych florystycznym alegorią, spotykamy tutaj wyraźny podział narodowych ról. O pokrzywdzonym północnym kraju autor pisze:
60 M. Steel, Anti-Jacobite Pamphleteering, 1701–1720, „The Scottish Historical Review” 1981 (60), nr 170, s. 141.
61 J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…, s.106.
62 Tamże.
63 M. Pittock, Jacobitism, New York 1998, s. 75.
„byliśmy tępymi niewolnikami, niechaj Szkocja nie będzie już nigdy więcej gnębiona”64. Do „znęcających się” nad narodem szkockim Anglików autor zwraca się natomiast: „niech Anglia nie rości sobie więcej pretensji do naszej korony”65. Zauważmy jednak, iż krytycyzm jakobicki nie sprowadza się jedynie do czynnika obcego. Ballada Przekleństwa główną winą za konieczność składania krzywoprzysięstwa oraz wyrzekania się prawowitego rodu Stuartów obarcza prawdopodobnie przekupnych parlamentarzystów szkockich: „przeklęci zdrajcy, którzy przez swoje perfidne łotrostwo, sprowadzili nasz naród do wiecznej niewoli (…), przeklęty parlament, który zdradzie dał potwierdzenie”66. Podobne stanowisko w swoim utworze Such A Parcel Of Rogues In A Nation (Garstka łajdaków w narodzie) zajmuje poeta Robert Burns (1759–1796). Pisze on:
64 J, Hogg, Jackobites Relics of Scotland…, s. 42.
65 Tamże.
66 Tamże,s. 104.
Czego nie podbił żaden wiek, Ni gwałt, ni podstęp ciemny, To dziś tchórzliwy zdradził człek Za zdrajców żołd najemny 67 .
Kolejną z kwestii poruszanych w balladzie jest sukcesja hanowerska. Nabiera ona tutaj charakteru religijnego, jest bowiem „spiskiem prezbiteriańskim”68, zaaranżowanym przez „bandytów i łotrów”. Jakobici, opowiadający się po stronie Stuartów w obronie wiary katolickiej oraz zdecydowanie przeciwstawiający się wierze prezbiteriańskiej i luterańskiej, traktowali przekonania religijne zarówno jako element własnej tożsamości, jak i przyczynek dla quasi-religijne wojny w obronie tradycyjnej, szkockiej wiary 69. Stąd też tendencja do demonizowania protestanckich wyznań, subtelniej widoczna również we wcześniej analizowanej balladzie Och piękna Brytanio, którą rozpoczynają słowa: „Och piękna Brytanio gdzie jest teraz twój kościół? Na ławie zasiada Kalwin, na tronie twym zaś Luter” 70 .
Władcy przeklęci
Ukryta w balladach krytyka nie ominęła również monarchów. Przykładem na to są m.in. ballady: There was a Man came from the Moon (To był człowiek, który przybył z księżyca), Willie the Wag (Wiluś dowcipniś) oraz Queen Anna, or The Auld Gray Mare (Królowa Anna albo stara siwa klacz). Pierwszy z utworów podaje: „To był człowiek który przybył z księżyca i wylądował w naszym miasteczku i złożył uroczystą przysięgę, że upadną wszyscy prócz niegodziwych” 71. Czy jednak aby na pewno Wilhelm III przybył „z księżyca”? Otóż do katastrofalnych dla dynastii Stuartów odwiedzin przyczynił się sam Jakub II, którego arbitralna oraz dążąca ku restauracji katolicyzmu na wyspie polityka okazała się ciężarem nie do udźwignięcia przez angielskie społeczeństwo. Postanowiono więc uknuć spisek przeciwko monarsze. Siedmiu polityków, którzy zaprosili Wilhelma III do Anglii, uważało: „szansę na udaną inwazję są bardzo wysokie, ludzie pragną zmian,
67 S. Zabielig, dz. cyt., s. 176.
68 J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…, s. 104.
69 M.E. Dixon, dz. cyt., s. 65.
70 J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…, s.54.
71 Tamże, s. 79.
i róża, czyli jakobici wokół unii 1707 roku…
niezadowoleni są oficerowie armii, a żołnierze codziennie okazują niechęć względem religii katolickiej” 72
Dalsza narracja ballady utrzymuje swój demoniczny ton, opisując Wilhelma jako księcia, który „napuścił milion trutni i nikt już nie wiedział, co jest dobre, a co złe, co złotem, a co błotem” 73 , po czym „długo brodził niepewny we krwi” 74 Wizji tej wtóruje ballada Wiluś dowcipniś, gdzie orański książę oskarżany jest słowami: „On wyrzucił nasze racje, nasze prawa, naszego króla, to przez niego Szkocja musi kulić się i wzdrygać przed fałszywymi, zagranicznymi wariatami” 75 Czy jakobickie ataki liryczne były więc jedynie skutkiem poważnego naruszenia honoru rodzimej dynastii? Towarzysząca im groza ma przede wszystkim związek z nieco wcześniejszymi wydarzeniami dotyczącymi rządów Olivera Cromwella (1599–1658). Szkocja straciła wówczas status niezależnego królestwa76. Unia królestw zerwana została dopiero przez Karola II (1630–1685), kreując go tym samym na obrońcę szkockiej niepodległości. Nic więc dziwnego, iż dokonana za sprawą holenderskiej inwazji chwalebna rewolucja wywoływała w Szkotach lęk przed realizacją scenariusza tożsamego z wcześniejszą działalnością lorda protektora.
Po śmierci Wilhelma III panowanie rozpoczęła córka Jakuba II, Anna Stuart, która również doczekała się szyderstwa na swój temat na kartach The Jackobites Relics of Scotland. Zanim przejdę jednak do bezpośredniej charakterystyki ballady Królowa Anna, albo stara siwa klacz, pragnę odwołać się do słów Magnusa Magnussona, który w monumentalnym dziele Scotland, the story of a nation pisze, iż Anna w rzeczywistości nie czuła się ani trochę Szkotką. Podczas mowy koronacyjnej miała powiedzieć: „traktuję moje serce jako całkowicie angielskie. O Szkocji wiedziała niewiele, i nigdy nie była tam jako królowa” 77. Nic więc dziwnego, iż autor ballady wspomina o niej: „moja wdowo, ukrywaj się nadal za starą kobyłą
72
W. Troost, William III: the Stadholder-King, A Policy Biography, Oxford 2016, s. 195.
73 J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…, s. 79.
74 Tamże.
75 Tamże, s. 36.
76 Tamże, s. 263.
77 M. Magnusson, Scotland: The Story of a Nation, Croydon 2000, s. 539.
o wyprawionej skórze, którą jesteś” 78. Utwór opowiada bowiem historię niewdzięcznej klaczy oraz jej właściciela znoszącego kaprysy konia tylko po to, aby zyskownie go sprzedać: „wynajął kowala z zachodniego kraju, który zapłacił za nią kupę forsy (…) i ranili ją ostrogą, i uderzali po zadzie” 79. Jak wskazuje autor, ową klaczą była królowa Anna, która w utworze uosabia zarówno zszargany majestat władcy, jak i całego państwa. Podmiot ballady zarzuca monarchini: „powiem ci prawdę królowo Anno, nigdy nie zastanawiałaś się co oni (pomocnicy kowala) zrobią, czy to bestie, czy ludzie” 80. Możliwe, że w tych słowach odmalowany został nie tyle obraz inwazji holenderskiej, co sukcesji hanowerskiej, na tle której Anna zdaje się pozostawać graczem zupełnie naiwnym, pozbawionym politycznej dalekowzroczności.
Sukcesję tą potwierdzał już wydany w roku 1701 Act of the Settlement, którego fragment mówił: „Wszyscy i Każdy z osobna, który teraz lub w przyszłości żyć będzie w komunii z Kościołem Rzymu, uzna Papistyczną Religię lub poślubi jej Wyznawcę/Wyznawczynię, powinien być wykluczony i przez tę ustawę na zawsze niezdolny do dziedziczenia oraz cieszenia się Koroną i rządem nad tym Królestwem oraz Irlandią oraz wszystkimi jego Dominiami (…)” 81. Przywołane powyżej słowa automatycznie wykluczały więc sukcesję katolickiej linii Stuartów, na rzecz dynastii hanowerskiej uosabianej przez elektora hanowerskiego Jerzego Ludwika, prawnuka po kądzieli króla Jakuba I Stuarta. Wydarzenie to komentuje charakteryzowana już ballada Przekleństwa, która o szkockim położeniu pisze: „musimy uznawać (…) bastarda Hanoweru” 82. W podobny sposób o Jerzym Ludwiku traktuje Och piękna Brytanio: „I niech żaden rogacz nie będzie dalej nad tobą panował, żaden niemiecki fanatyk ubóstwa” 83 . Określenie „rogacz” (ang. cuckold ) oznacza męża cudzołożnej żony, a w tym przypadku odnosi się zapewne do żony Jerzego – Zofii Doroty z Celle,
78 J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…,s. 68.
79 Tamże, s. 69.
80 Tamże.
81 F. Keer, The Act of Settlement, „New Blackfriars” 2009 (90), nr 1028, s. 401.
82 J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…,s. 104.
83 Tamże.
która popadnięcie w kompromitujący władcę romans przypłaciła uwięzieniem na resztę życia w saksońskim Ahlden.
Szatańscy wigowie „Wyobraź sobie, że całe miasto płonie, dostrzegasz żołnierzy papistów gwałcących twoją żonę i córkę, roztrzaskujących czaszki twych dzieci o mury, plądrujących twoje domostwo i podrzynających gardło, nazywając Cię heretyckim psem” 84 . Zacytowany tekst przeczytać można w jednym z wielu anonimowych ostrzeżeń rozpowszechnianych podczas angielskiego kryzysu ekskluzywnego roku 1679. Przeforsowany przez parlament (który został jednak rozwiązany przez Karola II) Exclusion bill już wówczas miał wykluczać możliwość sukcesji królewskiego brata, katolickiego księcia Yorku Jakuba. Za tą intrygą przeciwko dogorywającej dynastii stali wigowie. Zaaranżowana przy udziale polityków z tejże frakcji holenderska inwazja oznaczała jedno: możliwość sięgnięcia przez nich po władzę. Nadeszła ich kolej na tworzenie własnej legendy, opowieści o trudach, cierpieniach i heroizmie. Rzec można, iż to właśnie wówczas narodziła się historia wigów 85. Legendzie tej pragnęli pokrzyżować szyki jakobici. Przykładami szkalujących partię ballad są następujące utwory, zawarte w zbiorze Hogga: Would you know what a Whig is (Chciałbyś wiedzieć kim jest wig), Awa Whigs Awa (Precz, wigowie, precz), czy What Murrain now has ta’en the Whigs (Dlaczego pomór dotknął wigów?). Pierwszy z utworów już na wstępie odpowiada na zawarte w tytule pytanie, kim jest wig: „jest buntownikiem z natury, o brutalnym obliczu (…), gwałt i grabież to jego powszednie występki (…), obalanie koron i mordowanie królów” 86. Autor ballady, wykorzystując wizerunek Szatana, dodaje na temat wiga: „wypłynął z piekielnej paszczy na świat śmiertelników (…), barbarzyńska krew pozwoliła mu się narodzić (…), Judasz był jego mentorem, gdy obłuda uczyła nie dbać o wszystko co święte” 87. Jak pisze Gerard Carruthers, diabeł był szczególnym elementem szkockiej wyobraźni kulturowej zaostrzonej teologicznym wpływem
84 S.Z. Zoog, Radica Whigs and Conspirational Politics in Late Stuart England, Philadelphia 1999, s. 11.
85 Tamże, s. 156.
86 Tamże, s. 44.
87 Tamże, s. 44.
i róża, czyli jakobici wokół unii 1707 roku…
reformacji88. Potwierdzeniem na to jest również treść ballady Precz, wigowie, precz, w której wigowie, określani „stadem zdradzieckich głupców” 89 , opętani diabelskim urokiem, podpisują czarną listę dającą im moc dla dalszego knowania. Końcowe strofy utworu przenoszą czytelnika do sytuacji, gdzie Szatan zjawiwszy się pośród jakobitów lituje się nad nimi: „Diabeł usłyszał tę burzę języków! (…) ale zlitował się nad nami, tymi którzy przeklęli wigów, odwrócił się zaniechał skrzywdzenia” 90 . Scena ta wydaje się więc przedstawiać wiga jako istotę gorszą od samego zła, wzgardzoną nawet przez samego Szatana.
W równie ciekawy sposób wizerunek wiga prezentuje ballada Dlaczego pomór dotknął wigów?. Odpowiedzi na to pytanie dostarcza już pierwszy wers utworu: „myślę, że oni wszyscy oszaleli, tańcząc jig czterdziestego pierwszego, a nasz taniec, Panie, może być nikczemny” 91. Przypuszcza się, iż wspomniana data odnosi się do roku 1641, kiedy to wraz z początkiem angielskiej wojny domowej władza króla Karola I Stuarta została po raz pierwszy zakwestionowana przez purytan oraz parlament92. Po raz kolejny można dostrzec więc, jak głęboko zapadła w brytyjskiej świadomości rewolucyjna przeszłość, oddziałując na literackie wytwory kolejnych dekad, a nawet stuleci. Co natomiast dotyczy tańca określonego mianem jig, według Encyklopedii Brittanica był to zwykle solowy taniec ludowy popularny w Szkocji i północnej Anglii w XVI i XVII wieku93. Tym sposobem pogrążone w hipnotycznym tańcu postacie wigów, mechanizmem swych działań dążących ku kolejnej rewolucyjnej katastrofie, pozbawione są niemalże człowieczeństwa. Atmosferę obłędu ukazuje także ostatnia zwrotka ballady: „Nasze więzienie przepełnione jest brytyjskimi poddanymi, rusztowania szubienic cuchną krwią Panie, I wszyscy prócz wigów i Holendrów są przeklęci przez fanatyczny tłum” 94
88 G. Carruthers, The Devil in Scotland, „The Bottle Imp” 2008, nr 3, s. 1.
89 J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…,s. 76.
90 Tamże.
91 Tamże, s. 146.
92 What merriment has ta’en the Whigs? [online] http://chrsouchon.free.fr/merrimen.htm [dostęp: 31.07.2022].
93 Jig dance [online] https://www.britannica.com/art/jig-dance [dostęp: 31.07.2022].
94 J. Hogg, Jackobites Relics of Scotland…, s. 147.
Podsumowanie
Podsumowując powyższe rozważania nad kulturą szkocką, należy podkreślić bezkompromisowość oraz wyrazistość ballad jakobickich. Poprzez różnorodne wykorzystanie środków stylistycznych trafiają one do wyobraźni czytelnika, kreując w niej plastyczny obraz minionego świata. Jest to jednak obraz jednoznacznie katastrofalny, przepełniony krwią i fałszem. W taki sposób opisywane są również okoliczności zawarcia unii angielsko-szkockiej roku 1707. Pozorną ugodę zastępuje korupcja i fałsz. Utwory dają jednoznacznie do zrozumienia, że przed Szkocją i Anglią jeszcze długa droga do chwili, gdy można będzie nazwać je państwami zjednoczonymi. Jakobici poprzez treści swych ballad zaznaczają wciąż na nowo wydobywaną odrębność narodową północnego królestwa. Posługują się w tym celu licznymi odwołaniami do uroków ojczystego krajobrazu, symboli narodowych (takich jak Oset Szkocji), czy chociażby postaci przodków, których poniesiona w imię ojczyzny ofiara stanowi archetyp patriotycznej miłości. Anglicy w obliczu unijnych negocjacji ukazani są natomiast jako jednoznaczni oprawcy, którzy kusząc szeregiem korzyści (niczym róża z ballady Oset i róża) pozostawiają ograbionych podstępnie z własnej ojczyzny sąsiadów samych sobie. Interpretując literacki wizerunek porozumienia unijnego 1707 roku, warto przypomnieć również te ballady, na łamach których Brytania przedstawiana była jako obłąkana kobieta. Autor nie traktował wówczas Szkotów czy Anglików jako odrębnych pierwiastków narodowych, wskazywał za to na całkowite obłąkanie ogółu społeczeństwa. Próbował, czy wręcz zaklinał mieszkańców wysp, aby otrząsnęli się z zabójczego transu. Jedną z jego przyczyn byli zdaniem jakobitów post-rewolucyjni monarchowie: Wilhelm III, Anna Stuart i czy Jerzy I Hanowerski. Wyszydzanym w balladach monarchom przypisywane były takie cechy jak: brak intelektu, brutalność, ignorancja czy otaczanie się obcojęzycznymi dworzanami. Nie bez znaczenia dla ich pozycji pozostaje również wyznawana wiara, byli oni bowiem protestantami, nie katolikami. Insynuowany przez jakobitów gniew niebios wynika więc z braku prawdziwej boskiej sakry, pochodzenia jedynego, prawowitego ich zdaniem, katolickiego rodu Stuartów. Ci natomiast, przyrównywani są niemalże do heroicznych
wojowników, których największą życiową misją, jest wyzwolenie narodu z holenderskiej, a następnie hanowerskiej uzurpacji. Najlojalniejszym pomocnikiem Korony w szatańskim dziele, jest natomiast partia wigów, dla której demoniczny język szkockiej tradycji kulturowej zdaje się nie mieć żadnej litości.
Ballady jakobickie stanowią doskonały przykład mentalności ich autorów, którzy jako głos ludu wyraźnie deklarowali, iż rewolucja zawsze będzie rewolucją, niekończącym się pokłosiem angielskiej wojny domowej, której wyraźne reminiscencje ujawniają się stale w balladach opisujących rzeczywistość polityczną po roku 1688. Podsumowując, warto zaznaczyć, że chociaż ballady nie były obiektywne w opisie ówczesnej sytuacji politycznej, to dały początek procesowi kształtowania zupełnie nowej tożsamości narodowej. Nie była to tożsamość Brytyjczyka, a Szkota. To właśnie ona sprawiła, że po dziś dzień można usłyszeć w Szkocji pieśń: O Flouer o Scotland, When will we see, Yer like again? (O kwiecie Szkocji, kiedy ujrzymy cię takim jak dawniej?)95
Karolina CholewaBibliografia
Źródła:
ӄ Hogg J., The Jackobite Relics of Scotland: being the songs, airs, and legends of the adherents to the House of Stuart, Edinburgh 1819.
ӄ Hogg J., The Private Memoirs and Confessions of a Justified Sinner, London 1824.
ӄ Hogg J., The Queen’s Wake, Edinburgh 1813.
ӄ Król Orfej i inne ballady szkockie i angielskie, tłum. W. Dulęba, Kraków 1975.
ӄ Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, red. K. Dynarski, M. Przybył, Poznań 2014.
ӄ Lyle E.B., Scottish Ballads, Edinburgh 1994.
ӄ Kinsley J., The Oxford book of ballads, Oxford 1969.
95 Piosenka Flower od Scotland, została skomponowana w połowie lat 60. XX wieku przez Roya Williamsona z folkowej grupy The Corries. Obecnie stanowi jeden z najsłynniejszych nieformalnych hymnów Szkocji.
Utwory literackie:
ӄ Tristan i Izolda, tłum. T. Boy-Żeleński, Warszawa 1989.
Strony internetowe:
ӄ Jig dance [online] https://www.britannica. com/art/jig-dance [dostęp: 31.07.2022].
ӄ History of the Highland Society of London [online] https://highlandsocietyoflondon. org/history.php [dostęp: 27.08.2022].
ӄ What merriment has ta’en the Whigs? [on-line] http://chrsouchon.free.fr/merrimen. htm [dostęp: 31.07.2022].
Opracowania:
ӄ Carruthers G., The Devil in Scotland, „The Bottle Imp” 2008, nr 3, s.1–7.
ӄ Child F.J., The English and Scottish popular ballads, vol. I–V, New York 2003.
ӄ Choińska-Mika J., Pod Znakiem Róży, w: Tudorowie i Stuartowie: biografie, herby, drzewa genealogiczne, red. K. Kurek, Warszawa 2010, s. 10-17.
ӄ Croward B., Gaunt P., Stuartowie: Anglia 1603–1714 , tłum. M. Loska, Kraków 2020.
ӄ Donaldson W., The Jacobite Song: Political Myth and National Identity, Aberdeen 1988.
ӄ Dixon M.E., National Song: Scottish Jacobite Ballads and the Shaping of Scottish National Identity, Philadelphia 2007 [maszynopis].
ӄ Elfring T.A., A Conflict in Song: Whig and Jacobite Ballad Culture in Eighteenth Century Scotland, Nijmegen 2017 [maszynopis].
ӄ Fox A., Jockey and Jenny: English Broadside Ballads and the Invention of Scottishness, “„Huntington Library Quarterly” 2016 (79), nr 2, s. 201–220.
ӄ Fox A., The Emergence of the Scottish Broadside Ballad in the Late Seventeenth and Early Eighteenth Centuries, „Journal of Scottish Historical Studies” 2011 (31), nr 2, s. 169–194.
ӄ Grzybowski S., Pretendenci i górale: z dziejów unii szkocko-angielskiej, Warszawa 1971.
ӄ Keer F., The Act of Settlement, „New Blackfriars” 2009 (90), nr 1028, s. 401–402.
ӄ Macinnes A.I., Jacobitism in Scotland: Episodic Cause or National Movement?, „The Scottish Historical Review” 2007 (86), nr 225, s. 225–252.
ӄ Magnusson M., Scotland: The Story of a Nation, Croydon 2000.
ӄ McDowell P., The Manufacture and Lingua-facture of Ballad-Making: Broadside Ballads in Long Eighteenth-Century Ballad Discourse, „The Eighteenth Century” 2006 (47), nr 2/3, s. 151–178.
ӄ Miller K., Electric Shepherd: A Likness of James Hogg, Londyn 2003.
ӄ Niemojewska M., Ostatni Stuartowie, Warszawa 1992.
ӄ Pittock M., Jacobitism, New York 1998.
ӄ Pittock M., Poetry and Jacobite Politics in Eighteenth-Century Britain and Ireland, Cambridge 2006.
ӄ Pittock M., Scottish Song and the Jacobite Cause, w: The Edinburgh History of Scottish Literature: Englishment, Britain and Empire (1707–1918), vol. II, ed. by I. Brown, Edinburgh 2007, s. 105-109.
ӄ Ross D. Story of Scotland’s Flag and the Lion and Thistle, London 2018.
ӄ Sharpe J.A., „Last Dying Speeches”: Religion, Ideology and Public Execution in Seventeenth-Century England, „Past & Present” 1985, nr 107, s. 144–167.
ӄ Shield J., Sentimental literature and Anglo-Scottish identity: 1745–1820, New York 2010.
ӄ Steele M., Anti-Jacobite Pamphleteering, 1701-1720, „The Scottish Historical Review” 1981 (60), nr 170, s. 140–155.
ӄ The Edinburgh History of Scottish Literature: Englishment, Britain and Empire (1707–1918), t.2, ed. by I. Brown, Edinburgh 2007.
ӄ Troost W., William III: the Stadholder-King, A Policy Biography, Oxford 2016.
ӄ Tudorowie i Stuartowie : biografie, herby, drzewa genealogiczne, red. K. Kurek, Warszawa 2010.
ӄ Zabielig S., Zarys historii Szkocji do końca XVIII w., Gdańsk 1993.
ӄ Zoog S.Z., Radica Whigs and Conspirational Politics in Late Stuart England, Philadelphia 1999.
