Moja Ziema nr 42 (07/2018)

Page 1

K WA R TA L N I K NR (42) 07/2018

ODDZIAŁU

KO C I E W S K I E G O

ZRZESZENIA

K A S Z U B S KO

-

POMORSKIEGO

ZBLEWO, 20 lipca 2018

N a fo t o g ra f i i : Ta b l i c a K s . M i c h a ł a O s s o w s k i e g o w d n i u j e j o d s ł o n i ę c i a 3 m a j a 2 0 1 8 r o k u w Z b l e w i e . Foto: Magdalena Apostołowicz.

W

ZBLEWIE

ISSN 2544-2791


FOTO: Magdalena Apostołowicz

Kronika wydarzeń patriotyczno - kulturalnych w Zblewie - maj, czerwiec 2018 roku: uroczystość 3 maja, koncerty organowe i jubileusz Chóru z odsłonięciem tablicy


Od redakcji Gertruda Stanowska, Tomasz Damaszk, Piotr Wróblewski Drodzy Czytelnicy! Tym numerem zawitaliśmy trochę później niż przypadałoby na okres letnio - wakacyjny w Państwa domy. Jesteśmy w trakcie finalizowania dwóch dużych imprez kociewskich: I Walnych Plachandrów w Piasecznie i I Jarmarku Kociewskiego w Wirtach. Zależało nam, by do Państwa dotarła w miarę szczegółowa już informacja o tych projektach. Szczegóły w numerze. Informowaliśmy w kolejnych, poprzednich numerach o pracach przygotowawczych do I Walnych Plachandrów. Jesteśmy na etapie ostatnich uzgodnień. Serdecznie zapraszamy! Przedstawiamy nie tylko program obu imprez, ale też chcemy przybliżyć same miejsca, które będą nas gościć! Oczywiście, o Plachandrach w Piasecznie i Jarmarku w Wirtach informują i przypominać będą inne lokalne media. Co jeszcze w tym numerze? Najpierw relacja z inauguracji obchodów 100-lecia niepodległości Polski przez O/ Kociewski ZKP w Zblewie. Miała ona miejsce 3 maja w kolejną rocznicę Uchwalenia Ustawy Rządowej. Po uroczystej Mszy św. odsłonięta została tablica upamiętniającą naszego parafianina, ks. Michała Ossowskiego SJ, który aktywnie uczestniczył w pracach Sejmu Czteroletniego. Zamieszczona laudacja przybliża jego postać. Stałe rubryki: Z życia Zrzeszenia i co słychać u naszych członków pokrótce informują o najistotniejszych wydarzeniach. Niektóre z nich zostały szerszej omówione w osobnych artykułach. Prezes chóru parafialnego w Zblewie, Wojciech Birna relacjonuje przebieg uroczystości jubileuszu 105 – lecia chóru połączonej z XIV Koncertem Pieśni Kościelnej oraz odsłonięciem i poświęceniem obelisku ku pamięci zmarłych chórzystów zblewskiego chóru i jego dyrygentom. Drukujemy też 2. część historii zblewskiego chóru. W tym numerze, tak jak w poprzednich, przybliżamy sylwetki ludzi, ich pasje i dorobek. Niestety też żegnamy. 3 kwietnia zmarł kol. Bernard Damaszk. Pożegnaliśmy Go z wielkim żalem 6 kwietnia b.r. Zamieszczamy wspomnienie, które wygłosiła Gertruda Stanowska podczas uroczystości pogrzebowej. Wspomnienie napisał też Krzysztof Bagorski. Edmund Zieliński znowu zaskoczył pozostałych członków redakcji Mojej Ziemi! Na pytanie: czy napisał o ….. padła odpowiedź: nie. Przysłał tekst o czym innym. Tym innym okazał się obszerny materiał p.t. „W babcinej kuchni”. Po zapoznaniu się z nim zapadła decyzja o przedstawieniu go w dwóch częściach. W tym numerze babcina kuchnia to „małe przedsiębiorstwo mleczarskie”. Postanowiliśmy ten materiał okrasić zdjęciami eksponatów z Izby Regionalnej w Bytoni i z Muzeum w Piasecznie, zachowanych urządzeń używanych w gospodarstwach domowych do wyrobu masła i produktów ubocznych tego wyrobu. Podczas doboru zdjęć eksponatów ilustrujących tekst p. Edmunda obecny był p. doktor Zdzisław Forycki. Zaciekawiony naszą rozmową dostał do ręki tekst. Za LIPIEC 2018

chwilę słyszymy: no, teraz już wiem, dlaczego na maśle, jaki podawała na stół moja ciotka w Starej Kiszewie były takie wzory! Okazuje się, że „Moje Ziemia” przypominając dawne życie - u jednych przywołuje jeszcze wspomnienia, a innych uczy, jak wyglądał ten dawny, miniony świat. Nawiązaniem, a właściwie uzupełnieniem tej tematyki jest tekst zatytułowany „Maślnice”. Tak ks. Bernard Sychta zatytułował fragment swojej pracy doktorskiej, w którym przedstawił sposób wyrabiania masła sposobem domowym. Ze sprzętem i urządzeniami do przerobu mleka wiąże się ich nazewnictwo. Własne regionu lub zapożyczone. O nim też we wspomnianym artykule. Aby nic, co mamy nie umknęło potomnym, ważna jest inwentaryzacja zbiorów. Takowej dokonają w Izbie Regionalnej w Bytoni studenci etnografii UMK w Toruniu pod kierunkiem adiunkta dr. Rafała Beszterda. Grupa ta dokona też rejestracji wszystkich miejsc świętych na obszarze Gminy Zblewo. Dr R. Beszterda szerzej o projekcie w artykule swojego autorstwa. „Wiecie? Edmund Zieliński wydał nową książkę! Konsternacja. Już? Tak krótko po „Drogach Krzyżowych…”? Po chwili książkę mamy w ręku. „Z Kręga przez Sant’ Omero do Nowego”. Tytuł znamienny. Początek, długie ciekawe życie i niby emerytura znowu na Kociewiu – Stefana Gełdona. Polecamy. Więcej o książce i jej bohaterze w oddzielnym artykule. Jednak jedna uwaga. Edmund Zieliński nie chcący w tej książce zdradził się ze swoją metodologią pracy, tej pisarskiej, pewnie też nie obcej innym. Będąc w trakcie pracy nad „Drogami Krzyżowymi” już przygotowywał materiały tej nowej. Zaczął od źródła. Odwiedził Krąg. Pokłosiem tych odwiedzin jest zdanie wyrażające dwa, a może trzy życzenia. Pierwsze dzięki życzliwości dla pomysłodawcy zostało już zrealizowane. Pozostało ostatnie życzenie. Nie zdradzę czego dotyczy. Czytelniku, poszukaj go sam. A gdy znajdziesz, pomyśl: czy nie warto się nad nim pokłonić? Jako Oddział Kociewski ZKP w Zblewie myślimy o promocji książki i przedstawieniu współautora - Stefana Gełdona. Bardzo chętnie na łamach Mojej Ziemi prezentujemy ciekawe inicjatywy. Do takich zaliczyliśmy otwarcie „Galerii pod Kasztanami” w miejscowości Frank. Galeria? Taka prawdziwa, artystyczna? Tak! Tak, jak wszystkie galerie nie tylko prezentuje prace artystów, ale też umożliwia ich nabycie. A że skupia artystów amatorów znanych głównie w pobliskim środowisku - to co stoi na przeszkodzie uznać, że mamy do czynienia z fenomenem marketingowym: połączenia przyjemnego z pożytecznym! Pokażmy, że nasze jest piękne! A że przy okazji znajdziemy prezent, upominek? Zarówno na Plachandrach w Piasecznie, jak i na jarmarku w Wirtach będzie można podziwiać i nabywać prace artystów – malarzy, rzeźbiarzy, hafciarzy itp. Bardzo dużym powodzeniem na poprzednich kiermaszach cieszyło się rzemiosło artystyczne, zwłaszcza koszykarstwo! Zatem, proszę Państwa, do zobaczenia na spotkaniu Kociewiaków w Piasecznie i Wirtach! :00 D Z . 12 O G D aliska UO ictwo K 8 ROK n 1 ś 0 le 2 d a ski RPNIA wie i N 26 S I E w Zblermark Kociew P K Z i wsk I Ja y! ł Kociepraszają na oretum Wirt Oddzia b za r A do

3


Popołudnie 3 maja 2018 roku w Zblewie. Piotr Wróblewski

Dziękujemy Darczyńcom, bez których talicy by nie było. Oto oni: Dariusz Begier, Tadeusz Bigus, Dorota i Jarosław Boś, Andrzej Gorlik, Andrzej Konieczka, Dorota i Piotr Kropidłowski, Grzegorz Piątek, Janusz Prabucki, Lidia Skalska, Marcin Skalski, Aleksander Swobodziński, Patrycjusz Szachta, Magdalena i Grzegorz Tarakan, Karol Trawicki, Mateusz Trawicki, Lech Zdrojewski.

Foto: Magdalena Apostołowicz

Popołudnie trzeciego maja 2018 roku w Zblewie upływało nieco leniwie; świąteczną atmosferę czuć było wszędzie. Tylko w okolicy figury Matki Boskiej Królowej Polski widać było grupkę ludzi, która – z biegiem czasu – powiększała się. Byli tam harcerze i harcerki, kobiety ( i jeden mężczyzna) w strojach kociewskich... Po chwili pojawiły się poczty sztandarowe, panie w eleganckich sukniach, panowie pod krawatami. Przybył nawet proboszcz i wikary. O 14:45 Piotr Wróblewski przywitał przybyłych i krótko omówił cel i dalszy przebieg spotkania. Mówił: „Spotkaliśmy się tu by oddać cześć Patronce dnia dzisiejszego Maryi Królowej Polski w dniu Jej święta, by uczcić 227. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja i, aby upamiętnić osobę ks. Michała Ossowskiego, który pracował przy tworzeniu tej konstytucji.” Najpierw pod obeliskami papieża Jana Pawła II i ku czci ofiarom wojny symboliczne wiązanki kwiatów złożyli harcerze, zaś pod figurą Matki Bożej – przedstawiciele Kociewiaków. Potem w szyku wszyscy ruszyli do kościoła parafialnego; po drodze harcerze złożyli kwiaty pod tablicą upamiętniającą pomordowanych księży i pod tablicą ks. płk. Józefa Wryczy. Gdy wszyscy znaleźli się w kościele odśpiewano hymn państwowy. Potem proboszcz zblewskiej parafii, w koncelebrze z proboszczem parafii Borzechowo i wikarym, odprawił mszę świętą w intencji Ojczyzny. Pod koniec mszy – w czasie, gdy zwykle czytane są ogłoszenia – p. Ryszard Szwoch z Towarzystwa

Miłośników Ziemi Kociewskiej wygłosił laudację na temat postaci ks. Michała Ossowskiego. Potem procesjonalnie wszyscy przeszli pod tablicę upamiętniającą ks. Ossowskiego, gdzie harcerze wystawili wartę honorową. Odsłonięcia tablicy dokonali: w imieniu wójta gminy Kaliska – sekretarz gminy p. Bożena Jeleniewska, wójt gminy Zblewo p. Artur Herold, proboszcz zblewskiej parafii ks. prałat Zenon Górecki, prezes ZKP o. Kociewskiego w Zblewie p. Tomasz Damaszk i autor projektu tablicy p. Lech Zdrojewski. Po poświęceniu tablicy delegacje oficjalne złożyły wiązanki kwiatów - od przedstawicieli zawodów znanych od czasów Oświecenia: młynarza, pszczelarza (bartnik) i rybaka, od członkiń KGW, od włodarzy gminy Kaliska i Zblewo, od Towarzystwa Miłośników Ziemi Kociewskiej i od Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego oddziału kociewskiego w Zblewie. Chór parafialny wykonał słynną pieśń – Mazurka 3 Maja, zaczynającą się od słów: „Witaj majowa jutrzenko...”. Na zakończenie prezes ZKP p. Tomasz Damaszk wygłosił podziękowania pod adresem księży celebransów, przybyłych delegacji oficjalnych, pocztów sztandarowych – a było ich osiem, harcerzy, młodzieży szkolnej, twórców tablicy, chóru parafialnego i organisty. Wszystkich, którzy wzięli udział w uroczystości zaprosił na skromny poczęstunek do Domu Parafialnego. Zanim jednak uczestnicy udali się tam, wraz z chórem odśpiewali „Rotę”.

4

MOJA ZIEMIA


Foto: Magdalena Apostołowicz

Ryszard Szwoch wygłasza Laudację ks. Michała Ossowskiego.

