Herling-Grudziński Gustaw - Inny świat

Page 174

Okres poprzedzający głodówkę nauczył mnie paru ciekawych rzeczy o samym sobie. Po amnestii, kiedy zwolnienie zdawało się być tylko kwestią czasu, odczuwałem w stosunku do moich rosyjskich towarzyszy więziennych coś w rodzaju wyrzutów sumienia, że wyjdę jako Polak (a nie jako zwykły więzień) na wolność w imię obrony tego porządku rzeczy w Rosji, który był przyczyną ich uwięzienia i cierpień. Teraz zaś wrota obozu, zagrodziwszy mi drogę do wolności, zamknęły przede mną również drogę do wielkoduszności. Niepostrzeżenie dla samego siebie zacząłem ich nienawidzić z całego serca, z najgłębszego dna mojego nieszczęścia, jak gdyby to oni byli odpowiedzialni za to, co się stało, jak gdyby to oni trzymali mnie niewidzialnymi rękami za postrzępione poły buszłata, wciągając coraz głębiej we własne grzęzawisko rozpaczy, abym nie ujrzał nigdy światła dnia, skoro ich oczy próbowały na próżno przebić od lat wieczne ciemności nocy. Stałem się podejrzliwy, opryskliwy i skryty; unikałem najbliższych przyjaciół i z chorobliwą nieufnością przyjmowałem wszelkie dowody życzliwości. Ten stan psychiczny pchnął mnie w nie mniejszym stopniu niż względy rozumowe i odruch rozpaczy do głodówki. W pewien sposób chciałem własnym życiem zaświadczyć o swoim ostatnim prawie do wolności, którego oni - wieczni niewolnicy - nie ośmieliliby się nigdy zażądać dla siebie. Było w moim zachowaniu się coś odrażającego i poniżającego, a jednak nie mogłem się przed nim obronić, gdyż człowiek nie może się nigdy obronić przed samym sobą. Ani przedtem, ani potem nie stoczyłem się w obozie tak nisko jak wówczas, gdy pragnąłem zemsty na moich współtowarzyszach więziennych za to jedynie, że groziło mi podzielenie na zawsze ich przeklętego losu. Wśród sześciu osób, które związały się głodówką, stosunki układały się też nie najlepiej. Mimo pozorów przyjaźni i zażyłości, jakie wytwarza wspólna walka, nie ufaliśmy sobie nawzajem i czekaliśmy w napięciu, kto z nas zdradzi lub załamie się pierwszy. W zaślepieniu i lęku przed próbą, która nas połączyła, podejrzewaliśmy nawzajem, że głodówka może się stać dla każdego z nas okazją do wydobycia się z niewoli kosztem innych. Tak zapewne zachowują się rozbitkowie, uchodzący z życiem w jedynej ocalałej łodzi ratunkowej ku nieznanemu i dalekiemu lądowi; są sobie nieodzowni, gdyż każda para rąk ma do obsłużenia parę wioseł, ale nie zapominają ani na chwilę o tym, że każdy wioślarz oznacza także szybsze wyczerpanie się niewielkiego zapasu żywności. Tak i my: to prawda, że rozpocząć głodówkę samemu znaczyłoby dać się odłączyć od reszty pozostałych w obozie Polaków; ale to prawda również, że rozpoczęcie głodówki razem groziło nadaniem jej niebezpiecznego piętna zorganizowanej akcji. A co będzie,


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.