„Pozdrowienia z Polski”, czyli o pocztówkowym patriotyzmie i pierwszych polskich pocztówkach
wiekStreszczenie Autor w artykule podjął się opisania zagadnienia, które dotychczas nie wzbudzało zainteresowania badaczy. Historycy ignorowali rolę, jaką w kształtowaniu świadomości Polaków przełomu XIX i XX wieku odegrały pocztówki. Ich historia na ziemiach polskich pod zaborami wciąż jednak pozostaje nieopracowana. Tymczasem pocztówki, zaliczane do tzw. pocztówek patriotycznych, miały istotny wpływ na rozpowszechnienie postawy patriotycznej wśród Polaków. Było to sprzeczne z polityką państw zaborczych, które starały się ograniczyć ich wydawanie poprzez kontrole celne, cenzurę prewencyjną, konfiskaty i procesy sądowe wytaczane osobom zaangażowanym w dystrybucję „nielegalnych” pocztówek. Autor, pragnąc przedstawić „pocztówkowy patriotyzm” jako formę walki z administracją państw zaborczych, przedstawił najpierw historię pocztówki, następnie omówił zagadnienie pojawienia się tzw. pocztówki patriotycznej w Europie Zachodniej. Wskazał również na wyjątkowy charakter polskich pocztówek patriotycznych, których pojawienie się było nierozerwalnie związane z samą historią pocztówek na ziemiach zaboru niemieckiego, austriackiego i rosyjskiego. Porównał także sytuację wydawców pocztówek w trzech zaborach oraz opisał, w jaki sposób zaborcy starali się walczyć z „pocztówkowym patriotyzmem”. Autor udowodnił, że specyficzne warunki polityczne Galicji sprawiły, że to ona stała się głównym ośrodkiem wydawniczym, z którego pocztówki patriotyczne były przemycane do pozostałych zaborów. Jednocześnie wskazał na wyjątkowy charakter wielkopolskich „telegramów kościuszkowskich”, które stały się oryginalnym i typowym polskim środkiem komunikacji o patriotycznej wymowie. W podsumowaniu rozważań autor sformułował wniosek, że polskie pocztówki patriotyczne miały wyjątkowy charakter, wynikający poniekąd z ich zróżnicowanych treści oraz postrzegania ich jako formy oporu wobec okupantów. Przekładało się to z kolei na prezentowaną przez nich, z góry przyjętą i akceptowaną przez społeczeństwo, narrację, która gloryfikowała polską historię i tradycje narodowe.
Słowa kluczowe: pocztówki, Polska, zabory, XIX wiek, patriotyzm
Summary
Author, in the article made an attempt to describe an issue that had not aroused the interest of researchers. Historians ignored the role that postcards played in shaping the consciousness of Poles at the turn of the 19th and 20th centuries. Their history in the Polish lands under partitions still remains unfinished. Meanwhile, postcards, classified as patriotic postcards had a significant impact on the spread of patriotic attitude among Poles. This was against the policy of the partitioning powers, which tried to limit their issuance through customs controls, preventive censorship, confiscation, and lawsuits against those involved in the distribution of „illegal” postcards. The author, describing „postcard patriotism” as a form of struggle against the administration of partitioning states, first
presented the history of the postcard, then discussed the issue of the so-called patriotic postcard in Western Europe. He also pointed to the unique nature of Polish patriotic postcards, the appearance of which was inextricably linked with the very history of the postcards in the territories annexed by Germany, Austria, and Russia. He compiled the situation of postcards in the three partitions and described how the invaders tried to fight „postcard patriotism”. The author proved that the specific political conditions of Galicia made it the main publishing centre from which patriotic postcards were illegally smuggled into the remaining partitions. At the same time, he pointed to the unique nature of the Greater Poland „Kosciuszko Telegrams”, which became the original and typical Polish means of communication with a patriotic meaning. The author summed up his considerations with conclusions that Polish patriotic postcards had a unique character, resulting in a way from their diverse content and perceiving them as a form of resistance to the occupiers. This, in turn, translated into the narrative they presented, adopted in advance, and accepted by the society, glorifying Polish history and national traditions.
Keywords: postcards, Poland, partitions, 19th century, patriotism
Wstęp
Pocztówka pojawiła się w Europie w XIX wieku. Pomysłodawcą tej nowej formy korespondencji polegającej na przesyłaniu skrótowej, niekopertowanej wiadomości na niewielkim kartoniku papieru (z j. niem. Postblatt) był dr Heinrich Stephan (1831–1897). W 1865 roku podczas obrad Niemieckiej Konferencji Poczty w Karlsruhe zaproponował wykorzystanie w komunikacji pocztowej tzw. Karty Korespondencyjnej. Wówczas jego pomysł został jednak mocno skrytykowany w Niemczech, gdyż łamał tradycję tajemnicy korespondencji. Podchwycił go w 1868 roku profesor wiedeńskiej Akademii Wojskowej, dr Emmanuel Hermann (1839–1902), który zaproponował wydruk telegramu pocztowego na ofrankowanej, czyli wcześniej opłaconej karcie1 . Jego idea spotkała się z przychylnym odbiorem opinii publicznej. Już w tym samym roku Poczta Cesarstwa Austro-Węgierskiego wydała odkryte karty pocztowe, które przyjęły zapożyczoną z języka francuskiego nazwę Corespondenz-Karte. Nowa forma korespondencji przeniknęła następnie do innych państw oraz krajów wchodzących w skład monarchii Habsburgów. Powstały też odpowiedniki pierwotnej nazwy w innych językach, np. włoska Carta di Corrispondenza 2 . Pierwsze Karty Korespondencyjne miały postać sztywnego kartonika wykonanego z żółtawego papieru w formacie 123 × 83 mm. Strona
1 P. Banaś, Orbis Pictus: świat dawnej karty pocztowej, Wrocław 2005, s. 9.
2 Tamże, s. 10.
3
adresowa była obramowana. Na środku w górnej partii znajdował się napis „Correspondenz-Karte”. Karty te były emitowane wyłącznie przez państwo, w związku z czym zdobił je umieszczony pod wspomnianym napisem orzeł cesarski. Powodzenie inicjatywy Hermanna wykorzystał wspomniany dr Heinrich Stephan, powołany na stanowisko dyrektora generalnego Związku Poczt Północnoniemieckich. W marcu tego roku pojawiły się niemieckie Korrespondenz-Karte Poza rozmiarem (108 × 163 mm) nie różniły się niczym od wzoru cesarskiego. Podobnie jak Hermann, dr Stephan zachował ścisły podział na stronę adresową oraz rewers przeznaczony tylko na korespondencję. Wbrew obawom swych twórców, pocztówki szybko zyskały olbrzymią popularność w innych państwach, np. Szwajcarii, Luksemburgu, Anglii, Belgii, Holandii, Danii, Finlandii, Szwecji, Norwegii, Rosji3 czy Stanach Zjednoczonych. Wiele spośród wymienionych państw wprowadziło własne wersje Kart Korespondencyjnych. Dzięki temu już w 1878 roku, mimo zarzutów krytyków broniących poufności korespondencji i ostrzegających przed ich możliwą nieetyczną lub fałszywą treścią, Światowy Związek Pocztowy uznał pocztówkę jako nową formę korespondencji4. W międzyczasie pocztówka zmieniała swój wygląd. Stemplowane proste grafiki z Feldpostkarte zainspirowały filokartystów do ozdabiania pocztówek odręcznie wykonanymi rysunkami. Obrazki te miały różny
W Rosji pocztówkę nazwano Oткрыткa (otkrytką).
4 M. Baranowska, Posłaniec uczuć, Warszawa 2003, s. 19.
charakter np. miłosny, religijny, krajoznawczy. Pojawienie się pierwszych odręcznych rysunków sprawiło, że wydawcy zaczęli upiększać skromną początkowo szatę graficzną pocztówki drukowanymi obrazkami z niewielkimi scenkami rodzajowymi i widokami. Tego typu pocztówki, zwane Vorlauferami, zyskiwały coraz większą popularność w całej Europie. Interesujące dla nabywców były nie tylko krajobrazy, ale także widoki ulic europejskich miast. Pierwszą znaczącą edycję z ich ilustracjami wydał przed 1876 rokiem J. Miesler (seria litografii Berlina). Zanim jednak ilustrowane pocztówki zdominowały miejskie pejzaże, około 1870 roku pojawiły się pocztówki bożonarodzeniowe. Ich autorem był angielski litograf David Day, a wykorzystany przez niego graficzny motyw ostrokrzewu wszedł do kanonu motywów ilustrowanych kart pocztowych5. Jego dzieła zostały uznane za pierwsze na świecie wielobarwne pocztówki. Pojawienie się możliwości drukowania w bardzo dobrej jakości kolorowych obrazów sprawiło, że niedługo później zaczęto wydawać pocztówki z reprodukcjami dzieł sztuki, a poczta belgijska wyemitowała karty z ozdobioną graficznie stroną adresową. W tych miejscach na świecie, w których tylko wydawano pocztówki, pojawiały się coraz to nowe innowacje w zastosowaniu różnych rodzajów papieru, formatów, ozdób, motywów. W niedługim czasie zaczęły powstawać międzynarodowe organizacje skupiające filokartystów z całego świata, takie jak np. założona w 1874 roku L’Union generale des postes, późniejsza Union postale universelle, czyli Światowy Związek Pocztowy. Okazji do wysyłania pocztówek dostarczały święta religijne, a że do tych tradycyjnych dodawano nowe o charakterze świeckim – jubileusze, zjazdy, obchody rocznic wydarzeń o znaczeniu historycznym – zapotrzebowanie na odpowiednie karty pocztowe stale wzrastało. Dzięki społecznemu znaczeniu, jakie zyskała pocztówka oraz wspomnianym wczesnym tendencjom zdobniczym z lat 70. XIX wieku, w latach 90. XIX wieku ilustracja stała się nieodzownym elementem pocztówek. Wykształciły się wówczas pierwsze ich rodzaje tematyczne. Do najczęściej wydawanych należały panoramy miast, zamków, rezydencji, pawilonów wystawowych, sanatoriów, znanych pensjonatów i kurortów oraz cudów natury (głównie krajobrazów).
5 Tamże, s. 12.
Tak znaczne zróżnicowanie tematyczne wynikało z działań wydawców dostosowujących się do oczekiwań odbiorców. Nieprzypadkowo pierwsze ozdoby graficzne pojawiły się, na wspomnianych już wcześniej tzw. Feldpostkarte, czyli pocztówkach wysyłanych przez żołnierzy z frontu wojny francusko-pruskiej (1870–1871). Były to też pierwsze w historii tzw. pocztówki patriotyczno-propagandowe. Ich powstanie przypisywano Francuzowi Leonowi Besnardeau6, który ozdabiał pocztówki stemplami z napisem „Souvenir de la defense nationale”. Przełomem dla pocztówki ilustrowanej, w tym również patriotycznej, był 1905 rok. Wówczas zapadła urzędowa decyzja o podziale strony adresowej na adres oraz pole przeznaczone na treść korespondencji. Po reformie zmieniono dotychczasowo rygorystycznie przestrzegany układ graficzny karty korespondencyjnej. Od tego momentu wydawnictwa zaczęły prześcigać się w drukowaniu coraz bardziej zróżnicowanych pocztówek.
Dominujące dotąd techniki tradycyjnego drzeworytu, miedziorytu, akwaforty, litografii były stopniowe zastępowane przez nowsze. Aby zaspokoić oczekiwania klientów, produkowano karty w dużych i miniaturowych rozmiarach. Dla bardziej zamożnych nabywców wydawano nawet sprzedawane w całości albumy lub składanki. Pojawiały się zupełne nowości, jak np. pocztówki z naklejonymi puzderkami, woreczkami i kopertami. Można w nich było przesłać liście, zasuszone kwiaty, ziarenka piasku, a nawet krople wody z morza czy wodospadu. Niedługo później modne stały się karty drukowane z kilku warstw papieru. Patrząc pod światło, można było na nich zobaczyć jarzące się okna kamienic, uliczne latarnie, rozświetlone wystawy sklepów, a nawet gwiazdy i księżyc. Niektórzy producenci emitowali także pocztówki ze zwierzętami, z których po naciśnięciu przycisku wydobywał się dźwięk miauczącego kota i szczekającego psa. Opisane nowinki były w większości nieprzepisowe, gdyż drukowano je w nieprawidłowych rozmiarach i z zabronionymi dodatkami, np. wspomnianymi puzderkami i szklanymi aplikacjami. W tym właśnie samym czasie rodziło się nowe hobby – kolekcjonowanie pocztówek, które w przeciwieństwie do znanej, ale niezbyt rozpowszechnionej filatelistyki, było dostępne dla wszystkich. Mógł sobie pozwolić
6 Tamże, s. 11.
na nie każdy, zarówno z powodu dosyć niskich cen pocztówek, jak też ich dostępności. Zbierali więc wszyscy, niezależnie od stanu i pozycji majątkowej – emigranci, mieszczanie, rzemieślnicy, urzędnicy, duchowieństwo, szlachta i arystokracja. Powstawały stowarzyszenia i kluby zbieraczy, których członkowie wymieniali się pocztówkami. Często takim organizacjom pomagały specjalistyczne czasopisma. Ich zadaniem poza umożliwieniem kontaktu między kolekcjonerami, często z Europy i zza oceanu, było recenzowanie nowych edycji pocztówek oraz służenie reklamą wydawcom i prenumeratorom. Wśród tych ostatnich byli również polscy emigranci z USA, Ameryki Południowej, podróżnicy z Bliskiego Wschodu oraz inteligencja i arystokracja z Królestwa Polskiego i Galicji. Integracji środowiska kolekcjonerów sprzyjało organizowanie większych wydarzeń, np. wystaw. Pierwszy taki pokaz odbył się w Nicei i Wenecji w 1899 roku. Pocztówki zaczynały stale towarzyszyć wielkim wydarzeniom, nie tylko organizowanym przez filokartystów. Wydawcy przygotowali, np. pocztówki, które uświetniły Wystawę Światową w Paryżu w 1900 roku. Przy okazji takich wydarzeń zakładano liczne międzynarodowe organizacje skupiające filokartystów z całego świata. W Europie zaczynały swoją działalność krajowe stowarzyszenia, np. Erste Internationale Ansichtskartengessellschaft z filiami w Paryżu, Wiedniu i Budapeszcie. Stowarzyszenia filokartystów działały również w na ziemiach polskich. Dla Polaków bowiem pocztówka nie była wyłącznie nowinką obyczajową. W krótkim czasie, już pod koniec lat 90. XIX wieku, ilustrowane karty pocztowe, zwłaszcza te drukowane na terenie Galicji wchodzącej w skład monarchii Habsburgów, przyjęły rolę nośników treści patriotyczno-historycznych. Polacy wykorzystali nowatorską metodę w dziedzinie komunikacji dla krzewienia postaw narodowych. Pocztówki galicyjskie, jak i pocztówki drukowane w ukryciu przed pruską i rosyjską cenzurą na terenie Prowincji Poznańskiej oraz Królestwa Polskiego, stały się wyrazem sprzeciwu Polaków wobec ucisku i prześladowań zaborców. Przypominały kolejnym pokoleniom historię wolnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów oraz krzewiły dawne tradycje, zwyczaje oraz polską kulturę. Były, mówiąc metaforycznie, „pozdrowieniami z Polski”, państwa, które wówczas nie istniało na mapie Europy.
Pocztówka patriotyczna Pocztówki patriotyczno-propagandowe pojawiły się po raz pierwszy w historii w czasie wojny francusko-pruskiej (1870–1871). Wydawali je zarówno francuscy wydawcy (Leon Besnardeau), jak i pruscy (August Schwartz). Następne lata przyniosły dalszy rozwój pocztówki patriotycznej oraz jej formy. Pojawiły się także pocztówki satyryczne, karykatury oraz opisane już tzw. Feldpostkarten. Karty zaczęły wykorzystywać partie polityczne, które na reprodukowanych grafikach podnosiły zupełnie nieznane wcześniej pocztówkowym kolekcjonerom zagadnienia, jak np. kryzysy polityczne, negocjacje międzynarodowe oraz wojny. Te ostatnie inspirowały wydawców do wydawania pocztówek relacjonujących ich przebieg oraz wzmacniających patriotyczną wolę walki zaangażowanych stron. W ówczesnej Europie natomiast, karty pocztowe prezentowały spójną narrację, przedstawiając stary kontynent jako stabilny i skonsolidowany. Świadectwem tego miały być tzw. pocztówki dynastyczne, prezentujące np. dyplomatyczne podróże, wizyty, koronacje i pogrzeby europejskich monarchów. Podobną funkcję spełniały pocztówki wojskowe, które w czasie wolnym od konfliktów prezentowały życie codzienne żołnierzy jako beztroskie, wypełnione manewrami i paradami, innymi słowy – niezwykłą przygodę, połączoną z możliwością poznania „wielkiego świata”. Ten duch militaryzmu stał się na długie lata cechą dominującą wśród pocztówek patriotycznych z Europy Zachodniej. W czasie pokoju karty pełniły jednak bardziej funkcję propagandową, chociaż trzeba też zauważyć, że ich treść nie musiała pokrywać się ze stanowiskiem władz państwa. Wszystko zależało od stopnia cenzury danego kraju. Sytuacja zmieniła się diametralnie wraz z wybuchem I wojny światowej w 1914 roku. Konflikt ten sprawił, że pocztówki patriotyczne nabrały szczególnego znaczenia. Umieszczane na nich ilustracje zaczęły rozpowszechniać treści propagowane przez władze krajów zaangażowanych w konflikt. Obok motywów „walki z wrogiem” grafiki drukowane na emitowanych wówczas kartach prezentowały liczne sentymentalne sceny pożegnań, wizerunki bohaterów wojennych oraz obrazki z życia codziennego na froncie i w ojczyźnie. Niezwykłą popularność na początku wojny, zarówno wśród społeczeństw państw Trójprzymierza, jak i Trójporozumienia, zyskały
wówczas pocztówki z wydrukowanymi karykaturami „wroga”. Ich wyobrażenia powielały często narodowe stereotypy lub uprzedzenia, pokazując np. żołnierza rosyjskiego jako zarośniętego zbira z czerwonym nosem, świadczącym o nadmiernym spożyciu alkoholu, z zawieszonym u pasa knutem. Do wyszydzenia przeciwników wykorzystywano również zwierzęta, np. pokazując Niemców jako świnię w typowo pruskim hełmie ( pickelhaube), nienasyconą w żądzy panowania nad światem. Pocztówki tego typu miały zdecydowanie bardziej charakter propagandowy, gdyż ich głównym celem była moralna dezawuacja wroga i jego poniżenie, niż zachęcenie społeczeństwa do patriotycznej walki. Tę rolę zaczęły spełniać pocztówki o wyraźnie innym nacechowaniu, które pojawiły się po pierwszych dwóch latach konfliktu7. Popularne stały się wówczas karty świąteczne o bardziej „neutralnym charakterze”. Nie miały na celu obrażania przeciwnej strony konfliktu, ale też zachowywały charakter militarnej propagandy, np. pokazując żołnierzy danego państwa w okopach z bożonarodzeniową choinką. Wraz z widoczną zmianą tendencji pojawiły się serie pocztówek mitologizujących i heroizujących wydarzenia z frontów oraz prezentujące dowódców i bohaterów wojennych, czy, szczególnie popularne we Włoszech, losy poszczególnych dywizji czy pułków 8
Pocztówki na ziemiach polskich W II poł. XIX wieku również na ziemiach polskich pod zaborami rozwijał się ruch pocztówkowy. Towarzyszyło temu rozbudzenie świadomości narodowej wśród Polaków oraz wzrost popularności postawy patriotycznej. Ta jednak nie wyrażała się w organizacji walki z zaborcą, ale raczej poprzez kultywowanie przeszłości i przekazywanie wartości narodowych następnym pokoleniom. Idealną do realizacji tego zadania była pocztówka, która stała się nośnikiem treści narodowo-patriotycznych oraz historycznych w każdym z trzech zaborów. Z tego powodu, mimo dominujących pocztówek o tematyce
7 R. Jaworski, Obrazy wroga. Propaganda pocztówkowa w czasie I wojny światowej [w:] Aksjosemiotyka karty pocztowej II, red. P. Banaś, Wrocław 2004, s. 43–47.
8 Więcej na temat polskich pocztówek z czasów I wojny światowej, zob. M. Berczenko, I wojna światowa i sprawa polska na dawnych kartach pocztowych, Rzeszów 2009.
analogicznej do edycji z Europy Zachodniej, polskie pocztówki zaczęły nabierać własnego charakteru narodowo-patriotycznego. Ich celem stało się rozbudzenie w Polakach poczucia tożsamości narodowej, potrzeby poznania własnych dziejów, pokrzepienia ducha narodowego. Trudno jednak wyznaczyć cechy rozpoznawcze „kart patriotycznych”, gdyż
o ile ówczesny ilustrator pocztówek o aspiracjach politycznych musiał z konieczności zawężać tematykę swoich rysunków, to wdzięczność i życzliwość odbiorów w znacznym stopniu ułatwiała mu zadanie. Wystarczyło przedstawić łąkę, aby adresat wiedział, że to jest nasza polska łąka, niebo, że nasze polskie niebo. Bowiem wszystko kojarzyło się wtedy z jednym tylko – Polską (…). Wizja Polski w intencji ilustratora pocztówek miała zachęcać do powtórzenia insurekcji i powstań, miała podsycać nadzieję na powodzenie tylekroć już w historii naszego kraju podejmowanych wysiłków. Malowano więc Polskę sprzed rozbiorów – przynajmniej w postaci żyjących w tradycji i rzeczywistości rekwizytów9
Z tego powodu niezwykle trudno opracować typologię polskich pocztówek patriotycznych. Można jednak stwierdzić, że z reguły drukowano na nich pewien zestaw motywów. Były to: znaki narodowe, herby dzielnic, województw, ziem i miast, herby szlacheckie, portrety królów, wodzów, artystów, ważne wydarzenia z historii polskiej, dzieje walki o wolność, mogiły wojenne, grobowce i pomniki, mityczne dzieje Polski, polskie hymny i pieśni narodowe, sceny patriotyczno-religijne, sylwetki kobiet polskich, ilustracje do polskich dzieł literackich, Polacy na emigracji, krajobrazy przyrodnicze10. Mniej szczegółowy podział tematyczny zakładał wyodrębnienie pocztówek o treści historycznej, alegorycznej, z ilustracjami do dzieł literackich, karty sokolskie, wydarzenia współczesne, obrazy (w tym ikonografia religijno-patriotyczna)11 .
9 P. Banaś, dz. cyt., s. 219–220.
10 Motywy wyszczególnione na podstawie: T. Zakrzewski, Polska pocztówka patriotyczna do roku 1939 Katalog wystawy zbioru tematycznego, Toruń 2001, s. 10–65; P. Banaś, dz. cyt., s. 219–231.
11 E. Skorupa, Dziewiętnastowieczna ikonosfera a tożsamość narodowa, w: Ikoniczne i literackie teksty w przestrzeni nowoczesnej dydaktyki, red. A. Pilch, M. Rusek, Kraków 2015, s. 46.
Zanim jednak pocztówka patriotyczna zyskała na popularności, musiała najpierw zdobyć serca Polaków, dla których karta korespondencyjna, podobnie jak dla pozostałych mieszkańców Europy, była zupełną nowością. Stąd też pojawienie polskiej pocztówki patriotycznej było nierozerwalnie związane z historią samej pocztówki na ziemiach polskich, które były wówczas podzielone między trzech zaborców. Wcześniejsze Wielkie Księstwo Poznańskie, a w końcu XIX wieku Prowincja Poznańska oraz Pomorze z Warmią podlegały najpierw Królestwu Prus, a od 1871 roku II Rzeszy. Małopolska z dawnym Wolnym Miastem Krakowem i Rusią należała do Cesarstwa Austro-Węgierskiego, a dawne Królestwo Polskie, zwane w II poł. XIX wieku Krajem Przywiślańskim oraz Ziemie Zabrane znajdowały się we władaniu Cesarstwa Rosyjskiego12. Z uwagi na granice państw zaborczych historia kart pocztowych, a zwłaszcza tych patriotycznych, w każdym zaborze była więc inna.