Uczczenie ks. Michała Ossowskiego Ryszard Szwoch Należał do pokolenia niepospolitych rodaków doby oświecenia w Polsce. Jako jeden z czołowych przedstawicieli epoki stanisławowskiej, odegrał ważną rolę w procesie reformowania polskiej państwowości w schyłkowym okresie wolnej Rzeczpospolitej. Dzięki rozległym zainteresowaniom w zakresie nauk ścisłych, ale i humanistycznym talentom, stał się w swojej epoce osobistością znaną i docenianą, a za życia już z inicjatywy króla Stanisława Poniatowskiego także uhonorowanym wybitym na jego cześć medalem. Z nieznanego bliżej prowincjonalnego środowiska wiejskiego na Kociewiu wypłynął na arenę międzynarodowych centrów ekonomiczno-bankowych i wszedł w relacje z dworem. Zawiodły go tam zarówno własne talenty ugruntowane niezmierną pracowitością, jak i koneksje z wpływowymi osobistościami świata polityki, ekonomii i bankowości. Urodził się 25 IX 1743 r. w Młyńsku, małej osadzie w pow. starogardzkim, w rodzinie młynarza Marcina i Teresy z Deduńskich. Został ochrzczony w oddalonym o 10 km kościele zblewskim 29 t.m. przez proboszcza pinczyńskiego ks. Michała Gamratowskiego, po którym otrzymał imię chrzestne. O pierwszych latach dzieciństwa i młodości Michała zgoła nic nie wiemy. Można wszak przypuszczać, że pobierał wstępnie naukę w szkółce wiejskiej lub nawet u cystersów pelplińskich, gdzie być może uformowała się jego pobożność. Idąc za powołaniem, jako szesnastolatek wstąpił do zakonu jezuitów, rozpoczynając nowicjat 2 VIII 1759 r. w Krakowie. Prawdopodobnie już wtedy opuścił na zawsze Pomorze, chociaż gdy po pierwszym rozbiorze znalazło się ono w granicach Prus, mógł jako obcokrajowiec przybyć tu z paszportem polskim. Tymczasem sposobił się z dala od rodzinnych stron do przyszłej służby. Wkrótce, bo już po dwóch latach został opiekunem infimy i nauczycielem gramatyki w jezuickim kolegium w Rawie Mazowieckiej. Stamtąd udał się do Kalisza by LIPIEC 2018

odbyć studium filozofii, a w 1765 także do Poznania, gdzie też się uczył podstaw fizyki. Już dwa lata później widzimy go w Krośnie, gdzie uczył poetyki. Wrócił w 1769 r. do Poznania na studia teologiczne, które łączył z nauczaniem historii i geografii w tamtejszym kolegium. Doszedłszy trzydziestki, przyjął święcenia kapłańskie w 1772 r. Niedługo wszak przyszło mu pozostawać w macierzystym Towarzystwie Jezusowym, gdyż wkrótce nastąpiła kasata zakonu. Znalazł wówczas zatrudnienie jako domowy nauczyciel Prota Potockiego, co dało mu okazję podróżowania po Europie. Ta znajomość i zażyłość z domem Potockich zaowocowała potem objęciem przez Ossowskiego plenipotencji banku i agencji Kompanii Handlu Czarnomorskiego, której kantor zorganizował w Chersoniu. Praktyczne umiejętności w zakresie bankowości łączył z pisarstwem ekonomicznym. Opracował i wydał drukiem m.in. rozprawkę O pomnożeniu dochodów publicznych (1789) propagującą emisję pieniądza papierowego jako środka na poprawę sytuacji ekonomicznej państwa, a także projekt prawa ekonomicznego dla starostw. Wysoka fachowość i śmiałe projekty w zakresie ekonomii zjednały mu przychylność w kręgach elit krajowych i zagranicznych, m.in. Branickich i Potockich, księcia Grigorija A. Potiomkina, Płatona A. Zubowa. Najowocniej realizował swoje projekty dzięki poparciu Hugona Kołłątaja, który jeszcze przed Sejmem Czteroletnim 22 VII 1790 r. wprowadził Ossowskiego w skład komisji przygotowującej reformy ekonomiczne. Poznał dzięki temu projekt „ustawy rządowej”, do której zobowiązał się zredagować tzw. „konstytucję ekonomiczną”, utrzymaną w duchu polepszenia bytu „ludu pospolitego”. Postulował w niej powołanie banku narodowego, wprowadzenie nisko oprocentowanych kredytów na rozwój gospodarki i rolnictwa, interwencjonizm państwa i ostrożne reformy. Tak przemyślane projekty ks. Ossowskiego nie doczekały się realizacji. Przeszkodziły w tym zawirowania polityczne, a w ich konsekwencji trzeci rozbiór Polski. Warto wspomnieć, że w 1792 r. wynegocjował pożyczkę ok. 18 mln złp dla Rzeczypospolitej u bankierów holenderskich, zawierając umowę kredytową z Komisją Skarbową. Za swoją fachowość i odważne projekty reformatorskie był ceniony także przez targowiczan. Znalazł więc na koniec życia nowe zajęcia dla siebie, nie zaniedbując posiadanego majątku ziemskiego na Ukrainie. Jeszcze we wrześniu 1797 r. odwiedził w Petersburgu zdetronizowanego króla Stanisława Augusta. Wkrótce zmarł, zostawiając po sobie wyjątkowo życzliwą opinię. Pięknie wyraził się o nim sam Hugo Kołłataj pisząc: „Będąc razem filozofem i gospodarzem, matematykiem i kupcem, a co do objętości rozumu prawdziwym geometrą, mógłby w tej mierze całemu przewodniczyć narodowi”, dodając że nie znajdował sobie równego w całej Europie. Kociewie, a zwłaszcza rodzinna parafia ks. Michała Ossowskiego, szczyci się słusznie postacią swego zasłużonego syna. Dowodem tej czci jest tablica pamiątkowa obecnie uroczyście odsłonięta i benedykowana. Niech zatem go słusznie sławi w kolejnych pokoleniach. 5


Z życia Zrzeszenia Redakcja 3 maja 2018r. została poświęcona i odsłonięta tablica ku czci ks. Michała Ossowskiego. Pochodzącego z zblewskiej parafii nauczyciela, ekonomisty, bankowca i polityka zaangażowanego w tworzenie Konstytucji 3 Maja. W dniu, w którym w roku 1942 Gryf Pomorski dokonał w Trosowie zbrojnej dywersji – 8 czerwca, pod obeliskiem upamiętniającym to wydarzenie wiązanki kwiatów złożyły delegacje naszego oddziału ZK-P, szkoły w Bytoni, sołectw Cis i Bytonia. Harcerze wystawili wartę honorową. 14 czerwca odbyło się posiedzenie Kapituły Tytułu Ambasasdor Kociewia. Wyłoniono Ambasadorów w kategorii indywidualnej i ziorowej oraz dwie Perełki Kociewia. 29 czerwca w gościnnych progach O.W. Neptun w Borzechowie przeżywaliśmy tradycyjną Noc Kupały. W czerwcu wystąpiliśmy do Rady Gminy Zblewo z wnioskiem o nadanie nowo wytyczonym ulicom imon ks. płk. Józefa Wryczy i ks. prof. Mariana Borzyszkowskiego.

Co słychać u naszych członków? Redakcja W maju i czerwcu w kościołach powiatu starogardzkiego trwał II Festiwal Muzyki Organowej Na Kociewiu. Inicjatorem i dyrektorem festiwalu jest Prezes Fundacji Promocji Sztuki im. Feliksa Nowowiejskiego, nasz nowy członek Patryk Podwojski. Na dwóch koncertach festiwalowych konferansjerkę prowadził Piotr Wróblewski. Patryk Podwojski został uhonorowany wyróżnieniem „Perełka Kociewia”. Wyróżnienie zostanie wręczone podczas I Walnych Plachandrów 25 sierpnia bieżącego roku w Piasecznie. Starogardzkie Towarzystwo Przyjaciół Sztuki zorganizowało 25 maja w Galerii Michała Faryseja w Starogardzkim Centrum Kultury zbiorową wystawę artystów malarzy, rzeźbiarzy i fotografików. Wstawiono też prace naszego członka Krzysztofa Bagorskiego.

Foto: Michał Majewski

1 lipca na kompleksie boisk w Bytoni odbył się turniej piłki nożnej o Puchar Wójta. Pierwsze miejsce zajęła drużyna PE System ze Zblewa, drugie – Megatransport, trzecie przypadłow udziale zawodnikom Piekarni Cukierni Piotr Kropidłowski.

Foto: Redakcja

16 czerwca u Państwa Henryki i Marka Wysockich w ich Gospodarstwie Agroturystycznym i Winnicy „Pod Orzechem” odbyła się degustacja win z rocznika 2017.

od lewej: Krzysztof Włoch - kapitan zwycięskiej drużyny, Fraciszek Bieliński - sędzia turnieju, Michał Uszacki z Megatransport - najlepszy zawodnik, Tomasz Majkowski z PE System - najlepszy bramkarz

6

W kwietniu tego roku Koło Gospodyń Wiejskich w Zblewie obchodziło swe sześćdziesięciolecie. Główny ciężar organizacji jubileuszu spoczywał na barkach przewodniczącej, będącej jednocześnie naszą członkinią, Reginy Umerskiej.

MOJA ZIEMIA


Kapituła Ambasadora Kociewia postanowiła... Michał Kargul

Regina Umerska uzyskała II miejsce w konkursie na stoisko „Z tuskawką w roli głównej” podczas III Festiwalu Truskawek Kaszubskich w Chmielnie. Nasi w TVP3 Gdańsk. Wanda Pelowska i Lech Zdrojewski gościli w „Dycht Kociewie”. Byli też gośćmi „Dzień dobry tu Gdańsk” w ramach promocji nowej publikacji Pani Wandy „W naszych stronach po naszamu”. Adam Fierka biegacz ze Zblewa, podczas biegu na 5 km, uzyskał życiowy rekord 19 min. 38 sek. Adam biega w koszulce z logo naszego oddziału ZK-P. Człowiek - Orkiestra: rolnik, radny powiatowy, sołtys, członek ZK-P i PSL – Ryszard Gumiński zorganizował i sprawnie przeprowadził festyn sołecki w Miradowie w dniu 23 czerwca. Nasi członkowie – księża zmieniają parafie. Ks. Robert Kierbic powraca z Niemiec do kraju, do parafii pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej i św. Jana Chrzciciela w Bytowie; ks. Szymon Dorawa z parafii pw. św. Michała Archanioła w Kiełpinie – do parafii pw. MB Królowej Polski w Lęborku. Edmund Zieliński opublikował kolejną książkę. Tym razem jest to rzecz o popularyzatorze teatru lalkowego i żeglarzu Stefanie Giełdonie. Tytuł książki: „Z Kręga przez Sant’ Omero do Nowego”. Firma Polbud należąca do Grzegorza Piątka i Patrycjusza Szachty – naszych członków w roku 2018 wybudowała i oddała do użytku pierwszy blok mieszkalny w Zblewie. Piotr Kropidłowski, właściciel znanej firmy „KROPEK” i nasz członek otrzymał tytuł „Złoty Hit 2018 za modelowe zarządzanie i dynamikę rozwoju przedsiębiorstwa”. LIPIEC 2018

W czwartek 14 czerwca odbyło się posiedzenie Kapituły „Ambasadora Kociewia” na którym zadecydowano o przyznaniu pierwszy raz w historii tego wyróżnienia. Idea „Ambasadora” narodziła się w środowisku zblewskich regionalistów skupionych wokół tamtejszego oddziału Zrzeszenia KaszubskoPomorskiego. Zaproponowano podjęcie działań, dzięki którym środowiska zaangażowane w działalność na rzecz Kociewia nagradzałyby osoby będącego swoistymi ambasadorami regionu – pokazujące w kraju i na świecie specyfikę, bogactwo i historię Kociewia. Chcąc nadać odpowiednią rangę tej inicjatywie zaproszono do kapituły przedstawicieli organizacji regionalnych oraz władz samorządowych. W tegorocznych pracach Kapituły udział wzięli przedstawiciele Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, Towarzystwa Miłośników Ziemi Kociewskiej, Towarzystwa Miłośników Ziemi Tczewskiej, Starostw Powiatowych w Tczewie i Świeciu oraz Diecezji Pelplińskiej. Kapituła „Ambasadora” podjęła się także wyróżniania młodych, obiecujących osób, które swoją działalnością już przyczyniły się do rozsławienia naszego regionu. Nagrodę tę nazwano „Perełką Kociewia”. Do końca maja wszyscy zainteresowani mogli nadsyłać zgłoszenia kandydatów do obu wyróżnień. Ostatecznie na „Ambasadora Kociewia” zgłoszono osiem kandydatur (co ciekawe niektóre kilku krotnie, przez różnych wnioskodawców), zaś na „Perełki” siedem. Choć niestety niektóre z nich musiano odrzucić ze względów formalnych, nie mniej wszystkie prezentowały wysoki poziom i członkowie Kapituły mieli twardy orzech do zgryzienia. Ostatecznie po prezentacji kandydatów Kapituła zdecydowała w tajnym głosowaniu, że Ambasadorem Kociewia w 2018 roku wybrany został Wojciech Cejrowski. Natomiast to samo wyróżnienie w kategorii grupowej przyznano Zespołowi Pieśni i Tańca „Modraki” z Pelplina. Oprócz głównego wyróżnienia Kapituła także przyznała tytuły „Perełka Kociewia”. Tutaj przyznać można było więcej niż jedno wyróżnienie, stąd laureatami zostały aż dwie osoby: Izabela Czogała oraz Patryk Podwojski. Tak „Ambasadorzy” jak i „Perełki” wręczone zostaną na I Walnych Plachandrach Kociewskich, które odbędą się w sierpniu w Piasecznie. Wojciech Cejrowski to znany dziennikarz, podróżnik i publicysta o bardzo wyrazistych, konserwatywnych poglądach. Rodzinnie związany z Kociewiem od 7


Zespół Pieśni i Tańca „Modraki” działa od 1997 roku przy szkole podstawowej w obecnym Zespole Kształcenia i Wychowania nr 1 w Pelplinie. Od lat przybliżają kulturę, obyczaje, tradycje i folklor Kociewia zarówno wśród mieszkańców regionu, jak i w wielu miejscach całego kraju. „Modraki” bowiem od lat są zespołem, który często występuje poza granicami ojczystego regionu. Koncertowali nie tylko m.in. w Warszawie, Poznaniu, czy Gdańsku, ale także w Paryżu, Wilnie, Lwowie, czy Brukseli. Okazją do wielu występów były także kongresy i zjazdy esperantystów, z których ruchem od lat zespół współpracuje. Zaś występy to nie tylko pieśni i tańce kociewskie. Młodzi artyści prezentują także widowiska i spektakle odgrywane w gwarze z inscenizacją „Wesela kociewskiego” Bernarda Sychty na czele. Obecnie zespół liczy 40 osób, ale przez lata przewinęły się przez niego setki młodych artystów. Izabela Czogała jest adiunktem w Muzeum Ziemi Kociewskiej w Starogardzie Gdańskim. W muzeum pracuje już od pięciu lat, wypracowując sobie pozycję jednego z filarów tej ważnej dla Kociewia instytucji. W tym czasie zrealizowała siedem dużych wystaw, stworzyła scenariusz stałej ekspozycji etnograficznej oraz przygotowała i przeprowadziła szereg lekcji muzealnych. Jest co roku aktywna także na wielu wydarzeniach kulturalnych, zwłaszcza związanych z kultura ludową w regionie. Jest jedną z najaktywniejszych i najlepiej rokujących młodych naukowców pracujących na rzecz regionu. Patryk Podwojski to młody muzyk związany ze Zblewem. Muzyk z dość nietypową specjalizacją jaką jest muzyka organowa. Nie tylko zawodowo spełnia się w jednym z najważniejszych kościołów Pomorza - mowa o katedrze w Oliwie, gdzie jest organistą ale także udziela się społecznie jako prezes Fundacji Promocji Sztuki im. Feliksa Nowowiejskiego. Jest organizatorem i dyrektorem Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej na Kociewiu. Absolwent Akademii Muzycznej w Gdańsku obecnie pogłębia swoją wiedzę na Universität der Künste w Berlinie. Laureat licznych konkursów, koncertujący w kraju i za granicą. 8

DEGUSTACJA WIN 2018 Henryka i Marek Wysoccy W połowie czerwca w Agroturystyce i Winnicy „Pod Orzechem” w Miradowie odbyła się degustacja win z roku 2017. Grono zaproszonych gości miało okazję po raz pierwszy spróbować wina z tego rocznika.

