Dziecko w literaturze

Page 1


Autor Jarosław Górski

Członek Polskiej Izby Książki:

Projekt okładki Natalia Talarek

Członek Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek:

Projekt układu typograficznego Dobrochna Badora-Zawadzka

Partnerzy:

Opracowanie redakcyjne Marta Pawlus

www.sfinks.info

Korekta Pre-tekst Paulina Kielan, www.pre-tekst.com Korekta II Józefina Kępa, Ireneusz Korpyś Fotoedycja Józefina Kępa, Ireneusz Korpyś, Natalia Ginalska Indeks Marta Pawlus Skład i łamanie Elżbieta Olma © Copyright by Wydawnictwo SFINKS, Częstochowa 2017. Wszystkie prawa autorskie zastrzeżone. Wydanie pierwsze. Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty. Szanujmy cudzą własność i prawo! Polska Izba Książki

Wydawnictwo SFINKS ul. Mirowska 35 42-200 Częstochowa tel. 34 360 22 84 wew. 2 kom. 517 732 994 www.sfinks.info wydawnictwo@sfinks.info

SPRZEDAŻ DETALICZNA I INTERNETOWA tel. 34 372 48 53 kom. 517 600 593 SPRZEDAŻ HURTOWA tel. 34 372 48 55 kom. 517 583 636

ZAMÓWIENIA MOŻNA SKŁADAĆ RÓWNIEŻ TELEFONICZNIE: 34 372 48 53 oraz przez stronę internetową: www.sfinks.info INFOLINIA: 801 555 550 ISBN 978-83-63624-87-3

2


Spis treści Wprowadzenie ................................................................................................................. 4 Rozdział I.

Cudowne dzieci..................................................................................... 19 Wstęp....................................................................................................................................20 Mit o Achillesie Straszne i piękne dzieciństwo herosa.............................................................................22 Ewangelie kanoniczne i apokryficzne Jezus – niezwykłe dziecko..............................................................................................34 Ewangelia wg świętego Mateusza Święci Młodziankowie – niemowlęta jako wzorzec męczeństwa i cnoty.......................48 Stanisław Jachowicz, bajki Dziecko – anioł albo potwór..........................................................................................62

Rozdział II.

Dziecko widzi więcej ............................................................................ 77 Wstęp....................................................................................................................................78 Johann Wolfgang Goethe, Król olszyn Dziecko i śmierć ............................................................................................................80 Stanisław Ignacy Witkiewicz, W małym dworku Cyniczne dziewczynki, czyli jak się ustrzec banalnej dorosłości ..................................90 Henryk Sienkiewicz, Jamioł i Janko Muzykant Epifania wiejskiego dzieciaka .......................................................................................100 Jacek Malczewski, malarstwo Wiara, nadzieja i śmierć ...............................................................................................110 Julian Tuwim, wiersze Wariaci, szaleńcy, głuptasy, poeci ................................................................................122

Rozdział III.

Dziecko przeciwko machinie ............................................................. 135 Wstęp..................................................................................................................................136 Charles Dickens, Przygody Olivera Twista Dziecko bez nazwiska ..................................................................................................138 Janusz Korczak, Feralny tydzień Niewidoczne okrucieństwo, milcząca ofiara ................................................................150 Jarosław Iwaszkiewicz, Młyn nad Lutynią Przeznaczenie bękarta .................................................................................................160 Günter Grass, Blaszany bębenek Dziecko czy cudak? .................................................................................................................. 172 Henryk Grynberg, Żydowska wojna Dziecko i Zagłada ...................................................................................................................... 184 Natalia Rolleczek, Drewniany różaniec Odbijające pędy tłumionego życia ......................................................................................... 196

Rozdział IV.

W stronę emancypacji ........................................................................ 207 Wstęp..................................................................................................................................208 Janusz Korczak, Szkoła życia Dzieci zmienią świat ....................................................................................................210 William Golding, Władca much Dzieci nie zmienią świata .............................................................................................222

Indeks osób .................................................................................................................. 236 Indeks dzieł .................................................................................................................. 241 Bibliografia ................................................................................................................... 244 Źródła ilustracji ............................................................................................................ 246