Pocztówki z Galicji Kraków, który po powstaniu z 1846 roku utracił status wolnego miasta i został włączony do Królestwa Galicji i Lodomerii, nadal był głównym ośrodkiem polskiej kultury, nauki oraz myśli artystycznej. Miasto ze swoją zabytkową architekturą i licznymi placówkami naukowymi, przyciągało nie tylko naukowców i myślicieli, ale nade wszystko artystów. Przełomowe dla Polaków wydarzenia i procesy dziejowe II poł. XIX wieku – powstanie styczniowe z lat 1863–1864, polityka rusyfikacji w zaborze rosyjskim i germanizacji w Prowincji Poznańskiej, uczyniły z Krakowa stolicę polskiej kultury, a w sensie duchowym „symboliczne centrum polskości”13 Rodziła się tzw. krakowska szkoła historyczna, działali liczni artyści: literaci, np. Stanisław Wyspiański i malarze, m.in. Jan Matejko, Juliusz i Wojciech Kossakowie. Nie bez przyczyny dawnej stolicy państwa polskiego przypadła więc wiodąca rola w rozpowszechnieniu wśród Polaków fascynacji pocztówką, w tym szczególnie
12 E. Borkowska- Bagieńska, K. Krasowski, B. Lesiński, J. Walachowicz, Historia państwa i prawa polskiego, Poznań 1994, s. 173, 187, 191, 193.
13 K. Daszyk, ,,Nekropolia przeszłości”. Kraków w dziwiętnastowiecznej refleksji patriotycznej, w: Krakowskie środowisko historyczne XV–XX w., Kraków 2018, s. 362.
historyczno-patriotyczną. Przypuszczalnie, karty korespondencyjne pojawiły się w Krakowie już pod koniec lat 60. XIX wieku. Pierwsza jednak wzmianka prasowa o kartach korespondencyjnych miała miejsce dopiero w 1891 roku. Notatka z Kroniki Miejscowej w „Kurjerze Polskim” z 31 grudnia 1891 roku donosiła, że niejaki Chaberski wydał „bardzo ładne karty korespondencyjne przeznaczone na powinszowania noworoczne”. Na tych kartach znajdowały się ilustracje, przedstawiające Sukiennice i kościół Mariacki z girlandą opatrzoną napisem: „Pozdrowienia z Krakowa”. Mniej więcej z tego samego czasu pochodziła pocztówka z najstarszym znanym stemplem poczty krakowskiej datowanym na 18 stycznia 1892 rok. Autor notatki z „Kuriera Polskiego” chwalił karty Chaberskiego za dokładność i porządne wykonanie. Uwagi te dotyczyły oczywiście rysunku, który został wykonany w technice litografii. Wykorzystanie tej techniki nie było przypadkowe. W Krakowie litografia była powszechnie znana od lat 20. XIX wieku. Z I poł. XIX wieku pochodziły pierwsze litograficzne wizerunki miasta, malowane m. in. przez Jana Nepomucena Głowackiego. Pojawiły się wówczas sentymentalne widoki kopców krakowskich: Wandy, Krakusa i Kościuszki, dla których jednak miasto było tylko niewielkim tłem. Dopiero w połowie lat 50. XIX wieku krakowscy artyści osiągnęli w technice litografii poziom porównywalny z dziełami z zachodniej Europy. Było to zasługą Wincentego Kirchmayera, który powołał Zakład Artystyczno-Litograficzny dziennika „Czas”. Dzięki niemu w Krakowie rozpoczęli pracę zagraniczni artyści z Niemiec i Francji. Wśród nich znalazł się Henri Walter, który przy malowaniu swoich litografii korzystał z prac wcześniejszych autorów. Krakowskie litografie cieszyły się dużym powodzeniem i były często umieszczane na biletach wizytowych, skąd w latach 90. trafiły wprost na pocztówki. Zanim jednak do tego doszło, zakład „Czasu” przejął Marcin Salb i przekształcił go we własną firmę – Litografię M. Salba w Krakowie. Nowy właściciel wykorzystał prace Waltera oraz Jędrzeja Brydaka, który dokończył Album widoków Krakowa i okolic tego artysty14. Marcin Salb rozpoczął w latach 1890–1892 wydawanie rysunków z tego dzieła, ale w formie reprodukcji na
Zieliński,pocztówkach. Obok widoków miasta, mieściły się tam litografie krajobrazowe: widoki Tatr, Pienin oraz niektórych uzdrowisk galicyjskich. Zwykło się przyznawać pierwszeństwo Marcinowi Salbowi jako pierwszemu wydawcy ilustrowanych pocztówek w Galicji. Karty korespondencyjne w Krakowie przez pewien czas rywalizowały z tzw. biletami korespondencyjnymi. Te ostatnie były drukowane w mniejszym formacie, ale także z ilustracjami. Ta rywalizacja trwała do końca lat 90. XIX wieku, lecz ostatecznie to pocztówka wyparła przestarzałe i uboższe artystycznie bilety życzeniowe, okazyjne i korespondencyjne. Pojawiły się wówczas zakłady sprzedające wyłącznie karty korespondencyjne, np. Ch. Rosenblatta. Pocztówki emitowane przez Zakład Marcina Salba na przełomie lat 80. oraz 90. pod względem jakości były porównywalne z najlepszymi edycjami zagranicznymi. Potwierdzeniem wysokiego poziomu wyrobów krakowskiego wydawcy były liczne nagrody zdobywane w Krakowie, Lwowie i Wiedniu, stolicy druku artystycznego tej części Europy. Jednak i w Galicji pojawiała się coraz liczniejsza konkurencja wydawnicza. Rozwijała się tańsza produkcja masowa, której pionierem był krakowski zakład Aureliusza Pruszyńskiego15. W 1897 roku Maksymilian Urbański wydał jedną z pierwszych ilustrowanych pocztówek krakowskich (nie kart korespondencyjnych) z wizerunkiem Sukiennic. Pochodziła ona z jego sklepu pocztówkowego, pierwszego w historii Krakowa, Bazaru Marek działającego przy ulicy Wiślnej. Wzorem Salba i Urbańskiego tacy wydawcy jak Władysław Ludwik Anczyc i Henryk Frist rozpoczęli druk pocztówek, które osiągnęły najwyższy poziom artystyczny. Wspomniana firma Henryka Frista była jednym z pierwszych na ziemiach polskich wydawnictw pocztówkowych. Jej właściciel początkowo zajmował się handlem i reprodukcją dzieł sztuki, które nabywał z wyłącznym prawem do reprodukcji. Wśród kupowanych obrazów dominowały dzieła artystów polskich, np. Jacka Malczewskiego i Juliusza Kossaka, dlatego też przedsiębiorstwo Frista w 1885 roku otrzymało nazwę Salonu Malarzy Polskich. Z czasem zaś reprodukcje sprzedawane w sklepie przy ul. Floriańskiej 37 stały się modne w całym Krakowie. Widząc zaś szczególną estymę, którą
Tamże, s. 30.
cieszyły się pocztówki artystyczne, Frist postanowił sprzedawać własne projekty. Wykorzystując dotychczasowe doświadczenie w druku biletów wizytowych, zwiększył ich rozmiar do wymaganego formatu 90 × 140 mm oraz uzupełnił wcześniejsze ilustracje dodatkowymi. Dostosował też rewers do wymogów adresowych i rozpoczął sprzedaż pierwszych kolorowych litograficznych pocztówek na ziemiach polskich. Były one drukowane w Wiedniu, gdyż w Krakowie brakowało wówczas odpowiednich zakładów drukarskich. Z tego powodu poziom pocztówek w Galicji stał znacznie poniżej austriackich, które już wówczas były pięknie wytłaczane i wydawane w kolorze. Ważnym wydarzeniem dla wydawnictwa Frista stało się podjęcie współpracy z Juliuszem Kossakiem na przełomie 1894 i 1895 roku Był to znakomity akwarelista, doskonale znany w środowisku artystów krakowskich. Współpraca ta zapowiadała niedaleką już stałą praktykę wydawców zlecających wykonanie ilustracji profesjonalnym artystom, tzw. pocztówkowym. Dla wielu z nich miała to być okazja do wypromowania się i zyskania rozgłosu. Stanisław Batowski czy Piotr Stachiewicz zyskali szerszy rozgłos właśnie za sprawą artystycznych pocztówek16. Stanisław Tondos zdobył uznanie dzięki pocztówkom wydanym przez Salon Malarzy Polskich na podstawie jego akwarel17. Ten znakomity akwarelista współpracował zarówno z Juliuszem, jak i Wojciechem Kossakiem, a jego dzieła, przedstawiające zabytki architektoniczne Krakowa, cieszyły się wielkim powodzeniem. Za sprawą zaś popularności edycji pocztówek Frista, w druku pocztówek artystycznych zaczęły specjalizować się inne wydawnictwa, np. „Polonia”, „Wisła” oraz „Sztuka”. Tematyka pocztówek z tego okresu nie ograniczyła się oczywiście do samego Krakowa. Przejąwszy rolę biletów wizytowych, pocztówki stały się niezwykle popularne. Polscy wydawcy starali się sprostać różnorodnym oczekiwaniom klientów. Wzorując się na edycjach zagranicznych, wprowadzili serie tematyczne pocztówek, które dzieliły się na różne rodzaje: okolicznościowe, krajobrazowe, architektoniczne, etnograficzne (tzw. typy ludowe) oraz szczególnie istotne dla tej pracy pocztówki patriotyczne. Pierwsze karty
16 Tamże, s. 71–72.
17 Tamże, s. 73.
z ilustracjami o takim charakterze powstały w Galicji, gdzie za nieoficjalnym przyzwoleniem władz austriackich mogli je drukować niektórzy wydawcy z większych miast. Wśród nich szczególnie wyróżniała się edycja z 1907 roku o tematyce patriotyczno-heraldycznej autorstwa znanego krakowskiego artysty, Kajetana Saryusza-Wolskiego18. Te i inne pocztówki, wykonywane już obowiązkowo w kolorze i technice litografii, rozpoczęły złotą epokę pocztówki w zaborze austriackim. Rozwój technologiczny umożliwił wówczas wielu wydawcom na zastąpienie dotychczas dominującej techniki litograficznej, równie przyciągającą klientów fotografią. Wynalezienie zaś światłodruku, który bardzo precyzyjnie przenosił obraz bez stosowania rastra, pozwoliło domom wydawniczym reprodukować wszelkiego rodzaju oryginały prac, fotografie oraz kolorowe kopie dzieł. Krakowscy filokartyści nie musieli trudzić się fotografowaniem miasta, co było nie tylko kosztowne, ale i trudne ze względu na różne warunki atmosferyczne. Wykorzystywali doskonale wykonane pod względem artystycznym w latach 60. XIX wieku klisze pierwszego krakowskiego fotografa Ignacego Kriegera19. Pocztówki z fotografiami były bardzo podobne do litograficznych, które nadal drukowano. Zamiast jednak litografii w dokładnie takie same obramowania wstawiano klisze Ignacego Kriegera. Z czasem manierystyczne obramowania zastąpiły kwiatowe ornamenty w stylu secesyjnym, często posrebrzane lub pozłacane 20. Pocztówki tego typu powstawały już w latach 90. XIX wieku, ale upowszechniły się dopiero z początkiem XX wieku. W historii pocztówki krakowskiej zapisały się również dwie rodziny Fischerów. Ich przedstawiciele, Jan Władysław Fischer i Jan Fischer, prowadzili dwa odrębne przedsiębiorstwa. Zakład pierwszego z nich specjalizował się w pocztówkach krajoznawczych o tematyce tatrzańskiej, wykorzystując ilustracje Norberta Salba i zlecając ich druk Marcinowi Salbowi. Obydwaj krewni (Jan Władysław był stryjem Jana) wzięli udział w I Słowiańskiej Wystawie Kart Pocztowych, która
18 Tamże, s. 36.
19 J. Banach, Dawne widoki Krakowa, Kraków 1983, s. 138.
20 Dokładnie tak wyglądały, powstające w tym samym czasie, pocztówki PTK w zaborze rosyjskim.
miała miejsce w Krakowie w 1899 roku21. Było to pierwsze wydarzenie tego typu na ziemiach polskich. Pomysł zorganizowania wystawy wyszedł od działającego wówczas w Krakowie stowarzyszenia Czechów — Czeskiej Besedy. Dochód z uroczystości miał zostać przekazany na budowę pomnika księdza i poety czeskiego Bolesława Jabłońskiego. Z uwagi jednak na powódź, która nawiedziła przedmieścia Krakowa i okoliczne miejscowości, zdecydowano się, że wystawa będzie miała charakter charytatywny. Zaproszono gości, w tym m. in. Emmanuela Hermanna, patronat zaś nad wystawą objęła hrabina Wodzicka. Na otwartej 26 sierpnia wystawie zgromadzono ponad 30 tys. pocztówek22 i już pierwszego dnia odwiedziło ją prawie 500 osób 23 Towarzyszyły jej koncerty oraz prelekcje członków komitetu organizacyjnego, którzy osobiście oprowadzali gości po wystawie. Pokaz cieszył się olbrzymim zainteresowaniem24. Do 3 września 1899 roku prezentowane zbiory pocztówek polskich, czeskich, niemieckich oraz bardziej egzotycznych, np. z Indii i Stanów Zjednoczonych, obejrzało prawie 12 tys. osób25. Dodatkową atrakcją były konkursy dla kolekcjonerów prywatnych oraz wydawców. Rodzinne firmy Fisherów zostały wówczas bardzo docenione, a pocztówki Jana Fischera otrzymały brązowy medal. Złoty medal zdobyły litograficzne pocztówki z Salonu Malarzy Polskich. O wystawie pisali entuzjastycznie dziennikarze, którzy podkreślali jej interesujący oraz przyjazny charakter, dzięki któremu możliwe było zbliżenie skonfliktowanych politycznie Polaków i Czechów 26 . Prasa zainteresowała się filokartystyką, które zostało uznane za wartościowe kolekcjonerstwo o edukacyjnym charakterze. Niektórzy jednak, jak np. anonimowy autor notatki o wystawie z „Nowej Reformy” z 13 września, krytykowali pokaz, wskazując na „brak zmysłu artystycznego w wyborze pocztówek” oraz fakt, że większość z nich posiadała niemieckie napisy, co kontrastowało ze „słowiańskim” charakterem 21 Tamże, s. 50. 22 ,,Nowa Reforma” XVIII (1899), nr 195, s. 2. 23 ,,Gazeta Lwowska” LXXXIX (1899), nr 196, s. 1. 24 ,,Nowa Reforma” XVIII (1899), nr 204, s. 2. 25 ,,Nowa Reforma” XVIII (1899), nr 201, s. 3. 26 ,,Nowa Reforma” XVIII (1899), nr 196, s. 2.
wystawy 27. Krakowski pokaz pocztówek cieszył się na tyle dużym zainteresowaniem, że w znacznym stopniu przyczynił się do popularyzacji kolekcjonowania kart korespondencyjnych wśród polskich wydawców. Obok widoków tatrzańskich, miasteczek małopolskich oraz Krakowa, popularność zaczęły zdobywać pocztówki zawierające ilustracje wnętrz znanych budowli, np. wydane przez Kazimierza Bauma karty ze zdjęciami pomieszczeń zamku na Wawelu. Pojawiły się także pierwsze pocztówki z motywem nut, które publikował Stanisław Krzyżanowski, właściciel popularnej księgarni muzycznej. Kolorowe autotypie wydawał Józef Edward Friedlein, prezydent miasta w latach 1893–1904. Obok wspomnianych ważniejszych wydawców, którzy wyznaczali pewne trendy wśród pocztówek, działali oczywiście również pomniejsi, np. Stanisław Stadler, Alojzy Olma, Jan Klein. Przez krótszy lub dłuższy czas istniały również na rynku takie wydawnictwa, jak` Polonia, Wydawnictwo Kart Polskich A.S., Wydawnictwo Kart Artystycznych Pocztowych E.B., Wydawnictwo „Pocztówki”. Obok Krakowa działały również inne ośrodki wydawnicze, skupione na terenie dzisiejszego Podkarpacia. Pierwsze pocztówki pojawiły się tam w ostatnich latach XIX wieku i już w 1900 roku stały się powszechną formą korespondencji28. Wśród licznych podkarpackich miejscowości wydających własne pocztówki szczególnie wyróżniało się Krosno, gdzie swoje wydawnictwo otworzył Józef Zajączkowski. Jego karty posiadały fotografie dokumentujące miasta, osady i krajobrazy Galicji Zachodniej. Nie były to jednak pocztówki patriotyczne. Te wydawali nakładcy z Rymanowa, wykorzystując do nich fragmenty z patriotyczno-religijnych wierszy Władysława Bełzy, oraz z Jasła, którzy dzięki współpracy z krakowskim wydawcą Janem Kleinem w 1908 roku wydali pocztówki z godłem Polski, Litwy i Rusi na tle polskiej flagi29.
W przeciwieństwie do zaboru pruskiego i rosyjskiego na terenie Galicji rozwinął się zorganizowany ruch kolekcjonerski pocztówek. W 1893 roku powstało pierwsze tego typu stowarzyszenie, którego inicjatorem był zapalony zbieracz kart pocztowych oraz filatelista, wspomniany już
27 ,,Nowa Reforma” XVIII (1899), nr 208, s. 1.
28 J. Zieliński, Historia karty pocztowej, Krosno 1999, s. 50.
29 Tamże, s. 66.
Maksymilian Urbański, właściciel Bazaru Marek. Początkowo filokartyści zderzyli się w Galicji z niechęcią ze strony filatelistów, którzy uważali ich za „maniaków” 30, czyli za dziwaków, a nawet obłąkanych. Jednak wobec stale rosnącej liczby kolekcjonerów, także wśród wysoko postawionych osób, np. papieża Piusa X, filateliści ostatecznie przekonali się do „sportu kartkowego”31. Przełomowym wydarzeniem była już wspomniana I Słowiańska Wystawa Kart Pocztowych Ilustrowanych z 1899 roku. Pod wpływem jej powodzenia utworzono Sekcję Zbieraczy Ilustrowanych Kart Pocztowych przy Związku Polskich Zbieraczy Znaczków Pocztowych. Późniejsze lata przypadły na L’Age d’or de la carte postale, czyli „Złote lata pocztówki”. Również w Galicji i Krakowie był to najwspanialszy czas w dziejach pocztówki. Karty pocztowe trwale zapisały się nie tylko w historii pocztówki, ale również sztuki. Obok artystów pokroju Juliusza Kossaka, który sprzedawał prawo do reprodukowania swoich dzieł, działali również artyści trudniący się wyłącznie ilustrowaniem pocztówek. Niektórzy malarze, np. Ignacy Setkowicz32, uczynili z malarstwa pocztówkowego swoje główne źródło utrzymania. Krakowskie karty ilustrowane stały się wówczas obiektem pożądanym przez wszystkich kolekcjonerów. Pocztówkami zainteresowała się również prasa, w tym czasopismo „Ilustracja Polska”. Ten magazyn kulturalny już od swojego założenia w 1901 roku posiadał stałą rubrykę przeznaczoną dla entuzjastów „sportu kartkowego”, w której kolekcjonerzy zgłaszali oferty wymiany pocztówek33. Zainteresowanie „ilustrowanymi kartkami” udzieliło się również organizacjom społecznym, np. Towarzystwu Szkoły Ludowej, które wydało własne pocztówki. Aby urozmaicić pejzaże i miejskie widoki, artyści zaczęli wprowadzać postacie, np. w strojach ludowych, mieszczańskich i szlacheckich. Reprodukowano także portrety znanych ludzi – królów,
30
A. Jurewicz, Czy manja?, „Listek” I (1904), nr 2 (luty), s. 9–11.
31 Rok wcześniej cesarz Franciszek Józef zgodził się, by każdy mieszkaniec monarchii austro-węgierskiej mógł przesłać na dwór pocztówkę z widokiem własnego miasta. Okazją ku temu był jubileusz 50-lecia panowania monarchy. Fakt ten ostatecznie przekonał krakowskich filatelistów do zawarcia zgody z kartofilami.
32 J. Zieliński, dz. cyt., s. 76.
33 ,,Ilustracja Polska” I (1901), nr 5, s. 20.
artystów i przedstawicieli różnych zawodów oraz organizacji, np. listonoszy czy członków Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Coraz częściej zamieszczano również patriotyczne akcenty, herby miast i godła narodowe Polski, Litwy i Rusi. Na pocztówkach reklamowały się większe firmy lokalne i o zasięgu międzynarodowym. Wzbogacało to ofertę pocztówek i pozwalało wciąż rozwijać branżę. Pojawiły się nowości techniczne, np. sztucznie wkomponowywany sztafaż. Był to jednak zabieg nadużywany, który doprowadził do narodzin pocztówkowego kiczu34. Obok niego jednak pojawiały się inne cenione artystycznie realizacje. Kraków zdecydowanie górował tutaj nad zaborem pruskim i rosyjskim. Świetnie prezentowała się seria pocztówek zatytułowana Co leci polskim światem. Ilustracje w tej edycji wyobrażały motyle, w których skrzydła zostały wkomponowane klasyczne litografie z widokami miast i zabytków z trzech zaborów. Jednak w dłuższej perspektywie krakowskim wydawcom zabrakło większej innowacyjności. Nie wydawano tu, popularnych w Warszawie i Łodzi, kart z efektem przeźrocza lub pocztówek ruchowych. Nie drukowano też kart na jedwabiu, które stały się nowością pod Wystawie Światowej z 1900 roku35. Wpływ stylu secesyjnego, popularnego jeszcze na początku XX wieku, znalazł swoje odbicie również w polskich pocztówkach, np. w znakomitej serii kart Towarzystwa Szkoły Ludowej, do której ilustracje wykonała Anna Gramatyka-Ostrowska36. W tej atmosferze swoją „pocztówkową” karierę rozpoczynał Kajetan Saryusz-Wolski. Znany był głównie z projektów ilustracji pocztowych o treści patriotycznej. Jego dzieła odznaczały się licznymi szczegółami oraz charakterem dydaktycznym. To właśnie za sprawą Saryusza-Wolskiego do pocztówek polskich przeniknął nurt patriotyczny. Jego barwne ilustracje z motywami heraldycznymi, np. w „Herbarzyku Polskim” i historycznymi (seria pocztówek Przywódcy powstań narodowych, Bohaterki polskie, Wiara, nadzieja, miłość ) stały się nośnikami symboli narodowych oraz głębokich treści, skłaniającymi do refleksji nad polską historią. Saryusz-Wolski umieszczał patriotyczne akcenty również na kartkach świątecznych, które
34 J. Zieliński, dz. cyt., s. 84.
35 Tamże, s. 66.
36 Tamże, s. 77.
obok przesyłanych bożonarodzeniowych lub noworocznych życzeń, miały również podnosić ducha w polskim społeczeństwie. Na tych pocztówkach wśród tradycyjnych motywów wieczerzy wigilijnej, kolęd, pasterki oraz wielkanocnych zwyczajów pojawiały się symbole patriotyczne, np. Orzeł Biały, wizerunki Matki Boskiej Częstochowskiej i Ostrobramskiej. Artyści, których dzieła reprodukował Salon Malarzy Polskich, inspirowali się również polskimi pieśniami narodowymi, których fragmenty zamieszczano na ilustracjach. Były to takie inskrypcje, jak np. „Boże zbaw Polskę”, „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami”, „Jeszcze Polska nie zginęła”. Umieszczano także fragmenty poezji o tematyce patriotycznej, np. Hymn Orłów Edmunda Wasilewskiego, Chorał Kornela Ujejskiego, Rotę Marii Konopnickiej, Mazurka Dąbrowskiego Józefa Wybickiego, pieśni powstańcze, urywki dzieł Juliusza Słowackiego, Wincentego Pola czy Adama Mickiewicza. Na pocztówkach Henryka Frista często reprodukowano wizerunek Polonii — kobiety, często matki, uosabiającej zniewoloną Polskę, otoczonej czarnymi orłami (trzema zaborcami). Motyw ten, zaczerpnięty z obrazów Jana Matejki, Artura Grottgera, Stanisława Malczewskiego czy Jana Styki, był jednym z najpopularniejszych, choć nie jedynym. Polonię symbolizowały na pocztówkach także: kobieta w żałobnym welonie, matka opłakująca utraconego syna, dziewczyna rozpaczająca po narzeczonym wziętym do wojska w brance, samotna szlachcianka płacząca nad skonfiskowanym przez zaborcę rodzinnym majątkiem. Polonię uosabiały również Matka Boska Częstochowska i Ostrobramska, których wizerunki weszły na stałe do kanonu polskich pocztówek świątecznych z przełomu XIX i XX wieku. Krakowskie pocztówki patriotyczne ze swoim zestawem alegorycznych symboli stały się swego rodzaju wykładnią historyczną, a wzbogacone fragmentami pieśni przenośnym śpiewnikiem narodowym (np. seria 12 pocztówek Kajetana Saryusza-Wolskiego do Chorału K. Ujejskiego). Obok historyzujących pocztówek, np. emitowanej przez Salon Malarzy Polskich serii heraldycznej dwudziestu czterech pocztówek ze znakami narodowymi autorstwa Kajetana Saryusza-Wolskiego, wydawano karty z symbolicznymi ilustracjami, np. na pocztówce tego samego wydawcy „Z powinszowaniem Nowego Roku” jako Nowy Rok ukazano chłopca
w ludowym stroju krakowskim z kosą. Przyszłego kosyniera prowadziła na ilustracji kobieta z zieloną gałązką — alegoria zmartwychwstałej Polski. Pocztówki patriotyczne zawierały również ilustracje przedstawiające wydarzenia w przyjęty odgórnie sposób, zgodny z ich patriotyczną wymową. Tak charakter miała tzw. seria legionowa wydana przez firmę Henryka Frista. Na jednej z nich został przedstawiony wymarsz I Kompanii Kadrowej z „Oleandrów”, zapowiadający, zacytowanym fragmentem rozkazu Józefa Piłsudskiego z dnia 6 sierpnia 1914 roku, odrodzenie niepodległej Polski.