Foto: Sebastian Paciej

początku swojej działalności publicznej nie tylko podkreślał swoje związki z naszym regionem, ale także często angażował się na jego rzecz. Dla wielu osób w Polsce, także mieszkańców Kociewia, Wojciech Cejrowski był pierwszą osobą, która w telewizji mówiła o naszym regionie. Zawsze pamięta i podkreśla skąd pochodzi, wiele swoich felietonów i opowiadań okrasza wspomnieniami z kociewskiego dzieciństwa i dziejów mieszkającej tu rodziny. Związki te nie są li tylko werbalne, bo w latach dziewięćdziesiątych był jednym z głównych organizatorów festiwali „Ciemnogrodu” w Osieku, a wszystkie swoje publikacje wydaje w pelplińskim wydawnictwie „Bernardinum”. Tak w licznych książkach, jak i programach telewizyjnych rozsławił Kociewie jak chyba nikt inny w dzisiejszych czasach.

Jak wspomniał na wstępie właściciel winnicy Marek Wysocki, rocznik 2017 był wyjątkowo trudny. Majowe przymrozki i duża ilość opadów w połączeniu z brakiem słońca przyczyniły się do spadku wydajności o ok. 60% i odbiły się na jakości wina. Jednak duże doświadczenie naszego kociewskiego winiarza sprawiło, że z tego trudnego materiału udało się zrobić całkiem ciekawe wino. Rok 2017 nie rozpieszczał nas pogodą ale przyniósł Gospodarstwu Agroturystycznemu i Winnicy „Pod Orzechem” wiele sukcesów. Największym było zajęcie I miejsca w konkursie „na najlepsze gospodarstwo agroturystyczne w woj. pomorskim”. Startowało w nim 21 gospodarstw. Jest to ogromne wyróżnienie zarówno dla gospodarstwa jak i dla naszej gminy i całego Kociewia. We wrześniu 2017 odbył się także ogólnopolski konkurs winiarski w Zielonej Górze - nie mogło tam zabraknąć naszych kociewskich win. Punkty zdobyte za wina z winnicy „Pod Orzechem” dawały szansę na brązowy medal, jednak duża konkurencja tym razem nie pozwoliła na jego zdobycie. Winnica „Pod Orzechem” nie jest jedyną na Kociewiu. Bo, w Więckowach nieopodal Skarszew działa winnica „Żabi Raj”, której gospodarzem jest Pan Jerzy Zieliński. On także zawitał do Zielonej Góry a jego wina półsłodkie zdobyły sobie wielu amatorów. Po degustacji goście, w towarzystwie gospodarza, ruszyli na zwiedzenie winnicy. Mogli posłuchać ciekawych informacji na temat uprawy winorośli i wyrobu win białych i czerwonych; a technologia ich wyrobu jest odmienna. Ale to jest opowieść na kolejny bardzo długi artykuł.

MOJA ZIEMIA


Do zobaczenia w przyszłym roku! A będzie co degustować, bo 2018, jak na razie, zapowiada się rewelacyjnie. Oby to przełożyło się na bardzo duży zbiór i doskonałą jakość win.

60 LAT KOŁA GOSPODYŃ WIEJSKICH W ZBLEWIE Magdalena Apostołowicz Koło Gospodyń Wiejskich w Zblewie świętuje właśnie jubileusz 60-lecia działalności. Jubileuszowa gala pod patronatem wójta gminy Zblewo odbyła się w sobotę – 14 kwietnia. Uroczystość zgromadziła liczne grono gości – wśród nich przedstawicieli samorządu, świata kultury, organizacji pozarządowych, a także przyjaciół, partnerów i sponsorów od lat wspierających działalność naszego koła. 60. LAT KOŁA GOSPODYŃ WIEJSKICH W ZBLEWIE Jubileuszowe świętowanie rozpoczęło się od mszy św. w zblewskim kościele parafialnym. Nabożeństwo w intencji obecnych, jak i zmarłych członkiń koła odprawił ksiądz proboszcz Zenon Górecki, który podkreślił, jak ważne jest pielęgnowanie tego co nasze, co wartościowe – po to, by przekazać to następnym pokoleniom. Następnie w Gminnym Ośrodku Kultury w Zblewie odbyła się jubileuszowa gala. Gości witała uśmiechnięta i kolorowa kapela „Burczybas”. Gospodynią spotkania była przewodnicząca koła – Regina Umerska, a spotkanie – z wdziękiem i poczuciem humoru poprowadziła Janeta Drawska. Nie zabrakło gratulacji, upominków, kwiatów i oczywiście życzeń, które złożyli m.in. wójt gminy Artur Herold oraz przewodniczący Rady Gminy Leszek Burczyk wraz z radnym Mateuszem Drawskim. O Jubilatkach pamiętali także m.in. ksiądz ks. prałat dr Ireneusz Smagliński - dyrektor „Radia Głos”, prezes BS w Skórczu Sławomir Flisikowski oraz dyrektor zblewskiego oddziału banku – Tadeusz Kaliszewski, Barbara Dietrich z PODR oraz bardzo liczne grono przedstawicieli świata kultury i Kół Gospodyń Wiejskich z terenu całej gminy, a nawet z regionu. Życzenia przysłał też Wicemarszałek Województwa Pomorskiego Krzysztof Trawicki oraz Edmund Zieliński. Również goście mogli pozostawić pamiątkowy wpis i życzenia – w kronice, która specjalnie została wyeksponowana w holu GOK-u. Można też było podziwiać przepiękne wyroby naszych Pań Gospodyń, od ręcznie wyszywanych serwet po apetyczne przetwory. Podczas gali Panie Gospodynie pokazały, co potrafią! LIPIEC 2018

Na scenie zaprezentowały nie tylko swoje wokalne, ale i aktorskie umiejętności. Wraz z Eweliną Rytelewską zaśpiewały piosenki o Zblewie, a Wanda Pelowska i Urszula Weisbrodt przedstawiły gadkę po kociewsku. Na koniec – prawdziwy hit czyli scenka kabaretowa „Gender w kurniku”, która została nagrodzona prawdziwymi owacjami. Śmiechu było co niemiara, a gości zabawiał także Edmund Makowski, który sypał kawałami jak z przysłowiowego „rękawa”. Uroczystość uświetniła także (jak zawsze fantastyczna) Ewelina Rytelewska oraz „Burczybas”, a zabawa trwała do białego rana! I jeszcze jedno, ważne wydarzenie, towarzyszące jubileuszowi. Podczas gali odbyła się bowiem promocja książki Wandy Pelowskiej pt. „W naszych stronach po naszamu”. Każdy mógł otrzymać autograf Autorki, a ona sama nie kryła radości, że książka doczekała się wydania. Słowa wdzięczności skierowała m.in. do wójta gminy Zblewo, który pomógł w wydaniu książki, a także do Lecha Zdrojewskiego z Fundacji „Oko-licekultury” – wydawcy książki. Pani Wanda podziękowała też ks. Góreckiemu, za wsparcie jej w pomyśle zebrania swoich opowiastek w formie książki.

Foto: Magdalena Apostołowicz

Spotkanie zakończyło się pamiątkowym zdjęciem na tle winnicy i drobnym poczęstunkiem we wspaniałej wiacie grillowej.

9


„Z Kręga przez Sant’ Omero do Nowego” recenzja książki Gertruda Stanowska Zamiast wstępu. Miała to być w zamyśle krótka recenzja, a narodził się pomysł na nowy cykl artykułów pod roboczym tytułem „Nasi z Kociewa”. Jak to się stało? Książka o znamiennym tytule: „ Z Kręga przez Sant’ Omero do Nowego” stanowi podsumowanie długiego, twórczego życia człowieka urodzonego kilka lat po odzyskaniu niepodległości. Bohater książki, zanim wkroczył w swoje naprawdę dorosłe życie, doświadczył „zabawy w wojsko i wojnę” – tylko że nie była to zabawa, a twarda rzeczywistość. Zanim przedstawię bohatera, najpierw kilka refleksji o jego pokoleniu. W momencie wybuchu II wojny światowej byli młodymi, kilkunastoletnimi chłopakami. Kończyli szkołę powszechną, ci ambitniejsi myśleli o dalszej nauce. W normalnych warunkach uczyliby się, zdobywali zawód terminując u majstrów wszelakich profesji, czy gospodarując na rodzinnych włościach. Podrywali dziewczyny. Bawili się. Jednak wojna przecięła ich plany. Pytania: co robić? Jak przetrwać? Z chwilą, gdy mogli podołać ciężkiej pracy fizycznej, kierowani byli do pobliskich gospodarstw rolnych będących w rękach Niemców. Brakowało siły roboczej, bo starsi mężczyźni sukcesywnie powoływani, już dawno walczyli na obu frontach. Siła robocza w gospodarstwach, niezależnie od ich wielkości była potrzebna. Armia niemiecka potrzebowała żywności. Kilkunastoletni chłopcy musieli zastąpić nieobecnych, walczących na wojnie. Pracowali tam do momentu, dopóki okupant nie uznał, że i oni już dorośli do poboru wojskowego. Sytuacja na frontach w drugiej części wojny była zróżnicowana. Na Wschodzie trwały zacięte walki, po każdej bitwie trzeba było uzupełniać szeregi nowymi żołnierzami.. Front Zachodni do 6 czerwca 1944r. był w miarę stabilny. Tam też głównie, po krótkim przeszkoleniu, kierowano żółtodziobów. Na szczęście, ci młodzi ludzie rzuceni w nieznane sobie rejony nie byli sami. Spotykali swoich kolegów, zawiązywali nowe znajomości z chłopakami z Pomorza i uskuteczniali dezercje, nie wzbraniali się od poddania się w niewolę aliantów. Deklaracja: jestem Polakiem, chcę walczyć z Niemcami - torowała drogę do oddziałów polskich walczących na Zachodzie. Dezercje musiały być przemyślane. Złapani uciekinierzy nie mogli liczyć na pobłażliwość. Bohater naszej książki, Stefan Gełdon, szczęśliwie 10

przedostał się na drugą stronę. I … Czytelniku, zapoznaj się z jego przeżyciami, bo są tego warte. A może z rodzinnych opowieści wyłoni się ktoś, czyje losy były podobne. Ja, taką osobę mam. Był to kuzyn mojego ojca. Pan Stefan wspomina kolegów z Kręga. Mieli szczęście w nieszczęściu. W większości, z Frontu Zachodniego, wprawdzie przez Włochy czy Anglię, wracali do kraju. Ci, walczący na Wschodzie byli w znacznie gorszej sytuacji. Byli, brzydko mówiąc, „mięsem armatnim”. Polakami, którzy umierali za hitlerowskie Niemcy. We wszystkich rodzinach, w których bliscy walczyli podczas wojny - płacz oznaczał: radość, gdy wracali, nawet ranni i żałobę, gdy przychodziło zawiadomienie o śmierci. W rodzinnych opowieściach, w wielu domach wspomina się krewnych , którzy mając rodowód kociewsko-pomorski wpisali się twórczo w dzieje regionu, kraju i świata. Pomysł, aby przypomnieć ich losy, narodził się spontanicznie, ale że trafiony, potwierdził się podczas nieoczekiwanego spotkania z długoletnim naszym sympatykiem, wielokrotnie uczestniczącym w naszych białych sobotach, dr. Zdzisławem Foryckim. Pan doktor podchwycił temat i cytuję: „ … a wiecie, kiedy ja, jako dziecko bywałem na wakacjach u mojego wuja w Starej Kiszewie…..” I potoczyła się opowieść … Więc my: „Panie doktorze, proszę to przenieść na papier!” Zapraszamy wszystkich, którzy mogą podzielić się z nami wspomnieniami o swoich lub sobie bliskich ludziach. I, może sami o tym nie wiedząc odkryjecie nie znaną dotąd rodzinną historię? Pamiętajcie Państwo, że historię tworzą ludzie. Tę dużą i tę małą. Czekamy. Po tym niekrótkim jednak wprowadzeniu wracam do książki Edmunda Zielińskiego Stefana Gełdona „Z Kręga przez Sant’ Omero do Nowego”. Pan Edmund we wstępie wyjaśnia, jak doszło do jej napisania. Zastrzegł jednak, że właściwym autorem jest Stefan Gełdon, bo dzięki skrupulatnym, dziennikarskim zapiskom, zbieranym pieczołowicie przez całe długie życie, a które Stefan Gełdon przekazał mu do „obróbki”, mogła ona powstać. Nie jest więc to typowa autobiografia. Oczywiście kanwą książki są pamiętnikarsko - kronikarskie opisy przeżyć Stefana Gełdona, ale komentatorem wydarzeń i autorem wielu przemyśleń i refleksji jest Edmund Zieliński. Ten, na bazie bogatego życiorysu Pana Gełdona, poczynił ich wiele. Szukanie ich zostawiam Tobie, Czytelniku! Jednak jeden pozwolę sobie zacytować: „ … ja, uczeń Stefana Gełdona ze szkoły w Białachowie, dzielę stronice tej książki z człowiekiem, który ma ogromny wkład w ukształtowanie mego życia, zwłaszcza na artystycznej drodze”. Czy potrzeba innych, wyszukanych słów, by wyrazić szacunek i podziękowanie swojemu nauczycielowi? Jak wielki musiał być to wpływ, skoro Edmund Zieliński w czasie swoich wędrówek po MOJA ZIEMIA


