Przegląd Wielkopolski 2017 2

Page 1



SPIS TREŚCI

ADRES: ul. Św. Marcin 80/82 61-809 Poznań tel.: 514 012 395 e-mail: redakcja@wtk.poznan.pl http://www.wtk.poznan.pl

3 Od redakcji

PRENUMERATA:

Olgierd Kiec 4 500 lat protestantyzmu w Poznaniu

Wydawca: Wielkopolskie Towarzystwo Kulturalne w Poznaniu adres jak wyżej (również wersja elektroniczna) Ruch S.A. www.prenumerata.ruch.com.pl e-mail: prenumerata@ruch.com.pl tel. 22 693 70 00 lub 801 800 803 w dni robocze w godzinach 7:00-17:00 Cena pren. rocznej: 40,00 zł Cena egz. 10,00 zł (w tym 5% VAT) ISSN 0860-7540 Indeks 371 335 REDAGUJE ZESPÓŁ: Anna Weronika Brzezińska Danuta Konieczka-Śliwińska (zastępca redaktora naczelnego, red. prowadząca) Agata Łysakowska (sekretarz redakcji) Stanisław Słopień (redaktor naczelny) Wioletta Sytek (korekta) Layout i skład: JASART STUDIO tel.: 61 86 85 172; 695 531 791 www.jasartstudio.pl Dofinansowano ze środków: Urzędu Miasta Poznania i Samorządu Województwa Wielkopolskiego

ARTYKUŁY

Kamila Szymańska 10 Leszczyńscy luteranie w XVII-XVIII wieku. Historia i dziedzictwo intelektualne Joanna Wałkowska 17 Zapomniany skarb powiatu międzychodzkiego: cmentarz-lapidarium w Orzeszkowie Jerzy Kołacki 23 Cmentarze ewangelickie w Wielkopolsce: Wyszyny – Nadleśnictwo Sarbia Bartosz Łączak 29 Cmentarz w Sowinkach jako studium przypadku w badaniach nad zapomnianymi cmentarzami protestanckimi w gminie Mosina Bartosz Kiełbasa 34 Nekropolia ewangelicka w Młynach Piekarskich gm. Dobra jako świadectwo współczesnej ekumenii i pojednania Sara Fruga, Anna Kosmaczewska, Katarzyna Sołtys, Denitsa Zarkova 37 Pamięć o ewangelikach wśród społeczności lokalnej na przykładzie etnologicznych badań terenowych w Czarnymlesie (gm. Przygodzice, pow. Ostrów Wlkp.) Sebastian Tuliński 47 Ewangelicy w Grodzisku Wielkopolskim


RADA PROGRAMOWA: Jerzy Babiak (Poznań, przewodniczący) Anna Gałczyńska (Kalisz) Dzierżymir Jankowski (Poznań) Zbigniew Jaśkiewicz (Poznań) Bartosz Kiełbasa (Konin) Marceli Kosman (Poznań) Ryszard Kowalczyk (Poznań) Jerzy Mianowski (Wągrowiec) Magdalena Mrugalska-Banaszak (Poznań) Witold Omieczyński (Leszno) Henryk Szopiński (Zakrzewo) Bogdan Walczak (Poznań) Iwona Wysocka (Poznań)

WIELKOPOLANIE

Izabella Kopczyńska 52 Gustaw Manitius – pastor ewangelicki i męczennik z Fortu VII Agata Strzelczyk 55 Bronikowscy z Żychlina – odmienne losy i postawy dwóch pokoleń wielkopolskich dysydentów Z KORESPONDENCJI WIELKOPOLAN

Michał Boksa 61 Listy Juliana Flatau (1870-1935) do Kazimierza Flatau (1910-2000) z lat 19241926 Z WIELKOPOLSKI

Wiesława Grobelna 66 Spotkanie Pokoleń Potomków Powstańców Wielkopolskich 26 stycznia 2017 r. Jerzy Kołacki 68 O nowy model opisywania dziejów miasta. Sprawozdanie z konferencji 15 grudnia 2016 na Wydziale Historycznym UAM w Poznaniu OKŁADKA I. Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Grodzisku Wielkopolskim. Fot. S. Tuliński (tekst s. 47) II. Portret Christiana Siegmunda Thomasa. Ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Lesznie (tekst s. 10). Ks. Czesław Tuszyński, obraz Romana Tulińskiego (tekst s. 47). Klasa z Gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu (1928), w dolnym rzędzie w okularach Kazimierz Flatau (tekst s. 61). Medal 400 lat ewangelicyzmu polskiego (tekst s. 47). Julian Flatau, Kazimierz Flatau (1932) oraz Kazimierz Flatau (brak daty) (tekst s. 61) III. Cmentarz w Sowinkach w gminie Mosina koło Poznania. Foto B. Łączak (tekst s. 29) IV. Okładka książki Jan Amos Komeński i jego korespondencja z Cyprianem Kinnerem z Elbląga 1642-1648 (tekst s. 75). Róża Lutrowa – znak tradycji reformacji luterańskiej

Justyna Muszalska 70 Relacja z obchodów Dnia Lasek 2016 Marta Machowska 72 Ogólnopolska konferencja studencko-doktorancka Wielkopolscy ewangelicy na przestrzeni dziejów i materialne ślady ich obecności w przestrzeni publicznej regionu (Poznań, 26 maja 2017 r.) Z PÓŁKI WIELKOPOLANINA

Marceli Kosman 75 Jan Amos Komeński i jego korespondencja z Cyprianem Kinnerem z Elbląga 1642-1648 (rec.) 77 Noty o autorach 79 Summary


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Od redakcji Na pierwszej okładce tego numeru „Przeglądu Wielkopolskiego” widnieje kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Grodzisku Wielkopolskim. Zbudowany na początku XX wieku według projektu Ludwiga von Tiedemanna stanowi wybitne dzieło architektury neogotyckiej. Przez pierwsze swoje czterdzieści lat służył ewangelikom, a od ponad lat już sześćdziesięciu jest świątynią katolicką. Sebastian Tuliński przytacza w swoim artykule znamienne słowa ostatniego grodziskiego pastora, Hansa Bischoffa, który w latach 80. XX wieku odwiedzał wielokrotnie Grodzisk: „Należy zachować wdzięczność Bogu za to, że ten kościół służy nadal wspólnocie chrześcijańskiej jako miejsce wyznawania wiary i modlitwy. Służy wspólnocie, która w tym Domu Bożym czuje się teraz jak u siebie w domu, kocha go i troszczy się o niego”. Nie sposób wymienić wydarzeń w Wielkopolsce ani tym bardziej w całym kraju w ramach 500-lecia reformacji. Na relacje z tych wydarzeń jeszcze za wcześnie, zakończenie centralnych obchodów w Polsce jest planowane na 31 października 2017 roku, w rocznicę ogłoszenia przez Marcina Lutra 95 tez, co zapoczątkowało okres reformacji w Europie. W Instytucie Historii UAM w Poznaniu odbyła się w połowie grudnia 2016 roku konferencja dla nauczycieli Dziedzictwo reformacji w Wielkopolsce, a w maju 2017 roku ogólnopolska konferencja studencko-doktorancka Wielkopolscy ewangelicy na przestrzeni dziejów i materialne ślady ich obecności w przestrzeni publicznej regionu (relacjonuje ją Marta Machowska). Ogłoszono też konkurs dla uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych na prace popularnonaukowe na następujące podtematy: dziedzictwo materialne reformacji w Wielkopolsce; lokalne opowieści i legendy o miejscach związanych z protestantami; współcześni wielkopolscy protestanci; wielkopolscy protestanci sprzed lat. Muzeum Okręgowe w Pile oraz parafia ewangelicko-augsburska w Pile zorganizo-

wały wystawę 500 lat reformacji w północnej Wielkopolsce, której prezentację, wzbogaconą o zbiory muzeów lokalnych, przewidziano w Rogoźnie (24 lutego – 14 kwietnia), Wałczu (22 kwietnia – 31 maja), Złotowie (9 czerwca – 16 lipca) oraz Pile (od 7 września). Muzeum Okręgowe w Lesznie realizuje projekt „Stolice wielkopolskiego protestantyzmu Leszno i Śmigiel – dziedzictwo współistnienia wyznań”. Instytut Filologii Germańskiej Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz Instytut Filologii Germańskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu zapowiadają na połowę października 2017 roku konferencję Reformacja – spór o dziedzictwo. Retrospektywa – rewizja – redefinicja, która odbędzie się w Zielonej Górze. W Gdańsku realizowany jest między innymi projekt „Reformacja i ewangelicyzm nad Bałtykiem”, bogaty w inicjatywy jest Śląsk, tam między innymi projekt „Wpływ reformacji na kulturę i duchowość Górnego Śląska”, Tegoroczne obchody 500-lecia to pierwsze w historii upamiętnienie reformacji w epoce ekumenizmu, towarzyszy im inna niż dotąd narracja, która umożliwia nie tyle opowiedzenie nowej historii, ale opowiedzenie historii w inny sposób. Jak w otwierającym numer artykule zauważa Olgierd Kiec, jubileusz reformacji aktualizuje wiele pytań o jej znaczenie zarówno w dziejach Polski, jak i w dziejach poszczególnych regionów oraz miast naszego kraju, w tym o miejsce przeszłości ewangelickich mieszkańców Wielkopolski w naszej świadomości. Z tego względu serdecznie polecamy uwadze naszych Czytelników także pozostałe pomieszczone w tym numerze teksty. Kierują one naszą uwagę na protestantów i ich rolę w kształtowaniu kultury materialnej i niematerialnej Poznania i Wielkopolski. Wskazują na nowe formy i sposoby przypominania naszego dziedzictwa kulturowego. Stanisław Słopień 3


ARTYKUŁY Olgierd Kiec

500 lat protestantyzmu w Poznaniu Jubileusz reformacji, obchodzony w 2017 roku na całym świecie głównie – choć nie tylko – przez protestantów, nie pozostanie bez echa także w Poznaniu, największym mieście Wielkopolski. Zwolennicy nauk Marcina Lutra pojawili się wprawdzie w tym mieście dopiero w 1519 roku, a znaczącymi ośrodkami wielkopolskiej reformacji stały się wkrótce inne miasta, zwłaszcza Leszno i Wschowa – ale to Poznań, jako stolica polskiego województwa i pruskiej prowincji, nieustannie przyciągał protestanckich osadników, a w XIX i XX wieku stał się administracyjnym centrum ewangelickich struktur kościelnych w tym regionie. Jubileusz, jak każda tego rodzaju rocznica, jest zatem okazją do namysłu nad znaczeniem protestantyzmu zarówno w dziejach Polski, jak i w dziejach poszczególnych regionów oraz miast naszego kraju. Czy ewangelicy w Polsce powinni być postrzegani jako potomkowie niemieckich imigrantów i kolonistów czy raczej jako spadkobiercy wielkich tradycji polsko-litewskiej monarchii? Czy kościoły ewangelickie oraz „poewangelickie” należy traktować jako pozostałość po niemieckim Drang nach Osten i po pruskiej polityce germanizacyjnej czy raczej jako świadectwo polskiej tolerancji „państwa bez stosów” i wielokulturowości ziem polskich? Nawet jeśli takie pytania nie padają w debatach publicznych, to na pewno nurtują one wielu Polaków, niezależnie od deklarowanego wyznania bądź światopoglądu. Poznań stał się już w XVI wieku jednym z największych skupisk polskich protestantów, niepozbawionym jednak lokalnej specyfiki – odmiennie niż w Małopolsce czy na Litwie, wśród miejscowych różnowierców domino4

wali luteranie i bracia czescy, podczas gdy wyznawcy kalwinizmu stanowili mniejszość. Przewaga dwóch pierwszych wymienionych wyznań nie oznaczała jednak narodowej obcości protestantyzmu, gdyż obok Niemców, Czechów i Szkotów wpływową grupę wśród luteranów stanowili Polacy. Co więcej, była to polska szlachta, która zapewniła poznańskiej reformacji silne wsparcie i ochronę. Dzięki wpływowym protektorom ewangelickie nabożeństwa odbywały się w XVI wieku nie tylko w drewnianych zborach poza murami miasta, ale także w należącym do rodziny Górków pałacu, usytuowanym tuż obok Starego Rynku. Protestanci nie zdobyli jednak trwałego miejsca w przestrzeni publicznej miasta – nie przejęli żadnego kościoła katolickiego ani nie zbudowali własnego, nie posiadali także własnej drukarni. Upadek reformacji w Poznaniu – tak jak w całej Rzeczpospolitej – uwarunkowany był nie tyle jego kulturową obcością, co raczej zmianą uwarunkowań politycznych, skłaniających ewangelicką szlachtę i magnatów do powrotu do katolicyzmu pod koniec XVI i na początku XVII wieku. Ostatnim luterańskim kaznodzieją w Poznaniu epoki reformacji był wszakże Samuel Dambrowski, rodowity Wielkopolanin. Mniej liczne, ale za to majętne i wpływowe grono protestanckich mieszczan zamieszkiwało Poznań także w okresie kontrreformacji w XVII oraz XVIII wieku, choć coraz bardziej dominować będą nieustannie napływający imigranci niemieckiego pochodzenia. Warunki panujące w miastach nowożytnych nie sprzyjały długiemu życiu i zastępowalności pokoleń, a tym samym polonizacji miesz-


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

czańskich rodów. Toczone w tym czasie konflikty zbrojne z luterańską Szwecją i prawosławną Rosją przyczyniły się jednocześnie do „sarmatyzacji”, czyli praktycznie polonizacji katolicyzmu. To raczej wtedy, w drugiej połowie XVII, a zwłaszcza w XVIII wieku, zaczęto traktować protestantyzm jako wyznanie kulturowo obce, kojarzone przede wszystkim z mieszczanami oraz niewielką grupą szlachty dysydenckiej. Takie postrzeganie tylko umocniło się poprzez sposób, w jaki ewangelikom przyznano równouprawnienie za panowania Stanisława Augusta. Dostęp do urzędów i swobodę publicznego sprawowania kultu wymusiła w 1768 roku interwencja Rosji i Prus, co wprawdzie wzmogło nastroje antyprotestanckie wśród katolickiej szlachty, ale jednocześnie zapewniło lojalność różnowierców wobec króla i Rzeczpospolitej. To właśnie wtedy, tuż przed drugim rozbiorem i zajęciem Wielkopolski przez Prusy, w Poznaniu zbudowano pierwszy murowany kościół ewangelicki, a luterańscy oraz kalwińscy mieszczanie ponownie znaleźli się we władzach miejskich. I wcale nie okazali entuzjazmu Prusakom zajmującym miasto w 1793 roku. Stopniowa germanizacja wielkopolskiego protestantyzmu trwać będzie z jeszcze większym nasileniem w wieku XIX, osiągając swe apogeum na początku XX stulecia, w okresie przekształcania miasta w nowoczesną metropolię. Podobnie jednak jak w poprzednich stuleciach, owa germanizacja była efektem naturalnych procesów modernizacyjnych i demograficznych, a celowa polityka germanizacyjna pruskich władz zyskała znaczenie dopiero pod koniec XIX i na początku XX stulecia. Ujednolicanie ewangelickich struktur kościelnych w Poznaniu i Wielkopolsce ze strukturami pruskiego Kościoła Ewangelicko-Unijnego, kształtującego się przez cały niemal wiek XIX, trwało kilka dziesięcioleci i nie zawsze przebiegało spokojnie. Nie tyle sama unia luteranizmu i kalwinizmu, lecz raczej nowa liturgia narzucona przez króla pruskiego spotkała się z krytyką miejscowych, poznańskich duchownych. Szczególny opór stawili pastorzy Jednoty, będącej wspólnotą ewangelicko-reformowaną, ale uznawaną także za spadkobiercę tradycji braci czeskich. Efektem sporu z urzęd-

nikami pruskiego monarchy było odsunięcie pastorów z Poznania od zarządzania sprawami kościelnymi w Wielkopolsce. Utworzone w 1829 roku stanowisko generalnego superintendenta (najwyższego rangą duchownego ewangelickiego w prowincji) powierzano od 1830 roku pastorom sprowadzanym spoza Poznania czy nawet spoza Wielkopolski. Luterańscy superintendenci poznańskiego okręgu kościelnego (obejmującego miasto i okolice) przez wiele lat nie byli powoływani na stanowiska urzędnicze w Konsystorzu Królewskim, a godność seniora Jednoty związano z urzędem rady konsystorza, powierzając oba te stanowiska kandydatom w pełni lojalnym wobec władz. Coraz większy wpływ na oblicze poznańskiego protestantyzmu zaczęli też wywierać pruscy kapelani wojskowi, dysponujący od 1831 roku kościołem garnizonowym na Wzgórzu św. Wojciecha. Unia luteranizmu i kalwinizmu, utworzenie duszpasterstwa wojskowego, secesja staroluteranów czy budowa kościoła św. Piotra w 1841 roku nie oznaczały jeszcze pełnej unifikacji poznańskiego protestantyzmu z pruskimi strukturami kościelnymi. W stolicy Wielkopolski nadal funkcjonowały tylko dwie parafie ewangelickie, odwołujące się do tradycji przedrozbiorowych: luterańska św. Krzyża i kalwińska (Jednoty) św. Piotra. Dopiero w połowie XIX wieku pojawił się plan utworzenia pierwszej nowej parafii ewangelicko-unijnej (luterańskiej), mającej objąć tzw. Nowe Miasto. Były to tereny włączone do obszaru miejskiego po 1793 roku, położone na zachód od Starego Rynku i zamieszkane w znacznym stopniu przez pruskich urzędników. Plan ten spotkał się z gwałtowną krytyką protestanckich mieszczan, skupionych w okolicach Starego Rynku i odrzucających ingerencję pruskich władz w sprawy kościelne. Nie bez znaczenia była tu zapewne żywa jeszcze pamięć przedrozbiorowej Rzeczpospolitej, przekazywana przez osoby pamiętające ostatnie lata XVIII wieku. Protesty zostały jednak zdławione przez władze państwowe i kościelne, a najstarsza luterańska parafia na Grobli uległa marginalizacji. Główną ewangelicką świątynią Poznania stał się wybudowany w 1869 roku kościół św. Pawła, pełniący rolę nieformalnej katedry 5


500 lat protestantyzmu w Poznaniu

jako miejsce głoszenia kazań przez generalnych superintendentów. Kolejnym krokiem na rzecz umocnienia i unowocześnienia ewangelickich struktur kościelnych w mieście było utworzenie szpitala prowadzonego przez diakonisy. Pierwszy szpital urządzono w 1866 roku na Zagórzu (w południowej części Ostrowa Tumskiego), ale już w 1876 roku wybudowano nowy budynek na terenie parafii św. Pawła, przy obecnej ulicy Libelta. Nowoczesny szpital stał się siedzibą zakładu szkolącego i nadzorującego pracę diakonis w całej pruskiej Wielkopolsce, pełniąc jednocześnie rolę głównego ośrodka misji wewnętrznej w Poznańskiem, łączącej działalność opiekuńczą i charytatywną z misyjną, polegającą między innymi na opracowywaniu i kolportowaniu druków religijnych. Diakonisy podejmowały służbę w coraz liczniejszych zakładach opiekuńczych i leczniczych oraz w parafiach. Ich zatrudnienie stanowiło przejaw unowocześniania struktur kościelnych na najniższym, parafialnym poziomie – diakonisy nie tylko opiekowały się chorymi, ale także wspierały pastorów w pracach administracyjnych i nauczały religii. Stopniowo pojawiały się zresztą inne formy aktywizacji parafian, jak chóry kościelne, organizacje młodzieżowe, orkiestry dęte, organizacje kobiet czy związki pracownicze. Powolna modernizacja uległa gwałtownemu przyspieszeniu na początku XX wieku. Powiększenie obszaru miasta o Wildę, Jeżyce i Łazarz oraz niemal jednoczesne wyburzenie fortyfikacji okalających miasto coraz ciaśniejszym gorsetem przekształciło Poznań z prowincjonalnego ośrodka miejskiego w metropolię. Rozbudowa dotychczasowych przedmieść i gwałtowny wzrost ludności były raczej efektem naturalnych procesów urbanizacyjnych i demograficznych, a nie celowej polityki germanizacyjnej. Przygraniczne położenie Poznania i jego wiodąca rola jako centrum polskiego ruchu narodowego w Prusach sprawiły jednak, że określano go mianem stolicy niemieckiej Marchii Wschodniej (Ostmark), czyli pogranicza wymagającego pełnej integracji z pozostałym obszarem państwa. Szereg działań władz, zmierzających do umocnienia niemieckiego charakteru miasta 6

oraz przyciągnięcia niemieckich osadników, wytwarzało w tych warunkach przekonanie o prowadzeniu bezwzględnej polityki germanizacyjnej, nawet jeśli jej efekty były dość wątpliwe. Jednym z zasadniczych przejawów słabości polityki integracyjnej była konieczność wspierania protestantyzmu jako tarczy chroniącej poznańskich Niemców przed polonizacją. Państwo pruskie niechętnie podkreślało swój protestancki charakter, rozumiejąc, iż uniemożliwi to pozyskanie polskiej ludności katolickiej, ale jednocześnie obawiało się, iż sprowadzeni do Wielkopolski Niemcy – jeśli będą katolikami – ulegną polonizacji tak jak Bambrzy, którzy osiedlili się w okolicach Poznania w XVIII wieku. Należy jednak odróżnić rozbudowę struktur parafialnych oraz budowę ewangelickich kościołów w samym mieście od budowy struktur parafialnych i kościołów wokół miasta. Utworzenie parafii na Jeżycach, Łazarzu i Wildzie było koniecznością podyktowaną procesami urbanizacyjnymi, a efekt germanizacyjny podkreślany był przez duchownych i urzędników raczej po to, by pozyskać pieniądze na budowę kościołów. Zupełnie inaczej było w przypadku terenów położonych wokół Poznania, ale należących częściowo do parafii św. Krzyża na Grobli. Utworzenie na tym obszarze parafii w Starołęce (z Krzesinami), w Żabikowie (z Junikowem), Morasku (z Piątkowem) oraz starania o utworzenie parafii w Głównej (z Kicinem) i Chartowie (z Kobylepolem) było elementem polityki germanizacyjnej, zmierzającej do otoczenia wielkopolskiej metropolii niemieckimi osadami. Znaczny odsetek mieszkańców tych osad stanowili rolnicy sprowadzeni przez Królewską Komisję Kolonizacyjną oraz robotnicy sprowadzeni przez inne instytucje zajmujące się akcją osadniczą. I to właśnie Komisja Kolonizacyjna, berliński Landbank czy bezpośrednio władze państwowe finansowały budowę kościołów, domów parafialnych i szkół, nie czekając, aż ukształtuje się wspólnota, która – tak jak w parafiach miejskich – sama zainicjuje starania o budowę świątyni i zadba o zgromadzenie przynajmniej części potrzebnej kwoty. Pomiędzy tymi dwoma kategoriami znalazła się parafia w Zakrzewie, która oddzieliła się od macierzystej parafii św. Krzy-


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

ża już w 1869 r., ale długo musiała czekać na kościół (1887) i proboszcza – dopiero w 1914 roku, kiedy w parafii tej pojawili się osadnicy sprowadzeni przez Komisję Kolonizacyjną, zakrzewscy ewangelicy doczekali się stałego duszpasterza. Zarówno parafie miejskie, jak i podmiejskie z trudem pełniły rolę germanizacyjną. Parafie w mieście borykały się z typowymi kłopotami trapiącymi wszystkie wspólnoty religijne w szybko urbanizujących się ośrodkach. Stare parafie w centrach miast wykazywały lepsze wskaźniki uczestnictwa w życiu kościelnym, ale ich stan pogarszała niekorzystna struktura demograficzna – młodzi i zamożni ludzie chętniej osiedlali się na przedmieściach, oferujących nowoczesne mieszkania w willach i kamienicach. Wielotysięczne parafie w nowych dzielnicach nie oferowały jednak poczucia wspólnoty i swojskości, a pastorzy nie byli w stanie poznać swych parafian, którzy często zmieniali miejsce zamieszkania. Wskaźniki religijności były w takich parafiach (Jeżyce, Łazarz, Wilda) bardzo niskie i niewiele pomagała zróżnicowana oferta życia kościelnego (organizacje, chóry, wieczory parafialne, diakonia) oraz codzienna konfrontacja z katolikami. Zwłaszcza ostatnia z wymienionych okoliczności wpływała w innych regionach Prus i Rzeszy na podwyższenie uczestnictwa w życiu religijnym, ale w dużych miastach czynnik ten miał ograniczony wpływ. Podobna sytuacja panowała także w parafiach podmiejskich, mających charakter osiedli robotniczych lub zwyczajnych wsi. I tutaj niewielką rolę integracyjną odgrywała konfrontacja z katolikami, za to większe kłopoty sprawiało zróżnicowane pochodzenie osadników, wśród których, obok przybyszy z zachodnich prowincji, sporo było niemieckich przesiedleńców z Rosji (w tym z Kongresówki). Ci ostatni często dobrze mówili po polsku i chętnie nawiązywali kontakty z Polakami, podczas gdy niemieccy urzędnicy (i pastorzy) często nie potrafili ukryć niechęci i wręcz irytacji, słysząc ich kiepską niemczyznę czy widząc trudności w prowadzeniu gospodarstw. Największą jednak przeszkodą w trwałym związaniu protestanckich osadników z ich podpoznańskimi domostwami był brak ekonomicznych podstaw dla tworzenia

nowych osiedli. Rolnicy narzekali na kiepskie gleby, a robotnicy mieli poważne kłopoty ze znalezieniem pracy. Już zatem przed pierwszą wojną światową wiele gospodarstw i domów robotniczych często zmieniało właścicieli, co oczywiście utrudniało próby ukształtowania wspólnoty parafialnej. Odbudowa państwa polskiego ukazała w całej pełni chybione posunięcia pruskiej administracji w Poznaniu. Miasto pełniło głównie rolę ośrodka administracyjnego, handlowego i komunikacyjnego, natomiast przemysł pełnił w nim rolę drugoplanową. Określiło to strukturę zawodową miejscowej ludności niemieckiej, wśród której dominowali urzędnicy, nauczyciele czy żołnierze, z reguły wcale lub słabo znający język polski. W polskich urzędach, szkołach czy w Wojsku Polskim nie było dla nich miejsca, emigracja do Rzeszy wydawała się zatem przesądzona. Nawet jednak ci, którzy chcieli pozostać w Polsce, często byli zmuszani do wyjazdu przez polską administrację, traktującą obecność Niemców w Wielkopolsce jak niechciany spadek po zaborach. W ten sposób wyjechało z Poznania około 60 tysięcy Niemców, w większości ewangelików, a pozostali stali się niewielką, kilkutysięczną mniejszością w stale powiększającej się metropolii. Jedyną niemiecką instytucją o charakterze urzędowym w Poznaniu, kierowaną przez niemieckiego obywatela i zatrudniającą Niemców, pozostał Konsystorz Królewski w Poznaniu, przemianowany po upadku monarchii Hohenzollernów jesienią 1918 roku na Konsystorz Ewangelicki. Ten kierowniczy organ Kościoła Ewangelicko-Unijnego objął swoim nadzorem wszystkie parafie ewangelicko-unijne nie tylko w województwie poznańskim, ale także pomorskim. Zachowana też została niemal cała rozbudowana struktura parafialna oraz zakłady misji wewnętrznej wraz z nowoczesnym szpitalem prowadzonym przez diakonisy. W ten sposób Poznań, choć uchodził za najbardziej polskie spośród dużych miast Drugiej Rzeczpospolitej, stał się centrum niemieckiego protestantyzmu w Polsce, będąc oparciem dla wszystkich ewangelików przeciwstawiających się próbom polonizacji swego wyznania prowadzonym przez kierownictwo Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. 7


500 lat protestantyzmu w Poznaniu

Spór o narodowe oblicze protestantyzmu w państwie polskim personifikowali generalny superintendent Paul Blau1 z Poznania i generalny superintendent (biskup) Juliusz Bursche z Warszawy2. Spór ten toczył się także w stolicy Wielkopolski, gdzie polscy ewangelicy założyli w 1919 roku Polskie Towarzystwo Ewangelickie i w 1920 roku własną parafię ewangelicko-augsburską (luterańską), przyjmującą także ewangelików reformowanych. Celem biskupa Burschego było stworzenie polskiego Kościoła luterańskiego, będącego w stanie zachować ewangelickie wyznanie wśród protestantów ulegających polonizacji, ale nie w pełni czujących się akceptowanymi przez rodaków uznających katolicyzm za polską religię narodową. Sytuację polskich protestantów można zatem porównać do sytuacji katolików w Rzeszy Niemieckiej – choć ich etnicznej niemieckości nikt nie kwestionował, to długo uważani byli za „wrogów Rzeszy” zjednoczonej pod berłem protestanckich Hohenzollernów. Ale tak jak katolicy zostali ostatecznie zaakceptowani na początku XX wieku jako pełnoprawni członkowie niemieckiej wspólnoty narodowej, tak też nadzieją biskupa Burschego pozostawało zapewnienie protestantom trwałego miejsca w polskiej wspólnocie narodowej, nieuzależniającej bycia „prawdziwym” Polakiem od katolickiego wyznania. Na drodze do tego celu biskup Bursche napotkał opór niemieckich duchownych i świeckich, tworzących zdecydowaną większość w jego Kościele Ewangelicko-Augsburskim i popieranych przez kierownictwo Kościoła Ewangelicko-Unijnego w Poznaniu. W ostatnich latach przed wybuchem drugiej wojny światowej opozycja wobec jego działań stała się na tyle silna, że Kościół Ewangelicko-Augsburski stanął na krawędzi rozpadu. Niemiecka wewnątrzkościelna opozycja rozpoczęła starania na rzecz zjednoczenia wszystkich nie-

mieckich protestantów w Polsce w Niemieckim Kościele Ewangelickim, biorąc za wzór podobne rozwiązania w innych krajach Europy Środkowej, między innymi w Czechosłowacji, Estonii i Jugosławii. Narodowy podział wśród protestantów został pogłębiony i sformalizowany w okresie okupacji, kiedy w stolicy Kraju Warty zakazano działalności polskiej parafii ewangelicko-augsburskiej, a parafie ewangelickie w Generalnym Gubernatorstwie podzielono na polskie i niemieckie. Protestantyzm w Poznaniu funkcjonował w latach 1939-1945 jako wyznanie czysto niemieckie, próbujące powrócić do swej aktywnej roli w integrowaniu niemieckich przesiedleńców z Zachodu i Wschodu. Stolica Wielkopolski była jednak stolicą „wzorcowego okręgu” Rzeszy Niemieckiej, swoistym polem doświadczalnym dla nazistów nietolerujących światopoglądowej konkurencji ze strony chrześcijaństwa. Antykościelna polityka prowadzona przez aparat NSDAP i SS nie traktowała jednak wszystkich wyznań jednakowo, uzależniając ich los od narodowości wiernych. Polskich duchownych katolickich i katolickie struktury kościelne poddano zatem bezwzględnej fizycznej eksterminacji, podczas gdy na przetrwanie mogli liczyć katolicy niemieccy. Podobnie było z ewangelikami – polscy protestanci podlegali brutalnym prześladowaniom, a wielu z nich – w tym proboszcz polskiej parafii ewangelicko-augsburskiej ks. Gustaw Manitius – straciło życie w niemieckich więzieniach i obozach koncentracyjnych. Wobec niemieckich ewangelików stosowano w tym samym czasie dotkliwe restrykcje administracyjne, ale nie zamykano ich w obozach koncentracyjnych. Po ewakuacji Niemców w styczniu 1945 roku odrodziła się polska parafia ewangelicko-augsburska. Kilkusetosobowa grupa luteranów i ewangelików reformowanych nie

1   Paul Blau (1861-1944), ur. w Suhl, był generalnym superintendentem Kościoła Ewangelicko-Unijnego w prowincji poznańskiej (1910-1919), Ewangelickiego Kościoła Unijnego w Polsce (1920-1939) oraz Kościoła Ewangelicko-Unijnego w Kraju Warty (1940-1944). 2   Juliusz Bursche (1862-1942), ur. w Kaliszu, był od 1904 r. generalnym superintendentem Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Królestwie Polskim (Kongresowym), od 1918 r. w Rzeczpospolitej Polskiej. Już w latach 20. był tytułowany biskupem, ale formalnie godność tę otrzymał w 1936 r.

8


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

zdołała przejąć żadnego z kościołów opuszczonych przez ich niemieckich współwyznawców, odprawiając nabożeństwa w dawnej kaplicy cmentarnej, z dala od centrum miasta. Dopiero po upadku PRL i uchwaleniu w 1994 roku ustawy o stosunku państwa do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego poznańscy luteranie uzyskali nowe możliwości przejmowania nieruchomości, należących niegdyś do ich niemieckich współwyznawców z Kościoła Ewangelicko-Unijnego. Dzięki tej swoistej reprywatyzacji, obejmującej tereny na obszarze całej Wielkopolski3, parafia ewangelicko-augsburska uzyskała środki na zbudowanie na początku XXI wieku nowego kościoła i centrum parafialnego, zlokalizowanych tuż obok dawnej kaplicy. Powojenny brak dominacji w przestrzeni publicznej, niewielka liczebność i podkre-

ślanie polskości poprzez powoływanie się na tradycję polskiej parafii, założonej w Poznaniu w 1920 roku, nie pozostało bez wpływu na zniknięcie protestantyzmu z pamięci zbiorowej mieszkańców miasta. Stolica Wielkopolski wydaje się na wskroś polskim miastem, a przeszłość jej ewangelickich mieszkańców, zwłaszcza tych żyjących w XIX wieku, nie została wpisana do lokalnego krajobrazu pamięci. Okazją do zmiany tego stanu rzeczy są obchody jubileuszu reformacji w 2017 roku. Pozostaje kwestią otwartą, czy w trakcie tych obchodów nadal będzie eksponowany tylko polski nurt protestantyzmu, czy też przypomniani zostaną także niemieccy protestanci i ich rola w kształtowaniu kultury materialnej i niematerialnej Poznania i Wielkopolski.

Ważniejsze opracowania – I. Błaszczyk, Dawny zbór Świętego Krzyża na Grobli, Poznań 2001. – J. Domasłowski, Kościół Ewangelicko-Augsburski w Poznaniu i w Zachodniej Wielkopolsce w latach 1919-2005, Poznań 2005. – O. Kiec, Historia protestantyzmu w Poznaniu od XVI do XXI wieku, Poznań 2015. – O. Kiec, Protestantyzm w Poznańskiem 1815-1918, Warszawa 2001. – J. Kłaczkow, Kościół Ewangelicko-Augsburski w Polsce 1945-1975, Toruń 2010. – B. Krzyślak, Dawny kościół św. Pawła na Fredry, Poznań 2003. – A. Rhode, Geschichte der evangelischen Kirche im Posener Lande, Würzburg 1956. – J. Rogall, Die Geistlichkeit der Evangelisch-Unierten Kirche in der Provinz Posen 18711914 und ihr Verhältnis zur preußischen Polenpolitik, Marburg 1990. – A. Werner, J. Steffani, Geschichte der evangelischen Parochien in der Provinz Posen, Posen 1904. 3   Parafia ewangelicko-augsburska w Poznaniu złożyła ponad 500 wniosków o przyznanie nieruchomości na terenie całej Wielkopolski, należących do 1945 r. do Kościoła Ewangelicko-Unijnego. Do 2017 r. pozytywnie rozpatrzono około połowę tych wniosków.

9


Leszczyńscy luteranie w XVII-XVIII wieku. Historia i dziedzictwo intelektualne

Kamila Szymańska

Leszczyńscy luteranie w XVII-XVIII wieku. Historia i dziedzictwo intelektualne 23 grudnia 1628 roku magistrat i rada miejska miasta Góra w księstwie wołowskim, złożone wyłącznie z katolików, ustanowiły prawo, wedle którego każdy, kto nie nawróci się na katolicyzm, w ciągu sześciu tygodni zmuszony jest opuścić miasto. Nowe władze protestanckiego dotychczas miasta nie spodziewały się, że radykalny przepis doprowadzi Górę do ruiny. Już w styczniu 1631 roku miasto było wyludnione, bo około 4 tysiące mieszkańców wyemigrowało do Leszna, a stąd część udała się do innych wielkopolskich miasteczek. Z 699 domów zamieszkałych zostało jedynie 111. Dramat wojny trzydziestoletniej, który szczęśliwie ominął Rzeczpospolitą, zaważył jednak na losach wielu polskich miast, które przyjęły w swych murach prześladowanych za wiarę protestantów z sąsiedniego Śląska oraz Czech i Moraw. Z myślą o wykwalifikowanych rzemieślnikach i wykształconych kadrach urzędników, lekarzy i duchownych wielkopolska szlachta – tak protestancka, jak katolicka – zakładała nowe miasta: Rawicz, Bojanowo, Szlichtyngową, Kargową, oraz przyjmowała religijnych wygnańców w swych dobrach. Dla tych ośrodków tocząca się za pobliską granicą wojna stała się przyczyną wzrostu gospodarczego oraz kulturalnego awansu. Główna fala egzulantów skierowała się do pobliskiego Leszna. Wybór ten był naturalny: od kwietnia 1628 roku do grodu Leszczyńskich napływali uciekinierzy – bracia czescy z Czech i Moraw, przyjęci przez swego współwyznawcę Rafała VI Leszczyńskiego (1579-1636). Parafia braci czeskich istniała w Lesznie od połowy XVI wieku, kiedy to oj-

ciec Rafała, nazywany przez współczesnych „papieżem kalwinów” Rafał V (1526-1592), wojewoda brzesko-kujawski, przyjął członków Jednoty podążających do Prus Książęcych i sam przyjął ich wiarę2. Kilkadziesiąt lat później miasto otworzyło swe bramy przed kolejnymi religijnymi uchodźcami. Szacuje się, że do 1630 roku w grodzie Leszczyńskich zamieszkało około 2-3 tysiące luteranów; wcześniej miasto przyjęło ponad 2 tysiące braci czeskich. Z małego miasteczka, ulokowanego na uboczu głównych traktów handlowych, stało się Leszno ważnym ośrodkiem gospodarczym i intelektualnym. Znaczącą rolę w tej – nie do końca zaplanowanej – przemianie odegrał sam Rafał VI Leszczyński, jego następca Bogusław I (ok. 1612-1659) oraz nowi mieszkańcy. Dzięki zawartej w 1633 roku ugodzie, a później miejskiej ordynacji z 1637 roku utrzymano w wielonarodowym, wielowyznaniowym mieście pokój pomiędzy wszystkimi mieszkańcami: katolikami, braćmi czeskimi, kalwinistami i luteranami, Polakami, Czechami, Ślązakami i Niemcami. Na mocy prawa uchwalono w Lesznie wolność wyznania z honorowym pierwszeństwem Jednoty, każde z wyznań otrzymało prawo do posiadania własnej świątyni, we władzach miejskich i w gimnazjum uchwalono parytet3. Osobne przepisy regulowały obecność ludności żydowskiej. Luteranie, którzy przybyli do Leszna jako zorganizowana wspólnota, wnet stali się znaczącą siłą w mieście. Przeprowadzając niemal wszystkich dotychczasowych mieszkańców śląskiej Góry, de facto przenieśli do Leszna strukturę parafii, tym samym kontynuowali do-

Ziołecki, Historia miasta Góra 1300-2000, tłum. J. Napierała, Góra 2000, s. 72-73.   Informacje o reprezentantach rodziny Leszczyńskich: Polski słownik biograficzny [dalej PSB], t. 17, Wrocław 1972, s. 107-111 (Bogusław I), s. 111-112 (Bogusław II), s. 132-135 (Rafał V), s. 135139 (Rafał VI). 1 2

10


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

tychczasowe życie w oddaleniu 20 kilometrów od pozostawionych domów. Wszyscy kolejni luteranie, jacy pojawiali się w Lesznie, dołączali do zorganizowanej wspólnoty i musieli się do niej dostosować. Fakt ten miał decydujące znaczenie dla funkcjonowania luteranów w Lesznie, którzy od samego początku swego pobytu odznaczali się silnym poczuciem tożsamości akcentowanej przez religię i język; stanowili siłę ekonomiczną oraz liczebną. Od drugiej połowy XVII wieku to oni nadawali w mieście ton4. O ich wysokiej pozycji świadczyły nade wszystko kontakty handlowe i gospodarcze: jeszcze przed wojną trzydziestoletnią rzemiosło Śląska ukierunkowane było na wymianę handlową z Wielkopolską, teraz – będąc po drugiej stronie granicy – górzanie współpracowali ze śląskimi kontrahentami, monopolizując m.in. handel wielkopolskim suknem i mąką. Osiedlono luteranów na peryferiach miasta, głównie wokół obecnego placu Jana Metziga, nazwanego wówczas Nowym Rynkiem, a później Rynkiem Kościelnym. W południowo-zachodniej części wytyczonego placu wyznaczono miejsce na kościół i cmentarz. Tu skupiało się religijne i kulturalne życie wspólnoty. W bliskości świątyni znajdowała się szkoła miejska oraz ufundowany w 1688 roku i przekazany parafii szpital św. Jerzego. Organizatorem akcji osiedleńczej był zarządca dóbr Leszczyńskich, Jan Jerzy Schlichting (15971658) – członek Jednoty, sędzia wschowski, poseł na sejmy, który bazując na doświadczeniu Leszna, w 1644 roku w swych dobrach na granicy ze Śląskiem lokował miasto Szlichtyngową, osiedlając w nim luterańskich rzemieślników5.