3


Wprowadzenie Czy zastanawiamy się czasem, jak bardzo w długich dziejach naszej cywilizacji zmieniało się wyobrażenie tego, kim jest dziecko, i tego, jakie są jego społeczne role i funkcje? I że bardzo często nakładamy kalki i schematy naszych dzisiejszych wyobrażeń na dawne – także literackie – obrazy dzieciństwa? Ofiara i pokarm bogów W mitologii greckiej odnajdujemy ślady ofiarowywania przez rodziców dzieci bogom dla zaskarbienia sobie ich łask. Opowieść o złożonej na ołtarzu (w niektórych wersjach uratowanej w ostatniej chwili przez Artemidę) córce Agamemnona, Ifigenii, mroziła krew w żyłach greckich słuchaczy, ale nie wydawała im się nieprawdopodobna. W Starym Testamencie odnajdujemy wiele fragmentów świadczących o tym, że bogowie na Bliskim Wschodzie domagali się ludzkich ofiar, a rodzice, aby zapewnić sobie ich przychylność lub opiekę, nie wahali się oddać im swoich dzieci. Bóg, który kazał Abrahamowi złożyć w ofierze jego ukochanego syna, Izaaka, w ostatniej chwili powstrzymał wykonanie tego rozkazu, jednak pozbawiona jakiegokolwiek zdziwienia czy zaskoczenia reakcja patriarchy może świadczyć o tym, że proceder składania ofiar z dzieci nie był w tamtym czasie i miejscu niczym nadzwyczajnym. Nadzwyczajna jest, owszem, spodziewana cena tej ofiary: po wypędzeniu Hagar z Izmaelem stary Abraham wszystkie swoje nadzieje na zapoczątkowanie wielkiego rodu wiąże właśnie z Izaakiem, a więc bóstwo żąda od niego złożenia na ołtarzu własnej pozycji. Żąda wiary w to, że niemożliwe stanie się możliwe, że Abraham z Sarą jeszcze spłodzą obiecane potomstwo, mimo że są już bardzo sędziwi. Dziecko – indywidualne, niepowtarzalne, odmienne od innych – jest tutaj zupełnie nieistotne, skoro jego strata z pewnością zostanie sowicie wynagrodzona. Bóg Jahwe, który objawił się Mojżeszowi, był już stanowczym przeciwnikiem składania ofiar z dzieci. Wśród szczegółowych przepisów udzielonych Izraelitom za pośrednictwem Mojżesza daje i taki: „Nie będziesz dawał dziecka swojego, aby było przeprowadzone przez ogień dla Molocha, nie będziesz w ten sposób bezcześcił imienia Boga swojego. Ja jestem Pan!” (Kpł 18, 21)1. „Przeprowadzenie przez ogień dla Molocha” uczeni odczytują jako

taki właśnie obrzęd poświęcenia dziecka okrutnemu bóstwu, może spalenie go żywcem, może po uprzednim poderżnięciu gardła. Jednak zakaz ów nie zakończył praktyki składania ofiar z dzieci. Sędzia Jefte złożył Bogu w ofierze swoją córkę. Jeszcze długo po zakazie z Księgi Kapłańskiej obrzęd „przeprowadzania dziecka przez ogień” uprawiany był przez pogan żyjących w sąsiedztwie Żydów (na przykład król Moabitów, Mesza, otoczony przez wojska Jorama spalił swojego następcę na murach stolicy, aby oddalić klęskę), którzy zresztą także – mimo zakazu – starali się w ten sposób zaskarbić sobie łaski konkurentów Jahwe. Król Achaz, żyjący co najmniej pięćset lat po Mojżeszu, „Nie czynił (…) tego, co jest słuszne w oczach Pana, Boga jego, tak jak jego praojciec, Dawid, lecz kroczył drogą królów izraelskich. A nawet syna swego przeprowadził przez ogień – na modłę ohydnych grzechów pogan, których Pan wypędził przed Izraelitami. Składał ofiary krwawe i kadzielne na wyżynach i pagórkach, i pod każdym drzewem zielonym” (2 Krl 16, 2-4). Zatem złożył w ofierze swojego syna (zapewne niemowlę lub małe dziecko), co natchniony kronikarz wspomina z oburzeniem, ale wcale nie większym, a równym temu, z jakim wspomina w ogóle oddawanie czci bóstwom innym niż Jahwe i składanie ofiar w miejscach innych niż Świątynia. Podobnie poświęcił własnego syna jeden z kolejnych królów Judy, Manasses. Dopiero jego wnuk Jozjasz „splugawił Palenisko-Zgrozę w Dolinie Synów Hinnoma, aby już nikt odtąd nie przeprowadzał swego syna lub swojej córki przez ogień na cześć Molocha” (2 Krl 23, 10). Jednak zwyczaj składania dzieci w ofierze nie zniknął z tym jednym „Paleniskiem-Zgrozą”, gdyż podobnych istniało wiele – największe dotychczas odkryte działało aż do upadku Kartaginy, a na towarzyszącym mu cmentarzysku znaleziono nadpalone szczątki tysięcy niemowląt.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie cytaty biblijne za: Biblią Tysiąclecia, www.biblia.deon.pl (dostęp: 25.03.2014).