Kociewiu odnalazł swego białachowskiego nauczyciela (poprzez krewnych jego żony, Wandy z Gołuńskich) i dotarł do niego. Okazało się, że ten po przejściu na emerytury ( swojej i żony) zamieszkał w Nowem. Muzeum Ziemi Kociewskiej w Starogardzie zainspirowane dokonaniami artystycznymi Stefana Gełdona przygotowało wystawę jego bogatego dorobku. Można ją było oglądać w ubiegłym roku. Zanim za autorami poznamy artystyczny świat Pana Stefana, wróćmy do jego losów po zakończeniu wojny. Najpierw był roczny pobyt we Włoszech. W tytułowym Sant’ Omero. Nauka zawodu w tamtejszym gimnazjum. Ale Alianci zdecydowali: „ w sprawie Polskich Sił Zbrojnych będących … pod dowództwem brytyjskim … aby członkowie tych sił w największej liczbie wracali do Polski”… Powrót naszego bohatera do Polski. Nowa rzeczywistość. Miał wiele szczęścia i pomysł na życie. Myślał, że będzie to praca w szkole. Po krótkim przygotowaniu do zawodu nauczyciela, został nim w niewielkim, położonym w sąsiedztwie Zblewa, Białachowie. I tu narodziła się nowa pasja. Pasja, która przeorientowała, przemodelowała już ułożone życie. I podjęcie decyzji: tym chcę i będę się zajmował. Decyzja odważna. Założonej rodzinie trzeba było zapewnić chleb. Mając wsparcie ukochanej żony Wandzi, którą też „zaraził” zainteresowaniem do swoich ukochanych lalek - całe swoje dojrzałe życie im poświęcił. I odniósł sukces. Lalki, lalkarstwo, teatr lalek……. To świat, w który wprowadzają obaj Panowie: Stefan Gełdon i Edmund Zieliński w opowieści: „Z Kręga przez Sant’ Omero do Nowego”. Udanej lektury! P.S. W książce jest też nawiązanie do Białachowa. Mimo, że okres pracy w tej miejscowości trwał krótko, Białachowo dało naszemu bohaterowi radość i miłość jego życia. Żonę Wandę z rodu Gołuńskich, kuzynkę Kazimierza, mieszkającego do śmierci w Bytoni przy ulicy Gajowej. Wypadałoby na koniec podsumować dorobek długiego życia Pana Stefana. Tylko po co? Czytelnik sam wyrobi sobie własne zdanie. Co było ważne, najważniejsze w życiu pana Stefana. Książka pokazuje jeszcze jeden aspekt jego życia: był zagorzałym wodniakiem! Jak to było możliwe mieszkając w Strzelcach Opolskich? Ano, podobno dla chcącego nie ma nic trudnego! Na koniec smaczek, ale poetycki. Młody Stefan w latach czterdziestych XX wieku tworzył poezję. Czy lalkarstwo tak pochłonęło czas Pana Stefana, że zaniechał jej później? Szkoda… bo poniższa próbka świadczy o dużej wrażliwości na piękno i subtelność w wyrażaniu uczuć. Z tych pisanych na obczyźnie strof wyziera tęsknota za ojczyzną, zwłaszcza w tym przedstawionym obok:

Wanda Gełdon z domu Gołuńska, 1963 rok. Fotografia z archiwum rodzinnego.

„ Wspomnienie”

Gdzieś daleko w świecie szerokim Tęskne wspomnienia tylko zostały Wpatrzony w kamień mym smutnym wzrokiem W granitowe czarne skały. A myśl gdzieś pobiegła daleko, daleko Do ojczyzny, domu i mej kochanki I tam się buja wśród zieleni nad rzeką Wieczorem, w nocy i piękne poranki. Aż znów marzenia pierzchną bez ładu Słychać znów strzały, świszczą jak proce I huk armatni w dolinie Padu Modlę się: Boże, daj niech powrócę.

Żeglarskie wspomnienia z 2009 roku. Fotografia z archiwum rodzinnego. LIPIEC 2018

11


„W naszych stronach po naszamu” Lech J. Zdrojewski 14 maja br. miała miejsce oficjalna promocja książki o Kociewiu w jej gwarze. Cieszyła się ogromnym zainteresowaniem bo:

Foto: Magdalena Apostołowicz

„Książka [...] ma kapitalne znaczenie dla zachowania dziedzictwa kulturowego naszego regionu. Opowiadania są napisane w dwóch różniących się gwarach: Kociewia Polnego (z okolic Zblewa) i Lasaków (okolice Klanin).[...] Cieszę się, że Pani Wanda Pelowska spisała i zdecydowała się opublikować teksty, które od lat były wystawiane przez zblewskie zespoły i kabarety. Opisane wydarzenia i legendy są znakomitą dokumentacją fragmentu barwnej historii Pomorza.”

12

JUBILEUSZ – DAR I ZOBOWIĄZANIE! JUBILEUSZ 105 - LECIA CHÓRU PARAFIALNEGO PW. ŚW. „CECYLII” W ZBLEWIE prezes chóru Wojciech Birna Sto pięć lat minęło, jak jeden dzień… Przeszło dziesięć dekad działalności chóru, społecznego zaangażowania i poświęcenia dla Kultury. Ponad sto lat wspólnej pracy, wysiłku, występów, wzlotów i upadków, radości i smutków. Niezliczona ilość koncertów. Jeszcze więcej prób i spotkań. Byliśmy wszędzie tam, gdzie zachodziła społeczna potrzeba: uroczystości kościelne i państwowe, święta, jubileusze, wesela, pogrzeby, na Litwie, w Czechach, we Włoszech, na Ukrainie, w Portugalii, we Francji, na Węgrzech, w Austrii, w Laskowicach, w Chełmnie, w Krzeszowicach, w Gidlach, w Kalwarii Zebrzydowskiej, w Wadowicach, w Krakowie, w Tczewie, w Licheniu, we Wielu, Górce Klasztornej, w Gietrzwałdzie, w Świętej Lipce, w Jabłonowie Pomorskim, w Przechlewie, w Skarszewach, w Kartuzach, w Piasecznie, na Dolnym Śląsku, w Częstochowie, w Leśniowie, w Piekarach Śląskich, w Czersku, w Starogardzie Gdańskim… Piękna historia chóru i piękny jubileusz – pełen podziękowań, gratulacji, życzeń, wzruszeń i sentymentów. Chór zblewski wielokrotnie nagradzany był za kulturalną działalność i wysoki poziom artystyczny oraz za całokształt twórczości. Członkowie chóru, jak sami przyznają, umiłowali to, co polskie i piękne. A jubileusz 105 - lecia naszej działalności jest tego potwierdzeniem. Główne obchody rozpoczęły się 24 czerwca 2018 r. XIV Koncertem Pieśni Kościelnej poprzedzone nabożeństwem czerwcowym, na który zostali również zaproszeni byli członkowie chóru. W takt pieśni kościelnej zagranej przez orkiestrę, uroczyście wprowadzono sztandar chóru. Po nabożeństwie a przed rozpoczęciem Koncertu, ksiądz prałat odczytał list gratulacyjny od MOJA ZIEMIA


Biskupa Pelplińskiego Ryszarda Kasyny. Początek uroczystości uświetniły swym śpiewem zaproszone chóry wykonując pieśń pt. „Serce Zbawiciela”. Po zakończonym koncertowaniu nadszedł czas na słowa podziękowania, gratulacje i życzenia. Głos zabrał wójt Gminy Zblewo pan Artur Herold i inni zaproszeni goście. Po przemowach zaproszonym chórom wręczono podziękowania, pamiątkowe statuetki, a z rąk pani Anety Osowskiej, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury, każdy dyrygent w podziękowaniu za występ otrzymał bukiet pięknych kwiatów oraz „kosz rozmaitości”, który ufundowała firma „Herold”. Następnie prezes chóru podziękował władzom samorządowym za wsparcie finansowe, opiekę i mecenat, a proboszczowi ks. Zenonowi Góreckiemu za opiekę i modlitwę. Muzyczne zmagania wszystkich uczestników Koncertu nawiązywały również do 100 rocznicy obchodów Odzyskania Niepodległości, dlatego tegoroczne hasło Przeglądu brzmiało: „Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród”. Po zakończonym koncercie wszyscy uczestnicy uroczystości udali się na dziedziniec kościoła, na którym został odsłonięty i poświęcony obelisk ku pamięci zmarłych chórzystów i dyrygentów – organistów. Dokonali tego: wójt gminy Artur Herold, dyrygent chóru Waldemar Klejna, chórzysta – senior Edmund Zalewski i scholistka parafialna Monika Zobczyńska. Zarówno w czasie Koncertu jak i podczas odsłonięcia obelisku towarzyszyła Gminna Orkiestra Dęta działająca przy OSP Pinczyn. Po tej części, ze sztandarem chóralnym na czele, barwnym korowodem, w rytm marszu w wykonaniu orkiestry pod dyrekcją pana Wacława Ossowskiego, wszyscy uczestnicy przeszli uroczyście z kościoła do sali biesiadnej, aby tam dalej świętować wielki Jubileusz Chóru. Trzecia część spotkania odbyła się w restauracji „Pod Kasztanami”, gdzie przybyli zaproszeni goście, dostojni „emerytowani” chórzyści oraz przyjaciele chóru. Po krótkim powitaniu wygłoszonym przez prezesa chóru Wojciecha Birnę zaproszono wszystkich na świąteczną ucztę. Punktem kulminacyjnym tej uroczystości był ogromny tort na 105-lecie naszego chóru, lampka wina i gromkie „następne” sto lat. Biesiadzie tej towarzyszyła Orkiestra Dęta z Pinczyna, która umilała czas wszystkim biesiadnikom. Prezes chóru wspomniał również, że wśród czynnych chórzystów na uwagę zasługuje Pani LIPIEC 2018

Teresa Krzyżyńska, która obecnie najdłużej śpiewa w naszym chórze, a czyni to nieprzerwanie od 1969 roku. Podczas biesiady specjalne podziękowania organizator skierował do obecnego dyrygenta grupy śpiewaczej Pana Waldemara Klejny za pracę i poświęcenie. Prowadzący imprezę nie zapomniał również o żonach i mężach chórzystów, dziękując im za życzliwość, wyrozumiałość, cierpliwość, gdy mąż czy żona długo nie wracali z prób. Ważnym momentem obchodów Jubileuszu było wystąpienie prezesa chóru Wojciech Birny, który w imieniu własnym i kolegów Jubilatów podziękował na wstępie Bogu za możliwość śpiewania kilku pokoleniom zblewian na przełomie 105 lat, księdzu prałatowi Zenonowi Góreckiemu, który jest pomysłodawcą i współtwórcą wyjazdów chóru na pielgrzymki, za wsparcie, dobrą radę i otwarte serce. Panu Wójtowi Arturowi Herold za pomoc w realizacji tego przedsięwzięcia. Dodam, że pan wójt ufundował przepiękne, pamiątkowe kubki specjalnie wykonane na okoliczność Jubileuszu. Taki gadżet otrzymali wszyscy uczestnicy biesiady. Na sam koniec pokazana została prezentacja, która obejmowała historię chóru jak i czasy współczesne. Przygotowała ją moja żona, Regina Birna – kronikarz chóru. Uroczystość obchodów 105 - lecia chóru parafialnego pw. św. „Cecylii” była wzruszającą i sentymentalną podróżą w przeszłość. Nie zabrakło słów uznania, wyrazów szacunku, gratulacji i życzeń. Były kwiaty, prezenty, uśmiech i łzy. Wspomnienia, historia działalności chóru, ale i marzenia oraz ambicje na przyszłość. Nie zabrakło niczego, ani nikogo, oprócz tych, co już odeszli do domu Pana, tych, co zostali powołani do chóru niebiańskiego. A może jednak przybyli na spotkanie? I swoją niewidoczną, lecz odczuwalną obecnością zaszczycili uroczystość jubileuszową? Kto wie?

Zdjęcie pamiątkowe Drygentów Chórów uczestniczących w 14 koncercie pieśni kościelnej w Zblewie.

13


Z historii chóru parafialnego pw. św. Cecylii ze Zblewa Prezes chóru Wojciech Birna Część II Od 2005 roku prezesem chóru jest Wojciech Birna. Obecnie śpiewamy z okazji różnych świąt kościelnych średnio 40 razy w roku, natomiast na próbach gromadzimy się około 50 razy w ciągu roku. Jesteśmy również organizatorami spotkań przy ognisku. W listopadzie natomiast spotykamy się na corocznym wieczorku „cecylkowym”. Biesiady zwane popularnie „cecylką” odbywają się zawsze w dniu patronki chóru - św. Cecylii, tj. 22 listopada. Nasz chór parafialny od wielu lat kontynuuje tradycje śpiewania kolęd uświetniając swym śpiewem pasterkę, drugi dzień świąt Bożego Narodzenia i mszę św. kończącą okres bożonarodzeniowy. Aby podtrzymać tradycję wspólnego śpiewu kolęd, 14 stycznia 2007 roku, chór parafialny wraz z scholą po raz drugi zorganizował koncert kolęd pt. „Bóg przychodzi nocą”. Pierwszy taki festiwal odbył się 29 stycznia 2006 roku pod hasłem „Z kolędą przez wieki”. Po dłuższej przerwie wróciliśmy do organizowania kolędy chóralnej, która przypada zawsze w ostatnią niedzielę stycznia. Uczestniczymy, wraz z naszym czcigodnym księdzem prałatem Zenonem Góreckim i obecnym wikariuszem oraz z innymi zaproszonymi gośćmi, w przepięknej i wymownej modlitwie kolędowej, którą przeplatamy śpiewem kolęd. Jak wynika z kroniki chóralnej oraz wspomnień niezawodnych byłych śpiewaków, niegdyś, czyli za posługi ks. Franciszka Wróblewskiego i organisty Izydora Borzyszkowskiego, kolędowanie odbywało się podobnie. Chórzyści spotykali się na wizycie duszpasterskiej, która odbywała się w plebanii w dużym salonie. Dzisiaj w tym samym pomieszczeniu, kiedy trwa zima, odbywają się próby chóru. Obecnie spotkanie kolędowe odbywa się w górnych salach domu parafialnego, gdzie znajdują się gabloty z chóralnymi trofeami, sztandarami i obrazem patronki chóru (dar Państwa Wirkusów). Na przełomie ostatniej dekady chór rozszerzył swoja działalność. Od 2005 roku jesteśmy organizatorami Koncertów Pieśni Religijnej, które odbywają się cyklicznie w ostatnią niedzielę czerwca każdego roku z udziałem zaproszonych chórów z województwa pomorskiego. Pierwszy taki koncert odbył się 3 maja 2005 roku z okazji 700 - lecia Zblewa. W dalszym ciągu chór uświetnia swym śpiewem uroczystości kościelne naszej parafii i w kościołach naszego dekanatu. Wzorem naszych poprzedników, po przerwie, członkowie chóru przygotowują jeden z ołtarz 14

polowych. Obecnie wyjeżdżamy na wspólne krajowe i zagraniczne pielgrzymki. Organizujemy wspólne, integracyjne spotkania, na których ustalmy bliższe i te dalsze plany. Wiele chórów kościelnych przyjęło za patronkę właśnie św. Cecylię. Również śpiewacy z kościoła parafialnego pw. św. Michała Archanioła w Zblewie śpiewają pod jej patronatem. A śpiewają już ponad 100 lat. Przez 105 – lat swego istnienia Towarzystwo Śpiewacze, Chór Towarzystwa św. Cecylii, później chór „Cecylia”, a teraz Chór pw. św. Cecylii kontynuuje obraną linię działania założycieli, a równocześnie przyjmuje nowe działania sprzyjające ruchowi śpiewaczemu. Chór stara się kultywować śpiewacze tradycje swoich przodków, tak, by dumni z nich mogli być i ich potomkowie. To właśnie dla nich i wszystkich tych, którzy w życiu doczesnym związani byli z chórem „Cecylia” stanie na dziedzińcu kościoła parafialnego pamiątkowy obelisk, a jego poświęcenie odbędzie się w czerwcu podczas uroczystości jubileuszowych.

