

WSTĘPNIAK
Szanowni Czytelnicy
Zbliża się koniec roku 2022. Od kilku lat, kiedy myślimy „gorzej być nie może”, świat próbuje nam udowodnić, że jesteśmy w błędzie. Najpierw pandemia, później wojna i kryzysy. Dlatego życzę Państwu, aby w te święta każdy z Was miał okazję odnaleźć spokój. Odpocznijcie od pracy, oderwijcie się od codziennej szarości i po prostu spędźcie ten czas przyjemnie. Jako temat numeru mam przyjemność zaproponować państwu wywiad z Marcelą Szumisławską-Bengtsson. Marcela pochodzi z Kowar, ale obecnie mieszka w Szwecji i pracuje tam jako ksiądz. W polskim kościele katolickim jest to nie do pomyślenia, ale w kościele ewangelicko-augsburgskim w Szwecji około 50% księży to kobiety. Niesamowite jest, jak wielkie różnice mogą występować w obrębie samego tylko chrześcijaństwa. W rozmowie Marcela przybliża nam pracę księdza protestanckiego w Szwecji i opowiada o swoich doświadczeniach.
W swoich kazaniach Marcela bardzo często mówi o nadziei. Myślę, że my też możemy spróbować odnaleźć w sobie nadzieję i wejść z nią w nadchodzący rok 2023. Miejmy nadzieję, że będzie on lepszy, niż ostatnie lata.
„Coś się kończy, coś się zaczyna”.
Mark Mościcki, redaktor naczelnyGazeta Kowarska
GAZETA KOWARSKA / SLOŁSITY kwartalnik miejski
Redakcja: Dariusz Kaliński, Mark Mościcki, Agnieszka Jakubik, Ewa Kubarko-Lewandowska (dział reklam)
Współpracują: Jarosław Kotliński, Małgorzata Krysiak, Adam Peczeniuk, Michał Pezda, Adam Walesiak, Ziomek.

Wydawca: Miejski Ośrodek Kultury, ul. Szkolna 2, 58-530 Kowary , tel./fax: 75 718 25 77; kowary.mok@gmail.com.pl
Layout, skład komputerowy: literro Okładka: Ksiądz Marcela Szumisławska-Bengtsson / fot. D. Kaliński

Szanowni Mieszkańcy Kowar, uprzejmie informuję, że Gmina Miejska Kowary przystąpiła do programu
preferencyjnego zakupu węgla dla gospodarstw domowych
Punkty wyznaczone do odbioru węgla dla mieszkańców Kowar to:
Skład opału Zygmunt Wesołowski, ul. Jeleniogórska 21 D, 58-530 Kowary, tel.: 692 340 256; 757 613 030
Skład opału SIMAR, ul. Kościuszki 142, 58-533 Kostrzyca, tel.: 507 761 908; 507 968 937
Koszt 1 tony węgla wynosi 1800 zł brutto (cena nie zawiera kosztu dowozu węgla ze składu opału do miejsca zamieszkania kupującego). W sprawie formalności związanych z zakupem węgla po preferencyjnej cenie należy kontaktować się z: Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Kowarach, nr tel.: 518 371 798, 757 182 113 lub
Biurem Obsługi Klienta – Urząd Miejski w Kowarach, nr tel.: 756 439 222
Informacje i wzory wniosków udostępniamy na stronie www.kowary.pl w zakładce MIESZKANIEC/AKTUALNOŚCI.
Dorota Czyżak, Sekretarz Miasta Kowary
Podziękowania dla funkcjonariuszy z Kowar od wdzięcznej mieszkanki
Barbórka w Kowarach
Pierwszego grudnia został złożony wieniec pod tablicą pamiątkową upamiętniającą kowarskich gwarków oraz represjonowanych politycznie żołnierzy-górników.
Ceremonia odbyła się w ramach obchodów nadchodzącej wtedy – czwartego grudnia – Barbórki, święta wszystkich górników obchodzonego na cześć ich patronki, świętej Barbary. Podczas

Odkrycie przy ulicy 1 Maja 24
Podczas remontu przejścia przy ulicy 1 Maja 24 udało się odkryć XVIII i XIX-wieczne malowidła na sufitach.

Zostaną one zabezpieczone i zachowane w możliwie najlepszym stanie. Podczas prac zastosowano nowoczesną technikę czyszczenia piaskowca – przy użyciu wiązki laserowej wypalono starą farbę, pokrywającą zabytkowe portale.
Kowarska starówka kryje wiele tajemnic i pokazuje, że Kowary są godne miana „miasta z tradycjami”. O niezwykłym odkryciu poinformował nas zastępca burmistrz Kowar, Ryszard Rzepczyński. W pasażu wykonano także kilka sgraffito, które zrealizowano poprzez pokrycie ścian mokrym tynkiem i wydrapanie w nim obrazów, wyobrażających cztery najstarsze zawody rzemieślnicze wykonywane w Kowarach.

uroczystości barbórkowej Odznaką Honorową Złotą Zasłużony dla Województwa Dolnośląskiego za działalność sportową otrzymali Janusz Piepiora i Ryszard Dwornik.

W gabinecie Pani Burmistrz
Koniec roku to czas podsumowań, dlatego zapytaliśmy Panią Elżbietę Zakrzewską, jak ocenia miniony rok i jakie projekty udało się rozpocząć lub skończyć w Kowarach w 2022.
Elżbieta Zakrzewska: Ten rok był bardzo trudny ze względu na wojnę w Ukrainie. Myślę, że wszystkimi nami to bardzo wstrząsnęło. Nie mogę się pogodzić z tym, że niewinni ludzie cierpią i umierają. W moim najbliższym otoczeniu mam ludzi, którzy nie żyją, bo zginęli na froncie. Mam kontakt z Ukraińcami i wiem, jakie to wszystko jest bardzo trudne.

Tym bardziej cieszy mnie, że przy organizacji pomocy dla Ukrainy zaangażowało się bardzo dużo osób i instytucji. To był bardzo pozytywny zryw społeczny, za który dziękuję wszystkim zaangażowanym.
Kilka dużych projektów rozpoczęło się w tym roku. Udało się przeprowadzić przetarg dotyczący dworca PKP. Przebudowa dworca jest realizowana. Firma wykonawcza Servermaster już zrobiła bardzo duże prace porządkowe. Koszt całego przedsięwzięcia to około 10 milionów złotych, z tego 4,5 miliona pochodzi z Polskiego Ładu.

Druga rzecz to remont mostu w okolicach kościoła i realizacja tak zwanej Promenady Gielniakowskiej. Będziemy realizować wzdłuż całej ulicy Ogrodowej i Staszica wymianę wszystkich chodników oraz przebudowę parkingów.
Trzeci ważny projekt to „Zielono-niebieskie Kowary”. Bardzo się cieszę, że udało nam się pozyskać firmę na renowację zbiornika wodnego przy MSR. Z typowego zbiornika gospodarczego stanie się zbiornikiem retencyjnym. Teren dookoła zostanie zagospodarowany rekreacyjnie. Będzie tam park roślin wodnych, ścieżki biegowe, ścieżki dla mam z dziećmi, wszystko to oświetlone i zmonitorowane.
W tej chwili, również w ramach „Zielono-niebieskich Kowar” rozpisaliśmy przetarg na zbiorniki wody deszczowej. Będziemy kupować kilkaset zbiorników, które będą ustawione przy obiektach użyteczności publicznej, niektórych wspólnotach i lokalach.
Przedsięwzięciem realizowanym krocząco jest poprawa bezpieczeństwa na terenie miasta. Tworzymy wiele nowych, oświetlonych przejść dla pieszych. Robimy też nowe ścieżki i chodniki, między innymi w opracowaniu jest przejście od dworca PKP w kierunku Krzaczyny.
Co udało nam się już zrealizować? Przede wszystkim ociepliliśmy salę gim -
nastyczną przy szkole podstawowej nr 1. Koszt przedsięwzięcia wyniósł milion złotych. Bez dodatkowego dogrzewania temperatura poszła w górę o kilka stopni. Jest to szczególnie znaczące w obecnych czasach. Mamy też bardzo dużo miejsc z fotowoltaiką. Są to: MSR, MOPS, ZSO, MOK i SP1. Wszystkie te pięć obiektów uzyskało fotowoltaikę dla produkcji prądu dla potrzeb własnych. Ja osobiście jestem bardzo z tego zadowolona, 80% środków pozyskaliśmy z dotacji. Jest to strzał w dziesiątkę biorąc pod uwagę obecną sytuację, a zaczęliśmy realizować te projekty jeszcze zanim zaczęto w ogóle mówić o kryzysie energetycznym.
Ważna jest dla mnie zmiana wizerunku miasta, czyli remont mostków. Powstało sześć kolejnych, tematycznych mostków: młynarza, kowala, złotnika, piwowara, ceramika i filcarza. Kolejne planujemy. Najważniejszy będzie most łączący osiedle Tkaczy z osiedlem Matejki. Planujemy go zrobić w przyszłym roku.
Społecznie ważnym dla mnie elementem jest to, że muszla koncertowa żyje. Dom Kultury organizuje dużo występów i pokazuje różną kulturę – nie tylko tę dla seniorów, ale także kulturę dla młodzieży i pop kulturę, była też opera. Udało się też po raz kolejny zrealizować Kowarskie Stragany. To przedsięwzięcie trwa już drugi rok i nadaje naszemu miastu unikatowy charakter.
Składam najserdeczniejsze życzenia! Oby święta były spokojne, zdrowe, pełne ciepła rodzinnego, uśmiechu i miłości.
Platan

Domki Platan w Karkonoszach
Domki Platan w Karkonoszach to idealne miejsce do zorganizowania konferencji, szkolenia czy warsztatów, a także spotkań integracyjnych.
Do dyspozycji oddajemy klimatyzowaną i w pełni wyposażoną salę konferencyjno-bankietową o powierzchni ok. 70 m 2 , przeznaczoną do organizacji spotkań do 50 osób. Zorganizujemy pełną obsługę wraz z zapewnieniem usług cateringowych.
Dla grup biznesowych proponujemy obiekt do wyłącznej dyspozycji. Dysponujemy komfortowymi domkami i apartamentem, które oferują 50 miejsc noclegowych.
Nasza oferta jest elastyczna i indywidualnie dostosowana do potrzeb konkretnej firmy.
Dodatkowo oferujemy:
• monitorowany i ogrodzony parking
• dostęp do strefy rekreacji (bilard, boisko do piłki plażowej, wypożyczalnia rowerów elektrycznych, siłownia zewnętrzna)
• dostęp do strefy relaksu (sauna, balia kąpielowa, basen)
• miejsce na ognisko
Polecamy się także przy okazji imprez okolicznościowych.
Chcesz zorganizować imprezę? tel. 500 824 770 | platan@adres.pl ul. Nowa 21, 58-530 Kowary


Wszystkim Mieszkańcom i Gościom życzymy pełnych miłości i radości Świąt Bożego Narodzenia.
Niech ten piękny czas będzie czasem wytchnienia i refleksji.
W Nowym Roku życzymy zdrowia, wielu sukcesów oraz wszelkiej pomyślności, aby każdy dzień upłynął bez trosk i zmartwień.
Domki Platan w KarkonoszachMarcela Szumisławska-Bengtsson urodziła się w Kowarach, ale dwanaście lat temu wyjechała do Szwecji. W Skandynawii pracuje jako… ksiądz w kościele ewangelicko-augsburgskim. Zapraszam na wywiad, z którego dowiecie się, jak wygląda codzienna praca Marceli, jak to jest być księdzem oraz czym różnią się katolickie i ewangelickie tradycje.

