
3 minute read
Doktor Ryszard Surma patronem czarnkowskiego szpitala
WYDARZENIE „Niezwykły lekarz, który życiową misję wypełnił najpiękniej”. Skromny, utalentowany, pracowity, a przy tym bardzo zdolny i zawsze gotowy bezinteresownie pomóc i służyć drugiemu człowiekowi. Świadectwo jego wieloletniej pracy i autorytetu lekarza pediatry wielokrotnie podkreślano podczas uroczystości nadania imienia Szpitalowi Powiatowemu w Czarnkowie.
D zień, 13 kwietnia 2023 r. to ważna data dla Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Czarnkowie. Patronem Szpitala został doktor
Advertisement
Ryszard Surma, niezwykły lekarz - pediatra, człowiek skromny i wyjątkowy, oddany do końca służbie drugiemu człowiekowi.
Ryszard Surma urodził się 20 sierpnia 1946 r. w Stajkowie, gmina Lubasz. Studia na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Poznaniu rozpoczął w 1965r. Był bardzo pilnym studentem i wiele egzaminów zaliczył przed terminem. Przerwy wakacyjne poświęcał już na naukę przedmiotów z następnego semestru. Dyplom obronił 25 czerwca 1971r., a 15 grudnia 1978r. uzyskał tytuł specjalisty pediatrii. Po ukończeniu studiów otrzymał propozycję pracy naukowej na Akademii, a także wielokrotne propozycje pracy za granicą, jednak ważniejsze dla niego było niesienie pomocy chorym dzieciom.
W latach 1981-1986 w Szpitalu w Czarnkowie pełnił funkcję ordynatora oddziału dziecięcego. Przez całe swoje życie, można powiedzieć, że do ostatnich jego chwil, przyjmował swych pacjentów, małych i dużych w domu, w swym gabinecie. Kiedy pojawiał się w domu rodziców w Lubaszu, natychmiast, często do późnych godzin nocnych, ustawiała się przed nim kolejka samochodów z chorymi. Kiedy przeniósł się do Szamotuł, szybko odnaleźli go mieszkańcy Czarnkowa i całej okolicy. Wieść o wyjątkowym lekarzu „Judymie” rozniosła się po całej Wielkopolsce. Nie odmawiał nikomu. Wielu odwiedzał w domach z niezmiennym opanowaniem na twarzy, wielką czarną torbą lekarską w ręku i prochowcu, zarzuconym na ramiona. Do każdego podchodził z należytym szacunkiem i powagą. Ciepły, życzliwy, zawsze gotowy do niesienia pomocy. Świadomie zrezygnował z założenia własnej rodziny. Wiódł życie bardzo skromne i takim był człowiekiem. Zmarł w słoneczne południe 7 kwietnia 2018 r. po przyjęciu ostatniego pacjenta. Na uroczystości pogrzebowej 10 kwietnia w Sanktuarium w Lubaszu żegnały go setki wdzięcznych pacjentów, którzy z głębi serca pragnęli po - dziękować doktorowi za jego piękne życie, pełne miłości do drugiego człowieka, pokory i zwykłej ludzkiej uczciwości. Na grobie Doktora Surmy znalazły się słowa, które wypowiedział Napoleon Bonaparte: „Wszystko umiera, tylko pamięć dobrych uczynków nie ginie”. Wybór Doktora Surmy na patrona Szpitala