Pana Bernarda miałem okazję i szczęście trochę poznać... Krzysztof Bagorski ...gościłem u niego w domu kilka razy. Zawsze Pani Renata proponowała kawę i częstowała ciastem. Przerabiałem mu jego stare zdjęcia rodzinne z tradycyjnych na cyfrowe, a to między innymi do ostatniej książki pana Bernarda o Władysławie Popielarczyku „Wielki artysta z Małego Kociewia”. Książkę mam, ale nie zdążyłem poprosić go o wpis do niej. Myślałem, że jeszcze będzie okazja. Teraz żałuję, że nie zdążyłem. Dostał ode mnie pastel - pejzaż kociewski, a innych kilka obrazów zamówił - kopię olejną Matki Bożej Częstochowskiej, portret Jana Pawła II i portrety jego i żony. To był inteligentny i sympatyczny człowiek. Bardzo chętny do pomocy. Między innymi zamówione przez niego obrazy były chyba - poza chęcią posiadania - sposobem na pomoc finansową artyście. Ale zrobił dla mnie coś więcej. Kiedy w czasie jednej z rozmów w jego domu zeszło na temat, który był dla mnie zaległą sprawą i bardzo mi ciążącą na sercu, czymś z czym zwlekałem od wielu lat, pan Bernard wykonał jeden telefon i w ten sposób „pchnął” mnie niejako do działania. 3 miesiące później wszystko co mi spędzało sen z powiek zniknęło. Zawsze będę mu za to wdzięczny. Szczególnie, że jadąc wtedy do MOJA ZIEMIA


niego nie spodziewałem się, iż tak zmieni to moje życie w tej dziedzinie. Był z każdym rokiem coraz słabszy, ale jak powiedział mój przyjaciel, nie znał nikogo, kto tak trzymał się życia, że pomimo trudów codzienności, wciąż był sprawny duchem i umysłem. Odwiedzał nas, plenerowiczów podczas corocznego Pleneru Artystów Ludowych Pomorza w Bytoni. Kiedy już nie mógł chodzić, można z nim było porozmawiać na... parkingu. Odwiedzał swojego kolegę, Alego Zwarę, malarza z Rumii, który też jeździł w tym czasie do niego do domu, by móc dłużej porozmawiać w wygodniejszych dla Pana Bernarda okolicznościach. Obrazy Alego do dziś zdobią ściany domu Państwa Damaszków. Ali opowiadał później,że Benek choć słaby, wciąż ma sprawny i bystry umysł. Cieszę się że mogłem go znać. Choć to było tylko 5 lat...

Powyżej: Dziadek Benio z wnukami Maksem i Frankiem w dniu ich 6 urodzin (2015 rok). Poniżej: Fotografia z 2000 roku. Fot. arch. rodzinne.

Wspomnienie Bernard Damaszk (1947 – 2018) Gertruda Stanowska Człowiek przychodząc na świat wydeptuje swoje własne ścieżki, nie zawsze proste, czasami kręte. Nieraz staje na rozdrożu i zastanawia się którą drogę wybrać. Te najprostsze to nasze beztroskie dzieciństwo, kiedy uczymy się chodzić trzymając matczynej spódnicy, a trochę starsi bezkrytycznie naśladujemy innych i hasamy z kolegami na podwórku i w szkole. I nie wiadomo kiedy wkraczamy w dorosłe życie, trochę zagubieni, czasami zdezorientowani - nawracamy i wybieramy inny kierunek. Płyną lata i przychodzi refleksja: czy na pewno dobrze pokierowaliśmy swoim życiem? Gdybyśmy mogli się cofnąć w czasie, to jaką podjęlibyśmy decyzję - mądrzejsi, bo z określoną już wiedzą. Nasze życie to triada: życia w rodzinie, życia zawodowego /bo trzeba siebie i rodzinę utrzymać/ i życia z myślą o i dla innych – cokolwiek by ono znaczyło. Co to znaczy: żyć dla innych? I nie mam na myśli przykładów poświęcania się tylko dla innego, jednego człowieka. Pożegnaliśmy Człowieka, który z pracy zawodowej uczynił misję czynienia dobra. Należał do pokolenia powojennego wyżu demograficznego. W dorosłość wchodził w trudnych latach sześćdziesiątych. I jak każdy , z tamtego pokolenia musiał odnaleźć swą drogę życiową. Mądrzy rodzice swojemu potomstwu starali się zapewnić nie tylko chleb, ale też lepszą przyszłość. Wykształcenie i zawód. Wykształconych i z zawodem potrzebował przemysł. Młodzi ludzie masowo opuszczali wieś, by znaleźć pracę w mieście. Ale też i w środowisku wiejskim coraz częściej potrzeba było ludzi „po szkołach”. Tak więc na wieś do rolnictwa, do urzędów i szkół po reformie oświaty, zaczęli napływać młodzi po maturach, SN i niektórzy po studiach. Bernard Damaszk do Zblewa na Kociewiu trafił jako młody nauczyciel po studium nauczycielskim. Ze wsi Puzdrowo na Kaszubach. Z ziemi, która wydała ks. prof. Bernarda Sychtę i prof. Brunona Synaka. (W rozmowach często nawiązywał do obu postaci. Z prof. Synakiem, kilka lat starszym od niego, do końca jego życia utrzymywali kontakt). Wówczas, od młodych nauczycieli, oprócz pracy w szkole, wymagano też zaangażowania się w życie środowiska. Większość, mając predyspozycje społecznikowskie, chętnie się w nie włączała. Tak też było i z Bernardem. Najpierw, jak sam pisał o sobie, jako działacz młodzieżowy

LIPIEC 2018

15


został radnym GRN, potem jej przewodniczącym, a po reformie administracji – Naczelnikiem, aż do zmian ustrojowych lat dziewięćdziesiątych XIX wieku. Po niełatwych początkach, okazał się rzutkim gospodarzem Gminy. Po kilku latach, pod koniec lat siedemdziesiątych, Gmina Zblewo dołączyła do najlepszych w województwie. Infrastruktura: drogi, wodociągi, a nawet przygotowanie projektowo- koncepcyjne i organizacyjne oczyszczalni ścieków. Zabudowa centrum samego Zblewa z urzędem gminy, domem kultury i dużym obiektem OSP. Telefonizacja Gminy po wcześniejszym wybudowaniu urzędu pocztowo- telekomunikacyjnego. Dbałość o poszczególne wsie, większe i mniejsze i ich estetykę. Bernard miał w sobie cechy, o których dziś mówimy - prawdziwego menadżera czyli: zaangażowanie, pomysłowość, zaradność, przedsiębiorczość i inicjatywę, ale też urodzonego polityka i dyplomaty. Nie było łatwo lawirować między młotem i kowadłem, a plany przekuwać w czyny, a wszystko z myślą o ludziach w tej Gminie. I kiedy stan zdrowia wymusił na nim zwolnienie tempa życia, przejście na rentę, to nawet wtedy nie porzucił pasji angażowania się w życie społeczne Gminy. Uznał, że ma wiele do zrobienia. Razem z grupą zapaleńców utworzył w Zblewie Oddział Zrzeszenia Kaszubsko Pomorskiego. Do 1998r. był jego prezesem. Kiedy w II kadencji Rady Gminy został jej przewodniczącym, wykorzystał ten fakt dla wielu ważnych dla Zblewa przedsięwzięć. Wojewoda Gdański za całokształt dokonań wyróżnił w 1995r. Oddział ZKP w Zblewie prestiżową nagrodą „Bursztynowego Mieczyka”. Dzięki Bernardowi, na jego wniosek i z jego inicjatywy podejmowano wiele projektów i co najważniejsze, z powodzeniem zrealizowano, a mianowicie: - zaprojektowano i zatwierdzono do realizacji 26 września 1996 roku herb gminy Zblewo; - 11 listopada 1995r. przy głównym wejściu do Kościoła Parafialnego w Zblewie umieszczono tablicę upamiętniającą miejsce urodzenia i spędzenia młodości znanego na Pomorzu patrioty, żołnierza i kapłana – księdza ppłk. Józefa Wryczy; - zrealizowano, po wieloletnich staraniach , rekonstrukcję Pomnika Najświętszej Marii Panny w Zblewie. Pomnik ten upamiętnia ofiary I i II wojny światowej oraz wojny polsko – bolszewickiej. Uroczystość odsłonięcia pomnika i poświęcenia go przez ks. biskupa dr. Piotra Krupę miała miejsce w sierpniu 1998r.; - od początku istnienia Oddziału Zkp w Zblewie redagowano czasopismo „ Ziemia Zblewska” której nazwę zmieniono na „Moją Ziemię”; - zainicjował I Konferencję Nauczycieli Regionalistów Kociewia w roku 1995. Była częścią składową I Kongresu Kociewskiego. Aktywnie współorganizował i współuczestniczył w pozostałych czterech; - organizował pomoc dla powodzian Gminy Popielów w 1997r. 16

Nawet trudy choroby przekuł w dobro. Z uwagi na długoletnie problemy ze zdrowiem znał wielu lekarzy z Akademii Medycznej i Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku. Z wieloma był zaprzyjaźniony. Więc przyjmowali jego zaproszenia na „białe soboty” do Zblewa. Niewielu udało mu się odmówić. Siłę przekonywania i perswazji miał opracowane do perfekcji. Dzięki temu wielu naszych mieszkańców /ok. 2-3 tysięcy/ jako pacjentów mało możliwość przebadania się u wybitnych specjalistów i w razie konieczności leczenia. Pierwsza biała sobota odbyła się wiosną 1991r., a ostatnia miała miejsce w roku 2005. Było ich kilkanaście. Do końca swej czynnej aktywności dbał o zdrowie dzieci i dorosłych. Oficjalnie. A ileż osobom nieoficjalnie wydeptał ścieżki do Akademii Medycznej? Żegnając w imieniu wszystkich koleżanek i kolegów Bernarda, współzałożyciela, długoletniego naszego prezesa i aktywnego działacza Kociewskiego Oddziału Zrzeszenia Kaszubsko Pomorskiego w Zblewie pozwolę sobie przytoczyć, wprawdzie nie dosłownie, słowa Edmunda Zielińskiego z jego „zdań kilka do książki Bernarda Damaszka”, a które według mnie, stanowią kwintesencję życia Benka: • Niełatwo było zostawić rodzinne strony, swoje kochane Kaszuby i osiąść w zupełnie nowym środowisku o zbliżonej kulturze i odmiennym języku. Może dzięki temu, że Kociewianki są równie piękne jak Kaszubki, Kociewiance oddał swoje serce… • … ten młody nauczyciel, wkrótce szef gminy, wzbudzał powszechne zainteresowanie mieszkańców….taki młody, czy sobie poradzi? Dobrze, że wreszcie ktoś młody i obcy. Poradził sobie doskonale, mimo, że życie go nie rozpieszczało. Bardzo ciężka choroba i związane z nią przeżycia nie załamały jego woli wytrwania. Cierpiał i pracował. … Odpowiedzią na cierpienia był Jego dobry humor, przeplatany trafnym dowcipem…. • Bernard Damaszk dobrze wpisał się w historię Zblewa i gminy. Pozostawił wiele trwałych śladów jego zmysłu organizacyjnego, zaangażowania i przedsiębiorczości. Jakim pozostanie w pamięci społeczności? Niech każdy rozważy we własnym sumieniu. „Tyle będzie naszego życia i życia po życiu, ile pozostawimy po sobie trwałych śladów w naturze i w zapisach ludzkiej pamięci.” Dzięki Ci mój, nasz Przyjacielu Bernardzie! Zblewo, dnia 6 kwietnia 2018 roku