Być pasterzem, liturgiem, mówcą, kobietą
No to jak to jest być księdzem, dobrze?
Bardzo dobrze! Cenię sobie kontakt z ludźmi. Wyzwanie w byciu księdzem polega na dotarciu do każdego człowieka. Może to trochę banalnie zabrzmi, ale każdy nowy dzień to nowe możliwości i naprawdę nigdy nie wiadomo, co człowieka spotka. To też sprawia, że ta praca nigdy mi się nie nudzi.
Jako ksiądz mam kontakt i bardzo bliskie relacje z wieloma ludźmi, gdyż towarzyszę im niejako od urodzenia do śmierci. Ludzie wiedzą, że jako ksiądz mam obowiązek milczenia, obowiązuje mnie tajemnica spowiedzi, więc powierzają mi tajemnice czy otwierają się w taki sposób, w jaki nie mogliby się otworzyć przy innych ludziach. Zawsze mam wtedy okazję zaoferować ludziom wsparcie duchowe, jeżeli tego potrzebują.
Mówisz o sobie, że jesteś księdzem. Mnie uczono, że ksiądz protestancki to pastor. Jak to jest z nazewnictwem? W Szwecji używamy słowa „präst”. Po angielsku będzie to słowo „priest”, czyli ksiądz. W Szwecji, jeżeli mówimy pastor, to raczej mamy na myśli pastora z kościołów Zielonoświątkowych, innego odłamu chrześcijańskiego.
A jak wygląda w Szwecji sytuacja kobiet – księży? W Polsce jest to nie do pomyślenia.
U nas to nie jest niczym dziwnym. Prawie pięćdziesiąt procent księży w Szwecji to kobiety. Są tradycje w kościele w Szwecji, które interpretują Biblię bardzo dosłownie i twierdzą, że kobiety w kościele mają milczeć, gdyż tak pisał apostoł Paweł w listach. Te słowa są jednak napisane w pewnym kontekście historycznym i w odniesieniu do konkretnej parafii. Są też argumenty, że tylko mężczyźni byli wybierani przez Jezusa na apostołów, więc kobiety nie mogą być księżmi. No ale apostołowie byli też przecież wyłącznie Żydami. Czy księża w Polsce i Szwecji są pochodzenia żydowskiego?
Poza odprawianiem mszy Twoim obowiązkiem jest przeprowadzanie chrzcin, ślubów i pogrzebów. Zacznijmy od tych ostatnich. Jak wygląda pogrzeb w wydaniu ewangelicko-augsburgskim, czym różni się od katolickiego i jak Ty podchodzisz do tego trudnego wydarzenia? Moją rolą jako księdza podczas pogrzebu jest być osobą, która prowadzi lu -
dzi przez ten obrządek i wierzy w to, co mówi. Nawet, jeżeli ludzie nie mają do końca wiary, to mogą zobaczyć wiarę księdza i też być poruszonym.
U nas ma się cztery tygodnie na odprawienie pogrzebu. Ludzie często długo czekają i pogrzeb najczęściej odbywa się trzy tygodnie od daty zgonu. Z pogrzebu katolickiego pamiętam otwartą trumnę. U nas tego się nie praktykuje. Tydzień czy dwa tygodnie przed samym pogrzebem spotykam się z rodziną zmarłego i rozmawiamy o ich życzeniach i zmarłej osobie. Nie pytam się otwarcie, czasami ludzie powiedzą w rozmowie coś osobistego. Na przykład, jak razem ze zmarłą matką modlili się co wieczór. Mogę wtedy zaproponować, żeby pomodlić się też w taki sposób podczas pogrzebu. Ona dla Was zawsze czytała tę modlitwę, a teraz jest czas, żeby odczytać tę modlitwę dla niej. Gdy nadchodzi dzień pogrzebu, jestem na miejscu godzinę wcześniej. Trumna jest zamknięta. Pogrzeby odprawiamy w kaplicy. Zdarzają się pogrzeby w kościele, ale bardzo rzadko. Po samej ceremonii pogrzebowej najczęściej następuje kremacja. W trakcie pogrzebu śpiewa się przynajmniej dwie pieśni. Muzyka jest u nas ważna, na muzykę jesteśmy otwarci i rodzina może sobie jakiejś konkretnej życzyć podczas ceremonii. Mówię nie tylko o pieśniach pogrzebowych, ale też o zwyczajnej muzyce albo klasykach takich jak „Time to say goodbye”.
Czyli muzyka ogólnie odgrywa istotną rolę w kościele ewangelickim? U nas muzyka jest bardzo ważna. Muzyka porusza ludzi, również tych, którzy nie zawsze mają jakiś kontakt z kościołem –a przecież bardzo wiele takich ludzi przychodzi na pogrzeb. Dla nas jako księży w ogóle jest to wyzwanie, żeby w mowie pogrzebowej używać języka zrozumiałego dla takich ludzi. Mowa pogrzebowa u nas składa się z pewnych części osobistych dotyczących zmarłego – co lubił, czym się zajmował, natomiast zdecydowanie nie jest to lista dat ani nekrolog. Później próbuję wpleść w wypowiedź jakieś fragmenty, gdzie mówię o nadziei i zmartwychwstaniu. Mówię wtedy językiem zrozumiałym dla wszystkich ludzi. Często opowiadam o naturze, o roślinach, które muszą przekwitnąć, a ich ziarna muszą odpocząć pod ziemią i nabrać siły, aby na wiosnę narodzić się na nowo.
Czyli zamiast typowego kazania stosujecie takie opowieści czy metafory, które mają dotrzeć nawet dla osób niemających z kościołem nic wspólnego?
U nas to właśnie jest typowe kazanie. Język używany w kościele jest trochę inny niż u was. Niedawno byłam w Polsce i poszłam na katolickie nabożeństwo, aby posłuchać kazania. Język był bardzo poetycki i bardzo teologiczny. Ja tak naprawdę zrozumiałam tylko połowę z tego, a przecież studiowałam teologię. Zastanawiałam się wtedy, ile z tego rozumieją wierni. Dla Martina Lutra było bardzo ważne, aby mówić zrozumiale do ludzi. Gdy przygotowywałam się do posługi uczono nas, że celem minimalnym kazania jest pobudzanie u słuchacza nadziei. A nadzieja u nas w Kościele oznacza nadzieję na zmartwychwstanie. Wiarę w to, że śmierć nie ma ostatecznego słowa i życie zawsze wygrywa ze śmiercią.
W tradycji luterańskiej wierzymy, że jesteśmy zbawieni nie poprzez uczynki, ale poprzez łaskę. Nie musimy podczas kazania pogrzebowego wspominać o tym, jakim to zmarły nie był grzesznikiem i że musimy się za niego modlić. Ta osoba jest już zbawiona i my powinniśmy tylko zaufać tej obietnicy zbawienia danej przez Boga. Cieszymy się z tego, że ta osoba będzie zbawiona, zamiast zamartwiać się, czy na pewno tego zbawienia dostąpi. Oczywiście nadal jest modlitwa za zmarłą osobę. Pogrzeby jednak są jasne i pełne nadziei, zamiast ciemnych i przygnębiających.
A co się dzieje po kazaniu? Po mowie pogrzebowej posypuję trumnę ziemią trzy razy i mówię, że Chrystus jest zmartwychwstaniem i życiem. Rytualnie powierzam wtedy tego człowieka w ręce Boga. Potem jest czas, aby pożegnać się ze zmarłą osobą. Ci, którzy są w kaplicy, po kolei podchodzą i kładą pojedynczy kwiat na trumnie.
U nas trumna stoi w kaplicy i wszystko dzieje się w kaplicy. Bukiety stoją obok, a na trumnę ludzie kładą pojedyncze kwiaty. Wtedy też jest możliwość zapalenia świeczki na specjalnym, kulistym świeczniku w szwedzkim stylu.
A jak wygląda sprawa ze ślubem, trafiały Ci się nietypowe sytuacje? Dużo czasu spędzasz z młodą parą?
Z młodą albo starą parą! Jak na razie miałam trzy śluby. Były osoby, które żyły ze
sobą przez dłuższy czas i miały już razem dzieci. Były osoby po pięćdziesiątce, które znalazły miłość na nowo.
Bardzo ważne jest zrozumienie, jakie ludzie mają wyobrażenia o ślubie i dlaczego myślą w taki, a nie inny sposób. Jeżeli wizje ludzi są w graniach rozsądku i naszej wiary chrześcijańskiej, to nie ma problemu z tym, aby lekko dopasować ceremonię pod konkretną parę. Jako ksiądz natomiast jestem odpowiedzialna za cały obrządek, niektórych granic nie można przekraczać.

Pewnego razu podczas rozmowy ślubnej para zapytała mnie, czy nie można skrócić „gadki o Bogu”, bo rodzina nie jest zbyt wierząca. Odpowiedziałam wtedy, że nie mogę tego zrobić, ale zapytałam też, w jaki sposób para myśli o ślubie. Wiedziałam, że jakieś relacje z Kościołem mają. Tak naprawdę okazało się, że nigdy nie byli na ślubach w kościele, a obraz ślubów mieli z telewizji. Wyobrażali sobie, że ksiądz mówi i zachowuje się w bardzo specyficzny sposób, ale ten obraz jest niepoprawny – stąd wynikała ich prośba. Zdarza się też, że ludzie oglądają dużo amerykańskich filmów i chcą, aby ojciec prowadził pannę młodą do ołtarza. Tłumaczę wtedy, że ta tradycja wynika z historii, gdy śluby traktowano trochę jak wymianę handlową. Ojciec panny młodej z mężem się przytulali, ojciec oddawał córkę i następowała wymiana pieniędzy. Uświadamiam ludzi na temat tej symboliki, ale wtedy mogą też powiedzieć, że tata znaczy dla panny młodej bardzo dużo i mimo tej starej symboliki chcą, aby prowadził dziewczynę do ołtarza. Nie ma w tym wtedy nic złego, jeśli rozumie się motywy.
Kolejnym Twoim obowiązkiem jest udzielanie chrztu. Podobno bardzo to lubisz?
Chrzty są wspaniałe! Ta liturgia jest żywa i nigdy nie wiadomo, co się zdarzy. Zacznijmy jednak od początku. Przed chrztem próbuję spotkać się z rodziną – nie tylko mama z dzieckiem, ale też drugi rodzic. Proszę wtedy o możliwość potrzymania dziecka z bardzo pragmatycznych powodów – chcę sprawdzić, jak ciężkie jest dziecko. Podczas chrztu w pewnym momencie będę je trzymać i muszę sprawdzić, jak jest najwygodniej to zrobić.