Pocztówki z zaboru niemieckiego oraz „telegramy kościuszkowskie”
W zaborze pruskim, a później niemieckim dzieje pocztówki były odmienne. Wpływ na to miała silna cenzura kontrolująca również pocztówki, które nie mogły podejmować określonych treści i tematów naruszających poprawność społeczno-polityczną. Monarchia pruska, której podlegała w II poł. XIX wieku Prowincja Poznańska, miała już długą tradycję tzw. cenzury prewencyjnej. Edykt berliński z 1788 roku był pierwszą próbą wprowadzenia ujednoliconej cenzury w państwie Hohenzollernów37. Narzucał między innymi ścisły nadzór nad księgarzami, którzy przecież w II poł. XIX wieku mieli stać się głównymi wydawcami pocztówek. W kolejnych latach mechanizm kontroli państwa nad drukami został jeszcze bardziej zaostrzony. W 1819 roku król Fryderyk Wilhelm III powołał trójstopniowy system cenzury oraz Najwyższe Collegium Cenzuralne w Berlinie. System ten skutecznie odstraszał przed nielegalnym drukiem, a co więcej nie zwalniał księgarzy od odpowiedzialności karnej nawet po uzyskaniu zgody cenzora. Lata 40. i wydarzenia Wiosny Ludów przyniosły chwilową ulgę dla wydawców. Nowa konstytucja gwarantowała wolność słowa i druku, ale w praktyce niewiele się zmieniło. W końcu zaś lat 50. stała się jeszcze silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Stan ten utrzymywał się do początku lat 70. Po zjednoczeniu Niemiec i utworzeniu II Rzeszy ramy działania cenzury określił nowy kodeks karny z 1871 roku oraz ustawa prasowa z 1851 roku,
37 G. Kucharczyk, Cenzura pruska w Wielkopolsce w czasach zaborów 1815–1914 , Poznań 2001, s. 23.
zaostrzona w 1874 roku38. W państwie niemieckim nie funkcjonował centralny urząd cenzury, jak działający w zaborze rosyjskim Warszawski Komitet Cenzury. Policja posiadała prawo tymczasowej konfiskaty, o którą składała doniesienie do prokuratora, który mógł uchylić decyzję policji lub skierować sprawę do sądu. Sędzia z reguły potwierdzał konfiskatę i w myśl paragrafu o grupowej odpowiedzialności skazywał wszystkich winnych, zarówno tych uczestniczących w druku, jak i rozpowszechniających nielegalny materiał. Ustawą z 1874 roku kontrola ta została jeszcze bardziej zaostrzona i objęła wszystkie druki, nie tylko prasę. Pomimo tak ścisłej państwowej kontroli w II poł. XIX wieku szeroką działalność wydawniczą prowadziły przedsiębiorstwa, które wydawały książki w języku polskim. Poprzez edycje takich dzieł literackich, np. Jan III Sobieski, król Polski i obrońca chrześcijaństwa, Skarbczyk polski, ich właściciele starali się popularyzować polską historię i kulturę wśród dzieci i młodzieży. Przeciwstawiali się w ten sposób niemieckiej polityce germanizacyjnej. Działały również wydawnictwa o religijno-patriotycznym profilu wydawniczym, np. Księgarnia Katolicka Karola Kozłowskiego i Bolesława Twardowskiego39. Reakcją władz niemieckich na wydawanie dzieł rozbudzających świadomość narodową Polaków były konfiskaty, procesy sądowe, grzywny oraz kary więzienia40. Podobne kary groziły również za rozpowszechnianie patriotycznych pocztówek. Z tego powodu większość z nich nie była drukowana w Wielkopolsce, lecz nielegalnie importowana z Galicji. Te zaś były szczególnie poszukiwane przez niemiecką służbę celną oraz policję, która sporządzała szczegółowe opisy nielegalnych wydawnictw polskich z informacjami dotyczącymi daty i miejsca ich wydania, dat i miejsc delegalizacji z załączonymi wyrokami sądowymi41. Przykładowo, w 1905 roku Wydział Polityczny Królewskiej Dyrekcji Policji w Poznaniu opracował specjalny spis druków, których rozpowszechnianie zostało wstrzymane
38
Tamże, s. 257.
39 E. Boczar, Wydawcy polskich książek dla dzieci i młodzieży w zaborze pruskim w XIX wieku, ,,Acta Universitatis Lodziensis. Folia librorum” XX (2015), nr 1, s. 20.
40 Tamże, s. 18.
41 T. Zakrzewski, Polska pocztówka patriotyczna do roku 1939. Katalog zbioru tematycznego, Toruń 2001, s. 8.
na mocy wyroków sądowych z lat 1850–1905. Zakazane pocztówki zostały w nim podzielone na sześć kategorii: o treści historycznej, alegorycznej, heraldycznej, ilustrowane z motywami „Sokoła”, związane ze strajkiem szkolnym we Wrześni. Łącznie opisano w tym dokumencie 143 typy nielegalnych kart. Dzięki temu lokalne sądy, m.in. w Bytomiu, Gnieźnie, Krotoszynie czy w Izbie Karnej Sądu Ziemskiego w Poznaniu prawomocnie konfiskowały setki pocztówek patriotycznych, które w większości pochodziły z Galicji, np. z wydawnictwa Henryka Altenberga ze Lwowa. Nie brakowało jednak wśród nich także lokalnych pocztówkowych wydawców. W 1900 roku skonfiskowano lwowskie pocztówki z pierwszą zwrotką Mazurka Dąbrowskiego W następnym roku przejęto karty z motywem powstania styczniowego oraz pocztówki z wydarzeniami historycznymi wydane przez Józefa Chociszewskiego z reprodukcjami autorstwa Walerego Eljasza-Radzikowskiego. Rok później policja skonfiskowała pocztówki odnoszące się do strajku szkolnego we Wrześni. Kilka z nich było wydanych przez Salon Malarzy Polskich. W 1903 roku cenzura znów zajęła pocztówki tegoż samego wydawnictwa, tym razem należące do cyklu Pieśń legionów, z ilustracjami Jerzego Kossaka. Ich los podzieliły również karty z dwóch cykli, pierwszego z fragmentami pieśni powstańczych i grafikami Kajetana Saryusza-Wolskiego oraz drugiego z reprodukcjami Walerego Eljasza-Radzikowskiego. Cenzura objęła także serię Pacierz narodowy oraz Boże, coś Polskę. Pruscy urzędnicy bezwzględnie rekwirowali również wszystkie karty tematycznie nawiązujące do Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Konfiskowano nadto reprodukcje obrazów batalistycznych, np. „Panoramy Racławickiej” Jana Styki oraz pocztówki o charakterze patriotyczno-religijnym, z wizerunkami Matki Boskiej Częstochowskiej i symbolicznymi datami 1830 i 1863. Następne lata odznaczały się coraz bardziej surowym traktowaniem pocztówek wydawanych przez Salon Malarzy Polskich. Były one z reguły przejmowane albo przez urząd celny lub też konfiskowane wyrokami sądów, np. w 1907 roku przejęto tak ilustrowane karty z serii nawiązujących wyłącznie do powstania styczniowego. Mimo tych działań, podobnie jak w zaborze rosyjskim, także w Prusach rozwijał się polski patriotyzm pocztówkowy, a krakowskie
karty docierały nawet do polskich emigrantów w Essen42. Nie zniechęciło to jednak niemieckich urzędników, którzy w 1911 r. opublikowali nowy wykaz nielegalnych druków, zatytułowany „Verzeichnis der verboten, nichtperiodischen polnischen Druckschriften, der las aufreizend anerkannten polnischen Lieder un bildlichen Darstellungen vom Jahre 1850 bis zur Gegewart”. Spis zawierał między innymi listę 247 polskich kart pocztowych zdelegalizowanych niemieckimi wyrokami sądowymi43. Na jego podstawie, Izby Karne Sądów z Poznania oraz Bytomia nakazały zniszczenie nakładów pocztówek z Galicji prezentujących postacie narodowych bohaterów, np. Emilii Plater oraz ilustrujące wersy z polskich pieśni narodowych, np. „Na Wawel, na Wawel Krakowiaku żywy”, „Jeszcze Polska nie zginęła”, „We krwi skąpana w koronie z cierni”44. Opisane trudności, z którymi musieli zmagać się polscy wydawcy, sprawiły, że na terenie zaboru niemieckiego przeważały w obiegu głównie karty z motywami krajoznawczymi, architektonicznymi i oczywiście propagandowymi. Inaczej niż w Krakowie, w dawnym Wielkim Księstwie Poznańskim działało wiele firm mających charakter spółekiprzedsiębiorstwzkilkomawłaścicielami –udziałowcami. Należały do nich: Drukarnia Polska45, Concordia Spółka Akcyjna Drukarnia i Wydawnictwo, Centralne Towarzystwo Gospodarcze dla Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Naturalnie, działały również prywatne firmy, np. Józefa Chociszewskiego46 czy Antoniego Rose47 Polskie wydawnictwa nie ograniczały się jednak wyłącznie do ziem dawnego księstwa. Także na Kujawach, a zwłaszcza w Inowrocławiu, prężnie działała Księgarnia „Dziennika Kujawskiego” emitująca patriotyczno-historyczne pocztówki. Obok polskich działały także obce wydawnictwa, np. niemieckie Deutscher Genossenschaften,
42 A. Skotnicki, M. Sosenko, Salon Malarzy Polskich, Kraków 2018, s. 20. 43 Tamże. 44 Tamże, s. 18–20. 45
R. Leitgeber, Historia ,,Drukarni Polskiej S. A w Poznaniu (w tym m. in. ,,Kuriera Poznańskiego”), ,,Kwartalnik Historii Prasy Polskiej” 1985–1986, nr 24, s. 95–103. 46
E. Boczar, Wydawcy polskich książek, adres wydawniczy, s. 18. 47
E. Skorupa, Dziewiętnastowieczna ikonosfera a tożsamość narodowa, adres wydawniczy, s. 55.
Posener Tageblatt, Posener Buchdruckerel und Verlagstalt.
Opisując patriotyzm pocztówkowy Polaków przełomu XIX i XX wieku, należy wspomnieć również o pochodzących z Wielkopolski tzw. telegramach kościuszkowskich48. Wbrew przyjętej nazwie, nie były to wiadomości tekstowe wysyłane za pomocą telegramu, lecz karty gratulacyjne drukowane na kolorowych blankietach. Były wręczane w czasie świąt Bożego Narodzenia, Wielkanocy, prywatnych uroczystości (urodziny, imieniny, śluby) czy obchodów okolicznościowych wydarzeń. Pomysł ich wydawania zrodził się w 1895 roku wśród członków poznańskiego Funduszu Kościuszkowskiego oraz Towarzystwa Ochrony Pracy Kobiet. Nawiązując do obchodzonej rok wcześniej (w 1894 roku) setnej rocznicy insurekcji, telegramy nazwano kościuszkowskimi. Połowę dochodu z ich sprzedaży przeznaczono na Fundusz Kościuszkowski pomagający w kształceniu polskiej młodzieży na terenie Wielkopolski. Była to swoista odpowiedź na politykę germanizacyjną, prowadzoną wówczas przez Towarzystwo do Popierania Niemczyzny (zwane potocznie „hakatą”). Pierwsze karty, wydrukowane w zakładzie Antoniego Rose, przedstawiały podobizny Tadeusza Kościuszki, generała Jana Dąbrowskiego, pomniki, np. Adama Mickiewicza w Poznaniu, oraz obiekty, np. ratusz w Poznaniu. Od 1912 roku w ich emisję włączyły się również inne przedsiębiorstwa, dla których grafiki projektowali znani ówcześni „pocztówkowi” artyści, tacy jak Walery Eliasz Radzikowski czy Kajetan Saryusz-Wolski. Nowe telegramy miały jeszcze silniejszą patriotyczną wymowę, gdyż zawierały ilustracje z herbami Rzeczypospolitej, biało-czerwone sztandary, herby miast oraz wizerunki polskich rycerzy, husarii czy kosynierów. Dla wzmocnienia patriotycznej wymowy, karty ozdabiały napisy oraz hasła w języku polskim, np. „Cel narodowy i dobroczynny”, „Jedność narodu”, „Nie rzucim ziemi”, „Przed Twe ołtarze”. Telegramy nie miały wyłącznie wymowy patriotycznej. Były przede wszystkim kartami okolicznościowymi, wręczanymi, np. z okazji ślubów. Jednakże w realiach zaboru niemieckiego, w którym dokumenty
48 K. Matysek, Telegramy kościuszkowskie i narodowe świadectwem patriotyzmu Wielkopolan [w:] Aksjosemiotyka karty pocztowej II, red. P. Banaś, Wrocław 2004, s. 108.
urzędowe były sporządzane wyłącznie w języku niemieckim, telegramy z polskimi życzeniami darzono szczególnym uczuciem. Przekazywały bowiem nie tylko staropolskie życzenia, np. „Szczęść Boże Młodej Parze”, lecz tym samym wyrażały sprzeciw wobec opisanej już opresyjnej cenzury i polityki wynaradawiania. Z tego powodu niemiecka policja regularnie kierowała do sądów wnioski o konfiskaty telegramów, np. w 1910 roku władze zaborcy przejęły nakład kart z ilustracjami przedstawiającymi orła białego w koronie, z biało-czerwonymi sztandarami oraz pomnik z wyrzeźbionymi herbami Rzeczpospolitej Obojga Narodów, przy którym wartę pełnił kosynier. Ten sam los spotkał telegramy z grafiką poznańskiego ratusza, które zdobiły herby Orła i Pogoni49. Pomimo tych działań, telegramy wydawało coraz więcej wydawnictw, nie tylko pochodzących z Wielkopolski. Poza nią wydawali je: Marcin Salb z Krakowa, Edmund Stefanowicz z Torunia czy Towarzystwo Gimnastyczne Sokół50.
Pocztówki z zaboru rosyjskiego W zaborze rosyjskim kontrola cenzury była znacznie silniejsza niż w Prowincji Poznańskiej. Warszawski Komitet Cenzury, nad którymi bezpośrednią zwierzchność zachowywał generał gubernator, objął swoją kontrolą wszystkie dzieła i pisma wydawane w Warszawie i byłym Królestwie Polskim. Nadzorowi podlegały również pisma periodyczne oraz wszystkie druki, dzieła malarskie, snycerskie, rytownictwo, litografie, metalografie oraz fotografie przywożone zza granicy. Weryfikacja obejmowała także wszystkie drukarnie i zakłady produkujące i sprzedające wyroby drukarskie oraz księgarnie. Większość pierwszych kart sprzedawanych w zaborze rosyjskim była produkowana za granicą, w Wiedniu, gdyż ich import do kraju był prostszy niż drukowanie na miejscu w Warszawie. Cenzura określała jakie ilustracje nie mogły być umieszczane na kartach, np. uderzające w religię prawosławną, godzące w cara i jego rodzinę oraz o wszelkim nacechowaniu patriotyczno-narodowym. Ustawodawstwo w tej ostatniej materii wyszczególniało konkretne motywy, wydarzenia historyczne i postacie, których wizerunki nie mogły znaleźć
49 Tamże, s. 112.
50 Tamże, s. 113.
się na kartach korespondencyjnych51. Na podstawie okólnika wydanego 18 września 1867 roku przez Komisarza policji wykonawczej cyrkułu 7. w Warszawie było zabronione trzymanie w lokalach prywatnych i zakładach grafik przedstawiających, np. obronę Jasnej Góry w 1655 roku, Jana III Sobieskiego pod Wiedniem, Napoleona I, Juliusza Słowackiego i bardziej znanych polskich działaczy niepodległościowych, m.in. gen. Dezyderego Chłapowskiego czy Andrzeja hr. Zamoyskiego. Lista obejmowała łącznie 73 obrazy historyczne, widoki, plany i portrety i obowiązywała do końca XIX wieku. Pewne złagodzenie przepisów nastąpiło w 1894 roku, kiedy wydano zgodę na wydawanie ilustrowanych kart, ale z zachowaniem przepisowych ograniczeń, ustalonych w 1890 roku52. Dopiero w wyniku rewolucji 1905 roku cenzura stała się mniej rygorystyczna53. Wciąż jednak niemożliwe było przepuszczenie przez cenzurę pocztówek z motywami powstania z 1863 roku, których nakład w liczbie ok. 100 sztuk został skonfiskowany w 1906 roku. Takie same pocztówki zostały zajęte przez cenzurę w Wilnie dwa lata później. Ta konfiskata zakończyła się jednak urzędową kompromitacją Warszawskiej Komisji ds. Druków. Cenzorzy w zaborze rosyjskim mieli już wcześniej trudności z nadążeniem za wciąż nowymi wzorcami pocztówek Salonu Malarzy Polskich z Krakowa oraz Wydawnictwa Stella z Bochni. Nie przepuszczano części pocztówek z serii „Bohaterki Narodowe” i „Polonii” Artura Grottgera. Jednakże dotyczyło to tylko niektórych ilustracji, a nie wszystkich. Sprawiało to problem urzędnikom rosyjskim, którzy często przez nieuwagę lub lenistwo przepuszczali całe albumy. W rzeczywistości cenzura nie potrafiła przeciwdziałać procederowi wwożenia pocztówek z Galicji. Ilość pochodzących stamtąd konfiskowanych kart dochodziła do tysięcy w skali rocznej. Przykładowo, z jednego tylko zakładu w Warszawie w 1908 roku carska policja skonfiskowała 976 kart. Cenzura dotyczyła również organizacji wystawy z 1908 roku, która musiała
51 J. Jackowski, Cenzura pocztówek pod zaborem rosyjskim w latach 1894–1915 [w:] Aksjosemiotyka karty pocztowej II, Wrocław 2004, s. 89.
52 J. Jackowski, Cenzura pocztówek pod zaborem rosyjskim w latach 1894–1915 [w:] Aksjosemiotyka karty pocztowej II, s. 85.
53 Tamże, s. 90–91.
respektować „Ustawę o cenzurze i prasie”. Niekiedy zdarzało się, że w sprawy komisji warszawskiej ingerował Komitet ds. Druku z Sankt Petersburga. Tak było w sierpniu 1913 roku, gdy skonfiskowano szereg pocztówek o treści patriotycznej, np. reprodukcje „Potyczki” Jerzego Kossaka czy „Dezertera” Wojciecha Kossaka. Kolejna podobna konfiskata odbyła się w październiku, kiedy policja zajęła reprodukcje Franka Franicia „Na czatach”. Było to o tyle dziwne, że oryginały obrazów były prezentowane wcześniej na publicznej wystawie w Warszawie. Carskim urzędnikom szczególnie spędzała sen z powiek olbrzymia ilość importowanych galicyjskich pocztówek o charakterze historyczno-patriotycznym. Nawet cenzorom trudno było ocenić, czy pocztówkę z ilustracją obrony polskiego obozu spod Trembowli w 1675 roku należy uznać za naruszającą obowiązujące przepisy. To powodowało, że Warszawski Komitet ds. Druku napotykał stałe problemy. Słynne stały się wydarzenia z kwietnia 1908 roku54, kiedy cenzura skonfiskowała prywatnemu księgarzowi pewną liczbę zakazanych, importowanych pocztówek o treści patriotycznej. Ukarany grzywną pokrzywdzony zażądał rewizji wyroku. Sąd zaś wykazał pełną legalność wspomnianych pocztówek, które wcześniej uzyskały akceptację wspomnianej komisji. Nie był to odosobniony przypadek tego typu konfliktu urzędników, co prowadziło do sporów na linii urzędowej między generał-gubernatorami a warszawską komisją. Opisane trudności i ścisła cenzura sprawiły, że pocztówki emitowane w Królestwie unikały z reguły treści, które cenzura mogła uznać za wywrotowe. Dominowały inne tematy, co nie znaczy, że tamtejszym polskim wydawcom obca była chęć propagowania postaw narodowo-patriotycznych. Cenzura była surowa, ale nie dotyczyła wizerunków budowli i architektury, które bez większych trudności można było drukować i rozpowszechniać. Ten fakt wykorzystała Komisja Wydawnicza Zarządu Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Warszawie, która w 1907 roku rozpoczęła wydawanie pocztówek krajoznawczych. Tematy ilustracji dobierano za radą znanego etnografa Zygmunta Glogera, a stronę graficzną przygotowywał
54
Tamże, s. 92–93.
malarz Mikołaj Wisznicki55. Artysta ten malował piękne, ornamentowane różnymi motywami obramowania, które stały się znakiem rozpoznawczym pocztówek Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego (PTK). Dbałość zarządu o jakość kart i ich niepowtarzalność sprawiły, że na wspomnianej wystawie z 1908 roku karty PTK otrzymały złoty medal. Kolejne lata przyniosły wiele innych sukcesów. Nie było to jednak wyłącznie zasługą skądinąd doskonałej szaty graficznej łączącej fotografię z elementami chromolitografii, ale przede wszystkim głębokiej treści ilustracji o charakterze historycznym. W realiach ścisłej cenzury, pocztówki, w których obramowaniach można było odnaleźć wizerunki husarzy, rycerzy i słynnych Polaków, przykuwały uwagę i cieszyły się wielkim uznaniem. Patriotycznego przesłania dopełniały obiekty ukazane na reprodukowanych zdjęciach: zamki, fortece, dwory szlacheckie, kościoły i elementy krajobrazowe. Ich wymowę uzupełniały krótkie notki informacyjne na rewersie każdej pocztówki. Ładunek emocjonalny, który towarzyszył otrzymaniu, np. karty ze zdjęciem zamku w Kamieńcu Podolskim w obramowaniu z konną husarią był niezwykle silny. Może dlatego większość kart PTK nigdy nie trafiała do obiegu, ale była pieczołowicie przechowywana w domowych albumach. Cenzura nie robiła trudności, gdyż treść główna pocztówek nie naruszała prawa. Były tam przecież „tylko” budowle i architektura. Przez pierwsze dziesięciolecie działania Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego wydano ponad 800 tys. pocztówek z 243 motywami56. Kryzys spowodowany I wojną światową dotknął również to wydawnictwo, które zaczęło drukować znacznie mniej kart i o gorszej jakości. Obok wydawnictwa PTK w zaborze rosyjskim działały także inne, które może nie wywarły aż tak wielkiego wpływu na świadomość narodową Polaków, ale również wydawały własne oryginalne pocztówki. Liczba tych wydawnictw była duża. Dla przykładu tylko w Warszawie w „Listku” ogłaszali się G. Płatek, Wydawnictwo Kart Pocztowych W. Malickiego, B. Borzykowski, Towarzystwo S. Orgelbranda Synów, A. Górska, Aleksander Lisowski, Z. Niementowska, Stanisław Graeve, Artystyczne Zakłady
55 R. Kreczmański, Polskie Towarzystwo Krajoznawcze, Warszawa 2007, s. 6.
56 Tamże, s. 7.
Fotochemigraficzne A. Małeckiego i S. Izemberga oraz Biernackiego i Platera57. Obok Warszawy drugim ośrodkiem wydawniczym była Łódź, gdzie dobrze działały wydawnictwa K.N.N. i P.B.B. oraz prężnie prosperowało wydawnictwo Abrama Izaaka Ostrowskiego, emitujące pocztówki zarówno o charakterze krajoznawczym, historycznym, jak i okolicznościowym, które były sprzedawane nie tylko w zaborze rosyjskim, ale również eksportowano je do Cesarstwa Rosyjskiego.