MOJA ZIEMIA


W babcinej kuchni Część 1 Edmund Zieliński Chcę wrócić pamięcią do bardzo dawnych czasów mojej młodości, gdzie gospodarstwa rolne znacznie różniły się od dzisiejszych nowoczesnych zakładów produkcyjnych. Zatrzymam się w gospodarstwie moich dziadków ze strony ojca - Franciszka i Antoniny z Zagórskich. Byłem częstym gościem w tym obejściu, zwłaszcza, że od miejsca naszego zamieszkania u dziadków Redzimskich. do Zielińskich było zaledwie około 200 metrów. Siedliska te miały swoją specyficzną nazwę; my mieszkaliśmy na „Górze”, a Zielińscy mieszkali na „Dole”. Nazwy te pochodziły od konfiguracji terenu, a kto je wymyślił do codziennego użytku? Pozostanie tajemnicą naszych dziadków. Mówiło się; idę na Dół, byłem na Dole, wujek z Dołu, idź na Dół i odwrotnie; na Gorze z Góry itp. Na Dole podglądałem jak się robi masło, twarogi, sery, oporządza trzodę, bydło, konie i drób. Zacznę od mleka i jego przetworów. W oborze stało zwykle cztery, pięć krów. Udojem ich zajmowała się najczęściej ciocia Tekla – trzy razy w ciągu dnia. Zimą wszystko odbywało się to tylko w oborze, natomiast latem, gdy krowy były na pastwisku blisko gospodarstwa, ciocia chodziła do krów na paśnik w porze obiadowej. Idąc do dojenia ciocia brała ze sobą dwa wiadra. W jednym była czysta woda i ścierka, którą ciocia obmywała strzyki cycki. Przy dojeniu ciocia siedziała na małym drewnianej ruczce, zydelku na trzech nogach, co zapobiegało kołysaniu się na nierównościach gruntu czy ściółki. Stawiała wiadro między kolana i wprawnymi ruchami dłoni obu rąk, ściskając cycki, ściągała z wymienia mleko prosto do wiadra. Czasem zamiast wiadra używany był skopek – drewniane wiaderko z klepek. Podczas dojenia, krowa grzecznie stała pomrukując z zadowolenia. Omiatając ogonem z siebie muchy, czasem i ciocia doznała chlaśnięcia przez głowę. Czasem wiązano krowie ogon do jej nogi, ale wtedy stawała się bardziej niespokojna, i potrafiła fiknąć tylną nogą wylewając zawartość wiadra. Po udoju Ciocia Tekla przelewała mleko do drugiego wiadra przez lnianą ściereczkę, odcedzając jakieś nieczystości. W komorze stała centryfuga (wirówka do mleka) z wielkim zbiornikiem banyrą, do którego wlane zostało mleko. Za pomocą korby uruchamiana została wirówka. Po osiągnięciu odpowiedniej szybkości urządzenia, trómla, oddzielającego śmietanę, ciocia otwierała w zbiorniku kranik, mleko spływało na trómel, i z zamontowanych niżej lejków, z jednego wypływało chude mleko, fugówa, a z drugiego śmietana. Często sam za pomocą wirówki odciągałem mleko od śmietany. Chude mleko używane było do skarmiania małych prosiaczków, cielaczków i na pożytek w kuchni do posiłków – najczęściej do zacierki, i wyrobu twarogu. LIPIEC 2018

Mleko przeznaczone do wyrobu chudego twarogu stało w dużym glinianym garnku blisko kuchni, by się zsiadło, by się zrobiło gaste mlyko (gęste mleko, zsiadłe). Mleko, które było w pierwszej fazie przed gęstnieniem, mówiło się, że jest nabolałe, i w tym momencie nie nadawało się do spożycia, bo można było dostać rozstroju żołądka. Po dwóch, trzech dniach, mleko tak zgęstniało, że można je było kroić nożem. Wówczas ciocia wlewała je do dużej grapy ( żeliwnego garnka) i wstawiała w otwór w płycie kuchennej, pod którą płonął ogień. W miarę nagrzewania się, zsiadłe mleko zaczynało się ważyć, czyli zmieniać swą konsystencję w grudki białego twarogu. Po tym procesie zawartość grapy wylana została do durszlaka (przetak, cedzak), w którym został twaróg, a serwatka, pozostałość płynna po procesie przemiany gastygo mlyka, przeznaczona została na karmę dla prosiąt. Ciocia umieszczała twaróg w lnianym woreczku i wyciskała z niego resztki serwatki. Po ręcznym odciśnięciu twaróg pozostawał w worku na półce. Na niego została położona deseczka obciążona funsztikam, był to zazwyczaj dwukilogramowy odważnik do wagi. Po kilku godzinach twaróg był dostatecznie odsączony. Czasem w całości został przeznaczony do posiłków, z dodatkiem pokrojonej cebuli, szczypiorku, soli i pieprzu. Kromka chleba z masłem i rozrobiony twaróg – pychota! Babcia rozrabiała też twaróg z miodem – równie dobrze smakował na chlebie. Innym razem wyciśnięty twaróg wykładano na miskę, zamykano szczelnie lnianą ścierką i odstawiano w ciepłe miejsce. Ten przeznaczony był na ser smażony. Po dwóch, trzech dniach, bakterie powodowały rozpływanie się twarogu, przy czym wydzielał się dość nieprzyjemny zapach. Po tej fermentacji, ciocia wylewała całą masę na patelnię lub żeliwnego garnka, dodawała masła i podgrzewała sfermentowany twaróg aż się lekko zagotował i przybrał jasnożółtą barwę. Na koniec dodawała kminku i wylewała już usmażony ser do miski. Po wystygnięciu można było kroić nożem i kłaść na kromki chleba – rarytas. Dziś żonka kupuję smażony serek w sklepie i trzeba przyznać, że przypomina smakiem tamten z przed lat. Chcieliśmy kiedyś zrobić taki ser w domu. Niestety! Mleko się nie zsiada, twarogi białe nie chcą się ukisić – konserwanty zrobiły swoje. Twaróg i ser już jest. Kiedy śmietana stojąca w komorze dobrze zgęstniała, babcia Antonina zabrała się za robienie masła. Stawiała w kuchni kyżankę, czyli masielnicę wykonaną przez bednarza (rzemieślnik wykonujący beczki z klepek drewnianych), wlewała do niej śmietanę i zaczęła ubijać masło. Kyżanka składała się z trzech części. Części zasadniczej – zbiornika w kształcie ściętego stożka szerszego u dołu, małego naczynka zamykającego stożek, przez otwór którego, przechodził drewniany trzonek z zamocowanym na spodzie drewnianym kółkiem z otworami – ubijakiem. Babcia poruszała trzonkiem w górę i w dół, powodując roztrzepywanie śmietany, a w konsekwencji oddzielanie się masła od maślanki. Kiedy na trzonku ubijaka pojawiła się pianka i grudki masła, był to znak, że w kyżance jest już masło. Wówczas brała babcia blaszany bachyrek (kubek) z ciepłą wodą i polewała 17


trzonek, by masełko spłynęło do kyżanki. Ubijanie masła trwało około pół godziny. I znowu odcedzenie masła od maślanki za pomocą durszlaka, zamykało czynność ubijania masła. Teraz masło było dobrze wygniatane, by wypłynęły resztki maślanki. Część z tego przeznaczona była na stół jako smarowidło, część zaś ciocia sprzedawała na targu w Zblewie czy Starogardzie. Pozostała maślanka z drobinami masła. Jak ja lubiłem tamtą maślankę do kartofli okraszonych wędzonką, ubitych na masę, czyli trampanych trampkiem drewnianym (mam go do dziś). Podobno jakąś namiastkę tamtej maślanki można kupić w sklepie. Czasem konsultuję moje wspomnienia z moją siostrą Danusią, jest ciut starsza ode mnie to i w pamięci więcej pozostało. Dyskutowaliśmy na temat jeszcze jednej smakowitości, jaką babcia Antonina wyrabiała. Mieszało się maślankę z pudrem cukrem, po uzyskaniu konsystencji syropu, ulepem tym polewane było ciasto drożdżowe czy babka. Lukier miał kwaskowaty smak.

Otwórzmy nasze drzwi Studenci etnografii z Torunia w gminie Zblewo dr Rafał Beszterda Począwszy od lipca przez cztery kolejne miesiące na terenie gminy Zblewo będą gościć studenci etnografii z Katedry Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Stało się to możliwe dzięki programu POWER, który finansuje staże dla studentów. Grupa licząca sześć osób będzie prowadziła różnorodne prace związane z rejestracją dziedzictwa kulturowego Ziemi Kociewskiej. Działania te rozpoczną się od inwentaryzacji zasobów Izby Regionalnej w Bytoni, pod czujnym okiem Izabeli Czogały z Muzeum Ziemi Kociewskiej w Starogardzie Gdańskim. Zgromadzono tam już sporo ponad tysiąc obiektów, a niektóre z nich mają dużą wartość historyczną. Następnym etapem prac będzie rejestracja wszystkich miejsc świętych na obszarze gminy: kapliczek, cudownych głazów, źródełek i innych elementów tak zwanej małej architektury sakralnej. Wykonana zostanie pełna dokumentacja fotograficzna i faktograficzna, a więc wymiarowanie obiektów, opis materiałów, z których zostały wykonane, opis otoczenia, naniesienie obiektów na mapę, dane dotyczące fundatorów, opiekunów historycznych i obecnych. Studenci będą prosili też o ofiarowanie im swego czasu i wiedzy podczas prowadzenia wywiadów etnograficznych z zakresu roku obrzędowego, zwyczajów, historii kultury materialnej. W ten sposób zbierać i nagrywać będą wszelkie opowieści o miejscach sakralnych – osobiste 18

i zasłyszane, szczególne sytuacje, przebieg znaczących wydarzeń, obchodzonych świąt wspólnotowych, procesji Bożego Ciała i innych. Plan stażu obejmuje także współpracę i organizację warsztatów dla uczniów Szkoły Podstawowej w Bytoni. Ich celem jest uwrażliwienie młodych osób na bogactwo kulturowe Ziemi Kociewskiej podczas wspólnych wycieczek po terenie Gminy (odnajdywanie obiektów sakralnych i innych o dużej wartości dla środowiska lokalnego), organizacja spotkań/pogadanek z lokalnymi twórcami ludowymi i osobami, które potrafią zajmująco opowiedzieć o historii regionu/gminy/wsi, a ponadto o używanych niegdyś narzędziach i technikach pracy. Ostatnim zakresem zainteresowań studentów będzie zgromadzenie słów i wyrażeń do słowniczka gwary kociewskiej. Będzie on polegał na wykonaniu nagrań wypowiedzi osób posługujących się gwarą. Szczególnie cenne będzie rejestrowanie lokalnych opowieści / bajek / przysłów / powiedzonek / piosenek / przyśpiewek, jak i opisy wesel/zabaw wiejskich i zwyczajów dorocznych. Tak długa obecność studentów w naszej gminie jest wielką szansą dla środowiska lokalnego. Możemy dzięki temu utrwalić wiele elementów naszej tożsamości historycznej i współczesnej. Tym bardziej, że obecne staże mogą stać się początkiem długotrwałej współpracy z Katedrą Etnologii i Antropologii Kulturowej UMK w Toruniu. Najważniejsza jest dobra wola, którą dzisiaj wykazują obie strony. Opiekunem całego stażu studenckiego jest Tomasz Damaszk, członek Zarządu Głównego Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego. Studenci będą kwaterować w gospodarstwie agroturystycznym we wsi Cis. Tam można się z nimi bezpośrednio kontaktować.

Maślnice Gertruda Stanowska „W babcinej kuchni” taki tytuł nadany przez Edmunda Zielińskiego kolejnemu wspomnieniu z dzieciństwa i młodości – tak naprawdę pokazuje jak zmieniło się życie codzienne na wsi w ciągu dwóch tylko pokoleń. Kobiety, bo na nich spoczywał obowiązek nakarmienia rodziny umiały z tego, co dawało gospodarstwo przygotować pożywne posiłki. Nie tylko Pan Edmund z nostalgią wspomina smaki dzieciństwa. A że rodziny były wielopokoleniowe i z podziałów obowiązków to babcie rządziły w kuchni, bo matka i starsze siostry zajmowały się obrządkiem zwierząt, a więc pracami nie na siły najstarszych domowników – to w pamięci zachowały się właśnie babcine smaki. Praca w gospodarstwie wymagała siły. Zupy na samej wodzie nie mogły podać ciężko pracującym mężczyznom. Dlatego w każdym, niezależnie MOJA ZIEMIA


jak wielkim gospodarstwie kobieta robiła masło, piekła chleb, zaopatrywała komorę / spiżarnię/ sklep (piwnicę oddzielnie zbudowaną w formie ziemianki) w przetwory na okres zimy. Umiała po jesiennym świniobiciu zakonserwować mięso i wyroby z niego, i zrobić wiele, wiele innych rzeczy. Krowa była żywicielką rodziny. Gdy rodzinę było na nią stać, to do domu nie zaglądała bieda. Nie rzadko, zwłaszcza w gospodarstwach zagrodniczych, dzięki sprzedanej osełce masła czy twarogu można było kupić inne potrzebne produkty. Dzięki zasadzie przestrzeganej nie tylko ze względu na oszczędności: „nic nie może się zmarnować” w domu pozostała do wykorzystania maślanka, serwatka. Musiały wystarczyć. Gdy nie było rodziny stać na krowę, czy możliwości jej wykarmienia, wówczas zastępowała ją koza. Mleka dawała mniej, ale bardzo tłuste. Jadła mniej i nie była wybredna. Wystarczył rów z trawą. Zimą też nie potrzebowała dużych ilości siana. Latem można była je ściąć gdziekolwiek, wysuszyć i schować na zimę. W najgorszej sytuacji byli komornicy. Nie mając ziemi, własnych zagród – zapewnienie przysłowiowego chleba w tych rodzinach stanowiło nie lada wyzwanie. Wróćmy do samej produkcji przetworów z mleka czyli nabiału. Mleko można: spożywać samo - pić, robić zupę itd.; przetwarzać – odstawić na kwaśne, zebrać z niego śmietanę. Z kwaśnego mleka po podgrzaniu robimy twaróg, produktem ubocznym jest serwatka. Z gęstej, kwaśnej śmietany wyrabiamy masło. Produktem ubocznym jest maślanka. Masłu po schłodzeniu w wodzie i wyrobieniu nadaje się kształt dowolny. Osełki masła nakładało się do drewnianych form. One były wewnątrz rzeźbione, więc po wyjęciu z nich masła i odwróceniu przedstawiały bardzo ładne wzory.