Pytam rodziców dlaczego chcą ochrzcić dziecko i co chrzest dla nich oznacza. Najczęstszą odpowiedzią jest, że chrzest to bardzo piękna tradycja. To jest najczęstszy powód chrztu w Kościele w Szwecji. Rodzice często mają już relację z Kościołem, na przykład sami byli ochrzczeni. Wtedy mogą mieć jakąś starą sukienkę do chrztu, która może mieć nawet kilkadziesiąt lat. To bardzo fajna tradycja, gdy dzieci w rodzinie używają tej samej sukienki do chrztu. Na sukience są haftowane imiona tych, którzy byli w niej chrzczeni. U nas dziecko ubiera się do chrztu w bardzo długą, białą sukienkę – niezależnie czy jest to chłopiec, czy dziewczynka. Biała sukienka symbolizuję wiarę, w które to dziecko ma wzrastać. Cała liturgia zaczyna się od procesji z krzyżem. Potem jest wlewanie wody do chrzcielnicy. Są czytania modlitwy, kiedy zaangażowani mogą być rodzice albo chrzestni, jeśli mają odwagę i się nie denerwują. Moim obowiązkiem jest zachować kontrolę nad sytuacją i dopilnować, by mimo stresu wszystko się udało. Nawet jeśli dziecko zaczyna płakać, muszę pamiętać o zachowaniu spokoju – keep calm!
W trakcie chrztu próbujemy zaangażować rodzinę i tych, którzy siedzą w ławach. Gdy nadchodzi moment lania wody pytam się, czy są jakieś dzieci, które mogłyby napełnić chrzcielnicę. Dzieci zgłaszają się i w ten sposób pomagają w obrzędzie. Jeżeli jest to chrzest dziecka, to jest dla mnie naturalne, że to dzieci powinny być w centrum uwagi i powinna być możliwość zaangażowania ich w sakrament.
Po polaniu wodą unoszę dziecko niczym w scenie z Króla Lwa. Mówię, że właśnie to dziecko chrzczę. Biorę to dziecko w ramiona, przechodzę się po Kościele i pokazuję to dziecko wszystkim obecnym. W ten sposób witamy to dziecko we wspólnocie.
Po wszystkim dziecko często otrzymuje aniołka lub rybę, którą wiesza się na „drzewie chrzcielnym”. W Szwecji jest taka tradycja, że aniołek, ryba lub coś innego wisi w Kościele na tym „drzewie” i dzieci najczęściej po roku są zapraszane, aby odebrać ten przedmiot. Wtedy ta relacja z Kościołem nie kończy się tylko na chrzcie.

Jeśli chcecie państwo dowiedzieć się więcej o Marceli i jej pracy, koniecznie obejrzyjcie wywiad z nią na kanale youtubowym Kuriera Kowarskiego:
Jubileuszowa wystawa 500+
Już po raz dziesiąty w galerii Miejskiego Ośrodka Kultury zorganizowana została Wystawa Twórczości Kowarzan 500+. Jest to edycja szczególna, poświęcona pamieci Krystyny Koniecznej, która odeszła od nas w tym roku, a była inicjatorką i organizatorką poprzednich dziewięciu wystaw 500+. W tym roku swoje prace zaprezentowali twórcy doskonale znani kowarzanom, ale są też debiutanci. Tacy, którzy dopiero rozpoczynają artystyczną drogę i tacy, którzy tworzą od dawna, ale teraz odwarzyli się zaprezentować swoje prace światu. Wernisaż odbył się 18 listopada. Wystawa czynna jest do końca roku 2022. Dziękujemy i gratulujemy wszystkim kowarskim Twórcom, którzy zechcieli wziąć udział w wystawie.


Teatr 55 w Pałacu

Dwa tygodnie po premierze kowarski Teatr 55 zagrał „Eksperyment” w Pałacu Wojanów. Zespół podjął wyzwanie i świetnie poradził sobie w zupełnie odmiennych od premierowych warunkach. Kameralna przestrzeń sprawiła, że granica między „sceną” a widownią stała się jeszcze bardziej niepokojąca. Sztuka Grzegorza Reszki w realizacji naszego teatru została bardzo dobrze przyjęta przez pałacową publiczność, a to znaczy, że teatralny eksperyment jest całkiem udany. Zespół dostał już zaproszenia od kilku ośrodków na Dolnym Śląsku, kolejne spektakle planowane są na najbliższe miesiące.


Fajfy w Moku
Mury kowarskiego domu kultury pamiętają wiele. Koncerty gwiazd estrady w czasach PRL-u, seanse filmowe w Kinie Światowid, spektakle teatralne z udziałem wybitnych polskich aktorów lub imprezy taneczne, między innymi popularne „fajfy”.


Ci, którzy pamiętają, wiedzą, że fajfy to wieczorki taneczne rozpoczynające się o godzinie 17.00. Stąd nazwa tych potańcówek – w języku angielskim five o'clok to godzina siedemnasta. I właśnie o godzinie 17.00 rozpoczęła się impreza taneczna w jeden z listopadowych piątków w auli Miejskiego Ośrodka Kultury (25 listopada). Do tańca przez trzy godziny grał kowarski zespół (nie mogło być naczej!) Five o'clock, który powstał niecały rok temu. Członkowie to doświadczeni muzycycy Kowarskiej Orkiestry Rozrywkowej. Niektórzy przed laty grali na dancingach i właśnie na fajfach, doskonale więc czują klimat takich wydarzeń.
Frekwencja dopisała, a uczestnicy byli bardzo zadowoleni z potańcówki. Nasi rozmówcy twierdzili, że na fajfy mogliby przychodzić co tydzień. Parkiet był wypełniony od pierwszych do ostatnich minut imprezy.
Organizatorzy już teraz zapraszają na kolejne fajfy. W karnawale tańce w auli MOK od godz. 17.00 odbedą się w piątek 21 stycznia. Bilet wstępu kosztuje 15 zł, zachęcamy do rezerwacji miejsc.
Informacje i zapisy: biuro MOK tel. 757182577

O Kowarach filmowo w internecie
Kurier Kowarski – wersja filmowa
Już ponad 40 wydań cotygodniowych informacji z Kowar ukazało się na platformie YouTube Kurier Kowarski (publikowane są też na Facebooku o tej samej nazwie). Od początku roku w każdy czwartek można obejrzeć, co ciekawego dzieje się w Kowarach. Zapraszamy do oglądania.
DCK Arka Karkonoszy online
Tu możecie obejrzeć serię prawie stu wywiadów z ludzmi Karkonoszy i relacje z wydarzeń u czeskich partnerów projektu.
Wydawcą wiadomości jest Miejski Ośrodek Kultury w Kowarach, który realizuje je w ramach projektu „Dokumentacyjne Centrum Karkonoszy online” dofinansowanego przez Unię Europejską.
„Dokumentacyjne Centrum Karkonoszy online” / Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego Program: Interreg V-A Republika Czeska – Polska Oś priorytetowa 4: Współpraca instytucji i społeczności. NR: CZ.11.4.120/0.0/0.0/20_032/0002854
REKLAMA
pociąg powoli wtoczył sie pod mały wiadukt, na którego kamiennej podmurówce siedziało kilku wesołych młodzieńców w białych golfach, marynarkach i nieco przydługich włosach, jak na tamte lata, śmiali się głośno paląc papierosy i popijając wina stojące obok małego radyjka, z którego sączył się „dom wschodzącego słońca” jeden z nich stał tyłem do nas, z kieszeni w spodniach wystawał mu grzebień, gdy go mijaliśmy, odwrócił sie do nas i przechylił ostentacyjnie butelkę opróżniając zawartość... za kilkadziesiąt lat paru z nich pokona wiadukt, nad ich głowami w swojej ostatniej drodze... w kłębach dymu z parowozu, który zawiał na okna wiatr mijaliśmy małą górkę z kilkoma drzewami, kiedyś nazwana będzie półkulą, przez dziesiątki zim będzie tu słychać gwar dzieciarni zjeżdżającej do wieczora na sankach nartach tornistrach i na czym sie da, za kilkanaście lat obok powstanie mały wyciąg, powstanie i przestanie działać... po chwili przejechaliśmy obok hotelu robotniczego, zza okna na którym suszyły się tenisówki machał do nas jakiś chłopiec, w budynku przez wiele lat będą mieszkać w ciasnej niezapomnianej wspólnocie całe rodziny oczekujące długie lata na własne mieszkanie, wspólna praca, wspól -
na kuchnia, wspólne marzenia... znowu minęliśmy w oddali szkołę, z której wybiegały dziesiątki niebieskich fartuszków, potem mokradła, na których za kilkadziesiąt lat powstaną przytulone do siebie szeregi domków... przejechaliśmy obok otwartego semafora, potem obok ujęcia wody z wykutymi w kamieniu datami niemieckich czasów i nasz pociag wjechał na małą stacyjkę, minął drewnianą rampę, spore blaszane magazyny przypominające o latach przemysłowej świetności miasta i gołe słupy trakcji przedparowozowych czasów... zawiadowca czekał już na peronie obok kranu i zlewu z napisem „woda zdatna do picia”, przywitał się z uśmiechniętym maszynistą umawiając się na wieczorną wódkę, na pobliskiej działce z niebieską ławką... z pociagu wysiadło kilka osób i poszło w kierunku ścieżki obok słupa ogłoszeniowego z ponadrywanym hasłem „dni kolei”... za dwadzieścia lat ruch na torach zacznie zamierać, przedwojenne szyny zaczną odmawiać posłuszeństwa, drzewa krzaki i woda zaczną zdobywać torowiska, stacyjka opustoszeje, na chwilę zamieni się jeszcze w stolarnię z psim stróżem, a potem zniknie bezpowrotnie, niechciana przez bezkarnych zarządców zza odległego biurka...
ziomek
czynny od poniedziałku do soboty 6:00–21:00 oraz niedziela 8:00–18:00.
PORADNIA GINEKOLOGICZNA (NFZ)
Kowary, Zamkowa 5 – budynek MOPS czynna: pon., śr., czw., pt. 8.00–13.00, wtorek 8.00–17.00 Andrzej Drabarek – spec. ginekolog-położnik rejestracja w godz. 8.00–12.00 tel. 75 718 20 99, 603 13 99 22
bezpłatnie, pełny zakres usług w ramach NFZ

W historii naszej gazety przewijał się dział tak zwanej „Kroniki Policyjnej”. W tym numerze chcielibyśmy nawiązać do niego, przedstawiając Wam dwie świeże sprawy kryminalne, jakie miały miejsce w naszej okolicy. W obu interwencjach uczestniczyli policjanci z Kowar.
Mężczyzna podejrzany o ROZBÓJ z nożem zatrzymany, a następnie tymczasowo aresztowany
Policjanci z Kowar i z Wydziału Kryminalnego z Komisariatu I Policji w Jeleniej Górze zatrzymali 33-letniego mieszkańca powiatu karkonoskiego podejrzanego o rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia oraz o wymuszenie rozbójnicze. Jak ustalili funkcjonariusze, do zdarzenia doszło w 12 października br. na terenie gminy Mysłakowice. Napastnik zaczepił na przystanku autobusowym pokrzywdzonego, zastraszył nożem i zażądał wydania telefonu komórkowego i pieniędzy. W związku z tym, że mężczyzna nie posiadał ani telefonu ani pieniędzy zmusił go groźbą do wybrania 400 zł z bankomatu. Następnego dnia sytuacja się powtórzyła. 33-latek zastraszył pokrzywdzonego i zmusił do wybrania z bankomatu 1000 zł. Łącznie łupem sprawcy padło 1400 zł. Okazało się, że przestępstw tych dopuścił się w warunkach, tzw. „recydywy”.