Zakończenie
Polskie pocztówki patriotyczne pojawiły się w szczególnym momencie polskiej historii. Rozbudzenie dążeń niepodległościowych Polaków zbiegło się w czasie z L’Age d’or ilustrowanej karty pocztowej. Pocztówki przestały być wówczas wyłącznie przedmiotami użytkowymi. Stały się zjawiskiem kulturowym, a jednocześnie powszechnie stosowanym środkiem komunikacji. Ich rosnąca popularność sprawiła, że wydawcy prześcigali się w kolejnych emisjach coraz to nowszych wzorów, które miały przyciągnąć potencjalnych nabywców bardziej zróżnicowaną tematyką. To sprawiło, że przedsiębiorstwa wydawnicze musiały dostosowywać się do wymagań tematycznych i stylistycznych swoich klientów. W realiach polskiego społeczeństwa, przepełnionego pod koniec XIX wieku sentymentalizmem historycznym oraz rozbudzonym poczuciem własnej tożsamości narodowej, doprowadziło to do wyodrębnienia się odrębnej kategorii kart – pocztówek patriotycznych. Sentyment oraz upodobanie Polaków do tego rodzaju pocztówek, a zwłaszcza tych nawiązujących do istotnych wydarzeń z narodowej historii, wynikał nie tylko z ich patriotycznego charakteru. Fascynacja ta miała również związek z ówczesnymi prądami kulturalno-filozoficznymi, które determinowały artystyczne gusta Polaków. Na przełomie XIX i XX wieku na ziemiach polskich ścierały się bowiem przekonania wyznawców idei pozytywizmu oraz przedstawicieli młodszego pokolenia, nazwanego Młodą Polską. Każdy z tych prądów kreował własne upodobania artystyczne, co znalazło odbicie w zróżnicowanych motywach analizowanych pocztówek. Pojawili się „artyści pocztówkowi”, których dzieła niekiedy zaskakiwały 57 „Listek” I (1904), nr 1–12.
głębią przekazywanych treści, umiejętne zaś operowanie symboliką sprawiało, że pocztówki z reprodukcjami ich dzieł zyskiwały wartość nie tylko artystyczną, ale również duchową. Było to charakterystyczne dla polskich artystów tworzących w nurcie symbolizmu. Ich dzieła bowiem nie tylko podejmowały tematykę związaną ściśle z zagadnieniami historycznymi, ale również nawiązywały w ten sposób do „tradycji sztuki towarzyszącej sprawom obchodzącym społeczeństwo pozbawione własnej państwowości”58 Pocztówki te miały również wartość edukacyjną. Często bowiem prezentowały wydarzenia z historii oraz postacie z panteonu bohaterów narodowych, o których wiedza była dostępna praktycznie tylko w książkach. Dostęp do nich był ograniczony nie tylko przez częstą cenzurę, ale również wysoką cenę. Pocztówki zaś były niedrogie i powszechnie dostępne. Reprodukowane na nich ilustracje wzbudzały zaś zainteresowanie nie tylko osób z niskim wykształceniem, ale również tych klientów, którzy mogli poszczycić się większą wiedzą. Wartość edukacyjną tych pocztówek podnosiły wysoka jakość grafik i ich zgodność historyczna, co było możliwe dzięki materiałom źródłowym, z których korzystali wspomniani artyści. Niektóre wydawnictwa poza ilustracjami drukowały na kartach także teksty literackie gloryfikujące powstanie listopadowe i jego uczestników, autorstwa np. Juliusza Słowackiego. Ciekawym zabiegiem było stosowanie przez artystów kostiumu historycznego w bożonarodzeniowych kartach. Grafiki te przenosiły realia historycznych wydarzeń w kontekst zwyczaju świątecznego. Nierozstrzygniętym pytaniem pozostaje, czy dla wydawców tego typu świątecznych pocztówek ważniejszy był bożonarodzeniowy charakter grafiki, czy może sam kostium historyczny. Analizując warstwę ilustracyjną tych pocztówek, trudno nie zauważyć, że prezentowały one polską historię w ustalonej i przyjętej przez ogół wydawców narracji, co było związane z ożywieniem patriotyczno-narodowym w latach poprzedzających wybuch I wojny światowej59. Nietrudno zatem zrozumieć, dlaczego władze zaboru rosyjskiego i niemieckiego tak usilnie starały się przeciwdziałać
58 T. Weiss, Literatura. Młoda Polska, Warszawa 1988, s. 11.
59 R. Brykowski, Pocztówka orężem w walce o niepodległość, „Biuletyn Stowarzyszenia Wspólnota Polska”, 1999, nr 1, s. 2–4.
dystrybucji „nielegalnych” pocztówek. Jednakże zarówno dla pruskich i rosyjskich cenzorów była to wojna, której, jak się okazało, nie mogli wygrać. Systematyczna walka urzędowego aparatu z niepozornymi pocztówkami tylko podnosiła ich wartość w oczach Polaków, którzy traktowali posiadanie nielegalnych kart korespondencyjnych jako formę walki z administracją znienawidzonych zaborców. Z tego powodu popyt na galicyjskie pocztówki z patriotycznymi ilustracjami utrzymał się na wysokim poziomie wszędzie tam, gdzie żyli Polacy, tj. na Śląsku i Pomorzu, w Wielkopolsce oraz na wszystkich ziemiach zaboru rosyjskiego.
Franciszek ViscardiBibliografia
ӄ Banach J., Dawne widoki Krakowa, Kraków 1983.
ӄ Banaś P., Orbis pictus: świat dawnej karty pocztowej, Wrocław 2005.
ӄ Baranowska M., Posłaniec uczuć, Warszawa 2003.
ӄ Boczar E., Wydawcy polskich książek dla dzieci i młodzieży w zaborze pruskim w XIX wieku, ,,Acta Universitatis Lodziensis. Folia librorum”, XX (2015), nr 1, s. 9–32.
ӄ Borkowska-Bagieńska E., Krasowski K., Lesiński B., Walachowicz J., Historia państwa i prawa polskiego, Poznań 1994.
ӄ Brykowski R., Pocztówka orężem w walce o niepodległość, „Biuletyn Stowarzyszenia Wspólnota Polska” 1999, nr 1, s. 2–4.
ӄ Daszyk K., „Nekropolia przeszłości”. Kraków w dziwiętnastowiecznej refleksji patriotycznej, w: Krakowskie środowisko historyczne XV–XX w., Kraków 2018.
ӄ Jaworski R., Obrazy wroga. Propaganda pocztówkowa w czasie I wojny światowej [w:] Aksjosemiotyka karty pocztowej II, red. P. Banaś, Wrocław 2004, s. 43–48.
ӄ Kreczmański R., Polskie Towarzystwo Krajoznawcze, Warszawa 2007.
ӄ Kucharczyk G., Cenzura pruska w Wielkopolsce w czasach zaborów 1815–1914 , Poznań 2001.
ӄ Leitgeber R., Historia „Drukarni Polskiej S. A w Poznaniu (w tym m. in. „Kuriera Poznańskiego”), „Kwartalnik Historii Prasy Polskiej”, XXIV (1985–1986), s. 95–103.
ӄ Matysek K., Telegramy kościuszkowskie i narodowe świadectwem patriotyzmu Wielkopolan [w:] Aksjosemiotyka karty pocztowej II, red. P. Banaś, Wrocław 2004, s. 109–116.
ӄ Skorupa E., Dziewiętnastowieczna ikonosfera a tożsamość narodowa [w:] Ikoniczne i literackie teksty w przestrzeni nowoczesnej dydaktyki, red. A. Pilch, M. Rusek, Kraków 2015, s. 43–58.
ӄ Skotnicki A., Sosenko M., Salon Malarzy Polskich, Kraków 2018.
ӄ Weiss T., Literatura. Młoda Polska, Warszawa 1988.
ӄ Zakrzewski T., Polska pocztówka patriotyczna do roku 1939. Katalog zbioru tematycznego, Toruń 2001.
ӄ Zieliński J., Historia karty pocztowej. Krosno 1999.
ӄ Zieliński J., Pozdrowienia z Krakowa, Krosno 2005.
Źródła:
ӄ „Gazeta Lwowska” LXXXIX (1899), nr 196.
ӄ „Ilustracja Polska” I (1901), nr 5.
ӄ „Listek”, (I) 1904, nr. 1–12.
ӄ „Nowa Reforma” XVIII (1899), nr. 195, 196, 201, 204, 208.
Biografia kota Simona z HMS Amethyst jako przyczynek do
badań nad
współczesną historią zwierząt w kontakcie z człowiekiem
Streszczenie
Simon był jednym z najbardziej rozpoznawalnych zwierząt w Wielkiej Brytanii, związanym z HMS Amethyst, jednocześnie będąc maskotką, wsparciem morale oraz zapleczem sanitarnym załogi w czasie incydentu na Jangcy. Za swoje dokonania dwuletni kot został trzykrotnie odznaczony, a jego persona stała się niezwykle popularna na wyspach brytyjskich. Słowa kluczowe: kot okrętowy Simon, HMS Amethyst, incydent na rzece Jangcy, medal Dickin
Summary
Simon was one of the most recognizable animals in Great Britain, associated with HMS Amethyst, while being the mascot, morale support and sanitation of the crew during the Yangtze incident. The two-year-old cat has been honored three times for his achievements, and his persona has become extremely popular on the British Isles.
Keywords: the ship’s cat Simon, HMS Amethyst, the Yangtze River Incident, the Dickin Medal
Niniejszy artykuł ma pełnić dwojaką funkcję: z jednej strony zaprezentować biografię jednego z najbardziej znanych kotów w XX wieku, a z drugiej przedstawić to, jak wielką rolę odgrywało to niepozorne zwierzę w czasie incydentu na rzece Jangcy z 1949 roku. Kot Simon w krótkim, bo zaledwie dwuletnim życiu, został przygarnięty przez załogę brytyjskiej fregaty, co poskutkowało rozwiązaniem problemu szczurów w magazynach. Była to dosyć częsta praktyka stosowana na statkach od wieków. Ta informacja na pozór błaha stała się kwestią życia i śmierci w momencie odcięcia statku na dziesięć tygodni od jakichkolwiek dostaw. Kot pełnił także funkcję terapeutyczną dla straumatyzowanej załogi. Za swoje dokonania Simon został trzykrotnie odznaczony i stał się prawdziwą ikoną życia publicznego. Mamy oczywiście zdecydowanie więcej biografii, jak Nansen służącą w Belgijskiej Ekspedycji Antarktycznej czy „Niezatapialnego” Oskara z Bismarcka owianego legendami. Historia jednego kota jest jedynie subiektywnym wyborem autora z ogromnej puli zwierzęcych bohaterów.
Simon kotem okrętowym
W marcu 1948 do hongkońskiego portu w dokach Stonecutter Island zawinęła brytyjska fregata HMS Amethyst w drodze z Malajów1. Położenie miasta w czasie trwającej w Chinach wojny domowej było zagrożone, zwłaszcza od momentu, gdy wojska Mao Tse-tunga zaczęły zdobywać znaczącą przewagę. Pojawienie się dodatkowego wsparcia militarnego było jak najkorzystniejsze 2. Stacjonująca w mieście załoga często schodziła na ląd, a jednym z marynarzy był siedemnastoletni George Hickinbottom. Ordynans kapitański, a jednocześnie captain of the fo’c’sle 3 był odpowiedzialny za utrzymywanie porządku na statku. Największym zagrożeniem dla prawidłowego funkcjonowania załogi były oczywiście kwestie sanitarne, co wiązało się
1 G. Hickinbottom, The Seven Glorious H.M.S. Amethyst’s 1793–1956, Dudley 1994, s. 131–132.
2 C.E. Lucas Phillips, Escape of the Amethyst, New York 1957, s. 107–111.
3 Specjalny członek załogi odpowiedzialny za utrzymywanie porządku w mieszkalnej części okrętu. Zapis ma odzwierciedlać formę mówioną, wypowiadaną przez marynarzy.
z niepożądaną obecnością szczurów w kajutach oraz magazynach4. Metodą, znaną od pokoleń, było umieszczanie na pokładach kotów, które to niejako w sposób naturalny pozbywały się szkodników5.
Młody marynarz musiał rozwiązać ten problem tak dla dobra załogi, jak i własnej kariery. W czasie pobytu na Stonecutter Island usłyszał od bywalców lokalnych portów o sposobie na radzenie sobie z gryzoniami. Przebywające w dokach koty miały być najlepszym materiałem na koty okrętowe6. Pod koniec marca Hickinbottomowi udało mu się odnaleźć jednego z tych wybitnych, w powszechnej opinii, kotów7. Ów posiadający pół roku lub rok zwierzak był chudy i osłabiony 8 . Jeśli chodzi jednak o jego wygląd zewnętrzny, to miał w dominującej części czarne futro z elementami bieli na brzuchu, pyszczku oraz łapach. Chłopak zaryzykował, biorąc ze sobą słabe zwierzę bez uzgodnienia tego z kapitanem Ianem Griffithsem. Schował kota za tuniką i wypuścił go dopiero we własnej kajucie9. Ciekawskie zwierzę początkowo dokarmiane przez Hickinbottoma nie chciało pozostawać w ukryciu i już w kwietniu zostało zauważone przez kapitana statku. Ordynans był przekonany, że przełożony każe kota, którego zaczął nazywać Simon, wyrzucić z pokładu10. Komandor porucznik natomiast bardzo lubił koty i był przekonany o ich przydatności na statku. Sam wystarał się o takowe zwierzę na pierwszym dowodzonym przez siebie okręcie HMS Riou11. Mimo to, jak wspomina sam Hickinbottom, kapitan ostrzegł go, by dbał o czystość po kocie, pod groźbą wydalenia chłopaka ze statku.
4 J. Skotnes-Brown, Scurrying seafarers: shipboard rats, plague, and the land/sea borde r, „Journal of Global History” (2022), s. 1–23.
5 K. Aitken, The ship’s cat, „Law Institute Journal” 2002 (76), nr 11, s. 60–61.
6 V. Cooper, Simon the Cat, Hutchinson 1950, s. 7.
7 R. Hutton, War Animals. The unsung heroes of world war II, New Jersey 2018, s. 223–235.
8 Simon of HMS Amethyst, awarded the Dickin Medal [online] http://www.purr-n-fur.org.uk/famous/simon.html [dostęp: 19.08.2022].
9 R.McPherson Young, Two Perfectly Marvellous Cats, Exeter 1993, s. 72–76.
10 Tamże.
11 Ian Griffiths, jego kariera i jego koty [online] http://www. purr-n-fur.org.uk/famous/ig.html [dostęp: 19.08.2022].
Simon bardzo szybko zaaklimatyzował się na HMS Amethyst i stopniowo zyskiwał coraz to większą sympatię marynarzy, podziwiali jego popisową sztuczkę – wyławianie kostek lodu łapą12. Ci jednak, w opozycji do ordynansa, woleli wołać na kocura Black (od barwy dominującej części futra)13. Kot najbardziej zaprzyjaźnił się z kapitanem, z którym spacerował w czasie wieczornych obchodów. W dodatku uwielbiał spać w czapce Griffithsa, a także zostawiać mu pod kajutą truchła upolowanych szczurów. I o ile ten rodzaj okazywania uczuć, naturalny dla kotów, mógł być denerwujący, to skuteczność Simona przemawiała za tym14. W ciągu rocznego pobytu zwierzęcia na pokładzie problem szczurów częściowo rozwiązano. Simon stał się faktycznie częścią załogi, tak przez swoje oddanie zajęciu szczurołapa, jak i zaprzyjaźnienie się z marynarzami15
W grudniu 1948 Ian Griffiths został przeniesiony z HMS Amethyst, a jego miejsce zajął komandor Bernard Morland Skinner, również miłośnik kotów16. Ustępujący kapitan rozważał zabranie ze sobą Simona, lecz ostatecznie doszedł do wniosku, iż mogłoby to źle wpłynąć tak na okręt, załogę, jak także samego kota. Zwierzęciu długo zajęło pogodzenie się z odejściem Griffithsa i zapewne nigdy się z tym w pełni nie pogodził, gdyż w stosunku do Skinnera zachowywał o wiele chłodniejsze podejście (nie spał w jego czapce, nie chodził z nim na obchody)17. Nie zmieniało to jednak pozycji kota na okręcie.
Incydent na rzece Jangcy 11 kwietnia 1949 roku HMS Amethyst stacjonujący w Hongkongu dostał rozkaz wypłynięcia najpierw stronę Szanghaju, a następnie wzdłuż Jangcy do Nankinu18. Miał tam zastąpić HMS Consorte ,
12 V. Cooper, dz. cyt., s. 8–14.
13 R. Hutton, The Surprising Story of the Only Cat Ever to Win the Highest Honor for Animal Military Gallantry [online] https:// time.com/5396568/simon-cat-war-medal/ [dostęp: 19.08.2022].
14 S. Spotte, Free-Ranging Cats: Behavior, Ecology, Management, Hoboken 2014, s. 58–61.
15 Simon of HMS Amethyst, awarded the Dickin Medal
16 LTC Bernard Morland Skinner (1914–1949) [online] https:// www.findagrave.com/memorial/171980552/bernard-morland -skinner [dostęp: 19.08.2022].
17 S. Spotte, dz. cyt., s. 55–60.
18 C.E. Lucas Phillips, dz. cyt., s. 130–135.
który służył jako statek strażniczy przy brytyjskiej ambasadzie19. Rotacje i uzupełnienia w tym mieście były konieczne ze względu na nasilające się walki w regionie. 19 kwietnia fregata rozpoczęła podróż w górę rzeki, a kolejnego dnia o godzinie 8.31 w kierunku HMS Amethyst oddział chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej wystrzelił 10 pocisków, jednak żaden z nich nie trafił w okręt20 Pełniły one funkcję ostrzegawczą, odnośnie do wpłynięcia Brytyjczyków do strefy walki. Kapitan Skinner odczytał ten akt za zwyczajną wymianę ognia między walczącymi stronami. W celu zapobiegnięcia kolejnych tego typu pomyłek nakazał wywiesić Union Jack21. To, o czym mógł nie wiedzieć, to fakt czasowego zawieszenia broni między walczącymi stronami, który trwać miał do 21 kwietnia. Skinner mógł też świadomie zbagatelizować sytuację na drodze do Nankinu.
O godzinie 9.30 Armia Ludowo-Wyzwoleńcza otworzyła ogień do neutralnego brytyjskiego statku wkraczającego w strefę w pobliże stolicy22. Prawdopodobnie baterie lądowe uznały, że HMS Amethyst płynie ze wsparciem dla Republiki Chińskiej, więc postanowiły rozpocząć atak wyprzedzający 23. Za pierwszym chybionym strzałem poleciały kolejne, niszcząc mostek, sterownie oraz uszkadzając maszynownie. Komandor porucznik Skinner został śmiertelnie ranny, a jego miejsce jako dowódcy zajął Geoffrey Weston24 Poważnie ranny sternik, a także nieformalny dowódca, zaczął kierować okręt na bakburtę, nie wiadomo, czy w celu nawrotu statku, czy też działał impulsywnie w panice. Przed tym, jak okręt osiadł na mieliźnie, Weston nakazał strzelać, co było uniemożliwione ze względu na poziom zniszczeń, a także niekorzystne przechylenie. Sam natomiast wysłał wiadomość o ataku i własnym25. Ranny sternik podał jednak błędnie
19
E. Grey, Frigate Under Fire: HMS Amethyst’s 100 Days of Hell, Halifax 1987, s. 48–61
20
F.L. Coxswain, Yangtse River Incident 1949: The Diary of Coxswain Leslie Frank: HMS Amethyst - Yangtse River 19/4/49 to 31/7/49 , London 2003, s. 17–26.
21 M.H. Murfett, Hostage on the Yangtze: Britain, China, and the Amethyst Crisis of 1949 , Annapolis 1991.
22
F.L. Coxswain, dz. cyt., s. 18–26. 23
C.E. Lucas Phillips, dz. cyt., s. 130–135. 24
G. Hickinbottom, dz. cyt., s. 42–50.
25 Jack French [online] https://www.thetimes.co.uk/article/ jack-french-z5wz3g7lgcl [dostęp: 19.08.2022].

współrzędne geograficzne, co spowolniło akcję ratunkową. Między 10 a 10.30 marynarze podjęli próbę ucieczki ze statku szybko uniemożliwioną przez zmasowany ostrzał z przeciwnego brzegu. Próby ratunku przez HMS Consorte tego samego dnia oraz HMS London i HMS Black Swan dnia następnego zakończyły się fiaskiem26. HMS Amethyst został unieruchomiony na wysokości Fu Te Wei. Otrzymał ponad 50 trafień, przypłacając to śmiercią 19 członków załogi, a kolejnych 31 marynarzy zostało rannych27
Simon w czasie walki najprawdopodobniej znajdował się w kajucie kapitana, chowając się przed odgłosami ostrzału, bądź to w koi, bądź to po kątach pomieszczenia28. Tego oczywiście nie wiadomo, ale pewne jest, że nie ukrył się w żadnym bezpiecznym miejscu29. Podczas ostrzału jeden z pocisków przebił ścianę kajuty, a podmuch eksplozji przypalił kotu część futra, głównie na grzbiecie i pyszczku oraz prawie doszczętnie uszkodził wibrysy30. Ranny Simon oberwał czterema odłamkami z chińskiego pocisku. Dwa utkwiły mu w tylnej łapie, a kolejne w brzuchu31. Po otrzymaniu takich obrażeń oszołomiony kot najprawdopodobniej utracił przytomność. W czasie ewakuacji zapomniano o nim, gdy jednak w kolejnych dniach sytuacja się uspokoiła, a załoga mogła zacząć opatrywać rannych, była przeświadczona o śmierci kota. HMS Amethyst znalazł się w tym czasie pod dowództwem nowego kapitana, komandora porucznika Johna Keransa32. Simon był albo nieprzytomny, albo sparaliżowany bólem i strachem, a dopiero 22 kwietnia udało mu się wydostać z kajuty, gdzie został znaleziony przez Georga Griffithsa33
Impas
HMS Amethyst, jak i jego załoga, znalazł się w tragicznej sytuacji, kiedy 30 rannych potrzebowało natychmiastowej hospitalizacji, a uszkodzenia okrętu, brak pomocy medycznej i ograniczone
26 F.L. Coxswain, dz. cyt., s. 29–35.
27 R. Hutton, The Surprising Story…
28 Tamże.
29 V. Cooper, dz. cyt., s. 14–15.
30 Simon of HMS Amethyst, awarded the Dickin Medal
31 V. Cooper, dz. cyt., s. 15–17.
32 C.E. Lucas Phillips, dz. cyt., s. 156–161.
33 D. Long, Animal heroes, London 2012, s. 22–26.
zapasy malowały najbliższą przyszłość w czarnych barwach34. To wszystko trwało podczas ciągnących się w nieskończoność pertraktacji między Johnem Keransem, ambasadą brytyjską w Nankinie oraz Kang Yushao. Komandor porucznik żądał, aby przed rozpoczęciem jakichkolwiek poważnych rozmów między stroną brytyjską a chińską, do HMS Amethyst zostało dostarczone zaopatrzenie humanitarne. Trzeci natomiast widział w całym incydencie prowokację oraz chęć interwencji państw zachodnich35 Głównym żądaniem strony chińskiej było wycofanie się z południa Chin wojsk Wielkiej Brytanii, Francji i USA , na co druga strona nie mogła się zgodzić. Rozmowy zatem trwały 10 tygodni, w czasie których załoga Amethystu była praktycznie odizolowana36. Jedynym udanym kontaktem ze światem zewnętrznym, po nieudanej próbie wsparcia ewakuacji przez London i Black Swan, było przybycie 23 kwietnia lekarza Michela Fearnleya, dzięki szybkiej akcji RAF-u37 Pojawienie się Fearnleya było niewypowiedzianą pomocą tak dla załogi, jak i dla Simona. Gdy pierwszy raz pokazano lekarzowi rannego kota, uznał jego leczenie za stratę medykamentów tak potrzebnych dla marynarzy38. Jednak po rozmowie z kilkoma z nich razem z kapitanem doszedł do wniosku, że podejmie się leczenia zwierzęcia. Przemawiały za tą decyzją konkretne powody. Po pierwsze HMS Amethyst miał ograniczone i tak już ostro racjonowane zapasy, a trwanie na mieliźnie w ciepłym klimacie sprzyjało pojawianiu się szczurów39. Wzmożona obecność gryzoni mogłaby spowodować szybsze wyczerpanie zapasów, a także potencjalne zakażenia i choroby 40. Po drugie, obecność kota przy straumatyzowanej załodze stanowiłaby oparcie psychiczne i chwilową odskocznię dla marynarzy przygnębionych śmiercią towarzyszy 41. Do ostatniego dnia niewoli nie było jasne, jak skończy się
34
F.L. Coxswain, dz. cyt., s. 52–60. 35 F. Grey, dz. cyt., s. 76–84. 36 Tamże. 37
The Surprising Story of the Only Cat Ever to Win the Highest Honor for Animal Military Gallantry 38
V. Cooper, dz. cyt., s. 18. 39
F.L. Coxswain, dz. cyt., s. 52–60. 40 J. Skotnes-Brown, dz. cyt., s. 17. 41 V. Lewis, Ships’ Cats in War and Peace, Shepperton 2001, s. 31–40.
ta sytuacja, co generowało dodatkowe, ogromne pokłady stresu u marynarzy.