Na Pomorzu, niezależnie czy to na Kociewiu, Kaszubach, Borach Tucholskich czy Ziemi Chełmińsko – Michałowskiej – gospodarstwo domowe używało takich samych lub bardzo zbliżonych urządzeń i sprzętu gospodarczego. W nazwie mogły być niewielkie różnice, nawet w obrębie jednego regionu. Wykazują to etnografowie i językoznawcy zajmujący się kulturą materialną na Pomorzu. Ks. Bernard Sychta znany głównie jako badacz gwary kociewskiej i kaszubskiej - słowniki traktował szerzej niż jest ogólnie przyjęte i mają tytuły: Słownictwo kociewskie / kaszubskie na tle kultury ludowej. Doktorem filologii został broniąc pracy p.t. „Kultura materialna Borów Tucholskich na tle etnografii kaszubskiej i kociewskiej”. Zaglądam w niej do działu, który ks. Sychta nazwał „Pożywienie”. Po „wypieku chleba” powinien być „wyrób masła”. A mamy: „maślnice”. Czytamy więc: „Do wyrobu masła służy kolebka do masła. Jest to kołyska od góry zamykana, a wewnątrz przedzielona w poprzek dwoma drabinkami, zwanymi krosnami. … Borowiaczka, poruszając nogą maślnicę, może robić masło, a jednocześnie zająć ręce inną robotą., np. obieraniem ziemniaków, więzieniem pończoch itp. …. Ponadto wykołatają masło w stożkowatej kierzni, kerzónce z dziurkowanym tłokiem krążkowym, zwanym szturak lub krózołek. Ubożsi wyrabiają masło, pochodzące zwłaszcza od kozy, w butelkach, które trzęsą w rękach. Wszystkie trzy sposoby wybijania masła znają Kociewiacy i Kaszubi … ” * Wróćmy do słownictwa kociewskiego. Ks. Sychta w II tomie wspomnianego „Słownictwa kociewskiego…” używa dla interesującego nas tematu następujących zwrotów; keřanka - drewniane naczynie w kształcie ściętego drewnianego stożka do wyrabiania masła Keřnać - robić masło

Izba Regionalna w Bytoni - eksponaty, naczynia i urządzenia do przerobu masła. Fotografia autorstwa Bartłomieja Fotta. LIPIEC 2018

19


Kolebka do masła - dawna kołyska służąca do robienia masła. I tak jak wcześniej Borowiaczka (przyp. G.S.) Kociewiaczka poruszając noga mogła robić masło, a równocześnie zająć ręce inną robotą. Króžić - robić masło za pomoca króżołka Skrócić - zrobić masło.** Prof. Maria Pająkowska –Kensik w swoich słowniczkach gwary kociewskiej objaśnia: kana - konwia na mleko, kanka – mała bańka na mleko, kierzanka / kyrzanka – masielnica, centrefuga / centryfuga – wirówka np. do mleka, magera – odwirowane mleko.*** Przyjrzyjmy się germanizmom w gwarze. Używamy ich często w potocznym języku nie zdając sobie sprawy, że używamy zapożyczeń z języka niemieckiego. Jest to zrozumiałe w sytuacji Pomorza będącego prawie półtora wieku pod zaborem pruskim. Germanizmami w gwarze kociewskiej zajmuje się Katarzyna Sturmowska- Hinc. Poszukajmy w jej słowniczku**** interesujących nas wyrażeń. Znalazłam: Kana- konwa na mleko . Nie ma, chociaż też jest germanizmem : centryfuga – wirówka, z niem. Zentrifu’ge Opowieść E. Zielińskiego o babcinej kuchni okraszamy zdjęciami tychże urządzeń, które wymienia. Na szczęście zachowały się one dzięki pasjonatom „zbieractwa staroci”. Ekspozycja w Muzeum w Piasecznie jest szersza niż w Izbie Regionalnej w Bytoni, a to z istotnej przyczyny: Jan Ejankowski zaczął zbierać eksponaty 30 lat szybciej. My, w Bytoni odzyskiwaliśmy sprzęty nie zawsze kompletne i w dobrym stanie. Nie na darmo prasa wówczas pisała: „ Ze strychów, szałerków i piwnic….” Udało się jednak ocalić je od zapomnienia. Ciągle otwarci jesteśmy na przyjmowanie wszelkich pamiątek z dawnych lat. Przyjmujemy, bo u nas unikną losu zniszczenia. A tak przy okazji. Znacie Państwo gospodarstwo agroturystyczne, w którym gospodarze zapraszają na warsztaty „ tak żyło się i pracowało kiedyś na wsi” w czasach tak przecież niedawnych? Źrodła: * Bernard Sychta, Kultura materialna Borów Tucholskich, Gdańsk- Pelplin 1998, s.130 ** tenże, Słownictwo Kociewskie na tle kultury ludowej, t II, Wrocław 1980. *** Maria Pająkowska –Kensik Mały słownik kociewski, Tczew 2000 oraz Słownik kociewski w: Kociewie kraina nad Wisłą, Gruczno 2017. **** tamże: Katarzyna Sturmowska - Hinc, Słowniczek germanizmów w gwarze kociewskiej.

Eksponaty prezentowane na stałej ekspozycji w Muzeum Ruchu Ludowego w Piasecznie. Fotografie autorstwa Marka Lidzbarskiego.

20

MOJA ZIEMIA


GALERIA POD KASZTANEM Rozmawiali Gertruda Stanowska i Piotr Wróblewski Jest takie miejsce, jest taki dom przy drodze nr 22 popularnie zwanej berlinką. W pobliżu skrzyżowania z szosą łączącą Iwiczno z Kaliskami, we wsi o dźwięcznej nazwie Frank. Starszym znane z działającego tu niegdyś sklepu, nieco młodszym z warsztatu ślósarsko – kowalskiego. Teraz jest tam galeria sztuki ludowej i rękodzieła. Z uwagi na rosnący tuż obok okazały, prawie stuletni kasztanowiec nazwano ją Galerią Pod Kasztanem; sklep, który tu kiedyś działał, też nosił taką nazwę. Właścicielką jest Barbara ŻmudaTrzebiatowska. Skąd pomysł na taką działalność? Jakiego rodzaju dzieła galeria prezentuje? Czyje prace można tu oglądać i kupować? Opowiada o tym właścicielka. – Od kilkunastu lat w GOK-u w Kaliskach organizowane są wystawy pod nazwą „Sami swoi”. Wernisaż jest małym gminnym wydarzeniem kulturalnym. Prezentowane prace plastyczne, fotograficzne czy rękodzielnicze to zazwyczaj dzieła amatorów mieszkających na terenie gminy. Oczywiście, zapraszane są też osoby spoza gminy. Ale, zdaniem twórców, to za mało. Chcieliby aby poznało się na ich talentach jak najszersze grono odbiorców. Sama maluję i na „Samych swoich” wystawiam. Ale w domu już miejsca na ścianach brakuje... Mój mąż, Jan, wpadł na pomysł (a miewa on mnóstwo ciekawych pomysłów) stworzenia galerii, w której – oprócz moich obrazów – znalazłyby się obrazy, rzeźby, hafty i inne rękodzieło znanych mi artystów – amatorów i, także, profesjonalistów. – Czyje zatem prace znajdują się w galerii? – Ooo! Przede wszystkim moich koleżanek. Wszystkie, prawie, jesteśmy na emeryturach. Są tu moje obrazy, głównie pejzaże. Nasze okoliczne. Bartel, Iwiczno, jeziora, las, Wda. Krzysiu Banul fotografuje, ja – na podstawie tych zdjeć – maluję. Są wielotematyczne prace Elżbiety Pasterskiej, bardzo romantyczne, nostalgiczne obrazy Barbary Płonki, Teresy Olszańskiej, Ireny Zagórskiej, Zuli Zimorskiej. Haftowane krzyzykowo obrazy Krystyny Ługowskiej. Są serwety artystycznie szydełkowane Krystyny Burczyk... – Te artystki to przecież... ciało pedagogiczne! LIPIEC 2018

– No, przeważnie. Wydaje mi się, że najbardziej kreatywnymi osobami na emeryturze są właśnie nauczyciele. A tu są rzeźby Marka Zagóskiego, Andrzeja Prabuckiego i Leszka Baczkowskiego, są intarsje różnych rozmiarów autorstwa Zenona Pląskowskiego. – A te drobiazgi? – Te przytulanki, zabaweczki, aniołki, zawieszki? To dzieła Danki Szramki. Tamte zrobiła Regina Wojciechowska. – Tu są jakieś układanki... – To puzzle z fotografii intarsji Zenona Pląskowskiego. O, a tu plecionki państwa Jurczyków. – A to metaloplastyka Jana Żmudy Trzebiatowskiego...? – Tak. Te żelazne meble, krzesła, łóżko, regały to... mojego męża. – Kto odwiedza galerię? – Różni ludzie. Odwiedzają, zatrzymują sie ci, co także cos robią. I podpowiadaja, czego by oczekiwali. Czasem przynoszą coś, przywozą. – Przyszłość w jakich barwach się maluje? – Galeria istnieje od maja i już udowadnia, że jest potrzebna. Amatorscy twórcy nie mają gdzie się pokazać. Stwarzam im szansę. – A ta głowa Zulusa? – To dobry duch, dozorca galerii. To prezent. Dał mi go nasz przyjaciel Andrzej Wenulety, który polecał mi też prace Krzysztofa Bagorskiego. – Można więc powiedzieć, że to taka „spółdzielnia artystyczna”... – Można. – Zatem, powodzenia i do zobaczenia. Dziękujemy za poświęcony czas.

fot. ze zbiorów właścicielki i autora tekstu.

21


Rekiny jeszcze nie, ale... Piaseczno Piotr Wróblewski

Krótki przewodnik po niezwykłym miejscu. Mała miejscowość o nazwie jakich wiele w kraju. To PIASECZNO leży na Kociewiu, w sąsiedztwie mając: Gniew (gmina), Pelplin (Kuria) i Tczew (powiat).Usadowione wzdłuż drogi DK 91 (dawnej 1). Kilka kilometrów na wschód płynie Wisła. Za nią Powiśle. Pytanie: jak zaistnieć mając takie sąsiedztwo? Małe jest piękne. Tak jest z Piasecznem. Niby małe, ale o długim rodowodzie. Przez wieki słynęło jako miejsce objawień Matki Boskiej, do której pielgrzymowali biedni i bogaci. Wierzący i niewierzący. Wszyscy po Łaski płynące od Matki Najświętszej. Człowiekiem, o którym będą pamiętać kolejne pokolenia w Piasecznie i nie tylko - jest Jan Ejankowski.* Nauczyciel, animator kultury , propagator Kociewia i jego kultury zadbał oto, by nie zapomniano, że to niewielkie Piaseczno było w czasie zaborów, w okresie nasilonej akcji wynaradawiania Polaków „ogniskiem pracy organicznej”** a w jego centrum Juliusz Kraziewicz, pionier nowatorskich poczynań społeczno - gospodarczych na Pomorzu w II poł. XIX wieku. Prekursorska i płodna działalność Kraziewicza rozsławiła ongiś Piaseczno w całym kraju jako „gwiazdę z Nadbałtyckiej Krainy.” ***

Foto: Anna Szachta

Foto: Lech J. Zdrojewski

Wiele lat w branży budowlanej działali panowie Grzegorz Piątek i Patrycjusz Szachta. W końcu, jako wspólnicy, powołali do życia Firmę Polbud s.c. Od razu, przebojem firma weszła na lokalny rynek usług budowlanych. W pierwszej połowie 2018 roku została ukończona z powodzeniem inwestycja związana z budową budynku wielorodzinnego przy ulicy Wiązowej 8 w Zblewie. W tym samym czasie rozpoczęła się budowa budynku socjalnego na 16 mieszkań dla Gminy Czarna Woda. Zaś na początku lipca bieżącego roku została podpisana umowa na budowę dwóch budynków socjalnych w Kaliskach. Obserwując ciągłe zainteresowanie budownictwem mieszkaniowym w Zblewie Polbud s.c. planuje inwestycję związana z powstaniem czterech bloków mieszkalnych umiejscowionych w bardzo atrakcyjnej okolicy. Nie każdy chce i może posiadać dom jednorodzinny, a pragnie mieszkać poza miastem; dla nich buduje firma Polbud s.c. Wszyscy zainteresowani są zachęcani do szukania informacji o inwestycjach firmy „Piątek Szachta”, i do zapoznania się z ofertą mieszkaniową. Kontakt e-mail: polbud.nieruchomosci@gmail.com

Getruda Stanowska

22

MOJA ZIEMIA


Piaseczno osadnictwo zawdzięcza Krzyżakom w połowie XIV wieku. Oni to założyli wieś i parafię. Zbudowali kościół. Po nich Piaseczno znalazło się pod opieką starostów gniewskich. Szczególnym mecenasem tego miejsca był Jan Sobieski – starosta gniewski. On to najpierw jako hetman, później król polski szczególną estymą otaczał słynące szczególnymi łaskami cudowne miejsce. Uśmiechnięta Madonna z Dzieciątkiem od wieków sprowadza do Piaseczna pielgrzymów. Pod koniec XIV wieku miało miejsce pierwsze objawienie i uzdrowienie. Sparaliżowany syn smolarza został uzdrowiony przez „Piękną Panią”. W podziękowaniu za to i następne ozdrowienia nieznany nam artysta wyrzeźbił w drzewie lipowym Maryję trzymającą na prawym ramieniu Dzieciątko Jezus. Znalazła poczytne miejsce w ołtarzu głównym kościoła. Dniem szczególnym dla parafii w Piasecznie i całego Kociewia jest odpust, który przypada na dzień 8 września. Ten, z roku 1968 zapadł szczególnie w pamięci. Madonna otrzymała z rąk kardynała krakowskiego Karola Wojtyły koronę. 10 lat później, nadaniem papieża Pawła VI otrzymała tytuł ekumeniczny „Matki Jedności.” **** W tym roku Piaseczno przygotowuje się do obchodów 50-lecia koronacji Królowej Kociewia. Kopia Madonny Piaseckiej peregrynuje po Diecezji Pelplińskiej. Pod koniec maja b.r. odbyła się w Piasecznie konferencja naukowa poświęcona Sanktuarium. Kolejnym elementem poprzedzającym główne uroczystości 50-lecia koronacji będą I Walne Plachandry w dniu 25 sierpnia. Muzeum. Najpierw, w 1966r.dzięki zaangażowaniu Jana Ejankowskiego, otwarto izbę regionalną. Następnie przekształcono ją w Społeczne Muzeum Regionalne, które po kilku latach, już w nowym gmachu do dnia dzisiejszego funkcjonuje jako Muzeum Historii Ruchu Ludowego. Muzeum serdecznie zaprasza do siebie. W swoich zbiorach prezentuje wiele ciekawych eksponatów na wystawach stałych i okresowych. Z okazji 50 - lecia Papieskiej Koronacji Figury Matki Boskiej Piaseckiej w miejscowym muzeum przygotowano wystawę p.t. „Zapomniany rodowód Jana Pawła II”. Przedstawione materiały z tej wystawy / opis i zdjęcia / przekazane zostały przez kierownika placówki, pana Marka Lidzbarskiego. Można także obejrzeć film z przebiegu uroczystości koronacji figury Matki BP / dostępny także w internecie /.