Pokrzywdzony w obawie o swoje życie i zdrowie zawiadomienie o przestępstwie złożył dopiero 18 listopada br. po nakłonieniu do tego przez swoje koleżanki z pracy. Tego samego dnia mężczyzna podejrzewany o te czyny został zatrzymany, a następnie trafił do policyjnego aresztu. Za popełnione przestępstwa grozić mu może nawet do 15 lat pozbawienia wolności. 20 listopada br. Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze na wniosek prokuratora Prokuratury Rejonowej zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na 3 miesiące.
podinsp. Edyta Bagrowska
Policjanci z Komisariatu Policji w Kowarach zatrzymali 42-letniego mieszkańca powiatu karkonoskiego podejrzanego o posiadanie znacznych ilości narkotyków oraz o uporczywe nękanie swojej byłej partnerki i jej matki.
17 listopada br. w Kowarach policjanci zatrzymali do kontroli drogowej kierującego pojazdem marki Honda, którym okazał się 42-letni mieszkaniec powiatu karkonoskiego. Okazało się, że mężczyzna posiadał amfetaminę, z której można uzyskać blisko 80 porcji handlowych.
Mieszkaniec powiatu karkonoskiego odpowie również za uporczywie nękanie swojej byłej partnerki i jej matki. 42-latek od stycznia 2021 roku do października br. nachodził byłą partnerkę o różnych porach dnia i nocy, wielokrotnie wysyłał wiadomości, dzwonił z różnych numerów abonenckich, śledził. Podobnie zachowywał się wobec jej matki, której dodatkowo przekazywał nieprawdziwe informacje na temat córki. Zachowanie mężczyzny wzbudziło w nich poczucie zagrożenia oraz naruszyło ich prywatność.
Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Obecnie policjanci wyjaśniają okoliczności tego zdarzenia, a 42-latek odpowie za znaczne posiadanie narkotyków oraz stalking, za co grozić mu może nawet do 10 lat pozbawienia wolności. 18 listopada br. Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze na wniosek prokuratora Prokuratury Rejonowej zastosował wobec mężczyzny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na 3 miesiące.
podinsp. Edyta Bagrowska

Uporczywie nękał swoją byłą partnerkę i jej matkę – został tymczasowo ARESZTOWANY


KRONIKA SMK
28 października 2022 r.
Gościliśmy kolejny raz Pana Marka Rosteckiego. Tym razem była to muzyka z musicalu „Skrzypek na dachu”. Był to super wieczór muzyczno-słowny. Pan Marek potrafi nie tylko piękne grać ale także ciekawie opowiadać. Kto nie był, niech teraz żałuje.
11 listopada 2022 r.
Braliśmy udział w obchodach Święta Niepodległości.
1 grudnia 2022 r.
Wraz z naszymi niemieckimi przyjaciółmi z Schönau-Berzdorf uczestniczyliśmy w Kowarskiej Barbórce.
KRONIKA SMK 2022 ROK
styczeń – marzec
Rok zaczął się dla nas pechowo, a mianowicie, ogromnym rachunkiem za ogrzewanie gazowe. Okazało się jednak, ze mamy wielu przyjaciół i sympatyków. Po ogłoszeniu „zrzutki” na Zrzutka.pl zebraliśmy w ciągu niecałego miesiąca kwotę, która przerosła nasze wyobrażenia. Pomocną dłoń wyciągnęła do nas także Gmina Kowary zawieszając nam spłatę podatku od nieruchomości do czerwca 2022 r. Na chwilę obecną czekamy na drugi duży rachunek za gaz, ale nasza sytuacja finansowa ma się lepiej. Nie musimy zamykać naszego Domu Tradycji jak pomyśleliśmy w pierwszej chwili. Utrzymujemy wprawdzie minimalną temperaturę (15 stopni), dzielimy dyżury tak, żeby nikt nie musiał przebywać w trochę wychłodzonym budynku dłużej niż dwie godziny. Pogoda na zewnątrz także nam sprzyja. Wy-
słaliśmy po wejściu nowej ustawy odpowiednie oświadczenie, by udowodnić, że nie jesteśmy firmą tylko zwykłym stowarzyszeniem pracującym na rzecz naszego miasta, propagując jego historię i walory turystyczne. Trzeba jeszcze do tego dodać, że robimy to społecznie. Nikt z nas nie pobiera za to opłaty.
Jeśli chodzi o plany na następne miesiące tego roku, to mając na uwadze „Rok Gielniakowski”, przygotowujemy się do wystawy jego dzieł. Przyłączyliśmy się również do pomocy Ukrainie. Przeprowadziliśmy wśród członków SMK zbiórkę pieniędzy, a także pomagaliśmy w ZSO Kowary przygotować ich pobyt w szkole.
kwiecień 2022 r.
Zaczęliśmy przygotowania do obchodów „Roku Gielniakowskiego”. Do końca miesiąca została przygotowana wystawa poświęcona Józefowi Gielniakowi. Jej wernisaż odbędzie się 8 lipca. Kwiecień, to także następny duży rachunek za ogrzewanie gazowe. Trochę może mniejszy jak poprzedni, ale też było cieplej.
m aj 2022 r. Przygotowaliśmy nasze muzeum do odwiedzin turystów. W czasie Majówki było trochę zwiedzających.
17 czerwca 2022 r.
Odwiedzili nas nasi przyjaciele z Schönau-Berdzdorf. Nie widzieliśmy się całe dwa lata. Tym razem celem zwiedzania były Kowary. Pokazaliśmy im Kowarski Ratusz, Starówkę, Park Miniatur, Wyspę i kompleks szpitalny Bukowiec, Wysoka Łąka. Oczywiście nie omieszkaliśmy pochwalić się naszym Domem Tradycji, bo przecież przez te dwa lata wiele się tu zmieniło. Bardzo mile spędziliśmy dzień. Nasi niemieccy przyjaciele przywieźli w darze cenne eksponaty do naszego Mini-Muzeum Piwowarstwa.
22 czerwca 2022 r.
Odbyło się Walne Zgromadzenie SMK. W planach wakacyjnych mamy, jak co roku, porządki przy pomniku na Viktorii.
8 lipca 2022 r.
W Domu Tradycji odbył się wernisaż Wystawy reprodukcji prac Józefa Gielniaka. W ten sposób chcieliśmy wpisać się w obchody „Roku Gielniakowskiego”. Przed tym wydarzeniem zapaliliśmy znicz na jego grobie.
Wernisaż rozpoczął się odczytaniem fragmentów listów Józefa Gielniaka i Anny Zelenay – poetki z Kłodzka. Ich listy miały bardzo osobisty charakter, przybliżyły nam uczucia i rozterki dwojga artystów, ludzi bardzo wrażliwych, obarczonych cierpieniem związanym z chorobą. Gruźlica była nieodłącznym elementem ich życia, ograniczała im świat, możliwości poruszania się i pracy a jednak, mimo choroby, potrafili cieszyć się życiem i tworzyć ponadczasowe prace. Byli przyjaciółmi na odległość, nie dane im było spotykać się a jednak więzi intelektualne pozostawały bardzo silne. To spotkanie (poprzez listy) z Józefem Gielniakiem było dla nas, uczestników wernisażu, jak sądzę, ważną refleksją na temat życia i twórczości wybitnego grafika. W atmosferę tamtych czasów wprowadziła nas Anna Burdach. Listy czytali Barbara Krygowska i Janusz Tymiński. Następnie podziwialiśmy prace Józefa Gielniaka, towarzyszył nam jazz, który ich autor tak uwielbiał.
W tym dniu mogliśmy także pokazać nasze nowe drzwi, a właściwie ich druga stronę. Autorka „makowych drzwi” – Ewa Wojciechowska-Gawor pomalowała nam pięknie ich drugą stronę.
lipiec i sierpień
To czas mobilizacji dla członków Stowarzyszenia, ponieważ nasz Dom Tradycji otwarty jest dla zwiedzających od poniedziałku do niedzieli. Związane jest to z pełnym zaangażowaniem nas wszystkich w codzienne dyżury, a chętnych, by zobaczyć nasze wystawy, nie brakowało.
14 września 2022 r.
Od 18 lat „Międzynarodowy Festiwal Sztuki Włókna” związany jest z naszym Domem Tradycji. W tym roku gościmy Krystynę Hendrychowską i jej wystawę „Oblicza tkaniny”.
24 września 2022 r.
Po 2 latach przerwy (pandemia) mogliśmy się znowu spotkać z naszymi niemieckimi przyjaciółmi. Tym razem zwiedzaliśmy Schönau-Berzdorf, miejscowość, w której mieszkają. Towarzyszyła nam Pani Burmistrz Elżbieta Zakrzewska. Trafiliśmy także na przepiękną pogodę. Był to bardzo miło spędzony pełen wrażeń dzień.
28 października 2022 r.
Gościliśmy kolejny raz Pana Marka Rosteckiego. Tym razem była to muzy-
ka z musicalu „Skrzypek na dachu”. Był to super wieczór muzyczno-słowny. Pan Marek potrafi nie tylko piękne grać, ale także ciekawie opowiadać. Kto nie był, niech teraz żałuje.


11 listopada 2022 r. Braliśmy udział w obchodach Święta Niepodległości.
1 grudnia 2022 r. Wraz z naszymi niemieckimi przyjaciółmi z Schönau-Berzdorf uczestniczyliśmy w Kowarskiej Barbórce.

Minął 29. rok naszej działalności. Dziękuję wszystkim za pracę na rzecz naszego Stowarzyszenia. Bez Waszego zaangażowania nie moglibyśmy w przyszłym roku obchodzić 30 lat istnienia SMK.