Mimo iż w początkach swego pobytu w Lesznie luteranie uzyskali zgodę na odprawianie nabożeństw w kościele braci czeskich, dążyli do wybudowania własnej świątyni. Już w 1635 roku uroczyście wyświęcili swój kościół, któremu nadali imię Krzyża, na pamiątkę domu Bożego pozostawionego w Górze. Tym symbolicznym gestem zaakcentowali trwanie i kontynuację, które to cechy miały zaważyć na ich obecności w nowym miejscu zamieszkania. Wymowne jest, że w tych trudnych dla osiedleńców czasach, gdy urządzali się w nowym miejscu i borykali z wieloma przyziemnymi problemami, nie zaniedbali upamiętnienia tego wydarzenia, oddając pod drukarską prasę tekst obszernego kazania6. Obecny gmach to czwarta w tym miejscu budowla wznoszona siłami luterańskiej społeczności oraz przy wsparciu płynącym ze Śląska i z zagranicznych kwest7. Nie wiemy dokładnie, jak wyglądały wszystkie wcześniejsze budynki, dość o zamożności mieszczan i aktywnym działaniu na rzecz posiadania godnej świątyni, adekwatnej do ambicji i posiadanych środków, mówią skromne wzmianki o fundowanym wyposażeniu i rozsyłanych po Europie kolektach8. Wśród szczodrych parafian znajdujemy nazwiska reprezentantów patrycjuszowskich rodów: Bertermanów, Walterów, Heldów i Goldammerów, którzy sfinansowali empory, malowidła, ambonę, organy i okna, oraz tych mniej znanych, którzy fundowali cynowe misy chrzcielne (Susanna Rosen), krucyfiks, świeczniki ołtarzowe (Michael Rudolph) czy po prostu ofiarowywali drobne kwoty. Wśród darczyńców kolejnych budynków świątyni znalazł się także urodzony w Lesznie Samuel Schelwig (1643-1715) – kaznodzieja i pedagog związany

3   J. Dworzaczkowa, Śląska imigracja w I połowie XVII w. [w:] Leszno i Leszczyńscy. Sesja naukowa z okazji 450-lecia lokacji miasta Leszna, pod red. A. Koniora, Leszno 1997, s. 25. 4   Ibidem, s. 22-27. 5   M. Ptaszyński, Szlichtyng Jan Jerzy [w:] PSB, t. 48, Warszawa‒Kraków 2012, s. 390-395. 6   M. Maronius, Kirchweihpredigt bei der Einwehung der ersten Kirche der evangelisch-lutherischen Gemeinde zu Lissa…, hrsg. G. Smend, Lissa 1906. 7   M. Gniazdowska, Historia budowy ewangelickiego kościoła Świętego Krzyża w Lesznie. Wydarzenia i ludzie [w:] Rzeczpospolita domów, 3: Domy Boże, pod red. K. Krawiec-Złotkowskiej, Słupsk 2012, s. 540-548. 8   R. Prümmers, Lissaer Kollektenreise, „Zeitschrift der Historischen Gesellschaft für die Provinz Posen” 1897, 12, s. 129-221.

11


Leszczyńscy luteranie w XVII-XVIII wieku. Historia i dziedzictwo intelektualne

Portret Johanna Heermanna. Ze zbiorów Marcina Błaszkowskiego

z Gdańskiem, wnuk Johanna Heermanna, który kwotą 50 florenów wspomógł po pożarze 1707 roku odbudowę świątyni, w podziemiach której spoczął jego dziad9. Fakt wyświęcenia pierwszej świątyni luterańskiej zbiegł się z uruchomieniem w Lesznie warsztatu typograficznego Wiganda Funcka, który działał od 1634 roku do pożaru miasta w kwietniu 1656 roku. Drukarnia Funcka była drugim w mieście – obok oficyny Daniela Vettera, brata czeskiego – warsztatem drukarskim w Lesznie. Typografie leszczyńskie pracowały w realiach wolnego rynku, dzieląc się klientelą według kryteriów wyznaniowych. Funck przyjmował zasadniczo zlecenia środowisk luterań-

skich i sporadycznie tłoczył teksty katolickie i czeskobraterskie. Przenosząc warsztat z Głogowa do Leszna, nie zmienił ogólnego kierunku swej działalności, bo podążył za autorami, dla których w Głogowie przed laty drukował jego ojciec. Jego bogaty i nie do końca rozpoznany dorobek zdominowała okazjonalna twórczość środowisk mieszczańskich, reprezentowana przez mowy żałobne wyposażane w życiorysy upamiętnianych, wiersze wydawane z okazji ważnych uroczystości rodzinnych, miejskich i kościelnych, które stanowią dziś doskonałe źródło wiedzy o żyjących w Lesznie duchownych, urzędnikach, lekarzach, kupcach i zamożnych rzemieślnikach oraz członkach ich rodzin. Z perspektywy ówczesnych leszczynian teksty te były kontynuacją kulturowego modelu niedawnego śląskiego życia, przeszczepieniem mieszczańskiego etosu oraz jednym z przejawów ewangelizacji poprzez słowo drukowane, będącym realizacją reformacyjnego nakazu: sola scriptura. Wszyscy następni leszczyńscy drukarze aż po wiek XX byli wyznania luterańskiego. Ich produkcja typograficzna nie była jednakże już tak jednorodna jak w przypadku Funcka, bo obsługiwali wszystkich zleceniodawców bez względu na wyznanie i język. Większość z nich miała śląskie pochodzenie lub przynajmniej terminowała w śląskich i łużyckich warsztatach10. Nakaz czytania Biblii skutkował pośrednio rozwojem szkolnictwa w tych miastach, gdzie funkcjonowały wspólnoty ewangelików. Nie inaczej stało się w Lesznie. Gdy do miasta przybyli luteranie, działały tu szkoły elementarne. Słynne od lat 30. XVII wieku gimnazjum istniejące z inicjatywy Leszczyńskich było szkołą otwartą dla uczniów różnych wyznań, z jej dobrodziejstw korzystała również luterańska młodzież. Luteranie jednak szybko wystarali się o przywilej na własną czteroklasową szkołę oraz szkółkę dla dziewczynek. Ich

G. Smend, Die Begründung der Kreuzkirchengemeinde in Lissa. Ein Bild aus der Vorzeit der evangelischen Kirche in Polen. Zum 300 jährigen Jubelfeste seiner Kreuzkirchengemeinde, Poznań [1924], s. 15-27. 10   Podstawowe informacje o leszczyńskich drukarzach: Drukarze dawnej Polski od XV do XVIII wieku, t. 3, cz. 1: Wielkopolska, oprac. A. Kawecka-Gryczowa, K. Korotajowa, J. Sójka, Wrocław 1977 (hasła: Buck, Funck, Held, Mehwald, Presser, Vetter) oraz K. Szymańska, Drukarnie Presserów w Lesznie w XVIII wieku, Leszno 2008. 9

12


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

model nauczania skutkował dość powszechnym dostępem do edukacji. Warto zatrzymać się dłużej na działalności szkoły miejskiej, która jakkolwiek nie rościła sobie praw do przygotowania młodzieży do studiów akademickich, to przez jej mury przeszło wielu zasłużonych reprezentantów wielkopolskiego luteranizmu, placówka ta bowiem przyjmowała także chłopców z odleglejszych miejscowości, głównie śląskich miast11. Po jej ukończeniu absolwenci obejmowali rodzinne warsztaty. Inni udawali się na niemieckie uniwersytety, by studiować teologię, prawo, medycynę. Taką drogę obrali Samuel Hentschel (1635-1690), Jeremias Hentschel (1662-1709), Elias Nitschke (1645-1711), by wymienić kilku znaczniejszych. Również niektórzy kandydaci do objęcia kupieckich składów posyłani byli na studia, jak na przykład wywodzący się z zamożnej rodziny Johann Gottlieb Jacobsen (1711-1739), który po pobycie we Frankfurcie i Lipsku oraz odebraniu lekcji języka polskiego w Krakowie podjął pracę u boku ojca kupca12. Przy szkole tej funkcjonował teatr, odmienny jednakże od sceny, jaką w gimnazjum oferował Jan Amos Komeński i jego współpracownicy. Luterańscy uczniowie wystawiali m.in. sztuki przybliżające dzieje Polski (nawrócenie Mieszka I, zwycięstwo pod Warną, zasady wyboru władców) i Leszna, przedstawiając legendę o powstaniu miasta. Scena ta funkcjonowała nie bez przeszkód ze strony władz Kościoła, które nie były przekonane, że zabawa w teatr może mieć walory edukacyjne i kształtować obyczaje. W świetle znanych dziś programów sztuk teatr ten działał – zapewne nie systematycznie – do lat 60. XVIII wieku

i w jego repertuarze znalazło się przynajmniej 12 sztuk13. Interesującym zagadnieniem zdaje się być dostęp dziewcząt do edukacji. Nie zachowały się żadne dokumenty, które naświetliłyby funkcjonowanie szkółki, na otwarcie której luteranie otrzymali przywilej w 1638 roku. Zachowane życiorysy leszczyńskich luteranek wywodzących się z patrycjuszowskich rodzin czy też żon duchownych jednoznacznie potwierdzają, że kobiety te miały za sobą czas nauki w szkole. Nierzadko okres życia przed zamęściem kwitowany był przez autorów ich biogramów zwięzłą informacją o odbytej nauce czytania, pisania, rachunków, która skutkowała w dorosłym życiu spędzaniem wolnego czasu na pobożnej lekturze. Tyle przekazały życiorysy dołączane do mów żałobnych. Inne źródła pokazują, że kobiety czytały także świeckie dzieła, a przedsiębiorcze wdowy po duchownych miały dość determinacji i wiedzy, by doprowadzić do wydania dzieł swoich zmarłych mężów. Taki, bez wątpienia odosobniony, przykład pozostawiła m.in. Katharina Hentschel, wdowa po seniorze generalnym Samuelu14. W tym środowisku, tak bardzo utożsamiającym się z kulturą niemiecką, spotykamy się z posyłaniem dzieci na naukę języka polskiego. Z tej dodatkowej edukacji korzystały również córki kupców i rzemieślników, lokowane np. w polskich domach szlacheckich. Inni, dorośli, jak w przytoczonym powyżej przykładzie młodego Jacobsena, udawali się w tym celu nawet do Krakowa, który – w ich mniemaniu – musiał gwarantować najlepsze efekty. Luteranie studiowali najchętniej w uczelni najbliższej Lesznu – we Frankfurcie nad Odrą,

Monograficzne ujęcie szkolnictwa ewangelickiego w Lesznie przedstawia: G. Smend, Evangelisches Schulwesen in Lissa. Ein Beitrag zur Entwicklung der Volksschule in der Provinz Posen, Lissa [1913], „Aus Lissas Vergangenheit. Quellen und Forschungen zur Geschichte Lissas” H. 2. Zob też H. Harms, Eine Schülerliste der lutherischen Lateinschule in Lissa i.W. von 1676, „Deutsche Wissenschaftliche Zeitschrift für Wartheland” 1943, H. 7/8, s. 209-226. 12   Ch.S. Thomas, Lesna erudita Lutherana, hrsg. G. Smend, Posen 1938, s. 153. 13   K. Szymańska, Teatr luterańskiej szkoły miejskiej w Lesznie w XVII i XVIII wieku, „Odrodzenie i Reformacja w Polsce” 2004, t. 48, s. 171-182. 14   K. Szymańska, Korona mężowskiej głowy. Kobiety z kręgu elity w protestanckich miastach na pograniczu wielkopolsko-śląskim w XVII i XVIII wieku [w:] Conjux, mater, filia, soror propinqua, civis… Kobieta na ziemi wschowskiej i pograniczu wielkopolsko-śląskim, pod red. M. Małkus, K. Szymańskiej, Wschowa‒Leszno 2016, s. 63-85. 11

13


Leszczyńscy luteranie w XVII-XVIII wieku. Historia i dziedzictwo intelektualne

później trafiali do Jeny, Lipska, Wittenbergi, nieliczni do Lejdy. Najzamożniejsi posyłali swe dzieci jeszcze w Grand Tour po zachodniej Europie, by zwiedzając księstwa niemieckie, Francję, Anglię, nabrały poloru i poznawały świat. Taka życiowa peregrynacja przez Amsterdam, Londyn, Oksford, Gent, Brugię, Antwerpię, Brukselę, Kopenhagę i Berlin stała się udziałem m.in. późniejszego lekarza, medyka Leszczyńskich, wspomnianego Eliasa Nitschkego, który również swego syna wysłał w podobną podróż15. Elitę intelektualną leszczyńskich luteranów zdominowali duchowni, którzy pozostawili po sobie znaczący dorobek piśmienniczy w postaci zbiorów kazań, modlitw i pieśni, utwory okolicznościowe oraz prace naukowe z zakresu historii. Najwybitniejszym reprezentantem historiografem luteranów jest bez wątpienia Christian Siegmund Thomas (1695-1750) – senior generalny Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Wielkopolsce, autor śpiewników, mów żałobnych, ale przede wszystkim dzieł dokumentujących historię protestantyzmu na ziemiach polskich. Jedna z nich, Altes und Neues vom Zustande der Evangelisch-Lutherischen Kirchen im Königreich Polen, będąca spisem miejscowości i duchownych luterańskich w Królestwie Polskim, ukazała się za życia pastora dwukrotnie w 1750 i 1754 roku. Druga praca – słownik biograficzny wybitnych lesznian konfesji augsburskiej przez stulecia czekał w rękopisie na druk, do którego doszło dopiero w 1938 roku z inicjatywy Gottfrieda Smenda (1866-1943). Wykaz ten pod znamiennym tytułem Lesna erudita Lutherana przedstawia sylwetki wykształconych luteranów urodzonych w Lesznie, którzy pozostawili po sobie naukowy i piśmienniczy dorobek. Zebrał ich Thomas 66. Był on też korespondentem ukazującego się w Weimarze czasopisma „Acta Historico-Ecclesiastica”. Najliczniejsze w dziedzictwie piśmienniczym leszczyńskich parafian kościoła Krzyża

są jednak dzieła z zakresu literatury dewocyjnej przeznaczone tak do wspólnej modlitwy i śpiewu w kościele, jak i w zaciszu domu. Płodnymi autorami kazań, komentarzy do Biblii oraz pieśni byli m.in. Johann Heermann (1585-1647) – wybitny śląski poeta barokowy, który ostatnie lata życia spędził w Lesznie oraz Zacharias Herrmann (1643-1716) – organizator odbudowy świątyni po pożarze w 1707 roku, zapamiętany jako autor kazań pogrzebowych, utworów upamiętniających wydarzenia w parafii oraz zbiorów pieśni. Poetycki talent wykorzystał Herrmann także do celów utylitarnych: jego wierszowane utwory odbijane w wysokim tysięcznym nakładzie towarzyszyły posłańcom podczas kolekt, informując o skali nieszczęścia, jakie spowodował pożar 1707 roku. On też był autorem części tekstów noworocznych16. W swym piśmienniczym dorobku dzieła z zakresu literatury budującej, służące prywatnej dewocji, miał również Samuel Henstchel, senior generalny Kościoła, pastor leszczyńskiej parafii. Jego Kleine Haus-Postill doczekała się, jako jedyna z dzieł leszczyńskich luteranów, przekładu na język polski pióra Jerzego Henryka Assiga i ukazała się pod tytułem Postilka Domowa dla Chorych i Zasmuconych… (Wrocław 1719). Liczne wierszowane teksty Heermanna i Herrmanna znaleźć można na kartach współczesnych zbiorów pieśni używanych w kościołach ewangelickich na całym świecie. Luterańscy duchowni celowali w układaniu i oddawaniu pod drukarskie prasy – wspomnianych już – tekstów kazań upamiętniających zmarłych parafian obywateli miasta i członków ich rodzin. Do szczególnie aktywnych w tym względzie należeli zwłaszcza: Samuel Günther (1678-1737), Zacharias Herrmann, Lorentz Puschmann (1653-1734), Samuel Lorentz Puschmann (1685-1723) czy Johann Christoph Puschmann (1687-1737). Kulturowy przymus dokumentowania dokonań w przestrzeni wspólnoty parafialnej za-

15   C. Sommer, Die rechte den Artzt erhöhende Kunst…, Schlichtingsheim 1711, s. 38-39 – Elias; S.F. Lauterbach, Medice cura te ipsum…, Schlichtingsheim [1718], s. 32 – Elias Gottfried. 16   G. Smend, Zacharias Herrmann. Ein frommer Sänger in schwerer Zeit…, Lissa 1917 oraz idem, Die Begründung…, op. cit., s. 25; R. Prümmers, Lissaer Kollektenreise, op. cit., s. 129-221.

14


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

owocował publikowaniem tekstów upamiętniających wydarzenia, które istotne były dla funkcjonowania parafii: wystawienie wieży kościoła w 1677 roku, pożar w 1707 roku, poświęcenie zawieszonych w kościele dzwonów w 1782 roku. Systematycznie oddawano pod prasę teksty pieśni noworocznej. Ten sposób świętowania nadejścia Nowego Roku wskazuje na inny jeszcze aspekt funkcjonowania wspólnoty parafialnej, nie tylko religijny, ale także charytatywny. Powielane teksty noworocznej pieśni stanowiły bowiem element świątecznej obrzędowości i gromadzenia wiernych oraz sposób prowadzenia kwesty na rzecz szkoły17. Wspólnota ta szczególną atencję przykładała do śpiewu kościelnego. Świadczą o tym dobitnie liczne edycje lokalnych śpiewników, przygotowywanych z myślą o leszczyńskim odbiorcy. Najwcześniejszy zbiór pieśni, przeznaczonych dla luteranów z parafii Krzyża, ukazał się w 1684 roku w oficynie Michaela Bucka, a jego autorem był Zacharias Herrmann. Wkrótce powstawać zaczęły kolejne, o zróżnicowanej objętości: od obszernych po drobne broszury. Najważniejszymi inicjatywami podjętymi przez luterańskich duchownych z Leszna były: śpiewnik autorstwa Christiana Siegmunda Thomasa (1739), anonimowy psałterz z 1655 roku, oryginalny ponad tysiącstronicowy Vermehrte Sammlung der geistlicher Liedern… (1767) Johanna Caspara Längnera (1717-1793), zdradzający wpływy pietyzmu, czy maleńkie Texte zur Kirchenmusik Karla Gottloba Königa z 1788 roku. Także w gronie świeckich znajdujemy ważne osobistości, które zapisały się w historii miasta. W środowisku luterańskim potrzeba

dokumentacji dziejów była szczególnie silna. Dotyczyła ona nie tylko losów religijnej wspólnoty, ale i całego miasta. Samuel Specht (15931649) – miejski archiwista i sekretarz na dworze Rafała VI i Bogusława I, opracował pierwszą kronikę Leszna w 1639 roku, która wydana drukiem została dopiero w 1912 roku18. Aktywne intelektualnie było zwłaszcza środowisko medyczne. Reprezentowali je w XVIII wieku szczególnie zasłużeni: Ernest Jeremiasz Neifeld (1721-1773)19 – fizyk miejski i prowincjonalny, archiatra królewski, oraz Jerzy Christian Arnold (1747-1827) – lekarz, historyk medycyny, nadworny konsyliarz Stanisława Augusta, poeta20. W XVIII wieku w tym środowisku narodziła się inicjatywa powołania pierwszego na ziemiach polskich czasopisma medycznego. „Primitiae physico-medicae…” ukazywały się w latach 1750-1753 i były dedykowane luminarzom polskiego oświecenia. Pierwszy tom wydrukowano w miejscowej oficynie Presserów, kolejne w Sulechowie21. W społeczności, dla której autorytetem jest Słowo, nie bez znaczenia musiały być biblioteki. Z niekompletnych źródeł wyłania się obraz domów, w których liczni mieszkańcy posiadali choćby katechizm i śpiewnik. Zapotrzebowanie na drukowane publikacje: religijne, służące nauce, ale i świeckie, zapewniali miejscowi księgarze, którymi w XVII i XVIII wieku byli introligatorzy i drukarze. Książki nabywano za granicą, sprowadzano z Wrocławia i innych większych ośrodków22. Najważniejszą książnicą była biblioteka parafialna, ufundowana w 1707 roku przez diakona Jeremiasa Hentschela (1662-1707), który na krótko przed śmiercią przekazał kościoło-

17   K. Szymańska, Dom ze słów… wspólnota luterańska w Lesznie w XVII i XVIII wieku w świetle własnej spuścizny literackiej (rekonesans) [w:] Rzeczpospolita domów, op. cit., s. 551-563. 18   Rękopis został umieszczony w 1639 r. w gałce wieży nowo postawionego ratusza. Odpisy dokumentu znajdowały się m.in. w archiwach obydwu parafii ewangelickich w Lesznie. Zob. Samuel Spechts Lissaer Turmknopf-Chronik von 1639, Lissa 1912. 19   E. Waszyński, Ernest Jeremiasz Neifeld – twórca pierwszego w Polsce czasopisma medycznego, „Rocznik Leszczyński” 1981, t. 5, s. 197-211. 20   Idem, Jerzy Christian Arnold (1747-1827). Fragment z dziejów kultury lekarskiej dawnego Leszna, „Rocznik Leszczyński” 1985, t. 7, s. 273-282. 21   Primitiae physico-medicae…” (1750-1753). Pierwsze w Polsce czasopismo medyczne, wybór, wstęp i oprac. E. Waszyński, Leszno 1997. 22   Interesujących danych dostarcza lektura inwentarzy pośmiertnych. Zob. Archiwum Państwowe w Poznaniu, Akta miasta Leszna, sygn. II/217 i II/218.

15


Leszczyńscy luteranie w XVII-XVIII wieku. Historia i dziedzictwo intelektualne

wi kwotę 940 guldenów na pomieszczenie biblioteki w odbudowywanym po niedawnym pożarze kościele oraz ofiarował 144 dzieła ze swego księgozbioru23. Zachowany katalog biblioteki parafii luterańskiej pochodzi z 1848 roku i zawiera spis 1333 pozycji, wydanych w 131 ośrodkach. Odzwierciedla on naukę Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, polemikę z innymi wyznaniami chrześcijańskimi, ale też ukazuje zainteresowanie dziełami o tematyce świeckiej, z zakresu medycyny oraz nielicznymi polonicami24.

Przejawem mieszczańskiego etosu była także obecność wizerunków duchownych w przestrzeni świątyni. Do 1945 roku na ścianach zakrystii eksponowane były portrety kolejnych pastorów. Nieliczne zachowane konterfekty znajdują się w zbiorach Muzeum Okręgowego w Lesznie i stanowią cenny przykład kultury materialnej luterańskiej wspólnoty. Obrazy te, jakkolwiek malowane konwencjonalnie i według utartego schematu sytuującego portretowanego na neutralnym tle lub w otoczeniu ksiąg, ukazują zindywidualizowane twarze konkretnych osób, w tym wspominanego już seniora Thomasa. Luterańska do 1945 roku świątynia służy dziś parafii katolickiej. Jej pierwotne wnętrze, dopasowane do nowych potrzeb, jakkolwiek zniekształcone przez usunięcie dwu kondygnacji empor, nie zatraciło swego ducha. Szczęśliwie przetrwały: pamiątkowa tablica uwieczniająca spoczywającego w podziemiach świątyni Heermanna, ufundowana w jubileuszowym roku 1628, oraz liczne płyty nagrobne mieszczańskich patronów i parafian wspólnoty, pochodzące ze zlikwidowanych cmentarzy. Wraz z zachowanym w zbiorach bibliotecznych i muzealnych piśmiennictwem dokumentującym aktywność teologiczną, filozoficzną, literacką i naukową leszczyńskiej wspólnoty luterańskiej zabytki te pozostają świadectwem bogatej przeszłości.

Tekst pieśni noworocznej na 1672 rok. Ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Lesznie

23   K. Szymańska, Jeremias Hentschel Lesna Polonus (1660-1709) i jego księgozbiór. Fragment z dziejów biblioteki parafii luterańskiej w Lesznie, „Biblioteka” 2015, nr 19, s. 59-80. 24   PAN Biblioteka Kórnicka, sygn. 1777: Vollständiger Katalog der evangelisch-lutherischen Kreuzkirche zu Lissa gehörigen Bibliothek.

16


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Joanna Wałkowska

Zapomniany skarb powiatu międzychodzkiego: cmentarz-lapidarium w Orzeszkowie Wielkopolska jest regionem, gdzie można napotkać wiele nieczynnych, opuszczonych cmentarzy protestanckich. Potocznie są one kojarzone przede wszystkim z okresem zaborów i Niemcami, którzy osiedlali się wówczas na tym terenie. Jednak wiele z tych nekropo-

lii ma dużo starszy rodowód, sięgający XVIII, a nawet XVII wieku. Część z nich związana była z osadnictwem olęderskim i napływem do Wielkopolski protestantów z Niemiec od XVII do końca XVIII wieku1, natomiast część dopiero z czasem zaborów. Popularny stereotyp, łączący wyznania protestanckie z Niemcami, w dużej mierze miał oczywiście odzwierciedlenie w rzeczywistości, ale nie zawsze. Również wśród Polaków bowiem zdarzali się wyznawcy protestantyzmu: czy to odłamu ewangelicko-augsburskiego, ewangelicko-reformowanego czy Jednoty Braci Czeskich, później zespolonej w Polsce z Kościołem kalwińskim. Dwa ostatnie odłamy były popularne szczególnie wśród polskiej szlachty i mieszczaństwa już w XVI wieku2. Właśnie z braćmi czeskimi oraz wyznawcami kalwinizmu związana jest historia Orzeszkowa, niewielkiej miejscowości położonej w gminie Kwilcz, w powiecie międzychodzkim. Nieprzypadkowo znalazło się ono na szlaku powstań narodowych oraz zaliczone zostało do najciekawszych miejsc na Pojezierzu Międzychodzko-Sierakowskim3. Na jego terenie znajduje się bowiem unikatowy na skalę regionu zabytek, jakim jest cmentarz kalwiński, częściowo przeznaczony na lapidarium nagrobków.

Bracia czescy i ich powiązania z Wielkopolską Obelisk Jana Wilhelma Kassyusza na cmentarzu w Orzeszkowie (gm. Kwilcz, pow. międzychodzki). Fot. J. Wałkowska

Ruch braci czeskich wywodzi się z husytyzmu, a konkretnie z jego radykalnego odłamu, którego wyznawcy zwani byli taborytami. Po klęsce zadanej im przez połączone siły kato-

W. Rusiński, Osady tzw. Olędrów w dawnym woj. poznańskim, Kraków 1947.   J. Łukaszewicz, O kościołach braci czeskich w dawnej Wielkiejpolsce, Poznań 1835, s. 30-31. 3   W. Łęcki, Pojezierze Międzychodzko-Sierakowskie, Poznań 1965. 1 2

17


Zapomniany skarb powiatu międzychodzkiego: cmentarz-lapidarium w Orzeszkowie

lików i utrakwistów (umiarkowany odłam husytów) w bitwie pod Lipanami w 1434 roku, zeszli całkowicie do podziemia i założyli niezależną denominację kościelną, którą nazwali Jednotą Braterską. Ze względu na prześladowania w Czechach członkowie Jednoty zaczęli przybywać do Polski. W 1551 roku powstała gmina braci czeskich w Poznaniu. Na przełomie XVI i XVII wieku w Wielkopolsce, na Kujawach i ziemi sieradzkiej istniało około 50 zborów braci czeskich. Jednak sytuacja dysydentów w Polsce uległa pogorszeniu za czasów panowania króla Zygmunta III Wazy (15871632). Zaczęto odsuwać protestantów od wyższych stanowisk państwowych, odbierać użytkowane przez nich dawne kościoły katolickie, narastały także akty przemocy wobec dysydentów. Wskutek tych zdarzeń wielu wielkopolskich szlachciców przeszło z protestantyzmu na katolicyzm. W XVII wieku liczba zborów braci czeskich znacznie się zmniejszyła. Wiele zborów połączyło się z kościołami kalwińskimi. Na początku XIX wieku w Wielkopolsce istniało jeszcze siedem parafii Jednoty Braterskiej: w Lesznie, Poznaniu, Skokach, Orzeszkowie koło Kwilcza, Lasocicach, Jędrzychowicach koło Wschowy i Waszkowie koło Ponieca. Jednak w 1817 roku zostały one włączone do struktur Ewangelickiego Kościoła Unijnego, co w ciągu następnych lat doprowadziło do zaniku ich odrębności. W 1844 roku udało się powołać autonomiczny seniorat w ramach Kościoła Ewangelicko-Reformowanego4. Orzeszkowo było od XVII wieku znaczącym w Wielkopolsce ośrodkiem braci czeskich oraz wyznawców kalwinizmu. W 1646 roku zbudowano tu zbór braci czeskich, do którego przeniesiono nabożeństwa ze zwróconego katolikom kościoła w pobliskim Kwilczu (ten był użytkowany przez protestantów od 1577

roku). Kościół w Orzeszkowie wraz z plebanią wzniesiony został na gruncie należącym do właściciela miejscowości, Dobrogosta Kurnatowskiego. Był to pierwotnie zbór drewniany, który spłonął wskutek uderzenia pioruna w 1721 roku. Ze względu na brak funduszy, a także sprzeciw konsystorza poznańskiego wobec budowy nowego kościoła, nabożeństwa przez 67 lat odbywały się w zaadaptowanym na te cele budynku plebanii. Dopiero w 1788 roku udało się zbudować nowy kościół5, tym razem murowany, na planie ośmioboku. Przebudowany został w 1861 roku, nadano mu wówczas formy neogotyckie6. Obecnie budynek jest w rękach prywatnych, podobnie jak dawna plebania, która została przekształcona w dom mieszkalny. Pierwszy cmentarz protestancki w Orzeszkowie istniał przy kościele. Zlikwidowano go jednak w latach 80. XX wieku. Drugi cmentarz założony został na zachodnim skraju miejscowości, tuż przy drodze do Kwilcza, prawdopodobnie w 1810 roku. W latach 1983-1986 podczas likwidacji cmentarza przykościelnego pochodzące z niego płyty nagrobne przeniesione zostały na cmentarz przy drodze do Kwilcza7. W tym czasie powstało lapidarium, utworzone we wschodniej części cmentarza, tuż przy wejściu. Oprócz płyt z Orzeszkowa znalazły się tam ponadto płyty nagrobne z odległego o ok. 70 km Czempinia (cmentarza ewangelicko-augsburskiego)8. Cmentarz ten jest wpisany do rejestru zabytków woj. wielkopolskiego9. Jest tam pochowanych wielu wybitnych polskich patriotów i właścicieli ziemskich.

Jan Wilhelm Kassyusz – zapomniany polski patriota Warto wspomnieć przede wszystkim o Janie Wilhelmie Kassyuszu, postaci obecnie za-

J. Szczepankiewicz-Battek, Bracia czescy w Kościele Ewangelicko-Reformowanym w Polsce – przeszłość i teraźniejszość, „Studia z Geografii Politycznej i Historycznej” 2013, t. 2, s. 239-262. 5   J. Łukaszewicz, O kościołach braci czeskich…, op. cit., s. 323-327. 6   W. Łęcki, Gmina Kwilcz. Krótka monografia krajoznawcza, wyd. 2 rozsz., Sieraków 2002. 7   Idem, Kalwiński cmentarz w Orzeszkowie, „Przegląd Wielkopolski” 1988, nr 2, s. 25-27. 8   Karta cmentarza, nr E, z 1983 r., dokumentacja przechowywana w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Poznaniu. 9   Rejestr zabytków województwa wielkopolskiego, nr rej.: 2067/A z 27.02.1986, online: poznan. wuoz.gov.pl/system/files/zalaczniki/wlk-rej.pdf [dostęp: 1.06.2016]. 4

18


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

pomnianej również wśród mieszkańców gminy Kwilcz, a swego czasu dobrze znanej Wielkopolanom z powodu zaangażowania w działania patriotyczne. Pochodził on z rodziny czeskiej, która osiadła w Wielkopolsce pod koniec XVII wieku, uciekając przed prześladowaniami religijnymi z ojczystego kraju. Urodził się 7 marca 1787 roku. W wieku 17 lat wstąpił na uniwersytet we Frankfurcie nad Odrą, na studia teologiczne. Studiował także filologię w Heidelbergu. W 1808 roku został wyświęcony na diakona, następnie dostał posadę nauczyciela w Warszawie. Jednak już w 1810 roku został pastorem w Orzeszkowie10. Uczył jednocześnie w gimnazjum pruskim w Poznaniu (dzisiejsze Liceum św. Marii Magdaleny, wówczas mające siedzibę w dzisiejszej Szkole Baletowej przy ul. Gołębiej, od 1858 roku zaś przy ul. Garbary 24), początkowo na stanowisku kollaboratora, a więc pomocnika nauczyciela. Ze względu na patriotyczne nastawienie często nie ukrywał niechęci do działań pruskiego okupanta, co przez długi czas utrudniało mu awans. Miał opinię dobrego pedagoga. W 1819 roku, gdy próbowano wprowadzić język niemiecki jako wykładowy do dwóch wyższych klas gimnazjum, pod wpływem m.in. protestów Kassyusza i innego wykładowcy, Trojańskiego, udało się odrzucić ten projekt. Kassyusz uzyskał w końcu tytuł profesora literatury starożytnej. Na temat Kassyusza i kościoła w Orzeszkowie pisał Tadeusz Esman następująco: Ośrodkiem życia religijnego w Orzeszkowie był kościół, przy którym Kassyusz był kaznodzieją. Rzecz dziwna, w całej gminie było tylko dwóch członków dawnej jednoty, dla bardzo bliskiego pokrewieństwa z wyznawcami kalwinizmu zwanych kalwinami, albo urzędowo reformowanymi. Jednym z nich był Kassyusz, a drugim Dawid Woda, kantor, nauczyciel i szewc w jednej osobie. Inni członkowie gminy byli albo katolikami, albo lutrami11.

Jak widać, wówczas już wyznawcy Jednoty Czeskiej byli w zdecydowanej mniejszości w ramach Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. Znaczący był udział Kassyusza w wydarzeniach w 1848 roku: Na wiadomość o wybuchu rewolucji przybył on do Poznania i pracował w komitecie narodowym, redagując podania i adresy dziękczynne. Do Berlina pojechał z własnego popędu, aby być pomocnym delegacji ludu wielkopolskiego. W miarę przesuwania się punktu ciężkości sprawy polskiej na teren parlamentarny, wzmacniano polską placówkę we Frankfurcie, tam bowiem mieli rozstrzygnąć reprezentanci całego ludu niemieckiego, czy Wielkie Księstwo będzie wcielone do związku niemieckiego, czy też nie12.

Kassyusz, współpracując m.in. z Karolem Libeltem, zbierał materiał dowodowy do przygotowania rozprawy prezentującej stanowisko polskie, pt. Promemorjał przeciw projektowanemu przyłączeniu Wielkiego Księstwa do Związku niemieckiego, przedstawionej w ogólnoniemieckim parlamencie powołanym we Frankfurcie nad Menem w rezultacie Wiosny Ludów. Niestety zadecydowano wówczas większością głosów o wcieleniu księstwa do Związku Niemieckiego13. Kassyusz, poza działalnością duszpasterską, dydaktyczną i polityczną, interesował się również historią. Myślał o założeniu muzeum przy gimnazjum poznańskim. Na początek planował stworzenie działu prehistorycznego, zatem apelował do mieszkańców Poznania i okolic o składanie do gimnazjum odkrytych przypadkiem znalezisk archeologicznych, określanych wówczas jako „starożytności krajowe”. Zbierał również przez długi czas materiał do historii braci czeskich w Wielkopolsce, której jednak nigdy nie napisał ze względu na zaangażowanie w inne działania, w tym przede wszystkim polityczne14.