Foto: Lech J. Zdrojewski

Źródła: * Jan Ejankowski w: R. Landowski, Nowy Bedeker Kociewski, Gdańsk 2002 ** prof. Józef Borzyszkowski użył takiego określenia w tytule swojego referatu podczas wspomnianej konferencji. Pełny tytuł brzmiał: „Pomorskie Piaseczno – wzorcowe ognisko pracy organicznej w zaborze pruskim” *** Andrzej Bukowski, Juliusz Kraziewicz, Pionier polskich kółek rolniczych, Gdańsk 1978 **** Folder: „Piaseczno. Miejsce cudów”

LIPIEC 2018

23


Magia Wirt przyciąga ... Wystawa Gertruda Stanowska 50-ta rocznica Wirty od lat zapraszają w swe progi, oczywiście symbolicznie mówiąc. Bo w którym miejscu znajduje się Papieskiej Koronacji próg do kompleksu ogrodowo – parkowego. Przyjmijmy, Figury Matki Boskiej że jest to brama. Gdzie się znajduje ten cud przyrodniczy, w całości stworzony przez ludzi, zapaleńców ? Stworzony, Piaseckiej utrzymany i ciągle doskonalony? Gdzie szukać Wirt? Ano, jest to niewielka osada leżąca Zapomniany rodowód przy leśnictwie, pięknie położona nad zachodnim brzegiem Jez. Borzechowskiego, przy szosie Radziejewo Jana Pawła II – Borzechowo / łączącą te miejscowości z drogą E 22 / Tczew - Chojnice/ i DK 231 / Kościerzyna – Grudziądz/. Z najprostszą mapką nie sposób zabłądzić. Trochę historii założonego tu w II poł. XIX wieku ogrodu. Ówczesny leśniczy, Adam Puttrich założył najpierw szkółkę drzewek leśnych, by z czasem przekształcić ją przy udziale Adama Schappacha w arboretum. Po II wojnie św. Nadleśniczy Kazimierz Szulisławski zasadził nową aleję egzotycznych drzew, a na początku lat 50tych nadleśniczy Józef Pozorski stworzył alpinarium. Prowadzono tutaj obserwacje nad drzewami rosnącymi w innych rejonach strefy klimatu umiarkowanego, a nie występujących w tej części Europy: m.in. daglezji, żywotnika olbrzymiego, modrzewia japońskiego i inne. Niektóre z rosnących tu gatunków nadają się do zadrzewień dekoracyjnych. Należą do nich cyprysiki, choiny, żywotnik zachodni i jodła kalifornijska. Ogród podzielony jest na kwatery, a jego głównym zadaniem jest pozyskiwanie nowych odmian drzew dla celów dydaktycznych, by sprawdzić możliwości aklimatyzacji egzotycznych roślin na Pomorzu. Do ogrodu przylega park leśny. Przekształcony z lasu mieszanego. Niektóre z nich to jedyne okazy flory egzotycznej w Polsce. Najstarsze mają ponad 100 lat. Do nich należy drzewostan daglezji zielonej, której kwatery założono w 1882r. Niektóre z okazów sprowadzono z ogrodu dendrologicznego w Kórniku. Tamten ma starszy rodowód. Założony był przez ród magnacki, Tytusa i Jana Działyńskich. Byłam, polecam. Ogród dendrologiczny jest otwarty dla miłośników przyrody, turystów i klientów. Czynny cały rok. Jednak najpiękniej tu latem. Zaaklimatyzowana w tej części Pomorza przyroda nie szczędzi nam, zwiedzającym swojej urody. Przedłużeniem ogrodu jest tzw. Droga Dydaktyczna. Zwiedzający mają co podziwiać. W ostatnią niedzielę sierpnia Wirty od kilku lat przyjmowały gości na kiermaszu kończącego plenery artystów ludowych Pomorza w Bytoni. W tym roku zapraszają na I Jarmark Kociewski. Formuła jarmarku zobowiązuje! Organizatorzy zaplanowali wiele atrakcji! Serdecznie zapraszamy! Literatura: J. Ellwart, Kociewie i Bory Tucholskie, Gdynia 1998 S. Gołąbek, Kociewie. Przew. po szlakach turystycznych, Warszawa 1984 Wirty w: R. Landowski, Nowy Bedeker Kociewski, 2002.

24

w Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego Warszawa Oddział Piaseczno Marek Lidzbarski 8 września 1968 roku miała miejsce uroczystość papieskiej koronacji Figury Matki Boskiej Piaseckiej, której to dokonał kardynał Karol Wojtyła, ówczesny metropolita krakowski. Piaseczno k. Gniewu jest najstarszym i najgłośniejszym Sanktuarium Maryjnym Pomorza. Od wielu stuleci szczególną cześć odbiera łaskami słynąca Figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus na ramieniu, pochodząca z 1380 roku. Akta wizytacyjne od XVI wieku informują o licznych i nadzwyczajnych łaskach i cudach u jej stóp uproszonych. Ojciec św. Paweł VI na prośbę Biskupów i Duchowieństwa diecezji chełmińskiej, w dniu 21 listopada 1967 r. wpisał sanktuarium Piaseckie do Swego ogólnokościelnego spisu sanktuariów maryjnych. Druga część wystawy poświęcona jest historii rodu Wojtyłów. Powszechnie wiadomo, że Papież-Jan Paweł II urodził się w Wadowicach. Mniej znany jest fakt, że jego ojciec przyszedł na świat w Lipniku. Ale mało kto już wie, że dziadek Papieża-Maciej Wojtyła był kmieciem ze wsi Czaniec. Chłopskość Jana Pawła II nie jest podkreślana przez biografów. Niewielu o tym wspomina tak wyraźnie, jak czyni to amerykański biograf Tad Szulc: „Przodkowie Karola Wojtyły wywodzili się z dumnych, niezależnych rolników i górali południowo-wschodniej Galicji, mówiących melodyjnym, archaicznym dialektem i pieczołowicie pielęgnujących stare obyczaje”. Sam Karol Wojtyła zawsze podkreślał, że jest zrośnięty z ziemią dziadów i ojców, beskidzką krainą, z której to ziemi nie został wykorzeniony. Wystawa odtwarza dzieje rodziny, z której wywodzi się największy z Polaków. Na wystawie udostępniona jest projekcja filmu z koronacji z 1968 roku. Wystawa będzie czynna do 15 października 2018 r. MOJA ZIEMIA


Powyżej: Moment koronacji figury. Zdjęcie zamieszone w „Nowinach Gniewskich” przekazanych przez Marka Lidzbarskiego. Poniżej: Fotografie z wnętrza sali - ekspozycji wystawy: 50-ta rocznica Papieskiej Koronacji Figury Matki Boskiej Piaseckiej fot.: Marek Lidzbarski

LIPIEC 2018

25


I Jarmark w Wirtach zapowiada się bardzo atrakcyjnie! Tomasz Damaszk, Piotr Wróblewski

Foto: Magdalena Apostołowicz

Ten rok dla Arboretum w Wirtach jest niezwykły. Przyjechał zespół Mazowsze, a przy okazji telewizja pokazała piękno tego kociewskiego zakątka całej Polsce. Natomiast w sierpniu tradycyjnie nastąpi tam podsumowanie dorocznego Pleneru Artystów Ludowych Pomorza, który odbywa się w Kasztelanii Bytońskiej (dla niewtajemniczonych – w szkole w Bytoni) i kiermasz sztuki ludowej i rękodzieła. Jednak tegoroczne podsumowanie będzie miało inna rangę i bogatszą oprawę, niż zwykle. Otóż, nie będzie kiermaszu... Ale za to będzie jarmark. I Jarmark Kociewski w Wirtach! Przedsięwzięcie przygotowywane i realizowane przez Zrzeszenie Kaszubsko - Pomorskie oddział kociewski w Zblewie i Nadleśnictwo Kaliska. Wydarzenie zaplanowane z dużym rozmachem. Z wielością atrakcji przewidzianych na ponad sześć godzin zabawy. Impreza zacznie się w samo południe leśno – myśliwskim akcentem. Potem popisy estradowe – muzyczne i aktorskie, także „po naszamu”. Będą konkursy wiedzy leśnej, oczywiście z nagrodami i turniej wiedzy o Kociewiu. Plac zabaw dla dzieci, Fabryka Imprez, warsztaty twórcze i specjalne stoisko Lasów Państwowych – tam też będzie można wygrać nagrody. Równolegle trwać będą rozgrywki w petanqe O Puchar Nadleśniczego Nadleśnictwa Kaliska prowadzone przez Kaliski Klub Petanqe. Okolice wiaty i aleja w centum Arboretum zapełnią się straganami i stoiskami z kociewskim jadłem przygotowanym przez, słynące z kulinarnego mistrzostwa, koła KGW oraz z dziełami artystów i rękodzielników. Tych biorących udział w bytońskim plenerze i nie tylko. Kto nie przepada za kociewką kuchnią, będzie mógł odwiedzić Kawiarenkę „Kropek”. A co do KGW – przeprowadzony zostanie plebiscyt publiczności na najlepszą prezentację koła KGW. Wszyscy goście będą mogli przyłożyć rękę do tworzenia wspólnego dzieła malarskiego. Zapowiada się wesołe, ciekawe, pełne atrakcji dla całych rodzin niedzielne popołudnie. Będzie to dnia 26 sierpnia bieżącego roku, w niedzielę, w samo południe w Arboretum Wirty.

26

Pierwsze Walne Plachandry tuż tuż! Piotr Wróblewski 25 sierpnia w Piasecznie odbędą się I Walne Plachandry czyli zlot Kociewiaków. Impreza ma na celu integrację Kociewia i Kociewiaków mieszkających w trzech powiatach: starogardzkim, świeckim i tczewskim. Idea została przedyskutowana i przyjęta podczas spotkań starostów i działaczy istniejących na Kociewiu pozarządowych organizacji społeczno-kulturalnych i instytucji kultury. Nazwę zaproponowała p. prof. Maria PająkowskaKensik. Termin plachandów ustalono na drugą połowę sierpnia i uzgodniono, że gospodarzem pierwszej imprezy będzie powiat tczewski, drugiej starogardzki, trzeciej świecki. I tak co roku na zmianę. Plachandry z założenia mają towarzyszyć istniejącej już tradycyjnej imprezie. W roku 2018 miejscem plachandrowania będzie Piaseczno w gminie Gniew w powiecie tczewskim. Wybór ten jest nieprzypadkowy – w tym roku przypada jubileusz pięćdziesięciolecia koronacji Figury Matki Bożej Piaseckiej koronami papieskimi. Tam też odbywać się będzie XXV Przegląd Zespołów Folklorystycznych ku czci Władczyni Kociewia; 25 sierpnia jest pierwszym, kociewskim dniem tego festiwalu. Ropoczyna się – tradycyjnie – uroczystą mszą świętą. Potem, już na estradzie przy Studzience nastąpi – po raz pierwszy – wręczenie honorowych tytułów Ambasadora Kociewia i wyróżnień Perełka Kociewia. W celu wyłonienia uhonorowanych powołano specjalną Kapitułę. Później wystąpią kociewskie zespoły folklorystyczne. Następnie przeprowadzony będzie Turniej Powiatów w następujących konkurencjach: kulinaria (aintop, przekąska kociewska, deser kociewski, przetwory z owoców i warzyw), scenki i gadki kociewskie – oczywiście w gwarze, taniec i piosenka (inspirowana folklorem kociewskim). Rozstrzygnięte zostaną dwa konkursy. Fotograficzny „Przydrożne kapliczki Matki Bożej na Kociewiu” i Współczesnej Sztuki Ludowej Kociewia, Kaszub i Borów Tucholskich „Matka Boża Piasecka w sztuce ludowej Kociewia”. Trwać też będzie turniej gry w starodawną grę – kapele. Poza tym będą stoiska z kociewskim jadłem, wydawnictwami, będzie namiot promocji zdrowia i wystawy pokonkursowe. Patronatem honorowym Walne Plachandry objęły władze kościelne i samorządowe z terenu Kociewia.

MOJA ZIEMIA



Wyce i faksy

0 D G O D Z. 12 :0 20 18 R O K U O IA N P ER SI 26 o Kaliska ie i Nadleśnictw w le Zb w P ZK i i sk sk Oddział Kociewaszają na I Jarmark Kociew zapr y! irt W m tu re bo do Ar

FOTO: Magdalena Apostołowicz, Krzysztof Bagorski, S e b a s t i a n Pa c i e j ; O P I S Y: R E DA KC J A

„Och! Jak Ona psianknie gada po naszamu.”

„Trzej Muszkieterowie w natarciu!”

„Oj dana dana Regino kochana!”

„... na mnie nie zarobisz!... Już Cię ogoliłam...”

„Mając takie zaplecze, winnica ma przyszłość!”

„Ale się wyrobił w tym powiecie...”

„Idziemy w lewo! Nie, idziemy w prawo!”

„Zaśpiewali i zagrali...”

WYDAWCA: Fundacja OKO-LICE KULTURY 83-210 ZBLEWO, ul. Modrzewiowa 5 www.oko-lice-kultury.pl. tel. 504 248 558 DTP: KINGA GEŁDON DRUK: DRUKARNIA KIM STAROGARD GD.

REDAKCJA: MAGDALENA APOSTOŁOWICZ, KRZYSZTOF BAGORSKI, BARTŁOMIEJ FOTTA,KS. ZENON GÓRECKI, DANIEL MIELEWSKI, GERTRUDA STANOWSKA,PIOTR WRÓBLEWSKI, EDMUND ZIELIŃSKI,TADEUSZ MAJEWSKI, WOJCIECH BIRNA - b i u r o . z k p z b l e w o @ g m a i l . c o m korespondenci. w w w . f a c e b o o k . c o m / z k p z b l e w o


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.