1

Wprowadzenie

4


Paolo Veronese, Izaak składany w ofierze, ok. 1586

5


W

izja dzieciństwa w greckiej mitologii jest zastanawiająca. Nawet jeśli antropomorficzne greckie bóstwa rodziły się w podobny sposób jak ludzie (a przecież nie wszystkie – wiele z nich, na przykład Afrodyta czy Atena, rodziło się już w dorosłej postaci), i przez pewien czas pozostawały w stanie, który można porównać do ludzkiego dzieciństwa, to czas ów przedstawiany jest w opowieściach dość zdawkowo w porównaniu z czasem, w którym bogowie dysponowali już pełnią władzy i boskich możliwości. Być może ta zdawkowość wynika po prostu z tego, że dla egzystencji nieśmiertelnych bóstw dzieciństwo jest tylko drobnym ułamkiem czasu, zupełnie inaczej niż w przypadku żyjącego krótko (wtedy jeszcze krócej niż dziś) człowieka, dla którego czas bycia dzieckiem (jeśli uznamy, że trwa około piętnastu lat) to 1/31/5 całego życia. Ale może spowodowana jest tym, że starożytni w swojej bardzo pogłębionej refleksji nad ludzkim losem jednak niezbyt uważnie przyglądali się dzieciństwu? Może jeszcze nie potrafili dostrzec odmienności wewnętrznego świata dziecka, jego wrażliwości, wyobraźni, uczuć? O Zeusie wiemy tyle, że już jako niemowlę ukryte na Krecie przez matkę Reę przed pożerającym swoje dzieci ojcem, Kronosem, obawiającym się, że syn pozbawi go potęgi i władzy nad światem, był wychowywany, ukrywany w jaskini i dopieszczany przez nimfy. Karmiły go mlekiem kozy Amaltei (a może nimfy o tym imieniu, która została mamką boga?), miodem pszczół zbierających nektar z kwiatów wyrosłych na stokach góry zwanej Ida oraz nektarem (ale nie kwiatowym, tylko cudownym napojem zapewniającym bogom wieczną młodość) przynoszonym przez orła. Wiemy, że mały Zeus, podobnie jak ludzkie dzieci, płakał. Płaczące niemowlę mógł usłyszeć Kronos, dlatego musiało być zagłuszane przez straszliwych wojowników, Kuretów, którzy w tym celu dniem i nocą bili swoimi włóczniami w tarcze. Rozdział I

Wiemy też, że był bujany w kołysce zawieszonej na konarze drzewa. Wymyśliła ją Amaltea, bo wzrok Kronosa przenikał wszystko, co działo się na ziemi, na morzu i na niebie, ale nie był w stanie dosięgnąć tego, co działo się pomiędzy nimi. Znajdujemy więc w mitologii wiele sytuacji, w których boski niemowlak nie musi jeszcze mieć własnej podmiotowości: przejawiać własnej woli (chyba że płacz uznamy za taki przejaw), działać, myśleć, jakoś sobie wyobrażać świat… Mity mówią jednak, że już jako dziecko przejawiał Gromowładny nadzwyczajne zdolności. Umiał na przykład zamienić ułamany kawałek koziego rogu, który zapewne miał być jego zabawką, w cudowny, zawsze napełniony najsoczystszymi owocami róg obfitości. Oczywiście możemy odczytać to wydarzenie jako potwierdzające boskość Zeusa, ale dlaczego nie potraktować go jako metafory dziecięcej wyobraźni, która z byle czego, choćby i z ułamka koziego rogu, potrafi wyczarować wspaniałe zabawki, przedmioty o cudownych właściwościach, a nawet i całe światy? Maleńki Zeus ofiarujący róg obfitości nimfie to przecież fantastyczny obrazek malucha potrafiącego okazać kochanej osobie czułość za pomocą różnych drobiazgów, którym twórcza moc jego umysłu nadała właściwości dziecięcych skarbów. Kwestia dzieciństwa jest także obecna w mitach bohaterskich, choć można się zastanawiać, ile w opowieściach o tym okresie życia Heraklesa, Tezeusza, Jazona czy Edypa jest refleksji nad odmiennością, specyfiką tego życiowego momentu, a ile przekonania, że dzieciństwo jest po prostu preludium i przygotowaniem do dorosłości. Tak więc już w niemowlęctwie herosi okazują nadzwyczajne zdolności i umiejętności, a tę część ich młodego życia, która przez autorów greckich przedstawiana jest jako najistotniejsza, stanowi zazwyczaj edukacja. Jest jednak jeszcze jeden motyw, który zdaje się łączyć