T. Esman, Jan Wilhelm Kassyusz. Zarys biografji na tle życia Wielkopolski w pierwszej połowie XIX wieku, Poznań 1926, s. 5-40. 11   Ibidem, s. 39. 12   Ibidem, s. 53-54. 13   Ibidem, s. 56-57. 14   J. Łukaszewicz, O kościołach braci czeskich…, op. cit., s. 329. 10

19


Zapomniany skarb powiatu międzychodzkiego: cmentarz-lapidarium w Orzeszkowie

Na cmentarzu kalwińskim w Orzeszkowie znajduje się żeliwny obelisk poświęcony Janowi Wilhelmowi Kassyuszowi. Został on ufundowany przez mieszkańców Księstwa Poznańskiego za sprawą Karola Libelta. W dolnej części pomnika znajduje się inskrypcja o następującej treści: Tablica frontowa: J. W. KASSYUSZOWI / Prof. GIMN. / Poznańskiego / Kaznodziei Kalwińskiemu / w Orzeszkowie Tablica lewa: Za zasługi / około / OJCZYZNY / LUDZKOŚCI / RODACY Tablica prawa: Ur. w Poznaniu / 7 Marca 1787. / Um. w Chobienicach / 8. Listopada 1848.

ku pojawił się w księstwie legnickim, a pod koniec tegoż stulecia również w Wielkopolsce, przyjmując nazwisko od przejętej przez nią wsi Bronikowo16. Posiadała ona majątki również w Chudobczycach i Orzeszkowie. Andrzej Bronikowski był właścicielem Orzeszkowa i patronem tamtejszego zboru w początkach XVIII wieku, bronił prawa protestantów do odprawiania w tym miejscu nabożeństw17. Żonaty był z Marią z Kotkowskich, z którą miał prawdopodobnie czworo dzieci (Aleksandra-Chryzostoma, Ewę, Adama i Bogumiłę)18.

Grobowce szlachty polskiej na cmentarzu w Orzeszkowie Na cmentarzu orzeszkowskim na uwagę zasługują również inne pomniki nagrobne, należące do rodzin kalwińskich. W opracowaniu wielkopolskiego konserwatora zabytków, wykonanym w 1983 roku, jako groby o znaczeniu historycznym wskazane są, poza wspomnianym obeliskiem Kassyusza, także: grobowiec rodziny Bronikowskich (1861), grobowiec Kurnatowskich (z połowy XIX w.), nagrobek Karola Diehla (1830), seniora generalnego wszystkich kościołów reformowanych w Księstwie Warszawskim i pozostałych zborów na ziemiach polskich niewchodzących w skład Księstwa, oraz krzyż nagrobny Eugeniusza Żychlińskiego (1857)15. Grobowiec Bronikowskich z pewnością należy do najbardziej okazałych obiektów tej nekropolii. Jest on usytuowany naprzeciwko bramy cmentarnej, na końcu głównej alei. Jest to grobowiec typu architektonicznego, z wysuniętym przed lico portalem ujętym w dwie wąskie, strzeliste wieżyczki. Rodzina Bronikowskich, herbu Osęk, przydomku Oppeln, pochodziła z łużyckiego rodu Ramszów z Oppeln koło Lübau, który na początku XIV wie-

15

Grobowiec Bronikowskich (cmentarz w Orzeszkowie). Fot. J. Wałkowska

Niedaleko grobowca Bronikowskich znajduje się nieco mniejszy nagrobek należący do rodziny Kurnatowskich herbu Łodzia. Jest to grobowiec w kształcie ażurowej ściany ujętej w dwa pilastry zwieńczone sterczynami. W centralnym miejscu znajduje się płyta inskrypcyjna z napisem: Grób / KURNATOWSKICH / z Chalina / Tu spoczywa / Stefan Bukowiecki / z małżonką / Zofią z Żychlińskich. Kurnatowscy używali własnego przydomku rodowego „z Bytynia”. Należały do nich, w różnych okresach czasu, majątki w Kurna-

Karta cmentarza, op. cit.   Ziemianie polscy XX wieku. Słownik biograficzny, cz. 6, red. nauk. A. Arkuszewski et al., Warszawa 2002, s. 7. 17   J. Łukaszewicz, O kościołach braci czeskich…, op. cit., s. 325. 18   S. Konarski, Szlachta kalwińska w Polsce, Warszawa 1936, s. 28. 16

20


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

towicach, Orzeszkowie, Charcicach i Chalinie. Pochowany na cmentarzu orzeszkowskim Stefan Bukowiecki był synem Andrzeja Bukowieckiego i Karoliny z Kurnatowskich. W 1793 roku poślubił Zofię-Marię z Żychlińskich (również wyznania kalwińskiego). Z rodu Kurnatowskich w Orzeszkowie w aktach metrykalnych wspominani są m.in. Stanisław, który w latach 70. XVII wieku chrzcił tam pięcioro swoich dzieci (Władysława-Wojciecha, Jana-Konstantego, Aleksandra, Andrzeja i Jadwigę-Dorotę), a także Piotr (wzmianka o chrzcie córki z 1727 r.), Krzysztof (1746 r.) oraz Adam – syn Andrzeja i Ewy z Bronikowskich (córki Andrzeja Bronikowskiego). Adam Kurnatowski, urodzony w 1733, ożenił się w 1763 roku z Elżbietą-Anną z Unrugów i z tego małżeństwa miał pięcioro dzieci, które ochrzcił w Orzeszkowie: Helenę-Konstancję, Wilhelma-Karola, Joannę-Teofilę, Henryka-Jerzego i Zygmunta Aleksandra. Był on dziedzicem Pożarowa, Orzeszkowa, Charcic i Chalina, deputowanym do trybunału piotrkowskiego oraz seniorem zboru. Kierował budową nowego kościoła w 1788 roku. Zmarł 8 kwietnia 1818 roku. Adamowi Kurnatowskiemu poświęcony jest osobny pomnik w kształcie ściętego obelisku – czworościanu składającego się z czterech metalowych płyt z inskrypcjami, ustawionych na metalowej, profilowanej bazie zwieńczonej metalową pokrywą w postaci czterech dwuspadowych daszków tworzących trójkątne naczółki nad każdą z płyt. Treść inskrypcji: Grobowiec Kurnatowskich / DOM / Mortale Qued habit / Hic DAERASUIT / Adamus Łodzina Kurnatowski / Homo, civis, Pater / Optimus / Probis omnibus mugendus / Nat: VI September. MDCCXXXIII / Mort: VIII APRIL: MDCCCXVIII / Hawe boata Anima19. Wspomniane wyżej obiekty nagrobne wymagają prac renowacyjnych. Na terenie cmentarza w Orzeszkowie znajdują się również dwa grobowce w postaci katakumby, jednak bez zachowanych inskrypcji. Mamy również do

czynienia z kilkoma zniszczonymi płytami nagrobnymi (część z nich pochodzi z samego Orzeszkowa, część z cmentarza ewangelicko-augsburskiego w Czempiniu). Przykładem jest nagrobek Bogusława Noaka, urodzonego 18 września 1791 roku w Gorzyniu pod Międzychodem. Ochrzczony był on w kościele ewangelickim w Międzychodzie. W 1814 roku poślubił katoliczkę, Wiktorię Maćkowiankę. Krzyż poświęcony Bogusławowi Noakowi, dziś niestety rozbity, znajduje się na cmentarzu w Orzeszkowie, natomiast płyta Wiktorii Noak – przy kościele katolickim w Kwilczu20. Nagrobek ten został niedawno odnaleziony przez potomka Noaków. Świadczy to, iż mimo upływu lat nadal są osoby, które przyjeżdżają z daleka, aby odwiedzić groby swoich przodków, nadal są one dla nich ważne. Niestety często zastają pomniki nagrobne w opłakanym stanie.

Grobowiec Kurnatowskich (cmentarz w Orzeszkowie). Fot. J. Wałkowska

Obecnie właścicielem cmentarza w Orzeszkowie jest parafia ewangelicko-reformowana w Zelowie. Ze względu na dużą odległość nie

Ibidem, s. 35, 164; Karta cmentarza, op. cit.   Informacje ze strony http://grabsteine.genealogy.net/tomb.php?cem=2822&tomb=57&b=a [dostęp: 1.06.2016] oraz od potomka rodziny Noaków, który skontaktował się z Fundacją Ratowania Zabytków i Pomników Przyrody poprzez profil na Facebooku: „Na ratunek zabytkowym nekropoliom”. 19 20

21


Zapomniany skarb powiatu międzychodzkiego: cmentarz-lapidarium w Orzeszkowie

jest ona w stanie jednak na bieżąco opiekować się tym miejscem. Aby je zachować, potrzebna jest przede wszystkim świadomość społeczna, bowiem bez ludzi, którzy będą odczuwali potrzebę uratowania tego cmentarza dla kolejnych pokoleń, jak również sami poczują odpowiedzialność za to dziedzictwo, trudno jest podjąć realne działania zmierzające do jego ochrony.

Odkrywanie zapomnianej karty historii W ciągu ostatnich miesięcy, od września do listopada 2016 roku, realizowany był projekt pt. „Dziedzictwo protestanckie w Orzeszkowie: odkrywanie zapomnianej karty historii”. Projekt ten finansowany był z funduszy Narodowego Centrum Kultury w ramach programu Dom Kultury+ Inicjatywy lokalne 2016. Wnioskodawcą projektu był radny gminy Kwilcz, Dariusz Prętki; projekt został przygotowany we współpracy z Fundacją Ratowania Zabytków i Pomników Przyrody reprezentowaną przez autorkę niniejszego tekstu, a także z gminą Kwilcz oraz Kwileckim Centrum Kultury i Edukacji. Nasz projekt adresowaliśmy głównie do mieszkańców gminy Kwilcz, w tym przede wszystkim do młodego pokolenia, ale także do wszystkich innych zainteresowanych tą tematyką. Wspomniany projekt składał się z trzech etapów: pierwszy stanowiły warsztaty, które odbyły się w Centrum Kultury i Edukacji w Kwilczu w dniach 10, 17 i 24 września 2016 roku. Celem warsztatów było stworzenie konspektów lekcji przez nauczycieli szkolnych. W ten sposób powstały 2 konspekty lekcji – dla uczniów wyższych klas szkoły podstawowej oraz dla gimnazjum, a także projekt wystawy szkolnej. Lekcje historii dotyczące kościoła i cmentarza ewangelicko-augsburskiego w Orzeszkowie zostały następnie przeprowadzone w szkołach w gminie Kwilcz. Drugim etapem projektu były prace porządkowe na cmentarzu w Orzeszkowie: tutaj z pomocą władz gminy Kwilcz, a także nauczycieli i młodzieży z Zespołu Szkół w Kwilczu oraz Szkoły Podstawowej w Luboszu udało nam się częściowo uporządkować teren cmentarza. Ponadto odbyły się tam ciekawe zajęcia edukacyjne, w których wzięli udział uczniowie 22

Szkoły Podstawowej w Luboszu. Rozwiązując grę terenową, mieli oni okazję wzbogacić i utrwalić swoją wiedzę na temat dziedzictwa protestanckiego w Orzeszkowie. 28 października 2016 roku miało miejsce otwarcie wystawy w Centrum Kultury i Edukacji w Kwilczu. Projekt cieszył się zainteresowaniem i wielu mieszkańców gminy Kwilcz uczestniczyło w nim z dużym zaangażowaniem. Pojawiła się także deklaracja stałej opieki nad cmentarzem w Orzeszkowie, którą ma przejąć jedna z klas Szkoły Podstawowej w Luboszu. Rozwinęła się również współpraca przedstawicieli gminy z parafią ewangelicko-reformowaną w Zelowie, w ramach której planowane jest podjęcie starań o uzyskanie dofinansowania na renowację cmentarza. Przy wsparciu lokalnej społeczności, polegającym na regularnie organizowanych akcjach porządkowych, promowaniu wiedzy o tym miejscu wśród młodzieży, zbieraniu środków finansowych, jest możliwa faktyczna ochrona tego miejsca i to, aby stało się ono żywo funkcjonującym w świadomości społecznej elementem lokalnego dziedzictwa, co moim zdaniem już częściowo się dokonało. Rezultaty podjętej inicjatywy pokazują, że warto działać na rzecz ożywiania pamięci i historii lokalnej, gdyż jest to istotny element integrujący społeczność, a co za tym idzie – kształtujący tożsamości lokalne, co według mnie jest bardzo potrzebne również, a może przede wszystkim, w obecnych czasach.

Grobowiec w formie katakumby (cmentarz w Orzeszkowie). Fot. J. Wałkowska


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Jerzy Kołacki

Cmentarze ewangelickie w Wielkopolsce: Wyszyny – Nadleśnictwo Sarbia Artykuł jest rodzajem relacji z pobytu studyjnego w Parafii pw. Matki Bożej Pocieszenia w Wyszynach, w gminie Budzyń w powiecie chodzieskim, oraz Nadleśnictwie Sarbia w dniu 1.04.2017 roku, jako wstępnego etapu realizacji projektu „Zapomniane krajobrazy pamięci – cmentarze ewangelickie w Wielkopolsce”, realizowanego przez Centrum Instytut Wielkopolski na Wydziale Historycznym Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Zrodzona przed paroma laty na Wydziale Historycznym UAM inicjatywa podjęcia głębszej refleksji nad szeroko rozumianym dziedzictwem kulturowym Wielkopolski skupiła się na kilku najważniejszych zagadnieniach, a mianowicie: szeroko rozumianej wielokulturowości Wielkopolski, regionalizmie i lokalności, dyfuzji kulturowej w obszarach pogranicznych, dorobku historiograficznym, tj. monografiach miast i powiatów oraz lokalnych ośrodków, dziedzictwie kulturowym i miejscach pamięci. Wskazać tu należałoby choćby na rozważania poznańskich historyków, które zaowocowały ważnymi konferencjami i publikacjami1. Szczególnym przykładem tych poszukiwań są podjęte przez działające w ramach Uniwersytetu im. A. Mickiewicza Centrum Instytut Wielkopolski interdyscyplinarne badania pozostałości po obecności na tym

terenie wyznań protestanckich, w tym przypadku rozsianych w całym regionie licznych cmentarzy. Przez identyfikację z Niemcami wpisywane są one do szerszej kategorii niemieckiego dziedzictwa kulturowego jako ważny element dawnej wielokulturowej i wieloetnicznej przeszłości regionu. Odnajdowanie, rejestracja, dokumentowanie, zaopatrywanie w opis historyczny, a często także upamiętnianie, porządkowanie i niekiedy rewitalizacja są działaniami, których zarówno cele, jak i skutki wychodzą daleko poza zwykłe opracowania historyczne. We wstępie do katalogu wystawy towarzyszącej konferencji „Ziemia skrywa kości”. Niechciane krajobrazy pamięci – cmentarze ewangelickie w Wielkopolsce po 1945, która odbyła się w Collegium Historicum UAM w Poznaniu 26-27.02.2016 r., wyjaśniono, że: „Cmentarze widziane są jednak w perspektywie archeologii pamięci i zieleni czy założeń parkowych jako miejsc wypoczynku wkomponowanych w szerszy krajobraz miejski i wiejski”2. Cmentarze zabytkowe nazywane są księgami historii, zapisanymi kartami lokalnej przeszłości, ważnym źródłem dla ich badania, a z punktu widzenia historii sztuki galeriami przeszłości3. Cmentarze są dla miejscowej ludności ważnym łącznikiem z przeszłością oraz konstytutywnym elementem pamięci zbioro-

W. Molik, O syntezach dziejów Wielkopolski, „Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych” 2001, t. 61, s. 33-58; idem, Polskie syntezy dziejów regionów. Tradycje historiograficzne, problemy metodologiczne – propozycja nowego modelu [w:] Historie wzajemnych oddziaływań, red. R. Traba, Berlin‒ Warszawa 2014, s. 227-272; idem, Dziedzictwo kulturowe Wielkopolski, „Przegląd Zachodni” 2016, z. 2, s. 7-22; O nowy model historycznych badań regionalnych, pod red. K.A. Makowskiego, Poznań 2007; J. Kołacki, O kłopotach wokół „miejsc pamięci” w Wielkopolsce z perspektywy historyka [w:] Kryzys definiensu regionalizmu w Polsce? Aspekty historyczno-socjologiczne, red. I. Skórzyńska, A. Wachowiak, W. Urbanik, Poznań‒Szczecin 2014, s. 45-81. 2   A. Długozima, Cmentarze jako ogrody żywych i umarłych, Warszawa 2011. 3   A. Majdecka-Strzeżek, Historyczne cmentarze, ogrody pamięci jako wyróżniki krajobrazu kulturowego, „Architektura” 2012, z. 7, s. 72-76; B. Markiewicz, Cmentarz jako tekst kultury, http://teatrnn.pl/ leksykon/node/428/cmentarz_jako_tekst_kultury [dostęp: 11.01.2016]. 1

23


Cmentarze ewangelickie w Wielkopolsce: Wyszyny – Nadleśnictwo Sarbia

wej i tożsamości4. Niestety w tych opisach brakuje do dziś warstwy historycznej, ich antecedencji i losów oraz stanu zachowania. Słaba jest też wiedza o ich miejscu w pamięci lokalnych społeczności, w jakim stopniu są one uznawane za „obcy”, „niechciany” i „wypierany” element krajobrazu kulturowego, a na ile jest akceptowany, przyswajany, uznany za własny i pełniący funkcje identyfikacyjne. Ma to znaczenie dla poznania obecnego poziomu społecznych skutków kilkudziesięcioletniego upolityczniania tego tematu, jak tego dowodzą Izabela Skórzyńska i Anna Wachowiak w najnowszym studium o cmentarzach w Gdańsku i Wrocławiu5. Dla przezwyciężenia własnej przeszłości ogromne znaczenie powinno mieć odkrywanie dawnych, „zapomnianych” miejsc pochówków, które przypominają o niechlubnych kartach narodowej historii, ofiarach przeciwników wojennych, odmiennych wyznań religijnych, dyskryminacji rasowych, politycznych czy klasowych. Podejmowanie tej skomplikowanej, często konfliktogennej tematyki, dekonstruującej afirmatywny, martyrologiczno-bohaterski obraz dziejów Polski, ma jednak wielkie znaczenie dla procesów pojednania polsko-niemieckiego, stanowiąc humanitarny gest wobec pragnienia wysiedlonych przed 70 laty Niemców i ich potomków odnalezienia grobów swoich bliskich. Przypominając o ofiarach prześladowań, cmentarze pełnią też rolę lekcji z przeszłości, napomnienia i apelu. Bez wątpienia sposób traktowania miejsc pochówków także innych wyznań i narodowości jest miarą etycz-

nego i obywatelskiego wychowania miejscowych społeczeństw. Należałoby też wskazać na ekumeniczny wymiar takiego modelu myślenia i obchodzenia się z nekropoliami ewangelickimi6. Od kilkunastu lat tematyka cmentarzy cieszy się w Europie rosnącą popularnością w kontekście antropologicznych i socjologicznych badań nad pamięcią i miejscami pamięci jako ważnymi elementami dziedzictwa kulturowego, w przypadku obszarów wieloetnicznych – a do takich należy Wielkopolska – również wielokulturowego. Także w Polsce od początku drugiej dekady nowego stulecia podejmowano próby zmierzenia się z tą przez dziesięciolecia nieobecną w historiografii problematyką, aby wskazać konferencje i seminaria we Wrocławiu, Toruniu czy Wejherowie, gdzie jednak nadal słabo reprezentowani byli historycy, a tematyka pochówków ewangelickich traktowana była bardzo powierzchownie. Nie bez znaczenia jest fakt 500. rocznicy wystąpienia Marcina Lutra w Wittenberdze i związane z nim liczne obchody jubileuszowe (również w Wielkopolsce), a także publikacje poświęcone historii i współczesności protestantyzmu7. Wspomniana już kontekstowo wyżej polsko-niemiecka konferencja „Ziemia skrywa kości” spotkała się z zaskakująco dużym zainteresowaniem, zwłaszcza środowisk lokalnych oraz z oczekiwaniami na kolejne tego typu przedsięwzięcia8. Jednocześnie ujawniła ona szereg obszarów w Wielkopolsce całkowicie zaniedbanych pod względem badań nad dziedzictwem ewangelickim, a które nie znalazły się w programie konferencji. Doświadcze-

4   Przykładowo konferencja w Kassel w czerwcu 2015 roku pod nazwą Historyczne cmentarze – obchodzenie się z nimi w różnych epokach: B. Leisner, „Historische Friedhöfe” – eine Tagung in Kassel, „Ohlsdorf – Zeitschrift für Trauerkultur” 2015, Nr. 130. 5   I. Skórzyńska, A. Wachowiak, Lokalne polityki pamięci zmarłych. „Cmentarze nieistniejących cmentarzy” w Gdańsku i Wrocławiu, Poznań 2016. 6   „Ziemia skrywa kości”. Zapomniane krajobrazy pamięci – cmentarze protestanckie w Wielkopolsce po 1945 roku / „Die Erbe verbirgt noch viele Knochen”. Die vergessenen Erinnerungslandschaften – protestantische Friedhöfe in Groβpolen nach 1945. Katalog wystawy, Instytut Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza 26-27.02.2016 r., oprac., wybór, wstęp J. Kołacki, Poznań 2016, s. 28-29. 7   Zob. liczne konferencje i publikacje: http://luter2017.pl/marcin-luter/ [dostęp: 24.04.2017]; Marcina lutra myśli (nie)znane, wybrał i przeł. K. Basiński, Brzezia Łąka 2017; H. Schilling, Marcin Luter. Buntownik w czasach przełomu, przeł. J. Kałążny, Poznań 2017; W. Tasak, Reformacja, sukces czy porażka?, Warszawa 2017. 8   Ukazało się kilkadziesiąt polskich i niemieckich informacji o konferencji „Ziemia skrywa kości”. Zapomniane krajobrazy pamięci – cmentarze protestanckie w Wielkopolsce po 1945 roku: http://luter2017.pl/ziemia-skrywa-kosci-cmentarze-ewangelickie-w-wielkopolsce-po-1945-r/ [dostęp: 25.04.2017];

24


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

nie to stanowiło osnowę kolejnej inicjatywy dziekana Wydziału Historycznego Kazimierza Ilskiego, aby w ramach Centrum Instytut Wielkopolski kontynuować badania nad ewangelickim dziedzictwem kulturowym w Wielkopolsce właśnie w miejscach stanowiących pod tym względem swoistą terra incognita. Konkretny teren pojawił się podczas zorganizowanej przez Nadleśnictwo Sarbia we współpracy z Wydziałem Historycznym UAM w Poznaniu konferencji pt. Antropologiczne dziedzictwo sarbskich lasów, jaka obyła się 9 grudnia 2016 roku9. Początkowo objął on stosunkowo niewielki obszar Parafii pw. Matki Bożej Pocieszenia w Wyszynach w gminie Budzyń, w powiecie chodzieskim oraz część Nadleśnictwa Sarbia, z założeniem, że zostanie on w przyszłości rozszerzony na cały powiat chodzieski, czarnkowsko-trzcianecki, złotowski i pilski. Jest to teren szczególnie interesujący z punktu widzenia zamieszkującej go społeczności, jej pochodzenia, powojennych dziejów, niejednoznacznej tożsamości oraz stosunku do zastanego ewangelickiego (utożsamianego z niemieckim) dziedzictwa kulturowego. Jak dotąd tematyka ludności przesiedlonej w ramach m.in. powojennej akcji „Wisła” nie była przedmiotem szczegółowych badań, podobnych do tych, które obejmowały tzw. Ziemie Zachodnie i Północne, w tym przede wszystkim zachodnią Wielkopolskę i Ziemię Lubuską. Pojawia się tu cały kompleks problemów związanych z „dziedzictwem wykorzenionym”, „opuszczonym” przez wysiedlone w czasie i po II wojnie światowej społeczności polskie, żydowskie i niemieckie, które – jak stwierdza Magdalena Sacha – stały się często „niespójnym”, „niewygodnym” elementem świadectwa obecności „innych” dla nowych

mieszkańców (przybyszy), także przymusowo wyrwanych z własnego ojczyźnianego kontekstu10. Zderzenie ich „przywleczonego”, „przesiedlonego habitatu kulturowego” z zastanym światem miejsca nowego osiedlenia prowadziło do skomplikowanych przeobrażeń, których nie poddawano jeszcze systematycznym badaniom. Na skutek kilkudziesięcioletniej polityki historycznej władz komunistycznych i tabuizowania niewygodnych elementów przeszłości, doświadczenia i pamięć najstarszego pokolenia, dotycząca pierwszego powojennego okresu pobytu przybyszy w nowych obszarach osiedlenia, jest już praktycznie stracona. Przechowała się ona jeszcze we fragmentach wspomnień oraz przekazach drugiej i trzeciej generacji czy w rodzinnych archiwach, ale wobec słabego zapisu historiograficznego także ulega szybkiemu zatarciu. Niestety niewiele jeszcze wiadomo, czy ta część Wielkopolski była przedmiotem eksploracji socjologicznych, etnograficznych i antropologicznych. Wymaga ona objęcia natychmiastowymi interdyscyplinarnymi badaniami ratunkowymi. Stąd stosunek miejscowych społeczności do przeszłości, w tym obchodzenia się z niekatolickim dziedzictwem kulturowym, jest jedynie cząstką eksploracji naukowych, jakimi powinien zostać objęty ten teren. Teoretyczną podstawę badań powinny stanowić kategorie „historii ratunkowej”, „historii mówionej”, „pamięci historycznej” oraz „historii w przestrzeni publicznej”. Istotnym warunkiem jest bowiem budzenie wśród miejscowej ludności, zwłaszcza młodzieży, wewnętrznej potrzeby poszukiwania przeszłości własnego miejsca zamieszkania jako elementu zakotwiczenia indywidualnej i zbiorowej identyfikacji. To ważne zadanie edukacyjne, osadzone na

https://www.pol-int.org/pl/conference/ziemia-skrywa-kosci-zapomniane-krajobrazy-pamieci-cmentarze [dostęp: 25.04.2017]; Ziemia skrywa kości, https://kamiennakamieniu.wordpress.com/2016/02/20/ziemia-skrywa-kosci/ [dostęp: 25.04.2017]; J. Osypiuk, Konferencja naukowa „Ziemia skrywa kości”, http:// www.nekla.eu/aktualnosc-3149-konferencja_naukowa_ziemia_skrywa_kosci.html [dostęp: 25.04.2017]; J. Launhardt, Polnisch-deutsche Konferenz in Posen, http://www.heimatkreis-meseritz.de/3_130.htm [dostęp: 25.04.2017]. 9   M. Krzysztofik, Archeologiczne dziedzictwo sarbskich lasów, http://www.sarbia.pila.lasy.gov.pl/ aktualnosci/-/asset_publisher/1M8a/content/archeologiczne-dziedzictwo-sarbskich-lasow#.WP3FIWekK70 [dostęp: 24.04.2017]. 10   M. Sacha, Przedmowa [w:] Re-wizje regionalne. Współczesne problemy dziedzictwa kulturowego, pod red. A. Wieruckiej i M. Sachy, Gdańsk 2016, s. 14. 25


Cmentarze ewangelickie w Wielkopolsce: Wyszyny – Nadleśnictwo Sarbia

szeroko rozumianym „nowym regionalizmie” musi wspierać się na solidnych podstawach wiedzy naukowej, możliwej do pozyskania jedynie we współpracy z lokalnymi środowiskami. Atoli nie można zapominać o dawnych niemieckich mieszkańcach tych terenów, zarówno tych od dawna wpisanych w krajobraz polskich ziem, przybyłych w falach osadniczych trwających od XVII wieku do 1914 roku, jak też przesiedlonych w czasie II wojny światowej do Kraju Warty w ramach akcji „Heim ins Reich” Niemców z krajów nadbałtyckich, Besarabii, Nadwołża itd. Program „Obecność historii w przestrzeni publicznej” zakłada zbliżenie i powiązanie struktur akademickich z regionalnymi i lokalnymi środowiskami aktywistów, stowarzyszeń, organizacji pozarządowych, szkół, parafii, przedsiębiorstw i wszelkich instytucji, które zainteresowane są współpracą w badaniu przeszłości, udostępnianiem i upowszechnianiem jego rezultatów. Jej celem jest powiązanie profesjonalnych badań naukowych z aktywnością szeroko rozumianych lokalnych środowisk społecznych poszukujących własnej przeszłości i tożsamości historycznej, a zwłaszcza wyjście naprzeciw społecznym inicjatywom oraz potrzebom wspierania i profesjonalnej opieki nad eksploracjami historycznymi prowadzonymi na szczeblu regionalnym i lokalnym, propagowanie nowych metod badawczych, a także pozyskiwanie środków na realizację bardzo interesujących i cennych projektów, wymagających często interdyscyplinarnego podejścia, wykorzystania teorii i metod różnych dziedzin i specjalizacji naukowych, co zapewnia ich kooperacja z instytucjami akademickimi, a zarazem ich koordynacja w ramach Wydziału Historycznego. Podejmowanie niektórych oddolnych inicjatyw, jak w przypadku terenowych badań nad pozostałościami ewangelickiego dziedzictwa kulturowego w Wielkopolsce, wymaga włączenia do nich także innych, niehumanistycznych kierunków – leśników, geografów, badaczy krajobrazu, dendrologów, biologów itd. Parafia Wyszyny obejmuje duży obszar z kościołami w Wyszynach i Bukowcu jako największymi czynnymi świątyniami. Na jej terenie zlokalizowano 8 cmentarzy ewangelic26

kich, ale prawdopodobnie jest ich więcej. Inne znajdują się lasach Nadleśnictwa Sarbia. Wobec zmieniających się w dziejach granic administracyjnych określenie zakresu poszukiwań nie wydaje się konieczne, zwłaszcza że niektóre miejscowości zostały po wojnie opuszczone, a następnie zalesione i trudno nawet znaleźć po nich jakieś widoczne ślady. Do kierowanej przez J. Kołackiego – z Instytutu Historii UAM oraz Centrum Instytut Wielkopolski – grupy mającej dokonać pierwszej podróży studyjnej weszli Hubert Owczarek, prezes Towarzystwa Polsko-Niemieckiego w Poznaniu oraz Adam Maliński, reprezentujący środowisko działaczy zajmujących się niemieckim dziedzictwem kulturowym (w tym cmentarzami ewangelickimi). Przewidywane jest zaproszenie przedstawicieli poszczególnych instytutów Wydziału Historycznego UAM, Instytutu Krajobrazu Uniwersytetu Przyrodniczego, Stowarzyszenia Pomost, Wielkopolskiego Towarzystwa Historycznego, Wielkopolskiego Konserwatora Zabytków, Archiwum Państwowego w Poznaniu i innych instytucji mogących wesprzeć podjętą inicjatywę. W czerwcu projekt zostanie zaprezentowany na Federalnym Posiedzeniu Kulturalnym Ziomkostwa Wisły‒Warty, gromadzącego członków dawnych wspólnot ewangelickich z Wielkopolski oraz ich potomków. Celem będzie próba rozszerzenia trwającej już od wielu lat współpracy z przedstawicielami tych stowarzyszeń o nowe obszary w Wielkopolsce (powiat chodzieski, czarnkowsko-trzcianecki, złotowski i pilski). Stronę lokalną reprezentować będą Parafia pw. Matki Bożej Pocieszenia w Wyszynach (ks. proboszcz Bogdan Spychaj), Szkoła Podstawowa im. Mikołaja Kopernika w Wyszynach (dyrektor Donata Kędzierska i nauczycielka historii Magdalena Olczak), Nadleśnictwo Sarbia (leśniczy Piotr Nowak, Michał Krzysztofik), rusycysta z Nowej Wsi Wyszyńskiej Paweł Kaczmarek oraz przedstawiciele instytucji i placówek z powiatów i gmin, do których zwrócimy się z propozycją współpracy. Pierwsze, sondażowe spotkanie zespołu odbyło się na terenie plebanii wyszyńskiej parafii 1 kwietnia 2017 roku z udziałem J. Kołackiego, H. Owczarka, A. Malińskiego,


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

ks. proboszcza B. Spychaja, dyrektor miejscowej szkoły podstawowej Donaty Kędzierskiej, nauczycielki historii Magdaleny Olczak oraz leśniczego Piotra Nowaka. Po prezentacji koncepcji przyszłej współpracy przy realizacji projektu odnalezienia, rejestracji fotograficznej i dokumentacji znajdujących się na terenie parafii i Nadleśnictwa Sarbia cmentarzy ewangelickich oraz ustaleniu prowizorycznego harmonogramu działań, dokonano rekonesansu ośmiu znajdujących się w najbliższej okolicy cmentarzy oraz sporządzono ich dokumentację fotograficzną. Wizjami lokalnymi zostały objęte cmentarze: Wyszynki Piaski; Niewiemko (Nadleśnictwo Sarbia, oddział 223 F); lasy Gembice (Nadleśnictwo Sarbia, oddział 278), las w Nadleśnictwie Sarbia (oddział 270 B); Wyszynki 1, leśniczówka Szklarnia (Nadleśnictwo Sarbia, oddział 2230 C); Bukowiec, Bukowiec – kurhan (zbiorowa mogiła zmarłych na cholerę); Nowa Wieś Wyszyńska. Pozyskano też informacje wraz z dokumentacją, tj. tzw. karty obiektów od Powiatowego Konserwatora Zabytków dotyczące miejscowości: Kruszewo i Węglewo w gminie Ujście; Osuch (Malzmuehle), Romanowo Górne (Romanshof), Romanowo Dolne (Romanshof), Marunowo, Gębiczyn, wcześniej Gębice Olędry (Gembitzer Hauland) Połajewice, wcześniej w XIX w. Połajewskie Olędry (Polajewo Hauland) w powiecie czarnkowsko-trzcianeckim oraz Wyszynki, Niewiemko (Nowe Brzeźno) i Grabówka w powiecie chodzieskim. Znaleziono kilka nagrobków z czytelnymi inskrypcjami, a wiele innych – zdaniem leśniczego – powinno znajdować się pod liśćmi i gałęziami, a nawet głęboko w ziemi. Część z nich pozostała w możliwych do złożenia kawałkach. Dzięki umieszczonym na nich nazwiskom oraz datom urodzin i śmierci można podjąć próbę poznania losów pochowanych osób, odnalezienia ich rodzin itd. Kilka razy udało się to Adamowi Malińskiemu w przypadku pochówków w powiecie obornickim. Tam jednak akcja ratowania cmentarzy ewangelickich trwa od wielu lat, przy wydatnej pomocy

potomków dawnych niemieckich mieszkańców tych terenów. Po powrocie podjęty został kontakt z Powiatową Wspólnotą Ojczyźnianą Chodzież (Heimatkreisgemeinschaft Kolmar), działającą w ramach Ziomkostwa Wisły‒Warty (Landsmannschaft Weichsel‒Warthe). Nowym projektem zainteresował się także Horst Eckert, kierujący Niemieckim Towarzystwem Historycznym Poznańskiego (Deutscher Geschichtsverein des Posener Landes) oraz wcześniej związana z ziomkostwem Komisja do spraw Historii Niemców w Polsce (Kommission für die Geschichte der Deutschen in Polen), kierowana przez Markusa Krzoskę. Już przy pierwszym projekcie udało się włączyć do współpracy Towarzystwo Ewangelickich Poznaniaków (Komitet Pomocy) (Gemeinschaft Evangelischer Posener, http://www.ev-posener.de/); Komitet Pomocy ewangelicko-luterańskich Niemców z Polski (Hilfskomitee der evangelisch-lutherischen Deutschen aus Polen); Urząd Kościelny EKD-EKMOE (Kirchenamt der EKD-EKMOE – Evangelische Kommission für Mittel- und Osteuropa) oraz Konwent Dawnych Ewangelickich Kościołów Wschodnich (Konvent der ehemaligen evangelischen Ostkirchen – Hilfskomitees)11. Finansowe funkcjonowanie tych organizacji zapewnia referentka kultury ds. Prus Zachodnich, Poznańskiego, Polski Środkowej, Wołynia i Galicji (Kulturreferentin für Westpreussen, Posener Land, Mittelpolen, Wolhynien und Galizien) Magdalena Oxfort, partnerka w realizacji omawianej już konferencji „Ziemia skrywa kości”, jaka odbyła się w lutym 2016 roku. Obok wspomnianych wyżej partnerów warto włączyć do poszukiwań parafie ewangelickie w Pile i Koninie, a także zainteresować przedsięwzięciem władze Diecezji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Sopocie z biskupem profesorem Marcinem Hintzem. Zgromadzony materiał stanowi dopiero punkt wyjścia do dalszych prac nad ustaleniem stanu badań nad historiograficzną i materialną obecnością ewangelickiego dziedzictwa kul-

11   Landsmannschaft Weichel‒Warthe. Bundesverband e.V., „Jahrbuch Weichsel‒Warthe” 2017, s. 165-180.

27


Cmentarze ewangelickie w Wielkopolsce: Wyszyny – Nadleśnictwo Sarbia

turowego w omawianym obszarze Wielkopolski. Na tym gruncie można zbudować program dalszej penetracji tego tematu, którego zwieńczeniem powinno być wydanie zwartej publikacji12. Wymienieni wyżej partnerzy reprezentują jednak tylko społeczną stronę przedsięwzięcia, w niektórych aspektach będąc jednocześnie przedmiotem eksploracji historyków, etnologów i antropologów. Z naukowego punktu widzenia potrzebny byłby także strategiczny niemiecki partner naukowy, realizujący programy badawcze związane z dziejami i współczesnością Europy Środkowo-Wschodniej. Mógłby być on wnioskodawcą projektów dotyczących opracowań dokumentacyjnych i historycznych ewangelickiego dziedzictwa kulturowego na terenie (co najmniej) Wielkopolski w oparciu o ogłoszony na początku 2017 roku „akademicki program wsparcia (finansowego) 2017-2020” Pełnomocnika Rządu Federalnego ds. Kultury i Mediów13. Dotyczy on finansowania badań i prezentacji kultury oraz historii Niemców we wschodniej Europie, a skierowany jest do uniwersytetów i pozaakademickich placówek badawczych. Szczególnie interesujący jest kompleks tematyczny: „Obiekt – materiał – kultura. Dokumentacja i badanie materialnego dziedzictwa kulturowego Niemców w Europie Wschodniej” (Objekt – Material – Kultur. Dokumentation und Erforschung des materiallien Kulturerbes der Deutschen im östlichen Europa). Obejmuje on aktualne naukowe dyskursy z materialnymi przekazami (tradycją) Niemców w Europie Wschodniej, do czego zaliczane są zasoby archiwalne i biblioteczne, ego-dokumenty, spuścizny, jak też pomniki architektury, dzieła sztuki, rzemiosło artystyczne czy przedmioty kultury życia codziennego. Pożądane są wszelkiego rodzaju dokumentacje i edycje źródeł oraz opracowania związane z zachowaniem i zabezpieczaniem

materialnych dóbr kultury. W tym kontekście umieścić należałoby projekty związane z odnajdowaniem, odzyskiwaniem, dokumentacją i historycznym opisem ewangelickich cmentarzy w Wielkopolsce. Chodzi tu bowiem o przeszłość, która – jak stwierdzono w programie – jako „marginalizowana”, powinna zostać „odzyskana”. Granice chronologiczne i terytorialne (w ramach szeroko rozumianej Europy Środkowo-Wschodniej, Wschodniej i Południowo-Wschodniej wraz z niemieckim osadnictwem wyspowym) są otwarte. Nacisk położony jest na projekty, które oparte są na aktualnie dyskutowanych nowych teoriach i trendach metodologicznych interdyscyplinarnego obchodzenia się z przeszłością, a więc łączących historię z kulturoznawstwem, antropologią kulturową, socjologią i innymi szeroko rozumianymi naukami społecznymi. Zachęcający jest akapit, w którym zaleca się, aby podjęte tematy realizowane były w międzynarodowej kooperacji, przede wszystkim z partnerami z Europy Wschodniej. Nacisk kładzie się na projekty online i/lub takie, które dotyczą digitalizacji materiałów źródłowych, dokumentacji graficznej, fotografii itp. Opisany wyżej projekt daje duże potencjalne możliwości podjęcia z niemieckim partnerem szeroko zakrojonych badań naukowych, zarówno archiwalno-historycznych, antropologicznych i socjologicznych, jak i terenowych przez archeologów, badaczy krajobrazu, dendrologów itd. Za szczególnie ważną uznać trzeba otwierającą się możliwość stworzenia bazy cmentarzy niekatolickich (nie tylko ewangelickich) z ich pełną dokumentacją i opisem historycznym. Byłoby to przedsięwzięcie na skalę dotąd niespotykaną. Istnieją wprawdzie liczne strony internetowe, także wielojęzyczne, które gromadzą informacje na temat cmentarzy ewangelickich w różnych regionach Polski; Wielkopolska jest w nich także uwzględniana, ale tylko w sposób cząstkowy i wybiórczy, czę-

Za wzór mogłaby posłużyć wydana monografia: Ewangelicy w gminie Kórnik. Pamięć społeczna i dziedzictwo kulturowe, red. nauk. M. Machowska, J. Wałkowska, Poznań 2015. 13   Bundesinstitut für Kultur und Geschichte der Deutschen im östlichen Europa, Akademische Förderprogramme, http://www.bkge.de/Foerderungen-Stipendien-BKM/Universitaeres-Foerderprogramm. php [dostęp: 26.04.2017]. 12

28


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

sto niekompatybilny i nieweryfikowalny. Niektóre obszary regionu są całkowicie pomijane. Dysponując odpowiednimi środkami, można by pomyśleć o stworzeniu bazy danych opartej o naukowe kryteria, założeniu periodyku, organizacji konferencji, opracowaniu programu dydaktycznego itp. W rezultacie dotychczasowych rozważań nasuwa się kilka wniosków. Po pierwsze możliwość podjęcia próby włączenia się do niemieckiego projektu wsparcia badań nad niemieckim dziedzictwem kulturowym w Europie Środkowo-Wschodniej i Wschodniej otwiera szerokie perspektywy zarówno dla poznańskiego ośrodka naukowego, ale też małych lokalnych środowisk, których aktywność uzależniona jest najczęściej od zewnętrznego wsparcia. Nie chodzi w tym przypadku tylko o ewangelickie cmentarze czy inne ślady niemieckiej obecności na tym terenie, ale o szersze spojrzenie na historyczną wieloetniczność i wielokulturowość Wielkopolski, także interesujące

procesy dyfuzji kulturowej zachodzące w tym regionie po 1945 roku, a prowadzące do próby odpowiedzi na pytanie, na ile zachowały się w nim cechy charakterystyczne dla tego obszaru, a które w monografii Etos Wielkopolan opisał Witold Molik14. Przedsięwzięcie zainicjowane w Wyszynach można realizować na dwóch poziomach i prędkościach, uwzględniając możliwości Wydziału Historycznego (kadrowe i finansowe). Na niższym poziomie – stworzonego w ramach Wydziału zespołu badawczego – można prowadzić ograniczone chronologicznie i terytorialnie eksploracje terenowe, poszerzając systematycznie ich zasięg i charakter, zaś na wyższym – stworzyć międzyuczelniany i międzynarodowy zespół, który podjąłby kompleksowe badania nad wieloetnicznością i wielokulturowością Wielkopolski, z włączeniem potencjału środowisk lokalnych, wypracowując w oparciu o osiągnięte wyniki badań ścieżki edukacyjne oraz promujące region.