Wasza przewodnicząca

Okrzeszyn


Czy słyszeli Państwo o worku Okrzeszowa? Jak daleko jest Okrzeszyn? Co wiąże tę miejscowość z Kowarami? I czy warto się tam wybrać? Zapraszam do lektury krótkiego tekstu o niezwykłym, a bardzo mało znanym miejscu w Sudetach.
Okrzeszyn przed wojną; www.polska.org.pl
POŁOŻENIE i TRANSPORT
Miejscowość otoczona jest z trzech stron państwową granicą z Czechami i leży w tak zwanym Worku Okrzeszyna. Aby się tam dostać, trzeba wspiąć się na wysokość 550 m.n.p.m na wysokości Uniemyśla, po czym dostajemy się w dolinę rzeki Szkło otoczoną dwoma stromymi górami: Jańskim Wierchem i Węglarzem. Odległość między Okrzeszynem w linii prostej od Kowar wynosi zaledwie 25 km, samochodem – 41 km. Do 1954 r. kursowały tam pociągi osobowe z Kamiennej Góry (linia numer 330) przez Czadrów, Janiszów, Krzeszów, Chełmsko Śląskie i Uniemyśl do stacji końcowej. Składy dalej nie jechały, ponieważ tory kończyły się ślepo. Linia powstała w 1889 r. i była zwana Koleją Doliny Zadrny (Ziederthalbahn). Już przed 1945 r. była nazywana „wleczącą się”(Ziederschleiche, schleichen – wlec się), ponieważ pociągi jeździły tam ze średnią prędkością ok. 20 km/h. Linia kolejowa, oprócz przewozu pasażerów, pielgrzymów, towarów, węgla kamiennego, służyła do przewozu małych aromatycznych kiełbasek wędzonych na szyszkach jodłowych, stąd inna jej nazwa – Kolej Kiełbasiana. Obecnie jedyną możliwością dotarcia jest droga z Chełmska Śląskiego przez Uniemyśl.
URAN
Związek z Kowarami Okrzeszyn miał przez Przedsiębiorstwo Kowarskie Kopalnie, przemianowane 1 stycznia 1951 r. na Zakłady R1. Zakład prowadził tam prace poszukiwawcze od 1947 roku. Okazało się, że w górotworze znajdowała się ruda uranu na tyle bogata, że można było rozpocząć wydobycie. W 1954 doświadczeni górnicy z Kowar zostali wysłani do zbudowania górniczej infrastruktury na zboczu góry Węglarz. Zaplanowano budowę 3 poziomów na różnych głębokościach. Wybudowano
1 sztolnię i 2 szyby (na głębokości 214 i 230 metrów). Postawiono około 20 budynków, w większości drewnianych, takich jak wieża wyciągowa, maszynownia, suszarnia ubrań, magazyny, estakada transportowa, warsztat ciesielski i inne. Niestety, pomimo dokopania się do złoża, prace przerwano. Przez kilka lat trwały jeszcze prace konserwatorskie. Jednak wydobycia nie wznowiono. Do dziś można odnaleźć pozostałości dawnych zabudowań. Łącznie wydobyto 4000 ton rudy.
ATRAKCJE
Położenie Okrzeszyna pomiędzy Górami Jastrzębimi oraz Górami Sowimi w dolinie rzeki Szkło może robić wrażenie. Jest to wciąż nieodkryta część Sudetów Środkowych z ciekawymi punktami widokowymi na Jańskim Wierchu i Węglarzu. Sama rzeka pod nazwą Szkło opuszcza terytorium Polski i dalej płynie do Czech już jako Petřikovicky Potok, tworząc zlewisko Morza Północnego jeszcze na terytorium naszego kraju.
Kolejną atrakcją jest dom nazwany Albinów 45 – małe muzeum przedstawiające losy mieszkańców Okrzeszyna w 1945 r. (do 1946 roku Okrzeszyn nazywał się Albinów, do 1945 Albendorf). Do II wojny światowej miejscowość była popularna wśród turystów ze względu na dogodne położenie względem czeskich skalnych miast. Do słynnego Ardšpachu jest zaledwie 7 km. Kilkaset metrów za ostatnim domem w osadzie znajduje się granica państwa, a 1 km dalej przystanek kolejowy w Petřikovicach na linii Trutnov–Teplice. Gdyby połączyć drogą asfaltową Okrzeszyn z czeską drogą 301, droga do Adršpachu i Teplic skróciłaby się o kilkanaście kilometrów. Obecnie leśna szutrowa droga łączy nasze kraje i jest dostępna tylko dla pieszych i rowerzystów.
HISTORIA
Nie wiadomo kiedy dokładnie Okrzeszyn powstał. Szacuje się, że w XI wieku osada należała do Czechów. Legenda głosi, że dwóch braci Albert i Bertold Brueckne założyli hutę szkła, stąd niemieckie nazwy miejscowości Albendorf i Bethelsdorf (dziś Uniemyśl). Obie wsie były w posiadaniu krzeszowskich cystersów od 1292 r., aż do kasaty klasztoru w 1810 r. Pamiątką tych czasów są liczne przydrożne kapliczki i krzyże. Aż trudno w to uwierzyć, lecz w XIX wieku posiadała szkołę, browar, gorzelnię, co najmniej 5 gospód, 2 młyny wodne, stację kolejową, urząd celny oraz kopalnię węgla kamiennego działającą do 1925 r.
Dziś Okrzeszyn jest małą, łańcuchową, szybko wyludniającą się wsią z barokowym kościołem Narodzenia NMP, renesansowo-barokową ruiną kościoła cmentarnego pw. św. Michała Archanioła, małą kaplicą Lutra z 2 poł. XIX wieku będącą obecnie magazynem.
GEOLOGIA
Dla miłośników geologii worek okrzeszowski może być prawdziwym rajem, ponieważ obszar ten tworzą skały z różnych okresów geologicznych, tworząc georóżnorodność. I tak, po ostrym podejściu na Jański Wierch, który jest zbudowany z karbońskich piaskowców, można zobaczyć skamieniałe drzewo. Dodatkowo, na szczycie jest punkt widokowy ze wspaniałą panoramą na Góry Jastrzębie, Góry Krucze i Góry Sowie. Na hałdach można znaleźć między innymi: permskie lidyty, piryty, chalkopiryty, malachit i chryzokola.



PODSUMOWANIE
Przez Okrzeszyn przebiegają dwa szlaki turystyczne. Prowadzą one na pobliskie góry w lasami bukowymi i jodłowymi. Z pewnością warto odwiedzić muzeum Albinów 45 (po wcześniejszym umówieniu się). Ale przede wszystkim jest to oferta na kilkugodzinny wyjazd dla osób zmęczonych tłumami turystów w Karkonoszach i Rudawach Janowickich. Serdecznie tam zapraszam. Grzegorz Schmidt

Chiny – Państwo Środka (cz.
Pekin – Dworzec Południowy (dworzec szybkiej kolei)
Opuszczamy stolicę Chin. Udajemy się na dworzec szybkiej kolei Pekin Południowy (Beijing Nan Zhan), skąd wyruszymy w podróż do Suzhou, położonego około 1200 km od Pekinu i 130 km od Szanghaju. Lubię zwiedzać dworce kolejowe. Stanowią wizytówkę danego miasta. Dworzec Południowy w Pekinie jest wyjątkowy. Dworzec oraz linię kolejową, łączącą Pekin z Szanghajem, oddano 1 sierpnia 2008 roku, przed rozpoczynającymi się XXIX Letnimi Igrzyskami Olimpijskimi. Jest największym dworcem kolejowym w Pekinie i drugim co do wielkości dworcem kolejowym w Azji. Został zaprojektowany na wzór dużego portu lotniczego. Dworzec zawiera 13 peronów i cały przykryty jest potężnym owalnym dachem, na którym zainstalowano przeszło 3 tys. paneli słonecznych. Organizacja obsługi podróżnych, w tym kontrola bezpieczeństwa, przypomina obsługę podróżnych linii lotniczych. Podobnie jak na lotnisku zostały rozdzielone ciągi komunikacyjne dla podróżnych odjeżdżających i przyjeżdżających. Dworzec może obsłużyć w ciągu godziny 30 tys. podróżnych. Po szczegółowej kontroli osobistej oraz bagażu przechodzimy do obszernego holu głównego dworca (poczekalni) mogącego pomieścić około 10 tys. pasażerów. Mieszczą się tu liczne sklepy, punkty gastronomiczne, itp. Stąd, 15 minut przed odjazdem pociągu, po przekroczeniu bramki kontrolnej, schodami ruchomymi zjeżdżamy na peron szybkiej kolei. Pociąg stopniowo nabiera szybkości do 305 km na godzinę. Możliwości trakcji kolejowej oraz pociągu są znacznie wyższe. Linia szybkiej kolei w większości została wybudowana na estakadach, więc nie ma problemów z przecinaniem innych szlaków komunikacyjnych.
Suzhou

Po czterech godzinach jazdy zbliżamy się do Suzhou. Przez okno pociągu widzimy wielokondygnacyjne osiedla mieszkaniowe. Jest to typowy obraz wielkich aglomeracji miejskich w Chinach. Miasto zostało założone w 514 r. p.n.e. Leży w obszarze delty rzeki Jangcy. Rzeka Jangcy jest najdłuższą rzeką w Azji (6300 km) i trzecią po Amazonce i Nilu na świecie. Można porównać ją do Nilu. W jej dorzeczu rozwinęło się rolnictwo. Stąd pochodzi około 75% zbiorów ryżu. Doskonały rozwój rolnictwa, a obecnie przemysłu, spowodowały, że w dorzeczu rzeki Jangcy mieszka około 40% ludności Chin. Suzhou słynie z malowniczych jezior, potoków, parków oraz licznych kanałów wodnych, które zaopatrywały pola uprawne w wodę oraz były głównymi szlakami transportowymi. Stąd Suzhou zostało nazwane Wenecją Wschodu lub Wenecją Orientu. Z uwagi na swoje położenie już od początku naszej ery należało do największych miast świata. Obecnie liczy około 5,5 mln mieszkańców. Dynamiczny rozwój przemysłu spowodował, że należy do najbogatszych miast Chińskiej Republiki Ludowej.

na północ w 495 r. p.n.e., przekopano kanał o długości 85 km, łączący Suzhou z rzeką Jangcy. Stopniowo rozbudowywano kanał, który w ostateczności połączył miasto Hangzhao z Pekinem. Połączenie urodzajnego południa z północną częścią kraju, przyczyniło się do rozwoju gospodarczego i militarnego Chin. Do Wielkiego Kanału zostały podłączone liczne odnogi, obsługujące znaczną część miast lub wsi. W samym Suzhou wybudowano 24 kanały. Budowę Wielkiego Kanału można porównać do budowy Wielkiego Muru. W 2014 roku Wielki Kanał został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Po krótkim odpoczynku w ślicznym parku przylegającym do Wielkiego Kanału statkiem turystycznym wyruszamy w rejs po Wielkim Kanale. Płyniemy przez gęsto zabudowane, ozdobione licznymi czerwonymi lampionami, pod kamiennymi mostami, stare Suzhou. Przy nabrzeżu kanału stoją zakotwiczone łodzie, którymi docierają mieszkańcy, turyści i towary do budynków przylegających do kanału. Wokół kanału funkcjonują liczne galerie, lokale handlowe i gastronomiczne.
Suzhou – rejs po kanale