Sposobem na rozwiązanie obu problemów nie był kot, ale jego obecność mogła znacznie pomóc przetrwać ten trudny czas. Simon znał dobrze pokład statku, na którym polował od roku, więc rozprawienie się ze szczurami nie stanowiłoby dla niego problemu42. Było to niewypowiedzianym odciążeniem dla załogi pochłoniętej opatrywaniem rannych i próbą przeprowadzenia napraw na pokładzie. Dzięki kotu kwestia ochrony zapasów mogła stać się mniej priorytetowa43. Wiadomość o jego przeżyciu, która rozniosła się po statku, podniosła rannych na duchu. Gdy Fearnley położył zwierzę między marynarzami, sama jego obecność poprawiała samopoczucie mężczyzn, co było swego rodzaju początkiem terapeutycznej roli Simona44. Pozostał tylko jeden warunek, Simon musiał przeżyć.
Fearnley opatrzył zwierzę i usunął odłamki z jego ciała. Osłabiony kot był poparzony, zszyty w czterech miejscach i prawdopodobnie głuchy na jedno ucho, zatem lekarz nie był przekonany co do jego szans na wyzdrowienie. Postanowił jednak położyć go między rannymi marynarzami45. Dzięki pomocy medyka, ciągłemu wylizywaniu ran oraz dokarmianiu przez członków załogi, Simon już 26 kwietnia zaczął spacerować między kojami. Po kilku dniach wskakiwał na leżących rannych i się łasił. Kontakt zwierzęcia z marynarzami wpływał pozytywnie nie tylko na ludzi, ale również na kota. Po tygodniu ponownie zaczął polować 46. Rekonwalescencja kota podbudowywała morale załogi, a nadal słaby Simon powrócił do swojej pracy szczurołapa. Nie zapomniał mimo to o chorych, gdyż normalnym stało się, że kot towarzyszył w czasie obchodów Fearnley’owi47 Najbardziej nieprzychylny zwierzęciu był komandor porucznik Kerans, który doceniał jego zasługi, ale nie pozwalał spać w kajucie kapitańskiej, w której od czasów Griffithsena Simon sypiał 48. Po pogrzebie poległych, polegającym
42 D. Long, dz. cyt., s. 22–26.
43 K. Aitken, dz. cyt., s. 60–61.
44 Simon of HMS Amethyst, awarded the Dickin Medal
45 R. Hutton, War Animals…, s. 229–231.
46 R. McPherson Young, dz. cyt., s. 98–103.
47 Tamże.
48 V. Cooper, dz. cyt., s. 19–23.
na wyrzuceniu ciał do morza, kot udał się do kajuty kapitańskiej. Po pewnym czasie, gdy do pomieszczenia wszedł kapitan, zwierzę szybko zostało przez mężczyznę wyrzucone za drzwi. George Griffiths, oficer który znalazł rannego Simona, wynagrodził mu tę niedogodność, szykując posłanie w mesie podoficerskiej49. Aby zyskać względy Keransa, kot postanowił podarować mu jednego z upolowanych szczurów, a kapitan wyrzucił truchło za burtę dopiero po odejściu Simona50. Absolutne zwycięstwo odniósł dopiero w czasie, gdy mężczyzna zachorował i był zmuszony do leżenia w łóżku. Zwierzę weszło do kajuty i wskoczyło na śpiącego dowódcę, gdy ten obudził się z kotem na brzuchu, postanowił zaakceptować go jako swojego współlokatora. Od tej pory Simon mógł bez problemu spać, gdzie chciał, a znajomość zaczęła przeradzać się w przyjaźń51
Nie tylko jednak kapitanowi Simon umilał czas przez nużące, a jednocześnie tragiczne 101 dni. Michel Fearnley, obserwując, jak obecność wśród chorych w czasie jego rekonwalescencji poprawiała ich samopoczucie, zachęcał zwierzę do przebywania z rannymi52. Kot pełnił w tym czasie dwojaką rolę: poza łapaniem szczurów był zwierzęciem terapeutycznym. W szczególności pomagał pozbierać się po porażce misji i zapewniał wsparcie młodszym członkom załogi, którzy cierpieli na zespół stresu pourazowego53. Przeżycie młodego kota, wyzdrowienie, a następnie jego łaszenie się było częstokroć jedyną pozytywną rzeczą dostępną na pokładzie statku54.
Warto w tym momencie wspomnieć o psie Peggi, terierze, który także przebywał na HMS Amethyst55. Znamy go praktycznie wyłącznie ze zdjęć i opowieści marynarzy. Zakładać można, że w czasie impasu to on przejął główny ciężar
49 Simon of HMS Amethyst, awarded the Dickin Medal
50 S. Spotte, dz. cyt., s. 52–58.
51 R. Hutton, The Surprising Story…
52 E. Horoszewicz, E. Tomczak, R. Niedziółka, „Zwierzę terapeutyczne – kot”, Wiadomości Zootechniczne 2017 (55), nr 4, s. 154–159.
53 E.L. Altschuler, Animal-Assisted Therapy for Post-traumatic Stress Disorder: Lessons from “Case Reports” in Media Stories, „Military Medicine”, 29 grudzień 2017, s. 11–13 [online] https:// doi.org/10.1093/milmed/usx073 [dostęp: 03.11.2022].
54 D. Long, dz. cyt., s. 22–26.
55 Simon of HMS Amethyst, awarded the Dickin Medal.
psychicznego wspierania rannych56. Niestety niewiele więcej o nim wiadomo, po powrocie do Hongkongu został przywitany – jak cała załoga – z honorami, natomiast w odróżnieniu od Simona pozostał w tym mieście. Obydwa zwierzęta bardzo lubiły kontakt ze swoimi ludzkimi towarzyszami, zatem można założyć, że wzajemnie również za sobą przepadały57
Jeśli chodzi o łowność Simona, ta mogła budzić podziw, gdyż dziennie udawało mu się zabijać przynajmniej jednego szczura, choć z reguły było ich więcej58. Wyzwaniem okazał się szczególnie wielki gryzoń, którego marynarze zgodnie przezywali Mao Tse-tung. Ów stanowił znaczne zagrożenie dla zapasów, przez co nie tylko Simon na niego polował. Załoga zakładała kolejne pułapki, lecz wielki szczur umiejętnie je omijał. W końcu jednak to kotu udało się dopaść, zagryźć i przywlec „szkodnika” na główny pokład59. Za ten czyn marynarze byli mu niezwykle wdzięczni, a nawet zdołali przekonać kapitana Keransa, by ten przyznał mu tytuł Albe Seacat, co było neologizmem nawiązującym do tytuł podoficerskiego Able Seamen, czyli doświadczonego marynarza60.
Mimo niesłabnącego poświęcenia Simona zapasy HMS Amethyst kurczyły się dramatycznie. Pod koniec lipca 1949 roku komandor porucznik podjął decyzję o podjęciu próby ucieczki61 Sytuacja nadarzyła się w nocy z 30 na 31 lipca, kiedy to okręt dyskretnie ruszył za statkiem pasażerskim Kiang Liang Liberation. Bateria nadbrzeżne dosyć szybko odkryły zniknięcie HMS Amethyst i rozpoczęły ostrzał obydwu jednostek, mimo to brytyjski okręt przepłynął dalej bez większych przeszkód, choć Kiang Liang Liberation zatonął 62. O 5.00 rano Amethyst znalazł się na wysokości Woosung i wysłał prośbę o wsparcie63. Po niespełna półgodzinie spotkał
56 M.F. Taylor, M.E. Edwards, J.A. Pooley, „ Nudging Them Back to Reality ”: Toward a Growing Public Acceptance of the Role Dogs Fulfill in Ameliorating Contemporary Veterans’ PTSD Symptoms, „Anthrozoös” 2013 (26), nr 4, s. 596–607.
57 S. Spotte, dz. cyt., s. 52–58.
58 Simon of HMS Amethyst, awarded the Dickin Medal
59 V. Lewis, dz. cyt., s. 35–37.
60 R. Hutton, The Surprising Story
61 C.E. Lucas Phillips, dz. cyt., s. 185–187.
62 F.L. Coxswain, dz. cyt., s. 106–110.
63 Jack French.
HMS Concorde, a następnie w eskorcie niszczyciela dotarł do doków Saddle Island w Szanghaju około południa. 1 sierpnia wyruszył w dalszą drogę do Hongkongu w asyście HMS Cossack oraz HMS Jamaika 64 .
Na wolności 1 sierpnia w czasie podróży do Hongkongu Simon, jak i cała załoga, poprzez komunikat radiowy zostali poinformowani o nadaniu im Naval General Service Medal za postawę w czasie kryzysu na Jangcy 65. Po kilku dniach HMS Amethyst zakotwiczyć w dokach Stonecutter Island, a wiadomości o wydarzeniach na Jangcy zostały podane do publicznej wiadomości66. Marynarze stali się brytyjskimi bohaterami, którzy bardzo szybko zaczęli dzielić się swoimi opowieściami z korespondentami prasowymi. Jednak zdecydowanie największą furorę zrobił Simon, który to nieustannie pojawiał się w relacjach jako nieustraszony szczurołap, on sam natomiast dosyć niechętnie podchodził do kamer i dziennikarzy 67 . W czasie robienia mu zdjęć wydawał się być kompletnie nimi niezainteresowany, a gdy miał taką możliwość, po prostu chował się przed obcymi ludźmi i pojawiał dopiero po ich odejściu68. Stosunkowo szybko, bo na początku sierpnia, do kapitana Keransa zwrócił się Armed Forces Mascots Club z propozycją przyznania Simonowi medalu Dickin uznawanego za zwierzęcą wersję Krzyża Wiktorii69. Komandor porucznik poparł ten pomysł, przesyłając własną propozycję cytatu, który miał znaleźć się w uzasadnieniu nadania. PDSA (People’s Dispensary for Sick Animals), czyli instytucja nagradzająca medalem Dickin, jednogłośnie potwierdziła kandydaturę Simona, odznaczając go 10 sierpnia70. Stał się pierwszym i jedynym kotem noszącym ten medal, jak i pierwszym oraz jedynym zwierzęciem
64
F. Grey, dz. cyt., s. 93–100. 65 F.L. Coxswain, dz. cyt., s. 112. 66
„Amethyst” Homecoming [online] www.aparchive.com/ metadata/youtube/cc5afca3203044889137d5ce3e01485b [dostęp: 22.10.2022].
67 R. McPherson Young, dz. cyt., s. 109. 68 Simon of HMS Amethyst, awarded the Dickin Medal 69
Simon DM 54 [online] https://www.pdsa.org.uk/media/ 5500/47646_dm-75_recipient-book_54_simon_digital.pdf [dostęp: 19.08.2022].
70 D. Long, dz. cyt., s. 22–26.
służącym w Royal Navy z takim odznaczeniem71. Z Londynu przesłano wstążkę odznaczenia, którą z pełnymi honorami założył kotu kapitan Kerans. George Griffiths, ten sam który odnalazł rannego Simona, odczytał cytat uzasadniający nadanie:
Za znakomitą i ofiarną służbę, gdy samotnie i nieuzbrojony zakradł się i zabił Mao Tse-tunga, szczura winnego napadania na żywność, gdy zapasy były krytycznie małe. Wiedzcie dalej, że od 22 kwietnia do 4 sierpnia pozbywał się z HMS Amethyst zarazy z niesłabnącą wytrwałością72.
Wyróżnienie zwierzęcia tego typu odznaczeniem odbiło się szerokim echem w całym imperium. Pierwsza tę sytuację opisała China Mail, a za nią w przeciągu kilku dni informacje o Able Seacat dotarły do całego Imperium73. W czasie napraw okrętu w Hongkongu Simon był pod profesjonalną opieką weterynaryjną oraz starał się zregenerować i wypocząć po trudnym rejsie. Rany na jego ciele opatrywane jeszcze przez Michela Fearnleya zdawały się goić, jednak poza odpoczynkiem kot otrzymywał także wiele listów i zabawek74. Kapitan Kerans, który od czasu incydentu szczerze zaprzyjaźnił się ze zwierzęciem, postanowił oddelegować jednego z marynarzy do obsługi przychodzącej kociej korespondencji. Porucznik Steward Hett, który przyjął potoczny tytuł Cat Oficer, przyjmował tysiące listów z wierszami, gratulacjami czy podziękowaniami dla Simona oraz około 200 zabawek, które składowano w mesie podoficerskiej75.
Kot jednak do całej sławy, która na niego spłynęła, podchodził ze sporym dystansem, co mogło być tłumaczone przez jego nieufność do obcych lub zmaganie się z zespołem stresu pourazowego76. Jak wyżej, unikał dziennikarzy i zdjęć,
71 Simon – Dickin Medal 54 [online] https://www.pdsa.org.uk/ get-involved/dm75/the-diligent/simon [dostęp: 19.08.2022].
72 Simon DM 54.
73 Simon of HMS Amethyst, awarded the Dickin Medal
74 HONG KONG [online] http://www.aparchive.com/metadata/ HONG-KONG/345e6363e350461d84169af412ae5331 [dostęp: 19.08.2022].
75 V. Cooper, dz. cyt., s. 19–23.
76 G. Richter-Levin, O. Stork, M.V. Schmidt, Animal Models of PTSD: A Challenge to Be Met, „Molecular Psychiatry” 2019 (24), nr 8 [online] https://doi.org/10.1038/s41380-018-0272-5 [dostęp: 03.11.2022].
ale także nie chciał bawić się nowymi prezentami, być może ciągłe przebywanie w centrum uwagi powodowało w nim spory poziom stresu. Obecność wielu nowych ludzi na jego statku powodowała u Simona dyskomfort, na który kot zareagował w niecodzienny dla siebie sposób, schodząc 27 sierpnia po trapie i urządzając sobie spacer po dokach77. Kapitan, zaniepokojony jego zniknięciem, zarządził poszukiwania, które zakończyły się po trzech godzinach bez sukcesu. Wieczorem tego samego dnia kot powrócił samodzielnie na statek. Jednym z wytłumaczeń tego zachowania Simona była jego chęć odstresowania się, innym bardziej prozaicznym jest jednak to, iż dojrzały kot późnym latem wyczuł kotkę w rui78. Mimo wszystko był to jednorazowy wypadek, gdyż z początkiem września HMS Amethyst wyruszył w drogę do Londynu, aby tam obdarzyć honorami marynarzy oraz by poddać okręt gruntownej renowacji79.
Śmierć w Wielkiej Brytanii Rejs prowadzony był stonowanym tempem z licznymi postojami. Kolejno w Singapurze, Penang, Kolombo, Adenie, Suezie, Malcie oraz Gibraltarze największe i niesłabnące zainteresowanie wzbudzał Simon80. Pozostawał jednak niezmiennie obojętny w stosunku do obcych. Będąc w Suezie, kapitan dowiedział się o odznaczeniu zwierzęcia Medalem Błękitnego Krzyża, natomiast na Malcie załoga na pokład zabrała żywego królika w celu karmienia nim Simona81
11 Listopada HMS Amethyst wpłynął do portu w Plymouth, co wiązało się z wielkim poruszeniem wśród ludzi82. Mark Kauffman sporządził serię zdjęć dla czasopisma Life, które to było jednym z częściej donoszących o wydarzeniach na Jangcy, jak i działaniach załogi HMS Amethyst już na wolności. Widać na nich masy, które ruszyły, by powitać okręt bohatersko ocalały z dziesięciotygodniowej blokady chińskich komunistów 83 .
77 V. Lewis, dz. cyt., s. 37–39.
78 S. Spotte, dz. cyt., s. 91–93.
79 V. Cooper, dz. cyt., s. 27–30.
80 Simon of HMS Amethyst, awarded the Dickin Medal
81 R. McPherson Young, dz. cyt., s. 122.
82 R. Hutton, The Surprising Story…
83 Return of the Amethyst [online] http://images.google.com/ hosted/life/d94fa67714eaab36.html?authuser=0 [dostęp: 19.08.2022].
Oczywiście nie bez znaczenia była także rocznicowa data zawinięcia do portu, odnosząca się do zakończenia I wojny światowej, co dodatkowo rozbudzało emocje 84 .
Simon po uroczystościach został odesłany na zwierzęcą kwarantannę na pół roku do ośrodka w Surrey. Tam miał własnego opiekuna oraz częstych gości i fanów chcących spotkać Able Seacat 85. Dla niego jednak zdecydowanie najcenniejsze były spotkania z załogą HMS Amethyst. Kapitan Kerans, często przebywający u Simona, chciał po kwarantannie zabrać go z powrotem na statek 86. Natomiast w czasie izolacji planowano uhonorować kota medalami Dickin oraz Błękitnego Krzyża. Ten pierwszy miał zostać wręczony 11 grudnia przez Marię Dickin, a także Federicka Rowlanda Lorda Burmistrza Londynu, co jednak się nie stało87.
Pod koniec listopada Simon zaczął być osowiały, unikał ludzi i brakowało mu energii. 27 listopada wezwano weterynarza, który zdiagnozował u kota wysoką temperaturę oraz zapalenie jelit 88 . Organizm osłabiony przez rany i wysoki stres nie mógł sobie poradzić z wirusami89. Zaaplikowano zastrzyki oraz tabletki, licząc, że w połączeniu ze snem przyniosą jakiekolwiek polepszenie sytuacji. Rankiem 28 listopada 1949 opiekun Simona stwierdził zgon, co następnie potwierdził weterynarz90. Załoga HMS Amethyst była zdruzgotana tą informacją, tak jak i wszyscy miłośnicy zwierzęcia, którzy masowo zaczęli wysyłać kondolencje i kwiaty do Surrey91
Pogrzeb odbył się w tydzień później na cmentarzu w Ilford. Kotu pochowanemu w drewnianej
84 D. de Souza Machado et al., Identification of separation-related problems in domestic cats: A questionnaire survey, „PloS one” 2020 (15), nr 4 [online] https://doi.org/10.1371/journal. pone.0230999 [dostęp: 03.11.2022].
85 Simon of HMS Amethyst, awarded the Dickin Medal
86 V. Cooper, dz. cyt., s. 29.
87 Simon DM 54.
88 R. McPherson Young, dz. cyt., s. 129–132.
89 N.E. Waly et al., Immunohistochemical Diagnosis of Alimentary Lymphomas and Severe Intestinal Inflammation in Cats, „Journal of Comparative Pathology” 2005 (133), nr 4, s. 253–260.
90 Foreign News: In Honored Memory [online] https://content. time.com/time/subscriber/article/0,33009,854035,00.html [dostęp: 19.08.2022].
91 Tributes to Simon [online] http://www.purr-n-fur.org.uk/ famous/simon-tributes.html [dostęp: 19.08.2022].
trumnie, owiniętej w Union Jack, oddano wszelkie honory odpowiednie podoficerowi Royal Navies. Ceremonie poprowadził Henry Ross, rektor kościoła pod wezwaniem św. Augustyna92. Grób został wzbogacony drewnianą tablicą z napisem: „Ku czci Simona, DM; HMS Amethyst; zmarł 20 listopada 1949 roku”. Następnie zastąpiono ją kamiennym pomnikiem głoszącym: „Na pamięć Simona, służącego na HMS Amethyst; maj 1948–wrzesień 1949; nagrodzony medalem Dickin; sierpień 1949; zmarł 28 listopada 1949; przez cały incydent na Jangcy zachował jak najwyższy porządek” 93
Konkluzja Postać Simona jest jaskrawym przykładem, jak rola zwierzęcia w danym wydarzeniu historycznym zmienia sytuację ludzi, będących w jego otoczeniu. Kot, jako równoprawny marynarz, sumiennie wykonywał swoje obowiązki, poświęcał się oraz cierpiał. Będąc odpowiedzialnym za zabijanie szczurów na statku, a co za tym idzie, pilnowanie zapasów, pozwolił swojej załodze przetrwać zdecydowanie dłużej, niż byłoby to możliwe bez niego. Jako żołnierz i jako symbol (tudzież maskotka) Simon stoi na czele tysięcy, jak nie milionów zwierząt, które – czy to z własnej woli, czy nie – współpracowały z człowiekiem. Nie chodzi tu o zwykłą współpracę lub przyjaźń międzygatunkową, a realne poświęcenie, które dla ludzi jest nie do końca zrozumiałe ze strony innej niż homo sapiens. W czasach współczesnych, gdy nie traktuje się zwierząt jako bóstwa czy narzędzia użytkowe, ich uwzględnienie w narracji historycznej jest nieodzowne. Jak pokazał Simon z HMS Amethyst, antropocentryczna wizja dziejów jest obrazem zakrzywionym i wymagającym rekonstrukcji.
Rafał Pacia
92
V. Cooper, dz. cyt., s. 30.
93 Ilford Animal Cemetery [online] https://web.archive.org/ web/20110907140639/http://www.pdsa.org.uk/about-us/pdsa -history/ilford-animal-cemetery#why-is-the-cemetery-so -important-to-pdsa [dostęp: 22.10.2022].
Bibliografia
Źródła:
ӄ „Amethyst” Homecoming [online] www. aparchive.com/metadata/youtube/ cc5afca3203044889137d5ce3e01485b [dostęp: 22.10.2022].
ӄ Coxswain F.L., Yangtse River Incident 1949: The Diary of Coxswain Leslie Frank: HMS Amethyst - Yangtse River 19/4/49 to 31/7/49, London, 2003.
ӄ „Foreign News: In Honored Memory”, Time, 12 grudnia 1949, https://content.time.com/ time/subscriber/article/0,33009,854035,00. html [dostęp: 19.08.2022].
ӄ Ilford Animal Cemetery [online] https:// web.archive.org/web/20110907140639/ http://www.pdsa.org.uk/about-us/pdsa -history/ilford-animal-cemetery#why -is-the-cemetery-so-important-to-pdsa [dostęp: 22.10.2022].
ӄ HONG KONG [online] http://www.aparchive. com/metadata/HONG-KONG/345e6363 e350461d84169af412ae5331 [dostęp: 19.08.2022].