14   Etos Wielkopolan. Antologia tekstów o społeczeństwie Wielkopolski z drugiej połowy XIX i XX wieku, wybrał i oprac. W. Molik, przy współudziale A. Baszko, Poznań 2005.

Bartosz Łączak

Cmentarz w Sowinkach jako studium przypadku w badaniach nad zapomnianymi cmentarzami protestanckimi w gminie Mosina W ramach Studenckiego Koła Naukowego Historyków przy Instytucie Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu działa Sekcja Historii Regionalnej, która zrzesza studentów szczególnie zainteresowanych przeszłością Wielkopolski i zachowaniem jej dziedzictwa kulturowego. Na początku 2016 roku członkowie Sekcji wzięli aktywny udział w konferencji naukowej pt. „Ziemia skrywa kości”. Zapomniane krajobrazy pamięci – cmentarze protestanckie w Wielkopolsce po 1945

roku. Prezentowane w jej trakcie referaty zwróciły naszą uwagę na problemy zapomnianych i zaniedbanych miejsc pochówku wielkopolskiej społeczności protestanckiej oraz ich znaczenia w badaniach nad wielokulturową przeszłością regionu. Na pierwsze miejsce naszych badań (ze względów czysto pragmatycznych, takich jak odległość i znajomość terenu) wybraliśmy gminę Mosina w powiecie poznańskim. Na jej obszarze znajduje się 12 zinwentaryzowa29


Cmentarz w Sowinkach jako studium przypadku w badaniach nad zapomnianymi cmentarzami protestanckimi…

nych cmentarzy protestanckich. Spośród nich, jako studium przypadku, wybraliśmy cmentarz w Sowinkach, który z punktu widzenia historyka jest pod wieloma względami szczególnie interesujący. Wyjazd studyjny na wspomniany cmentarz odbył się na początku kwietnia 2017 roku. Jego rezultatem jest bogata dokumentacja fotograficzna oraz opis topograficzny i historyczny. Sowinki to niewielka wieś położona 4,5 km od Mosiny, licząca 117 mieszkańców1. Pierwsze wzmianki o tej osadzie datowane są na 1742 rok. Jej pierwotna nazwa brzmiała Sowinieckie Olendry. O jej olęderskiej przeszłości świadczy kilka starych zabudowań, z których najbardziej charakterystyczny jest szachulcowy budynek szkoły wiejskiej, wybudowany pod koniec XVIII wieku. Olędrami nazywano osadników sprowadzanych w XVXVII wieku z Niderlandów i Fryzji na tereny dzisiejszych Kujaw, Mazowsza i Wielkopolski. Posiadali wysoką kulturę rolną i umiejętność melioracji, szczególnie użyteczną na podmokłych obszarach (m.in. nadwarciańskich). Stanowili najzamożniejszą grupę chłopów, zachowując wolność osobistą, a także swobodę wyznania. W późniejszym okresie olędrami określano również osadników innych narodowości, którzy korzystali z tych samych przywilejów. Osadnictwo olęderskie zakończyło się ostatecznie w I połowie XIX wieku2. Wieś była częścią dóbr Sowiniec. W roku 1841 zamieszkiwało ją 130 osób, a jej właścicielem była znana wielkopolska rodzina Drwęskich, którzy w okolicach Mosiny posiadali siedem wsi. W końcu XIX wieku wieś liczyła sobie 375 ha, w tym 227 ha obszarów rolnych, 70 ha lasów i 24 ha łąk. Na pozostałe 45 ha składały się najprawdopodobniej tereny zamieszkałe, z 24 dymami (tj. domami) i 193 osobami. Spośród nich 174 osoby były katolikami, a 19 protestantami. Ze względu na niewielką liczebność ci ostatni przynależeli do parafii w pobliskim Krośnie w gminie Mosina3.

Warto zauważyć, że podczas wstępnych badań nad historią Sowinek i zapoznawania się z literaturą przedmiotu nigdzie nie napotkaliśmy informacji dotyczących dawnego cmentarza protestanckiego znajdującego się we wsi. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jaka jest tego przyczyna. Dotychczas powstała tylko jedna książka o historii Mosiny i jej okolic, której autorzy, Jerzy Łojko i Jerzy Stępień, całkowicie pominęli kwestię cmentarzy protestanckich. Ciekawe informacje na temat cmentarza protestanckiego w Sowinkach znaleźć można na portalu internetowym „Grzybno w Wielkopolsce”, który powstał w celu promowania regionu, wykorzystując środki masowego przekazu, skupiając pasjonatów tego zagadnienia. Jego autorem jest Bogusław Kuik, prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Brodnickiej. Strona ta jest bogata w mapy, opisy i zdjęcia cmentarzy oraz w wiele informacji o postaciach, miejscach, badaniach archeologicznych, przyrodzie, turystyce okolic wsi Grzybno. W przypadku cmentarza w Sowinkach portal prezentuje stan jego zachowania z roku 1993. Większość przedstawionych tam faktów jest do dziś aktualna. Co przez blisko ćwierć wieku uległo zmianie, mogliśmy ustalić na miejscu, w Sowinkach.

Mapa okolic Mosiny z I połowy XIX wieku z zaznaczeniem Sowinek

Cmentarz protestancki w Sowinkach położony jest na południowo-zachodnim krańcu

1   Stan na dzień: 31.12.2015 r., http://web.archive.org/web/20160304210053/http://www.mosina.pl/ asp/pl_start.asp?typ=14&menu=62 [dostęp: 7.05.2017]. 2   W. Rusiński, Osady tzw. „Olędrów” w dawnym woj. poznańskim, Kraków 1947, s. 37-54. 3   J. Łojko, J. Stępień, Zarys dziejów Mosiny i okolic (do 1945 r.), Mosina 1992, s. 155-156.

30


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

wsi, po wschodniej stronie drogi prowadzącej do Baranówka. Obecnie skryty jest wśród drzew i krzewów na stoku, tuż za przystankiem autobusowym. Utworzony został na planie prostokąta o powierzchni 1300 m2. Jego powstanie datowane jest na I połowę XIX wieku4.

cmentarza i w jego centrum znaleźć można starodrzew, w którego skład w 1993 roku wchodziło 7 dębów w stanie dobrym oraz wyschnięta sosna. Dęby zachowały się do dnia dzisiejszego, natomiast wspomniana wcześniej sosna przewróciła się. Wydaje się zatem, że jednym z głównych zagrożeń dla istnienia cmentarza jest postępujące dzikie zakrzewienie terenu, a tylko w niewielkim stopniu świadome działanie człowieka.

Widok cmentarza z perspektywy drogi Sowinki – Baranówko. Fot. B. Łączak

W 1993 roku znajdowało się na nim 31 zdekompletowanych i często pozbawionych tablic nagrobków wolno stojących. Podczas naszych badań doliczyliśmy się podobnej liczby miejsc pochówku. Zachowało się tylko kilkanaście stanowisk, na których stoją pionowe konstrukcje płyt nagrobnych, często porośniętych bluszczem, a także charakterystyczne żelazne zdobione ogrodzenia poszczególnych grobów. Stan zachowania cmentarza już w roku 1993 określany był jako zły, chociaż dewastacja nie była wówczas aż tak duża jak w przypadku innych tego typu cmentarzy na terenie gminy Mosina. Z wcześniej przeprowadzonych przeze mnie badań wynika, że podobną sytuację można zaobserwować w Pecnej i Borkowicach. Cmentarz w Sowinkach ulega stopniowej dewastacji, jednak w niewielkim stopniu przyczynia się do tego aktywność ludzi. Wyjaśnieniem może być fakt, że znajduje się na wzniesieniu i jest ukryty za gęstymi zaroślami, przez co nie da się tego terenu wykorzystać do innych celów. Na granicy północnej

Drzewostan na cmentarzu w Sowinkach. Fot. B. Łączak

Na przykładzie zachowanych do dnia dzisiejszego płyt nagrobnych możemy odtworzyć losy osób tam pochowanych. Na tablicach wyryto imię, nazwisko oraz daty urodzenia i śmierci osoby zmarłej. W przypadku większości zachowanych są one wciąż możliwe do odczytanie. Na podstawie tych danych jesteśmy w stanie wyszukać i zidentyfikować te osoby oraz różne ważne wydarzenia z ich życia. Źródłem, które to umożliwia, są księgi akt metrykalnych prowadzone przez każdą parafię, a od 1874 roku również przez urzędy stanu cywilnego. Doskonałym przykładem odzwierciedlającym tego typu badania jest analiza danych z najstarszej zachowanej płyty nagrobnej, należącej do Anny Elisabeth Nothdurft z domu Starck, która zmarła w 1864 roku. W księdze metrykalnej parafii ewangelickiej we wspomnianym Krośnie znajduje się in-

http://www.grzybno.info.pl/cmentarz_sowinki.php [dostęp: 7.05.2017].

4

31


Cmentarz w Sowinkach jako studium przypadku w badaniach nad zapomnianymi cmentarzami protestanckimi…

formacja, iż dwudziestoczteroletnia Anna Elisabeth Starck, zamieszkała w domu swojego ojca Johanna w Sowinieckich Olendrach (Sowiniec Hauland), dnia 20 listopada 1825 roku wyszła za mąż za starszego o dwa lata Matheusa Nothdurfta z Rosnower Hauland5.

Zachowane nagrobki na cmentarzu w Sowinkach. Fot. B. Łączak

Matheusowi Nothdurft i Annie Elisabeth Nothdurft z domu Starck, mieszkającym po ślubie w rodzinnej wsi panny młodej, dnia 20 grudnia 1826 roku urodziła się córka Johanna Carolina. Dziecko ochrzczone zostało sześć dni później. Chrzestnymi byli Gottlieb Schultz, również zamieszkały w Sowiniec Hauland, Gottfried Zippel z Krosna i Johanna Dorothea Jochmann z Krosner Hauland (Krośnieńskich Olendrów)6. Dalsza kwerenda przynosi smutną informację. Johanna Carolina zmarła 1 lute-

go 1827 roku, niewiele ponad miesiąc po urodzeniu7. Parze urodził się jeszcze syn, Johann Daniel, który przyszedł na świat 3 listopada 1828 roku, a chrzest otrzymał już następnego dnia. Jako jego chrzestni do księgi wpisani zostali Christian Haupt i Johanna Schultz, oboje ze wsi Sowiniec Hauland8. Znając z nagrobka datę narodzin Anny Elisabeth, możemy łatwo obliczyć, iż rodząc córkę, miała około 25, a syna – 27 lat. Miejsce zamieszkania chrzestnych określa w pewnym stopniu niewielki zasięg relacji towarzyskich (czy wręcz przyjacielskich) małżeństwa Nothdurft. Matheus Nothdurft został prawdopodobnie pochowany nieopodal żony, co wnosić można z faktu, iż tuż obok nagrobka Anny Elisabeth znajduje się podobna płyta nagrobna, która jednak jest obecnie nieczytelna. Urząd stanu cywilnego o jego śmierci poinformował syn (Johann) Daniel. Jak dowiadujemy się z aktu zgonu, Matheus był synem Christiana i Rosiny z domu Haase. Do końca życia mieszkał w Sowinkach. Zmarł w pierwszych dniach lutego 1880 roku w wieku 81 lat9. Chciałbym, by przedstawiony powyżej wynik wstępnej jedynie kwerendy archiwalnej związanej z osobą Anny Elisabeth Nothdurft był przykładem, jak dużą inspiracją i ułatwieniem w poszukiwaniach mogą być dane z tablic nagrobnych. Korzystając z różnych dostępnych źródeł, możemy krok po kroku odtworzyć historię poszczególnych rodzin, a łącząc te historie – przeszłość całej społeczności zamieszkującej daną miejscowość. Badania te skierowane są także ku współczesności. Dalsze studia mogą doprowadzić nawet do żyjących obecnie potomków wspomnianych rodzin, być może w samych Sowinkach. Jednak bardziej prawdopodobne, że w czasie II wojny światowej lub po jej zakończeniu udali się oni na zachód od granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej.

5   Archiwum Państwowe w Poznaniu [dalej APP], Akta stanu cywilnego parafii ewangelickiej Krosno (pow. poznański), sygn. 25, b.p. 6   Ibidem, sygn. 26, b.p. 7   Ibidem, sygn. 27, b.p. 8   Ibidem, sygn. 28, b.p. 9   APP, Urząd stanu cywilnego Mosina (pow. poznański), Akta zgonów, sygn. 21, k. 16.

32


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Prowadząc badania, warto zatem zwrócić się do działających w Niemczech organizacji skupiających dawnych członków wspólnot protestanckich z Wielkopolski, na przykład Gemeinschaft Evangelischer Posener (Hilfskomitees) e.V. czy Hilfskomitee der evangelisch-lutheranischen Deutschen aus Polen e.V. Takie poszukiwania mają sens, zwłaszcza że cmentarz w Sowinkach, mimo że zaniedbany i praktycznie zapomniany, zdaje się być jednak sporadycznie odwiedzany. Przy niektórych grobach zauważyć można znicze pozostawione prawdopodobnie z okazji dnia Wszystkich Świętych. Wskazuje to na zachowaną jeszcze wśród niektórych pamięć o istnieniu tego miejsca i pochowanych na cmentarzu protestantach. Jest to piękny symbol pamięci, jednakże coraz rzadziej praktykowany.

Opisany przeze mnie cmentarz, podobnie jak wiele innych protestanckich cmentarzy w gminie Mosina (i ich zdecydowana większość w całej Wielkopolsce), jest w coraz gorszym stanie. Wszystkie – dewastowane przez wandali, pomijane przez władze i zapomniane przez społeczności lokalne – popadają w ruinę. Okazjonalne akcje oczyszczania nie wystarczają, by uchronić je przed dalszą dewastacją lub całkowitym zniszczeniem. Byłaby to niepowetowana strata dla historyków i archeologów, są one bowiem niezwykłym polem badawczym, źródłem historycznym, które powinno być zabezpieczone w postaci dokumentacji fotograficznej (również z wykorzystaniem zdjęć lotniczych) oraz prac inwentaryzacyjnych. Jednak jeszcze większą stratę niż naukowcy poniosą potomkowie osób spoczywających na zapomnianych cmentarzach, tracąc możliwość poznania swych przodków, oraz społeczność lokalna, która z kolei nie mając możliwości poznania historii swego regionu, straci ważną, cenną część własnej lokalnej tożsamości.

Nagrobek Ferdinanda Wende. Fot. B. Łączak

33


Nekropolia ewangelicka w Młynach Piekarskich gm. Dobra jako świadectwo współczesnej ekumenii i pojednania

Bartosz Kiełbasa

Nekropolia ewangelicka w Młynach Piekarskich gm. Dobra jako świadectwo współczesnej ekumenii i pojednania Miejscowość Młyny Piekarskie leży około 0,5 kilometra od drogi Dobra – Uniejów, położonej jeden kilometr na zachód od rzeki Warty, pomiędzy ciekami Siekiernik a Strugą Janiszewską w gminie Dobra powiat turecki (wcześniej gmina Piekary). Nazwa miejscowości odnosi się do obiektu budowlanego – młyna wodnego zlokalizowanego nad ciekiem. Wzdłuż doliny Warty ciągną się tu południkowo lasy. Okoliczne miejscowości, m.in. Stawki, Kaczka, Kaczka Kolonia, stanowią osady leśne położone wzdłuż głównego traktu – szlaku leśnego. Osady tego typu na trudnych podmokłych bądź zalesionych terenach tworzyli osadnicy olęderscy pochodzący z Saksonii, Prus lub Śląska w pierwszej połowie XIX wieku. Dzierżawili oni teren na zasadzie wieczystego prawa czynszowego, tzw. okupnego. Odpowiadali solidarnie całą gminą za terminowe dopełnienie zobowiązań wobec właściciela ziemskiego1. W związku z osadzeniem na terenach błotnych i leśnych, wymagających zagospodarowania, zapewne otrzymywali oni pewien okres wolnizny. Osada Młyny Piekarskie powstała w 1792 roku. Wchodziła ona w skład dóbr Mączyńskich. Pod koniec XIX wieku w 20 domostwach mieszkało tu 171 osób, w większości pochodzenia niemieckiego, wyznania luterańskiego. Początkowo podlegali oni pod parafię ewangelicką we Władysławowie, a od 1837 roku pod nowo erygowaną parafię ewangelicką w Turku.

Młyny Piekarskie wraz z sąsiednimi Młynami Skęczniewskimi wzmiankowane są w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego2. Miejscowości Piekary i Skęczniew znajdują się przy drodze asfaltowej gminnej w kierunku na Zbiornik Jeziorsko. Szkoły w Młynach Piekarskich i Czystem istniały od 1864 roku przy kantoratach. Od 1926 roku żadna z klas nie jest zlokalizowana na plebanii – pobudowano osobne obiekty. W Młynach uczyło się około 60 ewangelickich dzieci z nauczycielem E. Friedrichem. W sąsiedniej wsi Czyste 30 dzieci z nauczycielem Otto Zutterem. W dwudziestoleciu międzywojennym w domu w Stawkach funkcjonowała szkoła, do której chodzili zarówno Niemcy, jak i Polacy. Młyny Piekarskie stanowiły kantorat, na terenie parafii ewangelicko-augsburskiej w Turku. Pod koniec października 1907 roku superintendent kaliski dr J. Bursche wraz z księżmi: Krempinem z Turku, Paszke z Koła, Gerhardtem z Prażuch, wizytował również kantorat Młyny Piekarskie z 76 ewangelickimi gospodarzami. Stanowiło to wraz z oddalonymi i rozproszonymi ewangelickimi mieszkańcami wsi około 90 rodzin3. Wśród osadników panowały wtedy kłótnie, które wywoływał kantor Hoffman. W konsekwencji został on zdymisjonowany i wyemigrował do Ameryki. Wizytator był także we wsi Czyste, gdzie w 1906 roku wybudowany został kantorat za 1000 rubli. Współpraca miedzy pastorem a kantorem Emilem Ziemerem i nie przebiegała poprawnie. Wizytacja kolegium kościelnego doprowa-

1   Z. Chodyła, Zarys najstarszych dziejów osad olęderskich w Puszczy Pyzdrskiej 1746-1793, Pyzdry 2015, s. 7. 2   Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. 6, Warszawa 1885, s. 551. 3   E. Kneifel, Die evangelisch-augsburgischen Gemeinden der Kalischer Diözese, Posen 1937, s. 219.

34


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

dziła w tym samym roku do zwolnienia kantora Ziemera (pracował w latach 1904-1907) i zatrudnienia przykładnego nauczyciela dla niemieckich kolonistów kantoratu Czyste. Proboszcz parafii ewangelickiej w Turku, ks. Leon Sachs, dbał o utrzymanie poprawnych relacji w podległych mu kantoratach. W początkach XX wieku były spory o ziemię i łąki pomiędzy kantoratami Młyny Piekarskie i Czyste. W Młynach Piekarskich istniał chór śpiewaczy pod dyrekcją kantora Friedricha oraz zorganizowany został zespół puzonistów. Cmentarz ewangelicki w Młynach Piekarskich założono w II połowie XIX wieku i znajdował się bezpośrednio przy kantoracie. Obecnie zajmuje powierzchnię około 1 hektara na skraju lasu, oddalony około 1,2 kilometra na wschód od wsi Stawki. Nieopodal znajduje się obszar po dawnym kantoracie z gruntami wielkości 5 hektarów. Został on zniszczony w latach 70.-80. XX wieku. Wcześniej zamieszkiwała budynki rodzina Gohlke (najstarszy nagrobek na pobliskim cmentarzu – Amanda Gohlke z 1918 roku) i rodzina Lelke.

Cmentarz ewangelicki w Młynach Piekarskich. Fot. B. Kiełbasa

Nagrobki cmentarza zorientowane są na linii wschód-zachód. Od południa prowadziła do niego brama (został tylko filar). Od niej odchodzą wyraźnie zarysowane dwie alejki wzdłuż najmłodszych nagrobków z lat 70.,

80. XX wieku (rodziny Lehmann, Lelke, Firus). W części wschodniej dominują mogiły dziecięce. Zachowały się też krzyże żelazne i metalowe ogrodzenia mogił. Drewniany krzyż, w latach 90. (wg. ewidencji zabytków) przewrócony, znajdował się na końcu alejki wiodącej do północnego skraju nekropolii vis-à-vis filarów bramy4. Dziś postawiony jest tam symboliczny kamień. Nekropolia od zakończenia II wojny światowej niszczeje. Mimo niekorzystnej sytuacji geopolitycznej wielu Niemców pozostało w gospodarstwach na tym terenie. Dopiero w latach 60.-70. emigrowali do Niemiec Wschodnich (rodziny Graumann, Baumann, Ryske, Schwant). Obecna opiekunka cmentarza w Młynach Piekarskich – Anna Wronowska wraz z matką przybyły na ten obszar w 1946 roku z Syberii (przed wojną rodzina mieszkała w miejscowości Łużki, powiat Dzisna, województwo wileńskie). W ramach odszkodowania za mienie pozostawione na Kresach otrzymała gospodarstwo poniemieckie z Gustawem Firusem jako parobkiem. Mama Anny Wronowskiej – Antonina obroniła własnym ciałem Gustawa Firusa przed zabraniem przez funkcjonariuszy UB do obozu deportacji dla Niemców. Uchroniło go to przed wysyłką do Niemiec. Został dotkliwie pobity i schował się w snopku zboża. Dzięki życzliwości sołtysa Firus dostał się do szpitala w Turku. Gustaw Firus pomagał rodzinie Wronowskich w prowadzeniu gospodarstwa i chodził po gospodarstwach, dorabiając jako cieśla. Z czasem został ojczymem Anny Wronowskiej (urodzonej w Omsku na zesłaniu). Przeżył z Polakami blisko 40 lat. Brat Gustawa, Paul, napisał do rodziny list z getta dla Niemców z prośbą o jedzenie. Wronowscy pomogli mu, wysyłając jedzenie zręcznie ukryte w płachtę. Paul Firus po wojnie wraz z pozostałymi Niemcami odwiedzał rodzinne strony, starając się zrewanżować za udzieloną pomoc. Rodzina Firusów licznie zamieszkiwała Młyny Piekarskie i Stawki (w zależności od uprawianej profesji byli Firusowie: „motoro-

4   Wojewódzki Konserwator Zabytków w Poznaniu, Delegatura w Koninie, Karta cmentarza ewangelickiego w Młynach Piekarskich gm. Dobra.

35


Nekropolia ewangelicka w Młynach Piekarskich gm. Dobra jako świadectwo współczesnej ekumenii i pojednania

wy” lub „olejarz”). Mama Anny Wronowskiej wraz z jej bratem mieszkali z Gustawem Firusem w drewnianym domu z 1922 roku, który służył wcześniej społeczności olęderskiej za szkołę (nauczyciel Janke) i sklep. Siostra Gustawa wyszła za maż za Ludwika Hayda i od tego czasu budynek stał się własnością rodzinną. Anna Wronowska nadal mieszka w drewnianym domu służącym niegdyś za szkołę społeczności olęderskiej. Na cmentarzu ewangelickim w Młynach Piekarskich leży pochowany jej ojczym Gustaw Firus (zm. 1992 r.) wraz z jego rodziną (Edward zm. 1951 r., Emilia zm. 1986 r. w wieku 89 lat, Amanda zm. 1928 r., Krystian zm. 1947 r.). Spoczywają tu także krewni rodziny Firus – Dohnowie. Nagrobki, w przeciwieństwie do tych z lat 30. XX wieku są w większości polskojęzyczne. Według rejestru prowadzonego przez Annę Wronowską na cmentarzu znajdują się 64 groby (ujęto nagrobki z metalowymi krzyżami i obramowaniami bez mogił ziemnych), część obramowań nadal może znajdować się pod ściółka leśną.

Dom na Stawkach z 1922 roku, dawna szkoła kantoratu, miejsce zamieszkania Anny Wronowskiej. Fot. B. Kiełbasa

Na cmentarzu Stowarzyszenie Pomost dokonało ekshumacji dwóch żołnierzy niemieckich z jednego pola grobowego. Polegli oni w potyczkach z Armią Czerwoną w 1945 roku. Według informacji opiekunki spoczywają tu jeszcze inne ofiary wojny. 36

Przy cmentarzu do lat 80. mieszkała rodzina Lelke (Alwina zm. 1971 r., Eugenia zm. 1983 r., Rudolf Wentland zm. 1944 r. – spokrewniony), do której przyjeżdżali z Turku pastorzy: najpierw ks. Jerzy Sachs, potem ks. Andrzej Mendrok. Ks. Sachs przyjeżdżał z komunią i na modlitwy. Pomocą służyła Anna Wronowska, którą ks. Mendrok mianował opiekunką cmentarza. Pastor po raz ostatni odwiedził tutejszych parafian w 1992 roku, kiedy przyjechał na pogrzeb Gustawa Firusa. Na uroczystościach żałobnych pojawiło się wtedy spore grono mieszkańców Młynów Piekarskich, Piekar i Stawek. Od lat 80. XX wieku rozpoczęła się dewastacja cmentarza i kantoratu (gliniane ściany stoją do dziś). Bramę i siatkę z ogrodzenia wywieziono do Żeronic i Dąbrowicy, a metalowe ogrodzenia grobów wykorzystano w chlewach. Kantorat został rozszabrowany z cegieł błyskawicznie. Dzięki opiece pani Anny Wronowskiej cmentarz ewangelicki w Młynach Piekarskich jest zadbany w porównaniu z pobliskimi nekropoliami we wsiach Kaczka (jeden nagrobek z żelaznym krzyżem) i Czyste (brak widocznych nagrobków, tylko pole grobowe z obramowaniem). W dniu 25 marca 2017 roku na cmentarzu ewangelickim w Młynach Piekarskich rozpoczęła się akcja oczyszczania (odkopywania nagrobków spod runa leśnego, wypoziomowania, karczowania zarośli, zbierania śmieci). Dzięki zaangażowaniu członków Wielkopolskiego Stowarzyszenia na rzecz Ratowania Pamięci „Frydhof” z Konina oraz Stowarzyszeniu Przyjaciół Ziemi Dobrskiej wraz ze strażakami z OSP w Piekarach i Skęczniewie oraz gimnazjalistami z Dobrej pierwszy etap uporządkowania nekropolii zakończono. Pracowało około 40 osób ze społeczności gminy Dobra i sołectwa Stawki. Nadleśnictwo Turek przekazało sadzonki brzóz i róż dla upiększenia cmentarza. Planowane jest podjęcie kolejnego etapu renowacji cmentarza, polegającego na ogrodzeniu terenu i dobudowaniu drugiego, zburzonego filaru bramy. Proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Turku ks. Waldemar Wunsz zadeklarował pomoc przy odbudowie bramy nekropolii. Na miejsce przewróconego


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

drewnianego krzyża w centrum nekropolii ma stanąć nowy, metalowy. Główną inicjatorką przywrócenia pamięci cmentarzowi ewangelickiemu w Młynach Piekarskich jest Anna Wronowska – jego opiekunka. Mimo wspomnień z dzieciństwa i tułaczki na zesłaniu na Syberii, krzywd doznanych od Niemców i Sowietów potrafiła ona wybaczyć i pielęgnować spuściznę po dawnych mieszkańcach wschodnich terenów gminy Dobra. Zaangażowanie lokalnej społeczności sołectwa Stawki, opiekunki cmentarza Anny Wronowskiej oraz organizacji: Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Dobrskiej, Towarzystwa Przyjaciół Konina, Stowarzyszenia Pomost, Stowarzyszenia „Frydhof” i Towarzystwa Przyjaciół Brudzewa w ratowanie cmentarza ewangelickiego w Młynach Piekarskich, ich troska o zachowanie pamięci o dawnych miesz-

kańcach gminy ewangelickiego wyznania to przykład współczesnej lokalnej ekumenii ponad podziałami.

Leśny cmentarz w Młynach. Fot. B. Kiełbasa

Sara Fruga, Anna Kosmaczewska, Katarzyna Sołtys, Denitsa Zarkova

Pamięć o ewangelikach wśród społeczności lokalnej na przykładzie etnologicznych badań terenowych w Czarnymlesie (gm. Przygodzice, pow. Ostrów Wlkp.) Wprowadzenie Czarnylas jest wsią położoną w powiecie ostrowskim, na skrzyżowaniu drogi wojewódzkiej z Krotoszyna do Ostrzeszowa. Do 1954 roku miejscowość funkcjonowała jako gmina, natomiast dzisiaj jej siedziba znajduje się w Przygodzicach. W Czarnymlesie znajdują się trzy kościoły: dwa rzymskokatolickie oraz jeden – do dziś czynny – ewangelicko-augsburski. W obrębie wsi mieszczą się także trzy cmentarze. Na terenie miejscowości działa również biblioteka oraz szkoła podstawowa.

Przed drugą wojną światową Czarnylas zamieszkiwany był przez przedstawicieli 7 wyznań: luteranów, staroluteranów, baptystów, mormonów, katolików, Świadków Jehowy oraz Żydów. Na początku XX wieku ok. 80% ludności było wyznania ewangelickiego, byli to w dużej mierze Polacy. W poniższym tekście postaramy się odpowiedzieć na pytania: czy współcześni mieszkańcy dbają o pamięć minionej wielokulturowości i wielowyznaniowości Czarnegolasu?, jaki obraz ewangelików zachował się w pamięci zbiorowej1 współczesnych mieszkańców miejscowości?

1   Według Barbary Szackiej pamięć zbiorowa to „wyobrażenia o przeszłości własnej grupy, konstruowane przez jednostki z zapamiętanych przez nie – zgodnie z odkrytymi przez psychologów regułami – informacji pochodzących z różnych źródeł i docierających do nich rozmaitymi kanałami” (B. Szacka, Czas przeszły, pamięć, mit, Warszawa 2006).

37


Pamięć o ewangelikach wśród społeczności lokalnej na przykładzie etnologicznych badań terenowych w Czarnymlesie

Nasz artykuł został przygotowany w oparciu o materiał badawczy zebrany podczas dziesięciodniowych etnologicznych badań terenowych. W marcu 2017 roku grupa studentów etnologii z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu prowadziła badania w owej miejscowości. Celem naszej pracy było zebranie relacji ustnych od obecnych jej mieszkańców. Pracowaliśmy w oparciu o kwestionariusz zawierający zestaw pytań dotyczących takich zagadnień jak: znaczenie lokalności dla jednostki, pamięć miejsca i wielowyznaniowość. Prowadziliśmy dokumentację zdjęciową osób oraz ważniejszych obiektów, a także udostępnionych nam materiałów, jak albumy, kroniki, pamiętniki. Udało nam się przeprowadzić 100 rozmów z mieszkańcami; głównie były to osoby w dojrzałym i podeszłym wieku.

Historia wsi i parafii ewangelickich do 1945 roku Od początku osadnictwa Czarnylas zwany był Przygodzicką Hubą2; zewsząd otoczony był rozległymi borami wraz z licznymi mokradłami, po których do dzisiaj pozostały ślady. Po wybudowaniu najstarszego romańskiego kościoła w Wielkopolsce – w Kotłowie, obszary Czarnegolasu zostały włączone w zasięg parafii. Legenda o początkach miejscowości wiąże się z potomkami bohatera pochodzenia husyckiego – Jana o przydomku Žyžka. Miano wskazuje na wadę wzroku, gdyż w ówczesnych czasach „zyz” oznaczało zeza. W wersji spolszczonej – Zyzka, stąd wiele rodzin nosiło nazwisko „Syska”, co później zostało przeobrażone w „Szyszka”3. Początki zasiedlenia wsi sięgają XVI wieku, kiedy przybyli tam ewangelicy augsburscy (luteranie)4, którzy w czasie wojny trzydziestoletniej (1616-1648) byli uciekinierami ze Śląska, a także z terenów Czech i Niemiec5. Osada była własnością rodu Gołuchowskich,

Leszczyńskich, a następnie Jana Jerzego Przebendowskiego. Od 1755 roku stanowiła majątek ziemski rodu Radziwiłłów. Od drugiej połowy XVIII wieku w Czarnymlesie i okolicznych miejscowościach zaczęły powstawać huty szkła. Piasek kwarcowy pozyskiwano z okolicznych wydm, których ślady widoczne są jeszcze do dziś. Szkło opalano w najlepszym drewnie budulcowym, co stanowiło główną przyczynę likwidacji huty, ponieważ w 1875 roku surowiec wykorzystywany był do budowy linii kolejowej wiodącej przez Antonin. Wyroby charakteryzowały się wysoką jakością, przez co eksportowano je do Gdańska oraz Królewca, a stamtąd trafiały do licznych miast europejskich6. W 1845 roku Czarnylas liczył 555 ewangelików, 188 katolików oraz 9 reprezentantów wyznania mojżeszowego. Oprócz trudnienia się handlem Żydzi posiadali także 3 restauracje, które zostały zamieszczone na mapach już w 1772 roku, stąd ich obecność zaznacza się dość wcześnie7. W 1848 roku niedaleko miejscowości doszło do starcia wojsk pruskich z orszakiem powstańczym Macieja, właściciela osady Kotowskie. Z zapisu z 1880 roku wynika, że na 1101 mieszkańców tylko 280 było analfabetami, więc dość czynnie działała szkoła, w której lekcje były prowadzone w języku niemieckim. Jak wiemy, był to okres silnej germanizacji ludności polskiej. Według kolejnego spisu ludności z 1905 roku wioskę zamieszkiwało 1244 ludzi, w tym 1002 ewangelików. Wśród ewangelików 847 osób deklarowało się jako Polacy. Obok nich funkcjonowali przedstawiciele takich wyznań jak: mormoni, baptyści, katolicy oraz obecni i wspomniani już Żydzi. Parafia rzymskokatolicka powstała dopiero w roku 1920, natomiast kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa został wzniesiony sześć lat później8.

M. Olejniczak, Powiat ostrowski. Przewodnik, Ostrów Wielkopolski 2007, s. 167.   Z materiałów archiwalnych pana Kazimierza Pietralczyka, autorstwa W. Kieremkampta. 4   Dawny Powiat Odolanowski na starych pocztówkach 1887-1932, red. J. Bartczak, Raszków 2012. 5   Z materiałów archiwalnych pana Kazimierza Pietralczyka, op. cit. 6   Z. Bałamącek, Monografia osiedla Czarny Las, 1960 [maszynopis]. 7   Op. cit. 8   Op. cit. 2 3

38


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

W 1776 roku ewangeliccy mieszkańcy Czarnegolasu zostali włączeni przez Michała Hieronima Radziwiłła do parafii w Ostrowie. Zgoda na utworzenie parafii w miejscowości została wyrażona w 1856 roku. Przy wsparciu Radziwiłłów w tym samym roku rozpoczęto wznoszenie kościoła9. Budowla została wykonana w stylu eklektycznym, o wnętrzu neoromańskim; posłużono się cegłą czerwoną, a także wykorzystano rudę darniową. Osiemnaście lat później pastor Emil Werner wraz ze znaczną większością zboru zdecydowali o wystąpieniu z kościoła unijnego, tworząc kościół staroluterański10. Aby uniknąć represji ze strony monarchów, zaczęto szukać funduszy na powstanie nowego kościoła i plebanii. Tak też się stało i w latach 1889-1900 powstał kościół ewangelicko-staroluterański w stylu neogotyckim, a nieopodal niego budynek pastorówki11. Jego wierni w znacznej mierze identyfikowali się jako Polacy. Na terenie Czarnegolasu powstały również dwa cmentarze ewangelickie (luterański w środku wsi oraz staroluterański na jej skraju), jednak w świadomości obecnych mieszkańców nie występuje rozróżnienie na poszczególne odłamy.