Powiatowego w Czarnkowie jest pięknym utrwaleniem pamięci o wielkim człowieku, lekarzu z Ziemi Czarnkowskiej.
Inicjatywa wyboru doktora Ryszarda Surmy na patrona Szpitala Powiatowego w Czarnkowie poparta została stanowiskami Rady Miasta Czarnków, Rady Gminy Czarnków oraz Rady Gminy
Lubasz. Pozytywnie zaopiniowana została przez Zarząd Powiatu Czarnkowsko - Trzcianeckiego oraz środowisko pracowników szpitala. Są ludzie, którym śmierć nie przeszkadza żyć. Niech przykład życia doktora Ryszarda Surmy znajduje naśladowców. Warto i trzeba przypominać tego niezwykłego lekarza, który swoją ziemską misję wypełniał najpiękniej.
Starosta Feliks Łaszcz korzystając z okazji wyraził głębokie wyrazy uznania dla wszystkich, dzięki którym ta cenna inicjatywa doczekała się realizacji: - Dziękuję wszystkim, którzy pomogli z potrzeby serca. To dzięki darczyńcom udało się zrealizować plany związane z nadaniem imie - nia Szpitalowi Powiatowemu w Czarnkowie. Niech wybór Doktora Surmy na patrona będzie przykładem dla innych, wzorem bezinteresownej służby drugiemu człowiekowi, z pięknie wypełnioną życiową misją.

Bożena Sadowska, Dyrektor ZZOZ w Czarnkowie

Wioletta Szukajło, Starostwo Powiatowe w Czarnkowie
Nie wypalaj traw! Ogień zabija też podpalaczy
POŻARY Rok temu w pożarach traw zginęło w Polsce 10 osób, a 87 zostało rannych. Zginęły też tysiące zwierząt. Do końca kwietnia trwa kampania społeczna straży pożarnej „STOP pożarom traw”.
Tylko rok temu w marcu odnotowano 18 405 pożarów traw oraz 800 pożarów w lasach, których przyczyną były często pożary łąk. W tym roku pożarów jest zdecydowanie mniej, ale trawy wciąż płoną. Wypalanie traw, jedna z najbardziej bezmyślnych i szkodliwych praktyk pseudorolniczych, wciąż ma bowiem swoich wyznawców. Nie odstrasza ich groźba surowej kary, nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Rozzuchwala bezkarność. Policja rzadko ich ściga, chociaż ich tożsamość nie jest dla nikogo tajemnicą, zwłaszcza gdy pożar wymknie się spod kontroli. wyjeżdżali ponad 35 tysięcy razy do pożarów traw, łąk i nieużytków rolnych. Średnia akcja trwała 58 minut, Zużyli ponad
Sankcje Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa również przypominają stracha na wróble: w 2022 r. za wypalanie traw ARiMR w skali całego kraju zmniejszyła dopłaty tylko czterem rolnikom.

„Poszkodowani” najczęściej nie podają żadnych strat. Przecież nic się nie spaliło. Tylko trawa… Straty liczą za to strażacy. Do połowy maja 2022 r.
85 milionów litrów. Strażackie straty oszacowali na ponad 7 mln złotych.

Straty liczy też przyroda. Ogień zabija ptaki, które właśnie teraz wysiadują jaja. Zabija zapylacze - pszczoły i trzmiele. Ginie drobna zwierzyna, a nawet duża, bo łatwo stracić orientację w dymie, trudniej uciec przed ogniem. A ten uśmierca też sprzymierzeńców rolników - mrówki, które "przewietrzają" glebę czy biedronki, które zjadają mszyce. Giną także pożyteczne dżdżownice i inne bezkręgowce. Co zostaje? Spalona, wyjałowiona gleba, która rege- neruje się przez kilka lat. Dym z płonących łąk stanowi też zagrożenie dla kierowców. Łatwo o kolizję czy wypadek. Zdarza się też, że sami podpalacze stają się ofiarami. Zdarza się, że w pożarach, które zaczęły się od traw, tracą cały dobytek, a nawet życie.
- Trzeba pamiętać, że po zimie trawy są wysuszone i palą się bardzo szybko. W rozprzestrzenianiu ognia pomaga wiatr. Osoby, które wbrew logice decydują się na wypalanie traw, przekonane są, że w pełni kontrolują sytuację i w razie potrzeby w porę zareagują. Niestety, mylą się i czasami kończy się to tragedią – przestrzegają strażacy.