ӄ Return of the Amethyst [online] http:// images.google.com/hosted/life/d94fa67714eaab36.html?authuser=0 [dostęp: 19.08.2022].
Strony internetowe:
ӄ Hutton R., The Surprising Story of the Only Cat Ever to Win the Highest Honor for Animal Military Gallantry [online] https:// time.com/5396568/simon-cat-war-medal/ [dostęp: 19.08.2022].
ӄ Ian Griffiths, jego kariera i jego koty [online] http://www.purr-n-fur.org.uk/famous/ig .html [dostęp: 19.08.2022].
ӄ Jack French [online] https://www.thetimes. co.uk/article/jack-french-z5wz3g7lgcl [dostęp: 19.08.2022].
ӄ „LTC Bernard Morland Skinner (1914–1949)” [online] https://www.findagrave.com/ memorial/171980552/bernard-morland -skinner [dostęp: 19.08.2022].
ӄ Simon - Dickin Medal 54 [online] https:// www.pdsa.org.uk/get-involved/dm75/the -diligent/simon [dostęp: 19.08.2022].
ӄ Simon DM 54 [online] https://www.pdsa. org.uk/media/5500/47646_dm-75_recipient
-book_54_simon_digital.pdf [dostęp: 19.08.2022].
ӄ Simon of HMS Amethyst, awarded the Dickin Medal [online] http://www.purr-n -fur.org.uk/famous/simon.html [dostęp: 19.08.2022].
ӄ Tributes to Simon [online] http://www.purr -n-fur.org.uk/famous/simon-tributes.html [dostęp: 19.08.2022].
Opracowania:
ӄ Aitken K., The ship’s cat, „Law Institute Journal ” 2002 (76), nr 11 [online] https:// doi.org/10.3316/agispt.20025529 [dostęp: 03.11.2022].
ӄ Altschuler, E.L., Animal-Assisted Therapy for Post-traumatic Stress Disorder: Lessons from “Case Reports” in Media Stories, „Military Medicine”, 29 grudnia 2017, s. 11–13 [online] https://doi.org/10.1093/milmed/ usx073 [dostęp: 03.11.2022].
ӄ Amat M., Camps T., Manteca X., Stres u Posiadanych Kotów: Zmiany Behawioralne i Konsekwencje Dla Dobrostanu, „Journal of Feline Medicine and Surgery” 2016 (18), nr 8, s. 577–586.
ӄ Cooper V., Simon the Cat, Hutchinson 1950.
ӄ de Souza Machado D. et al., Identification of separation-related problems in domestic cats: A questionnaire survey, „PloS one” 2020 (15), nr 4 [online] doi.org/10.1371/ journal.pone.0230999 [dostęp: 03.11.2022].
ӄ Grey E., Frigate Under Fire: HMS Amethyst’s 100 Days of Hell, Halifax 1987.
ӄ Hickinbottom G., The Seven Glorious H.M.S. Amethyst’s 1793–1956, Dudley 1994.
ӄ Horoszewicz E., Tomczak E., Niedziółka R., Zwierzę terapeutyczne – kot, „Wiadomości Zootechniczne” (58) 2017), nr 4, s. 154–159.
ӄ Hutton R., War Animals. The unsung heroes of world war II, New Jersey 2018.
ӄ Lewis V., Ships’ Cats in War and Peace, Shepperton 2001.
ӄ Long D. , Animal heroes, London 2012.
ӄ McPherson Young R., Two Perfectly Marvellous Cats, Exeter 1993.
ӄ Menna L.F. et al., The Human–Animal Relationship as the Focus of Animal-Assisted Interventions: A One Health Approach, „International Journal of Environmental Research and Public Health” 2019 (16), nr 19
[online] https://doi.org/10.3390/ ijerph16193660 [dostęp: 03.11.2022].
ӄ Murfett M.H., Hostage on the Yangtze: Britain, China, and the Amethyst Crisis of 1949, Annapolis 1991.
ӄ Phillips Lucas C.E., Escape of the Amethyst, New York 1957.
ӄ Richter-Levin G., Stork O., Schmidt M.V., Animal Models of PTSD: A Challenge to Be Met. „Molecular Psychiatry” 2019 (24), nr 8 [online] https://doi.org/10.1038/s41380-018 -0272-5 [dostęp: 03.11.2022]
ӄ Skotnes-Brown J., Scurrying seafarers: shipboard rats, plague, and the land/sea borde r, „Journal of Global History” 2022, s. 1–23.
ӄ Spotte S., Free-Ranging Cats: Behavior, Ecology, Management, Hoboken 2014.
ӄ Taylor M.F., Edwards M.E., Pooley J.A., „ Nudging Them Back to Reality ”: Toward a Growing Public Acceptance of the Role Dogs Fulfill in Ameliorating Contemporary Veterans’ PTSD Symptoms, „Anthrozoös” 2013 (26), nr 4, s. 593–611.
ӄ Waly N.E. et al., Immunohistochemical Diagnosis of Alimentary Lymphomas and Severe Intestinal Inflammation in Cats, „Journal of Comparative Pathology” 2005 (133), nr 4, s. 253–260.
„Ocaliłem życie kilku tysiącom więźniów” – Działalność doktora Josefa Mengelego w KL Auschwitz-Birkenau oraz jego zbrodnicze badania i pseudomedyczne eksperymenty
• XX wiek •
Streszczenie
Celem mojego artykułu było przedstawienie Czytelnikom zarówno postaci doktora Josefa Mengele, a także jego pobytu w KL Auschwitz-Birkenau i jego zbrodniczych badań oraz pseudomedycznych eksperymentów. Nazwisko Mengele słusznie budzi do dnia dzisiejszego grozę. Rozmiar zbrodni, których się dopuścił, i za które nie poniósł odpowiedzialności, jest niewyobrażalny, toteż nie wolno o nich zapomnieć. W tym właśnie celu powstał poniższy artykuł.
Słowa kluczowe: Josef Mengele, badania, eksperymenty pseudomedyczne, KL Auschwitz-Birkenau, Żydzi, Cyganie, bliźnięta
Summary
The purpose of my article was to introduce readers to both the figure of Dr Josef Mengele and his stay at the Auschwitz-Birkenau camp complex and his criminal research and pseudo-medical experiments. The name Mengele rightly evokes horror to this day. The magnitude of the crimes he committed and for which he was not held accountable is unimaginable and must not be forgotten. It is to this end that the following article has been written.
Keywords: Josef Mengele, research, pseudo-medical experiments, Auschwitz-Birkenau, Jews, Gypsies, children, twins
Josef Mengele urodził się 16 marca 1911 roku w Günzburgu nad Dunajem w kraju związkowym Bawaria, jako najstarszy spośród trzech synów Karla Mengele, który był właścicielem fabryki1. Tam również skończył szkołę podstawową oraz gimnazjum. Jako dziecko Josef interesował się naukami przyrodniczymi, a także antropologią. Był raczej przeciętnym uczniem. Na maturze z niemieckiego, matematyki, greki oraz łaciny otrzymał ocenę „mierny”, a z fizyki, geografii, historii, religii oraz angielskiego ocenę „dostateczny”. Z wychowania fizycznego był natomiast zwolniony z powodów zdrowotnych2. Młody Mengele był osobą sympatyczną i nieposiadającą wrogów. Mimo niewybitnych ocen w szkole był inteligentny oraz niezwykle uprzejmy. Pisał nawet sztuki teatralne, które były później wystawiane, a dochód ze sprzedaży biletów przeznaczony był na cele dobroczynne. Niech za przykład posłuży sztuka jego autorstwa pod tytułem „Reise nach Lichtenstein”, którą grano, aby zebrać fundusze na działalność Związku Opieki nad Dzieckiem3. Podsumowując powyższy fragment, należy stwierdzić, iż młody „Beppo”4 nie wyróżniał się negatywnie na tle społeczności swego rodzinnego, szwabskiego miasteczka. W okresie adolescencji cieszył się sympatią kolegów, dał się poznać jako osoba zaangażowana w życie swego miasta (choćby przez wspomniane powyżej pisanie sztuk teatralnych). W tamtym czasie nic nie wskazywało na to, że w przyszłości miał się stać osobą, której nazwisko budziło powszechny strach. Z pewnością należy zaprzeczyć temu, jakoby warunki, w których młody Josef dorastał, miały mieć wpływ na jego dalsze złe życiowe wybory.
Mengele, w przeciwieństwie do dużej liczby strażników obozowych, odznaczał się wyższym wykształceniem. W 1930 roku rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie Monachijskim. Dwa lata później, podczas letniego semestru
1 E. Klee, Auschwitz. Medycyna III Rzeszy i jej ofiary, Kraków 2014, s. 437.
2 U. Völklein, Mengele – doktor z Auschwitz, Warszawa 2021, s. 53.
3 Zob. H. Kubica, Dr Mengele i jego zbrodnie w obozie koncentracyjnym Oświęcim-Brzezinka [w:] Zeszyty Oświęcimskie nr 20, Oświęcim 1993, s. 327.
4 Josef Mengele był tak nazywany przez rodziców i rodzeństwo, zob. Da habe ich für 20 Jahre Arbeit!, „Der Spiegel” 1985, nr. 17.
w 1932 roku Mengele zdał pomyślnie w Bonn wstępny egzamin lekarski, następnie wyjechał na semestr zimowy do Wiednia, aby w semestrze letnim 1933 roku powrócić do Monachium i rozpocząć drugi kierunek studiów w ramach wydziału filozoficznego, tj. antropologię5. Ciężka praca na studiach zaowocowała po kilku latach. W 1935 roku przyznano mu stopień doktora nauk filozoficznych na podstawie dysertacji pod tytułem „Badania rasowo-morfologiczne przedniego odcinka żuchwy w czterech grupach rasowych”6, a trzy lata później, w roku 1938 stopień doktora nauk medycznych na podstawie pracy doktorskiej pod tytułem „Badania rodzinne nad wargowo-szczękowym rozszczepieniem podniebienia”7. Jak widać, Josef Mengele uzyskał podwójny doktorat, co wśród załóg obozów koncentracyjnych było raczej jednostkowym osiągnięciem, gdyż osoby tam służące miały często ukończone tylko kilka klas szkoły podstawowej, czasem szkołę średnią. Posiadanie wyższego wykształcenia (nie mówiąc już o podwójnym doktoracie) było bardzo rzadkie 8. Mengele przejawiał również zainteresowania genetyką rasową, co zostało zauważone przez profesora Otmara von Verschuera9, który doceniając jego wykształcenie, zaoferował mu pracę w charakterze swojego asystenta w Instytucie Biologii Dziedziczenia i Higieny Rasy we Frankfurcie nad Menem10. Już wtedy Mengele był mocno powiązany z nazistami, a w konsekwencji tego w 1937 roku wstąpił do NSDAP, a rok później do SS. W 1939 roku ożenił się z Ireną Schoenbein, która w 1944 roku urodziła mu jedynego potomka – syna Rolfa.
Podczas wojny Mengele był zmuszony przerwać karierę naukową, gdyż w 1940 roku został
5 Zob. U. Völklein, dz. cyt., s. 70.
6 J. Mengele, Rassenmorphologische Untersuchung des vorderen Unterkieferabschnittes bei vier rassischen Gruppen [w:] „Morphologisches Jahrbuch“ 1937, nr. 79.
7 Tenże, Sippenuntersuchungen bei Lippen-Kiefer-Gaumenspalte [w:] „Zeitschrift für menschliche Vererbungs- und Konstitutionslehre“ 1938, nr. 23.
8 Zob. Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, fragment dotyczący poziomu wykształcenia wśród personelu z SS [online] https://www.auschwitz.org/historia/zaloga-ss/ [dostęp: 18.08.2022].
9 Otmar Freiherr von Verschuer (1896–1969) – niemiecki profesor Uniwersytetu we Frankfurcie nad Menem. Eugenik, biolog, nazista.
10 Zob. H. Kubica, dz. cyt., s. 330.
powołany do Wehrmachtu, a następnie dobrowolnie został przeniesiony do zbrojnego ramienia SS (Waffen- SS), gdzie służył w zapasowym batalionie medycznym. Następnie otrzymał przydział do Urzędu Rasy i Osadnictwa, skąd trafił do Urzędu Komisariatu Rzeszy dla Umacniania Niemczyzny w Poznaniu11. W styczniu 1942 roku otrzymał przydział służbowy jako lekarz do 5 Dywizji Pancernej SS „Wiking”, a następnie przebywał z nią w okupowanej Francji, a stamtąd pojechał prosto do Związku Radzieckiego na front wschodni. Został kolejno awansowany ze stopnia podporucznika (SS -Untersturmführer) do stopnia porucznika (SS -Obersturmführer) oraz kapitana (SS -Hauptsturmführer), a do jego akt personalnych został dodany wpis „świetny lekarz wojskowy”12. Za uratowanie dwóch żołnierzy z płonącego czołgu (będąc przy tym jednocześnie pod ostrzałem) otrzymał Krzyż Żelazny I klasy, a także Czarną Odznakę za Rany, Medal za Opiekę nad Narodem Niemieckim i Medal za Kampanię Zimową na Wschodzie 1941/194213 . W lecie 1942 roku został ranny w ciężkich walkach nad Donem, a w konsekwencji tego uznany za niezdolnego do służby frontowej, co paradoksalnie stworzyło mu warunki powrotu do pracy badawczej. Sprawę ułatwił fakt, iż jego dawny pryncypał, profesor von Verschuer był już (od listopada 1942 roku) dyrektorem Instytutu im. cesarza Wilhelma do spraw Antropologii, Nauki o Dziedziczeniu i Eugeniki14. Za namową swego protektora wystosował prośbę do zwierzchników z Urzędu Naczelnego Lekarza SS i Policji w Berlinie o przeniesienie go do służby w obozach koncentracyjnych15. Po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku, 24 maja 1943 roku został skierowany pismem służbowym16 do obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau.
11 Z. Zofka, Der KZ-Arzt Josef Mengele zur Typologie eines NS-Verbrechers, „Vierteljahrshefte für Zeitgeschichte“ 1986, z. 2, s. 254.
12 Tamże.
13 G. L. Posner, J. Ware, Mengele. The Complete Story, New York 1986, s. 17.
14 W oryginale: Kaiser Wilhelm-Institut für Anthropologie, menschliche Erblehre und Eugenik.
15 Zob. Z. Zofka, dz. cyt., s. 254.
16 Oryginał pisma znajduje się w Archiwum Państwowego Muzeum w Oświęcimiu (dalej zwane APMO). Sygnatura: APMO, nr mikr. 1613/98.
30 maja 1943 roku SS -Hauptsturmführer Josef Mengele zameldował się u naczelnego lekarza garnizonu SS w KL Auschwitz (SS -Standortarzt) Eduarda Wirthsa17.
W ramach służbowych obowiązków, Mengele został mianowany przez Wirthsa lekarzem naczelnym na odcinku BIIe tzw. familijnym obozie cygańskim (Familienzigeunerlager) na terenie Brzezinki, który został stworzony w lutym 1943 roku. Dodatkowo, będąc lekarzem obozowym, służył też w innych ambulatoriach oraz szpitalach funkcjonujących na terenie obozu w Brzezince. Wobec tego jego władza jako lekarza SS rozciągała się na cały obóz. Po likwidacji obozu cygańskiego 2 sierpnia 1944 roku został w październiku bądź listopadzie tegoż roku mianowany naczelnym lekarzem w szpitalu męskim w Brzezince (odcinek BIIf), a następnie w grudniu 1944 roku został przeniesiony na stanowisko lekarza w szpitalu SS, również na terenie Brzezinki18.
Pierwsze zbrodnie Mengelego rozpoczęły się już latem 1943 roku, gdy w obozie cygańskim pojawiła się wśród więźniów nowa choroba, która nazywana była rakiem wodnym (zgorzel policzka, zwana też z łaciny noma faciei). Owe schorzenie dotykało w szczególności młodzież i dzieci. Wówczas dr Mengele zaczął badać przyczyny tejże choroby i metody jej leczenia. Z jego rozkazu wszyscy, którzy byli chorzy na ów zgorzel, zostali umieszczeni w listopadzie 1943 roku w baraku numer 22, który znajdował się na terenie szpitala na odcinku BIIe (odcinek cygański)19. Następnie Mengele zarządził, aby chore, losowo wybrane dzieci były zabijane, a ciała transportowano do Instytutu Higieny SS w Rajsku (Hygiene Institut der Waffen- SS Raisko), aby wykonać na nich stosowne badania. Preparowano przy tym wybrane organy, a nawet całe głowy dzieci zamykano w słojach i utrwalano w benzoloformalinie, a następnie posyłano je na użytek Akademii Medycznej SS w Grazu20.
Szczególną ciekawością doktor Mengele darzył bliźnięta. Swoje pseudomedyczne eksperymenty
17 Zob. U. Völklein, dz. cyt., s. 112.
18 Zob. H. Kubica, dz. cyt., s. 332.
19 T. Szymański, Przypadki noma (rak wodny) w obozie cygańskim Oświęcim-Brzezinka, „Przegląd Lekarski” 1962, nr 1a, s. 68–70.
20 Zob. APMO. Zespół Proces Hössa, t. 7, k. 9–14, zeznanie b. więźnia M. Kiety, zatrudnionego w Instytucie Higieny SS w Rajsku.
rozpoczął na więźniach obozu cygańskiego, z których większość stanowiły dzieci. Co interesujące, w stosunku do najmłodszych zawsze był łagodny, troszczył się o ich aprowizację oraz wyżywienie, a także przynosił im od czasu do czasu słodkości oraz zabawki, które zostały odebrane wcześniej dzieciom żydowskim, które trafiły bezpośrednio do komór gazowych. Maluchy w następstwie tych czynności nazywały Mengelego „dobrym wujaszkiem” oraz miały do niego zaufanie 21. Na cygańskim odcinku BIIe w barakach nr 29 oraz 31 Mengele polecił zorganizować coś na kształt przedszkola oraz żłobka, gdzie trafiały nie tylko dzieci, które interesowały go z medycznego punktu widzenia, ale ogółem wszystkie dzieci do 6 roku życia. W owym „Kindergarten” dzieci przebywały od godziny 8 do 14 pod opieką więźniarek. Baraki, w których mieściło się owo przedszkole były w lepszym stanie – były pokryte w środku białą farbą, a także ozdobione rysunkami. Mengele zyskał również zaufanie Cyganów przez zapewnienie lepszego pożywienia dla dzieci. Dla przykładu:
Niemowlęta do pierwszych urodzin otrzymywały pół litra mleka i grysik z cukrem i masłem […]. Dzieci do trzeciego roku życia dostawały nawet cały litr mleka i pół litra zupy dziennie. Trzy i sześciolatki miały w przydziale pół litra mleka, pięćdziesiąt gramów masła i biały chleb, a ponadto zupę na mięsie, marmoladę, a nawet czekoladę, będącą w Auschwitz niespotykanym przysmakiem […]. Zapewniał cygańskim matkom karmiącym lepsze wyżywienie. Otrzymywały one dodatkowe racje mleka, masła, sera i białego chleba22 .
Wobec powyższych danych nie można się dziwić, że dzieci oraz ich rodzice darzyli Mengelego zaufaniem, które później zostało przez niego cynicznie wykorzystane.
Rzeczywistość była okrutna. Z ”Kindergarten”, w którym przebywali mali więźniowie, Josef Mengele „pobierał” żywe elementy do swoich pseudomedycznych badań oraz eksperymentów. Dzieci, które zostały wyznaczone do badań były przenoszone z baraku nr 31 do urządzonej pracowni doktora, która znajdowała się w budynku
21 Zob. H. Kubica, dz. cyt., s. 336.
22 U. Völklein, dz. cyt., s. 121–122.
łaźni, bezpośrednio za barakiem nr 32 na terenie odcinka BIIe 23. Niestety nie zachowały się dokumenty mówiące o tym, ile dokładnie dzieci przewinęło się przez pracownię Mengelego. Wiadomo natomiast ze wspomnień byłych więźniów, że 2 sierpnia 1944 roku, tj. w dniu ostatecznej likwidacji obozu cygańskiego żyło jeszcze 12 par dzieci. Najprawdopodobniej zostały one zastrzelone przez doktora Mengele w sieni komory gazowej i krematorium w Birkenau, po czym przeprowadzono sekcje ich zwłok24. Inny więzień, dr Miklós Nyiszli (rumuński Węgier, żydowskiego pochodzenia, który musiał asystować doktorowi Mengelemu) twierdził, że dzieci nie zostały zastrzelone, tylko zagazowane i dopiero wtedy ich ciała poddano sekcji25
Daleko przed likwidacją obozu cygańskiego, okazja do dalszych badań Mengelego na innej grupie osób nadarzyła się sama, bowiem we wrześniu 1943 roku podjęto decyzję o budowie obozu rodzinnego dla Żydów z Terezína (odcinek BIIb). Punktem zaczepienia dla doktora stały się również dzieci, tylko że tym razem żydowskie. Czasem do swych pseudoeksperymentów wybierał matki wraz z bliźniętami. Od połowy maja 1944 roku osoby, które miały trafić do pracowni doktora Mengelego, były również wybierane bezpośredniopodczas selekcji ludzi na rampie spośród transportów kierowanych bezpośrednio do komór gazowych26. W relacji doktora Nyiszli można trafić na wspomnienie tegoż wybierania dzieci z nowoprzybyłych transportów: Natychmiast po przybyciu transportu jeden z esesmanów przechodzi wzdłuż ustawiającego się szeregu i wyszukuje bliźnięta oraz karły. Matki spodziewają się przy tym czegoś dobrego i bez namysłu oddają swoje dzieci. Starsi zaś przypuszczają, że będąc bliźniakami stanowią ciekawy materiał dla badań naukowych, to może im wyjść tylko na dobre i zgłaszają się z ochotą27
23
APMO. Zespół Oświadczenia, t. 87, k. 100 oraz t. 87, k. 97a, relacje więźniarek Wierzbickiej i Szymańskiej (Markowskiej).
24 Zob. T. Szymański, D. Szymańska, T. Śnieszko, O szpitalu w obozie rodzinnym dla Cyganów w Oświęcimiu-Brzezince, „Przegląd Lekarski” 1962, nr 1a, s. 98.
25 M. Nyiszli, Pracownia doktora Mengele: wspomnienia lekarza z Oświęcimia, Warszawa 1966, s. 102–103 (późniejsze edycje wspomnień są znane jako Byłem asystentem doktora Mengele).
26 Zob. H. Kubica, dz. cyt., s. 338.
27 M. Nyiszli, dz. cyt., s. 92.
Niektóre z żydowskich bliźniąt zostały w maju 1944 roku zakwaterowane w obozie kobiecym na obszarze szpitala (odcinek BIa) w baraku nr 22, a następnie zostały przeniesione w lipcu 1944 roku do baraku nr 1. Wiek tych dzieci obojga płci wahał się od 2. do 16. lat dla dziewczynek oraz między 7. a 8. rokiem życia dla chłopców. Kalecy mężczyźni, starsi chłopcy, karły oraz dorośli mężczyźni zostali zakwaterowani w baraku nr 15 na terenie szpitala obozowego dla mężczyzn w Brzezince (odcinek BIIf). W lipcu 1944 roku po likwidacji obozu familijnego dla Żydów, bliźnięta płci żeńskiej, które tam przebywały, zostały przesiedlone do obozu kobiecego, a bliźnięta płci męskiej do wspomnianego wyżej baraku nr 15 w męskim szpitalu obozowym w Birkenau28. Niestety nie jest możliwe dokładne ustalenie liczby bliźniąt obojga płci, które zostały wspomniane powyżej. Można jedynie próbować te liczby oszacować na podstawie wspomnień byłych więźniów takich jak choćby Elżbieta Warszawska, która była pielęgniarką w baraku nr 1 i podaje liczbę około 350 par bliźniąt, zarówno chłopców jak i dziewczynek między 2. a 16. rokiem życia, które pochodziły z transportów z Terezína, Węgier, Włoch a także z samej III Rzeszy. Więźniarka Anna Lipka, która była sztubową29 w baraku nr 1 szacuje liczbę wszystkich dzieci na około 200, oraz że były między 6. a 12. rokiem życia30.