Okres okupacji Echa zbliżającej się wojny dawały o sobie znać już w latach 30. XX wieku. Nie można wykluczyć, że następował napływ ludności niemieckiej. Z notatki wyborczej z 1930 roku wynika, że za listą Niemieckiego Bloku Wyborczego optowało 207 mieszkańców, co stanowiło połowę wszystkich głosów. Oczywiście warto również napomknąć o zgermanizowanych Polakach. Przed rozpoczęciem drugiej wojny światowej zaznaczyły się nacjonalistyczne nastroje. Niemcy zaczęli odłączać się od polskich stowarzyszeń, organizować tajne spotkania Deutsche Vereinigung, a nawet byli posądzani o działania konspiracyjne12.

Już 1 września 1939 roku wojska niemieckie zajęły sąsiednie wsie – Pawłów i Chojnik. Tego samego dnia o godzinie 11.00 ukazał się pierwszy motocykl z żołnierzami niemieckimi. W swoich wspomnieniach, które zachowane zostały w Kronice Publicznej Szkoły Powszechnej w Czarnymlesie13, jedna z nauczycielek pisze, że w pierwszych dniach w wiosce i najbliższej okolicy nie było bitew, aresztowań bądź egzekucji, słyszalne natomiast były odgłosy postępującej wojny. Wpływ na to miała oddalona zaledwie o 20 km granica polsko-niemiecka. Wojna okazała się być punktem przełomowym w relacjach między mieszkańcami Czarnegolasu, ponieważ według opowiadań naszych rozmówców ewangelicy zaczęli się czuć jak Niemcy, inaczej byli też traktowani przez wkraczające wojska niemieckie, a później przez władzę. Jak wspomina jeden z mieszkańców: Jak Niemcy weszli, to też się tego, Polaków wzięli na jednę stronę, ewangelików to oni mówili... ewangelicy to się uważali za Niemców, nie.

W kronice szkolnej z kolei czytamy następujące zdanie: I w tej chwili też nasi dotychczasowi Polacy – ewang. zrywają z zakrytych twarzy śmiało swe maski uległych Polaków i z okrzykiem „Heil Hitler” biegną powitać swoich wybawców.

Nasza najstarsza rozmówczyni, która miała 16 lat, kiedy wojna się zaczęła, wspomina: Tu było w połowie prawie Niemców, ewangelicy, nie byli Niemcy, ewangelicy, dopiero później się porobili Niemcami.

Odczytując tę kronikę współcześnie, musimy pamiętać, że wpis został zredagowany dopiero po wojnie, a nie zaraz po jej wybuchu. W dodatku nie możemy z pewnością ustalić,

Z materiałów archiwalnych pana Kazimierza Pietralczyka, op. cit.   Staroluteranie są wspólnotą religijną wyrażającą sprzeciw wobec powstałego Kościoła unijnego, który łączył zasady kalwinizmu i luteranizmu. 11   M. Olejniczak, Powiat ostrowski, op. cit. 12   Z. Bałamącek, Monografia osiedla…, op. cit. 13   Kronika Publicznej Szkoły Powszechnej w Czarnymlesie udostępniona przez Kazimierza Pietralczyka z Czarnegolasu. 9

10

39


Pamięć o ewangelikach wśród społeczności lokalnej na przykładzie etnologicznych badań terenowych w Czarnymlesie

jakie były powody, które doprowadziły do takiej, a nie innej treści tekstu. Z drugiej strony tylko pojedyncze osoby, czyli ci, którzy byli świadkami wojny albo się urodzili wkrótce po niej, pamiętają i mówią, że przed wojną identyfikacja wyznaniowa nie oznaczała identyfikacji narodowej. W narracjach innych mieszkańców to oddzielenie identyfikacji już nie istnieje. Ta kardynalna zmiana bierze się z nowego dyskursu pojmowania etniczności w stosunku do religii, który pojawił się podczas wojny i był kontynuowany w latach powojennych. Początek wojny doprowadził również do zmiany statusu ekonomicznego wielu mieszkańców. Polacy byli od tej pory zobowiązani do pracy u Niemców. Niektórzy pracowali w gospodarstwach, część wykonywała inne zadania, na przykład siostra jednej z rozmówczyń została listonoszem. Poza tym pośrednictwo pracy wysyłało mieszkańców do Rzeszy, a jeśli ktoś już gdzieś pracował, pracodawca starał się, żeby nie zabrano tej osoby. Jak opowiada jedna z mieszkanek wsi: My musieli do roboty jechać do Niemczech. Co robiłam, w polu robiłam, a później 3 lata w polu, a 2 lata byłam u inspektorki w domu. Sprzątałam […] wszystko u niej, okna myłam.

Nasi rozmówcy wspominali, że w czasie okupacji ewangelicy odwrócili się od Polaków. Jest to pewien mechanizm uogólniający, charakterystyczny dla wiedzy potocznej. Wiele czynników doprowadziło do jego sformułowania i przekazania dalej. Z jednej strony może to być skutkiem przywilejów nadanych mieszkańcom Czarnegolasu przynależącym do wiary ewangelickiej, z drugiej może wynikać również z konkretnych sytuacji, których doświadczyli mieszkańcy. Okres wojny i represji ze strony okupantów miał istotny wpływ na dzieci (a nimi byli wtedy nasi dzisiejsi rozmówcy). Tuż przed wojną dzieci zarówno narodowości polskiej, jak i niemieckiej chodziły wspólnie do jednej szkoły. Jak opowiadała nasza najstarsza rozmówczyni, pokazując zdjęcie uczniów razem z nauczycielami (z których jeden był Niemcem) wykonane przed szkołą w 1937 roku: Ooo, to ja tam pamiętam. Same się uczyły – rachunków, polskiego i na mapie pokazywa40

li, jak to się nazywa? Geografia. No i co to jest, już nie pamiętam.

W kronice szkolnej zachowały się zapisy nauczycieli z okresu okupacji. Rok szkolny w 1939 rozpoczął się z opóźnieniem, jednak dzięki dbałości o ciągłość w edukacji sprawy szkolne zostały uregulowane i dzieci mogły zacząć naukę. Na początku chodziły do niej wszystkie, aczkolwiek szczególny nacisk kładziono na nauczanie dzieci języka niemieckiego. Przedmioty wykładano po niemiecku, nauczyciele też musieli być Niemcami, żeby uczyć. Kronika w tym okresie również była prowadzona po niemiecku. Jedna z mieszkanek, która wychowała się w rodzinie ewangelickiej, ale przeszła na katolicyzm po ślubie, opowiadała o sytuacji polskich dzieci w późniejszym czasie okupacji: No ale chodzili jeszcze... 2 lata chyba chodzili zaraz po tym, a później nie. Ja jeszcze dostałam po papie [śmiech] [...], bo ja powiedziałam: „Nie martwcie się dzieci, bo jeszcze Polska nie zginęła”. I zaroz mi ten ksiądz, nie to, to jeszcze ten Sójka, mi dał w twarz, że tak powiedziałam.

W kronice czytamy też, że były takie okresy, gdy odpowiedzialność za całą szkołę spadała na pojedyncze osoby ze względu na braki w kadrze – mężczyzn powoływano do wojska, a równocześnie w okolicach brakowało osób spełniających kryteria umożliwiające zatrudnienie w szkole. Mimo trudności w przeprowadzaniu zajęć i niełatwych przedmiotów kronikarze opisywali dzieci jako zdolne i ciekawe świata. Właściwie podczas wojny szkoła była jednym z nielicznych miejsc, jeśli nie jedynym, w którym kładziono nacisk na przekazywanie kultury lokalnej i jej zachowywanie. Polskie dzieci podczas okupacji musiały pracować, co opisuje jeden z naszych rozmówców: No, a jeszcze tutaj Polacy, którzy mieszkali w czasie wojny, to ich dzieci już w wieku od 12 lat chyba, nie, to pracowały właśnie u tych swoich sąsiadów ewangelików, których traktowali, władza wtedy traktowała jako Niemców. Więc wszystkie dzieciaki, między innymi moja mama, pracowała u jakiejś rodziny tutaj […]. I tak było z większością dzieci polskich.


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Z opowiadań wynika, że mimo tego sytuacja podczas okupacji nie była jednoznaczna i relacje między mieszkańcami były bardziej złożone, niż wskazywałby na to stosowany przez okupanta podział. Jak mówił jeden z mieszkańców: To nawet nie chodzi o to, że tu Polacy gorsi, tu ewangelicy byli fajni, nie o to chodzi, tutaj tak się to wszystko krzyżuje, i to dobro, i to zło jest po prostu wymieszane totalnie, czy było przynajmniej.

Podczas naszych badań usłyszeliśmy wiele historii o tym, jak Niemcy pomagali Polakom podczas wojny. Nie raz wspominano, jak pewien Niemiec, który pracował przy obozie w Zawidzynie, pozwalał kobietom zanosić jedzenie swoim bliskim. Widząc je, obracał się w drugą stronę albo robił krótkie spacery w lesie, żeby miały one czas zostawić paczki i zobaczyć się z krewnymi. Rodowita czarnolesianka opowiada, że w tym okresie jej matka miała siostrę w Niemczech i bardzo chciała wysłać jej list. Ponieważ Polakom w czasie wojny nie wolno było wysyłać niczego, dlatego Niemki, które mieszkały w Czarnymlesie, pomagały i same przesyłały listy pisane przez swoje sąsiadki. Inna mieszkanka również dobrze wspomina relacje z Niemcami, ponieważ jako dziecko chodziła do jednej z sąsiadek, Niemki. Zaprzyjaźniła się z jej córką i spędzała tam dużo czasu. Wzbudzało to nawet pewne obawy u jej matki, która nie chciała jej tam puszczać, ponieważ bała się, że córka może zostać zabrana do Niemiec ze względu na kolor włosów (blond) oraz fakt, że dziewczynka mówiła biegle po niemiecku: No także ja tam źle nie miałam, no poszłam tam, to dostałam i śniadanie, czy tam obojętnie co, jakieś kanapki, oni mieli sklep nabiałowy właściwie, to tak jakby mleczarnię, tak mi się przypomina, to tam było i ser, i masło. To ja przychodziłam do domu, to ja sobie po niemiecku zażądałam chleba z masłem, a mamusia mówi: „skąd Ci wezmę, dziecko”.

Zdarzało się, że Polacy pracujący u Niemców stawali się niczym rodzina. Jeden z roz-

mówców wspomina, że starsza siostra jego mamy była służącą u rodziny Bunków, którzy byli właścicielami sklepów. Dziewczyna pracowała tam jako pokojówka, a także zajmowała się dziećmi. Zanim front radziecki dotarł do Czarnegolasu, na prośbę swojej pracodawczyni zabrała jej dzieci i uciekła, żeby wywieźć je do Niemiec, do rodziny: I przeżyła po drodze różne naprawdę, takie wstrząsające zdarzenia. Między innymi naloty dywanowe w Dreźnie, jak Anglicy tam potem pod koniec wojny to już totalnie wszystko bombardowali. To między innymi w metrze drezdeńskim tam te naloty przeżyła.

Wyjaśnia, że jego ciotka czuła się odpowiedzialna za dzieci, ponieważ spędzała z nimi w Czarnymlesie dużo czasu, a w domu Bunków traktowano ją jak swoją, jak członka rodziny. Dlatego też po dotarciu do Niemiec nie zostawiła dzieci tak po prostu, została z nimi, dopóki się nie upewniła, że będą tam miały dobrą opiekę. Ten sam rozmówca dodaje: To trzeba podkreślić, ciągle to wraca, że to byli miejscowi,` to byli ludzie, z którymi żyli wiele lat wcześniej, w II Rzeczpospolitej.

Okres powojenny Koniec II wojny światowej przyniósł zasadnicze zmiany w strukturze Czarnegolasu. Na okupowane wcześniej przez Niemców ziemie wkroczyła Armia Czerwona. Trzy sowieckie czołgi wjechały na teren Czarnegolasu od strony Ostrzeszowa 22 stycznia 1945 roku, około godziny 9. Wiktor Górny, jeden z mieszkańców wsi, zgłosił się na ochotnika i wraz z czołgistami, jako ich przewodnik, pojechał do Odolanowa14. Mieszkańcy Czarnegolasu w swoich relacjach z tego okresu wspominają o egzekucjach dokonywanych przez Rosjan na niemieckich żołnierzach. Pozostawiony przez armię niemiecką podczas ich odwrotu ekwipunek, w tym liczną broń i amunicję, odnajdywano później na wozach w okolicznym lesie. Kryjówki poczynione przez Niemców były zresztą różne, jak wspomina 84-letnia mieszkanka

14   Śladami ludzkich łez – doświadczenia świadka historii, wstęp, oprac., wybór wywiadów A. Skobejko-Przybylak, A. Sacher, Odolanów 2009, s. 31.

41


Pamięć o ewangelikach wśród społeczności lokalnej na przykładzie etnologicznych badań terenowych w Czarnymlesie

Czarnegolasu, która dzieciństwo po przyjeździe ze Lwowa spędziła w pobliskiej wsi Kotowskie: jak my tam już przyjechali po wojnie, to w strzesze, w tej słomie […] tam było pełno kulek, na takiej taśmie powtykane były, […] w gnoju były karabiny maszynowe.

Z okolic wycofywała się nie tylko niemiecka armia, ale również ludność niemiecka czy też niemieckiego pochodzenia. Część mieszkańców, opuszczając swoje domy, pozostawiała ukryte w różnych miejscach zapasy: beczki z cukrem, solą czy też słoiki z mięsem, być może w nadziei na powrót. Jedna z mieszkanek wspomina, że jej dziadek otrzymał od swojego wyjeżdżającego sąsiada klucze do jego domu, którego miał pilnować. Sąsiad ten nie wrócił już jednak z Niemiec, a jego powiernik oddał ostatecznie klucze do urzędu: Nawet tu takiej, gdzie ta Pani Mirka mówił i ta Pani Renata, nie, to tam gdzie ona mieszka, to nawet ten Niemiec zostawił klucza mojemu dziadkowi, bo miał krowie, świnie, żeby mu oprzątał, bo myślał, że jeszcze wróci, ale już nie wrócili. No to później, po wojnie powstał ten sołtys tam i dziadek klucza oddał i to do państwa, bo po co mu. Mój dziadek był taki, że on... Bo to szabrownicy później byli, okradali te domy, nie. A mój dziadek nie wziął nic. To było jajek, nie wziął nic. Bo on liczył, mówi, że przyjdą, a oni tu w zgodzie żyli.

Opuszczone domostwa stanowić miały dla niektórych źródło łatwej zdobyczy, pozostawiony dobytek stawał się niejednokrotnie przedmiotem kradzieży. Mówi się, że wyjeżdżający uciekali przed frontem, że obawiano się powojennych represji, znaleźć można również wyjaśnienia, że władze ówczesnej Polski Ludowej nie sprzyjały obecności różnych narodów na swoich terenach15. Zgodnie ze wspomnieniami niektórych mieszkańców część wyjechała sama, natomiast część z tych, którzy pozostali, została później wywieziona. Wielu ewangelików opuściło Czarnylas, choć niektórzy pozostali. Jedna z rdzennych mieszkanek wsi, z pochodzenia ewangeliczka, która jednak po wyjściu za mąż za katoli-

ka przeszła na wiarę męża, wyjaśnia sytuację sprzed lat: my nie uciekali ani nic, przez to że ten sąsiad […] to nam tak mówił, że wyście tu dobrzy byli […] to zostańcie.

Inna wyjaśnia, że w zamieszkiwanym przez nią obecnie domu mieszkało wcześniej małżeństwo katolika i ewangeliczki, która wprawdzie nie wyjechała po wojnie do Niemiec, jednak z obawy przed ewentualnymi represjami zniszczyła posiadane stare dokumenty i papiery. Nieliczni, którzy mimo przeszkód i niepewnej sytuacji zdecydowali się pozostać, zostali wysiedleni ze swoich domów. Gdy udawało im się powrócić do wsi, nie mogli już na powrót zająć swoich rodzinnych domostw; pozostawało im poszukiwanie wolnego lokum. Wśród historii opowiadanych o tamtym okresie niektóre zwracają szczególną uwagę. Jak wspomina jedna z najstarszych mieszkanek Czarnegolasu: Oni wszyscy wyjechali. Jedni uciekali, a drudzy później się starali i wyjeżdżali nie, do Niemiec. A tak to przeważnie uciekli. Bo tam my tyż uciekali nie [śmiech]. Najpierw Polacy… upał, tak było gorąco we wrześniu, a jak oni w styczniu, to był mróz taki straszny, że nawet maleńkie dziecko, co się urodziło, zostawili tu w Czarnymlesie.

Porzuconego dziecka nie pozostawiono na pastwę losu. Zostało ono przygarnięte przez pewne małżeństwo, które ochrzciło je w kościele katolickim (pomimo że było to małżeństwo mieszane, katolika z ewangeliczką) i wychowało jak swoje. Taka historia po raz kolejny pokazuje, że opisywane podziały nie zawsze przekładały się na życie codzienne, a losy mieszkańców przeplatały się ze sobą niezależnie od wyznania. Z drugiej strony zdarzały się sytuacje odwrotne, jak w przypadku pewnego mieszkańca Dębnicy, który uciekających przez pola trzech Niemców skazał na pewną śmierć, zgłaszając ich obecność Rosjanom. Uciekinierów rozstrzelano na poboczu, przy drodze między Dębnicą a Przygodzicami. Należy jednak zaznaczyć, że ze względu

Z materiałów archiwalnych Kazimierza Pietralczyka, op. cit.

15

42


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

na wzmiankę o porzuceniu broni przez uciekających oraz podobieństwo sytuacji do innych egzekucji opisywanych przez mieszkańców można założyć, że wspomniani Niemcy nie byli cywilami, lecz żołnierzami.

Nowe warunki kształtowania się społeczności czarnolesian Powojenne migracje doprowadziły do zmian w strukturze społecznej Czarnegolasu. Opuszczone przez Niemców domostwa zajęte zostały przez nowych przybyszy, przesiedlonych z terenów wschodnich (przybysze ze Lwowa, a nawet repatrianci z Syberii) lub przybyłych w poszukiwaniu pracy, lepszych warunków życia. Przedwojenne proporcje uległy odwróceniu: przeważających niegdyś ewangelików zostało niewielu, napływająca ludność przynależała natomiast w znacznej mierze do Kościoła katolickiego. Katolicki kościół parafialny odzyskał swoją funkcję, do parafii włączono w 1945 roku również jeden z kościołów ewangelickich i nadano mu miano pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Wszystkim pozostałym w wiosce ewangelikom udostępniono ówczesny kościół staroluterański. Należącą do kościoła pastorówkę planowano spalić, pomysł jednak zarzucono, ponieważ stała ona zbyt blisko budynków mieszkalnych, jak opowiada jedna z rozmówczyń: Tu ta pastorówka, co tu Werner mieszkał, pastor, też miała być spalona, nie, ale tam i dziadek i to tłumaczył, że nie, no bo to pójdzie ogień na nas tego, no i to zostało.

Dawny dom baptystów przekształcono w 1959 roku w wiejskie kino, które z tego, co mówią mieszkańcy, cieszyło się dość dużą popularnością zarówno wśród czarnolesian, jak i osób mieszkających w sąsiednich wioskach. W źródłach, do których dotarliśmy, nie było informacji o powojennym losie członków pozostałych wyznań. Jedynie z relacji jednego z rozmówców, ewangelika oraz lokalnego entuzjasty historii nurtów chrześcijańskich, dowiadujemy się, że mormoni wyjechali najprawdopodobniej do Stanów Zjednoczonych, ponieważ tam znajduje się część ich archiwum z opisywanych terenów. Wiadomo również, że

Żydzi w czasie okupacji zginęli lub zmuszeni byli do ucieczki, niemniej jednak informacje na temat mniej licznych wyznań pozyskane w rozmowach z mieszkańcami były znikome. Czas okupacji wpłynął na zmianę relacji pomiędzy poszczególnymi grupami wyznaniowymi w Czarnymlesie. Już po wojnie ewangelicy znaleźć się mieli w gorszej pozycji w lokalnej społeczności, chociaż właściwie informacje na ten temat uzyskać można raczej od nielicznych osób wyznania ewangelickiego, do których udało nam się dotrzeć, lub też z nimi związanych, np. w przypadku mieszanych pod względem wyznaniowym małżeństw. Dopiero takie osoby opisywały nam przypadki szykanowania, prześladowania ludności ewangelickiej w okresie powojennym. Ze strony niektórych osób niezwiązanych bezpośrednio z ewangelikami usłyszeć można zapewnienia, że nawet po wojnie relacje były dobre i nie było żadnych problemów – być może są one wspomnieniami z późniejszego okresu, być może część ówczesnej sytuacji zostaje przemilczana, prawdopodobnie też to, co opisują ewangelicy, nie było udziałem całej społeczności. Nie mamy wystarczającej ilości materiału, aby określić skalę takich zjawisk, chociażby ze względu na to, że mieszkańcy związani z wyznaniem ewangelickim są obecnie w zdecydowanej mniejszości. Po wojnie dzieci z rodzin ewangelickich czy też niemieckich, bo oba określenia używane są przez mieszkańców właściwie zamiennie, musiały podjąć służbę u polskich gospodarzy, zazwyczaj podobno nie po sąsiedzku, ale w innych wioskach. Osoby wyznania ewangelickiego nazywane miały być powszechnie Niemcami, zdarzało się również ponoć wyzywanie od hitlerowców. Wyzwiska takie padały często pod adresem dzieci i młodzieży szkolnej, czyli osób urodzonych pod koniec lub po wojnie, które osobiście nie miały żadnego związku z działaniami wojennymi. Jedna z ewangeliczek, która wprawdzie nie mieszkała nigdy w Czarnymlesie, jednak tam chodziła do szkoły i tam również od lat uczęszcza do kościoła, pobiła kiedyś nawet w szkole koleżankę w odpowiedzi na nazwanie jej Niemką. Jak sama mówi, nic wspólnego z Niemcami nie miała, a jej nazwisko panieńskie było zresztą typowo polskie, jej zdaniem natomiast uzna43


Pamięć o ewangelikach wśród społeczności lokalnej na przykładzie etnologicznych badań terenowych w Czarnymlesie

wanie wyznawców innej wiary za nie-Polaków jest charakterystyczne dla wyznania katolickiego. Inna mieszkanka podsumowuje sytuację, mówiąc: To póki oni nie podorostali, te mali, że tak już tak jakieś, ta gdzieś kawalerka się porobiła, to taki byli trochę upośledzani.

Jednym z bardziej skrajnych przypadków zachowań skierowanych przeciwko ewangelikom były akty wandalizmu na jednym z ewangelickich cmentarzy (określanym potocznie jako „cmentarz na górce”). Zdarzało się podobno, że płotki otaczające niektóre groby wykradano i wykorzystywano następnie jako ogrodzenia dla świń. O takich sytuacjach nie mówi się jednak powszechnie, informacje uzyskałyśmy od starszego mieszkańca sąsiedniej miejscowości, ewangelika, który dość często przyjeżdża na wspomniany cmentarz i porządkuje groby. Według relacji jednej z mieszkanek Czarnegolasu w początkowym okresie po wojnie wyraźne miały być podziały między poszczególnymi grupami, czyli Polakami, Niemcami czy też tzw. zabugolami, przybyszami z terenów dzisiejszej Ukrainy. Taki rozdział nie funkcjonował jedynie wewnątrz pojedynczej wioski, ale bardziej ogólnie w okolicy. Stopniowo nastąpić miało wymieszanie grup. Stosunkowo częste miały być tzw. mieszane małżeństwa, co według mieszkańców wynikać mogło chociażby ze względów praktycznych, ponieważ wielu ludzi, szczególnie mężczyzn, zginęło w czasie wojny. Nieraz dzieci z takich małżeństw wychowywane były już w wierze katolickiej. Zgodnie z relacją jednej z katoliczek, która poślubiła ewangelika, oboje z mężem chodzili zazwyczaj do różnych kościołów. Przy okazji szczególnych wydarzeń czy świąt udawali się jednak wspólnie do katolickiego lub ewangelickiego i z tego, co wspomina, obecność męża w kościele katolickim była nie najlepiej postrzegana przez innych wiernych, pojawiało się również określenie „Szwab”. Z czasem jednak takie podziały w społeczności zaczęły się rozmywać, a sytuacja osób, które w dzieciństwie mogły spotykać się z wyzwiskami czy gorszym traktowaniem, miała zmienić się na lepsze w dorosłym życiu. 44

Również w kolejnych latach po wojnie część ewangelików stopniowo wyjeżdżała do Niemiec. Z zachowanej po wojnie kościelnej księgi urodzeń i chrztów wyrywano kartki, które stanowiły dowód pochodzenia i ułatwiały uzyskanie niemieckiego obywatelstwa. Okres szczególnie intensywnej emigracji trwać miał mniej więcej do lat 60. XX wieku, a zatem w związku z wyjazdami oraz umieraniem starszych mieszkańców liczba ewangelików w Czarnymlesie zmniejszała się z biegiem czasu.

Pamięć o ewangelikach na początku XXI wieku Współcześnie Czarnylas liczy niewiele ponad tysiąc mieszkańców, a wiara ewangelicka stanowi zdecydowaną mniejszość przy znaczącej przewadze katolików: „rodziny ewangelickie można zliczyć na palcach jednej ręki!”, mówi jeden z naszych rozmówców. Rzeczywiście w odpowiedzi na pytanie o obecność ewangelików zazwyczaj zamiennie padają te same nazwiska. Kościół luterański służy obecnie parafii katolickiej w sezonie zimowym, jak mówi jedna ze starszych parafianek Czarnegolasu: No bo zimą chodzimy tu do tego kościoła, bo mamy tu ogrzewanie gazowe, ciepło jest, nie to przeważnie od września przechodzimy do tego kościoła Matki Boskiej. A na Wielkanoc już jest w tamtym kościele.

Mimo skromnej liczby ewangelików ich wkład w rozwój kultury lokalnej wyraźnie obserwujemy m.in. w krajobrazie wsi – parafia ewangelicka była pierwszą parafią w tej wsi, obecnie przynależy do parafii ewangelicko-augsburskiej w Kępnie, a nabożeństwa odbywają się w co drugą niedzielę. Wyjątkowa na tle regionu jest obecność aż trzech kościołów i trzech (dwóch już wspomnianych) cmentarzy w obrębie tej niewielkiej miejscowości. Najstarszy cmentarz, nazywany cmentarzem „na górce”, jest położony w centrum wsi na niewielkim wzniesieniu. To tu najpierw chowani byli ewangelicy zamieszkujący Czarnylas i do niego odnoszą się mieszkańcy w pierwszej kolejności, kiedy pytamy o cmentarz ewangelicki. Później powstał drugi cmentarz, znajdujący się na obrzeżu, w lesie. Wieść


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

przekazywana przez czarnolesian niesie, że podział miejsc pochówku wyniknął z konfliktu między pastorami kościołów ewangelicko-augsburskiego i ewangelicko-reformowanego, rzekomo w efekcie jeden z parafian udostępnił część swojej ziemi i na niej, w lesie, zaczęto chować luteran. Ten „leśny” cmentarz funkcjonuje w świadomości mieszkańców jako oddalony od wsi, a czasem mówi się nawet, że leży poza nią. Według mieszkańców chowani są na nim luteranie. Należy podkreślić, że w odpowiedzi na pytania dotyczące tych miejsc mieszkańcy bardzo często odpowiadają tak zdecydowanie jak jedna z rozmówczyń: „To jest kościół niemiecki”. Podobnie jest w przypadku cmentarzy. Określenia „ewangelicki” i „niemiecki” używane są właściwie zamiennie, zdarzają się też wyjaśnienia, w których czarnolesianie dzielą kościoły i cmentarze na: „normalne”, „katolickie” i „niemieckie”, „ewangelickie” właśnie. Obecnie o cmentarz, jak i o kościół troszczą się nieliczni parafianie wspólnoty ewangelików. Jedna z pań, z którą rozmawialiśmy, opowiada, że dbanie o te ważne miejsca to jej rodzinna tradycja: „Babcia robiła, mamusi mama, i siostra, która już zmarła, ona się ożeniła z katolikiem, mamusia też robiła, no i ja też robię z nimi”, później dodaje „tam już się będzie chować jeszcze tylko nasza rodzina, bo tam już nikt się nie chowa”. Poza naszą rozmówczynią i kilkoma rodzinami przynależącymi do wspólnoty nie ma już nikogo, kto mógłby dbać o cmentarz. Zdarzają się sytuacje, kiedy potomkowie ewangelików zamieszkujących Czarnylas przed wojną przyjeżdżają na wieś i odwiedzają groby rodzinne. Nieraz proszą wtedy mieszkańców, aby dbali o groby. „Ja brałam kiedyś po 100 marek, jak jeszcze marki były, to po 100 marek od grobu”, opowiada jedna z mieszkanek, „dbałam cały rok, ale to wiesz, jakie tam było, zdjęcia zrobione na Wszystkich Świętych”. Kiedy umiera jeden z ewangelików, na pogrzebie żegnają go bliskie osoby niezależnie od wyznania. Chociaż wielu katolickich mieszkańców przyznaje, że mimo iż mieszkają w Czarnymlesie od wielu lat albo nawet od urodzenia, jeszcze nigdy nie byli w kościele ewangelickim, to wielu z nich podkreśla, że

wiara nie poróżnia ich i nie jest powodem sporów na wsi. Wydaje się, że mieszkańcy wyznają zasadę „w jakiej wierze się urodziłeś, w takiej też umrzesz” i jak mówi jedna z rozmówczyń: „Nie chcę tutaj osądzać, urodziłam się w takiej rodzinie i tak dalej będę do końca życia”. Wyjątkiem, który wypracowała historia, są związki mieszane, które przez liczne migracje ludności ewangelickiej i w konsekwencji niewielką liczbę mieszkańców tego wyznania stały się codziennością wspólnoty ewangelickiej. To jeden z licznych przykładów: „Mama ewangeliczka, tata katolik, ślub mają w katolickim kościele i każdy sobie chodzi do swojego kościoła, tak też można” albo „tak jeden przez drugiego patrząc, to jak moja kuzynka, co była ewangeliczką, ożeniła się z katolikiem, on z kolei znowu jest rodziną, gdzie gdzieś tam ktoś z dziada pradziada przechodził z ewangelickiej wiary”.

Podsumowanie Obecność wyznawców Kościołów ewangelickich w Czarnymlesie jako pierwszych osadników wywarła niezaprzeczalnie ogromny wpływ na kształtowanie się tej miejscowości przez lata, zarówno pod względem przestrzennym, architektonicznym, jak również społecznym. W tym kontekście szczególnie wyróżniającymi się na pierwszy rzut oka w przestrzeni wsi elementami są obiekty sakralne: kościoły i cmentarze. Przyglądając się historii wsi, dostrzec można zmiany w ich użytkowaniu, jak na przykład wspomniane przemianowanie jednego z kościołów ewangelickich na katolicki czy też stosunkowo niewielką liczbę osób, dla których ewangelickie cmentarze nadal stanowią miejsce pochówku rodziny, niemniej są one charakterystycznymi punktami świadectw istotnej roli ewangelików w dziejach Czarnegolasu. Na przestrzeni czasu dostrzec można wyraźne zmiany, jakim uległa pozycja ewangelików we wsi. Od grupy dominującej pod względem liczbowym stali się mniejszością. Zmienna była również ich pozycja w strukturze społecznej wsi, czego szczególnie wyraźnymi przykładami są uprzywilejowana pozycja w czasie okupacji oraz jej odwrócenie po wojnie. 45


Pamięć o ewangelikach wśród społeczności lokalnej na przykładzie etnologicznych badań terenowych w Czarnymlesie

Cmentarz ewangelicki w lesie. Fot. A. Kosmaczewska, 2017

Podjęta przez nas próba rekonstrukcji historii i roli ewangelików w Czarnymlesie na podstawie zebranych materiałów rodzi kolejne pytania, choć wiemy, że nie na wszystkie uda się znaleźć odpowiedzi. Mogliśmy ustalić z pamiętników i relacji proces przeobrażenia się „ewangelika” w tożsamego z pojęciem „Niemiec”. W pamięci zbiorowej czarnolesian rzadko pojawia się konotacja „ewangelika” z „Polakiem”. Tylko najstarsi mieszkańcy i miłośnicy historii protestantyzmu potrafią uzasadnić, dlaczego na miejscach pochówku znajdują się polskie nazwiska, które są widocznym, namacalnym dowodem. Pamięć o polskich ewangelikach została niemal całkowicie wyparta przez współczesnych mieszkańców wsi. Możemy stwierdzić, że trudność w zdobywaniu informacji na temat przedstawicieli różnych wyznań, które występowały – poza katolickim – nie pozwala na pełną możliwość skonfrontowania autentyczności pozyskanych

Kościół ewangelicko-augsburski. Fot. D. Zarkova, 2017

wiadomości. Potomkowie mormonów, baptystów, staroluteranów, Żydów już fizycznie w miejscowości nie istnieją. Stąd też brakuje obrazu żywej pamięci i świadomości historycznej tychże wierzących. Zarazem jednak takie niepełne dane pozwalają nam przynajmniej w pewnym stopniu uzyskać obraz wsi i jej historii funkcjonujący w narracjach współczesnych mieszkańców i obserwować, w jaki sposób obecnie wygląda ich życie codzienne, relacje, jakie wydarzenia z przeszłości są nadal żywe w ich wspomnieniach i jakie miejsce w niej zajmują ewangelicy.

Bibliografia Z. Bałamącek Monografia osiedla Czarny Las, 1960 [maszynopis]. Dawny Powiat Odolanowski na starych pocztówkach 1887-1932, red. J. Bartczak, Raszków 2012. Kronika Publicznej Szkoły Powszechnej w Czarnymlesie udostępniona przez Kazimierza Pietralczyka. Materiały archiwalne Kazimierza Pietralczyka. M. Olejniczak, Powiat ostrowski. Przewodnik, Ostrów Wielkopolski 2007. B. Szacka, Czas przeszły, pamięć, mit, Warszawa 2006. Śladami ludzkich łez – doświadczenia świadka historii, wstęp, oprac., wybór wywiadów A. Skobejko-Przybylak, A. Sacher, Odolanów 2009. 46


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Sebastian Tuliński

Ewangelicy w Grodzisku Wielkopolskim Grodzisk Wielkopolski to 15-tysięczne miasto położone w zachodniej części województwa wielkopolskiego. Przeszłość pozostawiła tutaj wiele zabytków i malowniczych miejsc, nadających dzisiaj temu miastu specyficzny urok. Pierwszym pisemnym potwierdzeniem, że Grodzisk był miastem, jest dokument z 1303 roku. Historię tego ponad 700-letniego miasta tworzyli Polacy, Niemcy i Żydzi. W I połowie XV stulecia miasto przeszło w posiadanie rodziny Nałęczów z Lubosza i Ostroroga. W 1540 roku kolejnym właścicielem został Stanisław Ostroróg. Za sprawą nowego włodarza zagościły nowe prądy religijne. Już w 1555 roku Stanisław Ostroróg wspierał finansowo luterańskiego duchownego Jerzego, popierając wyraźnie protestantów, o czym może świadczyć 1563 rok, kiedy kościół farny pw. św. Jadwigi Śląskiej przekazano luteranom. Od 1567 roku przez dwa lata działał na ziemi grodziskiej ks. Jakub Łobżenicki. W 1582 roku powstała szkoła luterańska, w której wykładał Erazm Gliczner, urodzony w 1535 roku w Żninie. Ten polski pisarz pochodził z rodziny mieszczańskiej. Był duchownym, tłumaczem, przywódcą luteran wielkopolskich. Gliczner po raz pierwszy zetknął się z naukami Lutra w Złotoryi na Śląsku już w latach 50. XVI stulecia. Wiele lat później zadeklarował ostatecznie swoje przywiązanie do luteranizmu. W 1562 roku przeprowadził się do Ceradza w Wielkopolsce. Objął tam najwyższe stanowisko w luteranizmie polskim – został superintendentem i zaczął sprawować władzę nadzorczą w stosunku do miejscowych pastorów. Dzięki Glicznerowi w 1570 roku doszło do podpisania ugody sandomierskiej, w celu obrony przed kontrreformacją i zaprzestania walk między różnymi wyznaniami protestanckimi. Gliczner pod koniec XVI wieku podjął też polemikę z Piotrem Skargą w obronie konfede-

racji warszawskiej z 1573 roku – dokumentu uważanego za początek gwarantowanej prawnie tolerancji religijnej. Najżywszą działalność Erazm Gliczner rozwinął w latach 1569-1589, kiedy tworzył w Grodzisku silny ośrodek ruchu luterańskiego. Dzięki ówczesnemu właścicielowi miasta, Stanisławowi Ostrorogowi, ten wybitny teolog, senior wielkopolskich ewangelików zorganizował drukarnię. Dzięki niemu grodziszczanie posiadali drukarnię wcześniej niż poznaniacy! Gliczner napisał i wydał w Grodzisku rozprawę Odpór na odpowiedź questii niektórych podanych o kościele powszechnym, w której podważał katolickie ujęcie nauki o czyśćcu i modlitwy za zmarłych. Do praktycznego użytku luteran służyła napisana przez niego i wydana również w grodziskiej drukarni Kronika żywota, nauki i spraw Jezusa Chrystusa. Duchowny po opuszczeniu Grodziska otrzymał stanowisko kaznodziei w Brodnicy w ówczesnych Prusach Królewskich, gdzie zmarł w styczniu 1603 roku. Był dwukrotnie żonaty.