Przez Suzhou przebiega, wybudowany przez człowieka, najdłuższy na świecie kanał wodny liczący około 1770 km długości i 20–350 m szerokości, zwany Wielkim Kanałem. Kiedyś do transportu towarów wykorzystywano rzeki, które w najbardziej rozwiniętej części Chin przebiegały z zachodu na wschód. Chcąc usprawnić nawadnianie pól uprawnych oraz rozwinąć transport z południa
Tongli – miasto nad kanałem
Po południu udajemy się do urokliwego miasteczka Tongli położonego 23 km od Sozhou. To wyjątkowe miasteczko. Zostało wybudowane na wodzie. Zachowało starą urokliwą architekturę, pochodzącą z czasów panowania dynastii Ming i Qing. Podobnie jak w wielu innych miasteczkach położonych w delcie Jangcy, kanały wodne zastępują ulice. Do kanałów przylegają ciągi piesze, wokół których funkcjonują liczne lokale handlowe, gastronomiczne, galerie, punkty usługowe itp. Uliczki oświetlają liczne czerwone lampiony oraz dekoracje świetlne. Nad kanałami i potokami przerzucone są liczne kamienne mostki. Najstarszy most został wybudowany za panowania dynastii Song (960–1279). Na uwagę zasługują trzy kamienne mostki: Taiping, Jili i Changqing, odpowiadające błogosławieństwu z okazji ślubu, narodzin dziecka i urodzin. Aby uzy-
skać błogosławieństwo bogów, należy przejść przez odpowiedni most w odpowiedniej okazji. Kanałami przepływają łodzie z turystami, stałymi mieszkańcami oraz towarami. Zabytkowy charakter oraz wyjątkowy urok Tongli zostały docenione przez licznych turystów oraz ekipy filmowe. Centrum miasta tworzy doskonałą scenografię wykorzystywaną przez ekipy filmowe do produkcji historycznych filmów chińskich. Od najstarszych lat chętnie zamieszkiwali tu pisarze, malarze, uczeni oraz urzędnicy państwowi.
Suzhou – ulica Shan Tang nocą


Wieczorem wracamy do Suzhou. Udajemy się na spacer po starej części miasta. Przechodzimy, biegnącą wzdłuż kanału, ulicą Shan Tang. Kiedyś stanowiła reprezentacyjną ulicę miasta, na której odbywały się liczne uroczystości. Dziś chętnie odwiedzana jest przez turystów, którzy mają okazję przenieść się chociaż na chwilę do starych Cesarskich Chin. Pomimo późnej pory panuje duży ruch. Ulicę, kamienne mostki i kanał oświetlają liczne kolorowe lampiony. Wokół mnóstwo sklepów, galerii, herbaciarni, itp.
Odwiedzamy jedną z fabryk jedwabiu, położonych na terenie Suzhou. Fabryka jedwabiu została zorganizowana na potrzeby turystów. Mamy okazję zapoznać się z całym cyklem produkcji wyrobów jedwabniczych, począwszy od hodowli jedwabników, sortowania kokonów, przez uzyskiwanie nici z kokonu, przędzenie, barwienie aż po produkcję wyrobów finalnych. Z kokonów, zawierających podwójne larwy, wyrabia się jedwabne kołdry. W pewnym sensie uczestniczymy w produkcji jedwabnych kołder. Kokon, pozbawiony w gorącej kąpieli larw, rozciągamy do wymiarów kołdry. Tak rozciągnięty kokon stanowi warstwę wkładu do jedwabnej kołdry. Na zakończenie udajemy się do galerii wyrobów jedwabniczych. Tu można nabyć różne produkty z jedwabiu, począwszy od jedwabnych ubrań, pięknych jedwabnych obrazów, a skończywszy na lekkich, ciepłych jedwabnych kołdrach. Naszą uwagę przykuwają wykonane z jedwabiu repliki obrazów słynnych malarzy. Ich wykonanie jest niezwykle precyzyjne, wymagające od twórcy niezwykłych zdolności i czasu.
Mamy okazję odwiedzić jeden z najpiękniejszych ogrodów w Chinach, zwany Wangshiyuan (Ogród Mistrza Rybackich Sieci). Po raz pierwszy został zaprojektowany i wykonany w okresie panowania Południowej Dynastii Song (1127–1279) na zlecenie wysokiej rangi urzędnika cesarskiego Shi Zhengzhi. Ogród został odrestaurowany w 1765 r. przez nowego właściciela Song Zongyuan, który nadał, obecnie obowiązującą, nazwę ogrodu. Staw otaczają liczne kamienne kompozycje, różnorodne drzewa i krzewy, pielęgnowane od setek lat. Po stronie wschodniej parku znajduje się część mieszkalna.
Suzhou – Fabryka Jedwabiu
Chiny uważa się za kolebkę produkcji jedwabiu. Pierwsze archeologiczne ślady produkcji jedwabiu pochodzą z około 3600 r. p.n.e. Natomiast chińska legenda głosi, że jedwab został wynaleziony za panowania cesarza Huang Di (2698–2598 p.n.e.).


Z błyszczącego, zanurzonego w gorącej wodzie kokonu białej larwy jedwabnika, która żeruje na liściach morwy, można rozwinąć delikatną nić o długości dochodzącej do 1,6 km. Tajemnica produkcji jedwabiu była pilnie strzeżona przez Chiny przez około 2000 lat. Wyprodukowane wyroby z jedwabiu trafiały m.in. do Europy tzw. Jedwabnym Szlakiem. Suzhou było miastem, gdzie Jedwabny Szlak miał swój początek.
Suzhou, z uwagi na swoje położenie oraz rozwój gospodarczy, należało do miast bardzo bogatych. W Epoce Trzech Królestw (220–265) przez kilka lat było stolicą państwa Wu. W XIV wieku przodowało w produkcji jedwabiu. Bardzo chętnie osiedlali się tu bogaci kupcy, artyści, uczeni, czy urzędnicy cesarscy. W okresie prosperity produkcji jedwabiu w Suzhou utworzono 287 ogrodów. Do dziś przetrwało 69 klasycznych ogrodów chińskich, które zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Projektowanie ogrodów uważane było za dzieło architektury. Ogrody miały nawiązywać do naturalnego krajobrazu, zawierającego wzgórza, skały, stawy, rzeki oraz odpowiednio rozmieszczone pawilony i pagody, oparte na harmonii i symbolice. W typowo chińskich ogrodach musiał być staw oraz zasilające je strumyki. Woda w strumykach nie mogła płynąć zbyt szybko, gdyż w takiej wodzie nie rosną kwiaty, a jeżeli już rosną, to szybko przekwitają, co kojarzy się z marnością naszego życia. Długowieczność i nieśmiertelność symbolizowała linia brzegowa zbiornika wodnego. Musiała być ukształtowana tak, aby nie widać było jej końca. Woda w zbiornikach nie może też stać, gdyż oznaczało to śmierć.
Część mieszkalna ogrodu, składa się z licznych pawilonów. Ogród miał stwarzać warunki do odpoczynku, kontemplacji oraz podejmowania wybitnych postaci ze świata biznesu, pisarzy, muzyków, malarzy, itp. Do części mieszkalnej wchodzimy przez pierwszy pawilon, pełniący rolę garażu, w którym znajduje się replika bogato zdobionej lektyki, wykonanej z drzewa mahoniowego. Wielkość, wygląd oraz liczba tragarzy obsługujących lektykę określały statut jej pasażera. Nad wejściem do następnego pawilonu widnieje napis głoszący, że najważniejszym w życiu każdego człowieka jest edukacja. Były odrębne pawilony przeznaczone wyłącznie dla panów jak i dla pań. Wnętrza pawilonów wyposażone są w bogato rzeźbione masywne meble z drewna mahoniowego, piękne żyrandole. Zgromadzono tu bogate kolekcje: obrazów, wyrobów wykonanych z porcelany, starych książek, itp. Do sztuki należy zaliczyć kaligrafię. Mistrzowie kaligrafii doskonalili swoje rzemiosło przez wiele lat, a nawet przez całe życie. Ich twórczość, przedstawiająca sentencje i prawdy życiowe, jest eksponowana podobnie jak malarstwo czy rzeźba. Ważnym elementem pawilonów są tzw. Księżycowe bramy. Są to okrągłe okienka, przez które możemy obserwować najciekawsze fragmenty parku. Szczególne znaczenie odgrywają podczas księżycowych nocy, pozwalające obserwować obraz księżyca w lustrze stawu. Na dziedzińcach części mieszkalnej ogrodu wyeksponowano bogatą kolekcję drzewek bonsai. Żegnamy urocze Suzhou. W drodze do Szanghaju, graniczącego z Suzhou, mijamy współczesne dzielnice miasta, zabudowane licznymi wieżowcami.
Mieczysław Ławer
FESTIWAL SZTUKI
WŁÓKNA – NAJSTARSZY, JEDYNY W POLSCE
Sztuka Włókna na Zakręcie1
Tytuł wspomnienia jest adekwatny do sytuacji, która postawiła artystów sztuki włókna wobec faktu „być albo nie być”. Z początkiem września 2009 roku zaczynał się 36. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Włókna–Kowary, na który przyjechało 26. artystów plastyków uprawiających tkaninę unikatową. Ich radosne spotkanie zostało zakłócone wiadomością o definitywnym zamknięciu Fabryki Dywanów. Proces likwidacji fabryki posuwał się powoli, zaczął się już pod koniec XX wieku, więc wciąż były nadzieje na cofnięcie katastroficznej decyzji. Dziennikarka Nowin Jeleniogórskich – M. Potoczek, poruszyła ten problem na wernisażu w Muzeum Tkactwa Dolnośląskiego 2 Sympozja Sztuki Włókna opierały się na kowarskiej fabryce dywanów. Ten kręgosłup załamał się. Coś się skończyło […] – to Jej stwierdzenie nie było ostateczną kropką dla licznie zgromadzonych artystów, którzy przyjechali do Kowar z Polski, Niemiec, Turcji, Ukrainy. […] Sympozjum Sztuki Włókna jest okazją nie tylko do pracy warsztatowej i międzynarodowych rozmów artystycznych. Dla odbiorców sztuki włókna z Regionu Jeleniogórskiego to czas intensywnych spotkań ze sztuką splotu. W galeriach jeleniogórskich, kamiennogórskich, Wrocławiu i Kowarach można oglądać ekspozycje indywidualne i wystawę grupową artystów związanych z festiwalem włókna. Powyższy cytat był wówczas najwłaściwszą konkluzją, która nakłaniała do poszukiwania nowych rozwiązań formalnych. Intuicja nakazywała nieustannie iść do przodu, czyli rozwiązać „węzeł gordyjski”. Udało się –jesteśmy w przededniu 50-lecia Festiwalu 3 Sukces, do którego dążyli artyści był osiągalny dzięki nieustannemu, mozolnemu tkaniu klasycznych gobelinów czy tkanin unikatowych, które corocznie były prezentowane w różnych dolnośląskich
galeriach sztuki. Był to niewątpliwy sposób na podtrzymanie wieloletnich tradycji, jednak to nie wystarczało. Aby kontynuować Sympozjum i Warsztaty Twórcze, czyli działania budzące podziw mieszkańców i dające radość tworzenia artystom plastykom, potrzebne było zrozumienie i pomoc na szczeblu najwyższym, czyli ówczesnego burmistrza – Mirosława Góreckiego. Z dużą wdzięcznością wspominamy decyzje pomocowe pana Burmistrza, sponsoring, organizację zbiorowej wystawy w Miejskim Ośrodku Kultury w Kowarach, która odbyła się dzięki Jego staraniom. Światło nadziei na przetrwanie Festiwalu niosła współpraca z Gabrielą Kolaszt, przewodniczącą Stowarzyszenia Miłośników Kowar i organizatorką siedziby SMK-u w Domu Tradycji Miasta Kowary, gdzie od 2004 roku organizowano corocznie festiwalowe wystawy indywidualnych artystów sztuki włókna. Pierwsza wystawa była poświęcona pamięci Wandy Bibrowicz-Wislicenus (1878–1954), prekursorki tkactwa dolnośląskiego. Odbiorcy sztuki poznali Jej koncepcje i warsztat twórczy, co przyczyniło się do dyskursów i przemyśleń w kontekście przemian ekonomicznych XXI wieku. W artykule MP czytamy: …Przełomy wieków najwyraźniej nie są korzystne dla tkaczy, artystów sztuki włókna. Chodzi przede wszystkim o zawirowania ekonomiczne, które najmocniej odczuwają artyści. Dla twórców tkaniny unikatowej surowiec wełniany miał wartość porównywalną ze złotem. Nic więc dziwnego, że brak dostępu do wełny dywanowej był boleśnie odebrany przez artystów przyjeżdżających do Kowar, bo przecież oni marzyli o dostępie do deficytowej, na rynku handlowym, przędzy wełnianej. Pomimo że w Zakładach Lniarskich „Orzeł” w Mysłakowicach można było jeszcze za-