20


dzieci-herosów. Są to wciąż czyhające na nie niebezpieczeństwa, którym muszą stawiać czoła przy użyciu nadprzyrodzonych (czy też nadzwyczajnych jak na dziecięce możliwości) umiejętności, albo też którym nie są w stanie się przeciwstawić. Mitologia daje nam jednak także inne obrazy dziecka. Wiele było takich, które albo nie dożyły lat chwały, albo doświadczyły okrucieństwa dorosłych, traktujących własne i cudze dzieci raczej jako środek prowadzący do swoich celów niż istoty ludzkie, którym należy okazać współczucie i szacunek. Były więc dzieci składane w ofierze bogom dla zyskania przez dorosłych powodzenia w ich przedsięwzięciach (w niektórych wersjach mitu córka Agamemnona, Ifigenia, nie została w ostatniej chwili ocalona przez Artemidę), zabijane z pychy dorosłych i dla wypróbowania bogów (jak Pelops, którego ojciec, Tantal, kazał upiec i podać podczas uczty jako główne danie), mordowane, aby zapobiec spełnieniu się przepowiedni (jak ukochany synek Hektora, Astynaks, bezlitośnie rozbity o trojańskie skały przez Odyseusza z obawy, że z dziecka wyrośnie mściciel), kaleczone i porzucane na pustkowiu (historia Edypa), wrzucane do morza (Perseusz), gwałcone (jak Helena, którą porwał Tezeusz), zabijane przez matkę dla zemsty na ojcu (jak Mermeros i Feres – synowie Medei i Jazona). A ileż tam jest dzieci po prostu porzucanych przez

rodziców mających inne plany niż wychowywanie potomstwa? Podobny los spotyka dzieci w opowieściach starotestamentowych – przypomnijmy sobie choćby maleńkiego Izmaela wypędzonego wraz z matką przez Abrahama, który przestał go już potrzebować jako syna; Izaaka przez tegoż Abrahama położonego na kamieniu ofiarnym; Mojżesza wrzuconego w koszyku do rzeki. Podobne historie sporo mówią o odwiecznym stosunku dorosłych do dzieci, postrzeganiu dzieciństwa i dziecka w dawnych czasach. W niniejszym rozdziale spróbuję odszukać w dawnych opowieściach i tekstach wyobrażenia dzieci, które można nazwać archetypowymi. Takie, które z jednej strony skupiają pewną zbiorową i odwieczną mądrość, a z drugiej strony bardzo silnie wpływają na zbiorową wyobraźnię i tworzą pewien wzorzec dziecka. Przyjrzę się więc dzieciństwu jednego z greckich herosów; spojrzę na bodaj najsławniejsze dzieciątko naszej kultury; zerknę na opowieść o niemowlętach, które stały się dla dorosłych wzorem do naśladowania; a na koniec złamię – choć też nie do końca – zasadę przyjętą w tej książce i przywołam zbiór poezji przeznaczony co prawda dla dzieci, jednak, jak sądzę, prezentujący bardziej miłe dorosłemu niż dziecięcemu czytelnikowi wyobrażenie dzieciństwa, będący niejako summą dorosłego wyobrażenia tego, czym dziecko jest i być powinno.

Bénigne Gagneraux, Niewidomy Edyp poleca swoje dzieci bogom, 1784

21


Mit o Achillesie

Straszne i piękne dzieciństwo herosa W opowieściach o dzieciństwie greckich herosów odnajdujemy najczęściej epizody mówiące o ich przygotowaniach do dorosłego, pełnego triumfów i cierpienia życia, a także takie, które świadczą o ich bardzo wcześnie ujawnionych nadzwyczajnych zdolnościach. Jednak możemy też odnaleźć obserwacje i wyobrażenia starożytnych Greków dotyczące samego dzieciństwa i dziecięcego losu. Dziecko obciążone przez przeznaczenie Nereida Tetyda zapewne wiedziała o tym, że jej przeznaczeniem było urodzić syna, który swoją potęgą i sławą przyćmi swojego ojca. Nie jest tylko jasne, czy z tego powodu odmawiała nachodzącemu ją Zeusowi swojej miłości, czy też przeciwnie: właśnie dlatego uwodziła najwyższego z bogów. Zeus znany był ze słabości do pięknych bogiń i śmiertelniczek, a że pośród innych boskich cech wykazywał też (co było – jak to często u bogów – jednocześnie jego szczęściem i przekleństwem) nadzwyczajną zdolność płodzenia, każdy jego pozamałżeński romans kończył się poczęciem nieprawego potomka. Dla Nereidy – morskiej nimfy, silnej i bosko pięknej, ale jednak mogącej tylko pozazdrościć olimpijskim bogom ich potęgi i nieśmiertelności – wizja urodzenia nieśmiertelnego potomka, i to takiego, który olimpijczykom nie tylko dorówna, ale wręcz ich zdetronizuje, musiała być niezwykle kusząca. Możliwe więc, że kiedy bogowie olimpijscy dowiedzieli się od mającej wgląd w przeznaczenie Temidy o zagrażającym im niebezpieczeństwie, zdołali w ostRozdział I