Budowa murowanej ewangelickiej świątyni. Zbiory Muzeum Ziemi Grodziskiej

Grodzisk był silnym ośrodkiem idei protestanckich w Wielkopolsce, co przyciągało do miasta m.in. drukarzy i księgarzy, zainteresowanych ówczesnym rynkiem wydawniczym. 47


Ewangelicy w Grodzisku Wielkopolskim

W latach 1578-1581 pracował tutaj zaprzyjaźniony z Glicznerem Melchior Nering. Ten wielkopolski drukarz wydawał pisma różnowiercze i znany jest z tego, że uruchomił w Poznaniu pierwszą potwierdzoną drukarnię. W Grodzisku wydał 10 tytułów, z czego 7, których autorem był Erazm Gliczner. Nering w Grodzisku utrzymać się nie mógł z powodu licznych długów i w 1581 roku przeniósł drukarnię do Torunia, gdzie został aż do śmierci w 1587 roku. W Grodzisku urodził się w 1552 roku Piotr Krzesichleb Artomiusz. Zapisał się na kartach historii jako toruński kaznodzieja luterański i pisarz religijny. Pochodził z rodziny mieszczańskiej. Dzięki wsparciu ze strony Ostrorogów odbył studia w Wittenberdze. Po powrocie rozpoczął działalność jako duchowny luterański. Artomiusz był znanym pisarzem religijnym posługującym się polszczyzną renesansową oraz pedagogiem związanym z Gimnazjum Akademickim w Toruniu. Pisał liczne panegiryki, kazania, utwory religijne, pieśni kościelne. Najważniejszym jego dziełem był zbiór kościelnych pieśni religijnych w języku polskim wydany w 1587, zatytułowany Cantional albo Pieśni Duchowne z Pisma Św. ku czci a chwale Panu Bogu sporządzone. Artomiusz odegrał znaczącą rolę w dziejach ewangelickiego piśmiennictwa religijnego i muzyki staropolskiej. Zmarł w 1609 roku w Toruniu. Pod koniec XVI stulecia nowy właściciel miasta, Jan Ostroróg (syn Stanisława), wytyczył tzw. Nowe Miasto – obecnie plac Powstańców Wielkopolskich, połączony ulicą Szeroką ze Starym Rynkiem. Oba ośrodki miejskie stanowiły jednolitą całość gospodarczą i administracyjną. Syn Stanisława Ostroroga powrócił do wiary katolickiej, a ten krok włodarza Grodziska okazał się niekorzystny dla ewangelików, którzy stracili miejsce modlitwy – kościół farny pw. św. Jadwigi Śląskiej. Pozbawieni świątyni wierni zmuszeni byli jeździć do kościoła w Rakoniewicach. Wymagało to nie tylko czasu i pokonania trudów podróży, ale także wiązało się z opłatami wnoszonymi na ręce właścicieli miasta. Płacono również za możność utrzymywania cmentarza. Dopiero ponad 100 lat później, z inicjatywy zamożnego grodziskiego kupca Karla Fliegela, luteranie otrzymali teren na Nowym Ryn48

ku pod budowę kościoła, mieszkania pastora i szkoły. Do czasu budowy świątyni miejscem modlitwy był grodziski zamek, który znajdował się na terenie dzisiejszego Parku Miejskiego. Pierwsze nabożeństwo w grudniu 1775 roku odprawił pastor Gottfried Nickisch. Pod koniec czerwca 1776 roku grodziskim duszpasterzem ewangelików został Jeremias Callmann. W czerwcu 1777 roku luteranie stracili prawo odprawiania nabożeństw w zamku. Nowym miejscem modlitwy stał się dom Karla Fliegela przy ulicy Poznańskiej. Starania luteran zostały w końcu uwieńczone sukcesem – wznieśli drewniany kościół, który poświęcono 30 listopada 1788 roku. Po pastorze Callmannie kolejnymi duchownymi w Grodzisku byli: Franz Hönika, Samuel Benjamin Kreuschner, Carl Gottfried Roehl. Po śmierci tego ostatniego następuje prawie roczny wakat, ponieważ trwały negocjacje między zwierzchnikami Kościoła ewangelickiego a gminą Grodzisk, która nie akceptowała kolejnych kandydatów. Ostatecznie 3 sierpnia 1817 roku nowym pastorem został Johann Theodor Gottfried Sukkert. Zapisał się na kartach grodziskiej parafii jako osoba bardzo miła, zaangażowana w życie miasta. Uwielbiany przez wiernych duszpasterz zmarł na tyfus pod koniec grudnia 1829 roku. Kolejni grodziscy duszpasterze ewangeliccy do czasu wybudowania murowanej świątyni to Carl Gottlob Blobel, Cäsar Wilhelm Alexander Krause, Georg Wilhelm Theodor Fischer i Friedrich Carl Hädrich. Pod koniec XIX wieku kościół groził zawaleniem. Rozbiórki dokonano w latach 19001901. Projekt nowego kościoła wykonał Ludwig von Tiedemann z Berlina. 5 maja 1901 roku podjęto uchwałę o budowie nowej ewangelickiej świątyni. W styczniu kolejnego roku zaakceptowano projekt Tiedemanna. Kamień węgielny pod budowę kościoła położył osobiście cesarz Wilhelm II wraz z żoną Augustą Wiktorią. Warto dodać, że cesarz często polował w okolicach Grodziska; przy okazji jednej z wizyt przedłożono mu projekt świątyni, ale miał zastrzeżenia co do wieży. Cesarz sam wykonał szkic, na podstawie którego sporządzono nowy plan. Już we wrześniu 1904 roku zamontowano na szczycie wieży krzyż i świętowano poło-


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

żenie ostatniego elementu konstrukcji dachu. W nowej wieży zawisły trzy dzwony ze starego kościoła ewangelickiego. Dwa z nich odlano w 1872 roku w poznańskiej pracowni Schönena z dwóch francuskich armat, które cesarz Wilhelm I przekazał grodziszczanom po zwycięskiej wojnie prusko-francuskiej lat 18701871. Uroczyste poświęcenie kościoła nastąpiło 6 czerwca 1905 roku.

ścioła luterańskiego. Fasada grodziskiej świątyni jest podobna do sopockiego kościoła św. Jerzego. Oba kościoły należą do najwspanialszych dzieł neogotyckiej architektury w dorobku Tiedemanna. W 1793 roku, gdy w wyniku II rozbioru Polski miasto dostało się pod panowanie pruskie, liczyło około 2,5 tys. mieszkańców. Ewangelicy stanowili ponad 200 osób. W 1861 roku Grodzisk miał ok. 4 tys. mieszkańców, z czego ponad 1 tys. stanowili protestanci, w tym niewielka liczba Polaków w okolicy, dla których co jakiś czas były odprawiane osobne nabożeństwa. Rok 1905 to już ponad 5,5 tys. mieszkańców. Społeczność ewangelicka liczyła około 2,5 tys. wiernych, z czego przytłaczającą większość stanowili Niemcy. W okresie międzywojennym patronat nad kościołem sprawowała hrabina Helena Zimmermann. Przed wybuchem II wojny światowej protestantów było około 600, z czego zdecydowaną większość stanowili Niemcy.

Uroczystość poświęcenia kościoła 6 czerwca 1905 r. Zbiory Muzeum Ziemi Grodziskiej

Kościół jest budowlą neogotycką zbudowaną z cegły, z kamiennym cokołem i dużą częścią fasady, w którą wkomponowano wieżę. Wieża ma wysokość 37 metrów, a pod hełmem zdobi ją czterotarczowy zegar. Nad wejściem znajduje się efektowna mozaika z postacią Jezusa Chrystusa. Wnętrze poprzecznie usytuowanej nawy nakryto drewnianym pseudosklepieniem kolebkowo-krzyżowym. Na chórze z lewej strony organów, patrząc w stronę ołtarza, na filarze jest wykuta w kamieniu Róża Lutra. To zachowany herb reformacji i Ko-

Ołtarz w kościele ewangelickim. Zbiory Muzeum Ziemi Grodziskiej

49


Ewangelicy w Grodzisku Wielkopolskim

Po pastorze Richardzie Mathiasie, budowniczym nowego kościoła i kaznodziei w latach 1900-1914, posługę w grodziskiej gminie ewangelickiej kolejno pełnili: Ludwig Heine, Karl Schwär, Paul Rudolph (zginął w niewyjaśnionych okolicznościach we wrześniu 1939 roku) i w okresie okupacji hitlerowskiej Hans Bischoff.

Widok na kościół w okresie okupacji hitlerowskiej. Zbiory Muzeum Ziemi Grodziskiej

II wojna światowa to czas intensywnej germanizacji i terroru. Namiestnik Kraju Warty Arthur Greiser ograniczył również działalność ewangelików. Zakazano nauczania religii w szkołach i obchodzenia niektórych świąt kościelnych. Kościół na grodziskim Nowym Rynku służył luteranom przez niespełna 40 lat. Z II wojny światowej wyszedł bez szwanku, chociaż niemieccy naziści w styczniu 1945 roku planowali przed opuszczeniem miasta wysadzić m.in. wszystkie kościoły. Po wojnie kościół był się w bardzo dobrym stanie. Posiadał ołtarz, ambonę, organy, piękne świeczniki, kompletne umeblowanie, wspaniałe witraże, elektryczne oświetlenie i urządzenia grzewcze. Niestety w latach 50. nowe władze miasta nie potrafiły uchronić kościoła przed grabieżą i dewastacją. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu księdza Czesława Tuszyńskiego świątynia w marcu 1957 roku została przekazana parafii katolickiej. Uroczyste poświęcenie kościoła – na potrzeby kultu katolickiego – który otrzymał wezwanie Najświętszego Serca Pana Jezusa, odbyło się 30 października 1960 roku. Od 15 kwietnia 1980 roku to kościół odrębnej parafii. 50

Ostatni ewangelicki pastor, Hans Bischoff, w latach 80. XX wieku odwiedzał wielokrotnie Grodzisk. Odczucia, jakie wyniósł z tych wizyt, wyraził pięknymi słowami: Należy zachować wdzięczność Bogu za to, że ten kościół służy nadal wspólnocie chrześcijańskiej jako miejsce wyznawania wiary i modlitwy. Służy wspólnocie, która w tym Domu Bożym czuje się teraz jak u siebie w domu, kocha go i troszczy się o niego.

Grodziscy luteranie posiadali własne pieczęcie już pod koniec XVIII stulecia. Pieczęcie i ich rysunki zmieniano na początku XIX wieku, po I wojnie światowej i w czasie okupacji hitlerowskiej. W Grodzisku zmarłych luteran chowano w dwóch miejscach wiecznego spoczynku. Najstarszy cmentarz ewangelicki znajdował się przy ulicy Bukowskiej i Nowotomyskiej. Przy nim mieścił się również szpital w zachowanym do dzisiaj budynku. Drugi cmentarz od końca XIX wieku znajdował się przy ulicy Kąkolewskiej. Nekropolie protestanckie były po 1945 roku dewastowane lub z braku opieki powoli niszczały. Po II wojnie światowej Grodzisk stracił część swej wielonarodowej historii. Niestety nie nastąpiło odrodzenie wspólnoty ewangelickiej w tym mieście. Pamięć o luterańskim dziedzictwie miasta i okolic nie może zostać wymazana, ale powinna być zachowywana szczególnie pośród młodego pokolenia. To właśnie z tego miejsca płynęły wytyczne dotyczące organizacji i porządku życia kościelnego wielkopolskich ewangelików. Do dziś zachowało się dziedzictwo tamtych czasów na terenie samego miasta, jak i w okolicy. Niech ten artykuł stanowi preludium do dalszych badań i fascynujących odkryć dotyczących śladów ewangelicyzmu na ziemi grodziskiej. Artykuł dedykuję zmarłemu 23 lutego 2017 roku Panu Zygmuntowi Dudzie – mojemu wspaniałemu Mistrzowi, regionaliście z Opalenicy. Serdecznie dziękuję Panu dr. Jerzemu Domasłowskiemu z Instytutu Historii Sztuki UAM za cenne uwagi do tekstu.


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Bibliografia • J. Chrzanowski, Dzieje gminy ewangelickiej i kościoła poewangelickiego w Grodzisku Wielkopolskim, Grodzisk Wlkp. 1991. • J. Czechowski, Grodziszczanie znani i nieznani – Erazm Gliczner 1535-1603, „Wiadomości Grodziskie” 1989, nr 4, s. 4. • J. Dworzaczkowa, Reformacja i kontrreformacja w Wielkopolsce, Poznań 1995. • O. Kiec, Protestantyzm w Poznańskiem 1815-1918, Warszawa 2001. • W. Krasiński, Zarys dziejów powstania i upadku reformacji w Polsce, t. 1, Warszawa 1903. • G. Kubacki, Johann Theodor Gottfried Sukkert – grodziski pastor (1790-1829), „Nasz Dzień po Dniu” 2014, nr 51, s. 29. • D. Matuszewski, Powiat grodziski wczoraj i dziś, Grodzisk Wielkopolski 2014. • L. i B. Michalak, Kościół i parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Grodzisku Wielkopolskim, Grodzisk‒Poznań 2004. • Polski słownik biograficzny, t. 8, red. K. Lepszy, Wrocław 1959-1960. • J. Szturc, Ewangelicy w Polsce. Słownik biograficzny XVI-XX wieku, Bielsko-Biała 1998. • A. Werner, Geschichte der evangelischen Parochien in der Provinz Posen, überarb. von J. Steffani, Lissa 1904. • Wielkopolski słownik biograficzny, kom. red. (przewodn.) A. Gąsiorowski, Warszawa‒Poznań 1981.

Okładka jednego z dzieł Erazma Glicznera wydanego w Grodzisku

51


WIELKOPOLANIE Izabella Kopczyńska

Gustaw Manitius – pastor ewangelicki i męczennik z Fortu VII

Ks. Gustaw Manitius Źródło: A. Manitius, Ks. Gustaw Manitius. Pastor ewangelicki, męczennik za wiarę i polskość, Toruń 2015

Gustaw Manitius urodził się 7 lutego 1880 roku w Konstantynowie Łódzkim. Był synem pastora Zygmunta Ottona Manitiusa i Zofii Ehlert, a wnukiem Karola Gustawa Manitiusa, generalnego superintendenta Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Warszawie. Po ukończeniu gimnazjum w Łodzi studiował w latach 1901-1906 teologię na Uniwersytecie 52

w Dorpacie, gdzie był współzałożycielem Koła Teologów Polskich, funkcjonującego w latach 1902-1906. 10 lutego 1907 roku został ordynowany w kościele ewangelicko-augsburskim św. Trójcy w Warszawie przez generalnego superintendenta Juliusza Burschego. W latach 1907-1909 pełnił posługę duszpasterską jako wikariusz w parafii św. Trójcy w Łodzi, a następnie w Zduńskiej Woli (19091924). W tej ostatniej parafii uczestniczył w tworzeniu w 1915 roku pierwszego polskiego Gimnazjum im. Kazimierza Wielkiego, gdzie później uczył religii i historii. 6 lipca 1910 roku poślubił Marię Kleindienst, a rok później został wybrany proboszczem w Zduńskiej Woli. Wiosną 1924 roku pastor Manitius zgłosił swoją kandydaturę na stanowisko proboszcza parafii poznańskiej. 6 kwietnia 1924 roku został na zebraniu jednomyślnie wybrany pierwszym proboszczem Polskiego Zboru Ewangelicko-Augsburskiego w Poznaniu. Uroczyste nabożeństwo z instalacją nowego proboszcza odbyło się 31 października 1924 roku w kościele staroluterańskim przy ul. Ogrodowej, odprawiane przez biskupa Juliusza Burschego. Urządzono również z tej okazji bankiet w hotelu „Bazar”, w którym uczestniczyli m.in. wojewoda poznański Adolf Bniński i prezydent miasta Poznania Cyryl Ratajski. Razem z rodziną pastor Manitius zamieszkał w mieszkaniu przy ówczesnym pl. Nowomiejskim 3. W każdą niedzielę o godzinie 11.30 odprawiał nabożeństwo w budynku kościoła ewangelicko-luterańskiego przy ul. Ogrodowej 6, poza


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

tym nauczał religii w gimnazjum i przygotowywał uczniów do konfirmacji. Od 1925 roku uczył religii w gimnazjum matematyczno-przyrodniczym im. Bergera w Poznaniu, a następnie od roku szkolnego 1929/1930 w Gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego, najpierw jako nauczyciel kontraktowy, a od 1931 roku jako etatowy pracownik szkoły. Na II Zjeździe Związku Polskich Towarzystw i Zborów Ewangelickich w Państwie Polskim, który odbył się w dniach 27 do 29 czerwca 1925 roku w Poznaniu, pastor Manitius wygłosił referat na temat sytuacji ewangelików polskich w południowej Wielkopolsce. Na Zjeździe tym został on włączony do zarządu Związku Polskich Towarzystw i Zborów Ewangelickich w Państwie Polskim. 23 lipca 1925 roku Gustaw Manitius został mianowany administratorem nowo powstałych polskich zborów ewangelicko-augsburskich w Bydgoszczy i Toruniu. Pełnił tę funkcję do 1 listopada 1926 roku, a następnie jeszcze w latach 1931-1932. Od 1 lipca 1924 do roku 1930 wchodził w skład komitetu redakcyjnego tygodnika „Głos Ewangelicki” wydawanego w Warszawie. Jego żona Maria należała do Zarządu Polskiego Towarzystwa Ewangelickiego w 1925 roku. Pastor Manitius zorganizował zbór w Lesznie, gdzie 1 listopada 1925 roku odprawił pierwsze nabożeństwo. 6 marca 1926 roku odbyło się tam pierwsze zebranie organizacyjne leszczyńskiego zboru ewangelicko-augsburskiego, na którym postanowiono przyłączyć go do zboru w Poznaniu. G. Manitius przyjeżdżał regularnie do Leszna, aby odprawiać nabożeństwa w języku polskim i uczyć religii młodzież wyznania ewangelicko-augsburskiego pobierającą naukę w Gimnazjum im. Sułkowskich w Rydzynie. W 1928 roku wspólnie z Edwardem Hauptmannem znalazł się wśród założycieli ogólnopolskiego Towarzystwa Przyjaciół Książki Ewangelickiej im. Mikołaja Reja. W 1928 roku został poproszony o wygłoszenie kazania podczas polskiego nabożeństwa z okazji poświęcenia kościoła św. Mateusza w Łodzi. 20 października następnego roku przemawiał na jubileuszu stulecia łódzkiego kościoła Świętej Trójcy. Został zaproszony przez Związek Misji

Wewnętrznej w Polsce (Kościoła Ewangelicko-Unijnego) do udziału w Tygodniu Misyjnym w Toruniu, który odbył się w dniach od 4 do 7 listopada 1929 roku. Opiekował się polskimi zborami ewangelicko-augsburskimi m.in. w Grudziądzu i Tczewie, a później, w 1931 roku, formował zbór w Gdyni. W Święto Reformacji 31 października 1931 roku na zaproszenie poznańskiego pastora dr. Karla Hoffmana wygłosił przemówienie podczas uroczystości nabożeństwa z okazji 100. rocznicy istnienia Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego w Polsce Zachodniej. W 1932 roku obchodził 25. rocznicę pracy duszpasterskiej. Parafia poznańska urządziła z tej okazji uroczyste obchody. W czasie tych uroczystości uczeń Gustawa Manitiusa – ks. Edmund Friszke z Radomia, opublikował list otwarty do niego w „Głosie Ewangelickim”. W latach 1933-1939 pastor Manitius odprawiał w soboty nabożeństwa w Poznaniu, w kościele luterańskim przy ul. Paderewskiego. Urządzał z okazji świąt państwowych specjalne nabożeństwa i organizował zebrania Polskiego Towarzystwa Ewangelickiego na obchody reformacyjne na dzień Święta Reformacji. W 1935 i 1936 roku odprawił uroczyste nabożeństwa żałobne poświęcone pamięci Józefa Piłsudskiego. Przeznaczał swój czas na pracę z młodzieżą w Stowarzyszeniu Polskiej Akademickiej Młodzieży Ewangelickiej. Dnia 22 kwietnia 1937 roku został wybrany na seniora nowej diecezji wielkopolskiej, która objęła zbory ewangelicko-augsburskie w województwie poznańskim i pomorskim oraz parafie we Włocławku i Nieszawie. W 1939 roku G. Manitius został wybrany do nowego zarządu Polskiego Towarzystwa Ewangelickiego. Po wybuchu II wojny światowej odprawił dnia 3 września 1939 roku ostatnie nabożeństwo wspólnie z bp. Zdzisławem Trandą. Należał do patriotycznej organizacji – Polskiego Związku Zachodniego razem z Karolem Kotulą (członek PTE) i profesorem Kazimierzem Tymienieckim. 9 października 1939 roku został aresztowany przez Niemców i umieszczony w więzieniu przy ul. Młyńskiej. Żona Maria i najmłodszy syn Zdzisław osadzeni zostali w obozie wysiedleńczym na Głównej i wysie53


Gustaw Manitius – pastor ewangelicki i męczennik z Fortu VII

dleni do Generalnej Guberni. 14 grudnia 1939 roku wysłano pastora Manitiusa na przesłuchanie do Domu Żołnierza, gdzie mieściła się siedziba Gestapo. Głównym powodem skierowania go do Fortu VII był fakt, że w czasie przesłuchania nie chciał wyrzec się swojej polskości, pomimo gróźb utraty stanowiska. Został rozstrzelany w nocy z 28 na 29 stycznia 1940 roku w Forcie VII. Według aktu zgonu sporządzonego przez Niemców poda-

na została data 1 lutego 1940, a jako przyczynę śmierci wpisano „osłabienie obiegu krwi”. W 1953 roku jego postać została upamiętniona poprzez umieszczenie tablicy pamiątkowej w kaplicy ewangelicko-augsburskiej, a obecnie w kościele Łaski Bożej przy ul. Obozowej. W 2000 roku nadano jego imię parkowi przy ul. Grunwaldzkiej, gdzie w 2002 odsłonięto kamień pamiątkowy.

Bibliografia J. Domasłowski, Kościół Ewangelicko-Augsburski w Poznaniu i w zachodniej Wielkopolsce w latach 1919-2005, Poznań 2005. W. Gastpary, Manitius Gustaw [w:] Polski słownik biograficzny, t. 19, Wrocław 1974. E. Hauptmann, Z przeszłości polskiego zboru ewangelicko-augsburskiego w Poznaniu, Poznań 1924. O. Kiec, Polski Zbór Ewangelicko-Augsburski w Poznaniu 1920-1939, „Kronika Miasta Poznania” 1996, nr 1, s. 278-287. B. Kopczyńska-Jaworska, K. Woźniak, Łódzcy luteranie. Społeczność i jej organizacja, Łódź 2002. K. Kotula, Od marzeń do ich spełnienia. Wspomnienia z lat 1884-1951, Bielsko-Biała 1998. A. Manitius, Ks. Gustaw Manitius. Pastor ewangelicki, męczennik za wiarę i polskość, Toruń 2015. J. Szturc, Stowarzyszenia społeczno-kulturalne w polskim ewangelicyzmie, Warszawa 2006. A. Werner, Dzieje Polskiego Towarzystwa Ewangelickiego w Poznaniu, „Jednota” 1980, nr 1, s. 17-19.

54


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Agata Strzelczyk

Bronikowscy z Żychlina – odmienne losy i postawy dwóch pokoleń wielkopolskich dysydentów Polska rodzina dysydencka Rodzina Oppeln-Bronikowskich wywodziła się z terenów Niemiec, prawdopodobnie z Łużyc Górnych. Pierwsze wzmianki o niej datuje się już na początki XIII wieku; wówczas nazwisko występowało w swojej pierwotnej formie Opal, dopiero później, około XIV wieku wykształciła się forma Opel, która ostatecznie przeszła w Oppeln. Historia tego rodu związała się z ziemiami polskimi, a konkretnie wielkopolskimi na początku XV wieku, w roku 1412 albo też 1414 – w opracowaniach występują obie te daty – kiedy niejaki Heinrich von Oppeln zakupił i osiadł w majątku Bronikowo koło Kościana. Heinrich stał się protoplastą polskiej gałęzi rodu, której członkowie od majątku nazywali siebie Oppeln-Bronikowskimi. Ród posługiwał się herbem własnym Osęk. Z czasem bardzo się rozgałęził, po dwóch wiekach zaś – a prawdopodobnie i wcześniej – był całkowicie spolonizowany. Świadczą o tym najlepiej imiona, jakie nadawano dzieciom – w 1624 roku mamy Przecława Oppeln-Bronikowskiego, w 1631 roku Wojciecha, syna Dobrogosta. Drugim symptomem są mariaże, które zawierali z innymi polskimi rodzinami, na przykład Żychlińskimi, Bukowieckimi czy Potworowskimi. Byli więc Oppeln-Bronikowscy, a przynajmniej ta ich gałąź, szlachtą polską. Byli również, od połowy XVI wieku, dysydentami. Nie będziemy w tej pracy szczegółowo śledzić ich losów na przestrzeni wieków, nie będziemy również nawet próbować przedstawić wszystkie gałęzie rodu i wszystkich jego znanych i mniej znanych przedstawicieli. Ograniczymy się zarówno w czasie, jak i przestrzeni i skupimy zaledwie na niewielkim urywku ich dziejów, dającym zamknąć się w ramy dwóch

pokoleń i stu dwudziestu sześciu lat, jakie upłynęły od narodzin Adama Oppeln-Bronikowskiego w 1714 roku aż do śmierci jego syna Adama Feliksa w 1840 roku. Jak widać po samych datach, okres ten należał do obfitujących w liczne wydarzenia i wstrząsy, zarówno europejskie, jak i lokalne. Początki jego przypadają na czasy wielkiej wojny północnej i panowania w Polsce Augusta II Mocnego, koniec zaś znajduje się mniej więcej w połowie drogi między powstaniem listopadowym a Wiosną Ludów. W swoich rozważaniach pragnę zarysować losy przedstawicieli dwóch pokoleń rodziny Oppeln-Bronikowskich, rzucone na tło rozgrywających się wówczas wydarzeń, pokazać zarówno ich dzieje, jak i postawy, które przybierali w nieoczywistej sytuacji, w jakiej znalazła się w tamtych czasach innowiercza szlachta polska.

Żołnierz, polityk, patron zboru – „zdrajca” Adam Bronikowski Adam Bronikowski jest postacią niejednoznaczną, próby jego oceny zbaczać mogą niebezpiecznie w kierunku etykiety zdrajcy. Był w końcu jednym z czołowych wielkopolskich działaczy na rzecz praw dysydentów, a problem dysydentów polskich w ostatnich dekadach przed rozbiorami jest i zawsze będzie jedną z kwestii budzących liczne kontrowersje. Aby jednak mówić o tym i oceniać Adama Bronikowskiego, aby oceniać cały ten ruch, trzeba choćby przyjrzeć się panoramie, na której tle zaistniał. Innowiercy od czasu wielkiej wojny północnej nie mieli w Rzeczypospolitej łatwego życia. Tak jak i w poprzednim wieku, po szwedzkim potopie, spadło na nich mniej lub bardziej zasłużone odium. Podczas wojny północnej większość ewangelików opowiedziała 55


Bronikowscy z Żychlina – odmienne losy i postawy dwóch pokoleń wielkopolskich dysydentów

się po stronie szwedzkiej i poparła znanego z tolerancji religijnej Stanisława Leszczyńskiego. Jak wiadomo, tym samym ulokowała swoje poparcie po przegranej stronie. Na fali antyinnowierczych nastrojów po wojnie duchowieństwo katolickie rozpoczęło szeroko zakrojoną akcję, w ramach której między innymi likwidowano zbory i odsuwano dysydencką szlachtę od publicznych urzędów i godności. Dochodziło do incydentów przeróżnej natury – odnotowano na przykład, jak we wsi Tarnówka broniący zboru chłopi poturbowali w 1732 roku księży i za karę musieli rozebrać budynek własnymi rękami. W innej miejscowości ksiądz ekskomunikował członka ewangelickiej gminy i zakazał pastorowi udzielać mu sakramentu komunii. Szeroki rozgłos zyskała sprawa Zygmunta Unruga, dyplomaty i protestanta, który musiał zbiec z kraju po tym, jak Trybunał Koronny skazał go na śmierć za bluźnierstwo na podstawie przeinaczonego fragmentu wywodu teologicznego. Represje, hamowane głównie obawą przed masowymi ucieczkami innowierców za granicę z jednej, zaś przed obcą interwencją z drugiej strony, jak to zwykle bywa, odniosły niezamierzony skutek, utrwalając przywiązanie ewangelików do ich wiary. W połowie XVIII wieku w Wielkopolsce pozostało osiem zborów reformowanych. Wśród nich, obok Jędrychowic, Lasocic, Leszna, Orzeszkowa, Skoków, Weszkowa i Woli Łaszkowskiej, znajdował się zbór w Żychlinie koło Konina, który będzie nas szczególnie interesował. Zbór w Żychlinie istnieje od XVII wieku aż do dziś, co czyni go najstarszą funkcjonującą parafią ewangelicko-reformowaną w Polsce. Jego początki wiąże się z mającą miejsce w 1610 roku fundacją drewnianego kościoła przez Piotra i Katarzynę Żychlińskich. W 1751 albo 1754 roku dobra żychlińskie sprzedane zostały Adamowi Bronikowskiemu przez Andrzeja Piotra Żychlińskiego i w ten sposób weszły w posiadanie rodziny Oppeln-Bronikowskich, Adam Bronikowski zaś stał się patronem zboru. Adam Bronikowski walczył w wojnie siedmioletniej w armii saskiej elektora i polskiego 56

króla Augusta III Wettyna. Po jednej z bitew dostał się do niewoli pruskiej, po zakończeniu zaś wojny odszedł z armii, w której dosłużył się stopnia generała i zaangażował w gry polityczne związane z bezkrólewiem i nową elekcją. Z początku popierał tak zwane stronnictwo hetmańskie, opowiadające się za kandydaturą kolejnego Wettyna, elektora Fryderyka Krystiana i kiedy w 1864 roku doszło do wojny domowej między tym stronnictwem a wspieraną – nie tylko moralnie – przez Rosję Familią, osłaniał odwrót przywódcy partii saskiej, Jana Klemensa Branickiego, który zmuszony został do ucieczki na Węgry. Po tym wydarzeniu, które przesądziło o zwycięstwie Familii, Adam Bronikowski postanowił najprawdopodobniej oficjalnie poprzeć ją i jej kandydata, Stanisława Poniatowskiego. Pod nowym panowaniem Bronikowski, reprezentujący interesy kalwinistów, rozpoczął wraz z luteraninem Jerzym Wilhelmem Goltzem, również mającym za sobą wojskową karierę, kampanię o równouprawnienie dysydentów. Był jednym z sygnatariuszy konfederacji toruńskiej, zawiązanej w 1767 roku przez protestancką szlachtę Korony pod protektoratem rosyjskim. Trudno wątpić w to, że dla Rosji kwestia praw dysydenckich stanowiła wygodny pretekst do ingerowania w polską politykę. Reformom usuwającym prawne nierówności wyznaniowe nie był przeciwny król Poniatowski ani też Czartoryscy, powstrzymywali się jednak przed nimi w obawie przed protestami katolickiej szlachty. Ambasador rosyjski Nikołaj Wasiljewicz Repnin wykorzystał tę delikatną i kłopotliwą sytuację, najpierw doprowadzając do utworzenia wspomnianej konfederacji toruńskiej, a także zawiązania w tym samym czasie analogicznej konfederacji w Słucku, skupiającej innowierców Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zaledwie zaś miesiąc później, również za Repninowskim podjudzeniem, swoją konfederację – konfederację radomską zawiązało antydysydenckie stronnictwo przeciwników króla i reform. Pod jej właśnie węzłem zawiązano sejm skonfederowany. Pośród jego postanowień, uchwalonych na żądanie Repnina, najczęściej wspomina się tak zwane prawa


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

kardynalne, oprócz nich jednak sejm zezwolił na dopuszczanie dysydentów do godności senatorskich i ministerialnych. To wszystko razem leży u podstaw zawiązania się wkrótce później kolejnej konfederacji, tym razem zdecydowanie pozbawionej rosyjskiego protektoratu, zawiązanej w 1768 roku przeciwko Rosji, przeciwko królowi i przeciwko prawom innowierców – konfederacji barskiej. Jakkolwiek by konfederacji barskiej nie oceniać – a jest to temat nazbyt szeroki, abyśmy mieli go poruszyć – Adam Bronikowski nie miał najmniejszego powodu, aby jej sprzyjać. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że w czerwcu 1768 roku konfederaci spustoszyli jego majątki, w tym i Żychlin. Jednak wkrótce zawiódł się bardzo na przeciwnej stronie barykady – w 1771 roku kolejny ambasador rosyjski Kasper von Saldern okroił nadane niedawno dysydentom prawa. Rok później nastąpił, jak wiadomo, pierwszy rozbiór. Adam Bronikowski żył jeszcze sześć lat i spędził je w znacznej mierze w Warszawie na dalszej walce o prawa dysydentów, a to działając w wydziale sądów do spraw międzywyznaniowych, a to śląc listy do carycy Katarzyny i bezradnie polecając jej łasce polskich ewangelików. Zmarł w 1778 roku.

Żona, matka i opiekunka zboru – Joanna Florentyna z Potworowskich Bronikowska Podczas gdy Adam Bronikowski poza domem walczył o prawa dysydentów, zborem żychlińskim zajmowała się i administrowała jego żona, Joanna Florentyna z Potworowskich. Pobrali się w 1742 roku, on miał wówczas lat dwadzieścia osiem, ona dwadzieścia trzy. Tak jak i Adam wywodziła się z rodziny o długich ewangelickich tradycjach. W archiwum poznańskim zachowała się korespondencja datowana na lata 1766-1775, jaką Joanna prowadziła z Janem Aleksandrem

Cassiusem, seniorem Jednoty i rektorem gimnazjum w Lesznie. Listy te są cennym świadectwem funkcjonowania ówczesnego zboru i życia codziennego jego członków. Joanna, jak pisała w swoich listach, miała „wszystkie gospodarskie i familii tyczące się interesa na głowie w niebytności męża”1. Jak można wywnioskować z tej korespondencji, była osobą o charakterze pozwalającym poradzić sobie nie tylko ze sprawami ściśle rodzinnymi, jak wychowanie licznej gromadki dzieci, ale także z problemami wewnętrznymi zboru. W listach tych przeplatają się różne wątki – od spraw związanych z potomstwem, edukacją synów, później narodzinami wnucząt, po kwestie zdecydowanie wykraczające poza granice domu i Żychlina. Jak się zdaje, Joanna orientowała się nieźle w sprawach polityczno-wyznaniowych, o które poza domem walczył jej mąż. W korespondencji można znaleźć różne wzmianki na temat niekorzystnej sytuacji ewangelików i bieżących wydarzeń. Joanna skarży się na wieści z Warszawy i wyraża obawy związane z trwającą konfederacją: „nie żarty – pisała w jednym z listów – konfederacja barska mocni się bardzo”2. Wydarzenia te bezpośrednio dotknęły rodzinę Bronikowskich, która na kilka lat musiała opuścić Żychlin i zamieszkać w Drezdenku.

Trzy ordery Adama Feliksa Adam i Joanna Oppeln-Bronikowscy mieli co najmniej ośmioro dzieci: cztery córki – Mariannę, Teodozję Antoninę, Ludwikę Jadwigę i Wiktorię Karolinę (spośród nich dwie zmarły jeszcze w dzieciństwie) i czterech synów – Jana Aleksandra, Ferdynanda Jerzego, Ksawerego Andrzeja i wreszcie najmłodszego, będącego jednocześnie najmłodszym dzieckiem i z tej racji nazywanego czule przez matkę w listach „ostatniakiem”, urodzonego w 1758 roku Adama Feliksa. Rodzice zadbali o jego edukację – najpierw matka sprowadziła mu opiekuna i preceptora, syna wspomnianego już Jana Aleksandra Cas-

1   Archiwum Państwowe w Poznaniu, Joanna z Potworowskich Bronikowska do Jana Aleksandra Cassiusa 1766-1775, sygn. 362, s. 13. 2   Ibidem, s. 22.

57


Bronikowscy z Żychlina – odmienne losy i postawy dwóch pokoleń wielkopolskich dysydentów

siusa, później zaś ojciec postanowił wysłać go na nauki za granicę. Uważali, że wykształcenie Adama Feliksa jest ważne nie tylko dla rodziny, ale i całej wspólnoty, bowiem jak pisała w jednym ze swoich listów Joanna, to Adam Feliks miał przejąć w przyszłości rolę, jaką pełnił ojciec i jak ojciec działać na rzecz dobra ewangelików i kalwińskiego Kościoła. Adam Feliks miał dwadzieścia lat w chwili śmierci ojca i odziedziczył po nim majątki w Żychlinie i niedalekiej Krągoli. Już dziesięć lat później widzimy go zaangażowanego w państwową politykę, jako uczestnika Sejmu Wielkiego. Najpierw został wyznaczony do komisji podatkowej, w drugiej zaś kadencji pełnił stanowisko wybranego z województwa gnieźnieńskiego posła. Sprzyjał prawom mieszczan i należał do Towarzystwa Przyjaciół Konstytucji 3 Maja. Działał na jej korzyść, przekonując do konstytucyjnych racji niezdecydowanych na sejmikach kaliskich i sam otrzymał wówczas tytuł szambelana. Dwa lata później, mając trzydzieści pięć lat, został odznaczony Orderem Świętego Stanisława – wówczas drugim po Orderze Orła Białego polskim odznaczeniem. Następnie jego losy i działalność trochę umykają z widoku; Adam Skałkowski w Polskim słowniku biograficznym podaje enigmatycznie, że Adam Feliks „jakiś udział miał w insurekcji wielkopolskiej” w 1794 roku, jednak wiadomo, że nie został za to w żaden sposób ukarany później przez władze pruskie. Wręcz przeciwnie, w roku 1798, czyli już po trzecim rozbiorze, otrzymał kolejny order, tym razem z rąk nie polskiego władcy, a Hohenzollerna, świeżo wstępującego na tron króla Fryderyka Wilhelma III. Był to tym razem Roter Adler-Orden, Order Orła Czerwonego klasy pierwszej. Kolejne dziesięć lat później, za czasów Księstwa Warszawskiego Adam Feliks został konsyliarzem kaliskiego sądu apelacyjnego i członkiem deputacji do rewizji akt hipotecznych. Badał kwestie związane ze spłatami kapitałów, jakie najpierw rząd pruski ulokował w majątkach kaliskich, następnie zaś Napoleon przejął jako zdobycze wojenne. Miał swój udział w opracowywaniu wniosków sprzedaży części dóbr narodowych, czego celem było 58

podreperowanie choć trochę ciężkiej sytuacji finansowej Księstwa. Zarówno te działania, jak i wspomniany udział w komisji podatkowej podczas Sejmu Czteroletniego sugerują, że Adam Feliks musiał uchodzić za znawcę i autorytet w dziedzinach związanych z finansami i podatkami. Księstwo Warszawskie, to „małe państwo wielkich nadziei”, istniało zaledwie kilka lat, jego historia skończyła się wraz z historią jego twórcy, Napoleona Bonaparte. Stworzony na mocy układów w Tylży twór państwowy został zlikwidowany, a ziemie polskie powróciły pod władzę zaborców. Zwycięscy europejscy monarchowie na kongresie w Wiedniu zdecydowali następnie o powołaniu do życia Wielkiego Księstwa Poznańskiego jako pruskiej prowincji, Rzeczypospolitej Krakowskiej jako wolnego miasta i wreszcie oczywiście Królestwa Polskiego, złączonego z Imperium Rosyjskim unią pod berłem carskiej dynastii Romanowów. Królestwo Polskie samo w sobie stanowiło osobliwy eksperyment, zarówno na tle całej pokongresowej Europy, urządzonej przez austriackiego ministra Klemensa von Metternicha zgodnie z zasadami legitymizmu i restauracji, ale także i coś w rodzaju osobistego eksperymentu cara Aleksandra I Romanowa, od 1815 roku jednocześnie rosyjskiego samowładcy i konstytucyjnego monarchy Kongresówki. W ramach tego eksperymentu Królestwu oktrojowana została wyjątkowo liberalna konstytucja. Gwarantowała ona między innymi istnienie polskiego Sejmu, który miał zbierać się co dwa lata w Warszawie. Jakkolwiek z przestrzeganiem postanowień konstytucyjnych bywało różnie, przede wszystkim ze strony Petersburga, w początkach istnienia Kongresówki Sejm istotnie zebrał się kilka razy. W 1820 roku posłem na sejm Ziemi Kaliskiej został Adam Feliks Bronikowski. Dwa lata później został przez cara mianowany senatorem-kasztelanem. Otrzymał wówczas także trzeci ze swoich orderów, przyjęty z rąk trzeciego z kolei władcy – Order Świętej Anny. Wspomniany już Adam Skałkowski podaje w Polskim słowniku biograficznym, że Adam Feliks zmarł w 1829 roku. W istocie jednak jest to mylna data, uśmiercająca go aż jedena-


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

ście lat za wcześnie. Istnieją przynajmniej dwa źródła, na podstawie których ustalić można, że Adam Feliks zmarł później, bo dopiero w 1840 roku. Pierwsze z nich pochodzi z początku roku 1831, z czasu trwania powstania listopadowego. 25 stycznia Sejm Królestwa Polskiego podjął uchwałę o detronizacji króla-cara Mikołaja I. Na zachowanym do dziś akcie detronizacyjnym widnieje pośród innych podpis Adama Feliksa Bronikowskiego3. Drugie ze wspomnianych źródeł można znaleźć w numerze „Kuriera Warszawskiego” z dnia 26 maja 1840 roku. Zamieszczono tam „wiadomość z Kaliskiego o zgonie świętej pamięci Adama Bronikowskiego byłego kasztelana”4. Wobec tych dwóch dokumentów można z całkowitą pewnością uznać, że zarówno w roku 1829, jak i 1831 Adam Feliks był najzupełniej żywy, zaś za rzeczywistą datę jego śmierci przyjąć można mniej więcej połowę maja 1840 roku. Adam Feliks miał ze swoją żoną, Joanną Karoliną de domo Mojaczewską, trzech synów. To były już ostatnie pokolenia Oppeln-Bronikowskich, które wyznawały kalwinizm. Później, poprzez małżeństwa mieszane, kolejni potomkowie przeszli na katolicyzm. Na tym jednak skończymy śledzenie ich losów, wyszlibyśmy bowiem poza tematyczną sferę zainteresowania artykułu.