opatrzyć artystów w nici lniane i różne końcówki poprodukcyjne tkanin metrażowych, jednak one nigdy nie zastąpiły wełny, jedynie utorowały nowy nurt do praktykowanej od lat dziedziny sztuki włókna. Pamiętamy także pomoc Andrzeja Kędzi, pracownika Centrum Kultury w Kamiennej Górze, który dzięki osobistym kontaktom z „Kowary-Dywan” spółka z o.o. pomógł zaopatrzyć w niezbędny surowiec uczestników festiwalu. Niektórzy mieszkańcy Kowar także przynosili artystom swoje zapasy wełny dywanowej, które były dla nich ekwiwalentem za brak wynagrodzeń w okresie upadłości Fabryki Dywanów. Wszystkim ludziom dobrego serca i woli artyści sztuki włókna dziękują za życzliwość i pomoc.
Prof. dr hab. Ewa Maria Poradowska-Werszler

1) Nj24.pl, nr 39, 29 września 2009 r.
2) Obecnie: Muzeum Tkactwa w Kamiennej Górze 3) Komentarz osoby piszącej niniejsze wspomnienie (2022)
Artyści przed wejściem do rezydencji „Hotelik nad Jedlicą”, od lewej od dołu : 1. rz.: Agnieszka Godszling, Jadwiga Leśkiewicz-Zgieb, Barbara Basiewicz, Elzbieta DmowskaSawczuk, Aydin Ugurlu (T), Marta Tokar (UA), Ewa Poradowska-Werszler, Teresa Chojnacka, 2. rz.: Małgorzata Buczek-Śledzińska, Maria Jełowicka, Joanna Lohn-Zając, Teresa Szuszkiewicz-Spryszak, Hanns Herpich (D),Wiktoria Dubowik (UA).







Artyści przed wejściem do ratusza w towarzystwie burmistrza Kowar – Mirosława Góreckiego. Od lewej, od dołu – 1 rz.: A. Godszling, J.Leśkiewicz-Zgieb, E. Dmowska, M. Tokar (UA), A. Ugurlu (T), 2. rz.: H. Herpich (D), T. Chojnacka, Burmistrz, E. Poradowska-Werszler, B. Basiewicz, M. Buczek-Śleddzińska, B. Nachajska, 3. rz.: E. Pis, J. Lohn-Zając, T. Szuszkiewicz-Spryszak, Herta Herpich (D), W. Dubowik (UA), A. Bibrowicz-Sikorska



HISTORIA DOLNEGO ŚLĄSKA
W DATACH, cz. 1
opracował: Bernard Utrata
Pierwszy raz nazwę „Dolny Śląsk” użyto w XVI wieku, ale dopiero w XIX i XX wieku zaczęto się nią posługiwać oficjalnie. Źródła pochodzenia wyrazu „Śląsk” są nie do końca poznane. Zdecydowaną większość badaczy pojęcie owo wywodzi od nazwy plemiennej ludności zamieszkującej niegdyś okolice Wrocławia i góry Ślęży. Jako pierwszy łacińskiej nazwy „pagus Silensis” oznaczającej „kraj ślężański” na początku XI użył niemiecki kronikarz Thietmar. Region ten w XII wieku wchodził w skład większej jednostki organizacyjnej prowincji śląskiej lub inaczej wrocławskiej (regio Zlesnensis, sacra Silencii provincia). Natomiast w odniesieniu do okresu sprzed dziesiątego tysiąclecia pojęcia „Śląsk” i „Dolny Śląsk” należy rozumieć raczej jako określone terytorium a nie obszar zajmowany przez pewne wspólnoty regionalne. Co najmniej od drugiej połowy XVIII wieku trwają debaty historyków i językoznawców polskich i niemieckich próbujących naukowo uzasadnić prawa obydwu narodów i państw do Śląska jako całości. Niemieccy naukowcy wywodzą pochodzenie terminu „Śląsk” od nazwy germańskiego plemienia „Silingów” i nazwy krainy przez nich zamieszkałej „Silingii”. Natomiast ich polscy adwersarze za źródłosłów nazwy regionu uważają miano słowiańskiego plemienia Ślężan (Sleenzanie), tylko nie jest pewnym, czy nazwa ta nie została przejęta od plemienia germańskiego, które wywędrowało na zachód Europy. Również wysuwany jest argument, że w wyrazach: „Śląsk” i „Ślężanie” zawarty jest rdzeń „ślęg” oznaczający w starosłowiańszczyźnie coś mokrego bądź wilgotnego, a rdzeń „sil” w pojęciu „Silesia” powstał wskutek łacińskiej transkrypcji słowiańskiej nazwy regionu. W każdym razie istnienie plemienia Ślężan ma swoje potwierdzenie już od połowy IX wieku. Można by również doszukiwać się pochodzenia łacińskiej formy „sil-” zarówno od rzeki Ślęży, jak i od góry o tej samej nazwie. Za „górską” genezą wyżej wymienionego rdzenia przemawiają dwa fakty: po pierwsze Góra Ślęża była od niepamiętnych czasów ośrodkiem kultu, a po drugie wymieniony wcześniej historyk Thietmar wyraża podobną opinię. Ostatecznie jednak nazwa zarówno rzeki jak i góry były elementami krajobrazu, które miały wpływ na ukształtowanie się tożsamości plemiennej i poczucia więzi z zajmowanym terytorium. Nieważne w tym momencie jest, czy rzeka i góra nosiły taką nazwę przed pojawieniem się Ślężan, czy też wzięły ją od nich samych. Tak czy inaczej wspólnota owa dała początek najpierw śląskiej, a potem dolnośląskiej wspólnocie regionalnej.
Warto poznać niezwykle ciekawą i bogatą w wydarzenia historię naszego regionu, ponieważ pozwoli to nam lepiej zrozumieć zarówno kontekst historyczny procesów dziejowych, jakie tutaj zachodziły, jak i jego wielowymiarową kulturę, a przede wszystkim pojąć coś, co się nazywa „duchem miejsca”.
W dziejach Dolnego Śląska możemy wyróżnić kluczowe momenty, które miały wpływ na kształt jego państwowości, rolę gospodarczą i polityczną w tym regionie Europy a przede wszystkim na uformowanie się dolnośląskiego społeczeństwa. Pierwszym takim wydarzeniem było opanowanie ok. 990 r. przez piastowskiego władcę Mieszka I obszaru położonego pomiędzy lewym brzegiem Odry i pasmem Sudetów. Zapoczątkowało to trwający prawie półtora wieku okres wojen z państwem Czeskim, które uznawa-
ło ten obszar za strefę swoich wpływów. W 1137 roku na mocy pokoju zawartego w Kłodzku pomiędzy Bolesławem III Krzywoustym a władcą czeskim Sobiesławem I ustalono granicę pomiędzy obydwoma państwami. Przy Polsce pozostawał Śląsk, bez konieczności płacenia zań trybutu pieniężnego. Czesi otrzymali w zamian ziemię kłodzką i opawską.
W rok później umiera Bolesław Krzywousty i na mocy pozostawionego przez niego testamentu dzielnica śląska przypada Władysławowi II Wygnańcowi, który jednocześnie zasiada na krakowskim stolcu. Rozpoczyna się okres rozbicia dzielnicowego państwa polskiego, co nie pozostaje bez wpływu na dalsze losy regionu, ponieważ wraz ze śmiercią księcia w 1159 r. rozpoczął się proces podziału dzielnicy na coraz mniejsze księstwa i księstewka. Rozbicie dzielnicowe oraz słabość zarówno państwa polskiego, jak i Śląska skutkuje stopniowym podporządkowywaniem poszczególnych księstw śląskich przez władców Czech Luksemburgów.
Wysiłki władców Polski Władysława II Łokietka i Kazimierza III Wielkiego zmierzające do odzyskania kontroli nad Śląskiem okazały się nieskuteczne. W 1335 Kazimierz Wielki w zamian za rezygnację króla Czech Jana Luksemburskiego z pretensji do korony polskiej, zrzekł się praw do ziem śląskich. Kolejny władca Czech, późniejszy cesarz niemiecki Karol VI w dniu 7.04.1348 r. ogłasza dokument o inkorporacji Śląska do korony czeskiej. Ostateczną decyzję przesądzającą o odpadnięciu Śląska podjął następca Kazimierza Wielkiego Ludwik I Węgierski, który w dokumencie z dnia 23.05.1372 r. wydanym w Krakowie zrzeka się w imieniu Polski praw do całego regionu. Pod panowaniem Luksemburgów znalazły się wszystkie ziemie śląskie za wyjątkiem księstw: Nysko-Otmuchowskiego (biskupów wrocławskich) i Świdnicko-Jaworskiego. To ostatnie pozostało w rękach Piastów śląskich do chwili śmierci żony Bolka II Małego Agnieszki w dniu 07.02.1392, kiedy to przeszło we władanie władców Czech. Szansa na odzyskanie Śląska dla korony polskiej pojawiła się ponownie w okresie zasiadania Władysława II Jagiellończyka i jego syna Ludwika na tronie czeskim w latach 1471–1526. Niestety, środkowoeuropejska polityka dynastyczna nie dawała szans na przyłączenie ziem śląskich do Królestwa Polskiego. Definitywnie losy ziemi śląskiej zostały przesądzone, kiedy w 1526 r. na tronie czeskim zasiedli Habsburgowie, którzy władali Śląskiem aż do 10.06.1742 r. Na podstawie traktatu pokojowego zawartego pomiędzy Królestwem Prus i Austrią we Wrocławiu 80 % Śląska i ziemia kłodzka znalazło się pod panowaniem Hohenzollernów. Po zjednoczeniu Niemiec w 1871 r. Śląsk jako jeden z 25 krajów związkowych znalazł się w II Rzeszy Niemieckiej, która przetrwała do abdykacji cesarza Wilhelma II w 1918 r. W wyniku trzech kolejnych powstań śląskich i w konsekwencji przeprowadzonego plebiscytu na Górnym Śląsku tzw. Rada Ambasadorów, akceptując decyzję Ligi Narodów w dniu 20.10.1921 r. dokonała podziału Śląska między Polskę i Niemcy. Cały Dolny Śląsk pozostał w granicach Republiki Weimarskiej z niewielką 20-tysięczną mniejszością polską. Tylko niewielka część Górnego Śląska przypadła Polsce. W granicach powojennych Niemiec znalazło się ok. 530 tys. Górnoślązaków polskiego pochodzenia. Losy mniejszości polskiej w III Rzeszy Niemieckiej początkowo znośne, po objęciu władzy przez nazistów w 1933 r.