atniej chwili zmitygować pożądliwego Zeusa, a Tetydę przymusili do wyjścia za mąż za śmiertelnego herosa Peleusa, króla plemienia Myrmidonów z wyspy Eginy, jako nagrodę pocieszenia wyprawiając młodej parze najwspanialsze w boskich i ludzkich dziejach weselisko. Jednak wiele wersji mitu mówi, że to właśnie sama Tetyda ostrzegła Zeusa (albo zdradziła sekret Prometeuszowi, który z kolei przekazał go Gromowładnemu) – może powodowana lojalnością wobec swojej przyjaciółki Hery, a może

i tak był potomkiem Zeusa, który uwiódł kiedyś jego prababkę ze strony ojca – Ajginę. Dawne przekazy mówią, że Tetyda urodziła Peleusowi siedmiu synów. Jedynie najmłodszy, Achilles, przeżył wiek niemowlęcy. Nereida bowiem każdego z jego starszych braci starała się unieśmiertelnić. Oczywiście już samo pragnienie uczynienia nieśmiertelnym dziecka spłodzonego przez śmiertelnika było bluźniercze – sprzeciwiało się boskiemu porządkowi – a wszelkie próby musiały być skazane na niepowo-

Trudno sobie wyobrazić, co czuje kobieta, której przepowiedziano, że jedynie chwilę będzie się cieszyć macierzyństwem, a przez całą wieczność opłakiwać swoje zmarłe dziecko. świadoma tego, że przejęcie potęgi i władzy Zeusa przez jego własnego syna będzie musiało oznaczać gigantyczną katastrofę, porównywalną z tą, jaka dokonała się, gdy Zeus zdetronizował swojego ojca, Kronosa. Ład zaprowadzony w świecie przez Zeusa i olimpijczyków nie był może doskonały, ale przynajmniej akceptowalny. Kto wie, co by się stało, gdyby został zniesiony? Jednak Achilles, nota bene,

dzenie. Postarajmy się jednak zrozumieć matkę, która sama jako nimfa obdarzona życiem dla ludzi niewyobrażalnie długim (nimfy nie były nieśmiertelne, ale długość ich życia przekraczała – czy raczej przekracza! – długość wszystkich ludzkich pokoleń), miałaby się pogodzić z tym, że jej rodzone dziecko żyć będzie tylko przez kilkadziesiąt lat, a więc z jej perspektywy jedynie przez mgnienie. Trudno sobie

22


Giovanni Battista Cipriani, Chiron uczy Achillesa strzelania z Ĺ‚uku, ok. 1776

23

Cudowne dzieci


Johann Wolfgang Goethe,

Król olszyn

Dziecko i śmierć Krótka ballada Johanna Wolfganga Goethego pokazała dziecko w wieloznacznej, niejasnej sytuacji: jako widzące więcej, niż może dostrzec dorosły. Przebój epoki Napisana w 1782 roku – kiedy i w krajach niemieckich, i w całej zachodniej Europie w stylizowanych na ludowe pieśniach i opowieściach szlachecka oraz mieszczańska publiczność doszukiwała się pierwotnej głębi i wartości niezakłamanych jeszcze przez obłudną cywilizację – ballada Johanna Wolfganga Goethego (1749-1832) Król olszyn (w polskich przekładach możemy ją odnaleźć także pod tytułami Król olch lub Król elfów) była prawdziwym poetyckim przebojem epoki romantyzmu. Ukazywała się w niezliczonych poetyckich antologiach i wyborach, była recytowana na towarzyskich spotkaniach, wpisywana do sztambuchów. Śpiewano ją w salach koncertowych, domach i mieszkaniach do muzyki tworzonej przez kompozytorów, zarówno znakomitych, jak i takich domorosłych. Już wkrótce po pierwszym ukazaniu się ballady w druku śpiewała ją do własnej kompozycji śpiewaczka i aktorka (a także przyjaciółka Goethego) Corona Schröter. Największą popularność – przede wszystkim w Niemczech – zyskały kompozycje Franza Schuberta z 1815 roku i Carla Loewego z 1818 roku (wydana w 1824), ale także późniejsza (z roku 1856) Louisa SpoRozdział II