Polacy, Wielkopolanie, dysydenci – różne oblicza jednej historii Jak daje się dostrzec, śledząc losy tych dwóch pokoleń rodziny Oppeln-Bronikowskich, jednocześnie śledzi się ówczesną historię Polski i Polaków. Na przykładach Adama, Joanny i Adama Feliksa widać ją wyraźnie i z co najmniej kilku różnych perspektyw. Widać więc przede wszystkim historię polityczną, w której zarówno ojciec, jak i syn brali czynny udział, każdy w innych czasach i w inny sposób. Można dostrzec tu interesującą różnicę

– o ile w życiu i działalności Adama odbijają się przede wszystkim kwestie związane z polskimi dysydentami w XVIII wieku, walką o ich prawa prowadzoną wieloma środkami, w tym i takimi, które z ogólnej perspektywy krajowej trudno ocenić pozytywnie – jednak chyba również trzeba określić jako zrozumiałe w danych okolicznościach – o tyle w przypadku Adama Feliksa kontekst wyznaniowy właściwie zanika i pozostaje jedynie kontekst polski. Jeśli ktoś byłby skłonny nazwać ojca zdrajcą, już trudniej zarzucić coś podobnego synowi. Oppeln-Bronikowscy w XVIII i pierwszej połowie XIX wieku przewijają się przez zdecydowaną większość z wielkich ówczesnych wydarzeń – od wojny siedmioletniej poprzez konfederacje dysydenckie i antydysydenckie, poprzez Sejm Czteroletni wraz z Konstytucją 3 maja, poprzez insurekcję, Księstwo Warszawskie, początki Królestwa Kongresowego aż po powstanie listopadowe. Poza jednak tą płaszczyzną, płaszczyzną wielkiej polityki i wielkiej historii, zaznaczyli swoją obecność także w dziejach swojej małej ojczyzny, Wielkopolski, a zwłaszcza w dziejach Żychlina. Jak wspomniałam, zbór żychliński istnieje i funkcjonuje do dzisiaj, a zabytkowy zespół architektoniczny, jakim może się szczycić, został w całości ufundowany przez rodzinę Oppeln-Bronikowskich. Do zespołu tego należy klasycystyczny kościół, plebania, dzwonnica, którą ufundował Adam Feliks, cmentarz, mauzoleum wybudowane przez Rafała Bronikowskiego, syna Adama Feliksa, a także folwark i dwór, w którym w 1829 roku na ślubie Melanii Bronikowskiej gościł Fryderyk Chopin. Losy rodziny Bronikowskich są opowieścią o losach Polaków, polskich ewangelików, o losach walki o swoje prawa jako ewangelików i jako Polaków. Są opowieścią o wielkiej historii i o historii mniejszej, opowieścią o polityce i o religii, opowiadaną zarówno z per-

3   Uchwała Sejmu o detronizacji Mikołaja I, http://searcharchives.pl/1/182/0/-/19/str/1/3/15/7AUijAJYwvt6MSYUeWmy1Q/#tabSkany [dostęp: 11.06.2017]. 4   „Kurjer Warszawski” 1840, nr 139, s. [1], http://ebuw.uw.edu.pl/dlibra/applet?mimetype=image/x. djvu&sec=false&handler=djvu_html5&content_url=/Content/31685/directory.djvu [dostęp: 11.06.2017].

59


Bronikowscy z Żychlina – odmienne losy i postawy dwóch pokoleń wielkopolskich dysydentów

spektywy Warszawy, jak i zboru w Żychlinie. Można na postawie ich dziejów odtworzyć to, jak wyglądała z jednej strony sytuacja polityczna Polaków, Wielkopolan i innowierców, jak zmieniała się ona na przestrzeni lat, z drugiej zaś strony – jak wyglądało życie codzienne w ewangelickim zborze. Oppeln-Bronikowscy zaginęli trochę w zbiorowej pamięci zarówno polskiej, jak

i wielkopolskiej. W Żychlinie natomiast pamięć o nich trwa i jest pielęgnowana. W żychlińskim kościele ewangelickim wciąż wiszą portrety patronów, zapamiętanych jako szczególni dobroczyńcy zboru – Adama i Joanny Florentyny Bronikowskich.

Bibliografia J. Dworzaczkowa, Reformacja i kontrreformacja w Wielkopolsce, Poznań 1995. „Jahrbuch des Deutschen Adels” 1896, Bd. 1, s. 856-875. S. Konarski, Szlachta kalwińska w Polsce, Warszawa 1936. W. Konopczyński, Bronikowski Adam [w:] Polski słownik biograficzny, t. 2, pod red. W. Konopczyńskiego, Kraków 1936, s. 465-466. W. Kriegseisen, Zbór ewangelicko-reformowany (kalwiński) w Żychlinie koło Konina, „Odrodzenie i Reformacja w Polsce” 1993, t. 37, s. 103-114. A. Skałkowski, Bronikowski Adam Feliks [w:] Polski słownik biograficzny, t. 2, pod red. W. Konopczyńskiego, Kraków 1936, s. 466. J. Topolski, Polska nowożytna (1501-1795) [w:] Dzieje Polski, pod red. J. Topolskiego, Warszawa 1975, s. 254-416. D. Żołądź-Strzelczyk, „Przewielebny w Bogu, Mości Kochany Dobrodzieju” – sprawy rodzinne (i nie tylko) w listach kobiet do seniorów Jednoty Braci Czeskich w Wielkopolsce [w:] Kobiece kręgi korespondencyjne w XVII-XIX wieku, red. B. Popiołek, U. Kicińska, A. Słaby, Warszawa‒Bellerive-sur-Allier 2016, s. 121-129.

60


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Z KORESPONDENCJI WIELKOPOLAN Michał Boksa

Listy Juliana Flatau (1870-1935) do Kazimierza Flatau (1910-2000) z lat 1924-1926

Drogi mój synu!

Poznań 8 VII [19]24

Żałuję niezmiernie, iż nie będę mógł Cię uściskać w dniu twych urodzin, gdyż interesa ważne nie pozwalają mi na to. Jak przyjadę to otrzymasz ode mnie ładny prezent. Rozpoczynasz obecnie swój 14-y rok i stajesz się więc już młodzieńcem poważnym. Wstępujesz w okres kiedy się już kształtuje charakter, powinieneś więc obecnie pracować nad sobą, ażeby ułożyć swój charakter w ten sposób, aby wyszedł z ciebie dzielny człowiek. Posiadasz dużo wrodzonej inteligencji, która przy dobrej woli i chęci ułatwi ci pracę nad sobą. A więc przede wszystkiem powinieneś starać się panować nad sobą, nad swemi wybuchami. Możesz to łatwo osiągnąć przy dobrej chęci. Jest to twoją główną wadą, iż dajesz się łatwo unosić, wpadasz z najgłupszych powodów w gniew, co następnie wywołuje złe skutki. Otóż więc jak zaczniesz swój 14-y rok zacznij od naprawy tej twej wady. Pamiętaj o tem, że jeżeli teraz tego nie naprawisz to potem będzie za późno! Mam również nadzieję, iż twój 14-y rok przyniesie zmiany na lepsze w twym stosunku do Olesi1. Bądź dla niej dobrym bratem to będziesz miał kochającą cię siostrę. Despotyzmem nic nie wskórasz, – tylko dobrocią. Stając się obecnie o rok starszym, zrozumiesz również, iż powinieneś więcej szanować twych najbliższych, a więc twych rodziców, babcię2 – obecnie to zrozumiesz. Staraj się naprawić te wady a wyjdzie z ciebie dzielny człowiek, jakim ja Cię pragnę mieć. Ściskam Cię i całuję w dniu twych urodzin. Twój Ojciec Vichy. 18 X [19]25 Kochany Kaziu Zmartwiła mnie bardzo wiadomość otrzymana z konferencji w gimnazjum3: 1) aroganckie i głupie zachowanie się w klasie. Aroganckie zachowanie się na lekcji polskiego języka co było przyczyną 4.   Aleksandra Flatau, po zamążpójściu Kowalska, Shuster (1914-1978) – siostra Kazimierza Flatau, prawnik. 2   Anna Landau z domu Lévy (1858-1942) – matka Fanny Flatau, pianistka. 3   Państwowe Gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Obecnie I Liceum Ogólnokształcące im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu przy ul. Bukowskiej 16. 1

61


Listy Juliana Flatau (1870-1935) do Kazimierza Flatau (1910-2000) z lat 1924-1926

2) Złe stopnie z polskiego, historii i rysunku. 3) Złe zachowanie w ogóle. Posiadasz dość inteligencji i rozumu, aby pojąć, że najwięcej szkodzisz sobie samemu. Masz wszelkie najlepsze warunki, aby z ciebie wyszedł dzielny człowiek – opiekę domową, inteligentnych rodziców, kierunek, ‒ czego twoi koledzy najczęściej nie mają. Pomimo jednak tych doskonałych warunków w jakich się znajdujesz, pomimo naszych starań, tracę nadzieję, aby wyszedł z ciebie dzielny człowiek, taki, jakim pragnę cię widzieć. Masz okropne dwie wady: bezczelną arogancję i lenistwo. Arogancja twoja względem twych najbliższych, jak widzę, przenosi się obecnie i do szkoły. Komu tem najwięcej szkodzisz – tylko sobie. Musisz pracować nad sobą, aby zmienić to; masz dość inteligencji i rozumu aby pojąć, że to jest złe. Musisz to w sobie zmienić, gdyż inaczej sam będziesz od tego najwięcej cierpiał w życiu. Następnie musisz przełamać w sobie lenistwo. Pragniesz aby cię traktować poważnie, a jak ty się zachowujesz?! Twoje codzienne wstawanie – to istny wstyd!! Bezczelność i arogancja twoja względem babci – jak ci nie wstyd w twych latach. Pracuj nad sobą i popraw się – to jedyna moja rada, bez tego będzie ci źle. Twój Ojciec Poznań, dnia 9 VII 1926 Kochany synu! Przesyłam Ci w dniu Twych urodzin moje życzenia ojcowskie, aby z ciebie wyszedł dzielny człowiek, abyś się stał dobrym obywatelem Kraju. Masz obecnie lat szesnaście, jest to już moment kiedy kształtuje się i układa charakter człowieka, tem bardziej więc powinieneś obecnie rozpocząć nad sobą systematyczną pracę, aby te wady, które posiadasz, gruntownie w sobie zmienić, co Ci przyjdzie z łatwością, jeżeli będziesz miał ku temu szczerą chęć. Postaraj się przede wszystkiem zmienić w sobie twój nie rozsądny upór, który cię nie doprowadzi do dobrego i może Ci w życiu mocno zaszkodzić. Następny twój grzech to arogancja względem twych najbliższych, zmień zasadniczo twe postępowanie względem matki4 i babci, gdyż grzeczność wobec kobiet a tem bardziej najbliższych, to nie tylko obowiązek, lecz jest podstawą każdego kulturalnego człowieka. Również zmień swe postępowanie względem Olesi. Mylisz się przypuszczając, że swoją arogancją i despotyzmem zdobędziesz jej szacunek, gdyż na to trzeba zasłużyć. Postępuj względem Olesi jak przystało na starszego brata, a wtedy będzie cię ona szanować i słuchać. Następnie bardzo bym pragnął, abyś rozwinął w sobie większą energię i systematyczność w pracy, gdyż nawet największe zdolności nie doprowadzą do celu. Systematyczność w pracy – to grunt. Będę bardzo rad, kiedy zobaczę iż zastosowałeś się do mych uwag i rad. […] Twój Ojciec

4

62

Fanny Flatau z domu Landau (1880-1973) – prawnik.


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Publikowane powyżej listy pochodzą z lat 1924-1926 i znajdują się w spuściźnie rodziny Flatauów, przechowywanej w Dziale Zbiorów Specjalnych Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu. Są one fragmentem bogatej korespondencji rodzinnej, w tym wypadku między dwojgiem najwybitniejszych przedstawicieli poznańskiej linii Flatauów – Julianem i jego synem Kazimierzem. Pochodzą z okresu, gdy Kazimierz uczęszczał do gimnazjum i przechodził trudny okres dojrzewania. Flatauowie pochodzili z izraelskiego plemienia Lewitów (Lévi). Przybyli na Mazowsze z Hiszpanii w XIX wieku. Osiedlili się w Płocku i Warszawie. Stamtąd wędrowali w głąb Imperium Rosyjskiego. Po rewolucji bolszewickiej wrócili na ziemie polskie, a część z nich osiadła na stałe w Poznaniu: Julian i Fanny Flatau, ich dzieci Kazimierz i Aleksandra, matka Fanny – Anna Landau i syn Aleksandry Krzysztof. Julian i Fanny Flatau odeszli od tradycji żydowskich, przeszli na kalwinizm i należeli do Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. Jego poznańscy członkowie przyłączyli się do Polskiego Zboru Ewangelicko-Augsburskiego. W międzywojennym Poznaniu mieszkało niewielu kalwinów, a pastor dojeżdżał ze Zboru Ewangelicko-Reformowanego w Łodzi i odprawiał nabożeństwa w kościele staroluterańskim przy ul. Ogrodowej. Na czas pobytu w Poznaniu zatrzymywał się m.in. w domu Flatauów. Autor listów, Julian Flatau, był chemikiem, farmaceutą, profesorem Uniwersytetu w Moskwie, Uniwersytetu Poznańskiego i Wyższej Szkoły Handlowej w Poznaniu. Urodził się 15 marca 1870 roku w Warszawie jako syn Ludwika i Anny z domu Heyman. Studiował chemię na Wydziale Przyrodniczym Uniwersytetu w Zurychu (1890-1894). Kontynuował studia w Wyższej Szkole Technicznej w Charlottenburgu (1894). W 1896 roku uzyskał stopień doktora filozofii Uniwersytetu w Bernie na podstawie pracy o kondensacji kwasu migdałowego z fenolem. Następnie pracował jako asystent prof. Carla Liebermanna w Wyższej Szkole Technicznej w Charlottenburgu (18961898) oraz prof. Charlesa Friedla na Sorbonie (1898-1902). Na Uniwersytecie w Moskwie

był docentem (1910-1914) i profesorem (do 1920 roku). W 1915 roku założył ze wspólnikami Rosyjską Fabrykę Chemiczną w Iwano-Wozniesieńsku. W 1920 roku przeniósł się wraz z rodziną do Polski, zamieszkując wpierw w Bydgoszczy, a od 1921 roku w Poznaniu. W latach 1922-1935 pracował na Uniwersytecie Poznańskim (UP), gdzie prowadził wykłady i ćwiczenia z technologii środków lekarskich na Oddziale Farmaceutycznym (od 1922 roku) oraz z chemii organicznej na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym (1929-1930). Był kierownikiem Zakładu Technologii Środków Lekarskich na Oddziale Farmaceutycznym UP (1922-1935). Równolegle prowadził wykłady z towaroznawstwa chemicznego i technologii chemicznej w Wyższej Szkole Handlowej w Poznaniu (1926-1935) oraz kierował tamże Zakładem Towaroznawstwa (1932-1935). Z jego inicjatywy powstało przy tejże uczelni Muzeum Towaroznawstwa. W latach 1921-1922 był członkiem Zarządu Wielkopolskiej Wytwórni Chemicznej w Poznaniu. W 1923 roku otworzył własną Fabrykę Chemiczną „Syntetol”, przemianowaną w 1925 roku na „Syntetol” Fabryka Perfum i Preparatów Chemicznych. Był rzeczoznawcą branży chemicznej dla okręgu Izby Przemysłowo-Handlowej w Poznaniu (od 1924 roku), przewodniczącym Sekcji Przemysłu Chemicznego i członkiem Rady Związku Fabrykantów w Poznaniu, członkiem: (i wiceprzewodniczącym) poznańskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Chemicznego, Towarzystwa Tatrzańskiego w Krakowie, Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, Towarzystwa Racjonalnego Myślistwa „Łowiec Wielkopolski”, Towarzystwa Polsko-Czechosłowackiego w Poznaniu, Polskiego Towarzystwa Ewangelickiego, Kolegium Kościelnego Polskiego Zboru Ewangelicko-Augsburskiego w Poznaniu oraz członkiem nadzwyczajnym literackiego Klubu Szyderców „Pod Kaktusem” (1932-1934). W 1908 roku ożenił się z Fanny (Fani) Landau, z którą miał dwójkę dzieci: Kazimierza i Aleksandrę. Zmarł 23 maja 1935 roku w Poznaniu. Został pochowany 26 maja 1935 roku na cmentarzu ewangelickiej gminy wyznanio63


Listy Juliana Flatau (1870-1935) do Kazimierza Flatau (1910-2000) z lat 1924-1926

wej św. Pawła przy ul. Grunwaldzkiej. Kondukt żałobny prowadził oraz pożegnalne przemówienie wygłosił proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Poznaniu i senior diecezji poznańsko-pomorskiej ks. Gustaw Manitius (1880-1940). W 1946 roku jego zwłoki przeniesiono do kwatery ewangelickiej na Cmentarzu Komunalnym Miłostowo w Poznaniu. Adresat listów, Kazimierz Flatau, był chemikiem, fizykiem, muzykiem (klawesynistą), krytykiem muzycznym, tłumaczem, poetą i astrologiem. Urodził się 11 lipca 1910 roku w Warszawie. W latach 1921-1928 był uczniem Konserwatorium Muzycznego w Poznaniu w klasie fortepianu. W 1928 roku ukończył Gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. W latach 1928-1935 studiował chemię na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym UP. W 1935 roku uzyskał tamże dyplom magistra filozofii w zakresie chemii. W 1931 roku uczęszczał do szkoły Wandy Landowskiej (L’École de Musique Ancienne) w Saint-Leu-la Forȇt pod Paryżem. Okres okupacji hitlerowskiej spędził głównie w Poznaniu, gdzie prowadził tajne nauczanie języków obcych. Od lipca 1941 roku do lutego 1944 roku pracował w niemieckiej firmie budowlanej H. Pracht jako mechanik i woźnica, a od marca do grudnia 1944 roku w fabryce mydła Chemische Fabrik Dr. Gustav Lucas jako chemik. W sierpniu 1944 roku przebywał w obozach pracy w Pilka-Mühle (Piłka nad Flintą k. Obornik) i Neu-Boczki (Boczki Nowe k. Sieradza). W latach 1940-1942 podlegał wraz z rodziną śledztwu prowadzonemu przez Gestapo, wznowionemu w 1943 roku, dotyczącemu podejrzenia żydowskiego pochodzenia. Jednym z punktów obrony było kalwińskie wyznanie Flatauów. Ostatecznie dzięki świadectwu Aleksandry Mielnickiej (rosyjskiej arystokratki i przyjaciółki Fanny Landau) oraz hr. Elżbiety Rudnickiej-Krasińskiej (krewnej króla włoskiego Wiktora Emanuela III) jego rodzina została uznana za Rosjan. Od lutego do kwietnia 1945 roku był członkiem Milicji miasta Poznania i tłumaczem przy sowieckiej wojskowej poczcie polowej, zaś w maju tegoż roku kierownikiem naukowym delegacji UP w Szczecinie, oddelegowanym 64

tam celem zajęcia i zabezpieczenia sprzętów i księgozbioru oraz założenia Oddziału Administracji Ogólnej UP. W latach 1945-1948 był upoważniony przez Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego Poznańskiego oraz Wydział Oświaty, Kultury i Sztuki Zarządu Miejskiego stoł. m. Poznania do zabezpieczania, konserwacji, przydziału i kupna instrumentów muzycznych (klawesynów i fortepianów) na terenie Wielkopolski. Od 1946 roku regularnie koncertował na klawesynie. Do 1950 roku brał udział w audycjach Polskiego Radia jako klawesynista. W sezonie muzycznym 1946/1947 był sprawozdawcą muzycznym tygodnika „Zryw”, zaś w sezonie 1948/1949 krytykiem i sprawozdawcą „Echa Teatralnego i Muzycznego”. Od 1947 do 1974 roku był wykładowcą Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej (PWSM) w Poznaniu, gdzie prowadził lekcje klawesynu i zespołów kameralnych oraz lektorat języka francuskiego (od 1956 roku). Równolegle pracował w Katedrze Fizyki Doświadczalnej na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym UP jako asystent-wolontariusz (1947), starszy asystent (od 1949 roku) i wykładowca kontraktowy (od 1961 roku) oraz w Katedrze Fizyki Teoretycznej na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym UP jako młodszy asystent (1948-1949) i starszy asystent (od 1949 roku). W 1948 roku został kierownikiem Bibliotek Katedr Fizyki Doświadczalnej i Teoretycznej UP. Od 1971 roku był starszym wykładowcą w Instytucie Fizyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (UAM). W 1975 roku przeszedł na emeryturę. W latach 19751996 zatrudniano go w Instytucie Fizyki UAM w niepełnym wymiarze czasowym jako fizyka specjalistę w zawodzie. Był członkiem: Polskiego Związku Zachodniego (od 1945 roku), Poznańskiego Towarzystwa Muzycznego (od 1945 roku), (i współzałożycielem) Towarzystwa Filharmonii Robotniczej (od 1945 roku), Związku Zawodowego Muzyków RP (od 1947 roku), „Caritas Academica” w Poznaniu (od 1948 roku), Związku Nauczycielstwa Polskiego (od 1948 roku), Związku Zawodowego Pracowników Sztuki i Kultury (od 1949 roku), Stowarzysze-


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

nia Polskich Artystów Muzyków (1965-1985), Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania (od 1974 roku), (i współzałożycielem) Stowarzyszenia Astrologów w Poznaniu (od 1978 roku), (i współzałożycielem) Stowarzyszenia Pomocy Mieszkaniowej dla Sierot (od 1981 roku), (i współzałożycielem) koła NSZZ „Solidarność” w Instytucie Fizyki UAM w Poznaniu (1980-1981), jury I i II Międzynarodowego Konkursu Muzyki Dawnej w Łodzi (1961, 1964). Współpracował z „Acta Physica Polonica” oraz należał do komitetu redakcyjnego kwartalnika „Problemy Astrologii”. Wspólnie z Feliksem Marią Nowowiejskim założył w 1962 roku grupę literacką „Złota Mozaika”. Otrzymał: nagrodę III stopnia Ministra Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki (1972),

Złoty Krzyż Zasługi za pracę pedagogiczną (1975), Złotą Odznakę Związku Nauczycielstwa Polskiego (1979), Medal Komisji Edukacji Narodowej (1980), Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za 30-letnią pracę dydaktyczno-wychowawczą (1983), Medal 40-lecia Polski Ludowej (1984), Nagrodę Rektorską UAM (1990), Pamiątkowy Medal z okazji 50-lecia PWSM w Poznaniu dla zasłużonego pedagoga uczelni. W 1953 roku ożenił się z Zenaidą Myszcyn-Arciszewską. Zmarł 25 lipca 2000 roku w Poznaniu. Został pochowany 1 sierpnia 2000 roku na Cmentarzu Komunalnym Miłostowo w Poznaniu.

List Gustawa Manitiusa do Fanny Flatau dot. opłaty za pogrzeb Juliana Flatau (1935)

65


Z WIELKOPOLSKI Wiesława Grobelna

Spotkanie Pokoleń Potomków Powstańców Wielkopolskich 26 stycznia 2017 r. 26 stycznia 2017 roku w auli Zespołu Szkół Politechnicznych im. Powstańców Wielkopolskich w Śremie zebrało się około 100 osób na Spotkaniu Pokoleń Potomków Powstańców Wielkopolskich. Okazją była 98. rocznica wybuchu powstania. Uroczystość, której organizatorami było Towarzystwo Miłośników Ziemi Śremskiej i Zespół Szkół Politechnicznych w Śremie, rozpoczęła się tradycyjnie od wprowadzenia pocztów sztandarowych: Związku Kombatantów RPiBWP, TMZŚ, Szkoły Podstawowej im. Powstańców Wielkopolskich w Pyszącej, Szkoły Podstawowej im. Powstańców Wielkopolskich w Chwałkowie Kościelnym, Gimnazjum nr 1 im. Polskich Noblistów i Zespołu Szkół Politechnicznych w Śremie. Uczniowie ZSP prowadzący spotkanie powitali gości, wśród których byli: potomkowie Seweryna Matuszewskiego, Daniela Kęszyckiego, Czesława Klaczyńskiego, Władysława Świetlika, Stanisława Posielskiego oraz innych, nie tylko śremskich powstańców wielkopolskich. Przybył prezes Zarządu Oddziału Wielkopolskiego Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu – Wincenty Wierzejewski, władze samorządowe reprezentowane przez wicestarostę śremskiego Janusza Przywarę, wiceburmistrza Śremu Bartosza Żeleźnego, naczelnika Wydziału Oświaty, Kultury, Sportu i Promocji Powia66

tu Wioletę Jastrząbek; przedstawiciele służb mundurowych, śremscy regionaliści, delegacje zaprzyjaźnionych instytucji i organizacji pozarządowych oraz delegacje szkół ze Śremu, Pyszącej i Chwałkowa Kościelnego. Na początek głos zabrała Henryka Socha – przewodnicząca Klubu Pamięci Powstania Wielkopolskiego działającego przy TMZŚ od 1996 roku Towarzystwo i Klub, chcąc przekazywać wiedzę i pamięć o powstaniu wielkopolskim młodemu pokoleniu, współpracują z placówkami oświatowymi (szczególnie noszącymi imię powstańców wielkopolskich), organizując konkursy, wystawy, spotkania pokoleń. Współpracują też z Towarzystwem Pamięci Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu. Tradycyjnie przedstawiła ona kolejne postacie śremskich powstańców, którzy zginęli podczas walk i spoczywają w mogile powstańczej na cmentarzu parafialnym. Byli to: Marcin Jankowski, Tomasz Kowalczyk, Józef Jurga, Edmund Paschke i Leon Tomaszewski. Przypomniała też, że właśnie mija 90. rocznica odsłonięcia tego pięknego pomnika na mogile powstańczej na cmentarzu parafialnym przy ul. Cmentarnej, przy którym odbywają się lokalne uroczystości patriotyczne. Na zakończenie poprosiła zebranych o dostarczanie materiałów dotyczących powstania i jego uczestników, gdyż w ten sposób będzie można uzupełniać dokumentację historyczną i opracowywać biogramy kolejnych powstańców. W następnej części wystąpili uczniowie ZSP z pięknym montażem słowno-muzycznym Powstanie, z którego wszyscy możemy


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

być dumni przygotowanym przez panie: Beatę Sarnowską-Czajkę i Annę Pelińską-Koprucką. Ukazana została długa historia walk Polaków o niepodległość Ojczyzny, od kościuszkowskiego aż po zwycięskie powstanie wielkopolskie. Wszystko przeplatane piękną poezją patriotyczną i muzyką. Później nastąpił czas na wystąpienia gości. Głos zabrało wielu. Najpierw głos zabrał prawnuk Seweryna Matuszewskiego – Krzysztof Domian, który mówił o działalności powstańczej swego pradziadka przygotowującego miasto do powstania i ogromnym znaczeniu powstania wielkopolskiego dla całej Polski.

Wystąpienie Krzysztofa Domiana (prawnuka Seweryna Matuszewskiego)

Kolejny mówca – Marcin Kęszycki, wnuk Daniela Kęszyckiego, w bardzo interesujący sposób przybliżył zebranym postać swego dziadka, który dla niego jest symbolem śremskiego powstania. Wspomniał też o pamiętnikach dziadka, które są ciekawym źródłem historii tego powstania i odrodzenia państwa polskiego w byłym zaborze pruskim.

Następnie o swoim dziadku mówił Zbigniew Świetlik. W czasach zaborów Władysław Świetlik był marynarzem w niemieckiej flocie i kiedy w 1918 roku wybuchł bunt żołnierzy w Kilonii, wrócił do Śremu, włączając się w działalność patriotyczną. Inspirował i zachęcał śremian do działań mających przygotować powstanie w Śremie. Wawrzyniec Wierzejewski – prezes Oddziału Wielkopolskiego Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu, podziękował za zaproszenie, podkreślając prężnie działające Towarzystwo Miłośników Ziemi Śremskiej. O powstaniu mówił z punktu widzenia historyka i regionalisty kultywującego pamięć o powstaniu wielkopolskim. Wspomniał też o Wincentym Wierzejewskim, który był współtwórcą inicjatywy tworzenia drużyn skautowskich, a po powstaniu m.in. wykładowcą w Szkole Podoficerskiej Piechoty dla Małoletnich nr 2 w Śremie. Głos zabrali także Krzysztof Budzyń – znany śremski regionalista i Janusz Przywara – wicestarosta śremski, którzy podkreślali, jak fascynująca jest historia powstania, że bohaterami są nie tylko organizatorzy, ale wszyscy jego uczestnicy. K. Budzyń zaprezentował też książkę Izabeli Skierskiej Dawny Śrem w źródłach historycznych (2017), a J. Przywara podziękował za „kolejną lekcję historii”. Jako ostatni wystąpił prezes TMZŚ Jerzy Naskręt, który podziękował wszystkim za udział w spotkaniu. Przy okazji przekazał ciekawe, choć mało znane informacje o działaniach tajnych organizacji, związanych z przygotowaniem powstania w Jarocinie. Kolejne Spotkanie Pokoleń Potomków Powstańców Wielkopolskich zakończyło się odśpiewaniem hymnu państwowego i złożeniem kwiatów pod pomnikiem Dobosza w śremskim parku.

Wystąpienie Marcina Kęszyckiego (wnuka Daniela Kęszyckiego)

67


O nowy model opisywania dziejów miasta. Sprawozdanie z konferencji 15 grudnia 2016…

Jerzy Kołacki

O nowy model opisywania dziejów miasta. Sprawozdanie z konferencji 15 grudnia 2016 na Wydziale Historycznym UAM w Poznaniu Z inicjatywy dziekana Wydziału Historycznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, prof. dr. hab. Kazimierza Ilskiego oraz z udziałem kierowanego przez prof. dr. hab. Witolda Molika Centrum UAM „Instytut Wielkopolski”, w dniu 15 grudnia 2016 roku odbyła się w sali im. Gerarda Labudy w Collegium Historicum przy ul. Umultowskiej 89 w Poznaniu konferencja o charakterze warsztatowym pt. O nowy model opisywania dziejów miasta. Jej celem przewodnim była – sformułowana w manifeście konferencji – idea stworzenia platformy dyskusyjnej wokół nowej i dostosowanej do obecnych potrzeb koncepcji opracowywania dziejów miast, umieszczonej w kontekście szeroko negocjowanej teorii „regionalizmu otwartego”, w którym dzieje poszczególnych mniejszych obszarów, ziem, powiatów, gmin i miast czy wsi jawią się w nowej perspektywie jako element większej całości, jako cząstki wzajemnie się warunkujące i uzupełniające. Syntetyzuje się to w przekonaniu, że dostrzeżenie w przeszłości determinantów rozwoju poszczególnych miejscowości pozwala lepiej rozumieć teraź-

Od lewej: prof. Kazimierz Ilski, prof. Witold Molik oraz prof. UAM Jerzy Kołacki. Fot. P. Namiota

68

niejszość i kreować przyszłość. Wiedza o przeszłości pozwala nie tylko promować miasto na zewnątrz, ale też służyć kształtowaniu tożsamości małej ojczyzny, budzić indywidualną i zbiorową identyfikację z nią wśród mieszkańców, skuteczniej prowadzić historyczną edukację w szkołach, wyzwalać oddolne inicjatywy społeczne, a dzięki temu także uczyć małego, codziennego patriotyzmu, postaw obywatelskich przejawiających się w codziennym obchodzeniu się z własnym otoczeniem, miastem, ulicą itd. Spośród miast województwa wielkopolskiego wiele posiada monografie swych dziejów już mocno przestarzałe, przesycone szczegółową faktografią, spreparowaną ideologicznie, trudne w lekturze, nierozbudzające zainteresowań historycznych wśród mieszkańców, w niewielkim stopniu przydatne do edukacji regionalnej w szkołach. Niemała też grupa miast nie posiada w ogóle monografii swych dziejów, niezbędnych do upowszechniania i utrwalania zainteresowania małą ojczyzną, zwłaszcza wśród młodego pokolenia. Pod względem dobrych monografii dziejów miast Wielkopolskę wyprzedzają inne regiony, w tym zwłaszcza Pomorze i Śląsk.

Fot. P. Namiota


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

W tej sytuacji uznano za pożądane przedstawienie reprezentantom instytucji samorządowych, towarzystw kulturalnych, wydawnictw, muzeów i innym zainteresowanym nowych propozycji opracowania dziejów miasta. Zakładając interdyscyplinarny charakter przyszłych badań, zaproszono także współpracowników Instytutu Historii, Historii Sztuki, Archeologii, Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM. Obrady z udziałem ok. 50 osób, które moderował prof. dr hab. Jerzy Kołacki, otworzył dziekan Wydziału Historycznego UAM prof. K. Ilski, witając zebranych i nakreślając główne idee i cele spotkania. Zauważył, że warunkiem utrzymania wysokiego standardu badań historycznych jest wpisywanie się w nowatorskie trendy i rozwiązania europejskich i światowych nauk historycznych, w których poszukiwaniom regionalnej i lokalnej przeszłości nadaje się priorytetowy charakteru ze względu na ich znaczenie dla kształtowania wyjątkowej narodowej i etnicznej tożsamości, jako cennych i zarazem niezbędnych elementów europejskiej kultury pamięci. Rdzeń, a jednocześnie zaczyn dyskusji stanowił obszerny referat prof. Witolda Molika O nowy model opowiadania dziejów miasta, będący rezultatem wnikliwych poszukiwań oraz merytoryczno-metodologicznych analiz i rozmyślań wokół dorobku historiograficznego dotyczącego monografii całej Polski, jakie powstały w okresie po 1945 roku do dziś. Autor stworzył dynamiczną, ale zróżnicowaną jakościowo, chronologicznie i terytorialnie mapę dziejów polskich krajobrazów, która w części okazuje się jednak kolażem zdeformowanym przez oddziaływanie ideologicznie zinstrumentalizowanej metodologii historii oraz różnych społecznych i politycznych determinant. Widoczne są wszakże liczne podobieństwa i charakterystyczne wspólne elementy, jak na przykład – zwłaszcza dla okresu do 1989 roku – silny polonocentryzm, koncentracja na dziejach politycznych oraz dominujący statystyczno-demograficzny opis, dalej uproszczona konstrukcja oraz silnie upolityczniona narracja i ideologicznie sformatowana interpretacja. Nie można pomijać przenoszonej z opracowań syntetycznych mitologizacji przeszłości

oraz tabuizowania wielu jej niewygodnych dla ówczesnych władz przestrzeni. Widoczny jest w tym aspekcie wpływ polityki historycznej oraz starań o „upamiętnienie” dokonań regionalnej i lokalnej administracji. Słabo jawią się elementy życia codziennego i kultury poszczególnych ośrodków oraz ich specyfika. Prof. Molik krytycznie ocenił większość monografii zbiorowych, pisanych „pod redakcją” przez wielu autorów, często miejscowych pasjonatów miasta lub regionu, a niekoniecznie profesjonalnych historyków. Dotknął wreszcie niektórych kwestii przyszłych opracowań regionalnych i monografii miast, uznając, że jednym z podstawowych warunków – obok naukowych kompetencji autorów – jest finansowe zabezpieczenie prowadzonych przez nich żmudnych i czasochłonnych badań archiwalnych oraz terenowych. W drugiej części spotkania wystąpił prof. dr hab. Przemysław Matusik, który podzielił się uwagami na kanwie przygotowywanego opracowania dziejów miasta Poznania przeznaczonego dla szerszego odbiorcy. Punktem wyjścia jego rozważań były uwagi dotyczące historiografii dużych ośrodków miejskich, posiadających liczne i różnorodne opracowania, czy to o monograficznym, czy syntetycznym charakterze. Pozwala to na stosowanie różnorodnych form historiograficznych w prezentacji dziejów miasta, począwszy od syntez stricte naukowych po publikacje o bardziej popularnym czy eseistycznym charakterze. Te ostatnie, opierając się oczywiście na gruntownym studium przedmiotu, pełnią istotne funkcje społeczne, m.in. są czynnikiem integracji społeczności miejskiej oraz dobrze rozumianej promocji miasta i jego dziejów. Mówiąc o swoim ujęciu przedmiotu, referent podkreślił konieczność takiego budowania opowieści o mieście, by wyjaśniała ona jego współczesność w wymiarze przestrzennym, urbanistycznym, społecznym czy kulturowym. Trzecia odsłona spotkania przyniosła ożywioną dyskusję wokół uzasadnienia potrzeby przygotowywania i opracowywania nowych monografii miast Wielkopolski, uwzględniających aktualne uwarunkowania naukowe, społeczne, polityczne, a także zróżnicowane możliwości finansowe poszczególnych miej69


O nowy model opisywania dziejów miasta. Sprawozdanie z konferencji 15 grudnia 2016…

scowości. Polemikę wywołał problem wpływu sponsorowania publikacji przez lokalne władze na ich charakter poznawczy i stopień uwzględniania kryteriów naukowych. Wskazano na negatywne, ale i pozytywne skutki takiej sytuacji. Zdaniem obecnych na sali dydaktyków historii powinny one uwzględniać poziom czytelnika oraz cele, jakie za ich pomocą pragnie się osiągnąć. Obok promocji miasta ważną rolę odgrywa ich wpływ na rozwój pamięci i tożsamości historycznej jego mieszkańców. Dla wielu osób – zgodnie z wypowiedzią prof. Matusika – narracja monografii, znajdując silne oparcie źródłowe, powinna stanowić jednocześnie atrakcyjną formę literatury historycznej. Wszyscy zgodnie uznali, że zaproponowane przez obu profesorów sposoby tworzenia monografii mia-

sta otwierają dopiero dyskusję nad ich nowoczesnym modelem, zatem grudniowe spotkanie powinno być w podobnej formie kontynuowane w przyszłości.