uległy znacznemu pogorszeniu. Z chwilą wybuchu II wojny światowej Polacy jako obywatele rzeszy zostali wcielenie w szeregi niemieckich formacji zbrojnych i walczyli na wszystkich frontach tej wojny. W 1945 r. na mocy postanowień konferencji przywódców koalicji antyhitlerowskiej w Jałcie (05–11.02.1945) Polska przejmuje administrację na ziemiach kiedyś należących do Niemiec, w tym na Górnym i Dolnym Śląsku. Już 20 kwietnia 1945 r. w Trzebnicy pod Wrocławiem rozpoczęła działalność polska administracja Dolnego Śląska. Następnie zgodnie z postanowieniami konferencji poczdamskiej „wielkiej trójki” (17.07–02.08.1945 r.) z dniem 20 lutego 1946 r. uruchomiona zostaje akcja zorganizowanego wysiedlenia ludności niemieckiej, która ostatecznie kończy się w 1949 r. W sumie w ramach zmasowanej ucieczki w okresie styczeń – marzec 1945 r. i w okresie zorganizowanej akcji wysiedleńczej teren całego Śląska opuściło ponad 4750 tys. Niemców. Począwszy od wiosny 1945 r. na teren Dolnego Śląska zaczynają przybywać Polacy. W dniu 07.05.1945 r. uchwałą Rady Ministrów zostaje powołany Państwowy Urząd Repatriacyjny na okręgi zachodnie, którego zadaniem było przeprowadzenie akcji osadniczo-przesiedleńczej. Według spisu przeprowadzonego 14.02.1946 r. na Dolnym Śląsku zarejestrowanych było prawie 700 tys. Polaków. W okresie 1945–1952 państwo polskie funkcjonowało pod nazwą Polski Ludowej i było tworem międzynarodowym, natomiast począwszy od 22.07.1952 r. (początek obowiązywania konstytucji z 22.07.1952 r.) do 03.07.1989 r. (pierwsze posiedzenie sejmu i senatu po pierwszych wolnych i demokratycznych wyborach) jako Polska Rzeczpospolita Ludowa. Aktualnie nasza Ojczyzna jako III Rzeczpospolita Polska kontynuuje tradycje Polski międzywojennej II RP. W cyklicznych odcinkach postaram się szanownym czytelnikom przestawić historię Dolnego Śląska w datach (kalendarium). Jest to bardzo wygodna forma zapoznania się dziejami naszego regionu, zwłaszcza w obecnych czasach ciągłego pośpiechu i szybkiego tempa życia.
OD PREHISTORII DO PIERWSZYCH PIASTÓW
500 000–8800 r. p.n.e. Okres paleolitu. Wyroby z krzemienia ze stoków Winnej Góry pod Trzebnicą i z okolic Ruska koło Strzegomia z ok. 500 tys. p.n.e. 8800–4500 r. p.n.e. – Okres mezolitu. Ślady bytowania społeczności zbieracko-myśliwskich. Pochówek szkieletowy z okolic Tyńca nad Ślężą sprzed 4500 lat p.n.e. 4500–1800 r. p.n.e. – Okres neolitu. Grupy ludzkie prowadzące osiadły tryb życia i trudniące się uprawą roślin i hodowlą zwierząt. Relikty ceramiki neolitycznej z okolic Strzelina. Ślady bytności ludów rolniczych znad Dunaju. Wyposażanie zmarłych w żywność i przedmioty kultu. 1800–1250 r. p.n.e. – Epoka brązu i żelaza. Rozwój kultury łużyckiej w okresie XIV – V wiek p.n.e. Pochówki ciałopalne w Niemczy i w Grabarach k/ Jeleniej Góry. Pozostałości grodu z początku ósmego stulecia p.n.e. we wrocławskich Osobowicach. V wiek p.n.e. (ok.) – Upadek kultury łużyckiej spowodowany napływem ludów kultury pomorskiej i najazdami Scytów. Groty strzał w grodzisku na Górze Bazaltowej k/ Strzegomia i w pogorzelisku niedaleko Ludwikowic Kłodzkich.
IV–I wiek p.n.e. – Napływ Celtów i wymieszanie się ich z ludnością miejscową. Upowszechnienie koła garncarskiego, żaren, monet. Włączenie się do wymiany handlowej na szlaku bursztynowym. Celtyckie rzeźby kultowe na Górze Ślęży (niedźwiedzie ślężańskie).

I w. p.n.e. – I w. n.e. – Unicestwienie kultury celtyckiej w Czechach przez germańskie ludy Kwadów i Markomanów.
167–180 n.e. – Wojny Cesarza Rzymu Marka Aureliusza z Markomanami. Próba stworzenia prowincji Macomanii z północną granicą w Sudetach.
I–V wiek n.e. – Wymiana handlowa z Rzymem w ramach „szlaku bursz-
tynowego”. Luksusowe rzymskie przedmioty w „Grobach książęcych” z IV w. n.e. we wrocławskim Zakrzowie. Kształtowanie się ośrodków władzy. Hutnictwo dymarkowe w okresie II–V w. n.e. w Tarchalicach k/ Wołowa. Rzymski historyk Tacyt lokalizuje na północ od Sudetów plemię Lugiów (ok. II w. n.e.). Przemieszczanie się w/w plemion germańskich: Wandalów, Gotów, Silingów, Gepidów i Burgundów. V/VI wiek n.e. – Wielka wędrówka ludów. Plemiona germańskie ruszają na zachód zmuszone pojawieniem się koczowniczego ludu Hunów pod wodzą Attyli (zajęli obszar od Morza Czarnego po Nizinę Węgierską). Groby wojowników huńskich w Żernikach k/ Wrocławia. Być może Wenetowie z terenów obecnego Pokarpacia poprzez Śląsk ruszyli w ślad za Germanami w kierunku wschodnich rubieży Rzymu. Wykształtowanie się kultury wczesnosłowiańskiej w oparciu o ludność miejscową (Lugiowie i Wenetowie) i plemiona przybyłe ze wschodu. VI/VII wiek n.e. – Migracje rolniczych ludów słowiańskich i rozprzestrzenienie się ich na 1/5 obszaru ówczesnej Europy. 623 r. n.e. – Powstanie państwa Samoa na Morawach i Nizinie Panońskiej. Frankoński kupiec Samo organizuje Słowian do walki z ludem Awarów (osiedleni w VI w. na stepach panońskich). Państwo istniało do 658 r. pocz. IX wieku – Uformowanie się państwa wielkomorawskiego na Morawach i Słowacji rządzonego przez dynastię Mojmirowiców. 843 ok. – W dokumencie sporządzonym przez mnicha zwanego Geografem Bawarskim wymienione zostały śląskie plemiona: Ślężan, Opolan, Dziadoszan i Gołęszyców. 863 – Na Morawy przybywają bizantyjscy misjonarze Cyryl i Metody. Wprowadzają do liturgii język słowiański. Cyryl stwarza głagolicę. Metody zostaje arcybiskupem Moraw w 869 r. 871–894 – Władca państwa wielokomorawskiego Światopełk przyłącza do Moraw: Czechy, Łużyce i kraj Wiślan. Ślady wpływu Moraw znaleziono w: Starym Książu, Gilowie, Niemczy, Dobromierzu. IX/X wiek (?) – Ukształtowało się wieloplemienne państwo na obszarach zajmowanych przez Ślężan i Dziadoszan. Zbudowanie pomiędzy przełomem VIII/IX i połową X w. tzw. „wałów śląskich” miałoby potwierdzać istnienia w/w państwa. 906 – Najazdy węgierskie na Morawy. Rozpad państwa wielkomorawskiego. Pocz. X wieku – Na gruzach Wielkich Moraw powstaje państwo czeskie. Pierwszym historycznym władcą czeskim – Borzywoj Przemyślida. 921 – Włączenie Śląska do państwa czeskiego Przemyślidów. Założenie grodu wrocławskiego na przeprawie przez Odrę przez Wratysława I władcę Czech (905–921) (?) Być może dokonał tego lokalny przywódca plemienny Wrocisław (?). W opisie granic diecezji praskiej wymieniono nazwy plemion śląskich. 929 – Czechy stają się lennem Rzeszy Niemieckiej. 965 – W Grodźcu (Hradec) na ziemi Gołęszyców dochodzi do spotkania czeskiej księżniczki Dobrawy z Mieszkiem I. 973 – Utworzenie biskupstwa w Pradze. Biskup praski Wojciech z rodu Sławnikowiców (od 983 r.) prowadził działalność misyjną na Śląsku. 981 – Czeski dziejopis Kosmas w swej kronice wymienia nazwę Kłodzko (castellum Kladsko), które w owym czasie należy do samodzielnego „państwa libickiego” Sławnikowiców. 990 ok. – Mieszko I, korzystając z posiłków niemieckich, opanowuje Śląsk. Fakt jego przynależności do Mieszkowego państwa potwierdza dokument „Dagome iudex” opisujący m.in. przebieg granic księstwa.
źródła:
1. „DOLNY ŚLĄSK”, MONOGRAFIA HISTORYCZNA pod red. Wojciecha Wrzesińskiego, Wrocław 2009, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego
2. „DZIEJE ŚLĄSKA w datach”, autorzy Alicja Galas, Artur Galas, wydawnictwo „CADUS”, Wrocław 2004
3. „ZARYS HISTORII POLSKI” pod redakcją Janusza Tazbira, Państwowy Instytut Wydawniczy