hra. W Polsce najchętniej czytano przekłady poetów romantycznych: Józefa Bohdana Zaleskiego, Augusta Bielowskiego i Władysława Syrokomli. Ballada nawiązywała do postaci z nordyckiego folkloru. Goethego zainspirowała niemiecka parafraza duńskiej ludowej piosenki o królu elfów, dokonana przez Johanna Gottfrieda Herdera. W krajach germańskiej Północy wciąż żywe były opowieści o elfach zamieszkujących niedostępne puszcze i lasy, pięknych

tłumaczył błędnie słowo ellerkonge, oznaczające właśnie króla elfów, na niemieckie Erlkönig, oznaczające króla olszyn, a błąd ten powtórzył za nim Goethe. Jest też bardzo możliwe, że już w duńskim tekście, przekazywanym z pokolenia na pokolenie w formie ustnej, doszło do nieintencjonalnej zmiany pierwotnego słowa ellerkone, oznaczającego panią elfa, na ellerkonge, a więc króla elfów. Jest to o tyle prawdopodobne, że występujące nie tylko w nordyckich, ale także w wielu innych

Nie wiemy, kim jest pędzący konno ojciec tulący do siebie synka, nie wiemy też na pewno, co jest przyczyną i celem opętańczej nocnej jazdy. i subtelnych, ale jednocześnie niebezpiecznych, zazdrośnie strzegących swoich tajemnic. Król elfów miał być szczególnie podstępny. Ukazywał się ludziom, którzy zapuścili się zbyt głęboko w las, i mamiąc obietnicą bogactw i rozkoszy (często mających erotyczny charakter), wabił ich do miejsc, z których już nie było powrotu. Inne wersje opowieści mówiły o tym, że król elfów ukazuje się ludziom tuż przed śmiercią, zwiastując nieuchronny koniec ich życia. Herder, nieznający biegle języka duńskiego i jego dialektów, prze-

indoeuropejskich folklorach czyhające na zagubionych w lasach i uroczyskach podróżnych cudowne istoty bardzo często mają kobiecą postać, a wabią swoim erotycznym wdziękiem, obiecując niewysłowione rozkosze (być może litewskim odpowiednikiem takich postaci była Świtezianka, którą w swojej balladzie uwiecznił Adam Mickiewicz).

Dziecko i dorosły – dwie wizje świata Zapożyczywszy od Herdera postać zwiastuna nadchodzącej

80


John Bauer, ilustracja do książki Siedem życzeń Alfreda Smedberga, 1907

śmierci, autor Cierpień młodego Wertera stworzył utwór całkowicie oryginalny, o ogromnej sile ekspresji. Siła ta wyniknęła między innymi, jeżeli nie przede wszystkim, z tego, że poeta wprowadził do swojej ballady bohatera dziecięcego. Zabieg, który w naszych czasach wydaje się dość pospolity, pod koniec wieku XVIII był niezwykle nowatorski. A szczególnie nowatorskie było to, że ów dziecięcy bohater po dziecięcemu właśnie świat widział i po dziecięcemu go przeżywał. Sceneria przedstawionych w Królu olszyn wydarzeń natychmiast

81

wprowadza czytelnika (czy też słuchacza) w świat tajemniczy i pełen gwałtownych, kłębiących się emocji. Ekspresyjna przyroda – las pogrążony w nocnych ciemnościach, porywisty wiatr – tworzy nastrój niepokoju spotęgowany jeszcze przez koński galop, znakomicie oddawany rytmem wiersza. Nie wiemy, kim jest pędzący konno ojciec tulący do siebie synka, nie wiemy też na pewno, co jest przyczyną i celem opętańczej nocnej jazdy. Czy chłopczyk jest chory, a ojciec wiezie go do lekarza? O tym mogłyby świadczyć i pośpiech,

i wielka czułość, delikatność ojca piastującego dziecko. Taka możliwość na poziomie realistycznym mogłaby wyjaśniać zarówno bardzo intensywne przeżycia dziecka, jak i jego śmierć w puencie ballady. Ale z kolei zdziwienie ojca, widzącego, że jego syn zasłania ręką twarz, kuli się przed niewidocznym niebezpieczeństwem, może świadczyć o tym, że finałowa śmierć przyszła do dziecka znienacka, nie była zapowiedziana chorobą. To niedopowiedzenie, delikatnie zarysowana sugestia choroby, jednak bez nazwania jej wprost – czego Dziecko widzi więcej