Fot. P. Namiota

Justyna Muszalska

Relacja z obchodów Dnia Lasek 2016 W dniu 11 listopada 2016 roku w sali Domu Ludowego w Laskach w powiecie kępińskim odbyło się spotkanie z okazji Dnia Lasek, zorganizowane przez Towarzystwo Przyjaciół Lasek „Lukus” przy współudziale gminy Trzcinica i Zespołu Szkół w Laskach.

Uroczystość uświetnili swą obecnością poseł na Sejm RP i jednocześnie prezes Towarzystwa Społecznego „Tilia” Bożena Henczyca, 70

wójt gminy Trzcinica Grzegorz Hadzik, radni Rady Powiatu Kępińskiego z terenu gminy Trzcinica – Renata Ciemny i Tomasz Gatner, przewodniczący Rady Gminy Trzcinica Zdzisław Mikołajczyk wraz z radnymi, dyrektor Zespołu Szkół w Trzcinicy Małgorzata Hadzik oraz dyrektor Zespołu Szkół w Laskach Hanna Smyrek, dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Trzcinicy Renata Gość i kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Joanna Gatner, a także potomkowie dawnych nauczycieli szkoły w Laskach – Aleksego Merdasa i Teofila Nowaka, przedstawiciele lokalnych organizacji społecznych i wielu mieszkańców Lasek. Uroczystość rozpoczęła się uczczeniem Narodowego Święta Niepodległości poprzez odśpiewanie hymnu narodowego. Następnie uczniowie Zespołu Szkół w Laskach przedstawili wzruszający program artystyczny nawiązujący do Święta Niepodległości, a młodzież skupiona w chórku szkolnym Violino uświetniła spotkanie patriotycznym repertuarem.


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Następnie głos zabrał wójt gminy Trzcinica Grzegorz Hadzik, który przybliżył zebranym kontekst historyczny odzyskania niepodległości przez Polskę w 1918 roku, a także nakreślił cechy współczesnego patriotyzmu. Kolejnym punktem programu była prezentacja publikacji wydanej przez TPL „Lukus” zatytułowanej Laski 2015. Stanowi ona trzecie z serii ukazujących się co pięć lat wydawnictw, w którym przedstawiane są najważniejsze wydarzenia w Laskach w minionym pięcioleciu, a także te bardziej odległe, które powoli zacierają się w pamięci mieszkańców.

rzenia minionego pięciolecia w Laskach, drugi – zatytułowany Przywracanie pamięci regionalnej, zawiera cykl artykułów ukazujących mniej znane fakty z historii miejscowości; trzeci dział to opis ciekawostek przyrodniczych naszej małej ojczyzny. Dodatkową atrakcją publikacji są fotografie ukazujące Laski z lotu ptaka, wykonane przez Dominika Banasia. Oprócz publikacji TPL „Lukus” przygotowało dla uczestników spotkania niespodziankę w postaci pocztówki wydanej z okazji 1050-lecia chrztu Polski, która świetnie wpisała się w tegoroczne obchody tego jubileuszu. Przedstawia odnowiony w tym roku zabytkowy drewniany kościółek w Laskach, wizerunek Matki Boskiej Laskowskiej z ołtarza głównego oraz chrzcielnicę. Kolejnym punktem programu była prezentacja wybitnych nauczycieli szkoły w Laskach – Aleksego Merdasa i Teofila Nowaka, którym nadano honorowe tytuły „Zasłużonych laskowian”. Uzupełnieniem prezentacji była wystawa fotograficzna poświęcona tym postaciom. Na zakończenie głos zabierali zaproszeni goście, którzy gratulowali pięknie zorganizowanej uroczystości i podziękowali za owocną działalność na rzecz małej ojczyzny.

Zebrania oraz opisania bieżących i historycznych wydarzeń podjął się zespół redakcyjny w składzie: Grzegorz Hadzik, Łukasz Kamiński, Justyna Muszalska, Mariusz Noculak, Florian Piasecki, Tadeusz Radliński, Hanna Smyrek, Marek Sokołowski, Wiesława Trzęsicka, Paweł Trzęsicki, Adela Wawrzyniak, Maria Woźnica. Projekt okładki wykonała Gabriela Kołodziejczak, a skład książki – Ewelina Smyrek. Publikacja składa się z trzech działów: pierwszy z nich opisuje najważniejsze wyda-

71


Ogólnopolska konferencja studencko-doktorancka Wielkopolscy ewangelicy na przestrzeni dziejów…

Marta Machowska

Ogólnopolska konferencja studencko-doktorancka Wielkopolscy ewangelicy na przestrzeni dziejów i materialne ślady ich obecności w przestrzeni publicznej regionu (Poznań, 26 maja 2017 r.) W 2017 roku mija pięćsetna rocznica ogłoszenia dziewięćdziesięciu pięciu tez przez Marcina Lutra i wyodrębnienia się Kościoła protestanckiego. Z tej okazji 26 maja 2017 roku na Wydziale Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu odbyła się ogólnopolska konferencja studencko-doktorancka Wielkopolscy ewangelicy na przestrzeni dziejów i materialne ślady ich obecności w przestrzeni publicznej regionu. Organizatorzy wydarzenia to: Sekcja Historyków XX wieku Studenckiego Koła Naukowego Historyków oraz Zakład Historii Najnowszej Instytutu Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Celem konferencji było przypomnienie wybitnych jednostek wyznania protestanckiego, które odegrały istotną rolę w historii Polski na różnych polach: politycznym, społecznym, kulturowym czy gospodarczym, oraz ukazanie relacji między protestantami a przedstawicielami innych wyznań. W czasie seminarium organizatorzy postanowili również przyjrzeć się pamięci historycznej dotyczącej ewangelików. W tym przypadku istotne były zarówno kwestie pamięci społecznej, jak i wszelkich form upamiętniania protestantów, zarówno wybitnych jednostek, jak i całych zbiorowości, w tkance architektonicznej miast. Organizatorzy szczególną uwagę skupili na ewangelikach urodzonych lub działających na terenie Wielkopolski. Program konferencji podzielono na trzy panele tematyczne. Pierwszy z nich został poświęcony konkretnym wybitnym jednostkom i ich losom. Referaty drugiego panelu dotyczyły zagadnień związanych z pamięcią społeczną po ewangelickich mieszkańcach województwa 72

wielkopolskiego. W trzecim panelu uwaga została skupiona przede wszystkim na obiektach poewangelickich w przestrzeni miast i miasteczek Wielkopolski. Konferencję naukową otworzył prof. UAM dr hab. Konrad Białecki, historyk z Zakładu Najnowszej Historii Polski, specjalizujący się w zakresie historii Kościoła katolickiego i innych wspólnot religijnych w Polsce po II wojnie światowej oraz polityki wyznaniowej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Prof. Konrad Białecki wprowadził zgromadzonych w tematykę konferencji oraz przybliżył historię luteranizmu w Poznaniu. Zauważył przy tym, że myśl reformatorska w Wielkopolsce znalazła oddźwięk już w pierwszej dekadzie po wystąpieniu Marcina Lutra. Protestantyzm, początkowo luteranizm, później również kalwinizm, znalazł tutaj protektorów wśród możnych i wpływowych rodów, między innymi Górków czy Ostrorogów. Ochłodzenie stosunków pomiędzy katolikami a protestantami nastąpiło dopiero w XVII wieku, w okresie kontrreformacji, kiedy zabroniono protestantom między innymi pełnienia ważnych funkcji miejskich. Sytuacja narodowościowa wśród wyznawców protestantyzmu zmieniła się znacząco w czasie zaborów. Pod koniec XVIII wieku w Poznaniu było tylko kilkuset Polaków ewangelików, pozostali byli narodowości niemieckiej. W XIX wieku z połączenia luteranizmu i kalwinizmu powstał Kościół ewangelicko-unijny, zdominowany przede wszystkim przez Niemców. Wtedy też ukonstytuowało się ujednoznacznienie Niemca z ewangelikiem w opozycji do Polaka katolika. W czasie II wojny świato-


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

wej wielu Polaków wyznania ewangelickiego, uznanych za zdrajców odwracających się od niemieckiego dziedzictwa, zginęło w obozach koncentracyjnych. Po przegranej Niemiec w II wojnie światowej większość ewangelickich mieszkańców opuściła Wielkopolskę, a wiele dawnych cmentarzy ewangelickich w latach 60. i 70. XX wieku zostało przekształconych w parki. Po wprowadzeniu prof. Konrada Białeckiego rozpoczął się pierwszy panel konferencji. Sekcję pt. Niezwykłe losy wielkopolskich protestantów rozpoczął referat Agaty Strzelczyk (UAM), poświęcony życiu i działalności wielkopolskich dysydentów na przykładzie dwóch pokoleń rodziny Bronikowskich z Żychlina. Przybyli z Górnych Łużyc członkowie rodziny Oppeln, na początku XV wieku osiedli w Bronikowie i zmieniając nazwisko na Oppeln-Bronikowscy, szybko spolonizowali się pod wpływem kontaktów i mariaży z polskimi rodami. Referentka skupiła się na dwóch przedstawicielach tej rodziny: Adamie Bronikowskim, jednym z czołowych działaczy na rzecz polskich dysydentów oraz jego synu, Adamie Feliksie, który był uczestnikiem Sejmu Wielkiego, zwolennikiem Konstytucji 3 maja i działaczem w imię praw narodu polskiego. Kolejna referentka, Agnieszka Lach (UAM), skupiła się na postaci Krzysztofa Hegendorfera, wybitnego niemieckiego humanisty epoki renesansu, działacza reformacyjnego i pedagoga, przez ponad pięć lat związanego z poznańską Akademią Lubrańskiego. Wielką zasługą Hegendorfera było opracowanie nowoczesnego programu nauczania humanistycznego dla poznańskiej Akademii. Jako trzeci i ostatni przed pierwszą dyskusją głos zabrał Norbert Czechowski (UWr), który poświęcił referat Valeriusowi Herberowi. Herber, pastor ze Wschowy, nazywany był Małym Lutrem Miasta Pani. Żyjący na przełomie XVI i XVII wieku duchowny wniósł duży wkład w ewangelicyzm tego okresu. Krzewił między innymi ideę, że w religii ważne są nie tylko uczynki, ale i wiara. Do dziś we Wschowie funkcjonuje legenda, iż pochowany na ewangelickim cmentarzu pod lipą Herber nocą wychodzi z drzewa i otacza miasto opieką. Jak zauważył Czechowski, na przestrzeni lat zmie-

nił się społeczny odbiór postaci Herbera. Przez pokolenia przedwojenne jest on postrzegany jako Niemiec, jednak dla młodych pokoleń jest przede wszystkim wschowianinem. Po dyskusji i krótkiej przerwie drugą część pierwszego panelu konferencji rozpoczął referat Adama Malińskiego oraz Bartosza Kiełbasy (UAM). Poświęcony on został sylwetkom: księdza Robert Badke (Konin), Ewalda Diesnera (Koło) i rodzinie Woltersdorf (Kłodawa), czyli pionierom ekumenizmu na terenie wschodniej Wielkopolski. Następnie głos zabrał Marcin Tomczak (UAM), który przedstawiając i analizując dokumenty z Archiwum Państwowego w Poznaniu i Oddziału w Gnieźnie, ukazał dzieje ewangelików w gnieźnieńskiej Radzie Miejskiej w latach 1919-1939. Wskazał przy tym trudności, na jakie natrafia historyk próbujący odtworzyć dzieje ewangelików na stanowiskach miejskich w okresie międzywojennym. Jednym z problemów jest ustalenie wyznania członków Rady Miejskiej w Gnieźnie na podstawie zachowanych dokumentów. Kolejna referentka, Zuzanna Górnikiewicz (UAM), zaprezentowała zebranym dzieje wspólnoty ewangelickiej w Mogilnie w okresie zaboru pruskiego. Badaczka zauważyła, iż mimo dużej liczby źródeł historycznych ewangelicka wspólnota nadal nie doczekała się opracowania naukowego. Jako przedostatni w panelu poświęconym wybitnym jednostkom głos zabrał Mateusz Szłapka (UAM), który wygłosił referat pt. Trandowie. Lwowsko-wielkopolscy ewangelicy reformowani. Przedstawił w nim losy braci Trandów: Bogdana i Zdzisława, którzy odegrali ważną rolę w historii Kościoła ewangelicko-reformowanego w Polsce w latach 70. XX wieku. Jako ostatnia zaprezentowała się Katarzyna Kruszyńska (UAM), która przedstawiła sylwetkę Karola Ruprechta – polskiego XIX-wiecznego patrioty. Referat ten kończył pierwszy panel konferencji. Druga część sesji została poświęcona pamięci o ewangelickich mieszkańcach Wielkopolski. Jako pierwszy wystąpił Maciej Elantkowski (UAM). Referent zaprezentował zachowane elementy ewangelickiej kultury materialnej we współczesnej tkance miejskiej 73


Ogólnopolska konferencja studencko-doktorancka Wielkopolscy ewangelicy na przestrzeni dziejów…

Gniezna. Do takich elementów należą między innymi kościół ewangelicki w Gnieźnie – obecnie rzymskokatolicki kościół garnizonowy, budynek pastorówki z połowy XIX wieku – obecnie plebania, szkoła ewangelicka czy dwuwyznaniowa kaplica „Dziekanki”, do dziś pełniąca swoje funkcje. Jakub Wieszczak (Uwr) skupił się na pamięci o ewangelikach na dawnym pograniczu polsko-niemieckim. Zaprezentował studia dwóch przypadków: Kępna oraz Bralina. Referent uwypuklił dużą różnicę w funkcjonowaniu cmentarzy ewangelickich w przestrzeni społecznej i fizycznej obu miejscowości: w Bralinie cmentarz ewangelicki jest otoczony opieką mieszkańców, natomiast w Kępnie funkcjonuje jako miejsce niepamięci. Trzeci referat w drugim panelu wygłosiła Marta Machowska (UAM). Referentka skupiła się na cmentarzu ewangelickim w Borówcu w gminie Kórnik, zauważając, że cmentarz na przestrzeni XX wieku zmienił swoje znaczenie dla mieszkańców wsi. Obiekt, który powstał jako nośnik pamięci o ewangelickich mieszkańcach miejscowości, po 1945 roku stał się miejscem pamięci o II wojnie światowej. Obecnie, poprzez celowe zapominanie, staje się miejscem niepamięci. O pamięci o protestantach wśród społeczności lokalnej mieszkańców Czarnegolasu opowiadały studentki etnologii Sara Fruga, Anna Kosmaczewska, Katarzyna Sołtys oraz Dentisa Zarkova (UAM). Referentki bazowały na materiałach zdobytych w czasie badań terenowych w Czarnymlesie – wsi, gdzie wspólnie żyli przedstawiciele siedmiu wyznań. Jako ostatni w tej części głos zabrał Bartosz Łączak (UAM), który skupił się na pamięci o ewangelikach we wsi Sowinki. Prowadzone przez niego badania archeologiczno-historyczne były pokłosiem zorganizowanej w lutym 2016 roku na Wydziale Historycznym UAM polsko-niemieckiej konferencji naukowej „Ziemia skry74

wa kości”. Zapomniane krajobrazy pamięci – cmentarze protestanckie w Wielkopolsce po 1945 roku. Drugi panel zakończyła dyskusja między referentami a słuchaczami konferencji. W ostatnim panelu, którego myślą przewodnią była obecność poewangelickich obiektów w wielkopolskiej przestrzeli miejskiej, zaprezentowało się dwóch referentów. Marcin Tunak (UAM) skupił się na przedstawieniu ewangelickiego dziedzictwa materialnego w Nowym Tomyślu. Do zachowanych poewangelickich obiektów zaliczają się kościół – długo funkcjonujący po II wojnie światowej jako magazyn, ratusz, budynek starostwa powiatowego, poczta, wieża ciśnień oraz szpital. Nierozerwalnie z historią ewangelickich mieszkańców miasta złączone są również piękne wille zlokalizowane przy ulicy 3 Stycznia, w których dawniej mieszkały zasłużone dla Nowego Tomyśla i Wielkopolski osoby, w tym rodzina Karla Menela. Ostatni referat, zamykający konferencję, wygłosił Adam Bigosiński (UAM). W prezentacji pt. To, co ewangelicy pozostawili po sobie, czyli o istniejących budynkach zborów ewangelickich na ziemi mogileńskiej skupił się na trzech z ośmiu zborów ewangelickich istniejących na ziemi mogileńskiej. Pierwszy z nich, zbór w Kwieciszewie, jest nieczynny i nieudostępniany zwiedzającym. Zbór w Kłodziejewie został przerobiony na kościół rzymskokatolicki, podobnie jak świątynia we Wszedniu. Podsumowując swoje wystąpienie, referent zauważył, że to od ludzi, a szczególnie historyków zależy, jak dziedzictwo ewangelickie będzie eksponowane. Po wystąpieniu Adama Bigosińskiego nastąpiła dyskusja i oficjalne zakończenie ogólnopolskiej konferencji studencko-doktoranckiej Wielkopolscy ewangelicy na przestrzeni dziejów i materialne ślady ich obecności w przestrzeni publicznej regionu. Jej pokłosiem ma być monografia zbiorowa, której wydanie planowane jest na koniec 2017 roku.


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Z PÓŁKI WIELKOPOLANINA Marceli Kosman

Jan Amos Komeński i jego korespondencja z Cyprianem Kinnerem z Elbląga 1642-1648 / Jan Amos Comenius and his Correspondence with Cyprian Kinner from Eling 1642-1648 transkrypcja oraz tłumaczenie angielskie i polskie ze wstępem, przypisami i bibliografią William J. Hitchens, Alojzy Konior, Adam Matuszewski, John T. Young, Sheffield–Warszawa–Leszno 2017, ss. 271 + 6 il. nlb. „Komeński (Komensky, Comenius Jan Amos (15921670), pedagog, filozof i polihistor czeski, rektor gimnazjum braci czeskich w Lesznie, superintendent kościołów braci czeskich” – tak rozpoczyna się obszerny życiorys znakomitego uczonego w Polskim słowniku biograficznym (t. 13, Wrocław–Warszawa– Kraków 1967-1968, s. 385). Najwidoczniej jego podstawą były różne teksty, skoro sygnowany został przez redakcję tego zasłużonego kompendium narodowego, a nie przez jednego autora. Bo i też w polskiej tradycji historycznej była to postać niejednowymiarowa. Wkład urodzonego na Morawach uczonego w światowy dorobek z zakresu nauk pedagogicznych przypominają do dziś – obok czeskiej ojczyzny – placówki naukowe i muzea na zachodzie Europy i w polskim Lesznie, gdzie spędził znaczną część życia. Pamiętają o nim tamtejsze szkoły wyższe i Muzeum Okręgowe, w którym dnia 5 kwietnia 2018 roku otwarta zosta-

nie wystawa „Labirynt świata i raj serca” Komenskiego w kolażach Miroslava Huptycha, czeskiego poety, aforysty, wydawcy i rysownika, zorganizowana przy udziale Narodowego Muzeum Pedagogicznego i Biblioteki Jana Amosa Komeńskiego w Pradze. W pięćsetnym roku początków reformacji muzeum leszczyńskie opublikowało polską wersję książki Jan Amos Komeński w nas. Cytaty z dzieł Komeńskiego – inspiracje, pamięć, dziedzictwo. Jej autorką jest dyrektorka wspomnianej praskiej placówki dr Markéta Pánková, a twórcą pięknych ilustracji M. Huptych. Przed ćwierćwieczem, w listopadzie 1992 roku, dla uczczenia 400. rocznicy urodzin uczonego zorganizowana została przez Leszczyńskie Towarzystwo Kulturalne, Wydział Kultury i Sportu miejscowego Urzędu Wojewódzkiego, Zarząd Miasta Leszna oraz Zakład Historii Nauki, Oświaty i Techniki Polskiej Akademii Nauk konferencja Jan Amos Komeński dziś i jutro, której plon został opu75


Jan Amos Komeński i jego korespondencja z Cyprianem Kinnerem z Elbląga 1642-1648

blikowany w skromnym nakładzie 300 egzemplarzy. Można je dzisiaj spotkać w większych bibliotekach naukowych, a zawierają teksty pióra wybitnych badaczy oraz regionalistów, m.in. obiektywnie i ze znawstwem napisany artykuł pióra niedawno zmarłej prof. Jolanty Dworzaczkowej pod tytułem „Czarna legenda” Komenskiego a rzeczywistość historyczna. Warto do niego zajrzeć i dzisiaj, dotyczy bowiem postawy czeskiego egzula i jego współwyznawców wobec najazdu Karola Gustawa na Rzeczpospolitą w 1655 roku. Oto jego zakończenie, które ma charakter ponadczasowy: We wszystkich cywilizowanych krajach świata czci się zasługi Komeńskiego, „nauczyciela narodów”, Czesi ponadto zawsze będą pamiętali o nim jako o wielkim patriocie. A dla nas jest to próba, czy naprawdę udało nam się przezwyciężyć totalitarne metody myślenia i wartościowania. Okres, kiedy ocena dorobku naukowego lub artystycznego ludzi, zarówno w teraźniejszości, jak w przeszłości, zależała od tego, czy ich poglądy i działania uznało się za politycznie słuszne, przeminął. Oby na zawsze!

Przezornie autorka zakończyła optymistyczny tekst – mógł to uzasadniać rok jego powstania: 1992 – owym krótkim a niepozbawionym obaw zdaniem. Zaś owa czarna legenda wiązała się z polityczną działalnością uczonego, poparciem dla Karola Gustawa podczas jego najazdu na Polskę, co zakończyło się zniszczeniem Leszna i końcem azylu przywódcy braci czeskich w tym mieście. Uczestniczył już wcześniej w przygotowywaniu wielkiej międzynarodowej koalicji państw protestanckich (Szwecja, Anglia, Siedmiogród) przeciw ciemiężącym jego ojczyznę Habsburgom, których sprzymierzeńcami byli polscy Wazowie. Nie on sam, wszak pierwsze skrzypce grali magnaci z wojewodą poznańskim Krzysztofem Opalińskim, hetmanem wielkim litewskim Januszem Radziwiłłem i arcyzdrajcą Hieronimem Radziejowskim na czele. Jednak po wygnaniu najeźdźców, kiedy szukano winnych, szlachta chętnie znajdowała ich w innowiercach, zwłaszcza tych cudzoziemskiego pochodzenia. Commenius był wśród nich postacią sztandarową i tak też przeszedł do historycznej legendy. Prezentowana książka zawiera materiały dotyczące naukowej działalności uczonego, 76

który należy – obok innego patrona ruchu reformatorskiego, Jana Husa – do fundamentalnych postaci w dziejach Czech. Jej tematyka pozostaje więc wolna od kontrowersji związanych z postawą polityczną uczonego, a dotyczy jego badań, które zajęły trwałe miejsce w dziejach europejskiej pedagogiki. Owszem, nie brakuje wzmianek na temat sytuacji XVII-wiecznego protestantyzmu na terenie Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Prezentowane wydawnictwo źródłowe składa się ze Wstępu (w wersji językowej polskiej i angielskiej), bibliografii, wykazu listów, jakie ze sobą wymienili w latach 1644-1648 przebywający wówczas w Elblągu (od 1642) Jan Amos Komeński i zamieszkały na Śląsku Cyprian Kimmel, doktor medycyny i filozofii, naukowo zaangażowany w badania pedagogiczne. To właśnie zbliżyło do siebie ich obu, chociaż kontakty między nimi wykraczały poza ten zakres, były to bowiem czasy panowania Władysława IV Wazy, zainteresowanego – wobec natarcia ze strony zwycięskiej kontrreformacji – utrzymaniem na terenie Rzeczypospolitej tolerancji wyznaniowej. Intelektualista czeski, który musiał szukać schronienia poza ojczyzną (trwała wówczas na terenie Rzeszy rozpoczęta w 1618 roku wojna trzydziestoletnia), znalazł je po 1625 roku w Lesznie, gdzie opiekę braciom czeskim zapewnił wielkopolski magnat, a ich współwyznawca, Rafał Leszczyński. W tamtejszym gimnazjum podjął utalentowany uczony obowiązki nauczyciela, łącząc pracę pedagogiczną z badaniami naukowymi i działalnością organizacyjną, mającą na celu usprawnienie procesu nauczania. Liczył, że jego pobyt ma charakter tymczasowy i zakończy się wraz z wojną. Ta jednak miała trwać trzy dziesięciolecia, a kiedy się zakończyła, nie przyniosła protestantom czeskim upragnionych swobód politycznych i religijnych. W Lesznie powstawały kolejne rozprawy wygnańca, którego fundamentalne dzieła ukazały się w latach 1628-1641. Kiedy podjął prace nad Pansofią, spokojny ich tok zaburzyło zaproszenie przez Samuela Hartliba do Anglii, z którym Komeński wiązał poprawienie sytuacji materialnej swej rodziny oraz nawiązanie bezpośrednich kontaktów z nauką zachodnioeuropejską. Postanowił też włączyć


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

się w wielką politykę, a mianowicie w stworzenie koalicji państw protestanckich przeciw katolickim Habsburgom i ich sprzymierzeńcom, do których grona należała monarchia polskich Wazów. Jednak wojna domowa w Anglii spowodowała, że przedwcześnie opuścił ten kraj, nie zrealizował też planu osiedlenia się w Szwecji, gdzie zatrzymał się latem 1642 roku. Leszno zamienił – z inspiracji kalwinów litewskich – na Elbląg, dokąd sprowadził rodzinę i podjął pracę w tamtejszym znanym gimnazjum. Doskwierała mu jednak bieda, czego dowodem był fakt, że kiedy wyruszał w 1644 roku na rozmowy z litewskimi i polskimi protestantami jako reprezentant władz miejskich i kościelnych Elbląga, tamtejsza rada uważała za stosowne ufundowanie mu nowego ubrania i kilku koszul, by nie przynosił swym wyglądem wstydu jednemu z najzamożniejszych miast Rzeczypospolitej. Wstęp do edycji źródłowej wymagałby pogłębienia, a korekty – niektóre zawarte w nim informacje. Razi zwłaszcza nazwanie jednego z najbliższych współpracowników Radziwiłłów birżańskich Piotra Kochlewskiego sędzią brzesko-kujawskim, sprawował on bowiem tę

godność w województwie brzesko-litewskim (nad Bugiem), z którym swą biografią był związany. Odsyłam tu do kompetentnej rozprawy Marioli Jarczykowej „Papirowe materie” Piotra Kochlewskiego. O działalności pisarskiej sekretarza Radziwiłłów birżańskich w pierwszej połowie XVII wieku (Katowice 2006). Wykaz opublikowanych listów Kinnera i Komeńskiego, jak również wzmianek zawartych w innych źródłach, a dotyczących kontaktów między nimi, obejmuje 26 pozycji. Solidne wydawnictwo, zaopatrzone w liczne przypisy, obejmuje łacińskie teksty obu uczonych mężów (s. 19-37) oraz ich tłumaczenia na język polski (s. 25-182) i angielski (s. 191-262). Ułatwia to czytelnikom szerszą recepcję tekstów, zaś dla miłośników czasów i postaci z epoki ich uzupełnienie stanowią zamieszczone na koniec – w liczbie sześciu – ilustracje. Omawiana książka stanowi wartościowy materiał dla badaczy pierwszych wieków protestantyzmu, zwłaszcza że ukazała się w dobie rocznicowych obchodów ich pięćsetlecia. Nawiązuje do powstałych w ciągu wieków publikacji dotyczących tradycji braci czeskich w Lesznie.

Noty o autorach Michał Boksa – (ur. 1973), historyk archiwista. Pracuje w Polskiej Akademii Nauk Archiwum w Warszawie Oddział w Poznaniu. Zainteresowania: historia, historia gospodarcza, regionalistyka, ekonomia. Autor licznych publikacji z zakresu historii i kultury Wielkopolski oraz biogramów wybitnych Wielkopolan. Sara Fruga – (ur. 1995), studentka etnologii w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM w Poznaniu. Interesuje się antropologią religii, szczególnie ekumenizmem oraz dialogiem międzykulturowym. Wiesława Grobelna – (ur. 1952), absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, nauczyciel dyplomowany (rusycystka i polonistka); sekretarz w Zarządzie i członek honorowy Towarzystwa Miłośników Ziemi Śremskiej. Olgierd Kiec – historyk i politolog, pracownik Uniwersytetu Zielonogórskiego, autor publikacji o dziejach protestantyzmu w Polsce i na pograniczu polsko-niemieckim. Bartosz Kiełbasa – (ur. 1982), absolwent Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, regionalista, dziennikarz, pedagog. Członek Towarzystwa Przy77


Noty o autorach

jaciół Konina, związany z miesięcznikiem regionalnym „Koniniana”, członek Społecznego Komitetu na rzecz Renowacji Konińskich Nekropolii, Towarzystwa Przyjaciół Parku im. Fryderyka Chopina, a także członek założyciel Wielkopolskiego Stowarzyszenia na rzecz Ratowania Pamięci „Frydhof”. Jerzy Kołacki – prof. UAM, dr hab. w Zakładzie Historii Polski XIX i XX wieku Instytutu Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; wiceprzewodniczący Polsko-Niemieckiego Towarzystwa w Poznaniu. Zajmuje się historią powszechną, Polski i Wielkopolski w XX wieku, historią Niemiec i stosunkami polsko-niemieckimi, zwłaszcza przymusowymi migracjami w XX wieku, pamięcią i polityką historyczną. Izabella Kopczyńska – absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu na kierunku historia specjalność archiwistyka i zarządzanie dokumentacją. Interesuje się między innymi tematyką tajnych stowarzyszeń samokształceniowych młodzieży. Anna Kosmaczewska – (ur. 1995), studentka etnologii w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Skończyła studia licencjackie z fizjoterapii na Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu, interesuje się antropologią religii i muzyką chóralną. Marceli Kosman – (ur. 1940), historyk, politolog i pisarz. Profesor nauk humanistycznych. Bartosz Łączak – student Instytutu Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu na kierunkach historia oraz archiwistyka i zarządzanie dokumentacją. Członek Polskiego Towarzystwa Historycznego, przewodniczący Sekcji Historii Regionalnej. Główne obszary zainteresowań badawczych to: historia Polski XIX wieku ze szczególnym uwzględnieniem Wielkopolski, społeczna działalność duchowieństwa katolickiego pod zaborami oraz historia protestantyzmu w Wielkopolsce. Marta Machowska – (ur. 1990), mgr historii i etnologii. Doktorantka w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się niematerialnym dziedzictwem kulturowym, kulturą ludową i jej współczesnymi formami, kulturą wsi oraz rękodziełem ludowym. Obecnie zajmuje się kulturą i dziedzictwem Biskupizny. Justyna Muszalska – (ur. 1976), mgr, absolwentka Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, studia podyplomowe „Zarządzanie ochroną dóbr kultury” na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydział Pedagogiczno-Artystyczny w Kaliszu. Pracownik samorządowy. Członek Towarzystwa Przyjaciół Lasek „Lukus” w Laskach (powiat kępiński). Katarzyna Sołtys – (ur. 1996), studentka etnologii w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się antropologią ciała, teatrem, poezją i muzyką średniowieczną. Agata Strzelczyk – studentka historii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Kamila Szymańska – starszy kustosz Muzeum Okręgowego w Lesznie, kierownik Działu Zbiorów, bibliotekoznawca. Sebastian Tuliński – grodziszczanin od urodzenia, propagator lokalnej historii. Absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (2009). Nauczyciel historii w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych im. Eugeniusza Kwiatkowskiego w Grodzisku Wielkopolskim. Autor i współautor licznych wydawnictw i publikacji regionalnych. Joanna Wałkowska – (ur. 1989), mgr, absolwentka studiów magisterskich archeologii oraz studiów podyplomowych archiwistyki, doktorantka w Instytucie Prahistorii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Główne zainteresowania: cmentarze protestanckie i osadnictwo olęderskie na terenie Wielkopolski, archeologia krajobrazu, ochrona dziedzictwa kulturowego, tożsamość społeczna a dziedzictwo kulturowe. Denitsa Zarkova – (ur. 1994), studentka IV roku filologii słowiańskiej na Uniwersytecie Sofijskim w Bułgarii. Interesuje się antropologią medyczną, migracjami, badaniami nad tożsamością i tańcem ludowym.

78


Przegląd Wielkopolski ● 2017 ● 2(116)

Summary Olgierd Kiec 500 Years of Protestantism in Poznań Till half of the 20 century most of the citizens in Poznań were Jews and protestants – Lutherans and believers of Reformed Church. Height of advancement of Protestantism in Poznań was 19 century when the city was a capital of Prussian Province and Evangelical Church was part of the Prussian State Church. After restoration of sovereignty of Poland, in 1919 Polish Protestants returned to Poznań once more. After 1945 and evacuation of almost all local Germans, that very parish assembled 500 believers of Lutheranism and Calvinism in Poznań and nearby region. Kamila Szymańska Lutheran of Leszno in the 17th and 18th centuries. History and intellectual heritage Lutheran inhabitants of Leszno originated from the Thirty Years’ War emigration and came from nearby Silesia. They managed to maintain their distinctiveness mainly because of their religion, language and culture. The article presents the intellectual achievements of the most important representatives of the Lutheran parish in Leszno. Joanna Wałkowska Forgotten treasure of Międzychód district: the cemetery-lapidarium in Orzeszkowo The cemetery-lapidarium in Orzeszkowo (municipality: Kwilcz, district: Międzychód) is associated with the confession of the Bohemian Brethren and Calvinists. The first Protestant wooden church in Orzeszkowo was founded in 1646. The cemetery in Orzeszkowo was established in 1810. The project, titled „Protestant heritage in Orzeszkowo: discovering a forgotten page of the history”, which lasted from September to November 2016, included the workshops for history teachers, history lessons, the field game and cleanup on the cemetery. The final of the project was the exhibition, that showed the history of protestants in Kwilcz and Orzeszkowo, and the realization of the project. Jerzy Kołacki Evangelical Cemetery in Wielkopolska (Greater Poland): Wyszyny – the “Sarbia” Forest District This paper is a report from the first part of the Project „Wyszyny – case study” – initiated and coordinated by the History Department and the History Institute of Adam Mickiewicz University. The project is associated with the retrieval of memory about Protestant cultural heritage of Wielkopolska. It aimed at exploring several, forgotten evangelic cemeteries, situated in the Catholic parish dedicated to “the Blessed Virgin Mary of Consolation” in Wyszyny (Budzyń community) and partially in the “Sarbia” Forest District. Bartosz Łączak Sowinki Cemetery as a case study in research on forgotten Protestant cemeteries in the municipality of Mosina This paper presents the state of preservation and the importance of old Protestant cemetery in Sowinki (municipality Mosina), one of twelve cataloged in the region. Sowinki is a small village, established probably in the first half of the 18th century as an Olender settlement. Protestant cemetery in Sowinki is located in the south-western part of the village, currently hidden in the trees and bushes on the slope. Its origin is dated to the first half of the 19th century. Bartosz Kiełbasa Evangelical cemetery in Młyny Piekarskie, Greater Poland Voivodeship This article is dedicated to the evangelical cemetery in the village of Młyny Piekarskie, Dobra Community. He talks about the fate of German settlers coming to the forested area between Dobra and Uniejow. On 25 March 2017, the evangelical cemetery in Młyny Piekarskie began the cleaning operation (excavation of tombstones from undergrowth, leveling, grubbing, collecting rubbish). Thanks to the involvement of the members of the Greater Poland Memorial Rescue Association “FRYDHOF” from Konin and the Association of Friends of Dobra Land, together with the firefighters from the OSP in Piekary and Skęczniew and the gymnasium students from Dobra, the first stage of the necropolis was completed. 79


Summary

Sebastian Tuliński Evangelicals in Grodzisk Wielkopolski The author describes the history of protestants in the 700-year-old town. Since 1517 year when Martin Luther posted 95 theses his new religious practice spread also around Grodzisk Wielkopolski. A new protestant community had existed in the town over the next centuries. In Grodzisk Wielkopolski one of the most famous theologians and priests was Erazm Gliczner, who gave directions on how to organize and plan evangelical lifestyle. After the World War II the protestant community stopped existing. Sara Fruga, Anna Kosmaczewska, Katarzyna Sołtys, Denitsa Zarkova, Memory of evangelicals in local community based on the example of ethnological field research conducted in Czarnylas (Przygodzice administrative district, Ostrów Wlkp. county) History of Czarnylas, a village placed in southern Greater Poland county, is inseparably connected with the diffusion of Polish and German settlement, these heterogeneous origins of the inhabitants were reflected in religious diversity. In our article we would like to follow the mechanisms of change that took place in the years after 1945 in the formation of the consciousness of the inhabitants of the collective hero, which are Protestants, and their contribution to the development of local culture of Czarnylas. Based on the concept of realms of memory (lieux de mémoire), we will present Czarnylas’s realms of memory associated with Protestants (churches and cemeteries), and based on the narratives of the villagers, we will present the social context of their functioning. Agata Strzelczyk, Bronikowski family from Żychlin – different fates and attitudes of two generations of dissidents from Greater Poland Since the 16th century Oppeln-Bronikowski family was one of many noble polish families who adopted the evangelical faith. Adam Oppeln-Bronikowski was the patron of congregation of Żychlin, he was also a general, politician and dissident right’s activist. His son Adam Feliks was a participant in the Four-Year Sejm and a supporter of the Constitution of May 3. The fates of two generations of the Oppeln-Bronikowski family are fascinating and closely related both to the history of Greater Poland, especially Żychlin and to the turbulent history of the 18th and 19th centuries.

80




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.