Realia egzystencji w barakach dla bliźniąt, bez względu na płeć, nie różniły się od tych, które panowały w standardowych barakach więźniarskich. Jedynie w żywieniu panowały odmienne zwyczaje. Jak relacjonuje były więzień Alfred Fiderkiewicz: „Na polecenie doktora Mengele otrzymywały one obfite pożywienie, dawano im mleko, biały chleb, jarzynowe zupy, kaszkę manną, owsiankę, czasem nawet mięso […]”31. Plus sytuacji bliźniąt żydowskich był taki, że nie były zmuszane do jakiejkolwiek pracy,
28 Zob. H. Kubica, dz. cyt., s. 339.
29 Sztubowy/sztubowa – osoba odpowiedzialna w obozowym baraku za utrzymanie porządku i rozdzielanie żywności.
30 APMO, Zespół Oświadczenia, t. 74, k. 225, relacja byłej więźniarki Anny Lipki. Relacja Ewy Warszawskiej jest relacją uzupełniającą, która została spisana na maszynie w dniu 12.02.1988.
31 A. Fiderkiewicz, Brzezinki. Wspomnienia z obozu, Warszawa 1956, s. 141.
a także były chronione przed selekcjami do komór gazowych oraz unikały poniżania przez kapo oraz esesmanów. Cena za takie warunki była jednak bardzo wysoka. Dzieci pozostawały do wyłącznej dyspozycji doktora Mengelego. Na tych bliźniętach żydowskich doktor Mengele przeprowadzał różne badania, które były przyczynkiem do przeprowadzanych następnie eksperymentów.
Zakres tych badań był bardzo szeroki: antropometryczne, morfologiczne, rentgenowskie oraz psychiatryczne 32. Na początku badania Mengelego były przeprowadzane na terenie tak zwanej sauny w obozie familijnym cygańskim (BIIe), a następnie w listopadzie 1944 roku pracownię przeniesiono do baraku nr 15 na terenie szpitala dla mężczyzn (BIIf). Badanym dzieciom mierzono dokładnie wszystkie części ciała, przy czym należy zaznaczyć, iż bliźnięta były badane jednocześnie, a ich wyniki były kontrastowane. Badania przeprowadzał samodzielnie doktor Mengele lub w asyście polskiej więźniarki Martyny Puzyny. Polka została jego asystentką Mengelego w maju 1944 roku i oszacowała liczbę przebadanych przez siebie bliźniąt na około 250 par33. Pierwszą katuszą dla badanych dzieci był fakt, iż nieraz godzinami musiały stać nago w pomieszczeniu, które pozbawione było ogrzewania. Doktor fotografował bliźnięta albo zlecał wykonanie zdjęć pracowni fotograficznej, która mieściła się na terenie obozu macierzystego. Dodatkowo w pracowni Mengelego w charakterze pisarki była zatrudniona więźniarka Janina Prażmowska oraz czeska Żydówka Dinah Gottliebová, której zadaniem było malowanie wybranych części ciała bliźniąt, gdyż jak sama wspominała: „Dr Mengele nie lubił kolorowej fotografii – on chciał wszystkie kolory i odcienie skóry mieć najdokładniej skopiowane w naturalnych farbach. Malowałam w tym samym pokoju, gdzie on robił swoje doświadczenia” 34 .
Inne badania, takie jak rentgenowskie, badania wzroku, badania chirurgiczne, morfologiczne, badania uzębienia, słuchu, były przeprowadzane przez innych więźniów-lekarzy na osobiste
32 E. Piekut-Warszawska, Dzieci w obozie oświęcimskim. Wspomnienia pielęgniarki, „Przegląd Lekarski” 1967 nr 1, s. 204.
33 G. L. Posner, J. Ware, dz. cyt., s. 36–37.
34 APMO, Zespół Oświadczenia, t. 102, k. 74, relacja byłej więźniarki Diny Gottliebovej.
polecenie doktora Mengelego. Dokonywano ich w różnych miejscach, takich jak ambulatorium obozu kobiecego w Birkenau, na terenie szpitala męskiego w Birkenau, a czasem przewożono dzieci na badania do obozu macierzystego Auschwitz do owianego złą sławą bloku nr 10 35 Badanie okulistyczne było w tym zestawieniu najgorsze, gdyż podczas niego zakrapiano oczy płynem, którego więźniowie nie potrafili zidentyfikować, a który prowadził do ropienia oczu, a czasem nawet do utraty wzorku przez dzieci36. Dzieciom pobierano również krew, a jeśli badanym obiektem były bliźniaki to zbierano od każdej dwójki maksymalnie 20 cm3. Oprócz krwi analizowano również mocz, ślinę oraz kał. W wyniku częstego upuszczania krwi, wiele dzieci, które były dodatkowo niedożywione, cierpiało na anemię.
Podczas badań związanych z morfologią, doktor Mengele dokonywał transfuzji krwi pomiędzy bliźniętami, a wszelkie reakcje ich organizmów skrupulatnie notował. Najczęściej takie „zabiegi” kończyły się ostrymi powikłaniami, ponieważ Mengele nie sprawdzał wcześniej bliźniąt tak zwaną „próbą krzyżową” 37. Dodatkowo przeprowadzano również na dzieciach odmę wewnątrzmózgową, która polegała na wtłoczeniu powietrza do czaszki, analizując dodatkowo płyn mózgowo-rdzeniowy38
Są obecne również świadectwa byłych więźniów mówiące o tym, że doktor Mengele przeprowadzał na dzieciach okropne eksperymenty, które nie miały żadnego podłoża medycznego. Była więźniarka ,Żydówka z obozu cygańskiego w Birkenau, Vera Alexander zeznała po wojnie:
Jednego dnia Mengele przyniósł czekoladę i specjalne ubrania. Następnego dnia przyszedł esesman i zabrał z polecenia Mengelego dwoje dzieci. Byli to moi ulubieńcy Tito i Nino. Jeden
35 W bloku nr 10 w Auschwitz swe zbrodnicze eksperymenty przeprowadzał dr Carl Clauberg. Polegały one na próbach sterylizacji kobiet przez iniekcję różnych toksycznych substancji do ich dróg rodnych.
36 Zob. H. Kubica, dz. cyt., s. 345.
37 Próba krzyżowa – konieczny zabieg przed przetoczeniem krwi, który ma na celu sprawdzenie, czy w wyniku transfuzji nie dojdzie do zaburzeń w krwioobiegu biorcy krwi.
38 APMO, Zespół Proces Hössa, t. 2, k. 10, zeznanie byłej więźniarki Marii Stoppelman, która od lipca 1944 pracowała w laboratorium na terenie odcinka BIa (kobiecy).
z nich był garbaty. Dwa lub trzy dni później esesman przyniósł je z powrotem w okropnym stanie. Były pocięte. Garbus był przyszyty do drugiego dziecka plecami, miał również przyszyte nadgarstki do pleców. Wokół unosił się okropny smród gangreny. Rany były zabrudzone, a dzieci płakały całymi nocami39.
Następny więzień, Moshe Ofer, (do obozu przyjęty jako Moshe Bleier) został wtrącony do obozu w wieku 12 lat wraz z bratem bliźniakiem imieniem Tibi, zeznał po wojnie:
[…] Dokonywał cięć w naszych jądrach, wstrzykiwał chemikalia i operował kręgosłup Tibiego. Po tych eksperymentach przynosił nam podarunki. […] W trakcie późniejszych doświadczeń, kazał wbijać szpilki do naszych głów. Blizny po tych ukłuciach jeszcze dzisiaj są widoczne. Pewnego dnia zabrał Tibiego. Mojego brata nie było kilka dni. Gdy przyniesiono go znowu, jego głowa była ukryta w ogromnym opatrunku. Mój brat zmarł w moich ramionach40.
Ostatnim elementem zbrodniczych badań oraz eksperymentów na dzieciach i bliźniętach były oględziny oraz analiza wybranych organów ciała. Aby tego dokonać, osoby wybrane przez Mengelego były zabijane przez wstrzyknięcie do komory serca śmiertelnego związku chemicznego jakim był fenol, a ich zwłoki przenoszono do prosektorium celem zbadania. Mengele zatrudnił w kostnicy rumuńskiego Żyda węgierskiego pochodzenia, Miklósa Nyiszlego. Miał on dokonywać sekcji zwłok w sposób naukowy, a także porównywać wybrane przez Mengelego organy wewnętrzne więźniów. Organy, które zostały pozyskane w wyniku sekcji zwłok były odpowiednio preparowane, a później przesyłane do Instytut Badań Antropologicznych i Biologiczno-Rasowych w Berlinie-Dahlem41. Sam doktor Nyiszli tak opisał ten proceder:
[…] Przechowuję jedynie ciekawe z naukowego punktu widzenia części organów, aby dr Mengele mógł osobiście rzucić na nie okiem. A te, które mogą być ciekawe dla instytutu wBerlinie-Dahlem,
39
G. L. Posner, J. Ware, dz. cyt., s. 37.
40 H. Davis, Schreie die nie verhalten, „Der Stern“ 1985, nr. 18. 41 T. Szymański, D. Szymańska, T. Śnieszko, dz. cyt., s. 97.
mam zakonserwować. […] Podczas mojej pracy wysłałem niezliczoną ilość takich paczek […], a odwrotną pocztą otrzymywaliśmy wyczerpujące naukowe uwagi, bądź polecenia […]42.
Josef Mengele dostarczał również, za pośrednictwem poczty obozowej, zakonserwowane gałki oczne do instytutu profesora von Verschuera, na których naukowo pracowała doktor Karin Magnussen43. Proceder pobierania gałek ocznych przez Mengelego też znajduje potwierdzenie w zeznaniach byłego więźnia, doktora Jancu Vexlera: „W czerwcu 1943 roku przybyłem do obozu cygańskiego w Brzezince. Widziałem tam drewniany stół. Na nim były gałki oczne. Wszystkie miały numerki i karteczki. Oczy były koloru bladożółtego, jasnoniebieskiego, zielonego i fioletowego”44. Eksperymenty dotyczące oczu były najprawdopodobniej związane ze sztucznymi próbami zmiany barwy tęczówek u więźniów. Próbowano to osiągnąć za pomocą zakrapiania niemożliwymi do zidentyfikowania chemikaliami, które zostały wspomniane w początkowej części artykułu. Prowadziło to do pękania naczynek krwionośnych w gałkach ocznych, do opuchlizny, ropienia, a nawet do częściowej lub całkowitej utraty wzroku. Należy też nadmienić, że zdarzało się, iż niemowlęta, którym zakropiono oczy, czasem umierały 45. W tego rodzaju eksperymentach wiek dzieci był bez znaczenia.
Doktora Mengelego frapowały również osoby kalekie z wrodzonymi niepełnosprawnościami, a także karły. Sposób postępowania był taki sam jak z pozostałymi „obiektami” przeznaczonymi do badań oraz eksperymentów. Osoby takie fotografowano, pobierano im krew, badano rentgenem oraz wykonywano pomiary antropologiczne. Po całej procedurze osoby dotknięte niepełnosprawnością i karłowatością były zabijane osobiście przez Mengelego lub przez innych esesmanów na jego polecenie. Po odpowiedniej preparacji, doktor Mengele kazał
42 M. Nyiszli, dz. cyt., s. 47.
43 Karin Magnussen (1908–1997) – niemiecka nauczycielka, biolog oraz pracownica Instytutu im. Cesarza Wilhelma (wspomniany na początku artykułu). Znana z prowadzonych badań nad heterochromią z użyciem gałek ocznych dostarczonych prosto z KL Auschwitz-Birkenau.
44 G. L. Posner, J. Ware, dz. cyt., s. 34.
45 Zob. H. Kubica, dz. cyt., s. 357.
przesyłać zwłoki karłów do Uniwersytetu im. cesarza Wilhelma, aby tam ubogaciły kolekcję Zakładu Antropologii46
Wszelkie opisane przeze mnie badania i pseudomedyczne eksperymenty, których dopuścił się Mengele były nietrudne w realizacji. Stanowisko lekarza obozowego (SS -Lagerarzt) ułatwiło mu w ogromnym stopniu pozyskanie materiału ludzkiego do pracy. Należy w tym miejscu dodać, iż jednym z obowiązków Mengelego było doglądanie zagłady nowoprzybyłych więźniów poprzez selekcje na bocznicy kolejowej w Birkenau. Wzięcie udziału w tego rodzaju akcjach umożliwiało mu bezpośredni dostęp do „świeżego materiału genetycznego”. Następnym obowiązkiem lekarskim było doglądanie więźniów i opieka medyczna nad nimi, jednak takowej opieki nie sprawował, gdyż nie leżało to w jego interesie badawczym.
Istotnym jest, że doktor Mengele wypełniał swoje mordercze obowiązki nad wyraz „sumiennie”. To odróżniało go od innych lekarzy z SS, którzy uważali selekcję na rampie za najgorszy i najbardziej stresujący obowiązek służbowy, podczas gdy jemu nie sprawiało to problemu, można nawet posunąć się do stwierdzenia, iż sprawiało mu to przyjemność. Ów proceder zrelacjonowała po wojnie była więźniarka z Birkenau, austriacka lekarka doktor Ella Lingens: Niektórzy lekarze jak Werner Rohde, którzy nienawidzili swej pracy i Hans König, który był swoją pracą zbulwersowany, musieli pić zanim udali się na rampę. Tylko dwóch lekarzy przeprowadzało selekcję bez jakichkolwiek wzruszeń: dr Josef Mengele i dr Fritz Klein. Dr Mengele był szczególnie zimny i cyniczny 47
Mengele potrafił bez najmniejszego wahania skierować setki osób do komory gazowej. Zwracał uwagę tylko na osoby, które uznał za ciekawy obiekt do badań. Nie interesował się zdrowiem więźniów, oglądał tylko ich karty chorobowe, które były prowadzone z dużą skrupulatnością. Podczas prowadzenia kontroli na terenie obozu był tak samo cyniczny jak na rampie. Dla przykładu. Mengele, kiedy wizytował obóz kobiecy, zażądał karty chorobowej więźniarki, która
46 Zob. M. Nyiszli, dz. cyt., s. 136–139.
47 G. L. Posner, J. Ware, dz. cyt., s. 26–27.
miała akurat wysoką temperaturę. Stwierdził wtedy: „No, pani była już po tamtej stronie, jak tam jest?”. Gdy nie uzyskał odpowiedzi to dodał: „Pani będzie to wkrótce wiedziała”48. Z tej wypowiedzi łatwo można się domyślić, jaki los spotkał tę kobietę – zapewne trafiła w niedalekiej przyszłości do komory gazowej.
Wśród przełożonych, a szczególnie u naczelnego lekarza obozowego i garnizonu SS Eduarda Wirthsa, miał nad wyraz dobrą opinię. Wirthsowi przypadła do gustu szczególnie drastyczna metoda, którą Mengele powziął pod koniec 1943 roku, aby zwalczyć epidemię tyfusu w obozie kobiecym w Birkenau. Opisała ją wspomniana już doktor Ella Lingens:
Wysłał cały żydowski blok, w którym było 600 kobiet do gazu i oczyścił blok. Następnie rozkazał, aby ów blok został w całości zdezynfekowany. Potem między blokiem zdezynfekowanym a następnym umieścić kadzie z płynem dezynfekującym i kobiety z następnego bloku przechodziły do czystego bloku będąc po drodze dezynfekowane. W czystym bloku otrzymywały świeże koszule nocne. W ten sposób wszystkie bloki zostały zdezynfekowane. Koniec tyfusu […]! 49
Za ten czyn Mengele został odznaczony Krzyżem Zasługi Wojennej II klasy50, jednakże powstrzymanie epidemii tyfusu kosztowało życie 600 osób, których nie przeniesiono gdzieś indziej, aby później też je zdezynfekować, lecz trafiły prosto do gazu. W ten sam sposób „zlikwidowano” epidemię tyfusu plamistego w obozie Żydów z Terezína w lipcu 1944 roku. Działaniami kierował doktor Mengele, który zyskał sobie miano specjalisty od likwidacji epidemii. Aby się jej pozbyć wśród tychże Żydów z Terezína nie trudził się już na dezynfekcję. Wręcz przeciwnie. Posłał do komór gazowych osoby, które jeszcze żyły, a było ich około 4 tysiące. Później zlikwidował w ten sam sposób w dniu 2 sierpnia 1944 roku obóz cygański, wysyłając na śmierć w komorach gazowych prawie 3 tysiące Cyganów, którzy jeszcze żyli. Jako nagrodę za ogromne zaangażowanie w ten proceder, Mengele otrzymał także awans
48 H. Kubica, dz. cyt., s. 363.
49 G. L. Posner, J. Ware, dz. cyt., s. 25.
50 Mengele otrzymał to odznaczenie, gdyż służba w obozie koncentracyjnym była stawiana na równi ze służbą frontową.
w hierarchii lekarskiej końcem 1944 roku. Został mianowany pierwszym lekarzem obozu Birkenau (1. Lagerarzt des KL Auschwitz II)51
Koniec kariery Josefa Mengelego spowodowała ofensywa Armii Czerwonej, która parła z kierunków wschodnich w stronę Oświęcimia. Mengele opuścił obóz jako jeden z ostatnich wysoko postawionych zbrodniarzy. Dokonał tego późno, bo dopiero 18 stycznia 1945 roku, a więc tylko tydzień przed wyzwoleniem obozu. Wyjechał wraz z innymi lekarzami na Dolny Śląsk do obozu Groß-Rosen52. Tam rozpoczął swoją ucieczkę, która doprowadziła go aż do Ameryki Południowej. Samego procesu unikania wymiaru sprawiedliwości nie opisuję, gdyż jest to temat na osobny artykuł, a dodatkowo nie jest to przedmiot moich rozważań w tym artykule.
SS -Hauptsturmführer Josef Mengele zmarł 7 lutego 1979 roku w brazylijskim kurorcie Bertioga położonym nad Atlantykiem podczas kąpieli w oceanie w wyniku udaru mózgu. Pochowano go pod nazwiskiem Wolfgang Gerhard w podwójnym grobowcu nr 321/TPV na cmentarzu Nossa Senhora w Embu na przedmieściach São Paulo53. Doktor Josef Mengele nigdy nie poniósł odpowiedzialności za swoje zbrodnie. Jego poszukiwania ustały dopiero po przeprowadzonej ekshumacji grobowca w Embu na podstawie pisma frankfurckiej prokuratury, które jest datowane na 14 lipca 1986 roku (postanowienie o zakończeniu śledztwa)54. Josef Mengele nigdy też nie wyraził skruchy za to co czynił w obozie w Birkenau. Podczas rozmów z jedynym synem Rolfem twierdził, że jego praca polegała na klasyfikowaniu ludzi jako zdolnych lub niezdolnych do pracy. Aby uratować jak najwięcej z nich starał się kwalifikować większość jako zdolną do pracy. Twierdził, iż ocalił tysiące ludzi, a także, że nie zabijał bliźniąt, lecz im też ratował życie i krzywdy im nie czynił. Prosił swego syna, aby nie wierzył w kłamstwa wypisywane w gazetach55. Josef Mengele nigdy nie czuł wyrzutów sumienia za czyny, których się dopuścił.
51 Zob. H. Kubica, dz. cyt., s. 366–367.
52 G. L. Posner, J. Ware, dz. cyt., s. 59.
53
Zob. U. Völklein, dz. cyt., s. 308. 54 Tamże, s. 314. 55 Zob. G. L. Posner, J. Ware, s. 30.
Po wojnie instytuty antropologiczne zostały nazwane instytutami genetyki człowieka. Instytuty im. cesarza Wilhelma zmieniły się w Instytuty im. Maxa Plancka. W roku 1966 Niemiecki Komitet Badań Naukowych narzekał na trudność w prowadzeniu badań nad płodami. Podczas wojny dział do spraw dziedziczenia Instytutu im. cesarza Wilhelma forsował teorię „żadnych barier” dla nauki. Ernst Klee podsumował swoją książkę trafnym sformułowaniem, które również pasuje do doktora Mengelego oraz jego zbrodniczych eksperymentów, które rzekomo miały się przysłużyć medycynie. Klee stwierdził: „W Auschwitz to marzenie się spełniło: absolutny dostęp do ludzi i ludzkich płodów. Orgia nauki, która wykorzystuje. Auschwitz był piekłem dla więźniów i niebem dla nauki, która bez zahamowani posługiwała się «materiałem ludzkim»”56.
Mateusz Krzemyk
ӄ Davis H., Schreie die nie verhalten, „Der Stern“, 1985, nr. 18.
ӄ Mengele J., Rassenmorphologische Untersuchung des vorderen Unterkieferabschnittes bei vier rassischen Gruppen, „Morphologisches Jahrbuch“, 1937, nr. 79.
ӄ Mengele J., Sippenuntersuchungen bei Lippen-Kiefer-Gaumenspalte, „Zeitschrift für menschliche Vererbungs- und Konstitutionslehre”, 1938, nr. 23.
ӄ Piekut-Warszawska E., Dzieci w obozie oświęcimskim. Wspomnienia pielęgniarki, „Przegląd Lekarski”, 1967, nr 1, s. 204.
ӄ Szymański T., Przypadki noma (rak wodny) w obozie cygańskim Oświęcim-Brzezinka, „Przegląd Lekarski”, 1962, nr 1a, s. 68–70.
ӄ Szymański T., Szymańska D., Śnieszko T., O szpitalu w obozie rodzinnym dla Cyganów w Oświęcimiu-Brzezince, „Przegląd Lekarski”, 1962, nr 1a, s. 97–98.
Bibliografia
Archiwalia:
ӄ APMO, Nr mikr. 1613/98.
ӄ APMO, Zespół Oświadczenia, t. 102, k. 74, Zeznanie byłej więźniarki Diny Gottliebovej.
ӄ APMO, Zespół Oświadczenia, t. 74, k. 225, Zeznanie byłej więźniarki Anny Lipki.
ӄ APMO, Zespół Oświadczenia, t. 87, k. 100 oraz t. 87, k. 97a, Zeznania byłych więźniarek Wierzbickiej oraz Szymańskiej (Markowskiej).
ӄ APMO, Zespół Proces Hössa, t. 2, k. 10, Zeznanie byłej więźniarki Marii Stoppelman.
ӄ APMO, Zespół Proces Hössa, t. 7, k. 9–-14, Zeznanie byłego więźnia M. Kiety.
Wspomnienia:
ӄ Fiderkiewicz A., Brzezinki. Wspomnienia z obozu, Warszawa 1956.
ӄ Nyiszli M., Pracownia doktora Mengele: wspomnienia lekarza z Oświęcimia, Warszawa 1966.
Czasopisma:
ӄ [autor nieznany], Da habe ich für 20 Jahre Arbeit!, „Der Spiegel“, 1985, nr. 17.
56 E. Klee, dz. cyt., s. 469–470.
ӄ Zofka Z., Der KZ-Arzt Josef Mengele zur Typologie eines NS-Verbrechers, „Vierteljahrshefte für Zeitgeschichte“, 1986, H. 2, S. 254.
Opracowania:
ӄ Klee E., Auschwitz. Medycyna III Rzeszy i jej ofiary, Kraków 2014.
ӄ Kubica H., Dr Mengele i jego zbrodnie w obozie koncentracyjnym Oświęcim-Brzezinka , [w:] Zeszyty Oświęcimskie nr 20, Oświęcim 1993.
ӄ Posner G. L., Ware J., Mengele. The Complete Story, New York 1986.
ӄ Völklein U., Mengele – doktor z Auschwitz, Warszawa 2021.
Strony internetowe:
ӄ Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, https://www.auschwitz.org/historia/ zaloga-ss/ [dostęp: 18.08.2022].
Dane techniczne:
Druk i oprawa: Drukarnia Cyfrowa Studio-eM, ul. K. Makuszyńskiego, 18, 31-752 Kraków
Format czasopisma: 210 mm × 280 mm
Gramatura papieru: 90 g/m2
Gramatura okładki: 250 g/m2, folia matowa
Zastosowane czcionki: Uncial Antiqua, Constantia
Nakład: 200 egz. Kraków, grudzień 2022