Janusz Korczak,

Szkoła życia

Dzieci zmienią świat Szkoła życia, znakomita, niezwykle oryginalna powieść Janusza Korczaka, jest dziś znana jedynie historykom literatury i wychowania. Warto jednak poznać to dzieło nie tylko jako dokument kształtowania się poglądów pedagogicznych autora, ale także jako rewolucyjne spojrzenie na dzieciństwo i dziecko. Zapomniana powieść wielkiego pedagoga W lutym 1907 roku w ukazującym się w Warszawie pod redakcją Jana Władysława Dawida tygodniku „Przegląd Społeczny” ukazał się pierwszy odcinek powieści Janusza Korczaka Szkoła życia. W 1908 roku cenzura zamknęła „Przegląd”, ale wkrótce następne odcinki zaczęły się ukazywać w kolejnym, założonym przez tego samego redaktora, piśmie „Społeczeństwo”. Niestety, oba periodyki miały małe nakłady oraz wąskie grono odbiorców i utwór Korczaka nie zyskał ogólnopolskiej popularności. Jego autor zaś, zaaferowany praktyczną działalnością lekarską i pedagogiczną (w 1912 roku został dyrektorem słynnego domu sierot przy ulicy Krochmalnej), zaniedbał książkowego wydania, a może i świadomie z niego zrezygnował. Szkoła życia po raz pierwszy jako integralny tekst ukazała się dopiero w 1978 roku w Pismach wybranych Korczaka. W osobnej publikacji książkowej nie ukazała się do tej pory. Szkoła życia to powieść utopijna o oryginalnym sposobie kreowania świata przedstawionego. Rozdział IV

Czyta się ją wartko i z zainteresowaniem, mimo że nie znajdziemy tutaj ani wyrazistych bohaterów, ani rozwijającej się akcji, ani zagadki, którą trzeba rozwikłać. Kolejne rozdziały przypominają teksty publicystyczne: żarliwe polemiki, zaangażowane społecznie felietony, filozoficzne i pedagogiczne eseje, a nawet prasowe reportaże i sprawozdania. Całość pisana jest bowiem

Wszelkie ataki na swoją szkołę – nie tylko prasowe, także wszelkie uliczne pogłoski, plotki, gromy z kościelnych ambon i szykany ze strony rządowych instytucji – narrator pieczołowicie zbiera i na każdy z nich z pasją odpowiada, obnażając jednocześnie obłudę i anachroniczność współczesnych sobie instytucji pedagogicznych i społecznych, oraz okrucieństwo kapitalistycznego świata. Pole-

Szkoła życia to powieść utopijna, którą czyta się wartko, choć nie ma tu ani wyrazistych bohaterów, ani rozwijającej się akcji, ani zagadki, którą trzeba rozwikłać. w formie wspomnień narratora i jednocześnie głównego bohatera, nieznanego z imienia i nazwiska założyciela tytułowej szkoły życia, spisywanych przez niego na łożu śmierci. Awangardowa szkoła odniosła wielki sukces i rozrosła się w gigantyczną instytucję mającą wpływ nie tylko na swoich wychowanków, ale także na całe życie społeczne Warszawy, gdzie mieści się jej siedziba, promieniująca nowymi ideami i usprawnieniami na cały świat. Nic dziwnego więc, że służące siłom starego porządku gazety piszą o niej same kłamstwa.

miczność Szkoły życia to bardzo ciekawy chwyt narracyjny, nadający powieści w zasadzie pozbawionej fabuły, psychologicznie pogłębionych bohaterów i relacji między nimi niezbędną dynamikę, angażującą emocje czytelnika.

Niezwykła szkoła Bohater-narrator to człowiek urodzony w biednej rodzinie, który od najmłodszych lat musiał sam dbać o swoje utrzymanie, zaznał w życiu wielu krzywd, za chlebem musiał emigrować do Ameryki. Jednak doświadczenia te nie

210


Juan Planella y RodrĂ­guez, Mali pracownicy, 1889

211


William Golding,

Władca much

Dzieci nie zmienią świata Ukończona w 1958 roku powieść Władca much Williama Goldinga opowiada o losach grupki chłopców, którzy ewakuowani z terenów objętych wojną atomową przeżywają katastrofę samolotu na bezludnej wyspie pośród Oceanu Spokojnego. Muszą sobie radzić sami. Ralf – nieudany powrót do natury Na początku Ralf wydaje się ucieleśnieniem dziecięcej witalności i beztroski. Ma się wrażenie, że katastrofa nie jest dla niego żadnym nieszczęściem, a wręcz przeciwnie, cudownym zrządzeniem losu, dzięki któremu chłopak mógł trafić tam, gdzie jego miejsce. Przyroda, przestrzeń wyspy budzą w nim niekłamany entuzjazm i zachwyt. Bardzo silnie odzywają się w nastolatku jakieś pierwotne impulsy, którym on euforycznie ulega. Staje oniemiały przed oszałamiającym krajobrazem palmowego lasu i przed niekończącym się oceanem. Kiedy się śmieje, nie może przestać. Gdy dręczy Prosiaczka, robi to z zapamiętałą radością, ale bez nienawiści czy świadomego okrucieństwa. Kiedy pierwszy raz dmie w znalezioną w piasku konchę, czyni to zapamiętale wcale nie dlatego, że chce zwołać innych chłopców (jak sądzi i jak doradza mu Prosiaczek), ale dlatego, że fascynuje go jej dźwięk i cieszy go własna moc, dzięki której ten dźwięk powstaje. Kiedy tylko Ralf orientuje się, że jest w miejscu bezludnym, Rozdział IV

że nie ma tutaj nikogo dorosłego, ani nie rozpacza, ani nawet nie okazuje niepokoju, tylko zrzuca z siebie całe ubranie i staje nagi nad wodą, nie zważając na to, że zobaczy go nadchodzący Prosiaczek czy któryś z innych ocalałych z katastrofy chłopców. Tak jakby ubranie było symbolem tamtego, kierowanego przez niezrozumiałych dorosłych świata, jego konwenansów i ograniczeń, znakiem zniewolenia i odebrania dziecku jego życiowej energii

upokarza biednego grubasa, biega i wywrzaskuje, mimo protestów i błagań, znienawidzone przezwisko, co jest nie tyle wymierzone w ofiarę, co w świat, który pozostał za oceanem. Jego euforii nie jest w stanie przerwać ani powtarzana uporczywie przez Prosiaczka wiadomość o tym, że świat za wyspą uległ atomowej zagładzie i że nie ma co liczyć na ratunek, ani obawa o przetrwanie na nieznanej wyspie, na której nie ma żadnych

Ralf nie musi być ani grzeczny, ani sympatyczny dla słabszego kolegi: grzeczności i sympatyczności wymagali dorośli, a teraz nie mają tu nic do gadania. i spontaniczności. Wraz z pozbyciem się ubrania Ralf jest już wyzwolony i kiedy jego gruby towarzysz – chcąc zapewne przez dopuszczenie Ralfa do poufności, zaskarbić sobie jego przyjaźń – nieostrożnie zdradza, że koledzy w szkole nazywali go Prosiaczkiem, Ralf natychmiast reaguje na to szyderstwem. Teraz już nie musi być ani grzeczny, ani sympatyczny dla słabszego kolegi: grzeczności i sympatyczności wymagali dorośli, a teraz nie mają tu nic do gadania. Ralf

instytucji cywilizacji. Nawet gdy Ralf zostanie już wodzem, wykorzysta każdą okazję, aby fiknąć kozła, stanąć na rękach, podskoczyć, wrzasnąć, słowem – zamanifestować swoją radość życia i miłość do pięknego świata. A kiedy przekonuje się, że ląd, na którym się wraz z innymi rozbitkami znaleźli, jest wyspą, cieszy się, że cały należy tylko do nich. Umie zarazić chłopców – nawet wściekłego z powodu wyborczej porażki i mściwego Jacka – swoim entuzjazmem.

222


Émile Friant, Zapasy, 1889

223

W stronę emancypacji


Jarosław Górski ukończył Wydział Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się działalnością edukacyjną oraz popularyzacją literatury i kultury – prowadzi wykłady, warsztaty, pisze artykuły oraz książki dla dorosłych i dla dzieci. W serii „Literatura i kontrowersje” opublikował już książkę „Męska rzecz” o literackich obrazach męskości. Mieszka i pracuje w Warszawie.

Stanisław Jachowicz – anioły czy potwory Stanisław Ignacy Witk iewicz – cyniczne i wyrachowane Henryk Sienkiewicz – bezbronne i porzucone Charles Dickens – be zimienne i zapomniane Janusz Korczak – milc zące ofiary William Golding – ko pie dorosłych

Zamówienia można składać na

www.wydawnictwosfinks.pl

i telefonicznie 801 555 550

wew. 2

Cena 44,00 zł (w tym 5% Vat) www.wydawnictwosfinks.pl ISBN 978-83-63624-87-3

9 788363 624873

www.wydawnictwosfinks.pl

www.wydawnictwosfinks.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.